Bolesław Bierut 2

background image

RAFAŁ ZYCHAL

dzisiaj 07:04

Bolesław Bierut. Banalność zła i terror w
imię idei

Miły, kulturalny pan. Miłośnik zwierząt i przyjaciel dzieci. Nijaki, zwyczajny urzędnik, który stał się
krwawym dyktatorem z tysiącami ofiar na sumieniu. Bo zło nie zawsze ma demoniczną twarz.
Opowieść o Bolesławie Bierucie to także historia człowieka, któremu nagle zawalił się cały świat.
Człowiek, który mógł darować lub odebrać życie, nie był w stanie zrobić nic, gdy wszystko, w co
wierzył, runęło jak domek z kart.

SKOMENTUJ

153

Foto: Judaica-Sammlung Richter/DP

A / P

AP

Bolesław Bierut

Wokół Bolesława Bieruta przez lata narosło wiele mitów. Większość
nie ma wiele wspólnego z prawdą

Historia Bieruta to opowieść o krwawym terrorze wprowadzanym w
imię idei

To także opowieść o "banalności zła", które nie zawsze ma
przerażające oblicze. Zaskakująco często ma ono twarz szarego
urzędnika, który bezdusznie i sumiennie skazuje kolejne osoby na
śmierć

Jak to się stało, że to właśnie on został twarzą stalinizmu w Polsce?

background image

REKLAMA

Bolesław Bierut był osobą szarą, bezbarwną – zupełnie zwyczajną. Nic nie wskazywało, że zrobi
tak zawrotną karierę. Przed wojną żył w cieniu liderów Komunistycznej Partii Polski. Awans na
kolejne szczeble komunistycznej nomenklatury zawdzięcza szczęściu, ale i temu, że po drodze
wykruszają się jego rywale, także w wyniku bratobójczych mordów. To przypadkowa historia
przypadkowej osoby, której bardziej zbiegi okoliczności i przypadek pomagają w zrobieniu kariery
niż jej osobiste cechy.

Wielu przedwojennych komunistów nigdy nie
słyszało o Bierucie, gdy nagle – za sprawą

Stalina – stał się politykiem z pierwszych stron gazet. To oszałamiająca kariera jak na
człowieka, którego jeszcze w 1944 roku nikt właściwie nie znał. Zwyczajność to
główna cecha, jaką wymieniali ci, którzy się z nim zetknęli. Nikt nie wspominał o
charyzmie, nikt nie dostrzegał w nim niczego ponadprzeciętnego.

Jednak to on, wraz z garstką komunistów wspieranych przez ZSRR, za pomocą terroru przeobraził
Polskę. Główny architekt tej przemiany, Józef Stalin, oczywiście zasiadał w Moskwie, a nie
Warszawie. Dla Bieruta było to całkowicie oczywiste, bo przywódcę ZSRR traktował jak wyrocznię
na równi z klasykami Marksem czy Leninem. Dlaczego, gdy umiera jego promotor, Bierut nie jest w
stanie dostrzec zmian, które zaczynają się w Związku Radzieckim? Tymczasem i Polska się
zmieniała, w pewnym stopniu wbrew woli Bieruta.

Z Piotrem Lipińskim - dziennikarzem, reporterem i autorem książki "Bierut. Kiedy partia była
bogiem" rozmawia Rafał Zychal. Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Czarne. Do
księgarń trafiła 22 listopada.

Rafał Zychal (Onet): Z Bierutem od lat związane są liczne mity. Zacznijmy od
pierwszego – był agentem NKWD?

Piotr Lipiński: Nigdzie, w żadnych źródłach, nie udało mi się potwierdzić, że Bierut
rzeczywiście był agentem NKWD. Z tego, co wiem, to do tej pory nie udało się to nikomu
innemu. Ale tak naprawdę rozważanie, czy on nim był, czy nie, prowadzi donikąd. Bierut
był agentem Moskwy, Stalina, Kominternu i przypisywanie mu tego, że był na usługach
NKWD, niczego nie zmienia.

Dlaczego?

