To, że żyjemy w czasach, gdy po Ziemi stąpa Bhagawan Śri Sathya Sai Baba — jest wyjątkową szansą. Głos Bhagawana to głos samego Boga, a On sam jest dla nas łatwo przystępny i z radością przyjmuje czyste, pobożne dusze. Przyjmuje ludzi dotkniętych chorobami fizycznymi i nękanych niezrozumieniem świata ducha. Jego zstąpienie ma na celu przywrócenie dharmy w stosunkach międzyludzkich, napełnienie serc poszukiwaczy prawdy nową odwagą i zapałem, a także przywrócenie najwyższych standardów moralnych wśród tych, którzy wyrzekli się świata. Sai rozpoczął swą misję w wieku zaledwie czternastu lat, kiedy to obwieścił, że jest Sai Babą — świętym z Shirdi, który przyszedł na Ziemię ponownie — zgodnie z obietnicą uczynioną swym wielbicielom. Shirdi Sai Baba wyjawił im bowiem, że w osiem lat po porzuceniu swego ówczesnego ciała powróci, aby kontynuować swą misję. Bhagawan Śri Sathya Sai Baba otwarcie potwierdza swą boskość nieustannymi manifestacjami cudów przekraczających wszelkie zrozumienie w kategoriach nauki. Doradza, pociesza, obsypuje darami, lecz przede wszystkim zachęca słabnących i chwiejnych aspirantów duchowych, aby podążali ku Niemu. Baba jest bowiem celem, Absolutem, a każde Jego słowo — mówione czy pisane — maksymą duchową o głębokim znaczeniu.
Ta książeczka to tłumaczenie na język angielski Jego bezcennych rad i wskazówek dla tych, którzy poszukują prawdy. Zostały one pierwotnie opublikowane jako seria artykułów, napisanych przez Bhagawana w jego ojczystym języku telugu dla „Sanathana Sarathi” — miesięcznika poświęconego duchowemu rozwojowi ludzkości, wydawanego w aśramie. Telugu Baby jest prosty, słodki i trafia prosto do serca. Tłumaczenie na język angielski pozbawia, niestety, tekst ogromnej słodyczy zawartej w oryginale. Jednak dla tych, którzy nie znają języka telugu, jest to jedyna możliwość zaznajomienia się ze wskazówkami Bhagawana. Książeczka ta została wydana właśnie z myślą o nich.
Oby wszyscy ci, którzy ją przeczytają i zechcą wcielić w życie zawarte w niej nauki, osiągnęli upragniony cel. Niechaj dzięki łasce Bhagawana, dostąpią radości przebywania w Jego świętej obecności.
N. Kasturi redaktor naczelny „Sanathana Sarathi”
Wstęp do wydania polskiego
W niniejszym wydaniu Sztuki Medytacji dołożono wszelkich starań, by zastąpić słowa sanskryckie lub w języku telugu najbardziej zbliżonymi odpowiednikami polskimi. W tekście pojawiają się nazwy świętych pism objawionych Indii: Wed, Wedanty, Śastr oraz Bhagawad Gity. Pozostawiono także kilka słów, których zrozumienie nie powinno przysporzyć czytelnikowi problemów, jak np. karma, atma (dusza, Bóg, nasza wewnętrzna natura), guru, samadhi, mahatma, awatar czy inne. Słowa takie wyróżniono kursywą. Podobnie, edycję samego tekstu dostosowano do potrzeb polskiego czytelnika tak, aby ograniczyć do minimum przypisy i wyjaśnienia. Książeczka ta nie posiada rozdziałów, jednak dla ułatwienia wyszukiwania tematów, poruszanych przez Bhagawana, zamieszczono na marginesie poszczególnych akapitów nagłówki tematyczne. Krótkie notki informacyjne zawierające opisy postaci z mistycznej tradycji Indii wspominanych w kilku miejscach przez Bhagawana zamieszczono na końcu.
Wielbiciele Sai Baby wiedzą, że przeważnie zaleca On ludziom dzisiejszych czasów medytację światła albo medytację soham. W tej książeczce jednak słowo medytacja oznacza kontemplację imienia Boga połączoną z jednoczesnym wizualizowaniem Jego formy. Sanskryckie terminy dotyczące duchowości są bardzo precyzyjne i z reguły język polski nie dysponuje dokładnymi ich odpowiednikami. Stąd często jedno słowo sanskryckie zastępowano opisem lub nawet kilkoma przymiotnikami, których połączenie odpowiada danemu znaczeniu. Dwa najczęściej powtarzające się terminy sanskryckie dotyczące powtarzania imienia Boga — dżapa i smarana, stanowiące klucz do tej książeczki — przetłumaczono odpowiednio jako: „recytacja imienia Boga” oraz „powtarzanie imienia Boga”. To pierwsze odnosi się do (cichego lub głośnego) śpiewania, recytowania lub powtarzania imienia Boga praktykowanego regularnie, zwykle z różańcem (tzw. dżapamalą) i w odpowiedniej pozycji medytacyjnej. Drugie oznacza nieustanne mentalne powtarzanie imienia Boga, nieprzerwane myślenie o Nim połączone z wizualizacją Jego formy — gdziekolwiek się jest — w domu, w samochodzie, w pracy, cicho lub głośno, stojąc, siedząc czy leżąc. Mamy nadzieję, że lektura tej książeczki zainspiruje czytelnika do pracy nad sobą oraz zacieśni jego związek z oceanem słodyczy, jaki każdy z nas nosi w swoim sercu.
Tłumacze
czyli
Sztuka medytacji
Człowiek podejmuje działanie od chwili, gdy się budzi do momentu kiedy zasypia, innymi słowy — od narodzin do śmierci. Jest to nieuniknione. Kimkolwiek jesteś, musisz być aktywny i działać. Nie ma przed tym ucieczki. Jednak powinieneś dobrze zrozumieć, w jakiego rodzaju działania najlepiej jest się angażować. Istnieją dwa rodzaje czynności: wiążące, czyli związane ze zmysłami oraz wyzwalające. W dzisiejszych czasach te pierwsze rozrastają się w przerażający sposób, co z kolei pogrąża świat w cierpieniu i zamieszaniu. Działanie wiążące nie przynosi ani szczęścia, ani spokoju umysłu. Natomiast czynności wyzwalające obdarzają wzrastającą radością i szczęściem. Wypełniają duszę błogością, która jest o wiele głębsza niż zewnętrzna radość. Chociaż samo działanie przejawia się na zewnątrz, uwaga skupiona jest zawsze na wnętrzu. Oto właściwa ścieżka. Oto prawdziwa droga.
Działania wiążące obejmują wszelką aktywność związaną z przedmiotami zewnętrznymi. Zwykle towarzyszy jej też pragnienie i oczekiwanie konkretnych owoców tego działania. To pragnienie rezultatów prowadzi cię do samolubstwa, poczucia „ja” i „moje”. Wpadasz wtedy w szpony demonów pożądania i zachłanności. Jeżeli kroczysz taką właśnie ścieżką, możesz czasami doświadczać momentów radości, jednak trwają one tak krótko jak blask błyskawicy, który znika natychmiast w ciemności nocy.
Przyznawanie pierwszeństwa przedmiotom przyciągającym zmysły jest równoznaczne z zamiłowaniem do picia trucizny! Jednak, jeżeli angażując się w działanie zewnętrzne i kontakt z przedmiotami tego świata, potrafisz uwolnić się od oczekiwania na owoce swojej pracy, wznosisz się ponad samolubne poczucie „ja” oraz „moje”. Wypędzasz też z siebie demony pożądania i zachłanności. Pozostawiasz je za sobą tak daleko, że już nigdy więcej nie przysporzą ci kłopotu.
Działania wyzwalające są czyste, niewinne, prostolinijne i wolne od samolubstwa. Charakteryzują się tym, że są wolne od oczekiwań dotyczących rezultatów działania — ideę tę propaguje Bhagawad Gita. Aby jednak móc działać w ten sposób, należy praktykować i rozwijać w sobie Prawdę, Prawość, Spokój i Miłość. Jeżeli dodatkowo podejmiesz jeszcze praktykę powtarzania imienia Boga, czy gdziekolwiek indziej doświadczysz więcej radości i szczęścia? Taka praktyka w połączeniu z życiem wypełnionym najwyższymi ideałami zapewni ci najpełniejszą satysfakcję.
Jeżeli kroczysz taką świętą ścieżką, sam Bóg obdaruje cię wszystkim tym, czego potrzebujesz, na co zasługujesz oraz tym, co zapewni ci spokój umysłu. Ofiaruj wszystko Bogu i nie oczekuj owoców swoich działań. Dopiero wtedy doświadczysz prawdziwej radości. Jest to bardzo łatwe zadanie! Tak trudno przecież mówić nieprawdę i działać niewłaściwie. O wiele łatwiej jest mówić prawdę i kroczyć właściwą ścieżką! Łatwo jest opisywać przedmioty lub zdarzenia tak, jak one w rzeczywistości wyglądają, ponieważ wówczas nie trzeba niczego wymyślać. Aby jednak skłamać, musisz wymyślać i stwarzać coś, co nie istnieje. To wywołuje strach, rozbudza fantazję i wpędza cię w atmosferę niepokoju i troski.
Dlatego też, zamiast podążać ścieżką działania, które zniewala i niesie ze sobą wszystkie te komplikacje, krocz ścieżką działania wyzwalającego — ścieżką błogiej, prawdziwej, wiecznej i świętej radości.
Medytacja jest do tego najlepszym środkiem. W dzisiejszych czasach jest wielu ludzi, którzy nauczają innych jak i dlaczego należy medytować, choć sami nie znają ani smaku, ani czystości prawdziwej medytacji. Dlatego też temat ten często wywołuje cyniczny śmiech i krytykę. Moją intencją jest pouczenie takich ludzi. Dlatego piszę to wszystko.
Każdy człowiek żyjący na tym świecie działa na dwóch płaszczyznach: zewnętrznej i wewnętrznej*. Wiedzą o tym wszyscy, choć nie wszyscy to okazują. Niestety, ludzie tracą radość życia zamartwiając się problemami w rodzinie i tracą spokój wewnętrzny, gdy osaczają ich zewnętrzne problemy.
W Indiach wciąż jeszcze używa się na wsiach dwukołowych wozów ciągniętych przez woły. Taki wóz nie może poruszać się sam, lecz tylko wraz z zaprzęgniętymi do niego wołami. Co więcej, woły muszą być przyuczone do ciągnięcia wozu i przyzwyczajone do drogi, aby zaprzęg poruszał się bezpiecznie. Jeżeli jednak woły nigdy przedtem nie były zaprzęgane, jeżeli nie są przyzwyczajone do drogi, jeżeli nigdy przedtem nie wypuszczano ich poza oborę lub jeśli kręciły się jedynie po swoim niewielkim wybiegu — podróż będzie niemożliwa. A nawet jeżeli człowiek się uprze i spróbuje wyruszyć gdzieś takim zaprzęgiem, najprawdopodobniej skończy się to wypadkiem.
Tak samo subtelna esencja człowieka (czyli to, co stanowi jego najgłębszą jaźń i nazywane jest duszą) nie może przejawiać się sama z siebie. Potrzebuje „zaprzęgu” składającego się z łączących ją ze światem zewnętrznym wołów: intelektu i umysłu. Dopiero wtedy
może się przejawiać i poruszać wraz z zaprzęgiem. Dlatego też, przed rozpoczęciem podróży, umysł i intelekt powinny zapoznać się z drogą oraz celem, do którego pragnie dotrzeć owa subtelna esencja człowieka. Należy nauczyć je podążania we właściwym kierunku. Jeżeli ten warunek zostanie spełniony, podróż będzie łatwa i przyjemna. Jeśli jednak „woły pociągowe” nie poznają drogi Prawdy, Prawości, Spokoju i Miłości, wtedy nawet sam wóz, czyli subtelną esencję duchową obecną w każdym człowieku, może spotkać nieszczęście. Jeżeli zaprzęgniesz takie niewytrenowane woły, zaciągną one wóz jedynie do stajni lub na wybieg, do którego przywykły, czyli w błoto zamieszania, fałszu, niesprawiedliwości, okrucieństwa i niezdyscyplinowania. Jak będzie wtedy wyglądać twoja podróż? Dokąd ostatecznie zajedziesz?
*Chodzi tu o współzależność życia duchowego z zewnętrznym działaniem człowieka. Swami pokazuje, w jakich aspektach powinny one łączyć się i współpracować, a w jakich nie powinno być między nimi łączności i wynikającego z tego zamieszania (przyp. tłum.).
Dlatego też powinieneś nauczyć umysł oraz intelekt sztuki ciągnięcia wozu i poruszania się po właściwej drodze. Możesz tego dokonać dzięki recytacji imienia Boga oraz medytacji. Ludzie doświadczają w życiu rozmaitych cierpień, porażek oraz rozczarowań, ponieważ nie potrafią powozić wołami umysłu i intelektu. Są one tak rozbrykane i bezkarne, że odmawiają nawet wkroczenia na ścieżkę medytacji i recytacji imienia! Są zupełnie nieprzywykłe do tej drogi, w wyniku czego subtelna esencja człowieka musi znosić ich kaprysy, a na dodatek zaciągana jest tam, gdzie wcale nie chce być. Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest kontrolowanie sprzecznych pragnień zalewających umysł. Należy skupić go na jednym. Powinieneś kroczyć do przodu z nieugiętą determinacją, dokładając wszelkich starań, aby osiągnąć cel, jaki sobie postawiłeś. Jeżeli będziesz żył w ten sposób, żadna siła nie ściągnie cię z właściwej drogi. Osiągniesz pozycję, która jest twym prawem i dziedzictwem.
Gdy kapryśny umysł, zwykle rozbiegany we wszystkie strony, zanurzy się w kontemplacji imienia Boga, efekt będzie podobny do tego, jaki wywołuje skupienie promieni słonecznych przechodzących przez szkło powiększające. Rozproszone promienie zyskują wtedy moc żywego płomienia. Podobnie też, jeśli skupisz fale intelektu oraz odczuć umysłu, przepuszczając je przez powiększające szkło atmy, nadasz im moc boskiego splendoru, która wypali wszelkie zło i wznieci płomień radości.
Dzięki skupieniu i koncentracji swego wysiłku osiągasz sukces w swej pracy zawodowej i we wszystkim, co robisz. Koncentracja jest konieczna nawet w najdrobniejszych czynnościach, jeżeli tylko mają one być wykonane właściwie. Skupiona uwaga i niesłabnący wysiłek pokonują nawet najtrudniejsze przeszkody. Człowiek został obdarzony nieskończonymi mocami. Każdy je posiada, nikt nie jest ich pozbawiony! Jednak nie potrafisz znaleźć właściwej drogi, ponieważ zapominasz o tej prawdzie.
Aby rozbudzić w sobie świadomość tej mocy, poszukuj towarzystwa osób świętych. Podejmij zdecydowaną praktykę duchową. Praktykuj recytację imienia Boga oraz medytację. Na cóż zda się to, że twoja kuchnia jest zaopatrzona w rozmaite produkty, skoro nie potrafisz ugotować z nich smacznego posiłku? Podobnie, każdy człowiek nosi w sobie wszelkie składniki i produkty potrzebne do życia oraz postępu duchowego, jednak nie wykorzystuje ich i lekkomyślnie je odrzuca, ponieważ jest nieświadomy procesu, dzięki któremu mógłby z nich skorzystać. Staraj się dostrzegać i zrozumieć wszechobecną energię Boga, która stanowi podstawę wszelkich tych różnorodnych przejawów otaczającego cię świata imion i form. Umysł nieustannie rozprasza się w różnych kierunkach. Medytacja jest procesem, dzięki któremu uczysz go koncentracji.
Podczas medytacji o Bogu umysł wycofuje swą uwagę z zewnętrznego świata zmysłów. W takim momencie intelekt powinien przejawić swą władzę i nakazać umysłowi, aby nie dopuszczał żadnych innych myśli, oprócz myśli o fundamentalnej podstawie wszelkiego przejawienia. Kiedy umysł uświadomi sobie swą prawdę, natychmiast przestanie ulegać iluzji związanej z tym co przemijające, nieprawdziwe i pozbawione błogości. Wtedy doświadczy wzbierającej w nim radości, szczęścia i prawdy. Wzniesie się ponad przemijające radości i smutki.
Świat przejawiony oraz życie są niezniszczalne, wieczne. Dlatego wszystko to, co jest produktem połączenia tych dwóch, ma w sobie wewnętrzną wartość. Od chwili, gdy zaczniesz bezpośrednio postrzegać w sobie Boga jako istnienie-świadomość-błogostan — co możesz osiągnąć za pomocą oczyszczonego intelektu i umysłu, wysublimowanych dzięki medytacji — twoje życie zajaśnieje nowym blaskiem. Dopiero gdy zjesz cały owoc, poznajesz jego smak. Podobnie — od chwili, gdy odkryjesz smak medytacji, porzucisz wszelkie wątpliwości i dyskusje i całkowicie się w niej zagłębisz. Dlatego też zacznij medytować już od dziś, już od tej chwili!
Medytację należy praktykować z entuzjazmem, pełną wiarą i uwagą oraz ściśle według przypisanych jej zasad dyscypliny. Jeżeli będziesz medytował zgodnie z tymi zaleceniami, doświadczysz nie tylko wielkiego wewnętrznego szczęścia i sukcesu we wszelkich przedsięwzięciach, ale może także zaczniesz bezpośrednio postrzegać Boga!
Sztuka medytacji opiera się zarówno na nauce Wedanty, jak i na nauce o świecie przejawionym. Obie te nauki różnią się tylko jednym, a mianowicie tym, że badacze świata przejawionego zajmują się przedmiotami zmysłów, podczas gdy badacze Wedanty zgłębiają podstawową prawdę o życiu. Dziedziną nauk o świecie przejawionym są — nierzeczywiste w swej istocie — przedmioty zmysłów; dziedziną nauk Wedanty jest fundamentalna rzeczywistość. Człowiek stanowi przedmiot badań tych dwóch nauk, ponieważ żyje na obu płaszczyznach, duchowej i materialnej. Medytacja prowadzi do doskonałości zarówno na płaszczyźnie życia wewnętrznego jak i zewnętrznego. Jeżeli więc pragniesz, aby twoje życie we wszystkich swych aspektach nabrało cudownego blasku — medytacja jest najlepszą praktyką prowadzącą do tego celu.
Miejsce, na którym siedzisz, powinno znajdować się nieco ponad ziemią, wystarczy dwa do pięciu centymetrów. Połóż na nim matę z trawy durba, na niej skórę sarny lub jelenia, a na górze rozłóż cienki biały materiał.* Następnie usiądź na nim w pozycji kwiatu lotosu. Prawa stopa na lewej nodze, lewa stopa na prawym udzie. Połóż dłonie przed sobą. Palce rąk powinny się stykać wzdłuż całej swej długości. Oczy winny być półprzymknięte albo zamknięte. Następnie rozluźnij szyję, ramiona, ręce, klatkę piersiową, szczęki, brzuch, palce, plecy, uda, kolana, łydki oraz stopy. Wtedy możesz rozpocząć medytację o swojej wybranej formie i imieniu, intonując też mantrę Om. Podczas medytacji umysł powinien trwać cichy i nieporuszony — nie pozwalaj mu na żadną włóczęgę. Nie pozwól na żadną myśl o przeszłych wydarzeniach, żadne wspominanie smutków czy cierpień i nie dopuszczaj do siebie najmniejszego śladu złości lub nienawiści. A nawet jeżeli coś takiego się pojawi, zignoruj to. Aby przeciwdziałać takim impulsom, myśl tylko o tym, co zwiększa twój zapał do medytacji. Oczywiście na początku może się to wydać trudne.
Najlepszą porą na medytację są wczesne godziny poranne tuż przed świtem, między trzecią a piątą rano. Możesz budzić się na przykład o czwartej. Pierwszym zadaniem jest pokonanie senności. Jest to absolutnie niezbędne. Aby medytować zawsze o tej samej porze, możesz codziennie nastawiać sobie budzik na czwartą rano. Jeżeli po obudzeniu się wciąż jesteś senny i ospały, możesz wziąć zimną kąpiel. Wtedy na pewno otrzeźwiejesz. Nie znaczy to, że taka kąpiel jest konieczna, jest ona po prostu pomocna, jeżeli ogarnia cię senność i nie możesz skupić się na medytacji.
Jeżeli będziesz medytował w ten sposób, ściśle przestrzegając dyscypliny, bardzo szybko zaskarbisz sobie łaskę Boga.
* Jest to wskazówka dotycząca Hindusów, związana z prastarą tradycją Indii dotyczącą pozycji i miejsc sprzyjających medytacji. Uwaga ta odnosi się również do kilku następnych zdań. Swami nie zaleca niczego takiego Europejczykom (przyp. tłum.).
Poszukiwacze duchowi na całym świecie podejmują praktykę medytacji i recytacji imienia Boga. Nie zawsze jednak rozumieją, na czym one polegają i jaki jest ich cel. Niektórzy podejmują te praktyki sądząc, że w jakiś sposób są one związane ze światem zewnętrznym i zaspokoją pewne ich ziemskie pragnienia. Myślą, że najlepszym sposobem zademonstrowania wartości tych dyscyplin jest udowodnienie innym, że umożliwiają one zdobycie tego lub tamtego*! Jest to poważny błąd. Recytacja imienia i medytacja służą jedynie skupieniu się na Bogu, odrzuceniu przywiązań zmysłowych oraz osiągnięciu radości płynącej z kontaktu z Absolutem — podstawą wszelkiego przejawienia. Umysł nie powinien włóczyć się w różnych kierunkach bez ładu i składu, tak jak mucha, która raz wlatuje do cukierni, a za chwilę gna za samochodem wywożącym śmieci! Mucha nie rozumie słodyczy pierwszego miejsca i nieczystości drugiego. Aby nie opuszczała cukierni w pogoni za śmieciami, musiałaby przejść swoiste szkolenie, dzięki któremu nauczyłaby się właściwie postrzegać te dwa miejsca. Umysł ludzki jest jak mucha, a proces uczenia go rozróżniania — co jest dobre i święte, a co brudne i nieczyste — nazywa się medytacją!
Spójrz na pszczołę, która poszukuje jedynie słodyczy! Leci tylko do kwiatów zawierających nektar. Inne miejsca jej nie interesują. Podobnie jak pszczoła, powinieneś porzucić wszelkie ciągoty w kierunku radości zmysłowych, śmietnika nieprawdy i przemijania. Na ile to tylko możliwe, skup umysł na tym, co święte, na tym, co obdarza słodyczą i radością doświadczania Boga. To oczywiście wymaga czasu. Ile czasu — zależy od twoich myśli, słów i czynów oraz od kierujących nimi pobudek.
* Chodzi tu o wszelkie praktyki tzw. jogi, medytacji, wyciszenia, itp., których celem jest dobre zdrowie, długowieczność, osiągnięcie sukcesu w zawodzie, zdobycie rozmaitych „mocy”, pieniędzy, itd. (przyp. tłum.).
