Nie. Ateista, tak jak Chrześcijanin, uważa że m o ż n a stwierdzić czy Bóg istnieje czy też nie. Chrześcijanin uważa że można stwierdzić że jest Bóg; ateista, że można stwierdzić że nie ma. Agnostyk odracza osąd, mówiąc że nie ma wystarczających podstaw ani dla potwierdzenia ani dla zaprzeczenia. Jednocześnie, agnostyk może uważać że istnienie Boga, chociaż nie niemożliwe, jest bardzo nieprawdopodobne; może uważać je za tak nieprawdopodobne że nie jest warte rozważania w praktyce. W takim przypadku on nie jest daleko od ateizmu. Jego stanowisko może być takie, które ostrożny filozof miałby w stosunku do bogów starożytnej Grecji. Gdybym był proszony o udowodnienie że Zeus i Posejdon i Hera i reszta Olimpijczyków nie istnieje, nie wiedziałbym jak znaleźć rozstrzygające argumenty. Agnostyk może uważać że Chrześcijański Bóg jest tak samo nieprawdopodobny jak pozostali Olimpijczycy; w takim przypadku jest on, z praktycznych powodów, w zgodzie z ateistą.
Agnostyk nie akceptuje jakiegokolwiek „autorytetu” w tym sensie jak to robią ludzie religijni. On uważa że człowiek powinien rozważyć kwestię postępowania dla siebie. Oczywiście będzie starał uczyć się na mądrości innych, ale będzie musiał wybrać dla siebie ludzi, których ma uważać za mądrych, i nie będzie uważał nowet to co oni mówią za niepodważalne. On spostrzeże że to co uchodzi za „prawo boskie” zmienia się od czasu do czasu. Biblia mówi że zarówno że kobiecie nie wolno poślubić brata jej zmarłego męża, jak i że w pewnych sytuacjach ona musi to zrobić. Jeśli masz pecha być bezdzietną wdową z kawalerem szwagrem, jest logicznie niemożliwe żebyś uniknęła zastosowania się do „boskiego prawa”.
Agnostyk nie jest tak pewny jak niektórzy Chrześcijanie co do tego co jest dobre a co złe. On nie uważa, tak jak większość Chrześcijan uważało w przeszłości, że ludzie którzy nie zgadzają się z rządem co do niejasnych kwestii teologicznych powinni ponieść bolesną śmierć. On jest przeciwny prześladowaniu, i raczej ostrożny co do moralnego potępiania.
Co do „grzechu”, on uważa za nieużyteczne pojęcie. Przyznaje oczywiście że niektóre rodzaje zachowania są pożądane a niektóre niepożądane, ale uważa że karanie tych niepożądanych ma być tylko wtedy zalecane gdy odstrasza ono przed zakładem poprawczym, a nie kiedy uważa się że samo to jest dobrą rzeczą że nikczemnik powinien cierpieć. To właśnie ta wiara w mściwą karę uczyniła że człowiek zaakceptował piekło. To jest część szkody wyrządzonej przez pojęcie „grzechu”.
W pewnym sensie nie; w innym sensie każdy robi co mu się podoba. Przypuśćmy na przykład że nienawidzisz kogoś tak bardzo że chciałbyś go zamordować. Dlaczego tego nie robisz ? Możesz odpowiedzieć: „Ponieważ religia mwi mi że morderstwo jest grzechem”. Ale zgodnie ze statystyką agnostycy nie są bardziej skłonni do morerstawa niż inni ludzie, faktycznie są raczej mniej skłonni. Oni mają ten sam powód dla powstrzymywania się od morderstwa jaki mają inni ludzie. W dużej mierze najsilniejszym z tych powodów jest strach przed karą. W warunkach bezprawia, takich jak gorączka złota, wszyscy ludzie będą popełniać zbrodnie, choć w zwykłych okolicznościach oni przestrzegaliby prawa. Istnieje nie tylko rzeczywista prawna kara; pojawia się dyskomfort przerażającego odkrycia, i samotność zdawania sobie sprawy, że dla uniknięcia nienawiści musi się przybrać maskę, nawet dla twoich najbliższych przyjaciół. Jest też to co można nazwać „sumieniem”: jeśli kiedykolwiek zamierzałeś popełnić morderstwo, przerażało cię okropne wspomnienie ostatnich chwil życia nieruchomego ciała twojej ofiary. To wszystko faktycznie zależy od tego że żyjesz w społeczeństwie przestrzegającym prawa, ale są dostateczne świeckie powody dla tworzenia i utrzymywania takiej społeczności.
Powiedziałem że jest inny sens w którym każdy człowiek robi to co mu się podoba. Nikt oprócz głupca nie pozwala sobie na każde nagłe pragnienie, ale to co powstrzymuje żądzę w kontroli jest zawsze jakaś inna żądza. Antyspołeczne pragnienia człowieka mogą być powstrzymane przez życzenie żeby zadowolić Boga, ale mogą także być powstrzymane przez życzynie zadowolenia przyjaciół, lub zyskania szacunku społeczności, lub żeby móc myśleć o sobie bez wstrętu. Ale jeśli człowiek nie ma takich pragnień, jedynie abstrakcyjne postrzeganie moralności nie utrzyma go porządnego.
Agnostyk odnosi się do Biblii dokładnie tak jak oświeceni kapłani ją postrzegają. On nie sądzi że ona jest natchniona przez Boga; uważa ją za wczesną historyczną legendę, ani trochę bardziej prawdziwą niż u Homera; uważa że jej nauki moralne są czasem dobre, ale czasem bardzo złe. Na przyład: Samuel rozkazał Saulowi w czasie wojny zabić nie tylko każdego mężczyznę kobietę i dziecko wroga ale także owce i bydło. Saul jednak pozostawił owce i bydło żywe, i dlatego każą nam go potępiać. Nigdy nie mogłem podziwiać Elisha za przeklęcie dzieci które śmiały się z niego, ani nie wierzyłem że ( to co utrzymuje Biblia) łaskawe Bóstwo ześle dwie niedźwiedzice żeby zabiły dzieci.
Ponieważ agnostyk nie wierzy w Boga, nie może on uważać Jezusa za Boga. Większość agnostyków podziwia życie i nauki Jezusa, tak jak to zostało przekazane w Ewangelii, ale nie koniecznie bardziej niż nauki innych ludzi. Niektórzy umieściliby go na jednym poziome z Buddą, niektórzy z Sokratesem a niekórzy z Abrahamem Linkolnem. Ani też nie uważają oni że w to powiedział Jezus nie można powątpiewać, jako że agnostycy nie przyjmują żadnego autorytetu za absolutny. Uważają Niepokalane Poczęcie za doktrynę wziętą z pogańskiej mitologii, w której takie narodziny nie były rzeczą niezwykłą (Zoraster był uważany za urodzony przez dziewicę, Ishtar, babilońska boginii, jest nazywana Świętą Dziewicą). Agnostycy nie mogą dać temu wiary ani doktrynie Trójcy, ponieważ żadna z tych rzeczy nie jest możliwa bez wiary w Boga.
Słowo „Chrześcijanin” miało różne odmienne znaczenia w różnych czasach. Przez większość wieków od czasów Chrystusa, ono oznaczało osobę która wierzy w Boga i nieśmiertelność i uważa że Chrystus był Bogiem. Ale Antytrynitariusze nazywają siebie Chrześcijanami, chociaż nie wierzą w boskość Chrystusa i wielu ludzi obecnie używa słowa „Bóg” w o wiele mniej dokładnym sensie niż dawniej uważano. Wielu ludzi którzy teraz wierzą w Boga nie ma już na myśli osoby lub trójcy osób, lecz tylko niejasną tendencję lub moc lub zamiar wszechobecny w ewolucji. Inni, idąc jeszcze dalej, rozumieją przez „Chrześcijanizm” tylko system etyczny, który, jako że nie znają historii, wyobrażają sobie za charakterystyczny tylko dla Chrześcijan.
Kiedy w niedawnej książce powiedziałem że to co świat potrzebuje to „chrzescijańska miłość czy też współczusie” wielu ludzi sądziło że to ukazuje pewne zmiany w moich poglądach, choć w rzeczywistości mogłem powiedzieć to kiedykolwiek. Jeśli rozumiesz przez „Chrześcijanina” człowieka który kocha swoich sąsiadów, który pomaga w cierpieniu i który żarliwie pragnie żeby świat był uwolniony od okrucieństw i obrzydliwości które obecnie zeszpecają go, wtedy oczywiście będziesz usprawiedliwiony nazywając mnie Chrześcijaninem. I w tym sensie uważam że znajdziesz więcej „Chrześcijan” pomiędzy agnostykami niż między ludzmi ortodoksyjnymi. Ale co do mnie, nie mogę zaakceptować takiej definicji. Niezależnie od innych zastrzeżeń co do tego, wydaje się to obraźliwe dla Żydów, Buddystów, Mahometan i innych nie będących Chrześcijanami, którzy do tej pory jak pokazuje historia potrafili co najmniej tak Chrześcijanie praktykować cnoty które niektórzy nowocześni Chrześcijanie arogancko uważają za charakterystyczne dla ich własnej religii.
