PROLOG
Po moich policzkach ciągle spływały łzy,chciałam krzyczeć,ale...nie mogłam-niu umiałam.
Otarłam wierzchem dłonie oczy i poliki i spojrzałam na matkę.
Leżała bezbronna z porozżucanymi na poduszce,rudymi włosami.
Miała zamknięte oczy...,których miała już nigdy nie otworzyć.Na sinych polikach,były nadal zaschnięte łzy.
W głowie nadal szumiały mi jej ostatnie słowa.
-Opiekuj się małą,kochanie-kochaj ją,tak samo jak ja ciebie kochałam.
Kolejna fala łez wypłyneła mi z oczu.
-Kocham Cię,mamo-szepnełam ocierając twarz.
Musiałam być silna...nie jestem teraz sama...
Agnessssss