Nieważne jest, kosztem jakich poświęceń modliłeś się do Boga, ile lat ci to zajęło, jakich zasad przestrzegałeś, ani jak długo modliłeś się bez przerwy. Liczy się tylko to, z jakim nastawieniem umysłu to robiłeś i jaką przy tym wykazałeś cierpliwość. Ważne jest skupienie, z jakim modliłeś się o boski błogostan, nie zważając na niepowodzenia, ziemskie szczęście, czy znużenie. Liczy się twoja nieustanna uwaga poświęcona obserwacji siebie, swej medytacji, swemu zadaniu. Jeżeli głęboko zastanowisz się nad tym, na ile udało ci się pozbyć myśli i odczuć związanych z małym, egoistycznym „ja” — sam ocenisz, jakie postępy uczyniłeś w medytacji. Jeżeli jednak zajmujesz się podliczaniem godzin spędzonych na medytacji, sumowaniem poniesionych kosztów, albo wyliczaniem przestrzeganych przez siebie zasad — zrozum, że taka medytacja nie zawiedzie cię do królestwa ducha, ponieważ wiąże się ze światem materii.
Nie można oceniać skuteczności praktyki recytacji imienia i medytacji według kryteriów zewnętrznych. Ocenę stanowią jedynie zmiany, jakie dokonały się we wnętrzu człowieka. Recytacja imienia Boga i medytacja polegają bowiem na nawiązywaniu związku z atmą. Nie można łączyć doświadczenia nieśmiertelnej atmy z przyziemnymi czynnościami świata materii. Podczas medytacji powinieneś unikać myślenia o nich, na ile to tylko możliwe. Jeżeli pozwalasz sobie zaprzątnąć nimi głowę, jeżeli oscylujesz pomiędzy niecierpliwością a lenistwem i cały czas męczy cię myśl: „Dlaczego to jeszcze nie przyszło? Dlaczego to jest jeszcze tak daleko?”, to wówczas twoja praktyka sprowadza się do oczekiwania na jej rezultaty.
Jedynym prawdziwym owocem medytacji połączonej z recytacją imienia Boga, jest zwrócenie się od zewnątrz do swego wnętrza. Wtedy oko wewnętrzne otwiera się na rzeczywistość błogostanu atmy. Aby ta przemiana mogła się dokonać, musisz być zawsze aktywny i pełen nadziei — niezależnie od tego, ile czasu ci to zajmuje i jakie trudności napotykasz. Nie licz kosztów, czasu ani nie rozpamiętuj problemów. Czekaj na zstąpienie boskiej łaski. To cierpliwe oczekiwanie samo w sobie jest częścią dyscypliny medytacji. Innym jej elementem jest ścisłe trzymanie się swoich postanowień oraz dotrzymywanie swego słowa i obietnic bez względu na warunki.
Poszukiwacze prawdy próbują wkroczyć na drogę medytacji jedną z trzech ścieżek: ścieżką harmonii i spokoju, ścieżką emocji i namiętności lub ścieżką inercji i bezwładu.
Ścieżka harmonii i spokoju: Człowiek podążający tą ścieżką uważa medytację oraz recytację imienia Boga za swój najważniejszy obowiązek i aby go wypełniać gotów jest na każde poświęcenie. Zdaje sobie sprawę z tego, że świat zmysłów jest jedynie iluzją i dlatego zawsze i w każdej sytuacji czyni dobro. Pragnie wyłącznie dobra dla każdego i wszystkich obdarza miłością. Zawsze pozostaje w stanie nieprzerwanej kontemplacji Boga i medytacji. Nie oczekując owoców medytacji oraz praktyki recytacji imienia, wszelkie rezultaty pozostawia Bogu.*
Ścieżka emocji i namiętności: Człowiek, który wybrał tę ścieżkę na każdym jej etapie pragnie owoców swych wysiłków. Jeżeli te nie pojawią się natychmiast, z czasem ogarnia go zniechęcenie i apatia, skutkiem czego jego praktyka duchowa marnieje i zanika.
Ścieżka inercji i bezwładu: Ta jest jeszcze gorsza. Człowiek, kroczący nią przypomina sobie o Bogu jedynie w niebezpieczeństwie i cierpieniu, lub gdy zagrożone są jego dobra materialne. Wtedy modli się, podejmuje różne postanowienia, obiecuje ofiary z jedzenia dla biednych, zorganizowanie jakiejś ceremonii religijnej lub wybudowanie świątyni. Jednocześnie zapisuje sobie wszystko, co ofiarował: cenę kwiatów, jakimi przyozdobił ołtarz i to, ile razy się modlił i ile razy klękał przed Bogiem! Następnie domaga się od Niego proporcjonalnej rekompensaty! Umysł i intelekt kogoś takiego nigdy nie będą czyste.
W dzisiejszych czasach, niestety, większość ludzi podejmujących praktykę recytacji imienia Boga oraz medytacji, podąża ścieżkami emocji i namiętności lub inercji i bezwładu. Jednakże intencją tych praktyk jest oczyszczenie umysłu i intelektu, a do tego celu najlepsza jest pierwsza ścieżka — ścieżka harmonii i czystości. Kiedy umysł i intelekt zostaną oczyszczone, zajaśnieją splendorem atmy. Ten, w którym to zrozumienie lśni pełnią blasku, nazywany jest mędrcem.
Mówi się, że ten, kto poznał Boga, sam staje się Bogiem. Celem ludzkiego życia jest to, co nadaje mu sens, to znaczy poznanie atmy, lub inaczej — poznanie źródła indywidualnej duszy.
* Są to ścieżki odpowiednio: sathwy, radżasu i tamasu (przyp. tłum.).
Wewnętrzne odczucia człowieka przejawiają się na zewnątrz za pośrednictwem jego ciała. Wygląd i zachowanie ciała pozwalają odgadnąć naturę ludzkich uczuć. Istnieje bliska zależność pomiędzy sposobem, w jaki zachowuje się ciało a zachowaniem umysłu. Na przykład, niemożliwe jest wyrażanie miłości i oddania Bogu przez zaciśnięte zęby, z podwiniętymi rękawami koszuli i dłońmi zaciśniętymi w pięści! A czy klęcząc z półprzymkniętymi oczami i dłońmi złożonymi do modlitwy można wyrażać złość, nienawiść czy okrucieństwo? Dlatego też starożytni mędrcy zalecali nowicjuszom przyjmowanie odpowiednich pozycji ciała podczas medytacji i recytacji imienia Boga. Wiedzieli bowiem, że w ten sposób łatwiej jest kontrolować krnąbrny i kapryśny umysł. Oczywiście, osoba doświadczona może medytować w każdej pozycji, jednak dla nowicjuszy, taki środek pomocniczy jak odpowiednia pozycja ciała jest niezbędny.
Każdy, kto pragnie odnaleźć w sobie Boga, musi przebyć taki trening mentalny i fizyczny, choć na zaawansowanym etapie człowiek zdaje sobie sprawę, że był to jedynie środek pomocniczy w urzeczywistnieniu prawdy wiecznej atmy. Dopóki jednak nie urzeczywistnisz Boga, przestrzegaj dyscypliny ścieżki, którą kroczysz i dyscypliny związanej z pozycjami ciała. Musisz się ich trzymać. Po osiągnięciu celu — czyli wtedy, gdy całkowicie opanujesz umysł oraz intelekt, osiągając nad nimi pełną kontrolę — będziesz mógł medytować w każdym miejscu, czasie i pozycji: w łóżku, na krześle, na skale czy w samochodzie.
Gdy już umiesz prowadzić samochód, możesz jeździć każdą drogą i w każdych warunkach. Jeżeli jednak dopiero uczysz się jeździć, to dla twojego bezpieczeństwa, jak i dla bezpieczeństwa innych, powinieneś robić to na rozległym placu. Istnieją pewne zasady i reguły, które musisz najpierw dobrze opanować. Jest to niezbędne. Podobnie też ci, którzy zaczynają uczyć się medytacji, muszą przebyć odpowiednie szkolenie wstępne. Nie można tego uniknąć.
Ścieżek emocji i namiętności oraz inercji i bezwładu nie można uznać za właściwe dla praktyki medytacji. Najlepiej, jeżeli twa praktyka duchowa jest harmonijna, spokojna i zrównoważona.
Nie wszystko można opisać słowami, same słowa mogą też okazać się nudne dla słuchaczy. O wiele łatwiej i przyjemniej jest zademonstrować coś własnym przykładem. Podejmując samemu praktykę medytacji łatwiej przekonasz do niej innych, niż o niej mówiąc. To, że piszę o medytacji, a ty czytasz o niej, nie ułatwi ci samej praktyki. Dzięki medytacji wielu doświadcza urzeczywistnienia Boga. Medytując, poszukiwacze Prawdy wznoszą się ponad kolejne powłoki ignorancji. Wycofują umysł do wewnątrz, odcinając go od doświadczania przedmiotów tego świata, jedynie bowiem proces zmierzający do wewnętrznej komunii z Bogiem zasługuje na miano medytacji. Aby to osiągnąć, pielęgnuj w sobie dobre nawyki, dyscyplinę i szczytne ideały. Bądź pełen wyrzeczenia w stosunku do przedmiotów tego świata i ich pokus. Każdą sytuację przyjmuj radośnie i z entuzjazmem. Cokolwiek robisz, rób to z poświęceniem, ale nie po to, by na tym zyskać, lecz po to, aby doświadczyć błogostanu atmy. Przyzwyczajaj się też do przyjmowania właściwej pozycji siedzącej, w której unikasz napięcia mięśni, a jednocześnie uwalniasz umysł od ciężaru i odczuwania ciała. Taka praktyka zasługuje na miano harmonijnej medytacji. Do tego jednak niezbędna jest dyscyplina.
Problemy oraz zamieszanie, jakie towarzyszą próbie pokonania niepożądanych skłonności i działań umysłu, wkrótce znikną, jeśli będziesz ściśle przestrzegał dyscypliny opisanej powyżej. Jedyne, co musisz zrobić, to przełożyć ją na język codziennej praktyki. Nawet najskuteczniejsze lekarstwo na nic się nie zda, jeżeli tylko przyniesiesz je pacjentowi i położysz na stoliku przy łóżku. Chory musi zażyć je według zaleceń lekarza i przestrzegać wszystkich jego wskazówek, aby lekarstwo zadziałało. Jego lecznicza moc musi przeniknąć całe ciało chorego. Podobnie, sama Wedanta oraz inne święte pisma nie zniszczą wszystkich twych słabości i wad. Jeżeli pragniesz pełnych rezultatów, musisz wyrzec się fałszywych i niskich odczuć, działając zgodnie z naukami Wedanty oraz innych świętych pism. Dopiero wtedy osiągniesz powodzenie. Kluczem do sukcesu w medytacji jest czystość twego życia wewnętrznego. Skala powodzenia i osiągnięć zależy od tego, jakie znaczenie nadajesz dobremu, prawemu postępowaniu. Każdy ma prawo do ostatecznego zwycięstwa. Niech cały świat o tym wie! Dlatego medytuj i wzrastaj w duchu! Medytuj i nie dawaj za wygraną, aż osiągniesz cel. Urzeczywistnij Boga!
Życie może wydawać ci się albo przyjemne albo nieprzyjemne. Zależy to od twego nastawienia. Każdy wie, że ten sam przedmiot może raz być nam miły, a innym znów razem niepożądany. Zdarza się, że to, czego kiedyś pragnąłeś z utęsknieniem, po jakimś czasie budzi w tobie wstręt i nie chcesz tego nawet oglądać! Powodem takiego stanu rzeczy jest zmienne nastawienie umysłu. Dlatego też należy tak go wyćwiczyć, by zawsze był radosny. Wody rzeki spływają z gór, płyną przełomami po czym wpadają do dolin, gdzie łączą się z nimi różne małe rzeczki oraz dopływy. Skutkiem tego woda jest miejscami wzburzona, a miejscami zamulona. Podobnie, rzeka ludzkiego życia raz płynie wartko, a kiedy indziej leniwie. Upadki i wzloty zdarzają się w życiu raz po raz. Nikt nie może ich uniknąć. Mogą przyjść w młodości albo na starość. Dlatego powinieneś zrozumieć, że życie każdego człowieka jest pełne wzlotów i upadków. Jest to najzupełniej naturalne. Nie przejmuj się więc ani nie martw się nimi, lecz traktuj je jako wydarzenia wzbogacające twoje doświadczenie. Co więcej, powinieneś być szczęśliwy i zadowolony, niezależnie od tego, co ci się przydarza. Wtedy wszelkie problemy — jakkolwiek wielkie — znikną szybko i bezboleśnie. Aby jednak wspiąć się na poziom takiej nieustannej radości, niezbędne jest opanowanie umysłu.
W każdej chwili powstają i gromadzą się w tobie impulsy oraz pokusy, przychodzą one zarówno z zewnątrz jak i z wewnątrz. Niemożliwe jest zajęcie się nimi wszystkimi jednocześnie. Dlatego poświęcasz swą uwagę tylko najważniejszym z nich. Na tym właśnie polega koncentracja. Jest ona niezbędna dla właściwego zrozumienia czegokolwiek.
Natomiast umiejętność celowego skierowania uwagi na jakiś przedmiot, czynność lub proces i utrzymania jej na nim, nazywa się skupieniem. Skupienie jest jednym ze stanów umysłu. Zarówno koncentracja jak i skupienie pomagają lepiej i szybciej wykonać każde zadanie.
Umiejętność koncentracji jest człowiekowi niezbędna. Stanowi podstawę każdego przedsięwzięcia, które kończy się sukcesem. Jest niezbędna nie tylko w medytacji, ale również w codziennym życiu. Niezależnie od tego, czym się zajmujesz, jeżeli będziesz to robił z pełną koncentracją, nabierzesz wiary w siebie i szacunku do siebie samego. Rozwój tych dwóch cech jest konsekwencją umiejętności koncentracji. Umysł skłania się albo ku dobru albo ku złu. Dlatego należy dopilnować, by kierował się wyłącznie dobrymi pobudkami. Osiąga się to właśnie dzięki koncentracji. Od skupienia z kolei zależy sukces lub porażka w szlachetnych przedsięwzięciach.
Zdolność skupienia zwiększy twą moc i umiejętności. Dopóki jednak nie wykorzenisz z siebie ziemskich pragnień rozpraszających umysł, nie dowiesz się, czym jest prawdziwe skupienie. Najlepszym sposobem na pokonanie umysłu i osiągnięcie wewnętrznego skupienia jest medytacja.
Istnieją dwa typy ludzi: jedni uważają się za grzeszników, drudzy puszą się sądząc, że są wielcy. Miotając się pomiędzy tymi dwoma ekstremami doświadczają oni bolesnych skutków swego skrzywienia mentalnego. Tak naprawdę, nawet o tym nie wiedząc, wszyscy oni poszukują spokoju umysłu, a ten zdobyć można jedynie dzięki medytacji. Medytacja obdarza także zrozumieniem i mądrością.
Stąd też, powinieneś zainteresować się medytacją i rozwijać w sobie zamiłowanie do niej. Innymi słowy wzbudzaj w sobie głębokie pragnienie i tęsknotę, których siła nie pozwoli ci rozpraszać się na inne sprawy oraz pokona każdą przeszkodę.
Twoje pragnienia mogą pociągać za sobą zarówno przyjemne jak i nieprzyjemne konsekwencje. Na przykład, zaspokajając pragnienie słuchania pięknej muzyki czerpiesz radość, a gdy pragniesz po raz ostatni spojrzeć w twarz zmarłej, bliskiej ci osoby, ogarnia cię smutek. Szlachetne pragnienie musi mieć moc zainspirowania działania. Tak naprawdę, pragnienie jest uśpionym działaniem, a działanie — wyrażeniem owego pragnienia czynem. Jeżeli twe pragnienie jest słabe, wysiłek skierowany na zaspokojenie go także będzie słaby. Jeśli to pierwsze jest mocne, drugie także będzie potężne.
Medytacja zapewnia sukces we wszelkich przedsięwzięciach, gdyż medytując uczysz się koncentracji. Dzięki medytacji wielcy mędrcy oraz święci opanowali swe umysły i skierowali je na ścieżkę harmonii. Dzięki medytacji nauczyli się nieustannie trwać w kontemplacji Boga i ostatecznie osiągali z Nim jedność. Najpierw pojawia się pragnienie, potem wybierasz cel, następnie przychodzi koncentracja i w końcu, dzięki dyscyplinie, pokonanie umysłu...
Aby jednak to osiągnąć, powinieneś porzucić pragnienie kontrolowania materii oraz swe przywiązanie do przedmiotów przyciągających zmysły. Musisz wyrzec się fałszywych obaw, absurdalnych pragnień, smutków, zmartwień oraz płytkich przyjemności, jakimi obecnie zaprzątasz swój umysł. Innymi słowy, powinieneś nauczyć się rozróżniać pomiędzy tym, co trwałe i prawdziwe, a tym, co przemijające i nieprawdziwe. Zrozum, że to drugie jest tak iluzoryczne jak duchy mieszkające w studni! Każdy człowiek potrzebuje takiej samoedukacji. Żałosny stan ludzkości w obecnych czasach spowodowany jest właśnie jej brakiem. Medytacja to lekarstwo na tę chorobę.
Dzięki medytacji możesz przypomnieć sobie raj, który jest twoim prawdziwym domem, odrzucając przemijające wytwory umysłu jak sen i złudzenie. Medytacja praktykowana spokojnie i systematycznie na pewno będzie efektywna. W ten właśnie sposób torujesz sobie drogę ku najwznioślejszemu doświadczeniu. Z czasem, jasno i wyraźnie świta w umyśle nowe zrozumienie. Kiedy osiągniesz szczyty medytacji, doświadczasz wszechogarniającego zrozumienia, wskutek czego twoja niższa natura zostanie spalona na popiół! Wtedy pozostaniesz tylko ty. Całe stworzenie okaże się wówczas iluzją umysłu. W absolutnej jasności ujrzysz bezpośrednio, że istnieje tylko jedność określana takimi słowami, jak: Bóg, Prawda, istnienie-świadomość-błogostan, paramatma,... JEDNOŚĆ!
Prawda jest tak subtelna i kojąca! Kiedy osiągasz ten poziom, nie ma już medytacji ani medytującego — wszystko stapia się w jedność. Na tym polega doświadczenie oświecenia. Pławiąc się nieprzerwanie w wewnętrznym oceanie czystego poznania, mędrzec świadomy jest jedynie błogostanu atmy. Taki jest cel medytacji i smak owocu nieśmiertelności. Po doświadczeniu transcendentalnego bytu, jogin kończy z medytacją i zstępuje między ludzi promieniejąc Bogiem. W nim Wedy znajdują swoje spełnienie. Po tej przemianie staje się nieskalanie czysty. Medytacja i tylko medytacja może wznieść cię ponad czas i zawirowania życia sprawiając, że osiągniesz stan idealnej wewnętrznej równowagi. Stajesz się wtedy równy samemu Bogu.
Od chwili, gdy indywidualna dusza znajdzie się na drodze wiodącej do ostatecznego celu, zaczyna radować się sama sobą, gdyż odkrywa w sobie źródło błogości i radości. Wtedy nagle znikają pożądania i ambicje, złudzenia, fałsz oraz zwierzęce instynkty, impulsy i pragnienia, które do tej pory nękały człowieka. Atma przenika wszystko i wszystkich w tym samym stopniu. Dusza indywidualna powoli traci poczucie odrębności, powracając do swego wrodzonego, boskiego statusu. Człowiek, który to osiągnął, jest wielki, jest prawdziwym mahatmą. Staje się dżiwanmuktą — człowiekiem wyzwolonym, który wciąż żyje w ciele. Pełnia jest błogostanem, błogostan jest nieopisanym spokojem. Ci, którzy ani na chwilę nie zbaczają ze ścieżki mądrości, nieustannie rozróżniając pomiędzy tym, co trwałe, a tym, co przemijające, zdobywają laskę Boga. Tacy ludzie urzeczywistniają Go w sobie dzięki niestrudzonym poszukiwaniom wiecznej Prawdy, leżącej u podstaw tej przypominającej sen iluzji świata.
Kontroluj zmysły — smak, zapach, dotyk, wzrok i słuch — aby nie przeskakiwały to tu, to tam. W ten sposób zniszczysz zalążek choroby zwanej ignorancją. Niech umysł kontroluje swoje wybryki; postaw tamę szaleńczemu potokowi myśli, planów i schematów. Wtedy znikną z umysłu problemy oraz zmartwienia. W celu ograniczenia mentalnej wędrówki umysłu powtarzaj imię Boga. To nie pozwoli smutkom i troskom zbliżyć się do ciebie. Dopóki bowiem nie roztopisz umysłu, nie zaświta w tobie mądrość poznania. Prawdziwym człowiekiem jest ten, komu się to udało.
Jeśli naprawdę poszukujesz Prawdy, naucz się najpierw sztuki „patrzenia sercem”, czyli postrzegania wewnętrznego i wycofywania swej uwagi ze świata zewnętrznego. Niewiele do tej pory wiesz o świecie wewnętrznym, ale zrozum, że boskie życie to nic innego jak życie we wnętrzu. Tak jak niemowlę najpierw obserwuje i próbuje zrozumieć otoczenie, a następnie stara się raczkować po pokoju, tak też każdy człowiek poszukujący Prawdy próbuje raczkować po świecie wewnętrznym i stara się go zrozumieć. Dziecko w kołysce, obserwując lampę na ścianie, macha z radości rączkami i nóżkami beztrosko gaworząc. Podobnie też, poszukiwacz Prawdy, leżąc w kołysce życia, obserwuje świat wewnętrzny i klaszcząc w ręce z radości, nie może nadziwić się głębi szczęścia, jakie w nim znajduje.
Każda myśl, słowo oraz czyn winny wypływać z pełnej świadomości i wiedzy. Poleć swemu intelektowi, aby nie rozpraszał się na zewnątrz, lecz by skupił się na nieustannej kontemplacji świata wewnętrznego. Taki proces, taką umiejętność, nazywa się „postrzeganiem wewnętrznym”. Medytacja jest najważniejszym narzędziem prowadzącym do nabycia tej umiejętności.
Do królestwa wewnętrznego wchodzi się przez bramę samoanalizy. Przez bramę tę przejść mogą ci wszyscy, którzy napełnieni są pokorą oraz oddaniem. Osiągają oni najwyższy i najświętszy status, jaki można osiągnąć w życiu.
Dla prawdziwego poszukiwacza duchowego urzeczywistnienie błogostanu atmy stanowi sprawę pierwszej wagi. Ale równie ważna jest dla niego bezinteresowna praca dla dobra całego świata! Aby jednak móc to robić, powinieneś najpierw opanować niewłaściwe tendencje ciała, języka i umysłu, które znane są jako „dziesięć grzechów głównych”, a mianowicie:
— grzechy ciała:
zadawanie bólu żywym istotom,
cudzołóstwo oraz kradzież;
— grzechy języka:
gadulstwo i niepotrzebna ekscytacja, obmowa i krytykowanie innych, bezczelność, wulgarność i używanie słów, które ranią oraz kłamanie; — grzechy umysłu:
zachłanność, zazdrość i zaprzeczanie istnieniu Boga. Jeżeli pragniesz podjąć praktykę medytacji, dołóż wszelkich starań, aby nie popełniać tych dziesięciu grzechów. Należy je wyrwać z korzeniami. Potrzebujesz takich tendencji, które będą ci pomocne w rozwoju, a nie tych, które ściągają cię w dół.
