Dudek Gloryfikacja Jaruzelskiego to droga donikąd

Dudek: Goryfikacja Jaruzelskiego to droga donikąd

Stefczyk.info: Sojusz Lewicy Demokratycznej zamierza uczcić urodziny generała Jaruzelskiego fetą w Sejmie i publikacją, w której zostanie on przedstawiony jako "postać nietuzinkowa i godna szacunku". Czy takie publikacje są groźne z punktu widzenia prawdy historycznej?

Prof. Antoni Dudek: Oczywiście lewica ma prawo do próby budowy swojej tożsamości historycznej. Wyraźnie widać, że w Polsce buduje się dwie lewice. Jedną - "Krytyka polityczna" - i to jest próba budowy lewicy oparta o niepeerelowską tradycję. I druga to SLD, który konsekwentnie podtrzymuje z przyczyn, moim zdaniem wyborczych, mit PRL-u uosobionego w postaciach takich jak Jaruzelski, czy Gierek. To odzwierciedla pewien podział społeczny, który w Polsce istnieje. Podział, który jest efektem 45-lecia PRL-u., kiedy powstała grupa społeczna związanych z tamtym systemem. Oni dziś w Polsce ciągle są obecni. W określonym duchu wychowali dzieci. A czy to jest groźne? Tak. Z punktu widzenia budowy społeczeństwa obywatelskiego i tożsamości demokratycznej – na pewno. Bo jeśli się usiłuje ostatniego komunistycznego dyktatora przedstawiać w roli bohatera narodowego - to jest w tym coś niebezpiecznego. Bo jednak istotą porządku demokratycznego nie może być gloryfikacja dyktatury. Nawet jeśli by to była dyktatura stosunkowo łagodna i na koniec ten dyktator oddał władzę. Ale to nie jest wystarczający powód, żeby przekreślać fakt, że był przez długie lata dyktatorem, że ma krew na rękach i odpowiada za zmarnowaną dekadę lat 80.

Ale żyjemy w wolnym kraju i każdy może publikować, co mu się żywnie podoba. Niech SLD publikuje. Ciekawe jak długo da radę na tym jechać? Bo moim zdaniem, z punktu widzenia partii politycznej, dyskusja o tym, czy generał był dobry, czy zły jest drugorzędna. Politycy powinni raczej dyskutować o sprawach związanych z przyszłością Polski. A historią powinni się zajmować historycy.

Tym niemniej problem z rozliczeniem PRL – wciąż istnieje. Sądy uniewinniają kolejnych prominentów PRL-u, co u wielu Polaków budzi poczucie niesprawiedliwości dziejowej...

Nie widzę, żeby tu się coś zmieniło w porównaniu z sytuacją z przeszłości. To się ciągnie od roku 1989. Pamiętam jak w 96. roku większość sejmowa kontrolowana przez lewicę uniemożliwiła proces Jaruzelskiego przed Trybunałem Stanu. I pamiętam ciąg dalszy - uniemożliwienie postawienia Jaruzelskiego przed sądem powszechnym - z powodu nieprawdopodobnej przewlekłości procedur. To pozwoliło Jaruzelskiemu uciec w chorobę. Ale ja nie wróżę powodzenia Leszkowi Millerowi, jeśli nie ma innego pomysłu na swoją partię niż gloryfikacja generała Jaruzelskiego. Moim zdaniem to jest droga donikąd.

Może jakieś pomysły jednak ma. Donald Tusk w dzisiejszej "Polityce" robi wyraźnie ukłony w jego stronę...

To są dwie różne sprawy. Platforma wyraźnie przesuwa się w lewo, ale ona się przesuwa nie dlatego, że Donald Tusk nagle pokochał generała Jaruzelskiego, tylko dlatego, że PO chce się utrzymać u władzy. A w sytuacji, gdy PiS rośnie w siłę, a Platforma słabnie to musi poszukać sojusznika po lewej stronie. Sam PSL to za mało, będzie potrzebne SLD – nie wiadomo jeszcze tylko, czy jeszcze przed wyborami, czy po wyborach, ale to przesuwanie widoczne jest już od dawna. Ale to Jaruzelski może być raczej przeszkodą, bo dla Tuska psychologicznie trudniej będzie dogadać się z Sojuszem którego partonami będą Gierek z Jaruzelskim, niż gdyby nim byli Kuroń i Jan Józef Lipski.

Czy to znaczy, że Leszek Miller popełnia strategiczny błąd fetując Jaruzelskiego?

Leszek Miller przyjął zasadę, że musi cementować swój żelazny elektorat poprzez kult generała Jaruzelskiego, żeby potem mieć więcej szabel do targów z Donaldem Tuskiem. Krótkoterminowo może ta strategia jest nawet opłacalna. Natomiast w dłuższej perspektywie – powrotu do dawnej potęgi lewicy, która była główną partią w Polsce – tą droga się nie osiągnie. Nie da się się dzisiaj na kulcie Gierka czy Jaruzelskiego zbudować 40 proc. wyniku. A kiedyś SLD taki wynik miało. Dzisiaj trzeba nowych pomysłów. Ale być może Miller próbuje uratować swoje 7 czy 9 proc. Trzeba też zrozumieć sentyment Leszka Millera. Przecież dla niego epoka Gierka i Jaruzelskiego to czasy młodości i wielkiego awansu społecznego. Więc pewnie podchodzi do tego trochę nostalgicznie.

Zgoda. Ale to nie jest tylko kwestia nostalgii Leszka Millera. Z wielu sondaży wynika, że Polacy w ocenie generała Jaruzelskiego są bardzo podzieleni. Mniej więcej połowa jest gotowa usprawiedliwiać go za wprowadzenie stanu wojennego...

To prawda, około połowy społeczeństwa popiera stan wojenny. I to jest problem jeszcze głębszy. Bo z różnych badań wynika, że od 30 do 80 proc. Polaków byłoby skłonnych zaakceptować rządy silnej ręki, czyli dyktaturę. I w tym kontekście popularność generała Jaruzelskiego staje sie zrozumiała. I to jest porażka całego systemu edukacji państwa demokratycznego, całej klasy politycznej. A ja zawsze mówię politykom SLD – jak długo będziecie gloryfikować Jaruzelskiego, tak długo nie będziecie prawdziwą socjaldemokracją. Bo socjaldemokracja w rozumieniu zachodnim nigdy nie zaakceptowałaby takich metod uprawiania polityki, jakimi on się posługiwał.

rozmawiała Anna Sarzyńska




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron