Iwonka Spisane po sesji pismem automatycznym

Świat dualny, świat skutku, Jing Jang, dobro i zło, pozytyw i negatyw, dwie strony tej samej monety. Świat jest „monetą”. Materialną częścią, objawioną jak skutek, manifestacja naszych intencji, myśli, emocji. Szybkość tej manifestacji zależy od stopnia skupienia, od stopnia świadomości, od poziomu rozwoju duchowego. Zaczynamy zauważać, czuć, że jesteśmy połączeni, że jesteśmy jednością z naszym Wyższym Ja (Naduszą). Jesteśmy Jednią z Absolutem (Wszechświatem, Kosmiczną Energią, Źródłem, Bogiem, Stwórcą). Ja Jestem wszystkim i jednocześnie niczym. Ja Jestem wiecznym kreatorem. Czym jest doświadczenie ziemskiego życia w porównaniu z całą Jednią, którą jesteśmy? Nasze intencje są najważniejsze. Zaraz po nich myśli i emocje. To jest kreacja. Przenikanie się intencji, myśli i emocji. Każdy z nas jest Kreatorem, jedyna różnica polega na tym, że jedni kreują nieświadomie, pozwalają się manipulować, kierować, poprzez niewiedzę, ignorancję. A inni z kolei są świadomymi Stwórcami (Kreatorami), biorą odpowiedzialność za efekt fizycznej manifestacji. Największym grzechem ludzkości jest ignorancja, lenistwo na wiedzę, świadomość. Nasza dusza łaknie świadomości istnienia. Chce abyśmy się przebudzili do świadomego, życia. Wzięli odpowiedzialność i zrozumieli, że nasze życie zależy tylko i wyłącznie od nas. Wsłuchajmy się we własną duszę ona powie nam w jakim kierunku iść. Poddajmy się jej, ona jest nami na wyższym poziomie, wie co jest dla nas najważniejsze i najlepsze. Słuchajmy serca, intuicji, cichego, niezwykle subtelnego wewnętrznego głosu, nie umysłu egotycznego, który krzyczy, straszy, nakazuje, zakazuje: bo co ludzie powiedzą, co sobie o mnie pomyślą, a może mnie odrzucą, wykluczą ze społecznego kręgu. To tylko czcza gadanina, straszenie. Umysł posługuje się emocją strachu i jej pochodnymi: zniecierpliwienie, zdenerwowanie, zestresowanie, irytacja, obawa, wątpienie, wątpienie we własne siły, we własną moc. We wszystkim co robimy, planujemy omińmy całkowicie umysł, bo idąc drogą, droga będzie ukazywać się nam krok po kroku. Tak jak idziemy po ciemku z latarką przez las i ścieżka ukazuje nam się stopniowo chwila po chwili. Tak idźmy przez życie w pełnym zaufaniu do siły, która nas prowadzi. Jest to siła potężniejsza niż nam się wydaje, to ona toruje nam drogę, stwarza nam konkretne sytuacje w życiu, które są nam potrzebne do nauki, naszego własnego rozwoju. Najciekawsze jest to, że możemy zjednoczyć się z tą siłą, czerpać z niej jak z nieprzebranego źródła. Energia i moc będzie nam dana wtedy kiedy będziemy tego potrzebowali, jedyne co mamy zrobić to zaufać w to boskie prowadzenie.

Jesteśmy aż tak ważni i cenni.


Strach niesie kres kreatywności, nasza siła kończy się tam gdzie zaczyna się lęk. Gdzie zaczyna się strach kończy się nasza siła. Mamy zawsze wybór, albo poddajemy się pełnych strachu myślom i tracimy swoją moc, albo idziemy mimo strachu i odzyskujemy siłę i moc naszej własnej, wielowymiarowej istoty jaką jesteśmy. Częstotliwość strachu jaka się w nas pojawi zrobi absolutnie wszystko, aby nas powstrzymać. Zrobi wszystko, aby zatrzymać nas w strachu, gdyż stąd czerpie swoją moc – z nas, z naszej mocy jaką oddajemy strachowi!!! Więc najrozsądniejszą decyzją jest słuchanie serca i zaufanie swojemu Wyższemu Ja, że mimo huraganu jaki się dzieje wokół nas i w nas, kiedy rozum mówi, krzyczy stój, zatrzymaj się, bo zginiesz, umrzesz - my musimy, mamy obowiązek iść w to niczym szaleńcy stawiający na szali dosłownie nasze życie. Tu toczy się gra o naszą własną energię i moc. Pamiętajmy, że to wszystko co mówi nam umysł, tzw. zdrowy rozsądek to fałsz!!! Stworzony aby zasilić potężną machinę napędzaną i żywiącą się naszym strachem. My jesteśmy potężnymi generatorami energii i od nas zależy czy to będzie energia strachu (sił ciemności), czy energia miłości (sił światła). Mimo strachu zachowajmy „zimną krew” generujmy miłość, wysyłajmy ją do siebie i wszędzie wokół, do innych ludzi, zwierząt, roślin, a także do przedmiotów. Dzięki temu wzmocnimy kanał miłości spływający do nas i przez nas. Wszyscy wokół nas skorzystają, gdziekolwiek się udamy, gdyż miłość wylewa się przez nas. Tak jak strach jest zaraźliwy, tak i miłość jest. Więc generujmy w sobie miłość i zarażajmy nią wszystkich wokół nas z kim mamy styczność. Wysyłać miłość można też telepatycznie do innych osób, niekoniecznie do tych, których kochamy ziemsko, partnersko, do przyjaciół, znajomych, ludzi, których nie znamy, albo których nie darzymy sympatią , którzy nas w jakiś sposób drażnią, by ich ta energia uleczyła, podniosła na duchu, otuliła niczym miękki koc. Pamiętajmy, że wszyscy ludzie są naszymi lustrami i to co nas denerwuje w innych tak naprawdę jest w nas, po prostu nie chcemy się przyznać przed samym sobą do tej cechy. Ale ona wymaga zauważenia, uzdrowienia, ukochania i uwolnienia.

Miłość, zaufanie rodzi siłę i moc. My jesteśmy potężnymi generatorami częstotliwości, energii. Od nas zależy czy ulegniemy prastarym warstwom strachu, lęku, czy świadomie wytworzymy, wypromieniujemy z nas miłość. Wydawać by się mogło, że lęk, strach jest zrośnięty z nami na stałe, lecz pamiętajmy, że ostateczną decyzję podejmujemy my sami. Podejmujmy tę decyzję świadomie każdego dnia, w każdej chwili naszego życia, wybierajmy miłość.

