Rrelacje między poszczególnymi grupami etnicznymi, narodowościowymi, narodowymi na Kresach Wsch (1939 45)

Rrelacje między poszczególnymi grupami etnicznymi, narodowościowymi, narodowymi na Kresach Wsch. (1939-45)



Źródło: http://www.republika.pl/sciesielski/kresy/kresy2.html



W latach 30. XX wieku na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej procesy określania tożsamości poszczególnych grup zamieszkującej tam ludności były silnie zróżnicowane co do stopnia zaawansowania i dynamiki. Z jednej strony znaczne grupy ludności polskiej i ukraińskiej (zwłaszcza w Galicji Wschodniej) wykazywały już bardzo silną samoidentyfikację w kategoriach narodowych, ale istniały też zbiorowości etnicznie polskie czy ukraińskie, dla których czynnik narodowy nie był najważniejszym wyznacznikiem samoidentyfikującym i o których polskości bądź ukraińskości w sensie narodowym można mówić tylko z zastrzeżeniami. Słabiej zaawansowane były te zjawiska wśród ludności białoruskiej, choć i wśród niej istniały - dość jednak wąskie - grupy o jednoznacznie określonej tożsamości narodowej. Bardzo silnie zaznaczona była natomiast odrębność ludności żydowskiej, także jednak wewnętrznie zróżnicowanej pod względem samoidentyfikacji (zasadnicze odmienności między Żydami w Galicji Wschodniej i tzw. litwakami).

Zapóźnienie cywilizacyjne Kresów Wschodnich, ujawniające się m.in. w niskim poziomie edukacji i infrastruktury komunikacji społecznej, powodowało, że najwyrazistszym składnikiem i najbardziej powszechnie występującym czynnikiem samoidentyfikacji był element religijny a nie etniczny, co uznać można za sytuację typową właśnie dla obszarów zacofanych i peryferyjnych. Było to szczególnie wyraźne w przypadku ludności białoruskiej, której samoidentyfikacja przebiegała pod wpływem związków z prawosławiem bądź katolicyzmem i poczucie przynależności do wspólnoty religijnej było głównym wyznacznikiem tożsamości. Samoidentyfikacja katolicka popychała do stopniowego utożsamiania się z kulturą polską tak, jak katolicyzm funkcjonował jako właściwy Polakom i polskości. Z kolei samoidentyfikacja prawosławna otwierała ludność białoruską na wpływy rosyjskie, generowała odrębność wobec polskości utożsamianej z katolicyzmem, ale nie mogła być białoruskim czynnikiem narodotwórczym.. Kształtująca się w XIX wieku białoruska odrębność kulturalna lokowała się między konkurencyjnymi na tym terenie kulturami polską i rosyjską. Proces ów przebiegał jednak w obrębie wąskiej warstwy inteligenckiej, podczas gdy trzon ludności stanowili chłopi tworzący zbiorowości relatywnie izolowane i statyczne, jeszcze w okresie międzywojennym pozostające w znacznej mierze w kręgu gospodarki naturalnej, mało podatne na wpływy asymilacyjne, ale zarazem pod względem samoidentyfikacji pozostające na poziomie tych właśnie lokalnych zbiorowości, "tutejszości". Ludzie ci uważali się za "prostych" i za "prosty" (lub "ruski") mieli swój język, w przeciwieństwie do "pańskiego" polskiego. Z odrodzonym w 1918 r. państwem polskim nie czuli się w swej masie związani, postrzegali je co najwyżej jako siłę stojącą na straży interesów polskich warstw panujących, której przedstawiciele wielokrotnie poniewierali nimi, poniżali ich i dyskryminowali, a nadto zlikwidowali uzyskane w latach I wojny światowej podczas okupacji niemieckiej możliwości kształcenia w najbliższym im języku. Było to ważką przesłanką utrzymywania się na tym terenie przez całą pierwszą połowę lat 20. grup partyzanckich, w znacznej części inspirowanych przez komunistów. Nikłe zainteresowanie ludność ta wykazała także białorutenizacją Cerkwi prawosławnej, a wśród ruchów politycznych największe znaczenie zyskiwały te, które podnosiły hasła społeczne (zwłaszcza przebudowy agrarnej) a nie narodowe. Białoruskość znajdowała swój wyraz przede wszystkim właśnie na płaszczyźnie społeczno-ekonomicznej i religijnej, a nie w poczuciu przynależności do określonej zbiorowości narodowej. Białorusini wśród mniejszości narodowych II Rzeczypospolitej znajdowali się w najtrudniejszej sytuacji ekonomicznej i społecznej i ona w sposób zasadniczy determinowała przebieg powolnego kształtowania się ich świadomości narodowej. Społeczeństwo polskie na ogół nie dostrzegało wzrostu białoruskiej świadomości narodowej, a władze państwowe skłonne były sprawę białoruską postrzegać głównie przez pryzmat sympatii prokomunistycznych i nastrojów antypaństwowych. W sumie zjawiska te powodowały, iż świadomość narodowa Białorusinów w Polsce rosła w dużej mierze jako przejaw negatywnego stosunku do polskiego państwa i jego instytucji.

Dla przebiegu procesów identyfikacji narodowej trudne do przecenienia znaczenie mają relacje między poszczególnymi grupami etnicznymi, narodowościowymi, narodowymi. Skomplikowany bieg wydarzeń w środkowej i wschodniej Europie spowodował, iż odniesienia między narodowościami zamieszkującymi Kresy Wschodnie II Rzeczypospolitej miały w dużej mierze antagonistyczny charakter. Stosunki polsko-litewskie pozostawały pod wpływem konfliktu o Wileńszczyznę, w stosunkach polsko-ukraińskich zasadnicze znaczenie miały walki w latach 1918-1919, następnie fala akcji sabotażowo-dywersyjnych w latach 1922-1923 i w roku 1930 oraz odwetowa pacyfikacja we wrześniu-październiku tegoż roku. Podjęta w 1938 r. akcja ograniczania wpływów prawosławia na obszarze Chełmszczyzny i tzw. mała pacyfikacja wiosną 1939 r. wydatnie podsycały niechętne Polsce nastroje ludności ukraińskiej. Natomiast władze polskie w końcu lat 30. starały się rozwijać aktywność społeczną i mobilizowały polską opinię publiczną w kierunku antyukraińskim.

Lokalne społeczności żydowskie faktycznie funkcjonowały jako tzw. społeczności pełne, czyli posiadające odrębność i kompletność instytucjonalną: gminy, synagogi, odrębny język, szkoły i instytucje kultury, ściśle określone normy postępowania i obyczajowości. W istocie rzeczy niezbyt odległe od takiego modelu były też lokalne społeczności ukraińskie, na których odrębność składały się parafie, na ogół greckokatolickie, szkoły z językiem ukraińskim, świetlice i czytelnie, zespoły artystyczne i cały wiejski folklor oraz wzory życia społecznego, język ojczysty używany niemal wyłącznie, z wyjątkiem sytuacji urzędowych. Ogromną rolę odgrywała także dobrze rozwinięta i efektywna sieć spółdzielczości ukraińskiej. Na tym lokalnym poziomie poczucie bycia mniejszością było odczuwalne tylko okazjonalnie, w kontakcie z państwem i jego instytucjami. Polskie dwory, władze administracyjne i "normalni" Polacy dla funkcjonowania takich lokalnych społeczności byli zewnętrznym punktem odniesienia.

Ważnym i destabilizującym elementem stosunków narodowościowych na Kresach Wschodnich była akcja polskiego osadnictwa wojskowego, mająca wybitnie kolonizacyjny (polonizacyjny) charakter i jednoznacznie negatywnie odbierana przez ludność białoruską i ukraińską. Osadnicy, będąc elementem napływowym, słabo znający miejscowe stosunki, silnie odczuwali "obcość" Ukraińców i Białorusinów i tak też byli przez nich postrzegani. To samo można powiedzieć o części funkcjonariuszy aparatu państwowego, którzy w nie znanym sobie środowisku niejednokrotnie swoją działalnością przyczyniali się do zaostrzania stosunków narodowościowych. Zjawiska te niejednokrotnie stanowiły ważki impuls w rozstrzyganiu swoistej konkurencji między dwoma - zwłaszcza na Kresach Południowo-Wschodnich wyraźnie widocznymi - opcjami: 1) lojalności wobec państwowości polskiej, 2) radykalnego antypolonizmu jako podstawy świadomości narodowej i budowy struktur życia narodowego. Istotnym zjawiskiem, którego interpretacja warunkowała w poważnym stopniu ostateczny kształt rekonstruowanej struktury etnicznej Kresów Wschodnich, było istnienie tam grup ludności, których tożsamość narodowa nie była wyraźnie określona. Tradycyjny pogląd upatruje w tym prymitywizm społeczności, które jeszcze nie dojrzały do uświadomienia swojej przynależności narodowej. Samoidentyfikacja dokonywała się tam nie poprzez utożsamienie z tym czy innym narodem, lecz z wspólnotą lokalną, na gruncie religii, powszechnie w tej grupie używanego języka (dialektu), obyczaju, poczucia swojskości, czyli współistnienia w ramach "małej ojczyzny" przy co najwyżej mglistym wyobrażeniu ojczyzny ideologicznej. Najsilniej zjawisko to dawało o sobie znać w obrębie styku polsko-białoruskiego, co można wiązać z większym tam odsetkiem relatywnie uboższej ludności polskiej oraz ze słabszym rozwojem poczucia odrębności wśród Białorusinów. Odzwierciedleniem tego stanu rzeczy była znaczna liczba deklaracji "tutejszości" na Polesiu w powszechnym spisie ludności w 1931 r. Spotkać wszakże można także pogląd, iż "określenie "tutejszy" urosło do rangi pseudonimu narodowego, pozwalało zachować tożsamość i odrębność wobec naporu obcych nacjonalizmów, chroniło przed praktykami przyśpieszającymi asymilację [...] określało więc pewnego rodzaju świadomość narodową, imiennie nieokreśloną nację, której członkowie nie umieli lub nie chcieli siebie inaczej określić".

