J Lynn Zapomnij ze mną (Tom 1)

background image
background image
background image

Korekt

a

Hanna

Lachowska

Jolanta

Kucharska

Projekt

graficznyokładkiMałgorzataCebo-Foniok

Zdjęcie

na

okładce©

Dennis

Hallinan/Archive

Photos/GettyImagesTytułoryginału

Fall

withMe

FALL

WITHME.Copyright©2014byJenniferL.

Armentrout.

Published

byarrangementwiththeAuthor.

All

rightsreserved.

For

thePolishedition

Copyright

©2015by

WydawnictwoAmberSp.zo.o.

ISBN

978-83-241-5464-7

Warszawa

2015.WydanieI

Wydawnictwo

AMBERSp.

zo.o.

02-952

Warszawa,ul.Wiertnicza63

tel.620

4013,6208162

www.wydawnictwoamber.pl

background image

Konwersja

dowydaniaelektronicznego

P.U.OPCJ

A

juras@evbox.p

l

background image

Dla

czytelników.

Mam

nadzieję,żeWamsięspodoba!

background image

Rozdział1

S

iedziałam

w

miękkim fotelu w słonecznej poczekalni

zaledwie od dziesięciu minut, kiedy w polu mojego
widzeniapojawiłysiępodniszczonebiałetenisówki.Przez
ten czas przyglądałam się drewnianej podłodze i
myślałam, że prywatna opieka medyczna musi być
opłacalna,skorowłaścicielistaćnaciemnedrewno,które
wyglądanadrogie.

Z

drugiejstronyrodziceCharliegoClarkanieżałowali

pieniędzy na stałą opiekę nad jedynym synem. Umieścili
go w najlepszym ośrodku w całej Filadelfii. Co roku
wydawali na to astronomiczne sumy, zdecydowanie
większe niż to, co ja byłam w stanie zarobić na
kelnerowaniu w barze U Mony i projektowaniu stron
internetowychnaboku.

Podejrzewałam, że miało

to

rekompensować jedyne

odwiedziny w roku, trwające na dodatek może ze
dwadzieściaminut.Napewnoniebyłamnajżyczliwszymi
najwyrozumialszym człowiekiem na świecie, bo za
każdym razem, kiedy o nich myślałam, ogarniała mnie
wściekłość.Podniosłamwzroknauśmiechprzyklejonydo
twarzy pielęgniarki. Zamrugałam raz, a potem drugi, ale
nie rozpoznałam miedzianych włosów ani jasnego
świeżegospojrzeniaoczuwkolorzeorzechalaskowego.

Musiałabyć

tu

nowa.

background image

Spojrzała

na

czubek mojej głowy i patrzyła na niego

niecodłużej,niżwymagałprzelotnyrzutoka,aleuśmiech
pozostał na miejscu. Nie miałam jakichś strasznie
zwariowanych włosów. Co prawda kilka dni temu
zmieniłamczerwonepasemkanagłębokopurpurowe,alei
tak wszystko upchnęłam do związanego naprędce koka.
Wczoraj zamykałam bar, więc do domu dotarłam o
trzeciej nad ranem, a wstanie z łóżka i umycie zębów i
twarzy przed wyjazdem do miasta okazało się niemal
nadludzkimwyczynem.

Roxanne

Ark?–spytałapielęgniarka.Stanęłaprzede

mnąiklasnęławdłonie.

W

mózgu mi zazgrzytało na dźwięk mojego imienia w

pełnym brzmieniu. Moi rodzice byli dziwni. Coś mi się
zdaje, że w latach osiemdziesiątych mogli ostro ćpać.
Mnie nazwali na cześć piosenki Roxanne, a moich braci
GordoniThomas.TodwaztrzechimionStinga.

Tak

–przyznałamisięgnęłampotorbę.

Pielęgniarka

z

niewzruszonym uśmiechem ruszyła do

podwójnychzamkniętychdrzwi.

Siostry

Venter dzisiaj nie ma, ale przekazała mi, że

przychodzi pani w każdy piątek w południe, więc
przygotowaliśmyCharliego.

Ojej, wszystko

u niej dobrze? – zaniepokoiłam się.

PrzeztesześćlatodwiedzintutajsiostraVenterstałasię
bliskąznajomą.Wiedziałamnawet,żejejnajmłodszysyn
wreszcie się żeni w październiku, a za sprawą

background image

środkowego dziecka miesiąc temu, w lipcu, została
babcią.

– Przeziębiła się,

chyba

z okazji końca lata. Chciała

dzisiaj przyjść, ale przekonałyśmy ją, żeby została w
domu i wykurowała się przez weekend. – Odsunęła się
trochę, gdy wstałam. – Wspominała, że lubi pani czytać
Charliemu.

Pokiwałamgłową

i

zacisnęłamdłońnatorbie.

Zatrzymała się

przy

drzwiach, odpięła od fartucha

plakietkę z imieniem i przesunęła nad czytnikiem.
Rozległosiępiknięcie,więcotworzyładrzwi.

– Miał

kilka

niezłych dni. Nie tak dobrych, jakbyśmy

sobie życzyli – mówiła dalej, idąc szerokim jasno
oświetlonym korytarzem o białych, pustych, całkiem
anonimowychścianach–aledzisiajobudziłsięwcześnie.

Moje

jaskrawozielone japonki klapały na płytkach, a

jej tenisówki były bezszelestne. Minęłyśmy korytarz,
który jak wiedziałam, prowadził do świetlicy. Charlie
nigdy nie lubił spędzać tam czasu, co było o tyle dziwne,
żezanim…przedwypadkiembyłduszątowarzystwa.

W

ogólemożnabyłoonimwielepowiedzieć.

Jego

pokójmieściłsięwinnymbloku.Oknawychodziły

na zieleń i basen terapeutyczny, którego nie lubił. Nigdy
sięniepasjonowałpływaniem,aleitakzakażdymrazem,
kiedy widziałam ten przeklęty basen, miałam ochotę w
coś przywalić. Sama nie wiem, o co mi chodziło. Może o
to, że większość z nas traktowała takie rzeczy, jak

background image

możliwość samodzielnego pływania, jak coś oczywistego.
Albooto,żewodazawszekojarzyłamisięzwolnościąi
brakiem ograniczeń, a przyszłość Charliego została tak
dramatyczneograniczona.

Pielęgniarka zatrzymała się

przed

zamkniętymi

drzwiamidojegopokoju.

Wie

pani,corobić,kiedybędziepanichciaławyjść.

Wiedziałam.

Przy

wyjściu musiałam się odmeldować w

pokoju pielęgniarek. Podejrzewałam, że chciały się
upewnić, czy go nie wykradam. Kiwnęła wesoło w moim
kierunku, a potem odwróciła się na pięcie i ruszyła w
drogępowrotną.

Przez

chwilę wpatrywałam się w drzwi i oddychałam

powoli. Robiłam to przed każdym spotkaniem. To był
jedyny sposób, żeby pozbyć się przed wejściem
kłębowiska złych emocji: rozczarowania, wściekłości i
smutku.Niechciałam,żebytowidział.Czasemmisięnie
udawało,alezawszepróbowałam.

Otworzyłam

drzwi

dopiero, kiedy byłam pewna, że

mogę się uśmiechać, nie wyglądając przy tym jak
wariatka, ale jak za każdym razem od sześciu lat widok
Charliegobyłniczymuderzeniewgardło.

Siedział

w

fotelu przed ogromnym oknem sięgającym

odpodłogidosufitu.Wswoimfotelu.Miałratanowyfotel
z

okrągłym

siedziskiem,

obity

jaskrawobłękitnym

materiałem.Miałgoodszesnastegorokużycia.Dostałna
urodziny zaledwie kilka miesięcy przed tym, jak

background image

wszystkosiędlaniegozmieniło.

Nie

spojrzałnamnie,kiedyweszłam.Nigdyniepatrzył.

Pokój był całkiem fajny, dość

spory, z

dużym łóżkiem

staranniezasłanymprzezjednązpielęgniarek,biurkiem,
któregojakwiedziałam,nigdynieużywał,itelewizorem,
którego nie widziałam włączonego ani razu przez sześć
lat.

Siedział

w

fotelu,wyglądałprzezoknoibyłtakichudy,

że prawie niewidzialny. Siostra Venter mówiła, że mają
problem z namówieniem go na trzy porządne posiłki
dziennie, ale kiedy spróbowali zmienić system na pięć
mniejszych,tonicniedało.Roktemubyłojużtakźle,że
karmili go sondą, a ja wciąż czułam smak strachu, że go
stracę.

Jasne

włosy miał świeżo umyte, ale nie ułożone. W

ogóle ktoś ostrzygł je znacznie krócej niż zwykle nosił.
Stawiałnaartystycznynieładiświetniemutowychodziło.
Dzisiaj miał na sobie białą koszulkę i szare bawełniane
dresy,alenieztychmodnych.Miałyściągaczwkostcei
wiedziałam,Boże,wiedziałam,żekiedyśwpadłbywszał,
gdybysiędowiedział,żebędziemiałcośtakiegonasobie.
Miałgust,styl,wszystko.

Podeszłam

do

drugiego fotela, takiego samego. Sama

gokupiłamtrzylatatemu.Odchrząknęłam.

–Cześć.

Nie

spojrzałnamnie.

Nie

żebym się tego spodziewała. To znaczy jasne, jak

background image

zwykle czułam, że „to niesprawiedliwe”, ale nie był to
żadenszokującyregres,bonigdynamnieniepatrzył.

Jeszcze

razgłębokowciągnęłampowietrze.

Dzisiaj

jestkoszmarniegorąco,więcnienabijajsięz

moich spodenek. – Kiedyś kazałby mi się przebrać, żeby
nawet nie przyszło mi do głowy pokazanie się w czymś
takimpublicznie.–Wtelewizjimówili,żewweekendma
paśćrekordgorąca.

Powoli

zamrugał.

– Mają też być

straszne

burze. – Złączyłam dłonie i

modliłamsię,żebynamniepopatrzył.Czasemniepatrzył.
Teraz nie patrzył już od trzech wizyt i to mnie
przerażało, bo kiedy ostatnio minęło tyle czasu bez
kontaktu wzrokowego i zwracania na mnie uwagi, dostał
potemstrasznegoataku.Pewnietedwiesprawyniemiały
ze sobą nic wspólnego, ale mimo wszystko czułam, że
mnie ściska w żołądku. Zwłaszcza odkąd siostra Venter
wyjaśniła mi, że takie ataki są dość częste w przypadku
pacjentówpouraziegłowy.

–Pamiętasz,że

bardzo

lubięburze,nonie?

Cisza.

No, chyba

że miałyby się zmienić w tornado –

brnęłam.–AlejesteśmywFiladelfii,więczagrożeniejest
niewielkie.

Kolejne

powolne mrugnięcie, które zauważyłam, choć

siedziałbokiemdomnie.

Aha!A

jutrowieczoremzamykamyMonędlagości–

background image

paplałam dalej, a jednocześnie się zastanawiałam, czy
przypadkiem mu już o tym nie mówiłam. Zresztą to
przecież nie miało znaczenia. – Będzie impreza
zamknięta.–Zamilkłam,żebyzaczerpnąćtchu.

Charlie

wciążpatrzyłprzedsiebie.

– Myślę, że spodobałoby

ci

się U Mony. Jest trochę

obskurnie, ale w taki fajny sposób. No ale już ci to
przecież mówiłam. Nie wiem, chciałabym… – zaczęłam,
ale zasznurowałam usta, gdy uniósł ramiona w głębokim
ciężkim westchnieniu. – Chciałabym wielu rzeczy –
dokończyłamszeptem.

Zaczął się kołysać. Wydawało

mi

się, że robi to

nieświadomie. Ten łagodny ruch kojarzył mi się z
oceanem, powolnym przesuwaniem się to w przód, to w
tyłnafalach.

Przez

chwilętłumiłamodruchwywrzeszczeniacałejtej

frustracji,którawemniebuzowała.KiedyśCharliemunie
zamykałasiębuzia.Nauczycielewpodstawówcenazywali
go Wielkie Usta, a on się z tego śmiał. Boże, śmiał się
najcudowniej,szczerzeizaraźliwie.

Ale

nieśmiałsięjużodlat.

Zamknęłamoczy,żebypowstrzymaćfalęgorącychłez.

Miałam ochotę rzucić się

na

podłogę i wierzgać. To

wszystko było niesprawiedliwe. Charlie powinien móc
chodzić. Skończyłby już college i poznał jakiegoś
seksownegogościa,którybygopokochał.Chodzilibyśmy
napodwójnerandki,znimizfacetem,któregojabymze

background image

sobą przywlekła. Powinien realizować zamierzenia i być
już autorem pierwszej powieści. Bylibyśmy tacy, jak
zawsze.Najlepsiprzyjaciele.Nierozłączni.Przychodziłby
do mnie do baru, a gdyby było trzeba, kazałby mi wziąć
dupęwtrokiisobieradzić.

Powinien

żyć. Bo ten stan, w którym był teraz,

jakkolwiekgonazwać,nieprzypominałżycia.

Jedna

pieprzona noc, kilka głupich słów i kamień. To

wystarczyło,żebywszystkozniszczyć.

Otworzyłam

oczy

z nadzieją, że będzie na mnie

patrzył,aleniepatrzył,ajaniemogłamzrobićnicwięcej,
jak tylko dalej to ciągnąć. Wyjęłam z torby złożoną
kartkęzakwarelą.

To

dla ciebie – zachrypiałam, ale mówiłam dalej. –

Pamiętasz, jak mieliśmy piętnaście lat i moi rodzice
zabrali nas do Gettysburga? Strasznie ci się podobało
Devil’sDen,więcnamalowałamcije.

Rozłożyłam kartkę

i

trzymałam mu przed twarzą,

chociaż nie patrzył. W zeszłym tygodniu kilka godzin
zajęło mi namalowanie skał piaskowca i trawiastej łąki
tak, żeby głazy i rozrzucone kamienie miały odpowiedni
odcień.

Światłocień

był

najtrudniejszy

z

tego

wszystkiego,bomalowałamakwarelami,alewydawałomi
się,żeogólniewyszłocałkiemspoko.

Wstałam

i

podeszłam do ściany naprzeciwko łóżka.

Wyjęłam z biurka pinezkę i przypięłam obrazek wśród
innych. Co tydzień przynosiłam jeden. W sumie trzysta

background image

dwanaścieobrazków.

Rozejrzałam się

po

ścianach. Najbardziej lubiłam

portrety, mnie i Charliego razem, jak byliśmy młodsi.
Miejsce na ścianach zaczynało się kończyć. Niedługo
będę musiała przejść na sufit. Wszystkie rysunki
dotyczyły przeszłości. Nic na temat teraźniejszości czy
przyszłości.Poprostuścianawspomnień.

Wróciłam

do

fotelaiwyjęłamztorbyksiążkę.Księżyc

w

nowiu. Widzieliśmy

razem

pierwszy film. Prawie

poszliśmy na drugi. Otworzyłam ją w miejscu, gdzie
ostatnio przerwałam lekturę, i pomyślałam, że Charlie
byłby w drużynie Jacoba. Na pewno nie dałby się
wampirom. Chociaż czytałam mu to już po raz czwarty,
wydawałomisię,żemusiępodoba.

A

przynajmniejtaksobiewmawiałam.

W

ciągugodziny,którątuspędziłam,anirazunamnie

nie spojrzał. Zaczęłam się pakować, a serce miałam tak
ciężkie jak tamten kamień, który wszystko zmienił.
Pochyliłamsięnadnim.

Charlie, popatrz

na mnie. – Zaczekałam chwilę i

ścisnęłomniewgardle.–Proszę.

A

Charlie… Tylko mrugał i dalej się kołysał. Do tyłu i

do przodu. Nic więcej, a na jakąkolwiek reakcję
czekałamprzezpięćminut.Aleniebyłoreakcji.Zełzami
w oczach pocałowałam jego chłodny policzek i się
wyprostowałam.

No

todozobaczeniawprzyszłypiątek,dobra?

background image

Udawałam,żepowiedział,że

dobra.Tylko

dziękitemu

byłam w stanie opuścić pokój i zamknąć za sobą drzwi.
Wymeldowałam się u pielęgniarek, a potem wyszłam na
oślepiający

upał.

Wygrzebałam

z

torby

okulary

przeciwsłoneczne.

Skwar

dobrze

robił

mojej

przemarzniętej skórze, ale nie rozgrzewał wnętrza.
Zawsze tak było po wizycie u Charliego. Dopiero jak
zaczniesięmojazmianawbarze,damradęotrząsnąćsię
ztegochłodu.

Zaklęłam

i

ruszyłam na tył parkingu, gdzie zostawiłam

auto.

Widziałam

skwar

falujący nad rozgrzanym asfaltem i

od razu zaczęłam sobie wyobrażać, jakie kolory
musiałabymzmieszać,żebyprzenieśćtonapłótno.Potem
zobaczyłammojegostaregodobregovolkswagenajettęi
myślioakwarelachwyleciałymizgłowy.Ścisnęłomniew
żołądku i prawie się potknęłam o własne nogi. Obok
mojegosamochodustałprawienowypikap.

Znałamgo.

Nawet

raznimjechałam.

Jezu.

Nie

byłam w stanie przestawiać stóp i w końcu

stanęłamjakwrośniętawziemię.

Moje

przekleństwo, był tu. Co ciekawe, jednocześnie

odgrywał główną rolę w moich fantazjach, także tych
niecenzuralnych.Zwłaszczawnich…

Był

tu

Reece Anders, a ja nie wiedziałam, czy

background image

przykopięmuwjaja,czygopocałuję.

background image

Rozdział2

D

rzwi

postroniekierowcyotworzyłysiębezszelestnie,a

moje nielojalne zdradzieckie serce stanęło na moment,
gdywysunęłasięzzanichdługanogaobutawjaponkęze
skórzanym paskiem. Dlaczego miałam taką słabość do
facetów, którzy mieli wystarczające jaja, żeby nosić
japonki?! Naprawdę, uważałam, że to absolutnie
seksowne, szczególnie do spranych dżinsów. Do nogi
dołączyła druga, a zaraz potem drzwi na sekundę
zasłoniłytors.Potemzostałyzamknięte,ajazobaczyłam
koszulkę z logo Metalliki, która niespecjalnie dobrze
sobie radziła z maskowaniem wyrzeźbionego i obłędnie
smakowitegosześciopakanabrzuchu.Wręczprzeciwnie,
doskonale z nim współpracowała, podkreślając każdy
mięsień. To samo robiła z bicepsami, które wyjątkowo
mnieotumaniały.

No

iproszę.Pokonanaprzezpodkoszulek.

Przesunęłam

wzrokiem

po szerokich ramionach, które

mogłyby udźwignąć ciężar całego świata. A może nawet
go dźwigały? – i spojrzałam mu w twarz. Ukrywał ją za
cholernieseksownymiciemnymiokularami.

Boże,

w

codziennych ciuchach Reece wyglądał

niesamowicie,alemajtkispadały,nawetgdymiałnasobie
mundur. Ale kiedy był nagi, można było naprawdę
przeżyćorgazmwizualny.

background image

A

ja widziałam go nago. No dobra, w pewnym sensie.

