Tulasi-mahatmya,
czyli chwały Tulasi Devi
Śrila
Vyasadev
Dedykacja
Rozdział 1 Pojawienie się Tulasi DeviIlość części: 1
Rozdział 2 Tulasi spełnia wyrzeczeniaIlość części: 1
Rozdział 3 Narodziny ŚankhacudyIlość części: 1
Rozdział 4 Tulasi Devi poddaje króla Śankhacudę próbieIlość części: 1
Rozdział 5 Zaślubiny Tulasi i ŚankhacudyIlość części: 1
Rozdział 6 Pan Visnu pomaga półbogomIlość części: 1
Rozdział 7 Do Śankhacudy przybywa posłaniecIlość części: 1
Rozdział 8 Śankhacuda pociesza TulasiIlość części: 1
Rozdział 9 Danava przygotowuje się do wojnyIlość części: 1
Rozdział 10 Pan Śiva doradzaIlość części: 1
Rozdział 11 Rozpoczyna się wojnaIlość części: 1
Rozdział 12 Kartikeya i Kali ruszają do bojuIlość części: 1
Rozdział 13 Pan Śiva włącza się do bitwyIlość części: 1
Rozdział 14 Pojawia się Pan VisnuIlość części: 1
Rozdział 15 Ostatnia bitwaIlość części: 1
Rozdział 16 Tulasi przeklina Pana VisnuIlość części: 1
Rozdział 17 Błogosławieństwa Tulasi DeviIlość części: 1
Rozdział 18 Błogosławieństwa ŚalagramaIlość części: 1
Rozdział 19 Tulasi powraca do świata duchowegoIlość części: 1
Rozdział 20 Wielbienie Tulasi DeviIlość części: 1
Dedykacja
Tłumaczenie
pragnę zadedykować lotosowym stopom Jego Świątobliwości
Trivikrama Swamiego
Krysznadas
Kaviraj das
Rozdział 1 – Pojawienie się Tulasi Devi
Narada
Muni spytał Pana Narayana, "O Bhagavan! W jaki sposób
czysta, niewinna Tulasi Devi została Twoją żoną? Gdzie się
urodziła? Kim była w swym poprzednim życiu? Z jakiej
rodziny pochodziła? Jakie spełniała wyrzeczenia, by dostać Cię
za męża? Ciebie, który znajdujesz się ponad energią materialną,
będąc niezmienną, Kosmiczną Jaźnią, Najwyższym Bogiem, Panem
wszystkich, wszechwiedzącym, przyczyną wszystkiego, wszechobecnym,
obejmującym i utrzymującym wszystko. Jak Tulasi Devi, główna
z Twych bogiń, stała się drzewem? O Panie usuwający
wszelkie wątpliwości, łaskawie usuń je z mego zaciekawionego
umysłu, ponieważ to on zmusza mnie do zadawania tych wszystkich
pytań.."
Wtedy
Pan Narayan opowiedział następującą historię...
Daksa
Savarni Manu był częściową ekspansją Pana Visnu. Był osobą
wyjątkowo prawą, oddaną Panu i sławną z powodu swych
dobrych czynów. Syn Daksy Savarni, o imieniu Dharma Savarni
również był nadzwyczaj prawy. Pobożny syn Dharmy Savarni, zwany
Visnu Savarni, miał potomka znanego jako Raja Savarni, który był
wielkim Vaisnavą.
Jednak
syn Raja Savarni, Vrisadhvaja, okazał się być fanatycznym
wielbicielem Pana Śivy. Pan Śiva przebywał w domu Vrisadhvajy
przez trzy niebiańskie yugi (wieki), kochając go bardziej niż
własnych synów. Vrisadhvaja nie czcił Pana Narayana, Bogini
Laksmi, czy któregoś z półbogów. Uchylił on wielbienie
Laksmi w miesiącu Bhadra (sierpień, wrzesień), jak również
czczenie Sarasvati w miesiącu Magha (styczeń, luty). Nie brał
udziału w ofiarach i wielbieniu spełnianemu przez
szacunek do Pana Visnu (Narayana), krytykując surowo Jego
wielbicieli.
Półbogowie
nie rzucili na niego klątwy obawiając się Pana Śivy. Jednak
Surya, bóg słońca, nie mogąc dłużej powstrzymać swego gniewu,
przeklął Vrisadhvaję: "O królu, tak jak oddany jesteś
całkowicie Panu Śivie i tylko jemu, nie uznając jakichkolwiek
innych półbogów, oświadczam, że teraz utracisz swe bogactwo
i dobrobyt!"
Gdy
Pan Śiva usłyszał klątwę boga słońca, bardzo się rozzłościł.
Porywając swój trójząb, pobiegł za Panem Suryą. Z obawy
przed Śivą, bóg słońca udał się wraz ze swym ojcem Kaśyapą
Munim, na Brahmalokę, najwyższą materialną planetę, by schronić
się u Pana Brahmy. Jednakże Pan Śiva dogonił ich. Pan Brahma
również bał się Pana Śivy, zabrał więc Pana Suryę i Kaśyapę
Muniego w okolicę Vaikunthy, czyli duchowego lub wiecznego
świata. Tam, z wyschniętymi ze strachu gardłami, przyjęli
schronienie w Narayanie, Panu wszystkich. Ofiarowali Mu pokłony,
wielokrotnie Go wielbiąc, by ostatecznie wyjaśnić, dlaczego są
tak wystraszeni.
Pan
Narayan obdarzył ich Swą łaską i dał im moc bycia
nieustraszonymi. Powiedział, "O pełni strachu, bądźcie
pocieszeni. Jak możecie bać się kogokolwiek, gdy ja tu jestem?
Jeżeli ktokolwiek, gdziekolwiek będąc, pamięta mnie
w niebezpieczeństwie, pospieszę do niego z mym dyskiem
Sudarśaną w dłoni i go obronię. O półbogowie!
Zawsze tworzę, utrzymuję i niszczę ten wszechświat. Pod
postacią Visnu jestem utrzymującym, w formie Brahmy stwarzam,
a jako Śiva niszczę. Jestem Śivą, jestem tobą oraz Suryą.
Przyjmuję liczne formy utrzymując wszechświat. Zatem wracajcie do
swych siedzib. Nie macie się czego obawiać, ponieważ wszystko
będzie dobrze."
"Od
tego dnia nie musicie bać się niczego ze strony Pana Śivy. On jest
schronieniem pobożnych i łatwo go zadowolić. Jest on
wspaniałomyślnym sługą oraz panem swoich wielbicieli. Pan Śiva
i Sudarśana cakra są mi droższe ponad życie. Pod względem
męstwa przewyższają oni wszystkich. Pan Śiva może w prosty
sposób stworzyć dziesięć milionów Suryów i dziesięć
milionów Brahm. Dla niego nic nie jest niemożliwe. Nie jest on
świadomy świata zewnętrznego. Skupiony w sercu, dzień i noc
zajęty jest medytacją o Mnie. Ze swych pięciorga ust powtarza
z oddaniem Moją mantrę, i zawsze śpiewa Moje chwały.
Dzień i noc Ja również myślę o dobru Śivy albowiem
każdego nagradzam w stopniu odpowiadającym jego uwielbieniu
Mnie. Natura Śivy jest wszechpomyślną."
Podczas
przemowy Pana Narayana zjawił się Pan Śiva. Zasiadał on na swym
byku nosicielu, w ręku trzymając trójząb, a jego oczy
były bardzo czerwone. Szybko zsiadł, ofiarowując pokornie i z
oddaniem pokłony Panu Laksmi, zrównoważonej Najwyższej Osobie.
Pan
Narayana, Visnu, siedział na Swym wysadzanym klejnotami tronie.
Przyozdabiała Go korona, kolczyki, girlanda oraz dysk. Jego postać
była wyjątkowo piękna, a ciało Pana miało cerę koloru
świeżej, niebieskiej chmury deszczowej. Każdy z czteroramiennych
pomocników Visnu wachlował Narayana. Ciało Narayana, ubranego
w żółte szaty, namaszczone było papką sandałową. Życzliwy
Swym wielbicielom Pan Visnu, żuł orzech betelu ofiarowany Mu przez
Jego żonę Laksmi. Uśmiechając się, przyglądał i przysłuchiwał
się tańcom oraz śpiewom Vidyadharów.
Po
złożeniu pokłonów Panu Narayanowi, Pan Śiva pokłonił się Panu
Brahmie. Pan Surya i Kaśyapa Muni pozdrowili z szacunkiem
Pana Śivę. Potem Pan Śiva wielbił Visnu, Pana wszystkiego, by
następnie samemu zasiąść na tronie. Pomocnicy Pana Narayana
zaczęli wachlować Pana wachlarzami z białego włosia, aby
ulżyć mu w zmęczeniu po podróży. Śiva, w zetknięciu
się z zaletami Pana Visnu, rozpogodził się i wielbił
Wieczną Istotę swymi pięcioma ustami.
Bardzo
zadowolony Pan Narayana wypowiedział te oto słodkie, pełne nektaru
słowa, "O Panie Śivo, jesteś symbolem wszelkiego dobra. Zatem
pytanie o twą dobroć jest głupotą. Pytam cię jedynie ze
względu na szacunek wobec zasad społecznych, w sposób
nakazany przez Wedy. Kto zbiera owoce oddania i rozdaje wszelkie
dobra, nie powinien być pytany o swe wyrzeczenia lub materialną
pomyślność. Ponieważ rozprzestrzeniasz wiedzę, bezużytecznym
byłoby pytać, czy twa wiedza zwiększa się. Niepotrzebnie również
pytać, czy pogromca śmierci wolnym jest od wszelkiego zagrożenia.
Jednak przybyłeś do Mej siedziby z pewnego względu. Jakiego?
Jesteś może z jakiejś przyczyny rozgniewany?"
"O
Panie Visnu!," Rozpoczął Pan Śiva, "Król Vrisadhvaja
jest mym wielkim wielbicielem. Pan Surya przeklął go, co mnie
zezłościło. Ze względu na uczucie do mego syna, króla, chciałem
zabić Suryę. Jednakże Surya poszukał schronienia u Pana
Brahmy, a teraz obaj oddali się Twej opiece. Osoby cierpiące
w Tobie przyjmują schronienie, dyskutując lub pamiętając
o Tobie stają się całkowicie bezpiecznymi i wolnymi od
zagrożeń. Pokonały one śmierć i starość. Co w takim
razie powiedzieć można o tych wszystkich, którzy osobiście
schronili się w Twoim towarzystwie. Spływa na nich wszelka
łaska. Pamiętanie o Tobie uwalnia z wszelkich zagrożeń.
O Panie świata! Co stanie się z mym głupim wielbicielem,
który wskutek klątwy Pana Suryi utracił szczęście i dobrobyt?"
Pan
Visnu odpowiedział, "O Panie Śivo! Tutaj na Vaikuncie upłynęło
pół godziny. W tym czasie przeminęło dwadzieścia
niebiańskich yug (wieków). Dlatego król Vrisadhvaja, poprzez upływ
niepokonanego czasu, umarł. Jego syn Hamsadhvaja, z biegiem
czasu również opuścił ciało. Począł on dwóch szlachetnych
synów o imionach Dharmadhvaja i Kusadhvaja. Są oni
wielkimi Vaisnavami, lecz wskutek przekleństwa Pana Suryi, opuściło
ich szczęście. Utracili swe królestwa, jak również całą
własność i dobrobyt. Teraz jednak wielbią Boginię Laksmi,
która zadowolona jest ich staraniami. Dlatego zgodziła się zstąpić
na ziemię i częściowo rozprzestrzenić się, przyjmując
narodziny z żon tych dwóch władców. Potem dzięki
przychylności Bogini Laksmi, Dharmadhvaja i Kusadhvaja staną
się potężnymi, odnoszącymi sukcesy monarchami. O Panie Śivo!
Twój wielbiciel Vrisadhvaja umarł, więc wróć do swej siedziby.
O Panie Brahmo, Panie Suryo i Kaśyapo Muni, wy również
wróćcie do swoich królestw."
Następnie
Bhagawan Visnu udał się ze Swoją żoną do wewnętrznych
apartamentów. Półbogowie radośnie podążyli do miejsc, w których
zamieszkiwali, zaś Pan Śiva kontynuował swe wyrzeczenia.
Dharmadhvaja
i Kusadhvaja poddawali się surowej ascezie oraz wielbili
Boginię Laksmi. Dlatego otrzymali błogosławieństwa, jakich
pragnęli. Dzięki przychylności Bogini Laksmi, ponownie stali się
władcami ziemi. Odnieśli wielkie zasługi, ożenili się i poczęli
dzieci. Król Dharmadhvaja ożenił się z Madhavi. Po pewnym
czasie zaszła ona w ciążę nosząc w łonie częściową
inkarnacją Bogini Laksmi. Jednak dziecko pozostało w łonie
Madhavi przez sto niebiańskich lat. Każdego dnia blask ciała
ciężarnej kobiety zwiększał się. Pomyślnego dnia w czasie
piątkowej pełni księżyca, w miesiącu Kartika, wydała na
świat dziecko, przez które zamanifestowała się łaska Bogini
Szczęścia, Laksmi. Na stopach niemowlęcia widoczne były znaki
kwiatu lotosu. Twarz dziecka jaśniała blaskiem jesiennego księżyca,
jej oczy zdawały się być kwitnącymi lotosami, a usta
wyglądały jak dojrzałe owoce bimba. Wnętrze dłoni i podeszwy
stóp dziewczyny miały czerwony odcień, a powyżej jej
głębokiego pępka znajdowały się trzy fałdki. Miała ona okrągłe
pośladki, zaś jej ciało było przyjemnie ciepłe zimą, a chłodne
w lecie, dzięki czemu również bardzo miłe w dotyku. Jej
piersi były jędrne, a talia wąska, zaś światło otaczające
ciało dziewczynki tworzyło aureolę. Dziewczę ona białą, podobną
do kwiatu Czampaka cerę oraz piękne włosy. Ze względu na
nieporównywalne piękno, mędrcy nadali dziecku imię Tulasi.
Rozdział 2 – Tulasi spełnia wyrzeczenia
Tuż
po narodzinach Tulasi zdecydowała się udać w górzysty region
Badarinatha, by poddać się tam surowym wyrzeczeniom. Chociaż wielu
usiłowało ją odwieść od powziętej decyzji, nikt nie był
w stanie jej przekonać. Tulasi była zdeterminowana pozostać
w lesie i modlić się dopóki nie zjawi się Pan Kryszna,
godząc się na zaślubiny z nią. W czasie stu tysięcy
niebiańskich lat, znosiła następujące pokuty:
W
lecie wystawiała się na żar czterech rozmieszczonych dookoła niej
ognisk, a także palącego słońca ponad nią. Zimą Tulasi
zanurzała się w lodowatej wodzie; podczas pory deszczowej
poddawała się nawałnicom deszczy, przebywając w wykopanych
mogiłach. Przez 20 000 lat spożywała owoce i wodę, przez
kolejne 30 000 lat żuła suche liście; następne 40 000 spędziła
żywiąc się wyłącznie powietrzem, by przez 10 000 ostatnich lat
nie jeść nic, po prostu stojąc na jednej nodze.
W
końcu ujrzała Pana Brahmę, płynącego po niebie na swym łabędziu
nosicielu, który zmierzał w jej kierunku. Przypuszczając, że
Brahma przybył, by spełnić jej prośbę, nisko mu się ukłoniła.
Pan Brahma powiedział, "O Tulasi, poproś mnie o co
chcesz. Czy będzie to oddanie dla Pana Hari albo służba dla Niego,
czy też wolność od starości lub śmierci – przyznam ci to."
"Tak
Panie, proszę wysłuchaj mej prośby. Ponieważ jesteś
wszystkowiedzącym nie będę ukrywała mych pragnień z powodu
wstydu lub strachu,. Mam na imię Tulasi. Poprzednio byłam pasterką
na Goloce, gdzie służyłam Radharani, ukochanej Kryszny. Jestem
częściową ekspansją Radharani i jej ulubioną przyjaciółką.
Jednak pewnego dnia, w miejscu gdzie odbył się taniec rasa,
miałam intymne spotkanie z Kryszną, w czasie którego
zemdlałam z powodu nadmiernej radości. Gdy tak leżałam,
nagle zjawiła się Radharani, widząc całe zajście. Wcale Jej się
to nie spodobało. Zaślepiona wściekłością, zwymyślała
najpierw Krysznę, a następnie przeklęła mnie. Powiedziała,
"O niegodziwa dziewczyno! Odejdź! Przyjmij narodziny jako
ludzka istota!"
