Cukiernik: Trybunał Stanu za OFE! Największy przekręt w historii III RP?
Dr Bogusław Grabowski, członek Rady Gospodarczej przy premierze, w RMF FM powiedział wprost, że Otwarte Fundusze Emerytalne szkodzą wzrostowi gospodarczemu i destabilizują finanse publiczne i dlatego należy je ograniczyć. Ale to ten sam Grabowski był współzałożycielem i ważnym działaczem AW„S”, która w 1999 roku wprowadzała reformę emerytalną i powołała do życia OFE, a w 2004 roku został nawet prezesem zarządu PTE Skarbiec-Emerytura SA.
Bo nie można zapominać, że OFE to także konfitury polityczne. Również inni twórcy tej reformy „ustawiali się” w zarządach i radach nadzorczych towarzystw emerytalnych. Lądowali jak Aleksander Grad, który z platformianego ministra skarbu państwa stał się prezesem aż dwóch państwowych spółek zajmujących się programem energetyki atomowej. Do tego – jak pisze na swoim blogu prof. Krzysztof Rybiński – „stracono miliardy złotych w postaci pobranych przez PTE opłat, które w większości trafiły za granicę jako dywidendy”. – Otwarte Fundusze Emerytalne to nie jest coś, co powstało dla polskich emerytów, ale dla kilkunastu instytucji finansowych, które są właścicielami powszechnych towarzystw emerytalnych, czyli tych, które prowadzą OFE – stwierdził w Polsat News Przemysław Wipler, poseł PiS. – To jest perpetuum mobile, na którym bez ryzyka można było zarobić kiedyś nawet ponad 2 miliardy, teraz ponad miliard złotych rocznie – dodał. – OFE to jedno wielkie oszustwo. Tam nie ma oszczędności, tak jak nie było ich w Amber Gold. Tam jest jedynie dług publiczny, bo tym są obligacje oraz akcje, które jutro mogą być warte tyle, ile papier – powiedziała prof. Józefa Hrynkiewicz, posłanka PiS. Jej zdaniem, OFE to piramida finansowa o wiele większa od Amber Gold, gdyż ta ostania spółka „miała do dyspozycji kilkaset milionów złotych, a OFE wzięły już 270 mld zł”.
Zyski OFE zostały zrealizowane
Szum wokół OFE nasilił się, gdy Izba Gospodarcza Towarzystw Emerytalnych zaproponowała, by emerytury z OFE były realizowane w formie tzw. wypłaty programowanej przez określony z góry czas, wynoszący od 10 do 16 lat, a wysokość wypłat zostałaby wyliczona poprzez podzielenie oszczędności zgromadzonych na koncie przez liczbę miesięcy tzw. przeciętnego dalszego trwania życia osoby w wieku emerytalnym.
– Propozycja
Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych, by otwarte fundusze
emerytalne wypłacały emerytury tylko przez np. 10 lat, dosłownie
przeraża – mówił w „Naszym Dzienniku” Zbigniew Kuźmiuk,
poseł PiS. – Teraz mamy czarno na białym prawdę o OFE. Te
fundusze chciałyby jak najszybciej dokonać wypłat. Już nie
nazywają tego emeryturami.
Mówią tylko o jakichś
programowanych wypłatach i chcą mieć po prostu takiego człowieka,
świadczeniobiorcę, z głowy – dodał.
Tomasz Bańkowski, członek Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych, powiedział w RMF FM, że Otwarte Fundusze Emerytalne nie są gotowe wypłacać emerytur dożywotnio i emeryci za takie dożywotnie świadczenia muszą… dopłacić. Bańkowski podkreślił, że dożywotnia wypłata emerytur jest możliwa tylko pod warunkiem kosztów reasekuracji, a ci, którzy krócej żyją, będą musieli zapłacić za tych, którzy będą żyć dłużej. Czyli ludzie żyjący krócej będą podwójnie poszkodowani, bo nie dość, że żyją krócej, to jeszcze muszą obowiązkowo płacić na innych i nie mogą wykorzystać własnych pieniędzy za życia. – Teraz w szerszym zakresie coraz mocniej zbliża się tzw. czas prawdy. OFE próbują za wszelką cenę uciekać od odpowiedzialności. Jeżeli rozłoży się te wszystkie pieniądze, powiedzmy na 10 lat, to być może to świadczenie będzie wynosiło kilkaset złotych. Gdyby było to w pełni świadczenie emerytalne, które miałoby uzupełnić świadczenie Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, to okaże się ono zupełnie symboliczne – stwierdził Kuźmiuk w „Naszym Dzienniku”. – OFE zarobiły ponad 16 mld złotych i najchętniej zrezygnowałyby z obowiązku wypłacania emerytur – komentuje Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK. Skoro ten system tak szkodzi – jak twierdzi dr Grabowski – to dlaczego całkiem go nie zlikwidować? Zdaniem Cezarego Kaźmierczaka, prezesa Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, „»Rynki finansowe« uznały, że zyski zostały już zrealizowane i pora ten cyrk zamknąć, bo zaczyna się wypłata świadczeń. OFE zarobiły przez te wszystkie lata na czysto, dla siebie, miliardy złotych. Teraz przychodzi czas wypłat dla emerytów – czas zwijać interes. Zyski zostały zrealizowane”. Ekspert podkreśla, że OFE pobierały gigantyczne, niespotykane prowizje, a koszty transakcyjne systemu są ogromne (trzymając się proporcji, znacznie większe niż koszty ZUS). Sam system komputerowy dla ZUS, który był tej instytucji w ogóle niepotrzebny, ale dla OFE niezbędny – kosztował emerytów i podatników 5 mld zł!
