ANNA - POZWÓLCIE OGARNĄĆ SIĘ MIŁOŚCI
We wrześniu 1984 roku Jezus zwrócił się do Anny: "Weź czysty zeszyt i pisz ... " i podyktował Annie orędzie do świata, które opatrzone zostało tytułem Pozwólcie Ogarnąć się Miłości.
WSTĘP
Zawsze wyobrażałam sobie Jezusa Chrystusa, Pana Naszego, jako swojego najbliższego przyjaciela i tęskniłam do przyjaźni z Nim. Lecz nie wiedziałam, jaką drogą dojść do niej i nikt mi tej drogi nie wskazał. Tak że będąc praktykującą katoliczką, wciąż czułam się niekochana, odrzucona i w oczach Boga nie mająca najmniejszej wartości. Szukałam na wielu drogach i wreszcie, w ruchu charyzmatycznym spotkałam się z Bogiem żywym, bliskim i kochającym, który mówił z nami i przez nasze usta pocieszał innych. Kiedy zaczęłam zapisywać (aby nie zapomnieć) Słowa, które słyszałam, rozmowy stały się coraz dłuższe. Bóg sam je zaczynał, odpowiadał na wątpliwości, mówił o Swojej Miłości, zachęcał. Wtedy przypomniałam sobie, że od lat słyszałam krótkie Słowa Miłości, przeważnie po Komunii świętej, ale sądziłam, że to naturalne, że każdy takie Słowa słyszy. Nie umiałam jednak podtrzymywać rozmowy. Bałam się, bo wydawało mi się, że to jest świętokradztwo, że to niemożliwe dla zwykłego, świeckiego człowieka, jakim jestem. Nikt mnie zresztą nie zachęcał. Teraz, ośmielona, za radą pewnego zakonnika, zaczęłam zapisywać rozmowy coraz dłuższe, utwierdzające mnie w świadomości, że jestem kochana. Kilka lat przeszło, zanim poczułam się pewnie, otoczona Jego Miłością i w Niej zanurzona. Pan Nasz mówił: “Odpowiadam ci, ponieważ jestem twoim prawdziwym Przyjacielem. To znaczy, że nie tylko ty pragniesz przyjaźni ze Mną, lecz przede wszystkim Ja chcę być przyjacielem dla ciebie. Bóg nie odmienia Swojej Miłości. Jestem w upodobaniach swych niezmienny i niczym się nie zrażam. Dlatego podejdź bliżej, dziecko, i nie myśl więcej o swojej niestałości, oziębłości i lenistwie, bo tacy właśnie jesteście - wy - ludzie, ale myśl o Mnie, Który oczekuję na ciebie z wciąż tą samą, nieskończoną Miłością."
Mam też absolutną pewność, że taka Miłość ogarnia każdego człowieka na ziemi. Pan powiedział, że wybrał mnie (już w 1947 czy 1948 roku oddałam Mu się do dyspozycji, nie wyobrażając sobie w ogóle takiej “nietypowej" służby), abym była Jego głosem i “...tego teraz chcę, ażeby umocnieni zostali ci, którzy się do Mnie zwracają. Powiedz, że mówię z wami - kiedy się do Mnie zwracacie - aby was ośmielić, zachęcić, pocieszyć i uspokoić, bo Mnie zależy na was. W tym czasie, tak bardzo smutnym, ciężkim dla was i bolesnym, kiedy wydaje się wam, że zło na świecie zwycięża, Ja pragnę zbliżyć się do was - tak, aby każdy mógł poznać Mnie - jakim jestem - zaufać Mi, liczyć na Mnie i zawierzyć Mi siebie i swoich najbliższych. Tak bardzo pragnę oszczędzić wam lęku i rozpaczy, napełnić bezpieczeństwem Mojej obecności, obrony i opieki.
(...) Ja pragnę pomóc każdemu z was, z każdym przebywać, rozmawiać i każdego Sobą nasycać."
Wtedy zaczęłam prosić o wskazanie prawidłowej drogi do zbliżenia z Bogiem w naszych czasach, dla zwykłych “szarych" ludzi, takich jak ja, którymi nikt się nie interesuje i nie wskazuje drogi dla nich odpowiedniej, a którzy szukają Pana żywego i bliskiego i tęsknią za Nim. Prosiłam: “Ojcze, wskaż chociaż najważniejsze etapy i warunki dla tych, którzy nie mówią z Tobą stale, a może bardziej chcą iść za Tobą niż ja i mają mniej wad, a dużo dobrej woli". Myślałam, aby oszczędzić innym tych dziesiątków lat poszukiwań i ciemności, ale myślałam o jakichś punktach lub krótkich wskazówkach. Pan nasz odpowiedział: “Cieszę się, córko, że myślisz o innych i że prosisz Mnie o pomoc dla nich. Skoro tego pragniesz, powiem ci, ale przygotuj się na pracę dłuższą i systematyczną... Wiesz przecież, że każdy z was jest inny i dobry nauczyciel opiera się na umiejętnościach ucznia, aby nauczyć go jak najwięcej. Jednak droga do Mnie jest jedna..." I rozpoczęło się dyktowanie (od 4 IX 84 roku, ukończyłam 14 V 85 roku). Przez cały ten czas chorowałam. Choroba kręgosłupa wykluczyła na miesiąc siadanie; zapalenie stawu dłoni lub barku przerywało wielokrotnie pisanie, a kiedy je skończyłam, Pan zapytał: “Chcesz wiedzieć, córko, jaki tytuł nadać naszej pracy? Posłuchaj Mnie uważnie: Słowa Moje są skierowane do każdego, kto je czytać będzie tak, jak gdyby był on jedynym człowiekiem na ziemi. Z nim, właśnie z nim pragnę zawrzeć przyjaźń i mówię mu to, gdyż gdyby było inaczej, nie trafiłyby do niego te Moje Słowa Miłości. Gdyby nie najgorętsze pragnienie Mojego serca, nie powiedziałbym ci ich i nigdy nić zostałyby utrwalone, przepisane i nie rozeszłyby się tak, jak to się stanie. Miłość Moja sięga po wszelkie możliwości, by zbliżyć się do was, pomóc wam, objąć was Moją Opieką, uratować, uzdrowić i uszczęśliwić. Ponad wszystkimi ograniczeniami, barierami i podziałami, jakie zbudowaliście, zwracam się do wszystkich, wszyscy bowiem jesteście moimi ukochanymi dziećmi. I nie znam “lepszych" i “gorszych". Każdemu z was ofiarowuję Siebie i Moje nieskończone możliwości pomocy przeznaczam każdemu. Jeśli wy sami dokonujecie podziałów i ograniczacie prawo wyboru, możność życia godnego człowieka i szansę osiągnięcia tego wielu waszym braciom, jeśli bronicie dostępu do Mnie, narzucacie własne warunki, potępiacie, ograniczacie i utrudniacie braciom waszym przystąpienie do Mnie - Ja sam wychodzę naprzeciw i szukam ich, osobiście wzywając każdego. Wołam do was, zatrzymuję wasz bieg ku śmierci, abyście zechcieli przystanąć na chwilę i porozmawiać ze Mną. Poznać Mnie. Przekonać się, jakim jestem naprawdę. I aby każdy z was dowiedział się, że jest nieskończenie i niezmiennie kochany. Że ma Przyjaciela - Boga.
Teraz, kiedy stoicie w przededniu najstraszliwszych doświadczeń ludzkości, pragnę, byście przeżywali ten okres ze Mną, gdyż tylko we Mnie znajdziecie oparcie, obronę i Ja tylko jestem tym, który troszczy się o was i pragnie was uratować. Poza Mną nie macie nikogo, kogo by los wasz obchodził.
Lecz różne są wasze wyobrażenia, lęki, fałszywe mniemania. I równie niewielu z was zwraca się ku Mnie. A potrzebny jestem wszystkim, bo zginiecie beze Mnie.
Dlatego trudziłem się zdobywaniem waszej miłości, ufności i zawierzenia i tak czynię nadal. Jednak - stosownie do czasów - pomoc Moja jest różna. Teraz Sam wołam do was: Przyjaciele! przychodźcie do Mnie, Ja was uchronię, bo kocham was. Wzywam was do Przyjaźni ze Mną. Przyjdźcie do Mnie wszyscy. Nie obawiajcie się Mnie. Poznajcie Mnie. Zrozumcie Moją bezwarunkową Miłość i troskę o was. Poznajcie Moją opiekuńczą, miłosierną Naturę, Moją łagodność, cierpliwość i łaskawość dla was. Poznajcie też waszą godność i wasze wielkie uprawnienia, którymi was obdarowałem.
Poznajcie wasze prawo do Przyjaźni ze Mną. Nie bójcie się więcej. Ja was nie sądzę, nie karzę, Ja miłuję was, którzy z Miłości mojej powstaliście i żyjecie.
Wyciągam ku wam “Rękę" Przyjaźni. Zechciejcie przyjąć dłoń Boga i trwajmy w przyjaźni, teraz i w Domu Moim, który wam otwarłem. Pozwólcie ogarnąć się miłości. Wszyscy. Cała ludzkość. Wszystkie ukochane dzieci Moje."
- Wybierz taki tytuł, jaki uznasz za najbardziej odpowiadający Mojemu zamiarowi. Tego życzę Sobie.
Słowa Moje będą jak nauka w szkole - od najprostszych do coraz trudniejszych, aż po wskazówki potrzebne każdemu już do samodzielnej nauki pod Moim kierownictwem. Wiesz przecież, że każdy z was jest inny i dobry nauczyciel opiera się na umiejętnościach ucznia, aby nauczyć go jak najwięcej. Jednak droga do Mnie jest jedna.
O każdego z was zabiegam, każdemu osobiście pomagam, każdego po stokroć ze złej drogi zawracam. I zależy Mi na każdym jednakowo. Wskazówki Moje będą jasne i proste, bo przecież nie dla teologów je dać pragnę, a dla tych, którzy szukają Mnie w trudzie szarego dnia, żyjąc i pracując w świecie, zmęczeni i przygnieceni ciężarami, które na ich barki składa nieprawość, niesprawiedliwość i złość świata.
Tak bardzo żal Mi was. Tak pragnę wam ulżyć. Zdejmę z was ciężary i pozostawię to tylko, co niezbędne. Chcę, aby droga ku Mnie była drogą radości, a nie smutku.
Mój Krzyż jest na jej początku - nie wasz.
Moja Miłość otwiera wam bramy Królestwa Niebieskiego.
Moja ofiara ofiarowuje wam Synostwo Boże.
Ja i zawsze tylko Ja, Bóg-Człowiek, Syn Boży i Syn Człowieczy, jestem waszym Odkupicielem, Zbawcą, Pośrednikiem i Nauczycielem.
Jestem Bramą i Drogą, Światłem, które was oświeca, i Miłością, która wam się oddaje, abyście żyli.
- Ja - zawsze darzę. Wy - zaledwie przyjmujecie.
- Moje jest - działanie w was. Wasze - przyjmowanie.
- Możecie przyjąć Mnie, a we Mnie - wszystko, co istnieje, i ze Mną żyć.
- Możecie odrzucić Miłość Moją, Ofiarę Moją - za was, która was nieustannie i zawsze oczyszcza przed Ojcem i przywraca życiu - i odejść ku własnym bożkom.
- Wolność waszego wyboru jest prawem waszym danym wam u zarania świata i nigdy cofnięta wam nie będzie.
- Spotkanie wasze ze Mną, stworzenia ze Stwórcą, dzieci odzyskanych, a wciąż marnotrawnych z Ojcem Miłosiernym; spotkanie człowieka z Bogiem odbywa się w warunkach wolności i nigdy inaczej.
- Ja jestem Wolnością. Kto do Mnie przychodzi - staje się wolny prawdziwie.
- Wyzwalam was ze wszystkich uwarunkowań świata.
- We wszystkich wydarzeniach życia stajecie się - ze Mną - wolni w wyborach waszych, bo Ja jestem waszym ŚWIATŁEM, PRAWDĄ i DROGĄ. Ja Was umacniam w wyborach waszego rozumu i woli, obdarzam was wytrwałością i męstwem.
- Żyję w was i walczę za was. Głos Mój słyszycie wyraźnie w sumieniu swoim i wtedy nie ma na świecie nic mocniejszego od was, co by was zwyciężyć mogło.
- We Mnie jest wolność wasza, niezawisłość wasza.
Nie idziecie - do Mnie, ale idziecie ze Mną, waszym Przewodnikiem i Mistrzem - ku Ojcu, oczekującemu was w odwiecznej ojczyźnie wam przygotowanej i przynależnej, w której serce człowiecze nareszcie odpocznienie zyska i pozostanie w pokoju, radości i zaspokojeniu wszelkich pragnień, tęsknot, poszukiwań i głodów.
- Ja, wasz Wybawiciel i Przewodnik, oddając wam Siebie Samego, spieszę abyście mogli już tu, na ziemi, odnaleźć siebie samych takimi, jakimi rzeczywiście jesteście, a więc nałożyć szatę godową, uroczystą, białą jak śnieg szatę Dzieci Bożych.
- Na początku była, jest i będzie MIŁOŚĆ BOGA.
- Jesteście kochani bezwarunkowo. Miłość Boża zapragnęła was i staliście się istnieniem. Żyjecie objęci Miłością, która trwa niezmienna i niezniszczalna. Ona naprawia wasze błędy, wspomaga was, leczy i ratuje. Ani jeden człowiek - dopóki żyje - nigdy nie był i nie będzie poza środowiskiem Bożym, którym jest Miłość.
- Może bowiem wybierać, ponieważ jest wolny prawdziwie. Na wybór otrzymuje czas życia. Inaczej - czas życia jest czasem waszych wyborów i podsumowującej je decyzji ostatecznej.
Nie dyktuję ci podręcznika, a mówię tobie i innym o drodze do Królestwa Niebieskiego, które jest waszym rzeczywistym i wiecznie trwającym domem ojczystym, jaki wam przygotowałem i otworzyłem szeroko, abyście wracali do Mnie - Ojca Waszego; przeto usunąć chcę z drogi waszej rzeczywiste i urojone przeszkody.
Droga Mi jest wasza bezpośredniość, szczerość i prostota. Język teologów pozostaw teologom. Moi ukochani prości ludzie wszelkich zawodów potrzebują Mnie Samego, a rozbijają się o mury ksiąg uczonych, które tak bardzo oddzieliły ich ode Mnie i przesłoniły Moją przystępność i miłość pożądającą zwykłej ludzkiej wzajemności od każdego z was.
Każdy bowiem został “wybrany" przez to, że powołałem go do istnienia. Żaden byt nie powstał dla nieszczęścia. Wszystkie istnieją po to, by być szczęśliwe, a jeśli tego nie chcą - gdyż obdarzyłem was wolnością wyboru - jest to decyzja osobista każdego z was.
Życie to wybór, nieskończona ilość wyborów, z których składa się decyzja ostateczna bycia ze Mną na wieczność lub pozostania samemu - przeciw Mnie. Ja staram się ochronić was, ratować wasze życie lub zdrowie, prowadzę zaś, utwierdzam, zachęcam i wspomagam tych, którzy Mi zechcą zaufać.
Dlatego zaufanie człowieka jest jedyną - możliwą dla was - odpowiedzią na Nieskończoną i Niezmienną Miłość Boga.
Mówić więc będziemy teraz o zaufaniu - waszym darze dla Mnie, waszej odpowiedzi.
Zapytałam Pana, czy Pan chce, żebym studiowała teologię? Pan mi nie odradzał, powiedział: “Słowa Moje poznasz lepiej, kiedy otrzymywać będziesz wszelkie potrzebne tłumaczenia. Po to jedni poświęcają życie poznawaniu tego, co ich pociąga najbardziej, by móc swoją wiedzę przekazywać innym, spragnionym jej. Korzystaj z tej wiedzy, lecz nie pogrążaj się w niej. Od wiedzy o Mnie ważniejsze jest poznawanie Mnie. Ponadto Sam będę ci tłumaczył to, co wyda ci się trudne lub zawiłe.
W rozmowach twoich ze mną ta wiedza nie będzie ci potrzebna - jak sądziłaś - gdyż mówiąc do wszystkich, mówię językiem prostym, jasnym i zrozumiałym dla każdego. Jezus tak mówił i takie są metody nauczania Boga, Który pragnie dostępnym być dla każdego człowieka.
Niech więc twoja nauka ma na celu bliższe poznanie Mojego Pisma, a przez nie Mojego Syna i Jego Planu Zbawienia, w którym i ty teraz bierzesz udział.
Nauka rozwija władzę rozumu, lecz nie rozwinie życia twojej duszy, jeśli nie zapragniesz ze wszystkich sił, by służyła ona pogłębieniu twojej miłości do Mnie. Jeśli jednak wszelkie poznawanie służyć ci będzie w zobaczeniu Mnie, żyjącego w wieczności i wśród was, działającego dla waszego szczęścia, objawi ci się Miłość Moja. Pełniej i szybciej Mnie poznasz, gdyż Ja współpracuję z człowiekiem poszukującym Mnie. (...)
Rób wszystko tak, jak gdybyś miała dużo czasu. Co człowiek dokończy, a czego nie, o tym Ja decyduję. (...)
- Teraz chodź tylko tam, gdzie jest to konieczne, ważne lub potrzebne, a wszędzie, gdzie jesteś - miej Syna Mojego za towarzysza. On pragnie przebywać z tobą.
- Dlaczego?
- Dlatego, dziecko, że przy twojej słabości - bez Niego - usychasz, a On pragnie twego wzrostu, rozwoju i zdrowia i boleje nad twoim brakiem zaufania i miłości.
- Nie mam jej.
- Słusznie mówisz, że nie masz miłości i możesz ją tylko otrzymać ode Mnie, lecz - aby otrzymać - trzeba prosić i pragnąć, a taki dar nieskończonej wartości czyż nie wymaga usilnych próśb?
- To prawda, Ojcze.
Powołałem was do nieskończonego szczęścia samym aktem stworzenia. Obdarowałem obficie.
Przebaczyłem i przebaczam wam zawsze, kiedy poprosicie o to. Syn Mój ofiarował się Sam jako okup sprawiedliwości Mojej i zmazał Krwią Swoją wasze winy.
Posiadacie wolną wolę zdolną wybierać rozumnie w świetle sumienia. Dusze wasze wciąż Mnie szukają, jak kwiaty - Słońca. Konieczny wam jestem do istnienia i wzrostu, jak ciałom waszym niezbędne jest powietrze i światło.
A Ja wzywam każdego was po imieniu, aby zawrzeć z nim Przymierze Miłości i Przyjaźni.
Kto z was szuka Mnie - ten znajduje, a kto odnajdzie i chce iść ze Mną, przy tym Ja staję jak mur obronny, jako Ojciec, Nauczyciel i Przyjaciel i opieką Moją otaczam go i Miłością karmię.
Kto przy Mnie jest, ma bezpieczeństwo i nic na świecie zagrozić mu nie zdoła.
Kto Mnie woła - temu odpowiem, a kto iść sam ku Mnie nie zdoła - z powodu słabości swojej - temu Ja biegnę naprzeciw i Sam go podnoszę.
Miłuję was. Istnieniem Boga jest miłowanie. Miłość Moja żywi was i chroni. Ona podtrzymuje istnienie wasze, nasyca was i wzbogaca. Jest glebą waszego wzrostu i rozkwitu. Z Niej żyjecie i w Niej zanurzeni jesteście.
Jeśli ktoś z was pozna tę prawdę i zapragnie Mnie w sercu swoim, jak pragnienie owo wyrazić może? Czy słowami? Nie. Słowa mogą być puste, ale słowa poparte wolą dają czyn, a czyn jest faktem, rzeczywistym dowodem miłości.
Takim dowodem była Abrahamowa ofiara z syna. Odpowiedź pełna, godna człowieka, zobowiązująca Boga do nieskończonego miłosierdzia i szczodrobliwości. Odpowiedź człowieka: “Wszystko otrzymałem od Ciebie, godzien Jesteś największej ofiary".
Czyż Bóg odebrał Abrahamowi dane przedtem jedyne dziecko?
Czy Miłość Boga daje, aby odebrać? Nie, lecz Bóg pragnie usłyszeć odpowiedź człowieka.
Nie jak rzecz go traktuje, lecz jako partnera. Szanuje swoje małe dziecko i pragnie z nim rozmawiać. Jeżeli człowiek zechce. Wedle woli człowieka pozostawia go. Wybór człowieka jest jego własnością.
Kiedy człowiek rozumem i wolą wybiera Mnie jako Dobro Największe i gotów jest wszystko inne odsunąć, a Mnie w sercu swym uczynić pierwsze miejsce, wydaje się, iż wybór już uczynił. Lecz jest to wybór tej tylko chwili, a człowiek żyje w czasie. Wszak tylu już ludzi wybrawszy Mnie, a nawet służąc Mi gorliwie niekiedy przez wiele lat, potem zmieniało zdanie i odchodziło do bożków, które rozpaliły pożądanie w ich sercach.
Człowiek jest płochy, niestały i skłonny do zdrady. Każdy z was poprzez tysiące zdrad przechodzi, idąc do Mnie. Wiem o tym i jestem cierpliwy i wyrozumiały. Kocham was takich, jakimi jesteście, a Moja Miłość jakże jest od waszej różna.
Ja kocham zawsze, niezmiennie i równie silnie każdego z was, czy jest dobrym synem, czy wyrodnym; czy w przyjaźni ze Mną żyje, czy pracuje nad szerzeniem nienawiści i rzuca na Mnie oszczerstwa.
Chcę, aby Moja niewzruszona Miłość była dla was ostoją, oparciem i nadzieją.
Postawiłem przed rodem ludzkim ten pewnik, abyście widzieli Miłość Moją jako latarnię morską w oceanie burz, w jakim żyjecie, i abyście mieli gdzie wracać.
Moja Miłość jest fundamentem stosunków pomiędzy Bogiem a człowiekiem.
Człowiek zaś przychodzi i odchodzi, jest nieufny i podejrzliwy, nie rozumie bowiem Miłości, która wszystko zniesie i wytłumaczy, która kocha - nie dla siebie - a dla człowieka.
Jak ogień nie płonie, by ogrzać siebie, lecz pali się, darząc ciepłem i światłem, tak i Bóg jest płomieniem i blaskiem. Jest Miłością. Nie potrzebuje Jej. Jest Nią.
Paradoksem jest, że Bóg pragnie miłości człowieka. Tak, lecz po to, aby móc go zbawić. Dla niego samego konieczna jest odpowiedź miłości, gdyż Niebo jest życiem w nieustającej wymianie Miłości pomiędzy Stwórcą a stworzeniem, Ojcem a dziećmi.
Dlatego Syn Boży mówił: “Królestwo Niebieskie w was jest". Tylko od człowieka zależy, czy zechce żyć w miłości ze Mną, który ofiarowuję mu - Siebie. Lecz jeśli chce Mnie przyjąć, już na ziemi żyć może ze Mną, Bogiem i Ojcem Swoim.
Do takiego życia we wzajemnej Miłości zapraszam każdego z was.
I nie jest ważne, ile lat człowiek nienawidził Mnie, obywał się beze Mnie, gardził Mną, starał się zniszczyć Moje dzieło lub Moje dzieci. Jeśli nawet do ostatniego dnia, do ostatniej godziny odrzucał Mnie, a wreszcie przejrzał, zapragnął i przyjął - nawet ostatnim krzykiem, oddechem, myślą - jestem szczęśliwy, bo to dziecko moje ocalone jest i żyć będzie.
Nic wam nie pamiętam, zmazuję winy. Przekreślam błędy i rzucam w nieistnienie. Cel został osiągnięty - człowiek będzie szczęśliwy. Otrzyma dom, do którego przeznaczyłem go - wzywając do istnienia.
Dla Mnie nie są ważne wasze winy i błędy, które musicie popełniać, zanim w poszukiwaniu i mozołach, w pomyłkach i bólu znajdziecie Mnie.
Istotne jest, że odnajdujecie Ojca, który oczekuje was, który w miłości płonącej wybiega naprzeciw wam, dźwiga i tuli do serca.
Abyście szli łatwiej i szybciej odnajdywali Mnie, abyście cieszyli się przyjaźnią Moją i szczęśliwie żyli, mówię do was przez wieki i wciąż na nowo wołam; zachęcam, wspomagam.
Nie bójcie się Mnie. Jestem tym, którego serce posiadacie. Jam was powołał do życia. Jesteście Moimi dziećmi. Syn Mój was odkupił i przez Jego Krew możecie stać się czyści zawsze - kiedy tego zapragniecie.
Odrzućcie lęk, zwracając się ku Mnie. Stańcie się znowu jak dzieci: ufni i bezpośredni, pewni, że Ojciec was kocha.
Kiedy człowiek jest pewien, iż jest kochany, staje się sobą prawdziwie, gdyż odrzuca to, co jest w nim zwierzęce: lęk przed zagrożeniem, napięcie czujności, nieufność i podejrzliwość. Wszystkie te cechy wyrobiło w nim środowisko skażonego przezeń świata. Wiele tysięcy lat nieustannego niebezpieczeństwa wyrobiło w rodzie ludzkim instynkt podobny zwierzęcemu, lecz sięgający w głąb duszy, zatruwający ją strachem.
I oto człowiek ów lęk zwierzęcy odnosi do Boga. Jeżeli wierzy Weń, potrafi oskarżać Go również o wszelkie zło świata, zwłaszcza to, które powoduje sam.
Rodzaj człowieczy pogrąża się w nienawiści, odrzuciwszy Prawo Moje: “ABYŚCIE SIĘ WZAJEMNIE MIŁOWALI". Narody grożą sobie, walczą ze sobą; rządy mordują swoich obywateli, napadają na sąsiednie państwa, straszą śmiercią i pracują nad wytworzeniem coraz straszliwych broni do jej zadawania.
Człowiek żyje w lęku coraz większym. Lęk ten wzrastając, staje się totalny, obejmuje Boga.
Jakże mam was wyrwać z obłędnej atmosfery strachu, jeśli nie poprzez Miłość?
A Miłość nie stosuje siły. Miłość zaprasza, wzywa: “Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni jesteście..." i wciąż oczekuje.
Ci, którzy zaufają Miłości Boga, stają się wolni od uwarunkowań swego środowiska. Przestają się lękać i przemienieni - zamiast bronić się przed | światem - wychodzą uzbrojeni w Miłość, mocni w Bogu - naprzeciw światu, aby pomagać, leczyć i ratować braci swoich.
Wtedy rozpoczyna się uzdrawianie świata. Człowiek współpracując z Bogiem, Ojcem Swym, wprowadza Miłość w świat Jej pozbawiony.
Dobrowolna współpraca człowieka - istoty teraz wolnej, wyzwolonej z lęku - jest największą chwałą, jakiej na ziemi dostąpić on może.
A Ja chwałą tą obdarzyć pragnę każdego z was.
W przewidywaniu waszego powrotu ku Mnie obdarzyłem was - od początku waszego istnienia - nieprzeliczonym bogactwem Moich Darów, abyście mieli czym służyć, a więc - obdarzać. W darach tych odnaleźć możecie Moje zaufanie do was. Nadzieję, że jako dzieci Moje zechcecie ich użyć właściwie - darzyć nimi - na podobieństwo Moje, a nie obracać ich wyłącznie na korzyść własną.
Lecz nawet kiedy tak czynicie, nie odbieram wam Darów Moich oczekując, że opamiętacie się, wrócicie do Mnie, a wtedy razem pójdziemy służyć potrzebującym pomocy.
Czy zrozumieliście, jak wielkie jest Moje zaufanie do was? Wydaje się niemożliwe, abym Ja, znający was i przenikający myśli wasze, pomimo to ufał wam, prawda? A jednak miliony ludzi odpowiedziało na Moją miłość i zaufanie, obdarzając Mnie zaufaniem, a wtedy znikał lęk - ów mur pomiędzy Mną a wami - i życie wasze stawało się wolne, swobodne, radosne, choć często trudne, aż do pory spotkania ze Mną w Świętości Mojej, w Domu Moim.
Ja was wychowuję jak matka, cierpliwie, bez pośpiechu, przykładem własnym. Dobra matka wszystko, co dziecku potrzebne, wykonuje sama, później pomaga, uczy i zachęca, ażeby nauczyło się mówić, chodzić, aby stawało się sprawne i samodzielne. Dobra matka pragnie nauczyć dziecko, jak ma być człowiekiem. Uczy je nie dla pomocy - sobie, lecz dla dobra dziecka, gdyż pragnie szczęścia swoich dzieci, pragnie by dziecko dorosło i rozwinęło wszystkie swoje możliwości.
O ileż bardziej Ja, wasz prawdziwy i doskonały Ojciec, pragnę dla was szczęścia, dla osiągnięcia którego stworzyłem was.
Ojcze! czy zechcesz wytłumaczyć nam niepokoje H.K.? Ty znasz stan zdrowia jej Matki? I to drugie pytanie o to, “czy trzeba spowiadać się z lekkiego grzechu, który Tyś już przebaczył, bo czujemy to, zrozumieliśmy swój błąd i w miarę możliwości - naprawiliśmy go?"
- Dobrze, córko, chcę, abyście się do Mnie zwracali, kiedy daję wam taką możliwość. H. (...) musi wiedzieć, że spowiada się nie tylko z winy, którą Ja - jeśli człowiek żałuje - przebaczam natychmiast (a zadośćuczynienie, jeśli możliwe jest, uczynić trzeba, bo tego wymaga Wasze sumienie, aby uzyskać pokój). Lecz jest też stałe i silne postanowienie poprawy: “idź i nie grzesz więcej" mówię wam a Moja siła umacnia was i wspomaga, abyście nie powrócili do swoich win. Do aktu spowiedzi - dodaję Moc Moją - ukryta jest w każdym z sakramentów po to, aby was ratowała, posilała i towarzyszyła wam. Tę wielką Pomoc Moją powinniście wykorzystywać, aby wciąż odnawiała was Łaska i Moc Moja.
- Za zdrowie Matki prosi każde dziecko i to jest normalne. Za każdego, komu czegoś niedostaje, prosić powinniście i nie ustawać, tak, jak o zdrowie córki prosiła niewiasta kananejska. Jeśli Ja daję taką drogę życia, to jest ona najlepsza dla tej osoby i uświęci ją najszybciej i najdoskonalej, gdy zostanie przyjęta. Wy natomiast powinniście towarzyszyć cierpiącym dając im waszą cierpliwość, pogodę, delikatność i czułość, bo jeśli przydarza się to bliskim waszym, dotyczy też was i czasem jest jedynym zadaniem, jakie wam zlecam i waszą drogą do Mnie. Usilne i wytrwałe prośby mogą spowodować, że dam wam to, o co prosicie, zmieniając życie wasze i tego, o którego zdrowie prosicie. Zawsze prośby wasze są skuteczne, gdyż wołają do Mnie o waszej miłości i waszej ufności. I wedle nich wspomagam, lecz nie tak, jak wy chcecie - bo wiem lepiej, co jest wam najbardziej potrzebne - lecz tak, jak Ja uważam za najlepsze. Zewnętrzne objawy choroby nie są tak ważne, jak stan duszy, a tu wysłucham was zawsze, bo chodzi nam (Mnie i wam) o to, co najważniejsze - życie wieczne w szczęściu Mojej obecności. Tak więc przyjmując to, co daję, należy prosić o pomoc, siły lecz i o zdjęcie ciężarów, jeśli taka jest Wola Moja.
Proście przez Miłosierdzie Moje, odwołując się do czynów Moich względem bliźnich waszych, które im uczyniłem (Pismo Święte) i pozostawiając decyzję Mnie. Proście też, aby wstawiała się za wami Matka Moja i Jej oddawajcie orędownictwo w tej sprawie nie ustając w staraniach.
Chcesz, abym wytłumaczył Ci tajemnicę waszej wolności i waszego zawierzenia Mi?
- Wyjaśniłem już, jak bardzo Moje zaufanie do was wyprzedza wasze. I w tym wychodzę wam naprzeciw i uczę was.
Stwórca zapragnął wejść w przymierze ze stworzeniem swoim i dlatego obdarzył je wolnością. Bo tam tylko przymierze jest możliwe, gdzie mieszka wolność. Ja jestem Wolnością i tego samego pragnę dla was. W wolności waszej rozmawiam z każdym z was. Nie wabię was, nie obiecuję, nie przymuszam. Ja tylko kocham.
Kto spragniony jest Miłości - znajdzie ją we Mnie.
Więc kto z was zechce Mnie - posiądzie Mnie, ponieważ to Ja oczekuję was; Ja - kocham; Ja - pragnę waszego szczęścia.
Na wolne wezwanie wasze - przybywam z pośpiechem. Miłość pragnie być przy ukochanym. Matka - przy dziecku. Przyjaciel - przy przyjacielu.
