Zabójczy taniec
Laurell K. Hamilton
Tłumaczenie Dori1703
www.chomikuj.pl/dori1703
Rozdział 1
Za moim biurkiem siedział najpiękniejszy nieboszczyk jakiego widziałam. Biała
koszula Jean Claude’a połyskiwała w świetle lampy. Kawałek koronki wyzierał spod
welwetowego żakietu. Stanęłam za nim ze skrzyżowanymi rękami, plecami zwrócona do
ś
ciany. Dzięki temu miałam łatwiejszy dostęp do Browninga ukrytego w holsterze pod
ramieniem.
Nie. Nie miałam zamiaru celować w Jean Claude’a. To ten drugi wampir mnie
niepokoił.
Lampa na biurku była jedynym źródłem światła w pomieszczeniu. Mój gość zażyczył
sobie, aby światło nie było skierowane w jego stronę. Sabin (bo tak właśnie miał na imię), stał
po drugiej stronie pokoju, skrywając się w cieniu. Od stóp do głów okryty był długą, czarną
peleryną. Wyglądał, jak gdyby urwał się z jednego z filmów z Vincentem Pricem. Nigdy nie
widziałam wampira ubranego w ten sposób.
Ostatni członek naszej wesołej kompanii nazywał się Dominic Dumare. Usiadł na
jednym z krzeseł dla klientów. Był wysoki, szczupły, ale nie chuderlawy. Jego dłonie były
duże i silne- na pewno większe od mojej twarzy. Miał na sobie ciemny, trzyczęściowy
garnitur. Wyglądałby jak szofer, gdyby nie diamentowa spinka do krawata. Kilkudniowy
zarost podkreślał ostre rysy twarzy.
Gdy tylko wszedł do mojego biura poczułam przypływ ponadzmysłowej energii
wzdłuż kręgosłupa. Znałam tylko dwie osoby z taką ilością mocy. Jedna z nich była
najpotężniejszą kapłanką voodoo jaką miałam okazję poznać. Drugi był najpotężniejszym
kapłanem voodoo. Kobieta już nie żyła. Mężczyzna pracował dla Animatorów spółka z o.o.
Dominic Dumare nie przyszedł do mnie ubiegać się o posadę.
- Proszę spocząć, pani Blake – powiedział Dumare – dla Sabina obrazą jest siedzieć w
towarzystwie kobiety, która stoi.
Zerknęłam na Sabina. – Usiądę, gdy on usiądzie – powiedziałam.
Dominic zerknął na Jean Claude’a z protekcjonalnym uśmiechem.
- Nie potrafisz nawet zapanować nad swoja ludzką służebnicą?
Nie musiałam nawet spojrzeć na Jean Claude’a- wiedziałam, że się uśmiecha.
- Jeśli chodzi o ma petite jesteś zdany na siebie. Jest moją służebnicą, ale nie
odpowiada przede mną.
- Wydajesz się być z tego bardzo zadowolony- mówił z silnym brytyjskim akcentem.
- Anita jest Egzekutorką- zabiła więcej wampirów niż jakikolwiek inny człowiek. Jest
nekromantką o mocy tak potężnej, że przebyłeś pół świata, żeby się z nią zobaczyć. Jest moją
służebnicą nie posiadając mojego znaku, i umawia się ze mną, choć nie działa na nią czar
mojego wampirzego uroku. Dlaczego nie miałbym być zadowolony?
Słuchając go można by pomyśleć, że tak właśnie miało być, ale tak naprawdę robił co
w jego mocy, aby mnie naznaczyć- udało mi się tego uniknąć. Umawialiśmy się, bo mnie
zaszantażował- daj mi szansę, albo zabiję twojego chłopaka. Wszystko musi być po jego
myśli. Dlaczego mnie to nie dziwi?
- Następnego sługę możesz naznaczyć dopiero po jej śmierci- powiedział Dominic-
Odciąłeś się od dużej dawki mocy.
- Jestem świadom swoich czynów.
Sabin zaśmiał się dusząco – Czasem robimy dziwne rzeczy z miłości.
Wiele bym dała, aby zobaczyć wyraz twarzy Jean Claude’a w tej chwili, jednak
jedyne co widziałam to tył jego głowy. Jego ramiona zesztywniały, a palce zaczęły nerwowo
stukać po blacie. Nagle znieruchomiał. Napięcie było nie do zniesienia.
- Czy to miłość cię tu sprowadziła, Sabinie? – jego głos był pusty, wyprany z emocji.
Sabin zaśmiał się, i zabrzmiało to jak odgłos tłuczonego szkła. Nie podobał mi się ten
dźwięk.
- Skończcie te gierki-powiedziałam- przejdźmy do sedna sprawy.
- Czy ona zawsze jest taka niecierpliwa? – zapytał Dumare?
- Zawsze- odparł Jean Claude.
Dumare uśmiechnął się fałszywie- Czy Jean Claude powiedział ci, dlaczego
chcieliśmy się z tobą zobaczyć?
- Powiedział, że Sabin poszedł na całość i złapał jakiegoś syfa.
Irytujący wampir z drugiej części pomieszczenia zaśmiał się. „Poszedł na całość!
Nieźle, pani Blake. Całkiem nieźle.”
Jego śmiech docierał do mnie niczym setki maleńkich ostrzy. Nigdy nie
doświadczyłam niczego podobnego wyłącznie z powodu czyjegoś głosu. W trakcie walki
byłoby to rozpraszające.
Do licha! To już jest rozpraszające! Poczułam coś wilgotnego na moim czole.
Uniosłam lewą dłoń, aby sprawdzić, co to. Moje palce umazane były krwią. Wyjęłam
Browninga i odsunęłam się od ściany celując w czarną postać naprzeciwko mnie.
- Zrób to jeszcze raz, a cię zastrzelę.
Jean Claude powoli podniósł się. Czułam jego moc niczym chłodny wiatr. Dotknął mojej
skroni dłonią niemal przezroczystą z powodu nadmiaru energii.
SORKI, WIĘCEJ MI SIĘ NIE CHCIAŁO :)