NISARGADATTA 20 XI 1971 ok

20 listopad 1971

R o z m ó w c a: Mamy już za sobą długi okres narkotyzowania się. Zażywaliśmy przede wszystkie narkotyki rozszerzające pole świadomości. Dało to nam doświadczenia w zakresie różnych, wysokich i niskich stanów świadomości, a także przekonanie, że narkotyki to środek bardzo niepewny, w najlepszym razie - doraźny, a w najgorszym - destrukcyjny dla organizmu i osobowości. Poszukujemy lepszych środków rozwoju świadomości i transcendencji. Chcemy, aby owoce naszych poszukiwań pozostały w nas i wzbogaciły nasze życia, zamiast powracania do wyblakłych wspomnień i bezradnego narzekania.

Jeżeli pod słowem "duchowy" należy rozumieć badanie i rozwój samego siebie, to cel naszego przyjazdu do Indii jest jednoznacznie duchowy. Na szczęście etap hipizmu znajduje się poza nami; jesteśmy teraz poważni, i ruszamy z miejsca. Wiemy, że należy odkryć rzeczywistość, ale nie wiemy jak to zrobić i utrzymać. Nie trzeba nas przekonywać, przyszliśmy tylko po radę. Czy może nam pan pomóc?

M a h a r a j: Nie potrzebujecie pomocy. Tylko wskazówki są wam potrzebne. To czego szukacie, jest już w was. Weźcie pod uwagę mój przypadek. Nie robiłem niczego dla własnej realizacji. Mój Mistrz powiedział, iż Rzeczywiste znajduje się we mnie samym. Wejrzałem do mego wnętrza i znalazłem dokładnie to wszystko o czym Mistrz mi mówił. Dostrzeganie Rzeczywistego jest tak proste jak widzenie twarzy w lustrze. Ale lustro musi być czyste i wierne. To znaczy, trzeba mieć spokojny i czysty umysł, nie wypaczony przez pragnienia i lęki, wolny od pojęć i opinii. Niech pan będzie czysty i spokojny, czujny i bezstronny, a wszystko przyjdzie samo.

R: Musiał pan swój umysł uczynić jasnym i spokojnym przed urzeczywistnieniem prawdy. Jak pan tego dokonał?

M: Niczego nie dokonałem, samo się stało. Żyłem moim życiem, troszcząc się o potrzeby rodziny. Ani mój Guru tego nie dokonał. Po prostu wszystko zdarzyło się tak, jak on powiedział.

R: Rzeczy nie dzieją się same. Wszystko musi mieć jakąś przyczynę.

M: Wszystko co się dzieje, jest przyczyną wszystkiego co się dzieje. Przyczyny są niezliczone. Pojęcie jednej przyczyny jest iluzją.

R: A jednak musiał pan wykonywać coś specjalnego, jakąś medytację lub jogę. Jak może pan mówić, że realizacja nastąpiła sama przez się?

M: Nic specjalnego nie robił. Po prostu żyłem moim życiem.

R: Jestem zdumiony.

M: Ja też byłem zdumiony. Ale naprawdę, cóż w tym było dziwnego? Sprawdziły się po prostu słowa mego nauczyciela. Znał mnie lepiej, niż ja siebie. To wszystko. Po co szukać przyczyn? Na samym początku poświęcałem uwagę i wolny czas poczuciu "jestem", ale tylko na początku. Wkrótce potem mój Guru umarł, a ja żyłem dalej. Słowa jego okazały się prawdziwe. Istnieje tylko jeden proces, a pan dąży do wyodrębniania rzeczy w czasie i potem szuka ich przyczyn.

R: Czym pan się teraz zajmuje? Co pan robi?

M: Wyobraża pan sobie, że bycie i działania są tym samym. Ale tak nie jest. Umysł i ciało poruszają się, zmieniają i powodują, że inne umysły i ciała poruszają się i zmieniają. Nazywa się to czynnością, działaniem. Uważam, że w naturze działania leży stwarzanie kolejnego działania, tak jak ogień podtrzymywany jest przez palenie się. Ja ani działam, ani przyczyniam się do działania. Jestem natomiast nieustannie czujny wobec tego, co się dzieje.

R: W pana umyśle, czy także w umysłach innych ludzi?

M: Istnieje tylko jeden umysł, który roi się od idei: "jestem tym", "jestem tamtym", "to jest moje", "tamto jest moje". Nie jestem umysłem, nigdy nie byłem i nie będę.

R: W jaki sposób powstał umysł?

M: Świat składa się z materii, energii oraz inteligencji. Jawią się one w różnoraki sposób. Pragnienie i wyobraźnia stwarzają świat, a inteligencja godzi je ze sobą, tworząc poczucie harmonii i spokoju. Wszystko to zdarza się i mnie. Jestem w pełni świadomy, ale niewzruszony.