Wtedy
Kryszna powiedział do mnie, "Gdy urodzisz się w Indiach
i będziesz poddawać się wyrzeczeniom, Pan Brahma obdarzy cię
błogosławieństwem. Pozwoli ci ożenić się z czterorękim
Narayanem, który jest Moją ekspansją." Potem Kryszna zniknął.
Ze strachu przed Radharani, opuściłam Golokę rodząc się w tym
świecie. Proszę przyznaj mi błogosławieństwo. Pragnę mieć tego
przystojnego i spokojnego Narayana za swego męża."
Pan
Brahma odpowiedział, "O Tulasi, Sudama był częściową
ekspansją Kryszny oraz jednym z chłopców pasterzy Kryszny na
Goloce. Wskutek klątwy Radharani, żyje on obecnie na ziemi wśród
Danavów (demonów). Ma na imię Śankhacuda i pod względem
siły nikt nie może się z nim równać. Na Goloce wzbudziłaś
jego atrakcję, lecz bojąc się Radharani, nie powziął on żadnych
kroków.
"Tak
jak ty jesteś jatismara – co oznacza, że znasz swoje poprzednie
narodziny – podobnie Śankhacuda zna swoje. Pamiętając swe
pragnienie bycia blisko z tobą, spełniał surowe wyrzeczenia,
by otrzymać ciebie za żonę. Teraz chcę spełnić jego życzenie,
dlatego o piękna, proszę zgódź się wyjść za niego za mąż.
Jednak później, za zrządzeniem opatrzności, otrzymasz pięknego
Narayana za męża. Potem On przeklnie cię, a ty zamienisz się
w oczyszczającą świat roślinkę Tulasi (świętą bazylię).
Będziesz najlepszym z kwiatów, droższym Narayanowi niż Jego
własne życie. Żadne czczenie nie będzie kompletne bez twoich
listków. We Vrindavan rosła będziesz jako drzewo, a znać cię
będą szeroko pod imieniem Vrindavani. Pasterze i pasterki będą
wielbić Pana Hari używając twoich listków. Jako przewodnie bóstwo
roślinki Tulasi, zawsze będziesz cieszyć się towarzystwem
Kryszny, najlepszego z chłopców pasterzy."
Tulasi
Devi uśmiechnęła się i z ochotą odpowiedziała Panu
Brahmie, "Ojcze, będę z tobą uczciwa. Nie jestem tak
oddana czterorękiemu Narayanowi, jak dwurękiemu Krysznie. Niestety
na Goloce me bliskie spotkanie z Kryszną zostało nagle
przerwane, pozostawiając mnie pogrążoną w bezustannej
tęsknocie za Nim. Zatem jedynie ze względu na prośbę Kryszny,
modliłam się, by dostać Narayana za męża. Lecz teraz wygląda na
to, że dzięki twej łasce ponownie osiągnę Krysznę, którego
bardzo trudno zdobyć. Jakkolwiek, o panie, proszę obdarz mnie
następującym błogosławieństwem: wolnością od strachu przed
Radharani."
Pan
Brahma odpowiedział, "O dziecko, dam ci teraz szesnastoliterową
Radha-mantrę. Dzięki temu podarkowi staniesz się równie drogą
Radharani, jak Jej własne życie, a Radha zaakceptuje Twe
bliskie sprawy z Kryszną."
Pan
Brahma inicjował Tulasi Devi szesnastoliterową mantrą, hymnem,
a także nastrojem wielbienia Śri Radhy. Następnie
pobłogosławiwszy dziewczynę, zniknął.
Jak
jej zalecono, Tulasi zaczęła wielbić Śrimati Radharani. Po
dwunastu latach osiągnęła sukces. Otrzymawszy upragnione
dobrodziejstwa, zbierała owoce nieosiągalne dla innych. Kiedy
zakończyły się bóle jej wyrzeczeń, powróciła radość. Gdy
otrzymuje się owoce swej pracy, przebyte trudności wydają się być
przyjemne.
Dziewczyna
w rozkwicie młodości, tęskniła za towarzystwem Śri Kryszny.
Po zjedzeniu posiłku, położyła się na pięknym łóżku
ozdobionym kwiatami i uperfumowanym pastą sandałową. Zasnęła
ze szczęściem w sercu. Gdy spała, Kamadewa, bóg miłości,
wystrzelił do niej pięć strzał, które miały ją zaczarować.
Wskutek tego, pomimo że Tulasi była posmarowana chłodzącą papką
sandałową i spała na łożu obsypanym kwiatami, jej ciało
zaczęło płonąć. Z radości, włosy na ciele dziewczyny
zjeżyły się, jej oczy poczerwieniały, a ciało zaczęło
drżeć. Chwilami bladła, by za moment stać się niespokojną lub
senną. Czasami była poruszona lub rozgorączkowana pragnieniem.
Innym razem mdlała, potem odzyskiwała świadomość, a następnie
pogrążała się w smutku. Czasem wstawała z łóżka,
chodziła trochę tu, a trochę tam, by później usiąść lub
położyć się z powrotem.
Ten
nienormalny stan ciała i umysłu Tulasi zwiększał się
każdego dnia. Jej miękkie łóżko zdawało się składać
z cierni, a wyśmienite owoce i woda smakowały jak
trucizna. Dom wyglądał jak pustynia; miękkie, delikatne ubrania
zdawały się być gorące niczym ogień, zaś cynobrowa ozdoba na
czole dziewczyny bolała jak czyrak.
W
swoich snach widziała pięknie ubranego, śmiejącego się,
radosnego młodzieńca. Był on ozdobiony klejnotami, nasmarowany
papką sandałową, a na szyi zawieszone miał kwietne girlandy.
Wpatrując się w jej twarz, przemawiał do niej z głębokim
uczuciem, obejmując i całując ją raz po raz. W pewnej
chwili chłopiec odszedł, by za moment powrócić. Wtedy Tulasi
krzyknęła, "O Panie mego serca, gdzie idziesz? Proszę nie
odchodź!" Gdy się obudziła, płakała bezustannie. Tak mijały
dni Tulasi Devi w Badarikaśramie.
Rozdział 3 – Narodziny Śankhacudy
Mędrzec
Kaśyapa był bardzo uczonym synem prajapatiego (przodka) Mariciego
i wnukiem Pana Brahmy. Inny prajapati ? Daksa, dal Kaśyapie
Muniemu swe trzynaście córek za żony. Jedna z nich nazywała
się Danu i była bardzo atrakcyjna i piękna. Kaśyapa
dbał o nią z miłością i oddaniem. Danu wydała na
świat wielu potężnych synów, zaś jednym z nich był
niezmiernie potężny i odważny Wipracitti. Jego z kolei
syn, Damba był wielce opanowanym, wielkim wielbicielem Pana Visnu.
Jednak niepokoiła go jego bezpłodność. Dlatego, by naprawić
sytuację, udał się do Lasu Puszkarskiego i spełniał tam
surowe wyrzeczenia przez sto tysięcy lat. Siedząc w niezmiennej
pozycji, wypowiadał Kryszna mantrę, oddając się praktyce dżapa.
Podczas pełnienia wyrzeczeń, z głowy Dambhy wydobywał się
niemożliwy do zniesienia, rozświetlający wszystko dookoła blask.
Było tak gorąco, że wszyscy półbogowie, mędrcy oraz Manu
zostali poparzeni żarem dobywającym się z głowy bramina.
Zatem pod przewodnictwem Indry, półbogowie poszukali schronienia
u Pana Brahmy.
Po
przybyciu do siedziby Brahmy, wielbili go, a następnie
poinformowali o zaistniałej sytuacji. Dowiedziawszy się
wszystkiego, Pan Brahma udał się wraz z półbogami na
Vaikuntę, aby opowiedzieć o kłopotach Panu Visnu. Tam pełni
czci, ze złożonymi dłońmi, wielbili wielkiego wybawcę i Pana
trzech światów. Następnie półbogowie zapytali, "O Panie,
nie wiemy, jaka jest tego przyczyną. Prosimy, wyjaśnij nam, co to
za parzące nas światło?"
Pan
Visnu roześmiał się i odpowiedział z uczuciem, "O
półbogowie, nie obawiajcie się, pozostańcie spokojni
i niewzruszeni. Nie pojawi się żadna powódź, ani nie jest to
czas rozwiązania manifestacji kosmicznej. Demon Dambha, jeden z mych
wielbicieli, poddaje się ascezie, aby otrzymać syna. Wkrótce go
pobłogosławię, a demon uspokoi się."
Zachęceni
w ten sposób przez Visnu, Pan Brahma i pozostali
półbogowie powrócili do swych królestw.
Potem
Pan Visnu udał się do Puszkar, gdzie Dambha pełnił wyrzeczenia.
Widząc, że Dambha powtarza Jego imię, Pan pocieszył go i zapytał,
"Jakiego błogosławieństwa pragniesz, bym ci przyznał?"
Dambha
ofiarował swoje pokłony z wielkim oddaniem i wielbił
Pana raz po raz. Następnie powiedział, "O Panie panów,
o lotosooki, kłonię się przed Tobą. O Panie Laksmi,
o Panie trzech światów, proszę bądź dla mnie łaskawy.
Proszę obdarz mnie silnym i odważnym synem, który będzie
Twym wielbicielem, niepokonanym przez półbogów zwycięzcą trzech
światów."
Pan
Visnu poprosił Dambhę, by zakończył swe wyrzeczenia,
pobłogosławił go i zniknął. Gdy Pan Visnu odszedł, Dambha
ofiarował pokłony w kierunku, gdzie widział Go po raz
ostatni, a potem powrócił do domu. W krótkiej chwili
jego pobłogosławiona żona zaszła w ciążę. Emanowała
z niej światłość, iluminująca wewnętrzny apartament
rezydencji. Duszą mieszkającą w łonie kobiety był przeklęty
przez Śrimati Radharani Sudama, jeden z głównych pasterzy
i towarzyszy Kryszny.
Kiedy
cnotliwa żona Dambhy wydała na świat promieniejącego syna, Dambha
zaprosił mędrców, by spełnili przypisane narodzinom rytuały.
W wielkiej radości, pomyślnego dnia, ojciec nadał dziecku
imię Śankhacuda.
Synek
dorastał w rezydencji ojca jak powiększający swą tarczę
księżyc. W dzieciństwie chłopiec nauczył się wszystkich
tradycji, obyczajów i zakazów, co uczyniło go doskonałym.
Bawiąc się, dostarczał przyjemności swym rodzicom, stając się
również ulubieńcem członków rodziny.
Jakiś
czas później, w celu uzyskania błogosławieństwa Pana
Brahmy, Śankhacuda przez długi czas spełniał wyrzeczenia
w Puszkar. Ze skoncentrowanym umysłem, wstrzymując działanie
zmysłów i organów ciała, intonował mantrę otrzymaną od
swego nauczyciela Dżajgisawji. W końcu Pan Brahma udał się
do Śankhacudy, by go pobłogosławić. Pan Brahma zapytał, "Powiedz
mi jakiego dobrodziejstwa pragniesz."
Widząc
Pana Brahmę, król Danavów pokornie mu się pokłonił, chwaląc
stwórcę pełnymi oddania słowami. Potem powiedział, "Proszę
uczyń mnie niepokonanym dla półbogów oraz pozwól mi poślubić
Tulasi."
"Niech
tak będzie," odpowiedział Brahma. Następnie dał Śankhacudzie
boski amulet Pana Śri Kryszny. Amulet zwany Sarwamangalamaja
(Zwycięzca Świata), uznawany był za najpomyślniejszą ze
wszystkich pomyślnych rzeczy w świecie, ponieważ wszędzie
zapewniał zwycięstwo.
Brahma
kontynuował, "Teraz powinieneś udać się do Badaraikaśramu,
gdzie Tulasi Devi poddaje się dobrowolnym wyrzeczeniom. Powinieneś
się z nią ożenić. Tulasi jest córką króla Dharmadhvajy."
Później Pan Brahma zniknął.
Śankhacuda,
którego wyrzeczenia wydały owoc w Puszkar, zawiązał
najcenniejszy z klejnotów dookoła szyi, wyruszając
z rozjaśnioną radością twarzą do Badarikaśramu.
Rozdział 4 – Tulasi Devi poddaje króla Śankhacudę próbie
Tulasi
dostrzegła Śankhacudę zbliżającego się w swym ozdobionym
klejnotami samolocie. Ozdobiony klejnotami król, wyglądał jak
Kupidyn o cerze białego kwiatu Czampaka. Monarcha był
u szczytu młodości, a jego twarz przypominała jesienny
księżyc w pełni. Oczy króla podobne były w pełni
rozkwitłym kwiatom lotosu, a na policzkach Śankhacudy migotał
blask kolczyków. Na szyi miał zawieszoną girlandę z kwiatów
Paridżata, zaś jego ciało namaszczone było piżmem i szafranem
oraz uperfumowane pastą sandałową.
Gdy
monarcha zbliżał się, Tulasi z twarzą ukrytą za szalem,
spoglądała na niego ukradkiem. Tulasi zarumieniona na myśl
o pierwszym spotkaniu, z nerwowo pochyloną głową,
chciwie spijała lotos twarzy młodzieńca.
Śankhacuda
siedząc, również wpatrywał się w Tulasi, która znajdowała
się na ślicznym, obsypanym kwiatami i pachnącym drewnem
sandałowca łożu. Zęby dziewczyny błyszczały jak perły, jej
usta wyglądały niczym owoce Bimba, a wdzięczny nosek
i złocista cera dopełniały widoku. Tulasi przypominała
jesienny księżyc. Tuż poniżej przedziałka włosów, Tulsi miała
dwa przydające jej uroku znaki: górny z pasty sandałowej
i piżma, a dolny z cynobru. Poniżej niewysokiego,
lecz głębokiego pępka Tulasi, znajdowały się trzy fałdki.
Paznokcie palców czerwonawych dłoni dziewczyny, pięknie
błyszczały. Purpurowe zabarwione laką stopy Tulasi promieniały,
a świecące paznokcie jej stóp, przewyższały blaskiem
jesienny księżyc, czyniąc z niej niezrównaną piękność.
Ciało dziewczyny ozdabiały wydające śliczne dźwięki przy
poruszeniu się ornamenty. Jej związane z tyłu włosy
dekorowała jaśminowa obręcz. Kolczyki w kształcie rekinów
dodawały blasku policzkom Tulasi, a diamentowy naszyjnik
upiększał jej pierś. Dziewczę na ramionach i kostkach nosiło
wspaniałe bransolety w kształcie konch, zaś na palcach dłoni
miało drogocenne klejnoty.
Śankhacuda
usiadł i rzekł do Tulasi, "O piękne dziewczę, czyją
jesteś córką? W jaki sposób dostałaś się do tego lasu?
Widać, że sprzyja ci wielkie szczęście i obdarzona jesteś
wieloma błogosławieństwami. Naprawdę jesteś najlepszą z kobiet
– uosobieniem niebiańskiej radości! Jesteś wzorem urody, mogąc
oszołomić nawet świętych!"
Gdy
Tulasi nie odpowiedziała, król zapytał, "O łaskawa pani,
dlaczego nic nie mówisz? Jestem twym sługą, więc proszę
przywitaj mnie melodią swych słów."
Spuszczając
głowę i uśmiechając się pięknooka Tulasi odpowiedziała,
"Jestem córką króla Dharmadhvajy i poddaję się tutaj
ascezie. Lecz ty kim jesteś? I dlaczego ze mną rozmawiasz?
Jeżeli szlachetny mąż widzi cnotliwą samotną kobietę, nie
rozmawia z nią. Więc odejdź, gdziekolwiek zechcesz."
Jednakże
Śankhacuda nie poruszył się.
Tulasi
mówiła dalej. "Śastry twierdzą, że jedynie zdegradowany
mężczyzna pragnie kobiety. Na początku jest ona słodka wobec
mężczyzny, lecz później okazuje się dla niego nieszczęściem.
Chociaż usta pełne ma miodu, to jej serce przypomina słoik
wypełniony trucizną. Kobieta mówi słodkimi słowy, lecz serce ma
ostre jak brzytwa. Dla urzeczywistnienia egoistycznych celów ulega
swemu mężowi, zaś gdy nie otrzyma upragnionych owoców, sprzeciwia
mu się. Podczas gdy twarz kobiety uśmiecha się, jej serce jest
brudne. Nawet Wedy i Purany nie zgłębiły charakteru
niewiasty. Mędrzec nigdy nie wierzy podłej kobiecie. Nie ma ona
przyjaciół, ani wrogów, ponieważ jedyne czego pragnie, to nowi
kochankowie. Gdy niewiasta dostrzega dobrze ubranego mężczyznę,
wewnętrznie pragnie go, lecz na zewnątrz zdaje się być czystą
i skromną. Kobieta jest z natury namiętna, przyciągając
umysły mężczyzn, i z ochotą angażując się w seks.
