Tajemnica południowoamerykańskich tuneli podziemnych
Dziwne
tunele, które biegną setki kilometrów pod powierzchnią Ameryki
Południowej...
Ogromny
skarb, ukryty w podziemnych sklepieniach...
Podziemne
artystyczne ogrody, wykonane z ręcznie obrabianego złota i cennych
klejnotów...
Pogłoski
o złotych płytach z dziwnymi napisami, wygrawerowanymi po ich
lśniącej stronie...
Oto
elementy wielkiej zagadki dotyczącej sieci podziemnych tuneli,
istniejących rzekomo pod dolinami i płaskowyżami Ameryki
Południowej. Zagadkowe historie o tych tajemniczych tunelach brzmią
jak z Arabskich Nocy. Zagadka powraca do dni podboju hiszpańskiego.
Starzy kronikarze i pisarze duchowni pisali sprawozdania z tuneli i
przejść podziemnych znajdujących się pod wieloma starymi miastami
i starożytnymi ruinami.
Ostatnio
Erich von Daniken doniósł, że był w sieci tuneli, które biegną
tysiące kilometrów pod kontynentem południowoamerykańskim.
Daniken powiedział w "Złocie Bogów", że przebywał w
tych tunelach w towarzystwie ich odkrywcy, Juana Moricza,
węgierskiego imigranta, będącego obecnie obywatelem Argentyny.
Wejście do podziemnego labiryntu znajduje się w prowincji
Morona-Santiaga w Ekwadorze. Według Danikena, zobaczyl on ogromne
pomieszczenia z płytami o metalicznym połysku. Jak podejrzewa
Szwajcar, mogą one zawierać zapiski świata antycznego.
Pierwsze
wzmianki o tych ogromnych podziemnych tunelach pojawiły się w
chwili, gdy konkwistadorzy najechali na starożytną Amerykę
Południową. Ex-świniopas, Don Francisco Pizarro, porwał
inkaskiego władcę i przetrzymywał go dla okupu. Don Francisco
narysował czerwoną linię biegnącą 2,5 metra nad podłogą celi o
wymiarach 5 na 7 metrów. Inkowie oświadczyli, że wypełnią
pomieszczenie złotem, by zwrócić wolność władcy. Z jego
klasztoru w Caxamarco, cesarz Atahualpa kazał poddanym dostarczyć
złoto na okup.
Zanim
zdołano uwolnić władcę, został on zabity przez żołnierzy
Pizarra. Dowiedziawszy się o zabójstwie, Inkowie ukryli złoto.
Tysiące lam obładowanych złotem zostało zawróconych z dala od
Caxamarco. Niektórzy badacze uważają, że ładunki złota
przenoszone przez lamy zostały ukryte właśnie w tych starożytnych
tunelach. Indiańskie legendy mówią, że złoto ukryto "w
takim miejscu, o którym nawet my nie wiemy".
Pośród
przedmiotów, które zniknęły, były zmumifikowane ciała trzynastu
inkaskich władców. Siedzieli oni na złotych krzesłach w Świątyni
Słońca w Cuzco, krzesła zaś stały na olbrzymiej złotej płycie.
Zdając sobie sprawę z tego, że Hiszpanie byli łasi tylko na
bogactwa, Indianie pospiesznie ukryli swoje święte przedmioty. Polo
de Ondegardo, inny królewski konkwistador, natknął się na trzy
mumie starożytnych władców dwadzieścia sześć lat później.
Mumie pozbawione były jednak biżuterii, ciała zaś były rozbite
na kawałki.