Lecz Ja - jestem niezmienny w upodobaniu Moim. Wy - chwiejni i zmienni, niestali i niewierni. Jakże uwierzyć mam waszej miłości? W jednej chwili wzywacie Mnie, w drugiej odtrącacie, uciekacie ode Mnie, narzekacie...
- Cóż więc jest miarą waszej miłości rzeczywistej?
Czas, w jakim trwacie przy Mnie. A co jest waszym trwaniem? POSTAWA ZAUFANIA. Nie modlitwa wykrojona z doby waszego życia - oddana Mi - a modlitwa życia ze Mną.
Prawda, że to jest takie proste?...
To, co Ja wam daję, dostępne jest dla każdego z was, dostępniejsze jednak dla pokornych i żyjących w prawdzie.
Kto wie, że w oczach Moich mały jest i grzeszny, słaby i niewytrwały, ten liczy na Moją Moc, Świętość i wierną Miłość, bardziej niż ten, kto uznaje się wielkim, mądrym i silnym.
Kto pojmie całą głębię własnej słabości, ten dopiero w zupełności polega na pełnej Miłosierdzia Mocy, którą wam daję zawsze i bez ograniczeń. Dlatego nie odbieram wam słabości waszej, lecz na niej buduję Moją Chwałę w was. Im mniej bowiem zaufania do własnych możliwości żyje w was, tym więcej zawierzenia we Mnie u tych, którzy kochają Mnie, szukają i pragną przyjaźni Mojej. Właśnie do was mówię te słowa; wam daję pomoc Moją. Nie ma przecież wśród was “dobrych" i “świętych". Istnieją ci, co widzą słabość swoją i ludzie “ślepi" na nią, ufni w swoją moc. Ten tylko żyć może w świetle, kto ma oczy zdrowe. Jeśli oczy waszej duszy widzą grzech wszechobecny w świecie waszym, wspólnotę ludzkiej słabości, którą podzielacie wszyscy, widzą też nieskończoną Miłość Moją podtrzymującą wasz świat, Miłującą was - pomimo wszystko. Dlatego przystoi wam wdzięczność wielka za Dar Miłości Mojej, Objawionej wam przez Jezusa Chrystusa, Słowo Moje, ofiarowane wam i za was a nie - trwoga, wstyd i bunt.
- Czy Miłość tak objawiona nie zasługuje na zaufanie? Cóż więc przeszkadza wam w zawierzeniu Mnie?
- Powiedziałam to, co zobaczyłam w duszy.
- Mówisz słusznie, jesteście jak stojąca woda, zatęchła, pełna mułu i gęsta od butwiejących roślin. Nie przepływa przez was żywy nurt Miłości, który oczyściłby te błotniste, gnijące wody. Nie ma w was życia - póki jesteście zdani na siebie samych. Bo życie - to Miłość. Ona może oczyścić zabagnione dno stawów, przebić się do rzeki Mego nurtu, spłukać cały brud i żyć ze Mną w Moim Oceanie Miłości.
Mówisz: “Jakże to zrobię, skoro miłości nie mam?"
Wszak jestem Ja - twoja Moc i Ocalenie, Ja to wykonam Sam - w każdej duszy, która Mi powie - “przyjdź i żyj ze mną".
Nie macie żadnej mocy, lecz macie siłę powiedzieć: “chcę", macie wolę. Jeżeli - wolni - wołacie Mnie - bo chcecie Mnie - przybywam i działam z właściwą Mi Mocą.
Ja was uzdatniam do życia, oczyszczam i uświęcam - jeżeli chcecie.
Tak źle się czułam, że powiedziałam o tym Ojcu (bo Bóg, Pan nasz pragnie, by tak zwracać się do niego).
“Ojcze! Wśród swoich dzieci nie masz z pewnością bardziej słabego... Z tym wszystkim, taka, jaka jestem, chronię się pod Twoje Skrzydła i z całą moją grzesznością robię już tylko to, co mogę - piszę, Ojcze, to co mówisz mi; na więcej mnie nie stać. Wybacz mi!"
Pan odpowiedział zadziwiająco łagodnie: “Córeczko Moja! Tak właśnie trzeba. Uciekaj się do Mnie, a troskę o siebie - Mnie pozostaw. Służ mi - sobą - na tyle, na ile cię stać - nic więcej. Ja wiem, jak słaba jesteś. Kiedy pomimo to pragniesz rozmawiać ze Mną, zapisywać moje wskazania dla was, wiem, że robisz to z miłości do Mnie i do tych, dla których słowa Moje staną się pożywieniem. Cieszę się wtedy twoim wytrwałym ponawianiem wysiłków. Droższe Mi ono niż starania ludzi silnych, zdrowych i wytrzymałych. Ty dajesz Mi, dziecko, swoje słabe siły z niedostatku twego. To dla Mnie wielki dar i wtedy uszczęśliwiasz Ojca swego..."
- Powiedziałam wstrząśnięta: “Ojcze! Jesteś za dobry".
- Nie jestem “za dobry" - dla was. Przeznaczyłem was do życia ze Mną, który jestem Miłością nieogarnioną; uzdolniłem was do pogrążenia się w Niej. Nic, co ograniczone, małe i niepełne - nie zaspokoi was. Wciąż głodni jesteście i spragnieni. Dlatego daję wam życiodajny deszcz Moich łask. Tym zaś, których dopuściłem, by rośli na pustyni, jak ty, jest on niezbędny. Dlatego darzę was i będę darzył w miarę waszego wzrostu - coraz obficiej. Nie wiecie bowiem, że kto spotkał Miłość Moją w kroplach, będzie Jej pragnął i nie nasyci się inaczej, jak dotarłszy do źródła Życia, do Mnie Samego, wtedy, gdy zanurzy się w Życiu Bożym, w Miłości.
- Mówiłem o woli, podstawowym Moim darze dla was, którego zazdroszczą wam aniołowie Moi.
Tylko byt wolny wybierać może. Jakże nieograniczoną miarę wolności dałem wam, że wybierać możecie pomiędzy szczęściem nieskończonym a wiekuistą agonią? Pomiędzy życiem w wieczystym przymierzu ze Swym Ojcem i Stwórcą a trwaniem w ciemnościach buntu, nienawiści i zaprzeczenia prawdzie waszego istnienia.
Od was samych zależy, co wybierzecie: Życie wieczne - czy śmierć?
Odpowiedzią waszą jest czas życia na ziemi.
Ono mówi Mi - “chcę" lub mówi “nie", “nie potrzebuję Cię", “gardzę ofiarą Jezusa", “odrzucam Miłość Twoją", “odrzucam zależność moją". Znam was, dzieci moje, znam głębinę waszych serc, pychę waszą. Słowa nic dla Mnie nie znaczą, jeśli serce wasze mówi inaczej. Czas - przestrzeń życia waszego - odpowiada Mi, czy trwacie przy Mnie, czy powracacie do Mnie, czy też odchodzicie coraz dalej. Lecz posłuchajcie Mnie, dzieci: Ja jestem Ojcem. Nie patrzę na was jak na obiekty eksperymentu, zimny i obojętny, jakim lubi przedstawiać Mnie ojciec kłamstwa, nieprzyjaciel wasz.
Ja z wami współpracuję - Moimi środkami, Moją mocą; Wolą Moją jest wspomagać was, nieść wam światło, dawać siły, podtrzymanie i ratunek.
Tym bardziej zaś pomagam, im słabsi jesteście i nie ma człowieka tak nędznego, który by przy Mojej pomocy nie mógł osiągnąć nieba.
W wielu przypowieściach Syn Mój objawił to wam, a życiem swym dopełnił. Towarzysz ukrzyżowania - człowiek grzeszny - w ostatniej godzinie życia zawołał “chcę" i wszedł do Królestwa Niebieskiego, a za nim jemu podobni od wieków powracają ku Ojcu swemu, bowiem prawem człowieka jest wybór. Reszta - Moim jest darem na miarę Mojej do was Miłości, na miarę - nieskończoności Darzącej, Mnie Samego.
Pytasz Mnie, co oznacza dla Mnie - “Przymierze"? Ponieważ zawrzeć pragnę przymierze z Narodem twoim teraz, jak niegdyś zawarłem je z Abrahamem, z Izraelem, a Syn Mój na Krzyżu ogłosił je całemu rodowi człowieczemu - wyjaśnię ci, czym ono jest:
Przymierze zawrzeć może tylko byt wolny, dlatego tę wolność wyboru ofiarowałem wam. I oto Ja, Pan Nieskończoności, wieczyście niezmienny w Miłości Swojej, daję wam, bytom przeze Mnie powołanym do istnienia, bytom ode Mnie całkowicie zależnym - daję wam wolność, abyście mogli stać się partnerami Moimi. Abyście w pełni wolności zawrzeć mogli - jeśli zechcecie - przymierze ze Mną. Wolni z Wolnym - wedle woli waszej.
Syn Mój przybył, by Swoją Krwią oczyścić was w oczach Moich, przysposobić was, nauczyć, oświecić i czyni to nieustannie, a w każdym pokoleniu zrywają się ludzie - dzieci moje - wołając “chcę", “pragnę żyć z Tobą, Ojcze, w przyjaźni i pokoju".
Przymierze - to przyjaźń, to wspólne działanie w poszanowaniu wzajemnym, w zaufaniu, w miłości.
Dwa tysiące lat od ogłoszenia Jezusowego Wezwania do miłości - nazywacie Okresem Nowego Przymierza. Lecz do zawarcia przymierza potrzeba decyzji obu stron. Ja jestem niezmienny w woli Mojej. Com postanowił - postanowiłem!
Lecz wy? Wy przychodzicie pojedynczo, grupkami, a ludzkość liczy miliardy wolnych istnień, z których każdy wezwany jest, kochany i gorąco oczekiwany przeze Mnie. Czy nie pora już, aby odpowiedziały Mi całe narody?
Myślałaś - “przymierze ma na celu dobro obu stron, a w przypadku przymierza Boga z ludźmi - oni tylko korzystają. Bogu przymierze z nami nie jest potrzebne".
Zapominasz, że nie jest to tylko sprawa pomiędzy Stwórcą a stworzeniem - a pomiędzy Ojcem a dziećmi Jego!
Ojciec dzieci swoje kocha, więc zależy mu na nich. Mnie na was zależy, dzieci. Pragnę waszego szczęścia, więc dałem wam ziemię Moją, abyście posiadali coś własnego. Dałem wam wolność, abyście swobodnie czynili ją sobie poddaną - wedle własnej woli i rozumu. Zaufałem wam.
Lecz przyszedł nieprzyjaciel i posiał kąkol. Wróg wasz potężny jest i przebiegły. Niszczy wasze sumienia, podważa zaufanie, zniewala rozum. Sami nie dacie sobie rady, bo nie znacie go ani widzicie.
Dlatego Ojciec Wasz występuje w waszej obronie. On, Niezwyciężony, proponuje wam przymierze - przeciw waszemu nieprzyjacielowi.
Bóg Jest wieczny - przymierze z Nim trwa na wieki.
Bóg Jest niezmienny - przymierze z Nim zawarte przez Niego zerwane nie będzie.
Bóg Jest niezwyciężony - kto z Nim się sprzymierzy, zostanie zwycięzcą.
Bóg Jest Miłością - kto z Nim obcuje, objęty zostanie Miłością.
Bóg Jest Miłością darzącą - kto zawrze przyjaźń ze Mną, przez tego wyleję morze łask Moich - dla wspólnego dobra waszego.
Jestem wierny - dzielę się nieskończonymi bogactwami moimi z przyjaciółmi mymi tu i w wieczności, w Królestwie Moim. Serce Moje im otwieram, aby czerpali, czego im potrzeba; wysłuchuję ich próśb, chronię i bronię przed zasadzkami nieprzyjaciela. Żyję wśród nich.
Przymierze zawieram z wami - Ja, WOLNY - z bytami obdarzonymi wolnością.
Jak równy z równymi z wami rozmawiam. Lecz pamiętajcie:
Ja - jestem Ojcem, wy - dziećmi moimi.
Ja - wszystko posiadam i wam ofiarowuję, wy przyjmujecie.
Ja - pragnę służyć wam Mocą Moją, wy wyrażacie zgodę na Moją pomoc.
Działaniem Moim jest MIŁOWANIE. Wy sprzymierzając się ze Mną, miejcie wolę kochania, przebaczania, darzenia - wtedy Ja reszty dokonam.
Przymierze ze Mną jest proste - znacie Naturę Moją i wiecie, jak postępuję z wami. Jeśli zapragniecie naśladować Mnie i ze Mną iść przez świat - zostanie ono zawarte i “bramy piekielne nie przemogą go".
Wciąż oczekuję odpowiedzi waszej - Ja, Ojciec zatroskany o szczęście dzieci swoich.
Teraz Ja zapytam cię, dziecko - jak możliwa jest przyjaźń bez ufności? Niemożliwa, prawda?
Przyjacielowi ufa się, polega na nim, liczy na niego jak na siebie samego, dzieli z nim pragnienia, zamiary i współpracuje w ich realizacji.
Takim przyjacielem jest Bóg dla tego, kto Go wybiera i pragnie z Nim iść.
Czy Bóg krępuje waszą wolność? Czy swoją przyjaźń narzuca?
Czy ciąży nad wami? Przemocą wam narzuca plany Swoje?
Pomyślałam o braku miłości, dobroci i wielu błędach w Kościele. Pan to wyliczanie przerwał:
- Myśl teraz o Jezusie Chrystusie, Panu twoim, Zbawcy i Przyjacielu, nie o Kościele Jego, który jest wciąż w budowie, a tworzą go ludzie - tacy jak ty. Czyś nigdy nie zraniła czyjejś dumy, czyjegoś serca? Czy nie popełniasz błędów? Czy zawsze ukazujesz ludziom twarz miłości i miłosierdzia? Czyś ciągłe równie gorliwa, radosna, szczęśliwa? A przecież niczego ci nie brak, skoro masz Miłość Moją? Więc jeśli jesteś bez winy, rzuć kamieniem na wspólne dzieło wasze.
Syn Boży jest kamieniem węgielnym Kościoła, który powstał z Jego Ofiary; Ofiarę tę kontynuuje On przez wieki. Jezus Chrystus podtrzymuje Kościół swój, ratuje, wciąż oczyszcza i naprawia. Nie dozwala mu zginąć i w każdym pokoleniu pobudza ludzi dobrej woli, aby z Nim pracowali.
Dlatego Kościół Boży stoi i nigdy zniszczony nie będzie. Lecz w jego niedoskonałości i błędach najlepiej poznać można, jak wielka jest wolność wasza i swoboda w działaniu, w czynieniu nawet zła. Bóg, bowiem przyjmuje was takimi, jakimi jesteście, żyjąc we wspólnocie grzechu. Dopiero przy Jego pomocy możecie wydźwignąć się i stać się wolni. I to nie od razu, a po wielu latach mozołu i upadków.
Lecz Jezus ufa wam, wierzy w waszą dobrą wolę, w wasze trudne poszukiwanie sensu i celu życia, w wasz szacunek dla prawdy, miłość do piękna, dobra i bliźnich, których chcielibyście obdzielić tym, co sami zyskujecie.
Bóg ufa wam, bo jest w was ukryte podobieństwo do Ojca, bo z Jego miłości powstaliście, by żyć. Z Niego jesteście wszyscy.
Dlatego Bóg jest cierpliwy. Wciąż oczekuje was, a szukającym podaje dłoń, lecz nic nie narzuca, nie wymaga, nie rozkazuje.
Bóg - kocha was.
A miłość jest twórcza.
Jest w was ukryte podobieństwo do Ojca, które przejawia się w twórczości. To przemożne dążenie do porządkowania, organizowania, ulepszania, uszlachetniania waszego otoczenia, świata, w którym życie przejawia się w każdym z was wedle jego sposobu miłowania.
Rodzaj ludzki otrzymał tę piękną, pełną bogactw planetę i z tej dzierżawy u końca czasów rozliczony będzie. Każdy człowiek miłując włącza się w wielkie dzieło odbudowy ładu i harmonii na ziemi i w miarę, jak w sobie samym powraca do postawy synowskiej - postawy ufnej przyjaźni, szczerości i miłości względem Ojca - wciąż oczekującego z miłością, przywraca przymierze pomiędzy ludzkością a Bogiem.
- W każdym z was, osobiście, zawiązuje się przyjaźń ze Mną.
Każdy z was, ukochane dzieci Moje, przyczynić się może do uświęcenia świata.
Im kto bardziej liczy na Mnie i polega na Mnie, tym więcej korzysta z nieskończonej mnogości Mojego bogactwa. A jest ono dla was otwarte.
Ja was zapraszam - bierzcie i rozdawajcie; pragnę, by Dobro Moje rozlewało się szeroko pośród was; pragnę was darzyć i czynię to w każdej sekundzie waszego życia - dlatego żyjecie - lecz tak bardzo tęsknię do waszego udziału. Chcę, byśmy działali wspólnie.
Ofiarowuję wam pertnerstwo - przyjaźń i współdziałanie.
Nie dla swojej korzyści to czynię, a dla zwielokrotnienia waszego szczęścia. Znam was, jakimi jesteście i jakimi będziecie w Królestwie Moim.
Pragnę dla was wiecznej chwały - szlachetnej dumy z godności Dzieci Bożych. A dzieci naśladują Ojca, są doń podobne.
W darzeniu jest wasze podobieństwo, lecz wasze siły są tak słabe, a zło tak wzrosło w potęgę i tak wiele oddaliście mu już miejsca na ziemi. Jakże poradzicie z nim sobie, skoro ledwie rozpoznajecie je po jego przejawach?...
Dlatego Ja - Pan Wszechmocny wszelkiego istnienia przychodzę do was przebrany, w szacie żebraczej i proszę:
- Pozwólcie sobie dopomóc.
A wy w wolności waszej możecie odpowiedzieć Mi - “tak" lub “nie".
Odrzucony nie odchodzę, bo cóż by się wtedy z wami stało, dzieci? Lecz czekam. Pod drzwiami waszego serca oczekuję na zaproszenie, pukam nieśmiało i ponawiam prośby z nadzieją, że może teraz odmieni się wasze usposobienie, może dzisiaj zaprosicie Mnie, może jutro, może w ostatniej waszej godzinie...
Jeśli wesele w domu waszym zagłusza Moje stukanie - czekam, aż stanie się cicho. Być może wtedy, gdy minie radość, w cierpieniu, zgryzocie, ubóstwie, chorobie lub w samotności zapragniecie Mnie - abym was pocieszył, nakarmił, okrył, uzdrowił... Pod tyloma drzwiami wciąż czekam jak żebrak z Moim nieprzebranym, niezniszczalnym bogactwem, które przychodzę ofiarować wam.
I wciąż oczekują pomocy biedni bracia wasi, którym poprzez wasze “nie" nie dostanie się chleb im należny - Mój Chleb i woda żywa - Moja woda, i miłość - Moja i wasza, którą wasze ręce mogłyby - gdyby zechciały - rozdawać zgłodniałym i zrozpaczonym.
Lecz wolność wyboru dałem wam i tego daru nie cofnę; wciąż oczekuję.
Jeśli któregoś dnia odczujecie brak miłości, przyjaźni, brak celu i sensu życia, jeśli serce wasze wezwie Mnie, wtedy przybędę z pośpiechem. I gdy usłyszę słowo “chcę", “chcę z Tobą być", “tak" - odzyskam syna!
Syn marnotrawny wraca nie do bogactw ojca, lecz do miłości ojca. Do jego sprawiedliwości i dobroci. Mówiąc “chcę być z Tobą", wracacie do Mnie od zła, niesprawiedliwości i zbrodni świata, a Ja was obronię. Kto na Mnie liczy - na opoce buduje dom swój.
Dla Mnie nie ma znaczenia, kiedy odzyskam syna, aby tylko uratowany od śmierci został, aby żył. I każdym powracającym do Mnie cieszę się nieskończoną radością i każdy drogi Mi jest i równie oczekiwany, równie kochany, bo Ja nie umiem kochać mało. Jestem Miłością.
Lecz dla was, dzieci, ważne jest, od kiedy zacznie się dla was czas wspólnej drogi, czas przymierza.
Ręce wasze stworzyłem do darzenia - nie do zagarniania, a serca wasze do miłowania - nie do nienawiści.
Kiedy idziemy razem, Ja, wasz Przewodnik, wasz Przyjaciel, nie dopuszczę, abyście zbłądzili. Droga wasza stanie się prosta.
Zapalę wam Światło Mądrości Mojej. W nim jasno odróżniać będziecie dobro od zła.
Ja jestem Prawdą; kto przy Mnie idzie - szybko i pewnie dojdzie do celu; sam go wprowadzę do Mego domu.
Ale nikt z was nie żyje samotnie. Świat dookoła was jęczy i płacze, wije się z bólu, lecz w ślepocie swojej nie znajduje wyjścia. Jakże mu trzeba pomocy... Niewidzacy - ślepemu nie pomoże, lecz ten, kto widzi, może wyprowadzić z zagrożenia tysiące ociemniałych.
Ja jestem Światłem świata; kto ze Mną idzie, widzi nie tylko zabłąkanych, nieszczęśliwych i ślepych - widzi też środki ratunku, bo Ja mu je wskażę i nauczę, jak ich używać.
Ja Sam pracuję z Przyjaciółmi mymi, a Moje działanie jest skuteczne; niesie dobro i radość; buduje - nie zaś niszczy. Kto ze Mną idzie, niesie światu pomoc prawdziwie pożyteczną. Uszlachetnia materię świata i przywraca mu pierwotną wspaniałość, harmonię i pokój.
Moje dzieła są darami Miłości. Nie plami ich krew ni gwałt. Przyjaciele Moi dobrowolnie współpracują ze Mną w zrozumieniu Moich pragnień i Mojej troski o biedny, cierpiący świat.
Tak, jak Ja ich rozumiem, oni pojmują ból Mego serca i pragną dać Mi pociechę i miłość swoją okazać.
Czynienie dobra jest świadectwem Mojej miłości, jest tak samo dowodem miłości waszej - do Mnie, żyjącego w bliźnich waszych, we wszystkim, co potrzebuje pomocy, opieki, obrony; a teraz cały wasz glob jest zagrożony.
Jak możecie Mi okazać miłość waszą? Wszak wszystko jest Moje, nie brak Mi niczego - niczego poza zawierzeniem waszym, ufnością waszą, współpracą waszą ze Mną...
Zobaczcie, dzieci, w historii waszej tyle jest krwi, nienawiści, łez i tyle zmarnotrawionych sił, bezskutecznych wysiłków, próżnej nadziei i tak wiele cierpienia, pomyłek i błędów. A przecież życie wasze może przebiegać w szczęściu.
Kiedy mówicie: “Bądź wola Twoja, jako w niebie tak i na ziemi", “przyjdź Królestwo Twoje" - jak Jezus was nauczył - wyznajecie pragnienie powrotu do Praw Moich; czy za słowami nie powinny iść czyny?
Królestwo Moje może objąć ziemię. Syn Mój wskazał wam, że macie prawo prosić o to i oczekiwać spełnienia obietnicy.
Królestwo Moje zapanuje tam, gdzie będzie szanowana i realizowana Wola Moja tak, jak święta jest ona w niebie. Wolę Moją znacie.
Jezus potwierdził ją swoim życiem, słowami, czynami aż do ofiarnej śmierci - za was. Miłował was aż do śmierci krzyżowej.
A wy, dzieci? Czy się miłujecie? Czy działania wasze, zamiary, słowa i myśli wypływają z miłości?...
Wolą Moją jest, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja miłuję was.
Waszą wolą możecie przyjąć Wolę Boga lub - odrzucić ją.
Powiecie, że to trudne, że to w waszych czasach niemożliwe... Że chcielibyście kochać bliźnich waszych, ale nie potraficie. To prawda, sami nie potraficie, lecz Ja stoję przy was i Moją nieogarnioną Miłością pragnę was obdarzyć, bo powstaliście z miłości i do życia w miłości przeznaczeni jesteście.
Miłość Moja jest dziedzictwem waszym. Tylko zechciejcie ją przyjąć i posługiwać się nią.
Miłość Moja to nie emocje, tym bardziej nie - pożądanie; to wola darzenia dobrem.
Ja - jestem udzielaniem się, darzeniem, miłowaniem.
Wy - możecie w sobie wzbudzić, jeśli zechcecie, silną i zdecydowaną wolę darzenia bliźnich waszych.
Wtedy, w tej woli, jednoczycie się ze Mną i Natura Moja - Miłość może się wam udzielić.
Mówiłem wam, dzieci, o Moim stosunku do was, o Mojej Miłości do was i o waszej odpowiedzi. Co dzieje się, kiedy odpowiadacie Mi - “tak", “Ojcze, oto jestem", “chcę słuchać Cię i spełnić Wolę Twoją"?...
Wtedy obejmuję was Moją specjalną troską, rozpoczynam nauczanie tak, jak Matka uczy ukochane swoje dzieciątko. Bo każdy z was na początku Naszej wspólnej drogi jest niemowlęciem na rękach Moich, chociażby w świecie czczony był i cieszył się podziwem ludzkim.
Bowiem Ja, dzieci, przygotowuję was do istnienia w Moim Królestwie Duchowym, Królestwie żyjącym w Miłości tak, jak wy żyjecie w tlenie. Ten, kto nie zna Miłości, nie może w nim żyć - podobnie jak wy zginęlibyście bez powietrza.
Wola wasza mówi Mi - “tak", bo rozum wasz stwierdził, że jestem Największym Dobrem świata, ale jeszcze mało Mnie znacie. Wydaję się wam daleki, groźny, wymagający. Lękacie się Mojego gniewu i kary. Skutki znieprawienia świata: krzywdę, niesprawiedliwość, choroby, cierpienie i śmierć przypisujecie Mnie i trudno wtedy przychodzi wam zaufanie.
Rozumiem was, dlatego jestem nieskończenie cierpliwy. Nie zrażam się waszymi zdradami (a każdy grzech oddaje was w służbę nieprzyjaciela waszego, który może się wami posłużyć na szkodę waszą i braci waszych).
Wiem, że niejeden raz odejdziecie ode Mnie - jeśli nie czynem, to pożądaniem lub słowem. Wiadomo, że w okresie niemowlęctwa dziecko się brudzi, to naturalne i któraż matka karciłaby je za to.
Moja nauka jest cicha i delikatna; pragnę, abyście pojęli, jak drodzy Mi jesteście, jak troszczę się o was, jak wam pomagam, jak stoję na straży waszej wolności.
W tym pierwszym okresie nauki pragnę tylko jednego - abyście pokochali Mnie jak dziecko kocha matkę swoją, od której zależy. Dziecko nie rozumuje, tym bardziej nie wątpi, że otrzyma wszystko, co potrzebne mu do życia, we właściwym czasie. Zanim dziecko świadomie pokocha ojca i matkę swoją, wie, że jest kochane. Tak bardzo kochane, że nawet wybryki i psoty uchodzą mu bezkarnie. Miłość rodziców jest tak silna, że czyni ich niezdolnymi do ukarania dziecka tak, jak na to zasługuje.
Ja Jestem Ojcem i Matką waszą.
Nie karzę was, a czekam cierpliwie, aż zrozumiecie, co jest dobrem, a co złem. Dopuszczam, by wasze pomyłki i błędy same was karały. Byście mogli przekonać się, doświadczając bólu i krzywdy, że chciwość, pożądliwość oczu i ciała, wynoszenie się nad innymi i szkodzenie im - nie jest drogę właściwą. Ale nie milczę. Raz powiedziałem Słowo Moje, a Ono trwa i przez wieczność zachowuje Moc swoją. Matka nie patrzy w milczeniu na błędy dziecka - ostrzega, gani, wskazuje, co jest dobrem, co złem.
Dałem Słowo Prawdy dla świata, aby go wyprowadziło z ciemności niewoli. Dlatego mówię do was przez Pismo Moje, przez nauczanie Mojego Kościoła, poprzez ludzi, wydarzenia, poprzez wszystko, co organizm wasz odbiera zmysłami, rozumem, wolą.
Nie ma chwili, w której bym was nie uczył, lecz nie od razu spostrzegacie to, a przecież nadejdzie czas, kiedy zobaczycie Mnie działającego we wszystkim i zawsze obecnego w ojcowskiej Miłości Mojej.
Na początku nauczania Mego pragnę, abyście pojęli, że nie jesteście sierotami, że macie Ojca, który was kocha.
Dziecko potrzebuje miłości i Ja ją wam daję. Chcę, ażeby rosła w was pewność, że jesteście kochani zawsze jednakowo bezgranicznie bez względu na to, co robicie, w jakim źle zanurzeni jesteście. Wtedy tym bardziej troszczę się o was, bo chorzy jesteście i większej pomocy wam trzeba.
Otwórzcie oczy i uszy na działanie Moje. Nie jestem wam podobny. To w was ukryte jest podobieństwo do Mnie, Który jestem Miłością. Upodabniacie Mnie - do siebie, a to wy macie odszukać w sobie i odsłonić przed światem blask ukrytego w was pokrewieństwa - zdolności miłowania.
Wciąż przykładacie do Mnie swoje miary. Chcecie wyobrazić Mnie sobie i robicie błąd, który utrudnia wam drogę ku Mnie, a może też ją zagrodzić.
Jak szklanka wody może wyobrazić sobie ocean? Jako 10 szklanek? tysiąc? dziesięć tysięcy?...
Nie jestem taki, jak wy. Nie jestem “większy", “lepszy", “mądrzejszy"
- Jestem nieskończonością Miłości, bezmiarem dobra, pięknością samą w sobie. Jestem miłosierdziem nieograniczonym, wieczyście darzącym. Jestem Tym, Który Jest. Wszystko, co nie jest Mną - istnieje ze mnie, przeze Mnie, z Mojej sprawczej Miłości, która daje życie i podtrzymuje je.
Zamysły Moje są niezmienne. Miłość Moja powołała rodzaj ludzki do istnienia, a istnienie dałem wam po to, abyście byli szczęśliwi. Dlatego dbam i zabiegam o szczęście wasze.
Wysoką godnością was obdarowałem - prawem do życia w wiecznej Miłości ze Mną, Stwórcą waszym. Stosownie do godności tej nadałem wam prawo wyboru, gdyż jestem Bogiem wolnych bytów, nie zaś niewolników, a wy przez dobrowolne przyjęcie grzechu zaćmiliście światło waszej duszy i już nie widzicie Mnie jasno.
Życie wasze stało się poszukiwaniem w ciemnościach. Wciąż tęsknicie za Mną, gdyż we Mnie tylko znajdziecie dopełnienie i szczęście spoczynku w Miłości Mojej.
Błądzicie i nieszczęśliwi jesteście, bo to, co za “szczęście" uważacie, za czym gonicie, tracąc siły, a często i człowieczą godność waszą - rozpływa się wam w dłoni, przecieka, przemija i znów jesteście puści i głodni.
Dlatego uczyłem was i prowadziłem, a wreszcie Słowo Moje stanęło wśród was, Miłosierdzie Moje odkupiło was. Syn Mój stał się człowiekiem, pośrednikiem pomiędzy Mną a wami, bratem waszym i Jego Krew zmywa z was ślepotę grzechu - jeżeli chcecie tego...
Ku pomocy wam założyłem gmach Nowego Przymierza, który wciąż wzrasta; rośnie każdym z was. Służę wam w Kościele Moim, daję wam tysiączne dowody Miłości i ciągle przebaczam wam - cokolwiek uczynicie - jeżeli zapragniecie przebaczenia...
Rozważcie Miłość Moją, w której żyjecie, jakże często walcząc z Nią i nienawidząc Jej.
Gardzicie Nią i chcecie się obyć bez Niej, a przecież jest Ona naturalnym środowiskiem waszych dusz. Istniejecie dlatego, że wciąż kocham was i - zapewniam was - Miłość Moja nigdy nie ustanie.
Czy dlatego nie istnieje słońce, że ślepe oczy go nie widzą? Lecz i ono przeminie. Miliony słońc rozbłyskują, gasną i przemijają, a tylko Miłość Moja nigdy nie przeminie.
Jaki grzech, jaka zbrodnia ludzka mogłaby umniejszyć Miłość Moją?
Uwierzcie Mi, dzieci; daję wam jedyną pewność świata waszego i wszystkich światów Moich. Pewność, że JESTEŚCIE KOCHANI!
Na Niej opierajcie się, na Niej budujcie. Jej powierzajcie się z ufnością, bo Miłość Moja was nie skrzywdzi.
Nie jestem taki, jak wy. Waszego zaufania nie zawiodę. Wolności nie skrępuję, oddania się waszego nie odrzucę, przyjaźni nie zdradzę, bo Mnie o wasze dobro chodzi, dzieci Moje, biedne, słabe i schorowane.
Dzieci, powiedzieć wam chcę, że będziecie ze Mną. Nie dla waszej urody, świetności, wartości waszych dzieł, waszych cnót i dobrych uczynków, lecz - że Ja tego chcę! Stworzyłem was do szczęścia i zrobię wszystko, abyście szczęście osiągnęli - jeżeli pozwolicie Mi na to.
