SPOTKANIE BRUCE SPRINGSTEENA Z MICHAELEM JACKSONEM SPISANE PRZEZ GARY’EGO SMITHA
Rozniosło się po świecie. Ludzie czekali. Monarcha władający Rockiem i Boss – Michael Jackson i Bruce Springsteen – mieli spotkać się po raz pierwszy i 25 członków załogi i gości Jacksona wcisnęło się do garderoby Jacksona aby się pogapić.
Springsteen [35] wchodzi pierwszy, ma na sobie buty z cholewą, wytarte dżinsy, koszulę z podwiniętymi rękawami ukazującymi jego bicepsy, szczecinę na brodzie oraz czerwoną chustę przewiązaną na szyli tak jakby jego ciało potrzebowało opaski uciskowej by zmniejszyć cały ten zapas energii nagromadzony w bezczynnie dni. Potem wchodzi Jackson [26] świeżo z pod prysznica, który wziął po zagranym koncercie. Jest ubrany w różową zapinaną na guziki koszulę a pod nią ma biały podkoszulek, ziemno różowe spodnie tak długie, że są podwinięte i niebieskie pantofle z jego inicjałami wyszytymi złotą nitką. Wygląda jak przyjazny, bogaty uczeń ciekawy tego by dowiedzieć się czegoś o świecie pracującego człowieka. Zrobiła się przestrzeń wokół nich i oboje nadal stoją.
„Cześć” powiedział Jackson wyciągając rękę. „Właśnie czytałem historie o tobie w PEOPLE Magazine. Była bardzo dobra.”
„O, dzięki,” powiedział Springsteen uśmiechając się szeroko. „Naprawdę dobrze się bawiłem oglądając dzisiaj twój występ.”
„Słyszałem, że grasz długie koncerty. Jak długo występujesz?
„O, około trzech godzin.”
„Jak tego dokonujesz? Robisz przerwe?
„Tak, około pół godzinną. Chyba dość dobrze się to sprawdza.”
Pstryka aparat, wytężają się oczy, nadstawiają się uszy. Oczy Jacksona przemykają po pokoju, nie zatrzymując się nigdzie na wystarczająco długo, aby się im przyjrzeć. Wygląda tak jakby szybko chciał wymyślić następne pytanie, tak samo niepewnie wygląda na scenie gdy kończy jedną piosenkę a zanim zaczyna śpiewać kolejną. Springsteen ssie kostkę lodu.
„Czy to ty napisałeś tę piosenkę „Fire“ [śpiewaną przez Pointer Sisters]?” pyta Jackson.
„Tak, szybko mi z nią poszło. Zajęło mi tylko jakieś 10 minut. Ale nie piszę, gdy jestem w trasie. A ty?
„Nie,” powiedział Jackson. „Za dużo się wtedy dzieje.”
Przebiera rękoma, krzyżuje je przed sobą, potem chowa je za plecami, później zawiązuje pętlę na pasku od spodni. Dochodzi do nich piosenka w stylu reggae z pobliskiego telewizora i Michael zaczyna tańczyć, potem zatrzymuje się. A nie mógłby po prostu poprosić, aby wrócili do jego pustej sypialni gdzie mogliby porozmawiać jak dwoje normalnych ludzi, może odkryliby, że obaj uwielbiają oglądać powtórki „The Honeymooners”? Czyżby lęk przed zażyłością był u niego większy niż lęk przed staniem na środku sceny? W czasie chwilowej ciszy Michael zdaje się szukać podpórki.
„Moja sekretarka Shari zaprasza cię na święta,” powiedział oplatając swoim ramieniem jej talię i przyciągając ją miedzy nich.
„A cóż złego jest w Święcie Dziękczynienia?” śmieje się Springsteen, gdy cała trójka pozuje osobistemu fotografowi Jacksona.
„Czy rozmawiasz z ludźmi w czasie swoich koncertów?” pyta Jackson. „Czytałem, że tak.”
„Tak, opowiadam historie. Przekonałem się, że ludzie to lubią. Lubią słuchać twojego głosu „robiącego” coś poza śpiewaniem. Dostają szału, gdy po prostu... mówisz.”
„O, ja nigdy bym czegoś takiego nie zrobił. To tak jakby ludzie dowiadywali się o tobie czegoś, czego nie powinni wiedzieć.”
„Chyba rozumiem, co masz na myśli – piosenki są ochroną. Ale pamiętam jak kiedyś grałem koncert charytatywny dla weteranów z Wietnamu i musiałem wejść na scenę, aby przedstawić pewnego człowieka, który był prezesem czy kimś takim i nie miałem swojej gitary. Człowieku, cały się trzęsłem. Zdałem sobie sprawę, że to pierwszy raz w ciągu 15 lat, gdy byłem na scenie bez niej i w życiu nie byłem taki zdenerwowany.”
Głos Jacksona przycichł tak, że nikt go prawie nie słyszał. „Lubisz mówić przed tymi wszystkimi ludźmi. Myślę, że to dość dziwne.”
„Tak, to jest dziwne, co nie?
Jackson bierze głęboki oddech potem robi mały krok w kierunku drzwi. Springsteen pozostaje nieruchomy. Przerywa milczenie.
„Jak długo robiłeś próby do tej trasy?” pyta.
„O, jeden czy dwa miesiące.”
„W tym występie jest tak wiele znaków.”
„Tak, jest w nim dużo techniki... Kończymy w grudniu. Potem zamierzamy zrobić film.”
„Tak słyszałem o tym – ze Stevenem Spielbergiem?
„Tak, prawdę mówiąc właśnie z nim dziś rozmawiałem przez telefon,” powiedział Jackson. „Nie jest jeszcze pewne co to będzie za film, ale to będzie film z nim.”
Przerwa. Jackson wystukuje dłońmi rytm piosenki reggae na swoich udach, jego oczy przeskakują z jednego miejsca na drugie jak wróble.
„Czytałem, że kładziesz się zaraz po występie. Tak naprawdę nie robisz tak, prawda?” pyta Jackson.
„Nie, po koncercie czuję się dobrze, bo czuję się jakbym ciężko pracował. Nie śpię do jakiejś 4 nad ranem. A co ty robisz?”
„Oglądam telewizję lub czytam,” powiedział Jackson. „Nie mogę iść spać.”
„Czy kiedykolwiek gdzieś wychodzisz?” pyta Springsteen.
„Nie mogę. Zbyt wielu ludzi by mi przeszkadzało... Jak zdecydowałeś aby pozwolić magazynowi PEOPLE napisać tą historię o tobie?”
„Po prostu rzuciłem kośćmi,” powiedział Springsteen, dmuchając w swoje pięści i rzucając wyimaginowanymi kośćmi.
„O,” powiedział Jackson potrząsając głową. „Nigdy bym nikomu tak bardzo nie zaufał żeby to zrobić.”
Po raz kolejny przebiegł wzrokiem po pokoju, jego bank pytań opustoszał. „Cóż, myślę, że teraz się stąd wymknę,” powiedział cicho. „Naprawdę miło cię było poznać.” Podał szybko rękę i wyszedł do innej części apartamentu.
Springsteen trochę z tym zwlekał. Trochę wcześniej widział Jacksona jak wykonywał różne rzeczy na scenie przez ponad półtorej godziny i wyglądało jakby to robił prawie bez wysiłku. Ale to było coś, w czym Springsteen wydaje się być obeznany, 15 minut ludzkiej męczarni .
„Wiecie,” powiedział, wypluwają kostkę lodu z powrotem do swojego kubka, „On jest naprawdę miłym facetem.”