Graham Masterton
Wolna, szalona, seksowna… i bezpieczna
Poradnik dla kobiet stanu wolnego
Tytuł oryginału Single, Wild, Sexy… And Safe
Przełożył Jacek Ławicki
Jeśli chodzi o seks — czy samotne kobiety naprawdę bawią się lepiej?
Mnóstwo mężatek uważa, że tak. Spytałem ponad sto mężatek, czego zazdroszczą swym niezamężnym siostrom i oto niektóre z ich komentarzy:
— Wolna kobieta może sobie wybierać partnerów, prawda? A kiedy znudzi jej się jeden, zawsze może go rzucić i zająć się innym.
— Wolna kobieta może być odważna, przygodowa i otwarcie flirtować — bo kto jej powie, że nie powinna tego robić?
— Wolna kobieta może być lojalna wobec jednego mężczyzny, ale może też nie mieć żadnych zobowiązań — według własnego uznania. Może mieć jednocześnie więcej niż jednego partnera, nie będąc winna zdrady.
— Wolna kobieta może poświęcać dowolną ilość czasu na realizowanie własnych ambicji (na karierę, sport, rozrywki), nie mając poczucia, że egoistycznie korzysta z tego czasu.
— Kiedy wolna kobieta nie ma ochoty na seks, nie musi odczuwać żadnych zobowiązań. Może zawinąć się w koc, usiąść przed telewizorem z kubkiem gorącej czekolady i oglądać do woli wybrany przez siebie kanał i nie być przez nikogo o nic nagabywaną.
Ale czy obecna sytuacja wolnych kobiet jest faktycznie rajem rozkoszy seksualnej dla każdej wolnej kobiety bez zobowiązań? Czy czekają ją co wieczór nowe atrakcje, a potem pokaz fajerwerków? Czy jest to tylko fantazja autora artykułów w „Cosmopolitan”? Czy status wolnej kobiety naprawdę daje jej wolność, pewność siebie i spełnienie — czy raczej niesie ze sobą samotność, niepewność i brak szacunku dla samej siebie?
Posłuchajmy Heleny, 27–letniej recepcjonistki hotelowej z St. Petersburga na Florydzie: „Miałam dotąd trzy związki, które można określić mianem poważnych. Dwóch z moich partnerów chciało się ze mną żenić, ale w obu wypadkach odmówiłam. Odpowiada mi moje życie takie, jakie jest. Owszem, przyznaję, angażowałam się w seks z przypadkowymi partnerami, seks z doskoku. Jednak tylko jeden jedyny raz zrobiłam coś, czego naprawdę żałowałam: facet chciał mnie podać do sądu w jego sprawie rozwodowej. Zawsze jestem bardzo, bardzo ostrożna, gdy chodzi o bezpieczny seks.
Lubię towarzystwo różnych mężczyzn. Podnieca mnie seksualnie to, że każdy jest inny. Jeden jest gładki i muskularny, a drugi potężny i owłosiony — prawdziwy goryl. A każdy kocha się inaczej, po swojemu.
Sądzę, że można powiedzieć, iż lubię to poczucie panowania nad sytuacją, jakie daje mi status wolnej kobiety. Steruję własną karierą zawodową, moimi przyjaźniami i związkami seksualnymi. Niektórzy mężczyźni nie aprobują niezależności, i więcej — dominacji kobiet. Masz jednak mnóstwo sposobów egzekwowania należnego ci szacunku od mężczyzny, tak by on nawet sobie tego nie uświadamiał.
Technika seksu? Według moich doświadczeń, najlepszym przyjacielem samotnej dziewczyny jest seks oralny. Wiele razy wolałam brać faceta oralnie, niż odbyć
z nim stosunek. Ryzyko jest mniejsze, mniejsze jest zaangażowanie fizyczne. A faceci to zawsze uwielbiają. Jemu się wydaje, że jesteś uległa, podczas gdy w istocie t y całkowicie panujesz nad sytuacją… a nawet nad nim.
Wiem, że wiele kobiet pomyśli: też coś! Nie chcę facetowi ssać penisa. Choć faktycznie, jeśli chodzi o bakterie, penis jest na pewno czystszy niż usta faceta. A kiedy nabierzesz wprawy i będziesz potrafiła robić to powoli i bez pośpiechu, wówczas okaże się to dla ciebie fantastycznym przeżyciem… kto wie, czy nie bardziej zmysłowym niż dla mężczyzny. Uwielbiam, gdy usta wypełnia mi twardy penis i zawsze mnie to podnieca. Fantazjuję o tym, że mam w ustach jednocześnie dwa penisy, ale naprawdę nigdy tego nie zaznałam. I pewnie dobrze się stało!
A do tego wcale nie musisz połykać spermy — a nawet nie powinnaś, jeśli nie znasz dokładnie stanu zdrowia faceta. Lecz on i tak pokocha cię raz na zawsze, jeśli pozwolisz, by miał wytrysk na twój biust albo na twarz. Nie sądzisz, że mężczyźni lubią seks wizua1ny? Moim zdaniem, właśnie dlatego biorą ich filmy erotyczne i striptiz.
Moja przyszłość? Nie wiem. Czasami myślę, żeby się ustatkować. Choć mówię to, co mówię. Mam instynkt macierzyński i kiedyś chciałabym mieć dzieci. Mama nieustannie powtarza, że powinnam pomyśleć o małżeństwie. Twierdzi, że ceną niezależności w młodości jest samotność w starszym wieku. Aleja wcale tak nie myślę. A jeśli nawet to prawda, jestem gotowa zapłacić tę cenę”.
Z wypowiedzią Heleny kontrastuje wypowiedź 31–letniej Annette, specjalistki zarządzania kurortami z Denver w stanie Kolorado: „Zawsze wyobrażałam sobie, że mając dwadzieścia pięć lub sześć lat będę już mężatką. Wcale nie polowałam na męża, i nie robiłam niczego w tym rodzaju, ale przyjęłam za pewnik, iż odpowiedni mężczyzna sam się pojawi i założymy rodzinę. Oczyma wyobraźni widziałam piękny dom z białą elewacją na zadrzewionej podmiejskiej ulicy, karierę zawodową dającą obojgu nam satysfakcję, nianię do dzieci, wakacje na Karaibach, członkostwo w klubie golfowym — wszystko miałam ustalone.
Jedyny problem w tym, że tak się nie stało. Mam teraz trzydzieści jeden lat, jestem nadal sama, nadal mieszkam samotnie w mieście. Od 3 lat utknęłam w pracy na jednym stanowisku, bo w moim zawodzie trzeba się bardzo udzielać towarzysko, a w wielu sytuacjach kobieta bez partnera nie jest dobrze widziana.
Owszem, uważam się za atrakcyjną. Nie mam problemów z wiarą we własne siły. Czasami wręcz sądzę, iż jestem aż nadto atrakcyjna — jeśli to nie zabrzmi jak próżność. Jestem wysoka, mam bardzo duży biust i szczycę się moimi blond włosami. Kiedy pojawiam się na roboczym lunchu albo na koktajl party, widać jak żony bardziej zaborczo trzymają się swych mężów. Czuję się jak w Szczękach: wpływam na płytkie wody u wybrzeży Amity.
Niespecjalnie udają mi się randki w ciemno, seks na jedną noc czy częste zmiany partnerów. Po pierwsze, większości mężczyzn, których spotykam w tych sytuacjach, brakuje jednej, jakże istotnej rzeczy: mianowicie nie mają zielonego pojęcia, jak traktować kobietę. Są albo absurdalnie nadopiekuńczy, stale przynoszą ci czerwone róże i bombonierki i sto razy na godzinę zapewniają cię, że jesteś najpiękniejsza na świecie, albo też żyją we własnym świecie, pchają się w drzwi przed tobą i przez cały wieczór opowiadają, jak rozebrali swego pontiaka rocznik 1969 na drobne części, a potem ponownie go złożyli.
Mając dwadzieścia trzy lata przeżyłam romans, który naprawdę można nazwać namiętnym. Poznałam Brad—leya, kiedy przyjechał do Kolorado, żeby zaplanować wakacje na nartach dla biura podróży, w którym pracował. Był wysoki —— wyższy ode mnie, nawet kiedy włożyłam szpilki na największym obcasie — bardzo smagły i przystojny. Naprawdę, niesamowicie przystojny. Przypominał mi Cliffa Robertsona — znasz ten typ?
Poznaliśmy się na przyjęciu dla agencji turystyki w hotelu Sonnenalp w Vail. Z miejsca spodobaliśmy się sobie. Pewnie przyczyniła się do tego ta atmosfera: śnieg, ogień w kominku. No, nie mogliśmy oderwać od siebie oczu i już po dziesięciu minutach rozmowy Bradley zaprosił mnie na kolację.
Przyszedł po mnie do mego pokoju. Byłam już gotowa, włożyłam już nawet futro. Pamiętam, że ogarnął mnie wzrokiem od stóp do głowy i powiedział: »Jesteś niesamowita!« I tylko tyle. Potem pamiętam, że trzymał mnie w objęciach i całowaliśmy się, jakbyśmy się chcieli nawzajem pożreć żywcem.
Popchnął mnie na łóżko i zadarł mi suknię do pasa. Miałam na sobie czarne pończochy na pasku, bo nie mogłam znaleźć czarnych rajstop. Bradley zsunął mi majtki na bok i zanim się zorientowałam, co się dzieje, już leżał na mnie i wsuwał we mnie swój wielki pal — głęboko i zdecydowanie, jakby od lat nie uprawiał seksu z kobietą.
Ku swemu zaskoczeniu zaczęłam też suwać biodrami i mocno przywarłam nimi do Bradleya, żeby wszedł we mnie jeszcze głębiej. Rozpięłam mu pasek i ściągnęłam spodnie niżej, żebym mogła chwycić jego jądra. Były twarde jak piłki golfowe — nigdy tego nie zapomnę.
Miałam orgazm pierwsza. Jeszcze nigdy takiego nie przeżywałam. Nie przypominał jakiejś potężnej eksplozji, ale ogarnął mnie tak, jakbym najpierw leżała na wysokiej fali na ciepłym morzu, a potem opadła. Wtedy Bradley miał wytrysk, a ja trzymając w ręce jego jądra, czułam każdy skurcz. Coś fantastycznego!
Później poszłam z Bradleyem na kolację, elegancko ubrana, ale w przesiąkniętych majtkach i ze spermą cieknącą w pończochy. Czułam nawet jej zapach. Byłam rozmarzona i roznamiętniona.
Spędziłam z Bradleyem dziesięć dni i cały czas się kochaliśmy. Kochaliśmy się rano przed śniadaniem, kochaliśmy się pod prysznicem, wymykaliśmy się do mego pokoju, żeby się kochać po lunchu. Nie mogliśmy się sobą nasycić.
Był dla mnie wszystkim, co mogłam sobie wymarzyć. Czarujący, mądry, doświadczony, dowcipny. Wieczorem w przeddzień jego odlotu do Nowego Jorku, pomyślałam: »Annette, czy to dotarło do ciebie? Znalazłaś mężczyznę twoich marzeń!« Naprawdę myślałam, że poprosi, żebym wyszła za niego i pojechała razem z nim do Nowego Jorku.
Poszłam do jego pokoju, kiedy się pakował. Całowaliśmy się i rozmawialiśmy, a ja pół żartem spytałam, czy jeszcze ma dość czasu na seks, ostatni raz przed wyjazdem na lotnisko. W tym momencie dostrzegłam zdjęcie w skórzanej ramce, które położył na stosie swetrów. Uśmiechnięta blondynka i dwoje uśmiechniętych dzieci.
Zobaczył, że patrzę na nie i uniósł, żebym mogła je lepiej zobaczyć. Był zupełnie nie speszony, więc spytałam, czy to jego siostra. «Ależ skąd — odparł. — To moja żona».
Nie umiem nawet ocenić, jak bardzo zmieniło mnie to doświadczenie. Jednak od tamtego czasu mam stałą skłonność do nadmiernej ostrożności — nigdy nie idę na całość. Wiem, że nadal jestem atrakcyjna. Wiem, że nadal jestem seksowna. Lecz wiele kobiet podobnych do mnie bardzo się boi sparzyć ponownie. I nie tylko dlatego, że boją się zaznać poniżenia. Boją się zwłaszcza wtedy, gdy starają się być niezależne i opanowane.
Wciąż myślałam o tym, jak na tamtym przyjęciu śmiałam się i rozmawiałam, dumna z tego, że sperma Bradleya ścieka mi po udzie. Teraz poczułam takie zażenowanie — jakbym była i dziwką, i idiotką.
Jestem osobą otwartą, życzliwą. Wiem o tym. Jestem inteligentna. Jestem seksowna. Nawet nie chrapię, przynajmniej tak mi się wydaje. Mimo to czuję, jakby ciążyło na mnie przekleństwo. Porównać się mogę do słoika z pasztetem, któremu właśnie minął termin przydatności do spożycia.
Mogłabym być gdzieś, kiedyś najlepszą żoną. Mogłabym obdarzyć szczęściem jakiegoś mężczyznę i sama też zyskać szczęście. Wydaje mi się jednak, że całe nasze społeczeństwo nastawione jest na ludzi młodych, a skoro osiągnęłam mój wiek bez zawarcia związku małżeńskiego, mężczyźni patrzą na mnie i automatycznie zakładają, że musi być coś ze mną nie w porządku, fizycznie albo psychicznie.
Szał seksu? Ach, gdybym tylko miała szansę! Myślę, że jestem skazana na samotność w łóżku do końca moich dni!”
Annette ma przeświadczenie, że została usunięta poza nawias społeczeństwa par — że się nie liczy z powodu swego wieku i poprzednich nieudanych doświadczeń. Takie przeświadczenie jest bardzo częste wśród samotnych kobiet i stanowi dla nich jedną z najtrudniejszych barier do pokonania.
Ta książka przekona cię jednak, że barierę tę można pokonać i że co dzień udaje się to dziesiątkom samotnych kobiet.
Społeczeństwo par „eliminuje” samotne kobiety z dwu zasadniczych powodów. Pierwszy wynika ze sposobu, w jaki je postrzega. Wolna kobieta może się jawić jako poważne zagrożenie dla mężatek, zwłaszcza gdy mąż łypie okiem i (albo) małżeństwo jest trochę rozchwiane. Wolna kobieta otrzymuje coraz mniej zaproszeń na przyjęcia i koktajle, kiedy lata mijają i kolejne z jej dawnych przyjaciółek wychodzą za mąż. Doskonale pasuje, jeśli na wakacje do parku Yosemite pojadą razem Jim z Jane i Bili z Betty — ale Jim z Jane i sama Betty?
Nawet mężczyźni mogą postrzegać samotną kobietę jako zagrożenie. Często wystrzegają się związków z kobietą niezależną intelektualnie i materialnie — indywidualistką o zdecydowanym charakterze, która dokładnie wie, czego chce. Jeśli tego jeszcze nie dostrzegłaś, informuję: mężczyznom także doskwiera brak wiary we własne siły.
Drugi zasadniczy powód przeświadczenia samotnych kobiet o ich wyobcowaniu ze społeczeństwa wynika z ich własnej defensywności. Mało jest rzeczy bardziej zrażających mężczyznę starającego się nawiązać więzi uczuciowe z kobietą niż jej defensywność.
Defensywne kobiety zawsze mają na względzie to, by nigdy nie zostały postawione w kłopotliwej sytuacji, poniżone i by nigdy, ale to nigdy nie doznały krzywdy.
Ile razy słyszy się, jak mężczyzna mówi do kobiety: „Wiesz, co ci powiem? Masz fantastyczną figurę”.
A jaka jest jej odpowiedź? Ona nie mówi: „Dziękuję ci” (zarumieniona, spłoniona). O, nie. Ona mówi: „Wcale nie — mam o wiele za szerokie biodra”.
Ile razy słyszy się, jak mężczyzna mówi do kobiety: „Wiesz, jesteś piękna”. A jaka jest jej odpowiedź? Ona mówi ni mniej, ni więcej tylko: „Nie bądź niemądry”.
Mężczyzna mówi właśnie tego typu rzeczy, jakie ona chciałaby usłyszeć (i zapewne mówi je szczerze). Natomiast jej defensywność ciągle stoi mu na przeszkodzie, sprawia, że on czuje się idiotycznie sfrustrowany. A wierz mi, że mężczyzna naprawdę nie chce się tak czuć, kiedy usiłuje nawiązać z tobą znajomość.
Owa defensywność na tym się niestety nie kończy. Rozmawiałem z dziesiątkami kobiet, które odepchnęły mężczyznę pragnącego ją pocałować, wymierzyły siarczysty policzek mężczyźnie pragnącemu ją pogłaskać, a nawet (w jednym przypadku) dama wylała mu na głowę dzbanek lodowatej wody, kiedy chciał ją objąć.
W każdej z tych sytuacji kobieta faktycznie chciała, by mężczyzna się nią dalej interesował. Jednak, jak tłumaczy jedna z pań: „Coś we mnie sztywnieje — chcę, ale nie potrafię być na luzie”. Inna mówi tak: „Dotknął mojej piersi, zmroziło mnie. Nie mogłam wypowiedzieć słowa, nie mogłam się poruszyć. Przeraziłam się, że znowu będę musiała przejść przez to wszystko: seks, zakochanie się, spacery po plaży, radosny śmiech — a potem porzucenie i cały ten ból rozstania. Chcę seksu i miłości, ale już nie mam siły na taki uraz”.
Wiele samotnych kobiet zdołało jednak pokonać tę izolację w społeczeństwie i swoją naturalną defensywność. Znalazły stabilne szczęście z mężem albo stałym kochankiem. Inne nauczyły się z powodzeniem żyć same, angażując się w seks tylko wtedy, kiedy same tego chcą i jeśli chcą. To jest do zrobienia, i ty to możesz osiągnąć.
Prezentując doświadczenia dziesiątek samotnych kobiet, książka ta pokaże ci, jak najpełniej wykorzystać twoją sytuację. Są tu doświadczenia uniesień, są i bolesne, a także głęboko wzruszające.
Z lektury dowiesz się niemal wszystkiego o tym, jak zaznać spełnienia seksualnego; poznasz ekscytacje, rozkosze oraz metodę prób i błędów innych ludzi.
Dowiesz się, jak znaleźć mężczyznę, jakiego chcesz i jak następnie zwrócić na siebie jego uwagę. Dowiesz się, jak być dowcipną, ujmującą i absolutnie pewną swej wartości seksualnej. Dowiesz się, jak się zabezpieczyć przed mężczyzną, z którym nie chcesz się spotykać, i jak się pozbyć mężczyzny, który już cię po prostu zmęczył (nie raniąc jego uczuć).
Książka pokaże ci też, jak można prowadzić stymulujące życie seksualne w okresie pomiędzy jednym a drugim partnerem albo kiedy masz po prostu ochotę być sama. Co więcej, książka pokaże ci, jak możesz wykorzystać tę autostymulację dla udoskonalenia swej wiedzy na temat seksu i swej techniki sztuki miłosnej, aby wtedy, gdy już poznasz mężczyznę, zapłonęły mu uszy.
A przede wszystkim, książka ta pokaże ci, że każda wolna kobieta przeżywa zarówno niewiarygodne wzloty, jak i przygnębiające upadki. Czasami będziesz się czuła jak w siódmym niebie. Innym razem jakbyś wpadła z deszczu pod rynnę. Mam nadzieję, że moja książka pomoże ci wzloty uczynić jeszcze bardziej wybuchowymi, a upadki o wiele bardziej znośniejszymi.
Cała ta istotna różnica wypływa z twojego podejścia do seksu, twojej wewnętrznej pewności siebie.
Jesteś atrakcyjna. Jesteś seksowna. Możesz być tego rodzaju kobietą, o jakiej marzy każdy mężczyzna.
Oto tajemnica, która diametralnie może przeobrazić twoje życie seksualne, niezależnie od tego, czy już masz partnera, czy dopiero go szukasz. Kobiety, z których emanuje pewność siebie i swego seksualizmu, zawsze pociągają mężczyzn. Nie ma znaczenia, czy ważysz czterdzieści pięć czy siedemdziesiąt pięć kg. Nie ma znaczenia, czy nosisz stanik w rozmiarze 32A, czy 42 DD. Nie ma znaczenia, czy jesteś blondynką, czy brunetką, czy masz włosy mysie, czy w barwie płomiennego szkarłatu. Możesz wyglądać ekstra, ale wcale nie musisz.
Jeśli masz wewnętrzną stuprocentową pewność, że jesteś seksualnie atrakcyjna, to taka będziesz. I to jest obiecujące.
Otóż kiedy pisałem Magię seksu, często zadawano mi pytanie: Skąd mężczyzna — jakikolwiek — miałby wiedzieć, co doprowadza kobietę do szaleństwa w łóżku?
Zasadne jest teraz także twoje pytanie adresowane do mnie: Skąd mężczyzna — jakikolwiek — miałby wiedzieć, że kobieta jest seksualnie pewna siebie?
A odpowiedź jest prosta: tylko mężczyzna może powiedzieć kobiecie, czy emanuje z niej seksualna pewność siebie — z jej wypowiedzi, zachowania, sposobu uprawiania seksu. Tylko mężczyzna może ci powiedzieć, jak naprawdę najwspanialej zadowalać mężczyznę w łóżku — tak samo, jak tylko kobieta może powiedzieć mężczyźnie, co ją naprawdę roznamiętnia.
Skorzystałem także ze szczodrej pomocy wielu wolnych kobiet, które z największą szczerością opowiedziały mi, co uznają za ekscytujące w ich życiu seksualnym, a także czego w nim brakuje. Opowiedziały mi zarówno o ekstazie, jak też o udręce.
Posłuchajmy 33–letniej Georginy, opiekunki do dzieci ze Stamford w stanie Connecticut: „Wyszłam za mąż w wieku dwudziestu dwu lat, a rozwiodłam się mając dwadzieścia osiem. Mój mąż Kevin był ode mnie dwanaście lat starszy i jeśli mogę, chciałabym dać młodym dziewczynom jedną dobrą radę: nigdy nie wychodźcie za starszego mężczyznę. Wszystko, co chciałabyś przeżyć, on przeżył już dawno, i to ze trzy razy. Wszystko, co lubisz, to dziecinada. Na wszystko, co starasz się mu powiedzieć, on ma jedną i tę samą odpowiedź: «Dobrze, dobrze, ale kiedy będziesz starsza i mądrzejsza, to…» I tak dalej, i tak w kółko.
Kevin zredukował moją seksualną pewność siebie do małej garstki szarego popiołu. Zawsze krytykował mój styl ubierania się. Jeśli na przyjęcie zakładałam krótką spódniczkę, to paradowałam ostentacyjnie. Jeśli po domu chodziłam w długiej spódnicy, to nie ubierałam się tak, by jemu zrobić przyjemność. W noc poślubną zmusił mnie do seksu oralnego, którego nigdy wcześniej i z nikim nie uprawiałam, a kiedy mając penis w ustach, prawie się udusiłam, powiedział, że jestem kiepska i nie doświadczona i że nigdy nie będzie ze mnie pożytku w łóżku.
I tak szło wciąż. Bez bicia — nie stosował przemocy. Ale te nigdy nie kończące się krytyczne uwagi i zawody. O, na przykład, kiedy poszliśmy na proszony obiad do domu jego szefa, a ja zaczęłam z gospodarzem rozmawiać o moich poglądach na kwestię równouprawnienia płci w życiu zawodowym, Kevin głośno się roześmiał i powiedział: «Co dziewczyna w twoim wieku może wiedzieć o równouprawnieniu płci w życiu zawodowym?» i zmienił temat.
Aż w końcu, któregoś dnia wróciłam wcześniej z wyprawy na zakupy i znalazłam go w łóżku z dziewczyną wiele młodszą ode mnie. Do licha — ona nie mogła mieć więcej niż siedemnaście lat! Tak głośno wzdychała i jęczała, że nawet nie usłyszeli, jak wchodzę po schodach. Ona leżała na nim, na plecach!, naga, w samym staniku, a on ją brał analnie. Nigdy wcześniej nie widziałam czegoś takiego. I oczywiście, nigdy czegoś takiego nie robiłam. Byłam absolutnie zdruzgotana. Nie wyobrażałam sobie wręcz, że jeszcze kiedyś go w ogóle dotknę — co to, to nie.
Po rozwodzie nagle znalazłam się w próżni. Ponieważ po ślubie przeprowadziłam się z Nowego Jorku do Stamford, większość naszych znajomych to byli znajomi Kevina. Telefon przestał dzwonić, nikt mnie nigdzie nie zapraszał, a niektóre żony partnerów golfowych Kevina specjalnie przechodziły na drugą stronę ulicy, żeby się ze mną nie spotkać.
Czułam się jak zero, jak niewidzialna kobieta. A przecież to w ogóle nie była moja wina! Do tego, kiedy wreszcie udało mi się z kimś porozmawiać, zawsze dawano mi do zrozumienia, że to ja się nie sprawdziłam, bo nie potrafiłam go zatrzymać przy sobie, i raczej powinnam była przymykać oczy na te jego drobne wyskoki i krętactwa. Bo wiadomo, mężczyźni to duzi chłopcy i już.
Przez prawie pół roku byłam bardzo samotna. Usiłowałam chodzić na korty tenisowe, ale zawsze wpadałam na Kevina z którąś z jego najnowszych zdobyczy, więc przestałam. Całymi dniami przesiadywałam w domu, oglądałam telewizję i dla pociechy objadałam się czekoladą i ciastkami. Żeby nie przytyć, paliłam papierosy. Zaczęłam naprawdę wierzyć, że jestem brzydką, okropną dziwaczką i że moje małżeństwo się rozpadło, bo nie dojrzałam do niego i nie miałam zielonego pojęcia o seksie.
Ocaliła mnie jedna z moich, nielicznych już, przyjaciółek. Chciała towarzyszyć swemu mężowi w podróży służbowej do Europy — i to do Paryża! Czy można jej się dziwić? Tyle tylko, że stała opiekunka jej dzieci akurat wyjechała do Providence, by zaopiekować się swym chorym ojcem. Przyjaciółka poprosiła zatem mnie, bym zajęła się jej dziećmi przez te trzy tygodnie.
Nagle okazało się, że ten rodzaj zajęcia bardzo mi odpowiada. Przyjaciółka ma dwóch chłopców, 9– i 6–letniego, miłych i dobrych. Doskonale się zgadzaliśmy. Oni pomogli mi wrócić do społeczeństwa, bo odprowadzałam ich do szkoły, na mecze małej ligi, na prywatki i w ogóle wszędzie. Poznałam mnóstwo młodych kobiet, które nic o mnie nie wiedziały… a kiedy zaprowadziłam dzieci do szkoły na Dzień Sportu, poznałam Teda.
Miał dwadzieścia dziewięć lat i był ode mnie starszy zaledwie o kilka miesięcy. Przyprowadził na boisko synka swej siostry. Usiedliśmy na trybunie i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, a sam fakt, że siedzieliśmy razem i rozmawialiśmy, był bardzo istotny dla mego dobrego samopoczucia. Dyskutowaliśmy o TV i muzyce rockowej i o tym, czemu Stamford to taka zapyziała mieścina. Czyli o takich niemądrych sprawach bez znaczenia, o jakich Kevin nigdy by nie rozmawiał.
Kiedy wychodziliśmy ze szkoły, Ted oznajmił, że on i jego brat bliźniak z dziewczyną w najbliższą sobotę wybierają się do klubu i spytał, czy nie zechciałabym dołączyć do kompletu jako czwarta. Bardzo mi to odpowiadało, bo w piątek moja przyjaciółka miała wrócić z Paryża.
Udałam się na zakupy. Kupiłam czerwoną suknię, mocno opinającą ciało i fantastyczne czerwone buciki. Poszłam do fryzjera. Kiedy w sobotę przyjechał po mnie Ted i jego brat Michael, czułam się dość zdumiewająco, mówiąc oględnie. Od momentu rozwodu nigdy nie czułam się lepiej.
Okazało się, że sympatia Michaela w ostatniej chwili wystawiła go do wiatru, więc Ted spytał, czy mam coś przeciw, byśmy pojechali w trójkę? Czy mogło mi to przeszkadzać? Chyba żartował! Zjedliśmy wspaniałą kolację z homarami, a potem pojechaliśmy na dansing do nocnego klubu. Tańczyłam na zmianę to z Tedem, to z Michaelem. Nie masz pojęcia, jak mi się dobrze tańczyło — po 6 latach małżeństwa z facetem, który za taniec uważał szuranie nogami trochę w tę, trochę we w tę po parkiecie w takt Moon river i szczypanie cię w pupę, kiedy mu się zdawało, że nikt nie patrzy. Obaj, Ted i Michael, byli świetnymi tancerzami.
Do tego byli dowcipni. Mówili tak, jakby odstawiali komedię w dwu rolach. Piliśmy szampana i śmialiśmy się do rozpuku, tańczyliśmy do upadłego. Potem obaj odwieźli mnie do domu, a ja zaprosiłam ich do siebie „na strzemiennego”. Nastawiłam nastrojową muzykę, usiedliśmy razem na kanapie, rozmawialiśmy i żartowaliśmy sobie.
Pamiętam, jak to się zaczęło. Siedziałam pomiędzy nimi. Obdarzyłam Teda przelotnym całusem, potem Mi—chaela i oznajmiłam: «Ja was po prostu uwielbiam». Znowu pocałowałam Teda, tym razem dłużej i głębiej, a potem tak samo pocałowałam Michaela.
Pamiętam, że później obaj całowali mnie — Ted w policzek, a Michael w ucho. Doznanie było niesamowite, naprawdę radosne, kiedy jednocześnie całowali mnie dwaj mężczyźni. Później Ted przez sukienkę głaskał moją lewą pierś, a Michael prawą i pocierał moją brodawkę przez cienką czerwoną tkaninę. Wiedziałam, co będzie dalej, jeśli ich nie powstrzymam.
Więc nie powstrzymywałam. Obiema rękoma ściągnęłam suknię przez głowę i teraz siedziałam między nimi w samych koronkowych czerwonych majteczkach. Lato było piękne, więc pomimo całej tej czekolady i ciastek, byłam szczupła i opalona. Miałam wyśmienite samopoczucie. Choć, oczywiście, się bałam. Serce chciało mi wyskoczyć z piersi. Ale byłam niewiarygodnie podniecona i pobudliwa.
Ted ściągnął koszulę i spodnie, Michael zrobił to samo. Fizycznie byli bardzo do siebie podobni, obaj słusznej postury i dość muskularni, z krzyżem brązowych włosów na torsie. Michael był nieco bardziej korpulentny — to jedyna różnica. Ted miał szeroką, białą szramę na udzie. Obaj mieli potężny wzwód. Jeszcze nie widziałam tak wielkich i sztywnych penisów. Bliźniacy stanęli przede mną, a ja chwyciłam w jedną rękę jeden penis, a w drugą drugi i oba niespiesznie pocierałam. W tym czasie Ted głaskał mnie po głowie, a Michael po ramionach.
Na chwilę opanowało mnie przerażenie, że Kevin miał rację — i rzeczywiście brak mi doświadczenia, aby zaspokoić jednego mężczyznę, a co dopiero dwu. Jednak z reakcji Teda i Michaela jasno wynikało, że im to moje pocieranie odpowiada. Wykonywałam długie, zdecydowane, wolne suwy, a kciukiem wodziłam wokół otworu penisa. Napletek naciągał się w górę i w dół, główka penisa nabrała ciemnopurpurowej barwy i zdawało się, że zaraz eksplodują.
Poczułam tę śliskość, pocierałam penisy razem, jeden o drugi, dookoła, aż zrobiły się całe połyskliwe i wilgotne.
Wtedy Ted delikatnie pociągnął mnie na dywan. Położyłam się na wznak, a Michael uklęknął nad moją głową. Nad sobą widziałam jego jądra i sterczący penis, więc uniosłam się lekko i pociągnęłam go do dołu, liżąc, całując, zlizując płyn nawilżający. Ted wcale mnie do tego nie zmuszał — sama tego chciałam, chciałam go zadowalać, zrobić mu przyjemność, a smakował wspaniale.
Obaj ściągnęli mi majtki z pośladków, a kiedy Ted ściągał je z moich kostek, Michael rozwarł palcami moje wargi sromowe. Na lato zawsze wygalam wzgórek łonowy. Uniosłam głowę i zobaczyłam, jak Michael szeroko rozwiera mój nagi srom i pokazuje się stercząca łechtaczka, różowa i okazała. Ted klęczał między moimi udami, zaciskając rękę na twardym penisie, gotowy wsunąć go we mnie. «Ej, a prezerwatywa» — przypomniał mu Michael. Z tym sztywniakiem podskakującym zaledwie kilka centymetrów nad moją twarzą, odwrócił się i z kieszeni dżinsów wyjął opakowanie kondomów. Obserwowałam, jak Ted rozwija gumę na penisie i jak Michael, tuż nade mną, rozwija swoją.
Michael pieścił moje piersi, masował je dookoła, podczas gdy Ted pochylił się nade mną i całował, liżąc mój język, liżąc moje zęby, liżąc moje wargi. Następnie, powolutku wsunął penis we mnie, a trudno opisać, jakie to było wspaniałe uczucie. Czułam każdy centymetr, jak wsuwa się we mnie, twardy, chłodny i śliski, aż jego włosy łonowe łaskotały mój wygolony srom, a jądra plaskały na moich pośladkach.
Powolutku to wsuwał się do środka, to wysuwał, drażnił mnie, kusił. Chciałam tylko jednego: żeby ten wielgachny pal zanurzył się we mnie jak najgłębiej, a on wciąż ledwo go wprowadził, zaraz wyjmował. Słyszałam, jaki odgłos wydaje moja wilgotna pochwa — za każdym razem, gdy wsuwał się do niej, dobywał się z niej odgłos jakby mokrego pocałunku.
Obie dłonie podłożyłam pod jego pośladki i wbiłam w nie paznokcie, żeby go zmusić do głębszego wniknięcia we mnie. Powtórzyłam to kilkakrotnie i nic mnie nie obchodziło, czy go to boli — chciałam tylko, żeby jego penis wszedł we mnie tak głęboko, żebym go poczuła w gardle.
Ted suwał się tak ze mną przez kilka minut, a potem wysunął się i położył przy mnie na boku na dywanie. Całował mnie, głaskał po włosach i mówił, że jestem piękna… a Michael całował i kąsał mi szyję i mówił, że w życiu nie spotkał takiej dziewczyny jak ja. Nie posiadałam się z radości!
Michael położył się na dywanie za moimi plecami. Czułam dotyk jego owłosionego torsu. Ręką uniósł moje udo i wolno wsunął się w mój srom. Zamknęłam oczy. To było fantastyczne: jeden penis po drugim. A on wysunął się ze mnie, cały śliski od soków z pochwy, i poczułam, że przyciska się do mojego odbytu.
Nagle pomyślałam o Kevinie w moim łóżku z tamtą smarkatą, i o jego penisie w jej pupie. Sięgnęłam ręką do tyłu i starałam się odepchnąć Michaela.
Ale Ted znowu mnie pocałował i powiedział: «Spróbuj, to ci się spodoba».
Michael ponownie przycisnął główkę penisa do mych pośladków. Ted sięgnął dookoła, żeby ją bardziej zwilżyć, a potem ostrożnie wsunął do środka jeden palec. Uchyliłam się i zesztywniałam, ale Ted powiedział: cicho sza, musisz tylko przeć i nic więcej.
Parłam więc, a Ted wepchnął kolejny palec. Powoli rozciągał mi odbyt, żeby jego brat mógł wepchnąć główkę penisa.
Na początku krzywiłam się z bólu, niemal wpadłam w panikę. Pomyślałam: mowy nie ma, nie mogę! Ale po chwili naparłam, jak kazał Ted, i cały ten wielki pal wsunął się we mnie, aż po jądra, a doznanie było takie, jakiego jeszcze nigdy, ale to nigdy nie zaznałam.
Ted przysunął się bliżej. Cały czas mnie całował, zaplatał swe palce w moich włosach, mówił, jak bardzo go podniecam. Wsunął penis w moją pochwę i wtedy miałam głęboko w sobie dwa penisy, jednocześnie, suwające w tę i z powrotem, pocierające jeden o drugiego, rozpychające się w mojej rozciągniętej szparce i rozciągniętej odbytnicy.
Sięgnęłam ręką między nogi i wyczułam cztery twarde jądra. Kulałam je w palcach i wodziłam palcami po tym skrawku napiętej, śliskiej skóry, gdzie wszyscy troje łączyliśmy się w jedno. Michael pierwszy miał orgazm. Przywarł do mnie całym ciałem, którym wstrząsały dreszcze, a ja faktycznie poczułam, jak jego prezerwatywa się wypełnia w mojej pupie. To mnie też wzięło — miałam tego rodzaju orgazm jak porażający wstrząs elektryczny. Każdy mięsień mojego ciała zdawał się być napięty.
Potem szczytował Ted, obejmowaliśmy się jakby przez całe wieki, ciężko dysząc, całując się i stopniowo odprężając.
Nigdy więcej nie spotykałam się potem ani z Tedem, ani z Michaelem i nigdy raczej nie brałam pod uwagę seksu z dwoma mężczyznami. W każdym razie nie jednocześnie! Przez dłuższy czas uważałam, że to, co zrobiłam, było zapewne grzeszne i rozpustne. Ale potem pomyślałam: jestem wolna, mogę robić, co mi się podoba, bylebym nikogo nie krzywdziła.
Uświadomiłam sobie, że Ted i Michael przywrócili mi wiarę we własne siły seksualne. Wiedziałam, że jestem seksowna. Wiedziałam, że jestem w stanie zaspokoić mężczyznę. Właściwie wiedziałam, że mogę zaspokoić dwu mężczyzn. Wkrótce potem w barze dla samotnych podszedł do mnie pewien facet i powiedział: «Założę się, że dla mnie jesteś za mało kobieca, kochanie», a ja pomyślałam: Starczy dla ciebie i jeszcze jednego takiego jak ty.
Sądzę, że od Teda i Michaela nauczyłam się, iż nie należy się bać seksu. Seks ma dawać przyjemność. Ma być wyrazem oddania, a jeśli masz szczęście, także miłości.
Oczywiście, kolejna korzyść dla mnie była taka, że przyjaciółka dała mi wyśmienite referencje i już dwukrotnie zatrudniono mnie do opieki nad dziećmi. Dzięki temu jestem wśród ludzi, udzielam się towarzysko, jestem jakby w rodzinie — a po rozwodzie tego najbardziej brak.
Teraz mam przyjaciela — spokojnego, cichego dżentelmena imieniem Richard. Nie wiem, czy wyjdę za niego, ale wiem, że mu daję przyjemność. A czynię to w sposób, w jaki kobieta, która ma dostateczny zasób seksualnej pewności siebie, może dać przyjemność każdemu mężczyźnie”.
Zanim zaczniesz się martwić, zapewniam cię: udział w seksie we troje z pewnością nie jest konieczny dla przywrócenia twej pewności seksualnej i na ogół samotna kobieta nie jest gotowa posunąć się aż tak daleko. Na ogół samotna kobieta potrzebuje jednego atrakcyjnego mężczyzny, który zajmie się nią czule i ekscytująco.
W istocie nic nie powinno cię powstrzymywać przed naładowaniem baterii twej seksualnej pewności siebie, zanim jeszcze uda ci się znaleźć partnera. Możesz być sama, ale ani przez chwilę nie oznacza to, że musisz przeżywać stagnację. Książka ta pokaże ci, jak zaspokajać się na wiele nader przyjemnych i bardzo specjalnych sposobów, a także jak przygotować się na przyszłe zbliżenia seksualne.
Jeśli potrafisz odzyskać wiarę w swą seksualną atrakcyjność, uda ci się dokonać pełnego zwrotu w twym życiu miłosnym: powrotu do czasów, kiedy stale miałaś kochanka, a miłość była czymś, czym dzieliliście się ze sobą. Jeśli natomiast nigdy nie miałaś kochanka, moja książka podpowie ci, jak go znaleźć i co robić, jak już go będziesz miała.
— Potrafisz zwrócić na siebie uwagę tego typu mężczyzny, jaki cię naprawdę interesuje. Nie musisz iść na żaden kompromis!
— Potrafisz mu dawać przyjemność — a jemu nigdy nie będzie dość!
— Potrafisz stworzyć długoterminowy związek, w którym nigdy nie zabraknie wam podniet.
Kiedy sugerowałem dziesiątkom wolnych kobiet, że naprawdę mogą być wciąż pociągające i ekscytujące dla mężczyzny, który im się podoba, około 80% nie wierzyło mi. Tak bardzo utwierdziły się w przekonaniu, że już dla nikogo nie są atrakcyjne, że są pospolite i że nikt nie chce takich nieudacznic.
Otóż książka moja mówi, jak wyzbyć się tej defensywności, zbędnej rezerwy oraz przeświadczenia: „Jestem nadal wolna, bo nikt mnie nie chce”. Ktoś na pewno cię chce. Ktoś nie może się doczekać, żeby cię wziąć w ramiona i czule kochać. On gdzieś jest, możesz go znaleźć i mieć tego rodzaju życie miłosne, o jakim zawsze marzyłaś. Jeśli jesteś gotowa na przygody. Jeśli jesteś gotowa dać sobie spokój z tą defensywnością.
Jeśli jesteś gotowa iść na całość.
Co przez to rozumiem? W dalszej części książki daję ci prosty i skuteczny program, dzięki któremu sama będziesz w stanie podbudować seksualną pewność siebie, sama we własnym domu, na osobności. Ujmijmy to w ten sposób: Nikt nie będzie wiedział, że to robisz, ale kiedy dotrzesz do końca, radykalnie poprawią się twoje umiejętności seksualne… i wierz mi, że to ci się spodoba.
Przede wszystkim musisz się nauczyć, jak mieć dobre samopoczucie. Chodzi o sferę seksu. Potem możesz się nauczyć, jak mieć dobre podejście wobec mężczyzn.
Poproszę cię o zrobienie rzeczy, których dotychczas w ogóle nie brałaś pod uwagę. Być może zawsze byłaś na to zbyt nieśmiała. Może uważałaś takie rzeczy za „nieprzyzwoite”. Może sądziłaś, że musiałabyś iść na kompromis ze sobą i swymi ideałami moralnymi.
Pamiętaj jednak: zawsze masz prawo do własnych sądów w sferze seksu i zachowań seksualnych. Nie myślę tego negować. Jednak nigdy nie wierz temu, kto neguje twoje prawo do erotycznych przyjemności, jakie daje ci własne ciało. I nigdy także nie wierz temu, kto neguje twoje prawo do towarzystwa, uczuć i miłości.
W istocie chciałbym, aby na trwałe wykuto w marmurze, że każda kobieta i wszędzie — jeśli chce — ma prawo budzić się rano obok mężczyzny, którego uwielbia. A jeśli chce się budzić sama, zawsze powinna się budzić z uśmiechem na twarzy.
Moją filozofię seksu chciałbym ująć w jednym zdaniu: Jeśli cię coś podnieca, jeśli daje ci szczęście i zaspokojenie, a nikt od tego nie doznaje krzywdy ani nie jest narażony na jakiekolwiek ryzyko — fizycznie czy uczuciowo — rób to. Efekty mogą być nadzwyczajne.
A jeśli przeżyłaś naprawdę poważny cios? Jeśli twoją seksualną pewnością siebie zachwiały jakieś bardzo deprymujące niepowodzenia?
Już wiemy o „raju” Georginy z Tedem i Michaelem. Teraz posłuchajmy 28–letniej Heddy, pielęgniarki z Los Angeles, którą spotkała wielka przykrość, kiedy odpowiedziała na następujące ogłoszenie towarzyskie: „Kawaler, 180 cm wzrostu, 74 kg, niepalący, przystojny, własna firma, z wyboru na półemeryturze, szuka młodszej pani, która zna siłę swej kobiecości. Cel towarzyski, możliwe założenie rodziny. Musi lubić przejażdżki 450SL po plaży, kuchnię meksykańską, Pinot Grigio i częste zmiany”.
„Wyglądało mi to na kogoś zamożnego, pewnego siebie, nie obawiającego się kobiet z silną osobowością. Moje życie miłosne od niemal roku było w niżu, bo po trzech latach zakończyłam związek z mężczyzną, który bardzo mi się podobał. Jeśli chcesz znać prawdę — mężczyzną, którego ogromnie kochałam.
Tamten związek się zakończył, bo on nie mógł znieść, że mam własne zdanie i jestem elokwentna. Według niego, kobiety służą wyłącznie do dekoracji, są dla ozdoby. Uwielbiał chodzić ze mną do restauracji, pod ramię, uwielbiał, jak nosiłam krótkie spódniczki i skąpe bikini. Mawiał: «Patrz na tych facetów — jak oni się ślinią».
Nienawidziłam tego, ale go kochałam, a kiedy się kocha, traci się rozum. Zwłaszcza gdy się jest młodym i niedoświadczonym jak ja. Ale jednej rzeczy nie mogłam znieść: tego, że sypiał z innymi kobietami. Już w pierwszym roku naszego wspólnego życia dwa lub trzy razy był z innymi dziewczynami. Kiedy się skarżyłam, mówił, że przecież nie jesteśmy małżeństwem, prawda? — i że ja tak samo mogę spotykać się z innymi mężczyznami. Zwróć uwagę: No, już ja sobie wyobrażam jego reakcję, gdybym rzeczywiście poszła do innego.
Z tą jego niewiernością było coraz gorzej. Bywało, że wracając do domu, znajdowałam dziewczynę w naszym łóżku albo pościąganą pościel, pachnącą perfumami, seksem i potem. W końcu po prostu się spakowałam i wyprowadziłam. Czuł się skrzywdzony. Był zdumiony. Był wściekły. Wciąż pytał: «Co ja ci zrobiłem? Co ja ci zrobiłem?» A ja w myślach odpowiadałam: zabrałeś mi całą moją godność, szacunek dla samej siebie, szczęście, indywidualizm, a także mnóstwo moich pieniędzy. Traktowałeś mnie jak modelkę z rozkładówki w czasopiśmie erotycznym. Brakowało tylko zszywek na moim brzuchu.
Kiedy żyłam z nim, widywałam niezależne, wolne dziewczyny flirtujące na prawo i lewo, radosne. A kiedy faktycznie sama stałam się wolna, nie czułam nic poza przygnębieniem. Byłam tak przygnębiona, że po jakimś czasie nie telefonowała do mnie już żadna z przyjaciółek, bo zanudzałam je. Każdy dzień spędzałam, jakbym miała serce z ołowiu, samotna i apatyczna. Nikt nie mógł ze mną wytrzymać.
Później poznałam w szpitalu pacjentkę, do której dzień w dzień przychodził mąż i przynosił jej kwiaty, książki, prezenty i co tylko. Pozwoliłam sobie na uwagę, że muszą być bardzo szczęśliwi ze sobą i ku swemu zaskoczeniu dowiedziałam się od niej, że poznali się przez ogłoszenie towarzyskie. Poradziła mi przeglądnięcie czasopism i udzielenie odpowiedzi na ogłoszenia, które wpadną mi w oko. Właśnie to zrobiłam i w taki sposób poznałam Ralpha.
Pisząc w ogłoszeniu «przystojny», nieco rozminął się z prawdą. Nie był przystojny w takim sensie, jak przystojny jest Kevin Costner lub Tom Cruise. Był może «przystojny» w takim sensie, jak przystojny jest Jeff Goldblum. Ubierał się niesamowicie ekskluzywnie: garnitury od Armaniego i cała reszta. I mercedes był naprawdę. Do końca nie zorientowałam się, z czego on żył. Powiedział, że chodzi o statki, a ja nie wiem, jak i co, ale on rzeczywiście miał fantastyczne dochody.
Umówiliśmy się na randkę, zaprosił mnie na kolację. Powiedział, że nigdy nie sądził, że za pośrednictwem ogłoszenia towarzyskiego znajdzie osobę tak piękną jak ja. Oświadczył, że zawsze pragnął się ustabilizować i założyć rodzinę, ale na przeszkodzie stała mu praca, a teraz trudno mu znaleźć taką kobietę, o jakiej zawsze marzył.
Był dżentelmenem w każdym calu. Zachowywał się powściągliwie, w każdym razie na tej pierwszej randce. Potem odwiózł mnie od domu i pocałował na progu, i nic więcej. Umówiliśmy się na następne spotkanie i wtedy był już znacznie bardziej romantyczny. Powiedział, że choć spędził ze mną zaledwie kilka godzin, czuje we mnie pokrewną duszę. Czy coś podobnego.
Zaprosił mnie do siebie, do wielkiego mieszkania przy Santa Monica, niedaleko Century City. Wszędzie były grube, puszyste dywany, obrazy i rzeźby. Usiedliśmy przed kominkiem i popijaliśmy Dom Perignon. Nastawił muzykę… niestety, niespecjalnie w moim guście. Wolę Z.Z. Top, ale mu tego nie powiedziałam. Całowaliśmy się i zaczęliśmy się roznamiętniać.
Sięgnął po pięknie opakowaną paczuszkę, a kiedy ją rozpakowałam, w środku zobaczyłam jedwabny peniuar w kolorze brzoskwini. Kupił go na Rodeo Drive i musiał go kosztować majątek. Na początku odmówiłam przyjęcia prezentu, bo nie chciałam mieć poczucia kompromisu, ale w końcu uległam, bo nie chciałam mu sprawić przykrości.
Spytał, czy zechcę go przymierzyć. Poszłam więc do łazienki, rozebrałam się, rozczesałam włosy i pokropiłam się perfumami. Muszę przyznać, że wyglądałam świetnie. Sądzę, że odzyskałam wiarę w siebie, bo pomyślałam sobie, że Ralph w życiu nie znalazłby atrakcyjniejszej ode mnie partnerki inaczej, jak tylko przez ogłoszenie towarzyskie.
Wróciłam do salonu. Ralph był mną olśniony. Wypiliśmy więcej szampana, znowu słuchaliśmy muzyki. Pocałował mnie i pieścił mi piersi przez ten peniuar, a ja się nie opierałam. Chciałam poczuć, że mężczyzna mnie pożąda. Położył mnie na sofie przed kominkiem, a ja rozpięłam mu koszulę i głaskałam jego tors. Miał muskularne, gładkie ciało. Na pewno regularnie się gimnastykował. Odpięłam mu pasek, a on ściągnął spodnie.
Pocałował mnie, ściskał mi brodawki i kąsał moje uszy. Był bardzo namiętny — naprawdę gorący kochanek w stylu latynoamerykańskiem. Wciąż szeptał, że jestem taka piękna, że mam taką kremowo gładką skórę, sprężyste piersi i ciepłe uda. Uwielbiałam to i to mnie podniecało. Nigdy żaden mężczyzna nie mówił mi takich rzeczy.
Zadarł peniuar do góry i całował mój brzuch, uda i na końcu srom. Tego także nie robił ze mną żaden mężczyzna i na początku nie wiedziałam, jak reagować. Mój poprzedni chłopak nigdy nie zrobiłby czegoś takiego. On uznałby lizanie sromu kobiety za coś poniżającego, ale sam zawsze chciał, żebym ssała jego penis, co ja niezbyt często robiłam. Zawsze się zastanawiałam, czy nie wsadzał go w inną kobietę, zanim wypchał mi go do ust.
Ralph w każdym razie niewiarygodnie mnie podniecił. Lizał i ssał moją łechtaczkę, kręcił koniuszkiem języka w mojej pochwie. Były to dla mnie zupełnie nie znane doznania. Palcami szeroko rozwarł moje wargi sromowe i delikatnie wessał je do swych ust. Nie miałam pojęcia, że mężczyzna może mi dać takie przeżycia.
Przestał lizać i uklęknął między moimi nogami. Miał twardy penis i kilka razy go potarłam. Już miał go wsunąć we mnie, kiedy szepnęłam: «Ralph… prezerwatywa, Ralph».
Zastygł bez ruchu i oznajmił: «Nie chcę zakładać prezerwatywy, kochanie. Nienawidzę ich».
A ja na to: «Bez prezerwatywy nic z tego nie będzie».
«Nie mam HIV, jeśli to chcesz zasugerować» — odparł.
Odpowiedziałam: «Wcale nie sugeruję, że masz HIV. Chcę być zabezpieczona, każda kobieta ma prawo do zabezpieczenia i ja też. Ty też masz obowiązek zadbać o własne zabezpieczenie. I ty, i ja możemy być zarażeni HIV, w ogóle o tym nie wiedząc. Możesz mieć jakieś inne problemy zdrowotne, o których nie wiesz, jak opryszczka czy coś podobnego».
Ralph się wściekł. «Zobacz, co zrobiłaś. Zamieniłaś romantyczny wieczór w cholerne seminarium na temat obrzydliwych chorób!»
A ja swoje: «Gdybyś założył prezerwatywę, w ogóle nie byłoby problemu. Musisz ją założyć, bo takie są dobre maniery seksu, seksualna etykieta. A poza tym, nie zażywam pigułek i nie mam wkładki. Mogłabym zajść w ciążę».
Zrobił się podwójnie wściekły. «Ja cię miałem oralnie i nie pytałem, czy nie masz HIV».
«Od lizania pochwy nie można złapać AIDS» — powiedziałam.
«Załóżmy, że rzeczywiście zaszłabyś w ciążę, no to co z tego? Wiesz, że myślę o założeniu rodziny!»
«Daj spokój — powiedziałam. — Jeśli ja zechcę mieć rodzinę, chcę mieć prawo do decyzji, nie żeby to był wynik beztroski».
Wreszcie powiedział, że jest mu przykro, bo nie chciał mnie do niczego zmuszać siłą. Oświadczył, że się we mnie zakochał i chce się ze mną ożenić… więc jeśli zajdę w ciążę, to nawet lepiej wcześniej niż później, co to za różnica. Oznajmiłam, że to jest różnica, bo mam plany zawodowe: jestem dyplomowaną pielęgniarką i mam fantastyczne perspektywy kariery w opiece zdrowotnej.
Wyobraź sobie, co zrobił. Roześmiał się i powiedział: «Po ślubie nie musiałabyś w ogóle pracować! Taka piękna istotka jak ty!»
Wtedy zorientowałam się, że znowu wróciłam dokładnie do tego typu związku, jak z moim byłym partnerem. Dla niego byłam zabawką, cackiem — ani mniej, ani więcej pożądanym niż jego mercedes.
Oczywiście, na tym mniej więcej zakończył się wieczór, jak i cały nasz wymarzony romans. Znowu jestem wolna, znowu jestem sama. Jedno co dobre, że przestałam być taka przygnębiona, więc opisane doświadczenie nie było totalną stratą. Już wiem, że to nie ja jestem winna klęski mego życia miłosnego. Byłam seksowna, ciepła i chętna, ale nie za cenę utraty indywidualności albo godności całego mego życia.
Nauczyłam się ponadto ignorować wszystkie ogłoszenia towarzyskie, zawierające choćby wzmiankę o chwaleniu się dobrami materialnymi. «Mam dom przy plaży i prywatny samolot». Daj sobie spokój. Jeśli facet z domem na plaży i prywatnym samolotem musi dawać ogłoszenie, żeby znaleźć kobiece towarzystwo, to z pewnością czegoś mu nie dostaje, w tym czy w innym względzie. Zanim się przekonasz, czego mu nie dostaje, lepiej go sobie odpuść.
Nauczyłam się także, że mam w sobie dość siły, żeby powiedzieć mężczyźnie zdecydowane «nie». Powinnam była mu od razu powiedzieć, że nie znoszę tej jego muzyki. Powinnam była mu od razu powiedzieć, że nie znoszę Dom Perignon. Do tego nigdy nie chodzę w peniuarze. To wszystko po prostu nie jest w moim stylu.
Nie czułam do niego antypatii. Sądzę, że mogłabym go pokochać. Ale za nic na świecie nie mogłam dopuścić do tego, żeby kolejny mężczyzna traktował mnie jak ozdóbkę, bierną, bezwolną istotę bez własnego zdania, upodobań i samodzielności.
Najważniejsze — bez cienia wątpliwości — przesłanie z doświadczeń Georginy można tak sformułować: niezależna kobieta powinna robić wszystko, co leży w jej możliwościach, aby osiągnąć poczucie wewnętrznej pewności siebie, integralności seksualnej i afirmacji własnej osoby. Samotna kobieta w każdym wieku może być swobodniejsza i seksowniejsza — i mieć o wiele większą szansę na sukces u mężczyzn — jeśli nie będzie dźwigała ze sobą bagażu swych poprzednich porażek seksualnych, a także jeśli wyzbędzie się wszelkiego rodzaju poczucia paniki lub desperacji. Twój czas nadejdzie — gwarantuję!
Później dokładnie przyjrzymy się ogłoszeniom towarzyskim oraz innym sposobom poznawania mężczyzn, jak kluby towarzyskie, agencje kojarzenia par i usługi telefoniczne. Niezależnie do tego, jakim sposobem szukasz partnera, zawsze powinnaś przyjść na randkę pełna wiary we własne siły, własną wartość, atrakcyjność seksualną.
Powinnaś także mieć jasność, do czego dążysz — mnóstwo niezamężnych kobiet nie ma o tym najmniejszego pojęcia! Powinnaś także mieć dość siły, by powiedzieć «tak» — kiedy znajdujesz to, czego chcesz, — i «nie» — kiedy tego nie znajdujesz.
Tu nie chodzi tylko o słowa. Tu chodzi o prawdziwy cel, który możesz bardzo szybko osiągnąć dzięki praktycznemu autotreningowi i rozsądnej samoocenie — dzięki dostrzeżeniu niektórych z tych rzeczy w twym życiu seksualnym, którym dotychczas nie chciałaś stawić czoła.
Wierz mi, że ten autotrening i samoocena wcale nie są niczym groźnym. Owszem, mogą stanowić wyzwanie, ale na ogół jest ono wielce przyjemne.
Czy wiesz, co mężczyzna najbardziej chciałby usłyszeć podczas waszej pierwszej randki? Czy wiesz, jakie sygnały seksualne możesz wysłać mężczyźnie, żeby wywołać najsilniejszą i najszybszą jego reakcję? Czy wiesz, w jakim stroju kobieta podoba się mężczyźnie najbardziej, gdy spotyka się z nią pierwszy raz?
Czy wiesz, na czym polega sekret obdarzenia mężczyzny orgazmem trzy razy intensywniejszym niż dotychczas? Czy wiesz, jak to zrobić, żeby mężczyzna zaspokajał cię w łóżku za każdym razem, jednocześnie wzmacniając jego poczucie sukcesu, a twoją rozkosz? Czy znasz ten sekret, by twój mężczyzna był twój na zawsze — jeśli go chcesz? (tylko nie próbuj tego, jeśli już go więcej nie chcesz widzieć — bo nigdy ci nie da spokoju!).
Kiedy przed kilku laty pisałem Potęgę seksu, podczas wywiadu telewizyjnego spytano mnie, skąd wiem, co pobudza, ekscytuje i seksualnie zaspokaja kobiety. Przecież jestem mężczyzną, i choćbym miał najbogatszą wyobraźnię nie z tego świata — nigdy się nie dowiem, jak kobieta przeżywa orgazm ani co czuje, gdy penis wnika do jej pochwy.
Odpowiedź jest prosta: w trakcie ponad ćwierćwiecza udzielania porad seksuologicznych pytałem dosłownie setki kobiet, co daje im największą przyjemność seksualną. Kobiety na ogół są otwarte w kwestii swych upodobań w łóżku — znacznie bardziej niż mężczyźni. Wystarczy zadać pytanie, a potem tylko słuchać. Ciekawe jest to, że kobiety przeważnie wcale nie chcą tego, co przypisują im inne poradniki seksualne, a nawet artykuły w wyrafinowanych pismach kobiecych.
W tamtym okresie (w połowie lat 70.) autorami większości poradników byli mężczyźni; wychodzili oni z całkowicie bezzasadnych założeń co do oczekiwań kobiet, w ogóle nie zadając sobie trudu, by je o to spytać (np. w pewnej publikacji z 1970 r. czytamy: „Kobiety w wieku powyżej czterdziestu pięciu lat przeważnie tracą gros zainteresowania seksem”, a inna książka twierdzi: „Penis należy codziennie dokładnie umyć i posypać talkiem” !!!). Autorkami innych książek na temat seksu były kobiety o silnych feministycznych zapatrywaniach, które przy okazji chciały upiec własną pieczeń.
Mogę zrozumieć to osobiste zainteresowanie feministek. Wręcz nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby dziś było tego zainteresowania więcej. Nowe pokolenie kobiet, osiągających dojrzałość seksualną, ogromnie mogłoby skorzystać z tego sposobu podnoszenia świadomości, jaki zrewolucjonizował związki seksualne w latach 60., 70. i 80 naszego stulecia. Skierowano wówczas wiele uwag pod złym adresem, część być może miała zabarwienie histeryczne. W sumie jednak status kobiety w związku seksualnym osiągnął punkt, w którym każda kobieta wie, że ma prawo do przyjemności i szczęścia seksualnego, że ma prawo do radości w łóżku bez poczucia zagrożenia czy poniżenia.
Będąc tego świadom, odbyłem dziesiątki rozmów z samotnymi kobietami, aby ustalić, jakie naprawdę problemy seksualne stoją przed nimi. Rozmawiałem także z dziesiątkami doświadczonych fachowców zatrudnionych w biurach matrymonialnych i pismach kojarzących pary, które to instytucje mają regularną styczność z osobami stanu wolnego poszukującymi miłości—.
Krótko przed podjęciem pracy nad tą książką byłem na lunchu z bardzo zdolną młodą damą, która od podstaw stworzyła własną pracownię modnego krawiectwa. Miała najpiękniejszą twarz, najbardziej czarujący uśmiech, a przy tym była wysoka i potężnie zbudowana. W trakcie rozmowy wspomniałem o swym przyjacielu, określając go mianem „gruby”. Młoda dama z miejsca zareagowała defensywnie. „Co w tym złego, że ktoś jest gruby?” — spytała wrogim tonem.
Taka reakcja ma dwa negatywne skutki. Z miejsca wiedziałem, że ona krępuje się swej masywnej postury i że zanim jakiemukolwiek mężczyźnie uda się nawiązać z nią związek — nawet zwykłą przyjaźń— kwestia jej tuszy musi być przedyskutowana na poziomie fundamentalnym.
Znalazłem się też w sytuacji osoby, która musi bronić swych poglądów na świat i ludzi, zanim nasza rozmowa mogła toczyć się dalej. Tak się składa, iż mój przyjaciel wie, że jest gruby i to mu nie przeszkadza. Jeśli chodzi o mnie i o niego, „gruby” jest dokładnym i nietendencyjnym przymiotnikiem. Zapaśnik sumo uznałby mego przyjaciela za karła, natomiast w porównaniu z przeciętnym mieszkańcem naszej planety, rzeczywiście jest on gruby. I co z tego wynika? Nic, to nie ma znaczenia. Tak samo, jak nie miała znaczenia tusza tej dziewczyny. Osobiście lubię puszyste dziewczyny, nie lubię tylko sytuacji, gdy wprawiają mnie w zakłopotanie, bo nazwałem je „grubymi”.
Z tej właśnie przyczyny mówię, żebyś się sobą nie przejmowała, zanim zaczniesz szukać kogoś nowego. Nie spodziewaj się, że nowy partner rozwiąże wszystkie twoje problemy emocjonalne i seksualne. Nie będzie tego chciał i prawdopodobnie nie będzie w stanie tego uczynić.
Najważniejsze jest to, by pamiętać, iż nawet w najgorszych momentach — kiedy sądzisz, że nikt cię nie kocha i nigdy nie znajdziesz kogoś, kto cię pokocha — nie jesteś sama. Zawsze są osoby, które cię rozumieją, o czym przekonasz się, czytając osobiste relacje z pierwszej ręki, zebrane przeze mnie w tej książce.
Porównaj własne przeżycia z przeżyciami 26–letniej Anny z Bostonu, sekretarki w kancelarii prawniczej. Anna, piękna, mądra i seksowna, napisała tak: „Matka wpoiła mi przekonanie, że żyjemy w nowym, odważnym świecie równości płci. Od okresu dojrzewania tłumaczyła mi, że moje potrzeby seksualne są naturalne i normalne. Nauczyła mnie szacunku dla mego ciała. Nauczyła mnie, jak się korzystnie ubierać. Nauczyła mnie, jak rozmawiać z mężczyznami. Kiedy dorastałam, rozmawiała ze mną o wszystkim — od masturbacji do seksu oralnego.
Matka zawsze powtarzała: «Nie będziesz popełniać tych samych błędów, które ja popełniłam. Chcę, byś dysponowała pełną wiedzą i wiedziała, czego chcesz. Poznasz fantastycznego chłopaka. Wyjdziesz za niego, będziesz szczęśliwa, będziesz zaspokój ona».
