Rennison Louise Zwierzenia Georgii Nicolson 03 Kłopoty z dyndakami




Kłopoty z dyndakami


Zwierzenia Georgii Nicolson

03

Louise Rennison












Powrót świra


Czwartek, 21 października


13.00

Wyglądam przez okno w sowim pokoju, licząc swoje nieszczęścia. Poda deszcz. Ulewny. Czuję się, jakbym mieszkała w stawie. I jestem więźniem tego-jak-mu-tam.

Muszę siedzieć w swoim pokoju, stymulując jakieś okropne choróbsko brzucha, żeby tata się nie dowiedział, że jak trędowata zostałam poddana ostracyzmowi i wygnana ze Stalogu 14 (tzn. zawieszona w prawach ucznia). Nie jestem sama w pokoju, bo Angus, mój kot, również ma areszt domowy- za romans z kotką Naomi, birmańską boginią seksu.


14.00

Teraz pewnie jest wuef.

Nigdy bym nie pomyślała, ze przyjdzie taki dzień, kiedy zatęsknię za głosem panny Stamp (Oberfuhrerem od gimnastyki i lesbijką na pół etatu): „No dziewczynki, wskakujcie w spodenki!”.A jednak.


15.30

Cała drużyna Asów pewnie już myśli o powrocie do domu. Odrobina szminki. Trochę lakieru do paznokci. Może nawet tusz do rzęs, bo jest religia, a panna Wilson nie może zapanować nawet nad swoją tragiczną fryzurą w stylu lat siedemdziesiątych, już nie wspominając o naszej klasie.

Rosie powiedziała, że zamierza przetestować zdrowie psychiczne panny Wilson i podczas lekcji położy sobie na twarzy maseczkę kosmetyczną. Ciekawe, czy panna Wilson dostanie ataku nerwowego. Jos pewnie ćwiczy wydymanie ust- na wypadek, gdyby wpadła na Toma.


15.50

Jak to się stało, że Jas ukarano tylko dyżurami w szatni, a ja została zawieszona? Jestem… jak mu tam… kozłem ofiarnym.


16.10

Bóg Seksu Robbie (MÓJ NOWY CHŁOPAK!!! Tak, tak tak!!!!) teraz pewnie wraca z zajęć w college’u. Idzie sobie tym sowim charakterystycznym krokiem Boga Seksu. Chodząca maszyna do całowania.


16.30

Weszła Mutti.

-No, Georgia, czas już na cudownym powrót do zdrowia.

Super. Wielkie dzięki. Dobranoc.

Zostałam zawieszona tylko dlatego, że Elvis Attwood szkolny dozorca z Planety Świrów, potknął się o własne taczki (kiedy mu powiedziałam, że Jas się pali).

Mutti nadawała dalej, od powrotu Vatiego gada zupełne bez sensu.

-To tylko twoja wina, zrobiłaś sobie wroga i teraz płacisz za to wysoką cenę.

Tak, tak, tak, nawijaj dalej.


16.45

Zadzwoniłam do Jas.

-Jas.

-O, cześć, Gee.

-Dlaczego do mnie nie dzwonisz?

-Bo ty zadzwoniłaś pierwsza. Przecież usłyszałabym, że jest zajęte.

-Jas, nie denerwuj mnie. Rozmawiamy dopiero dwie sekundy.

-Wcale cię nie derywuję.

-Mylisz się.

-Powiedziałam ze dwa słowa na krzyż.

-I wystarczy.

Milczenie.

-Jas?

Milczenie.

-Jas … co robisz?

-Nie denerwuje cię.

Ta dziewczyna doprowadza mnie do białej gorączki, ale naprawdę muszę z nią pogadać, więc ciągnę:

-W domu jest beznadziejnie. Prawie żałuję, że mnie zawiesili. Jak było w Stalogu 14? Jakieś ploteczki?

-Nie, ta sama stara bieda. Okropna P. Green w drobiazgi rozwaliła krzesło.

-Naprawdę? Rąbnęła nim kogoś?

-Nie, siedziała na nim i jadała drugie śniadanie. Wszystko przez wielgachnego marsa. Koszmarne Bliźniaczki zaczęły skandować: „Grubas, grubas!”, ale usłyszała je Chuda, nasza ukochana dyrektorka, i palnęła kazanie na temat wyśmiewania się z pokrzywdzonych przez los.

-Wszystkiego podbródki jej się trzęsły?

-No. Jak galareta.

-Super, Tęsknicie za mną? Ktoś o mnie pytał?

-Nie, raczej nie.

Urocze. Mimo wszystko Jas ma wiele pozytywnych cech, jakie powinien posiadać najlepszy przyjaciel. Na przykład takich jak spotkanie się z bratem Boga Seksu.

-Czy Pysio – to znaczy Tom – mówił, że Rombie pytał o mnie? – drążyłam dalej.

-Yyy… muszę się zastanowić.

Wtedy rozległo się jakieś mlaskanie.

To Jas mlaskała.

-Jas, co jesz?

-Ssę końcówkę pióra, to mi pomaga w koncentracji.

Cholera jasna i sacreblue1. Moja kumpelka to le idiot2.

Po jakiś czterech tysiącach lat ssania końcówki pióra powiedziała:

-Nie, nic nie mówił.


19.00

Dlaczego Rombie o mnie nie pytał? Czyżby on nie stęsknił się za przytulaniem?


20.00

Słyszę jak tata śpiewa We Are the Champions. Boże drogi. Przecież dopiero co podźwignęłam się z symulowanej choroby żołądka. On nie ma najmniejszego poszanowania dla innych.


20.15

Bóg Seksu powiedział, żebym zadzwoniła do niego ze Szkocji. Jedyny szkopuł polega na tym, że… wcale tam nie jadę!!!

Mój plan wygląda następująco: do Szkocji pojadą wszyscy… oprócz mnie!

Myślę, że jest na tyle prosty, by wszyscy go zrozumieli.


21.05

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Świr (mój VAT) wrócił z Krainy Kangurów, chociaż myślałam, że zostanie tam na wieki. Niestety, wszystko się przeciwko mnie sprzysięgło i tata wrócił. Niezadowolony z tego uparł się, żebyśmy pojechali na „integracyjne” wakacje do Krainy Szkockiej Kraty.

Ale… na-na-na-na-na. Mam to w głębokim poważaniu. Ja żyję w Krainie Miłości.

Lalalalalalalala.

Jestem dziewczyną Boga Seksu!!!

Tak! Punkt dla mnie!


Operacja „Wytłumaczyć Tutti i Vatiemu, że nie jadę do Szkocji


20. 30

Starzy rozwalili się przed telewizorem. Przytulają się, sącząc wino. Są tacy dziecinni. W końcu musiałam wyjść z pokoju, bo tata zrobił coś obrzydliwego. Na samą myśl zbiera mi się na wymioty. Przez sweter wziął za dwa palce „Guziczki” mamy i zaczął nimi obracać, powtarzając: „Wzywamy wszystkie wozy, wzywamy wszystkie wozy, czy mnie słyszycie?”/

Zupełnie jakby kręcił gałką radia czy coś w tym rodzaju. Ale to nie było radio, tylko jej melony.

-Bob, przestań- powiedziała mama.- Co ty wyprawiasz?

Ale w końcu oboje zaczęli się tarzać ze śmiechu i mocować na kanapie. Zaraz przyłączyła się do nich Libby, śmiejąc się na całe gardło. Maluchy nie powinny oglądać porno. Jestem pewna, że inni rodzicie nie robią takich rzeczy. Niektóre moje koleżanki to szczęściary- ich rodzicie się rozwiedli!

Właśnie nigdy nie widziałam taty Jas. Przeważnie siedzi w swoim pokoju na górze albo majsterkuje w szopie. Pojawia się tylko raz na jakiś czas, żeby dać Jas kieszonkowe.

Tak powinien się zachowywać normalny ojciec.


23.00

Przed pójściem spać wyjaśniłam tym podstarzałym emerytom (stojąc za drzwiami na wypadek, gdyby się obściskiwali), że nawet za miliard lat nie wybiorę się na żadną rodziną excursion3 do Szkocji, po czym powiedziałam „dobranoc”.


Piątek, 22 października


Szkocja

Poada deszcz

Nora na Kompletnym odludziu


22.30

Przez pomyłkę wyjechałam na wakacje. Zaczynam cudowne wspomnienia z fantastycznych rodzinnych wakacji w Krainie Szkockiej Kraty. Najpierw tysiąc lat jechałam z szaleńcem za kierownicą (tata) i dwoma innymi wariatkami w koszyku (Nagus i Libby). Po dwóch godzinach prób odnalezienia domku i wysłuchiwaniu zachwytów taty nad „przepiękną wsią” miałam ochotę urwać mu głowę, ukraść samochód i na skrzydłach wiatru wrócić do domu. Powstrzymało mnie jedynie to, że nie umiem prowadzić, chociaż jestem pewna, że świetnie poradziłabym sobie za kierownicą. Co w tym takie trudnego? Tata tylko obrzuca przekleństwami innych kierowców i przyciska stopą jakiś pedał.

W końcu dojechaliśmy do nory na kompletnym odludziu. Najbliższy sklep znajdował się dwieście kilometrów dalej (no, powiedzmy piętnaście minut drogi piechotą).

Jedynym tubylcem, który nie przekroczył setnego roku życia, jest pewien przygłup (Jack McGłąb), który jeździ po wsi na rowerze.

W końcu, z wielkiej rozpaczy, po kolacji wyszłam na dwór i spytałam Jacka McGłąba, co on i jego kumple robią tu wieczorami. (Chociaż guzik mnie to obchodziło).

-Och- powiedział (Naprawdę!).- Bujamy się po Alldays, kminisz?- (Nie rozumiem, co ma do tego kminek, to wielka tajemnica szkockiej mowy).

Czułam się jak w tym filmie Waleczne serce. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam nasz domek, by dodać odrobinę do tej skądinąd tragicznej sytuacji, powiedziałam:

- Możecie nam odebrać życie, ale nie odbierzecie nam wolności!


1.15

Panuje tu potworny hałas: wycie, miauczenie, sapanie…. A to tylko VATI! Nie, tak naprawdę to odgłosy szkockiej dzikiej przyrody. Nietoperze, borsuki i tak dalej… Czy one nie mają swoich domów? Dlaczego zwierzęta budzą się w nocy? Specjalnie, po to, żeby mnie wkurzać? Przynajmniej Angus jest szczęśliwy, bo został zwolniony z aresztu domowego. Około pierwszej w nocy przyszedł i zwinął się w kłębek w swym luksusowym kocim apartamencie (czyli moim łóżku)


Sobota, 23 października.


10.30

Vati jako Przywódca Świrów wrócił w całej okazałości. Przed świtem wpadł do „mojego” (cha cha cha cha) pokoju, machając na wszystkie strony świeżo zapuszczoną brodą. Spałam z plasterkami ogórka na powiekach, więc początkowo przestraszyłam się, że w nocy oślepłam. Potem rzeczywiście nieomal straciłam wzrok, kiedy szarpnięciem rozsunął zasłony i powiedział:

-Dzieńdoberek, dzieńdoberek, moje słoneczko- Z idiotycznym nosowym akcentem rodem z Krainy Kangurów.

Ciekawe, czy już kompletnie mu odbiło? Jeszcze przed wyjazdem do Krainy Kangurów był nieźle szajbnięty, a eksplozja przy odwiercie na pewno mu nie pomogła.

Ale co tam, El Brodo to w końcu mój Vati, a to oznacza, że jest ojcem dziewczyny Boga Seksu. Opowiedziałam więc całkiem uprzejmie:

-Guten Morgen4, Vati, możesz już sobie pójść? Dziękuje bardzo.

Myślę, że broda zarosła mu uszy, bo zupełnie mnie zignorował i otworzył okno. Stanął w nim i zaczął robić skłony, machając rękami jak skończony świr. Jego pupa nie należy do małych. Gdybym pod oknem akurat przechodził jakiś bardzo niski emeryt, pomyślałabym, że nastąpiło zaćmienie słońca.

-Ach, powąchaj to powietrze, Aż chce się żyć, co?

Owinęłam się kołdrą.

-Nie pożyję długo, jeśli jeszcze trochę pooddycham tym lodowatym powietrzem.

Podszedł i usiadł na moim łóżku. O Boże, chyba nie zamierza mnie przytulić?!

Na szczęście z dołu dobiegł nas głos mamy:

-Bob, śniadanie gotowe!- I Vati powlókł się na dół.

Śniadanie gotowe? Czyżby wszyscy powariowali? Od kiedy to mama robi śniadnie?

Wszystko jedno, hop do góry kangury! Wreszcie mogłam spokojnie wtulić się w pościel na wygodnym, wakacyjnym łóżku i pomarzyć o tym, jak się całuje z Bogiem Seksu.

Błąd.

Tup-tup.

-Gergy! Gingey! To ja!!!

Och, na wielkie majtasy, to była Libby, szalony berbeć z Planety Świrów. Kiedy moja urocza siostrzyczka weszła, zauważyłam, że co prawda założyła okulary przeciwsłoneczne, ale poza tym była golusieńka. Niosła nocnik.

- Libby, nie wkładaj nocnika do... — powiedziałam. Ale ona mnie zignorowała i wlazła do mojego łóżka, spychając mnie na samą krawędź, by zrobić sobie więcej miejsca. Jak na czteroletnie dziecko ma potwornie silne rączki.

- Psiesiuń się, bzydki chłopcyk. Pan Nocnik zmęcony.

I razem z panem Nocnikiem przytuliła się do mnie. Niemal wyskoczyłam z łóżka. Pupę miała strasznie zimną... i lepką...

bleee.

Dlaczego zawsze mam takiego pecha z pokojami? Pomyślałby kto, że chociaż na wakacjach będę mogła zamknąć drzwi i na osobności zająć się swym wakacyjnym

projektem (marzeniami o całowaniu się), ale nie! Za chwilę pewnie do mojego pokoju wpadnie tabun niemieckich turystów w skórzanych spodenkach.

Muszę poszukać miejscowego ślusarza (Hamisha McŚlusarza) i zainstalować sobie na drzwiach dwa wielkie rygle Żeby się ze mną spotkać, trzeba będzie dostać oficjalne zaproszenie.

Którego nie wyślę nikomu.


11.00

Dzięki Bogu, Libby i pan Nocnik już sobie poszli. Nie lubię przebywać w pobliżu jej gołej pupy, bo w każdej chwili może z niej coś wyskoczyć. Tata i mama bawią się na dole w berka. Słyszę, jak biegają po schodach, chichoczą i wołają: „Berek!".

Sacrebleu. Tres pathetique5. Vati wrócił zaledwie osiemdziesiąt dziewięć godzin temu, a ja już czuję, że ogarnia mnie czarna rozpacz.


11.10

Zresztą nieważne są jego ojcowskie zapędy i broda. Nieważne, że mnie zawleczono do najgłupszego, najmroźniejszego miejsca w historii ludzkości. Ja, Georgia Nicholson, dziecię świrów, jestem DZIEWCZYNĄ BOGA SEKSU. Taaaak! Superczad i miodzie. Wreszcie go usidliłam. Jest mój, mój, mój i tylko mój. W mym sercu rozbrzmiewa pieśń, a wiecie jaka? Znany przebój: „Rombie, och, Rombie, jestem… yyyy… przy tobie!!! O tak!”


13.00

Wyszłam na dwór, usiadłam na furtce i obserwuję życie dookoła. Niestety, nie da się tego nazwać życiem. Przyuważyłam tylko jakichś świrów, którzy gadali w jakimś pogańskim języku (po szkocku), i fretkę-

Potem na swym rowerze pojawił się Jock McGłąb czy jak mu tam. Na swoje nieszczęście jest bardzo podobny do pryszczatego Normana, to znaczy ma trądzik na głowie.

A do tego rudy łeb.

-Spotykamy się z chłopakami koło dziewiątej pod Alldays. To nara- Powiedział.

Jasne, do zobaczenia w następnym wcieleniu, tylko się nie spóźnij. Nigdy w życiu nie upadnę tak nisko, by się spotkać z Jockiem i jego kumplami.


20.59

Vati zaproponował, żebyśmy urządzili sobie rodzinne muzykowanie. Mamy zacząć od New York, New York.


21.00

Zabrałam Angusa na spacer, żeby pooglądać sobie nocne życie, o którym mi opowiadał Jock McGłąb. Angus to jedyna zaleta tego wyjazdu. Jest bardzo ożywiony. Wiem, że w głębi ducha tęskni za Naomi, boginią seksu, ale dzielnie się trzyma. Kroczy dumnie, jakby był panem Szkocji. W końcu tu się urodził Pewnie bardzo wyraźnie słyszy zew szkockich gór, zew, który mówi: „Zabij wszystko, co się rusza". Dziś rano na progu zobaczyłam ułożone w rządku cztery norniki. Mama twierdzi, ze znalazło w rajstopach zdechłą mysz. Nie pytałam, gdzie je zostawiła. Ostatnio, kiedy ją o coś pytam, tylko chichocie i dostaje głupowki. Po powrocie taty mózg jej się zlasował.

Angus ma nowego futrzanego kumpla. Inne miejscowe koty nawet się nie zbliżają do naszego domku. Zdaje się, że w nocy Angus dał im wycisk. Czarno-biały kot którego wczoraj widziałam przy naszej uliczce, ma nadgryzione ucho. Nowy kumpel Angusa to emerytowany pies pasterski o imieniu Strzała. Jest tak stuknięty i stary, że nawet nie wie, że już przeszedł na emeryturę, więc ciągle coś zagania. I to wcale nie owce... tylko kury przejeżdżające samochody... i starych Szkotów idących na zakupy. Angus razem ze Strzałą terroryzują całą

okolicę i sieją spustoszenie wśród dzikich zwierząt.


21.30

Jak to miło i fajnie spacerować sobie z Angusem i Strzałą, którzy człapią za mną. Przynajmniej mam jakieś inteligentne towarzystwo w tej piekielnej dziurze pozbawionej Boga Seksu.


21.35

Kiedy całą trójką dotarliśmy do Alldays, najmodniejszego klubu nocnego Szkocji, przeżyłam wielki szok.

Okazało się, że to malutki całodobowy supermarket.

Żaden klub ani nic w tym rodzaju. Cholerny sklep.

Cała miejscowa „młodzież" (czterech Jocków McGłąbów) CZADOWO się tam bawi. Łażą sklepowymi alejkami, słuchając muzyki płynącej z głośników! Albo przesiadują na zewnątrz na swoich rowerach i co jakiś czas wchodzą do sklepu po coca-colę czy napój cytrynowy!

Sacre kurczę bleu i quel dommage6.


Północ

To Postawiło kropkę nad "'i". Najmodniejszy nocny klub Szkocji.

-Zauważyłaś, jak tu jest dennie? - spytałam mamę.

-W takich miejscach trzeba samemu organizować sobie rozrywkę - odparła. - Powinnaś się trochę postarać. Zresztą przesadzasz.

-Jutro przyjeżdża twój kuzyn - wtrącił Vati.


Merde7 do kwadratu. Vati niekiedy osiąga zatrważający poziom kretynizmu. Dlaczego mu się wydaje, że ucieszę się z przyjazdu mojego kuzyna Jamesa znanego również jako Zboczona Piżama, Oblech Doskonały?


00.30

Zgrzytu-zgrzytu, trzasku-trzasku. Matko kochana, zupełnie jak na imprezie u borsuków...

Nie, nie, zapomniałam - świetnie się bawię na tych wspaniałych wakacjach. Mama miała rację. Przesadzam. Coś jednak się wydarzyło w najmodniejszym nocnym klubie Szkocji. Jeden z Jocków McGłąbów zapalił papierosa i dostał takiego ataku kaszlu, że opluł się colą i musiał wracać do domu.


1.00

Naprawdę.

Nie żartuję.


1.30

Ciekawe, czy się wygłupię, jeżeli pójdę pieszo osiemdziesiąt kilometrów do najbliższego miasta i zadzwonię do BS?


1.35

Albo wrócę pieszo do Anglii?


Niedziela, 24 października


10.20

Nadal w Krainie Szkockiej Kraty. Jak okiem sięgnąć, nic tylko same spodnie w szkocką kratę.


10.31

Ile czasu mięło, odkąd ostatnio widziałam Rabbiego? Hmmm, dziewięćdziesiąt godzin i trzydzieści sześć minut.


10.46

Ile minut?


11.04

O Boże, nie mam pojęcia. Nie za dobrze znam tabliczkę mnożenia, jest zbyt skomplikowana jak na mój mózg. Próbowałam to wytłumaczyć pannie Stamp, naszej Oberfuhrer od matmy (oraz lesbijce na pół etatu). Wbrew jej głupim sugestiom wcale nie jest tak, że nie mogę się skupić na lekcji, bo jestem zbyt zajęta pisaniem liścików do koleżanek albo piłowaniem paznokci. Po prostu niektóre liczby mnie

przymulają.

Na przykład „8".

Tak samo jest no niemieckim. Jak powiedziałam Herr Kamyerowi, w tym języku jest za dużo słów.

Niemcy mówią rano Goosegot8 - czy to normalne? Jak można poważnie traktować taki język? Po prostu się nie da i dlatego z ostatniej klasówki dostałam taki kiepski stopień.


11.50

Położę się do lóżka, by zachować siły na przytulani po powrocie do domu.


Południe

Do mojego weszła Mutti z talerzem kanapek.

-Goosegoot w Himmel9, Mutti, czy ty zwariowałaś? Jedzenie? Dla mnie? Nie, nie, mnie jak zwykle wystarczy kawałek starej kiełbasy.

Mama dalej się uśmiechała. Wyglądało to trochę przerażająco. Miała taką rozmarzoną minę. I była w prześwitującej koszuli nocnej. Boże kochany.

-Dobrze się bawisz, Gee? Prawda, że tu jest cudownie?

Popatrzyłam na nią ironicznie.

-Fajnie jest, prawda? - ciągnęła.

-Mamo, tak świetnie nie bawiłam się, odkąd... yyy...odkąd Libby wyrzuciła do sedesu moje kosmetyki.

Cmoknęła, ale nawet nie z taką złością jak kiedyś. Po prostu milutko sobie cmoknęła.

Zaczęłam czytać Nie przejmuj się drobiazgami – poradnik dla nastolatków, ale ona ględziła dalej. O tym, jak to cudownie znowu być „w komplecie". Mogłaby się ubrać. Inne matki noszą eleganckie stroje dla starych ludzi, a jej sterczą melony i inne takie. A sterczą jej bezwstydnie; są OGROMNE.

-Moglibyśmy dziś po południu zwiedzić fabrykę ołówków - powiedziała.

Nawet mi się nie chciało no to odpowiadać.

-Będzie fajnie.

-Nie, nie będzie. Kiedy ostatnio fajnie się bawiliśmy całą rodziną? Poza tym dniem, kiedy sztuczna szczęka dziadka wpadło tamtej kobiecie do stanika?



13.00

Gołąbeczki" poszły do fabryki ołówków. Zabrały ze sobą tylko Libby, która myśli, że zobaczy tam ołówkowe ludziki.

Poważnie. Nie ludzi, którzy robią ołówki, tylko ołówkowe ludziki. Ludzi, którzy są ołówkami. Dostanie szału kiedy się przekona, że chodzi tylko o jakichś nudnych

Szkotów, którzy produkują kredki.

STRASZNIE się nudzę. Zmarnowałam już tyle godzin, podczas których mogłabym się przecież całować z Bogiem Seksu.


13.30

Wyszłabym na dwór, ale tu nie ma co oglądać. Nic, tylko drzewa, drzewa, woda, wzgórze, drzewa, drzewa, Jock McGłąb, Jock McGłqb. Zupełnie bez sensu.

Dobrze chociaż, że jestem dziewczyną BOGA SEKSU!


13.36

Och, Gott w Himmel10! Jaki jest sens chodzić z Bogiem Seksu, skoro nikt o tym nie wie? Jak tak dalej pójdzie, sama o tym zapomnę.