Pozostałych
mumii nie odnaleziono. Prawdopodobnie zostały ukryte w tunelach pod
Cuzco i twierdzą Sacsahuaman. Starzy kronikarze donoszą, że tunele
miały związek z Ccoricancha, nazwą nadaną świętemu obszarowi
starego Cuzco. Oprócz Świątyni Słońca, na tym obszarze
znajdowały się także świątynie poświęcone księżycowi,
światłu, błyskawicy, Wenus, tęczy i Plejadom. Obszar ten jest
uznawany za święty dla Inków z powodu bogactwa tego "zbiorowiska
złota". Wokół Świątyni Słońca znajdował się
dwudziestometrowy pas złota osadzonego między kamieniami. W
świątyni znajdowała się ogromna, odlana z czystego złota płyta
słońca. Złota płyta była połączona z ołtarzem w taki sposób,
że poranne słońce odbijało się w wielkiej kuli. Z każdej strony
dużego dysku znajdowały się dwie mniejsze płyty. Inna duża płyta
słońca usytuowana była w świątyni tak, aby odbijała promienie
zachodzącego słońca.
Zmumifikowane
szczątki inkaskich władców usytuowane były wokół świątyni
udekorowanej złotą biżuterią i szlachetnymi kamieniami. W pobliżu
mumii znajdowały się duże złote zestawy ozdobione rytem z obrazem
przedstawiającym władcę za życia. Były to skarby, które
wymknęły się pazernym Hiszpanom.
Ogród
Słońca był innym wielkim skarbem, który zaginął. Sarmiento
(1532-1589) informuje, że podziemny ogród znajdował się obok
Świątyni Słońca. Oni
mieli ogród, w którym grudki ziemi były kawałkami czystego złota,
napisał Sarmiento. Były one mądrze obsiane kukurydzą - łodygi,
liście i kłosy były z zupełnie czystego złota. Były tak dobrze
posadzone, że nic nie mogło im przeszkodzić. Poza tym wszystkim,
mieli również ponad dwadzieścia owiec z młodymi. Pasterze
pilnujący owiec trzymali proce i klepki zrobione ze złota i srebra.
Garnki, wazony i inne naczynia zrobione były z pięknego złota.
Ważne
budynki w Ccoriancha połączone były podziemnymi tunelami z
twierdzą Sascahuaman. Wejścia do tych tuneli znajdowały się w
Chincana, "miejscu, w którym zgubił się niejeden". Jak
wspomniano w innym rozdziale tej książki, wszystkie wejścia
zostały zacementowane. Zbyt wielu śmiałych poszukiwaczy skarbów
wchodziło do jaskiń i znikało.
Po
podbiciu Peru, Hiszpanie zniszczyli świątynie w Cuzco i wznieśli w
tym miejscu kościół Santo Domingo. W Cuzco istnieje stara legenda,
według której poszukiwacz złota wszedł do tunelu. W poszukiwaniu
bogactw, człowiek ten zgubił się i przez kilka dni przechodził
przez labirynt tuneli. Któregoś ranka, około tydzień po
zaginięciu poszukiwacza, kapłan poprowadził mszę w kościele
Santo Domingo.
Kapłan
i jego parafianie zdziwili się, słysząc nagle donośne stukanie o
kamienną podłogę kościoła. Kilku wiernych uczyniło znak krzyża
i mruczało o demonach diabła. Duchowny uspokoił swoich parafian i
polecił usunąć ze starożytnej podłogi dużą kamienną płytę.
Grupa ludzi zdziwiła się, widząc, jak poszukiwacz skarbów
wychodzi z tunelu, niosąc sztabki złota w każdej ręce.
Doktor
A. M. Renwick, dziekan angloperuwiańskiego college'u w Limie, mówi
o innej świątyni z ogromnymi przejściami podziemnymi. Pisząc w
"Wędrówkach po peruwiańskich Andach" ("Wandering in
Peruvian Andes"), dr Renwick opowiada swoim czytelnikom o
odwiedzinach starożytnej świątyni Chavin w odizolowanym regionie
gór andyjskich. Świątynia ma powierzchnię 25 km kw i jest
ufortyfikowana. Ruiny znajdują się po drugiej stronie doliny od
kamiennej fortecy. Dr Renwick sądzi, że te dwie konstrukcje łączyły
podziemne tunele.