I co? Dotąd nie wyszłam za mąż, nigdy nie byłam szczęśliwa, a już w ogóle zaspokojona. Pierwszy raz poznałam seks na tylnym siedzeniu oldsmobile’a z pryszczatym maturzystą, który miał wytrysk na moją najlepszą zamszową spódnicę. Potem doświadczyłam seksu przez cztery miesiące wspólnego życia z wykładowcą, który mnie bił.
Później poznałam wydawcę, czułego, dobrego i doświadczonego — tyle że żonatego. Mając dwadzieścia trzy lata czułam się wypalona, jakbym już nigdy nie miała spotkać odpowiedniego mężczyzny. Czułam się całkiem poza nawiasem normalnego społeczeństwa, normalnych mężczyzn i kobiet. Zaczęłam myśleć, że ze mną coś jest nie w porządku. Może jestem brzydka, choć tego nieświadoma. Może zachowuję się z nadmierną pewnością siebie, a to zraża mężczyzn.
Moja wiara w siebie spadła do zera absolutnego. Wręcz poniżej zera. Zaczęłam się zaniedbywać, ubierałam się byle jak. Przeszłam przez okres trzynastu miesięcy rozpaczy.
Wtedy u przyjaciółki wpadło mi w ręce czasopismo, w którym przejrzałam rubrykę ogłoszeń osobistych. W rodzaju takiego: Rozwodnik — wysoki, przystojny brunet, ustabilizowany, sympatyczny, 175 cm, szuka pięknej kobiety czynnej zawodowo, równie cudownej jak ja.
Zabrałam to pismo do domu. Wstyd powiedzieć, ale właściwie je ukradłam. Przejrzałam ogłoszenia w tej rubryce i byłam absolutnie zdumiona ich liczbą. I nawet jeśliby uwierzyć tylko w połowie temu, co ci faceci na swój temat powypisywali, to i tak wszyscy zdają się stanowić niesamowicie dobrą partię! No, bo proszę: zamożny, dowcipny, atrakcyjny, niepalący, czuły, szczery, modny.
Z ciekawości, z samotności odpowiedziałam na trzy ogłoszenia i postanowiłam spotkać się z dwoma mężczyznami, którzy się zgłosili. Pierwszy z nich był nieuleczalnie próżny. Podczas kolacji cały czas mówił o sobie. Pomyślałam, nic dziwnego, że jesteś sam. A potem oczywiście zrobiło mi się go żal. Kto wie, czy ja też nie byłam sama z tego samego powodu.
Mężczyzna, z którym umówiłam się na drugą randkę, tak bardzo różnił się od wszystkich znanych mi mężczyzn, że w chwili, gdy go ujrzałam, niemal zrobiłam zwrot na pięcie i wybiegłam z restauracji. Jestem drobną blondynką, bardzo energiczną. On — wysokim brunetem, bardzo, bardzo spokojnym. Ale wiesz, co się okazało, kiedy zaczęłam z nim rozmawiać? Bardzo mi się spodobał. Był taki inny, niecodzienny… i taki atrakcyjny.
Nie zdawałam sobie sprawy z tego, ale całe życie szukałam mężczyzny takiego samego, jak mój ojciec. Całe życie szukałem tego typu mężczyzny, którego zaakceptowałaby moja matka. A potrzebny był mi mężczyzna o zupełnie odmiennym spojrzeniu na życie — mężczyzna, który poszerzyłby moje horyzonty. Znalazłam go dzięki ogłoszeniu w czasopiśmie i wcale nie wstydzę się do tego przyznać.
Kilka razy zapraszał mnie na kolację, a potem zabrał na żaglówkę. W kolejny weekend zaprosił mnie do zajazdu w Chatham. Zgodziłam się — i wtedy zaczęliśmy ze sobą sypiać.
Teraz pojawiły się wszystkie te rzeczy, o których wcześniej mówiła mi matka: całowanie, pieszczoty, seks oralny. Teraz nabrały one sensu. Spędziliśmy razem fantastyczny weekend: spacerowaliśmy, kochaliśmy się, pływaliśmy, kochaliśmy się, żeglowaliśmy, kochaliśmy się…
Cała ta odmiana nastąpiła dzięki odpowiedniemu partnerowi. To on sprawia, że seks jest seksowny. Może gdyby matka mi to powiedziała, oszczędziłabym sobie mnóstwa zgryzot. Równość płci nic nie znaczy, jeżeli nie masz partnera, któremu chcesz dorównać.
Wiem, że gdzieś w tej książce znajdziesz coś, co da ci seksualną pewność siebie. Czasami nie trzeba wiele — wystarczy iskierka inspiracji.
Wypróbuj ćwiczenia, których nigdy przedtem w ogóle nie brałabyś pod uwagę. Wypróbuj sposoby stymulacji seksualnej. Spróbuj dokładnie przemyśleć swój seksualizm. Wszystko w prywatności — nikt o niczym nie musi wiedzieć.
Dowiedzą się dopiero wtedy, kiedy poznasz mężczyznę, o jakiego ci chodzi, i nawiążesz związek seksualny, w którym znajdziesz dla siebie szczęście, bo ono zawsze jest twoją nagrodą.
Pamiętaj, że w seksie — jak we wszystkim innym
— sama musisz zadbać o własne szczęście, a jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz.
Ten kwiz dokładnie wskaże ci, czego brakuje w twoim życiu seksualnym, a czego z całą pewnością w nim nie brakuje. Został on opracowany w oparciu o ankietę, w której dwieście pięćdziesiąt wolnych kobiet z całych Stanów Zjednoczonych spytałem, czego najbardziej oczekują od seksu, czego nie dostają, a co dostają, choć . tego akurat dostawać nie chcą.
Jakkolwiek kwiz przeznaczony jest przede wszystkim dla kobiet niezamężnych, to dla mężatek i kobiet żyjących ze stałym kochankiem będzie on równie przydatny. Bywa, że większy problem jest wtedy, kiedy masz mężczyznę, który cię nie zaspokaja, niż kiedy w ogóle nie masz mężczyzny.
1. Odbywam stosunki seksualne tak często, jak chcę TAK/NIE
2. Ogólnie moje życie seksualne jest fizycznie zadowalające TAK/NIE
3. Ogólnie moje życie seksualne jest emocjonalnie zadowalające TAK/NIE
4. Snuję fantazje o bardziej ekscytującym życiu seksualnym TAK/NIE
5. Dotąd nie poznałam mężczyzny, który wie, jak mnie zaspokoić w łóżku TAK/NIE
6. Moje doświadczenia seksualne są w zasadzie pozytywne TAK/NIE
7. Sądzę, że nie wiem dostatecznie dużo o seksie i o technice seksu TAK/NIE
8. Nie miałam orgazmu od miesiąca TAK/NIE
9. Nie miałam orgazmu od sześciu miesięcyTAK/NIE
10. Nie umawiałam się na randkę z mężczyzną, który mi się podoba od miesiąca TAK/NIE
11. Nie umawiałam się na randkę z mężczyzna, który mi się podoba od 6 miesięcy TAK/NIE
12. Myślę, że wiem, jak dogadzać mężczyźnie w łóżku TAK/NIE
13. Jestem skłonna wziąć pod uwagę coś nowego w łóżku, żeby zrobić przyjemność mężczyźnie TAK/NIE
14. Akceptuję seks oralny TAK/NIE
15. Zawsze mam przy sobie prezerwatywy TAK/NIE
16. Nie śmiałabym powiedzieć mężczyźnie, co mnie podnieca TAK/NIE
17. Uważam, że nie należy się seksownie ubierać, żeby zwracać na siebie uwagę mężczyzn TAK/NIE
18. Nigdy nie pozwoliłabym, by mężczyzna z bliska oglądał intymne części mego ciała TAK/NIE
19. Lubię masturbację TAK/NIE
20. Masturbacja jest przyznaniem się do seksualnej porażki TAK/NIE
21. Sądzę, że wibrator dałby mi przyjemność TAK/NIE
22. Nigdy nie brałabym pod uwagę seksu na pierwszej randce TAK/NIE
23. Lubię się całować TAK/NIE
24. Lubię, gdy mężczyzna pieści moje piersi TAK/NIE
25. Zrobiłabym striptiz dla mężczyzny, który mi się podoba TAK/NIE
26. Uważam, że kobieta nie powinna zmieniać swej osobowości, by zwrócić na siebie uwagę mężczyzny albo by go przy sobie zatrzymać TAK/NIE
27. Uważam, że wszystko poza normalnym stosunkiem seksualnym jest zboczeniem TAK/NIE
28. Nigdy nie połknęłabym nasienia mężczyzny TAK/NIE
29. Byłabym zażenowana, z bliska oglądając intymne części mego ciała TAK/NIE
30. Nie wiem dokładnie, jak obchodzić się z penisem TAK/NIE
31. Nigdy w grę nie wchodzi seks, jeśli nie jestem zakochana TAK/NIE
32. Wzięłabym pod uwagę ubranie się w seksowną bieliznę, żeby podniecić mężczyznę TAK/NIE
33. Nie jestem osobą szczególnie atrakcyjną seksualnie TAK/NIE
34. Nigdy nie godzę się na seks z przypadkowym partnerem TAK/NIE
35. Nie zwracam szczególnej uwagi na wygląd mężczyzny, byle był bogaty TAK/NIE
36. Mogłabym uprawiać seks z partnerem innego wyznania TAK/NIE
37. Moje fantazje seksualne są zbyt nieprzyzwoite, żeby je komukolwiek opowiedzieć TAK/NIE
38. Aprobuję palec mężczyzny w moim odbycie TAK/NIE
39. Nigdy nie mogłabym uprawiać seksu równocześnie z więcej niż z jednym mężczyzną TAK/NIE
40. Związki seksualne zawiera się raz na całe życie TAK/NIE
41. Boję się, że nie będę w stanie w łóżku zaspokoić mężczyzny TAK/NIE
42. Nie lubię patrzeć na siebie, gdy jestem naga TAK/NIE
43. Trudno byłoby mi dzielić łóżko/łazienkę/życie z mężczyzną TAK/NIE
44. Czasami czuję, że zrobiłabym wszystko, byle tylko mieć w sobie penis mężczyzny TAK/NIE
45. Mnóstwo myślę o seksie (częściej niż trzy–cztery razy dziennie) TAK/NIE
46. Nie potrafię pokazać mężczyźnie, że seksualnie mnie interesuje, nie mając przy tym poczucia, że postępuję jak dziwka TAK/NIE
47. Zaspokajam się takimi aktami, o których nigdy nikomu nie powiem TAK/NIE
48. Mężczyźni interesują się mną tylko z powodu seksu TAK/NIE
49. Mam niespotykanie wielkie apetyty seksualne TAK/NIE
50. Nie biorę pod uwagę nowych związków seksualnych, bo emocjonalnie jestem zdruzgotana TAK/NIE
51. Myślę, że na mnie spoczywa odpowiedzialność za rozpad wszystkich albo prawie wszystkich moich poprzednich związków TAK/NIE
52. Lubię seks, w którym jest pewna doza zadawania i doznawania bólu TAK/NIE
53. Myślę, że mężczyźni traktują mnie jak toaletę TAK/NIE
54. Żadnego mężczyzny nie interesuje długoterminowy związek ze mną TAK/NIE
55. Nie wydaje mi się, abym miała jakąkolwiek szansę na udane życie seksualne TAK/NIE
56. Nigdy nie zamieściłabym ogłoszenia o poszukiwaniu partnera w rubryce towarzyskiej czasopisma TAK/NIE
57. Oczekuję od mężczyzny kierowania w związku seksualnym TAK/NIE
58. Nie chciałabym, by jakikolwiek mężczyzna wiedział, jaka jestem samotna TAK/NIE
59. Sądzę, że wszelka pornografia jest odrażająca TAK/NIE
60. Wolę seks po ciemku TAK/NIE
61. Gdybym więcej wiedziała o seksie, byłabym lepszą kochanką TAK/NIE
62. Nie interesuje mnie wiedza o tym, jak seksualnie dogadzać mężczyźnie TAK/NIE
63. Myślę, że powinnam więcej wiedzieć o tym, jak dawać mężczyźnie przyjemność seksualną TAK/NIE
Podliczenie punktów zajmie ci zaledwie kilka chwil.
Zalicz sobie 1 czerwony punkt, jeśli odpowiedziałaś TAK, TO PRAWDA w następujących punktach: 1, 2, 3, 6, 12, 13, 14, 15, 19, 21, 23, 24, 25, 26, 32, 36, 37, 38, 45, 47, 49. Jeśli odpowiedziałaś TAK na nie wszystkie, zebrałaś 21 czerwonych punktów.
Otrzymujesz 1 żółty punkt za odpowiedź TAK na następujące pytania: 4, 8, 10, 16, 20, 22, 28, 30, 31, 33, 34, 39,40,41,44,46,51,58,60,61,63. Jeśli odpowiedziałaś TAK na nie wszystkie, zebrałaś 21 żółtych punktów.
Niebieski punkt otrzymujesz za odpowiedzi TAK na następujące pytania: 5, 7, 9, 11, 17, 18, 27, 29, 35, 42, 43, 48, 50, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 59, 62. Jeśli odpowiedziałaś TAK na nie wszystkie, zebrałaś 21 niebieskich punktów.
A zatem, co mówi ci ten kwiz o aktualnej formie twego życia seksualnego? Jakkolwiek ankieta w żadnym razie nie pretenduje do miana kompletnej, może ona ci dać całkiem wyraźny profil twoich odczuć w sprawie seksu i mężczyzn oraz w kwestii twoich perspektyw szukania partnera.
Jeśli masz ponad 15 punktów czerwonych, jesteś namiętną kochanką. Interesujesz się seksem, nie boisz się szukać zaspokojenia seksualnego i jesteś gotowa wejść w związek z entuzjazmem i oddaniem. Akceptujesz potrzebę rozmawiania na temat seksu i poznawania erotycznych technik w celu doskonalenia sztuki miłosnej. Co najważniejsze, w twym związku seksualnym z mężczyzną uważasz siebie za równorzędną partnerkę — partnerkę z własnymi potrzebami i pragnieniami, ale też z własną odpowiedzialnością za uzyskanie udanego i dającego spełnienie seksu.
Jeśli zebrałaś mniej niż 15 czerwonych punktów, jesteś osobą erotyczną i przygodową, ale dwa razy się zastanowisz, zanim porzucisz własne zahamowania i pójdziesz na całość. Jesteś namiętna, szczodra i dążysz do uczuciowego i fizycznego spełnienia, ale twój seksualny liberalizm ma ściśle wytyczone granice. Innymi słowy, kiedy jesteś w łóżku z mężczyzną, zawsze — mówiąc w przenośni — trzymasz jedną stopę na podłodze, asekurując się.
Jeśli na koncie masz więcej punktów żółtych niż czerwonych, wówczas pokazujesz sobie, że masz silne potrzeby i silne pragnienia, ale w potencjalnie seksualnych sytuacjach jesteś dość nieśmiała, a twoja seksualna pewność siebie nie dorównuje twemu apetytowi seksualnemu. W istocie jesteś zbyt zakłopotana, aby otwarcie przyznać się do tego, że masz coś takiego jak apetyt seksualny. Masz silną potrzebę, by być kochaną, ale nader ostrożnie decydujesz się na fizyczny seks i martwisz się, że twe intymne związki z mężczyznami mogą być zagrożone, ponieważ za mało wiesz o seksie i jego technikach.
Jeśli zebrałaś ponad 15 żółtych punktów, jasne jest, że twoje zahamowania seksualne powodują prawdziwe trudności w twoim życiu emocjonalnym. Z pomocą tej książki i przy pomocy przyjaciół powinnaś postarać się określić z maksymalną precyzją wszystkie aspekty seksu, które napawają cię niepokojem lub wprawiają w zakłopotanie. Będziesz zdumiona, jak łatwo można pokonać większość problemów seksualnych, kiedy faktycznie się im stawi czoło.
Spróbuj przeanalizować, dlaczego czujesz zahamowania w sferze seksu. Nie musisz iść do drogiego psychoanalityka, żeby przypomnieć sobie krytyczne momenty życia, kiedy kształtowały się twoje pierwsze opinie o seksie i nie potrzebujesz miesięcy terapii, aby dać sobie z nimi radę. Od dwudziestu pięciu lat rozmawiam z mężczyznami i kobietami na temat seksu i problemów seksualnych, i niezwykle rzadko stykam się z zaburzeniami seksualnymi, do których samodzielnego rozwikłania para — lub jednostka — nie miałaby dość silnej woli i charakteru.
W istocie, nawet sobie tego nie uświadamiając, już zaczęłaś rozwikływać kwestię twoich seksualnych zahamowań poprzez samo uczciwe przyznanie, że zebrałaś tak wiele żółtych punktów. Mówi się, że jeśli podzielisz się własnym problemem z kimś bliskim, to masz już tylko pół problemu; a ty możesz równie dobrze powiedzieć, że zlokalizowanie problemu to najlepsza droga do tego, by przestał być problemem.
A jeśli masz na koncie więcej niebieskich niż żółtych punktów? W takim wypadku twoje zahamowania seksualne sprzęgają się z twoją niechęcią do pozbycia się ich. Podchodzisz do mężczyzn podejrzliwie, a niekiedy nawet wrogo — albo z powodu przebiegu twej inicjacji seksualnej, albo wskutek negatywnych doświadczeń seksualnych. Owe negatywne doświadczenia mogą mieć szeroki zakres: od czegoś tak błahego jak to, że partner kochając się z tobą miał kłopoty z erekcją, przez twoją niezdolność do osiągnięcia orgazmu, aż do seksualnego terroryzowania, poniżenia czy zgwałcenia.
Zbierając materiał do tej książki, odbyłem rozmowę z 23–letnią samotną kobietą, której pierwszy kochanek nalegał na seks, kiedy tylko i gdzie tylko miał na to ochotę i który bił ją, jeśli okazywała choćby cień sprzeciwu. Nigdy nie poznała seksu innego rodzaju i szybko uznała, że taka przemoc i bicie to rzecz normalna. Kiedy odkryła, że partnerzy innych kobiet wcale ich nie biją ani nie poniżają dzień w dzień, była zdumiona. „Jakbym się przebudziła po nocnych koszmarach”.
Jeśli zebrałaś mniej niż 15 niebieskich punktów, powinnaś zadać sobie pytanie, dlaczego tak się bronisz przed seksem. Być może odpowiedź będzie najprostsza, np.: „Po prostu nie przepadam za seksem”. Nie poprzestawaj na tej odpowiedzi. Spytaj sama siebie, czego konkretnie nie lubisz. Czy w przeszłości seks nigdy nie dawał ci przyjemności? Czy chodzi o brak kontroli? Czy może jesteś zażenowana, kiedy masz się pokazać nago?
Każdy ma inne podejście do seksu i przyjemności seksualnych. Jedne kobiety uwielbiają pornografię, podczas gdy dla innych jest ona odrażająca. Jedne kobiety lubią seks codziennie, inne zadowalają dwa, trzy razy na miesiąc. Nie istnieje coś takiego jak „normalne” zachowania seksualne.
Istnieje natomiast osobiste zaspokojenie. A jeśli zapisałaś na swym koncie znaczną liczbę niebieskich punktów, zapewne nie jesteś seksualnie zaspokojona. Nie twierdzę, że jesteś niezaspokojona w porównaniu z innymi kobietami. Jesteś niezaspokojona w porównaniu z twoimi własnymi potrzebami i potencjałem seksualnym.
Na szczęście zwykle najłatwiej zidentyfikować najsilniejsze zahamowania seksualne i im zaradzić. Pisząc tę książkę byłem w miarę stałym kontakcie z Evą, 33–letnią kosmetyczką z Filadelfii, która po rozpadzie jej małżeństwa przez ponad 6 lat praktycznie żyła jak w celibacie.
Eva wypełniła znacznie obszerniejszą ankietę, niż zamieszczona powyżej. Jej zahamowania seksualne były wręcz alarmujące. Okazało się, że kiedy była młodsza, namiętnie interesowała się seksem. Jej pierwszy kochanek, o siedem lat starszy od niej, wprowadził ją (delikatnie, jak powiedziała) w arkana wszelkich odmian seksu: oralnego, analnego, mokrego, wzajemnej masturbacji, seksu w plenerze i połączonego z wiązaniem partnera.
Natomiast jej mąż niestety wychował się w rodzinie, w której nigdy nie mówiło się o seksie, stąd też w sprawach seksu był bardzo zamknięty w sobie. Nie był w stanie poradzić sobie z łóżkowymi wymaganiami Evy, więc biorąc odwet nazywał ją ladacznicą i dziwką.
„Najgorszy incydent miał miejsce wtedy, gdy Gary któregoś dnia wrócił do domu po południu po grze w golfa. Poszedł wziąć prysznic, a ja popełniłam najcięższy grzech — rozebrałam się i weszłam do niego do kabinki. Na początku był zły, ale kiedy mu umyłam plecy i namydliłam tors, zdawał się to lubić. Wydawało mi się, że wreszcie osiągnęłam jakiś postęp — chyba rozumiesz, co mam na myśli. Całowaliśmy się i pieściliśmy, on miał sztywnego koguta, a ja zaczynałam się mocno roznamiętniać. Pierwszy raz od kiedy byliśmy razem, zaczęłam się czuć szczęśliwa.
Pokierowałam jego rękę między moje nogi, żeby mnie dotknął. To także wydawało się mu sprawiać przyjemność. Wsunął palec w mój srom i wszystko szło fantastycznie. Lecz wtedy popełniłam błąd i zrobiłam coś, co Rickiego (mego pierwszego chłopaka) zawsze doprowadzało do utraty zmysłów: nasiusiałam na rękę Gary’ego, a siusiając, całowałam go. Ciepła struga leciała nam po nogach, a ja myślałam, że go to podnieci, jak nie wiem co.
Ale on się wściekł. Zaczął na mnie krzyczeć: «Co ty robisz? To wstrętne!» Ohydne! Wziął szczoteczkę do paznokci i zaczął szorować swą dłoń, jakbym sprowadziła na niego jakąś straszną chorobę. Poczułam się okropnie, jak tania, brudna dziwka. Kompletnie mnie zdeprymował.
Po tym zdarzeniu nie uprawialiśmy seksu przez około miesiąc. Gary powiedział mi nawet, że rozmawiał na mój temat z psychiatrą, bo jego zdaniem cierpię na jakiś rodzaj infantylnej fiksacji na punkcie moczu. Jak mu miałam wytłumaczyć, że nasiusiałam mu na rękę, bo to jest seksowne — przynajmniej dla dwojga naprawdę kochających się ludzi?
W końcu — i to było najgorsze — faktycznie zaczęłam wierzyć, że to, co zrobiłam, było odrażające. Gary wmówił mi, że jestem zdeprawowana i nieprzyzwoita, że tak może zachować się tylko ostatnia dziwka. Czułam się przez niego wręcz gorzej niż dziwka. Całkiem przestaliśmy uprawiać seks i sądzę, że Gary’emu to odpowiadało.
Dopiero kiedy wypełniałam tę ankietę, naszła mnie taka refleksja; zadałam sobie pytanie, czy rzeczywiście mam takie odczucia co do seksu? Otóż nie. To były odczucia Gary’ego, a nie moje. On mnie całkowicie sobie podporządkował. Może był zazdrosny o moje poprzednie życie i chciał, żebym czuła z tego powodu wyrzuty sumienia. Może po prostu nie potrafił dojść do ładu ze swym seksualizmem i kropka. Jego trzeba było poddać terapii, a nie mnie. Ja, zanim go poznałam, lubiłam seks i było mi z tym dobrze.
Czułam się tak, jakbym wychodziła z amnezji. Jak tylko przypomniałam sobie, że kiedyś byłam szczęśliwa, Gary całkiem utracił na mnie wpływ. Jednym odskokiem byłam wolna!
Myślę, że moje przeżycia są bardzo, bardzo powszechne. Myślę, że aż nadto wiele kobiet godzi się poddawać wpływowi mężczyzny, bo boją się zostać same, boją się samodzielności.
A rzecz w tym, że mnóstwo mężczyzn ma «totalny zwis» gdy chodzi o wiedzę o seksie — przepraszam za ten język. Są represyjni, są agresywni. Zbyt wiele kobiet musi całe życie przytakiwać im i godzić się na seks szorstki, ignorancki i niezręczny, choć mogłyby zaznać prawdziwej namiętności, prawdziwej ekscytacji. Osobiście radzę wszystkim kobietom: dziś wieczorem nasiusiaj na rękę partnera… jak go to nie podnieci, spakuj walizki i znikaj”.
W istocie nie zalecałbym dosłownego zastosowania rady Evy. Istnieją o wiele mniej prowokujące sposoby zaradzenia problemom w związku seksualnym, który zboczył ze szlaku. W sumie na pewno Eva mówi rozsądnie, a sam wiem z doświadczenia, iż niezliczone tysiące kobiet nigdy nie przeżyją pełnej rozkoszy seksu, ponieważ ich partnerzy są niedoświadczeni, zahamowani albo są zwyczajnie ignorantami.
Być ignorantem w sprawach seksu to nie jest zbrodnia. Seks to skomplikowany temat, zarówno psychicznie, jak fizjologicznie (dusza i ciało), a codziennie odkrywamy nowe rzeczy w sferze seksu. Niewybaczalny natomiast jest zamknięty horyzont co do seksu i mówienie: „Nie podoba mi się to i nigdy tego nie polubię. Nie spróbuję tego i nigdy ani myślę próbować”. Mężczyzna, który nie zamierza się seksualnie edukować, jest winny poważnego przestępstwa — przestępstwa pozbawienia siebie i partnerki przyjemności, spełnienia i szczęścia.
Na tej samej zasadzie kobieta pozwalając, by seksualnie niedouczony mężczyzna zdominował jej życie, ponosi winę za ograniczenie się tak fizyczne, jak i emocjonalne. Jeśli jesteś seksualnie sama, bo nie masz mężczyzny, albo jeśli jesteś seksualnie sama, bo masz mężczyznę, ale on nie wie, jak cię zadowalać — wówczas pomyśl sobie tak: Te lata już nigdy nie wrócą — lata, gdy jesteś piękna, olśniewająca i w szczytowej formie seksualnej.
Sprawdź, ile zdobyłaś punktów w tym kwizie, a następnie podejmij decyzję, że od dziś twoje życie seksualne będzie namiętne i gorące — bo takiego właśnie pragniesz!
„Moi rodzice nie mogą zrozumieć, że nie chcę wyjść za mąż”.
Oto protest 27–letniej Karen, pięknej, ciemnowłosej artystki z San Francisco. W wieku dwudziestu trzech lat ukończyła akademię plastyczną w klasie ceramiki i założyła własną pracownię ceramiki artystycznej w Sausalito.
„Lubię mężczyzn i seks, ale lubię także otwarte przestrzenie. Kiedyś ustabilizuję się i będę miała męża i dzieci. Ale jeszcze nie teraz — dopóki nie spotkam odpowiedniego mężczyzny”.
Posłuchajmy 38–letniej Almy, przystojnej blondynki z St. Louis, obecnie pracującej jako kosmetyczka w salonie piękności. „Byłam mężatką, rozwiodłam się. Znowu jestem wolna. Bardzo chciałabym, by w moim domu był mężczyzna. Bardzo chciałabym, by noc w noc w moim łóżku był mężczyzna. Ale nie za wszelką cenę. Ani myślę jeszcze raz przechodzić przez to wszystko — raz w życiu zupełnie mi wystarczy!”
Dziś miliony kobiet wiodą samotne życie, bo: a) dotychczas nie znalazły odpowiedniego kandydata do ślubu; b) nie chcą wyjść za mąż, zanim nie zrealizują własnych ambicji zawodowych; c) są po rozwodzie albo w separacji i jeszcze nie znalazły nowego partnera.
Nie owijajmy w bawełnę — regularny i dający zaspokojenie seks dla tych kobiet stanowi poważny problem.
Zapewne nie było im aż tak trudno, zanim AIDS stał się tak wielkim zagrożeniem. Zawsze istniały możliwości podrywu w barach dla samotnych albo zawarcia znajomości na przyjęciu towarzyskim. Natomiast dziś groźba zakażenia wirusem HIV sprawia, że kobieta nie może ufać nawet mężczyźnie, którego zna od wielu lat.
Samotne kobiety uważają siebie za ofiary nie tylko postawy społeczeństwa, które nadal faworyzuje pary, lecz także ogólnoświatowej epidemii, która czyni przypadkowy seks najbardziej niebezpieczną rozrywką, zaraz po rosyjskiej ruletce.
O tym, jak bardzo kobiety potrzebują kochającego towarzystwa, o ich nader częstej desperacji, świadczą czasopisma i gazety w całym kraju. Poniżej zamieszczam autentyczne ogłoszenia osobiste z cenionych pism o masowym nakładzie.
— Piękna, filigranowa, zmysłowa, samotna 28–latka o wspaniałych nogach, wykształcona, pracująca, romantyczka, lubiąca przygody i rozrywki. Lubię taniec, podróże, teatr, dobrą kuchnię, pikniki, wycieczki rowerowe, pieszczoty itd. Moim zdaniem urozmaicenia dodają smaczku życiu. On powinien być przystojnym, wartościowym dżentelmenem z poczuciem humoru, czułym, amatorem sportu. Najlepiej wzrost 170–180, niepalący. List, telefon, zdjęcie.
— Bardzo atrakcyjna, energiczna, żywotna, aktywna, szczupła blondynka stanu wolnego, trzydzieści sześć lat, wszechstronnie łączy wyrafinowanie Północnego Wschodu, urok Południa i wartości Środkowego Zachodu. Lubi podróże zagraniczne i turystykę, tenis, taniec i rozkosze kulinarne. Szuka utalentowanego, wykształconego, kulturalnego, dobrego i prostolinijnego dżentelmena, aktywnego i refleksyjnego. Pragnę wzajemnego oddania, przywiązania i czułości, humoru, zrozumienia i przyjaźni.
— Zmysłowa piękność w typie śródziemnomorskim — myśląca — szuka pana w wieku ok. trzydziestu pięciu lat, niebieskookiego, wykształconego, konesera sztuki, szczerego i szczerze dobrego, stałego w uczuciach Lwa, z humorem i zamiłowaniem do dobrego jedzenia, uprawy ogródka, bibliofilstwa i szybkich samochodów. Spodziewam się wspaniałych dyskusji, romantycznych wieczorów i chęci do uśmiechu podczas zabawnych epizodów życiowych. Proszę o zdjęcia bez retuszu.
— Cudowna i samotna, piękna, smukła, żywotna pani po czterdziestce szuka zmysłowego, przygodowego, bezpretensjonalnego, stałego partnera.
Zbierając materiały do tej książki kontaktowałem się z pięćdziesięcioma kobietami na terenie całego kraju, które zamieszczały ogłoszenia osobiste, mając nadzieję na znalezienie partnera.
Ich potrzeby i reakcje były znamiennie podobne. Przede wszystkim szukały one towarzystwa i wszystkiego, co się z tym łączy, a więc: bezpieczeństwa, przyjaźni, oddania, zdecydowania — czyli mężczyzny, który mógłby je ustabilizować towarzysko.
Niezależnie od osiągnięć ruchu feministycznego — a są one liczne — pozostaje faktem, że kobiecie nadal bardzo trudno jest prowadzić samodzielnie udane i satysfakcjonujące życie w społeczeństwie. Wszelkie okazje towarzyskie są tak pomyślane, że kobiecie koniecznie potrzebna jest eskorta, partner, kochanek lub mąż. Kolacja w modnej restauracji we dwoje jest romantyczna, dla samotnego mężczyzny jest niezręczna (książka oparta o karafkę), dla samotnej kobiety jest niemal nie do pomyślenia.
Osobiście uważam, że niezależna kobieta powinna mieć swobodę uczestniczenia w życiu towarzyskim, gdzie chce i kiedy chce. Niestety, rzeczywistość jest zupełnie inna. Wszystkie samotne kobiety, z którymi rozmawiałem podczas pracy nad tą książką — dosłownie wszystkie, 100% — mówiły, że raz czy dwa spotkało je to, że podszedł do nich mężczyzna i prosto z mostu proponował seks, jakby były prostytutkami.
Ponadto niemal wszystkie donosiły, że spotkały się z niezwykle wrogimi reakcjami mężatek, kiedy same przychodziły na jakieś imprezy towarzyskie.
Przypatrzmy się najpierw tym kobietom, które twierdzą, że dotąd nie znalazły dla siebie odpowiedniego partnera. Niekiedy to aż nadto oczywiste, że faktycznie tak jest.
Oto co powiedziała 25–letnia Jane z Seattle, agentka ubezpieczeniowa: „Przez trzy lata chodziłam z Carlem, moją sympatią ze szkoły średniej. Wszyscy myśleli, że się pobierzemy i będziemy żyć długo i szczęśliwie, ale wkrótce po naszych zaręczynach siostra i jej mąż zaproponowali mi wyjazd z nią na trzytygodniowe wakacje do Europy. Z całą chęcią skorzystałam z takiej okazji, a Carl nie miał nic przeciwko temu. Te wakacje otworzyły mi oczy — zobaczyłam Paryż, zobaczyłam Londyn, zobaczyłam Wiedeń. Poznałam najróżniejszych mężczyzn. Jedni byli romantyczni, inni ordynarni. Pewien paryżanin imieniem Jean–Claude zaprosił mnie na kolację. Był współpracownikiem mego szwagra, coś w zakresie kwestii prawnych handlu międzynarodowego. Po kolacji zabrał mnie do swego mieszkania i kochał się ze mną. Jak na filmie.
Nastawił muzykę klasyczną, a z zewnątrz dochodziły odgłosy jakieś kłótni po francusku. Jean–Claude nie był przystojny, ale nie można też powiedzieć, by był brzydki.
Był jakby wypalony, jakby żył pełną piersią i się nie oszczędzał. Miał długie włosy, przetykane siwizną, krzywy nos i oczy, które patrzyły do głębi twojej duszy, a z zewnątrz zaglądały prosto do majtek. Był całkowitym przeciwieństwem Carla.
Carl był wysoki i opalony, absolutnie perfekcyjny. Jak supermen — w tym typie! Wierzył w prawdę, sprawiedliwość i amerykański styl życia. Tymczasem Jean–Claude był rozwiązły i szorstki, i zblazowany, i t–a–k–i romantyczny. Nie wierzyłam jego jednemu słowu, a mówił że jestem niby rusałka, którą on znalazł wyrzuconą na brzeg Sekwany. Podał Chateau Talbot — ciężkie czerwone wino, od którego zakręciło mi się w głowie. Pamiętam tę nazwę, bo zachowałam nalepkę z butelki. Powiedział, że rusałki zamiast genitaliów mają ostrygę, a jeśli mężczyzna ją otworzy, zawsze w nagrodę czeka go najbardziej soczysta uczta, jaką tylko można sobie wyobrazić.
Myślę, że byłam mocno wstawiona. Wiem, że byłam mocno wstawiona. Położyłam się na kanapie, a Jean–Claude uklęknął przy mnie i całował moją twarz, włosy, szyję. Był ubrany wieczorowo: sztywny kołnierzyk, czarny krawat, smoking i w ogóle. A jak wymawiał to słowo: «le smoking». Powiedział, że w ustach Amerykanów ono brzmi wulgarnie. No, i czy od tego nie może się zakręcić w głowie? «Le smoking» — byłam olśniona. Co za wieczór!
Zadarł moją wieczorową suknię powyżej kolan. Nie dotknął moich piersi. Miałam na sobie rajstopy, a pod rajstopy nigdy nie wkładam majtek. «W tej siateczce widzę twoją ostrygę — powiedział. — Połyskuje namiętnością». Miało to znaczyć, że mam wilgotną pochwę. Wpadłam w zachwyt.
Ściągnął mi te rajstopy zębami. Wyobrażasz sobie! Zębami! Zagłębiłam dłonie w jego włosy. Pachniał lawendą i cygarami. Taki staroświecki zapach, wciąż go czuję. Zębami pociągał moje włoski łonowe, a potem wodził koniuszkiem języka po całej mojej szparce, od góry do dołu, i koniuszek języka pakował do mojej dziurki w pupie. Nikt i nigdy nie robił mi czegoś podobnego. Nigdy. Carl nawet nie pomyślałby o seksie oralnym — on nie liże dziewczyn między nogami. A tu proszę, przystojny, życiowo doświadczony facet w pełnym stroju wieczorowym, wpycha język między moje gołe pośladki.
Czułam, jakby świat się walił. On lizał dookoła mego odbytu, raz po raz zagłębiając w nim koniuszek języka. Czułam, jaki jest wilgotny, czułam dreszcze, czułam się osobliwie. Potem zaczął lizać mój srom, jedną wargę, a potem drugą. Dotykał językiem mojej łechtaczki, ale leciuteńko. Potem jego język znowu był niżej — natrafił na cewkę moczową i tam też zaczął lizać. Wsunął język głęboko do pochwy, ssał, spijał moje soki, z takim pożądaniem i nieodpartą pasją. Pomyślałam: on nie chce tak po prostu tylko kopulować, on nie chce po prostu tylko dać mi miłe doznania. Ja go podniecam. On chce mnie całą smakować.
Muskał językiem moją łechtaczkę, bardzo lekko, bardzo szybko — wydawało mi się, że jest teraz z dziesięć razy większa niż normalnie, taka nabrzmiała, stojąca i mrowiąca. Potem znowu wodził językiem niżej, zagłębiając go w każdy załomek, jakby chciał mnie calutką poznać, cały czas liżąc i ssąc. Następnie znowu zajął się łechtaczką, a ja poczułam kolejny przypływ i kolejne niesamowite doznanie, jakbym była wulkanem na górze św. Heleny, który ma zaraz mieć erupcję.
Lizał i lizał, a ja dopiero na kilka sekund przed orgazmem uświadomiłam sobie, co zaraz nastąpi. Poczułam sztywne plecy, prawie bolesne. Miednica mi zesztywniała. Coraz szerzej rozsuwałam nogi i mocniej wczepiałam się we włosy Jeana–Claude’a, przyciągając jego twarz coraz bliżej mojego krocza. A on lizał coraz szybciej. Jego język dosłownie tańczył. Byłam tak wilgotna, że na brokacie sofy zrobiła się plama. On wsunął jeden palec w moją pochwę i powoli kręcił nim dookoła, takimi niespiesznymi obrotowymi ruchami, a ja jeszcze nigdy czegoś takiego nie zaznałam. Potem wsunął mi do pupy kolejny palec i też zaczął nim koliście wodzić.
Dotychczas przeżywałam różne orgazmy, ale nigdy nie przeżyłam takiego. Zwyczajnie przestałam nad sobą panować. Nie wiem, czy głośno krzyczałam, czy nie. Ale czułam, jakby nastąpiło zderzenie światów. To nie ziemia się ruszyła, to wszechświat się zachwiał, cały cholerny wszechświat. Nie mogłam uspokoić bioder, z pięć minut podrygiwały w górę i w dół.
Czy wiesz, jak się zrewanżowałam? Rozpięłam rozporek jego wieczorowych spodni i wyjęłam penis. Był wielki i ciemny, z główką niemal purpurową, jak śliwka. Mocno ją ssałam i wzięłam penis do połowy długości do gardła. Miałam prawie ochotę połknąć go, zadławić się nim. Ssałam i pocierałam, aż Jean–Claude nagle powiedział coś po francusku — może «mon Dieu» czy coś podobnego — i całe moje usta wypełniła sperma.
Nigdy przedtem nie miałam spermy w ustach. Przypominam, że Carl niespecjalnie pisał się na seks oralny. Ale postanowiłam się tym rozkoszować. Szeroko otworzyłam usta, żeby sperma pociekła mi po policzku, a potem oblizałam usta i przełknęłam, i tak długo ssałam jego penis, aż nic już nie zostało.
To przeżycie odmieniło moje życie. Z Jean–Claude’em zobaczyłam się potem tylko raz, w kawiarni na Polach Elizejskich. Spieszył się, był roztargniony. Spojrzałam na jego twarz i pomyślałam, to niesamowite, on lizał moją pochwę. Koniuszek jego języka (z którego właśnie zdejmował drobinę tytoniu) wnikał w mój odbyt, w najbardziej intymne części mego ciała. A mimo to siedzi teraz ze mną, myśli o wyjeździe, chce mnie opuścić?
A potem wszystko zrozumiałam. On był niezależny, wolny i bał się miłości. Był zdolny pokochać, na pewno, był zdolny do lojalności, ale chciał być wolny. Dziś ja, jutro będzie inna. Rozumiałam, do czego potrzebna mu jest wolność i co mu grozi. Co będzie, gdy się zestarzeje i stanie się nieatrakcyjny? Co będzie, gdy dziewczyna popatrzy na niego i się roześmieje?
Zrozumiałam także coś innego. Zrozumiałam, że popełniłam poważny błąd myśląc, że muszę wyjść za Carla — że to było jak nieodwołalne przykazanie w dekalogu. Nie kochałam go. Nie byłam wobec niego lojalna. On był dla mnie zaledwie najłatwiejszą opcją. Gdybyśmy się pobrali, nasze rodziny mówiłyby: «Czyż to nie cudownie?» A my stanęlibyśmy przed sądem rozwodowym, zanim byśmy się obejrzeli. Miałam kolegę, który na rozprawę rozwodową w sądzie włożył swoje najlepsze spodnie, a kiedy słuchał mowy adwokata żony, w mankietach znalazł ryż. Ostatnim razem te spodnie miał na sobie na ślubie. Nie chciałabym, żeby coś takiego mi się przydarzyło.
Jestem nadal wolna, ale chodziłam już z sześcioma czy siedmioma mężczyznami i kusiło mnie, by ustatkować się z jednym z nich. Kusiło — i tylko tyle, nic więcej nie zaszło. Sądzę, że kobiety nie powinny się wzdragać przed przebieraniem. Ludzie wybredni zwykle zawierają dobre, trwałe związki. Myślę, że jest też coś znacznie ważniejszego niż samo przebieranie: mianowicie, aby dobrać się pod kątem takich samych celów i takiej samej wizji życia — lub przynajmniej maksymalnie podobnej.
I jeszcze jedno: elastyczność, umiejętność zawierania kompromisów; czasem trzeba umieć wypowiedzieć te słowa: przepraszam, przykro mi, choć naprawdę wcale nie jest ci przykro, ale tego wymaga dobro i trwałość związku.
Jeszcze nie poznałam mężczyzny, z którym gotowa byłabym zawierać kompromisy. Nie poznałam też mężczyzny, którego mogę przeprosić, choć wcale nie jest mi przykro. Pamiętaj, on musi się tym samym odwzajemnić. Poznałam za to kilku naprawdę czułych, seksownych i miłych mężczyzn, kilka razy było mi bardzo dobrze i miałam w ustach kilka świetnych penisów — a nigdy nie zaznałabym tego, gdybym wyszła za Carla.
Czasami jestem samotna. Czasami boję się. A jeśli nigdy, ale to nigdy, go nie spotkam?! Na ogół jednak jest mi ze sobą dobrze i jestem z siebie zadowolona. W miarę dobrze i w miarę zadowolona. Bo czyż nie byłoby fantastycznie budzić się rankiem i widzieć, że w moim łóżku jest Jean–Claude, z językiem na moim sromie?”
W relacji Jane zainteresowały mnie jej rozsądne opinie na temat seksu i związków seksualnych, choć ona sama nie potrafiła znaleźć mężczyzny, z którym chciałaby nawiązać długoterminowy romans. To ogromnie pomaga, gdy para ma „te same cele i tę samą wizję życia”. Zdumiewające, ile spotykałem par, w których oboje partnerzy mają niemal diametralnie przeciwne zdanie o tym, dlaczego są razem i co starają się osiągnąć.
Rozmawiałem z 38–letnią zawodową tenisistką z Napa w Kalifornii, która uważała tak: „kolejnym wielkim plusem jest elastyczność. Jestem zwolenniczką pryncypialnej postawy co do podstawowych zasad etycznych, ale bywają sytuacje, kiedy drobne ustępstwo może przesądzić czy nastąpi pocałunek i przytulenie w objęciach, czy poważna awantura”. Jeśli od czasu do czasu powiesz: przepraszam, jest mi przykro, to nikomu to nie zaszkodzi — choćby ci było przykro wyłącznie z powodu samej kłótni i wcale nie jesteś gotowa się przyznać do błędu. Jane jest typową młodą dziewczyną, która (dzięki swej wczesnej dojrzałości seksualnej i temu, że jest atrakcyjna) nawiązywała stałe związki z chłopcami już w szkole średniej. I właśnie dziewczyny, które mieszkają w małych, stosunkowo stabilnych zbiorowościach, takich jak rolnicze miasteczka Midwestu lub etniczne skupiska na przedmieściach wielkich miast, po krótkim czasie przekonują się, że zostały „uwięzione” w oczekiwaniach swych przyjaciół i rodziców, zaś wydostanie się z tego „zaangażowania” licealnego jest rzeczywiście bardzo, ale to bardzo trudne. Znasz tego rodzaju sytuację, o której tu mówię: „Och… a my zawsze myśleliśmy, że wyjdziesz za młodego Greenbauma”.
Faktem jest, że większość mężczyzn i kobiet okazuje się lepszymi partnerami do małżeństwa, jeśli mają za sobą kilka lat doświadczeń zaangażowania seksualnego i emocjonalnego. Zapewne to wysoce kontrowersyjna sugestia — i oczywiście zawsze znamy wyjątki od reguły — lecz moim zdaniem nikt nie powinien nawet myśleć o małżeństwie, dopóki nie ma co najmniej dwudziestu siedmiu lat.
Gdyby ludzie odczekali choć dwa–trzy lata przed zawarciem małżeństwa, byłoby mniej pomyłek, mniej rozwodów, mniej niepełnych rodzin. Byłoby także mniej samotnych osób, usiłujących znaleźć partnera w społeczeństwie, które bardzo mało okazuje zrozumienia tym, którym nie udało się znaleźć bratniej duszy, albo tym, którzy kochali, ale przegrali.
Pisząc tę książkę odbyłem dziesiątki rozmów z mężczyznami i kobietami, którzy za pośrednictwem ogłoszeń w czasopismach i gazetach szukali partnerów. Nie pamiętam, by choć jedna osoba z moich rozmówczyń i rozmówców nie miała ciepłej, miłej, czułej i atrakcyjnej osobowości. Nie wszyscy wyglądali jak modelki i modele, niektórzy mogliby głębiej przemyśleć swój styl ubioru i prezencję. W sumie jednak niczym nie różnili się od najlepszych kochanków, jakich było mi dane poznać.
Oj, nieprawda, skłamałem. Jednej cechy wyraźnie brakowało osobom samotnym lub rozwiedzionym. Naszej starej przyjaciółki: seksualnej pewności siebie.
Każda kobieta, która dotychczas nie potrafiła znaleźć kochanka, boryka się z kwestią własnej atrakcyjności seksualnej i umiejętności podniecania mężczyzn. To samo dotyczy każdej kobiety po rozwodzie albo po rozpadzie długoterminowego związku. Choćbyś sobie wmawiała, że o n nie ma za grosz gustu, że to jego wina… nawet jeśli go nienawidzisz i myśleć o nim nie chcesz… pozostają wątpliwości co do samej siebie. Zawsze będziesz się pytać: „Czy to j a?” A im dłużej pozostaniesz sama, tym większego uszczerbku dozna twoja seksualna pewność siebie i ufność w swoje siły.
Za chwilę przekonasz się, że żadnej kobiecie nie musi doskwierać brak pewności siebie w sferze seksu: a) ponieważ w każdym przypadku brak wiary we własne siły seksualne jest nieuzasadniony; b) ponieważ brak wiary w siebie bardzo łatwo przezwyciężyć.
W istocie wiele wolnych kobiet faktycznie odczuwa niepewność co do swego seksualizmu, a ta niepewność bardzo często przysparza im dalszych trudności przy nawiązywaniu intymnych związków.
Mówiąc brutalnie i szczerze, twój brak seksualnej wiary w siebie może nawet odpychać mężczyzn. Przejawia się to najróżniejszymi sposobami, ale skutek jest prawie zawsze ten sam: właśnie ta osoba, na której zainteresowaniu najbardziej ci zależy, odsuwa się od ciebie. Chcesz jej (i to jak bardzo!), ale nie wiadomo dlaczego, zawsze uda ci się powiedzieć albo zrobić coś niewłaściwego i zrazić ją.
Dlaczego tak postępujesz? Czy jesteś masochistką, czy co? Czy naprawdę chcesz być samotna i nie kochana do końca życia, czy też pragniesz ekscytującego, erotycznego i wysoce cię satysfakcjonującego związku, niezależnie od tego, czy prowadzi on do małżeństwa, czy nie?
Nie musisz wskazywać odpowiedzi. Wiem, czego faktycznie chcesz. Ponieważ tego chce prawie każda kobieta.
Posłuchajmy 34–letniej Emmy, dyplomowanej bibliotekarki z Houston: „Rozwiodłam się mając trzydzieści lat. Mój pierwszy mąż był — jak to się mówi — miłością licealną. Miał na imię Gene, był bardzo wysoki i przystojny, brylował na boisku na meczach piłkarskich. Nie chcę, żeby to zabrzmiało jakbym była próżna, ale byłam jedną z najbardziej rewelacyjnych dziewczyn w szkole — niebieskooką blondynką, która pod sweterkiem miała sporo do pokazania. Poniekąd byliśmy naturalną parą. Każdy się spodziewał, że się pobierzemy i tak się stało.
Nikomu nie przyszło do głowy — nawet nam — że Gene i ja nie mamy ze sobą zupełnie, ale to zupełnie nic wspólnego. W szkole było nam razem dobrze, bo była tylko piłka, słuchanie muzyki, przejażdżki i przytulanie, ale po ślubie już po trzech tygodniach uświadomiłam sobie, jacy byliśmy niemądrzy. Albo jaka j a byłam niemądra. Gene był raczej zadowolony. Miał kogoś, kto mu gotował i zmywał, i spał z nim, kiedy tylko sobie zażyczył. Jednak prawie ze sobą nie rozmawialiśmy. Już nie chodziliśmy razem do tej samej klasy, już nie spotykaliśmy podczas wakacji wspólnych znajomych i nie mieliśmy sobie nic do powiedzenia.
Mnie zawsze interesowała współczesna literatura amerykańska, jak Richard Brautigan czy Ellen Gilchrist i podobni autorzy. Chciałam nakłonić Gene’a do lektury ich książek, ale on tylko się złościł. Oskarżał mnie, że chcę go ośmieszyć jako rzekomego ignoranta. Wcale nie uważałam go za ignoranta. Nigdy tak nie myślałam. Ale jego nie interesowało nic poza piłką i samochodami.
Nasze małżeństwo rozpadło się jednak z powodu seksu. Smutne jest to, że Gene był fizycznie taki atrakcyjny. Miał fantastyczną sylwetkę: szerokie ramiona, muskularny tors, wąskie biodra i twarde, krągłe pośladki, za które każda kobieta gotowa byłaby umrzeć. Miał także potężny pal, nawet w zwisie. Z powodu tej wielkiej wypukłości w jego dżinsach, jedna z przyjaciółek spytała mnie, czy wypycham mu slipki chusteczkami.
Gene traktował seks jak ćwiczenia sprawnościowe. Kładł się na mnie, rozsuwał mi nogi, na siłę wpychał we mnie ten swój pal — czy byłam gotowa, czy nie — a potem przystępował do wykonywania osiemdziesięciu pompek, i tak aż do wytrysku. Następnie natychmiast wstawał z łóżka, szedł pod prysznic, a przez resztę wieczoru czytał „Piłkę Nożną” albo „Kulturystę”.
Nie twierdzę, że Gene w łóżku nigdy mnie nie podniecił, ale zawsze w końcu byłam sfrustrowana i rozczarowana, bo on po prostu nie miał pojęcia, że ja też powinnam zaznać spełnienia… nie tylko w łóżku, ale we wszystkim innym.
Bardzo intensywnie starałam się zainteresować go rozmaitymi odmianami seksu. Któregoś dnia wcześnie rano, kiedy wrócił do domu po joggingu, zdjęłam koszulę nocną i weszłam do niego pod prysznic. Na początku protestował i twierdził, że musi być sam, bo taki ma zwyczaj. Aleja go całowałam i pieściłam, a potem uklęknęłam i zaczęłam całować jego pal. Osiągnął wielką erekcję. Ssałam go i lizałam, a jego jądra literalnie wykąpałam językiem. Zaczęłam go także pocierać ręką.
Robił się ogromnie podniecony. Stał opierając się o ściankę kabinki. Miał takie sztywne uda, a penis sterczał mu jak pień drzewa. Pierwszy raz czułam, że ode mnie — a nie od niego — zależy i tempo, i to, co się wydarzy. Uklęknęłam, wzięłam penis maksymalnie głęboko do ust i długo, wolno lizałam go, kulając po nim językiem. Miał potężny wzwód, czułam tę wydostającą się z niego lepką śliskość. Był taki napięty, że myślałam, iż ścięgna mu się zerwą. Nagle Gene złapał mnie za włosy, mocno się w nie wczepił, wbił penis jeszcze głębiej w moje usta i zaczął nim suwać w tę i z powrotem. Zorientowałam się, że potraktował moje usta jak jeszcze jeden ciepły, wilgotny otwór, żeby się w nim masturbować. Nie obchodziło go, czy mi to odpowiada. Nie obchodziło go, czy mi to sprawia przyjemność. Jemu chodziło wyłącznie o to, żeby się spuścić, co też nastąpiło. Odchyliłam głowę do tyłu, żeby wysunął się ze mnie, a on równocześnie miał wytrysk i sperma wylądowała na mojej twarzy.
Wciąż trzymał mnie za włosy lewą ręką, natomiast prawą chwycił penis i powoli wcierał nim spermę w moją twarz, wokół ust, po policzkach, na czole.
Robił to w stylu bezwzględnego macho, choć i tak mógł mnie tym rozbudzić, gdyby potraktował to jako grę wstępną. Nie mam nic przeciwko temu, by mężczyzna raz po raz udawał, że jest szorstki. To jest ekscytujące, byleby potem nastąpiły czułości i dał mi spełnienie. Mógł wyprowadzić mnie z kabinki i wziąć mnie oralnie. Mógł mnie masturbować palcami. Cokolwiek, byle bym ja też miała z tego jakiś rodzaj zaspokojenia.
A on powiedział tylko: «Było super», wyszedł spod prysznica, wytarł się do sucha i zaczął się ubierać.
Cała mokra wyszłam za nim, podniecona i z twarzą oblepioną spermą. «Chodźmy do łóżka» — powiedziałam. A Gene na to: «Mowy nie ma, muszę być o 11 u agenta ubezpieczeniowego. A poza tym, po co chcesz iść do łóżka? Pod prysznicem było super, naprawdę super!» I poszedł sobie.
Wyobrażasz sobie, co czułam? «Pod prysznicem było super, naprawdę super!» Może jemu, ale nie mnie. Ma—sturbowałam się pierwszy raz od czasu, gdy miałam piętnaście lat. Nago poszłam do jadalni i z szuflady z papierowymi serwetkami wyjęłam wielką, zieloną świecę. Położyłam się na sofie i fantazjowałam, że uwodzi mnie przystojny przybysz z innej planety — jak Gene, tylko zielony, z potężnym zielonym palem. To zapewne brzmi śmiesznie, ale chciałam czuć, że uwodzi mnie ktoś, kogo pociągam, intryguję — ktoś, kto chce się przekonać, co mnie ekscytuje.
Powoli pocierałam łechtaczkę palcami. Już byłam dość wilgotna od seksu z Genem. Potem szeroko rozsunęłam nogi i wepchnęłam tę ogromną zieloną świecę do pochwy — tak głęboko, jak się dało, a nawet głębiej. Kiedy spojrzałam między swe nogi, widziałam tylko włoski łonowe i szeroko rozwarty srom, z którego sterczało kilka centymetrów tej szmaragdowo—zielonej świecy.
Rozkoszowałam się każdym suwem — wolnym i zmysłowym. Wiedziałam, że tylko wyobrażam sobie seks z wyimaginowanym przybyszem, ale było mi wszystko jedno. Miałam wrażenie, że wreszcie komuś na mnie zależy, ktoś dotyka mnie i zaspokaja — choć byłam to ja sama.
Do Gene’a nigdy nie dotarło, że zanim kobieta może osiągnąć orgazm, konieczna jest stymulacja łechtaczkowa. Raz spróbowałam mu to powiedzieć i pokazać, jak to się robi, ale odsunął moją rękę, rozdrażniony i zdenerwowany.
Przynajmniej masturbując się, dokładnie poznałam, jaki rodzaj pocierania i pociągania łechtaczki lubię. Miałam pierwszy orgazm od lat, taki że niemal nie mogłam złapać tchu. Leżałam na boku na tej sofie przez prawie pięć minut, ze świecą we mnie, trzęsłam się, drżałam i ciężko dyszałam.
Sądzę, że wtedy w pełni pojęłam, iż jest już po naszym małżeństwie, choć wcale tego nie chciałam. Wiedziałam, że z Gene’em zupełnie do siebie nie pasujemy, choć on nadal mi się podobał i nadal byłam dumna z niego, kiedy razem przychodziliśmy na przyjęcie, a wszystkie kobiety robiły wielkie oczy. Lecz jednocześnie myślałam sobie: Och, gdybyście wiedziały, jaki on jest mało podniecający w łóżku!
Zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, żeby go uaktywnić w łóżku, żeby zrozumiał, iż ja też mam swoje potrzeby. Ubierałam się w seksowną bieliznę, trójkąciki łonowe, pas do pończoch i czarne siatkowe pończochy. Ale on tylko pytał: «Dokąd ty się wybierasz? Na bal kostiumowy? » Otwierałam mu drzwi kompletnie naga, gdy wracał z pracy, a on tylko mówił: «Ubierz się, na litość boską, przeziębisz się». Niezależnie od tego, co zrobiłam czy zaproponowałam, on zawsze robił się zły. Nie rozumiał, że nie krytykuję jego stylu w łóżku, tylko że pragnę więcej seksu. Chciałam tylko, by uświadomił sobie, że nie tylko mnie podnieca, ale że musi także mnie zaspokajać”.
Jakkolwiek teraz Emma całkiem pewnym tonem opisuje fiasko seksu w jej związku z Gene’em, przeżyła ona dłuższy okres narastającej rozpaczy i depresji i — błędnie, choć to całkiem zrozumiałe — zaczęła winić siebie za brak zainteresowania okazywany jej przez Gene’a.
„Zaczęłam myśleć, iż to musi być moja wina, bo nie jestem dostatecznie atrakcyjna i seksowna, więc w łóżku jestem do niczego”.
Emma potrzebowała długiego czasu — prawie dwu lat — aby w pełni odzyskać wiarę w swoje seksualne siły. Zwątpienie w siebie niemal z reguły rodzi okrutną spiralę, rodzaj błędnego koła, a pokonanie problemu wymaga znacznej siły i odwagi.
Ponieważ Emma tak nisko oceniała własną atrakcyjność seksualną, aktywnie unikała zaangażowania się w nowe związki z mężczyznami. Zaczęła odczuwać samotność i izolację uczuciową, a kiedy już spotkała mężczyznę, który się jej podobał, utrzymywała dystans, łącząc postawę obronną, cynizm i samokrytycyzm. Taką postawę określam mianem syndromu „Po–co–chcesz–iść–na–randkę–z–kimś–takim–jak–ja?”
Wiesz, jak w tym dialogu:
— Po–co–chcesz–iść–na–randkę–z–kimś–takim–jak–ja?
— Bo jesteś piękna.
— Wcale nie. Jestem całkiem zwyczajna.
— Nie jesteś zwyczajna. Jesteś fantastyczna.
— Tylko tak mówisz.
I tak dalej, i tak w kółko, aż jego zmęczy taka dyskusja.
Najważniejsza umiejętność, którą wolna kobieta zawsze może opanować, polega na tym, by dla zapoczątkowania nowej znajomości z mężczyzną nauczyła się przyjmować jego komplementy z widoczną przyjemnością i z wdziękiem. Jeśli permanentnie negujesz własną atrakcyjność, to twierdzisz tym samym, że on nie ma gustu i że jest idiotą, skoro mu się podobasz. Sprawiaj więc wrażenie, że tak bardzo cieszą cię pochlebstwa, że chcesz ich usłyszeć o wiele więcej, póki nie poczujesz się usatysfakcjonowana.
Wiem, że bardzo łatwo nabrać nawyku szukania u siebie dziury w całym, zwłaszcza jeśli jesteś nieśmiała lub skrępowana albo straciłaś seksualną wiarę w siebie. „Za każdym razem, gdy jakiś mężczyzna mówił: «masz piękne włosy» — przyznała Emma — ja zawsze stwierdzałam: «Są okropne. Fryzjerka całkiem zepsuła mi fryzurę». Za każdym razem, gdy mężczyzna mówił: «Masz fantastyczną figurę», zawsze stwierdzałam: «Przytyłam. Myślę o odchudzaniu». Nikt nie mógł mi powiedzieć jednego miłego słowa, bo zaraz rzucałam jakieś ostre słowo. Tylko dlatego, że komplementy wprawiały mnie w zakłopotanie i bałam się zaangażować w nowy związek”.
Chociaż w rzeczywistości wina za rozpad związku ciążyła na Genie, który nie umiał zaspokoić Emmy, była pewna, że to ona nie potrafiła być atrakcyjna w łóżku. Emocjonalnie rozwód sporo ją kosztował, czuła się też poniżona („Jak mogłaś dopuścić do tego, żeby stracić takiego przystojniaka”), więc w ogóle nie była skora do powtórzenia takich przeżyć.
Pierwszy krok Emmy na drodze do „rekonwalescencji” polegał na nauce postrzegania siebie jako integralnej i niezależnej osoby, a nie (jak od czasów liceum) ozdobnego dodatku do Gene’a czy w ogóle jakiegokolwiek innego mężczyzny.
„Czułam się skonfundowana, rozżalona i samotna, i wielokrotnie żałowałam, że się rozwiedliśmy. Wciąż myślałam sobie: Gdybym była bardziej kobieca, lepiej się znała na seksie, mogłabym mu pokazać, jak mnie zaspokoić. Brałam całe odium, całą winę na siebie. Ponadto czułam, jakbym była połówką czegoś, co się rozpadło, jak jedna okładka książki, lewy głośnik od stereo albo zgubiona rękawiczka”.
Nasze społeczeństwo nadal głównie jest społeczeństwem par, choć tak liczne są rozwody i ponowne małżeństwa. Stąd też tak wiele kobiet niezamężnych, po rozwodzie czy w separacji błędnie postrzega siebie, jak to ujęła Emma: ,jak lewy głośnik od stereo” — jako nieprzydatne, od kompletu, bez prawej strony.
Jednak Emmie się poszczęściło: znalazła nie mężczyznę, lecz wolną kobietę, która dała jej świeże spojrzenie na jej seksualizm. Podczas otwarcia galerii sztuki w Houston poznała Beę, 28–letnią zdolną malarkę. Zaczęły rozmawiać, zaprzyjaźniły się, a z czasem Bea pomogła przywrócić Emmie jej seksualną pewność siebie.
„Bea powiedziała mi, że uwielbia mężczyzn i seks. Na początku przerażała mnie tą swoją pewnością siebie. Wydawało się, że dokładnie wie, czego chce i dążyła do tego — także wobec mężczyzn! Ale kiedy zaczęłyśmy rozmawiać, stopniowo uświadomiłam sobie, że w niej nie ma żadnej agresywności. Miała takie same niepokoje i w tych samych sprawach, co ja. Tak samo ściskało ją w dołku, gdy rozmawiała z mężczyznami. Za to nie znała tego strachu, który ja miałam: że nie będę dobra w łóżku, że nie jestem seksy, że nie jestem atrakcyjna.
Stopniowo uświadomiłam sobie, na czym polega sekret Bei. Wcale nie chodziło o to, że nie jest pewna czego chce, ile o to, że jest pewna swego i siebie. Zadała sobie trud poznania samej siebie — swych idei, ambicji, pozycji społecznej, potrzeb, wyglądu, seksualizmu i ciała. Dosłownie usiadła i zanalizowała wszystko. Poznała swoje możliwości i ograniczenia. Wiedziała, co w seksie ją podnieca, a co odpycha. Poznała własne fantazje i nie wstydziła się ich. Wiedziała, czego szuka u mężczyzn. Ale nie była skostniała. Zawsze z radością przyjmowała niespodzianki. Czasami zaskakiwała samą siebie, wymyślając całkiem nowe fantazje seksualne i naprawdę się nimi podniecając.
