Rozdzial pierwszy i drugi przed polnoca melissa brighton

Przed Północą


Rozdział pierwszy

Pożegnanie


Czy kiedy kolwiek ktoś zastanawiał się jak to jest być owcą otoczoną przez stado wilków? Ja w te wakacje będę mieć okazje przekonać się jak to jest!! Moja jedyna przyjaciółka Patrycja wyjeżdża do Indiany by spędzić wakacje u ciotki zostawiając mnie samą na pożarcie przez rówieśników z mojej szkoły. A ja cóż będę odpoczywać w domu znając siebie przed telewizorem. Idąc tak chodnikiem do domu kumpeli prawie zaczynam smażyć się w tym czerwcowym słońcu. Niebo rozpościera się nad moją głową takie błękitne bez żadnej chmurki. Nie mogę się w nie tak wpatrywać, ponieważ coraz bardziej oczy mnie bolą. Wszyscy żyjemy pod tym samym niebem. Lecz chyba tylko ja potrafię się nim tak zachwycać. Szczególnie, gdy jest noc a księżyc jest w pełni wtedy wlasnie przypomina mi si moja mama. Zamykając oczy idę dalej myśląc o gwiazdach by zapomnieć o najnudniejszych wakacjach, jakie mnie czekają. Tak sobie teraz myślę, że mogłabym odwiedzić dziadków. Ale u nich… wakacje zapowiadałaby się jeszcze większa nuda. No cóż mieszkają na przedmieściach otoczeni znajomymi w ich wieku, więc super zabawa by się tam nie zapowiadała. Czas przestać myśleć o głupotach, ponieważ stoję już przed drzwiami domu Briansów, wyciągam rękę w geście pukania, gdy;

- widziałam jak idziesz. Siema – padła rękoma na moją szyję

- Hej – odwzajemniłam uścisk

- jak dobrze, że jesteś za niedługo wyjeżdżam – chwyciła moją rękę i pociągnęła mnie w stronę schodów. W salonie zdołałam zobaczyć panią Klarę mamę Patrycji.

- Dzień dobry proszę pani – powiedziałam grzecznie. Pani Brians siedziała na kanapie i czytała gazetę gwałtownie podnosząc wzrok w naszą stronę

- witaj Anastazjo- krzyknęła pani Klara widząc ze jesteśmy już prawie na górze. Patrycja dalej ciągła mnie do swojego pokoju. Ich dom był bardzo duży. Kuchnia była umeblowana w stylu lat dziewięćdziesiątych. Pokaźny salon wyglądał nowocześnie. U góry mieściły się sypialnie. Patrycji rodziców i dwóch braci Adama i Jonathana w wieku pięciu i siedmiu lat. Zawsze chwalili się swoim piętrowym łóżkiem i glupimi plakatami i nakleskami jakis posatci z kreskowek na ich niebieskiej scianie. Ogolnie rzecz biorac to ani ja ani Patrycja ich nie znosimy wiec zawsze im dokuczamy. Naszczescie wczoraj wieczorem wyjechali do kuzynostwa na wieś. Jej tata pracuje od rana do wieczora. Super gosc bardzo zapracowany, rzadko go widziałam. Był to wysoki mężczyzna przy kości z niezlym poczuciem humoru. Jej mama średniej wysokości o zaokrąglonych kształtach i ciemnych, długich i prostych włosach. Patrycja w stu procentach wdała się w mamę , lecz Patka ciagle narzeka ze jest gruba i brydka a to sto procent nieprawdy. Gdy weszłam do jej pokoju panował tam istny bałagan. Wszędzie pełno ubrań, kosmetyków.. Bielizny!!! I na podłodze na wpół pełna walizka.

- siadaj- powiedziała zrzucając rzeczy z łóżka

-, dzięki że pozwalasz – wywaliłam w jej kierunku język

- bardzo zabawne miałam mało czasu – pokazała maślane oczka. Podeszła do szafy wyciągnęła chipsy chili i rzuciła je w moim kierunku.- Otwieraj- zażądała posylajac mi spojrzenie mowiace "juz dluzej nie wytrzymam na diecie"

- nie mogę uwierzyć, że już jedziesz ani jednego dnia wakacji spędzonego razem- w geście rozbawienia udałam, że pociągam nosem w zadym wypadku nie chcialam sie rozkleic.

