Niewinne kłamstwo [M]

ęłęóNiewinne kłamstwo

Harry Potter przeczuwał, że jego życie obróci się o 180 stopni, gdy tylko usłyszał dzwonek do drzwi. Zwlekając, uniósł się z kanapy i przeklinając w myślach tego, kto odważył się przerwać jego odpoczynek po dwóch tygodniach ciągłego remontu – uparł się, ze jego pierwszy remont odbędzie się bez użycia czarów – podszedł do drzwi i otworzył je.
- Czego tu.... – przerwał, widząc przed sobą nikogo innego jak Alastora Moody’ego, którego magiczne oko przewiercało młodego mężczyznę na wylot. – Pan profesor? Co pan tutaj robi? – zapytał zaszokowany Harry.
- Szybko, Potter ! Nie ma czasu do stracenia! Różdżkę masz? – widząc, że zielonooki dotyka ręką tylnej kieszeni spodni, dodał – Ile razy mam ci mówić, byś nie wkładał jej do tyłka?
- Tu jest najwygodniej, profesorze. Może mi pan wyjaśnić, o co chodzi? Gdzie idziemy i po co? Czyżby Draco przestał zadowalać Lordzia?
- Przestań żartować, Potter! – zbeształ go, na co Harry się zarumienił. – Tu nie chodzi o Voldemorta – dodał.
- To o kogo? – zapytał coraz bardziej ciekawy Wybraniec.
- O Severusa Snape’a – słysząc to nazwisko, chłopak zamarł – Rusz się! Nie mamy czasu do stracenia ! – poganiał Pottera Moddy. Widząc, że ten nie rusza się z miejsca, szybko podszedł do niego i złapał go za ramię. Po chwili Potter poczuł mocne szarpnięcie, a świat wokół niego się zakręcił w koło. Po jakiś trzech sekundach, wszystko wróciło na swoje miejsce. To znaczy prawie wszystko, bo teraz Potter znajdował się przed rezydencją Mistrza Eliksirów.
- Po co mnie tu przyprowadziłeś? – zapytał cicho Harry.
- Tylko ty możesz mu pomóc chłopcze. Severus podczas ważenia jednego z bardzo trudnych eliksirów, zapomniał dodać jednego bardzo ważnego składnika. Nastąpiła potężna eksplozja, która sprawiła kilka szkód na ciele naszego profesorka. I tym oto sposobem mamy niewidomego Snape'a. Albus powiedział, że tylko ty go zrozumiesz, zważywszy na jego stan – tu zrobił długą pauzę. – No więc wchodzimy. Jesteś gotowy?
- Czekaj, czekaj! Nie mam zamiaru pomagać temu zgredowi! – Krzyczał raz za razem, ale nie przyniosło to skutku, bo Moody już otwierał drzwi do domu Snape’a i po chwili byli w środku, w którym panowało takie zamieszanie, jakie nie panowało nawet w Norze. Ginny goniła Rona po całym pokoju, wrzeszcząc na niego klątwy, których Harry nigdy nie słyszał. Bliźniacy jak zwykle hałasowali wokół swojego najnowszego wynalazku. Hermiona rozmawiała z Lupinem, a Syriusz w formie psa ciągnął za nogawkę od spodni pana Weasley’a. Pomimo to, każdy mógł spokojnie usłyszeć następne słowa Pottera – Mnie to rybka, co się z nim dzieje! To jego życie, nie moje! Sam sobie to zrobił, tłusty nietoperz! Nikt mu w tym nie pomógł, więc dlaczego ja mam się męczyć z tym potworem? W imię czego?!
- Pan Potter jak sądzę – odezwał się cichy głos z góry. Jednak ten głos sprawił, że wszyscy się wzdrygnęli. Harry momentalnie zamarł i zerkając w górę, zobaczył Severusa mającego na oczach zielony opatrunek. Zielonookiemu serce pękało na widok bezradności w postawie nauczyciela, który pomimo wszystkiego starał się nadrabiać swoją pozą i mową. – Tylko pan, potrafi wdzierać się do czyjegoś domu, krzycząc obelgi na temat jego właściciela.