Miłość rozpuści każdy stres, strach, lęk, obawę i przemieni to w siłę, naszą ogromną moc, światło, które niczym latarka w ciemnym lesie pokaże nam ścieżkę, którą mamy iść. Kreujmy naszą przyszłość śmiało z odwagą i absolutnie nie zastanawiajmy się jak to się urzeczywistni w naszym fizycznym świecie. Tym jest miłość – zaufaniem naszemu Wyższemu Ja. Nasz rozum nie zrozumie zasad jakie rządzą kreacją, jest na to zbyt prymitywny. Naszym zadaniem jako wielowymiarowej istoty jest wzniesienie się ponad rozum, umysł egotyczny i spojrzenie na całość kreacji jak na nigdy nie kończącą się grę. My ludzie mamy w sobie potężny dar, skarb, o nas od eonów toczy się walka. Wszyscy przybywają zarówno istoty ciemności jak i istoty światła, aby wznieść nas na wyżyny naszych wielowymiarowych istot. Abyśmy odzyskali nasze dziedzictwo. Każdy ma tu swoją szczególną rolę, ciemność ma nam pokazać czym światło nie jest, abyśmy mieli rozpoznanie i świadomie wybrali, którą drogą chcemy iść. Jesteśmy zmuszeni do wyboru pomiędzy ciemnością a światłem, w każdej chwili naszego życia. Światło i ciemność nawzajem się przenikają, niczym jing i jang. Są codziennym elementem naszego życia. My podejmijmy świadomą decyzję, którą energię będziemy zasilać. Najprostsze rozwiązania nie zawsze będą najlepsze. Droga z miłością może na samym początku być trudną drogą, ale to jedyna droga aby stać się istotą w pełni wolną, suwerenną i integralną z całością. Droga strachu jest drogą donikąd, nie pozwólmy okradać się z naszej własnej energii, nie pozwólmy na bycie marionetką, gdzie ktoś pociąga za sznurki i celowo wysyła nam negatywne emocje i dyskomfort, bądź dolegliwości naszego ciała. Wszystkie te symptomy można by określić jako psychosomatyczne i leżące w zależności od naszego umysłu. Pamiętajmy nie dajmy się przestraszyć, bo taki jest cel. Gdy w ogóle nie zwrócimy na to uwagi i przekierujemy się na miłość, zaufanie do naszego Wyższego Ja (Nadduszy) te wszystkie symptomy po prostu znikną tak jak się i pojawiły. Być może zajmie to trochę czasu i wysiłku, ale gra toczy się o coś naprawdę ogromnego, o naszą wolność samostanowienia o sobie!!! Pamiętajmy, że do nas należy ostateczne słowo, nie pozwólmy ulec naszemu umysłowi negatywnym emocjom, gdyż wybór miłości daje nam ogromną siłę i moc.

Jesteśmy wielowymiarowymi istotami, jesteśmy niczym anteny, wysyłające częstotliwości. Siły ciemności mogą tylko wysłać nam podstępnie negatywne myśli bądź emocje, ale nigdy nie były w stanie, ani nie będą w stanie zadecydować za nas jakie częstotliwości wygenerujemy. Czy będzie to energia miłości, czy strachu. To do nas należy ostateczne słowo, decyzja. Czasem będzie to trudne iść drogą miłości. Wysyłajmy miłość do negatywnych osób, dzięki temu ulegną transformacji, coś zacznie prześwietlać przez ich zatwardziałą skorupę. Otworzą się na łączność z ich duszą.


Świadomość.

Świadomość samych siebie, swojej najwyższej istoty, swojego połączenia z Absolutem, Jednością, Jednią, Wszystkim Co Jest, Nicością, Wszechświatem, Wiecznym Kreatorem, ze Źródłem. To jest najważniejszy cel ludzkiej duszy. Gdy jesteśmy w stanie świadomości, nasza dusza śpiewa, przez naszą istotę przepływa uzdrawiająca energia. Poczujmy jak energia ze Źródła przepływa przez naszą czakrę korony, poczujmy mrowienie na szczycie czaszki. Poczujmy tą energię we wnętrzu naszego ciała, w każdym koniuszku palca, w każdej części, w każdym organie, w każdej komórce ciała. Uzyskaliśmy łączność z Absolutem, z Jednością, ze Stwórcą, którego jesteśmy częścią, równie ważną co inna część, będąca na przykład naszym przyjacielem, kolegą, ukochaną, ukochanym, nie lubianym sąsiadem, bądź politykiem, bądź księdzem. Wszystkie części są równie ważne, po prostu nie wszystkie się obudziły w tym samym momencie. Czy energia Absolutu kocha bardziej te części siebie, które wcześniej przebudziły się ze snu, niż te które potrzebują jeszcze pospać, gdyż ich dusze są słabsze? Jesteśmy tak samo ważni i tak samo potrzebni jak wszyscy inni. Jesteśmy ogromnym skarbem, jesteśmy częścią samego Stwórcy, Kreatora. Nie potrzebujemy żadnego pośrednika, mamy bezpośrednie połączenie, po prostu o tym zapomnieliśmy. Nadszedł czas aby ludzkość przypomniała sobie o swoim pochodzeniu. Jest na to wiele technik i sposobów min. medytacja, hipnoza. Jeśli trafimy na świadomą osobę, hipnoza jest potężnym narzędziem, znacznie przyspieszy ten proces przebudzenia. W medytacji sami odkrywamy jak potężną istotą jesteśmy, może to nas z początku przerazić. No bo jak to, mówiono nam, że jesteśmy marnym, nic nie znaczącym pyłem, a tu doświadczam siebie jako Boga. Pojawi się strach, ale mamy podjąć świadomą decyzję, czy wybieramy strach, czy z miłością i ufnością do naszego Wyższego Ja, które jest nami - skoczyć w tę czarną przepaść, ciemność i zadać śmierć całemu fałszowi jaki jest w nas. Jest to akt miłości, zaufania i odwagi.



Nasze czakry wibrują, pobierają i wytwarzają energię z energii rozproszonej w energię scentralizowaną, tworzącą nasze ciało, biopole i wysyłają ją dalej wokół naszego ciała widzialnego. Dlatego jesteśmy Stwórcami, tworzymy „coś z niczego” a w rzeczywistości to cały czas ta sama energia po prostu w innym skupieniu. My jesteśmy Stwórcami dlatego, że tworzymy, skupiamy uwagę, skupiamy energię z rozproszonej, którą odbieramy jako pustkę w energię skupioną, ale to wciąż ta sama Pustka, która buduje, stwarza nasze ciało i świat wokół nas, który jest hologramem dostosowanym na potrzeby naszego doświadczania.

Nasze czakry przypominają dźwiękiem buczenie pszczoły. Jesteśmy w stanie odczuć tą subtelną pracę przetwarzalników energii jakimi są nasze czakry. Subtelna wibracja, subtelny dźwięk. Tego potrzebujemy do życia jako ciało fizyczne, sprawnie i czysto działających czakramów, transformatorów energii Pustki, Absolutu. Niczym idealnie dostrojony instrument muzyczny tworzy idealną, czystą muzykę. Rozstrojony tworzy maszkarę, brzydotę, nieprzyjemną dla ucha. Idealnie działające czakry w miłości tworzą piękną duszę, czystą kreację. Wszystkie negatywne myśli, emocje, które uznamy jako nasze własne, zaburzają pracę centr energetycznych. Musimy w świadomości podejmować decyzję, które myśli uznajemy, które emocje przyswajamy jako własne, gdyż każda chwila naszego życia, bytowania ma niesamowite znaczenie. Bez względu na to co robimy, cały czas przyciągamy myśli, emocje. Od nas zależy które z nich wykiełkują i podniosą naszą energetykę, bądź zaburzą jej swobodny przepływ. Nie potrzebujemy nic więcej do życia tylko czystych, wolnych od ingerencji przetwarzalników energii Absolutu – czakramów w nas. Jesteśmy suwerennymi, samodzielnymi istotami bezpośrednio połączonymi z wszystkimi z Jednością, wszystkim co jest. Jesteśmy Stwórcami, Jesteśmy Kreatorami mającymi wszystko, a jednocześnie nic, bo czym jest wszystko? Wszystko jest energią, światłem. Naukowcy już potwierdzają, że w każdym atomie jest więcej pustki niż materii. Więc wszystko to jednocześnie nic. Energia materii jest tą samą energią co energia Całości, Nicości, Pustki. Odkrywamy na nowo tę samą wiedzę jaka została przed nami ukryta. Wzrastamy z nieświadomej ofiary do świadomego zwycięzcy, do świadomej swojego pochodzenia istoty światła, do Stwórcy. Poszerzamy pole naszego postrzegania jako człowieka, przekraczamy wmówione nam pięć rzekomo jedynych zmysłów doświadczania w miłości. Jesteśmy wszędzie, a jednocześnie nigdzie, jesteśmy wszystkim co jest a jednocześnie niczym, nieskończonym doświadczeniem.