16.00

Może powinnam do niego zadzwonić?


16.30

Prawie się ucieszyłam, kiedy przyjechali dziadek i wujek Eddie. Cieszyłam się jakąś sekundę. Na tę szczególną okazje wujek Eddie wypożyczył furgonetkę. Pewnie musiał wybrać specjalnie dostosowaną dla bardzo łysych ludzi.

Głos Jamesa zrobił się strasznie dziwny. Mój kuzyn w jednej chwil, mów basem, by nag|e zapiać. Czy to normalne? Zauważyłam też, że nie ma zbyt czystej cery.

Tout au contraire* .

-Właźta! - powiedział tata z okropnym szkockim akcentem, a dziadek zaczął „tańczyć" i musieliśmy mu pomóc wejść do domku.

-Tylko bez paniki, tylko bez paniki! - zawołał wujek Eddie. - Przywiozłem zapasy dużych pieluchomajtek!

Co on, na Ludwika XIV, bredzi?


19.00

Musiałam pójść do pubu ze starymi świrami (i Jamesem), by „uczcić" ich przyjazd. Hurra! Co za życie... Poprosiłam tatę, żeby mi zamówił Tia Maria z lodem i odrobiną Creme de Menthe, ale udał, że mnie nie słyszy. Typowe. W drodze powrotnej M, T, wujek Eddie

i dziadek wzięli się pod ręce i zaczęli śpiewać szkockie piosenki ludowe, a ja i James wlekliśmy się za nimi skwaszeni. Panowały egipskie ciemności, na ulicy nie było ani jednej latami. Nasi dorośli śmiali się i hałasowali (a dziadek puszczał bąki), kiedy wydarzyło się coś strasznego.

Poczułam, że coś dotyka mojego melona. Pomyślałam, że to potwór z Loch Ness, więc odskoczyłam jak na sprężynie. Wtedy w ciemności rozległ się głos Jamesa

-0.. yyy.. przepraszam, Gee, to ty? Ja tylko no wiesz., starałem się wyczuć drogę.

Każdemu wolno marzyć, lamerze. Wyczuć drogę? Dokąd? Do mojego drugiego melona?

To było obrzydliwe. Okropny kuzyn molestował moje dyndali. Prześladowca dyndaków.


23:00

Pomimo niewyobrażalnej beznadziei mojego życia moje dyndaki nadal mnie rozśmieszają. Brat Ellen z kumplami tak nazywają melony. On mówi, że jak się podniesie pierś, a potem puści... to ona robi takie dyndu-dyndu-dyndu. Chłopak najwyraźniej ma niezłego świra.


23:10

Ale i tak mnie to śmieszy.

23:20

Ciekawe, jaki jest rozmiar dyndakonosza mojej mamy?


23:30

Mogłabym ochronić swoje dyndaki, instalując sobie baterie w staniku. Wtedy przy każdej próbie „przypadkowego" molestowania moich melonów ten zboczeniec James byłby rażony prądem.


23:35

Ale wtedy ja też zostałabym porażona prądem, a to łyżka dziegciu w beczce miodu,


Północ

Angus odnalazł swe szkockie korzenie Najwyraźniej znajdują się na bagnach, bo wrócił z wąsami oblepionymi jokąś obrzydliwą mazią. Wszedł mrucząc, do mojego łóżka, cały zabłocony i mokry. Ale szybko się wytarł do czysto w mój T-shirt.

Boże, jak on śmierdzi! Pewnie znowu się tarzał w odchodach lisa. Wydaje mu się, że to bardzo ładny płyn po goleniu.


0:10

Myli się.


Poniedziałek, 25 października


10:10

Och, dlaczego, dlaczego, dlaczego BS do mnie nie dzwoni? Zaraz. Już wiem. Nie dzwoni bo w naszym luksusowym domku' nie ma telefonu. Kiedy tu przyjechaliśmy, nie wierzyłam własnym oczom.

- To chyba jakaś pomyłka - powiedziałam do Mutti. -Obawiam się, że musimy wracać do cywilizacji. Ja mogę prowadzić samochód.

Tata zaczął się zachwycać „spokojem" i prostym życiem.

- Vati - powiedziałam - bądź sobie taki prosty, jak tylko chcesz, ale ja chcę pogadać z kumpelkami.

Zaczął narzekać na moje nieustanne pretensje, ale mu wytłumaczyłam, że gdybym miała komórkę - jak reszta mieszkańców naszej planety - w ogóle nie byłoby tej rozmowy.


14:00

Już dłużej tego nie zniosę. Cała „rodzina" wy­brała się na przymusowy marsz. To znaczy Va­ti nazwał go „spacerkiem po lesie". Już ja znam te jego spacerki Dobrze wiem, co się zdarzy: Przywódca Świrów będzie się szarogęsił i „interesował" takim badziewiem jak ślina kukułki. A potem zabłądzi i pokłóci się z dziad­kiem o drogę powrotną. Dziadek się o coś potknie i przewróci, a wujka Eddiego zaatakują owce. A to zale­dwie najmniejsze z atrakcji. Udałam więc, że mnie boli głowa. Kiedy położyłam się do swego łoża boleści, Vati powiedział:

- Pewnie nadwerężyłaś sobie oczy, gapiąc się w kółko w to cholerne lusterko.

- Jeżeli to guz mózgu, będziesz pierwszą osobą, do której przyjdę, bo wiem, że mogę liczyć na twoją wielką dobroć i współczucie.


16:20

Znalazłam się na krawędzi otchłani.

Postanowiłam pójść na spacer. Kiedy wyszłam za furtkę, Strzała próbował mnie zagonić do stada, więc - żeby mu sprawić przyjemność pozwoliłam, żeby mnie zagonił pod żywopłot. Potem ruszyłam uliczką. Hop-siup. Ptaszki śpiewają, fretki fretkują, Jock McGłąb mcgłąbuje. Matko kochana. W końcu natknęłam się na budkę telefoniczną. Ho, ho. Pokusa. Budka mówiła do mnie: " Wejdź i skorzystaj ze mnie, przecież wiesz, że chcesz".

Ćwiczę swoją dojrzałość, nie dzwoniąc doBoga Seksu. Mam wrażenie, że nie całowaliśmy się całe wieki. Moje usta odczuwają objawy odstawienia. Wczoraj wieczorem testowałam techniki całowania na Barbie nurku. Żałosne. Ciekawe, czy Rosie ma rację? Ma taką teorię, że jeżeli często się całujesz, usta ci puchną i się powiększają. Aż strach pomyśleć, co w takim razie wyprawia Mark Wielka Japa.

Muszę zdecydowanym krokiem ominąć tę budkę telefoniczną.


16:30

Drrryń - drrryń.

Błagam, żeby tylko nie odebrali rodzice Robbiego. Błagam, żebym tylko nie musiała się normalnie zachowywać.

Och, dzięki Bogu, słuchawkę podniósł BS. Aż nogi się pode mną ugięły.



Halo - powiedział bardzo seksownym głosem.

Rany!!!

- Halo - powtórzył.

Rany.

Nagle sobie przypomniałam, że jak się do kogoś dzwoni, należy coś powiedzieć. I że tym czymś nie słowa: .Kocham cię, kocham cię!" ani „Nguynghf" Wzięłam więc byka za rogi i wykrztusiłam:

-Cześć, Robbie... to ja, Georgia. (Bardzo dobrze, nawet przypomniałam sobie, jak mam

na imię!).

Najwyraźniej bardzo się ucieszył z tego telefonu.

- Gee! Jak się miewasz, ślicznotko? Ślicznotko, on mnie nazwał ślicznotką. Mnie. Ja. Georgia do mózgu, Georgia do mózgu! Zamknij się

zamknij się, zamknij się!!!!

-Gee, jesteś tam? Dobrze się bawisz?

- Fantastycznie, jeśli się lubi nudę, która przekracza ludzką wytrzymałość.

Roześmiał się. (Hurra!!!).

Och, jak to cudownie było móc z nim pogadać. Wszystko mu opowiedziałam. No, oprócz tego, że molestował mnie mój kuzyn. Robbie oznajmił, że na następny koncert Sztyw­nych Dylanów mają przyjść łowcy talentów!!! Potem dodał

- Słuchaj, Gee, strasznie cię przepraszam, ale muszę kończyć Mógłbym z tobą gadać przez cały dzień ale muszę lecieć na próbę, a już jestem spóźniony.

Hmmm No cóż, taka jest cena bycia DZIEWCZYNĄ BOGA SEKSU - GWIAZDY MUZYKI POP!! TAAAK!!

-To nora - powiedział swym głębokim, przecudownym głosem

- Chciałbym cię tulić aż do końca życia. Zadzwonię kiedy wrócisz.

Ooooooch.

Kiedy się rozłączył pogłaskałam się słuchawką po T-shircie, udając, że to on. W tej samej chwili

zobaczyłam, że pod budką stoi jeden z Jocków McGłąbów, więc musiałam udawać, że tylko czyściłam słuchawkę.




16:45

Ufff. Żeby spławić Jocka, obiecałam, że później wpadnę do Alldays. Najwyraźniej uwierzył, bo powiedział:

- To się tam spikniemy. - Lub coś w tym stylu. Zrobił kilka kółek i wreszcie odjechał na swym rowerze, a ja z powrotem wpadłam do budki i zadzwoniłam

do Jas.

-Jas, to ja!!!!! Boże, jak to dobrze, że możemy pogadać.

Co się działo?

- Yyy... no... kupiłam sobie świetny nowy puder w kremie. Ma takie złote drobinki, które nadają... -Jas, nie, nie, nie, bądź cicho. Muszę ci coś

powiedzieć.

Powtórzyłam jej swoją rozmowę z Bogiem Seksu.

- Było przecudownie. Robbie zostanie mega gwiazdą, a ja będę miała kasy jak lodu. Ale i tak będę twoją przyjaciółką, Jas.

- Tom się zastanawia nad studiami na Wydziale

Środowiska.

Na końcu języka miałam: "A co mnie to obchodzi?" ale z Jas trzeba uważać, bo ona potrafi się nieźle wkurzyć, kiedy sobie ubzdura, że ktoś się nią nie interesuje. Zaczęłam gorączkowo myśleć, jak to skomentować.

- O .... yyy ... no ochrona środowiska ... yyy, super, tu jest bardzo dużo ... yyy .... środowiska - właściwie poza środowiskiem nie ma tu nic innego.

Potem jej opowiedziałam o wyczynie Jamesa.

- Bleeeee. Sprowokowałaś go? Może wysyłałaś mu fałszywe sygnały?

- Jas, nie paradowałam na golasa.

- Chciałam tylko powiedzieć że James uznał, że może położyć rękę na twoim melonie. Dlaczego? Mojego melona na przykład nigdy nie dotknął.

- Co ty bredzisz?

-Mówię tylko, że przydarzyło ci się to nie po raz pierwszy, prawda? Najpierw był Mark Wielka Japa ... - No tak, ale...

- Twierdzisz, że samo się stało. Ni z tego, ni z owego James położył ci rękę na melonie. Nie masz świadków więc do końca nie wiadomo, jak to było.

- Ja nie... to...

Może, James usłyszał o twojej reputacji. Może myśli, że każdemu wolno miętosić twoje melony.

Nienawidzę Jas. Trzasnęłam słuchawką. Już nigdy w życiu się do niej nie odezwę. Jestem pamiętliwa. To znaczy kiedy już się zdecyduję. Ta przyjaźń jest finito*. jas bezczelnie nabijała się z moich dyndaków. Już prędzej zjem pieluszkę Libby, niż odezwę się do Jas. Jest moją byłą najlepszą przyjaciółką. Dla mnie umarła. Umarła na śmierć. Na wieki wieków.


W budce telefonicznej

5 minut później

16:55

Zadzwoniłam do Jas.

- Jas, czy sugerujesz, że jestem łatwą miętochą?


-----------------------------------------

* Finito(wł) - skończone


- Nie wiem- Może. - Jak to - może?

- No może., tylko nie wiem, co to znaczy łatwa miętocha.

Zupełnie jakbym rozmawiała ze skończoną kretynką Wyjaśniłam jej tak cierpliwie, jak tylko umiała:

- To tak jak z rzucaniem kogoś. Jeżeli kogoś rzucasz, jesteś osobą rzucającą. A ta druga osoba jest porzucona.

- A co to ma wspólnego z miętoszeniem melonów,

- Jas skup się- Bezokolicznik to „miętosić". Ja miętoszę, ty miętosisz, on, ona, ono miętosi. Ale to ja jestem miętoszona, co czyni ze mnie miętochę.

Ale Jas najwyraźniej wcale się nie skupiła, tylko bujała w obłokach. Pewnie wgapiała się w lustro wiszące w przedpokoju... wyobrażając sobie, że jest Claudią Schiffer. Tylko dlatego, że jakiś palant jej powiedział, że trochę przypomina Claudię. Tiaaa... Claudię z głupią grzywką. Wróciłam do letniskowej nory.


W moim pokoju

18:00

Cudownie. Znajduję się setki kilometrów od cywilizacji, a moja tak zwana kumpelka mówi mi że jestem łątwą mietochą... No, ale ona jest nieźle stuknięta, wszyscy to wiedzą. Poszłam do kuchni po szklankę mineralki, a za mną wszedł James.

- Georgia, podam ci szklankę - powiedział, po czym przycisnął się do mnie, że sięga do kredensu po szklankę.

Matko kochana. On mnie w kółko prześladuje.

Mutti i Vati powinni to zauważyć, ale oni ciągle tylko się chichrają.


21:00

Siedzę w salonie w letniskowej norze. Trzymam się jak najdalej od Jamesa - na wypadeK gdyby znowu wyrósł jak spod ziemi. Mutti, Vati, dziadek i wujek Eddie grają w Piotrusia. James udaje, że czyta swój idiotyczny komiks, ale mogę sie założyć, że gapi się na moje dyndaki. Moje piersi wystawiają mnie na pośmiewisko. Są jak dwie sterczące latar­nie, które przyciągają wszystkich palantów we wszechświecie.


23:00

Do mojego pokoju przyszła Mutti, żeby wyciąg­nąć Libby z szafy. Libby mówi, że zrobiła tam sobie gniazdko, które nazwała siusialnią. Pewnie jej się pomyliło z bawialnią.

W całym tym zamieszaniu spytałam Mutti:

-Jak myślisz, mogłabym poprosić tatę, żebyście się złożylina operację zmniejszenia moich piersi?

Śmiała się chyba przez rok.

Nie ma sensu prosić o pieniądze. Od taty nie mogę wyciągnąć nawet piątki na jakiś porządny błyszczyk. W życiu nie dałby mi kasy na operację. Nawet jeżeli piersi tak mi urosną, że będzie je musiało nosić dwóch służących o imionach Carios i Juan.



Wtorek, 26 października



10:00

Dziś rano przyszedł listonosz

Nie przyniósł żadnej korespondencji, powiedział tylko:

- Dzień dobry wszystkim. Witamy w Szkocji.

Wyglądał całkiem spoko.


10:15

Och, na pantalony wielkiego Szkota, chyba mam objawy odstawienia.


20:00

Przez cały dzień James łaził za mną, tylko czyhając na okazję, by „przypadkowo" mnie dotknąć. Próbowałam posiedzieć w towarzystwie Mutti i Vatiego, ale oni są tacy żałośni!

Och, Robbie, gdzie teraz jesteś? Uwolnij mnie z tej Doliny Świrów.


21:00

Może uda mi się ich namówić, żebyśmy jak najwcześniej wyjechali jutro do domu? Jeżeli wyruszymy o świcie, do Krainy Normalności dotrzemy około czwartej po południu.


21:30

Ciekawe, czy Drużyna Asów urządzi imprezę powitalną z okazji mojego powrotu? Jest po­łowa semestru, więc już nie jestem samotną trędowatą skazaną na wygnanie. Cha, cha, cha. Ten się śmieje kto się śmieje ostatni. Chuda myślała, że wygnała mnie na tydzień, a ten tydzień przedłużył się do dwóch!!!


22:00

W "moim" łóżku z całym towarzystwem, czyli Libby wraz z całą zawartością jej kuferka z zabawkami: Barbie nurkiem, jednookim misiem i pandą punkiem (Libby ogoliła jej głowę). Jedyna różnica polega na tym, że - by uczcić nasze wakacje w Krainie Szkockiej Kraty - Libby zastąpiła konika Charliego Jimmym. Jimmy to haggis* przewiązane apaszką. O nic nie pytajcie, Libby zrobiła go dzisiaj po południu i bardzo go "kosia"


-------------------------------------------------------------------------

* Haggis - baranie podróbki, tradycyjna potrawa szkocka.



Śpię w łóżku z faszerowanym żołądkiem owcy. Przewiązanym apaszką.





Środa, 27 października


6:00

Już wstałam i jestem spakowana. Próbowałam wyciągnąć z łóżka Multi i Vatiego i namówić ich na wcześniejszy wyjazd, a|e kiedy weszłam do ich sypialni, Vati rzucił we mnie kapciem.


9:00

Wreszcie! Wyzwolenie!!! Wracam w objęcia mojego Boga Seksu. Wreszcie, wreszcie Dzięki Ci, Boże!!! Kocham Cię, Jezu, naprawdę. Wujek Eddie, James i dziadek pojechali świromobilem. Wujek Eddie założył swój pamiątkowy kapelusz w kształcie dudów, ale nawet się tym nie przejęłam. Pojechali, pojechali, pojechali! Hip, hip, hurra!!! Przy odrobinie szczęścia może uda mi się unikać ich już do końca życia.

Kiedy odjeżdżaliśmy, Strzała ze smutkiem patrzył na Angusa. Będzie tęsknił za swym wspólnikiem. Angus i Strzała Los Dos Amigos Świros* Angus nawet się nie obejrzał. Wskoczył do samochodu i zaczął się bić z dywanikiem.


11:00

Tymczasem czeka mnie tysiąc lat jazdy sa­mochodem w towarzystwie moich ukochanych rodziców.

Libby się uparła, że zabierze ze sobą Jirnmy'ego.


---------------------------------------------------

* Dwóch przyjaciół świrów (z hiszp.)



13:00

Matko kochana. Kiedy na stacji benzynowej Libby musiała pójść do wychodka, Angus zjadł połowę Jimmy'ego.

Kiedy Libby to odkryła, wpadła w dziki szał. Walnęła Angusa w głowę Barbie nurkiem. Chyba nawet tego nie zauważył - a w każdym razie nie przestał mruczeć. Całą drogę przez Anglię środkową przekimałam, bo tata zaczął opowiadać o swoich nadziejach na przyszłość. Kiedy się obudziłam, zobaczyłam, że Libby i Angus zjadają resztki Jimmy'ego. Są obrzydliwi.

Mam wieeelką nadzieję, że Robbie zadzwoni do mnie kiedy tylko wrócę.

18:00

W domu!."!! Och, dzięki Ci, dzięki, Dzieciątko Jezus. Jestem TAAAAKA szczęśliwa. Już nigdy nie będę narzekać na swój kochany domeczek.


18:15

Boże, jaka nuda. Nic się nie dzieje.


18 :30

Nikt nie dzwoni

Wszystkie moje tak zwane kumpelki zapomniały o tym, że jeszcze żyję. Nie są ciekawe gdzie byłam przez ostatnie pięć dni?


19:55

Jas, Jools, Ellen, Rosie, Mabs, Soph - WSZYSTKIE wyszły z domu. Wybrały się razem do kina. Cała Drużyna Asów bez jednego Asa.

Ludzie myślą tylko o sobie. Dobra, w takim razie zjem pamiątki, które przywiozłam dla nich z Krainy Szkockiej Kraty.


20:25

Kładę się.

Uch, niedobrze mi. Już nigdy w życiu nie wezmę do ust kruchych ciasteczek.


21:00

Zagrzebałam się w pościeli. Zastawiłam drzwi nocną szafką, żeby nikt mi nie wlazł do pokoju. Moje objawy odstawienia BARDZO się nasiliły!!!


21:05

Muszę się z nim zobaczyć. Muszę.


22:00

Odsunęłam barykadę i zeszłam na dół. Nie mogę sobie znaleźć miejsca. Angus wszystkich doprowadza do szału!!! Nie wolno mu nocą wychodzić z domu, dopóki nie wyciągnie od­powiednich wniosków ze swoich spotkań z Naomi, kotką z naprzeciwka. Powinien się trzymać z dala od niej, bo inaczej przerobią go na kotlety mielone Chociaż chciałabym zobaczyć weterynarza, któremu udałoby się to zrobić i zachować obie ręce.

Angus miauczy żałośnie i drapie w drzwi. Powinien odcedzać kartofelki i chodzić na posiedzenia do pralni, ale nie chce. Tkwi przy drzwiach wejściowych, piszcząc, drapiąc i co jakiś czas liżąc się po zadku.

- Chodź, kociulku - powiedziała Libby - pokażę ci - zrobiła siusiu do jego kuwety

Ble

- SIUPEL!!!! - wykrzyknęła potem.

No cudownie Teraz już nie będzie chciała załatwiać się na nocniczku. Zażyczy sobie własnej kuwety. Vati, Ogólnoświatowy Przywódca Świrów, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.

- Cholera jasna, ja się tym zajmę. Zaciągnął Angusa do pralni i postawił go na kuwecie. Zajęło mu to pół godziny chociaż wspomagał się łopatą. W końcu mu się udało. Rozległo się miauczenie i przeklinanie i po dwóch minutach Vati wyszedł z pralni pokryty kocimi odchodami. Wyglądał jak okropnie brudna popielniczka! Nawet brodę miał szarą.


22:30

W końcu, kiedy zużyliśmy cztery rolki papieru toaletowego na wytarcie Angusa, rodzice

kazali mi go wyprowadzić na smyczy, żeby się uspokoił. Boże, jaki on silny! Nigdy nie potrafię nad nim zapanować, a tym razem miłość dała mu siłę dziesięciu wściekłych kotów.

Gdy tylko wyszliśmy za drzwi, jak szalony popędził przed siebie, ciagnąc mnie na smyczy. Prosto do miłosnego gniazdka Naomi. Ogród państwa Z Naprzeciwka jest otoczony wzmocnionym ogrodzeniem, ale widać zza niego dom. Była też Naomi! Kocia bogini seksu. Wyglegiwała się w kuchennym oknie. Na parapecie. Wyglądała na stęsknioną. Zupełnie jak ja. Rozpalona i samotna. Biedny futrzak. Angus zamiauczał i zaczął się dziwnie trząść. Kiedy Naomi go zobaczyła, natychmiast położyła się na plecach, całemu światu ukazując swoje części intymne. Co za zdzira. Nic dziwnego, że Angusa do szaleństwa doprowadzają jej birmańskie kocie wdzięki. W końcu to facet i kobieta. Bóg Seksu pewnie siedzi w domu, myśli o mnie i trzęsie się z podniecenia zupełnie jak Angus.


22:40

Mam jednak nadzieję, że nie czochra sie tyłkiem o śmietnik.




22:50

Szarpałabym się tak z Angusem całą noc, gdyby nie to, że pan Z Naprzeciwka odciągnął zasłonę i w świetle znalazłam kawałek starej kiełbasy, którą udało mi się skusić Angusa. Był tak przygnębiony, że nie zamknęłam go w kuchni. Pozwoliłam mu spać w swoim łóżku, chociaż to surowo verboten*

-Angus, zachowuj się grzecznie - powiedziałam bardzo poważnym tonem. - Połóż się i śpij.

Mruczał, lizał mnie po rękach i w ogóle był bardzo milutki. Widzicie, jemu potrzeba jedynie odrobinę zrozumienia.

Aaaach.

Jak to miło mieć lojalnego futrzanego kumpla. Jest o wiele bardziej lojalny od pewnej osoby, której imię mogłabym wymienić, ale tego nie zrobię.

Jas.


22:55

Rosie, Jools, Ellen


23:00

Dobranoc, Boże Seksu, gdziekolwiek jesteś.


Północ

W środku nocy Vati wpadł w szał. Zaczął się wydzierać.

- Dosyć tego, dosyć!