- Snape – jak zwykle, Harry nie mógł sobie darować nutki złośliwości, gdy wymawiał to nazwisko. – Ja przynajmniej odwiedzam innych, nie to co po niektórzy w tym pomieszczeniu. A może to jest kwestia czegoś innego? Widzisz Snape, ja jestem zapraszany....
- Nikt cię tu nie zapraszał, Potter – powiedział zimno nietoperz.
- Tak? To już mnie tu niema - powiedział i odwrócił się w stronę drzwi. Otworzył drzwi i już miał wychodzić, kiedy zatrzymały go słowa – Zostań, Potter. Zaznaj mojej gościnności przed wyjściem. Zrobię ci herbatę – powiedział z drwiną w głosie. – zieloną – dodał uszczypliwie. Harry żachnął się słysząc o zielonej herbacie. Nienawidził jej niemal tak bardzo jak rodziny Malfoy’ów. Jednak coś w głosie Severusa sprawiło, ze zrobił krok w jego stronę. Po chwili zastanowienia, ruszył szybkim krokiem, aż wreszcie do niego dotarł.
- To prowadź, Sev.
- Nie mów tak do mnie! – krzyknął oburzony Snape.
- To jak mam do ciebie mówić? – zapytał Harry idąc za byłym profesorem, nie kryjąc nawet podziwu, że ten ani razu się nie potknął i nie wywalił,
- To my już pójdziemy – powiedziała Hermiona w imieniu wszystkich. – Cześć, Harry! Dumbledore skontaktuje się z tobą wieczorem.. a i powodzenia. Do widzenia profesorze! – krzyknęła i po chwili drzwi wejściowe trzasnęły.
Harry nie wiedząc, co ze sobą zrobić udał się do kuchni, gdzie Snape już parzył herbatę. Malinową, jak zauważył, czując słodki zapach.
- Pomóc ci? – zapytał uprzejmie, chcąc okazać współczucie
- Nie – odparł zimno Snape, ale Harry widząc, że temu chwieją się filiżanki w ręce, szybko podszedł do niego i stając za nim chciał mu je odebrać. Jednak nie zdążył, bo filiżanki z hukiem rozbiły się na podłodze, a ręce Severusa w tempie ekspresowym owinęły się wokół jego ramion
- Severus, co ty robisz? – zapytał cicho Harry, chociaż już znał odpowiedź. Od kilku miesięcy Snape na każdym kroku chciał całować Pottera, ale ten zazwyczaj mu umykał. Ostatnio przestał nawet odwiedzać Zakon Feniksa, w którym nietoperz był częstym gościem. Wybraniec zdawał sobie sprawę, że jego zachowanie nie jest normalne. Kochał tłustego mistrza eliksirów, a jednak go odrzucał. Działo się tak, przez ostatnią kłótnię, w której były nauczyciel chłopaka najechał na temat jego przyjaciół oraz uczuć. – Przestań – powiedział cicho, czując jak ręce profesora wędrują w kierunku jego pośladków. – Powiedziałem: przestań. Ach... – jęknął czując jak duże ręce zaciskają się na jego tyłku. Położył ręce na ramionach Snape’a, a twarz wtulił w zagłębienie jego szyi. Po chwili jedna ręka nietoperza oderwała się od niego, by złapać go za brodę i unieść do góry. Zamknął oczy i po chwili poczuł mocny pocałunek na swoich ustach. Język Snape’a przesuwał się po jego wargach, by po chwili gwałtownie wedrzeć się do środka, w celu penetracji wnętrza ust młodego mężczyzny. Wreszcie po kilku chwilach, ich języki spotkały się w szybkim tańcu, w którym każdy z nich chciał dominować. Ręka Severusa zsunęła się w dół, by po chwili zniknąć pod spodniami Pottera, na co ten momentalnie wyrwał się z objęć profesora – Nie pozwalaj sobie! – krzyknął i uciekł do łazienki.
Złoty Chłopiec oparł swoje ręce o umywalkę i wziął trzy głębokie wdechy i wydechy.
Severus jeszcze nigdy nie próbował dotykać go w tym miejscu. Zawsze, gdy się całowali, jego ręce spoczywały ja jego pośladkach lub pod koszulką. Wziąwszy jeszcze jeden głęboki oddech, wyszedł z łazienki i udał się do kuchni. W pomieszczeniu nie było nietoperza, tylko na stole stała przygotowana herbata. Zdziwiło go, że Snape sam poradził sobie z posprzątaniem bałaganu, jaki tu narobili. Wziął swój kubek i sącząc powoli napój, oparł się o krawędź blatu. Zaczął rozmyślać o wydarzeniu, które miało kilka minut temu miejsce, kiedy usłyszał głośny huk z głębi domu. Będąc przygotowanym na najgorsze, Harry upuścił filiżankę i pognał w kierunku hałasu z różdżką wyciągniętą przed siebie. Wpadł do pokoju i momentalnie zamarł. Różdżka wypadła mu z ręki, a z jego gardła wydarł się głośny jęk. Harry poczuł jak jego męskość od razu dała znać o swojej obecności
Przed nim, w odległości około dwóch metrów, leżał Severus Snape. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że Mistrz Eliksirów jest prawie nagi. Prawie, bo na jego stopach były spodnie, które Severus usilnie próbował z siebie ściągnąć.
Harry podejrzewał, że stałby i patrzyłby się na swojego byłego profesora jeszcze długo, gdyby nie dotarły do niego dwa fakty. Pierwszy to taki, że Severus jest kaleką, a drugi to taki, że on jest tutaj, by pomóc mu dojść do siebie.
Przełknąwszy głośno ślinę, Potter zrobił dwa kroki z kierunku nietoperza.
- Severusie? Nic ci nie jest? – zapytał drżącym głosem.
- Potter, czy myślisz, że jestem na tyle lewy, by nie poradzić sobie ze zdjęciem durnych spodni? Otóż niech dojdzie do pana prawie pustej głowy, panie Potter, że to jeszcze potrafię zrobić sam. – odparł zimno Snape.
- No to ja chętnie na to popatrzę – powiedział Harry i usiadł w fotelu. Jedną rękę zacisnął na poręczy fotela, a drugą zaczął dotykać swojego krocza. Powoli jego ręka przesuwała się w górę i dół. Przez cały ten czas Potter obserwował Mistrza eliksirów, któremu wreszcie udało się pozbyć zbędnego materiału i teraz udał się do łazienki. Nagle, w połowie drogi nauczyciel się potknął i po chwili leżał rozłożony na miękkim dywanie. Harry niewiele myśląc podbiegł do niego i pomógł mu wstać.
- Zaprowadzę cię do łazienki – powiedział, przytulając oporne ciało do siebie. Gdy byli już w łazience, Złoty chłopiec zdał sobie sprawę, że były profesor musiał poczuć jego wzwód. Szybko posadził nauczyciela eliksirów na sedesie i zapytał
- Prysznic, czy kąpiel?
- Prysznic – odpowiedział mu zgryźliwie Snape. – Tylko musisz mi pomóc zdjąć przepaskę, Potter.
Harry podszedł do niego i zdjął mu owy przedmiot. Po chwili za rękę poprowadził go do kabiny prysznicowej.
- Uważaj, stopień. – ostrzegł go, gdy ten robił kolejny krok w kierunku swojego celu. – Poczekam na zewnątrz. Jakbyś czegoś potrzebował to po prostu mnie zawołaj. – To powiedziawszy chciał odejść, ale zatrzymała do ręka profesora zaciśnięta na jego ręce.
- Panie Potter, czy myśli pan, że poradzę sobie sam, przy tak trudnej czynności, jaką jest mycie się na ślepo? Musisz mi pomóc, Potter.
Harry wiedząc, że na nic się zda dyskusja, został. Odkręcił kurek z ciepłą wodą i zaczął namydlać ciało profesora.
- Zimno mi – powiedział Snape, czując zimno z otwartych drzwi kabiny. Szybko złapał zielonookiego za rękę i wciągnął go do środka.
- Ej, co ty robisz...a! – krzyknął Harry, czując, że ubranie na jego ciele w ekspresowym tempie zaczyna się kurczyć. Były nauczyciel starał się jak tylko mógł, by w miarę szybko zdjąć ubranie z Pottera, co skończyło się tym, że zielonooki wylądował na kolanach przed Mistrzem Eliksirów. Harry patrzył oniemiały na dyndające przed jego oczami przyrodzenie. Duży, nawet bardzo – pomyślał i przełknął głośno ślinę. Gdy po dłuższej chwili spojrzał w oczy profesora, zobaczył, że jego oczy są bardzo ciemne.
Harry poczuł, że coś ociera się o jego szyję. Szybko zerknął w dół i już wiedział. Odruchowo przysunął się do krocza mężczyzny. Gdy właściciel owej części ciała wstrzymał oddech, Potter szybko wstał i chciał jak najszybciej opuścić kabinę, ale przeszkodziły mu ręce, które zatrzymały go w pół kroku i popchnęły na kafelki. Chwilę potem zielonooki poczuł usta na swoich wargach i język, który przesuwał się po nich. Harry odruchowo rozchylił je i zanim zdał sobie sprawę z tego co zrobił, to język Snape’a już badał wnętrze jego ust. A co mi tam, to tylko pocałunek. I z tą myślą, jego język trącił język byłego nauczyciela. Ten czując to, bardziej przysunął się do ciała młodego mężczyzny i wsunął kolano między jego nogi. Jego ręce w tym samym czasie rozpoczęły wędrówkę po jego ciele. Gdy dotarł do najbardziej intymnego miejsca, z ust Pottera wydarł się głośny jęk, odrobinę stłumiony przez usta swojego nauczyciela. Harry zapomniał o wszystkim, nawet o oddychaniu, dlatego po minucie musiał przerwać pocałunek. Wtedy usta nietoperza rozpoczęły wędrówkę po jego twarzy, by następnie zatrzymać się w miejscu na szyi młodego mężczyzny, aby zatrzymać się tam na dłużej. Ręka Severusa zaczęła przesuwać się po całej długości męskości Pottera. Co chwilę, z ust zielonookiego dało się słyszeć coraz to głośniejsze jęki, które mieszały się z okrzykami, gdy ręka nietoperza zmieniała szybkość swoich ruchów. Harry wiedząc, że niedługo dojdzie złapał głowę Mistrza Eliksirów i przyciągnął ją do gorącego pocałunku. Gdy ich języki rozpoczęły wspólnie walkę o dominację, Severus wziął chłopaka na ręce i nie zaprzątając sobie głowy tym, by zakręcić wodę, udał się z nim do sypialni. Zielonooki czując, że jest niesiony przerwał pocałunek i próbował się wyrwać z objęć swojego nauczyciela. Niestety udało mu się to dopiero w sypialni, kiedy były profesor upuszczał go na miękki jedwab.
- Jak na ślepego i napalonego to dosyć szybko i sprawnie tu doszedłeś. – powiedział kąśliwie Potter.
- Po pierwsze, Potter nie jestem ślepy. Po drugie to masz rację, jestem napalony, raczej nie da się tego ukryć, ale jak widać, nie tylko ja mam ten nie mały problem, panie Potter. – powiedział ironicznie Snape cały czas patrząc się bezczelnie na męskość chłopaka. Harry czuł, że całe podniecenie momentalnie z niego uchodzi i zastępuje je ogromna złość.
- Kłamałeś! To wszystko to były pieprzone kłamstwa! Chciałeś mnie tu ściągnąć, by mnie wykorzystać!
- Nie do końca się z tobą zgodzę. Owszem ściągnąłem cię tu pod pretekstem mojego kalectwa, nie ukrywam tego – powiedział podchodząc do szafki z dwiema szufladami i zaczął szukać czegoś i jednej z nich. – Ale nie było innego sposobu. Nie odpisywałeś na listy, ignorowałeś wszelkie moje próby skontaktowania się z tobą.
- Ciekawe dlaczego – powiedział Harry cicho, jednak na tyle głośno, by usłyszał do Snape.
- Dlatego, bo boisz się twojego uczucia do mnie. – powiedział nie patrząc na niego. Dalej był skupiony na przeszukiwaniu szuflady. Po chwili zamknął ją z głośnym trzaskiem i wyszedł z pokoju.
- Ja miałbym się bać mojego uczucia do ciebie? Mylisz się! Słyszysz?! Mylisz się!!! – krzyczał Harry w stronę drzwi. Po chwili zerwał się z łóżka i ruszył za swoim nauczycielem, zakładając po drodze spodnie od dresu, które były na krześle. Gdy wszedł do salonu, po prostu oniemiał. Przed jego oczami było pełno płatków róż, które tworzyły ścieżkę wiodącą w głąb pokoju. Harry ruszył tą ścieżką z uczuciem gorącego ciepła w sercu. Gdy dotarł prawie do końca swojej wędrówki zobaczył Severusa ubranego w czarne jedwabne szaty.
- Co to ma wszystko znaczyć? – zapytał cicho, czując ogromną gulę w gardle.
Snape nic nie odpowiedział, tylko podszedł powoli do chłopaka.
- Harry, przemyślałem to, co mi mówiłeś i to czego nie zdążyłeś mi powiedzieć. – powiedział bardzo cicho. – I teraz wiem, że nie chcę jakiegoś związku na kocią łapę, nie chcę, by wytykali nas palcami oraz nie chcę byś mnie zostawił. – ciągnął, jednocześnie klękając na kolana przed zaskoczonym Potterem. – przepraszam, że obraziłem twoich przyjaciół, przepraszam za wszystko, co zrobiłem źle, ale jestem tylko ślepcem, który nie zauważa prostych rzeczy. Harry – przerwał i pogrzebał w kieszeni. Po chwili wyjął z niej aksamitne pudełeczko. – Harry, czy zostaniesz moim mężem? Kocham cię i nie mogę znieść myśli o byciu bez ciebie. – Zielonooki upadł na kolana i przyciągnął usta byłego nauczyciela do swoich i pocałował go mocno.
- Oczywiście, że tak. Ja ciebie też kocham. Wiem, że bałem się do tego przyznać, ale bałem się odrzucenia.
- Minus pięćdziesiąt punktów dla Gryffindoru za tchórzostwo! – krzyknął Snape i podniósł się z kolan. Następnie pociągnął chłopaka za sobą i zaczął z nim tańczyć taniec radości, którego kroki znają tylko zakochani.

Koniec.


5




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
13 Southwick Teresa Niewinne kłamstwo
Niewinne kłamstwo
Williams Cathy Niewinne klamstwo
031 Robertson Patricia Niewinne kłamstwo
13 Southwick Teresa Niewinne kłamstwo
Southwick Teresa Niewinne klamstwo(1)
Dalton Margot Niewinne klamstwa
13 Southwick Teresa Bracia z Bha Khar 02 Niewinne kłamstwo (Romans z szejkiem 13)
Teresa Southwick Niewinne kłamstwo
Kłamstwa Rostowskiego
Koalicja brnie w kłamstwo smoleńskie Nasz Dziennik
Klamstwa klamstwa, Konspekty zajęć
Kłamstwo Enki
czarnobyl o winnych i niewinnych
Niewinny
GMO Nasiona klamstwa, czyli lgarstw
Kaplan diabla Opowiesci o nadziei klamstwie nauce i milosci
klamstwo smolenskie MIEDZYNARODOWY SPISEK, SMOLENSKN 10 04 2010 MORDERSTWO W IMIE GLOBALIZACJI
Żydzi kłamstwa TVN o rydzyku, Żydzi

więcej podobnych podstron