W daleko mniejszym stopniu problem ten bywał dostrzegany na styku polsko-ukraińskim. Powstaje jednak pytanie, czy pewnym refleksem podobnych nastawień nie było deklarowanie się jako Rusinów części tamtejszej ludności. Zachować tu należy daleko posuniętą ostrożność z uwagi na uwikłanie problemu "rusińskości" i "ukraińskości" w konflikt polsko-ukraiński w różnych jego płaszczyznach i polskie wysiłki na rzecz utrzymywania pojęcia Rusini. Nawet jeśli jednak przyjąć, że wysiłki te miały znaczenie dla dość szerokich grup słabo wykształconej ludności wiejskiej, to ich skuteczność była najprawdopodobniej spowodowana właśnie odwołaniem się do poczucia swojskości zakorzenionego w małych, lokalnych ojczyznach. W kontekście krzyżowania się rozmaitych elementów samoidentyfikacji i rodzących się na tym tle problemów poznawczych należy także rozpatrywać status innych grup pogranicza polsko-ukraińskiego: Polaków-grekokatolików i ukraińskiej ludności rzymskokatolickiej (tzw. łacinników). Wydaje się, iż niezależnie od akceptacji takich czy innych wyjaśnień tych zjawisk, samo istnienie owych grup wskazuje na niejednoznaczność i poniekąd zawodność kryteriów spisowych jako instrumentu rozpoznania rzeczywistej struktury narodowościowej. Zasadne wydaje się przypuszczenie, że gdyby zasady spisu dopuszczały możliwość deklaracji "tutejszości" na całym obszarze państwa polskiego, to nieoczekiwanie mogłoby się okazać, iż odsetek "tutejszych" byłby nieporównanie większy, a kategoria ta mogłaby pojawić się i w centrum kraju. Również bowiem wśród polskich chłopów dopiero w latach II wojny światowej dopełniły się procesy określania tożsamości narodowej. Nie wydaje się przy tym oczywiste, iż procesy uzyskiwania przez "tutejszych" tożsamości narodowej musiały prowadzić do ich samoidentyfikacji jako Białorusinów czy Ukraińców, choć z uwagi na fakt, że kontekst społeczny i główny - a często jedyny - punkt odniesienia dla samoidentyfikacji nieokreślonych narodowo grup stanowiła ukraińska i białoruska ludność chłopska, takie rozwiązanie wydaje się statystycznie najbardziej prawdopodobne.

Trudności z jednoznacznym samookreśleniem wynikały m.in. z rozpowszechnionego w warunkach pogranicza bilingwizmu, czego pytania spisowe nie uwzględniały. Co więcej - pytanie o język ojczysty jako kryterium przynależności narodowościowej mogło prowadzić do wielu nieporozumień - m.in. na tle rozróżnienia i kwalifikacji języka potocznego i macierzystego, wyboru języka w rodzinach mieszanych itp. - a to stwarzało pole do nadużyć. Warto np. zauważyć występującą na terenie Galicji Wschodniej dużą liczbę osób (ok. 150 tys.) deklarujących jednocześnie wyznanie mojżeszowe i język polski jako ojczysty. Zjawisko takie może sugerować znaczną intensywność procesów asymilacyjnych. Powstaje jednak pytanie czy była to grupa Polaków wyznania mojżeszowego, czy ciągle jeszcze grupa Żydów, częściowo spolonizowanych. Wiemy wszakże, że o ile akulturacja była wśród ludności żydowskiej zjawiskiem relatywnie częstym, to pełna asymilacja, najczęściej powiązana z konwersją religijną, amalgamacją i zmianą nazwiska zdarzała się już nieporównanie rzadziej i tylko w niektórych środowiskach.

Obok deklaracji "tutejszości" będącej efektem trudności z samoidentyfikacją w kategoriach narodowych, występowały także deklaracje wynikające ze świadomego dystansowania się od tego rodzaju podziałów. Z pewnością taki właśnie charakter miała postawa wileńskich krajowców, odwołująca się do tradycji historycznej Litwy. Zapewne trafne jest twierdzenie, iż występowało w tej postawie przecenianie "swojskości" i trwałość dawnego układu stosunków, a niedocenianie narodowych aspiracji Białorusinów, Litwinów czy Ukraińców. Powstaje przy tym pytanie czy niektórych przynajmniej deklaracji "rusińskości" na Ukrainie nie należałoby traktować również jako dystansowania się od jednoznacznej samoidentyfikacji w kategoriach kojarzonych z opozycją wobec polskości, a taki sens dość często przypisywany był samemu pojęciu Ukrainiec.

Wrzesień 1939 r. przyniósł zdynamizowanie społeczności kresowych, zaktywizowanie poszczególnych grup, znaczne ruchy ludności związane z napływem uchodźców z innych części państwa polskiego, ruchami wojsk, odpływem polskich kadr administracji i służb państwowych oraz napływem radzieckich. Nie jest tu celowe przypominanie całokształtu ówczesnych wydarzeń. Z rozpatrywanego punktu widzenia istotne jest natomiast odnotowanie, iż już od początków drugiej dekady września na Kresach Wschodnich na skalę wprawdzie dotąd nie w pełni rozpoznaną, ale niewątpliwie masową, dochodziło do zbrojnych - a w każdym razie z udziałem osób dysponujących bronią - wystąpień skierowanych zarówno przeciw organom i funkcjonariuszom państwa polskiego, jak i przeciw ludności. Część tych wystąpień miała bez wątpienia charakter aktów dywersji i rebelii, część to akty mordów i grabieży o podłożu czysto kryminalnym. Wydaje się zdecydowanie przesadne przypisywanie sytuacji powstałej na Kresach cech wojny domowej. Jaką rolę odegrały w tych wydarzeniach grupy (lub poszczególne osoby) przerzucone bezpośrednio przed wybuchem wojny z terytorium ZSRR nie zostało dotąd wyjaśnione - a byłoby to istotne dla ustalenia stopnia żywiołowości i spontaniczności owych rewolt i towarzyszących im aktów przemocy - wiadomo jednak o podjęciu tego rodzaju działań i to przez grupy liczebnie pokaźne. Rozszerzenie tego rodzaju wystąpień nastąpiło po agresji ZSRR. Niektóre były tak poważne, że do ich tłumienia użyto silnych oddziałów wojska i policji, które dokonywały pacyfikacji całych wsi, rozstrzeliwując podejrzanych. Po 17 września odnotowano także powstawanie struktur samozwańczej władzy, które likwidowały istniejące jeszcze elementy polskiego aparatu państwowego, przejmowały kontrolę nad określonym obszarem, powoływały namiastki administracji, a przede wszystkim milicję. Istotnym elementem działań tych struktur była bardziej czy mniej krwawa rozprawa z osobami związanymi - czy tylko podejrzewanymi o związek - z aparatem państwa polskiego, w tym z polskimi osadnikami, ale także Ukraińcami czy Białorusinami. W świetle dotychczasowych badań nie ulega wątpliwości, że w działaniach dywersyjnych i rebeliach uczestniczyli - choć nie wyłącznie - przedstawiciele mniejszości narodowych, byli członkowie bądź sympatycy partii komunistycznych, ludzie pochodzący z najbiedniejszych warstw społecznych, często z tzw. marginesu społecznego.

Na Kresach Północno-Wschodnich w rebeliach, mordach, a liczniej w grabieżach uczestniczyła ludność białoruska, także na terenach, gdzie stanowiła niewielki odsetek mieszkańców. Bieda i upośledzenie społeczne znacznej części tej ludności w zetknięciu z możliwością łatwego wzbogacenia się kosztem zamożniejszych sąsiadów, powstałą w warunkach zaniku polskiego aparatu państwowego i przy pobłażliwej postawie powstających później władz radzieckich, były - jak się zdaje - głównym motorem tego rodzaju poczynań. Bogatsi chłopi białoruscy odnosili się bowiem do rabunków niechętnie, a niekiedy sami padali ich ofiarą, zwłaszcza jeśli znani byli w okolicy z sympatii do państwa polskiego. Obok grup popierających mordy i grabieże istniały i takie, które okazywały życzliwość i pomoc ofiarom napadów bądź osobom zagrożonym (osadnikom, ziemianom, żołnierzom polskim), w późniejszym nieco okresie także ludziom poszukiwanym przez radziecki aparat represyjny. Ofiarami agresji byli ziemianie, osadnicy wojskowi i zamożniejsi chłopi, policjanci, pracownicy służby leśnej, urzędnicy państwowi i samorządowi, oficerowie i żołnierze wojska polskiego. W większości byli to oczywiście Polacy, bowiem te grupy społeczne i zawodowe zdominowane były przez osoby narodowości polskiej. Powstaje wszakże pytanie czy to przynależność narodowa, czy raczej stan posiadania oraz związki z aparatem państwa polskiego stanowiły główną przesłankę agresji wobec nich? W wydarzeniach tych można widzieć raczej kontynuację od dawna widocznego na tym obszarze kresowym konfliktu socjalnego, niż narodowościowego. Trudno też pomijać takie elementy jak pragnienie odwetu za złe traktowanie przez funkcjonariuszy państwowych, osobiste porachunki, demoralizację marginesu społecznego gwałtownie ujawniającą się w warunkach rozpadu struktur władzy, inspirację ze strony elementów wywrotowych. Aspekty narodowościowe wyraźniejsze były w równocześnie zachodzących wydarzeniach tego rodzaju na obszarach zamieszkanych przez ludność ukraińską. Większość Ukraińców była zadowolona z upadku państwa. Lokalni przywódcy narodowi podjęli natychmiast działania przeciw Polakom i Żydom, dając wyraz woli usunięcia ich możliwie jak najszybciej. Z drugiej strony wielu Ukraińców już wtedy dokonało swoistego wyboru, uciekając z ziem opanowanych przez ZSRR na teren okupacji niemieckiej.

Odnosząc się do korelacji między narodowościowymi a społeczno-ekonomicznymi składnikami konfliktów ujawnionych we wrześniu 1939 r., można w świetle dotychczasowych badań zaryzykować tezę, iż te pierwsze odgrywały większą rolę na Kresach Południowo-Wschodnich. Na styku polsko-ukraińskim narodowościowe linie podziału były znacznie silniej zaznaczone już przed wojną i wrzesień 1939 r. przyniósł impulsy wzmacniające je.

