Ro
zd
zi
ał
I
X
: Me
re
d
ith
P
ie
rc
e
-
n
ie
o
p
is
an
a his
to
ri
a by
mo
n
al
is
a0
0
66
** Damon**
- Damonie, ty nigdy mnie nie stracisz - powiedziała Elena, a następnie
spojrzała w moje oczy
Byłem pewien, że na pewno jej na mnie zależało, chodź nie w taki sposób
jaki bym tego chciał. Spojrzałem na nią, a ona na mnie i chodź pewien
byłem swoich uczuć w stosunku do niej to sam złapałem się na tym, że w
jej oczach doszukiwałem się odrobiny błękitu, chodź jednego złotego
włosa na jej brązowych puklach opadających na ramiona. Niestety tą ciszę
przerwały odgłosy dwóch dziewczyn, które swoimi krzykami mogłyby
obudzić nawet umarłego.
- To Bonnie i Caroline - zawołała z zachwytem w głosie Elena
Spojrzała ponownie na mnie chcąc się upewnić, że ze mną wszystko w
porządku, po czym skierowała się w stronę drzwi wyjściowych z pokoju.
Ro
zd
zi
ał
I
X
: Me
re
d
ith
P
ie
rc
e
-
n
ie
o
p
is
an
a his
to
ri
a by
mo
n
al
is
a0
0
67
W szybkim tempie znalazłem się na dole, wyprzedzając dziewczynę
schodzącą po schodach.
- Nareszcie - rzuciłem z oburzeniem w stronę czarownicy jak ją tylko
zobaczyłem
- Bonnie, Caroline - rzuciła się w stronę przyjaciółek Elena by je powitać,
najwyraźniej bardzo się za nimi stęskniła
- Eleno, nic Ci się nie stało? - zapytała blond wampirzyca
- Nie, wszystko jest w porządku.. o ile w ogóle może tak być -
odpowiedziała dziewczyna z pewną dozą sceptycyzmu w głosie
- Coś jest nie tak? - pytała, spoglądając na przyjaciółki
- Po prostu zobaczyłyśmy Meredith, miała na szyi bandaż, a później
wyminęła nas i gdzieś pobiegła.. wyglądała na załamaną i przestraszoną -
skomentowała całą sytuację Bonnie
- O cholera - powiedziałem na głos, a oczy wszystkich dziewczyn utkwiły
we mnie
Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że niegdzie nie ma Meredith. Znając
już jej skłonności do pakowania się w tarapaty mogłem sobie tylko
wyobrażać co może sobie zrobić, albo co ktoś może zrobić jej.
- Zaraz… zobaczyłyście jak z stąd wybiegała? W którą stronę pobiegła?
Musimy ją odnaleźć zanim coś jej się stanie - powiedziała z przejęciem
Elena
Kiedy tak naprawdę myślałem, że mam wszystko pod kontrolą Meredith
wystarczająco udowadniała mi, że wcale tak nie jest.
Ro
zd
zi
ał
I
X
: Me
re
d
ith
P
ie
rc
e
-
n
ie
o
p
is
an
a his
to
ri
a by
mo
n
al
is
a0
0
68
** Meredith**
Biegłam przed siebie nawet nie wiedziałam gdzie. Robiło się coraz
zimniej, a ja miałam na sobie to same ubranie odkąd wyruszyliśmy na
przeszukiwanie jaskini. Nie byłam wściekła ani na Elenę, ani na Damona..
ani już nawet na Katherine, najlepiej cofnęłabym czas i zaczęła wszystko
od początku. Może i Emily miała racje. Zasługiwałam chodź na odrobinę
szczęścia, ale nigdy nie przewidziałaby, jak bardzo było to po za moim
zasięgiem.