No nie, widziałam jego klejnoty i były to naprawdę
klejnotywnajlepszymgatunku.

Był

klasycznym

przystojniakiem. Takim, na widok

którego palce aż mnie świerzbiły, żeby go naszkicować:
wyraźne kości policzkowe, pełne usta i linia szczęki tak
ostra,żeprzysięgam,możnabyniąkroićtort.Adotego
był policjantem, więc służył i chronił i było w tym coś
totalnieseksownego.

Niestety, poza

tym wszystkim go nienawidziłam.

Absolutnie i nieodwołalnie. W każdym razie przez
większość czasu. Albo czasami. A na pewno zawsze
wtedy, kiedy widziałam jego doskonałość i zaczynałam
miećnaniegoochotę.Otak,wtakichchwilachnaprawdę
gonienawidziłam.

Moje

dziewczyńskieczęściciaławłaśniezaczynałysię

rozkręcać, co oznaczało, że w tej chwili go nienawidzę.
Zacisnęłam w ręce paski torby i wyrzuciłam na bok
biodro, bo widziałam, że tak robi Katie (taka moja
dziwaczna koleżanka) tuż przed werbalnym daniem
komuśwpysk.

Co

tyturobisz?–spytałam,apotemsięzatrzęsłam.

Było co prawda milion stopni, ale nie rozmawiałam z
Reece’em od ponad jedenastu miesięcy. No, nie licząc
słów „wal się”, bo to wyartykułowałam przez ten czas
pewniezeczterystarazy,alenieważne.

Nad

okularami pojawiły się ciemne brwi. Po chwili

background image

zaczął się śmiać, jakbym powiedziała coś szalenie
zabawnego.

A

gdybyśtaknajpierwsięprzywitała?

Ach, gdyby

tylko kompletnie mnie tym nie zaskoczył,

bluzgi sfrunęłyby z moich ust niczym stada ptaków
migrujących na południe. Moje pytanie było absolutnie
uzasadnione. O ile wiedziałam, w ciągu tych sześciu lat,
kiedyodwiedzałamCharliego,Reecenieprzyszedłtuani
razu, ale poczułam się trochę winna, bo mama wpoiła mi
lepszemaniery.Zmusiłamsiędo„cześć”.

Zasznurował

usta

inicniepowiedział.

Zmrużyłam

ukryte

zaokularamioczy.

–Dzień

dobry,oficerze

Anders?

Po

chwiliprzekrzywiłgłowę.

–Roxy,przecież

nie

jestemnasłużbie.

Boże,

jak

on wymawiał moje imię… Roxy. Owijał się

językiem wokół „R”… Nie wiem, jakim cudem, ale
kompletnie rozmiękczył te części mnie, które wcale nie
wymagałyrozmiękczania.

Nadal

nic nie mówił, a ja miałam ochotę walnąć się w

dziewczyńskie części, bo to w końcu one mnie do tego
zmusiły.

–Cześć…

Reece

–wystękałam.

Uniósł kąciki

ust

w uśmiechu, który mówił, że jest ze

mniedumny.Isłusznie!To,żewypowiedziałamjegoimię,
było naprawdę wielkim osiągnięciem, i gdybym miała dla
niego ciasteczko w nagrodę, jak dla psa, musiałabym mu

background image

jerzucićwtwarz.

Strasznie

było?

Tak, strasznie

– odparłam. – Część mojej duszy

zostałastraconanazawsze.

Roześmiał się

na

cały głos. Kompletnie się tego nie

spodziewałam.

Twoja

dusza jest pełna tęczy i merdających

szczenięcychogonków,skarbie.

Parsknęłam.

Moja

dusza jest głęboka, czarna i pełna różnych

nieskończenienieważnychspraw.

– Nieważnych

spraw?

– powtórzył i jeszcze raz się

roześmiał, a potem przeczesał palcami ciemnobrązowe
włosy.Byłykrótkoprzystrzyżonenabokach,alenagórze
troszkę dłuższe niż nosiła większość policjantów. –
Nawet, jeśli to prawda, to nie zawsze tak było. –
Swobodny i, trzeba przyznać, zniewalający uśmiech,
spłynąłmuzust,któretworzyłyterazlinięprostą.–Tak,
niezawszetakbyło.

Oddech

utkwił mi w gardle. Znaliśmy się z Reece’em

od dawna. Jak zaczynałam liceum, on był już wyżej i
ucieleśniał wszystko, na punkcie czego może zwariować
dziewczyna, więc się w nim zabujałam. Bardzo.
Rysowałam serduszka z jego imieniem. To były moje
pierwsze i najnędzniejsze rysunki. Bazgroły pokrywały
całezeszyty.Dotegoczciłamkażdyuśmiechskierowany
do mnie i każde spojrzenie w moim kierunku. Byłam

background image

jeszcze szczeniarą i nie obracaliśmy się w tych samych
kręgach,alezawszebyłdlamniemiły.

Pewnie

dlatego, że razem z rodzicami i starszym

bratemwprowadziłsiędodomuobok.

Nieważne,

w

każdym razie zawsze był miły dla mnie i

dla Charliego, a kiedy wstąpił do marines i wyjechał,
byłamabsolutniezdruzgotanaimiałamzłamaneserce,bo
zdążyłam już sobie wmówić, że weźmiemy ślub i
zasiedlimy świat naszymi dziećmi. Ciężkie były te lata
bez niego. Nigdy nie zapomnę dnia, kiedy mama
zadzwoniła i powiedziała, że został ranny. Serce mi
stanęło i musiało minąć dużo czasu, żebym pozbyła się
panicznego strachu, który mnie nie opuszczał nawet,
kiedy już była pewność, że będzie dobrze. Jak w końcu
wrócił, byłam już w takim wieku, że nie groziło mu
więzienie za kontakty z nieletnią i wtedy naprawdę się
zaprzyjaźniliśmy.

Staliśmy

się

dobrymi

bliskimi

przyjaciółmi.Byłamprzynimwnajgorszychchwilach.W
czasietychkoszmarnychnocy,kiedyupijałsiętak,żenie
było z nim kontaktu albo robił się humorzasty jak
zamknięty w klatce lew, gotowy odgryźć rękę każdemu,
ktosiędoniegozbliży.Każdemu,tylkoniemnie.Apotem
jednanocizadużowhiskyzepsuływszystko.

Podkochiwałam się

w

nim przez wiele lat, cały czas

wierząc,żejestniedozdobycia.Abezwzględunato,co
się między nami wydarzyło tamtej nocy, wiedziałam, że
nigdyniebędziemój.

background image

Wściekłamsię,że

moje

myślizawędrowałyażtamiw

ostatniej chwili powstrzymałam się od przywalenia mu
torbą.

Dlaczego

na litość boską rozmawiamy o mojej

duszy?!

Uniósł

lekko

umięśnioneramię.

Sama

zaczęłaś.

Już otwierałam usta, żeby zaprotestować,

kiedy

uświadomiłam sobie, że ma rację. I to było dziwne.
Poczułamnaczolewarstewkępotu.

Co

turobisz?

Wystarczyły

dwa

jego długonożne kroki, żeby

zniwelować dystans między nami. Wbiłam palce stóp w
podeszwyklapek,żebyniezerwaćsiędoucieczki.Reece
był wysoki, miał prawie metr dziewięćdziesiąt, a ja
należałam do gatunku „metr pięćdziesiąt w kapeluszu”.
Jegorozmiarymnieonieśmielały,aleiodrobinkękręciły.

Chodzi

oHenry’egoWilliamsa.

W

ułamku sekundy zapomniałam o całej naszej

pokręconej przeszłości i mojej rozbłyskującej duszy.
Spojrzałamnaniego.

–Żeco?
–Starałsię

o

przedterminowezwolnienie.

Pot

okrywającymojąskóręzlodowaciał.

– Tak, wiem. Śledziłam

jego

prośby o zwolnienie

warunkowe.

Wiem

– przyznał cicho, ale stanowczo, a wtedy mój

background image

żołądek wyrżnął w ziemię. – Ale nie poszłaś na ostatnią
rozprawę,awtedyzostałzwolniony.

To

nie było pytanie, tylko stwierdzenie, ale mimo to

pokręciłam głową. Poszłam na wcześniejszą, ale nie
mogłam nawet patrzeć na Henry’ego Williamsa. Z tego,
co tam słyszałam, wywnioskowałam, że są duże szanse,
że następnym razem faktycznie go zwolnią i proszę
bardzo, zwolnili go. Mówiło się, że w więzieniu Henry
odnalazłBogaczycoś.Dobrzedlaniego.

Ale

toniezmienitego,cozrobił.

Reece

zdjął okulary i spojrzał niesamowitymi

niebieskimioczami.

–Byłem

na

tymprzesłuchaniu.

Tak

mnie zaskoczył, że aż się cofnęłam. Otworzyłam

usta, ale nie zdołałam nic powiedzieć. Nie przeszłoby mi
nawet przez myśl, że to zrobi. Nie wiedziałam, dlaczego
sięzdecydował.

Nie

odrywałodemniewzroku.

–Wniósło…

Nie

– prawie krzyknęłam. – Wiem, czego chciał.

Słyszałam,jakiemaplanypowyjściuzwięzienia,alenie.
Milionrazynie.Nie!Sądniemożemudaćnatozgody.

Twarz

Reece’a złagodniała, a w jego oczach

zobaczyłamcośpodobnegodowspółczucia.

Wiem,ale

tyzatowiesz,żeniemasznatakierzeczy

wpływu. – Po chwili milczenia dodał: – On chce jakoś
zadośćuczynić.

background image

Zacisnęłamwolnąrękę

w

pięść,abezsilnośćwzbierała

wemniejakrójrozwścieczonychpszczół.

Za

to,cozrobił,niedasięzadośćuczynić.

Ja

sięztobązgadzam.

Trochę

mi

zajęło zrozumienie, co chce powiedzieć, a

wtedypoczułam,żeziemiausuwamisięspodstóp.

Nie

– szepnęłam i ścisnął mi się żołądek. – Proszę,

powiedz,żerodziceCharliegosięniezgodzili.Błagam.

Zadrżał

mu

mięsieńwszczęce.

– Chciałbym

ci

tak powiedzieć, ale nie mogę. Zgodzili

się,dzisiajrano.Dowiedziałemsięodjegokuratora.

W

piersi wzbierał mi płacz i odwróciłam się, żeby nie

widział. Nie mogłam uwierzyć. Mój mózg nie mógł sobie
poradzić z przetworzeniem informacji, że rodzice
Charliego dali temu… potworowi zgodę na odwiedziny.
Jakietobezduszne,okrutneipoprostuzłe!Charliebyłw
takim stanie przez tego homofobicznego dupka. W
żołądku ściskało mnie coraz bardziej i zaczynałam się
niepokoić,żezarazzwymiotuję.

Reece

położyłmirękęnaramieniuiażpodskoczyłam,

ale nie cofnął się, a ciężar tej dłoni działał jakoś…
uspokajająco.Małaczęśćmniebyłamuzatowdzięcznai
zaczęło mi się przypominać, jak to kiedyś było między
nami.

–Pomyślałem,żepowinnaś

o

tymwiedzieć,żebyniccię

niezaskoczyło.

Zamknęłam

oczy

i podziękowałam mu schrypniętym

background image

głosem.

Minęła

kolejna

chwila,aonwciążniezabierałręki.

To

niewszystko.Onchceporozmawiaćteżztobą.

Moje

ciało samowolnie wierzgnęło i usunęło się poza

zasięgjegodotyku.Stanęłamtwarządoniego.

Nie.Nie

chcęgowidzieć.–Wjednejchwiliwróciłdo

mnie tamten wieczór, a ja zaczęłam się cofać, aż
wpadłam na swój samochód. Zaczęło się spokojnie, od
żartów.Wyśmiewania.Apotemwjednejchwiliwszystko
się zapętliło. I skończyło się tak strasznie. – Nie ma
mowy.

Nie

musisz. – Podszedł do mnie, ale szybko opuścił

rękę. – Ale musiałaś wiedzieć. Powiem jego kuratorowi,
żebygotrzymałzdalekaodciebie.Bopożałuje.

Ostatnie

słowa wypowiedział bardzo cicho, ale w jego

głębokim głosie czaiła się groźba. Serce zaczęło mi bić
mocniej i poczułam, że muszę się znaleźć jak najdalej
stąd i w samotności się nad tym wszystkim zastanowić.
Przesuwałamsięwzdłużsamochodu,atorbęprzycisnęłam
dopiersijaktarczę.

–Muszęiść.
–Roxy!–zawołał.
Dotarłam już

do

drzwi kierowcy, ale Reece chyba był

ninją, bo nagle znalazł się znów przede mną. Nie włożył
jeszczeokularów,więcwpatrywałsięwemnieoczamiw
kolorzeniezmąconegoczystegobłękitu.

Położył

mi

ręce na ramionach i poczułam, jakbym

background image

wsadziła palec do gniazdka elektrycznego. Chociaż
dostarczyłmitakich,anieinnychwieści,każdąkomórką
ciała odczuwałam dotyk jego dłoni. Nie wiedziałam, czy
on też to czuje, ale lekko podkulił palce, żeby mnie
zatrzymaćwmiejscu.

To,co

spotkałoCharliego–zacząłniskimgłosem–to

nietwojawina.

Wyrwałam

mu

się ze ściśniętym żołądkiem, a on mnie

nie zatrzymywał. Wyminęłam go i otworzyłam drzwi, a
potem rzuciłam się za kierownicę. Patrzyłam na niego
przez przednią szybę, a pierś szybko wznosiła mi się i
opadała.

Stał

tak

jeszczeprzezkilkasekundijużmyślałam,że

wsiądzie ze mną, ale pokręcił głową i włożył okulary.
Patrzyłam, jak się odwraca i idzie do pikapa. Dopiero
wtedysięodezwałam.

Co

za masakra… – Drżącymi rękami złapałam

kierownicę. Już sama nie wiedziałam, co było z tego
wszystkiego najgorsze. To, że Charlie znów mnie nie
zauważył, że Henry dostał zgodę na spotkanie czy że
wcaleniebyłampewna,czyReecemarację.

A

jeślito,cosięstałozCharliem,tojednakmojawina?

background image

Rozdział3

Ż

ałowałam,że

nie

pijęwpracy,bopotakimdniuchętnie

bym się trochę znieczuliła. Obstawiałam jednak, że
właścicielbaruniebędzieszczęśliwy,kiedyzastaniemnie
leżącąnazapleczu.

Jackson

James znany był powszechnie jako Jax, co

brzmiało, jakby właśnie zeskoczył z okładki „Bravo”.
Doprowadził do porządku bar U Mony własnymi rękami,
uporem i determinacją. Wcześniej to była speluna,
miejsce spotkań ćpunów i dilerów, ale te czasy się
skończyły.

Obejmował

właśnie

swoją

dziewczynę,

Callę.

Zareagowała

tak

naturalnie. Wtuliła się w niego. Stali

niedaleko podniszczonych stołów do bilardu i uśmiechali
siędodrugiejpary.

Cholera,wszędziepary.Wyglądało,

jakby

UMonybył

dziś wieczorek par, tylko ktoś zapomniał mi o tym
powiedzieć.

Przy

jednymzestolikówsiedzieliCameronHamiltoni

jego narzeczona, Avery Morgansten. Przed nim stało
piwo,aprzedniąjakiśnapójgazowany.Jakzwyklebyli
po prostu rozkoszni. Avery miała te niesamowite,
zjawiskowe rude włosy, a do tego piegi, więc wyglądała
jak żywa reklama neutrogeny, a Cam był po
amerykańskuoszałamiający.

background image

Przyjechali

teżJaseWinsteadimłodszasiostraCama,

Teresa, z którymi właśnie rozmawiali Jax i Calla. Ci
dwoje robili porażające wrażenie. Wyglądali, jakby do
MonyprzyszliBradiAngelina.ByliteżBritiOllie,blond
petardy. Ollie tłumaczył właśnie jednemu z facetów
grającychwbilard,żew2015rokubędąpięćdziesiątdwa
piątki czy coś równie dziwacznego. Ostatnio jak z nim
gadałam, opowiadał mi o biznesie, który zamierza
rozkręcić.Chciałsprzedawaćsmyczedlażółwi.Wow.

Włożyłam okulary, które

powinnam

nosić cały czas, i

znów spojrzałam na Callę i Jaxa. Sięgnęłam po butelkę
jacka i uśmiechnęłam się szeroko. Mało było tak
niesamowitych widoków jak dwie osoby, które bardzo
zasługują na miłość i które się w sobie zakochują. Kiedy
Calla zadarła głowę, a Jax ją pocałował w usta, moje
małegłupieserduszkoażsięrozpłynęło.

Dzisiejszy

wieczórbyłdlanich.Nodobrze,dlaniej.W

poniedziałekwracaładoShepherd,więcJaxzamknąłbar
i wydał małe pożegnalne przyjęcie. To, o którym
opowiadałamCharliemu.

Nalałam

jacka

z colą Melvinowi, który był naszym

najstarszym klientem i w zasadzie miał tu własny stolik.
Uśmiechnęłamsięszeroko,kiedydomniemrugnąłizłapał
szklankę.

–Miłośćażsię

przelewa

–przekrzyczałstarąrockową

piosenkęiwskazałbrodąwkierunkuCalliiJaxa.–Taka
niebylejaka.

background image

Tak,wyglądało,

jakby

miłość wręcz się wyrzygała nad

całymbarem.NawetDennis,którypracowałzReece’emi
jegobratem,przyprowadziłżonę.Siedzieliisięprzytulali.
Melvin miał rację, a mnie było z tego powodu trochę
smutno,bowiedziałam,żewieczorempołożęsiędołóżka
sama.

Dobra,trudno.

Nie

da się ukryć. – Odstawiłam butelkę na półkę i

nachyliłamsięnadbarem.–Chceszdotegoskrzydełka?

Nie, dzisiaj

zostanę przy konkretach. – Podniósł

szklankęiuniósłbrew.–Cieszęsięzewzględunanich–
stwierdził,kiedysięjużnapił.–Tadziewczynaniemiała
łatwegożycia.Jaxsięniązajmie.

Już miałam powiedzieć, że

Calla

nie potrzebuje Jaxa,

żeby się nią zajmował, bo świetnie sobie poradzi sama,
ale rozumiałam, co chciał powiedzieć w ten staroświecki
sposób. Wystarczyło na nią spojrzeć, żeby wiedzieć, że
spotkało ją coś złego. Naprawdę złego. Miała na lewym
policzku bliznę, której już nie ukrywała tak desperacko
jak na początku, a wyznała mi kiedyś, co pożar zrobił z
resztąjejciała.Byławtedymałaiwefekciestraciłacałą
rodzinę. Jej bracia zginęli, mama się stoczyła, a ojciec
tegowszystkonieuniósłiodszedł.

Tak

jak mówiłam, niesamowicie się patrzy, jak

odnajdująsiędwieosobyzasługującenamiłość.

Akurat

poprawiałamokulary,kiedyMelvinodwróciłdo

mniesiwypoliczek.

background image

A

coztobą,pannoRoxy?

Rozejrzałamsię

po

pustymbarzeizmarszczyłambrwi.