Bo to nie jest tak, że jak ktoś był agentem NKWD, to z punktu widzenia interesów Polski
był kimś gorszym niż agent Kominternu. Nie, to jest taka różnica jak między ubekiem a
towarzyszem partyjnym. Oczywiście, ubek mógł doraźnie komuś zaszkodzić bardziej, ale
tak naprawdę władza była w rękach towarzyszy partyjnych i to oni ponoszą główną
odpowiedzialność za system.

background image

Czyli Bierut po prostu nie musiał być agentem NKWD, by wypełniać rolę
nakreśloną mu przez Moskwę?

Bierut był internacjonalistą i agentem Moskwy z przekonania. Te role są bardzo dziwne,
ale tworzą spójną całość. Pamiętajmy, że przedwojenni komuniści prawie w ogóle nie
przywiązywali wagi do polskości. Tacy ludzie jak Gomułka, którzy uważali, że sprawy
narodowe mają znaczenie, byli wyjątkami. Natomiast najczęściej byli oni właśnie
internacjonalistami i dla nich najważniejszym krajem na świecie był Związek Radziecki. I
oni nie na złość Polsce i Polakom widzieli nasz kraj w granicach ZSRR, ale po prostu
uważali, że tak będzie dla Polaków lepiej, tylko trzeba ich do tego przekonać.

I Bierut był klasycznym przykładem takiej osoby?

Tak, dla niego najważniejsza była Moskwa i idea, którą w życie wciela Stalin. I on był
zdania, że wszelkie sprawy polskie należy podporządkować właśnie temu, bo tak będzie
lepiej. Zresztą Polskę rozumiał bardziej jako zbiorowość ludzi, klasę robotniczą, a nie
konkretne terytorium czy ludzi mówiących danym językiem.

Bierut komunistą zostaje u progu odzyskania przez Polskę niepodległości. Czy
wtedy, w roku 1918, mógł jednak wybrać obóz socjalistyczny? Wielu polityków
wtedy balansowało na granicy tych dwóch formacji?

Owszem, często tak było, że tacy politycy właśnie balansowali między jedną z odmian
PPS a ruchem komunistycznym i dopiero później się radykalizowali. Ale w przypadku
Bieruta i jego dojrzewaniu do komunizmu niesłychaną rolę odegrał Jan Hempel –
najpierw jako mistyk, który oczarował go starosłowiańskimi wigiliami, czymś kompletnie z
innego świata, a potem, gdy stał się komunistą, to w ślad za nim poszedł i Bierut. Hempel
dla tego młodego chłopaka z podlubelskiej wsi był niesłychanie barwną postacią –
zwiedził pół świata, czytał dzieła filozofów i potem zarażał tym Bieruta.

Zresztą, jak się czyta życiorysy tych osób, to wraca to pytanie – czy mógł być kimś
innym? Bo przecież wcale nie tłumaczy go to, że wywodził się z ubogiej rodziny. Nie
każdy, kto żył w takich warunkach, od razu zostawał komunistą. Zawszę się
zastanawiam, co tak naprawdę popychało tych ludzi do komunizmu.

Co to mogło być?

Do końca nie wiem. To czasami był przypadek, a czasami właśnie taki człowiek jak
Hempel, który pokazał drogę, pociągnął za sobą. Komuniści to byli ludzie, którzy chcieli
zmieniać świat, podobnie jak socjaliści. Ale wybierali inne metody. U komunistów
przerażające jest to, że oni wybrali metodę krwawą i byli do niej przekonani.

background image

Nie było innej drogi?

Oni doskonale zdawali sobie sprawę, że nie zmienią świata poprzez wygraną w
demokratycznych wyborach. Zabijanie ludzi uznawali za konieczność. Jakbyśmy nie
próbowali zrozumieć niektórych z nich, choćby Gomułkę, bo on się jednak różnił od
Bieruta, możemy u niego znaleźć jakiś pozytywny element – to wszystko wygląda dobrze
do czasu. Do momentu, w którym uświadomimy sobie, co jest fundamentem.

Zabijanie innych.

Tak, oni uważają, że trzeba ludzi mordować, by innym żyło się lepiej. I to jest
przerażająca perspektywa. I Bolesław Bierut jest klasycznym przykładem takiego
"urzędnika rewolucji", bo u niego nie widać absolutnie żadnych wątpliwości.

Prof. Wieczorkiewicz powiedział kiedyś, oceniając reżimy komunistyczne, które
pojawiły się po wojnie w Europie, że reżim Bieruta był w zasadzie w tym gronie
najmniej krwawym. U naszych sąsiadów, choćby w Czechosłowacji, terror osiągnął
większe rozmiary. Zgodziłby się pan z taką tezą?

Ta opinia jest uzasadniona, bo rzeczywiście, polski stalinizm był łagodniejszy w
porównaniu z Węgrami czy właśnie Czechosłowacją – tutaj nie wysiedlano przymusowo
ludzi, a inteligenci przeważnie nie musieli pracować w kotłowniach. Relatywizując –
rzeczywiście tak było przez cały czas. Ale jak się na to popatrzy z punktu widzenia
konkretnych ofiar, to już tak dobrze to nie wygląda. Bo takiemu Pileckiemu przecież w
zasadzie było wszystko jedno, czy zginął w Polsce, gdzie ten terror był mniejszy, czy w
bardziej krwawej Czechosłowacji.

Niezwykle ciekawą rzeczą jest to,
jak komuniści musieli sobie
relatywizować i tłumaczyć
konieczność stosowania terroru
dla zdobycia i utrzymania władzy.
Zwłaszcza że spora ich część
doskonale pamiętała, co się stało z
ich partyjnymi towarzyszami –
Stalin wymordował przecież całą
wierchuszkę Komunistycznej
Partii Polski.

Z jednej strony oni są ludźmi, którzy się po prostu boją Stalina. Ale jednocześnie go
kochają. Nie możemy zapominać, że są to też ludzie złamani właśnie przez to krwawe
rozwiązanie KPP przed wojną. Choć prawdą jest też to, że oni nie do końca zdawali sobie

ZOBACZ WIĘCEJ

Cyrankiewicz.
Władza za
wszelką cenę
[WYWIAD]

background image

sprawę, co tak naprawdę się stało w czasie tzw. wielkiej czystki. Przecież tuż po wojnie
Bierut stara się czegoś dowiedzieć o losie byłych towarzyszy z KPP i wierzy, łudzi się, że
może siedzą gdzieś w łagrach i da się ich sprowadzić do kraju.

Ale z drugiej strony, Bierut i jego koledzy, nie mogą mieć wątpliwości, że to właśnie Józef
Stalin jest odpowiedzialny za ich zniknięcie. A to oznacza, że może też w każdej chwili
zadecydować, że każdego polskiego komunistę może czekać podobny los. To też ich
niejako "nakręca" i niemal z miesiąca na miesiąc są skłonni popełniać coraz większe
zbrodnie. Przełomowa jest na przykład końcówka 1944 roku.

Dlaczego?

Wtedy, w październiku, Stalin każe im zwiększyć represje w Polsce. I oni się na to
zgadzają bez słowa sprzeciwu. Ba, podczas jednego z posiedzeń biura politycznego,
Leon Kasman mówi wprost – to zatrważające, że do tej pory w Polsce nie spadła żadna
głowa obszarnika. To są straszne słowa. One doskonale pokazują ich sposób myślenia.

To był tylko strach przed Stalinem?

Ich postawa wynikała zarówno ze złamania karku, właśnie obawy przed Stalinem, ale i z
tego, że oni po prostu akceptowali taką drogę. I te dwa bodźce, zewnętrzny i wewnętrzny,
skłaniają ich do tego, by prowadzić tak krwawą politykę. Oni też racjonalizują sobie to
rozpętanie terroru jeszcze jednym czynnikiem.

Jakim?

W Polsce działa podziemie, które z jednej strony jakoś próbuje z tego lasu wyjść, ale z
drugiej strony się też radykalizuje. Mamy potyczki zbrojne, więc i po stronie aparatu
komunistycznego giną ludzie. I to sprawia, że ta spirala się nakręca coraz bardziej.
Komuniści tłumaczą sobie, że muszą coraz więcej sił i środków wkładać w walkę z
podziemiem. Stosują też taką swoistą grę, w której wydaje im się, że są uczciwi, ale tak
naprawdę oszukują. Doskonale to widać na przykładzie amnestii. One są ogłaszane, ale
tak naprawdę służą rozpoznaniu środowiska, za którym idą kolejne fale aresztowań. Rok
1948 to jeszcze jedno ważne wydarzenie.