Nie ma zbrodni, której Ja nie chciałbym wam przebaczyć, bo zbrodnie wasze przede wszystkim wam szkodzą, was samych niszczą i upodlają, są najgorszym z nieszczęść waszych. Syn marnotrawny sam wybrał swój los, a jednak jadał wreszcie z pogardzanymi przezeń zwierzętami. Ten, kto grzeszy - upodla godność swoją, godność nieskończoną Dziecka Bożego. Czyż może być hańba większa i większy wstyd? Grzech jest waszą tragedią.
Dla Mnie jesteście wtedy jak dzieci chore, tak chore, że na wpół umarłe. Kto żyje w zbrodni, nie żałując jej, a nawet korzyści z niej czerpiąc - jest w oczach Moich jak człowiek w letargu, umarły dla Domu Mojego. Tylko Ja mogę go wskrzesić.
A przecież Ja dar wskrzeszania z martwych złożyłem w wasze ręce, w ręce kapłanów Mojego Kościoła. Sakramentalny dar ożywiania dusz służy wam, bo kiedy grzesznik mówi Mi: “żałuję, pragnę porzucić złe czyny moje, zawiniłem Ojcze w oczach Twoich", Serce Moje rozpala się i poprzez sługę mego zmazuję winy i podnoszę ku sobie żałującego, a radość Moja nasyca go i wspomaga.
Dałem wam Dar powrotu do Mnie nawet z dna waszych najnikczemniejszych uczynków - zawsze, kiedy zechcecie.
Ja waszych upadków nie liczę. Owszem, dopuszczam nawet, abyście nakarmiwszy się ohydą zła, zaznawszy goryczy i wstydu nędzy waszej, wyzbyli się pychy i umieli zobaczyć się w prawdzie waszego stanu.
Stan człowieczy to sama słabość, miałkość dobrych zamiarów, stała gotowość do grzechu: ślepota oczu, głuchota uszu, serce zawistne, pełne złości i złych zamiarów, stopy leniwe w służbie, ręce wyciągnięte, by odbierać innym, chwytać bez końca i zagarniać ku sobie, brzuch nienasycony i myśli żądz pełne. Oto kondycja człowiecza...
Nie takich was mieć pragnąłem, lecz wy zechcieliście korzystać swobodnie z wolności waszej. I poparł was w tym pragnieniu ojciec kłamstwa - potężniejszy od was - wasz wróg - dla własnej korzyści. I tak, sądząc się wolnymi, staliście się niewolnikami okrutnego ducha.
Lecz Ja wyzwoliłem was i dałem wam Dar niezliczonych powrotów do Mnie.
Zastanówcie się, dzieci, czyliż nie bezgranicznie was miłuję?...
Ja was nie dzielę, dzieci, na dobrych i złych, niewierzących i wierzących, katolików i wyznawców buddyzmu, “czarnych", “żółtych" czy “białych". Wszystkich was pragnę uszczęśliwić, wszystkich mieć w Domu Moim.
Ten jest najbliżej mnie, który w każdym człowieku (niezależnie od różnic) widzi brata, bowiem na braci sobie wzajem was przeznaczyłem. Dlatego nie ten, kto woła “Panie, Panie", a ludziom złorzeczy, krzywdzi ich, poniża, segreguje i skłóca, lecz ten, który miłuje ich, chociażby nigdy o Mnie nie słyszał, jest prawdziwie Synem Moim. Do niego przyznam się, a od obłudników odwrócę.
Bo miłość wasza wyraża się w czynieniu dobra - wedle waszej możności - tym, którym uczynić dobro możecie: waszej rodzinie, otoczeniu, przyjaciołom, współpracownikom, podwładnym, uczniom, pomocnikom. Ale to nie wszystko. Każdy z was potrafi odpłacić miłością za miłość, bo cieszy go, że jest kochany. To dopiero początki nauki kochania.
Moi uczniowie serca swoje kształtować winni na wzór serca Mego, inaczej nie zrozumieją Mnie i przyjaźni ze Mną nie zawrą.
Mówiłem wam, jaka jest Miłość Moja. Mówiłem wam też, jacy jesteście - wy. Za cóż więc was kocham Ja, Pan Chwały, Majestatu i Blasku, Czystość nieskazitelna, Mądrość przedwieczna, Sprawiedliwość prawdziwa?...
Miłość nie kocha - “za coś", bowiem nie dla korzyści własnej kocha.
Prawdziwa Miłość - pragnie darzyć, oddać samą siebie, uszczęśliwić.
Naturą Miłości jest bezinteresowne darzenie z własnej pełni.
Jestem Pełnią Nieskończoności - Miłość Moja jest bezgraniczna, istnieje w wieczności poza wszelkimi ograniczeniami, niezmienna.
Wy, ludzie, odeszliście ode Mnie ku własnym wyobrażeniom o szczęściu. Im zaś dalej odchodzicie, tym większa pustka was otacza. Samotność wasza zwiększa się i pośród kilku miliardów istnień wam podobnych każdy z was pozostaje sam i cierpi. Zbudowaliście świat cierpienia i łez, świat bez miłości.
Lecz Ja - Miłość - jestem zawsze z wami, rozumiem was, współczuję wam.
Każdy z was ma możność przyzwania Mnie, a wtedy przybędę z pośpiechem, aby ogniem Moim ogrzać was. Pragnę wypełnić pustkę waszego świata - materią Mojej Obecności, która jest energią Miłości. Nasycić was.
Właśnie dlatego, żeście tak słabi, grzeszni, bezbronni, chorzy i cierpiący, dlatego Miłość Moja spieszy, by was wspomagać.
Słabych - umocnię Mocą Moją.
Grzesznych - oczyszczę Nieskazitelnością Moją.
Bezbronnych - osłonię i uratuję.
Chorych - uzdrowię.
Cierpiącym - dam Siebie Samego i pozostaną w Sercu Moim.
- Czy zrozumiałyście, dzieci, działanie Miłości Boga, Ojca waszego?
- Czy pragniecie działać ze Mną wspólnie, Moją Miłością dzielić się z braćmi waszymi, którym Jej brakuje?...
- Czy zechcecie obdarzać bezinteresownie, hojnie i stale?... Wtedy staniecie się uczniami Moimi, przyjaciółmi Mymi.
Z wybranymi Moimi zawiązuję przyjaźń najściślejszą. Pozwalam im uczestniczyć w realizacji Mojego Planu ratowania rodzaju ludzkiego, bez względu na ich uzdolnienia i sprawność. W Moich sprawach może uczestniczyć każdy z was - jeżeli zechce. Ja Sam uczę was, wspomagam, dodaję sił, podtrzymuję w dniach próby. Naprawdę nie ma takiej słabości, na której nie mógłbym zbudować największego dzieła - jeżeli człowiek zaufa Mi.
Najdonioślejsze wydarzenia w Dziele Zbawienia dokonały się przez ludzi starych, chorych, słabych, niewykształconych, nisko przez otoczenie ocenianych, lekceważonych lub odrzucanych jako “grzesznych".
Są tego dwie przyczyny: Miłosierdzie Moje, które zawsze zwraca się ku ubóstwu i biedom ludzkim i - odpowiedź człowieka. Ten, kto pozornie mało ode Mnie otrzymał, zna lepiej swoją znikomą wartość i nie wie nawet, że otrzymał skarb największy - pokorę, która jest świadomością nędzy kondycji ludzkiej - wobec Mnie. Takiemu człowiekowi łatwiej jest uznać Mnie - Ojcem swym, Wybawcą i Przyjacielem najbliższym. Biednemu i słabemu wezwanie Mnie - ku pomocy - przychodzi naturalnie i prosto. Świadomość zaś grzeszności swojej i uznanie jej wobec Mnie pozwala działać Mojej Miłości i pragnieniu przebaczania wam, podnoszenia was i przyciągania ku Sobie.
Inaczej ma się sprawa z bogato obdarzonymi. Sądzą, że wszystko sobie zawdzięczają, a porównując się z uboższymi braćmi, gardzą nimi i wykorzystują ich słabsze możliwości dla własnej korzyści.
Dumni, hardzi i zarozumiali wspinają się na najwyższe miejsca, a Ja niewiele ich obchodzę. Niepotrzebny im jestem. Zdolnym i bogato uposażonym zawsze zagraża pycha i tylko wierne i wytrwałe opowiadanie się za Mną może ich postawić w Prawdzie Mojej.
Najmniej pomogli Mi najbogatsi synowie Moi; najwięcej ci, którym mniej dóbr przydzieliłem, lecz zawsze byli to ci, którzy zapragnęli oddać Mi całe swoje życie.
Jeżeli ktoś z was powierza Mi swój los w zaufaniu najgłębszym i nie cofa swego oddania w latach prób i przeciwności - bo one są sprawdzianem szczerości waszej - wtedy Ja biorę to zwykłe życie w Swoje Dłonie i czynię je nieskończenie bogatym, płodnym, owocującym przez pokolenia.
Bo Ja nie zabieram wam niczego. Ja tylko wyprostowuję, leczę, ubogacam i uświęcam was. Kiedy żyjecie ze Mną w obecności Mojej Miłości, Ona przenika was i przekształca na Obraz Mój. Lecz to nie wszystko jeszcze. Wasze życie, wasz los złożony w depozycie Miłości oddaję wam przyodziany w Blask Chwały Mojej - chwalebny, pożyteczny ludzkości, obfitujący w Dobro.
Kto ze Mną żyje, nie może pozostać nieprzemieniony. Moja cierpliwa Miłość, Moja Świętość nasyca go i oczyszcza, gdyż przyjaźń Moja nie dopuszcza, by przyjaciół Moich toczyły choroby duszy i ciała, aczkolwiek ból i cierpienie ofiarowuję, gdyż chcą udziału w Mojej Zbawczej Męce.
Kto więc jest wybranym Moim? Przyjacielem Moim?
Ten z was, który mówi Mi “chcę" i potwierdza to życiem.
Każdy z was, dzieci, może być Przyjacielem Moim - gdy będzie tego chciał.
- Powiedziałeś Panie “wielu jest wezwanych, ale mało wybranych"?
- Powiedziałem też, dziecko, “Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy obciążeni jesteście", a któż z was nie jest nim?
Krew przelałem za wszystkich, nikogo z was nie wykluczyłem. Każdy może skorzystać z Miłosierdzia Mojego. Wszyscy jesteście przez Mnie wezwani do zbliżenia się ku Mnie, do przyjaźni ze Mną; “wybranymi" stają się ci, którzy wytrwają w przyjaźni, którzy życiem odpowiedzą Mi “tak". Niegdyś wybrałem jeden mały naród. Czyż wszyscy odpowiedzieli Mi? To Ja wierny byłem - Sobie - lecz nie oni. Ja powołuję do Miłości cały Lud Boży, a jest nim wedle pragnienia Mego cały rodzaj ludzki.
Każdego z was powołuję do osobistej przyjaźni ze Mną - różnej od innych - jako że każdy z was potrzebuje odrębnej troski i nauczania. Różnorodne też przygotowałem wam służby - wedle darów Moich w was żyjących (żywych, ale oczekujących na wyzwolenie z ukrycia, a uczyni to Miłość). Kto podejmie wezwanie, kto odrzuci swoje plany dla Moich, kto ze Mną przeżywa swoje życie - ten pozostanie “wybranym" na wieczność.
Zrozum, dziecko, że “wybranymi" nie są ci, którzy wielkich rzeczy dokonują, a ci którzy przyjmą i zachowają w sercu Słowa Moje: “bądź wola Twoja", bo oni sprowadzają Królestwo Boże na ziemię.
Nie trzeba do tego wielu starań i umiejętności. Jeśli Ja wzywam was, dbam o to, aby głos Mój zrozumiało nawet najmniejsze i najsłabsze Moje dziecko. Ty określiłaś Słowa Moje jako “uniwersalne dla wszystkich wieków, ras, kultur i poziomów inteligencji". Tak, czyż mógłbym - Ja! - wykluczyć chociażby jednego człowieka?... A zwłaszcza najsłabszych, najbiedniejszych, najbardziej Mnie potrzebujących?
Czyż nie Ja posłałem do ginących z głodu córkę moją ukochaną, Teresę, którą nazywacie “Matką" i słusznie tak nazywacie, gdyż podjęła Moje wezwanie, odczuła Mój ból wobec obojętności świata na cierpienie bezdomnych i zepchniętych na dno życia i stała się dla nich Matką - Mną w Mojej pełnej Miłości trosce... Dłonie Jej napełniam Sam i wiesz przecież jak obficie.
I tak czynię zawsze, kiedy podejmujecie los swój jako Moją wolę i powierzacie Mi w zaufaniu synowskim.
W Moim Królestwie nie wedle dokonań nagradzam was (gdyż powodzenie waszych starań jest działaniem Moim), a wedle waszego zaufania i wierności. Wierność wasza jest wytrwałym trwaniem przy Mnie - pomimo wszystko.
Co oznacza “wszystko"? To nie tylko zło świata, prześladowania, kalectwa, choroba, cierpienie, nieszczęście, słowem - wszystko to, co w was uderza; to również słabość wasza, wy sami w ciągłym trudzie dźwigania się z upadków; to pragnienie służenia Mi pomimo świadomości swoich win, grzechów, zaniedbań i braków, słowem - całej waszej niegodności, którą coraz lepiej rozumiecie.
Mówię ci to, córko, ażebyś lepiej zrozumiała Mnie, którego zawsze bardziej wzrusza najmniejszy wysiłek słabego, zmęczonego, udręczonego lub chorego człowieka niż ogromne trudy silnych i zdrowych.
Czy teraz rozumiesz, jak cię kocham?
Myślałaś o tych ludziach, którzy całe życie przeżywają z dala ode Mnie, a mimo to żyją “przyzwoicie", dając ludziom z siebie rzeczy dobre: sztukę, naukę, pomoc?
Każdego z was obdarowałem i darów Moich nie cofam, choć byście nie tylko obracali je wyłącznie dla swoich korzyści, lecz nawet walczyli ze Mną.
Życie jest czasem waszego wyboru - macie prawo do poszukiwań, pomyłek i błędów, Ja zaś czekam cierpliwie. W każdym z was jest ukryte podobieństwo do Mnie - pragnienie darzenia, poszukiwanie tego, co nazywacie szczęściem spełnienia, jest to ukryty głód bycia kochanym i odwzajemniania miłości.
Jeżeli słuchacie Słów Jezusa Chrystusa, wybór wasz jest szybki, prawidłowy i prosty. Słowo Moje otwiera wasze serca, przygotowuje was do współpracy ze Mną do darzenia. Im ściślejsza jest Nasza jedność, tym mniej pragniecie zgarniać, a więcej - oddawać i tym więcej dać możecie, bo czerpać wtedy możecie ze Mnie.
Ubolewasz, że jesteś biedna i tak mało możesz dać - a przecież w tej właśnie chwili szykujesz potrawę z Moich spichlerzy, które ci udostępniam. I to, co mówię ci, będzie pomocą dla wielu. Tego pragnę i w tym pomagasz Mi. Pożyteczniejszy to pokarm, bo syci głód duszy.
Syn Marnotrawny też zabrał ze sobą część majątku Ojca i dzięki niemu żył bogato i był szanowany, dopóki wszystkiego nie zmarnował. Głód nastał w owej krainie - nie z woli ojca. Ojciec wiedział jednak, że nadjeść może i ufał, że syn wtedy zechce powrócić, więc wciąż czekał, ponieważ kochał syna.
I Ja oczekuję, a nie chcąc zawstydzać dzieci moich w wieczności, niewidoczny pomagam im rozdawać Moje, dane im dobra, gdy tego zapragną. Wspomagam każde dziecko Moje zawsze, we wszystkim, co robią nie dla siebie. Układam im warunki i okoliczności, w których może rozwinąć się w nich dobro. Pragnę obudzić w nich radość darzenia, pomagania; uczulam na krzywdę i przemoc, pobudzam do współczucia, gdyż lepiej dla nich, aby zginęli w walce o dobro wspólne, nawet walcząc - pozornie - przeciw Mnie, niż aby zmarli z przesytu otłuściwszy serca, ślepi i głusi na nędzę i potrzeby bliźniego.
Ten, kto ryzykuje życie i oddaje je za życie lub dobro przyjaciół swoich, oddaje je za Mnie Samego, ukrytego w nich. Kto służy bliźnim swoim z całego serca, Mnie służy, choć o tym nie wie; i spotkam go, objawię mu radość swoją i odrzucony nie będzie.
Raduje Mnie każdy wasz dobry czyn, każdy gest, każde słowo, gdy jest życzliwe. Kto działa dla dobra braci swoich, łączy się ze Mną. Bardziej litościwy dlań jestem, chociażby nienawidził Mnie - nie znając Mnie - niż dla tych w Kościele Moim, którzy wołają, że służą Mi - służąc sobie i na własną chwałę pracując.
Ja jestem Panem waszych sumień. Znam was i przenikam zamysły wasze. Kiedy kończy się czas waszego wyboru, stajecie wobec Prawdy o sobie, w Świetle Moim. Osądza was całe wasze życie wedle sumienia waszego. I każdy czyn wasz dokonany dla dobra bliźnich waszych oręduje za wami. Każde dobre pragnienie waszego serca wstawi się za wami.
A jeżeli wy - tak słabi, tak mało mogący - czyniliście dobro wokół siebie, jakże Ja - Dobroć Nieskończona - mogę was osądzić?
Serce Moje otwarte jest dla każdego, kto służył Mi osobą swoją, darząc dobrem, niosąc braterską miłość, obdarzając pięknem.
Kto z was chce, może poprzestać na dobru małym; strzec zakazów Moich, przestrzegać wskazań Mojego Kościoła, zamknąć serce na potrzeby świata, a mieć je tylko dla rodziny, przyjaciół, najbliższego otoczenia. Podtrzymujecie wtedy malutki płomyk Miłości, troszeczkę ciepła, które wam może wystarcza, lecz nikt ze zmarzniętych przy nim się nie ogrzeje. Jeżeli tego chcecie, nie zabraniam wam tak użyć Miłości, którą was darzę. Pozostańcie w zamkniętym małym domku waszym i śpijcie.
Ja wzywam wszystkich. Przyjdźcie do Mnie, będziemy razem ratować świat, który bez waszej Miłości zginie!
Kto serce ma ofiarne, w kim płonie ogień miłości, ten Mnie usłyszy i zrozumie troskę Moją. Biegną do Mnie przyjaciele Moi ze wszystkich krańców ziemi.
Od wieków powtarzam wołanie Moje!
I z każdego pokolenia przybywają ci, którym lęk o dobro bliźnich nie pozwala spać spokojnie. Stają przy Mnie i pod kierownictwem Moim pracują. Razem ratujemy świat.
Teraz wy słyszycie wołanie Moje. Wzywam was!
Światu potrzebny jest ratunek. Bardziej niż kiedykolwiek toczy go zło. Szerzą się zbrodnie i niosą śmierć, głód, lęk, niewolę i łzy. I wy możecie się spotkać z nieszczęściem. Póki to jeszcze nie nastąpiło, przybywajcie do Mnie. Potrzeba Mi przyjaciół wielu, by ratować ludzkość.
Kocham was wszystkich nieskończenie, uratować was pragnę, wyzwolić i zbawić. Kto podziela Miłość Moją i pragnienie Moje niech przybywa. Oczekuję was. Serce Moje otwieram wam!
Powiedziałem ci, człowieku, że kocham ciebie tak nieskończoną miłością, iż ofiarowuję ci życie wieczne w Królestwie Moim.
Bóg i Pan twój zaprasza ciebie - istotę stworzoną - do istnienia w przyjaźni i miłości ze Stwórcą twym - Miłością nieogarnioną.
Już, teraz, od tej chwili może rozpocząć się dla ciebie życie nowe, bo Ja za dziecko Swoje cię uważam i opieką Moją pragnę cię otoczyć, jeżeli tego zapragniesz...
Miłość Moja oddaje się tobie, aby cię wspierać, leczyć, pocieszać w cierpieniu, ulżyć ci w ciężarach dnia, na Siebie wziąć twój ból i osłaniać cię od złości i nienawiści świata.
Im ciężej ci, dziecko, im słabsze jesteś, bardziej zależne od woli innych, zniewolone, spracowane, umęczone życiem, bezdomne i głodne - tym bliżej ciebie jestem, tym bardziej chcę ci ulżyć i mogę tego dokonać. Jeżeli Mi na to pozwolisz...
Chociażbyś był najnikczemniejszym człowiekiem na ziemi, nie zmieni to Mojej woli - pragnę cię mieć w Domu Moim, bo kocham ciebie. Pozwól Mi okazać ci Moją Miłość, nie odrzucaj Mnie, przyjmij Mnie jak przyjaciela, który wszystko może, bo chcę ci dopomóc, uratować cię, uzdrowić, napełnić radością i siłą.
Ja mogę wszystko dla ciebie uczynić. Jeżeli zezwolisz Mi na to. Każdemu z was mówię te słowa.
Dziecko Moje! Odpowiedziałaś Mi “chcę". Wiedz, że odpowiedź twoja zobowiązuje Mnie do specjalnych starań o ciebie aż do końca twojego życia na ziemi. Twoje “chcę" zapewnia ci wieczność szczęścia w Miłości Mojej, której nieskończoności pojąć nie możesz, ale już możesz korzystać z Niej dla siebie i wszystkich, których ogarniesz miłością. Powoli nauczysz się posługiwać Moim bogactwem. Stanie się to tym szybciej, im prędzej zrozumiesz, jak niewiele sama posiadasz. Ja sam pomogę ci w tym.
Bo oto teraz rozpoczyna się nauczanie. Trwać będzie do końca twojego życia, bowiem pragnę dla ciebie wypełnienia wszystkich możliwości szczęścia, jakie dla ciebie Sam wybrałem.
Dla twojej radości, duszo człowiecza, która teraz czytasz Moje Słowa, obmyśliłem to. Pragnę cieszyć się twoim szczęściem, kiedy wracając do Mnie rozpłomieniona miłością, wzruszona, przejęta wdzięcznością i czcią, złożysz w Moje wyciągnięte ramiona swój dar - dobro dane ziemi: złoto wysiłków i obfitość klejnotów wiary, ufności, męstwa, wytrwałości, cierpliwości, brylanty cierpienia i perły łez, obfity plon trudu całego życia, pracowicie dla Mnie zbierany.
Chcę tego, by w dniu Naszego Spotkania szaty twoje były lśniące i białe, by żadna skaza nie przesłaniała twego podobieństwa do Ojca. Byś mogła z dumą powiedzieć Mi: “Umiłowany, oto przynoszę Ci z powrotem wszystko to, coś na mojej drodze rozsypał, podniesione z pyłu ziemi przez mój wysiłek, oczyszczone i obmyte, by wyrazić Ci miłość moją i wdzięczność moją za dar istnienia, za dar wolności, za dar miłości, za Ciebie samego, któryś mi się oddawał tak, jak ja teraz oddaję się Tobie".
Tego szczęścia, które wam przygotowałem, pragnę dla każdego z was.
Syn Boży stał się człowiekiem i zapłacił cenę własnej krwi, abyście wy stali się Dziećmi Bożymi. Przywrócił wam utracone synostwo i otworzył wam Drzwi Królestwa Bożego, które nigdy już przed wami nie będą zamknięte. On bowiem stoi w nich, ukrzyżowany, a ramiona krzyża nie pozwalają Mi zamknąć przed wami wejścia, chociażby Sprawiedliwość Moja nakazywała to. Dopóki ostatni człowiek bramy nie przekroczy, stać będzie w niej Krzyż Chrystusowy - znak przebłagania i odpuszczenia waszych win.
Pod tym krzyżem przejść musi każdy, kto wejść pragnie do Królestwa Bożego. Innej drogi nie ma.
Nisko pochylić się wam trzeba, uwielbiając ofiarę Boga-Człowieka, gdyż ramiona Krzyża odtrącą każdą hardo uniesioną głowę. Nikt z was bowiem nie wchodzi przez własną zasługę, a wszyscy - tylko dzięki Miłości Boga-Człowieka, Który tak was ukochał, że stał się bratem waszym i ofiarował się na śmierć straszliwą, aby przywrócić wam utracone przez was prawo do życia w przyjaźni z Bogiem, Ojcem Waszym.
Jezus Chrystus, Syn Boży stał się dla was Słowem Miłości Boga, dowodem Jego nieskończonego Miłosierdzia dla was. Słowo Boże trwa.
Nieograniczone niczym Miłosierdzie Boże dla człowieka jest Tajemnicą Miłości Boga. Nigdy głębi jej nie pojmiecie, lecz posiadacie tę Miłość. Jest wasza, Bóg ją wam ofiarował i na niej możecie się zawsze oprzeć, jej zawierzyć. Ona was nie zawiedzie.
Kto polega na Miłości Boga do siebie - zginąć nie może!
Jestem Miłością, jestem też bratem waszym, Bogiem, który stał się takim, jak wy, człowiekiem, aby móc stać się waszym najbliższym towarzyszem czasu życia i pozostać przyjacielem waszym - w wieczności.
Ja, Bóg wasz, pragnę waszej przyjaźni, zanim wy jej zapragniecie.
Ja was ukochałem, zanim poznaliście Mnie. Zanim zapragnęliście Mnie odnaleźć przy sobie - już przy was stałem, już was broniłem, już was tłumaczyłem przed Ojcem, usprawiedliwiałem i przebaczałem wam.
Zawsze uprzedzam was. Miłość Moja osłania was i ratuje, dodaje wam sił, leczy wasze rany.
Każdego z was po wielokroć uratowałem od śmierci i kalectwa. Zanim się do Mnie zwrócicie - Ja już służę wam Mocą Moją.
Jednak przyjaźń zawiązać mogę tylko z tym z was, który przyjaźni Mojej pragnie; za zgodą i wolą człowieka.
Tym z was, którzy powiedzieli Mi “chcę", opowiedzieć pragnę, jaką jest Przyjaźń Moja.
Przyjaciel spogląda na was oczyma miłości. Rozumie was. Nie osądza, a tłumaczy i usprawiedliwia. Przyjaciela nie trzeba się wstydzić. On was zna.
Ja przenikam wasze myśli, wasze sumienia do dna. Wiem o was nieskończenie więcej niźli wy sami wiecie o sobie. Znam wasze uwarunkowania, wasze dziedzictwo, wasze słabe siły, wszelkie dobre i złe wpływy. Znam waszych gorszycieli i tych, którzy wam nieśli dobro; znam każdą sekundę waszego życia, każdy zamiar, chęć, myśl każdą, nawet tak przelotną, że sami nie zauważyliście jej ani zapamiętali, tak jak tego, co was spotkało w wieku niemowlęcym. Matka nie rozumie ani wie, ani domyśla się, co przeżywa jej niemowlę, lecz Ja obecny jestem i świadomy tego wcześniej, niż narodziliście się z łona matki waszej. Czy dlatego należy się Mnie lękać?...
Myślicie, co za przyjaźń ze Mną będziecie musieli Mi dać? I lękacie się, bo oceniacie Mnie - wedle siebie, wy, którzy nie znacie i nie pojmujecie Miłości bezinteresownej. Im więcej kto z was uzbierał sobie z dóbr ziemi, tym bardziej lęka się o nie. Nie chce też nic utracić z tego, czego nie ma, lecz co pragnieniem serca spodziewa się posiąść w przyszłości.
- Czyż nie jest tak? Niech wam sumienie wasze odpowie...
O ludzie naiwni! Wszak wszystko, co posiadacie i czym jesteście, jest darem Moim. Jest to dowodem, jak bardzo was kocham.
Gdyby inaczej było, odjąłbym wam wszystko, co szkodzi wam, a nawet do zguby prowadzi. Lecz Ja zezwalam wam na tak wiele, gdyż to, co gromadzicie, o co usilnie staracie się, co zdobywacie kosztem sił, a jakże często kosztem sumienia i zdrowia, bytu lub życia bliźnich waszych - jest obrazem waszego serca.
Serce wasze ukazuje Mi prawdę o was. Wiem, co jest bożkiem waszym, w jaką niewolę popadliście i jak ciężkie są wasze kajdany.
Sądzicie się wolnymi, będąc niewolnikami pożądań waszych.
Ukazuję wam prawdę o waszym położeniu, wyzwalam z kłamstwa, abyście uznali, w jaką niewolę sprzedaliście samych siebie.
Trudzę się, abyście zobaczyli siebie w Prawdzie. Gdyż tylko wtedy możecie zawołać: “chcę być wolny!", a nawet - “Pomóż mi, Boże!".
Na tę chwilę waszego życia oczekuję niecierpliwie, bowiem Miłość Moja przynagla Mnie, lecz szanuję wolny wybór wasz - Mój dar.
Kto sam jest wolny nieskończenie, cierpi nad zniewoleniem tych, których kocha. Pragnie, by wolni się stali, jak on sam. Tym bardziej boleje, że może w jednej sekundzie uwolnić przyjaciela, jeżeli ów uwolnienia zapragnie...
Wy, przyjaciele Moi, musicie zdecydować się i wybrać, czy chcecie Mojej Przyjaźni i życia ze Mną w pełni wolności, czy też pragniecie pozostać w niewoli waszej. Ja oczekuję odpowiedzi od każdego z was.
Tym, którzy mówią Mi - “tak", “chcę być wolny", rozcinam więzy nie jeden raz, lecz zawsze, gdy Mnie o to proszą.
Nie sądźcie bowiem, że wasza decyzja jest ostateczna. Nie, ona jest pierwszą z wielu tysięcy, lecz Ja przyjmuję poważnie wasze “chcę" - w tej chwili, w której wypowiedziane zostało, gdy widzę, że było ono szczere.
Ono zobowiązuje Mnie do stałej pomocy wam. Wytrwały w niej jestem i niczym się nie zrażam, gdyż nad zapewnieniem wam wiecznotrwałego szczęścia się trudzę.
Inaczej działam, kiedy żyjecie w niewoli pożądań waszych, inaczej - kiedy powierzacie staranie o siebie - Mnie samemu.
Póki serce wasze pożąda rzeczy świata - pełne jest niepokoju, bo nigdy nie wie, czy osiągnie to, co zamierzyło. Kiedy zaś zdobywa cel swego pożądania, ogarnia je lęk przed jego utratą i już widzi dalsze rzeczy warte posiadania. W miarę gromadzenia dóbr tego świata: rzeczy, ziemi, bogactw, zaszczytów, władzy nad bliźnimi waszymi, rośnie zadowolenie wasze z własnej obrotności, lecz że nie sami żyjecie, dostrzegacie wokół siebie innych, równie zawziętych łowców, i wasz niepokój rośnie. Obawiacie się ulec w konkurencji, dać się uprzedzić drugiemu, bardziej zdolnemu, bezwzględniejszemu, mającemu więcej protektorów, młodszemu. Z upływem życia rośnie wasz lęk. Boicie się choroby, starości, bezsilności, nędzy, utraty powodzenia, samotności. Boicie się też upadku z wyżyn, na które udało się wam wspiąć. Lękacie się intryg, obmowy, knowań, a kto z was sprzecznie z prawem waszym działa, wie, że w każdej chwili spotkać się z nim może. Sumienie wasze, zagłuszone, już nie woła, lecz głośno krzyczy - strach.
- Moją wolą jest, ażeby dotarła do was świadomość waszego zniewolenia.
Jeżeli nie chcecie słuchać Mnie, zastanowić się, zmienić wasze postępowanie względem bliźnich waszych, przestać im szkodzić - dopuszczam, ażeby wróciły się wam skutki postępowania waszego. Często wiele lat daję wam na opamiętanie. W tym czasie wspomagam was w każdym, nawet najdrobniejszym dobru, jakie zechcecie dać światu. Czynię tak dlatego, że może to być jedyny wasz majątek w dniu śmierci, ostatnia szansa usprawiedliwienia, a więc uratowania was.
Jeżeli ratunkiem waszym może stać się kalectwo, długotrwała choroba, nędza, więzienie, głód, brak pracy, potępienie otoczenia, samotność, utrata majątku - dopuszczam te bolesne lekarstwa.
Tak, jak dopuszczam je Przyjaciołom Moim, aby ich ostatecznie oczyścić; wytopić w ogniu złoto ich serc. Lecz z nimi - Ja jestem. Uczę ich, wspomagam, posilam i we wszystkich wydarzeniach niosących cierpienie umacniam ich Swoją Mocą.
Dlatego oni nie złorzeczą Mi, nie narzekają, nie przeraża ich żadne nieszczęście. Im więcej kochają Mnie, tym bardziej ufają Mi. Obecność Moją znają i radość Mojego pokrzepienia żyje w nich.
Wiedzą oni, iż z Miłości do nich uczę ich i trudną drogą prowadzę, by zahartowali się i wzmocnili. Wiedzą też, że Ja całą tę drogę przeszedłem przed nimi - Sam, a z przyjaciółmi Mymi dzielę się tylko tym, co konieczne im jest. Bronię ich przed każdym zbędnym cierpieniem, w które tak obfituje świat, i serca ich nasycam Moim pokojem. Czy nadal mówicie Mi - “chcę"?...