Jak

to?

Wyszczerzyłzęby.

Kiedy

tysiępokażeszwmęskichobjęciach?

Nie

mogłamsiępowstrzymaćiparsknęłam.

–Nieprędko.

Tak

każdy mówi, zanim wpadnie – odparł i podniósł

szklankędoust.

Pokręciłamgłową,

ale

sięroześmiałam.

Jak

takmówię,botoprawda.

Ze

zmarszczonymczołemzsunąłsięzbarowegostołka.

– Widziałem cię

w

zeszłym tygodniu we włoskiej

knajpieztymchłopcem.Jakonmanaimię?

Pochlebiam

sobie, że się nie spotykam z chłopcami,

więcniewiem,okimmówisz.

Dokończył

drinka

w stylu, który musiał wprawić jego

wątrobęwdumę.

–Często

chodzisz

narandki,młodadamo.

Wzruszyłam

ramionami,bo

nie mogłam polemizować z

tym stwierdzeniem. Często chodziłam na randki i nie
dawało się ukryć, że niektórzy z tych facetów
zachowywali się jak chłopcy. Myśleli, że tania kolacja w
OliveGardenautomatyczniezapewniimto,nacoliczyli.
Kurczę, powinno być jakieś prawo mówiące, że przed
przejściem do fazy drugiej w menu musi się znaleźć
polędwicaihomar.

background image

A

ten młokos? Rudy – dociekał. – Tak, rudzielec z

brzoskwinkąnatwarzy.

Brzoskwinka?

Jezu,musiałamzagryźćwargę,żebysię

nie roześmiać, bo wiedziałam, kogo ma na myśli.
Faktycznie, ten biedak jakoś nie mógł zapuścić
porządnegozarostu.

Chodzi

cioDeana?

Jak

zwał tak zwał. – Machnął lekceważąco ręką. –

Niepodobasięmi.

Nawet

go nie znasz! – Odsunęłam się od baru, ale

kiedy wywrócił oczami, zaczęłam się śmiać. – Jest
całkiemmiłyistarszyodemnie!

Musisz

sobie znaleźć prawdziwego mężczyznę –

mruknął.

–Zgłaszaszsię

na

ochotnika?

Roześmiałsię

na

całegardło.

– Żebym

tylko

był młodszy, pokazałbym ci parę

sztuczek!

Co

ty powiesz! – Ja też się roześmiałam i

skrzyżowałamramionanakoszulceznapisem:„Unasw
Hufflepuffie jest fajniej”. – Nalać ci czegoś jeszcze?
Możepiwa,bowięcejmocnegoalkoholujużcinietrzeba.

Uśmiechnąłsię,

ale

zarazspoważniał.

–Ktościę

odprowadzi

doauta,jakskończyszpracę?

Pomyślałam,że

to

dziwnepytanie.

–Któryś

z

chłopakówzawszemnieodprowadza.

To

dobrze. Musisz być ostrożna – mówił dalej. –

background image

Pewnie słyszałaś o tej dziewczynie z okolic Prussia? W
twoimwieku,mieszkałasamaipracowaładopóźna.Jakiś
facetpojechałzaniądodomuinieładniesięzniąobszedł.

– Coś

mi

wpadło w ucho w wiadomościach, ale

wydawałomisię,żegoznała.Żetobyłbyłychłopakalbo
co?

Pokręciłgłową

i

wziąłbutelkępiwa,którąmupodałam.

Z

tego, co słyszałem, chłopaka oczyścili z zarzutów.

Uważają, że to był ktoś obcy. A Prussia jest niedaleko
stąd. A przecież miesiąc temu zniknęła dziewczyna.
NazywasięchybaShellyWinters.MieszkaławAbington
Township. Nie znaleźli jej jeszcze. – Wskazał na mnie
szyjką butelki, a ja przypomniałam sobie facebookowe
ogłoszenia o zaginionych. O ile dobrze zapamiętałam,
była ładną dziewczyną o niebieskich oczach i brązowych
włosach.–Poprostubądźostrożna.

Oparłam się

o

bar i patrzyłam, jak Melvin powoli

odchodzi.Rozmowapotoczyłasięwdziwnymkierunku.

Chcesz

sięocośzałożyć?

Odwróciłam się

i

wysoko zadarłam głowę, żeby

spojrzeć na Nicka Dormasa. Był mistrzem w kategorii
wysoki,ciemnyimroczny,adziewczynyprzychodzącedo
baru natychmiast łykały ten haczyk. Rozsiewał aurę
łamacza serc, a jednak laski na to leciały. Trochę mnie
zaskoczyło, że się odezwał, bo rzadko mówił do
kogokolwiek z wyjątkiem Jaxa. Nie miałam pojęcia,
jakim cudem wyrywał te wszystkie dziewczyny, nie

background image

mówiąc prawie ani słowa. Działał w stylu „jedna noc i
żegnaj na zawsze”. Kiedyś podsłuchałam, jak Jax mu
tłumaczył, że nie może wyrzucać z baru wszystkich
dziewczyn,któreNickzaliczył,tylkodlatego,żeniechce
ichwięcejwidzieć.

O

co?

Wziąłbutelkę

tequili

iwskazałnaJaxa.

Jeszcze

przed końcem tygodnia wyląduje w

Shepherd.

Uśmiechnęłam się

i

odsunęłam trochę, żeby dać mu

dostępdoszklanek.

Nie

zakładam się, chyba że to ja będę mogła

powiedzieć, że tak. Oczywiście, że będzie tam przed
końcemtygodnia!

Nick

się

cicho

roześmiał,

co

było

kolejnym

zaskoczeniem, bo tego też prawie nigdy nie robił. Nie
wiem, o co chodziło. Bywał humorzasty i wydawał się
naprawdę fatalnym materiałem na chłopaka, ale go
lubiłam.

Ej

–zawołałam.–Zgadnijco?

Uniósłbrwi.
–Banan!
Uśmiechnąłsiękącikiemust.

To

jakiśszyfr?

–Nie.Miałamochotę

to

powiedzieć.–Złapałamścierkę

i starłam rozlany alkohol. – Ale to mogłoby być fajne
słowobezpieczeństwawczasieseksuBDSM,nie?

background image

Gapiłsię

na

mnie.

– Czytałam taką książkę,

w

której dziewczyna tuż

przedkońcemkrzyczała„kot”.Tobyłogenialne!

Niech

cibędzie…–mruknąłiodszedł.

Przy

barze stanął Jax i patrzył na mnie z uniesionymi

brwiami.

O

czymwyścienalitośćboskąrozmawiali?

Uśmiechnęłamsię

szeroko

doniegoidoCalli.

O

słowachbezpieczeństwawczasieseksuBDSM.

Calla

szerzejotworzyłaoczy.

–Przyznam,żesię

nie

spodziewałam.

Zaczęłamsięśmiać

i

w tej jednej chwili zrobiło mi się

lżejniżprzezcałydzień.

Chcecie

coś do picia? – Spojrzałam na Callę i

uśmiechnęłamsięszatańsko.–Możetequili?

Cofnęłasię

i

prawienamnienasyczała.

Nie

mamowy.Niechcęmiećwięcejdoczynieniaztą

diabelskąsubstancją.

Jax

się zaśmiał, ale ją objął i przyciągnął do boku

opiekuńczymgestem.

No

niewiem.Uroczowyglądałaś,jaktuliłaśdosiebie

butelkę.

Zarumieniłasię

i

położyłamurękęniskonabrzuchu.

Jednak

siępowstrzymam.

Skończyło się

na

budweiserze dla niego i lemoniadzie

dlaniej.

Fajna

koszulka – powiedziała, a potem przytknęła

background image

butelkędopełnychróżowychust.–Będętęsknićzatobąi
twoimikoszulkami.

Ja

za tobą też! – pisnęłam, i gdybym umiała się

wdrapać na bar, tobym się na nią rzuciła. – Ale
przyjedziesz,tak?Teżmamydociebieprawo!

Roześmiałasię.
– Wrócę,

zanim

się obejrzysz. Nawet nie zdążysz się

stęsknić.

Ale

tobyłanieprawda,wiedziałam,żezdążę.

A

jasięzniąnastępnymrazemzabiorę.–ObokCalli

pojawiła się Tess, przeczesująca lśniące ciemne włosy. –
Podobamisiętu.

Calla

zerknęłanaJase’arozmawiającegozCamem.

Ale

mamnadzieję,żejegoteżweźmiesz?Chybanie

byłabyśbezniegozbytszczęśliwa.

– Jasne, że wezmę! – popatrzyła

na

mnie. – Dobrze

miećprzysobietakieciacho.

Spojrzałam

na

srebrnookiegoprzystojniaka.

–Świętaprawda.

No

dobra, ja zmykam. – Jax wypuścił Callę z objęć,

ale pocałował ją za to w policzek. – Ale Jase jest
faktyczniebajeczny.Sambymgobzyknął.

Powiedział

to

natyległośno,żeJasenanasspojrzałz

niezrozumieniem, które było aż seksowne. Zaczęłam się
śmiaćjakhiena.

Tess

pokręciłagłowąiprzytuliłasiędoCalli.

Ale

taknaserio,obojgunamstraszniesiętupodoba.

background image

Camowi i Avery też. Dobrze mieć takie miejsce, gdzie
możnacojakiśczaswyskoczyć.

A

tyzawszemożeszprzyjechaćdonas–powiedziała

Calla.

Pokiwałam bezmyślnie głową,

bo

drzwi właśnie się

otworzyły. Dzisiaj przychodzili tylko zaprzyjaźnieni z
Callą i Jaxem, więc spodziewałam się Katie, bo jej
jeszczeniebyło,aletoniebyłaona.

Wszedł

Reece

ubranymniejwięcejwtosamocoranoi

moje durne serce aż podskoczyło. Na miłość boską, czy
jako policjant nie powinien być w piątek wieczorem w
pracy?!

Niech

toszlag.

Nawet

nie zerknął w stronę chłopaków. Od razu

popatrzyłnabar.Naszeoczysięspotkały.Dziewczyńskie
częściciałazgłosiłychęćuczestnictwa.

Niech

tojeszczewiększyszlag.

Przy

każdym spotkaniu odbierał mi oddech. Może to

przez sposób, w jaki chodził. Cholera, szedł prosto do
baru!ObróciłamsięnapięcieizauważyłamNicka.

–Idęsprawdzić

zapasy

wmagazynie.

Pewnego

dnia mi to wyjaśnisz – mruknęła Calla, ale

reszty nie słyszałam, bo już brałam nogi i kościsty tyłek
zapas.

To

chyba było wredne, bo przecież rano zachował się

naprawdębardzoładnie.Myślałamotymcałepopołudnie.
NoijeszczeoHenrymWilliamsie,którychciałnaprawiać

background image

szkodę.

Jakby

tobyłomożliwe.

Boże, chciało

mi

się śmiać, kiedy mknęłam przez

korytarz. Wpadłam do magazynu, zamknęłam za sobą
drzwi, oparłam się o nie, odetchnęłam głęboko i
odgarnęłambrązowo-fioletowewłosy,któreopadłymina
twarz. Nie miałam w tej chwili ochoty na myślenie o
Henrym. I, chociaż to pewnie zabrzmi strasznie, o
Charliem też nie. Miałam już lepszy humor, więc z
załamką wolałam poczekać te kilka godzin, aż skończę
pracę.

Wróciłam myślami

do

Reece’a. Nadal nie miałam

pojęcia,dlaczegozdecydowałsięnatakąwyprawę,żeby
mi powiedzieć o Henrym. Dobra, kiedyś byliśmy
przyjaciółmi, ale od jedenastu miesięcy się nie
kontaktowaliśmy.Terazontozmieniłiniewiedziałam,co
o tym myśleć. To pewnie w ogóle nic nie znaczyło. Nie
mogłonicznaczyć,botejedenaściemiesięcytemuReece
wyrwałmikawałekserca.

Nawet

otymniewiedząc.

Odczekałam pięć

minut, a

po tym czasie uznałam, że

Nickpewniejużmudałdrinka.Oderwałamsięoddrzwi,
wsadziłampasemkowłosówzauchoiwyszłam.

Jezu

Chryste!–pisnęłamiwtoczyłamsięzpowrotem

domagazynu.

W

drzwiach stał Reece, z rękami opartymi na

framugachizaciętąminą.Niewyglądałnazadowolonego.

background image

–Skończyłaśsięjużchować?

Wcale

się nie chowałam. – Wiedziałam, że jestem

całaczerwona.–Sprawdzałamzapasy.

–Jasne.
–Tak!
Uniósłbrew.
– Nieważne. Muszę już iść, więc gdybyś się łaskawie

odsunął…

–Nie.
Szczęka

mi

opadła.

–Nie?
Wyprostował się,

ale

zamiast się wycofać, ruszył

naprzód,apodrodzezłapałzaklamkę.Zobaczyłamruch
bicepsawprawymramieniuidrzwisięzatrzasnęły.

Musimy

porozmawiać.

O

rany…

–Słuchaj,

kolego,nie

maoczymgadać.

Zbliżał się

do

mnie, a ja się cofałam. Nawet się nie

zorientowałam, jak to wygląda, dopiero jak wpadłam na
regał. Zadzwoniły butelki, a on znalazł się tuż przede
mną.Takblisko,żekiedygłębokowciągnęłampowietrze,
czułam zapach jego świeżej, trochę gorzkiej wody po
goleniu.

Oparł ręce

o

regał po obu stronach mojej głowy i

nachylił się jeszcze bardziej. Czułam na policzku jego
ciepły oddech. Po kręgosłupie przemknął mi dreszcz.
Rany. Dziewczyńskie części ciała były zapięte w pasy i

background image

gotowedostartu.

Późniejbędęsięmusiała

za

tozabić.

To

coś między nami trwa już za długo – oznajmił i

popatrzył w moje wytrzeszczone oczy. Jego były takie
niebieskie… Cholera, nie. Były kobaltowe. Ten odcień
bardzotrudnouzyskaćakwarelami.

Język

jakby

mispuchł.Niebyliśmytakbliskosiebieod

tamtejnocyspędzonejwtowarzystwiewhisky.

Nic

międzynaminietrwa.

–Gówno

prawda.Od

miesięcymnieunikasz.

Wcale

że nie – broniłam się, chociaż wiedziałam, że

tobrzmiałoidiotycznie,alejegoustabyłytużprzymoich,
a ja świetnie pamiętałam, jak to było czuć je na sobie.
Cudownamieszankajędrnościimiękkości.Przypomniało
misięteż,jakijestsilny.Jakpodniósłmniezpodłogii…

Musiałam

natychmiast

przestaćotymmyśleć.

–Jedenaściemiesięcy–powiedziałmruczącymgłosem.

–Jedenaściemiesięcy,

dwa

tygodnieitrzydni.Tyleczasu

mnieunikasz.

Jezu, czy

to naprawdę obliczył?! Bo miał rację.

Właśnietakdługogounikałam.Zprzerwaminatechwile,
kiedykazałammuspadać.

Porozmawiamy

o ostatnim razie, kiedy mieliśmy

okazjęnormalniepogadać.

O

nie,absolutnieniebędziemyotymrozmawiać.

Przechylił głowę

i

mówił mi teraz prosto do ucha. Ja

zaciskałampalcenapółce,naktórąwpadłam.

background image

Tak, skarbie, porozmawiamy

o tamtej nocy, kiedy

mnieodwiozłaśdodomu.

Kompletnie

wytrącona z równowagi z trudem

przełknęłamślinę.

Chodzi

ci o tamtą noc, kiedy byłeś tak nawalony, że

musiałamcięzawieźć?

Podniósł głowę

i

spojrzał mi głęboko w oczy. Przez

dłuższą chwilę żadne z nas się nie odzywało, a ja
cofnęłam się w czasie o jedenaście miesięcy, dwa
tygodnie i trzy dni. Tamtego dnia przyszedł do baru i
flirtowaliśmyjakprzykażdymspotkaniu,odkądwróciłz
wojska. Wydawało się, że wcale nie wyjeżdżał, te lata
zupełnie się rozmyły, a chociaż stanowczo nakazałam
sobie nie planować nic ponad nieszkodliwy flirt, nie
opuszczały mnie wizje małżeństwa i dzieci. W końcu
byłam w nim zakochana, a do tego jeszcze byłam
kretynką. Tamtej nocy, kiedy poprosił, żebym go
odwiozła do domu, pomyślałam, że w końcu postanowił
cośzrobić.Coprawdabyłotodziwnecoś,alezadużosię
nadtymniezastanawiałam.Leciałamnaniegoodzawsze
ipochlebiałomijegozainteresowanie,więcsięzgodziłam.
Jak dojechaliśmy, weszliśmy do środka i… skończyło się
natym,żetojacośzrobiłam.

Zebrałamsię

na

odwagę i jak tylko weszliśmy do jego

mieszkania, pocałowałam go. Zdążył tylko zamknąć
drzwi. Sytuacja rozwijała się błyskawicznie. Ubrania
pofrunęły,częściciałasięstykały,aja…

background image

– Oddałbym wszystko, żeby pamiętać tę

noc

powiedział Reece, patrząc wprost na mnie. Mówił teraz
głośniej. – Wszystko, żeby wiedzieć, jak to jest być w
tobie.

Kilka

rzeczyzdarzyłosięnaraz.Ścisnęłymisięmięśnie

w dole brzucha, a rozczarowanie jak fala przypływu
zmyło cały mój gniew. Zamknęłam oczy i zagryzłam
wargę.

Reece

był przekonany, że jedenaście miesięcy, dwa

tygodnie i trzy dni temu uprawialiśmy seks, dziki,
zwierzęcy, z udziałem ściany i tak dalej, tylko że on był
zbyt pijany, żeby to pamiętać. Zbyt narąbany, żeby
pamiętaćwogólecokolwiek,cosięwydarzyłopotym,jak
sięrozebraliśmywkorytarzu.

Nie

zdawałam sobie wtedy sprawy, jak bardzo jest

pijany, co było głupie z mojej strony, bo przecież byłam
barmanką i dobrze wiedziałam, kiedy ludzie powinni
przestaćtankować.Cholera,przecieżpoprosił,żebymgo
odwiozła!Alejabyłamtak…nastawionananiego.Pełna
nadziei i zabujana w nim, ale nie tylko. To było coś
znacznie głębszego. Zakochałam się w nim, gdy miałam
piętnaścielat,inicsięodtamtejporyniezmieniło.

Zostałam

z

nimnanoc,ajaksięnazajutrzobudził,miał

takiego kaca i był tak załamany, rozżalony i targany
poczuciem winy, że prawie odgryzł sobie rękę, byle się
ode mnie oddalić. Pękło mi serce. A w następnych
tygodniach, kiedy mnie unikał, jakbym była czymś

background image

zakażona,rozsypałosięnakawałki.

A

najsmutniejszebyłoto,żesięmylił.