Rozprawa z towarzyszem Wiesławem.

Tak. Partia pozbywa się Władysława Gomułki i rozpoczyna się zwrot stalinowski. Od tego
momentu Polską rządzi triumwirat: Bierut, Minc oraz Berman. To jest też moment, kiedy
coś takiego jak komunistyczne urojenia narasta. Bo powiedzmy, że do 1948 roku można
tę całą masę represji jakoś tam próbować zrozumieć, bo one trafiały przede wszystkim w
ludzi, którzy prowadzili działalność podziemną i zagrażali nowemu systemowi. Ale po

background image

1948 roku zbrodnie, o które ludzie zaczynają być oskarżani, są w coraz większym stopniu
zbrodniami urojonymi.

Na przykład?

Choćby słynna historia związana z aresztowaniami wśród byłych żołnierzy batalionu
"Zośka", których zaczęto oskarżać o powojenną konspirację. A miała ona polegać na tym,
że się spotykali... na zimowisku. To było kompletnie absurdalne, bo oni w żadem sposób
nie zagrażali władzy. To już był taki ślepy terror i zastraszanie na zasadzie: "do więzienia
może trafić każdy".

A może to była po prostu reakcja na brak poparcia społecznego? Skoro nie da się
ludzi do siebie przekonać, to trzeba ich tym terrorem zmusić do posłuszeństwa.

Sensem terroru w jego najgorszym wydaniu jest właśnie to, że może on uderzyć w
każdego. I komuniści zaczęli stosować te metody wobec całego społeczeństwa. Dla mnie
takim klasycznym przykładem jest artykuł 22 tzw. małego kodeksu karnego z 1946 roku,
który karał za rozpowszechnianie fałszywych informacji. I tak, za opowiadanie dowcipów
politycznych, można było dostać parę lat odsiadki, bo sądy tak właśnie je kwalifikowały. A
opowiadali je wszyscy, więc każdy mógł za chwilę trafić za kratki. To sprawiło, że ludzie w
pewnym momencie zamykali się w sobie, bali się mówić.

I tak ten terror wynikał również z tego, że oni po wojnie nie zyskali poparcia w
społeczeństwie. Co więcej, oni z tego sobie doskonale zdawali sprawę i otwarcie to
przyznawali we własnym gronie. W miarę upływu lat komuniści próbowali je zdobyć,
choćby stąd mamy ten flirt z PPS. W jakimś stopniu im się to udało, ale ono wciąż było
nikłe. Jak nie dało się go zwiększyć, to zaczęto posługiwać się ślepym terrorem. Ale to
też był moment, w którym ludzie zdawali sobie sprawę, że walka z tym ustrojem to
kopanie się z koniem. Po roku 1948 było już jasne, że podziemie nie ma szans. Owszem,
niektórzy liczyli choćby na trzecią wojnę światową, ale ta nadzieja jednak była nieco
absurdalna. To byłaby wojna atomowa, więc trudno przypuszczać, że w jej wyniku los
Polski odmieniłby się na lepszy.

Wróćmy jednak do samego Bieruta. Jak to się stało, że osoba właściwie bez
wielkiej przeszłości jako polityk, zwyczajna, dość nijaka, nagle robi tak
spektakularną karierę. Owszem, pomógł mu przypadek, a wielokrotnie i zbieg
okoliczności, ale dlaczego Moskwa postawiła akurat na niego?

Owszem, on jest taką trochę przypadkową osobą, która awansuje w systemie, ale nie
znaczy, że został wyciągnięty zupełnie z kapelusza. Przed wojną Bierut był w zasadzie
urzędnikiem Kominternu, bo jednak w KPP stał w dalszym szeregu. Co mu pomogło? Po
pierwsze to, że wśród polskich komunistów odbyła się czystka. Kiedy Stalin znów zaczął

background image

ich potrzebować, to zostali mu właśnie tacy ludzie jak Bierut czy Gomułka, którzy mieli
otwartą drogę awansu.

I to wszystko?