Powinieneś mówić o tym, co dobre i robić to, co dobre, ponieważ dobro to pomyślność, a pomyślność jest pięknem. Tak też mówią Śastry, hinduskie pisma święte. Dobro gwarantuje pomyślność, a pomyślność jest ci niezbędna w rozwoju duchowym. Jeżeli chcesz połączyć się z Bogiem, możesz to osiągnąć jedynie czyniąc dobro. Dobro warunkuje sukces w tym świecie i w następnym, dobrem umacniasz dobrobyt swój i innych. Dobrobyt i powodzenie to owoce wiedzy, a bieda i niepowodzenie są konsekwencjami ignorancji. Jedynie przez dobro osiągniesz spokój, radość i postęp. Podstawowym obowiązkiem człowieka jest troska o dobro wszystkich istot, zatem twoim zadaniem jest praca na rzecz harmonijnego rozwoju i dobrobytu innych. Ten, kto poświęca życie dla dobra innych, znajduje się na właściwej ścieżce.
Twój intelekt jest świadkiem wszystkiego, co dzieje się w świecie materialnym. Świat z kolei ogranicza go i zabarwia swoim wpływem, kształtując z niego twoją świadomość. Iluzja tego świata to nic innego, jak twój początkowo czysty intelekt, który z czasem wypaczają i skrzywiają wrażenia z zewnątrz. Taką świadomość, która oparła się iluzji, na której świat nie pozostawił żadnego odbicia, nazywa się Bogiem, Stworzycielem. Dlatego też, jeżeli pragniesz osiągnąć Boga, musisz wznieść się ponad iluzję, nie pozwalając światu na to, by odcisnął swe piętno na twej świadomości. W jaki sposób? Dzięki analizie, logice, odważnemu dociekaniu prawdy o sobie oraz czystemu, zdrowemu rozsądkowi. Wszystkie te umiejętności określa się w duchowości mianem zmysłu dociekliwości. Aby go w sobie wykształcić, niezbędne jest zaangażowanie się w pracę dla dobra wszystkich istot na całym świecie.
Świat materialny, ten przemijający jarmark, opiera się na iluzji. Dlatego mówi się, że jest nieprawdziwy. Jednak sama świadomość nierzeczywistości otaczającego cię świata lub sama świadomość tego, że wciąż masz pewne wady, czy słabości, nie wystarczą, byś mógł wkroczyć na wzniosłą ścieżkę i dotrzeć do najwyższej Prawdy. Ten, kto nie posiada prawego charakteru i nie lśni cnotami, nigdy nie osiągnie postępu na ścieżce duchowej. Postęp duchowy uzależniony jest od wartości wewnętrznej oraz czystości człowieka, tak samo jak plon zależy od urodzajności gleby.
Dlatego zasiej nasiona boskich cnót na urodzajnej glebie swego serca, podlewając je wodą rozsądku i analizy, a w swoim czasie wydadzą one obfity plon. Pola serc, na których nie sieje się cnót, zarastają bezużytecznymi chwastami. Tam, gdzie mogłyby istnieć przepiękne ogrody, cierniste chaszcze tworzą dżunglę niezgłębionego zamieszania.
Nawet jeżeli, przez zaślepienie lub perwersję, do tej pory nie pielęgnowałeś w sobie szlachetnych cech, przynajmniej teraz podejmij jakiś wysiłek, by je w sobie wykształcić. Jeśli tego nie zrobisz — nie zakosztujesz spełnienia w tym życiu. Zmarnujesz je i zagubisz jego sens. Umysł, z powodu mocy negatywnych cech, gubi się w fałszywych wartościach i nie może się właściwie rozwijać. Umysł, który odwrócił się od dobra, może spowodować nieopisane zło. Jak iskra wpadająca do beczki z prochem przez chwilową nieuwagę, umysł taki potrafi w ułamku sekundy zniweczyć cały twój postęp duchowy!
Są tacy, którzy próbują uwolnić się od wszystkich cech*, jednak jedynym ich osiągnięciem jest „śmierć za życia”. Ich blade twarze dowodzą jedynie braku zapału i prawdziwego zainteresowania. Jest to skutek nieuzasadnionego pośpiechu w dyscyplinie duchowej. Stan wzniesienia się ponad wszelkie cechy oraz atrybuty (jak np. dobro i zło, radość i smutek, itp.) jest konieczny pod koniec ścieżki, ale nie wolno tu nic wymuszać, gorączkowo spieszyć się ani biec do celu. Nawet jeżeli poszukujący Prawdy jest pełen determinacji i zapału, nieuzasadniony pośpiech nierzadko wpędza go w dylematy, które wielu próbuje rozwiązać samobójstwem! Przede wszystkim powinieneś zgromadzić bogactwo charakteru. Wielu zdeterminowanych aspirantów duchowych zgubiło drogę do celu i nie mogąc odnaleźć jej przez wiele następnych lat tylko dlatego, że uznając dobry charakter za nieistotną sprawę, nie poświęcili jej wystarczająco dużo uwagi. Inni dali się wciągnąć w bagno, przez które chcieli tylko przejść...
*Uwaga ta dotyczy niektórych szkól filozoficznych Indii, prowadzących swych zwolenników ku Bogu przez praktykowanie fałszywie pojętej, całkowitej obojętności względem świata (przyp. tłum.).
Ścieżka zmierzająca do wzniesienia się ponad wszelkie cechy jest pełna niebezpieczeństw.
Człowiek nie może istnieć bez działania. Skoro więc z konieczności musisz działać, niech powodują tobą szlachetne motywy wypływające z prawego charakteru! Uwolnij się od pragnień. Umysł wypełniony dobrymi przymiotami stanie się bardzo pomocnym narzędziem w tym procesie, ponieważ z radością będzie reagował na sukces i powodzenie innych. Porzuci krzywdzenie, będzie szukał sposobności okazywania troski, współczucia, pomocy,... Nawet, gdy przyjdzie mu cierpieć, natychmiast wybaczy. Będzie wolny od kłamstwa oraz uważny, aby trwać w prawdzie. Taki umysł będzie wolny od iluzji, żądzy, zachłanności, gniewu i zakłamania. Zawsze będzie pragnął dobra całego świata, a miłość będzie płynąć z niego nieprzerwanym strumieniem. Kiedy taki umysł dojrzeje i osiągnie pełnię, w naturalny sposób wzniesie się ponad wszelkie cechy. Stanie się spokojny, chłodny i czysty. Wtedy z łatwością połączy się z atmą i wtopi się w Boga.
Niestety, pomimo tego, że człowiek otrzymał jedyną w swoim rodzaju szansę zakosztowania spokoju, jakim obdarza czysty umysł, obca jest mu radość i harmonia, które są jego wrodzonym prawem! Medytacja jest jedyną łodzią ratunkową dla wszystkich istot miotanych falami pragnień, wątpliwości, strachu oraz rozpaczy w tym niezmierzonym oceanie życia.
Pamiętaj o prawdzie, jaką głosi Wedanta. żyj i pracuj w tym iluzorycznym świecie, lecz twój umysł niech będzie od niego wolny. Pomyśl, jak wyglądała ziemia setki milionów lat temu. W tym czasie cała planeta była polem walki dwóch żywiołów: wody i lawy. Z jednej strony wrząca lawa wylewała się z wulkanów i szczelin. Gorąca powódź zniszczenia spływała ze wszystkich stron, siejąc wokół strach i śmierć, jak gdyby nadszedł koniec świata. Z drugiej strony, prawie niewidoczne molekuły żywej materii — mikroskopijne ameby — utrzymywały w sobie bezpiecznie iskrę życia, unosząc się w wodzie lub trwając przyczepione do pęknięć skalnych. Któremu z tych dwóch żywiołów zaufałbyś: pierwszemu, potężnemu i oślepiająco jasnemu — czy drugiemu, cichemu i samotnemu? W tym czasie na pewno nikt nie uwierzyłby, że przyszłość należy do ameby — do tego, co ożywione. Któż mógł przewidzieć, że te mikroskopijne okruchy życia przeżyją gigantyczny potop wrzącej lawy i potężne trzęsienia ziemi? Niemniej jednak zwyciężyły owe iskry świadomości. Dzięki mocy życia, jaki sobą ucieleśniała, ameba przetrwała ogień, wichry, kurz i powodzie, ewoluując z czasem w dobro, siłę charakteru, sztukę, muzykę, pieśń, taniec, wiedzę, praktyki duchowe, męczenników, świętych, a nawet awatarów Boga!
W zamieszaniu wydarzeń zauważamy, że czasami ludzie pokładają wiarę w „złotoustych” i głośnych krzykaczach, którzy sami są niewolnikami swych emocji i namiętności. Jednak ich sława nie trwa długo i w końcu przemija. Podobnie, kiedy atmosfera się przejaśnia, a umysł staje się przejrzysty i chłodny, człowiek z łatwością osiąga świadomość wolną od iluzji. Jest to najwyższy stan, jakiego można doznać. Spokój, jakiego wówczas zaznajesz, jest subtelniejszy niż najsubtelniejsze wyobrażenia. Do takiego stanu możesz wznieść się podejmując wysiłek kierowany rozsądkiem, czyli praktykę medytacji. Kiedy zaczniesz odczuwać pełną satysfakcję, będzie to oznaczało, że osiągnąłeś Boga — upragniony cel życia. Ludzie na ogół nie podejmują żadnych wysiłków w tym kierunku, ponieważ są nieświadomi niewyobrażalnej cudowności tego stanu. Medytacja obdarza ich pierwszym posmakiem tego błogostanu.
Dlatego też warto przekonać umysł do medytacji, aby choć na chwilę zaznał błogostanu atmy. W przeciwnym razie, umysł najprawdopodobniej będzie się uparcie opierał wszelkim wysiłkom zmierzającym do osiągnięcia tego, co obecnie uważa za „puste” i „bezużyteczne”. Gdy jednak przekona się, że chwile dostrojenia się do uniwersalnej świadomości są chwilami pełni jego mocy, przestanie ci przeszkadzać. Bez dalszych przeszkód urzeczywistnisz Boga.
Mając to na względzie praktykuj medytację i powtarzaj w myślach imię Boga już od tej chwili! Następnym etapem po medytacji jest samadhi. Medytacja to siódmy z ośmiu etapów ścieżki do Boga. Nie porzucaj tej królewskiej drogi wiodącej do świętego celu! Medytacja jest podstawą wszelkich praktyk duchowych.
Ludzie gromadzą różnego rodzaju doświadczenia, nie pamiętając o tym, że najważniejsze są doświadczenia duchowe. Wszelkie inne doświadczenia w zasadzie opierają się na duchowości. Duchowość jest ich królem i władcą. Król ustanawia prawa, ale sam jest ponad nimi. Podobnie też, wszelkie prawa i zasady, podziały na dobro i zło, grzech i cnotę, radość oraz smutek, dotyczą jedynie indywidualnej świadomości, która w swej ignorancji, zamiast słuchać atmy, daje się zwodzić radom tak samo jak ona zagubionego umysłu i niedoświadczonego intelektu. Poszukuj doświadczeń atmicznych. Doświadczenia atmiczne są czyste, przekonywujące i transcendentne — rozwiewają wszystkie wątpliwości. Łatwo je zdobyć, ponieważ atma jest dla człowieka jak matka, a słuchanie jej głosu jest czymś tak naturalnym jak słuchanie matki. Każdy może tego doświadczyć; właściwie, doświadczenia takie są wrodzonym prawem człowieka! Dlatego tak wielkie znaczenie nadaję ścieżce duchowej prowadzącej do urzeczywistnienia atmy. Atma jest tylko innym określeniem tego, co nazywamy duszą lub, mówiąc krótko, Bogiem. Poznanie Go powinno być celem życia człowieka.
Tych, którzy pragną zdobyć tę wiedzę, nazywa się poszukiwaczami Prawdy lub aspirantami duchowymi. Aby jednak naprawdę zasłużyć na takie określenie, powinieneś zdobyć pewne wstępne kwalifikacje. Dopiero wówczas w pełni zasłużysz na to miano. Owe kwalifikacje to: zdolność rozróżniania pomiędzy tym co trwałe, a tym co przemijające, nieprzywiązanie oraz sześć klejnotów duchowych, które współtworzą prawy charakter: kontrola umysłu, kontrola zmysłów, wzniosłość płynąca z wyrzeczenia się pragnień, niewzruszona wytrwałość w dążeniu do celu, nawet w obliczu największych przeciwieństw, niezachwiana wiara w Boga i słowa guru oraz niezachwiana koncentracja i równowaga umysłu. Ci, którzy zdobyli te cechy, bez większego trudu urzeczywistnią Boga.
Bóg posiada sześć podstawowych przymiotów: pełnię wiedzy, pełnię wyrzeczenia, absolutną pełnię piękna, splendor wszechmocy, wieczną chwałę oraz niewyczerpane bogactwo. Jego naturą jest istnienie-świadomość-błogostan. Cechy te wrodzone są również człowiekowi dzięki obecności atmy w jego wnętrzu. Dlatego też każdy ma takie samo prawo, by urzeczywistnić je i radować się swą prawdziwą naturą. To stanowi podstawowy obowiązek człowieka. Wszelkie zamieszanie oraz problemy tego świata spowodowane są tym, że ludzkość nie wywiązuje się ze swojego podstawowego obowiązku.
Przeciętny żonaty człowiek na ogół postępuje wbrew zasadom, jakich powinien przestrzegać jako głowa rodziny. Nie stosuje się do zaleceń zawartych w starożytnych pismach, takich jak np. Śastry czy Kodeks Manu*. Nie ma w nim za grosz prawdy. A przecież Prawda jest najświętszą cnotą! Wiodąc szare, zwierzęce życie, traci grunt pod nogami nawet w obliczu najmniejszych problemów, wyrzekając się pięknej przygody życia. Rozwija w sobie pseudo-wyrzeczenie. Gdyby jednak, decydując się na założenie rodziny, czynił to z przekonaniem, że jest to jego obowiązkiem, wtedy nie uciekałby z domu w poszukiwaniu pustelni. Każdy może osiągnąć Boga, wykonując przypisane sobie obowiązki, w zależności od wymagań swego wieku, statusu, zawodu, itp.
*Jest to starożytny zbiór praw i zasad regulujących życie człowieka, przypisywany Manu, przodkowi ludzkości o imieniu Swajambhuwa, który żył wiele tysięcy lat temu (przyp. tłum.).
Kontemplacja Boga i prawe postępowanie muszą iść ze sobą w parze. Ten, kto żyje w ten sposób, nie szuka pozycji, sławy, pustej wiedzy ani próżności, które jedynie sprowadzają człowieka z właściwej ścieżki. Tylko dzięki prawemu życiu będziesz mógł kontrolować umysł, coraz pełniej poznawać Boga i wysubtelniać swą wolę i intelekt.
Aby urzeczywistnić atmę, niezbędny jest prawy charakter. Oznacza to, że powinieneś wykorzenić ze swojego umysłu wszelkie złe skłonności. Podobnie jak armia traci ducha walki i poddaje się na widok śmierci lub porażki swego wodza, tak armia złych cech złoży broń w chwili, gdy pokonany zostanie jej wódz — egoizm. Jego podwładni to ciemne ludy królestwa gniewu. Cóż jednak mógłby osiągnąć sam przywódca — egoizm — gdyby nie miał przy sobie ani jednego podwładnego wykonującego jego rozkazy? Jeżeli jego królestwo zostanie zniszczone, nigdy więcej nie wystawi już hord barbarzyńskich najeźdźców. Tak więc podejmij wszelkie możliwe wysiłki, aby zniszczyć w sobie królestwo gniewu. Wtedy żaden zły władca już nigdy nie wypuści psów wojny. Niech każdy aspirant duchowy utrzymuje pokój w królestwie umysłu, nie pozwalając hordom złych cech pod sztandarami egoizmu na żadną inwazję. Jednocześnie niech każdy poszukujący rozkoszuje się uśmiechem swego władcy — atmy.
Warunkiem otrzymania audiencji u władcy jest pokonanie niepokoju oraz zmienności umysłu. Sala audiencyjna ma osiem bram, którymi można do niej wejść, a mianowicie:
kontrola zmysłów,
kontrola organów zmysłów,
odpowiednie pozycje ciała,
kontrola oddechu,
utrzymywanie świadomości na swym wnętrzu,
koncentracja,
medytacja oraz
— samadhi.
Jeżeli dzięki tym ośmiu dyscyplinom opanowałeś umysł, łatwo rozwiniesz potem wolę*.
*Oczywiście Swami nie mówi tu o woli takiej, jak my ją rozumiemy. Mówi o woli stwórczej, która jest atrybutem Boga oraz przejawia się u niektórych wielkich świętych czy mędrców (u Jezusa w pełni) jako moc czynienia cudów. W sanskrycie nazywa się ona sankalpa (przyp. tłum.).
Wola, jako moc stwórcza jest przejawem mocy Boga. Bóg może stworzyć wszystko, natychmiast i bez trudu samą swą wolą. Życzenia oraz pragnienia wypływające z ludzkiej woli, nie spełniają się jednak natychmiast. Decydującym czynnikiem jest tu siła woli. W człowieku nie jest ona tak potężna. Dopiero gdy osiągniesz pełnię siły woli, twoja moc stanie się podobna mocy Boga. Takie też znaczenie ma określenie „wtopienie się w Boga”. Takie pełne połączenie z Bogiem możliwe jest właśnie dzięki medytacji.
Z ośmiu bram wspomnianych powyżej medytacja jest siódmą, a samadhi ósmą. Medytacja to królewska droga do samadhi.
Niektórzy używają słów „wola” i „życzenie” tak, jak gdyby nie było między nimi różnicy. Jest to poważny błąd. Życzenia wypływają ze skłonności umysłu, jakie kształtowałeś w sobie przez wiele inkarnacji. Natomiast wola, moc stwórcza, jest jedną z fundamentalnych cech atmy. Życzenie to pragnienie zdobycia czegoś, wola to determinacja. Ich podstawą jest kultura moralna człowieka. Wraz z rozwojem duchowym twoja wola i życzenia ulegają sublimacji. Jeżeli jednak rozwijasz swą wolę oraz życzenia w sprzeczności z zasadami duchowości, wówczas zaczynają warunkować je błędy i słabości umysłu.
Niższy poziom można zobaczyć z wyższego, a nie na odwrót. Dlatego dokładaj wszelkich starań, by stopień po stopniu piąć się coraz wyżej — od duchowości do woli i od woli do moralności. Wtedy doświadczenie błogostanu atmy przyjdzie łatwo i naturalne. Kiedy dziecko nie umie jeszcze chodzić, matka zachęca je, aby raczkowało po domu. Dopiero, gdy już pewnie stoi na nogach może wyjść na podwórko, a potem, po jakimś czasie, na ulicę. Jeżeli matka od razu wypuściłaby dziecko na ulicę, jak nauczyłoby się chodzić? A poza tym, byłoby to dla niego śmiertelnie niebezpieczne. Na podobnej zasadzie powinieneś najpierw wzmocnić swe wnętrze, a wówczas twe postępowanie na zewnątrz, np. prawe, moralne życie stanie się łatwym zadaniem. Zewnętrzna moralność pozbawiona wewnętrznego oparcia nie jest trwała. Dlatego tak ważne jest rozwijanie świadomości atmy.
Celem praktyki duchowej jest wyeliminowanie z twego wnętrza samolubnych pobudek i życzeń, wszelkich skłonności umysłu, przywiązań oraz pragnienia zdobycia owoców swoich działań. Zrozumiawszy to jasno, nie powinieneś dopuszczać do siebie najmniejszego poczucia zniechęcenia, porażki, wątpliwości czy zagubienia. Musisz być cierpliwy i znosić wszystko z pogodną wyrozumiałością. Dlatego tak ważne jest rozwijanie w sobie entuzjazmu, wiary, radości oraz zapału do pracy. Pamiętając o ostatecznym celu swych wysiłków, powinieneś odrzucać wszelkie pokusy. Pokusy są z natury słabe i krótkotrwałe, łatwo pokonać je odrobiną cierpliwości. Jeżeli nie będziesz czujny i zabraknie ci cierpliwości, możesz stracić cały swój dorobek duchowy w jednej chwili nieuwagi.
Poszukiwacze duchowi, jogini i mnisi wspinają się po drabinie duchowej, której stopniami są argumentacja, brak argumentacji, analiza, brak analizy, akceptacja, brak akceptacji, itd. Wiedza o tym świecie nie zasługuje na miano prawdziwej wiedzy. Jest względna, ponieważ dotyczy tego, co nieprawdziwe. Jedynie poznanie wiecznego Absolutu zasługuje na miano prawdziwej wiedzy, a tę zdobywa się dzięki medytacji. Ogień medytacji i jogi spala na popiół ziarna aktywności umysłu. Natychmiast, gdy to się stanie, zaświta w tobie poznanie Boga. Będzie lśnić potężnym blaskiem, a jego jasność nigdy nie osłabnie. Dla tych, dla których mądrość poznania Boga stała się rzeczywistością, nie ma przeszłości ani przyszłości, wszystkie wieki zlewają się w wieczne „teraz” — w nieustanne, bezpośrednie doświadczenie. Tak jak mydło oczyszcza ciało, tak samo medytacja oraz recytacja i powtarzanie imienia Boga oczyszczają umysł.
Utrzymanie zdrowego, silnego ciała wymaga odpowiedniego pożywienia. Na podobnej zasadzie kontemplacja i medytacja o Bogu stanowią źródło siły umysłu. Bez tego rodzaju pokarmu umysł będzie zataczał się jak pijany — to tu, to tam. Dopóki powierzchnia wody wzburzona jest falami, nie dostrzegasz dna. Jeśli burzliwe fale pragnień przelewają się po powierzchni jeziora umysłu, jak możesz dostrzec atmę, która jest jego podstawą? Słaby umysł słania się, w wyniku czego powstają fale. Dlatego umacniaj umysł kontemplacją Boga. Oczyszczaj go medytacją. Jedynie medytacja oraz praktyki duchowe mogą oczyścić głębiny umysłu i obdarzyć go siłą. Zanieczyszczony i słaby umysł nie dostrzega atmy. Wtedy tracisz spokój, a jego miejsce zajmują niepokoje i troski.
Medytacja pozwala zrozumieć, że to, co postrzegają nasze oczy, jest przemijające. Gdy ludzkość nie wie dokąd iść, Bóg posyła na Ziemię przewodników, którzy wskazują ludziom właściwą drogę. Ludzie jednak wyśmiewają i poniżają ich, sprowadzając tym samym na siebie jeszcze większe nieszczęścia. W dzisiejszych czasach ludzkość jest zupełnie nieświadoma tego, że ci przewodnicy zostali posłani przez Boga w celu udzielenia jej pomocy. W swoim zaślepieniu człowiek potrafi zmienić miłość w najgorszą truciznę. Miłość i trucizna wypływają z tego samego źródła. Zauważ, że ten sam ocean, który dał bogom kamienie szlachetne, księżyc, nektar nieśmiertelności i zrodził boginię pomyślności, wyrzucił też z siebie najpotężniejszą truciznę świata*. Wiedząc o tym, wybieraj tylko to, co dobre i pomyślne, inaczej nie zdobędziesz nektaru nieśmiertelności. Ci, którzy są żądni przygód i odznaczają się heroizmem, mogą — jak Sziwa — przyjąć truciznę. Jednak jedynie ci, którzy pragną wyłącznie błogostanu atmy, przedostaną się bezpiecznie na drugi brzeg tego oceanu życia wzburzonego falami radości i smutku, w których toną wszyscy inni.
