Michał Zawadzki: Czy islam jest religią pokoju? Z dziejów muzułmańskiego radykalizmu (długie)
Michał Zawadzki
„Islam
jest religią pokoju”, to zdanie powtarzane jest przez większość
przywódców krajów zachodnich takich jak Tony Blair, David Cameron,
Bill Clinton, czy też George W Bush. Nie inaczej uważa dzisiejszy
lider światowej polityki Barack Obama, który w 2009 roku udał się
w podróż do Egiptu, aby przekonywać tamtejszą ludność o
równoważności islamu z tolerancją oraz zapewnić o tym, że „jego
obowiązkiem jako prezydenta Stanów Zjednoczony jest zwalczania
stereotypów na temat islamu gdziekolwiek się one pojawią”.
Również większość światowych mediów przedstawia islam
jako religię pokoju, tolerancji i rozwoju intelektualnego, pomimo
niekończących się islamskich ataków terrorystycznych, radykalizmu
i prześladowań nie-muzułmanów na całym świecie.
Jednak
tworzenie takiego wizerunku islamu nie jest zaskakujące, ponieważ
większość dzisiejszych ekspertów, intelektualistów, polityków
oraz “liberalnych” elit społecznych twierdzą, że islam jest
zupełnie kompatybilny z demokracją i wartościami zachodnimi, a
wszelkie problemy związane z islamem spowodowane są przez zachodnią
nietolerancję, islamofobię, czy też problemy ekonomiczne. Takie
postawy elit intelektualnych są również zrozumiałe. Zachodnie
uniwersytety co roku publikują ogromną liczbę książek z tytułem
”islamofobia”, gdzie poważni naukowcy w przekonywający sposób
przedstawiają nietolerancję Zachodu z jednej strony oraz
tolerancyjność i pokojowość islamu z drugiej.
Podczas gdy to
stanowisko stało się nową „obiektywną prawdą”, niewiele osób
krytycznie kwestionuje te obiegowe opinie. Dla kogokolwiek, kto
krytycznie zgłębił historię islamu oraz jest świadomy sytuacji
społeczno-politycznych na świecie, porównanie islamu do
pokojowości i tolerancji jest obrazą dla zdrowego rozsądku. Jeżeli
islam jest religią pokoju, to warto zadać sobie pytanie, dlaczego
światowy terroryzm rozwinął się selektywnie w krajach islamskich?
Dlaczego nie ma terroryzmu wśród buddystów czy hinduistów, którzy
mają nieporównywalnie większe problemy społeczno-polityczne w
porównaniu do muzułmanów? Na przykład, podczas gdy w konflikcie
palestyńsko-izraelskim, często przedstawionego jako źródło
wszystkich problemów, zginęło około 51 tysięcy osób w ciągu
ostatnich sześćdziesięciu lat, to liczba zabitych w tym samym
czasie wyniosła: 1.2 miliona buddystów w Tybecie, przynajmniej 1
milion hinduistów w Bangladeszu, około 2 milionów chrześcijan w
Sudanie, czy też ponad 1.2 miliona ofiar w konflikcie
chrześcijańsko-muzułmańskim w Nigerii. Jest to tylko kilka
przykładów skali problemów, a będąc świadomym problemów
społecznych w różnych zakątkach świata, jest czymś oczywistym
że to chrześcijanie są najbardziej prześladowaną grupą etniczną
na świecie. Jest więc niewytłumaczalne dla dzisiejszych ekspertów,
dlaczego radykalni chrześcijanie, czy też buddyści lub hinduiści
nie wysadzają się w powietrze i nie mordują niewinnych ludzi na
całym świecie, aby w ten sposób zaprotestować przeciwko ich
losowi. Z drugiej strony wielu intelektualistów twierdzi, że to
wina polityki zachodniej. Chociaż rządy zachodnie są
nieporównywalnie bardziej umiarkowane i pokojowe w porównaniu do
innych reżimów i można by debatować nad jakąkolwiek zasadnością
takich zarzutów, to nasuwa się inne pytanie: dlaczego muzułmańscy
terroryści w imię islamu mordują buddystów w Tajlandii i Sir
Lance; hindusów w Indiach, Pakistanie i Bangladeszu; chrześcijan w
Nigerii, Indonezji, Filipinach i Sudanie; czy nawet innych muzułmanów
na całym bliskim wschodzie?