- Bob, Bob, odłóż ten nóż - mówiła Mutti.

Czyżby w końcu sfiksował i trzeba go będzie oddać do wariatkowa?



-------------------------------------------------------

*Verboten (niem.) - wzbronione, zakazane







0:15

Angus zrobił kupę do szuflady z krawatami Vatiego! Przezabawne. El Brodato jak zwykle nie załapał żartu. Zaciągnął do kuchni parskającego Angusa i zamknął go tam na klucz. Potem zawołał do mnie:

- Dosyć tego! Idę do weterynarza!

- Dlaczego? - spytałam. - Kiepsko się czujesz?

Ale on znowu nie zrozumiał.





Całowanie na całego


Czwartek, 28 października


10:00

Przy pysznym śniadaniu złożonym z ... yyy ... niczego Vati powiedział:

- Angus idzie do weterynarza. Jak tylko uda mi się zamówić wizytę, każę mu zatkać komin.

Co on, na Britney Spears, bredzi?


11:00

Mam za dużo no głowie, żeby się martwić o jakieś kominy. Chyba robi mi się pryszcz.

Alarm! Alarm!


11:15

Poza tym geny odziedziczone po oranguta­nach znowu dochodzą do głosu. Moje brwi są tak krzaczaste, że niedługo na ich widok ludzie będą krzyczeć:

To wąsy! To jeż! Nie, nie, to BRWI GEORGII !!!

Problem z nadmiernym owłosieniem nie ogranicza się tylko do głowy. Przed chwilą dokładnie obejrzałam sobie nogi. Wyglądam, jakbym miała na sobie spodnie z futra.

Brzytwa taty leży nieopodal, wołając do mnie: "No użyj mnie. Przecież wiesz, że chcesz". Ale nie, nie, musy się oprzeć pokusie po tym, co się wydarzyło ostatnim razem. Niechcący zgoliłam sobie brwi, które

potem odrastały mi z tysiąc lat. Hmmm ale może wypróbować maminy krem

do depilacji? Pacnę go tylko w paru miejscach.


Południe

Mutti spytała, czy mam ochotę wybrać się z nimi na kręgle. No, słowo daję! W końcu poszli we trójkę z Libby. M i T trzymali się za ręce Przeurocze. Szkoda tylko, że aż mnie zemdliło na ten widok.


12:30

W KOŃCU przyszła Jas. Byłam na nią trochę wkurzona za wczorajszy wieczór i za to, że nawet nie raczyła się pokazać wcześniej. Rozwaliła się na moim łóżku, demonstrując przy okazji te swoje wielgachne majtasy.

-Jas, co ty wyprawiasz? - powiedziałam.

- Niezbyt dobrze się czuję. Myślę, że jeszcze nie doszłam do siebie po powrocie z Krainy Szkockiej Kraty.

- Nie jesteś opalona.

O co jej biega? Rzuciłam jej jedno ze swych najgroźniejszych spojrzeń. Oczywiście nawet tego nie zauważyła, tylko dalej malowała oczy moim tuszem. Za każdym razem kiedy przegląda sie w lusterku, wydyma usta.

- Nieźle się ubawiliśmy w kinie. Dave Jajcarz to naprawdę ... no wiesz ... - Tu wydęła usta.

- Co?

- No wiesz ... - znowu wydęła usta - ... niezły jajcarz. Starałam się nie okazywać ironii ani nie unosić drwiąco brwi, bo nie chciałam na nie zwracać niczyjej uwagi. Nie do końca udało mi się osiągnąć efekt wyrafinowania za pomocą kremu do depilacji. Prawdę mówiąc, mam teraz wyraz twarzy, osoby, której ktoś wsadził fajer

werk do tyłka. Na szczęście, jeżeli nie odgarniam grzywki, w ogóle tego nie widać.

Zresztą musiałabym chyba stanąć w płomieniach, żeby Jas cokolwiek zauważyła. Ględziła dalej:

- Wiesz, chcę bardzo krótko obciąć włosy z tyłu, a z przodu zostawić dłuższe. Jak myślisz, dobrze mi będzie?

Głowa Jas nie obchodziła mnie w najmniejszym stopniu,, ale wiem, że Jas trzeba dać się wygadać, bo inaczej człowiek nie ma szansy wtrącić słówka o sobie.

- Dave Jajcarz bardzo podoba się Ellen - dodała na koniec.

- Tak? - Nocowała u mnie i gadajmy do czwartej rano.

Dlatego jestem taka padnięta. - To miło, Jas, że znalazłaś sobie nową przyjaciółkę lesbijkę, ale co to ma wspólnego ze mną?

- Nie spałyśmy w jednym łóżku.

- To ty tak twierdzisz.

- Nie spałyśmy.

- Jas, nie musisz się wstydzić. To twoja osobista sprawa, że masz ciągotki do obu płci. Tom na pewno zrozu­mie, kiedy mu powiesz, że jesteś biseksualna.

- Och, zamknij się. Denerwujesz się i stresujesz, bo Robbie do ciebie nie dzwoni.

Prawdę mówiąc, miała rację, co zirytowało mnie jesz­cze bardziej. Czuję się uwięziona, jakbym siedziała „pod celą".

- Puśćmy sobie bardzo głośno jakąś płytę i poszalej­my - zaproponowałam.

Odtańczyłyśmy swój taniec Trzęsłyśmy głowami, wymachiwałyśmy nogami, skakałyśmy po łóżku, przytulałyśmy pluszowego miśka, a potem znowu trzęsłyśmy głowami. Nieźle się rozkręciłam. No, ale oczywiście ktoś musiał nam zepsuć zabawę. Zupełnie zapomniałam o Powrocie Szalonego Brodacza. Wszedł do do domu i rozległo się głośne tupanie, a potem: „Cholera jasna!" Potem trzask-tup-tup i znowu wrzask:

- Georgia"! Ogłuchłaś?!!! Ścisz ten łomot, słychać go na drugim końcu ulicy!!!

-Słucham? - odkrzyknęłam. - Tato, możesz

głośniej? Muzyka strasznie ryczy!!! - I razem z Jas wybuchnęłyśmy śmiechem. El Brodato nie przyłączył się do nas.


16:00

Jas, tak zwana moja najlepsza kumpelka, musiała wracać do domu, żeby „odrobić lekcje". Boże, jakie to żałosne. Poza tym miała je odrabiać ze swoim „chłopakiem" Pysiem. Prędzej piekło zamarznie i będzie w nim można jeździć na łyżwach, niż ja zacznę odrabiać lekcje z Robbiem. Bogowie Seksu i ich dziewczyny nie „odrabiają lekcji". Życie jest zbyt krótkie.

Próbowałam jej wytłumaczyć, jakie to żenujące, ale mi przerwała:

- Chcę dostać dobry stopień z klasówki z niemieckiego. Roześmiałam się Ale ona mówiła poważnie.

- Jas, dobre stopnie z niemca to straszny obciach. Okropnie się nabzdyczyła.

- Mówisz tak tylko dlatego, ze sama jesteś kiepska z tego przedmiotu.

- Och, Jas. to nicht* prawda. Znam niemiecki sehr gut*

Ale wielkie majtasy i tak sobie poszły. Hmmm.



-----------------------------------------------------------

* Night (niem.) - nie; sehr gut (niem.) - bardzo dobrze



17:00

Cała Rodzina Addamsów poszła do kina. Dla nich liczy się tylko zabawa.

Siedzę w domu sama. Samiuteńka jak palec I dobrze. Co za życie.

Od mojego powrotu minął już cały dzień i cała noc, a on nie zadzwonił. Dlaczego, och, dlaczego?

Mam już wszystkiego dosyć.


17:10

Równie dobrze mogę położyć się do łóżka i wyhodować sobie pryszcza.

Zadzwonił telefon. Pewnie to Jas z jakimś pytaniem o lekcje. - Jawohl*! - powiedziałam.


17:22

Bóg Seksu chce, żebym do niego przyszła!!! Jego rodziców nie ma w domu. Jestem taka SZCZĘŚLIWA!!!


17:30

Przebrałam się w dżinsy i szybko umalowa­łam. Wybrałam styl „naturalny" (błyszczyk,

eyeliner, tusz do rzęs i róż), na pryszcza nałożyłam odrobinę korektora. Krostę widać tylko trochę, jeśli się patrzy od spodu na mój nos, a co za idiota by to robił? Potem

popędziłam do Robbiego.


18:00

Przeszłam przez furtkę, napawając się atmosferą boskości i zapukałam do drzwi.


* jawohl (niem.) - tak jest


Serce biło mi strasznie głośno. Drzwi się otworzyły.

Bóg Seksu.

On sam.

We własnej osobie. ,

W genialnych czarnych dżinsach i T-shircie bez rękawów. I z tymi boskimi barami, cudownymi nogami, słodkimi ustami i tak dalej. Jest taki boski. Za każdym razem

kiedy go widzę, przeżywam szok. Uśmiechnął się do

mnie.

-Georgia... jak się masz?

Świetne pytanie. Naprawdę świetne. Cudowne. Znałam odpowiedź. To doskonale. Wiedziałam, że odpowiedź brzmi. „Super, a ty?". Niestety, cała krew z mojego mózgu udała się na wakacje do policzków. Miałam bardzo, bardzo czerwoną twarz i kompletnie pusty mózg. Nie mogłam z siebie wydusić ani słowa, mogłam jedynie być bardzo, bardzo czerwona. Z pewnością wyglądałam ogromnie atrakcyjnie.

Robbie tylko na mnie patrzył i uśmiechał się prześlicznie, unosząc kąciki ust. Zupełnie jakbym rzeczywiście mu się podobała. Miodzio.

Potem wciągnął mnie do środka i zamknął za mną drzwi. Stałam jak ten kołek, usiłując się nie czerwienić. Robbie mnie objął i lekko, bez języczka, pocałował w usta (numer trzy na skali całowania). Ale moje usta odruchowo ułożyły się w dziobek, więc kiedy przestał one nie nadążyły i nadal były lekko uchylone. Miałam tylko nadzieję, że nie wyglądam jak przestraszona złota rybka.


Pocałował mnie znowu, tym razem mocniej i dłużej. Usta miał ciepłe i wilgotne (ale nie tak mokre jak Chłopak - Robal). Położył dłoń na tyle mojej głowy - i bardzo dobrze, bo myślałam, że mi łeb odpadnie. Potem zaczął całować

mnie po szyi. Cmokał lekko aż do ucha.. Faaaaantastyczne. Po jakimś czasie, a wierzcie, że mogłabym tak całą wieczność, delikatnie włożył mi język do ucha!!! Naprawdę! Całował się z moim uchem!!! Fantastyczne.

Wtedy chyba straciłam władzę w nogach, bo przewró­ciłam się na kanapę.


W moim pokoju

22:00

Jestem w Raju Miłości. Co za przecudowny dzień. Robbie to Bóg Seksu całego świata

i wszystkich światów równoległych. Zakradłam się na dół i zadzwoniłam do Jas.

-Jas - szepnęłam.

- Dlaczego mówisz szeptem?

- Bo M i T są w salonie, a nie chcę, żeby usłyszeli, że

ciebie dzwonię. -Aha.

- Przeżyłam coś nieziemskiego i...

-A ja nie. Nie mogę się zdecydować, czy obciąć na koncert włosy, czy nie... Jak myślisz? Długie są fajne, ale

krótkie też ładnie wyglądają, a z drugiej strony... - Jas teraz moja kolej na mówienie.

-Skąd wiesz? - Wiem i już.

-Aha.

- Spytaj, co zrobiłam.

- Po co? Sama tego nie wiesz? - I zaczęła się śmiać Zapomniałam, że miałam mówić szeptam, i ryknęłam do słuchawki.

- Jas!!! - Potem dodałam: - Byłam u Robbiego.

- Nie!

-Mais out*

- Sacrebleu! -Aujourd'hui **

- I co się stało?

- Megaczad.R0Zmawialiśmy i całowaliśmy się, potem Robbie zrobił mi kanapkę, potem się całowaliśmy, potem puścił mi płytę, a potem się całowaliśmy. - Czyli było...

-Tak... całowanie na całego!

-Sacrebleu!

Jas powiedziała to takim tonem, jakby myślała, co u niej (a) niezwykłe i (b) przerażające.

- Ale potem wydarzyło się coś dziwnego. Robbie puścił mi demo swojej płyty i stanął za mną, chwytając mnie w talii.

- U-ła...

-D'accord***. W każdym razie odwróciłam się, a on jakoś tak odskoczył jak na sprężynie.

- Tańczył?

- Nie... Chyba się przestraszył, że go znokautuję

swoimi dyndakami...

Uśmiałyśmy sie jak norki (czyli BARDZO).




* Mais oui (fr.) - ależ tak

** Aujourd'hui (fr.) - dziś

*** D'accord (fr.) - zgoda, dobrze




W moim pokoju

22:20

Vati kazał skończyć mi tę rozmowę, po czym palnął jedną ze swych słynnych gadek, w stylu "Nie śpimy na pieniądzach", którą po raz pierwszy wygłosił w 1846 roku.


23:00

Aktualizacja skali całowania:

1) trzymanie się za ręce,

2) obejmowanie się,

3) pocałunek na dobranoc,

4) pocałunek trwający ponad trzy minuty bez nabierania powietrza,

5) pocałunek z otwartymi ustami,

6) pocałunek z języczkiem,

6/1/2) całowanie się z uchem,

7) pieszczoty górnej połowy ciała - poza domem,

8) pieszczoty górnej połowy ciała - w domu

(w łóżku),

9) działalność poniżej pasa (d.p.p.) oraz

10) pójście na całość.



Piątek, 29 października


11:10

Śniło mi się, że Robbie karmił mnie kanapkami z czekoladą. Super. Ale potem zaczął nadgryzać moje uszy, aż je całkiem zjadł. Potem nagle znaleźliśmy się na południu Francji na jakimś wielkim koncercie. Świeciło ostre słońce, więc założyłam ciemne okulary, ale mi spadły, bo nie miałam uszu.



Nie wiem co znaczy ten sen. Chyba tylko to, że płonę z miłości.

Dzisiaj znowu straszna lodówa. Brrr. W nocy padał śnieg, to dlatego.

Kiedy zwlokłam się z łóżka, z powodu zimna moje sutki znowu zrobiły ten numer ze sterczeniem. Ogólnie rzecz biorąc, mam niewielką kontrolę nad własnym ciałem

I co z tego!!!


18:00

Cały dzień spędziłam w miłosnym oszołomieniu przerywanym próbami wyratowania m0jej bielizny z kociego koszyka. Angus jest dzisiaj w paskud­nym nastroju. Wspiął się po zasłonach ,jak tyrolski alpinista w futrzanym kombinezonie. Nie mam pojęcia dlaczego.

.

Oglądam TV

21:00

Właśnie leci program pod tytułem Metamorfoza, w którym paru sadystów wchodzi do do­mów obcych ludzi i przerabia ich salon na oczko wod­ne, używając opakowania z pęcherzykowanego plasti­ku. Zdumiewa mnie, że nie dochodzi przy tym do aktów przemocy.


21:10

Zadzwonił telefon. O Boże. Prawie go wyrwałam ze ściany.

To tylko Rosie, która chciała sprawdzić jak się na jutro umawiamy. Ledwo ją słyszałam, bo w tle leciała bardzo głośna muzyka.

- Witaj, ziemska istoto ... - Powiedziała. - SVEN, ty uroczy norweski głuptasie, ścisz tę muzykę!!!

Usłyszałam śmiech, tupanie i muzyka przycichła.

- Jas mówiła, że wczoraj Roobie całował się z twoim uchem - powiedziała Rosie.

Och, dzięki Radio Jas.






Sobota, 30 października



10:30

Zadzwoniłam do Jas, żeby zorganizować spot­kanie całej paczki. Ustalić miejsce spotkania i tak dalej.

Kiedy podniosła słuchawkę, przeszłam na francuski. (Bo jestem w Rhhhaju Miłości).

- Bonjour, Jas. To moi, ta grande amie, -Ah, bonjour

-D'accord. Właśnie jem śniadanie. Jem délicieuse­ment tosta i le coffee de Monsieur Nescafé.

-Magnifique. -De rigeur*.

Spotykamy się w naszej kwaterze głównej (kawiarnia U Luigiego) o pierwszej, a potem idziemy do Bootsa na przetestowanie kosmetyków. Mam do wydania marne pięć funtów. Bardzo liczę na to, że tata wkrótce skombinuje sobie robotę u jakiegoś biednego idioty, bo kończy mi się błyszczyk.


11:00

Cholera jasna. Człowiek wchodzi do kuchni po coś na ząb i musi bronić swojego życia. Siedział tam Angus, bardzo wkurzony.

Żeby dostać się do lodówki musiałam przegonić go patelnią.

Ale co tam, lalalalalala.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

* Mieszanina pol. i fr. : Dzień dobry, Jas. To ja, twoja wielka przyjaciółka. - A, dzień dobry - No, dobrze. Właśniie jem śniadanie. Jem pysznego (pow. być. delicieux) tosta i kawę pana Nescafe. - Wspaniale. - Obowiązkowo.



Południe

Nadal w europejskim nastroju, wybrałam francuski styl swobodny (czyli po prostu sportowy. czarne rybaczki, czarny golf, buty do kostki, ale kreski na powiekach dużo grubsze niż zwykle.

Połączenie francuszczyzny i rozmarzenia po przytulankach z Robbiem sprawiło, że byłam rozluźniona i wyrozumiała. Idąc ulicą, nawet pomachałam do pana Sąsiada. Jak zwykle tylko cmoknął z niezadowoleniem. Ale Co tam, cmokaj sobie, grubasie, dzisiaj nic nie zepsuje mi nastroju. Pan Sąsiad miał na sobie przedziwne spodnie: zaczynały się pod pachami i wyglądały jak uszyte ze sło­niowej skóry. Był „uzbrojony" w motykę. - Mam nadzieję, że trzymacie to wasze dzikie zwierzę w zamknięciu. Najwyższa pora, żeby coś z nim zrobić.

Tutaj nikt nie zna się na żartach. No dobra, pan Z Na­przeciwka faktycznie może się wściekać, że Angus porwał Naomi, ale te Stare Słoniowe Spodnie nie mają powodów do narzekania.

Obaj nie dostrzegają naprawdę wielkich zalet Angusa. Ma ich wiele. Na przykład odznacza się ŚWIETNYM zmysłem równowagi. Nie dalej jak w zeszłym miesiącu zagonił Śnieżynkę i Bielaska, żałosne pudle pana Sąsiada na kupę kompostu, po czym zeskoczył z ogrodzenia i przejechał się na grzbiecie Śnieżynki. Jak na kucyku. Ile kotów potrafiłoby coś takiego?


12:30 Kiedy czekałam na autobus jadący do miasta zatrąbiło na mnie dwóch facetów w samochodach. Stałam się prawdziwą pożeraczką męskich serc. Potem przylazł Mark Wielka Japa, z którym niestety chodziłam w młodości. o, w każdym razie dziesięć miesięcy temu. Na przystanku wygłupiał się ze swoimi tępymi kumplami. Ani śladu jego karłowatej dziewczyny: może gdzieś mu się zawieruszyła ? Ależ on ma wielkie usta! Jak ja kiedyś mogłam się z nim całować? I pozwolić, by dotykał moich melonów?

No, ale było, minęło. Teraz moje melony są poza jego zasięgiem W końcu jestem dziewczyną Boga Seksu, Mark jest chłopakiem jakiegoś berbecia. Uśmiechnę­łam się do niego uprzejmie, a wtedy on odezwał się do swoich kumpli:

-Jest na co popatrzeć! - Miał na myśli moje dyndaki!

Wszyscy jego koledzy wybuchnęli śmiechem. Aż do przyjazdu autobusu za wszelką cenę starałam się zachować dumną minę. Usiadłam jak najdalej od WJ i jego bandy.


12:45

Z wielką ulgą wysiadłam z autobusu. W drzwiach musiałam przejść koło Marka i jego kumpli. Zgarbiłam się, żeby moje dyndaki nie wy­glądały zbyt prowokująco.


12:50

Przed chwi|ą zobaczyłam swoje odbicie w wystawie sklepowej. Wyglądam jak dzwonnik

z Notre Dame, tyle że w rybaczkach.


13:00

W kawiarni spotkałam się z Rosie, Ellen Mabs, Jools i Jas. Taaaaak! Drużyna Asów znów w komplecie!!! Dziewczyny górą, dziewczyny górą! Miałyśmy do obgadania mnóstwo szalenie ważnych spraw: makijaż, całowanie się i oczywiście szkolne berety. W tym semestrze kiepsko się dzieje na beretowym froncie. Nawet krzyżówka beretu z pudełkiem na drugie śniadanie straciła swój urok.

-Przeszłam koło panny Stamp z dwiema pomarańczami ii bananem pod beretem, a ona tylko uniosła brwi. Trzeba coś zrobić.

Doznałam tego jak mu tam ... olśnienia.

- Mes drogie amis*, wiele sekund o tym rozmyślałam i znam już odpowiedź.

Wszystkie zastrzygły uszami.

- Jaka to odpowiedź? - spytała Jools.

Wyjełam z plecaka rękawiczki i beret. -Voila ***

Spojrzały na mnie. Słowo daję, zupełnie jakbym rozmawiała z nieuleczalnie głuchymi. -Voilà... - powtórzyłam. - Rękawiczkowe zwierzątko! - Na wielkie majtasy Chudej, co ty bredzisz? - spytała Rosie.

Matko kochana. To strasznie męczące być jednocz nie dziewczyną Boga Seksu i geniuszem. -Rękawiczkowe zwierzątko!!! Pomysł no to, jak się

ubrać rozsądnie i ciepło, korzystając z beretu I rękawiczek. Do każdego ucha przyczepiasz rękawiczkę, która wisi jak psie ucho, a na górę zakładasz beret

Zaczepiłam sobie rękawiczki na uszach i naciągnęłam beret na głowę (narażając włosy na przylizanie).

- Voila rękawiczkowe zwierzątko!!!

Magnifique ***, Myślę, że wszystkie się zgodzą.



---------------------------------------------------------------------------

* Mes drogie amis - moje drogie przyjaciółki

** Vaila (fr.) - proszę oto jest

*** Magnifique (fr.) - wspaniale


20:00

Z powrotem w domu. W samą porę na pyszną kolację złożoną z ... yyy ...

Mutti, Vati i moja świrnięta siostrzyczka znowu wyszli.

Nie szkodzi. W Raju Miłości nigdy się nie jest samotnym.

Angus jest przywiązany do nogi od kuchennego stołu.




Matko kochana. Kompletnie mu odbiło. Bez Naomi umiera ze smutku. Wiem, co czuje - dla mnie każda mi­nuta bez Boga Seksu ciągnie się jak sześćdziesiąt sekund.

Żeby go pocieszyć, przytuliłam go, ale mnie zaatakował, Zauważyłam też, że w jego koszyku leżą slipy Vatiego.


21:00

Oooooch.

Gdyby był tu Bóg Seksu, mogliby­śmy przećwiczyć całowanie się z uchem.


23:30

Jutro Halloween.

Nie mogę spać, kiedy w moim łóżku leży la­tarnia z dyni należąca do Libby. Pewnie powinnam się cieszyć, że mi nie włożyła do łóżka miotły czarownicy i...

- Libby, nie, tylko nie miotła i...

- Posuń się, bzydki chłopcyk.



Niedziela, 31 października


Halloween

10:30

Dziś z samego rana wkurzyłam tatę, mówiąc, że wygląda jak w przebraniu potwora. Jego domowe spodnie i rozpinany sweter od Marksa & Spencera RZECZYWIŚCIE są potworne, ale w ogóle tego nie załapał.

Libby jest w siódmym niebie, bo jej koleżaneczki z przedszkola dziś po południu przychodzą do nas na zabawę z jabłkami, latarniami z dyni i tak dalej.


11:00

W jednej z rzadkich chwil normalności Vati poszedł do państwa Z Naprzeciwka, by wstawić się za Angusem. Po powrocie był bardzo zadowolony z siebie.