Energia seksualna jest energią tworzenia, kreatywnością. Celowo blokuje się nam tę energię wmawiając nam, że to grzeszne i nieczyste. My uznając seks za niegodny, stojący w opozycji do duchowości sami zaburzamy pracę czakry seksualnej. Energia przestaje płynąć swobodnie, stajemy się skryci, skrępowani, brak w nas twórczej siły napędowej do działania, tworzenia. Oddaliśmy naszą twórczą siłę w zamian za fałszywe przekonania. Nawet nie przyjdzie nam do głowy podważyć te krzywdzące, blokujące tezy, my bierzemy je jako pewnik, dołączamy do naszych życiowych idei.

Absolutnie nie dajmy sobie wmówić, że strach to naturalny ludzki instynkt, naturalna ludzka emocja, która naszym przodkom pomogła przetrwać, uciekając przed dzikim zwierzem. To stek bzdur i bezczelna manipulacja! Każda emocja negatywna nie jest nasza, jest z zewnątrz. Jeśli się z nią utożsamimy, dopiero wtedy staje się naszą i przyciąga ludzi, zdarzenia, które rezonują na tej samej częstotliwości. Przyzwalając na strach i wszystkie emocje pochodzące od strachu (zdenerwowanie, zniecierpliwienie, obawa, brak wiary w siebie i swoją moc, brak zaufania, stres, życie w zbyt szybkim tempie, itd.) w naszym życiu przyzwalamy na obecność wokół nas pasożytującym istotom, które żywią się tą negatywną emocją. Oddajemy naszą własną energię życiową wyprodukowaną a raczej przetworzoną przez nasze czakry, centra energetyczne. Te istoty zrobią wszystko co tylko możliwe, aby utrzymywać, powodować, wysyłać nam tę wibrację strachu, bo tylko wtedy kiedy uznamy, że to jest nasze, generujemy tę częstotliwość strachu z nas i podpięcie pasożytnicze jest wtedy możliwe. Jeśli będziemy wystarczająco świadomi, będziemy pewni, że wszelkie te emocje nie są nasze, są zewnątrz. Wtedy jesteśmy mocną, nienaruszalną istotą, integralną z Całością, z Absolutem. Strach jako podstawowy program, wbudowany na potrzeby kontroli, korzyści, zniewolenia, jest ciągle w nas i uznaliśmy go za część siebie, ale tak nie jest. Tylko poprzez strach możemy być kontrolowani. My jesteśmy wolnymi istotami światła. Po prostu o tym zapomnieliśmy. Oddajmy się z ufnością prowadzeniu naszego Wyższego Ja, ono wie co dla nas jest najlepsze, nawet coś czego sami nigdy byśmy nie wybrali dla siebie. Skieruje nas na odpowiednią drogę, książkę, artykuł, stronę internetową, wskaże właściwych ludzi. Czasami, aby wrócić na odpowiednią drogę musimy przejść przez bagna, ubrudzić się a potem oczyścić. Zrozumieć swoją negatywną część, wejść w nią całym sobą, zagłębić się w ten mrok samego siebie, a następnie świadomie wybrać: strach albo miłość. Mamy za zadanie uzdrowić tę ciemną stronę siebie. Będzie to trudne, ale niezbędne. „Zawsze przed świtem jest największy mrok”. Niesiemy na sobie taki głaz jaki jesteśmy w stanie unieść. Znajdźmy w sobie siłę. Właśnie przez przemianę strachu, obawy, lęku w zaufanie, wiarę w siebie, czyli miłość to dosłownie przekuwamy stare pierwotne wzorce, programy strachu wrośnięte w nas od eonów. W takich momentach zdobywamy siłę i moc, przekuwamy zwykły kruszec na złoto . To od nas zależy, czy sięgniemy po swoją siłę, swoje dziedzictwo, czy będziemy taplać się w niemocy, obawie i braku wiary w siebie.


Ogromną moc ma siła naszej wolnej woli, która jest na tysiące sposobów manipulowana. Jeśli my coś uznamy, to to jest, jeżeli nie, nie ma. Jest nam wmawiane, że jesteśmy winni, niegodni, grzeszni, marny pył, że nasza rola to rola ofiary, chociażby podtrzymywana przez zafałszowanie historii i podręczników. My jesteśmy istotami światła, jesteśmy częścią Stwórcy, posiadamy moc i siłę. Ogromnym problemem ludzi jest pamięć, zapomnieliśmy kim tak naprawdę jesteśmy, po co przyszliśmy do tego fizycznego świata


Strach jest energią, po prostu na tan moment przybiera ładunek ujemny, my naszą decyzją wejścia w ten strach, choć może on przybrać najbardziej przerażającą postać, albo zdarzenie, dosłownie i w przenośni przekuwamy tę energię na energię miłości, ufności. Zmieniamy ładunek z ujemnego na dodatni, robimy „przebiegunowanie energii w baterii” . Zagłębiając się w energię naginamy ją według naszej intencji, bez znaczenia czy to była energia pozytywna czy negatywna, wchodząc w nią stajemy się tą energią, zyskujemy siłę i moc.



Twoje myśli tworzą twoją rzeczywistość. Niech to będą myśli pełne miłości, ufności i pewności w swoją siłę i moc. Ty jesteś stwórcą swojej rzeczywistości, tylko od ciebie zależy jaki świat wykreujesz, czy będzie dziełem sztuki, czy przykrym doświadczeniem. Ty jesteś twórcą, artystą swojego życia, choć wszyscy chcą ci wmówić, że jest inaczej. Ty jesteś żeglarzem, sterem i okrętem i od ciebie zależy na jakie wody się udasz w swojej podróży. Pamiętaj, że miejsce jest nieważne, ważna jest intencja z jaką idziesz przez życie.


Twoim celem jako człowieka jest wykroczyć poza ramy fizyczności. Odkryć w brudzie najcenniejszy diament, jakim jesteś Ty - wielowymiarowa, świadoma swojej mocy i nieskończoności istota, Ty jako wieczna nieskończona energia. To właśnie robimy tu na Ziemi i po to przyszliśmy, aby doświadczyć przemiany zwykłego kamienia w najcenniejszy diament jakim jesteśmy My. Najcenniejszym stworzeniem, ogromnie ważnym we Wszechświecie. Dokonując przemiany strachu w sobie w ufność, miłość, tworzymy nową rzeczywistość opartą na miłości świadomości, jaka z niej wypływa i oczyszcza nas.



Czy jest możliwe, że przyszłam do tego świata fizycznego, aby przekonać się, czy można z największego dna strachu, takiego który całkowicie paraliżuje i odbiera siły, wznieść się, transformować do istoty światła, całkowitej w miłości wypływającej ze świadomości. To było moim celem tego wcielenia. Test, czy istota ludzka jest w stanie tego dokonać Wzniesienia?

Z największego brudu do świadomości Jestestwa. Dokonało się.