Świątynia
Chavi jest w kształcie piramidy, składa się z czterech poziomów.
Najwyższe części konstrukcji zostały zniszczone. Renwick
powiedział, że po długich wysiłkach jego wyprawa zlokalizowała
wejście do starożytnych tuneli. Podczas, gdy wejście było całkiem
wąskie, same tunele były duże i "przestronne".
Te
podziemne korytarze są w prawie doskonałym stanie,
powiedział dr Renwick. W
przeważającej części są tu mury, tak solidne, jak gdyby
wybudowano je zaledwie kilka lat temu, przejścia są tak długie, że
mogliśmy spędzić cały dzień na badaniu zakamarków tego budynku,
który musiał zostać wzniesiony trzy tysiące lat temu. Dziś w tym
regionie nie są budowane takie ściany. Całość jest hojnie
zaopatrzona w powietrze. W miejscu, gdzie spotykają się cztery
korytarze, spotkaliśmy stojący posąg sławnego idola Chavina,
granitowy obelisk wysoki na trzynaście i pół stopy (4 metry), o
średnicy dwóch stóp (60 cm) w najszerszym miejscu. Prezentuje on
uzębionego potwora, częściowo-jaguara i częściowo-człowieka.
Ten idol musi tutaj stać od co najmniej trzech tysięcy lat.
Jest
to najstaranniej wygrawerowana figura w rzeźbie wypukłej i jest
ozdobiona wężami i innymi symbolicznymi figurami.
Dr
Renwick powiedział, że inne zobowiązania stają na przeszkodzie
zakończeniu badań w sprawie tych podziemnych przejść. Czuł, że
badanie tuneli może wymagać co najmniej dwóch lat.
Pogłoski
o tych masywnych tunelach były w latach pięćdziesiątych XIX wieku
tak uporczywe, że wicekról Peru zadecydował o znalezieniu wejścia.
Wyprawa została tak wyposażona i wysłana, by odnaleźć wejście
do podziemnych przejść. Członkowie zostali poprowadzeni przez z
grubsza nakreśloną inkaską mapę, którą uzyskali z nieznanego
źródła od jezuickiego misjonarza. Mapa poprowadziła poszukiwaczy
złota do nierównego terenu w peruwiańskim regionie Huatanay. Był
to obszar, gdzie ostatni z Inków stawił opór hiszpańskim
najeźdźcom prawie sto lat temu. Hiszpanie byli pod ostrzałem
brutalnych Indian. Zgubili swoje zaopatrzenie podczas bitwy, w której
olbrzymie głazy zrzucane były przez oburzonych Indian z wysokich
gór. Brzydząc się okrucieństwem krajowców i niechęcią Indian,
grupa zrezygnowała z poszukiwań i wróciła do Limy.
Wczesniej
kilku kapłanów w Ameryce Południowej poinformowało, że otrzymali
oni wiadomość o spowiedzi na łożu śmierci od inkaskich
chrześcijan. Ojciec Pedro del Sancho w "Relacjón"
opowiedział o śmierci Indianina Quichua, który twierdził, że był
świadkiem uroczystego zamknięcia tuneli. Ojciec del Sancho napisał:
...
Mój informator był poddanym inkaskiego władcy. Posiadał on wielki
szacunek do jego władzy w Cuzco. Był wodzem swojego plemienia i
czynił coroczną pielgrzymkę do Cuzco, by oddawać cześć swoim
idolistycznym bogom. Zwyczajem Inków było podbić państwo i zabrać
jego idoli do Cuzco. Ci, którzy chcieli uwielbiać swoich
starożytnych idoli, musieli udać się do inkaskiej stolicy.
Zanosili dary swoim pogańskim idolom. Podczas tych podróży
spodziewano się również złożenia hołdu inkaskiemu władcy.