Pomyślałem, Cannie, że zerknę na to ogrodzenie, sprawdzę, czy da się je wzmocnić. Wtedy może nie trzeba będzie wycinać Angusowi rodzynków.

Wycinać rodzynków? Na jakiej planecie on żyje? Zaczął grzebać w skrzynce z narzędziami. Chciałabym, żeby w końcu znalazł pracę i lepiej przestał majsterkować.

-Bob, błagam cię wynajmij fachowca do tego ogro­dzenia - powiedziała mama. - Znowu będzie to samo Vati zaczął się wymądrzać.

-Connie, przecież wiesz, że potrafię naprawić ogrodzenie.

Wybuchnęłyśmy śmiechem.

-Tato, kiedy ostatnio byłeś na strychu, podłoga się pod tobą zapadła - wspomogłam mamę. -Coś się popsuło w dachu. -Tak, tato, ty się popsułeś. - Nie pyskuj.

Ale ja naprawdę mam rację. Elektryk, który przyszedł obejrzeć lodówkę, kiedy wybuchła po tym, jak ją Vati " naprawił" stwierdził, że tata to wariat.

A na wujka Eddiego zawaliła sie szopa.

Ale dorośli nigdy nie dadzą sobie nic powiedzieć - dopóki nie jest za późno. Są wyjątkowo żałośni.

Kiedy Vati poszedł do schowka pod schodami, mama spojrzała na mnie, ale cóż ja mogłam zrobić? To jej mąż, powinna go powstrzymać. Tata wyszedł ze schowka z młotkiem i piłą.

- No to do zobaczenia na ostrym dyżurze, tato - powiedziałam

Bardzo brzydko zaklął.

Szczerze mówiąc, mama chyba ma nadzieję, że tata zrobi sobie krzywdę. Od tygodnia nie może znaleźć pretekstu żeby się zobaczyć z doktorem Clooneyem. Libby przeszła już wszystkie szczepienia - wygląda jak poduszeczka na igły - a ja nie zamierzam symulować kontu­zji, żeby pomóc mamie. Właśnie miałam się ewakuować, ale tata się uparł.

-Georgia, przydaj się na coś. Uwiąż Angusa na smyczy, niech mi się nie plącze pod nogami.

Założyłam smycz Angusowi, który w tym czasie dla za­bawy kąsał mnie po łydkach. Uwielbia się bawić. W dwie sekundy znaleźliśmy się u stóp wzgórza, bo wyniuchał jakiegoś małego pekińczyka. Właściciel pie­ska musiał się schronić w pobliskim sklepie.


14:00

Tata postawił zupełnie idiotyczne ogrodzenie, które się chwieje i przewraca. Miało trzymać Angusa z dala od Naomi, ale kiedy tata wbił ostatni gwóźdź i powiedział: „No, tego nie przeskoczy!", płot runął ... a Angus spokojnie przeszedł po nim prosto do ogrodu państwa Sąsiadów.


15:00

Vati musi udawać normalnego, bo przyjechały koleżanki i koledzy Libby. Libby to gospodyni z piekła rodem. Kiedy Millie i Oscar próbowali zębami chwycić jabłka, "pomogła" im, waląc ich po głowach latarnią z dyni. Potem Oscarowi kręciło się w głowie, a Millie chciała wracać do domu. Właściwie to wszystkie dzieci chciały wracać do domu.

- Dlaczego jej się wydaje, że uśmiecha się jak normalny człowiek? - spytałam mamę.


17:30

Angus ma niezły ubaw .Łazi po ogrodzeniach i tak dalej. Pożarł zabawkę Śnieżynki. Pan Sąsiad mówi, że będzie musiał teraz wezwać psychiatrę od psów.

Vati szaleje Przez okno widziałam państwo Sąsiadów oraz państwa Z Naprzeciwko, którzy coś tam mamrotali i wymachiwali patykami. Pewnie szykują się do linczu. Boże drogi.

- Jak tylko go znajdzierny, zmyjemy mu łeb raz, a dobrze - powiedział Vati.

Kiedy tak sobie zrzędził i narzekał w kuchni szczękając garnkami, powiedziałam do mamy:

- Czy mogłobyś przekazać tacie że wolałabym nie rozmawiać z nim o intymnych sprawach, ale jeżeli zabierze Angusa do weterynarza i wiesz, każe mu związać wężyka, przestanie być moim tatą. Zostanę półsierotą.

Mutti tylko zacmokała z niezadowoleniem i wróciła do swojego świata.

Angus to król kotów. Przechadza się z wysoko uniesioną głową i dumnie zwisającym wężykiem. Naomi cały czas miauczy. Dlaczego po prostu nie pozwolą im być razem?



Zawijam kiecę i lecę



Poniedziałek, 1 listopada


Zpowrotem w szkole

Sacreblev merde i kiszka kaszana

na "śniadanie"




7:30

Angus wyje przywiązany smyczą do stołu w kuchni. Zupełnie jakbyśmy mieli w domu policyjną syrenę. Dziś rano został przyprowadzony przez uzbrojonego strażnika. Sąsiadom udało sie go złapać tylko dlatego, że usiłował wejść przez klapkę w drzwiach pana Z Naprzeciwka. Żeby spotkać się ze swą ukochaną. Nikt nie widzi romantyzmu tej sytuacji. O północy Angus nawet zabrał Naomi na przekąskę w postaci na wpół przezutej ryby. Przecież to szalenie romantyczne!

Dziś rano Vati wybiera sie na rozmowę w sprawie pracy. Jak znam moje szczeście, pewnie będzie sprzedawał hot dogi w budzie koło szkoły. Z terrorystą wujkiem Eddiem w roli pomocnika. W każdym razie oznacza to, że na razie nie zmyją łba Angusowi.

Vati wychodząc pocałował mnie w głowę!!! Bllle!!! Poprosiłam, żeby uszanował moją przestrzeń osobistą. No w każdym razie powiedziałam:

- Proszę, nie dotykaj mnie, bo wolałabym nie zwymiotować na szkolny mundurek.

Ruszyłam do drzwi, zanim ktoś jeszcze spróbowałby mnie pocałować - widziałam, w jakim stanie były usta Libby, która zjadła płatki kukurydziane i nadziewane ciasteczka. Kiedy wychodziłam, Angus desperacko rzucił się ku drzwiom. Był przywiązany do nogi od stołu, ale to go nie powstrzymało. Pociągnął stół za sobą. Bardzo mnie to ubawiło, bo mama w jednej chwili jadła płatki, a już w następnej płatki razem ze stołem uciekły jej sprzed nosa.


8:15

Człap, człap.

Zobaczyłam Jas pod jej furtką. Podwijała so­bie w talii spódnicę, żeby ją skrócić na czas drogi do szkoły. Zbliżając się do Stalagu 14, z powrotem opusz­czamy spódnice, bo na czatach stoi szkolna fretka (So kole Oko). Czai się przy bramie jak jakaś czajka. Naj­większą ambicją Sokolego Oka jest wlepiać nam złe stopnie ze sprawowania za łamanie szkolnego regulaminu. Jej życie jest szalenie ciekawe.

- Podkradłam się z tyłu do Jas i ryknęłam:

- Bonjour, sex bombe!!!* - Niemal dostała zawału.

Wyglądało to bardzo śmiesznie.

Nie miałam ochoty wypijąc piwa, którego sobie nawarzyłam. Był to mój pierwszy dzień w szkole, odkąd zostałam niesprawiedliwie zawieszona w prawach ucznia - tylko dlatego, że Elvis Attwood nieostrożnie potknął się o własne taczki i zrobił sobie krzywdę. Ok, stało się to wtedy, kiedy mnie gonił ale ...


------------------------------------------------------------

* Bonjour, sex bombe!!! (fr.) - witaj seksbombo!



Kiedy doszłyśmy do szkolnej bramy, nie zrobiłam niczego głupiego ze swoim beretem. Nawet Jas to zauważyła

- Gee, założyłaś beret normalnie - powiedziała

- To dlatego, że na jakiś czas muszę spoważnieć. Być może zwróciłaś też uwagę, że nie użyłam błyszczyka.

-O kurczę.

Kiedy przemknęłam się przez bramę do kwatery głównej. Sokole Oko naskoczyła na mnie jak orzeł w rui. Ona mnie nienawidzi. Nie wiem dlaczego. Padłam jej ofiarą. Moje życie jest takie smutne. Kiedy ją mijałam,

powiedziała:

-Chodź normalnie.

A cóż to ma znaczyć? „Chodź normalnie"? Chcąc się wykazać poczuciem humoru, zaczęłam udawać, że ku­leję. Sokole Oko krzyknęła za mną:

-Georgio, bo dostaniesz uwagę, jeszcze zanim zdej­miesz płaszcz! Po apelu masz natychmiast zgłosić się do gabinetu panny Simpson.

Co za sztywniaczka!

-Założę się, że ona prasuje sobie majtki - powiedzia­łam do Jas.

- A co w tym złego...? - zaczęła Jas. Ale poszłam do łaziienki. Usiadłam na kiblu. Ta sama stara bida. Matko kochana. W przypływie rozpaczy powiedziałam do siebie na głos:

- Na wielkie gacie jaki to wszystko ma sens?

- Gee, to ty?

To była Ellen. Jęknęłam. Niestety Ellen strasznie się rozgadała. I to tylko dlatego, że była w kinie z Dave'em Jajcarzem. Chłopakiem, który mnie porzucił Powiedziała przez ściankę:

- Wiesz, co Dave mówi na pożegnanie? Zamiast "do widzenia"?

Ani trochę mnie to nie obchodziło. Pomyślałam, że zrozumie aluzje, jeżeli spuszczę wodę, ale nic nie załapała.

- Mówi: "No to spadam. Zawijam kiecę i lecę". Po czym mało się nie posikała ze śmiechu. Cosię z nią dzieje? Zawijam kiecę i lecę?



Apel

9:00

Superwiadomość'! Chuda powiedziała, że za parę tygodni jakaś świruska z fabryki tampa-xów ma do nas przyjechać na pogadankę. Na temat „reprodukcji". Boże, miej nas w swojej opiece. Chuda dodała też, że pani Tampax będzie odpowia­dać na nasze pytania dotyczące „dorastania i tak da­lej". Cha, cha, cha, cha, cha, cha, cha. Prędzej piekło zamarznie, niż zacznę pytać panią Tampax o moje części intymne.

Kiedy już Chuda zanudziła nas na śmierć półgodzinnym wykładem, wszyscy poszli na angielski, a ja powlokłam się do jej gabinetu na psychiczne tortury. Nie tylko ja zostałam wezwana na dywanik: w poczekalni zobaczyłam Jackie i Alison, Koszmarne Bliźniaczki. Kiedy usiadłam, spojrzały na mnie.

- Ooooo - Wykrzyknęła Jackie - Co nabroiłaś Wielki Kinolu?

Ona musi umrzeć.

W tej chwili usłyszałyśmy głos słonia (czyli Chudej).

Jackie zgasiła peta i wrzuciłą do ust miętówkę.

-Wejdź, Georgio - powiedziała Chuda.

Usiadła za biurkiem i zaczęła coś pisać. A ja stałam jak ten kołek. Ile razy bez powodu byłam wzywana do tego pokoju? Milion.

Dla zabicia czasu zaczęłam sobie wyobrażać, że jestem Parkerem, szoferem lady Penelope w takim idiotycznym przedstawieniu lalkowym. Parker niby prowadzi samochód, ale aktor tak kiepsko porusza marionetką, że ręce szofera wiszą chyba ze dwa metry nad kierownicą. Bardzo, bardzo zabawne. Nadal to sobie wyobrażałam, lekko kołysząc głową jak marionetka, kiedy Chuda podniosła głowę i powiedziała:

-No?

A jak na to: -Tak, jaśnie pani? Spiorunowała mnie wzrokiem

-Coś ty powiedziała?

-Och, przepraszam, pani dyrektor. Właśnie myślałam o wypracowaniu na angielski.

Zatrzęsła się jak galareta. To niesamowite, że każdy z jej podbródków trzęsie się we własnym rytmie.

-Dla odmiany, Georgio, mogłabyś pomyśleć o czymś poważnym lub pożytecznym. Och, to takie NIESPRAWIEDLIWE. A co z tymi godzinami, które poświęciłam na wymyślanie rękawiczkowego zwierzątka?

- Mam nadzieję, że po zawieszeniu w prawach ucznia zmienisz swoje podejście do szkoły i nauki. Przede wszystkim jednak masz pójść do pana Attwooda i przeprosić go za swoje zachowanie.

No super. Teraz w dodatku muszę jeszcze porozmawiać z najbardziej świrniętym człowiekiem w historii wszystkich świrów.

Kiedy wyszłam z izby tortur Chudej, Koszmarna Jackie zwróciła się do mnie:

- Czy niedobra pani nauczycielka bardzo na ciebie nakrzyczała?

Ale kiedy rozległo się wołanie Chudej: „Hej, wy dwie natychmiast do mnie!!!", podskoczyły jak na sprężynie. Jas powiedziała, że Koszmarne Bliźniaczki dziś rano paliły pety, a potem przykleiły pewną pierwszoklasistkę do ławki.


9:35

Wolniusieńko powlokłam się do pakamery Elvisa. Jeżeli będę go szukała przez milion lat to przynajmniej spóźnię się na angielski. Niestety od razu zobaczyłam jego idiotyczną czapkę z daszkiem. Na nieszczęście z zawartością w postaci Elvisa, który pchał taczki. Podeszłam po cichutku od tyłu i z wielkim entuzjazmem zawołałam:

DZIEŃ DOBRY PANIE ATTWOOD!!!

Podskoczył jak jakiś zboczeniec w drelichach (którym jest). Kiedy zobaczył, że to ja, wpadł w histerię.

- Czego chcesz?

- Panie Attwood, to ja !!!

- Widzę. Dlaczego krzyczysz?

- Myslałam, że pan ogłuchł.

- Wcale nie ogłuchłem.

- Ale mógł pan. wiem, jak to jest w pana wieku - mój dziadek jest głuchy. I ma krzywe nogi.

- Ja nie jestem głuchy. Czego chcesz? Jeszcze nie doszedłem do siebie. Nogi ciągle dają mi się we znaki.

- Chuda ... yyy ... pani dyrektor kazała mi przyjść i przeprosić.

- I słusznie.

Ale on mnie wkurza! I trochę śmierdzi, kiedy wiatr powieje od jego strony.

- No to na razie - powiedziałam

- Chwileczkę, jeszcze mnie nie przeprosiłaś. - Przeprosiłam. Przecież powiedziałam, że przyszłam przeprosić.

-Ale tego nie zrobiłaś.

- To co ja tu robię? - spytałam cierpliwie

- Czy może zwidziałam się panu?

-Nie, nie zwidziałaś mi się, tylko okropnie mnie zirytowałaś.

- Dziękuję.

-Zmykaj. I zachowuj się, jak na młodą damę przysta­ło. Za moich czasów...

- Panie Aftwood, co prawda epoka kamienia łupanego jest szalenie ciekawa - przerwałam mu grzecznie - ale na­prawdę nie mam czasu rozmawiać o pana dzieciństwie. Po-"•em tylko ou revoir*, a gdybyśmy już w tym życiu nie mieli się spotkać, życzę panu dużo szczęścia w raju dozorców.

Wymamrotał coś, poprawiając spodnie (ble!), ale sobie poszedł. Nie śmie się ze mną kłócić, bo podejrzewa, że widziałam jego świerszczyki. I ma rację.


Przerwa śniadaniowa

12:30

Po wielogodzinnej nudzie przyszła pora na kanapkę z serem - i tak wyglądał mój poranek.


------------------------------------

* Au revoi (fr.) - do widzenia




Wolałabym, żeby Okropna P. Green tak się we mnie nie wgapiała. Mruga do mnie zza tych grubych szkieł jak złota rybka w szkolnym mundurku. Odkąd w zeszłym semestrze obroniłam ją przed Koszmarnymi Bliźniaczkami łazi za mną jak jakaś Okropna P. Green na smyczy, - Ona cię kocha - powiedziała Rosie. Matko święta.


13:30

Madame Slack tak się ucieszyła na mój Wi- dok, że kazała mi usiąść w pierwszej ławce z Okropną P. Green i Rozmemłaną Alice, które widzą ta­blicę tylko wtedy, gdy ta znajduje się dwa centymetry od ich okularów. Jas i Ellen (nowa lesbijska przyjaciółeczka Jas) oraz reszta paczki siedzą razem z tyłu.

Na plus mogę zapisać to, że Madame Slack powie­działa, że w przyszłym tygodniu ma przyjść praktykantka. To zazvvyczaj tres amusont*

Promyczek słońca w tej mrocznej. krainie.


15:50

Wreszcie dzwonek.

W końcu można się wyrwać z tego piekła..

Kiedy razem z Jas szłyśmy do bramy, spytałam:

- Jas lubisz mnie najbardziej ze wszystkich?

- Yyy ... czy to pytanie z haczykiem?

- Lubisz mnie bardziej niż Toma?

Spojrzała na mnie jak przestraszony żuczek w berecie i zrobiła się czerwona jak burak.

- No ... no ... on jest ... chłopakiem, a ty ... dziewczyną ...

- Naprawdę? Zauważyłaś to? Czy to dzięki moim melonom?


--------------------------------------------------

* Tres amusant (fr.) - bardzo zabawne. '



Naburmuszyła się.

- Wiesz, co mam na myśli, Gee ... Lubię Cię najbardziej ze wszystkich dziewczyn, a jego najbardziej ze wszystkich chłopaków. Tak samo jak ty lubisz mnie najbardziej ze wszystkich dziewczyn, a Robbiego ze wszyst­kich chłopaków. .....

- Hmm, czy rzeczywiście lubię cię najbardziej ze wszystkich dziewczyn? - zastanowiłam się. - Oto jest py­tonie. Bo wiesz, ty czasami olewasz ludzi, jeżeli na przy­kład... nie mają dla ciebie czasu, bo muszą się spotykać ze swoimi chłopakami i tak dalej.

Tu się stropiła. Cha, cha, cha, cha, cha.

Myśli, że jestem na każde jej zawołanie. Chodzi do ki­na z innymi kumpelkami.


19:15

Zadzwoniła Jas.

-Gee.

- Halo, kto mówi? - (Oczywiście wiedziałam, kto mówi).

- To ja, Jas. -Aha.

- Słuchaj, zaprosiłybyśmy cię wtedy do kina, ale byłaś

w Krainie Szkockiej Kraty.

- Hmm.

- No wiesz, były same pary, a nie jestem pewna, czy Robbie miałby ochotę pójść. On rzadko wychodzi gdzieś z Tommem. Ma swoich kumpli ze Sztywnych Dylanów, a powieważ ma ten zespół ...

Nwijała tak chyba z tysiąc lat.

Północ

W tych żałosnych przeprosinach Jas chodziło o to, że umawiam się ze starszym Bogiem Seksu. Doszłyśmy do pewnego porozumienia. Jas musi |

okazać skruchę i przez trzy dni będzie mi służyć jak niewolnica i robić wszystko , co jej każę.



Wtorek, 2 listopada


Przerwa śniadaniowa


Kazałam swojej niewolnicy zanieść się na barana do kibla. Sokole Oko powiedziała, że zachowujemy się „niedorzecznie".


20:00

Pod szkołą czekał na mnie Bóg Seksu"! Super, nie? Przyjechał swoim czaderskim samo­chodem. Na szczęście nie świrowałam ze swoim beretem, więc musiałam się skupić tylko na tym, żeby nozdrza za bardzo mi się nie rozdymały... oraz na tym, żeby go nie przewrócić melonami. ZAMKNIJ SIĘ, MÓZGU."


22:00

Muszę przestać zamieniać się w galaretę za każdym razem, kiedy widzę Boga Seksu.

Och, tylko dlatego powiedziałam: „Zawijam kiecę i lecę" zamiast po prostu „do widzenia"? Co się ze mną dzieje?

Ale ogólnie rzecz biorą ... Taaaaak!!!

Mieszkam w Kwaterze Głównej Całowania. Oto mój adres:

Georgia Nicolson

Kwatera Główna Całowania

aleja Całuśna

Całuśniewo.


22:15

Zadzwoniłam do Jas.

- Jas, całowałam się w samochodzie, robiłaś to kiedyś?

- Nie ...ale całowałam się na rowerze.

- To nie to samo.

-O! A dlaczego?

- Bo tak i już.

- nieprawda.

- Właśnie, że prawda.

-I tak były cztery koła.

Matko kochana.


23:00

Dziś po południu w samochodzie Robbie położył głowę na moich kolanach i zaśpiewał mi

jedną ze swoich piosenek. Tytuł brzmiał Nie ma mnie. Tego nie opowiedziałam Radiu Jas.

Nigdy nie wiem, jak się zachować, kiedy śpiewa mi piosenki. Może kiwać do rytmu głową?

Czy od dołu wyglądałoby to atrakcyjnie?

Poza tym Bogu ducha winny przechodzień zobaczyłby przez okno moją podskakującą głowę.


1:00

Libby obudziła mnie, z hukiem ładując się do mojego pokoju. Kiedy już wpakowała mi się do łóżka z całym towarzystwem, powiedziała, szlochając:

- Psisiedł taki duzy, zły pan, duzy, bzydki pan. Mocno się do mnie przytuliła i owinęła mnie nogami, Uściskałam ją i powiedziałam:

- Już dobrze, Libbs, to tylko sen. Pomyślmy o czymś przyjemnym. Co nam się przyśni? - Owsianka - odparła.

Czasami jest taka słodko. Cmoknęłam ją w policzek, a ona uśmiechnęła się do mnie (przerażająco). Potem wyrwała mi spod głowy poduszkę, żeby było wygodnie jej Barbie nurkowi.





Środa, 3 listopada


7:00

Obudziłam się ze skurczem w szyi i odciskiem w kształcie helikoptera na policzku, pod którym leżała Barbie nurek.

Do kuchni wszedł tata w garniturze. O kurczę.

Nikt nic nie powiedział - poza Libby, która na niego zawarczała. Okazało się, że w nocy wcale nie miała złe. go snu, tylko przebudziła się i zobaczyła tatę w piżamie.

Mama, jak zwykle rano, bujała w obłokach. Kiedy wy­szła z sypialni, szykując się do pracy, miała na sobie tyl­ko stanik i spódnicę.

- Mamo - powiedziałam - nie przy śniadaniu.

Wtedy Vati zrobił coś GROTESKOWEGO. Złapał mamę za jeden z jej dyndaków (naprawdę!), ścisnął go i powiedział:

- Tut-tut!

W łazience obejrzałam sobie tył głowy i profil (Mamy szafkę z dwoma lustrami. Można spojrzeć w jedno, a drugie ustawić pod takim kątem, żeby zobaczyć odbicie swojej twarzy z boku). Potem podstawiłam sobie od dołu powiększające lusterko mamy, bo chciałam sprawdzić, co widział Bóg Seksu, leżąc na moich kolanach, śpiewając i spoglądając na mnie z uwielbieniem.

Z dwóch powodów natychmiast tego pożałowałam. Po pierwsze - kiedy spojrzałam w dół na lusterko spostrzegłam, że mój nos jest olbrzymi. Chyba urósł mi przez noc. Wyglądałam jak Gerard Depardieu. To nie za dobrze, jeśli się nie jest czterdziestoośmioletnim gościem z Francji.

Po drugie - od spodu bardzo wyraźnie widać mojego pryszcza.


8:18

Jas czekała na mnie przy furtce. Zachowywałam się dość chłodno i dojrzale. Moja niewolnica powiedziała:

-Przyniosłam ci nadziewane ciasteczka. - Jas nie możesz najpierw źle mnie traktować, a po­tem przekupywać ciasteczkami. A jednak może, bo wkrótce je pochłonęłam. Po drodze spytałam ją:

-Jak myślisz, czy mój nos jest większy niż wczoraj?

- Nie wygłupiaj się, nosy nie rosną.