Jestem Panem bogactw nieprzeliczonych i pragnę rozdawać je, pragnę cieszyć się waszą radością.
Kiedy do rozmowy ze Mną przystępujesz z radością, z oczekiwaniem, z zainteresowaniem - co dzisiaj ci powiem? Czego nowego się dowiesz? Wielką radość sprawiasz Mi, dziecko. Cieszę się jak każdy ojciec, kiedy jego dziecku spodoba się nowy podarunek. I smutno Mi, gdy dary Moje nie znajdują u was uznania, bo przecież starannie je wybieram, specjalnie dla ciebie je przeznaczyłem (bo daję dla każdego z was inne).
Wiem, że nadejdzie taki czas, iż dojrzycie troskę Moją i zrozumiecie, że wszystko to, co przeznaczyłem wam jest darem Mojej Miłości.
Jestem nieskończenie cierpliwy w oczekiwaniu na wasze zrozumienie, waszą odpowiedź.
Wasze “chcę" nie jest tym samym, co słowo “chcę służyć Tobie i z Tobą iść".
Pierwsze wasze świadome “chcę" uznaje Mnie waszym Ojcem, a częściej - Stwórcą, Panem, Bogiem. Wybieracie pomiędzy wiarą we Mnie a - niewiarą.
Owym “chcę" opowiadacie się za Mną, przeciwko światu, który głosi, że nie istnieję. Potwierdzacie, że jesteście “stworzeni" a więc “zależni", a Ja odpowiadam wam: “Tak, lecz powołałem was do istnienia - z Miłości, a Miłość Moja trwa, bo Ja Jestem Miłością".
Miłość ofiarowuje wam udział we własnej Pełni szczęścia.
Miłość odkupiła was i ofiarowała wam Synostwo Boże.
Miłość obdarowała was wolnością.
Miłość bez końca woła: “Dzieci, jesteście kochani! wszyscy! i - zawsze!" Miłość - Bóg ukazuje wam w każdej sekundzie życia, że jest waszym kochającym, troskliwym Ojcem, czuwającym nad waszą dziecięcą nierozwagą, nauczającym starsze dzieci i prowadzącym je ku bliskości poznania i zrozumienia, kiedy dorosną i zapragną tego.
Różny jest czas waszego dorastania, dla każdego inny. Wielu z was woli pozostawać w stadium dziecięctwa aż do zgonu.
Co bawi i cieszy niemowlę i malutkie dziecko? To, co przyjemne. Na wszystko, co nie jest przyjemne, reaguje krzykiem, płaczem, gniewem.
Co pociąga dziecko starsze? Zabawa, rozrywka, swoboda. Reszta jest przymusem, wysiłkiem, przeszkodą w używaniu przyjemności; jest nieprzyjemna, jest “złem", budzi sprzeciw. Tak wielu z was zachowuje te kryteria aż do śmierci...
Kim więc dla nich jestem Ja?
“Bozią"? Bogiem, który nikomu nie przeszkadza robić tego, co chce, bo jest “taki dobry"?
Bogiem, który wymaga hołdu raz na tydzień, przez godzinę i jeśli człowiek wypełni ten obowiązek - Bóg mu pobłogosławi, bo będzie zadowolony?...
Bogiem łagodnym i pobłażliwym dla ludzkich słabości, z którym można handlować, którego można przekupić, uczynić stronniczym?...
Czy może Jestem Bogiem mściwym i zawistnym, który panuje nad wami z batem w ręku, który zsyła na was choroby, nieszczęścia i wojny?...
Bogiem dalekim i tak wielkim, iż ludzkie sprawy nic go nie obchodzą - jak was nie zajmują problemy mrówek?...
Może jestem tym, który rozdaje dobra swoim ulubieńcom i błogosławi im w bogactwie, w interesach, w uciskaniu innych, w ich nikczemnych postępkach - ponieważ pozostają bez kary, natomiast “grzeszników" - karzę ubóstwem, kalectwem, chorobami, głodem, przegranymi wojnami, śmiercią?...
KIM DLA WAS JESTEM?
Bogiem czy bożkiem? Wytworem pogańskiej magii czy tworem waszego własnego, spaczonego wyobrażenia - wynikłym z lęku, nienawiści i pożądliwości?
Odpowiedz Mi, człowieku, kim jestem dla ciebie?...
Chcę, abyście zajrzeli w głąb waszych serc i usunęli z nich wszystko to, co wypacza Mój Obraz. Wymiećcie resztki fałszywych wyobrażeń. Zmyjcie to, co upodabnia Mnie do was.
- Przyoblekliście - Mnie! - w wasze ludzkie ułomności: w niestałość, stronniczość, przekupność; w wasze emocje: gniew, mściwość, małostkowość i obraźliwość; w grzechy wasze: okrucieństwo, pychę, obojętność względem waszej niedoli, która jest przecież waszym brakiem miłości i miłosierdzia dla bliźnich waszych.
MÓWIŁEM WAM KIM JESTEM. JESTEM MIŁOŚCIĄ!
To wszystko, co sprzeciwia się Miłości Prawdziwej, Miłości Darzącej, Miłości Dobroczynnej, zawsze istniejącej i zawsze równie nieskończenie udzielającej się wszystkiemu, co powołała do istnienia - usuńcie z serc waszych. Wyrzuciwszy zaś wszelkie zanieczyszczenia wyobrażeń, umysłu i emocji waszych, uczyńcie miejsce Mnie, abym mógł wejść i wypełnić was Sobą.
Do tej pory mówiłem o Mojej Miłości do was, bez względu na to, czy odpowiadacie Mi miłością, czy nienawidzicie Mnie, czy też nic was nie obchodzę.
Teraz opowiem wam, co czynię dla tych z was, którzy wyrastają już z wieku chłopięcego i poza sobą zaczynają spostrzegać świat, jego niesprawiedliwość i cierpienie; pytają zatem o cel, sens życia własnego i życia ludzkości całej i poszukują odpowiedzi.
Nie sądźcie, że nie dotyczy to was, wychowanych w wierze w Syna Mojego. Może wam właśnie potrzeba przebudzenia najbardziej.
Gdyż dla was gorzej jest żyć obok Prawdy, a nie wejść w Nią, niż poszukując Jej - błądzić.
Syn Mój powiedział: “Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie".
Słowo Moje jest Prawdą świata; kto nie przyjmie Jej - CAŁEJ - nie przyjmuje Jej wcale.
Z Prawdy Mojej nie można przyjmować tylko tego, co komu się spodoba. Słowo Boga jest nauką miłości, kto przyjmie Je - w tym Ono rozwija się, rośnie, owocuje i owoc widoczny jest światu.
Kto udaje, że przyjął Je, a w sercu kieruje się miłością siebie samego, usycha i owocu przynieść nie może, gdyż nie ma w nim Życia Mojego. Pierwszym i najdoskonalszym owocem jest podobieństwo do Mnie. A więc czyj obraz ukazujecie światu?
Kto daje życie i śmierć, ten oceniać będzie plon waszego życia. Jemu owoce przez was wyhodowane złożycie, bo dzierżawcami Jego jesteście i nic tu nie ma waszego prócz trudu, wytrwałości i potu na tym Jego polu, którego wam użyczył.
- Ażeby ułatwić wam zrozumienie, opowiem wam przypowieść: “Król pewien, ojciec wielu synów, postanowił, iż wydzieli każdemu z nich dział, ażeby mogli samodzielnie na nim pracować, każdy na swoim. Chciał bowiem, aby dumni byli z plonów swoich, kiedy je ojcu przyniosą. Jednemu dał owce i pastwiska, drugiemu - pola i pług, i ziarno, trzeciemu - łódź i sieci, i wodę we władanie, inny dostał młyn nad strumieniem, następny - słuch i głos piękny; i tak obdarował wszystkich. Powiedział im też: Jestem w pałacu swoim i każdy z was może przyjść do mnie - we dnie i w nocy - by pytać o radę. A jeśli pomocy potrzebować będzie, dam mu ją. Jeżeli zaś choroba lub klęski żywiołów nań przyjdą, niech wzywa mnie na pomoc. Przyjdę i uratuję go. A kto z was zapragnie obecności mojej przy sobie, do tego przybędę i pozostanę przy nim, aby go wspierać, gdyż kocham was i przebywać pragnę z wami.
Lecz nikt go nie wezwał ani o radę nie prosił.
Synowie zaś pokłócili się. Ten, co owce dostał, zapragnął i ziemi; odebrał ją bratu, a gdy ten opierał się - zabił go. Ziarno spożył, więc ziemia pozostała jałowa, bowiem nie uprawiać ją chciał, a tylko - posiadać. Owce zaś wilki pożarły i rozmnożyły się. Ten, co młyn otrzymał, zapragnął łodzi i ryb, zagarnął je, ale że łowić nie umiał, sieci podarł, a łódź zatopił i sam głodował, i brat jego - rybak. Złorzeczyli sobie, lecz do ojca nie poszli, bo wstyd ich ogarnął. A ojciec widział wszystko i bolał nad nieprawością synów, ufał jednak, że przejrzą. Tylko najmłodszy przyszedł i spytał: 'Ojcze, czy chcesz, abym Ci śpiewał i grał?', bo kochał ojca. Król rozradował się i powiedział: 'Obdarowałem cię, ażebyś był szczęśliwy i by szczęśliwi byli ci, którzy cię usłyszą. Śpiewaj mój synu o mojej miłości do ciebie, głoś moją miłość światu, bo po to dałem ci głos i słuch. I Ja słuchać będę. A kiedy wypełnisz wolę moją, wezwę cię, usadzę przy sobie i dam ci w dziedzictwo działy braci twoich'."
- Oto obraz ziemi. Dałem każdemu z was dział - do czasu. Każdego z was wyposażyłem odpowiednio do terenu jego pracy, który mu odstąpiłem. Lecz wy nie chcecie Mojej pomocy, choć całości Planu Mojego nie znacie. Gdyby każdy z was przyjął z wdzięcznością Mój dar i starał się rozwijać go wedle Moich rad - bo Ja znam was, dzieci moje, nieskończenie lepiej niż wy znacie samych siebie - cała ziemia Moja stałaby się ogrodem bogactwa pełnym, gdzie wszyscy razem cieszylibyście się obfitością, dzieląc się plonami i pomagając sobie - wedle Moich rad. A Ja przebywałbym z wami w całym Mym Królewskim Majestacie. I każdy z was dziękowałby mi za dary Moje, które pomogły mu stać się współgospodarzem Królestwa. Lecz wy zazdrościcie sobie, zawiść was zabija i prowadzi do zbrodni. Nie wiecie, do czego was przenaczyłem i wiedzieć nie chcecie. Samowolnie postępujecie, błądząc przez to, niszcząc siebie i braci swoich. Zamiast pracować - wolicie zagarniać. Marnotrawicie też dobra Moje. Jedynie ci, którzy kochają Mnie i szanują, jako Ojca swego i Pana wszystkiego, co zaistniało i z czego korzystać wam pozwalam - jedynie kochający synowie Moi liczą na Mnie i pragną pracować wedle Mojej woli i dla Mnie. Pragną sobą usłużyć Mi.
A Moją Wolą jest, abyście się wszyscy wzajemnie miłowali.
Kto pragnie uszczęśliwić Mnie, służy bliźnim swoim wedle darów własnych, którymi go obdarowałem. Służy - bo jest to jedyna forma, w której wypowiedzieć się może miłość wasza do Mnie i do bliźniego.
Drugim waszym “chcę" jest “chcę żyć z Tobą Ojcze, słuchać Cię i szanować prawa Twoje".
Trzecim “chcę" jest zawierzenie Mi siebie tak całkowicie, abym mógł życie wasze prowadzić wedle Mojego zamysłu, bo dla jego wykonania powołałem was do istnienia takich właśnie, jakimi stać się - w pełni - możecie we współpracy ze Mną.
Jestem wspólnikiem nieskończenie bogatym, wiernym, a rady Moje i pomoc zapewniają powodzenie wspólnym naszym udziałom, uświęcają je i dają im wzrost.
Synowie królewscy zmarnotrawili swoje działy, spustoszyli ziemię, a owce zamienili na wilki. Sobie przynieśli wstyd, a braciom swoim śmierć, nędzę i głód. Lecz ten syn, który kochał ojca, zawierzył mu i wedle rady ojca postąpił: grał i śpiewał, głosząc miłość ojca swego do wszystkich ludzi i tak uszczęśliwił ich; a ich szczęściem sam stał się szczęśliwy. Króla, ojca swego, napełnił radością, bo stał się do niego podobny; gdyż nie w piękności otrzymanego daru leży podobieństwo, a w darzeniu dobrem; po nim świat rozpoznaje synów królewskich.
Ja jestem Dawcą wszelkiego dobra.
Pragnę, abyście obdarzali świat dobrami Moimi.
Jakże świat poznać może, żem jest Dobry - jeśli wy nie ukażecie mu oblicza Mojego - prawdziwie?...
Wreszcie, czy prawy syn nie dba o honor Ojca swego, Króla nieskończonego Majestatu, Szczodrobliwości i Łaski?...
Dzieci! Odpowiedzcie, jak wy o Ojcu Swym świadczycie?...
Powiedziałem wam, że drugie wasze “chcę" jest pragnieniem życia ze Mną, bo wiecie już, żem jest Dobry, a wskazania Moje - słuszne i mądrze jest stosować się do nich. Staracie się uniknąć tego, co powiedziałem wam, iż jest złe w oczach Moich. Spełniacie obowiązki, które nakazał wypełniać Kościół Mój i czujecie się usprawiedliwieni przede Mną, a sumienie wasze mało wam wyrzuca, bo jest to sumienie jeszcze dziecinne. Stosuje zakazy i nakazy formalne i mało troszczy się o prawdę waszego serca. Żyjecie w obrębie Mojego Kościoła i uważacie się za uczciwych, wierzących we Mnie ludzi.
- A Ja wciąż tęsknię do spotkania z wami. Gorąco pragnę, byście Mi zawierzyli, bo że wierzycie we Mnie - wiem, lecz pragnę przyjaźni waszej.
Stoję przed wami, ciągle ten sam, żywy, kochający was Jezus, wasz Zbawca, który straszliwą śmierć przyjął, by uratować każdego z was.
- Każdego z was kocham nieskończoną Miłością Boga i równie nieskończenie pragnę wzajemności waszej - pragnieniem natury człowieczej.
Stałem się Bratem waszym - Człowiekiem - na wieczność, bo wieczność jest w naturze Bożej i oto Jestem - dla każdego z was.
Pragnę w każdym z was sprawić, by nikły płomyk miłości, który w was ledwie migoce, zapłonął potężnym płomieniem, aby przepalił w was wszystko, co brudne, nieczyste, niegodne Dziecka Bożego. By strawiwszy grube mury natury cielesnej, którymi otoczyliście się, odsłonił przed światem swój blask bożego podobieństwa. Byście stali się ogniem miłości, latarnią Moją w ciemnościach świata.
Pragnę, aby każdy z was wyzwolił się z wszelkich uwarunkowań zniewolenia i ucisku; z lękliwego stał się odważny, z zatroskanego - beztroski, z chciwego - hojny, ze smutnego, niepewnego swej przyszłości - radosny i śmiały, gdyż Ja o nim myślę. Ja się jego sprawami kłopoczę, Ja go odziewam, karmię i dom Mój z nim podzielę.
Pragnę, abyście stali się prawdziwie sobą, jak stali się nimi uczniowie Moi, gdy Duch Boży napełnił ich i Sobą nasycił.
Ażeby wasza słaba i chwiejna natura ludzka ustaliła się w Bogu - Duch Miłości, Nauczyciel Mądry, Dawca darów koniecznych, kocha was i pragnie służyć Mocą Swoją każdemu z was, który zaprosi Go do domu swego serca. On nauczy was miłowania. Otworzy wasze oczy i ukaże wam Miłość Moją, Obecność Moją przy was i przygotuje was do przyjaźni ze Mną.
Duch Święty, sprawcza Miłość Boga Nieskończonego, jest wśród was. Oczekuje: gdy zapragniecie Boga, wtedy natychmiast przybywa, by was umocnić, rozgrzać, oświecić. On was przyprowadzi ku Mnie, bo jest jak Matka darząca miłością i ucząca jej - swoją obecnością.
Czytacie Pismo Moje. Wiecie, iż obiecałem wam pomoc Ducha Bożego, Ducha Pocieszyciela i Nauczyciela waszego. Służy On wszelkimi Darami Bożymi i pragnie udzielać się wam stale i towarzyszyć wam w życiu. Jeden jest Bóg i On Sam w pełni Swojej zamieszkać pragnie w duszy wzywającego Go, pragnącego i oczekującego. Oczekiwanie zaś wasze nie jest biernością, przeciwnie, jest czujnością i przygotowywaniem się na przybycie Pana.
- Aby Gość przybył, gospodarz musi zapalić światło pragnienia, otworzyć drzwi domu - serca swego i oczekiwać z ufnością, bo Bóg go nie zawiedzie, gdy spostrzeże przygotowania - uczynione w duszy - mocą woli, umysłu i stęsknionego serca.
Bóg Najwyższy pełen jest Chwały Swojej i niepotrzebny Mu żaden pusty ceremoniał ludzki, chyba że wyraża się w nim wdzięczność i uwielbienie wypływające z serca człowieczego. Nie w świątyniach bowiem przyjmujecie Boga - Najświętszego, którego wszechświat nie pomieści - a w duchu i w prawdzie serca.
Wzywajcie Ducha Świętego, słuchajcie Jego cichych słów w sumieniu waszym.
Pozwólcie Mu działać w was, zawierzcie Jego Miłości, Mądrości i Mocy.
Poddajcie się Jego przewodnictwu, a On nieomylnie poprowadzi was ku waszemu zadaniu - współpracy ze Mną dla zbawienia świata.
Sakramenty Moje są znakiem i dowodem Mojej do was Miłości, ale tylko wtedy skutecznie objawiają Moc Swoją dla duszy waszej, kiedy przyjęte będą w szczerości serca.
Pozory odrzućcie, bo Bóg widzi prawdę waszego serca i wedle niej wspomaga was i obdarza. Dlatego podniosę i nasycę każdego, kto z głębi serca swego wzywa Mnie, o przebaczenie i ratunek prosi i poszukuje Mnie w ciemnościach świata, a odwrócę się od tych, którzy wykorzystują Łaski Moje i chcą oszukać Mnie dla oczu świata i jego poklasku. Za nic mam formalną przynależność waszą i nie przyznam się do tych, którzy głośno wołają “Ojcze, służę Ci", a służą własnej chwale. Ukazują oni nędzę natury swojej, przystrojoną w barwy Moje i tym sposobem niszczą Dzieło Moje, i Święte Imię Moje czynią celem obelg i potwarzy świata.
Są to ci z was, którzy odrzucili pomoc Ducha Bożego i sami idą przez życie, żerując na bogactwie darów Moich, którymi ich obdarzyłem. Gdyż nic dobrego nie przyniesie człowiek, który sam na sobie polega.
Nieprzyjaciel wasz potężny jest i chytry, zna wady wasze i na nich zakłada strategię swoją. Toteż ten, kto sądzi, że wolny jest i pomocy Mojej mu nie potrzeba, staje się zniewoloną ofiarą ducha kłamstwa, nienawiści i buntu i tak odchodzi ode Mnie coraz dalej, oślepiony i pełen pychy.
A przecież Ja jestem blisko i przyjaźń pragnę zawrzeć z każdym z was.
- Dlatego proszę was, dzieci, dbajcie o czystość waszego serca. Zbadajcie wasze intencje, plany, zamiary, wasze pożądania w świetle Ducha Świętego, który wam pomoże na pewno, jeśli Go zapragniecie. Chciejcie zobaczyć się w Mojej Prawdzie. Nie brońcie się też przed prawdą o was samych, nie kłamcie sobie, nie tłumaczcie się, nie usprawiedliwiajcie. Ja to sam lepiej uczynię. Ja wam na pewno przebaczę. Potrzeba jednak, abyście ujrzeli jasno, jacy jesteście - ażebyście prosić mogli Ducha Bożego o pomoc, o siły, o dokonanie w was przemiany tego, co jako złe, przeszkadzające w drodze ku Mnie lub brudne - uznacie.
Ja mogę przemienić was. Ja mogę zrobić dla was wszystko, jeśli wy - sami - zechcecie tego i jeśli w tym pragnieniu trwać będziecie.
- Dlatego, dzieci Moje, proście Ducha Prawdy, Mądrości i Światła o pomoc w poznaniu siebie. I nie porównujcie się z innymi ludźmi, bo każdy swoją nędzę dźwiga.
Spójrzcie, kim Ja jestem - a kim wy.
Jaka jest Świętość Moja - a jaka pełna żądz i nieprawości natura wasza?
Jaka jest Miłość Moja do was - i jaka niewdzięczność i nieczułość wasza?
A potem pomyślcie, że kocham was i pragnę miłości każdego z was. I przyjdźcie do Mnie - jako do Tego, kto was miłuje, jak biegnie się do Przyjaciela, Ojca, Brata, Przewodnika waszego. Przyjdźcie, by uszczęśliwić Mnie i będziemy się wspólnie radowali, a o tym, co było przedtem, nie będzie już mowy.
Kto przyjaźni ze Mną zapragnie - już ją ma i pozostanę przy nim na zawsze. Wtedy zrozumiemy się i pragnienia nasze staną się wspólne.
Przypomnij sobie, córko, kiedy po raz pierwszy zwróciłaś się do Mnie, pragnąc ze mną rozmawiać tak, jak mówi się z Przyjacielem. Przypomnij sobie. Zapytałem cię wtedy:
- “Powiedz Mi, czego się lękasz?"
A ty wyliczyłaś Mi wszystkie twoje obawy - to wszystko, czym straszy cię świat i nieprzyjaciel wasz. Wszystkie twoje lęki oddałaś Mi, a Ja przyjąłem je i zapamiętałem.
Potem chciałem, byś wyjawiła Mi, czym się martwisz i opowiedziałaś Mi o swoich troskach, wątpliwościach i żalach. Słuchałem cię uważnie i o wszystkim pamiętam. Obiecałem ci wtedy, że będziesz świadkiem tego, co zrobię dla twojego narodu i że udział ci dam w działaniu Moim. Czy wierzysz Mi?
- Tak.
I odpowiedziałem ci powołaniem Syna twojego narodu na przywódcę Ludu Mojego. (Tego samego dnia radio podało, że wybrano Papieżem kardynała Karola Wojtyłę.) Odpowiadam ci stale, i to co teraz ci mówię, jest też udziałem twoim, bo innym ludziom stanie się pomocne na drodze - ku Mnie, a później - ze Mną - w służbie potrzebującym.
Bo “wybranym" może stać się każdy z was, jeżeli wytrwa przy Mnie. Nie może zdarzyć się, bym zostawił lub odrzucił tego, który pragnie Przyjaźni Mojej. Każdemu ukażę jego dział pracy na roli Mojej i będzie to taki trud, który wykona najchętniej - jeśli zechce - bo do niego przed narodzeniem już przeznaczony został i w nim wykaże się osiągnięciem największym i najwięcej radości zyska. Bo Mnie o was chodzi, dzieci.
Jesteś tego dowodem, jesteś sama świadectwem Moim. Cóż z tego, żeś słaba, wątła, że chorujesz i mało masz sił, że pracować fizycznie nie możesz? Dałem ci przecież piękny udział w Mojej pracy nad zbawieniem świata. Tego, co ty robisz, nie zrobiłby dla Mnie nikt inny, bo właśnie ciebie zapragnąłem w tej współpracy. Obdarowałem cię też stosownie do niej (...), a skoro podjęłaś DARY MOJE - rosną one w tobie i owocują - wam ku pomocy.
Twoją jest ufność w Mądrość Moją i zawierzenie Prawom Moim dla ludzkości, które ci ukazałem. Twoją jest wytrwałość i wysiłek pomimo braku odzewu, niechęci, podejrzliwości i oszczerstw, pomimo samotności, pokus, zniechęcenia i zagrożenia, które dopuszczam, aby cię ogołocić ze wszystkich ziemskich nadziei. I cieszę się, że poddajesz się Moim staraniom coraz pełniej, bo tym mówisz Mi o swojej ufności i o miłości dla Mnie. Sądzisz wciąż, że jej nie masz?... A służbą swoją świadczysz, że kochasz Mnie.
Miłość prawdziwa jest oddaniem się zupełnym temu, kogo się wybrało. Jest poddaniem swojej osoby - woli Ukochanego, bo w tym poddaniu ukazuje się zawierzenie. Zawierzyć bowiem zupełnie można tylko temu, o kim wie się na pewno, że kocha, że nigdy nie porzuci, nie skrzywdzi, że bierze odpowiedzialność za los ufającego.
Ufność jest odpowiedzią człowieka. Im szerszy obszar obejmuje, tym więcej wolności wam daje. O nic już troszczyć się nie potrzebuje ten, kto pewien jest, że o niego ktoś inny się troszczy. Ten, kto wie, że jest nieskończenie i na zawsze ukochany - nie jest już sam; nie szuka innych miłości i żyje w pokoju wolny od lęków i przewidywań złego. Wie bowiem, iż Umiłowany czuwa, strzeże i umie obronić bezbronność człowieka. Dlatego ów może odłożyć broń, pancerz i tarczę i iść lekko, swobodnie, a ludziom okazywać twarz łagodną i uśmiech.
Zbliżam się do każdego z was. Pragnę poznać wasze lęki, zgryzoty i cierpienie, by je z was zdjąć, bo mogę zaradzić wszystkiemu, co Mi dobrowolnie oddacie.
Spójrzcie, nie hołdów chcę i podziękowań, a ciężarów waszych.
Nie zwracam się do was, by o Sobie Samym rozmawiać, a o to zapytuję, co was gnębi i przeraża?
Zbliżam się do was, by was ratować, uszczęśliwiać was i obdarować, a tak niewielu z was Mi wierzy. Tak mało dzieci Mojego Ludu chce przyjaźni Mojej...
Powiedziałem, kto się nie narodzi ponownie, nie wejdzie do Królestwa Bożego. Jeśli nie staniecie się jako dzieci...
Dziecko kocha i ufa. Nie wątpi, że jest kochane, nie podejrzewa zdrady, nie ma w nim nic prócz szczerości uczuć.
Dzieci opuszczone przez własne matki, zebrane w domach bez miłości, czułości i delikatności uczuć są jak chore ptaki, nie znają radości, wesołości, śmiechu, umierają z głodu miłości. Na każdą kobietę patrzą z nadzieją, że może ona je zabierze, pokocha, uczyni swoimi. Pragną tylko jednego - “być kochane" - i żadne z nich nie osądza, nie podejrzewa, nie przypuszcza zła, głupoty lub nieumiejętności w tej kobiecie, która by je wzięła.
One nade wszystko pragną “być kochane", wybrane, uznane za własne. Temu, kto je chce mieć, dziecko oddaje się z ufnością i całkowicie. Tak jest wśród ułomnych i grzesznych ludzi.
A Ja?
Mnie, Boga, waszego Ojca, waszego Zbawcy, Miłości samej - prawie nikt nie pragnie, prawie nikt nie chce powierzyć Mi siebie; prawie nikt nie życzy sobie “być kochanym" - przeze Mnie, stać się Moim własnym dzieckiem prawdziwie, a więc w pełni i na zawsze.
Słowa bowiem nie znaczą nic. Mówi Mi o was wasza postawa względem Mnie.
Któż z was prawdziwie Mi zawierzył?... zawsze?... we wszystkim?... i całą swoją osobą?...
- Dziękowałam i oddawałam Panu siebie i wszystkich, o których pamiętałam. Pan powiedział mi z powagą:
“Każdy odpowiada za siebie. Oddaj Mi siebie ( w pełni), a przez ciebie uświęcę wielu innych".
* W części III powiem ci, dziecko, o Moim życiu z tymi, którzy mi powierzą siebie i trwają w tym postanowieniu.
Ja, Jezus, jestem jedyną prawdziwą miłością, z jaką możecie spotkać się w życiu waszym na ziemi. Jestem Miłością, która trwa niezmienna, niewzruszona. Każdemu, kto Mnie zapragnie, ofiarowuję się równie szczodrze i bez zastrzeżeń. Nie stawiam wam warunków ani wymagań, a tylko wzywam, wołam, zapraszam na ucztę królewską. Lecz wy odmawiacie Mi wiary, boicie się Mnie, bo wciąż widzicie Mój Krzyż - jako cierpienie i śmierć - a nie Mnie samego, Który ten Krzyż przyjąłem, aby was ustrzec od śmierci i chronić od cierpienia.
Miłość nie zadaje bólu. Miłość ból ukochanej osoby pragnie przejąć na siebie.
Ja, Bóg, stałem się człowiekiem po to, aby całą ludzkość uratować od zguby; by Sobą osłonić was przed Sprawiedliwością Ojca. I nie mówiłem wam, że sami chcieliście swojego losu i ponosicie konsekwencje waszego wyboru, gdyż nie przyszedłem osądzać was, lecz - swoją ofiarą was zbawić. Aż do śmierci i poprzez śmierć głosiłem wam Moją nieskończoną, bezgraniczną, wieczyście trwającą Miłość.
Tak kocham was, współczuję wam i pomóc wam pragnę, że odrzuciłem Chwałę Swoją i ukryłem się w maleńkim okruchu chleba, ażeby każdy z was mógł zbliżyć się do Mnie bez obawy. Oddałem się wam całkowicie.
Czekam na ciebie, człowieku, z utęsknieniem. Moja nieodwzajemniona miłość wciąż wierzy, że rozpoznasz Tego, kto cię miłuje, i zbliżysz się do Mnie.
A jeśli kiedyś, odarty ze złudzeń, znieprawiony i zrezygnowany, wreszcie zdecydujesz się podejść i zapytasz: “Czy jeszcze chcesz mnie, Panie?" - w odpowiedzi moje przebite ręce obejmą cię i przytulą do serca. Ogarnę Cię moją radością, opatrzę twoje rany, które zadało ci okrucieństwo świata, uleczę choroby, ukoję niepokój i łzy. Bo miłość prawdziwa obdarza, nasyca i samą siebie oddaje temu, którego kocha.
Miłość szuka wzajemności, dlatego jest nieśmiała i cicha. Nie narzuca się, nie zaczepia, nie zachęca, gdyż pragnie dla swej prawości uczuć równie szczerej odpowiedzi.
Miłość oczekuje z nadzieją, że zauważona zostanie. I chociaż czyni wszystko dla dobra ukochanej osoby - działa w tajemnicy, by wzajemności nie wymusić.
Miłość pragnie miłości, daje więc pełną wolność wyboru osobie umiłowanej.
Nie macie ceny i wartości, za którą moglibyście kupić Miłość Boga. Została wam Ona darmo dana. Z Niej narodziliście się i w Niej żyjecie. Wobec Miłości jesteście wszyscy równi, wszyscy - dłużnikami jesteście. Obracacie dobrami Boga, którymi Miłość Jego was obdarowała, abyście mogli budować wasze szczęście - Królestwo Boże na ziemi.
A gdzież jest Jego początek? Gdzie się rodzi? W twoim sercu, człowieku, kiedy wprowadzasz Boga na tron swojego serca.
Każdy z was, kto zechce przyjaźń zawrzeć ze Mną, staje się żywą cegłą Mojego gmachu, który wznoszę wraz z ludem Moim od dwóch tysięcy lat. Ci zaś, którzy odmawiają Mi siebie, pozostaną kamieniem leżącym na pustyni, wolnym, lecz niepotrzebnym nikomu. Kto żyje sam dla siebie, żyje, żerując na braciach swoich; bowiem okrada ich z miłości, przyjaźni, z ich umiejętności, wiedzy i starań. Zagarnia sobie to, co oni tworzyli w trudzie i zmaganiach przez wiele pokoleń, a z czego on teraz korzysta.
Ja przebaczam każdemu, kto przebaczenia prosi, lecz kto ograbia braci swoich, podobny jest dłużnikowi pana, któremu ów przebaczył, lecz gdy zaświadczyli bliźni jego, że gnębi i prześladuje takich jak sam jest - dłużników, Pan usprawiedliwienia dlań szukać nie zechciał.
Zastanów się przyjacielu, ile ty już zabrałeś z dobra wspólnego, a ile żeś oddał?...
Ja, Który patrzę w serca wasze, nie dam się zbyć usprawiedliwieniem, że nic oddać bliźnim nie możecie, bo nic nie macie, bo jesteście biedni, bo dopiero uczycie się, jesteście chorzy, słabi, ułomni, zależni od innych, nieumiejętni...
Nie kłamcie Mnie i sobie!
