Odcinek 1
..:::OPOWIADA HARRY:::..
Wstałem wcześnie rano jak zawsze zresztą by przygotować śniadanie dla Dudleya. Bo ten hipotamo-podobny stwór sam sobie zrobić nie potrafi. Umyłem i ubrałem się, a później popędziłem co prawda dosyć mozolnym krokiem do kuchni. Wczoraj ciotka i wujek wyjechali gdzieś tam, po coś tam na 4dni. Nawet nie pytałem o cel wyjazdu, bo mogłem czyś twardym oberwać. Jedynym moim zadaniem było usługiwanie temu tępemu grubasowi.
Zrobiłem mu śniadanie a sam wcześniej zjadłem i poszedłem zrobić pranie. Gdy już bestia wyszła ze swojego azylu, rozpętało sie istne piekło. Zaczął zrzędzić, że to mu nie pasuje, to tamto.
-Dudley weź sie przymknij, bo cię zaczaruje...- powiedziałem mu
-Nie możesz używać magii poza szkołą!- odgryzł sie grubas
-Ale nikt mnie tu nie zobaczy, no co ty na to? Pobawimy się?- z nudów czasami mi odbija
Widoczne udało mi sie go nastraszyć, bo uciekł do swojego pokoju i sie w nim zamkną. I tak minęły mi te 4dni.
Wujostwo wróciło i były nie małe kłopoty, bo mój ukochany braciszek sie poskarżył. A tak na koloryzował, że go nie karmiłem, co dziennie na nim ćwiczyłem nowe zaklęcia itd. Vernon tak sie wściekł, że zrobił sie cały czerwony na twarzy.
-Potter! Miałeś się zająć nim a nie go wykorzystywać! Co ty sobie smarku do jasnej cholery wyobrażasz?!- darł tak prześcieradło, że myślałem iż zaraz ogłuchnę.
-To nie prawda! Nic mu nie zrobiłem!- próbowałem sie ratować
-Jak śmiesz kłamać i do tego znęcasz sie nad Dudziaczkiem- zakwiliła ciotka.
Wuj już do mnie podchodził z zaciśniętą pięścią wiedziałem, że zaraz będzie uderzenie. Zamknąłem oczy jakby to miało pomóc. Usłyszałem głośny wybuch i wyważane drzwi. Otworzyłem oczy i zobaczyłem Syriusza.
-Kim pan jest?!- Vernon znów zgrywał chojraka
-Harry, chłopcze nie przywitasz sie?- olał kompletnie wujka
Zacząłem biec do niego, ale w połowie drogi zatrzymał mnie mój ukochany wujaszek, który złapał mnie za rękę. Nie wiedziałem,że Syriusz potrafi być taki agresywny. Gwałtownie podszedł do Vernona i złapał go w nadgarstku, po czym mocno ścisną i wykręcił.
-Nie dotykaj mojego chrześniaka, bo pożałujesz!- hukną na niego, po czym odwrócił się do mnie- Harry spakuj się zabieram cię z tond. A przedtem trochę sobie pogawędzę z twoim wujkiem. No śmigaj!
Bez zastanowienia pobiegłem do swojego pokoju i szybko zacząłem pakować swoje rzeczy.
Odinek 2
Wpadłem do pokoju, wyjąłem różdżkę i krzyknąłem podekscytowany :"Pakuj" Maje rzeczy same zaczęły sie pakować. Już po chwili byłem gotowy do opuszczenia tego domu. Za pomocą magii przeniosłem swoje rzeczy do salonu. Sam szybko zszedłem na dół. Syriusz siedział na kanapie a reszta stała w bezpiecznej odległości od niego.
-Już jestem- krzyknąłem radośnie
-To dobrze zbieramy się, obgadałem z twoim wujkiem pewne sprawy i dodatkowo zgodził się byśmy skorzystali z jego kominka.- powiedział i uśmiechną się kpiąco do Vernona. Byłem ciekawy o czym rozmawiali.
-Em... Syriuszu gdzie my sie wybieramy?- zapytałem
-Do siedziby zakonu Feniksa- powiedział.
***<ominę fragment przenoszenia>***
Znalazłem się w jakimś salonie a zaraz koło mnie zjawił się Black. chciał coś powiedzieć ale został zagłuszony piskiem dziewczyn. Odwróciłem sie za siebie i zobaczyłem Hermione z Ginny, które biegły do mnie. A po chwili już wisiały mi na szyi i lamentowały jak to mnie długo nie widziały. W mgnieniu oka znalazła sie tu cała zgraja domowników, który byli święcie przekonani, że nastąpił atak śmierciożerców. Nie ma sie co dziwić jak dziewczyny aż tak przeraźliwie głośno piszczały. Przywitałem się z wszystkimi ale został jeszcze problem pokoju.
-Bardzo się cieszę, że was wszystkich widzę ale możecie pokazać mi gdzie śpię chciałbym się już rozpakować.
Domownicy wymienili porozumiewawcze spojrzenia i pod pretekstem zrobienia czegoś ulotnili sie z pokoju. Został tylko Black i Lupin.
-No bo widzisz Harry mamy do ciebie prośbę...-zaczął Lupin
-Chcemy byś zamieszkał z kimś w pokoju i zdobył jego zaufanie.- dokończył Black
-Dobrze a z kim?
-No i właśnie tu jest problem bo do końca wakacji zamieszkasz z Malfoyem...
-CO?!?!?!?!?!?! ale jak to? dlaczego on?
-Już obiecałeś...
Em no co w końcu obiecałem poszedłem potulnie za Lupinem do mojego nowego pokoju. O matko miesiąc z Malfoyem!!!
Odcinek 3
//oczami Harrego//
Cholera ale sie wpakowałem! >< Musze sie najpierw nauczyć cierpliwości by znów sie tak nie wpakować. Najgorsze jest to, że mnie sie ta sytuacja podoba. >< Poczłapałem się mozolnie na górę za Lupinem. Kiedy już doszliśmy wskazał mi drzwi, ale sam sie wszedł do środka. Pomyślałem, że skoro będzie to też mój pokój to nie pukałem. Powoli wszedłem, moje bagaże już na mnie czekały. Moja sowa siedziała sobie na bezgłowiu łóżka. Pokój był duży stały tam dwa łóżka, dwie komody, duża szafa. Oczywiście nie obeszło by sie bez osobistej łazienki. ^^ A w zaglądnąłem do łazienki a tam...