Chociaż zewnętrznie ukrywa pożądanie, wyglądając na nieśmiałą
to, gdy jednak spotka się potajemnie ze swym kochankiem, jest gotowa
go pochłonąć. Kiedy się z nim nie kocha, czuje się
obrażoną, ciało jej płonie z gniewu, i kobieta
rozpoczyna sprzeczkę. Gdy żądza niewieścia jest całkowicie
zaspokojoną, kobieta staje się radosną, a kiedy namiętności
nie znalazły ujścia, przygnębioną.
Kobieta
pragnie dobrego kochanka bardziej niż słodkiego pokarmu lub
odświeżającego napoju; ceni kochanka bardziej niż własnego syna,
a nawet ponad swoje życie. Jednak, kiedy miłośnik zestarzeje
się lub zostanie impotentem, niewiasta zacznie uważać go za wroga.
Z tego rodzą się kłótnie i gniew. Następnie ona pożera
go jak wąż zjadający szczura. Kobieta jest uosobieniem nierozwagi
i kopalnią występków. Niewiasty są obłudne, uparte
i niewierne. Nawet Pan Brahma i inni bogowie są przez nie
oszukiwani. Kobieta stanowi przeszkodę na ścieżce wyrzeczenia,
zawadę przeszkadzającą rozwojowi wiary w Pana Hari,
schronienie wszelakiego złudzenia oraz żywy łańcuch przykuwający
mężczyznę do świata. Niewiasta jest magikiem równie
nieprawdziwym jak sny. Zdaje się być bardzo piękną, lecz jest
wiadrem odchodów, uryny, gazów i krwi. Bóg stwarzając
kobietę, uczynił ją duchem złudzenia dla pogrążonych w iluzji
oraz trucizną pragnących wyzwolenia. Zatem nigdy nie należy
pragnąć kobiety, unikając jej na wszelkie sposoby."
Śankhacuda
uśmiechnął się i odpowiedział, "O bogini, nie
wypowiedziałaś całkowitej nieprawdy. To, co powiedziałaś jest
częściowo prawdą, a po części nieprawdą. Od Stworzyciela
pochodzą czyste i nieczyste kobiety. Jedynie te pierwsze są
godne pochwały. Przykładem czystych niewiast są: Laksmi,
Sarasvati, Durga, Sawitri i Radha. Kobiety będące ich
ekspansjami są pomyślne, sławne i bardzo chwalebne. Są nimi
np.: Satarupa, Dewahuti, Swadha, Sawaha, Daksina, Anasuja, Ganga,
Diti, Aditi, Wedawati, itd. W każdym cyklu yug, są one
doskonałe. Niebiańskie prostytutki również stanowią ekspansje
i częściowe ekspansje niewiast, które wymieniłem, jednak nie
są tak chwalebne będąc nieczystymi. Kobiety znajdujące się
w gunie dobroci, to osoby cnotliwe i czyste. Mędrcy
opisują je jako doskonałe. Jednakże te w gunie pasji
i ignorancji nie są już tak godne pochwały. Znajdując się
pod wpływem pasji, będąc przywiązanymi do przyjemności
zmysłowych, angażują się w nie, zawsze pragnąc spełnienia
swych samolubnych zachcianek. Takie kobiety zwykle są nieszczere,
zwiedzione i niereligijne. Ogólnie są one nieczyste. Jednak
nieodparte niewiasty znajdujące się pod wpływem siły ignorancji
uważa się za najgorsze. Są one nie do opanowania.
"Prawy
człowiek nigdy nie zabiega o względy żony innego mężczyzny,
czy to publicznie, czy prywatnie. Jednak przybyłem tutaj z polecenia
Pana Brahmy, by ożenić się z tobą zgodnie z rytuałem
Gandharwów. (W którym panna i pan młody spotykają się
z własnej woli i przypieczętowują swój związek seksem.
W takim wypadku nie wymaga się żadnych uświęconych
ceremonii.)
"Na
imię mam Śankhacuda. Półbogowie widząc mnie uciekają
w popłochu. W swym poprzednim życiu mieszkałem na Goloce
jako chłopiec pasterz Sudama, będąc jednym z bliskich
przyjaciół i pomocników Śri Kryszny. Byłem jednym ze
sławnych ośmiu pasterzy. Niestety Śrimati Radharani przeklęła
mnie, bym narodził się w Indiach, w rodzinie demonów.
Dzięki łasce Kryszny i Jego mantry jestem podobnie jak ty,
jatismara, czyli znam historię moich poprzednich narodzin. Ty
również pamiętasz, że w swym poprzednim życiu, na Goloce,
Radharani przyłapała cię sam na sam z Kryszną, co zezłościło
ją tak bardzo, że rzuciła na ciebie klątwę, w efekcie czego
narodziłaś się w Indiach.. Na Goloce bardzo pragnąłem
połączyć się z tobą, lecz ze strachu przez Radharani nie
uczyniłem tego."
Śankhacuda
zamilkł. Wtedy Tulasi uśmiechnęła się i odpowiedziała
radośnie, "Osoby twego pokroju sławne są w tym świecie,
a porządne kobiety pragną takich mężów. Pokonałeś mnie
swymi argumentami. Mężczyzna pokonywany przez kobiety jest
nieczysty i potępiony przez ogól ludzi. Przodkowie
i półbogowie uznają mężczyzn podbitych przez kobiety za
godnych wzgardy osobników niskiej klasy. Nawet ich własne matki
i ojcowie gardzą nimi w myślach. Wedy twierdzą, że gdy
umiera dziecko lub krewny, bramini oczyszczają się po dziesięciu
dniach, kszatrijowie w ciągu dni dwunastu, wajśjowie w czasie
piętnastu, a śudrowie oraz inne niskiego pochodzenia persony
w okresie dwudziestu jeden dni. Jednak pantoflarz zawsze jest
nieczysty. Oczyszcza się dopiero wtedy, kiedy jego ciało zostanie
spalone na popiół. Ani przodkowie, ani półbogowie nie przyjmują
od pantoflarza ofiarowań kwiatów, ciastek itd. Mężczyźni
o sercach całkowicie zniewolonych przez kobiety nie osiągają
żadnych owoców podejmowanych wyrzeczeń, dżapa, zdobytej wiedzy,
ofiar ogniowych, wielbienia, nauki, czy też sławy.
"Sprawdziłam
siłę twej wiedzy. Należy wybierać męża analizując jego zalety
i wady. Jeżeli ktoś oddaje swa córkę mężowi pozbawionemu
wszelkich dobrych cech, starcowi, ignorantowi lub biedakowi,
niepiśmiennemu, choremu, brzydkiemu, gniewnemu, opryskliwemu,
kulawemu, kalece, głuchemu, niememu, bezczynnemu lub impotentowi,
taki grzech równy jest zabiciu bramina. Jednak gdy wydaje córkę za
mąż za młodego, uczonego, kwalifikowanego i spokojnego
Vaisnavę, ofiarodawca osiąga rezultaty spełnienia dziesięciu
ofiar z konia. Wychowując córkę po to, by sprzedać ją
z chciwości lub chęci zysku, upada się do piekła zwanego
Kumbhipaka. Tam w czasie czternastu długości życia Pana
Indry, grzesznik pije mocz oraz zjada odchody swej córki, a także
gryzą go robaki i dziobią wrony. Po zakończeniu wspomnianego
okresu, winowajca rodzi się w tym świecie jako osoba chora,
utrzymując się z przewozu i sprzedaży mięsa."
Rozdział 5 – Zaślubiny Tulasi i Śankhacudy
Kiedy
Tulasi Devi skończyła mówić, pojawił się nagle Pan Brahma. Gdy
Śankhacuda i Tulasi ofiarowali mu wyrazy szacunku, Pan Brahma
powiedział, "O Śankhacudo! Dlaczego marnujesz swój czas na
puste rozmowy z Tulasi? Ożeń się z nią według obrzędu
Gandharwów. Tak jak ty jesteś klejnotem wśród mężczyzn,
podobnie Tulasi jest skarbem pośród kobiet. Związek małżeński
jest bardzo udany, gdy łączą się bystre osoby. Kto odrzuciłby
szczęście znajdujące się w zasięgu ręki? Każdy kto
postąpiłby w taki sposób, nie lepszy jest od bydlęcia. A ty,
o Tulasi, dlaczego sprawdzasz tego szlachetnego
i kwalifikowanego męża, który potrafi podporządkować sobie
demony oraz półbogów? Zostań jego żoną, podobnie jak Laksmi
jest żoną Narayana, Radhika Kryszny, Sawitri moją, Śaci małżonką
Indry, a Aditi wybranką Kaśyapy. Pozostań z przystojnym
Śankhacudą przez długi czas, a jeśli pragniesz, wędruj
z nim gdzie zechcesz. Gdy Śankhacuda opuści ciało, powrócisz
na Golokę, otrzymując Krysznę za męża." Następnie Pan
Brahma pobłogosławił dwoje zakochanych i powrócił do swej
siedziby.
Po
odejściu Brahmy, Śankhacuda poślubił Tulasi zgodnie
z ceremoniałem Gandharwów. Wysławiając zaślubiny Tulasi,
półbogowie bili w bębny i sypali na młoda parę kwiaty
z niebios.
Czasami
świeżo poślubieni udają się do kwietnego gaju, a czasem nad
brzeg rzeki. Tam śpią na kwietnych łożach posmarowanych pastą
sandałową, ciesząc się małżeńskimi przyjemnościami. Tulasi
łatwo skradła serce męża, a Śankhacuda również zawładnął
jej sercem. Tulasi zawiesiła na szyi ukochanego girlandę z kwiatów
parijata, która zabezpieczała przed chorobami oraz starością.
Kobieta włożyła również drogocenny klejnot na palec męża oraz
obdarowała go rzadkimi i pięknymi klejnotami. Kłaniając się
z oddaniem u stóp ukochanego, mówiła raz za razem,
"Jestem twoja służką!"
Śankhacuda
uśmiechnął się, a następnie obdarzył Tulasi ubraniami,
zakupionymi w domu Pana Waruny, a także dał żonie cenny,
wykonany z klejnotów naszyjnik oraz naramienną bransoletę,
którą dostał od Swahy (małżonki Agniego). Kolejnymi podarunkami
Śankhacudy były: opaska od Czhai (żony boga słońca), kolczyki od
Rohini (małżonki boga księżyca), pierścionki od Rati (żony
Kupidyna), podobne do konchy ozdoby zrobione przez Wiśwakarmę, jak
również znakomite, ozdobione perłami i klejnotami posłanie.
Przyozdobiwszy wybrankę serca, Śankhacuda położył jej stopy na
swej piersi i rzekł, "Jestem twym sługą."
Para
opuściła pustelnię i udała się w podróż po
rozmaitych miejscach. Podróżowali po górach, kwietnych ogrodach,
jaskiniach, plażach, brzegach rzek i lasach. Gdziekolwiek się
udali, cieszyli się swym towarzystwem z wielkim zadowoleniem,
nigdy się sobą nie nudząc. Potem Śankhacuda zabrał Tulasi do
swego królestwa, gdzie oboje dalej rozkoszowali się swą
bliskością.
Rozdział 6 – Pan Visnu pomaga półbogom
Śankhacuda
cieszył się swoim królestwem przez okres jednego Manwantara,
zyskując w tym czasie pełną kontrolę nad Półbogami,
Danavami, Gandharwami, Kinnarami i Rakszasami. Wywłaszczył
bogów z ich królestw oraz przywilejów, pozbawiając ich
możliwości przyjmowania wielbienia i ofiar, jak również
przechwycił broń i skarby niebian. Wskutek działań
Śankhacudy, bogowie błąkali się po wszechświecie podobni
bezradnym żebrakom. W końcu połączyli się, i razem
udali do Pana Brahmy. Szlochając, opowiedzieli mu o ucisku
Śankhacudy. Pan Brahma zabrał niebian do królestwa Pana Śivy,
zdając mu relację z wydarzeń.
Później
Pan Śiva zabrał wszystkich do najwyższej siedziby, na Vaikuntę,
gdzie nie istnieje starość ani śmierć. Gdy półbogowie zbliżyli
się do pierwszej bramy Vaikunty, ujrzeli odźwiernych siedzących na
wysadzanych klejnotami tronach. Strażnicy mieli piękne, ciemno
niebieskiego koloru ciała, z których emanował blask.
Uśmiechali się, a ich oczy przypominały kwiaty lotosu.
W swych czterech rękach każdy z odźwiernych Vaikunty
dzierżył konchę, buławę, dysk oraz lotos. Ozdobieni klejnotami
strażnicy duchowego królestwa nosili żółte szaty, a także
girlandy z leśnych kwiatów.
Pan
Brahma zapytał odźwiernych, czy można wejść, a oni
przytaknęli przyzwalająco. Po przejściu szesnastu bram, bogowie
pojawili się w końcu przed Panem Narayanem. Sala zgromadzeń
wypełniona była świętymi i czteroramiennymi pomocnikami
Narayana. Przypominali oni swego Pana również z powodu
klejnotów Kaustubha, które nosili. Sala zgromadzeń była tak pełną
światła, że zdawało się jakby przed chwilą wzeszedł księżyc.
Dzięki łasce Pana Narayana, w wielu miejscach sali
prezentowały się okazałe diamenty, kamienie szlachetne
i naszyjniki z klejnotów. Gdzieniegdzie zwisały sznury
pereł, olśniewając swym przepychem i blaskiem. W innych
miejscach ustawiono w okręgach rzędy luster. Dalej dostrzec
można było klejnoty zwane Padmaraga, ułożone w taki sposób,
by wyglądały niczym rozlewające dookoła swe promieniejące piękno
kwiaty lotosu. Stopnie schodów wykonano z klejnotów
Śjamantaka. Całą salę wspierały cudowne kolumny zbudowane
z klejnotów Indranila. Liście sandałowca rozwieszono pomiędzy
filarami. W sali znajdowały się także złote dzbany pełne
wody. Wszędzie dookoła wisiały girlandy z kwiatów parijata,
stały słodko uperfumowane drzewka sandałowe oraz rozchodziła się
woń szafranu i piżma, dzięki czemu cała atmosfera nasycona
była słodkimi zapachami.
W
wyznaczonym miejscu tańczyli Vidyadharowie. Sala zgromadzeń
mierzyła w obwodzie osiem tysięcy mil. Wszędzie liczni słudzy
wykonywali rozmaite czynności. Pan Brahma, Pan Śiva oraz inni
półbogowie, skupili spojrzenia na Panu Hari (Narayanie) siedzącym
pośrodku, na tronie zbudowanym z kamieni szlachetnych. Pan
zdawał się być księżycem w otoczeniu wielu gwiazd. Na
głowie miał koronę, w uszach kolczyki, a na Jego szyi
zawieszona była girlanda z dzikich kwiatów. Całe ciało
Narayana namaszczone było pastą sandałową. Trzymając w ręku
lotos, uśmiechnięty Pan patrzył na tancerzy i słuchał
muzyki. Pan Hari wyglądał na spokojnego. Laksmi delikatnie trzymała
stopy Narayana, zaś On żuł słodko-uperfumowany betel, który dała
Mu małżonka. Ganga przy użyciu białej czamary, z oddaniem
wachlowała Boską parę. Inni, z głowami pochylonymi
w oddaniu, śpiewali hymny na cześć Pana Hari.
Pan
Brahma wraz z półbogami, pokłonili się przed Panem Visnu.
Gdy to uczynili, ich włosy zjeżyły się, z oczu popłynęły
im łzy, a głosy zdławione mieli emocjami. Wtedy Pan Brahma,
ze złożonymi dłońmi i pochyloną głową, powiadomił Pana
o działaniach Śankhacudy. Pan Hari uśmiechnął się
i powiedział, "O urodzony z lotosu! Wiem wszystko
o Śankhacudzie. W swym poprzednim życiu, był on Mym
wielkim wielbicielem, bardzo energicznym chłopcem pasterzem na
Goloce. Opowiem wam o nim coś, co was oczyści. Jego imię było
Sudama, a był on moim głównym pomocnikiem. Teraz jest Danavą,
ponieważ Radha przeklęła go na Goloce. Posłuchajcie jak się to
stało...