Nie o pieniądze tu chodzi. Nieustannie korzystacie z trudu innych i nic im dać nie możecie. Cóż zapłacisz, człowieku, za muzykę, którą tworzył dla ciebie biedny i chory muzyk, umierający na gruźlicę sto lat temu? Co dasz za wiersz, którym się zachwycasz, skoro ten, który go napisał, zabity został przez wrogów przed twoim narodzeniem? Książkę, z której się uczysz, napisał uczony, który życie strawił na zdobywaniu potrzebnej wiedzy i nawet rodziny założyć nie zdołał? To, że żyjesz ty i że narodzili rodzice twoi - opłacili krwią twoi rodacy i wielu z nich twojego wieku nie dożyło, choć chciało. Twój ubiór, obuwie, pożywienie, ciepło w twoim mieszkaniu i przyjemności, z jakich korzystasz, wszystko jest darem dla ciebie - darmo ci oddanym wysiłkiem bliźnich twoich. Jeśli nawet płacisz, - za produkt, a nie za trud włożony, pot, zmęczenie, czas i miłość, która żyje w tym wszystkim, co powstawało w miłości.
I nie mów Mi, Przyjacielu, że nie wszystko jest dobre, bo wiem o tym. Złe, niesprawne, zepsute, niepotrzebne i fałszywe produkty, przedmioty, uczucia, słowa nauki, poglądy tworzyli ci, którzy pragnęli jak najwięcej dla siebie - zysku przeliczanego na bogactwo, sławę, znaczenie, władzę, życie wygodne, możność używania i nadużywania tego, co było pożądaniem ich serc. Oni służą nieprzyjacielowi waszemu sądząc, że wybrali - siebie.
A Mnie o ciebie chodzi, dziecko Moje.
Ja służę wam Mocą Moją, bowiem wszystko: czym jesteście i to, że jesteście, otrzymaliście ode Mnie darmo i na zawsze, z Miłości.
Czyż może przyjaźń ze Mną zawrzeć ten, kto siebie tylko kocha? Jakże się porozumiemy? Jakże żyć będziemy, jeśli nie razem? Jakże działać będziemy - Ja, który kocham, więc darzę, udzielam się, podtrzymuję, wspomagam i ratuję was, i ty - jeśli będziesz myśleć tylko o sobie? Czy wtedy w ogóle nasza przyjaźń jest możliwa?... Przyjaźń prawdziwa, bezinteresowna?...
Ja pragnę przyjaźni twojej - dla twojego dobra, twojego szczęścia.
Ty, czy możesz Jej pragnąć - dla Mojego szczęścia? Wszak Dobrem jestem Ja sam i niczego mi nie brak.
Cóż więc może Nas połączyć? Co jest nam wspólne?
Tylko to, co w tobie jest podobne do Mnie, Twojego Ojca Niebieskiego. A nawet w bardzo małym dziecku zauważyć można to podobieństwo. Ukryte jest ono w każdym z was.
Dlatego nie od waszego wieku uzależniona jest przyjaźń ze Mną, a od Waszego stosunku do Mnie.
Budowniczy przy pomocy cegieł buduje gmach wedle własnego zamysłu. Lecz nawet jeśli jest genialny, bez cegieł go nie wybuduje. Wy jesteście cegłami Mojego Królestwa.
Ofiara Moja odkupiła wam Synostwo Boże tak, iż możecie już tu, na ziemi, żyć w Przyjaźni ze Mną, a wtedy otwierają się przed wami możliwości nieskończone, bo Ja władam wszystkim i Przyjaciołom udzielam Mocy Mojej, kiedy pragnę miłować.
Dzieci Moje! Królestwo Niebieskie jest istnieniem w Miłości wzajemnej ze Mną, udzielaniem się, dzieleniem szczęściem własnym.
Każdego z was wzywam i zapraszam, lecz z Łaski Mojej niewielu z was korzysta. Gdybym rozdawać zaczął dobra tego świata, bieglibyście po nie wszyscy, bowiem miska soczewicy jest widoczna, a Słowu Boga uwierzyć potrzeba. Soczewicę spożyć można natychmiast - Królestwo Boże wzrasta powoli w ciszy, cierpliwości i w trudzie nauki miłowania, bolesnym dla skażonej natury człowieka.
Lecz po soczewicy pozostaje wkrótce tylko wspomnienie i nowy głód, i nowe poszukiwania zaspokojenia pożądań natury cielesnej.
Ziarno zaś Królestwa Bożego w skwarze i znoju zasiane - wzrasta, dojrzewa i owoc dojrzały wam przynosi, gdyż czuwam nad nim Ja - Pan Królestwa.
Widzicie więc, dzieci, że u początku drogi waszej stoi - wiara, później - zawierzenie Miłości Mojej coraz większe, dojrzewające w cierpliwym trudzie powstawania z upadków, ponawiania wysiłków, powrotów do Mnie, a wszystkie one mówią Mi wasze “chcę".
Kiedy zaś wasze “Chcę być Kochany", “Chcę być z Tobą" zmieni się w “Chcę Miłować" - a to jest wasz pierwszy owoc, wtedy pragnienie darzenia, udzielania się światu rozkwita waszym podobieństwem do Mnie. Odpowiedzią Moją jest zaproszenie do przyjaźni. Mówię ci - “Przyjacielu, pójdź, będziemy razem służyć światu".
Zamiar zawsze wyprzedza czyn. Duch ochoczo przystępuje do służby, lecz natura cielesna nie tego pragnie. Chce, aby jej służono i walczy o to uparcie, zaciekle, całymi latami. Im więcej ustępujecie jej, tym więcej żąda i wiedzcie o tym - jest nienasycona i potrafi podporządkować sobie całego człowieka, gdyż wspiera ją w tym wasz wróg śmiertelny, duch kłamstwa i wszelkiej nieprawości.
Więc nie ze sobą samym bój toczysz.
- Lecz Ja Przyjacielem jestem waszym; trwam przy was zawsze obecny i przegrać walki - przy Mnie - nie możecie, jeśli wzywacie Mnie i ufacie Miłości Mojej do was. Jakże potrzebne wam wtedy zawierzenie.
Ten, Kto zbudował w sobie twierdzę zawierzenia - Mnie ma jej wodzem. Ja walczę w jego obronie, Ja działam, aby on mógł odpocząć. Lecz ten, kto mało ufa, nie wierzy w pomoc Moją, a na sobie samym polega; poraniony bywa, ciężki bój toczy, a i przegrać go może. Wróg jest bowiem potężny.
Kto z was stale trzyma dłoń Moją i ulegle prowadzić się daje, a ufa w umiejętność Moją i Miłość Boga do siebie w każdej potrzebie, tego Ja przeprowadzę przez wojska nieprzyjaciela i bez walki wolny będzie. Bo Ja chcę was chronić, chcę okazać wam Miłość Moją i potęgę obrony Mojej, jeśli tego zapragniecie, jeżeli zechcecie powierzyć Mi - siebie.
Jakże często zapominacie o Miłości Mojej do was, gdy was zło uciśnie. Ogarnia was niepewność, smutek, niepokój, tysiące obaw wróg na was zsyła i usychacie w lęku - a przecież Ja jestem przy was.
Patrzę, czy chcecie pomocy Mojej z całego waszego serca czy tylko pozornie?
Im słabsi jesteście, tym bardziej liczyć możecie na Mnie. Lecz wy słabości własnej nie znacie, stąd wasze częste upadki.
Nie poznaliście też jeszcze stałej obecności Mojej i trudno wam o szczerość, o bezpośredniość rozmowy, a przyznanie się do bied waszych poniża was - w mniemaniu waszym - przede Mną, który tak dobrze znam nieskończoną nędzę waszą. Jeszcze nie dowierzacie Miłości Mojej. Uczycie się dopiero przebywania ze Mną, przyjaźni i zaufania. A Ja cierpliwy jestem.
Tyle pragnę przez ciebie przekazać. Tak wiele Moich pragnień chcę ukazać ci i podzielić się z tobą Moim nieustającym, nieugaszonym pragnieniem zdobycia waszej miłości, uzdrawiania was i uratowania. Gdybyś wiedziała, dziecko, ilu ludzi ginie codziennie pomimo wszystkich Moich usiłowań, które są dla nich bezskuteczne, bo odrzucone przez ich wolę.
Rośliny są wdzięczne, kiedy deszcz im zsyłam, zwierzęta cieszą się, kiedy pokarm im daję. Natura wciąż rozkwita Chwałą Moją i głosi Ją - każdy gatunek na swój sposób. Spójrz na niebo nocą. Miliardy gwiazd stworzyłem i nadałem im prawa, a one postępują wedle nich i radują się istnieniem. Moje duchowe światy bytów nieśmiertelnych wielbią wciąż Miłość Moją, w której żyją.
Tylko wy, wy wciąż nie wierzycie Mi i nie przekona was już nic, jeśli nie przekonała was śmierć Moja i dla was starte w proch człowieczeństwo Moje...
Dlatego tak szczęśliwy jestem, jeśli ktokolwiek z was przychodzi do Mnie. A kiedy powie Mi, że zdecydowany jest ze Mną iść aż do końca swego życia i nie mieć żadnego przyjaciela ponad Mnie, Serce Moje płonie i wyrywa się ku niemu. Jakąż ulgą jest dla Mnie, że nie Sam Jestem w bólu Moim, że jest ktoś, kto Mnie zrozumie, przed kim mogę odkryć nieustający głód, który trawi Moje Serce. Głód waszej Miłości.
Kto kocha - pragnie wzajemności. Kto tak, jak Ja - kocha zawsze, bezwarunkowo, każdego człowieka na ziemi, ten cierpi nad waszą samotnością, bezradnością, cierpieniem, głodem i lękiem z siłą równą swojej Miłości. Niewyobrażalna dla was jest boleść Moja.
Dlatego tych, którzy pragną stać się prawdziwymi Przyjaciółmi Mymi, nie pozostawię w bezczynności. Przeciwnie, spieszę uczynić ich pomocnikami Moimi. Tak spieszno Mi, iż nie czekam, kiedy będziecie już dojrzali i w pełni sprawni, a składam dary Moje w wasze niedoświadczone ręce, abyście już rozdawać je mogli. Tylu jest przecież spragnionych i głodnych, a życie ludzkie trwa krótko.
Spodziewam się, że Mnie Samego kochacie bardziej niż dary Moje. Lecz czasem dzieje się tak, że obdarowani z pełnymi rękoma odchodzą do domów i środowisk swoich i tam przystroiwszy się w Moje klejnoty, podziwiać się każą wołając: “Podziwiajcie urodę moją i bogactwo moje, o ileż wspanialszy jestem niźli każdy z was". Nikt ze sług moich nie jest bezpieczny od tego zagrożenia, w którym nieprzyjaciel ukrył straszną pułapkę dla was. Jest nią pycha, umiłowanie siebie i pragnienie zyskania dla siebie jak największych korzyści z Mojej dzierżawy: Bo, jak ci to mówiłem, na czas życia - czas służby - udzieliłem wam skarbów Moich, abyście mieli czym służyć, co rozdawać, czym dzielić się z bliźnimi. Śmierć zaś jest porą oceny plonów waszych starań przez Pana Ziemi i Nieba.
Jak więc postępuję z tymi z was, którzy Mi zawierzają w pełni?
Sami siebie zobaczyć musicie - jakimi rzeczywiście jesteście. Bo kto żyje ze Mną, w Prawdzie żyje.
Aby z was kłamstwa i złudzenia odpadły, ukazuję wam całą waszą nędzę. Czynię to jednak powoli, delikatnie, nie szczędząc dowodów Miłości, bo przecież nie przerazić was chcę, a nauczyć i oczyścić ze wszystkiego, co zebraliście ze świata, a co nie jest Moje. Nikt z was czysty nie jest, ale różnica jest wielka pomiędzy tym, który brudny jest, bo w brudzie się urodził, żyje i pracuje, a tym, który swoje czyste szaty dzieciństwa, opłukane w Krwi Mojej, sam świadomie kala, wstępując w błoto i z upodobaniem w nim się nurza.
Niejeden z was żyje w przekonaniu o własnej nieskazitelności, wypominając braciom ich widoczne plamy, a nie wie, że pełne ma wnętrze zgnilizny, bo rak pychy, egoizmu, obojętności lub pogardy dla bliźnich już go toczy.
Widoczne plamy wskazuję wam przy pomocy innych. A że gorliwi są i do oskarżeń skorzy, więc też wiele wam zarzucać będą.
Jeśli więc sądy ich są prawdziwe, zastanówcie się i proście Mnie o pomoc w wyplenieniu zła, a Ja to uczynię, bo wyzwolić was pragnę z obciążeń waszych.
Jeśli zaś niesprawiedliwe będą i oszczercze ich oskarżenia, przyjmijcie je spokojnie dla Miłości Mojej i zastanówcie się, jak silne jest wzburzenie wasze, bo to o swojej krzywdzie woła wasza miłość własna. Ona właśnie, dzieci Moje ukochane, ostatnia się poddaje. Do ostatka broni praw swoich i osłania się sprawiedliwością. Lecz dla Moich Przyjaciół Sprawiedliwością Ja jestem i we Mnie otrzymacie wszelkie wyrównanie wedle Mojej Wspaniałomyślności. Dlatego do Mnie się odwołujcie i Mnie oddawajcie wszystkie krzywdy wasze, a Ja Sam Obrońcą waszym będę. Nikt z was zawiedziony nie będzie, kto tak uczyni.
Umiłowanie siebie ciężkie boje toczy z miłością waszą do Mnie i nie od razu ulega. Przeciwnie, godzina po godzinie, dzień po dniu umierać mu potrzeba, abym Ja wzrastał w sercu waszym. Dwu gospodarzy razem żyć nie może; który z nich wygnany zostanie - od was zależy. Jeśli własna wasza miłość ukrzyżowana zostanie, a dokonać tego musi każdy z was - sam, wolą własną, Ja wejdę w opuszczone wnętrze i staniecie się Jednością ze Mną, staniecie się Sobą prawdziwie - Dzieckiem Królewskim, Dziedzicem królestwa.
Pokazuję wam dokonanie dzieła Mojego w każdym z was. Przemienienie na Obraz Mój, abyście dla bliźnich waszych stali się Darem Moim, Płomieniem i Blaskiem. Lecz Ja Sam to uczynię.
Nie w waszej jest mocy przemienienie się, lecz tego chcę Ja i tak się stanie, bo ten, kto kocha, rozpala tego, kto miłości pragnie, a przyjaciel upodabnia się do wybranego przez siebie przyjaciela.
Działanie należy do mnie, do was - zezwolenie na nie. Tysiące waszych zezwoleń buduje waszą doskonałą służbę i przygotowuje Nasze Zjednoczenie.
Jakież więc będą początki dalszej Mojej nauki?
Otóż odczuwać będziecie coraz mniej zadowolenia z siebie. Coraz liczniejsze spadną na was nagany, pouczenia i zamiast radości spotkacie się ze strony bliźnich waszych z niezrozumieniem, niechęcią, a także złośliwością, obmową, szyderstwem. Dopuszczę, aby złość świata was kąsała, lecz nie odejdę od was. Przeciwnie, zbliżę się bardziej, aby móc was pocieszać, kiedy przyjdziecie do Mnie na skargę. Bo właśnie to ukazać wam pragnę, że nie możecie spodziewać się sprawiedliwości od świata ani oparcia, ani zrozumienia, ani pomocy. Niczego!
To wy - ze Mną - macie być Moją pomocą i oparciem dla wszystkich zagubionych i szamoczących się dusz.
Dlatego też nic od nich nie otrzymacie, ponieważ są biedni i żadnego dobra prawdziwego nie mają. Wam potrzeba Dóbr prawdziwych, Moich: miłości, przyjaźni, zrozumienia i bliskości duszy; potrzeba wam też męstwa, mocy, radości i pokoju. A świat cóż wam dać może? To tylko, co sam ceni i gromadzi. Oklaski? Lecz i oszczerstwa, a sława przemija. Karierę? Tak, lecz z zawiścią i intrygami, fałszywą przyjaźnią i kłamliwymi, pustymi słowami pochlebstwa. Co jeszcze? Bogactwo? Zdobywanie go nie jest przecież waszym celem. Wiecie, że możecie stracić wtedy wasze siły, zdrowie, rozsądek i zaprzepaścić dar darzenia. Miłość ludzka i przyjaźń? Są pełne zdrady, fałszu i dążą do własnej korzyści. Zmienne i powierzchowne nie dzielą się, a dążą do posiadania, do zawładnięcia wami.
Taka jest prawda, dzieci, i kiedy pozwalam wam jej doświadczyć, nie karzę was, lecz uczę, tak jak wy uczycie - przez doświadczenie.
Doświadczacie zatem znikomości dóbr świata i nic was zaspokoić nie może. Nuda ogarnia was na widok rzeczy dotąd pożądanych. Zniechęcenie nie pozwala wam oddawać się w pełni ulubionym przedtem zajęciom i przyjemnościom. Odczuwacie pustkę i głód, a jest to głód duszy, którego zaspokoić nie zdoła żaden pokarm i napój przydatny ciału. I jeśli próbujecie ten głód zaspokajać ziemskim pożywieniem - on wzrasta. Bo to Ja pobudzam waszą tęsknotę, byście szybciej odnaleźli Mnie i nasyceni zostali. Bowiem Ja wiem, czego wam potrzeba i już przygotowałem Mój stół dla was. Przy nim oczekuję was.
(Pan nam zastawia stół, ale potrawy są “Boże" - bo spożywać mamy to, co On, tak więc zawiedzie się każdy, kto spodziewa się ziemskich przyjemności.)
To czynię dla przyjaciół Moich, oni bowiem wybrali Prawdę, wybierając Mnie. Lecz długi jest okres nauki, bo trudno wam zrozumieć, że słuszne jest, abyście wy pełnili wolę Moją, a nie bym Ja - popierał wolę waszą w waszych pragnieniach wrośniętych w świat.
Dlatego, że działacie w “Imię Moje" - pragniecie, bym wam błogosławił we wszystkim, czego zechcecie. Daję wam radość pełnienia dobra do czasu, gdy staniecie się dojrzali, ponieważ nadal jest to wola wasza, a o Moją nie pytacie. Pozwalam, by wzrastały w was Moje Dary dane wam dla zachęty; dozwalam, byście Mi służyli - wedle waszych chęci - bo uczycie się stawiać pierwsze kroki w Mojej służbie. Uczycie się dawać swój czas, pomoc materialną i dobroć. Uczycie, się wzajemnie wspomagać i dzielić, zachęcać i podtrzymywać w drodze. Słowem staracie się - wedle swego rozeznania, umiejętności i sił - i stąd czerpiecie zadowolenie i poczucie swojej użyteczności i wartości. Ileż jest w was jeszcze miłości własnej, chociaż syci się ona Moimi Dobrami i na nich rozrasta się...
Wielu z was do końca życia z tej dziecinnej postawy próżności zrezygnować nie chce. Dlatego świat pełen jest działaczy aktywnie pracujących dla Mnie - a tak mało Dobra Mojego - dających mu. Bliźnich karmią oni sobą, a czymże są sami z siebie? Nicością - nic - rozdzielającą, Ja zaś prawdziwych Przyjaciół mam tak mało. Zbyt mało.
(I punkt odejścia od Boga.)
Na tym etapie waszego rozwoju najczęściej odchodzicie ode Mnie. Chwała świata zbyt droga jest wam i sumieniu swojemu potraficie tłumaczyć, iż wasze wyniesienie jest zarazem wyniesieniem Moim.
Jak gdybym Ja, Pan Nieskończoności, potrzebował waszej sławy!
Dlatego, objuczeni Moimi Darami, uchodzicie coraz dalej w świat, zagarniając również i wszystko to, co on wam dać może. Nienasycenie wasze karmicie światem, a występujecie w Imieniu Moim, dlatego tracicie przyjaźń Moją i jeśli się nie opamiętacie, nie przyznam się do was w Dniu Sądu.
Nie ma bowiem równości pomiędzy Mną a światem i ten z was, kto chce PRZYJAŹŃ Moją posiadać - wybierać musi. Ten, kto MNIE wybierze - jest wybranym Moim.
Kto chce iść do Mnie, odejść musi od świata. Pozostawić musi umiłowania swoje - dla Mnie - Jedynego Umiłowanego, bo i Ja cały wam się oddaję.
Lecz tak, jak Ja oddałem się wam wszystkim - na zawsze, całkowicie, tak ten, kto ze Mną przestaje w zażyłej przyjaźni, powróci ze Mną do świata, aby świat ratować; ale świat już nad nim władzy mieć nie będzie.
Każdy Mój prawdziwy Przyjaciel powróci, obdarzony nad miarę Moimi Dobrami i razem będziemy służyć, karmić i ratować.
Teraz świat odszedł od Boga tak daleko, że sam powrócić nie zdoła; jest zbyt słaby i chory, w grzechu tonie ślepy i głuchy. Ratunku trzeba mu bardziej niż kiedykolwiek. Nikt mu go dać nie może, jak tylko Ja i wy - Przyjaciele Moi. Moje utysiąckrotnione ręce pełne chleba. Moje tysiączne nogi ochocze do biegu i serca gotowe oddać siebie tym, co bez miłości zginą.
Uczę was, a nauka Moja nie jest łatwa i przyjemna dla natury człowieka. Ale jest prawdziwa i potrzebna wam. Nie wszystkim daję te same pytania, bo wiem, co każdy z was umie, wiem też, na co odpowiedzieć mi dobrze nie zdoła - na razie - i uczę go łatwiejszych rzeczy. Ale każdy, kto Mnie się powierza, będzie przeze Mnie doprowadzony do pełni swoich możliwości. A one są bardzo różne. Dlatego jedni osiągają szczyty heroizmu, a inni - wystarczy, że przyjmują bez żalu i wymówek swój los, gdy nie jest on łatwy. Ja Sam tylko znam was w pełni, bo Ja was obdarowałem istnieniem w zamierzonym czasie, miejscu, kształcie i do takiego zadania was uformowałem, w którym wszystko, czym was przyodziałem, przyda się wam i pozwoli stać się najbardziej pożytecznymi. Dla waszego szczęścia - jeśli dążycie ku Mnie. Jeśli jednak wybierzecie księcia tego świata i jemu służyć chcecie, dary Moje przyniosą wam nieszczęścia i oskarżą was przede Mną w Dniu Sądu - sądu waszego, osobistego, kiedy każdy z was stanie przede Mną i okaże Mi, kim się stał poprzez używanie tego, co otrzymał. I powiadam wam, że tylko Miłość ostanie się w blasku Prawdy i to, co z Miłości Mojej użyliście dla czynienia Dobra - Światu. Oskarży was zaś każdy Dar Mój, Dobro Moje przywłaszczone sobie kosztem bliźnich waszych.
Przywłaszczone Dobro jest Dobrem nieudzielonym, podczas gdy przeznaczeniem jego było obdarzenie nim. Obdarzać zaś możecie się w każdej sekundzie życia. Już małe dziecko uśmiecha się, wyciąga ręce, radośnie podskakuje; a z wiekiem możliwości jego rosną. Uśmiech, życzliwe słowo, pomoc innym w najmniejszych drobiazgach, pamięć o nich, rozmowa, telefon lub list, najmniejszy dowód, że zauważacie bliźnich waszych, że robicie, co tylko możecie - to wszystko ma niesłychaną wagę w oczach Moich.
Życie wasze jest pełne możliwości i trzeba z nich korzystać. Kto wcześnie zaczyna darzyć, posiądzie wrażliwość serca i oczu i pełniej wykorzysta możliwości niż ci, którzy spoglądają na świat okiem łakomym i zagarniają, co się da - ku sobie. Ci mogą w życiu swoim zmarnować wszystko i staną przede Mną bez usprawiedliwienia.
Dlatego lepiej jest dać z niedostatku swego niż hojnie dawać z bogactwa; wiele go jeszcze pozostanie dla właściciela i ono oskarżać go będzie.
Cieszę się, gdy wykorzystujecie to, co macie, i tylko to ważne jest!
Ile kto otrzymał, wiem Ja - Dawca. Ile rozdajecie, też wiem i pamiętam.
W im większej ciszy darzycie, tym lepiej dla was, bo zbieranie pochwał przekreśla bezinteresowność waszego działania i przyobleka was w fałsz.
Tak więc życie każde jest ogrodem pełnym kwiatów, a od was zależy, ile ich dla Mnie zerwiecie.
Wolą Moją jest dopomóc wam w zrozumieniu Mojej Drogi, którą kroczycie wszyscy, wy, którzy prosiliście Mnie, abym stał się Panem waszego życia. Może nie zrozumieliście jeszcze, że prosiliście Mnie o uświęcenie, a Ja przyjąłem pragnienia wasze i czynię to w sposób dla każdego z was inny - najskuteczniejszy i najmniej bolesny. Jednak wiedzieć musicie, że nie da się pogodzić Boga Wszechmogącego z bożkami tej ziemi, a Ja nie działam przemocą. Dlatego ten, kto z upodobań swoich i przywiązań zrezygnować nie chce, pozostanie “wolny" z nimi wedle swojej woli, lecz nie będzie przeze Mnie prowadzony i przyjaźni ścisłej ze Mną mieć nie będzie, życie swoje weźmie we własne dłonie i siebie tylko oskarżać może, jeśli stanie się ono puste i bezużyteczne.
Znoszę cierpliwie waszą słabość, upadki i błędy, bo one są związane z naturą człowieczą, lecz kłamstwo usuwam sprzed Moich oczu. Liczni są wśród was ci, którzy twierdzą, iż należą do Mnie, a od dawna już służą światu i temu, kto się nim posługuje. Do Mnie - prawdziwie - nieliczni należą aż do końca. I was pragnę mieć takimi, bo mało mam świadków na ziemi, dla której pilnie ratunku potrzeba.
Niech też was nie przerażają trudności, bo wedle ich ciężaru daję wam Moją Moc, tylko używacie jej rzadko, bo mała jest ufność wasza.
Podaję naukę Moją dla wszystkich ludzi dobrej woli, którzy pragną zbliżyć się do Mnie, a nie mają pomocy. Dla wszystkich Moich ukochanych dzieci głodnych bliskości Mojej i szukających dróg zbliżenia - po omacku, ponieważ nie mają dla nich czasu ci, których po to powołałem, aby swoją wiedzą, którą im darmo daję, służyli wam. Lecz oni sami rzadko dążą ku Przyjaźni ze Mną; tak ich niewielu ją zdobywa, że brak im doświadczenia i umiejętności. To jest Mój ogromny ból, że ci, których wzywam, by ze Mną stali się Jednością - aby wam służyć, rozwijają wyłącznie umysł i wolę na służbie rozumu, lecz nie - na służbie Miłości. Nie jest to wyłącznie ich wina. Pycha zakorzeniła się w Ludzie Moim. Świat wabi was wszystkimi ułudami, jakie wytworzył, by was uwieść i z Mojej Drogi zawrócić ku sobie.
To co nastąpi, stanie się waszym postem i pokutą. Wy, Polacy, już zanurzeni jesteście w trudnościach i brakach, a tak mało kto z was zwraca się ku Mnie. Reszta świata otrzyma boleśniejsze leki - wedle potrzeby. Ci, którzy “roztyli się" w dobrobycie i bożkiem swym uznali “sytość", bez względu na głód i nędzę takich, jak oni sami ludzi - których za gorszych uznali - ci spotkają się z tym cierpieniem, które zadają bliźnim swoim. Aby uratować ludzkość, potrzeba powszechnego nieszczęścia, wstrząsu i grozy tak wielkiej, aby runęły ustalone formy życia i w biedzie zjednoczył ich lęk, skoro odrzucili zjednoczenie w miłości.
Dziękuj Mi, dziecko, że was wprowadziłem wcześniej w klęski i zniewolenia, i szybciej z nich wyprowadzę, gdyż to, co spotka świat, po stokroć sroższe będzie.
Chcę pomimo tego, co dzieje się z wami, abyście wy, ludzkość cała, nadal żyli i służyli Mi w pokoju i radości. Pragnę dla was życia w Mojej Obecności i w przyjaźni ze Mną i uczę was tego różnymi sposobami.
Te Słowa, które ci podaję, pomogą każdemu, kto tęskni za Mną i odczuwa głód, jeśli czytać je będzie z uwagą i w spokoju, ucząc się na nich rozmowy ze Mną. Dlatego daję im Moc trafiania do waszych serc wedle czystości i szczerości waszych pragnień.
Tym silniejsza będzie pomoc Moja, im poważniej ją potraktujecie. Korzystać powinniście z Ksiąg Moich i sakramentalnej pomocy, którą macie, prosząc też Ducha Świętego o światło, dar rozumienia i wszystkie te dary, które potrzebne są wam. A każdemu inne niezbędne będą.
Samo czytanie nie zbliży was do Mnie, jeśli nie pójdzie wraz z nim wytrwałe usuwanie przeszkód w was samych, usilne staranie się o Przyjaźń Moją wedle Mojej Woli (“abyście się wzajemnie miłowali") i rzeczywiste wybranie Mnie całą wolą, umysłem i sercem. Wtedy Ja reszty dokonam, bo te nauki Moje są Moim wezwaniem do każdego z was, wezwaniem do życia ze Mną, do miłowania i służby światu. Pragnę i oczekuję każdego z was.
- Dziękuję Ci, Ojcze! A Ty Sam wiesz, o ile więcej wiary wymaga takie pisanie niż “zwyczajne" życie.
- Córko! Wasza współpraca ze Mną na ziemi oparta jest tylko na wierze. Cielesne bowiem nie może widzieć i dotykać - duchowego, a więc nie przez zmysły spotykacie się ze Mną. To jedynie, co jest w was “Moje", wzywa Mnie i pragnie i im więcej z waszej ludzkiej natury poddajecie miłości, tym rozleglejszą staje się przestrzeń, w której dochodzi do spotkania z Miłością. Wtedy, gdy cała natura wasza podporządkowana zostanie ustalonej woli życia ze Mną, nastąpi zjednoczenie waszej woli z Moją i Moja Miłość już bez przeszkód wypełni wasze dusze. Moja wola jest zawsze ta sama - ogarnąć was pragnę Moim Życiem, uszczęśliwić was do granic możliwości waszych dusz, dając wam równocześnie prawo nieskończonego wzrostu waszej szczęśliwości. Tak, abyście nigdy więcej nie zaznali głodu ni tęsknoty. Aby miłość wasza była pełna.
- Powiedziałam: “Przecież to jest całkowite przemienienie".
- To jest, córko, przemienienie, aby to, co śmiertelne, rozkwitło nieśmiertelnością, to, co ziemskie, stało się duchowym, a to, co skażone, skończone, stało się nieskazitelnym, wciąż rosnącym i wiecznotrwałym w Moim Królestwie Chwały.
Przemienienie jest Moim dziełem w każdym z was. Nikt sam z siebie narodzić się powtórnie nie może. Tak mądry i uczony człowiek, jakim był Nikodem, też zrozumieć tego nie potrafił, bo myślał o własnym działaniu.
Nie, to Ja sprawiam wasze przeobrażenie, lecz wedle waszej woli, o ile zechcecie; również wedle siły waszego pragnienia i wytrwałości woli.
I w tym wam pomagam, gdyż to, co “cielesne" w was, to się sprzeciwia, bo widzi zagrożenie swoje. I tak jest, bo umrzeć musi, nigdy bowiem to, co “ziemskie", nie wejdzie do Królestwa Niebieskiego. Sprzeciw ten popiera nieprzyjaciel wasz i broni was, jako swojej własności. Kłamie wam i oszukuje was! Bo wykupiłem was Swoją Krwią z niewoli grzechu i jesteście wolni. Naprawdę wolni i zawsze zwycięzcy - jeśli uwierzycie Mnie i zawierzycie tej Miłości, Która za was ukrzyżowana została.
Zawierzenie jest gruntem, na którym odbywa się przemienienie wasze. Im większe jest i bardziej bezinteresowne, wielkoduszne i mężne, tym szybciej mogę was przeobrazić na Obraz Mój i Sobą nasycić.
Wtedy już nic wam szatan zrobić nie zdoła, gdyż wyrzucony jest poza granice duszy waszej, którą zamieszkuję Ja Sam, Niezwyciężony.
Szatan drży przede Mną i ucieka, a tylko z zewnątrz naszczekiwać może. Natomiast bez Mojej Obrony zwycięża was łatwo, bo zna tysiące tajnych wejść do twierdzy waszej duszy. Zna je o wiele lepiej, niźli wy sami. Mądrze jest zatem nie ukrywać ich przede Mną, Który je widzę jasno, lecz przeciwnie - przy każdym wejściu postawić Mnie, który pragnę wam pomóc, abym was bronił.
Dlatego ten, kto za Przyjaciela swego Mnie uważa, mówi Mi o lękach i obawach swoich, a miejsca słabe w murach swoich Mojej obronie powierza.