Sądzę także że wszyscy którzy nazywali siebie Chrześcijanami we wcześniejszych czasach, i spora większość tych którzy to robią obecnie, uważałaby że wiara w Boga i nieśmiertelność jest niezbędna dla Chrześcijanina. Na tej podstawie, nie powinienem nazywać siebie chrześcijaninem i powinienem powiedzieć że agnostyk nie może być Chrześcijaninem. Ale jeśli dochodzi do powszechnego użycia słowa „Chrześcijaństwo”, przez które rozumie się tylko moralność, w takim przypadku agnostyk może być Chrześcijaninem.
To pytanie nie ma żadnego sprecyzowanego znaczenia chyba że dostaniemy definicję słowa „dusza”. Przypuszczam że to co ma się na myśli jest w przybliżeniu czymś niematerialnym co istnieje przez życie człowieka i nawet, dla tych którzy wierzą w nieśmiertelność, przez całą przyszłość. Jeżeli tak to rozumieć, to mało prawdopodobne by agnostyk wierzył żeczłowiek miał duszę. Ale muszę pospiesznie dodać że to nie oznacza że agnostyk musi być materialistą. Wielu agnostyków (włączając mnie) jest dość niepewnych co do ciała, tak samo jak co do duszy, ale to jest długa historia prowadząca do trudnej matafizyki. Umysł jak i materia powiedziałbym że są jedynie wygodnymi symbolami w dyskusji, a nie rzeczywiście istniejącymi rzeczami.
Kwestia czy ludzie przeżywają śmierć jest tą dla której dowody są możliwe. Wielu ludzi uważa, że badania naukowe psychiki i spirytualizm dostarczają takich dowodów. Agnostyk, jako taki, nie ma zdania odnośnie przeżycia chyba że uważa że istnieją dowody, tak czy inaczej. Co do mnie nie sądzę żeby istniał jakikolwiek dobry powód do przypuszczenia że przeżywamy śmierć, ale jestem otwarty na argumentację jeśli pojawiłyby się wystarczające dowody.
Niebi i piekło to odmienne sprawy. Wiara w piekło wiąże się z przekonaniem że mściwa kara za grzechy jest dobrą rzeczą, całkiem niezależnie od jakiegokolwiek ulepszającego lub pogarszającego skutku jaki ona może mieć. Prawie żaden agnostyk w to nie wierzy. Co do nieba, nie jest wykluczone, że będą kiedyś dowody na jego istnienie, poprzez spirytualizm, ale większość agnostyków nie uważa że takie dowody istnieją i dlatego nie wierzą w niebo.
Z pewnością nie. Ja również zaprzeczam istnieniu Zeusa, Jowisza, Odyna i Brahmy, ale to nie wywołuje u mnie niepokoju. Zauważam że bardzo duża część rasy ludzkiej nie wierzy w Boga i nie ponosi żadnej widocznej kary w konsekwencji. A gdyby był Bóg, to uważam to za bardzo mało prawdopodobne że On miałby taką niespokojną pychę co do czucia się obrażonym przez tych którzy wątpią w Jego istnienie.
Nie rozumiem gdzie można znaleźć „piękno” i „harmonię”. Poprzez całe królestwo zwierząt, zwierzęta bezlitośnie polują na siebie nawzajem. Większość z nich jest albo okrutnie zabita przez inne zwierzęta albo powoli umiera z głodu. Co do mnie, nie mogę dostrzec jakiegokolwiek wielkiego piękna czy harmonii w tasiemcu. Nie mówmy tego, że to stworzenie jest zesłane jako kara dla nas grzeszników, gdyż jest ono bardziej rozpowszechnione wśród zwierząt niż wśród ludzi. Przypuszczam, że pytający myśli o takich rzeczach jak piękno gwiaździstego nieba. Ale powinno się pamiętać że gwiazdy co jakiś czas eksplodują i zamieniają wszystko w sąsiedztwie w niewyraźną mgłę. Piękno w każdym razie jest subiektywne i istnieje tylko w oczach patrzącego.
