Graham Masterton
Rozkosze miłości
czyli
co zrobić, by kochać się sześć razy w tygodniu
Tytuł oryginału: How To Make Love Six Nights A Week
Przełożył Jacek Ławicki
Czy otrzymujesz wystarczająco dużo seksu?
Wystarczająco dużo — to znaczy tyle, ile chcesz, tak często, jak tylko chcesz i tak wysoce satysfakcjonującego, jak tego oczekujesz?
Tradycyjnie, raczej ze strony mężczyzn spodziewamy się ciągłego narzekania, że im nigdy nie dość. Tak, to prawda, wielu mężczyzn czuje się seksualnie niedowartościowanymi. Najczęstsza skarga jest taka: po kilku latach małżeństwa — a zwłaszcza po urodzeniu się dziecka — seks w ich związku po prostu znika.
„Ona jest zawsze taka zmęczona”. „Jej to już jakby w ogóle nie interesowało”. „Chyba już nic nie jest jej w stanie podniecić”.
Jednak uderzające w tym wszystkim jest to, że również znaczna liczba kobiet ma odczucie, iż nie otrzymują wystarczająco dużej dawki seksu.
„Teraz to jego interesuje już tylko własna kariera”. „Nigdy nie próbuje mnie uwodzić”. „Zawsze jest taki zmęczony, taki zestresowany, albo za dużo wypił”.
Faktycznie w tysiącach małżeństw i związków seksualnych oboje partnerzy mają poczucie, że nie uprawiają seksu z taką częstotliwością, którą uznaliby za idealną. Nie zawsze winią za to swego partnera czy partnerkę. Niejednokrotnie dostrzegają, że praca, dzieci albo inne sytuacje domowe mogą przejściowo oddziaływać na ich życie płciowe, a wówczas nie ma innej alternatywy, jak tylko maksymalnie cieszyć się tym, co chwilowo dostępne.
Jednak w większości przypadków, sprawiedliwie czy krzywdząco, przynajmniej częścią winy obarcza się własnego męża, własną żonę czy kochankę. A w takiej sytuacji częstokroć znacznie trudniej przełamać pata niemych, wzajemnych żalów i sprawić, aby życie seksualne ponownie rozkwitło.
A ile seksu — to dość seksu?
Być może zaskoczy cię, że coraz to więcej współcześnie udzielających porad seksuologów nabiera przekonania, iż idealnie byłoby, gdybyście brali pod uwagę perspektywę kochania się co najmniej dzień w dzień, a niekiedy nawet częściej niż raz dziennie. Rzecz jasna, nie zawsze jest taka możliwość. Z całkiem zrozumiałych powodów mężczyźnie trudno byłoby kochać się z żoną, kiedy on przebywa w interesach w Cleveland, a ona została w domu, w New Jersey. Czasami jedno z partnerów gnębić będzie grypa, nieżyt żołądka albo autentyczne przemęczenie.
Jednak każdego razem spędzanego dnia powinniście pomyśleć o seksualnym zademonstrowaniu wzajemnego oddania, a jeśli to możliwe — zrobić to w praktyce.
Do obniżenia częstotliwości współżycia przyczynia się wiele powodów. Szczegółowo omówię je w tej książce i wskażę, jak szybko i skutecznie można im zaradzić.
Innymi słowy, w jaki sposób możecie uprawiać seks znacznie częściej — sześć razy na tydzień — i to bez jakichkolwiek trudności. A do tego lepszy seks. Cudownie lepszy seks.
Jedna z najpowszechniejszych przyczyn niepokojów i frustracji polega na niezrozumieniu przez kobiety, że ich pragnienia seksualne są naturalne i normalne. Kobiety zostały wychowane w przeświadczeniu, że jeśli same dążą nie tylko do regularnego, ale i częstego seksu, to w tym jest coś niewłaściwego. Równie szokująca może być dla kobiet intensywność ich fantazji seksualnych.
„Wstydziłam się, bo prawie cały czas myślałam o seksie — powiedziała Loisa z Silver Spring w stanie Mary—land. — Miewałam najbardziej nieprzyzwoite fantazje, jakie tylko można sobie wyobrazić, i oczywiście sądziłam, że w pewnym sensie jestem zboczona.
Budząc się rano, zazwyczaj marzyłam na jawie, że kocha się ze mną pięciu albo sześciu mężczyzn naraz. Możesz to sobie wyobrazić? W ustach mam dwa wielkie koguty, dwa wielkie koguty, jeden przy drugim, w mojej szparce, a piąty wielki kogut tkwi w mojej pupie. Chciałam, żeby mnie rozparły, zmusiły do szerokiego rozsunięcia ud, wstrząsnęły całą mną i wbiły się we mnie głęboko. Potem chciałam, żeby naraz nastąpił wytrysk, przepełniający mi usta, przepełniający mi szparkę, przepełniający mi pupę.
Od tej fantazji robiłam się wilgotna między nogami i taka podekscytowana, że od razu i natychmiast byłam gotowa kochać się z Robertem; ale on zawsze musiał wstawać około szóstej nad ranem i iść do pracy. Nawet w weekendy miał zwyczaj wcześnie wstawać. I nigdy nie było go przy mnie, żeby wykorzystać to moje nastawienie.
Z powodu tej frustracji zwykle spędzałam resztę dnia wciąż myśląc o seksie. Dałabym absolutnie wszystko za kilka dobrych godzin w łóżku z Robertem. Przez większą część dnia zwykle się masturbowalam — albo palcami, albo przeciągając sobie majtki pomiędzy nogami, albo niekiedy butelką od szamponu. Kiedyś wystrugałam dwie duże marchewki na kształt penisa, położyłam się nagusieńko na dywanie w dużym pokoju i całe popołudnie się nimi masturbowałam. W końcu potajemnie kupiłam wibrator i używałam go. Mówiłam do niego »Henryk«, nie do wiary, co?
Naprawdę zaczęłam uważać, że jestem psychicznie chora. Dopiero po lekturze jednej z Pana książek zdałam sobie sprawę, że wiele innych kobiet ma popęd płciowy równie silny jak mój i że to coś całkiem naturalnego. Winę częściowo ponosił Robert, bo nie rozumiał, że kobieta aż tak bardzo może potrzebować seksu, a częściowo ja sama, bo wstydziłam się swych odczuć i nic mu o nich nie powiedziałam.”
Loisa miała szczęście. Po przeczytaniu Magii seksu, czyli co zrobić, by twój mężczyzna był wspaniały w łóżku zdobyła się na odwagę niezbędną dla wytłumaczenia mężowi swoich doznań, a on nie dość, że je zrozumiał, to się od tego podniecił. W ostatnim liście, który od niej otrzymałem, Loisa wyznała, że nadal się czasami masturbuje w ciągu dnia, ale wyłącznie dlatego, że to się jej podoba, a nie z konieczności. Loisa i Robert rezerwują sobie teraz czas na seks cztery albo pięć razy na tydzień, a „Henryk” nieodwołalnie został zdegradowany.
Z chwilą, kiedy związek poddany jest jakiegokolwiek rodzaju napięciom, niezmiennie najpierw uszczerbku doznaje współżycie seksualne. Stres może wypływać z kwestii finansowych, komplikacji w karierze zawodowej, z alkoholu czy narkotyków. Niekiedy stres wywołują mało znaczące problemy, jak napięcia w związku ze zbliżającą się imprezą towarzyską. Mimo to, w odniesieniu do życia seksualnego skutki mogą być głębokie i trwałe, a ja sam stykałem się z sytuacjami, kiedy stosunkowo niezbyt istotne problemy mocno naruszyły rdzeń małżeńskiego szczęścia wielu par.
Rzecz w tym, że zarówno mężczyźni jak kobiety naprawdę potrzebują w swych związkach częstego seksu, a pragnienie kochania się w każdym dniu tygodnia nie jest ani wstydliwe, ani niezwykłe. Ponadto należy pamiętać, że jakkolwiek twoje własne fantazje mogą ci się wydawać ekstremalne, to jednak w rzeczywistości seksualnie zaspokoi cię całkiem zwykły seks. Innymi słowy, chociaż Loisa mogła wielokrotnie fantazjować o kochaniu się z wieloma mężczyznami naraz, to jednak całkowicie satysfakcjonowało ją seksualnie jednokrotne kochanie się z Robertem.
Nie należy także uważać, że każdy akt miłosny w związku, w którym są częste stosunki, musi kwalifikować się do Medalu za Poruszenie Kuli Ziemskiej. Tu nie chodzi o pomiary twoich orgazmów na skali Richtera — ani nawet o to, by w ogóle mieć orgazm. Chodzi po prostu o to, aby być blisko siebie i nawzajem cieszyć się bliskością swych ciał. Aby całować, pieścić, otwierać się fizycznie i psychicznie wobec kogoś, komu na nas naprawdę zależy. Im bliżej siebie partnerzy są w pościeli, tym bliżsi są sobie przez cały czas.
Częsta intymność seksualna to bardzo dobry nawyk, ale czasami trzeba nad nim popracować, z tego względu, że jest to nawyk, którego bardzo łatwo się wyzbyć, a bardzo trudno ponownie nabyć.
Napisała do mnie Mary–Jane, mężatka z Fort Wayne z Indiany, z pytaniem, co może zrobić w celu podniecenia męża, który co wieczór idzie do łóżka w piżamie i z dobrą książką, którą pilnie czyta do chwili, aż przyjdzie pora, by się odwrócić na bok i zasnąć. Z samej natury mężczyźni zawsze są podatni na popadanie w rutynę, a mąż Mary–Jane popadł w rutynę, która nie obejmowała kochania się z żoną.
A zatem, powinna ona była na nowo wprowadzić do ich związku ideę regularnego seksu. Dokonała tego następująco: wsuwała rękę pod piżamę męża za każdym razem, gdy układał się do lektury, i pocierała mu penisa. Kiedy się robił sztywny, całowała go, ssała w ustach i tarła aż do wytrysku. Robiła to każdego wieczoru, aż regularna ejakulacja stała się czymś, czego Robert oczekiwał. Coraz częściej książka szła na bok, a stosunek był wynagrodzeniem dla Mary–Jane za te jej pieszczoty. Zaleciłem zastosowanie tej techniki z tego względu, że nie nakładała ona na jej męża jakichkolwiek wymagań seksualnych, ani nie pociągała za sobą jakiejkolwiek wymiany zdań, która mogłaby przerodzić się w kłótnię i jeszcze pogorszyć i tak niemiłą sytuację małżeńską. A do tego Mary–Jane zyskiwała stałą praktykę w pieszczotach i stymulacji penisa męża, do czego wiele kobiet — nawet mężatek z długim stażem — wciąż podchodzi nieśmiało albo niezręcznie.
„Na początku niezbyt dobrze mi to szło. Za bardzo się śpieszyłam, byłam zbyt gwałtowna. Ale zaczęłam się uczyć, jakiego rodzaju suwy najbardziej mu się podobały… długie i powolne, z lekkim pociąganiem skóry przy każdym posuwie do dołu i krążeniem opuszka mego kciuka wokół otworu na jego penisie, szczególnie wtedy, jak zaczynał się robić troszkę śliski.
Do tego nauczyłam się lepiej całować. Niespiesznie, tak, żeby mi też dawało to tyle radości co jemu. Lubię przytrzymać jego koguta ręką i wodzić czubeczkiem języka po całej jego główce, a potem wpychać koniuszek języka w ten otwór, ale sam koniuszek, żeby mąż mógł obserwować, jak to robię.”
Mary–Jane opanowała także stymulację analną poprzez wsuwanie palca wskazującego w odbyt męża, gdy był już bliski orgazmu, i intensyfikowała ejakulację przez zaginanie i rozprostowywanie swego palca.
Oto co orzekła po zaledwie trzech tygodniach: — „Teraz kochamy się tak często, że dosłownie gubię się w rachubie, a o ileż bardziej ekscytująco!”
Zapoczątkowanie seksu bez słów często pomaga w związkach, w których współżycie stało się rzadkością. Przykładowo, zobaczmy, w jaki sposób 33–letnia Sharon — kosmetyczka z Waldwick w stanie New Jersey — usiłowała (bez powodzenia) wzniecić u jej męża nowy zapał dla seksu.
„Nie kochaliśmy się od trzech albo czterech tygodni. Czułam się taka sfrustrowana. Wciąż starałam się postępować zalotnie i uwodzicielsko, ale Ray po prostu zdawał się nic z tego nie łapać. W końcu naprawdę się wysiliłam — zrobiłam wspaniałą fryzurę, manicure i kupiłam sobie czarny negliż. Kiedy wrócił do domu po pracy, położyłam się na kanapie i zawołałam do niego; »Cześć, kochanie, może byś przyszedł do mnie i kochał się ze mną?«
On odczytał to całkiem opacznie. Chyba uważał, że chciałam zasugerować, iż co do seksu nie było z niego żadnego pożytku. Zamiast ponętnego wieczoru, wszystko skończyło się meczem na wrzaski. Okropne. Czułam się jak dziwka…, a do tego bardzo kiepska dziwka.”
Co się nie powiodło? Cóż, jakkolwiek Sharon podjęła konstruktywny krok zapoczątkowując akcję seksualną, to jednak była to tego rodzaju akcja, która mimo wszystko obligowała Raya do wykazania się jakimś aktywnym działaniem. Musiał się rozebrać, musiał położyć Sharon na kanapie albo na podłodze, albo zaprowadzić ją do łóżka. Ponieważ nie miał już nawyku kochania się z nią, wobec tego łatwiej mu było odrzucić jej awanse niż wykazać się gotowością do pozytywnej reakcji.
Okazało się, że Ray zamartwiał się pracą, a jego niepokój spowodował czasową impotencję. Należał on do tego rodzaju mężczyzn, którzy są bardzo czuli na punkcie jakiejkolwiek niezdolności do uzyskania erekcji; a zatem wolał raczej zaprzestać współżycia z Sharon niż narazić się na ryzyko, że go wyśmieje.
Impotencja wywołana czynnikami natury psychologicznej ma tę przykrą cechę, że samoczynnie się powiela. Im bardziej mężczyzna obawia się braku zdolności do erekcji, tym mniejsze jest prawdopodobieństwo jej uzyskania.
Stąd też, choćby Sharon zachowywała się najbardziej prowokująco, i tak nie była w stanie wywołać żadnej reakcji seksualnej według tego scenariusza, który wymagał od Raya ściągnięcia spodni i popisania się potężną erekcją. Wręcz na odwrót — Ray poczuł się jeszcze bardziej dotknięty i zestresowany, a w końcu uznał, że poniósł klęskę nie tylko w pracy, ale także w domu.
Jeśliby Sharon posłużyła się podobną techniką co Mary–Anne i delikatnie, ale regularnie masowała penisa Raya, kiedy byli razem w łóżku, nie okazując jakiejkolwiek frustracji czy rozczarowania, gdyby nie udało mu się osiągnąć wzwodu — wówczas zrobiłaby poważne postępy na drodze do przywrócenia częstego i pełnego zapału współżycia. Skończyło się natomiast tak, że przez kilka miesięcy żyli w separacji, i dopiero po zasięgnięciu przez Raya profesjonalnej porady seksuologa byli w stanie ponownie żyć razem.
Wiele kobiet ma poczucie, że w sprawach seksu odpowiedzialność spoczywać powinna na mężczyźnie ich życia. Powinnością mężczyzn jest pełna wiedza o seksie i jej mistrzowskie zastosowanie. Kobieta natomiast nie ma robić nic więcej, jak tylko leżeć na wznak i rozważać, co poda jutro na obiad.
Piszą do mnie kobiety żalące się na zachowania seksualne swych partnerów. Kiedy po raz pierwszy zasugerowałem, że dla poprawy ich życia miłosnego same mogłyby zrobić coś pozytywnego, ich początkowa reakcja była niemal zawsze następująca: „Dlaczego ja? Przecież to o n ma rządzić!”
Kobiety nie chcą wziąć pod rozwagę, że: (a) seksualne niedostatki ich partnera mogą być częściowo zakorzenione w ich własnym, pozornym braku aktywnej reakcji seksualnej oraz (b) że do nich samych należy zaradzenie temu. „Jeśli on nie kocha się ze mną dostatecznie często, to jego wina, nie moja!”
Jednakże, jeśli chodzi o seks, tu nie ma żadnych związków zawodowych ani podziału stanowisk zależnie od płci. Podjęcie kroków zmierzających do uzyskania poprawy w każdym związku seksualnym należy do tego z partnerów, któremu łatwiej to uczynić — niezależnie od tego, któremu z nich można by przypisywać „winę” za nękające związek problemy.
Zasadniczo podjęcie tych kroków wiąże się z tym, abyście oboje ustalili, jak często odczuwacie zapotrzebowanie na seks i jaki jest poziom waszej codziennej dawki seksu. Z tego względu na końcu tego rozdziału zamieszczam ankietę, na którą możecie oboje odpowiedzieć, ażeby dokładnie sprawdzić, jak silne jest wasze zainteresowanie seksem i jaka jest idealna dla was częstotliwość kochania się. „Kochanie się” w moim pojęciu obejmuje każdy akt erotyczny, który podejmujecie wspólnie, począwszy od zwykłych, wzajemnych pieszczot seksualnych, aż do pełnego stosunku.
W żadnym przypadku w zamyśle owej ankiety nie leży wskazanie ci niepodważalnego współczynnika seksualności. Innymi słowy — ankieta nie powie ci, jak bardzo jesteś seksy w porównaniu z całą populacją. Jeśli jednak oboje udzielicie odpowiedzi, pozwoli wam ona osądzić, czy partner odczuwa potrzebę seksu znacznie częściej niż ty, albo czy ty potrzebujesz seksu znacznie częściej niż on… albo czy obojgu wam potrzeba mniej więcej tej samej dawki seksu.
Potrzeby seksualne mogą być ogromnie zróżnicowane, stąd wcale nierzadko zdarza się, że bardzo aktywna seksualnie kobieta stwierdza, że związała się z mężczyzną, dla którego raz na miesiąc to aż nadto. Albo, rzecz jasna, na odwrót.
Kobiecie pożądającej seksu prawie na okrągło absolutnie nic a nic nie dolega; podobnie nic a nic nie dolega kobiecie, która potrzebuje seksu bardzo a bardzo rzadko. Klucz do sukcesu seksualnego wobec partnera zawiera się w zrozumieniu jego potrzeb i zapewnieniu, żeby on zrozumiał twoje potrzeby, a następnie w podjęciu koniecznych kroków gwarantujących wam obojgu zaspokojenie seksualne w sposób, który najbardziej was ekscytuje i satysfakcjonuje.
Taki jest cel ankiety; ma ona sprawdzić, jak dalece twój wynik pasuje do wyniku partnera, ażebyście (jeśli trzeba) oboje podjęli działania dla wypracowania równowagi.
Istnieje wiele stymulujących sposobów, aby ten z partnerów, który n i e odczuwa pragnienia bardzo częstego seksu, mógł zaspokoić partnera o takim właśnie upodobaniu, i to przy minimalnym udziale seksualnym ze strony tego ostatniego. Laura, 38–letnia sekretarka z kancelarii adwokackiej w Detroit, przekonała się, że jej małżeństwo stało się „znacznie bardziej zrównoważone i znacznie mniej agresywne”, kiedy zachęciła George’a, swego męża, do oglądania erotycznych filmów z kaset video oraz do lektury odważnych czasopism erotycznych.
„Osobiście nigdy nie przejawiałam ogromnych potrzeb seksualnych, za to George mógł rozkoszować się seksem rano, w południe i w nocy. Dopiero kiedy zrozumiałam, że nie ma w tym nic niewłaściwego, że on nie jest nieprzyzwoitym, starym satyrem, lecz zwyczajnie mężczyzną ogromnie zainteresowanym współżyciem seksualnym, dopiero wtedy zaczęłam dochodzić do ładu z naszym małżeństwem. Kiedy jesteśmy razem w łóżku, on ogląda seks na video, podczas gdy ja studiuję moje skrypty prawnicze. Muszę jedynie posługując się jedną ręką masować George’owi koguta.
Szczerze mówiąc, często mnie samą to podnieca, a to, co zaczyna się jako masaż, kończy się jako stosunek. Od czasu, gdy zachęciłam George’a do oglądania video i czytania tych pism, uprawiamy seks chyba dwa razy częściej niż kiedykolwiek dotąd. Jeśli chodzi o mnie — to aż nadto, a jeśli chodzi o nasze małżeństwo — to cud. Jesteśmy wobec siebie o wiele bardziej swobodni i tak sobie przyjaźni, jak nigdy dotąd.
Tak, oczywiście, odpowiada mi sposób, w jaki ułożyło się nasze życie seksualne. Nie jestem zazdrosna z powodu tych dziewczyn z filmów video i czasopism… żadna kobieta nie powinna być o nie zazdrosna. W istocie patrzę na nie jako na moje przyjaciółki, bo to one za mnie trudzą się, żeby rozbudzić mego męża, kiedy ja niespecjalnie mam na to ochotę.
Jasna sprawa, że sama włączam się w chwili, gdy George ma orgazm, choć on wcale na to nie nalega. Zazwyczaj, kiedy ma orgazm, masuję mu koguta jego własną spermą, aż nie zrobi się znowu wiotki. Niekiedy George tuż przed samym wytryskiem pochyla się nad poduszką i strzela spermą nad moimi piersiami. Od niedawna, kiedy miewam nastrój po temu, biorę jego koguta pomiędzy wargi, a on wytryskuje mi prosto w usta. Z początku mi się to nie podobało, ale widząc, że tyle dziewczyn na filmach z kaset George’a tak właśnie robi, zdecydowałam się spróbować. Teraz całkiem lubię ten smak — taki jakby słodkawy i jednocześnie słonawy. A do tego wiem, że to, co robię, daje George’owi mnóstwo rozkoszy.”
Takim właśnie sposobem kobieta, którą niespecjalnie zajmował seks, osiągnęła w rezultacie znacznie owocniejsze małżeństwo i życie seksualne, zadowalające zarówno ją samą, jak i jej męża. Zgoda, Laura musiała zdecydowanie zmienić podejście do seksu z kaset video i w czasopismach. Zgoda, często musiała masować George’a, choć być może bardziej pochłaniała ją lektura książki lub studiowanie kodeksów. Jednak w praktyce, niemal z reguły, klucz do poprawy w danym związku spoczywa w rękach mniej zainteresowanego seksem partnera. Tylko ty sam, tylko ty sama jesteś w stanie osądzić, czy warto pójść na niezbędne kompromisy i coś na tym zyskać.
Co się dzieje w sytuacji, gdy kobieta przejawia znacznie większe zainteresowanie seksem niż mężczyzna jej życia?
Niejednokrotnie może ona żywić poczucie winy i wstydu, więc woli nic nie mówić partnerowi o swej frustracji seksualnej. Po opublikowaniu mojej poprzedniej książki pt. Sex Secrets of the Other Woman otrzymałem list od zdesperowanej Sherri z Cedar Rapids w stanie Iowa, w którym skarży się ona tak: „Wcale nie napawa mnie niepokojem niezaspokojenie mojego chłopaka. Niepokoi mnie natomiast to, że najwidoczniej on nie zaspokaja mnie”.
„Wciąż udziela Pan dobrych rad kobietom, jak radzić sobie z nienasyconym popędem seksualnym mężczyzn. Otóż w porównaniu z moim popędem seksualnym mój chłopak jest jak osesek. Jemu zdaje się w ogóle nie przeszkadzać brak seksu całymi tygodniami, podczas gdy ja mam na to ochotę dzień w dzień. Właściwie seks jest mi potrzebny trzy albo cztery razy na tydzień, tydzień w tydzień, bo inaczej zaczynam wariować. Proszę mi nie mówić, że jestem nimfomanką. Moim zdaniem nią nie jestem”.
Laura ma całkowitą rację. Nie jest nimfomanką. Jakkolwiek potocznie „nimfomanką” nazywamy każdą kobietę okazującą rzucające się w oczy zainteresowanie mężczyznami, to według definicji klinicznej chodzi tu o kobietę, która nigdy nie zaznaje zaspokojenia seksualnego, bez względu na to, jak często, czy z jaką pasją uprawia miłość.
Sam fakt, że kobieta jest niezadowolona z własnego życia seksualnego, sam fakt, że ma poczucie zbyt małej częstotliwości współżycia z partnerem — nie czyni z kobiety nimfomanki. Jest ona po prostu dokładnie taka sama jak 67% wszystkich kobiet, z którymi przeprowadzałem wywiady podczas 26 lat udzielania porad z zakresu seksuologii.
„Nimfomanka” — to słowo, którym mężczyźni błędnie określają kobiety przejawiające intensywniejsze apetyty seksualne niż oni sami. A wierz mi, że przejawia je bardzo wiele kobiet.
Laura mogła uzyskać zaspokojenie seksualne. Jej problem polegał na tym, że zaspokojenia seksualnego nie doznawała. Zwyczajnie, jej chłopak nie kochał się z nią dostatecznie często.
„Po prostu nie wiem, co robić. On w ogóle nie okazuje najmniejszego zainteresowania, żeby »iść wcześniej do lóżka«. A skoro tylko próbuję mówić o seksie, on zmienia temat albo oskarża mnie, że mówię »świństwa«. On wyraźnie woli film do późna w nocy niż seks późną nocą. Nie wiem, czemu on nie ożenił się z telewizją”.
Wciąż w kółko słyszę te same lamenty. Ten sam chłopak, który z takim zapałem pchał rękę do jej majtek, kiedy chodzili ze sobą, teraz, jako mąż, nie okazuje nieomal krzty zainteresowania seksem. Przywykł do nudnej rutyny: praca, telewizja, sen i śniadanie. A seks stał się uciążliwym zadaniem, nie uwzględnionym w rozkładzie zajęć.
„Zawsze snułam fantazje, że po ślubie będziemy się kochać praktycznie cały czas — powiedziała Laura. — Chodzi mi o to, że najbardziej seksowne w życiu małżeńskim jest to, iż można się kochać na dowolny sposób, kiedy tylko ma się na to chęć”.
Niezmiennie uderza mnie ironia faktu, że tak wielu mężczyzn desperacko dąży do związku seksualnego — mężczyzn, dla których jedyna satysfakcja seksualna to egzemplarz „Penthouse’a” i własna ręka — podczas gdy tyle kobiet w tylu małżeństwach walczy o więcej seksu.
Oto co Laura napisała o swym mężu:
„W zeszłym miesiącu jednego wieczoru, kiedy wrócił po pracy do domu, otworzyłam mu drzwi nago. Miałam tylko bardzo lubianą przez niego, plecioną opaskę we włosach w stylu hippie i kilka bransoletek. Obrzucił mnie przelotnym spojrzeniem i powiedział: »Brałaś dzisiaj wcześniej prysznic?« i wyminął mnie. I to ma być zaledwie 33–letni mężczyzna! Co z niego będzie, jak skończy czterdziestkę? A pięćdziesiątkę? A jeszcze później?”
Odpowiedź jest taka: jego zainteresowanie pożyciem seksualnym będzie stale malało, aż ich życie seksualne prawie całkowicie zamrze. Obserwuję, jak taki wzorzec wciąż się powtarza wśród wielu par. Gorliwe randki, miesiąc miodowy, pierwszych kilka miesięcy ekscytacji seksualnych. Później częstotliwość kochania się jest stopniowo coraz mniejsza, aż do jego niemal kompletnego zaniku.
W rezultacie narastają napięcia, poczucie rozczarowania i frustracji, a nierzadko u jednego albo u obojga partnerów narasta gorączkowo obsesyjne zainteresowanie seksem. Kłopot w tym, że owo obsesyjne zainteresowanie znajduje upust w samotnych aktach seksualnych, dokonywanych ukradkiem, a nie we wspólnocie pożycia.
Jakkolwiek samopobudzanie nie jest w żadnym razie szkodliwe, ani fizycznie, ani psychicznie — może ono doprowadzić do erozji potrzeby zbliżeń erotycznych między partnerami, a tym samym maleje prawdopodobieństwo, że sama siła popędu seksualnego pociągnie ich znowu ku sobie.
Oto słowa Johna, 34–letniego inżyniera budowlanego z Baltimore:
„Już przed upływem roku od czasu, kiedy zamieszkaliśmy razem, Klara jakby straciła cały popęd seksualny. Nasze mieszkanie było zawsze pięknie posprzątane, gotowała jak anioł, potrafiła urządzać takie przyjęcia, że ludzie praktycznie walczyli o zaproszenia. Ale kiedy zbliżała się pora, aby iść spać, Klara zmywała makijaż, kładła się do łóżka i koniec. Cmok w policzek, światło pstryk, mocny sen.
Kochałem ją i podniecała mnie. Ale z tej totalnej frustracji zacząłem się masturbować. Nigdy jej o tym nie powiedziałem. Dość regularnie zacząłem kupować pisma pornograficzne i masturbowałem się wtedy, gdy ona wracała późno do domu po wizycie u siostry, czyli dwa lub trzy razy tygodniowo. Rozbierałem się do naga i stojąc przed lustrem, powoli się spuszczałem, a wokół mnie podłoga zasłana była mnóstwem pism, otwartych na stronach z moimi ulubionymi zdjęciami. Lubiłem spuszczać się wprost na nie — to mnie najbardziej podniecało — a czasami kończyłem przyciskając członka do zimnej tafli szkła w lustrze i wytryskiwałem sobie na brzuch.
Problem polegał na tym, że masturbacja nigdy nie satysfakcjonowała mnie tak mocno jak stosunek, a na koniec zawsze było mi wstyd przed samym sobą. Zwykle wyrzucałem te wypełnione moją spermą pisma i obiecywałem sobie, ze już nigdy się nie będę masturbował. Ale po kilku dniach tęskniłem do tych pism i żałowałem, że się ich pozbyłem.”
Jak już mówiłem, masturbacja sama w sobie to nic złego. Prawdopodobnie jest to jedyne, dające rzeczywistą rozkosz działanie człowieka, w którym nie zawiera się żadne ryzyko dla zdrowia. Jednak, skoro John samotnie szukał rozładowania, znaczyło, że to zanikało jego fizyczne pożądanie wobec Klary; ona z miejsca wyczuła to i zareagowała jeszcze bardziej oddając się trosce o dom, a jeszcze mniej seksowi.
W istocie, zachowanie Klary jest charakterystyczne dla wielu kobiet, które żyją razem z mężczyzną bez zawarcia ślubu. Ich absolutne poświęcenie się prowadzeniu domu wynika z poczucia braku bezpieczeństwa, zaś to, co przejawia się jako obniżone zainteresowanie seksem, wynika z potrzeby ciągłego udowadniania, że kochanek jest gotów zdobywać je na nowo, za każdym razem, kiedy się kochają. Problem polega na tym, że wielu mężczyzn błędnie interpretuje tę potrzebę bycia zdobywaną jako brak zainteresowania ukochanej seksem i szybko rezygnuje z dalszych prób.
Mężczyźni rzadko mają tak duże zaufanie do własnych możliwości seksualnych, jak chcieliby to okazywać, zaś napotykając zbyt wiele oporów, wkrótce tracą wiarę w swą atrakcyjność i zdolność rozbudzenia partnerki. Ponadto mężczyźnie trudno jest zachować właściwy poziom erekcji w sytuacji, gdy za bardzo przejmuje się tym, że musi cię zdobywać.
Skoro tylko mężczyzna stwierdzi, że łatwiej mu zrezygnować z podejmowania dalszych wysiłków, dana para raptownie wyzbywa się nawyku częstego seksu, a to prowadzi na równi pochyłej do związku, w którym seks co noc staje się raczej wyjątkiem niż regułą.
W przypadku Johna kłopotom stopniowo zaradziło okazywanie Klarze większego zainteresowania seksualnego i poświęcenie jej większej uwagi, nawet wtedy, gdy go odtrącała. Jeśli będąc z nią razem w łóżku robił się żałośnie sfrustrowany, doradziłem, aby się onanizował… nie skrycie, ale całkiem otwarcie, stale zachęcając Klarę do współudziału, kierując jej dłoń w stronę penisa i pokazując, jak go pocierać, a potem wytryskując na jej dłoń, na udo albo pomiędzy nogami. Innymi słowy — musiał jej obrazowo zademonstrować, jak bardzo jej pożąda i jak bardzo go podnieca.
Obsesja seksualna opanowała także Kay, kiedy z powodu nowych obowiązków służbowych jej mąż zaczął wracać do domu później i bardziej niż poprzednio wyczerpany.
„Był taki cały miesiąc, kiedy nie dotknęliśmy jedno drugiego choćby jeden raz” — oznajmiła 28–letnia Kay z Seattle, zatrudniona jako sekretarka medyczna.
„Po upływie roku zaczęłam się masturbować. Najpierw tak bardzo zdawkowo — wsuwałam rękę do majtek i naprowadzałam na łechtaczkę. Później zaczęłam posługiwać się gruszką do płukania pochwy, kupioną mi przez matkę zaraz po ślubie z Martinem. Matka zawsze miała takie staromodne wyobrażenia o czystości wewnętrznej i zewnętrznej. Więc napełniałam tę gruszkę ciepłą wodą i brałam ją ze sobą pod prysznic. Lubiłam uklęknąć na podłodze brodzika i pod pryskającym na mnie z góry strumieniem z prysznica wsuwałam w siebie i wysuwałam tę gruszkę, jednocześnie szybkimi ruchami palców muskając łechtaczkę. Zwykłe robiłam się podniecona już na sam widok tej gruszki. Była zrobiona z połyskliwej, czarnej gumy, dość cienkiej, ale twardej — tak można by sobie wyobrażać penisa mężczyzny. Mocno pochylałam się, zginając wpół, żebym mogła obserwować, jak czubek gruszki wsuwa się do środka i wysuwa ze mnie. Połyskliwa, czarna guma — połyskliwe, różowe ciało.
Zaczęłam także wpychać ją sobie do pupy. Kładłam się w prysznicu na plecach z uniesionymi, szeroko rozsuniętymi nogami, a piętami zapierałam się o kafelki na ścianie. Wtedy pomału wciskałam tę gruszkę w swoje siedzenie, całą i głęboko, aż po samą bańkę. Wydawała ona przy tym cichy, piskliwy odgłos gumy, a mnie zawsze przeszywał dreszcz emocji od tego doznania, takiej chłodnej sztywności głęboko w pupie. Potem wpychałam ją w tę i z powrotem, na początku celowo powoli, żeby sobie zadawać męki, ale później coraz szybciej i mocniej, aż byłam obolała, ale tak ekscytująco obolała. Drugiej ręki używałam do masturbacji. Już jako bardzo młoda dziewczyna opanowałam taki sposób masturbowania się, że palcem wskazującym i serdecznym rozsuwam możliwie najszerzej wargi sromowe, a palcem środkowym szybko muskam łechtaczkę.
Tuż przed orgazmem zwykle wpychałam tę gruszkę głęboko do pupy i ściskałam bańkę, a wtedy nagle zalewała mnie ciepła woda. Z reguły niemal natychmiast miałam orgazm, a gruszkę wyciągałam na zewnątrz, żeby woda mogła ze mnie wystrzelić strumieniem jak z fontanny.
Kay, pracując w lecznictwie, miała styczność z katalogami wszelkiego rodzaju sprzętu do lewatyw. Zamówiła więc i kupiła sobie cały zestaw irygatorów i gruszek. To, co na początku stanowiło dla niej środek uzyskiwania zaspokojenia seksualnego w jej przygasłym małżeństwie, przerodziło się w obsesję erotyczną i masturbację, dwu— a nawet trzykrotną w ciągu całego dnia.
„Zaprenumerowałam czasopismo »Water & Power« i przyniosłam do domu egzemplarz ukryty w torebce. W piśmie było mnóstwo artykułów o lewatywach, a ja czytając je fantazjowałam o tym, jak Martin nakrywa mnie na czworakach w kabinie prysznica, ze sterczącym we mnie irygatorem.”
Kay tak dalece pochłaniało samopobudzanie seksualne, że nawet jej nałogowo zaabsorbowany pracą mąż zaczął dostrzegać, iż się zmieniła. W liście do mnie napisał, że Kay „seksualnie oddaliła się od niego” i dopiero wtedy, gdy wreszcie udało mi się z nią porozmawiać, cała sprawa wyszła na jaw. Na początku Martin był głęboko wstrząśnięty tym, co robiła Kay, a zwłaszcza faktem, że robiła to bez jego wiedzy. „Czuję się tak, jakbym miał przyprawione rogi… ale przez co? Przez gumową gruszkę!”
Kiedy wytłumaczyłem mu, że zachowanie Kay było całkowicie zrozumiałe, zważywszy na jej ogromne dążenie do zaspokojenia seksualnego oraz okazywany przez niego brak zainteresowania seksualnego, zaczął rozumieć. Zrozumiał także, że Kay powróciła do aktu seksualnego, który wywoływał u niej wspomnienie zarówno poczucia bezpieczeństwa, jak też erotycznych, zakazanych w dzieciństwie, czynów. Pierwsze wspomnienia rozkoszy seksualnej kojarzyły się Kay ze zwyczajem matki, która aplikowała jej zarówno płukanie pochwy, jak i wlewy analne; w sytuacji, kiedy Martin ją zawiódł, Kay chciała powrócić do tych właśnie doznań.
Ich związek radykalnie zyskał dzięki temu, że Martin został wtajemniczony w seksualne sekrety Kay:
„Gdy to wszystko się wydało, Martin był początkowo dość zaszokowany i oszołomiony, ale kiedy mu powiedziałam, że go bardzo kocham i że robiłam to wyłącznie dlatego, że nie dawał mi z siebie dostatecznie dużo, zaczął się przełamywać. Prawdziwy przełom nastąpił wtedy, gdy poprosiłam Martina, żeby razem ze mną wszedł pod prysznic i zobaczył, co ja tam robię. Uklęknął obok mnie, a ja wsuwałam sobie gruszkę do pupy w tę i z powrotem, a potem pozwoliłam to robić jemu. Powiedział, że nie miał pojęcia, iż mogę tak szeroko rozsunąć nogi. Masturbowałam się palcami, odciągając wargi sromowe najdalej jak tylko mogłam, żeby pokazać Martinowi, jak drażnię łechtaczkę. Pochylił się nade mną i wsunął swój palec do otwartej pochwy, a jednocześnie poruszał gruszką, bardzo intensywnie, więc wiłam się przy każdym suwie. Gdy byłam gotowa do orgazmu, powiedziałam Martinowi, żeby ścisnął bańkę, i on ją ścisnął. Doznanie, że woda wypełnia mnie od środka, było niewiarygodne. Wiedziałam, że od tego będę miała potężny orgazm, ale zarazem chciałam, żeby Martin też był we mnie. Martin wszedł na mnie, a ja wzięłam do ręki jego penisa. Miał główkę w kolorze purpury i taką naprawdę nabrzmiałą. Przycisnęłam ją do pochwy, a ona od razu zagłębiła się we mnie. To doznanie, to »już« było ponad miarę. Cała woda, którą miałam w pupie, wypłynęła silnym strumieniem na jądra Martina. On także szczytował, i pamiętam, że krzyczał przy tym, a wielkie, cieple pętle białego nasienia fruwały po kabince prysznica, ładując na moim biuście”.
Od tego momentu seks między Martinem i Kay zaczął być coraz to lepszy. Po pewnym czasie, wraz z narastaniem częstotliwości i intensywności ich współżycia, ta jej infantylna ekscytacja towarzysząca lewatywom coraz bardziej traciła na znaczeniu, a obecnie Kay „rzadko kiedy” posługuje się swą gruszką. Seks między nimi zyskał i dojrzał, ale oboje nadal przyjmują, że moment początkowy na drodze odrodzenia ich związku stanowił ów całkowicie pozbawiony wszelkich zahamowań akt miłosny pod prysznicem.
Oto co mówi Martin:
„Jeśli oboje potraficie pokazać sobie wzajemnie, bez jakiejkolwiek obawy, zaszokowania czy dezaprobaty, jakie są wasze potrzeby seksualne, wówczas stoi przed wami perspektywa fantastycznego życia seksualnego. Tu nie chodzi o nic więcej, jak tylko o to, żeby móc powiedzieć ukochanej: »Chcialbym spróbować tego i tamtego«, a z jej strony nie może grozić opinia, że jesteś ordynarny i że wprawiasz ją w zdegustowanie. Wcale nie oznacza to, że jej się to musi podobać, ani nawet, że musi podjąć tę próbę. Ale kto otwarcie stawia taki pomysł, pozwala dzielić się nim z kimś bliskim, a to wszystko odsuwa na bok wszelką frustrację”.
Celowo wybrałem dość krańcowy przypadek dla zilustrowania faktu, że wszystkie kobiety mają silne potrzeby seksualne, a niektóre mają wręcz bardzo silne potrzeby seksualne. Przypadek Kay to klasyczny przykład kobiety, która nie była w stanie wyartykułować swych potrzeb, wskutek czego nieomal zniszczyła swe małżeństwo. Popęd płciowy Martina w żadnej mierze nie dorównywał siłą jej popędowi, ale skoro tylko Martin poznał potrzeby Kay, zaraz podjął konkretne i regularne wysiłki, ażeby była wciąż zaspokojona.
Jeszcze raz widzimy, jak z przeżyć Kay i Martina wynika, że to właśnie partner o słabszej motywacji seksualnej (Martin) musi być tym, który wnosi pozytywny wkład do związku seksualnego, ażeby go uratować.
Skoro tylko ustalicie, które z was jest seksualnie bardziej popędliwe, możecie wprowadzić do waszego związku szereg ekscytujących i dających rozkosz sposobów, dzięki którym oboje doznacie zaspokojenia seksualnego.
Dość często zdarza się tak, że partnerzy są całkiem dobrze dopasowani pod względem swych apetytów seksualnych, ale ich zegary seksualne chodzą rozbieżnie. Jej odpowiada kochanie się rano; on woli seks wieczorem. On budzi się nad ranem z potężną erekcją i od razu pragnie stosunku; ona woli położyć się na kanapie po obiedzie i czeka na niespieszne uwiedzenie (dokładnie wtedy, kiedy on chce zamknąć oczy i zdrzemnąć się!)
Oto przykład pary, która znalazła rozwiązanie problemu zegara seksualnego poprzez zawarcie prostego paktu. Oboje uzgodnili, że jedno drugiemu nigdy nie odmówi, nawet gdyby mieli być niezbyt żywiołowymi i entuzjastycznymi uczestnikami.
Don, 33–letni sprzedawca samochodów z San Diego, należy do gatunku ogierów z godziny drugiej w nocy:
„Cały dzień ciężko pracuję, wracam do domu, trochę oglądam telewizję, wypijam kilka piw. Wtedy już wszystko całkiem wychodzi mi z głowy. Nie chcę niczego innego jak pójść spać. Więc biorę prysznic i idę do łóżka. Ale o 2 albo 3 w nocy budzę się z takim potężnym wzwodem, i, wierz mi, nic innego jak tylko porządne pieprzenie jest w stanie usunąć ten wzwód. Czasami czuwałem, nie śpiąc aż do rana, z tą potężną pałą pomiędzy nogami i jedynym sposobem na nią było, żeby się spuścić.
Rzecz w tym, że Maria jest kompletnie inna. Kiedy wracam do domu, zawsze jest pięknie ubrana, a na stole czeka wspaniały obiad. Maria pachnie perfumami, ma wymalowane usta i wiem, czego pragnie. Chce, żebym był szarmancki i czarujący, wziął ją w ramiona i z miejsca poszedł z nią do łóżka. Aleja tego nigdy nie mogłem zrobić, zawsze byłem zbyt otumaniony. Więc w końcu doszliśmy do takiego punktu, kiedy już nieomal w ogóle przestaliśmy to robić, z wyjątkiem weekendów.
To był naprawdę zły okres w naszym małżeństwie. Pomyślałem nawet raz, że między nami koniec, tak było źle. Czułem się napalony w nocy, a do niczego w ciągu dnia. Z Marią było równie źle — taka była zgryźliwa i swarliwa”.
W końcu Maria przeczytała książkę Magia seksu i napisała do mnie. Zasugerowałem, żeby zawarli pakt trwający co najmniej przez miesiąc. Powinni się zgodzić na seks za każdym razem, kiedy chciało tego jedno z nich, bez żadnych sporów, bez protestów. Don powinien porwać Marię do łóżka, jak tylko wróci do domu po pracy, choćby czuł się nie wiem jak bardzo zmęczony; Maria zaś powinna z ochotą rozsunąć nogi dla Dona w środku nocy, choćby była nie wiem jak śpiąca. Początkowo oboje mieli wątpliwości. Oto co powiedział Don:
„Pierwszego wieczora wróciłem do domu, a Maria była wystrojona ekstra–special. Miała na sobie tę kusą, czerwoną minisukienkę, która zawsze bardzo mi się podobała, a do tego złoty naszyjnik. Była cała bojowo wymalowana i wyperfumowana. A ja — ja spędziłem calutki dzień na przyjmowaniu dostawy 15 nowych dodge’ów model dynastia, a potem tkwiłem w kilometrowym korku na autostradzie. Byłem zmęczony, byłem spięty i — wierz mi — ostatnia rzecz, na jaką miałbym ochotę, to pieprzenie się.
Ale układ to układ, więc zaniosłem ją do sypialni, rozpiąłem jej sukienkę i całowałem w taki sam sposób, jak wtedy, gdy spotykaliśmy się na pierwszych randkach. Mówiłem jej, jak bardzo ją kocham — bo to prawda, kocham. Może dotychczas nie mówiłem jej tego wystarczająco często. Pod spodem miała takie naprawdę piękne białe, skąpe, koronkowe majteczki z naszytymi kokardkami i perełkami. Była bez stanika i wyglądała superseksownie, żadnych wątpliwości. To całkiem niewiarygodne: można wspólnie żyć z drugą osobą i jakoś tak zapomnieć spojrzeć na nią — zapomnieć przekonać się, jak bardzo jest seksowna.
Położyłem ją na łóżku i pocałowałem. Potem pocierałem jej piersi i całowałem brodawki. Dużo czasu spędziłem na całowaniu jej piersi, kulaniu brodawek pomiędzy palcami i mocnym przyciskaniu do podniebienia moich ust. Tak hojnego zainteresowania jej piersiami nie okazywałem od miesięcy i już zdążyłem zapomnieć, jak bardzo to lubiła, jak bardzo ją to podniecało.
Mnie to też chyba rozluźniło, bo zacząłem się czuć zdrowo napalony. Maria rozpięła mi pasek i spodnie, wyjęła mego koguta ze spodni i zaczęła go pocierać w tę i z powrotem. Wcale nie czułem szalonej potrzeby kochania się, a dzięki temu było jeszcze o wiele lepiej. Zagłębiłem głowę pomiędzy jej nogami i wodziłem językiem po elastycznym materiale jej majteczek. Miała naprawdę wilgotne futerko, ale ja nie ściągnąłem z niej tych majtek, tylko zsunąłem je na bok z jednej strony, lizałem łechtaczkę, a potem wsunąłem język wprost do środka.
Była rozpalona, tak samo jak ja. Całkiem zapomniałem o dostawie samochodów i korku na autostradzie. Wszedłem na nią, a ona uchwyciła mego koguta i skierowała wprost do szparki. Później podłożyła dłonie pod moje pośladki i tymi swoimi ostrymi paznokciami mocno się w nie wczepiła i tak mnie przyciągnęła ku sobie, aż po same jądra.
Nie robiliśmy nic nadzwyczajnego, po prostu spółkowaliśmy tak, jak ludzie normalnie spólkują. Ale było cudownie, absolutnie cudownie, a gdy wszedłem na nią, czułem się tak, jakby mnie miało powoli rozsadzić, wiesz, o co mi chodzi, jak eksplozja na filmie w zwolnionym tempie. Maria nie szczytowała od razu, ale kiedy ja już byłem po, znowu położyłem głowę między jej nogami, lizałem jej łechtaczkę i wepchnąłem język prosto w jej dziurkę, aż po sam brzeg, kompletnie wypełnioną jej sokami i moją spermą, całkiem ze sobą wymieszanymi. Wtedy właśnie miała orgazm, prosto przed moimi oczyma. Trzęsła się i ciężko ziajała, trzęsła się i ciężko ziajała — i to było po prostu wspaniałe.
Potem chyba na krótko zasnąłem, bo następnie pamiętam, jak Maria całuje mnie w szyję i mówi, że czas na obiad”.
Oto co powiedziała Maria:
Niezbyt przypadł mi do gustu pomysł budzenia się w środku nocy. Nie umiem potem ponownie zasnąć. Ale wiesz, zgodziliśmy się na tę próbę i ze swej strony Don już wywiązał się, więc co ja mogłam zrobić? A poza tym, właściwie nie musiałam robić nic innego jak tylko leżeć na wznak i przeżywać rozkosz. Przynajmniej tak sobie myślałam.
A w istocie to wcale nie odbyło się w taki sposób. Obudziłam się około drugiej nad ranem i to ja byłam napalona. Pamiętaj, że Donowi nie potrzeba wielkiej zachęty. Starczyło, że sięgnęłam po jego koguta i zaczęłam go pocierać, a z miejsca zrobił się sztywny.
Fantastyczne było w tym to, że nie chodziło wcale o sam —jak to określasz? — nie chodziło o sam popęd, nie chodziło o tę naglącą potrzebę. Czułam, że Don robi to, bo chce, a nie, bo jest zdesperowany fizycznie, ani, bo musi.
Kochaliśmy się bardzo powoli. Leżałam na wznak, a Don wszedł na mnie i wsunął się we mnie tak, jakbyśmy byli od zawsze stworzeni jedno dla drugiego. Perfekcyjne dopasowanie. W górę i w dół, w górę i w dół, a za każdym razem jego kogut zdawał się powiększać i pocierać mnie ciut bardziej.
Może mi nie uwierzysz, ale przed tą nocą nigdy nie miałam orgazmu, kiedy się kochaliśmy… w każdym razie nie od samego stosunku. Don sprawił, że szczytowałam przez pobudzenie mnie ustami, lizanie i pocieranie palcami. I to był pierwszy przypadek, że dzięki samemu stosunkowi osiągnęłam orgazm.
Nie był to orgazm tego rodzaju, żeby widzieć przy tym fajerwerki, wodospady i co tam jeszcze. Ale i tak dał mi głęboką, głęboką satysfakcję, jakiej nie czułam nigdy dotąd. Przelała się ona przeze mnie jak fala rozbijająca się o brzeg, na całej przestrzeni, od szparki aż po mózg i z powrotem, a potem jeszcze raz od nowa.
Dotrzymywaliśmy naszej ugody przez kilka dni, a później uświadomiliśmy sobie, że dłużej nie musimy się do niej stosować. Zakochaliśmy się w sobie, być może po raz pierwszy w życiu, jeśli mam powiedzieć prawdę. Później nie musieliśmy już przejmować się żadnymi układami. Po prostu kochaliśmy się dzień i noc, cztery albo pięć razy na tydzień, niekiedy częściej, wieczorami albo w środku nocy, o każdej porze”.
Najbardziej zafascynowała mnie ta uwaga Marii: „Zakochaliśmy się w sobie, być może po raz pierwszy w życiu”.
Wciąż spotykam pary, które zdecydowały się na ślub lub wspólne życie, ponieważ wydawało się im, że się kochają, ale ich wzajemne oddanie się sobie faktycznie opiera się na wszystkim innym poza miłością. Pobrali się pod wpływem przejściowych namiętności albo na przekór dotychczasowemu partnerowi, albo żeby wydostać się z domu rodzinnego, albo z powodu samotności lub braku pewności siebie, albo z potrzeby bezpieczeństwa.
Po kilku miesiącach wspólnego życia znaczny odsetek takich par zaczyna odczuwać rozczarowanie… niejednokrotnie nie rozumiejąc, z jakiego powodu. A zwyczajnie chodzi o to, że oni nigdy nie rozumieli, co to znaczy kochać — co to jest odpowiedzialność w miłości, a co radość. Bardzo niewiele par zwłaszcza zdaje sobie sprawę z tego, że satysfakcjonujący, długotrwały związek seksualny wymaga refleksji, kompromisów, wyobraźni, troski i konstruktywnych wysiłków.
Wprowadzenie tych zalet do waszego związku wcale nie jest takie trudne, jakby się wydawało. Jednak, jeśli chcesz skorzystać z pełnego potencjału, jaki mieści w sobie aktywny seks — ani ty, ani twój partner nie możecie dopuścić do tego, aby wasze kochanie stało się niewiele bardziej interesujące i ekscytujące niż jakiekolwiek inne zajęcia domowe. 33–letnia mężatka z Crete w stanie Illinois powiedziała mi tak: „Ogólnie mówiąc,
Rozkosze miłości bardziej ekscytuje mnie pieczenie ciasta niż kochanie się”.
Rozkosze miłości, czyli co zrobić, by kochać się sześć razy w tygodniu nie jest książką dla początkujących, choć znajdziesz w niej wszystko, co należy wiedzieć o twoim ciele i twojej psychice seksualnej w celu uprawiania stymulującej i satysfakcjonującej sztuki miłosnej.
Ta książka jest poradnikiem dla tych, którzy chcą ponownie odczuwać mrowienie, którego doznali pierwszy raz spotykając się z mężczyzną albo kobietą ich życia. To poradnik dla tych, którzy mają odczucie, że ich życie miłosne jest całkiem dobre… ale żywią niejakie przekonanie, że mogłoby być znacznie lepsze. To poradnik dla tych, którym po głowie chodzą barwne i ekscytujące fantazje seksualne, a oni nie wiedzą, jak owe fantazje wcielić w życie.
Być może pewne rzeczy, o których przeczytasz, uznasz za szokujące. To nie jest poradnik dla osób pruderyjnych. Stosuje się on jednak do ścisłej reguły satysfakcjonującego seksu, której przestrzegałem w ciągu 20 lat udzielania porad seksuologicznych: „Cokolwiek to jest — jeśli ekscytuje was oboje, jeśli w grę nie wchodzi jawny lub ukryty przymus, jeśli nikt nie doznaje przy tym żadnej krzywdy fizycznej — róbcie to za wszelką cenę i niech to wam daje radość.”
Zasadniczo nie jest to poradnik poświęcony stymulacji i wiedzy seksualnej, ale praktyczny podręcznik o tym, jak szczerze i głęboko zakochać się i czerpać ze związku seksualnego ową największą radość i spełnienie, które można oddać tylko jednym słowem: zachwyt.
Oboje powinniście udzielić odpowiedzi na wszystkie pytania. Przyznaj sobie 2 punkty na każde TAK, 1 punkt za NIE MAM ZDANIA, a 0 punktów za NIE.
1. Czy uważasz, że satysfakcjonowałby cię seks nie częściej niż raz na tydzień?
2. Czy uważasz, że telewizja i prasa kładą zbyt wielki nacisk na seks?
3. Czy po kilku latach życia razem spodziewasz się spadku częstotliwości współżycia seksualnego?
4. Czy w porównaniu z okresem, kiedy się poznaliście, uważasz, że partner/partnerka mniej cię ekscytuje seksualnie?
5. Czy sądzisz, że najlepiej pozostawić fantazje seksualne jako fantazje, a próby ich odtworzenia na jawie są niestosowne?
6. Czy seks oralny to coś, czego wolał(a)byś nie robić?
7. Czy czujesz się zażenowana/y pokazując się nago partnerowi/partnerce?
8. Czy czujesz zażenowanie patrząc na nagiego partnera/partnerkę?
9. Czy wzajemne, bardzo wnikliwe studiowanie narządów płciowych partnerów to coś zbyt intymnego?
10. Czy wytrąciłoby cię to z równowagi, gdyby partner/partnerka chciał/ła cię sfotografować albo sfilmować kamerą video, gdy jesteś nago lub gdy się kochasz?