Nie. Pomogło mu również to, że był w nieformalnym związku z Małgorzatą Fornalską. To
właściwie ona w pewnym momencie wymyśliła, że trzeba go sprowadzić z Mińska, gdzie
był w gruncie rzeczy niemieckim, okupacyjnym urzędnikiem, do Warszawy. Fornalska za
niego poręczyła. Gdy tworzyła się PPR, to działacze byli w ten sposób ściągani z różnych
stron. Przecież w podobnych okolicznościach ściągnięto Gomułkę z Krosna. Wreszcie,
kluczową sprawą był "mord założycielski", czyli śmierć pierwszego przywódcy PPR
Marcelego Nowotki z rąk partyjnych kolegów, czyli braci Mołojców. Co więcej, chwilę
później Niemcy aresztują jego następcę, Pawła Findera i Małgorzatę Fornalską.
Kierownictwo w PPR obejmuje ostatecznie Gomułka, ale Bierut chyba uważa, że to on
powinien stanąć na jej czele.

Wtedy też zaczyna się ich rywalizacja, momentami niezwykle zacięta i pełna
brudnych chwytów.

Oni kompletnie do siebie nie pasowali, właściwie od pierwszego spotkania Bierut nabiera
niechęci do Gomułki. Zaczyna się od konfliktu wokół obsady stanowiska naczelnego
"Trybuny Wolności" i ambicjonalnej porażki już na samym początku ich współpracy. I
potem to już się ciągnie dalej – sprzeczają się choćby o model funkcjonowania Krajowej
Rady Narodowej. I tu przychodzi kolejny cios, znów wygrywa koncepcja Gomułki.

Ale to Bierut staje na czele KRN.

Tak, i staje się to za namową Gomułki. Co ciekawe, Bierut nie chciał się na to zgodzić, bo
uważał, że w ten sposób zostanie odstawiony na boczny tor. Nie zdawał sobie sprawy, że
KRN okaże się istotnym elementem całej układanki komunistycznej w Polsce. Bo w
gruncie rzeczy to przewodniczenie sprawiło, że po wojnie zostaje prezydentem. To
kontynuacja tej samej roli w warunkach pokojowych. Niesamowite jest jednak to, że on do
objęcia tej funkcji został niemal przymuszony.

To jednak nie oznacza, że ich relacje się poprawiły. Wręcz przeciwnie.

Gdy do Moskwy udaje się pierwsza delegacja KRN, to Bierut za jej pośrednictwem
przekazuje słynny donos na Gomułkę. Swoją drogą, to jest jednak niesłychana rzecz. Bo
za plecami całej partii, przez pośrednika, Bierut przekazuje w zalakowanej kopercie list, w
którym podważa pozycję i sposób rządzenia Gomułki. Pamiętajmy, że obaj działają w
podziemiu, mają formalnie wspólnego wroga, podlegają Moskwie i nagle taki dość

background image

obrzydliwy ruch. Bo to był zwykły, ordynarny donos. Jak się go czyta, to nie chce się
wierzyć, że jedna osoba ze szczytów partyjnych mogła coś takiego napisać o drugiej.

Potem mamy rok 1948. Wybucha jawny i otwarty konflikt między nimi. I walka o
władzę

Po referacie Gomułki, w którym powiedział, że to PPS miała większe zasługi dla
niepodległości niż KPP, Bierut i jego sojusznicy, właściwie reszta partii, rzucają się na
niego. Bo oni, a zwłaszcza Bierut, czują się, jakby właśnie dostali w twarz. Słowa Gomułki
były bowiem czymś takim, jakby nagle zmieniono im prawdy wiary. Z ich punktu widzenia,
on podważył najważniejsze dogmaty.

Gomułka traci władzę, zostaje aresztowany, ale zachowuje życie. Nie dochodzi
nawet do jego procesu.

I to jest pewna tajemnica tego okresu. Choć aresztowany, to Gomułka siedzi w tajnej wilii
"Spacer", która znajduje się w Miedzeszynie. Warunki, w jakich go przetrzymują, są
łagodne, zwłaszcza w porównaniu z innymi komunistami, którzy trafili za kraty. Jest co
prawda przesłuchiwany, narzeka, że nie leczą mu nogi, w którą został postrzelony
jeszcze przed wojną, ale to są bardziej takie utyskiwania niż realne problemy. Zwłaszcza
jeśli porównamy to z tym, jak ubecy traktują innych komunistów, którzy są torturowani w
okrutny sposób – tak, jak wcześniej byli akowcy. Ale właśnie ten rządzący krajem
triumwirat jednak nie idzie dalej – przesłuchują go, ale nic z tego nie wynika, nie ma aktu
oskarżenia, Gomułka nie trafia na salę sądową.