-Malfoy!- krzyknąłem zdziwiony
-Potter! Co ty tu robisz?- na szczęście był ubrany
-Od dzisiaj będę tu mieszał ==" będę twoim współlokatorem
-że co proszę?! Chyba śnisz!- zaczął sie drzeć jak opętany i w akcie desperacji wyszedł do pokoju. A ja oczywiście za nim.
Nagle taki przebłysk i mam świetny plan ^^
-Czyżbyś sie mnie bał?- zapytałem podejrzliwie
-JA? Nie mam czego -oznajmił
-Tak ależ jasne... Biedna mała fretka skazana na niedobrego Pottera- zacząłem udawać dziecko.
-Wcale się nie boję! I mogę to udowodnić!! >< Założymy się... ten kto pierwszy poprosi o zmianę pokoju przegrywa! A żeby było trudniej musimy razem spędzić co najmniej 2 godziny w tym pokoju! -uśmiechną sie przebiegle chyba myślał, że odkrył Amerykę =="
-Zgoda- uścisnęliśmy sobie dłonie
-Jeżeli przegrasz odrabiasz za mnie lekcje przez cały rok
-A jeżeli ja wygram ty farbujesz łeb na rudo przez cały rok ^^- powiedziałem bez namysłu
-CO?! Nie ma mowy Potter!
-Fretka!-grunt to zdolność manipulacji
-Niech będzie...- prawą dłonią poprawił sobie włosy. Jak on w tedy super wyglądał, był po prostu boski. Wpatrywałem się w niego z otwartą buzią i sam nie wiem ile to trwało, ale niestety ten głupi Ślizgon to zauważył. Ten jego kpiący uśmiech i błysk w oczach.
-Tylko sie nie zakochaj we mnie przez ten tydzień, wiedź że nie tylko ty pragniesz tego ciała- teatralnie machał ręką.
-O czym ty mówisz jełopie? Łoś cię pokąsał czy co?-próbowałem wybrnąć z tej sytuacji. Na szczęście już nic nie powiedział tylko walą sie na swoje łóżko. Ja natomiast zacząłem się rozpakowywać. Ale cały czas miałem wrażenie, że sie ten Ślizgon na mnie patrzy.
Odcinek 4
/Oczami Draco/
Mam mieszkać przez cały miesiąc z Potterem! Ale super! W końcu los sie do mnie uśmiechną. No cóż prawda jest taka, że od trzeciego roku bujam sie w Harrym. Na turnieju trój-magicznym mało zawału nie dostałem jak ten smok sie zerwał albo jak nie wypływał z wody. A na piątym mało nie zabiłem Cho Chang czy jak jej tam, za to że sie z nim całowała. Na szczęście Zabini mnie powstrzymał (on wszystko wie, mówię mu o wszystkim).
Teraz kiedy patrze na niego jak sie rozpakowuje mam ochotę go przytulić, pocałować... Na moje nie szczęcie muszę powstrzymywać. Kto wie może nawet uda mi się go do mnie przekonać?
-E no... Ziemia do Malfoya - Harry machał mi ręką przed oczami. Cholera jest tak blisko!
-Yyy... Co?- powstrzymałem sie ostatkami sił żeby sie na niego nie rzucić.
-Pstro, czego sie tak na mnie patrzysz? Mam coś na plecach? Czy może Pan-Żel jest pedałem?
-Potter stul dziób!- dobrze, że mam wredny charakter przynajmniej mnie nie wykryje.
-No wiesz ja bym tam nie chciał się obudzić z tobą w łóżku...- i w tym momencie puściły mi nerwy. Migiem znalazłem się przy nim, złapałem go za nadgarstki i przyciągnąłem do siebie. Nasze twarze dzieliły milimetry.
-Przestań gadać bzdury! -złapałem go trochę mocniej za nadgarstki.
-Au! Puść to boli! -rozluźniłem uścisk.
-A co będzie jak Cię teraz pocałuję?
-Chyba zgłupiałeś...- powiedział to strasznie cicho i spuścił wzrok
-Nie bądź baba Potter i patrz mi w oczy! -spojrzał sie, a mnie zamurowało. W jego oczach było coś jak nadzieja? On tego chciał? Nagle przybliżył się do mnie i zamkną oczy. Nie wiedziałem co mam robić. Odsunąłem sie od niego. Nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć.
-I widzisz to ty chciałeś mnie pocałować... -stwierdziłem bardzo kpiącym tonem.
-KOLACJA!- krzykną ktoś z dołu. I na całe szczęście moje wybawienie. Poczłapałem do kuchni. Zasiadłem za stołem a na przeciwko mnie Harry. A za chwile oblazły go te jego koleżanki. Szlama Granger i ruda Wesley. Ta mała ruda zaczęła sie do niego łasić! Przez całą kolacje tylko patrzyłem się na nich a ten wredny Potter gapił sie na mnie z satysfakcją. Pomyślałem, że to dobrze i próbowałem udawać, że wszystko wporzątku. Zjadłem, ładnie podziękowałem i poszedłem z powrotem do pokoju. Kożystając z okazji, że Harry jeszcze nie wrócił powyzywałem sie na swojej ksiażce. Ale później łądnie ja poprwiłem, to nic że wypadły jej wszystkie kartki.
Odcinek 5
/Oczami Harrego/
"Głupi, głupi głupek! Jak on mógł tak mnie potraktować? Najpierw sie pyta co by było jakby mnie pocałował, a on mnie nie całuje! Ja to już sie przygotowałem na to, że jednak mnie pocałuje a on zmienił zadanie! Kya! o czym ja w ogóle myślę! Przecież to chłopak a ja gejem nie jestem... Co najmniej mam taka nadzieję, że nie. Cholera ale z drugiej strony nie podobają mi sie dziewczyny... Musze pogadać z kimś o tym ale z kim?..." zaszedłem do pokoju Syriusza, ale oczywiście zapukałem. Wszedłem i doznałem szoku Syriusz i Lupin leżą i sie liżą. Oderwali sie od siebie kiedy tylko postrzegli że wszedłem.
