Nathaniel Branden Czy nie jest każdy z nas jest samolubem

Nathaniel Branden

Czy nie jest każdy samolubem?


Pytanie to w różnych wersjach wysuwane jest przeciw tym, którzy głoszą etykę racjonalnego interesu własnego. Powiada się więc: "Każdy robi to, co naprawdę chce czynić, inaczej bowiem nie czyniłby tego". Albo: "W rzeczywistości nikt nigdy się nie poświęcał, każde bowiem celowe działanie motywowane jest przez jakąś wartość czy jakiś cel, którego się pragnie, w efekcie więc każdy postępuje egoistycznie, czy wie o tym, czy też nie".


Aby wydobyć się z intelektualnego zamętu, który wiąże się z takim postawieniem kwestii, rozważmy, jakie rzeczywiste fakty dają asumpt do takiego zderzenia samolubstwa i samopopoświęcenia czy egoizmu i altruizmu. Co tutaj w istocie znaczy słowo "egoizm" i co z tego wynika.


To w sferze etyki pojawia się kontrowersja między samolubstwem a samopoświęceniem. Etyka określa kodeks wartości, które sterują ludzkimi wyborami i działaniami, Te wybory i działania określają cel i przebieg życia. Dokonując wyboru między celami i poczynaniami, człowiek nieustannie staje na rozdrożu. Aby dokonać wyboru, musi się odwołać do jakiejś wartości będącej miarą, musi określić cel. "Zanim powiemy »wartość«, najpierw trzeba odpowiedzieć na dwa pytania: dla kogo i z jakiej racji" (Atlas Shrugged). Jaki ma być cel poczynań człowieka? Czy pierwszym z jego moralnych zadań winna być troska o własne życie i szczęście, czy też troska o pragnienia i potrzeby innych?


Konflikt pomiędzy egoizmem i altruizmem polega na odmiennych odpowiedziach na to pytanie. Egoizm utrzymuje, że człowiek jest celem samym w sobie, altruizm - że człowiek jest narzędziem do realizacji celów innych ludzi. Egoizm jest zdania, iż moralnie wartościowe jest to, aby z poczynań korzystała osoba, która je podejmuje, altruizm upatruje moralnej wartości w tym, iż działanie jest korzystne dla kogoś innego niż działająca osoba.


Egoista powoduje się przeto troską o własny interes, co wymaga rozpoznania, na czym ów interes polega i jak go zrealizować, rozstrzygnięcia, do jakich celów dążyć i przy odwołaniu się do jakich zasad i strategii. Jeśli ktoś nie szuka odpowiedzi na takie pytania, to trudno obiektywnie o nim orzec, że troszczy się o własny interes i pragnie go urzeczywistnić. Niepodobna bowiem troszczyć się czy zabiegać o coś, o czym nie ma się wiedzy.


Egoizm zakłada przeto: a) określoną hierarchię wartości wyznaczonych przez własny interes; b) niezgodę na to, by wyższą wartość poświęcać w imię wartości niższej czy czegoś bezwartościowego.


Prawdziwy egoista wie, że tylko rozum może określić, na czym polega jego własny interes, popadanie bowiem w sprzeczność czy też działanie na przekór faktom jest autodestrukcyjne, autodestrukcja zaś nie może być w niczyim interesie. Myślenie leży w interesie człowieka, nie jest z nim zgodne zawieszanie świadomości. Jest w interesie człowieka, aby cele swe wyznaczał z uwagi na całą swą wiedzę, swe wartości i życie; nie jest z nim zgodne działanie pod wpływem chwilowego impulsu, bez rozważenia dalekosiężnych konsekwencji. Zgodne z ludzkim interesem jest istnienie produktywne, niezgodne jest pasożytnicze trwanie. Chęć życia zgodnie z własną naturą jest w interesie człowieka, sprzeczna z nim jest chęć życia jak zwierzę.


Ponieważ rzetelny egoista cele swe wybiera pod kierunkiem rozumu - i ponieważ cele ludzi racjonalnych nie popadają ze sobą w konflikt - więc jego działania często mogą być korzystne także dla innych ludzi. Tyle że to nie te korzyści są jego zasadniczym i pierwotnym celem, tym bowiem, co motywuje jego poczynania, jest jego własna korzyść.