Skąd taka decyzja?

To jest istotne pytanie. Teorie są różne. Jedna z nich mówi, że szczególnie Bierut nie
chciał uruchamiać maszyny, która ścinałaby głowy I sekretarzy w Polsce. Ta trójka, a
zwłaszcza Berman, zdawali sobie sprawę, że też mogą być aresztowani. A jeśli za kratki
trafiłby Berman, wytoczono by mu proces, to może za chwilę przyszłaby kolej na Bieruta.
Bo ta rewolucja cały czas zjadała swoje dzieci. Pamiętajmy też, że tuż przed śmiercią
Stalina zaczął się przecież tzw. proces lekarzy kremlowskich. On miał być początkiem
największej w historii czystki w ZSRR. Mając to w pamięci, decyzja Bieruta wydaje się
logiczna.

Ratował swoją głowę.

Tak. Bo jeśli okazałoby się, że można oskarżyć i skazać Gomułkę, to otwierała się droga
do oskarżenia każdego innego I sekretarza, także jego. Przeciąganie sprawy, bo przecież
Bierut ingerował w to śledztwo, to mogła być jakaś taktyka. W zasadzie chyba jedyna, bo

background image

przecież nie można było tego Gomułki tak po prostu wypuścić. Zresztą, po śmierci Stalina
Bierut się zagubił...

Śmierć Stalina oznacza początek zmian w Moskwie. Czy Bierut, pamiętając o jego
mentalności i politycznej drodze, był w stanie coś zrobić, zmienić się wraz ze
zmieniającymi się okolicznościami?

Ten okres pokazuje, że on się nie był w stanie cofnąć. On na tej drodze stalinizmu mógł
iść tylko do przodu. Bierut po prostu nie wyobrażał sobie innego modelu komunizmu niż
właśnie ten stalinowski. Przecież już po śmierci Stalina internowano prymasa
Wyszyńskiego, za kraty trafia marszałek Rola-Żymierski. To pokazuje, że Bierut
kompletnie nie dostrzegał zmian, jakie zachodziły w ZSRR. Przecież gdyby się
zorientował, co się dzieje w Moskwie, że widać pewne symptomy odwilży, to nie zrobiłby
tego. Ale on był tak zaślepiony i otumaniony ideą stalinizmu, że nie potrafił przyjąć innego
punktu widzenia.

I tak było do samego końca, aż w końcu nawet jego partyjni koledzy się
zorientowali, że coś się skończyło i trzeba się do nowych czasów jakoś
dostosować.

Przecież jak Bierut pojechał do Moskwy na XX zjazd KPZR, to pod jego nieobecność
Biuro Polityczne zdecydowało o uwolnieniu Spychalskiego. Bieruta to oburzyło i to
zachowanie jest niezwykle symptomatyczne – on nie godził się na jakiekolwiek zmiany.
Po referacie Chruszczowa już w zasadzie wszyscy w kierownictwie PZPR są przeciwko
niemu – oni widzą, że kult Stalina upada, że trzeba coś zmienić, bo ten komunizm już nie
będzie taki sam. Ale Bierut tego nie widzi i nie chce widzieć. Moim zdaniem, on po prostu
nie był sobie w stanie wyobrazić innego modelu niż ten, który wprowadził Stalin – krwawej
dyktatury.

Dlaczego Bierut nie potrafił zrozumieć tego, co już zrozumieli niemal wszyscy
wokół niego?

To jest kolejna zagadka. Być może tak daleko zabrnął w tym swoim sposobie myślenia,
że jakikolwiek odwrót był po prostu niemożliwy. Wydaje mi się jednak, że to wynikało też z
takiej jego urzędniczej natury, niemalże prostackiej. On nie był żadnym ideologiem. Gdy
trzeba go jakoś opisać, zawsze mi przychodzi do głowy takie określenie jak "urzędnik
komunizmu" albo "urzędnik Stalina". Taka osoba, której trzeba było pokazać palcem, co
ma robić i ona to będzie robiła. Ale sama z siebie prochu nie wymyśli. To jest coś
przerażającego, jak choćby w przypadku opisów zbrodniarzy hitlerowskich – ta
"banalność zła" urzędniczego. U tych osób nie było jakichś filozoficznych rozterek nad
losem ludzkim. Przerażająca jest w nim jednak jeszcze jedna rzecz.

background image

Jaka?