Obejrzałam się dookoła i zorientowałam, że dotarłam do miasta. Na ulicy
spacerowali ludzie, a przechodząc obok witryny sklepu spostrzegłam jak
strasznie wyglądam. Moje blond włosy odstawały na różne strony, pod
oczami widziałam cienie.. i jeszcze ten bandaż. Obejrzałam się wokoło,
żeby sprawdzić czy ktoś nie patrzy i powoli sięgnęłam ręką do plastrów
przytrzymujących opatrunek na mojej szyi, które następnie ściągnęłam. Po
ranie nie było już najmniejszego śladu, moc zrobiła swoje, chodź szkoda,
że nie potrafiła wyleczyć innej rany, która do dzisiejszych czasów dawała
mi się we znaki.
Zobaczyłam przed sobą Mystic Grill, więc postanowiłam tam wejść i
przynajmniej przez kilka minut odpocząć. Kiedy weszłam do środka
zobaczyłam mnóstwo ludzi, uśmiechali się i rozmawiali pogrążeni w
swoim szczęściu. Jedyne wolne miejsce zaobserwowałam przy barze,
przy którym po chwili usiadałam.
- Co podać? - zapytał barman
Kiedy podniosłam głowę by na niego spojrzeć, zobaczyłam że jest to nie
kto inny jak tylko Matt. Mimo tego, że ja go znałam, a przynajmniej tylko
z widzenia to on nie wiedziała o mnie kompletnie nic.
- Hallo! Źle się czujesz? Może zawołać pomocy? - zapytał chłopak
spoglądając w dalszym czasie w moim kierunku
Ro
zd
zi
ał
I
X
: Me
re
d
ith
P
ie
rc
e
-
n
ie
o
p
is
an
a his
to
ri
a by
mo
n
al
is
a0
0
69
- Nie, nie! Wszystko w porządku. Chętnie napiję się czegoś mocniejszego -
powiedziałam spoglądając na Matta
- A mogę zobaczyć w takim razie dowód?
No tak, o tym nie pomyślałam. Nie mogłam wpływać w żaden sposób na
ludzi jak wampiry, więc odpowiedziałam po prostu - Nie mam
- W takim razie, ja nie mogę podać niczego innego jak tylko lemoniadę -
odpowiedział lekko się uśmiechając
- Nie jestem pewna czy to może w jakikolwiek sposób pomóc
- Alkohol również nie jest rozwiązaniem, a kłopoty same nie znikną -
odparł chłopak
Czułam się jakbym była dzieckiem, któremu tłumaczy się coś całkiem
oczywistego.
- Na pewno nie - rzuciłam, uśmiechając się pod nosem
Wypiłam lemoniadę, a złość powoli mijała, więc sięgnęłam do kieszeni,
aby sprawdzić czy mam przynajmniej jakieś pieniądze, kiedy usłyszałam
za sobą głos, którego wolałabym w tej chwili nie usłyszeć.
- Ja zapłacę
- Rebekah - powiedziałam na głos
- Zgadza się, myślę, że mamy dużo do omówienia - powiedziała pewna
siebie wampirzyca, mając nade mną znaczną przewagę
- Czemu od razu nie zaprowadzisz mnie do Klausa? - zapytałam zdziwiona
tym faktem
- Mam swoje powody - odparła zamyślając się na chwilę
- Idziemy - rzuciła w moją stronę
- Ale gdzie? - zapytałam zaskoczona
Ro
zd
zi
ał
I
X
: Me
re
d
ith
P
ie
rc
e
-
n
ie
o
p
is
an
a his
to
ri
a by
mo
n
al
is
a0
0
70
- Tam gdzie będzie odrobinie mniej tłoczno. Chyba nie chcesz by komuś
stała się jakaś krzywda
Nie miałam najmniejszej szansy z nią wygrać, a zależało mi przede
wszystkim na tym, aby nikomu się nic nie stało. Wstałam więc z krzesła i
ruszyłam przed siebie w kierunku drzwi, a w ślad za mną ruszyła Rebekah.
** Damon**
- Coś musiało się stać, skoro wybiegła stąd tak szybko - powiedziała Elena
starając się poznać przyczynę takiego, a nie innego zachowania Meredith
Chwyciłem za wcześniej pozostawionego drinka na stole obok kanapy.