-Wszystko inne rośnie - włosy, nogi, ręce... dyndaki. Dlaczego nie nosy?

Ani trochę jej to nie zainteresowało.

-A czy widzisz pryszcza nad moją lewą dziurką od nosa?- drążyłam dalej.

-Nie.

-Ale gdybyś patrzyła od dołu?

Nie miała zielonego pojęcia, o czym mówię. Ona ma wyobraźnię pierwotniaka. I to niedorozwiniętego. Kiedy szłyśmy przez park, próbowałam jej wytłumaczyć, o co

mi chodzi.

- No, powiedzmy, że śpiewam.. Ty jesteś Bogiem Seksu i leżysz z głową na moich kolanach, z uwielbieniem na mnie spoglądając. Zachwycając się moim ogromnym talentem. Czekając na dogodną chwilę, by rzucić się na mnie i zacałować na śmierć.

Nadal nie łapała więc zaciągnęłam ją na ławkę, żeby zilustrować tę scenkę. Kazałam jej położyć głowę na moich kolanach.

- No i co? - spytałam.

Spojrzała na mnie od dołu i powiedziała:

- Nie słyszę, żebyś śpiewała.

- Bo nie śpiewam.

- Ale mówiłaś, że będziesz śpiewać. Och na wielkie gacie!!! Żeby jej zamknąć buzię, coś tam zaśpiewałam - przyszedł mi do głowy tylko Goldfnger. Od razu pojawiły się koszmarne wspomnienia, bo tata i wujek Eddie śpiewali tę piosenkę tego wieczora, kiedy tata wrócił z Krainy Kangurów. Obaj byli pijani i mieli na sobie skórzane spodnie. Wujek Eddie powie­dział: „Specjalnie dla naszych pań". Boże, jakie to żałos­ne i tragiczne!

W każdym razie zaśpiewałam Goldfinger, a Jas leżała z głową na moich kolanach, patrząc od dołu na moje rozdymające się nozdrza.

Taki nozdrzowy patrol.

-Widzisz stamtąd mój pryszcz? - spytałam. W tej chwili usłyszałyśmy, że ktoś za nami wyje ze śmiechu.

Zerwałyśmy się z ławki W każdym razie ja się zerwałam bo Jas spadła na ziemię. Był to Dave Jajcarz, który dosłownie pękał ze śmiechu.

Yyy .... - bąknęłam - ja tylko ...

- Ja tylko patrzyłam ... - przyłączyła się Jas - Georgi do nosa, żeby ...

Dave, powiedział:

- Oczywiście. Proszę, nic nie wyjaśniaj, nie psuj mi zabawy.

Poszedł z nami. Nie mogłam opędzić się od myśli,, że kiedyś się z nim całowałam. I wykorzystałam go jako temat Zastępczy. Ale miał poczucie humoru i to wcale nie takie złośliwe. Po prostu dużo się śmiał. Tak po jajcarsku.

Kiedy sobie poszedł, spytałam Jas:

- Chyba już mi przebaczył, że zachowałam się jak nie­zła podrywaczka, co? Czadowo wygląda, nie? U-ła, mam nadzieję, że wyglądał całkiem spoko-jak-jej-tam. Ale naprawdę uważam, że wyglądał całkiem spoko. No i niezły z niego jajcarz. W ten weekend wybiera się na koncert Sztywnych Dylanów.

-Myślisz, że przyjdzie z Ellen? - spytałam Jas.

Zresztą, co mnie to obchodzi? Jestem dziewczyną Boga Seksu.

A jednak ciekawe, czy przyjdzie z Ellen.


Na niemieckim

11:15

Kiedy Herr Kamyer pisał na tablicy jakieś bzdury o Heldze i Helmucie, zaczęłam uda­wać męskiego wężyka. Wszystkie dziewczyny uznały, że był jak żywy.


Hokej

15:00

Adolfa (Sportfuhrer od wuefu i lesbijka na pół etatu) w tym semestrze jest wyjątkowo spokojna. Dziś miała na sobie ekstrawagancko wielkie spodenki gimnastyczne. Kiedy się przebierałyśmy, powiedziałam do Jas:

- Jas, ona ciebie pragnie. Wiem, bo naśladownictwo to największe pochlebstwo. Spójrz na jej spodenki, są ogromne jak twoje majtasy.

Jas mnie walnęła.


U Jas

18:00

Razem z Ellen, Jas i Rosie odrabiamy lekcje (to znaczy zajadamy sie kanapkami z masłem orzechowym i wypróbowujemy nowe fryzury). Umawiałyśmy się na koncert Sztywnych Dylanów. Ponieważ zbliża się jakaś głupia klasówka z francuza, nasi rodzice przemienili się w podstarzałych nazistów. W dni powszednienie możemy późno wracać do domu, a z imprez odbierają nas Przywódcy Świrów (czyli ojcowie).

Przypadkowo dowiedziałam się, że Ellen idzie na koncert z Dave'em Jajcarzem. - Napalił się na ciebie? - spytałam. Trochę się zawstydziła.

- Wiesz, spytał, czy idę na koncert. Przytaknęłam o on na to: „No to do zobaczenia*.

- Ale czy to znaczy: „Skoro idziesz, to do zobaczenia bo tam będziesz"? Czy: „To do zobaczenia, bo się tam zobaczymy"? - spytała Rosie.

Ellen nie wiedziała, miała mętlik w głowie. Witamy

w klubie.

Wracając do domu, rozmyślałam o tym. Jedno jest pewne: nawet mu się nie chciało umówić z nią przed koncertem.

cha, cha, cha, cha.


W domu

19:00

Zaraz, chwileczkę, Robbie też nie umówił się ze mną przed koncertem. Myśli, że po prostu przyjdę, bo oficjalnie jestem jego dziewczyną?

Oj, tam, jest dopiero środa, na pewno zadzwoni i wszystko wyjaśni. Prawdopodobnie.


22:00

Robbie nie dzwoni. Zaczęłam urabiać tatę przed sobotą. - Vati wiesz, że ostatnio bardzo pilnie się uczyłam i.. - Georgio - przerwał mi - jeżeli zamierzasz mi wy-drzeć z gardła jakieś pieniądze, to daj sobie spokój Stary potwór.

- Vati nie chodzi mi o pieniądze. W sobotę wieczorem wybieram się z kumpelkami na koncert i... - 0 której mam cię odebrać? - Tato, nie trzeba, zabiorę się do domu z całą paczką i... Przyjedzie po mnie o północy. Nawet nie warto iść. Kazałam mu obiecać, że skuli się w samochodzie i nie będzie wysiadał.


Północ

BS nie dzwoni. Jak często powinien do mnie dzwonić? Jak często ja powinnam dzwonić do

niego? Mogłabym co pięć minut, Może jestem za bardzo napalona? Swoim zachowaniem sugeruję, że nie mam własnego życia. Bo i nie mam.


1:00

No dobra, co kwadrans.


1:15

W Mężczyźni są z Marsa jest napisane, że chłopcy nie muszą rozmawiać tyle co dziewczyny. Facet, który to napisał, z pewnością nie zna wujka Eddiego. Wczoraj wpadł do nas i nawijał jakiś milion lat. Wujek Eddie zawsze wichrzy mi włosy. Mam piętnaście lat. Jestem bardzo dojrzała. I umiem się całować. Ciekawe, jak by się poczuł, gdybym to ja jemu zwichrzyła włosy. Gdyby je w ogóle miał.


Operacja " Rękawiczkowe Zwierzątko "


8:30

Dziś jest dzień RZ (dzień Rękawiczkowego Zwierzątka).

Wszystkie dziewczyny mają przyjść do szkoły z uszami zrobionymi z rękawiczek. Jas strasznie narzekała i marudziła, że dostanie uwagę -Jas, proszę, załóż uszy, bo cię walnę. W końcu nawet ona się rozkręciła, kiedy już sobie założyła te uszy. Ale się uśmiałam! Wyglądała odjazdowo z tymi podskakującymi uszami. Nawet wprowadziła coś od siebie: odsłoniła górne zęby i zaczęła kłapać szczęką, udając wiewiórkę. Poszłyśmy okrężną drogą przez tylną alejkę, koło pracowni biologicznej. Elvis w swojej pakamerze czytał gazetę. W swych przebraniach zajrzałyśmy niego przez okno. Wyczuł, że tam stoimy, i podniósł głowę. Miał nieco zaparowane okulary, więc może pomyślał że jesteśmy jakimiś zwierzętami z lasu. Zwierzętami, które postanowiły wyrwać się z leśnej pułapki biedy i przyjść do szkoły... Potem jednak zaczął krzyczeć i się wściekać.

- Zmiatajcie stąd i przestańcie wreszcie się wygłupiać!

I zacznijcie w końcu wyglądać normalnie.

Och największy świr we wszechświecie dał nam naprawdę mądrą radę!

Niestety zanim wślizgnęłyśmy się do szatni wypatrzyła nas Sokole Oko. Wpieniła się, co u niej nienormalne. Próbowałam jej wyjaśnić, że w ten sposób nie zgubimy rękawiczek, ale zdążyłam tylko powiedzieć:" W ten sposób nie ... " kiedy zerwała mi je z głowy. Słowo daję, ona ma bardzo małe poczucie humoru.

Na szczęście to my śmiałyśmy się ostatnie, bo kiedy była zajęta tłumaczeniem mnie i Jas, że zachowujemy się niedorzecznie dziecinnie, oraz zrywaniem nam rękawiczek z 9łów' reszta drużyny Asów pokicała do szkoły. Strasznie to było zabawne, kiedy tak kicały przez bramę i plac zabaw jak prawdziwe rękawiczkowe zwierzątka.



19:00

BS nie dzwoni.

Przyszła pani Z Naprzeciwka. Mutti udała się na aerobik. Czy kobiecie w jej wieku nie szkodzi ciskanie się po zatłoczonej sali?

Pani Z Naprzeciwka albo „Mów Mi Helen" jest spoko, chociaż trochę ciamajdowata. Na pewno by się prze­wróciła, gdyby dostała kijem od hokeja. Jest pulchna i ma jasne włosy (ale chyba farbowane).

Vati zachowywał się bardzo dziwnie. Prawie miło. I dużo się śmiał. I wstał z fotela. Hmmm.

Po jej wyjściu chyba z tysiąc razy powtórzył:

-Miła jest, prawda? Helen? Bardzo... no wiesz... kobieca.

O nie.

Dodał też, że państwo Z Naprzeciwka mają znaleźć dla Naomi chłopaka z rodowodem.

- Ona nie będzie się chciała spotykać z innym - po­wiedziałam. - Kocha Angusa Tata się roześmiał.

- Czekaj, czekaj, ledwo się obejrzysz, a już będą tu biegać malutkie Naomi. Kobiety są bardzo płoche.


21:10

Mam tremę przed koncertem. Wcale mi nie pomogło to , że zabrałam Angusa na łąkę na "przechadzkę", Mark Wielka Japa rzucił we mnie petardą. Ciekawe, czy on ma równo pod sufitem?

O Boże. Jutro jest Noc Fajerwerków* - okazja dla wszystkich palantów na świecie, żeby się podpalić, popisując się przed kumplami.


22:30

Przyszła mama, czerwona jak burak.

- Mamo, wyglądasz dziś szczególnie kobieco. Vati w ogóle tego nie załapał.


W moim pokoju

21:50

Vati zapukał do drzwi mojego pokoju !!! - Przykro mi, ale niestety, mnie nie ma - powiedziałam.

Zignorował moje słowa, wszedł i usiadł na brzegu

łóżka.

0 Boże, chyba mnie nie zamierza pytać, czy jestem szczęśliwa? Albo opowiadać o swoich „uczuciach"? Wyglądał na bardzo skrępowanego. - Georgio, posłuchaj, wiem, jak lubisz Angusa ...

- I ...?

- To niesprawiedliwe, że cały czas musi siedzieć zamknięty w domu.

- Nie ja wpadłam na ten pomysł.

- Wiem, ale on nie da spokoju tej cholernej kotce.

- On ją kocha i chce dzielić z nią życie, może kupi mały domek w Hiszpanii na zimę.

- Cholera jasna, to tylko kot !!!



-------------------------------------

* Noc fajerwerków - w Anglii dzień 5 listopada obchodzony jest jako rocznica spisku prochowego w 1650 roku.


22:00

Jutro tata ma zabrać Angusa do weterynarza na wycięcie „rodzynków" - Wiem, że się nad tym zastanowisz i dojrzale podejdziesz do tej decyzji - powiedział.

- Tato, jak już wspomniałam wcześniej, jeżeli mu to zrobisz przestaniesz być moim tatą. Będziesz byłym tatą.

Mówię poważnie.


22:10

Zadzwonił telefon. Odebrał Vati, jeszcze naburmuszony.

Siedziałam w swoim pokoju, przed sobotnim wyjściem wycinając skórki u paznokci. Jeżeli teraz nie wezmę się za siebie, to nie zdążę na czas.

Usłyszałam głos taty:

- Zobaczę, czy jeszcze nie śpi. Dość późna pora na te­lefon... Kogo mam zapowiedzieć?

W tej chwili zbiegłam po schodach i wyrwałam mu słuchawkę. Boże, dlaczego on jest taki sztywny?

Uspokoiłam się i lekko ochrypłym głosem powiedziałam: .Halo?". Właściwie nie wiem dlaczego, ale przynajmniej nie udawałam francuskiego akcentu. To był "Bóg Seksu!!! Taaaak!!!

Kiedy tylko usłyszałam jego głos, kolana się pode mną ugięły. On jest taki słodziutki ...

- To był twój tata? - spytał.

- Nie, pomieszkuje u nas taki jeden wariat.

W wielkim skrócie: mamy się spotkać w sobotę na koncercie. Przedtem Robbie ma próbę, więc nie może się ze mną umówić C'est la vie*. Same się przekonacie o tym, kiedy zaczniecie chodzić z fantastyczną gwiazdą muzyki pop.


--------------------------------------------

* C'est la vie (fr.) - takie jest życie



Piątek, 5 listopada


Noc fajerwerków

16:00

Dzisiaj do naszej szkoły wemknęło się paru chłopaków z Foxwooda. Wrzucili petardę do kibla, który wybuchł! Huk było słuchać nawet w pracow­ni biologicznej. Chuda tak się zatrzęsła z wściekłości, że podbródki prawie jej odpadły.


16:30

Vati zabrał Angusa do weterynarza. Nie mo-gę w to uwierzyć. Nie odzywam się do niego -Weterynarz powiedział, że do poniedziałku Angus będzie zdrów jak ryba i wtedy możemy go odebrać - oznajmił.

Libby i ja chyba zaczniemy brudny strajk, jak to robią więźniowie. W proteście przestaniemy chodzić do toale­ty i będziemy się załatwiać na podłogę. Chociaż Libby niemal stale strajkuje w ten sposób, więc rodzice mogą nic nie zauważyć.




20:00

Mutti i facet, z którym żyje, wyszli na ulicę na pokaz fajerwerków. Potem państwo Sąsiedzi oraz państwo Z Naprzeciwka i te smutasy spod dwudziestki czwórki wybierają się na imprezę pod dwudziestkę szóstkę. Wyobrażacie sobie jaki będzie ubaw? Vati założył skórzany kowbojski kapelusz. Ale żenada. Koszmar. Mutti spytała czy z nimi pójdę. Wymownie popatrzyłam na kapelusz taty. Zresztą nie rozmawiam z nimi, więc nie odpowiedziałam. Tata przeskoczył przez płot w ogrodzie, zamiast normalnie przejść przez furtkę. Niestety nie zranił się przy tym poważnie, więc nadal będzie zanudzał na śmierć. Angus uwielbia Noc Fajerwerków. Ciekawe, gdzie on teraz jest? Czy wie, że już minęły czasy obwąchiwania sobie tyłków?

Przyszły Jools, Rosie i Jas. Wszystkie wybierają się na imprezę do Kate Matthew. BS znowu ma próbę, ale umówiliśmy się na później. Dziewczynom udało się znaleźć w kuchni coś do jedzenia, co graniczy z cudem.

Usiadłyśmy, przeżuwając i chrupiąc kanapki z płatkami kukurydzianymi.

-Muszę sobie znaleźć jakiegoś chłopaka - powiedzia­ła Jools.

-Ten kumpel Dave'a Jajcarza jest całkiem spo­ko. Jak on ma na imię? Rollo? Wiecie, ten, co tak ład­nie się uśmiecha.

Rzeczywiście, Rollo jest niezły.

-Ciekawe, dlaczego nie ma dziewczyny? - zastanowiłam się.

- Może coś z nim nie tak?

- Na przykład co? - Jools się zaniepokoiła

Pamiętasz pryszczatego Normana, który ma syfy na

całej głowie?

- Rollo nie ma pryszczy.

- Może mieć trądzik utajony.

- Trądzik utajony?

- No ale zaczyna mu się od ramion

- A kto ma taki trądzik?

- Mnóstwo ludzi.

- Czyli kto?

- No, mnóstwo ludzi.

Zauważyłam, że Rosie wyskoczył pryszczyk na brodzie. Cały czas przy nim dłubała, aż jej powiedziałam, żeby przestała i wypróbowała mój sposób na likwidowanie krost. Psika się na pryszcza perfumami. Dużo perfum.

i syfek zasycha. Teoretycznie. Kiedyś wykorzystałam tę metodę na pryszczu na nosie i zdziałała cuda. Z tym, że w trakcie mało co nie udławiłam się Palomą (mamy).


W moim pokoju

22:00

Niebo jest rozjaśnione od fajerwerków, które ludzie puszczają w swoich ogrodach. A ja siedzę sama. Niedługo zostanę pustelnicą. Próba BS się przedłużyła więc nie możemy się spotkać. Nie zamierzam jednak się zamartwiać, namaluję coś farbami.


23:30

Kiedy Mutti i Vati wrócili, nadal się do nich nie odzywałam. Tylko rozwinęłam własnoręcznie zrobiony sztandar z napisem " PRZEŚLADOWCY KOTÓW".






Czerwony tyłek


Sobota, 6 listopada


11:00

Prześladowcy kotów poszli na zakupy.


13:00

Lepiej już zacznę się malować, bo do koncertu zostało tylko siedem godzin. Muszę zrobić sobie makijaż odporny na starcie, bo z całą pewnością wieczorem będę się całowała. Malować usta albo nie malować - oto jest pytanie.

Zadzwoniłam do Jas. Mama ją zawołała i w końcu Jas przyczłapała do telefonu.

-Jas, cieszę się, że wreszcie dotarłaś. W tym czasie brwi zdążyły mi urosnąć aż do ziemi - powiedziałam.

Jas jak zwykle się obraziła.

- Byłam na górze w swoim pokoju, robiliśmy coś z Tomem przy komputerze,

Zaśmiałam się ironicznie.

-Jas.Przecież wy się tam ciągle całujecie

- nieprawda

- Prawda. Zresztą to fascynujący temat, ale dzwonię, bo chciałam ci zadać pytanie ogromnej wagi. No, przynajmniej dla mnie. Jakie masz zdanie na temat szminki i całowania się?

- Że co?

- No, czy najpierw malujesz usta, a przed całowaniem ścierasz szminkę, czy rozmazujesz ją Tomowi na twarzy i niech się dzieje, co chce?


14:00

Wyniki ankiety na temat szminki i całowania się: Jas używa tylko błyszczyka, kiedy spodziewa się przytulanek.

Rosie mówi, że używa szminki ORAZ błyszczyka i nie przejmuje się resztą. Twierdzi też, że pod koniec wieczoru Sven jest cały umazany szminką, ale w ogóle się nie przejmuje, wyciera się we własny T-shirt.

Matko kochana. Nie zapominajmy jednak, że Sven nie jest Anglikiem.

Reszta paczki popiera błyszczyk jako część teorii całowania. A więc błyszczyk.


15:00

Włosy. Wokół mnie stoi mnóstwo kosmetyków do pielęgnacji włosów.

Za nic nie chcą mi się ułożyć. W ogóle nie falują. Wkurza mnie ich brak falowania.

Cholera i sacrebleu. Nie wyjdę, jeżeli trochę się napuszą. Wyglądam jak franciszkanin. Albo jak panna Wilson. Chyba zakręcę je sobie na podgrzewane wałki mamy.


16:30

Leżę w wałkach na łóżku. B. atrakcyjne. Dla pocieszenia i uspokojenia czytam Nie przejmuj się drobiazgami - poradnik dla nastolatków.


16:45

Hej, znalazłam rozdział o włosach! Powaga!

Niesamowite, co? Tytuł brzmi : Nie przejmuj się kiepską fryzurą.


17:00

W skrócie chodzi o to, że wszyscy mamy obsesję na punkcie wyglądu i wydaje nam się,

że inni dbają o swoje włosy. A wcale tak nie jest !!!

A więc wszystko OK.

Zdjęłam wałki.


17:10

Do mojego pokoju władował się Vati (oczywiście bez pukania) i powiedział: -Herbata na... Na miłość boską, coś ty zrobiła z wło­sami? Wyglądasz, jakby cię piorun trafił. Znienawidziłam swojego tatę. Po raz drugi.


17:30

Czas na maseczkę ściągającą pory. (Bo nie ma nic gorszego od rozszerzonych porów).

Hmmm. Leżę sobie, a pory mi się zamykają. Moja książka poleca jogę na osiągnięcie równowagi wewnętrznej. Muszę znowu zacząć ćwiczyć.


17:35

Autor twierdzi, że jest „superszczęśliwy", iż rozpoczął ćwiczenie jogi już w bardzo wczes­nej młodości.


17:37

Może jest „superpalantem"?


17:39

Albo ja jestem „superkrytyczna"? Kto wie?

Zadzwoniłam do Jools, nadal z maseczką ściągającą na twarzy starając się, by mi nie popękała. Tata „dla jaj" zaczął dawać orangutana (wcale nie musiał udawać) Zignorowałam go.

- sso się ueasz?? - spytałam Jools.

- Fioletowy top z dekoltem w serek i fioletowe biodrówki.

Hmmm.

Zadzwoniłam do Rosie.

- Sso roisz z osami.

- Kucyki.

Kurczę. Mamy cały wachlarz stylów: od hipisowskieg0 po małego teletubisia.





18:20

Przymierzyłam wszystkie ciuchy z szafy. Kur­czę, już mi się wszystko pokręciło. Żałuję, że nie mam stylisty. Wynajmę go sobie, kiedy zacznę cho­dzić z Bogiem Seksu na ceremonie rozdania nagród muzycznych. Ale na pewno nie będzie to stylista Eltona.

Zdecydowałam się na bardzo wyrafinowany styl, to znaczy zupełnie na czarno. Dla zwięk­szenia efektu dobrałam czarne dodatki (mam nadzieję, że uda mi się wymknąć z domu, zanim mama zauważy, że zniknęła jej torebka od Chanel).


18:35

Założyłam czarną skórzaną koszulkę z dekoltem w serek, miniówę i kozaki.

Co ten strój mówi o mnie? Wyrafinowana, ale na luzie? Utajona jędza? Dziewczyna Boga Seksu? Czy palantka?


18:38

Ciekawe jak ubierze się BS? Zresztą, jakie to ma znaczenie? Pod ciuchami wszyscy jesteśmy na golasa.

KOCHAM jego usta. Są takie pyszne, mięciutkie i seksowne. I moje, tylko moje !!! Kocham też jego włosy, ta kie czarne i cudowne. I oczy... intensywnie, intensywnie niebieskie mmmm... miodzio. I jego rzęsy. I ręce. I ję­zyk ...

Właściwie to Robbie nie ma takiej części ciała, której bym nie lubiła. W każdym razie, jeśli chodzi o te części, które do tej pory widziałam.

Ciekawe, co mu się najbardziej podoba we mnie? Po­winnam to podkreślać. Mam całkiem ładne oczy. Nos... no cóż to może pomińmy. Usta... mmm, dosyć duże ale i to ma swoje zalety.


18:45

Zadzwoniłam do Jas.