Któregoś razu, pracując nad naprawdę wielkim obrazem, miała włączony telewizor. Pokazywano mecz baseballowy. Niespecjalnie interesował ją baseball, ale pomyślała, że podniecenie tłumu publiczności jest zaraźliwe. W łóżku przed zaśnięciem fantazjowała o tym, że próbuje znaleźć wolne miejsce na trybunie stadionu. Ubrana była w krótką plisowaną spódniczkę, bez majtek. Musiała się przepychać obok 30 czy 40 mężczyzn, a gdy koło nich przechodziła, każdy z nich rozpinał rozporek i wyjmował wielki sztywny penis. Kiedy usiłowała przejść, jeden po drugim ściągali ją sobie na kolana — tak ją pociągając, że sztywny penis wchodził w nią, a po wytrysku, jeden mężczyzna przekazywał ją następnemu, siedzącemu obok. Przy dziesiątym z kolei miała pierwszy orgazm, a potem jeden orgazm za drugim, przez cały rząd. A wokół niej tłumy oklaskiwały mecz, powietrze przesycone było tym intensywnym nastrojem eks—cytacji, jakby cały ten tłum wiedział, co ona przeżywa.
Dotarła do swego miejsca ze spermą trzydziestu mężczyzn ściekającą jej po nogach. Czuła, jaka zrobiła się namiętna i pobudzona. Wcierała spermę w swe uda, między nogi i wszędzie, zbierała ją w garść i zlizywała. W jej fantazji sperma smakowała wanilią.
Następnie podchodzi od niej gwiazdor drużyny gospodarzy i pokazuje jej kij baseballowy. Zawodnik był smagły, spocony, przystojny i miał oczy takie same jak John Travolta. Chciałabym mieć jej wyobraźnię! Ona wzięła od niego ten kij, zadarła spódniczkę i wsunęła uchwyt kija do swej pochwy tak głęboko, jak się dało i suwała nim, a on się temu przyglądał. Potem wyjęła kij, oddała mu i polizała jego spocone czoło, i oznajmiła mu, że teraz na pewno wygra i zaraz odda celny strzał”.
Oczywiście Emma nieraz rozmawiała o mężczyznach z innymi kobietami, ale nie miała pojęcia, że kobiety potrafią tak plastycznie i tak żywo fantazjować o seksie, jak ona sama. Nie miała także pojęcia, że samotna kobieta nie tylko może, ale i powinna mieć własną, niezależną od mężczyzny tożsamość seksualną.
„Któregoś popołudnia Bea zaprosiła mnie do swej pracowni, zaczęłyśmy rozmawiać o seksie i orgazmach, i o tym, co najbardziej podnieca mężczyzn. Bea powiedziała mi, że prawie żaden z jej kochanków nie zadawał sobie trudu, aby odpowiednio stymulować jej piersi. Jej biust podobał się im, bo ona ma piękne, krągłe piersi z szerokimi otoczkami, ale na ogół tylko chwilę je głaskali, a zaraz potem pośpiesznie schodzili «do dołu». Oczywiście, prawie tego samego rodzaju doświadczenia miałam z Gene’em. Nigdy nie zadał sobie trudu, żeby mnie dostatecznie rozbudzić. Nie muszę przeżywać orgazmu podczas każdego aktu, jak zapewne wiele kobiet. Orgazm nie jest alfą i omegą seksu. Za to czuję potrzebę, by być czule kochaną, pożądaną i wysoce pobudzoną. W seksie z Gene’em nienawidziłam tego, że kiedy właśnie zaczynałam się rozbudzać, właśnie zaczynałam czuć to wyborne swędzenie — już było po wszystkim.
Tamtego popołudnia wypiłyśmy z Beą kilka kieliszków wina, zrobiło się intymnie i czule. Ona chwyciła swe piersi przez sukienkę i powiedziała: «Bardzo je lubię ściskać — o tak, mocno i wolno». Potem wysoko zadarła suknię, a pod nią była naga. Pokazała mi, jakie pocieranie piersi, z jednoczesnym pociąganiem i wykręcaniem brodawek, lubi najbardziej. Uwielbiała takie nieprzerwane pociąganie brodawek.
«Sama zobacz… jak to jest, kiedy ci to ktoś robi» — powiedziała i rozpięła mi bluzkę i stanik, i tak samo masowała moje piersi. Na początku wstydziłam się i podchodziłam do tego z rezerwą, ale doznania były fantastyczne i wiedziałam, że ona nie jest lesbijką. A nawet gdyby nią była, to nie miałoby znaczenia. Pokazywała mi, jak panować nad moimi własnymi reakcjami.
Zdjęła suknię do końca, a potem rozpięła moje dżinsy i mnie też rozebrała. Dziwnie się czułam, gdy kobieta ściągała mi majtki. Wciąż byłam onieśmielona, a przy tym tak podekscytowana, że brakowało mi tchu. Bea zaprowadziła mnie do sypialni i pościeliła łóżko. Kazała mi się położyć na wznak, a sama usiadła na mnie okrakiem. Otworzyła buteleczkę z niemowlęcą oliwką i nalała jej trochę na moje piersi. Na początku poczułam zimno i zadrżałam, a potem ona zaczęła masaż kolistymi ruchami, jednocześnie pociągając i wykręcając mi brodawki. Jeszcze nikt i nigdy nie poświęcił tyle uwagi pobudzeniu moich piersi — nawet ja sama — więc byłam zdumiona tymi fantastycznie erotycznymi doznaniami, jakie to daje. Nagle pomyślałam: mogę mieć orgazm od samego masowania piersi, w ogóle nie dotykając łechtaczki.
Bea rozprowadziła oliwkę na swoim biuście, a potem ściskała, przyciskała i razem masowała nasze piersi. Zaczęła mnie całować, najpierw trochę zdawkowo, a potem głęboko, z językiem w moich ustach.
Wciąż czekałam, żeby mnie dotknęła miedzy nogami, żebym się rozładowała, ale ona nadal masowała mi piersi, całowała i wodziła rękoma po moich plecach. Robiłam się szaleńcza w oczekiwaniu, tak bardzo chciałam, żeby dotknęła mojej łechtaczki. A zarazem nie chciałam, żeby zaprzestała pieszczot piersi. Obie miałyśmy sztywne brodawki, a Bea od spodu podtrzymując swoje piersi dłońmi, pocierała i dotykała nimi moich brodawek.
Nie wiem, jak długo to trwało, ale byłam taka podniecona, że prawie traciłam rozum. Wtedy Bea się odwróciła i usiadła na mnie, pieszcząc moje uda i wokół brzucha. Rozsunęła mi nogi i pomiędzy nimi masowała mnie swymi piersiami, a jej brodawki muskały moją łechtaczkę. Potem rozsunęła moje wargi sromowe palcami i lizała.
Nigdy dotąd nie zaznałam czegoś podobnego. Koniuszek języka Bei wnikał wszędzie — wilgotny, ciepły, zwinny. Lizał mój odbyt, dookoła. Najpierw się wywijałam, zażenowana, bo nie chciałam, żeby to robiła. Ale ona palcami rozwarła mi pośladki i wsunęła do odbytu czubek języka, a ja poczułam od tego dreszcze rozkoszy wzdłuż kręgosłupa.
Potem wsunęła język do mojej pochwy i lizała, delikatnie, nieprzerwanie. Na końcu doszła do mojej łechtaczki, czułam, jak koniuszek jej języka dosłownie tańczy na niej, tak subtelne było to doznanie.
Pokazywała mi, że potrzebuję delikatnej, niespiesznej gry wstępnej, że jestem tego typu kobietą, która potrzebuje dużo czasu, by się rozbudzić. Za to gdy już jestem rozbudzona, mogę odczuwać najgłębsze, najbardziej niewiarygodne doznania — jak poruszenie się ziemi.
Rozwarta pochwa Bei znalazła się tuż przy mojej twarzy. Bea w żaden sposób nie domagała się rewanżu z mojej strony, ale ja jeszcze nigdy nie widziałam intymnej anatomii kobiety z bliska i nigdy nie miałam okazji jej tam dotykać. Uniosłam głowę i pocałowałam jej wargi sromowe — bardzo niewinny pocałunek! Były jasnoróżowe, nabrzmiałe, a pochwa była bardzo wilgotna.
Pocałowałam ją jeszcze raz, tym razem z lekkim liźnięciem. Nie wiedziałam, czy ten smak mi się spodoba. Ale był wyśmienity — taki słodki. Lizałam wiele razy, aż Bea jęknęła i jej pochwa przywarła do moich ust. Wessałam wargi sromowe do swoich ust i wsunęłam język prosto do jej pochwy. Coś niesamowitego! Jakbym eksplorowała własną kobiecość, chyba rozumiesz, o co mi chodzi. Dopóki naprawdę nie popatrzyłam, dopóki nie poczułam i nie posmakowałam, zawsze myślałam o pochwie tylko w kategoriach otworu, w który mężczyzna wsuwa penis. W rzeczywistości ona jest cudowna sama w sobie, ma tak samo swój kształt i tożsamość jak penis.
Lizałam łechtaczkę Bei, tak jak ona lizała moją. Teraz już obie ciężko dyszałyśmy i razem masowałyśmy swe ciała i piersi. Bea wsunęła dwa albo trzy palce do mojej pochwy, żeby zrobiły się śliskie, a potem powoli wsunęła jeden palec do mojego odbytu. Nadal subtelnie mnie lizała i pocierała palcami, aż osiągnęłam orgazm. Nie mogłam go powstrzymać. Nawet nie dotarło do mnie to, że się zbliża. Nagle coś mnie uniosło i zapadła ciemność. Dopiero potem Bea powiedziała mi, że głośno krzyczałam.
Już po wszystkim poszłyśmy pod prysznic, włożyłyśmy podomki i dalej słuchałyśmy muzyki, popijając wino. Muszę przyznać, że czułam się raczej zażenowana tym, co się stało. Ale Bea wsparła mnie i nadała temu kontekst. «Naprawdę musiałaś seksualnie poznać samą siebie — powiedziała. — Mogłybyśmy mówić o tym godzinami, ale jeśli chodzi o seks, to nie ma niczego lepszego od praktyki»„.
Od tego dnia Emma zaczęła myśleć o sobie ze znacznie większą wiarą we własny seksualizm. „To musiało być widoczne, bo nie minął miesiąc, a poznałam Johna na koktajlu u hurtownika zaopatrującego bibliotekę i przekonałam się, że swobodnie z nim flirtuję i rozmawiam pewna siebie. Wiedziałam, jaką mam osobowość seksualną. Wiedziałam, że umiem dawać wielką rozkosz i podniety, a także je odbierać.
John umawiał się ze mną trzy czy cztery razy. Potem zaprosił mnie do siebie, razem przygotowaliśmy posiłek, wypiliśmy szampana i dalej tak szliśmy krok po kroku.
John był rozwodnikiem i od ponad roku nie uprawiał seksu z kobietą, więc okazał się bardzo szybki i niespokojny.
Ale ja wiedziałam, że w taki sposób żadne z nas nie osiągnie zaspokojenia seksualnego, więc go hamowałam i delikatnie zachęcałam, by kochał się ze mną tak subtelnie i kusząco jak Bea. Całował mnie, pieścił moje piersi, a ja pokazałam mu, jak najlepiej pocierać brodawki i delikatnie je przygryzać.
Z kolei ja długo pieściłam jego, starając się mu zrewanżować. John chciał od razu założyć prezerwatywę, ale zaprotestowałam. Bez pośpiechu zsunęłam się między jego nogi i całowałam jego penis, lizałam go, aż zrobił się śliski od śliny… i wtedy sama zrolowałam na nim prezerwatywę.
Kiedy wszedł we mnie, było niebiańsko. Za pierwszym razem nie miałam orgazmu, gdyż John suwał w innym rytmie niż ten, do jakiego jestem przyzwyczajona i miał orgazm chwilę za wcześnie. Trudno go za to winić — bez seksu od tak dawna… Ale był dobry, oboje byliśmy dobrzy, a ja wiedziałam, że moja sztuka miłosna będzie się wciąż doskonalić”.
Sztuka miłosna Emmy poprawiła się dzięki temu, że tak dużo nauczyła się ona o własnym seksualizmie. Nauczyła się, że w łóżku może być o wiele lepsza niż podczas małżeństwa z Gene’em. Panowała nad własnymi reakcjami seksualnymi, nad własnym ciałem, tempem w łóżku.
We współczesnych związkach seksualnych największym problemem wcale nie jest impotencja, oziębłość, stres czy cokolwiek w tym rodzaju. Największy we współczesnym związku problem jest dokładnie taki sam, jak w związkach seksualnych naszych przodków: mężczyźni znacznie szybciej się pobudzają niż kobiety.
W trakcie pracy nad tą książką rozmawiałem z dziesiątkami mężczyzn. Z nielicznymi wyjątkami mają oni świadomość, że kobietom potrzeba o wiele dłuższej gry wstępnej niż im. Czytują Forum i kącik porad Playboya, znają o wiele więcej poradników seksualnych i widzieli wiele więcej filmów wideo niż mężczyźni z poprzednich pokoleń — nawet w „rozpustnych latach 60.” i „wyuzdanych latach 70.” Wiedzą, że ich reakcje seksualne mogą być niemal natychmiastowe, podczas gdy kobieta zwykle potrzebuje znacznie więcej pieszczot i podniet, zanim zbliży się do osiągnięcia orgazmu.
Kłopot polega na tym, iż jakkolwiek 83% mężczyzn zgadza się z tym twierdzeniem, to zaledwie 36% kobiet uznaje, że ich ukochany poświęca dostatecznie dużo czasu grze wstępnej. Oczywisty wniosek nasuwa się sam: w teorii mężczyźni są świadomi, czego potrzeba kobietom. Kiedy jednak chodzi o praktykę, mając skłonność do niecierpliwości i egoizmu, nie dając kobiecie tego rodzaju gry wstępnej, jakiej ona potrzebuje.
Ów egoizm seksualny mężczyzn jest jednym z kilku zasadniczych powodów, dla których tak wiele kobiet stroni przed małżeństwem lub stałym związkiem seksualnym, woląc niezależność. Oto słowa 25–letniej Lynn z Seattle, projektantki mody: „Od czasu gdy skończyłam dziewiętnaście lat, miałam poważne związki z pięcioma mężczyznami, a wszystkie zakończyły się dla mnie rozczarowaniem. Mówiłam sobie: «To nie jest ten mężczyzna, z którym chcę spędzić resztę życia». Dlaczego? Ponieważ oni zawsze składają obiecujące deklaracje słowne, zawsze mówią, że mnie tak bardzo kochają, że tak bardzo zależy im na moim szczęściu, ale w rzeczywistości po prostu nic sobie z tego nie robią. Tylko seks im w głowie, od niego się zaczyna i na nim się kończy.
Wiem, że jestem ładna, wiem, że mam świetną figurę, ale nie chcę do końca życia być traktowana jak lalka Barbie, jakbym nic nie miała w głowie, tylko pusty plastyk. Świadomie podjęłam decyzję, by pozostać w wolnym stanie, dopóki nie spotkam mężczyzny, który podejdzie do mnie jak do człowieka, a dotąd to mnie nie spotkało”.
A jak Lynn radzi sobie w obliczu swych codziennych apetytów seksualnych?
„Będąc wolną i mieszkając samotnie, jest się skłonną bardzo intensywnie pracować i bardzo intensywnie bawić się. Zwykle dzień w dzień do północy przesiaduję nad deską kreślarską, pracując nad nowymi dodatkami lub gotowymi kreacjami. Podczas weekendów uprawiam aerobic, pływam i gram w squasha. Mam grono przyjaciół, którzy zapraszają mnie na prywatki. Czasami spotykam przystojnych mężczyzn i wtedy jest seks.
Jeśli jednak poczuję bezpośredni popęd, to — wcale nie wstydzę się tego powiedzieć —— masturbuję się. W żadnym razie nie jest to to samo, co współżycie. Nie ma w tym tego samego rodzaju podniecenia emocjonalnego — to jakby seksualna wata na patyku: sama słodycz i fantazja, ale brak treści. Owszem, mam wibrator, a nawet dwa. Nie tyle są one dla mnie substytutem penisa, co raczej sposobem na to, bym miała dobre samopoczucie. Nigdy nie myślę o nich jak o penisach, kiedy we mnie wchodzą. Myślę o nich jako nieożywionych pomocach seksualnych, przedmiotach, które mają mi zapewnić dobre samopoczucie. Ujmijmy to tak: nie mam tu żadnych złudzeń!
Kobieta ma osobowość, a każda osoba chce sobą pokierować — swymi uczuciami, seksualizmem, wszystkim. Kompromisy w związku seksualnym są okay — np. jeśli jedno z partnerów woli konkretną pozycję albo konkretną odmianę seksu — ale nie jest okay akceptowanie obojętności i bylejakości. Następny mężczyzna, który rozepnie rozporek i będzie próbował wepchnąć mi swój penis do ust w pięć minut po tym, jak nas sobie przedstawiono — ten mężczyzna będzie miał znaki od moich zębów, tam gdzie bardzo boli. A następny mężczyzna, który odwróci się do mnie plecami i zaśnie natychmiast po stosunku — ten mężczyzna będzie miał wlaną do ucha szklankę lodowato zimnej wody”.
Rozmawiałem z dziesiątkami kobiet, które podobnie czują, że mężczyzna traktuje je prawie jak darmową prostytutkę. Mimo zdobyczy, jakie są udziałem kobiet w domu, w polityce i w miejscu pracy, nadal są one stosunkowo mało wyemancypowane w sferze seksu. Kobiety takie jak Lynn, sprzeciwiające się traktowaniu ich w łóżku jak obywateli drugiej kategorii, bardzo łatwo się przekonują, że mają trudności ze zwróceniem na siebie uwagi partnera i zatrzymaniem go przy sobie.
Widzieliśmy z doświadczeń Emmy, że zaradzić temu może seksualne samopoznanie i cechy przychodzące wraz z nim: wiara we własne możliwości seksualne i seksualne panowanie nad sobą. Kiedy dowiesz się wszystkiego, co współczesna kobieta powinna wiedzieć o seksie — jak reaguje twój organizm i jakiej trzeba stymulacji erotycznej do bardzo ekscytującego i zaspokajającego seksu — wówczas możesz zacząć wywierać o wiele większy wpływ na seks w twym związku z mężczyzną.
Będziesz zdumiona efektami. Rzecz w tym, iż jakże często mężczyźni są po prostu ignorantami w sprawach seksu i jego technik, nawet dziś — w tzw. epoce oświecenia i liberalizmu. A jeśli potrafisz im pokazać, jakie lubisz podniety i sposoby zaspokojenia, możesz także poprawić i zintensyfikować i c h doznania.
Każda samotna kobieta jest sama z innego powodu. Może chce być niezależna z własnego wyboru. Może dotąd nie poznała mężczyzny, za którego mogłaby wyjść z pełnym przekonaniem albo nawiązać długoterminowy romans. Być może obawia się koniecznego w takim stałym związku uczuciowego zaangażowania albo nie ma na nie ochoty. Może nie chcieć mieć dzieci, podczas gdy wie, że partner prawdopodobnie chce je mieć. Może jest po rozwodzie albo w separacji. Mogła mieć niedobre pierwsze doświadczenia seksualne i obawia się, iż się one powtórzą. Może mieć bardzo ekscytujące pierwsze doświadczenia seksualne i boi się, ze następne nigdy nie będą tak udane.
Może jest faktycznie mężatką — albo jest zaangażowana w długoterminowy związek — lecz seksualnie i uczuciowo czuje się samotna. W takim wypadku może szuka radykalnej zmiany w swym życiu seksualnym — rozwodu, separacji albo zasadniczego zwrotu w sposobie, w jaki ona i partner uprawiają seks.
Bez względu na to, jakie są twoje osobiste powody pozostawania w stanie wolnym, możesz o wiele bardziej cieszyć się twoim seksualizmem i go udoskonalać. Jeśli chcesz znaleźć partnera, masz mnóstwo sposobów — sposobów wiele bezpieczniejszych i skuteczniejszych, niż skłonna jesteś sądzić.
Przede wszystkim koniecznie przeanalizuj, czego naprawdę pragniesz od twego życia seksualnego. Potem musisz postanowić, jak chcesz to osiągnąć. Może się okazać, że musisz odrzucić wiele swych obecnych lęków i uprzedzeń. Np. czy dałabyś ogłoszenie w prasie o poszukiwaniu mężczyzny? Czy poszłabyś na kolację do lokalu z nieznajomymi? Czy udałabyś się do odległego miasta, aby nawiązać intymną znajomość?
Aby sprecyzować twoje seksualne potrzeby, odpowiedz na poniższe pytania maksymalnie szczerze i zgodnie z prawdą.
Twoja charakterystyka seksualna
1. Sądzę, że uprawiam seks (a) nie dość często; (b) prawie z dostateczną częstotliwością; (c) za często, jak na mój gust.
2. Lubię mieć przy sobie mężczyznę (a) stale; (b) czasami; (c) sporadycznie.
3. Moja wiedza na temat seksu jest (a) dość głęboka; (b) odpowiednia; (c) niezbyt głęboka.
4. Czując się seksualnie sfrustrowana i będąc bez ukochanego, wzięłabym pod uwagę masturbację (a) bez wahania; (b) z pewnym poczuciem winy; (c) nigdy.
5. Gdyby mi ofiarowano kasetę z erotycznym filmem (a) bardzo chętnie obejrzałabym go; (b) obejrzałabym z ciekawością; (c) nie przyjęłabym kasety.
6. Gdy chodzi o stymulację ręką, opisałabym, jak można mnie doprowadzić do orgazmu (a) dokładnie; (b) mgliście; (c) nie wiem.
7. Mogłabym flirtować z obcym mężczyzną (a) w każdej sytuacji; (b) z rozwagą; (c) nigdy.
8. Ubrałabym się seksownie, aby zwrócić na siebie uwagę mężczyzny (a) bez wahania; (b) czasami; (c) nigdy.
9. W łóżku mężczyzna powinien decydować o wszystkim (a) nigdy; (b) czasami; (c) zawsze.
10. Mogłabym obdarzyć mężczyznę seksem oralnym (a) w każdej sytuacji; (b) okazjonalnie; (c) nigdy.
11. Kiedy mężczyzna bierze mnie oralnie, jestem (a) bardzo pobudzona; (b) umiarkowanie pobudzona; (c) nie pobudzona.
12. Chciałabym wypróbować nowe pozycje współżycia (a) bardzo; (b) okazjonalnie; (c) w ogóle nie.
13. Byłabym skłonna wypróbować następujące odmiany seksu: Wiązanie (a) tak; (b) może; (c) nigdy. Seks grupowy (a) tak; (b) może; (c) nigdy. Seks w strojach z gumy (a) tak; (b) może; (c) nigdy. Seks w plenerze (a) tak; (b) może; (c) nigdy. Mokry seks (a) tak; (b) może; (c) nigdy. Seks analny (a) tak; (b) może; (c) nigdy.
14. Miewam fantazje seksualne (a) często; (b) od czasu do czasu; (c) rzadko kiedy.
15. Moje fantazje seksualne (a) bardzo mnie podniecają; (b) dość podniecają; (c) wprawiają w zażenowanie.
16. Byłabym gotowa powiedzieć mężczyźnie, że nie kocha się ze mną w sposób, który lubię najbardziej (a) na pewno tak; (b) tylko, jeśli uznałabym, że on gotów jest przyjąć krytyczne uwagi; (c) nigdy.
17. Idealna częstotliwość seksu w tygodniu wynosi (a) siedem lub więcej razy; (b) trzy—czery razy; (c) raz lub dwa razy.
18. W nowo nawiązanym lub przypadkowym związku seksualnym użycie prezerwatywy jest obowiązkiem mężczyzny (a) odpowiedzialność powinna być wspólna; (b) spoczywa głównie na mężczyźnie; (c) spoczywa wyłącznie na mężczyźnie.
19. Kobiety mają takie samo prawo do zaspokojenia seksualnego jak mężczyźni (a) tak; (b) być może, ale ich potrzeby są inne; (c) nie.
20. Chciałabym radykalnie zmienić moje życie seksualne (a) tak; (b) tak, ale nie zbyt radykalnie; (c) nie, nie chciałabym.
Kwestionariusz ten nie opiera się na ściśle naukowych kryteriach, ale przygotowałem go przy pomocy konsultanta–psychiatry, by dać ci wyraźniejszy obraz tego, co ty sama uważasz na temat własnego seksualizmu i jak dalece jesteś gotowa posunąć się, aby odnowić twoje życie miłosne.
Jeśli zebrałaś więcej odpowiedzi (a) niż (b) i (c), to znaczy, że już poznałaś siłę własnych potrzeb seksualnych, które są bardzo intensywne (choć w żadnym razie nie anormalne!). Nie martw się — nie jesteś nimfomanką — nimfomania jest de facto rozpoznaniem klinicznym niezwykle rzadkim i charakteryzującym się chroniczną niemożnością uzyskania zaspokojenia seksualnego.
Na pewno potrzebujesz pobudzającego i zaspokajającego seksu, możliwie jak najczęściej, i jesteś gotowa przyznać się do tego przed sobą — a przy sprzyjającej okazji także przed każdym mężczyzną, który może wejść w twoje życie. Jesteś pierwszorzędną kandydatką do udoskonalenia własnego życia seksualnego — bardzo szybko i z doskonałymi rezultatami. Jesteś ekspresyjna, żywiołowa i otwarta, pewna siebie, ale masz wątpliwości co do swego seksualizmu i niekiedy martwisz się, że jesteś nadmiernie seksualna.
Być może niedawno przeżyłaś rozczarowanie małżeństwem albo romansem, ale mocno podejrzewasz, że jego fiasko nie jest twoją winą i że miałaś wszelkie prawa, by domagać się tego, czego pragnęłaś (a czego nie dostałaś). Mimo twego zainteresowania seksem i potrzeby regularnego zaspokojenia seksualnego, brak ci większego doświadczenia. Jednakże jesteś skłonna spróbować niemal wszystkiego, co daje dreszczyk, bo uznajesz seks za źródło wielkiej rozkoszy emocjonalnej i psychicznej dla ciebie i partnera — pod warunkiem, że się do tego podchodzi z sensem i z należytymi środkami ostrożności przed ciążą i chorobami przenoszonymi drogą płciową. Wiesz, że kiedy znajdziesz odpowiedniego partnera, będziesz gotowa zrobić z nim wszystko, a twój seksualizm rozkwitnie.
Ostatecznie stworzysz trwały i bardzo satysfakcjonujący związek i będziesz przeżywać rozkosze seksu, które teraz wydają ci się zakazanym owocem, a które przyniosą ci podniety, o jakich dotychczas tylko fantazjowałaś.
Jeśli zebrałaś więcej (b), wówczas jesteś otwartą i seksualnie świadomą osobą, wciąż niepewną swej wiedzy seksualnej i sposobu traktowania własnych potrzeb seksualnych. Stąd też kiedy trzeba je wyrazić w łóżku, masz skłonność do polegania na wskazówkach twoich kochanków.
Twoje pierwsze doświadczenia seksualne nie były zbyt satysfakcjonujące, a jako nastolatka lub ok. dwudziestego roku życia miałaś co najmniej jedno przeżycie seksualne, które na pewno można zaliczyć do urazowych. W rezultacie nie jesteś skłonna angażować się do końca w seks, a niektóre jego odmiany, takie jak seks oralny czy analny, odpychają cię.
Jednakże masz szerokie, tolerancyjne poglądy i jesteś uczuciowo zrównoważona i jeśli pojawi się okazja i odpowiedni partner, postarasz się pokonać swe zahamowania i spróbujesz cieszyć się tymi odmianami seksu, na których poprzednio się zawiodłaś.
Jesteś z natury ostrożna, ale kiedy nabierzesz pewności, że nowy partner stara się maksymalnie cię zadowolić i zaspokoić, że nie będzie cię seksualnie tyranizował ani lekceważył — jesteś gotowa okazać mu głęboką lojalność i wnieść w wasz związek wszystko, co masz.
Niektóre aspekty seksu martwią cię, zwłaszcza co do męskiego seksualizmu, ponieważ masz pewne wątpliwości. Ile seksu naprawdę potrzeba mężczyźnie? Jakie pieszczoty penisa lubi? Jeśli powiesz nie podnieconemu mężczyźnie, czy zrobisz mu krzywdę fizyczną? Czy w ciągu miesiąca mężczyzna ma okres z obniżoną liczbą plemników, co sprawia, iż mniej prawdopodobne jest, że zajdziesz z nim w ciążę?
Mimo wszystko jesteś jednak gotowa nauczyć się więcej o seksie i pod warunkiem, że uzyskasz odpowiednie informacje i zachętę, jesteś gotowa pokonać swe opory i resztę nieśmiałości, jeśli naprawdę okaże się to przynosić zyski w postaci miłości i uczucia, i… tego rodzaju mężczyzny, który może cię zaspokoić w łóżku.
Jeśli zebrałaś najwięcej odpowiedzi (c), znaczy to (choć nie ma w tym twojej winy), że spuściłaś kurtynę milczenia na twoje pragnienia seksualne. Uznałaś seks za zbyt ryzykowny, kłopotliwy, niebezpieczny, groźny i odpychający. Raczej wolałabyś nie mieć z nim wiele do czynienia, z wyjątkiem absolutnej konieczności.
Zapewne trzeba zacząć od tego, że nie jesteś wysoce seksowną osobą, jednak twoje pełne zahamowań podejście do seksu wynika niemal wyłącznie z niedbałych, bolesnych i raniących cię uczuciowo uprzednich doświadczeń. Możliwe, że w dzieciństwie czy w młodości zaznałaś jakiejś formy seksualnego molestowania. Jeszcze bardziej prawdopodobne jest to, iż twoje pierwsze zbliżenia seksualne były przykre i nieprzyjemne, a ty od samego początku nabrałaś przekonania, że jesteś seksualnie wykorzystywana, zaś twojego partnera (czy partnerów) mało obchodzą twoje odczucia i potrzeby.
Aby obronić siebie i swój seksualizm przed dalszymi urazami i niepokojami, trzymasz się z daleka od ryzyka zakochania się — aż stałaś się sarkastyczna i nonszalancka i zamknęłaś się w twardej skorupie przed każdym mężczyzną, który okazuje zainteresowanie tobą. Czasami chciałabyś przestać tak postępować. Czasami chciałabyś się ugryźć w język. Jednak seksualnie zamknęłaś się w sobie i stało się to nawykiem, którego bardzo trudno ci się wyzbyć.
Negujesz własne fantazje i apetyty seksualne, choć faktycznie są one tak samo silne jak u innych kobiet.
Masz explicite pornograficzne fantazje, których ani myślisz komukolwiek wyjawiać, ale masz także fantazje głęboko romantyczne, jak Przeminęło z wiatrem w wersji na jedną rolę kobiecą.
Zanim znajdziesz ekscytujące i satysfakcjonujące cię życie miłosne, przede wszystkim musisz pokonać u siebie ten deprecjonujący stosunek do twego ciała i wyglądu. Bardzo dbasz o swoje włosy i w ogóle o własną prezencję, na ogół dobrze się ubierasz, a mimo to wciąż nie masz przekonania, że jesteś dla mężczyzn naprawdę atrakcyjna. Jesteś dumna ze swej kobiecości i mocno interesujesz się osiągnięciami kobiet, ale jednocześnie masz ambiwalentne odczucia wobec własnego ciała.
Masz dużo do przemyślenia i wiele zadr do przezwyciężenia, zanim uda ci się wejść w pełny i bez zahamowań związek seksualny, ale sam fakt, iż czytasz tę książkę, stanowi oznakę gotowości i woli do nauki — nawet jeśli sama przed sobą nie chcesz się od tego przyznać. Masz silne i szczere pragnienie, by znaleźć ekscytującego i doceniającego cię partnera. Jeśli będziesz cierpliwa i jeśli nauczysz się niżej trzymać gardę poznając mężczyzn, wkrótce przekonasz się, że stworzenie dobrego związku seksualnego nie jest ani aż tak trudne, ani groźne, jak sobie to wciąż wyobrażałaś.
Odpowiedzi na większość pytań w tej charakterystyce są oczywiste same w sobie i sama będziesz w stanie dostrzec, o czym faktycznie świadczy proporcja (a) do (b) i (c). Jeśli masz same odpowiedzi (c), absolutnie nie oznacza to, że jesteś seksualnie zamknięta w sobie, podobnie jak same (a) nie wskazują, że jesteś kimś w rodzaju maniaka seksualnego. Te wyniki z założenia mają ci dać zaledwie wskazówki i zalecenia, abyś mogła precyzyjniej przeanalizować niektóre problemy seksualne, które cię martwią i niektóre zahamowania, które cię powstrzymują.
Zawsze pomocne jest spisanie własnych przekonań. Dzięki przelaniu ich na papier zyskujesz jaśniejszy obraz natury swych zahamowań, a także twych celów i zamierzeń.
Następnie powinnaś pomyśleć o spisaniu swych fantazji erotycznych, abyś mogła zrozumieć własne upodobania seksualne i zastosować tę wiedzę do zawierania nowych znajomości z mężczyznami.
Tak właśnie postąpiła 26–letnia Velma, stanu wolnego, rudowłosa mieszkanka Cleveland: „Miałam fantazję, w której jako biała niewolnica zostałam sprzedana na targu niewolników gdzieś na Środkowym Wschodzie. Byłam kompletnie naga, tylko wokół szyi miałam srebrną obrożę i srebrne jarzma u kostek nóg. Kupił mnie wysoki, przystojny herszt rozbójników w turbanie i haftowanym złotem bolero na nagim muskularnym torsie — widuje się takich aktorów w filmach o Sindbadzie. Zaciągnął mnie do namiotu na pustyni i kazał usiąść na stosie puf. Potem zaprosił trzydziestu czy czterdziestu przyjaciół, żeby oglądali mój taniec. Musiałam tańczyć niesamowicie zmysłowo, oblizując usta i głaszcząc swe piersi. W tańcu musiałam stanąć przed każdym Arabem i kołysać biodrami w lekkim rozkroku, żeby każdy z nich mógł liznąć mój srom. Potem musiałam się położyć na wznak na tych pufach, szeroko rozsunąć nogi i palcami odciągnąć wargi sromowe na bok, i powoli się masturbować, podczas gdy oni siedząc dookoła obserwowali każdy ruch mej dłoni zagłębiającej się w pochwie.
Potem ten przystojny herszt wstał, rozebrał się do naga. Miał twardy i ogromny, pulsujący penis w kolorze mahoniu. Uklęknął między moimi udami, a kiedy wepchnął go we mnie, jego przyjaciele gwizdnęli z uznaniem i wiwatowali. Suwał wolno i pięknie, nigdy sobie nie wyobrażałam, że mężczyzna może suwać tak wolno
i pięknie, w takim rytmie. Spoglądając w dół, widziałam, jak ten mahoniowo zabarwiony penis to wsuwa się, to wysuwa spomiędzy moich rozwartych warg sromowych. Wciąż widzę tę scenę, jak na filmie albo jakbym tam naprawdę była.
Potem wszyscy jego przyjaciele wstali i stworzyli kółeczko wokół nas. Każdy wyjął penis i powoli zaczęli się spuszczać, nucąc przy tym jakieś arabskie melodie. Herszt miał wytrysk — we mnie, poczułam, jak wypełnia się moja pochwa — a potem pozostali. Poczułam deszcz ciepłej spermy na swych piersiach, brzuchu, nogach, a herszt wcierał ją w moje ciało i kolistymi ruchami w piersi, a potem powoli znowu suwał we mnie i prawie wcale nie zrobił się wiotki.
Potem jak psa, przywiązano mnie łańcuchem na zewnątrz na pustyni i każdy przechodzący mężczyzna mógł się spuszczać na moje piersi albo moją twarz, a jeśli chciał, to mógł mi włożyć penis do ust. Musiałam go ssać i być posłuszna — byłam całkowicie zniewolona”.
Fascynujące w fantazji Velmy jest to, że w rzeczywistości była bardziej niż daleka od „całkowitego zniewolenia”. W istocie była seksualnie bardzo wymagająca, a nawet dominująca. Przekonajmy się teraz, w jaki sposób wykorzystała swą fantazję erotyczną, aby zrozumieć własny seksualizm i stworzyć według niej idealny związek seksualny.
Od najmłodszych lat prawie każda kobieta ma taką czy inną wyidealizowaną wizję mężczyzny, którego chciałaby widzieć jako swego kochanka, a w końcu być może męża. Kiedy dziewczyna dorasta, zapewne jej fantazja stanie się bardziej pragmatyczna, np. stopniowo może zacznie rozumieć, że przystojnych książąt jest jak na lekarstwo i że istnieje tylko jeden Richard Gere, i tak już dla niej o wiele za stary. Może też zacznie dostrzegać zalety innych, mniej fantazyjnych cech, jak uczciwość, prawość i dobroć.
Niektóre kobiety nigdy do końca nie godzą się z rzeczywistością, w której mężczyźni nie zawsze są przystojni, bogaci, pracowici i finezyjni. Oto co powiedziała mi 31–letnia Giną, mężatka z Arizony: „Straciłam już wszelką nadzieję co do Marty’ego. Zawsze chciałam, by mężczyzna zapraszał mnie do restauracji… opalony na brąz, przystojny mężczyzna w białym smokingu. Marty jest przystojny, jest opalony na brąz, nawet ma biały smoking. Jednak jeśli chodzi o wypady do restauracji, zupełnie brakuje mu finezji. Lubi steki, kurczaki i żeberka, i nic więcej. Zna dwa rodzaje wina: białe i czerwone. Na ogół woli piwo.
Próbowałam wpoić w niego trochę wyrafinowania co do potraw, ale on zawsze powtarza, że jedzenie to jedzenie, że wie, jakie dania lubi i po co ma próbować czegoś, o czym dobrze wie, że i tak mu nie będzie smakowało? Pamiętam, jak kiedyś poszliśmy na koktajl party do przyjaciół i on skosztował pasztecika z ostrygą. Ugryzł i głośno powiedział: «Do licha, Gino, to chyba jest ze zdechłego szczura»„.
Gina kochała Marty’ego i nawet po siedmiu latach małżeństwa silnie pociągał ją fizycznie. Lecz nawet w łóżku jego opory przed przygodami czasami doprowadzały ją do rozpaczy. „Marty jest bardzo czułym i delikatnym kochankiem. Ale ja oglądam filmy, na których mężczyzna zdziera rzeczy z kobiety, przygniata ją do oparcia kanapy i robi z nią, co chce. Nie z przemocą, wiesz, ale brutalnie. Widuję na filmach kobiety w pończochach i paskach do podwiązek, i szpilkach na wysokim obcasie w łóżku, jak krzyczą i miotają się, podczas gdy kochanek wtyka w nie penis, jak mu się żywnie podoba. Widuję na filmie pary uprawiające seks poza domem, na wolnym powietrzu. I na stojąco pod prysznicem. I w prawie każdym możliwym do wymyślenia miejscu i pozycji.
Ale Marty na to nie idzie. Myślę, że kiedy był chłopcem, przeczytał w jakieś książce, że porządny mężczyzna musi wziąć prysznic, obciąć paznokcie, ogolić się, umyć zęby i włożyć czystą piżamkę. Wtedy — i tylko wtedy — kwalifikuje się do pójścia do łóżka z żoną. Marty jest czyścioszkiem, to muszę mu przyznać, i kocha się czule — ja tak wyobrażam sobie seks z Robertem Mitchumem (a on zapewne wcale nie) — gładko, wolno i niemal na wpół śpiąco.
Jednak ja wciąż snuję fantazje o spoconym mężczyźnie z owłosionym torsem, który włamuje się do mego domu, zdziera ze mnie ubranie i rzuca mnie na podłogę. Całuje mnie, ma nieświeży, zalatujący czosnkiem oddech, a potem pokręca i przygryza moje brodawki. Następnie chwyta mnie za włosy i wpycha potężny, cuchnący siuśkami penis do moich ust, głęboko do gardła, żebym musiała wdychać pot jego moszny i odbytu.
Po seksie oralnym, a miałby go do woli, tyle ile zechce, on odwraca mnie na brzuch i na siłę wpycha penis do mojej pochwy. Chrząka przy tym jak prosię, aż wreszcie czuję, jak sperma strzela we mnie.
Potem on znowu odwróciłby mnie i wymierzył mi siarczysty policzek. Później już nigdy nie widziałabym się z nim”.
Choć fantazja Giny może się wydawać masochistyczna — klasyczna fantazja o uległości ofiary gwałtu — w istocie było dokładnie na odwrót. To fantazja silna, władcza, z której wynika, jaką Giną miała przemożną potrzebę, by Marty pełnił w ich związku rolę silnego mężczyzny. Nigdy nie należy traktować własnych fantazji erotycznych jak nieprzyzwoitych marzeń na jawie i się ich wstydzić. Nie należy także traktować ich jako dowodu słabości seksualnej czy zboczonych własnych upodobań seksualnych.
Twoje fantazje erotyczne są niczym więcej jak świadomie wyobrażonym wyrazem twoich potrzeb seksualnych. Ty sama decydujesz o tym, czy są one dostatecznie silne, byś zechciała je urzeczywistnić i zrealizować. Czy podnieciłabyś się, będąc związana? Czy byłabyś namiętna, spotykając się z ukochanym w obcym hotelu, ubrana wyłącznie w szpilki na wysokich obcasach i czerwony płaszcz przeciwdeszczowy z PCV? Czy odpowiadałby ci seks z dwoma mężczyznami jednocześnie? Z mężczyzną i inną dziewczyną? Czy chciałabyś nago pozować publicznie?
Na te pytania możesz odpowiedzieć wyłącznie ty sama. Ale ostrzegam: mimo iż być może wciąż nawiedza cię plastyczna fantazja o jakimś konkretnym przeżyciu seksualnym — w rzeczywistości przeżycie to może nie mieć wiele wspólnego z tym, co sobie zawsze wyobrażałaś. Dobrze ilustrują tę kwestię słowa 27–letniej Sylvii, nauczycielki w liceum w Los Angeles; od ponad siedmiu lat miewa ona fantazje, że maturzyści dybią na nią w budynku szkolnym i seksualnie ją molestują.
„Sądzę, że to była reakcja mojej podświadomości na sposób, w jaki starsi uczniowie traktowali mnie w szkole. Sześciu czy siedmiu z nich było bardzo przystojnych — młodzi, wysportowani i pewni siebie. Ilekroć przechodziłam koło nich, jeden klaskał i wołał: «Och!», a pozostali zaczynali wyć jak sfora psów.
Wciąż miałam następującą fantazję: któregoś wieczoru podczas zamykania szkoły usłyszałam hałas, jakby szuranie tenisówek po gładkiej posadzce. Nagle gwałtownie otworzyły się dwuskrzydłowe drzwi. Wpadło dziewięciu lub dziesięciu chłopaków i złapało mnie. Krzyczałam, ale wcisnęli mi szmatę do ust. Zanieśli mnie do sali gimnastycznej. Usiłowałam kopać i walczyć, ale ich było za dużo — a ja byłam dziwnie podniecona i zaniepokojona. Bałam się, że zrobią mi krzywdę albo że ja zrobię coś nieprzyzwoitego i zakazanego. Jednocześnie byłam seksualnie podekscytowana, skoro i tak nie miałam żadnego wpływu na całą tę sytuację.
Poniekąd, jak sądzę, to pewnie jest rodzaj masochizmu — rodzaj «związania woli», bez sznura i pętli. To także rodzaj myślenia o seksie bez ponoszenia moralnej odpowiedzialności za to, co dzieje się w mojej głowie — przecież ja jestem tylko ofiarą, prawda? Nie jest ważne, że to ja wymyśliłam te wszystkie postaci występujące w fantazji. Jestem jedynie niewinną ofiarą, kopiącą i walczącą, podczas gdy wyimaginowane punki robią ze mną, co chcą. I jak chcą. Nikt i nigdy nie przeleciał mnie tak wszechstronnie i gruntownie, jak w tej fantazji.
W tej fantazji — na sali gimnastycznej — przywiązali mnie do kozła z rękoma i nogami szeroko rozpostartymi na boki. Prowodyr pochylił się nade mną i wyszczerzył zęby w uśmiechu. Był brzydki i nie ogolony, wokół głowy miał apaszkę. Przypominał mi jednego z uczniów VI klasy — młodocianego przestępcę. W istocie, poniekąd nim był. Wziął do ręki nóż z długim i ostrym ostrzem i przesunął po nim kciukiem. Pokazała się krew, a on wepchnął mi kciuk do ust i rozkazał: «Ssij!» «A AIDS?» — spytałam. A on na to: «Kiedy z tobą skończymy, moja słodka, AIDS będzie twoim najmniejszym zmartwieniem».
Rozebrał się, zdejmując T—shirt i dżinsy, pod którymi miał czarne, obcisłe skórzane slipki. Miał tak potężną erekcję, że główka penisa wystawała nad gumką. Miała ciemnopurpurowe zabarwienie, bo gumka wpijała się w nią tak mocno. Widziałam kilka przezroczystych kropelek wydostających się z otworu penisa. Jak bardzo ten chłopak pragnął seksu ze mną! Ze mną — swą nauczycielką, która przez cały dzień tłumaczyła mu, jak należy postępować.
Wspiął się na tego kozła i na mnie. Był tak szczupły, że widziałam jego żebra, ale przy tym muskularny. Jego ciało pokrywały szramy. Lubię, gdy mężczyzna ma szramy, bo to dowodzi, że sporo przecierpiał — a w moim odczuciu jest to erotyczne. Miał bujne owłosienie pod pachami i na torsie.
Ściągnął slipki i był wtedy kompletnie nagi. Miał sztywno sterczący penis. Pochylił się nade mną i oblizywał całą moją twarz, potem usta i na końcu wsunął w nie język. Potem całował moje brodawki i przygryzał je, nawet ż u ł, aż krzyknęłam z bólu. Oczywiście, ból w fantazji to nie to samo, co prawdziwy ból. To zaledwie wyobrażenie bólu.
Muszę się przyznać, że bardzo się podniecam, gdy mężczyzna dominuje nade mną, nawet trochę brutalnie, i traktuje mnie jak swoją dziwkę. Nie wiem, czy można to nazwać masochizmem. Osobiście uważam, że odrobina masochizmu jest cechą każdej kobiety, częścią jej seksualizmu. Bycie trochę masochistką wcale nie jest tym samym, co bycie uległą, słabą czy pozwalającą, by mężczyzna cię całkowicie przytłoczył. Ilu mężczyzn chodzi do prostytutek, każe się wiązać i biczować, a są to niejednokrotnie wpływowi biznesmeni, faceci, którzy sprawują totalną władzę.
W każdym razie, w dalszym ciągu tej fantazji o sali gimnastycznej, dwóch chłopców rozwiera mi srom, a następny chwyta penis tego prowodyra i wprowadza pomiędzy moje nogi. Kiedy mocno się wczuwam w tę fantazję, nieomal czuję, jak ten penis wsuwa się we mnie, jakby to było naprawdę. Nie wiem, jak ja to robię — może zwyczajnie kurczę mięśnie pochwy. W ogóle nie używam wibratora ani niczego w tym stylu. Tylko rozwieram srom palcami, zamykam oczy i prawie czuję tę grubą purpurową główkę, jak się we mnie zatapia.
Zaczął suwać we mnie, a inni, zgromadzeni w kółeczko wokół nas, zachęcali go okrzykami. Posługiwali się nieprzyzwoitymi słowami i mówili świństwa — takie, które chłopcy zwykle opowiadają sobie w szkole, a ja wtedy zwracam im uwagę albo udaję, że ich nie słyszałam — jak: ruchaj ją!, ruchaj ją! — wciąż to samo i coraz głośniej. Błagałam ich, żeby przestali, ale prowodyr suwał coraz mocniej — nienawidziłam tego i zarazem uwielbiałam. Niesamowicie mnie to podniecało. Nagle miałam orgazm — pierwsza, przed nim.
To kompletnie zmieniło sytuację. Zaczął suwać mocniej, żeby udowodnić mi, że on też może mieć szybko orgazm. Ale teraz ja decydowałam, nie on. On wpadł w panikę. Miał wytrysk, wyjął penis i polał wszystko spermą — mój brzuch, podłogę, a jego kumple krzyczeli, klaskali i gwizdali. A ja wiedziałam, że i tak j a wygrałam.
Zszedł ze mnie i wyglądał na skrzywdzonego, jak zraniony, piękny, młody jeleń, z cudownie płaskim brzuchem i kształtnymi udami. Jego penis był wielki i połyskujący, nadal nabrzmiały, i kapały z niego krople spermy.
Mniej więcej tu kończy się tamta fantazja, choć miewam podobne, na podobny temat: o chłopcach, którzy po szkole idą za mną w drodze do domu, łapią mnie w pustym przejściu podziemnym, wilgotnym i ciemnym, rozbierają mnie i przypierając do ściany, gwałcą — pięciu albo sześciu — po cichu, bez jednego jedynego słowa; o chłopcach, którzy w nocy włamują się do mego domu, zatykają mi usta, podciągają mi koszulę nocną do pasa, i biorą mnie, jeden po drugim. Choć można by pomyśleć, że to są fantazje masochistyczne i być może jest w nich sporo masochizmu, ja zawsze wydaję się mieć przewagę. Zwykle dlatego, że lubię to, co ze mną robią… zwykle mam orgazm, jeszcze zanim oni zdążą się nim cieszyć.
Może faktycznie mężczyźni mają ochotę dominować nad kobietami, ale przecież potrzebują kobiet, więc kobiety mogą im dać tak dużo lub tak mało, jak zechcą”.
Sylvia ma bardzo rozsądne podejście do swych fantazji seksualnych. Nie oznacza to ani przez chwilę, że naprawdę chce, by ją zgwałciło sześciu czy siedmiu najprzystojniejszych młodzieńców z jej klasy. Te fantazje są jednak jej uczciwym przyznaniem się do tego, że uważa wielu starszych uczniów za seksualnie atrakcyjnych. Podobnie też wielu nauczycieli podniecają seksualnie dorastające dziewczęta w ich klasie. To normalna i zrozumiała reakcja. Przecież granica wieku w seksie, wyznaczona przez społeczeństwo, jest w istocie całkiem arbitralna. Nie wyraża ona nic innego jak konsensus społeczny, że młodzi i niewinni ludzie nie powinni być wykorzystywani przez starszych, szukających dla siebie seksualnej satysfakcji.
Sylvii nigdy nic nie łączyło seksualnie z żadnym z chłopców w szkole, w której uczy. W ogóle czegoś takiego nie brała pod uwagę. Nie ma jednak przepisu w regulaminie szkoły, zakazującego fantazjowania, pod warunkiem zachowania właściwej miary. Sylvia cały czas musi także pamiętać, iż jest członkiem grona pedagogicznego, a co za tym idzie, o całej odpowiedzialności za uczniów, jaka łączy się z zaufaniem wymaganym w pracy na takim stanowisku.
Nikt z nas nigdy nie powinien się wstydzić fantazji, choćby były one nie wiem jak skrajne. Możesz fantazjować o przebieraniu się w męskie rzeczy, zaś mężczyzna w kobiece, o seksie grupowym, gwałcie lub orgiach, ale ani przez moment nie znaczy to, że kiedykolwiek będziesz mieć ochotę na udział w takich aktach ani że z tobą jest coś nie „w porządku”. Fantazje seksualne nie są niczym więcej jak sposobem na uzyskanie seksualnego pobudzenia — rodzajem mentalnej masturbacji. Powiem więcej — fantazje seksualne są bardzo dobrym sposobem odkrywania, co cię podnieca, a co cię nie podnieca. Jeśli pozwolisz twym myślom wędrować przez wszelkiego rodzaju erotycznie wyobrażone sytuacje seksualne, to zdziwisz się, czego możesz się o sobie dowiedzieć.
Na przykład 27–letnia Ellie, fryzjerka z Indianapolis, ma nawroty fantazji o tym, że uczestniczy w konkursie Miss Nagości.
„To dla mnie wielka podnieta. Wyobrażam sobie, że wchodzę na scenę w świetle punktowych reflektorów, ubrana wyłącznie w buciki na wysokim obcasie. Mam efektowną fryzurę, doskonały makijaż, zadbane paznokcie, zdepilowane nogi i obszar bikini, cała jestem pięknie opalona. Staję na scenie nagusieńka przed wszystkimi obiektywami i wiwatującym tłumem — ja po prostu nie potrafię wymyślić większej podniety”.
Czy faktycznie zrobiłaby coś takiego?
„Mowy nie ma. Jestem na to zbyt nieśmiała. Nikomu, poza mężem, nie pokazałabym się nago. Lecz ta fantazja dała mi pomysł, żeby nago pozować dla niego; całkiem nago powitać go w drzwiach, gdy wraca z pracy; rano spędzić na nagusa; przygotować nago śniadanie itd. On to uwielbia, to go ogromnie podnieca, a ja mam okazję zaprezentować mu swoje wdzięki. Zapewne zawsze byłam próżna, poświęcałam mnóstwo czasu na swój wygląd i lubię się pokazać”.
33–letnia Jane, pośredniczka handlu nieruchomościami z Minneapolis, w fantazji spotyka się z nieznajomym mężczyzną i idzie z nim do łóżka, a żadne z nich nie wypowiada ani jednego słowa — coś jak Marlon Brando i Maria Schneider w Ostatnim tangu w Paryżu. Opowiedziała o tym swemu 35–letniemu kochankowi, Paulowi, a on zaproponował, że będzie odwiedzał ją w tych domach na sprzedaż, gdzie ona czeka na klientów, którzy przychodzą obejrzeć dom, i będzie się z nią kochał.
„To był niesamowity sukces. Paul naprawdę wczuł się w rolę i ubierał się w różne przebrania i stroje. Czasami się z tego niemądrze śmialiśmy, a on potem zamykał drzwi wejściowe, zabierał mnie na górę, do czyjejś obcej sypialni, rozbierał mnie i przelatywał bez słowa. Czasami akurat wtedy zjawiali się potencjalni kupcy i walili w drzwi, bo chcieli obejrzeć dom. Ale on nie przerywał naszego seksu w totalnej ciszy. Nie do wiary, jakie to było straszne, przerażające i jakie erotyczne!”
Michelle, 23–letnia programistka komputerowa, miewała fantazje o tym, że jest przywiązana do łóżka z przepaską na oczach, podczas gdy dwaj, a nawet trzej mężczyźni robią z nią, co chcą. „Wyobrażałam sobie, że penisami dotykają moich ust, po kolei albo równocześnie, a ja nie wiem, czyj to penis… potem jeden z nich zaczyna mnie lizać między nogami, inny penisem masuje mi piersi, a jeszcze inny wodzi palcami po całym moim ciele. A ja nigdy nie wiem, kim są, ilu ich jest, czy są przystojni czy brzydcy, biali czy czarni. Mam też inną fantazję, w której dwaj mężczyźni siłą wpychają swe penisy, jeden obok drugiego, w moje usta, i praktycznie się duszę, choć zarazem chcę ich obu, chcę żeby mnie prawie zadusili, takie są sztywne, słonawe i gumowe. Potem zrywam tę przepaskę z oczu i stwierdzam, że jeden penis jest czarny, a drugi biały i z jakiegoś powodu naprawdę to mnie bierze” (Michelle jest czarna).
Michelle wykorzystała swe fantazje dla ożywienia własnego życia seksualnego, prosząc swego chłopca, by jej zawiązał oczy, a potem „zrobił ze mną, co tylko mu przyjdzie do głowy”. Jednym z rezultatów było dwadzieścia minut „absolutnej rozkoszy”, podczas których jej chłopak masował jej piersi palcami i pobudzał jej łechtaczkę oraz pochwę i dał jej „dwa orgazmy… trzy… cztery. Ledwo pamiętam ile — jeden następował po drugim. Przerwał dopiero, kiedy już nie mogłam więcej wytrzymać i zaczęłam krzyczeć!”
Jednak nie zawsze konieczne ani pożądane jest urzeczywistnianie fantazji. Możesz mieć bardzo emocjonującą fantazję o tym, że bierzesz do pracy rewolwer kalibru 38 i odstrzeliwujesz głowę szefowi. Oczywiście, taka fantazja może ci sprawić przyjemność i sporo powiedzieć ci o twoim stosunku do szefa na co dzień. Z pewnością jednak w żaden sposób nie posunie do przodu twojej kariery ani nie poprawi twego życia. Tak samo jest z erotycznymi fantazjami. Wizje w twoich myślach mogą cię ogromnie pobudzać. Musisz je jednak krytycznie ocenić, kiedy chodzi o zamianę tych wizji w rzeczywistość. Twojemu partnerowi niektóre z nich mogą się wydać skrajne lub szokujące; równie dobrze ty sama możesz stwierdzić, że to, co podnieca cię jako fantazja, jawi ci się jako wielce odpychające, kiedy chcesz to zrobić w rzeczywistości.
Zilustruje to przypadek 32–letniej Nan, mężatki z Seattle: „Od lat miewałam fantazje o mężczyźnie, który przekłada mnie sobie przez kolano i wymierza klapsy rączką szczotki do włosów. Zawsze wyobrażałam sobie, że to ostre, piekące i bardzo seksowne. Zwykle myślałam, że on mnie bije i wtedy się masturbowałam. Pocierałam uda i pośladki szczotką do włosów albo zapamiętale szczotkowałam nią swe włosy łonowe, niekiedy wsuwając rączkę do pochwy. Mówiłam sobie, że byłam niegrzeczna i zasłużyłam na lanie. Potrafiłam doprowadzić się do orgazmu dzięki samej myśli o tym.
Jakieś trzy lata temu przez agencję kojarzenia par poznałam mężczyznę i oboje natychmiast przypadliśmy sobie do gustu. Mieliśmy tyle wspólnego: zamiłowania muzyczne, poczucie humoru, gusta kulinarne. Oboje lubiliśmy żeglowanie i jazdę konną. Uwielbialiśmy chińskie restauracje. Na imię miał Max, był wysoki i wysportowany, lekko szpakowaty. Może nie był aż tak przystojny, jak bym sobie wymarzyła, ale bardzo uczuciowy i zmysłowy, wrażliwy na intymny dotyk.
Zaczęliśmy romansować i było nam ze sobą dobrze, ale brakowało w tym ognia — rozumiesz mnie? Było zbyt układnie, zbyt uprzejmie. Max był aż nadto dżentelmenem. Któregoś dnia zaprosił mnie na lunch, a wcześniej kupił sobie bardzo drogą kurtkę żeglarską.
Potem zaprosił mnie do siebie do domu, jak zawsze, żebyśmy mogli iść do łóżka. Rozbierałam się, i on też, ale zamiast jak zwykle całować mnie, kąsać moją szyję i wszystkie te rzeczy, powiesił tę swoją nową kurtkę i szczotkował ją, żeby wszystkie guziki błyszczały. «Bardziej dbasz o tę — już nie powiem, jaką — kurtkę niż o mnie» — zawołałam. On zaprzeczył, a ja, żeby mu udowodnić, chlusnęłam na nią cały kieliszek czerwonego wina.
Max był wściekły, więc rzuciłam mu wyzwanie. «Skoro jesteś taki wściekły, czemu mnie nie spierzesz na kwaśne jabłko?» — spytałam. I, do licha, sprał mnie. Chwycił mnie, przełożył sobie przez kolano, ściągnął mi majtki i złoił. I bolało. Ogromnie bolało. Chcę powiedzieć wszystkim kobietom, które fantazjują o klapsach na pupę, że to boli. Trzeba było widzieć moje siedzenie! Jaskrawoczerwone i ze śladami po jego dłoni.
Poszliśmy do łóżka i byliśmy bardzo a bardzo podekscytowani… choć tylko w to jedno popołudnie. A było tak ekscytująco z powodu tej przemocy między nami i konieczności załagodzenia tamtego incydentu. Później, kiedy razem leżeliśmy w łóżku i w pokoju zaczynało się ściemniać, wiedziałam, że nasz związek jest na pewno skończony. To bardzo ekscytujące, jeśli się ma wizje fantazji o klapsach, biczowaniu i temu podobne, ale jeśli kusi cię, by je odegrać naprawdę, wówczas uważam, iż powinnaś się dobrze zastanowić, co złego dzieje się w twoim związku. Zgadzasz się? Nie powinno być tak, by trzeba było robić krzywdę partnerowi, żeby się podniecić, ani myśleć, że w rewanżu trzeba samemu zostać skrzywdzonym”.
Oczywiście, Nan podniosła bardzo skomplikowany problem, dotyczący bólu i rozkoszy. Wielu osobom bardzo odpowiada pewna doza bólu albo wymierzanie kar w związku seksualnym, a niektórzy bez tego w ogóle nie potrafią uzyskać orgazmu.
Sylvia, nauczycielka, słusznie wspomniała, że wielu mężczyzn na ważnych stanowiskach szuka usług dominującej nad nimi prostytutki. Choć sami od początku do końca decydują o własnej karierze, to satysfakcję seksualną osiągają tylko wtedy, gdy są skrępowani linami, poniżani, traktowani jak bezradne dzieci.
Przed laty przyjaźniłem się z Moniąue von Cleef, znaną duńską dominatrix. Kiedyś oprowadziła mnie po swej „izbie tortur” w Hadze, odwiedzanej regularnie przez sędziów, komendantów policji i czołowych biznesmenów, którzy szczodrze płacili jej za doznawane tam poniżenia seksualne, np. wieszanie do góry nogami i potężne lewatywy z ciepłej wody, której im nie wolno było wypuścić. Kazała im też siadywać na stołeczku do dojenia krów, w którym na środku sterczał palik o długości ponad dwudziestu centymetrów, i opowiadać bajeczki dla dzieci. Zakładała im skórzane maski na twarz, a na penis „kagańce”, najeżone skierowanymi do wewnątrz szpikulcami.
Oczywiście, usługi Monique były dość ekstremalne. Ale nie traćmy z pola widzenia sedna sprawy. Czy próbujemy zrealizować nasze fantazje erotyczne, czy nie, to i tak wyrażają one nasze przekonania o nas samych i naszej roli w życiu, a także plastycznie obrazują nam, czego szukamy w związku seksualnym.
Każda wolna kobieta dzięki swym fantazjom seksualnym może dość precyzyjnie zmierzyć poziom swej seksualnej pewności siebie — i przygotować charakterystykę mężczyzny, który najprawdopodobniej dałby jej tę satysfakcję seksualną, o jaką jej chodzi.
Poniższy kwiz ma pomóc ci ocenić twoje potrzeby seksualne. Odpowiedz na każde z pytań maksymalnie otwarcie i szczerze, a następnie spisz odpowiedzi na osobnej kartce. Może zaskoczyć cię uzyskana charakterystyka twej osobowości seksualnej. Może się także zadziwisz, jak dalece jesteś gotowa na seksualne przygody.
1. Jaka jest najbardziej znacząca cecha twych fantazji seksualnych? (a) seks z mężczyzną, którego już znasz intymnie; (b) seks z mężczyzną, którego znasz, ale intymnie jeszcze nic cię z nim nie łączy; (c) seks z całkowicie wyimaginowanym mężczyzną; (d) seks ze słynną gwiazdą filmową, artystą estradowym itp.; (e) seks z dwoma lub trzema mężczyznami; (f) seks z dużą liczbą mężczyzn.
2. Kiedy fantazjujesz o seksie, to ma on miejsce: (a) w prywatności; (b) na oczach innych ludzi; (c) przed tłumem publiczności.
3. W fantazjach seksualnych przeważnie jesteś: (a) sobą, taką, jaką jesteś; (b) sobą z kosmetycznymi zmianami; (c) kimś całkiem innym; (d) widzem, a nie uczestnikiem.
4. W fantazjach seksualnych zwykle nosisz: (a) najmodniejsze kreacje; (b) krótkie spódniczki i bluzki z dekoltami; (c) erotyczną bieliznę: pończochy i pas do podwiązek; (d) romantyczne jedwabne podomki; (e) jesteś naga.
5. Czy mężczyźni w twoich fantazjach są: (a) ulegli; (b) delikatni i dobrzy; (c) romantyczni i szarmanccy; (d) namiętni i gorący; (e) chutliwi; (f) gwałtowni i brutalni.
6. Czy mężczyźni w twoich fantazjach są: (a) czyści i zadbani; (b) brudni i niechlujni.
7. Według standardów twego rzeczywistego pożycia, czy seks w fantazji jest: (a) zwyczajny; (b) wyjątkowy; (c) perwersyjny.
8. Jaki jest dominujący temat seksualny twoich fantazji: (a) stosunek jeden na jeden; (b) seks oralny (ty z nim); (c) seks oralny (on z tobą); (d) seks grupowy (kilku mężczyzn, jedna kobieta); (e) seks grupowy (kilka kobiet, jeden mężczyzna); (f) wiązanie (ty jesteś związana); (g) wiązanie (on jest związany); (h) stroje ze skóry, z gumy lub inne fetyszystyczne; (i) tatuaż albo inny rodzaj przebijania ciała (brodawek, napletka, warg sromowych); (j) seks analny; (k) piąstkowanie (wkładanie całej dłoni do pochwy albo odbytnicy); (1) mokry seks (zabawy erotyczne z moczem); (ł) inne.