"Pewnego
dnia opuściłem Radharani, udając się wraz z gopi o imieniu
Viradża na miejsce, gdzie odbywa się taniec rasa. Radha wkrótce
dowiedziała się od jednej ze swych służek o Mym flircie
z Viradżą. Zaślepiona wściekłością, pospieszyła wraz ze
swoimi służkami na miejsce zdarzenia, aby stwierdzić, czy
rzeczywiście flirtowałem z Wiradżą. Widząc, że faktycznie
tak się stało, Radha natychmiast zmieniła Wiradżę w rzekę.
Ja sam zniknąłem, więc Radha wraz z towarzyszkami popędziła
w złości do domu.
"Później,
gdy spotkałem Sudamę i zobaczyła Mnie Radha, oberwało mi się
od niej. Pomimo tego, zachowałem milczenie. Jednak Sudama nie zniósł
karcenia Radhy, upominając Ją w Mej obecności. Tego Radha
znieść nie mogła. Jej oczy poczerwieniały z gniewu, i od
razu wezwała tysiące swych przyjaciółek, by przepędziły
trzęsącego się ze strachu Sudamę. Gdy towarzyszki Radhy usiłowały
go odpędzić, on oparł się im, powtarzając swe zarzuty wobec
największej z gopi. Gdy Ma ukochana usłyszała słowa Sudamy,
wyklęła go mówiąc, "Obyś narodził się w łonie
Danavi (kobiety demona)!". Sudama przypadł do Mych stóp
i płacząc sposobił się do odejścia. Jednak Radha, będąc
dosyć miłosierną, złagodniała. Łkając, usiłowała go
zatrzymać. "Czekaj! Poczekaj! Dokąd zmierzasz? Nie musisz
odchodzić. Proszę wracaj." Zaczęła rozpaczać, a inne
gopi i chłopcy pasterze rozpłakali się. Wtedy wyjaśniłem
im, że za chwilkę Sudama powróci, spełniwszy warunki narzucone
przez klątwę. Oczywiście połowa chwili, wynosi tutaj mniej więcej
tyle, ile długość życia jednego Manwantara na ziemi. Potem
wezwałem Sudamę, "Sudamo, gdy przekleństwo straci swą moc,
wróć tutaj."
"O
półbogowie, doskonały mistyk i wielbiciel Śankhacuda powróci
na Golokę. Dlatego bogowie, weźcie mój trójząb i szybko
udajcie się do Indii. Pan Śiva zabije Danavę trójzębem. Demon
nosi na szyi Mój pomyślny amulet, który zwie się "Zdobywca
świata". Dopóki Śankhacuda nosi ten amulet, nikt nie może go
zabić. Zatem udam się do Danavy w przebraniu bramina,
i wyżebram od niego amulet. Wy obdarzyliście Śankhacudę
błogosławieństwem, że nie może umrzeć dopóki jego żona jest
czystą. Zajmę się również i tym. Potem Danava z pewnością
umrze. Później, kiedy Tulasi opuści ciało, zostanie Mą
najdroższą małżonką." Następnie Narayana dał Panu Śivie
swój trójząb.
Rozdział 7 – Do Śankhacudy przybywa posłaniec
Pan
Brahma, jak również pozostali półbogowie powrócili do swych
siedzib. W jakiś czas później Śiva, chcąc pokonać
Śankhacudę z powodu próśb półbogów, rozbił swój wielki
namiot na brzegu rzeki Czandrabhagi, tuż pod pięknym drzewem
figowca. Następnie wysłał do Danavy posłańca, wodza Gandharwów
Puszpadantę. Po dotarciu na miejsce Puszpadanta ujrzał stolicę
Śankhacudy, piękniejszą niż królestwo Indry i bogatszą od
siedziby Kuwery.
Miasto
miało szerokość 40 mil, a jego długość wynosiła mil 80.
Zbudowano je z pereł i czystych klejnotów, a ze
wszystkich stron znajdowały się drogi. Stolicę otaczało siedem
niezdobytych fos, umiejscowionych jedna za drugą. W mieście
były setki sklepów, wypełnionych chętnie kupowanymi towarami.
Wszędzie widać było pałace kupców i handlowców. Wiele
tysiący pięknych zabudowań, wykonanych z jasnoczerwonych
kamieni szlachetnych, wyłożonych rozmaitymi ozdobami
i udekorowanych wymyślnymi dodatkami, nadawały stolicy
bezgranicznego uroku.
Przywódca
Gandharwów ujrzał okrągły niczym księżyc pałac Śankhacudy.
Zamek otaczały umieszczone jedna za drugą cztery fosy z ognistymi
barierami pomiędzy nimi. Na szczycie pałacu dostrzec można było
dotykające nieba wały obronne. Zamek nie do zdobycia przez wrogów,
otwarty był dla przyjaciół. Dwanaście zamkowych bram,
udekorowanych lotosami, ozdobionych wysadzanymi klejnotami
zwierciadłami, obrazami i posągami, strzegło dwunastu
odźwiernych. Ze wszystkich stron, pałac chroniły potężne, pełne
wdzięku, doskonale ubrane i bogato przyozdobione demony,
trzymające w dłoniach niebiańskie bronie. Gdy Puszpadanta
zbliżył się do pierwszej z bram, spostrzegł że wejścia
strzegł uśmiechnięty człowiek o ohydnej twarzy, miedzianej
cerze i brązowych oczach, dzierżący w dłoni trójząb.
Posłaniec wyjaśnił strażnikowi cel swej misji, przedstawiając
się jako posłaniec wojenny, po czym został przepuszczony dalej.
Następni odźwierni uczynili to samo. Przy ostatniej z bram,
Puszpadanta powiedział strażnikowi, "O wartowniku, szybko
zawiadom króla, że zbliża się wojna."
Odźwierny
po otrzymaniu pozwolenia Śankhacudy, wprowadził posłańca do
pałacu. Tam półbóg zobaczył przystojnego demona siedzącego na
złotym tronie pośrodku królewskiego zgromadzenia. Sługa trzymał
nad głową monarchy ozdobiony klejnotami parasol, podczas kiedy inni
wachlowali króla białymi czamarami (miotełkami). Niezliczone
demony otaczały Śankhacudę, a zbrojne straże chodziły
wszędzie. Uperfumowany król ubrany był w piękne niebiańskie
szaty, zaś na jego szyi zawieszone miał kwietne girlandy.
Widząc
to wszystko oniemiały Puszpadanta powiedział do Śankhacudy, "O
królu, jestem posłańcem Pana Śivy, a nazywam się
Puszpadanta. Mój pan polecił mi przekazać ci wiadomość.
Półbogowie schronili się u Pana Hari. Lepiej więc będzie,
jeżeli przywrócisz im ich królestwa i prawa. Pan Hari dał
Panu Śivie Swój trójząb, prosząc go by, jeśli to konieczne,
poprowadził wojnę przeciwko tobie. Obecnie Pan Śiva pozostaje pod
drzewem figowym, nad brzegiem rzeki Puszpabhadry. Musisz zwrócić
półbogom ich własność, bo inaczej czeka cię walka z Panem
Śivą. Jaką odpowiedź mam zanieść memu panu?"
Demon
roześmiał się głośno mówiąc, "Lepiej odejdź. Udam się
do twego pana rano." Puszpadanta powrócił do Pana Śivy,
przekazując mu odpowiedź króla demonów. W międzyczasie do
Pana Śivy przybyli półbogowie: Kartika, Nandi, Mahakala, Bana,
Manibhadra, ośmiu Bhairawów, jedenastu Rudrów, ośmiu Wasu,
dwunastu Aditjów, Indra, Agni, Czandra, Wiśwakarma, dwóch
Aświni-kumarów, Kuwera, Jama, Dżajanta, Nala-kuwara, Waju, Waruna,
Budha, Mangala, Dharma, Sani, Kama, Ugra-czanda, Kottari, Bhadrakali
o stu ramionach, jak również wiele innych osobistości.
Bhadrakali
zasiadała w wyśmienitym rydwanie. Jej osobiste przedmioty,
ubranie, girlanda oraz pasta sandałowa były koloru czerwonego.
Zachęcając swych wielbicieli pokazem odwagi i strasząc
wrogów, Bhadrakali zaczęła tańczyć, śmiać się i śpiewać.
Jej skręcony język i czaszka, którą dzierżyła w dłoni
miały po osiem mil w obwodzie. Kali miała przy sobie trójząb,
żelazną włócznię, konchę, tarczę, buławę, lotos, łuk,
strzały, hantle, szablę, piorun, bronie Visnu i Waruny, pętlę
do przytrzymywania węży, oręż Agniego, Narayana, Brahmy,
Gandharwy, Garudy, Paśupaty, tłuczek, tarczę, laskę, jak również
inne niepokonane rodzaje uzbrojenia. Przerażającą boginię
otaczały miliony wielbicieli, Joginów i Dakinów, jak również
niezliczone duchy, chochliki oraz demony takie jak: Bhutowie,
Pretowie, Piśace, Kuszmandowie, Brahma Rakszasowie i Rakszasowie,
a także Jakszowie i Kinnarowie. Po Durdze pojawił się
Kartikeya, kłaniając się swemu ojcu Panu Śivie, który poprosił
syna, by zasiadł po jego lewej stronie i mu pomógł. Armia
pozostała w szyku bojowym nad brzegiem rzeki.
Rozdział 8 – Śankhacuda pociesza Tulasi
Tymczasem
w pałacu Śankhacuda udał się do pomieszczeń kobiet,
informując Tulasi o nieuchronnie zbliżającej się wojnie. Gdy
kobieta usłyszała wieści, zaschło jej w gardle. Tulasi
z sercem pełnym bólu, powiedziała do męża, "O mój
panie, mój mistrzu! Pozostań we wnętrzu mego serca napełniając
mnie życiem choć przez chwilę. Proszę spełnij me ludzkie
pragnienie. Pozwól mi patrzeć na ciebie, aż nasycą się me oczy.
Mój oddech jest teraz bardzo niespokojny. Nad ranem miałam bardzo
zły sen, dlatego czuję palący moje wnętrze ogień."
Król
skończył posiłek, zwracając się do Tulasi w szczery oraz
życzliwy sposób, "Moja królowo, gdy nadchodzi czas, by zebrać
owoce przeszłych czynów, doświadcza się dobra i zła,
strachu i smutku. Z biegiem czasu drzewa rosną, rozwijają
się gałęzie, kwiaty zakwitają i pojawiają się owoce. Po
pewnym czasie drzewa, które wydały tyle owoców ulegają
rozkładowi. Podobnie ludzka istota rośnie, a potem znika.
W porę stwórca stwarza, utrzymujący utrzymuje, a niszczyciel
doprowadza wszechświat do destrukcji. Takie jest prawo stwarzania,
zachowania i zniszczenia. Dlatego zawsze powinnaś wielbić Pana
Krysznę, ponieważ jest On Panem Brahmy, Visnu i Śivy; Kryszna
jest stwórcą, utrzymującym oraz niszczycielem wszechświatów nie
mającym początku, ani końca, będąc osobą niezależną od natury
materialnej. Pan Kryszna swoją wolą zamanifestował naturę z jej
ruchomymi i nieruchomymi obiektami.
Wszystko,
od Pana Brahmy, aż do źdźbła trawy jest sztuczne i tymczasowe.
W odpowiednim czasie wszystko się rozwija i ma swój
schyłek. Dlatego będzie lepiej dla ciebie, byś wielbiła małżonka
Radhy, Pana Krysznę, który różny jest od trzech cech natury
materialnej, będąc Nadduszą i panem wszystkiego. Przyjmij
schronienie w Panu Krysznie, ponieważ to na jego polecenie
dmucha mocno wiatr, słońce promieniuje ciepło, Indra zsyła
deszcze, śmierć odwiedza ludzi, płonie ogień, a księżyc
przemieszcza się po niebie. Szukaj Kryszny będącego śmiercią
śmierci, samym czasem, stwórcą stwórców, utrzymującym
utrzymujących, niszczącym niszczycieli. W Nim znajdź ochronę.
Moja najdroższa, nikt nie jest niczyim przyjacielem, lecz Pan Hari
(Kryszna), jest przyjacielem wszystkich. Zatem módl się do Niego
i służ Mu.
Moja
miłości, kim ja jestem, a kim jesteś ty? Opatrzność
połączyła nas zgodnie z naszą karmą, i również
Opatrzność nas rozdzieli. Kiedy zbliża się niebezpieczeństwo,
jedynie głupcy są zaniepokojeni. Mędrzec zachowuje spokój.
Przyjemność i ból przypominają obracające się koła,
przynoszące raz szczęście, a innym razem cierpienie.
W Badarikaśramie pełniłaś wyrzeczenia, chcąc dostać za
męża Pana Narayana. Z pewnością zostaniesz Jego żoną. Ja
sam spełniałem pokuty, aby pojąć cię za żonę. Dzięki łasce
Pana Brahmy jestem twym mężem. Już niedługo powrócisz do
Gowindy, na Golokę Vrindavan. Zaś kiedy ja opuszczę swoje
demoniczne ciało, również się tam udam. W tym królestwie
będziemy mogli widywać się regularnie. Wskutek przekleństwa
Radhy, narodziłem się na tej wartościowej ziemi Indii. Jednak
powrócę na Golokę. Dlatego nie martw się o mnie, moja droga.
Ty także porzucisz to ludzkie ciało, przyjmując duchową formę
i udasz się do Pana Hari. Zatem nie smuć się."
W
ten sposób Śankhacuda pocieszył Tulasi, a następnie spędził
z nią całą noc w zbudowanej z klejnotów
i oświetlonej diamentowymi lampami świątyni. Oboje spoczywali
na pięknie przystrojonym, obsypanym kwiatami i namaszczonym
papką sandałową łożu. Wtedy Tulasi, która zeszczuplała
z powodu nie przyjmowania żadnego pożywienia, zaczęła
płakać. Król, znawca życiowych prawd, przycisnął żonę do
piersi, ponownie uspokajając ją na różne sposoby. Śankhacuda ze
skupieniem przekazał Tulasi duchowe instrukcje, otrzymane od Pana
Kryszny w lesie Bhandira, a które są w stanie
zniszczyć wszelkie smutki i złudzenia. Po wysłuchaniu
małżonka, radość Tulasi z powodu otrzymania tak wspaniałej
wiedzy nie miała granic. Ukochani spędzili resztę nocy na
miłosnych wymianach.
Rozdział 9 – Danava przygotowuje się do wojny
Śankhacuda
wstał ze swego obsypanego kwiatami łoża w czasie Brahma
Muhurty (przed wschodem słońca). Zrzucił nocne szaty, wykąpał
się w czystej wodzie, a następnie założył na siebie
świeżo wyprane ubranie oraz naznaczył czoło i ciało jasnymi
znakami tilaka. Monarcha spełnił wymagane ceremoniały, a potem
wielbił Bóstwo.
Później
Śankhacuda spożył pomyślny pokarm: twaróg, ghee (klarowane
masło), miód, prażony ryż, itd. Jak zwykle rozdzielił wśród
braminów najlepsze klejnoty, perły, ubrania i złoto. By
uczynić swą wyprawę wojenną pomyślną, król dał swemu guru
trochę pereł, kamieni szlachetnych i diamentów, a biednym
ofiarował konie, słonie i krowy. Następnie podarował
braminom tysiąc składów z towarem, trzy lakhy (300 000) miast
i siedem lakh (700 000) wiosek. Śankhacuda uczynił swego syna
Suczandrę królem, powierzając mu sprawy rodziny, państwa, skarbu,
podbojów, zdrowia, zaopatrzenia i transportu.
Główny
z Danavów włożył na siebie strój wojenny, zabierając łuk
i strzały. Monarcha nakazał armiom zebrać się, tak więc
zgromadzili się wszyscy: trzysta tysięcy koni, sto tysięcy słoni,
dziesięć tysięcy rydwanów, trzy krory łuczników (trzydzieści
milionów), trzy krory uzbrojonych żołnierzy oraz tyle samo
niosących trójzęby. Porachowawszy swe siły, Śankhacuda wybrał
jednego maharathi, czyli eksperta w sztuce wojennej, jako
głównodowodzącego ponad trzema lakhami (300 000) aksauhini sił
militarnych. [Aksauhini to cała armia składająca się ze 109 000
żołnierzy pieszych, 65 610 koni, 21 870 rydwanów oraz takiej samej
liczby słoni]. Rozkazując trzem aksauhini bić w bębny,
pamiętający o Panu Hari monarcha wyszedł z namiotu.
Jadącego do Pana Śivy na znakomitym rydwanie króla, odprowadzali
jego mistrz duchowy i starsi krewni.
