WOŁANIE DUSZ CZYŚĆCOWYCH

background image

WOŁANIE DUSZ CZYŚĆCOWYCH

Bez wątpienia, nawet jedna myśl byłaby w stanie złagodzić nieszczę­

ścia tych cierpiących dusz. Stałoby się tak, gdyby o nich pamiętano,
a przyjaciele, których zostawili na ziemi, trudziliby się, by przyjść
im z pomocą lub ich wybawić.

Niestety! Ich serca na próżno żywią nadzieję tej pociechy. Prawdą

jest, że w naszym zwyczaju leży okazywanie żalu, ilekroć wspomi­

namy naszych zmarłych. Bez wątpienia, nasza wiara daleka jest od
potępienia łez i boleści - tego daru cierpienia. Potępia ona raczej nie-
czułość tych, którzy po niedawnej stracie swoich rodziców czy przy­

jaciół szybko o nich zapominają. Święci opłakiwali swoich przy­
jaciół, ale przede wszystkim myśleli o przyjściu im z pomocą.

Nie, nie łez domagała się święta Monika od świętego Augustyna,

kiedy mówiła do niego na łożu śmierci: „Proszę Cię, mój synu, pa­
miętaj o mnie przy ołtarzu, ilekroć będziesz składał Ofiarę Mszy
świętej”. Święty Ambroży nie poprzez łzy chciał zaznaczyć swoje
przywiązanie do Cesarza Teodozjusza. Mówił tak: „Kochałem tego
władcę, a ponieważ kochałem, nie opuszczę go, aż wprowadzę do
odpoczynku, gdzie wzywają go jego cnoty. Ludu, przyjdźcie i roz­
lejcie ze mną nad szczątkami tego władcy kadzidła waszych modlitw,
obfitość waszej miłości i żarliwość waszej pokuty”.

Lecz cóż powiedzieć o łzach! O łzach, które obiecywały płynąć

bezustannie i nigdy nie wysychać. Nasze niestałe i egoistyczne serca
męczą się, przywołując imiona, które nie odpowiadają żadnym
echem. Męczą się, przywołując obrazy, które zniknęły bezpowrotnie
sprzed naszych oczu. Rzuceni w wir marności i światowej lekko­
myślności, nie chcemy powracać do zbyt poważnych i męczących
wspomnień. Po rozłące przychodzi zapomnienie, a cierpienia zmarłych
odsuwamy od siebie bardziej niż wszystkie inne cierpienia.

O

C

Z

Y

Ś

Ć

C

U

background image

K

O

N

F

E

R

E

N

C

J

A

PI

ĄTA

Biedni zmarli! Przeminie kilka dni żałoby i żalu, odbierzecie

hołd bardziej dla zwyczaju niż z przekonania i będziecie po raz ko­

lejny pochowam w grobie straszliwszym i zimniejszym niż ten,
gdzie was po raz pierwszy złożono. Ten drugi grób to będzie zapom­

nienie... Zapomnienie trwałe, nieludzkie, nieuniknione, podobne do
całunu - ostatniego okrycia waszych szczątków obróconych w proch.
Zapomnienie ogarniające wasze milczące domostwa, których nikt

już więcej nie odwiedzi, zapomnienie waszego imienia, którego nikt
ju ż więcej nie wypowie, zapomnienie przez najbliższych. Nikt was

nie wspomni w żadnej rozmowie, na żadnym spotkaniu, w sercach
waszych przyjaciół i waszych dzieci nie będzie dla was miejsca. Tak!

Głębokie zapomnienie, całkowite i nieuchronne, pomimo tak przej­
mującego pożegnania, pomimo przyrzeczeń i zapewnień przepeł­

nionych czułością*.

Pewnego dnia Pan nasz, Jezus Chrystus, spotkał nad brzegiem

sadzawki człowieka głęboko nieszczęśliwego. Twarz tego człowieka
była śmiertelnie blada, oczy zapadnięte i przygasłe, ciało wysuszone
i sztywne. Leżał sparaliżowany, nieruchomy przy brzegu sadzawki.

Potrącany przez przechodzących, wystawiony na niepogodę i sma­
gania wiatru. Tymczasem człowiek ten nie był dotknięty nieuleczalną
chorobą. By go uleczyć, nie trzeba było szukać uczonych lekarzy,
przemierzać gór i dolin w poszukiwaniu lekarstw i rzadkich ziół. Wy­
starczyło pomóc mu zejść do sadzawki w chwili, kiedy zstępował
tam Anioł Pański i poruszał wody. Jednak w mieście tak ludnym, jak
stolica Judei, pośród wielkiej liczby przybywających ze wszystkich
stron świata pielgrzymów, nie znalazł się nikt bliski, żaden przyja­
ciel, aby wyświadczyć mu tę prostą przysługę. A Jezus, spostrzegłszy
pewnego dnia tego paralityka, wzruszył się w swoim Boskim Sercu
i głosem pełnym litości zapytał: „Nieszczęśniku, czyż nie chcesz wy­
zdrowieć?”. On odparł: „Ale Panie, czyż mogę wyzdrowieć? Nie ma
żadnego człowieka ani przechodnia, który pomógłby mi wejść do
sadzawki w chwili, kiedy Anioł tam zstępuje, aby poruszyć wody”;

Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy

i

R. P. Félix, Discours sur les morts.

background image

nastąpi poruszenie wody. Gdy j a sam ju ż dochodzę, inny wchodzi

przede m ną (por. J 5,7).

Czyż ten nieszczęsny paralityk nie jest uderzająco podobny do

dusz, o których błagalnym wołaniu wam mówię?! Dusze te czekają
na brzegu morza Krwi, która zbawiła świat: nie mają jednak siły, aby
zebrać Jej owoce ani skorzystać z orzeźwiających kropel. Być może
spędzają tam już całe lata, na próżno wzywając i cierpiąc, bo nie ma
nikogo, kto by im pom ógł...

Nieszczęśnik na tej ziemi zawsze znajdzie jakieś ukojenie. Naj­

bardziej nieszczęśliwi mają chociaż łzy. Kiedy wszystko nas zawie­
dzie, kiedy dosięgnie nas najwyższa niesprawiedliwość, w uciemię­
żeniu, kiedy znosimy bezprawną przemoc i gwałt, to pozostaje nam
ucieczka do Boga we własnym sercu, który tam zawsze na nas czeka.
Każde z naszych cierpień możemy uczynić ofiarą składaną Bogu.
Każdy nasz czyn możemy przemienić w skarb i przyszłą chwałę.

Natomiast cierpieć i tylko cierpieć, wiedząc, że cierpienie to nic nie

tworzy; przelewać łzy, wiedząc, że nic z nich nie wykiełkuje; znosić
cierpienie jedno za drugim, aż Sprawiedliwości Bożej stanie się za­
dość - oto stan tych dusz, który winien poruszyć najtwardsze serca.
Oto nieszczęście, które nie powinno być inaczej opłakiwane, jak tylko
krwawymi łzami, i na które pozostałby obojętny tylko ten, kto zdo­
łałby stłumić w duszy swojej wszelkie ludzkie odruchy i współczucie.

Och! Gdyby tak dusze te mogły obudzić się choćby na krótką

chwilę. Gdyby mogły przeniknąć tę grubą warstwę ziemi i mrocz­
nych, przepastnych miejsc spoczynku. Jakież wtedy doszłyby do
naszych uszu i serc jęki i rozdzierające wołania! Z jakąż siłą, mocą
i trwogą przywoływałyby nas na pomoc! Och! Miejcie litość -
błagałyby - wy, którzy kiedyś byliście naszymi przyjaciółmi. Skru­
szcie nasze kajdany, uwolnijcie nas. Wybawcie nas: wstańcie, prze­
kroczcie nasze progi i miejsca dawnego zamieszkania; mówcie tak
głośno, jak głęboką jest cisza nad naszymi grobami. Kapłanie Chry­
stusowy, który jesteś sługą wszystkich nieszczęśników! Naucz to
dziecko słyszeć zapomniany głos matki: „Wychowałam go, żyłam tylko
dla niego, był moim drogim dzieckiem. Będąc przy mnie w chwili

U

'U

N

U

0

background image

K

O

N

F

E

R

E

N

C

J

A

P

I

Ą

T

A

śmierci, chciał przedłużyć moje dni kosztem swoich. Zapytaj go, jak
to możliwe, że to wyznanie jest teraz tak bezsilne i nawet o mnie nie
wspomina. Kapłanie Chrystusowy! Podnieś głos jeszcze wyżej. Nie

bój się pokazywać mojego wizerunku całego w płomieniach. Nie oba­
wiaj się wstydu i wyrzutów sumienia tego beztroskiego młodzieńca,
który pocieszając się w samotności, oddaje się niskim przyjemnoś­

ciom. Zapytaj go, gdzie jest wiara, którą przyrzekał. Co się stało

z jego czułością i wiernością, którą mi okazywał aż do chwili śmierci,
co z tymi dowodami przywiązania, tak żywymi i głębokimi? Zapytaj
go, jak mam go dzisiaj błagać. Jakimi rozdzierającymi wołaniami
mam uprosić pomoc i wsparcie? Och! Nic go nie wzrusza... Widzę, że
na zawsze umarłam w jego sercu. Powiedz też naszym przyjaciołom
i obcym, którzy nie są z nami związani więzami krwi, ale są naszymi

braćmi w wierze, powiedz tym, którzy beztrosko przemierzają to roz­

szalałe morze ludzkiego życia; powiedz im, że fale te, które kiedyś
nas uniosły, uniosą też ich. Powiedz im, aby się zatrzymali i zasta­

nowili. Czyż może być cierpienie bardziej gorzkie i głębsze, a jedno­
cześnie bardziej samotne niż nasze...? Och! Bracia, ojcowie, mężowie,
przyjaciele błagamy was i prosimy z głębi tego płonącego jeziora...
Łaski! Jedna kropla wody, jedna modlitwa, jeden post, jedna jałmużna,

jedno podanie ręki, a będziemy uratowani. Bracia, ojcowie, mężowie

zrozumcie, że jeśli my cierpimy, to po części też z waszego po­

wodu”.

Tak, ta dusza cierpi z naszego powodu.

Ta matka cierpi, ponieważ była zbyt pobłażliwa dla swego syna,

ponieważ nie utemperowała go w czasie wybryków młodości i nie
naprawiła jego krzywd. Ten ojciec cierpi z powodu swych niewier­

ności, nieobecności i braku czasu dla tych, których miał obowiązek

wychowywać. Ta oblubienica cierpi, ponieważ zwróciła swe serce
tylko do swego męża, a należało ono tylko do Boga. Cierpi, ponieważ
miała przesadne i ślepe upodobanie dla swego męża. Ten przyjaciel
cierpi, ponieważ był wspólnikiem niewierności swego przyjaciela,
ponieważ uczestniczył w kłomiach, pomagał mu w sianiu zamętu

i nieuczciwościach. A my teraz zostawiamy ich samych, dźwiga­

background image

jących ciężar sprawiedliwości! W zamian za tę nieszczęsną pobłaż­

liwość, którą mieli dla nas, my nie idziemy im z pomocą, nie chcemy
odciążyć ich w cierpieniach i zaoszczędzić wielkich tortur!

Och! Gdybyście wiedzieli, że w tej chwili, kiedy do was prze­

mawiam, wasz ojciec, matka czy najdroższe wam istoty giną w po­
żarze lub pod osuwającą się ziemią i teraz właśnie zalewa ich woda
lub pożera ogień. Jeśli dla ich uwolnienia trzeba byłoby ryzykować
życie, jeśli pomoc im oznaczałaby pójście w płomienie, a wyciąg­
nięcie ręki sprawiłoby okrutny ból. Nie zawahalibyście się ryzyko­
wać, wejść w płomienie czy przypalić sobie rękę. Gdybyście się wa­
hali, czy to ze strachu, czy z egoizmu lub jakiejkolwiek innej, nik­
czemnej pobudki, mielibyście powód do wstydu. Patrzylibyście na
siebie, zupełnie słusznie, jak na istoty najniewdzięczniejsze i najokrut­

niejsze.

Opowiada się pewną historię - z czasów wypraw krzyżowych,

jakie wiedli nasi ojcowie na Wschodzie - o chrześcijańskim rycerzu

wziętym w niewolę przez barbarzyńców. Wrzucony do ciemnego
lochu, bez nadziei na zebranie wymaganego okupu, wiedział, że czeka
go tylko niewola lub śmierć.

Niespodziewanie szlachetny zamysł ogarnął jego córkę - młodą

i delikatną dziewczynę. Zupełnie sama, bez przewodnika, przemie­

rzyła daleką drogę. Udało jej się przejść rozległe pustynie. Dotarła

do brzegu morza i tam pracowała, by zdobyć pieniądze na przeprawę.

Udała się wreszcie do Europy. Bez wytchnienia przemierzała miasta,

gdzie odwołując się do litości wszystkich, pukała od domu do domu,

prosząc o wsparcie, aby uzbierać wymaganą przez barbarzyńców sumę

okupu za swego ojca. Kiedy wszystko było zebrane, nie zwlekając,
udała się w drogę powrotną, po raz drugi stawiając czoła przeciw­
nościom i cudem przebywając drogę morską; dotarła w końcu do
ojca. Dzięki nadludzkim wysiłkom, w zamian za zdobyty z takimi
trudami okup, udało jej się uratować tego, który dał jej życie. Udało

jej się wyrwać go z kajdan niewoli.

To jeszcze dziecko, a jaka odwaga! Co za energia i siła uczuć

córki!

C

Z

Y

Ś

Ć

C

U

background image

K

O

N

F

E

R

E

N

C

J

A

P

X

A

My również, podobnie jak ta dzielna dziewczyna, jesteśmy wraż­

liwi, miłosierni i kochający. Bóg dał nam serce! Kiedy ktoś pogrą­

żony w strasznej rozpaczy prosi nas o pomoc, nie zastanawiamy się,
czy jest naszym krewnym, czy przyjacielem, czy łączą nas więzy
krwi. Natychmiast dajemy mu to, czego mu potrzeba byleby żył, by­
leby został ocalony! Nie odmówimy żywności, rzeczy czy pieniędzy,
byleby tylko uratować nieszczęśnika od śmierci, wybawić go z nie­
woli lub ocalić od jakiejś tragedii...

Po cóż to mówię? Bo te cierpiące dusze nie wymagają od nas ani

ofiary z życia, ani ze zdrowia, z wolności czy z całego naszego ma­

jątku! Wasi rodzice, wasi bracia i siostry, ci, których kochacie, wasi

bliscy, którzy liczą na was, nie oczekują niczego więcej, jak tylko tej
kropli wody, o którą na próżno prosił bogacz Łazarza, odwołując się
do jego litości.

Proszą was te dusze o jedną żarliwą modlitwę, o jeden czyn po­

kuty płynący z miłości i wiary, o jedno dzieło pobożności dla uzys­
kania odpuszczenia ich kar, o jedną przyjętą za nich Komunię świętą,
o jeden dobry czyn miłosierdzia wobec ubogich, z myślą o nich wy­
pełniony. O pamięć przed Bogiem was proszą, czynem poświad­
czoną i z miłości płynącą!

Cóż j eszcze mogę dodać?

Wam, którzy zmarnowaliście życie, doszliście do ruiny i utraty

nadziei, którzy wątpicie, czy uda się wam zmazać waszą winę i zyskać
łaskę nawrócenia - radzę z dobrego serca - posłuchajcie słów naszego
Pana i zanim przyjdzie śmierć, zanim was Bóg pozbawi zarządu i każe

się rozliczyć, czyńcie miłosierdzie komu możecie, zarówno żywym,

jak i zmarłym. Zanim przyjdzie dzień, kiedy dusza opuści ciało,

zanim skalana tysiącem nieprawości stanie w pełnym świetle Naj­

wyższego Sędziego: pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną,
aby, gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków

(por. Łk 16,9). Pozyskajcie sobie przyjaciół, którzy wprowadzą was
do wiecznych przybytków. Niech pójdą za wami ubodzy, ułomni,
samotni i zrozpaczeni, którym przyszliście z pomocą. Niech ciężar
grzechów waszych przeważy wielkość miłosierdzia.

background image

Miłosierdzia dostępują ci, którzy je czynią, a Bóg, ujęty hojnością,

z jaką dzielicie się dobrami tego świata, napełni dusze wasze skruchą
i przebaczeniem. Sprawcie, aby i wasze pieniądze, i wszelkie dobra
nie tylko wam samym służyły, ale zjednały wam przyjaciół w oczach
Boga.

Zapewnijcie sobie pomoc i opiekę świętych dusz czyśćca.

Umarli mówią nam: czemu jesteście głusi na nasze prośby i wo­

łania, czemu nasz ból was nie wzrusza, czemu gardzicie tym, co niesie
nam ukojenie! Nasze cierpienia Bóg koi za waszą przyczyną! Sądzicie,
że okażecie nam swój żal i swoją miłość, organizując wystawny pogrzeb?
Ustawiliście na miejscu naszego spoczynku pomniki, które sycą
raczej waszą pychę, podtrzymują pamięć, ale czy przynoszą nam praw­
dziwą pomoc? Czemu służy ten przepych, cały ten luksus i splendor?
Jeśli będzie trzeba, raczej zburzcie te mauzolea, rozbijcie na drobne
kawałki te pomniki i kamienie, by dać za nas jałmużnę i ofiarę. Pra­

gniemy waszej miłości i modlitwy, waszego poświęcenia i Eucha­
rystii za nas i z nami ofiarowanej.

O to proszą zmarli. Jeśli ich posłuchamy naprawdę, nasza miłość

będzie błogosławiona. Zmarli nie będą niewdzięczni. Pewnego dnia,

uwolnieni za naszą przyczyną od cierpień, pomogą nam swoim orę­
downictwem. Kiedy wzniesiemy się do niebiańskiej ojczyzny, będą

w naszym orszaku. Będą śpiewać wokół nas hymn wdzięczności, a tym
samym zwiększą wieczną radość i wieczne szczęście, naszą nagrodę
i naszą chwałę.

O

C

Z

Y

Ś

Ć

C

U

background image

K

O

N

F

E

R

E

N

C

J

A

P

I

Ą

T

A

ANEKS 6

MODLITWY ZA ZMARŁYCH

M

o d l it w a

św ięt e j

G

e r t r u d y

z a

d u s z e

z m a r ł y c h

Boże miłosierny, z Tronu chwały Twojej wejrzyj na biedne dusze

w czyśćcu cierpiące, wejrzyj na ich męczarnie, na łzy, które przed Tobą
wylewają, usłysz ich błagania i jęki, zmiłuj się nad nimi, odpuść ich
grzechy.

Za wszystkie przestępstwa, których się dopuściły, za zaniedbania

w służbie Twojej świętej popełnione, ofiaruję Ci najświętsze życie, wszystkie
zasługi Jezusa Chrystusa, wszystkie Jego pokuty, posty, czuwania, modli­
twy, prace, boleści, Krew i Rany, Mękę i Śmierć niewinną, którą w naj­
gorętszej miłości cierpiał za nas Najmilszy Syn Twój.

Proszę, abyś tym ubłagany, raczył przyjąć te ukochane dusze do

rajskiej szczęśliwości, by wielbiły Ciebie na wieki. Przez Chrystusa, Pana
naszego. Amen.

M

o d l it w a

św ięte j

G

e r t r u d y

DO ŚWIĘTYCH DUSZ CZYŚĆCOWYCH

Niech Jezus Chrystus, dla was ukrzyżowany i umarły, zmiłuje się

nad wami, bolejące dusze! Niech Krwią swoją ugasi trawiące was pło­
mienie! Polecam was tej Niepojętej Miłości, która Syna Bożego z nieba
na ziemię sprowadziła i na okrutną śmierć wydała. Ach! Niech się użali
nad waszymi męczarniami, tym litościwym wejrzeniem, jakie wisząc
na Krzyżu, miał dla wszystkich nieszczęśliwych. A na okup wasz ofia­
ruję tę synowską miłość, jaką Pan Jezus w Bóstwie swym kocha Przed­
wiecznego Ojca, a w Najświętszym Człowieczeństwie - Najmilszą
Matkę swoją; który żyje i króluje na wieki wieków. Amen.

background image

M

o d l i t w y

d o

M

a t k i

B

o ż e j

z a

d u s z e

z m a r ł e

O Maryjo, Matko dusz w czyśćcu cierpiących, uproś im uwolnienie

z czyśćca i wieczny odpoczynek w niebie. Amen.

Najświętsza Panno Pomocy Nieustającej, Matko Litościwa, racz

spojrzeć na te biedne dusze, które Sprawiedliwość Boża w płomieniach
czyśćca zatrzymuje. Drogie Twemu Boskiemu Synowi, którego zawsze
kochały, teraz cierpią tęsknotę i głód ogromny, by Go ujrzeć i posiąść
na wieki. Nie mogą jednak nic uczynić, aby zerwać te więzy, a ogień
okrutny trawi je nieustannie.

Niech się wzruszy Serce Twoje, Matko Litościwa, pospiesz z pomocą

tym duszom, które Cię zawsze kochały, a teraz wzdychają do Ciebie.
Dziećmi są Twoimi, okaż się im Matką, pomóż im, nawiedź je, osłódź
im męki, skróć ich cierpienia i nie zwlekaj z wybawieniem. Niech
osiągną pełnię miłości i na wieki wielbią Przenajświętszą Trójcę; Boga
Jedynego, który żyje i króluje na wieki wieków. Amen.

A

N

EK

SY

background image

K

O

N

F

E

R

E

N

C

J

A

PIĄTA

ANEKS 7

TRAKTAT O CZYŚĆCU

ŚW. KATARZYNY Z GENUI1 - FRAGMENTY

XIV

O radościach i cierpieniach dusz czyśćcowych

2

.

Aby czyny nasze były doskonałe, muszą się spełniać w nas, ale bez

nas; nie my mamy dawać pierwszy impuls. Działanie Boże ma się do­
konywać jedynie w Bogu samym, tak żeby Bóg, nie zaś człowiek, był
pierwszym jego motorem.

3.

To ostateczne działanie Boże dokonuje się przez miłość prostą i czystą,

bez naszej zasługi; przenika ją ono na wskroś i rozpala tak silnie, że
ciało, w które dusza jest przyodziana, zdaje się płonąć jakby wielkim
ogniem i nie może nigdy znaleźć spoczynku, aż do śmierci.

4.

I zaprawdę, ta miłość Boża, która zalewa duszę (wedle tego, jak mi

się to przedstawia), daje radość wielką, że niepodobna tego wyrazić,
choć równocześnie nie umniejsza w niczym jej cierpień. Dusze czyść­
cowe cierpią głównie z tego powodu, że przez ich własne winy miłość
Boża jest w nich zatamowana, i to cierpienie jest tym większe, im wyższy

jest stopień miłości, do jakiej Bóg uczynił je zdolnymi.

5.

Tym sposobem doznają one równocześnie wielkich radości i wielkich

cierpień, a jedno drugiemu nie stoi na przeszkodzie.

św. Katarzyna z Genui, Traktat o czyśćcu, Viator, Warszawa 2003, s. 46-48.

background image

ANEKS 8

OCZYSZCZAJĄCY OGIEŃ MIŁOŚCI BOŻEJ1

I. P

r z y c z y n y

c ie r p ie ń

d u s z

w

c z y ś ć c u

Istnieją trzy powody, dla których Światło Boże, Mądrość Boża,

ogień Miłości Bożej lub boskie światło kontemplacji sprawia w duszy
ciemność i męczarnie:

1. W

z n io s ł o ś ć

i

n a d m ia r

Ś

w ia t ł a

B

o ż e g o

Boskie światło kontemplacji, skoro przenika do duszy, nie będącej

jeszcze dostatecznie oświeconą, sprawia w niej ciemności duchowe.

Nie tylko bowiem przekracza miarę jej pojemności, lecz również za­
ciemnia i pozbawiają możności posługiwania się naturalną inteligencją.
Z tych przyczyn święty Dionizy i inni teologowie mistyczni nazywają
kontemplację wlaną promieniem ciemności. Odnosi się to do duszy

jeszcze nie oczyszczonej i nie oświeconej ostatecznie, w której Bóg

swoim nadmiernym światłem nadprzyrodzonym zwycięża i wyniszcza

jej naturalne siły rozumowe. I ta jest przyczyna, że ten jasny promień

ukrytej Mądrości Bożej, który zsyła On do duszy jeszcze nie przeo­
brażonej, sprawia gęste mroki w rozumie.

Światło i mądrość tej kontemplacji są bardzo jasne i czyste. Dusza

zaś, do której to światło przenika, jest ciemna i brudna. Stąd pochodzi

jej wielkie udręczenie, gdy się jej owo światło udziela. Jest tu podobnie
jak z oczyma chorymi, zaprószonymi czy słabymi, którym ból sprawia

to, że muszą patrzeć na jasne światło. To udręczenie duszy z powodu

jej nieczystości jest bardzo wielkie, gdy ją to światło Boże zalewa. Ta
jasna światłość przenikają bowiem w tym celu, by usunąć wszystkie jej

nieczystości.

św. Jan od Krzyża, Noc

ciemna

,

II5-13 - synteza, op. cit., s. 456-487.

A

N

E

K

S

Y


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Muzeum dusz czyśćcowych, teksty
wskazówki od Dusz Czyśćcowych
95 BÓG JEDYNE PRAGNIENIE DUSZ CZYŚĆCOWYCH
Niebieski Szkaplerz słodyczą dla Dusz w Czyśćcu, Religijne
23 Modlitwy dodatkowe oraz sekrety dusz czyśćcowych
Modlitwy dodatkowe oraz sekrety dusz czyśćcowych
Maria Cieślanka PRZYJACIÓŁKA DUSZ CZYŚĆCOWYCH
17 Maria Simma Problem dusz czyśćcowych
M Newton Przerznaczenie dusz
MODLITWY I SEKRETY DUSZ CZYŚCOWYCH (oczyszczające nasze drzewo genealogiczne i ratujące dusze czyśco
Jak uniknąć czyśćca
Test wolanin 2011, 7 sem od Jacka, Dla Kamila, VII SEMESTR, do druku wolanin
wolanin

więcej podobnych podstron