Na czele kraju stanął i wprowadzał w cudzym imieniu terror, w który oczywiście wierzył,
człowiek nijaki, bezbarwny, który był zwykłym urzędnikiem. Przerażające jest to też
dlatego, jeśli uświadomimy sobie, że komuniści nie robili tego na złość Polakom, ale po
to, żeby ludziom żyło się lepiej. Oni w to głęboko wierzyli. Ta wiara prowadziła do chorego
świata, choć chcą dobrze, to środki, po które sięgają, są przerażające. I to jest straszne.
Dlatego właśnie człowiek chciałby, żeby ten Bierut był wcieleniem zła.

A nie był. Był zwykłym, bezbarwnym urzędnikiem.

Tak. Bo jeśli słyszało się o ubekach, choćby Różańskim, to człowiek utożsamiał ich z
demonicznym złem. A potem okazywało się, że cała masa takich ludzi, a Bierut jest
właśnie najlepszym przykładem, to byli po prostu urzędnicy. Oni mieli wyznaczone, co
mają robić i po prostu to robili. W Bierucie nie ma nic demonicznego, on jest taki obły – to
Aleksander Wat pisał o nim, że ma taką "fryzjerską obłość". Żadnych ostrych rysów,
kształtów. Nawet jeśli przeczytamy jego przemówienia, w których pełno jest bardzo
ostrych stwierdzeń, to człowiek sobie uświadamia, że to nie są jego słowa. To kalka tego,
co wcześniej wymyślono w Moskwie. Fakt, że Bierut posługuje się takim buńczucznym
językiem, wcale nie oznacza, że jest taki charyzmatyczny. Nie, to też jest rola, którą
odgrywa. A nadaje się do odgrywania każdej roli jak to urzędnik. Bo opowieść o
Bolesławie Bierucie, to jest trochę taka przypadkowa historia przypadkowej osoby, której
to bardziej zbiegi okoliczności i przypadek pomagają w zrobieniu kariery niż jej osobiste
cechy.

Rozmowę zaczęliśmy od jednego mitu o Bierucie, to skończmy na kolejnym – że
został zamordowany w czasie swojej wizyty w Moskwie w 1956 roku. Są na to jakieś
dowody?

Dochodzę do przekonania, że Polacy są w stanie współczuć nawet największemu
zbrodniarzowi, jeśli tylko istnieje podejrzenie, że zabili go Rosjanie. Ten mit to jednak jest
jakaś podświadoma potrzeba, żeby ten Bierut był lepszy niż w rzeczywistości. Że może
tuż przed śmiercią jakby się nawrócił i musiał zginąć. Dobrze, przyjmijmy, że mieli go
zamordować, ale dlaczego? Bo się zbuntował? Bo nie chciał, żeby Polska była 17.
republiką? Wreszcie, bo postawił się Chruszczowowi? To wszystko jest tak naprawdę
racjonalizowaniem, szukaniem powodów, które sprawiłyby, że był lepszy niż w
rzeczywistości. I dlatego go zlikwidowali.

Ale tego nie zrobili.

W gruncie rzeczy, oni nie mieli
kompletnie żadnego interesu, żeby to

Jak zginął człowiek, który kulom się nie
kłaniał

background image

robić. Sytuacja w Polsce już tak
nabrzmiała, że jego i tak wkrótce by
odsunięto od władzy. Gdyby nie
śmierć, musiałby oddać władzę. To
nie jest tak, że tylko ludzie chcieli
zmian. Osoby na najwyższych
szczeblach partii też byli przeciw
niemu. To nie mogło się już dalej tak
toczyć, niemal wszyscy byli przeciw Bierutowi.

Czyli nie ma żadnych dowodów na to, że zginął z ich rąk?

Nie ma dokumentów, które potwierdzają taką wersję. Jest za to bardzo obszerna
dokumentacja jego choroby, wiele relacji z leczenia.

Mit jednak został i żyje dalej.