Emeryci zasypią deficyt?
Jest jeszcze druga strona medalu. 270 mld zł, które mają zgromadzone OFE, bardzo przydałoby się rządowi w aktualnej katastrofalnej sytuacji finansów publicznych. Po trzech miesiącach br. deficyt budżetowy wyniósł 25 mld zł, czyli przekroczył 70 procent planu na cały rok, a według prof. Krzysztofa Rybińskiego już w tym roku deficyt w FUS sięgnie 70 mld zł (łączne zobowiązania ZUS wobec aktualnych i przyszłych emerytów przekraczają 2,2 biliona zł, czyli 140 procent PKB Polski!). Jak pisze ekonomista na swoim blogu, premier Donald Tusk i minister Jan Vincent-Rostowski „za wszelką cenę chcą uniknąć upadku Polski z klifu fiskalnego przed wyborami, bo wtedy PO skończyłoby jak AW„S”, (…) a ponieważ nie ma żadnych reform strukturalnych ograniczających wydatki, więc trzeba sztucznie obniżyć dług publiczny. Do tego służy operacja amputacja OFE”.
W ramach tej operacji rząd PO-PSL „może zabrać z OFE 20 mld złotych gotówki (depozyty i bankowe papiery wartościowe) i przekazać ZUS, i o tyle obniżyć dotacje z budżetu do ZUS”.
Zdaniem prof. Rybińskiego, decyzja polityczna o likwidacji OFE już zapadła i „w ciągu 3-5 lat OFE zostaną całkowicie zlikwidowane”. Według nieoficjalnych informacji „Gazety Wyborczej”, na razie chodzi o kolejną obniżkę składki płaconej przez ZUS do OFE, a ponadto rząd Donalda Tuska zastanawia się nad przeniesieniem do ZUS ponad 120 mld zł, które OFE zainwestowały w obligacje skarbowe. Ministerstwo Finansów zaproponowało, by na 10 lat przed emeryturą pieniądze z OFE były „stopniowo” przenoszone do ZUS, co oznacza, że przez ten okres pieniądze znajdujące się w OFE nie zarabiałyby na siebie, a same fundusze byłyby mniej aktywne na giełdzie.
„Mają być dwie zmiany: całkowite zlikwidowanie składki do OFE, co sztucznie obniży deficyt sektora finansów publicznych o 12 mld złotych rocznie (składka), oraz przesunięcie z OFE do ZUS aktywów, które »należą« do osób, które mają 10 lat lub mniej do ustawowego wieku emerytalnego. To sztucznie obniży poziom długu publicznego o kilka punktów procentowych PKB, który spadnie mniej więcej z 55 do 50% (i deficyt też, bo odsetki od przejętego długu nie będą liczone do deficytu). Dzięki temu rząd zyska 2 lata” – napisał prof. Rybiński. Jego zdaniem, dla Polaków oznacza to utratę części emerytur oraz załamanie notowań na giełdzie.
W efekcie „nastąpi skokowy spadek oficjalnego długu publicznego, a ryzyko upadku z klifu fiskalnego zostanie odłożone w czasie (…) poza wybory 2015 roku. Oczywiście o tyle samo lub nawet więcej wzrośnie ukryty dług w ZUS-ie, ale Polacy już tego nie zrozumieją” – pisze dalej prof. Rybiński.
„Ludzie oczywiście nie zrozumieją, że demontaż OFE jest dokładnie takim samym działaniem jak grabież depozytów na Cyprze”, za co „ludzie dostaną nic nie warte zapisy w ZUS-ie, który jest piramidą finansową” – dodaje ekonomista.
Dalsza przyszłość – według prof. Rybińskiego – jest jeszcze bardziej pesymistyczna: „W ciągu kilku lat wszystkie środki zebrane w OFE zostaną utopione w ZUS-ie, a potem Polska i tak spadnie z klifu fiskalnego, ale będzie to już nie za obecnej kadencji rządu, więc cel polityczny zostanie zrealizowany”.
Ekonomiści i komentatorzy są zgodni, że – jak twierdzi Szewczak – „decyzje zostały już podjęte. Teraz jesteśmy świadkami przygotowywania gruntu pod opinię publiczną”. Jak na razie padła zapowiedź przeglądu OFE przez rząd. – To jest przygotowywanie polskiej opinii publicznej do zaboru środków z Otwartych Funduszy Emerytalnych, do ostatecznego likwidowania OFE i przejęcia tych pieniędzy na poczet z jednej strony spłaty długów państwa polskiego, skokowo Rostowski będzie mógł o 200 miliardów zmniejszyć dług publiczny i o kilka miliardów odsetki od tego długu publicznego (…), z drugiej strony będzie w stanie zasilić co roku, już od przyszłego roku, budżet o nowych 11 miliardów złotych – mówił w Polsacie News poseł Wipler. – Rząd chce wydać na bieżąco coś, co miało być naszą przyszłością, naszą emeryturą kapitałową. Zostanie zabrane, przejedzone, przeksięgowane – dodał.
Twórcy OFE pod Trybunał Stanu
Dr Bogusław Grabowski uważa, że system OFE nie daje przyszłym emerytom zupełnie nic, ale przyznał też, że „popełniliśmy błąd, nie byliśmy mądrzy przed szkodą, tego nie powielajmy, zreflektujmy się, przecież każdy popełnia błędy”. Tylko że za błędy trzeba ponieść stosowną odpowiedzialność. – OFE to największy przekręt w historii III RP i ci, którzy go umożliwili, powinni stanąć przed Trybunałem Stanu. Nie twierdzę, że byli w spisku, którego efekty się właśnie materializują. Zapewne „nie wiedzieli, że tak się to skończy” i pewnie to jest prawda. Tylko jeśli brak im kompetencji, to nie powinni pchać się na najwyższe urzędy w Polsce. A jeśli się pchali, niech za to odpowiadają – uważa prezes Cezary Kaźmierczak.
Innym zwolennikiem OFE był Michał Boni, aktualny minister cyfryzacji, czy prof. Jerzy Buzek, który wdrażał tę reformę, a teraz nawet nie zabiera głosu w tej sprawie. Janusz Szewczak stwierdził na portalu wpolityce.pl, że emeryci „dali się nabrać na OFE, ich pieniądze bezpowrotnie przepadły i właśnie dlatego tym przekrętem powinien zająć się Trybunał Stanu”. „Nie może być tak, że Rzeczpospolita zmusiła pod groźbą więzienia swoich obywateli żeby nie wiadomo za co napchali miliardami złotych prywatne firmy i żeby było to bezkarne i odpowiadali tylko »przed Bogiem i historią«. Powinien się tym zająć Trybunał Stanu” – napisał na blogu Kaźmierczak.
Jest jeszcze jeden aspekt sprawy. Jak informuje „Puls Biznesu”, prawie 270 mld zł odłożone w OFE ma kolosalne znaczenie dla gospodarki. Fundusze wykupiły obligacje skarbu państwa o wartości ponad 125 mld zł. Z kolei w akcje firm prywatnych OFE zainwestowały ponad 101 mld zł, a ponadto 30 mld zł w obligacje nieskarbowe, w tym korporacyjne.
„Puls Biznesu” podkreśla, że gdyby rząd Donalda Tuska zlikwidował OFE, to tym samym dojdzie do nacjonalizacji, bo przejmie kontrolę m.in. w prywatnych firmach: Kęty, Bogdanka, Amrest czy Elektrobudowa.
Słuchacz jednej ze stacji radiowych powiedział na antenie, że zgodziłby się na istnienie OFE, ale pod trzema warunkami: 1) OFE powinny być dobrowolne, 2) ludzie powinni mieć możliwość wypłaty zgromadzonych na swoich kontach pieniędzy, 3) OFE powinny brać prowizję od zarobionych pieniędzy, a nie od wpłacanych składek.
Dr Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha stwierdził w wywiadzie dla bankier.pl, że „jedynym rozwiązaniem, jakie rząd może przyjąć w tym zakresie, jest przywrócenie obywatelom możliwości decydowania o tym, co się dzieje z ich pieniędzmi, a OFE uczynić jedynie dobrowolnym rozwiązaniem. Monopole w historii świata nigdy się nie sprawdzały. OFE mają monopol na nasze pieniądze”. Niestety w państwie socjalistyczno-opiekuńczym, jakie z Polski zrobili dobroczyńczy krajowi i europejscy, nie ma co liczyć na system dobrowolnych emerytur.
Natomiast sprawa OFE – po aferze FOZZ, łapówkarskich skandalach w NFZ, korupcji przy dotacjach unijnych, budowie autostrad i stadionów czy informatyzacji ZUS – potwierdza, że przy wszystkich działaniach państwa można śmiało przyjąć z góry tezę, iż mają one ukryty cel – inny niż oficjalnie głoszony. Tego też należy spodziewać się po programie Inwestycje Polskie czy przygotowaniach do zimowej olimpiady. Zwykle chodzi o finansowy zysk jakiejś sitwy, grupy nacisku, dzięki której swój zysk polityczny (sondaże i wybory) oraz finansowy (korupcja i synekury) kosztem społeczeństwa uzyskają także politycy. Z takiej perspektywy trzeba by rozważać każdą inicjatywę polityczną. W zakresie ogólnoświatowym taki sam cel ma walka z tzw. globalnym ociepleniem czy kolejne amerykańskie wojny. Poszkodowanymi zawsze zostają podatnicy.