To „coś” może zabić właśnie Ciebie
Jest już możliwe wytwarzanie broni genetycznej, która atakować będzie nie tylko różne populacje etniczne, ale wręcz konkretne osoby. Potrzeba jedynie do tego celu poznać dokładnie kod genetyczny danej osoby, a potem w oparciu o te dane przygotować odpowiednio bakterie albo wirusy. Zbrodnia byłaby perfekcyjna i nie do wykrycia. Wystarczyłoby podanie ręki, szklanki z wirusem albo długopisu, którym ktoś podpisywałby dowolny dokument. I nie jest to żadna fantazja. Światowe mocarstwa traktują taką możliwość śmiertelnie poważnie.
Aldona Zaorska - Można nie lubić Mariusza Maxa Kolonko. Można uważać, że w swoim programie „Max TV" pomylił bakterie z wirusami, a różnice rasowe z różnicami genetycznymi, ale po jego programie o możliwości użycia broni genetycznej, zdolnej uśmiercić jedną osobę czy całą konkretną populację, jest się czego bać. Dotychczas strach budziła broń atomowa ze względu na ogrom zniszczeń, jakie powoduje i skażenie terenu na dziesiątki lat. Jest ona wciąż groźna, ale mało prawdopodobna w użyciu. W końcu gdy ktoś podbija inny kraj, to nie po to, żeby zamienić go w pustynię, z której nie będzie mógł korzystać. Co innego - wykorzystanie broni biologicznej czy genetycznej. Przy ich użyciu można ochronić „swoich". Dlatego w laboratoriach jest przechowywanych całe mnóstwo chorób i śmiertelnych trucizn „wyhodowanych" przez naukowców. Wszystko, co naukowcy muszą zrobić, to znaleźć jakąś bakterię, uzbroić ją i wypuścić, chociażby do wodociągów. Zatruta woda zabije całe miasto, zanim ktokolwiek zorientuje się, o co chodzi. Można podbić kraj bez jednego wystrzału i bez wyciągania spod ziemi broni jądrowej. Nie wiadomo, czy w którymś z tajnych laboratoriów już nie powstała broń łącząca w sobie broń biologiczną i genetyczną, która w przeciwieństwie do broni stricte biologicznej, zabije tylko konkretną część danej populacji, absolutnie nie szkodząc innej. Przykłady Wikora Juszczenki i Aleksandra Litwinienki już pokazały, że zabicie dowolnej osoby na ziemi bez użycia broni palnej czy noża nie stanowi żadnego problemu. Nawet wtedy, gdy ofiara jest prezydentem lub doświadczonym agentem. Zastosowanie DNA przy produkcji toksyn może zabić konkretną osobę bez żadnego śladu.
Jak informuje Kolonko w swoim „MaxTV" Rosjanie połączyli jad kobry z wirusem influenzy i uzyskali mieszankę, której dwadzieścia gram jest w stanie wybić do 5 miliardów ludzi! Mogą więc uśmiercić cały rodzaj ludzki. Karatian Alik Bekov, który zbiegł z Rosji do Stanów Zjednoczonych, twierdzi, że Sowieci wypracowali 52 odmiany mieszanin broni biologicznej, które dają śmiertelność stuprocentową i które są odporne na wszystkie antybiotyki, które zna ludzkość! Z całą pewnością inne mocarstwa dysponują podobnym arsenałem (patrz Izrael). A jeśli nawet nie, to przy dzisiejszym poziomie nauki uzyskanie wirusa zdolnego uśmiercić w krótkim czasie tysiące ludzi jest stosunkowo proste. Tak samo, jak przeprowadzenie zamachu z użyciem broni biologicznej czy chemicznej.