Agnostycy nie uważają że istnieją jakiekolwiek dowody „cudów” w sensie zdarzeń sprzecznych z prawami przyrody. Wiemy że uleczanie przez wiarę zdarza się i nie jest w żadnym sensie cudowne. W Lurd pewne choroby można wyleczyć a inne nie. Te, które można wyleczyć prawdopodobnie mogą być wyleczone przez jakiegokolwiek lekarza w którego pacjent wierzy. Co do zapisów innych cudów takich jak Joshua rozkazujący słońcu stanąć nieruchomo, agnostyk odrzuca je jako legendy i wskazuje na fakty, że wszystkie religir są pełne takich legend. Jest tyle samo dowodów cudów greckich bogów u Homera ile chrześcijańskiego boga w Biblii.
Były złe i okrutne pasje, którym religia sprzeciwia się. Jeśli porzucić zasady religijne to czy ludzkość mogłaby istnieć ?
Istnienie złych i okrutnych pasji jest niezaprzeczalne ale nie znajduję żadnych dowodów w historii że religia sprzeciwiała się tym passiom. Wręcz przeciwnie, ona je uświęcała i umożliwiała ludziom pozwalanie sobie na nie bez skrupułów. Okrutne prześladowania były częstsze w krajach chrześcijańskich niż gdziekolwiek indziej. To co wydaje się usprawiedliwiać prześladowanie jest myślenie dogmatyczne. Dobroć i tolerancja zwyciężają tylko proporcjonalnie gdy myślenie dogmatyczne upada. Obecnie pojawiła się nowa religia degmatyczna, a mianowicie komunizm. Jej, tak jak i innym systemom dogmatów, agnostyk jest przeciwny. Prześladowczy charakter obecnego komunizmu jest dokładnie taki jak prześladowczy charakter Chrześcijaństwa we wcześniejszych wiekach. To, że Chrześcijaństwo stało się mniej prześladowcze, jest głownie dzięki pracy wolnomyślicieli, którzy uczynili dogmatyków mniej dogmatycznymi. Gdyby oni byli teraz tak dogmatyczni jak w poprzednich czasach, to wciąż uważaliby za słuszne palenie heretyków na palu. Duch tolerancji, który niektórzy nowocześni Chrześcijanie uważają za zasadniczo chrześcijański, jest w rzeczywistości rezultatem stanu nastroju który pozwala na zwątpienie i jest podejrzliwy co do zupełnych pewności. Sądzę że ktokolwiek badający przeszłą historię w bezstronny sposób, dojdzie do wniosku, że religia spowodowała więcej cierpienia niż mu zapobiegła.
Czuję się skłonny odpowiedzieć innym pytaniem: Co to znaczy „sens życia” ? Sądzę że to o co nam chodzi to jakiś ogólny cel. Nie sądzę że życie ogólnie ma jakikolwiek cel. Ono po prostu się wydarzyło. Ale poszczególni ludzie mają cele, i nie ma nic takiego w agnostycyzmie co spowodowałoby że oni by porzucili swoje cele. Oni oczywiście nie mogą być pewni że osiągną wyniki wtóre zamierzają; ale można pomyśleć źle o żołnierzu, który odmówiłby walki chyba że zwycięstwo było pewne. Osoba, która potrzebuje religii by podtrzymać swe własne cele jest osobą bojaźliwą, i nie mogę oceniać jej tak dobrze jak takiego człowieka który ryzykuje, przyznając że porażka nie jest niemożliwa.
Ponownie muszę odpowiedzieć innym pytaniem: Czy człowiek który o to pyta sądzi że małżeństwo i niewinność przyczyniają się do ziemskiego szczęścia tu na dole, czy też on sądzi że skoro one powodują niedolę tu na dole, to mają być polecane jako sposoby na dostanie się do nieba ? Człowiek który uważa to drugie bedzie bez wątpienia oczekiwał że agnostycyzm doprowadzi do rozpadu tego co on nazywa prawością, ale będzie musiał uznać że to co nazywa prawością nie jest tym co kapłani uważają za konieczne dla szczęścia ludzkiej rasy na ziemi. Jeśli, z drugiej strony, będzie uważał pierwszą rzecz za prawdziwą, a mianowicie, że są ziemskie argumenty stojące po stronie małżeństwa i niewinności, to musi on także uważać, że te argumenty są takie jakie spodobałyby się agnostykowi. Agnostycy jako tacy nie mają wyraźnych opinii co do moralności seksualnej. Ale większość z nich przyznałaby że istnieją słuszne argumenty przeciw wyuzdanym oddawaniu się seksualnym pragnieniu. Uzyskaliby te argumenty jednak z ziemskich źródeł a nie z przypuszczalnych boskich poleceń.
