Colin Capp Formy Chaosu







Colin Capp


Formy Chaosu

































Rozdział I



   Tysiące miedzianych promieni ciśnieniowych rozrywały noc żądląc teren pod monstrualnym kadłubem, wiszącego nad centrum miasta statku. Zielone i fioletowe promienie Yagi wgryzały się budynki, a nieprzerwanie stukoczące działa laserowe wzniecały tysiące pożarów. Miasto Ashur na planecie Onaris, unicestwiane dzikim atakiem, przygotowywało się do kapitulacji. Dalsza obrona byłaby samobójstwem. Nawet poddanie się nie gwarantowało przeżycia.    „Zaczęło się to chyba szeptem w ogromie śnieżnej białości; chorobliwą skargą złamanego ciała, usypianego mrozem i krzyczącego nieśmiałą skargę ulotnemu wiatrowi. Nie wiesz, że Bóg umiera?”

Wśród niewyraźnych cieni, snujących się wzdłuż popękanego muru, leżał młody mężczyzna. Był ledwie świadom koszmaru, który narastał wokół niego. W najgłębszych zakamarkach jego mózgu toczyła się równie desperacka walka. Jej stawką były resztki rozsądku.
   „Być może w ohydnych ciemnicach jakiejś nieludzkiej inkwizycji, czyjś umysł oszalał; nie przez tortury czy słabość ducha, ale pod wpływem o wiele głębszej rany... Nie wiesz, że Bóg umiera?... umiera?...”

Mężczyzna podniósł się z jękiem i usiadł, trzymając się za głowę. Zielony promień Yagi trafił w stojący opodal budynek, który rozpadł się, sypiąc wokół deszczem cegieł. Mężczyzna upadł na ziemię, niezdolny do ucieczki.   „Być może jakiś okaleczony męczennik wyprostował się na swoim krzyżu, by podnieść głów wykrzyczeć w niebo: Panie! Czemu nie opuściłeś? I nigdy nie usłyszał odpowiedzi. Była to zdrada najwyższa: niepokalane bluźnierstwo... – Czyż nigdy ci nie mówiono? Podobno Bóg umarł.”
   Mężczyźnie udało się podnieść na nogi. Powoli, po omacku, posuwał się miedzy gruzami. Niepewne kroki doprowadziły go w pobliże zielonego słupa promienia Yagi, ale instynkt kazał mu go ominąąć. Gwałtownie uderzył w popękany mur i znowu bezwładnie upadł w cieniu zrujnowanych drzwi. Czoło miał zakrwawione.   „Bron! Bron! Proszę cię. Czemu się nie odzywasz?”

Nie odpowiadał. Krew spływała mu po skroniach, zostawiając na wargach słony smak. Wkrótce jej wyrwał go z apatii i zaczął sobie zdawać sprawę z tego, co się wokół niego działo. Przez przymknięte powieki oglądał z przerażeniem rujnowane miasto.
   „Bron! Błagam cię, odezwij się!”   Promienie Yagi skupiły się nagle na jakimś arsenale i całe niebo zajaśniało oślepiającą ziele wybuchu odbił się echem wśród ruin i mężczyzna, ulegając wreszcie instynktowi, skoczył do przodu sekundę przedtem nim zwalił się mur, pod którym siedział.

Odbierasz mnie? Bron!”– Odbieram – odezwał się w końcu.

Zatrzymał się na środku placu i walczył z nadchodzącym kryzysem nerwowym, usiłując mówić głośno i wyraźnie.– Odbieram, ale nie widzę!

Boże! Żartujesz? Trzeba było sześciu lat pracy i ćwierci budżetu Komanda, żeby cię tu umieścić... a ty bawisz się w amnezję? Bron! Zgrywasz się?”

Nigdy nie byłem mniej skłonny do żartów. Jestem chory... Kim jesteś?... Tworem wyobraźni...
   „Spokojnie. Pierwsza fala musiała cię wpędzić w szok. Sądząc po głosie, musisz być w złej formie. Musiałem użyć wyzwalacza semantycznego, żeby wyciągnąć cię z tej śpiączki. Naprawdę nic sobie nie przypominasz?!”

Niczego, nie wiem kim, ani gdzie jestem. Mam wrażenie, że mówisz wewnątrz mojej głowy. Czy to halucynacja?

Wprost przeciwnie. To wszystko ma racjonalne wytłumaczenie. Po prostu masz kłopoty z pamięcią”.– Gdzie jestem?

Miasto Ashur na planecie Onaris. W pełni ataku Niszczycieli”.

A ty mnie słyszysz? W jaki sposób? Gdzie jesteś?

To coraz poważniejsze! Nie mamy czasu na wyjaśnienia. Musisz przede wszystkim opuścić to miejsce, znaleźć schronienie i odpocząć. Porozmawiamy później, jeżeli nie wróci ci pamięć. Na razie musisz wierzyć na słowo”.

A jeżeli nie?

Nie prowokuj mnie. Stawka jest zbyt wysoka. Jeżeli przypomniałbyś sobie powód twojej obecności na tej planecie i naszą obecność, to nie zadawałbyś takich pytań. Nie zmuszaj mnie do demonstracji siły”.

Przez kilka sekund Bron trzymał się rękoma za głowę. Później opanował się.
– Dobrze. Chcę wam wierzyć. Na razie. Co mam zrobić?

Oddal się od śródmieścia. Na peryferiach zniszczenia są mniejsze. Prosto przed tobą, po drugiej strome placu jest przejście. Idź tam, dopóki nie powiem, byś skręcił. Nie opuszczam cię”.
   Bron wykonał polecenie, wzruszając z rezygnacją ramionami. Był teraz w pełni świadom niszczącego huraganu, który uderzał z nieba. Olbrzymi statek najwyraźniej szykował się do lądowania i przygotowywał sobie pole stabilizujące, eliminując jednocześnie wszelki opór. Wydawało się, że ludność uciekła, co by oznaczało, że została uprzedzona o ataku. Od wschodu dobiegły go odgłosy lądowania innego krążownika kosmicznego. Rozwój operacji odpowiadał jakiemuś planowi, co pobudziło w jego umyśle mgliste wspomnienie, które jednak zaraz prysnęło.

Ostrożnie okrążał plac, dziwiąc się własnemu instynktowi, zmuszającemu do przeskakiwania pod morderczym ogniem promieni Yag od kryjówki do kryjówki. Znalazł się wreszcie w miejscu, w którym znajdowała się kiedyś najpiękniejsza aleja Ashur. Teraz były tam tylko ruiny i dymiące zgliszcza.

Hej tam, w mojej dowie. Słyszycie mnie?

Nigdy nie przestaliśmy cię odbierać”.

Jak to?

Wszczepiono ci w mózg przekaźnik biotroniczny. Gdziekolwiek byś był, zawsze możemy de słuchać i rozmawiać z tobą”.

Bron zastanawiał się przez chwilę, po czym zapytał:

Kim jesteście?

Twoimi kolegami. Jestem doktor Veeder. Nic ci to nie mówi?”

Nie.

To minie, Przypomnisz sobie mnie, a także Jaycee i Ananiasa. Będziemy zawsze twoimi niewidzialnymi towarzyszami, jak w przeszłości. Należymy przecież do tego samego zespołu”.
– Jakiego zespołu?

Oddział Zadań Specjalnych Komanda Gwiezdnego”.

Wiem, że należę do jakiegoś Komanda... ale nie tutaj. Na Ziemi, tak, przypominam sobie. Delhi i Europa... Ale od odjazdu z Europy niczego nie pamiętam.

To symptomatyczne Bron. Właśnie po odlocie z Europy wstąpiłeś do oddziałów specjalnych. Nie dziwie się, że twoja podświadomość wybrała właśnie ten moment... Uwaga!”
   Ostrzeżenie zbiegło się idealnie z jego refleksem. Rzucił siew bok, a promień Yagi trafił w jezdnię zaledwie parę centymetrów przed nim. Podmuch odrzucił go jeszcze dalej, ale podniósł się prawie natychmiast. Był poobijany, jednak na pierwszy rzut oka, nietknięty. Promień znowu uderzył, tnąc na idealne połówki dotychczas nie zniszczoną kolumnę.
– Hej! Jesteście tam?

Co jest, Bron? Jesteś ranny?”

Widzieliście zbliżający się promień... Jak?

Widziałem. Chciałem ci to wyjaśnić spokojnie, żeby umknąć zbyt dużego wstrząsu”.
– Przestańcie bajdurzyć. A ja? Mnie też widzicie?

Nie widzę cię naprawdę... Właściwie widzę przez twoje oczy, Bron. Słyszą przez twoje uszy. Dzień i noc. Śledziliśmy każdy etap tej misji. Na tym polega nasza praca. Jaycee, Ananiasa, i moja. Możemy do ciebie mówić, ale ty nie możesz nas wyłączyć. Nasze głosy docierają bezpośrednio do twojego mózgu. Możemy jeszcze więcej, ale wytłumaczymy ci to później. Na razie musisz tylko wykonywać moje polecenia. Poszukamy ci schronienia”.
– Bardzo dobrze – zgodził się zrezygnowany Bron.

Nie potrafił się sprzeciwić temu, mówiącemu wewnątrz jego czaszki, głosowi. Fizycznie był wykończony, złamany i bardzo potrzebował odpoczynku. Postanowił więc zamknąć się w sobie i mechanicznie wykonywać polecenia, wciskając się szybko w cienie ulicy, unikając zbyt zaognionych miejsc. W końcu głos umilkł. Bron nie był w stanie posuwać się dalej z własnej woli. Zatrzymał się. Kilkoma kopniakami rozsunął parą cegieł, rzucił się w kurz i gruz i natychmiast zasnął.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Colin Capp Bron Chaosu
Colin Kapp formy Chaosu(1)
Colin Capp Bron Chaosu
Colin Kapp Formy Chaosu 2
Colin Capp Bron Chaosu
Colin Kapp Chaos 1 Formy Chaosu
Colin Kapp Chaos 01 Formy Chaosu
Colin Kapp Chaos 2 Broń Chaosu
Kapp Colin Broń Chaosu
Colin Kapp Cykl Chaos (2) Broń Chaosu
Colin Kapp Chaos 02 Bron Chaosu
FORMY I METODY REHABILITACJI(1)
Formy ochrony przyrody w Polsce
Formy unieruchomienia szyjnego odcinka
Najważniejsze formy dziennikarskie prezentacja wp
W2 Uproszczone formy rachunkowości
FORMY POMOCY I WSPARCIA OSÓB PORZEBUJACYM OSOBY STARSZE
SPC MYCIE FORMY KOSMETYKÓW 2
formy pozyskiwania kapitału

więcej podobnych podstron