- przykro mi, ale wiesz, że ciotka potrzebuje mojej pomocy jest już starsza- zrobiła przepraszającą minę. Zapchana tymi chipsami poczulam ogien w gardle ale wlasnie to lubilam.

- no i może poznasz tam jakiegoś super kolesia- wysłałam jej znaczący uśmiech a ona udawała oburzenie- dobra, dobra lepiej przynieś jakieś picie

- o wszystkim pomyślałam- nie wiedziałam, o co jej chodzi, ale zobaczyłam ze rusza w kierunku szafki i wyjmuje dużą cole. No tak wszystko musi chowac przed rodzenstwem. Naprawde nie wiem jak ona z nimi jeszcze nie zwariowala. Caly czas gdy nie ma jej w domu przeszukuja jej pokoj z gory na dol.

- ma się rozumieć- odkrecajac butelke poczulam jak lekko uchodzi z niej gaz zawsze wtedy mysle ze pol cli wyleci prosto na mnie- co wpakowalas do tej torby???

- dużo ubrań, kosmetyki, buty..- Zaczęła wyliczać na palcach- ok. szczerze ja nie chcę stąd wyjeżdżać jeszcze do tej nudnej ciotki- posmutniała

- to tylko wakacje i Znów się zobaczymy przecież dobrze to wiesz – starałam się ją pocieszyć, ale w sumie jak miałam dobrze to zrobić jak sama nie chciałam jej odjazdu. Szczerze ona ma lepiej jakąś nowość będzie miała, a ja sama w domu zamknięta w czterech ścianach… Z tego wszystkiego jej i mi zaczęły napływać do oczu łzy- nie płacz!!- pogrozilam jej palcem

- to ty przestań- napomniała mnie, ale i tak po chwili uronilysmy po pare kropel lez

- nie może twoja mama zamiast Ciebie jechać i tak zawsze siedzi w domu? – Zapytałam nie pewnie, ocierając łzy.

- przecież wiesz, że ona musi jechać do chłopaków na wieś. Już na późno za chwile jadę- uśmiechnęła się do mnie wzięła dwie chusteczki z szafki i podała mi jedną. Po chwili obydwie się przytuliłyśmy a ona szepnęła mi do ucha „żegnaj” powiedzialam jej to samo i pocalowalam w policzek ze ja na to wczesniej nie wpadlam- nagle to wykrzyczala lapiac sie za glowe

-, co się stało, o co chodzi???- Byłam zaskoczona jej reakcją, gorzej nawet troche przerazona

- mogłabyś jechać ze mną. Dlaczego teraz to sobie to uświadomiłam- szczerze ja już wcześniej o tym pomyślałam, ale nie śmiałam je nawet o tym wspomnieć?

- jeszcze kiedyś będziemy miały okazje na wspólną wycieczkę nie zamartwiaj się.- Przybliżyłam się do niej i powiedziałam prosto w oczy- to tylko dwa miesiące nie panikuj damy rade- ona w geście zrozumienia kiwnęła głową. Pyozatym musimy sobie poradzić nie mamy innego wyjścia i ja muszę sobie to powtarzać.

- tak masz racje wytrzymamy tylko, że jak już przyjadę to trzeba będzie już iść do szkoły- posmutniała

- i co z tego? źle nam było w tym roku?- Zapytałam

- No pewnie, że nie- nagle zmienił się jej humor na dobry oczywiście.-Jeszcze Josh tam będzie- dodała szyderczy uśmiech

- już mnie nie obchodzi- szybko zareagowałam- to było we wrześniu ale potem jak zaczął chodzić z Jane to kompletnie sobie odpuściłam

- dobra, dobra- puściła mi oczko

- a jak twój Fabian?- zapytałam

- o Boże dziewczyno to przeszłość zeszłoroczna- wykrzyczała

- to tak jak ze mną- i wybuchłyśmy śmiechem coz milosc przychodzi i odchodzi.

- może w tym roku będzie ktoś nowy- wstała z łóżka puściła głośno muzykę. Dosyć smętną voice within Christiny. Uwielbiałyśmy ją a teraz głośno śpiewałyśmy i lekko spływały nam łzy po policzkach. U niej zawsze śpiewałyśmy i słuchałyśmy dużo piosenek w kazdym jezyku tego swiata byle by miala w sobie to cos co przyciagalo i nigdy sie nie nudzilo, cos co pozwalalo marzyc i oczywiscie puszczone na cały regulator. Co tego nowego oby się tak stało, chciałabym w końcu kogoś poznać. Gdy tak śpiewamy już odczuwam pustkę że jej nie będzie. Zawsze była moją Przyjaciółką, no od dobrych siedmiu lat. Muzyka jest bardzo głośna ale i tak zdołałyśmy usłyszeć jakiś głos. Przyciszyłyśmy muzykę, gdy niespodziewanie do pokoju weszła jej mama.

- Dziewczyny ile można was wołać?- puściła nam grymas na twarzy ale i tak ta kobieta wzubdzala w kazdym usmiech byla taka mila i kazdy ja uwielbial. Po chwili pokazala zbu w szerokim usmiechu.

- oj mamo nie przesadzaj- powiedziała Patrycja

- już będziemy cicho- rzuciłam pani Klarze słodki uśmiech

- dobra koniec laby. Czas ruszać w drogę- powiedziała pełna entuzjazmu i wzieła mała torbę córki a nam kazała znieść duża walizkę. Jej bagaż był bardzo ciężki ledwie zniosłyśmy go ze schodów.

Pani Brians czekała przy drzwiach by zamknąć je za nami. Włożyłyśmy walizkę do bagażnika i z ulgą wypuściłyśmy powietrze z ust. Patrycja bardzo mocno mnie przytuliła

- kocham cię jakoś wytrzymamy – szepnęłam jej do ucha

- Też cię bardzo kocham. To tylko wakacje- uśmiechnaeła się do mnie szeroko a łzy same spływały nam po twarzy. Patrycja nie chętnie wsiadała do auta. Oby dwie machałyśmy przez dłuższą chwile. Ale gdy samochód znikł mi z pola widzenia poczułam ogromną pustkę. Wiem że będzie mi jej bardzo brakować już tak jest. Niechętnie skierowałam się w stronę w domu. Ból był nie do zniesienia. Całą drogę do domu płakałam zresztą tak już było do końca dnia.

Rozdział Drugi


Nieoczekiwane wydarzenia.


Kilka tygodni później…..


- kto się tam tak tłucze!!!- Wybiegłam pokoju,

- to tylko ja skarbie- usłyszałam zbyt wesoły głos taty,- od dwóch lat próbuje zamaskować swój ból po stracie żony.Mama zmarła, gdy miałam czternaście lat, w wypadku samochodowym ( ponoć straciła panowanie nad kierownicą, gdy padał deszcz) tez wtedy tam byłam , siedzialam po stronie pasazera, ale choć bardzo chce nie mogę sobie nic przypomnieć jak do tego doszlo. Często mam o tym sny. Widze w nich mame ktora usmiecha sie do mnie i pyta jak mi minal dzien w szkole. Nie moge jej odpowiedziec gdyz wczesmiej wstapilysmy do kawiarni a teraz moje usta byly wypelnione lodami. I nagle zaczyna sie ulewa. Ledwie co moge zboaczys cos za oknem. I chce o czyms powiedziec mamie ona robi zmartwiona mine i patrzy sie na mnie przez dluzsza chwile.Konie. Budze sie cala spocona.

Wychodze z salonu by przywitac sie z tata

- nic ci nie jest- powiedziałam z zatroskaniem,

- nic a niccc- tacie jak zwykle udaje twardego i nieporuszonego - ide się położyć jestem dziś bardzo zmęczony- powiedział już mniej entuzjastycznie,

- dobrze, a nie jesteś głodny??-zapytałam,

- nie, jadłem w barze- wypowiedział te słowa ledwie słyszalnym głosem i nagle znikł w swoim pokoju…

Choć wiem, że nie jest idealnym ojcem, ale kocham go i lubię się nim opiekować odkąd zabrakło mamy. Teraz jestesmy tylko my dwoje i musimy sie troszczyc o siebie nawzajem.