*Jest to odniesienie do jednej z mitycznych historii Indii, opisujących początki stworzenia świata (przyp. tłum.).
Człowiek nie dysponuje wrodzoną mocą, która pozwoliłaby mu wznieść się ponad trzy podstawowe atrybuty natury*. Ta moc przychodzi wraz z łaską Boga. Łaskę z kolei możesz sobie zaskarbić recytując imię Boga oraz medytując. Przede wszystkim powinieneś zrozumieć następującą prawdę: nie każdy może kontrolować trzy podstawowe atrybuty natury. Jedynie ci, którzy wznieśli się ponad ograniczenia świata przejawionego, dysponują taką mocą i ich poleceniom natura jest posłuszna. Natura — żeński aspekt Boga — jest podstawą przejawienia i istnienia całego wszechświata. Natura w takim rozumieniu, to coś więcej niż sama przyroda. Wszelkie przejawienie wokół nas jest jej częścią: mężczyźni i kobiety, zwierzęta i ptaki, drzewa i rośliny. Wszystko, co widzisz wokół siebie, cały kosmos, stanowi nierozerwalną część natury. W tym nieskończonym stworzeniu elementem aktywnym jest Bóg. Prawdy tej musisz jednak bezpośrednio doświadczyć, w przeciwnym wypadku nie zaistnieje ona trwale w twej świadomości. Dyscypliną niezbędną do osiągnięcia tego celu jest medytacja i recytacja imienia Boga. Całe przejawienie jest jak potężny ocean. Nawet w przypadku niewielkiego wzburzenia jego powierzchni giną tysiące stworzeń. Gdy morze jest wzburzone, potężne statki łamią się jak puste trzcinki. Wiedz, że sam nigdy nie przepłyniesz oceanu życia. Potrzebujesz „tratwy” łaski Boga. Dlatego módl się o nią, ponieważ tylko na niej będziesz mógł dotrzeć na drugi brzeg.
*Uważa się, iż cały świat przejawiony funkcjonuje i znajduje się całkowicie pod wpływem trzech podstawowych atrybutów natury, zwanych w sanskrycie gunami. Są to sathwa (harmonia i spokój), radżas (emocje i namiętności) oraz tamas (inercja i bezwład). Impulsy wypływające z jednej z nich lub z kombinacji dwóch czy też nawet trzech warunkują rozwój wydarzeń, reakcje oraz postępowanie wszelkich istot, z człowiekiem włącznie (przyp. tłum.).
Wszystko na tym świecie jest złudne i przemijające. Coś jeszcze dziś istnieje, lecz nikt nie wie, czy wciąż będzie istnieć jutro. W tym przemijającym świecie radość i smutek są także czymś przemijającym. Jeżeli więc miałbyś czegokolwiek pragnąć, pragnij Boga — tego, który nigdy nie przemija. Człowiek, który pragnie jedynie potomstwa, bogactwa i wszelkiego komfortu, skazuje się na wielkie cierpienie w chwili, gdy będzie musiał to wszystko porzucić i ruszyć w dalszą drogę. W takiej chwili zrozpaczony zapyta siebie: „Czy po to kochałem tak mocno, by teraz płakać tak gorzko?”. Jakże upokarzające jest więc uganianie się za tymi przemijającymi przedmiotami pragnień i zapominanie o najwyższym, wiecznym Bogu! Ignorowanie Stworzyciela i trwonienie cennego czasu na pławienie się w iluzji jest bezcelowe i ostatecznie prowadzi zawsze ku cierpieniu. Na tym przemijającym świecie nie ma nic, co można by uznać za wieczne. Każda miłość musi się kiedyś skończyć, bez względu na to, kogo kochasz. Ten sam Bóg daje i zabiera. Daje i zabiera jak chce i kiedy chce. Wszystko należy do Niego. Jak nierozsądnie jest więc rozpaczać, gdy Bóg zabiera coś, co w samej rzeczy należy do Niego! Dlatego mądry człowiek nie tęskni za nikim ani też nie odczuwa niepotrzebnego przywiązania do niczego. Niech cała twa tęsknota i całe przywiązanie będą skierowane na Boga. Tylko On jest wieczny. Tylko On jest źródłem nieprzemijającej radości. Co do reszty, traktuj przedmioty jak przedmioty, nic więcej. Kochaj ludzi jak ludzi, nic więcej. Jeżeli kochasz ich bardziej, znaczy to, że uległeś złudzeniu i jesteś nieświadomy ich prawdziwej natury. Tylko przez pewien czas możesz zachowywać się tak, jak gdyby dom, który wynajmujesz, należał do ciebie. Gdy tylko okres wynajmu się skończy, dom wróci do właściciela.
Patrząc na życie w ten sposób zrozumiesz, że żona, dzieci, dobra materialne, krewni i rodzina nie będą twoi na wieczność. Tylko przez krótką chwilę może ci się wydawać, że należą do ciebie. Po cóż więc tracić czas na te przemijające sprawy? Nawet milioner może zjeść tylko tyle, ile pomieści jego żołądek. Człowiek jest pielgrzymem na tym świecie i tak jak podróżnik zatrzymuje się na noc w hotelu. O świcie jednak rusza w dalszą drogę. Podróżuje ku swemu przeznaczeniu, od hotelu do hotelu. Dobrze jest postrzegać życie w taki sposób.
Każdy człowiek ma dwie nogi i może dojść tam, dokąd zmierza. Im więcej nóg, tym więcej więzów, tym trudniej się poruszać. Kiedy młody człowiek żeni się, podwaja ilość swych nóg — teraz ma już cztery. Z czasem przybywają synowie, córki, potem, gdy dzieci dorosną, zięciowie, wnuki, itd. Człowiek zamienia się w gąsienicę i jedynym sposobem, dzięki któremu może się poruszać, jest pełzanie. Nie może się wyprostować, traci wolność ruchu. Musi wtedy powoli pełzać po świecie materii. Nie ma ani czasu, ani energii, ani też nie odczuwa potrzeby zdobywania łaski Boga.
Przywiązanie do świata jest krótkotrwałe. Przed swym obecnym życiem rodziłeś się już i żyłeś wielokrotnie. Kochałeś, zapominałeś się w miłości i przywiązaniu do innych. Czy teraz wiesz chociaż, gdzie to wszystko znikło? Czy kiedykolwiek myślisz i martwisz się o tych, których wtedy kochałeś? Czy przypominasz ich sobie chociaż od czasu do czasu? Nie! Tę samą miłość i przywiązanie, które odczuwasz obecnie, odczuwałeś i wtedy, jednak w miarę upływu czasu zapomniałeś o nich. Podobnie dzieje się, gdy człowiek opuszcza ten świat. Zapomina o swej miłości do tych, których kochał, zapomina o radości, bólu i szczęściu, jakich w tej miłości doświadczył. Ciała zmieniają się, jak kolejne place zabaw dla dzieci: z jednych na drugie, a potem na jeszcze inne... Jakże smutne jest to, że skupiając się na przemijającej, zmiennej miłości, ludzie zapominają o dyscyplinie ścieżki duchowej, która mogłaby obdarzyć ich wiecznym błogostanem Boga.
Ludzie na całym świecie cierpią przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Są osaczeni troskami i kłopotami. Czy byłoby właściwe zwiększać ich cierpienie? Dlatego też naucz się wzbudzać uśmiech na twarzach innych. Któż może być tak okrutny, by zamiast łagodzić ból, jeszcze go zwiększać? Uśmiechaj się i sprawiaj, by inni też się uśmiechali. Po cóż pogłębiać jeszcze smutek tego żałosnego świata ponurą radą, lamentowaniem i opowiadaniem o swoim cierpieniu? Naucz się wzbudzać w innych radość, a będą oni mniej cierpieć. Aby załagodzić swój własny ból, podejmij medytację oraz praktykę recytacji boskiego imienia. Zanurz się w chłodnych wodach oceanu łaski Boga.
Czy jest jakikolwiek sens w całonocnych dyskusjach i sporach o nieistotne sprawy, skoro wiesz, że o świcie musisz opuścić hotel i ruszyć w dalszą drogę? Czy nie lepiej odpocząć i przygotować się do podróży? Podróżni, którzy trwonią w ten sposób czas przeznaczony na odpoczynek, tracą sen i siły na dalszą podróż. Dlatego nie przejmuj się zbytnio sprawami tego świata. Takie zamartwianie się jest stratą czasu i kończy się niepotrzebnym pośpiechem. Lepiej wykorzystaj swój czas na medytację i myślenie o Bogu.
Wszystkie istoty na świecie są aktorami w tym wielkim przedstawieniu. Gdy zapada kurtyna lub kończy się ich rola, opuszczają scenę. Podczas przedstawienia ktoś gra rolę złodzieja, ktoś inny króla, klowna czy żebraka. Jednak jest tylko jeden sufler i to on podpowiada wszystkim aktorom, co i kiedy mają mówić. Jest tu kilka niuansów, które należy zrozumieć. Po pierwsze, podpowiadający sam nigdy nie pokazuje się na scenie i publiczność go nie widzi. Jeżeli pokazałby się, sztuka straciłaby swą atrakcyjność. Dlatego stojąc z tylu, poza zasięgiem wzroku publiczności, sufler podpowiada aktorom ich kwestie, niezależnie od tego, jaką grają rolę. Po drugie, niezależnie od tego, czy będzie to dialog, monolog czy piosenka, sufler podpowiada aktorom w chwili, w której najbardziej tego potrzebują. I podobnie Bóg ukrywa się przed publicznością na scenie życia, podpowiadając aktorom ich role. Tak więc każdy aktor musi być świadomy Jego obecności za kurtyną iluzji. Musi być czujny, by nie przegapić nawet najmniejszej sugestii, jaką Bóg — sufler i reżyser w jednej osobie — może mu podsunąć. Aktor powinien nieustannie obserwować kątem oka Wielkiego Suflera i czujnie nadstawiać uszu, by móc usłyszeć Jego głos. Jeżeli zamiast tego zapomina swej roli i tematu sztuki, (czyli zapomina o obowiązkach i pracy, jakie ma w tym życiu wykonać) i nie zwracając uwagi na suflera, stoi na scenie niemy i nieruchomy, publiczność wyśmieje jego głupotę, obarczając go winą za nieudany spektakl. Dlatego każdy, kto odgrywa rolę człowieka na scenie tego świata, powinien po pierwsze nauczyć się dobrze swej roli, a po drugie — pamiętając o obecności Boga za kurtyną iluzji — oczekiwać Jego poleceń. Należy skupić się zarówno na swej roli jak i na wskazówkach, jakie w każdej chwili można otrzymać od suflera. Jedynie medytacja obdarza tak wszechogarniającą świadomością i taką koncentracją.
Niezależnie od tego, jak potężne są sidła, w które wpadłeś, gdy tylko zanurzysz się w słodyczy imienia Boga, poczujesz się wolny. Poza tym możesz urzeczywistnić w pełni Boga, niezależnie od tego, jakiemu imieniu i formie Boga oddajesz cześć — czy będzie to Jezus, Kriszna, Allah, Jehowa, Rama, czy jeszcze inna boska forma. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Różne rodzaje jogi, pranajamy oraz surowe wyrzeczenia to niebezpieczne, najeżone wieloma niebezpieczeństwami ścieżki. Medytacja imienia i formy, medytacja światła oraz recytacja imienia Boga są całkowicie bezpieczne i wolne od wszelkich pułapek. Poza tym tamte trudne praktyki różnią się od siebie w różnych religiach i kulturach, natomiast powtarzanie imienia Boga jest przyjęte, akceptowane, a nawet zalecane przez każdą religię na całym świecie! Hindusi, muzułmanie i chrześcijanie mogą różnić się w niektórych sprawach, ale wszyscy zgadzają się z tym, że należy wysławiać imię Boga! Wszyscy wychwalają jedynego Boga, choć języki, w jakich wypowiadają Jego imię są różne. Wyznawcy wszystkich religii recytują, powtarzają i wspominają imię Boga w swoich własnych językach. Wszyscy odmawiają różaniec właściwy dla swojej religii. Zaprawdę, wśród rozmaitych praktyk duchowych podejmowanych przez wyznawców wszystkich religii na całej ziemi, nie ma nic bardziej świętego, owocnego i uniwersalnego niż medytacja oraz recytacja i wspominanie imienia Boga.
Bóg i Jego imię są jednością, choć trudno jest odkryć słodycz imienia w samej formie. Kiedy słyszysz słowo „róża”, w umyśle pojawiają się wspomnienia aromatu, głębi koloru oraz piękna płatków. Nie myślisz o kolczastej łodydze ani nie pamiętasz trudu, jaki sobie zadałeś, by ją zerwać. Jeżeli jednak zaczniesz rozważać jej pochodzenie, to, w jaki sposób do ciebie dotarła, jeżeli zaczniesz myśleć o całych krzewach różanych, ich liściach, gałęziach, itd., wtedy wspomnienie samego kwiatu, który jest przecież najważniejszy, najpiękniejszy i najbardziej atrakcyjny, rozmyje się w twej pamięci. Róża stanie się wtedy dla ciebie „botanicznym wspomnieniem” pewnej rośliny, a nie wrażeniem estetycznym. Weźmy inny przykład. Kiedy słyszysz wyraz „mango”, natychmiast przypominasz sobie nieporównywalną z niczym słodycz tego owocu. Gdy zaś trzymasz w dłoni sam owoc, wciąż jeszcze nie jesteś pewny, czy jest on już dojrzały czy też nie. W umyśle czai się wątpliwość, czy okaże się on słodki, czy może cierpki. Poza tym, oprócz słodkiego miąższu, dostrzegasz także skórkę, pestkę, nasionka w środku itd. Kiedy zaś słyszysz samą nazwę owocu, żadne takie myśli nie przychodzą ci do głowy. Delektujesz się czystą słodyczą!.. Taka też jest różnica pomiędzy formą Boga a Jego imieniem. Imię zawiera czystą esencję słodyczy. W przypadku formy, obok szacunku, może także pojawić się napięcie lub nerwowość. Czasami nawet pewne formy Boga mogą wzbudzać trwogę.
Innym powodem, dla którego powinieneś skupić się bardziej na imieniu niż na formie Boga jest to, że jedynie dzięki „walucie” imienia „nabywa się” Jego formę. Pieniądze są niezbędne, aby kupować rozmaite przydatne rzeczy materialne. Dzięki pieniądzom nabywasz różne towary. Wniosek stąd, że pieniądze warte są więcej, niż przedmioty, które za nie kupujesz. Dysponując gotówką możesz kupić wszystko, gdy tylko zaistnieje taka potrzeba. Podobnie, jeżeli stopniowo będziesz gromadził coraz większe bogactwo imienia, z czasem bez problemów i z łatwością urzeczywistnisz Boga w medytacji.
Wiadomo, że praktykując jogę i surowe wyrzeczenia można zdobyć rozmaite moce okultystyczne. Kiedy takie zdolności pojawiają się w człowieku, istnieje wielkie niebezpieczeństwo, że zapomni on o Bogu. Zaślepiony pychą, może wówczas zaprzepaścić swój niewielki postęp duchowy, jaki do tej pory osiągnął. Kolejną wielką zaletę recytowania imienia Boga oraz medytacji stanowi fakt, iż ta ścieżka jest wolna od tego rodzaju niebezpieczeństwa. Kroczenie nią rozbudzi w tobie miłość do Boga, a dzięki tej miłości osiągniesz spokój wewnętrzny. Gdy zaś tylko osiągniesz spokój umysłu, wszystkie inne wartości pojawią się same z siebie. Dzięki jodze i surowym wyrzeczeniom osiąga się potężne moce; dzięki medytacji i recytacji imienia osiąga się potężną miłość. Taka jest różnica pomiędzy tymi praktykami.
Bądź ostrożny i nie rozmawiaj o duchowości oraz swej praktyce ze wszystkimi, których spotkasz. Każdy uważa, że jego droga jest najlepsza. Jeżeli człowiek, z którym rozmawiasz, podąża inną ścieżką, może skrytykować twą praktykę medytacji i recytacji imienia, okazując jej niewiele szacunku. Może odnieść się do niej z pobłażaniem i potraktować cię tak, jak gdybyś dopiero był w przedszkolu duchowości. W rezultacie takich rozmów zwątpisz w skuteczność swojej ścieżki. Tam, gdzie do tej pory doświadczałeś radości, pojawi się wątpliwość i troska, a tam, gdzie doświadczałeś miłości — zniechęcenie. Zastanów się głęboko, które z nich są słodsze. Możesz rozmawiać z tymi, którzy doświadczyli już słodyczy imienia. Możesz prosić ich, aby podzielili się z tobą swymi doświadczeniami, a tym samym zwiększyli twój zapał do tej praktyki. Nie dyskutuj jednak o tym z każdym, z kim rozmawiasz. Czas, jaki tracisz na takie dyskusje, lepiej jest poświęcić na doświadczanie prawdziwej radości płynącej z recytacji i powtarzania imienia Boga oraz medytacji o Jego formie.
Puste dyskusje i teoretyczne, rozważania „za” i „przeciw” kończą się szybkim roztrwonieniem sukcesu, który wypracowałeś sobie dzięki pełnej wysiłku praktyce. Dopóki nie staniesz się doskonały, nieustannie powtarzaj w myślach imię Boga. Powtarzaj je niewzruszenie i ze zdecydowaniem — albo sam, albo w towarzystwie innych wielbicieli. Wtedy nic nie wytrąci cię z równowagi ani nie osłabi twego postanowienia. Popatrz na ryby w oceanie. Kiedy są małe, matka opiekuje się nimi i karmi je w płytkim zakątku. Dopiero, gdy dorosną, wyprowadza je na głębokie morze, gdzie żyje wiele drapieżników. Młode ryby potrafią już tam przeżyć i bez strachu mogą wzrastać dalej. Gdyby maleńkie rybki już od swych pierwszych dni miały wzrastać w oceanie, prawdopodobne zostałyby pożarte, zanim osiągnęłyby dojrzałość. Dlatego też pamiętaj: medytacja oraz recytacja i powtarzanie imienia Boga powinny być praktykowane z wielką uwagą, zgodnie z ustalonym harmonogramem i bez zbędnych dyskusji z osobami postronnymi.
Obecnie wielu poszukujących Prawdy porzuca praktykę recytacji imienia podejmując różnego rodzaju jogi i pranajamę. Dyscypliny te są jednak bardzo niebezpieczne. Trudno jest dokładnie wypełniać ich zalecenia, a nawet jeżeli to się udaje, jeszcze trudniej jest zdobyć i utrzymać owoce tych praktyk. Czy człowiek brodzący w wodzie po kolana, który zostawił sieć na brzegu, może liczyć na to, że cokolwiek złowi? Porzucenie recytacji imienia i wiary w tę ścieżkę na rzecz siedzenia nieruchomo i praktykowania jogi lub wyrzeczeń, jest tak samo naiwne jak próby łowienia ryb bez sieci.
Jeżeli wybrałeś sobie jakieś imię Boga jako swój ratunek i schronienie, urzeczywistnisz Go — jeśli nie dziś, to jutro. Jeśli znasz imię osoby lub nazwę rzeczy, której poszukujesz, znajdziesz ją prędzej czy później. Jeżeli jednak nie znasz imienia ani nazwy, to nawet jeśli ta osoba lub rzecz znajduje się tuż przed tobą, nie rozpoznasz jej. Dlatego powtarzaj imię bez przerwy i bez żadnych wątpliwości. Rozbudzi ono w tobie miłość, która z kolei umożliwi ci medytację o Bogu. Jeśli twa miłość będzie głęboka, to Bóg, który jest samą miłością, nie będzie mógł ci się oprzeć. Zdobędziesz Go miłością. Choć istnieje wiele ścieżek i dróg do Boga, żadna nie jest tak łatwa jak ta.
Zauważ — jeżeli w pewnym kraju często występuje jakaś choroba — lekarstwo na nią łatwiej jest dostać właśnie tam niż gdzie indziej. Choć można zamówić je lub wyszukać w innych krajach, może ono nie być aż tak skuteczne lub aż tak tanie. Podobnie lek powtarzania imienia Boga dostępny jest na Ziemi właśnie teraz — w erze chaosu, kłótni i hipokryzji! Właśnie na tym etapie swego rozwoju świat dotknięty jest straszną zarazą niesprawiedliwości, niemoralności i fałszu. Z tego powodu pisma święte wyraźnie podkreślają, że w obecnych czasach nie ma innego sposobu na zbawienie, niż powtarzanie imienia Boga. Dlatego też obecna era rozwoju świata uważana jest za najpomyślniejszą dla rozwoju duchowego. Medytacja oraz recytacja i powtarzanie imienia Boga usuwają z twego wnętrza wszelkie zło. Służą jako swoista bariera ochronna dla twego człowieczeństwa. Stąd też płynie wniosek, że owoce medytacji są wspanialsze niż te, które z wielkim trudem możesz osiągnąć praktykując jogę, odprawiając rytuały i różne ceremonie religijne lub kontrolując oddech praktyką pranajamy.
Niezależnie od tego, co robisz, bardzo ważne jest skupienie się na danej czynności. Błędem jest twierdzić, że postęp i sukces na ścieżce duchowej wymaga innych umiejętności niż postęp i sukces w życiu materialnym. Duchowość jest jedynie sublimacją i oczyszczaniem tego, co codzienne. Sukces i porażka zawsze uwarunkowane są zdolnością koncentracji, a koncentracja — sama w sobie — jest praktyką duchową! W dzisiejszych czasach jednak ludzie próbują rozwijać się duchowo na dwa sposoby: przez zupełny brak skupienia lub skupiając się jednocześnie na zbyt wielu rzeczach! Pierwszy sposób jest przejawem ociężałości i bezwładu, drugi zaś — namiętności, zbytniego pobudzenia oraz kierowania uwagi na świat zewnętrzny i jego atrakcje. Możesz jednak nauczyć się medytować unikając obu tych ekstremów. Wtedy ani nie zamykając oczu całkowicie, jak we śnie, ani też nie otwierając ich całkowicie, jak w stanie przebudzenia, „medytujesz z półprzymkniętymi powiekami i wzrokiem skupionym na czubku nosa. W ten sposób z łatwością się skoncentrujesz, a twoja praktyka duchowa będzie harmonijna i spokojna.
Oczywiście nie znaczy to, że samo skupienie uwagi półprzymkniętych oczu na czubku nosa wystarczy, aby proces taki nazwać medytacją. Na początku skieruj wzrok na czubek nosa, potem skoncentruj się na imieniu i formie, jaką postrzegasz okiem umysłu. To dopiero jest medytacja.