Nie

doszliśmy do tego punktu, kiedy wtyczka A zbliża

się do gniazdka B. W ogóle nie uprawialiśmy seksu. On
ledwie dotarł do łóżka i stracił przytomność, a ja z nim
zostałam, bo się bałam i myślałam, że… Nieważne, co
myślałam.Nieuprawialiśmyseksu.

background image

Rozdział4

A

le było coś jeszcze gorszego niż to, że wierzył, że

uprawialiśmy seks i żałował, że to się stało. Naprawdę,
mogło być coś gorszego! Mianowicie, że Reece Anders
nienawidziłkłamstwa.Żadnego.Białychkłamstw.Małych
kłamstewek.Nieuniknionychkłamstw.Kłamstwnazgodę.
Żadnych.

Mojekłamstwobyłobiałe,bonigdynietwierdziłam,że

uprawialiśmy seks. Nie powiedziałam mu tylko, że tego
nie robiliśmy. Mimo że znałam go od piętnastego roku
życia i był przy mnie w najgorszych chwilach po tym, co
się stało z Charliem, a pierwszej nocy po powrocie z
wojska przyszedł do naszego domu. Moja mama do dziś
się zaklina, że mnie szukał, ale ja wątpiłam. Nasze
rodziny po prostu bardzo się ze sobą związały. Mnie
wtedy nie było, bo wyprowadziłam się z domu jako
osiemnastolatka, ale jak rodzice zadzwonili i zażądali,
żebym natychmiast przyjechała, spodziewałam się
jakiegoś dramatu, bo mama miała taki głos, jakby za
minutę miała dostać wylewu. Nie wiedziałam, że Reece
wrócił,ajakprzyjechałam,przytuliłmnietakcudownie…
Bardzo się zaprzyjaźniliśmy po tym, jak został
policjantem,ajednaktakstraszniesięwściekł.

Jegourazdokłamstwzacząłsięjeszczeprzednaszym

spotkaniem i miał związek z ojcem. Nie znałam

background image

szczegółów,aledomyślałamsię,żechodziłoozdrady,bo
Reecemieszkałzmamąiojczymem,aojciecwciążmiał
nowedziewczyny.

W efekcie okłamanie Reece’a równało się masakrze

stulecia.

Wpatrywał się we mnie i czekał na odpowiedź, ale ja

nie miałam nic do powiedzenia. W ciągu ostatnich
jedenastu miesięcy tyle razy miałam ochotę wykrzyczeć
muprawdę.Żezesobąniespaliśmy!Alezabardzomnie
bolało, jak się zachował tamtego ranka. I to, że przez
następne tygodnie mnie ignorował oraz że musiał się aż
tak nawalić, żeby pomyśleć o pójściu ze mną do łóżka.
Ranabyłagłęboka.

Wstydziłam się tego. Naprawdę, potwornie. Gdyby

Charlie wiedział, co się dzieje, pewnie dostałabym od
niego w łeb. Powinnam być mądrzejsza, ale nie byłam i
zapłaciłam za to wysoką cenę. Mijały dni, a ja
pozostawałam w czymś w rodzaju śpiączki, a przy życiu
utrzymywały mnie tylko lody. Mijały tygodnie, a ja na
dźwięk jego imienia miałam ochotę się rozpłakać. Przez
całe miesiące nie mogłam na niego patrzeć, nie
czerwieniącsię.

Abólpozostałdodzisiaj.
Wbrew niemu i wbrew upokorzeniu zebrałam się w

sobieiwzięłamgłębokiwdech,którywyostrzyłmijęzyk.

– Słuchaj, Reece, już ci powiedziałam: nie ma o czym

gadać. Sama niewiele pamiętam. – Kłamstwa! Same

background image

kłamstwa!

Zmusiłam

się

jeszcze

do

wzruszenia

ramionami.–Naprawdę,niemasięnadczymrozwodzić.

Zmarszczyłczoło.
–Niewierzęci.
– Myślisz, że jesteś tak zajebisty w łóżku, że aż tak

wryłamisięwpamięćjednanocztwoimzalanymwtrupa
ciałem?–odpaliłam.

– Nie. – Lekko się uśmiechnął, a ja nie mogłam

uwierzyć, że jeszcze mu się chce ze mną gadać. – Ale
myślę, że wszystko pamiętasz, skoro od tak dawna mnie
unikasz.

Miałrację.Cholera.
– Prawdę mówiąc, wolałabym raczej nie pamiętać. –

Jak tylko to powiedziałam, zapragnęłam móc cofnąć
swoje słowa, bo były okrutne. Chociaż go unikałam i
potrafiłambyćchamska,wcalesiędobrzeniebawiłam.

Zacisnął usta i lekko przechylił głowę. Jasne

fluorescencyjne światło jeszcze wyostrzało linię jego
szczęki. Minęła chwila i spodziewałam się, że coś mi
odpysknie.Należałobymisię,aletegoniezrobił.

–Chciałbymmiećpewność,żebyłocidobrze.Wiem,że

mógłbym sprawić, żeby było – powiedział znów ciszej, a
mięśniewpodbrzuszunapięłymisięjeszczemocniej.

Wróciły wspomnienia i odebrały mi oddech. Nawet

pijany był na najlepszej drodze do tego, żeby było
genialnie. Tak, że nigdy nie zapomniałabym tej nocy, w
tym dobrym sensie. Rozchyliłam usta i cicho wypuściłam

background image

powietrze, bo w żyłach popłynęła mi wrząca krew.
Spojrzałnamojewargi,ajaostrowciągnęłampowietrze.
Patrzyłtakdługo,żeprzyszłamidogłowyszalonamyśl.
Królowawszystkichmoichszalonychmyśli,którejakjuż
się pojawiały, prowadziły zwykle do opłakanego końca.
Aletaświadomośćnijakniepomagała.

Pomyślałam, że Reece patrzy tak, jakby chciał mnie

pocałować.

Wpatrywał

się

w

moje

usta

spod

opuszczonychpowiek.Wzięłamjeszczejedenwdechinie
byłam pewna, czy go powstrzymam. Jak to o mnie
świadczyło?!Byłamurodzonąmasochistką.

Odchrząknąłiznówpopatrzyłmiwoczy.
– Ale wiem też, w jakim byłem stanie, więc nie mam

pewności,czybyło.

– Muszę już iść. – Nie mogłam kontynuować tej

rozmowy,niemaopcji.Musiałamsięstądzmywać,zanim
mieszanka żądzy i chęci poprawienia mu nastroju
całkowicie odbierze mi zdrowy rozsądek. Schyliłam się,
żebyprzejśćpodjegoramieniem,alezagrodziłmidrogę.
Byłtakwysokiipotężny,żeniemiałamszansnaminięcie
go.

–Nalitośćboską,przestańprzedemnąuciekać!
Zacisnęłamdłoniewpięści.
–Nieuciekam.
Znów spojrzał mi w oczy, a potem całkiem mnie

sparaliżowało, bo podsunął mi wiecznie zsuwające się z
nosaokulary.

background image

Kiedyśzawszewtakiejsytuacjimówiłam,żemuszęje

oddaćdonaprawy,aonnatoodpowiadał,żewcalenie,bo
on będzie oficjalnym strażnikiem moich okularów. Boże,
sercemnierozbolało,jaktosobieprzypomniałam.

–Czyja…Zrobiłemcicośzłego?
Napięłam się, jakby wszystkie mięśnie zmieniły mi się

wstal.

–Co?!
Naglecałkiemsięzmienił.Coprawdanadalstałblisko,

a ręce opierał o regał za mną, ale niewymuszona
arogancja, którą emanował jeszcze przed chwilą,
zniknęła.

Otworzyłamusta.Czyzrobiłmicośzłego?Tak.Złamał

miserce,pokruszyłjenakawałki,alewiedziałam,żenie
otomuchodzi.

–Nie.Boże,nie!Skądcitoprzyszłodogłowy?
Zamknąłnamomentoczyiciężkowestchnął.
–Samniewiem,comyśleć.
Ścisnęło mnie w piersi. Muszę mu powiedzieć prawdę,

bo nieważne, jak strasznie cierpiałam i jak uraził moją
dumę,niemogłampozwolić,żebymiałtakieobawy.Słowa
jużmisięułożyłynakońcujęzyka.

– To się nie powinno było wydarzyć – odezwał się

pierwszy.–Niemiędzynami,niewtensposób.

Słowa na języku zgasły jak iskra stłumiona przez

ulewę. Wiem, że to paranoja obrażać się, bo powiedział,
że nie powinno się wydarzyć coś, co się tak naprawdę

background image

wcale nie wydarzyło, ale o to mi właśnie chodziło.
Powiedziałamcośinnego,niżzamierzałam.

– Naprawdę tego żałujesz, co? – Słyszałam w swoim

głosie lód. – Ale przecież nie mogę być pierwszą laską,
przyktórejbyłeśtakpijany…

–Żebyniepamiętać,jakbyło?–dokończył.–Ajednak

jesteś.

Nie wiedziałam, czy powinno mi ulżyć, czy zaboleć.

Pokręciłamgłowąprzytłoczonamieszankąemocji.

–Wolałbyś,żebytanocnigdysięniewydarzyła?
– Tak, wolałbym. – Nieowijana w bawełnę prawda

wbiłamisięwpierśjakpocisk.–Bochciałbym…

Nagledrzwidomagazynusięotworzyły.
– Jezu, znowu wlazłem nie w porę! – zawołał Nick. –

Przepraszam, że… przeszkodziłem. Chcę tylko wziąć
paręrzeczy.

Moim wybawicielem okazał się mężczyzna chmurny i

mroczny, ale nie zamierzałam zaglądać darowanemu
koniowi w zęby. Wykorzystałam zamieszanie na swoją
korzyść.Reeceopuściłręce,żebysięodwrócićdoNicka,
który brał paczkę serwetek z logo baru. Odsunęłam się
od Reece’a i wypadłam przez otwarte drzwi. Nie
spojrzałam na Nicka, a po chwili krew szumiąca mi w
uszachzagłuszyłasowa,któreewentualniemogłymiędzy
nimipaść.

Dziwne palenie w gardle musiało wynikać z jakiejś

alergii. Pewnie gdzieś w budynku jest pleśń, wmawiałam

background image

sobie po drodze za bar. Na widok siedzących tam
dziewczynuśmiechnęłamsięszeroko.

–Dolaćwam?–spytałamradośnie,naśleposięgającpo

butelkę.

– Nie trzeba. – Calla zerknęła mi przez ramię i nie

musiałampatrzeć,żebywiedzieć,żezmagazynuwłaśnie
wyszedł Reece. Zobaczyłam go po kilku sekundach, jak
przemierza bar. Usiadł na pustym krześle obok Cama.
Profilmiałnieprzenikniony.–Wszystkodobrze?–dodała
cichoizniepokojem.

Uśmiechałamsiętakszeroko,żemałominierozerwało

policzków.

–Jasne!
Nie była przekonana. Odwróciłam się, wsunęłam

okularynagłowęinakazałamsobiewziąćsięwgarść.To
byłjejwieczór.JejiJaxa.Niemogęjejzajmowaćsobą.
Potarłam dłońmi twarz, przy okazji ścierając pewnie
resztki makijażu, ale trudno, na tym etapie to nie miało
już żadnego znaczenia. Poprawiłam okulary i stanęłam
twarządodziewczyn.

Calla,TessiAverysięwemniewpatrywały.
Płytko wciągnęłam powietrze, które utknęło mi w

gardle,ipoprawiłamkoszulkę.

– To jak, chcecie wiedzieć, czemu w Hufflepuffie jest

fajniej?

Averyuśmiechnęłasięszerokoioparłaobar.
–Achcemy?

background image

Entuzjastyczniepokiwałamgłową.
–Oczywiście,żechcecie!
Tess podskoczyła na krześle, wyraźnie spragniona

dowodu na wyższość Hufflepuffu i w tej chwili
pokochałam ją nad życie, ale Calla nie dała się zwieść.
Zagryzła dolną wargę i patrzyła, jak dolewam Avery
napoju. Nie mogłam się powstrzymać od patrzenia w
stronęstolikachłopaków.CamiJax,którzyzaczęlichyba
właśnie nawiązywać imponującą braterską więź, byli
pogrążeni w rozmowie z Jase’em, ale kiedy spojrzałam
naprzeciwnąstronęstolika,wjednejchwilizapomniałam,
pocomiłopatkadolodu.Pocojąwogólebrałam?!

Reece patrzył mi w oczy, a powietrze powoli ulatniało

się z moich płuc. Patrzył tak intensywnie, że odległość
między nami przestała mieć znaczenie. Zaczęłam się
zastanawiać, dlaczego akurat dzisiejszy wieczór wybrał
naprzełamanieimpasu,wktórymtkwiliśmy.Nieżebyto
miałojakiekolwiekznaczenie,alebyłamciekawa.

ZresztąniemusiałammiećnadnaturalnychmocyKatie

–którezdobyławczasieupadkuzrurywczasie…,hmm,
w czasie pracy – żeby wiedzieć, o czym myślał i co się
kryło w tym intensywnym spojrzeniu. Może i umknęłam
mu z magazynu, ale wyraźnie jeszcze ze mną nie
skończył.

Skrzące się niebieskie oczy w odcieniu nieba kilka

sekund przed tym, jak zmierzch zasłoni wszystkie

background image

oszałamiające

kolory.

Okolone

gęstą

firanką

ciemnobrązowych rzęs, a dalej złotą skórą. Oczy
spoglądały z twarzy wciąż noszącej ślady chłopięcego
uroku,alewyposażonejwwyraźnąlinięszczęki,upartąi
dominującą. Ładnie wykrojone wyraziste usta dowodziły
męskości.Urodarówniesurowa,comajestatyczna.

Przeniosłam wzrok nad płótno, a potem spojrzałam na

trzymany w dłoni pędzel z włosiem zanurzonym w
niebieskiejfarbie.

Niechtowszystkostrzelijasnyszlag.Itoniebylejaki,

tylkonajjaśniejszyzdostępnychnarynku.

Znówtozrobiłam.
Pohamowałam odruch pizgnięcia pędzlem i obrazem i

zaczęłam się dla odmiany zastanawiać, czy pędzel
wystarczy, żeby sobie zrobić lobotomię, bo to był chyba
jedynyratunekodmalowaniaportretówReece’a.

Kolejnyjużraz!
Kolejny,cooznaczało,żerobiłamtojużnieraz!
Było to nie tylko mocno żałosne, ale i nieco

perwersyjne, jak się nad tym zastanowić. Podejrzewam,
żeniebyłbyzachwycony,gdybywiedział,żemalujęjego
twarz.Jawkażdymraziebymchybaumarła,gdybyjakiś
koleśwtajemnicymalowałmojątwarzwmilionieodsłon,
a potem chował to w szafie. No chyba, że byłby to Theo
James albo Zac Efron. Oni mogliby mnie malować gdzie
dusza zapragnie i jeszcze w kilku miejscach. Ale Reece
zapewne nie chciałby się dowiedzieć, że rano obudziłam

background image

sięzmyślamiwrośniętymiwsen,boznówśniłmisięon.

Znów!Czylitoteżzdarzyłosięjużnieraz.
A może wcale by mu to nie przeszkadzało?,

podszeptywałwstrętnygłosikwgłowie.Wkońcuwczoraj
wieczorem w magazynie wtargnął w moją przestrzeń
osobistą. Poprawił mi okulary. I nawet przez chwilę
myślałam,żemniepocałuje.

Alepowiedziałteż,żechciałby,żebytanoc,kiedy–o

czym był przekonany – uprawialiśmy seks, nigdy się nie
wydarzyła…

Tengłosikewidentnienależałdojakiejśintryganckiej,

wrednejczęścimojejpodświadomości,któralubiłamącić.

Podsunęłam okulary, westchnęłam i odłożyłam pędzel

obok słoiczków z farbami akrylowymi, ustawionych na
starejszafcenocnej,którawyglądała,jakbywybuchłana
niątabelapodstawowychkolorów.

Naprawdę,muszęprzestaćmalowaćjegotwarz.
Dlaczego nie mogłam być zwykłą artystką z

pretensjami, malującą wzgórza i wazony albo inny
abstrakcyjnyszajs?Nie,jamusiałambyćartystką,którą
możnabyoskarżyćomanięprześladowczą.

Wstałam ze stołka, otarłam ręce o dżinsowe spodenki,

a potem ostrożnie zerwałam ze sztalug arkusz do
malowaniaakwarelami.Wiem,żewieleosóblubimalować
na papierze z recyklingu, ale ja zawsze wolałam
strukturę i wygląd płótna. Trzeba je było tylko
odpowiedniozagruntować.

background image

Koniecznie musiałam się pozbyć tych wszystkich

portretów, zanim ktokolwiek je znajdzie, ale niestety,
jakjużprzenosiłamjakiśobraznapłótno,tobezwzględu
na to, jak bardzo był żałosny, nie potrafiłam się z nim
rozstać.

Malowanieiszkicowaniestałosięczęściąmnie.
–Kretynko!–mruknęłampodnosem.Zaniosłamprawie

suchy obrazek na sznur do suszenia bielizny, który
rozciągnęłam przez całą długość sypialni w części, którą
przeznaczyłamnastudio.

Przypięłam portret spinaczami, a potem wyszłam i

zamknęłam drzwi. Przysięgłam sobie jednocześnie, że
jeśli kiedykolwiek ktokolwiek wejdzie do tego pokoju i
zobaczy te obrazy, zwinę się w kłębek pośrodku drogi
międzystanowej.

Szłam wąskim korytarzem, a do moich uszu docierał

cichypomruktelewizora.Oddzieckanielubiłamciszy,a
sytuacja pogorszyła się po wypadku Charliego. Zawsze
musiałam mieć włączone radio albo telewizor. A w nocy
chodziłwentylator,niezewzględunachłodnepowietrze,
alenaszum.

Wystarczyły dwa kroki, żeby minąć sypialnię i

łazienkę. Moje mieszkanie było małe, ale fajne. Na
parterze, z drewnianymi połogami, otwartą kuchnią i
drzwiaminatarasikawałekogródka.

Nie mieściło się w apartamentowcu, tylko w wielkim

wiktoriańskim gmachu w samym centrum Plymouth

background image

Meeting, niedaleko Filadelfii. Parę lat temu budynek
został

odrestaurowany

i

zmieniony

w

cztery

dwupokojowe mieszkania. Charlie powiedziałby, że to
dziwaczne,alepodobałobysięmu.

W drugim mieszkaniu parterowym mieszkali starsi

państwo, Silverowie. Kilka miesięcy temu do mieszkania
nade mną wprowadził się jakiś koleś, którego rzadko
widywałam, a obok mieszkał James, pracujący w
ubezpieczeniach,zdziewczynąMiriam.

Mój telefon zapiszczał i spojrzałam na miejsce, gdzie

po powrocie z baru zostawiłam komórkę, czyli na
podłokietnikkanapy.DostałamSMS.

Odczytałamgo,skrzywiłamsięiprawiesięschowałam

za kanapą. Dean napisał: „Chciałbym cię znów
zobaczyć”.

Jezu,naglesięstraszniezdenerwowałam.Bałamsięw

ogóledotykaćtelefonu.

WzeszłymtygodniuprzyprowadziłamDeanadodomu.

Tego kolesia, z którym byłam w Olive Garden i który
zdaniemMelvinamiałnatwarzypuszekjakbrzoskwinia.
Alesytuacjanierozwinęłasiętak,jaknatoliczyłam.