Kiedy
on leżał na łożu śmierci, czlowiek powiedział mi, że on
ujawnił to, o czym nigdy nie słyszał biały człowiek. Gdy stało
się oczywiste, że imperium padło ofiarą "białych diabłów"
przybyłych z morza, wysoki duchowny Świątyni Słońca zwołał
spotkanie. Ludzie, którzy na nie przyszli, byli najwyższymi
duchownymi w kraju. Poznali oni czarodziejów i magików z Cuzco i
innych oddalonych miast. Byli równiez obecni inni szlachetni mężowie
dworu Atahualpy, ostatniego władcy.
Do
uszu tych ludzi dotarło, że moi rodacy zainteresowali się złotem
i srebrem. Ich nienawiści do wysłanników jego majestatu, króla,
nie dało się opisać. Zgodzili się oni na tym spotkaniu, by
połączyć się z duchem na odległość i ustalić, jak wiele ich
bogactw mogłoby zostać wykorzystanych. Te skarby były ukryte w
starożytnych tunelach, które były w ziemi, gdy przybyli tutaj
Inkowie.
W
tych podziemnych magazynach znajdowały się również przedmioty i
posągi uznawane przez Inków za święte. Gdy skarb został
umieszczony w tunelach, odprawiona została ceremonia z udziałem
arcykapłana. Następnie, po tych obrzędach, wejście do tunelu
zostało zacementowane. Otwarcie zostało ukryte w taki sposób, że
można było wejść kilka stóp i nigdy nie być świadomym wejścia.
Mój
informator powiedział, że wejście znajduje się w jego krainie, na
terenie, którym on rządził. To była decyzja jego i jego
poddanych, że otwarcia zostały zacementowane. Wszyscy obecni
przysięgli pod karą śmierci zachować milczenie. Mimo, iz prosiłem
o więcej informacji na temat dokładnej lokalizacji wejścia, mój
informator odmówił ujawnienia więcej, niż tu napisałem.
Mistyczka
i okultystka pochodzenia rosyjskiego, madame Helena Bławatska,
podróżowała po Peru w 1848 roku, gdy usłyszała pogłoski o
starożytnych tunelach. Twórczyni teozofii, madame Bławatska była
zawsze zainteresowana niezwykłymi wydarzeniami. Przed opuszczeniem
Limy, gdzie usłyszała o tunelach, madame Bławatska udała się do
Arica na granicy chilijsko-peruwiańskiej. Każdego, kogo spotkała,
pytała o tunele. W jej sprawozdaniu czytamy:
Dotarliśmy
do Arica, blisko zachodu słońca, w pewnym miejscu na samotnym
wybrzeżu zostaliśmy uderzeni przez pojawienie się ogromnej skały,
prawie prostopadłej, która stała w żałobnej samotności na tym
brzegu poza pasmem Andów. Ponieważ od ściany kamienia odbijały
się ostatnie promienie słońca, można było zobaczyć, ze zwykłym
szkiełkiem operowym, ciekawe hieroglify narysowane na wulkanicznej
powierzchni.
Gdy
Cuzcu było stolicą starego Peru, zawierało Świątynię Słońca,
sławną daleko i blisko z powodu swojej wspaniałości. Była ona
pokryta dachem z grubych złotych płyt, a jego ściany pokryte były
tym samym szlachetnym metalem. Okap koryta wyprowadzającego wodę
deszczową również był wykonany z czystego złota. Na zachodniej
ścianie architekci zaaranżowali otwór, w taki sposób, że gdy
docierały do niego promienie słoneczne, on wyłapywał je i skupiał
wewnątrz nawy głównej świątyni i sanktuarium. Rozciągając się
wewnątrz świątyni niczym złoty łańcuch z jednego skrzącego się
punktu do drugiego, promienie okrążały ściany, oświecając
ponurych idoli i ujawniając pewne mistyczne znaki, które o innej
porze były niewidoczne.
Przez
interpretację tych mistycznych znaków, według madame Bławatskiej,
można rozpoznać lokalizację tuneli, wejście oraz sposób
wchodzenia do nich. Informuje ona, że te znaki są niewidoczne z
wyłączeniem pewnych dni, kiedy promienie słoneczne są skupione
bezpośrednio na napisach.
Madame
Bławatska podaje, że tunele zaczynają się w Cuzco i biegną pod
ziemią do Limy na dystansie 612 kilometrów. W Limie tunele skręcają
na południe, tam, gdzie dziś znajduje się Boliwia. To jest
odległość ponad półtora tysiąca kilometrów! Opisuje również,
że w tych tunelach mieści się punkt, w którym skonstruowano
królewski grobowiec. Starożytny grobowiec chroniło kilka ogromnych
płyt kamiennych, które pełniły rolę drzwi. Olbrzymie kamienne
drzwi są tak skonstruowane, że nie widać żadnych pęknięć lub
połączeń. Tyle, że przez odczytanie pewnych znaków można
ustalić tajemną lokalizację królewskiego grobowca.
Madame
Bławatska nie podała dokładnie, gdzie uzyskala informacje,
wspomniała jednak o tajnym stowarzyszeniu dozorców, którzy chronią
tunele. To tajne stowarzyszenie według wielu badaczy może istnieć
do dziś, uważnie pilnując starożytnych skarbów. Jednakże
wejście do podziemnego labiryntu może zostać odnalezione pod
warunkiem, że poszukiwacz potrafi zinterpretować symbole
wyrzeźbione na kamieniach i widoczne dopiero, gdy promienie
słoneczne padną na kamień pod pewnym kątem.
Nawet
jeżeli śmiałek odnalazłby wejście, tunele byłyby niezwykle
niebezpiecznym obiektem badań. Jeżeli grobowiec inkaski jest
otoczony przez ogromne kamienne drzwi osiowe, musi istnieć metoda
umożliwiająca wejście. Drzwi mogą być obsługiwane przez ukryty
mechanizm. Mogłyby one zostać otwarte po wypowiedzeniu pewnego
słowa, takiego jak pamiętne "Sezamie, otwórz się!" z
Arabskich Nocy.
Możemy
przypuszczać, że starożytni budowniczowie tuneli spodziewali się
grobowych rabusiów. Prawdopodobnie stworzyli pułapkę dla
nieuważnych upiorów. Madame Bławatskiej doniesiono podczas jej
południowoamerykańskiej podróży, że pełnego skarbu grobowca nie
mogło spenetrować tysiąc żołnierzy. Jej informator powiedział:
Tysiąc
żołnierzy, którzy byli w tunelu, z czego jeden na zaqwsze pozostał
ze zmarłym, próbowało forsować swoją drogę do skarbu grobowca
zmarłego Inka. Nie ma żadnego innego dostępu do sali Arica, niż
przez ukryte drzwi w górach niedaleko Rio Payquina. Na całej
długości głównego korytarza z Boliwii do Limy i królewskiego
Cuzco mniejsze kryjówki napełnione są skarbami ze złota, kamieni
szlachetnych i klejnotów, które są akumulacją wilu inkaskich
pokoleń. Łączna wartość skarbów wykracza poza ludzkie
możliwości oceny.
Niemal
sto lat temu Madame Bławatska twierdziła, że posiadała dokładną
mapę tuneli. Mieliśmy
w posiadaniu dokładną mapę tuneli, grobowca, wielkiej sali skarbów
i ukrytych, podniesionych kamiennych drzwi, twierdziła. Przekazał
je nam stary Peruwiańczyk, jeślibyśmy jednak kiedykolwiek
pomyśleli o odnoszeniu korzyści z sekretu, wymagałoby to
współpracy rządów peruwiańskiego i boliwijskiego na wielką
skalę. Nie mówiąc już o przeszkodach fizycznych, nikt
indywidualnie lub w małej ekipie nie mógłby się podjąć takiego
przedsięwzięcia bez ryzyka napotkania hordy zbójców i
przemytników, których na wybrzeżu jest pełno, i którzy tak
naprawdę występują w całej społeczności. Zwykłego zadania
oczyszczenia cuchnącego powietrza w tunelu także od wieków nikt
się nie podjął. Tam leży skarb i tradycja mówi, że będzie
leżał, póki z Ameryki Północnej i Południowej nie zniknie
ostatni ślad hiszpańskich wpływów.
Gdy
Krzysztof Kolumb przybył na wyspę Martynikę, jego uwagę zwróciła
historia o podobnych tunelach. Karaibscy Indianie opowiedzieli
Hiszpanom o amazońskich kobietach, które żyły bez mężczyzn.
Kolumb i jego załoga dowiedzieli się, że kobiety te ukrywały się
w starożytnych podziemnych tunelach zawsze, gdy były niepokojone
przez mężczyzn. Gdy ich uparci zalotnicy wchodzili za nimi do
tuneli, Amazonki wnet studziły ich zapał gradem strzał ze swoich
silnych łuków.
Pojęcie
ogromnych podziemnych przejść wystarczy, by omamić umysł. Na to,
że takie tunele mogłyby zostać zbudowane, wskazuje nauka w
preinkaskich lub inkaskich dniach. Oznacza to, iż mogła istnieć
technologia pozwalająca na budowanie podziemnego labiryntu.
W
jakim celu? Jedyną rzeczą jest skonstruowanie podziemnego schronu w
razie katastrofy. Taka jaskinia, sztuczna lub powstała naturalnie,
dostarczałaby bezpiecznego schronienia przed nieuchronną
katastrofą. Konstruowanie tuneli biegnących setki lub tysiące
kilometrów pod powierzchnią kontynentu południowoamerykańskiego
leży poza granicami obecnej wiedzy.
Jednak
wielu ludzi upiera się przy polowaniu na jamy. Korespondowałem i
spotkałem wiele osób, które poszukują wejścia do tunelu.
Niektórzy są dziko zapatrzonymi marzycielami z fantastycznym
blaskiem w oczach. Kilka z nich to osoby chore umysłowo. Inni to
oportuniści, którzy ograbiają każdego, kto wyłoży fundusze, by
sfinansować wyprawę.
Oto
fragment korespondencji zawierający list od brazylijskiego lekarza,
który poświęcił okres wakacji na tropieniu tuneli. Pisze on:
Angielski
podróżnik, Colonel Fawcett, zaginął w dżungli kilka lat temu.
Poszukiwał wejścia do tunelu do podziemnego świata w górach
Rancador, gdy zniknął. Relacje z tej części Brazylii wskazują,
że Fawcett i jego syn, Jack, oraz ich towarzysz mieszkali w
jaskiniowym mieście pod górami. Byli dobrze traktowani, zgodnie z
opisami, nie wolno im było jednak wrócić na powierzchnię,
ponieważ mogli ujawnić lokalizację wejścia.
Wejście
do jaskiniowego miasta jest pilnie strzeżone przez Indian Murcego.
Są oni dzikim, ciemnoskórym plemieniem o bardzo czułym węchu.
Zanim wejdziesz do jaskini, musisz uzyskać ich aprobatę. Jednakże
mogą oni zadecydować, że nie jesteś wart tego, by podzielić ich
tajemnicę, wobec czego nie wolno ci będzie wrócić do cywilizacji.
W
Brazylii istnieje legenda, według której podziemne miasta zostały
zbudowane przez ocalałych mieszkańców Atlantydy. Nie wiadomo, czy
obecni mieszkańcy są potomkami Atlantów, czy też wymarli, a do
tuneli dostała się inna rasa ludzi i osiadła w mieście.
Don
Francisco Pizarro odnalazł wejścia do tunelu, które zostały
zamknięte olbrzymimi kamiennymi płytami podczas kampanii przeciwko
Inkom. Pizarro zlokalizował te wejścia na wysokości ponad 6000
metrów na Huascaran, świętej górze Inków. Historia nie mówi
jednak, czy zdołał wejść do jaskini lub czy coś tam znalazł.
Jaskinie
zostały zapomniane do roku 1971, kiedy to grupa
południowoamerykańskich grotołazów zajęła się organizacją
wyprawy badającej jaskinie. Przybyli oni do peruwiańskiej wsi
Otuzco. Grupa była wyposażona we wciągarki, lampy górnicze, liny,
kable i światła błyskowe zasiane bateriami. Siedemdziesiąt metrów
pod powierzchnią, grupa stwierdziła, że ich droga blokowana jest
przez kilka olbrzymich kamiennych płyt. Otwarcie tych drzwi
kosztowało wysiłek czterech ludzi, którzy podnieśli płyty na
kamiennych kulach, które spełniały rolę przewodników.
Raport
w sprawie tego, co odkryli, wskazuje na to, że historia może
wymagać poprawek. Oto, co napisał peruwiański periodyk:
Tunele
znalezione za kamiennymi drzwiami wystawiają na próbę pomysłowość
dzisiejszych największych i najlepiej wyposażonych budowlańców.
Te tunele prowadzą do wybrzeża pod kątem 14 stopni. Podłoga
tunelu wykonana jest z płyt kamiennych. Te kamienie są połączone
i zostały wyciosane tak, by pasowały razem. One są oznaczone w
taki sposób, że zabezpieczają przed poślizgnięciem się.
Tunele
ciągną się na około dziewięćdziesiąt pięc kilometrów i
kończą jakieś 25 metrów pod poziomem morza, gdzie zalane są wodą
morską. Uważa się, że tunel mógł biec za wybrzeże, pod
oceanem, na wyspę niedaleko brzegu. Do chwili obecnej speleolodzy
nie zaryzykowali dotarcia za miejsce, w którym tunele są zalane.
Uczeni
zwracają uwagę na to, że umiejętności potrzebne do budowy tych
tuneli leżały poza wiedzą tubylców starożytnego Peru. Kto i po
co zbudował tunel, pozostaje wciąż tajemnicą.
Być
może pewnego dnia w przyszłości tjemnica tuneli zostanie
rozwiązana. Do tego czasu możemy przypuszczać, że te konstrukcje
w Ameryce Południowej istniały prawdopodobnie przed okresem
panowania Inków. Niektórzy uczeni sugerowali, że tunele zostały
zbudowane przez Atlantów. Inni przypuszczali, że tunele zbudowała
nieznana rasa ludzi przed powodzią. Jeszcze inni rozmyślają nad
możliwością, że tunele zostały wybudowane przez nieznanych
budowniczych z Tiahuanaco i innych megalitycznych kamieniarzy.
Istnieje niepotwierdzona pogłoska, że podziemne tunele można było
znaleźć pod ruinami Tiahuanaco, oraz że przejścia rozciągały
się spod tych ruin do innych punktów na kontynencie.
Pierro
Cristobal de Molina, hiszpański piętnastowieczny kronikarz,
próbował zgłębić tajemnicę inkaskich tuneli. W Ritos
y Fabulos de los Incan
Molina pisze o południowoamerykańskiej legendzie o twórcy rodzaju
ludzkiego, który pozostawił powierzchnię i zszedł do podziemnego
raju. Ojciec ludzkości zrobił to po tym, jak jego praca została
ukończona. To potajemne wycofanie się dla "Boga" lub
"bogów" starej Ameryki Południowej dało podstawę wielu
kulturom i nauczycielom, którzy pojawiali się cyklicznie w
historii.
Warren
Smith
Tłumaczenie:
Ivellios
http://www.paranormalne.pl/index.php?showtopic=871