W
tym czasie Pan Śiva przebywał nad brzegiem rzeki Puszpabhadry
w Siddhaaśramie. To święte miejsce słynęło z tego, że
sadhu łatwo osiągali tam doskonałość jogi. To właśnie
w Siddhaaśramie Pan Kapila praktykował ascezę, a Jego
wielbiciele udają się tam, podejmując podobne praktyki. Teren
otoczony był przez góry na wschodzie, południu i północy
(łańcuchy górskie Malaja, Śri Śaila oraz Gandha-madhana).
Z zachodu znajdowało się morze zachodnie. Rzeka Puszpabhadra
była długa na cztery tysiące mil, a szeroka na mil
czterdzieści. Ta pomyślna rzeka oferowała wiele duchowych
korzyści, zawsze będąc pełną przezroczystej, migoczącej wody.
Jest ona rzeczywiście bardzo świętą, ulubioną małżonką oceanu
Lavana (soli). Puszpabhadra wypływa z Sarasvati w Himalajach,
i mając rzekę Gomati po swej lewej stronie łączy się
ostatecznie z oceanem zachodnim.
Rozdział 10 – Pan Śiva doradza
Gdy
demon dotarł nad brzeg rzeki, ujrzał Pana Śivę, siedzącego
w pozycji medytacyjnej na korzeniu drzewa figowego. Pan Śiva
wyglądał promiennie, niczym miliony słońc i uśmiechał się.
Zdawało się, ze niezmierne światło wydobywało się z każdego
poru ciała półboga. Śiva miał na sobie tygrysią skórę, a w
ręku dzierżył trójząb i topór. Na głowie Pan Śiva miał
jasne kępki związanych włosów. Miał pięć twarzy, a na
każdej troje oczu, zaś dookoła szyi Śivy leżały zwinięte
święte węże. Najwyższy z półbogów był śmiercią
śmierci, niszczycielem wszechświata i potężnym władcą. Pan
Śiva miał pogodną, jasną twarz. On czyni swoich wielbicieli
nieśmiertelnymi, przyznaje owoce wyrzeczeń, a także jest
źródłem dobrobytu. To Śiva niszczy świat i wyratowuje
grzeszników z piekła.
Ujrzawszy
Pana Śivę, Śankhacuda zszedł z rydwanu, by razem z całą
swoją armią pokłonić się nisko największemu z półbogów.
Danava pozdrowił także, stojącą po lewej stronie Śivy, boginię
Bhadrakali oraz znajdującego się przed nimi Kartikeyę.
W odpowiedzi oni pobłogosławili króla. Nandi i inni
wielbiciele Pana Śivy powstali witając Śankhacudę we właściwy
sposób, na co on odezwał się do nich serdecznie, a następnie
usiadł obok Pana Śivy. Śiva wesoło pozdrowił Danavę,
a następnie rzekł, "O Królu, Pan Brahma, stwórca świata
i ojciec powinności religijnych ma syna Vaisnavę o imieniu
Marici, który począł Kaśyapę. Inny syn Pana Brahmy, Daksa
pokłoniwszy się Kaśyapie ofiarował mu swe trzynaście córek za
żony. Jedna z nich, Danu, wielce błogosławiona i czysta,
urodziła czterdziestu synów. Wszyscy oni byli bardzo uduchowieni,
a znano ich jako Danavów. Z pośród nich wyróżniał się
Wipracitti – jako najdzielniejszy, pobożny i oddany Panu
Visnu. Jego synem z kolei był Dambha, mający Śukraaczarję za
swego guru. Przestrzegając polecenia nauczyciela, Dambha wielbił
Pana Krysznę w Puszkar, recytując Kryszna mantrę przez sto
tysięcy lat. W efekcie Kryszna przyznał mu syna takiego jak
ty.
"W
poprzednim życiu byłeś bardzo religijny i przewodziłeś
pasterzom, przyjaciołom Pana Kryszny. Wskutek klątwy Radhy zostałeś
panem demonów. Jednak jesteś również Vaisnavą. Zaś Vaisnava
uważa wszystko, poczynając od Pana Brahmy, aż do źdźbła trawy
za iluzję. Taki wielbiciel nie dba nawet wcale o oferowane mu
cztery rodzaje wyzwolenia, a mianowicie: Salokję, Sarszti,
Sajudżję oraz Samipję (czyli odpowiednio: przebywanie na tej samej
planecie, co Pan Visnu; posiadanie takich samych bogactw, jakie ma
Pan; stopienie się z Panem Visnu oraz towarzystwo Pana na
zasadzie równości). Dzieje się tak, ponieważ Vaisnava jest
zainteresowany jedynie służeniem Panu Visnu. Czysty wielbiciel nie
pragnie pozycji Indry, Kuwery, czy Brahmy, albowiem uznaje je za
nieznaczne. Vaisnava dba wyłącznie o to, aby wielbić i służyć
Panu Krysznie. O królu, jesteś prawdziwym wielbicielem
Kryszny. Dlaczego zatem interesujesz się rzeczami należącymi do
półbogów, a które są ci obojętne? Lepiej zwróć półbogom
ich królestwa, zadowalając mnie w ten sposób. Pozwól bogom
wrócić na ich pozycje, a sam rządź szczęśliwie swoim
królestwem. Wszyscy jesteście potomkami Kaśyapy Muniego, a krewnym
nie godzi się toczyć walk. W rzeczywistości grzech zabicia
bramina nie jest nawet w jednej szesnastej tak ciężki, jak
występek polegający na stwarzaniu wzajemnej wrogości wśród
krewnych.
"O
królu, jeżeli myślisz, że utracisz poważanie zwracając półbogom
ich królestwa, to powinieneś również zauważyć, iż niczyja
pozycja nie jest stabilną, czy niezmienną. Gdy wszechświat
zostanie rozwiązany, nawet Pan Brahma zniknie, by potem za wolą
Boga pojawić się ponownie. Później, dzięki cnocie swej wiedzy,
Brahma stwarza wszystko na nowo. Rodzaj otrzymywanej przez ludzi
wiedzy, inteligencji i pamięci, zależy od ilości pełnionych
w poprzednich wcieleniach wyrzeczeń.
Rozważ
także i to: prawda wpiera dharmę i cnotę. W Satja-judze
(złotym lub chwalebnym wieku), cnota jest kompletną; w Treta-judze
(wiek srebrny), zmniejszana jest o jedną czwartą; w kolejne
Dwapara-judze (miedziany wiek) cnota lub pobożność stanowi połowę
swej wielkości z Satja-yugi; zaś w Kali-judze (żelaznym
wieku pełnym kłótni), już tylko jedną czwartą. Pod koniec
Kali-yugi wszelka pobożność zmniejsza się jeszcze bardziej,
podobnie jak dzieje się to z bliskim nowiu księżycem.
Weź
pod rozwagę słońce, jego światło w lecie jest bardzo silne,
jednak nie dzieje się tak w zimie. W południe słońce
daje bardzo dużo ciepła, lecz nie czyni tego rankiem i wieczorem.
O poranku słońce wstaje, w południe dominuje na
nieboskłonie, i wieczorem zachodzi. Wskutek wpływu czasu
czasem zasłaniają je również chmury.
Pomyśl
o księżycu: gdy Rahu pochłania księżyc (jak podczas
zaćmienia), wtedy drży on, lecz kiedy zaćmienie się kończy,
księżyc na powrót jaśnieje. Podczas pełni widać całą planetę,
co nie jest jednak stanem trwałym. W czasie jednego
dwutygodniowego okresu, księżyc zwiększa swą objętość, by
zmniejszać się codziennie w okresie następnych dwóch
tygodni. Przez dwa pełne blasku tygodnie, księżyc wygląda zdrowo
i bogato, aby podczas kolejnych dwóch tygodni zmniejszać się.
W ten sposób księżyc, raz wygląda potężnie, a innym
razem słabo i blado.
Podobnie,
Maharadża Bali żyje obecnie na Patala-loce (jedna z planet
poniżej ziemi), lecz z czasem stanie się panem półbogów.
Niekiedy ziemia obfituje w ziarno, stając się schronieniem
wszystkich istot, a innym razem pokrywają ją wody. Cały
świat, ze wszystkim co ruchome i nieruchome, pojawia się
i znika.
Tylko
Pan Kryszna, Najwyższa Osoba Boga pozostaje niezmiennym. Dzięki
Jego łasce otrzymałem imię Mritjundźaja (Pogromca Śmierci).
Byłem świadkiem wielu rozwiązań stworzenia i ponownie będę
ich świadkiem. Pan Kryszna jest naturą materialną i Najwyższa
Osobą. Jest On duszą indywidualną, jak i Nadduszą. Chociaż
przyjmuje wiele form, znajduje się poza nimi. Ktokolwiek powtarza
Jego imię i śpiewa Jego chwały może pokonać śmierć; osoba
taka nie podlega narodzinom, śmierci, chorobie, starości ani
lękowi. Pan Kryszna stworzył Brahmę ? stwórcę, utrzymującego
Visnu, a także mnie, niszczyciela. Za Jego wolą posiadamy swe
moce i wpływ. O Królu! Wyznaczyłem Kalę, Agniego
i Rudrę do wykonania dzieła zniszczenia, zaś sam jedynie
powtarzam imię Kryszny i nieustannie, dniem i nocą
śpiewam Jego chwały. Z tego względu nazywany jestem
Mritjundźają, ponieważ dzięki swej wiedzy pokonałem śmierć.
Jestem nieustraszony. Śmierć widząc mnie ucieka, podobnie
uciekającym na widok Garudy wężom."
Król
Śankhacuda dziękując, wielokrotnie wielbił Pana Śivę,
a następnie odpowiedział skromnie. "Powiedziałeś
całkowitą prawdę. Jednak proszę pozwól mi powiedzieć kilka
słów. Łaskawie wysłuchaj mnie... powiedziałeś, że walka
z własnymi krewnymi jest wielkim grzechem. Zatem dlaczego Pan,
ze względu na półbogów, zabiera Maharadży Bali wszelką
własność, posyłając go na Patalalokę? Dlaczego Pan, z tego
samego względu, zabija Hiranjakszę, Hiranjakaśipu, Sumbhę
i innych Danavów (demony)? Dawno temu demony i półbogowie
pracowali ciężko, razem ubijając ocean dla wydobycia z niego
nektaru. Jednak Pan dał nektar półbogom. O panie, ten
wszechświat jest polem rozrywek Pana Kryszny, a każdy kogo
Kryszna darzy względami osiąga bogactwo i sławę. Kłótnie
pomiędzy półbogami i demonami są wieczne. Zwycięstwo
i porażka przychodzą do nich na przemian. Dlatego niewłaściwym
i niepotrzebnym jest, byś mieszał się w nasze sprzeczki.
Dla ciebie, o wielki panie, jesteśmy wszyscy twymi krewnymi
i przyjaciółmi. Twoją naturą jest Najwyższa Jaźń. Dla
ciebie półbogowie i demony są równe. Toteż hańbą byłoby
gdybyś był nam przeciwny i popierał półbogów. Jeżeli
wygrasz bitwę, twa chwała i sława nie będzie równa tej,
która w przypadku naszego zwycięstwa, nam przypadnie.
Jednakże, jeżeli cię pokonamy, hańba i niesława, która na
ciebie spadnie, będzie znacznie większa od tej, jaka czeka nas,
w razie naszej porażki. My jesteśmy mali, a ty wielki.
Pan
Śiva uśmiechnął się, odpowiadając delikatnie, "O królu,
pochodzisz z rodziny bramińskiej, wobec tego w jaki sposób
zmyję niesławę, która mnie dosięgnie, jeśli cię pokonam?
W dawnych czasach Pan walczył z Madhu i Kajtabhą,
jak również z Hiranjakaśipu i Hiranjakszą. Ja zaś
walczyłem z Tripurą. Matka wszechświata, Durga Devi stoczyła
bój z Sumbhą i innymi demonami. Wszelako żaden
z wymienionych demonów, zabitych na wojnie, nie może równać
się z tobą w waleczności. Jesteś najlepszym
z pomocników Kryszny. Półbogowie szukali schronienia u Pana
Hari, więc ze względu na nich, wysłał On mnie, abym do ciebie się
zbliżył. Jeśli zwycięży mnie tak wzniosła osoba jak ty, jak
mógłbym ponieść hańbę? Jestem zdziwiony, że mówisz
o niesławie i wstydzie. Nie ma sensu kontynuowanie takich
bezużytecznych rozmów. Teraz zwróć półbogom ich królestwa lub
przygotuj się do walki ze mną. Jestem niewzruszony w mym
postanowieniu."
Rozdział 11 – Rozpoczyna się wojna
Śankhacuda
szybko wstał, pokłonił się Panu Śivie, i wraz z ministrami
wszedł na swój rydwan. Pan Śiva nakazał, aby armie były
natychmiast gotowe, a Śankhacuda rozkazał to samo swoim
dowódcom. Zagrzmiały instrumenty muzyczne, oficjalnie ogłaszając
początek wojny. Rozległy się okrzyki i wołania wojowników.
Rozpoczęła się bitwa pomiędzy demonami i półbogami,
a wszyscy walczyli zgodnie z regułami sprawiedliwej walki.
Indra bił się z Wriszaparwanem, Bhaskara (bóg słońca)
z Wipracittim, Nisakara (bóg księżyca) zmagał się z Dambhą,
Ogień z Gokaraną, Kuwera z Kalakeją, a Wiśwakarma
toczył bój z Mają. Mritju (bóg śmierci) prowadził bitwę
z Bhajamkarą, Jama z Sambarą, Waju walczył z Balą,
Waurna z Wikamką, Budha z Dhritapristhą, Sani wojował
z Raktakszą, Dżajanta z Ratnasarą, Wasu zmagali się
z grupami Warczasów, dwaj Aświni Kumarowie toczyli walkę
z dwoma Diptimanami, Nalakuwara bił się Dhumą, a Dharma
z Dhurandharą. Walka odbywała się również pomiędzy Mangalą
i Ganakakszą, Wajswaną i Sobhakarą, oraz Mammathą
i Pipitą. Dwunastu bogów słońca walczyło z Gokamukhą,
Czurną, Kahdgą, Dhumrą, Smahalą, Wiswą oraz Palasą. Jedenastu
Rudrów parło na jedenastu okropnych i potężnych asurów,
Mahamani bojował z Ugraczandą i innymi, zaś Nandiśwara
wraz z pozostałymi walczyli z głównymi demonami.
Pan
Śiva, bogini Kali i ich syn Kartikeya rozbili obóz u podstawy
drzewa figowego. Przyozdobiony klejnotami Król Śankhacuda siedział
na pięknym, wykonanym z kamieni szlachetnych tronie, a otaczały
go miliony demonów.
Zaczęła
się wielka bitwa. Wyrzucono wiele mistycznych i ponadnaturalnych
broni, a liczni półbogowie i demony zostały zabite.
Buławy, długie i krótkie miecze, Pattisy, Bhusundy, Mudgary
(różne typy żelaznych pałek), oszczepy, piki, topory i inna
broń, promieniały w rękach żołnierzy. Walcząc przy użyciu
tego rynsztunku, rozradowani wojownicy wrzeszczeli w uniesieniu,
odcinając sobie nawzajem głowy. Wszystkie słonie, konie, rydwany
i piechota, razem z woźnicami i pasażerami, byli
uderzani rozmaitymi broniami i rozdzierani na kawałki.
Wojownicy odcinali sobie ramiona, uda, ręce, biodra, uszy i stopy.
Sztandary, strzały, miecze, kolczugi oraz piękne ozdoby leżały
porozrywane na kawałki. Na całej ziemi rozsypane były błyszczące
głowy z kolczykami wiszącymi u uszu i podobne nogom
słonia poodcinane uda. Dookoła leżały porozrzucane, poranione
ramiona i broń, tworzące podobną plastrom miodu mozaikę.
Biegający po polu bitwy wojownicy widzieli skaczące, bezgłowe
tułowia, wciąż dzierżące broń. Walczący wystrzelili do siebie
taką chmarę strzał, że zasłoniły one słońce, które wyglądało
jak w porze deszczowej. Bohaterowie ryczeli niczym lwy, dmąc
głośno w konchy i walcząc z furią. Chociaż bitwa
była okropna i pełna zgiełku, sprawiała walczącym
przyjemność. Ostatecznie półbogowie zostali pokonani. Tak wielu
z nich odniosło rany od pocisków i broni, że
przestraszeni uciekli z pola bitwy.
Rozdział 12 – Kartikeya i Kali ruszają do boju
Półbogowie
zwrócili się do Pana Śivy, by ich chronił, krzycząc w wielkim
niepokoju, "O Panie, prosimy ratuj nas! Ratuj!"