Nowa broń
W to, że w Syrii broni chemicznej użył tamtejszy rząd, wierzy już chyba tylko Barack Obama oraz mainstreamowe media. Jednocześnie zastosowanie sarinu, obojętnie przez kogo, na nowo zwróciło uwagę opinii publicznej na zakazany temat niekonwencjonalnej broni chemicznej i biologicznej oraz broni genetycznej i innego, nieznanego dotychczas arsenału. Dla przykładu w marcu ubiegłego roku minister obrony Rosji Anatolij Serdiukow poinformował światową opinię publiczną o trwającym wówczas w Rosji programie tworzenia nowej broni opartej na nowych zasadach fizycznych. Zapowiedział, że do końca 2012 roku w Rosji opracowany zostanie program tworzenia broni promieniowej, falowej, genetycznej i psychofizycznej. To oczywiście nic nowego, bo nad taką bronią pracowali już radzieccy naukowcy od początku zimnej wojny. To samo robili zresztą naukowcy amerykańscy. Obecnie oprócz Rosji opracowaniem nowych rodzajów broni, w tym właśnie genetycznej, zajmuje się USA w ramach programu MEDUSA. MEDUSA, czyli Mob Detergent Rusing Sileni Audio to program, w ramach którego Amerykanie opracowują tak zwane „działo telepatyczne" Fale dźwiękowe wytwarzane przez nową broń mają na celu wywołać u człowieka strach. To oczywiście brzmi jak powieść science fiction, ale jak najbardziej ma miejsce.
Trochę historii
Broń biologiczną w postaci zatrutych strzał, podrzucania do oblężonych twierdz ciał zmarłych na zarazę, dostarczania Indianom koców z wirusem ospy czy podobnych działań stosowano „od zawsze" Broń chemiczną po raz pierwszy zastosowano w czasie I wojny światowej pod Ypres we Francji i pod Bolimowem koło Przasnysza. W latach trzydziestych XX wieku przeprowadzano eksperymenty biologiczne na Puerto Rico, świadomie zarażając populację wyspy rakiem. Kierował tym przedsięwzięciem Cornelius Rhodes, ubiegający się o miejsce w Komisji Energii Atomowej (Atomie Energy Commission) i w Instytucie Rockefellera, potem odpowiedzialny za broń chemiczną podczas II wojny światowej.
W czasie II wojny światowej cyklonem B Niemcy wymordowali miliony ludzi. Niemieccy lekarze w obozach koncentracyjnych przeprowadzali też liczne eksperymenty medyczne, celowo zarażając wybranych do nich więźniów różnymi chorobami. To samo robili też w swoich obozach koncentracyjnych Japończycy.
Wielkim zwolennikiem użycia gazów bojowych był w czasie II wojny światowej Winston Churchill. Wielka Brytania miała olbrzymie ilości tej broni i Churchill był gotowy „przykryć Niemcy gazem trującym (...) na 100 proc.". Po zrzuceniu bomby atomowej na Hiroszimę i Nagasaki to właśnie broń jądrowa zyskała miano najgroźniejszej na świecie i najniebezpieczniejszej w dziejach ludzkości. Kolejne mocarstwa podejmowały prace nad wyprodukowaniem własnej bomby atomowej. Ale to nie znaczy, że zaniechano prac nad bronią chemiczną i biologiczną. Przeciwnie - w miarę rozwoju nauki w tajnych laboratoriach podejmowano prace nad różnymi wirusami.
Uśmiercenie setek ludzi przy okazji testowania szczepionek na różne choroby to tylko część efektu tych prac. Teoretycznie wiele chorób zwalczono, ale bakterie lub wirusy je wywołujące są trzymane w warunkach laboratoryjnych, np. ospa trzymana jest w warunkach laboratoryjnych w dwóch miejscach - w Stanach Zjednoczonych i w Rosji. Teoretycznie po to, żeby móc w razie potrzeby wyprodukować skuteczny antybiotyk. W rzeczywistości po to, żeby móc budować nowe, śmiertelne kombinacje wirusów, które są odporne na działanie antybiotyków. To się dzieje, chociaż nikt o tym nie mówi. Tak samo jak o tym, że przemysł farmaceutyczny wart setki miliardów dolarów wciąż ma bliskie związki z przemysłem zbrojeniowym. A zacieśnieniu uległy one po najbardziej przełomowym odkryciu w dziejach ludzkości - rozszyfrowaniu kodu DNA. Dało to początek produkowaniu nowych, nieznanych dotychczas rodzajów broni. Broni genetycznej, inaczej etnicznej. Sprawę tę opisywano już jakiś czas temu, a ostatnio przywołał ją w swojej MaxTV właśnie Mariusz Max Kolonko.