Aby jak najklarowniej ukazać tę zasadę, rozważmy pewien skrajny przypadek: działanie, które w istocie jest egoistyczne, potocznie jednak uznane by zostało za akt samopoświęcenia - oto mężczyzna gotów jest umrzeć, aby ocalić życie ukochanej kobiety. Jaką korzyść może on odnieść z takiego czynu?


Odpowiedź znaleźć można w Atlas Shrugged, gdy Galt, wiedząc, że niebawem zostanie aresztowany, powiada do Dagny: "Jeśli zrodzi się w nich najlżejsze choćby podejrzenie co do tego, kim jesteśmy dla siebie, nie upłynie tydzień, a na moich oczach poddadzą cię fizycznym torturom. Ani myślę na to czekać. Wystarczy, bym rozpoznał cień zagrożenia wobec ciebie, a wtedy odbiorę sobie życie, aby w tym miejscu musieli się zatrzymać... Nie muszę ci chyba tłumaczyć, że jeśli tak postąpię, nie będzie to akt samopoświęcenia. Ani mi się śni żyć zgodnie z ich regułami. Nie chcę być im posłuszny ani widzieć cię mordowaną powoli i okrutnie. Potem nic by już dla mnie nie miało wartości, a nie godzę się żyć bez wartości". Kiedy mężczyzna kocha kobietę tak bardzo, że nie chce trwać po jej śmierci, kiedy jest to cena zbyt wysoka, aby świat miał coś jeszcze do zaoferowania, wtedy jego śmierć, aby ocalić ukochaną, nie jest poświęceniem.


To samo powiemy o człowieku, który w warunkach dyktatury gotów jest ryzykować śmierć, aby tylko uzyskać wolność. Gdyby jego zachowanie uznać za "samopoświęcenie", trzeba by założyć, iż człowiek ten wolałby żyć jako niewolnik. Egoizm osoby, która w razie konieczności godzi się umrzeć, aby tylko móc walczyć o wolność, polega na tym, iż nie chce ona żyć w świecie, gdzie nie może działać zgodnie z zasadami swego rozumu, w świecie zatem, gdzie nie ma już dla niej warunków do prawdziwie ludzkiej egzystencji.


O egoistycznym bądź nieegoistycznym charakterze czynu rozstrzygać trzeba obiektywnie, nie zaś na podstawie uczucia działającej osoby. Tak samo jak uczucia nie są narzędziem poznania, tak też nie mogą one stanowić kryterium etycznego.


Nie ulega wątpliwości, że do działania trzeba mieć jakiś osobisty motyw, trzeba, by dana osoba w jakimś sensie "chciała" przystąpić do czynu. Problem egoistycznego bądź nieegoistycznego charakteru czynu zależy nie od tego, czy ktoś chce czy nie chce go dokonać, lecz na tym, dlaczego pojawia się ta chęć. Wedle jakiego standardu czyn został wybrany? Do zrealizowania jakiego celu?


Gdyby ktoś oznajmił, że czuje, iż inni największą korzyść odniosą z tego, iż będzie ich obrabowywał i mordował, nikt chyba nie będzie chciał uznać tych zachowań za altruistyczne. Na tej samej zasadzie trudno mówić o egoistycznym charakterze ślepej autodestrukcji, kiedy osoba jej dokonująca powiada, iż czuje, że coś dzięki temu uzyska.


Jeśli ktoś, motywowany jedynie przez chęć dobroczynności, współczucie, poczucie obowiązku, odrzuca pewną wartość bądź cel na rzecz niżej cenionych przyjemności, pragnień lub potrzeb innej osoby, to wtedy mamy do czynienia z aktem samopoświęcenia. Samo odczucie, że "chce" ona tak postąpić, nie wystarczy, aby działanie takie określić jako egoistyczne czy obiektywnie ustalić, że właśnie działający odnosi z niego korzyść.