Wieczór skończył się na całowaniu. W całkiem

dogodnym miejscu, bo na moim małym tarasiku, pod
gwiazdami. Ale tylko tyle. Może z powodu pana Silvera,
który wykaraskał się na tarasik obok i wyglądał, jakby
zamierzałwygonićbiednegoDeanalaską.

Alenawet,gdybynamnieprzeszkodzono,itakmiędzy

background image

Deanem a mną nic by się nie wydarzyło. Był miły, może
nawet zbyt komunikatywny, ale jak o nim myślałam, nie
czułamkompletnienic.

Może to dlatego, że… Boże, czy naprawdę

zamierzałam dokończyć tę myśl? Że całowanie się z nim
było tak marne, bo w niczym nie przypominało
pocałunkówReece’a.Cholera.Dokończyłam…

Najgorsze, że wcale nie miałam ochoty niczego do

nikogo czuć, więc pod tym względem Dean był wygodny.
Fajnie się z nim gadało, a przy tym nie było absolutnie
żadnejmożliwości,żebymmogłacośdoniegopoczuć.Ale
toniebyłowobecniegouczciwe.

Westchnęłam i minęłam kanapę. Telefon zostawiłam

tam, gdzie był. Dean był miły, ale drugiej randki nie
będzie.Muszęsięzebraćnaodwagęimutopowiedzieć,
ale dopiero jak się zdrzemnę. I może po paczce chipsów
z…

Zaburczało mi w brzuchu i zatrzymałam się w jadalni,

naprzeciwkokuchni.Mojąuwagęzwróciłruchzamałym
oknem nad zlewem. To był moment, smuga czegoś
szarego albo ciemnobrązowego, za szybka dla mojego
popsutego wzroku. Nawet w okularach nie zdołałam
wyostrzyć tego, co widziałam. Podeszłam do zlewu,
oparłam się o zimny brzeg i wspięłam się na palce.
Wyjrzałam przez okno, ale zobaczyłam tylko koszyk
różowych kwiatów, które kupiłam na targu w zeszłym
tygodniu.Stałnastolikuzkutegożelaza,takiegowstylu

background image

dawnego bistro. Zresztą pamiętał lepsze czasy. Płatki
kołysały się na lekkim wietrze. Wydawało mi się, że
usłyszałamzamykającesiędrzwi,alepokręciłamgłową.

Jeszczemibrakowałohalucynacji.
Odwróciłamsię,oparłamozlew,odetchnęłamgłębokoi

przechylałam głowę to lewo, to w prawo. Wczoraj
zamykałam bar, więc do domu wróciłam o trzeciej nad
ranem,aobudziłamsięstanowczozawcześnie.

Z takim uczuciem w brzuchu, jakby… Jakby było we

mnie strasznie pusto, ale bez żadnego konkretnego
powodu. Ta pustka po prostu sobie była i sprawiała, że
czułamsięniespokojnainiepewnawswojejskórze.Ten
stantrwał,ażzłapałamzapędzle.Wiedziałamjednak,że
wróci.

Zawszewracała.
Odsunęłamsięodzlewuiwzięłambananazesmutnego

koszyka z owocami. Leżały tam głównie kawałki
czekolady. W tej samej chwili ktoś zapukał do drzwi.
Rzutokanazegarprzylodówceijużwiedziałamktoto.

W każdą sobotę, odkąd w wieku osiemnastu lat

wyprowadziłam się z domu, przychodziła do mnie mama.
A czasem cała rodzina. Tak jak ja w każdy piątek
odwiedzałamCharliego.

Dzięki Bogu, że zamknęłam drzwi do studia, bo

ostatnie, czego mi było trzeba, to żeby ktoś z rodziny,
mama, tata albo dwaj bracia, zobaczył portret Reece’a.
Przecieżdobrzegoznali.

background image

Zresztąznaligowszyscy.
Otworzyłam drzwi i wraz z powiewem upalnego

powietrza walnął mnie w twarz widok podsuniętego pod
samnosbidonuzbrązowympłynem.Cofnęłamsię.

–Coto?
– Zrobiłam ci mrożonej herbaty – oznajmiła mama i

wepchnęła mi w ręce ciepły plastikowy pojemnik. –
Pomyślałam,żejużpewnieniemasz.

Potrafiłam zrobić w barze każdego drinka, jaki

wymyślił człowiek, ale choćbym skonała, próbując, nie
umiałamzrobićmrożonejherbaty.Zjakiegośpowodunie
ogarniałam proporcji cukru, torebek herbaty i wody.
Przerastałomnieto.

– Dzięki. – Przygarnęłam bidon do piersi, a mama

wtargnęła do domu jak tornado mierzące metr
sześćdziesiątizezjeżonymikrótkimiwłosamiwkolorze
brązowym.–Samajesteś?

Zamknęła drzwi i poprawiła okulary w czerwonych

oprawkach. Po niej odziedziczyłam nie tylko nikczemny
wzrost,aleikiepskiwzrok.Niechżyjągeny!

–Ojciecposzedłztwoimbratemnagolfa.
Domyśliłam się, że „mój brat” oznacza mojego

starszego brata, Gordona, bo Thomas, młodszy, był
ostatnimi czasy gotem i nie zbliżyłby się do pola
golfowegonadziesięćkilometrów.

– Dostanie w tym upale zawału. To jakiś kuriozalny

pomysł. To samo Gordon – mówiła mama, idąc w stronę

background image

kanapy

z

odzysku,

którą

kupiłam,

kiedy

się

wprowadziłam do tego mieszkania cztery lata temu.
Usiadła. – Powinien być bardziej odpowiedzialny. Mówię
otwoimbracie.Przecieżniedługozostanębabcią!

Niemiałampojęcia,jakgrawgolfawsierpniuwpływa

na trzeci miesiąc ciąży jego żony, ale nie wnikałam i po
prostuzaniosłamherbatędolodówki.

–Chceszcośdopicia?
– Wypiłam tyle kawy, że dziwię się, że tu nie

przyfrunęłam.

Otworzyłam lodówkę i zmarszczyłam nos. Cofnęłam

się.Zajrzałamdolodówkiizniepokojemzacisnęłamdłoń
narączcebidonu.

–Cotomabyć?–mruknęłam.
–Cotam,kochanie?
Niepewna, co widzę, wpatrywałam się w górną półkę.

Obokpuszkiznapojemleżałpilotdotelewizora.Nigdyw
życiu nie schowałam pilota do lodówki. Żadnego innego
przedmiotu też nie. W ogóle nie słyszałam, żeby
ktokolwiektakrobił,alejednakskądśsiętuwziął.Czaił
sięnapółcejakgotowadoatakutarantula.

Zerknęłam w okno nad zlewem i ścisnęło mnie w

żołądku,boprzypomniałamsobieniewyraźnyruch,który
widziałamwcześniej.Aleprzecieżtonic.Poprostubyłam
znacznie bardziej zmęczona, niż mi się wydawało. Choć
tomimowszystkodziwne.Bardzodziwne.

Pokręciłam głową i wyjęłam pilota z lodówki. Już

background image

zaczynałammyśleć,żetolodówkazŁowcówduchów.Na
miejscupopilociepostawiłamherbatę.

Wróciłamdokanapy,amamapoklepałasiedziskoobok

siebie.

–Siadaj,Roxanne.Dawnonierozmawiałyśmy.

Rozmawiałyśmy

wczoraj

przez

telefon

przypomniałam jej i przyniosłam pilota na miejsce, na
stolik przed telewizorem, gdzie spędzały czas wszystkie
grzecznepiloty.

Wywróciłaoczami,brązowymijakmoje.
–Tobyłowiekitemu,kochanie.Siadajtuszybciutko.
Usiadłam obok niej, a jak tylko wylądowałam,

podniosła szczupłą rękę i złapała za mój rozczochrany
kucyk.

–Cosięstałozczerwonymipasemkami?
Wzruszyłam ramionami, a potem sięgnęłam do góry i

ściągnęłam z kucyka gumkę. Miałam długie włosy.
Sięgałyby aż do piersi, gdybym miała piersi. Tyle
eksperymentowałam z kolorami, że zdziwiłam się, że
jeszczeminiewypadły.

–Znudziłymisię.Podobającisięfioletowe?
Pokiwałagłowąizmrużyłaoczy.
– Tak, pasują do ciebie. Dobrze się komponują z

plamamifarbynakoszulce.

Zerknęłam na stary podkoszulek z nadrukiem ze

Zmierzchu.Faktycznie,Edwardmiałnatwarzyfioletowe
plamy.

background image

–Nowięc…–Tesłowazabrzmiaływmojejgłowiejak

dzwonek alarmowy. – Wiesz, że propozycja jest nadal
aktualna?Tak?

Cała się napięłam, patrząc w jej szczere oczy.

Propozycja. Propozycja była jak żywa, oddychająca
istota, na którą czasem – no dobrze, prawie zawsze –
chciałam się zgodzić. Chodziło o to, żebym wróciła do
domu,wwiekudwudziestudwóchlat,rzuciłakursgrafiki
komputerowej,bariprojektystroninternetowych,które
robiłam na boku i poświęciła się w stu procentach mojej
prawdziwejpasji.

Malarstwu.
Miałam wielkie szczęście, że moi rodzice byli gotowi

utrzymywać artystkę bez grosza przy duszy, ale nie
mogłam tego zrobić. Potrzebowałam niezależności. To
dlategosięwyprowadziłamidlategoodstulatniemogłam
skończyćstudiów.

–Dziękuję–powiedziałamizamknęłamwdłoniachjej

ciepłądłoń.–Naprawdę,doceniam,ale…

Westchnęła, zabrała mi rękę i objęła moje policzki.

Potemsięnachyliłaipocałowałamniewczoło.

–Wiem,alechciałamsięupewnić,żeniezapomniałaś.–

Cofnęła się, przechyliła głowę i musnęła kciukiem mój
policzek tuż pod okularami. – Wyglądasz na zmęczoną,
wykończoną.

–Dzięki,mamo,tomiłe.
Spojrzałabacznie.

background image

–Októrejwyszłaśzbaru?
– O trzeciej – westchnęłam i opadłam na poduszki,

któremniepołknęły.–Pozatymwcześniewstałam.

–Niemogłaśspać?–dopytywałaztroską.
Mamamnieznała.Pokiwałamgłową.
Pochwiliciszyzałożyłanogęnanogę.
–ByłaśwczorajuCharliego?
Znówpokiwałamgłową.
– No jasne, że byłaś – stwierdziła cicho. – Jak się

trzymamójchłopak?

To, że tak o nim mówiła, sprawiało, że patrzenie na

niego w takim stanie wydawało mi się jeszcze
trudniejsze.Moirodzice…Boże,jakdorastaliśmy,tobyli
Charliemubliżsiniżjego.Westchnęłamiopowiedziałamo
wizycie i o tym, że Charlie znów mnie nie poznał. W jej
brązowych oczach widziałam niepokój, bo dobrze
wiedziała,cosiędziałowcześniej.

Jak skończyłam, mama zdjęła okulary i zaczęła

gestykulowaćszczupłąręką.

–Słyszałam,cosięstałozReece’em.
Wytrzeszczyłam oczy tak bardzo, że myślałam, że mi

wyskoczązczaszki.Słyszała?Onaszymbzykanku,które
tak naprawdę nie było bzykankiem? Byłyśmy z mamą
blisko,alebezprzesady!

–Uważam,żetobardzomiłezjegostrony,żewczoraj

cipowiedziałoHenrym–wyjaśniła,amnieulżyło.

Dzięki Bogu nie chodziło jej o naszą zapętloną

background image

sytuację.

–Skądwiesz?
Uśmiechnęłasię.
–Jegomamamiwczorajpowiedziała.–Potemzrobiła

przebiegłą minkę. – To chyba wykraczało poza zakres
jego obowiązków. Zrobił to dla ciebie. Nie sądzisz, że to
dziwne?

– Jezu, mamo! – Wywróciłam oczami. Oczywiście

wiedziała o moim wielkim zauroczeniu, odkąd się
wprowadził obok nas. Jestem pewna, że w czasie
zeszłorocznego Święta Dziękczynienia razem z jego
matką planowały zeswatanie nas, bo przy stole
rozwodziły się ze smutkiem nad tym, jacy jesteśmy
samotni, aż brat Reece’a prawie się zadławił tłuczonymi
ziemniakami,taksięśmiał.

Tobyłobardzokrępującespotkaniedwóchrodzin,aw

tym roku będzie jeszcze gorzej, bo nasza domniemana
wspólnanocmiałamiejsceniedługopotamtejkolacji.

– To dobry chłopak – ciągnęła mama, brzmiąc jak

rzecznik Reece’a. – Walczył o nasz kraj, a po powrocie
do domu podjął pracę, w której naraża się na
niebezpieczeństwo.Awydarzeniazzeszłegoroku,ztym
chłopcem…Musiałpodjąćtrudną…

–Mamo!–jęknęłam.
Udało mi się w końcu zmienić temat z Reece’a na

zbliżające się narodziny pierwszego wnuka. Kiedy
musiałamsięjużzacząćszykowaćdowieczornejzmiany,

background image

mamamocnomnieprzytuliła.

–NierozmawiałyśmyoHenrymiotym,czegochce,ale

wiedz, że ja i ojciec będziemy cię wspierać, cokolwiek
postanowisz.

Poczułam pod powiekami łzy i zaczęłam szybko

mrugać.Kochałammoichrodziców.Bylinajlepsi.

– Nie chcę z nim rozmawiać. Nie chcę nawet na niego

patrzeć.

Uśmiechnęłasięsmutnoipokiwałagłową.Wiedziałam,

co naprawdę myśli. Chciałaby, żebym pozbyła się
zadawnionejnienawiści.

–Jeślitak,jesteśmywtymztobą.
–Tak–potwierdziłam.
Poklepała mnie po policzku i wypadła z domu równie

energicznie,jakweszła,akiedyzamknęłamzaniądrzwi,
uświadomiłamsobie,żeniemamjużczasunadrzemkę.

Możeidobrze,bopewnieznowuśniłbymisięReece,a

to ostatnie, czego mi w tej chwili trzeba. Natychmiast
ustaliłamlistępriorytetów.

Popierwsze:prysznic.Czylimałymikrokamidocelu.
Podrugie:przestaćonimśnić.Łatwiejpowiedziećniż

zrobić, wiem, ale nieważne. W każdym razie wysoka
pozycjanaliściepriorytetów.

Po trzecie: przestać malować jego głupią – chociaż

seksowną!–twarz.

I wreszcie po czwarte: przy następnej okazji

powiedzieć mu prawdę o tamtej nocy. Mogłam zrobić

background image

przynajmniej tyle. Pozbyć się tego ładunku żalu.
Musiałam,boniemogłamprzestaćmyślećojegopytaniu.

„Zrobiłemcicośzłego?”
Zacisnęłam usta i ruszyłam korytarzykiem. Starałam

się nie zwracać uwagi na kwitnący w brzuchu niepokój.
Dośćjużmiałpoczuciawiny.Nietrzebamubyłojeszcze
mojej porcji. W sypialni się rozebrałam. Zostawiłam
ciuchytam,gdzieakuratspadły,bobardziejzajmowałam
sięplanowaniem,jakmuotympowiedzieć.

Miałam

niejasne

podejrzenie,

że

nie

będzie

zadowolony.

Ale przecież gdybym wiedziała, czym się gryzie,

wyjaśniłabym to już dawno temu. Naprawdę! Moje
rozdrapy nawet nie miały startu do jego obaw, że mnie
jakośskrzywdził.

Zagryzłam dolną wargę i przeszłam przez pokój.

Musiałam minąć głęboką szafę. Drzwi były otwarte i
chłodny powiew owionął mi brzuch, zostawiając po sobie
gęsią skórkę. Minusem mieszkania w wiktoriańskiej
budowlibyłyprzeciągi,nawetlatem.KiedyśpanSilvermi
powiedział, że w domu są ukryte korytarze z dawnych
czasówizamaskowaneścianamiprzejściapodschodami.

Faktycznie, główna klatka schodowa prowadząca do

mieszkańnagórzeprzechodziłatużobokmojejsypialni.

Szybkosięobróciłamijakgłupekzamknęłamdrzwido

szafy. Trochę już za późno, zważywszy że byłam naga,
aleitaktozrobiłam.

background image

Potem zaczęłam się szykować do pracy i wróciłam

myślami do czekającej mnie rozmowy z Reece’em.
Czułam w kościach, że to się nie skończy dobrze, ale
chociaż nie powinnam się tym przejmować, to się
przejmowałam.

Wiedziałam, że nie tylko będzie żałował nocy, która

nigdy się nie wydarzyła, ale na dodatek kiedy tylko do
niegodotrze,żegookłamałam,znienawidzimnie.

background image

Rozdział5

W

sobotęwieczoremUMonybyłytłumy.Jaxpojechałz

Callą na uniwersytet, więc mieliśmy jednego człowieka
mniej. A Clyde był wciąż na zwolnieniu po ataku serca,
który przeżył w zeszłym miesiącu. Sherwood, nasz
kucharznapółetatu,miotałsięjakopętany.

Mieliśmy tyle pracy, że tylko kątem oka zauważyłam,

jak Nick wsuwa swój numer telefonu naskrobany na
naszej nowej serwetce do tylnej kieszeni spodenek
jakiejśdziewczyny.

–Anotheronebitesthedust–zanuciłam,mijającgoz

dwomapiwami.

Zmrużyłoczy.
Zachichotałam, obróciłam się na pięcie i postawiłam

piwo

na

barze.

Siedziało

tam

dwóch

pozornie

zwyczajnychkolesi.Ubranibyliwciemnedżinsyiproste
koszule, ale wiedziałam, że nie obracają się w
najprzyjemniejszychkręgach.WidziałamichzMackiem,
który pracował dla takiego gościa z Filadelfii, Isaiaha.
Wszyscy w mieście i okolicy wiedzieli, że lepiej się od
niego trzymać z daleka. „Pracował” nie przypadkiem
byłowczasieprzeszłym,boMackskończyłnapoboczuz
kulkąwgłowie.Oiledobrzesłyszałam,toonzadzierałz
Calląiszantażowałjąkłopotami,wjakiewpakowałasię
jej mama, a Isaiah nie miał ochoty na zainteresowanie

background image

policji.

Uśmiechnęłamsiędonichpromiennie.
–Nakosztfirmy.
Starszy,owłosachwkolorzewęgla,zamrugał.
–Dzięki,skarbie.
Pomyślałam,żedobrzemiećpotencjalnychrabusiówpo

swojej stronie. Nigdy nie wiadomo, kiedy komuś się
przydacementowakąpiel.Ha!

Obstawiałam, że Reece jest w pracy, więc wykonanie

priorytetowego

zadania

zostało

wstrzymane.

I

skłamałabym, strasznie i bezczelnie, gdybym nie
przyznała, że mi ulżyło. Bardzo się bałam tej chwili
prawdy.Aprzecieżmiałamjegonumertelefonu.Mogłam
wysłaćSMSipoprosić,żebyprzyszedłalbonapisać,cosię
stało.

Tylko że to by było tak żałosne, że sama siebie

musiałabymposłaćnacementowąkąpiel.