Na początku, kiedy medytujesz lub recytujesz imię Boga, mogą nachodzić cię rozmaite myśli. Nie martw się tym. Nie stanowią one wielkiego niebezpieczeństwa. Gdy siadasz do medytacji, rób to z entuzjazmem. Jeżeli podejmujesz jakiekolwiek działanie z silną determinacją, nie skala cię żadna nieczystość. Twoim zadaniem jest jedynie dołożenie wszelkich starań, by twe intencje, stan emocjonalny itd., były jak najczystsze w chwili, gdy siadasz do medytacji. Nie przejmuj się żadnymi formalnościami. Wybierz sobie imię Boga, które jest najdroższe twemu sercu i wizualizuj formę, która nosi to imię. Imię staje się wtedy twą mantrą. Ta mantra jest wiecznie czysta, wiecznie atrakcyjna — jest wszystkim, czego potrzebujesz. Jednak nie zmieniaj wybranego imienia oraz formy w zależności od nastroju, medytując nad jednym dziś, a nad innym jutro! Trzymaj się zdecydowanie tego imienia i formy, które jako pierwsze obdarzyły cię radością. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że odcisną się one na twoim sercu. Potem wszystko wydarzy się już dzięki Jego łasce. Gdy ogrodnik poleca swemu pomocnikowi wykopać dół, zadanie pomocnika polega tylko na tym, by kopać. Jedynie ogrodnik wie, ile ziemi potrzebuje oraz jak i kiedy wykorzystać ją w ogrodzie. Podobnie, boskie polecenie dla ciebie brzmi: powtarzaj imię Boga! Jeżeli tylko zajmiesz się wypełnianiem tego polecenia, sam Bóg pokieruje tobą i zajmie się całą resztą.
Wartość powtarzania imienia Boga i wizualizowania Jego formy leży głównie w tym, że praktyka ta ćwiczy umysł i pomaga utrzymać nad nim kontrolę. Po co ujeżdżać konia, który już jest ujeżdżony? Odpowiedni trening potrzebny jest temu koniowi, który jeszcze nie nosił na sobie jeźdźca. Podobnie też, wszystkie praktyki duchowe, takie jak modlitwy, śpiewy, recytacja oraz powtarzanie imienia Boga, służą jedynie opanowaniu kapryśnego umysłu. Na pierwszym treningu młody koń próbuje biegać w różne strony, ale trener nie przejmuje się tym. Zdecydowanie trzyma wodze. Tak samo jest z umysłem. Kiedy zaczniesz praktykę powtarzania imienia Boga, umysł będzie uciekał w różnych kierunkach. Jednak nie ulegaj zniechęceniu, rozpaczy ani zwątpieniu. Zdecydowanie trzymaj wodze imienia. W krótkim czasie osiągniesz kontrolę nad umysłem i swymi słowami. Za żadne skarby jednak nie dopuszczaj do siebie niczego, co mogłoby odwrócić twą uwagę od imienia, a wtedy, w swoim czasie, uświadomisz sobie korzyści płynące z praktyki recytacji oraz powtarzania imienia.
Nie oczekuj jednak owoców w chwili, w której dopiero sadzisz drzewko! Nie zrywaj młodych listków i gałązek, myśląc, że kiedy je zjesz, poznasz smak owoców! Jeżeli to zrobisz, na pewno nie zaznasz ich słodyczy, a poza tym zniszczysz całą sadzonkę.
Twoim jedynym zadaniem jest pielęgnowanie sadzonki, jaką jest imię Boga. Na początku jest ona mała i wątła, lecz nie powinieneś wątpić w to, że wyrośnie z niej potężne drzewo. Na pewno wyrośnie! Dopiero wtedy da ci upragniony owoc. Naprawdę możesz to osiągnąć! Powtarzanie imienia Boga wyda w swoim czasie owoce, jakich pragniesz. Koncentracja pomoże ci trwać przy wybranym imieniu i pozwoli ci nieustannie utrzymywać w umyśle wybraną przez ciebie formę Boga.
Jednak twoja „sieć” powtarzania imienia nie może mieć żadnych dziur, co znaczy, że praktyka winna trwać nieustannie, bez przerwy! Jeżeli będą jakieś dziury, zdobycz — jeśli nawet wpadnie do sieci — może ci umknąć. Praktykuj medytację do czasu, gdy umysł znajdzie się w pełni pod twoją kontrolą. Takie jest twoje podstawowe zadanie.
Niech umysł biega, dokąd chce. Ty jedynie pamiętaj o tym, by nie podążać za nim powodowany ciekawością, dokąd też on zmierza! Wtedy umysł powłóczy się przez jakiś czas bez ładu i składu, lecz ostatecznie zmęczy się i wróci do ciebie! Jest on jak małe dziecko, które nic nie wie. Jeżeli matka idzie za nim, wołając by wróciło, dziecko czerpie z tego odwagę i biegnie przed siebie. Lecz jeśli mama nie podąża za dzieckiem i konsekwentnie idzie swoją drogą, dziecko po chwili samo do niej przybiega!
Zatem nie przejmuj się włóczęgą umysłu. Praktykuj niewzruszenie medytację imienia oraz formy, jakie wybrałeś i nieustannie powtarzaj ukochane imię Boga. Rób to systematycznie i w ustalony sposób, jaki ci odpowiada. Wtedy wzmocnisz swą koncentrację i osiągniesz upragniony cel. Jeżeli podjąłeś praktykę medytacji, nie pozwalaj umysłowi na wątpliwości dotyczące twej czystości lub nieczystości*.
* Czystość i nieczystość (rytualna, z racji urodzenia, zawodu, itp.) jest poważną kwestią w kulturach Wschodu. U nas, na Zachodzie, owo poczucie nieczystości przejawia się jako odczucie „jestem niegodny, grzeszny, itp.”(przyp. tłum.).
Na tym świecie nie ma nic nieczystego! Skoro Bóg obecny jest wszędzie i we wszystkim, jak można nazwać cokolwiek lub kogokolwiek grzesznym, nieczystym czy złym?.. Nawet jeśli z pozoru coś lub ktoś wydaje się nieczysty, to w chwili kontaktu z wibracją imienia Boga, wszelkie nieczystości znikają.
Zastanów się nad tym sam. Jeżeli wchodząc do lasu za naturalną potrzebą odkryłbyś skarb, to czy zostawiłbyś go tam, ponieważ w tej chwili czujesz się „nieczysty”? Czystość i nieczystość są wynikiem reakcji umysłu na daną chwilę i sytuację. Gdy chcesz dać komuś pieniądze, by wesprzeć go materialnie, zwlekasz czekając na pomyślny moment i szczęśliwą godzinę. Jednak, gdy tylko nadarza się okazja, by przyjąć pieniądze, każda chwila jest dla ciebie pomyślna! Powodem obu tych diametralnie sprzecznych reakcji jest umysł.
Podobnie też, jeśli masz w sobie pełną miłości wiarę w imię Boga, uwalnia cię ona od wszelkich myśli dotyczących czystości oraz nieczystości. Jeżeli jednak będziesz czuł na sobie jakikolwiek przymus, lub odczuwał jakiekolwiek niezadowolenie, wtedy nagle zaczną pojawiać się przed tobą rozmaite prawdziwe i wymyślone przeszkody. Dlatego porzuć wszelkie słabości, umacniaj wiarę w niepokalaną świętość imienia i towarzyszącej mu formy. Wierz niezachwianie w to, że Jego imię uświęca absolutnie wszystko.
Pielęgnuj w sobie miłość do Boga. Ma ona nieskończoną moc. Więzy miłości, jakie łączą cię z Bogiem są nierozerwalne. Łatwiej jest zerwać stalowy łańcuch niż łańcuch tej miłości! Nawet najokrutniejsze zwierzęta ulegają sile miłości. Miłość zwycięża wszystko — taka jest podstawowa zasada tej boskiej gry, którą nazywamy życiem. Jeżeli tylko skierujesz wezbrane wody owej miłości do oceanu boskiej łaski, a nie do płytkiego jeziorka samolubnych pragnień, urzeczywistnisz cel swego życia. Tym właśnie jest wyzwolenie, samorealizacja. Natomiast prawdziwą medytacją jest nieprzerwane skupienie miłości na imieniu i formie Boga.
Niech ci się nie wydaje, że to przemijające miejsce na Ziemi jest twoim wiecznym domem. Ani też nie upadaj na duchu w obliczu przemijających trudności czy krótkotrwałych tragedii. Skup się wyłącznie na osiągnięciu wiecznego Boga. Wszystko na tym zmiennym świecie starzeje się, zanika i ginie. Jeśli nie dziś, to jutro, jeśli nie jutro, to trochę później, lecz wiedz, że prędzej czy później wszystko rozsypie się w proch.
Niewłaściwe czynisz, jeśli odrzucasz Boga, z którym związany jesteś na wieczność i ulegasz fałszywej fascynacji światem, z którym jesteś związany przez symboliczne dwa, krótkie dni! Istnieje takie powiedzenie: „Krewni i rodzina pójdą za tobą najdalej na cmentarz. Jedynym twoim prawdziwym krewnym, przyjacielem i towarzyszem jest Bóg. On nigdy cię nie opuści.”
Biorąc pod uwagę fakt, że rodziłeś się już i żyłeś wielokrotnie, powinieneś wiedzieć, że miałeś niezliczoną ilość matek i ojców, żon i mężów, synów i córek, przyjaciół i wrogów. Gdzie oni teraz są? Czy ci krewni pamiętają o powiązaniach z tobą? Nie. Jesteś dla nich nikim, a oni są nikim dla ciebie. Nie istniejesz dla nich, ani oni dla ciebie. Ale zarówno ty, jak i oni macie jednego wspólnego krewnego. Jest nim Bóg. On opiekuje się tobą przez wszystkie kolejne wcielenia. Czy istnieje większa tragedia niż zapominanie o takim kochającym Bogu? Czy znajdziesz czas, by myśleć o Bogu, gdy twe osłabione zmysły odmówią właściwego funkcjonowania, gdy zapłakani rodzice, żona, dzieci, krewni i znajomi będą tłoczyć się z jednej strony twego łóżka, a z drugiej wysłannicy śmierci będą poganiać cię, byś prędzej pakował się w ostatnią podróż? Kto wie, kiedy i w jaki sposób zawoła cię śmierć? Zanim to nastąpi, przygotuj się do dalszej podróży, myśląc nieustannie o Bogu.
Ludzie rozwijają się duchowo przechodząc przez trzy etapy. W pierwszym dominuje niepewność, w drugim — aktywność i zdeterminowany wysiłek, a trzeci jest najwyższym stanem spełnienia. Etapy te odpowiadają trzem podstawowym atrybutom natury: bezwładowi i ignorancji, następnie namiętności i emocjom, a ostatecznie spokojowi i harmonii. Wzrastając z pierwszego etapu na drugi, stopniowo doskonalisz swe wnętrze. Wszelki rozwój jest stopniowy, w innym przypadku byłoby to nienaturalne.
Ten porządek odzwierciedlają też wszystkie hinduskie ceremonie religijne. Na początku ofiara związana jest z energią śakti, żeńskim aspektem Boga. Dopiero kolejne etapy ceremonii odnoszą się do Sziwy, aspektu męskiego. Ujmując to inaczej: kończy się okres, w którym człowiek przebywał pod opieką matki. Osiąga etap, kiedy to przechodzi pod opiekę ojca, który — tak, jak Sziwa — reprezentuje aspekt przebudowy, transformacji i odnowy. Będąc pod opieką ojca nie wolno już niczym zanieczyszczać ciała ani umysłu, co czasami uchodziło płazem pod opieką matki.
W rozwoju duchowym okres dzieciństwa jest nieistotny. Człowiek wkracza w pierwszy, mglisty etap poszukiwań dopiero wówczas, gdy powoli wchodzi w dorosłość. Poświęca wtedy swą energię rozmaitym bezowocnym sprawom. Później osiąga dojrzałość i wzrasta w siłę. Jest to etap na pograniczu pewności i niepewności. W tym przejściowym okresie człowiek zaczyna tęsknić za spełnieniem, które może osiągnąć dopiero pod koniec drogi, na ostatnim etapie pielgrzymki.
W przejściowym okresie młody człowiek odkrywa w sobie także pewne naturalne skłonności i wrodzone tendencje. W zdecydowanej większości są one niepożądane i należy je wyplenić. Są to: zakłamanie, upór, złośliwość, ciekawskość, pożądanie, zachłanność, wstyd, obawy, mściwość, odraza, itp. Dopóki wciąż nosisz w sobie takie cechy, nie możesz w pełni poddać się Bogu. Powinieneś całkowicie wykorzenić je z siebie, lub przynajmniej podjąć zdecydowany wysiłek, aby się ich pozbyć.
Jeżeli więc uważasz się za prawdziwego poszukiwacza duchowego będziesz musiał płynąć pod prąd rzeki życia. Płynąc pod prąd zbliżasz się do źródła, płynąc z prądem oddalasz się od niego. Ostatecznie stracisz nawet z oczu swój cel. Oczywiście ciężko jest płynąć w górę rzeki. Jednak pamiętaj, że każdy zamach ramion przybliża cię do celu. Aby nie ulec zmęczeniu, potrzebujesz tratwy medytacji. Dzięki niej możesz wznieść się ponad słabości ciała fizycznego i lepiej kontrolować umysł, by nie kierował swej uwagi na zewnątrz. Medytacja obdarzy cię siłą umożliwiającą ci dotarcie do źródła boskiej łaski. Jeżeli jednak zależy ci bardziej na komforcie podróży i rozluźniony płyniesz z prądem, oddalasz się od źródła łaski i cały czas zwrócony jesteś do niego plecami. Moc ducha, jaką mógłbyś zdobyć, rozmywa się i niknie gdzieś w oddali. Ludzie, którzy żyją w ten sposób, gubią się i toną w otchłaniach cierpienia. I po co?
Powodem tej tragedii są złe skłonności umysłu wspomniane powyżej. Jeżeli tylko potrafisz je pokonać, z pewnością dotrzesz do źródła. Jeśli jednak nie podejmiesz żadnego wysiłku, aby to uczynić, całe twoje życie będzie jedną wielką porażką, wszystkie twoje przedsięwzięcia będą kończyć się niepowodzeniem. Co więcej, świat szanuje tylko dobrych ludzi pełnych szlachetnych cnót. Nie akceptuje złych. Zewnętrzne piękno przyciąga zwierzęta, wewnętrzne piękno wypływające z charakteru, przyciąga Boga. Nie daj się skusić niskimi standardami i tanim uznaniem, jakim szastają ludzie.
Mierz wysoko. Dąż do zdobycia najświętszej łaski i miłości Boga. Szacunek, jaki otrzymujesz od ludzi, jest krótkotrwały, zależy od ich nastroju oraz upodobań. Ale miłość, jaką okazuje ci Bóg, zależy jedynie od twych dobrych cech. Tylko ona wypełni cię nieustającą radością. Ci, których fascynuje to, co zewnętrzne, raz po raz doświadczają rozczarowań i smutku. Piękno leży w charakterze, w niczym innym. Nie ma nic piękniejszego niż charakter.
Dobrzy ludzie nie powinni nawet rozmawiać o tym, jakiego zła dopuszczają się inni. To ich jedynie zanieczyszcza. Natomiast opowieści o Dhruwie, Prahladzie i innych wielkich wielbicielach Boga będą dla nich przykładem tego, jak należy żyć i wskażą im właściwą ścieżkę. Historie Sawitri i Anasuji umocnią charakter i wypalą korzenie zła. W jaki sposób to się stanie? Otóż wszystkie te postacie są święte. Ich życie było niepokalane. Dlatego rozmowy o nich i ich życiu są wartościowe i rozwijające. Takie jest wyjaśnienie ich dobroczynnego wpływu. Niektórzy krytycy tych szlachetnych dusz próbują usprawiedliwić swe kalumnie, twierdząc, że „wyjaśniają ich błędy”, aby „podnieść ich reputację w oczach innych”! Sprowadzają jedynie dobrych ludzi na złą ścieżkę i w ten sposób ściągają zło także na siebie. Sami stają się niedobrymi ludźmi.
Nigdy nie myśl o niegodziwościach, jakich dopuszczają się inni. Na ile to możliwe, staraj się zawsze zwrócić ich ku dobru i pomagaj im dobrą radą. Aby jednak być w stanie to robić, powinieneś dbać o spokój umysłu i pielęgnować w sobie szczodrość oraz bezinteresowność działania w trosce o dobrobyt innych. Cechy te pojawią się w tobie, jeśli będziesz praktykował medytację oraz recytował imię Boga. W ten sposób zgromadzisz w sobie wielkie bogactwo dobrych cech. Ten proces oczyści cię zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz, umożliwiając ci tym samym przejawianie wewnętrznego piękna.
Na powierzchni morza pojawiają się fale. Przyczyną ich powstawania jest wiatr: można więc powiedzieć, że wiatr dysponuje mocą tworzenia fal. Tak samo, umysł inteligentnego człowieka pełen jest myśli i opinii. Jeżeli warunki są sprzyjające, umysł taki zaczyna falować we wszystkich kierunkach.
Bóg obecny jest w obrazie, zdjęciu i figurce, przed którą się modlisz. Ale czy Jego obecność uwarunkowana jest jakąś szczególną cechą tego wizerunku? Nie. Obraz, zdjęcie, czy figurka są i zawsze będą jedynie obrazem, zdjęciem czy figurką. Jednak przyciągany twą żarliwą miłością Bóg nie potrafi się jej oprzeć i przejawia ci się tak, jak tego pragniesz. Dlatego przybiera formę, która jest ci najdroższa, z kamienia, drewna czy papieru, ponieważ nad tą formą medytujesz, w niej kontemplujesz Boga i przez nią oddajesz Mu cześć. Dla Prahlady Bóg zmaterializował się w kamiennej kolumnie! Dla Markhandeji pojawił się z lingamu*! Żeby ukoić tęsknotę swego wielbiciela, Bóg — odwieczny, pierwotny Stwórca wszechświata — może pojawić się przed nim w każdej chwili, w każdej formie i w każdym miejscu.
Jeśli chcesz tego doświadczyć, módl się do Niego z pełną koncentracją. Taki rodzaj skupienia wypływa z wewnętrznego spokoju oraz harmonii, a te z kolei są owocami medytacji. Dlatego też zawsze pielęgnuj w sobie dobre cechy.
* Lingam jest owalnym symbolem tego, co nie ma początku i końca. Jest najlepszym symbolem wszechprzenikającego, wszechwiedzącego, wszechmocnego i bezforemnego Boga (przyp. tłum.).
Zawsze szukaj towarzystwa dobrych ludzi. Twoimi najlepszymi przyjaciółmi — tymi, od których czerpiesz prawdziwą inspirację — są ci, którzy rozmawiają wyłącznie o Bogu, o Prawdzie, o służeniu innym i o miłości, w świetle której wszyscy są równi. Towarzystwo takich osób jest bez wątpienia święte, bo takie właśnie osoby należy uważać za święte.
Natomiast ci, którzy nigdy nie rozmawiają o Bogu, ci, którzy nie są nawet świadomi Jego istnienia, ci, którzy zajmują się jedynie gromadzeniem dóbr materialnych, nakładając na siebie tym samym coraz grubsze więzy, ci, którzy rozgłaszają fałsz i żyją kłamstwem oraz niesprawiedliwością, wyzyskując innych oraz ci, którzy zachęcają cię do tego, abyś zboczył ze ścieżki prawości — nie są twymi przyjaciółmi. Staraj się unikać ich za wszelką cenę. Są bowiem dla ciebie niewłaściwym towarzystwem. Kontakty z takimi ludźmi prowadzą cię do czynienia zła nawet wbrew twej woli, do wypowiadania słów, które nie powinny zostać wypowiedziane i do zajmowania się rzeczami, którymi nie powinieneś się zajmować. W taki sposób wkraczasz na stromą ścieżkę wiodącą ku twej ruinie.
Ludzie niebojący się grzechu ani Boga potrafią popełniać wszelkie zło. Nie ma w tym nic dziwnego. Dlatego szukaj towarzystwa ludzi bogobojnych, tych, którzy brzydzą się złem. Oni stanowią dobre towarzystwo. Natomiast, o ile to tylko możliwe, zawsze unikaj towarzystwa osób nieposiadających tych cech. Jeżeli poszukujesz Prawdy zawsze pragnij jedynie dobrego towarzystwa — w nim bowiem nie pojawia się zachłanność ani pragnienia. Niezależnie od tego, jak trudno ci będzie znaleźć właściwe towarzystwo, poszukuj go za wszelką cenę! Szukaj trwałej radości i zadowolenia. Nie rozpraszaj się w pogoni za przemijającą satysfakcją.
Dla prawdziwego poszukiwacza Prawdy znajomość z ludźmi, którzy poświęcają całe swoje życie na sprawy tego świata, jest stratą czasu. Jeżeli nie uda ci się znaleźć przyjaciół, jakich opisałem powyżej, bądź samotny, żyj bez znajomych. W ten sposób nic nie tracisz. Nigdy nawet nie myśl o złym towarzystwie. Nie daj się wciągać w sprawy niedobrych ludzi. Gdy nadarza się okazja, staraj się — jeśli jest to możliwe — pokazać im właściwą ścieżkę, ale nigdy nie ulegaj wpływowi ich słów i rad. Tak naprawdę powinieneś nawet unikać miejsc, w których bywają. Jeżeli będziesz postępował według tych wskazówek, zarówno medytacja jak i recytacja imienia Boga staną się łatwe i wkrótce wydadzą obfite owoce.
Urzeczywistnione dusze są jak latarnie morskie wskazujące drogę zagubionym statkom. Ci wielcy ludzie pokazują swym życiem, jak uratować się z tej beznadziejnej szarpaniny w ciemnościach niewiedzy.
Wszyscy rodzą się z jednego Boga. Tak samo jak w wielkim zbiorniku żyją różne gatunki ryb, krabów oraz innych stworzeń wodnych, tak też niezliczona liczba ludzi żyje w oceanie zwanym Bogiem. Jest to naprawdę zadziwiający widok! Niektórzy są jeszcze wewnętrznie niedorozwinięci i pływają napełnieni zachłannością i samolubstwem. W tym niezmierzonym tłumie stworzeń pogrążonych w ignorancji jest też kilka wysoko rozwiniętych dusz — mędrców i joginów. Jednakże trudno jest ich odnaleźć. Trudno odszukać prawdziwego mędrca wśród innych, ponieważ wtapia się on w tłum ignorantów. Aby we krwi odnaleźć czerwone ciałka, musisz użyć mikroskopu. Podobnie i tutaj. Aby odnaleźć mędrców, potrzebujesz specjalnego mikroskopu, którym jest proces medytacji.
Jednak w dzisiejszych czasach niewielu poszukuje światła, a z tych, którzy to czynią, zaledwie garstka za nim podąża. Dlatego zamiast słuchać tego czy tamtego i błądzić w gąszczu zagmatwanych rad, najlepiej jest mieć pełne zaufanie do Boga i polegać na Nim jak na prawdziwej matce, ojcu, guru i przewodniku. Wtedy nigdy nie zboczysz z właściwej drogi. On nigdy nie zawiedzie cię w ślepą uliczkę. Aby jednak mieć tak silną wiarę oraz prawdziwie doświadczać Jego przewodnictwa, musisz medytować. Jest to jedyna i najlepsza droga. Wystarczy, że z miłością i wiarą będziesz medytował o imieniu i formie Boga. Możesz wybrać to imię i formę, które są najbliższe i najdroższe twemu sercu.