Przy wszystkich wskazanych zastrzeżeniach dominacja po stronie napastników przedstawicieli mniejszości narodowych, a po stronie ofiar Polaków nadawała wydarzeniom zachodzącym na Kresach Wschodnich silne zabarwienie starcia narodowościowego. Wystąpienia te miały antypolski charakter w tym sensie, że rebelianci ukraińscy, białoruscy i żydowscy występowali przeciw Polakom stanowiącym podporę aparatu państwowego, będącym żołnierzami, uchodźcami itp. Fakty te nie pozostawały bez wpływu na samoidentyfikację ich uczestników i obserwatorów, a przede wszystkim tworzyły grunt, na którym kształtowały wyobrażenia silnie wpływające na wzajemne postawy między grupami narodowościowymi.

Kolejnym elementem, na który należy zwrócić uwagę w kontekście rozważań o narodowościowych aspektach procesów zachodzących we wrześniu-październiku 1939 r. na Kresach Wschodnich był stosunek do wkraczającej tam Armii Czerwonej. Reakcje społeczne były w tym zakresie zróżnicowane. Jakkolwiek zróżnicowanie to nie pokrywało się dokładnie z podziałami narodowościowymi, to jednak źródła jednoznacznie wskazują określone tendencje: reakcje pozytywne dominowały wśród mniejszości narodowych, reakcje negatywne - wśród ludności polskiej. Nie oznaczało to, że Polacy byli jednolici w niechęci wobec wkraczających wojsk radzieckich, a Białorusini, Ukraińcy czy Żydzi jednolicie demonstrowali sympatię i poparcie dla agresora, a jedynie to, że ludność białoruska, ukraińska i żydowska liczniej i bardziej entuzjastycznie uczestniczyła w powitaniach Armii Czerwonej.

Sprawa następna to udział w tworzonym na Kresach Wschodnich radzieckim aparacie władzy. W organizowaniu przez radzieckiego okupanta życia publicznego wzięli więc udział przedstawiciele wszystkich grup narodowych zamieszkujących Kresy Wschodnie, ale - podobnie jak w powitaniach Armii Czerwonej - w stopniu zróżnicowanym: Białorusini, Ukraińcy i Żydzi na nieporównanie większą skalę niż Polacy. Znane obecnie źródła nie pozwalają na jednoznaczną ocenę znaczenia kryterium narodowościowego przy rekrutacji do lokalnych władz, niemniej na terenach zamieszkiwanych przez ludność polską, ukraińską, białoruską i żydowską czynniki radzieckie znacznie częściej powoływały do władz lokalnych Białorusinów, Ukraińców i Żydów niż Polaków. Bez wątpienia korespondowało to z deklaracjami o "wyzwoleńczym" charakterze misji Armii Czerwonej i o równouprawnieniu wszystkich grup narodowych. Dla Polaków nowa władza była władzą okupacyjną a oni sami na tych obszarach kojarzeni byli w większości bądź z przedwojennym państwem, bądź z klasami posiadającymi (eksploatatorskimi), a więc tak czy inaczej z "pańską Polską", nie mogli zatem budzić zaufania czynników radzieckich. Polityka okupanta radzieckiego stykała się w tym miejscu z postawami co najmniej znacznej części - jeśli nie większości - członków mniejszości narodowych. Na marginesie warto zauważyć, że te ostatnie w ogóle nie uwzględniały w praktyce istnienia grup o słabo określonej tożsamości narodowej: były one traktowane jako białoruskie bądź ukraińskie, co zresztą zwiększało stopień wiarygodności haseł wyzwoleńczych i twierdzenia o białoruskim czy ukraińskim charakterze anektowanych ziem.

Poziom gotowości do współpracy z władzami radzieckimi był wśród mieszkańców Kresów zróżnicowany i trudno formułować w tym względzie twierdzenia przyjmujące jako główne, a tym bardziej jako jedyne kryterium narodowość współpracujących. Warto wszakże w tym kontekście zauważyć, że praca w administracji, w zarządzie gospodarczym, w policji itp. dla przedstawicieli mniejszości narodowych z reguły oznaczała nie tylko zapewnienie sobie materialnych podstaw egzystencji, ale także awans społeczny. Spora część tych ludzi była do podejmowanej pracy przygotowana bardzo słabo lub w ogóle nie posiadała odpowiednich kwalifikacji. Wzmacnianiu pozytywnych odczuć związanych z ukraińską czy białoruską identyfikacją służyła z pewnością manifestacyjna, a w dużej mierze tylko pozorowana "ukrainizacja" czy "białorusinizacja" (w istocie była to sowietyzacja w ukraińskim czy białoruskim kostiumie) rozmaitych instytucji życia społecznego, zwłaszcza oświatowych, naukowych i kulturalnych, dokonywana - co oczywiste - kosztem grupy polskiej i poczucia polskości. W pewnym sensie również w Generalnym Gubernatorstwie przywileje zapewniane Ukraińcom przez władze niemieckie służyły podrywaniu polskiego (a także żydowskiego) stanu posiadania. Trudno jednak byłoby twierdzić, iż demonstrowanie takiego czy innego stosunku do władzy radzieckiej stanowiło bezpośrednio czynnik identyfikacji narodowej. Na tle tego stosunku krystalizowały się jednak wzajemne oceny i podziały, powstawał silnie zabarwiony emocjami - skądinąd zrozumiałymi - obraz stosunków na Kresach, tworzyły się społecznie nośne stereotypy, przekładające stosunek do okupanta na podziały narodowe: Polak - przeciwnik i ofiara nowej władzy, nie-Polak - sympatyk tej władzy i jej beneficjant.

Powstaje pytanie o powody takiego, a nie innego stosunku niepolskich grup narodowościowych do rozpadu państwowości polskiej, do wkraczającej na Kresy Armii Czerwonej i do instalującej się władzy radzieckiej. Powodów tych szukać trzeba zarówno w sytuacji istniejącej przed wojną (w tym w polityce państwa polskiego wobec mniejszości narodowych), jak i w sferze oczekiwań i nadziei, które nie zawsze musiały mieć odniesienia do rzeczywistości. Część ludności białoruskiej i ukraińskiej, która podsiała już ukształtowaną tożsamość narodową, nie była skłonna postrzegać Polski jako ojczyzny i miała ku temu powody. Połączenie w jednym organizmie całości ziem białoruskich i ukraińskich wydawało się natomiast atrakcyjne nawet dla części działaczy ruchu narodowego nie mających nic wspólnego z komunizmem, zwłaszcza że jednak nie do końca uświadamiano sobie istotę systemu stalinowskiego. Nie sposób przy tym pominąć chęci rewanżu za dotychczasową dyskryminację. Dla ludności o niewykrystalizowanej tożsamości narodowej pierwszoplanowe znaczenie miały społeczne aspekty nowej sytuacji. Ich stosunek do realiów ujmowany był nie w optyce losów państwa i narodu, lecz co najwyżej lokalnej, małej ojczyzny, a o postawie decydowała nadzieja na zmianę układu społecznego i ekonomicznego, poprawę warunków życia kojarzoną głównie ze zmianą stosunków agrarnych, awans społeczny i edukacyjny, na likwidację samowoli tej administracji, z którą dotąd miano do czynienia, a więc polskiej. I ta część ludności kresowej nie miała zatem powodów, by rozpaczać z powodu klęski Polski. W najlepszym wypadku była ona dla nich obojętna.

Celem radzieckich władz okupacyjnych było możliwie szybkie i pełne rozbicie lub odpowiednie przekształcenie wszystkich istniejących na zagarniętych ziemiach struktur społecznych i politycznych. Było to niezbędne dla skutecznej sowietyzacji i unifikacji z resztą państwa radzieckiego. Z tego punktu widzenia rzeczą drugorzędną był narodowy charakter tych struktur. Likwidacji uległy partie polityczne, organizacje społeczne i gospodarcze, instytucje kulturalne i naukowe, stowarzyszenia oświatowe. Równocześnie wszakże ze względów propagandowych akcentowano narodowy, tzn. odpowiednio ukraiński czy białoruski charakter struktur tworzonych na ich miejsce czy nowo powstających bądź przekształcanych instytucji. Przebudowa ustroju społeczno-ekonomicznego wpływała na zmianę ról poszczególnych grup społecznych i zawodowych, likwidację jednych (ziemiaństwo, burżuazja, osadnicy wojskowi, funkcjonariusze rozmaitych instytucji państwa), a w ich miejsce powstawały nowe (kołchoźnicy, rzemieślnicy-spółdzielcy). Przedwojenna struktura społeczna na Kresach w poważnym stopniu wiązała się zaś ze strukturą narodowościową, toteż zmiana pierwszej miała konsekwencje dla drugiej. Ze względu na czynniki polityczne i społeczne, o których była już mowa, te grupy, w których odsetek Polaków był największy podlegały najsilniejszym represjom. Likwidacja polskich instytucji państwowych, społecznych, politycznych i gospodarczych pozbawiła Polaków statusu narodu panującego, a sposób tworzenia instytucji radzieckich przynosił - zwłaszcza w początkowym okresie - dyskryminację ludności polskiej. Identyfikacja z polskością przestała być społecznie atrakcyjna, a przeciwnie - była niebezpieczna. Zarazem pojawiały się czynniki motywujące do białoruskich, ukraińskich czy żydowskich samoidentyfikacji. W pierwszych miesiącach okupacji radzieckiej (w znacznym stopniu także litewskiej na Wileńszczyźnie) przedstawiciele dotychczasowych mniejszości narodowych wyraźnie odczuli korzyści z bycia Ukraińcem, Litwinem czy Białorusinem, jeśli za takich uznała ich nowa władza, nawet jeśli wcześniej nie mieli przekonania, że nimi byli. Skutki tego dla poczucia tożsamości wcale nie muszą być traktowane w kategoriach koniunkturalizmu, choć pomijać tego czynnika nie należy. Dobrowolny udział procesie eliminacji polskich elit, a nawet tylko jego deklaratywna aprobata np. w formie - jakże często odnotowywanych w relacjach pamiętnikarskich - z satysfakcją wypowiadanych opinii, że oto skończyło się polskie panowanie, były równoznaczne z opowiedzeniem się nie tylko przeciw polskiej państwowości na tym obszarze, ale także przeciw polskiej społeczności.