-Yyy... Harry... ja... my...- zaczął sie pultać Syri.
-My jesteśmy razem- odpowiedział spokojnie Lupin.
-Aha no fajnie...- nie wiedziałem co mam powiedzieć
-Co cię sprowadza do nas?- zapytał Remi
-No bo jest taka sprawa... Bo chodzi o to... ja chyba jestem gejem- spuściłem głowę
-Ej no Harry nie ma sie czym przejmować- Syriusz podszedł do mnie i przytulił- A kto ci sie podoba? Znamy go?
-Eee... to chyba Malfoy-powiedziałem tak cicho że ledwo sam siebie słyszałem
-Kto? nie dosłyszałem
-Malfoy!-krzyknąłem
-No no Harry widzę że gustujesz w czarnych charakterach- zaśmiał sie Lupin
-To nie jest śmieszne to tragedia-zawyłem
-niby czemu?
-Bo on mnie nienawidzi i z chęcią zatłukł by mnie tępą łyżką. I co ja mam robić?
-Zrób to samo co Syriusz zrobił mi -powiedział Remus
-A co zrobił?
-Właśnie- dodał Syriusz
-Prowokował mnie, na początku niby z zamiarem pocałowania mnie a potem coś gadał cały czas nie oddalał twarzy. Zrobił mi tak 3-4 razy i sam sie na niego rzuciłem.
-A o to ci chodziło- zaśmiał sie Black
Pogadaliśmy jeszcze o innych technikach podrywania i poszedłem do siebie.
/Oczami Draco/
"Gdzie ten Potter?! Ile można wracać z kolacji?!" Jak sobie tak myślałem to wpadł właśnie do pokoju jak burza i bez słowa wparował do łazienki. Zdziwiło mnie to trochę. Po chwili wyszedł w samych bokserkach i położył sie na łóżku.
-Czemu mi sie tak przyglądasz?-zapytał
-Ja sie w cale nie przyglądam- odwróciłem sie do niego plecami zrobiło mi sie strasznie gorąco. Wziąłem sobie jakąś książkę i położyłem sie na swoim łóżku. Co on knuje? Zacząłem czytać gdzieś od środka książki i nagle słyszę tusz przy uchu:
-weź mnie Draco jestem twój- na te słowa nie mogłem zareagować inaczej.
Odcinek 6
/oczami Harrego/
Podsunąłem mu pod nos kawałek tortu czekoladowego. Oj było widać jego zawiedzioną minę. Pewnie jak każdy zboczyl myślał ze co innego dostanie. Przez chwile mierzył mnie swoim niebieskookim spojrzeniem. A później zapytał:
-O co ci chodzi?
-Mnie nic ale tort cie pragnie, taki czekoladowy- wziął ode mnie ten talerz. Usiadł na łóżku i ja tak samo i wziąłem się za opychanie swoim kawałkiem. Tak niechcący cały się tą czekoladą na twarzy umazałem. Jak mnie zobaczył to się gapił jak na downa.
-Coś nie tak? Brudny jestem?- skiną tylko głową, prze mazałem się ręką po twarzy- już?
Bardzo dobrze wiedziałem, że to da odwrotny efekt i będę jeszcze bardziej brudny niż byłem. Ale żebyście ten wzrok wiedzieli no tak mi się śmiać chciało, że ledwo wytrzymywałem.
-Potter czy ty umiesz normalnie jeść? czy tylko jak świnia? Eh cały jesteś brudny!
Prze mazałem się jeszcze raz znów się brudząc jak cholera.
-A teraz? Czysty jestem?-pokiwał głowa na "nie"- to przestań się gapić i mi pomóż sam se rady nie dam
Usiadł obok mnie wziął chusteczkę i zaczął powoli usuwać czekoladę. Patrzyłem się na niego trochę dziwnie bo nie odmówił.
-Potter weź zamknij patrzałki bo się stresuje jak tak się gapisz!- dobra jak chciał to zamknąłem oczy i nagle czuje coś mokrego koło ust. Pierwsza reakcja była taka, że odskoczyłem ale nie daleko bo wziął moją twarz w swoje dłonie i przytrzymał. Zacałowywał ze mnie te czekoladę ale było fajnie. Później przeniósł się na moje usta; na początku pocałował mnie delikatnie później dopiero pogłębił pocałunek. Byłem w niebo wzięty. Oderwaliśmy się od siebie. patrzył mi prosto w oczy, w jego oczach nie było ironii tylko coś na kształt czułości. No ale dobra kazali mi niedostępnego grać.
-Nie! Malfoy co ty robisz?! Co ja niby jestem?! Puść mnie!-zacząłem świra udawać, w końcu sam nie wiedział co ma robić. Ale zamiast puścić to złapał mnie jeszcze mocniej.
-Przestań się wiercić! Poniosło mnie ale to nie powód do histerii a zresztą ci się to podobało.
-Nie prawda!
-Nie? To czemu mnie nie odepchnąłeś?- strzeliłem buraka- jaki rumieniec
Zarumieniłem się jeszcze bardziej; pchną mnie lekko i położył się na mnie, no lekki to on nie był. Zaczął mnie całować a ja oddawałem każdy pocałunek. Starałem się jak mogłem ale dalej mi niezdarnie to wychodziło. Po chwili jego ręką zahaczyła o moje bokserki.
Odcinek 7
Zaczął mnie całować a ja oddawałem każdy pocałunek.Starałem się jak mogłem ale dalej mi niezdarnie to wychodziło. Pochwili jego ręką zahaczyła o moje bokserki. Zesztywniałem, moje serce mówiło mi: "Dalej mój Tygrysie!", a mój rozsądek mówił: "Nie! Zabiraj łapy zbereźniku!". Pogubiłem sie już co powienienem zrobić. Najwyraźniej Draco zrozumiał, że niepowienien tego robić. spojżął mi w oczy i zobaczyłw nich mętlik, nie dało sie z nich odczytać konkretnego uczucia.
- Nie zamierzam robić nic wbrew twojej woli, nie bój się - uśmiechną się bardzo ciepło. No ale piłeczkę trzeba było odbić, że niby Harry Potter czegoś się boi normalnie skandal.