Tyledobrego,żeniemiałamczasunazastanawianiesię

nad tym, bo skakałam od jednego klienta do drugiego i
zbierałamnapiwki.Byłojużpopółnocy,kiedypodniosłam
wzrokoddrinkaseksnaplażyizobaczyłam,żewprogu
stoiDean.

Cholera!
Jakgozobaczyłam,onteżnamniespojrzał.Wsumie,

nicdziwnego.Stałamtużnaprzeciwko,aonpatrzyłprzed
siebie. Przez moment rozważałam zanurkowanie za
barem.

background image

–Cześć–powiedziałiusiadłnajedynymwolnymstołku

wcałymbarze.–Aledzisiajruch.

Czułam,żerobięsięczerwona.Nieodpowiedziałamna

jego SMS-a. Po tym, jak mama wyszła, zupełnie
zapomniałam.

– Tak, cały dzień mam urwanie głowy. – Odstawiłam

sok ananasowy i się skrzywiłam. Aż takie, żeby nie móc
napisać?Słabe.Odwróciłamsiędoniegoiprzykleiłamdo
twarzyprofesjonalnyuśmiech.–Cocipodać?

Powoli zamrugał. Miał niebieskie oczy, ale nie tak

intensywne, jak Reece. Ej! Nie zamierzałam myśleć o
kolorzejegooczu.

–Budweisera.
Pokiwałamgłowąipomknęłampopiwo.Jakwracałam,

Nick uniósł brwi, ale nic nie powiedział. Położyłam na
barzeserwetkę,ananiejpostawiłambutelkę.

–Dorachunkuczyzapłaciszodrazu?
Znów zamrugał, a potem się odchylił i sięgnął po

portfel.

– Zapłacę. – Położył na barze dychę. – Zatrzymaj

resztę.

– Dzięki – wymamrotałam. Miałam ochotę zostawić

tam pieniądze, ale miałam do zapłacenia czynsz, a poza
tym chciałam kupić nowy zestaw akwarel, więc…
Wciągnęłam głęboko powietrze, zerknęłam na niego i
położyłamrękęnapieniądzach.–Słuchaj,Dean,ostatnim
razemdobrzesię…

background image

–Hej,Roxy-Moxy!
Prawie wyskoczyłam ze skóry na dźwięk głosu Katie.

Odwróciłam się zdziwiona, że udało jej się tu dopchać.
Chociaż z drugiej strony w barze było pełno, a ona była
nieźlewystrojona.Oczywiścieposwojemu.

Katie pracowała po drugiej stronie ulicy w klubie dla

panów. Innymi słowy: była tancerką erotyczną i
absolutnietouwielbiała.Zawszemiałanasobiecoś,czego
zwykły człowiek nie śmiałby włożyć publicznie. Dzisiaj
ubrała się w skórzane różowe spodnie, a jej biustonosz
wyglądałjakpurpurowystroboskop.

Deanpatrzyłnanią,jakbybyłakosmitą,którywłaśnie

wszedłdobaru.

– Siema! – otrząsnęłam się szybko i odruchowo

złapałambutelkęJose’egoiszklaneczkę.–Jakdzisiajw
robocie?

Łokciem utorowała sobie drogę między Deanem a

jakąśstarsząpaniąiwślizgnęłasięwciasnąprzestrzeń.

–Takienudy,żeprawiezasnęłamnarurze.
–Tosięmogłoźleskończyć!–Nalałamjejdrinka.
– To jak, w niedzielę masz wolne? – wtrącił się Dean.

Trzymał ramiona przyciśnięte do boków, jakby się bał
dotknąćKatieiczymśodniejzarazić.

Niespodobałomisięto.
Katie zachichotała i objęła szklaneczkę dłonią.

Paznokciemiałapomalowanenakolorlodowegobłękitu.

– Ma wolne, ale nie będzie się z tobą spotykać, chyba

background image

że masz na nazwisko Winchester. – Uniosła brew i
zerknęłananiego,amnieopadłaszczęka.–Alezdajesię,
żeniemamprzyjemnościzDeanemWinchesterem,co?

–Słucham?–wystękałizrobiłsięcałyczerwony.
– No co? – Wzruszyła opalonymi ramionami. – Mówię

ci w jak najmilszy sposób, skarbie, że nie masz u niej
szans.

–Katie!–syknęłam.
Deansiędomnieodwrócił.
–Dziwny–mruknęłaKatiepodnosem.
Spiorunowałamjąwzrokiem.
Złożyła usta w dziubek i cmoknęła w powietrze, a

potemjednymhaustemwypiłaswojątequilę.

– Pamiętaj, co ci mówiłam. – Odstawiła głośno

szklankę, a kobieta obok ze zmarszczonymi brwiami
obserwowałajejodwrót.–Tyjużpoznałaśmężczyznę,z
którymspędziszresztężycia.

O rany. Pewnie, że pamiętałam, jak to mówiła,

powołując się na moce parapsychiczne zdobyte podczas
upadkuzpokrytejoliwkąrury.

Takierzeczyzdarzałysiętylkomoimznajomym.
Prawdę mówiąc, szczerze wątpiłam – a przynajmniej

miałam taką nadzieję – że już spotkałam miłość mojego
życia. Ale powiedziała mi wtedy coś jeszcze. I to już się
spełniło.

MiałocośwspólnegozReece’em.
ZrobiłakrzywąminędoplecówDeana.

background image

–Iniemiałamnamyślijego.Takczysiak,Roxy-Moxy,

idziemy jutro na gofry? – Kiedy pokiwałam głową,
zatrzepotałapalcami.–Tonarazka!

Trochę ogłupiała patrzyłam, jak sunie przez bar.

Znałam ją od dawna, a mimo to nadal potrafiła mnie
zaskoczyć.

– Coś jest z tą dziewczyną nie tak – powiedział Dean

rozwścieczonym głosem. – Nie wiem, jak z nią
wytrzymujesz.

Popatrzyłamnaniego.
– Wszystko z nią w porządku. – Widziałam, że jest

zaskoczony.–Przepraszam,alejestemtrochęzajęta.

Zamrugałszybko.
–Jasne.Pogadamypóźniej.
Już otwierałam usta, żeby mu powiedzieć, że nie

pogadamy, ale zdążył się obrócić na pięcie i zniknąć w
tłumie. Pokręciłam głową i przeszłam do innej części
baru.NawetniemusiałamnicmówićNickowi,odrazusię
zamieniliśmy i ja wzięłam się do realizowania zamówień.
Jakiś czas później podniosłam wzrok i niechętnie
natrafiłam na spojrzenie Deana. Potem już go nie
widziałam.

Dalsza

część

wieczoru

przemknęła

błyskiem.

Zrealizowaliśmy

ostatnie

zamówienia,

a

potem

posprzątaliśmy i zajęliśmy się inkasowaniem napiwków i
księgowaniem wpływów z kasy. Jak to robiliśmy z
Nickiem, towarzystwa dotrzymywała nam muzyka.

background image

Zwykle wynajdowałam najbardziej wkurzającą piosenkę
świata,aledzisiajniebyłamwnastroju.

ZatoNickmiałochotęnarozmowę.
–Cotobyłzakoleś?
Wpisałam liczby na arkuszu wpływów przygotowanym

przez Jaxa. Pewnego dnia Mona będzie prawdziwym
barem i wtedy zafundujemy sobie system POS. Jasne,
można pomarzyć… Odwróciłam się do niego z
westchnieniemioparłamobar.Nicksprzątał.

–Takijeden.Byłamznimnajednejrandce.
–Inatymsięskończy?
Wzruszyłamramionami.
–Tak.Niejestemzainteresowanadalszymciągiem.
Przerzuciłścierkęprzezramięidomniepodszedł.
–Będąznimproblemy?
I Jax, i Nick, a także Clyde potrafili być

nadopiekuńczy.

– Nie sądzę. Myślę, że dzisiaj do niego dotarło. –

Przekrzywiłam głowę. – Poza tym nie jestem twoją
młodsząsiostrąiniemusiszprzeganiaćmoichchłopaków.

–Niemammłodszejsiostry.
–Dobra,nieważne.
– Ale mam młodszego brata. – Oparł się rękami o bar

zamnąischyliłgłowę.Ztakbliskiejodległościwidziałam,
żeoczymaraczejzieloneniżbrązowe.Pozatymbyliśmy
blisko jak kucyki Pony! – Poza tym nie kojarzy mi się z
tobąsłowo„siostra”.

background image

–Co?–Okularyzaczęłymisięześlizgiwaćznosa.
– Chętnie bym cię bliżej poznał – poinformował. Ot

tak.Łup.Prostowtwarz.

Wytrzeszczyłam oczy, bo byłam w szoku. Nigdy nie

zauważyłam,żebybyłmnązainteresowany!

–No…
Złączyłustawpółuśmiechu.
– Ale wtedy już nie mógłbym tu pracować, więc nic z

tego nie będzie. Zresztą, może i dla ciebie zrobiłbym
wyjątek,aletoniejestnajważniejszypowód,dlaktórego
nie…–podniósłrękęipoklepałmnieponosie–…zrobię
tegoztobą.

Przez chwilę się w niego wpatrywałam, mile

połechtana,aleiogłupiała.

–Dzięki.Chyba…
Mrugnął i odepchnął się od baru. Ściągnął ścierkę z

ramienia, wziął płyn i popryskał blat. Chwilę trwało,
zanim mój mózg zaczął znów działać. Poprawiłam
okulary.

– Wiesz, ja też chętnie bym w to weszła, ale potem

byłobynaprawdędziwnie.

Nicksięzaśmiał.
–Tynaprawdęsypiaszzdziewczyną,apotemnigdysię

już nie spotykacie? – Ciekawość to pierwszy stopień do
piekła,alebyłamojąnajlepsząprzyjaciółką.

–Niewchodzęwzobowiązania.
– Drugie spotkanie nie jest zobowiązaniem –

background image

przekonywałam,choćczułam,żetoniewłaściwalogika.–
Toznaczyrozumiem,żemożnazkimśniespaćwięcejniż
raz,aleniewidywaćgo?

Obejrzałsięprzezramię.
– Jasne – mruknęłam i pokręciłam głową. – A może

jesteśpoprostułamaczemserc?

W odpowiedzi tylko się zaśmiał. Wkrótce potem

zakończyliśmy bardzo dziwny wieczór U Mony. Ja
miałam klucze, więc kiedy wyszliśmy, nie bardzo
zwracałam uwagę na to, co się dzieje na zewnątrz, za
bardzo szamotałam się z zamkiem. Na początku
pomyślałam,żeśmiejesięzemnie.Alejakjużwrzuciłam
ciężkibrelokdotorbyisięodwróciłam,zobaczyłam,oco
muchodziło.

–Co…?–zaczęłam,aleprzerwałam,bosercezaczęło

miwalić.

Obok mojego samochodu stał radiowóz, a o drzwi od

strony pasażera opierał się superseksowny policjant.
Długie nogi skrzyżował w kostkach, a ramiona splótł na
apetycznejpiersi.

CzekałnamnieReece.
Wpatrywałam się w niego na tym ciemnym parkingu i

ostatnie, o czym myślałam, była moja lista priorytetów.
Oblepiłomniedusznenocnepowietrze,aonrozplótłnogi
i oderwał się od samochodu. Przyjrzałam mu się od stóp
dogłów.Skupiłammyślinatym,wjakisposóbpoliester,z
którego uszyty był jego mundur, przesuwa mu się po

background image

udach.

Boże,chodziłjakucieleśnieniechwały.Topowinnobyć

zakazane.

Nicksięnachyliłiszepnąłmidoucha:
– A to główny powód, dlaczego nawet do ciebie nie

startuję.

Potknęłamsię.
– Cześć, stary. – Klepnął Reece’a w ramię, kiedy

przechodził obok. – Spokojnej nocy. Do zobaczenia w
środę,Roxy!

–Papa.–NieodrywałamwzrokuodReece’a.Coontu

robił, o wpół do trzeciej rano? Zresztą to nie pierwszy
raz,kiedywychodziłamzbarupóźnoizastawałamgotu.
Przed tamtą nocą, która nie powinna się była nigdy
wydarzyć, wpadał tak co jakiś czas, kiedy pracował na
nocnązmianęizamierzałcośzjeść.Aleniespodziewałam
się,żezrobitoznowu.

Po pogrążonym w ciszy parkingu rozniósł się ryk

motoruNicka.Musiałamcośpowiedzieć,bostaliśmykilka
metrówodsiebieitylkosięnasiebiegapiliśmy.

–Cześć.
Nooo,tomisięudało.
Lekkouniósłkącikust,awzrokopuścił.
–Co…?–roześmiałsię,ajapoczułam,jakbymmiaław

brzuchu gniazdo motyli, które nagle poderwały się do
lotu.

–Comasznapisanenakoszulce?

background image

Też spojrzałam w dół i starałam się opanować

wypełzającynaustauśmiech.

–Bawidamek.Aco?
Uniósł długie gęste rzęsy i znów się roześmiał, tym

przyjemnymlekkimśmiechem,którymmniejakbyotulał.

–Jesteś…Jesteśinna.
Przeniosłam ciężar ciała z jednej nogi na drugą i

zagryzłamwargi.

– Nie jestem pewna, czy to dobrze, czy masz ochotę

uciekać?

Zrobił krok do przodu. Ręce miał spuszczone wzdłuż

boków, a prawym przedramieniem ocierał się o rękojeść
służbowegopistoletu.Gwiazdanapiersilśniłajaśniejniż
powinna i znajdowała się akurat na wysokości mojego
wzroku.

–Todobrze.Tak.
Niepewniewciągnęłampowietrze,abalsamicznabryza

zwiała mi na twarz pasmo włosów. Co się tu na litość
boską dzieje? Rozejrzałam się po pustym parkingu i po
samochodachwyjeżdżającychspodklubuzestriptizempo
drugiejstronieulicy.–Maszprzerwęna…lancz?

– Tak. Pracuję do siódmej rano – odparł, a potem

poruszył się tak szybko, że nawet nie zauważyłam, co
robi, dopóki nie poczułam na policzku jego palców.
Chwyciłluźnykosmykwłosówiwetknąłmigozaucho,a
jadosłownieniemogłamzłapaćtchu.Czułamjegodotyk
na delikatnej skórze za uchem. Przeszył mnie słodki

background image

dreszcz.

Mój

puls

kwalifikował

się

chyba

na

oddział

kardiologiczny.

–Acorobisztutaj?
Najegobajeczneustawstąpiłlekkiuśmiech.
–Wieszco,napoczątkusamniewiedziałem.Jeździłem

pookolicyimyślałemotym,żemuszęcośzjeść,apotem
nagle zatrzymałem się na tym parkingu i przypominałem
sobie,jaktorobiliśmykiedyś.

Wnętrzności zmieniły mi się w papkę, bo chociaż to

było głupie, zdumiewało mnie, że naprawdę to pamięta.
Byłam pewna, że tylko ja przechowuję te wspomnienia.
Spojrzałamnaniegoipoczułam,żekręcimisięwgłowie,
alenapewnoniemiałotonicwspólnegozupałemanijego
wzrostem.

–Noi?
–Jesteśzmęczona?
Toniebyłaodpowiedźnamojepytanie,alepokręciłam

głową.

–Nie!
Spojrzał prosto na mnie oczami tak niebieskimi, że w

półmrokuwydawałysięprawieczarne.

– Zacząłem myśleć. O różnych zwariowanych

sprawach.

Uniosłambrwi.
–Zwariowanychsprawach?
Pokiwałgłowąiuśmiechnąłsiętrochęszerzej.

background image

– Zwariowanych, szalonych sprawach, na przykład o

tym,czyniemoglibyśmyzacząćodnowa.

–Zacząćodnowa?–Zachowywałamsięjakzabawka,

którapowtarzakażdeusłyszanesłowo.

–Tak.Tyija.
Tegosiędomyśliłam.
– I stwierdziłem, że to cholernie dobry plan – dodał i

znalazł się nagle o krok bliżej. Stał tak blisko, jak
wcześniejNick,tylkożewtedynieczułamzupełnienic,a
teraz milion rzeczy naraz, drażniących zakończenia
nerwowe.–Mamnadzieje,żesięzgodzisz.

–Cotozaplan?
Znów wyciągnął rękę, tym razem, żeby mi poprawić

okulary.

– Zapomnijmy o tamtej nocy. Wiem, że nie możemy

udawać, że to się nigdy nie stało, ale powiedziałaś, że…
Że nie zrobiłem ci nic złego, a wiem, że nie okłamałabyś
mniewtakiejsprawie–mówił,amnieserceopadłogdzieś
do żołądka. Okłamać? Ja?! W życiu! – Ale możemy iść
dalejnaprzód,tak?

–Aledlaczego?–wypaliłam,aonuniósłjednąbrew.–

Nie,złepytanie.Dlaczegoteraz?

Minęłachwila.
– Byliśmy przyjaciółmi i będę z tobą szczery, brakuje

mitego.Tęsknięzatobą.Ijestemzmęczonytątęsknotą.
Dlategowłaśnieteraz.

Moje serce zaczęło skakać, jakby grało w klasy.

background image

Tęsknił za mną? Miał dość tęsknoty? O mój Boże. Mój
mózg nie nadążał. Nie miałam pojęcia, jak zareagować.
Jedenaście miesięcy spędziłam na ukrywaniu się przed
nim i wyklinaniu go, a teraz zwyczajnie nie wiedziałam,
co powiedzieć. Żałował nocy, która w zasadzie nigdy się
niewydarzyła,chciał,żebysięniewydarzyła,alebyłtutaj
ichciałzacząćodnowa.

Nadzieja. Boże, czułam w piersi budzącą się do życia

iskierkę

nadziei.

Czułam

się

znów

jak

tamta

piętnastolatka,kiedypierwszyrazuśmiechnąłsiędomnie
ze swojego ogródka. Albo kiedy mnie odprowadzał do
szkoły. Jak wtedy, gdy mnie przytulił po powrocie z
wojska.

Ijaktamtejnocy,kiedyodwiozłamgododomu.
Liczyłam, że w ciągu ostatnich jedenastu miesięcy

unicestwiłamtęnadzieję,alenie,wciążtubyła,przeżyła
wbrew instynktowi samozachowawczemu, wstydowi i
poczuciuwiny.

– Czy to wystarczająco dobry powód? – Prowokował

mnie tym pytaniem i miałam ochotę się uśmiechnąć, ale
byłamzbytzszokowana.

Muszę mu powiedzieć, co się naprawdę stało tamtej

nocy. Wiedziałam, że muszę, ale on chciał zacząć od
nowa, a jak mogłam zaczynać od nowa, od razu cofając
się w przeszłość i to do nocy, którą chciał usunąć ze
swojejprzeszłości?

Jeszcze raz podniósł ręce i tym razem odnalazł moje

background image

palce.Splótłjezeswoimi.Mojeserceskończyłozgrąw
klasy i przeszło do robienia salta w tył. Może nawet po
okręgu.Lekkopociągnąłmniezarękę.

– Co ty na to? Zjesz ze mną lancz, kolację czy tam

śniadanie? Jakkolwiek należy nazwać posiłek jedzony o
trzeciejnadranem.Zjeszzemną?

Jakmogłampowiedziećcokolwiekinnegoniżtak?

background image

Rozdział6

S

iedziałam z Reece’em w całodobowej jadłodajni

kawałekzaMoną.Byłojakdawniej,ajednocześnieobco.
Jakbym wślizgnęła się w życie kogoś, kogo ledwie
znałam.

W jadłodajni było pusto, nie licząc stolika zajętego

przez studentów robiących wszystko, żeby nie wyglądać
na nadmiernie pijanych, w towarzystwie policjanta oraz
kilkutirowców.KelnerkaprzyniosłakawędlaReece’a,a
dla mnie mrożoną herbatę. Zdecydowaliśmy się na
śniadanie.

Początkowo było trochę niezręcznie. Siedziałam

naprzeciwko niego, po turecku, w jasnym świetle
jarzeniówek. Nerwowo przebierałam palcami dłoni
trzymanej na kolanie. Nie wiedziałam, co powiedzieć ani
co robić, więc wsłuchiwałam się w trzeszczącą rozmowę
dobiegającącopięćsekundzradia,któremiałprzypięte
naramieniu.

Niezręcznąciszęprzerwałon.
– Widziałem, że Thomas ma kolejny kolczyk w

arsenale?

Złapałamchłodnąszklankęikiwnęłamgłową.
–Taaa,wzeszłymtygodniuprzekłułbrew.Zakażdym

razem, jak go widzę, mam ochotę wziąć łańcuszek i
połączyć kolczyk z brwi z kolczykiem w nosie i tym w

background image

wardze.

Reecesięzaśmiał.
–Pewnieniemiałbynicprzeciwko.Twójtatamówina

niego„MetalowaBuźka”.

Pokręciłamgłową.
– Za parę miesięcy kończy osiemnaście lat i wmówił

rodzicom, że chce zrobić tatuaż na twarzy. Suwak
biegnący od potylicy przez całą czaszkę i kończący się
międzybrwiami.

Reeceszerokootworzyłoczy.
–Niemówipoważnie,prawda?
Roześmiałamsię.
– Nie sądzę. Musiałby w tym celu zgolić swoje śliczne

loczki, więc nie wydaje mi się, żeby się zdecydował.
Obstawiam, że się z nimi droczy. W każdym razie… –
zamilkłam,kiedyrozległsięgłośnyhuk.

Reece oparł się o ściankę boksu, w którym

siedzieliśmy, i spojrzał na stolik studentów. Jeden z nich
rozlał napój, a dla reszty było to najwyraźniej szalenie
zabawne,borżelijakstadohien.Spojrzałamzpowrotem
na Reece’a. Miał piękny profil. Stwierdziłam, że to linia
szczęki sprawia, że jego twarz jest tak zjawiskowa.
Łatwo byłoby uchwycić tę ostrą krawędź pociągnięciem
pędzla albo węglem. Właśnie! Mogę narysować jego
portret węglem! Nie, momencik. Przecież dodałam do
swojej listy priorytetów zaprzestanie rysowania jego
portretów.

background image

Byłambeznadziejnawlistach…
Reecespojrzałzpowrotemnamnie,ajapoczułam,że

się czerwienię. Bo gapiłam się na niego bezczelnie, a on
mnieprzyłapał.Uśmiechnąłsięuroczo,chłopięco.Cośmi
sięroztrzepotałowpiersi.

–Całyczaszajmujeszsięgrafiką?
Że co? Dopiero po chwili załapałam, że chodzi mu o

college.

– A tak. Przerabiam program przez internet. W tym

semestrze tylko dwa przedmioty. – Wzdrygnęłam się. –
Techolernezajęciasąstraszniedrogie.

–Ilecijeszczezostało?
– Dwa lata. – Upiłam łyk herbaty. Ach, ten cukier! –

Ponieważ przerabiam po dwa przedmioty na semestr,
czuję,jakbymszłatrasąwidokową,alejakjużskończę,
to…

–Toco?
Otworzyłamusta,alepotemzmarszczyłamczoło.
– Wiesz co? Dobre pytanie. Prawdę mówiąc, nie mam

pojęcia.Będęsięmusiałazastanowić.

Zaśmiałsię,apotemoparłłokcienastole.
–Maszdwadzieściadwalata.Natymetapieniemusisz

sięjeszczenadniczymzastanawiać.

Zrobiłamdziwnąminę.
–Mówisztak,jakbymchodziładoprzedszkola.Asam

masztylkodwadzieściapięć.

Może zresztą miał rację, ale gdzieś w piersi zakłuło

background image

mnie z niepokoju. Czy jak skończę studia, będę nadal
pracować U Mony? I robić na boku projekty stron
internetowych? A może poszukam „prawdziwej” pracy,
jak mi radzili niektórzy, szczególnie ci co bardziej
wścibscyichętniewtrącającyswojetrzygrosze.–Lubię
pracęwbarze.

– No i super. Jax jest świetnym szefem – powiedział

Reece i przechylił głowę na bok. – A ty się świetnie
dogadujeszzludźmi.

Wyszczerzyłamzęby:
–Idostajęzajebistenapiwki.
Powoliprzeniósłwzroknamojeusta,apotemwróciłna

górę.

–Niedziwięsię.
To był subtelny komplement, ale poczułam w całym

ciele wibracje radości. Czyżbym tak desperacko
potrzebowała pochwały, że gdybym miała ogon, to
zaczęłabym nim merdać? A może chodziło o to, że
powiedziałtoReece?

Opuścił gęste rzęsy i powieki na moment osłoniły jego

kobaltowe oczy. Kiedy znów na mnie spojrzał, jego
wzrokniemalpłonąłtąjegowyjątkowąintensywnością.

Nojasne,żetowszystkodlatego,żetoReece.Kogoja

chciałamoszukać?

Otrząsnęłam się z tych myśli. Wzięłam w palce

papierek,zktóregowyjęłamsłomkę,izaczęłamgodrzeć
namałekawałeczki.

background image

– Ale czy to nie beznadziejne, że zdobędę dyplom

grafika,adalejbędępracowaćwbarze?

– A czy nie będzie beznadziejne, jeśli zrezygnujesz z

czegoś,cocisprawiaprzyjemność,żebyrobićcoś,cocię
niecieszy?

Bezgłośnieotworzyłamusta.Fakt,sformułowanewten

sposóbnaprawdędomnieprzemawiało.

– A pamiętasz, jak mój ojczym świrował, jak się

okazało,żeanija,animójbratniemamyzamiaruiśćna
studia?

Pokiwałamgłową.AniColton,jegobrat,aniReece,nie

mieli ambicji zdobycia wykształcenia uniwersyteckiego.
Richard, ich ojczym, nie mógł tego pojąć, szczególnie że
sambyłprawnikiemimiałwyższewykształcenie.

– A ja do dzisiaj nie żałuję, że nie postawiłem nogi w

college’u. Cieszę się, że wstąpiłem do marines, a potem
zająłem się tym. – Wzruszył ramieniem. – Praca
policjanta daje mi satysfakcję, nawet jeśli zdarzają się
chwile… – zamilkł, a po twarzy przemknął mu cień.
Wstrzymałam oddech i pomyślałam, że powie o tym, co
się stało. O strzelaninie, która wywróciła jego życie do
górynogami.

Zerknęłam na niego i przypomniałam sobie, jaki był

przybitypółtorarokutemu.Aktowie,cogospotkałona
wojnie?Wiedziałamtylko,żezostałranny,alenawetnie
chciałam o tym myśleć. Dlatego wrócił do domu, ale
strzelanina,wktórąwplątałsięjużjakopolicjant,mocno

background image

nimwstrząsnęła.Chociażmnienieodepchnął,ztejrówni
pochyłejściągnąłgoJax.

–Chociażbywakurewskociężko,nieżałuję.
Zjakiegośpowodużałowałam,żeniewspomniałotym,

cobyłociężkie.Chociażpozwalałmibyćblisko,kiedysię
z tym mierzył, nigdy o tym nie mówił. I wyglądało na to,
żenadalniemówi.

– Nie wszyscy muszą robić to samo, żeby czuć

satysfakcję – kontynuował. – Richardowi zajęło trochę
czasu,zanimsięztympogodził,aleogarnąłtematijestw
porządku, bo wie, że Colton i ja jesteśmy szczęśliwi. –
Zamilkł na chwilę. – A wiem, że twoi rodzice nie mieliby
nic przeciwko temu, żebyś pracowała U Mony albo
gdziekolwiekindziej.Bylebyśbyłaszczęśliwa.

–Wiem.–Itobyłanajprawdziwszaprawda.
Wyciągnął rękę nad stołem i oplótł długie palce wokół

mojegonadgarstka.Powoliodciągnąłmojąrękęodkupki
skrawkówpapieru,któreprodukowałam.

–NiemusiszprzeżywaćżyciazaCharliego.
Mojaszczękauderzyłaostolik.
–To,żeonniepójdziedocollege’u,nieznaczy,żety

musisz iść. – Odwrócił moją dłoń wnętrzem do góry i
przesuwał mi kciukiem po nadgarstku. – On by tego nie
chciał. – Tyle razy zastanawiałam się, co ja do diabła
robięidlaczego,aReecesformułowałtowkilkusłowach,
choćodrokuniezamieniliśmyanisłowa.Zszokowałmnie,
bo nie chciałam przed sobą przyznać, dlaczego robię

background image

pewnerzeczy.

Albodlaczegonierobięinnych.
Kolejne muśnięcie jego kciuka zwróciło moją uwagę.

Opuszki palców miał twarde. Wiedziałam, że często
używarąk.Ażsięwiłamnasiedzeniu,taknamniedziałał
kontrast między szorstkim dotykiem a posuwistymi
ruchamiigładkimisłowami.

Zanimjednakzdążyłamwymyślić,conatopowiedzieć,

przyszło nasze jedzenie i puścił moją rękę, choć powoli.
Doostatniejchwiliprzesuwałpalcamipomojejdłoni.Nie
potrafiłamstłumićdreszczu.

Zmieniliśmytematnaznacznielżejszy.
– Jak obstawiasz, ile Jax wytrzyma, zanim wróci do

Shepherd?–spytałizanurzyłkawałekchlebawsosie.

Roześmiałamsięipodniosłamkawałekbekonu.
–Nickteżsięnadtymzastanawia.Powinienwrócićw

połowieprzyszłegotygodnia,alewątpię,żebywytrzymał
tutajchociażtydzień.

–Jateż.
–Sądlasiebiestworzeni.
–Prawda–zgodziłsię.–Jaxnatozasługuje.
Dochodziła czwarta, jak skończyliśmy jeść. Reece

musiałwracaćnasłużbę.Zająłsięrachunkiemizchytrym
uśmieszkiem zlekceważył moje protesty. Znów się
poczułam,jakbymmiałaszesnaścielat.

Odprowadził mnie do samochodu, zaparkowanego tuż

obokjegoradiowozu.

background image

– Pojadę za tobą do domu – powiedział i otworzył

przedemnądrzwi.

Zamrugałam.
–Coty,niemusisz!
– Znów jestem na nasłuchu, jak coś się będzie działo,

przyjmęwezwanie.Aletoitaksięliczyjakopatrol,więc
nie ma sprawy. – Położył mi rękę na ramieniu i spojrzał
prosto w oczy. – Jest późno. Mieszkasz sama. Pojadę z
tobądodomuiupewnięsię,żenicciniejest.Możeszalbo
niemiećnicprzeciwkotemu,albobędęjechałzatobąjak
jakiśdegenerat.

Uniosłambrwi.
Ten przeklęty uśmieszek powrócił i Reece zadarł

brodę.

–Więcniedopuśćdotego.
Roześmiałamsię.
– Dobrze. Jedź za mną. – Zaczęłam już wsiadać za

kierownicę, ale jeszcze na niego spojrzałam. –
Degeneracie!

Wyszczerzyłam zęby, kiedy się zaczął śmiać, a potem

przez całą drogę miałam ochotę walić głową w
kierownicę.Cojarobiłam?!Czynaprawdębyłamradosna
i beztroska? Może i chciał zacząć od nowa, ale to nie
oznaczałonicwięcejniżprzyjaźń.Choćprzecieżtoitak
świetnie. I nie było nic złego w tym, że byłam…
szczęśliwa i że przestałam się wściekać i w ogóle
odpuściłam.Bezproblemumogliśmyznówsięprzyjaźnić.

background image

Niech tylko przestanie się tak uśmiechać i mnie

dotykać.Strefaprzyjaźniwykluczadotyk.

Zaparkowałamprzykrawężniku,aradiowózstanąłtuż

za mną. Nawet się nie zdziwiłam, że kiedy wysiadłam z
samochodu,onjużnamnieczekał.

– Odprowadzisz mnie do drzwi? – spytałam i

przewiesiłamtorbęprzezramię.

– Oczywiście. – Zamknął za mną. – Przecież od tego

jestem,żebychronićisłużyć.

Uniosłambrew.
Położyłmirękęniskonaplecach,awpowietrzuuniósł

się zapach późnych róż, które hodowała pani Silver.
Lekkomniepopchnąłpokamiennejścieżce.Czułamjego
rękę tak wyraźnie, jakby nie dzieliła jej od mojej skóry
cienka koszulka. Cała zasada niedotykania poszła się
paść.

U państwa Silverów było ciemno, u Jamesa i Miriam

też, tylko w mieszkaniu nade mną paliło się małe żółte
światełko. Muszę któregoś dnia iść i się przedstawić.
Dopisałam to do wiecznie się zmieniającej listy
priorytetów.

Zatrzymałam się przy drzwiach i zaczęłam szukać w

torbie kluczy. Jednocześnie starałam się nie zwracać
uwagi, że wciąż trzyma mi rękę na plecach i stoi tak
blisko mnie, że prawym udem niemal ociera się o moje
biodro.

Zerknęłam na niego i ostro wciągnęłam powietrze. W

background image

głowie szalało mi tyle myśli, że nie byłam w stanie
sformułowaćjednegosensownegozdania.

–Noiwidzisz,całoizdrowodotarłaśdodomu–rzucił

lekko.

W balsamicznym powietrzu moja skóra była aż za

ciepła.

–Tylkodziękitobie!
–Jednaksięnacośprzydałem.
– Przydajesz się do wielu rzeczy. – Kiedy

wypowiedziałam te słowa na głos, zabrzmiały znacznie
perwersyjniej,niżkiedyobracałamjewgłowie.

W ciemności prawie nie widziałam jego miny, ale

odwróciłsiętak,żestaliśmytwarząwtwarz.Przyokazji
przejechałrękązmoichplecównabiodro.

– Ech, Roxy, tak bym chciał móc wierzyć, że wiesz, w

czymjestemdobry.

Auć! No dobra, teraz już miałam pewność, że to

zabrzmiało perwersyjnie, bo on się odnosił do tamtej
nocy,aprzecieżmieliśmyjużdotegoniewracać.Alenie,
tkwiliśmy w samym środku tego burdelu. Mało tego, ja
straciłampanowanienadjęzykiem.

– Byłeś dobry – zapewniłam, bo przypomniałam sobie,

jak mnie całował. Pijany jak łopata czy nie, ale ten gość
umiałsięcałować.–Naprawdębardzodobry.

Uniósł

kąciki

tych

przeklętych

ust,

a

moje

dziewczyńskieczęściciałaoszalałyizaczęłyskandować,
żebyprzesunąłrękękilkacentymetrówwlewo,apotem

background image

wdół.

–Noproszę!Apodobnorównieżniewielepamiętasz?
Tak, tak twierdziłam. Teraz do mnie dotarło, że

myślimy o różnych rzeczach. Ja o całowaniu, a on o
seksie.Muszęmupowiedzieć,cosięwtedystało.

–Reece,słuchaj…
–Chciałbymcośwyjaśnić–wtrącił.Przechyliłgłowę,a

kiedyznówsięodezwał,czułamnapoliczkujegooddech.
– Powiedziałem ci, że za tobą tęskniłem i że już
skończyłemztymtęsknieniem.

Miałampustowgłowie.
–Notak.
– Ale to nie wszystko – kontynuował, a moje serce

zaczęłowalićjakmłotem.–Międzynamicośjest.Możei
byłemwtedypijany,aletobysięniestało,gdybynicnie
było.

–Zaczekaj.Przecieżmówiłeś,żeżałujesztamtejnocy.

Żewolałbyś…

– Wolałbym, żeby się nie wydarzyła, tak. Ale tylko

dlatego, że chcę pamiętać pierwszy raz, kiedy w ciebie
wejdę.Każdąsekundęwchodzeniawciebie,centymetrpo
centymetrze.Chcęmiećtowspomnienie,skarbie.Dlatego
żałujęidlategozamierzamtęsytuacjęnaprawić.

O święty Jezu, od tych słów zaczęłam płonąć. Byłam

takrozpalona,żenawetniezwróciłamuwaginafakt,że
on nigdy we mnie nie był. Żaden facet, nawet on, nigdy
takdomnieniemówił.

background image

Podobałomisięto.
Imoimdziewczyńskimczęściomciałateż.
Katie mi kiedyś opowiadała, że znała faceta, przy

którymbyłamokraodsamegosłuchaniago.Wtedyjejnie
wierzyłam,aleterazjużtak.Tak,zdecydowanie!Tojuż
niebyłotylkotakiegadanie.Wiedziałam,żetomożliwe…
Chwileczkę.Zamierzałnaprawićtęsytuację?!

– Wiesz, na co najtrudniej mi się patrzyło przez

ostatnichjedenaściemiesięcy?

–Nie–szepnęłam.
Odezwałsięniskim,dudniącymgłosem.
– Na ciebie w towarzystwie facetów, którzy nie byli

warci choćby minuty twojego czasu. Cały czas się
zastanawiałem,dlaczegomasztakigównianygust.

Już miałam zacząć bronić swojego gustu, ale się

powstrzymałam. No fakt, paru ostatnich okazało się
marnych. Nawet nie mówię o Deanie. On był tylko…
bleeee.Nudny.

–Przedemnąuciekałaś,aztymigłąbamichodziłaśna

randki.

– A ty jesteś wart mojego czasu? – Nie mogłam się

powstrzymaćprzedzadaniemtegopytania.

Wykrzywił usta z przekonaniem, arogancko i

nieznośnieseksownie.

– Nawet nie masz pojęcia, skarbie, jak bardzo jestem

warttwojegoczasu.–Uścisnąłmniemocniej.–Jasięnie
chcęztobątylkoprzyjaźnić.Nie,napewnonie,alejeśli

background image

tobietowystarczy,jakośztymbędężył.Alemuszęcito
powiedzieć. Żebyśmy oboje wszystko wiedzieli. Żebyś
wiedziała,czegochcę.

Radio na jego ramieniu zabzyczało i dyspozytorka

wezwała patrole do wypadku samochodowego w jakiejś
bocznej drodze niedaleko stąd. Nie spuszczając ze mnie
wzroku, sięgnął ręką i nacisnął guzik, którego nawet nie
widziałam.

– Zgłasza się trzy-zero-jeden – zameldował. – Jestem

wdrodze.

Cofnąłrękę,apotemzwróciłsięznówdomnie:
–Poprostuotympomyśl.–Następniepochyliłgłowęi

przesunął ustami z mojego policzka na skroń. Pocałował
mnieuroczoistanowczozaszybko.–Aterazładujswój
słodkityłeczekdodomu.