Radzieccy okupanci zdawali sobie sprawę z istniejących na Kresach konfliktów narodowych. Ich propaganda przedstawiała państwowość polską jako rządy terroru i narodowego ucisku, zapowiadała, że wyzyskiwane i dyskryminowane narody staną się pełnoprawnymi gospodarzami na swojej ziemi. Wizja narodowego zjednoczenia odpowiadała oczekiwaniom narodowo świadomych Ukraińców i Białorusinów, a co ważniejsze - poparta była działaniami w zakresie przebudowy struktur społecznych i ekonomicznych, pokazową troską o rozwój ukraińskiego i białoruskiego szkolnictwa i instytucji kultury itd. Instytucje te, rzecz oczywista, działały wedle radzieckich zasad i pod ścisłą kontrolą radzieckich władz, ale ich narodowe szyldy miały swoje znaczenie dla kształtowania postaw wobec władzy i wobec innych grup narodowych, zwłaszcza polskiej. Dążenie do dezintegracji społeczeństwa, by tym łatwiej przebudować je na radziecką modłę, mogło skłaniać do antagonizowania stosunków narodowościowych, ale równocześnie okupanci starali się - jak można sądzić - skierować dynamikę konfliktu narodowego na płaszczyznę walki klasowej. Nastroje antypolskie na Kresach zostały przy tym instrumentalnie wykorzystane i ukierunkowane na niszczenie polskich elit. Podstawowym zadaniem stojącym bowiem przed władzami radzieckimi na tzw. Zachodniej Ukrainie i Zachodniej Białorusi była sowietyzacja i wszystkie działania co do formy i treści były podporządkowane temu celowi. Dlatego też powierzchowna i krótkotrwała "ukrainizacja" i "białorusinizacja" życia społecznego musiała ustępować bardziej podstawowym zadaniom, a wśród nich usunięciu także ukraińskich i bardzo nielicznych białoruskich elit zdolnych - choćby potencjalnie - być ośrodkami oporu społecznego wobec sowietyzacji. Toteż gdy elity polskie zostały w dużej mierze rozbite i przestały być postrzegane jako główny przeciwnik, od połowy 1940 r. represje przeciw nim osłabły, natomiast wzmagały się przeciw grupom niepolskim, zwłaszcza przeciw Ukraińcom, co w znacznym stopniu wiązało się z działalnością OUN i dążeniami NKWD do rozbicia tej organizacji.

Okupacja radziecka owocowała - niezależnie od tego, co można powiedzieć o intencjach władz radzieckich - zaostrzeniem się napięć narodowościowych. Prawdopodobnie właśnie wtedy konflikt między Polakami a Białorusinami zyskał w zasadniczym stopniu wymiar narodowościowy. Zasadnie czy nie, Ukraińcy, Białorusini i Żydzi (o których mowa będzie dalej) uznani zostali przez znaczną część Polaków za popleczników agresora i okupanta. Kształtowane w taki sposób nastawienia przekształciły się w gwałtowne zachowania, gdy powstały ku temu sprzyjające warunki latem 1941 r. Po wybuchu wojny niemiecko-radzieckiej na masową skalę demonstrowana była wrogość wobec wszystkich kojarzonych z władzą radziecką, nastąpiły działania odwetowe wobec osób oskarżanych o współpracę z władzą radziecką lub okazywanie proradzieckich sympatii, a to wobec wspomnianych nastawień i ukształtowanych już stereotypów oznaczało kolejne podsycenie konfliktów narodowościowych.

Jednym ze zjawisk o kluczowym znaczeniu dla rozpatrywanej tu problematyki był los kresowej ludności żydowskiej. Żydzi stanowili pokaźny odsetek mieszkańców wschodnich obszarów II Rzeczypospolitej, przy czym w odróżnieniu od pozostałych mniejszości narodowych tam zamieszkałych rozmieszczeni byli w miarę równomiernie na całym tym terenie. Wydaje się też, że w znacznie mniejszym stopniu niż w odniesieniu do pogranicza polsko-ukraińskiego i polsko-białoruskiego można mówić o istnieniu grupy o słabej samoidentyfikacji na styku polsko-żydowskim. Żydzi już w okresie rozbiorów Rzeczypospolitej stanowili grupę posiadającą bardzo wyraźną świadomość swojej odrębności i ich samoidentyfikacja jako Żydów posiadała zdecydowany priorytet w określaniu własnej tożsamości. Akulturacja pewnej części polskich Żydów, będąca najszerszą formą ich asymilacji, nie prowadziła zazwyczaj do zaniku żydowskiej samoidentyfikacji. Jakkolwiek w okresie międzywojennym wewnętrzne zróżnicowanie społeczności żydowskiej postępowało dość wyraźnie i dostrzegalna część tej społeczności, zwłaszcza młodsze pokolenia, odchodziła od tradycyjnego modelu życia, to jednak tendencje asymilacyjne wśród ludności żydowskiej na Kresach Wschodnich były ograniczone i w widoczniejszej skali występowały jedynie w dużych miastach. Społeczność żydowska, choć utrzymywała bieżące kontakty, zwłaszcza natury gospodarczej, z otoczeniem, to jednak żyła przeważnie w izolacji, determinowanej zarówno własnym dążeniem do zachowania odrębności kulturalnej i religijno-narodowej, jak i poczuciem obcości żywionym wobec niej przez nieżydowskie otoczenie. Ogromna większość ludności żydowskiej na Kresach Wschodnich mieszkała w miastach, stanowiąc tam z reguły poważny odsetek, a w wielu mniejszych ośrodkach większość mieszkańców i dominując w handlu i rzemiośle. Miało to ogromne znaczenie dla postaw społecznych na stykach etnicznych. W świadomości społecznej nieuchronne było bowiem kształtowanie się nie do końca uprawnionej dychotomii: polsko-żydowskie lub żydowskie miasto - białoruska (ukraińska) wieś.

W latach 20. zderzenie polskiego nacjonalizmu z dążeniami organizacji syjonistycznych zaowocowało wzrostem wyobcowania Żydów, nawet tych, którzy już ulegli w mniejszym czy większym stopniu akulturacji. Żydzi postrzegani byli na ogół jako bardziej "obcy" niż Ukraińcy czy Białorusini. Na dalsze pogorszenie wzajemnych stosunków zasadniczo wpłynęła powszechna pauperyzacja spowodowana kryzysem gospodarczym w pierwszej połowie lat 30. W zjawiskach zachodzących na Kresach Wschodnich w 1939 r. ludność żydowska odegrała sporą rolę, a ukształtowane na tym tle postawy silnie zaciążyły na tamtejszych stosunkach. W okresie przejściowym pomiędzy faktycznym rozpadem polskiej władzy państwowej a ustanowieniem radzieckiej kontroli nad obszarem Kresów część Żydów wykazywała znaczną aktywność: w dużym stopniu to oni tworzyli w miastach tzw. komitety rewolucyjne, milicję itp. Motywy takiego postępowania trudne są do jednoznacznej rekonstrukcji. Zapewne obok nadziei na korzystną dla statusu Żydów zmianę reżimu, sporą rolę odgrywały uzasadnione historycznym doświadczeniem obawy, że rozchwianie ładu społecznego zaowocuje pogromami antyżydowskimi, zwłaszcza że tendencja taka ujawniła się od początku tych wydarzeń. Tym też czynnikiem - obok wpływów komunistycznych i radykalnie lewicowych oraz obaw przed Niemcami - można tłumaczyć potwierdzany także przez historyków żydowskich entuzjastyczny udział znacznej części ludności żydowskiej w powitaniach wkraczającej Armii Czerwonej.