Tytułem przykładu załóżmy, że oto zgodnie z racjonalnymi standardami syn decyduje się na pewną karierę zawodową, potem jednak z niej rezygnuje, aby zadowolić matkę, która upatrzyła dla niego inną karierę, cieszącą się większym prestiżem w oczach sąsiadów. Młodzieniec podporządkowuje się życzeniom matki, to bowiem uznał za swój moralny obowiązek; jest przekonany, że ciąży na nim synowska powinność, aby szczęście matki stawiać wyżej od własnego, chociażby nawet wiedział, iż pragnienie matki jest irracjonalne, a jego realizacja skaże go na życie w ubóstwie i frustracji. Rzecznicy tezy, że "każdy jest samolubem", nie dostrzegają absurdalności opinii, że ponieważ młodzieńcem powoduje pragnienie bycia cnotliwym, czy też uniknięcia poczucia winy, nie mamy tu do czynienia z samopoświęceniem, lecz z czynem rzetelnie samolubnym. Tymczasem zaniedbane zostało pytanie, dlaczego syn ma takie właśnie odczucia czy pragnienia, te bowiem wcale nie są bezprzyczynowymi czynnikami podstawowymi: są one produktami przyjętych założeń. Młodzieniec chce wyrzec się swej kariery tylko dlatego, że zaakceptował etykę altruizmu; wierzył, że działanie we własnym interesie jest niemoralne. To ta zasada kieruje jego poczynaniami.


Głosiciele hasła "każdy jest samolubem" nie przeczą, że pod naciskiem etyki altruizmu człowiek może świadomie działać na przekór swemu długofalowemu szczęściu, głoszą jednak, że w jakimś wyższym, trudnym do zdefiniowania sensie nadal działa on samolubnie. A przecież zamierzeniem wewnętrznie sprzecznym byłaby chęć takiego zdefiniowania samolubstwa, aby pozwalało ono na świadome działanie na przekór własnemu dalekosiężnemu szczęściu.


To tylko w tradycji mistycyzmu ludzie mogą sobie wyobrażać, iż mówią sensownie, kiedy powiadają, że ktoś zyskuje szczęście poprzez odrzucenie szczęścia.


Podstawowy błąd tezy "każdy jest samolubem" zasadza się na jaskrawie błędnym utożsamieniu dwóch różnych terminów. Do kategorii psychologicznych truizmów - czy wręcz tautologii - należy zaliczyć stwierdzenie, że każde celowe zachowanie musi mieć jakiś motyw. Ale jeśli umotywowane zachowanie utożsamić z zachowaniem samolubnym, to zaciera się zasadniczą różnicę pomiędzy elementarnym faktem ludzkiej psychiki a zjawiskiem wyboru moralnego, a w ten sposób unika się centralnego problemu etyki: co motywuje człowieka do działań.


Wielkim sukcesem moralnym jest rzetelne samolubstwo, a więc prawdziwa troska o określenie własnego interesu, akceptacja odpowiedzialności za jego realizację, niezgoda na działanie kiedykolwiek przeciw niemu za podszeptem kaprysu, bezkompromisowa lojalność wobec własnego osądu, przekonań i wartości. Ci, którzy powiadają, że "każdy jest samolubem", najczęściej uważają, iż dają w ten sposób wyraz swemu cynizmowi i wzgardzie dla ludzi, a tymczasem prawią w ten sposób gatunkowi ludzkiemu niezasłużony komplement.


(wrzesień 1962)


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Każdy z nas nosi w sobie dżumę, nikt bowiem na świecie, nikt nie jest od niej wolny te słowa motte
131 Awansowac czy nie awansowac - oto jest pytanie, Linux, płyty dvd, inne dvd, 1, Doradca Menedzera
Każdy z nas jest Odysem - co znaczą słowa poety, prezentacje
TQM, TQM, czyli zarządzanie przez jakość, nie jest kolejną metodą, jak zarządzanie przez cele czy w
Lubimy to samo, ale kazdy z nas jest inny
Chociaż każdy z nas jest młody
Czy coś jest ze mną nie tak Wspoluzaleznieni

więcej podobnych podstron