9. Jak często snujesz swą ulubioną fantazję: (a) codziennie; (b) raz lub dwa razy tygodniowo; (c) raz lub dwa razy na miesiąc; (d) raz lub dwa razy na rok.
10. Czy powiedziałabyś ukochanemu o swej ulubionej fantazji: (a) oczywiście; (b) to zależy od niego; (c) może; (d) nigdy.
11. Czy chciałabyś urzeczywistnić swoją fantazję seksualną: (a) tak, w każdym szczególe; (b) częściowo; (c) nie.
Na końcu opisz jedną fantazję seksualną, której nigdy nie wyjawiłaś nikomu i zastanów się, co myślisz na jej temat bez emocji i w jaskrawym świetle dnia.
Fantazje erotyczne mogą ci pomóc zdefiniować własną osobowość seksualną. Kierując się treścią fantazji, możesz szybko i zdecydowanie ustalić, czy jesteś zasadniczo dominująca czy uległa, czy masz jakieś upodobania seksualne, które podniecają cię bardziej niż inne.
Zrozumienie własnych fantazji erotycznych jest dla samotnej kobiety bardzo istotne. Mogą one pomóc jej ukształtować postawę wobec poznawanych mężczyzn i pomóc zorientować się, czego od nich oczekuje. Mogą one pomóc jej sprecyzować kryteria oceny seksu. Jeśli w fantazji kobieta zawsze dominuje seksualnie, jeśli silnie podnieca ją myśl, że traktuje mężczyzn jak seksualnych niewolników — być może dobrze zrobi, gdy dwa razy zastanowi się nad związkiem z mężczyzną równie silnie dominującym. Rezultat może okazać się bardziej katastrofalny niż samo tylko zderzenie osobowości. Kobieta, która zapragnie rządzić w sypialni, może wprawić we wściekłość i sfrustrować mężczyznę, który sam lubi seksualnie dominować. 27–letnia Mamie, dekoratorka wnętrz z Chicago, w swej ulubionej fantazji traktowała mężczyzn jak niewolników.
„Mój ojciec miał bardzo silną osobowość, bardzo dominującą. Myślę, że odziedziczyłam ją po nim. Poza tym jestem wysoką, zgrabną brunetką. Nigdy nie owijam niczego w bawełnę. Uważam, że jestem atrakcyjna, choć krępują mnie takie deklaracje. Przed wielu laty, jako dziewczynka, przeczytałam zostawioną przez ojca na wierzchu książkę pt. Fort Frederick, o mężczyźnie traktowanym przez panią domu jak niewolnik. Ten pomysł mnie zafascynował i ogromnie podniecił. W okresie dojrzewania ma się czasami takie seksualne doznania, jak by się miało musować bąbelkami, jak wstrząśnięta butelka z wodą sodową. Tak właśnie się czułam, myśląc o niewolniku. Musiałby być bardzo przystojny, smagły, ciemnowłosy i muskularny. Cały czas musiałby chodzić nago i tylko podczas gotowania, sprzątania albo podawania do stołu, nosiłby biały fartuszek z falbankami. Kiedy chciałabym sięgnąć pod ten fartuszek, żeby pobawić się jego penisem i jądrami, musiałby mi na to pozwolić. Musiałby mi pozwalać na wszystko, co tylko zechcę. Musiałby mnie kąpać, myć pod prysznicem, malować mi paznokcie rąk i nóg. Gdybym chciała całe rano przeleżeć w łóżku, czytając czasopisma i podjadając czekoladki, on musiałby na me życzenie lizać mnie między nogami. Już to sobie wyobrażałam: leżę w pięknym, wielkim łożu, słońce zagląda przez okno, zjadam całą bombonierkę ptasiego mleczka, jestem w samym jedwabnym negliżu, trzymam szeroko rozwarte nogi, a ten wielki przystojniak wodzi językiem po mojej łechtaczce i pociera całą swą twarzą moją śliską, wilgotną cipkę. Gdybym sobie zażyczyła, żeby mnie posiadł nad ranem, musiałby mi ulec. Gdybym mu kazała stać przy moim krześle, żebym jak tylko nabiorę ochoty, mogła wziąć jego penis do ust, musiałby stać. To była moja zdecydowanie najlepsza fantazja i zaczęła jakby żyć własnym życiem. W moich myślach zawsze jest ten przystojniak. Bez imienia, ale zawsze robi to, co chcę, nigdy się nie sprzeciwia, jest absolutnie uległy. Czasami mam fantazje umiarkowanie seksualne: np. on musi mi podać śniadanie nago, a ja nabieram w garść trochę jajecznicy i rozmazuję ją na jego jądrach i penisie i we włosach łonowych. Kiedy indziej mam fantazje dość ekstremalne: np. że muszę go ukarać przez przywiązanie skórzanymi powrozami do wezgłowia łóżka i wychłostanie penisa skórzanym biczem. .On wrzeszczy, ale ma też orgazm, a sperma fruwa po całym pokoju. Czasami byłabym bardzo surowa i kazała mu robić wszystko dla mnie. Wracam z łazienki, pochylam się, a on musi mi wylizać odbyt do czysta, powoli, głęboko, żeby miał całą brudną twarz. Potem musiałby mi przygotować kąpiel, po kąpieli posypać mnie perfumowanym talkiem i zanieść mnie do łóżka”. Do publikacji w tej książce musiałem znacznie skrócić powyższą fantazję, ale Mamie potrzebowała sporo czasu, zanim przyznała się do całej jej treści. Ale uczyniwszy to, zdała sobie sprawę, że bardzo plastycznie oddaje ona jej odczucia względem mężczyzn. Być może dlatego tak barwnie fantazjuje o seksie z niewolnikiem, bo odziedziczyła dominującą osobowość ojca. Jednak owa osobowość być może sprawiła, że pragnęła mężczyzny absolutnie uległego, absolutnie łagodnego, który dałby jej cały wymagany przez nią komfort i rozkosz seksualną, niczego nie żądając w zamian.
Spytałem Mamie, czy jej ojciec kiedykolwiek molestował ją seksualnie. Niczego takiego nie pamiętała, poza tym, że jeszcze kilka lat po osiągnięciu przez nią dojrzałości bez pukania wchodził do łazienki, kiedy się myła, a ją to bardzo krępowało.
Dzięki temu, że była bardzo atrakcyjna, Mamie nie miała problemów z zainteresowaniem sobą mężczyzn. Rzecz w tym, że będąc tak bardzo atrakcyjna, zawsze poznawała najbardziej dominujących mężczyzn (bo jak lwy przepędzali oni wszystkich bardziej płochliwych konkurentów).
„Mając dwadzieścia kilka lat przeżyłam trzy katastrofalne związki z bardzo silnymi, przystojnymi mężczyznami. Wszyscy oni byli bardzo podobni do mojego ojca: pewni siebie, wiedzieli, czego wymagać od życia. Do tego traktowali mnie jak maskotkę. Nienawidziłam tych trzech związków. Każdy z nich skończył się okrutną awanturą. Przez ponad rok byłam sama, trzymałam się z daleka od mężczyzn i romansów. Potem przyjaciółka zasugerowała mi zamieszczenie ogłoszenia towarzyskiego. Powiedziała, że jej się udało, choć trwało to dość długo. Nie chciałam uwierzyć, że mężczyznę, z którym teraz chciała się pobrać, poznała przez ogłoszenie! To znaczy: rozmawiałam z nim dziesiątki razy i nigdy nie uwierzyłabym, że znalazła go w rubryce towarzyskiej jakiegoś pisma!
Przyjaciółka poradziła mi, jak napisać ogłoszenie i powiedziała, że ważne jest, by pomyśleć o własnych fantazjach seksualnych. «O twoich marzeniach. Może kogoś znajdziesz, a może nie. Ale przynajmniej będziesz wiedziała, o co ci chodzi” — powiedziała.
Zrobiłam, jak kazała. I tak poznałam Jima. Nie, nie od razu — po sześciu, siedmiu fatalnych randkach! Jeszcze się z Jimem nie zaręczyliśmy ani nic z tych rzeczy, ale to wchodzi w grę. Jest spokojny, z rezerwą, kocha mnie — a ja jego. Jest silny, ale pozwala mi także być silną i wcale go to nie wprawia w zakłopotanie. Nigdy się nie złości, jeśli chcę go dosiadać okrakiem podczas stosunku i nigdy nie czuje się zagrożony, jeśli pierwszy krok należy do mnie. Nie chcę z nim urzeczywistniać całej tej mojej fantazji. Nie chciałabym na przykład, żeby wykonywał prace domowe w fartuszku. Czasami jednak proszę go rano, żeby się nie ubierał i chodził po domu nago — uwielbiam to, i to bardzo! To takie ekscytujące! Mam w domu całkowicie nagiego mężczyznę i mogę z nim zrobić, co tylko zechcę!”
Mamie uświadomiła sobie, że jej fantazje zawierają klucz do jej osobowości seksualnej. Jak już wielokrotnie mówiłem, fantazje są zaledwie fragmentami naszych wyobrażeń erotycznych. Nie są prawdziwe — to po prostu sposób, jakim się posługujemy, żeby w myślach się seksualnie podniecić. Nie ma najmniejszego powodu się ich wstydzić, choćby wydawały się nam nie wiem jak „perwersyjne” albo „ostre” — a rzecz jasna, często wydają się takie, kiedy myślimy o nich później na zimno za dnia, kiedy podniecenie seksualne zanikło.
Jeśli samotna kobieta miewa fantazje erotyczne, to nie są one wcale gorsze od fantazji o byciu bogatą, sławną albo olśniewająco piękną. Jedyna różnica polega być może na tym, że z fantazji erotycznych kobieta może się czegoś praktycznego nauczyć i zastosować tę wiedzę tak, by zmienić swe życie. Niezależnie bowiem od tego, jakie fantazje erotyczne ma wolna kobieta, jest szansa, że gdzieś na tym padole istnieje mężczyzna bardziej niż skory, by je spełnić.
Mamie przyznała na końcu: „Miałam fantazje «łazienkowe», od których się rumienię i ich nie opowiem. Jim i ja nigdy nie zrobiliśmy nic tak ekstremalnego, jak w moich fantazjach. Ale raz przyszedł do mnie do łazienki, a ja siedziałam nago na sedesie. On uklęknął przy mnie i pocałował mnie tak głęboko i pięknie, że zadrżałam. A jednocześnie robiłam siusiu, więc on sięgnął ręką między moje nogi, łaskotał mi łechtaczkę i wsunął palec do pochwy, choć obsiusiałam mu rękę. Wtedy dotarło do mnie, że on zrobi dla mnie wszystko — jak ten mężczyzna w fantazji”.
Wcale nie musisz odegrać własnych fantazji, aby ci pomogły ulepszyć twoje życie seksualne. Nawet nie musisz o nich nikomu mówić. I nigdy się ich nie wstydź. Mogą być całkiem śmiałe, całkiem poza granicami „dobrego smaku”. Lecz nie odbierają ci one przyzwoitości, normalnych więzi z przyjaciółmi i rodziną. Są one tylko wyimaginowanym przejawem namiętności i pragnień, które ma każdy z nas.
W Milwaukee odbyłem rozmowę z przystojną i pewną siebie matką pięciorga dzieci, która powiedziała mi, że zawsze miała taką fantazję: w ekskluzywnej restauracji wczołguje się pod stolik, rozpina rozporek niczego się nie spodziewającemu biesiadnikowi i „ssie jego penis, aż facet ma łzy w oczach”. Nigdy naprawdę tego nie zrobiła. Nie miała najmniejszego zamiaru kiedykolwiek tego robić. Ale pomysł ją drażnił, epatował, erotycznie przyjemnie podniecał i nie ma w tym najmniejszej szkody. A poza tym, trzeba było skosztować jej pączki z konfiturą z róży — ktoś, kto piecze takie pączki, w żadnym razie nie może być zboczony!
Zanim przejdziemy do napięć fizycznych i psychicznych stanu wolnego, przyjrzyjmy się niektórym przyczynom powodującym, że kobiety żyją samotnie.
35–letnia Jane, kelnerka z Pittsburgha: „Zawsze marzyłam o poślubieniu mężczyzny podobnego do Johna Travolty: dowcipnego, przystojnego, czułego, naturalnego, wyśmienitego tancerza. A do tego trochę skorego do wygłupów. Dwóch mężczyzn chciało się ze mną żenić: Sal, szef wypożyczalni samochodów — przystojny, ale bez poczucia humoru. Potem Jeff, który robił coś tajemniczego w ubezpieczeniach komunikacyjnych. Był dowcipny, ale także niezręczny. Wciąż się rumienił. Nie wiem, jakiś brak koordynacji czy co. W łóżku był bardzo delikatny i romantyczny. Było mi z nim dobrze. Ale ja zawsze marzyłam o kimś lepszym. Oczywiście, umawiam się na randki, a jak mężczyzna mi się spodoba, idę z nim do łóżka. Przeważnie jednak wracam do domu i oglądam TV. Uwielbiam STUDS”.
40–letnia Jerri–Lee z Houston: „Wychowałam się z siedmioma siostrami w rodzinie, w której żadna z nas nie została nauczona spodziewać się od życia czegoś innego niż los naszej mamusi. Ona nie musiała harować całe życie, ale nauczono ją, by znała swoje miejsce w życiu, czyli: gotowanie, sprzątanie i zajmowanie się nami, dzieciakami. Mając dwadzieścia jeden lat pojechałam z przyjaciółmi na barbecue na Galveston Island i tam dopadł mnie fantastyczny chłopak, który nie odstępował mnie przez cały wieczór. Dałam mu swój adres i nazajutrz przyjechał po mnie — nowym, białym kabrioletem mustang! Okazało się, że był synem dyrektora agencji aeronautyki. Traktował mnie jak księżniczkę. Zaprosił na dansing. Zaprosił do siebie i poszliśmy do łóżka. Na suficie było lustro, dokładnie nad łóżkiem, więc mogłam obserwować go w akcji. Miał piękne plecy, nigdy nie zapomnę, jak popatrzyłam na sufit i zobaczyłam te piękne plecy i sprężyste pośladki i moją twarz, która na mnie spoglądała. Umawialiśmy się na randki w mieście trzy, cztery razy i zawsze kończyliśmy w łóżku. Było pięknie i ja to uwielbiałam. Raz wziął mnie nad zalew. Klęczałam na tylnym siedzeniu z sukienką nad głową, z majtkami wokół kostek, a on suwał we mnie, suwał, suwał. Aż krzyczałam z rozkoszy, a na tapicerkę z białej błyszczącej skóry kapały moje łzy. Już wiedziałam, że to nie dla mnie. Nie byłam na to dość dobra. Może bałam się, że to wszystko jest sen i się przebudzę. Może wiedziałam, że prędzej czy później on mnie odtrąci. Może chciałam mieć poczucie, że ja też mam coś do powiedzenia — a nie tylko on podejmuje zawsze decyzje, i za wszystko płaci — płaci także za mnie. Zerwałam z nim, zanim o n zdążył to zrobić, żeby sobie oszczędzić bólu… choć czasem sobie myślę, że może on wcale by tego nie zrobił”.
32–letnia Kathleen, fotografik z Seattle: „Mam silny seksualizm i uwielbiam mężczyzn. Przez całe życie miałam osiem czy dziewięć romansów, a tylko w jednym z nich nie było seksu. Uwielbiam dotykać mężczyzn, uwielbiam ich fotografować. Przygotowałam album — dotąd nie opublikowany — z samymi czarno–białymi zdjęciami penisów: jedne wiotkie, inne w półerekcji, jeszcze inne w pełnej erekcji. Uwielbiam penisy w pełnej erekcji. Niekiedy ssałam penisy moich modeli, żeby pobudzić wzwód — mijały rozmarzone godziny, a ja ssałam i ssałam. Bardzo chciałabym co dzień rano budzić się obok mężczyzny. Ale zawsze przerażało mnie to, co może się ze mną stać, jeśli otworzę swe życie przed mężczyzną. Zapewne stłamsiłby moją osobowość i zostałabym z niczym. Sądzę, że dziewczynki nie są wychowywane w duchu zrozumienia mężczyzn, a chłopcy — zrozumienia kobiet. Nie mam pewności. Przeraża mnie zaangażowanie uczuciowe, bo nie chcę potem się przekonać, że nie mogę się z powrotem odnaleźć”.
23–letnia Iris, nauczycielka ze szkoły podstawowej w St. Louis: „Moja matka nic mi nie powiedziała o seksie, poza tym, że mężczyźni go chcą i że to boli. Historie opowiadane w szkole nie brzmiały wcale lepiej. Zawsze miałam bardzo negatywny stosunek do seksu. Wydawało mi się, że jest to coś, co robią inni ludzie, a ja nie chciałam mieć w tym żadnego udziału. Miałam złe doświadczenia z liceum, gdzie pewien chłopak próbował mnie zgwałcić. No może nie tyle zgwałcić, co wciąż usiłował mnie całować i dotykać moich piersi. W końcu musiałam krzyknąć i go odepchnąć. Po tym incydencie wołali na mnie «lodowata Iris», a to wcale nie przysłużyło się moim poglądom na seks. Przeżyłam jeden związek lesbijski, choć wiem, że wcale nie jestem lesbijką. W studium pedagogicznym poznałam dziewczynę imieniem Carole — obie byłyśmy takie samotne. Spałyśmy ze sobą jakieś sześć czy siedem razy. Ona lubiła pieścić moje piersi, całować moje wargi sromowe i bawić się łechtaczką. Skłamałabym twierdząc, iż nie podobał mi się z seks z Carole. Ona wsparła mnie, dała mi pewność siebie i poczucie, że jestem seksualnie atrakcyjna. Problem polegał na tym, że ja nie byłam w stanie zrewanżować się jej tego samego rodzaju pobudzeniem seksualnym. Ona kładła się tak, by jej srom był tuż nad moją twarzą, szeroko rozwierała wargi palcami, starając się skłonić mnie do całowania i lizania. Carole była piękna i w żadnym razie nie odpychało mnie to. Ale zwyczajnie nie potrafiłam tego zrobić. Po jakimś czasie zdenerwowała się, co mnie wcale nie zaskoczyło. Nie mogłam oczekiwać, że będzie dbać o moje samopoczucie, nic w zamian ode mnie nie dostając. Po jakichś trzech miesiącach przestałyśmy sypiać ze sobą. Następnie romansowałam z chłopakiem imieniem Terry, bardzo miłym i wyrozumiałym, ale kiedy chciał ode mnie czegoś więcej niż przyjaźń, kiedy całował moje piersi i próbował ich dotykać, musiałam mu powiedzieć, że to koniec. Seks mnie przeraża. Nie wiem, dlaczego. Cały czas o tym myślę. Czuję się bardzo wyizolowana, jakbym miała spędzić resztę życia całkiem samotnie, bez miłości i uczucia”.
36–letnia Moira z Newark w stanie New Jersey: „Ponad dziewięć lat byłam z Tedem i wydawało mi się, że nasze małżeństwo jest cudowne. Mam z tego małżeństwa dwoje dzieci, chłopca i dziewczynkę, w wieku sześciu i czterech lat. Kiedy się rozchodziliśmy, to było jak piorun z jasnego nieba. Wiem, iż przez ostatnie dwa lata nasze pożycie seksualne nie było specjalnie namiętne, ale przypisywałam to temu, że wychowuję dwoje małych dzieci, pracując na pół etatu. Ted pracował wtedy przez cały Boży dzień. Myślałam, że budujemy szczęśliwą i bezpieczną przyszłość. A tu nagle Ted oznajmił, że ma inną i w ciągu tygodnia zostawił mnie. To mnie zupełnie pozbawiło wiary w siebie. W ciągu pięciu minut, których Ted potrzebował, by mi powiedzieć, że nasze małżeństwo się skończyło, moja seksualna wiara została całkowicie zdruzgotana. A to oczywiście był tylko wierzchołek góry lodowej. Pozbierałam się jakoś i odbiłam od dna. Powiedziałam sobie, że mając trzydzieści pięć lat, jestem jeszcze młoda i atrakcyjna. Prawie w to uwierzyłam. Problem polegał na tym, jak znaleźć mężczyznę, który by się ze mną zgadzał. Czułam się tak, jakbym złapała jakąś okropną chorobę społeczną. Wszyscy moi znajomi mnie unikali. Prawie nikt nie zapraszał mnie na przyjęcia i kolacje. Za to kiedy już zostałam zaproszona, prawie zawsze parę dla mnie stanowił jakiś okrutny facet, ze dwa razy starszy ode mnie, z zepsutymi zębami i w peruce. Choć moje pożycie seksualne z Tedem nie było zbyt dobre, teraz rozpaczliwie brakowało mi seksu. Któregoś wieczoru na serio zaczęłam myśleć, że nie mam innego wyjścia, jak tylko zostać prostytutką albo zatrudnić się w salonie masażu erotycznego, żeby tylko być w ramionach mężczyzny, żeby poczuć w sobie jego penis. Tęsknię do zapachu mężczyzny, brak mi ciepła jego ciała — trudno mi opisać jak bardzo. Wiesz, co myślałam w zeszłym tygodniu, leżąc w łóżku? Nigdy specjalnie nie przepadałam za seksem oralnym, bo Ted lubił mieć wtrysk w moich ustach. Pomyślałam: może już nigdy nie zakosztuję smaku spermy, nigdy, do końca życia. Rozpłakałam się. Miałam przyjaciółki po rozwodzie albo w separacji i zawsze zazdrościłam im, że mają tyle wolnego czasu dla siebie. Mawiałam, że dałabym wszystko, by móc wstawać z łóżka o dowolnej porze i wychodzić z domu, kiedy chcę, myć włosy, kiedy mi przyjdzie na to ochota, wyjadać tuńczyka z puszki podczas oglądania telewizji, z lokówkami we włosach. Nie potrafię powiedzieć, jak bardzo żałuję dziś tamtych słów. Zamieniłabym całą tę tak zwaną wolność natychmiast, w tej chwili, na jeden czuły pocałunek”.
Z przyjemnością donoszę, że Moira w końcu znalazła nowego partnera, poprzez ogłoszenie osobiste w czasopiśmie o zasięgu ogólnostanowym. Dziś jest znowu szczęśliwą mężatką, „pod każdym względem bardzo usatysfakcjonowaną”.
Wiele samotnych kobiet doskonale sobie radzi z własnymi frustracjami seksualnymi. Claudia, 25–letnia dziennikarka, powiedziała mi, że „między jednym a drugim romansem, całą moją energię seksualną pochłania mi pisanie. Jedne z moich najlepszych artykułów napisałam w okresach, gdy żyłam w celibacie”.
Inne kobiety w stanie wolnym potrafią wytrzymać dość długo bez odczuwania frustracji seksualnej. Posłuchajmy 37–letniej Naomi, ekspedientki w sklepie ze zdrową żywnością w San Francisco: „Lubię towarzystwo mężczyzn, ale zawsze mam lepsze samopoczucie, nie będąc seksualnie zaangażowana. Czuję się bardziej sobą — chyba rozumiesz, co mam na myśli. Czuję się czyściej i prościej, jestem znacznie spokojniejsza i mam większą energię. Za to kiedy jestem uwikłana w romanse, zawsze przeżywam okropne wzloty i upadki — raz na wozie, raz pod wozem, nie tylko emocjonalnie, ale i fizycznie. Seks daje mi większe szczęście niż cokolwiek innego, ale także daje mi większą depresję niż cokolwiek innego. Na razie wybrałam spokojną i równą ścieżkę życiową”.
Co kobiety mogą zrobić, aby zaspokoić się seksualnie, kiedy są w okresie między jednym a drugim kochankiem, albo kiedy postanowiły pozostać niezależne, a wciąż czują silny popęd seksualny?
Nie tak dawno temu masturbacja kobiet była tematem tabu, ale na szczęście dziś uznaje się ją za absolutnie bezpieczną dla zdrowia i rozsądną opcję dla kobiety z apetytem seksualnym, ale bez ukochanego, który by go zaspokoił.
Przyjrzyjmy się niektórym wypróbowanym sposobom seksualnego pobudzania się, a także niektórym fantastycznym nowym sposobom.
Wcale nie tak dawno temu pisma kobiece o wiele chętniej pisały o nowych pomysłach na makramy niż o masturbacji. Dziś jednak jest dokładnie na odwrót. Zaczęliśmy akceptować i rozumieć to, że nie ma nic ani szkodliwego, ani poniżającego, jeśli się szuka rozkoszy seksualnej z pobudzenia własnego umysłu i ciała.
W istocie masturbacja może w znacznej mierze pomóc samotnej kobiecie zachować zdrowie i szczęście oraz uwolnić ją od napięć fizycznych. Oczywiście, masturbacja nigdy nie zastąpi stosunku płciowego. Jeśli tego się po niej spodziewasz, nigdy nie będziesz w stanie postrzegać ją taką, jaką jest — rekreacyjną czynnością, która może ci przynieść chwile intensywnej rozkoszy i pomóc ci uwolnić się od stresów i frustracji seksualnej.
Oto co powiedziała mi 24–letnia Kate, studentka medycyny z Bostonu: „W początkowym okresie dojrzewania nigdy się nie masturbowałam. Trudno mi przyznać, ale chyba w ogóle nie miałam zielonego pojęcia o masturbacji.
Mając 15 lat spędzałam lato z moimi kuzynkami z San Diego. Miałam wspólną sypialnię z Chrissie, o rok starszą od mnie. Przed zaśnięciem przez dłuższy czas rozmawiałyśmy — nie pamiętam już o czym, chyba o naszych idolach rockowych i takie rzeczy. Potem zgasiłyśmy światło i j a zasnęłam. Chrissie najwyraźniej nie, bo jakiś kwadrans przed północą posłyszałam ten hałas dochodzący z jej łóżka. Jęczała, wzdychała i ciężko dyszała, dość szczególnie. Byłam przerażona! Pomyślałam, że ma jakiś atak czy coś takiego, że się dusi. Zapaliłam światło, podeszłam do jej łóżka i spytałam: «Chrissie, nic ci nie jest?» A ona spojrzała na mnie i powiedziała: «Oczywiście, że nic mi nie jest. Didluję się».
Nie wiedziałam nawet, o czym ona mówi. To znaczy, trochę się domyślałam, ale nigdy nie słyszałam, żeby ktoś tak otwarcie o tym mówił.
«A ty się nie didlujesz?» — spytała. Więc odparłam, że nie i że nawet nie wiem, co to jest to didlowanie. A Chrissie odparła: «Wszystkie dziewczyny to robią. Jeśli się nie ma mężczyzny, to co innego można robić?»
Miewałam już wtedy sporo erotycznych snów i fantazji. Myślałam o chłopcach, o zamążpójściu, a w szkole był jeden chłopak imieniem Clyde, który nosił tak obcisłe kąpielówki, że praktycznie było widać wszystkie szczegóły jego męskiej anatomii.
Jednak mama nigdy nie rozmawiała ze mną dużo na temat seksu. Raz spytałam ją, skąd się biorą dzieci, a ona powiedziała tylko: «Wszystko we właściwym czasie». Tylko tyle: «Wszystko we właściwym czasie». A ten «właściwy czas» jakby nigdy nie chciał nadejść. Może ją to krępowało, nie wiem. A ja o masturbacji nie miałam pojęcia, dopóki Chrissie mi nie pokazała, a kiedy już mi pokazała, nie mogłam uwierzyć, by coś, co jest takie przyjemne, mogło być takie złe.
Spytałam Chrissie: „Więc co ty właściwie robisz?» A ona na to: «Naprawdę nie wiesz?»
Odrzuciła kołdrę. Miała na sobie pasiastą koszulę nocną, ale podciągnęła ją powyżej pasa. Była rozgrzana i całe jej ciało błyszczało od potu. Poprzednio leżała na boku, ale przewróciła się na plecy i rozsunęła nogi. Była pulchna, ale miała świetną figurę, wiesz, duże piersi, i podobała się wszystkim chłopakom.
W ogóle nie miała włosków łonowych. Jej srom był kompletnie goły. Byłam tym dość zaskoczona, bo była starsza ode mnie. Naiwnie pomyślałam, że jeszcze jej nie urosły! Ale ona nic nie mówiła na ten temat, więc ja też nie pytałam. A poza tym miałam tylko piętnaście lat i wiele moich koleżanek nadal miało nikłe owłosienie łonowe. Chrissie leżąc na wznak, powiedziała: «Patrz, jak się to robi!»
Palcami lewej dłoni lekko rozwarła wargi sromowe, a następnie położyła na łechtaczce środkowy palec prawej dłoni. Byłam zafascynowana. Widywałam dziewczyny nago. Widywałam je pod prysznicem i w szatni. Jednak nigdy nie miałam okazji siedzieć tak blisko dziewczyny i obserwować, jak się zabawia ze sobą, tak jak to robiła Chrissie.
Jej bladoróżowe wargi sromowe błyszczały od soków. Nie mogłam uwierzyć, że jest taka wilgotna. Pochwa była lekko rozchylona, więc miałam wgląd do samego środka, a była tak wilgotna, że krople kapały z niej na pośladki. Myślę, że najbardziej podnieciło mnie to, że to, co Chrissie robiła, w ogóle nie wprawiało jej w zażenowanie, a pokazując się tak otwarcie przede mną, sama się podniecała.
Zaczęła muskać łechtaczkę środkowym palcem, tak szybko, że trudno było dostrzec jego ruchy. Powiedziała, że lubi bardzo szybkie ruchy, ale bardzo, bardzo lekkie — tak lekkie, żeby je ledwo czuła i żeby chciała coraz to więcej i więcej, ale sama sobie na nie przyzwala.
«Powiem ci, na czym polega tajemnica — oznajmiła. — Pragnąć tego i móc to sobie dać, ale nigdy do końca sobie nie pofolgować».
Obserwując ją, chyba zrozumiałam, co ma na myśli. Muskała palcem swą łechtaczkę, aż zobaczyłam, że unosi się i usztywnia — była twarda, różowa, w kształcie trójkąta i naprawdę mocno sterczała. Ale Chrissie wcale nie muskała jej intensywniej, robiła to nadal szybko, ale lekko. Lewą rękę podsunęła pod pośladki i zaczęła pocierać otwór odbytu — był to najsubtelniejszy dotyk: wodziła dookoła niego koniuszkiem paznokcia. Dostrzegłam, jak jej odbyt się kurczy, jakby pragnieniem Chrissie nie było nic innego na świecie, jak tylko wsunąć palec do środka, ale tego nie zrobiła. Wciąż się masturbowała, coraz szybciej, lekko jak piórkiem.
Zaczęła dyszeć. Cała się zarumieniła, także na klatce piersiowej. Bardzo szeroko rozsunęła nogi, zaczęła odciągać wargi sromowe, wsuwała palce do środka, coraz szybciej, aż zrobiły się całe śliskie i mokre. Myślałam, że zupełnie o mnie zapomniała, ale nie zapomniała. Nagle powiedziała: «Kate… patrz!» i miała orgazm… na moich oczach, kurczowo ściskając moją rękę, trzęsąc się i drżąc.
Na początku byłam zaszokowana. Ale w czasie, gdy ona przeżywała orgazm, już nie byłam zaszokowana — tylko mocno, mocno podniecona. Nagle pomyślałam sobie: Przecież ja też mogę zrobić coś takiego i to nie może być szkodliwe, skoro Chrissie to robi, a ona ma przecież fioła na punkcie zdrowia.
Chrissie chwyciła moją rękę i próbowała pociągnąć ją między swoje nogi. Opierałam się, ale ona powiedziała: «Okay… chcę ci tylko pokazać, jak to jest». Dotknęłam jej sromu — był jedwabisty, ciepły, ale przy tym taki śliski. Potem wsunęłam w nią jeden palec, a ona była taka mokra i gorąca, że nie mogłam uwierzyć. Nigdy nie robiłam tego sama sobie, a co dopiero komuś!
Chrissie przewróciła się na brzuch, wystawiając pupę w powietrze. Chwyciła moją rękę i pokierowała mój środkowy palec ku swej pochwie, a mój palec wskazujący ku odbytnicy. Miała piękny, różowy odbyt i wciąż powtarzała: «Tutaj… no dalej… no., rób, na co masz ochotę». Więc w końcu wsunęłam palec w jej odbyt, aż po knykieć, i pocierałam razem moimi obiema palcami: tym w cipce i tym w odbytnicy, pocierałam nimi dookoła, podczas gdy Chrissie leżała z głową wtuloną w poduszkę i tylko powtarzała: „och… och… och!»
Długo trwało, zanim osiągnęła orgazm, ale ja chciałam, żeby to trwało wieki. Dla mnie okrężne ruchy moich palców w pupie innej dziewczyny miały w sobie coś tak seksownego, że chciałam, by się to nigdy nie skończyło. Kiedy wreszcie szczytowała, sięgnęła ręką do tyłu i ścisnęła moją rękę w nadgarstku, wciskając na siłę moje palce jeszcze głębiej w siebie. Głośno krzyknęła: «Wierć aż do bólu!», choć potem zaprzeczała, by mówiła coś podobnego.
W taki sposób nauczyłam się masturbować. Teraz jestem o wiele starsza i mam za sobą dwa związki z mężczyznami na serio (niestety, ani jeden nie okazał się udany). Nie jestem lesbijką, choć szanuję prawo lesbijek do wyboru seksu z kimkolwiek chcą. Nie jestem nimfomanką, nie jestem zboczona — nic z tych rzeczy. Po prostu spędzam samotnie mnóstwo nocy i czerpię radość i zaspokojenie z masturbacji — tak samo jak Chrissie… szybko i lekko, polegając na sobie, czekając, drażniąc siebie samą — tak samo jak ona.
Nie lubię penetracji analnej. Nigdy do niej nie przywykłam. Za to mocno się pobudzam, kiedy palcem, zwilżonym odrobiną oliwki, wodzę koliście wokół mego odbytu, podczas gdy się masturbuję. Z pewnością mam najdelikatniejszą, najmłodziej wyglądającą dziurkę w pupie!”
Jeszcze stosunkowo niedawno masturbację (zarówno mężczyzn, jak i kobiet) uważano nie tylko za niemoralną, ale także fizycznie i psychicznie szkodliwą. Posiadam nadzwyczajną kolekcję sztychów z epoki edwardiańskiej, które przedstawiają dziewczyny doprowadzone do depresji, obłędu, a nawet samobójstwa, wskutek popełnienia „tajemnego występku”. Podręczniki, które miały dać młodym dziewczynom „wiedzę o życiu”, autorytatywnie ostrzegały, że samogwałt prowadzi do ślepoty, deformacji ciała, niepłodności, oziębłości i niedorozwoju umysłowego. W skrajnych przypadkach nadmiar masturbacji miał być wręcz śmiertelny.
„Siostry moje!” — błagała pani doktor Emma F. Angell Drake. „Zaklinam was, nie zamieniajcie swego prawa do życia, swego zdrowia, młodości i piękna na taką miskę soczewicy, bowiem zza niej czai się śmierć, która niechybnie dopadnie was, zanim się spostrzeżecie!”
Potępienie społeczne i religijne masturbacji było tak zapalczywe, że jeszcze do dziś czasami słyszy się termin „samogwałt” — a ja nadal otrzymuję listy od dziewczyn zamartwiających się, że masturbacja może w taki czy inny sposób wpływać na ich reaktywność seksualną albo uniemożliwić im uzyskanie orgazmu „normalną drogą, z mężczyzną”.
Absolutnie normalne jest odczuwanie przez młodą dziewczynę wstydu i krycie się z tym, kiedy w okresie dojrzewania zaczyna się masturbowac. Tu chodzi o seks! To musi być nieprzyzwoite! Oto co powiedziała mi 32–letnia Donna, rozwódka z Galveston w Teksasie: „Kiedy miałam czternaście lat, codziennie modliłam się do Boga, żeby powstrzymał mnie przed masturbacja. Myślałam, że to, iż ją uprawiam, widać po mojej twarzy, że każdy to dostrzega. Czasami czułam się naprawdę wyczerpana i byłam przekonana, iż masturbacja wysysa ze mnie wszystkie siły. Ale nie mogłam przerwać, nie mogłam się powstrzymać. Kładłam się do łóżka, leżałam i zaczynałam myśleć o panu Heidelmanie, nauczycielu plastyki, i już za chwilę się pocierałam. Miałam orgazm, a potem modliłam się o przebaczenie. Chyba byłam jak św. Augustyn: «Och, Boże, spraw, bym był doskonały, ale jeszcze nie teraz»„.
Nawet najlepiej poinformowane i dobrze przystosowane dziewczynki czują się skonfundowane i zażenowane w okresie dojrzewania. Dlatego jest im podwójnie trudno rozmawiać na temat masturbacji z matką, nauczycielami czy kimś, kto zdecydowanie zapewniłby je, że masturbacja wcale nie jest szkodliwa.
Masturbacja jest radosna, odprężająca i przydatna dla uwalniania wszelkiego rodzaju stresów. W najgorszym razie jest zabawą, w najlepszym — może być bardzo skutecznym sposobem osiągnięcia seksualnego zrozumienia samej siebie — tak fizycznie, jak psychicznie.
Niestety, gdy dziewczyna wreszcie zbierze się na odwagę, by zapytać o masturbację, od wielu rodziców, lekarzy i pedagogów także dziś dowie się, że seksualne samopobudzanie jest grzeszne i odpychające. A jeśli dziewczyna w okresie dojrzewania spotka się z silnie negatywną reakcją wobec jej potrzeby pogłębienia wiedzy o masturbacji, odczucie wstydu może trwać u niej do dwudziestego, a nawet trzydziestego roku życia, a także dłużej, będąc hamulcem dla radości z masturbacji w okresach, kiedy jej najbardziej potrzebuje.
Jakkolwiek sondaże w USA wykazują, że znacznie powyżej trzech czwartych wszystkich kobiet w Stanach Zjednoczonych przyznaje się do regularnej masturbacji, to większość pań, z którymi rozmawiałem, gromadząc materiał do tej książki, na początku bardzo niechętnie przyznawała, iż jedną z tych kobiet może być właśnie ona.
Myślę, iż najzwięźlej podsumowała to 24–letnia Margaret, fryzjerka z Chicago: „Jeśli się przyznajesz do masturbacji, oznacza to, że albo nie masz mężczyzny dającego ci zaspokojenie w łóżku, albo nie masz mężczyzny w ogóle. A która kobieta zechce się do tego przyznać?”
A zatem masturbacja jest powszechnie utożsamiana z fiaskiem seksualnym i towarzyskim, stąd też nie lubimy się do niej przyznawać. Niezwykłe jednak jest to, iż dosłownie miliony mężczyzn i kobiet masturbują się ze zdumiewającą częstotliwością, czego dowodzi ogromna liczba sprzedawanych co roku przyrządów do masturbacji.
Codziennie wydajemy miliony na erotyczne powieści, czasopisma dla panów, pornografię na wideo i urządzenia do masturbacji, a nawet jeśli przykładowo każdy egzemplarz „Playboya” posłużył jako bodziec do choćby jednego aktu masturbacji, to w sumie daje to kilka milionów takich aktów co miesiąc.
A przecież dane o sprzedaży sprzętu do masturbacji nie uwzględniają wszystkich tych mężczyzn i kobiet, którzy masturbują się wyłącznie przy użyciu własnych palców i podniecających ich fantazji — mężczyzn i kobiet, którzy nigdy nie pomyśleliby o zakupie erotycznego czasopisma czy zabawki.
Masturbacja w żadnym razie nie jest też wyłącznie domeną kobiet samotnych. Posłuchajmy 33–letniej Hedwigi, mężatki z Portland w stanie Oregon: „Byliśmy z Johnem szczęśliwym małżeństwem, a nasze pożycie seksualne zawsze było namiętne i aktywne. Jednak jakieś osiemnaście miesięcy temu John stracił pracę w zawodzie agenta ubezpieczeniowego, a obecne jego zatrudnienie przy sprzedaży polis wymaga wyjazdów służbowych, czasami dwu— i trzydniowych, a czasami tygodniowych i dłuższych. Kiedy wyjechał pierwszy raz, tak bardzo było mi brak jego towarzystwa, że w ogóle nie myślałam o seksie. Lecz kiedy bardziej przywykłam do samotnego spędzania dwóch czy trzech nocy, przekonałam się, że coraz więcej myślę o seksie. Zaczęłam być poirytowana i przygnębiona, ale nie wiedziałam — dlaczego. Którejś nocy miałam niesamowicie intensywny sen seksualny. Śniło mi się, że jestem we Francji i oglądam występ kabaretowy, w którym barczysty i muskularny czarny mężczyzna podrzuca na swej ręce piękną, młodą, białą dziewczynę, ubraną tylko w spódniczkę baletową. Miała obnażony biust, ledwie zakryty połyskującymi srebrem świecidełkami. Ten czarny mężczyzna miał na sobie tylko szafirową satynową przepaskę. Jego penis, choć tylko w półerekcji, był olbrzymi, a ta przepaska nic nie pozostawiała wyobraźni. Kiedy uniósł dziewczynę do góry, uśmiechnęła się do mnie i osobliwie mrugnęła porozumiewawczo. Dopiero wtedy zauważyłam, że on unosi ją, mając palce wbite w jej pupę, a kciuk w pochwę. Następnie pamiętam, że leżałam samotnie w hotelowym łóżku. Wiedziałam, że John wyszedł w interesach. Prawie zasypiałam, kiedy obok mnie uniosła się kołdra i poczułam, że ktoś wślizguje się do łóżka. Próbowałam się odwrócić, ale ten ktoś mnie mocno przytrzymał — nie boleśnie, ale zdecydowanie. Jakiś głos zasyczał: «Cicho sza» i już wiedziałam, że to był ten czarny mężczyzna z kabaretu. Był nagi i miał pełen wzwód. Czułam, jak penis podryguje, dotykając moich nagich pleców.
Sięgnął ręką między moje nogi i palcami rozwarł wargi sromowe. Potem od tyłu wsunął się we mnie. Wsuwał się, wsuwał i wsuwał — taki wielki, że głośno jęknęłam. Wydawało mi się, że nie przestanie, póki nie wyjdzie mi ustami. Mężczyzna chwycił ten potężny pal u samej podstawy i pokręcił nim, a ja objęłam go ciasno i poczułam, że zaraz będę miała orgazm, zanim on zacznie się we mnie suwać. Zaczął suwać się w tę i z powrotem, a ja pamiętam, że krzyczałam — we śnie — krzyczałam z podniecenia, krzyczałam z rozkoszy. Czasem się zastanawiam, czy naprawdę głośno krzyczałam. Chyba w czasie snu ludzie na ogół nie krzyczą.
Objął mnie w talii i przewrócił na plecy, unosząc mnie w taki sposób, że byłam na nim, ale leżałam twarzą do sufitu. Zaczął palcami pocierać moje nagie uda i to było jak przepływ prądu! Na samo wspomnienie robię się namiętna! Wodził opuszkami palców po moim tułowiu, że aż drżałam, a potem dotknął moich piersi i między palcami wykręcał moje brodawki. W dalszym ciągu wykonywał krótkie, zdecydowane suwy, to wsuwał się, to wysuwał ze mnie. «Daj rękę między nogi» — powiedział. Więc sięgnęłam w dół. «Masz teraz dwa wielkie jądra, czarne» — oznajmił. Sięgnęłam i poczułam tę wielką, pomarszczoną i obkurczoną mosznę dokładnie między moimi udami, moje wilgotne wargi sromowe, moją łechtaczkę — sztywniejszą niż wydawało mi się to w ogóle możliwe. Zaczęłam głaskać te jego piękne jądra i drapać je końcami paznokci. «Chciałabym polizać» — powiedziałam. Jednocześnie zaczęłam pocierać swoją łechtaczkę. Zawsze lubiłam delikatnie ją pocierać do dołu boczną powierzchnią kciuka, z jednoczesnym drapaniem czubkiem palca wskazującego tuż ponad otworem pochwy.
On cały czas suwał i słyszałam, jak jęczy pode mną, czułam, jak napinają się mięśnie jego potężnego torsu, jak unoszą się jego biodra. Jądra zdawały się niewiarygodnie nabrzmiałe, czułam jakby były bliskie eksplozji, jakby sperma się w nich gotowała. Potem miałam orgazm — taki, że ciarki przechodzą po kręgosłupie i cała się trzęsę — to było niemal bolesne. Oczywiście obudziłam się — byłam w łóżku sama, spocona, a prześcieradło miałam literalnie zalane sokami z mojej pochwy, jak jeszcze nigdy dotąd. Myślałam, że się posiusiałam w łóżku — ale nie. Miałam mocno zaciśnięte uda, a między nimi uwięzioną dłoń. Nie było żadnego czarnego mężczyzny, a ja się masturbowałam.
Wstałam i wzięłam prysznic. Oczywiście, zdawałam sobie sprawę z tego, co się ze mną działo. Kiedy byłam młodsza, miewałam plastyczne marzenia seksualne, ale przestały mnie one nawiedzać od czasu, jak poznałam Johna. Prawda była prosta: byłam seksualnie sfrustrowana. Bardzo potrzebowałam porządnej dawki seksu.
Dwa dni później spotkałam się z naszym dawnym kolegą, kiedy robiłam zakupy na weekend. Miał na imię Alan. Zdziwiona zobaczyłam, że sam robi zakupy. Spytałam go, czy Joyce — jego żona — zachorowała, a on wyjaśnił, że są w separacji i zamierzają się rozwieść. Zaprosił mnie na drinka po zakupach, a ja oczywiście się zgodziłam. Nie widziałam w tym nic złego.
Lecz później, kiedy siedzieliśmy razem w barze, gawędziliśmy i śmialiśmy się, dotarło do mnie, że Alan jest bardzo atrakcyjnym mężczyzną i że najwyraźniej mu się podobam, więc bez trudu moglibyśmy się znaleźć razem w łóżku, gdybyśmy tylko chcieli. Poszłam do toalety i przyjrzałam się sobie w lustrze. Niemal posprzeczałam się sama ze sobą, jak nieraz robią to postaci z komiksów, mając aniołka po jednej stronie głowy, a diabełka po drugiej.
Kto się o tym dowie, jeśliby Alan przyszedł do mnie i poszlibyśmy do łóżka? Ale potem pomyślałam: j a będę wiedziała, kocham Johna i sam fakt, że czuję się sfrustrowana, nie daje powodu do zrujnowania naszego małżeństwa.
Podjęłam decyzję na «nie». I jeszcze coś postanowiłam: najwyższa pora, bym powiedziała Johnowi, co czuję. Kiedy wieczorem zadzwonił do mnie ze Spokane, wzięłam głęboki oddech i opowiedziałam mu ten mój erotyczny sen. Powiedziałam Johnowi, że go kocham i tęsknię do niego i że kiedy go nie ma, te noce są dla mnie bardzo trudne do zniesienia. Wzięłam następny głęboki oddech i przyznałam się do masturbacji.
Nastąpiła chwila ciszy, ale zaraz usłyszałam w jego głosie nutę zrozumienia. Zrozumienia, a do tego ulgi, bo z miejsca powiedział: «Czy myślisz, że ja się nie masturbuję?»
Muszę powiedzieć, że tamtego wieczora pękła niewiarygodna bariera między nami, rodzaj nie wypowiedzianego tabu, że jeśli dwoje ludzi łączy związek małżeński, to nie może się zdarzyć przy jednej czy drugiej okazji, by jedno albo oboje mieli ochotę na masturbację. Uzgodniliśmy, że masturbacja nijak nie równa się zdradzie małżeńskiej. W istocie w naszej sytuacji, gdy kochamy się, ale z powodów materialnych zostaliśmy na siłę rozdzieleni, masturbacja stanowi deklarację wierności. Pokazuje, że oboje jesteśmy namiętni i zmysłowi, że potrzebujemy regularnego rozładowania fizycznego, ale nie mamy zamiaru szukać go z kimś innym.
Od tego momentu już nie było źle. John musiał wyjść na kolację, ale zadzwoniłam do niego przed pójściem spać. Wzięłam prysznic, umyłam włosy i pokropiłam się jego ulubionymi perfumami — Giorgio Red — choć on rzecz jasna nie mógł czuć ich zapachu, ale ja czułam. Położyłam się na wznak na łóżku i powiedziałam mu, że mam na sobie czarny koronkowy stanik, czarne koronkowe majteczki i czarny koronkowy pas oraz czarne przejrzyste pończochy. Powiedziałam mu, że przez stanik przyszczypuję sobie brodawki, żeby się usztywniły. Następnie zdjęłam stanik i masowałam ręką gołe piersi. Potem przesunęłam ją niżej i wsunęłam pod górę pończoch.
John z kolei powiedział: «Jestem nagi… całkiem wzwiedziony… powoli pocieram go w górę i w dół…»
Powiedziałam mu, że się pocieram przez majtki… już wilgotne, a śluz połyskiwał w czarnej koronce. Potem wsuwałam w siebie palce, czując nabrzmiałe wargi sromowe i soczyste wnętrze pochwy. Zsunęłam majtki na bok, kompletnie odsłaniając srom. Teraz wsuwałam w siebie dwa palce.
Przyłożyłam do sromu słuchawkę, żeby John mógł usłyszeć, jaka jestem mokra. Kolistymi ruchami masowałam się słuchawką między nogami. Potem powiedziałam mu, że zlizuję swe soki ze słuchawki i przesyłam mu buziaki.
Pocierałam łechtaczkę i starałam się mu przekazać, co czuję przy każdym mrowieniu. Potem już nie mogłam nic mówić, tylko dyszeć, ale on też dyszał, bo dochodził już do szczytu.
Szczytowaliśmy niemal równocześnie — pierwszy raz od wieków prawie razem! To nie był stosunek, ale to było uprawianie seksu i uwalnianie się od napięć. Robiliśmy to razem, otwarcie — zamiast się z tym kryć w poczuciu winy.
Teraz, kiedy John wyjeżdża, masturbacja przez telefon stała się dla nas czymś normalnym przed zaśnięciem. John kupił mi nawet ogromny wibrator w kształcie penisa, żebym mogła — zamknąwszy oczy — wyobrażać sobie, że to on się we mnie suwa.
Co dziwne, faktycznie nas to zbliżyło. Nie wiem dlaczego, ale chyba o wiele lepiej rozumiemy wzajemne potrzeby i całkiem szczerze uważam, że John stał się o wiele lepszym kochankiem”.
Nietrudno ustalić powody polepszenia sztuki miłosnej Johna i Hedwigi. Przede wszystkim rozdzielenie doprowadziło do tego, że siłę swych pragnień seksualnych wyrazili słowami. Zdumiewa mnie to, że tak niewiele par to czyni. Spróbuj sobie na przykład przypomnieć,
kiedy ostatni raz powiedziałaś swemu mężowi albo kochankowi: „podniecasz mnie” lub cokolwiek, co dałoby mu poznać, że uważasz go za seksownego.
Oczywiście, nietrudno zrozumieć, że nie werbalizujesz własnych odczuć seksualnych, szczególnie w długoterminowym związku, w którym jesteście oboje najbardziej ze sobą zżyci i w którym faktycznie czujecie się bezpieczni. Oto co powiedziała mi 41–letnia Cara, prawniczka z Nowego Orleanu: „Nie muszę mówić Burtowi, że w łóżku mnie podnieca. Jesteśmy na to za długo po ślubie. Krępowałabym się, żeby mu to mówić, zaś Burt zachodziłby w głowę, co mi się stało”.
Jednak z moich doświadczeń wynika, że pokonanie zażenowania co do „mowy” seksu jest sprawą zasadniczej wagi, tak samo jak regularne obdarzanie ukochanego komplementami seksualnymi. „Wiesz, że cię kocham” nie wystarcza. Powiedz mu, że świetnie wygląda. Powiedz mu, że wciąż ma w sobie ten zwierzęcy magnetyzm, który pociągał cię, gdy go poznałaś. Powiedz mu, że ma wielki i mężny penis. Powiedz mu, że gdy się z tobą kocha, jesteś w siódmym niebie. Powiedz mu, że jesteś taka podniecona, że mogłabyś umrzeć.
Oczywiście, musisz wybrać odpowiedni moment. Nie powiesz „Masz cudowny i wielki penis — uwielbiam, kiedy go wsuwasz we mnie” w chwili, gdy płacisz za dwie torby pokarmu dla kotka w kasie supermarketu. Lecz kiedy znajdziecie wspólną spokojną, intymną chwilę, powiedz mu, że jest seksowny… a jeśli on jeszcze tobie nie powiedział, że go podniecasz, drażnij go i kuś go aż to zrobi, i upewnij się, czy widzi, jaką ci zrobił przyjemność.
Drugi powód tak znacznej poprawy w związku Johna i Hedwigi polegał na tym, iż masturbując się przez telefon, nie widząc się, musieli tłumaczyć wszystko, co czuli. Znaczyło to, że musieli pomyśleć, co czują na każdym etapie narastającego podniecenia seksualnego, a potem opisać to możliwie najprecyzyjniej. Musieli także ocenić, jak dalece na konkretnym etapie podniecony. był partner… i co robić, aby przyspieszyć (lub zwolnić) nadchodzący orgazm.
Czy John pocierał penis wolniej? Czy mocniej trzymał jego trzon? Czy stymulował jądra i odbyt? A Hedwiga? Czy bezpośrednio masowała łechtaczkę? Czy pieściła piersi? Czy wsunęła jeszcze jeden palec do swej pochwy?
Przez kilka tygodni nauczyli się w każdym szczególe, co robić, gdy podniecenie partnera nie dorównuje własnemu, albo gdy je przewyższa. Gdzie całować, gdzie lizać, gdzie dotykać, jak dotykać. Uzyskali niespotykanie wysoki stopień kompetencji w tych umiejętnościach seksualnych, które są konieczne, aby para kochała się w ściśle dopasowanym rytmie i na ściśle dopasowanym poziomie podniecenia erotycznego.
„Poprzednio nigdy, ani razu, nie mieliśmy jednocześnie orgazmu — powiedziała Hedwiga. — Ale nagle stwierdziliśmy, że możemy go mieć prawie zawsze, na życzenie”.
Trzeci powód polegał na tym, że zatracili wszystkie zahamowania dotyczące rozmowy na temat seksu. Stworzyli dla siebie prosty, wymowny język miłości, który moim zdaniem stanowi jedną z najcenniejszych nowo zdobytych przez nich umiejętności.
Wielu ludzi odczuwa palącą potrzebę rozmawiania z partnerem na temat wspólnego pożycia seksualnego, ale jest im niezwykle trudno wyrazić swe myśli słowami. W szkole uczymy się wszystkich niuansów opisu „zimowego pejzażu”, „Wigilii Bożego Narodzenia” albo „ulubionych zajęć w wolnym czasie”. Nigdy i nikt natomiast nie uczy nas, jak omawiać nasze doznania seksualne.
Nie poznajemy właściwych słów, aby rozmawiać na tematy: „ssanie łechtaczki” albo „moja najśmielsza fantazja erotyczna”. Można sobie wyobrazić okrzyki zgrozy rodziców, gdyby program szkolny zawierał takie tematy!
Przeczytaj w jakiejkolwiek gazecie lub czasopiśmie rubrykę recenzji kulinarnych. Będzie w nich mnóstwo przymiotników: „Wołowina była wspaniale delikatna i upojnie pachnąca, a sos stanowił subtelną kombinację szałwi i madery; a karp miał chrupiącą skórkę z bazylią i musztardą, do tego delikatny sos z wermutem i czerwoną papryką”. Gdy chodzi natomiast o zachowania seksualne, każdy opis rozkoszy oblizywania ust uznano by za żenujący w najlepszym razie, a pornograficzny — w najgorszym.
Gdybyście widzieli, ile dostaję listów, w których młode damy pytają: „Chciałabym wypróbować seks oralny, ale jak właściwie smakuje sperma?”; mężczyźni z kolei pytają: „Uwielbiam brać żonę oralnie, uwielbiam te jej soki podczas orgazmu, ale problem polega na tym, że ona w to nie wierzy i nie wiem, jak ją przekonać?”! Przekonalibyście się wtedy, jak pruderyjne i skąpe stało się nasze słownictwo seksualne.
Związki seksualne psują się i rozpadają bez ustanku nie z innego powodu, jak tylko ze względu na fakt, iż mężczyźni i kobiety nie potrafią sobie wzajemnie powiedzieć, czego pragną i co czują. Niedawno uczestniczyłem w programie dyskusyjnym w TV kanadyjskiej i zachęcałem widzów, by po prostu głośno mówili o tym, co ich gnębi w seksie. Proszę mi wierzyć, tamta publiczność mogła mówić o tym cały wieczór. Mówić o seksie, używając fachowych terminów, znajdując słownictwo, które pozwala mężczyźnie i kobiecie wyrazić swe apetyty i frustracje — a dla mnie to jest jeden z największych priorytetów seksualnego autotreningu.
Samotna kobieta masturbując się nie robi nic złego — korzysta z możności odczuwania przyjemności seksualnej, z jaką się urodziła. Masturbacja nie przynosi żadnej szkody fizycznej ani uczuciowej, ani też nie umniejsza zdolności samotnej kobiety do czerpania radości z seksu, kiedy ostatecznie znajdzie partnera. Oczywista prawda brzmi tak: możesz się masturbować na okrągło dzień i noc, bez jakiegokolwiek negatywnego skutku poza tym, że wzmocnią ci się palce.
Łatwo zrozumieć, dlaczego poprzednie pokolenia krzywiły się na masturbację. Poza purytańską niechęcią do wszystkiego co trąci przyjemnością dla samej przyjemności, weźmy pod uwagę istnienie wielu małych zbiorowości, których przetrwanie zależało od wzrostu populacji. Przeciętna długość życia była ograniczona, dzieci młodo umierały. Jeśli zatem kobieta miała popęd seksualny, wówczas najlepiej było go zrealizować, zachodząc w ciążę.
Lecz czasy się zmieniły, podobnie jak społeczeństwo. Obecnie miliony kobiet żyją bez kochanka, męża lub przyjaciela. Ale nadal mają apetyty seksualne i potępianie ich za masturbację jest nie tylko niewłaściwe — w kategoriach fizjologicznych, psychologicznych i politycznych — ale także absolutnie nie fair.
Każda kobieta masturbuje się w sobie właściwy sposób. Niektóre metody są całkiem proste, natomiast inne są rzeczywiście bardzo wyszukane. Otrzymałem list od 45–letniej kobiety z Phoenix, która przewiesiła na rynnie swego domu dwie pętle ze sznura, żeby przysunąwszy leżak pod mur, mogła włożyć stopy w te pętle i leżąc nago pod prysznicem na zewnątrz domu, skierować strumień ciepłej wody z prysznica bezpośrednio na łechtaczkę. „Mogę zamknąć oczy i w ogóle nie muszę się nawet dotknąć”.
Niektóre kobiety mogą uzyskać orgazm po prostu masując sobie piersi i brodawki, w ogóle nie dotykając się między nogami. Jednakże taka umiejętność jest zwykle bardzo rzadka i większość kobiet raczej uznaje pobudzanie piersi za dodatkową przyjemność przy masturbacji łechtaczkowej, a nie w jej zastępstwie. Każdy akt masturbacji jest inny, tak samo jak inny jest każdy stosunek seksualny. Poziom podniecenia i ostateczne poczucie zaspokojenia (lub jego brak) zależą od różnego rodzaju czynników, które w większości nie zależą od ciebie.
— Ile czasu upłynęło od ostatniego stosunku?
— Jaka jest pora miesiąca? (Czy jesteś tuż przed miesiączką?)
— Czy kochasz twego aktualnego partnera?
— Czy on cię podnieca?
— Czy obecnie masz jakąś nową i ekscytującą fantazję seksualną?
— Czy masz jakieś zmartwienia w życiu osobistym?
— Czy martwisz się twoją pracą, dziećmi, ogólnie bezpieczeństwem twego bytu?
— Czy masturbujesz się: (a) często; (b) czasami: (c) prawie nigdy?
— Czy czujesz się winna z powodu tego konkretnie aktu masturbacji?
— Czy przejmujesz się tym, iż jeśli nawet w tej chwili nie czujesz się winna, z pewnością będziesz się czuć winna później?
Pozornie całkiem logiczne wydaje się, że będziesz się czuć seksualnie bardziej sfrustrowana, jeśli od dawna nie kochałaś się z mężczyzną, i że im dłużej tego nie robiłaś, tym bardziej będziesz seksualnie sfrustrowana.
Chociaż nikt dotąd nie podjął żadnych istotnych badań na ten temat, z moich doświadczeń z okresu ćwierćwiecza poradnictwa seksuologicznego wynika, że kobiety pozbawione seksu przeżywają frustrację, która ma bardzo silne paralele z przeżyciami kobiet rzucających palenie papierosów, alkohol albo niektóre narkotyki.
Najpierw czują się pewne siebie i odważne. Potem zaczynają mieć wątpliwości. Później tęsknią, a okres tęsknoty trudnej do zniesienia może trwać całymi miesiącami. Potem, ni stąd, ni zowąd przestają o tym myśleć. Umysłem i ciałem, fizycznie i emocjonalnie, przystosowały się do nowego życia.
Okres potrzebny kobiecie na to, by przestała wciąż myśleć o seksie, jest diametralnie różny w przypadku różnych kobiet. Rozmawiałem z 49–letnią zakonnicą z Nowego Jorku, która wyznała, że wciąż ma silne doznania seksualne i że przez trzy lata sądziła, że „powinnam błagać o egzorcyzmy, bo w mojej duszy jest diabeł”.
Lecz kobiety przez dłuższy czas pozbawione seksu, w końcu zaczynają akceptować wstrzemięźliwość płciową i w miejsce namiętności seksualnej często budzą w sobie nową namiętność, taką jak sztuka, muzyka czy praca charytatywna. Kobieta bez mężczyzny niejednokrotnie osiąga szczyty kariery w przemyśle, polityce czy prawie, zapewne dlatego, że całą swoją seksualną i uczuciową energię poświęca karierze zawodowej. Spytałem kilka z nich, czy zrezygnowałyby z sukcesu w zamian za satysfakcję seksualną. Ich odpowiedzi sięgały od: „Absolutnie nie” przez „Nie” do „Tak, brak mi tego, ale nie zrezygnowałabym z mego statusu osobistego i 117.000 dolarów rocznie dla kilku takich sobie stosunków” — aż po odpowiedź pani mecenas: „Taki dylemat w ogóle nie istnieje. Jestem teraz finansowo niezależna, mogę kupić sobie tyle seksu, ile mi potrzeba”.
Co ciekawe jednak, spośród stu trzech wolnych kobiet pracujących zawodowo, z którymi rozmawiałem o seksie i życiu w celibacie, 37% przyznawało, że ma—sturbują się „raz na miesiąc, może częściej”; 28% „częściej niż raz na miesiąc”; 26% „raz na tydzień”, 17% „częściej niż raz na tydzień”; 14% „prawie codziennie”. Tylko 4% utrzymywało, że „nigdy się nie masturbują”.
Pamiętajmy, że nie była to reprezentatywna próbka kobiecej populacji z różnych klas społecznych i różnego pochodzenia. Była to mała, elitarna grupa kobiet robiących karierę i niezależnych od mężów czy kochanków finansowo, jak i emocjonalnie. A mimo to zdumiewa, jak wiele z nich uważa masturbację za absolutnie akceptowalny sposób uwalniania napięć seksualnych wolnej kobiety.
Oto co powiedziała mi 29–letnia Janice, rudowłosa księgowa z Omahy: „Zaczęłam się masturbować, kiedy byłam dzieciakiem. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek w życiu nie dawało mi to czystej przyjemności. Ale zawsze czułam się winna z tego powodu. Nie uważałam, że to coś złego, dopóki w szkole nie odbyła się pogadanka na temat seksu — miałam wtedy piętnaście lat. Prelegentka opisała masturbację jako «odrażającą i poniżającą» i stwierdziła, że dziewczynki, które masturbują się, nigdy nie będą potrafiły osiągnąć satysfakcji seksualnej, kiedy wyjdą za mąż, bo ich narządy płciowe będą «odrętwiałe» wskutek takiego postępowania.
Oczywiście, zaniepokoiłam się nie na żarty. Na jakiś czas udało mi się powstrzymać od masturbacji, ale tuż przed egzaminami, ze względu na wielki stres i ciężką pracę, znowu zaczęłam.
Pierwszy stosunek seksualny miałam w wieku siedemnastu lat z bardzo przystojnym piłkarzem imieniem Jake. Już nie gra w piłkę — jest księgowym — ale nadal się przyjaźnimy. To, co czułam, gdy mnie dotknął… to było po prostu fantastyczne. Myślę, że jestem o tyle wyjątkowa, że wręcz radość sprawiła mi utrata dziewictwa. Już wtedy wiedziałam, że tamta prelegentka mówiła bzdury, a masturbacja nie przynosi żadnej szkody. W każdym razie mi nie zaszkodziła. Na pewno nie byłam «odrętwiała». Podczas drugiego stosunku z Jakiem miałam orgazm, a potem następny i jeszcze jeden — było mi cudownie!
Jeśli chcesz znać moje zdanie, sądzę, że seks cieszył mnie jeszcze bardziej, bo masturbacja nauczyła mnie tak dużo o moich doznaniach i sposobach pobudzania.
Wyszłam za mąż mając dwadzieścia trzy lata — nie udało mi się, lecz wcale nie z powodu seksu, ale braku dopasowania. W dniu moich dwudziestych siódmych urodzin rozwiedliśmy się. Odtąd miałam mnóstwo sympatii, ale skoncentrowałam się na rozwoju własnej kariery i rozrywkach. Zbieram antyczną biżuterię i amerykańskie malarstwo prymitywne, uwielbiam muzykę. Myślisz, że w Omaha trudno o dobrą muzykę? Trzeba przyjść do Orpheum Theater!
Masturbuję się, ponieważ to lubię. Nie jest to szkodliwe i daje mi rozładowanie napięcia seksualnego. Najbardziej pobudza mnie masturbacja poza domem, na otwartym powietrzu. Czasami późnym wieczorem rozbieram się i idę na podwórko za domem. Jest bardzo osłonięte — sąsiedzi niewiele widzą. Kompletnie naga kładę się na bujanej kanapie ogrodowej, patrzę na gwiazdy i słucham dobiegających odgłosów: telewizora od sąsiadów, rozmów, muzyki albo hałasu ulicznego. Bawię się wtedy swymi brodawkami. Zawsze miałam bardzo czułe brodawki. Kiedy byłam młoda, miewałam orgazmy od samego ich przyszczypywania, ale to już od dawna mi się nie udaje.
Czasami przyszczypuję je klamerkami do bielizny albo kolczykami. Dla mnie to jest dodatkowa podnieta. Nie sądzę, żeby to był objaw masochizmu. Nie chciałabym naprawdę mieć przebitych brodawek ani nic w tym rodzaju. Ale kiedyś poznałam dziewczynę, która miała nabity w wargi sromowe diamencik i pomyślałam sobie, że mnie bardzo by to podnieciło i serio rozważałam coś takiego dla siebie.
Masturbuję się obiema rękoma. Lubię muskać łechtaczkę do góry środkowym palcem prawej dłoni — bardzo szybko, ledwie ją dotykając. Drugą rękę podkładam sobie pod pośladki i wsuwam w pochwę palec wskazujący i środkowy, a do odbytu kciuk. Cały czas muskając łechtaczkę prawą ręką, rytmicznie ściskam razem palce lewej dłoni. Zamykam oczy, czuję na skórze powiew wieczornego wiaterku i jestem w siódmym niebie.
Sądzę, że dla osiągnięcia orgazmu nie potrzebuję więcej czasu jak sześć lub siedem minut. Czy snuję fantazje? Czasami, ale one są raczej abstrakcyjne. W mojej ulubionej fantazji jestem niewolnicą, której nie wolno chodzić w ubraniu, a każdy mężczyzna, który tego chce, może mnie dotykać i brać do woli. Na przykład wtedy, gdy schylam się po talerz, mężczyzna może wsunąć palec w moją pupę, a ja muszę pozostać pochylona bez ruchu i wykonywać te wszystkie jego polecenia, aż nie skończy.
Nie mam natury osoby uległej. Wcale nie. Moi znajomi uważają mnie raczej za gwałtowną. Jednak wydaje mi się, że każdy z nas ma fantazje, w których jest seksualnie zdominowany”.
Oczywiście, Janice ma całkowicie rację. Wiele osób ma erotyczne fantazje, w których są bezradni lub ulegli. Takie fantazje uwalniają nas od wszelkiej odpowiedzialności za nasze zachowania seksualne i (zwłaszcza u mężczyzn) zręcznie likwidują lęk przed porażką w łóżku. Przeczytaj jakiekolwiek czasopismo erotyczne dla mężczyzn, a przekonasz się, że na ogół opisywane przez nich akty seksualne nie łączą się z gwałtem ani przemocą wobec kobiet. W męskiej pornografii de facto bardzo rzadko mężczyzna w ogóle robi cokolwiek. Aktywność to domena kobiet. Mężczyźni nie muszą ryzykować, żeby nie doznać niepowodzenia. Nie muszą ponosić winy za niezręczną albo niekompetentną technikę seksu, albo za niezdolność doprowadzenia partnerki do orgazmu, albo też za niemożność utrzymania erekcji.
Na podobnej zasadzie w erotycznych pismach dla kobiet właśnie mężczyzna porywa ją i unosi bezradną do sypialni po to, by robić z nią różne niegodziwe rzeczy. Kobieta zaś może się ograniczyć jedynie do słabego protestu, gdy on rwie na niej majtki i siłą wsuwa między jej nogi tę swoją „machinę miłości”.
Pamiętaj, że z samego faktu, iż masz fantazje o skrajnie „ostrych” zachowaniach seksualnych podczas masturbacji, w ogóle nie wynika, że naprawdę chciałabyś je urzeczywistnić i że jesteś choć trochę „zboczona”.
Fantazja to fantazja i dla większości dobrze przystosowanych ludzi to wszystko. To sposób na podniety mentalne i fizyczne, które nie przynoszą większej szkody niż oglądanie podniecającego filmu albo czytanie powieści, która wywiera na tobie wielkie wrażenie.
Oprócz wysoce stymulującej kombinacji palców i fantazji na rynku mamy olśniewający wybór zabawek seksualnych, które mogą zintensyfikować doznania masturbacji samotnej kobiety. Wszystkie one dostępne są na zamówienie w sprzedaży wysyłkowej (dzięki czemu nie musisz krępować się, kupując je przy ladzie). Reklamy katalogów zabawek seksualnych zwykle znajdują się na ostatnich stronach „Playboya” i innych pism dla panów.
Najlepiej sprzedającą się zabawką seksualną jest „Motylek Joni” (i jego różne wersje). Jest to wibrator w kształcie motylka z różowego winylu, który kobieta mocuje w pochwie z pomocą czterech elastycznych tasiemek. Zawiera „stymulator łechtaczkowy”, „tantalizator analny” i cztery rzędy „wypustek stymulujących”. Kobieta musi tylko włączyć go, a motylek „poleci i obdarzy ją emocjonującą wibracją w całym obszarze waginalnym”. Intensywność wibracji można kontrolować trzymanym w ręce przełącznikiem. W reklamie „Motylka Joni” czytamy: „OSTRZEŻENIE: po zamocowaniu we właściwym miejscu i uruchomieniu nie masz ucieczki od doznań rozkoszy!”
Oto relacja 33–letniej Roxanny, sekretarki z Pittsburga: „Nieszczególnie podobał mi się wygląd «Motylka Joni». Kojarzył mi się ze staroświeckim pasem do podpasek. Zupełnie nie przypominał zwykłego wibratora w kształcie penisa, który można zwyczajnie trzymać pod poduszką albo w szufladzie nocnego stolika i wyjąć, jeśli ma się na to ochotę. Miałam poczucie, że przygotowuję się do masturbacji, a to było odpychające. Nie wstydzę się masturbacji. Cóż innego można robić, jeśli się nie ma kochanka? Lecz zakładając motylka, czułam się zdecydowanie niepewnie, może nie tyle nieadekwatnie, nie tyle zażenowana, co rzecz w tym, że to trochę… przypomina samotność w wigilię Bożego Narodzenia i używanie specjalnego uchwytu do przytrzymania opłatka z jednej strony, żeby można było podzielić się nim samotnie.
Jednak kiedy przypięłam i uruchomiłam motylka, muszę przyznać, że doznanie było sensacyjne. Z pewnością masz dziewięć na dziesięć szans, że się dzięki niemu mocno podniecisz! Daje ci delikatną, nieprzerwaną wibrację, od której ja miałam absolutnie unikalne mrowienie między nogami… nigdy, ale to nigdy nie czułam czegoś podobnego. Potrzebowałam sporo czasu, aby osiągnąć orgazm, ale myślę, że głównie chodziło o brak przyzwyczajenia i pewną dozę oporu przed czymś, co wygląda jak narzędzie chirurgiczne.
Pierwszy orgazm nadszedł zupełnie niespodziewanie… tak po prostu narastał we mnie, a już po chwili kurczowo trzymałam się prześcieradła i cała trzęsłam — coś koło sześciu stopni w skali Richtera! Potem miałam kolejny, następny i jeszcze jeden. Nigdy w życiu nie miałam czterech orgazmów, jeden po drugim. Na końcu więc czułam się wyczerpana. Pewnie mogłabym mieć ich jeszcze więcej, bo wspaniałe w motylku jest to, że nigdy się nie męczy, nie przewraca na bok i nie zasypia wtedy, gdy go najbardziej potrzebujesz. Wystarczą tylko baterie.
Zmieniłam zdanie i polubiłam go, bo mogę go nosić pod piżamą i włączać, jak tylko czuję się choć troszkę napalona”.
Nawet wspomniany przez Roxannę „zwyczajny wibrator w kształcie penisa” przeszedł radykalną transformację. Współczesna technologia produkcji lateksu i wprowadzenie nowych plastyków oznacza zastąpienie starego, sztywnego wibratora w kształcie rakiety niezwykle wyrafinowanymi i wiernymi w każdym szczególe wibratorami, które ledwo różnią się od prawdziwego penisa — poza tym, że wibrują i na końcu nie mają mężczyzny.
Nadal są do nabycia proste wibratory w kształcie rakiety, ale dziś ich wyposażenie dodatkowe stanowi cała gama ekstrakońcówek. Na przykład „Zestaw do namiętnej gry wstępnej” zawiera podstawowy wibrator i szereg gadżetów, które można na nim zamocować: (a) miękki kapturek do stymulowania brodawek, (b) miękki kapturek do wibracji łechtaczkowej, (c) palik w kształcie krzywki do stymulacji tzw. «przestrzeni G», (d) cienki paluszek do wibracji analnej, (e) miękki pędzelek do „mrowienia po całym ciele”.
W kategorii Jak żywe” mamy duży wybór wibrujących penisów. „Kolos” to wibrator „przeznaczony dla koneserek, które pragną realistycznych doznań, jakie daje dobry, sztywny penis głęboko w pochwie. Ten palik ze skóropodobnego lateksu ma we wzwodzie dwadzieścia dwa cm długości, lekko łukowaty trzon i fantastycznie realistyczny hełm”.
Dostępny jest także penis długości dwudziestu pięciu cm, wykonany według odlewu ogromnego narządu gwiazdora porno, Bucka Bronsona, który zwisa mu prawie do kolan. „Wyprodukowano go z najbardziej realistycznego tworzywa przypominającego skórę i nawet pachnie jak prawdziwy penis”. Ma ,jak prawdziwe w dotyku” jądra, które dają się przemieszczać, a po ściśnięciu moszny następuje wytrysk.
Jednym z najlepiej się sprzedających wibratorów na świecie jest „Billy Boy”, gruby, łukowato wygięty penis z motorkiem do wibracji o zmiennych obrotach. Poza tym, że jest taki gruby, jego najbardziej wyróżniającą cechę stanowi podstawa trzonu z „obrotowymi, wypukłymi wypustkami”. Dostępny jest w kolorze różowym albo czarnym, zależnie od tego, w jakim kolorze ma być twój fantazyjny kochanek!
„Głębokościowiec” to penis, który faktycznie po włączeniu sam się przesuwa w tę i z powrotem. „Trzygwiazdkowiec” ma trzy wibrujące stymulatory łeehtacz—kowe uwypuklone u podstawy, więc im głębiej wsuwasz go do środka, tym mocniej masuje łechtaczkę.
Innym bestsellerem jest „Mr. Seks”, wykonany z elastycznego plastyku, „w wyglądzie, dotyku i działaniu dokładnie jak solidny, gorący penis, głodny seksu”. Inne wibratory mają na końcu światełko albo element grzejny, który rozgrzewa je do „temperatury wzwiedzionego penisa” — jakakolwiek ona jest.
Wśród ponadwymiarowych jest penis „Gigant”, który po umieszczeniu w pochwie można napompować do pożądanej wielkości: „nabrzmiewa do eksplozji, by cię zadowolić”. Jest także mający ponad dwadzieścia pięć cm „Wielki Jock”: „wsuń go ostrożnie, zwiększając powoli do maksimum moc wibracji, jeśli masz pewność, że wytrzymasz”. „August Mocny” to „dwadzieścia sześć cm pulsującej rozkoszy — niewiarygodnie realistyczny, aż do nabrzmiałych żyłek, powiększających efekt pobudzania”.
W ostatnich latach stymulacja analna wyszła na światło dzienne i dziś otwarcie już reklamowane są analne wibratory i „wtyczki”. Najmniejszym z nich jest trzy—rzędowy wibrator ze specjalnie szeroką podstawą. Najzabawniejszy jest wibrator w kształcie piąstki, która po włączeniu wymierza zapalczywie ciosy na prawo i na lewo. Największy jest „analny goliat” — potężny, czterdziestocentymetrowy plastykowy penis z rękojeścią, dzięki której wygląda bardziej jak miecz przeznaczony do „gigantycznej stymulacji analnej”.
Wśród innych stymulatorów analnych są: „penetrator analny”, cienki, giętki wibrator z wypustką na końcu w kształcie żarówki, który głęboko wnika w odbytnicę; „mediator analny” — zakrzywiony wibrator analny z wypustkami, a także „tłuczek analny”, wibrator analny ze zmiennymi obrotami z nawojem śrubowym.
Niektóre samotne kobiety uważają sztuczne penisy i wibratory za poniżające, zwłaszcza te, które postanowiły żyć bez mężczyzny. Sądzą tak kobiety, które są po rozwodzie albo znajdują się w separacji lub też dotąd nie poznały jeszcze „Mężczyzny Doskonałego”.
Oto, co napisała 25–letnia Sara z Sacramento, pracownik socjalny: „Jestem normalną, czułą kobietą, która nie ma żadnych kłopotów z seksualnymi kacami. Jednak nigdy nie biorę pod uwagę masturbacji martwym przedmiotem — wibratorem. Jeśli nie mogę mieć prawdziwego, to z całą pewnością nie chcę plastykowego penisa! To naprawdę jest szczyt arogancji ze strony mężczyzn, że produkują sztuczne penisy dla kobiet, które z istotnych powodów nie mają dostępu do prawdziwych. Dlaczego nie robią sztucznych pochew dla samotnych mężczyzn?”
Mężczyźni oczywiście mają dostęp do sztucznych pochew o każdym możliwym do wyobrażenia kształcie, wielkości i wariancie — od sztucznej kobiety z mocnego lateksu, przez kobietę nadmuchiwaną (pompka nożna w komplecie), do „Pussy Galore” („Weź kawałek mnie ze sobą do domu! Dziś wieczorem mogę ci zaoferować dwie wersje mojej słodkiej cipki, która z pewnością zachwyci cię, tak jak moja prawdziwa cipka, według której zostały wymodelowane. Obie działają na pompowanie, aby symulować orgazm”).
Jakkolwiek rozumiem punkt widzenia Sary, naprawdę nie sądzę, że to „arogancja ze strony mężczyzn” skłania do produkcji i sprzedaży sztucznych penisów i innych zabawek seksualnych dla kobiet. A sprzedaje się je w dość imponujących ilościach. Choć sprzedawcy zabawek seksualnych nie są skłonni tego przyznać, więcej sztucznych penisów kupują mężczyźni. Nie zmienia to faktu, iż tysiące sztucznych penisów, jako bezpośrednią pomoc przy masturbacji, kupują wolne kobiety.
A dlaczegóż by nie? Są czyste, nieszkodliwe, przyjemne i niewymagające… a kiedy się z nimi skończy, można je zamknąć w szafce i zapomnieć o nich. Łatwiej niż o mężczyźnie.
Posłuchajmy Angeli, 26–letniej rozwódki z Austin w Teksasie: „Jakiś rok temu przyjaciele urządzili u siebie przyjęcie, na którym sprzedawano seksowną bieliznę. Kupiłam sobie satynową koszulkę, która bardzo mi się podoba i którą nadal czasami noszę wieczorem, kiedy jestem sama w domu. Kupiłam także zestaw trzech różnych trójkącików łonowych, które świetnie się nosi pod dżinsy albo spodnie, bo nie widać linii majtek. Znajoma dziewczyna dała nam też kilka katalogów sprzedaży wysyłkowej. Zabrałam je do domu i przeglądając wieczorem, znalazłam jeden — pełen wszelkiego rodzaju zabawek seksualnych, takich jak wibratory i penisy oraz inne, o których nigdy wcześniej nie słyszałam.
W tym katalogu zobaczyłam penis o nazwie «Mr. Seks». W reklamie napisano, że jego dotyk przypomina całkowicie prawdziwy penis. Wciąż na niego patrzyłam, a gdy się położyłam wieczorem do łóżka, znowu przyszedł mi na myśl i tak się nim podnieciłam, że się ma—sturbowałam. Dotychczas podczas masturbacji nigdy nie używałam żadnych przedmiotów. Wiedziałam, że niektóre dziewczyny w szkole posługują się przy tym butelką od szamponu albo uchwytem szczotki do włosów. Jedna dziewczyna, imieniem Susan, zawsze masturbuje się uchwytem kija baseballowego, z prezerwatywą i wszystkim!
Ja natomiast zwykle kładłam się na łóżku z szeroko rozsuniętymi nogami. Potem lewą ręką odciągałam wargi sromowe, a prawą wodziłam palcami po łechtaczce. Robiąc się mocniej podniecona, składałam razem opuszki palców lewej dłoni i szybko zanurzałam je w rozwartej cipce — w tę i z powrotem. Zawsze tak robiłam, ale zapewne każda kobieta ma własny sposób. Nigdy nie pomyślałam o użyciu substytutu penisa.
Przez niemal miesiąc opierałam się przed kupnem «Mr Seksa». Ale którejś nocy przyśniło mi się, że kupiłam go i wolno wsuwam do swej cipki. Czułam taką ekstazę, że jęczałam i płakałam. W istocie tak bardzo jęczałam i płakałam, że się obudziłam. Leżałam nie śpiąc przez ponad godzinę, a leżąc pomyślałam: To śmieszne. Jesteś dorosła. Możesz robić, co chcesz. Jeśli chcesz sztucznego penisa, no to go kup. Na co czekasz? Nikt się o niczym nie dowie!
Więc nazajutrz telefonicznie złożyłam zamówienie. Dziewczyna przyjmująca zlecenie wysyłki zachowywa—łam się obojętnie. Dzięki temu miałam poczucie, że zamawianie plastykowego penisa jest najbardziej naturalną i najnormalniejszą rzeczą na świecie. I oczywiście, jeśli jesteś wolną kobietą, bez kochanka, ale cieszy cię dotyk grubego penisa w tobie — a której kobiety nie cieszy, choćby okazjonalnie — wówczas zamawianie plastykowego penisa jest faktycznie najbardziej naturalną i najnormalniejszą rzeczą na świecie.
Ta dziewczyna nawet spytała mnie, czy chcę wariant osiemnaście czy dwadzieścia cm, a kiedy poprosiłam ojej opinię, oznajmiła: «Dwudziestka jest o dziesięć dolarów droższa, proszę pani, ale radzę nie oszczędzać».
«Mr Seksa» przysłano trzy czy cztery dni później w miękkiej, wyściełanej kopercie. Otworzyłam ją i proszę, oto on: sztywny, ale elastyczny, połyskujący, różowy z wielką główką jak prawdziwy penis, z żyłkami do dołu trzonu. Nie mogłam go od razu wypróbować, bo spóźniłabym się do pracy, ale myślałam o nim cały dzień. Kiedy przed południem poszłam do toalety, przekonałam się, iż jestem tak wilgotna, że aż mam mokre majtki. Kusiło mnie, żeby się masturbować z miejsca w toalecie, ale postanowiłam odczekać, aż wrócę do domu i użyję «Mr Seksa».
Po powrocie z pracy od razu poszłam do sypialni i natychmiast się rozebrałam. «Mr Seks» czekał na mnie tam, gdzie go zostawiłam: pod poduszką. Położyłam się na łóżku, rozsunęłam nogi i zaczęłam się dotykać w mój zwykły sposób, rozwierając wargi sromowe i wodząc palcami po łechtaczce. Potem już nie potrafiłam się powstrzymać. Sięgnęłam pod poduszkę i wyjęłam «Mr Seksa». Był zdumiewająco ciepły i jak żywy — nie było w nim nic z zimnego plastyku. Wetknęłam go między swe nogi i leciutko uderzałam główką o mój rozwarty srom. Cały czas wciąż palcami pocierałam łechtaczkę, aż pochwa zrobiła się tak soczysta, że co rusz wydawała takie lepkie: płask, płask.
Podniosłam głowę z poduszki, żebym mogła dokładnie wszystko zobaczyć. Szeroko rozwarłam wargi sromowe i następnie powoli wepchnęłam główkę «Mr Se—ksa» w siebie. Cały czas opuszki moich palców krążyły na łechtaczce, która sterczała jak różowy ptasi dziobek. Wepchnęłam «Mr Seksa» głębiej, potem wysunęłam go o kilka centymetrów i znowu wsunęłam. Szybciej i mocniej pocierałam łechtaczkę. Czułam, że lada chwila wybuchnę jak wulkan.
Odwróciłam się na łóżku, żeby widzieć się w lustrze komódki. Miałam różowe i nabrzmiałe wargi sromowe, sklejone od wilgoci włoski łonowe. «Mr Seks» cały wszedł we mnie, całe dwadzieścia cm, a kiedy go wysunęłam, pochwa wciąż zachowywała ten kształt, gdy on był w środku: idealne koło. «Mr Seks» był calutki śliski od moich soków.
Suwałam nim coraz szybciej i coraz szybciej pocierałam łechtaczkę. Ogromnie mnie to zafascynowało. To nie było to samo co seks z mężczyzną, ale dawało mi ten sam rodzaj fizycznego podniecenia, a do tego coś jeszcze — poczucie wolności: oto ja, dorosła kobieta, która może robić, co chce, choćby to było nie wiem jak «nieprzyzwoite» i która całkowicie panuje nad doznaniami własnej rozkoszy seksualnej.
Zbliżając się od orgazmu, suwałam «Mr Seksa» w o wiele wolniejszym tempie i mocno go ściskałam mięśniami pochwy, żebym mogła czuć każdy jego centymetr, jego główkę, jego żyłki i ten wielki, gumiasty trzon.
Miałam jeden z tych orgazmów, od których robi ci się ciemno przed oczami, miotasz się po całym łóżku, kopiesz, wymachujesz rękoma i nic nie jest w stanie cię powstrzymać. Kręciłam «Mr Seksem» dookoła wewnątrz mojej pochwy, aż do ostatniej uncji rozkoszy z orgazmu. Potem położyłam się z zamkniętymi oczami, czując się wyśmienicie zaspokojona i wolno to wsuwałam go, to wysuwałam ze mnie.
Najbardziej lubię w «Mr Seksie» to, że jeśli chcę, mogę go trzymać w sobie całą noc. Wystarczy wsunąć go do środka i założyć ciasne majtki, które nie pozwolą mi go wycisnąć. To tak, jakbym miała sztywny penis mężczyzny w sobie od rana do nocy… a tego rzecz jasna żaden prawdziwy mężczyzna nie może dokonać! Już dwa razy tak zrobiłam i za drugim razem masturbowałam się osiem razy przez całą noc.
Choć nie mam kochanka, naprawdę mam mnóstwo seksu”.
Angela jest typowym przykładem wielu samotnych kobiet, które wypróbowują sztuczny penis albo inne zabawki seksualne do masturbacji. Na początku prawie wszystkie czują, że posługiwanie się nimi jest poniżające albo wstydliwe — jak przyznanie się, że nie potrafiły zainteresować prawdziwego mężczyzny z prawdziwym penisem.
Jednak w korzystaniu ze sztucznego penisa nie ma nic wstydliwego. To po prostu pomoc do uzyskania rozkoszy seksualnej i uwolnienia się od napięć seksualnych. Oto co powiedziała 28–letnia Candice, stewardesa z Charleston w Południowej Karolinie: „Oczywiście, że mam wibrator i używam go do masturbacji. To nie jest zamiast seksu z mężczyzną, ale kiedy aktualnie jestem między jednym a drugim romansem, z całą pewnością usuwa napięcia seksualne. Czasami myślę, że zrobiłabym niejeden dość poważny błąd, godząc się na «złą» randkę, gdybym nie była spokojna, zrównoważona i opanowana. A te wszystkie cechy daje mi masturbacja. Ani myślę za wszelką cenę i z desperacją szukać penisa, a tak właśnie robią niektóre moje koleżanki”.
Posłuchajmy 40–letniej Renaty, rozwódki z Cleveland: „Moje małżeństwo rozpadło się, ponieważ brakowało mi doświadczenia seksualnego. Jako dziewczyna prawie niczego się nie dowiedziałam o seksie. Matkę każda wzmianka o seksie wprowadzała w śmiertelne zażenowanie, choć — gdy miałam czternaście lat — na mojej poduszce zostawiła broszurkę o tym, skąd się biorą dzieci, z dopiskiem: «Mam nadzieję, że ci się przyda».
Miałam w szkole bardzo sympatyczną nauczycielkę, która prosto i szczerze odpowiadała na wszystkie moje pytania o seks. Lecz to nie wystarczało. Ucząc się seksu, potrzebujemy czegoś więcej niż tylko odpowiedzi, bo przeważnie w ogóle nie znamy pytań. Jak masz zapytać o wielokrotny orgazm, skoro nie masz w ogóle pojęcia, że możesz mieć pojedynczy orgazm? Jak masz zapytać o seks analny, który daje kobiecie prawdziwą rozkosz, skoro nie masz zielonego pojęcia o istnieniu seksu analnego?
Rozpad naszego małżeństwa nastąpił po równi z winy mego męża jak i mojej. Przez siedem lat żyłam w stanie błogiej niewiedzy myśląc, że nasze pożycie jest cudowne, bo Maurice kładzie się na mnie dwa czy trzy razy tygodniowo. Mówiąc prawdę, nie za bardzo podobały mi się stosunki seksualne, ale byłam szczęśliwa, bo Maurice wydawał się szczęśliwy, a ja uwielbiałam przytulać go i sprawiać, żeby mnie całował.
Czasami podczas seksu pieścił mnie między pośladkami, a ja nie miałam nic przeciwko temu. Niekiedy próbował tam wepchnąć swój palec, ale reagowałam na to napinając mięśnie i ściskając razem pośladki, żeby nie mógł tego zrobić.
Próbował mnie całować między nogami, ale i ten pomysł mi się nie podobał, a za każdym razem, kiedy on «szedł w dół», obracałam się na bok, żeby tego nie mógł robić. Wiedziałam, że mężczyźni w łóżku się bardzo roznamiętniają, a matka dawno ostrzegała mnie, iż zawsze próbują robić «różne rzeczy». I zawsze twierdziła: «nie musisz robić niczego, czego robić nie chcesz… nie musisz robić niczego, co nie jest właściwe».
Więc oczywiście, będąc taka zielona, uważałam, że to nie jest właściwe, aby mężczyzna całował mój srom i że nie jest właściwe, aby mężczyzna wtykał palec w moją pupę. Nie miałam w ogóle pojęcia — zanim nie doszło do sprawy rozwodowej — że mój mąż próbował także nakłonić mnie do obdarzenia go seksem oralnym. Zawsze zastanawiałam się, dlaczego wciąż w łóżku, gdy razem oglądamy tv, on siada w taki sposób, by jego penis był tak blisko mojej twarzy. Zwykle przykrywałam go kołdrą i mówiłam, żeby się nie odkrywał.
Trudno może to wywnioskować, ale ja jestem bardzo zmysłowa. No, teraz jestem — bo już odkryłam mój seksualizm.
Mąż zostawił mnie dla dziewczyny pracującej w jego biurze. Była ładna, ale wcale nie ładniejsza ode mnie. Miała dobrą figurę, ale ja mam wiele większy biust, a Maurice zawsze powtarzał, że lubi duże biusty. Kiedy wprost spytałam go, dlaczego ona bardziej go pociągała niż ja, oznajmił: «Byłaś oziębła». Całkiem mnie zamurowało. Możesz sobie wyobrazić, że po siedmiu latach w twoim przekonaniu udanego i aktywnego pożycia mąż mówi ci coś takiego prosto w oczy?
Mąż dodał: «Ona robi to wszystko, czego ty nigdy nie robiłaś». Spytałam go: «Czego nigdy nie robiłam? Powiedz mi!» Ale nie raczył powiedzieć. Nie dał mi w ogóle szansy, bym mogła się zorientować, czego nigdy nie robiłam, i spróbować to zrobić.
Przez dłuższy czas byłam bardzo przygnębiona. Potem wzięłam do ręki jedną z twoich książek, Magię seksu. Dopiero ona otworzyła mi oczy. Poczułam się zażenowana, że tak mało wiedziałam o seksie i sztuce miłosnej. Nagle dotarło do mnie, o co chodziło Mauri—ce’owi i dlaczego musiał się czuć taki sfrustrowany.
Postanowiłam przekonać się, na co mnie stać w seksie — jak sugerujesz w tej książce. Zaczęłam dbać o siebie, poszłam do fryzjerki, do manicurzystki. Zdepilowałam nogi, a także cały «obszar bikini». Po prostu uwielbiam wygląd mojego wygolonego sromu! Poszłam do masażystki, żeby zlikwidować napięcie moich mięśni. Co dzień rano oglądałam się w lustrze całkiem naga i mówiłam do siebie: «Jesteś piękna». I wierzę w to. Postanowiłam więc, że któregoś dnia ktoś inny też w to uwierzy.
Odbyłam całą tę procedurę poznawania własnego ciała, jaką zalecasz: poznawanie doznań seksualnych przez dotykanie się, poznawanie siebie przed lustrem, rozwieranie pochwy, żeby mieć wgląd do samego środka i zobaczyć, jak tam wyglądam, poznać ten kształt. Kiedy byłam młodsza, nigdy się tam nie dotykałam. Prawdopodobnie zniechęciła mnie do tego matka. Natomiast spędzenie jednej czy dwóch godzin przed lustrem w szerokim rozkroku, dotykanie i pocieranie, obserwowanie moich reakcji podczas pobudzenia seksualnego, zlokalizowanie łechtaczki i dziurki, którą robię siusiu (miałam trzydzieści jeden lat i nigdy dotąd jej nie oglądałam) — wszystko to było cudowne i pouczające. Sprawiło, że znów poczułam się atrakcyjnie, seksownie, kobieco — czyli dokładnie na odwrót, niż czułam się, kiedy mąż zostawił mnie dla tamtej dziewczyny.
Przez jakiś czas masturbowałam się palcami, ale to mnie nie satysfakcjonowało i nigdy nie potrafiłam osiągnąć orgazmu. Może powodem, było to, że nigdy się nie masturbowałam jako nastolatka i jedyny rodzaj orgazmu, jaki znałam, to był ten ze stosunków z Maurice’em. Zwyczajnie brakowało mi doznania obecności penisa w pochwie.
Zrobiłam, jak zaleciłeś i kupiłam wibrator. Nie wiem, jak się nazywa, ale jest ogromny, większy od prawdziwego penisa. Naprawdę skłonił mnie do jego zakupu fakt, że miał napletek, a Maurice jest Żydem i oczywiście jest obrzezany — więc mnie zafascynował widok penisa z napletkiem. Wiesz, jak się nazywa? «Czuły gigant».
Wieczorem położyłam się i wcisnęłam wibrator do wnętrza pochwy. Kilka razy wsunęłam go i wysunęłam, bo zachwyciło mnie obciąganie się napletka i powtórne jego naciąganie. Potem go włączyłam — w życiu nie czułam czegoś podobnego! Tak bardzo mnie podniecił, że musiałam go wyjąć. Potem naszedł mnie pomysł w związku z tym, o czym wspominałeś w twej książce. Natarłam «Giganta» kremem nawilżającym, przewróciłam się na bok i bardzo delikatnie przyłożyłam jego końcówkę do mojego odbytu.
Nie wydawało mi się możliwe wsunięcie go do środka — wydawał się taki potężny, a mój odbyt taki ciasny! Napisałeś jednak, że jeśli będę przeć na wibrator, mięśnie się rozewrą. Tak się też stało. Parłam mocniej, odbyt się otworzył, więc wsunęłam potężny, śliski penis prosto do środka, do samego końca — dalej już się nie dało, bo był za szeroki.
Włączyłam wibrator i poczułam się tak, jakby wibrowała moja dusza. Miałam orgazm chyba przed upływem minuty, potem następny i jeszcze jeden, choć już mniejszy. Pierwszy raz w życiu wsunęłam sobie coś do pupy i bardzo mi się to spodobało! Położyłam się na wznak, z wibratorem we mnie, i delikatnie wodziłam wokół niego palcami. Miałam czerwony odbyt, trochę obolały, ale uwielbiałam to doznanie mrowienia. Nie mogłam uwierzyć, że tak bardzo się rozciągnął… ale przecież widziałam wystający uchwyt potężnego penisa. Nagle uświadomiłam sobie, że mogłam pozwalać Maurice’owi na wsuwanie palca, a nawet penisa do środka. Gdybym wtedy wiedziała…
Tak bardzo spodobał mi się wibrator, że kupiłam następny i teraz zazwyczaj używam dwóch. Nie muszę wiele robić. Jeden wsuwam do pupy, a drugi do pochwy i włączam maksymalną wibrację. Potem przyciskam opuszek palca do łechtaczki i to wystarcza, bym miała orgazm w ciągu najwyżej dwóch lub trzech sekund.
Bardzo dużo nauczyłam się o sobie w kwestii seksu. Nauczyłam się, że jeśli jestem mocno pobudzona, mogę bardzo szybko osiągnąć pierwszy orgazm, a zaraz potem następny, głębszy. Nauczyłam się, że lubię, gdy penis jest skierowany pod lekkim kątem do góry, by naciskał na przednią ściankę pochwy. Nauczyłam się, że bardzo lubię stymulację analną… a właściwie, chciałabym mieć w sobie wibrator analny wówczas, gdy mężczyzna odbywa ze mną stosunek. Założę się, że jego by to ogromnie roznamiętniło!
Niektórych rzeczy nie da się zrobić z wibratorem. Nie można na nim ćwiczyć seksu oralnego. Lecz teraz, skoro zaczęłam się seksualnie wyzwalać, marzę także o stosunku oralnym. Tęsknię do języka mężczyzny w mojej pochwie i tęsknię do penisa w mojej buzi”.
Miesiąc po rozmowie ze mną na temat techniki swej masturbacji Renata poznała na potańcówce o dwa lata od niej starszego mężczyznę. Zaczęli się spotykać, a po dwóch tygodniach ich romans przerodził się w intymny związek.
Oto co opisała: „Nasz związek jest absolutnie cudowny. Nie jak związek z Maurice’em. Naprawdę idę na całość i razem z Davidem robimy wszystko, co opisałeś w twej książce, a nawet jeszcze więcej! David twierdzi, że bez cienia wątpliwości jestem najbardziej seksowną kobietą, jaką spotkał w życiu. Nie wiem, czy na horyzoncie jest małżeństwo, ale jestem pewna, że będziemy długo razem i będzie nam ze sobą dobrze, bez względu na ostateczny rezultat!”
Jak widać, masturbacja poza tym, iż jest przyjemna, może także być bardzo kształcąca. Kobiety, które nigdy się seksualnie nie stymulowały, mogą mieć trudności
z przekazaniem kochankowi, w jaki sposób może najszybciej i najintensywniej je pobudzić. Częstokroć, wypróbowawszy masturbację, poznają nowe podniety, które poprzednio w ogóle nie przyszłyby im do głowy.
Jenny, 23–letnia modelka z Oakland w Kalifornii, stwierdziła, kiedy zaczęła się masturbować, że błyskawicznie pobudza ją rytmiczne przyciskanie i pociąganie palcami zewnętrznych warg sromowych, z jednoczesnym szybkim i lekkim muskaniem łechtaczki.
W istocie pociągała ona mięśnie rozmieszczone po obu stronach sromu. Łączą się one tuż powyżej wejścia do pochwy tworząc „łuk”, w którym znajduje się łechtaczka. Zatem każde pociągnięcie do dołu pociąga głęboko osadzony trzon łechtaczki, co sumuje się z doznaniami od muskania jej koniuszka.
Ta technika masturbacji może być bardzo skutecznie wykorzystana podczas stosunku, zwłaszcza jeśli penis wnika z boku albo od tyłu. Mężczyzna może wówczas sięgnąć dookoła podczas stosunku i zastosować to samo rytmiczne pociąganie warg zewnętrznych. Wiele kobiet przekonało się, że to przyspiesza uzyskanie orgazmu, a także ma wpływ na jego większą „głębię”.
Masturbując się, poświęć trochę czasu na zlokalizowanie u siebie „przestrzeni G”. Faktycznie taki magiczny punkt nie istnieje i kobieta nie ma możliwości, by pobudzając go, mieć natychmiastowy orgazm — stąd też staram się zawsze unikać terminu „przestrzeń G”. Jest to po prostu miejsce, w którym ścianka twej pochwy jest najbliższa podłoża łechtaczki.
Twoja łechtaczka wcale nie jest tylko małym koniuszkiem wystającym u szczytu sromu. Jest to po prostu żołądź wysoce wrażliwego narządu, zagłębionego tuż pod skórą. Każda kobieta ma łechtaczkę innej wielkości (podobnie jak każdy mężczyzna ma innej wielkości penis), ale przeciętnie ma ona ok. dwóch i pół cm. Powinnaś z łatwością wyczuć jej trzon.
Jeśli wsuniesz do pochwy dwa palce i wyczujesz przód ścianki pochwy, powinnaś od wewnątrz umiejscowić łechtaczkę. Może się to okazać nie aż tak rewelacyjnie łatwe, bowiem zależy od długości twoich palców i położenia łechtaczki; może skuteczniejsze okazać się tu użycie wibratora. Można nabyć wibrator specjalnie wygięty, który wzmaga nacisk na przednią ściankę pochwy podczas masturbacji.
Rytmicznie naciskając „przestrzeń G”, poczujesz, jak nabrzmiewa i twardnieje twoja łechtaczka — ale jeśli nic nie poczujesz, nie martw się. W zależności od budowy anatomicznej, jedne kobiety lubią dość mocny nacisk w „punkcie G”, podczas gdy inne ledwie tolerują delikatny bodziec.
Najlepszy sposób dotykania punktu „G” polega na zleceniu tego twemu ukochanemu. Połóż się na wznak i szeroko rozsuń nogi, żeby on mógł wsunąć głęboko do pochwy oba środkowe palce. Jeśli je lekko zegnie, tak by opuszki dotykały przedniej ścianki pochwy, będzie w stanie z łatwością wyczuć twój najczulszy punkt. Wiele kobiet podaje, że taka stymulacja dała im najsilniejsze i najbardziej satysfakcjonujące orgazmy. Na pewno nie zaszkodzi spróbować zlokalizować ten punkt. Nawet jeśli ci się nie uda, to podczas prób zaznasz sporej dozy radości erotycznej.
W rezultacie masowania „przestrzeni G” podczas masturbacji lub stosunku znacznie zwiększyć się może wypływ wydzieliny z pochwy. W istocie niektóre kobiety wydzielają jej tak dużo podczas orgazmu przy pobudzeniu punktu „G”, że wydaje się im, iż zmoczyły się do łóżka. Zwykle mówimy wtedy o „mokrym orgazmie” — a że nie chodzi o posiusianie się w łóżku, poznasz to z łatwością po zapachu i konsystencji płynu, który z ciebie wycieka.
Od zamierzchłych czasów istnieją dość niesamowite mity co do ilości płynów w organizmie kobiety podczas orgazmu. Oto dla przykładu wyjątek z wiktoriańskiej powieści erotycznej, zatytułowanej Zabawy z głuptaskami:
«Och, gdyby mama się dowiedziała — westchnęła, kiedy teraz ssałem jej cycuszki i wodziłem wolną dłonią w górę jej ud; mocno przylegały jedno do drugiego, ale stopniowo puszczały pod naciskiem mej dłoni, aż w końcu definitywnie zapanowałem nad jej cipeczką, którą, jak poczułem, pokrywał miękki meszek. Po chwili zacząłem ją delikatnie smagać palcem wskazującym. Jakże to słodkie dziewczątko wiło się od moich dubeltowych podniet! Poczułem, jak kładzie rękę na moje spodnie, na mój napęczniały organ, aby odwzajemnić pieszczoty. Jeden po drugim rozpinała guziki, a wkrótce jej miękka, delikatna dłoń wzięła w posiadanie mój sztywny organ, obnażony i pulsujący nie zaspokojonym pożądaniem.
— Ach — wyszeptała — wreszcie jestem zaspokojona! Mieliśmy przed kilkoma miesiącami służącą, która sypiała z nami i zabawiała się z nami. Powiedziała nam, że mężczyźni mają takie długie coś, twarde jak stal, czym zadowalają damy, wsuwając to w ich brzuszki i że stąd się biorą dzieci. Wierzysz w to? Ona zawsze wsuwała w nas palce — jak ty teraz i, i… — zawahała się i zadrżała z rozkoszy, kiedy wytrysnąłem na całą jej dłoń, a sam poczułem, jak ona moczy ciepłą strużką moje palce”.
Po takiej lekturze każda kobieta uznałaby, że jej własne soki z pochwy są żałośnie skąpe, a każdy mężczyzna mógłby zapewne poczuć, że niespecjalnie mocno podnieca swą ukochaną.
Bowiem mit o kobiecej ejakulacji trwa nadal, nawet dziś. Oto fragment z najnowszego pamiętnika erotycznego, opublikowanego w piśmie Playbirds: „Kate leżała, a ja wodziłem opuszkami palców po jej sromie. Janet lizała go poprzednio, więc Kate miała teraz słodkie i wilgotne wargi sromowe. Pocierałem kilka sekund, a potem wsunąłem dwa palce w ciasną dziurkę Kate. Była w środku kompletnie mokra.
Tuliłem je obie mocno i szybko, a gdy wyjąłem palce, Janet zlizywała mi soki Kate z jednej dłoni, a potem Kate zlizywała soki Janet z mojej drugiej dłoni. Potem Janet wstała z łóżka i wyszła z pokoju. Ja ssałem i lizałem wilgotny srom Kate. Wsuwałem język głęboko do jej szparki i choć wychłeptałem jej soki, ona wciąż wydzielała ich całe mnóstwo.
Janet wróciła do pokoju z kuflem do piwa w ręce. Kate przykucnęła z szeroko rozstawionymi udami i prawie natychmiast z otworu jej pochwy zaczęły kapać soki. Janet wydała westchnienie pożądania i trzymając kufel pod Kate, zbierała te krople. Pokój wypełnił gorący, miły aromat ich soków. W kuflu przybywało, zapieniło się. Potem zamieniły się miejscami!
Janet przykucnęła, szeroko rozsuwając uda, Kate trzymała pod nią kufel, podczas gdy Janet pocierała swą łechtaczkę i jej soki pieniły się w kuflu, łącząc się z sokami Kate. Soki się wymieszały i wkrótce kufel był w połowie pełny. Kate wyjęła go spod Janet, uśmiechnęła się do mnie i uniosła go do swych ust i pociągnęła spory łyk. Następnie Janet wzięła kufel wypełniony gęstą, aromatyczną miksturą i pociągnęła potężny łyk.
Przekazując sobie kufel na zmianę obie miały orgazm, właściwie po każdym łyku. Podały mi kufel i ja też pociągnęłem z niego. Byłem zdumiony. Tego widoku nigdy nie zapomnę”.
Poza tym, że ten fragment (autentyczny), jest przerażająco nieudolnie napisany, jest też przerażająco nieprecyzyjny. Jakby nie dość było mitów i błędnych wyobrażeń co do seksu, czasopismo rzekomo ponoć „seksualnie wyzwolone” powiela tę sędziwą ideę, że kobiety mają potężny wytrysk, kiedy osiągają orgazm. Podejrzewam, że autor był kompletnym ignorantem w sprawach kobiecej fizjologii — a jeśli nie był, to zasługuje na powieszenie za kciuki.
Seks jest wspaniale podniecający bez konieczności wielkiej przesady. Nie jestem antypornografem. Będąc przed laty redaktorem „Penthouse’a” i „Penthouse Forum” oraz szwedzkiego pisma erotycznego „Private”, przekonałem się, że dobrze opracowana i mająca walory informacyjne erotyka jest zdecydowanie korzystna: łączy ona sensowną informację o seksie z intensywną rozkoszą seksualną. Rozległa wiedza o seksie i technikach seksualnych jest wstępnym wymogiem dla szczęśliwego, podniecającego i harmonijnego związku, więc nie cenię tych autorów, którzy tworzą lub powielają mity.
Zupełnie inaczej niż w przypadku golfa, tenisa, pływania czy innych gier i zabaw, nie mamy żadnej możliwości porównania seksu w naszym wykonaniu z seksem w wykonaniu innych ludzi. Stąd też nawet „najostrzejszy” pornograf ma poniekąd obowiązek trzymać się tego, co możliwe i realne, nawet jeśli pisze o tym, co jest nieprawdopodobne. Nie potrafię już zliczyć, ile otrzymałem pełnych niepokoju listów od zmartwionych kobiet nie mających tak obfitego „wytrysku”. Jedna z nich napisała: „Nie potrafię mieć tak obfitego «wytrysku» jak mąż i wskutek tego czuję się znacznie mniej niż on seksowna”.
Poprzez masturbację i samopoznawanie coraz lepiej poznasz reakcje twego ciała na bodźce seksualne. Jeśli potrafisz zlokalizować u siebie tzw. „przestrzeń G” i masturbować się do orgazmu, przekonasz się, że twoja pochwa wytwarza o wiele więcej wydzieliny niż dotąd, ale i tak będzie to o wiele, wiele za mało, by napełnić kufel do piwa!
Jednakże wiele mężczyzn i kobiet stwierdza, że obfita wilgoć jest wysoce erotyczna (w przeciwnym razie nikt nie pisałby pornograficznych opowieści o powodzi soków z pochwy ani o litrach spermy). Osoby, które podnieca wilgoć, często powiększają swą rozkosz seksualną, oddając mocz podczas masturbacji lub stosunku. „Mokry seks” jest praktyką daleko częstszą niż można by wywnioskować z lektury większości standardowych podręczników seksu. Ten rodzaj seksu angażuje tysiące zwyczajnych i zrównoważonych kochanków, począwszy od zabawy genitaliami partnera, gdy ten robi siusiu, po wzajemne siusianie na siebie (także na twarz), a nawet picie moczu partnera.
Otrzymałem więcej listów w sprawie moich szczerych i otwartych wypowiedzi na temat „mokrego seksu” niż w sprawie jakiegokolwiek innego tematu dotyczącego seksu — z jednym wyjątkiem: impotencji. Mimo to nadal wiele poradników seksualnych klasyfikuje „mokry seks” jako „zboczenie” — jeśli w ogóle podejmują ten temat.
A prawda jest taka, że tysiące kochanków lubią wspólny „mokry seks” i wielu samotnych mężczyzn i kobiet siusia dla samopobudzenia seksualnego. To nie jest żadna brudna sprawa. Świeży mocz jest kompletnie sterylny, a niektórzy zwolennicy zdrowia i higieny wręcz uznają picie własnego moczu za korzystne dla zdrowia.
Nierzadko podczas orgazmu kobieta wydala niewielką ilość moczu, zwłaszcza jeśli ma pełen pęcherz, a wielu mężczyznom takie „coś” zdecydowanie odpowiada. Posłuchajmy 32–letniej Dorothy, ekspedientki z Dallas: „Joe, mój mąż, uważa za ogromną podnietę, kiedy szczytując, popuszczam trochę moczu, niewiele ponad jedną, małą strużkę. On to uwielbia. Lubi mnie brać oralnie i dawać mi orgazm, liżąc moją łechtaczkę i wciskając język głęboko do pochwy. Ale najbardziej lubi, gdy faktycznie szczytuję, lekko popuszczając mocz na jego język. Mówi, że ma smak nektaru. Kiedyś wziął szklaneczkę z whisky i chciał, żebym do niej nasiusiała, żeby mógł się przekonać, jak smakuje Johnny Walker pomieszany z moczem, ale ja nie zdecydowałam się na to. Może kiedyś przełamię opory. Sam pomysł ani trochę mnie nie odpycha. Dawniej byłam ogromnie zażenowana, że popuszczam podczas orgazmu, ale dzięki Joe’mu uważam to za normalne. A właściwie dzięki niemu uznaję to za niesamowicie seksowne i to bardzo upewniło mnie seksualnie”.
24–letnia Andrea, ekspedientka w sklepie obuwniczym, niemal od roku mieszka sama, czyli od rozpadu jej trwającego trzy lata związku z Eddie’em.
„Często się masturbowałam jako nastolatka. Tworzyłyśmy grupę — pięciu, czasem sześciu dziewczyn. Po szkole zachodziłyśmy do domu jednej z nas i głośno czytywałyśmy wszystkie seksowne fragmenty z takich książek, jak: Skrupuły i Strach przed lataniem. Usiłowałyśmy sobie wyobrazić, jak to jest z tym seksem. Robiąc to, ściągałyśmy majtki i otwarcie się masturbowałyśmy, czasami świecami albo ogórkami, ale przeważnie samymi palcami, a niekiedy masturbowałyśmy jedna drugą. To mi się podobało. Masturbowałam dziewczynę i czułam palcami jej wilgotny, śliski srom. Nadal czasem o tym fantazjuję, co nie znaczy, że jestem lesbijką ani nic w tym guście. To mnie po prostu ekscytowało, gdyż było nieprzyzwoite i zakazane.
Doszłyśmy też do siusiania. Chodziłyśmy na długie spacery razem, a jeśli którejś zachciało się siusiu, robiła na stojąco, by pozostałe mogły ją oglądać, a nieraz siusiałyśmy nie zdejmując majtek. Lubiłam robić siusiu będąc w majtkach, gdy inna dziewczyna wsuwała rękę do środka i zabawiała się moją cipką.
Nadal lubię robić siusiu podczas masturbacji. Na ogół robię to w wannie, zatkanej zatyczką. Kładę się na wznak, rozsuwam nogi i prawą ręką pocieram swe wargi sromowe, a lewą naciskam na wzgórek łonowy. Nie lubię bezpośredniego dotykania łechtaczki — to mnie zbyt mocno drażni. Wystarczy, kiedy wodzę opuszkami palców w górę i w dół moich warg sromowych i stale naciskam na wzgórek.
Kiedy zaczynam odczuwać mocne podniecenie, naciskam także na pęcherz moczowy i po chwili robię siusiu. Odciągam na boki wargi sromowe, żebym widziała tę strużkę i mogła łaskotać cewkę moczową. Zwykle leci mi po wszystkim — po udach, między nogami i ścieka mi po brzuchu. Wcieram w całe ciało ciepły mocz — w piersi i uda — i przemywam nim także twarz.
Lubię snuć fantazje, że nade mną stoi ukochany, trzyma w ręce penis i siusia na mnie. Mam taką intensywną fantazję, że przystojny mężczyzna siusia mi na włosy, na całą twarz. Uwielbiam brać penis do ust, żeby mógł siusiać prosto w moje gardło.
Zrobiwszy siusiu, szybko dochodzę do orgazmu. Już po wszystkim zawsze czuję się zawstydzona i szybko wypuszczam wodę z wanny i dokładnie się myję. Kiedy opowiadałam o tym Moirze, mojej przyjaciółce, byłam bardzo skrępowana i spytałam ją, czy powinnam iść do psychiatry. Na to ona odrzekła że jeśli ja muszę iść do psychiatry, to ona też musi. Ona nie miała aż tak wielu fantazji o siusianiu jak ja, ale przyznała, że przyglądała się, jak jej mąż oddaje mocz i miała chęć, gdy skończył, wyssać go do czysta, do ostatniej kropli. Jednak nie śmiała mu tego zaproponować, bo on jest na to zbyt pruderyjny. Pomyślałby, że jest zboczona”.
Nie przeprowadzono poważnych badań na temat rozkoszy erotycznej siusiania, choć ekscytuje to i pociąga tak wiele mężczyzn i kobiet. Jednym z najbardziej podstawowych powodów tej atrakcyjności erotycznej jest fakt, że spektakularne wydalanie płynu z organizmu można postrzegać jako rodzaj ejakulacji orgazmowej do n–tej potęgi. Ach, gdyby mężczyzna mógł wydzielać tak dużo spermy albo kobieta tyle soków z pochwy!
Innym powodem tej atrakcyjności jest zapach i smak. Choć jesteśmy wszyscy wysoce subtelnymi istotami, nadal reagujemy na silne, zwierzęce wonie, zwłaszcza wonie kojarzące się z naszymi narządami płciowymi. Jedna z pań domu z Denver powiedziała mi, że kiedy mąż wyjeżdżał, ona trzymała pod poduszką jego brudne slipki, by podczas masturbacji mogła wdychać zapach jego moczu. Istnieje nawet wyspecjalizowany dział sprzedaży wysyłkowej kobiecych „brudnych majtek”, a klient może wybrać sobie, jakiego konkretnie rodzaju zabrudzenia preferuje.
Moim zdaniem wszelako nadrzędnym powodem, dla którego tak wiele mężczyzn i kobiet czerpie aż tyle przyjemności z „mokrego seksu”, jest poczucie pełnej swobody fizycznej i emocjonalnej którą daje ten rodzaj seksu. W najwcześniejszym dzieciństwie rodzice — niemal jako pierwsze środki dyscyplinujące — nakładają na nas wymóg załatwiania potrzeb fizjologicznych na osobności. Jeśli się nie zastosowałaś, mówili, że byłaś „nieprzyzwoita”. Lecz siusiając na oczach partnera seksualnego, odrzucasz jedno z największych zahamowań i dzielisz się z nim sobą do głębi. Jeśli partner z ochotą uczestniczy w tej swobodnej zabawie na „mokro” i odwzajemnia się tym samym, wówczas ma to same plusy. Nie robicie nic zboczonego ani „nieprzyzwoitego”. Choć być może akurat tobie osobiście to nie odpowiada, to po prostu rodzaj seksualnej zabawy.
Wiele samotnych osób czerpie znaczną rozkosz erotyczną także z samodzielnie wykonywanych lewatyw. Otrzymałem szereg listów od kobiet, które lubią napięcie seksualne związane z napełnianiem odbytnicy ciepłą wodą i zatrzymywaniem jej w sobie podczas masturbacji. Kiedy osiągają orgazm, wyciągają wąż od lewatywy i intensyfikują rozkosz, wydalając wodę odbytem.
Nie ma nic niewłaściwego w najróżniejszych rodzajach autostymulacji seksualnej, o ile nie jest ona szkodliwa zdrowotnie. Niedawno mój bliski przyjaciel, ksiądz katolicki, spytał mnie: „Jak można nie potępiać onanizmu? To coś absolutnie nienaturalnego”.
Natomiast fakt jest taki: masturbacja nie jest nienaturalna. Cokolwiek mówi na ten temat Stary Testament o poczciwym starym Onanie, który rozsiewał swe nasienie, masturbacja jest prostą i nieszkodliwą przyjemnością seksualną, którą niemal każdy może sobie zapewnić o każdej porze. Lepiej się masturbować, niż uwikłać w brzemienne w skutki i skomplikowane związki seksualne tylko po to, by się „rozładować”. Lepiej się masturbować, niż odczuwać napięcie nerwowe i frustrację. Lepiej się masturbować, niż w ogóle nic nie rozumieć z tego, jak nasze ciało reaguje na bodźce erotyczne — i kierować się wyłącznie metodą prób i błędów.
Gdyby więcej samotnych kobiet uznało masturbację za absolutnie akceptowalny sposób uwalniania napięć seksualnych — przed, po albo w czasie między kochankami — być może więcej wolnych kobiet uniknęłoby pospiesznych decyzji co do wyboru mężczyzny swego życia. Oto co powiedziała mi 31–letnia Sandra, chirurg drzew z Madison w stanie Wisconsin: „Przez całe życie nigdy się nie masturbowałam — podobnie jak wszystkie moje przyjaciółki — no, chyba że robiły to w absolutnej tajemnicy. Poznałam Steve’a na dwa tygodnie przed moimi dwudziestymi pierwszymi urodzinami, a on był tego rodzaju mężczyzną, do którego z miejsca się zapaliłam! Po miesiącu się pobraliśmy. Dwa tygodnie spędziliśmy w lesie w przyczepie kempingowej. Piekliśmy żeberka na grillu, popijaliśmy taniego szampana. To była idylla. A choć to była idylla, od pierwszego dnia wiedziałam, że to nie to, że to nie jest ten rodzaj związku seksualnego, o jaki mi chodziło. Żeby się nie rozwodzić nad tym zbyt długo: Steve był w łóżku szorstki i brutalny, a jeśli nie podobało mi się to, co mi robił, bił mnie. Potem przewracał mnie na plecy, ściągał mi trykoty i spółkował. Nieważne było, czy chciałam seksu, czy nie.
Zaczęłam się masturbować podczas pobytu w schronisku dla maltretowanych kobiet. Na początku robiłam to chyba dla pocieszenia. Tyle w życiu straciłam! Moja mama zmarła, kiedy miałam dziesięć lat, tata nigdy nie był zdrowy; rok wcześniej moja najlepsza przyjaciółka, Liz, zginęła potrącona przez samochód na ulicy w Milwaukee. Potem był Steve.
Jedna z kobiet w schronisku powiedziała mi, że mąż przyłapał ją na «samogwałcie» i tak mocno pobił, że niemal nie mogła chodzić. Ale ona powiedziała mi, że robi nadal to samo. Nie paliła papierosów, nie piła alkoholu. Nie było jej na to stać finansowo. Za to całą potrzebną jej ucieczkę od problemów życiowych dawała jej masturbacja. „W tym ułamku sekundy podczas orgazmu — powiedziała — nie muszę myśleć o nikim ani o niczym, tylko o sobie”.
Oczywiście, mężczyzna m.in. dlatego nie chce, by jego partnerka dogadzała sobie za jego plecami, gdyż zaczyna myśleć, że jego technice seksu czegoś nie dostaje i partnerka musi to robić, żeby nie zwariować. Jeśli kobieta się masturbuje, choć jest mężatką albo angażuje się w namiętny romans, jej partner z miejsca dochodzi do wniosku, że on jej nie zaspokaja.
Niekiedy, oczywiście, zapewne ma rację. Na ogół jednak — nie. Przeprowadziliśmy wywiady z trzystoma dziewczynami w wieku od szesnastu do dwudziestu czterech lat i ponad 74% przyznaje się do masturbacji nie tylko w okresach „pomiędzy kochankami”, ale że nadal to robią, tyle że rzadziej w skądinąd udanym związku seksualnym. Innymi słowy, masturbacja może likwidować napięcie i stresy seksualne, które kobieta być może odczuwa będąc bez mężczyzny. Warto zatem masturbację brać pod uwagę, gdyż choćby dla samych tych korzyści.
Jednak prawdziwa korzyść masturbacji polega na tym, że pozwala nam poznać własne reakcje seksualne, zapewnia całkiem prywatny i wyizolowany moment dla przemyślenia własnych potrzeb i fantazji seksualnych. Masturbacja jest egoistyczna w najlepszym sensie tego słowa.
Na koniec — rozmawiając z kobietami, które wniosły spory wkład w napisanie tego rozdziału — przeprowadziłem sondaż dotyczący ulubionych metod masturbacji. Opracowałem wówczas „Top Ten”, czyli listę dziesięciu najpopularniejszych technik masturbacji:
1. Lekkie pocieranie łechtaczki.
2. Pocieranie łechtaczki plus pocieranie lub pociąganie warg sromowych.
3. Rytmiczne ściskanie ud plus trochę lekkiego pobudzania łechtaczkowego.
4. Wsunięcie do pochwy sztucznego penisa lub wibratora oraz lekkie pocieranie łechtaczki.
5. Zabawy prysznicem nad łechtaczką lub obszarem pochwy i masowanie łechtaczki.
6. Pobudzanie piersi i brodawek, a także nieco pocierania łechtaczki.
7. Wsunięcie sztucznego penisa lub wibratora do odbytnicy oraz masowanie łechtaczki i sromu.
8. Dubeltowe wsunięcie sztucznych penisów lub wibratorów (do pochwy i do odbytnicy).
9. Przesuwanie jedwabnego szala w tę i z powrotem między wargami sromowymi.
10. Wsunięcie do pochwy jakiegokolwiek przedmiotu fallicznego (uchwytu szczotki do włosów, marchewki, ogórka, butelki od szamponu, butelki po wodzie sodowej, wałka do ciasta, a nawet — w jednym znanym mi przypadku — wielkiej parówki obficie zwilżonej kremem.
W jaki sposób kobieta samotna znajduje kochanka?
Oczywiście, to nie jest aż tak trudne dla młodszych, samotnych kobiet. Zwykle w grę nie wchodzą dzieci i inne kwestie natury rodzinnej. I nie tylko to: zwykle obracają się one w kręgu równie młodych i równie niezależnych mężczyzn, jak np. koledzy ze szkoły czy z uczelni, lub w gronie młodych przyjaciół spotykających się na dyskotekach, w kręgielniach lub ulubionych klubach.
Oczywiście, mogą istnieć liczne istotne przyczyny utrudniające młodej kobiecie znalezienie partnera. Może być nieśmiała. Może niełatwo zawiera znajomości. Może zamartwia się perspektywą „oddania” albo tym, że pomyślą, iż „leci” na seks. Ale przynajmniej ma wokoło siebie mnóstwo odpowiednich młodych mężczyzn — co daje jej wiele więcej okazji znalezienia potencjalnego kochanka niż jej starszym koleżankom, nawet jeśli najpierw muszą pokonać jakieś opory natury społecznej czy niepokoje natury seksualnej.
Jeśli chodzi o nieśmiałość — rozmawiałem na ten temat z najróżniejszymi osobami — od psychiatrów klinicznych po redaktorów działów kosmetycznych w czasopismach, to wydaje się panować zgodna opinia, że na nieśmiałość najlepszy jest staroświecki sposób: trzeba nabrać absolutnej pewności siebie, gdy chodzi o własny ubiór i dbałość o swój wygląd. Potem należy najusilniej starać się postępować wobec mężczyzn z poczuciem własnej dumy i rozmawiać z nimi z maksymalną pewnością siebie i wiarą we własne siły, na jaką tylko cię stać.
Nigdy nie deprecjonuj siebie. Jeśli mężczyzna prawi ci komplementy, przyjmuj je bez podtekstów, wprost, i podziękuj mu. Nigdy nie obawiaj się być naturalna, być sobą. Każdy człowiek jest na swój sposób ciekawy. I każdy komuś się seksualnie podoba, choć może sądzisz, że ty akurat nie.
Mam synów w wieku studenckim i obserwuję, jak pozytywnie reagują na dziewczyny z żywą, silną osobowością, choć niekoniecznie klasycznie „piękne” czy wybitnie mądre.
Oczywiście, potrzeba ogromnego wysiłku woli, by cicha, spokojna dziewczyna zabrała głos w towarzystwie chłopca, który najwyraźniej się jej podoba. Wcale nie twierdzę, że to jest łatwe, zwłaszcza na początku.
Pamiętaj jednak, że mężczyzna w każdym wieku ma przynajmniej jedno życiowe zainteresowanie: czy to piłkę nożną, łowienie ryb, muzykę rockową, czy samochody. Łatwo ustalisz główne zainteresowanie młodego człowieka, zadając mu zaledwie kilka odpowiednich pytań. A potem nie musisz robić nic więcej, jak tylko słuchać i zadawać kolejne pytania. Wkrótce on dojdzie do przekonania, że jesteś bardzo wyjątkową osobą.
Może się okazać, iż to jego hobby jest dość nudne (w każdym razie dla ciebie). W takim wypadku musisz postanowić, czy on podoba ci się na tyle, że potrafisz wytrzymać kilkugodzinną ożywioną dyskusję na temat wyścigów samochodowych, muzyki rockowej lub pucharu świata w piłce nożnej. Faktem jest, iż mężczyźni niesamowicie ciepło reagują na zadawane im pytania o nich samych — a niesamowite jest także to, jak rzadko kobiety je zadają.
Spotykając mężczyznę, który ci się podoba, pomyśl, że jesteś dziennikarką TV, jak Barbara Walters albo Oprah Winfrey: będziesz zdumiona, jak łatwo i skutecznie uda ci się skupić jego uwagę. Zadawanie mężczyźnie pytań o niego samego jest najkrótszą drogą do jego serca, wierz mi.