Z mitem nie da się wygrać. I tak, z jednej strony mamy mit Bieruta jako agenta NKWD, a
z drugiej, że zabili go Sowieci. W jakimś stopniu są to mity przeciwstawne, a i jeden, i
drugi są nieprawdziwe. Ale one też wykrzywiają nasze patrzenie na historię. Mit o tym, że
był agentem NKWD i dlatego był podły, jest fałszywy. On był podły dlatego, że wybrał
taką, a nie inną drogę i szedł nią, a nie dlatego, że miał podlegać Berii, a nie Stalinowi.
Pamiętajmy też, że to nie było też tak, że go wszyscy nienawidzili, część ludzi go
autentycznie lubiła. Bierut budował zresztą taki wizerunek prezydenta łagodnego, stąd są
te jego słynne zdjęcia z sarenką czy z dziećmi. I dość skutecznie mu się to udawało.

Udawało się także dlatego, że on był kulturalnym człowiekiem i temu się nie da
zaprzeczyć. Jak ludzie go wspominają, to ze wszystkich stron płynie opowieść, że jest
miły, sympatyczny, pyta o zdrowie, całuje kobiety w ręce, jest dobrze wychowany. To nie
jest udawane i on taki był. I cała masa ludzi chciałaby, żeby taka była prawda o nim. Ale
to tylko połowa.

Druga jest jednak o wiele bardziej mroczna.

Tak, ona jest przerażająca. A jeśli już na siłę próbowalibyśmy szukać powodu, dlaczego
Sowieci mogliby go zabić, to ewentualnie dlatego, że nie chciał zmian w Polsce. W
interesie Moskwy było już wtedy to, żeby nad Wisłą do tych zmian doszło, bo cały ten
obóz się zmieniał. Ale nie ma na to żadnych dowodów, nawet poszlak. Jego śmierć to tak
naprawdę wynik zbiegów okoliczności związanych w dużym stopniu z jego zdrowiem i
fizycznym, i psychicznym. W pewnym sensie jest natomiast prawdziwe to, że zabił go
referat Chruszczowa.

ZOBACZ WIĘCEJ

background image

To musiał być dla niego szok.

Ten referat obalał cały jego dotychczasowy świat. Ale i w pewnym stopniu prawdziwe jest
to, co powiedział sam Nikita Chruszczow do Stefana Staszewskiego, krótko po pogrzebie
Bieruta, że to polscy komuniści go zabili. Jak mówił, Bierut skarżył mu się, że za jego
plecami towarzysze partyjni zmieniają cały system w Polsce. I tak w gruncie rzeczy te
dwie rzeczy go dobiły – pogarszający się od początku roku stan zdrowia i to kompletne
zawalenie się jego świata.

Foto: Materiały prasowe


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
26 pazdziernika 1945 roku Boleslaw Bierut wydal dekret o wlasnosci i uzytkowaniu
Bolesław Bierut Źródła siły naszej partii
Bolesław Bierut
Burzliwe życie Bolesława Bieruta Oddany komunista, sowiecki szpieg, prezydent PRL
Burzliwe życie Bolesława Bieruta
Tekst jest tłumaczeniem z języka rosyjskiego instrukcji Boleslawa Bieruta
L Jedrzejski Wizerunek Bolesława Bieruta na lamach Tygodnika Przekroj
4 Boleslawska
kolokwium probne boleslawiec id Nieznany
+le%9cmian+boles%b3aw+ +wiersze+wybrane 52RWPQJSPV3GXGTUE7QA4446RJVPT2XSKPEIAXY
Bolesławowi Sitkiewiczowi str 155
Omówienie lektur, Fortepian - Chopina Norwida, Bolesław Prus - „Lalka"
Kamizelka (2) , Kamizelka - Bolesław Prus
historia-mieszko1 2 boleslaw chrobry (2) , PAŃSTWO MIESZKA I Ok
PZPR reprezentował na pogrzebie Stalina Bierut
Omówienie lektur, Bolesław Prus - Lalka, Bolesław Prus “Lalka”
krolowie, Bolesław III Krzywousty (1085-1138), syn Władysława I Hermana i jego drugiej żony, księżni
polaj18, „LALKA” BOLESŁAWA PRUSA

więcej podobnych podstron