Anton Szandor La Vey (ur. 11 kwietnia 1930 w Chicago, zm. 29 października 1997 w San Francisco)
Ojciec współczesnego satanizmu twierdził: nie trzeba sprzedawać duszy Diabłu lub zawierać paktu z Szatanem. Szatan jako bóg, półbóg, osobisty zbawiciel lub jako cokolwiek, czego imię chciałbyś mu nadać, wymyślony został przez twórców wszystkich religii na świecie z jednego tylko powodu - aby przewodzić tu na ziemi grzesznym czynnościom i sytuacjom.
Zafascynowany ideologią zła, Szandor La Vey, tworząc "Kościół Szatana" i pisząc Biblię Szatana, w znacznej mierze inspirował się przemyśleniami swojego poprzednika "mistrza i nauczyciela" Crowleya.
We wszystkim, co pisał i mówił przebijała się nieustannie myśl: Nie istnieje żadne prawo poza zasadą "czyń, co chcesz". (...) Bądź silny, człowieku! Pożądaj i zaznawaj wszystkiego, co dają ci zmysły i ekstaza; nie bój się, że jakiś Bóg odrzuci cię z tego powodu. Każdy człowiek jest gwiazdą, jeżeli zdoła odkryć swoją własną prawdziwą wolę, w przeciwnym razie jest niewolnikiem; niewolnicy zaś muszą służyć. Niech zniknie miłosierdzie; przeklęci, którzy współczują! Zabijaj i torturuj, nie oszczędzaj nikogo! [4]
Szandor La Vey już w szkole średniej uważany był za wyjątkowe dziecko. Zafascynowany muzyką, metafizyką oraz okultyzmem przyciągał do siebie wielu ludzi. W wieku lat piętnastu zdobył wysoką pozycję w orkiestrze w San Francisco. Z biegiem czasu jednak zainteresowania dotyczące ezoteryki doprowadziły La Veya do porzucenia szkoły i opuszczenia rodzinnego domu.
Po zerwaniu kontaktu ze szkołą i domem młody La Vey przyłączył się do obwoźnej grupy cyrkowej, która wydawała się mu miejscem w sam raz dla niego. Pracował ciężko, zajmując się dokarmianiem zwierząt w klatkach. Z czasem awansował na asystenta jednego z cyrkowców. Po kilku latach pracy postanowił jednak odejść znudzony monotonią przedstawianych, wciąż tych samych, występów.
W wieku osiemnastu lat udało mu się zostać asystentem pewnego iluzjonisty, od którego nauczył się hipnozy. W wieku dwudziestu jeden lat, La Vey ożenił się, porzucił dotychczasowe swoje zajęcia, które pochłaniały mu wiele godzin na rzecz pełniejszego zaangażowania się w związek małżeński.
Po odpowiednim przygotowaniu La Vey dostał się na Wydział Kryminologii w City College of San Francisco. Podczas późniejszej pracy jako policyjny fotograf, obcując z wciąż nowymi przypadkami morderstw, które musiał fotografować, stopniowo kształtuje i rozwija w sobie myśli dotyczące wartości życia i śmierci.
Widziałem najbardziej krwiożercze i mroczne strony ludzkiej natury - stwierdził pewnego razu na jednej z sesji poświęconej jego przeszłości. Mówił, że widział: ludzi zastrzelonych przez szaleńców, zadźganych nożem przez przyjaciół; małe dzieci leżące w rynsztoku - potrąconych przez zbiegłych z miejsca wypadków kierowców. Było to odrażające i wpędzające w depresję. Zadałem sobie pytanie: Gdzie jest Bóg. Zacząłem nienawidzić świętoszkowatego podejścia ludzi do przemocy - zawsze mówili - taka jest wola Boża [5].
W wyniku tego przeżycia po trzech latach zrezygnował z pracy i powrócił do swojego ulubionego zajęcia - gry na organach. Niezależnie od wszystkich jego przeżyć i losów związanych z domem i pracą La Vey wciąż studiował ezoterykę i magię zachwycony wszystkim tym, co związane było z okultyzmem.
Z biegiem czasu, kiedy nabrał pewności siebie rozpoczął wygłaszanie cotygodniowych wykładów dotyczących tej problematyki (nawiedzenia duchów, ESP, wyjaśnianie snów, wampiryzmu energetycznego, wilkołaków, magii białej i czarnej, itp.). Po pewnym czasie wokół niego zgromadziła się grupa ludzi znana jako "Magiczne Koło". Głównym celem koła było odprawianie magicznych rytuałów, które wymyślał La Vey.
Zbuntowany wobec chrześcijańskiej wizji Boga, człowieka i świata, dla podkreślenia swojego sprzeciwu opracował ceremonię "czarnej mszy", która miała być negacją mszy katolickiej. Dla swoich celów zebrał olbrzymią ilość opracowań i książek dotyczących ceremonii starożytnych ludów.
Zafascynowany historią templariuszy z czternastowiecznej Francji, Klubem Ognia Piekielnego i Złotego Świtu z osiemnasto- i dziewiętnastowiecznej Anglii, poszerzał stopniowo swoją ideologię i rytuały. Diabła, którego stopniowo zaczął stawiać w centrum opracowywanych wykładów i ceremonii rozumiał jako przeciwnika Boga.
Uważał go za ciemną siłę, będącą ukrytym napędem zmysłowej natury, odpowiedzialną za przebieg większości spraw toczących się na ludzkiej ziemi a których nauka nie jest w stanie wytłumaczyć. Szatan uważany był przez La Veya za ducha postępu, który jest: inspiratorem wszystkich wielkich ruchów, które wniosły wkład w rozwój cywilizacji i postęp ludzkości.
Jest duchem buntu wiodącego do wolności wszystkich herezji, które prowadzą do wyzwolenia. [6] W roku 1966, w ostatnią noc kwietnia (zwaną Nocą Walpurgi) Szandor La Vey ogłosił powstanie Kościoła Szatana, stając się jego najwyższym kapłanem.