Heiz Powrót Do Zdrowego Snu


Powrót do zdrowego
"Powrót do zdrowego snu"
Heiz Joho
Oficyna Wydawnicza "SPAR"
Warszawa
Rozdział I
SEN WCZORAJ I DZIŚ
* Ludzkie wyobrażenia o śnie i jego znaczeniu, kiedyś i dziś
* Podstawowe teorie na temat snu * Teoria regeneracji * Teoria
osłonowa * Teoria
oszczędzania energii * Teoria instynktu *
Teoria przystosowania
"Ze wszystkich radości i przyjemności opuszczających mnie po
kolei, sen zaliczam do
najcenniejszych. Najbardziej fascynuje
mnie przy tym fakt, że każdej nocy na nowo człowiek nagi, samotny
i nieuzbrojony odważa się na nieunikniony skok w głębiny oceanu.
Tam, gdzie wszystko jest
zmienione, kolory, formy, rytm oddechu,
tam gdzie na powrót spotykamy umarłych..." Hadrian
Jak przekazuje nam żyjący siedemset lat przed Chrystusem
grecki poeta Hezjod - gdy
tylko Chaos przestał istnieć, rozpadając się na dzień i noc,
powstała jednocześnie Nyx - bogini Nocy. Miała ona dwu synów -
nieubłaganego Thanatosa - boga śmierci i łagodnego Hypnosa,
boga snu, który z kolei spłodził Morfeusza, boga marzeń
sennych. Cały ród żył w mrocznym wnętrzu
ziemi, wychodząc na powierzchnię, do ludzi, jedynie w bladym
świetle księżyca i gwiazd.
Mit ten w bardzo piękny sposób odzwierciedla podświadome
przekonanie o ścisłym związku
nocy, snu, marzenia sennego oraz śmierci, przekonania, które
niejednokrotnie jeszcze ujawni się w późniejszych mitach, bajkach
oraz w sztuce.
Jest to także poetyckie zobrazowanie ambiwalentnego stosunku
człowieka do snu. Sen jest
bowiem bardzo ceniony, gdy jesteśmy zmęczeni i wyczerpani,
wiemy też że jest konieczny dla prawidłowej regeneracji
naszego ciała i duszy, boimy się go jednak (bardziej lub mniej
świadomie) traktując go jednocześnie jako młodszego braciszka
śmierci, gdyż sen czyni nas bez wyjątku
bezbronnymi.
Sen tłumi nasze zdolności do odczuwania rzeczywistości,
sprawia, że nasze mięśnie wiotczeją i podporządkowuje naszą
świadomość podświadomości.
Oznacza to, że sen przenosi nas w stan istnienia znacznie różniący się
od jawy.
W większości kultur przez długi czas wierzono, że podczas
snu dusza opuszcza ciało, przeżywając w tym czasie różne
przygody, przy czym
przebudzenie się traktowano jako powrót duszy
do ciała. Jeśli człowiek
umarł podczas snu wszyscy byli przekonani, że coś
przeszkodziło duszy w powrocie do własnego
ciała. Zagubiona dusza błąkała się zatem poszukując swego ciała i
często straszyła przy tym
żyjących. Winę za zagubienie się duszy w jej powrotnej wędrówce
najczęściej przypisywano złym duchom. Niełatwo było żyć w
czasach, gdy człowiek każdego wieczoru
kładąc się spać nie był
pewien, czy jego dusza rzeczywiście powróci do ciała. By
zapobiec takiemu wypadkowi, próbowano
odpowiednio się zabezpieczać. Z jednej strony zaopatrywano się w
pewnego rodzaju fetysze,
których zadaniem było utrzymywanie złych
duchów z dala od łoża, bądź sypialni, z drugiej strony
praktykowano rytuały,
przygotowujące człowieka na
najgorszy
wypadek - zagubienie duszy we śnie. W ten sposób, z podwójnym
zabezpieczeniem, można było
spokojnie zamknąć oczy i zapaść w objęcia Morfeusza.
Oczywiście naszym przodkom zagrażały również realne, uwa-
runkowane otoczeniem niebezpieczeństwa, które nie sprzyjały
zapadaniu w rozluźniony, głęboki sen. Ludziom w tym okresie
zagrażały na przykład
drapieżniki, wychodzące na żer, poza tym
wrogowie ludzcy
- wszelkiej maści złoczyńcy, liczący na łatwe rozprawienie
się ze śpiącym.
I jeśli dziś jeszcze wielu ludzi odczuwa strach przed
ciemnością oraz pewną nieufność
wobec snu, co tak na marginesie,
może być przyczyną zaburzeń snu, to udowadnia to tylko jak
głęboko wyżej wspomniane
wyobrażenia i przeżycia zagnieździły się
w ludzkiej podświadomości. Dochodzi jeszcze do tego fakt, że u
większości ludzi umierających
w łóżku zgon następuje w nocy. Przyczyny takiego stanu rzeczy
należy szukać w uwarunkowaniach ściśle biologicznych.
Wegetatywny, czyli
autonomiczny system nerwowy, nie jest sterowany naszą świadomością.
Działalność tego systemu polega na kontrolowaniu i koordynacji
funkcjonowania narządów wewnętrznych. Działalność tego systemu
zdominowana jest w pewnym stopniu stanami emocjonalnymi i
psychicznymi, nie można więc mówić o jego
pełnej autonomii. Wegetatywny system nerwowy składa się jakby z
dwu części: z układu
współczulnego, działającego pobudzająco,
oraz układu przywspółczulnego, działającego hamująco. Ich łącznym
zadaniem jest dopasowanie
organicznych procesów zachodzących w naszym ciele do stanu
istnienia, w jakim się aktualnie znajdujemy. Układ
przywspółczulny, zwany też z łacińska vagusem
dominuje w wegetatywnym systemie nerwowym w czasie snu, gdy w
organizmie panuje znacznie
zmniejszone zapotrzebowanie na energię. W tym czasie serce
zmniejsza częstotliwość swych
uderzeń, ciśnienie krwi spada, czynności nerek, wątroby i jelit
są ograniczone, zmniejsza się częstotliwość oddechu, prócz tego,
w związku z cofnięciem się
procesu spalania do poziomu przemiany podstawowej, w niewielkim
stopniu zmniejsza się temperatura całego ciała.
Aż w końcu, w pewnym momencie, zazwyczaj około godziny
czwartej rano, odpowiedni
ośrodek mózgowy "przełącza" autonomiczny system nerwowy na
układ współczulny, zwany z łacińska sympaticusem. Być może
proces przełączania jest organicznie zaprogramowany od czasów
naszych przodków, dla których godzina czwarta rano, pierwszy
brzask, oznaczała jednocześnie koniec
nocnego wypoczynku. Dziś dotyczy to oczywiście jedynie niewielu
zawodów, jednak atawistyczne
dziedzictwo nadal funkcjonuje.
Po przełączeniu, gdy układ współczulny zaczyna dominować
czynności nerek i przewodu
pokarmowego, wracają na wyższe obroty. Jeśli zdarzyło nam się wypić
wieczorem zbyt dużo alkoholu lub zjeść coś ciężkostrawnego,
właśnie w tym momencie zaczniemy
odczuwać napadowe zlewanie się potem, lekkie nudności, a nieco
później zwiększone parcie na
pęcherz. Podnosi się ciśnienie krwi, serce przyspiesza i
jednocześnie zwiększa się częstotliwość
oddechu. Krótko mówiąc, cały
organizm przygotowuje się do wyższych wymagań, stawianych mu
po przebudzeniu.
U bardzo starych ludzi (ale i u bardzo schorowanych), może w
pewnym momencie dojść do tego,
że sił witalnych nie wystarczy już
do dokonania pełnego
przełączenia autonomicznego systemu nerwowego z dominacji
przywspółczulnej na współczulną. Wraz z
brakiem bodźców emitowanych przez układ współczulny gaśnie życie.
Wyrażając się technicznie,
można by powiedzieć, że system przywspółczulny odpowiada
pracy samochodu przy wyłączonym
silniku, pracy, która siłę czerpie z akumulatora i, której
zadaniem jest, w razie
zwiększenić się zapotrzebowania energetycznego odpalić silnik.
Jeśli moc baterii nie wystarcza do odpalenia, przy próbach
wyczerpuje się całkowicie i maszyna zatrzymuje się. Akumulator
w samochodzie można wymienia,
natomiast energii życiowej nie można odtworzyć, można jedynie
dbać o dostateczny jej
poziom, tak by wystarczyła na jak najdłużej. Służy temu między
innymi sen.
Nie można od ręki udowodnia, że przestawianie się organizmu
z dominacji przywspółczulnej na współczulną odpowiedzialne jest
za powstawanie osławionych "duchów o czwartej rano" - owych
majaków i fantomów, które
udaremniają nam ponowne zaśnięcie przez wyolbrzymianie powszednich
przeciwności i nieprzyjemności, które dopiero wraz z dzwonkiem
budzika odzyskują swe normalne wymiary.
My, ludzie nowocześni, wychodzimy z założenia, że dusza i ciało w
czasie snu pozostają razem, oddzielając się od siebie jedynie w
chwiliśmierci, twierdzimy
nawet, że to właśnie dusza jest odpowiedzialna za marzenia
senne.
W tym miejscu musimy jednak jednoznacznie stwierdzia, że pod
tym co nauka określa mianem
duszy lub psychiki, nie musi koniecznie ukrywać się
pozazmysłowa forma bytowania, znana nam z
większości religii. Nauka skłania się raczej do traktowania duszy
jako objawiania się
określonych ośrodków mózgowych, co po
zredukowaniu ich do wymiarów psychologicznych lepiej pasuje do
naukowego,
przyczynowo-analitycznego schematu myślowego
biopolaryzacji.
Abstrahując od tego tematu, należałoby się w tym miejscu
zainteresować znaczeniem
fenomenu snu, dla współczesnej nauki.
Ograniczymy się jednak do pobieżnego streszczenia podstawowych
teorii na ten temat.
PODSTAWOWE TEORIE NA TEMAT SMU
Zgodnie z teorią regeneracji sen jest metodą kompensacji
stanu wyczerpania i zmęczenia, zarówno fizycznego jak i
psychicznego, bądź czasem reperacji wszystkich szkód powstałych w
organizmie w okresie jawy.
Teoria ta opiera się przede wszystkim na uwarunkowanych systemem
przywspółczulnym, wymiernych zmianach występujących w czasie snu,
więc: ograniczenie przemiany materii, obniżenie ciśnienia krwi,
zwolnienie tętna i oddechu, obniżenie
się temperatury ciała itp. Teoria osłonowa
Głosi ona, że sen jest metodą ochrony dla organizmu, ochrony
przed nadmiernym pobudzeniem
wywoływanym ciągłym funkcjonowaniem. Zgodnie z prof. Claparde, sen
nie jest wynikiem wyczerpania czy zmęczenia, lecz urządzeniem
ochronnym do takich stanów nie dopuszczającym. Ogarniająca
nas potrzeba snu jest w świetle tej teorii rozumiana jako rodzaj
termostatu, który poprzez wyłączenie nie dopuszcza do przegrzania
się maszynerii. Teoria oszczędzania energii.
Rozwinęła się z odkrycia ścisłego związku pomiędzy
wielkością przemiany
materii a łącznym czasem snu. Sen
niewielkich zwierząt, posiadających bardzo intensywną przemianę
materii traktowany jest więc jako środek do utrzymywania tej
przemiany w określonych
granicach. Wyłania się przy tym dość istotne pytanie: czy sen
zimowy niektórych zwierząt jest przyczyną, czy też skutkiem
powszechnego w zimie niedoboru pokarmów? Pewne jest tylko to,
że sen znacznie ogranicza potrzeby żywnościowe.

Teoria instynktu
Zgodnie z nią sen jest wyrazem wrodzonego sposobu zachowania
i wywołują go określone bodźce.
Teoria przystosowania
Natomiast teoria przystosowania traktuje sen jako model za-
chowania opierający się o relację drapieżnik - ofiara, czyli
uogólniając o łańcuch
żywieniowy poszczególnych gatunków. Teoria
ta koncentruje się przede wszystkim na ilości, długości i
umiejscowieniu snu w czasie,
akcentując szczególnie czynniki środowiskowe wpływające na
całokształt zagadnień związanych ze snem (w obrębie gatunku).
Wszystkie wyżej
wymienione teorie opierają się na
określonych faktach, wykazują jednak również luki i błędy, które
zmuszają do traktowania ich z
dużą dozą rezerwy.
O właściwej istocie snu nie da się powiedzieć nic ponadto co
starzejący się już cesarz
Hadrian (76-136 n.e.) napisał do swego przyjaciela:
"...ze wszystkich radości i przyjemności opuszczających mnie
po kolei, sen zaliczam do
najcenniejszych... najbardziej fascynuje mnie przy tym fakt,
że każdej nocy na nowo człowiek
nagi, samotny i nieuzbrojony odważa się na nieunikniony skok w
głębiny oceanu. Tam, gdzie
wszystko jest zmienione, kolory, formy, rytm oddechu, tam gdzie
na powrót spotykamy umarłych... Pociesza tylko, że sen leczy
nasze zmęczenie i to w sposób najskuteczniejszy z możliwych,
przez chwilowe uniemożliwienie nam egzystencji."
Rozdział II
JAK WPŁYWAĆ NA JAKOŚĆ SNU
* Fazy snu i ich znaczenie * Rytm snu * Rytmy ultraradianowe
* Sen a pory roku * Dźwięki * Sen długi czy sen krótki * Sowy i
skowronki * Poobiednia drzemka

"Klucz do poznania świadomego życia duchowego leży w pod
świadomych gionach. Cały
świat naszego najintymniejszejszego duchowego bytu spoczywa na
podświadomości i rozprzestrzenia się z tego właśnie poziomu." Carl
Gustaw Carus
Tak samo, jak funkcjonuje wiele teorii na temat znaczenia
snu, czyli jego zasadniczego sensu, tak też naukowcy nie mogą się
pogodzić co do przyczyn jego
powstawania.
Obecnie zdajemy sobie wprawdzie sprawę z tego, że określone
substancje chemiczne,
wytwarzane przez nasze ciało, jak na
przykład serotonina oraz inne białka sprzyjają zapadaniu w sen,
jednak jesteśmy jeszcze
bardzo daleko od dokładnego poznania mechanizmów i przyczyn, które w
określonyn czasie doprowadzają do wydzielania się tych substancji
oraz wyhamowywują ten proces.
Przez długie lata podejrzewano, że zmienione zaopatrywanie
mózgu w tlen doprowadza do zasypiania, gdyż takowe występuje
właśnie podczas snu. Dziś
jednak wiemy, że jest to fenomen, który wprawdzie stale towarzyszy
spaniu, ale go nie wywołuje, co jest sytuacją analogiczną również
dla innych zjawisk, które jeszcze będziemy omawiać.
Dwie najważniejsze, choć przeciwstawiające się sobie teorie
to teoria wywoływania oraz
teoria wyhamowywania. Pierwsza traktuje sen jak reakcję mózgu
na "produkty zmęczenia", które, zgodnie z tą teorią gromadzą
się w mózgu w trakcie intensywnego wysiłku umysłowego, podobnie
jak dzieje się to z mięśniami i z kwasem mlekowym, który
będąc produktem ubocznym przemiany energetycznej, następującej w
trakcie pracy mięśnia, gromadzi się
w nim powodując silne bóle.
Natomiast tak zwana teoria wyhamowywania, rozwinięta przez
prof. Pawłowa, głosi coś
przeciwnego, mianowicie, że sen jest skutkiem wyhamowywania
aktywności, rozprzestrzeniającego się
poprzez korę mózgową w
momencie, gdy osiągnięte zostaje określone
stadium zmęczenia.
Podobnie widział to też znany badacz tych problemów, prof.
Kleitmann, który sen rozumiał
jako samowytwarzający się fenomen. Zgodnie z jego poglądami
poprzez zmęczenie następuje stopniowe wytłumianie wymiany bodźców
pomiędzy mózgiem i pozostałymi
organami, wymiany, która w
okresie jawy jest wzajemnie stymulowana, a która przy
zasypianiu w drodze wzajemnego oddziaływania w końcu
doprowadza do niemal całkowitego
"wyłączenia" odbiornika
bodźców, mózgu i automatycznego
zapadnięcia w sen.
Wydaje się, że najnowsze badania prowadzone nad snem
wskazują na zdominowanie go przez różne, zmienne uwarunkowania,
przy czym potrzeba snu, okres
czuwania pomiędzy poszczególnymi okresami spania, rytmy
chrono-biologiczne, wzorce zachowań oraz
inne, sprzyjające, lub
niesprzyjające spaniu czynniki, odgrywają
najpoważniejszą
rolę.
I jeśli nawet o zasadniczej istocie snu, o jego powstawaniu i
sensie funkcjonują jedynie
teorie, a nie poznane fakty - na przykład
prof. Jovanovia twierdzi, że owijająca się wokół stanu
marzenia sennego sinusoida jest niemal tożsama z sinusoidą
towarzyszącą przechodzeniu ze
stanu drzemki do pełnej przytom-
ności - to można jednak
wypowiedzieć się na temat kilku rzeczy,
kilku procesów rozgrywających się w jego trakcie.
Takie nazwiska jak Kohlschtter, Michelson, Czerny, Karger,
Endress i in. oraz w ostatnich czasach również Wolff, Jovanovia i
Borbly są nierozdzielnie
związane z badaniami prowadzonymi nad snem. Ich wytężonej pracy
zawdzięczamy najistotniejsze odkrycia o psychosomatycznej istocie
snu, podczas gdy badacze tacy jak Freud, Jung, Leuner i ich
szkoły zajmowali się wyłącznie psychiczną stroną tego
fenomenu, a więc marzeniami sennymi.
W czasie ostatnich pięćdziesięciu lat wynaleziono
instrumenty pomiarowe, przy
pomocy których możemy sen bardzo dokładnie podzielić na
poszczególne fazy. Szczegółowa analiza
poszczególnych faz dostarcza nam dokładnego obrazu śpiącego,
zarówno jego stanu fizycznego
jak i psychiczno-duchowego.
Do aparatów tych zaliczamy elektroencefalogram (EEG). doko-
nujący pomiarów prądów
mózgowych, elektrookulogram, (EOG). mierzący ruchy gałek ocznych,
respirogram, badający częstotliwość oddechu, dermatogram,
zapisujący informacje o zmianach pól
elektrycznych na powierzchni skóry, elektromyogram, oddający stan
napięcia mięśni, a w
końcu fablograf oraz klitograf i kolpografię, badające
następujące w czasie snu zmiany w obrębie
tak męskich, jak i żeńskich narządów płciowch, które również są
typowe dla określonych faz
snu - zmiany te nie są związane w żaden sposób z pokwitaniem i
przekwitaniem i mają miejsce od wczesnego dzieciństwa do późnej
starości.
Jakość snu określają różne czynniki. Należą do nich: jego
długość, głębokość, długość
poszczególnych faz, stopień niewrażliwości na bodźce
zewnętrzne, regularność, jego zdolności
regeneracyjno-rekreacyjne oraz czynniki psychiczne, zróżnicowane
osobniczo. Zaburzenie każdej z
wielkości decydujących o jakości
snu prowadzi do zaburzeń snu, ze wszystkimi tego negatywnymi
konsekwencjami.
FAZY SNU
Obecnie podstawowym kryterium podziału snu jest badanie
prądów mózgowych, mierzonych
za pomocą elektroencefalografu. Zgodnie z tym dzielimy sen na
pięć zasadniczych faz, z których
każda składa się z trzech części. Fazy te zmieniają się w ciągu
snu - jednej nocy od trzech do
sześciu razy, tak, że głębokość
snu oscyluje wokół poziomu snu paradoksalnego, zwanego REM. (od
angielskiego Rapid Eyes
Movement - szybkie ruchy oczu) będącego
fazą marzeń sennych, tworząc sinusoidę, której ekstremami są z
jednej strony najgłębszy
sen, z drugiej stan określany jako "prawie czuwanie".
EEG. jest aparatem, który przy pomocy określonej liczby
elektrod przymocowanych do
głowy gumowymi paskami, dokonuje pomiaru prądów mózgowych w
poszczególnych częściach mózgu, wzmacnia je i przenosi na
pisak, kreślący wykres na milimetrowym papierze. Wykres zawiera
zarówno lokalizację prądów, jak ich częstotliwość (w hercach,
czyli drganiach na sekundę) oraz amplitudę. Na podstawie
analizy uzyskanych wyników można ocenia
stan mózgu.
Dzięki temu stwierdzono, że tak zwane fale beta, leżące w
zakresie częstotliwości od 14
do #30 Hz występują, gdy mózg jest
w stanie pobudzonym, czyli
podczas myślenia.
Natomiast fale alfa, o częstotliwości wahającej się pomiędzy

8 a #13 Hz wskazują na to, że mózg jest w stanie biernym, czyli
odpowiada to całkowitej pustce myślowej. Fale alfa są typowe dla
jawy, oraz przy zamroczeniu
umysłu i płytkiej drzemce.
Leżące w zakresie 4-#7 Hz fale theta występują w fazie
marzeń, przy czym dotyczy to
zarówno marzeń sennych, jak i tzw. marzeń na jawie.
Najniższą częstotliwość mają fale delta - od 0,#5 do 3 Hz.
Występują one wyłącznie w
głębokim śnie, w trakcie którego człowiek pogrążony jest w swej
podświadomości.
Faza pierwsza
Pod pojęciem fazy pierwszej rozumiemy przejście od czuwania

do pierwszego, lekkiego snu. W czasie jej trwania prądy mózgowe
są bardzo nieregularne. Oczy poruszają się. Mięśnie są jeszcze
częściowo napięte a w
elektroencefalogramie występują zarówno
typowe dla duchowo rozluźnionego czuwania fale alfa, jak i
fale
theta. Jest to stan zamroczenia umysłu, który u ludzi młodych
trwa tylko kilka minut. Mimo to jest on związany z silnymi
przeżyciami duchowymi,
silniejszymi i mającymi bardziej charakter
marzeń niż te, występujące w późniejszej fazie, określanej jako
NREM. (Non-Rapid Eye Movement
- bez szybkich ruchów oczu). Są jednak zdecydowanie krótsze i
płytsze niż te marzenia, które są typowe dla fazy REM. (Rapid Eye
Movement - szybkie ruchy oczu).
Wydaje się, że treść marzeń sennych występujących w pierw
szej fazie snu, jest jeszcze
dość silnie związana z wpływem otoczenia, częściowo
przybiera jednak już symbolikę charak-
terystyczną dla naszej
podświadomości.
Faza druga
Faza druga jest w zasadzie traktowana jako pierwsza faza
właściwego snu. Oddech staje się płytszy, napięcie mięśniowe
zmniejsza się, oczy są w
zasadzie nieruchome a EEG. wykazuje obok
dominujących fal theta tak zwane wiązki beta, sporadycznie
występujące szybkie fale. Szczególnie istotne
znaczenie dla jakości naszego wypoczynku
w czasie snu przypisuje się zwłaszcza drugiej części tej fazy,
ale w pierwszym cyklu (jak
wiemy cykl obejmujący wszystkie fazy powtarza się od trzech do
sześciu razy w ciągu jednej nocy). Jeśli mianowicie ten okres
trwa zbyt długo lub zbyt krótko, występują zaburzenia snu.
Odcinek ten stanowi jednocześnie płynne przej'cie do snu głębokiego. W
tym okresie
mogą występować
hipnotyczne halucynacje, które często
mylone
są z prawdziwymi marzeniami sennymi. W ich trakcie nie występują
jednak ruchy gałek ocznych. Trzecia część tej fazy ma
największe znaczenie dla działania
snu na system nerwowy. W EEG występują wysokie, zaostrzone fale
tzw. vertexy, które utrzymują
się od pięciu do siedmiu sekund.
Jest to typowe dla wchodzenia w głęboki sen.
Najbardziej
charakterystycznym wyznacznikiem drugiej fazy
jest brak zarówno fal alfa, typowych dla półsnu-półjawy, oraz fal
delta, typowych z kolei dla snu
głębokiego.
Faza trzecia
Faza trzecia to całkowita dominacja fal delta. Jest to
w
zasadzie pierwsza z faz głębokiego snu, która jednak jest jeszcze
dość powierzchowna. W trzeciej fazie można spotkać zarówno wiązki
fal beta, jak i reakcje na czynniki zaburzające sen. Ponieważ w
fazie tej nie obserwuje się
ruchów gałek ocznych, można wyjść z założenia, że przebiega ona bez
marzeń sennych. Mięśnie pozostają
w stanie względnego
rozluźnienia. Po pewnym czasie fale delta
zajmują ponad 50 procent
wykresu.
Faza czwarta
W tym momencie osiągnięty zostaje właściwy sen głęboki. Z
czasem powolne fale delta
zdominowywują cały mózg. Kompleksy typu K. (reakcje na czynniki
zaburzające sen) przestają występować,
bądź przebiegają na poziomie nie do wykrycia. Jedynym skutkiem
bodźców pobudzających jest
nieznaczne przyspieszenie fal delta. Ich amplituda ulega zwiększeniu.
Zarówno fale alfa, jak i
beta zanikają całkowicie. Mięśnie
są zazwyczaj zwiotczałe, a oczy nieruchome.
Jeśli śpiącego zbudzimy z fazy NREM, będzie wprawdzie
oszołomiony, jednak będzie
miał wrażenie, że zbudziliśmy go z lekkiej drzemki.
Pod koniec tej fazy bardzo często powraca napięcie mięśni i
śpiący zmienia swą pozycję. Po
zakończeniu fazy czwartej dochodzi
do krótkiego powtórzenia fazy drugiej, prowadzącej do fazy marzeń
sennych.
Faza piąta
Jest to faza marzeń sennych, wyróżniająca się bardzo aktywną
działalnością mózgu. W EEG. występują nie tylko wiązki beta oraz
kompleksy K, ale również
niewielkie, ale regularne fale theta, a
nawet fale alfa. Okres ten określa się również mianem snu
paradoksalnego lub snem
zdesynchronizowanym. Na jego początku przez kilka minut notuje się
występowanie fali, której wykres przypomina zęby piły, większość
naukowców zgodna jest co do tego,

że owa fala stanowi
wprowadzenie do marzenia sennego. Typowym objawem tej fazy
są szybkie ruchy gałek ocznych REM. Zarówno u mężczyzny, jak i u
kobiety genitalia znajdują się w stanie pobudzonym i to
niezależnie od treści marzenia sennego
(może to być ważną wskazówką dla określania dokładnej przyczyny
impotencji u mężczyzn).