- Ja się w całe nie boje, tylko nie przywykłem do sytuacji takich jak ta, gdzie rzuca się na mnie mój największy szkolny wróg. A teraz złaź! - Próbowałem go zapachnąć ale on nie miął najmniejszego zamiaru ze mnie zejść. Załapał mnie za nadgarstki ale nie zbyt mocno, położył mi je nad głową. Zawisł nade mną z wrednym uśmiechem, na ustach.
- Ale ja nie mam zamiaru złazić, może się w coś pobawimy co? - zaraz, gdy to powiedział zaczął całować mnie po szyi, a po chwili się do niej przyssał. Próbowałem go odepchnąć by tylko nie zostawił śladu ale on był jak glonojad jak się przyssie to nie ma zmiłuj. Udało mi się go w końcu zrzucić, walną tak na podłogę, że gdyby nie miękki puchaty dywanik to było by go słychać w całej siedzibie. Nawet nie zważywszy na jego obalały stan pobiegłem do łazienki przejrzeć się w lustrze gdzie miałem sporej wielkości robotę glonojada czyli malinkę. O zgrozo jest środek lata a ja będę musiał chodzić w golfie albo z arafatką na szyi, ludzie albo pomyślą, że mam świra albo zostałem zesłany na Sybir. Nim się obejrzałem z tyłu za mną staną mój oprawca, który złapał mnie od tyłu opatulając ramionami w pasie. Złapał mnie tak mocno, że prawie na światło dzienne wyleciał mój niedawno spożyty torcik wraz z kolacją.
- Puść mnie, puszczaj mało ci? - zacząłem się drzeć jak opętany.
- Phi jak bym cie kiedykolwiek posłuchał - i znów bezczelnie zaczął mnie molestować. Co za skandal!
Odcinek 8
/opowiada Harry/
Od tamtej pamiętnej chwili... wróć! Od tamtego pamiętnego dnia minęło już kilka dni. Oczywiście Draco dalej sie do mnie klei jak tylko jesteśmy sami. A nawet ostatnio wykręcił mi taki numer że o Matko i Córko! Kiedy kładłem sie spać, zauważyłem żę Malfoy jakoś dziwnie sie szczerzy, no cóż pomyślałem że on tak zawsze ma Szczeżuja jedna i to olałem. Położyłem sie i po chwili zasnąłem, gdy sie rano obudziłem to było mi dziwnie ciężko na klatce piersiowej. Odruchowo chciałem zwalić ten ciężar, jakie było moje zdziwienie jak złapałem za coś ciepłego , powoli odwróciłem głowę i zobaczyłem Draco przytulonego do mojego boku. Z jednej strony byłem zły, że wlazł mi do łóżka a z drugiej wyglądał tak słodko jak spał że miało by mu sie ochotę zrobić " ti ti ti bobasku". Pomyślałem, że zrobię dywersje i położę sie na jego łóżku. Ha ha ale by miał zonka rano! Niestety mój plan nie wypalił kiedy tylko lekko sunąłem jego rękę i próbowałem sie zsunąć z łóżka nie jestem pewien czy on sie obudził czy po prostu tak podświadomi to zrobił przyciągną mnie do siebie tak, że przed oczami miałem jego nagą klatkę piersiową. Czy chciałem czy nie spać tak musiałem, bo i tak bym sie nie wyrwał.
/opowiada Draco/
Ha! Miałem genialny plan ostatnio wlazłem mu do łóżka... No fakt rano był wkurzony ale dałbym wszystko żeby jeszcze raz obudzić sie i czuć to ciepłe ciało. Tulić w swoich ramionach jedynego człowieka którego kocham i którego chce chronić. No ale oczywiście moja mała primadonna się obraziła i nie chce słuchać mnie ani nie daje do siebie podejść.
Obecnie jesteśmy teraz w jadalni i jemy kolacje na przeciwko mnie jest Harry, siedzi pomiędzy tymi babami swoimi przyjaciółkami. Co chwila sie na niego patrze, a ten bezczelnie udaje, że mnie nie widzi. Ooo... tak sie bawić nie będziemy zaraz pokaże mu jakie są konsekwencje ignorowania mojej bardzo skromanej osoby... Co by tu zrobić... hm.. Wiem! jestem genialny! Sprawie by był zazdrosny...
- em... W... Ginny...- zawołałem a ta miała takiego zonka że hej.
- s-słucham?
- kto cie uczył grać w Quiducha, bo noramalnie jesteś rewelacyjna...
- Ja... Mnie... - zrobiła sie czerwona - no w wakacje często gram z braćmi to i sie nauczyłam... - odpowiedzieła
- O to miałaś fajnie bo ja sie dopiero w szkole nauczyłem... Pewnie każdy cie to mówi i nie bede oryginalny ale bardzio wyładniałaś od pierwszego naszego spotkania. Pewnie chłopaki za tobą latają?
- ... Nie bardzo... - odpowiedziała nieśmiało
- Ah są jeszcze głupi, że nie widzią tego kwiatu jakim jesteś.
Zacząłem sie wczuwać no naprawde nie gfadało mi sie z nią źle. Bardzo dobrze sie z nią gada, gdyby była w Shliterinie to pewnie byśmy sie kumplowali... Rozmowa nam sie rozwinęła aż w końcu zapytała:
- Aaa... więc trzeba wedłóg ciebie pójść do Snape i powiedzieć o tym, że ci zabrano esej? - zapytała
- No a ba ja tak zawsze robie i jakoś nic nie mówi
- tylko z tym faktem, że ty jesteś ślizgonem a ja gryfonem
- no też fakt... o nastepnym razem powołaj sie na mnie napewno ci uwierzy
- i ty to takbezinteresownie tak?- zapytała podejżliwie
- nie oczywiście że nie chce za to może na początek spacer?
- no w sumie może być
- to co dzisiaj po klacji?
- ok
I piszła do swojego pokoju sie ubrać ja też poszłem. O dziwo jak gadałem z Wesey to zapomniałem o tej małej zemście. No trudno później sie zemszcze. Weszłęm do pokoju i podeszłem do szawki wyciągnąc jakąś bluze. Usłyszałem tylko głośne wrecz bardzo głośne trzaśnięcie drzwiami, odwróciełm sie w tamtą strone a tam stał Harry wśćiekle na mnie patrzył, gdyby jego wzrok mógł zabijać pewnie już bym nie żył. Podbiegł do mnie złapał mnie za koszule...
