Magia od
początków swego istnienia splata się z ludzkimi emocjami, a przede
wszystkim z miłością. Ilość zaklęć, jakie stosowano aby
przywabić lub odepchnąć kochanka, jest imponująca.
Niektóre
z nich wynikają z wierzeń i tradycji ludowych. Choć trudno
dziś
wierzyć w ich działanie, to nadal urzekają swą prostotą
i
bezpośredniością skojarzeń.
Wszystkie miłosne czary
stosowano podczas pełni Księżyca, który przez swój związek z
wieloma pogańskimi boginiami miłości jest patronem zakochanych.
Najlepiej udawały się zaklęcia rzucane w piątek w maju
lub
październiku. Te dwa miesiące tradycyjnie poświęcone były
władaniu planety Wenus, która jest opiekunką artystów i
zakochanych.
Czarów dokonywano w skupieniu i powadze, bardzo
dbając o zachowanie tajemnicy. Najczęściej czar polegał na
przygotowaniu specjalnego prezentu lub poczęstunku, który następnie
podawano wybranej osobie.
Na wsi magię miłosną
najczęściej łączono właśnie z gotowaniem. Gotowały kobiety, i
to one głownie rzucały miłosne uroki. Stary polski przepis poleca,
aby leniwemu ukochanemu podawać ugotowane szpiczaste końce
marchewek. Tradycyjnie za warzywa podnoszące poziom namiętności
uważano ogórki i pory. Wiejskie znachorki serwowały także
tajemnicze napoje z dodatkiem krwi z serdecznego palca, a przede
wszystkim najważniejszego miłosnego zioła - lubczyku. Wszystko to
na nic się zdało, jeśli rzucający urok nie zakręcił supełka na
kosmyku włosów osoby, którą zamierzał posiąść. Sznurki i
supły odgrywały ważna rolę w magicznych przedsięwzięciach.
Zawiązane służyły powstrzymaniu namiętności lub spleceniu swego
losu z życiem wybranej osoby.
Supłów na sukni lub bieliźnie
strzec się musiały panny młode - przynosiły im one problemy ze
skonsumowaniem związku.
Miłość z kuchni szybko
przenosiła się do alkowy, z której nigdy nie wolno było stawać
lewą nogą. Aby nie spowodować ostudzenia namiętności kobieta,
kiedy rano wstaje nie powinna pod żadnym pozorem przechodzić nad
leżącym mężczyzną. Wierzono też, że uprawianie miłości na
polu sprzyja urodzajowi. Pilnowano także, aby na drzwiach do
sypialni nie pojawiły się ślady po wbitej igle lub nożu.
Świadczyło to, że w pobliżu działa osoba, która zazdrości i
rzuca uroki na jednego z partnerów.
Wiele
przepisów magicznych miało na celu ustrzeżenie kochającej się
pary prze urokami i innymi magicznymi ingerencjami.
Za
najskuteczniejszą ochronę uznawano kwiaty z palmy wielkanocnej,
które wtykano za wezgłowie łoża. Kto jednak miał dosyć zapałów
swojego partnera, ten powinien zabrać się za pranie
prześcieradła.
Należało trzy razy wypłukać je w tej samej
wodzie, a następnie rozwiesić bez wyżymania. Niechciany kochanek
czym prędzej odchodził, a pamięć
o nim spływała jak woda z
prześcieradła.
Dziś także spadkobierczynie
czarownic rzucają miłosne uroki.
Kto chce iść ich śladem i
przywabić wyjątkowego kochanka, ten powinien zaopatrzyć się w
różową świecę i wyryć na niej opis swego ideału.
Na
papierku należy zapisać swe imię i spleść wokół czerwoną,
zieloną
i białą wstążkę, a wszystko to razem owinąć
wokół gałązki wierzby
i miękkim woskiem przytwierdzić do
świecy. Kiedy świeca będzie się palić, należy myśleć o swej
wspaniałej, nowej miłości. Następnego dnia trzeba rozplątać
świeczki i zaufać rzuconemu zaklęciu.