W źródłach polskich, żydowskich i radzieckich masowo odnotowane zostały demonstracje entuzjastycznego nastawienia Żydów do wkraczającej na Kresy Armii Czerwonej, a następnie do władzy radzieckiej. Jednak i w tym wypadku trudno mówić o jednolitości postaw. Drobni rzemieślnicy i kupcy, część inteligencji, młodzież szkolna - to były środowiska żydowskie, w których najwięcej było zwolenników nowej władzy, z których rekrutowali się uczestnicy lokalnych struktur administracji i milicji, agitatorzy, ochotnicy na wyjazd do pracy w głębi ZSRR. Właściciele większych przedsiębiorstw i kamienic, przedstawiciele wolnych zawodów zachowywali natomiast raczej postawę wyczekującą. Uważniejsza analiza źródeł, także polskich relacji, prowadzi do wniosku, iż wobec twierdzeń o masowym udziale Żydów w powitaniach Armii Czerwonej, a następnie w tworzeniu lokalnych struktur władzy należy zachować ostrożność. Niejednokrotnie wrażenie owej masowości nie było w pełni uzasadnione, a wynikało z faktu, że Żydzi stanowili większość uczestników tych poczynań i byli w nich widoczni (witali czerwonoarmistów, nosili czerwone kokardy, powiewali flagami, wznosili okrzyki, pojawiali się na wiecach, wstępowali do milicji), ale nie koniecznie, że występowali w wielkiej liczbie. Niemniej rola Żydów w ustanawianiu instytucji władzy radzieckiej i w pierwszej fazie ich działania była wyraźnie widoczna. Natomiast skala udziału Żydów w strukturach władzy radzieckiej w późniejszym okresie była już daleko mniejsza. Daje się stosunkowo łatwo wyjaśnić. Początkowo Żydzi w swej masie byli najliczniejszą - jeśli pominąć Polaków, dyskwalifikująco kojarzonych jednak z państwowością polską - grupą zdatną, choćby z racji wykształcenia, do pełnienia funkcji urzędniczych na niższych szczeblach władzy, w przeciwieństwie do ogromnej większości ludności ukraińskiej, a tym bardziej białoruskiej. Stopniowo jednak napływały kadry urzędnicze z głębi ZSRR, a od połowy 1940 r. wzrosło zainteresowanie dawnymi polskimi urzędnikami. Znaczna część Żydów, którzy początkowo zajmowali rzeczywiście eksponowane stanowiska w tymczasowych organach władzy rychło została zastąpiona przez Ukraińców, Białorusinów i Rosjan przybyłych z ZSRR. Rzekomej nadreprezentacji Żydów (w stosunku do odsetka ludności) w strukturach aparatu władzy nie potwierdzają znane dziś dane statystyczne. Natomiast fakt, że duża liczba Żydów została zatrudniona w charakterze urzędników w administracji, w milicji, w administracji gospodarczej powodował, iż wielokrotnie to z nimi właśnie w pierwszej kolejności stykali się Polacy, Ukraińcy czy Białorusini załatwiający sprawy urzędowe, co wpływało na ukształtowanie się przekonania, że Żydzi zajmowali uprzywilejowaną pozycję i tworzyli aparat władzy. To zaś prowadziło do przypisania Żydom odpowiedzialności za niemal całe zło przez tę władzę wyrządzone innym grupom. Z punktu widzenia kształtowania się stosunków między grupami społecznymi i wzajemnego określania się jednych wobec drugich mniej istotne jest bowiem to, jakie działania, z jaką intensywnością i z jakim udziałem członków poszczególnych grup są podejmowane w obszarze owych stosunków, bardziej zaś znaczące jest społeczne postrzeganie owych działań, które nie musi być adekwatne do rzeczywistości, a mimo to decyduje o postawach. Statystyczna analiza polskich relacji traktowanych jako źródło masowe prowadzi do zaskakującego wniosku, iż Polacy stosunkowo rzadko postrzegali Żydów jako jedyne źródło dziejącego się wówczas zła, częściej - ale nie najczęściej - widzieli w nich tylko jedno ze źródeł tego zła. Dotychczasowe badania historyków polskich i żydowskich nie pozostawiają natomiast wątpliwości co do jednego: Żydzi w swej masie do klęski Polski i rozpadu państwowości polskiej odnieśli się w najlepszym wypadku obojętnie, a z reguły raczej pozytywnie. Satysfakcję czy chęć odegrania się na pokonanych odzwierciedlały często powtarzane stwierdzenia w rodzaju: "Chcieliście Polski bez Żydów, macie Żydów bez Polski". Motywy takich postaw i zachowań Żydów częściowo były podobne, jak w przypadku innych mniejszości narodowych: doświadczenia okresu przedwojennego i nacechowany wieloma elementami dyskryminacji status w państwie polskim, bardzo zła sytuacja ekonomiczna ogromnej większości Żydów na Kresach, nadzieje na realizację haseł narodowego równouprawnienia. Ale istniały też czynniki specyficzne dla ludności żydowskiej. Po pierwsze - była to obawa przed Niemcami i realizowaną przez nich polityką antysemicką. Po drugie - obawa przed pogromami ze strony ludności polskiej, litewskiej, białoruskiej i ukraińskiej, które w warunkach wojny i chaosu spowodowanego klęską militarną wydawały się zagrożeniem realnym. Po trzecie - społeczności żydowskie na Kresach były wyjątkowo silnie izolowane od nieżydowskiego, chrześcijańskiego otoczenia. Na Kresach Północno-Wschodnich dochodził jeszcze znaczny stopień zrusyfikowania mieszkających tam Żydów. W oczach nie-Żydów sowieckie panowanie na Kresach łączy się najczęściej z terrorem, zbrodniami, masowymi deportacjami, mordami i gwałtownym pogorszeniem sytuacji materialnej. Jednocześnie zauważali oni, że stosunkowo wielu Żydów dzięki temu samemu ustrojowi zyskało awans społeczny. Było to wystarczającym źródeł niechęci, a nawet żądzy odwetu. Nie dostrzegano natomiast dość ważnego zjawiska, że Żydzi współtworzący organy nowej władzy wcześniej odgrywali w większości marginalną rolę w społecznościach żydowskich, zaś dawne elity żydowskie zostały zmarginalizowane.

Jakkolwiek zarówno w działalność zbrojnych grup bandyckich i dywersyjnych, w tworzenie lokalnych organów władzy, a później w działalność radzieckiego aparatu państwowego i partyjnego, w tym w posunięcia represyjne w stosunku do mieszkańców Kresów, szczególnie wobec Polaków, zaangażowana była tylko część - najpewniej stosunkowo niewielka - ludności żydowskiej, to w społecznej ocenie innych grup, a zwłaszcza Polaków, postawy takie i zachowania przypisano ogółowi Żydów. Wśród nieżydowskich mieszkańców Kresów nastąpiło daleko idące utożsamienie Żydów z władzą radziecką i odwrotnie - władzy radzieckiej z Żydami, co prowadziło z kolei do obarczenia tych ostatnich odpowiedzialnością za wszystkie, także represyjne i eksterminacyjne, poczynania okupanta radzieckiego i to pomimo faktu, że również wielu Żydów padło ofiarą represji.

Opinie traktujące Żydów jako beneficjentów radzieckiego panowania na Kresach Wschodnich nie dostrzegały raczej strat jakie przyniosło ono ludności żydowskiej. Historycy żydowscy zwrócili już uwagę, że wtedy właśnie zniszczone, a w każdym razie poważnie naruszone, zostały na Kresach podstawy wspólnoty i tradycyjne normy postępowania Żydów, co poważnie wpłynęło później na ich zachowania w obliczu Holocaustu. Trudno przecenić z tego punktu widzenia znaczenie likwidacji przez radzieckie władze okupacyjne żydowskich gmin wyznaniowych, związanych z nimi struktur organizacji społecznej i tradycyjnego stylu życia większości Żydów. Było to konsekwencją polityki ateizacji życia społecznego w ZSRR oraz polityki tzw. produktywizacji Żydów. Gminy żydowskie spełniały jednak funkcje daleko wykraczające poza ramy instytucji religijnych. Odgrywały wielką rolę integracyjną, socjalizującą, edukacyjną, prawno-organizacyjną i charytatywną, tworząc organizacyjne i materialne podstawy wspólnot lokalnych. Z punktu widzenia grupy, dla której religia stanowiła podstawowy element samoidentyfikacji, likwidacja tego typu instytucji była niezwykle dotkliwa i rodziła wielorakie konsekwencje. Liderzy wielu niekomunistycznych organizacji zostali aresztowani i wywiezieni lub pozostawali w ukryciu. Likwidacja gmin żydowskich oraz organizacji społecznych, z którymi powiązany był system żydowskiego szkolnictwa, poważnie zaciążyła również na funkcjonowaniu edukacji. Dzieci żydowskie mogły teraz kształcić się albo w szkołach z językiem wykładowym rosyjskim, białoruskim, ukraińskim lub polskim, albo w szkołach żydowskich, w których językiem wykładowym był jidysz. We wszystkich oczywiście według radzieckich programów nauczania, a teraz także w dużej mierze pod okiem przybyłych z głębi ZSRR nauczycieli. Praktycznie znikła możliwość edukacji w języku hebrajskim, co uderzało w podstawy żydowskiej kultury. Ponieważ w pozarolniczych gałęziach gospodarki, z którymi związana była przede wszystkim ludność żydowska, procesy wywłaszczeniowe i nacjonalizacyjne postępowały szybciej, przeto też Żydzi szybko i na dużą skalę ulegli daleko posuniętemu uzależnieniu od państwa, choć zarazem państwo owo zapewniało im społeczny awans. W efekcie w zauważalnym stopniu postępowała rusyfikacja, laicyzacja i w dalszej konsekwencji atomizacja społeczności żydowskich. Zarówno relacje polskie, jak i żydowskie są zgodne, iż po kilku miesiącach entuzjazm Żydów zaczął gasnąć. Za pewne odzwierciedlenie tego procesu można uznać odmowę przyjęcia przez znaczną część żydowskich uciekinierów z Polski centralnej (tzw. bieżeńców) paszportów radzieckich i zarejestrowanie się w punktach przyjmujących zgłoszenia na powrotny wyjazd na ziemie okupowane przez Niemców.

W okresie okupacji radzieckiej w latach 1939-1941 nastąpił pierwszy akt destrukcji Kresów Wschodnich jako zjawiska realnie istniejącego w II Rzeczypospolitej. Agresja radziecka i sowietyzacja doprowadziły do zaostrzenia już istniejących, poważnych i złożonych napięć etnicznych i społecznych, a nałożyły się na nie nowe. Równocześnie zburzone zostało lub mocno osłabionych wiele istniejących wcześniej więzi społecznych. Dystanse dzielące dotąd współmieszkańców małych ojczyzn przerosły w daleko posunięty zanik poczucia wspólnoty. Ludzie dotąd traktowani wprawdzie jako "obcy", ale "swoi-obcy", stanowiący integralną część lokalnych społeczności, stali się "obcymi-obcymi". Nawet wielu uważanych za "swoich" nagle okazało się "obcymi".

Wojna niemiecko-radziecka i będąca jej następstwem okupacja Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej przez III Rzeszę przyniosła nowe, niezwykle doniosłe zjawiska zmieniające strukturę narodowościową Kresów Wschodnich i stosunki między poszczególnymi grupami narodowymi. Postępowanie okupantów, nastawione na całkowitą eliminację jednych grup, zmianę statusu innych i wygrywanie dal swej polityki istniejących i rozbudzanych napięć międzyetnicznych, tworzyło nowe pod wieloma względami okoliczności samoidentyfikacji narodowej. W obszarze stosunków między poszczególnymi grupami narodowymi szczególne znaczenie i z punktu widzenia przekształceń struktury narodowościowej, i z punktu widzenia odniesień wzajemnych miał konflikt polsko-ukraiński.

Z analizowanego tu punktu widzenia bez wątpienia największe znaczenie miało niemal całkowite wyniszczenie ludności żydowskiej. Oznaczało to nie tylko tragedię wymordowanych i ich rodzin, ale drastyczne przekształcenie stosunków demograficznych i etnicznych, o nie zawsze jasno dostrzeganych konsekwencjach krótko- i długookresowych. Zniknął istotny element społecznego krajobrazu Kresów, będący jego trwałym wyznacznikiem charakterologicznym, przedmiotem odniesienia dla innych grup etnicznych i religijnych. Opróżniona została w ten sposób nie tylko przestrzeń materialna, ale w dużej mierze także symboliczna. Zwłaszcza dla ośrodków małomiasteczkowych było to swoiste trzęsienie ziemi w sensie demograficznym i kulturowym.