Spoza takich rozmówek wkrótce wyłoni się sam mężczyzna, a kiedy przestanie mówić o sporcie, częstokroć przekonasz się, że aż nadto interesuje go rozmowa o byciu razem.
Jeśli zaś chodzi o seks, absolutnie niezbędna jest pewność, że wiesz wszystko o ptaszkach i pszczółkach i o tym, jak działa twój organizm. Jeśli przeczytałaś którąś z moich książek, jak Magia seksu, Potęga seksu, Sekrety seksu, już dysponujesz precyzyjnym i pełnym zrozumieniem twych reakcji seksualnych.
Proszę jednak, upewnij się, że dysponujesz rozsądną wiedzą na temat seksu i techniki współżycia, zanim nawiążesz jakikolwiek intymny związek. A zwłaszcza proszę cię, upewnij się, że umiesz obronić się przed niechcianą ciążą i chorobami przenoszonymi drogą płciową. Odnośnie do tych wymogów, nie ma słów „jeśli” ani „ale”. Nie ma ani krzty „dorosłości” w urodzeniu niechcianego dziecka i nie ma nic olśniewającego w złapaniu AIDS. Jedno i drugie prowadzi do cierpienia, tragedii i zrujnowanego życia.
A nadal ogromnie dużo kobiet ma zaledwie mgliste pojęcie o seksie i technice pożycia.
— „Całe przyjęcie spędziłam u boku mężczyzny, który bardzo mi się podobał. Podobał mi się do tego stopnia, że zamierzałam z nim pójść do łóżka. Jednak kiedy poszłam do łazienki, zobaczyłam, że mam mocno wilgotną pochwę i przesiąknięte majtki. Byłam tak bardzo zażenowana, że nie mogłam mu pozwolić, by zobaczył, że mam mokre majtki, więc wymyśliłam jakąś wymówkę i poprosiłam o odwiezienie do domu”.
— „Seks nigdy nie daje mi żadnej przyjemności. Moi chłopcy zwykle już są po finiszu, zanim ja w ogóle wystartuję. Seks sprawia mi tyle frustracji, że myślę o tym, by całkowicie sobie dać z tym spokój. Proszę mnie nie nakłaniać do próbowania masturbacji, bo robię to cały czas i tylko dzięki temu nie zwariowałam”.
— „Kiedy kocham się z moim chłopakiem, zawsze mam fantazję, że uprawiam seks przed publicznością. To mnie niesamowicie podnieca, ale nie powiem mu, bo się boję go rozgniewać. On należy do gatunku zazdrośników”.
— „Tuż przed miesiączką nie mogę myśleć o niczym innym jak seks. Podczas okresu czuję się niesamowicie napalona. Czy to jest nienormalne? W czasie miesiączki tak bardzo potrzebuję seksu, ale mój ukochany zawsze gra «dżentelmena» i nawet mnie nie dotknie. A gdy tylko jest po miesiączce, już nie czuję tak silnej potrzeby seksu”.
Oto typowe wyjątki z dziesiątków listów, które otrzymałem od zaniepokojonych pań w minionych sześciu miesiącach. Odpowiedzi na wszystkie ich pytania były bardzo jednoznaczne, a żadna z moich korespondentek nie miała powodu do poważniejszych obaw. Jednak zwyczajnie pomogłaby im pewność siebie, gdyby bardziej były au fait co do ich seksualizmu (fizycznie i emocjonalnie), zanim zaangażowały się w intymny związek.
— Kobieta martwiąca się wilgotnością swej pochwy nie miała najmniejszego powodu do zmartwień. Powinna wręcz być zadowolona, że ma aż tak pozytywną reakcję fizjologiczną na mężczyznę, który ją pociąga. Wiele kobiet, zwłaszcza w średnim wieku, ma kłopoty z suchą pochwą. Jakkolwiek zwykle są w stanie pokonać je dzięki terapii hormonalnej albo przy pomocy środków zwilżających pochwę (jest ich sporo, dostępnych w aptekach), byłyby nad wyraz szczęśliwe, gdyby miały tylko takie kłopoty, jak nasza dziewczyna „z mokrymi majtkami”. Mężczyźni z reguły reagują na wilgotną pochwę podnieceniem i aprobatą. To jest namacalny dowód, że kobieta uważa ich za seksualnie atrakcyjnych, a jej ciało przygotowuje się na podniety seksualne i stosunek.
— Kobieta, której „seks nigdy nie daje żadnej przyjemności”, była klasyczną ofiarą tego, co seksuolodzy nazywają „brakiem synchronizacji pobudzenia” — czyli kłopotliwego faktu, iż zwykle kobieta potrzebuje więcej czasu niż mężczyzna dla osiągnięcia tego samego stanu wysokiego pobudzenia seksualnego. Zwłaszcza młodzi mężczyźni mają skłonność do bardzo szybkiej ejakulacji, zatem bywa, iż są już po orgazmie, podczas gdy partnerka jest dopiero na początkowym etapie drogi ku orgazmowi. Kobiety znacznie różnią się wrażliwością seksualną, a niektóre (choć są bardzo kochające i wysoce zmysłowe) potrzebują o wiele dłuższego czasu pobudzania niż inne. To może być uwarunkowane psychologicznie. Na przykład, kobieta może mieć zahamowania co do seksu albo bać się zajść w ciążę. Jednak mogą także występować powody fizjologiczne. Łechtaczka każ dej kobiety wyposażona jest w pewną liczbę wysoce reaktywnych zakończeń nerwowych, które przenoszą sygnały o odczuwanej przyjemności do mózgu. Pośród tych zakończeń znajdują się blaszkowate mini–ciałka, tzw. ciałka Paciniego, wysoce wrażliwe na nacisk. Niektóre kobiety mają ich całe mnóstwo, inne mają ich mniej, co może wyjaśniać fakt, iż jedne kobiety potrzebują solidnego, zdecydowanego pobudzania, aby osiągnąć orgazm, podczas gdy innym wystarcza najlżejszy dotyk. Niektóre kobiety wręcz nie tolerują bezpośredniego pocierania żołędzi łechtaczki, podczas gdy inne uwielbiają silne, stałe pocieranie. Sposób zlikwidowania „braku synchronizacji” polega na zachęcaniu ukochanego, by zaangażował się w dłuższą grę wstępną, zanim nastąpi immisja. Jedna z najlepszych metod polega na tym, byś obdarzając go seksem oralnym, jednocześnie ułożyła się w klasycznej pozycji 69, ze sromem blisko jego twarzy, żeby go ogromnie kusiło pocałować i dotknąć twojego sromu, i dać ci tę dodatkową stymulację, której potrzebujesz dla osiągnięcia orgazmu.
— Kobieta marząca na jawie o kochaniu się na oczach innych ludzi przejawia jedną z najbardziej rozpowszechnionych fantazji erotycznych i nie ma absolutnie żadnego powodu do obaw. Seks jest taki ekscytujący m.in. dlatego, że jest „nieprzyzwoity” i „ostry”, że daje poczucie robienia czegoś zakazanego. Jedno z najsilniejszych tabu seksu polega na tym, że to jest coś, co robi się na osobności — stąd też tak silny wpływ fantazji o seksie przed publicznością. Jak już mówiłem wielokrotnie, fantazja jest tylko fantazją — rozluźnij się i rozkoszuj nią, choćby rzecz sama w sobie była szokująca w realiach życia.
— Kobieta, zamartwiająca się siłą swego popędu płciowego podczas miesiączki, także nie ma szczególnego powodu do zmartwień. Bezpośrednio przed menstruacją wiele kobiet stwierdza u siebie o wiele większy popęd i chciałoby się kochać o każdej porze dnia i nocy. Taka namiętność może trwać przez cały period, lecz po wystąpieniu krwawienia, stosunek staje się raczej odpychający. Ponadto wiele kobiet stwierdza, że w trakcie samej miesiączki znacznie mniejsze jest nawilżenie pochwy i faktycznie — szybko zasychająca krew miesiączkowa może utrudniać normalne ruchy frykcyjne wzwiedzionego członka w pochwie.
Odpowiedź na „problem miesiączki” zawiera się w podjęciu próby seksu oralnego albo analnego. Posłuchajmy 23–letniej Jackie, technika dentystycznego z Marion w stanie Iowa: „Chodziłam z Jamesem dopiero od dziesięciu dni, kiedy dostałam okres. Do tego czasu wszystko szło świetnie. Pokochaliśmy się i wiedziałam, że go pragnę — pragnę, wiesz, w jakim sensie. W żadnym razie nie chciałam go utracić. Któregoś dnia chciałabym z nim pójść do ołtarza, z nim w pełnym mundurze marynarskim. Myślę, że on też tego chciał.
Rzecz w tym, że James miał niesamowite powodzenie u dziewczyn, wystarczyło, że wejdzie do pokoju, a już wszystkie otaczały go wianuszkiem. Martwiłam się więc, jak mu powiedzieć, że nie mogę z nim spać. Ja mu powiem, a on pójdzie do łóżka z inną, która nie ma okresu, a potem się z nią ożeni i będzie po wszystkim. Moje całe życie legnie w gruzach!
Rozmawiałam o tym ze starszą przyjaciółką, 26–letnią Mary, mężatką od niemal 4 lat. «Zawsze możesz uprawiać seks z drugiej strony» — powiedziała. «Co to znaczy „z drugiej strony?» — spytałam. A ona na to: «Zawsze możesz mu pozwolić na seks analny”. No, na początku byłam zaszokowana. Wiedziałam, że tak robią homoseksualiści, ale nie przyszło mi to do głowy, żeby między mężczyzną a kobietą… Lecz Mary była bardzo pomocna i wyrozumiała. Powiedziała, że na początku jej małżeństwa mąż zachęcił ją do tego, a wkrótce zaakceptowała to jako absolutnie naturalną rzecz, jaką mąż i żona robią razem.
Zastosowałam się więc do wszystkich jej zaleceń. Kupiłam galaretkę zwilżającą i zaczęłam od ćwiczeń ze smarowaniem mojego odbytu i wsuwaniem w niego różnych rzeczy — najpierw palca, potem dwu, aż wreszcie ogórka. Zrobiłam błąd, bo użyłam ogórka prosto z lodówki, i niech to, jaki był zimny! Po dwóch czy trzech dniach uświadomiłam sobie, że już mogłam zmieścić w pupie coś tak dużego jak wzwiedziony penis Jamesa.
Byłam z Jamesem w Huckleberry’s, kiedy dostałam miesiączkę. Szukałam w torebce pieniędzy, a wtedy James zauważył w niej opakowanie tamponów, oprócz wszystkich kosmetyków i zwykłego bałaganu. Wskazując je ruchem głowy, powiedział: «Dziś w łóżku chyba odprawisz mnie z kwitkiem». A ja na to: «Wcale nie. Mamy mnóstwo innych możliwości».
Wieczorem wróciliśmy do domu jego rodziców. Pocałowałam go i rozpięłam mu koszulę, delikatnie drapiąc go paznokciami po plecach i torsie. Całowałam jego brodawki i lekko przygryzałam i on zrobił się dość podniecony. Przez slipki czułam jego penis — twardy jak żelazna sztabka.
Uklękłam przed nim, rozpięłam mu rozporek i wyjęłam penis. Był olbrzymi. Jeszcze nigdy nie był taki twardy w dotyku. Główka penisa miała barwę czerwonego wina, a z otworu wydostawały się połyskujące kropelki. Włożyłam dłoń do jego slipków i zaczęłam lekki masaż jąder. Moszna była pomarszczona i napięta. Potem lizałam główkę penisa, wsuwałam koniec języka w ten jego otwór i smakowałam. Wyborne: śliski i lekko słodkawy. Wzięłam do ust całą główkę i delikatnie ssałam. Miałam jej pełne usta. Coś cudownego! Chciałam mieć go całego w ustach, ale był o wiele za duży. Trzymałam penis w ręce i pocierałam nim moją twarz i usta, a rzęsami dawałam mu takie minipocałunki — jak skrzydełkami motylka. Potem polizałam cały trzon aż do jąder, James w końcu jęczał, palcami targając moje włosy.
Zsunęłam mu slipki do kostek, nadal liżąc i jednocześnie ssąc jego jądra. Masowałam penisem swoją twarz.
Potem kazałam mu położyć się na wznak na podłodze, co też zrobił. Otworzyłam swoją torebkę i wyjęłam prezerwatywę o smaku miętowym. Rozerwałam opakowanie, przyszczypnęłam końcówkę, żeby powietrze nie dostało się do środka, i rozwinęłam na jego penisie. Potem znowu wzięłam jego główkę do swych ust i sześć lub siedem razy mocno zassałam, a językiem bawiłam się wolną końcówką prezerwatywy.
Wpadł w obłęd! A ja też byłam niewiarygodnie podniecona, bo jeszcze nigdy nie miałam tak wielkiej władzy w związku seksualnym. Ja decydowałam. Robiłam to, co chciałam.
Miałam na sobie cienką sukienkę ze srebrzystoszarej dzianiny bawełnianej, przepasaną złoty łańcuszkiem. Zadarłam ją do góry, a James zobaczył, że jestem bez majtek. I nie tylko to: wygoliłam też wzgórek łonowy. To był pomysł Mary — powiedziała mi, że wygolony srom niezmiennie doprowadza mężczyzn do szaleństwa. Wyglądałam dość wyzywająco: widać było moje wargi sromowe, łechtaczkę, wszystko. Oczywiście, było także widać nitkę od tamponu, ale to wcale Jamesa nie zrażało.
Powiedział: «Chodź, jeśli o mnie chodzi, możesz to wyjąć i gra, co?» Ale ja się sprzeciwiłam, bo miałam już za mocne krwawienie. Więc on spytał: «To po jakie licho zakładałaś mi tę prezerwatywę, skoro z seksu nici?» A ja na to, że może mnie mieć, jeśli chce. Odwróciłam się do niego plecami i uniosłam gołe pośladki. Potem wycisnęłam dużo galaretki i sięgnąwszy do tyłu, obficie posmarowałam się nią między pośladkami. Wtedy zaczął łapać, o co chodzi!
Przysiadłam nad jego udami, tyłem do niego. Chwyciłam penis, twardy i pachnący miętą. Słyszałam, jak James mruczy: «Och, niech to…», następnie ustawiłam główkę penisa tuż przy moim odbycie, rozwarłam go, jak kazała Mary, i przysiadłam na jego olbrzymim penisie.
Poczułam, jak się wsuwa we mnie, taki gorący i gumowy. Moje mięśnie odbytnicy zaczęły go mocno chwytać, a ja już sama nie wiedziałam, czy chcę go głębiej wepchnąć, czy raczej wypchnąć na zewnątrz. Wszedł we mnie cały, aż do jąder, a ja czułam na pośladkach jego włoski łonowe.
Powoli unosiłam się i opadałam, żeby mógł się wsuwać i swobodnie wysuwać. Sięgnęłam ręką w miejsce, gdzie nasze ciała się spajały: ogromny śliski penis Ja—mesa w prezerwatywie i mój rozciągnięty szeroko odbyt. James wczepił się w moje uda i ciężko dyszał — raz, bo potrzebował znacznego wysiłku, by wykonywać głębokie suwy, a dwa, bo był wielce podniecony.
To było fantastyczne. Nagle poczułam się wolna. Mogłam się kochać w trakcie miesiączki. Mogłam bez trudu podniecić mężczyznę takiego jak James. I choć na samym początku lekko bolało, uwielbiałam seks analny. Mogłabym to robić cały dzień, bo to było takie miłe: ogromny, ciepły penis suwa w tę i z powrotem w mojej pupie! Sięgnęłam do tyłu i ręką jeszcze mocniej rozwarłam pośladki i jeszcze mocniej przysiadłam na penisie Jamesa, bo chciałam go mieć jak najgłębiej w sobie.
James nagle zadrżał i jęknął — wiedziałam, że ma wytrysk głęboko w mojej odbytnicy. Ręką między moimi nogami mocno przytrzymałam prezerwatywę wokół podstawy trzonu penisa, żeby się nie zsunęła. Potem uniosłam się, a członek wysunął się ze mnie.
James położył się na plecach na dywanie, zlany potem, a jego klatka piersiowa gwałtownie unosiła się i opadała.
Ja uklęknęłam nad jego twarzą i delikatnie opadłam, tak by mój wygolony do naga srom znalazł się nad jego ustami, jak do pocałunku usta—usta. Chwyciłam Jamesa za rękę i pokierowałam nią między moje pośladki, żeby poczuł jaki mam rozciągnięty i nabrzmiały odbyt. Bolało mnie, ale James cudownie go dotykał i głaskał, i wsuwał palce do środka.
Zostaliśmy ze sobą, James i ja, jesteśmy bardziej małżeństwem niż ci, którzy są po ślubie. On jeszcze nie założył tego munduru marynarskiego i nie zaprowadził mnie do ołtarza, ale zrobi to, na pewno zrobi!
Zawsze uprawiamy seks analny, kiedy mam miesiączkę, a czasami także wtedy, gdy jej nie mam. Ja to uwielbiam: jakbym miała dwa sromy, a nie jeden. Początkowo martwiła mnie sprawa higieny, ale jak się używa zapachowej prezerwatywy albo zapachowego środka zwilżającego, to raczej nie ma problemów z higieną. Czasami łapię się na tym, że życzę sobie mieć dwu mężczyzn zamiast jednego: jeden z przodu, jeden z tyłu, a ich jądra zderzają się razem! Zaleciłabym seks analny każdej kobiecie, jeśli tylko tego chce, oczywiście, i jeśli dba o antykoncepcję.
Pytałeś także o «ostry» seks, prawda? No więc jest coś, co robimy będąc w nastroju do «ostrego» seksu. Choć może nie powinnam tego mówić… Sama nie wiem. No więc rozgrzewamy wannę, napełniając ją gorącą wodą. Potem ją wypuszczamy i kiedy wanna jest pusta, wchodzę do niej, a James zaraz za mną. Zadziera moją koszulę nocną i obnaża pośladki. Wciera między nie trochę galaretki zwilżającej. Potem klęka za moimi plecami i wpycha w moją pupę penis, maksymalnie głęboko.
Przez chwilę musimy odczekać, bo on jest taki podniecony, że nie może tego zrobić od razu. Ale wcześniej James pamiętał, by wypić ponad litr wody, jakąś godzinę wcześniej, więc w końcu robi to. Czuję w sobie ciepły, gwałtowny napływ. On siusia w mojej odbytnicy, wypełnia ją, a ja to czuję. Czasem mocz strzela spomiędzy moich nóg, na boki, mimo że penis blokuje wylot.
Jak tylko James wyjmuje go na zewnątrz, mój odbyt się kurczy i moim zdaniem jest wspaniale. Czuję, jak jego mocz ścieka po moich udach. A wówczas James zaczyna palcami dotykać mojej łechtaczki, ruchami okrężnymi, tak jak lubię, miękkimi, a potem wcale nie aż tak miękkimi. Już po kilku sekundach zaczynam odczuwać skurcze, aż nagle mocz tryska z mojego odbytu — trzy lub czery długie, ciepłe strugi. Wtedy James znowu przyklęka za moimi plecami i zaczyna intensywne, szybkie ruchy frykcyjne — zwykle bardzo szybko dochodzi do wytrysku. Czuję w mojej pupie także jego spermę.
Kiedy jest już po wszystkim, wystarczy włączyć prysznic i opłukać się pod nim. Co mogę jeszcze powiedzieć? Nigdy nikomu o tym nie mówiłam, ale nie dlatego, że mnie to wprawia w zażenowanie. Czy kobieta może być zażenowana, że ma w sobie, choćby inaczej, penis ukochanego mężczyzny? James szanuje mnie i kocha, a kochamy się tak, jak chcemy — 100% bliskości, 100% braku zahamowań — a do tego nawet w czasie miesiączki, kiedy jestem najbardziej namiętna”.
Jeśli ciebie to nie ekscytuje, wcale nie musisz angażować się w żadną z tego rodzaju odmian seksu analnego, jak „mokry seks” czy „lewatywa”. Lecz milionom kobiet na świecie stosunki analne sprawiają przyjemność jako naturalna alternatywa seksu w pochwie, zwłaszcza podczas miesiączki. W latach 70. Sex Research Foundation z Nowego Jorku przeprowadziła sondaż obejmujący 3000 mężczyn i kobiet; stwierdzono, iż 25% małżeństw eksperymentowało ze stosunkami analnymi. A w Niemczech z raportów RALF i ankiet, rozesłanych do 10 000 mężczyzn i kobiet, uzyskano zasadniczo takie same wyniki: 22% kobiet i 18% mężczyzn przyznało się do doświadczeń ze stosunkiem analnym. Z The Janus Report wynika, że jedna trzecia Amerykanów aprobuje seks analny.
Możesz opanować sztukę odczuwania analnej stymulacji erotycznej w zdumiewającym stopniu. Przede wszystkim musisz się pozbyć myśli, że jest „niehigieniczny”. Do chwili, gdy trzeba załatwić potrzebę fizjologiczną, w odbytnicy znajduje się niewiele (lub nie ma jej wcale) treści kałowej. Owszem, są tam miliony żywotnych bakterii, stąd zawsze koniecznie jest dokładne mycie rąk i genitaliów po zabawach analnych. Nigdy nie pozwalaj, by partner wsuwał najpierw penis do twej odbytnicy, a potem bezpośrednio do pochwy. Możesz złapać przykrą infekcję.
Jednakże przy zachowaniu rozsądnych i prostych środków ostrożności, stosunek analny jest nader podniecającą zabawą. Aby nauczyć się seksu analnego, trzeba trochę wytrwałości, że nie wspomnę o znacznej dozie starań i wrażliwości ze strony twego ukochanego. Nie zawsze będziesz miała ochotę na coś takiego (a jeśli nie masz ochoty, masz pełne prawo powiedzieć „nie” — w końcu to twoje ciało). Jednak zdumiewająco dużo kobiet, z którymi rozmawiałem o tej technice współżycia seksualnego, stwierdzało, iż „z właściwym mężczyzną, takim, którego się naprawdę kocha, stosunek analny daje całkiem nowe, fantastyczne doznania i otwiera nowe możliwości — zarówno w sferze emocjonalnej, jak i fizycznej. Kiedy mężczyzna wsuwa członek w twój odbyt, masz poczucie, że cię naprawdę pojmuje. Nie jak przy gwałcie, ale pojmuje cię, bo ty chcesz być pojmana”.
Przyjrzeliśmy się niektórym problemom trapiącym młodą kobietę stanu wolnego, która pragnie nawiązać intymny związek z mężczyzną. Jednak nieco starsze wolne kobiety poszukujące kochanka, napotykają na trudniejszy problem. Zapewne są one bardziej doświadczone seksualnie i wiedzą wiele więcej o technice seksu, ale gdzie są ci mężczyźni, na których mogłyby ją praktykować?
Najczęściej te nieco starsze kobiety są same, bo są po rozwodzie lub w separacji albo ich długotrwały związek w końcu okazał się nie aż tak długotrwały, jak się tego spodziewały.
W USA przeciętny wiek pana młodego wynosi dwadzieścia osiem lat, więc nie trzeba być genialnym demografem, żeby ustalić, iż 29–letnia rozwódka znajdzie się sama w świecie, w którym znaczny odsetek odpowiednich dla niej mężczyzn już ma partnerkę. Innymi słowy, jej wybór w sferze seksu radykalnie się zawęża.
Dziś kobiety w wieku dwadzieścia osiem lat i powyżej są wciąż bardzo młode. Kobiety w wieku trzydziestu ośmiu lat i powyżej są wciąż młode. Kobiety w wieku ok. czterdziestu pięciu lat są wciąż tak atrakcyjne seksualnie, że w Niemczech istnieje nawet pismo erotyczne pt. „Über 40”, w którym dojrzałe kobiety pokazywane są w tylko w naszyjniku z pereł i czarnej baskijce, z szeroko rozsuniętymi nogami. Lecz jeśli kobieta po dwudziestym ósmym roku życia nagle jest sama, musi uznać gorzką prawdę, że bardzo wielu przystojnych, młodych chłopaków z jej czasów szkolnych i akademickich nie jest już dostępnych, gdyż są żonaci.
„Rozeszłam się z mężem, bo już się nie kochaliśmy”, powiedziała 36–letnia Caroline, dziennikarka z Waszyngtonu. „Po prostu zbudziliśmy się któregoś ranka, spojrzeliśmy na siebie i stwierdziliśmy: «Koniec, już po wszystkim».
Nadal się przyjaźnimy. Sądzę, że do śmierci pozostaniemy w przyjaźni. Lecz nie widzę sensu życia z facetem tylko dlatego, że go lubię. Ale uwaga, wielokrotnie w minionych miesiącach żałowałam, że z nim nie zostałam, bo dzięki niemu miałam komfort i towarzystwo.
Alan się wyprowadził i znalazł mały domek w Silver Spring. Zostałam z dużym mieszkaniem i Jonasem, naszym 8–letnim synem, a także dwoma kotami. Pracuję w domu, więc nie było problemu z opieką nad dzieckiem, co odczułam jako błogosławieństwo w tej sytuacji. Jednak mimo to Jonas mnie uwiązał. Nie mogłam się wypuścić na wieczór, choć chciałam. Nie mogłam z marszu zdecydować się na spędzenie weekendu nad morzem. A mężczyzn niezmiennie zrażała wiadomość, że mam syna. Znaczyło to, że jeśli miałby ze mną kręcić coś na serio — faktycznie serio, np. zostać moim mężem — musi wziąć pod uwagę fakt, że będzie ojczymem dla Jonasa.
No, na początku w ogóle nie mogłam jakoś poznać żadnego mężczyzny, a co dopiero takiego, który chciałby być moim mężem. Nie miałam pojęcia, że wolnej, dojrzałej kobiecie tak trudno jest znaleźć partnera. Kiedy byłam razem z Alanem, regularnie zapraszano nas w gości, dwa lub trzy razy tygodniowo, a nawet częściej.
Stale były przyjęcia, imprezy na wolnym powietrzu, wypady do teatru, akcje charytatywne. Nagle okazało się, że nikt mnie nigdzie nie zaprasza, poza okazjonalną kawą w gronie pań czy weselem. Powiedziałam przyjaciołom, że się rozwodzę z Alanem, ale równie dobrze mogłam im powiedzieć, że jestem trędowata.
W ciągu zaledwie kilku tygodni całe moje życie zmieniło się nie do poznania. Czułam się lepiej po rozejściu się z Alanem — to znaczy emocjonalnie. Czułam się swobodniejsza, wreszcie mogłam być sobą. Miałam w życiu mnóstwo nie zrealizowanych zamierzeń. Malowanie, lektury, przemyślenia. Kiedy jest się żoną, trudno znaleźć czas na myślenie, zwłaszcza żonie człowieka tak elokwentnego i autorytatywnego jak Alan.
Nagle odkryłam, że mam własne poglądy na politykę, muzykę, jedzenie i wino. Przestałam pić Orvieto i zaczęłam pić kalifornijskie chardonnay. Przestałam jeść surowe mięsa. Choć przeżywałam stresy, zwłaszcza podczas samego rozwodu, przekonałam się, że wcale nie gustuję w papierosach i rzuciłam palenie.
Problem w tym, że prawie w ogóle nie zapraszano mnie na jakiekolwiek kolacje i przyjęcia, gdzie mogłabym poznać odpowiedniego mężczyznę. Kiedy już mnie zaproszono, zwykle «przydzielano» mężczyznę znacznie ode mnie starszego i w widoczny sposób «niepełnowartościowego» (np. w peruce, z cuchnącym oddechem czy z powiększoną prostatą). Albo takiego, albo przystojniaka w odpowiednim wieku, dowcipnego i czarującego, ale geja. I częstokroć wściekłego, bo przydzielono go mnie, a nie jego partnerowi”.
Tę przykrą historię słyszę nader często. Kobieta po bólu separacji odczuwa kolejny, większy i dłuższy ból: jak poszukać kogoś, kogo mogłaby pokochać. A smutek polega na tym, że tak wiele kobiet w wieku dwudziestu ośmiu lat i powyżej jest w pełnym rozkwicie piękna i seksualizmu. Są odważnymi, zaangażowanymi i doświadczonymi kochankami, z reguły zdolnymi dać każdemu mężczyźnie najlepszy seks w jego życiu.
Lecz gdzie są ci mężczyźni, którzy mogliby cieszyć się ich seksualnymi łaskami i gdzie wolna kobieta ma ich szukać?
Dziennikarka Lesley Garner niedawno się rozwiodła. Oto, co powiedziała: „W świecie pełnym kobiet stanu wolnego przeprowadziłam wiele rozmów z przyjaciółkami, które głowią się nad sytuacją ich partnerów. Oczywiście wielu mężczyzn leci na młodszą drugą żonę. Poza tym mężczyźni, będąc sami, gorzej sobie radzą niż kobiety — i wielu już ma na oku następny związek, jeszcze zanim opuszczą ciepełko pierwszego. Ale wciąż pozostają tysiące panów, o których nic nie wiemy”.
Uznała ona, że generalnie mężczyźni ci „kryją się”, będąc zbyt stoiccy albo tchórzliwi, aby skorzystać z następnej okazji. „Może mają rację, unikając kobiet, bo kobiety przeważnie polują na nowego partnera”.
Także kwestie finansowe powstrzymują mężczyzn przed stworzeniem nowego związku, szczególnie jeśli nadal na utrzymaniu mają swą pierwszą rodzinę. Nie są skorzy myśleć o permanentnym związku, bo zdają sobie sprawę z kosztów utrzymania drugiej żony. Pewien mężczyzna, żyjący samotnie od dziesięciu lat, powiedział, że rozkoszuje się swobodą długich samotnych spacerów po górach. Nie znaczy to, że nie interesuje go seks, ale „karuzela emocji i namiętności seksualnych bardziej przeraża mnie niż podnieca, kiedy wchodzę w średni wiek”.
Ciekawe jednak jest to, że nawet w takim samotniku — spacerowiczu, gdzieś tam nadal tkwi namiętność. Na przyjęciu w biurze naszego bohatera pocałowała jedna
z obecnych tam kobiet, a on powiedział: „Od dziesięciu lat nie zaznałem oszołomienia zapachem perfum, włosów i smakiem szminki. Tak więc nie trzeba naprawdę aż się zakochać czy pójść z kimś do łóżka, żeby cierpieć «udrękę i ekstaz껄.
Oto konkluzja Lesley Garner: „Jeśli kobiety oczekiwałyby nieco mniej, a mężczyźni staliby się trochę odważniejsi, mogłoby im zaświecić słońce czułej obecności drugiej osoby”.
Z poprzednich dwu rozdziałów wiemy, że wiele samotnych osób — tak kobiet, jak mężczyzn — zaspokaja swe bezpośrednie potrzeby seksualne dzięki masturbacji. Mężczyźni mają także możność odwiedzenia prostytutek albo salonów masażu oferujących „pełną ulgę”, albo też skorzystania z całej gamy usług seksualnych mieszczących się pomiędzy tymi opcjami. Oto, co oferowano im w nowym numerze jednego z pism dla panów: „Klub Nieprzyzwoitych Listów — napisz nieprzyzwoite listy do pań należących do naszego klubu, a sam otrzymasz od nich nieprzyzwoite listy”. Oferowano także usługi telefoniczne, począwszy od „Suzie posługuje się parówką”, przez „Gorące ciało”, po „Pozwól mi polizać twoje jądra, słonko, a dam ci orgazm!” Są też oferty typu: „Gail, elegancka blondynka, przekazuje niespiesznie wiadomości specjalne” i „Dwie szwedzkie studentki (18–latki) odbywające podróż po USA szukają darmowych noclegów i wiktu. Gotowe zapłacić w naturze”.
Niestety, pisma dla pań rzadko zamieszczają ogłoszenia o podobnych usługach. I wcale nie dlatego, że gdyby je zaoferowały, kobiety nie zareagowałyby na nie. Kobiety równie gorliwie szukają dla siebie radości seksu jak mężczyźni, a może nawet bardziej. Rzecz w tym, że żyjemy w zdominowanym przez mężczyzn społeczeństwie, które toleruje salony masażu i dziewczyny na telefon dla sfrustrowanych mężów, ale ma poważne obiekcje, gdy chodzi o chłopców na godziny i salony masażu dla pań.
Posłuchajmy 39–letniej Gail, urodziwej blondynki z San Francisco: „Wciąż widuję w gazetach te ogłoszenia o masażach, a ja marzę o masażu erotycznym. Mam fantazję, w której leżę na kozetce, podczas gdy elegancki, młody Chińczyk wciera olejek w moje ciało, a potem wodzi palcami między moimi pośladkami i sam opuszek palca wsuwa mi do pochwy. Udaję, że śpię, więc on robi się odważniejszy i wsuwa palec do mojej pochwy aż po knykieć i do tego zaczyna pocierać nim łechtaczkę. Nadal udaję, że śpię, więc on wsuwa następny palec w mój odbyt i zaczyna masaż takimi cudownymi rotacyjnymi ruchami, zaginając palce. Mam głęboki, najgłębszy orgazm, ale go tłumię. On udaje, że tego nie widzi. To rodzaj milczącej etykiety. Potem płacę mu i wychodzę, i to wszystko. Uwielbiam tę fantazję. Uwielbiam to napięcie seksualne. Uwielbiam ten cały niewypowiedziany seksualizm. Na samą myśl o tym robię się wilgotna między nogami. Teraz też mam wilgotne majtki, od samego opisu. Gdybym mogła znaleźć salon masażu, w którym urzeczywistniłabym tę fantazję, byłabym w nim w piętnaście minut, z przygotowaną kartą kredytową”.
Gail cierpiała na takie braki w sferze seksu tylko dlatego, że jest kobietą. Niemal w ogóle nie ma placówek oferujących profesjonalne usługi erotyczne dla kobiet. Istnieją rzecz jasna salony masażu dla pań, ale są to fachowe gabinety kosmetyczne, które z reguły nie świadczą usług dających seksualną ulgę. Są też tysiące męskich prostytutek, ale presja natury materialnej sprawia, że większość z nich to homoseksualiści lub biseksualiści, zaś ryzyko złapania wirusa HIV od przypadkowo poderwanego mężczyzny jest o wiele za duże, by to mogło być zabawne.
A poza tym: męska prostytutka może być nałogowym narkomanem, a młodzi narkomani są nieobliczalnie gwałtowni, skłonni do popełniania kradzieży i jeszcze gorszych rzeczy. Radzę ci, byś znalazła kochanka „nie przechodzonego”. I powinnaś mierzyć bardzo, bardzo wysoko.
Seks, za który się płaci, nie ma w sobie tego głębokiego, spontanicznego erotyzmu, jakiego poszukujesz. Nie ma go także seks przypadkowy tego rodzaju, jaki określił Erik Jong mianem „mdłego”. Może ci się spodobać szybki „numerek” na stojąco na zapleczu biura albo kilka minutek seksu w toalecie samolotu na wysokości ośmiu tysięcy metrów. Lecz w twoim wieku i z twoim doświadczeniem jesteś w stanie dogadzać swemu sercu i swej duszy, więc po co godzić się na mniej i gorzej? Przecież chcesz być tam, gdzie jest szał seksu, prawda?
Masturbujesz się po to, aby zapanować nad własnym popędem seksualnym. Jednak pociąga cię prawdziwie ekscytujący związek seksualny, a zatem wszystko we właściwym czasie: szukasz czegoś więcej niż tylko orgazmu od sztucznego penisa lub pobudzenia ręką. Żadna z tych dwu form stymulacji seksualnej nie jest zła sama w sobie — podobnie jak każda inna forma pobudzenia seksualnego, która daje ci lepsze samopoczucie, nie jest ani fizycznie, ani psychicznie szkodliwa. Lecz namiętny i ekscytujący seks wymaga czegoś więcej, niż samodzielnie wywołany orgazm (nawet „masaż przynoszący pełną ulgę”, tak przyjemny, jak tylko może być przyjemna „pełna ulga”).
Namiętne i ekscytujące życie seksualne zaczyna się od dzielenia z drugą osobą uczucia i oddania. Wymaga to zarówno delikatności jak i siły. Domaga się poddania. Zarazem żąda dominacji. A nade wszystko wymaga od obojga całkowitej otwartości ciała i duszy.
Te cechy znajdziesz tylko u partnera, którego możesz szanować i troszczyć się o niego, a (prędzej czy później) nauczyć się go kochać. By znaleźć te cechy, trzeba czasu, a także cierpliwości, taktu, poświęcenia, a przede wszystkim wysokiego stopnia seksualnego szacunku dla samej siebie. Jesteś kobietą i jesteś piękna. Zasługujesz na to, co najlepsze. Lecz dostaniesz to, co najlepsze, tylko wtedy, gdy będziesz tego wymagała.
Zatem, jeśli nie kupujesz sobie zaspokojenia seksualnego na ulicy, tak jak to robi wielu samotnych mężczyzn, gdzie masz go szukać?
Możesz wypróbować bardziej szacowne bary dla samotnych. Możesz odwiedzić kluby towarzyskie albo lokale, do których można wpaść okazjonalnie na niedzielne śniadanie połączone z lunchem, na koktajl party albo wakacyjne imprezy przy grillu. Wszystkie te miejsca mogą ci się wydawać dość banalne, aby stwarzać okazje do poznania mężczyzny, zwłaszcza jeśli porównać je z blaskiem życia w wielkim mieście. Jednak dziś należy traktować bezpieczeństwo jako jeden z najważniejszych priorytetów w spotkaniach z mężczyznami i kobietami, gdy w grę wchodzi perspektywa „intymnego związku — miłości — ewentualnie małżeństwa”.
Na ostatnich stronicach tej książki znajdziesz rady, które pomogą ci uchronić się przed AIDS. Musisz także posługiwać się zdrowym rozsądkiem, aby uchronić się przed naciągaczami, typami marnującymi twój czas, a także facetami, którzy bez widocznego powodu nagle robią się gwałtowni.
Zasady są tu oczywiste, a mimo to zdumiewa fakt, iż tak wiele kobiet nie myśli o nich, udając się na randkę z całkiem obcym mężczyzną. Zanim powiesz «tak» i zgodzisz się na eskapadę z nim, spytaj go: „Gdzie mieszkasz? Gdzie pracujesz? Gdzie się spotkamy? Kiedy mnie odprowadzisz do domu? Jaki jest twój numer telefonu?” (Koniecznie zadzwoń z kolejnym pytaniem, choćby najbardziej durnym, jak np. „Czy wolisz mnie w jasnym błękicie czy szmaragdowej zieleni?” Tym sposobem przekonasz się, czy numer jest autentyczny).
Zanim pójdziesz na tę randkę, powiedz zaufanej przyjaciółce, dokąd idziesz i kiedy masz zamiar wrócić do domu (jeśli planujesz iść z nim do łóżka, nie krępuj się powiedzieć jej „jutro rano”). I dopilnuj, by twoja zaufana przyjaciółka znała namiary jego samochodu: markę, model, kolor i numer rejestracyjny.
Wszystko to może brzmi paranoicznie, zwłaszcza jeśli przystojny mężczyzna właśnie umówił się z tobą na randkę, a ty myślisz już tylko o muzyce, blasku świec i wietrze rozwiewającym ci włosy. Jednak poświęć kilka chwil na przedsięwzięcie odpowiednich środków ostrożności, a nigdy tego nie pożałujesz. Szczególnie, jeśli raz po raz powiesz z naciskiem, że masz przyjaciół, którzy się troszczą o ciebie i orientują, gdzie się udajesz („Jane niesamowicie mi zazdrościła, kiedy powiedziałam jej, że zabierasz mnie na kolację do «Oscara»„).
W tym miejscu wiele samotnych pań spyta: Przede wszystkim, skąd wytrzasnąć mężczyznę na randkę? Zrobiłabym wszystko, żeby w ogóle jakikolwiek mężczyzna zaprosił mnie gdziekolwiek, a co dopiero, żeby jakiś przystojniak wziął mnie do „Oscara”.
Oto odpowiedź: spróbuj ogłoszeń towarzyskich.
Ogłoszenia towarzyskie! Ileż kobiet oświadcza z desperacją: „Wolę umrzeć, niż szukać mężczyzny w ogłoszeniach towarzyskich”.
Jednak obecnie ogłoszenia towarzyskie mają wiele racji bytu. Nie ma w nich nic defetystycznego ani przygnębiającego. Czy poznanie ukochanego dzięki ogłoszeniu może być bardziej poniżające od poznania go na przyjęciu, potańcówce czy festynie parafialnym? Ogłoszenia towarzyskie nie są poniżające w najmniejszej nawet mierze. Dają one ludziom samotnym możliwość poznania innych samotnych ludzi — i tylko tyle. Czemuż by odpowiedzenie na anons mężczyzny w czasopiśmie miałoby być w jakiś sposób bardziej poniżające niż porozmawianie z nim twarzą w twarz na imprezie u sąsiadów? Jeśli on szuka towarzystwa i ty szukasz towarzystwa, a jedno podoba się drugiemu, to w czym problem?
Wiele kobiet mówi tak: „Mężczyźni strasznie kłamią w swych anonsach. Czy mam im wierzyć?” A ja na to odpowiadam: Mężczyźni i tak zawsze kłamią, tak samo jak kobiety. Zawsze chcemy się zaprezentować w możliwie najkorzystniejszym świetle. To integralny element flirtowania. Musisz więc podejść do tego ze zdrowym rozsądkiem i interpretować anonse możliwie najbardziej dosłownie. „Lubiący rozrywki” oznacza nonszalancki, niefrasobliwy i niechętny dyskusjom poważniejszym niż kwestia wyboru lokalu dla zjedzenia kolacji. „Dużo podróżuje” znaczy żonaty. „Absolutnie wyjątkowy” oznacza nerwową, ekscentryczną, konfliktową osobę, która nigdy nie potrafi się z nikim dogadać. Jeśli mężczyzna pisze, że jest „przytulny”, a kobieta, że ma „rubensowskie kształy” — po prostu są grubi.
Oto lista interpretacji przymiotników z rubryk towarzyskich. Nie chcę, by te moje interpretacje traktować jako pejoratywne, ale odpowiedziałem na wszystkie anonse, w których wystąpiły te przymiotniki i starałem się pożenić słowo drukowane z rzeczywistością.
— Uczuciowy rozwodnik — nadal kocha bez wzajemności swą pierwszą żonę, szukając zrozumienia u kobiety, która wesprze go w okrutnych zmaganiach i szamotaniu… kobiety, którą będzie mógł się pysznić przed swoją byłą żoną, żeby zrobiła się zazdrosna… i kobiety, którą z miejsca wyrzuci jak śmieć, jeśli tylko pojawi się szansa powrotu do tej pierwszej.
— Żywotny, inteligentny, namiętny, stanu wolnego — trzydziestolatek, nadmiernie elokwentny i wykształcony, znający się na wszystkim i wszystko wiedzący, szukający kolejnej kobiety, żeby ją przepuścić przez maszynkę jego liberalnych dogmatów. Na początku będzie się kochał dzień i noc, ale jego żar gwałtownie ostygnie, kiedy jego zainteresowanie nią osłabnie i wróci do normy.
— Delikatny lekarz z fantazją — zwariowany, ograniczony doktorek, który co dzień dokładnie o tej samej porze uprawia jogging, w kółko słucha tych samych trzech symfonii Beethovena i lubi ostentacyjnie pretensjonalne restauracje, w których przynoszą rachunek w antycznej okładce. Do tego leci na czarną koronkową bieliznę i kobiety idące do łóżka w wysokich szpilkach. Nigdy nie będzie w stanie nawiązać trwałego związku seksualnego, bo wciąż odzywa się jego służbowy aparat przywołujący.
— Rozwiedziony, miłośnik oceanów — pierwsza żona rzuciła go, bo cały czas tylko zajmował się swoim jachtem, a teraz będzie tego samego wymagał od ciebie. Nie odpowiadaj, chyba że jesteś gotowa być drugim majtkiem w każdym znaczeniu tego słowa.
— Wysportowany, aktywny, rozwiedziony — ma obsesję na punkcie własnego zdrowia, uprawia jogging, jeździ na rowerze, nurkuje, wszystko, co chcesz. Zapewni ci także piekielne masaże stóp i pleców. Zawsze będzie kochał tylko jedną osobę: siebie.
— Spokojny czterdziestolatek stanu wolnego — samotny, przygnębiony, choćby w anonsie napisał co innego. Będzie szukał „pani w wieku od dwudziestu do czterdziestu lat”, co faktycznie oznacza, że zaakceptuje kobietę w wieku powyżej dwudziestu trzech lat, jeśli będzie do tego zmuszony — tylko wtedy.
— W typie Woody Allena — ma styl ubioru Woody Allena, fizys Woody Allena i skłonność Woody Ale—na do tego, by nigdy nie milczeć. Niestety, nie ma polotu Woody Allena.
Ta lista wcale nie jest po to, by cię zrażać.
Zamieściłem ją po prostu po to, by ci uświadomić, że anonse mogą być fantastyczne, kiedy znajdujesz tę osobę, o jaką ci chodzi, ale musisz być też przygotowana na żartownisiów, nieudaczników i mężczyzn, którzy poniekąd ci się spodobają, ale nie na tyle, by iść z nimi do łóżka.
Szukaj naturalnych, szczerych anonsów. Szukaj zwykłych stwierdzeń i niespodziewanie uczciwych deklaracji. „Nie jestem geniuszem, ale…” „Nikt nigdy nie wziął mnie przez pomyłkę za Warrena Beatty’ego, ale…” Szukaj ogłoszeń bez wielkich słów: ogłoszeń, z których po prostu i jasno wynika, że mężczyzna szuka miłości.
W samej rzeczy bardzo niewiele kobiet studiujących rubryki towarzyskie szuka mężczyzn z wyższym wykształceniem i robiących karierę, a jeszcze w mniejszym stopniu szuka mężczyzn z wielkimi dochodami, hektarowymi posiadłościami czy na prestiżowym stanowisku. Porsche nie imponują, najlepsze wina nie fascynują. Kobiety szukają w rubrykach towarzyskich mężczyzn — przyjaciół, uczuciowych i emocjonalnie przystępnych. Szukają mężczyzn nie obawiających się oddać im swego serca bezwarunkowo i bez oporów, a których mogą nawzajem kochać równie szczodrze. Choćby on jeździł modelem samochodu z 1981 roku i nosił tweedowe płasz—
cze, całkiem niemodne, to kobietom nie przeszkadza — one szukają kochanka.
Nigdy nie powinnaś się krępować skorzystać z ogłoszeń towarzyskich. Być może niektóre twoje spokojne zamężne przyjaciółki zmarszczą brwi. Jednak dziś wiele samotnych osób z powodzeniem korzysta z anonsów towarzyskich, które stały się wręcz jednym z najbardziej efektywnych sposobów kształtowania się, jakie istnieją w naszym społeczeństwie; dzięki nim masz możliwość poznania równie jak ty samotnych mężczyzn z odległych miast, mężczyzn desperacko tęskniących do czułego związku, których inaczej normalnie nigdy byś nie poznała.
W USA rubryki osobiste ukazują się obecnie w najróżniejszych czasopismach i gazetach — od gazet miejskich jak „Boston” i „Los Angeles” po lokalną gazetkę „Pennysaver”. Nawet „The Washington Post” zaczął przyjmować anonse towarzyskie.
Najskuteczniej wsparło rozkwit rubryk towarzyskich wprowadzenie audiotekstu. Obecnie niemal wszystkie ogłoszenia są dostępne pod numerem telefonu zaczynającym się od 900. Jeśli odpowiada ci treść danego anonsu, możesz zadzwonić pod 900 i posłuchać nagrania dokonanego uprzednio przez autora anonsu. Jeśli cię ono nadal intryguje, możesz nagrać wiadomość od siebie.
Rozmowy na numer 900 obejmują na terenie całych Stanów Zjednoczonych ponad sto różnych pism. Firma Tele–Publishing Inc. z Bostonu, kiedy piszę te słowa, przyjmowała ponad sto pięćdziesiąt tysięcy rozmów na tydzień (a liczba ich rosła). Podobne usługi dostępne są w Wielkiej Brytanii i kilku innych krajach europejskich.
Można by pomyśleć, iż w erze AIDS, kiedy samotne kobiety mają przeświadczenie, że powinny najpierw poznać dokładny stan zdrowia mężczyzny, zanim podzielą się z nim torebką prażonej kukurydzy, ogłoszenia towarzyskie upadną. A one wręcz rozkwitają, i to z kilku istotnych powodów.
Łatwo się nimi posługiwać. Są stosunkowo bezpieczne. Nie musisz się decydować na spotkanie twarzą w twarz, dopóki nie nabierzesz dostatecznego przekonania do referencji mężczyzny, z którym się chcesz spotkać. Możesz kilkakrotnie przesłuchać tekst nagrany na taśmie, aby mieć absolutną pewność, iż odpowiada ci głos interesującego cię mężczyzny, a w jego anonsie nie ma jakichkolwiek podtekstów natury seksualnej lub psychologicznej, które mógłby cię zaniepokoić. Tego nie da się zrobić na przyjęciu ani w barze dla samotnych. Żaden mężczyzna nie zareaguje pozytywnie, jeśli będziesz wciąż nalegać: Czy mógłbyś powtórzyć to, co właśnie powiedziałeś o stosowaniu przemocy wobec kobiet?
W porównaniu ze związkami, które zaczęły się od przypadkowego spotkania, związki wyrastające z ogłoszeń towarzyskich mają znacząco wysoki stopień przetrwania. W końcu oboje partnerzy świadomie poszukiwali ukochanego z konkretnymi cechami i oboje są zwykle gotowi zainwestować sporo wysiłku emocjonalnego, by zapewnić ze swej strony, aby w ich nowym romansie było wszystko to, czego brakowało w starym.
Mimo to wiele kobiet wciąż z rezerwą podchodzi do rubryk towarzyskich. Uważają szukanie w nich partnera za bezwstydne, agresywne, poniżające, a nawet — niech skonam — wyuzdane.
Bez względu jednak na to, jakie przywary mogą cechować osoby dające ogłoszenia, to wyuzdanie, agresje czy bezwstyd rzadko można z nich wyczytać. Oto słowa jednej z samotnych kobiet: „Podoba mi się bezpośredniość i rzeczowość anonsów osobistych. Kiedy się szuka miłości albo najlepszej «partii», jestem za tym, by wyraźnie mówić, czego się szuka, a nie pozostawiać to do odgadnięcia komuś, kto ma czytać w naszych myślach”.
Dajemy ogłoszenia dotyczące samochodów, mieszkań, pomocy domowej, niemal wszystkiego, czego potrzebujemy. Istnieją dosłownie tysiące telefonicznych linii erotycznych, oferujących „podniety” — na żywo i z taśmy, np.: „Jane chce być w łóżku twoją niewolnicą”, „Trixie zaspokoi każdy głód”, „Wszystko, co zechcesz, aż zaniemówisz!” Jeśli możemy ogłaszać takie usługi, czemu mielibyśmy się wstydzić ogłaszać, gdy chodzi o miłość?
Przyjrzyjmy się niektórym z kobiet, które znalazły zaspokojenie seksualne dzięki ogłoszeniu osobistemu i audiotekstowi, a także zobaczmy, jak ty sama możesz zredagować własne ogłoszenie, aby znaleźć mężczyznę, którego naprawdę szukasz.
Cindy, piękną brunetkę z Richmond w stanie Wirginia, samotność dopadła w wieku trzydziestu czterech lat, po gorzkim rozwodzie z jej mężem, Tomem.
„Myślałam, że czeka mnie życiowa stabilizacja i trwałe szczęście z Tomem — powiedziała mi. — Ale tak się nie stało. Odszedł do innej mówiąc, że znalazł prawdziwą miłość. Moim zdaniem ona ani w połowie nie była tak ładna jak ja — powiedziałam mu to. Wtedy on stwierdził, że jestem próżna i samolubna i że nigdy nie myślałam o niczym innym, a tylko o tym, jaka jestem atrakcyjna.
Ta uwaga głęboko mnie zraniła. Ale myślałam o tym długo i intensywnie. Było w tym sporo prawdy. Postanowiłam spróbować zmienić swój stosunek do życia i znaleźć mężczyznę, któremu będę mogła udowodnić, że się zmieniłam”.
Choć jej przyjaciółki były zdumione i wiele z nich wyraziło zdecydowaną dezaprobatę, Cindy spróbowała „zagrać” w rubryce towarzyskiej.
„Kupowałam każdą gazetę i czasopismo, jakie tylko było dostępne, w których drukowano ogłoszenia osobiste. Czytałam je całymi godzinami. Zaznaczałam pisakiem te, które mnie interesowały, a potem ograniczyłam listę do zaledwie trzech. Niektóre brzmiały rewelacyjnie: «Doktor filozofii, stanu wolnego, lat czterdzieści trzy, atrakcyjny, szczupły intelektualista, interesujący się sztuką, historią, muzyką poważną, kajakarstwem, kuchnią różnych narodów, psami myśliwskimi. Szuka atrakcyjnej, szczupłej intelektualistki pracującej zawodowo, stanu wolnego, w wieku od dwudziestu siedmiu do trzydziestu pięciu lat, która chce być najlepszą przyjaciółką i kochanką, i woli kształcące wakacje z przygodami w Egipcie czy w Indiach od opalania się na Bermudach. W perspektywie możliwość założenia rodziny».
A tu masz następne: «Autor bestsellerów, przystojny i z fantazją, zapalony narciarz, pragnie romantycznego związku ze zmysłową, czułą, twórczą panią».
I jeszcze jedno — tylko posłuchaj — «Jesteśmy duchami oceanu, miłośnikami zachodów słońca, kolekcjonerami ludzi, a nie rzeczy. Jesteś uderzająco piękną i młodą wiekiem i (albo) duchem, tego rodzaju kobietą, która stanie przy boku przystojnego żeglarza jachtowego i cenionego biznesmena. Jednak twoje piękno pochodzi też z wnętrza. Jesteś bardzo troskliwa i wrażliwa na uczucia drugich, ale masz szacunek dla przestrzeni. Na zewnątrz szacowna dama. Ale za zamkniętymi drzwiami jesteś psotna i figlarna. Ja jestem rozwodnikiem, pięćdziesiąt dwa lata, niebieskie oczy, piaskowe włosy, lubię przygody, śmiech, i klasyczne wartości ze Środkowego Zachodu. Jestem ciepły, szczery, stały w uczuciach, lojalny i cechuje mnie niespotykany melanż męskości i wrażliwości. Sukcesy w interesach pozwalają mi bawić się wtedy, gdy mam na to ochotę. Proszę odpowiedz, bo ze mnie jest ‘cenne trofeum’».
No i pytam, czy to brzmi zbyt pięknie, żeby mogło być prawdziwe? W każdym razie zaczęłam od odpowiedzi na tego rodzaju anonse.
I to był mój pierwszy błąd. Choć poznałam jednego czy drugiego olśniewającego faceta, jednak byli tacy gładcy i egoistyczni, że po prostu nie potrafiłam z nimi wytrzymać. Poznałam gościa imieniem Ted, właściciela salonu samochodowego niedaleko Richmond. Był wysoki, opalony i bardzo przystojny. Potrafił mówić na każdy temat. Spotkaliśmy się na kolacji, a on mówił o muzyce klasycznej i muzyce pop, o psychologii i sztuce, o nauce i polityce. Rozmowa z nim była interesująca, żywa i zabawna. Zabawiał mnie godzinami. Ale nie zdominował rozmowy. Spytał mnie o moje zainteresowania i o mnie, siedział i słuchał, ani razu nie przerywając.
I tu był problem. On nigdy nie przerywał. Co więcej, najwyraźniej nie podobało mu się, gdy ja usiłowałam mu przerwać. Faktycznie on nie mówił do mnie: on wygłaszał wykład. Podczas naszego drugiego spotkania uświadomiłam sobie, że moje zdanie go w ogóle nie interesuje: słuchał mnie tylko dlatego, bo wiedział, że żadna kobieta nie przesiedzi pięciu godzin na randce, nie mogąc wtrącić choć jednego słowa. Chodziło mu o seks. Postawił tę sprawę jasno na samym początku, ale bardzo stanowczo powiedziałam mu, że nigdy, ale to nigdy nie idę z nikim do łóżka na pierwszej randce. Chodziło mu też o to, by mieć przy swoim boku piękną kobietę. Zaprosił mnie do jednej z jego ulubionych restauracji i bardzo mu odpowiadał komplement szefa sali, że ma dobry gust co do dam.
A jeszcze bardziej niż pięknej kobiety przy swoim boku, a nawet bardziej niż seksu, pragnął widowni. Był w sobie do głębi zakochany — kobiety przy sobie potrzebował wyłącznie do tego, by wciąż powtarzała mu, jaki jest zajmujący, przystojny, męski i w ogóle cudowny. Dość mocno go ubodło, gdy oznajmiłam, że nie widzę sensu, byśmy się dalej spotykali. Zraniłam jego próżność. Biedaczek! Nadal wydzwaniał do mnie i jeszcze tygodniami przysyłał mi róże. Ale już więcej się z nim nie spotkałam.
Mimo to dużo się od Teda nauczyłam, jak zresztą od wszystkich pozostałych facetów, którzy wypisywali anonse pełne tropikalnych plaży, wymyślnych letnich rezydencji, BMW i «romantycznych wieczorów przed buzującym ogniem kominkiem». Ci faceci niemal z reguły byli sami, bo podjęli decyzję, że taki konkretnie styl życia im odpowiada i nie zamierzali go dla nikogo pod żadnym względem zmieniać. Mieli swój samochód, mieli swój jacht, mieli swe kosztowne mieszkanie, a przede wszystkim mieli swe rutynowe zachowania. Był jeszcze jeden gość, Jim, z którym się spotykałam. Był psychoterapeutą. Odpowiedziałam na jego ogłoszenie, bo napisał, że lubi życie w tempie, a ja pomyślałam że trochę tempa mogłoby mi się przydać.
Jim był przystojny, dowcipny i bardzo mi się spodobał. Pomyślałam tak: wreszcie jest ktoś, z kim zdecydowanie mogłabym iść do łóżka, a może nawet pomyśleć o ślubie. Tak myślałam, zanim nie zaprosił mnie od swego mieszkania. Zaczęłam się robić już nieco podejrzliwa z powodu jego wydziwiania, bo kazał mi wytrzeć buty w trawę, zanim wsiadłam do jego mercedesa. Nie życzył sobie błota na miodowych dywanikach podłogowych.
Miał piękne mieszkanie. Było pełne dzieł sztuki, gustownych rzeźb i cudownych dywanów. I było takie schludne. Powiem ci do jakiego stopnia: każda płyta kompaktowa była ułożona w porządku alfabetycznym, każda koszula w szafie według gradacji kolorów. Kiedy weszliśmy, poprosił, żebym zdjęła buty, spytał o mój rozmiar obuwia, po czym przyniósł mi pantofle. Miał je w każdym rozmiarze, ułożone według wielkości. Od samego początku poczułam się paranoidalnie. Ale dobił mnie, pokazując łazienkę. Papier toaletowy był misternie pozaginany na końcu rolki, jak to robią w hotelach. Spytałam żartem: «Chyba nie spodziewasz się, że po każdym użyciu będę go tak zaginała? Niespecjalnie znam się na origami». Popatrzył mi prosto w oczy i całkiem serio powiedział: «Byłbym niezmiernie zadowolony, gdybyś tak właśnie robiła». Wypiłam jednego drinka i wyszłam. Nie mogłam sobie wyobrazić siebie osiągającej orgazm z psychoterapeutą, który nalega na to, bym misternie układała papier toaletowy.
To nauczyło mnie jeszcze jednej rzeczy: próżność jest wysoce nieatrakcyjna, nawet bardziej niż sądziłam. Poznanie takich mężczyzn całkowicie wyleczyło mnie z mojej własnej próżności. Jeśli więc za cokolwiek jestem im winna wdzięczność, to właśnie za to. Oni pokazali mi, że jeśli chcesz znaleźć ukochanego, sama musisz być kochanką, a być kochanką to znaczy być gotową oddać siebie, zaryzykować, zgodzić się na pewne zmiany we własnym życiu, aby znalazło się w nim miejsce dla drugiej osoby.
Skontaktowałam się za pomocą audiotekstu z mężczyznami, którzy mieszkali aż w Charlottesville i Roanoke Rapids, ale oni chcieli, abym to ja przyjechała tak daleko na spotkanie. Nie zamierzali spotkać się ze mną choćby w pół drogi. Kiedy protestowałam, nie mogli zrozumieć, co powiedzieli złego. A ja tłumaczyłam jednemu i drugiemu: skoro nie chcesz przejechać dla mnie choćby pół drogi, to czy mogę się spodziewać, że w naszym związku stać cię będzie na to, by mi wyjść naprzeciw? Jeden z nich wściekł się i zaczął na mnie krzyczeć.
W końcu odpowiedziałam na ogłoszenie o króciutkiej treści: «Rozwiedziony, lat czterdzieści jeden, przystojny, szuka ciepłego i poważnego związku». Tak właśnie poznałam Gary’ego.
Gary jest radcą prawnym. Jest wysoki, spokojny i jego ogłoszenie nie kłamało — jest naprawdę przystojny. Umówiliśmy się na kolację w jednej z moich ulubionych restauracji. Od razu przypadliśmy sobie do gustu. On nie wygłaszał wykładów. Nie usiłował olśnić mnie swymi zdumiewającymi wyczynami. Po prostu opowiadał, co robi zawodowo i co lubi. Zadawał mi pytania, z których wynikało, że szczerze interesuje się mną i wcale mu nie przeszkadzało, jeśli mu przerywałam.
Okazjonalnie jedno czy drugie z nas przeskakiwało na temat naszych eks–partnerów — ale nikomu to nie przeszkadzało. Zainteresowało mnie to, iż był gotów przyjąć na siebie część winy za rozkład jego małżeństwa. Ilu mężczyzn w pierwszym zdaniu oznajmia ci: «Całą winę ponosi ta suka». Ja oczywiście winie Toma za zdrady, ale także siebie winie za egoizm i kompletny brak zainteresowania sprawami dla niego ważnymi. Jeśli nigdy nie jest się gotowym przyjąć na siebie winy za niepowodzenia własnego związku, będzie się robić wciąż te same błędy.
Gary nawet nie usiłował mnie pocałować podczas pierwszej randki. Ale wziął moje dłonie w swoje, a jego uśmiech i oczy pokazały mi, że bardzo mnie lubi. Spytał także, czy możemy się znowu spotkać, a kiedy powiedziałam: «Jasne, kiedy?», spytał: «Czy jutro w porze lunchu nie będzie za wcześnie?»
Całą noc myślałam o nim. Znowu czułam ten dreszczyk, ten fantastyczny dreszczyk, kiedy zaczyna się miłość. Nie mogłam uwierzyć. Nie czułam go od tak dawna, że prawie zapomniałam, jakie to doznanie.
Nazajutrz spotkałam się z Garym kwadrans przed dwunastą. Oboje przyszliśmy przed czasem. Oboje byliśmy tak podnieceni jak para dzieciaków. Zjedliśmy szybki, lekki lunch, a podczas posiłku on trzymał moją dłoń na stole. Powiedział: «Calutką noc myślałem o tobie». «Ja też» — przyznałam.
Po lunchu spytał, czy chciałabym zobaczyć jego mieszkanie. I dodał: «Bez żadnych zobowiązań», dzięki czemu zawsze mogłam powiedzieć «nie» na seks, ale oboje wiedzieliśmy, do czego to prowadzi. Pragnęłam go, a on pragnął mnie — i tylko tyle, i aż tyle.
Miał piękne mieszkanie na wysokim parterze w starym, XIX–wiecznym domu w dzielnicy Church Hill. Było przestronne, z białymi ścianami i niezwykle gustownym umeblowaniem, ale tutaj czuło się swobodę. Na sofie spał rudy kot, a to bardzo zbliżyło mnie do Gary’ego: lubię mężczyzn, którzy hodują koty.
Nalał dwa kieliszki chłodnego białego wina, a następnie przeszliśmy przez sypialnię, bo chciał mi pokazać wychodzącą na ogród loggię. Staliśmy na niej, a dzień był rewelacyjnie ciepły. Tam pocałował mnie pierwszy raz. Całował zdecydowanie, mocno, czule. Poczułam ciarki na całym ciele.
Weszliśmy do środka. Okna były otwarte, a firanki wciąż wydymały się i spowijały nas. Całowaliśmy się znowu, a potem on przez suknię dotykał moich piersi. Spytałam: «Czy jesteś pewny, że postępujemy właściwie?», a on na to: «Jeśli to nie jest właściwe postępowanie, to już naprawdę nie wiem, co jest właściwe». Nigdy nie zapomnę tych jego słów.