Pan
Śiva dostrzegając rozmiar porażki bogów i słysząc ich
pełne lęku wołania, wpadł w furię. Spoglądając ze
współczuciem na półbogów, zapewnił ich o swej opiece. Śiva
nakazał wielkiemu bohaterowi, swemu synowi Kartikeyi, by ten
zaatakował wroga. Walcząc odważnie z tłumami demonów,
bohaterski Kartikeya gniewnie pokrzykiwał, zabijając w bitwie
sto akszauhini. Kali o oczach podobnych czerwonym lotosom,
odcinała głowy, wypijała krew i zjadała wnętrzności
demonów. Walczyła ona na rozmaite sposoby siejąc grozę zarówno
wśród demonów, jak i półbogów. Gdziekolwiek się udała
wypijała krew Danavów. Jedną ręką Kali pochwyciła dziesięć
milionów słoni razem z dziesięcioma milionami wojowników,
i jak gdyby bawiąc się, wepchnęła ich do swych ust. Na
pobojowisku ukazały się tysiące bezgłowych, tańczących ciał.
Wszyscy tchórze przerazili się przytłaczającym zgiełkiem.
Kartikeya
ponownie wpadł w furię. W ciągu kilku sekund, oddając
niezliczone salwy strzał, pobił tysiące przywódców demonów.
Wielu wystraszonych Danavów uciekło, a pozostałych zabito.
Demony: Wriszaparwan, Wipracitti, Danda i Wikampana, walczyli
z Kartikeyą, jednak każdy z nich odniósł rany od
włóczni syna Śivy. Kali pomagała synowi, i razem
zatriumfowali. Niebianie bijąc w bębny, zasypali zwycięzców
deszczem kwiatów. Śankhacuda widział przerażający spektakl
w wykonaniu Kali i Kartikeyi. Ich poczynania były równie
straszne, jak okropna jest ostateczna zagłada wszechświata.
W wielkim gniewie Danava przygotował się do walki.
W towarzystwie wielu bohaterów, wspiął się na swój
wysadzany diamentami samolot, wyposażony w rozmaity oręż
i pociski. Widok dowódcy ożywił demony i zagrzał je do
walki. Gdy Śankhacuda siedząc pośrodku samolotu, naciągał
cięciwę łuku, przyciągając ją do ucha, by następnie wystrzelić
chmurę strzał, był to dla Danavów widok szczególnie podnoszący
na duchu. Przerażające strzały były nie do zniesienia.
Przypominały deszcz, okrywający pole walki ciemnością, przerywaną
jedynie chwilowymi błyskami ognia.
W
obliczu tego wszystkiego Nandiśwara i inni półbogowie
opuścili pole walki, pozostawiając Kartikeyę. Król Danavów
spuszczał tak wielki deszcz gór, wężów, pytonów i powyrywanych
drzew, że bogowie nie potrafili stawić mu czoła. Kartikeya
wyglądał jak słońce przykryte grubą powłoką zmarzliny.
Śankhacuda zniszczył rydwan Kartikeyi, pociął na kawałki jego
łuk oraz konie, a także roztrzaskał pawia noszącego syna
Śivy. Danava rzucił w pierś Kartikeyi świecące ostrze,
które pozbawiło syna Kali świadomości.
Syn
Pana Śivy szybko odzyskał przytomność, zasiadając w swym
wysadzanym klejnotami rydwanie, podnosząc broń oraz pociski, by
walczyć w sposób wzbudzający grozę. Używając mocy
mistycznych, Kartikeja zniszczył z wściekłością posłane
w jego kierunku pociski, tj. węże, góry, drzewa i skały.
Potem zgasił ogień swą wodną bronią oraz rozbił rydwan demona,
zabijając przy tym woźnicę. Rycząc i krzycząc jak bohater,
rozszczepił koronę i zbroję Śankhacudy, ciskając następnie
swoją świetlistą włócznią w pierś demona. Danava padł
nieprzytomny.
Jednak
już po chwili ten potężny asura odzyskał świadomość i podniósł
się z siłą lwa, rycząc. Demon wziął inny łuk, więcej
strzał i wszedł na kolejny rydwan. Będąc ekspertem w mocach
mistycznych, Danava zalał Kartikeyę deszczem strzał, które
całkowicie zakryły syna Kali. Później Śankhacuda schwycił
niepokonaną żelazną włócznię, przepełnioną energią Pana
Visnu. Kopia świeciła na podobieństwo setki słońc, zdając się
być olbrzymim ogniem niszczącym świat w czasie zniszczenia.
Demon rzucił włócznią w Kartikeyę, a ta ugodziła
potomka Śivy z siłą ciężkiego meteorytu. Kartikeya upadł
tracąc świadomość.
Natychmiast
pojawiła się przy nim Kali, podnosząc syna do piersi i zabierając
go do Pana Śivy. Dzięki cnocie głębokiej wiedzy, Pan Śiva ożywił
Kartikeyę, obdarzając go niewyczerpaną siłą. Syn Śivy wstał
pełen mocy, pozostając jednakże pod opieką Pana Śivy.
Kali
wraz z Gandharwami, Jakszami, Rakszasami i Kinnarami,
powróciła na pole bitwy. Setki doboszy biło w bębny, jak
również setki osób niosły wino. Gdy Kali zaryczała niczym lwica,
demony uciekły. Widząc to Kali raz po razu zanosiła się śmiechem,
wróżąc asurom nieszczęście. Potem bogini wypiła wino i zaczęła
tańczyć na polu walki, a Joginowie, Dakinowie i półbogowie
również zaczęli pić wino, wrzeszcząc przy tym i bawiąc
się.
Ujrzawszy
Kali Śankhacuda pospieszył na pole bitwy. Pomimo strachu
w szeregach swoich zwolenników, Danava zapewnił ich o swojej
ochronie.
Później
Kali rzuciła ogniową broń, która rozlała się po polu walki, jak
ogień manifestujący się przy końcu istnienia wszechświata.
W odpowiedzi jednakże, król wyrzucił broń wodną, gasząc
ogień. Kali cisnęła broń Waruny, lecz monarcha unieszkodliwił ją
bronią Gandharwy. Kali wyrzuciła broń Maheśwary, jednak Danava
zniszczył ją bronią Vaisnava. Zatem po wypowiedzeniu pewnych
mantr, Kali wyzwoliła broń Narayana. Widząc jak się przybliża,
Śankhacuda zeskoczył z rydwanu, oddając broni Narayana
pokłon, co sprawiło, że wystrzeliła ona stromo w górę, na
podobieństwo ognia ostatecznej zagłady. Przepełniony oddaniem
demon, upadł plackiem na ziemię. Waleczna bogini wyrecytowała
mantry, ciskając w króla Brahmastrą, którą on
zneutralizował swą własną Brahmastrą. Wtedy Kali wyrzuciła broń
długą na osiem mil, lecz Śankhacuda pociął ją na kawałki swym
niebiańskim orężem. Rozwścieczony demon wyzwolił pociski, które
bogini po prostu połknęła, otwierając przy tym szeroko usta
i zanosząc się głośnym śmiechem. Demony wpadły
w przerażenie. Następnie Śankhacuda wypuścił długi na mil
osiemset pocisk, który bogini pocięła na setki kawałeczków swym
niebiańskim uzbrojeniem. Monarcha wyrzucił broń Vaisnava, jednak
Durga zablokowała ją pociskiem Maheśwary.
Pojedynek
ciągnął się długo, a przyglądało się mu zgromadzenie
półbogów i demonów.
Rozwścieczona
Kali przygotowywała się, aby uwolnić broń Paśupaty, gdy z nieba
rozległo się wołanie, "O Bogini! Nie ciskał tym pociskiem
w Śankhacudę. Dopóki ma on zawieszony na szyi amulet Pana
Hari, a czystość żony Danavy nie została naruszona, król
nie może zostać zabity – nawet przy pomocy niezawodnej broni
Paśupaty. To błogosławieństwo przyznał królowi Pan Brahma."
Kali usłyszała głos, rezygnując z wyrzucenia broni. W zamian
z głodu połknęła miliony demonów. Potem pospieszyła, by
pochłonąć Śankhacudę, jednak on nie pozwolił jej na to, broniąc
się ostrymi niebiańskimi broniami. Bogini wycelowała z kolei
w monarchę pocisk jaśniejący niczym słońce w południe,
lecz Śankhacuda pociął go na kawałki. Wtedy Kali pobiegła za
królem, chcąc go połknąć. Jednak sprytny demon rozciągnął swe
ciało.
Doprowadzona
do wściekłości, straszna bogini roztrzaskała rydwan głównego
z pośród Danavów, zabijając przy tym woźnicę, a następnie
cisnęła w króla straszną włócznią, wydającą się być
ogniem pojawiającym się podczas końca świata. Jednak Śankhacuda
złapał pocisk lewą rękę. Wtedy rozgniewana bogini uderzyła
Danavę pięściami, na co Śankhacuda zatoczył się z bólu
i upadł na chwilę nieprzytomny. Wnet odzyskując świadomość,
wstał, nie chcąc dalej walczyć z Kali. Zamiast tego złożył
jej pokłon.
Wtedy
bogini obrzuciła Śankhacudę innym orężem, który został przez
demona częściowo pocięty, a częściowo przejęty
i stłumiony, nie mogąc wyrządzić mu żadnej szkody. Król
uznawał boginię za swą matkę, nie atakując je żadną z broni.
W końcu Kali pochwyciła Danavę, zakręciła jego ciałem
z wściekłością wyrzucając go w niebo. Demon spadł
z wielkim hukiem, podnosząc się jednak natychmiast i oddając
pokłon bogini. Potem król wsiadł chętnie na następny
oszałamiający, ozdobiony klejnotami rydwan, i nie będąc
w ogóle zmęczonym bitwą, kontynuował walkę.
Kali,
czując głód, zaczęła pić krew oraz jeść mięso i tłuszcz
ciał demonów. Potem bogini wróciła do Pana Śivy, opisując mu
w szczegółach, od początku do końca, postępy uczynione na
wojnie. Słysząc o śmierci demonów, Pan Śiva zaśmiał się.
Kali zwróciła uwagę, że przeżyły tylko te z demonów,
które wyczołgały się z jej ust, gdy bogini je przeżuwała.
Pozostało ich około stu tysięcy. "Gdy chwyciłam broń
Paśupaty, aby zabić Śankhacudę, jakiś niewidoczny, niebiański
głos zawołał, "Nie jesteś w stanie zabić Danavy."
Wtedy mocarny demon przestał obrzucać mnie pociskami. Wszystko, co
uczynił, to roztrzaskanie broni, jakie posłałam w jego
kierunku."
Rozdział 13 – Pan Śiva włącza się do bitwy
Wysłuchawszy
relacji bogini, Pan Śiva, doświadczony w najwyższej wiedzy,
udał się wraz z całą swoją świtą na pole bitwy.
Siedzącego na wielkim byku Śivę otaczali Wirabhadra i inni,
a także Bhajrawowie i Kszetrapalowie, wszyscy dorównujący
swemu panu w dzielności. Przybywając na pole walki, Pan Śiva
przybrał bohaterską postać, promieniejąc jako inkarnacja
niszczyciela.
Ujrzawszy
Śivę, Śankhacuda zsiadł ze swego powietrznego powozu i leżąc
płasko na ziemi, ofiarował mężowi Kali pokłony. Potem wstał,
szybko wrócił na rydwan, chwytając łuk oraz strzały
i przygotowując się do walki.
Bitwa
trwała rok. Dwaj bohaterowie zawzięcie zasypywali się nawzajem
strzałami, podobnie do chmur bezustannie zalewających ziemię
deszczem. Gdy Śankhacuda żartobliwie posyłał swe straszne
pociski, Pan Śiva rozszczepiał je wszystkie swoimi strzałami. Pan
Śiva ugodził w kończyny demona rozmaitymi broniami, na co
Śankhacuda pochwycił miecz i tarczę, śpiesząc w kierunku
świętego byka Śivy i zadając zwierzęciu cios prosto
w głowę. Widząc to, Pan Śiva przy pomocy broni Ksurapra
roztrzaskał miecz i świecącą tarczę przeciwnika. Wtedy
Danava wyrzucił pocisk, jednak Pan Śiva również posłał swój,
który rozszczepił strzałę demona na połowę. Rozwścieczony
Śankhacuda rzucił dyskiem, lecz Śiva przebił go pięścią. Demon
z wielką siłą rzucił w Pana Śivę buławę, którą
Pan Śiva roztrzaskał w pył. Porywając topór, Śankhacuda
popędził w kierunku Pana Śivy, lecz mąż Durgi oddał taką
salwę strzał w stronę demona, że Danava upadł nieprzytomny.
Śankhacuda po chwili odzyskał przytomność, ponownie zasiadając
w swym pięknym rydwanie. Zasłaniając całe niebo, Danava
błyszczał opasany mistycznymi broniami i strzałami.
Gdy
Pan Śiva ujrzał zbliżającego się Śankhacudę, uderzył
z entuzjazmem w bęben, pociągając za strunę swego łuku,
która głośno zabrzęczała. Śiva wypełnił wszystkie cztery
kierunki dźwiękiem rogu, a następnie głośno rycząc
wystraszył demony. Potem grzmiąco zaryczał szlachetny byk Śivy,
wypełniając rykiem niebo, ziemię i osiem kierunków,
zawstydzając przy tym dumne słonie. Pan Śiva przewyższył
wszystkie dźwięki, klepiąc w ziemię i niebo. Wojownicy
zaśmiali się ochryple, przepowiadając asurom nieszczęście. Śiva
również zawrzasnął w tej wielkiej bitwie.
Demony
były przerażone tymi przeszywającymi i strasznymi dźwiękami.
Jednak król Danavów bardzo się rozzłościł. Pan Śiva krzyknął,
"O nędzniku, nie uciekaj!", a półbogowie i ich
towarzysze gromko ryknęli, "Zwycięstwo! Zwycięstwo!".
Wtedy
Śankhacuda cisnął w Pana Śivę wzbudzające grozę,
strzelające płomieniami ostrze, które błyszczało równie
prześwietnie, co potężny ogień. Jednakże jeden z towarzyszy
Pana Śivy wystrzelił w ostrze meteoryt, który je zatrzymał.
W miarę, jak toczyła się walka pomiędzy Panem Śivą
i władcą demonów, niebiosa, ziemia, góry, oceany i rzeki
zaczęły trząść się i drżeć. Pan Śiva zniszczył setki
strzał Śankhacudy, a król uczynił to samo z ostrzami
Pana Śivy. Wtedy rozwścieczony Śiva uderzył Śankhacudę swym
trójzębem. Danava padł nieprzytomny, jednak szybko odzyskał
świadomość i pochwyciwszy łuk, wypuścił kilka strzał,
które ugodziły Pana Śivę i jego pomocników. Później, przy
pomocy magii, asura przyjął postać o dziesięciu tysiącach
ramion, błyskawicznie otaczając Pana Śivę dziesięcioma tysiącami
dysków. W odpowiedzi Pan Śiva wypuścił cudowne strzały,
które roztrzaskały dyski na tysiące kawałków. Po tym zdarzeniu
Śankhacuda złapał maczugę, i w otoczeniu wielkiej armii,
ruszył na Pana Śivę z zamiarem zniszczenia go. Jednak Pan
Śiva rozbił buławę, doprowadzając Danavę do wściekłości.
Śankhacuda pochwycił włócznię o nieznośnym dla wrogów
blasku. Zbliżając się do Śivy, król otrzymał od boga cios
trójzębem prosto w pierś. Wtedy olbrzymia, dzielna istota
wyłoniła się z piersi demona mówiąc, "Stawaj, stawaj."
Pan Śiva zaśmiał się głośno, odcinając mieczem wynurzającą
się straszną głowę, która spadła na ziemię.
Z
szeroko otwartymi ustami, Kali wściekle pożerała niezliczone
demony, miażdżąc im głowy okropnymi kłami. Doprowadzony do
wściekłości Kszetrapala zjadł wiele innych demonów, a Pan
Śiva zabił niektóre pociskami. Pozostałe demony odniosły rany.
Wirabhadra i Nandiśwara zniszczyli mnóstwo demonów. W ten
sposób główna część armii Śankhacudy została wybita, podczas
gdy inne jej przerażone oddziały uciekły tchórzowsko z pola
walki. Jednak Śankhacuda stał, mówiąc do Pana Śivy, "Jestem
tutaj, gotów walczyć z tobą. Chodź. Co z tego, że
wielu moich ludzi zostało zabitych. Walcz ze mną, twarzą w twarz!"