11. Czy wprawia cię w zakłopotanie wszystko, co wykracza poza „normalny” stosunek?
12. Czy uważasz, że jeśli kobieta ubiera się erotycznie w celu pobudzenia partnera, to jest to dla niej poniżające?
13. Czy twój partner/partnerka ma jakieś apetyty seksualne, o których wiesz, ale których nie zamierzasz zaspokajać?
14. Czy ty masz jakieś apetyty seksualne, których nie ośmielasz się wyjawić partnerowi/partnerce?
15. Czy pomysł, żeby się kochać gdziekolwiek indziej poza łóżkiem, nie trafia ci do przekonania?
16. Czy uważasz, że do niego/do niej należy troska o to, aby cię zaspokoić seksualnie?
17. Czy to źle, jeśli jedno z was próbuje rozbudzać seksualnie partnera, jeśli on/ona wyraźnie nie ma ochoty na amory?
18A. (dla pań) Czy byłabyś zła, stwierdziwszy, że partner kochał się z tobą w czasie, gdy ty spałaś?
18B. (dla panów) Czy uważasz za coś niewłaściwego odbycie stosunku z partnerką w czasie, gdy ona śpi?
19. Czy uważasz, że pary, które chcą się kochać 6 razy na tydzień, są nadmiernie zaabsorbowane seksem?
20. Czy uważasz, że twojego partnera/partnerkę nadmiernie absorbuje seks?
21. Czy sądzisz, że dla zaspokojenia seksualnego niezbędne jest, aby mieć orgazm za każdym razem, kiedy się kochacie?
22. Czy rozmowa z partnerem/partnerką o twoich pragnieniach seksualnych przychodzi ci z trudnością?
23. Czy czasami chciał(a)byś, żebyś nie musiał/a iść z nim/z nią do łóżka?
24. Czy razi cię coś w wyglądzie zewnętrznym partnera/partnerki?
25. Czy uważasz, że silny pociąg fizyczny nie jest absolutnie niezbędny w małżeństwie albo długotrwałym związku?
26. Czy uważasz, że zdjęcia i filmy pornograficzne są odpychające?
27. Czy kiedykolwiek udawałeś/łaś przemęczenie lub jakieś dolegliwości jako pretekst, żeby się nie kochać, podczas gdy faktycznie zwyczajnie nie miałeś/łaś na to ochoty?
28. Czy uważasz, że ze strony partnera/partnerki egoistyczne byłoby oczekiwanie, że będziesz go/ją pobudzać, pomimo że ty nie chcesz się kochać?
29. Czy wstydzisz się swoich fantazji seksualnych?
30. Czy czasami chcesz być w nocy sam/a?
Jeśli masz 0 punktów, jesteś osobą zrównoważoną, otwartą seksualnie, a twoje życie miłosne ma bezgraniczny potencjał.
Jeśli twój wynik mieści się w przedziale 1–15 punktów, masz zdrowe i konstruktywne podejście do seksu i uprawiania miłości, jakkolwiek możesz nieco mniej wzbraniać się wobec partnera/partnerki co do niektórych z twoich preferencji seksualnych.
Jeśli wynik mieści się w przedziale 16–30 punktów, masz raczej konserwatywne poglądy na temat seksu, a wobec wszelkich eksperymentów seksualnych przejawiasz ostrożność, a niekiedy zażenowanie. Kochanie się sprawia ci przyjemność, ale uchylasz się przed wszelkimi działaniami, które uważasz za wykraczające poza zwyczajowe granice.
Jeśli wynik mieści się w przedziale 31–45 punktów, wówczas seks nie plasuje się w waszym związku na zbyt wysokim miejscu; z reguły takie cechy, jak przyjaźń i wspólne dążenie do rozrywki stawiasz wyżej niż seks w hierarchii powodów, dla których jesteście ze sobą. Raczej tolerujesz seks, a nie uczestniczysz w nim aktywnie.
Jeśli twój wynik mieści się w przedziale 46–60 punktów, twoje życie seksualne wymaga pewnego przemyślenia i ożywienia, choć nawet z rezultatem 60 punktów przed tobą jest mnóstwo nadziei! Pokonanie twoich niepokojów i kaców jest możliwe. Możliwe jest ożywienie podniet seksualnych w twoim związku, nawet jeśli masz wrażenie, że one już dawno zmarły.
Dla analizy porównaj swój rezultat z rezultatem partnera. Im bliższa jest liczba zebranych przez każde z was punktów, tym łatwiej będzie wam zrównoważyć wasz związek seksualny, aż stworzycie niemal idealną parę kochanków. Przykładowo, jeśli partner zebrał 17 punktów, a ty 22, macie tylko 5 punktów konfliktowych interesów seksualnych, które trzeba wygładzić.
Jednakże nawet wtedy, gdy ty masz 0, a partner 60 punktów, a między wami jest do pokonania całe spektrum zahamowań seksualnych — rzecz jest nadal wykonalna, a do pracy możecie przystąpić już dziś wieczorem.
„Zawsze było mi wstyd, bo czułam ochotę na seks prawie na okrągło”. — W taki sposób 22–letnia Cindy z Charleston w Południowej Karolinie opisała potęgę swych potrzeb seksualnych. Ale, rzecz jasna, nie miała się czego wstydzić.
Jedną z najważniejszych cech odróżniających ludzi od zwierząt jest to, że my możemy odczuwać popęd płciowy zawsze, o każdej porze. Nic ci nie dolega — ani fizycznie, ani psychicznie — jeśli masz ochotę kochać się choćby 90 razy na dzień.
Problemy w sferze seksu pojawiają się dopiero wtedy, gdy jedno z partnerów ma ochotę na łóżko znacznie częściej niż drugie.
Oto słowa Cindy, pracującej przy pakowaniu zakupów w dużym supermarkecie:
„Czasami to było jak pieczenie, jak swędzenie, którego nie można podrapać. Siedziałam wtedy przy ladzie i myślałam wyłącznie o tym, co będę robiła z moim chłopakiem wieczorem, po powrocie do domu. Zamierzałam iść z nim prosto do łóżka i kochać się tak długo, aż nie zacznie błagać o litość.
Przez cały czas myślałam tylko o nim, a nieraz w czasie przerwy w pracy szłam do toalety i siedząc na tronie palcami pocierałam sobie futerko, wciąż myśląc tylko o nim.
Potem całymi tygodniami w ogóle nie myślałam o seksie, ale później znowu następowała taka faza, że czułam się jak w gorączce i nie potrafiłam myśleć o niczym innym”.
Problem Cindy polegał na tym, że Harold, jej chłopak, chociaż bardzo ją kochał i okazywał jej ciepło swych uczuć, nie odczuwał pragnień seksualnych o takiej samej intensywności.
Prawdą jest, że niemal nie istnieją takie związki seksualne, w których oboje partnerzy chcieliby kochać się równie często, w identyczny sposób i o tej samej porze. Ty chcesz się kochać rano. On chce się kochać wieczorem. Prawie zawsze jest pewien margines niezadowolenia (możecie go dość precyzyjnie wymierzyć, odpowiadając na pytania ankiety na końcu „Prologu”).
Jak już wspomniałem, tradycyjnie uważa się, że to mężczyznom doskwiera brak dostatecznej dawki seksu. Wszyscy ci biedni, niewyżyci biznesmeni wracają do domu i słyszą ową tradycyjną wymówkę: „Dziś–nie–kochanie–strasznie–mnie–boli–głowa!” W rzeczywistości natomiast zdumiewająco wysoki odsetek kobiet odczuwa równie duże (a może jeszcze większe) niezadowolenie seksualne, choć wiele z nich usiłuje stłumić w sobie to niezadowolenie, bo uważa je za objaw anormalności ich popędu seksualnego.
„Matka nigdy nie rozmawiała ze mną o seksie — oznajmiła Lindy, 33–letnia pomoc dentystyczna z Trenton w stanie New Jersey. — Powiedziała mi tylko, że to obowiązek i powinność każdej żony wobec męża i nie wolno się jej na nic skarżyć. Czasami smutno mi, że musiała mnie począć z obowiązku, a nie z radości.
Zaliczyłam dziesięć długich lat, dwóch mężów i pięć lat onanizowania, zanim dowiedziałam się, że moje własne odczucia seksualne nie są ani obsesyjne, ani dziwaczne, ani perwersyjne. Chciałam się kochać dzień w dzień. Cały czas myślałam tylko o seksie. To znaczy — niekoniecznie tylko o stosunku, ale o tym wszystkim, co łączy się z seksem, jak przekomarzanie się, flirtowanie i romansowanie.
Wydaje mi się, że byłam niczym wulkan, któremu powiedziano, że erupcja to coś niewłaściwego. Ale skoro wreszcie zrozumiałam, że w tym nie było nic niewłaściwego — że w przypadku wulkanu erupcja to coś całkiem naturalnego — o w tedy, jak wybuchłam! —przez całe życie nie zaznałam tak wielkiej rozkoszy”.
Anne–Marie, lat 33, szefowa drugstoru z Chicago, powiedziała mi tak:
„Moja mama była wspaniała w tych sprawach. Była troskliwa, miała szerokie horyzonty i powiedziała mi o wszystkim, o czym trzeba wiedzieć. Ale pewnie nie brała pod uwagę, że mój pierwszy kochanek, z którym zamieszkałam, okaże się tego rodzaju mężczyzną, któremu wystarcza seks tylko raz na tydzień — w każdą niedzielę rano przed śniadaniem — a do tego stronił nieśmiało od wszystkiego, co choćby ciuteczkę odbiegało od standardu, jak wspólna kąpiel pod prysznicem albo stosunek przed rozpalonym kominkiem. Co więcej, nie pozwalał mi chodzić nago po mieszkaniu! Kochałam go, więc zostałam z nim. Przynajmniej, wydawało mi się, że go kocham. Ale nie miałam z nim ani jednego orgazmu, a po dwóch latach z nim zaczęłam się czuć tak, jakbym była jakąś nimfomanką o brudnych myślach, a moja rodzina była niczym Sandstone, czy coś w tym stylu”. (Sandstone — to wspólnota wolnego seksu w Kalifornii w latach siedemdziesiątych).
Posłuchajmy też Jennifer, 22–letniej stewardesy z Seattle w stanie Waszyngton:
„Zawsze, już gdzieś tak w wieku 12 lat, interesowali mnie chłopcy i seks. Czytywałam wszystkie nieprzyzwoite fragmenty w powieściach Judith Krantz, o szoferach kochających się z panią domu, tego typu kawałki, i wciąż snułam fantazje, że na przyjęciach albo na dworcach autobusowych poznaję obcych mężczyzn, z którymi potem kocham się w pokoju hotelowym. Miałam taką ulubioną fantazję, że posiadam stajnię, w której pracuje taki naprawdę przystojny i ponętny stajenny, który zapędza mnie w pułapkę — na stryszek z sianem, zadziera mi sukienkę i kocha się ze mną. Leżałam często w łóżku na wznak i powoli unosząc suknię do góry, wyobrażałam sobie, że to robi ten stajenny. Wymyśliłam mu imię: Dawid i niekiedy podczas nieobecności rodziców w domu głośno z nim rozmawiałam. No wiesz, takie odżywki, jak: »Ależ Dawidzie, nie wolno ci całować mnie! Och, Dawidzie, nie łap mnie za kolano! Dawid, nie wolno ci dotykać moich piersi!« Wsuwałam rękę do stanika, ściskałam sobie brodawki i udawałam, że to robi Dawid. Następnie mocno podciągałam sobie majtki i mówiłam mu, że nie chcę, żeby się ze mną kochał, a cały czas ciągnęłam te majtki do góry i to mnie bardzo a bardzo podniecało. Majtki robiły się naprawdę wilgotne i śliskie, a ja wciąż je ciągnęłam tak mocno, aż wciskały mi się dokładnie do szparki. Wtedy ostrożnie i delikatnie wodziłam wokół niej palcami, wy czuwając, jak bardzo nabrzmiewały wargi mojej cipki, jak bardzo wilgotne były wioski łonowe, jak głęboko wcisnęły się we mnie te majteczki. Wyobrażałam sobie, że to Dawid mnie dotyka, że to Dawid zgłębia tajniki mego ciała. Był silny i szorstki, ale jak szło o dotykanie mnie, zawsze robił to niezwykle delikatnie. Zagięty palec wskazujący wsunął pod te majtki, wyswobodził je i zrolował w dół moich ud. Potem znowu mnie trochę dotykał… bardzo powoli, ale to robiłam ja, sama wydając się na takie męki. Jednocześnie wciąż pieścił mi piersi i delikatnie pocierał brodawki. Zawsze podczas stosunku uwielbiam pieszczoty piersi… zdumiałbyś się, ilu mężczyzn zapomina choćby dotknąć piersi ukochanej, skoro już zdejmą z niej majtki. Początkowo zwykle wmasowywałam sobie w brodawki płyn do pielęgnacji ciała, ale później spróbowałam masować je sokiem z mojej cipki, i przez pewien czas to było szaloną podnietą, bo wyobrażałam sobie, że to robi Dawid — najpierw dotyka mojej cipki, a potem kula moje brodawki pomiędzy swoimi wilgotnymi palcami.
Do masturbacji nigdy nie używałam niczego poza własnymi palcami. Wypracowałam taki sposób wsuwania do szparki lewego kciuka i ostrożnego pociągania nim do dołu, podczas gdy palcem wskazującym masowałam sobie siedzenie. Następnie palcem środkowym prawej dłoni bardzo szybko i leciuteńko muskałam łechtaczkę. Na początku, kiedy to robiłam, nawet nie wiedziałam, że to się nażywa łechtaczka. Miałam dopiero około 13 lat. Ale wydaje mi się, że od tego dotykania siebie samej bardzo dużo się dowiedziałam o własnej seksualności. Stykałam się z dziewczynami, które twierdziły, że nawet w marzeniach nie wyobrażają sobie, żeby mogły się tak intymnie dotykać, a co dopiero masturbować. Tyle tylko, że one chyba co innego mówiły, a całkiem co innego robiły na osobności.
Nadał dość często się masturbuję, wyłącznie z tego powodu, że to mi się podoba i potrzebuję rozładowania seksualnego, zwłaszcza w trakcie długich podróży, kiedy muszę nocować w hotelu. Nie fantazjuję już o stajennym Dawidzie — o, nie! Ale wracają do mnie fantazje o tym, że obcy mężczyzna umawia się ze mną na wieczór, a ja idę z nim ubrana jedynie w szpilki, kolię z pereł i futro. Jesteśmy w jednej z tych szałowych restauracji, a ja nie mam nic przeciwko temu, że futro zsuwa mi się z ramion i choć nic nie widać, dla wszystkich obserwujących mnie ludzi jest jasne, że pod futrem jestem naga.
Jako nastolatka szczerze wierzyłam, że jestem nimfomanką. To nie powstrzymywało mnie przed masturbacją. Czułam zbyt przemożny popęd płciowy, żebym mogła jej zaprzestać. Ale później przeprowadziliśmy się do lepszej dzielnicy, gdzie poznałam paczkę sześciu albo siedmiu dziewczyn, równie mocno interesujących się chłopakami i seksem jak ja. Regularnie spotykałyśmy się po domach każdej z nas i rozprawiałyśmy o tym, jak to musi naprawdę wyglądać, kiedy się uprawia miłość, i jakich doznań musi dostarczać penis mężczyzny. Każda z nas była cała chora, żeby jak najszybciej wyjść za mąż i poznać, co to seks. Widać z tego, jakie byłyśmy niewinne — myślałyśmy, że to trzeba być po ślubie!
Wciąż podbierałyśmy pisma o seksie bratu jednej z dziewczyn — on trzymał je dziesiątkami w swojej szafie i myślał, że nikt o nich nie ma pojęcia. Czytywałyśmy na głos wszystkie te historyjki — w takim stylu: »Wsunął swojego wielkiego członka pomiędzy jej szeroko rozwarte wargi, a ona przyssała się do niego z taką gwałtownością, jak gdyby nie jadła i nie piła od tygodnia«. Zaczęło się od tego, że w trakcie lektury takich historii zaczęłyśmy wkładać sobie ręce do majtek, a po pewnym czasie już się tak bardzo siebie nie wstydziłyśmy, rozbierałyśmy się i całkiem otwarcie masturbowałyśmy.
Pamiętam, że któregoś letniego popołudnia zebrałyśmy się w szóstkę. Ja leżałam na wznak na łóżku, a Kate czytała takie pikantne opowiadanie pt. Nocne chucie — rzekomo klasyka tego gatunku. Chodziło o dwie dziewczyny, które oddają się takiemu facetowi imieniem Ted, a na końcu obie razem biorą go oralnie, jedna ma w ustach jego jądra, a druga koguta.
To opowiadanie było niewiarygodnie erotyczne, a kiedy Kate je czytała, wszystkie zrobiłyśmy się niesamowicie podniecone. Anna pocierała się, ściskając mocno uda i głośno jęczała. Ja szeroko rozsunęłam nogi, zamknęłam oczy i szybkimi ruchami drażniłam łechtaczkę. Wyobrażałam sobie tę scenę tak żywo, jakbym tam była: te dwie dziewczyny liżące, ssące i pocierające koguta Teda. W opowiadaniu opisano, jak jego żołądź robi się coraz to większa w ustach dziewczyny, a ona czuje jej smak i zapach.
Kate wciąż czytała, a ja nagle poczułam, że ktoś dotyka mej cipki, jakieś obce palce, a kiedy zaskoczona otworzyłam oczy, zobaczyłam, że to Sheila… rudowłosa dziewczyna mieszkająca po drugiej stronie ulicy. Była bardzo piękna, miała takie mocno faliste rudoblond włosy, białą karnację i ogromne białe piersi z niewielkimi, różowymi brodawkami, których jej zawsze zazdrościłam. Nawet włoski łonowe miała rudoblond— rudoblond włoski łonowe i intensywnie jasnoróżowe wargi sromowe. Co za kontrast!
Początkowo nie wiedziałam, co robić, ale Sheila uśmiechnęła się do mnie, kładąc sobie palec na usta nakazała milczenie, i dalej pocierała i masowała moją cipkę. To było takie piękne, że znowu zamknęłam oczy i udawałam, że to tylko fantazja na jawie.
Sheila dotykała mnie wszędzie, niewiarygodnie delikatnie, jak tylko kobieta to potrafi. Masowała mi łechtaczkę, rolowała moje wargi sromowe między swoimi palcami i wsuwała je we mnie. Wilgotnym czubeczkiem jednego z palców dotykała mojej pupy, wodząc nim w kółko, aż poczułam mrowienie. Wtedy wsunęła go dokładnie do środka, a ja pierwszy raz w życiu poznałam tego rodzaju rozkosz.
Kate czytała, jak kogut Teda nabrzmiał i nagle usta tej dziewczyny wypełniły się spermą. Druga dziewczyna całowała ją, głęboko wnikając w jej usta i zlizując tę jego spermę.
W tym momencie miałam taki orgazm, że całe łóżko się zatrzęsło; dwie dziewczyny poza mną tak samo. Dosłownie zobaczyłam gwiazdy.
Z czasem wszystkie poszłyśmy własnymi drogami. Niektóre z nas wyszły za mąż, ja zaczęłam pracować w Uniach lotniczych. Ale to grupowe doświadczenie nauczyło mnie jednej rzeczy: prawie wszystkie kobiety intensywnie intryguje i interesuje seks… jeśli tylko są odpowiednio uświadomione i nie mają żadnych zahamowań co do seksu, czeka na nie życiowa dawka rozkoszy.
Moim zdaniem, wiele kobiecych problemów wynika z faktu, że nie mają one świadomości, iż przejawianie silnych pragnień seksualnych jest czymś całkowicie normalnym. Uważają one, że są w tym osamotnione, tak jak ja kiedyś uważałam. Sądzą, że w tym jest coś niewłaściwego albo wstydliwego, wiesz, o co mi chodzi? A dodatkowy problem w tym, że mężczyźni jakby jeszcze utwierdzali je w takim przekonaniu, ponieważ niewielu mężczyzn orientuje się w potrzebach kobiety, a nawet w jej anatomii. Mój pierwszy kochanek nie miał pojęcia, że kobieta siusia z innego otworu niż ten, który służy jej do kochania się. Nie do wiary, prawda? 28–letni mężczyzna totalnym ignorantem w sprawach seksu! A do tego nie chciał mi uwierzyć, że tak często muszę się kochać. Zawsze powtarzał: »Masz bzika na punkcie seksu«. A ja wcale nie miałam i nie mam bzika. Zwyczajnie, nie będę udawać, że nie mam ochoty na seks, skoro faktycznie mam ochotę.
Seks nie zdominował mego życia. Nie myślę o nim cały czas, podobnie jak nie myślę na okrągło o jedzeniu. Za to kiedy jestem głodna, wcale się nie wstydzę usiąść przy stole i coś zjeść”.
Jednym z powodów doznawania przez wiele kobiet frustracji seksualnej jest ich stałe przywiązanie do domu, wskutek czego nie są w stanie wyrazić swej osobowości inaczej, jak tylko przez zajmowanie się domem, dziećmi oraz mężem.
O n idzie do pracy i uwalnia sporo energii i napięć, będąc aktywnym, władczym i twórczym, podczas gdy ona zostaje w domu, w którym większa część jej talentów i wyobraźni z reguły nigdy się nie rozwija — nigdy nie jest potrzebna.
On na co dzień cieszy się uznaniem i aprobatą ze strony współpracowników, a w wielu sytuacjach także pewną dozą szczególnie życzliwej uwagi ze strony współpracowniczek. Ona musi polegać niemal wyłącznie na sile jego uczuć wobec niej, pozwalającej mu docenić jej starania. Oto co powiedziała mi pewna mężatka z Pittsburgha: „Poza własnym mężem, jedynym mężczyzną, którego widuję całymi dniami, jest Phil Donahue”*.
Wobec takiej sytuacji znaczny odsetek kobiet odczuwa silną i częstą potrzebę kochania się. Niekoniecznie chodzi o pełny stosunek, ale o całowanie i pieszczoty oraz o wszelkiego rodzaju przejawy tego, że mężczyzna ich życia wciąż uważa ją za ekscytującą.
Oczywiście, mężczyźnie ciężko pracującemu przez cały dzień równie trudno zdobyć się na aktywność seksualną, jak kobiecie zajmującej się domem. Jednakże kwestia w rodzaju: „Nie—dziś—kochanie—miałem—ciężki——dzień—w—biurze” może mieć równie destrukcyjny skutek dla związku seksualnego, co kwestia w rodzaju: „Boli—mnie—głowa”.
Jeden z największych problemów polega na tym, że wiele kobiet za nic nie może się zdobyć na to, żeby powiedzieć partnerowi, jak bardzo palące są ich apetyty seksualne. Z tego powodu, że chcą tak często uprawiać miłość, odczuwają zażenowanie lub wstyd; albo mają tego typu partnera, który niespecjalnie lubi rozmawiać o seksie, albo też same stwierdzają, że wyrażenie własnych potrzeb seksualnych słowami jest całkiem niemożliwe.
Rzeczywiście, bardzo niewiele kobiet opanowało wyważone, precyzyjne i nie wprawiające w zakłopotanie słownictwo seksualne. Jednym z moich pierwszych zadań podczas każdej rozmowy z kobietą na temat jej doświadczeń seksualnych jest ustalenie takich określeń seksualnych, których używanie w kontekście normalnej rozmowy nie sprawia jej problemu. Niektóre spokojnie nazywają swą pochwę mianem „cipki” albo „szparki”. Inne preferują terminy natury bardziej ginekologicznej. Jeszcze inne mają własne przydomki albo przezwiska intymnych części własnego ciała. Kiedyś rozmawiałem z pewną młodą kobietą z San Francisco, która domagała się, żeby nazywać jej pochwę „panią Skarbonką”.
W pismach kobiecych i programach publicystycznych w telewizji znajdujemy mnóstwo ogólnych dyskusji o seksie. A jednak żyjemy w społeczeństwie, w którym w bardzo niewielu rodzinach otwarcie rozmawia się na temat seksu i bardzo niewielka liczba osób opanowała właściwe słownictwo oraz wiedzę, ażeby prowadzić konstruktywne rozmowy o własnych pragnieniach seksualnych.
W jaki sposób podejmiesz się wyjaśnić mężczyźnie twojego życia, że z reguły masz ochotę na seks sześć albo siedem razy w tygodniu? Czy zdobędziesz się choćby na rozważenie podjęcia tego tematu? Wiele kobiet nie stać na to.
Loisa, 22–letnia projektantka tkanin z Chicago, powiedziała mi tak:
„Kiedy zaczęłam wspólne życie z Wayne’em, doznałam głębokiego rozczarowania. Zanim wprowadził się do mnie, kochaliśmy się dwa razy dziennie. Jasne, że nie oczekiwałam, że ten stopień intensywności będzie trwał wieczność. Ale oczekiwałam więcej niż dostawałam. Wkrótce zaczęłam miewać migreny i długie okresy depresji. Wciąż kłóciłam się z ludźmi — niekoniecznie z Wayne’em, ale z każdym i ze wszystkimi: z dziewczyną przy kasie w supermarkecie, z przyjaciółkami w pracy, nawet z matką. Oczekiwałam regularnego seksu. Oczekiwałam mnóstwa seksu. Ale po kilku pierwszych tygodniach Wayne zdawał się być zainteresowany tylko tym, żeby wyminąć mnie w drzwiach mieszkania, paść na kanapę, otworzyć pojemnik z piwem i wlepić oczy w transmisję z mistrzostw świata.
Zaczęłam podejrzewać, że on kocha nie mnie, a raczej moją lodówkę, mój telewizor i te kanapki, które mu podaję, kiedy ogląda sport.
Próbowałam jakoś do niego przemówić, ale Wayne to taki typ faceta, który łatwo się peszy, kiedy rozmowa schodzi na tak osobiste tematy jak seks. Wręcz zrobił się bardzo zły, jak gdybym próbowała skrytykować jego męskość czy coś w tym rodzaju. Wciąż wykrzykiwał: »0 co ci chodzi? Co, ja cię nie zaspokajam, czy co?« Nie chciał usłyszeć prawdy — umiał mnie zaspokoić i faktycznie mnie zaspokajał, tyle tylko, że nie dość często.
Miałam takie fatalne przeświadczenie, że popełniłam okropny błąd… że to ja ponoszę winę. Może chciałam za dużo seksu, może ze mną jest coś nie w porządku. Może niedostatecznie podniecam Wayne’a. Okropne było to, że go kochałam, naprawdę go kochałam, ale z nim absolutnie nie dało się rozmawiać o seksie. Kiedyś spytałam go — wiesz, tylko tak dla zabawy —jak bardzo tęskni do mojej pipki. A on się wściekł. Powiedział, że nie życzy sobie słuchać, jak kobieta mówi plugawe rzeczy, a szczególnie jego kobieta.
Sytuację pogarszał fakt, że chociaż tak rzadko kochał się ze mną, był zawsze niewiarygodnie zazdrosny i zaborczy. Starczyło, że ubrałam się w krótką spódniczkę albo bluzkę z dużym wycięciem, a on robił się cały chory”.
Zrozumiałe, że pisząc do mnie Loisa miała przekonanie, iż jej związek z Wayne’em zmierzał raczej ku końcowi. Choć nadal go kichała, wskutek fizycznej i psychicznej frustracji seksualnej stała się rozdrażniona, przygnębiona, a co najgorsze — zachwiała się jej wiara w samą siebie i własną atrakcyjność seksualną.
Tego rodzaju problemy seksualne spotykam nader często. Przeważnie wynikają one z braku dojrzałości u mężczyzny i jego ignorancji seksualnej — przy czym ani za jedno, ani za drugie zazwyczaj sam mężczyzna nie ponosi winy. Niejednokrotnie chodzi o takie przypadki, jak: purytańsko nastawieni rodzice, rozbity dom albo nieszczególnie miła i niezadowalająca inicjacja seksualna, która mogła negatywnie wpłynąć na jego postawę wobec miłości. Pomimo tych wszystkich starych, poczciwych opowieści rodem z męskiej palarni o genialnych tatusiach, wprowadzających synów w sferę seksu przez odwiedziny burdelu Madam Kitty, moje dociekania wskazują, że co najmniej 70% mężczyzn, którzy ów pierwszy raz zaliczyli u prostytutki, cierpi później na przewlekłe zaburzenia seksualne. Większość z tych zaburzeń zakorzeniona jest w braku zrozumienia, że przeważnie kobieta spodziewa się, iż stosunek będzie czymś więcej niż mechanicznym uwolnieniem zwykłego napięcia fizycznego. Kobieta spodziewa się, że będzie on wyrazem oddania, ekscytacji i wszechogarniającej miłości.
Co więcej, aż 73% mężczyzn, z którymi rozmawiałem, sądzi, że seks powinien mieć miejsce wtedy, gdy im spodoba się iść do łóżka. Panowie przyznawali ponadto, że nigdy „nie wpadła im do głowy” myśl, iż kobieta ich życia może potrzebować seksu częściej.
Charles, 31–letni mechanik lotniczy z Filadelfii, powiedział tak: „Wykluczone, żeby mi ktokolwiek sugerował, że moja żona jest seksualnie sfrustrowana, mowy o tym nie ma”.
A chodziło tutaj o mężczyznę, którego żona napisała do mnie, ponieważ kochał się z nią mniej niż trzykrotnie w ciągu miesiąca.
Oto co powiedziała mi Jeannie, 27–letnia asystentka z laboratorium w Phoenix w Arizonie: „Gdyby więcej mężczyzn uświadomiło sobie, jakiej dawki seksu naprawdę potrzebują ich żony, to dla tych mężów nastałyby najlepsze chwile ich życia”.
A zatem ani przez moment nie sądź, że mężczyzna twego życia wie wszystko, co trzeba wiedzieć o seksie, choćby przeczytał nie wiadomo ile czasopism dla panów. Z rubryki porad w „Playboyu” być może dowiedział się wszystkiego o wielokrotnych orgazmach i stymulacji łechtaczki oraz o kalorycznej wartości spermy. Jednak jeśli nie zdobył głębszego wykształcenia o funkcjonowaniu jego własnego ciała i ciała kobiety — a ponadto nie przeszedł wszechstronnego kursu sztuki miłosnej i seksu —jest mało prawdopodobne, aby dał sobie radę ze wszystkimi trudnościami, które codziennie mogą pojawiać się w trwającym na dłuższą metę związku seksualnym.
Co więcej, wysoce wątpliwe, czy potrafi zrozumieć w całej rozciągłości codzienne kobiece wymagania.
Narzekanie nic tu nie da. Nigdy żadnego problemu seksualnego nie rozwiązano samym narzekaniem. Jeśli masz poczucie, że potrzeba ci więcej seksu — nie tylko samego stosunku czy seksu oralnego, ale także emocji i rozkoszy bycia blisko siebie — jeśli czujesz się przygnębiona, samotna albo sfrustrowana — wówczas do ciebie należy decyzja o zmianie twego życia seksualnego. W twojej mocy leży osiągnięcie takiego życia seksualnego, o jakim zawsze marzyłaś.
Jak już pisałem wcześniej, częstokroć to z was, które jest słabiej motywowane seksualnie, musi podjąć w łóżku największy wysiłek, ażeby ożywić wasz związek. Jednakże kiedy ów partner o słabszej motywacji seksualnej w ogóle nie ma pojęcia, gdzie leży zło i jak sobie z nim poradzić, wtedy partner o silniejszej motywacji seksualnej będzie musiał go nieco wspomóc. Jego, albo ją, zależnie od konkretnej sytuacji.
Posłuchajmy Sheili, 38–letniej żony pastora z Denver w stanie Kolorado:
„Na początku naszego małżeństwa zwykle osiągałam orgazm dość regularnie. Ale z upływem lat zaczęłam z tym mieć coraz to większe trudności. Frank musiał oprócz zwykłego stosunku robić jeszcze coś więcej. Chciałam, żeby dotykał mnie palcami albo może językiem. Ale po prostu nie umiałam znaleźć słów, żeby powiedzieć mu, czego od niego chcę, a między nami nie było tego rodzaju stosunków, abym mu mogła to pokazać. Pomyślałby sobie, że postępuję jak ladacznica. Jemu się zdawało, że narzekam na zbyt częsty seks, więc zaczął się coraz bardziej ograniczać”.
Doradziłem Sheili, aby dała sobie spokój z próbami wytłumaczenia swej frustracji i pokazała mężowi, co czuje. Jeden czyn seksualny jest częstokroć więcej wart niż tysiąc słów.
W przypadku Sheili to wcale nie było takie łatwe. Jej mąż był sługą Bożym i przejawiał dużą rezerwę wobec seksu. Nauczał wiernych skromności i umiaru, a swym osobistym życiem chciał dawać dobry przykład. Innymi słowy, gdyby Sheila chciała zatańczyć w sypialni w hollywoodskim staniczku z frędzelkami i majteczkach z wyciętym kroczem, byłoby to wysoce niewłaściwe. Jednak udało się jej znaleźć pewien sposób. Pozwólmy jej samej go opisać:
„Zawsze, kiedy się kochaliśmy, całowałam go i mówiłam, że bardzo go kocham. Jasno okazywałam mu, że daje mi rozkosz i radość. Ale później kładłam się na wznak, we wciąż jeszcze zadartej powyżej pasa koszuli nocnej i delikatnie pocierałam się palcami, dokładnie tak, jak lubię, jedną ręką dookoła łechtaczki, a drugą delikatnie pociągając wargi sromowe.
Za pierwszym razem musiałam się zdobyć na nieco odwagi, przyznaję. Frank chwycił mnie za rękę i spytał: »Co robisz?« — Był dość zdenerwowany. — »Nie jesteś zaspokojona?«
A ja na to: »Oczywiście, jestem. Ale muszę też mieć orgazm«.
Wtedy on powiedział: »No, to można zrobić, gdybym tylko wiedział. Nigdy mi tego nie mówiłaś, prawda?«
A ja: »Nie, nie mówiłam, przepraszam. Powinnam była powiedzieć. A skoro już teraz wiesz, może byś spróbował?«
Więc ujęłam jego dłoń i pokazałam, jak mnie intymnie dotykać, żebym miała od tego orgazm. Wciąż musiałam mu powtarzać, żeby to robił delikatniej, ale po pewnym czasie był wspaniały. Ponownie położyłam się na poduszce i zamknęłam oczy, a Frank cały czas pocierał mnie. Całował mnie w usta, całował piersi, a skoro zobaczył, że cała się zarumieniłam i podekscytowałam, a brodawki uniosły się wysoko, sam też zrobił się na nowo podniecony. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jego sterczącego do góry koguta, całego czerwonego i twardego, wciąż połyskującego od kochania się. Uchwyciłam go w dłoń i ostrożnie potarłam w górę i w dół… wcale nie dlatego, że miałam przekonanie, iż muszę dać Frankowi następny orgazm, lecz dlatego, że trzymając jego twardego koguta sama też się podnieciłam i było mi łatwiej osiągnąć orgazm. Cóż, sam mi powiedziałeś, żebym była egoistką, jak chodzi o mój własny orgazm.
Z chwilą kiedy nastąpił, szczytowałam, jakby przeszła nade mną cudownie ciepła fala. Było tak pięknie. Czułam, jak na moich piersiach rozpryskuje się ciepła wilgoć, a otworzywszy oczy zobaczyłam, że Frank także szczytował.
Dopiero po dłuższym czasie zrozumiał, że kiedy się kochamy, ja prawie zawsze chcę orgazmu, a pragnienie orgazmu ani na moment nie oznacza, że on mnie nie pobudza. Dokładnie na odwrót. Pobudzał mnie. Podniecał mnie, więc nie mogłam wytrzymać, żeby tak leżeć po stosunku w przekonaniu, że pokonałam dziewięć dziesiątych trasy pod gó, ę, po czym dowiaduję się, że nie mogę wejść na sam szczyt.”
Wielu mężów i kochanków okazuje ignorancję seksualną nie rozumiejąc, że kobiety naprawdę potrzebują orgazmu… ale większości z nich niezwykle trudno osiągnąć orgazm w trakcie normalnego stosunku. Meg Ryan w filmie Harry poznaje Sally ujęła to w nieśmiertelne słowa: „Większość kobiet, raz po raz, udaje”.
Bill Crystal, jak wielu mężczyzn, tak replikuje: „Nie ze mną”. Ale wiesz przecież równie dobrze jak ja, że większość kobiet udaje orgazm, niektóre z nich dość regularnie. Udają orgazm z kilku powodów. Być może, nie mając szczególnej ochoty na kochanie się, chcą to mieć za sobą tak szybko jak tylko możliwe; być może ukochany jest niezręczny albo zadaje ból, a one chcą szybko skończyć, aby nie ranić jego uczuć; być może same nie wierzą, że są w stanie osiągnąć orgazm i po prostu usiłują odegrać wielki finał w sposób, który ich zdaniem powinien dawać ukochanemu rozkosz i napawać go dumą.
Otrzymuję dziesiątki listów od kobiet z długim stażem małżeńskim, które nigdy nie doznały „prawdziwego” orgazmu (choć nie odważają się o tym powiedzieć swemu partnerowi).
Jeden z kluczowych sekretów częstego i satysfakcjonującego seksu polega na zapewnieniu ci regularnych orgazmów… prawdziwych orgazmów, a partner nie tylko ma się orientować, że one są ci potrzebne, ale także wiedzieć, jak ci je dać.
Jeśli wiesz z całą pewnością, że możesz osiągnąć satysfakcjonujący cię orgazm, a twój ukochany wie z całą pewnością, że jest w stanie ci go zapewnić, do was obojga należy inicjatywa, ażeby kochać się znacznie częściej i z daleko większym entuzjazmem.
Dla większości kobiet częsty seks oznacza aprobatę partnera nie tylko dla ich atrakcyjności seksualnej, ale także potwierdzenie jego zainteresowania całą osobowością ukochanej. Jedna z najbardziej uderzających różnic między reakcją seksualną mężczyzn i kobiet polega na tym, że mężczyzn silnie i natychmiast pobudzają zdjęcia nie znanych im osób, osób, których zapewne nigdy nie spotkają. Podniecają ich zdjęcia biustów i pochw, na których w ogóle nie ma twarzy właścicielki. Niezmiennie spotykam w męskich czasopismach erotycznych całe strony prezentujące wyłącznie ostre, barwne zdjęcia szeroko rozwartej pochwy… twarzy nie widać, żadnego komentarza. Mężczyźni błyskawicznie reagują seksualnie na bodźce wzrokowe (rzecz jasna, w żadnym razie nie oznacza to, że nie jest im w ogóle potrzebna miłość i aprobata).
Kobiety natomiast wymagają, aby penisowi towarzyszyła osobowość. Tak ujął to Gay Talese w swej epopei seksualnej Małżonka sąsiada: „Znikomą liczbę kobiet jest w stanie podniecić widok wzwiedzionego penisa, jeśli nie są one ciepło nastawione do mężczyzny, do którego ów penis jest dołączony”. Oto co powiedział mu terapeuta problemów małżeńskich: „Jeśli dany mężczyzna jest kobiecie nie znany, jego penis jest jej obcy, a zatem zapewne nie będzie chciała mieć go w sobie, bo odczułaby to jako naruszenie jej integralności. Z kolei jeśli penis nie jest jej obcy, jeśli jest cząstką kogoś, kogo zna, komu ufa i z kim pragnie nawiązać kontakt, wówczas może go przyjąć w siebie w poczuciu harmonii”.
Z tego względu kobiety prawie nie reagują na zdjęcia nagich mężczyzn w czasopismach, a z moich własnych badań wynika, że bardzo niewielka liczba kobiet w ogóle posługuje się zdjęciami nie znanych, nagich mężczyzn jako bodźcem do samotnej masturbacji. (Co powiedziawszy trzeba zaznaczyć, że wielu kobietom sprawia przyjemność przeglądanie razem z partnerem pism z fotografiami erotycznymi, szczególnie jako bodziec do uprawiania seksu).
Ponieważ seks jest fizycznym zrealizowaniem całego związku kobiety z mężczyzną, kobiety niejednokrotnie ponoszą głębokie i dokuczliwe konsekwencje braku dostatecznej dawki seksu. Przeważnie nie będziesz świadoma, że chodzi o problem natury seksualnej. Mężczyźni pozwalają sobie na grubiańskie uwagi wobec przygnębionych albo kłótliwych kobiet: „O, tej to przydałby się dobry zapieprz w łóżku”. A jakże często w tym grubiaństwie zawiera się ziarno prawdy, to zdumiewające.
Częsty seks nie tylko uwalnia napięcia, ale ma jeszcze inne, dalsze działanie. Podnosi on twoją wiarę w samą siebie; przywraca bliskość między partnerami; określa twój status jako kobiety; dowodzi, że ktoś cię potrzebuje i pożąda cię… nie tylko od czasu do czasu, ażeby uwolnić nagromadzone w nim nasienie, ale wciąż i zawsze.
Posłuchajmy 28–letniej Andrei, sprzątaczki hotelowej z Scottsdale w Arizonie. Andrea to blondynka bardzo drobnej budowy ciała (5 stóp i 2 cale wzrostu), ma szczupłe nogi i wydatne łono:
„Bob, mój mąż, zaczął pracować na nocną zmianę. Z tego powodu widywaliśmy się o wiele rzadziej. Gdy ja nie spalam, on odsypiał noc, a gdy ja byłam w łóżku, jego nie było w domu. Doszło do tego, że kochaliśmy się nie częściej jak dwa, góra trzy razy na miesiąc.
Zaczęłam odczuwać depresje i bóle głowy, poczułam się nic nie warta i nieatrakcyjna. Zanim Bob zaczął chodzić do pracy na nocną zmianę, zawsze ubierałam się starannie i regularnie robiłam sobie fryzurę. No, robiłam się wystrzałowa, chyba wiesz, o co mi chodzi. Woskowałam nogi, malowałam paznokcie, ubierałam seksowną bieliznę, tego typu rzeczy. Ale kiedy zaprzestaliśmy częstego seksu, przestałam interesować się swoim wyglądem. Zwyczajnie dałam sobie z tym spokój.
Gdyby nie Roy, jeszcze długo nie zorientowałabym się, co mi dolega. Roy to jeden z gońców hotelowych. Dopiero co skończył dwudziestkę — wiem, bo robiliśmy mu przyjęcie urodzinowe. Wysoki, młody facet, nieco powolny, ale bardzo przystojny. Roy zawsze flirtował z dziewczynami i wygłupiał się, a zwłaszcza ze mną. Wciąż nazywał mnie »Małą Śmieszką«, z powodu mojej figury.
No więc, raz sprzątałam w prysznicu w jednym z pokoi, a wtedy przyszedł Roy. Powiedział, że recepcjonista chce wiedzieć, kiedy pokój będzie gotowy, bo goście właśnie zadzwonili z lotniska, zapowiadając swój wcześniejszy przyjazd. No więc, gwarzyliśmy sobie, podczas gdy ja myłam kafelki, aż nagle Roy powiedział coś w stylu: »Zawsze, jak tylko zbliżę się do ciebie, robię się taki napalony… nic na to nie mogę poradzić«.
Powiedziałam na to: »Jestem starą mężatką, i co ty tu wyskakujesz z takimi rzeczami«.
A on: »Nie taką starą, a zresztą, co to za różnica, mężatka, czy nie?«
Więc ja: »Nie ma o czym mówić, punkuk i odepchnęłam go. I wiesz, co on zrobił? Włączył prysznic i z miejsca byłam całkiem przemoczona. Wrzasnęłam. A wtedy on przyszedł tam do mnie, do brodzika, wziął mnie w ramiona i pocałował — mimo że jego też całego przemoczyło.
Pewnie mogłam zareagować na wiele różnych sposobów. Mogłam mu powiedzieć, żeby się uspokoił. Mogłam być wściekła. Ale prawda była taka: to mi pochlebiało, a do tego zrobiłam się podniecona.
»Jestem cała mokra. Muszę się przebrać w nowy fartuch« —powiedziałam. A on szeroko wyszczerzył się do mnie i oznajmił: »Pomogę ci«. — Rozpiął mi guziki fartucha, a pod spodem oczywiście zawsze mam tylko stanik i majtki. Z białej bawełny, a że były całe mokre, więc wszystko było widać.
Pamiętam, że pomyślałam sobie: »Nie powinnam tego robić«. Ale żądza, aby obejmować w ramionach takiego mężczyznę, była silniejsza. Roy rozpiął stanik i pełnymi dłońmi ściskał mi piersi. Z prysznica wciąż lała się na nas woda, a on pomiędzy palcem wskazującym a kciukiem delikatnie pocierał mi brodawki i unosił je do góry, prosto pod silny strumień wody. Potem biorąc całą brodawkę do ust, ssał ją, dość mocno, a wtedy, jak miałam mu powiedzieć »nie«?
Rozpiął swoją koszulę. Miał bardzo muskularny i twardy tors. Pomogłam mu odpiąć pasek i ściągnąć kompletnie mokre dżinsy. Był bardzo wysmukły i muskularny. Bo wiesz, on uprawia kulturystykę. Miał wygolone całe owłosienie łonowe, więc jego kogut sterczał kompletnie nagi. Niczym jakaś rzeźba, taki naprawdę twardy, czysty i fantastyczny.
Uklękłam na terakocie i obiema rękoma chwyciłam tego jego koguta. Był ogromny, absolutnie twardy. Jego główka przypominała jakiś owoc, ale z jedwabistą skórką. Wysunęłam język i lizałam ją całą, a potem w dół aż do napiętych jąder bez jednego włoska. Nigdy wcześniej nie widziałam dorosłego mężczyzny kompletnie wygolonego, i od tego zrobiłam się taka podniecona, że aż mi brakło tchu.
Jedno po drugim brałam do ust jego jądra, lizałam je, ssałam i łaskotałam językiem od góry do dołu. Nie wiem, czy w taki sposób wiele kobiet kiedykolwiek trzyma w ustach jądra mężczyzny, ale to coś niewiarygodnego… mężczyzna taki silny fizycznie, a takie ma delikatne jądra. Następnie lizałam go pomiędzy nogami i zapuszczałam się między jego pośladki. Tam też nie miał włosów, a woda ściekała mu pomiędzy pośladkami, napiętymi, muskularnymi pośladkami, a ja zawijałam językiem i wpychałam go w tę jego pupę tak głęboko, jak tylko mogłam.
Potem znowu lizałam jądra i z powrotem główkę koguta. Roy wczepił się w moje włosy i postękiwał, przysięgam. Odwróciłam się w prysznicu tak, że klęczałam teraz plecami do niego, a potem wygięłam głowę w luk do tyłu i wzięłam koguta do ust. Nabrałam dużo powietrza i pozwoliłam, żeby wsunął mi się głęboko do gardła. Czułam główkę koguta tak głęboko w gardle, że myślałam, iż się uduszę, a mokre jądra przyciskały mi się do nosa.
Jakoś tak czułam, że chcę, aby pojął mnie, aby wniknął w każdą cząstkę mnie, gdzie dotąd nikt i nigdy nie wnikał. To brzmi jak »Star Trek«, co? Ale ja czułam, że chcę być trochę wykorzystana; nie zgwałcona, za to traktowana jak kobieta, traktowana jak przedmiot seksualny.
Odwróciłam się i coraz to mocniej, coraz to głębiej ssałam jego koguta. Uwielbiałam to doznanie, kiedy przywierał do mego podniebienia. Chwyciłam rękoma jego jądra i ostrożnie ściskałam je, czując, jak się marszczą i napinają. Roy nic nie mówił. Był taki spięty. Aż nagle poczułam, jak zadrżał i wiedziałam, co się dzieje. Wyjęłam koguta z ust i przytrzymując go jakieś dwa albo trzy całe przed moją twarzą, potarłam go szybkimi ruchami, dwa albo trzy razy.
Nie wydał żadnego odgłosu. Ale nagle wystrzeliła gęsta, biała sperma, ciepła jak mleko, a ja pozwoliłam, by ściekała mi kroplami po całej twarzy, po rzęsach, policzkach i wargach, a potem wzięłam jego koguta do ust i wyssałam do ostatniej kropli spermy, która sama nie była w stanie wypłynąć.
Otarłam twarz dłonią, na której zostało mi mnóstwo spermy. Zlizywałam ją i połykałam, a jej smak był wyborniejszy od wszystkiego, czego dotychczas zakosztowałam — bo smakowała mężczyzną, który mnie pożąda. Smakowała jak mężczyzna, który uważa mnie za kobiecą i seksowną.
Nigdy nie pozwoliłam Royowi na to, byśmy się razem kochali. To znaczy, nigdy nie pozwoliłam mu wejść do mojej szparki. Prawdopodobnie pomyślisz, że to całkiem śmieszne, całkiem obłudne, ale gdybym choć raz pozwoliła mu na to, czułabym się jak niewierna żona. Natomiast to, co robiliśmy z Royem od czasu do czasu — tych kilka pocałunków i trochę seksu oralnego w pustym pokoju hotelowym — to była tylko taka zabawa. A właściwie, źle, poprawka: to był tylko przejaw jego aprobaty dla mnie. Roy nigdy nie domagał się niczego więcej, a ja nigdy nie byłam skłonna dać mu czegoś więcej.
Czasami mówiłam do niego: »Mam ochotę na drinka«, bo to był taki nasz kod. Wślizgiwaliśmy się do jednego z wolnych pokoi, szybko rozpinałam mu spodnie i wyjmowałam koguta. Brałam go do ust i pocierałam aż do wytrysku. Wiem, co niektóre kobiety pomyślą, że byłam niewierna Bobowi, bo ssałam koguta innego mężczyzny, ale ja nie patrzę na to w taki sposób. To mnie wciąż od nowa podnieca, daje mi poczucie kobiecości i seksowności, a najgorsze, co mnie mogło spotkać, to wzbogacenie naszego życia miłosnego z Bobem o ten lekki pieprzyk. To było tak, jakbym miała romans i zarazem nie miała romansu. Może posunęłam się wobec Roya nieco dalej niż powinnam. Ale zaczęłam znowu bardziej dbać o siebie i o swój ubiór, bo początkowo stroiłam się dla Roya. Zaczęłam dbać o manicure, woskować nogi i cenić się.
Dzięki temu nabrałam większej pewności siebie co do seksu. Nabrałam większej pewności, że jestem w stanie być atrakcyjna dla Boba. Obecnie nadal pracujemy na dzienną i nocną zmianę i rzadko kiedy się widujemy, ale jak już jesteśmy razem, przez tych kilka godzin dziennie i w każdy weekend, jesteśmy naprawdę rozgrzani. Któregoś dnia wróciłam do domu po pracy. Bob mocno spal. Rozebrałam się i weszłam do niego do łóżka. W ustach wciąż czułam smak Roya, ten wyborny, słonkawy smak. Zaczęłam ssać koguta Boba póki jeszcze spal. Na początku był dość miękki, więc zmieściłam go całego w ustach, aż po jądra.
Coś zdumiewającego! Kiedy stopniowo się budził, jego kogut robił się większy i twardszy, i rozciągał mi usta tak mocno, że już się cały nie mieścił. Bob pogłaskał mnie po włosach i pieścił mi ramiona i szyję. Potem uniósł mnie i położył na sobie, pocałował, i wsunął koguta wprost do mojej cipki, tak głęboko jak tylko można. Czułam to dobrze, bo wciąż jeszcze był mokry, zimny i śliski od mojej własnej śliny.
Mieliśmy jeden z najbardziej namiętnych stosunków, jakie przeżyliśmy kiedykolwiek — tak namiętny, że szczytowałam dwukrotnie, co nie zdarzyło mi się nigdy dotąd.
Nasze życie małżeńskie jest wciąż trudne. Nadal nie widzimy się dostatecznie dużo. Nadal nie kochamy się dostatecznie często. Ale w końcu, czy tylko my? A wiem napewno, że nadal pociągam mężczyzn imając tę pewność, inaczej patrzę na świat”.
Nawet w dzisiejszych czasach, kiedy wiedza podręcznikowa o seksie jest tak łatwo dostępna z książek i czasopism, wielu kochanków nadal nie wie na temat reakcji erotycznych własnego organizmu tyle, ile należałoby wiedzieć.
Złudne jest rozumowanie, że żyjemy w epoce wyzwolenia seksualnego, w której każdy inteligentny dorosły osobnik wie wszystko, co należy wiedzieć o kochaniu się. Wciąż jesteśmy ofiarami pruderii, plotki, dezinformacji… a większość z nas wciąż pada ofiarą własnej wszechobecnej nieśmiałości.
Nadal otrzymuję relacje od lekarzy o tym, że wiele świeżo poślubionych par po prostu nie ma pojęcia, jak się właściwie kochać. Pewna panna młoda z Cleveland wpadła w desperację, ponieważ nie mogła zajść w ciążę, choćby nie wiem ile połknęła nasienia.
Ponadto, sądząc po pytaniach zadawanych mi nawet przez doświadczonych kochanków, bez wahania gotów jestem uznać, że większość par omija znaczna doza radości i zadowolenia, którego mógłby im dostarczać seks, i to z jednego jedynego powodu: z niewiedzy, co robić i jak to robić.
„W szkole średniej uczyli nas o życiu płciowym człowieka — powiedziała 23–letnia Donna, agentka handlu nieruchomościami z Darien w stanie Connecticut. — Pokazywano nam ryciny i modele wszystkich narządów płciowych, męskich i żeńskich, demonstrowano nam ich funkcjonowanie. Powiedziano nam wszystko o poczęciu dziecka. Poinformowano nas nawet o różnych metodach antykoncepcji. Ale kiedy pierwszy raz kochałam się z mężczyzną, niczego nie rozumiałam. Zwyczajnie, nie wiedziałam, co robić. Czy on oczekuje, żebym leżała, podczas gdy on wykonuje te wszystkie ruchy? Jak miałam się zachowywać? Czy miałam jęczeć i wzdychać, i robić za wampa? Czy spodobałoby mu się, gdybym dotknęła jego penisa? A co, jeśliby to mu nie odpowiadało? Czy miałam całować jego penisa? Słyszałam o seksie oralnym, ale nie miałam pewności, czy się kiedyś zdobędę na to, żeby wziąć penisa do ust. A jeśli chodzi o to, czy pozwolić mężczyźnie na całowanie mnie między nogami… może on tego wcale nie chce? I czy w ogóle pozwolić mu na to? Zawsze robię się taka wilgotna, na pewno go to zrazi.
Dopiero po trzech fatalnych romansach i wielkich bólach serca znalazłam mężczyznę, który wiedział coś o seksie, a mnie traktował mądrze i wyrozumiale. Ale zanim to nastąpiło, przeżyłam jeden z najkoszmarniejszych związków seksualnych, jaki tylko można sobie wyobrazić, a po nim następny, bliższy raczej gwałtowi niż seksowi — a do tego kilka przypadków poważnych pobić i okazale podbitych oczu. Następnie miałam romans ze starszym mężczyzną, uprzejmym i delikatnym, który w ogóle nie zwracał uwagi na moje potrzeby seksualne. Skoro on skończył, to oznaczało koniec. Pora, żeby się odwrócić plecami i zasnąć.
Nie wiem, kogo winić za te moje doświadczenia seksualne, ale to, co mi się przytrafiło, nie było czymś wyjątkowym ani szczególnym. Rozmawiałam z przyjaciółkami i, jak sądzę, tysiące dziewczyn — bo ja wiem, może miliony dziewczyn — cierpią te same katusze, co ja. Wchodzą w świat promienne seksem, promienne miłością, ale są tak niewinne i nie obeznane, jak owieczki prowadzone na rzeź. Wydaje się im, że poznają mężczyznę, który wie wszystko o seksie… niczym bohater Charlesa Boy era, który nauczy je wszystkiego, co należy. Kogoś, kto zapewni im cudowne orgazmy oraz wszystkie te fale oceanu i fajerwerki, o których czytuje się w romansach.