Rozpiął moją suknię na plecach, do samego dołu, i zsunął ją z moich ramion. Podobał mi się ten zdecydowany sposób rozbierania, choć guziczki były malutkie, a jego palce masywne. Czułam się tak bardzo kobieco, jakbym była cała w rękach mężczyzny. Moja suknia opadła na podłogę i stałam przed nim w samym staniczku i skąpych majteczkach z koronki. Gary powiedział: «Ja cię znam. Jesteś kobietą, której szukałem całe życie».
Podniósł mnie, położył na łóżku i pocałował. Całował moją szyję i ramiona, a kiedy pocałował mi uszy… i tak delikatnie kąsał małżowiny uszne, byłam w siódmym niebie! Potem rozpiął mi stanik. Zsunął go tak lekko, że ledwo co poczułam. Opuszkami palców dotykał brodawek, potem je całował, brał do ust, ssał je i smagał koniuszkiem języka. Czułam jak sztywnieją, tuż przy jego podniebieniu. Jeszcze nigdy nie miałam takich seksownych doznań, od samego dotykania i całowania moich piersi.
On zrobił także coś innego, co naprawdę mnie podnieciło. Uniósł moje piersi do góry, całował i lizał skórę pod nimi, a następnie wessał pierś do ust i delikatnie ssał. To było niesamowite! Nie do wiary! Czułam, jakbym zaraz miała doznać orgazmu w piersiach, chyba mnie dobrze zrozumiesz. Moje brodawki sterczały, a on je wciąż przyszczypywał, kulał je i ściskał między palcami. Prawie żałowałam, że nie mogę mu pokazać, jak mnie to podnieca, wydzielając mleko. Rita, moja przyjaciółka, dotąd ma mleko przy orgazmie, bo jeszcze długo po tym, jak przestała karmić swe dziecko piersią, jej mąż ją ssał… bo on to uwielbia.
No więc Gary całował mi brzuch i biodra, a ja wciąż czułam te ciarki. Wodził palcami po moich udach z zewnątrz, a potem zaczął pieścić ich wewnętrzne powierzchnie i dotykać moich majtek.
Na ogół mężczyźni nader gorliwie starają się wsunąć rękę do majtek — z nim było inaczej. I to też mnie podniecało. Pocierał majtki z zewnątrz, a potem wsunął palce pod gumkę z boku. Wtedy byłam już bardzo podekscytowana. Nadal całował moje uda. Potem skłonił głowę i lizał cały szlak: w kroku majtek i wokół niego.
Wsunął język do środka w kroku i zaczął lizać moje wargi sromowe, a zębami pociągał włosy łonowe. Następnie delikatnie zsunął majtki w kroczu na bok, odsłaniając cały wzgórek łonowy. Rozsunął mi nogi… nie na siłę, jakby miał mnie gwałcić… raczej w stylu fryzjerki, która popycha ci głowę podczas strzyżenia.
Palcami rozwarł wargi sromowe i lizał wokół nich. Byłam zażenowana, bo zrobiłam się taka wilgotna… od tych wszystkich pieszczot piersi! Ale on jakby nigdy nic, całe usta położył na moim sromie i delikatnie ssał i połykał, a ja miałam pewność, że go to nic a nic nie zraża i nie odpycha — a wręcz jest dla niego pożądane i dobre.
Lizał mnie między pośladkami. Jeszcze nikt mi tego nie robił, a kiedy zaczął, zrobiłam się sztywna, zacisnęłam pośladki i próbowałam go powstrzymać, ale on delikatnie popchnął mnie na łóżko i nadal lizał. Na początku trudno powiedzieć, czy to było miłe — jego język krążył wokół mego odbytu, a koniuszek języka od czasu do czasu wnikał do środka, ale po jakimś czasie się rozluźniłam i sprawiało mi to przyjemność. Pomyślałam: skoro jemu to sprawia przyjemność, to czemu ja też nie miałabym się tym cieszyć?
Zgięłam nogi w kolanach, rozsunęłam je szeroko, żeby mógł lizać do woli. Lizał odbyt, a następnie zainteresował się sromem. Wsunął w niego język, jednocześnie delikatnie ssał. To połączenie zdecydowania i delikatności ogromnie mnie podnieciło. Przez chwilę lizał otwór cewki moczowej, wsuwając do środka czubek języka i ssąc. Nie wiedziałam, co myśleć. Nikt nigdy mi tego robił. To coś dziwnego, ekscytującego — tak bardzo dziwnego i tak bardzo ekscytującego, że już sama nie wiedziałam, czy to jest seksowne, czy irytujące, a może ani takie, ani takie, a może i jedno, i drugie.
Stamtąd przeniósł się na łechtaczkę — koniuszek jego języka tak delikatnie wodził wokół niej, że ledwo jej dotykał. Nigdy w życiu nie byłam taka podniecona. Czułam się niebezpiecznie seksownie, a jednak w sumie bezpiecznie, bo on był taki subtelny. Muskał łechtaczkę po obu bokach, a potem wzdłuż jej trzonu. Czułam doskonale, jak go liże.
Jednocześnie wsunął palec do pochwy i kręcił nim tak, jak nikt dotąd. Używał palca jak korkociągu: pięknymi, okrężnymi ruchami, podczas gdy język nadal muskał łechtaczkę. Wciąż dotykał mnie, lizał, pocierał, jakby mu nie było dość.
Pomyślałam, że powinnam się w jakiś sposób zrewanżować, więc przeczesałam mu włosy i chciałam sięgnąć ręką, by paznokciami drapać jego plecy. Ale uświadomiłam sobie, że podniecam go samym rozwarciem nóg po to, by mógł lizać mnie i wsuwać we mnie palce — i że on chce, bym pozostała bierna. Nie uległa, lecz bierna, przynajmniej gdy on zajmuje się seksem oralnym. On chciał poczuć, że ma moc, by mnie podniecić — od zera do fantastycznego orgazmu — bo to dla niego była wielka podnieta.
Więc leżałam z zamkniętymi oczami i pozwalałam, by Gary robił swoje i to było zdumiewające. Pierwszy raz w życiu całkiem oddałam się mężczyźnie. Choć właściwie mu się nie oddałam. Po prostu pozwoliłam mu, by mnie uwiódł, by mnie roznamiętnił, bez specjalnego szumu, bez wzajemnych zmagań. Nagle zrozumiałam, że mężczyźni i kobiety są inni — seksualnie — że mężczyzn ekscytuje co innego wcale nie dlatego, że nie mają szacunku dla kobiet. Oni je wręcz uwielbiają. Rzecz w tym, iż kobiety nie rozumieją, że mężczyzna może ssać i lizać je między nogami, bo to mu daje więcej przyjemności niż najwykwintniejsze dania.
Gary położył się przy mnie i jeszcze szerzej rozwarł mi nogi i tak długo lizał mi pochwę i łechtaczkę, aż myślałam, że umrę od tego. Czułam, jak unoszą się moje biodra, a dla mnie to niezawodna oznaka zbliżającego się orgazmu. Kiedy Gary klęczał przy mnie, mogłam wreszcie pieścić jego tyłeczek i cudownie ciężką, owłosioną mosznę i pocierać jego penis. Był na sto procent sztywny, miał nabrzmiałe żyły, z otworka wypłynęły krople śluzu i pokąpały mi na rękę. Pocierałam go powoli, a Gary jęczał, jakbym mu robiła krzywdę, ale ja dobrze wiedziałam, że tak nie jest.
Wsunęłam się dokładnie pod niego, lizałam główkę penisa, pocierałam nią, taką śliską, słonawą i gorącą o swe wargi sromowe. Gary usiłował się uwolnić, aby mógł się najpierw skoncentrować na moim orgazmie, ale mu na to nie pozwoliłam. Lizałam i ssałam jego pal, pieściłam te piękne jądra i pomarszczoną mosznę, z długimi, ciemnymi, jedwabistymi włoskami, aż nagle miałam orgazm, nie przygotowana, bez ostrzeżenia, po prostu dopadł mnie, przywalił i poniósł. Było ciemno i było jasno, było ciepło i było pięknie. Obiema rękoma pocierałam Gary’ego, usłyszałam jego głośny okrzyk. Wtedy krople ciepłej, gęstej spermy spadły na mnie jak tropikalny deszcz. Zamknęłam oczy i miałam nadzieję, że nigdy nie przestaną padać. Padały na moje czoło, padały na moją szyję, padały na moje oczy. Przetarłam je dłonią i powąchałam jego spermę — nie ma drugiego takiego zapachu na całym świecie: zapachu męskiego nasienia.
Wiedziałam wówczas, że postąpiłam właściwie i podjęłam właściwą decyzję i że niekiedy trzeba odważnie skoczyć na głęboką wodę, żeby przezwyciężyć własne kłopoty. Polecam ogłoszenia towarzyskie każdej kobiecie, która szuka mężczyzny. Wymagają nieco czasu, owszem. Ale są stosunkowo bezpieczne i dają czas do namysłu: «Chwileczkę, czy to jest naprawdę facet dla mnie?»„
Jeśli myślisz o szukaniu partnera w dziale ogłoszeń osobistych, oto kilka ważnych wskazówek, o których powinnaś pamiętać.
1. Precyzyjnie określ, jakiego rodzaju mężczyzny szukasz. Zanim przeczytasz choćby jeden anons, spisz pełną listę cech, które są nieodzowne u twego partnera — cech, co do których wykluczasz jakikolwiek kompromis. Wiek? Wykształcenie? Zawód? Zainteresowania? Pamiętaj, że niektórzy mężczyźni w wieku pięćdziesięciu pięciu lat są aktywni i rzutcy, podczas gdy inni mają za sobą siedem ósmych drogi z górki. Pamiętaj też, że niektórzy mężczyźni z wyższym wykształceniem zarabiają tyle co nic i mogą być nudni jak flaki z olejem. Nie asekuruj się na dwie strony, ale nie bądź też zbyt subtelna.
Jeśli naprawdę nienawidzisz sportu, nie byłoby mądrze umawiać się z fanatykiem piłki nożnej (i niech ci się nie wydaje, że z tenisistą będzie choć trochę lepiej). Jeśli serdecznie nudzą cię muzea, nie jest mądrze umawiać się z egiptologiem. Czy twój ukochany ma być palący czy niepalący? Czy będziesz tolerować drobne towarzyskie popijawy, czy on w ogóle nie może pić? A zwierzęta? Psiaki i kotki w domu? Żeglarstwo? Wyznanie? (jeśli religia nie jest sprawą zasadniczej wagi, możesz poszerzyć zasięg „zaciągu” prenumerując jedno z bardziej wyszukanych pism służących do nawiązywania kontaktów, np. „The Jewish Professional”; niektórzy rozwodnicy — Żydzi koniecznie szukają rozwódek — Żydówek, podczas gdy większości Żydów jest to zupełnie obojętne).
Zanotuj cechy, które mogą mieć dla ciebie znaczenie przełomowe. Coś co sprawia, że się całkiem zrażasz. A gdy będziesz codziennie czytać te ogłoszenia, choćby nie wiem jak cię kusiło, nie idź na żadne kompromisy w odniesieniu do którejkolwiek z tych podstawowych cech. One stanowią twoje podstawowe kryteria. One są dla ciebie niezbędnym standardem, choćbyś musiała poświęcić kilka miesięcy więcej na odszukanie „Pana w wieku trzydziestu siedmiu lat, niepalącego abstynenta, wyrafinowanego konesera win, bez zobowiązań z przeszłości, bez dzieci i z kontem bankowym, które zapiera dech w piersi”.
Jeśli twój potencjalny kochanek nie spełnia któregokolwiek z podstawowych kryteriów z twojej listy, nie odpowiadaj na ogłoszenie. Nie i już. Zapewne dość już przeszłaś w życiu. Na pewno nie chcesz nowych przykrych przejść. Jeśli spróbujesz spotykać się z mężczyzną, który nie spełnia twych podstawowych potrzeb, będziesz tylko tracić czas i uczucia — swoje i jego.
Szczególnie dobrze przemyśl jedno z najważniejszych kryteriów, czyli miejsce zamieszkania. Większość mężczyzn związanych jest zawodowo z jednym miastem, a jeśli będziecie chcieli być razem, twój nowy kochanek może cię poprosić, byś spakowała manatki i przeprowadziła się do niego. Pomyśl o tym bardzo poważnie: Czy twój dom znaczy dla ciebie więcej niż nowy partner? Czy faktycznie jesteś gotowa spakować się, sprzedać dom i przenieść się do innego miasta? Jeśli odpowiedź brzmi „nie” — lub masz jakiekolwiek wątpliwości — wówczas nie odpowiadaj na anonse z Alaski, jeśli mieszkasz w Alabamie i vice versa. Zdecyduj się, czy z miłości gotowa jesteś na przeprowadzkę, a jeśli tak, to jak daleko i do jakiego rodzaju miasta? Jeśli jesteś np. bostonianką, czy potrafisz być szczęśliwa w Omaha?
Staraj się kierować realizmem przy określaniu cech twego potencjalnego partnera. Nie wszyscy zamożni mężczyźni na tym padole wyglądają rewelacyjnie, a nie każdy przystojniak ma pieniądze. I zadaj sobie pytanie: Co jest dla mnie ważniejsze: bezpieczeństwo, towarzystwo, bodźce intelektualne, wspólne zainteresowania, bogactwo czy seks? (i nie masz się czego krępować, jeśli odpowiedziałaś „seks”).
2. Nie spiesz się z odpowiedziami. Nie wertuj w pośpiechu gazet w samotny sobotni wieczór, szukając stuprocentowego kandydata lub choćby tylko siedem—dziesięcioprocentowego. Czytaj ogłoszenia w wolnym czasie, bez pośpiechu, logicznie i uważnie oznaczaj interesujące cię anonse, jakbyś przymierzała się do kupna samochodu lub klimatyzatora. Następnie wybieraj, opierając się na twym doświadczeniu i rzeczywistych potrzebach. Podchodź do tego spokojnie i rzeczowo, bądź wobec siebie absolutnie szczera. Tylko w ten sposób ustalisz, o jakiego kochanka ci naprawdę chodzi.
3. Odpowiedz na więcej niż jedno ogłoszenie. Wielu autorów anonsów odpowiada bardzo późno na zgłoszenia, więc wydaje się sensowne zgłoszenie się do dwu, trzech lub więcej mężczyzn.
4. Podchodź do jego anonsu z odrobiną rezerwy. On stara się mocno, by siebie promować, a zminimalizować mniej atrakcyjne cechy swego charakteru. O niektórych mankamentach, w ogóle nie wspomni w ogłoszeniu (jak łupież, cuchnący oddech). Inne być może ujawnią się, jeśli będziesz uważna, już na pierwszej randce. Obserwuj, czy nic nie wskazuje na jakieś wady fizyczne albo niespotykane gusta seksualne. Wystrzegaj się także sentymentalnych samolubów, którzy mogą ci sprawić długotrwałe kłopoty. Taki „sentymentalny z wrażliwą duszą” może się okazać obsesyjnym zazdrośnikiem, który nigdy nie przyjmuje do wiadomości twojej odpowiedzi „nie” i będzie nękać cię potem całymi miesiącami. Ponadto nie daj się nabrać na „kinowe” wzmianki o przejażdżkach konnych po plaży ani samochodowych nad brzegiem Pacyfiku, z wiatrem we włosach. Być może takie przeżycia będą twoim udziałem, jeśli odpowiesz na dany anons. Ale ciebie powinien interesować jego autor, a nie sceneria, w której odbywa on takie czy inne przejażdżki.
5. Przygotuj sobie „uniwersalny” list z odpowiedzią na ogłoszenia. Gdybyś miała indywidualnie odpowiadać na każdy anons, nie zdążyłabyś, a poza tym wyczerpałoby to zbyt wiele twej emocjonalnej energii. Posłuż się standardowym listem, który możesz przepisać ręką albo (jeszcze lepiej) przechować w pamięci edytora w twym komputerze i wydrukować w miarę potrzeby, dodając akcent osobisty w postaci ręcznie zaadresowanej koperty i napisanego wiecznym piórem nagłówka „Drogi Chuck…”, czy z każdym innym imieniem.
6. Jeśli ogłoszenie zostało nagrane, zadzwoń, by je przesłuchać. Z głosu można ustalić o wiele więcej niż z ogłoszenia wydrukowanego w piśmie. Czy ten głos może należeć do mężczyzny, jakiego szukasz? Czy ma tego rodzaju akcent, jaki ci odpowiada? Oto słowa Joyce Maynard: „Przysłuchuję się osobie na drugim końcu linii i jeśli nie ma akcentu z Oklahomy, dalej nie słucham”. Jeśli zainteresuje cię audiotekst, przesłuchaj nagranie dwa lub trzy razy, bo być może wyłapiesz coś, co każe ci się zastanowić.
7. Na pierwszej randce postaraj się dowiedzieć możliwie jak najwięcej o poznanym mężczyźnie. Zadawaj mu mnóstwo pytań i uważnie słuchaj odpowiedzi.
Samotni mężczyźni z reguły mają mnóstwo do powiedzenia. Spytaj go o pracę i zajęcia w wolnych chwilach. Ponadto — i to rzecz ważna — postaraj się umiejscowić go w szerszym kontekście społecznym. Ilu ma przyjaciół i jakich? Czy często odwiedza swoją rodzinę? Możesz też sprawdzić jego zainteresowania, pytając o książkę, którą ostatnio przeczytał, o koncert albo o spektakl teatralny, na którym był. Powstrzymaj się przed pokusą opowiedzenia mu historii twego życia, albo wypłakiwania w jego mankiet, jak los albo eks–kochanek czy eks–mąż obeszli się z tobą niegodziwie. Zamiast tego postaraj się pokazać mu dobitnie, jakiego rodzaju jesteś osobą i czego oczekujesz w intymnym związku.
Bądź ostrożna z poznawaniem nowych mężczyzn, ale nie ostrożna ponad miarę. Podobnie jak płochym sercem nigdy nie zdobywa się pięknej damy, tak samo paranoją nigdy nie zdobędzie się przystojnego kochanka. W życiu czasami trzeba podjąć ryzyko, a randki z nowo poznanym mężczyzną są jednym z nich, niezależnie od tego, czy poznałaś go dzięki ogłoszeniu osobistemu, przez wspólnych przyjaciół, czy na oficjalnym przyjęciu w Białym Domu. Oczywiście, powinnaś zachować rozsądne, normalne środki ostrożności, a mężczyzna wart twoich zabiegów zrozumie powód twej ostrożności. Na początek nie podawaj swego adresu i numeru telefonu. Na pierwszą randkę umów się w barze czy restauracji, dogodnej dla was obojga. Przeczytałem taką oto radę dla osób bardzo nerwowych: „Poproś przyjaciółkę, aby poszła z tobą i usiadła przy sąsiednim stoliku albo nawet przedstaw ją”. W moim przekonaniu w takiej radzie jest zbyt dużo ostrożności. Czuć w niej strach, a gdy ktoś aż tak bardzo się boi, w ogóle nie powinien nigdzie chodzić. Po prostu skorzystaj ze swego kobiecego zdroworozsądkowego osądu i postaraj się, żebyś nie była z mężczyzną sam na sam, dopóki nie zaczniesz mu ufać, tak jak normalnie kobieta ufa mężczyźnie. Gdy idziesz na randkę, szczególnie na początkowym etapie nowej znajomości, zadbaj, by przynajmniej jedna osoba — przyjaciółka albo ktoś z rodziny — wiedziała, gdzie jesteś, z kim, i kiedy powinnaś wrócić; zadbaj też, by twój znajomy dowiedział się, że oni wiedzą. Nie trzeba wiele: zwyczajnie w trakcie kolacji przeproś go i powiedz: „Muszę zadzwonić do brata… spodziewa się mnie koło godz. 23, bo mam się zająć jego dziećmi”.
9. Nie mów „może”, kiedy myślisz „tak” i nie mów „może” kiedy myślisz „nie”. Jeśli poznany mężczyzna podoba ci się, powiedz mu, że do niego zadzwonisz albo że zostawisz dla niego wiadomość — i zrób to niezwłocznie. Mało co bardziej rani męskie ego niż poczucie, że go lekceważysz. Jeśli on ci się wcale nie podoba, powiedz mu, że było ci miło w jego towarzystwie, ale szczerze mówiąc uważasz, że to nie to. Jeśli nie potrafisz się zdobyć na powiedzenie tego prosto z mostu, poproś o jego numer telefonu i obiecaj zadzwonić. Gdy on powie: „Wcale nie zadzwonisz, prawda?”, ty powiedz: „Zobaczymy”. I wyjdź.
10. Sama postaraj się zamieścić własne ogłoszenie osobiste. Jeśli nie udaje ci się znaleźć tego rodzaju mężczyzny, jakiego szukasz, sama daj swe ogłoszenie. Możesz to zrobić bezpośrednio albo za pośrednictwem licznych biur kojarzenia par. Najlepsze z nich nie są tanie, ale mają wysoki współczynnik powodzenia i mogą ci oszczędzić mnóstwa prób i błędów oraz zawodów miłosnych, zwłaszcza jeśli nie masz doświadczenia w poszukiwaniu partnera na wolnym rynku.
Pisząc swe ogłoszenie, nie marnuj cennych słów opisujących cię. Wyznacz sobie limit trzech wyrazów, np. „wysoka brunetka, rozwódka”. Im więcej napiszesz o sobie, tym bardziej ograniczysz szansę otrzymania odpowiedzi. Daruj sobie przymiotniki takie, jak: „błyskotliwa, pełna życia, zmysłowa, wykształcona”. Być może wszystkie one pasują do ciebie jak ulał, ale każdy dodatkowy przymiotnik onieśmieli przynajmniej dziesięciu dodatkowych, potencjalnych kochanków. Pamiętaj, że mężczyźni szukający miłości w rubrykach towarzyskich są tak samo skrzywdzeni, nieśmiali i samotni jak ty.
Zamiast tego określ, jakiego rodzaju mężczyznę pragniesz poznać i wytłumacz, czego szukasz. Wielka korporacja, dając ogłoszenie o poszukiwaniu dyrektora działu sprzedaży, nie marnuje miejsca na objawianie światu, jaką jest cudowną korporacją. Po prostu informuje, że „międzynarodowa firma farmaceutyczna szuka utalentowanego, pomysłowego dyrektora sprzedaży, w wieku od trzydziestu trzech do czterdziestu lat, gotowego przyjąć odpowiedzialność za dział sprzedaży w skali ogólnokrajowej”.
Redagowanie ogłoszenia osobistego polega nie na tym, by pisać o sobie, ale o mężczyźnie, którego chcesz poznać. Jeśli on przeczyta i rozpozna siebie w twoim opisie, odpowie.
A zatem, jak zabrać się do pisania perfekcyjnego anonsu? To rzecz całkiem prosta. Jeśli odpowiesz na wszystkie poniższe zasadnicze pytania, napiszesz anons, który da ci niemal gwarancję uzyskania szybkiej i szczerej odpowiedzi: (1) jaki preferujesz wiek partnera? (2) czy godzisz się na przeprowadzkę po ślubie? (3) czy chciałabyś, by on miał dzieci? (4) jakiego oczekujesz poziomu wykształcenia partnera? (5) palącego czy niepalącego? (6) jakie wspólne zainteresowania uważasz za niezbędne (muzyka, taniec, sport itd.)? (7) czy masz jakieś preferencje co do jego wyglądu (wysoki, szczupły, wysportowany)? (8) czy u partnera szukasz jakiejś szczególnej cechy (poetycki, otwarty, spontaniczny, namiętny)?
Zamieść ogłoszenie i od tej chwili, już polegasz na sobie.
Dość cenną pomocą jest dla ciebie ogłoszenie dla agencji Gentlepeople Zeldy Fischer, zlokalizowanej w Bostonie. Zelda pisze o sobie jako o „konsultantce dla najbardziej wybrednych, samotnych osób na świecie”. Wymaga ona, by przyszli kandydaci spełniali następujące kryteria: „masz być czuły, szczodry, inteligentny, dowcipny, romantyczny, przebojowy — z natury monogamiczny — dobry dla rodziców; lubisz dzieci — cenisz swych przyjaciół — masz poczucie humoru — troszczysz się o zwierzęta — nie palisz ani nie używasz narkotyków — pijesz umiarkowanie — chcesz być szczęśliwy i stabilnie żonaty”.
Sądzę, że Zelda pierwsza przyznałaby, że zapewne bardzo niewielu z nas odpowiada tym kryteriom. Nawet ci miłosierni, którzy wyciągają kolce ze stóp lwa, czasami krzyczą na swą sędziwą babcię, a ci, którzy piją umiarkowanie, bywa, że wypiją o jeden kieliszek za dużo. Ale Zelda ma na pewno rację umieszczając na czele listy „czułość” i „szczodrość”. Czułość i szczodrość to dwie najważniejsze cechy w związku seksualnym i w następnym rozdziale zobaczymy, jak możesz posłużyć się czułością i szczodrością, aby stać się seksualnie nieodpartą dla wszystkich, mężczyzn — i to niezawodnie.
Oczywiście, oprócz ogłoszeń osobistych istnieje mnóstwo innych sposobów nawiązywania kontaktów z samotnymi mężczyznami. Niemal w każdym większym mieście są kluby, w których samotni mogą się spotkać na lunch we dwoje albo po pracy na drinka, organizuje się bale dla samotnych itp.
Rozmawiałem z wieloma kobietami, którym udało się w taki sposób znaleźć partnera (lub męża), ale ogólnie biorąc ogłoszenie osobiste lub usługi osobistego kojarzenia par nadal wydają mi się najefektywniejszym sposobem nawiązania kontaktu z mężczyzną, który naprawdę cię rozpali. Może się to okazać dość kosztowne, zwłaszcza jeśli korzystasz z biur takich jak Gentlepeople, ale za to twoje romantyczne potrzeby skoncentrują się wokół znacznie mniejszej liczby potencjalnych kochanków, zatem twoje szansę na znalezienie odpowiedniego partnera będą proporcjonalnie o wiele większe.
W zwróceniu się do ogłoszeń osobistych lub usług kojarzenia par w celu poszukania kochanka nie ma absolutnie nic deprecjonującego cię ani defetystycznego. Rozmawiałem z dziesiątkami samotnych kobiet, które zdecydowały się skorzystać z ogłoszeń osobistych, a każda z nich nadzwyczaj czarująca, seksowna i bardziej niż przyjemna towarzysko. Ich trudności ze znalezieniem kochanka wynikały po prostu z faktu, że ich kariera zawodowa lub pozycja społeczna niemal uniemożliwiły im poznanie mężczyzny, na jakim im zależy. A oto słowa pewnej pięknej, ciemnowłosej rozwódki: „Dlaczego miałby mnie zadowolić kochanek drugiej klasy; tylko dlatego, że nie mogę co wieczór poświęcić dość czasu, by polować na kochanka najwyższej klasy?”
Oto klasyczny przykład samotnej kobiety, która znalazła nowe i wysoce ekscytujące życie seksualne za pośrednictwem biura kojarzenia par:
Tina, 22–letnia absolwentka Akademii Wychowania Fizycznego, z Cranford w stanie New Jersey: „Byłam zaręczona z moją licealną miłością, imieniem Tim. Zawsze uważałam, że jak tylko oboje ukończymy studia, pobierzemy się, ustabilizujemy i już. Patrząc teraz, z perspektywy, na nasz związek wiem, że Tim nie był specjalnie świetnym kochankiem, choć kiedy byłam młodsza, nie miałam o tym pojęcia, bo nie miałam żadnego porównania z innymi mężczyznami. Kochał się ze mną nie częściej niż raz lub dwa razy na tydzień, zwykle po kilku piwach, a to nie było specjalnie miłe. Zwyczajnie kładł się na mnie, wpychał we mnie, szczytował i na tym wszystko się kończyło.
Któregoś wieczoru, kiedy Tim był w podróży służbowej, jeden z przyjaciół zaprosił mnie na przyjęcie. Poszłam, zastając tam swobodne towarzystwo. Wypiłam sporo szampana i pozwoliłam sobie na bardziej niż beztroską zabawę. Tańczyłam z wysokim przystojniakiem i nie trzeba było długo czekać, zanim wyraźnie dał mi poznać, że mu się podobam. Miał na imię Mark albo Marcus. Przy wolnych tańcach przytulaliśmy się mocno, a ja uświadomiłam sobie, że on ma eiekcję, gdy tak mocno przylgnął do mego uda.
Na początku byłam zdumiona i nie wiedziałam, co robić. Ale on wciąż szeptał mi do ucha komplementy — mówił, jaka jestem piękna i że tak bardzo chce się ze mną kochać. Po jakimś czasie zaakceptowałam tę jego erekcję jako współgrającą z tymi pochlebstwami — bo to pokazywało, jak bardzo go podniecałam. Zaczęłam się naprawdę roznamiętniać, a kiedy mnie pocałował, po raz pierwszy zrozumiałam, że wcale nie muszę wychodzić za Toma, nie mam takiego niepisanego obowiązku.
Po raz pierwszy zrozumiałam, że na świecie jest jeszcze mnóstwo innych, ekscytujących mężczyzn.
Nie mogliśmy się udać do sypialni w tamtym domu, bo wokół było za dużo ludzi. Ale odkryliśmy pokoik — coś w rodzaju gabinetu, bo na środku stało duże biurko z blatem obitym skórą.
Podłoga natomiast była z pastowanego parkietu, nie było kanapy, tylko obity skórą fotel. Ale to wcale nie zmartwiło Marka. Całował mnie i zaczął mnie pieścić przez suknię. Całował rewelacyjnie. Nie pozostawił ani centymetra kwadratowego na powierzchni mojego języka bez dotknięcia, ani jednego mojego zęba bez polizania. A jak całował moją szyję i kąsał mi uszy! Przebiegały mi od tego ciarki po plecach, od szyi aż do krocza. Pieścił moje piersi, aż były jak naładowane elektrycznością. Jeszcze nigdy nie czułam czegoś podobnego.
Pamiętani, że powiedziałam coś w stylu: «Nie możemy tego robić tutaj… może pójdziemy do mnie?», ale on tylko nadal mnie całował. Potem posadził mnie na skraju blatu. Naprzeciwko biurka wisiało na ścianie wielkie lustro w starej złoconej ramie, w którym, patrząc ponad jego ramieniem, widziałam siebie. Czułam się dość dziwnie, a także trochę nieswojo, ale przede wszystkim namiętnie.
Mark usunął bibularz z biurka i położył mnie na ciepłej czerwonej skórze, którą miałam dokładnie pod plecami. Podciągnął mi suknię do pasa. Trzęsłam się z emocji… i chyba także ze strachu! Pod suknią miałam tylko rajstopy, bez majtek. On wsunął palec i wodził po zarysie moich warg sromowych przez nylonowy klin, a ja poczułam, jak bardzo jestem wilgotna. Podniósł palec od ust i polizał go, a do mnie wtedy dotarło, że to nie będzie zwykły standardowy seks, do jakiego przywykłam z Timem.
Mark zdjął krawat i koszulę. Rozpiął pasek i ściągnął spodnie, a potem skarpetki i slipy. Wszedł na biurko, kompletnie nagi. Był raczej potężnie zbudowany, ale zgrabny, a płaski brzuch świadczył o tym, że się gimnastykuje. Nie był owłosiony, nie tak jak Tim. Był cały opalony i gładki, w barwie karmelu. Wokół członka miał czarne, kręcone włosy, najwyraźniej starannie przystrzyżone, bo były krótkie i nie rozkrzewione. Jego pal był wielki i w pełnej erekcji, wciąż pamiętam, jaki był ciemny, niemal purpurowy, a na jego końcu wydostała się kropelka połyskującego śluzu. Pamiętam, że pomyślałam sobie, że jego jądra wiszą jak dwie piłeczki w czerwonym aksamitnym woreczku.
Pochylił się nade mną i pocałował mnie. Och, te jego pocałunki! Powiedział, że jeszcze żadna dziewczyna nie podnieciła go tak jak ja. Roześmiałam się — choć było mi miło, że tak powiedział. Oznajmiłam, że mu nie wierzę. Ujął moją dłoń i przytrzymał przy swym penisie, z którego dosłownie kapał śluz, prosto na skórzany blat. «Nie ma lepszego dowodu, jak ten» — stwierdził.
Jeszcze nigdy nie trzymałam penisa w dłoni, nie w taki sposób. Czułam, jaki jest miękki, ciepły, jedwabisty, a mimo to twardy i napięty. Przesunęłam ręką do góry i w dół, rozprowadzając śluz po całej powierzchni trzonu. Mark skierował moją dłoń między swe nogi, żebym mogła poczuć tę włochatą mosznę. «Delikatnie», ostrzegł mnie i dodał: «Nie masz pojęcia, jakie to miłe. Bardzo miłe».
Uwielbiałam te jego zachęty, bym go dotykała. Wsunęłam nawet palec między jego pośladki i pocierałam jego odbyt. Zadrżał, a ja wiedziałam, że to też mu odpowiada.
Potem Mark znowu mnie pocałował, uniósł moje biodra i ściągnął mi rajstopy, aż do kostek, a potem zrolował je po kolei z obu nóg, aż byłam naga od pasa w dół.
Uniósł moje kolana, rozsunął mi nogi i tak patrzył na mój srom jakby odkrył jakiś fantastyczny skarb. Delikatnie pocierał go, dotykając i muskając łechtaczkę. Potem obiema rękoma rozwarł mi uda — szeroko, jak najszerzej. Wsunął palce prosto w moją pochwę i też ją rozwarł nimi. Tim nigdy czegoś takiego nie robił. Tom nigdy nawet nie spojrzał na mój srom, a co dopiero rozwarł go szeroko.
Mark spytał: «Czy wiesz, co widzę? Widzę włoski jak jedwab, ciało jak różowy koral i mroczne sekretne miejsce, które prowadzi do jakiejś tajemnicy». Wiem, co pomyślisz. Pewnie pomyślisz tak: «Co za bzdury». Ale to wcale nie brzmiało jak bzdury, to brzmiało szczerze, a przynajmniej seksownie i romantycznie, a Tim nigdy nie mówił takich rzeczy. Tim rzadko kiedy w ogóle mówił cokolwiek.
Mark sięgnął ponad biurkiem po prezerwatywę. Obserwowałam, go, jak zębami rozrywa folię, a potem przyłożył prezerwatywę na szczyt penisa i rozwinął połyskliwą gumę do samego końca. Pomagałam mu naciągnąć ją aż na włosy łonowe, jednocześnie trzymając go za jądra i kulając je delikatnie w prawej dłoni — poczułam, jak się napinają i unoszą.
Prawą ręką chwyciłam penis i skierowałam go między swe nogi, aż jego wielka gumowa główka spoczęła pomiędzy rozwartymi wargami mego sromu. Uniosłam głowę — faktycznie widziałam siebie w tym lustrze, jak leżę na biurku z szeroko rozsuniętymi udami i palcami obejmującymi dookoła penis Marka. Patrzyłam, jak zagłębia się we mnie, calutki trzon. Byłam zdumiona, że choć jest taki ogromny, to jednak pełna długość mieści się w mej pochwie. Możliwość obserwowania, co się dzieje, była dla mnie fantastyczna. Widziałam, jak jądra uderzają o moje pośladki. Widziałam własne palce, jak je pieszczą. Widziałam własne palce, zaciskające się na nabitych, opalonych pośladkach Marka.
Przez cały czas moja naga pupa wydawała odgłos pocałunku w zetknięciu ze skórzanym blatem, a moja pochwa była tak wilgotna, że te odgłosy przypominały radosną zabawę w wannie.
Mark suwał coraz mocniej. Jego muskuły połyskiwały potem, a penis we mnie wydawał się gigantyczny. Mark oznajmił: «Mam wytrysk!», a ja wiedziałam, że też jestem bliska orgazmu. Ale z jakiegoś powodu powiedziałam: «Chcę widzieć, chcę widzieć». Sięgnęłam ręką i wysunęłam penis na zewnątrz, chwyciłam go mocno obiema rękoma. Byłam taka podniecona, że poczułam falowanie w całym sromie. Byłam na skraju orgazmu. Pocierałam penis Marka w górę i w dół, najszybciej i najmocniej jak umiałam, aż nagle Mark powiedział: «Kochana!», i tylko tyle. Jego penis zapulsował i końcówka prezerwatywy nagle się wypełniła spienioną białą spermą. Penis zapulsował ponownie i zobaczyłam, jak sperma, jak ciepła śmietanka, wypełnia całą bańkę prezerwatwy.
Ja nie szczytowałam tak jak zwykle. Poczułam bardziej falę niż cokolwiek innego, piękną falę. Moja pochwa przywarła do skórzanego blatu i zostawiła na niej lepki, wilgotny ślad. Mark wciąż mnie całował i mówił, że jestem nie z tego świata. Czułam się, jak nie z tego świata. Chwyciłam jego penis i zsunęłam prezerwatywę. Potem pocierałam penis. Był cały wilgotny i gumowany, spermowy — a ja to uwielbiałam. Nagle zrozumiałam, że dwoje ludzi może dla seksu zrobić wszystko, byleby obojgu to sprawiło przyjemność. Tu nie ma miejsca na jakiekolwiek zahamowania.
Jak się okazało, nigdy więcej nie spotkałam się z Markiem. Dwa dni po tym dowiedziałam się, że jest żonaty, a nie chciałam umawiać się na randki z żonatym mężczyzną. Ale on mnóstwo mnie nauczył o seksie.
Po tym epizodzie mój związek z Timem się rozklejał i zerwaliśmy zaręczyny. Nie miałam partnera przez ponad półtora roku. Wszyscy mężczyźni, których poznawałam, wydawali mi się nudni, bez krzty spontaniczności, bez namiętności. Wciąż myślałam o Marku, o seksie z nim na skórzanym blacie biurka. Wciąż myślałam o tym, że on angażował mnie w seks jako partnerkę na równych prawach. Wszyscy poznawani przeze mnie mężczyźni zdawali się tylko chcieć wskoczyć na mnie albo przeciwnie, chcieli bym j a robiła wszystko… a między tymi dwoma skrajnościami była pustka. Ale któregoś wieczora rozmawiałam z przyjaciółką narzekając, że nie mogę znaleźć mężczyzny, o jakiego mi chodzi. Ona zaproponowała mi biuro kojarzenia par. Początkowo myślałam, że żartuje, ale ona powiedziała, że jej matka właśnie w taki sposób poznała fantastycznego mężczyznę, z którym była najszczęśliwsza.
A zatem tak postąpiłam. Zarejestrowałam się w dwu biurach. Spytano mnie, jakiego rodzaju partnera szukam, a ja potrafiłam dokładnie określić jakiego. Chciałam mężczyzny otwartego, spontanicznego i namiętnego. Chciałam mężczyzny, który ma liberalne poglądy na temat kobiet. Oczywiście miałam także inne wymagania, np. wzrost sto osiemdziesiąt lub więcej, zainteresowanie sportem i aerobikiem, wiek nie więcej niż trzydzieści lat.
To trwało dłużej, niż się spodziewałam. Zaliczyłam trzy absolutnie koszmarne randki i dwie takie sobie, zanim w końcu poznałam Russella. Jest wspólnikiem w kancelarii prawniczej i większą część dnia spędza za biurkiem, ale sport interesuje go niemal tak samo jak mnie… a jaki jest przystojny! Mówię ci! A przede wszystkim, jest świetny w łóżku: na luzie, dowcipny i nigdy mnie nie pogania. A do tego lubi, jak ja się nim zajmuję”.
Jeśli kiedykolwiek rozważałaś skorzystanie z ogłoszenia osobistego albo biura kojarzenia par, zadaj sobie następujące pytania:
1. Czy nuży mnie poznawanie mężczyzn, którzy mi nie odpowiadają i zawsze muszę im mówić «nie», podczas gdy mężczyzna tego rodzaju, jaki mi odpowiada, jakoś nigdy się ze mną nie chce umówić?
2. Czy nuży mnie poznawanie przystojnych mężczyzn, którzy natychmiast nabierają przekonania, że mają prawo iść ze mną do łóżka, a kiedy odmawiam, już nigdy więcej do mnie nie dzwonią?
3. Czy nużą mnie związki z mężczyznami, które prowadzą donikąd?
4. Czy nużą mnie randki z mężczyznami, których niespecjalnie lubię, ale potrzebuję ich w celach towarzyskich?
5. Czy nuży mnie poznawanie mężczyzn, którzy wydają się tacy, jakich szukam, ale po kilku miesiącach odkrywam, że wcale nie są tacy, jak początkowo sądziłam?
6. Czy nuży mnie szukanie miejsc, w których mogę poznać ludzi tego samego co ja pokroju?
7. Czy nuży mnie zapisywanie się do organizacji i klubów sportowych w nadziei, że spotkam Męski Ideał, a na końcu mam poczucie, iż to tylko strata czasu i pieniędzy?
8. Czy nuży mnie zakochiwanie się w mężczyznach, którzy, jak się okazuje, są żonaci albo z całą pewnością w ich życiu jest jeszcze inna kobieta?
9. Czy dzień w dzień wieczorem okazuje się, iż byłam tak zajęta, że nie miałam czasu szukać swego ideału?
10. Czy nie lubię lokali dla samotnych?
11. Czy mam przekonanie, że szukanie mężczyzny w klubie lub barze nie jest szczególnie bezpieczne?
12. Czy nuży mnie sytuacja, w której zawsze jestem piątym kołem u wozu na przyjęciach, proszonych kolacjach i imprezach towarzyskich?
Jeśli na którekolwiek z dwunastu pytań odpowiedziałaś «tak», być może powinnaś na serio rozważyć ogłoszenia lub biuro kojarzenia par. Jeśli tak zrobisz — i znajdziesz fantastycznego partnera, jakiego zawsze szukałaś — proszę, napisz do mnie z wiadomością o twoim romantycznym sukcesie!
Tina, młoda instruktorka wf, wspomniana w poprzednim rozdziale, sama odkryła najskuteczniejszą technikę, by stać się dla mężczyzn seksualnie nieodparta. Czyż nie napisała: „Jemu też podoba się, gdy ja się nim zajmuję”.
Tradycyjnie mężczyzna ma być „u steru”, gdy chodzi o seks. Mężczyźni mają uwodzić, zaś kobiety mają się dać uwieść. W końcu fizycznie mężczyźni są silniejsi od kobiet. Podczas stosunku płciowego mężczyzna penetruje ciało kobiety. A niezależnie od tego, co mówią feministki, znaczna część podniet z seksu wynika dla kobiety z bycia „pojmaną” albo „ulegającą”. To naturalny element psychiki człowieka i nic na to nie można poradzić, a tylko cieszyć się tym.
Niemal we wszystkich romansach dla Kobiet są sceny gwałtu, a już co najmniej sceny seksu pod przymusem. Nie prawdziwego gwałtu, bo prawdziwy gwałt jest straszny — ale gwałtu w fantazji, w której gwałciciel niezmiennie jest przystojny. Może mieć powieściowy szczeciniasty zarost, może być powieściowo spocony, ale czytelniczka po lekturze nie musi siedzieć godzinami pod prysznicem, starając się spłukać brzydkie zapachy.
W realiach życia jednak mężczyźni mogą okazać się nader powściągliwi w sprawach seksu. Choć oczekuje się od nich pełnej wiedzy o sztuce miłosnej, technice seksu i o tym, jak podniecić kobietę, niewielu mężczyzn to wszystko wie i potrafi. A skutek jest taki, że albo przy stosunku postępują nadmiernie „siłowo”, wpychając się w ciebie niemal bez jakiejkolwiek gry wstępnej i w ogóle zachowując się jak Wizygoci na wychodnym, albo też są tak bojaźliwi w swych awansach seksualnych, że nie dają ci poczucia kobiecości płci słabej i nie potrafią cię rozbudzić do szczytowego podniecenia, jakiego oczekiwałaś i miałaś wszelkie prawo oczekiwać.
Aby stać się seksualnie nieodpartą dla mężczyzny, który ci się podoba, powinnaś podjąć pozytywne kroki i wykazać inicjatywę, ale tak, by on miał przeświadczenie, iż tylko on steruje waszym seksem. Taka taktyka ma podwójnie korzystny efekt: (a) daje jemu dodatkowe podniety i spełnienie, (b) daje tobie dodatkowe podniety i spełnienie.
„Gdybym czekała, aż Jimmy obdarzy mnie seksem oralnym, chyba musiałabym czekać do następnej ery lodowcowej” — powiedziała Donna, 22–letnia krupierka z Reno w stanie Newada. „On był bardzo przystojny, świetny w łóżku, tyle tylko, że zawsze robił to samo. Kładł się na mnie, robił ruchy frykcyjne i mówił: «Och, kochanie, och, kochanie» — i to było wszystko. Pamiętam, że raz wsunął palec między moje nogi, gdy kąpaliśmy się razem w wannie, i tak gęsto się z tego tłumaczył, że byłam zdumiona. A gdy się na niego patrzyło, jak rozmawia z kolegami i flirtuje z każdą dziewczyną, można by pomyśleć, że z niego jest najbardziej wyrafinowany kochanek na świecie”.
Zakładając, iż dzięki kilku poprzednim rozdziałom udało ci się znaleźć mężczyznę twoich marzeń, poniżej opisuję kilka technik, z których możesz skorzystać dla zwrócenia na siebie jego seksualnej uwagi już teraz — jeśli nie raz na zawsze, to na całkiem długi okres.
Mężczyźni podniecają się seksualnie bardzo szybko dzięki bodźcom wzrokowym — znacznie szybciej i mocniej niż kobiety. Stąd właśnie wypływa ogromna popularność pism dla panów pełnych nagich dziewczyn, zaś stosunkowy brak powodzenia czasopism dla pań pełnych nagich mężczyzn (które to pisma są zresztą często kupowane przez homoseksualistów). Mężczyzna może się erotycznie podniecić na widok kobiecych pośladków, piersi lub pochwy. Stu mężczyznom pokazałem zdjęcie pochwy, do której jej właścicielka włożyła własny palec z wymalowanym na czerwono paznokciem. Nic więcej nie było widać — ani twarzy tej kobiety, ani reszty jej ciała, nie można było nawet określić jej wieku. Spośród owych stu mężczyzn, 86% uważało to zdjęcie za „wysoce erotyczne”. Pokazałem zdjęcie wzwiedzionego członka, z zaciśniętą na nim własną muskularną ręką właściciela, partnerkom tych samych stu mężczyzn. Oto ich werdykt: 23% uznało je za „dość seksowne”, 55% oświadczyło, że nie zrobiło na nich najmniejszego efektu, a pozostałe 22% powiedziało, że je „odpycha”.
Kobiety wykorzystują sposób reagowania mężczyzn na bodźce seksualne dzień w dzień — nosząc krótkie spódniczki, opinające biust sweterki, obcisłe leginsy, mocno wcięte dekolty, skąpe kostiumy kąpielowe. Być może najsłynniejszym wykorzystaniem bodźców wzrokowych jest krótka scena w Nagim instynkcie, w której Sharon Stone przemyka po ekranie bez majtek. Ani przez chwilę nie zalecam ci, byś paradowała bez majtek, rozsuwała nogi przed każdym poznawanym przez ciebie seksualnie mężczyzną, ale możesz wykorzystać tę i inne taktyki drażnienia męskich oczu, aby twój mężczyzna wciąż interesował się tobą bez granic.
Sztuczka pt. „jestem bez majtek” jest jedną z najlepszych. Wcale nie musisz pokazywać twemu mężczyźnie, że nie masz na sobie majtek. Wystarczy, że szepniesz mu do ucha w trakcie wieczoru na przyjęciu: „Zapomniałam włożyć majtki”. I obserwuj, jakie to wywarło na nim wrażenie. Nikt nie będzie w stanie zobaczyć, czy masz majtki, czy nie, ale twój mężczyzna przy—klei się do ciebie jak rzep do psiego ogona do końca wieczoru — na wszelki wypadek — i wierz mi, że nie będzie w stanie myśleć o niczym innym.
Gdy już wrócicie do domu, zapewne będzie dla ciebie bardziej niż troskliwym kochankiem.
Jednym z niezawodnych testów skuteczności sztuczki „jestem bez majtek” była w latach 60. reklama w znanym czasopiśmie brytyjskim, przedstawiająca piękną kobietę w futrze i w czarnym rolls–roysie, nieskazitelnie ubraną; nagłówek zaś głosił: „Cynthia nie nosi majtek”. Reklama wywołała wielki skandal, ale wzmogła sprzedaż rajstop (bo malutkim drukiem na dole napisano, że właśnie je Cynthia nosi).
Jeśli potrafisz wymyślić sytuację, w której możesz publicznie pokazać swemu mężczyźnie, że nie masz na sobie majtek, gorąco to zalecam. Zwykle efekt jest piorunujący! Oto moja ulubiona relacja, 26–letniej Kathy, blondynki, rozwódki z Minneapolis: „Jima poznałam poprzez agencję kojarzenia par. Zaliczyliśmy sześć czy siedem randek, podczas trzeciej Jim spędził noc w moim mieszkaniu i spaliśmy ze sobą. Mówiąc szczerze, nie było nadzwyczajnie. Sądzę, że bałam się zaangażować do końca, a jednocześnie bałam się go stracić. Byłam bez ikry, byłam niezręczna, fizycznie zdawaliśmy się zupełnie nie zgrani, a ja po prostu nie potrafiłam się pobudzić. Jim z pewnością czuł się, jakby się kochał z jakąś ślamazarą.
Jim był uprzejmy. To nie jest facet tego rodzaju, który rzuci kobietę tylko dlatego że miała tremę w łóżku. Kochaliśmy się potem jeszcze dwa lub trzy razy, ale nabrałam obawy, że on może stracić zainteresowanie mną, więc starałam się być w łóżku prawdziwie namiętna i aktywna… no, wiesz, działać pozytywnie. Kłopot polegał na tym, że byłam zbyt agresywna, nie zachowywałam się naturalnie i Jimowi to po prostu nie odpowiadało. Potem matka, nie kto inny, powiedziała mi: «Flirtuj z nim. Pokaż mu, że cię podnieca, ale dalszy ciąg pozostaw jemu. Mężczyznę trzeba trzymać za ręce».
Ach, jak bardzo miała rację! Przy następnym spotkaniu cała nasza grupa melomanów miała robione wspólne zdjęcie w Cristal Court w wieżowcu IDS. Mieliśmy oboje z Jimem zły dzień. Po południu chciałam go skusić do pójścia do łóżka, ale on nie wydawał się zainteresowany. Wręcz powiedział: «Słucham? Żebyś mnie mogła znowu gwałcić?» Brzmiało to niby jak żart, ale tylko w połowie. Miałam przeczucie, że w trakcie kolacji ma ochotę oznajmić mi, że więcej się nie będziemy spotykać.
W Cristal Court było nas około osiemdziesięciu osób i kiedy czekaliśmy, aż fotograf nastawi aparat, przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Dość desperacki, przyznaję! Przeprosiłam go na kilka minut i poszłam do damskiej toalety. Zdjęłam majtki i włożyłam je do torebki. Wyszłam z toalety i dołączyłam do grupy.
Staliśmy dość mocno stłoczeni, Jim stał tuż za mną, trzymając ręce na moich ramionach. Odchyliłam się do tyłu i szepnęłam mu nad ramieniem: «Przyniosłam ci pamiątkę». «Pamiątkę? jaką?» — spytał, a ja powiedziałam: «Moje majtki. Są w mojej torebce». I otworzyłam ją, żeby mógł je zobaczyć.
Patrzył na mnie długą chwilę. A potem powiedział: «Zdjęłaś je!» Ale uśmiechał się i widziałam, że wyobraża sobie mnie nagą pod spódniczką i że na pewno to pochłania jego uwagę. I tylko spytałam: «czyżby?»
Kiedy nadeszła pora na zdjęcie, poczułam, jak Jim mocno przywarł do mnie od tyłu. Ludzie uśmiechali się do nas i skłaniali głowy w pozdrowieniu, a my odwzajemnialiśmy uśmiechy — najbardziej wtedy, gdy Jim zadarł moją spódnicę z tyłu i wsunął rękę między moje nogi. Poczuł moje nagie pośladki, a ja poczułam jego powiększającą się erekcję. Tam, w samym środku Cristal Court, pośród wszystkich tych ludzi.
Rozwarł wargi mego sromu swym palcem i wsunął go we mnie. Głęboko, najgłębiej, jak się dało. I przez cały czas, gdy robiono tę fotografię, Jim pocierał mój srom. Dlatego oboje mamy na zdjęciu takie dziwne miny, jakbyśmy palili zbzikowane skręty czy coś w tym rodzaju”.
Dla Kathy incydent w IDS w Minneapolis był zaledwie początkiem czegoś ekscytującego — co ona nazwała „programem ciągłej ekscytacji”. Wciąż korzystała z różnych okazji, aby drażnić zmysły Jima, np. sprzątała jego mieszkanie w sobotnie ranki, mając na sobie wyłącznie męską koszulę w kratkę. Pochylała się przy tym oczywiście po to, aby włączyć odkurzacz, aby mu wtedy „przypadkowo” błysnąć przed nosem nagimi pośladkami… Podobnie, niby to przypadkowo pozwalała, by oglądał ją na sedesie. Albo prosiła, by wygolił ją pod pachami. Korzystała z całej gamy takich drobnych rzeczy, co w efekcie pozwalało mu sądzić, że nad wszystkim panuje, że jest władczy, opiekuńczy i „u steru”, podczas gdy ona jest mała, spolegliwa i kobieca.
Wiele kobiet nie zdaje sobie sprawy z tego, że mogą intrygować mężczyznę zwyczajnie prosząc go o zapięcie guziczka na plecach swej sukni albo o otwarcie mocno zakręconego słoika z korniszonami. Sądzisz, że żartuję? To pierwsze daje mężczyźnie możliwość zademonstrowania, że jest czuły i opiekuńczy, to drugie daje mężczyźnie możliwość zademonstrowania, że jest silny. Gdybym był tobą, zakręciłbym na amen wszystkie słoiki z korniszonami w twojej spiżarni tylko po to, by mężczyzna twojego życia mógł je dla ciebie z satysfakcją otworzyć. Dziś mężczyźni nieczęsto mają okazję sprawdzić się w walce. Słoik korniszonów stanowi drobny, ale udatny substytut.
Kolejny sposób, by dać oczom twego mężczyzny trochę ekscytacji, polega na noszeniu seksownej bielizny. Dziś tego rodzaju bielizna, jaką kiedyś uważano za stosowną wyłącznie dla dziwek lub striptizerek w Las Vegas, jest do kupienia w większości domów towarowych albo na zamówienie w wielu renomowanych firmach prowadzących sprzedaż wysyłkową. Większość mężczyzn podnieca widok kobiety w czarnych pończochach i pasku do podwiązek (w majtkach lub bez nich), a możesz nabyć je w zdumiewająco wielkim wyborze, od koronkowych po jedwabne, od minifig po majtki z rozcięciem w kroczu, które dają niesamowicie fikuśne widoczki, kiedy siedzisz (a najbardziej, gdy się pochylasz).
Niektóre kobiety donoszą o wielkim sukcesie strojów do „wiązania”, jak czarne skórzane gorsety, które mają wycięte otwory na brodawki, albo czarne skórzane bikini, które podtrzymują obnażone piersi na samych nabijanych ćwiekami paseczkach i ramiączkach. Najbardziej erotyczny okazał się (sądząc po reakcjach mężczyzn tych kobiet, które były dość odważne, by tę rzecz założyć) skórzany pas: majteczki z rzemyków zapinane na klamrę, rozcięte w kroczu, by pokazać cały srom i wyposażone w metalowy łańcuszek wciskający się pomiędzy wargi sromowe.
Pośród innych erotycznych strojów wywołujących wysoki poziom pobudzenia wizualnego były skórzane minispódniczki i majtki z gumy, a także pozornie skromny gorsecik z czarnej gumy, zakrywający piersi i srom, ale odsłaniający (kiedy kobieta się odwraca) całkowicie gołe siedzenie.
Wiele kobiet, z którymi rozmawiałem na temat techniki wizualnego pobudzania mężczyzny, miało spore opory, by tak się przed nim pokazywać. „Pomyśli, że jestem dziwką” — oto jeden z niepokojów. A inny: „Niespecjalnie podoba mi się moja figura. Nie chcę się tak pokazywać”.
Na pierwsze obiekcje odpowiem, że z bardzo nielicznymi wyjątkami mężczyzna nie uważa swej partnerki za dziwkę, jeśli ona zdecyduje się podrażnić jego zmysły bodźcami wzrokowymi. Wręcz na odwrót — twój mężczyzna będzie zachwycony, zwłaszcza jeśli wyraźnie mu uświadomisz, że nie pokazywałaś się tak przed żadnym innym mężczyzną (nawet jeśli to nie jest absolutna prawda), a to, co mu pokazujesz, jest przeznaczone tylko dla jego oczu.
Oczywiście znasz swego mężczyznę lepiej niż ja i sama potrafisz ocenić, jaka może być jego reakcja. Większość mężczyzn byłaby zachwycona, gdyby partnerka nosiła „odważniejsze” stroje i nosiła je bardziej „flirtująco”.
Jeśli zaś chodzi o niepokój związany z figurą, można tylko odpowiedzieć tak: Przestań się tym niepokoić. Twojego ukochanego pociągasz taka, jaka jesteś i taki twój wygląd, jaki masz. Jeśli będziesz się seksownie ubierać i zachowywać, a maksymalnie korzystać z tego, czym dysponujesz (lub czego ci rzekomo nie dostaje), wówczas nie będziesz musiała się niczym martwić. Jesteś sobą. Sam fakt, iż czytasz tę książkę dowodzi, że jesteś seksowna i chodzi ci o to, by się dowiedzieć, jak pokazać ukochanemu, że chcesz go podniecać.
Nawet kobiety z listy „Dziesięciu Najseksowniejszych Pań Wszechczasów” nie miały perfekcyjnych figur. Niespokojne panie często mówią mi tak: „Chciałabym mieć figurę Marilyn Monroe, Jayne Mansfield, Sharon Stone lub Demi Moore”. A oczywista prawda jest taka, że żadnej z nich nie można stawiać za wzór fizycznej doskonałości — są od niego nader dalekie. Marilyn Monroe miała wypukłą klatkę piersiową, ale dość mały biust. Tylko dlatego, że nosiła dobre staniki i suknie korzystnie eksponujące przedziałek biustu, pozostawiła po sobie trwałe (choć raczej mityczne) wrażenie, że miała spory biust. Jeśli masz małe piersi, możesz postępować jak MM. Jayne Mansfield miała duży biust, ale także szerokie biodra i (później) dość otłuszczone. Ale nie zrażało to jej mężów i kochanków. Emanująca z niej seksowność i ciepła osobowość czyniły ją atrakcyjną.
Oto bardzo wymowny fragment mojej rozmowy z 41–letnim Darrylem, architektem z Oxnard w Kalifornii, na temat efektu erotycznego, jakim zajęła go jego nowa sympatia, Susan. Susan była 36–letnią rozwódką z Pasadeny, którą Darryl poznał przez agencję kojarzenia par (kilka tygodni po naszej rozmowie została jego żoną).
„Poszedłem do kuchni, żeby zaparzyć dla nas kawę na dzień dobry. Ranek był przepiękny. Świeciło słońce, drzwi na patio były otwarte, wiatr wydymał firanki. Wróciłem do sypialni. Susan, siedząc na łóżku, czytała niedzielną gazetę. Miała poskręcane włosy, była bez makijażu. Ubrana była wyłącznie w bladożółtą nocną koszulę. Podjechała ona powyżej jej bioder, eksponując w całej okazałości jej srom. Miała lekko rozsunięte uda, więc wargi sromowe także się rozwarły. Na wzgórku łonowym widniała zaledwie malutka kępka blond włosów, tuż nad pochwą… Susan goli się z powodu kostiumów kąpielowych. Stałem w drzwiach patrząc na nią, a była tak niesamowicie piękna i taka rozluźniona, choć przecież pokazywała mi nagi srom, pokazywała mi łechtaczkę i w ogóle to swoje różowe jak lizak wnętrze. Mogę śmiało powiedzieć, że wtedy pokochałem ją bardziej niż dotąd, bo widziałem, że nie wstydzi się obnażyć przede mną. Miałem taką erekcję, że wieża CNN mogłaby się zawstydzić, wszedłem do łóżka i wtuliłem głowę między uda Susan, pocałowałem i polizałem jej srom — i to wcale nie dało początku kolejnej sesji seksu, to zapoczątkowało cały nowy związek”.
Spośród wszystkich omawianych przeze mnie w ciągu minionych dziesięciu lat pomysłów erotycznych, golenie owłosienia łonowego (przez woskowanie lub elektrolizę albo inną techniką depilacji) budzi bodaj największe zainteresowanie (i uznanie). Choć mam świadomość, iż zdaniem feministek kobieta nie powinna golić owłosienia łonowego tylko po to, by zaspokoić nienaturalne chucie męskiego rodu, pozostaje faktem, że te kobiety, które raz po raz tego próbowały — jako środka ożywiającego seksualne zainteresowanie swego kochanka — przekonały się o jego zdumiewającej skuteczności. W długotrwałym związku seksualnym lub długim małżeństwie zgolenie włosków łonowych spowoduje, że nagle twój ukochany spojrzy na ciebie nowym wzrokiem — a w końcu odrobina świeżych podniet w życiu seksualnym jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
Jeśli ci się to nie spodoba (albo jego to niespecjalnie bierze), zawsze możesz je pozostawić, by odrosły, a jest to tylko kwestia dwóch lub trzech tygodni. A jeśli ci się to spodoba, możesz albo pozwolić im odrosnąć, a potem zgolić je za dwa, trzy miesiące, albo też stale je golić. Jeśli wolisz mieć permanentnie goły srom, to oczywiście konieczny jest zabieg elektrolizy, aby zniszczyć cebulki włosków.
„Od kiedy przeczytałam o tym w jednej z twoich książek, rutynowo stosuję krem depilacyjny do włosków łonowych — napisała 32–letnia Giną, rozwódka z Phoenix — podoba mi się to, bo daje poczucie czystości i swobody, a do tego tak to lubią wszyscy moi chłopcy. Powiem więcej, mają bzika na tym punkcie. Po rozwodzie miałam cztery romanse. Trzech partnerów poznałam przez agencję kojarzenia par, a jednego przypadkowo, w barze w Biltmore. Wszystkie cztery związki były ekscytujące, a każdy inny, zaś dla przywrócenia wiary w moje własne siły zdziałały cuda. Nie jestem szczupła, w żadnym razie. Mam wielki biust. Lecz cała moja czwórka kochanków stwierdziła, że byłam zdecydowanie najbardziej seksowną kobietą, jaką spotkali w życiu. I pomyśleć, że mój eks–mąż twierdził, że jestem oziębła”.
Niektóre kobiety nie są skore do takiego golenia, bo sądzą, że będą wyglądać jak mała dziewczynka, a mężczyzna musi być w jakiś sposób zboczony, skoro podnieca go widok dziewczęcego sromu. Choć nie należy ignorować faktu, iż są osoby wykazujące zainteresowanie seksualne dziećmi, to jednak bodziec seksualny, jaki daje mężczyźnie widok wygolonego sromu dojrzałej kobiety, jest to zupełnie co innego.
Golenie sromu tak bardzo ekscytuje mężczyzn z dwu powodów. Po pierwsze, daje im niczym nie zakłócony widok na srom ukochanej. Mogą oglądać wargi sromowe, łechtaczkę bez najmniejszych przeszkód. Po drugie, zrobiłaś coś, co bezapelacyjnie czyni cię seksualnie nieodpartą — zrobiłaś pozytywny krok, by się seksualnie obnażyć przed nim i pokazać mu, że chcesz, by oglądał twój srom (a co za tym idzie, także go dotykał). Dałaś mu bardzo podniecające odczucie, że oddajesz się mu, podczas gdy w rzeczywistości to ty sama zrobiłaś pierwszy krok. Kobieta, goląca włosy łonowe dla mężczyzny, daje mu zapewne najwyraźniejszy i najmocniejszy sygnał, że seksualnie ją pociąga i że go pożąda. Brzytwa mówi sama za siebie. Żadne słowa nie są potrzebne.
Golenie sromu ma także inne zalety. Kobiety, które się wygoliły, stwierdzają wzrost liczby aktów seksu oralnego (cunnilingus), jakim obdarzają ich partnerzy.
Oto słowa 28–letniej Rachel, jubilerki z San Antonio w Teksasie: „Przycinałam włoski łonowe już od szkoły średniej, bo nosiłam mocno wycięte kostiumy kąpielowe. Któregoś dnia przeczytałam w jednej z twoich książek, że mężczyzn bardzo pociąga zgolenie włosków, no więc pomyślałam, co mi tam, i zgoliłam je. To równie łatwe, jak samo przystrzyganie. Spodobało mi się, nadal mi się podoba i uważam, że tak jest porządniej i czyściej. Nie wrócę już do bujnych włosów łonowych. W końcu kobiety golą się pod pachami i nikt tego nie uważa za dziwaczne, prawda?