Odpowiedź na te pytania jest
oczywista dla tych, którzy znają historię cywilizacji islamu oraz
są w stanie oprzeć się poprawnie politycznym dogmatom. Radykalizm
religijny i terroryzm znany z dzisiejszych czasów był zawsze
nieodłączną częścią islamu, a sam założyciel tej religii był
przywódcą wojennym. Dzięki podbojom i najazdom islam
rozprzestrzenił się na Bliskim Wschodzie, Afryce oraz południowej
Europie, a imperia islamskie stały się ogromnie wpływowe w późnym
okresie europejskiego średniowiecza (8-13 wiek). Dzisiaj islam jest
porównywalny do najwspanialszych cywilizacji w historii ludzkości
właśnie dzięki temu okresowi imperialnemu. Był to czas kiedy
mniejszości społeczne i wyznawcy innych religii cieszyli się dużą
dozą tolerancji, nauka prosperowała, a muzułmanie stworzyli system
społeczny godny pozazdroszczenia w innych zakątkach świata.
Dlatego okres ten jest to potocznie nazywany „złotym okresem
islamu” i jest przedstawiany przez większość ekspertów jako
przykład kompatybilności islamu z nowoczesnością, nauką i
tolerancją.
W rzeczywistości poglądy te mają więcej
wspólnego z poprawnością polityczną i wykorzystywaniem nauki do
celów politycznych, niż obiektywnością czy prawdą. Podczas gdy
tolerancja w stosunku do mniejszości społecznych i religijnych
miała miejsce, to muzułmanie stanowili garstkę wojowników i
wieśniaków w okresie rozkwitu ich religii. Nie mieli oni zdolności
administracyjnych, systemu społecznego czy zasobów ludzkich, lecz
posiadali wielkie ambicje do kolejnych podbojów. Prowadząc kolejne
wojny i podbijając kolejne regiony muzułmanie nagle stali się
bardzo małą mniejszością w ogromnym imperium. Tolerancja w
stosunku do niewiernych oraz pokojowe zachęcanie do konwersji na
islam były więc koniecznością, a nie wyrazem dobroduszności
religijnej jak to się przedstawia. Tylko w ten sposób muzułmanie
mogli utrzymać się przy władzy i kontynuować swoje podboje.
Innym
powodem tolerancji i rozwoju intelektualnego było to, że imperia
muzułmańskie z tego okresu miały więcej wspólnego ze świecką
monarchią niż z religijnym państwem. Na przykład twórcy prawa
szariatu z czterech głównych szkół islamu byli przez większość
swojego życia upokarzani, więzieni lub zamordowani przez islamskich
władców z dziewiątego wieku. Sami zaś średniowieczni muzułmanie
nie byli religijnymi fanatykami, lecz bardziej kulturowymi
muzułmanami. Większość konwersji miała charakter ekonomiczny
raczej niż społeczny, czy ideologiczny. Podbita ludność
przechodziła na islam aby uniknąć specjalnego podatku jizya, który
był nakładany na niewiernych.
Tak więc złoty czas islamu
mógłby być równie dobrze nazwany złotym czasem świeckości,
gdzie prace filozofów greckich były tłumaczone na różne języki,
religia była krytykowana, a racjonalizm był istotnym ruchem
społecznym. Jednak za każdym razem gdy świeccy władcy słabli,
religijny radykalizm prosperował wśród muzułmańskich przywódców.
Krucjaty chrześcijańskie z 1099 roku były pierwszym ciosem dla
imperium abbasydzkiego, które do tamtego czasu odnosiło prawie same
zwycięstwa. Słabość ta została wykorzystana przez religijnych
przywódców takich jak Abu Saad al-Harawi,Ibn Nubata, lbn Munir czy
Ibn al-Qaysran, którzy zaczęli sprzeciwiać się abbasydzkim
przywódcom oraz wzywać do świętych wojen. Jeszcze bardziej
dobitnym przykładem radykalizmu religijnego, była porażka
islamskiego imperium w wojnie z Mongołami w 1258 roku, co
doprowadziło do stworzenia kogoś na kształt trzynastowiecznego
Osamy Bin Ladena. Był nim Sheik Ibn Taymiyah, który jest
najczęściej cytowanym przywódcą religijnym przez dzisiejszych
terrorystów. Taymiyah wychwalał kult śmierci, wzywał do świętych
wojen, sankcjonował zabijanie niewiernych, a także zezwalał na
zabijanie muzułmanów którzy nie byli wystarczająco religijni. W
jednym z jego czterystu radykalnych tekstów, twierdził on na
przykład, że „życie i śmierć w jihadzie daje największe
szczęście… [a] śmierć męczennika jest najłatwiejszą formą
śmierci. Jest to najlepszy sposób umierania”.
Kolejnym
przykładem jest Mohamet Abdul al-Wahhab, który rozpoczął swoją
karierę duchową gdy imperium osmańskie zaczęło ponosić porażki
w połowie siedemnastego wieku. Jest on drugim najczęściej
cytowanym przywódcą duchowym przez obecnych terrorystów, a
stworzony przez niego wahabizm jest najwcześniejszym ruchem
terrorystycznym w świecie islamu. Shah Waliullah który był bliskim
uczniem al-Wahaba przewyższył dokonania Osamy Bin Laden w
siedemnastym wieku. Doświadczając rozpadającej się siły oraz
dominacji islamu w Indiach, Waliullah nie mógł pogodzić się z tym
rozwojem wydarzeń. Po otrzymaniu szczegółowych nauk od al-Wahaba,
które miały przywrócić dominację islamu, próbował on
rozprzestrzenić jego nauki wśród społeczeństwa indyjskiego.
Odrzucenie jego doktryn sprawiło, że zwrócił się on o pomoc do
afgańskiego władcy Shaha Abdali. W 1756 roku Abdali najechał na
Indie mordując dziesiątki tysięcy ludzi, a najazdy w następnych
dziesięciu latach przyczyniły się do ostatecznego rozpadu
indyjskiej cywilizacji.
Abd Al-Aziz był kolejnym wahabickim
terrorystą, który postanowił zasiać terror w sercach tych którzy
nie zgadzali się z jego doktrynami. Wykorzystał on fakt, że
Osmańskie imperium przegrało w wojnie z Napoleonem Bonaparte, co
osłabiło autorytet mniej religijnych władców. W latach 1801–1813
najeżdżał on regularnie Mekkę, Medynę i Karbalę, a wahabici pod
jego przywództwem mordowali oraz torturowali każdego kto odrzucił
ich doktryny religijne.
Terroryzm i radykalizm również
prosperował gdy muzułmanie przegrali w pierwszej wojnie światowej,
a imperium Osmańskie ostatecznie rozpadło się w 1920 roku.
Najbardziej oczywistym przykładem z tego okresu było powstanie
Bractwa Muzułmańskiego, które próbowało tak jak poprzednicy
przywrócić potęgę islamowi poprzez przemoc, nietolerancję i
radykalizm. Sam założyciel organizacji Hasan Al-Banna twierdził
iż „przygotowania do wojny są najpewniejszym sposobem do
osiągnięcia pokoju! Allah nie nakazał jihadu po to by muzułmanie
mogli rozprzestrzeniać tyranię czy starać się o osobiste
korzyści, lecz po to by wspierać misję rozprzestrzeniania islamu”.
Jeden z głównych przywódców duchowych tej organizacji Sayid Qutb
wyjaśniał, że „islam jest deklaracją wyzwolenia człowieka z
służby innemu człowiekowi. Dlatego islam zmaga się od początku
ze wszystkimi systemami społecznymi, które bazują na prawie
stworzonym przez człowieka”.
Lista organizacji
terrorystycznych oraz radykalnych przywódców jest bardzo długa,
jednak to co łączy ich wszystkich jest ich nastawienie do islamu.
Wszyscy oni bez jednego wyjątku argumentowali, że muzułmanie
przegrali wojny i stali się słabi ponieważ byli za mało
religijni. Rozwiązaniem było wprowadzenie praw religijnych,
rygorystyczna interpretacja koranu oraz zwalczanie niereligijności w
każdy możliwy sposób. Zaczynając od pokojowych manifestacji,
poprzez przedstawiania islamu w pozytywnym świetle na zabójstwach i
terroryzowaniu społeczeństwa kończąc. Wszyscy radykalni
przywódcy, z jednej strony nawoływali do świętych wojen, z
drugiej zaś twierdzili że islam jest „religią pokoju”.
Najbardziej dobitnym przykładem tego trendu, jest esej Hasana
al-Banny zatytułowany „pokój w islamie”, gdzie porównywanie
islamu do religii tolerancji przeplata się z wzywaniem do świętych
wojen i usprawiedliwianiem morderstw religijnych.
Jest więc
oczywiste, że rozkwit obecnego terroryzmu islamskiego nie rozpoczął
się w 2001 roku, ani 1980 roku w Afganistanie jak to sugeruje wielu
ekspertów. W rzeczywistości jest to kontynuacja tego długiego
trendu słabnącej siły świeckości z jednej strony i rosnącej
siły islamu z drugiej. Można to również zaobserwować w drugiej
połowie XX w., kiedy to wielu liderów w krajach muzułmańskich
widziało silną potrzebę modernizacji i odrzucenia norm
religijnych, aby być w stanie konkurować z zachodem. Panarabizm w
krajach arabskich, czy sekularyzacja w Turcji i Tunezji są tego
dobrymi przykładami. Jednak niemoc polityczna i słaby rozwój
ekonomiczny podłamały wiarę w świeckich przywódców, co
doprowadziło do rozwoju radykalnych ugrupowań religijnych.
Gwoździem do trumny dla świeckich przywódców były druzgocące
porażki przeciwko Izraelowi w 1967 i 1973 roku, co może być
porównane do przegranej Abbasydów z Mongołami. Tak jak w
przeszłości świeccy władcy zmagali się z radykalizmem
religijnym, a presja ze strony tych organizacji aby islamizować
społeczeństwa stały się normą w krajach takich jak Egipt,
Indonezja, Turcja, Pakistan, Filipiny, Maroko, Algieria, Liban,
Syria, Jordan i wiele innych. Na przykład, socjalistyczny prezydent
Egiptu Abdel Nasser zmagał się z Bractwem Muzułmańskim i innymi
organizacjami islamskimi od wczesnych lat pięćdziesiątych, które
niejednokrotnie chciały go zamordować, a po porażce z Izraelem
jego siła polityczna została znacząco ograniczona. Jego następca
Anwar as-Sadat nie miał tyle szczęścia i został zamordowany przez
organizację terrorystyczną „nowy jihad” w 1981 roku, której
celem było obalenie rządu i utworzenie islamskiego państwa. Po
przejęciu władzy przez wiceprezydenta Hosniego Mubaraka, próbowano
go zabić przynajmniej dwunastokrotnie.
Jednak najbardziej
oczywistym przykładem kontynuacji zmagań islamsko-świeckich jest
Osama Bin Laden. W swojej deklaracji wojny przeciwko Stanom
Zjednoczonym z 1996 roku, oskarżył on reżim arabski o to, że
„prawo szariatu zostało zawieszone i prawo świeckie zostało
wdrożone w jego miejsce”. Tym samym „reżim saudyjski zdradził
Ummah [społeczność muzułmańską] i dołączył do Kufr
[niewiernych], wspierając ich przeciwko muzułmanom”. Tak jak
poprzednicy Bin Laden wyjaśniał, że każdy rodzaj walki jest
dozwolony poprzez używanie „pieniędzy, pióra, języka, a także
siebie samych w walkach zbrojnych”.
Cel obecnych terrorystów
oraz radykalnych przywódców religijnych jest taki sam jak
poprzedników. Al-Qaeda i inne islamskie organizacje terrorystyczne
dążą do odtworzenia Kalifatu (islamskie imperium) oraz stworzenia
bardziej religijnego społeczeństwa, co ma przywrócić potęgę i
świetność islamu z dawnych lat.
Terroryzm i radykalizm nie są
odosobnionymi przypadkami w świecie islamu, a cała historia
cywilizacji islamskiej wskazuje, że doktryny islamu nigdy nie były
rozwiązaniem problemów, lecz ich potęgowaniem. Za każdym razem
gdy przywódcy świeccy słabli, a religijni rośli w siłę
prowadziło to do radykalizmu, nietolerancji, konfliktów oraz
zacofania intelektualnego. Islamska religijność była zawsze
sposobem na przywrócenie dawnej siły i potęgi tej cywilizacji,
ponieważ ona sama została zbudowana za pomocą islamu i miecza.
Samuel Huntington w swoim eseju zatytułowanym „Zderzenie
cywilizacji”, wskazał że islam ma „krwawe granice” i jest
jednym z największych zagrożeń dla cywilizacji zachodniej. W
późniejszych pracach przedstawił niezbite fakty aby potwierdzić
swoje tezy jak to, iż około 70% wszystkich konfliktów wydarzały
się w świecie islamu, pomimo tego iż muzułmanie stanowili tylko
20% ludzi. Również islamski terroryzm międzynarodowy jest czymś
unikalnym, czego nie można porównać do żadnej innej religii czy
cywilizacji. Od 11 września 2001, liczba śmiertelnych ataków
urosła do 20928 zamachów a ataki były przeprowadzane w prawie
wszystkich krajach na świecie takich jak: Nigeria, Irak, Chiny,
Filipiny, Singapur, Rosja, Tajikistan, Algeria, Liban, Afganistan,
India, Sri Lanka czy Tajlandia itd.
Problem nie jest ograniczony
do świata islamu, ponieważ wraz z tą religią również terroryzm
jest eksportowany na zachód. Wiele krajów zachodnich uniknęło
setek ataków terrorystycznych tylko i wyłącznie dzięki ogromnym
wydatkom na służby antyterorystyczne. W Wielkiej Brytanii liczba
przywódców religijnych nawołujących do przemocy i ekstremizmu
jest tak wielka, że jedna z najpopularniejszych dziennikarek Melanie
Philips napisała książkę zatytułowaną Londonistan, co ma
demonstrować fuzję Londynu i Afganistanu. Philips miała dużo
materiału do zaprezentowania w swojej książce, ponieważ aż 851
osób (89% muzułmanów) zostało skazanych lub ukaranych na
podstawie anty-terrorystycznego prawa pomiędzy 2001 a 20010 rokiem,
dzięki czemu udało się uniknąć wielu ataków terrorystycznych
takich jak zamach na metro z 2005 roku.
Niemniej to nie
terroryzm jest najbardziej niepokojącym aspektem islamu, lecz
rosnące problemy społeczne. Kraje takie jak Holandia, Niemcy,
Szwecja, Wielka Brytania, Hiszpania czy Belgia nie tylko wydają
ogromne pieniądze na służby anty-terrorystyczne, lecz również
muszą się zmagać z nietolerancją i odrzuceniem wartości
zachodnich. W Wielkiej Brytanii napisanie humorystycznego rozdziału
o Mohamecie doprowadziło do licznych protestów, gróźb śmierci i
przemocy.
Londyńczycy mogli doświadczyć palenia książek na
ulicach ich miasta, co przypominało piętnastowieczną walkę
pomiędzy Kościołem katolickim, a pierwszymi myślicielami
europejskimi. Autor książki Salman Rushdi otrzymał ochronę
rządową i żył w ukryciu przez następne 15 lat. Brytyjczycy
musieli również przywyknąć do wielu protestów przeciwko
demokracji, wychwalania terrorystów, domagania się stworzenia
państwa islamskiego, wprowadzenia praw religijnych oraz nawoływania
do przemocy na ulicach Londynu i innych większych miast. Holendrzy
którzy słyną z tolerancji i liberalnych postaw doświadczyli
pierwszych od setek lat zabójstw motywowanych politycznie, a także
religijnie. Najpierw zamordowany został Pim Fortuyn w 2000 roku z
powodu krytycznego nastawienia do islamu, a następnie Theo Van Goghn
za próbę walki o prawa kobiet w tej religii. Dania stała się
ofiarą ogólnoświatowych protestów, ponieważ jedna z gazet
opublikowała karykatury Mahometa. Duńskie produkty zostały
zbojkotowane w świecie muzułmańskim, setki osób zostało
zamordowanych, a radykalni przywódcy domagali się anihilacji Dani
przed duńską ambasadą w Londynie. We Francji zamieszki w 2005 roku
spowodowały ogromne straty materialne, a getta społeczne stworzone
przez imigrantów są już prawie niezależnymi państwami. Chociaż
imigranci obarczają winą Francuzów, to oni sami tworzą swoje
getta, gdzie panuje prawo islamskie włącznie z kamieniowanie kobiet
na śmierć za nieposłuszeństwo. Wreszcie kiedy rząd niemiecki
zajmuje się zwalczaniem organizacji radykalnych w swoim kraju,
umiarkowane stowarzyszenia odrzucają tezę że radykalizm w ogóle
istnieje i zamiast tego domagają się „zrównania ich religii z
chrześcijaństwem”.
Liczba islamskich protestów, agresji i
nacisków politycznych ze strony organizacji islamskich sprawiły, że
cenzura wolności słowa stały się już normą wśród zachodnich
polityków i elit społecznych. Jednak na problemach z postawami
antyzachodnimi się nie kończy. Zabójstwa honorowe, wycinanie
narządów płciowych u kobiet, zmuszanie dzieci do ślubów,
nadużywanie świadczeń socjalnych na cztery żony, czy
prześladowanie tych którzy opuścili islam są rzeczywistością w
wielu europejskich miastach. Pomimo tego, że islamskie organizacje
zaprzeczają jakiemukolwiek związkowi pomiędzy ich religią a tymi
problemami, to tak naprawdę są ich główną wylęgarnią.
Odpowiedź
na tę problematyczną stronę islamu były różne w zależności od
kraju. Jedną skrajnością była pełna tolerancja i akceptacja
islamskich norm, drugą zaś było ograniczenie wpływu islamu na
życie społeczne. Przyzwolenie na szkoły duchowe, sądy religijne,
organizacje islamskie i normy religijne (jedzenie halal oraz
specjalne przerwy w pracach) w Wielkiej Brytanii z jednej strony oraz
liczne ograniczenia religijne tak jak zakaz noszenia burek we Francji
z drugiej strony są najbardziej wymownymi przykładami tych
skrajności. Niemniej niezależnie od metody jaka została wybrana,
problemu nie udało się rozwiązać w żadnym europejskich kraju. Z
jednej strony zwalczanie wpływów islamu spowodowało powstanie gett
społecznościowych we Francji oraz wiele protestów i fal przemocy
przeciwko rdzennym mieszkańcom. Z drugiej strony zupełna akceptacja
islamu doprowadziła do rosnącej radykalizacji w Wielkiej Brytanii,
gdzie 24% Muzułmanów sympatyzuje do pewnego stopnia z motywami
terrorystów, 32% uważa że społeczeństwo angielskie jest
niemoralne i każdy muzułmanin powinien dążyć do jego upadku, 40%
pragnie prawa szariatu, a 32% studentów uniwersyteckich uważa, iż
zabijanie w imię religii jest uzasadnione. Problem jest tym
poważniejszy, że brytyjscy muzułmanie nie stają się mniej
radykalni z biegiem czasu. Młode osoby w wieku 18-24 lat są
bardziej nietolerancyjne i anty-zachodnie w porównaniu do osób
powyżej 55 roku życia. Innym wymiarem tego problemu jest
wiarygodność badań opinii publicznej. Muzułmanie doskonale wiedzą
czego oczekuje się od ich społeczności i ich odpowiedzi mogą być
dostosowane do oczekiwań społecznych. Badania te więc należy
traktować jako najbardziej optymistycznym odzwierciedleniem ich
postaw, które i tak są szokujące dla przeciętnego Europejczyka.
Problem jest tym większy, iż przy obecnej polityce imigracyjnej i
zmianach demograficznych, muzułmanie będą stanowić połowę
społeczeństwa wielu krajach europejskich nie później niż za 50
lat. Szwecja może mieć 40% muzułmanów już w 2030 roku nasuwa się
pytanie w jaki sposób ich postawy zmienią się – gdy staną się
większością społeczną?i
Trudno jest nie zauważyć, że
cywilizacja islamu ma bogatą historię radykalizmu i jeszcze
bogatszą teraźniejszość w tym zakresie. Nie jest więc
zaskakujące, że amerykańskie FBI doszło do wniosku, iż islam ma
więcej wspólnego z agresywną ideologią niż z tolerancją. Agenci
tej organizacji uczyli się również, że „im bardziej religijni
są muzułmanie, tym bardziej radykalni się oni stają”. Chociaż
organizacja musiała się wycofać ze swojego stanowiska ze względu
na presję polityczną, agenci odrobili swoją pracę domową w
odróżnieniu od polityków, czy też wielu mediów. Jest czymś
oczywistym, iż islam nie doświadczył niczego porównywalnego do
zachodniej reformacji w Kościele katolickim, a fundamenty islamu
różnią się diametralnie od każdej innej religii: żaden
założyciel innej wiary nie był wojownikiem, politykiem oraz
dyktatorem tak jak Mohamet. Jest to jeden z głównych powodów dla
których islam prowadzi do radykalizmu, nietolerancji i terroryzmu w
tak wielu kulturach i lokalizacjach geograficznych.
Oczywiście
nie oznacza to, że każdy muzułmanin to terrorysta, który w swoim
życiu kieruje się rządzą władzy i nienawiści do niewiernych.
Wielu muzułmanów to respektujący prawo obywatele, którzy chcą
mieć pracę, rodzinę, dom i żyć normalnie. Jednak pokojowi i
tolerancyjni muzułmanie są pokojowymi muzułmanami nie dlatego, że
islam jest religią pokoju, czy też z powodu utożsamiania się ze
swoją wiarą, lecz ze względu na to że są po prostu ludźmi,
którzy potrafią sami oceniać rzeczywistość. Są oni jednostkami
podejmującymi samodzielne decyzje niezależnie od tego co jest
napisane w ich świętej księdze lub co mówią ich przywódcy
religijni.
Dzisiejsze przedstawianie islamu jako religii pokoju
ma więcej wspólnego z poprawnością polityczną i nawet
organizacja NASA jest zaangażowana w „poprawianie samopoczucie
muzułmanów odnośnie ich wkładu w rozwój nauki”. W końcu nawet
niewielki procent muzułmanów daje ogromną masę ludzi, którzy są
zdeterminowani i zdolni do najbardziej brutalnych ataków. Jednak
problem z tym nastawieniem polega na tym, że jakakolwiek tolerancja
i rozwój intelektualny w świecie islamu wydarzały się wbrew
religijności, a nie z powodu wspierania doktryn religijnych. Nawet
jeśli niektórzy przywódcy muzułmańscy mają szczere intencje
stworzenia dialogu międzyreligijnego i pragną pokojowej
egzystencji, wspieranie ich może tylko przynieść odwrotne
rezultaty. Przedstawianie islamu jako religii pokoju, tworzy odwrotną
sytuację, gdzie radykalizm może się rozwijać. Ostatecznie wszyscy
najwięksi radykalni przywódcy religijni cytowani przez dzisiejszych
terrorystów, chcieli stworzyć bardziej religijne społeczeństwo,
poprzez dosłowną interpretację doktryn religijnych z jednej strony
oraz przedstawianie islamu jako religii pokoju z drugiej strony. Nie
trudno więc zauważyć, że jakakolwiek forma islamu staje się
problematyczna. Stwarza to niekończące się możliwości do
unikania odpowiedzialności i rozwoju radykalizmu.
Dzięki
idealizowaniu islamu liczba radykalnych muzułmanów rośnie z roku
na rok, tak jak naziści rośli w siłę w latach trzydziestych.
Wtedy też europejscy liderzy podpisywali pakty przymierza i pokoju z
Hitlerem aż do samego końca, a układ monachijski z 1938 roku
zamiast obiecanego ostatecznego pokoju, dał ostateczną
wojnę.
Podczas gdy politycy mogą mieć swoje powody, żeby
prezentować islam w pozytywny sposób, to powtarzanie tego przez
środowiska akademickie, prasę oraz elity społeczne, które zawsze
stały na straży obiektywności, jest czymś szokującym.
Idealizowanie islamu w obecnym klimacie społeczno-politycznym nie
tylko wspiera dążenia radykalnych muzułmanów do ogólnoświatowej
dominacji, lecz również wysyła sygnał, że terroryzm, radykalizm
i przemoc popłacają.