A tak wcale nie jest. Przeważnie spotykani przez ciebie mężczyźni nic nie wiedzą o kobietach. Niektórzy nie wiedzą nawet, jak właściwie włożyć w ciebie penisa. Nie mają pojęcia, jak cię dotykać, nie mają pojęcia, jak cię całować. Zwłaszcza ci »porządni« faceci, co to nigdy nie obejrzeli choćby jednego filmu porno. Za to faceci, którzy oglądali filmy porno, przynajmniej mają trochę pojęcia, co robić — nawet choćby spodziewali się, że wystąpisz w pończochach i w pasku do podwiązek, będziesz wzdychać och i ach, stale zmieniać pozycje, a potem będziesz chciała wetrzeć ich nasienie w swoje siedzenie”.
Jak słusznie zakładała Donna, jej doświadczenia seksualne nie były wyjątkowe. Jeśli zważyć, że kochanie się jest jednym z najważniejszych zajęć absorbujących rodzaj ludzki, otaczająca je ignorancja i wrogość jest całkiem niewiarygodna. O golfie mamy bardziej precyzyjne i bardziej przydatne informacje niż o seksie… a mówię to, mając za sobą ćwierć wieku praktyki w poradnictwie seksualnym i seksuologii.
Chciałbym przyjąć, że bierzesz do ręki tę książkę jako dojrzała osoba, którą interesują rozkosze i radość seksu i która dąży do częstszego seksu — sześć razy na tydzień — a ponadto seksu bardziej ekscytującego.
Chciałbym też przyjąć, że wiesz już coś o podstawach anatomii seksualnej oraz reakcji męskich i żeńskich narządów płciowych na stymulację erotyczną. Jeśli nie masz co do tego pewności (wierz mi, że to żaden wstyd, bo miliny ludzi nie mają tu całkowitej pewności), wówczas zalecałbym kilka z moich książek, takich jak: Magia seksu, Potęga seksu i How To Be The Perfect Lover. W książkach tych znajdziesz szczegółowe opisy anatomii seksualnej wraz z objaśnieniami, jak ciało reaguje w kolejnych fazach współżycia płciowego.
Jednakże, jeśli dążycie do zwiększenia częstotliwości i doskonalenia jakości seksu, oboje musicie razem zaangażować się w długi i wnikliwy seans wzajemnego poznawania swych ciał — w otwartą i intymną eskapadę obopólnego odkrywania siebie. Seanse Wzajemnego Poznawania sprawdziły się jako jeden z najbardziej udanych środków przywracających blask związkom seksualnym. Bywa tak, że dana para wskutek problemów seksualnych znajduje się na skraju rozwodu, ale stwierdza, że dzięki Seansowi Wzajemnego Poznawania znowu są razem, z wielkim oddaniem dla siebie, wielką pasją namiętności i poczuciem, że: „To zupełnie tak samo, jakby to była nasza pierwsza noc, kiedy spaliśmy ze sobą… tyle tylko, że lepsza”.
Zażyłość niekoniecznie niesie ze sobą lekceważenie, ale po kilku latach każdy namiętny związek może się załamać, znudzić i uwikłać w trudności. Przemijają pierwsze dreszcze emocji, a wtedy, skoro nie jesteście wytrawnymi i doświadczonymi kochankami, utrzymanie wysokiego poziomu ekscytacji erotycznej jest niemal niemożliwe.
Wasze zainteresowanie seksem zaczyna zanikać — nie dlatego, że się już wzajemnie nie kochacie. W istocie, po kilku wspólnych latach, prawdopodobnie kochacie się bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Ale gdzie podziała się tamta świeżość? Gdzie podziała się tamta inwencja? Gdzie podział się ów dreszczyk w chwili, gdy on całuje ci piersi, a jego penis wsuwa się w ciebie?
Rozmawiając z dziesiątkami par o tym, jak ożywić ich życie seksualne, wciąż od nowa spotykam się z tymi samymi skargami. „Dawniej zawsze mnie podniecał, choć nigdy nie był w tym specjalnie dobry, ale teraz, kiedy jesteśmy razem już od tak dawna…” „Nie narzekam na brak seksu, ale ona nigdy nie dotyka mego koguta, nigdy… chyba tylko, żeby go wsunąć z powrotem w siebie, jak się wysunie na zewnątrz. Nigdy go nie pociera i absolutnie nigdy nie bierze do ust”. „Nie miałam z nim orgazmu od czterech lat. Kocha się w takim stylu, jakby pożerał kanapkę. Łapu–capu, łapu–capu, i po wszystkim, skończone. Czasami coś mu się przypomni i próbuje mnie masturbować, żebym też miała orgazm, ale zawsze jest przy tym taki ostry i szałaputny, więc udaję. A jemu się wydaje, że jest wielkim kochankiem.” „Miała jakąś nierównowagę hormonalną i wskutek tego coraz to gorsze miesiączki. Bywa, że nie możemy się kochać aż przez trzy tygodnie w ciągu miesiąca. Doprowadza mnie to do wściekłości, ale nie wiem, co robić. Ją to chyba także wścieka, ale jak można odbyć stosunek z kobietą, jeśli ona cały czas ma krwawienia?”
Moja skrzynka pocztowa pęka od tego typu problemów. Są one niepokojące, są irytujące, a w sytuacji, kiedy czujesz frustrację seksualną, najmniejszy kamyczek w bucie może sprawiać wrażenie, że uwiera cię skała.
Kłopot polega na tym, że problemy seksualne są zawsze trudniejsze do rozwikłania niż wszelkie inne problemy osobiste — ponieważ są takie intymne, żenujące i tak bardzo godzą w poczucie własnej dumy. Każdy mężczyzna skłonny jest uważać siebie za najlepszego kochanka na świecie, a rzadko która kobieta zdobędzie się na odwagę, żeby oznajmić mu, że tak nie jest. Całkiem podobnie, rzadko który mężczyzna zdobędzie się na odwagę, żeby oznajmić kobiecie swego życia, że w łóżku jest niezręczna i bierna.
Jeśli masz kłopoty z podatkami, nie wstydzisz się iść po poradę do księgowego. W razie złego samopoczucia nie masz skrupułów przed wezwaniem lekarza. Nie płoniesz rumieńcem oddając samochód w warsztacie do naprawy. A zatem, dlaczego odczuwasz takie zażenowanie, gdy trzeba szukać fachowej porady w sytuacji zagrożenia dla życia seksualnego?
Faktem jest, że — mniej lub bardziej — na ogół czujemy się zażenowani. Dla większości z nas seks jest nadal wysoce delikatnym tematem — a szczególnie nasze własne postępy w tej mierze. O ile postawa społeczna nie zmieni się radykalnie (a nic na to nie wskazuje), seks pozostanie drażliwym i wysoce osobistym tematem jeszcze na wiele przyszłych dziesięcioleci.
Pod pewnymi względami aprobuję to. Będąc najmocniej przekonanym do otwartych dyskusji na temat seksu i jako zwolennik możliwie najszerszego propagowania wiedzy o seksie, nie wierzę, że tak zwane „wolne małżeństwo” z lat sześćdziesiątych oddało jakąś szczególną przysługę uczestniczącym w tym parom ani że było ono pomocne zwykłym parom, dążącym do maksymalnego pożytku z własnego życia miłosnego. Przeważnie era „wolnego seksu” to był ekshibicjonizm seksualny, podparty wątpliwych walorów socjologią.
Twoje życie seksualne należy do ciebie. Możesz doznać najbardziej podniecających i ekstatycznych przeżyć w twoim obecnym związku. A jeśli masz przekonanie, że mężczyzna czy kobieta twego życia nie okazuje już specjalnego zainteresowania tobą i że już do końca życia nie ma się na co cieszyć, bo czeka cię tylko nudny, sporadyczny i rutynowy stosunek seksualny — mylisz się.
Odrodzenie seksualne leży w twoim zasięgu. Począwszy od dzisiejszego wieczora, możecie stać się jedną z tych promiennych, bardzo bliskich sobie par, którym seks wypełnia każdy wieczór przez cały tydzień, każdy dzień przez cały tydzień, a niekiedy jeszcze więcej. Możecie wyzwolić się z wszelkich zahamowań, możecie uwolnić wszelkie pragnienia seksualne. Możecie oddawać się seksowi o każdej porze i w każdej formie, na jaką przyjdzie wam ochota. Chodzi o wasze pragnienia. Do was należy ów potencjał. A skoro nauczycie się, jak to robić, od razu odczujecie wymierne korzyści.
Wszyscy seksuolodzy, z którymi rozmawiałem w trakcie zbierania materiału do tej książki, zgodnie orzekli, że:
* Częsty seks sprzyja umacnianiu wiary w siebie.
* Częsty seks jest korzystny dla sprawności fizycznej i ogólnego samopoczucia.
* Częsty seks zapewnia bardziej pozytywne i twórcze podejście do życia i wywiera bezpośredni, korzystny efekt na realizację wszystkich zamierzonych celów, tak w domu, jak w pracy.
* Częsty seks daje większe opanowanie, mniejszą podatność na irytacje i większą zdolność radzenia sobie nie tylko z własnymi codziennymi problemami, ale także z problemami innych ludzi.
* Częsty seks wzmacnia przekonanie o własnej wartości.
* Częsty seks pomaga wykorzystać pełny potencjał własnych emocji, własnego ciała i wyobraźni.
* Bez najmniejszej przesady, częsty seks może zmienić twoje życie, od stóp do głów.
Być może napotykasz w życiu problemy seksualne; dokuczliwe, małe problemy nękające twój związek. Niektóre z owych problemów mogą się wydawać bezpośrednio nie powiązane z seksem. Kwestia taka, jak kto zmywa naczynia. Kwestia taka, który kanał telewizji będziecie oglądać. Być może wasze trudności są bardziej poważne, jak niezdolność partnera do zrozumienia twoich ambicji lub potrzeb intelektualnych.
Tak czy inaczej, fakt pozostaje faktem, że ciesząc się częstym seksem i decydując na to, że będziecie oddawać się razem wszelkim wymyślonym przez was rozkoszom erotycznym — nie tylko podczas waszej drugiej podróży poślubnej do Acapulco, nie tylko w ten szczególny weekend, kiedy dowiedziałaś się o jego awansie na dyrektora, ale co tydzień, co wieczór w ciągu całego tygodnia — przekonacie się, że większość z tych dokuczliwych, małych problemów w tajemniczy sposób znikła, a nawet te większe problemy, problemy, których nie łączyliście ze sferą seksu, dają się łatwiej rozwiązywać.
Posłuchajmy Rosemarie, 32–letniej agentki biura turystycznego z Portland w stanie Oregon:
„Gdy moja druga córka mogła już iść do żłobka, od razu wróciłam do pracy w turystyce. Zawsze doskonale się spisywałam organizując loty i wakacje. Mam psychikę dobrego organizatora. I uwielbiam przemysł turystyczny.
Ale John, mój mąż, wydawał się wysoce niechętny temu, że całą swoją uwagę koncentruję na pracy, zaniedbując jego. Któregoś wieczora wypiliśmy o kilka drinków za dużo i wszystkie jego żale dosłownie wylały się z niego. Powiedział, że w małżeństwie ze mną czuje się jak mnich. Powiedział, że nawet sam już nie wie, dlaczego nadal jest jeszcze ze mną. Czul się niewyżyty i sfrustrowany. Za każdym razem, kiedy chciał iść ze mną do łóżka, zawsze byłam albo zbyt zmęczona, albo zbyt zapracowana, albo nieszczególnie zainteresowana. Powiedział, że kiedyś zastopowałam go w samym środku gry wstępnej, w chwili, gdy całował moje piersi, i wykrzyknęłam: O, Boże, czyja czasem nie zapomniałam zarezerwować miejsca w samolocie do Delhi dla pana Greenbauma?
No cóż, z przykrością potwierdzam, że naprawdę tak się zachowałam. I chociaż po pijanemu oskarżyłam Johna o małostkowość i zazdrość o absolutnie wszystko, co robię, chociaż nazwałam go okropnie: hipokrytycznym wieprzem na dwóch nogach i tak dalej — on miał rację. Miał całkowitą rację. Dziewczyny w mojej pracy były cudowne, moja praca była cudowna, ale nasze życie seksualne zamarło.
Z początku próbowałam zrzucić z siebie winę. Wiesz, jak to jest — jak moje życie seksualne jest do niczego, to całą winę ponosi John, bo nasze małżeństwo od strony seksualnej zawsze leżało w jego gestii. Ale im więcej o tym myślałam, tym bardziej serce mówiło mi, że oszukuję sama siebie. Praca i koleżanki wypełniały mi życie… Byłam tym tak dalece pochłonięta i usatysfakcjonowana, że nieomal zapomniałam o potrzebach seksualnych mężczyzny, którego poślubiłam. Nieomal zapomniałam także o swoich własnych potrzebach seksualnych. To się zdarza. Wypadają całkiem z głowy. Ale przychodzi ni stąd ni zowąd refleksja i przyglądając się sobie widzisz, jaką się stałaś osobą. Zdecydowaną, owszem. Ambitną, owszem. Świadomą sukcesu, lojalną, troskliwą dla dzieci, czytającą im książeczki i gotującą fantastyczną lasagne.
A mimo to w tym wszystkim nie ma blasku gwiazd. A także frywolności, jeśli chcesz znać prawdę. Seksu, pocałunków, potu i tej całej reszty”.
Wobec tego, że tak wiele par, takich jak Rosemarie i John, seksualnie oddala się od siebie, wymyśliłem Seanse Wzajemnego Poznawania. Może się nimi posłużyć każda para dążąca do ulepszenia swego związku seksualnego — niezależnie od tego, czy chodzi o parę dopiero rozpoczynającą wspólne życie, czy o parę po ślubie już od tak wielu lat, że żadne z partnerów nawet ich nie może zliczyć.
Podstawowa, zasadnicza idea polega na tym, że oboje spędzacie razem dwie lub trzy godziny, zgłębiając wzajemnie swoje ciała, zgłębiając wzajemne pragnienia, zgłębiając wzajemne frustracje. Taki seans jest zdumiewająco wyzwalający i terapeutyczny, i — w przeciwieństwie do konwencjonalnej terapii — daje natychmiastowe i bardzo pozytywne rezultaty… rezultaty, które nie przemijają.
Seans Wzajemnego Poznawania ma po prostu na celu to, abyście po jego zakończeniu oboje godzili się na seks przynajmniej sześć razy w tygodniu — nawet gdyby ów seks nie wykraczał poza masaż w łóżku nago albo dłuższą rundę całowania (przyznaj się — kiedy ostatni raz całowaliście się tak samo, jak na pierwszych randkach?)
Seans Wzajemnego Poznawania to pora, w której oboje możecie z pełną otwartością mówić o waszym życiu miłosnym… przedyskutować wasze radości i rozczarowania, nadzieje i obawy, fantazje i fetysze. To pora, w której oboje możecie powiedzieć o seksie coś, co zawsze chcieliście sobie powiedzieć, ale nie mieliście na to odwagi.
Seans Wzajemnego Poznawania da się zorganizować jedynie przy obopólnej zgodzie partnerów na podjęcie takiej próby. Musicie osiągnąć podstawowe porozumienie w następującej kwestii: obojgu z was przyda się bardziej otwarta rozmowa na temat waszego życia seksualnego. A nawet, jeśli uważasz, że już dysponujesz wystarczająco dużą satysfakcją seksualną, z całą pewnością nie zaszkodzi zorientować się, jakie dalsze rozkosze mogą wypływać z owego szczęśliwego faktu, że się oboje kochacie.
Prawdą jest, że prawie każdy z nas żywi jakąś fantazję seksualną lub nie spełnione pragnienie, o którym nic nigdy nie powiedział ukochanej/ukochanemu. Prawdą jest także, że prawie każdy z nas żywi jakąś drobną irytację seksualną, o której też nic nigdy nie mówił. Seans Wzajemnego Poznawania ma w zamyśle wyjawić zarówno owe fantazje, jak i irytacje. Jednocześnie dopomoże on wam obojgu uwolnić się od choćby najbardziej utrwalonych zahamowań seksualnych, jakie być może żywicie.
Oto słowa Rosemarie o tym, jak razem z Johnem pewnego popołudnia podjęli próbę Seansu Wzajemnego Poznawania:
„W naszym życiu seksualnym nastąpił zwrot. Dowiedziałam się od Johna takich rzeczy, o jakich w ogóle nie miałam pojęcia. Od dawna chciał, abym robiła pewne rzeczy w łóżku, ale nigdy nie zdobył się na to, by mi o nich opowiedzieć. Miał wiele fantazji, niewiarygodnie seksualnych fantazji, o których w ogóle nic nie wiedziałam. A ja z kolei powiedziałam mu o sprawach, które dotąd za—chowywałam w całkowitej prywatności. Pomyślałam, że to się okaże dobrą zabawą. Pomyślałam, że to się okaże seksowne. Ale nie myślałam, że to będzie takie wstrząsające, jak się okazało. Z perspektywy czasu oceniam to jako ten dzień, w którym rozkwitło całe moje życie seksualne”.
A zatem, co właściwie zrobiła Rosemarie? A co t y możesz zrobić, ażeby w twoim życiu seksualnym w ciągu kilku godzin nastąpił zwrot?
Przede wszystkim, jak już mówiłem, musicie oboje zgodzić się co do tego, że odkrywanie albo odkrywanie na nowo wzajemnych reakcji i fantazji seksualnych nie przynosi żadnej szkody waszemu życiu seksualnemu.
Nie musicie się po tym spodziewać niczego więcej. O ile tylko zrozumiecie oboje, że celem seansu nie jest przypisywanie nikomu winy za to, co być może idzie nie tak jak należy… nie jest oskarżanie mężczyzny o nieprzyzwoite myśli, a kobiety o nimfomanię… nie jest wszczynanie sporów na temat impotencji, oziębłości, frustracji albo braku troski.
Powinniście odłożyć na bok wszelkie trudności, jakie być może napotykacie w życiu seksualnym. Macie oddać się poszukiwaniu nowych możliwości, a nie żałosnemu wypominaniu dawnych nieporozumień. A Seans Wzajemnego Poznawania da wam szansę, aby trafić prosto w samo sedno — do momentu, kiedy ukochany dotknął cię pierwszy raz. Seans da ci szansę nauki i doświadczania od samego początku… szansę naprawienia błędów, pozbycia się uprzedzeń i ponownej oceny tego, czego pragniesz, oraz tego, czego nie lubisz.
Każdemu z kochanków, który okazuje sceptycyzm wobec podjęcia próby, mogę powiedzieć tylko jedno: na 35 par, które zgodziły się na udział w próbnym Seansie Wzajemnego Poznawania, 30 par oświadczyło, że są: „Zachęceni, zadowoleni, a przede wszystkim z podnieceniem myślą o przyszłości”. Wszystkie pary bez wyjątku podały, że regularnie wzrastała częstotliwość współżycia w ich związku. 19 spośród ogółu 35 par podało, że w ciągu pierwszych 6 miesięcy po seansach nadal kochali się przeciętnie 4 razy na tydzień.
Seans Wzajemnego Poznawania zakłada, że oboje z kochanków zgadzają się na wspólne spędzenie co najmniej trzech godzin, nie będąc nękanymi przez telefony, gości ani dzieci, a czas ten przeznaczą na wzajemne wnikliwe poznawanie swego ciała i jego reakcji erotycznych oraz omówienie bez jakichkolwiek ograniczeń wszelkich pragnień i nie spełnionych potrzeb seksualnych.
Reguły są proste, ale absolutnie zasadnicze jest to, byście oboje ich przestrzegali. Nie ma tu miejsca na jakiekolwiek okazywanie szoku, jakiekolwiek deklaracje niesmaku, jakiekolwiek okrzyki ze zgrozą typu: „Nigdy mi nie mówiłeś, że chcesz, abym robiła takie rzeczy!”
To pora, w której oboje godzicie się wysłuchać jedno drugiego, uczyć się i poznawać. Rozmawiacie szczegółowo o nieomal każdym innym aspekcie wspólnego życia — o pracy, pieniądzach, wakacjach, rodzicach, dzieciach, jedzeniu — czemu nie mielibyście postąpić tak samo w najbardziej intymnej i emocjonalnej sferze życia?
Skoro już ustalicie czas, ustalcie i miejsce. Oczywiście, idealna jest sypialnia, ale wygodny salonik może być równie przydatny. Jedna z par z południowej Kalifornii odbyła Seans Wzajemnego Poznawania na dworze, obok basenu.
Oboje powinniście pomyśleć o seansie z dużym wyprzedzeniem. Myślenie o nim grubo wcześniej nie tylko powiększa erotyczne napięcie oczekiwania, ale także daje wam obojgu czas na zgromadzenie pewnych materiałów seksualnych, które mogą dopomóc w zademonstrowaniu tego, co cię najbardziej podnieca. Można kupić kasety video, które koncentrują się na twoich konkretnych upodobaniach seksualnych (na przykład Głębokie gardło), można kupić książki i czasopisma erotyczne albo kilka zabawek seksualnych, jak wibratory albo kulki ben–wa, albo seksowne stroje, jak majteczki z dziurką w kroczu, ubrania z gumy, skórzane paseczki, albo cokolwiek, co cię podnieca.
Zasada jest taka: każde z was ma wolną rękę i niezależnie od tego, co przyniesie na seans, nie może spotkać się z jakąkolwiek krytyką czy dezaprobatą. Przecież tu nie chodzi o to, by jedno z partnerów narzucało własne upodobania seksualne drugiemu, ale o wzajemne odkrywanie skrytych pragnień seksualnych obojga i ujawnienie tego, co w każdym z was najlepszego.
Kiedy nadejdzie wybrana pora Seansu Wzajemnego Poznawania, siądźcie razem i złóżcie sobie następującą obietnicę: oboje chcecie się wzajemnie odnaleźć, ponieważ łączy was uczucie, i oboje dążycie do jeszcze bardziej szczęśliwego i stymulującego życia seksualnego. Nie oglądacie się do tyłu. Teraz zaczyna się dla was nowe życie seksualne.
Oczywiście, generalna zasada Seansu Wzajemnego Poznawania jest dla wszystkich jasna. Oto optymalny sposób, w jaki każda para powinna się poznawać seksualnie, gdyby tylko pozwalało na to społeczeństwo i jego konwenanse. Zamiast wchodzić w związek seksualny na chybił trafił, każda para miałaby dość precyzyjne rozeznanie wzajemnych potrzeb i upodobań, a jednocześnie dobrą zaprawę do reagowania seksualnego. Nieczęsto zapaleni futboliści dobrze się bawią w towarzystwie zapalonych malarzy—amatorów, a więc czy można być zaskoczonym, że kobieta, która odnajduje pełne zaspokojenie i spełnienie w seksie oralnym, nie będzie zadowolona z towarzystwa mężczyzny, który nie poliże kobiecej pochwy, nawet gdyby miał za to dostać za darmo porche i bezpłatny urlop na cały weekend na Florydzie?
Nie trzeba mówić, że życie i społeczeństwo są dalekie od ideału i nie dość, że nie aprobują takiego rozeznania seksualnego przed właściwym uprawianiem seksu, ale wręcz uniemożliwiają to. Mężczyzna, sącząc koktajl, raczej nie spyta cię: „Przepraszam, ale jeśli chodzi o seks oralny, to czy jesteś w tym dobra?” Podobnie w żaden sposób nie możesz zadać mężczyźnie 50 pytań z ankiety na temat seksu w czasie rejsu po jeziorze w słoneczne popołudnie. — „Tak, bardzo pięknie śpiewasz, ale czy wiesz, jak zachowuje się moja łechtaczka tuż przed orgazmem?”
A zatem, konwencje społeczne raczej uniemożliwiają odkrywanie z góry, czy seksualnie pasujecie do siebie, czy nie. Nie ma rozsądnego sposobu na to, aby zorganizować Seans Wzajemnego Poznawania w trakcie pierwszej randki. Zapewne wcale nie chcielibyście tego. Natomiast nie ma najmniejszego powodu pod słońcem, aby nie spróbować go po kilku tygodniach, miesiącach albo latach we wspólnym związku, a w istocie przemawiają za tym wszelkie powody pod słońcem.
Wszystkim kochankom wyrażającym wątpliwości niezmiennie stawiam takie dwa proste pytania: „Czy pamiętasz, co czułeś/łaś kiedy kochałeś/łaś się z nią/z nim pierwszy raz? Czy chcesz, aby znowu mieć takie same przeżycia?
„ Przeważnie partnerzy udają się na Seans Wzajemnego Poznawania w oczekiwaniu (z lekkim niepokojem), że dowiedzą się, iż dotąd nie zaspokajali partnera w łóżku. — „Wiem, że on woli, żebym czasami wyszła pierwsza z inicjatywą” — wyznała Rhoda, 24–letnia żona farmera z Madison w stanie Wisconsin. — „A ja wiem, że prawie nigdy tego nie robię”.
„Po wytrysku zazwyczaj nie staram się upewnić, że Jo–Beth także miała orgazm” — przyznał 29–letni Dick, robotnik ze stalowni w Pittsburghu w Pensylwanii. — „Choćbym nie wiem jak bardzo to sobie obiecał w czasie poprzedzającym orgazm, po wystrzeleniu ładunku zawsze przestaje mnie to interesować. Mam ochotę tylko kulnąć się na bok i w kimono”.
Jednak niezależnie od tego, jakich odkryć spodziewa się większość partnerów, zwykle czeka ich fascynująca i częstokroć przyjemna niespodzianka. Zapewne przekonają się, że ukochany/a uważa, że są znacznie bardziej atrakcyjni seksualnie, niż się to im wydawało. Ponadto wyjdzie na jaw, że to twoja własna powściągliwość i nieumiejętność porozumiewania się z partnerem co do pożądanej dawki seksu doprowadziły do spadku częstotliwości uprawiania miłości.
Oto przykład, jak taka sytuacja ujemnie wpłynęła na stosunki między Martym, 35–letnim mechanikiem lotniczym z Cleveland w stanie Ohio, a jego żoną:”Od pierwszej nocy naszego małżeństwa Marcia nigdy nie okazywała większego zainteresowania seksem, a nieraz, kiedy przychodziłem do niej do łóżka i obejmowałem ramieniem, otrząsała się: »Daj spokój, nie mam na to ochoty«. W końcu zaprzestałem dalszych prób, poza dniami, gdy wyjątkowo silnie potrzebowałem seksu, bo obawiałem się odtrącenia. W porządku, spokojnie można by powiedzieć, że obawiałem się, iż wyjdę na głupka. Dopiero po tym, jak podjęliśmy jeden z tych seansów, oboje zrozumieliśmy, że przez te wszystkie lata zachowywaliśmy się jak idioci. A mogliśmy się pieprzyć ile wlezie, dzień w dzień. Jej podobał się seks tak samo jak mnie, ale mamusia powiedziała jej, że dla kobiety rozmowa z mężem na temat seksu to coś niesmacznego. Mąż mógłby pomyśleć, że ona jest łatwa i lekko się prowadzi. W każdym razie spróbowaliśmy Seansu Wzajemnego Poznawania, choć mówiąc prawdę nie spodziewałem się niczego więcej jak tylko tego, że dowiem się, dlaczego Marcia niezbyt lubi częstszy seks. Dowiedziałem się natomiast, że od pięciu lat moja żona jest kobietą, której odpowiada równie częsty seks jak mnie, a może i częstszy. To było objawienie. Ciągłe pytała mnie, dlaczego nigdy nie spuszczałem się między jej piersiami. Ona ma olbrzymie piersi i od lat była cała napalona, żeby wziąć mego koguta pomiędzy nie i ściskać je z tym moim kogutem uwięzionym pomiędzy nimi, aż do wytrysku. Wtedy chciała, żebym wmasował spermę w jej biust, żeby zrobił się jędrniejszy, dokładnie tak powiedziała. Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę. Miałem poczucie, jakby ktoś powiedział mi, że właśnie wygrałem na loterii. Urzeczywistniły się wszystkie moje fantazje. Ona chciała się kochać cztery albo pięć razy na tydzień, tak właśnie mówiła. Ale przede wszystkim chciała, żebym ją przeleciał między piersiami. Mogę tylko tyle powiedzieć, że obecnie Marcia jest królową wszechświata, przynajmniej dla mnie. Wciąż zaciąga mnie do sypialni. Dość często nawet nie jesteśmy w stanie dotrzeć aż do sypialni.
Wiesz, co ona zrobiła któregoś razu? Siedziałem na kanapie i oglądałem telewizję, a Marcia weszła do pokoju i uklęknęła pomiędzy moimi nogami. Pocałowała mnie, nazwała swoim skarbem, a całując cały czas rozpinała mi spodnie. Potem zaczęła pocierać ręką mego koguta, w tę i z powrotem, całowała jego czubeczek, wpatrując się we mnie najbardziej sprośnym spojrzeniem, jakie kiedykolwiek widziałem na jej twarzy.
Trudno mi było uwierzyć w to, co widziałem i czułem. Jeszcze miesiąc temu, przed tym seansem, nigdy w życiu nie pomyślałaby o czymś takim. A teraz wciąż pocierała mnie, aż głośno stękałem. Trzymała mego koguta tak mocno, że cały nabrzmiał, a ona wciąż tarła kciukiem dookoła otworu na główce, która zrobiła się śliska od śluzu, podobnie jak jej palce.
Wtedy pochyliła się, odpięła kilka guzików od swojej bluzki i wysunęła prawą pierś ze stanika. Trzy razy potarła mnie szybkimi ruchami i wystrzeliłem spermę wprost w powietrze. Część wylądowała jej we włosach, ale większość na biuście. Ścisnęła pierś i przywarła brodawką dokładnie do otworu na moim penisie i masowała razem mego koguta i swoją pierś, aż jedno i drugie zrobiło się całe połyskliwe i śliskie. Wtedy włożyła pierś z powrotem do stanika i całując mnie powiedziała: »Teraz to jesteś naprawdę bliski memu sercu«.
Gdyby ktoś powiedział mi przed trzema tygodniami, że moja Marcia kiedykolwiek zrobi coś takiego, powiedziałbym, że nie ma piątej klepki”.
Jedna z najważniejszych kwestii, o której trzeba pamiętać w trakcie Seansu Wzajemnego Poznawania, to obopólna gotowość na absolutnie wszystko. Przecież to czas po temu, aby odsunąć na bok wszelkie zahamowania, wszelkie uprzedzenia, wszelką nieśmiałość. Podczas godzin poświęconych na seans zasada jest taka: przechodzi wszystko i absolutnie wszystko. Musicie oboje uzgodnić, że cokolwiek zrobicie i cokolwiek powiecie, później nie będzie żadnego wypominania. Innymi słowy, bez względu na to, do jakich sekretnych pragnień albo fantazji przyzna się któreś z partnerów, nie wolno tego wykorzystywać przeciwko niemu.
Ani przez chwilę nie myślę udawać, że taka otwartość przyjdzie wam z łatwością. Głównym powodem, dla którego podejmujecie Seans Wzajemnego Poznawania, jest przekonanie, że wasza miłość przestała się rozwijać i potrzebuje jakiejś nowej energii. Podobnie jak w przypadku obsługi samochodu, tę nową energię można dostarczyć tylko dzięki kompletnej rozbiórce i pełnemu przeglądowi. O to właśnie chodzi w Seansie Wzajemnego Poznawania.
Zgodziliście się przystąpić do próby Seansu Wzajemnego Poznawania. Gdyby partner/ka wyrażał/a jakikolwiek sprzeciw, wytłumacz jej albo jemu, że chodzi tutaj o sprawdzony sposób na ulepszenie waszego życia seksualnego. A nawet, gdyby jemu czy jej wydawało się, że nie macie nic do zyskania, to cóż, z pewnością nie macie nic do stracenia.
Wybraliście porę, wybraliście miejsce. Kupiliście książki, czasopisma albo kasety video, które powinny was pobudzić. Wybraliście jakieś akcesoria seksualne, a także być może jakąś erotyczną bieliznę. A zatem zobaczmy teraz, w jaki sposób możecie oboje naprawdę zmienić całe wasze życie seksualne w mniej niż trzy godziny.
„Od dawna już nie stroiłam się po to, aby seksualnie podniecać Douga, tak jak za czasów naszych pierwszych randek — wyznała 24–letnia Davina, kasjerka bankowa z Omaha w stanie Nebraska. — Ale kiedy zasugerował nam pan odbycie Seansu Wzajemnego Poznawania, wtedy potraktowałam to jako specjalną okazję… jako pretekst, aby się wystroić. Nagle, po pięciu latach małżeństwa, taki sprawdzian, czy go wciąż podniecam, stał się dla mnie ważny.
Przyjrzałam się sobie i to mi uświadomiło, że bardzo się zaniedbałam. Miałam fryzurę całkiem okay, suknie całkiem okay, ale nie w stu procentach. Nie olśniewałam w taki sposób, jak dawniej. I wie pan co? Pomyślałam, że Doug zasługuje na coś więcej. Tak samo, jak ja zasługuję na coś więcej z jego strony.
Poszłam do fryzjera, przycięłam włosy i sprawiłam sobie nowe uczesanie, zrobiłam manicure i depilację brwi. Nawoskowałam sobie nogi i zgoliłam włoski łonowe. Kupiłam trzy nowe staniczki, trzy pary majteczek i dwa trójkąciki łonowe. Nabyłam nową bluzkę, dwa sweterki i nową spódnicę.
Do tego kupiłam nowe perfumy: Giorgio z Beverly Hills i Chanel. Gdy nadeszło sobotnie popołudnie — na tę porę zaplanowaliśmy nasz seans — czułam się równie wspaniale, jak wtedy, gdy poznałam Douga na wiejskim jarmarku”.
Davina była wspaniałą, pełną życia, energiczną blondynką, stanowczo przekonaną, że należy się jej wszystko, co w życiu najlepsze. A jednak otwarcie przyznała, że jej współżycie seksualne z Dougiem, 26–letnim agentem handlu nieruchomościami, stało się rutynowe i „oklepane”. Kochali się przeciętnie tylko trzy razy na miesiąc, a ona rzadko osiągała orgazm. Miała przekonanie, że: „coś nie gra… kochamy się, seks daje nam radość… ale jakoś tak nie umiemy być razem”.
Problem wskazany przez Davinę dotyka tysięcy par w długotrwałych związkach seksualnych. Po całym dniu pracy oboje partnerzy mają ochotę na relaks i spokój, a nie na żywiołowy seks. W efekcie stają się coraz bardziej niekomunikatywni, zaś para, która nie jest komunikatywna poza łóżkiem, nie zdoła się z powodzeniem porozumieć w łóżku.
Znane jest powiedzenie o wielkich dębach wyrastających z małego nasiona. Jeśli niezwłocznie nie przeciwdziałasz złu, najmniejsze zaniedbanie w sferze seksu może w końcu całkowicie rozbić cały twój związek… choćby pod wszystkimi innymi względami był nie wiem jak dobry. Nic tak nie potęguje urazy i niechęci jak frustracja seksualna. Co miesiąc otrzymuję mnóstwo listów od mężczyzn i kobiet, którzy osiągnęli taki punkt w życiu, w którym nie pozostaje im już nic innego jak tylko popaść w desperację, po prostu dlatego, że nie są w stanie zakomunikować swych najbardziej intymnych pragnień seksualnych swemu partnerowi. Oto co powiedziała Davina:
„Usiłuję rozmawiać o seksie z Dougiem, ale on nie chce. Absolutnie nie chce. Starczy, że tylko wspomnę o seksie, a on robi się zły. Czuję się wtedy jak dziwka, a przecież nie chodzi mi o nic innego, jak tylko o uatrakcyjnienie naszego małżeństwa”.
Davini poszczęściło się, bo Doug zgodził się na Seans Wzajemnego Poznawania. Trzeba powiedzieć z brutalną szczerością, że zdarzają się mężczyźni i kobiety, których nijak nie daje się nakłonić do przyznania, że w ich życiu seksualnym coś się źle dzieje, których nijak nie daje się nakłonić do podjęcia ani seansu, ani żadnego innego rodzaju terapii seksualnej. Dotyczy to zwłaszcza osób wychowywanych w rygorach restrykcji seksualnych oraz osób, którym przytrafiła się zniechęcająca albo pozostawiająca trwały uraz inicjacja seksualna; obie te grupy są liczniejsze niż na ogół myślimy. Nawet dzisiaj tworzymy społeczeństwo wysoce skryte w sprawach seksu. Należy nas raczej potępiać niż nam gratulować za to, że całkiem prostolinijni seksuolodzy, jak doktor Ruth, zaliczają się do wyjątków.
Posłuchajmy Michaela, 38–letniego konsultanta dużej firmy z Englewood w stanie Kolorado:
„Sprawy seksualne to sfera osobista. Jeśli chodzi o mnie, uważam, że należą całkowicie do mężów i żon, którzy sami powinni się nimi zajmować. Ja uczyłem się seksu chyba tak samo, jak każdy inny mężczyzna. Ogólnych podstaw dowiedziałem się od ojca, kiedy miałem 13 lat. Reszty nauczyłem się z książek, na lekcjach w szkole, od kolegów z college’u i w wojsku. Dla mnie seks to coś całkiem prostego. Wręcz zdumiewa mnie, że tyle jest książek na ten temat. Ile trzeba wiedzy do tego, żeby wbić kutasa do dziury? Trudniej jest rozbić namiot niż kochać się, a mimo to, ile widziałeś książek na temat namiotów?”
Żona Michaela, Rhoda, napisała do mnie, pytając, w jaki sposób wyjaśnić mu, że nigdy nie doprowadza jej do orgazmu i kocha się z nią „tak rzadko i tak szybko”, że zaczęła już wątpić, czy on w ogóle darzy ją miłością.
A oczywista prawda w tej kwestii jest taka, że chociaż Michael miał najlepsze intencje, nie wiedział prawie nic o tym, jak seksualnie usatysfakcjonować kobietę. Pierwsze doświadczenie seksualne pfzeżył w wieku 14 lat z córką gosposi z Puerto Rico, zatrudnionej w domu jego kolegi, a owo doświadczenie okazało się: „Żenujące, przykre i poniżające”. Nie może zatem zaskakiwać pogląd Michaela na seks jako nic więcej jak tylko „wbicie kutasa do dziury”.
Jednakże muszę całkiem wyraźnie powiedzieć, że aby skorzystać z Seansu Wzajemnego Poznawania, wcale nie trzeba cierpieć na jakiekolwiek zaburzenia seksualne. Oboje możecie być bardzo zadowoleni z waszego życia seksualnego… a mimo to zapewne uda się wam znaleźć sposoby, aby uczynić je jeszcze bardziej ekscytującym.
A z ręką na sercu, czy obecnie kochacie się sześć razy na tydzień, praktycznie tydzień w tydzień? Możecie do tego dojść i cieszyć się każdą stymulującą sekundą seksu.
Wybraliście odpowiednią porę i miejsce, i razem uzgodniliście, że Seans Wzajemnego Poznawania jest dokładnie tym, czego wam potrzeba.
Postarajcie się, żeby pokój był nagrzany, wygodny i całkiem odosobniony. Dołóżcie starań, żeby nikt i nic nie mogło wam przeszkodzić pod żadnym pozorem. Bukiet świeżych kwiatów, miękkie poduchy, cicha, kojąca muzyka — wszystko to powinno przyczynić się do stworzenia właściwej atmosfery. A do tego może kilka butelek chłodnego szampana dla rozluźnienia i zarazem uczczenia takiej okazji? Jednakże z alkoholem uważajcie. Może on mieć hamujące działanie na erekcję u mężczyzny, zwłaszcza jeśli ma on jakieś kłopoty ze wzwodem. Ponadto nadmierna ilość alkoholu może niekiedy uwolnić zbyt wiele zahamowań. Nie chcecie skończyć tocząc ze sobą boje, podczas gdy powinniście się kochać.
Na samym początku należy razem wykąpać się, pod prysznicem albo w wannie. To nie tylko pomoże odprężyć się, ale także da wam nie bezpośrednio seksualny powód, żeby się rozebrać. Kąpiel spowolni wasze tempo i da okazję do wzajemnych pieszczot nagich ciał, bez natychmiastowego odbycia stosunku. Kobiety najczęściej użalają się przede mną, że ich ukochany „wpycha się od razu do środka, ma wytrysk, a potem zaraz się wycofuje”, na długo zanim partnerka zdąży się choć trochę rozbudzić. Jeśli razem wykąpiecie się pod prysznicem, jeszcze zanim pomyślicie o kochaniu się, w chwili, gdy już dotrzecie do sypialni (albo saloniku, albo do każdego innego miejsca, wybranego przez was na seans miłości), oboje będziecie mocno podnieceni.
Istotne jest to, żebyście się wzajemnie rozbierali. W większości związków seksualnych na początku mężczyźni zadają sobie trud rozpinania stanika, kobiety zadają sobie trud rozpinania paska od spodni. Jednak wraz z rosnącą zażyłością — wraz z pojawieniem się rutyny w życiu seksualnym — wzajemne rozbieranie dla wielu par staje się częstokroć zapomnianą przyjemnością.
Posłuchajmy Cheta, 32–letniego konstruktora z Bostonu:
„Nie rozbierałem Pam całe łata. A jak wtedy napełniła wannę, zawołała mnie do łazienki i oznajmiła, że jest gotowa, nie wiem czemu, ale miałem sucho w ustach i waliło mi serce. A kogut już mi nabrzmiewał w spodniach. A przecież to moja żona, kobieta, którą poślubiłem przed siedmioma laty! Nie do wiary, ale byłem tak ogromnie podekscytowany.
Pam jest cudowną, drobną błondyneczką. Ubrana była w kremową bluzkę, taką luźną i miękką, z szerokimi rękawami, i taką cynamonową minispódniczkę, a do tego białe skarpetki do kostek. We włosy miała wpięte dwie duże wsuwki z masy rogowej. Zacząłem od tego, że wziąłem ją w objęcia, pocałowałem i spojrzałem jej w oczy. Ma takie wielkie, przepaściste, błękitne jak niebo oczy i niewinne spojrzenie.
»Masz mnie rozebrać« — powiedziała. A ja na to: »Nie wiem od czego zacząć« — Więc ona wyjęła z włosów jedną z tych wsuwek i powiedziała: »Chyba zaczyna się od góry i jedzie do dołu, co?«
Odpiąłem tę drugą wsuwkę i znowu pocałowałem Pam. Potem przez jedwab bluzki pełną dłoń położyłem jej na pierś, ściskałem ją i pieściłem. Pam ma bardzo mały biust, prawie jakby go w ogóle nie było, ale przez materiał poczułem rosnącą brodawkę, taką twardą, wypukłą i wyraźnie widoczną. Nagle dotarło do mnie, że nie wiadomo od jak dawna nie robiłem tego — nie chwytałem jej za piersi przez ubranie. Od tak dawna byliśmy małżeństwem, że chyba po prostu całkiem o czymś takim zapomniałem.
To była wspaniała podnieta. Czułem się tak, jak gdybym kochał się z nią po raz pierwszy. Mój kogut zrobił się taki duży, że wydawało mi się, iż rozsadzi mi moje Levisy 501.
Rozpiąłem jej bluzkę i szeroko rozchyliłem. Miała na sobie skąpy biały staniczek, taki mały, że wyglądał bardziej na treningowy. Ale brodawki przeświecały przez niego, takie jasnoróżowe i takie sztywno sterczące. Pam pocałowała mnie i wsunęła język prosto w moje usta, wczepiła się w moje włosy i widziałem, że na pewno była też podniecona.
Ściągnąłem z niej tę bluzkę i pozwoliłem, żeby opadła na krzesło. W lustrze na ścianie łazienki widziałem plecy Pam, szczupłe, o jasnej karnacji, wąskie ramiona jak u ptaszka, z opadającymi na nie lokowatymi blond włosami. Nie mogłem się doczekać, kiedy wreszcie będę się z nią kochał. To coś zdumiewającego. Oboje byliśmy tak ciężko zapracowani, że chyba całkiem zapomnieliśmy, jak to właściwie jest, gdy dwoje łudzi tak naprawdę kocha się ze sobą — a nie tylko okazjonalnie i pospiesznie w środku nocy.
Zadarłem do góry, powyżej pasa, tę jej minispódniczkę. Piersi to ona ma rzeczywiście małe, za to siedzenie wspaniale, pyzate i krągłe. Z początku, w lustrze, wyglądało na to, że pupa jest naga —jakby była bez majtek, ale kiedy sięgnąłem ręką pomiędzy jej uda, przekonałem się, że miała na sobie skąpe majteczki na tasiemeczkach. Nie jedne z tych zwykłych, w których się zwykle opala, ale takie naprawdę skąpe, koronkowe, z cieniutkiego elastiku.
Wargi sromowe miała całe wilgotne i nabrzmiałe. Zrobiła się tak bardzo wilgotna, że te majteczki całkiem przesiąkły i praktycznie znikły w szczelinie pochwy. Nigdy nie widziałem, żeby była aż tak wilgotna. Delikatnie wodziłem dookoła opuszkami palców, delikatnie masując jej wargi. Ona się zawsze całkowicie wygala, więc były całkiem śliskie i gładkie. Potem uklęknąłem przed nią na wycieraczce i wyswobodziłem te majteczki spomiędzy jej warg, a ona po kolei zsunęła je z obu stóp.
»Spokojnie… spokojnie« —powiedziała — »najpierw mamy rozebrać jedno drugie, nie spiesz się«. Ale na widok pochwy, uwypuklonej niczym usta młodej dziewczyny, nie potrafiłem się opanować. Całowałem ją i lizałem na całej powierzchni od tyłu do przodu, a tylko na sekundę zawahałem się przy samym szczycie łechtaczki. A potem zrobiłem, jak nakazane, i zwolniłem.
Ściągnąłem z niej tę jej minispódniczkę. Potem po kolei z każdej stopy zsunąłem jej skarpetki. »Teraz twoja kołej« — powiedziała, więc stanąłem przed nią.
Nigdy nie pomyślałbym, że jak rozbiera cię własna żona, to człowiek robi się aż tak piekielnie podekscytowany. Odpięła guziki mojej koszuli, wsunęła pod nią dłoń, dotarła aż na plecy i paznokciami przebiegła w dół kręgosłupa. Zadrżałem. To jeden z tych nielicznych przypadków, które przyprawiają cię o dreszcz. Później rozpięła mi mankiety i zdjęła ze mnie koszulę.
To było chyba podwójnie ekscytujące dlatego, że ona była naga, a ja musiałem wykorzystać całą siłę samokontroli, jaką tylko zdołałem wykrzesać, ażeby nie obalić Pam na posadzkę i z mety się z nią kochać. Ale tego nie było w grze, tego nie było w regulaminie. A poza tym miałem przekonanie, że to, co dopiero będziemy robić, da nam o wiele więcej radości. Właściwie to miałem nawet takie przekonanie, że to, co robimy, zostało specjalnie tak pomyślane, ażeby powstrzymać mnie przed obaleniem jej na posadzkę łazienki i kochaniem się, bez względu na wszystko inne.
Kiedy już byłem bez koszuli, przykucnęła przede mną na podłodze, ściągnęła mi skarpetki, kładąc sobie po kolei moje stopy na ramieniu. Wyglądała tak naturalnie i niewinnie. Usta miała wymalowane jasnoróżowa szminką, a paznokcie rąk i nóg jasnoróżowym lakierem. Brodawki miała także jasnoróżowe. A kiedy tak kucnęła, jej wargi sromowe rozwarły się i pokazała się także jasnoróżowa pochwa. Nie widziałem przez całe życie czegoś równie seksownego i pięknego.
Rozpięła klamrę mego szerokiego, ciężkiego pasa kowbojskiego i zsunęła suwak zamka dżinsów. Pod spodem miałem szorty z luźnymi nogawkami w czerwono—białe paseczki, a kogut sterczał mi jak maszt od namiotu. Pam nie ściągnęła mi od razu tych szortów, ale w każdą z nogawek wsunęła jedną rękę. W jedną dłoń chwyciła moje jądra, a w drugą trzon penisa, po czym zrobiła dwa albo trzy długie suwy dłonią.
»No, teraz nie możesz twierdzić, że cię nie podniecam. Jesteś tak samo wilgotny jak ja« —powiedziała. Faktycznie, całą główkę penisa miałem śliską od śluzu, a ona masowała ją i gładziła, aż musiałem pociągnąć ją lekko za włosy i powiedzieć, żeby przestała, bo cały nasz seans skończyłby się od razu, boja spuściłbym się prosto w szorty.
Wtedy ściągnęła je ze mnie, i znowu ja lizałem ją, a ona lizała mnie — sam koniuszek mego koguta, a w chwili, gdy uniosła głowę do góry, od czubeczka jej języka do końca mego koguta ciągnęła się cienka, połyskująca strużka śluzu. Zlizała ją i roześmiała się, a ja wiedziałem, że na pewno to bardzo się nam spodoba. Nigdy wcześniej nie robiła niczego w tym stylu, nie wczesnym popołudniem, nie w łazience, nie w pełnym świetle. Wszystko to stwarzało poczucie takiego rozluźnienia, doskonałości i szczerości. Chyba na nowo wzajemnie odkrywaliśmy siebie. A może nawet coś więcej. Chyba odkrywaliśmy siebie po raz pierwszy w życiu”.
W wannie albo pod prysznicem możecie się nawzajem namydlać, masować, całować i pieścić. Oczywiście, możecie pocierać narządy płciowe, ale to wciąż faza, w której istotne jest niespieszne tempo — a dla mężczyzny bardzo istotne jest opieranie się pokusie odbycia stosunku z partnerką i zachęcania jej, aby doprowadziła go do wytrysku. Wzajemne mydlenie się i mycie należy wykorzystać jako przejaw bliskości i obopólnej czułości. A całkiem niezależnie od tego, to bardzo zmysłowe przeżycie.
„Nigdy dotąd Jerry nie mył mnie, w każdym razie nie całą. Oczywiście, gdy brałam kąpiel w wannie, myl mi plecy. Ale nigdy nie stał przede mną nago w tej samej kabince prysznica i nie mył mnie całej. Zafascynowało go mydlenie i mycie mojego biustu. Mam dość duże piersi i okazało się, że kiedy je gładził i masował mydłem, bardzo się podniecił. Trzymał piersi w dłoniach, jak gdyby je ważył, a potem wcierał mydło w brodawki i wciąż je mył i mył. Uniósł je ku wylotowi prysznica, żeby spłukać mydło, a potem wziął je sobie do ust i ssał delikatnie, przyciskając do podniebienia.
W tym czasie ja trzymałam jego penisa, całkowicie sztywnego, i delikatnie pocierałam go w dłoni w tę i z powrotem. Ale po chwili Chet powiedział: »Przestań, musisz przestać«. Unosząc penisa do góry, zauważyłam, że wypłynęła z niego pojedyncza, biała kropla spermy. Wyglądało to niczym naszyjnik zjedna perełką. Jerry musiał być tuż na skraju wytrysku. Na kilka sekund otworzył zimną wodę, a wtedy oboje krzyczeliśmy i śmialiśmy się jak szaleni”.
Oto słowa 29–letniej Ruth, nauczycielki ze szkoły podstawowej w Venice w Kalifornii. Ciekawe, że naświetla ona poznawczy aspekt Seansu Wzajemnego Poznawania — fakt, że umożliwia on kochankom swobodne i wzajemne zgłębianie ich umysłów i ciał.
Oto co mówi Netta, 25–letnia redaktorka z Nowego Jorku:
„John i ja zawsze byliśmy wobec siebie dość zmysłowi — wiesz, nastawieni na kontakt fizyczny. Ale wydaje mi się, że w naszym związku tkwiły od samego początku pewne zasadnicze problemy, którym nie stawiliśmy czoła. Szereg z nich łączyło się z faktem, że ja jestem czarna, a on biały. Wcale nie chodzi o to, by któreś z nas miało jakiekolwiek uprzedzenia, ale ja pochodzę ze środowiska, w którym nie nawiązywało się bliższych więzi z białymi, a John pochodzi z miasteczka w Minnesocie, gdzie latami nie widywało się czarnej twarzy. Z miejsca poczuliśmy do siebie silny pociąg, ale wraz z upływem czasu ta odmienność zaczęła nas oddalać od siebie.
Ale, wiesz, kiedy zdecydowaliśmy się na poświęcenie czasu na takie wzajemne poznawanie siebie, wszystko się odmieniło już w chwili, gdy rozebraliśmy jedno drugie i weszliśmy pod prysznic. John nie mógł oderwać ode mnie oczu, nie mógł ode mnie oderwać rąk. Traktował mnie tak, jak powinien był traktować mnie od samego początku, jak damę, a nie dziewczynę, z którą chce się zwyczajnie przespać.
Zazwyczaj golę sobie włosy na głowie i do biura zakładam różne peruki. John umył mi gołą czaszkę, a całując mnie powiedział: »Mam takie poczucie, jakbym otworzył oczy i spojrzał na ciebie pierwszy raz w życiu od czasu, gdy cię poznałem. Dotychczas brałem za pewnik, że jesteś moja, ale to się zmieni«.
Nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć, a on myjąc mnie całą powiedział: »Popatrz, białe mydło na czarnej skórze. Coś pięknego«. John uwielbia moje brodawki, ponieważ są takie czarne i sterczą tak mocno, nawet wtedy, kiedy wcale nie jest mi zimno ani nic takiego. I chce, żebym wciąż była taka naprawdę szczupła, co mi też odpowiada i z czego jestem dumna. John mówi, że podoba mu się trójkącik prześwitu między udami kobiety, a zwłaszcza moimi.
Mydląc mnie między nogami, cały czas mocno przytulał mnie. To było bardzo zmysłowe doznanie. Chwytał moją łechtaczkę jak gdyby trzymał w dłoni małego ptaszka czy coś w tym rodzaju i delikatnie cały czas mnie namydlał. Ale w którymś momencie wsunął się we mnie jego środkowy palec i to było takie wspaniałe. Mogłabym zostać pod tym prysznicem cały dzień, pod lejącą się na nas ciepłą wodą, i z namydlonym, śliskim palcem Johna to wsuwającym się do mojej szparki, to z niej wysuwającym. John wsunął we mnie kolejny palec, rozwarł mnie szerzej, a ja oparłam głowę na jego ramieniu i czułam się jak w niebie.
Wtedy zrobił coś, czego nigdy dotąd nie robił. Wyjął jeden palec z mojej szparki, namydlił go jeszcze mocniej i powolutku wepchnął mi go do pupy. Początkowo stężałam, nie wiedziałam, co sobie myśleć, ale on powiedział: »Cicho sza, to będzie miłe. Nie bądź taka napięta, przyj na niego«. Najpierw nie rozumiałam, o co mu chodzi, ale potem zacisnęłam mięśnie odbytu wokół jego palca, a on mógł go wtedy łatwo wsunąć aż do kostki.
Na początku nie wiedziałam, czy takie doznanie podoba mi się, czy nie. Byłam taka zaskoczona i zażenowana. Ale kiedy John zaczął okręcać tym palcem we mnie, wnikając coraz głębiej, poczułam między nogami takie napięcie. Wbiłam zęby w ramię Johna i cala stężałam, a jego palec nieprzerwanie wodził dookoła we mnie.
Na nagim brzuchu czułam jego penisa, mocno przylegającego do mnie za każdym razem. Schwyciłam go i trzymałam twardo. Słyszałam, jak John oddycha coraz to głębiej.
Nie byłam w stanie osiągnąć orgazmu, za bardzo byłam spięta. Ale po chwili John powiedział: »Zakręć wodę« — więc zakręciłam kran. Ale palca ze mnie nie wyjął. Nie wyjął go nawet w chwili, gdy wziął mnie w ramiona i wyniósł spod prysznica, potem z łazienki i zaniósł mnie taką mokrą do sypialni.
Wciąż wolałam: »Jestem cała mokra! Jestem cała mokra! Przemoczymy pościel!« A John na to: »To nie ma znaczenia, popatrz tylko«. I położył mnie na wznak, rozsunął mi nogi i powiedział: »Patrz, jesteśmy ze sobą zlączeni«, a tam twardo tkwił ten jego palec, taki biały w mojej pupie, takiej czarnej. Wysunął go, a potem znowu wsunął i tak w kółko, w tę i z powrotem, w tę i z powrotem, a ja za każdym razem czułam się dziwnie, ale cudownie. Uważam, że oboje się wtedy czegoś nauczyliśmy: tego, że możemy stanowić absolutną jedność, bez względu na kolor skóry, bez względu na to, co pomyślą sobie o nas ludzie”.
W wannie albo pod prysznicem kochankowie, mówiąc w przenośni, mogą zmyć własne zahamowania i sztywne podejście do seksu, co mogło być przyczyną ich trudności seksualnych. Mogą odnowić wzajemną bliskość, odnowić kontakt fizyczny i w ogóle spróbować popatrzeć jedno na drugie całkiem nowym wzrokiem.
Poruszyliśmy już kilka ważnych punktów w dyskusji nad ożywieniem waszego życia seksualnego, takich jak: seks oralny, seks analny, wzajemna masturbacja i golenie owłosienia łonowego. O tym, że te kwestie są tak ważne, decyduje fakt, iż (w takiej kolejności) zostały one umieszczone na Top Five, czyli liście pięciu najczęściej wymienianych przez mężczyzn odmian seksu, które ich zdaniem mogą natychmiast radykalnie ulepszyć związek z partnerką — o ile tylko zechciałaby ona je wypróbować. Zarazem owa piątka to jednocześnie lista Top Five tych odmian seksu, do których większość kobiet podchodzi ze szczególną rezerwą. Przykładowo — wiele kobiet stwierdza, że okazjonalnie cieszy je seks analny, zwłaszcza jako alternatywa współżycia podczas okresu, albo w sytuacji, gdy czują się „tak naprawdę sprośnie”. Jednak równie wiele kobiet nie aprobuje penetracji analnej, szczególnie penisem w pełnej erekcji.
Wszystkimi tymi odmianami seksu możemy się zająć później. A teraz, po kąpieli, po wytarciu się ręcznikiem, powinniście być absolutnie gotowi do rozpoczęcia kolejnego etapu Seansu Wzajemnego Poznawania… seansu, który w ostatecznym efekcie zachęci was oboje do perspektywy kochania się dzień w dzień przez cały tydzień.
Odkrycie tajników ciała (i jego reakcji) każdego z partnerów ma zasadnicze znaczenie dla odrodzenia i rozwoju waszego życia miłosnego. Zdumiewająco wielu kochanków wykazuje nieznajomość ciała partnera… a jeszcze bardziej zdumiewa fakt, iż tak wielu wykazuje nieznajomość swego własnego ciała. Jeśli mężczyzna wychował się w rodzinie, w której nie było kobiet (sióstr lub nie tracącej rezonu matki), jeśli kobieta wychowywała się w rodzinie, w której nie było mężczyzn — w takiej sytuacji najprawdopodobniej brak im precyzyjnego wyobrażenia o tym, jak wygląda płeć przeciwna.
W istocie przeprowadziłem fascynujący eksperyment. Poprosiłem wszystkich mężczyzn i wszystkie kobiety, których wypowiedzi zamieszczone są w tej książce, aby na rysunku przedstawili możliwie najdokładniej i najpełniej wygląd zarówno męskich, jak kobiecych narządów płciowych. Moje długie doświadczenie w zakresie poradnictwa seksualnego sprawiło, że nie byłem specjalnie zaskoczony, kiedy okazało się, że nawet mężczyźni i kobiety żyjący od wielu lat w związku małżeńskim (niektórzy’ nawet w kilku kolejnych małżeństwach) dysponują krańcowo ograniczonym pojęciem na temat wyglądu intymnych części ciała partnera.
Z oczywistego powodu, a mianowicie tego, że normalnie jest ona niedostępna gołemu oku, mężczyźni mieli trudności z precyzyjnym narysowaniem pochwy swej ukochanej. Niemal równie duża liczba kobiet miała bardzo mgliste pojęcie o wyglądzie swoich własnych narządów, które rysowały jako zaledwie małą szczelinkę. „Nigdy dotąd się jej nie przyglądałam tak wnikliwie” — oto odpowiedź, jaką nader często otrzymywałem.
A wszystko to stoi w sprzeczności z faktem, że samowiedza o budowie ciała jest pierwszym krokiem do bardziej udanego i częstszego uprawiania miłości. Na szczęście Seans Wzajemnego Poznawania może pomóc jednocześnie wam obojgu bliżej zapoznać się z własną strukturą seksualną, tak fizyczną, jak emocjonalną.
Skoro jesteście już teraz razem w ciepłym, wygodnym otoczeniu, możecie rozpocząć badanie swych ciał. Niektórym być może odpowiadać będzie nastawienie cichej, nastrojowej muzyki, ale istotne jest, aby ta muzyka w żaden sposób nie przeszkadzała ani nie odwracała uwagi. Podobnie niektórzy, być może, zechcą nastawić video z erotycznym filmem i przyciszyć dźwięk w telewizorze. Jednakże, o ile dotąd nie uprawialiście aktywnej miłości, a Seans Wzajemnego Poznawania traktujecie raczej jako sposób na poszerzenie horyzontów erotycznych, a nie naukę sztuki miłosnej dla zaawansowanych — lepiej będzie, jeśli chwilowo ekran telewizora pozostanie ciemny.
Zrozumcie jedno: najważniejsze — nie spieszyć się. Dysponujecie niezbędnym zapasem czasu. Działajcie niespiesznie, a pod koniec seansu będziecie sobie nawzajem fizycznie tak bliscy, że przejdzie to wszelkie wyobrażenia.
Większość kobiet najbardziej skarży się na to, że partner kocha się w taki sposób, że „w ciągu kilku sekund jest już po wszystkim”. Nie może zaskakiwać, że po miesiącach lub latach stosunków typu „skok–do–dziury–i–wyskok–z–dziury”, wiele kobiet zaczyna mieć poczucie, że seksualnie znaczą dla partnera tyle samo co nadmuchiwana lalka.
A zatem… każ mu to robić powoli! Priorytet ma całowanie. Możecie się razem położyć na łóżku, pufie, sofie albo na podłodze i od nowa uczyć się całowania. Udawajcie, że dopiero co się poznaliście. Udawajcie, że jesteście w liceum. Obejmujcie się i całujcie nawzajem, jakby to było pierwszy raz w życiu.
Wódźcie językiem po wargach, zębach i języku partnera. Kolejno zgłębiajcie nawzajem wnętrze swych ust. Powoli, rozkoszujcie się tym, smakujcie to. Spytaj go, spytaj ją, gdzie chce być najwięcej całowany/a. Zapomnijcie o tym, że jesteście nadzy, że zaczyna was ogarniać przemożna chęć odbycia stosunku. Na razie jeszcze nie macie na to pozwolenia.
Niektóre kobiety lubią pocałunki w uszy, inne ich nienawidzą. Czy twój partner wie, czy ty je lubisz, czy nie? Czy powiedziałaś mu o tym? Jest wiele rodzajów pieszczot, które stopniowo rozbudzają i wprowadzają całe ciało i umysł w stan wysoce erotycznego podniecenia, skoro jednak nie poinformujesz partnera, które z nich ci odpowiadają, on nigdy się tego nie dowie. Oczywiście, można sobie wyobrazić, że sama tego dotąd nie stwierdziłaś. Poza uszami i plecami, na ciele kobiety erotycznie wrażliwe i unerwione są miejsca na szczycie miednicy, wewnętrzne powierzchnie ud i pod kolanami. Ponadto, zdumiejesz się, jak wysoce erotyczny może być masaż stóp.
Ukochany powinien wodzić palcami po całym twoim ciele, oprócz najbardziej intymnych miejsc. Powinien cię całować wszędzie, gdzie tylko chce, a jeśli któreś z tych pocałunków obdarzają cię szczególnym dreszczem rozkoszy, okaż mu to wyraźnie. Jeśli twój związek seksualny nie zadowala cię głównie dlatego, że nie mówisz ukochanemu, które z jego dotknięć i pocałunków najbardziej cię ekscytują, wówczas obawiam się, że wina w równie dużym stopniu, o ile nie w większym, obciąża ciebie samą.
Teraz ty powinnaś badać ciało ukochanego, posługując się przy tym palcami, językiem, a przy pewnej dozie ostrożności — nawet zębami. Spróbuj kąsać go w szyję i ramiona (ale rób to tak, ażeby nie pozostały ślady podbiegnięć, które mogłyby pojawić się powyżej kołnierzyka od koszuli i nazajutrz być widoczne dla jego kolegów w pracy; natomiast w przypadku mężczyzny żonatego nie zostawiaj w ogóle żadnych znaków na jego skórze — taka jest normalna etykieta seksualna).
Możesz go lekko drapać paznokciami na całej powierzchni od ramion, w dół pleców i po bokach bioder; taka pieszczota — jeśli natrafisz na właściwe unerwienie — powinna go obdarzyć dreszczem rozkoszy.
Chwilowo zignoruj penisa, chociażby trudno było go zignorować, i kontynuuj te lekko drapiące pieszczoty na bocznych powierzchniach wokół ud, pod kolanami i na pośladkach.
Chociaż pieszczoty genitaliów zachowujesz na później, możesz podnieść poziom pobudzenia — tak partnera, jak swój — „przypadkowo” ocierając się piersiami o jego plecy lub „przypadkowo” dotykając penisa swoim ramieniem albo udem.
Po tych pieszczotach z lekkim podrapywaniem całuj go coraz to niżej, aż dotrzesz do torsu, liż wokół brodawek, weź je delikatnie między zęby i przygryzaj. Ale nie za mocno. Jego brodawki są równie czułe jak twoje, a żując je ze zbytnim entuzjazmem z miejsca możesz spowodować jego nieprzychylną reakcję.
Żadne z was nie powinno zapominać o pieszczotach skóry i włosów na głowie, które mogą wywołać cudownie kojący erotyzm oraz wspaniałe poczucie ukojenia seksualnego i dobrego samopoczucia. Pieszczoty włosów mogą cię bardzo naturalnie i gładko wprowadzić w następny etap Seansu Wzajemnego Poznawania — a jest nim… poznawanie genitaliów ukochanego.
Dokładne, intymne zapoznanie się z jego ciałem jest nie tylko rozbudzające samo w sobie, ale także ma zasadnicze znaczenie dla możliwości udoskonalenia życia miłosnego. Znając dokładnie mechanizm działania i reagowania penisa na twoje pieszczoty, będziesz w stanie stymulować go na wszelkie możliwe sposoby… a im więcej poznasz tych sposobów, tym bardziej będziesz zachęcała ukochanego do częstszego kochania się z tobą.
Sformułujmy to następująco: jeśli znasz tuzin różnych sposobów na pobudzenie ukochanego, wtedy możesz się z nim kochać sześć razy na tydzień przez dwa tygodnie i nigdy nie musisz posługiwać się dwa razy tą samą techniką.
Zapewne jesteś lepiej zaznajomiona z zewnętrznym wyglądem genitaliów partnera niż każde z was razem i z osobna zaznajomione jest z twoimi. W końcu wzwiedziony penis to jedna z tych rzeczy, których nijak nie daje się nie zauważyć. A mimo to, być może nie masz rozeznania w jego wewnętrznym działaniu oraz zakresie, w którym możesz sterować jego pracą — dla rozkoszy partnera i twojego własnego dobra.
W trakcie Seansu Wzajemnego Poznawania lepiej będzie, jeśli ty pierwsza zgłębisz tajniki narządów płciowych twego ukochanego, ponieważ zgłębianie twoich nieuchronnie prowadzi do pierwszych etapów stosunku, podczas gdy naszym celem jest odbycie seansu najwolniej i najswobodniej, jak to tylko możliwe, abyście oboje mieli mnóstwo czasu na omówienie (i zademonstrowanie) waszych reakcji seksualnych.
Wspominałem już, że pieszczoty włosów partnera mogą w naturalny sposób doprowadzić cię do kolejnego etapu dociekań seksualnych. Możesz to zrobić całując go i muskając twoimi włosami po twarzy i po szyi, a potem całując coraz niżej, od torsu, wokół bioder, aż do miejsca, gdzie będziesz twarzą w twarz z penisem. Jeśli masz długie włosy, zapewne przekonasz się, że partner uwielbia owo doznanie łaskotania i wplątywania się penisa w twoje włosy. Tak było w przypadku 21–letniej Christiny z Dallas, która podaje, że jej 37–letni kochanek, Steve, absolutnie uwielbia, gdy go tak pobudza długimi blond włosami:
„ Wszystko zaczęło się od tego, że całowałam jego koguta. Całowałem jego główkę, a potem całowałam i lizałam go pod trzonem — wiesz, gdzie — a potem jeszcze niżej, i całowałam jego jądra. Oczywiście, jego penis całkiem się wplątał w moje włosy. Wyciągnęłam rękę, żeby pocierać jego koguta, a jednocześnie całowałam i lizałam mu jądra, a ten jego penis cały był wplątany w moje włosy. Usłyszałam, jak Steve powiedział coś w stylu: »To zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe«. Miałam w ustach jedno jądro i poczułam, jak się naprawdę mocno napina. Następną rzeczą, jaką pamiętam, był moment, w którym Steve wystrzelił mi we włosy wielki ładunek ciepłej spermy. On to rzeczywiście bardzo lubi, to go rzeczywiście podnieca. Częściowo chyba dlatego, że jestem od niego sporo młodsza, a jego była żona miała bardzo krótkie włosy. Ale znam mnóstwo podobnych mężczyzn. Steve mówi, że to takie uczucie jak żadne inne: jednoczesna jedwabistość i szorstkość — on to tak określa”.
W tym momencie penis ukochanego jest już prawdopodobnie wzwiedziony — a jeśli nie, nie bądź rozczarowana. Pierwszy Seans Wzajemnego Poznawania jest dla was obojga czymś nowym, nie znanym, a nawet napawającym niepokojem, zwłaszcza jeśli nie przywykliście, aby dzielić się swymi pragnieniami seksualnymi.
Główka penisa nosi nazwę żołądź. Jak widzisz, jest zaokrąglona i ma otwór, czyli meatus, przez który ukochany zarówno oddaje mocz, jak i wydala nasienie. Tuż poniżej otworu znajduje się cieniutki powrózek skórny, zwany frenum, a warto wiedzieć, że po łacinie znaczy to „wędzidełko”.
Sam otwór jest niezwykle czuły na delikatne pieszczoty. Rozewrzyj go ostrożnie palcami, a zapewne przekonasz się, że już wypływa przezroczysty płyn nawilżający, co wskazuje na stan pobudzenia twego ukochanego. Posmakuj płynu czubeczkiem języka, a stwierdzisz, że ma on ulotny, ale wyraźny aromat, a ponadto, że jest wybitnie śliski. Niewielka kropelka może zwilżyć całą żołądź.
Wędzidełko jest także bardzo czułe, a ukochany na pewno doceni jako wysoce erotyczne wykonywane twoimi palcami szybkie, lekkie okrążenia wokół wędzidełka i otworu penisa — zwłaszcza, jeśli na opuszku twojego palca znajduje się odrobinka płynu nawilżającego. Jeśli płynu brak, możesz posłużyć się albo śliną, albo (co bardziej podniecające) odrobiną płynu lubrykacyjnego z twojej pochwy.
Wokół żołądzi biegnie rowek o łacińskiej nazwie corona. Kształt żołądzi i wydatność korony różnią się znacznie u każdego mężczyzny. Niektórzy mają żołądź w kształcie śliwki, inni w kształcie ściętego stożka, jeszcze inni mają tak wydatną koronę, że żołądź niemal przypomina kształtem kaczy dziób.
Kształt żołędzi penisa twego ukochanego jest bez znaczenia, jeśli tylko ci się on podoba. Należy pamiętać, że genitalia u obu płci są równie zróżnicowane jak twarze mężczyzn i kobiet. Jeden penis różni się od drugiego, jedna pochwa różni się od drugiej. Od wieków znane są wszelkiego rodzaju historyjki o tym, w jaki sposób można określić wielkość penisa mężczyzny według wydatności jego nosa lub uszu, lecz obawiam się, że to wskazówka równie zawodna jak próba określenia wielkości brodawek kobiety przez zaglądanie w jej oczy.
Żołądź jest przedłużeniem tkanki znajdującej się wewnątrz środkowej, centralnej części penisa, czyli tkanki gąbczastej, po łacinie zwanej corpus spongiosum. Jakkolwiek tkanka ta usztywnia się pod wpływem erekcji, to jednak zawsze pozostaje ona dość miękka i gąbczasta, umożliwiając przepływ spermy cewką moczową, a w momencie osiągnięcia orgazmu wytrysk na zewnątrz przez otwór penisa.
Mocno ściskając trzon wzwiedzionego penisa, wyczujesz corpora cavernosa, czyli dwie „jamy”, które wypełniają w zasadzie prawie cały trzon. Rozdzielają się one u podstawy penisa, a przymocowane są do łuku łonowego. W trakcie podniecenia seksualnego partnera owe , jamy” wypełniają się krwią, a penis osiąga wzwód. Napięcie mięśniowe ogranicza powrót krwi do głównego krwiobiegu, a tym samym penis zachowuje stan erekcji.
Skoro już tak zajmujesz się penisem ukochanego, poświęćmy kilka słów paru na nowo odkrywanym, interesującym kwestiom. Większość mężczyzn podczas pobudzania ręką woli, abyś trzymała penisa dość wysoko — tuż pod bruzdą. Najlepiej poproś ukochanego, żeby ci pokazał, jaki chwyt daje mu największą rozkosz, abyś następnym razem dokładnie wiedziała, jak go trzymać.
Kiedy nabędziesz pewności siebie i znajomości rzeczy, jak obchodzić się z penisem, staniesz się znacznie sprawniejszą kochanką. Powinnaś poznać penisa tak intymnie, jak tylko możesz… podobnie jak partner będzie intymnie poznawał twoje organy płciowe.
Przekonasz się, że w przypadku trudności partnera z utrzymaniem erekcji (zwłaszcza, jeśli jest przemęczony albo wypił za dużo), możesz dopomóc mu zachować sztywność, chwytając trzon penisa przy samej nasadzie, tuż przy ciele, i ściskając go. Dzięki temu krew pozostanie w ciałach jamistych, a członek częściowo zachowa sztywność. Przy pewnej dozie szczęścia, dalsze tarcie wciąż nabrzmiałej żołędzi wewnątrz pochwy pomoże penisowi odzyskać jego naturalny wzwód.
Kolejną ważną techniką obchodzenia się z penisem jest „technika ucisku”, którą wprowadzili z oszałamiającym sukcesem terapeuci–seksuolodzy Masters i Johnson. Jej zasadniczym celem jest zaradzenie wczesnemu wytryskowi u mężczyzn, ale można się nią także posłużyć dla przedłużenia stosunku o 15 do 20 minut, zanim ostatecznie nastąpi wytrysk.
W tym celu powinnaś przytrzymać penisa pomiędzy swoim kciukiem a pierwszymi dwoma palcami tej samej dłoni. Kciuk kładziesz na wędzidełku, czyli tej cieniutkiej fałdce skóry na styku końca i początku główki penisa. Następnie kładziesz te dwa palce po przeciwległej stronie penisa, po jednym z każdej strony korony, czyli rowka.
Jeśli ukochany przejawia nieprzepartą żądzę wytrysku, uzgodnijcie, że powinien wtedy wyjąć penisa z ciebie, a ty powinnaś przytrzymać go w opisany sposób i licząc powoli do trzech, dość mocno ucisnąć. Ukochany straci żądzę wytrysku (nikt nie wie dokładnie, dlaczego tak się dzieje), choć trochę też zmaleje jego wzwód. Ale skoro odczekasz 15 do 30 sekund, będziesz go mogła ponownie pobudzić ręką do erekcji i przystąpić do dalszego ciągu.
Jeśliby ponownie przejawiał żądzę ejakulacji, możesz powtórzyć ucisk — i tak w nieskończoność — aż ty sama nie doznasz zaspokojenia. W chwili, gdy ukochany w końcu wytryśnie, będzie szczytował niezwykle intensywnie i z wielką rozkoszą.
Znajomość powyższych technik obchodzenia się z penisem ma tę zaletę, że sami możecie ogromnie ulepszyć wasze życie seksualne, bez uciekania się do profesjonalnej porady lub terapii. Jeśli twój ukochany ma zbyt wczesny wytrysk, będziesz — rzecz jasna — nie całkiem zaspokojona, a w intymnym związku seksualnym nie ma sposobu na ukrycie niezaspokojenia. Jeśli to już nie nastąpiło, to i tak ukochany wyczuje twoją frustrację, i wtedy poczuje się jeszcze bardziej do niczego niż obecnie.
Kiedy mężczyzna ma poczucie, że seksualnie jest do niczego (choćby było to przekonanie zupełnie nieuzasadnione), rezultatem tego jest nieuchronnie całkowita albo częściowa impotencja, a dla ciebie oznacza to znacznie mniej seksu niż sześć razy na tydzień.
Jeśli masz wątpliwości co do „ucisku”, wypróbuj go od razu, onanizując partnera do chwili aż będzie tuż tuż przed wytryskiem, a wtedy u–c–i–ś–n–i–j. Nie obawiaj się zrobić tego mocno — wzwiedziony penis jest niewiarygodnie twardy. W Nepalu jest taki słynny mężczyzna, który jest w stanie przywiesić sobie 12 pustaków żużlowych w połowie długości trzonu swego wzwiedzionego penisa, a z wiadomości, jakie do mnie docierają, wynika, że jego interes wciąż spisuje się znakomicie.
Twój ukochany może być obrzezany albo może mieć zachowany napletek. Wciąż toczą się spory i podaje się argumenty za i przeciw obrzezaniu, ale pojawiają się pewne sygnały, że obrzezanie nie jest już tak powszechnie akceptowane jak w przeszłości — rzecz jasna, poza nakazami określonych religii.
Jeśli ukochany ma zachowany napletek, wraz z usztywnianiem się penisa będzie się on oczywiście zsuwał, eksponując żołądź, dokładnie tak samo, jak w przypadku penisa obrzezanego. Nie dysponujemy żadnymi godnymi wiary dowodami na to, jakoby mężczyźni obrzezani mieli mniej wrażliwe penisy niż nie obrzezani, albo jakoby częściej dokuczał im wczesny wytrysk. Przed kilku laty sugerowano, jakoby żony obrzezanych mężczyzn były rzekomo mniej podatne na raka szyjki macicy niż żony nie obrzezanych mężczyzn; być może kierowano się tym, że nie obrzezanym mężczyznom trudniej jest utrzymać penisa w czystości. Mówiąc oględnie, taka sugestia jest co najmniej zawodna — chociaż z całym naciskiem podkreślam, że oboje powinniście zachowywać wysoki poziom higieny intymnej. Możesz pomóc swemu kochankowi od czasu do czasu myjąc mu penisa… a robiąc to, nie spiesz się.
Najczęstsze pytanie zadawane mi po równi przez kobiety i mężczyzn brzmi: Jaki duży powinien być penis?
Jak każdy inny organ anatomii człowieka, penisy ogromnie różnią się co do wielkości, a skoro przejrzysz jakieś czasopisma albo filmy porno, prawdopodobnie zobaczysz tam jeden czy dwa penisy, które w stanie erekcji są zaskakująco potężne, jak przykładowo penis nieżyjącego już Johna Holmesa. Jakkolwiek wielki penis może wyglądać imponująco, gdy chodzi o seks wcale nie jest on specjalnie korzystny.
18–letnia Laura z Las Vegas ma w tym względzie interesujące doświadczenia:
„Kiedy pierwszy raz przyjechałam do pracy w Las Vegas, zaczęłam spotykać się z facetem imieniem Eddy, który pochodził ze stanu Oregon. Facet był olśniewająco przystojny, uprawiał kulturystykę, miał naprawdę muskularny tors i wąskie biodra. Wyglądał na drwala czy kogoś w tym typie, zwłaszcza że na ogół ubierał się w kraciaste koszule i spłowiale dżinsy. Właściwie to on tak bardzo wyglądał na drwala, że wielu facetów uważało go za homoseksualistę. Aleja mogę powiedzieć z całą pewnością, że Eddy w żadnym razie nie był pedziem. A do tego był z niego supermiły facet. Nie przelewało się u niego, więc zamieszkał tuż za miastem w wynajętej przyczepie. Wiele razy umawialiśmy się na randki, zanim zabrał mnie do siebie i poszliśmy do łóżka. Nigdy nie zapomnę tego widoku, kiedy się rozebrał. Był pięknie opalony, muskularny, miał płaski brzuch i taki mały, jędrny zadek. Nie nosił żadnej bielizny, i trzeba było widzieć tego jego koguta, jak się wyłonił spod dżinsów. Eddy miał krótkie, jasne włosy łonowe… i ten jego wielki kogut, gruby, sztywny, z potężną, purpurową główką. Powiedział, że mierzy 10 cali, ale mi to wyglądało na więcej. Pomyślałam, że mowy nie ma, aby wszedł we mnie.
Rozebrałam się do samych majtek, uklękłam na łóżku i chwyciłam tego koguta. Coś niewiarygodnego, był niczym penis konia. Pocałowałam go i kilka razy potarłam w górę i w dół. Potem położyłam głowę pomiędzy nogami Eddy ‘ego i lizałam tę wielką, purpurową główkę — coś wyśmienitego. Czułam smak potu, dżinsu i sików, taki prawdziwie męski zapach, który zawsze mnie podnieca. Wzięłam do ust całą tę główkę i nieomal się nią udławiłam, taka była ogromna. Ale pomyślałam sobie tak: co za śmierć! — zadławienie się największym kogutem na świecie!
Ssałam go i pocierałam, a wtedy Eddy popchnął mnie na łóżko, ściągnął mi majtki na jedną stronę i skierował swego koguta wprost do mojej szparki. Spojrzałam na niego i spytałam: »On chyba nie będzie za duży, co? Jak mam go zmieścić całego?« Eddy tylko się uśmiechnął i powiedział: »Zrób mu miejsce«.
Odciągnęłam na bok wargi mojej cipki i rozsunęłam nogi maksymalnie szeroko. Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie spojrzeć w dół i obserwować, co będzie dalej. Eddy wsunął we mnie do połowy dwa palce, żeby zrobiły się mocno wilgotne, a potem wmasował sobie te moje soki w główkę penisa, aż zrobiła się cała błyszcząca. Wtedy powoli wsunął się we mnie. Widziałam, jak główka zagłębia się w mojej szparce, potem trzon z tymi potężnymi, nabrzmiałymi żyłami, a jak już do połowy wszedł do środka, poczułam go w sobie. Poczułam głęboko w sobie, jak mocno mnie rozpiera. Pamiętam, że cały czas ciężko dyszałam. A Eddy wczepił się w moje ramiona i ostatecznym pchnięciem wszedł we mnie do samego końca — jasne włoski łonowe zetknęły się z brązowymi.
Eddy zasługiwał na miano dobrego, poczciwego dmuchacza. Nigdy nie miał dość. Ja zwykłe leżałam tam w tej przyczepie na łóżku z szeroko rozsuniętymi nogami, przez żaluzje sączyły się promienie słońca, a on wpychał we mnie tego ogromnego koguta w tę i z powrotem, tak długo, jak tylko chciał. A do tego był silny. Umiał mnie przelecieć na stojąco. Przywierałam do niego, nago, i powoli zsuwałam się do dołu tak, że ten jego masywny kogut zagłębił się we mnie głębiej niż kiedykolwiek. Eddy potrafił obnosić mnie po całej przyczepie z tym swoim kogutem cały czas tkwiącym we mnie.
Ale — czy ja wiem — Eddy, choć taki ogromny, w ogóle nie był, jakby to powiedzieć, zmysłowy. Po prostu wchodził we mnie i wychodził, wchodził i wychodził. Nigdy z Eddym nie doznałam orgazmu, chociaż miewam orgazmy. Sama musiałam się pobudzać w czasie, gdy on mnie przelatywał, a jemu to nie przeszkadzało. Właściwie nawet bardzo mu to odpowiadało, bo moja cipka mocno ściskała mu koguta w momencie, gdy wreszcie dochodziłam do szczytu. Bardzo lubiłam ssać tego jego koguta, bo był rewelacyjny. Pamiętam, jak nie widywaliśmy się przez tydzień, a po tym tygodniu poszliśmy prosto do przyczepy. Rozebraliśmy się, a ja natychmiast musiałam mieć go w buzi. Tak niesamowicie go pożądałam. Uklękłam przed Eddym i wzięłam w usta jego penisa tak głęboko, jak tylko zdołałam. Miałam wydęte policzki, sięgał mi prawie do gardła. Tarłam go, lizałam, ssałam, i nagłe poczułam, jak robi się napięty. Chwyciłam za pośladki tego wspaniałego, zwartego zadka. Wsuwałam sobie penisa do ust w tę i z powrotem, w coraz to większym tempie, a mój język poklepywał główkę koguta, też coraz szybciej. Eddy wczepił się w moje ramiona i wystrzelił cały ładunek w głąb moich ust; znaczna część trafiła prosto do gardła, a reszta pokryła mi język i wargi. Wyjęłam koguta z buzi i ścisnęłam, a wtedy wypłynęła z niego wielka kropla spermy i kapnęła mi na pierś. — »Podobno od tego powiększa się biust» — powiedział Eddy. — »Chyba nie chcesz, żeby straciły symetrię« — / wycisnął jeszcze trochę spermy na moją drugą pierś. Położył się na łóżku, a ja znowu lizałam i ssałam mu koguta, choć był miękki. Wciąż miałam niedosyt tego jego smaku i tego jego cudownego ciężaru, taki był wielki. Kulałam go sobie po całej twarzy i wciąż całowałam. I wtedy dotarło do mnie, że to moje ostatnie spotkanie z Eddym. On nie miał zielonego pojęcia, jak dawać mi rozkosz, jak mnie podniecać. Z seksu z nim miałam dla siebie jedynie tę rozkosz, o którą sama dla siebie zadbałam. Równie dobrze mogłabym masturbować się potężnym, dziesięciocalowym wibratorem, wiesz o co mi chodzi? Miałam do czynienia zwyczajnie z penisem, do którego należał mężczyzna. Zgoda, z ogromnym penisem. Wielgachnym. Ale w tej wielkości chyba częściowo tkwił problem seksualny Eddy’ego. Dziewczyny na widok takiego penisa rozdziawiały buzię i pytały: »Szafa gra, ale jak to do licha ma się we mnie zmieścić?«, a Eddy’emu wydawało się, że to wszystko, czego się od niego wymaga. On ani razu, nigdy, nie położył głowy między moimi nogami, a ja — jemu chyba ze sto razy.
Po Eddym chodziłam z takim bardzo spokojnym facetem imieniem Paul. Przyjechał do Vegas, żeby rozwikłać jakieś problemy z księgowością. Jasne, że był przystojny, ale nie w typie drwala jak Eddy, i był od niego jakieś sześć albo siedem lat starszy. Ubierał się w takie naprawdę eleganckie, lekkie garniturki, używał prezerwatyw, był opanowany i spokojny.
Podczas naszej pierwszej randki zafundował mi kolację w hotelu. Potem poszliśmy na górę do jego pokoju. Wcale nie zachowywał się zbyt słodko — wiesz, jak — nie był taki ugładzony. Ale rzeczywiście bardzo się o mnie troszczył, przepuszczał mnie w drzwiach i takie rzeczy, a ja dzięki temu czułam się tak naprawdę kobietą. Zamówił butelkę szampana z lodu. Nigdy tego nie zapomnę. Jeszcze nigdy nie piłam szampana. I — krótko mówiąc — skończyliśmy w łóżku.
Paul fizycznie zupełnie nie przypominał Eddy’ego. Był bardzo chudy, miał ciemną karnację i na czarno zarośnięty tors. Wyglądał na wysportowanego. Powiedział mi, że gra w squasha. Ale wcale nie miał potężnej klatki piersiowej i wcale nie miał takiej samej jak Eddy tej drugiej rzeczy. Uklękliśmy razem na łóżku i nawzajem się rozbieraliśmy, a kiedy sięgnęłam do szortów Paula i wyjęłam na wierzch jego koguta… cóż, skłamałabym mówiąc, że nie byłam rozczarowana. Zwłaszcza po tym potworze Eddy’ego.
Schyliłam głowę i od razu wzięłam go do ust. W porównaniu z penisem Eddy’ego wydawał się taki cienki i mały. Chyba tak szybko się do niego zabrałam ustami, bo pomyślałam, że jemu nie uda się mnie zaspokoić i trzeba brać, co się da najlepszego. Ale Paul ujął moją twarz pomiędzy swe dłonie, pocałował mnie i powiedział: »Na to mamy mnóstwo czasu«.
Leżeliśmy razem na łóżku, a on w pełni panował nad wszystkim. Całował mnie, głaskał, bawił się moimi brodawkami. Później, stopniowo sam zsuwał głowę do dołu, a to było coś, co jeszcze nigdy dotąd mi się nie przytrafiło. Całował mnie wokół cipki, a potem wysunął język i posługując się nim rozwarł mi wargi sromowe. Poczułam, jak liże mi łechtaczkę i wnika jeszcze głębiej, a potem wywija językiem na wszystkie strony w mojej szparce.
Dało mi to takie doznania, o jakich nie miałam najmniejszego pojęcia. Lizał mnie, że aż nie wiedziałam, gdzie jestem i co się ze mną dzieje. Nagle zdawało mi się, jakby ktoś wyciągał spode mnie prześcieradło, i zaczęłam podskakiwać, nie uświadamiając sobie tego, że oto on daje mi orgazm.
Czułam, że to ponad moje siły. Chodzi mi o to, że chciałam po prostu leżeć i przemyśleć sobie to, co zaszło. Ale Paul nie poprzestał na tym. Od razu położył się przy mnie, bez chwili wahania uniósł mi nogę do góry i wsunął we mnie swego koguta. Oczywiście, wszedł łatwiutko, bo byłam taka wilgotna i śliska, a mimo że jego penis był mniejszy niż Eddy’ego, dotykał wszystkich właściwych miejsc w taki sam sposób. A w istocie lepiej, bo on umiał go wsunąć pod takim fantastycznym kątem.
Równocześnie Paul zaczął jedną dłonią pobudzać mi łechtaczkę, poklepując ją z początku tak leciutko, że ledwo co czułam, a po chwili szybciej i mocniej. Drugą dłoń podłożył mi pod pośladki i wciąż opuszkami palców pocierał mnie dokładnie między nogami i dotykał w tym miejscu, gdzie nasze ciała spajały się. Zanim zorientowałam się, co się dzieje, miałam następny orgazm. Nigdy dotąd nie miałam dwu orgazmów, jeden po drugim. Potem Paul też szczytował.
Pomyślałam, że już skończył, ale jemu nie było dość. Znowu położył głowę między moje nogi i ponownie mnie lizał. Ja już nie miałam siły na kolejny orgazm, ale on po chwili pocałował mnie, a usta miał całe mokre i o smaku nas obojga, moich soków i jego spermy. Całowałam go i lizałam aż do sucha.
W tym pytaniu chodziło o mężczyzn z dużymi penisami? Ja powiedziałabym, że wielkość jest tutaj całkiem bez znaczenia, mówię serio”.
Penis średniej wielkości mierzy między 2¾–4½ cala długości, kiedy jest wiotki, a między 4½–8¼ w stanie erekcji. Jego obwód liczy przeciętnie 3–4½ cala, kiedy jest wiotki, a 3¾–4¾ w erekcji. Obecnie wielkość penisa medycyna mierzy raczej według jego objętości, a nie długości i obwodu. Wskazuje to na zdolność wypełniania się penisa w odniesieniu do pochwy kobiety. Dobra, przeciętna objętość sięga między 5,7 a 28,8 cala sześciennego.
Bez dostępu do dobrze wyposażonego laboratorium twemu ukochanemu będzie nieco trudno zmierzyć objętość jego penisa, ale zapewniam cię, że twoja pochwa jest tak dalece elastyczna, że każdy penis może ci dać wszelką rozkosz, jaka ci się słusznie należy. Problemy w kwestii małego penisa wynikają dopiero wtedy, gdy
116
CIAŁO UKOCHANEGO: CZĘŚĆ DRUGA
mężczyzna przejawia niepokój, czy będzie w stanie zaspokoić partnerkę — a w rezultacie tych obaw jest zdolny tylko do częściowej erekcji, albo w ogóle jej nie osiąga.
Teraz możesz bliżej przyjrzeć się jądrom ukochanego, czyli z łacińska testes. Chociaż, rzecz jasna, nie jesteś w stanie zgłębić całego mechanizmu ich wewnętrznego działania, będziesz zdumiona, jak wiele możesz odkryć i jak dalece pomoże ci to zrozumieć sprawy płciowe mężczyzn. Przy poznawaniu męskich jąder obowiązuje jedna, ścisła reguła: postępuj z nimi jak z jajkami, bo one są takimi niezwykłymi jajkami. Wszelkie ich ściskanie boli jak wszyscy diabli i może doprowadzić do natychmiastowego, a nie zaplanowanego końca seansu.
Wyczuj ręką same jądra. Na ogół mają one około dwu cali długości, cal szerokości i 1½ grubości. Otaczają je różne nabłonki ochronne. Każde z jąder zawiera około 250 płatów gruczołowych, w których wytwarzane są plemniki.
Plemniki gromadzą się w małym zwoju krętych rurek, które wyczuwa się z tyłu jądra. Ów twór nazywa się najądrze, czyli epididymis, co po grecku znaczy „tylny”, i odnosi się do jego umiejscowienia, za każdym z oplecionych jąder. Z ogonka najądrza sperma wyrusza w drogę przez vas deferens, czyli przez nasieniowody, które powinnaś wyczuć głęboko między nogami ukochanego.
Nasieniowód wprowadza plemniki do wnętrza organizmu, do pęcherzyków nasieniowych — dwu narządów o dziwnym, podłużnie spłaszczonym kształcie gumowej rękawiczki, leżących między pęcherzem moczowym a odbytnicą. Rzecz jasna, nie jesteś w stanie ich wyczuć, ale mają one zasadnicze znaczenie. Dostarczają bowiem większą część wydzieliny wchodzącej w skład nasienia.
Kiedy już plemniki i płyn nasienny połączą się ze sobą, przenoszone są do małego zbiorniczka w kształcie bańki żarówki, gdzie cierpliwie czekają, abyś pobudziła ukochanego do samego wytrysku. W tym momencie nasienie jest wyrzucane na zewnątrz przez cewkę moczową w konwulsyjnych skurczach penisa.
W każdym razie jeszcze nie próbuj się o tym teraz przekonać. Macie mnóstwo czasu do dyspozycji.
Jedno z najbardziej trapiących pytań, którym muszę się zajmować, brzmi: Jaką ilością nasienia mężczyzna nonnalnie powinien dysponować? Mnóstwo książek erotycznych opisuje mężczyzn, którzy przy każdej ejakulacji wyrzucają z siebie nasienie całymi galonami (a do tego zdolni są niemal natychmiast wyrzucić z siebie jeszcze raz następnych kilka galonów nasienia), więc wielu mężczyzn zaczęło się zamartwiać, że skoro wytryskują tylko nieco ponad sporą łyżeczkę, seksualnie są do niczego.
Oto co napisała do mnie Arlena, 27–letnia żona farmera z Wyoming:
„Czy ilość nasienia wytwarzanego przez mężczyznę w jakikolwiek sposób odpowiada temu, czy bardzo kocha kobietę, z którą uprawia miłość? Boja wciąż czytuję różne historie o mężczyznach, którzy aż po brzegi napełniają spermą całe usta dziewczyny albo jej pochwę. A mój Gil ma jej tak mało, że martwię się, czy jemu szczerze zależy na mnie, czy tylko udaje?”
Ilość nasienia może być powiązana z intensywnością uczuć partnera wobec ciebie jedynie w aspekcie tego, czy niedawno kochał się z inną kobietą… ale wierz mi, że to niezwykle trudny i zawodny sposób, aby się o tym przekonać!
Faktycznie bowiem przeciętny mężczyzna po około dwu dniach wstrzemięźliwości seksualnej ma wytrysk w objętości nie większej niż 2–6 mililitrów. Mniej więcej tyle wystarcza, aby po sam brzeg napełnić łyżeczkę.
Oczywiście zauważyłaś, że nasienie jest niezwykle lepkie, zatem może się zdawać, że pokrywa powierzchnię nieproporcjonalnie dużą w stosunku do swej ilości. Między innymi z tego właśnie powodu niektóre osoby wyobrażają sobie, że mężczyźni wytryskują znacznie więcej niż w rzeczywistości.
Kolejnym powodem jest częste przyjmowanie (absolutnie błędnie), że ilość nasienia w wytrysku jest miarą męskości. („O, Boże! Co za mężczyzna! Wytrysnął 6,5 ml nasienia!) Każda historia porno, po jaką tylko sięgniesz, opisuje tę samą fantazję o wielkich oceanach nasienia.
Oto typowy przykład z niedawno opublikowanej, anonimowej opowieści pt. Tina — maszyna seksu:
„Wtedy znowu wzięłam do buzi główkę jego koguta i zaczęłam ssać, coraz to mocniej, aż żołądź zrobiła się gorąca i nabrzmiała, a smak i zapach tego kutasa były tak dobre, że od razu posiadałam [siei] orgazm.
Wtedy gość zaczął podrygiwać, a jego żołądź zrobiła się jeszcze większa i zaczął wytryskiwać, a nasienie miał gęste i było go pełno. Miałam w ustach mnóstwo bardzo smakowitego nasienia, piłam je, połykałam głęboko w gardle w takim tempie, w jakim on pompował je w moje ssące usta.
Tak, było go mnóstwo, bardzo mi to odpowiadało, a gdy on wciąż strzelał spermą, wyjęłam koguta z ust, a wtedy reszta poleciała mi na policzek i brodę.”
Ten autentyczny i bardzo typowy fragment dobrze demonstruje, że wielu autorów opowieści pornograficznych nie ma pojęcia zarówno o faktach z zakresu seksu, jak też o podstawach gramatyki. Z pewnością fantazjowanie o ogromnych ilościach spermy nikomu nie zaszkodzi, ale prawda jest całkiem inna. Nie bądź więc zaskoczona, jeśli twój ukochany wytwarza jej nieco mniej niż mieści półlitrówka.
W ciągu minionych 20 lat zetknąłem się z parami, które mają w zwyczaju gromadzić nasienie mężczyzny przez cały tydzień albo dwa — niekiedy nawet przez dłuższy czas — ażeby celowo wykorzystać je w grze seksualnej w późniejszym okresie.
Pierwszy raz usłyszałem o tej podniecie erotycznej, gdy w latach siedemdziesiątych pracowałem w Sztokholmie. Od tamtej pory przejawiała się ona nie raz i na różne sposoby, jako oczywisty wyraz pragnienia ze strony mężczyzny, aby kochając się mógł dysponować większą ilością nasienia, a ze strony kobiety — wyraz tego, że to jej daje zadowolenie.
Posłuchajmy Anety, 33–letniej mężatki z Los Angeles:
„Wiem, że wielu kobietom nie odpowiada seks oralny. Wiele moich przyjaciółek uważa, że cały ten pomysł, żeby brać penisa mężczyzny do ust, jest absolutnie odrzucający. Ale ja to zawsze uwielbiałam. Moje pierwsze doświadczenie seksualne w szkole średniej to był seks oralny z chłopakiem z klasy maturalnej; połknęłam wtedy jego spermę, bo on wstrzelił mi się prosto do gardła, a ja zwyczajnie nie byłam na takie coś przygotowana. Mnie smak spermy zawsze podniecał. Wręcz uważam, że — po truskawkach — to drugi najlepszy smak na świecie. A może nawet tak samo dobry jak truskawki. Ja to już sprawdziłam! W sobotę rano w łóżku jadłam truskawki, a obok mnie leżał mój mąż i pocierał sobie penisa. Kiedy zaczął się wytrysk, wpadł mi do głowy olśniewający pomysł. Przytrzymałam koguta nad talerzem z truskawkami tak, że sperma pokryła je niczym sok. Zjadłam je — były wyśmienite. Sperma lepiej pasuje do truskawek niż cukier albo śmietana. Ja to nazywam: truskawki z kremikiem!
W każdym razie, od czasu do czasu masturbuję Leonarda wczesnym rankiem, zanim wstanie z łóżka przed pójściem do pracy, i gromadzę jego spermę w szklanym słoju do zapraw. Słój trzymam w lodówce, a gdy jest w połowie pełen, wyjmuję go i lekko ogrzewam przy kominku.
Kiedy kochamy się przed płonącym kominkiem, odkręcam wieczko słoika i zanurzam w nim palce, a potem smaruję sobie cipkę, żeby była taka bardzo wilgotna już od samego początku. Uwielbiam ten zapach, taki intensywny i piżmowy! Czasami nalewam sobie trochę także na piersi, a Leonard masuje mi brodawki własną spermą.
Kochamy się, tacy śliscy i lepcy, ale ja to uwielbiam. Mam takie poczucie, że naprawdę należę do niego. Mogę posmarować mu spermę na jądrach, pomiędzy pośladkami, a potem dwa albo trzy palce, niekiedy nawet cztery, wsunąć mu prosto do tyłka i czuć, że jestem dokładnie w nim. Kiedy uprawiamy miłość, zazwyczaj nie miewam orgazmów, ale kiedy Leonard jest już po wytrysku, szeroko rozsuwa mi nogi, kładzie głowę pomiędzy nimi i liże mi cipkę. A ja wtedy robię moją ulubioną rzecz, czyli wylewam sobie w garść spermę ze słoika do ostatniej kropelki i połykam ją pełną garścią. Potem oblizuję sobie palce, żeby do samego końca cieszyć się jej smakiem!
Bywa, że kiedy Leonard wyjeżdża służbowo, ja masturbując się wypijam spermę, zachowaną sprzed jego wyjazdu”.
Rzecz jasna, twoje pragnienia seksualne są całkiem w normie, chociaż nasienie nie smakuje ci tak bardzo jak Anecie. Niektóre kobiety zwyczajnie w ogóle nie lubią jego smaku, a wiele odrzuca jego konsystencja „surowego jajka”. Ich kochankowie powinni to zrozumieć. Oczywiście możliwych jest wiele kompromisów, które są równie erotyczne i zadowalające jak łykanie nasienia. Możesz wyjąć penisa partnera z ust tuż przed wytryskiem i skierować strumień nasienia na srom, na piersi albo na twarz.
Połykanie nasienia — nawet w dużych ilościach — jest całkowicie nieszkodliwe. Zawiera ono tylko kombinację protein i cukrów prostych. Niektóre kobiety twierdzą, że regularnie połykane przynosi w efekcie powiększenie biustu, ale z żalem muszę potraktować takie twierdzenia ze znacznym sceptycyzmem. Gdyby naprawdę dawało to taki efekt, miliony kobiet dniami i nocami brałyby penisa partnera do ust.
Prawie zakończyłaś już zgłębianie tajników narządów płciowych ukochanego. Pozostaje jeszcze tylko jego odbyt.
Wiele kobiet zdaje się myśleć, że mężczyzna, któremu rozkosz daje wsunięcie do odbytnicy palca, wibratora albo jeszcze czegoś innego, przejawia ukryte tendencje homoseksualne. Faktem jest natomiast, że odbyt jest bogato wyposażony w zakończenia erotycznie stymulujących nerwów, które kobieta może pobudzić równie ekscytująco jak inny mężczyzna. Ponadto seks analny między szczęśliwymi i zdecydowanymi heteroseksualistami niezmiennie trwa od najdawniejszych czasów notowanych przez historię.
O seksie analnym będziemy mówili dokładniej w dalszej części książki — zwłaszcza w powiązaniu z częstszym uprawianiem miłości — a na razie w celu zakończenia tej fazy Seansu Wzajemnego Poznawania powinnaś już tylko, posługując się jednym palcem, zbadać odbyt partnera.
Będziesz potrzebować nieco środka nawilżającego (najbardziej naturalnym i skutecznym jest śluz z twojej własnej pochwy, ale może być także galaretka albo jakiś śliski krem, pod warunkiem, że nie zawiera perfum, mogących podrażnić skórę lub wywołać pieczenie). Będziesz także musiała mieć rozsądnie przycięte paznokcie. Nie muszą być obcięte do samej kości, jeśli obiecasz zachować ostrożność, ale nie mogą to być okazałe paznokcie gwiazdy filmowej. W każdym razie, jeśli nie zamierzasz zaraz przy pierwszej eskapadzie posłać ukochanego na orbitę.
Ponadto powinnaś jeszcze wiedzieć o jednym uspokajającym fakcie: odbytnica jest zwykle pusta, więc wnikanie w nią nie będzie ani przykre, ani nieprzyjemne. Jednakże w odbytnicy znajdują się pewne dość groźne bakterie, a zatem choćbyś nie wiem jak lubiła seks analny, nigdy nie wkładaj do pochwy palca, który wcześniej wsuwałaś do odbytu, i nigdy nie pozwól na to partnerowi.
Ostrożnie rozsuń uda partnera tak szeroko, jak tylko się da, aby jego odbyt był wyeksponowany przed twoim wzrokiem. Dotknij go czubkiem palca, a zobaczysz, że się automatycznie napina. Z czasem ukochany nauczy się odmiennie reagować na twój dotyk, a jego odbyt będzie się rozwierał, abyś mogła w niego wejść, podobnie jak twój rozewrze się dla niego. Między innymi w ten sposób lekarze leczący uporczywe infekcje pochwowe są w stanie ustalić, że dana kobieta odbywa regularne stosunki analne… choćby sama pacjentka uparcie temu zaprzeczała.
Teraz wsuń swój wilgotny palec powoli do środka odbytu partnera. Jednocześnie możesz lekko dotykać pełną dłonią i pieścić mu jądra, aby powiększyć jego rozkosz; możesz też wykonywać okrążenia czubkiem palca wokół otworu na jego penisie, tyle tylko, że musisz uważać, aby jeszcze nie doprowadzić go do orgazmu. Jeszcze nie teraz, czeka cię przecież dalsza część seansu!
Na początku zaciskanie się mięśni odbytu może być tak znaczne, że będziesz miała poczucie, że nie jesteś w stanie wsunąć palca dalej jak na pół cala. Jeśli jednak wycofasz go troszeczkę, a po chwili wsuniesz ponownie, z jednoczesnym obrotem, w końcu przekonasz się, że palec minie splot mięśniowy i faktycznie znajdzie się wewnątrz prostnicy.
Możesz powolutku okręcać palec na wszystkie strony, masując ścianki prostnicy. Poczujesz, że są one miękkie i śliskie — bardzo podobne do ścianek pochwy. Prostnica (po łacinie rectum, »prosty«) ma około 5 cali długości i stosunkowo łatwo mieści wzwiedzionego penisa albo wibrator, choć zapewne wykracza wtedy poza swoje naturalne granice.
Być może albo ty, albo partner żywicie negatywne przekonanie co do stymulacji analnej. Jednak próbując jej okazjonalnie, przekonacie się, że wnosi ona nowe perspektywy do waszej sztuki kochania. Kobiety bardzo rzadko myślą o analnej penetracji partnera, mimo iż takie przeżycie może być (dla mężczyzny) skrajnie erotyczne. Ruch obrotowy i gest „przywoływania” zagiętym palcem, zwłaszcza jeśli potrafisz to zrobić dwoma palcami, wprawia mieszek prostaty (taki niewielki woreczek, w którym składowane jest nasienie) w rytmiczny ruch oraz naciska na głęboko umiejscowioną podstawę gąbczastej tkanki, z której składa się główny trzon penisa.
Jeśli ręką będziesz pocierać penisa albo będziesz go lizać i ssać aż do orgazmu, a jednocześnie stymulować prostnicę… dasz ukochanemu przeżycie, którego nigdy nie zapomni… i które będzie chciał powtórzyć tak szybko, jak tylko można.
Jeśli w trakcie Seansu Wzajemnego Poznawania masz pod ręką wibrator, mocno go zwilż i spróbuj włożyć do odbytu partnera. Także podczas stosunku (gdy nie będziesz w stanie dosięgnąć wnętrza odbytu palcami) możesz użyć dildo albo wibratora. Kiedy wibrator aż do końca zagłębi się w jego siedzeniu, a ty będziesz trzymała rękę na podstawie wibratora i kierowała jego ruchami, przekonasz się, że możesz partnera dodatkowo tak pobudzić, że mu się taki sposób nawet nie śnił.
I tak, już w trakcie zgłębiania podstaw anatomii partnera i reakcji jego ciała, udało się nam poznać mnóstwo nowych pomysłów i sugestii bodźców erotycznych. To właśnie jest w seksie takie pasjonujące. Choćby nie wiem jak często uprawiać seks, choćby nie wiem jak dużo o nim dyskutować — zawsze jest miejsce na coś nowego.
Teraz już zaczynacie dostrzegać, w jaki sposób możecie się kochać sześć razy na tydzień (a może częściej!) To, co pozornie przedstawia się jak akt o zaledwie dwu albo trzech różnych wariantach, faktycznie jest jednym z najbardziej zróżnicowanych i porywających przejawów wspólnej aktywności dwojga kochających się ludzi.
Wcale nie chodzi mi tutaj o tysiąc i jedną pozycji seksualnych. Faktycznie tych naprawdę wygodnych i pobudzających mamy nieco mniej niż pół tuzina. Być może nabyłaś egzemplarz Kamasutry, ale wątpię, czy ty albo twój ukochany bardzo się zabawicie próbując „pozycji spinającej” albo „pozycji półściśniętej” czyli „rozłupywania bambusa”.
Jednakże o najlepszych sposobach urozmaicania pozycji możemy pomówić później. Teraz nastała pora, aby twój ukochany poznał intymnie ciebie… a wynikające stąd możliwości erotyczne są nieomal nieograniczone.
„Seks to coś, co z reguły robiliśmy w milczeniu — powiedziała 34–letnia Loretta z Memphis w stanie Tennessee. — Roy robił swoje, ale nie odzywał się ani słowem. Nie mówił, że mnie kocha, nie mówił, co myśli. Tak jakby nie potrafił skoncentrować się jednocześnie i na seksie, i na rozmowie. A może był po prostu zbyt zażenowany swymi myślami i nie chciał mi ich wyjawić”.
Ta skarga Loretty odzwierciedla odczucia milionów kobiet na całym świecie. Jakkolwiek mężczyźni są w łóżku pewni siebie, to jednak zdają się mieć wielkie opory, gdy chodzi o wyrażenie słowami swego stosunku do seksu.
Kobiety lubią słyszeć, że wyglądają cudownie, że mają piękny biust, że są takie podniecające. Lubią słyszeć to w postaci wypowiedzianych słów, a do tego wypowiedzianych pełnym głosem.
A jednak, gdy już dochodzi do seksu, mężczyzna przeważnie całkowicie zamyka się w sobie. Taka nagła cisza częstokroć sprawia, iż partnerka uważa, że jej mężczyzna zamyka się w obrębie swych osobistych fantazji — że koncentruje się wyłącznie na własnej rozkoszy — a partnerka służy do tego, żeby się mógł rozładować.
