Ruch Narodowy a PiS

Ruch Narodowy a PiS

Ruch Narodowy wyrwał ze snu młode pokolenie Polaków i poderwał je do czynu. Dokonał tego, czego nikt inny nie dokonał przez ostatnie ćwierć wieku. Ożywił substancję duchową, która trwała w letargu. Już to jedno zasługuje na pochwałę i wdzięczność. Zasługę w tym względzie należy przypisać Młodzieży Wszechpolskiej i Obozowi Radykalno- -Narodowemu. To te dwa środowiska przez długie lata nie ustawały w wysiłku, by przybliżać nowej generacji marzenia o wolnej i niepodległej, Wielkiej Polsce. Nikomu bowiem tak, jak im, nie udało się zmobilizować setek tysięcy młodych ludzi do aktywności i manifestowania swoich poglądów, ujawniania ich publicznie i unoszenia wysoko do góry transparentów, na których znowu widniały tak ważne dla Polski i Polaków hasła, jak: BÓG, HONOR, OJCZYNA jako drogowskazy i znaki orientacyjne.

Kto przewodzi?

Ustalmy sobie na początku jedną rzecz. W tej chwili najważniejszą, najbardziej poważną i odpowiedzialną opozycyjną partią polityczną dla bezsensownych i fatalnych rządów PO i Tuska jest Prawo i Sprawiedliwość. Nie ma ważniejszej i lepszej partii. I nie ulega wątpliwości, że to jej należy w najbliższych wyborach zaufać i powiedzieć: - Tak, chcemy, by rządziło PiS! – Ma najbardziej charyzmatycznego lidera, odpowiada naszym oczekiwaniom i zasługuje na nasze wsparcie jak największej ilości Polaków. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, nie potrafi właściwie diagnozować rzeczywistości i odczytywać nastrojów wśród wyborców. To jedna sprawa.

Ale czy to znaczy, że PiS jest krystaliczne, nie popełnia błędów i nie ma słabych stron? Rzecz jasna, że nie jest krystaliczne, popełnia błędy i ma niemało słabych stron. Pamiętamy, jak jeszcze nie tak dawno premier Kaczyński wykonywał absurdalne ruchy, śląc sygnały do postkomunistów, że to wcale nie tacy źli ludzie i być może da się z nimi współpracować, a potem równie dziwnie się z tego wycofywał. Dla dużej części polskiego społeczeństwa poparcie dla okrągłego stołu jest także nie do przyjęcia. No i stosunek do Unii Europejskiej powiedziałbym dwuznaczny. Z jednej strony nie odcina się PiS od Unii Europejskiej, a z drugiej niejednokrotnie wyraża do niej krytyczny stosunek. To kwestie dość fundamentalne. Można by się też przyczepić do niektórych projektów gospodarczych czy społecznych, a także do kadr tej partii, szczególnie do niektórych jej struktur terenowych, jakości działaczy itp., itd. Sam się przekonałem, jak to nieruchawy i bez poczucia rzeczywistości skostniały aparat. Nie wyczuł np. we Wrocławiu, ale też w całym kraju potrzeby uczczenia 70-tej rocznicy zbrodni ludobójstwa na Kresach. Ale zostawmy to, nie dokonujemy bowiem tutaj analizy stanu posiadania PiS-u, próbujemy odpowiedzieć tylko na pytanie, czy w obecnej sytuacji można na Prawie i Sprawiedliwości polegać. Tak, można. Nie ma zresztą innego wyboru. Nie ma innej partii, która by porwała za sobą masy i zaprezentowała sensowny projekt odbudowy Wielkiej Polski. PiS też nie gwarantuje takiej odbudowy, ale przynajmniej daje sygnały, że idea Wielkiej Polski jest mu bliska. A to już jest coś.

Sens i znaczenie Ruchu Narodowego

Czy Ruch Narodowy zagraża obecnie Prawu i Sprawiedliwości? W moim najgłębszym przekonaniu nie. nie zagraża. Wprost przeciwnie, Ruch Narodowy wyrwał ze snu młode pokolenie Polaków i poderwał je do czynu. Dokonał tego, czego nikt inny nie dokonał przez ostatnie ćwierć wieku. Ożywił substancję duchową, która trwała w letargu. Już to jedno zasługuje na pochwałę i wdzięczność. Zasługę w tym względzie należy przypisać Młodzieży Wszechpolskiej i Obozowi Radykalno-Narodowemu. To te dwa środowiska przez długie lata nie ustawały w wysiłku, by przybliżać nowej generacji marzenia o wolnej i niepodległej. Wielkiej Polsce. Nikomu bowiem tak, jak im, nie udało się zmobilizować setek tysięcy młodych ludzi do aktywności i manifestowania swoich poglądów, ujawniania ich publicznie i unoszenia wysoko do góry transparentów, na których znowu widniały tak ważne dla Polski i Polaków hasła, jak: BÓG, HONOR, OJCZYZNA jako drogowskazy i znaki orientacyjne. Najciekawsze i naj-ważniejsze w tym akcie samostanowienia było to, że zostało młode pokolenie szczególnie uczulone na moralną stronę życia publicznego. Natychmiast wyczuło, gdzie jest kłamstwo, szwindel etyczny, kalkulacja medialna i podła gra podejrzanych interesów. Pojęło, że do polityki zakradły się cynizm, hipokryzja, obłuda, karierowiczostwo i cwaniactwo. I to do wszystkich partii. Koronnym dowodem były wielokrotne zdrady własnych formacji politycznych na rzecz osobistych, indywidualnych korzyści. Ale to nie jedyny przykład. Można takie przykłady mnożyć. Widać to gołym okiem. Nowe pokolenie, jak żadne inne, poza Żołnierzami Wyklętymi, wyczulone zostało na czystość moralną w sferze politycznej. Nie chciało poddać się manipulacji. Nie powstało na skutek jakichś szczególnych manewrów socjotechnicznych i gier psychologicznych. Nie poderwało się do aktywności tylko dlatego, że ktoś mu nakazał lub wyczuło swoją szansę materialną, albo dostrzegło skok na karierę. Nic z tych rzeczy.

To pierwsze pokolenie po 1989 r., w którym zarzewie buntu moralnego tkwiło głęboko w jego istocie. Nie miało już nic wspólnego z komunizmem, jak starsze pokolenia, ale też nie identyfikowało się z tym, w czym dojrzewało. Mówię o tej części generacji, która nie chciała mieć do czynienia z niczym, w czym żyła. Lękała się albo brzydziła się wszystkim. Była z boku, poza, daleko, zajęta samą sobą. Nie godziła się na żadne układy, związki i zależności. Chciała spożytkować wolność dla siebie samej. Ale szybko się zorientowała, że tej wolności za wiele nie ma. Że ta wolność jest koncesjonowana. Dzielona w zależności od dworu, jakiemu służy. A ona nie chciała żadnemu dworowi służyć. Wyrastała w nowych czasach, ale dostrzegała jak idee komunistyczne, socjalistyczne i inne, wrogie narodowi, przenikały do nowej epoki i narzucały swój sposób myślenia. To było nie do pogodzenia z poczuciem ładu moralnego i wolnością przekonań.

Toteż kiedy nowe, stojące z boku pokolenie zrozumiało, że do tej pory wszystkie partie polityczne manipulowały masami, a więc zrozumiało też, że będą manipulować nim, tym pokoleniem, nie zgodziło się na to. Nie chciało zostać potraktowane jako mięso polityczne, które macherzy od przeróbek natychmiast przemielą. Miało głęboko w sobie zakorzenione poczucie dumy, której tak bardzo brakuje starszej generacji, zdemolowanej przez komunizm, a potem zepsutej i zdegenerowanej przez postkomunistyczne i pseudosolidarnościowe elity, rządy i służące im korporacje finansowe, gospodarcze i ideologiczne.

Można by powiedzieć, że młode pokolenie nie tylko samo się odrodziło, ale w zasadniczy sposób przyczyniło się do moralnego odrodzenia części średniego i starszego pokolenia, bowiem średnie i starsze pokolenie też już traciło nadzieję, że da się jeszcze odzyskać wiarę w sens odbudowy Rzeczypospolitej.

Dodajmy, że jednym ze źródeł tego usamodzielnienia i formowania RN były także niewielkie wprawdzie grupy, ale manifestujące wyrazistą postawę intelektualną i duchową, uczonych, dziennikarzy i twórców, którzy nie pozwolili narzucić sobie obcych wzorów, odwoływali się do wielkiej tradycji narodowej i w ten sposób stawali się przykładem trwania i wierności zasadom. Mam tu na myśli choćby środowisko wydawnictwa i dwumiesięcznika „Arkana" czy grupy wiernej Kornelowi Morawieckiemu, zdecydowanemu przeciwnikowi Okrągłego Stołu. Kwestię tę, godną poszerzenia, jedynie sygnalizuję.

Ale jest też druga część młodego pokolenia, wydawało się - już raz na zawsze straconego i bezużytecznego dla sprawy Polski. To ta część, która dała się zmanipulować i zagubiła się we własnym poczuciu tożsamości. Została zaprzężona do złej roboty. Służyła na obcych dworach. Słowem, została oszukana. To owa słynna „masa do urobienia" którą zwano do niedawna: „młodzi wykształceni z wielkich miast" Setki tysięcy, czy wręcz miliony kartek do głosowania. Ich zachowania i czyny rządzących z pozoru napawały dumą. A w gruncie rzeczy rządząca klika kpiła sobie z tej części pokolenia i używała go jako warstwy niewolniczej, widząc, jak łatwo daje się otumaniać, omotywać, dezinformować i oszukiwać. Ale nadszedł kres blagi. Skończyła się pora, kiedy ta zniewolona i oszukana, a przecież gdzieś tam głęboko w duszy czysta i spragniona wolności grupa szeroko otworzyła oczy i dostrzegła, jak bardzo była okłamywana i deformowana. Nie-dawno spotkałem jedną z takich ofiar manipulacji. Opowiadała mi, że przez kilkanaście lat ślepo wierzyła we wszystko, co z ust władzy słyszała. I tej władzy ślepo oddała swoje życia. Dopiero, gdy otrzeźwiała, zrozumiała, że straciła najpiękniejsze lata.

Nastąpiło więc otrzeźwienie. I „młodzi wykształceni z wielkich miast" poczęli odwracać się od swoich mocodawców, magików, kuglarzy i szarlatanów. Poczuli w sobie głos prawdy i sprawiedliwości. Pojęli, że istnieją jeszcze jakieś ideały i marzenia, wiara i sumienie. Dostrzegli na nowo rzeczywistość. I zobaczyli, że ich koleżanki i koledzy tworzą Ruch Narodowy. W sposób naturalny znaleźli się w jego środku.

Rzecz jasna, spora część młodych jeszcze się błąka po salonach obłudy, ale to tylko kwestia czasu, kiedy dostrzeże śmieszność i groteskowość swego położenia.

By było sprawiedliwie, dopowiedzmy, że RN też sam z siebie nie powstał. Choć bardzo mocno akcentuję jego kreacyjną zdolność. O źródłach już mówiłem na tych łamach. RN ma swoje bogate korzenie w historii i w niepodległej części starszego pokolenia.

Mamy więc po prawej stronie sytuację następującą: Prawo i Sprawiedliwość, jako partię, która obecnie cieszy się największym zaufaniem społecznym i Ruch Narodowy, który - jak na razie - nie aspiruje do wyłonienia z siebie reprezentacji politycznej. Wobec tego przy najbliższych wyborach PiS nie ma czego się obawiać. Bowiem bardzo wielu z młodych ludzi, którzy akceptują RN, gdy dojdzie do zwarcia między Prawem i Sprawiedliwością a upadającą Platformą, stanie po stronie PiS; co nie znaczy, że uczyni to po wsze czasy. I na każdych warunkach.

Czy Ruch Narodowy powinien zmienić się w partię

Słyszę głośne nawoływania, by RN szybko przekształcił się w partię polityczną, błyskawicznie gromadził siły i stawał do walki z dotychczasowymi buldogami. Otóż ci, którzy z różnych stron, z wewnątrz i zewnątrz ruchu namawiają młodych do sięgania po najwyższą władzę i prą, by wystartowali za dwa lata w wyborach do Sejmu i Senatu, nie robią nic innego, tylko pchają RN do samobójstwa. Po pierwsze nie rozumieją idei Ruchu Narodowego. Po drugie, nie mają na tyle wyczucia, wyrażając się najoględniej, by pojąć, że Ruch Narodowy, podejmując taką decyzję, straci nie tylko swój magiczny urok, twórczy blask, moralną siłę i duchową wartość, ale stanie się w stajni politycznej jeszcze jednym rumakiem, na którego zechce wsiąść jak najwięcej jeźdźców, co doprowadzi w konsekwencji do wewnętrznych zmagań, konfliktów, napięć, a w konsekwencji do rozpadu i końca tej formacji. To z jednej strony. Czyli z frontu walki wewnętrznej. Bo na pewno od razu powstanie wiele niesnasek, rozdzierających konfliktów i błędów nie do naprawienia. Tak się pogrążają w niebycie najbardziej ambitne twory polityczne, kiedy zabraknie im instynktu samozachowawczego.

Ale przyjmijmy punkt widzenia zwolenników szybkiego wkraczania RN do polityki. Wyobraźmy sobie, że zwycięży, wedle mnie, zgubna koncepcja. Co się wtedy stanie? Wystarczy tylko spojrzeć na mapę partyjną Polski, by się zorientować, jakie ma szanse Ruch Narodowy na zwycięstwo. Niewielkie albo wręcz marne. Mogę śmiało zaryzykować, zakładając wariant najbardziej optymistyczny, że formacja ta nie przekroczy za dwa lata 12-15 proc., a to znaczy, że samodzielnie nie będzie w stanie niczego zmienić. A zmienić trzeba bardzo dużo. Niemal wszystko. I to na bardzo wielu polach. Wiem, wiem, powiecie, że razem z PiS-em RN zrewolucjonizuje Sejm. Narzuci swoją wolę. Zdobędzie w sumie ponad połowę mandatów. To jednak za mało, by realizować własny program.

Nawet gdyby tak się stało, zaczną się przetargi, gry, pozy, podstępne działania, kto kogo wykoleguje, jak to w polityce bywa. Rozpoczną się zakulisowe kompromitacje. Osłabianie pozycji w negocjacjach ustalających za-sady kształtowania rządu. Słowem, już na tym etapie słabszy i be? doświadczenia RN może tylko stracić. Dwa albo trzy ministerstwa to żaden sukces. Sukcesem byłaby przebudowa Rzeczypospolitej. Uczynienie z niej państwa wolnego i niezależnego. A już wiemy, że w fundamentalnych sprawach PiS i RN się nie zgadzają. Przypomnijmy: w stosunku do UE oraz do roli i znaczenia Okrągłego Stołu. Pamiętamy znamienne słowa Roberta Winnickiego o „likwidacji okrągłostołowej republiki" Z kim miałby tę republikę likwidować? Z PiS-em? Czy w takiej sytuacji Ruch Narodowy miałby szanse przeforsowania choćby jednego swojego projektu? Absolutnie nie. Nie znając gier, metod, póz i układów, przy pomocy których buduje się silną pozycję, tak młoda i niedoświadczona formacja, jak RN, dość szybko zostałaby spacyfikowana, a być może nawet skompromitowana i nie odegrałaby później żadnej roli w życiu społecznym i politycznym kraju. Zostałaby zepchnięta na margines. A być może wtrącona w otchłań, jak Samoobrona.

Czy o to chodzi tym, którzy tak naciskają, by młode pokolenie dorwało się już do Sejmu? I przejęło w kraju rządy? To jeszcze nie ten czas. Teraz RN musi umacniać się. Zdobywać wykształcenie i pracę. Nabierać sił i doświadczenia. Ćwiczyć silną wolę, samodzielność i odpowiedzialność. Kształcić charak-tery. Rozwijać umysł. Szlifować język. Generować światłą i dalekowzroczną elitę. Znajdować we własnym gronie charyzmatycznego i nieustraszonego przy¬wódcę. Bo Rada Decyzyjna to ciało zastępcze. Ruch musi mieć wyrazistych, wykształconych i świadomych swoich zadań przewodników, jakąś hierarchię. Bo nie będzie tego miał, eksperyment z wieloma szefami przerodzi się w groźny konflikt. Zarzewie tego konfliktu zresztą już widzę. Wcześniej czy później wybuchnie i rozsadzi organizację od środka. RN musi skupić wokół siebie gotowe do pracy w regionach silne i odpowiedzialne struktury i kadry. Musi wreszcie dojrzeć do własnej wielkości. Dopiero wtedy pójdzie za nim Naród. Trzeba wyczuć ten czas. Swój czas. I sięgnąć wówczas samodzielnie po władzę.

Gdyby jednak chciał to uczynić teraz, nie jest do tego przygotowany. I przegrałby na długie lata. A wraz z nim przegrałaby Polska. Na to nie może sobie pozwolić. Kolejną sprawą, jaką się niedługo zajmę, będzie pytanie: „Co zagraża RN?"

Ale już w nowym tygodniku „Pol- ska Niepodległa" A tutaj nadal felieton. I co jakiś czas publicystyka na inny temat.

Szukajcie „Polski Niepodległej" od 09.09.2013 w kioskach. Zapraszam do lektury i dyskusji

www.srokowski.art.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
O Lipkach czyli Tradycji i, Ruch Narodowy
Tablica obrażająca Żołnierzy Wyklętych zamalowana farbą, Ruch Narodowy
Sojusz Międzymorza, Ruch Narodowy
Oko w oko z bandytami, Ruch Narodowy
Młodzi do młodych Polaków Ruch Narodowy
polska mysl polityczna RUCH NARODOWO
Homoseksualiści są traktowani jako grupa pod specjalną opieką, Ruch Narodowy
Co wolno Owsiakowi to nie tobie, Ruch Narodowy
Ruch narodowy i ludowy
Powstanie Stronnictwa Narodowego i Ruch Narodowy w latach 1928 1939
Dmowski NASZ PATRIOTYZM, Ruch Narodowy
Ławrow wsypał Tuska, Ruch Narodowy

więcej podobnych podstron