Czy wiara w sam rozum nie jest niebezpieczna ? Czy rozum nie jest niedoskonały i nieodpowiedni bez duchowych i moralnych zasad ?
Żaden wrażliwy człowiek czy agnostyk „nie zawierza samemu rozumowi”. Rozum zajmuje się faktami, niektórymi zaobserwowanymi, a niektórymi wywnioskowanymi. Pytanie czy jest przyszłe życie i pytanie czy jest Bóg dotyczy pewnych faktów i agnostyk uważa że powinny one być badane w ten sam sposób jak pytanie „Czy jutro będzie zaćmienie księżyca ?” Ale same fakty nie są wystarczające dla określenia działania, ponieważ nie mówią nam di jakich celów powinniśmy zmierzać. W kwestii celów, potrzebujemy coś innego niż rozum. Agnostyk znajdzie swoje cele w swoim własnym sercu a nie w zewnętrznym rozkazie. Zilustrujmy to: Przypuśćmy że chcesz podróżować pociągiem z Nowego Jorku do Szikago; użyjesz rozumu żeby dowiedzieć się kiedy jadą pociągi, a osoba, która sądziłaby że jakiś zmysł lub intuicja mówi jej żeby obejść się bez rozkładu jazdy byłaby uważana raczej za głupią. Ale przecież żaden rozkład jazdy nie powie jej że rozsądne jest udanie się do Szikago. Bez wątpienia, decydując że to jest rozsądne będzie ona musiała wziąć pod uwagę inne fakty, ale poza wszystkimi faktami, będą istnieć cele do których będzie pasowało jej dążyć, i to dla agnostyka i dla innych ludzi należy do sfery nie związanej z rozumem choć nie powinni to być w żadnym razie z nim sprzeczne. Ta sfera jaką mam na myśli jest emocja i uczucie pragnienia.
Czy uważa pan wszystkie religie jako formy przesądu lub dogmatu ? Które z istniejących religii najbardziej pan szanuje i dlaczego ?
Wszystkie wielkie zorganizowane religie które zdominowały duże populacje ludzi zawierają więcej lub mniej dogmatów ale „religia” jest słowem którego znaczenie nie jest wyraźnie określone. Konfucianizm na przykład możnaby nazwać religią, choć nie zawiera żadnych dogmatów. I w niektórych formach liberalnego Chrześcijaństwa, składnik dogmatyczny jest zredukowany do minimum.
Z wielkich religii w historii bardziej wolę Buddyzm, szczególnie w jego najwcześniejszej formie ponieważ zawierał najmniej prześladowania.
Komunizm nie przeciwstawia się religi. On się przeciwstawia tylko chrześcijańskiej religii, tak jak machometanizm. Komunizm, przynajmniej w formie przyjętej przez rząd radziecki i partię komunistyczną, jest nowym systemem dogmatyzmu, szczególnie zjadliwego i prześladującego rodzaju. Dlatego każdy prawdziwy agnostyk musi być mu przeciwny.
Odpowiedź zależy od tego, co rozumie się przez „religię”. Jeśli oznacza to system etyczny, może on być pogodzony z nauką. Jeśli oznacza to system dogmatyczny, uważany za niekwestionowanie prawdziwy, jest to sprzeczne z duchem nauki, który odmawia akceptacji faktów bez dowodów i także uważa że całkowita pewność prawie nigdy nie jest osiągalna.
Sądzę, że gdybym usłyszał głos z nieba przepowiadający wszystko co ma mi się przydarzyć w następnych dwudziestu czterech godzinach, włączając takie wydarzenia, które wydawałyby się bardzo nieprawdopodobne, i gdyby to wszystko nastąpiło, mógłbym przynajmniej być przekonany o istnieniu jakiejś nadludzkiej inteligencji. Mogę sobie wyobrazić inne dowody tego samego rodzaju które mogłyby mnie przekonać, ale jak do tej pory o ile wiem takie dowody nie istnieją.