Kiedy tamtego wieczoru szłam do łóżka, wzięłam prysznic, wytarłam się i weszłam do sypialni. Mój chłopak Stan siedział na łóżku i kończył sprawozdanie do pracy. Podniósł głowę i na chwilę dosłownie zatkało go. Raport poleciał na podłogę szybciej niż wypowiesz słowo „brzytwa”. «Ogoliłaś srom. Coś fantastycznego!» — powiedział. Chwycił mnie i pociągnął na łóżko. Wciąż mnie całował, dotykał i pocierał między nogami. Powtarzał: «Coś fantastycznego, coś fantastycznego! Muszę cię pocałować».
Szeroko rozsunął moje nogi i wciąż całował, lizał i ssał… nie tylko sam srom z zewnątrz, ale także dookoła i wszędzie. Wessał do swych ust całe moje wargi sromowe i lizał, i lizał. Zagłębił całą twarz między moimi nogami, jakby nic nie jadł od tygodnia i wciąż mu nie było dość. Językiem zaczął smagać moją łechtaczkę, cały czas ssał i wciągał mój srom do ust, ile tylko się dało.
Miałam jeden z najszybszych orgazmów w życiu, był zdumiewający. Cały świat spowił mrok, przysięgam, a po chwili podskakiwałam i wiłam się według mego odczucia całymi godzinami. Stan uniósł głowę — całą twarz miał pomazaną moimi sokami. «Jesteś niesamowita» — powiedział. — «Chciałbym cię mieć na śniadanie, na obiad i na kolację». Ręką sięgnęłam do rozporka spodni jego piżamy i przekonałam się, że są mokre od spermy. Miał wytrysk równo ze mną, choć go w ogóle nawet nie dotknęłam”.
Niektóre kobiety niechętnie godzą się na to, by partner obdarzał je seksem oralnym. Mają przeświadczenie, że jest w tym coś „nieprzyzwoitego” czy „niemiłego” i nie mogą sobie wyobrazić, jak mężczyn może cieszyć lizanie i całowanie pochwy, szczególnie gdy jest cała mokra od soków. Natomiast większość mężczyzn wysoce podnieca seks oralny — dzięki tej wilgotności, zapachowi, smakowi i temu, że mogą być tak blisko swej partnerki tuż przed samym jej orgazmem. Nie istnieje żaden inny, bardziej zmysłowy sposób przekonania się, jak bardzo kobieta ma wzwiedzioną łechtaczkę niż wodzenie po jej koniuszku językiem.
Wielokrotnie doradzałem mężczyznom cierpiącym na przejściową impotencję, by na jakiś czas angażowali się bardziej w seks oralny. Nie tylko jest on ekscytujący sam w sobie, ale oznacza także, że mężczyzna potrafi doprowadzić swą partnerkę do orgazmu niezależnie od tego, czy udało mu się uzyskać erekcję, czy nie.
Jeśli masz jakieś opory wobec seksu oralnego, postaraj się je pokonać. Postaraj się wręcz zachęcić twego mężczyznę do seksu oralnego, zarówno poprzez wygolenie sromu, jak i przyjęcie takiej pozycji w łóżku, by on nie miał szansy ci odmówić.
„Mój mąż uwielbia, kiedy leży w łóżku, a ja siadam okrakiem na jego torsie i palcami rozwieram swe wargi sromowe. Mąż zawsze twierdzi, że jest zmęczony, że nie ma ochoty, ale ani razu nie oparł się, by choć raz nie liznąć… a po jednym liźnięciu musi dokończyć ucztę!”
Otrzymałem też kilka listów od kobiet mających dość gęste owłosienie łonowe, wskutek czego trudno im utrzymać srom kompletnie bez zarostu. W takim przypadku należy tylko mocno przystrzygać włosy nożyczkami — nie tak bardzo, by były jak kłująca szczecinka, ale dostatecznie krótko, by nie zasłaniały sromu przed wzrokiem kochającego mężczyzny.
Co do jednego nie ma najmniejszej wątpliwości: mężczyzna uwielbia, gdy partnerka trzyma w ustach jego penis. To dla niego cudowne i zupełnie odmienne od stosunku — może obserwować, co się dzieje (znowu bodziec wzrokowy). Oto najbardziej powszechna skarga na temat życia seksualnego, jakiej wysłuchuję od mężczyzn: żona czy dziewczyna nie chce mu dać seksu oralnego, a jeśli już uda się ją do tego namówić, to robi to z wyraźnym niesmakiem i niespecjalnie często.
Nigdy nie dość podkreślania z całą mocą, że jeśli chcesz być nieodparta dla ukochanego, musisz poważnie pomyśleć nad obdarzaniem go seksem oralnym, z wprawą i często. Poznałem pewną pisarkę — feministkę, która stwierdziła, że kobieta nie powinna dawać mężczyźnie seksu oralnego, bo to znaczy, że musi przed nim klęczeć. Faktycznie — w wymiarze fizycznym — niemal nigdy tak nie jest, bo seks oralny najczęściej uprawiamy w pozycji leżąc, przy czym to kobieta jest na górze. Nie jest tak również w wymiarze psychicznym czy moralnym. Kobieta biorąc mężczyznę oralnie, absolutnie panuje nad jego pobudzeniem seksualnym, jego intensywnością i momentem, kiedy ma nastąpić orgazm (jeśli w ogóle ma nastąpić) oraz nad tym, co będzie się działo w chwili wytrysku.
Można by sądzić, że jeśli się bierze do ust członek partnera, to jest to gest „służalczy”, jednak gdy nabierzesz większego doświadczenia, szybko uświadomisz sobie, że to jeden z najlepszych sposobów potwierdzenia twego seksualizmu, kontrolowania tempa i intensywności współżycia seksualnego.
Jeśli nie masz szczególnej ochoty na stosunek, a on ma, możesz go oralnie doprowadzić do orgazmu, a on nie będzie miał poczucia, że go oszukujesz. Jeśli zazwyczaj powoli się rozbudzasz seksualnie, możesz go powoli brać oralnie, samej podniecając się minimalnie albo masturbując się drugą ręką — (albo jeszcze lepiej), usiądź na nim w pozycji 69 i zachęć go, by cię lizał między nogami, podczas gdy ty trzymasz w ustach jego penis. Po tym, z jaką intensywnością on ciebie pobudza, zorientujesz się, jak mocno sama masz pobudzać jego. A kiedy będziesz gotowa, możesz się odwrócić, opaść na penis i znowu regulować bodźce, jakie partner ci daje, przez dostosowanie tempa i rytmu, w jakim unosisz się i opadasz na nim, a także przez pochylanie się do przodu (mniej podniet) lub prostowanie się (więcej podniet).
Mimo iż to ty „trzymasz wodze” od początku do końca całego aktu, twój ukochany nie będzie miał żadnych innych odczuć, jak tylko to, iż on sam mężnie „dowodzi”. Będzie z siebie dumny, seksualnie pewny siebie i — wierz mi — bardziej niż chętny do następnego stosunku.
Niektóre kobiety martwią się, że nie wiedzą, jak praktycznie stosować seks oralny, że mogą coś zrobić niewłaściwie, a w rezultacie partner będzie bardziej sfrustrowany niż podekscytowany. W istocie, to zbędne troski, bylebyś pamiętała, że slangowe określenia — „dmuchanie” i „ssanie” penisa — są oba nieprecyzyjne. Nigdy nie dmuchaj w penis, podobnie jak mężczyzna nigdy nie powinien dmuchać do pochwy. Istnieje przy tym niewielkie, ale realne niebezpieczeństwo powstania zatoru w układzie krwionośnym, z fatalnymi konsekwencjami. Możesz ssać w ustach penis, ale w żadnym razie nie za mocno, bo to go tylko podrażni, a nawet zada mu ból.
Chwyć penis ręką i zwyczajnie obejmij ustami jego główkę. Jeśli penis jest już twardy, zsuń napletek (jeśli jest) i wódź językiem wokół korony żołędzi, wsuwając koniuszek języka do otworka i muskając cieniutki powrózek skórny tuż poniżej niego (czyli wędzidełko). Możesz delikatnie i rytmicznie ssać, jednocześnie wirując językiem. Następnie możesz ssać tak, by penis się suwał pomiędzy twymi wargami, a każdy suw możesz kończyć pocałunkiem.
Jak głęboko wsuniesz go sobie do ust, zależy od tego, jak daleko chcesz go wsunąć i w jakiej jesteś pozycji. Nadal i wciąż pytają mnie o „głębokie gardło” i jak się to robi. Jakkolwiek w późniejszym okresie Linda Lovelace zdezawuowała okoliczności nakręcenia filmu Głębokie gardło, pozostaje faktem, iż spopularyzowana przez nią technika seksu oralnego jest nadal słynna (albo głośna, zależnie od twego punktu widzenia).
„Głębokie gardło” polega na wzięciu do ust całego trzonu wzwiedzionego penisa aż po jądra, tak by główka penisa wsunęła ci się do gardła. Największa trudność, jaką trzeba pokonać, polega na przezwyciężeniu dławienia się przy wnikaniu jakiegokowiek przedmiotu do gardła oraz na trudności z oddychaniem. Połykacz mieczy może oddychać wokół ostrza, lecz kobieta nie może oddychać wokół grubego penisa w erekcji.
Linda Lovelace przezwyciężyła krztuszenie się dzięki ćwiczeniom — władając sobie palec do gardła i ucząc się nie przełykać, gdy jakiś przedmiot tkwi w nim głęboko.
„Wówczas uświadomiłam sobie, że jedynym sposobem osiągnięcia pełnej penetracji jest ułożenie się w takiej pozycji, by moje usta i gardło znalazły się w linii prostej. Najlepiej radziłam sobie, kładąc się na wznak na łóżku, z głową zwieszoną na skraju materaca. Mężczyzna klękał na podłodze, twarzą do mnie, i wkładał penis do mych ust. W tej pozycji łatwo się wsuwa do mego gardła.
Wciąż parł głębiej i głębiej. Ustalałam rytm w zgodzie z jego suwami. Podczas suwu powrotnego, nabierałam oddech. Od tego momentu pozostała już tylko kwestia pomieszczenia całej długości trzonu, lecz kiedy penis przejdzie przez mięśnie gardła, długość nie stanowi już problemu”.
Linda Lovelace zalecała technikę „głębokiego gardła” kobietom, które niespecjalnie przepadają za smakiem nasienia. „Wystąpienie wtrysku rozpoznasz wyłącznie po skurczach mięśniowych, które poczujesz mając w ustach penis”.
Oczywiście, technika „głębokiego gardła” nie jest tego rodzaju techniką, której ma się ochotę próbować, zanim nie pozna się mężczyzny naprawdę dobrze i zanim będzie można bezpiecznie polegać na nim. Technika ta wymaga ćwiczeń, koncentracji i wielkiej dozy wzajemnego zaufania. Znam zaledwie kilka kobiet, które jej próbowały, a jeszcze mniej takich, którym się spodobała. Osobiście uważam, że raczej należy do zasobów kinematografii, a nie sypialni.
Nie musisz kontynuować seksu oralnego aż do wytrysku. Lizanie i ssanie penisa stanowi dobry i bezpośredni sposób ożywienia słabnącej erekcji albo w ogóle wywołania wzwodu.
Oto słowa Yolandy, 33–letniej nauczycielki historii z Cincinnati: „Nic nie daje mi większej satysfakcji, niż branie do ust miękkiego penisa mego ukochanego, a potem wyczucie, jak stopniowo sztywnieje, a w końcu niemal go rozsadza”.
Powinnaś koncentrować większość podniet na główce penisa, gdzie mieści się większość zakończeń nerwów erotycznych, ale także zrobisz ukochanemu przyjemność wodząc językiem wzdłuż trzonu, nawet ssąc go, a także liżąc i ssąc jego jądra. Pomiędzy moszną a odbytem jest bardzo wrażliwy obszar krocza — jeśli poświęcisz mu odrobinę uwagi w akcie oralnym, dasz partnerowi niewspółmiernie wielką dozę rozkoszy.
Dla podniecenia mężczyzny do orgazmu może być konieczne pocieranie penisa jedną ręką, podczas jednoczesnego lizania i ssania. Podtrzymuj rytmiczne pocieranie, delikatne, ale zdecydowane. Nie zmieniaj nieustannie chwytu, rytmu, ani wciąż nie przerywaj i nie zaczynaj od nowa. Pomyśl, jaki rodzaj stymulacji łechtaczkowej sama lubisz — równomierny i stały. Orgazm rodzi się powoli i stopniowo, bez nieustannej dystrakcji. I nie rezygnuj, jeśli do orgazmu trzeba sporo czasu. Rób swoje i niech cię to satysfakcjonuje. Rozmawiałem z kobietami, które potrzebują do dwudziestu minut, aby ręką pobudzić się do orgazmu, podczas gdy innym wystarczają cztery pięć minut lub jeszcze mniej.
Choć mężczyźni uwielbiają seks oralny, zapewne będziecie musieli robić to razem trzy bądź cztery razy, zanim poznacie swe rytmy i reakcje. W ostatecznym efekcie będziesz czuła napięcie jego jąder i całego penisa do maksymalnej sztywności. Będziesz także w stanie wyczuć unoszące ruchy jego miednicy, które ci wskażą, że jest bardzo bliski wytrysku.
Co masz zrobić w chwili wytrysku? — to zależy wyłącznie od ciebie. Dużo kobiet lubi połykać nasienie. W końcu to tylko mieszanka białka i cukrów prostych, z lekkim wapiennym posmakiem, słodkawo—gorzkim. Jeśli jednak nie masz ochoty połykać, możesz skorzystać z ejakulacji jako bodźca wzrokowego, kierując nasienie na swą twarz i we włosy albo rozmazując je na swych piersiach i brodawkach. On tego nie zapomni.
Seks oralny jest tak istotny dla zapewnienia sobie seksualnej nieodpartości w oczach ukochanego mężczyzny, że powinnaś pomyśleć o nim przynajmniej dwa razy w tygodniu — i niekoniecznie tylko wieczorem przed spaniem. A może także wtedy, gdy partner właśnie wyszedł spod prysznica i przysiadł w poranniku, oglądając tv. A w środku nocy, kiedy śpi? A może obudzić go, ssąc jego penis? A może zrób mu niespodziankę w wannie? Biorąc pod uwagę kategorie seksualnej oceny i uznania — takimi spontanicznymi aktami seksu oralnego podbijesz ukochanego i zrobisz jedną z najlepszych inwestycji w swym życiu. A to już jest obiecujące.
Są jakieś sprzeciwy? No dobrze, bądźmy realistami. Uważaj na mężczyznę, który zmusza cię do seksu oralnego, gdy ty wcale tego nie chcesz, albo mężczyznę, który siłą przytrzymuje ci głowę, żebyś nie miała innego wyjścia i musiała połykać jego spermę. Powiedz każdemu mężczyźnie, który usiłował zrobić jedno albo drugie, że seks oralny jest aktem miłości, a nie uległości. Pokaż mu tę książkę, jeśli to będzie konieczne. A jeśli jeszcze raz będzie próbował zrobić to samo, pokaż mu drzwi. W każdym związku seksualnym zawsze jest miejsce na pewną dozę drażnienia się z partnerem, pewną szorstkość, przymuszanie, kąsanie i występowanie w różnych rolach. Jednak w ogóle nie ma miejsca na to, by jedna osoba wymuszała swoje preferencje wbrew woli drugiej osoby.
Ssanie penisa ma wiele różnych odmian. Jedna z najbardziej zaskakujących polega na wzięciu do ust pokruszonego lodu, zanim skłonisz głowę między nogi partnera. Inna polega na natarciu penisa pastą do zębów o zapachu miętowym, bo on od tego będzie odczuwał interesujące pieczenie, gdy ty go będziesz ssać i masturbować.
Choć zapewne nie brzmi to zbyt wyrafinowanie, to jednak jedną z najlepszych technik seksu oralnego jest technika, którą opisała mi Karen, 17–letnia licealistka z Schaumburga w stanie Illinois: „Bardzo podobał mi się Paul, mój chłopak, ale nie byłam przygotowana na odbycie stosunku — po pierwsze dlatego, że nie chciałam ryzykować zajścia w ciążę, a drugie — chciałam zostać nietknięta dla tego, którego gorąco pokocham. To pewnie brzmi trochę głupio — nietknięta dla tego, którego gorąco pokocham — kiedy miało się w buzi penisy innych facetów. Ale oni tego oczekiwali, wiesz? Oczekiwali co najmniej dmuchania, bo jak nie, to więcej z tobą nie pójdą na randkę. Wydaje mi się, jakby dmuchanie było jakimś amerykańskim fetyszem, wiesz.
Ale nieważne. Byłam na randce z Paulem, który robił się napalony, podniecony i usiłował dać nurka w moje dżinsy, wiesz, jak to jest. Próbowałam go zniechęcić mówiąc, że jestem głodna, ale wobec Paula to było na pewno najgorsze, co mogłam powiedzieć. W mgnieniu oka rozpiął rozporek i wyjął ten swój wielki pal. «Oto coś dla dziewczynki ze zdrowym apetytem» — powiedział.
Nie zrozum mnie źle, on mi się podobał i mnie podniecał. Wcale nie miałam nic przeciwko temu. Wręcz chciałam go dmuchać. Na całej naszej planecie nie ma nic lepszego, jak mając w ustach potężny pal faceta, móc pomyśleć: «Mogę obdarzyć tego faceta nieskończoną rozkoszą albo zadać mu ból». No bo on sobie myśli, że jest takim wielkim kochankiem w stylu macho, z palem w moich ustach, a wystarczy go tylko mocno przygryźć — i co wtedy zrobi? Mężczyźni są silni — na pewno. Ale są też podatni. Myślę, że Pan Bóg wiedział co robi, obdarzając ich tak podatnymi członkami i jądrami.
W każdym razie, chciałam dmuchać Paula, choć chciałam mu pokazać, że średnio to lubię. Więc nie zadałam sobie trudu wyjęcia gumy do żucia z ust. To była balonówka o smaku jeżynowym. Taka intensywnie zapachowa. Świetnie pasuje do zapachu członka. To znaczy, na początku chodziło mi o okazanie lekceważenia, wiesz? Ale kiedy już go ssałam, przekonałam się, że Paulowi też się to podoba, bo tę gumę mogłam rozciągać wokół jego trzonu albo naciągać ją tal:, by cieniutką warstewką zakrywać całą główkę penisa, albo też przyciskać ją do otworu penisa, a nawet obejmować wokół moszny. Paul to uwielbiał. Bardzo a bardzo. Ja też to polubiłam, bo Paul był t–a–a–ki podniecony.
Miał wytrysk w moich ustach i to też mi się podobało: ciepła sperma na całym moim języku. Żułam ją zmieszaną razem z tą gumą, więc przez chwilę miałam balonówkę o smaku spermowym — a to z całą pewnością smak, który należałoby spróbować wprowadzić na rynek!”
Karen opowiedziała mi o tej technice z gumą do żucia, a ja odkryłem, że inne kobiety także podnoszą walory seksu oralnego przy pomocy niezwykłych dodatków. Jedna zalecała mieć pełne usta czekoladek z nadzieniem truskawkowo—śmietankowym, inna była zagorzałą zwolenniczką tartej bułki („on szaleje za tym”). Jeszcze inna powiedziała mi, że kiedy przystępuje do seksu oralnego, zawsze trzyma przy łóżku kubek z czekoladą na gorąco. Jeden łyk, a jej usta robią się niesamowicie gorące, zaś jej kochanek uwielbia zanurzać penis w takie miękkie, wilgotne, gorące, słodkie, czekoladowe usta. Inne sugestie obejmowały maliny („językiem wgniatasz je w cały trzon, a potem w otworek penisa”) i kruche ciasteczka („on nie może się oprzeć, kiedy rozprowadzam i wcieram w trzon na wpół przeżute ciasteczka”).
W ostatecznym efekcie sama odkryjesz, jaka technika oralna najbardziej dogadza twemu ukochanemu. Lecz nigdy nie obawiaj się eksperymentować albo robić niespodzianek. I nigdy nie bój się działać spontanicznie, wyjmując jego penis ze spodni, kiedy on się tego najmniej spodziewa. W najbardziej udanych związkach seksualnych zawsze jest element drażnienia, flirtu i zaskoczenia.
Niektórzy mężczyźni nie przywykli do okazywanego im spontanicznie oddania seksualnego, wobec czego zareagują negatywnie na twoje próby rozpięcia rozporka. W tej sytuacji, na taką jego reakcję, możesz tylko wzruszyć ramionami, pocałować go i powiedzieć: „twoja strata” i obdarzyć jego penis jeszcze jednym czułym uściskiem. Pokażesz tym, że (a) wcale nie czujesz się zażenowana tym, co zrobiłaś — bo niby dlaczego?; (b) nie zmieniłaś swego podejścia do partnera; (c) z milą chęcią ponowisz akcję, jeśli on będzie miał okazję spokojnie to przemyśleć (i pewnie kopnąć się w myślach za okazywanie takich zahamowań).
Nawet przy braku sposobności do seksu oralnego, od czasu do czasu obdarz ukochanego intymną pieszczotą. Może w łóżku, gdy czyta albo ogląda tv. Albo gdy prowadzi samochód. Podejdź do niego, stań za jego plecami, gdy gotuje, zmywa naczynia albo myje samochód, sięgnij ręką do przodu i przez spodnie pocieraj jego penis. To trwa zaledwie moment, on zapewne będzie protestował. Ale nigdy nie zapomni. To wszystko należy do tej samej techniki podejmowania pozytywnych kroków dla roznamiętnienia twego życia seksualnego — lecz tych kroków twój ukochany nigdy nie odbierał jako twojej nad nim dominacji.
Kiedy przez spodnie pocierasz jego penis, pomyśli, że nie możesz mu się oprzeć. Jeśli potrafisz go o tym przekonać, wówczas pomyśli, że ty też jesteś nieodparcie porywająca. To takie proste.
Współczesne aparaty fotograficzne i kamery wideo są dobrodziejstwem dla kochanków, którzy chcą utrwalić swą sztukę miłosną na taśmie i odtworzyć to sobie później jako bodziec do dalszego seksu.
Większość mężczyzn za wysoce erotyczne uważa robienie zdjęć i kręcenie filmów z ukochaną kobietą, a ty z pewnością będziesz dla niego porywająca, jeśli zaproponujesz, by partner zrobił ci erotyczne zdjęcia lub nakręcił film.
Jednak pamiętaj o definitywnej przestrodze: Zapytaj siebie, czy możesz być pewna swego zaufania, zanim pozwolisz, by ci robił zdjęcia. Nie chcesz chyba, żeby po zakończeniu waszego związku, twoje intymne zdjęcia czy filmy wideo krążyły po ludziach. Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, daj sobie z tym spokój. Jeśli jednak na pewno możesz mu ufać, wtedy decyduj się na to z całym przekonaniem. Ty też możesz być gwiazdą porno!
Oto słowa 25–letniej Alison, prawniczki z St. Louis: „Steve był chyba piątym mężczyzną, którego poznałam przez agencję kojarzenia par. Jak tylko się spotkaliśmy, od razu przypadliśmy sobie do gustu. On był zapalonym fotografem — w jego mieszkaniu było pełno fotogramów, niektóre z nich piękne — absolutnie intrygujące.
Spaliśmy razem na trzeciej randce. Myślę, że już wtedy nabrałam przekonania, że będziemy ze sobą długo. Kiedy mieliśmy ochotę na rozmowę, rozmawialiśmy jak starzy znajomi. Kiedy nie mieliśmy ochoty do rozmowy, nie zapadało kłopotliwe milczenie — po prostu siedzieliśmy i cieszyliśmy się swą obecnością. Innymi słowy: byłam pewna, iż nawet jeśli się nie pobierzemy, nasz związek potrwa co najmniej tak długo jak małżeństwo.
Któregoś ranka zaproponowałam Steve’owi, aby mi zrobił kilka zdjęć — jaką mnie widzi swoimi oczami. Jeśli chce, także nago. No więc przystąpił do dzieła. Rozebrałam się, a on fotografował mnie po całym domu. Uwielbiam to zdjęcie… leżę naga na łóżku, z rozsuniętymi nogami, widać mój kompletnie nagi srom, calutki, jedną ręką delikatnie pociągam wargi sromowe… a drugą przytrzymuję sobie pościel wokół głowy, jak arabski jaszmak. Twarz mam na zdjęciu zasłoniętą. To bardzo seksowne i tajemnicze zdjęcie. Jest tak dobre, że Steve oprawił je w ramki i powiesiliśmy je na ścianie w sypialni. Nie wstydzę się wyglądać seksownie.
Steve robi mi także mnóstwo innych zdjęć — artystycznych i pięknych. On jest wspaniałym fotografikiem. Popatrz na to: noszę koronę z róż, od dołu podtrzymuję ręką nagie piersi, a w przedziałku biustu mam kilka róż. Albo to: leżę na plecach z nogami w powietrzu, a całe łóżko jest zasłane trzydziestoma czy czterdziestoma ogórkami… nie pamiętam, ile Steve ich kupił. A jeden z tych ogórków wepchnęłam sobie do połowy do pochwy… i spójrz na moją twarz — maluje się na niej pełna ekstaza. Tego nie można nazwać pornografią — to jest sztuka. A popatrz na to… Steve nadał mu tytuł «Lunch». Jestem na stole kuchennym na czworakach, golusieńka, z pupą wysoko uniesioną w powietrzu — i wystaje mi z niej kanapka: podłużna bułka, z sałatą i pomidorami, z salami i z wszystkim. Steve najpierw wcisnął ją w prezerwatywę, posmarował kremem zwilżającym i wsunął mi między pośladki.
Steve zrobił mnóstwo fotografii i ja też trochę. Sfotografowałam penis Steve’a przyozdobiony bitą śmietaną, a na samym czubku wisienką. Dzięki tym zdjęciom inaczej na siebie patrzymy. Chodzi mi o to, że nauczyliśmy się naprawdę patrzeć na siebie i myśleć nad tym, co nas naprawdę bierze. To moje ulubione zdjęcie Steve’a. Widać tylko jego pupę i jądra, i pół wzwiedzionego penisa. Palcami odciąga pośladki na bok, a w jego odbycie tkwi piękna stokrotka. Nazwałam je «Żywa natura z kwiatkiem».
A weźmy i takie: to był mój pierwszy eksperyment ze zdjęciami reporterskimi. Ssałam penis Steve’a, a potem on się masturbował — uchwyciłam dokładnie moment wytrysku. Patrz tutaj, dokładnie w tej chwili nastąpił wytrysk, a sperma leci — coś „na kształt łuku”.
Dzięki profesjonalnej wiedzy Steve’a, zdjęcia Alison były wyjątkowo wysokiej jakości. Kiedy twój partner będzie robił zdjęcia tobie albo ty jemu, nie musi w tym być nic z ekshibicjonizmu. Dobre są aparaty Polaroida, bo nie trzeba oddawać filmu do wywołania, choć ostrość i jakość zdjęć pozostawia co nieco do życzenia, a od zdjęć erotycznych wymagamy właśnie ostrości i doskonałej jakości.
Weźmy June, 32–letnią restauratorkę z Hartford w stanie Connecticut, blondynkę z dużym biustem, bardzo piękną. Jest rozwódką („nie mam pojęcia, dlaczego on mnie zostawił — ja bym siebie nie zostawiła”) — Nowego partnera — Jeffa, agenta ubezpieczeniowego — poznała przez ogłoszenie towarzyskie. Przez pierwsze trzy miesiące June i Jeff świetnie się ze sobą zgadzali, jak „ogień z ogniem”. Uprawiali seks, jednak June czuła, że Jeff ma zahamowania seksualne. Nigdy nie próbował niczego innego niż najbardziej podstawowa forma stosunku i nie potrafił pokazać June, co czuje wobec niej. Zastanawiała się, czy obawiał się odtrącenia, czy też wyśmiania.
June zaczęła się martwić, że ich związek „prowadzi donikąd”. Jeff wydawał się mieć totalną blokadę wobec wszelkich odmian seksu — nawet oralnego — choć wciąż podkreślał, że bardzo kocha June i zależy mu na długoterminowym związku. June napisała do mnie i rozmawiała ze mną na ten temat przez telefon. Potem ja rozmawiałem z Jeffem. Skrócę tę długą i drażliwą historię: otóż Jeff zanim poznał June, trzy lata był sam i zaspokojenie seksualne dawała mu wyłącznie masturbacja przy wykorzystaniu bodźców z czasopism pornograficznych i wideo. Choć przed tą 3–letnią izolacją uprawiał bardzo aktywnie seks, obecnie korzystał z pornografii jako jedynego środka dla uzyskania zaspokojenia seksualnego. Z tego powodu trudno mu było rozwinąć pełne i zróżnicowane pożycie z żywą, oddychającą, seksualnie namiętną kobietą, mającą własne zdanie. Bardziej niż o cokolwiek innego chodziło tutaj o kwestię przystosowania.
Zaproponowałem June, by skłoniła Jeffa do nakręcenia filmu erotycznego z June w roli głównej. Tym sposobem podświadomie Jeff uzmysłowi sobie, że zdjęcia z czasopism pornograficznych i filmy wideo to tylko erotyczne wizje, podczas gdy June była nie tylko wizją erotyczną, ale i kobietą z rzeczywistego świata. To pomogłoby mu dokonać zmiany: od obserwowania seksu do uczestniczenia w nim — a poza wszystkim tym, dostarczyć także mnóstwo erotycznej zabawy im obojgu.
A przy okazji — zabawa jest najważniejszym składnikiem radości seksu. Przeczytałem dziesiątki bardzo poważnych poradników seksualnych i obejrzałem dziesiątki filmów wideo z „subtelnymi i przemyślanymi” instrukcjami seksualnymi — i w żadnym z nich nie wspomniano o najprostszym z faktów: seks to zabawa. Nie jest to tylko sposób „porozumienia, fizycznego i uczuciowego, na najwyższym poziomie”. Seks jest skrajnie radosny, niemal z reguły nieszkodliwy (jeśli zastosujesz właściwe środki ostrożności), i jest bardzo, bardzo podniecający. Wielekroć doradzałem parom mającym problemy seksualne, by przestali się zamartwiać orgazmem i techniką seksu, a skoncentrowali się natomiast na robieniu tego, co daje im radość — na zabawie.
Oto słowa June: , Jeff nakręcił film kamerą wideo ze mną jako gwiazdą seksu. Na początku byłam bardzo spięta i niezręczna. Wciąż machałam ręką do kamery i mówiłam np.: «To ja, teraz zdejmuję stanik». Ale Jeff nic nie mówił, tylko chodził za mną z kamerą, aż w końcu zaczęłam się rozluźniać. Film zaczyna się od tego, jak się rozbieram w garderobie. Na ścianach szaf są lustra, więc widać w nich moje odbicia. Podoba mi się ta scena. Myślę, że jest całkiem dobra. Zdejmuję stanik i zsuwam majtki, a potem nago obracam się przed tymi lustrami. Potem przyciskam twarz do jednego z nich, całuję moje odbicie i liżę je, język w język. Potem przywieram biustem do mego odbicia, brodawki w brodawki.
Gładzę się po całym ciele i zachowuję seksownie i marzycielsko. Następnie siadam na dywaniku przed lustrem i zaczynam pieścić swe piersi i włosy. Rozsuwam nogi i zaczynam pocierać się między nimi. Widać trzy June, które pocierają swój srom. Wsuwam w niego swój środkowy palec, a potem wysuwam i znowu wsuwam. Jeff zrobił fantastyczne zbliżenie: mój srom wypełnia praktycznie cały kadr i widać mój, cały mokry i śliski palec, suwający się w tę i z powrotem.
Potem wychodzę z garderoby i idę do sypialni. Kładę się na łóżku i zaczynam ściskać swe piersi, pocierać srom i jęczeć. Ta scena niespecjalnie mi się podoba — za bardzo przypomina scenę z filmu porno. Lubię nieme sceny — są niemal jak sen, są o wiele bardziej romantyczne. Można się domyślić, co czuł Jeff, bo wciąż podchodził i robił świetne zbliżenia — jakby kamera miała mnie całą połknąć. Jeff chciał mnie poznać — to się czuje. Chciał, by między nami zaistniała więź.
Ze stolika nocnego wyjmuję dwa sztuczne penisy. Są wielkie, różowe, z żyłkami i wyglądają jak prawdziwe penisy, tyle że nie ma przy nich mężczyzny. Korzystałam z nich, zanim poznałam Jeffa.
Następuje długa scena w zbliżeniu: całuję i liżę je. Zbliżenie jest takie, że wygląda na to, że całuję i liżę prawdziwy penis. Zamykam oczy, otwieram usta i biorę penis głęboko do buzi i ssę go. Potem widać, jak mam penisa w każdej ręce, pocieram nimi swe piersi i brodawki dookoła, aż są naprawdę sztywne.
Na końcu widać moje szeroko rozsunięte nogi i rozwarty srom. Nigdy wcześniej go nie oglądałam — w każdym razie nie w taki sposób, i to był dla mnie spory szok. A potem widzę, jak moje własne palce go rozwierają, widzę moją łechtaczkę, widzę, jaką mam wilgotną pochwę, i myślę: ona jest piękna, naprawdę piękna — to moja kobiecość, moja płeć, to ja, taka jestem.
Następnie widzę, jak potężny, różowy penis wpycha się w moją pochwę, i choć trudno uwierzyć, że się zmieści — mieści się cały. Wsuwa się i wysuwa, słychać to plaskanie, potem widać moje palce, wsuwające się aż po nasadę.
Trochę wyżej unoszę nogi w kolanach, żeby było widać moją pupę, a Jeff robi niewiarygodne zbliżenie: widać, jak soki z pochwy strużką ściekają do mego odbytu, który robi się cały czerwony i połyskujący. Wówczas w kadrze z drugiej strony pojawia się drugi penis i widać, jak wciskam go sobie do odbytu — widać, jak się rozwiera i okrężnymi ruchami penis powoli, powoli wsuwa się cały do środka, a mój odbyt rozciąga się tak bardzo, że aż nie do wiary. Penis wnika aż po nasadę — całe osiemnaście cm długości i siedem cm w obwodzie.
Mam więc w sobie oba penisy i suwam nimi, a kamera jest tuż, tuż, zatem widać każdy szczegół. I to trwa i trwa, coraz szybciej i szybciej, aż w końcu mocno ściskam uda razem — to orgazm, a ta scena jest zamazana, bo cała się trzęsę. Potem widać, jak wyciskam penisa z pupy, mój szeroko rozwarty odbyt jest nadal czerwony, wilgotny i obolały — ale to bardzo seksowny moment. Potem drugi penis wysuwa się z mojej pochwy, równie wilgotnej. Koniec filmu.
No, to jest koniec wideo, ale nie tego, co zaszło. Kiedy Jeff odłożył kamerę, rozebrał się, wskoczył do łóżka, a jego interes sterczał jak rakieta. Był tak podniecony, że przeleciał mnie jak szalony, jakby nigdy wcześniej mnie nie miał. Przeleciał mnie w pochwie, a potem w ustach, a przewróciwszy mnie na brzuch, także w pupie. Obiema rękoma szeroko odciągał na bok moje pośladki i tak długo suwał w odbytnicy, aż pomyślałam, że będę musiała krzyczeć — tak mi było dobrze. A jego jądra wciąż uderzały o moje siedzenie, czułam to bam, bam, bam. I on szczytował, szczytował, szczytował — naprawdę miał wytrysk w mojej pupie, a ja miałam następny orgazm, a potem mocno się objęliśmy, tuliliśmy się, tuliliśmy i żadne z nas nie chciało, by to się kiedykolwiek skończyło”.
Używając kamery wideo, Jeff był w stanie skupić się na tym, co go w June ekscytowało, i przekonać się, że była równie atrakcyjna, jak komercjalne kasety wideo — a nawet bardziej, bo on ją znał, była prawdziwa i po filmie faktycznie mógł się z nią kochać. Wcześniej obawiał się prawdziwego zbliżenia seksualnego (przecież po odłożeniu czasopisma pornograficznego na bok przeżycie seksualne się kończy i nie musisz się martwić o dalszy los dziewcząt, które cię tak bardzo podnieciły). Jednak ten pierwszy nakręcony film przekonał Jeffa, że ma najlepszą z najlepszych sytuację na świecie.
„Później kręciliśmy o wiele więcej filmów — powiedziała June — i czasami, oglądając je w łóżku, kochamy się. Mówiąc szczerze, myślę, że te najbardziej nieprzyzwoite są najbardziej ekscytujące. Jeff nakręcił film jak się masturbuję, taką ogromną marchewką, którą kupiliśmy na targowisku… a potem jest następna scena: masturbacji Jeffa w dużym pokoju: leży na plecach, widać jak przy wytrysku sperma ląduje na nim, na jego brzuchu. Wyciera ją ręką i oblizuje palce. To mnie ogromnie podnieciło — Jeff połyka własną spermę.
To erotyczne filmowanie pomogło nam pokonać nasze zahamowania seksualne. Chyba wiesz, o co mi chodzi? Teraz nie wstydzimy się niczego. Traktujemy to jako rodzaj gry, seksualnego konkursu — które z nas nakręci najbardziej seksowny film na wideo. Ludzie po—
winni się dowiedzieć, że warto tego spróbować, bo to jest bardzo, bardzo seksowne i fantastycznie zabawne. Najbardziej nieprzyzwoity jest nasz wspólny film, nakręcony w ogródku z tyłu domu. Umieściliśmy kamerę w uchwycie — nie trzeba kupować całego statywu, wystarczy zacisk, który można umocować do oparcia krzesła albo czegoś podobnego.
Leżę nago na łóżeczku do opalania, wcieram w skórę olejek do opalania. Rozprowadzam go po piersiach i brzuchu, a potem między nogami. Potem pojawia się nagi Jeff, ma wielki wzwód. Jeff staje obok mnie, ja chwytam w dłoń ten jego pal i zaczynam go pocierać, potem biorę do ust i zaczynam ssać. Widać nawet, jak wypycha mi policzek z jednej strony!
Jeff kładzie się na tym łóżeczku, ja rozsuwam nogi, żeby mógł wejść do mojej pochwy. Przelatuje mnie wolno, wolniutko, a tuż przed wytryskiem wyjmuje pal ze mnie i na mój srom strzelają trzy potężne strużki nasienia, które on we mnie wciera palcami.
Ja sama też wcieram sobie spermę w srom, podczas gdy Jeff znowu wstaje i stoi przy mnie. Dźwięk nie jest specjalnie dobry, ale da się usłyszeć, jak Jeff pyta mnie: «Czy zrobić na ciebie siusiu?», a ja chwytam jego pal w rękę, całuję i zlizuję nasienie do ostatniego plemni—czka. Wtedy zaczyna siusiać, najpierw na moje piersi. Pierwszy raz w życiu zrobiłam coś takiego i byłam tym tak bardzo podniecona, że nie mogłam złapać tchu. Widać na tym filmie, jak szaleńczo się masturbuję, podczas gdy Jeff siusia na mój biust, najpierw na jedną brodawkę, potem na drugą, a wszystko ścieka mi na brzuch. Potem chwytam jego pal w rękę i celuję prosto w moją twarz. Nigdy nie zapomnę tego doznania, kiedy pierwszy raz ciepły mocz rozpryskiwał mi się na twarzy. Otworzyłam usta, żeby mógł prosto w nie siusiać, i wciąż połykałam. Mocz miał słonawo–słodkawy smak — świetny. To jest jak nałóg, jeśli chcesz widzieć! Kiedy skończył, wcale nie miałam dość tego smaku, a na filmie widać jak ssę pal i jądra, jakbym je chciała połknąć. Jeff znowu robi się sztywny.
Rozsuwam nogi, a on klęka między nimi i zaczyna całować i lizać mój srom, wsuwa palce do środka. Wtedy decyduję się przewrócić na plecy! Sięgam ręką i szeroko odciągam na boki wargi mego sromu. Najpierw nic się nie stało — byłam tak podekscytowana, że nie potrafiłam zacząć! Potem zaczynam siusiać — cienką, wysoką strugą — w ogóle nie masz pojęcia, jak kobieta potrafi wysoko siusiać, dopóki się tego nie zobaczy. Widać, jak Jeff odwraca głowę to na jedną stronę, to na drugą, żebym posiusiała mu całą twarz, a mocz kapie mu z rzęs i brody. Potem Jeff otwiera usta i wciska twarz prosto między moje nogi. Widać, jak jego jabłko Adama przesuwa się do góry i w dół, kiedy Jeff przełyka. Kiedy skończyłam siusiać, Jeff kładzie się na mnie, ma potężną erekcję i znowu mnie przelatuje. To z całą pewnością jest mój ulubiony film wideo.
Czy uważam to za odpychające? Ależ skąd. I Jeff, i ja jesteśmy czyści i zdrowi. To, co razem robimy dla okazania naszej wzajemnej miłości, jest tylko naszą sprawą. Nam się to podoba. My to uwielbiamy! I jeszcze coś ci mogę powiedzieć: gdyby więcej kobiet chciało być bardziej wyzywającymi w swym zachowaniu — jak ja — mniej kobiet w ogóle traciłoby swego mężczyznę.
Nikt nie podaje na obiad tych samych dań dzień w dzień. Nikt nie nosi tych samych rzeczy dzień w dzień. Pomyśl, jakie to byłoby monotonne! Tak samo jest z seksem. Dlaczego nie spróbować czegoś nowego? Wiem, że to może być nieco kłopotliwe, kiedy pierwszy raz robi się coś całkiem nowego, ale ile przy tym zabawy, ile to daje miłości… no, nie mam słów, żeby to opisać!”
Sue–Ann, 27–letnia kelnerka z Tampa na Florydzie nakręciła film kamerą wideo razem ze swym nowo poślubionym mężem, 31–letnim Paulem. Film posłużył im nie tylko jako erotyczny bodziec, ale także jako romantyczne przypomnienie dnia ślubu.
„Postanowiliśmy nakręcić film wideo z «nocy poślubnej». Jest bardzo seksowny, a przy tym bardzo piękny i uczuciowy. Nazajutrz po ślubie całe nasze mieszkanie było pełne kwiatów, więc sceneria jest fantastyczna. Film zaczyna się, kiedy w sukni ślubnej, w welonie i z bukietem różowo–białych kwiatów wchodzę do saloniku. Suknia była rewelacyjna, z białego jedwabiu, z górą naszywaną małymi perełkami. Wyglądałam tak dziewiczo!
Potem do pokoju wchodzi Paul, ubrany w elegancki garnitur, unosi welon i całuje mnie. To jest zdecydowanie jedna z moich ulubionych scen. Następnie idziemy do sypialni. Paul znowu mnie całuje, a potem rozbiera się całkowicie. Wygląda super, ma bardzo wysportowaną sylwetkę, pal sterczy mu jak nie wiem co. To mnie ogromnie podnieca, cała ta scena!
Całuje mnie i przez jedwab sukni pieści moje piersi. Potem unosi moją suknię oraz halkę i pierwszy raz widać, że pod spodem mam białe pończochy na białym pasku, ale bez majtek. Przytrzymuję w górze suknię i halkę, a Paul klęka między moimi nogami i zaczyna mnie lizać i całować mój srom. Robimy zbliżenie, a choć to ujęcie jest tak bardzo erotyczne, jest zarazem bardzo piękne. Paul spowity w tę lekką, białą siateczkę, jedwab i język liżący mój jasnoróżowy srom.
Potem Paul mnie podnosi, jakby przenosił mnie przez próg i kładzie na łóżku z zadartą do pasa suknią. Klęka obok mnie na poduszce, chwytam jego pal, całuję go, ssę i muskam dookoła językiem. Potem on przytrzymuje swój pal, a ja biorę do ust jego jądra, jedno po drugim, i liżę głęboko między jego nogami.
Później Paul rozsuwa mi nogi. Ta scena jest fantastyczna… mam na sobie tę strojną białą suknię ślubną, w komplecie z pończochami i białymi, satynowymi pantofelkami, a mimo to można zobaczyć absolutnie wszystko! Rzecz jasna, takie właśnie są noce poślubne — romantyczne, ale przy tym bardzo, bardzo seksowne! W końcu można to robić oficjalnie!
Widać mnie na łóżku w otoczeniu lilii, róż i goździków, wciąż mam na głowie welon. Obiema rękoma rozwieram sobie pochwę, zaś Paul klęczy między moimi kolanami i wsuwa do środka główkę penisa, a potem tak wolno suwa, że wygląda to na film w zwolnionym tempie.
Kochamy się naprawdę fantastycznie. Widać pal Pau—la wsuwający się we mnie i wysuwający — cały połyskliwy i czerwony. Widać też moją twarz i łatwo poznać, że to szczytowa ekstaza w moim życiu. Potem Paul ma wytrysk i wysuwa się ze mnie, a sperma ląduje na moim wzgórku łonowym. Widać te białe krople i moje białe pończochy, moją białą suknię ślubną i wszystko razem jest olśniewające”.
Na koniec przyjrzyjmy się jednemu z najważniejszych sposobów, dzięki któremu możesz być seksualnie nie do odparcia dla ukochanego mężczyzny, a mianowicie: spontaniczne komplementy i okazywanie uczuć. Nader często zdumiewa mnie, jak wiele par traci nawyk flirtowania. Tylko dlatego, że są małżeństwem od iluś tam lat, oboje zdają się zakładać, że ich seksualne zainteresowanie drugą połową wydaje się „zrozumiałe samo przez się” i wcale nie trzeba go na nowo okazywać. Ileż razy słyszy się męża ze zranionym sercem protestującego: „Przecież wiesz, że cię kocham. Oczywiście, że dla mnie jesteś bardzo seksowna! Gdybym tak nie myślał, już by mnie tutaj nie było”.
A ile razy słyszy się kobietę odnoszącą się do wydolności seksualnej męża w raczej pogardliwych kategoriach, nie dlatego, iż ona naprawdę uważa, że on nie jest specjalnie dobry w łóżku, lecz dlatego, że krępuje się powiedzieć, że on jest cudownym kochankiem. A jak myślisz: co on wolałby usłyszeć?
Jeśli w łóżku ci się podobało, powiedz ukochanemu komplement, powiedz mu, że był dobry. Powiedz mu, że było ci z nim miło. Postaraj się opisać, jaki miałaś orgazm, jeśli go miałaś. Spytaj go, co czuł szczytując. Pochwal rozmiary jego członka i obfitość spermy: „Musiało być jej mnóstwo… naprawdę poczułam ją w sobie”.
Oto pierwsza i ostatnia zasada męskiego dobrego samopoczucia co do seksu: Nigdy, ale to nigdy nie dość komplementowania jego męstwa i dzielności seksualnej. Jeszcze nie urodził się taki mężczyzna, którego nie rozgrzewałyby komplementy o jego talentach łóżkowych i atrakcyjności fizycznej.
Nie ograniczaj się do pochlebstw seksualnych wyłącznie w sypialni. Nie zaszkodzi, jeśli w ciągu dnia, kiedy wyglądasz marzycielsko, a on cię spyta o czym myślisz, opowiesz coś w stylu: „O tym, jak mi było dobrze z tobą wczoraj w łóżku”.
Inny erotyczny komplement możesz mu powiedzieć po wyjściu z damskiej toalety: „Wiesz, właśnie byłam w toalecie… wciąż czuję twój zapach… nie ma innego tak pięknego zapachu na całym świecie”.
Intymny dotyk jest kolejnym sposobem przypomnienia mu, że cię podnieca. Stań za jego plecami, kiedy gotuje albo myje samochód, i prowokacyjnie ściśnij go przez spodnie. Zrób to, kiedy wieczorem razem oglądacie tv, a nawet jeśli masz na to ochotę, rozepnij mu rozporek, wyjmij penis i kilka chwil drażnij oralnie. On tego nie zapomni i ty tego nie zapomnisz.
Oto co powiedziała mi 34–letnia Ellie, nauczycielka w nowojorskim liceum: „Moje pierwsze małżeństwo zniszczyły zaniedbania. On zaniedbywał mnie, a ja zaniedbywałam jego. Po rozwodzie nagle uświadomiłam sobie, że przecież kochałam go przez wszystkie te lata, ale nigdy mu tego nie powiedziałam. Nigdy nie powiedziałam: «Wiesz, że jesteś bardzo przystojny» albo «Wiesz co, jesteś rewelacyjny w łóżku», a on był rewelacyjny. Oczywiście, on też nigdy nie prawił mi żadnych komplementów, ale to niczego nie usprawiedliwia, bo gdybym ja miała zwyczaj komplementować jego, wtedy być może on nabrałby zwyczaju prawienia komplementów pod moim adresem.
Kiedy zdałam sobie sprawę, że w naszym małżeństwie źle się dzieje, było już za późno. David znalazł inną, lecz ja przyrzekłam sobie, że nigdy więcej nie dopuszczę do tego, by to się powtórzyło. Przeżyłam trzy samotne lata, zanim poznałam Teda, a poznawszy go, zamierzam go przy sobie zatrzymać! Zawsze prawię mu komplementy, wciąż go intymnie dotykam. Stale mu pokazuję, że go kocham i że mnie podnieca”.
Twoje karesy nie muszą koniecznie być jaskrawo erotyczne. Wystarczy pogłaskać ukochanego po głowie, kiedy siedzi obok ciebie i czyta książkę, a to mu pokaże, że ci na nim zależy. Ścisnąć go za kolano, gdy prowadzi samochód. Pocałować w czubek głowy, kiedy je śniadanie.
Możesz go także zachęcić, by dotykał ciebie, a to podtrzyma jego seksualne zainteresowanie tobą na wysokim poziomie. Weź jego rękę i przyciśnij do swej piersi. Wykonuj prace domowe ubrana wyłącznie w jego koszulę i przekonaj się, czy on zdoła się oprzeć, by nie dotykać cię między nogami.
Pomyśl o drobnych seksualnych rzeczach, które możesz dla niego zrobić. Kiedy wraca do domu z pracy, przywitaj go w mocno rozpiętej bluzce i bez stanika pod spodem. Kiedy nazajutrz rano wychodzi do pracy, wsuń mu do kieszeni spodni twoje minifigi, które już nosiłaś. Zadzwoń do niego do pracy i powiedz mu, że myślisz o jego penisku i że nie możesz się doczekać jego powrotu do domu.
Nabierz zwyczaju chwalenia go i seksownego zachowania przez cały czas, a będziesz zbierać owoce w długim i namiętnym związku. Wszystko pójdzie gładko, a ty będziesz nadal seksowna, będziesz nadal szalona… ale już nigdy nie będziesz musiała być sama, nigdy!
Dwadzieścia pięć czynności, które możesz zrobić od razu:
1. Obejrzyj się w lustrze. Powiedz sobie prawdę: jesteś seksowna, jesteś wspaniała i każdy mężczyzna byłby dumny, mogąc nazywać cię swoją ukochaną.
2. Opisz siebie na kartce: kim jesteś, jaka jesteś, ile masz lat, wzrost, waga, kolor włosów, kolor oczu, przynależność etniczna. Opisz swoje wykształcenie, karierę zawodową, stan cywilny.
3. Napisz, jaką masz największą bezpośrednią ambicję, oprócz znalezienia nowego partnera seksualnego. Odchudzić się? Zarobić dużo pieniędzy? Zrobić nową fryzurę? Pojechać gdzieś na weekend? Iść na kolację do ekskluzywnej restauracji? Cokolwiek, co w twoim przekonaniu, zapewni ci lepsze samopoczucie.
4. Przemyśl, jak zrealizować to, co napisałaś w punkcie 3. Niezależnie od tego, co to jest, zrób to.
5. Napisz, jaki jest rzeczywisty powód, że nie masz obecnie partnera seksualnego. Bądź wobec siebie absolutnie uczciwa.
6. Napisz, jakiego mężczyzny chciałabyś optymalnie na partnera. Bądź wymagająca. Bardzo wymagająca. Wiek? Wygląd? Zawód? Stan cywilny? Zarobki? Palący czy niepalący? Wysportowany? Intelektualista? Dzieci? Zwierzęta? Ambicje? Nie idź na żaden kompromis z twymi wyobrażeniami. Kiedy ostatecznie znajdziesz mężczyznę, który ci się spodoba, to i tak się przekonasz, że nie spełnia wszystkich twych wymagań.
7. Czy już masz na oku mężczyznę, który odpowiadałby ci jako partner seksualny? Jeśli tak, podejmij decyzję, że przełamiesz onieśmielenie, zadzwonisz do niego albo spotkasz się z nim i powiesz mu, że ci się podoba.
8. Zadaj sobie pytanie, czy szukasz serii krótkich, lecz ekscytujących doświadczeń seksualnych, czy długoterminowego, stabilnego związku seksualnego.
9. Zadaj sobie pytanie, czy byłabyś gotowa całkiem zmienić swe życie, aby znaleźć partnera na długą metę. Czy przeprowadziłabyś się, a jeśli tak, to jak daleko? Czy jesteś gotowa zmienić pracę? Czy może w ogóle całkiem zrezygnować z pracy zawodowej? Wziąć do domu pasierba?
10. Ustal plan działania: Czy będziesz szukać mężczyzny w dziale ogłoszeń towarzyskich? Czy sama dasz ogłoszenie osobiste? Czy skorzystasz z agencji kojarzenia par? A może z balu dla samotnych? Zdecyduj, jaki masz plan i wykonaj go. Dzisiaj.
11. Dokonaj kompleksowej oceny własnej osoby. Czy podoba ci się twoja: fryzura, makijaż, paznokcie? Jeśli nie, dostosuj je w całej pełni do swych oczekiwań. Nie martw się nadwagą. Przez całe lata udzielania porad seksuologicznych zawsze zdecydowanie odradzałem kobietom, usiłującym znaleźć nowego partnera albo stworzyć nowy związek, przechodzenia na jakąkolwiek dietę. W ogóle nie przejmuj się swoją wagą. Będziesz emocjonalnie znacznie bardziej rozluźniona. Będziesz sobą. Mężczyźni przykładają znacznie mniejszą wagę do tuszy kobiety, niż to się kobietom wydaje. Wręcz 63% mężczyzn, których ankietowałem dwa lata temu stwierdziło, że woli bardziej puszyste panie. 11% stwierdziło, że tęższe panie bardzo ich podniecają. Więc daj spokój diecie. Jedz normalnie i zdrowo. Przekonasz się, że twoja waga i tak utrzymuje się na dość stabilnym poziomie.
12. Pomyśl o nowych strojach. Spisz listę potrzebnych ci rzeczy, abyś miała garderobę elegancką i nietuzinkową. Ustal, które rzeczy są ci absolutnie niezbędne. Kup je w ciągu czterdziestu ośmiu godzin, nawet jeśli nie stać cię na wszystko, czego potrzebujesz.
13. Pomyśl, jaką chciałabyś nabyć bieliznę erotyczną. Bądź śmiała i seksowna, bądź zdecydowana. Spisz listę i zamów katalog.
14. Umów się do kosmetyczki na wizytę, którą od tak dawna odwlekałaś. Zrób kosmetykę twarzy, depilację nóg, wygol się pod pachami, przystrzyż albo usuń owłosienie łonowe. Masz być nieskazitelnie zadbana.
15. Czy uważasz, że brakuje ci tematów do rozmowy? Przynajmniej kup czasopisma, jak „Time”, „Newsweek” lub „Readers Digest”. Zainteresuj się niektórymi z poruszanych tam tematów. Przeczytaj kilka książek, których recenzje zamieszczono w tych czasopismach. Zdecyduj się iść na polecany przez nie film, koncert lub sztukę teatralną. Spróbuj zapamiętać kilka artykułów albo dowcipów z „Readers Digest”. Nie muszą one być szczególnie błyskotliwe, ale ćwiczenia w zapamiętywaniu anegdot to dobra praktyka przed konwersacją. Nagle przekonasz się, że zawsze masz do powiedzenia coś zajmującego i możesz się pożegnać z kłopotliwymi chwilami milczenia.
16. Zdobywaj wiadomości na temat seksu i sztuki miłosnej. Jeszcze raz przeczytaj tę książkę i postaraj się przeczytać coś więcej, np. Magię seksu czy Rozkosze seksu.
17. Spisz (może być w punktach, jeśli wolisz) twoją ulubioną fantazję seksualną. Kochasz się równocześnie z Richardem Gere i Tomem Cruise? Jesteś srogą właścicielką niewolników, która chłoszcze bezbronnych mężczyzn? Występujesz jako gwiazda striptizu?
18. Sporządź listę odmian seksu, których jeszcze nigdy nie wypróbowałaś, a których naprawdę chciałabyś spróbować (rzecz jasna z odpowiednim mężczyzną). Seks oralny? Seks analny? Wzajemna masturbacja? Seks z wiązaniem partnera? Seks w plenerze?
19. Sporządź listę odmian seksu, których nigdy nie zechcesz spróbować. Zadaj sobie pytanie, dlaczego nigdy nie zechcesz ich wypróbować i jak byś zareagowała, gdyby właśnie tego zażyczył sobie mężczyzna, który ci się podoba.
20. Sporządź listę wszystkich zabawek seksualnych, które chciałabyś wypróbować i wyślij zamówienie na katalog. Bądź odważna — to w końcu twoje życie seksualne, a nie jakiejkolwiek innej osoby.
21. Poszerz swoją wiedzę o własnym organizmie i twoich reakcjach seksualnych. Obejrzyj swój srom w lusterku. Zlokalizuj łechtaczkę, cewkę moczową, pochwę, wargi sromowe mniejsze. Masturbuj się przed lustrem i zobacz, jak zmienia się kolor pochwy, jak zaczyna wypływać płyn nawilżający, jak nabrzmiewają wargi sromowe.
22. Narysuj wykres twego seksualnego samopobudzenia. Masturbuj się dziś, a potem co najmniej raz dziennie i notuj, jak długo trwa, zanim osiągniesz orgazm. Zanotuj także, w jaki sposób się masturbowałaś (czy samymi palcami, czy wibratorem, czy innym przedmiotem? Czy korzystałaś z czasopisma albo wideo, aby się dodatkowo podniecić?). Czy podczas masturbacji miałaś jakąś fantazję erotyczną?
23. Postanów, że oto nastał dzień, w którym zmieni się twoje życie. Znalezienie ekscytującego partnera nie jest niemożliwym do spełnienia snem. To coś, co sama możesz w tej chwili zapoczątkować. Istnieją dziesiątki biur, klubów, agencji kojarzenia par, które pomogą ci znaleźć odpowiednią osobę, jeśli tylko masz odwagę, by spróbować.
24. Postanów, że nie pozwolisz na to, by zażenowanie, zahamowania lub brak wiedzy kiedykolwiek wpływały na twoje życie seksualne. Będziesz seksowna, szalona, a do tego szczęśliwa.
25. Obiecaj, że napiszesz do mnie, by mnie poinformować, że znalazłaś kochanka, jakiego zawsze pragnęłaś.
Jeden z największych oporów, kiedy szukasz nowego partnera, wynika z obawy, że może on być zarażony wirusem HIV — innymi słowy, że może być nosicielem wirusa, który wywołuje AIDS.
Najskuteczniejszą, prostą ochronę przed przekazywaniem AIDS daje prezerwatywa, czyli kondom, i jeśli decydujesz się na stosunek z mężczyzną, co do którego zdrowia nie masz stuprocentowej pewności, musisz wymagać, aby założył prezerwatywę. Nie mówię „proponować” ani „prosić”, ani „zalecać”. Mówię „wymagać”.
W dzisiejszych czasach nigdy nie powinnaś czuć się zażenowana, wymagając od partnera stosowania prezerwatywy. Wcale nie chcesz przez to powiedzieć, że on faktycznie jest nosicielem HIV. Po prostu stosujesz rozsądne środki bezpieczeństwa. Poza tym prezerwatywa zabezpiecza przed przekazywaniem wszystkich chorób wenerycznych, łącznie z rzeżączką, opryszczką i nieswoistym zapaleniem cewki moczowej.
Równie ważne jest to, iż prezerwatywa zabezpiecza przed nie chcianą ciążą.
Jeśli twój potencjalny kochanek odmawia założenia prezerwatywy, wówczas musisz mu powiedzieć „nie” — choćby nie wiem, jakie przedstawiał argumenty, i choć nie wiem jak chciałabyś się z nim kochać. Twoje życie jest więcej warte niż przelotna przyjemność.
Jeśli twój ukochany naprawdę nienawidzi prezerwatywy, istnieje alternatywa: możesz używać prezerwatywy dla kobiet. Jest to jednorazowy kondom, który przed stosunkiem wsuwasz jak tampon, zaś po stosunku usuwasz. Wykonany jest z poliuretanu, a nie z gumy lateksowej, więc nie ma zapachu, jak większość prezerwatyw dla mężczyzn.
Kobiecy kondom ma wewnątrz krążek, dzięki któremu łatwiej go założyć, oraz krążek zewnętrzny, który płasko przylega do warg sromowych, co zapobiega jego wciągnięciu do pochwy podczas stosunku. W porównaniu z prezerwatywą dla mężczyzn jest dość miękki i niekłopotliwy, można go zwilżyć wydzieliną z pochwy lub galaretką albo kremem wazelinowym (w przeciwieństwie do prezerwatyw dla mężczyzn, których nigdy nie należy zwilżać żadnymi substancjami na bazie olejku).
Po stosunku ściskasz zewnętrzny krążek kondomu, żeby sperma nie wypłynęła, wyciągasz go z pochwy i wyrzucasz. Jedyna skarga, jaką słyszałem w związku z kobiecym kondomem dotyczy tego, iż ma on skłonność do przemieszczania się podczas stosunku.
HIV pojawia się w krwioobiegu i płynach, których wymiana następuje podczas współżycia płciowego (u mężczyzn — płyn przedejakulacyjny i nasienie, u kobiet — płyny nawilżające). Nie ma żadnych doniesień, by HIV został kiedykolwiek przekazany przez pocałunek, nawet głęboki, francuski.
Możesz się zabezpieczyć i uchronić przed zarażeniem AIDS, jeśli zawsze używasz prezerwatywy, współżyjąc z kimś, czyjego stanu zdrowia nie znasz w całej pełni. Szczególnie miej się na baczności przed stosunkiem analnym, ponieważ tkanki odbytnicy czasami się lekko rozrywają i wirus z zakażonego nasienia może przeniknąć bezpośrednio i natychmiast do twojego krwioobiegu. Jeśli rozważasz seks analny z nowym partnerem, zadbaj o kupno specjalnie wzmocnionych prezerwatyw.
Wirus może także zostać przekazany podczas stosunku w pochwie bez zabezpieczenia. Zawsze uprawiaj seks z prezerwatywą.
Teoretycznie jest możliwe złapanie wirusa przez seks oralny, zwłaszcza jeśli w ustach masz otwarte ranki lub owrzodzenia. Istnieje także ryzyko wskutek używania wspólnych zabawek seksualnych, jak wibratory.
A zatem generalnie, etykieta AIDS jest po prostu następująca: Masz prawo oczekiwać, iż twój nowy partner będzie używał prezerwatywy, a on ze swej strony nigdy nie powinien z tego robić problemu. Jeśli podobasz mu się na tyle, że chce się z tobą kochać, powinnaś mu się także podobać na tyle, by cię chronił przed ryzykiem choroby i ciąży.
Najrozsądniej i najmądrzej jest zatem zawsze mieć przy łóżku spory asortyment prezerwatyw, zamiast sporego asortymentu słodkich galaretek. Tak jak galaretki, prezerwatywy uczynią twe życie jeszcze słodszym.
Zanim zgodzisz się na to, by nowy partner zamieszkał u ciebie, masz absolutne prawo poprosić go, by zrobił badania na AIDS. Wiem, że ten środek ostrożności niełatwo będzie ci zaproponować, ale możesz nieco załagodzić sytuację, jednocześnie z nim poddając się testom. Powiedz mu, że go kochasz i życie każdego z was jest zbyt cenne, by ryzykować, i że chcesz mieć 100% pewności, kiedy razem jesteście w łóżku.
Test na AIDS jest konieczny, jeśli twój nowy związek zaczyna przybierać wymiar serio i zaczynasz myśleć o dzieciach. Ponieważ wirus HIV przenoszony jest w krwioobiegu, zarażona nim matka zawsze przekazuje go w macicy swemu dziecku.
Jakkolwiek kończymy książkę o rozkoszy erotycznej na poważnej nucie, to jednak nowsze badania wskazują, że liczba przypadków HIV pośród heteroseksualistów stabilizuje się, a w niektórych krajach nawet wykazuje tendencję spadkową. Jest to bezpośredni rezultat bezpiecznych i rozsądnych praktyk seksualnych i wymagań ze strony kobiet, które nawet będąc wolne, seksowne i szałowe, nadal chcą być bezpieczne.
Niech ci się powiedzie i poszczęści, niech on cię pokocha.