R: Nie można być świadomym i niewzruszonym. Jest w tym przecież sprzeczność. Percepcja zakłada zmianę. Z chwilą gdy doświadcza pan jakiegoś wrażenia, pamięć nie pozwala panu powrócić do poprzedniego stanu.

M: Tak. Coś, co zostało dodane do pamięci, nie może być łatwo wymazane. Ale to jest możliwe i faktycznie cały czas to robię. Jak ptak w locie - nie pozostawiam żadnych śladów stopy za sobą.

R: Czy świadek posiada nazwę i postać, czy też znajduje się poza nimi?

M: Świadek jest tylko punktem we wszechświadomości. Nie ma nazwy ani postaci. Podobny jest do odbicia słonecznego światła w kropli rosy. Kropla rosy ma swoją nazwę i kształt, ale mały punkt świetlny jest stwarzany przez słońce. Czystość i gładkość kropli są niezbędne, ale same przez się nie wystarczają. Również jasność i cisza umysłu są konieczne, aby odbicie Rzeczywistości mogło się w umyśle pojawić, jednakże warunki te nie są wystarczające. Musi istnieć poza tym sama Rzeczywistość. A ponieważ Rzeczywistość jest wiecznie obecna, należy więc położyć nacisk na niezbędne warunki.

R: Czy może się zdarzyć, że umysł jest jasny i spokojny, a jednak żadne odbicie się nie pojawi?

M: Należy wziać pod uwagę przeznaczenie. Nieświadomość jest we władzy przeznaczenia. Ściśle biorąc to ona jest przeznaczeniem. Niekiedy trzeba czekać. Ale jakkolwiek ciężka byłaby ręka przeznaczenia, może się ona usunąć dzięki naszej cierpliwości i czuwaniu nad sobą. Czystość i prawość mogą usunąć przeszkody i Rzeczywistość pojawi się w umyśle.

R: W jaki sposób powinienem siebie kontrolować? Mam bardzo słabą wolę.

M: Musi pan przede wszystkim zrozumieć, że nie jest osobą, za którą się pan uważa. To, co pan sądzi o sobie, jest tylko tworem wyobraźni, fikcją. Nie ma pan żadnych rodziców, nie urodził się pan i nie umrze. Albo proszę zawierzyć temu co mówię, albo niech pan osiągnie to samo przez studia i badanie. Droga całkowitej wiary jest szybka, każda inna jest powolna i wymaga wytrwałości. Obie drogi należy sprawdzać w działaniu. Niech pan działa według tego, co pan uważa za słuszne - oto droga do prawdy.

R: Czy prawdziwa zasługa i przeznaczenie, to jedno i to samo?

M: Tak. Oba te czynniki istnieją w nieświadomości. Świadoma zasługa jest tylko próżnością. Świadomość zawsze dotyczy przeszkód. Gdy nie napotyka się na przeszkody, znaczy to, że wykroczyło się poza ograniczoną świadomość.

R: Czy zrozumienie, że nie jestem ciałem, da mi siłę charakteru niezbędną w kontroli nad sobą?

M: Jeśli pan wie, że nie jest ciałem ani umysłem, nie zostanie pan przez nie opanowany. Będzie pan szedł w ślad za prawdą, gdziekolwiek by ona prowadziła, i będzie pan czynił co należy, bez względu na cenę jaką trzeba będzie zapłacić.

R: Czy działanie ma istotne znaczenie dla samorealizacji?

M: Dla realizacji istotne jest zrozumienie. Działanie jest zawsze przypadkowe. Człowiek naprawdę rozumny nigdy nie będzie powstrzymywać się od działania. Działanie jest testem prawdy.

R: Czy sprawdziany są konieczne?

M: Jeżeli przez cały czas nie sprawdza pan siebie, nigdy nie będzie pan zdolny odróżnić Rzeczywistości od fantazji. Obserwacja i logika do pewnego stopnia pomagają, ale Rzeczywistość jest paradoksalna. Jak może pan wiedzieć o swoim urzeczywistnieniu, jeśli nie będzie pan czuwał nad swoimi myślami i uczuciami, słowami i czynami, jeśli nie będzie pan zdziwiony zmianami zachodzącymi bezwiednie w pańskim wnętrzu? Przecież właśnie dlatego, że są one tak zaskakujące, może pan stwierdzić, że są realne. To co przewidywane i oczekiwane, rzadko pokrywa się z prawdą.

R: Jak powstaje osoba?

M: Dokładnie tak jak cień, gdy jakieś ciało zasłania światło słoneczne. Osoba powstaje, gdy czysta samoświadomość zostaje przesłonięta przez wyobrażenie "jestem ciałem". I jak cień zmienia swój kształt i pozycję zależnie od ruchu Ziemi, tak samo pojawia się osoba, aby radować się i cierpieć, odpoczywać lub pracować, znajdować albo tracić, zgodnie ze swym przeznaczeniem. Gdy ciało znika, osoba przepada zupełnie i bezpowrotnie. Pozostaje tylko świadek i Wielkie Nieznane. Świadek mówi "widzę", osoba mówi "ja działam". Stwierdzenie "widzę" nie jest fałszem, a tylko ograniczeniem. Zaś powiedzenie "ja działam" jest całkowicie fałszywe, ponieważ działający nie istnieje. Wszystko dzieje się samo przez się, również wyobrażanie sobie sprawcy.

R: A więc czym jest działanie?

M: Wszechświat jest pełen działania, ale nie ma aktora. Niezliczona mnogość osób małych i wielkich, nawet bardzo wielkich, identyfikuje się z jakimiś czynnościami, ale to nie zmienia faktu, że świat działania /madhakaś/ jest jedną całością, w której wszystko zależy od wszystkiego i wszystkiego dotyczy. Gwiazdy oddziałują na nas silnie i my oddziałujemy na gwiazdy. Niech pan przejdzie od działania do świadomości, pozostawi działania ciału i umysłowi - to ich domena. Niech pan pozostania czystym świadkiem, póki nie rozpłynie się pan w Najwyższym.

Proszę wyobrazić sobie gęsty las, pełen ciężkich, potężnych drzew. Wykrojono deskę, potom ołówek do pisania. Świadek czyta napisane słowa i wie, że wprawdzie deska i ołówek są z lasem związane, to jednak pisanie nie ma z nim nic wspólnego. Nieobecność lasu i deski nie odgrywa żadnej roli. Rozpłynięcie się osobowości daje zawsze poczucie wielkiej ulgi, jak gdyby ubył jakiś wielki ciężar.

R: Gdy mówi pan, że znajduje się poza świadkiem, jakie doświadczenie ma pan na myśli? W jaki sposób rożni się ono od stanu świadka?

M: Podobne to jest do prania poplamionego materiału. Najpierw znika plama, następnie barwa, a w końcu cały materiał jest zupełnie biały. Osobowość ustępuje miejsca świadkowi, potem odchodzi świadek i pozostaje czysta wszechświadomość. Materiał był biały na początku i jest biały na końcu; plama i barwy istniały tylko przez jakiś czas.

R: Czy można być w pełni świadomym, nie mając przedmiotu świadomości?

M: Czystą świadomość wraz z przedmiotem nazwaliśmy świadkiem. Gdy występuje także utożsamianie się z przedmiotem, spowodowane przez pragnienie czy lęk, mamy wtedy osobę. W rzeczywistości istnieje tylko jeden stan. Gdy jest on zakłócony przez utożsamianie się z czymkolwiek nosi nazwę osoby. Gdy zabarwiony jest poczuciem bytu, nosi nazwę świadka. Gdy jest bez koloru i nieograniczony, zwie się Najwyższym.

R: Dostrzegam w sobie ciągły niepokój, tęsknoty i oczekiwania; szukam czegoś, znajduję, chwytam, porzucam i szukam znowu. Co utrzymuje mnie w tym stanie wrzenia?

M: Naprawdę szuka pan siebie samego, choć pan o tym nie wie. Jest pan miłością tęskniącą do czegoś godnego miłości i doskonałego. Przez swą ignorancję szuka pan tego w świecie przeciwieństw i sprzeczności. Gdy odkryje pan w swoim wnętrzu, poszukiwania będą zakończone.

R: Zawsze będzie istnieć ten smutny świat walki i rywalizacji.

M: Niech pan nie przewiduje. Niczego pan nie wie. Prawdą jest, że każde zjawisko ma swoje przeciwieństwo. Rozkosz i ból, dobro i zło, wyższość i niższość, postęp i cofanie się, odpoczynek i wysiłek - wszystkie one pojawiają się i znikają razem. Dopóki istnieć będzie świat, istnieć będą jego przeciwieństwa. Mogą wprawdzie zdarzać się okresy harmonii, szczęścia i piękna, ale tylko na krótki czas. To, co jest doskonałe, powraca do źródła wszelkiej doskonałości, zaś przeciwieństwa prowadzą swoją grę.

R: Jak mam osiągnąć doskonałość?

M: Proszę zachowywać spokój. Niech pan działa w tym świecie, ale wewnętrznie pozostaje cichy. Wtedy wszystko przyjdzie do pana samo. Niech pan nie myśli o pracy dla urzeczywistnienia. Może to przydać się innym ale nie panu. Niech pan pokłada nadzieję w ciszy umysłu i w spokoju serca. Ludzie urzeczywistnieni są bardzo spokojni.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron