28/01/08
Fot. Shutterstock Skłonności samobójcze mogą być osobną jednostką chorobową. Psychiatrzy dopiero zaczynają zgłębiać jej tajniki
Co łączy anorektyczki, sportowców, prostytutki, lekarzy i osoby wyleczone z raka? Te pozornie zupełnie odmienne grupy ludzi należą do klanu potencjalnych samobójców, ponieważ na co dzień mają do czynienia z niebezpieczeństwem, bólem i strachem – własnym lub cudzym. Zdaniem prof. Thomasa Joinera z Florida State University takie oswajanie się z negatywnymi emocjami to niezbędny warunek do podjęcia udanej próby samobójczej. „Samobójstwo jest jak choroba wieńcowa – jeśli je zrozumiemy, będziemy mu w stanie zapobiec” – dodaje uczony. Jednak do zrozumienia tej patologii jest nam jeszcze daleko. Samobójcza śmierć przez dziesięciolecia kojarzyła się przede wszystkim z depresją – jako jej najgorsze „powikłanie”. Okazało się jednak, że istnieją również inne choroby zwiększające ryzyko samobójstwa. Największym zaskoczeniem było odkrycie, że sprzyja mu padaczka. „Osoby cierpiące na to schorzenie czterokrotnie częściej popełniają samobójstwa niż inne. Bardzo możliwe, że u większości samobójców występują zaburzenia czynności elektrycznej mózgu, które sprawiają, że stają się oni zdolni do targnięcia się na własne życie” – mówi dr Dale Hesdorffer z Columbia University. A to by oznaczało, że skłonności samobójcze to odrębna choroba, która tylko u niektórych osób współistnieje z depresją czy innymi schorzeniami. W ten sposób można również wytłumaczyć, dlaczego tak często zabijają się alkoholicy – etanol uszkadza mózg i może prowadzić do padaczki.
Od lat wiadomo, że samobójcy różnią się znacznie od
samobójczyń. Kobiety znacznie częściej cierpią na depresję i
chcą odebrać sobie życie, ale z reguły są to tylko próby, które
w mniej czy bardziej podświadomym założeniu mają być nieudane:
połknięcie garści tabletek czy podcięcie sobie żył na
przegubach. „Skuteczne” samobójstwa – powieszenie,
zastrzelenie się czy skok z dużej wysokości – są natomiast
domeną mężczyzn, którzy na depresję chorują rzadziej, natomiast
najwyraźniej są bardziej zagrożeni „syndromem samobójczym”.
Skuteczny lek na tę nową chorobę jest pilnie potrzebny. Ze
statystyk Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika bowiem, że co
roku prawie milion osób na całym świecie odbiera sobie życie –
więcej niż łącznie ginie na wszystkich wojnach i wskutek
wszystkich morderstw.
Jan Stradowski