Rozdział 14 – Pojawia się Pan Visnu
Śankhacuda
rzucił w Pana Śivę mistyczne ostrza, zalewając go
jednocześnie niczym chmura wylewająca strugi deszczu, potokiem
strzał. Demon stosował różne rodzaje iluzji, niewidzialnej
i wprawiającej w zakłopotanie półbogów oraz
zwolenników Pana Śivy. Widząc to wszystko, Pan Śiva wyzwolił swą
cudowną broń Maheśwary, która szybko zniweczyła wpływ magii
Danavy, pozbawiając ją całego blasku. Potem potężny Pan Śiva
chwycił nagle swój trójząb, któremu nie mogli stawić czoła
nawet wielcy wojownicy, zamierzając zabić Śankhacudę. By
zatrzymać Maheśwarę, z niebios dobiegł bezcielesny głos, "O
Śivo, nie rzucaj teraz trójzębu. Posłuchaj mej prośby... Nie ma
wątpliwości, że potrafisz zniszczyć wszechświat w sekundzie.
Zatem jaką miałbyś mieć trudność z zabiciem tego jednego
Danavy, Śankhacudy? Pomimo to, nie powinieneś ignorować zasad Wed.
O wielki raczej podążaj za prawdą i korzyścią.
Rozumiejąc stwierdzenie Pana Brahmy, że dopóki Śankhacuda nosi
zbroję Pana Visnu, tzn. amulet zawieszony na szyi, i tak długo,
jak żona Danavy zachowuje wierność małżeńską, nie może on
umrzeć, ani się zestarzeć. Król otrzymał takie błogosławieństwa.
Proszę, nie łam tych obietnic."
Pan
Śiva odpowiedział, "Niech tak będzie."
W
tym momencie Pan Śiva zapragnął ujrzeć Pana Visnu, który pojawił
się dzięki jego pragnieniu. Pan Śiva wyjawił swe plany, a Pan
Visnu zgodził się udzielić pomocy.
Pan
Visnu, największy mistyk, przebrany za starego bramina podszedł do
Śankhacudy prosząc go, "O królu Danavów, proszę spełnij mą
prośbę. Rozdajesz w jałmużnie wszelkiego rodzaju bogactwa
i dobra, zatem daj mi to czego pragnę. Jestem cichym,
spokojnym, starym braminem. Cierpię z głodu i pragnienia.
Najpierw obiecaj mi, że spełnisz mą prośbę, a ja potem
powiem ci, czego pragnę." Król, spoglądając łaskawie,
przysiągł Panu, iż podaruje Mu czegokolwiek zapragnie. Zatem
bramin powiedział z miłością, "Chcę otrzymać twój
amulet."
Śankhacuda,
prawdomówny dobroczyńca braminów, wręczył przebranemu Panu Visnu
swój boski amulet.
Potem
Pan Visnu przyjął postać Śankhacudy i udał się do pałacu
Tulasi Devi. Zbliżając się do bram, Pan wywierał wrażenie
powracającego w glorii zwycięstwa, sprawiając, że mieszkańcy
zaczęli bić w bębny, krzycząc przy tym, "Zwycięstwo".
Tulasi
obudziła się ze snu. Słysząc dobiegające dźwięki, czysta
kobieta pogrążyła się w ekstazie. Z zapałem wyjrzała
przez okno na drogę. Gdy zrozumiała, że oto powrócił jej mąż,
spełniła wszelkie pomyślne rytuały, ofiarowując również
pieniądze braminom. Potem zatroszczyła się o swą urodę.
Pan
Visnu udał sie do apartamentu Tulasi.
Widząc
Pana i myśląc, że jest On jej mężem, Tulasi była
uszczęśliwiona. Umyła Jego stopy, ofiarowała Mu pokłony
i rozpłakała się. Następnie posadziła Pana na inkrustowanym
klejnotami tronie, wręczając Mu pomyślny, uperfumowany kamforą
liść betelu. Tulasi powiedziała, "Dzisiaj me życie
przepełniło szczęście, ponieważ mój ukochany, który wyruszył
na wojnę powrócił do domu."
Wpatrując
się z uśmiechem w tzw. ukochanego szeroko otwartymi
oczyma, Tulasi Devi słodko spytała o zdarzenia na polu bitwy.
"Mój panie, jak walczyłeś z Panem Śivą? On jest
obrońcą półbogów i niszczycielem niezliczonych
wszechświatów. Powróciłeś radośnie po zwycięstwie nad wielką
osobistością. Jak tego dokonałeś? Opowiedz mi o tym proszę."
Pan
Visnu roześmiał się i odrzekł słodko, "Gdy dotarłem
na pole walki, był tam straszny tumult. Odbywała się wielka bitwa.
Półbogowie walczyli z demonami, a każda ze stron chciała
zwyciężyć. Półbogowie pokonali demony. Potem ja walczyłem
z potężnymi półbogami. Pokonani schronili się u Pana
Śivy. Wtedy Śiva, chcąc im pomóc, bił się ze mną długi czas.
Moja droga żono, tak naprawdę walczyliśmy z Panem Śivą bez
przerwy przez cały rok. Wszystkie demony zabito. Ostatecznie Pan
Brahma nakłonił nas do zawarcia pokoju. Z nakazu Pana Brahmy,
władza przynależna autorytetom zwrócona została półbogom...
Później powróciłem do domu, a Pan Śiva udał się na
Śivalokę. Wszystko powróciło do normalnego stanu. W taki oto
sposób skończyły się kłopoty."
Kończąc
opowieść Pan Visnu położył się do łóżka razem z Tulasi
Devi.
Rozdział 15 – Ostatnia bitwa
W
tym samym czasie na polu bitwy, król Śankhacuda podszedł do Pan
Śivy bez broni. Półbóg pochwycił swój świetlisty trójząb,
aby zabić demona. Trójząb zwał się Widżaja, i miał
jasność stu letnich słońc. Przednią jego częścią zawiadywał
Pan Narayana, środkową Pan Brahma, tylną Pan Śiva, a ostrzem
Czas. Broń jaśniała niczym ogień zniszczenia w czasie końca
świata – nieustraszona, nieodparta, niszczycielska i pewna
w swym działaniu. Blaskiem dorównywała Sudarśana Czakrze,
będąc największą wśród wszystkich broni. Jedynie Pan Visnu lub
Pan Śiva mogli nią władać, i wszyscy poza nimi bali się
trójzębu. Oręż długi był na 14 000 łokci i szeroki na
łokci 100. Nikt nie mógł powiedzieć skąd się wziął i w
jaki sposób działał. Z własnej woli trójząb był w stanie
zniszczyć wszystkie światy.
Pan
Śiva wzniósł wysoko swój trójząb, zamierzając się na
Śankhacudę. Dostrzegając zbliżający się oręż Śivy, król
demonów odłożył łuk i strzały, uspokoił umysł, usiadł
w pozycji jogina i zaczął z wielkim oddaniem
medytować o lotosowych stopach Pana Kryszny. Trójząb przez
chwilę kręcił się dookoła głowy Śankhacudy. Następnie na
komendę Pana Śivy, broń roztrzaskała głowę demona, paląc go na
popiół razem z rydwanem. Trójząb powrócił do Pana Śivy,
by później wzbić się w powietrze z prędkością umysłu
i ostatecznie powrócić z ochoczo do Pana Narayana.
W
niebiosach półbogowie bili w kotły, Gandharwowie i Kinnarowie
śpiewali, mędrcy i święci intonowali chwały Pana,
a wszystkie dziewice tańczyły. Na Pana Śivę, Pana Visnu,
Brahmę, Indrę i innych dostojników bezustannie sypano kwiaty,
składając im wyrazy uwielbienia.
Z
powodu współczucia Pan Śiva wyrzucił kości demona do morza,
gdzie zamieniły się one we wszystkie konchy świata. Uznaje się je
za święte i pomocne w wielbieniu półbogów. Woda
w konsze również uważana jest za świętą i zadowalającą
połbogów, podobnie jak woda z jakiejkolwiek świętej rzeki.
Konchę można ofiarować każdemu z półbogów, za wyjątkiem
Pana Śivy. Gdziekolwiek dmie się w konchę, tam z wielką
przyjemnością mieszka Laksmi. Jeżeli ktoś wykąpie się w wodzie
z konchy, uznaje się to za równe kąpieli we wszystkich
świętych rzekach. Gdziekolwiek znajduje się koncha, mieszkają tam
Pan Hari i Bogini Laksmi, a wszelka niepomyślność znika.
Jednak gdy dmą w konchę śudrowie lub kobiety, Bogini Laksmi
jest zaniepokojoną, i przestraszona udaje się gdzie indziej.
Pan
Śiva wsiadł na swego byka nosiciela, i wraz ze wszystkimi
zwolennikami, powrócił do swojej rezydencji. Również wszyscy
półbogowie wrócili z wielką radością do własnych siedzib.
Przed opuszczeniem pola walki, Pan Śiva uwolnił Śankhacudę
z klątwy na nim ciążącej, dzięki czemu demon odzyskał swą
wieczna postać chłopca pasterza Sudamy.
Przyozdobiony
klejnotami, dzierżąc flet, w otoczeniu niezliczonych chłopców
pasterzy z Goloki Vrindavan, wsiadł Śankhacuda na boski
rydwan, który przeniósł go do duchowego nieba, na Golokę, pełną
wielbicieli Pana Kryszny, mających z Panem rozmaite
transcendentalne związki.
Gdy
Sudama ujrzał Śrimati Radharani i Śri Krysznę, pokłonił
się z oddaniem do lotosowych stóp Boskiej Pary. Oni pełni
miłości, z oczyma przepełnionymi uczuciem i skrzącymi
się radością oraz łaskawymi twarzami, posadzili wiernego
przyjaciela i sługę na swych kolanach.
Rozdział 16 – Tulasi przeklina Pana Visnu
W
międzyczasie w pałacu, Tulasi Devi leżała jeszcze w łóżku
z Panem Visnu, w dalszym ciągu ukrytym pod postacią
Śankhacudy. Nagle kobieta zauważyła wyraźną różnicę
w sposobie wyrażania uczuć, u swego męża, a osob7,
z którą obecnie leżała w łożu. To wzbudziło w Tulasi
podejrzenia, czy rzeczywiście człowiek intymnie z nią
obcujący, jest naprawdę jej mężem. Wtedy, nie odczuwając tego
samego szczęścia, uczucia i przyciągania, spojrzała na
mężczyznę nieufnie i wyjąkała, "Ty nie jesteś..."
Domyślając się w zakątku serca, że ten, z którym
obcowała nie jest jej małżonkiem, zapytała, "Kim... Kim
jesteś?"
Tulasi
Devi rozzłościła się. "Tak, kim jesteś? Chcę natychmiast
wiedzieć. Oszukałeś mnie, by się ze mną cieszyć! Naruszyłeś
mą czystość! Za to cię przeklnę!"
Wtedy
Pan Visnu przyjął Swą prawdziwą piękną postać. Tulasi ujrzała
przed sobą Pana półbogów. Jego cera miała głęboki niebieski
kolor, przypominający niedawno powstałe deszczowe chmury. Oczy Pana
zdawały się być jesiennymi kwiatami lotosu, a ciało Visnu
ozdobione było klejnotami i ornamentami. Jego lotosowa twarz
miała bardzo łaskawy wyraz, a szaty Pana jaśniały na żółto.
Widząc piękną postać Wasudewy, Tulasi zemdlała.
W
chwilę potem odzyskała świadomość i powiedziała, "O
Panie, jesteś niczym bezduszny kamień! Podstępem naruszyłeś mą
czystość. Podobnie przez intrygę zabiłeś mego męża. O Panie,
jesteś pozbawiony miłosierdzia! Tak, Twe serce przypomina kamień.
Dlatego przeklinam Cię, żebyś stał się kamieniem. Osoby
nazywające Cię świętym, są bez wątpienia w błędzie. Twój
wielbiciel nie popełnił żadnej obrazy, a Ty jednak zabiłeś
go, byleby tylko zadowolić innych! Dlaczego?"
Przytłoczona
żalem i smutkiem, Tulasi płakała i głośno zawodziła.
Widząc ją bardzo zaniepokojoną, Narayana, ocean miłosierdzia,
usiłował pocieszyć kobietę zgodnie z zasadami Dharmy.
Powiedział, "O wzniosła pani, długo spełniałaś
wyrzeczenia, by dostać Mnie za swego męża. Śankhacuda również
przez długi czas pełnił pokuty, aby mieć ciebie za żonę. Dzięki
wyrzeczeniom spełnił swe życzenie. Wtedy stało się dla mnie
koniecznym spełnić twoje pragnienie. Dlatego uczyniłem, co
uczyniłem. Teraz opuść swe ziemskie ciało, przyjmując formę
duchową, i wyjdź za Mnie. Bądź niczym Laksmi. Twe ciało
stanie się sławną, pełną cnót i przejrzystą, płynącą
w świętej ziemi Indii rzeką Gandhaki. Twe włosy zamienią
się w święte drzewa, zwane imieniem Tulasi. Wszyscy
mieszkańcy trzech światów spełniać będą rytuały wielbienia,
używając liści i kwiatów tego drzewka. Dlatego będziesz
o Tulasi, panować jako najlepsza wśród drzew i kwiatów."
Rozdział 17 – Błogosławieństwa Tulasi Devi
Pan
Narayana kontynuował opowieść...
"Święte
drzewko Tulasi będzie rosło na Goloce i brzegu rzeki Wiradży,
na terenach, gdzie odbywa się taniec rasa, w lasach Vrindavany,
Bhandira, Czampaka oraz Czandana, jak również w gajach
Madhavi, Ketami, Kunda, Mallika i Matali. Będziesz żyć
w świętych miejscach, udzielając najwyższych religijnych
korzyści. Wszystkie święte miejsca skupią się i zamieszkają
w korzeniach drzewka Tulasi, dzięki czemu wszyscy odniosą
duchowe korzyści. O nieskazitelna, wszyscy półbogowie wraz ze
mną czekać będą, by zebrać opadłe listki Tulasi.
Kogokolwiek
zwilży lub zamoczy woda uświęcona listkami Tulasi, otrzyma
korzyści płynące z wykąpania się we wszystkich świętych
rzekach oraz spełnienia wszelkiego rodzaju ofiar. Pana Hari bardziej
zadowoli jeden listek Tulasi, niż tysiące słoików miodu.
Ofiarowanie jednego takiego listeczka, przyniesie taki sam rezultat,
jaki otrzymuje się ofiarowując miliony krów. Jeśli ofiarowuje się
listki Tulasi podczas miesiąca Kartik, dostaje się w zamian
wymienione nagrody.
Jeżeli
w chwili śmierci wypije się lub otrzyma wodę z listkami
Tulsi, uzyska się wyzwolenie z wszelkich grzechów, udając się
jednocześnie na Vaikuntę.
Osoba
codziennie pijąca wodę z liśćmi Tulasi, będzie odkupiona
w swym życiu, otrzymując korzyści wynikające z kąpieli
w Gangesie.
Ktokolwiek
położy listki Tulasi na swoim ciele, opuszczając ciało w świętym
miejscu, uda się na Visnulokę.
Każdy,
kto czci Mnie codziennie tymi listkami, zbierze owoce setek tysięcy
ofiar z konia.
Wszyscy
umierający z listkiem Tulasi w dłoniach, wybawieni będą
z wszystkich win.
Osoba
nosząca naszyjnik zrobiony z drewna Tulasi, na każdym kroku
gromadzi owoce ofiary z konia.
Ktokolwiek
złamie obietnicę złożoną, gdy trzymał listek Tulasi, uda się
na okres istnienia słońca i księżyca do piekła zwanego
Kalsutra.
Każdy
składający fałszywe zeznanie w obecności listka Tulasi,
dostanie się na czas życia czternastu Indrów do piekła o nazwie
Kumbhipaka.
Każdy,
kto wypije lub otrzyma w momencie śmierci odrobinę wody
z listkami Tulasi, bez wątpienia dostanie się na Vaikuntę,
lecąc tam ozdobionym klejnotami samolotem.
Pan
Hari zetnie głowę osobie, która zbierze lub zetnie listek Tulasi
podczas: pełni lub nowiu księżyca, dwunastego lub ostatniego dnia
miesiąca księżycowego, po masażu olejem tuż przed kąpielą,
o północy, w nocy, o brzasku lub o zachodzie
słońca, będąc nieczystym, czy też w ubraniu, w którym
się spało.