Sądząc po występujących w tej fazie zakresach fal mózgowych,
sen w tym okresie powinien być bardzo płytki, mimo to śpiący,
obudzony w fazie piątej ma
wrażenie, że spał bardzo głęboko (stąd określenie - paradoks).
Ponieważ wspomniane fale alfa charakteryzują zasadniczo mózg
w stanie pobudzenia bądź półsnupółjawy, a mimo to śpiący dalej
śpi w najlepsze, prof. Jovanović postawił hipotezę, że
podstawowym zadaniem tej fazy jest przetransponowanie czynników
zaburzających sen w elementy marzenia sennego, tak by nie
były w stanie przebudzić śpiącego
W ten sposób wydaje się, że Freud miał rację, określając marzenie
senne mianem "strażnika snu".
Po zakończeniu fazy piątej ponownie następuje faza druga, po
której znowu następuje okres
snu głębokiego, czyli fazy trzecia i czwarta. Po okresie snu
głębokiego znów na krótko pojawia się
faza druga, która ponownie prowadzi do fazy REM. Długości
poszczególnych stadiów są przy
tym zróżnicowane. Uwzględniając to zróżnicowanie, współcześni
badacze tego problemu dzielą ludzi na trzy typowe grupy, w
zależności od ich zachowania w fazie snu
głębokiego, a mianowicie:
Śpiący wieczorny
U człowieka takiego typu najdłuższa faza pozbawionego marzeń
snu głębokiego występuje
wieczorem, przy czym faza ta, nieco krótsza i mniej wyrazista,
ale jednak wyraźna, powtarza się jeszcze rano.
Śpiący poranny
Ludzie tego typu wieczorem bardzo ciężko zapadają w sen
głęboki, a ich najdłuższy i najwyraźniejszy okres snu głębokiego,
bez marzeń występuje rano, na
krótko przed przebudzeniem.
Śpiący nieokreślony
Grupa ta nie wykazuje żadnego dłuższego okresu snu
głębokiego
- sen bez marzeń występuje u tych ludzi w krótkich odcinkach
(jednakowej długości)
przemiennie z okresami powierzchownego snu
z marzeniami. Trwa to całą noc. Rytmika poszczególnych faz
nie podlega żadnym stałym prawom.
U każdego człowieka rzecz
przedstawia się odmiennie i zależy nie tylko od cech osobniczych, ale
i od wieku i stanu zdrowia. Stały
jest jedynie chronologiczny przebieg poszczególnych faz.
RYTM SNU
U oseska już w kilka dni po narodzinach zaczyna wykształcać
się rytm snu i czuwania, w którym każda jednostka trwa około
czterech godzin. Rytm ten
związany jest z porami przyjmowania posiłków. Jednak już w
okresie pierwszego roku życia rytm przesuwa się w stronę jednego
dłuższego i skonsolidowanego okresu
snu w nocy i odpowiadającemu mu okresowi czuwania w dzień.
Jednocześnie zmienia się
stosunek pomiędzy jawą a snem. Jeśli zbadamy sen noworodka w
aspekcie jego poszczególnych faz, stwierdzimy, że głęboki sen
i faza REM. są ze sobą idealnie zrównoważone.
Niezwykły jest przy tym fakt, że normalizacja i ustalenie
przebiegu faz snu następuje
dopiero po upływie kilku miesięcy od narodzin. Na samym początku
noworodek może z czuwania przechodzić bezpośrednio do fazy REM.
Dopiero po kilku miesiącach ustala się normalna kolejność, w której
faza REM. oddzielona jest okresem głębokiego snu.
Wszyscy wiemy doskonale, że w czasie naszego życia stosunek
snu do czuwania zmienia się na korzyść czuwania. Podczas, gdy u
oseska stosunek ten wynosi
2:#1, to u dorosłego aż mniej więcej do ukończenia 45 roku życia
jest to stosunek 1:#2, co odpowiada ośmiu godzinom snu,
ograniczonego wyłącznie do godzin nocnych.
Zgodnie z naukowymi badaniami odsetek ludzi zadawalających
się mniej niż pięcioma
godzinami snu dziennie rośnie od 3 procent
wśród dwudziestolatków do 18 procent u ludzi w wieku 65 lat.
Również czas zasypiania,
czyli faza pierwsza, pomiędzy
zasypianiem a pierwszą fazą marzeń sennych podlega zmianom. Tak
zwany sen lekki (czyli faza
pierwsza) u młodych dorosłych wynosi mniej więcej 4 procent, a sen
głęboki (faza trzy i cztery) około
13 procent łącznego czasu snu. Od trzydziestego roku życia czas
snu lekkiego wciąż się wydłuża, by u osobników 65-letnich wynieść
około 16-17 procent. Dzieje się to kosztem snu głębokiego, który
w tym samym czasie
wyraźnie się skraca. U osób powyżej
osiemdziesiątego roku życia faza ta jest prawie nierejestrowalna,
natomiast w tym okresie
życia notujemy zwiększoną potrzebę krótkich drzemek w ciągu dnia.
Interesujący jest również
fakt, że skrócenie fazy głębokiego
snu, leżącej bezpośrednio przed pierwszą fazą REM, co powiązane
jest zazwyczaj z
wydłużeniem się czasu zasypiania
(fazy
pierwszej) może prowadzić do depresji, na które często uskarżają
się ludzie starsi. Tego typu
zaburzenie rytmu snu przypisuje się niedostatkowi serotoniny
(substancji białkowej wytwarzanej przez
organizm, którą uważa się za niezbędną dla snu) - obecnie
przeprowadzane są próby
leczenia tego typu dolegliwości przy pomocy chemoterapii.
Z drugiej strony twierdzi się również, że starzec z dużą
ilością snu typu REM. jest zarówno duchowo, jak i fizycznie
sprawniejszy i lepiej się
czuje, w porównaniu z osobnikami w tym samym wieku i podobnym stanie
zdrowia, u których faza REM. uległa wyraźnemu zmniejszeniu. Jest
to jednak tylko twierdzenie - dyskusyjna jest jak zwykle
sprawa, co w tym wypadku jest przyczyną, a co skutkiem.
Wprawdzie ludzie starsi
znacznie częściej niż ludzie młodzi budzą się w nocy (w związku ze
skróconymi fazami głębokiego snu),
mimo to mniej narzekają na zły sen. Również poranne uczucie
zmęczenia u ludzi powyżej
55-go roku życia wydaje się mniej dobitne. Dopiero mniej więcej
po przekroczeniu 75-go roku życia uczucie zmęczenia staje się
wyraźniejsze i występuje również w ciągu dnia, zwłaszcza przy
tendencji do drzemania.
Z upływem lat zmienia się nie tylko jakość snu, ale również
pozycja w jakiej się śpi.
Wraz z postępującym wiekiem śpimy więcej na plecach oraz na
prawym boku. Wydaje się, że leżenie i spanie na lewym boku wywołuje
u starszych ludzi dolegliwości serca, względnie je pogarsza. Z
niewyjaśnionych bliżej przyczyn,
im człowiek jest starszy, tym
mniej śpi na brzuchu.
RYTMY ULTRARADIANOWE
Nawet jeśli nocny sen jest wystarczający pod względem jako
ściowym, to znaczy zarówno pod
względem długości jak i głębokości dopasowany do potrzeb, to u
wszystkich ludzi w ciągu dnia występują wyże i niże w
samopoczuciu i sprawności, przy czym okresy
wyżu, czyli okresy czuwania są w ciągu dnia mniej więcej dwu
krotnie dłuższe niż okresy
niżu. Cykle te wiążą się z występowaniem tak zwanych rytmów
ultraradianowych, które odpowiedzialne są

za to, że również w ciągu dnia występują okresy wzmożonego zapotrzebowania na sen.
Wydaje się, że rytmy te stanowią uzupełnienie do rytmu
czuwanie-sen, który z kolei wynika ze
skomplikowanych współzależności procesów psychosomatycznych,
również odbywających się w określonym rytmie dziennym. Procesy
te, to przede wszystkim
czynniki sterujące zmianami temperatury
ciała, aktywnością mózgu, procesami przemiany materii oraz
wydzielaniem hormonów
(głównie dotyczy to kortisonu, testosteronu, prolaktyny oraz
hormonu wzrostu).
Doświadczenia
przeprowadzone w Instytucie Maxa Plancka
wykazały, że ogólnie rzecz biorąc wyraźnie zwiększona potrzeba i
gotowość do snu ujawnia się
około godziny dziewiątej rano, około godziny trzynastej oraz około
siedemnastej. Z faktu tego wnioskujemy, że czterogodzinny rytm
jawa-sen obserwowany u noworodków pozostaje zachowany przez całe
życie, tyle że w mocno osłabionej formie. Nie uwidacznia się
on zbytnio między innymi dzięki oddziaływaniu innych bodźców,
obowiązków pracy, umiejętności rezygnacji, picia kawy i innych
tego typu mechanizmów.
Jeśli pomiędzy rytmem jawa-sen, a procesami psychosomaty-
cznymi zachodzącymi w rytmie dziennym nastąpią przesunięcia,
dochodzi do zaburzeń snu
oraz podwyższonej "gotowości" do ulegania różnym schorzeniom,
zarówno natury duchowej, jak i fizycznej.
Nieodpartego dowodu dostarcza nam praca zmianowa, szcze
gólnie w nocy, czyli na
tzw. trzecią zmianę. Powoduje ona zaburzenia w relacjach
pomiędzy rytmami przemiany materii, zachodzącymi w rytmie dziennym,
które przygotowują przyjmowanie i przyswajanie pokarmu, a
aktywnością i przerwami na odpoczynek. W
szczególnie wrażliwy sposób reagują na takie zaburzenia kobiety
oraz ludzie starsi. Skutkami
tych zaburzeń są dolegliwości żołądkowe i jelitowe, bardzo
często bezsenność, chroniczne zmęczenie, brak koncentracji
oraz ogólne pogorszenie się jakości życia.
Ponieważ tego typu desynchronizacja narusza procesy życiowe
o fundamentalnym znaczeniu, nie można w żaden sposób do niej się
przyzwyczaić czy dopasować.
Im dłużej się ona utrzymuje, tym poważniejsze są jej skutki.
Znaczy to krótko mówiąc, że biologicznego rytmu jawa-sen nie
można zmieniać przy pomocy interwencji zewnętrznej. Z tego
powodu spanie w dzień może stanowić uzupełnienie normalnego snu w
nocy, lecz nigdy go nie zastąpi. Ludziom pracującym w nocy
zaleca się więc, by zwracali szczególną uwagę na wykorzystanie
normalnych dziennych niżów, występujących
o 9.#00, 13.#00 i 17.#00 na możliwie niezakłócany sen.
SEN A PORY ROKU Zagadnienie, czy pory
roku wywierają na ludzki sen podobny wpływ jak w przypadku
niektórych zwierząt, zajmowało badaczy
zagadnień związanych ze snem już od końca ubiegłego wieku. Jak
wcze'niej wspomnieli'my,
poszczególne fazy snu, czyli w praktyce
ich odpowiednie głębokości, wyróżniają się dzięki występowaniu
określonych fal mózgowych,
względnie kombinacji tych fal. W wykresie EEG. faz trzeciej,
czwartej i piątej występują przy tym, prócz fal typowych dla tych
faz również pewne wiązki, które naukowcy parający się snem
określają mianem kompleksów K. Chodzi w nich o obraz fal, będący
reakcją mózgu na wewnętrzne i zewnętrzne bodźce mogące sen
przerwać. Dźwięki, światło, ból, dotyk itd., manifestują się
więc w EEG. śpiącego poprzez występowanie kompleksów K.
Zazwyczaj im sen jest głębszy, tym mniej ich występuje.
Najczęściej i to zupełnie spontanicznie
występują w okolicy poranka, choć można je również znaleźa w EEG.
chrapiącego.
Jovanovia, znany naukowiec, działający od lat wokół tych
zagadnień wpadł na pomysł, by odpowiedzi na pytanie zadane na
wstępie szukać w częstotliwości
występowania kompleksów K.
W tym celu przeprowadził doświadczenia na osobach, które
zgłosiły się ochotniczo.
Zarówno wiosną jak i zimą osoby biorące
udział w doświadczeniu kładły się spać punktualnie o godzinie
23.#00, przy czym okna
wszystkich sypialni wychodziły na ogród. Wiosną, od kwietnia do
maja, zaobserwowano pierwsze wyraźne podwyższenie się ilości
kompleksów K. w trzeciej godzinie snu; co
przypisano rozpoczynającemu się mniej więcej o godzinie 3-ciej
świergotowi ptaków. Jednak
znakomita większość kompleksów K nastąpiła dopiero w piątej
godzinie snu, gdy do głosu ptaków dołączyły jeszcze inne
dźwięki. Wraz z przyzwyczajaniem się śpiącego do tła dźwiękowego,
ilość kompleksów K. malała następnie

w szóstej i ósmej godzinie snu. Zimą, od grudnia do
stycznia, wzrost ilości kompleksów K notowano dopiero w szóstej
godzinie snu, co można było przypisać nastającemu przedświtowi.
Większość kompleksów K wystąpiła dopiero w siódmej godzinie snu.
Z doświadczenia tego
można wnioskować, że zimą proces

budzenia się jest spowolniony, gdyż śpiący odbiera mniej budzą-
cych bodźców niż wiosną czy latem. Bezdyskusyjna jest również
zwiększona potrzeba snu,
odczuwana przez ludzi zimą.
DŹWIĘKI
Doświadczenia wykazały - uprzedzamy w tym miejscu treści
zawarte w rozdziale dotyczącym
zaburzeń snu - że osoby śpiące są
dużo wrażliwsze na dźwięki od osób czuwających. Lekarze czuwający
nad przebiegiem
eksperymentu stwierdzili, że kroki
osób
podchodzących do laboratorium, w którym przeprowadzane były
testy, manifestowały się w falach mózgowych osób śpiących w
formie występowania
kompleksów K na długo zanim można było
je
usłyszeć.
SEN DŁUGI, CZY SEN KRÓTKI Abstrahując od
omawianych w tym rozdziale zasadniczych
aspektów snu, czyli odwzorowaniu jego struktury, zmieniającej się
z biegiem lat, ludzi
charakteryzuje zmienna pod względem osobniczym potrzeba snu. Jasne
jest również, że nadmiar snu może
być tak samo szkodliwy jak jego niedobór.
Przez długi czas Napoleon uchodził za typowy przykład
człowieka obywającego się minimalną ilością snu. Opowiadano, że
zadowalał się czteroma-pięcioma
godzinami snu dziennie, przy czym
kładł się zawsze do łóżka
pomiędzy 22.#00 a 24.#00, by wstawać o godzinie drugiej w nocy i
pracować aż do piątej rano. Potem pozwalał sobie ponownie na
dwie godziny snu. Poza tym posiadał szczególny dar - był w stanie
zasnąć natychmiast i wszędzie.
Zgodnie z nowszymi wynikami badań, tego typu zachowanie
wskazuje jednoznacznie na
narkolepsję (czyli chorobliwą potrzebę snu), a nie na człowieka
zadowalającego się skromną ilo'cią snu.
Do tego zagadnienia powrócimy w rozdziale poświęconym zaburzeniom
snu.
Inne sławne osobistości,

zaliczane do ludzi krótko śpiących to Tomasz Edison oraz
Salvatore Dali, podczas gdy de Talleyrand
raczej zaliczał się do
śpiochów, czyli ludzi potrzebujących co
najmniej dziesięciu godzin snu na dobę w celu zachowania
sprawności fizycznej i
intelektualnej. Większość ludzi obywa się
jednak sześcioma-ośmioma godzinami snu na dobę. Badania
przeprowadzane przez Odile
Benoitwskazują, że ludzi śpiących długo od ludzi śpiących
krótko różnią przede wszystkim fazy głębokiego snu (trzecia i
czwarta). U śpiochów są one znacznie krótsze niż u ludzi mało
śpiących i występują ponadto głównie w pierwszym cyklu. Ludzie mało
śpiący mają wyjątkowo długie fazy
snu głębokiego. Różnica ta tłumaczyłaby, dlaczego ludzie śpiący
długo potrzebują łącznie
większej ilości snu od ludzi śpiących krótko i wcale nie czują się
bardziej wypoczęci.
Niezwykle interesujące badanie przeprowadzone w Kalifornii
wykazało, że ludzie śpiący co
noc przeciętnie od siedmiu do ośmiu godzin wykazują jednocześnie
najniższy odsetek umieralności ogólnej, który zwiększa się
zarówno przy dłuższym jak i przy krótszym czasie snu. W tym
wypadku tzw. umieralność ogólna jest ilorazem ogólnej, oczekiwanej
umieralności, ustalanej na pod-
stawie badań demograficznych, a umieralności rzeczywistej,
obserwowanej w badanej grupie. Znany naukowiec prof.
Borbly podejrzewa w tym wypadku, że nie jest to skutkiem
bezpośredniego związku między długością snu,
a współczynnikiem umieralności, lecz odwrotnie - że prowadzony
styl życia, względnie choroba i tym podobne czynniki wpływają na
długość snu. Więcej na
temat tego frapującego zagadnienia zamieścimy w rozdziale
poświęconym zaburzeniom snu.
Z drugiej strony liczne badania wykazują, że siedmio-,
ośmiogodzinny sen jest
wariantem optymalnym, pozwalającym w har-
monijny sposób następować po
sobie wszystkim fazom. "Przyczepiony" dodatkowo dwu-,
trzygodzinny sen przed południem wydłuża jedynie w znacznym
stopniu fazę marzeń sennych, przy czym sny zazwyczaj są nieprzyjemne.
Osoby kładące się spać
po północy miały równie zaburzony przebieg snu jak osoby budzone
przed godziną szóstą rano. Ludzie, którzy ze względów zawodowych
muszą wstawać bardzo wcześnie rano, nierzadko również w
zaćwansowanym wieku wykazują określone
anomalie w przebiegu snu.
Zalecana dorosłym, najzdrowsza pora na udanie się na spoczynek to
godzina 23.#00.
SOWY I SKOWRONKI
Zalecając godzinę 23.#00 jako optymalną porę na udanie się
do łóżka, nie możemy
jednocześnie zapominać o istnieniu ludzi,
którzy wcześnie rano są
niesprawni i nieprzytomni, podczas gdy
inni mają jak najlepszą formę. Ludzie-skowronki czują się
najlepiej i są też najaktywniejsi
we wcześniejszych lub późniejszych godzinach porannych. Ich ener-
gia opada jednak zauważalnie w miarę upływu dnia i dlatego też
dosyć wcześnie udają się na spoczynek. Dokładnie odwrotnie rzecz
ma się z ludźmi-sowami. Ci
przesypiają najchętniej poranek, zachowując za to pełną
sprawność i aktywność do późnych godzin
wieczornych, a nawet w nocy. Przyczyny tak
zróżnicowanego zachowania nie są znane.
Nauka
podejrzewa, że odpowiedzialne za ten stan rzeczy są czynniki
dziedziczne, zaś mądrość
ludowa twierdzi, że decydująca jest

godzina narodzin. Kto urodził się późno w nocy będzie - zgodnie z
ludowymipoglądami należał do
ludzi-sów - ludzie-skowronki
przychodzą na świat we wczesnych godzinach porannych, względnie
przed południem. Predestynacji ludzi urodzonych po południu
mądrość ludowa nie
precyzuje. Jeśli u oseska zastosujemy
zwyczajowy, czterogodzinny rytm żywieniowy jako podstawę do cyklu
ultraradianowego, wtedy
istotnie możemy doszukać się pewnych związków. Z drugiej jednak
strony większo'ć ludzi przychodzi na 'wiat w nocy, przy czym wydaje
się, że należy ona do grupy ludziskowronków. Ciężko jednak
jednoznacznie stwierdzić jaką rolę w tych reakcjach odgrywa przymus
(praca, współmieszkańcy itp.), a
co jest rzeczywistą skłonnością. Dość dziwne jest to, że
większość ludzi uważa ludzi-sowy za osoby leniwe, mimo że te
podczas dnia, a już szczególnie wieczorem wykonują co
najmniej tyle samo pracy, co ludzieskowronki w ciągu
przedpołudnia. Dlatego też ludzie-sowy twierdzą
o ludziach-skowronkach: "przed południem zarozumiali, po południu
zmęczeni".
Bardzo cenną rzeczą dla każdego człowieka byłaby zatem
możliwość wykonywania
obowiązków zawodowych w czasie odpowiadającym jego
predyspozycjom, co niestety, nie zawsze jest
możliwe. Rozpatrując to bliżej dochodzimy wręcz do wniosku, że
tylko nieliczne, wybrane zawody, w większości wolne to umoż
liwiają, choć nawet wtedy nie
zawsze jest możliwe spanie zgodnie
z upodobaniami.
Mimo to pamiętajmy, że człowiek-sowa pracujący jako piekarz,
tak samo ryzykuje schorzenia
wywołane desynchronizacją procesów życiowych, jak
człowiek-skowronek przyjmujący posadę
nocnego
stróża.
POOBIEDNIA DRZEMKA
W czasach, gdy
znormalizowany czas pracy nie odebrał
jeszcze
mężczyznom możliwości zasiadania wraz z całą rodziną do
obiadowego stołu oraz powszechnej poobiedniej sjesty, wczesne
feministki piętnowały obraz typowego mężczyzny, który w południe
zasiadał do nakrytego stołu,
krzycząc na pętające się pod nogami dzieciaki, a po obiedzie
zalegał na kanapie lub sofie, zamiast pomagać przy zmywaniu.
Rzeczywiście, większość
ludzi przeżywa w południe niż, co
już wykazaliśmy przy okazji ultraradianowych rytmów. Drzemka
poobiednia w pełni odpowiada
ogarniającej nas wtedy potrzebie
snu. Sen poobiedni przebiega zupełnie inaczej niż sen nocny, gdyż
najczęściej natychmiast
występuje faza marzeń sennych. Fakt ten
tłumaczy się w sposób następujący: sen poobiedni należy
rozpatrywać jako kontynuację
snu nocnego, a nie jako jego zastępowanie, przy czym leżące
pomiędzy ostatnią fazą REM. snu nocnego, a poobiednią drzemką
okresy niżu należy traktować jako (relatywnie) pozbawione marzeń
sennych okresy wypoczynku, które jednak, dzięki kawie, pracy i
innym czynnościom są w zasadzie niezauważalne.
Na marginesie: greccy specjaliści - kardiolodzy, w trakcie
długich badań
przeprowadzanych przez Uniwersytet Ateński w
szpitalu ewangelickim, stwierdzili jednoznacznie, że poobiednia
sjesta, do dziś kultywowana zarówno w krajach tropikalnych, jak i
śródziemnomorskich zapobiega
chorobie wieńcowej, oraz znacznie
zmniejsza ryzyko regresu tej choroby w przypadku wyleczonych
pacjentów. Greccy naukowcy
doszli na koniec do wniosku, że uwzględniając wszelkie
możliwe czynniki ryzyka zawału, jak na
przykład palenie tytoniu, konsumowanie alkoholu, nadwaga, oraz
poziom cholesterolu i inne,
mniej powszednie, półgodzinna sjesta poobiednia zmniejsza zagrożenie
zawałem aż o trzydzieści procent. Pokrywa się to z
doświadczeniami Jovanoviać, który zaleca
spanie w południe, przy czym nie powinno się przekraczać granic
od 30 do 90 minut. Według Jovanoviać wpływa to korzystnie nie
tylko na zdrowie, ale i na
ogólną sprawność psychofizyczną, umożliwiając równie wydajną
pracę przed południem, jak i po południu.
Udowadnia to jednoznacznie, że drzemiący po obiedzie męż-
czyzna nie jest tak całkowicie godny potępienia.
Rozdział III
SEN I POKREWNE MU ZJAWISKA ORAZ ICH ROLA W LECZNICTWIE
* Sen leczniczy * Medytacja * Hipnoza * Trening autogenny
*
Prawdziwe i sztucznie wytwarzane marzenie na jawie * Metody
objaśniania snów i ich
znaczenie w medycynie.
Schopenhauer powiedział, że każde wyzdrowienie ma miejsce
podczas snu. Jest to pogląd
wykorzystywany już w wielu starych kulturach, również w
starożytnej Grecji, gdzie celebrowano
leczenie we śnie, przede wszystkim w ramach kultu Eskulapa, w
Epidauros.
SEN LECZNICZY
Goście przybywający do
Epidauros mieli do dyspozycji prawdziwy pensjonat -
sanatorium o 180 pokojach, w których
aplikowano również lecznicze kąpiele oraz kuracje głodem i inne
diety. Musimy przy ty
pamiętać, że w starożytnej Grecji sztuka
lekarska uprawiana była w sposób holistyczny (czyli całościowy),
rozpatrywano przy tym
wszystko, co dziś znowu jest bardzo na
czasie. Leczenie nie ograniczało się więc do usuwania
symptomów,
lecz obejmowało również tryb życia, sen, nawyki żywieniowe i in.
Całościową sztukę medyczną
określano słowem "diaita", które to określenie z biegiem
tysiącleci przekształciło się w słowo
"dieta", funkcjonujące w zasadzie we wszystkich językach
europejskiego kręgu
kulturalnego, tyle że dotyczy ono obecnie
jedynie sposobu odżywiania się. Właściwy sen leczniczy
odbywał się w tak zwanym abatonie, wysokiej na dwa piętra hali
inkubacyjnej, w której znajdował się również posąg Eskulapa,
misternie rzeźbiony w złocie i kości słoniowej. Legenda twierdzi,
że pacjenci, którym przyjazny bóg
się ukazywał, niekiedy w
towarzystwie swej córki Hygieii, we śnie, momentalnie odzyskiwali
zdrowie.
Sen leczniczy zalecany był wówczas przeciwko najróżniejszym
dolegliwościom. Sprowadzano go
i utrzymywano częściowo poprzez hipnozę, posiłkując się
również ekstraktami roślinnymi, gdy wskazane było utrzymanie snu
przez dłuższy czas. Najwyraźniej już wtedy stwierdzono, że całkowite
wyciszenie organizmu, jakie daje
sen, wiążące się również ze zredukowaniem przemiany materii do
poziomu podstawowego, jest
znakomitym sposobem odciążenia
narządów wewnętrznych co sprzyja procesowi zdrowienia. W końcu
nie bez kozery nawet dzisiaj
lekarze przy większości chorób zalecają przede wszystkim
położenie się do łóżka.
W nowszych czasach, to znaczy w naszym stuleciu, sen
leczniczy na powrót zaczął być
uznawany, po wiekach zapomnienia. Pewien niemiecki lekarz, dr
Kurt Weidner przenosił pacjentów cierpiących na choroby
infekcyjne na dłuższy czas w stan uśpienia
i stwierdził przy tym, że zdrowieli szybciej od pozostałych
pacjentów z analogicznymi
infekcjami. W związku z tym odkryciem w stosunkowo niedługim czasie
zaczęły funkcjonować sanatoria leczące snem zarówno
schorzenia fizyczne jak i psychiczne, nie
mówiąc już o bezsenności i innych zaburzeniach związanych ze
snem. Część tego typu lecznic
przetrwała do naszych czasów i wydaje się, że nie cierpi na
brak pacjentów.
Tego typu kuracja trwa średnio od trzech do sześciu tygodni.
W jej trakcie pacjenci
otrzymują wytłumiające świadomość farmaceutyki w formie tabletek lub
zastrzyków, które sprowadzają sen
z reguły już po pięciu
minutach (przy czym oczywiście muszą być
bardzo dokładnie dawkowane) bądź sen sprowadzany jest na pacjenta
przy pomocy tak zwanej "maszyny
snu". Jest to elektryczny aparat, wytwarzający słabe impulsy
elektryczne, które przenoszone są na oczy, na kark, względnie
również na skronie. Poprzez elektromagnetyczny efekt
rezonansu w mózgu dochodzi do wytwarzania się fal o
częstotliwości oscylującej wokół 12 Hz,
takich samych jakie wytwarzane są w pierwszej fazie naturalnego
snu. "Maszyna snu" pomaga pacjentowi zasnąć nie zakłócając
równocześnie późniejszego
przebiegu poszczególnych faz, ani ich kolejności. W niektórych
przypadkach stosuje się wariant kombinowany, najpierw
aplikując pacjentowi farmaceutyki, a na-
stępnie poddając go działaniu elektrousypiacza.
Przebieg kuracji może być bardzo zróżnicowany. W jednych
sanatoriach (może należałoby
raczej użyć określenia dormitorium?) pacjentów na początku
kuracji usypia się raz dziennie na 45
minut, przedłużając następnie okres snu do 90 minut, w innych
podczas trzytygodniowych
kuracji pacjenci są usypiani tylko w określone dni, podczas gdy
pozostałe dni służą awiczeniom fizycznym, saunie oraz innym
zabiegom.
W innych znów klinikach usypia się pacjentów i pozwala się
im spać dzień i noc, budząc wyłącznie w celu załatwienia potrzeb
fizjologicznych i natychmiast
na powrót układając do snu.
Wspomniany uprzednio stan zamroczenia (pierwsza faza snu)
daje się również osiągnąć w inny sposbb. Zjawisko to może
nastąpić zupełnie spontanicznie
i nawet sobie tego nie uprzytom-
nimy.
O zjawisku tym po raz pierwszy donieśli Playfair i Hill w
swej książce pod tytułem
"Niebiańskie cykle". W południowej Francji, w długich, wysadzanych
po obu stronach drzewami alejach,
jakie tam nagminnie występują, bardzo często zdarzały się niewy
tłumaczalne wypadki
samochodowe. Sprawcami wypadków
byli
najczęściej starsi, dość wolno prowadzący samochód ludzie.
Policja drogowa zaćngażowała w
końcu do wyświetlenia tej tajem-
nicy naukowców, którzy ustalili, że przyczyną wypadków jest
przemienna gra światła i
cienia, wywołana określoną gęstością posadzonych drzew, która
przy stosunkowo wolnym przejeździe dawała stroboskopowy efekt
odpowiadający dość dokładnie częs-
totliwości 12 Hz. Efekt ten działając poprzez nerwy wzrokowe
również może wywołać efekt
rezonansu w centralnym systemie nerwowym - wytworzony w ten
sposób stan zamroczenia określamy mianem transu. Skutek nie
ogranicza się jedynie do zmiany częstotliwości prądów
mózgowych - organizm wykazuje wymierne
zmiany, występujące w różnych stadiach snu, takie jak zmiany
przewodnictwa skóry,
zwiotczenie mięśni, spowolnienie oddechu
itp.
Dominującą cechą transu jest fakt, że mózg przestaje
odbierać bodźce z otoczenia,
bądź dochodzą one doń mocno wytłumione. W niektórych
przypadkach bodźce zewnętrzne za pomocą
kompleksów - K przekształcane są w ciągi obrazów wypływających z
podświadomości.
MEDYTACJA
W różnych kulturach, w tym