-Jas, jak myślisz, jaka jest moja największa zaleta? Usta? Uśmiech? Wyrafinowanie z luzem? - Nie wiem, jak się zachować, bo miałam powiedzieć,

że policzki. Matko kochana.


18:50

Znowu zadzwoniłam do Jas.

-A moje melony? No wiesz, powinnam je podkreślać na zasadzie: „Tak, mam duże dyndaki, ale jestem z nich dumna!", czy je sobie zabandażować i przez cały wieczór nie oddychać?

W tym momencie Vati się wkurzył, że za długo gadam

Przez telefon.

-Dlaczego plotkujesz przez telefon z Jas, skoro za chwilę tu przyjdzie i będziecie mogły gadać bzdury, nie narażając mnie na bankructwo?!!!

To nie ja gadam bzdury, tylko on. W kółko się wścieka o byle co. Jest jak Sokole Oko z brodą.

Ten mężczyzna z którym mieszkam, powinien znaleźć sobie pracę jako prześladowca kotów i nauczyciel w jednym - powiedziałam mamie.


Kwatera główna pielęgnacji urody

19:00

Wpadła po mnie Jas, bo mamy razem pójść pod wieżę zegarową. Potrzebuję też jej pomocy kosmetycznej. Zapomniałam pomalować sobie paznokcie u nóg, a mam tak obcisłą spódnicę, że nie mogę zgiąć nóg w kolanach, żeby dosięgnąć do stóp. Mogłabym zdjąć spódnicę, ale od czego są przyjaciele?

Zresztą jestem za bardzo rozchichotana i podniecona, żeby sobie równo pomalować paznokcie. Poszłyśmy do salonu, gdzie jest cieplej niż w moim pokoju, w którym panuje temperatura jak na Syberii (prawdopodobnie Vati oglądał wiadomości. Jas zabrała się do malowania. Pomyślałam, że ładnie by wyglądał subtelny metaliczny fiolet. Spodoba się Robbiemu, gdyby przypadkowo spad­ły mi rajstopy. Nagle prezenter w telewizji powiedział: - Dziś wieczorem premier dotarł do etapu dziesiątego. Spojrzałam na Jas, która mruknęła:

U-ła" (bo ozna­czało to, że osiągnął etap dziesiąty na skali całowania). i obie zaczęłyśmy się śmiać jak wariatki Vati tylko popatrzył na nas, jakby nam całkiem odbiło.


Pod wieżą zegarową

20:00

Spotkałyśmy się z Drużyną Asów i wyruszyłyśmy na koncert. Było to moje pierwsze oficjalne wyjście jako dziewczyny Boga Seksu. Nie chciałam jednak, by mi sodówka uderzyła do głowy. Lalalalalalalala. Ale czad. Na kolana, śmiertelnicy!

Kiedy dotarłyśmy do klubu Marquee, pierwszą osobą, którą zobaczyłam, była ... Nudna Lindsay, dawna dziewczyna Robbiego. Każdy ma swój rewers, a każdy kij ma dwa końce. Lindsay ma najmniejsze czoło w historii ludzkości. Dosłownie sama grzywka, a zaraz pod nią brwi. Rozmawiała ze swoimi równie żałosnymi kumpelkami: Ponurą Sandrą i Tragiczną Kate. Za każdym razem, kiedy ją widzę, przypomina mi się, że pod jej T--shirtem ukrywają się miseczki powiększające biust.

-Jak myślisz, czy Robbie wie o jej sztucznych dyndakach? - spytałam Jas, ale ona była zbyt zajęta macha­niem do Toma i uśmiechaniem się głupkowato.

Klub był strasznie zapchany. Nie wiedziałam, czy mam poszukać Robbiego i się z nim przywitać. Może to nie byłoby cool. Lepiej najpierw poprawić sobie makijaż. Bo skoro dzisiaj ma przyjść ten łowca talentów, może bę­dzie też szukał dziewczyn do zespołu. Powiedziałam o tym Jas. -Może ktoś odkryje nasz zespół? - Nie umiemy śpiewać ani na niczym grać, a poza tym nie mamy zespołu. Wyjątkowo się czepia. W kiblu panował okropny ścisk. Za nic nie mogłam się przepchnąć do lustra. Oczywiście były też Koszmarne bliźniaczki, które nakładały sobie grubą warstwę pudru w kremie. Alison pewnie musi zużyć ze dwa kilo, żeby ukryć swoje wielkie pryszcze...

A może jestem zbyt surowa?

Nie ... w sam raz.

I bardzo rzeczowa.

Nie

Wyszłam na salę. Było potwornie ciemno; żeby cokolwiek odnaleźć człowiek musiałby być półnietoperzem. I jaśnieć jak Bóg Seksu Wtedy go zobaczyłam. Stroił gitarę. Podniósł głowę, zauważył mnie i się uśmiechnął. Podeszłam a on mnie złapał i zaciągnął do jakiejś pakamery na zapleczu („Och, nie, przestań, przestań!" - krzyczałam ... akurat!). Była to garderoba Sztywnych Dylanów. Nigdy nie byłam za kulisami. Teraz muszę się do tego przyzwyczaić.

Całowaliśmy się cudownie (sześć i pół razy), ale potem Robie musiał wracać do grupy.

- Do zobaczenia na przerwie - powiedział. Kiedy wróciłam do kibla, zobaczyłam, ze błyszczyk zupełnie mi się starł. !!! Wchłonęło go całowanie.


21:00

Super! Ale się wytańczyłam! Sven tak mnie poobijał, że musiałam usiąść z boczku z Rosie. Widziałam, jak Nudna Lindsay i jej nudne kumpelki tańczyły pod sceną. Ale to żałosne! Pod sceną były właś­ciwie same dziewczyny, a większość z nich tańczyła przed moim Bogiem Seksu. Uśmiechały się do niego i trzęsły pupami. Ale on patrzył tylko na mnie. To znaczy patrzyłby, gdyby miał psa policyjnego, który obszukałby całą salę, znalazł mnie za kolumną, wrócił pod scenę i powiedział BS, gdzie siedzę. Z boku stał jakiś starszy facet w garniturze. Na pewno łowca talentów. Ufff, ale się zgrzałam i spociłam. Wymknęłam się do kibla, żeby sprawdzić, czy makijaż mi się nie rozmazał i czy nie wyglądam jak czerwonogęba wariatka. Mój wodoodporny eyeliner pozostał na miejscu.

Rosie obok mnie poprawiała sobie kucyki, więc ją spytałam:

- Jesteś zazdrosna o Svena?

-Nie, nie bardzo. Na swój sposób zachowuje się całkiem dojrzale.


Kiedy wyszłyśmy z łazienki, niemal od razu dostrzegłyśmy Svena. .. w środku wielkiej grupy, z drinkiem na głowie tańczącego jakiś rosyjski taniec. To dla mnie jedna wielka zagadka, że w tych obcisłych dżinsach Sven potrafi robić tak głębokie przysiady. Wspomniałam o tym

Rosie, a ona na to: - Wiem on zawsze nosi bardzo ciasne futerały na wężyka.

Ale się uśmiałyśmy! Przyłączyłyśmy się do niego i za­częliśmy bardzo szybko tańczyć do bardzo wolnej melo­dii. Przyszła cała paczka, utworzyliśmy wielki krąg i od­tańczyliśmy „wężyka". Idiotyczny, ale bardzo fajny. Chyba. W ten sposób pokazałam, że świetnie tańczę, ale i umiem wykazać się indywidualizmem. Koszmarne Bliźniaczki rozmawiały z jakimiś palantami w skórzanych kurtkach. Wszyscy palili pety. W tym dymie dosłownie nie było widać ich głów. I dobrze. Dostrzeg­łam tylko, że jeden z tych pacanów miał wąsy. Krzyknę­łam do Jas:

-Wyobraź sobie, że całujesz się z kimś, kto ma wąsy!

-Na przykład z... panną Stamp? - odkrzyknęła.

Koszmarne Bliźniaczki powlokły się na zewnątrz ze swoimi palantami, pewnie po to, żeby zaliczyć w jakiejś szopie etap ósmy. Ble.


21:30

Jools chyba z milion lat gapiła się na Rollo, jęcząc i nawijając o nim.Rollo stał przy barze z kilkoma chłopakami. Ja próbowałam skupić się na Bogu Seksu. Jest Taaaaki czadowy! Najbardziej odjazdowy w całym zespole. Dom, Chris i Ben wygladają całkiem spoko, ale nie mają tego je ne sais quoi* co Bóg Seksu. Tej całuśności. Tych cudownych ust. Tej boskiej seksowności


-----------------------------------------

* Je ne sais quoi (fr.) - nie wiem czego


Jools najwyraźniej nie zauważyła, że jestem w niebie

- Niezły jest, co? - ględziła dalej.

- Tak, jest cudowny i tylko mój, mój, mój.

- Gee, ja mówiłam o Rollo.

Jej gadka ani trochę mnie nie obchodziła, ale Jools nadawała dalej.

- Powinnam do niego podejść?

Milczenie.

_ Czy wyjdę na nachalną?

Milczenie.

- Myślę, że lepiej udawać trudną do zdobycia, prawda? Tak, właśnie tak to rozegram. Jeszcze będzie mnie błagał, żebym na niego spojrzała.


Pięć minut później

21:35

Roiło podszedł do Jools i wyciqgnął ją na parkiet. Jools zrobiła się czerwona jak burak. Właściwie przekroczyła wszelkie granice czerwieni i upodobniła się do gotowanego homara. Zaczęli tańczyć. I wreszcie przestała o nim nawijać.


Pietnaście minut później.

21:50

Jools siedzi Rollo na kolanach i całuje się z nim bez opamiętania.

- Rzeczywiście udaje trudną do zdobycia - mruknęłam do Elle.

Ellen jakoś to nie zainteresowało. Czekała na przyjście Dave,a Jajcarza. Łaziłam za nią do łazienki chyba ze sto razy bo co chwila chciała sprawdzić, czy w ciemności go nie przegapiła.

Bez wątpienia jestem fantastyczną kumpelką. Jas nie dałaby się tak ciągać w tę i z powrotem. Głównie dlatego, że przykleiła się do Toma. Ona nie ma ani trochę godności.

Całkiem sporo chłopaków zapraszało mnie do tańca, Prawdę mówiąc, ich zaprośmy wyglądały następująco: kiedy tańczyłam z kumpelkami, popisywali się obok w gronie swoich kolegów. Myślę, że mam w sobie to coś.

Wiecie, jak pawiany. Kiedy samica pawiana jest „w na­stroju", zadek robi jej się czerwony. Wtedy samce wie­dzą, że pawianica jest gotowa, i gromadzą się wokół niej. Tak, to na pewno to - z powodu Boga Seksu na pewno mam metaforyczny czerwony zadek.


22:00

Kiedy zaczęła się przerwa, Robbie, schodząc ze sceny, spojrzał na mnie. W tej chwili wszyscy na pewno się domyślili, że jestem jego dziewczyną" Wreszcie zaczęły się spełniać moje marzenia. W końcu zostanę oficjalną PC (Partnerką do Całowania)!!! Już nie będziemy musieli ukrywać przed światem naszej miłości. Będziemy się całować, ile wlezie, i niech się dzieje co chce- Już się nie mogę doczekać, jaką minę zrobi

Nudna Lindsay kiedy Robbie do mnie podejdzie. Cha, cha cha.. Taaaak!!!

Tymczasem zachowywałam się jak prawdziwy luzak. Sączyłam swój napój i udawałam, że rozmawiam z Tomem i Jas, chociaż irytowało mnie każde jej słowo.

- O Boże, o Boże, o Boże - mówiłam, - Chyba idzie... Ojej ta beznadziejna Sammy Mason rzuciła się na niego

- A ja uważam, że ona jest całkiem fajna - odpowiadała Jas. - I dobra z biologii.

Gadała zupełnie od czapy. W końcu powiedziałam:

- Jas jak chcesz to udawaj, że ze mną rozmawiasz, ale lepiej nic nie mów bo cię walnę.

Robbiego otaczała cała grupa dziewczyn, rozchitotanych i podrygujących! Nagle przylazła Nudna Lindsay.

Dotknęła policzka mojego chłopaka! Swoją oślizgłą ręką!

- Spokojnie, Gee, wyluzuj - powiedział Tom - Robbie na pewno by nie chciał, żebyś robiła aferę.

- Ha! A cóż Pysio może o tym wiedzieć?

- Poza tym - dodał - dopiero niedawno przestałaś

chodzić o kuli. Lindsay chybaby cię zabiła.

Racja. W zeszłym semestrze podczas meczu hokeja Lindsay rozmyślnie i złośliwie walnęła mnie w kostkę ki­jem. Wolałabym nie kuśtykać przez kolejne dwa tygodnie.

Czekając, aż BS do mnie podejdzie, czułam takie na­pięcie, że strasznie mi się zachciało odcedzić kartofelki. Skoczyłam do kibla. Po paru chwilach przyszła Rosie, i to nie sama - był z nią Sven!

-O ja**-powiedział - damska siusialnia.

Wystraszył cztery dziewczyny, które uciekły z piskiem. Sven to bardzo dziwny norweski chłopak. Może w Norwegii mają te, jak im tam? Wiecie, biseksualne toalety. Czy też może raczej monocyklowe? Nie, chyba ... toalety typu unisex. Jego towarzystwo w ogóle nie peszyło Rosie, ale - jak wiemy - ona sama nie należy do normalnych.

- Robbie kazał cię poprosić, żebyś przyszła do garderoby - powiedziała

Och, niech to gęś kopnie. Alarm - całowanie, alarm - całowanie!!! Czym prędzej umalowałam sobie usta

-------------------------------

* Ja (niem.) - tak


błyszczykiem i ruszyłam w stronę garderoby. Byłam tuż tuż, kiedy zobaczyłam Lindsay! Tym razem bawiła się kołnierzykiem Robbiego.

Nie wierzyłam własnym oczom.

Robbie mnie zauważył, porozumiewawczo uniósł brwi, jej plecami dał mi znak w stylu „poczekaj pięć minutek".

Wściekłam się jak wściekły pies. Przez nią mam czekać pięć minut

Nie do wiary.

Kiedy wróciłam na salę, moje tak zwane kumpelki by-ty zbyt zajęte całowaniem się ze swoimi chłopakami, by wysłuchać moich skarg. OK, musiałam wziąć sprawy w swoje ręce. Jas z Tomem tańczyli wolnego, więc po­wiedziałam do niej ponad jego ramieniem:

-Absolutnie nie zamierzam być na drugim miejscu po tym patyczaku. -To co zrobisz?

Musiałam tańczyć koło nich, żeby nadążyć za jej głową -Będę nieobecna. Idę na górę. Jeśliby o mnie pytał, nic nie mów.

I poszłam na górę. Kiedy przycupnęłam u szczytu schodów, kilka parek rzuciło mi ironiczne spojrzenia, ale ja to olałam. Stamtąd miałam świetny widok na Robbiego, który właśnie zaczął mnie szukać. Nawet wysłał Jas do łazienki, żeby sprawdziła, czy mnie tam nie ma. Przechodząc koło schodów, mrugnęła do mnie, w ogóle się z tym nie kryjąc. Ona jest niemożliwa Gdyby była szpiegiem podczas wojny, wystarczyłoby , że Niemcy by do niej zadzwonili i spytali: " Co miałaś ukrywać?" a powiedziałaby im wszystko, pewnie łącznie z rozmiarem stanika królowej (160DD)

Robbie coraz bardziej sie gorączkował, nie mogąc mnie znaleźć. Cha, cha do sześcianu. Wręcz cha, cha, cha, cha. A więc panie Boże Seksu, doigrałeś się.

Minus jest taki, że pozbawiłam sie całowania.


22:20

Po przerwie, kiedy zaczęła się druga część koncertu i BS wrócił na scenę, poszłam do ki­bl.a Znalazłam tam Ellen z ponurą miną..

- Spadam - powiedziała. - DaveJ.. się nie pojawił. Po­wiedział, że spotkamy się tutaj, a nie przyszedł.

Wygłosiłam parę mądrych słów na temat gumek i o tym, że nigdy nie wiadomo, co znaczy, kiedy chłopak mówi „to nara" itd. itp., ale w ogóle mnie nie słuchała. Cała nieszczęśliwa poszła do domu.

Zrobiłam wszystko, żeby Robbie zobaczył, jaka jestem wkurzona. Wypróbowywał na mnie swój boski uśmiech ale zupełnie go zignorowałam, udając, że się wygłu­piam z kumpelkami.

- Nudna Lindsay beznadziejnie tańczy - powiedziałam do Rosie - i ma przylizane włosy. W ogóle jej nie falują - Podobnie jak, pomimo wysiłków Lindsay, jej melony. Jest płaska jak deska. Myślę, że melony powinny odrobinę falować.

Ciekawa jestem, czy moje bardzo falowały, kiedy tańczyłam. Schowałam się w ciemnym kącie za barem, gdzie nikt nie mógł mnie przyłapać na tańcu. No, trochę podskakiwały , chociaż nie zawsze w rytm muzyki. Może nie ruszałyby się, gdybym mocno odgięła ramiona do tyłu. Kiedy próbowałam tańczyć sztywno wyprostowana, pojawił się Dave Jajcarz. Byłam tak zaskoczona, że spytałam:

- Gdzieś ty był?

Usmiechnął się szeroko. Czadowo wyglądał cały w czerni.

- Bo co? - spytał - Stęskniłaś się za mną, pani Podrywaczko? - Ale w jego głosie nie było goryczy. Może mi wybaczył.

- Boże, jak tu gorąco. Masz ochotę na coś zimnego do picia?

Nie zaszkodzi napić się ze swoją starą ofiarą, prawda ?

Kiedy szłam z nim do baru Jas groźnie łypnęła na mnie, ale ja tylko odpłynęłam. Słowo daję, ona się za­chowuje, jakby miała pięćdziesiąt lat. Niedługo zacznie nosić apaszki i rozmawiać o cenach ziemniaków z każ­dym, kto zechce jej wysłuchać (tzn. z nikim).

Jeżeli Bóg Seksu może się bujać ze swoją byłą, to ja też.

Dave J. i ja wyszliśmy z napojami na zewnątrz, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza.

-Dave, słuchaj... - powiedziałam z zakłopotaniem -bardzo przepraszam, że wykorzystałam cię jako Temat Zastępczy.

-Trochę się wtedy zdenerwowałem - przyznał. Zachowywał się nienaturalnie poważnie. Och, kurka wodna. Przecież miałam się z nim uśmiać. Dlaczego ma ksywkę Dave Jaicarz-

- muszę ci coś powiedzieć ...

O boże. O Boziuniu. Mówił takim tonem jakby miał się rozpłakać. I co teraz? Chodziłam na korepetycje z całowania się, a nie pocieszania płaczących chłopaków.

Spojrzałam na swoją szklankę i wyczułam, że Dave

chowa twarz w dłoniach. Gapiłam się w szklankę, nie

patrząc na niego. Nagle Powiedział niskim, łamiącym się głosem:

- Nie mogłem o tobie zapomnieć... Ja chyba... chyba cię kocham.

Och sacrebleu, cholera jasna i merde do sześcianu

- Dave, nie wiem co powiedzieć - wymamrotałam - Ja ... ja ...

- Czy mogłabyś mnie pocałować po raz ostatni? - poprosił

Spojrzałam no niego. A on spojrzał na mnie.

Zobaczyłam, że założył wielki, czerwony nos klauna Patrzył na mnie z kamienną twarzą.

Prawdę mówiąc, było to bardzo, bardzo śmieszne, chociaż to ja padłam ofiarą żartu Dave'a. Wyglądał od­jazdowo! Oboje nieomal pękliśmy ze śmiechu.

Ale potem wydarzyło się coś strasznego. Całkiem nie­chcący dotknęłam ustami jego ust. (Oczywiście przed­tem zdjął nos...).


Północ

Tak mnie to wytrąciło z równowagi, że kiedy przyjechał po mnie Vati, już na niego czeka­łam pod klubem. Czy on naprawdę musi nosić komi­niarkę? Poza tym czułam się jak na teleturnieju - ciągle mnie o coś pytał.

- Dobrze się bawiłaś? Poprosił cię ktoś do tańca?

Dlaczego on musi wszystko wiedzieć? Mnie jego sprawy nie obchodzą, więc dlaczego on interesuje się moimi? Powiedziałabym mu, że robi z siebie pośmiewisko ale przecież nie rozmawiam z nim, więc nie odezwałam się ani słowem.


1:00

Nie pożegnałam się z Robbiem ani nic. Po prostu nie mogłam. Dave'owi Jajcarzowi też nic nie powiedziałam. Po tym przypadkowym pocałunku poczułam sie oszołomiona. Dave też wyglądał na nieco zaskoczonego.

- Yyy... no to... to chyba ja... yyy... - wydukał

- Tak...yyy ... ja chyba ... wiesz ... też ... - Ale żadne z nas nie miało pojęcia o czym mówi. Tym razem mój wielki, czerwony zadek trochę jednak przegiął.


2:00

Czy jestem zdzirą z czerwonym tyłkiem? I co ja powiem Robbiemu?


2:30

Na miłość boską, to był tylko pocałunek! Jestem nastolatką, czuję tę, jak jej tam...

żądzę życia.

No i pewnie popchnęły mnie do tego hormony (panie władzo).


3:00

Jeden mały pocałunek dwojga byłych to naprawdę nie jest wielkie halo.


3:01

Z języczkiem


3:03

Z czesaniem warg


3:04

Z CZESANIEM WARG? Co ja, na wielkie majtasy Jas, bredzę? Jestem tak zdenerwowana, że dostałam myślowej dysleksji... Miałam na myśli ssanie, a nie czesanie.

W każdym razie nie ja jedna jestem winna. Dove też.

Zdradził Ellen.


3:05

O Boże, to moja kumpelka. Jestem zła, zła, zła, zła, okropna.


3:15

Chyba już nigdy w życiu nie usnę.

Zzzzzzzzzz.


Niedziela, 7 listopada


9:00

Zadzwonił telefon. Odebrała Libby.

- Alio? Tak, tak, tak, tak, tak, śluchaj

Usłyszałam, jak śpiewa własną wersję Dancing Queen Abby, czemu towarzyszyło jakieś dudnienie - pewnie tańczyła.

Boże, dopomóż nieszczęśnikowi, który znajdo­wał się po drugiej stronie kabla.

Tak się wydzierała, że mama zwlokła się z kanapy, że­by ją uciszyć.

-Libby, daj mamusi porozmawiać - powiedziała.

Rozległy się odgłosy szamotaniny i plucia, a potem usłyszałam głos mamy:

- Halo? Tak, proszę poczekać. Zobaczę, czy już nie śpi. - Zawołała: - Georgia, dzwoni Robbie!

Zerwałam się z łóżka i popędziłam na dół. Po drodze przejrzałam się w lustrze, żeby sprawdzić, czy się nie potargałam. Chociaż Bóg seksu chyba musiałby mieć

rentgen w oczach, żeby zobaczyć to przez telefon. Może ma superczułe ja im tam i wyczuje mój czerwony tyłek? O Boże. Bóg seksu !!!

Mama podała mi słuchawkę i mrugnęła porozumiewawczo.


Starałam się nie mówić jak nierządnica. Próbowałam nadać swojemu mu głosowi ton nonszalancji i dojrzałości, Nie chciałam się zdradzić z czerwonym tyłkiem.

- Cześć - (Supercoolowo, nie?).

- Georgia? Co się wczoraj stało? Gdzie się podziałaś? Jas mówiła, że miałaś problemy z tatą i musiałaś wyjść. Uff chociaż raz w życiu Jas zrobiła coś jak należy. - Yyy tak, odbiło mu i... gdybym nie wyszła, wlazłby do klubu i zaczął tańczyć, a lepiej, żeby nikt nie widział, jak mój ojciec tańczy twista. Na Belzebuba, co ja bredzę? Robbie trochę się rozluźnił.

-Słuchaj - powiedział - strasznie mi przykro, jeśli chodzi o zeszłą noc. Bardzo chciałem z tobą pobyć, ale przyszła Lindsay... a po koncercie chciał ze mną rozma­wiać taki facet z wytwórni płytowej.