O
czysta, nawet jeżeli taki listek przechowywany jest przez trzy dni,
wysychając, w dalszym ciągu można go użyć w ceremoniach
pogrzebowych, w trakcie składania ślubów, poświęcania
kościołów oraz w wielbieniu półbogów.
Jeśli
ofiarowane Panu Visnu listki Tulasi upadną na ziemię lub wpadną do
wody, to po ich umyciu można je nadal używać do innych uświęconych
celów.
O
Wrindo, zawsze będziesz przewodnim bóstwem roślinki Tulasi na
ziemi, jednocześnie bawiąc się w tym czasie, w odosobnionym
miejscu ze Śri Kryszną. Będziesz również przewodnim bóstwem
rzeki Gandhaki, przydając Indii religijnych zasług. Dalej
zostaniesz żoną słonego oceanu, który jest Mą częściową
ekspansją. O czysta bogini, zawsze pozostaniesz przy Mnie,
ciesząc się Mym towarzystwem, podobnie jak czyni to Laksmi.
Rozdział 18 – Błogosławieństwa Śalagrama
Pan
Hari mówił dalej...
Ponieważ
przeklęłaś Mnie, stanę się kamieniem, pozostając na brzegu
Gandhaki. Miliony robaków Wadżrakita, będą swymi ostrymi zębami,
żłobić w mym ciele reprezentujące Mnie sploty i koła.
Te święte kamienie znane będą pod nazwą Śalagramów.
Śalagramy
posiadające jeden otwór, cztery pierścienie, wyróżnione znakiem
girlandy z leśnych kwiatów, wyglądające niczym nowo powstała
chmura deszczowa, zwać się będą murti lub formami
Laksmi-Narayana.
Kamienie
z jednym otworem, czterema obrączkami, podobne świeżej
deszczowej chmurze nie posiadające znaku girlandy, zwać się będą
cakrami Laksmi-Dżanardana.
Głazy
o dwóch otworach, z czterema pierścieniami, ze znakami
podobnymi odciskom krowich racic, lecz pozbawione znaku girlandy,
zwać się będą cakrami Raghunatha.
Bardzo
małe śalagramy posiadające dwa znaki pierścienia, przypominające
świeże deszczowe chmury, bez śladów girland, bardzo pomyślne dla
grihastów, nazywane będą cakrami Wamany.
Bardzo
małe kamyki z dwoma pierścieniami oraz wyżłobieniem kształtu
girlandy, zwane będą cakrami Śridhary. Przynoszą one grihastom
dobrobyt.
Damodara
cakrami zwać się będą kamienie okrągłe, o dwóch
pierścieniach, bez znaku girlandy.
Kamyki
średnio duże, z dwoma okręgami, ze znakami strzał
i kołczanów, znane będą jako cakry Rana-rama.
Średniego
rozmiaru, o siedmiu pierścieniach, ze znakami parasolki
i ozdobami, nazywane będą cakrami Rajaradżeśwary (króla
królów), obdarzając ludzi królewskimi dobrami.
Duże
kamienie o czternastu pierścieniach, podobne świeżej chmurze
deszczowej zwane będą cakrami Ananta. Przyznają one cztery rodzaje
owoców – arthę, kamę, dharmę i mokszę (bogactwo,
przyjemność, prawość i wyzwolenie).
Okrągłe,
piękne kamienie średniej wielkości, o dwóch kręgach,
wyglądające niczym deszczowa chmura, oznaczone odciskiem krowiego
kopytka, zwać się będą cakrami Madhusudana.
Te
spośród kamieni o jednym pierścieniu, zwane będą cakrami
Sudarśana.
Kamienie
o ukrytych pierścieniach nazywać się będą cakrami
Gadadhara.
Te
o dwóch pierścieniach i wyglądzie końskiego pyska,
zwane będą Hajagriwa.
Dwu
pierścienne, o szeroko rozwartej buzi, wyglądające
przerażająco, nazwane będą Narasimha. Obdarzą one swego
wielbiciela brakiem przywiązania.
Kamyczki
o dwóch pierścieniach, rozwartych ustach, z symbolem
girlandy (kształtu eliptycznego), zwane będą Laksmi Nrisimha.
Obdarzą one swych czcicieli rozmaitymi błogosławieństwami.
Zaś
te o dwóch pięknych, jednakowego rozmiaru pierścieniach
położonych blisko ich otworów, będą znane jako cakry Wasudewy.
Spełnią one wszystkie pragnienia.
Kamienie
podobne świeżym deszczowym chmurom, z pojedynczym cienkim
okręgiem oraz wieloma maleńkimi otworkami na szeroko rozwartych
ściankach, zwać się będą Pradjumnami. Obdarzą one wszystkich
gospodarzy szczęściem.
Kamienie
z połączonym pierścieniami i dużym grzbiecie zwane będą
Sankarszanami. One zawsze będą obdarzać gospodarzy pomyślnością.
Te
z kamyków o żółtym odcieniu, okrągłe i bardzo
piękne znane będą jako cakry Aniruddhy. One również przyniosą
gospodarzom dobro.
Gdziekolwiek
znajdują się Śalagramy, tam osobiście mieszka Pan Hari. Gdzie
przebywa Pan Hari, tam również są obecni Bogini Laksmi i wszystkie
święte miejsca.
Wielbiąc
kamienie Śalagrama, niszczy się grzechy zabicia bramina, jak
również inne rodzaje występków.
Czcząc
Śalagramy o poniższych kształtach, uzyskuje się następujące
rezultaty:
Wielbienie
kamienia o kształcie parasolki umożliwia osiągnięcie
królestwa.
Jeżeli
kamień jest okrągły, przyniesie wielki dobrobyt.
Jeśli
ma postać wozu, nieszczęście.
Jeżeli
ma końce w kształcie włóczni, śmierć.
O
ściankach z zakrzywionymi powierzchniami, wielki dobrobyt.
W
kolorze żółtym, zło i nieszczęście.
Gdy
okręgi zdają się być przełamane, choroby.
O
pierścieniach poprzerywanych, pewną śmierć.
Kiedy
przed Śalagrama Śila przestrzega się złożonych ślubów,
ofiarowuje podarki, poświęca kościoły, spełnia się śraddha lub
ceremonię pogrzebową, czy też wielbi półbogów – wszystkie te
działania stają się wielce wzniosłymi.
Jeśli
wielbi się Śalagrama Śila, zyskuje się korzyści płynące
z kąpieli we wszystkich tirtha (świętych rzekach) i bycia
inicjowanym we wszelkich ofiarach wedyjskich.
Daleko
więcej, osiąga się wszystkie korzyści zdobywane dzięki
spełnianiu wszelakich ofiar wedyjskich w postaci odwiedzania
świętych miejsc, spełnianiu ślubów, praktykowaniu wyrzeczeń
oraz przeczytaniu wszystkich Wed.
Ktokolwiek
spełnia swój abhiszek (kąpiel) zawsze z użyciem wody
Śalagramów – będąc nią spryskanym w trakcie inicjacji
oraz ceremonii instalacji – osiąga duchowe korzyści, jakie można
uzyskać poprzez ofiarowanie wszelkiego rodzaju podarków i obejście
całej ziemi.
Z
pewnością półbogowie zadowoleni są z osoby codziennie
wielbiącej Śalagrama-śila. Osoba taka staje się tak świętą, że
nawet wszystkie święte miejsca pragną jej dotknąć. Wielbiciel
Śalagramów jest dżiwanmukta (wyzwolony jeszcze żyjąc
w materialnym ciele), jak również bardzo pobożny. Ostatecznie
udaje się on na Vaikunthę, gdzie służy wiecznie Panu Hari. Każdy
grzech, jak zabicie bramina, pierzcha od niego na podobieństwo
uciekających węży, które dostrzegły Garudę (orzeł noszący
Pana Visnu). Ziemia staje się poświęconą pyłem ze stóp
czciciela Śila, wykupującego swymi narodzinami sto tysięcy swoich
przodków.
Umierający,
wypijając wodę z kąpieli Śalagramów, uwolniony zostanie
z wszelkich grzechów i uda się na Vaikunthę. Człowiek
ten wyzwolony zostaje ze skutków karmy (materialnych działań i ich
konsekwencji) i bez wątpienia staje się na zawsze
zaabsorbowany wizją stóp Pana Visnu.
Każdy,
kto trzyma Śalagrama w ręku leżąc, udaje się na czas równy
życiu Pana Brahmy (311 bilionów 40 miliardów lat ziemskich) do
piekła Kumbhipaka.
Osoba,
która złamie swe przyrzeczenie, trzymając w dłoniach
Śalagram, pójdzie na sto tysięcy manwantarów do piekła Asipatra.
Kto
wielbi Śalagram nie kładąc na nim listków Tulasi lub oddzielając
je od kamienia, będzie cierpiał w następnym życiu ból
rozłąki z żoną.
Jeżeli
wielbiciel nie ofiarowuje listków Tulasi w konsze, zachoruje
i pozostanie w oddzieleniu od swej żony przez siedem
żywotów.
Jeśli
trzymasz Śalagram-śila, Tulasi oraz konchę w jednym miejscu,
staniesz się bardzo drogi Panu Narayanowi.
Bolesnym
jest żyć w rozłące z osobą ukochaną, której
towarzystwem się radowaliśmy. Byłaś o Tulasi ukochaną
Śankhacudy przez okres jednego Manwantara, zatem ciężko znieść
ci obecne rozdzielenie."
Rozdział 19 – Tulasi powraca do świata duchowego
Kiedy
Pan Hari skończył mówić, Tulasi opuściła swe ciało fizyczne,
przyjmując niebiańską formę, w której udała się wraz
z Panem na Vaikuntę. Tam pozostała w sercu Pana Śri
Hari, podobnie jak Bogini Laksmi.
Gdy
Tulasi opuściła swe fizyczne ciało, stało się ono rzeką
Gandaki, na brzegach której pod postacią góry zamanifestował się
Pan Hari, obdarzając ludzi duchową korzyścią.
Robaki
tnące tą górę, wytworzyły różne rodzaje kamieni. Te
z Śalagramów, które wpadły do rzeki, przyjmując kolor
chmur, z pewnością obdarzają rezultatami działań. Kamienie,
które spadły na suchy ląd i wypalone przez słońce na kolor
brązowy, nie nadają się do wielbienia.
Tulasi
wyniesiona została do pozycji Laksmi, co uczyniło ją błogosławioną
i chwalebną. Laksmi oraz Ganga wyraziły swe przyzwolenie na
nowy związek Pana Narayana i Tulasi. Jednak Bogini Sarasvati
rozzłościła się, nie będąc w stanie tolerować wzniosłej
pozycji Tulasi.
Kiedyś
w obecności Pana Hari, szlachetna Sarasvati pokłóciła się
z Tulasi, raniąc jej uczucia. Poniżona, znieważona
i zagniewana Tulasi zniknęła. Mądra i doświadczona
Vrindavani stała się niewidoczną nawet dla Pana Hari.
Gdy
Pan Hari nie mógł ujrzeć Tulasi, uciszył Sarasvati i uzyskawszy
jej pozwolenie, wyruszył do lasu Tulasi – Vrindavany. Pan był
bardzo zaniepokojony rozłąką z dziewczyną. We Vrindavan Pan
Hari wziął kąpiel, a potem spełniając wymagane rytuały,
czcił Tulasi całym swym sercem, medytując o niej z oddaniem
i mówiąc, "Kłaniam się Tulasi Devi, królowej lasu
Vrindavana." Podczas wielbienia Pan ofiarował Tulasi zapaloną
lampkę z ghee, kadzidło, kwiaty sandałowca oraz poświęcone
modlitwy. Każdy wielbiący Tulasi w ten sposób osiągnie
całkowitą doskonałość.
Później
Pan zaczął wychwalać swą wspaniałą wielbicielkę. "Pandici
zwą rosnące w wielu grupach drzewka Tulasi Wrindą. Wysławiam
drogą Tulasi. Dawno temu Tulasi pojawiła się w lesie
Vrindavany, dlatego znana jest jako Vrindavani. Wielbię tą pomyślną
i szlachetną osobę. Tulasi znana jest jako Wiśwapudżita –
ta którą wielbią w całym świecie, bowiem zawsze czci się
ją w niezliczonych wszechświatach. Ja również wielbię
Wiśwapudżitę.
Niemożliwe
do zliczenia wszechświaty oczyszczają się i uświęcają
dzięki styczności z Tulasi. Dlatego jest ona zwaną
Wiśwapawani – tą która oczyszcza cały wszechświat. Myśląc
o niej, cierpię ból rozłąki. Choćby ofiarowało się
półbogom stosy rozmaitych kwiatów, nie będą oni
usatysfakcjonowani dopóki nie da się im kwiatu Tulasi. Toteż uważa
się Tulasi za królową kwiatów, nazywając ją Puszpasara. Teraz
cierpię udrękę i zamartwiam się bardzo pragnąc ujrzeć tą,
która jest wcieloną czystością. Błagam ją o przychylność.
Ową boginię nazywają Nandini, ponieważ osiągnięcie jej przynosi
wiarę i radość. Oby była zadowoloną ze mnie. W całym
wszechświecie nie można jej z niczym porównać, dlatego zwie
się ją Tulasi. Przyjmuję schronienie w ukochanej Tulasi,
która będąc bardzo czystą i drogą Panu Krysznie, jest Jego
życiem, i dlatego nazywają ją Krysznadżiwani. Oby ta bogini
zachowała me życie."
Po
zakończeniu ceremonii i modlitw Pana Hari, zadowolona Tulasi
wyszła z drzewa, natychmiast chroniąc się u lotosowych
stóp Pana Hari. On pobłogosławił ją mówiąc, "O Tulasi,
będziesz wielbioną przez wszystkich w świecie. Najdroższa,
będę trzymał cię na swej głowie i w mym sercu, a wszyscy
półbogowie także nosić cię będą na swoich głowach."
Gdy
Pan Hari ujrzał, że Tulasi płacze z powodu swoich zranionych
przez Sarasvati uczuć, przycisnął Krysznadżiwani do piersi,
zabrał do Sarasvati i pogodził obie kobiety. Potem
pobłogosławił Tulasi, mówiąc, "Będziesz czczona, poważana
i szanowana przez wszystkich. Wszyscy będą nosić cię na
swych głowach. Ja również będę cię wielbił, czcił i poważał,
nosząc na Mej głowie."
Tulasi
była bardzo szczęśliwa. Sarasvati objęła ją, sadzając Tulasi
u swego boku. Również Laksmi i Ganga, przytuliły
dziewczynę, i uśmiechnięte zabrały Puszpasarę do domu.
Rozdział 20 – Wielbienie Tulasi Devi
Ktokolwiek
wielbi Tulasi Devi używając w tym celu jej ośmiu imion wraz
z ich znaczeniami – Wrinda, Vrindavani, Wiśwapawani,
Wiśwapudżita, Tulasi, Puszpasara, Nandini oraz Kryszna Dżiwani –
właściwie śpiewając ten hymn złożony z ośmiu wersetów,
otrzymuje korzyści płynące ze spełnienia ofiary z konia
(Aśwamedha).
Ponieważ
Tulasi narodziła się podczas pełni księżyca w miesiącu
Kartik, Pan Hari polecił ten dzień dla jej wielbienia. Każdy, kto
wtedy wielbi Tulasi, uwolni się ze wszystkich grzechów i uda
na Vaikuntę. Ktokolwiek z czcią daje Panu Visnu liść Tulasi
w miesiącu Kartika, otrzyma nagrodę równą tej, jaką można
otrzymać ofiarowując dziesięć milionów krów. Słuchając lub
powtarzając pieśń do Tulasi można sprawić, że: kobiecie, która
nie mogła mieć syna urodzi się męski potomek, mężczyzna otrzyma
żonę, chory odzyska zdrowie, więzień zostanie uwolniony, człowiek
strachliwy stanie się nieustraszonym, a grzesznicy będą
wybawieni.
W
części Wed zwanych Kanwa Sakha, opisana jest metoda wielbienia
i medytowania o Tulasi Devi. Nie wzywając bogini, można
z pełną czcią medytować o niej, adorując ją
szesnastoma składnikami, w sposób następujący:
"Ze
wszystkich kwiatów, najlepszą jest Tulasi. Jest ona godną
uwielbienia i piękną, spalając paliwo grzechów, jak płomień
ognia. Wśród wszystkich bogiń, ona jest najświętszą. Ponieważ
nikt nie może się z nią równać, zwana ją Tulasi. Wielbię
tę boginię, której wszyscy składają swe błagania. Ona znajduje
się na głowach wszystkich i wszyscy jej pragną.