Zazwyczaj taki osąd jest bardzo daleki od prawdy. Mężczyznom rzeczywiście sprawia trudność wypowiadanie się na temat własnych doznań w łóżku. Niekiedy obawiają się, że rozmowa zakłóci rytm gry wstępnej; niekiedy obawiają się popsucia nastroju i utraty wzwodu; niekiedy obawiają się, że powiedzą coś ośmieszającego.
W znacznej mierze korzeni tej ich niechęci do słów można szukać w starym problemie słownictwa seksualnego. Niektórym mężczyznom nie chce przejść przez gardło: „Kochanie, masz najpiękniejszą cipkę (szparkę) na świecie”. Podobnie niektórym kobietom nie przechodzi przez gardło: „Uwielbiam tego twojego kutaska”.
Niezmiennie uważam, że najlepszym lekarstwem na tę nieśmiałość wypowiadania się o seksie jest sporządzenie listy wszystkich wyrazów tabu i kilkakrotne jej odczytanie. Niektóre określenia są zabawne, inne zwyczajnie wulgarne, niektóre nieomal piękne. Ale w końcowym rezultacie — po odczytaniu i częstym ich powtarzaniu — całkiem zatraci się poczucie, że są nieprzyzwoite i zakazane. Przykładowo, od dawna występują najróżniejsze określenia pochwy: cipka, szparka, pipka, dziurka, joni, futerko, bóbr, śmieszka, pączek, pimpuś, dolina szczęścia, Y, skarbonka, łapka na myszy, bułeczka, ogród, ziemia obiecana, grzechotnik, kanion. Wspomniałem już, że wiele kobiet ma własne przydomki dla swoich organów płciowych. Słyszałem m.in. takie: „Siostra Joy”, „Mimi” oraz — jeden z moich ulubionych — „słodki uśmieszek”.
Kwestię wypowiadania się w sprawach seksu podnoszę z następującego powodu: zgłębiając tajniki ciała i zmysłów partnera powinnaś cały czas przemawiać do niego. Przemawiać — mówić mu, co myślisz o jego prezencji i jakie robi na tobie wrażenie. Mówić mu, jaki ma zapach, jaki smak. A do tego pytaj go, co sam czuje.
Jaki sposób całowania lubi?
Jakie pieszczoty mu odpowiadają?
W jaki sposób chciałby, abyś trzymała jego penisa?
W jaki sposób chciałby, abyś całowała mu penisa?
Czy t o mu się podoba? Czy tamto mu się podobało?
A nade wszystko — czy jest taki szczególny sposób, w jaki chciałby być przez ciebie dotykany, a dotąd nie zebrał się na odwagę, żeby cię o to poprosić?
Pamiętaj: Seans Wzajemnego Poznawania to pora, w której wolno absolutnie wszystko; pora, kiedy obiecaliście sobie, że nic a nic z tego, co powie i zrobi każde z was, nie zostanie odrzucone ani nie spowoduje obrazy. To pora stojących otworem umysłów i ciał. Czas obopólnej wspólnoty.
Bardziej niż cokolwiek innego — to pora, aby odrzucić stare zahamowania, dawne uprzedzenia, po to, aby odkrywać nowe horyzonty. A zatem — rozmawiajcie ze sobą i słuchajcie siebie nawzajem. To dotyczy szczególnie fazy, w której twój ukochany będzie zgłębiał tajniki twojego ciała.
Zanim ukochany przystąpi do tego szczegółowego badania, ważne jest, abyś się odprężyła. Jeśli będziesz spięta lub niespokojna, jego dotyk, który ma cię pobudzać, może drażnić albo dokuczać. Połóż się zatem na wznak i głęboko oddychaj. Jeśli masz ochotę, wypij kilka łyczków wina. Pamiętaj, że tu chodzi o mężczyznę, którego kochasz… o mężczyznę, który tak bardzo kocha ciebie, że chce zrobić coś pozytywnego, aby wasze współżycie seksualne stało się jeszcze lepsze.
Nastąpił teraz właściwy moment, ażeby przejrzeć jakieś pisma erotyczne. Podtrzymają one nastrój ogarniającego was erotyzmu, a dodatkowo dadzą ci okazję przyjrzenia się nagim piersiom i obnażonym genitaliom innych kobiet. Kolejna kwestia, o której należy pamiętać: wszystkie te pisma są tak pomyślane, ażeby przemawiały do mężczyzn. Zatem jeden czy dwa rzuty oka dadzą ci pewne pojęcie o tym, jakie wizualne wyobrażenia kobiet są dla mężczyzn najbardziej podniecające.
„Kiedy pierwszy raz przejrzałam magazyn porno, byłam szczerze zaszokowana — wyznała Sandy, 25–letnia kasjerka bankowa z San Diego w Kalifornii. — Mój mąż przywiózł ich sporo z wyjazdu służbowego do Holandii, ale mnie one odrzucały. Były takie, no wiesz, jaskrawe. Takie dosłowne. Nic a nic nie pozostawiały dla wyobraźni. Były tam zdjęcia nagich dziewcząt z szeroko rozsuniętymi nogami, które palcami rozwierały pochwy, żeby kamera mogła wejrzeć do samego środka. Na wielu zdjęciach dziewczyny trzymały w sobie własne palce. A wszystkie były takie uśmiechnięte, jak gdyby je to ogromnie cieszyło. Wydaje mi się, że umarłabym ze wstydu, jeśliby ktoś poprosił, żebym taka goła stanęła przed obiektywem aparatu!”
Ale dalej czytamy:
„Kiedy mąż poszedł do pracy, wzięłam te pisma i jeszcze raz przejrzałam. Jestem kobietą i zdjęcia innych rozebranych kobiet nieszczególnie mnie podniecają. Ale zafascynowało mnie to, że każda pochwa jest całkiem inna. Niektóre dziewczyny miały cienkie wargi sromowe, a niektóre bardzo pełne, mięsiste. U niektórych dziewczyn wzgórek łonowy mocno się uwypuklał, wyraźnie eksponując pochwę. U innych dziewczyn pochwa przypominała zaledwie cienką szczelinkę. Niektóre pochwy miały bardzo ciemne zabarwienie, inne były całkiem różowe. Nawet łechtaczki różniły się znacznie.
Oczywiście widywałam nagie dziewczyny w szkole, ale nigdy nie miałam okazji, żeby siedzieć i wpatrywać się w intymne narządy ciała innej kobiety, a taką właśnie okazję stwarzają pisma porno. I wiesz, co — w końcu zupełnie mnie to przestało szokować. Właściwie to nawet aprobuję pisma porno. Przecież w nich są tylko zdjęcia ludzi, innych ludzi. A my jesteśmy wciąż nienasycenie ciekawi innych ludzi.
Sądzę, że takie pisma są naprawdę bardzo poglądowe. Poza tym, że są takie seksy. No, niektóre z nich są absolutnie nieprzyzwoite. Ale jak ktoś uważa, że są absolutnie nieprzyzwoite, nie musi ich kupować, prawda?”
Sandy skomentowała także nieskończoną różnorodność biustów:
„Niektóre z tych dziewczyn mają ogromny biust. Nie wyobrażam sobie nawet, jak można normalnie chodzić z takim biustem. Część dziewczyn ma krągłe piersi, część spiczaste, część stożkowe — wszelkiego rodzaju. A do tego tyle rodzajów brodawek! Takie bardzo malutkie różane pączki na szczycie ogromnych piersi. Takie bardzo szerokie na szczycie małych piersi. Brodawki jak szczyty. Brodawki różowe, brodawki brązowe, brodawki czarne”.
Nawet w obecnej epoce, w której rzekomo panuje otwartość w sprawach seksu, bardzo niewielka liczba kobiet ma rzeczywiście precyzyjne i pełne wyobrażenie o wyglądzie i funkcjonowaniu własnych organów płciowych. Po dokonaniu pierwszych odkryć w tym zakresie wiele kobiet ogarnia zdumienie. Po ukazaniu się mojej ostatniej książki Sex Secrets of the Other Women, która zawiera pełny opis różnic wyglądu kobiecych narządów płciowych, otrzymałem list od Joanny z Indianapolis w stanie Indiana; oto co napisała:
„Całe lata skrycie wstydziłam się wyglądu intymnych części mojego ciała. Zawsze myślałam, że jestem wyjątkowo brzydka i starałam się nie paradować nago najpierw przed kolejnymi sympatiami, a potem przed mężem. Byłam zaskoczona, że widok mojego sromu ich nie zrażał, chociaż rzadko kiedy dawałam im okazję, żeby się mu mogli przyjrzeć. Ani razu w ciągu 13 lat małżeństwa nie pozwoliłam mężowi, aby mnie całował między nogami — nigdy.
Z czasem zaczęłam podejrzewać, że mężowi nadmiernie podoba się kobieta prowadząca miejscowy klub tenisowy i chyba w porywie desperacji kupiłam Pana książkę Sex Secrets of the Other Women. Muszę przyznać, że nie jest to książka tego rodzaju, którą normalnie chciałabym kupować, ale po prostu już nie wiedziałam, gdzie się zwrócić. Nie mogłam rozmawiać o tym z żadną z przyjaciółek, a moja jedyna żyjąca siostra mieszka w Kanadzie.
Przekonałam się, że ta książka jest inspirująca, a w dużej mierze także instruktażowa. Może i jestem pruderyjna, ale niektóre z opisanych tam przez Pana wariantów seksu dla mnie były, mówiąc szczerze, odrażające. Ale uważam, że każdy ma prawo robić to, co chce we własnym łóżku. Z tym, że dla mnie było tam także mnóstwo niespodzianek. Kiedy przeczytałam o tym, jak odmienne są kobiece narządy płciowe i jak rzeczywiście powinny one wyglądać, po prostu się rozpłakałam. Zgodnie z Pana sugestią, podeszłam do lustra i przyjrzałam się sobie. Następnie zebrałam się na odwagę i podjechałam do sklepu monopolowego, bo wiedziałam, że tam sprzedają pisma dla panów. Kupiłam dwa z nich, chociaż byłam bardzo skrępowana, a facet zza lady patrzył na mnie trochę rozbawiony.
Otworzyłam jedno z pism na samym środku i zobaczyłam olśniewającą blondynkę z szeroko rozsuniętymi nogami. Miała niemal dokładnie taki sam srom jak mój. Bo ja mam dość długie wargi, które zawsze wydawały mi się ohydne, niemal dziwaczne. A tam, proszę, ta młoda dziewczyna z równie jak moje długimi wargami otwarcie je pokazuje i wszyscy mogą obejrzeć jej ciało. I najwyraźniej jest z siebie dumna. A w redakcji najwyraźniej uznali, że ono jest na tyle seksowne, żeby zamieścić zdjęcia na rozkładówce.
‘ Pomyślałam o tych wszystkich łatach, kiedy tak się wstydziłam swej nagości. Pomyślałam o wszystkich rozkoszach, których mogłam zaznać, gdybym się nie bała obnażyć przed mężem. A ja ani razu nie pozwoliłam mu na seks oralny!
Pojechałam do domu, wykąpałam się, a potem zrobiłam to, co Pan zaleca w książce — zgoliłam owłosienie łonowe, kompletnie, i powitałam w drzwiach wracającego z pracy męża mając na sobie wyłącznie jedną z jego koszul.
Zadarłam ją do góry, powyżej pasa i powiedziałam: »Patrz!« Przeżyłam chwilę paniki, że może się pomyliłam, może naprawdę jestem okropna. Ale trzeba było widzieć wyraz jego twarzy! Jakby słońce wyszło zza chmur. Wieczorem zaliczyliśmy tyle seksu, ile nie zaznaliśmy przez całe 13 lat, a ja pozwoliłam mu całować i lizać moją pochwę — i było mi jak w niebie. Nie wiem, czy on naprawdę interesował się tą kobietą z klubu tenisowego, czy nie, ale po tej nocy tamta sprawa skończyła się definitywnie. Dziękuję Panu, że miał Pan odwagę to wszystko napisać”.
Ukochany powinien przystąpić do odkrywania tajników twego ciała w taki sam sposób, w jaki ty odkrywałaś jego — przez pocałunki. Powiedz mu i zademonstruj, jakiego rodzaju pocałunki najbardziej lubisz. Niektórzy mężczyźni są przesadnie władczy, gdy chodzi o całowanie — wpychają język do ust partnerki, nie dając jej żadnej szansy na odwzajemnienie pocałunków. Ponieważ eskapady językiem w głąb ust partnera dają kobietom równie dużo rozkoszy co mężczyznom — pocałunki powinny być odwzajemniane, i to sprawiedliwie.
Teraz nastała także pora, w której możesz mu szczerze powiedzieć, jeśli irytuje cię jego styl golenia. Rzadko który mężczyzna orientuje się, że jego zarost może szorować skórę kobiety. Ponieważ nie chcesz po każdej rundzie pocałunków mieć zaczerwienionych warg i policzków, zaproponuj mu, aby: (a) porządnie się ogolił albo (b) zapuścił brodę. Przypomnij mu, że regularne golenie jest nie tylko korzystne w przypadku całowania, lecz także seksu oralnego. Na pewno nie chcesz dopuścić do tego, aby jego policzek przypominający ostroziarnisty papier ścierny podrapał ci delikatną tkankę pochwy.
Ukochany powinien całować twoje usta, twarz, oczy, uszy, szyję. Jeśli chcesz, żeby cię lekko kąsał w szyję — powiedz mu, a zarazem przypomnij, że nie ma mowy o widocznych podbiegnięciach na skórze. Nie chcesz wyglądać jak zatrudniona dorywczo w sklepie nastolatka, która wczoraj wieczorem przeżyła pierwszą w życiu ostrą randkę.
Całowanie — to jedna z pierwszych rzeczy, które zamierają w długotrwałych związkach. W kółko słyszę tę samą skargę: „On w ogóle przestał mnie całować. Co najwyżej kocha się ze mną, zdawkowo cmoknie w policzek i zaraz odwraca się na drugi bok.” A pocałunki są cudownym wyrazem oddania i silnie pobudzają. Mężczyzna umiejący dobrze całować może dzięki pocałunkom przyciągnąć do siebie partnerkę, zarówno fizycznie, jak i uczuciowo. Może ponadto posłużyć się pocałunkami w celu podniesienia stanu jej pobudzenia na zauważalnie wysoki poziom — i to jeszcze zanim w ogóle zacznie dotykać intymnych miejsc na jej ciele.
Po części problemy kobiet niezdolnych do uzyskania orgazmu w długotrwałych związkach wynikają z faktu, że ich kochankowie nie poświęcają dostatecznie dużo czasu i wysiłku, ażeby je rozbudzić przed stosunkiem. Większość kobiet podaje, że dziesięć minut niespiesznego całowania i pieszczot przesądza o nieporównywalnej różnicy w rozkoszy, którą czerpią z następującego po nich stosunku, a jednocześnie trzykrotnie zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia orgazmu.
„Nigdy nie mogę pojąć, dlaczego Brad tak się spieszy—mówi 29–letnia Sylwia z Austin w stanie Teksas. — Przed nami cały wieczór. Przed nami cała noc. Przed nami cały rok. A mimo to on najpierw wskakuje we mnie, a po chwili wyskakuje jak ścigany zając”.
Twój ukochany powinien teraz koncentrować się na całowaniu twoich ramion (są takie bardzo wrażliwe erotycznie miejsca u nasady szyi), a następnie twoich piersi.
Z brutalną szczerością muszę powiedzieć, że bardzo niewielu mężczyzn radzi sobie z pieszczotami kobiecych piersi. Najczęstsze nieporozumienie polega na takim ich traktowaniu, jakby były one dwiema wielkimi trąbkami klaksonu, które należy stale ściskać, jakby miały wydać z siebie jakieś „tut–tut”. Pewnej, niewielkiej liczbie kobiet bardzo odpowiada dość silne ściskanie piersi w najintensywniejszym momencie aktu. Jednak większości kobiet delikatne i czułe pieszczoty piersi wystarczają dla zapewnienia im całej gamy wysoce erotycznych doznań, a sporadycznie — są w stanie nawet doprowadzić je do orgazmu.
Mężczyźni, ze względu na ich wysoce wizualne reakcje na bodźce seksualne, mogą niezręcznie obchodzić się z twoimi piersiami. Wiele kobiet obdarzonych ogromnym biustem skarży się, że kochanek traktuje ich piersi „nieomal tak, jakby one nie były częścią mnie… jakby były pewnego rodzaju zabawką zamontowaną na mojej klatce piersiowej po to, żeby on mógł się nią bawić w dowolny sposób”. Choćby nie wiem jak bardzo mężczyzna był olśniony i pobudzony wielkością biustu partnerki, warto, aby trochę więcej pomyślał o całej jej osobowości. Nie oznacza to, że nie ma jej powiedzieć, jak bardzo uwielbia jej biust i jak bardzo go on podnieca. Oznacza to natomiast, że powinien obchodzić się z nim ostrożnie i z respektem, a od czasu do czasu oderwać od niego wzrok i spojrzeć w oczy partnerce.
Jakkolwek wielkie piersi z miejsca mogą mężczyzn podniecić, panowie nie zdają sobie sprawy z tego, że mogą one być nie tylko źródłem dumy, ale także ciężarem. Posłuchajmy Jackie, 19 lat, ekspedientki z domu towarowego w Toledo w stanie Ohio:
„Moje piersi zaczęły się rozwijać, gdy miałam 12 lat, a w wieku 14 lat nosiłam stanik 36C. Oczywiście, wszyscy chłopcy gwizdali na mój widok, a mężczyźni na ulicy gapili się na mnie. Proszę mi wierzyć, ja tego nienawidziłam. Czułam się jak zwierzę w zoo. Wieczorami klękałam przy łóżku i modliłam się do Boga, żeby do rana moje piersi zrobiły się mniejsze. A one oczywiście nie malały. Kiedy skończyłam 16 lat, nosiłam 40DD i tak jest do dziś.
Ile z tym problemów! Nigdy nie mogę znaleźć dla siebie żadnych modnych rzeczy, bo nie leżą dobrze. Czasami muszę kupować dwa kostiumy bikini, zamiast jednego, bo w sklepie nie chcą mi sprzedać góry w jednym rozmiarze, a dołu w innym. Kupienie efektownego stanika jest prawie niemożliwe. Przeważnie wyglądają jak rusztowanie. Nawet ramiączka mnie ocierają, bo piersi są takie ciężkie. A odwrócenie się w łóżku też stanowi problem. Muszę najpierw przełożyć jedną pierś, a potem drugą.
Jakiś rok temu poważnie rozważałam zabieg zmniejszenia biustu i prawdopodobnie podjęłabym go, gdyby moich rodziców było na to stać. Na pewno zrobię go kiedyś, gdy będę starsza i piersi zaczną obwisać. Ale na razie nie mam zastrzeżeń, bo Donald, mój nowy chłopak, jest wspaniały i dzięki niemu mam dobre samopoczucie. Wiem, że jemu podoba się to, że moje piersi są tak wielkie i że go podniecają. Z tym, że on nie reaguje na nie tak, jak przeważnie reagowali chłopcy, z którymi chodziłam na randki w liceum. Przeważnie umawiali się ze mną na mieście, fundowali mi hamburgera, a potem — ręka prosto pod moją bluzkę. Niektórzy nawet nie trudzili się z hamburgerem. Traktowali mnie jak parę cycków przyczepionych do dziewczyny.
Donald był całkiem inny. Zaprosił mnie do teatru. Zaprosił mnie do koreańskiej restauracji, a ja jeszcze nigdy nic takiego nie jadłam. Spytał, co myślę o sztuce. Spytał, jakimi zasadami kieruję się w życiu. Pierwszy raz miałam poczucie, że chodzę z chłopakiem, który interesuje się zarówno moją osobowością, jak moim wyglądem.
Nigdy nie robił tajemnicy z tego, że moje piersi mu się podobają. Gdyby nawet powiedział coś w stylu: »Biust? Jaki biust?«, i tak bym mu nie uwierzyła. Jednak, kiedy pierwszy raz zabrał mnie do siebie do domu, cały czas traktował mnie jak kobietę z pełną osobowością. Usiedliśmy na kanapie i przy winie długo rozmawialiśmy, a on mnie całował. W momencie, kiedy przez suknię pierwszy raz pieścił moje piersi, byłam już rozbudzona. Czułam, że mam wilgotne majtki i że pragnę go. Ale on nie poganiał. Rozpiął mi sukienkę i zsunął z ramion. Dłuższą chwilę wpatrywał się we mnie. Miałam na sobie czarny przejrzysty stanik, z tych najbardziej przejrzystych, jaki tylko udało mi się znaleźć w moim rozmiarze. Moje brodawki sterczały przez mgiełkę tego stanika.
»Jesteś piękna. Wiesz o tym? Jesteś doskonała« — powiedział. I za to słowo »doskonała« naprawdę go pokochałam. Wcale nie powiedział: »O, Boże, ale wspaniałe bufory« (takie odżywki słyszałam już kilka razy), ani też nie usiadł z rozdziawioną buzią, jak niektórzy chłopcy.
Delikatnie dotknął brodawek przez stanik i lekko je podrażnił. Potem sięgnął ręką na plecy i rozpiął stanik — i tu zyskał kolejny plus. Wiedział, jak się rozpina stanik. Ilu chłopców kręci się niezdarnie i nie mogą sobie dać rady, i w końcu trzeba go za nich odpiąć — a o ile wtedy mniej zabawy i romantyzmu”.
Jackie ma rację. Ale do rozpięcia stanika trzeba tylko troszkę zwykłej zręczności, choćby był najbardziej napięty. Prawie wszystkie staniki zaopatrzone są w płaski haczyk z oczkiem, który opiera się mocnemu ciągnieniu albo lubieżnemu wykręcaniu, ale natychmiast ustępuje, jeśli paseczek z zapinką wysunąć o pół cala do góry. Jeśli mężczyzna twojego życia jeszcze nie opanował tej sztuki, powinnaś mu to zademonstrować.
„Stanik puścił, piersi wyskoczyły — kontynuowała Jackie. — I w ie pan, co on zrobił? Pierwsze, co zrobił? Pocałował mnie. Zanim w ogóle spojrzał na piersi. A potem położył’ na nich dłonie i bardzo delikatnie i podniecająco wodził kciukami dookoła brodawek. Znowu mnie pocałował i dopiero wtedy spojrzał na piersi i ostrożnie je ścisnął. Jedną po drugiej całował brodawki, a później uśmiechając się do mnie powiedział: »Jesteś doskonała«. Znowu: »doskonała«. Takie doskonałe słowo.
Donald jest wspaniałym kochankiem. Nigdy nie sili się na coś szczególnie spektakularnego. Ale nigdy nie działa szałaputnie. Rzeczywiście mnóstwo uwagi poświęca mojemu biustowi, ale nie robi takiego wrażenia, jakby on był ważniejszy ode mnie. W łóżku chyba najbardziej lubię dosiadać go, kiedy jego penis tkwi maksymalnie głęboko we mnie, a ja, zwieszam piersi nad jego twarzą, tak, żeby móg uchwycić brodawki ustami. On wsysa je głęboko i językiem przyciska sobie do podniebienia — a ja to uwielbiam”.
Ukochany powinien teraz pieścić twój biust, a tymczasem ty powinnaś mu pokazać i objaśnić, co cię najbardziej podnieca. Większość kobiet reaguje na mocne, ale delikatne masowanie piersi z jednoczesnym pocieraniem brodawek kciukiem. Ukochany może kulać brodawkę pomiędzy jednym z palców a kciukiem, delikatnie ją wykręcać albo pociągać. Niektórym kobietom odpowiada dość mocne ciągnięcie i wykręcanie brodawek tuż przed zbliżającym się orgazmem. Jeśli tobie to odpowiada, powinnaś mu o tym powiedzieć i mniej więcej pokazać mu, jak silnie ma ciągnąć.
Zrób wszystko, żeby ukochany nie spieszył się. Zbyt często mężczyzna szybko całuje kilka razy każdą z brodawek i następnie niezwłocznie zajmuje się bardziej bezpośrednim seksem w niższych partiach twego ciała. A taki pośpiech — to bardzo poważny błąd. Całowanie, ssanie i lizanie piersi to jeden z najlepszych sposobów przygotowania kobiety do stosunku, a ostatecznie — do orgazmu. U większości kobiet po pieszczotach piersi występują pierwsze oznaki zwilżenia pochwy, a u niektórych, o czym już wspominałem, możliwy jest orgazm wywołany pieszczotami piersi.
Kobiety mające mniejszy biust częstokroć starzą się, że ich kochanek „prawie wcale” nie darzy go pieszczotami. Rzecz jasna, ich piersi są erotycznie równie wrażliwe jak piersi ich szczodrzej obdarzonych sióstr. Co więcej, wszystkie zebrane przeze mnie relacje o orgazmach wywoływanych wyłącznie stymulacją piersi pochodzą od kobiet o małych biuście. Czy miałoby to dowodzić tezy, że małe piersi są jeszcze bardziej podatne na stymulację niż większe? Cóż, w sposób naukowy nie sposób tego orzec. Jednak jedno powinniśmy powiedzieć z całą pewnością: kobiety z małym biustem potrzebują pieszczot piersi tak samo jak kobiety z dużym biustem. A niekiedy, nawet bardziej. Bowiem wiele kobiet mających mały biust wyraźnie uświadamia sobie, że jego niepozorny wygląd rodzi przekonanie, iż brak im kobiecości i seksapilu. To nie może zaskakiwać, skoro wielu mężczyzn okazuje tak bardzo ostentacyjnie swoją reakcję na duży biust. Jednakże, gdyby kochankowie nie tylko mówili partnerce z małym biustem, że w ich przekonaniu jest piękna i seksowna, ale także udowadniali to, poświęcając znacznie więcej czasu na pieszczoty piersi i pobudzanie brodawek — wówczas czekałaby na nich nagroda w postaci wspaniałych stosunków seksualnych.
Jedna z najlepszych definicji piersi doskonałej, z jaką się spotkałem, brzmi: „pierś, która całkowicie zawiera się w dłoni kochanka”. A zatem, jeśli masz mały biust, przyjmij to jako klasyczny komplement.
Skoro już mówimy na temat małego biustu, warto wspomnieć o jego powiększaniu. Osobiście jestem temu przeciwny. Pytają mnie o to dziesiątki kobiet, którym wydaje się, że byłyby w stanie ożywić ich chylące się ku upadkowi małżeństwo albo zamierający romans, gdyby tylko miały „większy, bardziej kształtny biust”.
Odpowiadam zwykle, że chodzi o walory człowieka, a nie o kształt biustu. I chociaż przyznaję, że tysiącom kobiet dobrze przysłużyło się powiększenie piersi, z którymi żyją długo i szczęśliwie… to jednak owe kobiety nieomal niezmiennie dążyły do operacji wyłącznie z powodu własnej próżności, a nie dla ocalenia zagrożonego związku.
Całkiem przeciwnie, niż byś sobie tego życzyła, chirurgiczne powiększenie piersi jest niezwykle kosztowne, niemal z reguły rozczarowuje, a niekiedy wręcz prowadzi do zniekształcenia figury, a nawet stanowi zagrożenie dla zdrowia.
Ciesz się więc z tych pięknych piersi, którymi obdarzył cię Bóg, i spraw, aby także twój kochanek je docenił.
Rzecz jasna, na rynku jest coś takiego, jak „powiększacz biustu”. Składa się on z plastykowych miseczek, które należy umieścić na piersiach, a następnie wypuścić powietrze. Ponieważ natura nie znosi próżni, pierś zostanie zassana do środka miseczki w miejscu usuniętego powietrza, a od tego rzekomo pierś się powiększa! Taki „powiększacz” byłby fantastyczny, gdybyś mogła cały czas chodzić z tymi dwoma miseczkami próżniowymi na piersiach, ale niestety, jak tylko je zdejmiesz, piersi powracają do ich normalnej wielkości i nie ma żadnego dowodu na trwały efekt działania urządzenia. Niektóre z używających go pań twierdzą, że daje miłe doznania — i to w zasadzie wszystko. Daruj sobie wydatek 50 dolarów.
Istnieje też działający na tej samej zasadzie „powiększacz penisa” — przejrzysta plastykowa rurka, w którą mężczyzna wkłada penisa. Z chwilą wypuszczenia powietrza z rurki, penis nabrzmiewa i wypełnia ją. Rezultaty mogą być spektakularne. Niestety, z kategorii typu: „patrz na mnie, ale nie tykaj mnie”, bo skoro tylko ponownie dostanie się tam powietrze, penis wraca do swego normalnego rozmiaru.
Być może prawdziwy powód, dla którego mężczyźni kupują „powiększacz penisa”, wynika z drobnej uwagi w katalogu: „Doskonałe urządzenie do samopobudzania w stanie ciągłej erekcji i wytrysku w próżni”. Niezły prognostyk seksu w przestrzeni kosmicznej, prawda?
Poza „powiększaczem biustu” istnieje inne mechaniczne urządzenie, a mianowicie wibrator z zamocowaną na końcu miseczką, która ma masować piersi, aby przywrócić im młodzieńczą jędrność. I w tym przypadku raporty z badań konsumenckich zdają się wskazywać, że taki wibrator jest umiarkowanie seksowny, ale w zauważalny sposób nie wpływa na jędrność biustu. Daruj sobie wydatek 45,50 dolara.
Kontynuując pieszczoty biustu, twój ukochany może ssać brodawki, „przyklepując” je czubeczkiem języka, albo ostrożnie je przygryzać, jeśli akurat to cię ekscytuje. Możesz także zachęcić partnera, aby masował ci piersi wzwiedzionym penisem. Jakkolwiek taka forma gry wstępnej jest stymulująca bardziej wizualnie niż fizycznie, prawdopodobnie jednocześnie pomoże ukochanemu podtrzymać albo nawet powiększyć sztywność penisa.
Może usiąść na tobie okrakiem, wsunąć penisa pomiędzy twoje piersi i pocierać nimi trzon wzwiedzionego penisa. Może też masować ci brodawki główką penisa — a tę pieszczotę najprawdopodobniej wzmocni wydzielany z penisa przejrzysty płyn przedejakulacyjny. W tym momencie możesz włączyć się do gry wstępnej, pochylając głowę, aby móc całować i lizać mu penisa.
Oto co napisała do mnie Ellie, lat 23, kelnerka z Butte (stan Montana):
„Mam dość duży biust, czyli taki, że od ukończenia 16 lat jestem w stanie unieść pierś i ssać w ustach moją własną brodawkę. Kiedy się masturbowałam, tak właśnie robiłam, bo to było dziesięć razy bardziej podniecające niż wszystko inne. A teraz kochając się z moim chłopakiem jestem w stanie równocześnie wziąć do ust jego koguta i moją własną brodawkę. Jego to bardzo podnieca, że mogę lizać i poklepywać językiem jego koguta, a jednocześnie pocierać nim o brodawkę”.
Oczywiście, nie każda kobieta potrafi ssać swoje własne brodawki, ale twój ukochany z pewnością rozbudzi się, jeśli poliżesz mu penisa obficie śliną, a następnie posłużysz się taką mocno zwilżoną żołędzia do masowania swojego biustu.
Całując cię i pieszcząc, ukochany stopniowo może zmierzać coraz to niżej. Zapewne uda mu się przedłużyć grę miłosną (dzięki czemu jeszcze mocniej cię rozbudzi), jeśli chwilowo ominie twoje futerko, zajmując się na razie udami i stopami. Bardzo niewielu mężczyzn uświadamia sobie, że intensywne ale delikatne masowanie stopy kobiety może jej dostarczyć przyjemnych doznań, zwłaszcza jeśli towarzyszą temu pocałunki i pieszczoty pleców lub ud albo owych bardzo czułych miejsc wokół bioder.
U wielu kobiet chwila, w której ukochany całuje i pieści ich stopy, a jednocześnie głaszcze po włosach i trzyma w ramionach, rodzi takie budujące przekonanie, że ktoś ją ochrania, bo ona jest taka mała i wymaga wszechogarniającej opieki ze strony ukochanego. Mamy tu apoteozę męskości, o której nie pamięta się w większości dyskusji na temat gry miłosnej, mimo że pod wieloma względami dla twego pobudzenia seksualnego ważne jest całe zachowanie partnera, a nie tylko poszczególne, konkretne pieszczoty.
Pieszcząc cię, partner powinien okazywać zdecydowanie, zrozumienie i rozwagę, czyli powinien wiedzieć, do czego zmierza, i osiągnąć to w miarę zręcznie. Powinien rozpalić cię całą, a nie tylko piersi i pochwę. A do tego nie wolno mu stosować pieszczot, które mogłyby cię drażnić, sprawiać ból albo dyskomfort. A zarazem niechby się postarał wznieść ponad utarte granice — wypróbowując wszystko, co tylko podpowiada mu własna fantazja.
Jeśli tylko partner chce eksperymentować, sprawą zasadniczej wagi jest, abyś nie zareagowała krytycznie. I to nie tylko podczas Seansu Wzajemnego Poznawania, ale zawsze. Mało co bardziej burzy pewność siebie mężczyzny niż orzeczenie partnerki, że jego pieszczoty seksualne są odpychające albo niepożądane.
Jeśli akurat nie podoba ci się to, co robi, możesz o tym później porozmawiać, spokojnie i bez emocji, wtedy, gdy już minie napięcie seksualne. Ale nie próbuj zrażać go w gorączce chwili, bo na pewno wynikną z tego kłopoty, a zapewne romantyczne popołudnie eskapady seksualnej zakończy się gwałtownie i nieprzyjemnie.
„Jim zawsze lubił gryźć mnie w szyję i drapać po plecach — powiedziała 28–letnia Velma, ekspedientka z San Diego. — Od czasu do czasu podobało mi się to. Na samym początku naszego związku, kiedy Jim był jeszcze przed rozwodem z żoną, w tym, co robiliśmy, było trochę takiego zagrożenia. Ale po pewnym czasie miałam całkiem dość wszystkich tych czerwonych śladów na szyi i zadrapań na plecach. Jak tylko na nowo zaczynał gryźć, tężałam, odsuwałam się od niego, a on robił się zły, zdenerwowany i wyrzekał: »Co jest? Co jest?«, a między nami wszystko się psuło. Aż raz podczas spaceru na plaży zebrałam się na odwagę i powiedziałam, że go kocham, ale zwyczajnie nie chcę być pogryziona i podrapana. A on na to: »Okay« i na tym wszystko się skończyło. Myślę, że wobec partnera w każdym związku seksualnym trzeba zajmować jasne stanowisko… ale oczywiście trudno je sprecyzować w samym środku stosunku. Wtedy zawsze jest zbyt wielkie napięcie”.
To bardzo sensowna rada. Choćby mężczyzna okazywał nawet największą miłość i zrozumienie, faktem jest, że jego podniecenie seksualne pobudza zarazem jego naturalną agresywność. Tak sformułował to jeden z terapeutów–seksuologów:
„Równouprawnienie seksualne pici nie likwiduje u mężczyzn żądzy zdobywania i podboju, ani u kobiet potrzeby poddawania się męskiej dominacji. Po części rola kobiety polega na stymulowaniu i prowokowaniu kochanka do namiętnych reakcji, koniecznych dla jej własnego zaspokojenia. Kobieta może i powinna odgrywać aktywną rolę w łóżku, ale mimo wszystko tym, który dokonuje penetracji, jest mężczyzna, a kobieta tą, w którą on wnika, a zatem pewien prymarny element »męskiej dominacjk pozostaje nadal, bez względu na stopień wzajemności w miłości. Proporcja dominacji, akceptacji i wzajemności załeży od indywidualnych cech, od natury kochanków i ich wrażliwości na obopólne potrzeby”.
Niektórym kobietom odpowiada pewna doza ostrej, a nawet bolesnej gry miłosnej. Jeśli sama zawsze chciałaś czegoś takiego doświadczyć, nastała pora, abyś to zasugerowała partnerowi. Jednak niezależnie od tego, o co go poprosisz, upewnij się, że on dobrze zna reguły gry. W tej samej sekundzie, w której powiesz: „Stop”, musi przestać.
„Kiedy wychodziłam za Macka, on miał 39 lat, a ja tylko 19 — powiedziała 24–letnia Gayle z Charleston w Południowej Karolinie. — Mieliśmy zwyczaj bawić się w taki oto sposób. Jeśli gdzieś razem szliśmy, a ja się niewłaściwie zachowałam — na przykład wygłupiłam w towarzystwie albo w restauracji flirtowałam z kelnerami — po powrocie do domu Mack prał mi siedzenie. Ja to naprawdę bardzo lubiłam, to mnie naprawdę podniecało. Kiedyś to nawet celowo zachowywałam się niewłaściwie, żeby on na pewno wymierzył mi porcję klapsów.
Pamiętam jeden raz, kiedy było najlepiej. Byliśmy na kolacji u jego siostry, a ja przez cały wieczór mrugałam znacząco do Rexa, jej męża. Wiedziałam, że Mack robi się zazdrosny i zły, więc tym bardziej to robiłam, a nawet pod stołem położyłam rękę na kolanie Rexa, szeptałam mu do ucha i takie, zeczy. Jak wróciliśmy do domu, Mack całkiem eksplodował. Wezwał mnie do sypialni, kazał podnieść spódniczkę i przełożyć się przez jego kolano.
Ale tego wieczoru ja byłam wyjątkowo nieposłuszna i wcale nie zamierzałam go słuchać. Próbowałam uciec, ale on mnie złapał, wykręcił mi ramię i wprowadził z powrotem do sypialni. Usiadł na łóżku, siłą przełożył przez kolano i zadarł mi spódnicę do pasa. Miałam na sobie czarny pas do podwiązek, czarne pończochy i czarne majteczki. Z tym, że ja zawsze noszę majtki pod pasem, więc nie mógł ich ściągnąć, przynajmniej bez ściągnięcia najpierw pończoch. Ale zsunął mi majtki na środek dokladnie pomiędzy pośladki, więc na dobrą sprawę te były gołe.
Potem wziął szczotkę do włosów z gładką, drewnianą rączką, której zawsze używa, i wymierzył mi pierwszego klapsa. Głośno wrzasnęłam, bo nigdy dotąd tak mocno mnie nie okładał, ale on wymierzał kolejne klapsy.
Od tej szczotki naprawdę mnie zapiekło. A jednocześnie pośladki zrobiły się takie gorące i poczułam mrowienie. Im więcej on mnie okładał, tym bardziej piekło i mrowiło. Poczułam, jak to mrowienie promieniuje od pupy pomiędzy nogi. W końcu przestał i powiedział: »Wystarczy«. A ja prosiłam: »Jeszcze, Mack, jeszcze« i nic więcej nie byłam w stanie powiedzieć, bo zabrakło mi tchu.
Wymierzał mi kolejne klapsy, a ja miałam pośladki chyba rozpalone do czerwoności. Udało mi się wyswobodzić jedną rękę, którą dotknęłam majtek. Były mokre. Takie mokre, że na spodniach Macka pozostała wilgotna plama. Jednym palcem drażniłam łechtaczkę, bo nic więcej nie mogłam zrobić tą powykręcaną ręką, a Mack wciąż mnie trzepał, a ta fala gorąca po prostu opanowała mnie całą i zanim się zorientowałam, co się dzieje, przywarłam do nóg Macka, drżąca jak osika. Wydawało mi się, że jeden orgazm następuje po drugim, i tak bez końca.
Mack już od dawna nie wymierza mi klapsów. Czasy się zmieniły i ja chyba dorosłam. Ale nieraz mam ochotę, kiedy się czuję taka swawolna i rozbrykana, aby Mack przypomniał mi w czym rzecz”.
Przy okazji okazało się, że łagodny sadyzm w związku Gayle nie był wyłącznie jednokierunkowy. Opisała mi bowiem, z niejakim upodobaniem, swoją osobistą, specjalną technikę seksualną:
„Miałam zwyczaj kłaść się na wznak i prosić Macka, żeby dosiadł mnie i pocierał mi piersi penisem. Następnie chwytałam go i przez chwilę lizałam, omiatając językiem cały trzon aż do jąder. Mack wiedział, co będzie, i ogarniały go dreszcze. Wtem chwytałam jedno z jąder i pakowałam sobie do buzi. Gdy próbował się wywinąć, lekko je przygryzałam. Potem pocierałam mu koguta w tę i z powrotem, bardzo wolniutko, tak wolno, jak mi się podobało, bo jak tylko próbował się ciskać, zaraz mu ponownie przygryzałam jądra. To znaczy niezbyt mocno, ale na tyle, żeby go powstrzymać.
Pocierałam go, aż był niemal gotowy do orgazmu. Wiedziałam kiedy, bo jądra mu się tak mocno napinały. To było fantastyczne, bo odczuwałam każdy pojedynczy wytrysk, w jego trakcie lizałam mu jądra językiem, a to doprowadzało go do szaleństwa. Czasami w chwili wytrysku zaciskałam napletek, żeby nasienie nie mogło się wydostać na zewnątrz. Następnie, kiedy już skończył, zsuwałam napłetek do dołu, a ciepła, biała sperma skapywała po jego kogucie do dołu, na jądra i moje wargi jak z topiącej się świecy, a ja lizałam i ssałam do sucha. A do tego coś jeszcze: trochę spermy zawsze zostawało w penisie, więc gdy brałam go do ust i mocno ssałam, spijałam ją do ostatniej kropli”.
Gale zrezygnowała z części tego sadomasochizmu po długiej chorobie męża, ale przyznała, że wciąż odpowiada jej „kilka klapsików i zadrapań”.
Niestety, towarzysząca seksowi agresja niekiedy wymyka się spod kontroli. Jedna z kobiet relacjonuje, że w chwili orgazmu jej mąż regularnie odbija jej żebra, a ja słyszałem o wielu przypadkach, w których żona albo dziewczyna została pokaleczona, posiniaczona albo doznała dość poważnej kontuzji. Takie przypadki bardzo rzadko są oficjalnie zgłaszane, ponieważ kobiety obawiają się gniewu swego kochanka, a ponadto dlatego, że w pewnym zakresie — tylko w pewnym — same kobiety godziły się na to, co się stało, i częściowo poczuwają się do winy.
Niezmiennie powtarzam jednak, że zachowania sadystyczne lub masochistyczne w rozsądnym zakresie mogą dodać niezwykle dużo smaczku i odmiany każdemu związkowi. Jednak powodowanie urazów fizycznych lub stresów psychicznych jest absolutnie i w stu procentach zabronione.
Niezależnie od tego, co dzieje się między partnerami, twoje ciało jest twoim ciałem i zawsze masz bezwarunkowe prawo, żeby powiedzieć: „nie”.
Natomiast „tak” powiesz zapewne w obliczu pieszczot wrażliwych powierzchni swoich podudzi, pod kolanami oraz wewnątrz ud. Jedna z najbardziej pobudzających pieszczot ud polega na właściwym masażu z użyciem olejku. W większości drogerii i aptek można dziś nabyć jakiś olejek do masażu, ale możesz upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu i posłużyć się specjalnym olejkiem wyszczuplającym, który (poza miłym zapachem i przydatnością do masażu erotycznego) pomoże ci zachować szczupłą linię ud.
Twój ukochany powinien masować wolnymi, mocnymi i zmysłowymi ruchami rąk — najpierw uda z przodu, gładząc je do góry w kierunku od kolan, a następnie stopniowo przesuwać ręce ku zewnętrznej stronie ud i do góry.
Koniec powinien polegać na masowaniu ud od spodu, z każdym suwem dłoni coraz to wyżej i wyżej, aż opuszki palców zaczną dotykać i bardzo delikatnie pociągać zewnętrzne wargi sromowe.
Nawet w tym momencie — a może zwłaszcza w tym momencie — powinniście oboje pamiętać, żeby się nie spieszyć. Spokojnie rozkoszujcie się każdą chwilką, każdym doznaniem.
Obecnie jesteście gotowi do kolejnego etapu Seansu Wzajemnego Poznawania, który otworzy twoje ciało przed ukochanym, a tym samym otworzy bramy do życia miłosnego, w którym oboje będziecie czerpać rozkosz ze zróżnicowanego i ekscytującego kochania się przez sześć dni w tygodniu.
„ Wychowano mnie w duchu skromności. Po domu nikt nigdy nie chodził u nas na nagusa. Chyba nigdy nie widziałam matki bez ubrania. Zawsze zamykała się w łazience i nigdy nie pokazywała się bez porannika. A ja uznałam paradowanie nago przed chłopakiem za coś, co samo w sobie dostatecznie rujnuje nerwy. Ale żeby do tego szeroko rozsunąć nogi i pozwolić mu wpatrywać się pomiędzy nie… o tym to już w ogóle nie może być mowy”.
To słowa Frannie, dwudziestolatki z Tarrytown w stanie Nowy Jork, która napisała do mnie w sprawie, jak to określiła, jej „oziębłości”. W rzeczywistości przejawiała bardzo silny popęd płciowy. Brakowało jej jedynie wiedzy i techniki seksualnej oraz naturalnie — wiary we własne siły.
Obnażanie się żenowało ją nie dlatego, że dotąd nikomu nie pokazywała się nago, ani mężowi, ani dwom sympatiom, z którymi poprzednio sypiała — ale dlatego, iż obawiała się, aby mąż nie pomyślał, że jest dziwką.
Jednakże żaden związek seksualny nie może rozwijać się ani doskonalić, o ile oboje nie będziecie zaznajomieni z własnymi narządami płciowymi i nie poznacie ich widoku, dotyku, smaku i zapachu. Zapachu? Słyszę dość nerwowe pytanie. Otóż tak, oczywiście, że tak. Zapach twojej pochwy, zwany cassoulet, zawiera silne substancje, które są w stanie wywołać u mężczyzny niezwykle silną reakcję.
Rzecz jasna, zawsze obowiązuje cię mycie i czystość. Ale bezpośrednio przed stosunkiem nigdy nie powinnaś zmywać tych naturalnych substancji perfumowanym mydłem ani płukać pochwy. Może ci się wydawać, że od mydła intymne części twego ciała będą pachnieć tak upojnie jak róże, ale w rzeczywistości wcale nie wyświadczasz sobie żadnej przysługi. Mężczyzn naturalnie i nieodparcie pociąga zapach pochwy, a w skład seksualnej gry wstępnej wchodzą pocałunki całego ciała, które nieodwołalnie i nieubłaganie prowadzą ku sferze genitalnej.
Jeśli zatem wychowałaś się w przeświadczeniu, że nagość to coś żenującego i że na temat organów płciowych raczej się nie dyskutuje, a co dopiero przygląda im z bliska — że już nie wspomnę o tym, by pozwolić ‘ partnerowi na wpatrywanie się w nie — wówczas nie jest to oczywiście twoja wina. Jeśli natomiast pragniesz wykonać wielki skok na drodze postępu w twoim życiu seksualnym, musisz zacisnąć zęby i rozsunąć nogi, bez względu na wszystko inne.
Pamiętaj, co już powiedziałem na temat pochwy. Jest twoja, jest jedna jedyna, jest piękna — w oczach twego ukochanego to absolutnie najbardziej zachwycający widok w całym wszechświecie. Przed Seansem Wzajemnego Poznawania powinnaś mieć okazję przejrzeć maksymalnie dużo pism dla panów, po to, aby przywyknąć do widoku kobiet z szeroko otwartymi nogami, eksponującymi pochwy w całej ich różnorodności.
Możesz nie aprobować tego, że kobiety w taki sposób prezentują się w magazynach erotycznych. Jednak choćbyś miała takie zastrzeżenia, t y w przeciwieństwie do nich nie będziesz się wystawiać na widok publiczny. Ty będziesz się obnażać tylko przed twoim ukochanym, żeby mu pokazać, jak bardzo go podziwiasz, jak blisko niego chcesz żyć. A pomijając wszystko inne, zbliżysz się ku znacznie bardziej ekscytującemu życiu seksualnemu.
Mówiąc o „obnażaniu się” nie mam na myśli po prostu wejścia i wyjścia z łazienki całkiem bez ubrania ani też umożliwienia partnerowi przelotnego spojrzenia, kiedy nie masz na sobie majtek. Chodzi mi o to, abyś położyła się na wznak, rozsunęła nogi maksymalnie szeroko i pozwoliła mu zajrzeć do środka, dotykać cię i poznawać twoje ciało… w ten sam sposób, w jaki ty poznawałaś jego ciało.
Jeśli dotąd nieczęsto obnażałaś się przed ukochanym — przynajmniej nie tak dokładnie i intymnie — powinnaś się rozluźnić. Między innymi z tego powodu proponowałem masaż ud w trakcie gry wstępnej w pobliżu sromu. Powinnaś głęboko oddychać, zrelaksować się i powiedzieć sobie, że on cię kocha, a będzie cię kochał jeszcze bardziej za to, że z taką pełną otwartością dzielisz się z nim całym swoim ciałem.
Ostatnio dość często wypływa kwestia golenia owłosienia łonowego. Ponieważ panuje moda na wysoko wycięte na biodrach kostiumy kąpielowe i trykoty, niemal każda kobieta co najmniej przycina włoski łonowe, a coraz to większa liczba pań całkowicie je goli lub nawet usuwa raz na zawsze za pomocą elektrolizy. Rzecz jasna, zależy to od indywidualnego gustu. Rozmawiałem z mężczyznami, których rozwścieczyło to, że żona albo dziewczyna tak się wygoliła, ale takich mężczyzn nie jest zbyt wielu, a przeważnie są to starsi panowie, dość rygorystycznie nastawieni do nagości.
Na ogół jednak mężczyzn silnie podnieca widok kompletnie wygolonego sromu. Czasopisma dla panów coraz częściej prezentują dziewczyny bez owłosienia łonowego, istnieją też pisma całkowicie temu poświęcone: w Wielkiej Brytanii — „Shaven Girls” oraz „Shaven Ravers”; w krajach skandynawskich — pismo o niezbyt subtelnym tytule „New Cunts”; w Niemczech „Rasierte”, przedstawiające się jako „nowe i ostre pismo zawierające fotografie wygolonych, cudownych dziewcząt, które zdepilowały całe niepożądane owłosienie, aby otwarcie i bez wstydu pokazywać wszystkie swoje skarby. Takich zdjęć jak nasze dotychczas nigdzie nie zamieszczano!”
Oto co powiedziała 26–letnia Georgie, szefowa działu reklamy z Chicago:
„Moja matka była bardzo elegancka i kobieca. Była tak zadbana jak królowa. Zawsze woskowała sobie nogi i goliła włosy łonowe, więc kiedy dorosłam, ja też uznałam to za całkiem naturalne. Matka nauczyła mnie, jak należy to właściwie robić — używając mnóstwa mydlą i świeżego ostrza, jak potem wetrzeć trochę płynu do pielęgnacji ciała, ażeby złagodzić ewentualne podrażnienia skóry — i tak właśnie postępowałam. Niezmiennie miałam przeświadczenie, że tak jest znacznie bardziej higienicznie i estetycznie, a widząc w szatni dziewczyny, które tego nie robiły, zawsze uważałam, że są zapuszczone i niezadbane, tak samo, jakby nie goliły się pod pachami albo nie depilowały brwi.
Pierwszy raz dotarło do mnie, że nie każda dziewczyna się tak goli, chyba wtedy, gdy pierwszy raz spałam z chłopakiem. Leżeliśmy na kanapie i dość ostro całowaliśmy się i pieściliśmy. W końcu on wsunął rękę do moich majtek i wykrzyknął: »A to co?« Nie do wiary, prawda, ale on rzeczywiście zawołał: »A to co?« Jakoś tak nie mógł się uspokoić. Zrobił się taki podniecony, że miał wytrysk jak tylko jego kogut dotknął mojej szparki. Nawet nie zdążył go wsadzić do środka!
Dobrze, że to był mój pierwszy raz, i tak naprawdę wcale nie zrozumiałam, co zaszło. W jakąś godzinę później odbyliśmy normalny stosunek, i choć nie przypominał trzęsienia ziemi, i tak było diabelnie miło. On uwielbiał moją cipkę, absolutnie uwielbiał. I przynajmniej raz albo dwa razy co wieczór obdarzał mnie seksem oralnym. Nie zdawałam sobie sprawy, że innym dziewczynom nie trafia się to ani w połowie tak często jak mnie. Nigdy nie miałam żadnych problemów z orgazmem!”
Wiele kobiet przekonało się, że wygolony do czysta srom powiększa zainteresowanie partnera seksem oralnym. Składają się na to dwa czynniki. Po pierwsze — mężczyzn silnie pobudza widok kobiecych organów płciowych i sprzyja ich dalszemu podnieceniu; bez włosów łonowych są w stanie zobaczyć absolutnie wszystko. Po drugie — całowanie zdepilowanego sromu jest znacznie przyjemniejsze niż owłosionego. A także, wraz ze stopniowym roznamiętnianiem się kobiety, jej bezwłose wargi stają się znacznie bardziej śliskie od wydzieliny z pochwy niż nie zgolone.
Niejedna kobieta martwi się, że partner domagając się, aby zgoliła włosy łonowe, ma przede wszystkim na myśli jedno — „chodzi mu o to, żebym wyglądała jak mała dziewczynka. Zaczęłam się zastanawiać, czy jego interesuje seks z dziećmi, czy coś w tym stylu” — zauważyła Nina, 28–letnia mężatka z Los Angeles. Jednakże nie ma absolutnie żadnego powodu uzasadniającego takie niepokoje. Wręcz przeciwnie, większość mężczyzn zdaje się podniecać to, że w pełni dojrzała kobieta, z pełnym biustem, tak otwarcie pokazuje wargi sromowe.
To świadczy nie tylko o tym, że kobieta chętnie pokazuje się nago przed mężczyzną swojego życia, ale także wskazuje na jej entuzjazm, jeśli chodzi o życie seksualne, a także gotowość do zrobienia czegoś specjalnego, ażeby go podniecić. Można uznać, że jest to widoczna oznaka oddania seksualnego.
Posłuchajmy Rity, 33–letniej szefowej biura pośrednictwa pracy z Dayton w stanie Ohio:
„W tym roku, w Dzień Dziękczynienia, przypada 12 rocznica naszego ślubu z Barrym. Oboje jesteśmy ambitni i dążymy do zrobienia kariery zawodowej. Barry jest właścicielem agencji komputerowej i poszerza swe interesy na stany Midwestu. Zawsze było nam ze sobą dobrze, rozumieliśmy się nawzajem i nie wchodziliśmy sobie w drogę.
Ale gdzieś tak przed półtora rokiem nagle obudziłam się któregoś ranka i zdałam sobie sprawę, że nie pamiętam, kiedy ostatni raz się kochaliśmy. Choć w ogóle się nie kłócimy ani nic takiego i wszystko toczy się bardzo gładko. I wiesz, co sobie pomyślałam: Za gładko. Budzimy się, wspólne śniadanie, lektura gazet — każde czyta swoją — powrót do domu, wspólna kolacja, oglądanie telewizji, spać. Czasem chodzimy do teatru albo do restauracji. Jaka czarująca para! Ale coś traciliśmy, coś nas omijało — a mianowicie: już nie zadawaliśmy sobie żadnego trudu w łóżku.
Tego ranka wyszłam z łazienki nago. Na dobrą sprawę, codziennie rano wychodzę z łazienki naga. Ale tego ranka uświadomiłam sobie, że Barry nawet nie oderwał oczu od telewizji śniadaniowej, żeby spojrzeć na mnie. Nawet nie drgnęła mu powieka. Kusiło mnie, żeby coś powiedzieć, ale znam Barry’ego. Niezbyt lubi rozmowy o sprawach osobistych. Więc zachowałam swoje myśli dla siebie.