Jak cudownie było z nim rozmawiać! Facet z wytwórni

płytowej chce podpisać kontrakt ze Sztywnymi Dylanami'

Wow!!!

Robbie zaproponował, żebyśmy w porze lunchu spotkali się u stóp wzgórza.

Mutti Poszła za mną do mojego pokoju.

-Robbie? - powiedziała. - Ten przystojniaczek? Świetny jest, nie?

Ja nic, tylko dalej robiłam sobie naturalny makijaż (tylko odrobinka brokatu). Poza tym oficjalnie z nią nie rozmawiam(ponieważ jest służebnicą prześladowcy ko­tów). Odzywam się do niej tylko wtedy, kiedy kończy mi się kieszonkowe.

- Kochanie, nie było innego wyjścia - ględziła dalej

mama. - To okrucieństwo cały czas trzymać dzikie zwierzę w zamknięciu.

- No to wypuść Vatiego, niech sobie pobiega po ogrodzie - odparłam

Od razu zmieniła ton.

- Twoja arogancja wcale nie jest zabawna. Chcemy jak najlepiej.

Zrobiła taką minę, jakby miała się rozpłakać, i wyszła. 0 kurczę. Kurczę i merde.


22:00

Randka z MOIM CHŁOPAKIEM była genialna!!! Wpadliśmy na paru kumpli Robbiego i poszliśmy do nich. Dorna kojarzyłam ze Sztywnych Dy-lanów. Reszty nie znałam - większość była dużo starsza ode mnie. Czad, nie? A Robbie trzymał mnie za rękę!!! Przy wszystkich!!! Jeden z nich spytał, co chcę studiować. -Układy taneczne - odpadam, sama nie wiem dlaczego.

I już nic nie dodałam, tylko uśmiechałam się jak skoń­czona idiotka.

Dom i Robbie rozmawiali o kontrakcie płytowym. Wszyscy byli bardzo mili. John spytał, czy palę, a ja powiedziałam, że tylko w piecu. Dziwnie na mnie popatrzyli.


23:30

BS powiedział, że bardzo mu się podobam. Całował mnie po szyi i uchu. Było tak cudownie. Niepokoi mnie tylko teoria Rosie, zgodnie z którą pieszczone części ciała rosną (na przykład usta). Jeżeli Robbie nadal będzie całował moje uszy, to jeszcze mi urosną wielkie jak u słonia!


Północ

Lalalalalalalalalala.


1:00

Trochę dziwnie się czuję w towarzystwie starszych ode mnie


1:15

Położyłam swój czerwony tyłek do łóżka. Już nigdy nie uniesie swego ohydnego łba Ko­niec z czesaniem warg. Jestem i zawsze będę dziewczyną Boga Seksu.

Koniec.






Wszędzie wężyki



Poniedziałek, 8 listopada



7:45

Skoro świt obudziły mnie ryki i tupot Vatiego.

Śpiewał:

- Weeeee are the champions

Okazało się, że jakiś idiota dał mu pracę. Będzie za­rządzał wodociągami czy czymś tam.

-W takim razie lepiej wykopmy studnię - powiedzia­łam, ale M i V byli zbyt zajęci przytulaniem się, by mnie usłyszeć. Bleeeee. Poza tym już nawet nie widzą, że przestali dla mnie istnieć.

Przy śniadaniu Vati był NIE DO ZNIESIENIA. Zarzucił na ramiona szlafrok, jakby był mistrzem boksu, i jedną ręką podnosił Libby. T° akurat było dość zabawne, bo Libby złapała się lampy nad stołem i nie chciała puścić, aż tata niemal dostał białej gorączki. Myślę, że przechodzi hormonalne coś tam wieku średniego, bo miewa bardzo zmienne nastroje. W jednej chwili dowcipkuje, a już w następnej kiedy go proszę o marne pięć funtów wpada w szał. Dziwne.


8:15

Spotkałam się z Jas.

- Powiedziałam Robbiemu, co mi kazałaś ale nadal nie rozumiem, dlaczego wtedy uciekłaś.

- Tata przyszedł w kominiarce.

- Aha, rozumiem. I to jej wystarczyło. Tak to jest kiedy wciska się ludziom kit - wcale nie trzeba się wysilać. Czy powinnam powiedzieć o Davie Jajcarzu? Jas to moja najlepsza przyjaciółka. Wiemy o sobie wszystko. Ja na przykład wi­działam jej gacie. Ale z drugiej strony Jas czasami pra­wi straszne kazania. Mogłaby uznać, że to nieładnie z mojej strony, bo Ellen to moja koleżanka i tak dalej,

i tak dalej. Hmmm. Pomyślę o tym później W następnym życiu.



Na francuskim

13:30

Cała szkoła oszalała!!! Okazało się, że nasz nowy praktykant to sobowtór Davida Ginoli,

tego piłkarza!!! Słowo daję. Jest absolutnie czadowy.

Kiedy wszedł, Rosie nawet przestała sobie wyskubywać brwi.

Monsieur „Phoszę, Mówcie Mi Henri" ma dosyć długie włosy i nosi bardzo obcisłe niebieskie dżinsy. Teraz na francuskim jesteśmy skoncentrowane jak koncentrat pomidorowy. Kiedy zadaje pytanie, pojawia się las rąk. Nie pamiętam, kiedy ostatnio na francuskim ktoś zgłaszał się do odpowiedzi. Zazwyczaj kładziemy głowy na ławkach żeby się troszkę zdrzemnąć, a gdy nauczycielka zadaje pytanie, olewającym ruchem podnosimy ręce. W ten sposób dajemy Madame Slack do zrozumienia, jak bardzo nas interesują Patapouf i Cliquot. Czy inne francuskie smutasy, o których nam opowiada.


Przerwa

14:30

Nie tylko my tak reagujemy, szkoda, że nie wi­dzieliście nauczycielek. Sokole Oko chichotała rozmawiając z "Phoszę, Mówcie Mi Henri"' Najbardziej żałosny jest Herr Kamyer, któremu komletnie odbiło z okazji pojawienia się w szkole innego fa­ceta. Niestety, jego próby zaprzyjaźnienia się polegają na spazmatycznych tikach i powtarzaniu: „Och, ja. Och, ja, sehr* intehesujące, Henri"

Kiedy Monsieur Henri otworzył drzwi do pokoju na­uczycielskiego przed panną Wilson, mało jej nie spadł tragiczny kok w stylu lat siedemdziesiątych. Wszyscy za­chowują się beznadziejnie, udając, że bardzo lubią czo­snek, Edith Piaf i tak dalej. Żałosne.

Oczywiście ja, co wszyscy potwierdzą, zawsze kocha­łam la belle France**.


16:10

W drodze do domu powiedziałam do Jas:

-Ja zawsze kochałam la belle France.

- Mówiłaś, że jej nie lubisz, bo pełno tam Francuzów. - Racja,ale poza tym je aime*** ją bardzo.





Kolacja

18:00

- Czy moglibyśmy wypic trochę wina do rybnych paluszków - jak we Francji? - spytałam Mutti. - Nie wydurniaj się - odparła tylko.



----------------------------

* Ja, sehr ...(niem) - tak, bardzo ....

** La belle Frnce (fr.) - piękna Francja

*** Je aime (fr. pow. być j'aime) - lubię, kocham, podoba mi się




18:20

Dziś wieczorem Vati odbiera Angusa od weterynarza. Libby i ja zrobiłyśmy coś w rodzaju szpitalnego łóżka w koszyku, który wyłożyłyśmy starymi kocami. Libby dodała nawet misia z jednym oczkiem. Angus pewnie będzie bardzo smutny i cierpiący.

Zo­stanie z niego zaledwie cień kota. Teraz zacznie przypo­minać inne koty. Przestanie być wspaniałym pół kotem, pól labradorem.

-Mam nadzieję, że nie zabiją cię wyrzuty sumienia spowodowane wycięciem rodzynków Angusa - powie­działam do Mutti.


19:30

Cha, cha, cha, cha, cha. Angus wyskoczył z klatki i od razu zaatakował spodnie Vatie-go. Kiedy tata poszedł odstawić samochód do garażu, nasz kochany kotek popędził do ogrodu i przeskoczył ogrodzenie.

Usłyszałam szczekanie Śnieżynki i Bielaska oraz krzyki pana Sąsiada.

Wróciły szczęśliwe czasy!







W moim pokoju

19:50

Fajnie mieć praktykanta-francuskiego pożera­cza serc, ale nie mogę zapomnieć o swojej niewierności wobec Robbiego. Nie wiem' co robić. Czy jestem jedyną osobą na świecie z utajonym czerwonym tyłkiem? Och, zżerają mnie wyrzuty sumienia.


20:00

Jak mam się skupić na odrabianiu lekcji z francuskiego? To znaczy, gdybym wiedziała co w ogóle zadali.

W mojej książce o nieprzejmowaniu się drobiazgami jest napisane " Nie ukrywaj swojego cierpienia".

Zadzwoniłam do Jas. Nawet ona zachwyca się Henrim.

- Jest taki, no wiesz ... przystojny, nie? We francuskim stylu.

- Mais oui - odparłam. - Très sportif*. Tak samo jak wielu innych les garçons**, prawda? W naszym wieku to naturalne, że podobają się nam przystojni faceci.

Jas nawijała dalej, nieświadoma mojego skrywanego cierpienia.

- Nie, nie sądzę. Dla mnie istnieje tylko Tom. To mój jedyny Pysio. Matko kochana.

-Tak, ale mówiłaś, że Henri jest całkiem przystojny. - Wiem, ale to tylko fantazje, prawda? Nie posunęła bym się dalej.

- No tak, ale gdyby nagle miedzy wami zaiskrzyło to-bie by się wydawało, że Henri chce ci wyznać miłość' ale wtedy byś zauważyła, że założył sztuczny czerwony nos? Co wtedy?

Udawała, że nie wie o czym mówię. Muszę samotnie dźwigać ciężar swej tajemnicy. Quel dommage.

Jedno jest pewne. Już nigdy nie wolno mi rozmawiać z Dave'em jajcarzem. Musze stanowczo się go wyrzec.

------------------------------------

* Tres sportif (fr.) - bardzo wysportowany

** Les gorcons (fr.) - chłopców


21:00

Zadzwonił Dave Jajcarz!

-Georgia- powiedział - dzwonię tylko, żeby ci powiedzieć, żebyś się nie przejmowała. Wiem, że czasami zachowujesz się dziwnie. Ale to wszystko jest spoko.

- Tylko się powygłupialiśmy. Nikt nie musi o tym wiedzieć, a my zostaniemy kumplami. Nie martw się, panno Szalona.

Kurcze . Ale to dojrzałe, co? Przerażająco dojrzałe. Mimo wszystko Dave ma rację. Po prostu jestem przewrażliwiona.. Powinnam się wyluzować. To był tylko ma-lutki pocałuneczek.


21:05

Z ssaniem wargi. I z języczkiem. Ale to wszyst­ko. Nic więcej.


23:05

Ciekawe, na którym miejscu w skali całowa­nia powinno się umieścić ssanie wargi?


23:10

Pilna aktualizacja skali całowania:

1) trzymanie się za ręce,

2) obejmowanie się,

3) pocałunek na dobranoc,

4) pocałunek trwający ponad trzy minuty bez nabierania powietrza,

5) pocałunek z otwartymi ustami,

6) pocałunek z języczkiem,

6 1/4) ssanie wargi,

6 1/2) całowanie się z uchem,

7) Pieszczoty górnej części ciała - poza domem,

8) Pieszczoty górnej części ciała - w domu (w łóżku),

9) działalność poniżej pasa (d.p.p.)

oraz

10) Pójście na całość.



Północ

Ciekawe, czy dałoby się mieć dwóch chłopaków naraz? W końcu czasy się zmieniły. Teraz zmieniły Teraz i skomplikowane. We Francji

związki są o wiele bardziej skomplikowane. We Francji mężczyźni zawsze mieli kochanki i żony. Henri na pewno spotyka się z dwiema dziewczynami. Nieźle by się uśmiał, gdybym mu powiedziała, że mam tylko jednego chłopaka.

- C'est tres tragique* - powiedziałby. Skoro on może mieć dwie, to ja mogę mieć dwóch. Nie jestem gorsza od niego. Je pense. Oh merde**. Ale czy Robbie też chciałby mieć drugą dziewczynę?

Nie !!!!!



Wtorek, 9 listopada


7:50

Angus się zabawia, napastując listonosza.

OK, może i wycięli mu rodzynki, ale nikt nie pozbawi go hartu ducha!!!


Z Jas w drodze

do szkoły

8:30

Jas ma problemy z grzywką (sama ją sobie obcięła, dzięki czemu teraz wygląda jak król Ryszard II), więc była jeszcze bardziej roztargniona niż zwykle. Nic, tylko ją sobie skubała, Myślałam, że ją zamorduję. Z troski . Och, jakże wielki jest ten ciężar poczucia winy. Miałam ochotę krzyknąć: "OK!!! Ssałam wargę Dave'a Jajcarza. Teraz możesz mnie zabić". Ale nie zrobiłam tego.

-----------------------------------------------------

* C'est tres tragique* (fr.) - to naprawdę tragiczne

** Je pense. Oh merde (fr.) - Tak sądzę, O cholera.



Na niemieckim

10:20

W duchu europejskiego jak mu tam oraz dlate­go, że skończyłam malować sobie paznokcie, spytałam Herr Kamyera, jak jest po niemiecku „pieścić się". Dostał okropnych tików i zrobił się czerwony jak bu-rak. Początkowo udawał, że nie wie, co to znaczy „pieścić się", ale kiedy Rosie i Jools zaczęły wydymać wargi i posyłać pocałunki w jego stronę, od razu załapał. W każdym razie po niemiecku to brzmi frontol knutschen*. Kiedy wyszłyśmy z klasy, powiedziałam do Rosie: -Olewam Niemców. Nigdy w życiu nie „knutschnę" żadnego z nich.


Na francuskim

13:30

Kiedy Koszmarna Bliźniaczka Jackie podeszła do Henriego, żeby odebrać swoją pracę domową (!), stanęła tak blisko niego, że dosłownie oparła dyndaki na jego głowie. Gdyby Henri miał takiego samego pecha jak ja i zobaczył ją kiedyś w spodenkach gimnastycznych, pewnie zawinąłby kiecę i poleciał. (Al-bo, jak sam by to ujął, la robe**). U-ła! Znowu myślę o Davie Jajcarzu.


18:00

Zadzwonił Robbie Powiedział, że bardzo mnie lubi (taaaaaak!!!). Jedzie do Londynu (buuu), by rozpocząć karierę wielkiej gwiazdy (hurra!),

Będzie WIELKĄ gwiazdą z naprawdę czadową dziewczyną.


--------------------------------------------------------------------

* frontol knutschen (niem.) - tu: całować się, pieścić się na całego

** la robe (fr.) - sukienka



18:10

Aby to uczcić, poszłam do kuchni po kawałek sera. Angus drzemał w swoim koszyku. Bez rodzynków jego wężyk już nigdy nie będzie taki jak kie­dyś ale Angus zachował wielką pogodę ducha. Mruczał jak buldożer. Kiedy mu dałam specjalne ciasteczko dla kotów, prawie mi odgryzł rękę. Libby też chciała takie ciasteczko.

- Libby, one nie są dla ludzi - powiedziałam

- Lubię helbatnicki. -Tak, ale...

- Daj mi helbatnicki!!!."

Musiałam jej dać jedno. Wtedy wszedł Przywódca Świ­rów i spytał:

- Kim są ci wszyscy tajemniczy chłopcy, którzy ciągle do ciebie wydzwaniają?

- Hniuk - mruknęłam, co w języku skończonych idiotów oznacza: „Nie twoja sprawa, a jak będziesz ględził dalej, zwymiotuję ci na kapcie"

Vati oczywiście nie zrozumiał. Marudził dalej:

- Może ich kiedyś tutaj przyprowadzisz? - I tak w kółko, jak zdarta płyta.

- Powtarzam po raz kolejny - muszę już iść - odparłam tylko.


W moim pokoju

20:00

Wszyscy wyszli. Mam tyle materiału do powtórzenia i tak dalej. No, wreszcie będę mogła się do tego zabrać.


20:05

Och, do jasnej ciasnej... O co chodzi z tym Szekspirem? Wiem, że to geniusz i tak dalej,

ale straszny nudziarz. Co za blask strzelił tam z okna? Na miłość boską, przecież to zwykłe światło księżyca.

Człowieku, weź ty się opanuj! Zadzwoniłam do Rosie.

-Bóg Seksu musi jechać do Londynu na spotkanie z ludźmi z wytwórni płytowej i omówić warunki kontraktu. Nie chcę się chwalić, ale muszę. Nie tylko jestem dziewczyną Boga Seksu, wkrótce stanę się też bajecznie

bogata.

-Super. Ale jazda. Zamieszkasz z papugami w białym drapaczu chmur? Moje przyjaciółki niekiedy mnie martwią. Z papugami? Wtedy usłyszałam jakiś głos w tle.

- Papugi, papuga Oh ja. - To Sven szczerze zaintere­sował się tymi cholernymi papugami, moimi przyszłymi współlokatorkami.

- Poczekaj chwilę - powiedziała Rosie. Jej wielki, norweski chłopak chyba cały czas u niej przesiaduje: to dlatego, że Rosie ma bardzo, bardzo, miłych rodziców, którzy często wychodzą z domu. Usłyszałam odgłosy całowania się, chichoty i jakąś norweską papuzią mowę.

Rosie znowu wzięła słuchawkę i powiedziała

- Sven pyta, czy możemy z tobą zamieszkać w twoim

odjazdowym londyńskim domu.

- Nie.

- Dziękuję za szczerość.


23:00

Nie pozwolę, żeby moje szczęście ze słynną gwiazdą Pop przewróciło mi w głowie. Koniecznie muszę sama zrobić karierę. Wykorzystam jeden ze swych licznych talentów. Hmmm... W jakim zawodzie przyda mi się umiejętność robienia sobie makijażu oraz tańczenia „wężyka"? Mogłabym zostać mocno umalowaną tancerką!



Środa, 10 listopada



13:30

Świetnie potrafię udawać, że ogromny kęs je­dzenia przechodzi mi przez przewód pokarmo­wy. Pani Hawkins uznała, że wygląda to „przerażająco re­alistycznie". Pewnie więc otrzymam najlepszy stopień z biologii i zostanę... yyy... kim się zostaje, mając dobre stopnie z biologii? Brodatym facetem, który myszkuje po bagnach. Może jednak poprzestanę na karierze tancerki.


22:00

Musiałam się położyć, bo Vati zaczął śpiewać. I will Always Love Youuuuuuuuuuuuuu Whitney Beznadziejnej.


23:00

Już przysypiałam, kiedy usłyszałam jakiś hałas pod oknem. Otworzyłam je i zobaczyłam Boga Seksu !!! Trzymał Angusa. Aaaaach. Posłał mi pocałunek i powiedział:

- Zejdź.

Zarzuciłam płaszcz na piżamę. Miałam tylko sekundę na przygotowania przed spotkaniem ... umalować usta błyszczykiem, uczesać idiotyczne włosy ściągnąć nozdrza. Potem przemknęłam się na dół i otworzyłam drzwi Moi starzy jeszcze siedzieli w salonie, śpiewając hymn państwowy w rytmie reggae... podejrzewam, że

osuszyli parę beczułek wina.

Robbie pocałował mnie długo i z rozmarzeniem. Po­tem jednak Angus zaczął wyć, więc szybko wepchnę­łam go do kuchni i znowu wyszłam na dwór.

Szepnęłam:

- Brrr, ale lodówa, co?

Robbie spojrzał na mnie jak na półkretynkę (i półwariatkę), którą zresztą jestem, więc nic się nie pomylił. ZAMKNIJ SIĘ, MÓZGU!!!

Poszliśmy na tyły ogrodu. Było cudownie, cicho, nad nami tylko gwiazdy. Chyba z tysiąc lat całowaliśmy się pod tymi gwiazdami. Czułam się trochę dziwnie, bo po jakimś czasie nie wiedziałam, gdzie ja się kończę, a on zaczyna. Niezbyt wygodna pozycja, zwłaszcza gdyby człowiek w tym czasie próbował się ubrać, ale podobało mi się. BARDZO.


Północ

W łóżku. Robbie wyjechał do Londynu. Beze mnie.



Czwartek, 11 listopada


8:30

Cóż, ' życie trwa dalej. Trzeba pisać klasówki.

Rozwiązywać problemy.

Dzisiaj rozpoczęliśmy operację "La Belle France". Cała paczka poszła do szkoły w beretach na modłę les jpe

francais* i z podniesionymi kołnierzami płaszczy. Rosie nawet przyniosła pęczek cebuli dla Henriego, moim skromnym zdaniem posuwając się nieco za daleko. Henri, cały słodki i uśmiechnięty, powiedział:

- Merci, Mademoiselle, ugotuję délicieuse soupe a l'oignon ce soir**, a jedząc, będę myślał o pani.

Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej - źle. To très bon, kiedy Henri o tobie myśli, ale nie aż tak bon, kiedy kojarzysz mu się z cebulą. Powiedział to po la française, ale ja wszystko zrozumiałam. Uśmiechnęłam się do nie­go, żeby wiedział, że wiem.


11:00

Klasówka z francuskiego nie była aż tak trudna Odbiło nam na punkcie Henriego. Strasznie. Przez cały ranek powtarzałyśmy: „Fa-fa-ra-fa-fa" z fran­cuskim akcentem. Nie mam pojęcia dlaczego. Po pro­stu czułyśmy taki przymus.


Wuef

13:30

Myślę, że nawet panna Stamp zadurzyła się w Henrim. Mogłabym przysiąc, że się ogoliła.


------------------------------------------------------------------

* les jpe francais - (fr.) - Francuzów

** délicieuse soupe a l'oignon ce soir (fr.) - dziękuję pani ugotuję pyszną zupę dziś wieczorem


Na przerwie

14:30

Ellen i ja usiadłyśmy na kaloryferze koło automatu ze słodyczami. W te chłodne, jesienne dni miło sobie podgrzać majtki. Z wielką nonszalancją spytałam ją:

- Jak ci się układa z Dave'em Jajcarzem?

- Całkiem spoko - odparła.

Co to ma znaczyć? powiem wam, co to znaczy: Dave nic jej nie powiedział o naszym przypadkowym pocałunku.

To znaczy, że dożyję jutra.




Rybna impreza


Sobota, 13 listopada


11:00

Strasznie, strasznie tęsknię za całowaniem się i Bogiem Seksu.


Południe

Nie jestem w nastroju do robienia zakupów, bo jest mi bardzo smutno i czuję się osamotniona, ale zmusiłam się, by poprosić mamę o pięć funtów i wyjść do miasta. Razem z Jools, Rosie, Ellen i Jas jak zwykle spot­kałyśmy się u Luigiego, skąd wyruszyłyśmy do domu towa­rowego. Po drodze musiałyśmy przejść przez centrum. Ma­szerowałyśmy, trzymając się pod ręce, kiedy zobaczyłyśmy Dave'a Jajcarza z Rollo i paroma innymi kumplami. U-ła.

-Cześć, kociaki - powiedział Dave

Wygląda całkiem spoko. To dziwne, że chociaż mam poczucie winy (słowo daję, Jezu) z powodu czerwonego tyłka, to zawsze cieszę się na widok Dave'a. W jego towarzystwie nigdy nie czuję się jak skończona kretynka - tak jak to jest w wypadku Boga Seksu. Zbliżałyśmy się do warzywniaka Jenningsów, gdzie pracuje Tom, więc Jas MUSIAŁA tam wpaść, żeby się zobaczyć ze swoim tak zwanym chłopakiem.

- Spytaj go, czy ma jakieś jędrne warzywa - powiedziałam, ale nie zwróciła na mnie uwagi.