Mieszkam w mieście Diamond w stanie Illinois, w hrabstwie Grundy. Nudyyy. Tak wyglada zycie za bardzo przecienej nastolatki.

Wakacje mijają mi dosyć szybko choć nic ciekawego nie robię. W dzień jest upał to raczej siedzę w domu i czytam książkę za to wieczorem lubię przejść się do sklepu, restauracji albo po prostu na spacer. Jesli ktos by posuchal mojej wakacajnyjnej historii pewnie nie mooglby uwierzyc ze tak mozna marnowac czas w wakacje.

Podchodzę do okna i widze nasze auto na środku drogi a za nim trąbiącą ciężarówkę.

- no to pięknie i co ja mam teraz zrobić- nigdy nie prowadziłam auta, no może raz

z Patrycją ( moją przyjaciółką, która miesiąc przed wakacjami zrobiła prawko)

No cóż zbiegam na dół po schodach i biorę kluczyki ze stołu, które tata z pośpiechu rzucił.

Jak widać auto musialo sturlikać się z podjazdu na jezdnie!!

Wychodzę na dwór i nagle gość z ciężarówki wyskakuje…

- to Twoje auto?!?!? – zapytał dość doniosłym głosem,

- tak -odpowiedziałam niepewnie ,

- nikt cię nie nauczył parkować, zabieraj tego złoma nie widzisz, że ktoś tu się przeprowadza i chce zdążyć przed północą!!!- wykrzyczał kierowca. No tak już dośćżna godzian ale mógłby zchować się troche grzeczniej.

- dobrze i proszę nie krzyczeć – odpowiedziałam z poirytowaniem.. Czasami wydaje mi sie ze jestem zbyt mila dla tych wszystkich ludzi

Podchodziłam nie pewnie do pewnie do auta. A co jesli cos zrbie nie tak to bedzie nie odwracalne. Gdy wsiadłam pamiętałam jedynie o jednej rzeczy by zapiąć pasy…Wkładam kluczyk do stacyjki, przekręcam i naciskam na gaz. Jakoś udaje mi się ruszyć. Jadę powoli a gościu od ciężarówki pogania mnie trąbiąc Bez większych trudności udało mi się wjechać na mostek. Byłam naprawdę z siebie dumna .Odczekałam chwile w aucie próbując ochłonąć. Wychodząc trzasnęłam drzwiami, popatrzyłam na dom z nad przeciwka ale nic nie widziałam oprócz stojącej ciężarówki. Pobiegłam do domu, raczej do kuchni, gdyż bardzo zgłodniałam. Wzięłam talerz z szafki i nałożyłam sobie dzisiejszy obiad duza porcje spaghetti i włożyłam do mikrofalówki. Z talerzem pełnym jedzenia poszłam do salonu przed telewizor. Lubię jeść i oglądać TV za jednym razem. To poprawia mi nastuj Akurat leciał film „mama na obcasach”, który jest super pomimo tego ze glowna bohaterka kreci z ksiedzem.Dla mnie to troche dziwne i nie na miejscu. Osobiscie ja nigdy nie zwiazalabym sie z osoba duchowna.Ja namiejscu lownej bohaterki znalazlabym sobie jakiego mega przystojnego faceta. No ale coz nie jestem na jej miejscu i nigdy nie bede z moim wygladem to raczej nie miozliwe zebym kiedykolwiek mila okazje wybierac sobie facetow. Gdy skończyłam jeść zadzwonił telefon.

- halo – westchnęłam, w tym momecie nie maialam ochoty z niki rozmawiac

- witaj skarbie. Co tam u ciebie? – w telefonie usłyszałam głos babci, no pieknie czego ona chce o tej porze

- nic właśnie oglądam film. A u ciebie?- przyznam stęskniłam się za głosem babci, ponieważ rzadko dzwoni a jeszcze rzadziej odwiedza,

- za trzy dni są twoje urodziny więc pomyślałam z dziadkiem że przyjedziemy i wybierzemy się na kolacje – wyczułam w jej głosie ciepło.. No tak moje urodziny … szesnaste super zabawa.

- tak to świetny pomysł… nie mogę się doczekać- skłamałam choć kocham babcie inaczej wyobrażałam sobie te urodziny.

- to bardzo się cieszę złotko. A jak tata? Wrócił z pracy?- wiedziałam co miała na myśli babcia bardzo troszczy się o ziecia ..Nie rozumiem dlaczego babcia nigdy nie lubila taty przeciez on jest prawie idealny a raczej byl.

- tata czuje się świetnie .Dziś miał dużo pracy i położył się wcześniej spać – znów powiedziałam nieprawdę no może po części, gdyż tata pracuje na budowie i ma prawo być zmęczony..

- no tak ciężki dzień. A ty co porabiasz?- oczywiście wyczułam jej sarkazm

- właśnie jadłam kolacje- no cóż to prawda, zresta i tak nie chcialam sie jej tlumaczyc. gyby chciala po smierci mamy mogli sie do nas przeprowadzic bo mamy duzy dom. Bardzo jej wtedy potrzebowalam

- no nic to już nie będę ci przeszkadzać. To widzimy się w sobote wieczorem tak koło szóstej przyjedziemy po ciebie. Do widzenia kochanie. Pozdrów tate

- dobrze. Pa babciu -rozłączyłam się. Kto by pomyślał że spędzę słodką szesnastkę z dziadkami Za trzy dni moje urodziny za nie całe dwa tygodnie szkoła nie przetrwam tego sama.

Przydałby się spacer. Park, o tym pomyślałam. Musze zaczerpnac smieego powietrze to dobrze mi zrobi. No tak przydało by się przebrać z krótkich spodenek i szerokiego t-shiertu w małpkę. Wskakuje więc szybko na schody i biegnę do pokoju .Ide do szafy i wyjmuje czarną spódniczkę i dość dopasowany, biały t-shirt w zebrę. Choc ubranie czegos ladnego i tak nie pomoze mi by ktos wzrocil na mmnie uwage.Wybieram jeszcze do tego słodki zapach dezodorantu, łapie ipoda i wychodze na dwór.

Patrzę naprzeciw i widzę małżeństwo w wieku czterdziestu lat wychodzące z drogiego auta. To nie wszystko za pięknym srebrnym BMW, sposterzgam dżipa a z niego wysiadającego, wysokiego i wysportowanego chłopaka .Byli bardzo opaleni a ten chłopak nieziemsko przystojny. Stoje tam jak wryta i spostrzegłam jego wzrok na sobie. Nie mogłam się ruszyć . Chcialam chociaz odwrocic wzrok ale nie potrafilam. Stalam tam jak zahipnotyzowana. Cieawe co on teraz mysli. Pewnie w myslach blaga bym sie w koncu odwrocila.Patrzyliśmy na siebie i nagłe oprzytomniałam gdy nagle miły głos kobiecy się odezwał;

- witaj! Będziemy od teraz sąsiadami- powiedziała kobieta. O moj boze on bedzie moim sasiadem. Ja chyba snie. To nie mozliwe . Juz nigdy nie wyjde z mojego domu i nie pokaze mu sie na oczy

- dzień dobry. Miło mi -odpowiedziałam z zakłopotaniem Kobieta zblizyla sie do mnie a mezczyzna i chlopak pozostali jednak po drugiej stronie ulicy.

-nazywam się Sonia Gomez a tam to mój mąż Robert i syn Brandon - każdego przedstawiła. Wyglądali olśniewająco. Juz wiem ze swoja urode chlopak odziedziczyl po ojcu

- Anastazja Colinss mieszkam z tatą Michaelem ale teraz jest zmęczony więc nie może teraz się przedstawić - sama nie wiedziałam co mówię. Moje usta wyprzedzają mózg. Mam ochote teraz zapasc sie pod ziemie..

- ohh będziemy mieć wiele okazji żeby się jeszcze lepiej poznać- odezwał się mężczyzna. Omal krzyczac bym go uslyszala.Ale i tak jego glos wydawal sie serdeczny.

- przepraszamy cię Anastazjo ale mamy jeszcze tyle do załatwienia że nie możemy teraz rozmawiać- pani Ewa zabrała głos. O jak dobrze ze i szczerze nie mam nic przeciwko by ta konwersacjia sie skonczyla

- no… tak oczywiście do widzenie- nadal byłam w szoku gapiąca się na niego ale wstyd. Ale on napewono do tego przywykl ze laski gapia sie na niego bezustannie.

- miło było poznać do zobaczenia-kobieta mi pomachała ja odwzajemniłam gest i starałam się uśmiechnąć do Brandon ale on już tego nie zauważył .Do parku cała drogę ide dziwnie podekscytowana , nogi mamdziwnie wyluzowany i chyba juz wiem co znaczy miec nogi jak z waty.Nawet nie wiem o czym myśle. Starałam sie usiąść na ławce w parku ale nie mogłam nic nie robić miałam w sobie tyle energii. Po pól godziny wróciłam do domu ale niestety sąsiadów nie widziałam .Wbiegłam pedem na schody wzięłam szeroki biały t-shirt z szafy i pobiegłam do łazienki pod prysznic.Wylalam na siebie chyba pol butelki czekoladowoego zelu pod prysznic.Wmasowal szybko w siebie pachnacy balsam umylam zeby i pobieglam do pokoju. Jak piecio latka wskoczylam na lozko gapiac sie na sufit. Nie mogłam przestać myśleć o tym co zobaczyłam. Ten chłopak był cudowny i wydaje mi się ze w moim wieku o może troszeczkę starszy .Coś w nim mnie pociągało i tylko jego cudowny wygląd ale jego oczy to głębokie spojrzenie .Nie do opisania .Był dobrze ubrany szary t-shirt i ciemne dżinsy niby cos zwykłego a on w tym wygadał bajecznie .Włosy ciemne lekko potargane . A jego rodzice mili dziwne ale też uważam ich za atrakcyjnych.

Mieć takich sąsiadów będę miała dużo do opowiadania Patrycji. Ciekawe co on teraz robi. Na pewno się wypakował a może nawet już śpi. Jejku nie mogę przestać o nim myśleć. Cały czas mam przed oczami jego obraz. Ciekawe czy ma dziewczynę i z kąd przyjechali. Wyglądają na bogatych ludzi. Cały czas miałam wiele pytań i nie wiem nawet kiedy usnęłam.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Pierwsza pomoc przed medyczna w skręceniach, zwichnięciach
Instrukcja udzielania pierwszej pomocy przed medycznej
Pierwszy i drugi przypadek terminów łacińskich częściej stosowanych
52 3, ROZDZIA˙ PI˙˙DZIESI˙TY DRUGI
ogrody, ogrody..ogolny opis..rozdzial pierwszy, OGRODY I ICH MAGIA NA ATOLU KORALOWYM
7.1 s. 6 Pierwszy drugi stopień ochrony
7 1 s 6 Pierwszy drugi stopień ochrony
107 lektur streszczenia - podstawowa,gimnazjum,liceum, Lalka - Bolesław Prus, Rozdział pierwszy
D&D Rozdział Pierwszy
Kod Biblii, 1) KB-Rozdział pierwszy
PIERWSZY I DRUGI STOPIEŃ WARUNKOWY, A N G I E L S K I - DOKUMENTY - WORD
sadowka drugie kolo pierwszy i drugi wyklad, weterynaria, Weterynaria Sądowa
42, ROZDZIA˙ CZTERDZIESTY DRUGI
Faraon, 32, ROZDZIA˙ TRZYDZIESTY DRUGI
ROZDZIAŁ PIERWSZY 5FZWRJGYLDPTZLREGK3SGHZEE5MOZM6QGT3XVPI
Faraon, 62, ROZDZIA˙ SZE˙˙DZIESI˙TY DRUGI
Pierwsza pomoc przed medyczna w skręceniach, zwichnięciach
Visions of Skyfire Regan Hastings rozdział pierwszy
Rozdział dwudziesty drugi

więcej podobnych podstron