Chęć zdrady wynika z ukrytych problemów seksualnych, szukamy rozwiązania w innym partnerze, a tak naprawdę to my potrzebujemy uzdrowienia. Ale zawsze najtrudniej zauważyć tzw. belkę w swoim oku i szukamy winy nie w sobie, ale w aktualnym związku. Chcemy zmienić to co nas blokuje, ale zupełnie nie dostrzegamy jak ślepiec, że każdy problem, wina pochodzi od nas i manifestuje się na planie fizycznym jako nasze doświadczenie. Inni ludzie umówili się z nami, że wezmą udział w tej naszej kreacji, gdyż dla nich to jest też nauka – obustronna nauka, rozwój. Ludzie są nam niezbędni do nauki ziemskiego życia, gdyż są lustrami, w których się przeglądamy. Bez znaczenia jacy to ludzie, przyciągamy zawsze idealnych dla nas na dany moment. Wszystkie cechy, które nas denerwują w drugim człowieku są w nas, tylko my nie chcemy tego dostrzec. Najtrudniej przyznać się przed samym sobą do ułomności, winy, braku. Chcemy myśleć, że to inni mają problem nie my. Myślimy, że jak zmienimy otoczenie, ludzi, to problem zniknie tak jak zniknął inny człowiek. Ale problem pozostaje, bo jest w nas głęboko ukryty przez nas. Zacznie wychodzić na wierzch wtedy, gdy nasza dusza, podświadomość uzna, że jesteśmy w stanie sobie z tym poradzić, przepracować to. Zawsze jest to nieprzyjemne, ale konieczne do uzdrowienia. Tak jak trzeba na nowo nastawić źle zrośnięte złamanie nogi. Dopiero będziemy prosto i zwinnie iść przez życie. To jest uleczenie. To nie partner jest winny ale problem w nas wyświetla za pomocą jego problemy w nas. Zobaczmy jak ogromne brzemię przyjął na siebie, aby być naszym lustrem. Dotyczy to absolutnie wszystkiego. Jeśli w związku jest kat i ofiara to pamiętajmy, że oni są dla siebie lustrami i przyjęli te role lustra, aby pomóc partnerowi to dostrzec. Ale tu niezbędna jest wysoka świadomość do zmiany, inaczej będą dla siebie tymi lustrami w nieskończoność. Jeśli w związku jest tzw. kat, to on obrazuje nam, abyśmy uleczyli w nas rolę ofiary jak się z nami zrosła, inaczej wszyscy których spotkamy będą odbijać dla nas w lustrze właśnie to. Podstawą jest świadomość, wtedy ona pokieruje nas do odpowiednich dla nas informacji albo ludzi, którzy pomogą nam to uleczyć.


Duże znaczenie ma uzdrowienie naszych relacji rodzinnych, relacji z rodzicami, rodzeństwem. Dokładne przeanalizowanie, kiedy i do kogo czujemy niechęć, dystans, żal, ukryte pretensje, czemu było tak a nie tak jak byśmy chcieli. Rodzina to nasze korzenie, odcinając się od rodziny, odcinamy nasze własne korzenie, odgradzamy się od swobodnej energii, która nie może do nas dotrzeć. Rodzina to korzenie, to połączenie z naszą czakrą podstawy. Jeśli są zaburzone relacje rodzinne, to energia nie może swobodnie przepływać do czakry podstawy. Pojawiają się różne negatywne objawy w naszym życiu, takie jak depresja, poczucie niemocy, brak stabilności, brak silnego fundamentu, silnej podstawy. Czujemy się niepewni, życie miota nami na wszystkie strony, gdyż nie mamy uziemienia, odcięliśmy się od korzeni. Jak może drzewo stawić czoła wiatrom, kiedy nie ma silnych korzeni? Podstawa to uleczenie emocji, zdarzeń z domu rodzinnego. Stawienie czoła problemom, przed którymi uciekamy całe życie, tak jak uciekliśmy, wyprowadziliśmy się z domu. Najwyższy czas przestać uciekać, a stawić czoła trudnościom, choćby nie wiadomo jak były bolesne. A może tylko nasza podświadomość zapamiętała je jako bolesne i głęboko ukryła w umyśle malutkiego dziecka. Może na ten czas musiała to schować, bo mały człowiek nie był w stanie sobie z tym poradzić, nie potrafił nazwać, czy wyrazić. Było to zbyt trudne na ten czas. Jako dorośli ludzie dźwigamy ogromne ciężary naszego dzieciństwa, a może są one malutkie, tylko my wtedy nadaliśmy im tak ogromne znaczenie. Podświadomość małego dziecka nie mogła tego przeanalizować, uznała za zbyt trudne, więc głęboko ukryła. Powstały w ten sposób blokady w przepływie energii. Abyśmy byli zdrowi, radośni, niezbędne jest oczyszczenie i uleczenie wszystkich chorobliwie zagojonych ran. Tylko wtedy jest możliwe całkowite uleczenie. Nasza dusza nakieruje nas w odpowiednie miejsca, odpowiednich ludzi i w odpowiednim dla nas czasie. Wtedy kiedy uzdrowienie będzie całkowicie możliwe. Uleczając rodzinne rany, żale, niedomówienia, uleczamy samych siebie. Uleczamy w samych sobie swobodny przepływ energii świadomości. Więc uleczmy problemy rodzinne, które nas dotyczą z czystego egoizmu, miłości do samych siebie. Miłości, którą gdy będziemy mieć w sobie, dopiero wtedy obdarujemy nią innych ludzi. Bo jak niby mamy coś z siebie dać, jeśli sami tego nie mamy, z pustego nawet Salomon nie naleje . Możemy dać tylko to co jest w nas.


Chorobą ludzi jest strach, który paraliżuje całkowicie wolność samostanowienia o sobie. Oddajemy naszą wolność w zamian za marną podróbkę życia, jakim jest marny teatr zdarzeń pt „Imitacja”. Pozwalamy na to w zamian za pojawienie się na ziemskim bycie. Podpisujemy pakt zanim wejdziemy w fizyczne ciało. Po co to robimy? Po co chcemy przeżyć całe spektrum emocji, do czego to jest potrzebne? Daje to silną stymulację istnienia. Istnienie bawi się treścią. Schodzi na samo dno, aby wznosić się w górę. Po co to robi? Dla bycia. Po prostu. Nasze życie jest sekundą. Wydawać by się mogło, że nic nie znaczącą, ale ma ogromną wartość. Ta właśnie sekunda może zmienić wszystko, bo wszystko i nic dzieje się jednocześnie, wieczne teraz. Wszystkie światy istnieją równocześnie, wszystkie życia dzieją się jednocześnie. Tak jak we wzorze fraktalu maleńka drobina zmienia całość. Całość jest wtedy diametralnie inna. Jak wyjść ze strachu? Zmieniając częstotliwość myśli na miłość. Miłość absolutną, do wszystkiego co jest. Akceptację, zgodę, ufność do siły jaka jest w nas, jaka ożywia naszą istotę, nasze ciało. Wszelka niemoc pochodzi od umysłu, od autopilota, któremu oddajemy władzę nad nami kiedy jesteśmy w nieświadomości - nie ma pilota, wiec kieruje nami automatyczny program. Usuwając autopilota, błyskawicznie budzimy prawdziwego kapitana. Niekiedy zapominamy, albo jest nam wygodnie, bądź z czystego lenistwa, ignorancji, oddajemy stery naszego życia. Jesteśmy uśpieni, przymroczeni, otumanieni atrakcjami fizycznego świata. Coś nam wmawia, że budząc się, stracimy świetny sen, zabawę. A tak naprawdę my w ogóle się nie bawimy, tylko jesteśmy rzucani to tu, to tam jak okręt po wzburzonym morzu, bez trzeźwego kapitana za sterem. Autopilot prowadzi prosto do swojego celu, a my jesteśmy „na łasce” co przyniesie nam tzw. los. A tymczasem wybudzając się ze snu zwanego życiem, bierzemy ster we własne ręce i kierujemy nasz statek gdzie tylko sobie zamarzymy. Możliwości jest nieskończenie wiele, ale tylko wtedy gdy jesteśmy wolni od wpływów oprogramowania autopilota. Decyzja jaką musimy podjąć, to czy bierzemy odpowiedzialność za trasę i kurs jaki obraliśmy i za każde skutki i konsekwencje naszej podróży. Kapitan musi uświadomić sobie przede wszystkim, że w ogóle potrafi pilotować statek, musi obudzić się z amnezji. Programy pilotowania nęcą wizją życia bez jakiegokolwiek wysiłku, ale prowadzą donikąd. Najwyższy czas się przebudzić i uświadomić sobie, że jesteśmy kapitanami naszego własnego okrętu. Przypomnieć sobie wszystkie zapomniane zdolności, siłę i moc z jaką wsiedliśmy na ten statek dawno temu i popłynąć na spokojne, ciepłe wody samopoznania .


Radość istnienia wypływa prosto z centrum, źródła, jest niezależne od „dobra i zła”, od postrzeganych umysłem emocji. Emocje leżą w spektrum umysłu, umysł je tworzy. Naszym celem jest wyjście ponad je, zaakceptowanie pełnej ich obecności. Emocje to tylko emocje, są nietrwałe, przemijające jak chmury płynące po niebie. Emocje tzw. negatywne pełnią rolę budzika, czasem całkiem bolesnego przeżycia, czyli utożsamienia się z emocją. Są czasami konieczne, aby wskazać nam, że coś tu nie gra, że to nie może być prawdziwe życie, że nie po to tu przyszliśmy. Nasza dusza budzi nas na wiele subtelnych sposobów, tylko od naszej ignorancji i lenistwa zależy czy będzie to dla nas przyjemne, czy wręcz przeciwnie. Podsuwa nam przeróżne możliwości, artykuły, książki, ludzi, przypadkowe spotkania, przemyślenia, wątpienia, nagłe olśnienia, tylko my zostajemy na nie głusi. Albo bawimy się chwilę, cieszymy z nowych umiejętności, nowych boskich uczuć, wzniosłości i z powrotem wracamy do utartych schematów zachowań zupełnie nie zauważając jak ważne i cenne są te lekcje. Uczucia pochodzące od Istnienia różnią się jakością, głębią, są krystaliczne niczym nie zmącone. Nawet zwykła radość, szczęście, miłość pochodzące z umysłu są niepełne, ubogie, płytkie, lekko zakotwiczone i nietrwałe jak piórko na wietrze. Przychodzi lekki wicherek i już nie ma przyjemnych uczuć. Są nietrwałe, bo zbudowane bez podstawy, zakorzenienia w świadomości, bez fundamentu z istnienia. Emocje z umysłu, z tego fizycznego świata są ulotne. Nawet miłość do ukochanego, gdy jest z umysłu jest nietrwała i podatna na chwilowe kaprysy umysłu drugiej osoby. Miłość bezwarunkowa jest jak wielki monument, wspaniały i imponujący. Miłość bez oczekiwań, bez chcenia, bez brania, bez żądań. Miłość, która po prostu jest zawsze. Czysta radość istnienia. Czysta radość bycia, śmiania się, patrzenia, obserwowania. Nie musimy nic robić, wszystko dzieje się samo. Wystarczy intencja.



Każdy człowiek ma w swoim życiu wiele okazji na przebudzenie, pukają cierpliwie w nasze drzwi samopoznania. Czasem je otwieramy, czasem zamykamy, nasza dusza chce, potrzebuje abyśmy otworzyli się na stałe. Przez te drzwi będą przechodzić wszystkie ukryte, wyparte głęboko emocje; urazy, strachy, żale, nasza podświadomość o tym wie i stara się nas chronić, zamykamy się. Powinniśmy pozwolić aby wypłynęły na powierzchnię, zaakceptować i uwolnić. Ukrywanie przez podświadomość przykrych uczuć zabiera nam mnóstwo siły życiowej. Świadomości trudno się przebić przez tę ogromna warstwę naleciałości. Oczyszczenie ogromnie jest ważne dla naszej duszy.



Droga rozwoju duchowego bez możliwości powrotu. Droga bez wygód, pełna wybojów, dołków, upadków i wzlotów. Idziesz z całkowitą ufnością w prowadzenie czegoś większego niż ludzki racjonalny rozum, albo nabijasz sobie guza .Wszystko rozsypuje się na miliony kawałków. To największa i najważniejsza praca z jaką przyszło ci się zmierzyć. Nagroda jest wielka. Prawda.



Wszystko czego doświadczamy kiedy nie ma w tym świadomości jest płytkie, słabe, niczym podróbka Made In China, stratą czasu. Bycie w Świadomości jest drogocenne niczym niepowtarzalny, jedyny diament. Zwykłe z pozoru chodzenie, patrzenie, słuchanie itd. są prawdziwymi dziełami sztuki, prawdziwymi cudami, niczym niezmącone piękno. Jedyna najważniejsza rzecz w życiu to otworzenie się na uważność, na bycie tutaj gdzie jesteś i teraz gdzie jesteś. Doświadczenie w pełni, bycie całym sobą, w pełnym spektrum siebie. Nie ma złego czasu, zdarzeń tylko nasza głębia percepcji wymaga uzdrowienia, otworzenia, pogłębienia. Nie ma znaczenia co robimy, jeśli robimy to z pełną uwagą, świadomością, jest to już doskonałe, pełne ukrytej treści, jest naszą medytacją tu i teraz. Bycie bez jakichkolwiek oczekiwań. Pełna obserwacja. Pełnia szczęścia.



Skupienie uwagi na oddechu przenosi nas w głębię siebie, w wewnętrzne pole energii. Od naszej woli zależy na czym skupimy naszą uwagę, na naszym wnętrzu, czy na zewnętrzności świata fizycznego. Nasza uwaga jak wybiórcze szkło powiększające. Co zasilimy naszą energią? Zewnętrzne kreacje umysłu nieświadomego, czy wzmocnimy nasze wewnętrzne pole energii, czyniąc nas silniejszymi istotami. Będąc głęboko zakorzenionym we własnej wewnętrznej żywotności, nic nie będzie w stanie zakłócić naszego postrzegania. Stajemy się niewidzialni dla wszystkich niskich częstotliwości wibracji. Nikt i nic nie będzie w stanie zakłócić naszego spokoju. Jedynym warunkiem, kluczem do niezmąconego bycia, jest stała obecność w głębi siebie, podążanie za oddechem z jednoczesnym odczuwaniem wewnętrznej energii. Wydaje się trudne, ale jest tak naprawdę całkowicie naturalnym stanem każdej żyjącej istoty. Jak mogliśmy zapomnieć o tak zwykłej, naturalnej czynności jaką jest uważność siebie? Bycie, postrzeganie przez głębię siebie. Naturalną miłość przepływającą przez nas do wszystkiego co jest, bez warunków, oczekiwań.



Poczucie winy, chęć ukrycia swoich występków, obwinianie się o coś, poczucie, że nie mamy prawa, aby popełnić błąd, nasz błąd w naszych oczach jest niewybaczalny dla nas przez nas. Skąd to się bierze? Zewnętrzne przekonania, zaakceptowane jako część bycia, całkowicie sprzeczne z kochaniem siebie samego, szanowaniem, docenianiem siebie. A przecież jesteśmy tu po to, aby się uczyć. Poczucie winy blokuje przepływ energii, sami na własne życzenie odcinamy się od przyswajania energii, która jest właśnie dla nas, specjalnie dla nas. Sami siebie karzemy, sami siebie zubożamy, to niedorzeczne. Jak to możliwe, że zamiast się kochać, wspierać siebie w tej drodze, gdzie są wzloty i upadki, powodzenia i potknięcia sami dajemy sobie razy. Poczucie winy jest całkowicie sprzeczne z miłością do siebie. Kochajmy siebie, wybaczajmy błędy jak rodzic ukochanemu dziecku. Traktujmy siebie czule, wyrozumiale, pobłażliwie. Jesteśmy ogromnie ważną drobiną w całym stworzeniu, nasza miłość rozświetla drogę nam i innym. Gdy mamy miłość w sobie możemy przelewać ją dalej. Miłość jest jak słodki nektar bogów. Wszystko zmienia.