Zarówno Polacy, jak Ukraińcy i Białorusini przyjęli wybuch tego konfliktu w czerwcu 1941 r. z nadzieją, a wkraczające wojska hitlerowskie częstokroć witane były z radością. Zasadniczą przesłanką tych nastrojów były doświadczenia okupacji radzieckiej, oczekiwanie na zatrzymanie związanych z nią procesów destrukcji substancji społecznej, pamięć o poprzedniej okupacji niemieckiej, w przypadku Białorusinów a zwłaszcza Ukraińców także rachuby na urzeczywistnienie dążeń narodowych przy niemieckim poparciu. Powstawaniu wśród ludności polskiej pozytywnych oczekiwań wobec Niemców sprzyjało lokowanie ich - mimo wszelkich zastrzeżeń - w tym samym obszarze cywilizacyjnym, podczas gdy okupant radziecki przypisywany był do innego świata, do obcej, "azjatyckiej" cywilizacji. Wkraczającym Niemcom przypisywano wręcz rolę swoistej ochrony przed innymi zagrożeniami, w tym także ze strony rozbudzonych ruchów narodowych, zwłaszcza ukraińskiego.

Wraz z załamaniem się okupacji radzieckiej latem 1941 r. na Kresach zapanowała atmosfera rozliczeń i odwetu w stosunku do wszystkich, którzy słusznie czy bezzasadnie obwiniani byli o współpracę z poprzednim okupantem. Doszło do licznych aktów przemocy, których ofiarami byli Żydzi, Polacy, Ukraińcy i Białorusini, jednak szczególnie wielkie rozmiary zyskały akcje antyżydowskie. Szeroką falą po terenie byłej okupacji radzieckiej rozlały się pogromy Żydów z udziałem ludności ukraińskiej, litewskiej, polskiej i białoruskiej. Dyskusyjna co do charakteru i zakresu pozostaje sprawa niemieckich inspiracji tych pogromów, natomiast wydaje się, że Polacy byli najaktywniejsi w Białostockiem i Łomżyńskiem, zaś Ukraińcy w Galicji Wschodniej. Pogromy te były przejawem nie tylko zadawnionego antysemityzmu, ale także gwałtownie wyrażanego pragnienia odwetu za cierpienia i poniżenia okresu okupacji radzieckiej, za które - jak już wcześniej była mowa - odpowiedzialnością w znacznej mierze obarczano Żydów. Istotnym motywem dla części uczestników tych wydarzeń, zwłaszcza pochodzących z tzw. marginesu społecznego i warstw najgorzej wykształconych, była także żądza rabunku.

Masowy charakter przybrały kierowane do władz niemieckich donosy na rzeczywistych i domniemanych funkcjonariuszy i współpracowników radzieckich organów władzy, co najczęściej - zwłaszcza w początkowym okresie okupacji - kończyło się dla oskarżanego tragicznie. Zadenuncjowani jako komuniści ginęli latem 1941 r. także działacze narodowi, również ci, którzy podjęli pracę w nowo tworzonej administracji. Rodziło to wzajemne oskarżenia o kolaborację, denuncjacje i dążenie do fizycznej likwidacji konkurenta niemieckimi rękoma, wyzwalało skierowane przeciw drugiej stronie działania o podobnym charakterze. Załatwiano przy okazji też porachunki osobiste. Doraźnie zjawiska te były to rękę okupantowi, umiejętnie podsycającemu i wygrywającemu sprzeczności narodowościowe, a w długim okresie prowadziły do tworzenia trudnych do przezwyciężenia barier i wrogich nastawień. Do swoich majątków powracali dawni właściciele, pragnący odzyskać zagrabione czy przekazane przez władze radzieckie okolicznym chłopom mienie, a nierzadko zrewanżować się za upokorzenia i szykany, za chłopski bunt przeciw dworowi. Szukanie wsparcia u władz niemieckich, działanie pod ochroną niemieckiej policji, sprzyjało narastaniu konfliktów narodowościowych: powracał antagonizm polski ziemianin - ukraiński (białoruski) chłop, a ponieważ teraz lokował się on w kontekście niemieckiej okupacji, przeto zyskiwał on wymiar postaw pro- lub antyniemieckich.

Zarówno na Białorusi, jak i na Ukrainie zarysowała się swoista konkurencja polsko-białoruska i polsko-ukraińska o wpływy w lokalnej administracji. Na Kresach Północno-Wschodnich administracja ta początkowo znalazła się w dużej mierze w rękach polskich. Proniemiecko zorientowane ugrupowania białoruskie starały się natomiast wykorzystać niemieckie poparcie dla budowy narodowych struktur politycznych i instytucji życia społecznego, zwłaszcza oświatowych i kulturalnych, zyskując na tym polu spore sukcesy, gdy na poważniejszą skalę rozwinęla się na Białorusi partyzantka radziecka. Od połowy 1942 r. wpływy polskie były wydatnie ograniczane, a Białorusini stali się stroną faworyzowaną przez Niemców, pragnących poprzez odwołanie do ich aspiracji narodowych stworzyć płaszczyznę oporu wobec radzieckiego podziemia. Tysiące Białorusinów zaangażowało się wówczas w tworzenie białoruskiej policji, działalność białoruskich organizacji samopomocowych, oświatowych itp. Język białoruski stał się w tej części Białorusi językiem urzędowym, drukowano w nim gazety i książki, stał się językiem wykładowym większości przedmiotów w szkołach podstawowych i średnich. Działacze wyrażający białoruskie aspiracje narodowe w większości w Niemcach widzieli czynnik stwarzający nadzieję na realizację tak czy inaczej zakreślonych celów politycznych i kulturalnych. Niezależnie od stopnia realności ich planów i intensywności niemieckiego dla nich poparcia, było to nie do pogodzenia ani z postawami strony polskiej, ani strony radzieckiej. Nieuniknione było więc zwalczanie tak zorientowanego białoruskiego ruchu narodowego zarówno przez podziemie polskie, jak i radzieckie, a białoruska aktywność narodowa była utożsamiana ze współpracą z Niemcami. Państwowe aspiracje zgłaszane przez środowiska białoruskie wywoływały zdecydowanie wrogie reakcje polskie, w tym jednak także próby oddziaływania na Niemców w kierunku zmniejszenia wpływów białoruskich i odzyskania przez Polaków pozycji z początków okupacji. W 1943 r. nastąpiło wyraźne zaostrzenie stosunków polsko-białoruskich. Polskie podziemie wojskowe zaczęło się na stosunkowo dużą skalę uciekać do aktów terroru wobec białoruskich kolaborantów, w niektórych rejonach (okręg lidzki) doprowadzając do fizycznego wyniszczenia tamtejszego białoruskiego aktywu narodowego. To doraźne współdziałanie z okupantem na niekorzyść drugiej strony owocowało wzmaganiem się wzajemnej wrogości, jakkolwiek dotyczyło to w sumie nie tak znów wielkiej części ludności. Większość najzwyczajniej chciała tylko przeżyć, unikając wszelkich okoliczności utrudniających osiągnięcie tego celu. Odmiennie kształtowała się sytuacja na Kresach Południowo-Wschodnich, gdzie wybuchowi wojny niemiecko-radzieckiej towarzyszyła polityczna ofensywa ukraińskiego ruchu narodowego i próba stworzenia państwowości ukraińskiej. W zestawieniu z wcześniejszymi doświadczeniami powodowało to, iż latem 1941 r. Polacy zdawali się bardziej zaniepokojeni dążeniami ukraińskimi niż okupacją niemiecką. Postrzeganie Niemców wręcz jako siły chroniącej przed zagrożeniem ukraińskim (a także znoszącej okupację radziecką) generowało skłonność do redukowania ich identyfikacji jako okupantów. Priorytet walki o wpływy z Ukraińcami stwarzał swoiste alibi dla tak czy inaczej zakreślonej współpracy z Niemcami jako czynnikiem rozstrzygającym.

Proniemieckie postawy Ukraińców były rezultatem z jednej strony nadziei na zbudowanie przy poparciu Rzeszy państwowości ukraińskiej, z drugiej strony traktowania Niemców jako wybawicieli spod krwawej dyktatury. Pod oboma względami Ukraińcy przeżyli głębokie rozczarowanie. Niemcy nie dopuścili do stworzenia najbardziej nawet namiastkowej formy państwowości ukraińskiej, zastosowali represje wobec aktywu nacjonalistycznego, a także - co przez Polaków oceniane było jako rozwiązanie korzystne - włączyli większość Galicji Wschodniej do Generalnego Gubernatorstwa. Jednak wyraźnie faworyzowali Ukraińców, co znajdowało wyraz w odrębnych przepisach porządkowych (kenkarty), obsadzie administracji terenowej, rozwoju szkolnictwa, instytucji społecznych i gospodarczych itp. Rywalizacja w administracji i instytucjach podporządkowanych Niemcom stała się jedną z istotnych płaszczyzn polsko-ukraińskiego konfliktu narodowościowego. Obie strony, częściowo nie bez racji, oskarżały się o wysługiwanie się Niemcom i działania na niekorzyść innych grup narodowościowych.

Niemcy stosowali taktykę wygrywania przeciwko sobie poszczególnych narodowości, Polaków przeciw Ukraińcom i Białorusinom, Ukraińców i Białorusinów przeciw Polakom, dbając, by napięcia między nimi ułatwiały kontrolę nad podbitymi terenami, ale nie zagrażały interesom niemieckim, zwłaszcza ekonomicznej i demograficznej eksploatacji okupowanych terenów oraz bezpieczeństwu systemu zaopatrzenia walczących armii. Toteż ich postępowanie w różnych częściach Kresów nie było jednolite. O ile na Białorusi początkowy okres faworyzowania Polaków przyniósł ich faktyczną dominację w strukturach administracji lokalnej i policji pomocniczej i dopiero w połowie 1942 r. władze niemieckie przeszły ku ograniczaniu polskich pozycji i promowaniu Białorusinów, to na Ukrainie uprzywilejowana pozycja Ukraińców przez cały czas niemieckiej okupacji nie budziła wątpliwości, choć intensywność i zakres tego uprzywilejowania zmieniał się w zależności od doraźnych potrzeb niemieckich. W Generalnym Gubernatorstwie Niemcy uprzywilejowując Ukraińców i kreując ich w propagandzie na "przyjaciół narodu niemieckiego" świadomie podsycali antagonizm polsko-ukraiński, podczas gdy na obszarze Komisariatu Rzeszy Ukraina, gdzie żywioł ukraiński dominował, hitlerowcy prowadzili wobec ludności ukraińskiej politykę daleko bardziej restrykcyjną, realizowaną najbrutalniejszymi metodami.