- CO TO MIAŁO BYĆ??!!
- Nie rozumiem o co ci chodzi, ja tylko ide na spacer z Ginny
- NIGDZIE NIE IDZIESZ, BO...
- no dokończ BO...
- bo jak pójdziesz to koniec z nami...
Odcinek 9
Usłyszałem tylko głośne wręcz bardzo głośne trzaśnięcie drzwiami, odwróciłem się w tamtą stronę a tam stał Harry wściekle na mnie patrzył, gdyby jego wzrok mógł zabijać pewnie już by mnie żył. Podbiegł do mnie złapał mnie za koszule...
- CO TO MIAŁO BYĆ??!!
- Nie rozumiem, o co ci chodzi, ja tylko idę na spacer z Ginny
- NIGDZIE NIE IDZIESZ, BO...
- No dokończ, BO...
- Bo jak pójdziesz to koniec z nami...
- Zachowujesz się tak jakby naprawdę coś miedzy nami było, a nawet nie dajesz mi podejść do siebie.
- Bo ty byś sie tylko chciał miziać a ja potrzebuje trochę oddechu a nie cały czas jak jakaś kizia-mizia sie do ciebie kleić! - Oj był zdenerwowany, nawet w przypływie gniewu zostałem powalony na łóżko, no cóż bardzo brutalnie, ale zawsze coś.
- No cóż przyznam sie bez bicia, iż uwielbiam sie do ciebie kleić, ale za to ty... Hm... A z resztą nie ważne - nie wydaje mi się żeby ta informacja miała jakieś znaczenie, bo, po co mu wiedzieć, że my nawet para nie jesteśmy i niby, że z nami koniec jak początku nie było.
- Dokończ...·-... - wpatrywałem sie w niego, oj ma ładne oczy, oj ma ...
- dokończ!! - Krzyczał i złapał mnie na koszule, już mi ją całkiem wygniótł, nonie miałbym nic przeciwko gdyby ona została pognieciona w nieco innych okolicznościach, ta można pomarzyć...
- Cokolwiek rozkażesz wasza wysokość... Za to ty nawet nie jesteś moim chłopakiem, bo nie rozmawialiśmy na ten temat, a ty juz chcesz kończyć...Zadowolony? - Uj chyba poważnie nim wstrząsnęło, bo zrobił wielkie oczy,znieruchomiał. Przez dłuższą chwile trwał w takim stanie a później podniósł się, podszedł do drugiego łóżka. Stał tyłem do mnie nawet nie zerknął na mnie,nie powiedział nic, tylko stał tam jak zaklęty. Usiadłem na łóżku i czekałem aż sie odezwie. Mimo tego, że czas upływał i stał tam już kilkanaście minut nawet nie drgnął. Aż w końcu...
- Masz racje nie ma, co kończyć... Jesteś wolny... Idź, bo sie spóźnisz, onanie lubi czekać... - "Jesteś wolny" to dziwne, ale trochę zabolało,poczułem sie jak... niepotrzebna zabawka. Podszedłem do niego wyciągnąłem rękę by go pogłaskać po głowie, ale nie położyłem ręki, cóż głupio przyznać bałem sie. Wyszedłem po prostu wyszedłem.
/oczami Harrego/
Wyszedł, tak nadzwyczajnie wyszedł. Dobrze, że nie próbował mnie odwracać w swoim kierunku, bo ryczałem jak dziecko, ryczałem. Tak bardzo teraz chciałem by mnie przytuli, by stwierdził jak na tych wszystkich głupich filmach, że jestem o niego zazdrosny. A on po prostu powiedział mi prawdę jak mają,sie nasze heh ... nasze sprawy. Stałem jak głupi i patrzyłem sie na te ohydną pościel w niebieskie kwiaty. Powoli dotarło do mnie, że cały czas stoję a nawet, że bolą mnie nogi. Przebrałem sie w piżamę a raczej tylko spodnie od niej,bo tej cholernej koszuli nie mogłem znaleźć. Położyłem sie spać i czekałem,całe godziny czekałem jak wróci, ale nie doczekałem sie. Zasnąłem.
Rano obudziłem sie dosyć wcześnie na zegarze była dopiero 7, nie chciało mi sie spać. Wstałem. Wziąłem rzeczy i poszedłem do łazienki, gdy z niej wyszedłem wtedy to do mnie dotarło, łóżko mojego współlokatora było puste, pościel leżała tak samo jak przed tą nieszczęsną wymianą zdań. Wniosek był prosty nie wrócił na noc. Ciekawe czy był z Ginny czy po prostu gdzieś polazł? Hhhhhyyyyy.... A co mnie to obchodzi? Chyba jednak obchodzi, bo mój mózg wysyła mi bardzo dziwne obrazy co on mógł robić. Dlaczego, dlaczego, dlaczego sie pytam ja muszę mieć takie pogmatwane życie? Harry Potter obrońca uciśnionych ma zawsze pod górę!
Odcinek 10
/oczami Harrego/
Zszedłem na śniadanie do kuchni ale prawie nic nie zjadłem. Zaraz po posiłku wróciłem do swojego pokoju, na obiad nie zszedłem, kolacje też sobie darowałem. Mimo tego nie odczuwałem głodu.Draco nie wrócił. Cholera wystarczyło kilka dni, żebym oszalał na punkcie tego ślizgona. Siedziałem na łóżku z nogami podkulonymi. Co mogłem innego robić?? W mojej głowie było tyle pytań... W końcu nie wytrzymałem tej bezczynności. Wziąłem piżamę i poszedłem do łazienki,otworzyłem kurki z ciepłą i zimną wodą (nie lubię zbyt gorącej). Wanna napełniła sie już prawie cała, więc zakręciłem wode i rozebrawszy sie wszedłem do wody. Umyłem sie i leżałem w ciepłej wodzie. Było tak fajnie, woda koiła chodź trochę. Starałem sie myśleć tylko o lekkości mojego ciała w wodzie, o tym że niedługo wrócę do Hogwartu, o tym że Draco tam będzie... Nie wychodziło mi całkowite zapominanie o nim. Nie mogłem i nie chciałem zapomnieć. Jedyną rzeczą na którą miałem ochotę to poczuć te ciepłe i silne ramiona. Leżałem długo w tej wannie, aż w końcu wyszedłem, woda zrobiła sie już zimna. Ubrałem sie i z ręcznikiem na głowie wyszedłem z pomieszczenia. Pewny, że pokój jest pusty szedłem na pamięć do łóżka i nagle uderzyłem w coś i znalazłem sie na podłodze a to coś na mnie. W wyniku upadku ręcznik spadł mi z głowy, a kiedy otworzyłem oczy...