Właściwe praktykowanie medytacji wymaga tego, żebyś zawsze był radosny i zadowolony. Niech uśmiech nigdy nie znika z twej twarzy. To wyróżni cię spośród innych. Ludzie będą cię bardziej lubić, a i Bóg będzie patrzył na ciebie z radością. Dlatego medytuj z niewinnością, czystością i pokorą. Wtedy bez wątpienia osiągniesz to, o czym marzysz. W żadnej sytuacji nie pozwalaj, aby ponosił cię gniew. Nawet w obliczu największych problemów nie trać odwagi. Szanuj każdego, niezależnie od tego, kim jest. Wtedy pojawi się w tobie wszechogarniająca miłość, a twa medytacja będzie postępować bez zakłóceń.
Medytacja może uleczyć każdą, nawet najpoważniejszą chorobę bez uciekania się do lekarstw. Dzięki niej zwiększa się zdolność rozróżniania oraz jasność postrzegania. Medytacja jest skutecznym lekiem na wszystko.
Każde słowo ma zwykle dwa znaczenia: oczywiste i ukryte. Upaniszady, święte pisma Indii, zajmują się tym drugim znaczeniem — omawiają, opisują i wyjaśniają naturę Boga. Jeżeli poszukujesz Prawdy, pamiętaj o jednym: wykorzystanie pełnej mocy słów jest możliwe jedynie dzięki miękkości i słodyczy mowy. Zawsze mów słodko i łagodnie. Słodycz twych słów pomoże ci postrzegać Boga we wszystkich i wszystkim. W takich zwrotach jak np. „kochany bracie”, „kochana siostro”, a nawet „proszę pana” lub „proszę pani” leży tajemnica ciepła i szacunku. Używając takich czy podobnych słów oraz zwrotów, uszczęśliwiasz tych, do których się zwracasz. Poza tym, dzięki praktykowaniu łagodnej mowy twój umysł staje się lekki. Jeżeli w tak czystej i sprzyjającej atmosferze będziesz praktykował medytację, bardzo szybko nauczysz się koncentracji.
Jeżeli jednak w rozmowach z innymi używasz słów pełnych pogardy, szyderstwa oraz pychy, sam stajesz się obiektem oskarżeń. Wskutek tego twój umysł znajdzie się w stanie wzburzenia, a wówczas uwieńczenie medytacji sukcesem nie będzie możliwe. Dlatego też, jeżeli naprawdę pragniesz osiągnąć sukces w medytacji, powinieneś prowadzić jedynie miłe i radosne rozmowy oraz myśleć wyłącznie o tym, co napełnia cię szczęściem. Jest to warunek niezbędny dla powodzenia w medytacji. Słodka i łagodna mowa jest przy tym bardzo pomocna. Kształtuj w sobie prawy charakter, ponieważ charakter przetrwa śmierć ciała. Cnoty są źródłem mocy i chwały człowieka. Charakter to siła. Wykształć go więc tak, by pomógł ci ujrzeć Boga twarzą w twarz. Trzymaj się swego szczytnego celu.
W każdej sytuacji, niezależnie od tego, czy zyskujesz czy tracisz, bądź zadowolony. Jest to niezbędna cecha każdego aspiranta duchowego. Zadowolenie obdarza poczuciem szczęścia. Dla człowieka zadowolonego z tego, co go spotyka, życie jest niekończącym się świętem. Natomiast umysł dręczony pragnieniami nie zaznaje ani chwili spokoju. Kiedy nachodzi cię jakieś pragnienie, nie możesz się skoncentrować. Pragnienia to ogień w twoim ciele — spalają cię na popiół. Zadowolenie jest jedynym skutecznym lekarstwem na tę chorobę. Tak jak zmęczony podróżnik orzeźwia się kąpielą w chłodnych wodach rzeki, tak samo ten, kogo spala wewnętrzny ogień zachłanności, może znaleźć ochłodę w przejrzystych wodach zadowolenia.
Powinieneś pragnąć jedynie samorealizacji, a nie podążać za płytkimi pragnieniami świata. Oddaj wszystko Bogu. Dopiero wówczas poznasz, czym jest prawdziwe zadowolenie. To jednak będzie możliwe jedynie wtedy, gdy osiągniesz spokój umysłu, będziesz zawsze radosny i nauczysz się rozróżniać pomiędzy tym, co prawdziwe i trwałe, a tym, co iluzoryczne i przemijające. Wtedy będziesz mógł ujrzeć Boga i urzeczywistnić Go w sobie.
Aby wykształcić w sobie te cechy, praktykuj medytację i powtarzanie imienia Boga. Są one jedynym środkiem prowadzącym do tego celu. Tylko one obdarzą cię prawdziwą mocą. Tych cech nie zdobędziesz w żaden inny sposób, nikt też ci ich nie da. Przede wszystkim bądź zawsze radosny, wtedy pozostałe dwie cechy pojawią się same z siebie.
Nie ma nic cenniejszego niż zadowolenie, które jest prawdziwym skarbem we wszystkich trzech światach — półbogów, ludzi oraz istot niższych. Zadowolony człowiek doświadcza nieopisanej chwały Boga. Jest szczęśliwszy niż posiadacz rogu obfitości lub cudownego drzewa spełniającego wszystkie życzenia. Może zanurzyć się w sobie odkrywając tam nieopisany błogostan. Nie wyrzekaj się zatem trwałej radości wewnętrznego spokoju i zadowolenia, uganiając się za radościami oferowanymi przez ten iluzoryczny świat.
Nie przywiązuj się także do tego przemijającego ciała, lecz wykorzystuj je jako swoje narzędzie. Pamiętaj, że jesteś czymś innym, niż to nietrwałe ciało stworzone z połączenia pięciu elementów*. Wiedz, że jesteś niezniszczalną atmą. Podobnie jak dom, w którym mieszkasz, jest czymś innym niż ty, tak też ciało, które przez pewien czas jest twoim mieszkaniem, nie jest tobą. Ciało i to, że utożsamiasz się z nim, są jedynym powodem twego cierpienia, smutku i niewoli. Zrozum to dobrze. Spraw, by ciało słuchało twojej woli i nigdy mu nie ulegaj. Nie daj mu sobą kierować. Bądź gotów porzucić je w każdej chwili. Postanów sobie, że będziesz je ściśle kontrolował. Bądź przy tym jednak ostrożny. Musisz je „trenować” z wielką uwagą.
*Ziemi, wody, ognia, powietrza i przestrzeni (przyp. tłum.)
Istnieją pewne czynności, których nie sposób uniknąć. Jak właściwie używać ciała jako narzędzia? Jak wykorzystać je jako łódź służącą do przepłynięcia rzeki życia? Dopóki nie dotrzesz do drugiego brzegu, czyli dopóki nie urzeczywistnisz najwyższej Prawdy, musisz pilnować, aby łódź była sprawna. Nie możesz dopuścić do jej uszkodzenia, nie pozwól, aby przeciekała. Nie dopuszczaj też do korozji, obserwuj uważnie, czy nie pojawiają się na niej najmniejsze ślady rdzy. Innymi słowy nie zarzucaj: spożywania ograniczonych ilości sathwicznego pożywienia w określonych porach oraz zdyscyplinowanych ćwiczeń fizycznych dla ciała. Ćwiczenia, których celem jest wzrastanie w duchu, stają się dyscypliną, jakiej wymaga twoja praktyka duchowa. Dyscypliny te to: medytacja, powtarzanie imienia Boga, rytuały i ceremonie religijne oraz wychwalanie Boga śpiewem. Praktykując je bądź zawsze radosny, nigdy ponury. Twa radość winna trwać nieustannie. Nigdy nie ulegaj poczuciu porzucenia, zmęczeniu czy zniechęceniu. Jeżeli czujesz się naprawdę zmęczony, możesz po zakończeniu wieczornej medytacji zjeść kilka orzeszków ziemnych lub migdałów dobrze nasączonych w wodzie. Ochłodzą one twe ciało i dodadzą mu sił.
W ten sposób i za pomocą medytacji napełniaj swe serce zadowoleniem. Zadowolenie jest przejawem wewnętrznej harmonii i spokoju. Niektórzy sądzą, że rozleniwia ono człowieka. Na pewno nie! Wręcz przeciwnie — pozwala umysłowi zwracać się ku Bogu i obdarza człowieka spokojem. Eliminuje też wszelkie niepotrzebne działania, plany i czynności, których głównym motywem byłaby osobista korzyść. Człowiek zadowolony jest całkowicie spokojny, żyje wewnętrznym życiem w harmonii z atmą. Może wykonywać każdą pracę bez odpoczynku i bez narzekania. Fale jego umysłu, zwykle rozbiegane w różnych kierunkach, skupiają się wtedy na Bogu. Wielcy mędrcy, wieszczowie oraz jogini przeszłości osiągali cel życia dzięki spokojowi, który spływał na nich właśnie dzięki temu, że nieustannie odczuwali wewnętrzne zadowolenie. Zadowolenie jest źródłem entuzjazmu i zapału, które są niezbędne w podróży do samorealizacji. Gdy jesteś zadowolony, nie zauważasz nawet niebezpieczeństw ani trudności, jakie pojawiają się na twej drodze. Wszelkie przemijające rzeczy, które pojawiają się w twoim życiu, traktujesz wtedy jak truciznę. Odrzucasz je jak śmieci. Dzięki zadowoleniu, wyrzeczeniu oraz umiejętności rozróżniania pomiędzy tym, co wieczne a tym, co przemijające, rozwijasz w sobie ducha dociekliwości. Historia Miry jest tego przykładem. Zrozum też dobrze historie Radhy, Dżajadewy i Gaurangi. One nauczą cię Prawdy.
Celem ludzkiego życia jest urzeczywistnienie atmy. Aby to jednak osiągnąć, musisz uwolnić się od skłonności, jakie ciągniesz za sobą od wielu inkarnacji. Wyzwolenie, we właściwym tego słowa znaczeniu, oznacza „wyzwolenie się z więzów skłonności i tendencji”. Te skłonności są dwojakie: albo dobre i korzystne, albo złe i niekorzystne. Korzystne skłonności są święte, niekorzystne zaś stanowią pokarm dla umysłu i sprawiają, że staje się on coraz bardziej rozkapryszony — coraz trudniej go kontrolować. To właśnie one pobudzają i wzmacniają pragnienia doświadczania przyjemności zmysłowych.
Korzystne skłonności — w przeciwieństwie do niekorzystnych — nie ulegają niekończącej się eskalacji i nie zniewalają umysłu. Są jak prażone nasiona, które nigdy już nie zakiełkują. Jeżeli będziesz je realizował, z łatwością poznasz Boga. Te korzystne skłonności przejawiają się m.in. jako: pragnienie przebywania w towarzystwie świętych, szacunek dla mędrców, radość z rozmowy z nimi i postępowanie według ich rad. Przejawiają się jako szczodrość, miłość, hart ducha, cierpliwość, prawda, odwaga, wstrzemięźliwość i wszelkie inne cnoty.
Niekorzystne skłonności powodują, że dążysz głównie do zaspokajania swych niższych instynktów, na przykład: oglądasz filmy, które zaspokajają twe zwierzęce tęsknoty, spożywasz pokarmy wywołujące w tobie namiętności i stany pobudzenia, lub odczuwasz pociąg do alkoholu, który rujnuje twój charakter. Poza tym skłonności te przejawiają się jako gniew, zaślepienie, zachłanność, zakłamanie, chęć oszukiwania, nienawiść, zawiść, itp.
Istnieją trzy rodzaje niekorzystnych skłonności: światowe, intelektualne oraz fizyczne. Skłonności fizyczne wywołują pragnienie posiadania pięknego, mocnego i zdrowego ciała, lśniącej, gładkiej skóry, której nigdy nie oszpecą zmarszczki oraz silnych, kształtnych mięśni itd. Skłonności intelektualne przejawiają się jako dążenie do umysłowej dominacji nad otoczeniem. Pod wpływem tych skłonności człowiek chce być „lepszy” od innych; chce stać się niepodważalnym autorytetem, który z łatwością bije na głowę wszystkich konkurentów w swojej dziedzinie. Natomiast skłonności światowe wywołują pragnienie bycia powszechnie znanym. Przejawiają się one między innymi jako pragnienie sławy, powszechnego szacunku, czy władzy.
Pragnienia to przejawy rozmaitych skłonności twego umysłu, które przywiązują cię do koła narodzin i śmierci, a tym samym przykuwają cię do ziemi. To olbrzymie drzewo zwane umysłem ma dwa nasiona: skłonności oraz energię życiową. Wiadomo, że nasiona stają się drzewem, drzewo zaś wydaje kolejne nasiona. Podobnie, energia uaktywnia się pod wpływem skłonności, skłonności zaś żywią się energią. Jeżeli zniszczysz jedno z tych dwóch, drugie też automatycznie zaniknie.
Chcąc jednak uwolnić umysł od ich wpływu, powinieneś najpierw pozbyć się ignorancji. Ignorancja również nie istnieje samoistnie. Ma przy sobie swego syna, któremu na imię samolubstwo. Ten demon także ma dwoje dzieci: namiętność i pragnienie. Namiętność i pragnienie są ze sobą ściśle powiązane. Jaka namiętność takie i pragnienie; są one jak siostry. Namiętność oznacza tu przywiązanie i zaaferowanie światem zewnętrznym. To właśnie ona odpowiedzialna jest za to, że wykształcasz w sobie poczucie posiadania, uważasz, że coś jest „twoje”. To poczucie wywołuje pragnienia oraz pseudo potrzeby, a pragnienia to zmartwienia. Dlatego, aby pozbyć się samolubstwa, musisz najpierw wykorzenić z siebie namiętności i pragnienia. Wtedy zniknie też ignorancja, a wraz z nią samolubstwo. Ale w jaki sposób najszybciej pozbyć się ignorancji? Jak zdobyć mądrość poznania? Odpowiedź jest prosta: dzięki medytacji.
Pokonanie ignorancji, samolubstwa, namiętności oraz pragnień oznacza wolność dla duszy i ostateczne wyzwolenie.
Ten, kto jest niewolnikiem swych skłonności, nigdy nie osiągnie mądrości poznania. Tak naprawdę jest słaby. Jeżeli odkrywasz, że dotyczy to także ciebie, nie załamuj rąk. Gdy tylko wykorzenisz swe skłonności, natychmiast przebudzisz się do swej boskiej natury, którą straciłeś przez zaniedbanie. Skłonności i tendencje to najeźdźcy plądrujący królestwo serca. Przysparzają ci one niezliczonych kłopotów. Przypominają ci o minionych przyjemnościach, przywołując wspomnienia przeszłych doświadczeń i znowu zaczynasz ich pragnąć. Chcesz, aby się powtórzyły. To pragnienie powoduje, że zmysły wraz ze swym przywódcą, umysłem, angażują się natychmiast w ożywione działanie. Nie mogą w żaden sposób tego uniknąć. Tak więc zaczynasz gromadzić rzeczy, których pragniesz i próbujesz cieszyć się nimi. Wszystko to dzieje się w ułamku chwili, szybciej niż można zauważyć. Skłonności działają w bardzo subtelny sposób, a jednocześnie z wielką siłą. Podobnie jak nasionko zawiera w sobie pień, gałęzie, konary, liście oraz owoce, tak i skłonności zawierają w sobie wszystko. To one są powodem wszelkiego szczęścia, jakiego doświadczasz w kontakcie z przedmiotami świata materialnego. Gdy nie ma skłonności, umysł jest przejrzysty i czysty. Gdy się pojawiają, czystość znika. Skłonności są potężnymi przeszkodami na ścieżce urzeczywistnienia Prawdy, atmy i osiągnięcia nieśmiertelności. Umysł wolny od skłonności ulega przemianie, po której nie można już go właściwie nazywać umysłem.
Całe przejawienie, jakie postrzegasz zmysłami, istnieje i działa w oparciu o skłonności. Umysł jest przyciągany przez świat i jego przedmioty z powodu swej wrodzonej tendencji do przywiązywania się. Zaczyna kontemplować różne przedmioty i rozważać ich cechy. Przyczyną tego wszystkiego są jego skłonności. Jeżeli uwolnisz się od warunkujących cię skłonności, świat materialny nie będzie w żaden sposób wpływał na twój umysł. Umysł jest jak kawałek materiału — nabiera takiego koloru, jakim go zafarbujesz. Skłonności wypływające z harmonii i spokoju zafarbują go na biało, te wypływające z namiętności i pobudzenia — na czerwono, a wypływające z bezwładu i ignorancji — na czarno. Umysł warunkowany jest rodzajem swych skłonności. Aby się ich pozbyć, musisz podjąć praktykę medytacji i koncentracji. Tak naprawdę, umysł jest jedynie kłębkiem skłonności.
Niektórzy dziwią się, że pomimo wielu lat regularnej praktyki nie osiągnęli sukcesu w medytacji i wciąż brak im właściwego skupienia. Nie trzeba długo szukać przyczyny takiej sytuacji: otóż nie udało im się wykorzenić swoich skłonności. Tacy poszukiwacze Prawdy muszą najpierw pokonać swoje wewnętrzne skłonności, a dopiero wówczas osiągną dalszy postęp. Umocnieni wiarą powinni działać i nie ustawać, dopóki nie osiągną celu.
Jeżeli od czasu do czasu nieczyste skłonności zakłócają twą praktykę duchowa, pokonuj je siłą woli i dyscypliną. Człowiek wyzwolony wyplenił już wszystkie swoje skłonności, lecz wszyscy inni wciąż je pielęgnują — próbują jedynie utrzymać je w ryzach. Jednak kontrolowanie ich nie zda się na wiele. Kobra przestaje być niebezpieczna dopiero wtedy, gdy wyrwie się jej zęby jadowe. Podobnie też, drzemiące w tobie skłonności staną się nieszkodliwe dopiero wtedy, gdy wypalisz ich korzenie. Dopiero wówczas będziesz mógł osiągnąć Boga.
Oczywiście nawet czyste pragnienia są swojego rodzaju więzami, ale nie stanowią one przeszkody, niezależnie od tego, ile ich jest. Kiedy wbiłeś sobie w stopę cierń, możesz usunąć go innym cierniem, po czym wyrzucić obydwa. Podobnie też, powinieneś najpierw wyplenić z siebie złe skłonności przy pomocy dobrych, a następnie wznieść się nawet ponad dobre. Znaczy to, że nawet najczystsze skłonności, przejawiające się na przykład jako pragnienie wyzwolenia, powinny z czasem zniknąć. Dopiero wtedy stajesz się TYM. Kajdany są kajdanami, niezależnie od tego, czy wykonano je z żelaza czy ze złota. Musisz uwolnić się od obydwu rodzajów więzów. Ujmując to inaczej, powinieneś osiągnąć stan, w którym ani dobro ani zło nie będą cię ani przyciągać, ani odpychać.
Każdy, kto pragnie urzeczywistnić Boga, powinien praktykować trzy dyscypliny: kontrolować i stopniowo zmniejszać swe skłonności, kontrolować rozkapryszony umysł oraz starać się zrozumieć fundamentalną Prawdę, leżącą u podstaw wszelkiego przejawienia. Nie osiągniesz wyzwolenia, jeśli będziesz praktykował tylko jedną z nich. W człowieku wyzwolonym wciąż obserwujemy pewne skłonności, jednak są już one jak prażone nasiona. Nie zaowocują kolejnymi narodzinami. Postaraj się to zrozumieć! Subtelne ciało człowieka to ocean ignorancji. Wypełnione jest skłonnościami, tendencjami, przyzwyczajeniami oraz wspomnieniami rozmaitych doświadczeń. Atma jest od tego wszystkiego wolna. Jest wiecznie czysta. Jest ponad płcią, umysłem, zmysłami, formą. I nie tylko to. Atma nie ma nawet energii życiowej! Nie można o niej powiedzieć, że żyje ani też, że nie żyje! Czyż kontemplacja takiej atmy może być czymś innym niż samą czystością? W jaki sposób światło i ciemność mogą istnieć razem? Jak współistnieć mogą czystość i nieczystość?
Z wszystkich warsztatów świata, najcudowniejszym jest warsztat ludzkiego ciała, ponieważ jest świątynią Boga. W tej „fabryce” dobre skłonności sublimowane są w postanowienia, a nieczystości ulegają eliminacji. Szlachetne pragnienia i marzenia przybierają konkretne formy i stają się faktem. Głównym celem tej „fabryki” jest wykorzenienie ukrytych głęboko skłonności i tendencji.
Mówi się, że łatwiej jest zetrzeć w proch potężną górę, niż wykorzenić te głęboko ukryte skłonności. Jednak siłą woli i zapałem wspieranym wiarą można pokonać je w krótkim czasie. Zawsze pamiętaj o jednym: niezależnie od tego, na jakie przeszkody natrafiasz, niezależnie od tego, jak wielkie problemy napotykasz, nigdy nie trać wiary i z determinacją dąż do celu! Wiedz, że twe skłonności wiążą cię i utrzymują cię w stanie niewolnictwa. Opium i alkohol zniewalają cię jedynie na jakiś czas, jednak skłonności trzymają cię w swych sidłach przez całe życie! Jedynym i najważniejszym celem medytacji jest uniezależnienie od tych potężnych, różnorodnych skłonności.
Ludzie uwarunkowani swymi skłonnościami żyją, jak pijani. Nie widzą różnicy między tym, co właściwe a tym, co niewłaściwe. Nie potrafią rozróżnić prawdy od fałszu. Potężny wpływ tych zwierzęcych skłonności sprawia, że nie myślą o poważnych konsekwencjach, jakich będą musieli doświadczyć w przyszłości wskutek takiego życia. Nie wiedzą, co to wstyd i strach przed Bogiem, lecz pochłonięci nieustanną pogonią za przyjemnościami zmysłów oraz gromadzeniem bogactw, rozkoszują się pustą radością luksusu. Dla takich ludzi intelekt jest nieprzydatnym, niewykorzystanym darem... Skłonności ludzi uganiających się za przyjemnościami zmysłów rosną w siłę, zapuszczając coraz głębsze i potężniejsze korzenie.
Dlatego właśnie Bhagawad Gita zaleca porzucenie owoców swej pracy. Jeżeli wykonujesz cokolwiek w oczekiwaniu na osobiste korzyści, jakie z tego wypłyną, umacniasz jedynie swe skłonności. Takie podejście do pracy napełnia człowieka pychą i zakłamaniem. Powoduje, że zawsze wynosi się ponad innych. Skłonności zniewalają go tak, że oślepiony nimi potrafi zniżyć się nawet do najpodlejszych sposobów zdobywania pieniędzy i bogactw tylko po to, by zaspokoić swe samolubne pragnienia. Zaczyna wielbić mamonę jako swego Boga. Oczywiście pieniądze są potrzebne do życia, jednak każdy zna przysłowie „co za dużo, to niezdrowo”. Bogactwo, które niesie ze sobą niepokój, zmartwienia i troski, nie jest pożądane. Nie powinieneś dążyć do zdobycia aż tak wielkiego majątku.