Uzyskanie dominującego wpływu na społeczności ukraińskie przez OUN, a zwłaszcza jej banderowski odłam, było doniosłym czynnikiem politycznym i ideologicznym. Jakkolwiek obóz ten przeżył głębokie rozczarowanie co do możliwości realizacji swych celów w sojuszu z Niemcami, to jednak paradoksalnie za głównego przeciwnika nadal uważał Polskę i Polaków. Właściwy mu ekskluzywizm narodowy oznaczał utrwalenie istniejących barier i zaostrzenie konfliktu - możliwość koegzystencji nawet w tak niedoskonałych formach, jakie miały miejsce na Kresach w okresie międzywojennym została wykluczona i to nie tylko w odniesieniu do Polaków, ale także Żydów. Wołyń, Galicja Wschodnia, Chełmszczyzna stać się miały terytorium pod względem etnicznym wyłącznie ukraińskim. Wybór Wołynia na główne ognisko tych działań nie był oczywiście przypadkowy, lecz był pochodną datującej się jeszcze z okresu rozbiorowego specyfiki tego regionu, czyniącej go dogodnym terenem dla konfliktu w formach narzucanych przez OUN i UPA. Ogromne straty zadane ludności polskiej w wyniku działań przybierających charakter czystek etnicznych stanowiły jeden z aspektów poczynań ukraińskiego ruchu narodowego. Drugi to zwieńczenie powstającego już od dziesięcioleci muru rozgraniczającego dwa narody zamieszkujące kresy. Od 1943 r. konflikt polsko-ukraiski zyskał nowy wymiar: mordowania za sam fakt bycia Polakiem bądź Ukraińcem. Zmarginalizowana została przestrzeń wspólna, w której pomieścić się mogli ludzie nie potrafiący, czy nie chcący dokonać ostatecznych wyborów identyfikacyjnych, czujący silne związki z obu narodami i ich kulturami, a w dużej mierze także przestrzeń koegzystencji, tzn. taka, w której nawet jeśli nie ze sobą, to obok siebie, w poczuciu pewnej swojskości małych ojczyzn mogły współistnieć różne grupy narodowościowe. Dla obu stron "obcy" stał się wrogiem.

Wśród zachowań będących skutkiem mordów stosunkowo najrzadziej pojawiały się na Wołyniu próby wtopienia się Polaków w społeczność ukraińską. Dobre wcześniej stosunki z sąsiadami ukraińskimi, a nawet więzy powinowactwa, okazały się bez większego znaczenia w obliczu starcia etnicznego. Jedynymi "sojusznikami" mogli w tej sytuacji być Niemcy oraz partyzantka radziecka, toteż nie może dziwić gwałtowny wzrost liczby Polaków w radzieckich oddziałach partyzanckich i udział w tworzonych przez Niemców formacjach policyjnych, które uczestniczyły w krwawych pacyfikacjach wsi ukraińskich, wbrew zresztą zaleceniom cywilnych organów polskiego państwa podziemnego. Natomiast prawdopodobnie nastrojom ludności polskiej odpowiadało stanowisko podziemia wojskowego, nastawionego na bezpardonową walkę. W Galicji Wschodniej, gdzie przeniosła się fala czystek etnicznych, po stronie polskiej wyraźniejsza niż na Wołyniu okazała się tendencja do wtapiania się w społeczność ukraińską, m.in. przez konwersję na grekokatolicyzm. Trudno jednoznacznie rozstrzygać, na ile konsumowała ona istnienie wcześniej grup pozostających na rozdrożu narodowościowym, które gotowe były w określonych okolicznościach dokonać takiej lub innej samoidentyfikacji, a w jakim stopniu były to jedynie zachowania koniunkturalne, sprzeczne z samoidentyfikacją, a wynikające z chęci uratowania życia i mienia. Sam fakt przynależności do tej czy innej grupy etnicznej niejednokrotnie oznaczał opowiedzenie się po jednej ze stron konfliktu.

Mordy dokonane na Polakach przez ukraińskich nacjonalistów były jednym z ważnych powodów udziału ludności polskiej w tzw. istriebitielnych batalionach, organizowanych przez władze radzieckie po ponownym opanowaniu kresów i używanych do zwalczania ukraińskiego podziemia. Z punktu widzenia polskiej ludności była to forma samoobrony, choć z drugiej strony Polacy niejako włączeni zostali - niezależnie od motywów nimi kierujących i skali przymusu, jaki stosowano przy ich wcielaniu do owych formacji - do radzieckiej machiny represyjnej. Był to także element wzmacniania przez władze radzieckie antagonizmu między Polakami a Ukraińcami, by tym łatwiej kontrolować jednych i drugich.

Procesy zachodzące w okresie wojny przyczyniły się w dużej mierze do odnowienia ugruntowanych w kulturze zasobów interpretacyjnych, służących identyfikacji charakterystycznych cech grup narodowych i etnicznych. Przez ich pryzmat w znacznym stopniu następowało określenie się wobec "innych" - okupantów niemieckich i radzieckich, ale także sąsiadujących na co dzień grup narodowych. Zagadnienie to wymaga wszakże odrębnych badań, wykraczających poza przyjęte tu ramy.

Kolejnym kompleksem zjawisk wpływających na strukturę narodowościową kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej były przesunięcia wschodnich granic państwa polskiego i związane z nimi transfery ludności. Problem przebiegu powojennej polskiej granicy wschodniej faktycznie rozstrzygnięty został już w 1943 r. w sposób odpowiadający żądaniom radzieckim i bez udziału strony polskiej. Na konferencji w Teheranie Józef Stalin uzyskał aprobatę szefów rządów USA i Wielkiej Brytanii dla swojego programu terytorialnego w odniesieniu do Polski. W drugiej połowie lipca 1944 r. Moskwa przystąpiła do realizacji idei politycznego podporządkowania Polski, czego wyrazem było utworzenie zdominowanego przez komunistów Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego jako organu nowej władzy państwowej. Dzięki radzieckiemu wsparciu PKWN narzucił określony porządek prawny i polityczny na obszarach pozostających w zasięgu jego działania, a także zawarł układy międzynarodowe, które wyznaczały wiele elementów położenia Polski w następnym okresie. 27 lipca 1944 r. Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego pod dyktando Kremla podpisał z rządem ZSRR układ o polsko-radzieckiej granicy państwowej, w którym postanawiano przyjąć za podstawę granicy tzw. linię Curzona z pewnymi nieznacznymi korektami na korzyść Polski.

Obejmując w 1944 r. władzę w Polsce komuniści opowiedzieli się za państwem narodowościowo homogenicznym, uznając mniejszości narodowe za elementy dysfunkcjonalne i wręcz niebezpieczne. W konsekwencji uwarunkowań zewnętrznych hasło państwa narodowego sprzęgło się z tendencją do stosowania masowych przesiedleń jako regulatora stosunków narodowościowych. W następstwie tego rozstrzygnięcia zapadły decyzje odnoszące się do losów ludności polskiej, ukraińskiej, białoruskiej, litewskiej i żydowskiej zamieszkującej po obu stronach nowego rozgraniczenia. We wrześniu 1944 r. zawarte zostały odpowiednie umowy między PKWN a rządami Białoruskiej SRR, Ukraińskiej SRR i Litewskiej SRR. Wszystkie trzy układy regulowały zarówno sprawy przesiedlenia ludności do Polski, jak i z Polski do odpowiednich republik radzieckich.

We wspomnianych umowach i instrukcjach wykonawczych do nich nie rozstrzygnięto kwestii kryteriów decydujących o uznaniu narodowości poszczególnych osób, a w szczególności czy decydować miało samookreślenie, czy też jakieś kryteria obiektywne. Ostatecznie zadecydowała o tym praktyka, w niej zaś ostatnie słowo należało do strony radzieckiej. Władze Litewskiej SRR domagały się od osób pragnących przesiedlić się do Polski udowodnienia polskiej narodowości poprzez przedstawienie odpowiednich dokumentów, przy czym respektowały wyłącznie zapisy w dokumentach niemieckich z okresu okupacji oraz w dokumentach litewskich. Strona polska, wskazując że wspomniane zapisy dokonywane były częstokroć z pogwałceniem woli zainteresowanych, domagała się stosowania zasady samookreślenia, a przynajmniej dopuszczenia dowodu w postaci zeznań świadków. Stanowisko litewskie poważnie ograniczało możliwość przesiedlenia osób deklarujących polską przynależność narodowościową, zwłaszcza spoza Wilna. Strona litewska, obawiając się wyludnienia niektórych rejonów i spadku produkcji rolniczej, nastawiona była na zminimalizowanie odpływu ludności wiejskiej. W tę ostatnią uderzało przede wszystkim żądanie wykazania się dokumentami potwierdzającymi polską narodowość, podobnie zresztą jak domaganie się, wbrew umowie z 1944 r., uregulowania zaległych podatków i świadczeń w naturze. Litwini nie cofali się zresztą przed otwartymi groźbami aresztowania bądź deportacji wobec Polaków zgłaszających wolę przesiedlenia.