Czym jest ludzki umysł? Anteną, która ściąga wytwarzane przez nas częstotliwości. Każdemu pasmu odpowiada grupa myśli współgrająca z daną wibracją. Kiedy brak nam miłości do siebie, wytwarzamy częstotliwość braku miłości i pojawiają się myśli zgodne z tą częstotliwością, „wystawiamy antenkę” : brak miłości, zaufania do siebie, wiary w siebie, wątpienie we własne siły, w swój intelekt. Za myślą podąża emocja, brak miłości = strach. Myśl + emocja = manifestacja w fizycznym świecie. Spotykają nas zdarzenia, ludzie, przypadki zgodne z tym co wykreowaliśmy. Nasze ukryte przekonania, głęboko ukryte w podświadomości generują te częstotliwości. Zmieniając przekonania przebudowujemy fundament, na którym opiera się nasza istota, którą jesteśmy. My ogromnie skomplikowany mechanizm bycia. Celowo wybieramy rodziców z ich poglądami, emocjami, brakami. Tylko po co pakujemy się w życie pozbawione miłości, przecież miłość jest najważniejsza, więc po co na starcie ucinamy sobie skrzydła? Żeby transformować te nagromadzone warstwy strachu, jedyną możliwością jest wejść w nie głęboko, całym sobą? Tylko kto dał nam gwarancję, że ta akcja się powiedzie? Chodzi o przebudowę, cegiełka po cegiełce całej naszej podstawy. Każdej części w co wierzymy, co nagromadziliśmy przez ciąg wcieleń. Wybieramy rodziców, otoczenie, ludzi, którzy umożliwią nam przepracowanie wszystkich nagromadzonych emocji, wierzeń, przekonań. Nasza Dusza, Naddusza, Wyższe Ja, Wyższy Umysł czy też Wyższa Jaźń kieruje nas zawsze na właściwą drogę. Nie istnieje coś takiego jak przypadek, wszystko jest celowe, dzieje się po to, abyśmy przechodzili kolejne lekcje. Transformowali zakłócenia, gruntownie czyścili w sobie cały fałsz, który wytwarza trzaski na łączu Ja - Źródło, zakłamanie = brak prawdy. Przekształcając fałszywe przekonania, wierzenia, zdobywając się na odwagę na poznanie prawdy o sobie samym oczyszczamy przepływ, strumień energii z Istnienia, wtedy przekaz będzie czysty, niczym nie zakłócony. Nasze wytwarzane częstotliwości będą klarowne, proste, bezpośrednio zestrojone ze źródłem. Staniemy się czystą Istotą z czystą energią otrzymywaną prosto z Centrum Istnienia. Zmieniając przekonania zgodnie z naszym pierwotnym prawdziwym wzorcem, uruchamiamy łącze miłości bezwarunkowej. Głównym celem i tak pozostaje przebudowa fundamentów świadomości naszego bycia, a raczej pozwolenie, otworzenie się na tę Świadomość w nas. Wyrażenie woli na przebudowę starego wzorca energetycznego na nowy, świeży, kosmiczny, bezwarunkowy i zaakceptowanie wszystkich zmian w życiu fizycznym jakie to ze sobą niesie. Otworzenie się na nowe. Spojrzenie świeżym wzrokiem, zagłębienie się w rzeczywistość, dostrzeżenie głębszego wymiaru jaki jest zawsze tu i teraz. Nie musimy nic robić, nigdzie podróżować, niczego nie zmieniać, wystarczy wejść głęboko w codzienność, celebrować każdą chwilę jakby była tylko ta jedyna w całym teraz bycia. Wejście w Teraz, otwiera przepływ boskiej radości istnienia. Nagle jesteśmy w stanie dostrzec cały fałsz jaki nas otacza i nie musieć robić nic aby to zmieniać. Po prostu patrzeć i cieszyć się tym teatrem zdarzeń jaki otwiera przed nami życie. Odczuwać miłość, podziw, wdzięczność za możliwość dostrzeżenia i wycofania się z roli aktora do roli widza. Niech się dzieje .

Antena odbiorczo-nadawcza, pochłania częstotliwości, nadaje częstotliwości. Nieustanny ruch, wymiana energii czasoprzestrzeni. Każda nasza myśl ma niesamowity wpływ na wszystkie życia dziejące się jednocześnie wzdłuż czasu. Każda emocja manifestuje się jednocześnie teraz wszędzie. Istnieje wiele wersji Ja Teraz. Jedyne co istnieje to teraz. Zawsze jest ta oto chwila teraz. Nieskończenie wiele wersji teraz. Tylko tu i teraz, po za tym, nie ma nic. Wszystkie obawy teraz, dzieją się jednocześnie we wszystkich wersjach Ja Teraz. Ja Teraz jest w stałej łączności z wszystkimi teraz. Uzdrawiając Siebie Teraz, uzdrawiamy wszystkie Ja jednocześnie teraz w całej linii czasu jaki dzieje się tylko i wyłącznie teraz. Czym jest czas, Czasoprzestrzeń?

Moment przejścia, przeskok świadomości z dualnego świata fizycznych zależności, przełączenie do bezpośredniego łącza Świadomości. Opór małego ja, lęk przed tym co nowe, lęk przed rozpłynięciem się, zniknięciem, nie ma mnie, jest Ja Jestem. Opór małego ja przed unicestwieniem sennej mary, wiary w iluzję nietrwałego świata, lęk przed odrzuceniem dotychczasowej formy, zmiany, przełączeniem energii. Lęk przed poznaniem prawdy potęgi Ja Jestem, świadomości wszechmocy, lęk przed ogromem siły. Ogrom energii uśpionej. Wszechmoc. Świadomość. Jasność. Przejrzystość. Małe ja każe nam wierzyć w niezmienność, fizyczność, zależność, niemoc, małość, słabość. Stoimy na przepaści starego, bojąc się skoczyć w nieznane. Drżymy ze strachu puszczenia tego co było, mimo, że wiemy o fałszu, ulotności, nietrwałości, sztuczności. Skok w nieznane, pozwolenie na unicestwienie siebie. Śmierć małego ja, narodzenie Ja Jestem wszystkiego co jest. Ogrom mocy, czeka, buzuje, przelewa się, błaga o przebudzenie. Dusza śpiewa, ciało śpiewa rozrzedzone, umysł milczy, znikł, umarł, czeka w uśpieniu na odrodzenie w nieuwadze? Moc czy uśpienie, siła czy nieuważność, energia czy zwątpienie, pustka czy bajzel, przejrzystość czy brud?


Dusza jest cierpliwa wysyła sygnał, budzik, zachętę, ciekawość, możliwości. Dusza zachęca, nęci, pokazuje, po ignorancji naszego małego ja jest zmuszona, zdesperowana i wyrywa nas siłą z tej holograficznej namacalności. Pokazuje dysfunkcję. Cierpienie jest doskonałym budzikiem kiedy inne subtelne sygnały nie były w stanie przedrzeć się przez skorupę egotycznego umysłu. Byliśmy głusi na wołanie zabiedzonej duszyczki, nie mającej możliwości porozumienia się. Nasze małe ja ignoruje głos duszy, gdyż jest to bardziej wygodne dla ego. Ego steruje, więc jak ma dobrowolnie oddać władzę?

Budząca się Świadomość rozbija skorupy zatwardziałego, skostniałego umysłu. Oczywiście gdy egotyczny umysł był panem, nie podoba mu się to. Odczuwamy więc szereg nieprzyjemnych symptomów fizycznych i psychicznych. Świadomość odcina dopływ energii, więc stare schematy kruszą się, rozpadają. Zaprzestając utożsamienia z umysłem przekierowujemy energię wysysaną z ciała. Energia płynie tam gdzie powinna, bez zaburzeń, dysfunkcji. Zmiana roli, aktor staje się widzem, sędzia świadkiem, krytyk neutralnością, marionetka kreatorem, dysfunkcja harmonią istnienia, chaos spokojem, zmieszanie klarownością, mętność przejrzystością.