Kod DNA - kod śmierci?
Genetyka, chociaż jest najmłodszą dziedziną medycyny, istnieje od wielu lat. I od lat wiadomo, że są pewne cechy wspólne dla poszczególnych nacji. Wiadomo np. że na anemię sierpowatą chorują osoby rasy czarnej lub mające geny tej rasy oraz sporadycznie - mieszkańcy regionu śródziemnomorskiego. Praktycznie nie ma szans, żeby zachorowała na nią osoba rasy czysto białej. Teoretycznie jest więc możliwe wyprodukowanie broni, która zabije tylko osoby o określonych predyspozycjach albo konkretną osobę, dla której będzie przygotowana trucizna całkowicie nieszkodliwa dla otoczenia. To są fakty znane w świecie nauki od dawna. W artykule „Ethnic Weapons" opublikowanym w „Przeglądzie Wojskowym" z 1970 roku Carl A. Larson po raz pierwszy w jasny sposób informował o stanie technologii wspomagającej kontrolowanie określonych grup etnicznych za pomocą „tajnej broni". Pisał: „Otoczeni chmurami tajemnicy, rządowi eksperci systematycznie poszukują nowych środków obezwładniających i modyfikujących nasze parametry genetyczne". Już wtedy zakładał wykorzystanie różnic między rasami do produkcji broni genetycznej. Fakt, iż żadna populacja nie jest homogeniczna, uważał z wojskowego punktu widzenia za nieistotny. W dodatku już dziś wiadomo, że chociaż nie ma hermetycznie zamkniętych społeczeństw, to różnic pomiędzy poszczególnymi nacjami nawet tej samej rasy jest znacznie więcej niż się wydaje. Naukowcy wiedzą np. że niektóre nacje europejskie są bardziej od innych odporne na AIDS. Taka wiedza bardzo ułatwia badania i prace naukowe.
Prace nad bronią genetyczną prowadzono w laboratoriach Republiki Południowej Afryki w latach osiemdziesiątych. Planowano wówczas stworzenie mikrobów, reagujących na kolor skóry ofiar, a jako sposób ich rozprzestrzeniania rozważano ich dodawanie do piwa, kukurydzy czy szczepionek. Prace zostały przerwane w 1993 roku po zakończeniu Apartheidu. Jak twierdzi Mariusz Max Kolonko, uzyskane wyniki oraz to, co pozostało w południowoafrykańskich laboratoriach, przejął wywiad Izraela. Dlaczego akurat tego kraju? Dlatego, że Izrael miał i nadal ma problem z Arabami. Konflikt na Bliskim Wschodzie nie cichnie, a polityka Izraela, związana chociażby z budową żydowskich osiedli na Zachodnim Brzegu, powoduje, że okresowo się zaognia. Posiadanie broni, która eliminowałaby osoby arabskiego pochodzenia, uczyniłoby z Izraela potęgę w regionie. To oczywiście miała być wielka tajemnica, ale nastąpiło zdarzenie, które rzuciło trochę światła na izraelskie tajne działania.
Tajemnicza katastrofa w Holandii
W niedzielę 4 października 1992 roku przed zmierzchem dziwne błyski rozjaśniły osiedle mieszkaniowe Bijlmer pod Amsterdamem. Mieszkańcy usłyszeli też głośny gwizd, taki, jak na filmach z II wojny, gdy samolot nurkując, zrzuca bomby, po kilku sekundach także dźwięk głuchego, przytłumionego blokami wybuchu, a w końcu zobaczyli słup ognia i czarnego dymu. Świadkiem tego zdarzenia był polski naukowiec, pracujący wówczas na tamtejszym uniwersytecie nad swoim doktoratem z fizyki, Zbigniew Kozioł. Okazało się, że rozbił się Boeing 747 izraelskich linii lotniczych EI-AI z Nowego Jorku do Tel- Awiwu, który po starcie z lotniska Schipchol, na którym uzupełniał zapasy paliwa, uderzył w połączenie dwóch 11-piętrowych bloków mieszkalnych. Oficjalnie zginęło 47 osób (prawdopodobnie znacznie więcej, gdyż wspomniane bloki zamieszkiwali głównie nielegalni czarni emigranci). Zdarzenie to można byłoby uznać za „zwykłą katastrofę" gdyby nie trzy zdarzenia. Po pierwsze - jak pisał wspomniany polski naukowiec „tysiące okolicznych mieszkańców zaczęło po pewnym czasie odczuwać dolegliwości zdrowotne takie, jak trudności z oddychaniem, problemy neurologiczne. Zanotowano znaczny wzrost zachorowań na raka i przypadków występowania defektów u noworodków". Po drugie - na temat tego wypadku wody w usta nabrał zarówno rząd Holandii, jak i Izraela. Nie opublikowano żadnej oficjalnej informacji na temat ładunku, który przewoził rozbity samolot. W końcu powstała niezależna grupa naukowców, która wykryła, że w samolocie jako balast zastosowano zubożony uran. To w jakimś stopniu tłumaczyło wzrost zachorowań, ale prawda okazała się jeszcze gorsza. Sześć lat później, w 1998 roku holenderski dziennik „Handelsblad" ujawnił, że na pokładzie boeinga znajdowało się 10 ton chemikaliów, w tym izopropanol, kwas fluorowodorowy oraz dwu-metylo-metylofosforat (DMMP) - związki chemiczne używane do produkcji sarinu. Po przeprowadzeniu dochodzenia parlamentarnego wyszło na jaw, że w każdym tygodniu miały miejsce liczne loty z Nowego Jorku do Tel-Awiw z przystankiem na lotnisku Schipchol oraz że nie sprawdzano zawartości ładunku tych samolotów. Najwyższy sędzia Holandii przyznał też, że oficerowie EI-AI zajmujący się na lotnisku bezpieczeństwem lotów pracowali w istocie dla... Mossadu. Okazało się, że DMMP był dostarczany przez Solkatronic Chemicals Inc. z miejscowości Morrisville w amerykańskim stanie Pensylwania do Izraelskiego Instytutu Badań Biologicznych w Nes Zioną koło Tel- Awiwu (Institute for Biological Research at Ness Zioną - IIBB). Według niektórych źródeł IIBB jest najważniejszą instytucją w Izraelu zajmującą się badaniem, testowaniem i produkcją broni chemicznych i biologicznych. Jego prace są tak zaawansowane, że podobno nie ma substancji chemicznej lub biologicznej, która nie byłaby w nim produkowana, bądź której nie można byłoby tam wyprodukować Jest to jednocześnie miejsce tak tajne i tak pilnie strzeżone, że nawet członkowie Knesetu nie mają tam wstępu, nie ma go też na żadnych mapach. Prawdopodobnie to właśnie tam Izrael podjął badania nad bronią genetyczną.
W 1997 roku amerykański sekretarz obrony William Cohen przyznał, że „Stany Zjednoczone otrzymują raporty, iż pewne kraje pracują nad pewnym typem patogenów, które atakowałyby określone grupy etniczne". Rok później - 15 listopada 1998 roku londyński „The Sunday Times" napisał już wyraźnie, że Izrael pracuje nad bronią biologiczną, morderczą dla Arabów, i bezpieczną dla Żydów. Idea nowej broni polega na tym, by zidentyfikować geny odróżniające obie nacje, a następnie wytworzyć bakterie lub wirusy atakujące ludzi w sposób wybiórczy, w zależności od budowy ich DNA. Przeszkodą nie jest nawet wspólne semickie pochodzenie obu nacji, powodujące ich duże genetyczne podobieństwo. Izraelscy naukowcy doszli już do tego, że nawet w tym rdzeniu semickim są jednak istotne różnice. Tym samym będzie możliwe stworzenie broni, która zabije jednych, a oszczędzi drugich. Bardzo tajne prace nad taką bronią podobno wciąż trwają. Fakt ten potwierdza sprzeciw wobec ich prowadzenia, wyrażany przez niektórych polityków izraelskich. Dla przykładu, członek Knesetu Dedi Zucker, przywołując historię eksperymentów medycznych prze-prowadzanych w Auschwitz przez doktora Mengele, nazwał badania nad bronią genetyczną niemoralnymi i zwrócił się o zakazanie jej wytwarzania.
Nie bez przyczyny zresztą poważni naukowcy uważają, że genetyka jako zabawa w Boga jest dla ludzkości śmiertelnie groźna. Przed terapią genową przestrzegał w 1997 roku dr Wayne Nathanson, przewodniczący Wydziału Nauki i Etyki Towarzystwa Medycznego Wielkiej Brytanii, który mówił wprost, że „terapia genowa może być podstępnie włączana do wszelakich zastosowań i doprowadzić do tzw. broni genów". Już wtedy uważał, że taka broń mogłaby przyjąć zupełnie inną formę, niż zakładany przez wszystkich gaz, broń taka mogłaby raczej przyjąć postać zakażania zbiorników wody, dostaw żywności, powodując na przykład sterylizację całych wybranych populacji etnicznych albo ich śmierć w wyniku zatrucia.
W1998 roku brytyjski „The Sunday Times" podał, że Izrael ma bombę genetyczną pocisk etniczny. Świat nie mógł albo nie chciał w to uwierzyć, bo cała sprawa została uznana za fikcję. Ale badania cały czas trwały. Mało tego - wkrótce weszły na nowy poziom. W 2003 roku została ukończona mapa ludzkiego DNA. Profesor Bob Lee z Black Hawk College w Moline (Illinois, USA), autor kilku książek na temat AIDS i epidemiologii jest przekonany, że jest już możliwe wytwarzanie broni genetycznej, która atakować będzie nie tylko różne populacje etniczne, ale wręcz konkretne osoby. Potrzeba jedynie do tego celu poznać dokładnie kod genetyczny danej osoby, a potem w oparciu o te dane przygotować odpowiednio bakterie albo wirusy. Zbrodnia byłaby perfekcyjna i nie do wykrycia. Wystarczyłoby podanie ręki, szklanki z wirusem albo długopisu, którym ktoś podpisywałby dowolny dokument. I nie jest to żadna fantazja. Światowe mocarstwa traktują taką możliwość śmiertelnie poważnie.
Czy w USA mają materiał genetyczny polskiego prezydenta?
Nie bez przyczyny obsługa prezydenta Stanów Zjednoczonych podczas każdej zagranicznej wizyty zabiera dosłownie wszystko, na czym prezydent mógłby pozostawić swoje DNA - sztućce, szklanki i kieliszki, których używał podczas tych wielkich przyjęć i spotkań, chusteczki higieniczne, pościel, w której spał. Wszystko. Dlaczego? Dlatego, żeby prezydent nie pozostawił po sobie żadnego materiału genetycznego, który mógłby wpaść w ręce wroga, i zostać użyty do wyprodukowania jakiegoś określonego wirusa, który można było zaszczepić tylko i wyłącznie prezydentowi, stosując właśnie ten „pocisk" genetyczny. Mało tego - jak podało Wikileaks, Hilary Clinton rozesłała po ambasadach USA dyspozycję zbierania przez ambasadorów tego kraju materiału genetycznego przywódców obcych państw. Innymi słowy, po dyplomatycznych rautach w ambasadach USA skrupulatnie zbierane są przeróżnego rodzaju widelce, noże, sztućce i talerze w celu uzyskania materiału genetycznego gości ambasadora. Taki materiał jest też pozyskiwany w Blair House - domu dla gości prezydenta USA, położonym naprzeciwko Białego Domu w Waszyngtonie. To, ilu światowych polityków ma już swoje DNA zgromadzone gdzieś w tajnych laboratoriach USA, wiedzą tylko tamtejsze spec-służby. Ale bardzo prawdopodobne jest, że należą do nich polscy politycy chętnie korzystający z Blair House. Teraz wystarczy tylko trochę pracy amerykańskich naukowców plus operacja CIA i będzie możliwe pozbycie się dowolnego polityka.
Jaka gazeta, taki artykuł
„Gazeta Wyborcza", która nie omieszkała opublikować artykułu wręcz wyśmiewającego program Mariusza Maxa Kolonko, nie przedstawiła opinii naukowców zaprzeczającej możliwości wytworzenia broni genetycznej, zdolnej uśmiercić czy to jedną osobę, czy całą konkretną populację. Tymczasem poważni publicyści nie mają już tak dobrego nastroju, jak „poddani ojca redaktora". O istnieniu realnej możliwości wytwarzania genetycznej broni przekonany jest Michael LaTorra piszący w „HistoricalReviewPress". Jego zdaniem jednak to nie Izrael, a Chiny i Japonia są w pracach nad nią najdalej posunięte. Mają po prostu łatwiejsze zadanie - różnice między rasą żółtą a białą są większe niż pomiędzy poszczególnymi nacjami rasy białej.
Organ Michnika pisząc w drwiącym tonie o publikacji Kolonki, zapomniał też poinformować, że rządy USA i Kanady wydają miliony dolarów na tworzenie komputerowych banków danych, przechowujących informacje o genomie różnych osób. Próbki DNA obowiązkowo są tam pobierane od przestępców. Warto też pamiętać, że także zwykłych obywateli przekonuje się do przechowywania ich DNA. Czym innym jest bowiem kampania na rzecz przechowywania komórek macierzystych pozyskiwanych z krwi pępowinowej? Oczywiście można uznać publikacje „GW" za żałosne - nawet jej czytelnicy nie przyklasnęli pomysłowi wyśmiania programu Maxa Kolonko i poddali go krytyce. Na przykład użytkownik o nicku ch3heg napastliwy i szyderczy ton artykuliku w „Wyborczej" skwitował jednym zdaniem: „Nowy wróg Wybiórczej. Gdy tylko lizusy rządowe zostaną skrytykowane, zaczyna się nagonka". Inny internauta nazwał artykuł w GW „dziennikarskim dnem", zaś internauta deathnoise odpisał autorowi artykułu opublikowanego w organie ojca redaktora - Jackowi Kowalskiemu - krótko: „Nawet czerwony krzyż wydał oświadczenie - ostrzeżenie o możliwości produkcji takiej bomby, ale jako że dziennikarze z GW nie potrafią obalić tezy na gruncie faktów i argumentów, to walą ad hominem i ad personam. Tak jest prościej, fajniej..". i podał kilka źródeł, do których zajrzenie przerosło michnikowego „dziennikarza" Dysputę internautów pod artykułem Jacka Kowalskiego podsumował natomiast stanosM, który stwierdził komentując inny wpis. Jest nagonka wybiorczej na blogerów, jeśli się krytykuje nie dają dołożyć pozytywnego punktu... Dałem plus, a gazeta ujęła tobie 2 punkty, manipulacje Adasia opinia w tej gazecie są na porządku dziennym... Oczywiście to jego gazeta, szkoda tylko że spada na popularności..." Na moment kończenia tego artykułu GW nie podjęła konstruktywnej polemiki, ale z drugiej strony chyba nikt rozsądny tego od niej nie oczekuje.
Źródła:
ARMAGEDDON: Etniczny Pocisk - Max Kolonko Ma- xTV, www,youtu be.pl Jacek Kowa Iski, „Max Kolonko: Światowe rządy pra¬cują nad nową, śmiertelną bronią genetyczną, która zabije całe rasy", www.wyborcza.pl Zbigniew Kozioł, Genetyczne bronie biologiczne, www.wolnemedia.net, The Sunday Times (London) Novemember 15,1998 Uzi Mahnaimi i Marie Colvin, Israel Developing an Ethno-Bomb,
www.janes.com/press/pc990914-01.shtml www.jvi.asm.org/cg'i/content/abstract/77/8/4528 Helen Pearson, Deadly virus effortlessly hops species, www.nature.com Neil Sammonds, Israeli WMD, wwwzmag.org lsrael's Ethnic Weapon? www.wired.com Michael LaTorra, Gene-War., www.ety.com Roy Blake, Greg Bishop, Humań Genome Project Opens the Door to EthnicallySpecific Bioweapens,, www.projectcensored.org\ Preston Peet, Scientific Racism,www.disinfo.com www. marucha.wordpress.com/2010/01/26/ genetyczne-bronie-biologiczne/
Aldona Zaorska
(źródło: Warszawska Gazeta, nr 41)