również we wczesnośredniowiecznej Europie, zwłaszcza kręgi
mistyczno-religijne posługiwały się medytacją, w celu osiągnięcia
poziomów świadomości odbiegających
od codzienności. Służyła ona
- i nadal służy - umożliwieniu człowiekowi dotarcia do
głębszych warstw własnej jaźni, wzmocnieniu osobowości, lepszemu
wykorzystywaniu posiadanych zdolności, jaśniejszemu
pojmowaniu rzeczywistości, lepszemu zro-
zumieniu świata itp.
Odnalezienie samego siebie nie oznacza nic innego jak dialog
prowadzony z własną
podświadomością, czyli ze swoimi treściami
duchowymi oraz wewnętrznymi mocami. Wprawdzie dialog taki
nawiązujemy co noc, podczas
marzeń sennych, jednak jest to proces niejako automatyczny, dziejący
się niezależnie od naszej woli,
czyli niesterowalny.
W medytacji, podobnie jak w innych formach autokomunikacyj-
nych przeżywamy ten sam proces, tyle że w sposób świadomy,
wartościujący i krytyczny.
Stosowane w tym celu techniki są dosyć zróżnicowane. Wspomnijmy w tym
miejscu o jodze, filozofii zen, o awiczeniach oddechowych,
medytacji mantrycznej, różnych technikach koncentracji,
długotrwałych modłach itd. Celem jest zawsze osiągnięcie stanu
transu, i to dość głębokiego.
Powodem, dla którego trans musi mieć określoną głębokość
jest następujące zjawisko:
jeśli mózg nie jest stymulowany bodźcami zewnętrznymi czyli
światłem, dźwiękami, zapachami, odczuwaniem ciepła, zimna,
bólu itp, automatycznie zaczyna samodzielnie takowe
wytwarzać, ubierając je przy tym w różne
obrazy. Kanwa tych obrazów jest za każdym razem, "programowana"
przez naszą podświadomość.
Gdy obrazy te występują w trakcie snu, określamy je jako
marzenia senne, jeśli natomiast
pojawiają się na jawie, określamy
je w zależności od ich
intensywności jako marzenia na jawie,
względnie sny na jawie,
halucynacje, wyobrażenia lub imaginacje,
zjawy itd.
Tak więc w określonej fazie medytacji mózg zaczyna wytwarzać
takie obrazy, przy czym,
podobnie jak marzenia przy zasypianiu, są to początkowo motywy
dość powierzchowne, przeważnie
zdominowane przez odpowiednio przekształcone bodźce zewnętrze.
Nauczyciele medytacji
ostrzegają przed nimi, gdyż są to czynniki
rozpraszające. Medytujący poprzez świadomy akt woli musi zejść
kolejny poziom niżej, by
dotrzeć do zasadniczych i ważnych
treści. Wymaga to
dość długich awiczeń.
Prócz tego istnieją również prostsze formy medytacji, służące ,
przede wszystkim
rozluźnieniu, odprężeniu i psychicznej
regeneracji. Jednak również one wymagają pewnego doświadczenia
oraz awiczeń. Ponieważ nie
każdy jest zdolny oderwać się choć na chwilę od rzeczywistości, a
rasa ludzka dysponuje dość dużym talentem technicznym, również
w tym wypadku stworzono sztuczną pomoc. Pod koniec lat
sześćdziesiątych Amerykanie skonstruowali
tzw. "basen medytycyjny", zasadą działania oraz konstrukcją
przypominający stare
hinduskie urządzenia. Chodzi tu o coś
w
rodzaju komory izolacyjnej. Nagi człowiek unosi się w niej w
podgrzanym do temperatury
ciała wodnym roztworze soli, której stężenie odpowiada mniej
więcej stężeniu soli w wodzie Morza Martwego. Do wnętrza nie
przenikają żadne bodźce, ani dźwięk, ani
światło. Uzyskuje się w ten sposób całkowite wyeliminowanie
zewnętrznych bodźców. W
związku z tym, już po niewielu minutach
mózg nawet niewyćwiczonego
człowieka zaczyna wytwarzać
najpiękniejsze obrazy, nie popadając przy tym w stan snu.
Oczywiście pragnienie jak
najszybszego zapadania w trans i osiągania tego najprostszymi
metodami nie stanowiło wyłącznie dążenia współczesnego
człowieka. Wręcz przeciwnie, zagadnienie to
liczy sobie tysiące lat i występuje we wszystkich kulturach. W
wytwarzaniu transu, prócz
rytmów i muzyki, równie ważką rolę odgrywały zawsze
psychoaktywne, czyli halucynogenne substancje
roślinne. Od czasów Carlosa Castanedy najbardziej znaną
substancją tego typu jest najprawdopodobniej meskalina. Również
LSD, czynnik wyekstrahowany
przez Alberta Hoffmanna z nasion sporyszu nie należy do całkiem
nieznanych, szczególnie od czasu
gdy hippisi w końcu lat sześćdziesiątych podnieśli go do roli
substancji kultowej.
Oczywiście nie są to jedyne roślinne
halucynogeny - omówienie wszystkich znacznie wykracza poza
określone przez nas ramy.
Znakomita większość odpowiednich roślin i substancji z nich
uzyskiwanych opisana jest w książce Richarda
S. Schultesa i Alberta
Hoffmanna "Rośliny bogów".
Jednak bezwysiłkowe wejście w inny stan świadomości nie
wymaga koniecznie
zastosowania środków roślinnych, czy nawet
chemicznych, które zazwyczaj wywołują dość nieprzyjemne objawy
uboczne.
HIPNOZA
O stosowanym już w starożytnej Grecji sposobie osiągania
stanu transu funkcjonują
najprzedziwniejsze przesądy i uprzedzenia. Jedni twierdzą
iż jest to wytwór diabła, a jego stosowanie jest sprzeczne z
prawdziwą wiarą, inni znów widzą w hipnozie metodę opanowywania
innych ludzi, którzy zmuszeni są do wykonywania określonych
rozkazów nie będąc tego świadomi, jeszcze
inni obawiają się znów, że hipnoza prowadzi do impotencji. Jest
to tylko kilka najbardziej
obiegowych przykładów.
Nawet w jednym z popularnych leksykonów - tytuł i wydawcę
przemilczymy miłosiernie - na temat hipnozy wypisuje się takie
oto bzdury: "Sztucznie
wytwarzany stan, który zawęża świadomość
człowieka do jednej tylko osoby, do hipnotyzera, z którym
wytwarzany jest bardzo silny
kontakt, tak zwany raport, oraz uzależnienie woli (sugestia).
Rozróżnia się trzy stopnie. W pierwszym (somnolencja)
następuje rozluźniona i ospała pasywność;
w drugim stadium (kataleptycznym) występuje znaczna podatność na
sugestie (między innymi niemożność zmiany pozycji ciała bez zgody
hipnotyzera); dopiero w trzecim stadium (somnambulicznym), który
osiągany jest przez
nieliczne media, możliwe są sugestie
wszelkiego rodzaju (wykonywanie nakazanych czynności, przeżywania
sugerowanych wrażeń i uczua,
bólu lub niewrażliwości na ból itd.)".
Do wytworzenia tego typu poglądów przyczyniły się pełne
fantazji powieści kryminalne
jak również "hipnotyzerzy sceniczni", z których znakomita
większość była zwykłymi szarlatanami, pracującymi z podstawionymi
uprzednio ludźmi. Warto na pewno uprzytomnia sobie, że autorzy
tego typu powieści najwidoczniej
nie byli obciążeni nawet szczątkową wiedzą fachową (byli, wzglę
dnie są), zaś hipnotyzerzy
działający w showbiznesie nie stosują prawdziwej hipnozy, a jedynie
dość proste, lecz jednocześnie skuteczne sztuczki
psychologiczne. Musimy też pamiętać, że nie
istnieje hipnoza, która mogłaby skłonia zahipnotyzowanego do
uczynienia czego' wbrew swej
woli. Wola, moralność i samokontrola

w stanie hipnozy są całkowicie zachowane.
W czasach nowożytnych hipnoza została wprowadzona do
medycyny przede wszystkim za
sprawą niemieckiego lekarza, dr Franza Antona Mesmera, który
określił ją jako zwierzęcy (jako przeciwieństwo do

technicznego) magnetyzm, słusznie zauważając,
że konieczny w tym celu stan transu jest efektem mechanizmów
rezonansowych. Warto
przypomnieć sobie fragment dotyczący
stroboskopowego efektu wywoływanego jazdą samochodem w za
drzewionej alei. Właśnie
dlatego wcześni hipnotyzerzy używali na
przykład wahających się przed oczyma przedmiotów, które hip
notyzowany musiał śledzić
wzrokiem. Poprzez nerw wzrokowy rytm wahadełka wywoływał w
centralnym systemie nerwowym reakcję,
której skutkiem było wytwarzanie fal o odpowiedniej
częstotliwości. W owych
czasach hipnozę zwano jeszcze mesmeryzmem. Określenie zespołu
tych zjawisk mianem hipnozy nastąpiło dopiero w
dziewiętnastym wieku. Nazwę pochodzącą
od
Hipnosa, greckiego boga snu wprowadził angielski lekarz J. Braid,
który hipnotyzowanie stosował
wobec neurotyków, próbując w ten sposób uzyskać wytłumienie
symptomów chorobowych.
Nie sposób wyobrazić sobie nowoczesnej psychoterapii bez
hipnozy, przy czym metodyka
stosowania została znacznie uproszczona, a zakres
stosowania znacznie rozszerzony. den
współczesny terapeuta nie pracuje już z wahadełkiem, czy
podobnymi środkami pomocniczymi. Hipnoza, podobnie jak sen
dzieli się na różne stadia, które określane są według
punktowego systemu, oceniającego ich
głębokość. Jest to tzw. skala Standforda. EEG. wykazuje każdo
razowo wyraźnie zróżnicowane
pod względem częstotliwości fale mózgowe. Rzadko który
hipnotyzer podłącza jednak swych pacjentów
do elektroencefalografu - w większości głębokość hipnozy oceniana
jest na podstawie innych
charakterystycznych cech - na przykład wrażliwości na ból, napięcia
mięśniowego częstotliwości i głębi oddechu czy
drżenia powiek.

Przeciwnie do snu, który jako elementarna, biologiczna potrzeba
znany jest człowiekowi z
natury, hipnoza jest stanem, którego można się nauczyć i który
można trenować. Podstawowa różnica między snem a hipnozą polega
na tym, że powstający we śnie
przebieg marzeń sennych może być w pewnym sensie sterowany
również funkcjami ciała,
względnie uwarunkowaniami zewnętrznymi (hałas, światło, zapachy,
stopień wygody w łóżku itp.), natomiast przy hipnozie na funkcje ciała
można wpływać przez imaginowane
lub sugerowane obrazy
względnie sugestie werbalne, a wpływy
otoczenia mogą zostać całkowicie wyeliminowane. W związku z tym
hipnoza umożliwia sugestywne zmienianie bodźców, na przykład
eliminację uczucia bólu lub
wywoływanie odczucia ciepła lub zimna.
Hipnoza może odkrywać odrzucane lub zakryte części świado
mości w sposób bezpośredni jak
i pośredni, podczas gdy marzenia
senne czynią to w sposób
mocno ograniczony i zawoalowany, co wymaga następnie ich
odszyfrowywanie - więcej na ten temat
w
rozdziale poświęconym analizie snów. Hipnoza, jak rzadko która
inna metoda, umożliwia
pacjentowi, przy pomocy swego terapeuty,
nawiązanie kontaktu a nawet konstruktywne dyskusje z własnymi,
nieświadomymi treściami
duchowymi. Poza tym, w określonych przypadkach hipnozę można
wykorzystywać jako środek znieczulający oraz usypiający, pozbawiony
przy tym wszelkich skutków ubocznych. Tego typu wykorzystywanie
zjawiska hipnozy jest najszerzej stosowane w gabinetach
dentystycznych oraz przy porodach.

Z drugiej strony, hipnoza, podobnie jak sen prowadzi do
subiektywnego odczucia spokoju wewnętrznego, odprężenia oraz

oderwania od powszedniości, przy czym we śnie można ziden
tyfikować tak zwane
"pozostałości dnia" - szczątki przeżyć i
odczua, które w stanie hipnozy mogą zostać całkowicie wyłączone.
Poniższa tabelka
wymienia różne stany, na jakie możemy
natknąć się w czasie hipnozy. Warto przy tym pamiętać, że bez
woli i wewnętrznej zgody osoby hipnotyzowanej nie jest możliwe
osiągnięcie żadnego z tych
stanów. W dość licznych wypadkach konieczne jest nawet pewne
wyćwiczenie się osoby hipnotyzowanej, by osiągnięcie pożądanego stanu
stało się możliwe.
Specyficzne zjawiska możliwe jedynie w stanie hipnozy
Katalepsja:
rozumiemy pod tym określeniem szczególny, mimowolny stan
mięśni, w trakcie którego kończyny zastygają bez ruchu w
takiej pozycji, w jakiej się je ustawi, zupełnie jakby
były z wosku.
Lewitacja: pod określeniem lewitacja kryje się automatyczne
uniesienie rąk,
następujące jako reakcja
na
sugerowane uczucie ich nadzwyczajnej lekkości. Jest to
definitywnie ściśle
związana z hipnozą, określenie to
wyrwane z kontekstu oznacza również zdolność człowieka do
unoszenia się w powietrzu bez środków pomocniczych,
jedynie za sprawą swej woli. Dysocjacja: przy
dysocjacji możliwe jest oddzielenie świadomości duchowej
(mentalnej) od świadomości cielesnej, czyli
od poczucia własnego ciała.
Stan ten można porównać ze
snami, w których sami
z boku obserwujemy własne

poczynania.
Amnezja: określenie
amnezja oznacza zapominanie określonych faktów i zdarzeń.
Stan ten można osiągnąć w dwojaki sposób, albo jako spontaniczne
następstwo seansu hipnotycznego,
albo poprzez realizację rozkazu posthipnozycznego. W obydwu
wypadkach amnezja ma charakter przej'ciowy.
Hipernezja: jest
zjawiskiem odwrotnym do amnezji. Jej
wywołanie umożliwia szczegółowe przypomnienie sobie rzeczy i
wydarzeń dawno zapomnianych. Regresja:
jest nazwą powrotu
dziecięcego uczucia bezpieczeństwa
i
o chronywywoływanegookreślonymitechnikami
terapeutycznymi stosowanymi w stanie hipnozy.
Regresja
wieku:
jest stanem zdarzającym się również w marzeniach
sennych. Dochodzi do powrotu do przeszłości, przy czym
zjawisko to może mieć przebieg aktywny, tzn. na powrót
stajemy się dzieckiem lub dużo młodszym człowiekiem,
względnie pasywny, wtedy odgrywamy rolę widza w
niezmienionej, dzisiejszej
postaci.
TRENING AUTOGENNY
Również trening
autogenny wymaga awiczeń. Jest to rodzaj
autohipnozy, który około roku 1920 wprowadzony został do
praktycznej medycyny przez
niemieckiego lekarza J.H. Schultza, w oparciu o praktyki hinduskie.
Trening autogenny służy
przede wszystkim cielesnemu,
psychicznemu i duchowemu rozluźnieniu, a przez to regeneracji
sił. Im człowiek jest bardziej
wyćwiczony w jego praktykowaniu,
tym szybciej jest w stanie osiągnąć stan cielesnego i duchowego
transu. W pełni wyćwiczonym
adeptom tej sztuki udaje się uwolnia od każdego rodzaju stresu w
ciągu dosłownie kilku minut, niezależnie od miejsca
przebywania. Również w treningu autogennym
wyróżniamy kilka stadiów, odpowiadających różnym poziomom
awiczeń.
Początek stanowią zazwyczaj awiczenia polegające na od
czuwaniu ciężaru w
kończynach, co odbywa się w prosty sposób;
człowiek w duchu powtarza sobie: "moja lewa stopa staje się
ciężka i ciężka i jeszcze
cięższa; moja lewa noga staje się ciężka i ciężka i jeszcze
cięższa" itd. W ten sposób przechodzi się od kończyny do kończyny,
odczuwając ich wielki ciężar, aż staną się one w pewnym sensie
"ciałami obcymi", następnie tak
samo postępuje się z oczami, duchem, oddechem, sercem itd. Z
czasem i przy odpowiednim
wytrenowaniu udaje się w ten sposób sterować nawet pracą serca,
kontrolując jego bicie, nie mówiąc już o pobudzaniu ukrwienia
kończyn.
Autogenny trening umożliwia wreszcie wywoływanie w duszy
podświadomych obrazów, podobnie jak to się dzieje w hipnozie pod
kierunkiem terapeuty, lub
spontanicznie podczas snu.
Na marginesie można dodać, że uprawianie treningu autogen
nego przyczyniło się do
uratowania niejednego życia ludzkiego. Na
przykład ludzie zasypani w lawinie są w stanie do tego stopnia
pobudzić krążenie krwi, że
nie tylko nie zamarzają, ale po wielogodzinnym pobycie pod
śniegiem nie wykazują najmniejszych śladów odmrożeń.
Mimo wszystko autogenny trening, podobnie jak hipnoza często
podejrzewany jest o piekielne
pochodzenie, co nie ma żadnego uzasadnienia. Musimy sobie
jeszcze raz jasno uświadomia, że tego typu stany transu, gdyż w
zasadzie trening autogenny również na tym polega, nie są jakimś
zjawiskiem nadprzyrodzonym. Wszyscy przeżywamy je codziennie.
SEN NA JAWIE
Sen na jawie, zwany również marzeniem dziennym oraz nieobec
nością duchową, jest
zjawiskiem trwającym od kilku sekund do
kilkunastu nawet minut. Stan ten często bywa wywoływany przez
słowa, zdania, zapachy, dźwięki
- w tym oczywiście również przez muzykę. W równie wielu
wypadkach stan ten powoduje nuda, nielubiana praca itd.
Występowaniu tego zjawiska sprzyjają niże w
rytmach ultraradianowych, omówionych w poprzednim rozdziale.
Zanurzamy się wtedy
znienacka w obrazki z przeszłości,
w
wyimaginowane sceny filmowe i fantazje. I zazwyczaj samodzielnie
koncentrujemy się na
wykonywanej czynności, powracając jakby znów
do miejsca w którym znajdowaliśmy się przed popadnięciem
w
marzenie. W wielu przypadkach nawet nie uświadamiamy sobie faktu,
że przez chwilę bujaliśmy w innym świecie. Mimo to przeważnie
czujemy się świeżsi i bardziej
wypoczęci niż przed "oderwaniem
się".
Innymi słowy: odczuwana przez człowieka potrzeba marzeń nie
ogranicza się zatem do stanu
snu. Również w okresie czuwania występują okresy w których
świadomość w mniej lub bardziej dobitny sposób zostaje
zdominowana przez podświadomość.
Metodą analizowania marzeń na jawie posługuje się technika
psychoterapeutyczna opracowana
przez prof. Hansa Carla Leunera.
Proces terapeutyczny polega na wywołaniu u pacjenta hipnoidalnego
stanu odprężenia, następnie
terapeuta prosi go o przekazywanie postrzeganych obrazów. W
niektórych przypadkach z góry narzuca się obrazy drzew, zwierząt,
kwiatów i całych krajobrazów, z których pacjent tworzy
konkretnie określone marzenie, o którym na
bieżąco rozmawia z terapeutą, czuwającym nad całym procesem, by
nie dopuścia do powstania niepożądanych stanów (na przykład zbyt
dużego strachu, stresu itp.).
W odróżnieniu od psychoanalizy propagowanej przez Freuda
i
Junga, przy tej metodzie
terapeutycznej pacjent nie musi rozumieć
swoich "snów", wystarczy, że
nauczy się je odwzorowywać w procesach twórczych, podobnie
jak uczniowie w szkole opanowujący pewne problemy najlepiej przy
pomocy farb i pędzla, kredek czy modeliny. Zgodnie z licznymi
doświadczeniami pacjent uczy się w
ten sposób pokonywać problemy tkwiące za obrazkami które w pewnym
sensie stanowią
odwzorowanie podświadomości, jednak bez
konieczności wprowadzania ich do świadomości. Dzięki temu pacjent
może bez większych kłopotów
żyć ze swymi strachami, fobiami i przymusami, które w innym
przypadku uniemożliwiłyby lub wydatnie utrudniły normalną egzystencję.
Stosowanie tej techniki
terapeutycznej wydatnie skraca czas leczenia i jest znacznie
dokładniej ukierunkowane na zwalczanie zasadniczych problemów niż
analityczne opracowywanie znaczenia snów. Psychoanaliza ma jednak
tę zasadniczą przewagę, że nie oswaja problemów lecz je
rozwiązuje, przyczyniając się tym samym
do wzmocnienia osobowości
pacjenta, czego o analizowaniu marzeń na jawie raczej nie można
powiedziea.
Po przeanalizowaniu w tym rozdziale różnych możliwości
przeżywania marzeń i snów
powinniśmy pod koniec poświęcia nieco uwagi samemu zjawisku
marzenia sennego. W ciągu jednej nocy
przechodzimy od trzech do sześciu cyklów, w których poszczególne
fazy powtarzają się w określonych konfiguracjach. W związku z tym
co noc, niezależnie od tego czy cokolwiek z tego rano pamiętamy,
przeżywamy cały zestaw snów. OBJAŚNIANIE SNÓW Objaśnianie snów jest
stare jak świat. Była to zawsze nieco ezoteryczna sztuka,
początkowo wykonywana wyłącznie przez
szamanów i czarowników,
następnie kultywowana przez zawodowych
objaśniaczy, którzy zresztą zwykle zachowywali niskie święcenia
kapłańskie. W naszym kręgu
kulturowym objaśnianiem snów od Średniowiecza po czasy
nowożytne parali się między innymi astrologowie i alchemicy
oraz - w przypadku niższych warstw społecznych - również
znachorzy i rozmaite "babki". Sztuka
objaśniania snów pozbyła się swej dwuznacznej otoczki wraz z
rozwojem nowoczesnej
psychoanalizy, przede wszystkim za sprawą
Freuda i Junga. Należy przy tym starannie rozdzielić analizę
marzeń sennych dokonywaną
przez psychoanalityka, od obja'nień poszczególnych snów, zawartych
w rozmaitych sennikach: egipskich, chaldejskich i babilońskich,
które przed licznymi przeróbkami stanowiły może pomoc naukową
dla kapłanów, obecnie jednak należy

je traktować jako stek bzdur. Pamiętajmy zresztą, że większość z
powszechnie dostępnych
wydawnictw na ten temat to nieudolne
apokryfy.
Platon w dialogu "Fedon" przekazuje nam, że już Sokrates był
zdania, że sny zasługują na
najwyższą uwagę, gdyż przedstawiają sobą stan, względnie nastrój
sumienia. W ciągu tysiącleci rozwoju naszej kultury, sny
traktowano również jako przepowiednię,
zawierającą wskazówki w jaki sposób lepiej uporać się z
przyszłością. Wskazuje na to

choćby Biblia, w której mądry d
Józef objaśnia sny faraona w taki sposób, by uniknąć klęski
głodu. Być może stanowi to
również pierwszy pisany przykład manipulowania człowiekiem
poprzez odpowiednie objaśnianie jego snów.
Analizowanie snów, takie jakie znamy od czasów Freuda i
Junga ma zupełnie inny cel. Współczesna psychologia doszła bowiem
do wniosku że sny mają poważny
wpływ na ludzkie zdrowie. Dzieje
się tak przede wszystkim z tego powodu, że każdy człowiek
(podobnie jak każde zwierzę)
codziennie przeżywa sytuacje, z którymi wyłącznie jego
świadomość nie jest w stanie się uporać,
gdyż należą one bardziej do sfery uczuciowej niż do
świadomościowej. Odpływają w
związku z tym w podświadomość, gdzie
w większym lub mniejszym
stopniu obciążają naszą psychikę.
Jeśli obciążenie to przekroczy określoną wielkość, psychika,
względnie dusza, jak to niektórzy wolą, choruje, co oznacza, że
dochodzi do zaburzeń objawiających się w formie lżejszych lub
cięższych dolegliwości psychicznych, lub, co zdarza się niemal
równie często, psychika stosuje manewr wymijający, który prowadzi
do powstania dolegliwości
fizycznych, a nawet do szkód organicznych. Zjawisko to w
ostatnich latach wciąż przybiera na sile. Dolegliwości tego typu
określamy mianem psycho-somatycznych (psyche - dusza, soma - ciało).
Dla codziennego
psychicznego odciążenia zarówno człowieka
jak i zwierzęcia został
stworzony sen. Podczas snu, zarówno człowiek jak i zwierzę
zwolnieni są od obowiązku troszczenia się
poprzez pracę o swoją egzystencję (podobnie zresztą jak w stanach
transu). Człowiek w tym czasie nie znajduje się pod wpływem
rozumu, względnie tego, co
Erich Fromm określał jako zbiorowy

bezsens (common nonsense), czyli ogólnie przyjętego wartoś
ciowania. We śnie człowiek
może rozpoznawać świat w sposób zupełnie subiektywny,
porzucając całkowicie punkt widzenia
sterujący nim na jawie. Nic dziwnego zatem, że australijscy
Aborygenowie mawiają, że sen
składa się z tych myśli, które człowieka na powrót scalają.
Przeciwnicy analizy
snów, a takich nie brakuje, twierdzą jednak, że sny są zwykle bardzo
chaotyczne i niezrozumiałe oraz -
że gdybyistotnie miały taką wartość dla organizmu, człowiek nie
zapominałby ich tak szybko,
o ile w ogóle zdążył je sobie uprzytomnia.
Wszystko to się zgadza. Jednak mimo często pozornej chaoty
czności i błyskawicznego ich
zapominania, sny w normalnych warunkach odnoszą pożądany
skutek. Następuje w nich bowiem "nie'wiadome" mierzenie się
z przeżyciami i konfliktami (co zresztą ma również miejsce w
terapii marzeń na jawie). Jeśli duchowe obciążenia nie mogą
już zostać zrekompensowane przez "normalne" sny, dochodzi
nieodwołalnie do wspomnianych wyżej zaburzeń, z ich wszystkimi
konsekwencjami, dotyczącymi zarówno ciała jak i ducha.
Wielką zasługą
autriackiego psychiatry, dr Zygmunta Freuda
jest rozpoznanie, że uświadomienie (czyli przeniesienie do świa-
domości) konfliktów powstałych w podświadomości prowadzi
do
odciążenia psychiki i tym samym do odzyskania zdrowia oraz
odkrycie, że bezpośrednia
droga do rozszyfrowania zawiłych
duchowych treści prowadzi poprzez marzenia senne. Freud określił
sny mianem via regina -
czyli królewskiej drogi, drogi prowadzącej do podświadomości.
Po dokonaniu tych
epokowych odkryć największy problem stanowiła przepaść pomiędzy
naszą mową a mową podświadomości, a
więc
i snów.

Nasza mowa jest logiczną konstrukcją rozumową i różni się
znacznie w poszczególnych
regionach, zwanych strefami językowymi. W dodatku nie
jest to konstrukcja w stu procentach logiczna, podlegająca
również wahaniom mody,
koniunktury oraz licznym nieporozumieniom.
Również treści duchowe, takie jak miłość, nienawiść, radość,
cierpienie, żałoba,
rozczarowanie, nadzieja, frustracja, tęsknota
i marzenia odciskają na mowie swe piętno. Jednak uczucia te we
wszystkich strefach językowych
istnieją i dlatego podświadomość
może wyrażać się wyłącznie w języku symboli, czyli w formie
obrazów i dźwięków przeżywanych
we śnie.
Aby marzenia senne, czyli obrazową mowę podświadomości
wprowadzić do świadomości,
należy najpierw rozszyfrować całą symbolikę. Jest to właśnie
proces, pod którego określeniem rozumiemy współczesne
objaśnienie snów. Wprawdzie już Zygmunt
Freud rozpoczął prace w tym kierunku, lecz dopiero Szwajcar, Carl
Gustav Jung oraz jego
następca, C.A. Meier doprowadzili sztukę
analizy snów do bardzo wysokiego i naukowo uznanego na całym
świecie poziomu.
Rozwinięta w tym celu przez Junga metoda polega zasadniczo
na tak zwanej amplifikacji,
czyli na porównywaniu symboli. Odkrył on mianowicie, że w
marzeniach sennych pojawiają się podobne
symbole jakie funkcjonują w bajkach, mitach, sagach oraz licznych
obrzędach ludowych, muszą zatem
być rzeczą wspólną dla wszystkich
ludzi, względnie dla ich dusz. Jung określił tę wspólnotę mianem
"podświadomości zbiorowej"
(pochodzą z niej między innymi postaci z komedii dell arte oraz
osoby występujące w teatrzykach
kukiełkowych: król, czarownica, książę, diabeł, itd.).
Praktyczne zastosowanie tej metody przypomina nieco po
stępowanie lingwisty, który
natrafia na stary, niekompletny tekst: luki w tekście
zapełnia się elementami z lepiej zachowanych miejsc, które
mogłyby ewentualnie pasować. Wynikający na końcu sens całości jest
jednoznacznym dowodem na prawidłowość zarówno zastosowanej metody,
jak i słuszność podejrzeń odnośnie pasowania poszczególnych
elementów.
Przy analizie marzeń sennych stosuje się podobną zasadę.
Metoda amplifikacji (łac.
amplus + facio: poszerzać, podwyższać, zwiększać) zakłada, w
przeciwieństwie do innych wspomnianych
metod, skupienie się na pojedyńczym przypadku, to znaczy na
treści jednego snu, szczególnie
w podświadomym zakresie.
C.A. Meier pisze do tego: "po wykonaniu amplifikacji może
się zdarzyć, że ujawniony sens określonego miejsca snu wystąpi
niejako w charakterze zupełnie
nowego elementu a jego związek ze świadomością śniącego
stanie się zupełnie jasny. Można powiedzieć, że stwarza się on
niejako samodzielnie, przy czym
jego stosunek do świadomości
występuje jako zupełnie nowe przeżycie, mające
przekonywującą zdolność do dokonywania zmian w
obrębie świadomości."
Przez objaśniony sen dzieje się zatem to, co Arystoteles
mówił o dramacie greckim:
"Tragedia poprzez pobudzenie
współczucia i strachu wywołuje sprawiające ulgę rozładowanie
duchowej afektacji".
Na marginesie: w pismach Carla Gustava Carusa (1831-#1866)
natrafiamy na takie oto
fragmenty: "klucz do poznania świadomego
życia duchowego leży w podświadomych regionach" oraz "cały 'wiat
naszegonajintymniejszego duchowego bytu spoczywa na
podświadomości i rozprzestrzenia się z tego właśnie poziomu." Nic
nie przesadzając, można by te przemyślenia uznać zarówno za
zwiastuna jak i za
bezpośrednie poprzedzenie współczesnej
psychosomatyki.
Jak już wspomnieliśmy, nie każdy sen jest od razu wielkim
marzeniem sennym, jednak
również te najmniejsze są istotne, gdyż
stanowią wyraz duchowych manifestacji. Z drugiej strony sny,
zwłaszcza sny pierwszego
cyklu są jeszcze przepełnione
szczątkowymi i przetworzonymi resztkami przeżyć dziennych oraz
zdominowane w pewnym stopniu
przez bodźce fizyczne (ciepło, zimno, zapachy, dźwięki,
stopień wygody itp.). Jeśli w czasie takiego snu marzniemy, śnią
nam się zimne wiatry lub opady śniegu, jeśli pocimy się, to w
naszym śnie pojawiają się duszne, pełne słońca zaułki miejskie
lub nawet Sahara (patrz też podrozdział dotyczący
koszmarów sennych). Z reguły, po przebu-
dzeniu nie uświadamiamy sobie nawet istnienia tych snów, gdyż
nakładają się na nie
następujące po nich o wiele ważniejsze
marzenia senne.
Zdarzają się również tak zwane sny kreatywne (twórcze).
Występują onenajczęściej
wtedy, gdy udajemy się na spoczynek z głową przepełnioną ważkimi
problemami. Nasz rozum pracuje nad nimi dalej, również w czasie
snu, dzięki czemu w sprzyjających warunkach może dochodzić do
niezwykle efektywnej i kreatywnej
współpracy z
podświadomością. Klasycznym przykładem takiej

współpracy jest historia odkrycia pierścienia benzolowego.
Wielki chemik Kekul von
Stradonitz (1829 - #1896) przez dłuższy czas badał konfigurację
atomów węgla w związku chemicznym zwanym benzolem, nie potrafiąc
jednak przeniknąć tej tajemnicy. Pewnej nocy, kładąc się jak
zwykle do łóżka z głową nabitą różnymi koncepcjami, miał sen o
wężu, który ugryzł się we własny
ogon. To poddało mu pomysł by
rozwiązania szukać, rozpatrując warianty pierścieniowatego
ułożenia atomów, co okazało się koncepcją słuszną.
Zresztą wielu wynalazców przyznaje się do tego, że bardzo
często rozwiązania problemów
przychodzą im do głowy we śnie. Dla zaistnienia tego zjawiska
muszą jednak nastąpia sprzyjające okoliczności, umożliwiające
zetknięcie się świadomości i podświadomości w płaszczyźnie
rozwiązywania określonego zagadnienia, niedopuszczenie do wpływu
bodźców zewnętrznych na przebieg
marzenia sennego oraz właściwy czas, gdyż jeśli twórczy sen
będzie miał miejsce w pierwszych cyklach, istnieje realne
niebezpieczeństwo, że zostanie
on zasłonięty lub zdominowany w sposób nie do odczytania przez
późniejsze marzenia senne. Dość często zdarza się przecież
sytuacja, w której po przebudzeniu wiemy, że coś nam się śniło
(treść snu w tym przypadku nie odgrywa najmniejszej roli) lecz
kompletnie nie jesteśmy w stanie
sobie przypomnieć co to było. W takich przypadkach niekiedy można
uciekać się do pomocy hipnozy,
jednak nawet ona nie gwarantuje sprowadzenia snu na
powrót do świadomości.
W kwestii rozwiązywania
problemów przez sen, istnieje wiele mitów
oraz quasi religijnych powiedzeń ludowych; między innymi: "Pan
swoim daje nawet we śnie, podczas gdy inni darmo harują całe
życie." Może jednak ci
obdarowani mają po prostu lepszą pamięć...?
Wielu ludzi cierpi jednak również na koszmary senne. Wpraw-
dzie chodzi tu o zjawisko mające głęboki psychologiczny aspekt,
jednak jego zasadnicza
przyczyna pozostaje najczęściej w sferze
fizycznej, dlatego omówimy je bliżej w rozdziale zajmującym się
zaburzeniami snu oraz ich
przyczynami.
Na koniec warto jeszcze wskazać na fakt, że obecnie ponad
wszelką wątpliwość udowodniono
naukowo, że wszystkie zwierzęta również śnią (jedynie u

krokodyli nie udało się do tej pory jednoznacznie stwierdzić
występowania marzeń sennych).

Zjawisko to narzuca oczywiście pytanie dotyczące duchowego
życia zwierząt - powracamy
jakby do poruszonej w rozdziale pierwszym kwestii istoty
psychiki, gdyż jeśli wyjdziemy z założenia, że marzenia senne
wytwarzane są przez coś niematerialnego,
to owo coś posiadałby zarówno człowiek jak i zwierzę. Jeżeli zaś
stwierdzimy, że jest to po
prostu uzewnętrznienie czynności pewnych ośrodków mózgowych, w
identyczny sposób musimy to również rozpatrywać w przypadku
człowieka.
Można sobie doskonale wyobrazia, że próba odpowiedzi na to
pytanie niejednego człowieka
może doprowadzić do poważnego konfliktu sumienia.
Dziwną koleją rzeczy marzenia senne, czyli pschiczne mecha
nizmy wywołujące je, pozostają
zachowane, nawet jeśli z jakiegoś powodu duże obszary
ludzkiego mózgu zostaną uszkodzone lub
całkowicie zniszczone, powodując tym samym wyłączenie ważnych
ośrodków zarówno motorycznych jak i sensorycznych. W związku z
tymi spostrzeżeniami
zlokalizowanie odpowiedzialnych za marzenia
senne ośrodków mózgowych wydaje się być rzeczą bardzo trudną. Z
drugiej jednak strony nikomu
nie udało się również zlokalizować siedziby ludzkiej duszy -
swoją drogą na temat hipotez dotyczących tego tematu można
by napisać osobną, niewątpliwie fascynującą książkę.
Rozdział IV
ZABURZENIA SNU PODKOPUJĄ RADOŚĆ ŻYCIA
* Kłopoty z zasypianiem * Fizyczne przyczyny zaburzeń snu *

Sen a odżywianie *
Narkolepsja * Chrapanie * Strachy godziny

czwartej * Koszmary senne *
Zaburzenia psychosomatyczne * Zaburzenia zewnętrzne *
Oddziaływanie promieniowania
"Pociesza tylko, że sen leczy nasze zmęczenie i to w sposób
najskuteczniejszy z możliwych,
przez chwilowe uniemożliwienie nam egzystencji". Hadrian
Po odkryciu przez naukowców, że organizm ludzki wytwarza
określone molekuły białka, w szczególności dwa konkretne peptydy,
których koncentracja w mózgu
wywołuje sen oraz marzenia senne, postawiono hipotezę, że
zapobieżenie powstawania koncentracji peptydów mogłoby pozbawić
człowieka możliwości spania, względnie śnienia.
Badacze opierają się przy tym na odkryciu, że w mózgu świnki
morskiej, której nie pozwalano
spać, znaleziono jednak koncentra-
cję owych peptydów, co oznacza że stan śnienia, czyli posiadanie
marzeń sennych nie zależy wcale
od fizycznego zjawiska snu, lecz właśnie od owej koncentracji
określonych związków białkowych. Należy przy tym wskazać również
na występowanie halucynacji wśród ludzi, u których nie dopuszcza
się do powstawania marzeń sennych
w
czasie snu.
Uwidacznia to wyraźnie - tak twierdzą przynajmniej zwolennicy tej
teorii - że sen tak samo nie
jest organiczną koniecznością, jak śnienie psychiczną. Wszystko
jest sprawą chemii. W końcu w czasie snu odpoczywają tylko
określone grupy mięśni. Mózg w czasie snu
zużywa więcej tlenu niż na jawie, co wskazuje na jego zwiększoną
aktywność.
Zgodnie z tą logiką, zaburzenia snu byłyby li tylko wyrazem
braku snu i ogarniającej nas
potrzeby śnienia, przy czym samo zjawisko bezsenności
wywoływane byłoby przez niedostateczne
skoncentrowanie peptydów w mózgu. Gdyby tak było istotnie, to
zaburzenia snu względnie
całkowita bezsenność byłaby zjawiskiem przyjemnym i postrzeganym jako
pożyteczne. No bo niby z jakiej
racji mielibyśmy przebywać
przez jedną trzecią naszego życia w stanie uniemożliwiającym nam
aktywny udział w życiu?
Ponieważ zgodnie z tą tezą sen i śnienie stanowi wyłącznie
produkt uboczny peptydowej
reakcji w mózgu, to z bezsenności powiniśmy się
wyłącznie cieszyć.
Jednak ta teza nie odpowiada na pytanie, dlaczego w ogóle peptydy
są w naszym organizmie
produkowane.
Produkcja peptydów nie jest przecież żadnym procesem choro
bowym, lecz stanem
faktycznym, dotyczącym wszystkich żywych
organizmów. Wydaje się, że roli peptydów nie należy szukać w
związku z potrzebą snu i śnienia. Prawdopodobnie poziom ich
produkcji zależy bezpośrednio
od fizycznego i duchowego stanu zmęczenia, których zaistnienie
umożliwia dopiero zaistnienie snu
i marzeń sennych. Jeśli tych peptydów nie ma - badacze mają co do
tego całkowitą pewność - ani
sen ani śnienie nie następuje, jednak zmęczenie wcale przy tym
nie znika.
Należy przy tym wyraźnie zaznaczyć i podkreślia, że w
związku z peptydami mówimy o zmęczeniu a nie o przemęczeniu.
Różnica jest może nie tak
duża, ale z naszego punktu widzenia istotna, gdyż to ostatnie
określenie opisuje również stan, który może przeszkodzić nam w
normalnym zaśnięciu. Nie jest to normalne
zmęczenie, jakie odczuwamy po zwyczajnym dniu pracy czy innych
fizycznych, bądź duchowych
dokonaniach. Przyczyn należy szukać zupełnie gdzie indziej.
Powróamy jednak na razie do normalnego zmęczenia ogar
niającego nas na skutek
codziennych wysiłków. Może ono być usunięte wyłącznie poprzez
spanie i śnienie. Jeśli z
jakiegokolwiek powodu w bilansie snu nastąpi manko, zmęczenie
staje się coraz większe i
przekształca się w końcu w stan wyczerpania, wywołujący
zaburzenia psychiczne i fizyczne, mogący
w końcu doprowadzić nawet do śmierci. Przy okazji tego tematu,
warto sobie przypomnieć co
głosiła teoria osłonowa prof. Claparda, zamieszczona w
początkowym rozdziale.
Do stanów psychofizycznego wyczerpania zaliczają się takie
symptomy jak oszołomienie, migreny, nudności i zawroty głowy,
dolegliwości serca i
krążenia, przeczulica powierzchni skóry,
nadwrażliwość, luki w pamięci, względnie ogólne jej osłabienie,
trudności w koncentracji,
rozdrażnienie, podczas gdy na poziomie psychicznym może dochodzić do
ogólnego rozbicia, frustracji, beznadziei, jak również do
ciężkich depresji.
Mimo przerażających swą powagą konsekwencji deficytu w za
kresie snu i śnienia w chwili
obecnej, zwłaszcza w tak zwanych krajach wysoko rozwiniętych
miliony ludzi cierpi na zaburzenia snu. Nie potrafią oni
wieczorem zasnąć w obrębie sensownego
czasu. W związku z tym, w rosnącej rozpaczy, przewracają się z
boku na bok nie znajdując
oczekiwanego snu. Inni znów budzą się w nocy i nie mogą na powrót
zasnąć, bądź zasypiają tylko na krótkie chwile. Jeszcze inni dopiero
tuż przed świtem zapadają w niespokojną drzemkę. Wszystkich
jednak łączy jedno - zdają sobie sprawę, że jak miecz
Damoklesa, oczekuje ich wczesnoporanny
sygnał budzika i świadomość faktu czyni całą sprawę jeszcze
bardziej nieznośną.
Z praktyki wynika, że zaburzenia snu nasilają się wraz z
rosnącym wiekiem, co jest
częściowo zrozumiałe, gdyż wiele (ale jednak nie wszystko) zależy od
przyczyn, na które mamy wpływ.
Duże znaczenie dla jakości snu mają zatem warunki, oraz tryb
życia jaki prowadzimy,
odżywianie się itp. Owe przyczyny, same
w
sobie bardzo zróżnicowane i "rozstrzelone", krzyżują się w
dodatku, interferują ze
sobą, kumulują i wchodzą w rozmaite
kombinacje, tak że w zasadzie pojedyńcze ich ocenianie nie jest
przyjęte. Mimo to spróbujemy je
nieco dokładniej objaśnia.
FIZYCZNE PRZYCZYNY ZABURZEŃ SNU
Wśród fizycznych przyczyn zaburzeń snu siłą rzeczy na
pierwszy plan wysuwają się bóle, występujące zarówno jako skutek
zmęczenia mięśni, reumatyzmu bądź innych schorzeń i wypadków
losowych. Należą do nich
jednak również newralgie (nerwobóle), dolegliwości serca i krążenia,
arterioskleroza, dolegliwości dróg oddechowych (w tym przede
wszystkim rozedma i inne choroby płuc), choroba wieńcowa, choroby
przeziębieniowe, astma oskrzelowa oraz uwarunkowane chrapaniem
zatrzymania oddechu.
Do dalszych przyczyn zakłócających normalny sen zaliczają
się dolegliwości dróg
trawiennych i wydalniczych. Mogą to być
dolegliwości żołądkowe, owrzodzenie żołądka i jelit, zgaga powo-
dowana nadkwasotą i niedokwasotą, wzdęcia, zaparcia, kolki
powodowane kamicą moczową lub żółciową, dolegliwości pęcherza
itd.
Niektórzy ludzie cierpią na zaburzony sen z powodu kłopotów
z tarczycą (przede wszystkim nadczynność) czy uwarunkowanego
alergicznie lub innymi
schorzeniami skóry (w tym pasożyty) 'wiądu, który znacznie się
nasila, gdy na skórę działa ciepło - wilgotny klimat panujący w
łóżku.
U kobiet rolę czynnika zaburzającego sen grają również
dolegliwości menstruacyjne,
oraz uboczne skutki procesu przekwitania, zaś wyłącznie u
mężczyzn od pewnego wieku dolegliwości prostaty, które zmuszają do
przerywania snu.
Osobny rozdział stanowią zróżnicowane skutki zaburzeń prze
miany materii, które mogą,
ale nie muszą być związane z od-
żywianiem się, na przykład nadciśnienie, zbyt niski poziom cukru
we krwi, brak równowagi w
gospodarce elektrolitowej (dotyczy przede wszystkim potasu,
magnezu, sodu i wapnia) występujące w powiązaniu z biegunką lub
uporczywymi zaparciami i koniecznością przyjmowania środków
przeczyszczających. Bardzo negatywne skutki
może mieć również niedobór witaminy B. Więcej na ten temat w
rozdziale "Sen a odżywianie". Bardzo rozpowszechnione
są również nocne skurcze w łydkach oraz tzw. restless legs
(nieodpoczywające nogi, ruchliwe nogi).
Przeprowadzana w Szwajcarii ankieta (na reprezentatywnej części
populacji) wykazała, że
ponad jedna trzecia Szwajcarów
przynajmniej raz w życiu doświadczyła w nocy bolesnego skurczu w
łydkach. Co dziesiąty Szwajcar odczuwa takie bóle przynajmniej
raz na dwa tygodnie, a prawie dwa procent częściej niż raz na
tydzień.
Jeśli uwzględnia przedziały wiekowe, to pierwsze nasilenie
się tych objawów przypada pomiędzy #20 a #25 rokiem życia co
można złożyć na karb
uprawianej zwykle w tym wieku działalności
sportowej. Następnie krzywa przebiega bez większych odchyleń, by
od 45 - #50 roku życia
konsekwentnie piąć się ku górze, aby na
przykład u kobiet osiągnąć swój szczyt pomiędzy #50 a #70 rokiem
życia. Jest to grupa
demograficzna wykazująca w ogóle największe
natężenie zaburzeń snu, wyczerpania oraz stanów wzmożonej
nerwowości.
Przyczyny występowania bolesnych skurczów w łydkach są do
tego stopnia zróżnicowane, że
fachowa, medyczna prasa porównuje
je do bólu głowy i kaszlu, a przyczyny sięgają również od
niewinnych, przejściowych
zaburzeń dobrego samopoczucia aż po bardzo poważne zaburzenia
zdrowia, mogące mieć tragiczne konsekwencje w przypadku ich
zlekceważenia.
Zaliczają się do nich zarówno zaburzenia w gospodarce
elektrolitowej jak i niekorzystne zmiany w zakresie przemiany
materii (w tym niedobory ATP, oraz przemiana cukrowo-mocznikowa).
Przyczynami skurczy mogą być
również zaburzenia w wydalaniu toksycznych produktów
końcowych procesu przemiany materii, tzw.
metabolitów, oraz niedobór tlenu, mogący mieć związek z
niedoborem hemoglobiny.
Inne przyczyny kurczów w łydkach to skutki zaburzeń funkcji
systemu nerwowego, choroby
naczyniowe i choroby mięśni oraz ich nadmierne obciążenie (przede
wszystkim sport). Praktyka wskazuje,
że brak snu, silne pocenie się (zarówno z powodu ciężkiej pracy
jak przegrzania i
warunków klimatycznych), konsumowanie
zwiększonych ilości kawy, alkoholu i papierosów wyraźnie sprzyja
nasilaniu się kurczy w łydkach. W przeciwieństwie do
nocnych skurczy w łydkach, które mogą być bardzo bolesne, zjawisko
"restless legs" jest jedynie uciążliwe. Chodzi w nim o
przymus poruszania się, który ogarnia znienacka nogi. Przymusowi temu
może towarzyszyć pewnego rodzaju łaskotanie, bądź łagodne
drapanie w podkolanku (przegubie kolankowym), które występuje
zarówno przy dłuższym siedzeniu, jak
i w ciepłym łóżku. "Restless legs" bardzo często występują w
czasie zasypiania, gdzie
mogą tworzyć rozmaite kombinacje z innymi drgawkami towarzyszącymi
zasypianiu, jakie wykazuje od 60
do 80 procent ludzkiej populacji. Drgawki te nie są objawem
żadnej choroby, lecz stanowią normalne zjawisko, często zbieżne z
rozpoczynającymi się
marzeniami sennymi, przy czym mogą
występować zarówno przy duchowej percepcji obrazów jak i muzyki.
Z drugiej jednak strony
nie jest wykluczone, że "restless legs" zaburzają fazy NREM. (Non
Rapid Eye Movement), a więc fazy
snu głębokiego. Zakłada się,
że również w tym wypadku toksyczne produkty przemiany materii
oraz konsumpcja alkoholu, nikotyny i kofeiny odgrywają pewną
rolę. Wydaje się też, że cielesne i duchowe obciążenia
współuczestniczą w powstawaniu tego zjawiska
(zaliczamy do nich również nudę, lęki poranne, inne stany lękowe
itp.). Badania przeprowadzane
przez Uniwersytet w Zurychu na 106 ludziach cierpiących na
"restless legs", wykazały, że ponad połowa badanych miała
skłonności do popadania w stany depresyjne.
Z drugiej strony brytyjscy naukowcy odkryli bezpośredni związek
łączący syndrom "restless
legs" z niskim ciśnieniem krwi, oraz niedoborem żelaza,
manifestującym się zbyt małą ilością
hemoglobiny, substancji odpowiedzialnej za transport tlenu do
komórek ciała. Również cukrzyca
sprzyja zjawisku "restless legs".
W jakim zakresie
zgrzytanie zębami, moczenie nocne oraz inne
tego typu zaburzenia mogą zostać zaliczone do zaburzeń fizycznych
a w jakim do psychicznych, nie
jest sprawą prostą. W przypadku lunatyzmu, jak określać się
zwykło chodzenie przez sen, przyjmuje się, że zawodzi blokada
określonego rejonu mózgu, która w normalnym wypadku zapobiega
przekształcaniu się impulsów nerwowych powstających w fazie
REM. w ruch. Przyczyny zawodzenia
tej blokady nie są jeszcze
poznane.
Z drugiej strony
czynnikami zaburzającymi normalny sen mogą
być przyczyny wymienione na wstępie tej książki, mianowicie
zaburzenia w synchronizacji
rytmów, czyli różnice pomiędzy uwarunkowanym życiowymi
okolicznościami przebiegiem dnia, a uwarunkowanym biologicznie
przebiegiem procesów zachodzących w ludzkim organizmie (wywołane
na przykład pracą w nocy, pracą zmianową lub zbyt wczesnym
wstawaniem), które mogą prowadzić do
zaburzeń organicznych zaburzających normalny sen, lub wprost do
bezsenności, wraz z jej
wszystkimi skutkami. Dotyczy to szczególnie kobiet oraz
starszych mężczyzn.
SEN A ODŻYWIANIE
Zgodnie z ankietą
przeprowadzoną przez jedno ze szwajcarskich stowarzyszeń
lekarzy, około jednej czwartej ludzi cierpiących na zaburzenia snu,
jako przyczynę podało zbyt obfite odżywianie się.
I rzeczywiście - pełny żołądek niekoniecznie jest idealną
rzeczą jeśli chodzi o
dążenie do niezakłóconego snu. Sen zaburzają przede wszystkim
ciężkostrawne tłuszcze, potrawy wzdymające oraz takie, które
prowadzą do nadmiernego zakwaszenia żołądka, nie mówiąc już o
większych porcjach alkoholu. Stare hiszpańskie przysłowie, w myśl
którego należy śniadać jak król, wieczerzać zaś jak żebrak,
względnie "śniadanie zjedz sam, obiadem podziel się z
przyjacielem, a kolację oddaj wrogowi" po
dziś dzień są usprawiedliwione. Jednak nowoczesny tryb
życia jaki prowadzimy sprawił, że większość ludzi na obiad
przegryza coś niewielkiego w snackbarze, a główny posiłek
spożywa wieczorem. Mimo to takie przestawienie nawyków
żywieniowych niekoniecznie musi automatycznie prowadzić do
zaburzeń snu, pod warunkiem, że przestrzegać się będzie kilku
prostych, sprzyjających zdrowym
snom zasad, które przedstawione są w rozdziale piątym.
Z drugiej strony do zaburzeń nocnego spoczynku może
prowadzić nie tylko
przyjmowanie pożywienia w nieodpowiednich
porach, ale również ich nieprawidłowe zestawianie. Bardzo często
poprzez zaburzenia snu ujawnia się niedobór witamin lub
składników mineralnych -
musimy przy tym uwzględniać, że tzw. dieta cywilizacyjna, składająca
się w dużej mierze z półproduktów

nie należy akurat do najbardziej wartościowych. Wielu naukowców
jest dziś zgodnych co do tego, że nawet produkty wydawałoby się
całkowicie bezpieczne,
pochodzące z upraw biodynamicznych, nie
gwarantują wcale zrównoważonego zaopatrzenia organizmu w
konieczne dla życia i zdrowia substancje. Powodem takiego stanu
rzeczy jest po części wpływ
agrochemicznych intensywnych upraw na glebę, wodę i powietrze, z
drugiej strony zaś postępująca degradacja środowiska
naturalnego, powodowana między innymi
emisją metali ciężkich przez przemysł, komunikację oraz
gospodarstwa domowe. Dochodzi do tego fakt, że nowoczesny tryb
życia jest mocno stresujący,
nawet jeśli nie zawsze sobie z tego zdajemy sprawę. W zasadzie
wymaga on zwiększenia w przyjmowanych pokarmach określonych witamin
i pierwiastków śladowych (na przykład witamin z grupy B,
witaminy C, magnezu, potasu itd.) Niedobory w tym zakresie,
zwłaszcza jeśli mają charakter trwały, mogą doprowadzić do poważnych
dolegliwości, między innymi do osłabienia ogólnoustrojowego,
nadmiernej nerwowości i rozdrażnienia oraz "last but not
least", trudności w zasypianiu czy kłopotów ze spokojnym
przespaniem całej nocy.
NARKOLEPSJA
Może to zabrzmieć nieco
paradoksalnie i kłócia się z powszechnymi poglądami na ten
temat, ale narkolepsja należy bez wątpienia do zaburzeń
uwarunkowanych przyczynami czysto fizycz-
nymi. Jest to choroba, która ujawnia się w okresie wzrostu lub w
pierwszym okresie dojrzałości,
pozostaje jednak nieuleczalna do
końca życia. Przyczyny narkolepsji (śpiączki) nie są znane, mimo
że stwierdzono, iż jest to choroba dziedziczna. Zdarzają się
również wypadki zapadnięcia
na nią w wyniku zapalenia opon mózgowych, oraz urazu głowy.
Choroba ta objawia się zaburzeniem ośrodka mózgowego,
sterującego rytmem jawa-sen.
Wprawdzie nie u wszystkich nią dotkniętych przebieg i objawy
są takie same, jednak charakterystycznym objawem jest
zwiększone zapotrzebowanie na sen w ciągu
dnia. Sen w nocy jest przy tym silnie zakłócony. Objawia się
wybitnie niespokojnym
przebiegiem, koszmarami i częstym budzeniem
się. Nocny sen bardzo często ogranicza się do kilku godzin (patrz
przykład Napoleona).
Chory w ciągu dnia przeżywa albo nagłe, trwające od pięciu
do dwudziestu minut nieodparte napady śpiączki, albo wielokrotnie
w ciągu dnia cierpi na
trwające dłużej stany otępienia sennego,
względnie niemal niekontrolowane stany oderwania od rzeczywi-
stości, w trakcie których przeżywa sny na jawie, lub prawdziwe
halucynacje. Niektóre źródła
twierdzą, że Napoleon miał podobny napad w czasie bitwy pod
Austerlitz, odnosząc z tego powodu sławetną porażkę.
U wielu pacjentów dochodzi również do innych symptomów,
zwykle przypominających normalny stan w czasie snu, jak na
przykład trwające sekundy lub
minuty zwiotczenia mięśni, lub całkowitą niezdolność do
wykonania jakiegokolwiek ruchu (katalepsja). Objawy te wywoływane
są przez silne pobudzenie psychi-
czne lub przez fizyczny
wysiłek. Występującym przed zaśnięciem
lub bezpośrednio po przebudzeniu mogą towarzyszyć silne stany
lękowe.
Narkolepsja często bywa mylona z epilepsją, lub jest
klasyfikowana jako dolegliwość
natury psychicznej, wyłącznie z
tego powodu, że chorzy na nią wykazują silne nieraz skłonności do
depresji, chroniczną bezsenność
i inne tego typu objawy.
CHRAPANIE
Również chrapanie jest zaburzeniem snu mającym swe przyczyny
w zmianach fizjologicznych. W
krańcowych przypadkach poprzez chrapanie dochodzi do
chwilowego zatrzymania się oddechu, co
powoduje przebudzenie się, oraz niekiedy stany lękowe.
Chrapanie może mieć rozmaite przyczyny. Może być skutkiem
skurczania się mięśnia
zamykającego gardło, zwiotczenia ścianek
gardła lub podniebienia miękkiego. W każdym z wymienionych
przypadków dochodzi do
utrudnienia procesu oddychania. W
lżejszych przypadkach przyczyną chrapania może być przesuszanie
się błon śluzowych nosa i
gardła.
Na temat chrapania prowadzi się cały szereg badań naukowych.
Wykazują one, że w grupie wiekowej od #40 do #69 roku mniej
więcej 9 procent mężczyzn i
3,#6 procenta kobiet regularnie chrapie. Dotyczy to jednak
jedynie próby reprezentatywnej - w przypadku osób z nadwagą
odsetekchrapiących w tej samej grupie wiekowej wynosi od 82 nawet
do 95 procent. Obok chwilowego zatrzymywania oddechu
chrapanie przyczynia się do nadciśnienia,
oraz do częstszych napadów dusznicy bolesnej (angina pectoris).
Medyczna literatura wskazuje
na fakt, że nawet stosunkowo
niewinne zjawisko jakim jest chwilowe zatrzymanie się oddechu,
trwające zwykle do
przebudzenia się, należy traktować z całą
powagą, gdyż prowadzi ono do
niedotlenienia organizmu. Jego skutkiem mogą być zaburzenia
koncentracji, wydłużenie się czasu reakcji (co niezwykle sprzyja
wypadkom drogowym), zaburzenia

rytmu serca oraz wzrost
ciśnienia. Obfite raczenie się alkoholem
sprzyja zarówno chrapaniu, jak i chwilowym bezdechom, mogącym
zresztą występować niezależnie
od chrapania.
STRACHY GODZINY CZWARTEJ Zjawisko to znane jest

wielu ludziom. Człowiek budzi się około czwartej, piątej rano,
bez żadnego wytłumaczalnego powodu. Przez głowę przelatują mu
problemy związane z życiem zawodowym, rodzinnym, oraz wszelkie
inne, przy czym wydają się one przytłaczająco wielkie i nie do
rozwiązania. Myśli męczą do tego stopnia, że zaśnięcie staje
się możliwe dopiero tuż przed nieubłaganym dźwiękiem
budzika. Wtedy też dręczące nas problemy
powracają do swych normalnych, codziennych wymiarów.
Prawdopodobnie to zaburzenie snu ma ścisły związek z prze-
łączaniem się sterowania organizmem z układu przywspółczulnego na
układ współczulny, względnie, jak twierdzą inni, z ożywioną pracą
wątroby, która właśnie o
tej porze nasila swe czynności odtruwające. Ostatni pogląd
jest o tyle uzasadniony, że jeśli poprzedniego dnia jedli'my
obfitą wieczerzę nie stroniąc przy tym od alkoholu, to wątroba dla
prawidłowego wykonywania swych czynności potrzebować będzie o
wiele większej niż zwykle ilości
krwi, która w związku z tym siłą rzeczy odpłynląć będzie musiała
z innych regionów ciała. Jeśli w związku z tym nastąpi wyraźnie
odczuwalny odpływ krwi z
mózgu, może dochodzić do tego, że człowiek budzi
się zlany potem.
Obydwa poglądy są jedynie hipotezami, których w tej chwili nie da
się w żaden sposób udowodnia.
Istnieją na ten temat również inne teorie, na przykład poglądy,
że budzenie się między czwartą a piątą rano jest atawistycznym
dziedzictwem przodków, którzy już wczesnym świtem musieli być
na nogach, by troszczyć się o swą egzystencję, między innymi w
walkach z innymi hordami.
KOSZMARY SENNE
Jak już wspomniano w rozdziale dotyczącym analizy snów,
niekiedy marzenia senne
kierowane są rzeczywistymi wewnętrznymi
lub zewnętrznymi bodźcami, należą do nich na przykład
przepełniony żołądek, pełny pęcherz, odczuwanie ciepła, zimna,
wilgoci, wpływ sygnałów
dźwiękowych itp.
Od starożytności wiemy, że prawdziwa zmora, zwana również
strzygą i przedstawiana w
bajkach jako szorstkie, kudłate stworzenie podobne do człowieka,
bądź jako pozbawiona konturów kreatura, która siedzi na
piersiach i grozi śpiącemu uduszeniem, powstaje gdy nos i usta zostaną
zasłonięte, co w znacznym stopniu utrudnia oddychanie. Również
przy silnym katarze zajmującym drogi oddechowe dochodzi do silnych
stanów lękowych, które również mogą manifestować się w formie
koszmarnych snów.
W niektórych przypadkach śpiący budzi się zlany potem i
dopiero zapalenie światła
umożliwia mu zorientowanie się, że już wyrwał się z koszmaru.
Na temat zmór nocnych istnieje dość rozbudowany system
wierzeń ludowych, nie jest on
jednak spójny. Nawet w podstawowych
sprawach istnieją bardzo wyraźne zróżnicowania terytorialne. Na
przykład w państwach
alpejskich rolę zmór pełniły koboldy i
diabły, w środkowych i
północnych Niemczech elfy, a w państwach
słowiańskich strzygi. W okresie wczesnego średniowiecza żywiono
nadzieję, że czytanie mszy świętej jest skutecznym sposobem na
odstraszenie zmory. Dopiero w
późniejszym okresie rozpowszechniło
się przytwierdzanie pewnych znaków, zwykle pentagramów i
heksagramów u powały, na
progach, bądź na samych łóżkach. Podobną
rolę spełniały odwrotnie
skrzyżowane miotły lub szpady zawieszone
ponad łóżkiem, lub w sypialni w jego bezpośredniej okolicy.
W ludzkich wyobrażeniach dotyczących zmór dość powszechne
były motywy seksualne.
Wierzono na przykład, że złapana na gorącym uczynku zmora
musiała ukazać się w postaci
nagiej
dziewczyny lub chłopca, zawsze była to płeć przeciwna osobie
duszonej. Być może była to
koncepcja udzielania erotycznej rekompensaty za senny koszmar,
czego nie można powiedzieć o innym powszechnie głoszonym
poglądzie, jakoby poronienie, względnie
urodzenie wcześniaka, było powodowane przez zmorę, wykorzystującą
seksualnie ciężarną podczas snu. Analizując ludowe poglądy
na temat zmór, natrafimy również
na wątek wampiryczny: w
niektórych regionach wierzono, że zmora
wślizguje się do sypialni przez dziurkę od klucza lub przez komin
w celu duszenia, siadania
okrakiem na piersi i wysysania krwi.
W każdym razie zmory nocne stanowią niezwykle interesujące
zjawisko, które powodowane
jest wprawdzie bodźcami cielesnymi, jednak wykazuje (jak
wszystkie zresztą sny), głęboki aspekt
psychologiczny i jakby ilustruje znaczenie zalecenia C.G. Junga
by przy analizowaniu snów zawsze brać pod uwagę sumę wszystkich
uwarunkowań, które mogły
doprowadzić do jego powstania. Jest to również jeden z powodów, dla
których sny nie mogą być tłumaczone wyłącznie za pomocą
odpowiedniej księgi zawierającej
wytłumaczenie symboli (względnie sennika).
ZABURZENIA PSYCHOSOMATYCZNE Ogólnie wiadomo, że
dolegliwości psychosomatyczne, czyli zaburzenia wywodzące się z
uwarunkowań psychicznych, znajdujące jednak swe uzewnętrznienie w
zaburzeniach fizycznych, mogą w poważnym stopniu zakłócać sen,
szczególnie proces zasypiania oraz ponownego zasypiania po
wybiciu się ze snu. Odpowiedzialnym za
taki stan rzeczy jest przede wszystkim stres, zarówno zawodowy,
jak towarzyski i rodzinny. Troska o byt materialny, cierpienie,
nieszczęścia, frustracje, ale
również lęki i depresje - mogą to

być zarówno czynniki
zupełnie realne, jakirracjonalne, bądź
sztucznie rozdmuchane. Wszyscy ludzie przeżywają od czasu

do
czasu takie stany. Depresjami oraz lękami zajmiemy się bliżej w
dwu następnych podrozdziałach.
Sny lękowe, oraz nocne napady paniki
Wszyscy wiemy, że strach jest jednym z przewodnich tematów w
naszym życiu. Dotyczy to
zarówno lęku uzasadnionego, będącego skutkiem prawidłowego
odczytania określonych sygnałów
ostrzegawczych, czyli strachu zmuszającego nas do ostrożnego
postępowania, jak i lęków
irracjonalnych, nieuzasadnionych w rozumowy sposób, lęków
mogących w określonych okolicznościach
wywołać napady paniki. Najintensywniej odczuwane
są lęki związane z fobiami, czyli
na przykład strach przed ciemnością, przed dużymi skupiskami
ludzi, przed otwartą
przestrzenią, przed ciasnymi miejscami,
przed pająkami i wężami, by wymienia choć kilka najbardziej
rozpowszechnionych.
Lęki tego typu objawiają się poprzez określone symptomy,
przekazywane za pośrednictwem
wegetatywnego układu nerwowego. Przykładowe objawy to: napadowe
pocenie się, łomotanie serca lub znacznie przyspieszone
tętno, oszołomienie, zaczerwienienie względnie zblędnięcie skóry
(szczególnie twarzy), wysychające śluzówki jamy ustnej oraz
pokrywające się zimnym potem stopy i dłonie.
Są to właśnie te lęki, z których rodzą się koszmary nocne
oraz nocne ataki paniki,
odczuwane tak realistycznie, że śpiący budzi się w środku nocy
skąpany we własnym pocie, z walącym sercem, wyraźnie
podwyższonym ciśnieniem i rozszerzonymi
źrenicami. Niekiedy śpiącego budzi jego własny krzyk przerażenia.
Typowymi snami lękowymi
są te, w których chcemy uciekać przed określonym zagrożeniem,
zazwyczaj pokrywającym się z
przedmiotem naszej fobii, lecz nasze ciało jest ciężkie niczym
ołów i
jak sparaliżowane.
Różnica pomiędzy snem lękowym (popularnie określanym słowem
koszmar), a nocnym atakiem
paniki, polega na tym, że sny lękowe, podobnie jak zmory nocne,
mają miejsce w fazie REM, czyli w czasie przeżywania marzenia
sennego, podczas gdy napady paniki występują w fazach trzeciej
i czwartej, a więc w fazach snu głębokiego, gdzie marzenia
senne nie występują. Śpiący budzi się "bez powodu" z wszystkimi wyżej
wymienionymi objawami koszmarnego strachu. Wydaje się, że w tych
momentach dochodzą do głosu bardzo głębokie warstwy naszej
podświadomości.
W normalnych wypadkach zarówno sny lękowe jak i nocne napady
paniki, zdarzające się od
czasu do czasu zarówno dzieciom jak i dorosłym, nie mają żadnych
głębszych konsekwencji. Mniej więcej po trzydziestominutowej
fazie "odpoczywania" po koszmarnym przeżyciu powraca normalny sen
z nie zmienionymi fazami.
Opisana sytuacja stanowi symptom chorobowy dopiero wtedy,
gdy koszmar powtarza się
sterotypowo, lub gdy nocne napady paniki
zdarzają się tak często, że niosą ze sobą długofalowe skutki, na
przykład trwałe zaburzenia snu
poprzez wywołanie syndromu strachu przed snem.
Depresje
Znane porzekadło, że spokojne sumienie jest podstawą
zdrowego snu nie zawsze
odpowiada prawdzie, gdyż aby nieczyste
sumienie przeszkadzało we śnie, trzeba je najpierw posiadać.
Dlatego zazwyczaj łajdacy
śpią spokojnie, co nie zawsze można powiedzieć o ich ofiarach.
W bardzo wielu przypadkach jednak nie sumienie, lecz negaty-
wne przeżycia, na przykład
stres, obciążenia psychiczne, troski, straty, żałoba, niemożność
"wyłączenia się" oraz depresje w połączeniu z omówionymi w
poprzednim rozdziale lękami, są tym czynnikiem, który pozbawia
ludzi zasłużonego snu. Wydaje się, że
większość takich zaburzeń zdarza się kobietom oraz ludziom w
podeszłym wieku, choć w zależności od sytuacji życiowej, mogą
zdarzać się również w innych
grupach wiekowych.
Szczególne znaczenie mają depresje; mogą one wywoływać
poważne zaburzenia snu, oraz
mogą być skutkiem zaburzeń snu. Stajemy w tym miejscu przed
starym pytaniem: co było pierwsze, jajko czy kura?
Stosunkowo niedawno opublikowano wyniki badań, które mogłyby
wskazywać na ścisły związek długości faz snu głębokiego z
występowaniem stanów lękowych
i depresji. U ponad 60 procent przebadanych osób o
depresyjnych inklinacjach ujawniły się typowe
zmiany cyklu spania. Potrzebowali oni zdecydowanie więcej czasu
na zaśnięcie niż ludzie
zdrowi, przy czym dochodziło u nich do
wyraźnego skrócenia okresu pomiędzy fazą zasypiania, a
wystąpieniem pierwszej fazy
marzeń sennych, a więc pierwszej fazy snu głębokiego. Stan ten
sprzyja pogłębianiu się depresji. Obecnie zakłada się, że
niektóre rodzaje depresji powstających na skutek skrócenia się
pierwszej fazy głębokiego snu wynikają pośrednio z niedoboru
serotoniny (patrz rozdział drugi),
w związku z czym możliwe jest
opracowanie skutecznej terapii preparatami chemicznymi.
ZABURZENIA ZEWNĘTRZNE Światło i dźwięk
Podczas gdy noworodki i małe dzieci potrafią spać właściwie
wszędzie, nawet w świetle
dziennym i przy dużym natężeniu hałasu, pod warunkiem oczywiście, że
mają poczucie bezpieczeństwa i opieki ze strony rodziców, to
dorośli budzeni są często za sprawą cichego dźwięku lub
najmniejszej zmiany natężenia światła.
Im
ludzie są starsi, tym silniej reagują na wszelkie tego typu
zmiany.
Z wiekiem staje się więc coraz ważniejsze, w jaki sposób
urządzimy sobie "stanowisko
do spania". Hałas, czyli dźwięki ruchu miejskiego, muzyka,
głosy zmniejszają jakość naszego snu, gdyż przedłużają okres
zasypiania oraz zmieniają długości poszczegóInych faz. Z
zewnętrznych czynników zakłócających sen
przede wszystkim hałas może skrócia tak ważne dla naszego samopo
czucia fazy REM. Nawet jeśli
wydaje się, że przyzwyczailiśmy się już do regularnego hałasu
cyklicznie przejeżdżającego pociągu czy tramwaju, lub głuchych
odgłosów ruchu ulicznego, możemy mimo to
budzić się rozdrażnieni i niedostatecznie wypoczęci, nie
uświadamiając sobie przyczyny
takiego stanu rzeczy.
Z drugiej jednak strony istnieje również taka możliwość, że
przyzwyczaimy się do tego
stopnia do określonych hałasów lub nawet do tła dźwiękowego, że
nie będziemy w stanie zasnąć nie słysząc go - na przykład
nocując w innym miejscu, gdzie panuje całkowita cisza i spokój. Nie
należy się tym martwia, jest to sytuacja przejściowa i jak
tylko przyzwyczaimy się do ciszy, będziemy spać głębiej i lepiej
niż przy hałasie.
Klimat
Duszna pogoda, jaka występuje na przykład przed burzą, nie
wpływa korzystnie na sen. Na
to jednak mamy niewielki wpływ.
Natomiast ważny jest nie tylko klimat zewnętrzny, ale i ten
panujący w naszej sypialni. W
sypialni może być za ciepło lub za zimno, za sucho lub zbyt
wilgotnie.
Klimat w sypialni
Wielu ludzi nawet w czasie surowej zimy sypia zawsze przy
otwartym oknie. Po części są to wyznawcy popularnej teorii, że
jest to zdrowe, po części też
powoduje nimi strach przed udusze-
niem się - najczęściej nieuświadomiony. By nie zamienia się w
sopel lodu wczołgują się pod ciężkie i obszerne wełniane kołdry,
puchowe pierzyny, lub
dodatkowo okrywają się kocami. Wielu
próbuje przed udaniem się na spoczynek złagodzić nieco klimat
swej jaskini lodowej, przez otwarcie drzwi do ogrzewanych i nie
tak intensywnie wietrzonych
pozostałych pomieszczeń.
Nocowanie w wymrożonej sypialni jest pozbawione sensu i po
prostu niezdrowe. Pod ciężką
pościelą przykryte części ciała zaczynają się pocia, więc
automatycznie przez sen zaczynamy się odkrywać. Z powodu dużej
różnicy temperatur pomiędzy nakrytymi i
odkrytymi częściami ciała dochodzi do napięć mięśniowych, które
szczególnie dotkliwie
odczuwane są w rejonie karku, pleców i
szyi. Prowadzą one do bóli
reumatycznych, bólów głowy i migren.
Do tego dochodzi kolejny aspekt: łagodzenie temperatury w
skrajnie wychłodzonej
sypialni sprawia, że napływające ciepłe
powietrze przez gwałtowne schłodzenie oddaje wilgoć. Podobnie
sprawa ma się z pościelą.
Podczas całej nocy dochodzi jeszcze od pięciu do sześciu decylitrów
płynów, które wypacamy, względnie odparowywujemy przez skórę. W
takiej sytuacji wystarczy spanie na nieodpowiednim materacu,
który nie będzie w stanie całej tej wilgoci odtransportować. I w
końcu mamy taką sytuację, że w sypialni mimo ciągłego
wietrzenia jednak zatrąca stęchlizną. Nie
dziwmy się więc, że po pewnym czasie ściany zaczną zielonkawo
połyskiwać od wyhodowanego
grzyba, szczególnie jeśli pokój, w którym sypiamy nie jest
wystarczająco zaizolowany od strony ściany szczytowej.
Klimat w sypialni nie jest jednak wyłącznie funkcją
temperatury i wilgotności.
Równie istotną rolę odgrywają materiały użyte przy budowie
i do wystroju wnętrza: wystrój ścian, rodzaj farby, materiały,
z których skonstruowane są meble, rodzaj dywanu itp. Musimy
mieć też na względzie w jaki sposób nasze meble były produkowane,
gdyż w wielu wypadkach producenci
nie przykładają stosownej wagi do neutralności środków używanych
do konserwowania i
utrwalania drewna - wspomnijmy choćby
formaldehyd.
ODDZIAŚYWANIE
PROMIENIOWANIA
Pola oddziaływania różnych typów promieniowania zwracają
dziś naszą szczególną uwagę,
choć wielu ludzi nadal reprezentuje pogląd, że wpływ na stan i
zachowanie się istot żyjących mogą mieć jedynie konkretne uchwytne
i wymierne czynniki środowiskowe,
a więc na przykład ziemia, woda, powietrze, żywność, wirusy i
bakterie, zachowanie się
innych istot żyjących, obciążanie środowiska zanieczyszczeniami
itp. Głosiciele takiego poglądu między bajki wkładają
wyniki badań i licznych studiów,
wskazujących na istnienie innych bezpośrednio niewymiernych i
mniej uchwytnych czynników zaburzających szeroko pojętą normę.
Autorzy takich opracowań
traktowani są najchętniej jako szarlatani lub dziwacy.
Potępiając "dziwaków" nie dostrzegamy, że
wiele z ich odkryć stosuje się dziś jako coś całkiem oczywistego.
Są wśród nich takie odkrycia, które nasi dziadkowie i ojcowie
odrzucali jako całkowitą bzdurę. Wprawdzie dla niektórych
naukowców brakuje jeszcze jednoznacznych dowodów, jednak w
zasadzie niezaprzeczalnym faktem jest to, że wszystkie żyjące
organizmy, a więc siłą rzeczy również człowiek, podlegają
promieniowaniom, drganiom i
polom
elektromagnetycznym i magnetycznym wytwarzanym przez Ziemię,
Kosmos i technikę. Nawet ziemskie pole grawitacyjne ma na nas
wpływ i to zarówno w sensie pozytywnym jak i negatywnym. Wiadomo
na przykład, przede wszystkim
dzięki badaniom przeprowadzanym w przestrzeni kosmicznej, że
ziemskie pole grawitacyjne ma wpływ na dzielenie się komórek w
ludzkim organizmie. Era kosmiczna umożliwiła również całkiem nowe
odkrycia na temat wpływu Księżyca
na siłę ziemskiego pola
magnetycznego oraz na konsekwencje tego
faktu, zarówno dla ludzi jak i dla zwierząt.
Całkowicie różne prace różnych naukowców udowadniają, że
wpływ Księżyca na człowieka
jest równie duży jak wpływ otaczającej go przyrody. Między innymi
wybitny amerykański laryngolog, dr Edson Andrews z Florydy
stwierdził jednoznacznie, że 82 procent
operacji przeprowadzanych w czasie pełni Księżyca powodowało o
wiele silniejsze
krwiawienia niż podobnych operacji,
przeprowadzanych po pełni. Z kolei dr W.F. Petersen, ordynujący w
jednym ze szpitaii w Chicago
twierdzi, że u swoich pacjentów zaobserwował zmiany równowagi
kwasowo-zasadowej oraz wyższy odsetek umieralności na
gruźlicę - w czasie pełni.
Niezwykle interesujące i unikatowe doświadczenie przepro
wadził dr Frank A. Brown
z amerykańskiego Northwestern University. Przetransportował
on w zamkniętym, zaciemnionym i utrzymującym stałe ciśnienie
zbiorniku ostrygi z Long Island Sound ponad 1600 kilometrów w
głąb lądu, do Evanston w stanie Illinois. Okazało się, że
jeszcze w dwa tygodnie później ostrygi otwierały się i zamykały
zgodnie z przypływami panującymi w Long
Island Sound, natomiast później zmieniły swój rytm,
przystosowując go do rytmu
przypływów i odpływów, które panowałyby w Evanstron,
gdyby było tam morze. Jak wiadomo przypływy powodowane są
przyciąganiem Księżyca, a z doświadczenia
tego wynika, że ostrygi w ustalaniu swego rytmu zamykania się i
otwierania wcale nie kierują
się przypływami, lecz zmianami pola magnetycznego powodowanymi
przez Księżyc. Najwyraźniej posiadają one jakiś rodzaj zmysłu,
podobnie zresztą jak wędrowne ptaki, które w ten sam sposób
wytyczają swoje stałe szlaki. Statystyczne badania
przeprowadzane przez innych naukowców wydają się potwierdzać tezę,
że Księżyc, względnie powodowane przez niego zmiany w ziemskim
polu magnetycznym wywierają silny wpływ na częstotliwość
wypadków, morderstw i samobójstw. Wydaje
się w związku z tym, że wpływ Księżyca jest porównywalny do
wpływu wiatru halnego lub
nadciągającej burzy, które to zjawiska jak powszechnie wiadomo
zmieniają jonizację powietrza, co z kolei
wywiera niemały wpływ na pola elektryczne i magnetyczne.
Wpływ na energetyczną równowagę sił na Ziemi ma jednak nie
tylko Księżyc, ale i inne
większe planety, względnie ich
konstelacje. Zjawiska te objawiają się również bardzo konkretnie,
w postaci zakłóceń międzykontynentalnej łączności krótkofalowej.
W związku z tym tematem warto zapoznać się z opracowaną przez
Playfaira i Hilla książką pod
tytułem "Niebiańskie cykle".
Nie musimy jednak koniecznie udawać się w przestrzeń
kosmiczną, by odkryć siły,
które może nie są tak od razu wykrywalne naszymi zmysłami,
jednak wywierają odczuwalny wpływ na nasze życie. Funkcjonują one
również na naszej Matce-Ziemi. Przyczyny ich powstawania
mogą być zarówno naturalne, jak i sztuczne. Ich wpływ na żywe
organizmy określa się zazwyczaj mianem geopatia. Są to
radiestezyjnie wymierne obszary promieniowania żył wodnych,
pasów geopatycznych, instalacji elektrycznych oraz innych
źródeł.
Wprawdzie metodyka diagnozowania geopatycznych obciążeń tkwi
jeszcze w powijakach, jednak wielu naukowców skłania się już do
wniosku, że stanowią one ważny czynnik sprzyjający powstawaniu
chorób chronicznych.
Doświadczenie wskazuje, że występowanie
ciężkich przypadków takich dolegliwości od zaburzeń snu poprzez
reumatyzm, stwardnienie
rozsiane i astmę, aż po nowotwory najczęściej powiązane jest z
ponadprzeciętną koncentracją tak zwanych stref zadrażnień w
miejscu spania.
Przy naturalnych strefach zadrażnień, pasach geopatycznych,
względnie ich
skrzyżowaniach, różdżka, względnie wahadełko
różdżkarza wyraźnie się odchyla. W gruncie rzeczy owa różdżka to
nic innego jak rodzaj anteny, przy pomocy której odbiera się
zmienne pola
elektromagnetyczne w zakresie mikrofal, które mają
wprawdzie bardzo wysoką częstotliwość, ale i ekstremalnie słabe
natężenie. Obecnie wszyscy są zgodni co do tego, że zarówno cieki
podziemne, jak i sieć
geopatyczna, uskoki geologiczne i inne tego
typu wytwarzają promieniowanie. Schweitzer wskazuje na
fakt, że zazwyczaj tego rodzaju pola posiadają tzw. polaryzację
okrężną, znacznie rzadziej zaś linearną, przy czym forma
polaryzacji odgrywa zasadniczą rolę w bio-
logicznym oddziaływaniu promieniowania. Prawoskrętne strefy
zadrażnień działają więc
pozytywnie, a lewoskrętne negatywnie. Na
marginesie: wszystkie ołtarze wczesnogotyckich kościołów
znajdowały się nad pozytywnymi
strefami zadrażnień - określano je niekiedy "źródłami siły". We
wcześniejszych stuleciach znano również strefy negatywnego
oddziaływania. Na przykład w Wiedniu nad takimi miejscami
zakładano parki, w których zresztą rosło
uderzająco wiele drzew zdeformowanych. Ostrzegano przed
budowaniem w takich miejscach
domów. Również system rzymskich fortyfikacji granicznych
został podobno zbudowany przy uwzględnieniu tzw. pasów
geopatycznych.
Niegdyś różdżkarstwo uchodziło za element parapsychologicz
ny, zastrzeżony dla nielicznych
wybranych, obdarzonych szczegól-
nymi predyspozycjami - obecnie odpowiednia aparatura i określone
techniki umożliwiają każdemu
wynajdywanie stref zadrażnień. Najbardziej znane i
zaliczane do najniebezpieczniejszych z wymiernych pól promieniowania
geopatycznego, to podziemne cieki wodne o ograniczonym przekroju
poprzecznym, tak zwane żyły wodne.
Pole promieniowania składa się ze strefy głównej oraz z
kilku pobocznych. Mniej więcej
trzy czwarte żył wodnych wykazuje lewoskrętną polaryzację,
podczas gdy źródła wody leczniczej oraz
źródła termalne są w większości spolaryzowane prawoskrętnie.
Podczas gdy strefy zadrażnień są zjawiskiem jednoznacznie
związanym z ziemią, to tak zwane pasy geopatyczne są ewidentnie
pochodzenia kosmicznego, przy
czym ich właściwe pochodzenie jest sprawą niewyjaśnioną.
Zasadniczo rozróżnia się sieć globalną,
sieć diagonalną oraz dwie dalsze. Dla ich biologicznie
korzystnego lub szkodliwego
działania decydujące są pojedyncze długości fal o względnie dużej
intensywności. Jednak już Curry wskazał na to, że
skrzyżowania lewoskrętnych stref sieci
diagonalnej są obowiązkowym składnikiem tzw. strefy nowotworowej
i wydatnie przyczyniają się do rozwoju wszelkich schorzeń
nowotworowych.
Wydaje się, że najnowsze wyniki badań całkowicie potwier-
dzają tę tezę, nie są jednak na razie uznawane przez klasyczną
medycynę, która całą tę
problematykę (tzn. związek schorzeń nowotworowych z geopatią)
traktuje na razie jak bajkę. Jej pogląd jednak nie powinien nikogo
zrażać, zwłaszcza jeśli przypomnimy sobie, że jeszcze nie tak dawno
"uznana" medycyna wyśmiewała się
z odkrycia przez Semmelweisa
gorączki połogowej, bądź odkryć Ludwika Pasteura.
Innym źródłem zakłócającego sen promieniowania są rozpro-
szone pola elektromagnetyczne emitowane przez przewody prądowe,
radia, telewizory, zamrażarki,
elektryczne budziki itp. Można to bezdyskusyjnie stwierdzić
przy pomocy stosownych mierników.
W licznych publikacjach
wskazuje się wprawdzie na poważne zagrożenia, jakie stwarza
mieszkanie w pobliżu sieci wysokiego napięcia, jednak problem ten
jest ze zrozumiałych względów bagatelizowany przez
elektrownie oraz powiązane z nimi dziedziny
nauki. Na przykład w krajach byłego Związku Radzieckiego
odległości pomiędzy
domostwami a trakcjami wysokiego napięcia
muszą być dużo większe, niż w pozostałej części Europy. Jest
rzeczą zupełnie niezrozumiałą,
dlaczego w wysokouprzemysłowionych krajach sieć wysokiego napięcia
może przebiegać bezpośrednio nad domami, względnie dlaczego
dopuszcza się do budowania domów pod takimi przewodami. Wydaje się w
związku z tym, że radziecka nauka
w dziedzinie badań nad
oddziaływaniem pól magnetycznych i elektromagnetycznych wybitnie
słabego natężenia jest dużo dalej posunięta, niż w krajach EWG.
Od niedawna wiadomo, że w Ałma-Acie były przeprowadzane
doświadczenia z monochromatyczną wiązką
czerwonego światła tak słabą, że nie towarzyszyło jej żadne
promieniowanie cieplne.
Jeśli chcemy ocenia wpływy położenia ciał niebieskich i
elektromagnetycznych pól
wszelkiego pochodzenia, które
bezustannie działają na ludzkie organizmy, musimy cały czas mieć
przed oczyma fakt, że człowiek w około 70 procentach składa się z
wody i że wszystkie procesy życiowe w jego ciele i duszy
sterowane są w gruncie rzeczy w
sposób elektromagnetyczny. Jakże
więc Księżyc, powodujący nie tylko przypływy i odpływy, ale
unoszący w czasie pełni
zwróconą ku niemu powierzchnię Ziemi o
kilka centymetrów, mógłby nie wpływać na człowieka? Równie
niemożliwe jest, by plątanina
pól magnetycznych i innych stref promieniowania nie
kolidowała od czasu do czasu
z
elektromagnetycznymi
procesami dziejącymi się w żywych
organizmach. Nikt przecież nie zaprzeczy, że zarówno człowiek,
jak i zwierzę w określony
sposób reagują na określone zmiany pól elektrycznych, na przykład w
czasie burzy. Wiadomo też, że
określonej długości fale światła wpływają na psychikę człowieka -
na przykład brak światła
słonecznego sprzyja depresjom. Nie bez kozery człowiek z północnej
Europy jest zimniejszy i z reguły bardziej ociężały od
południowca. Byłoby rzeczą bardzo dziwną,
gdyby omijały nas różne
oddziaływania z powodu ich braku w akademickich podręcznikach. Rozdział V
POWRÓT DO POKRZEPIAJĄCEGO SNU
* Przygotowanie do spania * Pozytywne nastawienie do snu *
Zabiegi sprzyjające * Śagodne
zabiegi fizykalne * Higiena snu * Sprzyjające spaniu nawyki
żywieniowe * Rola sypialni * Akupunktura i akupresura *
Środki przeciwbólowe, przeciwdepresyjne i nasenne * Leczenie
chrapania * Osobisty miernik snu.
"Skoncentrowane
samoodprężenie się treningu autogennego
ma
za ceI postępujące wewnętrzne rozluźnienie się oraz zatopienie w
sobie, osiągane za pomocą
określonych awiczeń. Proces ten umożliwia przy pomocy
wewnętrznych bodźców przestawienie całego
organizmu w kierunku wspomagania zdrowia i zwalczania lub
przynajmniej łagodzenia różnych dolegliwości. " J.H. Schultz
Jak wykazują poprzednie rozdziały, przyczyny snu są bardzo
zróżnicowane i mogą mieć
najrozmaitsze przyczyny, jednak równie różnorodne są możliwości ich
skutecznego zwalczania. Spośród zebranych w tym rozdziale
zaleceń każdy z pewnością znajdzie kilka takich, które umożliwią
mu powrót do pokrzepiającego snu. Należy jednak na wstępie
zaznaczyć, że niekoniecznie coś, co okazało się skuteczne w naszym
przypadku, musi podziałać w innym.
Poza tymi wszystkimi zaleceniami dotyczącymi działań sprzy
jających dobremu spaniu,
obowiązuje również zasada dotycząca przyczyn zaburzeń snu - nie
wolno ich rozpatrywać (i stosować) jako zjawisk izolowanych. W
tym wypadku najróżniejsze eksperymenty dotyczące ich
łączenia w rozmaite konfiguracje mogą znacznie zwiększyć ich
skuteczność.
POZYTYWNE NASTAWIENIE DO SNU
Dla człowieka
cierpiącego na zakłócony sen uzyskanie
pozytywnego nastawienia do snu jest rzeczą zasadniczej wagi. Nie

może to być postawa pełna napięcia, nasycona myślą: "Koniecznie
muszę zasnąć". Również półsen

i marzenia na jawie mogą w pewnym stopniu stanowić czynnik
relaksujący.
Już w pierwszym rozdziale zaznaczyliśmy, że ogólnie rzecz
biorąc człowiek ma do snu
dwuznaczny stosunek, gdyż z jednej strony docenia jego
konieczność i dobrodziejstwo, z drugiej
odczuwa jednak przed tym
całkiem specyficznym stanem świadomości
pewnego rodzaju odwieczną obawę. Wydaje się, że również we
współczesnym, cywilizowanym
człowieku, gdzieś tkwi odrobina bojaźni przed nocą, będąca
właściwością jego przodków. Być może częściowej przyczyny należy
również szukać w tradycji i
wychowaniu, gdyż wszyscy niemal ludzie zachodniego kręgu
kulturowego zostali wychowani w wielkim poszanowaniu śmierci -
starszej siostry snu. Dochodzi
do tego fakt, że wielu dorosłych
do tej pory nie przezwyciężyło jeszcze przeżyć z lat dziecinnych:
dziecko musi póśjć spać, a w
pokoju "wolno" jedynie pozostać dorosłym. W takim wypadku sen
nadal rozpatrywany jest jako swego
rodzaju kara, jako zjawisko, które udaremnia czynne przeżycia i
przeszkadza w załatwianiu spraw
ważnych i korzystnych.
W tym miejscu właśnie człowiek cierpiący na zaburzenia snu
powinien sobie dokładnie
uprzytomnia, że dla jego fizycznego, psychicznego i duchowego
życia nie ma rzeczy ważniejszej i korzystniejszej niż zdrowy,
spokojny sen w stosownej ilości. Uzasadnienia można poszukać w
rozdziałach 2 i 3.
ZABIEGI SPRZYJAJĄCE Oddzielenie snu od innych
czynności
Radę tę powinni wziąć sobie do serca wszyscy cierpiący na
zaburzenia snu we wszelkich
postaciach. W ciągu dnia pod żadnym pozorem nie należy pozwalać
sobie nawet na kilkunastominutowe drzemki na kanapie czy w
wygodnym fotelu, do czego skłonności mają zwłaszcza ludzie starsi.
Nie sumują oni jednak nigdy godzin drzemki i w związku z tym
(i tak mając już nieco obniżone zapotrzebowanie na sen)
dziwią się, że nie mogą zasnąć lub przespać spokojnie całej nocy.
Nie są to żadne zaburzenia snu,
lecz po prostu brak
takiego zapotrzebowania, czyli brak
zmęczenia. Człowiek sypiający
w ciągu dnia od dwu do trzech godzin nie powinien się
skarżyć, jeśli w czasie nocnego odpoczyn-
ku uda mu się przespać jedynie od trzech do czterech godzin.
Łóżka nie powinno się wykorzystywać do oglądania telewizji,
czytania, sporządzania
planów, czy nawet do pracy, jak to
niektórzy czynią. Szczególnie dotyczy to ludzi cierpiących na
zaburzenia snu. Powinni oni
uczynia wszystko, by łóżko i sypialnia stały się miejscem
odprężenia, ciszy i całkowitego spokoju.
Unikanie wysiłków fizycznych, konfliktów partnerskich oraz
zastraszających i silnie
pobudzających wrażeń
Prowadzą one do
wzmożonego wydzielania się pobudzającego i
sprzyjającego pokonywaniu wysiłków i trudności hormonu kory
nadnerczy - adrenaliny, która
zdecydowanie przeciwdziała zaśnięciu. Jej zneutralizowanie
wymaga określonej ilości czasu.
Nerwy znakomicie uspokoi nam niespieszny wieczorny spacer, z dala
od nasilonego ruchu ulicznego, umożliwiając jednocześnie solidne
przewietrzenie płuc. Nasycenie
krwi świeżym tlenem przed udaniem
się na spoczynek jest ze wszech miar zalecane.
ŁAGODNE ZABIEGI FIZYKALNE Przeprowadzenie wieczorem
łagodnych zabiegów fizykalnych zgodnie z poniższym
zestawieniem sprzyja zasypianiu i można je
gorąco zalecia wszystkim cierpiącym na kłopoty z zasypianiem i
przespaniem całej nocy.
Narastająca kąpiel stóp według Kneippa
Wannę lub wiadro do
wysokości połowy łydki napełniamy wodą o
temperaturze od 30 do 33 stopni C, następnie siadamy na brzegu
wanny lub na taborecie i obie
nogi zanurzamy w wodzie. Poprzez stopniowe dolewanie gorącej
wody, podnosimy temperaturę kąpieli
do 41 stopni C. Moczenie stóp powinno trwać od 15 do 20 minut.
ylaki oraz wszelkie
dolegliwości peryferyjnego krwioobiegu
żylnego są przeciwwskazaniem dla tego zabiegu, względnie wymagają
uprzedniej lekarskiej
konsultacji.
Specjaliści-fitoterapeuci zalecają stosowanie rozmaitych do
datków do wody. Pastor Knzle
dla przykładu dodawał do wody jedną garść soli kuchennej i jedną
garść popiołu drzewnego, zalecając gatunki liściaste. Messgu
zalecał natomiast zaparzanie w dwu litrach wody po garści
kwiatów głogu, kwiatów maku polnego, makówek, liści mięty oraz
kwiatu lipy, odstawienie do naciągnięcia na kilka minut i
dolanie naparu do wody.
No cóż - jeśli ktoś lubi sobie komplikować...
Zimny okład na łydki
Dwie odpowiedniej wielkości ściereczki lub ręczniczki lniane
zanurzamy w zimnej wodzie (o temperaturze około 18 stopni C) i
lekko wyżymamy - powinny być
mokre, ale nie może się z nich lać. Następnie owijamy nimi każdą
łydkę z osobna. Drugą warstwę okładu stanowi suchy bawełniany
ręczniczek, powinien być nieco większy od mokrej ścierki, tak by nawet
jej skrawek nie wystawał. Całość owijamy ciepłą chustą wełnianą
lub flanelową i kładziemy się do łóżka, dobrze się
przykrywając. Jeśli po upływie trzydziestu
minut jeszcze nie zasnęliśmy, usuwamy okład z łydek. Zdarza się
to rzadko, gdyż taki okład daje nam uczucie przyjemnego od
prężenia i pozwala na zaśnięcie
w ciągu niewielu minut.
Okład Priessnitza na całe ciało
Rozbieramy się do naga i całe ciało szczelnie owijamy w
zanurzone w zimnej wodzie i
wyżęte lniane prześcieradło. Podobnie jak przy wszystkich
okładach owijamy je najpierw suchym
prześcieradłem, lub dużym lnianym ręcznikiem, następnie warstwą
wełnianą lub flanelową i
dopiero wtedy przykrywamy się kołdrą. Po
początkowych dreszczach bardzo szybko odczujemy przyjemne,
rozleniwiające i usypiające
ciepło. Bircher-Benner (twórca Bircher-Muesli) opowiada w
swych wspomnieniach, że dzięki tym okładom, zaleconym mu przez
prof. Forela w krótkim czasie uwolnił się od ciężkiej bezsenności,
której nabawił się w czasie swych studiów.
Mokra piżama
Zdecydowanie łagodniejszą formą okładu na całe ciało jest
tzw. "mokrapiżama". Przed udaniem się na spoczynek bierzemy
kąpiel lub krótki prysznic i
nie wycierając się zakładamy piżamę. Natychmiast kładziemy się do
łóżka i przykrywamy pod samą brodę. Metoda ma tę zaletę, że w nocy
nie musimy "rozpakowywać" się z krępującego ruchy okładu.
Wszystkie opisane wyżej
sposoby wykorzystują zimną wodę, co działa uspokajająco na
nerwy i rozkurczowo na mięśnie. Zadziwiające, w jak krótkim
czasie początkowe uczucie zimna ustępuje miejsca rozkosznemu
ciepłu.
Sauna
Wygląda to na pozór paradoksalnie, że saunę, uchodzącą prze
cież za wybitnie
pobudzającą, zamieszczamy wśród zabiegów
sprzyjających zasypianiu i spokojnemu spaniu. Wyjaśnienie jest
bardzo proste. Sauna jest pobudzająca, ale objaw ten utrzymuje
się stosunkowo krótko, już po
dwu-trzech godzinach odczuwamy głębokie rozluźnienie. Dlatego
nie powinniśmy udawać się do sauny bezpośrednio przed snem, ale
przynajmniej trzy godziny wcze'niej.
Na marginesie - przeprowadzone badania wykazały, że regularne,
cotygodniowe wizyty w saunie
wymiernie skracają okres zasypiania, oraz wyraźnie przedłużają fazy
głębokiego snu.
Oddech rozluźniający
Oddech rozluźniający wywodzi się z technik medytacyjnych.
Leżymy całkowicie rozluźnieni
na plecach, ręce luźno wyciągnięte wzdłuż tułowia i próbujemy
zwerbalizować oddychanie, powtarzając sobie pomału w duchu, zgodnie z
rytmem oddechu: "Wdech - wydech". Staramy się, bywdech i wydech
były równej długości, a pomiędzy każdą sekwencją składającą się
z wdechu i wydechu robimy sobie przerwę - takiej samej
długości. W ten sposób dochodzimy do oddechu w potrójnym rytmie
"Wdech - wydech - przerwa - wdech - wydech - przerwa". Wraz z
każdym wydechempozwalamy sobie coraz głębiej zapadać się w łóżko.
Po pewnym czasie możemy zacząć wyobrażać sobie przedmioty
codziennego użytku, z których w szybkim czasie zaczną powstawać
pierwsze obrazy marzeń sennych.
TECHNIKI ROZLUŹNIAJĄCE STEROWANE MENTALNIE
Progresywne rozluźnianie Jacobsona
Opracowana przez amerykańskiego fizjologa dr Edmunda Jacob-
sona metoda polega na
napinaniu i rozluźnianiu poszczególnych
grup mięśni w ciągu kilku sekund. Rozpoczynamy na przykład od
mię'ni prawej dłoni,
przechodzimy do przedramienia, ramienia i
barku, następnie w takiej samej kolejności awiczymy muskulaturę
lewej ręki, po czym stopy i
nogi, muskulaturę twarzy, mięśnie brzucha, klatki piersiowej itd.
Przeprowadzenie takiego
awiczenia wymaga niewielkiej wprawy

i dużej koncentracji. Świadome
zajmowanie się własnymi mięśniami prowadzi zarówno do ich
rozluźnienia, jak i do osiągnięcia stanu
umożliwiającego szybkie
zaśnięcie.
Trening autogenny Schultza
Opisana w rozdziale trzecim metoda autohipnozy jest dziś
zaliczana powszechnie do
awiczeń umożliwiających osiągnięcie głębokiego odprężenia. Trening
Schultza zalecany jest na przykład sportowcom, jako doskonały
sposób na uspokojenie nerwów przed ważnymi startami. Poprzez
stosowanie metody Schultza dochodzi do rozluźnienia muskulatury
całego ciała a dalszym, wprost z tego rozluźnienia wynikającym
skutkiem jest rozszerzenie się naczyń krwionośnych, również naczyń
włoskowatych. Zmiany te absolutnie
nie są wytworem fantazji, czy tzw. "wishfull thinking", można je
zmierzyć przy zastosowaniu
odpowiedniej aparatury.
Jednak głównym celem treningu autogennego, szczególnie w
związku z jego likwidującym
zaburzenia senne działaniem, jest skuteczne wytłumianie tzw.
rezonansu afektowego. Sam Schultz pisał na ten temat:
"Skoncentrowane samoodprężenie się treningu
autogennego ma za cel postępujące wewnętrzne rozluźnienie się
oraz zatopienie w sobie, osiągane za pomocą ściśle określonych
awiczeń. Proces ten umożliwia
przy pomocy wewnętrznych bodźców przestawienie całego organizmu
w kierunku wspomagania zdrowia i zwalczania lub przynajmniej
łagodzenia różnych dolegliwości".

Jeśli pomyślimy, że wielu ludzi cierpi na zaburzenia snu
tylko z tego powodu, że nie są
w stanie wyłączyć się od problemów dnia powszedniego, czyli od
stresu, złości, odniesionych ciosów i frustracji, sami dojdziemy do
wniosku jak wielkie znaczenie może mieć terapia przeprowadzana za
pomocą treningu autogennego. Umożliwia konieczne dla

zaśnięcia oderwanie się od wszystkich
wymienionych, a wysoce negatywnie działających czynników.
Wydzielanie się tzw. hormonów stresu przez korę nadnerczy
wyraźnie się zmniejsza, oddech i tętno uspokaja się, ciśnienie
krwi się obniża itd. - są to wszystko wegetatywnie sterowane
procesy, które sprzyjają
zaśnięciu. Techniki treningu autogennego
można nauczyć się na
specjalistycznych kursach, samodzielnie z

podręczników, względnie u kształcących w tym kierunku lekarzy i
psychoterapeutów. Dużą pomocą
jest też muzyka - kasety i płyty CD

z muzyką do treningu
autogennego i medytacji są wprawdzie dość
trudno osiągalne i mało rozpowszechnione, warto jednak się o nie
postarać, szczególnie jeśli zamierzamy samodzielnie opanować
techniki relaksacyjne.
Trening autogenny, podobnie zresztą jak progresywne rozluź-
nianie ma tę zaletę, że można go uprawiać również w dzień i z
dala od łóżka.
Rytuał udawania się na spoczynek
Oderwaniu świadomości i podświadomości od problemów dnia
może również służyć
samodzielnie opracowany rytuał, który
realizować będziemy konsekwentnie przed każdym udaniem się
do
łóżka. Może to być na przykład ostatnia kontrola okien, drzwi czy
ogrzewania, poprawianie
przesuniętych mebli, mycie się, mycie zębów, wybieranie piżamy lub
ubrania na następny dzień, używanie całkiem specjalnej poduszki
lub, co szczególnie uwielbiają dzieci, posiadanie maskotki -
przytulanki do zabierania do łóżka. Ważne jest przy tym, by
czynności wykonywane były zawsze w
tej samej, rytualnej kolejności oraz by nie zmieniać przedmiotów,

które towarzyszą nam w
kładzeniu się do łóżka.
Podświadomość kojarzy bowiem zarówno czynności, jak i

przedmioty ze snem i zasypianie następuje dużo łatwiej, niejako w
formie następnego rytualnego
kroku.
Rytuał może oczywiście obejmować również wypicie nasennych
ziółek czy innych łagodnie
uspokajających środków, jak również przeczytanie kilku stron z
książki.
HIGIENA SNU
Nazwą "higiena snu" współczesna nauka dotycząca snu określa
kompleks zjawisk związanych z faktem, że człowiek cierpiący na
zaburzenia snu musi na powrót
nauczyć się spać, przy czym ważne jest, by każdy człowiek
odnalazł własny rytm snu i czuwania i konsekwentnie go
przestrzegał. Jest to w zasadzie jedyna
możliwość skutecznego leczenia zarówno bezsenności, jak i bu-
dzenia się w nocy. Odnajdziemy w ten sposób nasze indywidualne
zapotrzebowanie na czas spania, a jest to czynnik o wiele
ważniejszy niż długość snu.
SPRZYJAJĄCE SPANIU NAWYKI ŻYWIENIOWE
Jest to temat
zawierający w sobie cały szereg aspektów.
Należy do nich jakość, ilość oraz czas przyjmowania posiłków,
szczególnie kolacji. To, że
nadmiernie obfite kolacje oraz spożywanie potraw zbyt tłustych
i ostro przyprawionych,
nie mówiąc już o trunkach, niekorzystnie wpływa na sen,
jest wprawdzie znane od dawna - na przykład Liselotte von der
Pfalz tak pisała o swoim szwagrze, Ludwiku XIV: "Regent wieczorem
zanadto się obżera. Nic dziwnego,
że tak często narzeka na zły sen".
Mimo to po dziś dzień zważa się zbyt mało na ten aspekt.
Powinniśmy się przyzwyczaia do
spożywania kolacji co najmniej na
trzy godziny przed udaniem się na spoczynek, i to kolacji
skomponowanej z żywności

lekkostrawnej, nie wzdymającej i ubogiej
w tłuszcze. Ogólnie można też powiedziea, że dieta lekkostrawna,
przepisywana przede wszystkim
przy zaburzeniach gastrycznych jest bardzo korzystna również przy
zaburzeniach snu. Jeśli wnikniemy nieco głębiej w problematykę
dietetyczną okaże się, że nasz sen nie zależy wyłącznie od
kolacji, ale i od całego naszego sposobu
odżywiania się, a to z
następujących powodów:

Surowe owoce i warzywa są bardzo zdrowe, ponieważ obfitują
zarówno w witaminy, jak i w
składniki mineralne oraz substancje balastowe. Codziennie
powinniśmy więc spożywać określoną porcję
surówek i owoców. Jednak nie na kolację, gdyż zawarte w nich
substancje balastowe podczas
nocy nie są transportowane przez jelita i zaczynają w nich gnia,
co może spowodować wzdęcia. Potas
jest dla nas konieczny, gdyż pełni przeciwwagę sodu, zawartego w
soli kuchennej, jest
substancją, która umożliwia odwadnianie
się
tkanek. Jeśli wieczorem najemy się ziemniaków, pomarańczy,
brzoskwiń i innych obfitujących
w ten mikroelement produktów, nic
nas nie uchroni przed nocnymi wędrówkami do ubikacji w celu
opróżnienia pęcherza. Natomiast magnez jest substancją
przeciwdziałającą skurczom
mięśniowym (patrz "Nocne skurcze w łydkach"), a jego niedobór
prowadzi również do zaburzeń rytmu serca. Magnez znajdziemy
wprawdzie w wielu produktach, między innymi w świeżych owocach, w
orzechach, kakao, jarzynach i drożdżach, jednak nie
wszystkie produkty nadają się do spożycia
przed snem - jako składniki kolacji.
Wypowiadając się na temat alkoholu musimy stwierdzia, że
jest to miecz obosieczny.
Wprawdzie wspomaga on odczuwanie ciężaru w całym ciele i
senność ogarnia nawet po stosunkowo niewielkich dawkach (choć jest
to zróżnicowane osobniczo), przy
tym uzyskujemy pomoc w
oderwaniu się od dziennych problemów,
jednak z drugiej strony
obciąża on w znacznym stopniu wątrobę,
która musi się z nim uporać. We wczesnych godzinach porannych,
gdy wątroba zaczyna swą najbardziej intensywną pracę, może
doprowadzić do budzenia się,
łomotania serca, napadowego pocenia się oraz mdłości. Podobne
objawy mogą też występować po wieczornym raczeniu się
tłustymi potrawami (pieczyste i potrawy
frytowane, kiełbasy, wieprzowina itp.), przy czym dodatkowo mogą
wystąpić dolegliwości żółciowe, najczęściej w formie kolek.
Trawienie tłuszczy jest możliwe jedynie przy współudziale żółci,
w związku z tym w nocy musi nastąpić wzmożone jej wydzielanie.
Jeśli spowoduje to wypłukanie
kamienia żółciowego z woreczka, to kolkę mamy zapewnioną.
Jeszcze za czasów naszych babek w powszechnym zwyczaju było
wypijanie szklanki gorącego
mleka przed udaniem się do łóżka, co uchodziło za środek
uspokajający i nasenny. Niestety, wydaje się,
że zwyczaj ten popadł w
kompletne zapomnienie. Szkoda, gdyż badania naukowe wykazały, że
mleko oraz niektóre jego przetwory obfitują w związki białkowe
zwane tryptofanami. Ostatnie odkrycia wskazują, że organizm
potrzebuje tych związków do budowania
serotoniny. Zawarte są one również w bananach, pomidorach,
śliwkach i orzechach włoskich,
i działają zarówno przeciwbólowo,
jak i nasennie. Jest to jeden z powodów, dla których po zjedzeniu
obiadu odczuwamy senność -
ten posiłek zazwyczaj obfituje w białka pochodzenia
zwierzęcego, zawierające również określone
ilości tryptofanu.
Ostatnio stwierdzono również, że przemianie tryptofanu w se
rotoninę sprzyjają szybko
przyswajalne węglowodany, co usprawiedliwiałoby zarówno
podawanie słodkich napojów bezpośrednio
przed snem, jak i pogryzanie cukierków itp. Jest to wprawdzie
bardzo szkodliwe dla zębów, ale
prawdopodobnie korzystnie działa
na szybkość zasypiania.
ROLA SYPIALNI
Jak to wyłożyliśmy w poprzednim rozdziale, klimat panujący w
sypialni pełni rolę nie do
przecenienia w stwarzaniu korzystnych warunków do spania.
Jeśli na przykład powietrze w sypialni jest zbyt suche,
spowoduje to u nas odczucie braku tlenu. Poza tym zbyt suche
powietrze wywołuje kaszel
(przez przesuszanie błon śluzowych gardła), oraz sprzyja rozwojowi
chorób przeziębieniowych. Z kolei
jeśli jest zbyt wilgotno, może dojść do rozrastania się grzybów
pleśniowych, co również
niekorzystnie działa na drogi oddechowe.
Jak już wspomniano, także nadmierna koncentracja toksyn w
powietrzu może zaburzać sen -
ma to miejsce szczególnie wtedy,
gdy jako materiału konserwującego płyty meblowe w sypialni
użyto
formaldehydu. Jego toksyczne opary mogą powodować bóle głowy,
uporczywy kaszel, pieczenie w
oczach, przesychanie błon śluzowych gardła oraz nadmierne
wydzielanie się śluzu z nosa.
W starych, ubiegłowiecznych przepisach budowlanych znajdował
się zapis, że pomieszczenie dla pokojówki, tak zwana służbówka,
przy zwykłej wtedy wysokości
3,#20 metra powinna mieć kubaturę przynajmniej 35 metrów
sześciennych, by zapewnia odpowiednią
ilość powietrza do oddychania. Przy przeliczeniu tego na
obowiązujące we współczesnym budownictwie normy dochodzimy do
wniosku, że normalna,
dwuosobowa sypialnia powinna mieć powierzchnię co najmniej 28
metrów kwadratowych (przy wysokości 2,#4 metra), by zagwarantować
takie same nasycenie powietrza tlenem. Ze względu na
jakość powietrza zaleca się obecnie sypialnię o minimalnej
powierzchni 20 metrów kwadratowych
(na
przykład pomieszczenie o wymiarach #4 x #5 metrów). Zalecenie to
jest jednak tylko kompromisem między ludzkim zdrowiem,
a
możliwościami mieszkaniowymi.
Przy okazji rozpatrywania zagadnień z pogranicza budownictwa
należałoby się również
zastanowić nad konstrukcją okien i
stwarzanymi przez to możliwościami wietrzenia. Pewne jest bowiem,
że w związku z ulepszaniem okien, drzwi oraz murów pod kątem
oszczędzania energii,
pomieszczenia, w których mieszkamy, a więc
i sypialnie są zazwyczaj
bardzo intensywnie przesycone dymem tytoniowym, tlenkiem węgla,
azotanami, formaldehydem, włóknami azbestowymi, częściowo nawet
substancjami radioaktywnymi (szlaka
z hałd hutniczych używana do płyt budowlanych), wreszcie
mikroorganizmami i innymi
alergenami.
Jako podstawową zasadę kształtowania klimatu w sypialni
zaleca się takie wietrzenie
(względnie klimatyzowanie), by temperatura w nocy wahała się
wokół 17-#18 stopni C, a względna wilgotność powietrza pomiędzy
#50 a #60 procent.
W celu najskuteczniejszego wyeliminowania z powietrza trują-
cych wyziewów, zaleca się zrezygnowanie ze wszystkich mebli
wykonanych z płyt wiórowych
oraz klejonych żywicami fenolowymi, jak również konserwowanych i
malowanych chemicznymi środkami.
Co do kolorów: w sypialni nie powinny znajdować się przed-
mioty, nie mówiąc już o kolorze ścian, w jaskrawych, drażniących
odcieniach - należy dobierać
spokojne, stonowane barwy. Pamiętajmy, że kolory działają na
nas poprzez oczy w taki sam sposób, jak muzyka poprzez uszy -
pobudzając lub uspokajając centralny system nerwowy. Nauka o
wpływie kolorystyki na człowieka jest obecnie bardzo ceniona -
przypomnijmy kilka podstawowych jej zasad:
Barwa:
Jaskrawoczerwona:
odziałowywanie, pobudzające i aktywizujące.
Pomarańczowa:
przeciwdziała
schorzeniom
psychosomatycznym
i chorobom górnych dróg
oddechowych.
Żółta:
przeciwdziała depresjom i pobudza działanie
organów trawiennych.
Zielona:
uspokaja system nerwowy i przeciwdziała
nadpobudliwości.
Niebieska:
przeciwdziała stanom napięciowym i zapobiega
nadczynnościom somatycznym.
Fiolet: podnosi gotowość do zasypiania.
Dla zneutralizowania wytwarzanych przez domowe aparaty
elektryczne pól magnetycznych
dostępne są w handlu wyłączniki sieciowe, które warto sobie
zamontować. Najkorzystniej jednak nie trzymać w sypialni żadnych