Ale w pracy cały dzień myślałam o tym, a w końcu zadzwoniłam do Joan, jednej z moich najlepszych przyjaciółek, i poszłyśmy razem na lunch. Opowiedziałam jej w czym rzecz, a ona bardzo mi współczuła. Powiedziała, że zupełnie to samo stało się w jej pierwszym małżeństwie. Jej życie seksualne zamarło niemal doszczętnie… i wcale nie dlatego, żeby się wzajemnie nienawidzili czy coś takiego. Po prostu dlatego, że zatracili właściwy nawyk. Inaczej niż ja, ona skarżyła się mężowi i wciąż się koszmarnie kłócili. On był denny jako kochanek, ale stale powtarzał, że skoro ona nigdy nie okazuje żadnego zainteresowania seksem, to po co on miałby się trudzić?
No i to ją ubodło, bo ona uwielbiała seks i zawsze wyobrażała sobie, że jest piekielnie seksowna. Więc przeczytała wszystkie artykuły w czasopismach i książki mówiące o tym, co czyni kobietę seksualnie atrakcyjną, ale dowiedziała się tylko, jak ma flirtować, jak się dobrze ubierać, jakich używać perfum i jak zaprosić mężczyznę do domu na seksowną kolację we dwoje. Pomyślała sobie, że o tym wszystkim wie i bez tego, wobec czego zaczęła przeglądać pisma dla panów, żeby się przekonać, co sami mężczyźni uważają za naprawdę seksowne.
Cztery czy pięć czasopism zabrała ze sobą do biura i rozdała pracującym tam mężczyznom z prośbą, żeby przegłosowali, które ze zdjęć jest najbardziej seksowne. Czterech na pięciu głosowało na blondynkę w pończochach i pasku do podwiązek. Modelka nie była z gatunku tych ze szczególnie okazałym biustem, ani nawet z tych olśniewających urodą, ale miała całkowicie wygolony srom.
Żaden z mężczyzn nie chciał przyznać, że właśnie z tego powodu mu się spodobała. Każdy mówił: »Wolę błondynki« ałbo »Ona wygląda na bardziej inteligentną«. Ale to nie zwiodło Joan. Na weekend zmieniła fryzurę, całkiem zgoliła owłosienie łonowe, kupiła czerwone pończochy i czerwony pas do podwiązek. Spytałam ją, czy to jej nie wyjdzie na gorsze: »To znaczy, czy przypadkiem nie przyznałaś mu racji, że faktycznie nie byłaś taka znowu seksy?«
Ale Joan uważała, że jeżeli ich związek się rozpada, a ona chce go ocalić, to kwestia, czyja to wina, jest naprawdę bez znaczenia. Liczy się tylko to, że partner, w którego mocy leży ocalenie związku, powinien zrobić wszystko, co w jego (jej) mocy, ażeby go ratować. »Kocham go« — powiedziała. — »Czemu miałabym zważać na własną dumę?«
Jak się okazało, mąż Joan rzeczywiście dopiero wtedy zwrócił na nią uwagę. Ona nie myślała udawać, że chodzi jej o coś innego. Powiedziała mu prosto z mostu: »Kocham etę, chcę być z tobą i będę cię podniecać, czy tego chcesz. Czy nie.« A on zareagował jak trzeba i odtąd żyli szczęśliwie, całkiem szczęśliwie. A przynajmniej zaczęli od nowa regularne współżycie płciowe.
A zatem skorzystałam z lekcji Joan. Zadzwoniłam do biura i powiedziałam, ze złe się czuję. Następnie udałam się na zakupy. Kupiłam sobie czarne pończochy, pasek do podwiązek, dwie pary koronkowych skąpych majteczek i nowy aparat do golenia. Potem pojechałam do domu i przygotowałam kąpiel w wannie z żelem do kąpieli Chanel No. 5. Zanim weszłam do wanny, stanęłam przed lustrem w garderobie i nożyczkami do paznokci, ciachnę—łam gros włosków łonowych. Potem taplałam się w wodzie przez prawie trzy kwadranse. Po wyjściu z wanny namydliłam się między nogami i zaczęłam się wygalać. Nie wiem czemu, ale podnieciłam się od tego, ale i trochę wystraszyłam. Całkiem zabrakło mi tchu. Goląc się wokół warg sromowych, trzeba bardzo uważać, ale jak się przy tym człowiek nie spieszy, wszystko idzie dobrze. Wygoliłam się dokładnie, żebym była całkiem gładka.
Jak na to zareagowałam? Cóż, myślę, że bez włosów moja pochwa wygląda zaskakująco czysto i schludnie. Wcale nie jak pochwa małej dziewczynki, bo wzgórek jest taki uwypuklony i wargi sromowe takie wyeksponowane. Kiedy się wytarłam, przysiadłam na dywaniku na posadzce i rozchyliwszy wargi sromowe palcami, przyjrzałam się sobie za pomocą lusterka. Nie uświadamiałam sobie, że pochwa ma taki doskonały kształt sklepienia łukowego. Po raz pierwszy w życiu pomyślałam sobie, że moja pochwa jest wręcz piękna. Poczułam się bardziej kobieco, a do tego taka ośmielona. To, co zrobiłam, tak mnie podnieciło, że wnętrze mojej pochwy połyskiwało wilgocią.
Bardzo mnie wtedy korciło, żeby się masturbować, pierwszy raz od około siedmiu lat, więc lekko się pocierałam i delikatnie dotykałam. Wargi sromowe zaczęły nabrzmiewać i zaczerwieniły się. Zanim zgoliłam włosy łonowe, nigdy nie widziałam, jak to się dzieje. Nie miałam pojęcia, że w trakcie stosunku moje narządy płciowe reagują w równie widoczny sposób jak narządy męża.
W kuchni czekałam na powrót Barry’ego. Miałam piękne uczesanie, pokropiłam się perfumami Chanel, a na siebie założyłam wyłącznie czarne pończochy, czarny pasek do podwiązek i lśniące, czarne szpilki. Barry wszedł do domu i jeszcze w płaszczu przyszedł do kuchni. Wpatrywał się we mnie, jakby ktoś przyłożył mu w głowę kijem do baseballu.
Na chwilę przejęła mnie groza, że to się mu nie spodoba. Podszedł jednak do mnie, obejrzał od stóp do głów i powiedział: »Chyba śnię! Dziewczyna z rozkładówki Playboya w mojej kuchni!« Wcale nie pytał, co i dlaczego. Jakby w głowie zagrały mu styki i ujrzał mnie całkiem na nowo… ujrzał, że jestem seksowna i się od tego roznamiętnił.
Nie dotarliśmy nawet do sypialni. Położyłam się na dywanie w saloniku, podniosłam obie nogi wysoko do góry i maksymalnie rozchyliłam. On zrzucił płaszcz i tylko zdążył zsunąć spodnie, ale już dłużej nie był w stanie czekać. Jego kogut sterczał, taki ogromny, twardy i ciemny, ciemnoczerwony. Chwyciłam go i wydawało mi się, że ściskam gorący pień drzewa. Wprowadziłam go sobie pomiędzy nogi i pierwszy raz odczułam, jak rozdziela się moja pochwa, żeby wielka główka koguta mogła się wsunąć wprost we mnie. Widziałam, w jaki sposób moje wargi przywierają do trzonu penisa, gdy suwa się we mnie w tę i z powrotem. Czułam też coś więcej. Czułam, jak pocierają mnie i łaskoczą jego włosy łonowe, czułam tę wilgoć między nami, czułam, jak rytmicznie uderzają we mnie jego jądra. Miałam wrażenie, że dotąd kochałam się zawsze w rękawiczkach i dopiero teraz je zdjęłam.
Po wytrysku uniósł się nade mną, a ja zobaczyłam biel spermy na jego penisie, przelewającej się jak gorąca, biała lawa. Potem pomału wyjął go ze mnie, kilka ostatnich kropli kapnęło na moją nagą pochwę, a ja widziałam, jak sperma powoli wypływa między pośladki.
Byłam taka zaskoczona, bo widziałam to wszystko i zarazem odczuwałam — a to było całkiem nowe doświadczenie. Nie trzeba nawet pytać: nasze życie seksualne jest teraz znacznie lepsze. Bywa, że muszę prosić Barry’ego, żeby zostawił mnie w spokoju. On uwielbia teraz zasypiać z głową na moim ramieniu i ręką między moimi nogami”.
Oczywiście, zgolenie owłosienia łonowego automatycznie nie gwarantuje odrodzenia życia seksualnego. Przykładowo, jeśli uważasz, że twój partner może nie okaże chęci po temu, w takim przypadku lepiej będzie, jeśli (niby to dla żartu) najpierw go zapytasz. Jak się jednak przekonaliśmy, przeważnie mężczyzn to bardzo silnie pobudza, głównie dlatego, że mają bezpośredni i niepodważalny dowód, że oddajesz się seksowi równie chętnie jak oni… a może jeszcze chętniej.
Skoro już poruszamy ten temat, ty także możesz zaproponować ukochanemu, żeby zgolił owłosienie łonowe. Choć wielu kobietom bardzo podobają się owłosieni mężczyźni, to jednak coraz to większa liczba pań — szczególnie tych, które lubią seks oralny — życzy sobie, aby partner przynajmniej przystrzygł bujne włosy łonowe.
Oto słowa 27–letniej Wandy, projektantki tkanin z Minneapolis:
„Którejś nocy powiedziałam do Johna: »Ogolę ci penisa«, co też zrobiłam, i to było zdumiewające. Można lubić seks oralny, ale jeśli bierze się do ust takie całkiem nagie jądra dorosłego mężczyzny i penisa z wielką erekcją, to dopiero jest przeżycie! Można go całego ssać, lizać i całować — wszędzie, jądra też. Skóra jest taka jedwabista, taka — cudowna, całe to futro nie wchodzi ci do buzi. Mężczyzna nie jest od tego ani trochę mniej męski. Osobiście uważam, że dzięki temu jest bardziej męski. Jego kogut z miejsca wygląda, jakby był o dwa cale dłuższy, to na pewno. Najpierw John obawiał się, co powiedzą inni faceci, kiedy po grze w squasha pójdzie pod prysznic, ale oni nic nie powiedzieli, więc on machnął ręką. Teraz staje pod prysznicem i otwarcie goli sobie koguta tak samo jak policzki”.
Niezależnie od tego, czy zdecydowałaś się wygolić, czy nie, teraz powinnaś położyć się na łóżku z szeroko rozchylonymi udami, aby umożliwić sobie oraz ukochanemu penetrację zakątków pochwy. Na marginesie, zauważyłaś pewnie, że niektóre kobiety zwykły nazywać swoje genitalia „pochwa”, podczas gdy inne używają słowa „srom”. W istocie „srom” to określenie odnoszące się do wszystkich organów płciowych widocznych na zewnątrz ciała. Natomiast pochwa to faktycznie wewnętrzny kanał, który mieści penisa podczas stosunku.
Na tym etapie Seansu Wzajemnego Poznawania przydatne jest lusterko, żebyś mogła przypatrywać się, jak ukochany dokonuje kolejnych odkryć. Zwykle najlepsze jest lusterko ręczne, bo sama możesz nim operować i w niczym ono nie przeszkadza. Upewnij się ponadto, czy leżysz w takiej pozycji, w której srom jest bardzo dobrze oświetlony.
No cóż… wiem, że niektórym kobietom trudno się zdobyć na takie intymne otwarcie się przed mężem albo kochankiem. Jednakże stanowi ono klucz do ekscytującej sztuki miłosnej, tak fizycznie, jak emocjonalne. Tak wiele związków stopniowo zamiera dlatego, że jedno albo oboje partnerzy coś przed sobą zatajają — z obawy przed zbyt głębokim zaangażowaniem, albo w przekonaniu, że partner uzna ich potrzeby i pragnienia za odpychające lub śmieszne.
Chcesz seksu sześć dni w tygodniu — a jeśli to możliwe, częściej. Chcesz seksu o wiele bardziej pobudzającego. Możecie to osiągnąć tylko jednym jedynym sposobem: poznając ciało partnera i pozwalając mu (jej) poznać ciebie. Nastała pora, żeby odważyć się powiedzieć to, co naprawdę myślisz. Nastała pora, żeby ośmielić się przyznać do własnych pragnień. Nastała pora, żeby zrobić to, o czym dotychczas tylko marzyliście w fantazjach.
Nie powinnaś pojmować tej wnikliwej inspekcji twojego sromu w kategoriach raz a dobrze: „Już raz wszystko widziałeś, chyba nie chcesz mi powiedzieć, że masz ochotę na następny raz?” Ukochany będzie chciał wpatrywać się w ciebie i igrać z tobą wciąż od nowa… to mu się wręcz nigdy nie znudzi, i tobie też nie powinno.
Oto co powiedziała Miriam, 31–letnia redaktorka jednego z czasopism z Nowego Jorku:
„Nic nie daje mi większej rozkoszy, jak położyć się wieczorem po pracy w łóżku, poczytać książkę albo pooglądać telewizję, popijając wino i pozwalając Michaelowi na delikatne pieszczoty palcami mojej szparki. Jeśli chodzi o mnie, on to może robić godzinami, bez końca. Czasami prawie zasypiam, to jest takie zachwycające. Kiedy indziej, stopniowo doprowadza to nas do stosunku”.
Twoje narządy płciowe są twoje i oczywiście będą takie chwile, w których nie będziesz chciała, żeby cię dotykać i pieścić. Masz wówczas niezbywalne prawo, żeby mu powiedzieć „ręce przy sobie, mój drogi”, a on musi okazać posłuszeństwo. Podobnie ty nie będziesz dalej żuć jego penisa, kiedy partner wyraźnie ma już dość, prawda? (Chociaż ja nie spotkałem jeszcze nigdy mężczyzny, który miałby dość.)
Skoro masz szeroko rozchylone uda, zewnętrzne wargi sromowe rozewrą się, odsłaniając cienkie, małe wargi wewnętrzne, zwykle zamknięte i osłaniające wejście do pochwy. Ponieważ w tej chwili zapewne odczuwasz już podniecenie seksualne, a nogi rozchyliłaś bardzo a bardzo szeroko, także wargi wewnętrzne prawdopodobnie całkowicie albo częściowo rozewrą się, ukazując otwór pochwy.
Jeśliby tak nie było, ukochany powinien delikatnie je rozdzielić, aby uzyskać wgląd do środka. Na górze, w miejscu, gdzie wargi łączą się w spiczasty łuk, zobaczy centralny punkt twojej rozkoszy seksualnej, łechtaczkę — narząd, który w slangu wolnej miłości z lat sześćdziesiątych nazywano „guzikiem miłości”.
Pośród seksualnie nie obeznanych mężczyzn funkcjonował kiedyś mit, że kobieca łechtaczka przypomina tajemny „włącznik”. Wystarczy go dotknąć, a kobieta z miejsca przeistoczy się w dyszącą pożądaniem nimfomankę. Jako osoba lepiej wykształcona, twój kochanek będzie wiedział, że delikatne, stałe pocieranie albo muskanie łechtaczki rzeczywiście jest konieczne, aby cię rozbudzić… niekiedy, zależnie od twego nastroju i od okoliczności, przez dłuższy czas. Mężczyznom, którym brak wytrzymałości — czy to w palcach, czy w języku — doradzam, żeby natychmiast, należycie się przykładając, przystąpili do ćwiczeń.
„Guzik” łechtaczki jest w istocie tylko wierzchołkiem góry lodowej. Jest bowiem zaledwie odpowiednikiem żołędzi (czyli główki) penisa u mężczyzn. Pod „guzikiem” zagłębiony jest trzon, pokryty fałdkami napletka. Po dwu stronach otaczają go mocno połączone twory, znane jako ciała jamiste, po łacinie corpora cavernosa. Partner będzie w stanie wyczuć trzon pod skórą, tuż powyżej żołędzi łechtaczki.
Podobnie jak ciała jamiste w penisie mężczyzny, te tkanki także nabrzmiewają krwią w trakcie pobudzenia seksualnego, powiększając łechtaczkę, z tym, że ty, oczywiście, nie możesz mieć wzwodu.
Przy okazji, jeśli ukochany wsunie palec do środka pochwy i zaginając go rytmicznie będzie wywierał nacisk na łechtaczkę od spodu przez ściankę pochwy, zazwyczaj obdarzy cię niezwykle rozkosznym i podniecającym doznaniem. Może uda mu się nawet doprowadzić cię do szczytowania. Taka technika wewnętrznej stymulacji łechtaczkowej używana jest od czasów, w których kobiety po raz pierwszy zaczęły pobudzać łechtaczkę, ale kilka lat temu została triumfalnie odkryta na nowo i nazwana techniką „punktu zerowego”. Jeśli chcesz wiedzieć, gdzie jest twój „punkt zero”, to właśnie tam.
Łechtaczki różnią się kształtem i wielkością tak znacznie jak penisy. Średnica żołędzi może liczyć od 1/8 cala do niemal pół cala, a zagłębiony trzon może być długi i cienki albo krótki i gruby, albo mieć wymiary pośrednie. W opowiadaniach pornograficznych mówi się często o kobietach z „wydatnymi łechtaczkami”, ale większość i kształt łechtaczki nie ma najmniejszego znaczenia dla sposobu seksualnego reagowania.
Wśród niektórych plemion afrykańskich bardzo młode dziewczyny spędzają całe godziny na masowaniu warg sromowych i łechtaczki z konkretnym celem powiększenia rozkoszy seksualnej. W rezultacie takiego masażu w czasie, gdy osiągają okres pokwitania, ich sromy i łechtaczki są znacznie powiększone. Być może dzięki temu stają się bardziej atrakcyjne dla swoich partnerów, ale nie dysponujemy żadnymi dowodami na to, że lepiej się im powodzi w łóżku, i nie tylko tam, niż kobietom z łechtaczką o normalnej wielkości.
Istotna różnica natomiast wynika z liczby malutkich opuszków wrażliwych na nacisk łechtaczki. U niektórych kobiet występują one w obfitości, u innych jest ich mniej, chociaż nikt nie wie dlaczego i, niestety, nikt i nic nie jest w stanie powiększyć wrażliwości łechtaczkowej, z wyjątkiem zastosowania silniejszego bodźca.
Pokaż i opowiedz ukochanemu, jak chciałabyś, żeby dotykał twoją łechtaczkę. Nawet największy kochanek na świecie nie wie, co sama czujesz podczas jej pobudzania. Partner nie wie, czy odpowiada ci jej pocieranie jednym palcem czy dwoma, czy odpowiada ci szybkie jej poklepywanie boczną powierzchnią palca, czy odpowiada ci dotyk delikatny, czy intensywny.
Niektóre kobiety preferują dość intensywny masaż łechtaczki ruchami kolistymi, inne kobiety preferują najlżejsze muśnięcia, jak skrzydełkiem motyla. Jeśli chcesz, aby ukochany dostarczył ci dokładnie tego, czego pragniesz, musisz mu to zademonstrować.
Trzon łechtaczki mocowany jest do mięśnia, który ma swój odpowiednik w ciele twego ukochanego a który podczas jego orgazmu kurczy się rytmicznie i powoduje wypływ nasienia z penisa. Ten twój mięsień rozdziela się na dwa mięśnie otaczające pochwę po obu stronach. W chwili, gdy przeżywasz orgazm, kurczy się rytmicznie, powodując regularne skurcze zewnętrznej części pochwy.
Jakkolwiek istnieją podobieństwa między penisem a łechtaczką, oba te organy poddane pobudzeniu seksualnemu bynajmniej nie reagują w identyczny sposób. Reakcja łechtaczki, na przykład, nie jest tak natychmiastowa, jak erekcja penisa; łechtaczka nie zaczyna się powiększać, dopóki nie zostanie dobrze pobudzona, na długo po zwilżeniu pochwy płynem lubrykacyjnym.
Łechtaczka nie powiększa się w takiej samej proporcji, jak penis mężczyzny, choć łechtaczka każdej kobiety powiększa się tak dalece, że dotyka fałdek przylegającej do niej skóry, co sprzyja większej stymulacji zakończeń nerwów.
Dla doprowadzenia cię do orgazmu nie jest niezbędne bezpośrednie pobudzenie żołądzi łechtaczki. W każdym razie łechtaczka prawie z reguły znika z pola widzenia i z zasięgu bezpośredniego dotyku wraz ze zbliżaniem się orgazmu, natomiast stymulacja, która ostatecznie sprowadza orgazm, zwykle pochodzi od mięśni po obu stronach warg sromowych, rytmicznie pociąganych przez penisa ukochanego, jego palce albo język.
Jednakże, jeśli partner pobudza ci łechtaczkę palcem, przypomnij mu, żeby nie przerywał, nawet choćby się już zmniejszyła. Sama się przekonasz, jakie to frustrujące, jeśli on nagle zaprzestaje tych pieszczot tylko dlatego, że łechtaczka cofnęła się, a on błędnie myśli, że ty „wypadłaś z toku”.
Oprócz traktowania jej przez niektórych mężczyzn jako natychmiastowego włącznika, jeszcze szereg innych błędnych przekonań odnosi się do łechtaczki. Zanim Masters i Johnson nie podjęli laboratoryjnych badań nad orgazmem — powszechnie utrzymywano, że istnieją dwa typy orgazmu: łechtaczkowy — podniecający, ale powierzchowny oraz pochwowy — głębszy i bardziej satysfakcjonujący.
Ten błędny pogląd zakorzeniony był głównie w staroświeckich uprzedzeniach wobec masturbacji i wszystkiego innego niż dobry, poczciwy stosunek małżeński. Jednak Masters i Johnson udowodnili, że był on kompletnie fałszywy. Istnieje tylko jeden typ orgazmu, jakkolwiek przeżywane w trakcie orgazmu doznania mogą być znacznie zróżnicowane, zależnie od rodzaju pobudzenia, osoby pobudzającej, miejsca i czasu.
Podczas orgazmu zewnętrzna część twojej pochwy kurczy się w silnych spazmach, mocno ściskając penis kochanka, a następnie przechodzi w serię rytmicznych skurczów. Kurcząc się, pochwa jeszcze mocniej pociąga trzon łechtaczki, dając ci wszystkie te wszechogarniające doznania, które kojarzysz z orgazmem.
Po orgazmie natomiast łechtaczka bardzo szybko powraca do normalnej wielkości i ponownie zajmuje eksponowane miejsce nad pochwą. Jedyny przypadek, w jakim pozostanie ona przekrwiona, nastąpi wtedy, jeśli zostaniesz rozpalona do białej gorączki, ale nie uda ci się osiągnąć orgazmu. Takie przekrwienie może trwać jeszcze przez kilka godzin, przepełniając cię okropnym poczuciem frustracji.
Wciąż od nowa muszę tłumaczyć rozczarowanym i sfrustrowanym kochankom, którzy nie mogą zrozumieć, dlaczego tak rzadko osiągają równoczesny orgazm (a z reguły — nigdy). Przecież taki orgazm zdarza się w kinie, prawda? Fajerwerki, wodospady, rozbijające się o brzeg fale.
Niezmiennie zmuszony jestem odpowiadać, że równoczesny orgazm podczas stosunku, w przypadku większości par, zdarza się stosunkowo rzadko — jeśli w ogóle. To da się zrobić, jeśli twój partner posługuje się szczególnymi technikami, z których najmniej skomplikowana polega na tym, że jego penis wnika w ciebie od tyłu, zaś partner ręką z przodu w trakcie stosunku pobudza ci łechtaczkę i wargi sromowe. Niekiedy wymaga to od niego zaprzestania suwów, ażeby powstrzymać własny orgazm. Kiedy ukochany nabędzie większych umiejętności, może uda mu się doprowadzić siebie na skraj orgazmu, a potem zatrzymać zagłębionego w tobie penisa w całkowitym bezruchu, aby w chwili, gdy ty będziesz szczytować, skurcze orgazmowe twojej pochwy wystarczyły do doprowadzenia jego do szczytowania.
Jednakże z pewnością nie będziesz chciała posługiwać się tą techniką cały czas — zwłaszcza gdy zaczniesz kochać się aż sześć dni w tygodniu. A zatem nieuniknione będą takie sytuacje, że o n szczytuje, a tobie to się nie całkiem udaje. Pomimo tego, co się mówi, że „porządny facet kończy ostatni”, mężczyzna nie zawsze ma możliwość powstrzymać ejakulację na tak długi czas, jakby sobie tego życzył. To tak, jak w przypadku tego faceta, co to kochał się z dziewczyną na torach kolejowych. Jadący z ogromną prędkością pociąg ekspresowy w ostatniej sekundzie zdołał się zatrzymać przed nimi, a wtedy ten facet mówi do wściekłego maszynisty: „Przepraszam, ale ja dochodziłem, ona dochodziła, i pan nadszedł. Ale nikt inny tylko pan miał hamulce”. A do tego jeśli mężczyzna zbyt długo powstrzymuje wytrysk, może poważnie zaszkodzić spontaniczności i rozkoszy uprawiania miłości. A na pewno za żadne skarby nie chciałabyś zrazić ukochanego!
A zatem odpowiedź jest następująca: po zakończeniu stosunku wyraźnie daj mu do poznania, że w celu pełnego zaspokojenia potrzebujesz dalszego pobudzania.
To nie zawsze jest takie łatwe, jak się mówi, zwłaszcza jeśli jesteś zmęczona albo piłaś. Większość mężczyzn gwałtownie traci zainteresowanie seksem zaraz po wytrysku i, mówiąc z brutalną szczerością, trzeba naprawdę troskliwego mężczyzny, ażeby pobudzał cię dalej do orgazmu, po tym, jak sam już osiągnął finał.
Oto słowa Rosanny, 31–letniej gospodyni domowej z Austin w stanie Teksas:
„Bill nigdy nie był złym kochankiem. Zawsze mnie kochał i kocha mnie do dziś. A do tego jest taki seksy. Pracuje na świeżym powietrzu i ma takie cudowne wysmukłe, muskularne ciało, bez jednego zbędnego grama tłuszczu. Jednak w łóżku prawie nigdy mnie nie zaspokaja. Dobrze zaczyna, całując mnie w usta, całując mi piersi, przytulając i pieszcząc mnie. Ale jak tylko wejdzie do środka, zawsze jest ciut za szybki. Kiedy bywam bliska ujrzenia gwiazd, on nagle wykrzykuje, i to już koniec wszystkiego. A później całuje mnie przez kilka chwil i mówi, że mnie kocha. Nie trudzi się jednak dopomóc mi, żebym i ja szczytowała. On chyba myśli, że ja już szczytowałam, albo co najmniej, że mi to wcale nie jest potrzebne. A jak tu powiedzieć facetowi, który jeszcze ciężko dyszy, cały dumny i spocony — że ty z tego nic nie masz? Po prostu nie daje się. A potem on zasypia, a mnie pozostaje przemyśliwanie, czy jeśli się będę masturbować, to źle. Początkowo tego nie robiłam, bo uważałam za coś absolutnie niewłaściwego, żeby mężatka musiała się masturbować. Aż raz z rozmowy z jedną z moich najlepszych przyjaciółek dowiedziałam się, że ona nigdy nie ma z mężem żadnych trudności z osiągnięciem orgazmu, a mimo to się masturbuje, bo od czasu do czasu po prostu ma na to ochotę.»I tak nic ci przecież od tego nie ubędzie« — powiedziała. Ale poradziła mi także, żebym powiedziała Billowi, w czym rzecz. Wierz mi, że starałam się to zrobić. Wciąż usiłowałam sprowadzić rozmowę na temat naszej miłości. Ale jakoś tak nie potrafiłam znaleźć odpowiednich słów. Za długo już byliśmy małżeństwem. Co on miałby powiedzieć? »Jesteśmy sześć lat po ślubie, a ty teraz mówisz mi, że nie jesteś zaspokojona?«„
Poradziłem Rosannie, żeby wzięła sprawy w swoje ręce i posłużyła się samopobudzającymi technikami sztuki miłosnej, które zwiększą jej szansę na osiągnięcie orgazmu przed albo w trakcie stosunku. Ponadto powinna nakłonić Billa, ażeby nadal stymulował ją seksualnie, jeśli nie uda się jej osiągnięcie orgazmu przed nim.
Jak widzimy, wielu partnerom kochanie się przychodzi z łatwością, zaś rozmowa na ten temat sprawia trudności. Możesz pokonać te opory demonstrując ukochanemu swoje potrzeby bez jednego słowa. Tak się składa, że delikatne pokierowanie ręki wprawia w mniejsze zakłopotanie niż nawet najbardziej dyplomatyczna sugestia.
Zasugerowałem Rosannie, żeby nieco dłużej przygotowywała się przed pójściem do łóżka. Niech poświęci specjalną uwagę swoim włosom, paznokciom, ogólnej prezencji. Niech poświęci specjalną uwagę samej sobie. Niech kupi nowe perfumy i olejek do kąpieli, a przed pójściem do łóżka zawsze powinna się zrelaksować.
Tak dalece jak tylko potrafi, powinna odsuwać od siebie niepokoje i frustracje wiążące się z uprawianiem miłości, nie wpadać w panikę ani nie oczekiwać za dużo. Następnie po kąpieli powinna przez kilka minut masować sobie srom i łechtaczkę odrobiną oliwki dla niemowląt, myśląc przy tym o osobistych, ulubionych fantazjach erotycznych.
Zaleciłem ponadto, aby kochając się posługiwała się wszelkimi możliwymi technikami podnoszącymi stan jej własnego pobudzenia. W czasie, gdy Bill ją całuje, powinna opleść uda wokół jego nogi i rytmicznie ściskając mięśnie wywierać nacisk na obszar łechtaczkowy. Gdy on zacznie całować jej piersi, powinna pokierować mu rękę w dół i pokazać (choćby i bez jednego słowa), jaki sposób stymulacji łechtaczki najbardziej jej odpowiada.
Nadmierny pośpiech przy wprowadzaniu penisa jest jedną z najpowszechniejszych, a zarazem najgorszych wad techniki seksualnej mężczyzn. Gdyby więcej mężczyzn powstrzymywało się tak długo, jak tylko zdołają, zanim wejdą w partnerkę, byliby oni (i ich kobiety) znacznie bardziej zaspokojeni seksualnie, do n–tej potęgi.
Oczywiście, że trudno się oprzeć. Oczywiście, że natura pogania was oboje do rozpoczęcia stosunku możliwie najszybciej i do pomnożenia ludzkiego gatunku. Ale seks między ludźmi nabiera tak wysokiego poziomu erotycznego dzięki stawianiu tam, powstrzymujących tę pilność potrzeb. Podczas tak zwanej „gry wstępnej” możecie wznieść się na fantastyczne wyżyny rozkoszy seksualnych, a im bardziej odwleczecie moment właściwego stosunku, tym dłużej będzie trwała ta rozkosz.
Rosanna postąpiła zgodnie z moimi zaleceniami i udało się jej przedłużyć grę wstępną z Billem tak znacznie (i tak intensywnie), że wcześniej o tym w ogóle nie marzyła. Za każdym razem, kiedy Bill usiłował wejść na nią i wprowadzić członka, znajdowała sposób na powstrzymanie go, sposób, który zarazem ją dalej roznamiętniał.
„Za pierwszym razem, kiedy położył się na mnie, chwyciłam sztywnego penisa i zamiast skierować go do środka, przycisnęłam sobie do łechtaczki i masowałam koliście, tak, jak lubię sama się masować. Drugą ręką chwyciłam jądra Billa i miękko je naciskałam. Bill nie miał nic przeciwko temu, a nawet ciężko dyszał, pochylał się nade mną i wciąż mnie całował, całował też moje brodawki.
Obiema rękoma chwyciłam jego penisa i kciukami rozwarłam otwór na jego czubku. Penis był taki ciemnopur—purowy, a z tego otworka sączył się taki przezroczysty śluz. Przywarłam do niego łechtaczką, a ona tak jakoś dopasowała się do tego otworka w jego twardzielu, więc znowu ją masowałam kolistymi ruchami, długo i powolutku.
Wtedy chciał wepchnąć się we mnie, ale ja wywijałam się pomiędzy jego nogami tak długo, aż byłam w stanie pocałować tego jego twardziela. Nigdy dotąd tego nie robiłam. Chyba tylko raz przelotnie go cmoknęłam, ale wtedy byłam wstawiona po prywatce na 21 urodziny mojego brata. Denerwowałam się, że Bill przyjmie to niezbyt dobrze. Ale on nic nie powiedział, popatrzył tylko na mnie, a miał takie rozmarzone spojrzenie, więc wiedziałam, że mu się to podoba.
Lizałam całego tego twardziela ze wszystkich stron, jakby to był lód w wafelku. A kiedy już cały połyskiwał od śliny, wzięłam go prosto do buzi, tak głęboko, że prawie się udusiłam, ale to duszenie jakoś tak wcale mi nie przeszkadzało, bo to przecież był penis mojego męża w moich ustach. Naprawdę ssałam i lizałam wzwiedzionego penisa mężczyzny, i mogłam to robić tak długo, jak tylko zechcę.
Jedną ręką trzymałam go, a drugą powoli masowałam sobie łechtaczkę, pociągając ją, bo to mnie mocno podniecało.
Delikatnie pchnęłam Billa jedną ręką, żeby pokazać mu, iż chcę, żeby położył się na wznak. On nie przywykł do tego, by leżeć na plecach, gdy się kochamy, ale nie przywykł też do takiego traktowania, więc w ogóle się nie opierał. Potem weszłam na niego i obiema rękoma otwarłam pochwę, a Bill ‘wepchnął swego twardziela wprost we mnie. Włosy blond splotły się z czarnymi, tak że nie można było dostrzec, gdzie kończą się jedne, a zaczynają drugie.
Podobało mi się to, że go tak dosiadam. Takie kochanie się uznałam za o wiele lżejsze i bardziej seksowne. Wszedł we mnie aż tak głęboko, że jeśli odchyliłam się do tyłu i naciskałam do tyłu, dotykał mi macicy. Mogłam tak siedzieć i kręcić się na wszystkie strony, a ten jego twardziel masował mi macicę, jakbym miała w sobie coś w rodzaju betoniarki. Na pupie czułam jądra i to mi się bardzo podobało. A jeszcze lepsze było to, że mogłam się pochylać do przodu, a pochylając się do przodu, mogłam jeździć w górę i—w dół, przyciskając łechtaczkę tak, jak należy. Po raz pierwszy j a decydowałam, a nie on.
Tamtej nocy pieprzyliśmy się jak szaleni. Pierwszy raz szczytowałam pierwsza, przed Billem. Najpierw nie wiedziałam, co się dzieje. Czułam tylko, że ten jego wielki twardziel suwa się we mnie. Potem miałam wrażenie, jakby bramy niebios rozwarły się nade mną. Bill powiedział, że głośno krzyczałam, ale ja tego nie pamiętam. Już po wszystkim leżeliśmy blisko siebie i nic nie mówiliśmy. Ale czułam się cudownie. Czułam się tak, jakbym całe życie pływała, a teraz wreszcie obmywały mnie fale na brzegu”.
Bardziej aktywne techniki seksualne pomagały Rosannie także w tych przypadkach, kiedy nie udawało się jej osiągnięcie orgazmu przez Billem. Rosanna nie dopuściła do tego, by niepokoje i frustracje zaszkodziły jej sztuce miłosnej — nawet wtedy, gdy była prawie pewna, że Bill pierwszy będzie miał orgazm. A wtedy, gdy on rzeczywiście miał już wytrysk, posługiwała się jedną albo kilkoma z poniższych technik:
1. Chwytała go za rękę i pociągała ją pomiędzy swoje nogi, kierując opuszki palców na łechtaczkę.
2. Wstawała i klękała na łóżku za nim z głową w kierunku tyłu łóżka, z udem przyciśniętym do boku Billa, zgięta do przodu i brała jego wiotczejącego penisa do ust, delikatnie ssąc do ostatniej kropli nasienia i liżąc go językiem. (Podkreślam, delikatnie, bo bezpośrednio po ejakulacji penis ukochanego może być bardzo wrażliwy).
Przy okazji, wiele kobiet zdaje się skłaniać ku seksowi oralnemu tylko wtedy, gdy partner ma okazałą erekcję. A przecież ssanie wiotkiego penisa może być dla was obojga wielką rozkoszą… a zarazem niezwykle skutecznym sposobem na szybkie usztywnienie nawet najbardziej miękkiego penisa.
3. Dosiadała Billa okrakiem i podsuwała srom wprost pod jego uczynny język.
„Nigdy nie zapomnę, kiedy dosiadłam go po raz pierwszy” — powiedziała. — „On chyba planował, że trochę poogląda telewizję, a później zaśnie. Aleja weszłam na niego i dosiadłam na okrak na poduszce, żeby jego twarz znalazła się między moimi kolanami.
Jasne, że lampka przy łóżku była włączona… ona zawsze się świeci. Nigdy nie lubiłam kochać się po ciemku. Bill patrzył na mnie z dołu, ja patrzyłam na niego z góry. Moja pochwa była gotowa, a wargi sromowe jeszcze nabrzmiałe od stosunku i takie różanoczerwone — i proszę bardzo — tuż przed jego oczyma. Kiedy tak klęczałam nad nim, duża kropla białej spermy wypłynęła ze mnie i spadła obok jego ust.
Wiem, że wielu mężczyzn nie gustuje w całowaniu pochwy żony tuż po stosunku. Chcą, aby żona łykała spermę do ostatniej kropli, ale oni sami nie gustują w jej smaku. Ale Bill był wspaniały. Widział, że tak bardzo się staram, żeby nasz związek stał się bardziej seksowny i, wiesz co?, wczuł się w atmosferę tych moich starań.
Położył dłonie na moich udach, uniósł mnie do swoich ust i lizał wokół łechtaczki. Rozwarłam dla niego wargi tak szeroko, że łechtaczka sterczała, a koniuszek jego języka omiatał ją dookoła ze wszystkich stron. Potem wsunął język do środka pochwy, w samo sedno. Dokładnie wymieszane razem jego sperma i mój płyn lubrykacyjny ściekały mu po policzku. Lizał łechtaczkę coraz to szybciej i szybciej, a ja nie mogłam zrobić nic innego, jak tylko zamknąć oczy. Nogi mi drżały i to doznanie pomiędzy nogami sprawiło, ze wydawało mi się, iż jestem zupełnie gdzie indziej, a nie w Austin.
W chwili orgazmu tak kurczowo trzymałam się poręczy łóżka, że knykcie całkiem mi zbielały. Miałem skurczony żołądek i trzęsłam się. Pochwa kurczyła się bez końca, a ja wydusiłam z Billa resztki spermy. Bill trzymał usta nad moją pochwą cały czas, kiedy szczytowałam, a jeśli jest coś takiego jak raj — to ja chyba byłam w raju.
Oczywiście, wspaniałe w tym wszystkim było to, że Bill od nowa tak mocno się roznamiętnił. Jak tylko zeszłam z niego i położyłam się na łóżku obok niego, on wszedł na mnie i przeleciał mnie drugi raz. Takimi pięknymi, długimi suwami, które absolutnie uwielbiam. Tym razem już nie szczytowałam, tylko tak połowicznie — no wiesz, lekki dreszczyk, ale wierz mi, że nie miałam zupełnie nic przeciwko.
Teraz Bill już wie, czego mi potrzeba. Ja także mam nadzieję, że rozumiem, czego jemu potrzeba. Nasze życie seksualne jest znacznie bardziej eskcytujące i znacznie bardziej otwarte. Jak on chce, żebym włożyła na siebie coś superseksownego, wkładam to. Raz poszłam do łóżka w pasku do podwiązek i w pończochach, ale kiedy oboje spojrzeliśmy na mnie, wybuchnęliśmy śmiechem. Nie udało się! Za to, jak włożyłam króciutką koszulkę nocną jak dla lalki, był zachwycony. Jemu podoba się, nie wiem czemu, jak jestem cala naga, ale mam na sobie białe skarpetki.
Czasami oglądamy filmy porno na video. Billowi podobają się pisma erotyczne, ale mnie one nic nie dają. Przeważnie są tam tylko kobiety z szeroko rozchylonymi udami, a skoro chcę zobaczyć kobietę z rozchylonymi udami, wystarczy, że spojrzę do lustra. Filmy video podobają mi się, bo tam można zobaczyć mężczyzn z podrygującymi penisami i można oglądać, jak taki penis znika w pochwie kobiety, jakby to była sztuczka magiczna, a ja wyobrażam sobie, że to chodzi o mnie samą”.
Niekiedy spotykam się z powątpiewaniem w to, że zwyczajni ludzie mogą z taką otwartością rozmawiać o własnym życiu seksualnym, swych intymnych fantazjach i pragnieniach. Jednak każdy, kto zajmuje się poradnictwem seksuologicznym, potwierdzi, że seks fascynuje niemal wszystkich ludzi, niemal wszyscy mają tysiące pytań dotyczących seksu, które pozostają bez odpowiedzi, a przy założeniu, że zapewnimy poufność i kompetentny sposób ankietowania, są absolutnie gotowi dyskutować o wszystkim z bezkompromisową szczegółowością. Przede wszystkim jest to wynik poszukiwania przez nich aprobaty dla ich pożądań seksualnych i potwierdzenia, że «ą one całkiem normalne. A ponadto chcą się przekonać, czy życie seksualne daje im maksimum korzyści.
Jeśli chodzi o mnie (a moje poglądy podziela wielu lekarzy, seksuologów — praktyków i badaczy), w seksie obowiązują jedynie następujące reguły: (a) powinien on dawać radość obojgu partnerom; (b) żadnym z partnerów nie może powodować groźba, przymus ani poczucie winy; (c) nigdy nie wolno robić niczego, co mogłoby sprawić uraz fizyczny albo psychiczny. Rzecz jasna, jest jeszcze jedno zastrzeżenie: nie wolno postępować wbrew prawu.
Powinnaś już być po dość drobiazgowej dyskusji z twoim ukochanym na temat łechtaczki i reakcji łechtaczkowej. Czy na pewno powiedziałaś mu, co czujesz, kiedy on jej dotyka? Czy pokazałaś mu, jaki dotyk najbardziej lubisz? Jeśli macie ochotę, możecie teraz uraczyć się kieliszkiem wina. Jeśli chcesz, on może wzbogacić aromat wina, liżąc twoją pochwę. W tej chwili powinna już być wilgotna i dobrze przygotowana do dalszego zgłębiania jej tajników.
Całkiem niedawno poprosiłem 23–letnią graficzkę, żeby do jednej z moich książek wykonała rycinę przedstawiającą pochwę. Za godzinę zadzwoniła do mnie zdumiona. — „Właśnie przyjrzałam się sobie dokładnie, żeby poprawnie wykonać tę rycinę, i dopiero teraz odkryłam, którą dziurką siusiam.”
Odnalazła po prostu ujście cewki moczowej — ten niewielki otworek około półtora cala poniżej łechtaczki, którym wydalany jest mocz.
Jakkolwiek obecnie zazwyczaj stwierdzam, że większość kobiet jest dość dobrze obeznana z własną anatomią seksualną, to jednak wciąż spotykam kobiety, które dotąd nie wiedzą, że robią siusiu inną dziurką niż ta, która służy do kochania się; a ja (nawet bez sondaży na skalę ogólnokrajową, kosztujących z dziesięć milionów dolarów) nadal sądzę, że znaczny odsetek mężczyzn na pewno tego nie wie, choć współczesne czasopisma dla panów zawierają tak bardzo szczegółowe zdjęcia, co sprzyja demistyfikacji kobiecej pochwy.
Podczas masturbacji wielu kobietom rozkoszy erotycznej dostarcza dotykanie cewki moczowej; częstokroć słyszę o przypadkach wprowadzania do niej takich przedmiotów, jak wsuwki do włosów czy waciki nasączone kremem, w celu wzmożenia pobudzenia seksualnego.
Jednakże najusilniej muszę podkreślić, że nigdy nie wolno wkładać niczego do cewki moczowej. Jej wewnętrzna tkanka jest niezwykle delikatna, a ponadto istnieje realne ryzyko infekcji albo skaleczenia. Nigdy też nie powinnaś wkładać czegokolwiek do penisa twego kochanka.
Natomiast zarówno pełne rozkoszy, jak i całkiem bezpieczne jest lekkie zagłębianie przez partnera koniuszka języka w otworze twojej cewki. Wypróbujcie to przez chwilę w trakcie Seansu Wzajemnego Poznawania… bez pośpiechu, subtelnie i z niespieszną rozkoszą starej chińskiej techniki miłosnej o nazwie „kosztowanie porannej rosy”.
Wbrew wszelkim reklamom przesadnej kobiecej higieny, wielu mężczyzn podnieca zapach i smak świeżego moczu z pochwy partnerki. Dla przykładu posłuchajmy Carli, 24–letniej nauczycielki ze szkoły podstawowej z Providence w stanie Rhode Island:
„Ja też zostałam wychowana według reguł amerykańskiej superhigieny. Kąpiele pod prysznicem, dezodoranty, płukania pochwy — i co tylko. Ale mniej więcej po roku od czasu, jak zamieszkałam razem z Jackiem, pojechaliśmy do lasu na piknik. Mieliśmy wspaniałą wyżerkę: wędzone kurczaki, pizzę i mnóstwo białego wina. Tego wina wypiliśmy tyle, że musiałam iść pod drzewko i zrobić siusiu. Wróciłam i ponownie usiadłam na kocu, naprzeciwko Jacka. Nie wiedziałam, że podwinęła mi się spódniczka i on widział moje majtki. Wyciągnął rękę i dotknął je, a ja spojrzawszy na nie, zobaczyłam wilgotną plamę. Wcale nie czułam się tym zakłopotana. Zbyt długo razem mieszkamy, żeby takie coś miało mnie wprawić w zakłopotanie. Przecież kiedyś, gdy miał mdłości, całą noc przytrzymywałam mu głowę. Jack dotknął pakami tego wilgotnego miejsca, a potem zaczął powoli ściągać za mnie te majtki.
Być może, gdybym nie wypiła tyle wina, nie pozwoliłabym mu na to. Ale on z miejsca ściągnął mi te majtki i delikatnie popchnął mnie na koc, w tej zadartej powyżej pasa spódnicy. Był piękny, ciepły dzień, a ja czułam pomiędzy nogami powiew wiaterku i promienie słońca.
Przyklęknął i zaczął mnie lizać. Właściwie nie tyle lizać, co chlipać językiem, no wiesz, tak jak kot. Czułam jego wilgotny język, a dzięki temu lekkiemu powiewowi to było jeszcze bardziej ekscytujące. Jack spojrzał na mnie i powiedział: » Wiesz, co? Masz niesamowity smak. Nareszcie smakujesz jak kobieta«.
Kochaliśmy się tam, w plenerze. Całując Jacka czułam smak samej siebie, a w tym nie było nic okropnego ani odstręczającego — to był smak dwojga łudzi całkowicie oddanych sobie. Teraz prawie w ogóle nie stosuję płukania pochwy. Przeczytałam, że takie wlewy nawet obniżają odporność na infekcje. Nieraz wracam do łóżka z łazienki po siusianiu i wcale się nie wycieram, a Jack to uwielbia”.
Od dawna przekonywano nas, że osoba idealna nie ma żadnego zapachu, a na samą myśl o ludzkich woniach kręcimy nosem. Bez wątpienia higiena osobista jest w każdym intymnym związku sprawą zasadniczą, tak ze względów bezpieczeństwa, jak z powodów estetycznych. Faktycznie jednak jesteśmy wysoce podatni na zapachy seksualne i zdecydowanie na nie reagujemy; na przykład: woń wydzieliny pochwowej w stanie pobudzenia kobiety, woń penisa wyzierającego z szortów mężczyzny, woń świeżego moczu oraz nasienia świeżo po ejakulacji.
Oto słowa 31–letniej Lidii, właścicielki butiku z Queens w Nowym Jorku: „Nie ma większej rozkoszy ponad tę, kiedy następnego ranka po uprawianiu miłości, siedząc na sedesie, czuję zapach jego nasienia”.
Jeśli wychowałaś się w raczej delikatnych poglądach na seks i więzi seksualne, być może takie reakcje cię zdegustują albo zaszokują. Jednak twoje życie seksualne stanie się pełniejsze i bardziej ekscytujące dopiero wtedy, gdy zdecydujesz się na próbę pokonania własnych zahamowań. Innymi słowy — wypróbuj tego rodzaju rzeczy, na które nigdy dotąd nie potrafiłaś się zdobyć.
Pomimo ogromnego zakłopotania, które u wielu mężczyzn i kobiet wywołują pewne przygody seksualne, cudowne jest to, że one nie mogą zrobić krzywdy, mogą natomiast dostarczyć najbardziej porywających przeżyć fizycznych, jakich doświadczasz w całym swoim życiu.
W trakcie Seansu Wzajemnego Poznawania nie obawiajcie się powiedzieć sobie absolutnie wszystkiego. Nie obawiajcie się „nieprzyzwoitych” słów. Nie obawiajcie się także wypróbować absolutnie wszystko. Nawet jeśli uznacie, że jakieś konkretne formy aktywności seksualnej były do niczego i więcej tego nie chcecie, nikomu nie stała się żadna krzywda (oczywiście przy założeniu, że stosujecie się do złotych reguł postępowania, o których wspomniałem wcześniej).
Okażcie odwagę. To nikomu nie zaszkodzi. Powiedzcie wszystko, co zawsze chcieliście sobie powiedzieć. Rozmawiajcie o wszystkich swych fantazjach — nawet jeśli w rzeczywistości nie chcecie ich zrealizować. W ferworze podniecenia seksualnego wielu ludziom przychodzą do głowy skrajnie erotyczne pomysły — pomysły, o których w normalnych okolicznościach nie wspomnieliby z powodu zbyt wielkiego zażenowania. Jednakże, jeśli kiedykolwiek ośmielą się głośno opisać owe pomysły, może udostępnią partnerowi klucz do jeszcze intensywniejszego ich roznamiętnienia.
Te kwestie podejmiemy później. Teraz warto przypomnieć słowa wypowiadane podczas uroczystości zaślubin, które stosują się także do każdego, kto zdecydował się na długotrwały związek seksualny: „Będę cię szanować duszą i ciałem”. A to znaczy całym ciałem, wszelkimi sposobami, mogącymi przynieść rozkosz, szczęście i wzajemne zaspokojenie.
Ukochany dotarł wreszcie do twojej pochwy… która już powinna być dobrze zwilżona, wręcz mokra, i gotowa do badania. Jeśli jesteś zdenerwowana i z tego powodu sucha, albo jeśli masz jakiekolwiek kłopoty z lubrykacją pochwy, całkiem dopuszczalne jest zastosowanie galaretki lub kremu nawilżającego. W istocie, warto mieć jego tubkę pod ręką, bo zdarzają się sytuacje, że nawet najbardziej namiętni kochankowie potrzebują trochę pomocy. Pozwól partnerowi, aby sam rozchylił wargi sromowe i zajrzał do środka. W stanie spoczynku pochwa wygląda, jak gdyby była zamknięta, a jej ścianki — przednia i tylna — przylegają do siebie. Przeciętna długość pochwy wynosi około trzy i pół cala, przy czym ścianka przednia jest około cal krótsza od tylnej.
Węższa, bardziej zagłębiona część pochwy znana jest (w potocznym nazewnictwie) jako „obręcz pochwowa”, podczas gdy szersza część znajdująca się ku górze zwana jest „sklepieniem pochwowym”. Szyjka macicy sięga około pół cala w głąb sklepienia pochwowego. Jeśli twój ukochany wsunie dwa palce do wnętrza pochwy, będzie w stanie ją wyczuć. Niektóre kobiety doznają głębokiego pobudzenia seksualnego, jeśli podczas gry wstępnej partner chwyta szyjkę macicy i wykonuje koliste ruchy macicą. Innym kobietom to fizycznie przeszkadza.
U dołu i u góry szyjki macicy znajdują się dwie przestrzenie zwane sklepieniami. Sklepienie tylne (zlokalizuj je na wyczucie) jest głębsze od przedniego. W tę przestrzeń normalnie wnika wzwiedziony penis podczas stosunku płciowego.
U dorastających dziewcząt wejście do pochwy jest częściowo zamknięte przez fałdę w kształcie półksiężyca, zwaną hymen, albo częściej — błoną dziewiczą. Dawniej zazwyczaj błona dziewicza rozrywała się podczas pierwszego w życiu stosunku płciowego, co prowadziło do wszelkiego rodzaju absurdalnych rytuałów nocy poślubnej, takich jak inspekcja prześcieradła młodej pary w celu znalezienia śladów krwi jako „dowodu” na to, że panna młoda była dziewicą. Większość dziewcząt zwykle podejmowała niezbędne środki uwalniające je od podejrzeń i kłuły się szpilką, aby dostarczyć wymaganego „dowodu”. Faktycznie zaś błona dziewicza niejednokrotnie rozrywa się długo przed pierwszym w życiu stosunkiem — wskutek intensywnych ćwiczeń fizycznych, mas—turbacji jakimkolwiek przedmiotem o fallicznym kształcie lub (co dziś najpowszechniejsze) od stosowania tamponów.
Niekiedy błona dziewicza jest grubsza i trzeba ją stopniowo rozciągnąć w trakcie ponawianych stosunków. Rzadko, ale zdarzają się przypadki tak grubej błony, że chirurg musi wykonać drobne nacięcie, i dopiero wtedy dziewczyna może bez przeszkód uprawiać seks. Pozwól twemu ukochanemu dotykać ścianek pochwy. Normalnie wyściełająca je tkanka w stanie spoczynku jest różowa i nieznacznie wilgotna. Pewna doza wilgoci występuje stale, ale wraz z pobudzeniem seksualnym (a teraz powinnaś już być pobudzona) ilość tej wilgoci wielokrotnie się powiększa. W przypadku niektórych kobiet to praktycznie zalew.
„Kiedy tylko całowałam się z chłopakiem, zawsze miałam mokro w majtkach. On dotykał moich piersi, później próbował wsuwać rękę pod moją suknię, a ja mu nigdy na to nie pozwalałam, bo ta wilgoć tak mnie krępowała. Kiedy po randce wracałam do domu, byłam cała mokra między nogami, miałam mokre majtki, a czasem ta wilgoć spływała mi po nogach. Dopiero wtedy, gdy przyjaciółka pokazała mi pana książkę, przekonałam się, że to absolutnie normalne, a kłopoty mają te dziewczyny, które nie robią się wilgotne między nogami. Zaczęłam przyzwalać memu chłopcu na dotykanie mnie, a gdy robię się taka wilgotna, jego to podnieca. Uwielbia wkładać rękę w moje majtki i kłaść dłoń na mój srom, leciutko go ugniatać, a potem wsuwać we mnie środkowy palec”.
„Obecnie jestem »między jednym mężem a drugim« — tak można by to nazwać. Mam takie dni, kiedy czuję się niewiarygodnie seksy i myślę o seksie cały czas. Pod wieczór mam zwykle wilgotne majtki. Dla mnie jest całkiem oczywiste, że pobudzenie seksualne w mózgu powoduje nawilżenie pochwy. Uważam, że to cudowne, to część cudu bycia kobietą. Moja matka nigdy nie rozmawiałaby o podobnych rzeczach. Nie wiem, czy wiedziała, że istnieje coś takiego, jak wilgotne majtki. Miała pięcioro dzieci, ale nigdy nie zaznała orgazmu podczas 34 lat małżeństwa. Coś niebywałego! Tuż po moim rozwodzie z Micky ‘em powiedziałam matce, że on prawie nigdy nie czekał na mnie. A ona na to: »Zawsze myślałam, że on jest taki punktualny«. Próbowałam jej wyjaśnić, że nie czekał, aż będę szczytować, a wtedy okazało się, że ona nie rozumie, o co mi chodzi. Mój ojciec nigdy, ale to nigdy, nie doprowadził jej do orgazmu. I jestem pewna jak wszyscy diabli, że nigdy z satysfakcją nie paradowała w wilgotnych majtkach”.
Początkowo uważano, że płyn nawilżający pochwę wypływa z macicy pod wpływem podniecenia seksualnego i spływa po ściankach pochwy. Następnie pojawiła się teoria, że ów śluz wytwarza para gruczołów, zwanych gruczołami Bartholina, których ujścia znajdują się na wewnętrznej powierzchni warg sromowych. Thomas Bar—tholin, żyjący w XVII wieku, był znakomitym duńskim anatomem, który pierwszy odkrył układ limfatyczny. W zasadzie szkoda, że głównie znany jest dzięki tym dwom gruczołom w kobiecym sromie, które faktycznie nie robią nic aż tak znowu bardzo pożytecznego.
Ostatnio, dzięki zastosowaniu specjalnych kamer filmujących wnętrze pochwy, udowodniono, że płyn nawilżający pochwę wytwarzany jest w ściankach samej pochwy. Jak tylko kobieta dozna podbudzenia, prawie od razu ścianki „obręczy” pochwowej „potnieją”, wydzielając krople śluzu, łączące się w gładki i połyskliwy płyn, gotów wymościć drogę penisowi.
W pochwie gotowej na seks zachodzą też dalsze zmiany. Jak napisałem w More Ways to Drive Your Man Wild in Bed:
Pochwa jest organem równie magicznym i o równie złożonej budowie jak penis. De facto, jest znacznie bardziej wszechstronna. Sam fakt, że jest zagłębiona, a nie dynda na zewnątrz ciała, nie umniejsza jej piękna i aktywności i nie przeczy temu, że ma własny kształt, formę oraz estetykę.
Myśl o własnej pochwie w kategoriach samoistnej formy: kształtu zmieniającego się zależnie od twego podniecenia seksualnego, tak samo jak zmienia się kształt penisa. Nigdy nie traktujesz swych ust jako organu pasywnego —po prostu jako »otworu« — czemu zatem miałabyś w tych kategoriach oceniać pochwę? Zwłaszcza że jest ona taka elastyczna, niezależna, zdolna do obdarzania tak wielką rozkoszą i ciebie, i ukochanego mężczyznę”.
Oto co stwierdza jeden z najnowszych raportów medycznych:
„Zdumiewa fakt, że od tak dawna pochwę uważano zwyczajnie za wewnętrzną rurę łączącą macicę ze sromem, i nawet nie podejrzewano, jakie jest jej właściwie funkcjonowanie w trakcie stosunku. Dopiero współczesne osiągnięcia w tym zakresie umożliwiły nam zapoznanie się ze złożonością jej funkcjonowania i uświadomiły, że to coś o wiele więcej niż po prostu »futerał« dla męskiego narządu płciowego”.
Gdy robisz się gotowa na przyjęcie penisa ukochanego, kanał pochwowy w górnych dwóch trzecich faktycznie wydłuża się, a pochwa się poszerza. W stanie spoczynku przednia ścianka pochwy styka się z tylną, natomiast pod wpływem narastającego podniecenia rozdzielają się one. Mięśnie pochwy rozciągają się i rozluźniają bez jakiegokolwiek świadomego działania z twojej strony, aż w końcu kanał pochwowy powiększa się niemal do kształtu balona.
Równocześnie unosi się szyjka macicy i przesuwa do góry, robiąc w sklepieniu pochwowym więcej miejsca dla penisa. Ścianki macicy zmieniają kolor… od niewinnego różu do namiętnej purpury.
Zwłaszcza młodsze dziewczęta często zadają mi następujące pytanie: „Jestem dość drobna, a mój chłopiec jest taki potężny. W jaki sposób mam go zmieścić w sobie?”
Odpowiedź: niezależnie od drobnej budowy, przy założeniu, że osiągniesz stan wysokiego pobudzenia erotycznego, twoja pochwa jest tak dalece elastyczna, że jest w stanie pomieścić największego penisa, jakiego tylko można sobie wyobrazić. Oto komentarz pewnej dziarskiej młodej damy z Los Angeles: „Nie myślę o niczym innym, jak tylko o tym, żeby znaleźć dla siebie możliwie największego penisa.”
Palcami rozewrzyj maksymalnie szeroko wejście do pochwy i dopuść partnera do jej oglądania, dotykania i zgłębiania. Tak samo jak on udostępniał ci swego penisa, udostępnij mu swoją pochwę.
Składa się ona z dwu warstw tkanki — wyściółki wewnętrznej, miękkiej i wilgotnej, oraz warstwy zewnętrznej — grubszej, zbudowanej z włókien mięśniowych. Ta cienka wyściółka wewnętrzna zwęża się ku górze, jej oba brzegi spotykają się na tylnej i przedniej ściance obręczy pochwowej. Co ciekawe, owe brzegi pokazują dokładnie miejsce styku obu ścian pochwy i ich połączenia, które nastąpiło w rozwoju płodowym w macicy matki. Po obu stronach rozkładają się liczne poprzeczne fałdy i zgrubienia. U młodych kobiet są one najbardziej wydatne, ale z wiekiem zanikają, zwłaszcza po porodach. Po menopauzie — czyli tak zwanej „życiowej zmianie” — wewnętrznej ścianki pochwy mogą się całkowicie wygładzić.
Pokaż partnerowi, jakiego rodzaju masaż pochwy najbardziej lubisz. Pokaż mu, w jaki sposób może wsunąć do pochwy palec wskazujący i leciutko nim przyciskając w górę i do przodu wywierać od środka nacisk na łechtaczkę — twój punkt „zerowy”.
Niektórym kobietom odpowiada, gdy partner wsuwa do pochwy równocześnie dwa, trzy, albo jeszcze więcej palców. Są i takie kobiety, które wysoce pobudza i silnie stymuluje cała dłoń partnera w ich pochwie.
Posłuchajmy 33–letniej Giny z Filadelfii, ekspedientki w sklepie z biżuterią:
„Zawsze podobał mi się seks aktywny i mocny, wiadomo jaki. Kulanie się na wszystkie strony, krzyki i ugryzienia. To mnie podnieca, tego rodzaju bardzo napięta atmosfera. Takie pozorne poczucie zagrożenia, choćby tylko pozorne. Pierwszym, który przeleciał mnie całą dłonią, był Steve. Poszliśmy na bankiet promocyjny, a ja wypiłam trochę za dużo szampana, więc po powrocie do domu byłam w nastroju do amorów i wciąż chichotałam. Zwaliliśmy się prosto na kanapę, zaczęliśmy serię pocałunków i te przepychanki.
Pamiętam, że miałam na sobie zieloną suknię wieczorową z bardzo połyskliwego jedwabiu. Steve podciągnął ją od razu powyżej ud, a całując mnie, wsunął rękę do moich majtek i zaczął masować mi cipkę. Po krótkiej chwili naprawdę zrobiłam się od tego podniecona, więc unosiłam uda coraz wyżej i mocniej przywierałam łechtaczką do jego dłoni. »Przeleć mnie« — powiedziałam do niego, ale on tylko się uśmiechnął, pocałował mnie i nadal pocierał mnie palcami.
Wsunął jeden z nich wprost do środka pochwy, tak głęboko jak tylko się dało, aż po knykieć. Wtedy podnieciłam się jeszcze bardziej i zaczęłam przygryzać mu wargi, kąsać go po ramionach i błagać, żeby mnie przeleciał. Usiłowałam nawet rozpiąć mu rozporek. Przez materiał spodni czułam jego penisa. Sterczał taki twardy i potężny, a ja marzyłam tylko o tym, żeby mieć go w sobie. Ale Steve wykręcał się, żebym nie mogła dosięgnąć tego jego koguta, za to całował mnie, wodził ustami i nosem po mojej szyi, a jego palec tkwił we mnie.
Wtedy byłam już bardzo wilgotna między nogami, a on wsunął we mnie następny palec, a potem jeszcze jeden i kręcił nimi, wywijał na wszystkie strony, aż miałam ochotę głośno krzyczeć. Wtedy wcisnął we mnie kolejne palce. Cztery palce masowały mi pochwę, a gdy skierowałam wzrok w dół — zobaczyłam, jak jego kciuk wodzi dookoła łechtaczki.
Później wyciągnął ze mnie tę dłoń, ale nie całkiem, i na kciuku zacisnął palce, o tak jak ja teraz. Obdarzył mnie takim długim, głębokim pocałunkiem, sięgając językiem prawie do połowy gardła. Równocześnie całą dłoń stopniowo wpychał w moją szparkę, naprawdę stopniowo, żeby mi nie zrobić krzywdy. Coś zdumiewającego! Byłam taka rozpalona, że nie mogłam złapać tchu. Miałam szeroko rozchylone nogi, a między nimi jego nadgarstek, ciasno obejmowany moimi wargami sromowymi — zaś cała jego dłoń tkwiła dokładnie we mnie.
Koniuszkami palców chwycił szyjkę macicy. Przy pierwszym dotyku aż podskoczyłam do góry. Ale później Steve zaczął ją koliście masować, a ja miałam wrażenie, że masuje mi całe ciało.
Miałam orgazm, który pochodził jakby z innego niż zwykłe miejsca, jakby z czeluści samej głowy, czy coś takiego. Czułam się tak, jakbym przeżyła trzęsienie ziemi albo sztorm na oceanie. Z pewnością to był jeden z tych orgazmów, które wynoszą około dziewięciu w skali Richtera. Chyba mnie całkiem zaćmiło. A może nie całkiem. Ale kiedy już po wszystkim otworzyłam oczy, miałam poczucie, że otwieram oczy na nowej planecie, na której nigdy dotąd nie byłam”.
Istnieją dziesiątki sposobów pobudzania pochwy w trakcie współżycia. Zacznijmy od tego, że wiele kobiet sprzeciwia się wprowadzaniu do ich pochwy „obcych przedmiotów”, takich jak wibrator albo sztuczny penis (dildo). Jednakże, rozsądnie posługując się takimi zabawkami seksualnymi, możesz ogromnie urozmaicić życie seksualne — a zarazem zapewnić sobie najwyższy poziom pobudzenia.
Gama urządzeń do stymulacji pochwy, dostępnych w seks—shopach i w sprzedaży wysyłkowej, jest absolutnie olśniewająca. Jeśli byłoby cię stać na wszystkie, zapewne mogłabyś posługiwać się coraz to innym, nowym urządzeniem co wieczór, przez cały tydzień, 52 tygodnie w roku.
Starym ulubieńcem jest napędzany bateryjnie wibrator z twardego plastyku w kształcie torpedy. Działa on na zasadzie wprawiania w ruch obrotowy obciążnika z metalu i daje taki sam efekt wibracji, jak nieprawidłowo wyważone koło samochodowe.
Wszelkie warianty są tutaj nieomal nieograniczone. Można nabyć zestaw różnych nasadek do mocowania na podstawie wibratora, o kształcie spiczastym, grzybkowym, jak strąk papryki i tym podobne. Można do tego nabyć miękkie rękawy z gumy lateksowej, imitującej fakturę, dotyk i wygląd prawdziwego penisa w stanie erekcji, włącznie z oplatającymi go nabrzmiałymi żyłami. Istnieje nawet wibrator łechtaczkowy z zagiętym wysięgnikiem, który ma imitować intensywnie masujący łechtaczkę palec.
Są także ogromne, nadwymiarowe, wibrujące dildo typu „jumbo”, reklamowane jako „potężny sztuczny penis długości 11 cali, realistyczny do ostatniej żyłki” oraz typu „podwójna rozkosz”, czyli dildo o dwu końcówkach: jedna w kształcie grubego penisa, a druga cienkiego, które służą do jednoczesnego wprowadzania w wibrację pochwy i odbytu. Istnieją sztuczne penisy wprawiane w ruch posuwisty z góry do dołu; inne wprawiają w ruch kolisty. Istnieją sztuczne penisy, które się nagrzewają, jak „gorący ogier” z końcówką rozgrzewającą się do „temperatury penisa w stanie erekcji”. Są sztuczne penisy niczym meduza, penisy z wszelkiego rodzaju nasadkami do pobudzania łechtaczki, a nawet takie, które świecą w ciemności i pozwalają na obserwację jasno rozświetlonej pochwy. Jedno dildo nosi nazwę „hiszpański byczek” i reklamowane jest następująco: „Szanowna damo, jeśli masz ochotę na kieszonkowego druha zawsze w stanie erekcji i zawsze w stanie gotowości, kup go!” Inne natomiast, o nazwie „byczek z jajami”, charakteryzuje „superduża moszna, dla tych pań, które lubią coś trzymać i mocno ściskać w dłoni”.
Niemal od samego początku masowej sprzedaży zabawek seksualnych na rynku dostępne są Ben–Wa, czyli kulki miłości. Są to dwie plastykowe kule z obciążnikami, połączone sznureczkiem, które wkłada się w dowolnym czasie do pochwy (nawet przed wyjściem do pracy) a które mają pocierać ją w ciągu całego dnia. Pomysł opiera się na starej zabawce seksualnej z Chin; znane mi relacje nie zawierają jednakże ich entuzjastycznej oceny.
Znacznie lepiej oceniane są trzy dopiero co wprowadzone na rynek nowe zabawki seksualne. Pierwszą z nich jest „motylek joni”, ostatnio na samym szczycie listy bestsellerów — najczęściej kupowanych w Stanach Zjednoczonych stymulatorów. Jest to lateksowa poduszeczka najeżona wypustkami przypominającymi włosie miękkiego pędzelka — coś, co wygląda trochę jak miniaturowa wycieraczka łazienkowa. Urządzenie wprawia w ruch wirujący motorek elektryczny. Reklamy podkreślają, że „motylek” mocowany jest we właściwym miejscu za pomocą cienkich, dyskretnych paseczków, „nie pozwalających mu na przemieszczenie się”. Jeszcze nie spotkałem ani jednej kobiety, która nosiłaby go, ale, rzecz jasna, to może być całkiem dobre.
Kolejnym wyśmienitym stymulatorem jest „wrzosowe serduszko”, wykonane z lateksu miękkie serce z podobnymi kolczastymi wypustkami. „Serduszko” utrzymuje we właściwym miejscu wzwiedziony trzon „całkowicie pokryty jedwabiście miękkimi wypustkami z galaretowatej gumy lateksowej”; wsuwa się go do środka pochwy w ten sposób, aby wypustki znalazły się tuż obok łechtaczki. I to urządzenie w ruch wprawia mały motorek.
Przeobrażeniom technologicznym uległy także stymulatory analne. Jeszcze przed kilkoma laty katalogi zabawek seksualnych w ogóle nie wspominały o urządzeniach do pobudzania unerwienia odbytu. Na rynku znajdowały się specjalne, cienkie wibratory do „intymnej penetracji”, ale na tym wszystko się kończyło. Obecnie dysponujemy szeregiem doskonałych, nowych urządzeń, przeznaczonych konkretnie do stymulacji analnej. Dzięki temu są one daleko bezpieczniejsze i dają większe zadowolenie. Niektóre można wsunąć do odbytu podczas stosunku, a wówczas oboje partnerzy doznają wysoce intensywnego, dodatkowego bodźca, który nie zakłóca normalnego przebiegu stosunku.
Wiele wibratorów wyposażonych jest w subtelną nasadkę, przeznaczoną do wkładania do odbytu. Jednak prawdopodobnie najlepszym stymulatorem analnym jest nowy wibrator w kształcie stożka z niskim kołnierzem, wokół którego mogą zaciskać się mięśnie pobudzonego odbytu; ponadto ma on szeroką podstawę eliminującą wszelkie ryzyko nadmiernego zagłębienia w odbytnicy.
Oto kolejna niepodważalna reguła do zapamiętania: nigdy nie wkładaj do odbytu niczego, co nie jest absolutnie czyste, co nie ma w pełni bezpiecznej faktury i kształtu i czego nie dałoby się łatwo wyjąć. Każdy lekarz zna przypadki pacjentów, którzy „zagubili” w odbytnicy najprzedziwniejsze przedmioty — począwszy od świec, poprzez kostki mydła, na kieliszkach skończywszy. Niekiedy dla ich usunięcia konieczna jest poważniejsza operacja.
Pobudzanie zarówno pochwy, jak odbytu może być ekscytujące i korzystne… o ile właściwe zabawki seksualne użyte zostaną do właściwego celu.
Sporo kobiet przekonało się, że — wcale nie będąc odrażająco nienaturalnym — wibrujące dildo może stanowić znaczną pomoc, która pozwoli ożywić życie seksualne. Jedna z kobiet w liście do mnie nazwała swoje dildo „tego typu kochankiem, jakiego zawsze pragnęłam — milczącym, chętnym i nieustannie sztywnym”. Jeśli zdecydujesz się na wypróbowanie sztucznego penisa, musisz rozważnie wprowadzić go do waszego życia seksualnego, zwłaszcza jeżeli twój mąż albo kochanek przeżywa trudności z zachowaniem erekcji lub nie zaspokaja cię dostatecznie często.
Kluczowa kwestia polega na tym, aby partner nabrał przekonania, że dildo to jego pomysł i że ono należy do niego. Powinien pojmować je jako przedłużenie jego własnej męskości, a nie jako wyraźną kpinę z jego braku jurności. Tylko ty sama jesteś w stanie osądzić, jak partner przyjmie wprowadzenie sztucznego penisa do waszego łóżka. Z reguły jednak mężczyzna nie jest przeciwny zabawkom seksualnym. Jeśli posłużysz się dildo dyplomatycznie, on wkrótce zacznie traktować je jako swego przyjaciela.
Wibrujący sztuczny penis, jeśli zostanie inteligentnie włączony do danego związku seksualnego, może uwolnić partnera od niepokoju o brak zdolności do zachowania erekcji albo o niemożność dostatecznie często zaspokajania partnerki.
Posłuchajmy Gaye z Pasadeny w stanie Kalifornia, 28–letniej skrzypaczki z orkiestry symfonicznej:
„Zarówno ja, jak i Rick jesteśmy muzykami i pracujemy naprawdę ciężko. Zamieszkaliśmy razem, bo połączyła nas wspólna pasja do muzyki. Na początku wcale nie chodziło nam o seks, ale z czasem pokochaliśmy się,
197
a którejś nocy po wspaniałym wieczornym koncercie premierowym byliśmy wstawieni i pierwszy raz poszliśmy razem do łóżka.
Nasze życie seksualne nie było łatwe. Rickjest niezwykle utalentowany i bardzo ambitny. Najmniejsze niepowodzenie w ciągu dnia i już nie potrafi pozbierać się w łóżku. Nie chodzi wcale o to, że mnie nie kocha. Wiem na pewno, że bardzo mnie kocha, a do tego uważa za bardzo seksowną. Ale jak tylko wpadnie w stres, w łóżku jest do niczego, a skoro w łóżku jest do niczego — wpada w jeszcze większy stres.
Rozmawiałam zjedna z koleżanek z orkiestry na temat seksu i pytałam, jak sobie radzi w tych sprawach. Jej było jeszcze trudniej niż mnie; jej mąż wyjeżdżał nieustannie na trzy— albo czteromiesięczne tournee. Powiedziała mi, że kiedy była młodsza, podczas jego nieobecności nawiązywała romanse, a kiedy on to odkrył, praktycznie odszedł od niej. Wtedy ona zaczęła się masturbować wibratorem. Oczywiście, pod żadnym względem to nie było tak dobre, jak seks z prawdziwym mężczyzną, ale dzięki temu uspokoiła się, a i tak to było lepsze niż nic, lepsze niż ryzykowanie całym małżeństwem. Co więcej, nie czuła się niczemu winna, bo mąż wiedział o wszystkim i nie czuł się zagrożony. Przecież to w końcu tylko ośmiocalowy kawałek plastyku.
Ta koleżanka pokazała mi katalog domu wysyłkowego, a ja postanowiłam, że sama powinnam wypróbować taki wibrator. Ale przede wszystkim poszłam do Ricka i powiedziałam mu o wszystkim. Udawałam wielce nieśmiałą i spytałam, czyjego zdaniem to dobry pomysł. On starał się zachować spokój, ale, mówiąc szczerze, chyba nie mógł uwierzyć swemu szczęściu. Najwyraźniej uznał to za prawdziwa podnietę. Powiedział oczywiście tak, jasne, żeby zamówić wibrator, więc zamówiłam. Taki wielki, długi na 10 cali i gruby na jakieś 3 cale, rzeczywiście potężny, a do tego jasnobłękitny, żeby Rick mógł to potraktować jako rodzaj żartu. Innymi słowy, nie chciałam, żeby myślał, że chodzi mi o takiego penisa jak jego, tyle tylko że sztywnego, a nie wiotkiego. Nie chciałam pognębić Ricka. Chciałam, żeby myślał, że chodzi mi o jakiś całkowicie nowy dreszczyk seksualny.
Po otrzymaniu przesyłki byłam taka podekscytowana, że nie mogłam się doczekać powrotu Ricka do domu. Kazałam mu otworzyć paczkę, a gdy wyjął diłdo z pudełka, śmiał się do rozpuku. Rzecz w tym, że poza tym, iż było niebieskie, było ogromne. Przypominało bardziej penisa osła niż mężczyzny. Oboje bez końca zanosiliśmy się od śmiechu. Może to były nerwy, a może zakłopotanie. Ale widziałam, że pomysł, żeby wepchnąć we mnie tego potwora, sam w sobie go podniecił. Wcale nie byłam zaskoczona, gdy Rick zaproponował wcześniejsze pójście do łóżka i wypróbowanie go.
Mówiąc szczerze, strasznie się denerwowałam. Ale Rick ni stąd, ni zowąd jakby odkrył w sobie całe pokłady pewności siebie. Ściągnął ze mnie bluzeczkę, rozpiął mi dżinsy. Nie rozbierał mnie już od niepamiętnych czasów. Położył mnie na łóżku i sam się rozebrał. Już wtedy miał naprawdę wielkiego i twardego koguta, a ja zacisnęłam na nim dłoń i potarłam go kilka razy. Gdzieś tak przy trzecim suwie z końca koguta wypłynęła kropelka śluzu, więc potarłam go jeszcze raz i ścisnęłam trochę mocniej.
Rick pocałował mnie, dotknął moich piersi, a potem kochaliśmy się tak, jak za czasów naszych pierwszych randek. Rick był całkiem opanowany. Jak to nazwać? Jakby odzyskał panowanie nad sytuacją. A cała sprawa polegała rzecz jasna na tym, że już nie musiał się martwić, iż nie dotrwa do końca, abym ja mogła szczytować.
Kochaliśmy się prosto i zwyczajnie, odbyliśmy piękny stosunek. On na mnie, ja pod nim. Był twardy, był seksy, a ja uwielbiałam każdą sekundę. Niemal udało mu się doprowadzić mnie do orgazmu. Drżałam tuż tuż, na skraju szczytu. Ale osiągnięcie samego orgazmu sprawia mi trudności. Potrzebuję mnóstwa naprawdę intensywnej stymulacji. Należę do osób, które w łóżku bardzo łatwo tracą koncentrację. Wiesz, o co mi chodzi — wystarczy, że usłyszę jakiś hałas za oknem albo trzaśniecie drzwiami i z miejsca wracam do punktu wyjściowego.
Ale było mi naprawdę dobrze. Dla mnie nie ma nic piękniejszego nad widok ukochanego mężczyzny wnikającego rytmicznie w moje ciało i nad odczucie, że jest wewnątrz mojej szparki.
Rick miał orgazm. Nie mógł się powstrzymać. Ale zaraz potem nie zawahał się. Wziął z nocnego stolika to wielkie dildo i powiedział: »Teraz kolej na ciebie!«.
Rozsunął mi nogi jeszcze szerzej i przyłożył główkę dildo do mojej szparki, okręcił nim, żeby zwilżyły je soki z pochwy i sperma. Następnie palcami maksymalnie rozchylił mi wargi sromowe. Z trudem łapałam oddech. Dosłownie zaparło mi dech w piersi. Czułam takie podekscytowanie, jakby cały świat zapadł się pode mną. Moja szparka pływała w spermie, dzięki temu było łatwiej. Rick wpychał to niebieskie dildo we mnie, pomalutku, kawałek po kawałku, a ja czułam, jak moja pochwa rozciąga się. Pierwszy raz to było takie bardzo dziwne doznanie. Bardzo erotyczne, ale dziwne. Ale ponieważ to robił Rick, ponieważ robiliśmy do wspólnie, nie czułam żadnego zażenowania ani wstydu — rozumiesz chyba, co mam na myśli? Jemu to sprawiało przyjemność, a ja cieszyłam się, że on to robi.
Powoli wcisnął we mnie całe to wielkie dildo, wielkie jak u osła, a równocześnie szybko pocierał mi łechtaczkę palcami. Początkowo obserwowałam go, siedząc na łóżku. To było faktycznie coś niesamowitego — oglądałam, jak moja szparka pochłania w siebie tego potężnego sztucznego penisa. Nie wierzyłam, że cały się zmieści. Ale potem musiałam się położyć i zamknąć oczy, bo opanowało mnie takie niewiarygodne doznanie. Rick wsuwał we mnie i wysuwał dildo w takim niespiesznym tempie. Jak było głęboko we mnie, zdawało się być za duże, ale jak tylko wyjął je ze środka, desperacko oczekiwałam, kiedy wróci we mnie. A do tego Rick przez cały czas coraz szybciej pocierał mi łechtaczkę.
Pochyliłam się, żeby chwycić penisa Ricka. Był nadał lepki i mokry po stosunku. Podczas gdy Rick suwał dildo w tę i z powrotem, ja pocierałam mu penisa, który po pewnym czasie zaczął się robić znowu sztywny.
Pod koniec ciężko dyszałam. Rick włączył wibrator i tego właśnie potrzebowałam. Chciałabym opisać to, co przeżyłam, ale nie potrafię. Coś niewiarygodnego! Trzęsłam się jak osika. A kiedy już przestałam, Rick wysunął dildo na zewnątrz, uniósł mi nogi do góry i w miejsce dildo wsunął swego koguta. Wykonał kilka szybkich suwów i drugi raz wytrysnął — coś zdumiewającego! A nad ranem powtórzyliśmy to trzeci raz.
Obecnie rzadko kiedy używamy dildo. Rick prawie w ogóle nie miewa już kłopotów ze wzwodem. A jeśli nawet — to wie, że zawsze może mi dać orgazm za pomocą tego King Konga”.
Gaye umiała posłużyć się sztucznym penisem inteligentnie, twórczo i aktywnie. Wcale nie muszą cię gnębić problemy seksualne, żeby zastosować sztuczny penis albo innego rodzaju zabawki seksualne. Choćbyś nigdy dotąd nie brała pod uwagę ich zakupu, z ciekawości i dla poszerzenia własnych horyzontów, warto przejrzeć katalog z ofertą urządzeń erotycznych, które zawdzięczamy współczesnej technologii. Reklamy firm sprzedających zabawki seksualne zwykle zamieszczane są wśród ogłoszeń w czasopismach dla panów, jak „Playboy” i „Penthouse”.
Zabawki seksualne otwierają całe spektrum różnorodnych doznań seksualnych i mogą wyzwolić w tobie i w twoim partnerze inicjatywę częstszego seksu. Oto słowa Susie, 36–letniej tancerki z Seattle w stanie Waszyngton:
„Zarówno mego męża, jak i mnie niesamowicie podnieca seks z wibratorem analnym. Można odbywać normalny stosunek, a równocześnie on może tkwić w pupie i pobrzękiwać, dając nam takie zdumiewająco seksowne doznanie mrowienia”.
Stymulacja analna jest jednym ze sposobów zapewniających seks nie tylko na sześć wieczorów w tygodniu, ale także na 52 tygodnie w roku. Choć wiele kobiet niechętnie go podejmuje, może on stanowić wysoce pobudzający substytut stosunku pochwowego w trakcie miesiączki —jeśli uwzględnisz pewne podstawowe środki ostrożności i jeśli dobrze się do niego przygotujesz. Teraz ukochany niechby już wyjął palec z twojej pochwy i skierował go ku odbytowi, gdzie powinien opuszkiem palca dotknąć zwieracza odbytu, czyli splotu jego mięśni. O ile nie praktykowałaś dotąd częstego seksu analnego, zwieracz w naturalnej reakcji mocno się skurczy, zamykając dostęp do środka. Jednakże, jeśli świadomie naprzesz, mięśnie spowodują jego rozwarcie i (przy odpowiedniej lubrykacji) partner będzie mógł wsunąć palec w głąb.
Kobiety zgłaszają sprzeciw wobec seksu analnego zasadniczo z dwu powodów: obawiają się, że to może być niehigieniczne i że może boleć.
Jeśli chodzi o higienę, trzeba wiedzieć, że dolny odcinek odbytnicy nie zawiera żadnej treści kałowej, chyba że akurat jesteś tuż przed wypróżnieniem. A zatem można wsunąć palec albo penisa maksymalnie głęboko bez obawy o zanieczyszczenie. Nie oznacza to bynajmniej, że w odbytnicy nie znajdują się groźne bakterie. One tam są — i dlatego oboje musicie przedsięwziąć pewne proste i podstawowe środki, gwarantujące, że seks analny będzie dawał rozkosz, a nie stanie się źródłem infekcji lub podrażnienia.
Niezależnie od tego, czy chodzi o palec, penisa czy wibrator — nigdy nie wkładaj niczego do pochwy, co wcześniej znajdowało się w odbytnicy i najpierw nie zostało dokładnie umyte. Niektóre z najbardziej uporczywych infekcji pochwowych wywołują mężczyźni, którzy na początku stosunku wkładają penisa do odbytu partnerki, a następnie do pochwy, gdzie następuje wytrysk. Jeśli partner zaczyna się kochać z tobą analnie, wówczas przed włożeniem penisa do pochwy musi albo zrobić przerwę i umyć go, albo (jeszcze lepiej) konsekwentnie kochać się analnie, z wytryskiem do odbytnicy. Po seksie analnym oboje powinniście zawsze starannie umyć ręce, szczególną uwagę poświęcając paznokciom.
Nigdy nie odbywaj stosunku analnego bez właściwego zabezpieczenia z nikim, ani z mężczyzną, ani z kobietą, o ile nie masz absolutnej pewności, że u danej osoby próba na obecność wirusa HIV dała wynik negatywny. Mówię tu o stuprocentowej pewności. Jeśli jesteś całkiem pewna, ale nie do końca, stosuj prezerwatywę.
Jakkolwiek powyższe warunki mogą brzmieć raczej przygnębiająco — w rzeczywistości, nie chodzi tutaj o nic więcej, jak tylko o środki ostrożności, które i tak normalnie podejmujesz przy stosunku pochwowym. Seks analny nie tylko pozwoli ci na kontynuowanie współżycia w trakcie okresu, ale także poszerzy twoje doświadczenia erotyczne daleko poza zwykłe horyzonty.
Seks analny ma długie i godne dzieje. Pominąwszy jego oczywiste rozpowszechnienie wśród homoseksualistów, opisują go liczne indiańskie i chińskie księgi małżeńskie i zalecają albo zamiast stosunku w pochwie w trakcie miesiączki, albo jako dodatkowy bodziec dla mężczyzny, którego żona nie ma już dostatecznie elastycznej pochwy wskutek licznych porodów. Oczywiście, w grę może wchodzić jeszcze inna kwestia: dla par poszukujących czegoś nowego może to być odświeżająco odmienny rodzaj bodźca erotycznego. A do tego wszystkiego stosunek analny może być absolutnie bezbolesny, przy założeniu, że oboje zrozumiecie, iż odbyt z samej swej natury nie jest anatomicznie przystosowany do pomieszczenia wzwiedzionego penisa; stąd też musisz nieco sama potrenować, a także użyć obficie środka nawilżającego — wtedy seks analny będzie dawał rozkosz i w pełni się uda.
Najlepszy sposób na wdrożenie ciała do seksu analnego polega na namydlaniu palca wskazującego przy każdej kąpieli w wannie lub pod prysznicem, a następnie wsuwanie go tak głęboko, jak tylko się da i wykonywanie nim kolistych ruchów, pozwalających dotykać wyściółki odbytnicy. Skoro już będzie ci to przychodziło z łatwością, możesz spróbować tego samego jedną ze specjalnie przystosowanych do stymulacji analnej nasadek wibratora, grubo posmarowaną kremem, albo też długą, cienką świecą — z tym, że zawsze obowiązuje cię pozostawienie odcinka długości 4 lub 5 cali, aby wystawał na zewnątrz odbytu, dzięki czemu świecę czy wibrator można wyjąć w każdej chwili.
Przekonasz się, że pod dotykiem palca lub jakiegoś przedmiotu o fallicznym kształcie zwieracz szybko nauczy się otwierać, zamiast zaciskać. Z łatwością będziesz w stanie włożyć sobie do pupy dwa lub trzy palce, a później wibrator normalnej wielkości. Nie wciskaj niczego na siłę w głąb odbytnicy, skoro tylko odczujesz jakiś dyskomfort i opór.
Klasyczny opis treningu do seksu analnego pojawia się w książce Pauliny Reage pt. Dzieje O. Osobnicy, którzy pojmali O, uznali, że jej odbyt jest zbyt zwarty, wobec czego:
„O przez osiem kolejnych dni… nosiła w odbycie ebonitowy pręt w kształcie wzwiedzionego penisa, mocowany trzema łańcuszkami przyczepionymi do paska wokół ud, w taki sposób, aby ściskając mięśnie nie była w stanie go przemieścić. Dzięki temu dziurka poszerzała się, co dzień stawała się coraz to szersza… bo dzień w dzień wymieniano ów pręt na coraz to grubszy. Pod koniec tygodnia już nie było potrzeby dalszego stosowania przyrządu, zaś kochanek O oznajmił jej z zadowoleniem, że cieszy go ta jej podwójna otwartość”.
O tym, że seks analny podwaja rozkosze seksu, przekonała się także Kathy, 22–letnia recepcjonistka z Atlanty:
„Zawsze, kiedy się kochaliśmy, mój chłopak Paul lubił wsunąć mi palec w pupę, a czasami ja też wsuwałam swój palec w niego. Gdzieś tak rok temu leżeliśmy razem w łóżku, a Paul zrobił się wyjątkowo napalony. Czytałam książkę, kiedy na nagich plecach poczułam jego sztywnego koguta. Cały problem polegał na tym, że właśnie miałam okres i niewiele mogłam dla niego zrobić, chyba tylko zaspokoić go oralnie. Ale ja też się rozpamiętałam i nie miałam ochoty na coś tak jednostronnego, co w końcu oznaczałoby dla mnie jeszcze większą frustrację.
Pauł zaczął od pieszczot moich pleców, a potem mojej pupy. Powiedziałam mu, żeby przestał, ale on ani myślał. Rozwarł mi pośladki i dotykał dziurki odbytu. Potem polizał sobie palec i stopniowo wkręcił go we mnie. Jednocześnie drugą ręką od przodu pocierał mi łechtaczkę.
Początkowo nie mogłam się zdecydować, czy to mi się podoba czy nie, ale po chwili, mając ten jego palec w sobie, poczułam rozkosz. To było takie obce i dziwne, ale seksowne. Nic nie powiedziałam, ale go nie odepchnęłam. Uniosłam nieco kolana, żeby mógł wsunąć palec jeszcze głębiej.
Na to, by kochać się z mężczyzną anałnie koniecznie trzeba być we właściwym nastroju. Jeśli nie masz na to ochoty, poczujesz ból, a nie rozkosz. Za to jeśli masz ochotę, jeśli naprawdę chcesz się otworzyć, to jest coś zdumiewającego. Coś całkowicie odmiennego od normalnego współżycia.
Ze stoliczka przy łóżku Paul wziął tubkę kremu KY. Poprzednio używaliśmy go przez jakiś czas, gdy przejściowo nie byłam na pigułkach i Paul musiał stosować prezerwatywy. Teraz wycisnął sporą porcję kremu na koniec penisa na palec, który wsunął we mnie, żeby dobrze rozprowadzić krem i posmarować odbyt. Był chłodny, ten KY, więc zadrżałam z zimna. Ale zaraz poczułam na pupie jego ciepłego penisa i doznałam takiego skrajnego podniecenia, że zaraz Paul przeleci mnie od tyłu. Równocześnie czułam i strach, i podniecenie.
Nie wiedziałam, w jaki sposób umożliwić mu wejście do środka. Na początku dziura w pupie zaciskała się tak mocno, że nie mógł się we mnie wcisnąć, choć naprawdę bardzo się starał. I wtedy powiedział: »Odepchnij mnie, odepchnij mnie«, naparłam, odbyt się rozwarł, a Paul wsunął do środka całą główkę penisa.
Miałam wrażenie, że jest taki olbrzymi. Mięśnie zacisnęły się, a Paul kazał mi się rozluźnić, a potem przywrzeć mocno do niego. Zrobiłam głęboki wdech i naparłam. Mówiąc zupełnie szczerze, czułam się, jakbym miała potężne wypróżnienie, niosące głęboką ulgę. Wiem, że to brzmi okropnie, ale w tym jest coś z tego typu przyjemności, tyle tylko, że to doznanie trwa a trwa.
Paul uniósł mi nogę do góry i przekulnął mnie na wznak, tak że stopy miałam uniesione w powietrzu. Rypał mnie niespiesznie krótkimi, ale mocnymi suwami. Na swoim siedzeniu czułam jego jądra i włosy łonowe. Kiedy uniosłam głowę, ujrzałam penisa po samą nasadę tkwiącego między moimi pośladkami. Moja cipka była szeroko rozwarta. Paul suwał i suwał, aż dostałam orgazm. Choć nie był z tych największych, ale też nie przypominał żadnego z orgazmów, jakie miewałam dotychczas. Zdawał się rozchodzić falami od pupy do wnętrza moich ud. Może nie było to nic więcej, jak rodzaj spazmu, ale bez względu na to, co to było, było wyśmienicie.
Po jakichś dwu lub trzech kolejnych suwach Paul też szczytował. Trzymał mnie tak kurczowo, że aż nie do wiary. Czułam, jak sperma tworzy we mnie małe zalewisko. Paul powoli wyjął penisa, tak samo jaskrawoczerwonego jak dziurka w mojej pupie. Napięłam mięśnie, sperma wypłynęła na zewnątrz i potoczyła się w kierunku pochwy.
Jak już powiedziałam, bywa i tak, że choćby nie wiem co, nie mam ochoty na te rzeczy. Po prostu nie mam ochoty i już. Poniekąd taki seks jest bardziej intymny niż zwyczajny stosunek. Ale niekiedy nie marzę o niczym innym. Nieraz chcę być ostra, szorstka i pokazać Paułowi, że może mnie posiąść aż po sam kres”.
Odbyt jest bardzo elastyczny, ale należy go traktować z wielkim poszanowaniem. Linda Lovelace, gwiazda Głębokiego gardła, twierdzi, że tak dalece wyszkoliła własny odbyt, że może w nim pomieścić dwa penisy jednocześnie. A skrajna forma stymulacji analnej znana jest jako „seks pięścią”; chodzi o praktykę stosowaną przeważnie przez homoseksualistów, kiedy to jeden mężczyzna wkłada drugiemu do odbytu całą rękę, niekiedy aż do połowy przedramienia.
Jeśli tylko zdołasz zaakceptować fakt, że w twoim odbycie są palce ukochanego, a okazjonalnie także jego wzwiedziony penis, to zupełnie wystarczy dla udowodnienia samej sobie, że jesteś wysoce wszechstronną i żądną przygód kochanką.
Pamiętaj jednakże, że jeśli spróbowałaś tego i nie polubiłaś, nikt cię do niczego nie zmusza. Zwyczajnie wytłumacz partnerowi, że to nie dla ciebie. Odnosi się to do każdej odmiany seksu. Ekscytacja seksualna musi być wzajemna i wiązać się z obopólną wyrozumiałością; żadnemu związkowi seksualnemu nie dodadzą blasku i intensywności nieme cierpienia jednego z partnerów.
Osiągnęliśmy szczytowy moment Seansu Wzajemnego Poznawania. Znasz już podstawy anatomii seksualnej i poznałaś niektóre możliwości podniet seksualnych, wiesz wszystko, co trzeba, o reakcjach partnera i o tym, w jaki sposób ukształtować namiętny i pełen świeżości związek.
Teiaz zasługujesz już na to, żeby się kochać. Ale pamiętaj, nie spiesz się! Rozkoszuj się każdą chwilą. A jeśli nie przeżyjesz jednego z najlepszych i najbardziej zadowalających zbliżeń w życiu, to chciałbym się dowiedzieć, dlaczego.
Jeśli będziecie kochać się sześć razy na tydzień, tydzień w tydzień przez cały rok, to i tak oznacza to tylko 312 stosunków od jednej Gwiazdki do następnej. Zaś po nabraniu pewności, że opanowaliście podstawy dobrej sztuki miłosnej, będziecie mogli pomyśleć o znacznie większej liczbie odmian seksu. Życie nie jest proste, wcale a wcale.
Jak się przekonaliśmy, dobra sztuka miłosna wypływa ze wzajemnej znajomości ciała partnerów, świadomości ich reakcji i aktywnego uwzględniania konkretnie tego, co każde z partnerów lubi, a czego nie lubi.
Dzięki obopólnemu realizowaniu fantazji, zróżnicowanym technikom seksualnym, gotowości do wypróbowania wszystkiego, co tylko spodoba się drugiej stronie, stworzycie sobie życie seksualne, o jakim większość ludzi może tylko pomarzyć. Sześć razy na tydzień, proszę bardzo. A nawet częściej, jeśli potraficie się sprężyć.
Skoro macie już poza sobą intymne poznanie (albo przypomnienie sobie) ciała i reakcji partnera… skoro otwarcie omówiliście już wzajemne potrzeby i konkretne pragnienia — wówczas możecie przystąpić do próby zniwelowania dzielących was różnic, aby seks dawał obojgu pełnię zaspokojenia.
Jak wynika z rozdziału wstępnego, jedne osoby odczuwają daleko większe potrzeby seksualne niż inne. Jedne osoby znacznie szybciej doznają zaspokojenia. Inne zaś — przy założeniu, że żyją w cieple i komforcie stałego związku — mogą mieć dużo seksu, ale nie muszą — aż tak bardzo im na tym nie zależy.
Za pomocą ankiety wskazałem wam, w jaki sposób w przybliżeniu określić skalę różnicy waszych potencjałów seksualnych, byście oboje mogli stwierdzić, co i ile trzeba zrobić, abyście byli sobie jeszcze bardziej bliscy.
Seans Wzajemnego Poznawania wcale nie okazał się taki łatwy, jakby można sądzić. Został on bardzo precyzyjnie skonstruowany według zaleceń jednej z najbardziej udanych współczesnych terapii seksualnych, aby odkryć nie tylko wasze reakcje fizyczne, lecz także szereg najważniejszych reakcji emocjonalnych. Jeśli żywisz jakiekolwiek poważniejsze opory w jakiejś sferze seksu, powinny one zostać ujawnione, dzięki czemu zyskasz co najmniej szansę ich przedyskutowania z partnerem.
Na podstawie obopólnych odkryć dokonywanych w trakcie tego seansu możecie dążyć do odrodzenia waszego codziennego (a raczej conocnego) życia seksualnego. Skoro wiecie już teraz, jakie są naprawdę wasze myśli i chęci, każde z was jest w stanie podjąć wszelkie możliwe kroki dla zadowolenia i usatysfakcjonowania drugiej strony.
Pamiętaj: jeśli generalnie dążysz do znacznie częstszego zaspokojenia seksualnego niż on (ona), nie okazuj niecierpliwości. Wypracuj takie sposoby, które pozwolą ci doznawać rozkoszy, niekoniecznie angażując drugą stronę w pełny akt płciowy. Na przykład, jeśli twój kochanek albo mąż rzadko okazuje ochotę na seks, powinien dla zniwelowania dzielącej was luki seksualnej zaspokajać cię przynajmniej masturbowaniem lub seksem oralnym. Może dawać ci rozkosz, jeśli ci to odpowiada, posługując się zabawkami seksualnymi, takimi jak dildo lub wibrator. Na tobie także spoczywa analogiczny obowiązek wobec niego.
Jeśli wychowano cię w przeświadczeniu, że mastur—bacja to coś strasznie złego i dotąd nie miałaś jeszcze żadnych doświadczeń z zabawkami seksualnymi — całkowicie rozumiem, że niełatwo przyjdzie ci uwzględnienie tych sposobów dla osiągnięcia zaspokojenia seksualnego. Jednak miliony par z ogromnym powodzeniem posługują się masturbacją, ażeby stworzyć przeciwwagę dla różnicy ich potencjałów seksualnych — a ja nie zauważyłem żadnego spadku w ogólnoświatowej sprzedaży wibratorów, czyli ktoś je musi używać.
Być może okaże się nawet, że partner jest zadowolony z tego, że się masturbujesz. Oto co napisała Giną, 34–letnia mężatka z Wichita w stanie Kansas:
„Kiedy się pobraliśmy, Ned był ode mnie znacznie starszy i nigdy zbytnio nie interesował się seksualną stroną naszego związku. Wyszłam za niego, bo jest dobry i docenia mnie, wiem, że będzie się zawsze o mnie troszczył. Byłam już dwukrotnie zamężna, ale obaj moi eks–mężowie ciężko mnie zawiedli.
Podczas gdy Ned był w pracy, ja zazwyczaj się masturbowałam. Na ogół około południa rozbierałam się, nago kładłam się na kanapie i marzyłam na jawie, że przelatuje mnie mnóstwo młodych facetów, jeden po drugim.
Któregoś razu w trakcie masturbacji otworzyłam oczy i zobaczyłam, że Ned stoi nade mną i patrzy, co robię. Zapomniał zabrać do pracy drugie śniadanie i wrócił po nie. Byłam zażenowana i zawstydzona, ale on okazał się daleko bardziej wyrozumiały niż sądziłam. » Wiem, że nie jestem w łóżku wystrzałowy i nie mam takich aspiracji — powiedział. — Ale jak chcesz to robić, czemu nie miałabyś tego robić, kiedy jesteśmy razem? Przecież jesteś moją żoną, czemu mielibyśmy mieć sekrety, zwłaszcza w miłości; to, co robisz, absolutnie mi nie przeszkadza«.
Wszystko się dobrze ułożyło. Kiedy wieczorem jesteśmy razem w łóżku, a mnie roznosi, przytulam się do Neda i masturbuję się, a on mnie tuli i całuje bez jakiegokolwiek zażenowania czy wstydu. A nawet okazało się, że teraz kochamy się znacznie częściej, bo czasami on też trochę się roznamiętnia od tej mojej masturbacji i wchodzi we mnie, a dla mnie to coś najlepszego na świecie”.
Tajemnica częstego i twórczego seksu polega na kompletnym braku zahamowań i zażenowania. Ile kobiet i mężczyzn pisze i mówi tak: „Nie mogę tego powiedzieć mężowi, ale…” albo tak: „Moja dziewczyna nie chce słuchać, kiedy próbuję jej wyjaśnić, że…”
Zwłaszcza mężczyźni są całkiem głusi, kiedy chodzi o rozmowę na temat seksu. Nawet obecnie, kiedy dysponujemy odpowiednimi książkami i czasopismami, a w szkołach wprowadzono edukację seksualną, wielu mężczyzn ma przekonanie, że każdy akt płciowy stanowi swego rodzaju test ich męstwa. Niech no tylko kobieta zasugeruje swemu ukochanemu, żeby nieco więcej czasu przeznaczał na grę wstępną, więcej uwagi poświęcał jej piersiom lub spróbował zmienić pozycje — spotka ją albo kamienna cisza, albo wybuch złości.
Oczywiście, dreszczyk aktu płciowego polega głównie na tym, że okazały penis partnera przyjmowany jest przez gotową i chętną kobietę. Choćby feministki mówiły co chcą, absurdalne byłoby każde stwierdzenie zaprzeczające temu.
A przecież akt miłosny to nie sport wyczynowy. Męstwo żadnego mężczyzny nie dozna jakiegokolwiek uszczerbku wskutek tego, że on zatroszczy się o potrzeby partnerki — niezależnie od tego, czy ona głośno o nich mówi, czy on sam jest dość wrażliwy, żeby dostrzec, że mógłby ją obdarzać nieco lepiej i szczodrzej.
A zatem: uważnie i wnikliwie wsłuchujcie się wzajemnie w to, co każde z was ma do powiedzenia, a następnie postępujcie w zgodzie z tym, czego się dowiedzieliście.
Wszyscy mamy pewne konkretne gusta seksualne, a mężczyźni częściej niż kobiety mają jakieś drobne fetysze… jak zainteresowanie bielizną erotyczną, ubiorami ze skóry albo z gumy… jak zainteresowanie niektórymi ostrzejszymi odmianami seksu, na przykład krępowaniem partnerki sznurami, sadomasochizmem lub „mokrym seksem”.
Zapewne będziesz musiała wykazać duże zdolności dyplomatyczne, ażeby odkryć, czy któraś z tych rzeczy podnieca twego partnera. Jednak nawet najgłębiej skrywane żądze mogą się same objawić dzięki zastosowaniu pewnych drobnych eksperymentów seksualnych, a jeśli zaangażujesz się w nie jako kochanka — nie tylko obdarzysz go większym zaspokojeniem seksualnym, ale także przekonasz się, że i tobie samej dadzą one mnóstwo podniet erotycznych.
Absolutnie nie chodzi mi tutaj o mężczyzn, którzy nie są w stanie osiągnąć pobudzenia seksualnego, o ile nie zostaną związani, wychłostani albo nie przebiorą się w strój z gumy, albo też o ile nie zrobią jakiejś krzywdy kobiecie, z którą uprawiają seks. Tacy mężczyźni cierpią na zaburzenia seksualne i psychiczne i wymagają profesjonalnej opieki.
W pełnym inwencji i satysfakcji życiu miłosnym nie ma miejsca na to, aby pragnienia seksualne jednej strony przekreślały pragnienia seksualne drugiej strony. Jeśli więc stwierdzisz, że w twoim związku panuje taka sytuacja, iż partnerowi do osiągnięcia orgazmu zawsze niezbędne są jakieś rutynowe zachowania seksualne — wówczas powinnaś poważnie rozważyć swoje poczynania i zastanowić się nad tym, czy partner nie wymaga pomocy medycznej.
Jest to szczególnie istotne wtedy, gdy mężczyzna wciąż nalega na to, by ciebie wiązać lub sam chce być związany, albo chce ci zrobić jakąś krzywdę lub praktykować techniki seksualne ograniczające swobodę oddychania. Tego rodzaju praktyki są wysoce niebezpieczne, a ty zawsze powinnaś w takiej sytuacji zareagować stanowczym „nie”.
Jeśli natomiast chodzi o niegroźne fetysze — ekscytujący seks składa się z barwnych, błyskotliwych pomysłów. Naprawdę niewielu mężczyzn cechuje niewrażli—wość na powaby erotycznej bielizny, a zatem aby twój związek aż się iskrzył przez sześć dni w tygodniu, spróbuj sprawić sobie naprawdę mocno prowokującą bieliznę
i wystąp ubrana wyłącznie w nią, kiedy on wróci po pracy do domu.
Dawniej bodaj jedynym rodzajem dostępnej w sklepach seksownej bielizny były czerwono—czarno–purpurowe frywolne nylony, rodem od Lil St. Cyr i od Fredericka z Hollywood. Nie odrzucam ich. Ale nie do wiary, ilu mężczyzn chciałoby zobaczyć swoją żonę czy dziewczynę w przejrzystym staniku i trójkąciku łonowym z cekinami.
Niezmiennie powtarzam kobietom: ubierając się w taką bieliznę erotyczną — w zaciszu domowym i dla ukochanego mężczyzny — wcale nie zachowujesz się jak Jezabel*. Pokazujesz, że jesteś dumna ze swego ciała i z wrażenia, jakie ono robi na partnerze, że masz poczucie humoru i chęć na wspólną zabawę seksualną.
Obecnie seksowna bielizna dostępna jest nie tylko w sprzedaży wysyłkowej. Podobnie jak golenie owłosienia łonowego, o którym dawniej pisałem jako o pikantnym seksie, także prosta i seksowna bielizna kobieca mieści się dziś w głównym nurcie seksu. Nawet najbardziej skąpe i najpiękniejsze majteczki i staniczki znajdziesz dzisiaj w każdym domu towarowym. W Paryżu pokazywano mi niedawno kolekcję ekskluzywnych koronkowych majteczek ze Szwajcarii — superskąpych, bardzo zdobnych koronkami — które eleganckie Europejki uważają za de rigeur, zwłaszcza pod dopasowanymi spodniami.
W książce Radość seksu zamieszczono opis samodzielnego wykonania trójkącika łonowego, ale ja nie zalecałbym go, chyba że chcesz wyglądać, jakbyś doznała poważnej kontuzji w samo sedno i spróbowała założyć sobie bandaż. Za to chcę ci zaproponować pomysł na samodzielne wykonanie własnej bielizny seksualnej, który podsunięto mi w trakcie pisania mojej poprzedniej książki pt. Sex Secrets ofthe Other Woman, a mianowicie splatankę ze wstążek, wyglądającą wspaniale — tak, jakbyś sama opakowała się jako prezent dla mężczyzny twojego życia.
Dziewczyna, która mi ją pokazała, nosi ją prawie zawsze i rano dzień w dzień przez cały tydzień jest w stanie wyczarować nowy wzór majteczek. W podstawowym wariancie posługuje się szeroką (2–2½ cala) jedwabną wstążką o długości dwu jardów, dowolnego koloru, choć ona osobiście preferuje różowy i biały oraz (okazjonalnie) czarny. Najpierw przytrzymuje jeden koniec wstążki przy brzuchu, około dwa do trzech cali powyżej pochwy, następnie obwodzi ją wokół pasa i wiąże dużą, płaską kokardę, z jednym wiszącym z przodu długim końcem. Ten długi koniec przekłada sobie pomiędzy nogami i wciska głęboko między pośladki. Odcina go ukośnie, ażeby zapobiec wystrzępieniu, a następnie robi we wstążce nacięcie o długości trzech cali, żeby można było związać oba końce na plecach. Przyznała, że to jest „bardziej dekoracyjne niż użyteczne”, ale, według jej słów, jej kochanek przepada za tym.
Ponadto wielu mężczyzn gustuje w pasach do podwiązek i pończochach. Oprócz zmysłowego dotyku obleczonych w nylon nóg, powab erotyki zdaje się wynikać z tego, że kobieta w pończochach niby to jest ubrana, a jednak seksualnie obnażona — podczas gdy dama w rajstopach jest przykładnie i bez wątpliwości okryta.
Ten problem możesz przezwyciężyć, nosząc rajstopy z otworem w kroczu, ale nie dorównuje to, rzecz jasna, klasycznemu erotyzmowi paska do pończoch.
Kelly, 27–letnia kelnerka z Denver w stanie Kolorado, nabyła pasek do pończoch i pończochy po prostu dlatego, że w jej mniemaniu wygląda w nich kobieco i atrakcyjnie:
„Zawsze wychodzę do pracy przed Tonym, moim chłopakiem, bo pracuję na rannej zmianie, więc tamtego ranka on nie widział, że założyłam pończochy. Za to jak wrócił wieczorem do domu, przyszedł do kuchni i objął mnie, nagłe wyczuł przez suknię, że mam na sobie pasek.
Zatkało go. Zadarł mi suknię wysoko do góry i praktycznie oniemiał. »Jesteś fantastyczna! Taka seksy!« — zawołał. Gładził rękoma moje nagie uda, wsuwał palce pod gumki pończoch, a potem zaabsorbowały go pieszczoty pomiędzy moimi nogami. Nigdy nie noszę majtek, nawet ich nie kupuję, a jego po prostu zachwyciło to, że paraduję taka goła pod suknią.
Wyłączył kuchenkę i zaprowadził mnie do dużego pokoju. Uniósł mnie w ramiona i położył na kanapie. Chciałam zrzucić buty, ale on powiedział »nie«. Powiedział, że woli mnie w butach. Rozebrał się całkiem do naga. Jest dość szczupły, a kutas sterczał mu jak wieżowiec. Wysoko uniósł mi nogi i dotykał moich ud, znowu wodząc dłońmi wewnątrz pończoch. Przyciągnął mnie mocno do siebie. Był taki twardy i wielki, miałam wrażenie, że wszedł we mnie maksymalnie głęboko. Jądra też miał takie napięte. Przelatywał mnie naprawdę tak szybko, jak gdyby ledwo panował nad sobą. Nie minęła minuta, a już doszedł do orgazmu. W trakcie wytrysku jego kutas wysunął się ze mnie, a sperma poleciała na boki, na moje włoski łonowe, na pasek do pończoch. Tony’ego to nie powstrzymało. Pocierał mnie palcami i wcierał we mnie całą tę spermę i smarował mi nią siedzenie. Po kilku minutach sama doznałam orgazmu. Wtedy jego kutas znowu wszedł we mnie. Tony uniósł mnie tak wysoko, że klęczałam na podłodze przed kanapą, z zadartą sukienką i wypiętą nagą pupą, a on rypał mnie od tyłu, tym razem znacznie wolniej, a przy tym pieścił i pocierał mi nogi.
Nigdy dotąd w ciągu pół godziny nie zaznałam aż tak dużo seksu. A gdy on był już bliski drugiego orgazmu, wyjął kutasa z mojej szparki i wsunął go pomiędzy pończochę a boczną powierzchnię uda. Kiedy spojrzałam tam, zobaczyłam tego wielkiego, czerwonego kutasa uwięzionego pod połyskliwym, czarnym nylonem, tuż przy mojej nodze, a w chwili wytrysku faktycznie widziałam, jak wystrzeliła sperma.
Teraz noszę pończochy praktycznie zawsze — nie tylko dlatego, że one tak bardzo podniecają Tony’ego, ale dlatego, że mi się to też podoba. Lubię czuć powiew powietrza między nogami! Ale noszę je także do łóżka. Szpilki też, zgadza się, bo Tony robi się wtedy taki podniecony — a jeśli on jest podniecony, to i ja się podniecam”.
Reakcja erotyczna Tony’ego na pończochy Kelly całkowicie mieściła się w granicach tego, co określamy mianem „normalnego seksu”. Nawet Ken, 35–letni inżynier systemów telekomunikacji z Boise w stanie Idaho, może być zaliczony do „normalnych”, chociaż jemu odpowiadało noszenie paska i pończoch przez niego samego. Oto co powiedziała jego żona:
„Za pierwszym razem, kiedy oznajmił mi, co zamierza zrobić, byłam niewypowiedzianie zdenerwowana. O Boże, pomyślałam, wyszłam za pedzia albo faceta, który ubiera się jak kobieta, czy kogoś takiego. Poszłam nawet do mojego lekarza, żeby porozmawiać z nim na ten temat. A pan doktor okazał się fantastyczny. Naprawdę całkiem mnie uspokoił. Powiedział, że zna Kena od lat i że absolutnie nic a nic mu nie dolega. Chodzi mu wyłącznie o wypróbowanie nowych podniet seksualnych; mnóstwo mężczyzn od czasu do czasu lubi założyć bieliznę żony. Wcale nie znaczy to, że chcą się przebierać za kobiety. W ten sposób bliżej poznają istotę seksuałizmu swych żon. Właściwie, to więcej jak komplement.
Więc któregoś wieczora powiedziałam do Kena: »Proszę, przymierz no to«. A on spytał: »Co?« — »Moje pończochy« — odpowiedziałam i pomogłam mu je założyć. Nie mogę szczerze powiedzieć, że ten widok mnie podniecił. Ale on był podniecony, miał potężny wzwód i od razu chciał się ze mną kochać. A kiedy już faktycznie kochaliśmy się, te jego nogi w nylonowych pończochach były takie całkiem… nie wiem, jak to określić. Dość osobliwe, ale mnie też podnieciły. Nie potrafię wyjaśnić, dlaczego.
Musiałam się starać tak zachowywać, jakby Ken postępował całkiem zwyczajnie. Ale ostatecznie udało się i teraz przyjmuję to z absolutnym spokojem. Niekiedy nawet sama mu to proponuję. On reaguje na to z wdzięcznością, a nasze życie seksualne jest lepsze niż kiedykolwiek. A kiedy tak się nad tym zastanowić—co w tym złego?. Dzięki temu mam szczęśliwszego męża i to jest fakt bezsprzeczny. A przecież chodzi tylko o pończochy. Nie widzę w tym nic bardziej zdrożnego, niż gdybym ja pożyczyła od niego skarpetki”.
Wielu mężczyzn fascynują i pociągają kobiece majtki. Starczy przejrzeć ogłoszenia drobne w pismach dla mężczyzn, żeby znaleźć takie anonse, jak: „Cyklistka sprzeda używane majtki”, albo: „Używane majtki, wszelkie wymagania”. Z reguły tego typu ogłoszenia pociągają mężczyzn, którzy nie mają własnej partnerki seksualnej, a chcą się nacieszyć choć trochę atmosferą i zapachem seksu, choćby i z drugiej ręki. Jednak równie wielu mężczyzn mających partnerkę także cieszy zapach kobiecej bielizny, bo intensywnie przypomina im kobiecość, która rozpala ich namiętności.
W książce Sex Secrets of the Other Woman opisuję, jak pewna kobieta wsuwała mężowi do teczki swoje używane majtki, żeby, znajdując je w pracy, zawsze pamiętał o niej i o seksie z nią. Chociaż na ogół wychowaliśmy się wszyscy w przekonaniu, że intymne wonie są niesmaczne, to jednak mogą one mieć silne działanie afrodyzjaków. Zbierając materiał do tej książki rozmawiałem z młodą żoną lotnika — pilota z Santa Cruz w Kalifornii, która regularnie robiła siusiu w majtkach, a potem jeszcze wilgotne wciskała je mężowi do torby podróżnej.
Takiego rodzaju absolutna intymność jest istotą częstszego, aktywnego seksu. A do tego jest jeszcze czymś więcej niż sam seks. To absolutna wspólnota każdej myśli i każdego zakątka ciała — absolutne zaufanie do danej osoby. Jeśli jesteś gotowa okazać takie zaufanie i sama z niego korzystać, możesz stworzyć związek seksualny, który przejdzie nawet najśmielsze marzenia. Fantazji seksualnych wcale nie trzeba poszukiwać w romantycznych powieściach. Wcale nie musisz wyobrażać sobie, że jesteś heroiną w obliczu perfekcyjnego herosa. Ty naprawdę jesteś heroiną. Już w tej chwili dysponujesz całym niezbędnym materiałem, dającym się ukształtować w szczerze wzruszający związek seksualny z twoim własnym partnerem. Zakładamy oczywiście, że oboje jesteście gotowi poświęcić niezbędny czas na wnikliwe, intymne wzajemne poznanie siebie i wszelkich, jakże różnorodnych przeżyć, które ma wam do zaoferowania seks.
Jedna z ważnych reguł brzmi tak: najpierw mówić, potem działać. Nie powinnaś zaskakiwać męża czy kochanka żadnymi skrajnymi niespodziankami seksualnymi. Chociaż mężczyźni uwielbiają lekturę opowieści erotycznych, w których zmysłowa dziewczyna przejmuje wszelką odpowiedzialność za bohatera i bohaterkę idących razem do łóżka, mężczyźni z reguły reagują negatywnie na takie seksualnie agresywne zachowanie ze strony własnej partnerki. Mają wtedy poczucie, jakby to nie oni decydowali w łóżku, jakbyś skrycie uznawała ich za nie nadających się do niczego. Dziecinada? Zgoda. Bez sensu? Zgoda. Ale przeważnie właśnie tacy są mężczyźni. Na przykład, podoba mu się twoja bielizna erotyczna, ale będzie mu się podobać jeszcze bardziej, jeśli zanim złożysz zamówienie, pokażesz mu katalog, powiesz, że zamierzasz coś zamówić i spytasz, co on uważa za najciekawsze. Wcale nie musisz potem kupować dokładnie tego, co wybrał. Za to, kiedy powitasz go w drzwiach mieszkania w wyciętym staniczku z frędzelkami i takiż samych majteczkach z dziurką w kroczu, będzie pewny, że ubrałaś się w ten strój, bo on sobie tego życzył, a nie dlatego, że zamierzasz dodać animuszu jego „zwisającej” aktywności seksualnej.
Zapewne zostanę oskarżony o jawną stronniczość seksualną, ale niemal ćwierćwiecze praktyki doradcy w sprawach seksu przekonało mnie, że kobiety potrafią znacznie łatwiej niż mężczyźni dokonać istotnego zwrotu w chwiejącym się w posadach związku. Czasami oznacza to, że kobieta zaciska zęby i rezygnuje ze sporej dozy skromności i zahamowań. Czasami oznacza to konieczność seksualnego sprowokowania partnera takimi sposobami, których znajomości kobieta nawet u siebie nie podejrzewała. Jednak, generalnie, kobiety o wiele pewniej pełnią swą rolę seksualną i nie tak arogancko, a zrozumiawszy prawdziwą naturę pragnień ukochanego, znacznie łatwiej godzą się na wypróbowanie nowych odmian seksu.
Przykładowo, wiele kobiet ze spokojem poddaje się próbom seksu z umiarkowanym wiązaniem. Doznawanie pobudzenia seksualnego w poczuciu całkowitej bezradności może być wysoce atrakcyjne… jeśli, rzecz jasna, więzy nie są zbyt bolesne, a reguły gry należycie respektowane.
A wśród tych reguł, oczywiście, jest zakaz angażowania się w seks z wiązaniem z kimś, kogo dobrze nie znasz i komu nie ufasz do końca. Nigdy nie powinnaś zostać sama po założeniu węzłów czy kajdan. Nigdy nie powinnaś być związana do bólu ani w jakikolwiek sposób ograniczający krążenie krwi. Musisz uzgodnić z partnerem, zanim przystąpi do krępowania cię, że zostaniesz natychmiast uwolniona, bez żadnych dyskusji, na umówiony wcześniej sygnał (rzecz szczególnie istotna, jeśli masz mieć knebel w ustach lub zawiązane oczy). Nigdy i pod żadnym pozorem nie wolno utrudniać swobody oddychania.
Posłuchajmy, jak 29–letnia Jennie, nauczycielka z Sausalito w Kalifornii, opisuje tego rodzaju seks, który praktykowała ze swoim chłopakiem, Frankiem, kiedy zamieszkał razem z nią:
„Spędziliśmy cudowny weekend. Wyizolowaliśmy się od świata zewnętrznego i cały ten czas poświęciliśmy sobie, popijaliśmy, słuchaliśmy starych płyt i kucharzyliśmy — takie własne potrawy: włoskie, chińskie i amerykańskie steki. W niedzielę wieczorem byłam już naprawdę zmęczona i poszłam do łóżka położyć się na chwilę. Podczas gdy spałam, przyszedł Frank i linką przywiązał mi nadgarstek do górnej poręczy łóżka. On genialnie wiąże węzły. Oczywiście dlatego, że wychował się na morzu i od zawsze miał łódź. A kostki nóg przywiązał mi do tyłu łóżka.
Obudziło mnie coś wilgotnego między nogami. Otworzyłam oczy i przekonałam się, że Frank zadarł do góry moją koszulę (a nic więcej na sobie nie miałam) i liże mi pochwę. Spróbowałam usiąść, a wtedy przekonałam się, że nie mogę się ruszyć. Na początku ogarnęła mnie panika i krzyknęłam: »Frank, puść mnie!« Przestraszyłam się, że nagłe wyszła na jaw jakaś dziwaczna strona jego osobowości, o której dotąd nie miałam pojęcia. Czułam się taka zagrożona. Wiesz, o co mi chodzi? Niesamowicie bezbronna. Ale on tylko uśmiechał się i nieprzerwanie lizał, a choć walczyłam i wywijałam się, nijak nie mogłam się wyswobodzić.
Miał na sobie tylko dżinsy. Po chwili przestał mnie lizać, wyprostował się i ściągnął je. Stanął przy mnie nagi, ze sztywno sterczącym kogutem. »Rozwiążesz mnie wreszcie, czy nie?« — spytałam. A on powiedział »nie«, bo jeszcze ze mną nie skończył. Chwycił tego swego koguta i dotykał nim moich piersi i kulał nim po mojej twarzy. Potem przycisnął go do moich ust. Nie chciałam otworzyć buzi, ale on powiedział: »Jak go nie wpuścisz, nigdy cię nie uwolnię«.
Chyba wtedy zrozumiałam, na czym tak naprawdę polega cała ta zabawa. Gdybym go poprosiła, natychmiast uwolniłby mnie. Ale co z tego? To tylko wcielanie się w pewną rolę, prawda? On był władcą, a ja niewolnicą. Więc otworzyłam usta, a on wcisnął swego koguta prosto do środka, głęboko ku podniebieniu, że o mało się nie zadławiłam. Ale w sumie to mnie podnieciło. To nie było takie samo dławienie, jak przed wymiotowaniem. Dość zachłannie ssałam go, dość mocno. Uwielbiam czuć w ustach całą główkę penisa, całą żołądź, którą delikatnie przygryzam tuż pod koroną, jakbym miała ją odgryźć w tym miejscu.
Nie mogłam ruszyć ani ręką, ani nogą. Byłam totalnie skrępowana, a usta miałam totalnie zapchane. Sądzę, że było to bodaj najbardziej erotyczne przeżycie w całym moim życiu.
No więc ssałam i lizałam mu koguta, aż w końcu gwałtownie wyjął go i oznajmił: »Na razie tyle«, po czym pochylił się i zaczął znowu lizać moją pochwę. Wykręcałam się. Nie chciałam, żeby to dalej robił. Ale on nie przerywał, a ja nic nie mogłam zrobić, żeby go powstrzymać.
Lizał mnie i lizał, aż byłam bardzo bliska orgazmu, a wtedy nagle przerwał i powiedział: »Dość!« I poszedł sobie, włączył telewizor, usiadł i przez jakiś kwadrans oglądał głupawy program przyrodniczy. Na początku krzyczałam i wołałam go, ale on na to w ogóle nie zważał. Czułam się tak, jakbym była niczym, wiesz jak? Czymś, czego on może używać, kiedy mu się żywnie podoba. Ale jak tak się zastanowić, na tym zasadza się idea wiązania, czyż nie tak? Jesteś niewolnikiem, a to podnieca, ta całkowita bezradność.
Jak skończył się ten program przyrodniczy, Frank wrócił i palcami zaczął mnie dotykać między nogami, pocierał mi łechtaczkę i wkładał palce do środka. Potem znowu mnie lizał, jeden palec wprowadził do mojej szparki, a drugi do pupy. Wtedy byłam już rozluźniona, i to mnie bardzo roznamiętniło, czułam, że dochodzę do szczytu. Wiesz, jakby z oddali pobrzmiewały grzmoty. Ale Frank wtedy znowu przestał lizać, wyjął palce i z kolei masował mi brodawki. Byłam taka bliska orgazmu, że sobie nie wyobrażasz! Mogłabym głośno krzyczeć!
Masował mi piersi, drażnił brodawki. Potem pocałował mnie i od tego zaczęła się nasza najgwałtowniejsza, najbardziej namiętna seria pocałunków, że aż trudno to sobie wyobrazić! Ale on znowu nagle przerwał i podsunął koguta prosto przed moje usta i powiedział: »Pośliń go, to rozkaz«. To może zabrzmiało jak groźba, ale tak nie było. Choć faktycznie wymagał posłuszeństwa. Lizałam jego koguta aż cały połyskiwał od śliny, a wtedy Frank powiedział: »Dobrze«. Położył się na mnie i wepchnął koguta wprost do mojej pochwy i kochał się ze mną tak, jak jeszcze nigdy w życiu. Pięknie! Silnymi, długimi suwami. Całe jego ciało pracowało, tyłek podskakiwał. A ja nie mogłam nic zrobić — leżałam bezradna na łóżku w pozycji orła, a on suwał i suwał bez końca.
Nigdy za czasów naszego wspólnego życia nie osiągnęłam orgazmu dzięki samemu stosunkowi. Ale wtedy tak. I, oczywiście, nie mogłam się ruszać. Byłam cała związana! Łóżko się trzęsło, skrzypiało. Wydawało mi się, że głośno krzyczę, ale Frank powiedział mi później, że byłam cicho. Wtedy pierwszy raz zdarzyło się, że ja szczytowałam pierwsza, ale nawet już po moim orgazmie Frank wciąż suwał się we mnie. To było coś tak niewiarygodnego, że sama nie wiem, czy to lubiłam, czy nienawidziłam. Nie wiedziałam, czy w ogóle to wytrzymam! Ale musiałam, bo byłam przywiązana, a on suwał bez końca, aż wreszcie wytrysnął. Wiem, że jemu też było fantastycznie, bo prawie mdlał, a potem położył się na mnie, pocałował i powiedział: »Przepraszam cię, przepraszam«.
A ja na to: »Za co przepraszasz?« A on wciąż powtarzał, że przeprasza, więc domyślam się, że to też należy do gry. On potrzebował dominacji nade mną, a ja chciałam, żeby mnie zdominował — ale jednocześnie byliśmy równoprawnymi partnerami, więc on nie chciał, żebym pomyślała, że przez cały czas będzie mnie traktował jak niewolnicę. Oboje wynieśliśmy z tego doświadczenia przekonanie, że zrobiliśmy coś ekscytującego i śmiałego, że kochamy się jeszcze bardziej.”
Rozmawiałem z wieloma mężczyznami i kobietami, zafascynowanymi erotycznymi właściwościami gumy… jej zapachem, przyleganiem do ciała, wspaniałą gładkością. Moi rozmówcy kupowali różnego rodzaju ubiory wykonane z gumy, włącznie z tak zwanymi „tanecznymi slipkami”, w których na stałe zamocowanie są dwa wzwiedzione sztuczne penisy; kiedy kobieta nosi takie ściśle przylegające do ciała lateksowe majtki, przez cały dzień duży gumowy penis zagłębia się w jej pochwie, a mały gumowy penis — w jej odbycie. „Slipki sportsmena” dla mężczyzn mają z przodu etui na penisa oraz z tylu gumowe dildo wnikające do odbytu.
W niektórych przypadkach entuzjaści gumy muszą ubierać się w te stroje, bo w przeciwnym razie nie osiągają zaspokojenia seksualnego. Jednak przeważnie pary, z którymi rozmawiałem, są tylko „fanami gumy” i używają tych wszystkich specjalistycznych strojów po prostu w celu wywołania większej podniety, analogicznie jak w przypadku erotycznej bielizny czy zabawek seksualnych.
Ponieważ w moich poprzednich książkach podjąłem temat „mokrego seksu”, otrzymuję dziesiątki pytań z tego zakresu, zwłaszcza od par, które już podjęły pewne próby, rzecz im się spodobała, ale już po wszystkim odczuwają zażenowanie, mają poczucie winy albo jakieś niepokoje. Niektórych niepokoi fakt, że zbyt dobrze się bawili.
„Mokry seks” to ogólna nazwa wszelkiego typu zabaw seksualnych połączonych z oddawaniem moczu. Erotyka mokrego seksu jest bez wątpienia dziecinna — to coś „nieprzyzwoitego”, „niegodziwego”, „ordynarnego”. Wcale nie znaczy to jednak, że taki seks nie stanowi ekscytującej formy gry miłosnej dla dorosłych. Podobnie budowanie modeli kolejek ma niezaprzeczalne walory relaksujące i cieszy także dzieci w wieku powyżej 21 lat.
Wielu parom rozkosz erotyczną przynosi oglądanie siusiającego partnera, niektóre pary oddają mocz wzajemnie na siebie, nawet piją mocz partnera. Ponieważ mocz jest sterylny, wypicie bardzo małej ilości nie przynosi szkody. Wielu podróżników—odkrywców i pionierów przeżyło na pustyni dzięki zaspokajaniu pragnienia moczem i wcale nie ucierpieli z powodu katastrofalnie szkodliwego jego działania.
Posłuchajmy 33–letniego Geoffa, geofizyka z Butte w stanie Montana:
„Nie wiem czemu, ale widok i odgłosy, kiedy moja żona Sophia siedzi na tronie w ubikacji, zawsze mnie podniecały. Jej to nie przeszkadza, kiedy przychodzę do łazienki i rozmawiam z nią, podczas gdy ona robi siusiu. Więc któregoś dnia zebrałem się na odwagę i powiedziałem: »Chcę to zobaczyć«, bo ona właśnie siusiała. Sophia ma szerokie horyzonty i wcale jej to nie wprawiło w zakłopotanie. Rozsunęła nogi, żebym mógł zobaczyć, jak strumień właśnie wypływa z niej. A dla mnie — choćby to brzmiało może perwersyjnie, a może jeszcze inaczej — to coś pięknego. Taka piękna szparka, szeroko rozwarta i ten wypływający z niej cienki strumyczek!
Kilka dni później, wieczorem, kiedy Sophia przygotowała sobie kąpiel w wannie, wszedłem do łazienki. Ona właśnie zdejmowała sztuczne rzęsy. Potem usiadła na sedesie, a ja poprosiłem: »Chcę cię dotknąć«. Najpierw nie zrozumiała i powiedziała: »Chcę zrobić siusiu, pozwolisz?« A ja wtedy: »Chcę cię dotykać, kiedy siusiasz«.
Wiedziałem, że nie była tym zachwycona. Doskonałe wiedziałem. Kiedy jednak zaczęła siusiać, wsunąłem dłoń między jej nogi, a palec wskazujący zagłębiłem w jej cipkę, więc ciepły strumień popłynął mi prosto na wewnętrzną powierzchnię dłoni. Podczas gdy ona siusiała, ja masturbowalem ją tym palcem, a jak skończyła, pocierałem jej wilgotną cipkę i oboje nas to ogromnie podnieciło.
Weszła do wanny i powiedziała: »No to już, ty też«, więc wszedłem do wanny razem z nią. Położyła się na wznak, a jak uklęknąłem pomiędzy jej nogami. Chwyciła mego koguta i powiedziała: »Ja siusiałam dla ciebie, teraz ty siusiaj dla mnie«.
Nie masz pojęcia, jak trudno siusiać na rozkaz, zwłaszcza w stanie podniecenia, gdy penis jest sztywny jak kość. Ale kiedy wreszcie się uda, to doznajesz bardzo zmysłowego przeżycia. Poleciało kilka długich strużek, jedna po drugiej, a Sophia tak trzymała mego koguta, żeby trafiały prosto w jej twarz, w usta i na piersi. Potem wszedłem w nią, ale seks w wannie nie należy do najbardziej udanych, bo to jedna z najtrudniejszych rzeczy, jakich może podjąć się dwoje ludzi. Za to oboje mieliśmy poczucie, że pokonaliśmy pewną barierę. Mieliśmy poczucie, że już niczego się nie wstydzimy i nic nie jest w stanie wprawić nas w zakłopotanie”.
Bob i Christine, oboje w wieku 32 lat, relacjonują, że od czasu do czasu sporo radości sprawia im „mokry seks” podczas pikniku. Oto co pisze Christine:
„Zazwyczaj weekendy spędzamy w lesie, spacerujemy i urządzamy pikniki. Jednego popołudnia, jakieś sześć czy siedem miesięcy temu, wracając do naszej przyczepy kam—pingowej zaczęliśmy rozmowę o jednym z naszych sąsiadów, który zawsze nas rozśmiesza. Śmiałam się do rozpuku, aż się posiusiałam w majtki. Podniosłam spódnicę, żeby nie przemokła, ale i tak nie zdążyłam zdjąć majtek i dokończyłam siusiu w majtkach.
Bob natychmiast podszedł do mnie i wkładając rękę między moje nogi, powiedział: »Chyba nic bardziej seksownego w życiu nie widziałem«. I zsunął mi z nóg te mokre majtki, rozpiął rozporek i kochaliśmy się z mety, oparci o porosłe mchem stare drzewo.
Następnym razem, kiedy poszliśmy na spacer do lasu, spytałam go: »Muszę zrobić siku… czy chcesz, żeby było tak jak wtedy?« — »Jasne, że tak« — powiedział. Więc podwiązałam bluzkę w pasie, stanęłam obok niego i ulżyłam sobie. Miałam na sobie tylko takie cieniutkie nylonowe majteczki, przez które z miejsca przeciekła ciepła, parująca wilgoć i pociekła mi po nogach. Wtedy Bob wyjął koguta ze spodni, wsunął go z przodu pod moje majtki i siuśnął wprost na moją cipkę. To było jakby ciepłe źródełko, nigdy dotąd nie przeżyłam czegoś podobnego. Rozłożyliśmy polowe łóżko, całkiem się rozebraliśmy i nago kochaliśmy się w promieniach słońca, pośród treli ptaków. Czuliśmy się niczym Adam i Ewa”.
Niezależnie od takich rozkoszy spontanicznego seksu, będziecie musieli pewne sprawy zaplanować, jeśli dążycie do uprawiania seksu niemal w każdy wieczór przez cały tydzień. Będziecie musieli pomyśleć o nowych miejscach (tak, jak Bob i Christine planowali wypady do lasu); o doborze stroju (jeśli w ogóle będziecie coś mieć na sobie); o jakiejś konkretnej fantazji, którą być może żywisz ty lub partner, a którą zrealizujecie.
Kochanie się w plenerze ma wiele odmian: od malowniczej scenerii do ryzykownej. Leonard i Marion, młoda para z Glendale w Kalifornii, regularnie korzystają z rozkoszy seksu w ich nowym buick’u… nawet wtedy, gdy zaparkowany jest na podjeździe do ich domu. Kochają się w nocy, „szyby bardzo szybko zaparowują”, ale i tak dochodzi dreszczyk emocji, że któryś z sąsiadów będzie przechodził obok i ich przyłapie.
Lucy, 23–letnia młoda mężatka z New Rochelle w stanie Nowy Jork, czasami przyjeżdża kolejką na Manhattan do kancelarii prawniczej swego męża, Dawida. „Nigdy nie zakładam nic pod suknię, prowadzę Dawida do archiwum akt za gabinetem, ściągam suknię i biorę jego penisa do buzi; niekiedy kochamy się też na fotelu”.
Z kolei Winston i Maria, żyjąca bez ślubu para z White Plains w Nowym Jorku, czerpie radość z wypadów samochodem do lasu w stanie Connecticut. Zabierają butelkę szampana, koc i kochają się na łonie natury. „Lekki powiew wiatru na nagiej skórze to coś, czemu nic a nic nie jest w stanie dorównać.”
Także i ty, i twój ukochany możecie się kochać niemal noc w noc, o ile jesteście gotowi włożyć w to trochę pomyślunku i starań. Maj–Britt Bergstrom–Walan, jeden z czołowych terapeutów—seksuologów ze Szwecji, powiedział mi kiedyś tak: „Zdumiewa mnie to, że mężczyzna z większym zapałem zajmuje się myciem swego samochodu podczas weekendu niż kochaniem się ze swoją żoną. Godzinami może rozmawiać o samochodzie. Godzinami może rozmawiać o karierze zawodowej. Ale gdy chodzi o seks, ma zasznurowane usta”.
Seks jest jednym z najbardziej ekscytujących i wdzięcznych doświadczeń ludzkości. Nasza postawa moralna wobec seksu zasługuje na potępienie, bo nawet w obecnych czasach utrwala ona u tak wielu ludzi zahamowania i dezinformację. Wciąż jeszcze przychodzi mi rozmawiać z kobietami, które traktują seks jako obowiązek, a nie źródło rozkoszy. Kiedy zaś dowiadują się, że one też mają czerpać z niego radość, bywają całkiem zaskoczone. „Myślałam, że mężczyźni to lubią, a kobiety po prostu muszą to tolerować”. Wciąż jeszcze przychodzi mi rozmawiać z mężczyznami, którzy nigdy nie biorą pod uwagę seksualnych odczuć partnerki i nic ich nie obchodzi jej zaspokojenie seksualne. „Kobietom to wcale nie jest potrzebne, tak jak mężczyznom. A zresztą, ona nigdy się na nic nie skarży”.
Wskutek takich postaw, zarówno mężczyzn, jak i kobiety omijają godziny intymnych rozkoszy, radość dobrego samopoczucia i wzajemnej bliskości, które może zapewnić dobry i częsty seks.
Na początku chodzi o obopólną wiedzę: właśnie dlatego opracowałem Seans Wzajemnego Poznawania. Jeśli nie potrafisz zdobyć się na zaproponowanie partnerowi podjęcia próby seansu, po prostu daj mu (jej) tę książkę do przeczytania; ona uświadomi mu (jej), jakie czekają was rozkosze seksu.
Gdy dana para potrafi dzielić się wszystkimi swoimi doznaniami i myślami seksualnymi, bez niepokoju o to, że druga strona posądzi o perwersję lub zboczone myśli — możliwe jest stworzenie fizycznej i emocjonalnej więzi, dzięki której ich życie wzniesie się na wyższy poziom pod niemal każdym względem. Osoby zadowolone z seksu lepiej spisują się w pracy, są bardziej zrównoważone w sytuacjach krytycznych i (jeśli można wierzyć najnowszym statystykom medycznym) mogą oczekiwać dłuższego życia.
Waszym celem powinien być seks sześć razy na tydzień, a nawet jeśli będziecie oboje zmęczeni, powinniście starać się wykonać choćby jakiś czuły gest dzień w dzień. Niekoniecznie musi on prowadzić dalej. Może to być wyłącznie intymna pieszczota podczas oglądania telewizji w łóżku, łagodne pocałunki piersi albo niespieszne, wyrafinowane wzajemne całowanie genitaliów.
Chodzi o to, aby podtrzymywać nawyk obopólnego okazywania, że partner jest seksualnie atrakcyjny, że ogień namiętności, która was kiedyś połączyła, nigdy się nie wypalił i nigdy się nie wypali. W związek seksualny warto inwestować jak w mało co: im więcej dasz z siebie, tym więcej zyskasz.
Ella, 23–letnia nauczycielka ze szkoły podstawowej w Los Angeles, wyraziła zgodę, aby razem ze swym chłopakiem, Samem, 32–letnim inżynierem budowlanym, podjąć próbę uprawiania seksu sześć razy w tygodniu. Przede wszystkim odbyli Seans Wzajemnego Poznawania, a następnie ustalili plan działania na cały miesiąc, dzień po dniu, aby być seksualnie aktywni przez sześć dni w tygodniu. Oto własny (nie ocenzurowany) dziennik Elli z pierwszego tygodnia:
„PONIEDZIAŁEK. Zgodziliśmy się na wypróbowanie Seansu Wzajemnego Poznawania, a następnie na uprawianie seksu sześć razy na tydzień, ale, szczerze mówiąc, oboje byliśmy nastawieni dość sceptycznie. W końcu nie od dziś łączy nas fantastyczny seks i sądziliśmy, że żaden „plan” nic tu nie jest w stanie udoskonalić. Ale mimo wszystko powiedzieliśmy »okay« i ustaliliśmy początek na pierwszy wolny od pracy dzień. Poproszono nas, abyśmy przynieśli ze sobą coś, co zapewne zdoła nas podniecić — nawet jeśli parter nie ma o tym pojęcia. Jedyną rzeczą, która zawsze mnie podniecała — oprócz Sama i kilku z moich poprzednich chłopaków —jest film porno zatytułowany Debbie z Dallas, więc przyniosłam tę kasetę.
Odbyliśmy Seans Wzajemnego Poznawania dokładnie co do kropki. Kiedy braliśmy wspólny prysznic, naśmia—łiśmy się ile wlezie. Następnie położyliśmy się na łóżku, nago, i nalaliśmy sobie szampana (podano go gratis, dziękujemy!) i nastawiliśmy takie słodkie płyty Gladys Knight, które oboje lubimy, w rodzaju The First Time Ever I Saw Your Face.
Rozpoczęłam od badania ciała Sama zgodnie z instrukcjami. Trzeba zacząć od tego, że nadal się śmiałam, ale po jakimś czasie przekonałam się, że dowiaduję się takich rzeczy, o których dotąd nie wiedziałam — / on też nie wiedział. Dowiedziałam się, że on uwielbia, kiedy ssę jego brodawki, ale nie znosi, aby je przygryzać. A nigdy wcześniej nie skarżył się na to, bo nie chciał psuć nastroju.
Oczywiście, najbardziej podobało mi się poznawanie jego penisa. Choć, mówiąc prawdę, nigdy nie podobał mi się pomysł, żeby całować go i brać do buzi. Właściwie nigdy tego z Samem nie robiłam na serio — tylko tak zdawkowo. Przede wszystkim obawiałam się, że mogę mu zrobić krzywdę, a poza tym, że nie potrafię go ssać. Dotąd w ogóle nie miałam pojęcia (dopiero teraz Sam mi o tym powiedział), że on dalby wszystko za to, żebym wzięła jego koguta do buzi. Więc zdecydowałam się, spokojnie i powoli, bez poganiania, bo przecież to był seans odkrywania, a nie normalny seks.
Bardziej niż cokolwiek innego podobało mi się w Seansie Wzajemnego Poznawania to, że nie było tu żadnego pośpiechu. A do tego żadne z nas nie zgrywało, że wie wszystko o kochaniu się, bo to i tak nie byłaby prawda. Poznawałam też inne szczegóły — na przykład, jak masować jądra mężczyzny, jak go podniecić zagłębiając palec w jego odbycie i naciskać na gruczoł prostaty — o których dotąd nie miałam najmniejszego pojęcia. Tego typu rzeczy człowiek nie dowiaduje się od mamusi i z całą pewnością nie uczą o nich w szkole.
Jeśli chodzi o ssanie penisa Sama, najbardziej spodobało mi się przesuwanie jego główki w ustach z jednego kącika do drugiego, a potem zlizywanie śluzu. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że mężczyzna wydziela go tak dużo i że on ma taki niewiarygodny smak. Taki subtelny, ale niewiarygodny.
Ponadto nic nie wiedziałam o penetracji analnej. W ogóle nie wiedziałam, że można to zrobić, a już z całą pewnością nie wiedziałam, jak. Jeśli chodzi o mnie, ta część seansu była najbardziej instruktywna.
Kiedy z kolei Sam zajął się mną, byłam zdumiona, jak mało wiem o swoim własnym ciele i jego reakcjach. Zdumiało mnie także to, jak mało mówiłam mu o sobie i o tym, co lubię, a czego nie lubię. Kiedy Sam kochał się ze mną, był zawsze o wiele za szybki i za gwałtowny. Najczęściej w ogóle nie udawało mi się osiągnąć orgazmu Ale on nie rozumiał, że to on powinien zadbać, abym miała orgazm. A ja nie uświadamiałam sobie, w jaki sposób mam go do tego zachęcić.
Nie wiedziałam dotąd, że siusiam przez cewkę moczową, a nie pochwę. A przecież jestem nauczycielką! To całkiem oczywiste, że mnóstwo dziewczyn, które uczę w szkole, wykazuje katastrofalną niewiedzę o własnej anatomii i seksie. Niektóre kochają się z chłopcami mając zaledwie 13 albo 14 lat, a z prostego faktu, że jakiś nieodpowiedzialny dzieciak wepchnął w nią swój interes, dziewczyna wnioskuje, iż wie już wszystko o seksie. W istocie ignorancja w tych sprawach, z jaką stykam się w klasie, jest zatrważająca. Wynika stąd, że albo rodzice są zbyt zażenowani, żeby wytłumaczyć dzieciom, w czym rzecz, albo sami zwyczajnie nie wiedzą. A ci rodzice — to młodzież dorastająca w latach tak zwanej „epoki przyzwolenia”!
Po raz pierwszy pokazałam Samowi, jakimi pieszczotami łechtaczki może mnie szybko i łagodnie rozbudzić. Czuł się potem jak ekspert! Zgłębiał wnętrze mojej pochwy też po raz pierwszy. To naprawdę zmieniło postawę nas obojga. Jak większość kobiet, zawsze uważałam pochwę za coś biernego, za dziurę. W końcu małe dziewczynki często słyszą od chłopaczków: „Popatrz na siebie, czegoś ci brakuje”, a jakże łatwo nabrać przeświadczenia, że faktycznie czegoś nie masz. Z faktu, że pochwa jest wewnątrz ciała, wcale nie wynika, aby nie miała ona być równie aktywna i pozytywna jak penis… a kiedy to sobie uświadomiłam, nabrałam seksualnej pewności siebie i wiary w całe moje ciało. A ponadto zmieniło się moje podejście do seksu.
Dotąd nikt i nigdy nie wkładał mi nic do odbytu, więc kiedy Sam zaczął we mnie wpychać palce, zrobiłam się naprawdę spięta i praktycznie mięśniami wyciskałam je z siebie1 Ale trochę odczekaliśmy i nauczyłam się, jak się rozluźnić. Przekonałam się, że najlepsza pozycja to uklęknąć na łóżku, z głową na poduszce, pupą uniesioną w powietrzu, abym mogła palcami szeroko rozsunąć pośladki. Wtedy Sam mógł wniknąć w pupę naprawdę głęboko i łatwo. Muszę przyznać, że wcale mi się to nie podobało, przynajmniej na początku. Ale po jakimś czasie zaczęło mi się to podobać. Dostarczało mi to naprawdę osobliwego doznania seksualnego, jakiego nigdy dotąd nie zaznałam: jakbym szeroko otwierała całe swoje ciało.
No, a kiedy skończyliśmy Seans Wzajemnego Poznawania, było już bardzo późno i dopiero wtedy zdaliśmy sobie sprawę z tego, że dotykaliśmy się, pieściliśmy i poznawaliśmy nawzajem przez prawie trzy godziny! Kochaliśmy się potem bardzo tak naturalnie i niespiesznie, i to było najlepsze zakończenie pełnego zdumiewających rewelacji dnia. Zaczęłam go jako cyniczny niedowiarek, skończyłam całkowicie przekonana. Zaleciłabym takie popołudnie wzajemnego odkrywania siebie każdej parze, bez względu na to, czy są małżeństwem, czy tylko żyją razem; czy sądzą, że są seksualnie błyskotliwi, czy nie. Jak wiele można się nauczyć! Jak wiele można powiedzieć partnerowi!
Ja na przykład dowiedziałam się, że Sam zawsze marzył, żebym zgoliła włoski łonowe. A dotąd nie powiedział mi o tym ani jednym słowem. Ani słówkiem! Wcale nie byłam pewna, czy tego chcę, przynajmniej na początku, ale z gruntu się zgodziłam. I powiedziałam mu, że zawsze chciałam się kochać na płazy nad morzem. O tym zawsze marzyłam.
Sądzę, że najwspanialszą zasługą Seansu Wzajemnego Poznawania było uświadomienie nam obojgu, że wcale nie wiemy o sobie wszystkiego i że niczego nie można brać tutaj za pewnik. Przekonaliśmy się też, że wiele aktów seksualnych, które zawsze uważaliśmy za perwersyjne albo sprośne, stanowi normalny seks dla milionów par na co dzień, a tak długo, jak długo nikomu nie dzieje się krzywda fizyczna ani nie szkodzi niczyjej psychice, prawie wszystko jest dopuszczalne.
WTOREK. Zanim Sam wrócił do domu — zrobiłam to, o co prosił: zgoliłam całe owłosienie łonowe. Mam delikatne blond włoski, więc to nie było trudne, ale być może dla całkowitej gładkości powinnam używać środka do depilacji. Raczej sądziłam, że wcale mi się to nie będzie podobało, ale przyglądając się sobie w lustrze stwierdziłam, że wyglądam nadzwyczaj kobieco — zresztą wszystkie młode dziewczyny paradujące na plaży w mocno wyciętych kostiumach kąpielowych muszą robić to samo. A w wieku 23 lat nie mogłam przecież zgrywać starej panny! Włożyłam na siebie niebieską koszulkę z krótkimi rękawkami, króciutką plisowaną spódniczkę tenisową, białe skarpetki, ale żadnych majtek. Tak ogromnie podnieciła mnie perspektywa powrotu Sama do domu, że miałam całkiem wilgotną pochwę, zanim on zdążył przekręcić klucz w zamku. Oczywiście, nie spodziewam się, żeby tak miało być dzień w dzień!
Sam przyszedł do domu z kwiatami dla mnie. Pierwszy raz od wieków! Całowaliśmy się jak wariaci. Właściwie oboje zachowywaliśmy się jak smarkacze na pierwszej randce. Planowaliśmy odczekać z seksem na po kolacji, ale w ten pierwszy dzień nie mogliśmy się powstrzymać. Uklękłam przed nim i zsunęłam suwak zamka jego spodni. Potem wydostałam jego penisa z szortów. Był sztywny i gorący, praktycznie parowało z niego. Zanim Sam zdążył cokolwiek powiedzieć, miałam go głęboko w gardle, a Sam wciąż trzymał w ręce te kwiaty!
Ssałam go i pocierałam, a potem położyłam się na dywanie w saloniku i zadarłam wysoko moją spódniczkę. Jeśli chodzi o Sama, to całkiem wystarczyło! Tylko raz spojrzał na mój wygolony srom i już był bez koszuli i bez spodni, i klęczał pomiędzy moimi udami. Bardzo wolno wprowadzał we mnie swego koguta. Pierwszy raz oboje widzieliśmy, jak wnika we mnie, a kochaliśmy się tak niespiesznie i luksusowo, jak jeszcze nigdy.
Sam miał pierwszy orgazm. Mocno zacisnęłam mięśnie pochwy i poczułam, jak jego kogut pulsuje, wyrzucając z siebie spermę. Wzięłam go w obie ręce i dalej pocierałam i masowałam, a on robił się powoli całkiem wiotki. Był cudownie mokry. A wtedy powiedziałam: »No proszę, pokazałam ci, jak masz mnie lizać. Teraz chcę orgazmu«.
Chyba wtedy on po raz pierwszy zrozumiał, że na nim spoczywa obowiązek obdarzenia mnie takim samym zaspokojeniem seksualnym, z jakiego on korzysta. Sam nie skarżył się na nic. Odwrócił się, przyjął pozycję »69« i czubeczkiem języka zaczął lizać moją łechtaczkę, dokładnie tak, jak mu pokazałam.
Mnie to też odpowiadało, bo mogłam otworzyć usta i ssać jego wiotkiego ptaszka i jądra. Pokrywała je sperma i soki z mojej pochwy, a smakowały Samem i mną; całkiem zlały się w jedno, bo my też byliśmy jak stopieni w jedno. Kiedy tak naprawdę szeroko otworzyłam usta, byłam w stanie wziąć w usta praktycznie całego penisa i całe jądra, choć nieomal się zadławiłam. Byłam na samym skraju orgazmu, a jego kogut robił się znowu sztywny, więc musiałam go wyjąć z buzi.
Około trzeciej nad ranem kochaliśmy się trzeci raz. Oboje byliśmy bardzo zmęczeni, ale zaspokojeni, więc nie było to wiele więcej jak takie leniwe balety.
ŚRODA. Sam wyraźnie zdecydował odwzajemnić moje wczorajsze awanse i zaskoczył mnie wcześniejszym powrotem do domu. Przyniósł mi paczuszkę, zapakowaną szczelnie w lśniący, srebrzysty papier. Otworzyłam ją i okazało się, że w środku był plastykowy penis z zamontowanym wibratorkiem. Niezbyt uszczęśliwiała mnie perspektywa używania czegoś sztucznego, ale Sam powiedział, że zobowiązaliśmy się do wypróbowania absolutnie ale to absolutnie wszystkiego, bez dyskusji, więc nic nie mogłam poradzić. Zdumiało mnie to, że on chce mnie zobaczyć z plastykowym penisem tkwiącym w mojej szparce, ale on powiedział: »Poczekaj, aż go wypróbujesz«.
Udało się nam odwlec trochę ten moment i w tym czasie zjeść kanapki i wypić kilka kieliszków wina. Po ostatniej nocy wcale aż tak bardzo nie pilił nas seks. Potem Sam poszedł do sypialni, rozebrał się i nagi położył na łóżku, a ja przyłączyłam się do niego.
Pocałował mnie, a potem pieścił i całował moje piersi.
Naprawdę się nie spieszył, a ja już się zaczynałam niecierpliwić, kiedy wreszcie zrobi użytek z tego plastykowego penisa. W końcu wsunął ręce między moje uda i pocierał moją szparkę i choć przyrzekałam sobie, że nie będę szybko reagowała, nic nie mogłam poradzić. Jakie to fantastyczne, jeśli się wie, że mężczyzna aż tak bardzo cię pożąda!
Wziął tego plastykowego penisa i umieścił jego główkę pomiędzy moimi nogami. Powiedział: »Uważaj, to coś olśniewającego«. Miałam wrażenie, że oglądam film porno z moim udziałem — ten różowy plastykowy penis wsuwał się w moją wygoloną szparkę, tak szeroko rozwartą, a potem wysuwał się z niej. Z góry zdecydowanie zakładałam, że będę tego nienawidziła — że to będzie taka specyficzna masturbacja. Ale przekonałam się, że skoro robi to z tobą twój kochanek, to coś całkiem odmiennego. Sam głaskał mnie po głowie i pieścił mi piersi, a cały ten czas plastykowy penis wciąż to wnikał we mnie, to pojawiał się na zewnątrz.
Zanim osiągnęłam orgazm, upłynęło sporo czasu. Przynajmniej tak mi się wydawało. Może W a może 20 minut? Za to kiedy się zaczęło, w żadnym razie nie chciałam, aby Sam przerwał. Do tego wiedziałam, że jak tylko osiągnę orgazm, Sam przeleci mnie swoim penisem, i na tę myśl czułam się podwójnie roznamiętniona seksualnie.
Miałam tak gwałtowny orgazm, że obawiałam się złamania karku. A gdy jeszcze spazmowałam, Sam zaczął we mnie takie naprawdę długie, szybkie, płynne suwy.
Coś już słyszałam o wielokrotnych orgazmach i sądzę, że to właśnie przeżywałam. Trwało to i trwało bez końca, tak że ledwo mogłam złapać tchu. Nie byłam w stanie myśleć o niczym innym, jak tylko o tym, żeby ten kogut nadal suwał się we mnie, żeby Sam miał wytrysk, a jednocześnie modliłam się, żeby nie miał wytrysku.
W chwili orgazmu wyszedł ze mnie i tak trzymał penisa, że sperma wystrzeliła na mój biust, na brzuch, na całe łóżko. Miałam wrażenie, że oboje doznaliśmy wyzwolenia seksualnego, że możemy teraz robić, co się nam żywnie podoba — i to było cudowne.
CZWARTEK. Oboje byliśmy bardzo zmęczeni. Prawie cały dzień byłam z moją klasą w zoo. Sam dłużej pracował w biurze, bo nadrabiał wczorajsze zaległości z racji wcześniejszego powrotu do domu. Ale po kolacji razem się wykąpaliśmy i nago położyliśmy do łóżka, żeby oglądać telewizję. Sam dotykał mnie i powoli masował mi łechtaczkę. Robił to dokładnie w ten przyjemny sposób, jaki mu pokazałam, ale prawie w ogóle nie naciskał… a do tego tak wolno, że cichutko roznamięmiałam się, wcale nie mając przeświadczenia, że musimy zdecydować się na większe balety.
PIĄTEK. Był całkiem inny niż czwartek. Oboje byliśmy odprężeni. Koniec tygodnia. Po pracy Sam zaprosił mnie do mojej ulubionej restauracji z widokiem na ocean. Po powrocie do domu przygotował gorącą kąpiel w pełnej wannie z dodatkiem nowego olejku do kąpieli, który specjalnie kupił.
Weszliśmy oboje do wanny, a on całą mnie namydlił: szyję, piersi, brzuch, między nogami. Całowaliśmy się i pieściliśmy w kąpieli. Potem pomógł mi wyjść z wanny i wytarł mnie ręcznikiem do sucha. Cały czas traktował mnie jak królową. Zaniósł mnie do sypialni, położył na łóżku i powiedział: »Nie musisz nic robić, absolutnie nic«. Nastawił video z erotycznym filmem i przyniósł mi kieliszek szampana, a potem uklęknął między moimi nogami i zaczął lizać mój srom.
To był raj. Nie musiałam nic robić. Leżałam sobie na plecach i pozwalałam, żeby to po mnie tak jakoś spływało. Sam nie okazywał najmniejszego pośpiechu — na początku muskał łechtaczkę czubeczkiem języka, co bardzo mnie rozpalało, a potem zapuścił język głęboko do środka pochwy, żeby go zwilżyć, i znowu zajął się łechtaczką.
Nie miałam orgazmu. Po jakichś pięciu czy dziesięciu minutach zapragnęłam, żeby się ze mną kochał. Chwyciłam go za ramiona, potrząsnęłam nim i powiedziałam: »Przeleć mnie, za wszelką cenę, przeleć mnie. Dłużej tego nie wytrzymam«.
Był doskonały, wolny, głęboki. Był naprawdę doskonały. Nie mogłam uwierzyć, że to ten sam facet, co tydzień temu. Chciał mi maksymalnie dogodzić, dumny był z tego, że tak mnie rozpalił. Miał orgazm, po czym położył się na mnie. A ja wcale nie potrzebowałam od razu orgazmu, chciałam tylko tulić się do mężczyzny, który tak bardzo troszczy się o mnie i o moje potrzeby — i nic więcej mi nie było trzeba.
Dopiero później, gdy spał, zagłębiłam palce pomiędzy moje nogi, żeby palce zanurzyły się w spermie, i wylizałam je. Poczułam wtedy jego smak, a to znaczyło więcej niż pełna satysfakcja.
SOBOTA. Spędziliśmy ją z przyjaciółmi, piekąc kiełbaski na grillu. Wszyscy komentowali, że Sam i ja sprawiamy wrażenie odmienionych. Moja przyjaciółka Vera powiedziała, że wyglądamy na zakochanych i tak bardzo sobie bliskich. A ja się z tym zgadzam, tak właśnie jest. Wieczorem, po powrocie do domu, Sam powiedział: »Robimy sobie dziś wolny wieczór… Jestem wykończony. Przecież musimy to robić tylko sześć razy w tygodniu, prawda?«
Ale ja nie miałam zamiaru pozwolić mu tak łatwo się wymigać. Miałam dla niego specjalną niespodziankę. Kupiłam czarny koronkowy stanik z wyciętymi otworami na brodawki oraz trójkąt łonowy z dziurką w kroczu, eksponującą widoczne przez koronkę wargi sromowe, a do tego siatkowe pończochy i pas do podwiązek. Odczekałam, aż Sam położy się do łóżka z kieliszkiem wina i książką, a wtedy pojawiłam się w drzwiach i zawołałam: »Hoła, hola, czas na kabaret!«
Nie wiem, skąd Sam wykrzesał tyle energii, ale tej nocy starczyło jej na dwa razy. Rano miałam wciąż na sobie tę bieliznę… a jak się obudził, przeleciał mnie jeszcze raz. Jeśli chodzi o seks… nasz najlepszy tydzień w życiu! A jeszcze jest się na co cieszyć: następny tydzień tuż tuż!
Obecnie wasze życie miłosne jest w waszych rękach. Czekają na was rozkosze seksu przez sześć dni w tygodniu. Na koniec proponuję wam kalendarz 66 erotycznych wyczynów na pierwszy miesiąc miłości.
Pierwszy tydzień:
Poniedziałek
Dzień pierwszy… pora na Seans Wzajemnego Poznawania. Zgłębiajcie tajniki swoich ciał i ich reakcji seksualnych.
Wtorek
Zachęć ukochanego, aby językiem pobudzał twoją łechtaczkę, aż będziesz miała orgazm.
Środa
Powitaj wracającego z pracy ukochanego w drzwiach mieszkania całkiem naga i kochaj się z nim, zanim zdąży się rozebrać.
Czwartek
Domagaj się, żeby dziś wieczorem obdarzył cię trzema orgazmami.
Piątek
Nie pozwól ukochanemu na odbycie stosunku, dopóki nie obdarzysz go 15 minutami ponętnego seksu oralnego. Sobota
Ubierz się w erotyczną bieliznę i zaproś go do łóżka.
Drugi tydzień:
Poniedziałek
Dzień poświęcony trosce o twój wygląd… zmień fryzurę, zrób manicure, nawoskuj nogi, zgol włosy łonowe.
Wtorek
Kup kilka zabawek seksualnych… wibratory pochwowe i stymulatory odbytu.
Środa
Przed pójściem do łóżka odegraj jedną z twoich ulubionych fantazji erotycznych.
Czwartek
Obdarz ukochanego profesjonalnym masażem, użyj specjalnego olejku do masażu, a na zakończenie masturbuj go tak długo, aż będzie miał wytrysk.
Piątek
Kup szampana, włóż butelkę do kubełka z lodem i naga czekaj na ukochanego w łóżku. Sobota
Wybierzcie się na wycieczkę i kochajcie się na łonie przyrody. Maksymalnie długo przebywajcie w plenerze nago. Ale miejcie się na baczności przed strażnikami leśnymi!
Trzeci tydzień:
Poniedziałek
Zachęć ukochanego, żeby pobudzał cię analnie… palcami, językiem i zabawkami seksualnymi. Sprawdź, jak sobie poradzi z wprowadzeniem swego (obficie zwilżonego) penisa do twego odbytu.
Wtorek
Przytulajcie się mocno i zmysłowo w łóżku, a następnie przez pięć minut (nie dłużej) odwzajemniajcie pieszczoty swoich genitaliów ustami i językiem. Nie przejmujcie się orgazmem, chyba że naprawdę nie możecie się bez niego obyć.
Środa
Wypróbujcie seks z wiązaniem. Niech partner zwiąże ci ręce i nogi i pobudza cię w dowolny sposób… ale zawsze według uzgodnionych reguł!
Czwartek
Dzień poświęcony trosce o wygląd twego ukochanego. Wykąp go, umyj mu włosy, obetnij paznokcie, a jeśli pociąga cię widok nagiego penisa — zgol mu włosy łonowe.
Piątek
Kup albo wypożycz kilka kaset z filmami erotycznymi. Spędźcie cały wieczór razem w łóżku i spróbujcie skoncentrować się na akcji filmu.
Sobota
Przez cały dzień chodźcie nago, przy każdej okazji całujcie się i pieśćcie.
Czwarty tydzień:
Poniedziałek
Zabawcie się w test prawdy… spytajcie jedno drugiego, czy ma jakieś sekretne pragnienia seksualne, które dotychczas nie zostały wyjawione… a następnie powiedzcie sobie prawdę.
Wtorek
Urwijcie się z pracy, oboje, i spędźcie popołudnie kochając się w motelu. W recepcji przedstaw go jako „pana Don Juana”.
Środa
Zorganizujcie romantyczny wieczór z nastrojową muzyką z płyt i intymnymi pieszczotami.
Czwartek
Bądź władcza wobec swego kochanka. Zażądaj, żeby poszedł z tobą do łóżka, włóż mu palec albo wibrator do odbytu, w czasie gdy on kocha się z tobą. Nie reaguj na żadne protesty!
Piątek
Zajmij się seksem oralnym… ukochany ma tylko leżeć na wznak, podczas gdy ty robisz użytek ze swoich ust.
Sobota
Ubierzcie się elegancko, idźcie do lokalu i zachowujcie się tak, jak przystoi zżytej, zgodnej i seksownej parze — bo nią jesteście. Ucztujcie, tańczcie, a potem mocno objęci idźcie do domu i pomyślcie sobie, jakie to szczęście, że jesteście razem.
* prezenter telewizyjny — przyp. tłum.
* Królowa izraelska; przenośnie: kobieta rozwiązła, zdeprawowana (przyp. tłum.).