Człowiek gotów jest zrobić wszystko dla pochwał, jakimi mogą obsypać go inni i aby tylko uniknąć potępienia czy obwiniania. Także i to można określić jako niekorzystną skłonność. Świat to gniazdo wron. Niektóre kraczą w podziwie, inne kraczą szyderczo. Dlatego wznieś się ponad pochwały i nagany. Gdy cię chwalą, nie przypisuj temu najmniejszej wagi. Traktuj to jak coś, co zostało wyplute przez innych. Dopiero wtedy zakosztujesz wolności i prawdziwego szczęścia. A jeśli chodzi o potępianie i naganę, zauważ, że świat nie oszczędził ich Ramie, Krisznie, Jezusowi czy Babie. Ludzie mówią źle nawet o Bogu i Jego wysłannikach, przypisując tym idealnym istotom nieczyste motywy i działania!
Czy od tak zaślepionych ludzi, obarczających winą nawet samego Boga, możesz oczekiwać szacunku dla zwykłego człowieka? Każda wymówka jest dla nich dobra. Biali nienawidzą czarnych, a czarni białych. Protestant oczernia katolika, a katolik wyśmiewa protestanta. Tak, jak każdy kocha i szanuje wyłącznie siebie, swoją religię, swój kraj oraz swoje miasto, tak samo uznaje jedynie swoje modlitwy, rytuały i ceremonie, do których przywykł. Taka ukierunkowana miłość przybiera formę wysławiania własnego wyznania i potępiania innych religii. Choć pozornie chodzi tu o Boga, to jednak wszystkie takie skłonności są i muszą być uznane za nieczyste.
Takie płytkie i ograniczone postrzeganie świata wypływa z ignorancji, którą można rozproszyć dzięki medytacji oraz recytacji imienia Boga. Praktyki te sprawiają, że serce rozprzestrzenia się i napełnia kosmiczną mądrością Boga. Wtedy ograniczające cię skłonności znikają lub ulęgają sublimacji w skłonności czyste i święte. Naprawdę zadziwiające jest to, że człowiek nie podejmuje żadnych wysiłków, by wyplenić z siebie złe skłonności, choć ulegając im cierpi nieustanne rozczarowania, męki i ból!
Zaślepiony iluzją zrodzoną z tych skłonności człowiek wierzy, że podąża właściwą ścieżką. Sądzi, że ta droga zaprowadzi go ku szczęściu! Dlatego też nie chce zrezygnować ze swych skłonności i dlatego trzyma się ich tak kurczowo! W takiej sytuacji pomocą w rozjaśnieniu umysłu byłoby może poczytanie jakichś wartościowych książek duchowych. Gdyby chociaż człowiek pojął istotę Śastr, świętych pism Indii, bo na pewno nie znajdzie czasu, aby przestudiować je wszystkie, ponieważ ich liczba jest ogromna. Nikt nie zdoła przeczytać ich wszystkich, a nawet gdyby mu się to udało, bardzo trudno jest je zrozumieć. Jaki sens ma zagłębianie się w płytką, nieprzydatną literaturę lub trudne księgi duchowe jak Śastry, aby teoretycznie nauczyć się kochać Boga, jeżeli nie praktykuje się tego, co się czyta? Jest to strata czasu i energii. Oddawanie się czytaniu przy jednoczesnym zaniedbywaniu praktyki jest niewłaściwe i również zasługuje na miano złej skłonności.
Bharadwadża studiował Wedy przez trzy kolejne inkarnacje. Kiedy urodził się po raz czwarty, znowu zaczął uczyć się ich od nowa. Indra — król panteonu bogów — poruszony współczuciem pojawił się przed nim i wprowadził go w tajniki wiedzy o Bogu. Wyjawił mu klucz do wyzwolenia. Bharadwadża natychmiast przerwał swe książkowe studia i z determinacją rozpoczął medytację. Ostatecznie urzeczywistnił atmę. Studiowanie książek jest bezcelowe, jeżeli nie potrafisz przyswoić i praktykować tego, co przeczytałeś. Zachłanność, która skłania cię do czytania wszystkiego i o wszystkim także nie jest zdrową skłonnością. Kiedyś Durwasa podróżował na wozie załadowanym książkami. Wielki oświecony mędrzec Narada na jego widok wybuchnął śmiechem, porównując go do przysłowiowego osła obarczonego ładunkiem. Narada dobrze wiedział, że zbytnie przywiązanie do książek nie jest dobrym nawykiem. Powiedział więc Durwasie: „Choćby człowiek posiadał olbrzymie stosy książek zawierających wszelkie mądrości świata i choćby nawet przeczytał je wszystkie, nigdy nie zrozumie zawartych w nich nauk bez praktycznego doświadczenia. Pycha wypływająca ze studiowania książek jest wynikiem zachłanności intelektualnej uwarunkowanej złą skłonnością”. Gdy Durwasa usłyszał te słowa, doznał olśnienia i zrozumiał swój błąd. Natychmiast wyrzucił wszystkie książki i zatopił się w głębokiej medytacji. Wielcy mędrcy wiedzą, że medytacja jest niezbędnym środkiem do zdobycia mądrości poznania.
Prawdy atmy nie można poznać przez studiowanie rozmaitych pism świętych, naukę, intelektualne dociekania ani dialektyczne dyskusje. Żadna z tych dróg nie zawiedzie cię do prawdziwego poznania.
Stąd też, powinieneś najpierw dobrze zrozumieć nawyki, maniery, skłonności i naturalne tendencje swego umysłu. Dopiero potem będziesz mógł go kontrolować i nad nim panować. Gdy oczyścisz umysł, rozwiniesz pamięć, siłę woli oraz wyobraźnię.
Krnąbrność i przewrotność są naturalnymi cechami umysłu. Jest on jak wiatr. Dlatego też Ardżuna w swej rozmowie z Kriszna powiedział: „O Kriszno! Umysł jest bardzo kapryśny i przewrotny. Pracuje bardzo szybko i jest potężny! Tak trudno go opanować!”. Kriszna odrzekł: „Masz rację, Ardżuno. Jednak wiedz, że można go opanować dzięki nieustannej dyscyplinie, uwadze oraz wyrzeczeniu”. Dlatego praktykuj medytację. Jest ona pierwszym krokiem do opanowania umysłu.
Aby poskromić umysł, należy najpierw opanować pojawiające się w nim pragnienia oraz jego naturalne skłonności. Pragnienia ekscytują umysł sprawiając, że podąża on ku zmysłom tak, jak pies za swoim panem. Indywidualna dusza wpada wtedy w pułapkę iluzji stworzonej przez żyjące złudzeniem zmysły oraz umysł nakierowany na pogoń za przyjemnościami. Aby wyrwać się z tego zaklętego kręgu, sięgnij po medytację, która wzniesie cię ponad pragnienia i odczucia zmysłów. Podejmij praktykę medytacji oraz recytacji imienia! Wtedy rozwiniesz wolę, pamięć oraz wyobraźnię we właściwym kierunku. Bez medytacji opanowanie umysłu jest niemożliwe. Wszelkie inne metody są tak bezużyteczne, jak próby związania słonia cienką nitką! Medytacja jest niezbędna do tego, aby zanurzyć umysł w atmie.
Najpierw uniezależnij się od pragnień. Niektórzy pozostawiają sobie kilka pragnień, które sprawiają im najwięcej radości, a porzucają wszystkie inne. Nawet ci nieliczni, którzy szczerze praktykują koncentrację i podobne dyscypliny, mają duże trudności z wyrzeczeniem się niektórych swych pragnień. Zatrzymują je dla swej cichej satysfakcji. W ten sposób marnują energię i osiągają nikły postęp w podjętej praktyce duchowej. Wtedy ześlizgują się po drabinie, na którą wspinali się z takim mozołem! Medytacja jest wielką pomocą w opanowaniu niestałości umysłu i tym podobnych słabości. Nie wystarczy bowiem zdobyć kontrolę nad jednym ze swych zmysłów. Należy opanować je wszystkie i to we wszystkich aspektach. Oczywiście, jest to bardzo trudne zadanie. Możesz nawet czasami odczuwać pokusę, by zrezygnować z wszelkich wysiłków w tym kierunku. Jednak nigdy nie trać ducha. Bądź cierpliwy i wytrwały, a na pewno ci się powiedzie. Pamiętaj jedynie, aby nie zbaczać ze ścieżki przyjętej dyscypliny, jak czyni to wielu, kiedy tylko wydaje im się, że nie wzrastają tak szybko, jak sobie to wyobrażali! Droga do sukcesu często okazuje się zupełnie inna, niż myślałeś. Bądź wytrwały, bądź cierpliwy, a ostatecznie zwyciężysz.
Kapryśny umysł włóczy się to tu, to tam. Jednak opanowanie go i zmuszenie do trwania w jednym miejscu jest możliwe dzięki dyscyplinie oraz zdecydowanej praktyce duchowej. Dyscyplina ta polega na skupieniu, czyli uważności. Proces mentalnej uważności można porównać do nieprzerwanego, jednolitego strumienia oleju, przelewanego z jednego naczynia do drugiego. Dla początkujących aspirantów uważność wydaje się być czymś nieosiągalnym, ponieważ zwykle, gdy tylko osiągną najmniejszy sukces, zaniedbują dalszą praktykę. Zamiast pracować nad sobą z jeszcze większym zapałem, rozleniwiają się, choć sami widzą, że w dniu, w którym nie medytowali, trudno im odnaleźć spokój umysłu.
Skupienie obdarza cię boską radością i niewyobrażalną wprost mądrością. Otwiera twoje duchowe oczy i umożliwia ci wgląd w głębokie prawdy, pełniejsze zrozumienie i zjednoczenie z Bogiem. Zaprawdę, praktyka duchowa jest o wiele cenniejsza, niż wszystkie skarby świata!
Umysł ciągle planuje i wykonuje niezliczone działania, przebywając w mgnieniu oka niezmierzone obszary. Działa z niewyobrażalną szybkością. Zajmuje się jakimś przedmiotem i igra z nim przez chwilę jedynie po to, by porzucić go dla czegoś nowego i atrakcyjniejszego. Wtedy pędzi do nowej zabawki, zajmuje się nią i fascynuje. Powinieneś nieustannie obserwować tę skłonność umysłu. Gdy umysł przeskakuje z przedmiotu na przedmiot, sprowadzaj go na właściwą ścieżkę i właściwy obiekt koncentracji. Tak wygląda praktykowanie skupienia w medytacji. Jeżeli jednak nie podejmujesz żadnych prób skoncentrowania się na Bogu i pozostawiasz umysł samemu sobie lub, co gorsza, podążasz za jego kaprysami, wtedy proces taki należałoby nazwać małpią medytacją, która jest bardzo szkodliwa dla postępu duchowego.
Głównym celem medytacji i praktykowania uważności jest maksymalne ograniczenie włóczęgi umysłu oraz zmuszenie go do tego, aby nauczył się trwać w jednym miejscu. Kiedy opanujesz tę sztukę, powinieneś jeszcze długo praktykować, ale wiedz, że radość i spokój, które ostatecznie osiągniesz, nie będą miały końca. Jeżeli na przykład przedmiotem twej medytacji jest stół, to wszystkie twoje myśli powinny skupiać się na drewnie, wymiarach, kolorze, stylu, dokładności jego wykonania itd. Nie wolno ci dopuścić żadnej innej myśli związanej z jakimkolwiek innym tematem. Jeżeli twoje myśli zaczynają krążyć wokół łóżka, wtedy idea stołu rozmywa się, a i łóżko widzisz niewyraźnie. Oba ulegają rozmyciu. Dlatego umysł musi być skupiony. Podobnie też, gdy medytujesz o formie Boga, umysł powinien obejmować każdą jej część wraz z jej pięknem i splendorem, a następnie wszystkie te odczucia powinny zostać skoordynowane i zebrane w jeden kompletny obraz.
Właśnie w taki sposób działa medytacja. Jeżeli będziesz wytrwale ją praktykował, w twoim wnętrzu wykształci się pewna konkretna forma Boga, związana z imieniem, jakie wybrałeś. Następnie będziesz kontemplował tę formę, oglądając ją uważnie przez całe dnie, a potem nagle osiągniesz stan, w którym forma zniknie i jednocześnie zapomnisz o sobie. Taki stan nazywa się samadhi — wtopienie się w Boga. Jeżeli w tym stanie pozostanie jeszcze w tobie świadomość lub odczucie subtelnej formy Boga, wtedy będzie to wtopienie się w Boga osobowego. Jeżeli nic takiego już w sobie nie znajdziesz, oznacza to, że osiągnąłeś to, co określa się jako „koniec wszelkich wyobrażeń o Bogu”.
Umysł sam w sobie jest tworem nieożywionym. Tak samo jak woda, materia nieożywiona, lśni odblaskiem słońca, tak też umysł odbija blask atmy. Wtedy z pozoru wydaje się być napełniony świadomością. W umyśle odbija się także intelekt i stąd wydaje się, że umysł jest inteligentny. Jednak tak nie jest. Jego prawdziwą naturą jest ignorancja. Umysł nie jest samoświetlisty tak, jak atma. Blask umysłu jest jak blask odbitego słońca na pancerzu owada. Jednak atma jest słońcem słońc. Jest blaskiem wszelkiego blasku. Jest jedynym i najwyższym źródłem światła. Jest samoświetlista, czyli sama jest źródłem swego blasku.
Podczas medytacji nie pozwalaj umysłowi na to, by rozproszył uwagę z przedmiotu, na którym się koncentruje. Gdy tylko zboczy na jakieś inne myśli, przywiedź go z powrotem do formy Boga, nad którą medytujesz. Ostatecznie, jeżeli tylko chcesz, możesz roztopić wszystko inne w samej formie. Niemniej jednak powinieneś medytować tylko nad jedną formą, przynajmniej na początku. Nie wolno zmieniać jej raz po raz. Innym ważnym elementem praktyki jest to, by nie pozwolić umysłowi na rozmyślania o tym, czego nie lubisz, o tym, co zadaje ci ból lub podważa twą wiarę. A jeżeli pojawiają się myśli tego typu, musisz stopniowo nauczyć się traktować je pozytywnie, dostrzegać w nich dobre aspekty i całkowicie ignorować złe.
Zmysły same z siebie nie potrafią nic osiągnąć. Nie istnieją niezależnie od umysłu. Jeżeli opanujesz umysł, natychmiast opanujesz też zmysły. Niektórzy podejmują wyrzeczenia związane ze zmysłami po to, aby kontrolować umysł! Nie wiedzą niestety, jakiego rodzaju dyscyplina potrzebna jest do opanowania umysłu. Prawdziwą dyscypliną jest unicestwienie pragnień. Pracownicy ochrony w sklepie mogą być bardzo czujni, jednak zręczny złodziej potrafi kraść na setki zadziwiających sposobów. Podobnie też, niezależnie od tego, jak bardzo próbujesz kontrolować zmysły, umysł potrafi przekabacić je na swoją stronę i zaspokoić przez nie swoje pragnienia. Zauważ jak mędrzec Wiśwamitra, pomimo wszystkich swych surowych wyrzeczeń, wpadł w sidła boskich nimf zesłanych po to, aby poddać go próbie. Jeżeli zamykasz drzwi zewnętrzne, a wewnętrzne pozostawiasz otwarte, nieszczęście jest pewne. Jeżeli jednak zamkniesz zarówno drzwi zewnętrzne jak i wewnętrzne, będziesz mógł spać spokojnie. Żaden, nawet najsprytniejszy złodziej, nie wejdzie i nie zakłóci twego snu. Dlatego też powinieneś opanować zarówno zmysły ukierunkowane na zewnątrz, jak i umysł zajęty nieustannym rozmyślaniem o przedmiotach swego zainteresowania. Możesz to osiągnąć dzięki wewnętrznej równowadze oraz wyrzeczeniu. Doświadczysz wówczas nieopisanego błogostanu, a także ujrzysz prawdziwą formę atmy.
Kriszna powiedział Ardżunie: „Ci, którzy pragną opanować zmysły, muszą mieć niezachwianą, całkowitą wiarę we Mnie”. Zmysły z natury są bardzo spragnione kontaktów zewnętrznych. Stąd też nieustannie przyciągają ignorantów do przedmiotów tego świata. Aby opanować tę ich tendencję, powinieneś tłumić ich ekscytację tak, jak woźnica rydwanu, dzierżąc mocno bicz i lejce, kontroluje wyrywające się do przodu konie. Nieopanowane zmysły powodują wielkie straty. Ludzie będący w ich szponach nie potrafią skupić się ani medytować nawet przez chwilę.
Do właściwej medytacji i koncentracji potrzebujesz jakiejś formy Boga. Jest to absolutnie konieczne. Nawet wtedy, gdy nie widzisz jej przed sobą (np. w formie posągu, obrazu czy zdjęcia), powinieneś być w stanie ją zwizualizować. Nie jest to trudne dla tych, którzy potrafią się właściwie skoncentrować.
Niektórzy jednak próbują praktykować koncentrację nie zwracając uwagi na to, by uprzednio rozwinąć w sobie dobre nawyki i żyć prawym życiem. Jest to oznaka niepełnego zrozumienia. Koncentracja musi wypływać z harmonii i spokoju. Umysł oczyszcza się dzięki właściwemu kształtowaniu charakteru, dzięki dobrym nawykom. Koncentracja powinna być rezultatem tego procesu oczyszczania, a nie poprzedzać go. Wszelkie wysiłki związane z koncentracją bez uprzedniego oczyszczenia umysłu są stratą czasu. Wielu wielkich ludzi zaprzepaściło swe szanse na rozwój duchowy, ponieważ skupiali się jedynie na praktykowaniu koncentracji zaniedbując dobre nawyki.
Powinieneś też uważnie wybierać przedmiot koncentracji, pamiętając o tym, aby nie było to coś, co może nie spodobać się umysłowi. W takim przypadku, niezależnie od tego, jak byś nie próbował, umysł odmówi skupienia się na tym przedmiocie. Dlatego na początek wybierz coś, co będzie dla ciebie źródłem radości. Siądź w pozycji lotosu lub półlotosu i skoncentruj wzrok na czubku nosa. Na początku przez minutę, potem przez trzy minuty, kilka dni później przez sześć minut, a jakiś czas później, nawet przez dziewięć. W ten sposób twoja koncentracja będzie się stopniowo wzmacniać, ale bez zbytniego pośpiechu. Po jakimś czasie zobaczysz, że możesz nawet utrzymać ją przez pół godziny. Jednak pamiętaj, aby nie wymuszać tempa. Proces ten powinien zachodzić powoli i stopniowo. Dzięki praktyce umysł się uspokoi, a koncentracja się umocni. Prawdziwa koncentracja i skupienie pojawią się, gdy tylko podejmiesz pewien wysiłek. Myśl wyłącznie o Bogu i nie dopuszczaj na plan mentalny żadnych innych myśli. Gdy będziesz praktykował to nieustannie, twoja uwaga będzie nieprzerwanie trwać w Bogu obecnym w twym sercu. Taki jest właśnie cel i spełnienie medytacji.
Prawdziwa koncentracja to skupienie umysłu na pewnym przedmiocie z wykluczeniem wszystkiego innego. Tylko taka koncentracja jest skuteczna w procesie medytacji. Jej naturą jest pełne skupienie, jej moc nie dopuszcza jakichkolwiek wahań. Taka koncentracja niesie ze sobą błogostan.
Do medytacji niezbędne jest również imię Boga, ponieważ to ono zapewnia ci szybki sukces. Nawet jeśli nie czujesz w sobie silnej wiary, jaka miała pojawić się w tobie dzięki recytacji imienia, nie poddawaj się. Ani też nie zmieniaj wybranego imienia Boga. Zdeterminowana praktyka bez wątpienia zapewni ci sukces. Medytacja napełni cię siłą duchową, która uodporni cię na chorobę ziemskości — fascynację tym przemijającym światem. Powinieneś jednak dokładać wszelkich starań, by unikać wielkich przeszkód w praktyce medytacji: gniewu, pychy, zakłamania, tendencji do wyszukiwania wad u innych, złośliwości, itp. Jak prądy w głębinach oceanu, cechy te operują w twojej podświadomości i nie zawsze zdajesz sobie sprawę z ich obecności.
Powinieneś być czujny, aby nie denerwować się nawet drobnymi sprawami, ponieważ powstające wtedy emocje blokują twój rozwój duchowy. Pielęgnuj w sobie łagodność i miłość do wszystkich. Wtedy pozbędziesz się wszelkich niepożądanych nawyków. Gniew jest ojcem złego zachowania. Potrafi sprowadzić na złą ścieżkę każdego, w każdej chwili i w najbardziej podstępny sposób. Dlatego najpierw należy pozbyć się go systematycznym wysiłkiem. Naucz się z wdzięcznością traktować każdego, kto wskazuje ci twoje wady i niedociągnięcia. Nigdy nie wolno ci czuć urazy do takich osób, ponieważ równałoby się to nienawiści do tego, co dobre. Kochaj i pragnij tego, co dobre, a odrzucaj to, co złe. Jednak pamiętaj, że nie wolno ci odczuwać nienawiści nawet do tego, co złe! Powinieneś jedynie tego unikać. Tylko w ten sposób, osiągniesz postęp w medytacji, a ostatecznie — mądrość duchową.
Próżność, zarozumiałość, zazdrość, poczucie wyższości, gniew, pragnienie poznania wad i słabości innych, kombinatorstwo... — wszystkie te wady są przeszkodami na ścieżce medytacji. Nawet jeśli nie okazujesz ich na zewnątrz, często w twym umyśle wciąż czają się skryte impulsy popychające cię do działania w tym kierunku. Wchodząc do pokoju, który był zamknięty przez długi czas, każdy natychmiast zauważa, że nieprzyjemnie w nim pachnie i wszystko pokryte jest kurzem. Dopiero po dokładnym wysprzątaniu, wymyciu i wywietrzeniu taki pokój nadaje się do zamieszkania. Podobnie też umysł musi zostać dokładnie oczyszczony z wszelkich nieczystości, a osiągnąć to można przez medytację. Obserwuj swe wnętrze, badaj swój umysł, jego stan oraz zawartość. Następnie systematycznie, krok po kroku usuwaj zgromadzony brud za pomocą odpowiednich nawyków i dyscypliny. Na przykład, próżność i zarozumiałość są wyjątkowo nieustępliwe i zapuszczają korzenie bardzo głęboko. W umyśle pełnym namiętności rozrastają się w potężne drzewo, którego korzenie oraz konary rozprzestrzeniają się we wszystkie strony. Czasami może wydawać się, że drzewo to jest suche i obumarłe, jednak w każdej chwili może wypuścić nowe gałązki. Gdy tylko nadarza się okazja, zarozumiałość rozkwita w oszałamiającym tempie. Dlatego zawsze bądź bardzo czujny.