Kwestia kryteriów identyfikacji narodowościowej bardzo ostro występowała także w przypadku Białorusi. Strona polska i tu domagała się respektowania samookreślenia, a w wypadkach wątpliwych proponowała przyjmowanie zeznań świadków i uwzględnianie kryteriów zobiektywizowanych, przede wszystkim językowych. Napotykało to zdecydowany opór władz Białoruskiej SRR, domagających się - podobnie jak na Litwie - oparcia identyfikacji narodowościowej na dokumentach osobistych ludności. Stanowiło to. W sytuacji, gdy dla znacznego odsetka mieszkańców wsi wylegitymowanie się takimi dokumentami było niemożliwe, nigdy ich bowiem nie posiadali, rozwiązanie takie w oczywisty sposób ograniczało szansę przesiedlania się ludności polskiej. Wyrazistym przejawem dążenia do drastycznego ograniczenia możliwości przesiedleńczych ludności deklarującej się jako polska, było kwalifikowanie przez stronę radziecką znacznej jej części jako Białorusinów-katolików. Kwestionowano zatem samoidentyfikację narodowościową tej części ludności, redukując ją do religijnej, a ta nie dawała żadnych podstaw do ubiegania się o prawo wyjazdu. Władze białoruskie starały się też ograniczać polską akcję informacyjną i utrudniały rejestrację ludności pragnącej wyjechać do Polski, żądając uregulowania zobowiązań finansowych i rzeczowych oraz przewlekając procedury opisywania pozostawianego przez nią mienia. Ustalenie kryteriów narodowościowych mniej kontrowersji wywoływało na styku polsko-ukraińskim, nastąpiło tam bowiem na masową skalę jednoznaczne samookreślenie się, które można nazwać antagonistycznym. Nie sposób było przejść nad tym do porządku dziennego i ani strona polska, ani w zasadzie władze Ukraińskiej SRR nie kwestionowały deklaracji wypływających z samoidentyfikacji. Strona ukraińska uciekała się wręcz do stwarzania przymusu sytuacyjnego w celu pozbycia się ludności polskiej ze swojego terytorium państwowego. Czynnikiem silnego przymusu sytuacyjnego skłaniającego Polaków do przesiedlenia się, szczególnie na wsi, był terror ukraińskiego podziemia. Jakkolwiek władze USRR nastawiły się na możliwie szybkie usunięcie Polaków, nie zamierzały dopuścić do przesiedlenia wszystkich, którzy sobie tego życzyli, a stosowanie represji wobec zgłaszających chęć wyjazdu do Polski nie było przypadkiem incydentalnym.

W kontekście uregulowań prawnych i praktyki stron układów przesiedleńczych deklarowana przez ludność wola przesiedlenia się do Polski musi być zasadniczo uznana za wyrazisty przejaw polskiej samoidentyfikacji narodowej. Nasuwa się wszelako kilka refleksji związanych z motywami decyzji o przesiedleniu innymi niż taka samoidentyfikacja. Chodzi tu o ewentualne przypadki prób rejestrowania się w placówkach przesiedleńczych osób o białoruskiej, litewskiej czy ukraińskiej tożsamości narodowej. Jak się wydaje, motywem o szczególnym znaczeniu mogła być chęć wydostania się poza obszar działania systemu radzieckiego, dyktowana względami ekonomicznymi, religijnymi, czy poczuciem osobistego zagrożenia. O skali tego zjawiska trudno jednakże powiedzieć coś więcej, bowiem dokumentacja przesiedleńcza obejmuje dopiero osoby już zarejestrowane, a nie chcące się zarejestrować. Inna kwestia to deklarujące wolę przesiedlenia się osoby należące do grup o tożsamości niewykrystalizowanej czy też słabo wykrystalizowanej, w odniesieniu do których dyskusyjny był (czy tylko mógł być) status identyfikacyjny czynnika etnicznego (narodowościowego). Na tym tle zarysowało się wiele kontrowersji, zwłaszcza na Białorusi, o czym wcześniej była mowa. Dokumentacja przesiedleńcza praktycznie nie odnotowuje kontrowersji w związku z transferem do Polski ludności żydowskiej. Można zatem przypuszczać, że przesiedlający się Żydzi nie napotykali przeszkód, a ich przynależność narodowościowa nie wywoływała zastrzeżeń i sporów między stronami.

Istotnym czynnikiem, którego waga znacznie wykraczała poza bezpośredni wpływ na tok operacji przesiedleńczej, były postawy ludności polskiej na terenie Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej. Kluczowe znaczenie miał tu oczywiście dylemat: jechać czy nie jechać do nowej Polski, opuścić rodzinny dom i szukać szczęścia na zachodzie, czy też pozostać wprawdzie na ojcowiźnie, ale poza granicami państwa polskiego? Odpowiedzi będące udziałem kresowiaków stanowiły wypadkową oddziaływania wielu zjawisk zachodzących zarówno w obrębie polskich zbiorowości, jak i poza nimi. Swoje znaczenie miały w tym względzie i naturalne więzi z ziemią rodzinną, ojczystym domem, lokalnym środowiskiem, jak i doświadczenia okresu przedwojennego, a zwłaszcza wojennego i bezpośrednio powojennego, stykania się z współmieszkańcami tych ziem innych narodowości i z władzami państwowymi, jak i wreszcie bieżące warunki życia, oddziaływania władz polskich i radzieckich, polskiego i niepolskiego podziemia, napływające informacje o wydarzeniach międzynarodowych czy tylko pogłoski o nich. Problematyka ta zbadana jest dotąd słabo, a pojawiające się w literaturze twierdzenia oparte są przeważnie na dość wątłych i fragmentarycznych podstawach źródłowych. Nastroje kresowych Polaków silnie wówczas falowały, a postawy ich były dalekie od jednorodności i stabilności. Dla jednych przesiedlenie jawiło się jako ratunek przed zgubą z rąk ukraińskich nacjonalistów czy radzieckich funkcjonariuszy, zabiegali więc o nie - nie znaczy to, że z lekkim sercem - uciekając się do rozmaitych sposobów, by wreszcie przekroczyć Bug czy San. Dla innych przesiedlenie było niewyobrażalną tragedią i z równym samozaparciem jak ci pierwsi zabiegali, by maksymalnie oddalić je w czasie, nawet jeśli uznawali jego nieuchronność. A przecież długo wielu Polaków nie mogło i nie chciało uwierzyć, że tam, w Stanisławowskiem, Wileńskiem czy Lwowskiem nie będzie już Polski, że państwo polskie odrodzi się w innych granicach niż te z 1939 r. Nadzieje te podsycała propaganda rządu polskiego na obczyźnie i jego krajowych ekspozytur oraz popierających go organizacji polskiego podziemia, nawołująca, by nie ulegać apelom czynników komunistycznych i nie wyjeżdżać na zachód, bo to osłabi polskie prawa do kresów. Te wezwania do trwania na miejscu, do obrony polskości, nie tylko trafiały do patriotycznych uczuć, ale silnie korespondowały z naturalną skłonnością do pozostawania "na swoim". W pierwszych miesiącach trwania przesiedleń opór ludności polskiej wobec nich był wyraźny i masowy. Ale takie wydarzenia jak nagłośniona mocno konferencja jałtańska, utworzenie rządu jedności narodowej z udziałem Stanisława Mikołajczyka, zakończenie wojny, na Ukrainie kolejne mordy na Polakach ze strony nacjonalistów, demonstrowana represyjność systemu radzieckiego skłaniały do porzucenia złudzeń i do niechętnej akceptacji przesiedleńczych perspektyw. Z tymi wszystkimi czynnikami splatały się nadto informacje i pogłoski o przebiegu przesiedlenia, o trudnościach i nieszczęściach ludzkich z nim związanych.

Niepomiernie mniejszy wpływ na strukturę narodowościową ludności zamieszkującej obszar Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej miały przesiedlenia ludności białoruskiej, litewskiej i ukraińskiej z Polski do odpowiednich republik radzieckich. Po stronie polskiej przymus przesiedlenia się egzekwowano (niekiedy brutalnie) w stosunku do ludności ukraińskiej, natomiast wobec Białorusinów i Litwinów w rzeczywistości zachowano - częściowo w pełni świadomie, częściowo poprzez zaniechanie wynikające z braku skutecznych środków oddziaływania - dobrowolność, nawet wbrew naciskom radzieckim.

W 1944 r. w nowych granicach Polski pozostawało wedle różnych ocen 150-200 tys. osób narodowości białoruskiej, przy czym określenie kto jest Białorusinem nadal nastręczało wiele kłopotów. Ludność ta w dużej mierze związała swe nadzieje z tworzącą się nową władzą i odgrywała początkowo znaczną rolę w jej tworzeniu na obszarach swego zwartego zamieszkiwania. Polityka przesiedleńcza w stosunku do tej ludności w zasadzie uszanowała zasadę dobrowolności transferu, co jednakże zaowocowało bardzo ograniczonymi rozmiarami przesiedlenia: do końca 1946 r. wyjechało zaledwie 36,4 tys. osób. Mimo nacisków radzieckich polskie władze nie odwołały się w tym wypadku do przymusu, jak uczyniły to w odniesieniu do Ukraińców. Sami Białorusini, zainteresowani pozostaniem w Polsce, starali się udowodnić swoją lojalność wobec władz i zaprzestali wysuwania postulatów o charakterze narodowym, co z kolei spowodowało, że władze przestały traktować ich jako odrębną zbiorowość narodową. Uznano, że ci, którzy czuli się Białorusinami opuszczali Polskę, a ci, którzy zostawali czuli się przede wszystkim Polakami, co najwyżej prawosławnego wyznania. Teza ta uzasadniała jednakże likwidację instytucji białoruskiego życia narodowego, a zwłaszcza szkolnictwa. Zupełnie marginalne rozmiary przyjęło przesiedlenie Litwinów z Polski do Litewskiej SRR. Według najwyższych i mało wiarygodnych szacunków transfer objął ok. tysiąca osób. W rzeczywistości jednak zapewne liczba przesiedlonych była znacznie mniejsza

Liczebność ludności ukraińskiej, która znalazła się w 1944 r. w nowych granicach Polski najprawdopodobniej sięgała 700 tys. osób. Akcja przesiedleńcza podjęta na mocy układu z 9 października 1944 r. jedynie przez kilka pierwszych miesięcy miała - przynajmniej częściowo - cechy dobrowolności, ale nie przyniosła wówczas spodziewanych efektów ilościowych. Nasilał się więc stwarzany przez władze polskie przymus sytuacyjny: Ukraińców pozbawiono prawa do ziemi z reformy rolnej, bezwzględnie egzekwowano tzw. kontyngenty, równocześnie zwalniając z zaległych i bieżących zobowiązań w wypadku zadeklarowania chęci wyjazdu do Ukraińskiej SRR, zlikwidowano szkolnictwo ukraińskie. Mimo to efekty przesiedleń dalekie były od oczekiwań władz, co skłoniło te ostatnie do zastosowania faktycznej deportacji przy pomocy wojska. W sumie od października 1944 r. do końca 1946 r. przesiedlono z Polski do Ukraińskiej SRR 482,9 tys. osób. Ponad 2/3 spośród nich zostało osiedlonych w zachodnich obwodach Ukraińskiej SRR, czyli na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej. Byłoby niezwykle ważne ustalenie, jak wpłynęło to na panujące tam stosunki i jakie procesy zachodziły w obrębie tej zbiorowości po przesiedleniu.





Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron