Spell Bound Rozdział 30

background image

Rozdział 30

Po powrocie do chaty, wyczarowałam zupę pomidorową i gorącą herbatę.

Opowiedziałam mamie i tacie, co się stało, bagatelizując przerażenie jak tylko mogłam.
Gdy skończyłam, mama przechadzała się wokół stołu, otulając nas wszystkich kocami.

- Nie jesteśmy w szoku – powiedziałam, mimo że coraz mocniej owijałam się

kocem wokół szyi.

- Cóż, wyglądacie okropnie – powiedziała.
- Piekło robi swoje ze skórą – zażartował Archer, ale nie mówił tego z sercem. Pod

stołem położyłam rękę na jego kolanie, a on nakrył ją swoją dłonią.

- Powiedziałaś, że w jaskini widzieliście różne sceny – powiedział tata, grzebiąc w

kominku, podsycając ogień, mimo że i tak już było ciepło. – Jenna, tobie pokazała się
śmierć twojej stwórczyni.

Jenna podmuchała zupę i spojrzała na tatę.
- Nazywałam ją moją dziewczyną albo Amandą, ale tak.
Tata skinął głową.
- Oczywiście. Wybacz. Sophie, ty widziałaś przemianę Alice.
Przytaknęłam.
- I morderstwo mojego pradziadka. Dość dziwne, że pokazało się właśnie to, gdy

było wiele innych przerażających zdarzeń dotyczących mnie – powiedziałam, zaczynając
wyliczać je na palcach. – Śmierć Elodie, zabicie Alice, ucieczka z płonącego budynku z
pomocą ducha… - I wtedy, jako że oboje moi rodzice wyglądali na przerażonych,
dodałam, - Och, i ta ohydna fryzura na boba w szóstej klasie.

Pojawiło się kilka nikłych uśmiechów, ale chyba tylko po to, żeby poprawić mi

humor.

- Tak, ale to wszystko stało z powodu tamtego wydarzenia – powiedział tata. – No

może z wyjątkiem włosów. Podejrzewam, że to akurat była sprawka twojej matki.

- James! – zaprotestowała mama, ale wyczułam w jej głosie miłość. Tata chyba też

to wyczuł, bo kąciki jego ust się na chwilę lekko uniosły. Jednak zaraz spoważniał i
odwrócił się do Archera.

- A ty widziałeś twoich rodziców mordowanych przez demony.
Archer stuknął łyżką o dno miseczki.
- Tylko tatę. Ale gdy ja… uh, mały ja wszedłem, miałem na twarzy krew, która nie

była moja, więc zgaduję, że moja mama już nie żyła.

Tata zmarszczył brwi w zamyśleniu.
- Pani demon była w ciąży – powiedziałam. – A mężczyzna wyglądał jak Nick.

Myślę, że to byli jego rodzice.

background image

- Oczywiście – powiedział tata, szeroko otwierając oczy. – Bracia Anderson. Oboje

zniknęli razem ze swoimi żonami jakieś piętnaście lat temu. Wszyscy myśleli, że zapadli
się pod ziemię. Lara była blisko z żoną młodszego z nich. Bardzo blisko.

- Czekaj. Znaczy, że tamten demon i tata Archera byli braćmi? – zapytałam. – Co

czyni Archera i Nicka…

- Kuzynami – dokończył Archer, wciąż mieszając zupę. – Prawie zamordowany

przez własnego krewniaka. Należy nam się jakiś medal za dysfunkcyjność. – Sposępniał. –
Albo może to już rodzinna tradycja.

Zapadła niezręczna cisza. Łyżka Archera stukała o dno, podczas, gdy mieszał i

mieszał. W końcu powiedział:

- Anderson?
Tata napotkał go wzrokiem.
- Tak. Jeśli się nie mylę, twoim ojcem był starszy z nich. Martin. Twoja matka miała

na imię Elise.

- Te imię wykrzykiwał ten facet… mój tata. W wizji, czy cokolwiek to było.
Tata się smutno uśmiechnął.
- Nie znałem twoich rodziców osobiście, ale z tego co słyszałem, byli dobrymi

ludźmi. I byli bardzo przywiązani do swojego jedynego dziecka. Ciebie.

Teraz cisza była ciężka i niemal namacalna. Pod stołem Archer mocniej zacisnął

palce na mojej dłoni.

- Czy wiesz…
- Daniel – powiedział tata spokojnym głosem. – Nazywałeś się Daniel Anderson.
Archer opuścił głowę i zobaczyłam dwie łzy, które bezgłośnie wpadły do jego zupy.

Wtedy odsunął krzesło i wyszedł. Wstałam, by pójść za nim, ale tata chwycił mnie za
ramię.

- Daj mu minutkę.
Przygryzłam policzek i przytaknęłam.
- Jasne.
Pociągając nosem, usiadłam i owinęłam dłonie wokół swojej filiżanki z herbatą.
- Więc co teraz?
- Cóż, teraz mamy przynajmniej jak się bronić przed demonami, które mają

Casnoff – powiedziała Aislinn, odzywając się po raz pierwszy. Ona, Finley i Izzy spotkały
nas przy brzegu i aktualnie owijały diable szkło materiałem, wrzucając następnie odłamki
do płóciennej torby. – Nasza trójka – powiedziała, wskazując na swoje córki – mogłaby
zdjąć ich wszystkich.

Skrzywiłam się.
- Masz na myśli zabić.
- Nie, zabrać na lody – zadrwiła Finley.
- Finley – powiedziała jej matka niskim i groźnym tonem. – Sophie przeszła dziś dla

nas przez piekło. Jest tak samo jedną z nas jak ty, więc zwracaj się do niej z szacunkiem.

background image

Zawstydzona, Finley spojrzała na mnie spod rzęs i wymruczała:
- Przepraszam.
- Nie ma sprawy – odpowiedziałam. – Ale teraz poważnie. Czy… czy zabijanie ich

jest jedynym wyjściem?

- Najłatwiejszym – powiedziała mama, siadając na krześle Archera. – Kochanie,

wiem, że niektóre z tych dzieciaków były twoimi przyjaciółmi, ale ich nie odzyskamy.

- Czy to prawda? – zapytałam taty. – Zniknęli na dobre?
Tata kręcił się niespokojnie na krześle.
- Niekoniecznie, ale, Sophie, ryzyko związane z odzyskaniem ich… jest zbyt wielkie.
- Mogę się podjąć wszystkiego – powiedziałam. – Sprawdź mnie.
Chyba dostrzegłam dumę w jego oczach. Albo może był to błysk mówiący

Dlaczego moja córka jest taka obłąkana? Mimo to, odpowiedział.

- Jeśli zniszczysz i rytuał i czarownicę lub czarnoksiężnika, który go odprawiał, to

zaklęcie może się samo cofnąć.

Wzruszyłam ramionami.
- To nie brzmi na takie trudne.
- Nie skończyłem. Musisz ich zniszczyć jednocześnie.
Przełknęłam ślinę i próbowałam dalej brzmieć ochoczo.
- Dalej nie brzmi tak źle. Zmusić Larę do trzymania zaklęcia, wrzucić w ogień czy

coś i bum! Zaklęcie odwrócone.

- I to się musi stać w miejscu, gdzie demony były wzywane – kontynuował, jak

gdybym nic nie mówiła. Poważnie, powinien przestać to robić. - Och, i gwóźdź programu,
będziesz musiała zamknąć portal z czarownicą i zaklęciem w środku. To wielki rytuał,
który może wciągnąć do środka to, co znajduje się wokół.

- Jak na przykład osobę rzucającą zaklęcie?
- Jak na przykład całą wyspę.
- Och. Dobra. Cóż, to jest… duże wyzwanie, ale nie jest to niewykonalne. I mamy

księgę zaklęć, a to jakiś plus, prawda? Nawet jeśli zaklęcie przyzywania demonów się w
niej nie znajduje.

- Sophia Alice Mercer – powiedziała ostrzegawczo mama, jednocześnie gdy tata

powiedział „Atherton”, a Aislinn „Brannick”.

Podniosłam obie ręce.
- Słuchajcie, nie ma znaczenia, jak mnie nazywacie. Może będę pisać z myślnikiem,

co wy na to? Ale wysłuchajcie mnie. Muszę spróbować, okej? Dla Nicka, Daisy, Chaston,
Anny i wszystkich innych dzieciaków, które zostały zamienione w broń na przestrzeni lat.
Proszę.

- Sophie ma rację – powiedział Cal, podchodząc bliżej. – Jeżeli możemy

powstrzymać Casnoff i odzyskać dzieciaki… to chyba lepsze niż zabijanie ich.

- Zgadzam się z tym – powiedziała Jenna.

background image

Moi rodzice spojrzeli na siebie. Minęła chwila i mama zwróciła się do swojej

siostry.

- Możecie dać jej trochę czasu? Zapewnijcie jej bezpieczeństwo dopóki nie

znajdzie rytuału i miejmy nadzieję, że go zniszczy?

- Możemy – odpowiedziała szybko Finley, a Izzy jej przytaknęła. – Będziemy się jej

trzymać. Nawet jeśli nie uda jej się zniszczyć czarownicy, zaklęcia i portalu, zniszczy
chociaż jedną z tych rzeczy, prawda? A to zawsze coś.

Tata wypuścił powietrze z płuc, trąc twarz rękoma.
- Prawda. To zawsze coś. Najlepiej będzie jak przybędziemy w nocy, czyż nie?

Dzięki różnicy czasu na Graymalkin jest inna godzina. O świcie? – skrzywił się. – Znowu?

Wszyscy po kolei przytaknęli. O świcie udamy się przez Itineris z powrotem do Hex

Hall i to skończymy.

- Pozwólcie, że powiem o tym Archerowi – powiedziałam, zrzucając z siebie koc i

wstając. Na zewnątrz szalał wiatr, który sprawił, że moje włosy znalazły się na mojej
twarzy, gdy wypatrywałam Archera na brzegu. Gdy go nie dostrzegłam, spojrzałam w
kierunku jego namiotu. Tam też go nie było. Okrążając dom, zwróciłam swój wzrok w
stronę słońca, gdzie wśród trawy i skał widniała znajoma, ciemna sylwetka.

Kątem oka dostrzegłam ruch i odwróciłam się w jego stronę z ulgą.
Ale nie był to Archer. To była Elodie, chwiejąca się na wietrze. W świetle dziennym

wydawała się jeszcze bardziej przezroczysta niż zazwyczaj, a jej włosy falowały na
wietrze, jakby była pod wodą.

- Nie ma go – powiedziała. – Skorzystał z Itineris.
Cisnęło mnie w żołądku.
- Gdzie? – zapytałam, mimo że już wiedziałam.
Elodie tylko potwierdziła moje przypuszczenia, mówiąc:
- Do Oka. Powiedział, żebym ci przekazała, że przeprasza, ale musiał.
Zamrugałam, żeby powstrzymać łzy, które napłynęły mi do oczu i nie miały one nic

wspólnego ze słońcem czy wiatrem.

- Widziałaś go?
- Kręciłam się tu odkąd się pojawiłaś. Po prostu nie robiłam się widzialną. On

musiał wiedzieć, że tu jestem, bo mnie zawołał. Powiedział, że nie ma u mnie długów, ale
ma u ciebie.

Była ledwo widoczna, ale chyba dostrzegłam w niej skruchę.
- Miał rację. Przepraszam za tą akcję z Calem. Nie powinnam ranić was obojga,

próbując zranić Archera.

- Przyjmuję przeprosiny – odpowiedziałam. Zdziwiło mnie to, ale rzeczywiście tak

było. – Co jeszcze powiedział?

- Tylko to. Pojechał do Oka i przeprasza. – Skrzywiła się. – Och, i coś dziwnego o

tym, że cały czas czuje to samo w stosunku do namiotu i obiecał, że powie ci to osobiście,
gdy cię zobaczy.

background image

Prychnęłam śmiechem, co było też po części szlochem.
- Dupek – bąknęłam.
Elodie przytaknęła współczująco.
- Kawał dupka.
Gdy opuszczałam Thorne Abbey, trzymając miecz Archera, miałam przeczucie, że

wszystko już będzie dobrze. Proszę, pomyślałam. Reszta mojej magii wróciła, pozwólcie
mi odzyskać też tamtą moc.

Ale nie było żadnej odpowiedzi oprócz wycia wiatru.




























Tłumaczenie: eveline__


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Spell Bound Rozdział 32
Spell Bound Rozdział 29
Spell Bound Rozdział 33
Spell Bound Rozdział 34
Lista 12 rozdzial 30 PL
Rozdziały& 30
Lista 12, rozdzial 30 EN
Hex Hall 03 Spell Bound 02 (tł oficjalne)
KSIĘGA JACOBA Rozdział 30
Rozdział 30
rozdział 30 część 2
rozdział 30 część 1
Prawo Pożądania by Trusia Rozdział 30 part 1
2 Pretty Little Liars Flawless Rozdział 30
Pakt krwi rozdzial 30
4 Pretty Little Liars Unbelievable Rozdział 30

więcej podobnych podstron