Ellen strasznie kokietowała Dave'a i ciągle odrzucała sobie włosy. Gadali we dwójkę, a ja udawałam, że razem z Rosie oglądam wystawy, ale tak naprawdę próbowałam podsłuchać, co Dave J. mówi Ellen. Nadal nie

wiem, czy oficjalnie są parą. Chłopcy sobie poszli, a Dave cmoknął Ellen w policzek. Jakoś dziwnie się wtedy poczułam. Sama nie wiem dlaczego.


15:00

Przez resztę popołudnia Ellen zachowywała się jak idiotka. Wieczorem wybiera się do kina, więc powiedziała, że musi wracać do domu, żeby się przygotować.

- Więc oni lecą na siebie? - spytałam Rosie

- On jej się całkiem podoba, ale Ellen nie chce mi po­wiedzieć, do którego etapu doszli... twierdzi, że to jej prywatna sprawa.

- Żałosne.

- Wiem. Dzisiaj w kinie będę ich obserwować. Okazało się, że wszyscy - Jas, Tom, Rosie, Sven, Ellen, Dave, Jools, Rollo i jeszcze kilka innych par - idą dziś do kina. Wszyscy oprócz mnie. Merde.

Czuję się sama jak ten palec.


15:30

Zadzwoniłam do Jas. - Czuję się sama jak ten palec No to chodź z nami.

Nie mogę. Wszyscy będziecie się całowali. Nic się nie martw, posiedzę sobie w domciu, a wy się bawcie dobrze.

- OK. To narka. Urocze i typowe.


20:00

Zadzwonił BS.

Oooch. Wytwórnia płytowa chce z nimi podpisać kontrakt !!! Dziś idą do jakiegoś modnego klubu na imprezę branży muzycznej.



Północ

Jestem wdową po gwieździe muzyki pop.





Niedziela, 14 listopada



Pora lunchu

13:10

Zadzwoniłam do Rosie.

- Bonjour, ma petite* kumpelko - powiedziała

- Co robisz?

-Zrobiłam sobie popołudnie w stylu Abby. Założyłam stare dziergane bikini mojej mamy i... Sven! Uważaj na ten żyrandol!

W tle usłyszałam brzęk i: „oh ,a, oh o, oh, ja!

-Co ten Sven robi? - spytałam.

- Żongluje.

Oczywiście.

To jasne.


-------------------------------------------------

*Bonjour ma petite (fr.) - Dzień dobry, moja mała


14:00

Jas ZNOWU wkuwa ze swoim chłopakiem.

Nikt nie chce się ze mną bawić, wszyscy odrabiają lekcje.

Hmmm


20:00

To przerażające ale ja sama zabrałam się do odrabiania francuskiego !!! Nawet tata zajrzał, żeby zobaczyć to na własne oczy. To nowa oznaka.



22:00

Zadzwonił Bóg Seksu. Mniaaaaaaam. Wraca w niedzielę. Właściwie to w sobotę, ale

tego dnia idzie na rodzinną imprezę: jego mama ma urodziny. Jas wybiera się tam z Tomem, więc czekałam, że Robbie mnie zaprosi.

-Georgia, byłoby super, gdybyś mogła przyjść -wiedział - ale może najpierw powinienem cię przedstawić? Co ty na to?

-Yyy...


Północ

Co ja na to? Jak to, co ja na to? Skąd mam wiedzieć? Może ktoś wie, co ja na to, ale na pewno nie ja. Ja dowiem się o tym ostatnia. Hmmm. Szkoda, że Bóg Seksu i ja nie widujemy się częściej i nie robimy normalnych rzeczy, takich jak... zabawa w Abbę... i... całowanie się, tańczenie „wężyka" i tak dalej.

Może zaczniemy, kiedy już zamieszkamy w apartamentowcu w Londynie.


1:00

Ile godzin zostało do powrotu Boga Seksu? Dwadzieścia cztery razy pięć plus minus.. O Boze, nie wiem. Okropna P Green jest świetna z matmy. Skoro tak bardzo mnie kocha, to może zostanie moim żywym kalkulatorem. W okularach.


1:15

Nie, nie zmieściłaby mi się do plecaka.



Wtorek, 16 listopada



Na matmie

14:45

Czy ci Grecy nie robili nic oprócz wylegiwania się w wannach i krzyczenia „Eureka!!!"? A ten cały Pitagoras czy on nie miał kumpli? Takich, którzy by powiedzieli- "Hej, Pitek... weź ty się ZAMKNIJ!!!"?


16:01

Wracając ze szkoły, mocowałyśmy sobie uszy, przemieniając się w rękawiczkowe zwierząt­ka, kiedy dostrzegłyśmy Dave'a Jajcarza, Rollo, Steve'a i paru innych chłopaków... U-ła. Alarm-faceci, alarm-faceci!!! Cholera, nie miałam przy sobie szminki, ale przynajmniej zdążyłam szybko ściągnąć te uszy. El-len zachowała się żałośnie - pobiegła z powrotem do szatni, wołając: „Ups! Zapomniałam fajek!". Jasne!

Wróciła pięć minut później z leciuteńkim makijażem., błyszczyk, korektor, perłowy cień do oczu, tusz do rzęs... spódnica podwinięta, włosy nastroszone... wyglądała bardzo naturalnie.

- I co, znalazłaś fajki? - spytałam, ale ona nie załapała.

Dave NAPRAWDĘ wygląda coolowo. Tym bardziej, że jest chłopakiem innej dziewczyny. Cmoknął Ellen w policzek, a potem spojrzał na mnie. Dopiero teraz zauważyłam, jakie ma długie rzęsy. Nie dostrzegłam ich pewnie przez ten wielki sztuczny nos.

- Cześć Georgia - powiedział. - Czadowo się bawisz?

- No, czadowo jak jakiś ... yyy ... czader.

Roześmiał się.

- Idziemy do domu? - spytała Ellen i ruszyliśmy wszyscy razem.

Dave na tydzień został zawieszony w prawach ucznia. Hmmm... swój chłop... Spytałam go, z jakiego powodu.

- Wiesz, że denaturat sam się pali, ale nie spala nicze­go innego?

Ellen (konstruktor statków kosmicznych... he, he, he)powiedziała:

-Tak... to ma coś wspólnego z niską temperaturą spa­lania, prawda?

Ciągle go kokietowała i łapała za rękę. Ciekawe, do którego etapu doszli?

Rosie uważa, że do piątego (pocałunek z otwartymi ustami), ale nie wie na pewno, bo w kinie było bardzo ciemno. Ciekawe, czy jej ssał wargę.

Zamknij się, zamknij się! Muszę pamiętać, że jestem dziewczyną Boga Seksu.

- Na chemii nalałem sobie trochę denaturatu na dłoń i podpaliłem. Wtedy pan Martin zadał jakieś pytanie, a ja podniosłem rękę, która się paliła. Było to bardzo śmieszne, nawet jeśli tylko ja tak twierdzę. A twierdzę, bo słyszałem, co powiedziałem.

Uśmiałam się po same pachy.

Rosie zaprosiła wszystkich do siebie na sobotę, bo jej rodzice wychodzą na cały wieczór. Kiedy żegnaliśmy się u stóp wzgórza, powiedziałam:

- Niezły numer z tą płonącą ręką, nie?

- Nie sądzisz, że było to dość niebezpieczne? - odparła Ellen.

Mam poważne wątpliwości, czy Ellen ma wystarczająco duże poczucie humoru, by zostać dziewczyną Dave'a Jajcarza.

- Och, mój Gott w Himmel.

Libby złowiła jakiegoś biednego chłopczyka, którego nazywa swoim "nazeconym".

Dziś po przedszkolu przywlokła go do domu.

Mieli rysować w jej pokoju, ale sądząc po odgłosach, robią coś zupełnie innego. Słyszę, jak mówi:

- Josh, kładź się, ja będę pielęgnialką


18:35

Lepiej pójdę sprawdzić, co też ona tam kombinuje, bo jej tak zwanej matce nawet się nie

chce tyłka ruszyć.


18:40

Libby uczyła Josha, jak się całować! Kiedy weszłam, biedny mały Josh tkwił w jej mor­derczym uścisku, a Libby podsuwała mu usta. Josh nie wyglądał na szczególnie zadowolonego. Prawdę mó­wiąc, płakał.

To nie powstrzymało Libbs.

- Libby puść Josha - powiedziałam. - Jemu wcale się to nie podoba.

- Ćśśś, Ginger - odparła.

- Mmmmmmmmmmmmm. Cmok - cmok, mniam- mniam.

Bóg jeden wie, gdzie ona się tego nauczyła.

Obwiniam Mutti i Vatiego za ich ekshibicjonistyczne i pornograficzne wieczory. Musiałam z niej ściągnąć BMJ (Biednego Małego Josha) i z powrotem założyć mu okulary. Wyglądał, jak przestraszony żuczek w ogrodniczkach.


23:00

Opowiedziałam o wszystkim mamie, ale ona się tylko roześmiała.






Czwartek, 18 listopada


Na fizyce

10:20

Koszmarne Bliźniaczki ucięły pół krawata Okropnej R Green.


Przerwa obiadowa

12:30

Ale lodówa. Jestem pewna, że kiedy na dworze robi się chłodniej, Elvis Attwood przykręca

ogrzewanie.

Skuliłyśmy się na kaloryferze koło pracowni biologicz­nej. Byłyśmy bezpieczne, bo dyżur mają Tragiczna Kate i Melanie Griffiths, a żadna z nich nie jest w szczytowej formie fizycznej (Melanie - z powodu ogromnych melo­nów, a Kate - ogólnego spasienia). Nigdy nie chce im się ruszyć tyłka, żeby sprawdzać powyżej pierwszego piętra. Jeżeli dyżur pełni Nudna Lindsay albo Sokole Oko, dosłownie nie mamy gdzie się schować. Kiedyś na swoje nieszczęście ukryłam się w kiblu, opierając nogi o drzwi i udając, że nikogo nie ma w środku. (Często tak się robi). Nagle, kiedy pomyślałam, że jestem bezpieczna, spuściłam wzrok i zobaczyłam oczka Sokolego Oka, która gapiła się na mnie spod drzwi. Ale mnie wy­straszyła!

Jutro przychodzi ta wariatka od tampaxów, która ma gadać o seksie i takich tam.

-Włożę sobie stopery do uszu - powiedziałam.

- Nie znoszę, kiedy dorośli rozmawiają o seksie. To takie nie­naturalne.

- A rodzice nie wytłumaczyli ci pewnych faktów dotyczących życia? - spytała Jas

Popatrzyłam na nią.

- Bleeee.

Prawdę mówiąc, kiedy pierwszy raz dostałam okres, mama coś przynudzała o jajeczkach i jajnikach. Tak się złożyło, że nie miałam pod ręką stoperów, więc musia­łam sobie śpiewać w myślach.

-Możemy tylko mieć nadzieję, że dostaniemy od pani Tampax darmowe podpaski - powiedziałam Drużynie Asów.

Jas (ekspert od środków higieny intymnej) spytała: -To ty nie używasz tamponów? Są o wiele wygodniej­sze. Dlaczego ich nie używasz?

Tłumiąc naturalny odruch, żeby ją zepchnąć z kalory­fera, wyjaśniłam:

- Bo gdybym ich używała, Libby by je znalazła, wyjęła z ochraniaczy i mówiła, że to myszki. I bawiłaby się nimi z Angusem. Nie masz pojęcia, co się wyprawia w moim domu.




Piątek, 19 listopada


11:00

Znowu uwaga w dzienniczku ! I to dlatego, że Sokole Oko usłyszała, jak powiedziałam:

"Ale Scheissenhausen*", potykając się o pasek od plecaka Jas. Gott w Himmel. Tutaj nawet nie można bezkarnie powedzieć po niemiecku " ale szambo".


------------------------------------------------------------------------------------

* Scheissenhausen (niem.) - wulgarnie: sracz, kibel, można też użyć w znaczeniu szambo.

Religia

13:30

Dzisiaj przyszła pani Tampax. Żeby nam opowiedzieć o pewnych faktach dotyczących życia. I o środkach higieny intymnej. Odbywało się to na religii więc panna Wilson odgrywała rolę gospodyni.

KOSZMAR!

Pani Tampax ględziła o jajeczkach i wężykach. Panna Wilson smętnie siedziała z tyłu, udając wielki „entu­zjazm" (to znaczy uśmiechała się jak wariatka, a jej kok podskakiwał). Ciągle powtarzała: „Hm, to bardzo inte­resujące", „To prawda" i „Tak, to bardzo złożona kwe­stia, prawda, dziewczynki?", a my miałyśmy ochotę schować się pod ławki. Dlaczego ona i pani Tampax (która wyglądała jak ten rockman Meatloaf) nie mogły gdzieś sobie pójść i zostawić nas w spokoju? Ta lekcja mnie strasznie przymuliła. Dla zabicia czasu Rosie pu­ściła po klasie liścik:

Do zainteresowanych!

Musisz wybrać jedną możliwość. Co wolisz?

1. Elvis Attwood dochodzi z tobą do etapu 7. Całujecie się z jęzorami. On jest na golasa.

2. Już nigdy w życiu nie będziesz się całować.

Poślij dalej.

Miałyśmy zakreślić jeden z punktów. Wszystkie wybrały drugi.- Na myśl o dojściu z gołym Elvisem do siódmego etapu (pieszczoty górnej części ciała - poza domem) zrobiło mi się niedobrze. Wynocha z mojego mózgu, wynocha.

Kolejny liścik był następującej treści:

Co byś wolała?

1. Panna Stamp wyciera cię ręcznikiem pod prysznicem

2. Już nigdy w życiu nie będziesz się całować.


Z przerażeniem zauważyłam, że Jas zaznaczyła punkt pierwszy.


14:30

- Co masz dziś do jedzenia, lesbijko? - spytałam Jas.




Sobota, 20 listopada


Sobotni wieczór

to czas na imprezę

19:00

Ma być cała Drużyna Asów. (No, oprócz Jas, która wybiera się do swojego tak zwanego chłopaka, gdzie ma się „bawić" z rodzicami swojego tak zwanego chłopaka).

Robbie powiedział, że wpadnie do Rosie, jeśli się wyrobi po rodzinnej „uroczystości". Potwornie za nim tęsk­nię. Nie widziałam go od wieków. Ciekawe, kto się dzi­siaj stawi?

Oczywiście Rosie i Sven, Mabs i Steve, Jools i Rollo, Ellen i Dave Jajcarz... Sara, Patty i ja... i może jacyś kumple Dave'a Jajcarza.

Już nie mogę się doczekać. W końcu przestanę myśleć o galarecie, w jaką mnie przemienia BS. Chociaż jak zwykle będę czuła się jak piąte koło u wozu.


U Rosie

20:20

Otworzył Sven w prezerwatywie Durex na gło­wie... yyy ...

- Witamy na rybnej imprezie! Co on bredzi? W salonie wisiała sieć i papierowe ryby. Rosie miała na sobie strasznie obciachowy kostium sy­renki (obie nogi wcisnęła w jedną nogawkę niebieskich spodni, więc musiała skakać).

- Dorszy wieczór - powiedziała. Matko kochana.

Ale potem się rozkręciło. Na przekąskę były paluszki rybne. Przyszedł Dave Jajcarz z kumplami. Ellen się chichrała, ale ja zachowywałam się zimno jak ryba. Sven zaproponował, żebyśmy zatańczyli, więc poskakaliśmy do „rybiej muzyki". Czyli do melodii ze Szczęk i Titanica. Jak ryby. To nie jest takie proste, bo ryby to nie najlepsi tancerze. Dave mnie rozśmieszył, bo naprawdę wyglą­dał jak tańcząca ryba! Nawet powiedział:

-Wiję się jak piskorz!

Potem się pobawiliśmy w sardynki - to znaczy w Sve­na wersję sardynek, która polegała na tym, że weszliśmy do szafy, a niektórzy się całowali. Nie powiem kto. Ale byli to Rollo i Jools oraz Sven i Rosie. Ja znalazłam się nieco zbyt blisko Dave'a Jajcarza. Musiał mnie objąć, żebym się nie przewróciła... Od tego wszystkiego w ciemności o mały włos go nie pocałowałam.

Och, stop, stop. czuje, jak mój tyłek czerwienieje i rośnie. Nie wolno, nie wolno wyhodować sobie takiego tyłka.


21:20

Potem w salonie całą paczką bawiliśmy się w godzinę szczerości. wtedy ktos zadzwonił.

d0 drzwi. Było to pani Wielkie Gacie we własnej osobie oraz Tom.T0m Ale bez Boga Seksu. - Gdzie Robbie? - spytałam ukradkiem Jas.

- kto?

Boże, jak ona mnie irytuje. Poszła do stołu z przeką­skami. Podążyłam za nią i spytałam:

- Jas, co on powiedział? A ona odparła na cały głos:

- Pamiętasz, jak cię całował w uszy? Oficjalnie jaki to etap?

Co się z nią dzieje?! Gdyby ktoś chciał poznać szczegóły na temat mojego życia, powinien tylko włączyć Radio Jas.


21:30

Cha, cha, cha, cha. Podczas gry wyzwałam Jas, żeby włożyła sobie do gaci wszystkie wa­rzywa z koszyka. Zrzędziła, ale musiała to zrobić, więc poszła do kuchni.

Niemal umarłam ze śmiechu, kiedy wróciła. W ga­ciach miała kilo ziemniaków, cztery marchwie i brukiew A jeszcze zostało miejsce!!!

Rosie musiała sie przyznać, do którego etapu doszła

ze Svenem ... do ósmego !!!! Doszli aż do pieszczot górnej połowy ciała - w domu.

Naprawdę !!! Ale szok !!!

Rosie ani trochę się nie zawstydziła. Potem Steve wylosował "wyzwanie" i musiał zjeść surowe jajko. A to nie bułka z masłem. Co też stwierdziłam.

U-ła. Moja kolej.

Po moim pomyśle z warzywami w gaciach Jas straszliwie się zemściła. Wylosowałam "prawdę", a ona spytała:

- Czy poza Bogiem Seksu podoba ci się inny chłopak?

Dave Jajcarz spojrzał na mnie. Wszyscy zaczęli się na mnie gapić.

Co ja jestem? Jakieś urządzenie do oglądania?

-Yyy.. no, całkiem mi się podoba... yyy... Henri. - Ufff.

Wtedy zaczęli gadać o Henrim i jego spodniach. Gra trwała dalej, aż nagle... Dave Jajcarz wylosował „poca­łunek". Jools powiedziała:

-OK, Dave, musisz pocałować..,

Ellen się zarumieniła i zaczęła chichotać. Ale Jools dokończyła:

-Musisz pocałować... Georgię.

Co ona powiedziała? Skąd ona wie? Czyżby wielki czerwony tyłek wystawał mi spod spódnicy???

Wszyscy zaczęli wołać: „Gorzko, gorzko, gorzko!", a ja poszłam do kuchni, żeby się czegoś napić.

Miałam mętlik w głowie. Sama nie wiedziałam, czego chcę. Chciałam wszystkiego.

Chciałam i Boga Seksu, i Dave'a Jajcarza, a także Henriego. Boże kochany.

Jestem nimfo-jak-jej-tam. Wtedy przyszedł Dave Jajcarz.

-Georgia?

- Słucham?

-Jesteś mi winna pocałunek.

Och, do jasnej ciasnej!!! To chłopak mojej najlepszej kumpelki. A ja byłam dziewczyną Boga Seksu. Wystarczy, że powiem: „Nie, Dave, zabawa się skończyła". Ale nagle, zupełnie przypadkowo, pocałowałam go.

ZNOWU!!!

Och, moje usta są tak niezdyscyplinowane!!! Nie­grzeczne, niegrzeczne usta!!!

Dave nagle przerwał, w środku ssania mi wargi, i powiedział:

- Georgio, nie powinnaś tego robić. Przecież ja to miałam powiedzieć'

- Słuchaj, naprawdę bardzo mi się podobasz, zawsze mi się podobałaś. Ale wiesz, nie jestem idiotą, a poza tym podobam się innym dziewczynom. To tylko słabe

istoty ludzkie, widziały, jak tańczę... Pomimo dramatyzmu całej sytuacji bardzo mnie to

rozbawiło.

Mówił dalej, a ja się nie odzywałam, bo chyba mnie sparaliżowało od nosa w dół. To znaczy od szyi do nosa. - Musisz wybierać. Albo Bóg Seksu, albo ja Bardzo cię lubię i byłoby nam razem dobrze. Leciutko pocałował mnie w usta i wrócił do salonu.


W łóżku

Północ

Jestem kompletnie skołowana i na prostej drodze do obłędu. Sacre cholera bleu. Ja po­winnam myśleć o makijażu i melonach, a nie podejmować decyzje na całe życie.

Bóg Seksu czy Jajcarz? Nogi z galarety czy dziwny ta­niec? Ssanie wargi czy lizanie ucha? Trudny wybór.


Niedziela, 21 listopada

Śniadanie

11:20

Tak mi odbiło, że w końcu poprosiłam Mutti o radę. zaczęłam mówić:

- Mutti, mam ...

Kiedy nagle do domu wpadł Vati, wołając:

- Matko kochana ... Naomi jest w ciąży !!!






KONIEC cz.3



Czwarta część przygód Georgii Nicolson w książce pt. "Tańcząc na golasa"



1 sacreblue.- (fr)- do diabła, do licha, psiakrew

2 le idiot.- (fr)- idota

3 excursion (fr)- wycieczka

4 Guten Morgen (niem.)- dzień dobry

5 Tres pathetique (fr)- bardzo wzruszające.

6 Sacre- sacre (fr.)- cholerny; sacrebleu (fr)- psiakość, do licha

quel dommage (fr.)- jaka szkoda.

7 Merde (fr.)- gówno.

8 Goosegot- zniekształcenie niem. Gruss Gott0 niech będzie pochwalony. (a ang. Goose- gęś)

9 Himmel (niem)- niebo, niebiosa

10*Gott (niem.)- Bóg; Himmel (niem.)- niebo; Goott w Himmel- Boże w niebiosach

* Tout au contraire (fr.) – wręcz przeciwnie


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Rennison Louise Zwierzenia Georgii Nicolson 03 Kłopoty z dyndakami
Rennison Louise Zwierzenia Georgii Nicolson 03 Kłopoty z dyndakami
Rennison Louise Zwierzenia Georgii Nicolson 03 Kłopoty z dyndakami
Rennison Louise Zwierzenia Georgii Nicolson 03 Kłopoty z dyndakami
Rennison Louise Zwierzenia Georgii Nicolson 01 Angus, stringi i przytulanki
Rennison Louise Zwierzenia Georgii Nicolson 08 Miłość ci wszystko wybaczy
Rennison Louise Zwierzenia Georgii Nicolson 06 Ciao, bella czyli w sidłach miłości
Rennison Louise Zwierzenia Georgii Nicolson 02 Spoko, założyłam bardzo duże gacie
Rennison Louise Zwierzenia Georgii Nicolson 01 Angus, stringi i przytulanki
Rennison Louise Zwierzenia Georgii Nicolson 02 Spoko, założyłam bardzo duże gacie
Rennison Louise Zwierzenia Georgii Nicolson 08 Miłość Ci wszystko wypaczy
Rennison Louise Zwierzenia Georgii Nicolson 01 Angus, stringi i przytulanki
Rennison Louise Zwierzenia Georgii Nicolson 08 Miłość ci wszystko wypaczy(1)
Rennison Louise Zwierzenia Georgii Nicolson 01 Angus, stringi i przytulanki
Rennison Louise Zwierzenia Georgii Nicolson 02 Spoko, założyłam bardzo duże gacie
Rennison Louise Zwierzenia Georgii Nicolson 07 Ciao, bella czyli w sidłach miłości
Rennison Louise [Zwierzenia Georgii Nicolson 8] Milosc ci wszystko wypaczy(1)
Rennison Louise Zwierzenia Georgii Nicolson 01 Angus, stringi i przytulanki
Rennison Louise Zwierzenia Georgii Nicolson 07 Jak oswoić włoskiego rumaka

więcej podobnych podstron