Wszystkie słabości wasze, wady wasze, które was bolą, pożądliwości wasze, nieopanowane uczucia wasze, myśli i wyobrażenia, niepohamowany język, twardość serca, sądy ostre, niemiłosierne słowa i czyny, brak wrażliwości na biedę bliźnich, kręte poczynania i wyrachowaniem kierowane znajomości - te i tysiące innych ciemnych korytarzy, którymi wślizguje się wróg wasz, oddawajcie Mnie i proście o pomoc Moją. Ja pragnę ubezpieczać was. Ale trzeba wam prawdziwie pragnąć obrony Mojej. Wy zaś pozostawiacie nie zamknięte te wszystkie furty waszej duszy, którymi sami lubicie wyprawiać się potajemnie “w świat". Duszno wam bowiem w domu duszy waszej i smutno w Moim - tylko - towarzystwie. Jeszcze nie zasmakowaliście we Mnie. Nie wiecie, jak ze Mną mówić i o czym, a zwłaszcza -jak ze Mną żyć na co dzień. Prawda?
Ja jestem niewidzialny. W obecność Moją trzeba wierzyć. Wymaga to trudu i męczy was, więc szukacie ucieczki od wysiłku, a “świat" jest taki barwny i pełen rozrywek...
I nic o tym nie wiecie, że Ja za wami idę krok w krok. Pilnie rozglądam się, skąd może was nieprzyjaciel zaskoczyć, zachodzę mu drogę, wam zaś otwieram drzwi - abyście uciec mogli. Moja Przyjaźń zobowiązuje Mnie.
Pragnę być wam obrońcą.
Jakże inaczej dzieje się, kiedy idziemy razem, ramię w ramię. Wróg na Mój widok nie śmie was atakować, a świat widzicie w innych kolorach. Już nie barwny, a jaskrawo pomalowany, jak stara nierządnica ukazuje swój żałosny blichtr, przykrywający głód i samotność. Śmiech, rozrywki świata przerywa jęk, płacz i krzyk agonii. Ściekami płynie błoto, a rzeki czerwone są od krwi. Nie jest to świat, jakiego byście pragnęli. Jest straszny, odrażający, pełen trupów w rozkładzie grzechu i rechotu nieprzyjaciela. On tu tryumfuje, on cieszy się zdobyczą, pożera ją i szydzi ze Mnie. Bo to Moje dzieci giną!
I to są wasi bracia i siostry. Tak samo - jak wy - przeznaczeni do szczęścia, tak samo ukochani i nieskończenie Mi drodzy.
Przyjaciel idący przy Mnie odczuwa Mój ból i ulżyć Mi pragnie. Głęboko przejmuje go to, co Mnie, ponieważ rozumiemy się i wiele już wyjawiłem mu z Mojej Tajemnicy Miłości. Przyjaciel zatrzymuje się tam, gdzie Ja przystaję - nad nieszczęściem ludzkim, i pyta Mnie, jak ma dopomóc? Wtedy Ja, widząc jego współczucie i zrozumienie dla Mojego cierpienia, daję mu wskazówki i wspólnie zabieramy się do dzieła miłosierdzia. Nawet jeśli jest jeszcze niewprawny, słaby czy kaleki, zawsze przyda Mi się choćby tylko jego obecność i słowa pociechy lub zachęty dla tych, którym potrzebna jest pomoc. Nie ma dla Mnie większej radości, jak dostrzec w was kiełkujące i rozwijające się ziarno Mojej Miłości do człowieka, które w was złożyłem. Chronię je i pielęgnuję i powiadam wam - to, co rozpoczęło już żyć, nigdy nie zmarnieje, bo pod Moją Dłonią wzrasta.
Ci z was, którzy sami wyruszają w świat - przerażają się nim, bo powoli odsłaniam ich oczom jego rzeczywistość.
Dziecko na ulicy zobaczy tylko to, co przyjemne, co chciałoby mieć: sklepy z zabawkami, cukiernie, sprzedawców z balonikami, lodami, słodyczami.
Niektórzy z was zawsze tak chcą oglądać świat. Interesuje ich tylko to, co pragnęliby posiadać, przyjemności, których mogliby zażywać, ludzi, których można użyć dla swojej korzyści, rzeczy, którymi można się pysznić i rzeczy, których łaknie ich łakomstwo.
Lecz “świat" to nie jest coś, co można posiąść; to on was posiądzie i zniszczy, jeżeli mu się oddacie. Pod strojną fasadą ukrywa się w nim wróg wasz, który wabi was, jak rybak ryby, aby je chwycić i pożreć. Świat pełen jest okrzyków przerażenia i męki pożeranych i rozdzieranych ofiar. Takim go uczyniliście - wy...
Odrzuciliście prawa Moje - Miłość wzajemną, sprawiedliwość, dobroć. W zamian obraliście nienawiść, chciwość, gwałt, krzywdę i kłamstwo, by wam królowały. I świat jęczy i kona. Milionami głosów wzywa ratunku; lecz prawie nikt Mnie nie wzywa, bo Mnie nie znają. Głodujący i uciemiężeni, najbiedniejsi i bezbronni nie znają Mnie Prawdziwie. Niewidzialny jestem i choć miliony przyznają się do Mnie, nie Mnie ukazują światu, lecz własne oblicza, w których jak w lustrach odbija się świat. Ja prawie nie mam świadków.
Ci, co mówią o Mnie, głosząc Moją Miłość i Miłosierdzie, i Łaskawość - a sami miłować nie umieją, miłosierdzia nie świadczą, a szczodrobliwi są tylko dla siebie - niszczą dzieło Moje. Zdradzają Mnie, a dzieci Moje wydają na łup nieprzyjaciela. I choć czynią tak - rzadko świadomie, najczęściej przez to, że nigdy nie chcieli przyjaźni ze Mną i nie słyszą Mnie ani rozumieją - szkodzą bliźnim i oddalają od nich Królestwo Boże.
Potrzeba Mi wielu świadków, wielu Przyjaciół!
Wy mówicie Mi, że chcecie być ze Mną. Mówicie Mi, że Mnie kochacie, że pragniecie, abym stał się Panem życia waszego, Przyjacielem waszym...
Na jak długo, dzieci Moje? Czy tylko na dobre czasy, czy i na złe?...
Czy na czas powodzenia waszych planów? Na początek życia? Na pół życia?...
Czy i wtedy, kiedy ukażę wam nieszczęście, gdy postawię was przed złem i ranami świata? Czy wtedy też zostaniecie ze Mną?...
A jeśli nasza wspólna praca będzie ciężka, niewdzięczna, zabijająca? Czy i wtedy przy Mnie trwać będziecie?
Czy zdecydujecie się być ze Mną zawsze aż do końca?...
Zastanówcie się w sercu swoim. Ono Mi odpowie...
(II punkt odejścia od Boga).
Pytasz, dlaczego was przerażam? Ja ukazuję wam prawdę o waszym świecie. Uczestniczycie w źle i jest w nim również wasz udział. Nie tylko przez uczynione zło, lecz przez każde zaniedbanie dobra. Daję wam tysiączne możliwości każdego dnia, lecz tak trudno wam - samym - przychodzi zdobycie się na najmniejszy akt bezinteresownej miłości.
A trzeba, dzieci, ratować świat. Tylko miłość ugasić może ognie nienawiści, okrucieństwa, zbrodniczej obojętności, którymi rozpalona jest ziemia. Lecz jakże wy, z trudem zdobywając się na kilka kropel letniej i zatęchłej wody waszego współczucia, możecie sami ugasić pożar świata?...
Dlatego Ja ofiarowuję wam Siebie - źródło tryskające żywą wodą, niewyczerpane i cudownej mocy. Oddaję się wam, abyście zechcieli używać Mocy Mojej, bo tylko Ona może uratować was. Przyjaźń ze Mną daje wam niewyczerpane możliwości, którymi dysponuje Miłość Moja, a Ja Sam jestem z przyjaciółmi Mymi. Ze Mną nie tylko macie pewność własnego zbawienia, lecz możecie używać Miłości Mojej w każdym momencie życia, dając Ją bliźnim waszym. Ja pragnę tego, gdyż taką samą nieskończoną Miłością, którą was obejmuję, kocham i pragnę uratować, oczyścić i uświęcić każdego z tych, z którymi spotykacie się codziennie. Każdego człowieka ziemi. A najwięcej troszczę się o tych, których osądzacie jako “złych", bo oni ratunku potrzebują najbardziej.
Czy moglibyście być szczęśliwi w Moim Królestwie, wiedząc jak straszliwie cierpią ci, którzy przez was nie mogą cieszyć się życiem, gdyż nie uczyniliście dla nich tego wszystkiego, co było w waszej mocy.
Mówisz, córko, że “na pewno tak będzie!" Przede Mną odpowiadacie tylko za to, co wasze sumienie wam wyrzuca. Lecz Ja pragnę uczynić sumienia wasze bardziej wrażliwymi; poszerzyć chcę Serca wasze, a wy bronicie się przede Mną. Boicie się nadmiaru trudu, wciąż myśląc tylko o swoich słabych siłach, podczas gdy posiadacie - Moje.
Prawdą jest lęk waszej miłości własnej przed ograniczeniem i krępowaniem jej wolności i ukochania - siebie.
Najbardziej ono Mi się sprzeciwia.
(III punkt odejścia od Boga).
Chcę, ażebyście wiedzieli, że niczego od was nie żądam i do niczego was nie przymuszę. Polegać mogę tylko na tych, którzy swym życiem wykazują Mi, że prawdziwie Mymi są Przyjaciółmi. Kiedy stajecie się - pragnieniem serca i usiłowaniami - drugim Mną, Jezusem - dla swojego wieku, wtedy dopiero wolą Moją jest, abyście byli jak Ja i jak Ja działałem, tak postępowali. Lecz wtedy nie Ja was proszę, lecz wy błagacie Mnie, bym dał wam udział w życiu Moim. I czynicie tak z tego samego powodu, z jakiego Ja zstąpiłem ku wam. Z Miłości.
Kieruje wami gorące pragnienie wypełnienia Woli Umiłowanego i czynicie wszystko, aby ją rozpoznać. Ja zaś wskazuję wam te rany świata, które uleczyć pragnę wraz z wami. Wspólnie świadczymy miłosierdzie i społem darzymy Miłością, bo zespoleni żyjemy. Dlatego nie istnieje już samotność, nie ma miejsca na żal nad sobą i łzy. Niepotrzebna się staje wszelka pomoc - ze świata. Tego, co wam udzielam, używacie w radości, a Ja pozwalam wam na olbrzymie plany i ogromne wymagania i spełniam je szczęśliwy, że Miłość wasza do innych jest tak gorąca, jak Moja, że działacie ze Mną i dzielicie pragnienie darzenia, niesienia ratunku i opieki.
I znowu świat staje się inny w oczach waszych. Już nie blichtr widzicie ani nie bagno, a osoby ludzkie w trudzie zmagające się ze sobą. I żadna nie jest już “zła" w sercu waszym, lecz zagubiona, nieszczęśliwa albo zniewolona. A wszystkie godne szacunku i troski, bo ukochane przeze Mnie. Wy zaś tę Miłość dzielicie. Wtedy tych pożądacie, którzy najbardziej obciążeni są i serce wasze wyrywa się ku tym, którzy się najgorzej mają, bo to już Moje serce żyje w was.
Nie służycie już Bogu Swemu, a żyjecie w Nim.
Dlatego szczęście wasze trwa i wypływa z was rzeka Mojej Miłości, rozlewając się coraz szerzej i dalej, ogarniając więcej i uszczęśliwiając, bo Ja zamieszkałem z wami. Ja zaś niezależny jestem od okoliczności i przesłaniam wszelkie sprawy świata.
Ja jestem spełnieniem i ciszą, Światłem świata i Życiem, Pokojem prawdziwym, prawością serca waszego, współczuciem i zmiłowaniem, łagodnością i uzdrowieniem; Ja - Bóg wasz, w oczyszczonym domu duszy waszej zakładam Swoje Królowanie.
Zespolenie nasze jest tak ścisłe, że poprzez ściany ciała waszego widoczny staję się Światu, bo to wy - sobą - świadczycie jakim jestem Ja Sam.
- Ojcze Mój! Jak źle jest ze mną. Zapominam, że mówisz też i do mnie i oczekujesz mojej odpowiedzi. Dwa dni mówiłeś o Swojej miłości do “tych, co się najgorzej mają", a ja dopiero w nocy zrozumiałam, że pragniesz, żebym ze słuchania i czytania o procesie morderców ks. Popiełuszki wyciągnęła wnioski. Modliłam się za jednego z nich trzech, tego, który był przesłuchiwany. Proszę, powiedz mi, o którego mam prosić i co robić?
- Moja córko! nie za jednego, tylko za wszystkimi trzema powinnaś orędować i to prosząc o współmodlitwę całe niebo, a specjalnie Matkę Moją - Ucieczkę grzeszników, która może wyprosić im nawrócenie. Proś poprzez Moją Krew za nich przelaną, a proś tak, jak byś za własnych braci prosiła, bo wszyscy naprawdę są braćmi twymi we wspólnym grzechu ludzkości.
Teraz, córko, mówić będę do ciebie i tych, którzy jak ty, chcą zostać przy Mnie, pomimo że ciężko im i życie ze Mną wydaje się im trudne i prawie niemożliwe do zrealizowania.
Otóż, dzieci Moje ukochane, trudności na waszej drodze są konieczne, lecz przejściowe i nie zawsze będzie wam smutno. Ból waszych dusz wynika ze zrozumienia ogromu różnicy między Mną, Bogiem nieogarnionym, Samą Świętością i Czystością, a wami - jakimi jesteście teraz: słabością, chwiejnością, próżnością, umiłowaniem siebie bardziej niźli Mnie, pomimo żeście Mnie sami swym Panem nazwali i Mnie służyć pragniecie.
Czujecie się winni, bo nie wypełniacie tego, co powinniście i co wiecie dobrze, że słuszne jest, a uciekacie ku swoim upodobaniom i przyjemnościom. Lecz wtedy sumienie mówi wam, że służba wasza jest leniwa, gnuśna i Mnie niegodna. Dlatego niepokój wami miota i próżno ucieczki odeń szukacie. Niezadowolenie z siebie zjada was. Dlatego mało w was radości i pokoju sumienia nie macie.
A Ja cieszę się wami. Kto jest święty, ten przy Mnie trwa, bo zna Mnie i wie, żem jest Świętością Świętych. Mój nieskończenie bogaty świat bytów Duchowych wielbi Mnie, otacza wdzięcznością i szczęście czerpie z obecności Mojej.
Wy zaś żyjecie w ciemnościach wiary i pomimo braków waszych i nędzy natury waszej, pomimo braku “nagrody" i “zapłaty" chcecie trwać przy Mnie.
Czyż nie mam powodów do radości z was?...
Dzieci Moje, jeszcze niedorosłe, niedojrzałe - przyjmijcie tę prawdę o sobie, bo Ja nieskończenie cierpliwy jestem i wiem, że owoc zielony twardy jest, gorzki w smaku i mało w nim treści.
Bądźcie więc względem siebie cierpliwe, bo Ja czuwam nad wzrostem waszym i dojrzałość w ogrodzie Moim obiecuję wam. Żyjecie, dzieci, w czasie, żyjecie też w wymiarach fizycznych poddani prawom waszego świata. Zależni też jesteście od warunków, jakie stały się waszym udziałem bez waszej woli. Często są one nawet sprzeczne z tym, co sumienie wasze uznaje za prawidłowe. A wy sami nic zmienić nie możecie. Dlatego boli was świat, który was otacza - tym bardziej, im więcej niesprawiedliwości i krzywd dookoła siebie widzicie, a Ja wciąż zakres widzenia waszego poszerzam i budzę serce współczujące w was. Przygotowuję was przecież do współpracy ze Mną. Pragnę, by wasze uczucia stały się delikatne, by wrażliwość waszego serca rosła, a oczy jasno widziały to, co złe jest, co fałszywe, co okrutne, krzywdzące, niosące ból. Chcę, abyście dzielili ze Mną współczucie i pragnienie zapobiegania złu spadającemu na braci waszych. Kiedy już ustalicie się w Przyjaźni ze Mną, wtedy ukażę wam to, czego pragnę, abyście czynili. Niektórym z was daję ich zadanie już przy urodzeniu i wtedy niczego innego nie pragnę jak tego, byście żyli ze Mną i świadczyli o Mnie sobą w kalectwie lub chorobie.
Często też stawiam was przed zadaniem waszego życia przedwcześnie, zanim poznaliście Mnie, wtedy nie odciągnę was od waszych obowiązków, a tylko nasycę was Sobą i uświęcę, gdy przyjmiecie Mnie za towarzysza.
Piszmy dalej, córko!
Powołując was do istnienia, już daję wam miejsce wybrane. Zaszczepiam w was Swój zamiar, który powoli przyjmuje się w was jako wasz własny - jeśli towarzyszyć wam będzie w waszym życiu pragnienie poznania Prawdy i służenia Jej. Wasza dobra wola przyjęcia tego, co jest w waszych oczach najwyższe, najcenniejsze, najbardziej doskonałe, niosące najwięcej dobra - chociażby było trudne i ciężkie - oto klucz, który otworzy wam bramę waszego własnego powołania.
Konieczna jest wam bezinteresowność i dobra wola służenia Mi w taki sposób, jaki Ja dla was wybrałem. Ja bowiem jestem tym, Który wszystko przewidział i stosownie do waszych przyszłych zadań ubogacił was.
Jeśliby wasza wola czysta była i wolna od przywiązań własnych, bez trudu usłyszelibyście i odpowiedzieli pełnią gotowości na wezwanie Moje.
Lecz wy żyjecie w świecie, który rządzi się własnymi prawami. Wszystkimi sposobami kusi on was, ażebyście korzystali z waszych uzdolnień, możliwości, przywilejów, by znaczyć “coś", stać się “kimś", posiąść “jak najwięcej", a wszystko, co dostępne wam, obrócić na własny użytek.
Świat na niezliczonych przykładach uczy was nauką wroga dusz waszych, że najważniejsze jest powodzenie, przyjemność, sukces, sława, bogactwo, władza i wolność postępowania wedle swojej woli. Nieprzyjaciel od początku mówi wam to samo: “Jesteście wolni, waszym prawem jest korzyść i zadowolenie własne. Nikt wam rozkazywać nie ma prawa. Nie sługami, a panami swego losu jesteście!". I radzi wam “używać życia" ze wszystkich sił swoich.
On kłamie wam, lecz kłamie umiejętnie, a większość z was przyjmuje te pozornie pociągające kłamstwa i wedle nich żyje. Przez co uczy swojego sposobu życia innych ludzi, którzy zazdroszczą wam powodzenia i naśladować was pragną. Co gorsza, w ten sposób rodzice wychowują swoje dzieci.
Kto gorszy i demoralizuje dzieci Moje - zwłaszcza te, które własnego; rozeznania jeszcze nie mają - ten spotka się ze Sprawiedliwością Moją i biada mu, jeśli usprawiedliwienia dlań nie znajdę. Lecz biada i tym, którzy swoim życiem zaprzeczają Moim prawom, jeśli je głoszą.
Dlatego, dzieci moje, tak bardzo skąpię wam powodzenia, bogactwa i zaszczytów do czasu, póki zaszkodzić wam mogą. Bowiem na drodze Przyjaźni ze Mną kroki wasze są jeszcze niepewne: wybieracie wciąż i jakże często siebie, jak rzadko - Mnie. Świat dostępny jest wszystkim waszym zmysłom, Ja zaś nie. Mnie zawierzyć potrzeba...
Mnie widzicie tylko “wiarą". Bez wiary życie Moje z wami i nauczanie Moje jest oceniane jedynie przez rozum i sumienie wasze. Rozum mówi, że życie Moje było piękne i ofiarne, a nauki Moje są “mądre", lecz trudne do urzeczywistnienia. Sumienie potwierdza, że są prawdziwe, więc należy żyć wedle nich, a jeśli macie szczęście narodzić się wśród wierzących we Mnie - przyjmujecie bez sprzeciwu prawdy Moje i nic się w waszym życiu nie zmienia!
Wciąż jesteście letni - służąc dwom panom jednocześnie: sobie i Mnie.
Sobie służycie z głęboką miłością, zapobiegliwością i ze wszystkich sił, myśli i woli waszej. Mnie - z powinności, wypełniając konieczne obowiązki związane z formalną przynależnością waszą. Jeśli dodacie coś jeszcze dla bliźnich waszych - z dobrego serca, wtedy potrzeby waszej miłości własnej, wasze zadowolenie z siebie jest zaspokojone.
Taki jest obraz ludu Bożego głęboko wrośniętego w świat!
Z takiej oto ziemi zakłamania, fałszu, zaślepienia pragnie wydobyć was Miłość Moja! Posługuję się w tym celu wszelkimi środkami, pamiętając jednak o waszej słabości, kruchości i umiłowaniu siebie, a także o waszej rzeczywistej wolności wyboru. Dlatego tak delikatnie, powoli i stopniowo odkrywam wam Prawdę o Sobie. I na każdym ze stopni pozostają ci, którzy więcej już przyjąć nie chcą; bo następny krok zagraża ich planom, koliduje z ich wyobrażeniami własnego szczęścia, wymaga odejścia od upodobań i nawyków. Nierzadko zaś wzywa do całkowitej zmiany życia. Na każdym z etapów nauki Mojej opuszczają Mnie Moi ukochani. Wśród nich i ci, którzy oddawali mi niegdyś całe swoje życie na służbę. I szczerze to robili, lecz kiedy to życie ujawniać zaczęło swoje wymagania, nie chcieli im sprostać. Nie chcieli - bo mogliby, gdyby tylko wezwali Mojej Pomocy i zechcieli ciężar dnia podzielić ze Mną, który pragnę tego.
Nie chcieli, ponieważ nie zawarli nigdy bliskiej i serdecznej przyjaźni ze Mną - żywym, obecnym, spragnionym przyjaźni z nimi.
Nie wiedzieli, gdzie znaleźć oparcie, gdyż kiedy był na to czas, nie zechcieli - bo nie pragnęli Mnie prawdziwie - poznania Mnie Samego, Żywego, którego zaniedbali, zlekceważyli i zapoznali. Tak że często wiedząc o Mnie wszystko “z naukowego punktu widzenia", nie widzą Mnie, który stoję przed nimi. Dla rozumu porzucili wiarę i nie mają czym oświecić ciemności świata. Widzą w nim pustkę i nicość - nie Mnie. Ja zaś cierpię coraz bardziej samotny, coraz bardziej opuszczony...
Odepchnięty jestem dlatego tylko, że nie daję wam tego, czego wy chcecie, że nie spełniam waszej woli. Przeciwnie, zmuszam was wymaganiami Mymi, byście rośli, podczas gdy wy chcecie na zawsze pozostać dziećmi w świecie bajek i zabawek. Chcecie, by inni troszczyli się o was, na was pracowali, was obdarzali i zachwycali się wami. Bronicie się przed podjęciem jakiejkolwiek odpowiedzialności za siebie, za rodzinę, za bliźnich, za świat. Lękacie się wyrzeczeń, unikacie wysiłku, trudu, zmęczenia, a podleganie innym, skrępowanie waszej swobody i niezależności, odebranie wam czasu dnia, który uważacie za swoją własność, ograniczenie waszego prawa wyborów traktujecie jako krzywdę, zamach na waszą wolność.
Z uporem pragniecie przeprowadzać własne zamysły w świecie, w którym każdy dąży do osobistej korzyści, więc też wszyscy z wszystkimi walkę toczą. Podstępem, prawnie i bezprawnie sięgacie po coś z dobra wspólnego, co uznaliście za szczególnie pożądane i wydaje się wam, że wam się to należy.
Pozostawiłem wam wolność, a wy niszczycie świat i doprowadzacie siebie do zguby.
Teraz jesteście w sytuacji tragicznej, ponieważ tak wielu z was, wasze rządy, a nawet całe narody, służą swoim bezwzględnym i żarłocznym interesom, zabijając przy pomocy broni i głodu, wyniszczając i obrabowując miliony bezbronnych ludzi. Stało się tak, gdyż straciliście wiarę i wtedy szybko i powszechnie daliście się oszukać ojcu kłamstwa, zbiorowo przyjęliście jego propozycję “urządzenia się" w życiu jak najwygodniej. Kto raz wejdzie w atmosferę użycia, nie ma siły z niej wyjść bez Mojej pomocy. A tej pomocy nie chcecie. Znieprawiliście Moją ziemię. Mój dar dla was. Dany z miłości - trawiony jest nienawiścią, znikczemniały, nieszczęsny, kaleki, zatruty.
Jeżeli zrozumieliście już, że wszyscy ponosicie odpowiedzialność za to, co stało się z wami i za to, co w każdej chwili z ludzkością stać się może - bez Mojej interwencji w wasze losy - rozumiecie też zapewne, że tylko wy uratować możecie ziemię, zwracając się do Mnie o ratunek. Pomoc Moja przejść musi przez wasze “fizyczne" ręce, ręce współwinne złu i naprawiające je.
Wasza współpraca ze Mną - wierna i wytrwała - potwierdza wybór waszej woli, wasze zrozumienie, waszą odpowiedzialność i waszą miłość do młodszych i mniej rozumiejących braci waszych i ona daje Mi prawo wkraczania z Moją Mocą, skoro waszą wolą jest wezwanie Mnie ku pomocy.
Żyjecie, dzieci, wedle praw waszego świata. Jednym z nich jest początek życia, wzrastanie, dojrzałość, owocowanie i śmierć. Nikt z was nie wątpi, że kiedyś umrze i nikt też nie może zatrzymać swojego dzieciństwa, zahamować wzrostu, zmienić praw waszej natury fizycznej.
A co dzieje się z waszą naturą duchową? Ofiarowałem wam wolność wyboru i cóż wybraliście? Sprzeciwiacie się prawom Moim.
Pomyślcie, przecież znacie krótki czas ludzkiego życia i jego zagrożenia: choroby, kalectwa, nagłą śmierć. Wiecie, że wraz z rozwojem fizycznym rozwija się wasz umysł. Przyjmujecie konieczność uczenia się jako wasz przywilej, a wola wasza służy wam w tym. Dbacie o rozwój swojego intelektu i sprawności.
Jakże się to dzieje, że serce waszego życia - duszę waszą - pozostawiacie w zapomnieniu?... A przecież jej prawem jest nieustanny wzrost. Prawem duszy waszej jest rozwój aż do doskonałości dla niej możliwej. Prawem duszy człowieczej jest życie wieczne - nie śmierć, gdyż do Mnie Samego uczyniłem ją podobną. Prawem waszym jest wzrastanie i rozkwit Mojego podobieństwa w was.
A kiedy dojrzeje ono, staje się waszym Darem dla świata - nieskończonej mocy - i nie przemija ani nie umiera, bo czerpie z Mojej Natury.
Miłość Moja tak obdarowała was.
Widzicie i cenicie w sobie to, co przejściowe, zmienne, podległe śmierci i rozpadowi, a nie pojmujecie, czym sami jesteście; to bowiem, co Moje w was jest - w ukryciu żyje, posiadając naturę duchową tak niewidzialną, jak niewidzialny, niewyobrażalny, nieprzenikniony dla zmysłów waszych jestem Ja, Ojciec wasz.
Lecz kiedy wzywam was - tu pozostaje pusta skorupa, którą wchłonie ziemia. Gdzież jest wtedy wasz subtelny intelekt? Gdzie spryt i obrotność? Gdzie ginie wola, choćby najsilniejsza? Największy talent ni worki złota, ni przywileje i protekcja - na nic wam się nie przydają. Jak przyszliście, tak nadzy schodzicie ze świata, bo wszystko to, co wam się cennym wydawało, jest teraz dla was prochem i pyłem, nicością. Na krótko tylko użyczone wam zostało z Miłości Mojej.
Wy zaś, byty duchowe, nieśmiertelne, powracacie ku Mnie, aby już na zawsze oddać się Bogu Swemu w szczęściu Wzajemnej Miłości.
I szczęście to zależy tylko od was.
Człowiek jest jednością, dzieci. Lecz czy nie słuszne jest, by to, co w nim jest przejściowe, zmienne, śmiertelne służyło temu, co nieśmiertelne, temu, co w sobie zawiera podobieństwo Moje? Wasza natura cielesna zawsze szukać będzie przede wszystkim zadowolenia własnego, lecz człowiek duchowy w was rośnie, rozwija się, dojrzewa i miłość jego obejmuje coraz więcej, a co pokocha, to poznać pragnie i przycisnąć do serca. Im zaś głębiej poznaje, tym bardziej kocha i mądrzej kocha i mocniej pragnie wejść w ścisły związek z tym co uznaje za godne miłowania. Zaś w każdej waszej miłości Ja jestem.
W dobrach pożądanych przez naturę cielesną człowieka, gdy są moimi darami - też jestem ukryty i można Mnie odnaleźć i cieszyć się Mną, wdzięcznym być i radosnym. Nie ma innego dobra na ziemi jak Moje. Każde z nich doprowadzić was może do rozpoznania w nim - Mnie darzącego. Ale nie można tą drogą dojść do Przyjaźni ze Mną, ponieważ choć wszystko Moje jest - nie jest Mną. Ja jestem Osobą.
Tym jestem, z Którego woli wszystko powstaje, co było, jest i będzie. Miłością powodowany dałem wam istnienie, abyście żyli ze Mną, Ojcem Swoim w nieskończonym szczęściu wzajemnej miłości. A miłość pragnie poznania, bliskości i zrozumienia. Lecz jakże może istota cielesna zbliżyć się do Nieskończonego i Niezmierzonego? Ograniczona, błądząca w ciemnościach, krucha i słaba we wszystkich właściwościach swoich jakże ma stanąć do rozmowy z Wszechmocnym i Nieobjętym?...
A jednak dałem wam tę możność. W Jezusie Chrystusie, Bogu, który przyjął na wieczność również i naturę człowieczą, możecie spotkać się ze Mną Samym w Pełni Mojej, Nieskończonej Mocy Mojej i w Nieograniczonym niczym Miłosierdziu. Lecz spotkanie nasze realizuje się w Duchu. Natura cielesna człowieka nie jest zdolna do pojęcia tego, co duchowe. Brak jej po temu narzędzi poznania. Dlatego przyjąć musi w pokorze swoją nieprzydatność i pozostać w spokojnym spoczynku wszystkich zmysłów swoich. Nie są one niepotrzebne i godne pogardy. Owszem, przy ich pomocy człowiek duchowy w Jedności ze Mną pełni swoją służbę światu. Tak więc w realizacji swojego zadania - swego daru dla świata - będą wam służyły wszystkie władze wasze, ale w spotkaniu Moim z człowiekiem to tylko, co duchowe w nim jest, uczestniczyć może.
Spytałam, kto jest człowiekiem duchowym? Pan wyjaśnia:
- Człowiekiem duchowym jest ten z was, w którym natura cielesna uporządkowana, posłuszna i karna ochoczo służy władzom duszy, uznając ich kierownictwo i nadrzędność. Syn Mój, Paweł, mówi o tym obszernie. Czytajcie też księgi Moje, bo na niezliczonych przykładach ukazuję wam w nich drogi człowiecze błędne i słuszne. Uczcie się, gdyż nie musicie upadać poznawszy, co innych do upadku przywiodło.
Teraz zaś powiem wam, dzieci Moje nieskończenie kochane, że człowiekiem duchowym każdy z was się STAJE, jeśli wytrwale chce. I nie wtedy stanie się godnym Mnie partnerem, gdy jest dojrzały. Przeciwnie! Nigdy nie dojrzeje bez Mojej Pomocy. Bo Ja sam sprawiam w każdym, kto Mi zaufa, kto przy Mnie trwa, iż uzdrowiona zostaje jego ludzka natura skażona wspólnym grzechem, i uporządkowane, umocnione i sprawne stają się wszystkie jej władze. Przyjaciel czyni to dla przyjaciela swego, by ów stał się we wszystkim do Niego podobny. Jakże bym mógł bowiem Ja - Miłość sama, nie uleczyć ran i nie ubogacić tego, kto Mnie wybiera i ze Mną iść pragnie?...
Wy wszyscy stajecie się do Mnie podobni - każdy w odrębności swojej - w czasie i według waszego zawierzenia, waszego wysiłku i zrozumienia nauki Mojej, którą każdego z was prowadzę, wedle waszej ofiarności, wytrwałości, szczerości uczuć i pragnienia serca.
Kto bardzo Mnie pragnie, ten szybko idzie. Kto Pragnie Miłości Mojej nade wszystko i stale, ten biegnie, a Ja z nim. Kto zaś liczne ma miłości, ten przy każdej przystawać będzie i na ucztę Królewską nie zdąży.
Od was zależy, dzieci, jaką stanie się przyjaźń nasza.
- Osądzaj, dziecko, to, co piszesz, nie wedle twej słabości i niegodności, a wedle ogromu Miłości Mojej, Wielkoduszności i Miłosierdzia. Nikt i nigdy w historii ludzkości nie mówił ze Mną dlatego, że był Mnie godzien, gdyż nie istnieją tacy.