Jeśli chodzi o gniew, bądź niezmiernie wyczulony nawet na najdrobniejsze sprawy i sytuacje, które mogłyby go wywołać. Jeżeli to zlekceważysz, nie osiągniesz żadnego postępu na ścieżce duchowej. Aby przeciwdziałać gniewowi, rozwijaj w sobie pokorę oraz miłość. Wtedy twoje złe cechy rozpłyną się i znikną. Niektórzy ludzie, którzy uważają, że kroczą ścieżką duchową, wpadają w wielki gniew, gdy ktoś wskaże im jakąś ich wadę. To jeszcze pogarsza sprawę. Powinieneś zawsze postrzegać wnętrzem, patrzeć na świat sercem. Jeżeli pozwolisz umysłowi na zewnętrzną włóczęgę, nie będziesz w stanie uświadomić sobie swoich własnych wad. Pycha nie pozwoli ci na wewnętrzne postrzeganie i skupienie, wprowadzając zamieszanie we wszelkie próby przeanalizowania umysłu. Jeżeli naprawdę pragniesz sukcesu, bądź głęboko wdzięczny tym, którzy wskazują ci twoje wady. W ten sposób szybko osiągniesz postęp w medytacji. Oczywiście, gdy tylko odkryjesz w sobie jakąś wadę, natychmiast podejmij zdecydowany wysiłek, aby ją wykorzenić.
Bardzo trudno jest pozbyć się pychy i samolubstwa, ponieważ to właśnie one kształtowały twe życie od nieskończenie wielu inkarnacji. Przez całe wieki pozwalałeś umysłowi żeglować tam, gdzie mu się podobało. Dlatego tak trudno jest ci teraz odzwyczaić go od ścieżki, do której przywykł i zwrócić jego kroki w innym kierunku. Człowiek samolubny uwielbia rządzić innymi. Nie zgodzi się z nikim, że taka tendencja zniewala — tylko dlatego, że mówią to inni, a nie on sam! Taka osoba postrzega wszystko przez okulary okopcone dymem samolubstwa i egoizmu. Czuje, że „jej słowa są prawdziwe”, „jej opinia jest słuszna”, „jej czyny są właściwe” i wiedzie życie kierowana takimi odczuciami. Tego typu zachowanie jest bardzo szkodliwe dla aspiranta duchowego. Dlatego też bądź zawsze otwarty na wszelkie sugestie, rady, oraz konstruktywną krytykę niezależnie od tego, kto je wyraża. Stanowią one bowiem czynnik sprzyjający twemu rozwojowi duchowemu.
Oprócz tego, ogranicz do minimum wszelkie dyskusje z innymi, ponieważ wzmacniają one ducha rywalizacji, prowadząc ostatecznie do gniewnych docinków i mściwych słów. Nie walcz o szacunek świata. Nie czuj się upokorzony ani nie wpadaj w gniew, jeśli świat nie docenia ciebie ani twoich zasług. Jest to pierwsza rzecz, jakiej powinieneś się nauczyć, jeżeli naprawdę pragniesz sukcesu na ścieżce duchowej. Nie ulegaj także uniesieniu, gdy ktoś cię chwali — jest to śmiertelna pułapka, która może sprowadzić cię na niewłaściwą drogę i zatrzymać twój dalszy postęp duchowy.
W ten sposób systematycznie zmieniaj swe nawyki i przyzwyczajenia mentalne. Wzmacniaj w sobie nawyk uważności, abyś nigdy nikogo nie skrzywdził. Próbuj zrozumieć innych, współodczuwaj z nimi i staraj się robić oraz mówić to, co będzie im pomocne. Naucz się traktować pochwałę i naganę jak kotyliony, które dostajesz na balu. Zawsze bądź przyjazny względem każdego, niezależnie od tego, jaka jest jego natura lub postępowanie.
Aby twa koncentracja i medytacja mogły rozwijać się właściwie, musi wypełniać cię wewnętrzna radość. Jednak w normalnym życiu różne sytuacje pozbawiają cię tej atmosfery radości. Dlatego módl się szczerze, aby Bóg usunął z twojej drogi te przeszkody. Wielką pomocą będzie ci w tym recytacja mantr. Kriszna powiedział: „Gdy skupisz swe myśli na Mnie, Ja, w swej łasce, uciszę wszystkie twoje myśli, które mogłyby cię rozpraszać”.
Ściśle przestrzegaj dyscypliny medytacji. Tak naprawdę, medytacja oznacza właśnie dyscyplinę. Dyscyplina, regularność, determinacja — wszystkie one są niezbędne dla właściwej praktyki. Jeżeli będziesz ich przestrzegać, szybko osiągniesz rezultaty. Medytacja jest najlepszym lekarstwem na chorobę ziemskości: fascynację tym „trzydniowym festynem” i utożsamianie się z ciałem. Jednak powinieneś jednocześnie zażywać inny lek, który nosi nazwę zadowolenie. Jeżeli twój umysł będzie zadowolony, życie będzie dla ciebie niekończącym się świętem.
U bram wyzwolenia stoi trzech strażników, którzy poproszą cię o listy uwierzytelniające. Pierwszym jest równowaga umysłu i spokój wewnętrzny, drugim — radość i wewnętrzne zadowolenie, a trzecim — nieustanne dociekanie swej prawdy i umiejętność rozróżniania między dobrem a złem. Jeżeli choć jeden z nich będzie ci przychylny, pozostali dwaj również pozwolą ci wejść. Najważniejsza jest radość i wewnętrzne zadowolenie. Jeżeli masz w sobie radość, osiągniesz też zadowolenie. Zadowolenie z kolei jest najwyższym źródłem radości oraz najcenniejszym skarbem, cenniejszym niż wszystkie bogactwa tego świata.
Jeżeli brak ci zadowolenia, twe pragnienia i gniew mogą osiągnąć niebezpieczne rozmiary i pozbawić cię umiejętności rozróżniania. Pragnienia szybko degenerują się w zachłanność, a ta z kolei przekształca się w skąpstwo i pożądanie. Wtedy uganiasz się raz za tym, a raz za tamtym, w szaleńczej pogoni za przyjemnościami zmysłów. Jak można skoncentrować się w takich warunkach? Bez koncentracji nie będziesz w stanie medytować, a bez medytacji nie osiągniesz samorealizacji. Dlatego łagodnie porozmawiaj z umysłem, który mknie w różnych kierunkach: „O umyśle! Bardzo cię proszę nie wciągaj mnie w bagno pragnień i przedmiotów materialnych, marnując tym samym moje życie. Zamiast tego, zaprowadź mnie do Boga. Płyń w Jego kierunku!”. Porzuciwszy wszelkie inne pragnienia, wiecznie zadowolony, skup się na imieniu i formie Boga, odsuwając od świadomości wszystko inne. Medytacja nad imieniem i formą obdarza prawdziwym spokojem oraz prawdziwą radością.
Niektórzy sądzą, że zadowolenie rozleniwia, ponieważ człowiek zadowolony spoczywa na laurach. Jest to jednak wielkie nieporozumienie i pomieszanie pojęć. Prawdziwe zadowolenie wypływa z wewnętrznego spokoju i harmonii. Nie przeszkadza w wypełnianiu zwykłych obowiązków, lecz sprawia jednocześnie, że umysł nieustannie zwraca się ku Bogu. To zaś oszczędza bólu związanego z gorączką zaspokajania niższych, nieistotnych i samolubnych pragnień. Ukierunkowuje twe talenty na samodoskonalenie się i rozwój duchowy. Człowiek zadowolony jest zawsze prawdomówny i dlatego trwa w wewnętrznej komunii z atmą. Znaczy to, że potrafi także medytować przez długi czas, nie odczuwając zmęczenia. Medytacja jest sposobem przeciwstawienia się skłonnościom umysłu, które jak fontanna tryskają w tysiącach kierunków. Nie ma na to innej metody.
Umiejętność koncentracji jest bardzo cenna. Obserwuj wędrówkę swego umysłu — to, w jaki sposób wychodzi na zewnątrz, czym się interesuje, itd. Następnie, dzięki medytacji, powoli ucz umysł ciszy, spokoju oraz dobrych nawyków.
Nie przejmuj się nie najlepszymi warunkami zewnętrznymi, w jakich żyjesz. Oczywiście, każde miejsce ma jakieś słabe strony i może nie być idealne. Cóż, niewiele na to można poradzić. Możesz jednak wznieść się ponad niedogodności miejsca, odpowiednio ćwicząc swój umysł. Zostań tam, gdzie jesteś i módl się do Boga! Módl się, aby wypełnił cię Sobą oraz świętymi myślami tak, abyś nie zauważał defektów otoczenia. Nie szukaj komfortu, ponieważ komfort wcale nie musi sprzyjać medytacji. Lepiej naucz się czuć dobrze w każdym miejscu. Żyj radośnie gdziekolwiek jesteś — oto najlepsza droga. Żyj w królestwie swego umysłu, wysławiaj w nim Boga, który jest twym celem. Wtedy uwolnisz się od wszelkiej troski spowodowanej niedogodnościami otoczenia, czy wadami ludzi lub przedmiotów! Żadne miejsce nie będzie dla ciebie przykre ani odpychające.
Pycha jest zdradliwym wrogiem, dlatego przy najmniejszym objawie tej choroby natychmiast stanowczo reaguj. Staraj się wykorzenić ją z siebie, usuwając się w ciche miejsce i siadając do medytacji. Wszelka zwłoka jest niebezpieczna. „Nawet nektar nieśmiertelności podany za późno zamienia się w truciznę” — mówi przysłowie. Pamiętaj o tym i działaj szybko.
Medytacja uspokaja wzburzony umysł, napełniając go radością i jasnością. Wielu ludzi na tym świecie, nawet spośród tych, którzy uważają się za prawdziwie mądrych, marnuje czas, zaniedbując wyższe ideały. Stąd ich ziemska kariera jest jak podróż bez kompasu i kotwicy, na statku który zaskoczyła burza na środku oceanu. Rozerwani pomiędzy sprzecznymi celami oraz ideami słuchają sprzecznych opinii i marnują życie, ponieważ w swej ignorancji i strachu mówią jedno, a czynią coś innego. Medytacja napełniłaby ich determinacją w dążeniu do jednego celu, odwagą oraz mądrością.
Powinieneś też obserwować i oczyszczać odczucia powstające w umyśle. Niektóre z nich są harmonijne, niektóre pełne emocji, a inne znów spowite mrokiem ignorancji. Te dwa ostatnie rodzaje odczuć należy wykorzenić. Medytacja jest do tego najlepszym środkiem.
Praktykuj, nie ustawaj w swym trudzie, a zobaczysz, że medytacja rozproszy mrok ignorancji i umożliwi ci zjednoczenie się z Bogiem.
Anasuja - Żona kapłana Artiego, której imię w dosłownym tłumaczeniu oznacza „miłosierdzie”. Przygarnęła ona Sitę, gdy ta szukała schronienia i dała jej eliksir wiecznej młodości. Anasuja traktowana jest w Indiach jako ideał miłosierdzia.
Ardżuna - Jeden z pięciu braci Pandawów, uczeń i towarzysz Kriszny, któremu ten przekazał Bhagawad Gitę.
Bharadwadża - Wielki mędrzec i jeden z największych poetów wszechczasów. Większość wspaniałych hymnów wedyjskich przypisywana jest właśnie jemu.
Dhruwa - Symbol niezachwianej koncentracji i wiary w Boga. Historia Dhruwy jest następująca. Jego ojciec, król Uttanapada miał dwie żony: Saraczi oraz Suniti. Pierwsza była pyszna i zarozumiała, druga skromna i mądra. Dhruwa był synem Suniti i miał młodszego brata Uttamę, syna Saraczi, która pragnęła, aby to jej syn odziedziczył koronę. Saraczi swymi intrygami sprawiła, że Dhruwa wraz z matką zostali wygnani. Po jakimś czasie kilkuletni Dhruwa powrócił do pałacu. Kiedy ujrzał go uradowany ojciec, wziął go na kolana. Jednak macocha odebrała go ojcu i wyrzuciła z pałacu. Mały Dhruwa powrócił do swej matki i zapytał ją, czy jest ktoś potężniejszy od króla. Matka odpowiedziała, że tym kimś jest Bóg. „A gdzie mogę go znaleźć” — zapytał Dhruwa. Matka odrzekła, że aby ujrzeć Boga i rozmawiać z nim twarzą w twarz, należy medytować o Nim z nieugiętą uwagą. W nocy Dhruwa wymknął się z domu i głęboko w lesie znalazł miejsce, w którym zaczął medytować. Jego wyrzeczenie oraz determinacja były potężne i trwały nieprzerwanie przez wiele miesięcy. W końcu, dzięki recytacji imienia Boga, powstrzymaniu się od jedzenia i picia oraz niezachwianej koncentracji Dhruwa urzeczywistnił Boga. Mówi się, że w nagrodę za jego wytrwałość Bóg obdarzył go nieśmiertelnością, wynosząc go na firmament jako gwiazdę polarną.
Durwasa - Jeden z wielkich mitycznych mędrców, znany ze swego gniewu i drażliwej natury.
Dżajadewa - Wielki poeta Indii, autor Gita Gowindy, najwspanialszego poematu opisującego mistyczną miłość Radhy i Kriszny. Dżajadewa był wielkim wielbicielem Kriszny i przykładem ekstatycznego oddania Bogu.
Gauranga - Jedno z imion Śri Czajtanji, wielkiego świętego i mistyka, który żył w Bengalu na przełomie XV i XVI w. Czajtanja uważany jest za częściową inkarnację Kriszny. Wypełniony ekstatyczną miłością do Boga nieustannie śpiewał Jego święte imię i dowodził swym życiem, jaką radość niesie ze sobą całkowite zatopienie się w Bogu.
Indra - Król panteonu bogów, bóg niebios, deszczu, gromów i błyskawic. Indra personifikuje boskie siły odpowiedzialne za atmosferę i pogodę.
Kriszna - Ósma (z dziesięciu do tej pory) inkarnacja Wisznu. Bóg, stwórca świata, który przybrał ludzką postać ok. 3200 lat p.n.e. w Indiach, zstępując na ziemię, aby ukarać niegodziwych oraz ożywić korzenie odwiecznej ścieżki prawości, religii miłości. Kriszna (obok Ramy) jest jednym z najbardziej czczonych inkarnacji Boga, autorem Bhagawad Gity. Całe Jego życie było nieprzerwanym strumieniem słodyczy, która do tej pory uwzniośla serca wiernych, gdy tylko słuchają jakichkolwiek epizodów Jego historii lub nawet słyszą samo Jego imię.
Markhandeja - Wielki starożytny święty i oświecony mędrzec, który zgromadził tyle zasług duchowych, że jako indywidualna świadomość przeżył zagładę poprzedniego cyklu istnienia wszechświata. Następnie „został połknięty” przez Wisznu, w którym ujrzał wszystko, co było, jest i będzie.
Mira - Wielka święta i mistyczka średniowiecznych Indii. Mira była najmłodszą córką króla, a gdy wszystkie jej siostry zostały już wydane za mąż, zapytała kiedyś matkę, kto będzie jej mężem. Matka w żartach wskazała na posążek Kriszny w ogrodzie, ale nie przypuszczała, że Mira potraktuje to poważnie. Dziewczynka wzięła posążek do swego pokoju, obmywała go, ubierała, śpiewała mu, płakała przed nim i modliła się gorąco. W ten sposób wyzwoliła w swym sercu tak wielką miłość i tęsknotę za Kriszna, że nawet wtedy, gdy wydano ją za mąż, myślała wyłącznie o Nim. Ostatecznie urzeczywistniła Go w sobie. Jej pieśni oraz hymny do Kriszny są cudownym przykładem wszechogarniającej miłości do Boga.
Narada - Wielki przedwieczny oświecony mędrzec Indii. Był jednym z nieśmiertelnych wieszczów tradycji wedyjskiej, synem projekcji umysłu Brahmy. W pełni samozrealizowany od chwili swych narodzin był doskonałym narzędziem Boga, mógł przemieszczać się po wszystkich trzech światach, posiadał wielkie moce, mądrość i żył przez tysiące lat.
Prahlada - Syn króla demonów Hiranjakaśipu, od urodzenia całkowicie oddany Bogu. Hiranjakaśipu dzięki surowym wyrzeczeniom zdobył obietnicę Brahmy, że nie zginie za sprawą ani człowieka ani zwierzęcia, ani w dzień ani w nocy, ani na ziemi ani w powietrzu, ani w budynku ani na zewnątrz, ani od żadnej broni ani też nie zostanie pokonany gołymi rękami. Przez to stał się tak zuchwały, że ogłosił się królem wszystkich trzech światów. Gdy zorientował się, że jego syn wielbi i oddaje cześć Wisznu, jego największemu wrogowi, postanowił zabić Prahladę. Jednak chłopcem opiekował się Bóg i nic nie mogło go zranić. Był odporny na truciznę, a wszelkie inne sposoby zgładzenia go spełzły na niczym. Po pewnym czasie rozwścieczony tym Hiranjakaśipu wezwał go do siebie i zapytał: „Gdzie jest ten twój Wisznu? Jeżeli jest wszędzie, to dlaczego nie ma Go w tej kolumnie?”. Mówiąc to wskazał na jedną z kolumn sali tronowej. Prahlada odpowiedział, że Bóg jest wszędzie, także w tej kolumnie. Kiedy Hiranjakaśipu w szale wściekłości rzucił się z toporem na kolumnę, nagle rozprysła się ona na tysiące kawałków i pojawił się przed nim Wisznu w formie pół człowieka pół lwa (Narasimha awatara). Następnie chwycił Hiranjakaśipu i wyniósł na werandę pałacu. Tam położył go sobie na kolanach i rozerwał na strzępy swymi pazurami. Był zmierzch, ani dzień ani noc. W ten sposób Wisznu, nie łamiąc słowa danego demonowi przez Brahmę, znalazł sposób, aby go uśmiercić. Prahlada jest przykładem niewzruszonej wiary w Boga i Jego święte imię. Wiary, która pozostaje niezachwiana nawet w obliczu najcięższych prób.
Radha - Jedna z pasterek Brindawan, wioski, w której wzrastał Kriszna. Jej miłość do Niego jest ideałem czystego oddania Bogu. Mistyczny związek Radhy i Kriszny opisują tysiące wierszy, pieśni, poematów oraz sztuk Indii.
Sawitri - Córka króla o imieniu Aśwapati, która zakochała się w Satjawanie, synu wygnanego króla żyjącego w lesie jako pustelnik. Choć mędrcy z dworu ojca ostrzegali ją, że Satjawanowi przeznaczony jest jeszcze tylko jeden rok życia, postanowiła go poślubić. Kiedy nadeszła godzina śmierci jej ukochanego, Sawitri, siłą swej miłości oraz czystości, ujrzała śmierć, która zabierała jego duszę. Następnie poszła za nią aż do krainy umarłych. Śmierć, zadziwiona jej determinacją, obiecała spełnić jedno jej życzenie, jednak zastrzegła się, że nie przywróci życia Satjawanowi. Wtedy Sawitri padła na kolana i powiedziała, że chce mieć dwanaścioro dzieci ze swoim mężem. Chcąc nie chcąc, śmierć musiała oddać jej ukochanego. Sawitri jest ideałem wiernej i kochającej żony, gotowej oddać wszystko i znieść wszystko dla swego męża.
Wiśwamitra - Jeden z mitycznych oświeconych mędrców Indii, uznawany za nieśmiertelnego, równego statusem Naradzie. Wiśwamitra dysponował takimi mocami, że na życzenie jednego ze swoich uczniów stworzył nawet kiedyś replikę wszechświata z całym panteonem bóstw. Mędrzec ten osiągnął najwyższą doskonałość i jest symbolem splendoru duchowego, jaki może przejawiać człowiek, który urzeczywistnił Boga.
Atma
doświadczanie 14
królestwo 16
Bądź
czysty 70
nieprzywiązany 53
opanowany 40
rozważny 58
wytrwały 40
Bóg
boska troska o ludzkość 48
boska wola 45
miłość do .66
przymioty 42
wszechobecność 71
Ciało to instrument 78
Cnoty
bezinteresowność 88
charakter 44
czystość wewnętrzna 36
dobro 35
dociekliwość 36
dyscyplina 79
nieprzywiązanie 39
nigdy nie jest za późno by rozwijać 37
piękno to charakter 70
radość 53
uważność 94
wytrwałość 21
Dobre towarzystwo 27
Dociekliwość 36
Dostrzegaj dobro 71
Działania 11
poziomy 14
wiążące 12
wyzwalające 12
Etapy duchowego rozwoju 67
Ignorancja 83
Imię Boga
bogactwo imienia 57
kluczem do szczęścia 60
nie ustawaj w praktyce powtarzania 59
słodycz 56
w medytacji 100
zalety powtarzania imienia 57
Koncentracja i skupienie 28; 61
koncentracja 107
koncentracja a dobre nawyki 99
przedmiot koncentracji 99
Kontrola
patrz: Umysł, Zmysły
Ludzkie ciało 87
Medytacja 17
a włóczęga umysłu 64
forma Boga w medytacji 97
jako opanowanie umysłu 63
jako postrzeganie sercem 33
jako proces samopoznania 32
kiedy i jak medytować 19
moc 76
oczyszczaj się poprzez 90
pozycje medytacyjne 24
prawidłowa 62
rozprasza iluzję 13
spełnienie w 13
spiesz się powoli 37
sposób na życie 41
stan samadhi 96
szansą na spełnienie 39
to utwierdzanie umysłu w Bogu 48
uniwersalizm 18
wartość 22
właściwa 98
wzmacnia zaufanie do Boga 75
znaczenie praktyki 26
Moc słów 76
Niedogodności zewnętrzne 107
Obowiązki codzienne 43
Opanowanie ciała, języka i umysłu 34
Pochwały i nagany 34
Postrzeganie sercem 33
Poszukuj
Prawdy 42
Boga 47
towarzystwa mędrców 74
Pragnienia 30
opanuj 93
wiążąca moc 82
Praktyka
jest tym, co się liczy 91
milczenia 40
powtarzanie imienia, patrz: Imię Boga
trzy aspekty 86
trzy ścieżki 23
Przeszkody
ignorancja 83
przywiązanie 52
uwiązanie 52
uzależnienia 49
Skłonności 31
korzystne 31
niekorzystne 31
to kajdany 88
wolność od 84
wyplew złe 69
istota 94
Symbolika obrzędów 68
Świat
nie przywiązuj się do 66
to teatr 54
Towarzystwo
złe …..73
Umysł
kontrola 15
natura 96
poznaj swój 35
spokój 29
Unikaj złego towarzystwa 27
Wady 39
gniew 39
lekarstwo na gniew 39
pycha 41
pycha i samolubstwo 39
Wola a życzenia 45
Wszystko jest w tobie 16
Wysiłek duchowy 69
Wyzwolenie 81
a zadowolenie 40
Wzmacniaj swe wnętrze 46
Zmysły
natura 37
Życie
jest pielgrzymką 51
prawe 43
szlachetne 38
Dom Wydawniczy „LIMBUS” Sp. z o.o.
ul. Pomorska 39, 85-959 Bydgoszcz 2
skr. poczt. 21
tel./fax (052) 328-79-74
e-mail: ksiegarnia@limbus.com.pl; www.limbus.com.pl