/oczami Draco/
"Jesteś wolny"dobre sobie a niby kiedy ja nie byłem zawsze byłem wolny, bo niewolnikiem na pewno nie byłem i nie jestem. Z tego wszystkiego nie poszedłem z Weasley, powiedziałem specjalnie, że mi Potter zabronił. Uwierzyła i chyba pomyślała, że on o nią zazdrosny jest albo coś... Proszkiem Fiu przeniosłem sie na pokątną i poszedłem do pierwszego lepszego baru. Nie chciałem pić czy coś ale musiałem coś zrobić, ponieważ jak mawiał mój ojciec kara musi być długa i bolesna. No i będzie posiedziałem tam trochę,później wynająłem pokój w hotelu. Do kwatery wróciłem w porze kolacji. Oczywiście dostałem zjebke od Blacka, bo późno wróciłem i że mnie nie było prawie dobę w domu. No rzeczywiście mieli sie czego czepiać. Kazali mi zjeść kolacje i sie kłaść. Dowiedziałem sie o Pani Weasley, że Harry od śniadania sie nie pokazał na dole i nie nie jadł.Zaproponowałem, że mu zaniosę i kobieta dała mi tace pełną jedzenia. Normalnie dużo tego było. Udałem sie do swojego pokoju,postawiłem tace na stoliku nocnym Harrego a sam sie rozwaliłem na łóżku. Pomyślałem że pewnie jest w łazience i zaraz wyjdzie. Ta zaraz, te cholerne zaraz było za drzwi godziny. No i w końcu wyszedł z ręcznikiem na głowie. A mi już dawno się chciało do toalety więc szedłem ku niemu i byłem święcie przekonany, że mnie wyminie. A on wpadł na mnie i na niego poleciałem. Leżałem na nim ale miał zamknięte oczy. Po chwili je otworzył... No i zaczęło się...
- Malfoy gdzie ty byłeś?!Wiesz jak ja si...
- No ty się co? Martwiłeś?? o mnie?
- Nie to chciałem powiedzieć... ja się po prostu zastanawiałem co robisz a to co innego - ale łże ale dobra bawimy się w jego grę...
Odcinek 11
-Malfoy gdzie ty byłeś?! Wiesz jak ja si...
- No ty się co? Martwiłeś?? o mnie?
- Nie to chciałem powiedzieć... ja się po prostu zastanawiałem co robisz a to co innego - ale łże ale dobra bawimy się w jego grę...
- co robię? Ogólnie teraz leże sobie na tobie i zastanawiam się czy wstać czy tak jeszcze sobie poleżeć…
-bardzo śmieszne ale mnie nie o to chodziło, tylko o to co robiłeś że nie wróciłeś na noc… czy coś – Harremu na policzki wślizną się lekki rumieniec. Naprawdę słodko wyglądał. Chętnie bym sobie jeszcze trochę poleżał ale nie wiem ile jeszcze wytrzymam z pełnym pęcherzem.Wstałem z niego i podreptałem do łazienki. No normalnie pomógłbym mu wstać ale dalej jestem na niego obrażony, zwraca mi wolność której nie utraciłem co on sobie wyobraża, bezczelny. Jak już zrobiłem to co potrzebowałem zrobić w łazience, pomyślałem że zagram na nerwie dal Pottera. Zaciągnąłem z siebie ubrania i wlazłem pod prysznic, umyłem się. Później owinąwszy się ręcznikiem Gryfona wszedłem z łazienki, która jak dla mnie była zbyt mała. Wchodząc do pokoju zauważyłem, iż pan-zwracam-wolność siedzi na swoim łóżku i coś tam czyta. Poczułem na ciele jego wzrok gdy tylko wszedłem i dobrze tak miało być. Grzebałem w szufladzie szukając czegoś co mnie zainteresuje, no oczywiście chodziło mi o bokserki. Jak już znalazłem ciekawe taki fajne, bo zielone, nie wiem czemu lubię ten kolor może dlatego, bo jestem slytherinie. Jak tak stałem i dumałem nad tymi bokserkami to mi się przypomniało, że on nie jadł kolacji. O matko jaki z niego dzieciuch powiedz mu coś to się obrazi i nie będzie jadł. Jak tak dalej pójdzie to będzie chciał mnie poderwać na ciąże… a tfu wypluj to. No więc odwróciłem się w jego stronę i go przyłapałem że się gapi he he . Położyłem ręce na biodra i się dumnie wyprażyłem. Spojrzałem na niego i zachciało mi się śmiać bonie dość że mnie bezczelnie albo i nie molestuje wzrokiem to jeszcze się tak słodko rumieni.
-Słyszałem, że nie jadłeś nic od śniadania więc ci przyniosłem coś do zjedzenia –wskazałem na talerz leżący na szafce.
-nie jestem głodny… dzięki
- Ej no zjedz bo deseru nie dostaniesz – dobra postanowiłem obrać nowy plan Pt: „Nakarmmy Gryfona” . W celu zrealizowania swojego jakże nikczemnego planu podszedłem do niego i siadłem na łóżku.
-Jakiego deseru? – zapytał chyba nie zajarzył więc nachyliłem się nad nim prawie się na nim kładąc i szepnąłem mu do ucha:
- A może to ja nim jestem? Co ty na to? – ugryzłem go w nie
- ah… W co ty pogrywasz Malfoy? Ja i tak nie będę jadł! – się zbuntował
- no dobrze to ja cie nakarmię … - buhahaha jestem po prostu boski! Wziąłem talerz z kanapkami i położyłem go sobie na kolanach. W rękę wziąłem jedną z kanapek, przysunąłem mu do ust.
- No powiedz „aaa” – pokręcił przecząco głową
- No zrób to dla mnie – mówiąc to przesunąłem się do niego, że prawie stykaliśmy się ustami – Jak ładnie zjesz chociaż pół to… - pocałowałem go bardzo namiętnie –dostaniesz więcej.
No mnie się oprzeć nie można no i zjadł nawet nie pół a wszystko. Jestem wielki!
Odcinek 12
Obudziłem się z przyjemnym ciężarem na klatce piersiowej, na początku nie otwierałem oczu było mi tak błogo. Przyznać się muszę, że miałem nadzieje, że jednak jeszcze sobie po śpię, ale niestety albo stety nie było mi to dane. Wielki Obrońca Uciśnionych bez krępacji mnie macał. No niby taki ułożony a tu proszę, czego to się można dowiedzieć o ludziach jak się śpi w jednym łóżku. Mimo tego, że wczoraj się… uwaga powiem to już teraz zaraz… wczoraj się tylko całowaliśmy to i tak jestem zadowolony. Nawet nie wiem, kiedy to się stało, w jaki sposób mogłem się w nim zakochać. Kiedy kładę się spać myślę, co będziemy robić jutro, co będzie za rok, za dwa za parę lat. Hehe nawet miałem wizje przyszłości: ja przychodzę do domu z pracy a Harry witam mnie już od progu w zielonym fartuszku i całuje mnie czule na powitanie szepcząc „Witaj w domu kochanie…” O tak mam ja wyobraźnie, ale gdzieś w środku czuje,że tak będzie, ale coś podejrzewam, że trudno będzie zrobić z niego kurę domową.
Moje jakże realistyczne wizje i rozmyślenia przerwał mały zboczek leżący na mnie, który zaczną sobie coraz śmielej poczynać. Przypomnę, że mam zamknięte oczy i udaje, że śpię. Teraz jego ręce zaczęły schodzić coraz niżej i niżej… No molestuje mnie bezczelnie no!
- Jak nie chcesz stracić dziewictwa to radze zabieraj z stamtąd ręce – powiedziałam otwierając oczy.
- O już nie spisz… - trochę się zawstydził – no, bo ja… em chciałem tak tylko no … przepraszam już nie będę– oj, jaki słodki buraczek
- No wiesz mnie tam to nie przeszkadza,że mnie macasz czy coś, ale radze nie schodzić niżej w swoich poczynaniach, bo mnie sprowokujesz a dobrze wiemy, że tego nie chcesz. No oczywiście nie ukrywam,że wiele tracisz – jak zwykle posłałem mu szeroki uśmiech.
- To nie tak, że nie chce, …co ty robisz?! – Przekręciłem nas, że to ja na nim leżałem chodź musiałem się natrudzić by odwrócić nas tak, żeby nasze nosy się stykały.
- o ile dobrze usłyszałem chcesz tego tak?
- Nic takiego nie mówiłem ja…tylko mówiłem, że …
- No? – Powiedz to, ja tam wole swoje usłyszeć
- chce ale jeszcze nie teraz ja się muszę przygotować– powiedział tak cicho że nie było nic słychać no ale nie będę się znęcać
- Ależ oczywiście Panie Potter możemy poczekać… - poczekam przecież cierpliwość jest cnotą, ale jak długo?? Mam nadzieje, że nie długo…
Pocałowałem go bardzo namiętnie,bo przecież to robić mogę, no, chociaż to. Przynajmniej nie obrywam jak było wcześniej się obrażał albo mnie czymś tłukł.
/Harry/
Właśnie skończyłam się ubierać i leże na łóżku a Draco siedzi w łazience i bierze prysznic. Dobra no niby jesteśmy razem, ale jak zareagują na to moi przyjaciele, nie lubią go. Jak ja nie lubię mieć przed nimi tajemnic, ale cóż trzeba. Podejrzewam, że w szkole będziemy się spotykać po lekcjach albo na szlabanach. Już to sobie wyobrażam jak Ron krzyczy: „MALOFY TO TWÓJ WRÓG!! JAK MOGŁEŚ?!” Już to słyszę będzie masakra. Tak sobie dumałem leżąc na łóżku. Moją uwagę zwróciła otwarta szuflada z rzeczami blondyna. Hm no, czemu by sobie nie pogrzebać? Podszedłem do komody i zacząłem przeglądać. Miał strasznie dużo gaci w odcieniu zieleni chyba ma jakieś zboczenie na punkcie tego koloru. Tak sobie przeglądam patrzę no i oczywiście komentuje na głos. Na przykład wyciągnąłem czarne bokserki pewnie jedne z nielicznych i tak do siebie powiedziałem:
- Uhu no proszę kolega ma seksowne czerne gacie a nosi stare powyciągane majciochy. No zrozumiałe by było gdyby były czerwony, bo tym kolorem na drodze oznacza się wyjątkowo długi ładunek. Hm a skoro ma zielony to jego kumpel jest raczej…
- Raczej, co? – OMG stał za mną, odwróciłem się szybko. Stał przede mną w samym ręczniku.
- No czekam … - chyba się zdenerwował,bo tak jakby założył ręce na kładce piersiowej i zmrużył oczy. UPS…
Dobra, ale trzeba improwizować, różdżki nie ma to mnie raczej nie zatłucze, ale co by tu wykombinować…MAM! Geniusz!
Podszedłem szybko do niego i wpiłem się w jego usta no niby nic, ale już myślałem, że mnie odtrąci, ale nie złapał mnie w pasie i pogłębił pocałunek. Uh chyba się udało! Trzeba trzymać gębę na kłódkę.
Odcinek 13
Podszedłem szybko do niego i wpiłem się w jego usta no niby nic, ale już myślałem, że mnie odtrąci, ale nie złapał mnie w pasie i pogłębił pocałunek. Uh chyba się udało! Trzeba trzymać gębę na kłódkę.
No właśnie „chyba”, no jak się okazało to wcale a wcale mi się nie udało. On do całowania to pierwszy ale o zapomnieniu o całej sprawie to nie było nawet mowy,ponieważ jak zawsze ta wesza w wężej skórze okaże się sprytniejsza. Świnia! Na dodatek ma taką nieznośną tendencje do wpychania mi języka do buzi. Nie czybym tego nie lubił ale wiecie zawsze to powód do pomarudzenia. A żeby tego było mało to on zawsze jeszcze mnie obmacuje i naddatek zawsze ciągnie w stronę łóżka. Ja nie wiem… On się tak szybko męczy staniem czy co? A wracają do pierwotnego tematu to… wcale nie zapomniał a na dodatek jeszcze się bardziej zirytował.
-Wiesz Potter ja nie mam nic przeciwko temu, żebyś mnie całował a nawet nalegam żebyś robił to częściej ale wiesz z twoimi umiejętnościami zapomnij o odwracaniu uwagi. A teraz dokończ zdanie „A skoro ma zielony to jego kumpel jest raczej…”– odsunął mnie od siebie na wyciągnięcie rąk i patrzył tymi sowimi stalowymi oczodołami na mnie.
-No wiesz jak to mówią „małe jest piękne” nie ma się czym przejmować… - nie dane mi było dokończyć swojej myśli przewodniej, ponieważ mój facet… Mój facet… o matko jak to dziwnie brzmi jak to wypowie chłopak. No cóż więc mój facet wydał z siebie taki dziwny odgłos można to porównać do warkotu dzikiego zwierza.
Nowiem, dobrze wiem, że niektórzy faceci mają na tym punkcie hopla, ale skąd mogłem wiedzieć, że akurat on? No błagam ludzie, o co się tu taj obrażać przecież to tylko nie winne żarty a on je wziął na serio. Puścił mnie i poszedł się ubrać,obrażony oczywiście. Zachowywał się jak dzieciak, któremu powiedziano, że jego tata nie jest najlepszym ojcem na placu zabaw. Nawet się na mnie nie spojrzał,tylko burknął, że idzie na obiad. To naprawdę zrobiło się wkurzające niby jesteśmy ze sobą od niedawna a już brakuje mi jego bliskości. Siedząc tak w kuchni i pałaszując obiad w końcu zrozumiałe, że on bierze mnie psychologicznie. Aha, czyli chce mnie zmusić do działania, no dobra spróbuje go przeprosić dzisiaj jak nie pomoże to nie będę się na niego rzucać. A phi!Jeżeli to nie pomoże to po co mam się wysilać. W końcu sam nie wytrzyma, on nawet godziny nie wysiedzi bez obłapywania mnie jak ma okazje. Ha! Poczekaj ty do wieczora, poczekaj! Harry Potter nigdy się pod tobą nie ugnie!
/Draco/
Mały?Mały?! No tego to już za wiele, on chyba sobie kpi! Niby nie ma o co się obrażać ale ja zawsze byłem wyczulony na ten temat. Nie żeby to była prawda ale tak jakoś mam. Postanowiłem się do niego nie odzywać do póki mnie nie przeprosi. Nie wiem jak mi się uda ale musi mi się udać. Ha! Ja mu jeszcze pokaże co to znaczy obrażać Draco Maloy’a! Nie mogąc się powstrzymać popatrzyłem tak przelotnie na niego przy obiedzie i zdziwiła mnie jedna rzecz. On wcale nie był tym zmartwiony wydawał się być szczęśliwy z bo już go nie obłapiam. Nie pasowało mi jeszcze to, że on tak dziwnie się uśmiechał do swojego talerza tak jakby był z czegoś zadowolony i coś kombinował. Czuje to! Wiem, że w tej jego czarnej czuprynie coś się rodzi. Tylko co?
Poobiedzie jakże interesujące zajęcie wydało mi się wkurzanie Rudego, zabawa po same pachy. Trzeba się z tym tez liczyć,że bez różdżki lepiej nie wychodzić z pokoju bo Rudy zawsze coś wykombinuje. Byłoby też fajnie gdyby co chwila się nie wtrącała Granger. No cóż ona zawsze wiedziała jak popsuć dobrą zabawę. Niby dlatego była najmądrzejsza w szkole,nie wiem jak oni mogą z taką nudziarą wytrzymać. Zaraz po kolacji rozebrałem się do snu ale jeszcze przedtem chciałem poczytać książkę więc położyłem się na brzuchu. Tak sobie czytam, czytam i… czuje, że ktoś usiadł mi na pośladkach. Następnie poczułem dłonie, które delikatnie gładziły skórę na placach. No ale nie dajmy się zwariować.
-Potter masz swoje łóżko, idź pomolestować poduszkę – starałem się zachować naturalny ton głosu.
-Ale dlaczego mam molestować poduszkę jak mogę ciebie? – Zamruczał mi do ucha.
-A może ja wcale tego nie chce? – Zapytałem.
-Chcesz, chcesz jak być się chciał dawno wylądowałbym na podłodze.
Ato spryciula jedna tak chce się bawić? Dobra pogramy w jego grę. Ja też potrafię nieźle kombinować, niech nie myśli, że to załatwi całą sprawę. Odwróciłem się na plecy ale tak ostrożnie, żeby go nie zwalić ze mnie. Teraz sytuacja wyglądała tak, że siedział mi na biodrach z nieco zaszokowana miną.
-Skoro tak bardzo lubisz mnie macać, o czym dałeś mi do zrozumienia dzisiaj rano to może zrobisz mi masarz?
-Ale jak skoro odwróciłeś się na plecy? – zapytał.
-Nie chodziło mi o masarz pleców – mówiąc to poruszyłem lekko biodrami,zaczerwienił się – No dalej kowboju do dzieła.
Powoli,bardzo powoli zaczął masować mi klatkę piersiową, przy czym czerwienił się jak dziewica. Miałem naprawdę wielką ochotę rzucić się na niego, ale to zepsułoby mi cały plan. Usiadłem, przyciągając go jednocześnie. Pochyliłem się nad nim tak jak zawsze to robi gdy chce go pocałować. Pochylałem się, pochylałem aż położył się na łóżku. A kiedy już miałem sięgnąć jego ust, a on zamkną oczy. Po prostu wstałem i poszedłem do łazienki. A w drzwiach zawołałem do niego:
-Na to trzeba sobie zasłużyć Potter!