sprzętów o napędzie elektrycznym, zresztą rozbudowywanie sieci
elektrycznej w sypialni, podłączanie do niej radia, telewizora czy
gramofonu nie powinno mieć w ogóle miejsca.
Omówione w rozdziale
czwartym pola oddziaływań żył wodnych, ich skrzyżowań, odbić oraz
wpływy pasów geopatycznych warto zbadać samemu, lub wynajmując
w tym celu fachowca - różdżkarza. Wystarczy nabyć wsklepie z
artykułami metalowymi dwa metrowej długości o 2-3-milimetrowym
przekroju kawałki drutu spawalniczego
- jeden miedziany i jeden cynkowy. Odmierzamy około 80
centymetrów, a resztę
wyginamy pod kątem prostym, tak by oba
druty trzymać za wygięte części wyciągnięte do przodu i lekko
odchylone do dołu. Kciuki
powinny spoczywać na dłuższej części drutu, nie utrudniając jednak
jego ruchów.
Obchodzimy w ten sposób całą sypialnię. Tam gdzie znajdują
się strefy drażniące, druty będą odpowiednio reagować. Jeśli
trzymamy je w prawidłowy
sposób, czyli równolegle do siebie w odległo'ci 2-3 centymetrów,
druty się skrzyżują. Jeśli nasze dłonie się stykają, druty będą
się odpychać, podobnie jak takie
same bieguny dwóch magnesów. Im silniej druty się odpychają, tym
pole zakłóceń jest mocniejsze. Skuteczność naszych badań możemy
wypróbować na zwykłej rurze
wodociągowej - jeśli przepływa przez nią woda, druty powinny
zachowywać się analogicznie.
W niektórych przypadkach wystarczy, że przestawimy łóżko na
miejsce wolne od oddziaływania
podziemnego cieku, by natychmiast odzyskać zdrowy,
pokrzepiający sen. Odczujemy również wydatne
polepszenie się naszego zdrowia. W poszukiwaniach
podziemnych cieków i pól geopatycznych mogą
nam dopomóc zwierzęta domowe. Kot bardzo chętnie układa się do
snu w strefie promieniowania, podczas gdy pies ich konsekwentnie
unika. Zdarza się nawet, że naszego psiaka nie będziemy w stanie
namówić do wejścia do pokoju, w
którym oddziaływanie geopatyczne
jest szczególnie nasilone. Należy zachować
szczególną ostrożność wynajmując w celu
wykonania ekspertyzy profesjonalnych radiestetów - wprawdzie
znajdziemy wśród nich wybitnych znawców tematu, jednak szar-
latanów niestety, znacznie częściej. Bardzo często miernikiem
będzie wysokość honorarium -
im będzie wyższe, tym sprawa mniej czysta.
ŁÓŻKO
W ludzkiej podświadomości łóżko w niektórych aspektach pełni
rolę zastępczego łona matki. Szukamy w nim owego stanu idealnego
ciepła, spokoju i
bezpieczeństwa, jakiego doświadczaliśmy
przed
urodzeniem. Wycofujemy się do łóżka, jeśli jesteśmy chorzy,
wyczerpani, słabi, zmęczeni,
a nawet jak popadamy w depresję. Łóżko nie służy zatem
wyłącznie jako mebel do spania i śnienia,
jest również miejscem azylu, do jakiego uciekamy chroniąc się
przed światem. Łóżko jest
również tym miejscem, w którym bez żadnej szkody, a nawet z
korzyścią możemy cofnąć się do początków
naszej egzystencji. Wyjaśnia to po części wielkie nakłady
czynione przez człowieka na
wystrój zarówno łoża jak i pościeli - przynajmniej od czasów, gdy
wyemancypował się od dziury w ziemi wypełnionej liśćmi, oraz worka
wypchanego sianem.
Dawniej łóżka zdobiły
misternie rzeźbione wezgłowia, intarsje ze szlachetnych
gatunków drewna, oraz malowidła, baldachimy z cennych
materiałów, zaświadczając jednocześnie
o
statusie społecznym użytkownika. Dziś instalujemy w łóżku i w
jego bezpośrednim sąsiedztwie produkty cywilizacji technicznej -
a więc wymy'lnelampy do
czytania, elektroniczny budzik, mały telewizor, aparaturę stereo -
rzeczy służące raczej zabawie i
rozrywce, niż odprężeniu i spaniu. Kogo dziwi, że człowiek rano
wstaje bardziej zmęczony niż
się kładł?
Z biegiem lat do
uporczywego zmęczenia dochodzą bóle głowy,
bóle w plecach oraz skurcze mięśniowe. Wizyta u lekarza i
przyjmowanie przepisanych
leków do niczego nie prowadzą - nie doznajemy ulgi. W związku z tym
sypiamy coraz gorzej - wstąpiliś-
my w diabelskie koło.
Wprawdzie łóżko - w przeciwieństwie do niektórych sloganów
reklamowych, nie jest
bezpośrednio odpowiedzialne za nasz sen,
może jednak stwarzać ramowe uwarunkowania, które korzystnie lub
niekorzystnie działają na
nasz nocny wypoczynek. Następujące czynniki odgrywają w tym
wiodącą rolę:
Wielkość łóżka
Jeśli poobserwujemy zwierzęta, stwierdzimy, że przedkładają
one takie schronienia, w których mogą przybrać pozycję emb
rionalną. Wydaje się, że dla
czworonogów pozycja ta jest idealna dla pełnego odprężenia.
Jednak człowiek przybrał postawę wyprostowaną. Jeszcze małe
dzieci sypiają w bardziej lub
mniej zwiniętej pozycji, jednak im
są starsze, tym częściej leżą w łóżku wyciągnięte na całą
długość. Jedynie wyprostowany,
równomiernie podparty kręgosłup, gwarantuje człowiekowi leżenie
w pozycji rozluźnionej i sprawia,
że wszystkie organy wewnętrzne mają odpowiednią ilość miejsca,
umożliwiając w ten sposób ich
niezakłóconą pracę w czasie nocy.
Fakt ten niejako automatycznie narzuca pytanie, jaką powierzchnią
powinien dysponować dorosły
człowiek, by spać wygodnie i w niezakłócony sposób.
Praktyka wskazuje, że materac by dawać pełne uczucie
komfortu, powinien być o co
najmniej dwadzieścia centymetrów dłuższy od użytkownika. Jego
szerokość powinna wynosić 95 centymetrów przy łóżku
pojedynczym i po 90 centymetrów na osobę
przy łóżku podwójnym.
Twardość łóżka
Ludziom cierpiącym na dolegliwości kręgosłupa bardzo często
zaleca się spanie na twardym
podłożu - na przykład podłożenie pomiędzy sprężyny, a cienki
materac prostej deski, drzwi itp. Niestety, pogląd ten,
wyznawany również przez licznych lekarzy,
prowadzi jedynie do przesunięcia dolegliwości w inne miejsce.
Musimy sobie uświadomia, że łóżko, które leżąc między nami a
siłą przyciągania ziemskiego,
spełnia rolę buforu tłumiącego grawitację i jeśli jego rola
ograniczałaby się wyłącznie do twardości, można by całkowicie
zeń zrezygnować i sypiać na gołej ziemi. W rzeczywistości, za
twarde łóżko prowadzi zarówno do zbędnych i szkodliwych napięć
mięśniowych, jak i do drętwienia członków, gdyż pod naszym
ciężarem przylegające do łóżka naczynia krwionośne są zaklinowywane,
względnie przepływ krwi ulega znacznemu pogorszeniu.
Ale i zbyt miękkie, obwisające łóżko przyczynia się do po
wstawania całego szeregu
dolegliwości. Poprzez półksiężycowatą pozycję, jaką w takim łóżku
przybieramy, organy wewnętrzne są ścieśnione w jamie brzusznej
w jednym miejscu, co znacznie utrudnia ich prawidłowe
funkcjonowanie. Dotyczy to zarówno jelit,
jak serca, płuc i wątroby. W takiej pozycji również dochodzi do
zbędnych napięć mię'niowych i
do obciążeń w obrębie stawów. Taka
pozycja jest szczególnie szkodliwa dla kręgosłupa, gdyż
praktycznie uniemożliwia
konieczną, conocną regenerację dysków międzykręgowych. Te małe,
leżące pomiędzy poszczególnymi kręgami poduszeczki gwarantujące
elastyczność kręgosłupa, w czasie
codziennych obciążeń tracą płyn ze swych galaretowatych jąder, co
sprawia, że stają się cieńsze
- dlatego wieczorem jesteśmy o
około dwa centymetry niżsi, niż wstając rano z łóżka.
Badania przeprowadzone przez London Medical Hospital College
wykazały, że owa strata płynu
może wynosić od trzech do nawet dziesięciu procent objętości
dysku. Im mniej się ruszamy, im więcej stoimy i siedzimy, tym
straty te są większe. Ponieważ
dyski międzykręgowe nie są podłączone bezpośrednio do krwio
obiegu, ich odżywianie się
następuje w drodze osmozy z otaczającymi je tkankami. Jednak
zjawisko to może mieć miejsce jedynie wówczas, gdy dyski są
całkowicie odciążone - czyli jeśli kręgo-
słup nie jest ani skrzywiony w bok, ani nienaturalnie wypros
towany, lecz ułożony w formie
naturalnej - to znaczy nieznacznie wygięty w kształt litery S.
Do tego konieczne jest łóżko, przy którym zarówno dolna, jak
i górna część, czyli
materac są tak do siebie dobrane, że
delikatnie podtrzymują kręgosłup w jego naturalnym kształcie, nie
wytwarzając przy tym żadnych miejscowych nacisków. W optymalnym
wypadku materac zamawiamy
tak, by był dopasowany do naszego wzrostu, ciężaru i innych
danych anatomicznych.
Materac
Zanim zastanowimy się nad rodzajem materaca, najpierw za
stanówmy się nad tym, na
czym go położyć. Wiele powodów, szczególnie w aspekcie
dopasowania do indywidualnych cech, przemawia za coraz częściej
stosowanymi stelażami w postaci ramy
z listewkami. Przy nabywaniu takowej należy koniecznie zwrócia
uwagę na jakość tworzących go
deszczułek, szczególnie na ich sprężystość i trwałość, oraz
na możliwie prostą i solidną konstrukcję. Lepiej, czy
gorzej dopracowane konstrukcje ze sklejki, już po dwu-trzech
latach tracą całą swą elastyczność, w związku z tym nie są zalecane.
Natomiast zwolennicy
metalowych ram z rozpiętymi sprężynami, powinni zwrócia uwagę na
uziemienie - nie uziemione metalowe łóżka wytwarzają pole
magnetyczne, które może działać zaburzająco, zarówno na sen,
jak i na zdrowie.
W wyborze materiału na materace przez długie lata przewagę
miały materiały naturalne:
wełna, bawełna, trawa morska czy końskie włosie - było to
zapewne spowodowane faktem, że w każdym
człowieku w istocie rzeczy drzemie gdzieś hasło Rousseau:
"Powróamy do natury".
Potem, przez pewien czas naturalne materiały były mniej
rozpowszechnione, by triumfalnie powrócia na
ekologicznej fali.
Niestety, naturalne w tym akurat wypadku nie zawsze znaczy
lepsze. Powody, dlaczego
akurat taka zasada obowiązuje przy materacach są następujące:
materace z naturalnych materiałów są nośnikami ładunków
elektrostatycznych, przyciągających kurz i in-
ne cząsteczki - same zresztą również oddają kurz do otoczenia.
Materace stają się idealnym
schronieniem dla roztoczy - mikroskopijnych żyjątek
odżywiających się wydalanymi przez człowieka
drobinami naskórka (co nocy około 0,5 grama), których wydzieliny
silnie obciążają drogi
oddechowe, stając się często przyczyną
alergii. Z tego względu naturalne materace nie są zalecane
nikomu, a w szczególności
alergikom i astmatykom. Poza tym mają również inne wady, łatwo się
filcują, stając się płaskie i twarde jak deska.
Wszystkie wady naturalnych materacy spowodowały zaintere-
sowanie badaniami nad rozwojem materiałów syntetycznych,
całkowicie pozbawionych zapachu, przepuszczających powietrze,
oraz nie posiadających
potencjału elektrostatycznego. Jeśli więc
natkniemy się na materac spełniający takie założenia, poza tym
wykonany z pianki, której
specyficzny ciężar wynosi przynajmniej #50 kg. na metr sześcienny,
prócz tego posiadający zdejmowalną i łatwą do prania powłokę, a w
dodatku jest w niektórych miejscach wzmocniony, to możemy być
pewni, że jest to dobry produkt i że warto go kupia. Wprawdzie
cena takiego materaca będzie zdecydowanie wyższa od
ustępujących mu klasą, ale możemy być
pewni, że będzie nam służył przez długie lata i żaden lekarz nie
każe go wyrzucia na śmietnik. Zdarzają się również
materace, posiadające w środku warstwę stalowych sprężyn,
poddających się lekko ciężarowi ludzkiego
ciała - one również
odpowiadają fizjologicznym wymaganiom
wypoczynku nocnego. Jednak w ich przypadku nie wolno zapominać o
konieczności uziemienia, co
może być rzeczą dość skomplikowaną ze względu na brak dostępu do
sprężyn. Możliwość tworzenia się pól elektromagnetycznych należy
koniecznie wykluczyć (doświadczalne pomiary wskazały, że stalowe
sprężyny w materacu w momencie zapalenia lampki na nocnym
stoliku są w stanie wytworzyć napięcie sięgające 600 V). Również w
przypadku materacy sprężynowych należy wybrać egzemplarz ze
zdejmowaną i łatwą do prania powłoką. To, na jaki rodzaj
materiału okrywającego zdecydujemy się
(najczęściej występuje wełna, bawełna, włókna sztuczne), zależy
wyłącznie od naszych upodobań i
stanu kasy.
Pościel i piżamy
Dzięki prężnej reklamie ze strony producentów oraz domów
meblowych, wymagania jakim
powinno sprostać łóżko są powszechnie znane: spokojny sen, wygoda,
estetyka itp. Niestety, jeśli chodzi
o pościel i piżamę większość ludzi stosuje jedynie kryteria
estetyczne, nie przykładając
żadnej wagi do rodzaju materiału. Tymczasem naukowe badania
dowodzą jednoznacznie, że ani krój piżamy, ani materiał z jakiego
zrobione jest np. prześcieradło,
nie są czynnikami obojętnymi. Rozliczne dolegliwości, jak na
przykład: wrażliwość na
pogodę, reumatyzm, newralgie, kurcze mię'niowe oraz migreny, mogą
nasilać się bądź nawet powstawać przez nieodpowiedni dobór
materiałów.
Na podstawie tych odkryć proponuje się dziś kołdry, poduszki
i pierzyny, w których warstwa termoizolacyjna składa się z mie
szanki puchu i tekstylnych
katalizatorów o przeciwstawnych
ładunkach elektrostatycznych, tak dobranych, by wytwarzać pola
korzystnie działające na nasze
samopoczucie. Pościel taka jest szczególnie zalecana jeśli
śpimy "po nordycku", czyli bez klasycznego prześcieradła i bez
wierzchniego koca. Spanie w ten sposób jest zresztą zalecane -
zamiast klasycznego prześcieradła na
materac zakłada się specjalną powłoczkę mocowaną gumowym
ściągaczem, co skutecznie zapobiega zaplątaniu się w
prześcieradło, a brak
dodatkowej wierzchniej warstwy w postaci
koca sprawia, że kołdra jest lżejsza i mniej się pocimy.
Jeśli zarówno materac jak i pościel odpowiada stawianym jej
wymaganiom, powietrze ma
lepszą cyrkulację i może skuteczniej odprowadzać odparowywaną
przez ludzką skórę wilgoć - w końcu, jest to około pół litra noc w
noc.
Piżama, ewentualnie koszula nocna powinna być z materiału
łatwo wchłaniającego wilgoć.
Wszelkie włókna sztuczne nie są wskazane, przede wszystkim
dlatego, że łatwo ładują się elektrostatycznie. Efektem takiego
stanu rzeczy są nieprzyjemne ukłucia oraz zmiany w potencjale
skóry, szczególnie niewskazane przy skłonnościach do egzem i
alergii skórnych. Piżamy nie powinny odsłaniać dekoltu - wprawdzie
wygląda to nadzwyczaj powabnie - zwłaszcza u płci pięknej,
prowadzijednak do napięć mięśniowych spowodowanych różnicami
temperatur, a w niektórych przypadkach
nawet do migren i nudności. Podobne objawy może również powodować
nieodpowiednia poduszka.
Poduszka
Kark ludzki - jako rejon anatomiczny - traktowany jest przez
medycynę nieco po macoszemu. Trzeba wiedzieć, że w
torebkach stawowych głowy i kręgosłupa szyjnego, oraz w przynależnych
do nich ścięgnach i wiązadłach, znajdują się receptory
aparatu równowagi, które między innymi
przekazują informacje dotyczące ruchów głowy do ośrodka
zawiadującego zarówno
równowagą jak i ruchami gałki ocznej -
dziękitemu, niezależnie od poruszeń głowy, obraz jaki odbieramy
pozostaje stabilny. Współpracę
pomiędzy receptorami szyjnymi a ośrodkiem aparatu równowagi
naukowcy określają mianem odruchu oczno-szyjnego. Jest on
istotną częścią naszego całego systemu
równowagi. Dziś wiemy, że w
obrębie poprzecznego wyrostka
kręgosłupa szyjnego oraz w zakończeniach nerwowych, tak zwanych
krótkich mięśni karku może
dochodzić do mimowolnych napięć, będących przyczyną
występujących napadowo zawrotów głowy,
nudności, migren, oraz
migotania przed oczami.
Podstawowymi czynnikami ryzyka, sprzyjającymi powstawaniu i
rozwojowi tych napięć, są
nieprawidłowe postawy: na przykład postawa po wojskowemu
wyprężona, powodująca wielkie naprężenia w
obrębie muskulatury karku, oraz nieprawidłowe pozycje wymuszane
przez poduszkę w czasie snu.
Do czynników ryzyka należą również wszelkie urazy oraz nocne
wyziębienia okolicy szyi i karku. Szczególnie ważne -
zwłaszcza zapobiegawczo - jest prawidłowe ułożenie kręgosłupa w
czasie snu. Kręgosłup szyjny w stanie odprężonym wykazuje lekkie
wygięcie ku przodowi - tak zwaną
lordozę. Należy jeszcze raz wspomnieć przy tej okazji o starannym
przykrywaniu szyi i karku, co
zaleca się szczególnie ludziom pocącym się w nocy. Godne
polecenia są miękkie chusteczki do zawiązywania na szyi, względnie
warstwa specjalnej termoaktywnej
waty, która przy kontakcie z potem emituje ciepło.
Sklepy oferują cały szereg specjalnych poduszek, dopasowa
nych do ludzkiej anatomii,
jednak należy je uprzednio przetestować, gdyż nie każda nadaje
się dla każdego. Jest to istotne,
gdyż ludzkie kręgosłupy, zwłaszcza na odcinku szyjnym wykazują
pewne zróżnicowanie. Bez prób
nie powinno się ich zatem nabywać. Warto sobie przy tym
zostawia sporo czasu, gdyż nabycie mimowolnych napięć mięśni
karku i szyi jest rzeczą szybką, natomiast ich całkowite
wyleczenie trwa zwykle długo. Leczenie
tego typu zaburzeń możliwe jest poprzez masaż, zabiegi cieplne
oraz chiropraktykę.
Promieniowanie i pola magnetyczne w łóżku
Jak to już wielokrotnie w tej książce stwierdzono, pola
elektromagnetyczne
oddziaływują na jakość snu. Dlatego obudowa
łóżka nie powinna zawierać żadnych elektrycznych urządzeń,
względnie powinno się je,
podobnie jak wszystkie elektryczne urządzenia w promieniu kilku
metrów od łóżka odłączać od sieci poprzez wyłącznik sieciowy.
Przeciwko promieniowaniu
geopatycznemu (zarówno cieków wodnych, jak i pasów
geopatycznych) stosuje się ekrany osłonowe,
chroniące całą sypialnię, bądź osłony wkładane pomiędzy podłogę a
łóżko, zawierające z reguły
plecionkę z miedzianego drutu. O ile osłony nie są uziemione,
należy je od czasu do czasu
"rozładowywać" pod strumieniem bieżącej wody, gdyż naładowane są
całkowicie nieskuteczne.
Wszystkie czynniki wymienione w tym podrozdziale są szcze
gólnie ważne dla ludzi
starszych, oraz cierpiących na
dolegliwości typu reumatycznego, astmę oskrzelową oraz alergie.
Ustawienie łóżka
Również ustawienie łóżka ma wielkie znaczenie dla snu i dla
jego jakości. Nie powinno
ono sąsiadować ze zwykle
niedostatecznie izolowaną ścianą szczytową, ani ze ścianą z
oknem, gdyż wtedy jesteśmy
wystawieni na bezpośrednie działanie zimna od niej promieniującego.
Odnośnie promieniowania cieplnego istnieją te same zastrzeżenia -
łóżko nie powinno więc przystawać
do kaloryferów i innych źródeł ciepła.
Badania przeprowadzone przez prof. dr Gerharda Ruhenstroth
Bauera z Instytutu Maxa
Plancka wskazują, że ustawienie łóżka w
linii północ-południe powoduje przedłużenie niezmiernie ważnej
fazy głębokiego snu
umiejscowionej przez pierwszą fazę REM. o
średnio siedem procent. Wydaje się, że zjawisko to ma miejsce w
ścisłym powiązaniu z ziemskim
polem magnetycznym. Czynnikiem,
który popchnął prof. Ruhenstrotha do długoletnich badań, było
zjawisko, które wraz ze swymi współpracownikami zaobserwował
przed ponad dziesięciu laty:
płyn w zbiorniczku w kształcie podłużnej ampułki, do którego
z obu końców przykłada się słabe
napięcie, zaczyna wirować jak tylko zbiorniczek ustawi się
poprzecznie do ziemskiego pola
magnetycznego - to znaczy w linii wschód-zachód. Jak tylko
pole elektryczne zorientuje się równolegle do ziemskiego
pola magnetycznego, płyn przestaje wirować.
Łóżko pojedyncze, czy podwójne
W zasadzie istnieje taka sama ilość zażartych zwolenników,

jak przeciwników podwójnego łoża. Do zwolenników należą przede
wszystkim ludzie młodzi. Nie
powinno się jednak ani chwili zwlekać z rezygnacją ze
wspólnego łóżka (również wspólnej sypialni), w momencie, gdy
jeden partner zacznie zakłócać drugiemu pokrzepiający sen.
Przyczyny zakłóceń mogą być różne: od nawyku dłuższego czytania,
poprzez chrapanie, aż po choroby i inne przyzwyczajenia.
Na marginesie kilka słów co do historii: podwójne łoże
wywodzi się z Francji z epoki
Ludwika XIV. Bezpośrednią przyczyną jego powstania była królewska
żądza dominacji i jego upodobanie
do erotyki i intensywnego życia seksualnego. Zgodnie z opinią
parającego się historią
monachijskiego lekarza dr. Maksymiliana
Majoga, podwójne łóżko, mniej więcej w ciągu 150 lat
rozprzestrzeniło się - poprzez mieszczaństwo, aż po najniższe
kręgi społeczne. Mężczyzna uważał za rzecz bardzo wygodną, że
kobieta śpi u jego boku -
w każdej chwili do dyspozycji. Wcześniej mężczyzna i kobieta,
szczególnie w wyższych warstwach społecznych, spali osobno. Jak
sobie przypominamy z historii, na zamkach kobieta miała własną
komnatę - była to jedyna
ogrzewana komnata w całym zamku - do której udawała się na
nocny spoczynek, a mężczyzna w celu zaspokojenia swych potrzeb
miłosnych musiał udawać się za
nią. Obyczaj ten utrzymywał się zresztą dość długo. Jedynie
chłopi oraz biedota miejska sypiała razem, przy czym spano w jednym
pomieszczeniu, z dzieami i żywym inwentarzem. W zasadzie jedyny
powód jednoznacznie przemawiający przeciwko podwójnemu łożu
małżeńskiemu, to konieczność jego dopasowania do indywidualnych
potrzeb użytkownika. Tylko w ten sposób można zagwarantować
optymalny komfort leżenia.
AKUPUNKTURA I AKUPRESURA

O ile zaburzenia senne powodowane są wyłącznie czysto or
ganicznymi przyczynami, na
przykład określonymi bólami mięśni, względnie ich mimowolnymi

napięciami, zarówno akupunktura jak i akupresura okazują się dość
skutecznymi metodami leczenia.
Obie metody wychodzą z założenia, że pomiędzy powierzchnią
skóry a wewnętrznymi organami
istnieją ścisłe powiązania oraz, że
na te ostatnie można wywierać leczniczy wpływ poprzez stymulację
powierzchni skóry.
Nie wnikając tu głębiej w liczącą około sześciu tysiącleci
historię akupunktury, z
której wywodzi się akupresura, należy nadmienia, że sztuka ta opiera
się o system wrażliwych punktów, położonych na określonych
liniach, zwanych meridianami. Pierwotnie meridianów było
dwanaście, obecnie jednak akupresurę i
akupunkturę praktykuje się używając czternastu meridianów, nie
licząc nie mających żadnego
związku z narządami wewnętrznymi, meridianów mięśniowych.
Zabiegi akupunktury, akupresury oraz elektroakupunktury,
która coraz częściej
zastępuje tradycyjną akupunkturę igłową,
polegają na dążeniu do ponownego znormalizowania przepływu
energii poprzez meridiany i
osiągnięciu dzięki temu zharmonizowania wszystkich funkcji
życiowych.
Pomimo pewnych oporów ze strony WHO. (wiatowa Organizacja
Zdrowia), akupunktura jest od
lat siedemdziesiątych uznawana za sztukę lekarską, opierającą
się na naukowych podstawach.
Niestety, wśród ludzi wykonujących zabiegi znajdują się tacy,
którzy szkodzą tej opinii. Są to zwykle ludzie, którzy swe
umiejętności nabyli z
drugorzędnej literatury i najczęściej
stosujący w zabiegach jedynie stymulację na ośmiu meridianach, co
często prowadzi do niepowodzeń. Pewne jest jednak, że tak
zwane akupunkty oraz połączenia między nimi można wykryć przy
pomocy aparatów mierzących drobne zmiany w oporności skóry.
Obecnie panuje generalne przekonanie,
że system akupunktów (a więc i system meridianów) powiązany jest
z wrażliwością wegetatywnego systemu nerwowego oraz w pewnym
sensie zależy od gruczołów
dokrewnych.
Skuteczne zabiegi akupunktury może przeprowadzić jedynie
wykształcony i odpowiednio przeszkolony lekarz, natomiast cier
piący na zaburzenia snu
mogą samodzielnie posługiwać się akupresurą, oczywiście pod
warunkiem, że nabędą odpowiednią wiedzę z fachowych książek,
bądź nauczą się tej sztuki na stosownych kursach.
ŚRODKI PRZECIWBÓLOWE, PRZECIWDEPRESYJNE I NASENNE
Człowiek cierpiący na zaburzenia snu ma do swej dyspozycji
cały szereg preparatów,
zarówno naturalnych, jak i chemicznych.
Dzięki ich zastosowaniu można sprowadzić sen lub stłumić bóle czy
depresje do tego stopnia, że
zaśnięcie stanie się możliwe. Nie będziemy w tym miejscu
popełniać błędów czynionych przez większość poradników
medycznych, które część środków potępiają, a
inne przedstawiają jako
całkowicie nieskuteczne. Należy wyraźnie
powiedziea, że w zależności od rodzaju zaburzenia i od jego
nasilenia, takie czy inne leki
powinny być brane pod uwagę, pod warunkiem, że ma to swój cel i
sens.
Korzystne będzie, jeśli przed ich zastosowaniem zapoznamy
się z poniższymi wskazówkami:
Środki przeciwbólowe
Istnieją chroniczne dolegliwości, jak na przykład reumatyzm
- ale irak - powodujące silne bóle zaburzające sen. W takich
przypadkach zażywanie
słabszych czy silniejszych środków przeciwbólowych staje się
koniecznością i lekarz prowadzący zazwyczaj przepisuje
odpowiednie medykamenty. Reumatycy bardzo
często decydują się na leki samodzielnie ordynowane, które cieszą
się dobrą sławą, lub z którymi
mieli pozytywne doświadczenia.
Bardzo ważkie znaczenie ma fakt, że odczuwanie bólu przez
człowieka nie zawsze jest
jednakowe - podobnie jak większość funkcji organicznych, przebiega
w określonym dziennym rytmie. Ból najsilniej daje się we znaki
pomiędzy drugą, a trzecią rano, podczas gdy zgodnie z
doświadczeniem, po południu jest najsłabszy. Dlatego do'wiadczeni
ludzie chodzą do dentysty wyłącznie
po południu.
W wypadkach, kiedy z góry wiadomo, że w nocy wystąpią silne
bóle, nie powinno się dzielnie
odczekiwać z przyjęciem leków do momentu, gdy ból stanie się nie
do zniesienia. Pamiętajmy, że od zażycia do skutecznego
zadziałania musi upłynąć określony czas. A
czas w nocy jest cenną rzeczą. Ból może przerwać nam sen na wiele
godzin. Dlatego zaleca się
przyjmowanie środków przeciwbólowych profilaktycznie, względnie
zgodnie z zaleceniami lekarza. Mogą one wówczas rozwinąć
najintensywniejsze działanie w czasie, gdy
ból osiągnie swe apogeum. W ten sposób sen zostanie zakłócony w
najmniejszym zakresie. Jest to
istotne, gdyż pacjenci cierpiący
na bolesne choroby bardzo
potrzebują swojej porcji snu.
Środki przeciwdepresyjne
Jak wiadomo, również depresje mogą być czynnikiem zaburzają
cym sen (podobnie jak deficyt
snu może doprowadzić do depresji). Paradoksalną rzeczą jest, że
doświadczenia kliniczne wskazują na fakt przeciwdepresyjnego
wpływu sztucznego pozbawiania snu. Jednak tego rodzaju terapie
mogą być przeprowadzane jedynie pod ścisłym nadzorem lekarza i to w
warunkach klinicznych.
Osobom, które nie mogą spać z powodu stanów depresyjnych
zaleca się opuszczenie łóżka,
nawet jeśli jest to godzina druga,
czy trzecia nad ranem i znalezienie sobie jakiegoś sensownego
zajęcia. Zapobiega to
bezskutecznemu przewracaniu się z boku
na
bok i dodatkowym mordęgom, wywołanym niemożnością zaśnięcia. W
wielu wypadkach tego rodzaju
zachowanie pomaga w przezwyciężeniu stanów depresyjnych i tym samym
w likwidacji zaburzeń snu.
Oczywiście w wypadku ciężkich depresji konieczne jest pod
danie się zabiegom
psychoterapeutycznym. W niektórych przypadkach
dopiero przyjmowanie stosownych medykamentów umożliwia pacjentowi
wyciągnięcie z terapii
oczekiwanych korzyści. Środki uspokajające
i nasenne.
Obok środków
przeciwdepresyjnych, bądź przeciwbólowych, bar-
dzo często zażywa się środki uspokajające oraz nasenne, które
istotnie są w stanie bardzo
szybko sprowadzić sen. Jednak ich wady oraz skutki uboczne
sprawiają, że zażywanie ich jest dość problematyczne. W każdym razie
należy ostrzec przed beztroskim zażywaniem. W wypadku
przeróżnych środków nasennych, przy ich
odstawieniu po pewnym okresie używania, dochodzi do zjawiska
zwanego z angielska
"rebound-effect". Polega ono na tym, że po
zakończeniu kuracji trudności z zasypianiem są jeszcze większe,
niż przed nią. Poza tym tego typu preparaty bardzo szybko
doprowadzają do uzależnienia,
co oznacza w praktyce, że dla uzyskania oczekiwanego efektu,
konieczne jest ciągłe zwiększanie dawki.
Przy zażywaniu środków nasennych zmienia się tzw. próg
pobudzenia w ten sposób, że
sen staje się płytszy a fazy REM krótsze. Jak widać sen można
wymusić przy pomocy odpowiednio dobranych leków, jednak nie
można wymusia, by był to sen dający prawdziwy odpoczynek.
Zażywający chemiczne preparaty nasenne powinni zdawać sobie
sprawę z tego, że niektóre
z nich mają dość długi okres działania. Jeśli weźmiemy więc
zbyt dużą dawkę lub przyjmiemy ją późno wieczorem czy nawet w
nocy, grozi nam, że jej skutki (oraz skutki uboczne) odpowiednio się
wydłużą. W zależności od tego co zażyliśmy, następnego dnia

możemy cierpieć na senność, brak koncentracji, ograniczenie
zdolności uczenia się i zapamiętywania. Niektóre leki nasenne
wchodzą w interakcję z alkoholem,
w przypadku innych następuje jedynie wzmocnienie ich działania.
Przed zastosowaniem
jakiegokolwiek leku tego typu należy
koniecznie skonsultować się z lekarzem, aptekarzem lub chociaż
przeczytać dołączoną ulotkę.

Do najnowocześniejszych środków przeciwko zaburzeniom sennym
powodowanym depresjami
zaliczają się preparaty zawierający tryptofan, przy pomocy których
organizm wytwarza większe ilości serotoniny. Wprawdzie leki te
są produkowane sztucznie (powstają poprzez procesy fermentacyjne
z udziałem określonych szczepów bakteryjnych), mimo to ich
działanie klasyfikuje je do leków naturalnych.
NATURALNE ŚRODKI NASENNE
I.
ch skutki uboczne są bardzo niewielkie
(u osób bardzo wrażliwych mogą występować zaburzenia
żołądkowo-jelitowe). Nie powodują zjawiska
zwanego rebound-effect i nie uzależniają. Ich działanie jest
zbliżone do niektórych
związków białkowych wywołujących sen,
znanych pod angielskim skrótem DSIP (Delta Sleep Inducing
Peptide), które są jednak
bardzo drogie i stosowane wyłącznie w wyspecjalizowanych klinikach.
Na szczęście jednak w przyrodzie znajdziemy cały szereg
roślin, których aktywne substancje sprzyjają zdrowemu, spokojnemu
spaniu.
Kozłek lekarski
Od sierpnia do października wykopuje się korzenie tej
zadomowionej w Europie i Azji rośliny, które w trakcie suszenia
wydzielają charakterystyczny,
aromatyczny zapach. Jest to roślina
wybitnie wilgociolubna - znajdziemy ją na wilgotnych łąkach, w
podmokłych lasach i nad
brzegami wód. Jej korzenie zawierają olejek eteryczny, alkaloidy
oraz wiele innych aktywnych substancji. Kozłek lekarski
jest dostępny w wielu postaciach, jednak najbardziej
rozpowszechniona jest nalewka alkoholowa -
tzw. krople walerianowe.
Kozłek uspokaja centralny system nerwowy i działa rozkur-
czowo.
Herbatka: 2-#3 łyżeczki od herbaty rozdrobnionych korzeni
kozłka zalać 1/4 litra zimnej
wody, zagotować i na kilka godzin odstawić do naciągnięcia.
Wypić jedną filiżankę po kolacji, a drugą bezpośrednio przed
udaniem się na spoczynek.
Kąpiel: kąpiel z dodatkiem kozłka rozluźnia mięśnie i
zapobiega skurczom. Przygotowujemy herbatkę ze 100 gram rozdrob-
nionego korzenia i jednego litra wody (według przepisu "Herbat
ka") i po odcedzeniu dolewamy
do wody na kąpiel.
Tinktura do zmniejszenia napięć wewnętrznych: jedna łyżeczka
od herbaty wewnętrznie lub
200-#250 gram jako dodatek kąpielowy. Nalewka jako środek
nasenny: od 10 do 30 kropli tuż przed udaniem się na spoczynek.
Zastosowanie
homeopatyczne: od D#3 do D#6; od 10 do 12
kropli kilka razy dziennie.
Chmiel
Chmiel rośnie w umiarkowanym klimacie Europy i Ameryki
i
znany jest przede wszystkim jako składnik piwa. Właśnie chmiel
nadaje mu charakterystyczną
goryczkę. Jego owoce - szyszki chmielowe zbiera się późnym
latem i od razu przerabia.
Od średniowiecza chmiel jest stosowany przeciwko stanom
nerwowego podniecenia oraz
bezsenności. Jego aktywne składniki to
lupulina, żywice, goryczki, garbniki i olejek eteryczny. Podaje
się go głównie w
kombinacjach z innymi ziołami, na przykład
bardzo skuteczny napar z
mieszanki chmielu i kozłka lekarskiego. W niektórych
regionach praktykuje się
jadanie młodych pędów chmielu jako jarzyny - są przygotowywane jak
fasolka szparagowa i szparagi.
Herbatka: 1-#2 łyżeczki od herbaty rozdrobnionych szyszek
chmielowych zalewamy
filiżanką wrzątku i na dziesięć minut
odstawiamy pod przykryciem do zaparzenia. Pijemy po odcedzeniu,
wieczorem.
Melisa lekarska
Ta pochodząca z
wschodniego rejonu basenu Morza Śródziemnego
roślina poprzez swój aromatyczny olejek eteryczny działa zarówno
odświeżająco, jak i uspokajająco. Listki melisy zbiera się
tuż
przed rozkwitem, od czerwca do lipca i suszy w zaciemnionym
miejscu. Jej czynne
substancje to przede wszystkim olejek
eteryczny, garbniki, żywice,
śluzy oraz goryczki. Melisę przyjmuje się najczęściej
w formie naparu lub nalewki alkoholowej.
Herbatka: dwie łyżeczki od herbaty suszonych liści melisy
zalać filiżanką wrzątku, na
dziesięć minut odstawić pod przykryciem do naciągnięcia. Pijemy
jedną filiżankę po kolacji, ewentualnie dosładzając ją odrobiną
naturalnego miodu.
Nalewka: 20-#30 kropli nalewki na szklankę wody. Wypijamy
dzieląc na małe łyki
przyjmowane w ciągu dnia.
Męczennica cielista
Listków oraz kwiatków tej egzotycznej rośliny używa się
dopiero od mniej więcej stu
lat. Dzięki wysokiej zawartości alkaloidów działa wybitnie
uspokajająco i rozkurczowo. Męczennicę stosuje się w mieszankach
ziołowych - przede wszystkim
uspokajających i nasennych.
Jej ekstrakty znajdują również zastosowanie w leczeniu
histerii i neurastenii.
Lawenda
Rozpowszechniona
początkowo w zachodniej części basenu Morza
Śródziemnego roślina, w pozostałej części Europy była początkowo
hodowana wyłącznie w ogródkach przyklasztornych. Kwitnie od
czerwca do września. Używamy suszonych kwiatów lub koszyczków
kwiatowych, zawierających
przede wszystkim olejek eteryczny, garbniki oraz nieco saponiny.
Zastosowanie lawendy jest bardzo zróżnicowane - od woreczków
lawendowych napachniających pościel i bieliznę, poprzez wodę
lawendową i olejek lawendowy, aż po nalewkę.
Herbatka: trzy łyżeczki od herbaty kwiatu lawendy zalewamy
dwoma filiżankami wrzątku,
przez dziesięć minut zaparzamy i po odcedzeniu wypijamy - tuż przed
udaniem się na spoczynek.
Wieczorna kąpiel uspokajająca: 50 gram kwiatu lawendy
zagotowujemy w litrze wody, na pół godziny odstawiamy do
naciągnięcia i po odcedzeniu
dolewamy do wody na kąpiel.
Mięta pieprzowa
Zakwitająca w czerwcu i
lipcu roślina zawiera olejek eteryczny, garbniki oraz
goryczki. Jej listki, zbierane w czasie
kwitnienia działają antyseptycznie, rozkurczowo i uspokajająco -

są stosowane w wielu
przypadkach, stosownie do okoliczności. Miętę stosuje się jako
napar, jako olejek miętowy oraz do inhalacji (przy schorzeniach
dróg oddechowych), a także jako nalewkę.
Dziurawiec

Rośnie dziko w całej Europie Środkowej i Południowej.
Kwitnie od czerwca do
września. Roślina ta obok olejku eterycznego zawiera garbniki,
flawonoidy oraz cały szereg innych czynnych substancji.
Dziurawiec był zalecany przez Hipokratesa,
Paracelsusa oraz lekarzy późnego średniowiecza - do dziś
wykorzystuje się jego
działanie przy leczeniu oparzelin i źle
gojących się ran. Wewnętrznie stosuje się dziurawiec przeciw
bólom głowy, zawrotom głowy, braku koncentracji, schorzeniom
wątroby oraz zaburzeniom snu
i depresjom, przy czym w handlu dostępne są gotowe preparaty i
mieszanki.
Herbatka: 1-#2 łyżeczki od herbaty ziela dziurawca (świeżego
lub suszonego) zalewamy filiżanką wrzątku, przez dziesięć minut
zaparzamy, odcedzamy. Pijemy
codziennie od dwu do trzech filiżanek.
Dziurawiec przy zastosowaniu homeopatycznym winien mieć
stężenie D#30 lub jeszcze wyższe. Jeśli zdecydujemy się na
zażywanie nalewki, to
prawidłowa dawka wynosi 15 kropli w
szklance wody. Preparat przyjmujemy co dwie godziny. I jeszcze
dwa przepisy na skuteczne
mieszanki ziołowe:
Herbatka nasenna I: po
jednej łyżce stołowej liści pomarańczy, liści mięty
pieprzowej, bobrka trójlistnego oraz korzenia kozłka lekarskiego
zalewamy jednym litrem wrzątku, przez piętnaście minut zaparzamy pod
przykryciem i odcedzamy. Wieczorem pijemy jedną-dwie filiżanki.
Herbatka nasenna II: #10 g. kwiatu rumianku, #15 g. liści
mięty, #20 g. kopru włoskiego,
#25 g. korzenia kozłka lekarskiego
i #30 g. kminku. Jedną łyżeczkę od herbaty takiej mieszanki
zalewamy filiżanką wrzątku,
przez dziesięć minut zaparzamy i odcedzamy. Pijemy wieczorem,
jedną filiżankę.
Podsumowując należy zwrócia uwagę, że większość opisanych
herbatek nasennych trzeba
przyjmować regularnie przez 8-#10 dni, nim w pełni ujawnią swą
skuteczność. Nie działają też zawsze tak
skutecznie jak leki chemiczne, ale za to nie powodują żadnych
uzależnień i praktycznie nie wykazują żadnych efektów ubocznych.
LECZENIE CHRAPANIA
Jak już wspomniano w rozdziale czwartym, chrapanie stanowi
dla chrapiącego określone
ryzyko zdrowotne. Jednak rozpatrując je jako czynnik zaburzający sen,
niewątpliwie ma większe znaczenie
dla osób postronnych, niż dla samego chrapiącego, szczególnie
wtedy gdy przed emisją hałasu nie można uciec do innej sypialni.
W związku z tym
przyjmujący w jednym z amerykańskich centrów
rehabilitacyjnych dr Ch.F. Samelson wynalazł swoisty aparat,
powstrzymujący chrapiącego
przed chrapaniem. Jest to rodzaj plastycznego uchwytu,
wyciągającego język nieco do przodu, co
skutecznie zapobiega zwężeniu się gardła. Nie jest to przyrząd
powszechnie dostępny, więc
pytanie, ilu ludzi zdecydowałoby się na założenie go na noc
pozostanie zapewne długo bez odpowiedzi. Daleko prostszym sposobem,
jeśli nie dla chrapiącego, to na
pewno dla jego partnera, jest wkładanie stoperów w uszy.
Zmniejsza to oczywiście poziom
odbieranego hałasu, nie rozwiązuje jednak problemów związanych z
zatrzymywaniem się oddechu w nocy.
W bardzo ciężkich
przypadkach tego rodzaju
dolegliwości
rozwiązuje jedynie zabieg chirurgiczny. Gdy jednak chrapanie -
oraz związane z nim
zatrzymywanie się oddechu
- powodowane są wyłącznie nadmiernym przesuszaniem się błon
śluzowych gardła, warto
spróbować zastosować naturalny środek nawilżający, jakim jest
"Noron". Lek ten, produkowany w USA, Niemczech i Szwajcarii
okazuje się skuteczny w około 75
procentach wszystkich
przypadków.
Chrapania
Badania naukowe przeprowadzone w Australii wykazały jedno-
znaczny związek pomiędzy natężeniem głośności chrapania, a wie
czornym konsumowaniem
alkoholu. Stosowne eksperymenty prze-
prowadzono na Uniwersytecie w Sydney, zapraszając do udziału
studentów - ochotników.
Podzielono ich na dwie grupy, z których
pierwsza pod lekarską kontrolą konsumowała wieczorem alkohol,
podczas gdy druga - również pod lekarską kontrolą - musiała za
chować całkowitą abstynencję.
Następnie dokonywano pomiarów natężenia chrapania w obu
grupach. Po wielu nocnych pomiarach - stosowano do'ć skomplikowany
system rotacji -okazało się, że u wszystkich biorących udział w
testach głośność chrapania wyraźnie nasilała się po wieczornej
konsumpcji alkoholu.
Wynika z tego, że powstrzymywanie się od konsumowania
alkoholu - szczególnie
wieczorem - jest kolejnym krokiem prze-
ciwdziałającym chrapaniu.
UWAGI KOŃCOWE
Póki człowiek żyje, jego organizm składa się z materii
przesyconej duchem. Obie sfery
wzajemnie na siebie oddziaływują i
to w wymiarze, z którego rzadko zdajemy sobie sprawę. Związki te
szczególnie wyraźnie
uwidaczniają się w problematyce dotyczącej
snu. I to nie tylko w tym sensie, że pozycja w jakiej sypiamy
ujawnia w pewnym stopniu cechy
naszego charakteru oraz aktualną kondycję psychiczną, ale
również w postaci mimowolnych napięć mięśniowych, które mimo
pracowicie spędzonego dnia nie dają nam
zasnąć. Zamiast odpoczywać we śnie, przewracamy się wtedy z boku
na bok i nie możemy zrozumiea, jak to się dzieje, że mimo dużego
zmęczenia cały czas zachowujemy
pełną przytomność.
Główna przyczyna takiego
stanu rzeczy nie leży nawet w tym,
że nasze mięśnie są przemęczone po pracowitym dniu - jest
to
raczej wyraz naszej nieumiejętności wyłączenia się z pod wpływu
minionego dnia.
Sztuka wyłączania
Umiejętność ta ma kapitalne znaczenie dla naszego snu. Jeśli
nie posiadamy jej z natury, to zwykle mamy poważne kłopoty z za
śnięciem i inne zaburzenia
snu. Bez jej opanowania trwałe wyleczenie bezsenności wydaje
się mocno problematyczne.
Poobserwujmy przez chwilę kota: gdy kot się bawi lub idzie
polować, mamy możliwość
dostrzec jego perfekcyjną umiejętność przechodzenia od stanu
maksymalnej koncentracji i napięcia wszystkich mięśni, do
całkowitego rozluźnienia. W tym momencie
możemy poruszać jego łapami zupełnie swobodnie - jakby były
bezwładne. Kot posiada
umiejętność całkowitego rozluźniania
wszystkich mięśni, gdyż jest w stanie momentalnie odwrócia się
psychicznie od rzeczy, która
jeszcze przed chwilą budziła jego najwyższe zainteresowanie.
Ludzie najwyraźniej ową zdolność zatracili. Nasza psychika
powraca do zdarzeń minionych godzin, minionych dni, a nawet lat i
błądzi wśród nich, wiążąc je w różne łańcuchy i snując nieprzydatne
już teorie. Nic zatem dziwnego, że nasze mięśnie nie są w stanie
się rozluźnia i "zasnąć", jeśli
nasze myśli uczepione są
jeszcze pracy, lub rozstrzygania innych
konfliktów. W takiej sytuacji adrenalina nadal się wydziela i
mięśnie pozostają napięte. Dlatego doprowadzenie się
do stanu, w którym będziemy zdolni wszystko "odpuścia", jest
rzeczą o kapitalnym znaczeniu. Oczywiście danie takiej rady
jest rzeczą dużo prostszą, niż jej wykonanie. Jeśli próby
przeprowadzone we własnym zakresie
nas
zawiodą, zawsze możemy jednak spróbować opracowanych w tym celu,
powszechnie uznanych metod
pomocniczych, jak na przykład wspomnianego już treningu
autogennego, jogi lub bio-feedbacku, próbującego osiągnąć duchowe
rozluźnienie poprzez materię - czyli przez odpowiednią stymulację
mięśni. Jest to możliwe, ponieważ duch i materia są nierozłączne.
Z drugiej strony również zajęcie
ducha - na przykład literaturą lub muzyką - może doprowadzić do
rozluźnienia mięśni.
OSOBISTY MIERNIK SNU Poniżej zestawiliśmy
wspomniane w tej książce nawyki dotyczące snu, przyczyny
zaburzeń sennych oraz możliwości ich leczenia, w formie haseł
opatrzonych kratkami do zakreślania. By
uzyskać wskaźnik naszej aktualnej sytuacji jeśli chodzi o sen,
wystarczy zakreślić dotyczące nas nawyki oraz przyczyny zaburzeń
- mogą to być najróżniejsze przyczyny jednocześnie. Uzyskany
obraz pomoże w określeniu
sytuacji w jakiej się znajdujemy, oraz określeniu jakie środki
zaradcze najszybciej dopomogą w odzyskaniu pokrzepiającego snu.
A. Czas spania
Śpię od - do (... - ...)
UWAGA: Zarówno sen nocny, jak i dzienny pokrywa zapotrzebo-
wanie na spanie. Jeśli w ciągu dnia przesypiamy od czterech do
pięciu godzin wcale nie
cierpimy na zaburzenia snu mogąc w nocy
spać wyłącznie dwie-trzy
godziny.
B. Okres zasypiania
Potrzebuję co najmniej (...) minut by wieczorem móc zasnąć.
Okres zasypiania można skrócia poprzez: uspokajające napary
ziołowe (wypijane na dwie
godziny przed udaniem się na spoczynek), wieczorne spacery,
trening autogenny, spożywanie lekkostrawnych kolacji, unikanie
silnego pobudzenia, wykształcenie zdolności rozluźniania się,
uspokajająca muzyka (klasyczna), krople z kozłka lekarskiego itp.
C. Zaburzenia w zasypianiu
W zasypianiu przeszkadza mi:
#1. Restless legs
#2. Drgawki
W obu przypadkach należy wieczorami unikać: alkoholu,
nikotyny, kawy. Warto
natomiast w jedzeniu zwiększyć ilość
żelaza, magnezu i innych
składników mineralnych.
#3. Hałas
#4. Światło
#5. Przyzwyczajenia partnera
O ile nie można przenieść sypialni, względnie sypiać osobno,
można spróbować wkładać
stopery w uszy i zakładać na noc specjalne zaciemniające okulary.
#6. Stres, nerwowość, podrażnienie
Zastosować środki obniżające ciśnienie krwi: na przykład
okłady Priessnitza, względnie okłady na łydki, prysznice,
wieczorne spacery, trening autogenny, bio-feedback, techniki
oddechowe, awiczenia jogi.
#7. Bóle
#8. Choroba
#9. Depresje
Przy bólach i chorobach należy o podanym czasie przyjmować
zalecone przez lekarza
medykamenty. Przeciw zaburzającym sen
depresjom sprawdza się używanie preparatów z tryptofanem.


D. Przerwy w śnie Mój sen przerywają:
#1. Skurcze w łydkach
Najpierw należy wyjaśnia, czy skurcze w łydkach nie są
powodowane zaburzeniami krążenia kończyn dolnych lub innymi
schorzeniami. Jeśli nie,
należy zwiększyć ilość magnezu w pożywieniu; ewentualnie zażywać
odpowiednie preparaty.
#2. Dolegliwości żołądkowe (kwaśne odbijanie się, zgaga,
odczuwanie ucisku)
Unikać wieczorem alkoholu i ostrych przypraw, przejść na
lekkostrawną dietę - na przykład muesli Birchera, duszona ryba
itp.
#3. Wzdęcia
Nie spożywać wieczorem potraw wzdymających, bogatych w błon
nik i inne substancje
balastowe. Zastosować dietę lekkostrawną,
nie obciążającą nadmiernie
żołądka i jelit.
#4. Zmory nocne
Sprawdzić klimat sypialni pod kątem odpowiedniej temperatury
i wilgotności, sprawdzić
pościel - czy np. poszewki nie są za luźne i nie krępują ruchów,
zastanowić się nad sprawieniem sobie lżejszej kołdry.
#5. Koszmary i nocne napady paniki
Przy uporczywych nawrotach należy zastanowić się nad
zajęciami psychoterapeutycznymi, ewentualnie - po lekarskiej
konsultacji - zażywać preparaty uspokajające.
#6. Depresje
Zajęcia
psychoterapeutyczne, preparaty zawierające
tryptofan, środki przeciwdepresyjne pod warunkiem, że depresja
jest przyczyną a nie skutkiem bezsenności.
#7. Hałas i światło
Jeśli czynników tych nie jesteśmy w stanie usunąć poprzez
przeniesienie sypialni lub
osobne sypialnie, można spróbować stosowania stoperów w uszach
i specjalnych, zaciemniających okularów.
#8. Ogólne uczucie niepokoju, bliżej niedefiniowalne bóle
głowy; ewentualnie związane z bólami reumatycznymi
W tym wypadku przyczynę mogą stanowić strefy wpływu promie
niowania zarówno naturalnego,
ziemskiego, jak i technicznego. Przeciwko technicznym pomoże:
usunięcie z sypialni urządzeń elektrycznych lub
zamontowanie wyłączników sieciowych, jeśli
chodzi o promieniowanie
geopatyczne, konieczna jest ekspertyza
radiestetyczna i zgodnie z jej wynikami przestawienie łóżka lub
założenie odpowiednich ekranów
osłaniających.
#9. Bóle kończyn, mimowolne napięcia mięśniowe
Patrz punkt 8. Poza tym należy sprawdzić dokładnie łóżko,
szczególnie jeśli wstajemy
rano z dolegliwościami, których nie mieliśmy wieczorem.
#10. Chwilowe zatrzymania oddechu
Sprawdzić czy używana poduszka odpowiada naszej anatomii,
podjąć ewentualnie kroki
przeciwko chrapaniu. W każdym wypadku
zrezygnować z ciężkostrawnych
i obfitych kolacji, a przede wszystkim z alkoholu.
Koniecznie zredukować nadwagę.
#11. Strachy godziny czwartej
Wieczorem unikać alkoholu i tłustych potraw, przy
wystąpieniu czarnych myśli
uprzytomnia sobie relacje pomiędzy nimi, ewentualnie zastosować
awiczenia oddechowe i trening autogenny.
#12. Parcie na pęcherz i oddawanie niewielkich ilości moczu
U mężczyzn koniecznie zbadać prostatę, u kobiet możliwość
zapalenia pęcherza moczowego.
#13. Częste oddawanie moczu
Po godzinie 20-tej niczego już nie pia. Unikać spożywania na
kolację produktów obfitujących
w potas (ziemniaki, pomarańcze, brzoskwinie itp.).



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Joho Powrót do zdrowego snu
(1993 02c) Tlum Z powrotem do Ksiegi Rodzaju
Fantastyka [ 1996 ] Powrót do księgi życia
Leczenie uzdrowiskowe szybszy powrót do zdrowia
Analiza czynników wpływających na powrót do pracy pacjentów po aloplastyce całkowitej stawu biodrowe

więcej podobnych podstron