Mówię z wami, bo kocham was i ratować was pragnę. Wybieram zaś tego, kogo chcę, bo do takiej współpracy ze Mną przeznaczyłem go już, powołując go do istnienia. Ja sam mam o nim staranie i podźwignę go, ilekroć upadnie, a kiedy opierać się zechce na Moim ramieniu, otrzyma Moc Moją. Uleczę go i uczynię pożytecznym dla świata, gdyż woli swojej nie zmieniam. A jeśli ty - pomimo nędzy swojej - pragniesz służyć Mi sobą i pomimo niepokoju i świadomości swych braków, małości i wszelkiej nędzy nie uciekasz przede Mną, to Ja na pewno nie zamknę przed tobą wrót Miłosierdzia.
Nikt z was nic “swojego" nie ma, chociaż tak myśli. Wszelkie dary umysłu i talenty Moje są, a to, że tylu z was wykorzystuje je dla swojej tylko próżności, bogactwa, władzy i chwały - to jest dowodem waszej własnej dziecinnej zarozumiałości i nieświadomości. Ty, córko, od początku pragnęłaś służyć Ojczyźnie swojej i czyniłaś tak z całego serca swego, a Ja byłem obecny. Dlatego dałem ci dar zrozumienia słów i zamiarów Moich i udział w nich ci daję.
Polska - chcę, by zwiastunem była, świadkiem Moim dla świata. To, co w niej powstanie, rozpali i porwie inne narody ku życiu ze Mną. Ukaże, że jest to możliwe, realne i prowadzi ku uświęceniu życia społecznego, ku rozkwitowi całego narodu. Powiększy jego szczęście, da mu moc i wzrost we wszystkim, co w Ojczyźnie twojej zachowaliście z darów Moich danych wam. Maryja, wasza prawdziwa Królowa, doprowadzi was do Mnie. Ty, córko, służąc Mi teraz i tutaj, też udział bierzesz w przygotowaniu Dzieła Mojego. To, co piszemy - wspólnie - dla was, stanie się pokarmem, którym posilą się wszyscy ludzie poszukujący przyjaźni ze Mną na całej ziemi.
Wiedz, że czystych nie ma na ziemi. A jednak Ja posługuję się wami, jeśli pragniecie tego gorąco i wytrwale, a wasza wierna służba w Mojej Obecności oczyszcza się i uświęca. Trwaj, dziecko, w pracy Naszej, a winy twoje powoli zmniejszać się będą, a wzrastać będzie podobieństwo do Mnie, Przyjaciela twojego. Ja to sprawię. Wierz Miłości Mojej. Wiem, czego ci niedostaje, w czym upadasz, gdzie źródła słabości twojej. Ja wiem o wszystkim, co ciebie dotyczy. Pewna bądź troski i opieki Mojej. Dziękuj Mi więc i słuchaj Mnie, kiedy mówić pragnę, bo wielka jest Łaska Moja dla ciebie.
Moja córko! Jeśli zrozumiałaś, że wola twoja jest tak bardzo słaba, oddawaj ją Mojej specjalnej trosce każdego dnia. Tak samo czyń w każdym przypadku rozpoznania swoich wad, a jeśli przyczyn nie znasz, proś Mnie o światło i wskazówki, których ci z pewnością udzielę. Widzisz, córko, musicie brać czynny udział w swoim zbawieniu, współpracując ze Mną. Moja jest Moc i uzdrawianie was z tego, co w was jest chore, lecz to od was zależy, czy wyleczenia pragniecie.
Lekarzem dusz waszych jestem. Małe dzieci zdają się na umiejętność lekarza, ale ludzie świadomi siebie sami się skarżą, podają objawy i cierpienia, które ich dręczą.
A Ja pragnę waszego partnerstwa, waszej świadomej, poważnej przyjaźni. Chodzi Mi o waszą szczerość i zaufanie na równi z waszą wiarą w Moje pragnienie i umiejętność pomożenia wam. Dlatego wciąż oczekuję na waszą intymną i otwartą rozmowę o waszych brakach. Mówicie o nich ludziom, a Mnie nie chcecie...
Chciałbym, abyście uwierzyli, że jestem nieskończenie cierpliwy względem was. Znoszę wasze ciągłe upadki, powtarzające się ucieczki ode Mnie i zdrady, gdyż wynikają one z waszej ludzkiej ułomności, a rzadko są świadomym przeciwstawianiem się - Mnie - z nienawiści i pragnienia bluźnienia Bogu. Ale i wtedy macie zawsze możność powrotu do Mnie, a tylko nieprzyjaciel ma was w mocy swojej i trudno wam wyrwać się spod jego władzy. Wtedy potrzebna jest wam pomoc ze strony innych ludzi i gdyby wasza religijność była prawdziwa i umocniona we Mnie - nie umarłby nikt bez pojednania ze Mną.
Kto żyje w nienawiści i pogardzie dla bliźnich, kto świadomie działa na ich szkodę lub nieczuły jest na ich potrzeby, kiedy dopomóc może - a to jest wasz ciężki grzech powszechny - ten winien jest w oczach Moich. Przekreśla bowiem najświętsze prawo Moje - obowiązek miłości wzajemnej.
Ten spotka się ze sprawiedliwością Moją i bardziej surowy dlań będę, niźli dla tych, którzy Mnie Samego prześladowali. A to dlatego, że wiem, iż otoczenie i wychowanie może ukazać wam nieprzyjaciela waszego i nazwać go - Mną. Znam też Lud Mój, tak letni, tak mało świadczący o Mnie, a jeśli - to w sposób obłudny.
Bo kto nie ukazuje Mnie - sobą, takiego, jakim jestem prawdziwie - ten szkaluje Mnie i zniekształca oblicze Moje. Wszyscy jesteście plemieniem faryzeuszy, a obłuda przyrosła do was. Dlatego mówię to wam, abyście zrozumieli swój własny wkład w grzech ludzkości i nigdy nie wynosili się ponad grzeszników, którzy swoje zło widzą.
Jeśli zmienić się nie potraficie - a jest to przemiana powolna i trwa długo - to podejmijcie z odwagą swoje braterstwo w grzechu świata i pomagajcie bliźnim waszym, tak samo chorującym - ile możecie - czynem, słowem i orędownictwem.
To usprawiedliwia was samych w Oczach Moich.
- Ojcze, kto z nas pozostanie przy Tobie? Przecież my wszyscy źle świadczymy o Tobie! Nie ma ludzi, którzy zawsze i wszędzie ukazują Twój Obraz prawdziwie, przynajmniej ja takich nie znam. Ile bym dała, żeby mieć taki żywy wzorzec. I jak ciężko jest, kiedy każdy z nas musi zaczynać od początku, bez kierunku, pomocy i wzorców.
- Właśnie to wam mówiłem, dzieci, że każdy z was, który nie świadczy o Mnie prawdziwie, opóźnia dążenie do Mnie całego ludu Bożego. Nie mówiłem natomiast, że żądam tego od was już, teraz. W ogóle niczego od was nie “żądam". Ten, kto Mnie pokocha, sam pójdzie za Mną i nie łatwo od razu. Mówiłem, że Ja jestem z wami, lecz waszą jest wola poddawania się ciągłego Mojej nauce.
- Nie wiem, jak mam Cię prosić, Panie, o moje znajome dziewczyny, które nie wiedzą, co mają robić w życiu?
- Zwracaj się do Mojego Miłosiernego Serca, gdy widzisz, że ktoś ma trudności w rozpoznaniu Mojej Woli. A Ja nie pozostawię w niepewności nikogo, kto wytrwale oczekuje i chce liczyć się ze Mną.
Ciągle przeraża was to samo, konieczność odrzucenia wszystkiego, co nie jest “Moje" w was. Wydaje się wam, że Mojego podobieństwa macie w sobie tak mało i że wszystko inne powinniście w sobie zniszczyć, odrzucić, podeptać; a więc co z was samych pozostanie? I to wydaje się wam zbyt trudne, niemożliwe do wykonania, bo zniszczona zostanie w ten sposób wasza osobowość. Prawda?...
Gdyby tak miało się stać, byłoby to zniszczenie was; ale tak nie jest! Ja nic nie niszczę, tym bardziej żadnego z moich dzieci nie uszkodzę. Ja, który nadłamanej trzciny nie złamię. Ja tylko dopomagam wam we wzroście. Rozwój duchowy jest prawem waszym i waszym największym szczęściem, a jego pełnia - celem życia.
Proces wzrostu duchowego można porównać do okresu waszego fizycznego rozwoju i dorastania. Niemowlę pije mleko matki i ssie smoczek. Czy brak wam tego? Czy tęsknicie za grzechotką, za waszym kojcem, za wózkiem? Czy żałujecie waszych pieluch i karmienia was łyżeczką? Czyż nadal potrzebne wam są klocki, śliniaczki i pomoc w ubieraniu się? Czy dlatego, ze to wszystko stało się wam niepotrzebne, jesteście mniej - sobą? Czy też o wiele bardziej świadomi jesteście - siebie?...
Nikt was nie zmuszał do porzucenia przyjemności zabaw dziecięcych, lepienia babek z piasku, chodzenia po drzewach, gonitwy? Czy przez to straciliście coś “własnego", zostaliście umniejszeni?...
A wasze lata nauki? Ograniczono waszą swobodę, narzucono dyscyplinę, lecz w zamian ileż otrzymaliście. Kiedy więc bardziej byliście sobą? Jako sześcioletnie dziecko czy teraz - w trakcie nauki? A ci, którzy ukończyli wyższe studia, ucząc się rzetelnie i pragnąc poznania, czyż nie są teraz bardziej - sobą? Horyzonty ich poszerzyły się i wzrósł zakres ich zainteresowań, a nawet i przyjemności.
Człowiek o niewielu zainteresowaniach ma niewiele - i prymitywnych -rozrywek. Człowiek dorosły, wykształcony i wrażliwy ma niezliczony wybór przyjemności: wszelkie gałęzie poznania, sztuka w całej jej rozmaitości, wymiana myśli, poznanie świata w całym bogactwie przyrody i w tym wszystkim, czym ubogacili go wasi przodkowie. Ma też w tym wszystkim i swój wkład, jeśli zechce, przede wszystkim zaś we współdziałaniu ze Mną dla dobra swego i całej ludzkości. Nie jest to rozrywka dla dzieci, lecz jest prawdziwym szczęściem dla dojrzałego człowieka. To prawda, że są ludzie, którzy nigdy nie wyrastają z zabaw i przyjemności dziecka. Trzeba opiekować się nimi do końca ich życia. Ludzie odpowiedzialni i odpowiednio wykształceni zajmują się nimi, gdyż tacy - upośledzeni względem zdrowych - wymagają pomocy i stałej troski. Żyją bez problemów, z niczym nie walczą, o nic się nie troszczą, lecz czy ktokolwiek z was zechciałby zamienić się z nimi? I dlaczego nie? Przecież ich życie lżejsze jest niż wasze? Nie odpowiadają za nic, nawet za siebie. Wszystko, co potrzebne, otrzymują, nie pracują, nie ryzykują niczym, nie wybierają, nie decydują. A więc dlaczego - nie?
Odpowiem wam. Dlatego, że rozwój ich jest ograniczony, a wasz - nie. Że oni nie odpowiadają za siebie, a więc nie mają prawdziwej wolności - wyboru decyzji. Ponadto oni wszystko przyjmują od świata, a dać światu tak niewiele mogą. Wy zaś możecie świat obdarzać DOBREM nieograniczenie - jeśli tego zapragniecie. Ja Sam jestem gwarantem waszych nieograniczonych możliwości. Daję wam Moją Moc, kiedy pełnicie wolę Moją, miłujecie bliźnich waszych i służycie im.
Dlaczego więc, dzieci Moje, krępujecie swój wzrost duchowy?
Dlaczego nie pragniecie nauki, poznania praw waszego prawdziwego rozwoju? Dlaczego poprzestajecie na życiu ludzi upośledzonych, ograniczonych, uwarunkowanych przez otoczenie, obyczaje, przesądy, opinie waszych środowisk, dążenia i cele innych ludzi, które nie będą waszymi, jeśli ich przyjąć nie zechcecie? Dlaczego zadowalacie się byle czym, gdy kładę przed wami możliwości nieograniczone?...
Odpowiedzcie Mi, dzieci, dlaczego tak mało pragniecie?...
Gdybyście lękali się marzeń o wielkiej karierze tego świata, mielibyście zapewne podstawy, znacie bowiem swoje uzdolnienia lub ich brak, znacie wasze zdrowie, siły, możliwości studiów, waszą energię, siłę woli, wytrwałość i pracowitość. Tymczasem takim pragnieniom ulegacie chętnie nawet przy braku odpowiednich warunków, ponieważ opinia wasza o sobie jest zawsze zbyt pochlebna, a trudności lekceważycie. Myślicie też z reguły o efektach końcowych, widząc je nie w możliwości powiększenia sumy Dobra, Piękna, Prawdy na ziemi - z pozycji dziecka Bożego obdarzającego świat - a pragnąc korzyści osobistych, a więc zysku w postaci: sławy, pieniędzy, kariery, władzy. Wszystkim tym pasłaby się wasza próżność, chciwość i pożądliwość, wykorzystując Moje Dary darmo wam dane. Dlatego mówię wam, że sobie służycie z namiętną miłością, angażując ku temu wszystkie swoje władze i to, czym was obdarowałem, choć nie w tym celu obdarzyłem was.
Zapytacie, dlaczego daję tyle dóbr Moich tym, którzy są ich niegodni? Bo przecież Ja wiem, jak ich użyjecie i wiem, kto z was zmarnotrawi je?...
Otóż niczego nie przesądzam, bowiem predestynacja nie istnieje tam, gdzie rządzi Miłość Moja zawsze gotowa zmiłować się, przebaczyć, dopomóc. Miłość obejmująca cały rodzaj ludzki będący rodziną.
Kiedy w rodzinie panuje wzajemne zrozumienie, czułość i wspomaganie się - nawet najmłodsi, najsłabsi i najmniej zdolni mogą osiągnąć pełnię swego rozwoju, gdyż dorośli i mądrzy obejmują ich swoją opieką. Wskażą im kierunek, zapewnią odpowiednie warunki i sami z nimi iść będą strzegąc, ucząc i w każdej sytuacji służąc przykładem.
W drodze ku Mnie ten jest “mądry" - kto Mnie obiera za Przyjaciela, gdyż zyskuje wszystko we Mnie. Ja zawsze, w każdym miejscu i sytuacji, w zmartwieniu i w niepewności jestem z nim. Nie tylko nie jest nigdy sam, lecz Ja trudzę się za niego. Jeśli mądry przewodnik was prowadzi, nie zginiecie. Lecz dorastają coraz to nowe pokolenia i czas, by ci, którzy prowadzić się dawali, sami stali się nauczycielami. Ci, których Ja wzywam, wiedzieć powinni, że wzywam ich do odpowiedzialności za świat.
Przyszedłem do grzesznych, kalekich i chorych. Tym się należy największa troska, którzy upadają wciąż i życie ich przyszłe jest zagrożone. Moi Przyjaciele rozumiejąc Mnie; tak działać pragną, aby nie przepadł żaden z nich. Najbardziej zdeprawowany i zniszczony przez zło syn Mój zdoła powrócić do Mnie, jeśli staną przy nim i pomogą mu, podniosą go, i opatrzą i prosić za niego będą mądrzy i dojrzali wśród was. Jeśli jednak nie znajdzie się wśród was nikt współczujący, gotowy pochylić się nad nieszczęściem ludzkim - człowiek taki zginie, a Ja was, dzieci Moje, obwinię o śmierć jego, jeżeli miłosierdzia i dobroci w was nie znajdę.
Bo nie ma przeznaczenia i nikt z was nigdy stworzony nie został do cierpienia wiecznego; istnieje tylko ogromna nieczułość wasza. Do was mówię przede wszystkim, do tych, którzy Mnie znają, głoszą, cytują, lecz nie naśladują Mnie, choć w Moje znaki przyodziani przechadzają się w miejscach publicznych.
Faryzeuszami jesteście, gdy do celników przymierzacie się. Toteż wolałem przyjąć wspólnotę śmierci Krzyżowej ze zbrodniarzami i nawet wtedy jednego z nich zdobyłem sobie...
Każdy człowiek uratowany być może, jeżeli miłość wasza otworzy się nań.
A Ja obdarzam każde dziecko Moje, bo Ojcem jestem. Kto zaś słaby jest i niedojrzały, otrzyma więcej darów Moich, bo mu ich bardziej potrzeba. Kto zaś naprawdę mądry jest i Mnie rozumie, wybierze jedną, najcenniejszą perłę - za wszystko inne - i sprzeda to, co ma, rozda lub porzuci, by iść za Mną.
Kto wiele skarbów dźwiga, ustaje, a wreszcie osiądzie na nich i tak pozostanie. Kto nic nie niesie - lekko idzie, daleko pójść może, a gdy ręce ma wolne - ujmie innym ciężarów ich, a Ja go podtrzymam i ramię przy ramieniu kroczyć będziemy. To, co wy za korzyść poczytujecie sobie - w Moich oczach jest ciężarem waszym. Wszystko, czego pożądacie i zazdrościcie innym, stać się może także pożywką dla zła, a tylko wtedy nieprzyjaciel wasz bezsilny jest, kiedy spotyka ubogiego w duchu. Prawdziwe ubóstwo to predyspozycja duchowa, która prowadzi do wdzięczności za to, co się otrzymuje i wtedy nie pragnie się niczego ponad to, co daję Ja. Takie ubóstwo obezwładnia nieprzyjaciela, lecz nie wtedy, gdy jest formalne. Serce najuboższej zakonnicy pełne być może pożądań, podczas gdy człowiek majętny cieszy się wolnością i żyje swobodny.
Rozważcie, dzieci, ile zła przyczynić wam może każdy Dar Mój, gdy nieroztropnie jest używany...
- Uroda - może ułatwić wam życie, bo piękności wiele się wybacza, lecz uczy was wtedy nieprzyjaciel wasz, że macie prawo mieć “lepiej" i “więcej" niż inni ze względu na piękność waszą. Wy zaś szczycicie się tym, co tak nietrwałe, zapominając o istotnej wartości waszej, handlując też urodą waszą, tłoczą się przy was ludzie szukający pozorów, nie zaś was samych.
- Zdrowie - bywa przyczyną nadużyć, gdyż na wiele rozrywek wam pozwala. Utonąć w nich możecie. Pielęgnujecie też z upodobaniem ciało wasze, przedkładając je ponad ducha waszego, a co wam zostanie, gdy starość nadejdzie?
- Inteligencja - uczy was pychy. Łatwość nauki budzi pogardę dla bliźnich gorzej uposażonych, a spryt wykorzystuje ich dla własnych korzyści. To, co się łatwo osiąga - bywa lekceważone, a celem staje się nie - poznanie każdej gałęzi nauki i nie - służenie swą wiedzą (gdyż jest to służba, którą wam ofiarowuję), a kariera ułatwiająca wam życie i pozwalająca korzystać z niego obficiej niż bliźnim waszym.
- Talenty, które daję wam, jakże często stają się ofertą handlową. Wtedy sprzedajecie to, coście otrzymali darmo, za jak najwyższą cenę i wykorzystujecie dla siebie. A gdy nadejdzie czas rozliczania, cóż mieć będziecie, na swe usprawiedliwienie? Od was samych zależy, jak wykorzystacie Dary Moje, gdyż każdy z nich dany wam został, by wzbogacić służbę waszą. Dzieje się jednak z wami tak, iż im bardziej ubogaceni jesteście - tym więcej wymagacie i czerpiecie ze świata, niewspółmiernie więcej niż dajecie. Najhojniej obdarowani, ci, którzy nie znają głodu, lęku, zagrożenia życia i bezdomności, nie chcą również pracować ani darzyć. Życie spędzają pasożytniczo - bardziej egoistyczni niż Moje zwierzęta zabiegające o dobro potomstwa i zdolne do ofiary z życia dla ratowania swoich młodych. Nawet one oskarżać was będą, bo staliście się nikczemni, okrutni i zachłanni, wyszydzając tym dobroczynność Moją i deprawując uboższych, którzy od was uczą się nadużycia istnienia. Pragną też podobnego - jak wy - używania życia i aby to osiągnąć, porzucają prostotę i uczciwość. Ci, którzy dużo dóbr materialnych mają, są zgorszeniem świata i swoim postępowaniem jakże często pociągają was ku buntowi i nienawiści. Jako narzędzia nieprzyjaciela działają i niszczą wasze sumienia, a także znieczulają was na objawy zła społecznego.
Wszystkie Dary, którymi was wyposażyłem - z Miłości - na życie wasze, mogą stać się wam przeszkodą na drodze ku Mnie, jeżeli nie zechcecie zrozumieć intencji Moich.
Jesteście wszyscy jedną rodziną, wspólnotą ludzką wynurzoną z nicości dzięki Miłości Mojej. Z Niej i w Niej żyjecie.
Z trudem, w smutku i cierpieniu powracacie ku życiu wedle Praw Moich, które odrzuciliście, by zyskać, jak mniemaliście, niezależność i wolność. Ten błąd rozumu ludzkiego skaził każdego z was. I każdy z was sam musi naprawić swój błąd poprzez świadomy, dobrowolny, wytrwały - w czasie - wysiłek odszukania prawdy i potwierdzenia jej życiem.
Tak szanuję osobistą godność waszą, iż oczekuję od każdego człowieka jego wolnego wyboru. Wasze życie jest odpowiedzią waszą.
Rozważcie teraz, jak wielka jest Pomoc Moja. Prowadziłem was i przygotowywałem przez długie wieki - objawiając wam Siebie - do spotkania, z Bogiem żywym, który przyjął naturę człowieka, by przekreślić przepaść pomiędzy Stwórcą a jego stworzeniem. On objawił wam - Sobą - że jestem Miłością. Miłość ofiarowała się za was, by was wyzwolić i od dwu tysięcy lat ten, kto przyjmuje Słowo Moje - wolnym się staje.
Jak to się dzieje, że nadal trwacie w ciemności błędu? Jak silne jest wasze skażenie, że każdy z was, aby do Mnie dojść, musi stawać przeciw światu? I ten, kto Mnie wybiera, przechodzi drogą cierpienia, szyderstwa i samotności, bo tak mało w was jest poczucia wspólnoty, chęci pomocy, współczucia... Nie tego dla was chciałem. Dałem wam słowa nadziei, radości, pokoju. Jezus Chrystus, Bóg-Człowiek ofiarowuje wam stałą obecność Swoją, Przyjaźń, Miłość Swoją. Ofiarowuje się nieustannie każdemu z was. Lecz każdy z was - sprzymierzony z Jezusem - czyż nie staje się już - wspólnotą? Czy ta cudowna, bo oparta na stałości, miłości i mocy Boga, wspólnota nie powinna rozrastać się?
Przecież Bóg pragnie obdarzać, przygarniać, uszczęśliwiać i wciąż nowych przyjaciół pociągać ku sobie. A więc nie w Nim jest przyczyna tak małej pomocy, nikłego oddziaływania, słabego udzielania się waszej małej wspólnoty.
Zastanówcie się, dzieci...
W waszej przyjaźni z Jezusem - On żyje w całej Pełni Bóstwa i miłuje, uświęca, obdarza wedle Swej Nieskończoności Dobra.
Kto więc umniejsza Jego działanie? Kto je uniemożliwia? Wy sami!
Co zatem jest przyczyną waszego sprzeciwiania się woli Boga nieustannie udzielającego się, zawsze pragnącego nieść pomoc?... Zawarliście Przyjaźń z Bogiem. Zawierzyliście Mu siebie, bo wiecie już, że jesteście kochani zawsze i bezwarunkowo. Już nie jesteście niespokojni, nie poszukujecie prawdy na oślep, odsunęły się wasze lęki, przestaliście bać się zagrożeń świata, ufacie Panu Swemu i nie ma już w was tylu żalów, pretensji do losu, zawiści. Pozbyliście się pragnień świata i już nie pociągają was jego pożądliwość, żądza władzy, bogactwa, sławy. Z targowiska świata wycofaliście się w umiarkowanie, spokój wewnętrzny, uciszenie przed Panem. A świat? Czyż nie obchodzi was ocean nieszczęścia wokół was? Dary, którymi obdarowałem was, nadal są nie wykorzystane. Służą bowiem tylko wam.
Nie tego chcę. Nie po to wam je dałem.
Wasza wiedza przynosi wam korzyści. Tak samo - wasze stanowisko, władza, wasz spryt, wasze zdolności organizacyjne, wasze talenty, wasze warunki, dobra, które posiadacie, pochwały, którymi was darzą. Pomoc, którą wam daję. Ja zaś chcę, aby wiedza wasza i sprawność służyły potrzebującym również darmo i całą dobę, gdy trzeba. Stanowisko macie, by służyć społeczeństwu, im wyższe - tym więcej, a władzę - by wspomagać, chronić, opiekować się, uczyć przykładem własnym, jak obracać ją na dobro dla bliźnich. Spryt wasz tym jest potrzebny, którym go poskąpiłem. Dobrobyt - by go dzielić z innymi, przede wszystkim z tymi, którzy go nie mają. Talenty - by nieść radość, światło i prawdę - wedle zdolności waszych. Wasze zdolności praktyczne są po to, by organizować pomoc możliwie najlepszą, usprawniać działania, tworzyć nowe, lepsze formy życia, a wszystko, z czego tak dumni jesteście, zużyć dla bliźnich z taką miłością, jaką Ja do nich mam i z jakiej was tak obdarzyłem, zawierzając wam.
Ciągle uczę was, dzieci, odpowiedzialności za świat; uczę was też odpowiedzialności przed oczyma świata za to, kim staliście się - Przyjaciółmi Mymi - żyjącymi we wspólnocie ze Mną, Który Miłością jestem.
Oczekuję od was odpowiedzi na miarę godności, którą obdarowałem was.
Odpowiedzi moich synów i córek, którzy dobrowolnie podejmują dział swój, aby na nim budować Moje Panowanie. Cokolwiek bowiem obejmiecie swoją uwagą, troską i miłością, to może zostać wyrwane chaosowi, obojętności i nienawiści świata, jeśli wespół ze Mną działacie. Może stać się obszarem miłości braterskiej, pokoju i radości. Tam, gdzie wy Mnie wprowadzicie, Ja mogę zakładać podwaliny Mojego Królestwa na ziemi.
Wasza wola odrzucająca miłość do siebie samego jest wolą wyjścia ze skorupy egoizmu, wolą rozbicia muru oddzielającego was od waszej ludzkiej rodziny i podzielenia życia swego z nią, wspólnie w dobrych chwilach i w złych. Podczas gdy miłość do siebie samego coraz silniej was zamyka przed wszystkim, co nie jest wam przydatne, przyjemne, korzystne i dla was osobiście wygodne, a w miarę postępu czasu przeradza się w namiętną obronę “swojego" przed możliwością utraty lub ubytku (a wszystko, co sądzicie, że “zdobyliście", z Mojej Łaski i dopuszczenia macie, na niedługi czas życia użyczone wam).
- Miłość do siebie samego jest nienasycona. Jeśli jej nic nie ogranicza, nie hamuje, zaczyna toczyć was jak rak i przychodzi czas, kiedy mimo świadomości choroby swojej duszy za późno już jest, aby ją uleczyć. Zaczynacie już odczuwać miłość do choroby, gdyż i ona jest “wasza". Wtedy możecie być na wieczność straceni dla Mego Królestwa, dla życia. Dlatego, że niezdolni staliście się do miłowania. Stanowicie dla siebie samych jedyny obiekt miłości i cel.
Żyjecie jak złośliwa komórka w zdrowym ciele ludzkości, rozrastająca się jego kosztem, sprzecznie z dobrem całego organizmu, zatruwając go waszym jadem. Jest nim bezwzględność, brak listości, obojętność i cynizm. Kto nie jest z wami - jest nikim, a jeśli stoi między wami a dobrem przez was pożądanym, zostanie zniszczony, a w najlepszym razie odtrącony, wzgardzony, oszukany, okradziony lub wyzyskany. Przez takich, jak wy, świat został podzielony na wilki i owce. Lecz tak rozmnożyły się wilki, że im za ciasno na ziemi i rozpocznie się pożeranie wzajemne.
Dopuściliście, aby miłość własna ogarnęła całe narody. Choć w każdym z nich żyje krzywda, bieda, głód i zniewolenie, nikt przeciwdziałać im nie chce, bo ogół obrócił się ku miłości do siebie samego i zagarnianiu każdy dla siebie - ile się da ze wspólnego dobra ludzkości - Mojego Daru.
Teraz ci najbardziej przedsiębiorczy, najżarłoczniejsi i najbardziej cyniczni (bo taki jest koniec wieńczący dzieło miłości własnej: pogarda dla słabszych od siebie i uboższych, bezwzględność, cynizm i okrucieństwo) zaatakują podobnych sobie, by im się dostały wszystkie dobra świata i władza nad całą ludzkością. Zawsze nieprzyjaciel wasz korzysta z błędów i wad waszych, podsycając w was to, co mu przydatne. Tym usilniej wzywam was, abyście porzucili to, co niegodne jest dzieci Moich, i pojednali się z bliźnimi waszymi. Ażebyście zechcieli położyć znak równości pomiędzy miłością siebie samego a umiłowaniem innych ludzi tak, abyśmy mogli miłować wspólnie.
To jest początek Mojej Drogi. Z tego punktu: “Miłuj bliźniego swego jak siebie samego" rozpoczyna się powrót całej ludzkości - ku Ojcu.
I tego będę was teraz uczył, dzieci Moje.
Mówiłem wam, dzieci, że wasza miłość własna ostatnia Mi się poddaje. Przyczyną jest nadal brak zawierzenia Mnie i niewiara w to, że dbam o was i o was się troszczę, że znana jest Mi każda myśl wasza, każdy lęk, zmartwienie czy zła przygoda i że Ja Sam wszystkiemu zaradzę.
Nadal nie ufacie Mi i polegacie na sobie. Im więcej pragnień i pożądań rządzi wami, tym więcej trudu i zainteresowania poświęcacie zabiegom wokół swego dobra. Gdybyż to było chociaż prawdziwe dobro! Niestety jest wręcz przeciwnie. Czas poświęcony zaspokajaniu swoich zachcianek, pożądań i przyjemności odebrany jest bliźnim waszym. Dla Mnie też go nie macie. Uważacie, że nie szkodzicie nikomu, jeśli dbacie o siebie i własne potrzeby, przy czym potrzeby te będą wciąż rosły, bo ojcu kłamstwa o to chodzi, ażeby przesłoniły wam to wszystko, co nie jest wam przydatne, przyjemne lub co zdobi was we własnych oczach. I ażebyście nigdy nie znaleźli czasu na służbę inną niż usługiwanie sobie.
To Ja mówię, dziecko. Pomimo twojej nędzy nie pozostawię cię, a przeciwnie - mocniejszą pomoc ci dam, bo chcę ci pomóc, a nie - pognębić. Wszak jestem Ojcem twoim i zależy Mi na tobie. Sądzisz, że nie zmieniasz się i nie zauważasz, że powoli dorastasz.
Ja patrzę na was inaczej niż wy oglądacie samych siebie i braci waszych. Wy uważacie, że dowodem waszego dojrzewania jest coraz większa doskonałość - i przeraża was, że w sobie jej nie dostrzegacie. A Ja powiadam ci, że gdybyś uznała swoją nieskazitelność w służbie Mojej, byłabyś stracona dla wszystkich Moich starań. Nie ma bowiem nieskazitelności wśród was - sług Moich i ci, którzy najbliżej Mnie stoją, najlepiej rozumieją nicość swoją, bezużyteczność i słabość. Wiedzą też, że cokolwiek dobrego przez nich staje się - sprawiam to Ja i tylko Ja, Miłosiernym będąc wobec ich nędzy.
Dlatego jednakowoż to czynię, że oni liczą na Mnie i ode Mnie spodziewają się wszystkiego, poznawszy wprzódy swoją nieumiejętność i lichość.
Tak więc dojrzałymi do skutecznej współpracy ze Mną ci są, którzy odwrócili się od możliwości własnych, zrozumiawszy, iż mało są warte, a uchwycili się Miłości Mojej, zaufali Jej i stale we wszystkim polegają na Mnie.
Doprawdy, nawet gdybym nie miłował ich, dla ich ufności dałbym im pomoc Moją.
Lecz Ja miłuję was nieskończenie i każdy dzień przez was przeżyty pełen jest łaski Mojej, a tylko wy nie podejmujecie Jej i pomocy Mojej nie chcecie. Przed radą Moją uciekacie, zasłaniając uszy i odwracacie się, aby Mnie nie zobaczyć. Dlatego tak czynicie, aby w spokoju sumienia przeprowadzać plany swoje; ażeby nie wiedzieć, nie zrozumieć, a więc nie przyjąć nic z tego, co Ja mam wam do zaproponowania. Godziłoby to bowiem w wasze własne pragnienia, jak przypuszczacie, ponieważ pragnienia wasze ogniskują się na zaspokojeniu swoich zachcianek i upodobań i zapewnieniu sobie jak największej korzyści czy przyjemności.
Stosownie do wad waszych może to być wygoda, poważanie, bogactwo, towarzystwo miłe, dom wasz nieustannie przystrajany coraz bogaciej, czy wy sami tak strojni, że oczy wszystkich podążają za wami i głoszą okazałość waszą.
Nie łudźcie się. To o was chodzi, o was, którzy oddaliście Mi swoje życie i Mnie uznali Panem jego. Wydaje się wam, że mówię wam o “celnikach" i “poganach", a wyście sługami Moimi?...
- Nigdy nieprzyjaciel nie miał sług chętniejszych, gorliwszych i bardziej na Prawdę Moją zamkniętych niż kapłani Moi, uczeni w piśmie i faryzeusze.
Ci, którzy najbliżej Świątyni żyli i byli Mnie najwierniejsi - w swoim mniemaniu - ci posunęli się aż do zbrodni, by Światło Moje i Prawdę zagasić.
Tym, co czyni was ślepymi na prawdę Moją, co was obleka w głupotę pychy i wielkiego o sobie mniemania, jest wasza miłość własna.
Kiedy oddajecie się na służbę Bogu swemu, a nie pokonacie miłości własnej, rośnie ona i na czas nie poskromiona - oplata was całkowicie i zniewala.
Uczciwiej byłoby powiedzieć Mi: “Odchodzę ku własnym sprawom, gdyż teraz wydają mi się one ważniejsze niż służba Tobie". I Ja bym was zrozumiał. Lecz wy już głęboko weszliście w życie Mojego Kościoła i dużo już zysku osiągnęliście. Dlatego nie chcecie zaczynać życia od nowa ubogimi środkami. Chcecie wszystko zdobyć dla siebie, lecz korzystając z Mojego bogactwa. Trzeba wam więc zachować pozory, udawać... I tak rośnie w was kłamstwo, obłuda i fałsz przeżerają was. I stajecie się jak groby na zewnątrz pobielane, a we wnętrzu swym pełne robactwa.
Miłość własna, dzieci, dla tych, którzy Mnie chcą służyć - jest wrogiem śmiertelnym. Zabija wasze dusze - obłudą.
Początkowo możecie nie zauważyć, co wami kieruje - miłość do Mnie czy do siebie. Wyszukujecie motywacje. Snujecie usprawiedliwienia i zawsze rozstrzygacie wątpliwości na własną korzyść. Wasze “ego", dom swój stroicie w bogactwo talentów, w miłosierdzie na pokaz, uroki towarzyskie, tanią dobroć i wyrozumiałość dla nędzy innych. Jesteście koleżeńscy, tolerancyjni, wykształceni, nowocześni, wolni od przesądów. Są to wszystko przynęty, bo chcecie, aby was lubiano, chwalono, zapraszano, wywyższano. Lubicie towarzystwo tych, którzy cenią was i każdemu pokazujecie wasze klejnoty - Moje Dary - aby was podziwiano. Ponieważ Mnie służycie, na Mnie rozkwita chwała wasza. Ja podłożem się staję powodzenia waszego. Świat podziwia waszą wymowę, waszą inteligencję, waszą dobroczynność i oddanie, wasze stopnie naukowe i wiedzę o Mnie. Dary Moje pozwalają wam błyszczeć w waszym środowisku. Pozwalają też na duże zyski osobiste, karierę, wygodę, uznanie publiczne, a wy bierzecie zewsząd, coraz chętniej i więcej. Rośnie wasza dobra opinia o sobie, a z nią wzrastają wymagania. Należy się wam coraz więcej, wszystko! Za co - pytam was? Za dary Moje darmo wam dane? Za Miłość Moją i opiekę? Za to, że więcej wam dałem niż innym dzieciom Moim?... O jakże zakłamani jesteście, jak niegodni! Czymże Ja Sam stałem się dla was? Narzędziem waszej chwały!
Ileż hałasu czynicie wokół siebie, jak zwracacie na siebie uwagę i wszędzie, gdzie znajdziecie się, chcecie coś znaczyć, wyróżniać się, zajmować pierwsze miejsca. Wszystko to czynicie pozornie “dla Mnie", w rzeczywistości dla zadowolenia własnego. I jakże boli was lekceważenie otoczenia, jego obojętność, brak uznania.
Cały czas, dzieci, zajmują was sądy i opinie innych - o was; dla oczu otoczenia pracujecie - niekiedy ofiarnie i z dużym wysiłkiem, lecz dla miłości siebie samego potraficie znieść wiele i z poświęceniem działacie, bo miłość własna to ołtarz waszego życia. Uwielbiacie sami siebie i pragniecie skłonić do tego samego innych ludzi. Niestety inni też wielbią - każdy siebie - i nieskłonni są porzucić własne bożki dla cudzych.
Dlatego trwa przetarg wśród ludu - pozornie Mego - na miejsca zaszczytne, rynki i place publiczne, gdzie by was widziano z daleka.
I na stopniach Kościoła Mego ten zgiełk słyszę i już nie widać prawie tych, którzy prawdziwie Mi służą. Bo chociaż dużo dobra zdolni byliby dokonać - ze Mną - zagłuszają ich i spychają w kąty krzykliwi głosiciele własnej chwały.
A Ja dalej wzywam was, dzieci Moje, do uciszenia się, do pokory i milczenia. Nie walczcie tą samą bronią, co świat, bo on bije się o własną chwałę, a wy - Mojej służycie.
Ja zaś - Pan Panów, Król Królów, Przedwieczny i Nieograniczony nie potrzebuję bicia bębnów i okrzyków tłumu. Potrzebuję was samych. Miłości waszej spodziewam się i na nią czekam.
Jakże kochać Mnie - ponad wszystko - mogą ci, którzy tą wielką, zupełną miłością kochają samych siebie?
Nikt z was dwom panom służyć nie może... Dlatego, jeśli prawdziwa jest Miłość wasza, coraz silniej ku Mnie pociągać was będzie, a o sobie coraz mniej starania mieć będziecie.
Zrozumcie Mnie dobrze, dzieci Moje.
Obowiązki stanu są naturalnym miejscem służby waszej. I one powinny zająć w waszym życiu miejsce im należne. Spełniać je trzeba w pełni SWEGO CZŁOWIECZEŃSTWA, a nie - jak to robicie - ledwie służąc swymi umiejętnościami, swoim wykształceniem, sprawnością lub siłą. Tam, gdzie jesteście - teraz, w tym dniu i godzinie - służcie CAŁYM SOBĄ, inaczej - jakież będzie wasze świadectwo? W jednym miejscu będziecie dobrzy, a w drugim źli. Dla jednych braci waszych będziecie życzliwi, serdeczni, usłużni, dla drugich zaś złośliwi, opryskliwi, nieżyczliwi i niechętni im? W modlitwie wspólnej prosić będziecie o zdrowie i pomoc Moją, ale do tych, którzy pomocy waszej potrzebują, nie pójdziecie, pomimo że o potrzebach ich wiecie i pomimo że sami bez przerwy korzystacie z pomocy innych i taką pomoc uważacie za oczywistą.
Jakże często od swoich obowiązków, zobowiązań i codzienności uciekacie ku temu, co jest wam miłe. Miłe - nie wam samym, a waszej naturze cielesnej, która wszystkie swe zmysły natęża, by łapczywie i nienasycenie zaspokajać ich liche pożądania. Zawsze też macie wytłumaczenie, że inni jeszcze więcej posiadają i życia używają bardziej niż wy.
Kimże są ci inni? Czy też oddali Mi życie? Bo jeśli nie, niechże sobie żyją, jak chcą - wedle własnych planów. Cóż Ja mam do nich? Nie chcą Mnie i sami odpowiadają za własne postępowanie. A kiedy przyjdzie choroba, kalectwo, samotność, bezradność i lęk przed śmiercią, jakże trudno im będzie odnaleźć Mnie. Być może całe swoje życie zmarnują. Jeśli dobra, nie czynią i miłosiernymi nie są, cóż Mi oddadzą za dar istnienia, aby wytłumaczyć siebie przede Mną?... Jeśli zaś powołują się na Mnie i twierdzą, że Mnie służą - żyjąc tak cieleśnie, jak żyje świat - kłamią i oszukują was, bo Ja do sług obłudnych i zdradliwych nie przyznam się. I w Dom Mój nie wejdą, więc nie naśladujcie ich, nie lekceważcie Sprawiedliwości Mojej.
Kto kłamie Mi i pragnie oszukać Mnie tak, jak pozorami oszukuje was, ten spotka się ze Mną, który znam sumienia wasze i sprawiedliwie rozliczę fałszywe sługi.
Pamiętajcie więc, że na oczach Moich żyjecie i ukryte pragnienia waszego serca wołają do Mnie. Dobrowolnie też wybraliście Mnie. Jeśli nie możecie sprostać pragnieniom duszy waszej, wołajcie Mnie na pomoc, a Ja przybędę prędko.
Jeżeli zaś chcecie odejść ku światu, gdyż nadal on wydaje się wam godniejszy posiadania niż Ja, Zbawiciel wasz, powiedzcie Mi to szczerze. Ja nikogo siłą do Siebie nie pociągam, gdyż tylko prawdziwej miłości od was pragnę, a miłość z serca płynie i kupić ani wymusić się nie da.
Kiedy w prawdzie serca staniecie przede Mną, zrozumiem was i nie odrzucę, a nadal pomagać wam będę, abyście w świecie pożarci nie zostali. I darów raz danych nie odbiorę wam. Zdobądźcie się zatem na odwagę i prawdę wobec Mnie, a także wobec świata, który was ocenia. Lepiej dla was będzie tak postąpić niż dwom panom służyć, bo wtedy obłuda wasza do zgorszenia prowadzi; i uczynię was odpowiedzialnymi za świadectwo fałszywe i zgorszenie ludzkie.
Kto Mnie wybiera, zdecydować się musi na walkę ze światem. Kto Mnie uznaje najwyższą wartością, ku Niej powinien zwrócić się całą mocą swej osoby. Bo nie ma dwu słońc - jest Jedno i ono swym Światłem wszelkie inne gasi. I żadne równać się z nim nie może.
Kto ku Słońcu się zwraca, w świetle żyje, wzrasta i dojrzały owoc przynosi. Kto wybiera ciemności, ten wprędce blasku słońca wytrzymać nie zdoła i precz odejść musi, by ukryć się w mroku. Ja jestem Światłem świata. Kto Mnie wybierze, wybór swój czyni na wieczność.
Skarżyłaś się, córko, że nie widzisz dookoła siebie przykładów ludzi rzeczywiście i głęboko żyjących ze Mną, świadczących o zjednoczeniu. Niełatwo ich ujrzeć. Złoto ciężkie jest i w głębinach morza spoczywa, a na powierzchni piana tylko istnieć może, lecz za to wiadać ją z dala. Zwłaszcza gdy woda jest wzburzona. Wy teraz żyjecie wśród huraganów, chociaż niezupełnie zdajecie sobie sprawę z tego, jak są niszczące i wściekłe. Cała powierzchnia oceanu życia waszego biała jest od piany. Dlatego wzywam was do zejścia w głąb waszej duszy. Ryczące, potężne fale szaleją, grzmią i rozbijają wszystko, co im się sprzeciwia, a szczątki porywają ze sobą. Lecz w głębinach woda jest cicha i spokojna. Tu nie dociera zgiełk wichrów i walczyć z nimi nie trzeba ani lękać się ich, ni bać się zguby.
To porównanie zaledwie. Nie dno morza, lecz głębia duszy waszej jest miejscem, gdzie chętnie przebywam i rozmawiam z wami. Bo wymiana myśli wymaga ciszy. Dla rozmowy z Przyjacielem potrzebny jest spokój i czas wolny, a także pragnienie spotkania się. Przyjaciel prawdziwy oczekuje przybycia tego, kogo pragnie jego serce i nic go nie odrywa ani nie rozprasza, gdy oczekiwany przybędzie. Jakże spodziewać się możecie spotkania ze Mną, kiedy dajecie się unosić wściekłym i zderzającym się ze sobą falom, zajęci przede wszystkim staraniem o utrzymanie na powierzchni waszej łodzi, waszego ładunku, tego wszystkiego, co nagromadziliście i o co drżycie?
Nie jestem częścią dóbr waszych, jednym z pakunków pomiędzy innymi. Jestem Jedynym Dobrem. Jedyną Wartością, wartą zabiegów. Kto Mnie wybiera, wiedzieć musi, że posiadł Skarb Świata, któremu nic nie dorówna.
- Więc po cóż jeszcze wciąż szuka?...
- Bo nie jest pewien, czy Ja mu wystarczę. Nadal nie rozumie, co posiadł. Nie włożył bowiem trudu w zdobycie Mnie, gdyż Ja sam oddałem się jego nieznajomości i niedoświadczeniu. Z miłości tak się pospieszyłem. Kto z was by Mnie posiadł, gdybym czekał na dojrzałość człowieka?...
Mówiłem wam przypowieść o perle i skarbie zakopanym. Ci, którzy odnajdują Mnie po długim i żmudnym poszukiwaniu, nieraz przedtem złudzeni pozorami i oszukani, ci stawszy się znawcami, rozpoznają Blask Mój, kiedy odnaleźć im Siebie pozwolę.
Lecz że oszczędzić wam pragnie niecierpliwa Miłość Moja trudu błądzenia i udręki złudzeń, oddaję się wam jak chleb powszedni, dostępny każdemu.
Ta Łaskawość i Dostępność Moja zamiast pobudzać was do wdzięczności i zwiększać miłość waszą, powoduje w was przyzwyczajenie. Stajecie się oziębli i leniwi. Wygodnie jest wam traktować Mnie jako Dobro wam należne. “Coś", czego można używać, kiedy się tylko chce i to bez przygotowania, w przelocie, po co można sięgać. Mówię o skaramentach Moich, o Mnie samym w Pełni Majestatu Mego odpuszczającym wam winy i wstępującym w serca wasze w szacie z okruchu chleba.
Jakże lekceważycie Mnie, jak spoufaliliście się, że traktujecie Boga swego jak zabieg leczniczy, jak przelotne spotkanie, jak posiłek prędko spożyty.
Gdzie jest miłość wasza, cześć, pragnienie spotkania się ze Mną, wysłuchania Mnie, zrozumienia rad Moich?...
Dlatego wzywam was do uciszenia się, umiarkowania w potrzebach waszych, do zejścia w milczeniu w głąb duszy waszej, aby tam w spokoju, bez pośpiechu, napięć i emocji odbywały się rozmowy Nasze. Inaczej jakże skutecznie pomóc wam zdołam?
Kto z was może, niech znajdzie czas tylko Mnie poświęcony, lecz nie jest konieczne, a tylko byłoby wam przydatne: miejsce, gdzie oddalilibyście się od zgiełku i drobnych spraw świata, które się piętrzą nad wami, i czas wyzwalający was z rygorów i pośpiechu.
Pamiętajcie jednak, że Ja pragnę żyć z wami zawsze i wszędzie i takiego wspólnego życia nauczyć was pragnę. Nie odwlekajcie zatem pory nauki waszej, a wykorzystujcie w tym celu wasze wolne chwile. Jeśli macie warunki, by być w ciszy, w domu waszym - tam się spotkajmy. Jeśli wolicie przyjść do Mnie, zapraszam was przed tabernakulum - schronienie Moje. Moja przyroda, cały Mój świat może być terenem Naszego spotkania. Kiedy zechcecie spotkać się ze Mną w tłumie, a trudno wam się skupić, macie Pismo Moje. Ja do was mówię poprzez wszystko, z czym spotykacie się w dniu waszym. Chciejcie tylko zatrzymać pęd waszych myśli, ustalić je we Mnie.
Czyż nie działam we wszystkim? Czyż nie jestem obecny w każdym wydarzeniu, w każdym z bliźnich waszych, w każdym z obowiązków waszych?
Ale wy nie pytacie Mnie - czego was uczę, co chcę wam powiedzieć, co wam ukazuję, przed czym przestrzegam, do czego was zachęcam.
Nieustannie trwa nauka Moja. Jestem niezmordowany w Moich wychowawczych zabiegach, tylko wy nie chcecie ich zauważyć, a nawet kiedy zauważycie już, to nie wyciągacie należytych wniosków. Mówicie po prostu: “Pan mi to dał", “zesłał", “pokazał".
Nie pytacie, po co to robię, a przecież pragnę, byście sami zechcieli współpracować ze Mną.
Ja nie wybieram spośród wielu, lecz szansę daję każdemu i dla każdego znajdę pracę w Dziele Moim. Jednakże niewielu chce pracować dla Mnie bez nagrody. Chociaż nie zdają sobie często sprawy, dlaczego odmawiają Mi - Ja to wiem. Przyczyną jest brak uznania publicznego, świadomość, że nikt ich wysiłku nie oceni, nie pochwali, nie wynagrodzi. Tak odchodzą wciąż ode Mnie ci, którzy sądzili, że kochają Mnie i służyć Mnie pragną, nie - sobie. Jednak wtedy, kiedy praca ich odbywała się w ukryciu, w zapomnieniu, bez uznania opinii ludzkiej - wtedy wydawała się im niepotrzebna, żmudna, i żadnej satysfakcji nie otrzymywała ich miłość własna wciąż czujnie chłonąca podziw świata. Czy jest jednakże inny sprawdzian waszej prawdziwej Miłości do Mnie?
Jak mogę poznać, że prawdziwie i szczerze kochacie Mnie, a nie działania wasze? Wasze książki, artykuły, wykłady i kazania przeznaczone są dla ludzi i od nich zbieracie oklaski.
Kiedy Ja przygotowuję Dzieło Moje, działam w ciszy i najuboższymi środkami. Nie potrzeba Mi nic ponad to, co jest konieczne - współpraca człowieka ze Mną. Resztę uzupełniam Sam.
Ja działam z Miłości do was i dla was przygotowuję plan pomocy. Potrzebna Mi równie bezinteresowna wasza służba - we wspólnym zrozumieniu jej pożyteczności dla biednych braci waszych, którzy wciąż za mało otrzymują pomocy od Mojego Kościoła. Sięgam więc do waszego współczucia, chęci służenia bliźnim, pragnienia niesienia im ratunku, podtrzymywania i rady, bo jeśli Mnie kochacie, to serca wasze biją zgodnie z Moim Sercem i tego samego pragniemy.
Pragnę dać wam udział w Moim Dziele darzenia Dobrem. Nie ma w nim miejsca na zapłatę ludzką i chwałę. To jest służba. Lecz jest to Moje Dzieło i dlatego da rzeczywistą pomoc tym, którzy Mnie Samego szukają. Wy zaś pomagacie Mi z dobrej woli i kierowani tymi samymi pobudkami.
Powiedziałem wam, dzieci, że pragnę abyście sami chcieli współpracować ze Mną nad rozwojem własnym. Nie mówię tu o lekturach waszych, gdyż każdy chce więcej wiedzieć i poznawać lepiej obiekt swojej Miłości.
Mówię o Moim nauczaniu; wskazuję wam wasze braki i niedoskonałości, a wy uznajecie - że prawdę mówię o was. I cóż dalej się dzieje? Otóż nic!
A przecież jeśli w życiu zrobicie coś niedbale - poprawiacie to, jeśli zepsujecie - staracie się naprawić. Jeśli egzaminów nie zdacie - musicie je zdać raz jeszcze.
A w Mojej szkole? Nie przez słuchanie Słów Moich ulepszacie się, a przez praktykowanie ich. Ja ukazuję wam obraz wasz niedoskonały i bardzo jeszcze brudny. Lecz czas już, abyście myli się sami. I tak, jak mycie powtarzacie - tak systematycznie powracać musicie do czynów, słów, myśli szlachetnych i czystych w intencjach waszych.
Zacznijcie, dzieci, od spraw najprostszych i najmniej was kosztujących. Dawajcie ludziom uśmiech - nie za coś, a każdemu i stale.
Świat taki jest smutny i przygnębiony, taki ponury, lecz dla was - ze Mną razem - jest przecież nieustającą okazją do darzenia. Więc dawajcie uśmiech, kilka słów życzliwych, łagodność i spokój wśród chaosu i rozgorączkowanych namiętności tłumu. Ja zaś za wami stać będę i niewidzialnie wspomagać.
Jeśli do was nikt się nie uśmiecha, nie podtrzymuje was ani wspomaga - tym bardziej wy to czyńcie, bo poznaliście smak opuszczenia; czyńcie tak po to, by go innym oszczędzić, a nie - oddać.
W każdym akcie miłości, życzliwości, pomocy Ja żyję w was. Umacniajcie więc wasze życie ze Mną co dzień bardziej, codziennie częściej.
Śpieszycie się stale, lecz są chwile, w których musicie czekać. W sklepach, w urzędach, w poczekalniach lekarzy i dentystów, w czasie przejazdów, na dyżurach, wtedy gdy deszcz przeczekujecie ukryci lub burzę. Jeśli jesteście z bliźnimi waszymi, patrzcie na nich nie jak na kłody lub kamienie, lecz tak, jak spoglądam Ja - ze współczuciem, troską, miłością, z zainteresowaniem ich odrębnością, z radością, gdy się cieszą i pragnąc pocieszyć ich, gdy cierpią lub smucą się. Nie zawsze możecie pomóc, porozmawiać, ale na pewno możecie oddawać braci waszych Mnie, z prośbą, bym Ja sam zatroszczył się o nich. Nawet gdy oni nie proszą - dla waszych próśb pomogę im.
Martwicie się i niepokoicie o powołania wasze. Wielu z was wciąż oczekuje, szuka, pyta i nie znajduje jednoznacznej odpowiedzi. Cóż to znaczy? Otóż każdego z was prowadzę drogą odmienną, dla niego samego najłatwiejszą do przyjęcia. Lecz najczęściej jest to droga wyboru. Wśród wielu dóbr, którymi napełniłem ziemię, możecie sami, dobrowolnie wybrać takie, ku któremu skłania się wasze serce. Im mniej pożądliwości świata i pychy jest w was, tym wybór jest wcześniejszy i szybszy. Lecz też nie zawsze ostateczny, gdyż w miarę waszego wewnętrznego dojrzewania - a nie utożsamiajcie go z wiekiem - horyzonty wasze poszerzają się i wtedy poza wartościami cennymi dla was spostrzegacie dalsze, wyższe, doskonalsze. Wtedy to, co drogie wam było, jesteście gotowi pozostawić, aby zdobyć skarb jeszcze wspanialszy. I robicie to sami. Ja tylko odsłaniam oczom waszym - jeśli poszukujecie z uporem i nie zadowalacie się tym, co posiedliście - ukazuję wam większe Dobro. Jakże często jest to właśnie brak Dobra w jakiejś dziedzinie życia rodziny ludzkiej - wołający swą pustką, aby go Dobrem napełnić.
Wzywam was przecież do ratowania świata wraz ze Mną. A Ja działam miłowaniem was, leczeniem i wyzwalaniem z nędz waszych. Dlatego Przyjaciołom Moim ukazuję rany i wrzody świata potrzebujące lekarzy, ratunku, zmiłowania.
Zatem największym Dobrem, godnym pracy całego waszego życia, może się stać zejście wraz ze Mną w ciemności grzechu, nieszczęścia ludzkiego, głodu ciała, i głodu ducha. Serce Moje wyrywa się ku tym, którzy się najgorzej mają, lecz ręce niosące Moje Dobro - to wasze ręce. Prawie ich nie widzę. Wiele rąk wciąż się wyciąga, ale to, co daję im, obracają na własny użytek, ku własnej chwale. Tak mało w was jest bezinteresownej miłości!
Dusze dziecięce, proste, czyste i szczere słyszą wezwanie Moje wcześnie, jeśli nie płonie w nich ogień miłości własnej. Jeżeli nie cenią tak wielce swojej osoby, że dla niej tylko pragną wszelkich bogactw świata. Dlatego najubożsi sercem i cisi - najszczodrzej Mi się oddają.
Lecz i oni w miarę osiągania zaszczytów i wygody jakże często odmieniają swe serca, bo poznają złudny blask świata, którego przedtem nie znali i żal im straconych iluzji, które za prawdziwe wartości przyjmują. Tak więc zdradzają Mnie, odchodząc ku światu.
Na każdej drodze rosną trujące kwiaty i z każdej - inne - mogą was ode Mnie oderwać, gwałtownie lub z wolna, niepostrzeżenie sącząc jad świata. Dlatego lepiej jest dla wielu z was, abyście pierwej poznali miraże, by tym mocniej uchwycić się później rzeczywistości Mojej.
Czytajcie życiorysy świętych Moich - tych, którzy aż do końca życia wytrwali przy Mnie; czyż nie zdumiewa was rozmaitość wezwań i metod Moich? Rozważcie też, iż nie od razu widzieli oni całość zamiarów Moich względem nich i to nie dlatego, że nie chciałem im ich ukazać. Przyczyną jest to, że Ja buduję na waszej wierności i wytrwałości. Im więcej jej okazujecie pomimo przeszkód, sprzeciwów, niepokojów, pozornego braku Mojej odpowiedzi, tym bardziej Ja polegać mogę na was w przyszłości. Od was samych zatem zależy zakres waszej pracy na Moim polu. Zaś od waszej bezinteresownej miłości do bliźnich waszych, od waszego pragnienia obdarzania ich, dzielenia z nimi ich niedoli, wspomagania, nauczania (zawsze przykładem własnym) i waszego dążenia do ulżenia im w tym, w czym możecie i co już czynicie, zależy wasze współdziałanie ze Mną w świecie.
Zrozumcie Mnie dobrze, dzieci. Mnie na was samych zależy. Każdego z was wprowadzić pragnę do Mego Domu. Bezinteresowna miłość bliźniego i praca dla dobra innych ludzi, jeśli jest rzeczywiście zupełna i tylko ich ma na celu - łączy was ze Mną w najściślejszą wspólnotę i wtedy Ja buduję Moje Dzieło na waszej ofiarności i zapomnieniu o sobie. Jeśli jednak działanie wasze w świecie ma motywację egoistyczną lub grozi wam, iż zamiast służyć zbudujecie na Moim Dziele pomnik własnej pychy, będę wam utrudniał taką drogę i nic dobrego wtedy nie powstanie prócz waszego martwego posągu na rynku świata, jeśli z uporem dążyć będziecie do osiągnięcia uznania, popularności, wyniesienia i władzy pomimo braku zachęty Mojej.
Największe dzieła powierzam najskromniejszym, najcichszym, doświadczonym w próbach i przeciwnościach. I przez Krzyżową drogę ich prowadzę, aby na niej odpadły z nich wszelkie ich własne wyobrażenia i przewidywania, a pozostało tylko to, co Moje jest, co czyste w intencjach i ofiarne w działaniu. Inaczej zniszczyłaby was aktywność wasza. Ja zaś dbam o prawdziwe Dobro wasze, o przyszłość waszą.
Dlatego nie pragnijcie, dzieci, wielkich dzieł, nie wyobrażajcie sobie siebie - dokonujących wiele i szumnie na służbie Mojej. Bo Ja nie tego chcę. Usiłujcie żyć ze Mną w bliskiej przyjaźni na co dzień - tam, gdzie teraz jesteście - starając się być dla innych ludzi podobieństwem Moim. Jak Ja służyłem wam: zawsze, chętnie, bez zapłaty i nagrody, bez dbałości o swoją wygodę, powodzenie, uznanie - dlatego, że potrzebowaliście Mnie, tak służcie i wy; z dnia na dzień starając się dawać z siebie więcej, lepiej, służąc pomocą, radą, cierpliwie wysłuchując skarg, pocieszając, orędując - wedle charyzmatów Moich w was złożonych. A Ja o was nie zapomnę, gdyż nie schodzicie nigdy z oczu Moich.
- Wiem Ojcze, że najmądrzej jest oprzeć się na Tobie i tylko na Tobie polegać, ale na to potrzeba zrozumienia swoich braków, swojej nieudolności i grzeszności, a temu sprzeciwia się nasza miłość własna. Uważamy, że zawsze mamy jakieś dobre właściwości, że coś w nas jest wartościowego. Czyż nie?
- Tak, dziecko, dlatego Ja współpracuję z wami nad przyspieszeniem procesu przejrzenia - jeśli tego szczerze pragniecie... Błądzących zaś tą drogą doprowadzam do poznania Mnie w Mojej Miłości do nich. Poprzez klęski i zawody życiowe, przez niepowodzenia na każdym polu, przez negatywne reakcje ludzkie, odrzucenie lub nawet potępienie czy prześladowanie otoczenia ukazuję im ich wady i dopuszczam, by ich miłość własna cierpiała dotkliwie. Nie dla udręczenia Moich Dzieci tak czynię, a dla ich uleczenia ze złudzeń i mitów o sobie. Chcę, aby zobaczyli, kim istotnie są: słabością, niestałością, wątłością dobrych zamiarów i czynów, zdradliwością, fałszem, nicością, pysznieniem się tym, co ode Mnie dostali, zachłannością i umiłowaniem siebie. W tym samym czasie nie skąpię im objawów Mojej Miłości i troski, bo objawiam im Siebie w Moim nieograniczonym Miłosierdziu dla człowieka grzesznego i pełnego obrzydliwości. Wszystko to czynię w tym celu, aby odwróciwszy się od siebie samego, człowiek zapragnął oparcia we Mnie i rozpoczął budować swój dom na opoce.
Życie wasze jest czasem wyborów, lecz kiedy już uczyniliście wybór ostateczny, bo wybierając Mnie, wybieracie szczęście nieskończone i bezgraniczne, bądźcie wyborowi swemu wierni. A nie jest to łatwe, bo stałość, wierność i bezinteresowność obce są naturze dziecka i musi się ono długo i cierpliwie uczyć, aby je posiąść. Jakże nauczyć się może bez ustawicznego sprawdzania, czy rzeczywiście już przyswojone zostały te cnoty, tak potrzebne w służbie Mojej? Dlatego daję wam odpowiednie warunki i dzień po dniu możecie sami odpowiadać sobie, czy rzeczywiście jesteśmy wierni, bezinteresowni w motywacjach swoich, czy stale trwacie przy Jezusie?...
Wiem, dzieci, że odpowiedź wasza napoi was smutkiem, lecz powoli, coraz częściej wasze drobne, codzienne wybory mówić Mi będą, że chcecie, staracie się, czynicie wysiłki, a wtedy Ja dam wam większą pomoc wedle starań waszych. Pamiętajcie więc o tym, że w codzienności waszej ukryłem skarby, których wykorzystanie od was zależy. Dla Mnie każdy wasz akt miłości bliźniego jest równie ważny, jak każdorazowe wasze zwrócenie się do Mnie.
Dla tych, którzy nie znają Mnie wcale, jest to jedyna droga prowadząca do Mego Serca. Dla was zaś, którzy wybraliście życie ze Mną, jest wyrażeniem przez czyny miłości bliźniego - waszej miłości do Mnie.
Już wam mówiłem - Mnie nic nie brakuje, nic dać Mi nie możecie, czego bym nie miał - prócz was samych; lecz kiedy naprawdę Mnie miłujecie - a miłość prawdziwa we Mnie ma źródło i jest Nam wspólna - wtedy miłowanie wasze obejmie cały świat, wszystko, co potrzebuje pomocy lub ratunku.
W sumieniu waszym silne jest rozróżnienie dobra od zła, prawidłowości od nieprawidłowości, sprawiedliwości od niesprawiedliwości. Prawdą jest, że sumienie wasze może stać się obiektem manipulacji lub przez wychowanie otrzymać fałszywe normy moralne - a Ja osądzę was wedle sumienia waszego; jednakże kto Mnie wybiera - wie, że wybrał Miłość i w jej blasku będzie swoje życie budował.
Jeżeli życie wasze będziecie orientować wedle Miłości, żyć będziecie w nurcie Moim i nie grozi wam zabłąkanie się, tak jak i marynarzowi, który za przewodnika wybiera gwiazdę polarną, bo jest jej pewien. Tym bardziej wy pewni bądźcie, że kochając miłością bezinteresowną, współczującą i miłosierną, wypełniacie wolę Moją i Ja Sam kocham i żyję w was.
Nigdy nie poznacie Mnie bliżej, pełniej i żarliwiej jak poprzez wspólnotę miłowania, wtedy bowiem cali pogrążacie się w Mojej Boskiej Naturze.
- Nie ten jest umiłowanym Moim, kto woła: “Panie, Panie", lecz ten i tylko ten, który Wolę Moją wypełnia. Po miłowaniu pozna świat, żeście uczniami Moimi.
- Idźcie więc, dzieci Moje, ku światu głodnemu i spragnionemu Miłości Mojej, Którą wam daję, aby ręce wasze pełne były Dobra. Chciejcie rozdawać Je, a Ja zawsze z wami będę.