Czysta radość istnienia, niezmącona zakłóceniami egotycznej struktury. Czyste postrzeganie, przejrzyste.


Czym jest strach? Narzuconym nam przez umysł fałszywym filtrem postrzegania? Mechanizmem obrony przed unicestwieniem? Wiedzą o nietrwałości umysłu? Skoro myślimy, że jesteśmy umysłem, strach przed unicestwieniem siebie? Strach przed uświadomieniem sobie naszej potęgi, wszechmocy, nieskończoności, która zeszła w fizyczną skorupkę. Skoro nie jesteśmy umysłem, umysł odszedł, czym my jesteśmy? Gdzie podziała się nasza wiedza o nas? Schodzimy Potężni, Wszechmocni, Nieskończeni, by w jednej chwili o wszystkim zapomnieć? A może ta Siła wymaga oszlifowania niczym diament? Może już jesteśmy doskonali, tylko niewidoczni. Może rozkruszyć skorupy ego można tylko od środka? Zniżając się do najniższego doświadczania. Stając się niczym, by później stać się wszystkim. Strach to jedyna broń egotycznego umysłu, następuje podłączenie w momencie utożsamienia. Strumień energii ulega przekierowaniu – ego rośnie. Po to służą fizyczne przedmioty dla wzmocnienia efektu stałości iluzoryczności? Utożsamienie z posiadaniem, mam więc jestem, coś znaczę dla innych umysłów. Inne umysły będą mnie szanować, bo wystarczająco głęboko, mam dowody stałości umysłowej formy. Wzmacnianie ego poprzez posiadanie więcej i więcej iluzoryczności form.


Głębia spojrzenia malutkiego dziecka, bezdenna głębina, cisza, otwarty portal Świadomości wszystkiego co jest, zainteresowanie, ogromna mądrość, zrozumienie, współczucie, wielkie zaufanie, otwartość. Ciekawość, radość istnienia, radość każdego gestu, ruchu. Zdziwienie fałszem, myślowym chaosem, śmietnikiem jaki nosi w sobie egotyczny umysł. Wszyscy to mają, wszyscy tak robią, więc może ja muszę odrzucić moja klarowność, czystość spojrzenia, świadomość. Jak może barwny rajski ptak żyć pośród wron? Wrony uznają go za innego, więc gorszego, być może odrzucą. Więc musi stać się jak wrona czarna i kracząca. Z czasem zacznie spadać czarny barwnik zapomnienia Ja Jestem, w zależności od stopnia utożsamienia. My wszyscy jesteśmy barwnymi, rajskimi ptakami, czekającymi na odpowiedni moment przebudzenia, przypomnienia. Dopiero wtedy będzie możliwe oczyszczenie, zmycie czarnej smoły umysłu zaprogramowanego na automatyczne, płytkie życie konsumpcji.



Iluzoryczność form, namacalność form, fikcyjna stałość, twardość. Przestrzenny hologram bytności. Imaginacje postrzegania. Bańki mydlane umysłu. Błyskawicznie objawione fatamorgany. Ogromna zbiorowa halucynacja. Siedem miliardów halucynacji. Siedem miliardów przebudzeń. Siedem miliardów Bogów . Siedem miliardów kanałów światła. Siedem miliardów kreatorów wszystkiego co jest. Ogrom światła, ogrom miłości czystej, bezwarunkowej, ogrom cudu przeobrażenia poczwarki w motyla. Nędzarza, który zawsze był bogaczem. Ogrom otworzenia się na to co nowe, świeże. Otrzepanie z kurzu, brudu, oblepienia ułudą. Oczyszczenie. Ogromne katharsis. Zrzucenie skorupy zatwardziałych, urojonych przekonań. Narodziny Stwórców. Przebudzenie ze snu bycia pachołkiem na szachownicy. Ja Jestem wszystkim i niczym jednocześnie. Ja Jestem nędzarzem i bogaczem. Ja Jestem nic nie znaczącą drobinką a jednocześnie ogromnym malutkim punkcikiem zmieniającym bieg fraktala rzeczywistości. Ja Jestem czernią i bielą. Ja jestem Słońcem i czarną dziurą. Ja Jestem ogromem wszechświatów i niczym nicości. Ja Jestem obfitością i pustką pustki.

Jak można wziąć tylko jedną stronę monety? Biorąc do ręki monetę, bierzemy jednocześnie awers i rewers, przód i tył, dobrą stronę i złą stronę, pozytyw i negatyw.

Moneta = holograficzny, fizyczny świat. Biorąc udział w doświadczaniu fizyczności, akceptujemy czerń i biel bycia. Wznosząc się ponad iluzoryczność, uwalniamy się od dualności. Mając monetę, jednocześnie być wolnym. Będąc, jednocześnie nie będąc. Będąc bez konsekwencji. Będąc, a jakby nas nie było. Przeżywając wszystko bez przymusu taplania się w błocie. Przestajemy rzucać cień. Jak światło może rzucać cień?

Przebudzając się z ciemnej nocy, wchodzimy w dzień. Wieczny cykl. Dzień, noc, dzień, noc. Jak to przerwać, jak z tego wyjść, jak nie brać w tym udziału? Czy w ogóle jest to możliwe. Czy stając się istotą światła, podlegamy jeszcze cyklowi? Czy jesteśmy poza? Czy już nas to nie dotyczy? Czy jesteśmy już oszlifowanym diamentem? Jaką mamy pewność, że nie staniemy się na powrót grudką węgla? Wieczny cykl. Jak z tego wyskoczyć? Jak się wyrwać? Jak być wolnym? A może praca nad sobą, polerowanie zawsze już trwa. W nieskończoność?

Mała zadra jest w stanie zniszczyć geniusz tworzenia, czy zezwolenie na to? Mały odłamek metalu może unicestwić kosmiczny pojazd, czy pozwolenie na bezwładne dryfowanie? Rysa na matrycy bycia jest w stanie zakłócić całe bytowanie? Czy świadomość jest w stanie naprawić, przywrócić do pierwotnego stanu, nakierunkować? Dać sens istnienia. Sens istnienia w Świadomości. Jaki sens ma istnienie? Jedynym sensem jest Świadomość. Czy fizyczny świat ma za zadanie pokazania nam czym na pewno nie jesteśmy? Czy ludzie są najszczerszym naszym lustrem, bezbłędnym odbiciem? Dlatego tak trudno jest czasami spojrzeć w niektóre lustra? Dostrzec krzywą karykaturę grymasów twarzy, nieświadomość, która zawsze niesie ze sobą ból w jakiejś postaci.

Wolność = pełna Świadomość.

Czyste łącze. Czysty przepływ. Swobodny przepływ.

Wolność = brak uwarunkowania, brak programowania.

Pustka przyciągania, brak chcenia, brak braku.

Pełnia.

Wszystko jednocześnie nic.

Wewnętrzna radość.

Stare, nowe, deszcz, słońce, noc, dzień, odwieczna przeplatanka, szachownica poznawania.

Grać, ale nie uczestniczyć. Być, ale wznieść się ponad to. Zapisywanie kart bytowania bez przywiązania, bez żalu przed spaleniem własnej księgi życia. Bycie w czystości istnienia, dostrzeżenie krystaliczności ukrytej w formie, dostrzeżenie przestrzeni obecnej teraz, tutaj. Uważne rozejrzenie się po pokoju i dostrzeżenie przeciwności form, żywej pustki, w której wszystko jest, bez której nic nie mogło by zaistnieć. Pustka, która zawsze jest.

Żywa przestrzeń dla wszystkich form. Rozproszona energia Wszystkiego Co Jest.

Wieczne Teraz.

Jak to możliwe, że taki ogrom pozostaje niezauważony? Jak to możliwe, że Wszystko jest niezauważalne? Pewnik jakim jest, stał się idealnie wpleciony w bycie, niedostrzegalny, bo wszechobecny. Oko przestało dostrzegać, rozluźniło się, zignorowało, skupiając się na mieniących się w nieskończoność formach. Wybrało zabawę tandetą, igraszkę podróbką, zamiast dostrzegać głębię. Dlaczego ludzkie oko wybrało takie ubóstwo, powierzchowność? A może jesteśmy nieskończonym oceanem , który chce się pobawić falami, każdą z osobna, by potem powrócić do swojej własnej głębi? Chce przeżyć każdą kroplę siebie, każde oddzielenie, by zlać się, połączyć z powrotem w swoją symfonię istnienia. Chce poznać każdą nutę swojej miłosnej pieśni istnienia. Problemem jest tylko zapomnienie malutkiej kropli, że jest oceanem, niezgłębionym, pełnym tajemnic, nie odkrytym, wiecznie zmiennym. Wiecznym pływem.

Uczymy się jak swobodnie przechodzić między wymiarami, jak odchodzić i powracać płynnie, z nurtem rzeki, z prądem, bez wysiłku. Uczymy się poddawać, kłaść na powierzchni rzeki życia i pozwolić, aby nas unosiła, prowadziła. Wszelki wysiłek to kierunek pod prąd.

Szamotanina z życiem jest całkowicie zbędna. Poddanie się, całkowita pokora dla mądrości rzeki życia. Dryfowanie z kierunkiem jakim nas poprowadzi. Absolutne zaufanie. Rozluźnienie. Wyższe Ja nadaje kierunek nurtu rzeki. Rzeka poddaje się Wyższej Mądrości Istnienia. Więc jaki jest sens szamotania się z życiem, płynięcia nie z prądem rzeki życia jak Istnienie ma gotowy plan, ustalony kierunek jakim powinniśmy podążać. Jedyny nasz wysiłek to poddanie się, rozluźnienie, przestanie spinania się, wyrażenie woli na prowadzenie, unoszenie się na powierzchni ciepłej, kojącej toni. Przyjmowanie ciepłych promieni słońca, tańczących na naszym ciele. Pozwolenie na rozkosz istnienia. Bez oporu, bez napięcia. Całkowite rozluźnienie. Lekkie unoszenie. Otwarcie na nowe meandry doświadczania. Zgłębianie tajemnic, zakoli życia bez wysiłku, bez chcenia. Bez potrzeby dotykania brzegu, bez płynięcia w poprzek nurtu. Rzeka sama nas poprowadzi, pokaże doświadczenie ocierania się o brzeg, doświadczenie opuszczania brzegu. Rzeka nie trzyma się kurczowo jednego miejsca, wie, że jest wszędzie jednocześnie. Na każdym etapie, odcinku swojego bytowania, płynięcia. Jest jednocześnie źródłem i ujściem, gdzie staje się Jednym z oceanem. Wieczny ruch. Wieczny cykl.

Jedyny nasz wysiłek to rozluźnienie, pozwolenie na wypełnienie nas Świadomością.


Spokój, harmonia, równowaga ciała, jaźni, świadomości. Idealne współgranie, zespolenie, synchronizacja, pełnia, obfitość. Niech się dzieje. Życie toczy się samo z idealnym współgraniem z wszechświatem. Jest co ma być. Ani wcześniej ani później. Dzieje się teraz. Przyzwolenie, płynięcie z prądem. Totalne rozluźnienie. Puszczenie wszystkich więzów. Nieingerencja. Istnienie. Po prostu bycie.

Kluczem wstępu jest świadomość przestrzeni, w której jesteśmy. Otulającą nas kocem bezpieczeństwa istnienia. Życie życiem z jednoczesną świadomością przestrzeni zewnętrznej, w której wszystko jest. I świadomością żywotności wnętrza własnego ciała. Odczuwając przestrzeń stajemy się ją.



Podstawa Świadomości to stała uwaga oddechu, przestrzeni wewnętrznej i zewnętrznej. Poszerzenie obserwacji. Obserwowanie jednoczesne. Jednoczesne bycie wewnątrz i zewnątrz. Stała uwaga bez oceniania. Ciągłe bycie w ciele. Całkowite uziemienie. Uważność oddechu. Oddech - połączenie ducha z materią. Widzialnego z niewidzialnym. Empiryzmu z fizycznością. Doskonałe scentralizowanie – oddech miesza się z ciałem. Uziemienie kosmicznego tchnienia. Kosmos miesza się z ziemskością. Żywe tchnienie z żywym ciałem. Wszechświat wchodzi w komórkę. Ogrom jednoczy się z drobiną. Wielkość łączy się z maleńkością. Stwórca staje się Jednym z ciałem. Absolut zawarty w każdym najmniejszym istnieniu.

Świadomość, Wszystko Co Jest patrzy przez ludzkie oczy. Po uciszeniu zakłóceń z uwarunkowanego umysłu spojrzenie jest czyste. Zdejmując przesłonę postrzegania, zniekształcający filtr fałszujący rzeczywistość. Oko – projektor fizycznego postrzegania. Rzutnik rzeczywistości. Ekran zdarzeń. Jak łatwo zmanipulować ludzkie oko. Postrzeganie bez uważności jest zniekształcone, przefiltrowane przez nie zawsze pozytywne mechanizmy.

Wplatanie uważności w fizyczne życie. Stała koncentracja na oddechu z jednoczesnym byciem w świecie zewnętrznym.

Tak naprawdę my nigdy nie opuszczamy tej Przestrzeni pełnej żywotności. My nigdy nie schodzimy niżej, my to tylko projektujemy, doznajemy na sobie. My jesteśmy zawsze w Żywej Przestrzeni Tworzenia. Teraz. Zawsze jesteśmy Teraz. Zawsze ta Przestrzeń jest w nas i wokół, otula nas jak najdelikatniejszy koc. Jedyny błąd jaki popełniamy to zapomnienie się w doznaniach iluzorycznego świata. Utożsamienie z hologramem. Naszym celem jest wybudzenie się z amnezji. Największa głębia zawsze jest w nas. My wszyscy to Jedno. Jesteśmy tą samą Świadomością, na różnych poziomach upaprania w zapomnienie, ignorancji. Czy można mieć do kogoś pretensję, że jeszcze potrzebuje pospać? Jeszcze dostatecznie nie doświadczył dna. Jeszcze ma ochotę pocierpieć. Jeszcze chce smakować gorzkiego smaku. Totalna równowaga wszystkiego. Jing Jang. Czerń biel. Całkowita akceptacja.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Podział majątku wspólnego po separacji i rozwodzie, Automatyka, Dokumenty2
Egzamin, pytania badz zagadnienia z owocow z grona, Zgodnie z życzeniem pytania badz zagadnienia , k
Pytania spisane po egzaminie from Zuza, UG, SEM2, BIOLOGIA KOMÓRKI
Namar laboratoria2014 15 po korekcie-1 LM, Automatyka i Robotyka, SEMESTR 5, NEMAR, Laboratorium
Gąsiorowscy Patrycja i Stefan Inducta rzeczy spisanych po zabitym Gerszonie w roku 1746
Automasaż po mastektomi
Automatyczne łączenie się NEO po włączeniu komputera
Automasaż po mastektomii
Po awanturze na sesji Radni poparli likwidację szkół (23 02 2011)
AUTOMATYCZNA DEFIBRYLACJA ZEWNĘTRZNA
PO wyk07 v1
FESTO Podstawy automatyzacji
Rehabilitacja po endoprotezoplastyce stawu biodrowego
Systemy walutowe po II wojnie światowej

więcej podobnych podstron