- Bardziej zastanawiam się skąd Stefan i Rebekah wiedzieli o tym, że
będziemy szukać tego sztyletu właśnie, w tym czasie? - rzuciłem tą myśl
pod rozwagę, bo tak naprawdę odpowiedź mogła być tylko jedna
- Sądzisz, że Meredith jest szpiegiem Klausa? - zapytała Caroline
- Nie wierzę w to - odparła Elena, po czym usiadła na kanapie
- Kiedy byliśmy w jaskini Rebekah powiedziała, że ona boi się Klausa i
jest w stanie powiedzieć mu wszystko czego tylko będzie chciał wiedzieć -
opowiedziałem sytuacje, jaka miała miejsce w jaskini
- Nie myślisz, że Klaus dopadł Katherine?! - rzuciła Bonnie
- Jeżeli to prawda to znaczy, że Meredith jest w śmiertelnym
niebezpieczeństwie - powiedziałem zdając sobie z tego sprawę, że
prawdopodobnie Katherine nie uciekła jak to miała w zwyczaju, a raczej
została porwana. Obawiała się Klausa, więc będzie stanowiła dla niego
istną skarbnicę wiedzy, o nas i o Meredith.
Ro
zd
zi
ał
I
X
: Me
re
d
ith
P
ie
rc
e
-
n
ie
o
p
is
an
a his
to
ri
a by
mo
n
al
is
a0
0
71
- Zadzwonię do kliku znajomych. Może widzieli na mieście kogoś
podobnego, a ty Caroline zadzwoń do Taylera, w końcu nie chcemy, by
znalazł ją przed nami - zaczęła mówić Elena, wymyślając przy tym dobry
plan działania
Spojrzałem na Elenę i zdałem sobie sprawę jaka stała się silna przez tą całą
sytuację. Potrafiła nad wszystkim zapanować. Nie była już przestraszoną
dziewczynką, a tylko pewną siebie kobietą.
- Co udało ci się ustalić z tej księgi? - zapytałem czarownicy, odkładając
na chwile sprawę ratowania Meredith
- W zasadzie to wszystko powiedziałam ci przez telefon. Jeśli Meredith
wie coś więcej, to na pewno nam tego nie zdradzi. Nie dziwię się, że
nikomu nie ufa skoro każdy chce ją zabić. Wiem, że dzięki sztyletowi
jesteśmy w stanie zabić Klausa i tego powinniśmy się trzymać, ale jest
jeden problem.. - powiedziała czarownica, po czym przerwała w pół zdania
spoglądając z powrotem na jedną ze stron otwartej księgi, którą trzymała w
rękach
- Co znowu.. nie mówi mi znowu o jakiś problemach, czy nie mamy ich
już wystarczająco dużo? - wszystko mnie już denerwowało, a do tego
zaczynałem odczuwać głód. W końcu ostatni raz mogłem się pożywić
przed wyjazdem do jaskini.
- Klausa może zabić jedynie Meredith, ale jest tu coś jeszcze napisane z
czego nie mogę nic zrozumieć - odparła dziewczyna
- To dlatego Klausowi zależy na znalezieniu Meredith - włączyła się do
dalszej rozmowy Caroline
- Musze coś przegryźć - powiedziałem, po czym wstałem z kanapy i
skierowałem się w stronę piwnicy
- Zadzwonię do Matta, może widział Meredith - rzuciła Elena do stających
koło niej dziewczyn i zaczęła wystukiwać na telefonie poszczególne
numery
Ro
zd
zi
ał
I
X
: Me
re
d
ith
P
ie
rc
e
-
n
ie
o
p
is
an
a his
to
ri
a by
mo
n
al
is
a0
0
72
Zszedłem powoli po schodach i udałem się do małej piwnicy na
końcu korytarza gdzie stała lodówka z całym zapasem krwi. Dotarłem na
miejsce, otworzyłem lodówkę i sięgnąłem po torebkę z krwią, którą po
chwili otworzyłem i zacząłem pić. Chciałem przez chwilę się zapomnieć i
znowu być tym wampirem, którym byłem zanim przybyłem do Mystic
Falls, zanim poznałem kogokolwiek i zanim.. zaczęło mi na wszystkich
zależeć. Kiedyś wszystko było prostsze, ale czy dobre.. nad tym wolałem
się nie zastanawiać. Nie wiem jak długo tu byłem, ale z amoku wyrwało
mnie czyjeś wołanie.
- Damonie gdzie jesteś? - usłyszałem głos Eleny, która zbliżała się w moją
stronę
Rozejrzałem się dookoła. Wszędzie leżało pełno pustych torebek po krwi i
tak naprawdę, było mi wszystko jedno co sobie o mnie pomyśli. Jeżeli nie
jest w stanie zaakceptować mnie takim jakim jestem to trudno.. nie dam się
zmienić w Stefana.
- Damonie.. - powiedziała, po czym zaczęła spoglądać na to wszystko co
mnie otaczało, ale nie powiedziała nic.
Wiedziałem, że jest wściekła, ale to nie mój problem.
- Matt powiedział, że była u niego niedawno dziewczyna podobna do
Meredith, która wyszła z baru z jakąś blondynką. Podejrzewamy, że mogła
być to Rebekah - powiedziała i już miała wychodzić, kiedy ponownie
obróciła się w moją stronę
- Jak ja ci mam ufać skoro zachowujesz się w ten sposób?! - krzyknęła w
moim kierunku tracąc równowagę, którą jeszcze przed chwilą udało jej się
zachować
- Nie rozumiem o co ci chodzi?! - rzuciłem i zacząłem powoli wstawać w
podłogi
- Dokładnie wiesz o co mi chodzi. Zachowujesz się jak jakiś..
- No dokończ.. jak jakiś potwór, jak osoba pozbawiona wszelkich uczyć? -
zacząłem wymieniać
Ro
zd
zi
ał
I
X
: Me
re
d
ith
P
ie
rc
e
-
n
ie
o
p
is
an
a his
to
ri
a by
mo
n
al
is
a0
0
73
- Wiem, że taki nie jesteś - powiedziała tym razem spokojniej
- Nic o mnie nie wiesz. Starasz się mnie zmienić w Stefana, więc przestań
to robić, a teraz chodźmy nie mamy za dużo czasu jeśli jest z nią Rebekah -
spojrzałem w jej oczy, a następnie wyszedłem z piwnicy razem z
dziewczyną, która najwidoczniej nie była zadowolona z mojej odpowiedzi
i z mojego zachowania.
** Meredith**
Szłam przed siebie cały czas i zauważyłam, że Rebekah stara się
mnie wyprowadzić coraz dalej po za miasto.
Dotarłyśmy do parku, albo jakiegoś lasu, samej ciężko mi było to
rozstrzygnąć, bo na dworze panowała już ciemność.
- Po co mnie zaciągnęłaś tak daleko skoro chcesz mnie zabić, albo
dostarczyć Klausowi? - zapytałam zdziwiona całą tą sytuacją
- Wiem kim jesteś. Dopiero kiedy wypiłam twoją krew zorientowałam się,
że jest Białą Mocą, której szuka mój brat, ale nie mam zamiaru dostarczyć
mu ciebie na talerzu. Jeśli chce cię zaleźć, niech zrobi to sam. Powiedzmy,
że to będzie moja zemsta, za to że przebił mnie kiedyś tym cholernym
sztyletem, co nie zmienia faktu, że chce coś co masz, albo możesz mieć -
powiedziała pewna siebie wampirzyca
- Sztyletu - odpowiedziałam, zastanawiając się czy wiedziała, że sam
sztylet nie jest w stanie zabić Pierwotnego i że jestem również do tego
potrzebna. Wolałam jej tego nie uświadamiać.
- Nie wiem gdzie on jest - odparłam
- Nie obchodzi mnie to czy wiesz gdzie on jest czy nie. Masz go po prostu
znaleźć. Daje ci 24 godziny, a później o wszystkim dowie się mój brat.
Ro
zd
zi
ał
I
X
: Me
re
d
ith
P
ie
rc
e
-
n
ie
o
p
is
an
a his
to
ri
a by
mo
n
al
is
a0
0
74
Możesz dużo zyskać, albo dużo stracić.. sama decydujesz. Radze ci dotrzeć
do niego przed nami, bo później nie będziesz miała już czym grać.
Rebekah starała mi się coś przekazać, ale nie do końca wiedziałam co nią
kieruje. Czy faktycznie chciała mi pomóc? Co wiedziała o mnie?, to
wszystko pozostawało na razie dużą tajemnicą.
- Czy ja panią nie przeszkadzam? - usłyszałam za sobą czyjś głos
Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam Damona opartego o sąsiednie
drzewo.
- Mówiłam Ci żebyś się nie wtrącał, to nie twoja sprawa - powiedziała
spokojnie Rebekah pewna, że Damon nawet z daleka usłyszy jej zdanie na
ten temat
- Błąd. Sprawa stała się moja od kiedy Klaus wcielił mojego brata do tej
całej waszej bandy wyrostków
Kiedy obejrzałam się ponownie w stronę Damona zadałam sobie spraw, że
stoi zaledwie kilka kroków ode mnie. Zauważyłam jak Rebekah spojrzała
na Damona, a później na mnie.
- Pamiętaj Meredith czas biegnie, a my dzięki Katherine wiemy wszystko o
tobie i o twoich słabościach… również - powiedziała to, po czym
uśmiechnęła się z przekąsem i odeszła w wampirzym tempie
Czułam jak złość we mnie zaczyna wzrastać. Dzięki Katherine wiedzieli o
mnie wszystko. Klaus mógł wyciągnąć od niej każdą informację, która go
interesowała. Musiałam zrobić więc coś, by temu zapobiec. W tym czasie
poczułam jak ktoś szarpnął mną do tyłu.
- Czy ja ci nie mówiłem, że masz czekać na dole i się stamtąd nie ruszać.
Obiecałaś mi to! - widać było, że jest wkurzony moim zachowaniem
- Nie jestem małą dziewczynką. Ty mi też coś kiedyś obiecałeś, więc nie
mówi mi, że to tylko ja nie dotrzymuje obietnicy! - zaczęłam się z nim
przekrzykiwać, kiedy zobaczyłam jak Elena wraz z Bonnie wbiegają na
polanę
Ro
zd
zi
ał
I
X
: Me
re
d
ith
P
ie
rc
e
-
n
ie
o
p
is
an
a his
to
ri
a by
mo
n
al
is
a0
0
75
Sytuacja powoli zaczynała mnie przerastać. Nic nie szło tak jak powinno,
a wręcz przeciwnie.. wszystko zaczynało się walić.
- Meredith nic ci nie jest? Dlaczego wybiegłaś z domu? - zawołała Elena
podchodząc do mnie coraz bliżej
- Musiałam przemyśleć kilka spraw - odparłam, chodź nie powinnam być
dla niej nie miła, bo była jedyną osobą, która była mi w stanie zaufać
- Wracajmy do domu - powiedziała Bonnie
- Zaparkowałem tutaj niedaleko samochód - rzucił Damon, nawet nie
spoglądając w naszą stronę ruszył przed siebie
Wsiedliśmy po chwili do samochodu i jedyny dźwięk jaki dało się słyszeć
to był trzask zamykanych, a następnie otwieranych drzwi kiedy dotarliśmy
do rezydencji. Nikt nie śmiał się odezwać, chodź każdy wiedział, że
sytuacja była ostro napięta.
- Eleno, ja już pójdę do domu. Zobaczymy się jutro - odparła Bonnie i
poszła w swoją stronę. Jako czarownica nie musiała się obawiać nikogo..
nawet wampirów
Kiedy przekroczyliśmy próg rezydencji usłyszałam jedynie
- Porozmawiamy o tej sytuacji jutro - rzucił Damon i ruszył w stronę
schodów na drugie piętro rezydencji nie spoglądając nawet w moim
kierunku
- Eleno możemy porozmawiać? - zapytałam spoglądając na dziewczynę
- Oczywiście - odpowiedziała, chodź pewnie również wolałaby się
położyć, niż rozmawiać ze mną w tej chwili
- Chciałam cię przeprosić. Przez moje głupie zachowanie mogło się wam
coś stać, ale to wszystko przez to, że przeszłość nie pozwala mi o sobie
zapomnieć - odparłam ostrożnie dobierając słowa, by dziewczyna nie
mogła się niczego domyślić
- Przeszłość? - zapytała, chodź ja zignorowałam jej pytanie
Ro
zd
zi
ał
I
X
: Me
re
d
ith
P
ie
rc
e
-
n
ie
o
p
is
an
a his
to
ri
a by
mo
n
al
is
a0
0
76
- Eleno mam tylko jedno pytanie. Czy w dalszym ciągu zależy ci na
Stefanie?
- Oczywiście. Skąd to pytanie?! - odparła zaskoczona
- Wybacz, ale usłyszałam twoją rozmowę z Damonem i wiem, że to nie
moja sprawa, ale bardzo zbliżyliście się do siebie - powiedziałam i
spojrzałam na Elenę, która zamyśliła się przez chwilę
- To prawda nasze relacje się zmieniły, ale Stefan jest dla mnie
najważniejszy. Mimo tego, że tak bardzo się zmienił to wiem, że wewnątrz
się gdzieś zagubił i nadal jest tym samym chłopakiem, którego
pokochałam. A czy ty umiałabyś zrezygnować z kogoś kogo kochasz? -
zapytała na koniec Elena zbijając mnie z tropu
- Nie nigdy - odpowiedziałam, chodź pomyślałam, że to nie jest takie
proste jakby mogło się wydawać
- Zapytałam cię o to bo muszę być pewna, by nie żałować tego co chcę
zrobić - powiedziałam, po czym usiadłam na kanapie
- Meredith możesz mi zaufać i powiedzieć o co ci chodzi? - zaoferowała
swoją pomoc Elena
- Wiem Eleno, ale nie mogę Ci nic powiedzieć.. mogę jedynie obiecać, że
zwrócę ci Stefana, takiego jakiego znałaś zanim przyłączył się do Klausa
Tak bardzo chciałam komuś powiedzieć prawdę i pozbyć się tego
brzemienia, ale nie mogłam, bo wtedy Elena nigdy nie zgodziłaby się na to
co chciałam zrobić. Trzymałam to w swojej pamięci od 148 lat więc mogę
poczekać jeszcze 24 godziny, a później będzie mi już wszystko jedno co
Katherine im o mnie powie.
- O czym ty mówisz? - zapytała zdziwiona dziewczyna
- Musisz mi tylko zaufać i obiecać, że nie zrobisz niczego głupiego -
powiedziałam to spoglądając Elenie w oczy i oczkując na odpowiedź
Ro
zd
zi
ał
I
X
: Me
re
d
ith
P
ie
rc
e
-
n
ie
o
p
is
an
a his
to
ri
a by
mo
n
al
is
a0
0
77
- Obiecuje, chodź nie lubię obiecywać niczego nie znając sytuacji i nie
pozwolę ci na zrobienie niczego głupiego - odparła, a ja zobaczyłam w jej
oczach strach
- Idę się położyć - powiedziałam i poszłam w stronę sypialni zostawiając
Elenę z jej myślami w salonie
Szłam przed siebie, tym razem pewna tego co chciałam zrobić i teraz tak
naprawdę byłam w stanie zrozumieć słowa Rebekah.
Mogłam dużo wygrać i dużo przegrać wszystko zależało ode mnie. Jutro
zakończę to co zaczęło się dawno temu.. ostatecznie i nieodwołanie.
Ciąg dalszy nastąpi…