W oszołomieniu zrobiłam, co kazał. Odwróciłam się w

drzwiach,aonbyłjużwdrodzedoradiowozu.

–Reece!
Obróciłsięprzezramię.
–Co?
Policzkimizapłonęły.
–Uważajnasiebie.
Niewidziałamuśmiechu,alesłyszałamuśmiechwjego

głosie:

–Jakzawsze,skarbie.
Iodjechał.
Przeszył mnie rozkoszny deszcz, silniejszy niż

background image

zapamiętałam. Czułam się, jakbym miała na języku
cukrowąpolewę.Zamknęłamzasobądrzwiibyłomitak
lekko,żebyłamokrokodrozłożeniaramionjaktalaska
z Dźwięków muzyki i wirowania po przedpokoju. Ale
nagle stanęłam jak wryta. Z kuchni dobiegał niski
pomruk,jakbysilnikalbowłączonamaszyna.

W jednej chwili zapomniałam o nie-chcę-się-tylko-

przyjaźnić i całej reszcie. Błyskawicznie zapaliłam
światło.Żołądekmisięściskał,kiedydotarłamdokuchnii
szybkonamacałamwłącznikświatła.

Zrobiłosięjasno,ajazaczęłamprzeczesywaćkuchnię

wzrokiem, szukając źródła dźwięku. Natychmiast je
zresztąznalazłam.

–Cholera,cojest?–mruknęłamdosiebie.
Naprzeciwko mnie spokojnie działała zmywarka. Nie

byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że przed
wyjściem do pracy jej nie włączałam. Zresztą, nawet,
gdybymwłączyła,niedziałałabytakdługo.Gapiłamsięna
nią,amikroskopijnewłoskinakarkustawałymidęba.

Bez tchu podkradłam się do maszyny, jakbym się

spodziewała, że ożyje i zacznie śpiewać jak sprzęty
kuchennewPięknejiBestii.Ztrudemprzełknęłamślinę,
złapałampalcamiuchwytiszarpnęłam,przerywająccykl
mycia.

Buchnęła para, a ja szybko cofnęłam rękę. Drzwiczki

zaskrzypiały i się otworzyły. W środku były tylko dwie
rzeczy.Filiżanka,wktórejpiłamherbatęprzedwyjściem

background image

dopracy,italerzyk,naktórympołożyłamśniadaniowego
precla.

Nicwięcej.
Zostawiłamdrzwiczkiotwarte,apotemsięwycofałam,

kręcącgłową.Nicnierozumiałam.Czyżbymprzypadkiem
włączyła timer? Brzmiało prawdopodobnie, tylko że nie
miałam pojęcia, jak się ustawia włączanie o danej
godzinie.

Splotłam ramiona na piersi, a po plecach przeleciał mi

lodowaty dreszcz. Obróciłam się wkoło i zajrzałam w
każdykątizakamarekkuchni.Potem,wlekkiej,oględnie
mówiąc,panice,przemknęłamprzezkuchnię,zostawiłam
wszystkieświatłazapaloneibiegłam,ażznalazłamsięw
sypialni.Gdzienatychmiastzamknęłamsięnaklucz.

background image

Rozdział7

W

ierzyszjeszczewduchy?–spytałamCharliego.

Patrzył prosto przed siebie w okno i nie reagował, ale

jabyłamniezmordowana.Zupełniejaktalaskazfilmu,o
którym wszyscy mówili. Nie pamiętałam, jak się
nazywała,alegrałtamTheoJamesitylkotosięliczyło.

– Pamiętam, jak się bawiliśmy planszą Ouija –

ciągnęłam. Usiadłam na fotelu naprzeciwko niego. Nogi
splotłam pod tyłkiem. – Tylko że mieliśmy wtedy
trzynaście lat, a rok wcześniej byliśmy przekonani, że
widzieliśmychupacabrę,aledobrą.Itakmisięwydaje,że
mojemieszkaniejestnawiedzone.

Charliepowolizamrugał.
Wzięłamgłębokiwdech.
– W zeszłą sobotę znalazłam pilota do telewizora w

lodówce, a jak wróciłam do domu z nocnej zmiany,
chodziła zmywarka. Potem, po zmianie w czwartek,
działał telewizor w sypialni. Jak wychodziłam, był
wyłączony. Więc albo mam ducha, albo mieszka tam
opróczmniektoś,okimniewiem,albomiodbija.Tak,nie
musisz dodawać, że to ostatnie nie jest wcale
nieprawdopodobne.

Mój nerwowy śmiech rozniósł się echem po cichym

pokoju i mnie samą zestresował. Prawda była taka, że
cokolwiek się działo w moim mieszkaniu, byłam tym

background image

nieźle przerażona. Powiedziałam o tym mamie, jak
dzisiaj z nią rozmawiałam po drodze do Charliego. Ona
nie miała wątpliwości, że to duch. A chociaż ja nigdy nie
widziałam ducha, wierzyłam w nie. No bo naprawdę,
stanowczo

zbyt

wielu

racjonalnych,

zdrowych

i

normalnychludzinacałymświecietwierdziło,żewidziało
ducha, żeby przynajmniej niektóre przypadki nie były
prawdziwe.Alenigdywcześniejnicsięniedziałowmoim
mieszkaniu. Dlaczego to coś się uaktywniło właśnie
teraz?Amożejednakzdarzałosięcośiwcześniej,tylko
janiezauważyłam?Boże,ażmisięrobiłosłabonamyśl,
żemójdomjestnawiedzony.

Przy okazji najbliższych zakupów muszę kupić sól.

Najlepiejcałewiadro.ChłopakomwNieztegoświatasól
pomagała.

Westchnęłam i pokazałam Charliemu obrazek, który

przyniosłam. Znów pejzaż, plaża Rehoboth, gdzie moi
rodzice zabierali nas latem. Piasek błyszczał na płótnie,
jakbym rozsypała na nim tysiące brylancików. Ocean
malowało mi się przyjemnie, ale nie wyglądał do końca
realistycznie.

BoniebyłooceanutakgłębokiegojakoczyReece’a.
Nonie,ratunku!
Charlie nie zwrócił uwagi na obrazek, więc wstałam i

poszłam przypiąć go do ściany, tuż obok tamtego z
Devil’s Den. Potem się odwróciłam i potarłam twarz
dłońmi. Czułam się dziwnie bez okularów. Jakbym była

background image

naga.Mmm,naga.ZnówprzyszedłmidogłowyReece.

Boże,naprawdępotrzebowałampomocy.
Opuściłam ręce i powstrzymałam się od odruchu

wyrżnięcia głową w ścianę. Stałam tak kilka sekund i
czekałam w nadziei, że Charlie się odwróci i na mnie
spojrzy,chociażnamoment.Aletegoniezrobił.

– Reece chce zapomnieć o tamtej nocy – ogłosiłam

przed cichym pokojem. Oczywiście Charlie wiedział o
wszystkim, co się wtedy stało i co się nie stało. –
Wyjaśnił, o co mu chodziło w kwestii żałowania. To by
trochęrozładowałosytuację–roześmiałamsię–gdybyto
wyjaśniłwtedy.Iniechcesięzemnątylkoprzyjaźnić.To
zaznaczył stanowczo. Powiedział… że jest wart mojego
czasu.

Wyobraziłamsobie,żeCharliesięztymzgadza.
Wróciłamdofotelaiopadłamnasiedzisko.
–Aleniepowiedział,żechcebyćmoimchłopakiemani

że chce iść ze mną na randkę. Nie zaszliśmy aż tak
daleko, ale w środę wieczorem przyszedł do baru i
gadaliśmy tak, jak kiedyś. Flirtował ze mną. –
Przyciągnęłam kolana do piersi i położyłam na nich
policzek. Zamknęłam oczy i znowu westchnęłam. – A ja
mu nie powiedziałam, co się naprawdę stało. Wiesz, jak
on nienawidzi kłamstwa. Ale poza tym kiedy mu miałam
powiedzieć? „Słuchaj, a tak w ogóle, to wcale mnie nie
zaliczyłeś!” Tyle czasu już minęło, że trudno do tego
wracać.

background image

Charlie nic nie powiedział, ale wiedziałam, że gdyby

mógł mówić, przyznałby mi rację. Jedenaście miesięcy
nieodzywania się do siebie nie było takie proste do
przeskoczenia,alenawet,gdybytorozumiał,topewnie–
gdybytylkomógł–kazałbymisięprzyznać.

Przemawiałam tak w próżnię jeszcze przez chwilę, a

następnie sięgnęłam po Księżyc w nowiu i przez resztę
wizytyczytałamnagłos.Potemschowałampodniszczony
egzemplarzdotorbyizaczęłamsięzbierać.

Charlie był jedyną osobą spoza mojej rodziny, którą

naprawdękochałam,aprzeszłamznimtyle,że…Myślo
pokochaniu kogoś tak bardzo jak jego i doświadczaniu
znówtegosamegobóluszczerzemnieprzerażała.

Cholera.
Jeślimiałabymbyćzesobąszczera,topewniestądsię

brałmójkiepskigustcodofacetów.Żadennierokowałna
dłuższą metę. Żaden nie stanowił zagrożenia dla mojego
serca, żaden z wyjątkiem Reece’a, a on zawsze był w
zasięguręki.Inawet,gdybychciałsięzemnąbzyknąć,to
jaktylkosiędowie,żeskłamałam,nastąpikoniec,więcw
pewnymsensieionbyłbezpiecznymwyborem.Ktoś,kogo
pożądałam i o kim marzyłam, ale i tak zawsze
wiedziałam, że wyślizgnie mi się z palców, zanim je
zacisnę.

StałamobokCharliegoiniemogłamoderwaćodniego

wzroku.Cieniepodoczamimiałgłębsze,kościpoliczkowe
ostrzejsze. W ciągu tygodnia zrobił się jeszcze

background image

drobniejszyibardziejkruchy.Nawetwłosynaskroniach
wydawałysięcieńsze.

Poczuciewinyścisnęłomniewżołądkuiniemogłamsię

powstrzymać od myśli, że nie skończyłby tak, gdybym
tamtej nocy trzymała język za zębami. Tylko po prostu
się odwróciła i odeszła od Henry’ego Williamsa i jego
kumpli. Gdybym nie dała się sprowokować chamskim
docinkom. To nie ja podniosłam kamień i nie ja go
rzuciłam,aleodegrałamswojąrolę.

ACharliezatopłacił.
Przeszłamiprzezgłowęstraszliwa,potwornamyśl.Nie

chciałamjejnawetdomyślećdokońca,alezapóźno,już
się pojawiła. Zakryłam dłonią usta i stłumiłam zdławiony
dźwięk.

Czybyłobydlaniegolepiej,gdybytegonieprzeżył?
Boże,niemogłamuwierzyć,żewogóleprzyszłomito

do głowy. To było złe! Byłam strasznym człowiekiem. A
jednak jakiś głos podszeptywał mi różne rzeczy, choć
kazałammumilczeć.

Czytowogólebyłożycie?
Ba,pytaniestulecia!Stałamtakimyślałamotym,comi

powiedział Reece. Że żyję za Charliego. Gdybym
usposobiła

się

naprawdę

głęboko

refleksyjnie

i

postanowiła być ze sobą absolutnie szczera, musiałabym
przyznać,żepewnedecyzjepodjęłamwłaśniedlatego,że
Charlieniemógł.

Imoże…możedlatego,że…

background image

Nie,tejmyśliteżniemogłamdokończyć.
Poczułam w brzuchu kłębowisko bezradności. Kiedy

zajrzałam do pokoju pielęgniarek, siostra Venter
wyjaśniła,żewciążmająproblemzżywieniemCharliego.
Dała mi miseczkę tłuczonych ziemniaków, które
normalniejadał,ajaprzezwiększośćwizytystarałamsię
gonakarmić,alebezskutku.Jeślitobędzietrwało,wejdą
znówzsondą,możejeszczewtenweekend,ajemusięto
w ogóle nie podobało. Ostatnim razem zdołał wyrwać
końcówkę i musiał być wiązany. Nic nie mogłam zrobić,
żebymupomóc,alemusiałamprzynajmniejspróbować.

Podniosłam miseczkę i plastikową łyżkę i nabrałam

trochę białej brei. Jak tylko łyżka znalazła się na
wysokości jego twarzy, odwrócił się. Nie rozumiałam
tego.Niezauważałmnie,alejedzeniewidziałireagował
niechęcią. Przepychaliśmy się tak przez dziesięć minut,
ażwkońcuodstawiłammiskęnastolik.

Wsunęłamsięmiędzyjegokolanaioknoiuklękłam.
– Słuchaj Charlie, musisz coś dla mnie zrobić. –

Spojrzeliśmy sobie w oczy i odczułam to jak cios pięścią
w żołądek, bo chociaż na mnie patrzył, nie widział mnie.
Emocjeuwięzłymiwgardle.–Musiszjeść,słyszysz?Jak
przyniosąciwieczoremkolację,tomusiszjązjeść.

Na beznamiętnej twarzy nie pojawiła się nawet iskra

emocji.

–Jakniebędzieszjadł,zacznąciękarmićprzezsondę.

Pamiętasz, jak tego poprzednio nie znosiłeś? –

background image

Wyciągnęłamręceizłapałamgozapoliczki,aletylkosię
skrzywił,nicwięcej.–Jedz,Charlie,proszęcię.

Pocałowałamgowczołoiwstałam.
–Przyjdęznowuwpiątek,skarbie.
Siostra Venter czekała na zewnątrz. Ciemne włosy

przetykane lekko siwizną spięła w ciasny koczek.
Pomyślałam, że czeka, żeby się dowiedzieć, czy coś się
zmieniłowzachowaniuCharliego.

–Jesttaksamo,jakprzezostatnimiesiąc–zaczęłam,

kiedy ruszyłyśmy szerokim korytarzem. – Nie zjadł
ziemniaków. W ogóle tego nie rozumiem. Kompletnie na
mnieniereaguje,alejakłyżkalądujewpobliżu,zaczyna
reagowaćjakszalony.

–Roxy….
–Kiedyślubiłtakiejogurtyzkuleczkami–podsunęłam,

gdy zbliżyłyśmy się już do podwójnych drzwi do
poczekalni. – Może jutro przed pracą podrzuciłabym
takie?Mamczas.

–Skarbie–złapałamniedelikatniezarękę.–Wiem,że

Charlie lubił kiedyś wiele rzeczy, ale… On nie jest już
tamtymCharliem.

– Charlie… – Zamyśliłam się na chwilę, a potem

szarpnęłamjązarękę.–Wiem,żejużniejesttakisam,
ale…towciążCharlie.

W zmarszczkach wokół jej oczu i ust zauważyłam

współczucie.

–Wiem,kochanie,aletoniewszystko.

background image

Cokolwiek miała do powiedzenia, nie miałam ochoty

tego w tej chwili słuchać. Pewnie chodziło jej o sondę, a
ja nie mogłam o tym teraz myśleć, bo wiedziałam, jak
Charliezareaguje.Orazżejegorodzicówtuniebędziei
tego nie zobaczą. Czasem się zastanawiałam, czy on ich
wogóleobchodzi.

Odwróciłamwzrokiotworzyłamdrzwi.
Iwtedycałyświatsięzatrzymał.
Na tej samej kanapie, na której siedziałam zaledwie

parę godzin wcześniej, siedział teraz Henry Williams.
Pasektorbywyślizgnąłmisięzrękiizhukiemgruchnęła
oziemię.Stałamjakwmurowana.

– Chciałam ci powiedzieć – szepnęła siostra Venter –

żeprzyszedł.

Henry wstał. Urósł, odkąd go widziałam ostatnio.

Wtedy

był

przeciętnego

wzrostu,

miał

z

metr

siedemdziesiąt pięć. Teraz dobił do jakichś stu
osiemdziesięciupięciucentymetrów.

Nieżebymnietowogóleobchodziło,alewidziałam,że

więzienienieobeszłosięznimłagodnie.

Ciemne włosy golił tuż przy skórze, a jego skóra była

znacznie bledsza, niż zapamiętałam. Chociaż z drugiej
strony w więzieniu chyba niezbyt często widuje się
słońce.Podoczamimiałworkiiwyglądałnastarszegoniż
był,chociażmógłmiećnajwyżejdwadzieściaczterylata.
No i był znacznie pokaźniejszy. To zabrzmi strasznie
stereotypowo,alewidziałam,żemusiałostropakowaćza

background image

kratkami, bo biała koszula rozciągała mu się na
ramionachjaknigdywcześniej.

Wpatrywałam się w niego i nie mogłam wykonać ani

jednegoruchu.

Otarłręceonogawkispodenekwkolorzekhaki.
– Roxanne – odezwał się, a mnie skóra tak ścierpła,

jakbyprzebiegłoponiejstadokaraluchów.

Czułam, że chciałabym wybiec, polecieć do drzwi i

odbiec tak daleko od Henry’ego, jak tylko się dało, ale
nie mogłam. On tu nie przyszedł dla mnie. Chciał się
zobaczyć z Charliem, a ja niczym matka niedźwiedzica
zamierzałamdotegoniedopuścić.

Mięśnie mi się odblokowały, więc ruszyłam i stanęłam

pośrodkupodwójnychdrzwi.

–Niejesteśtumilewidziany.
Niezaskoczyłamgo.
–Nieliczyłemnato.
–Więccoturobisz?–dopytywałam,zaciskającdłonie

w pięści. – To ostatnie miejsce, gdzie powinieneś
przyłazić.

Zerknął na siostrę Venter. Na szczęście w poczekalni

nie było chwilowo nikogo więcej, ale to się mogło w
każdejchwilizmienić.

–Wiem.Niechcęzaczynać…
– Nie powinni cię wypuścić z więzienia. Ile tam

siedziałeś? Pięć lat i już sobie chodzisz po świecie, a
Charliestraciłwszystko.–Pokręciłamgłową,oddychając

background image

ciężko. To było takie cholernie niesprawiedliwe. – Nie
zobaczyszsięznim.

– Roxy – odezwała się cicho siostra Venter. – Na

pewnozdajeszsobiesprawę,że…

Odwróciłamsiędoniejgwałtownie.
–Czylipaniztymniemaproblemu?Trzymapanijego

stronę? – Zdrada smakowała gorzko. Wiedziałam, że to
nieracjonalne zachowanie. Ona tylko wykonywała swoją
pracę, ale frustracja i bezradność przejęły nade mną
kontrolę. Miałam gdzieś jej pracę. Interesowało mnie
tylko,jakietostrasznienieuczciwewobecCharliego.

Zewspółczuciemściągnęłabrwi.
– Nie trzymam niczyjej strony. Rodzice Charliego,

czylijegoprawniopiekunowie,wyrazilizgodę.Więcoile
Charlieniezaprotestuje,choćwiem,jaktoniedorzecznie
brzmi,wolnomuwejść.

Otworzyłamusta.
–Charlieodsześciulatniepowiedziałwięcejjakjedno

zdanie!Aterazmawyrazićniezadowolenie?!–Znówsię
obróciłam,tymrazemdoHenry’ego.–Wiedziałeśotym?
Żeonodlatniemówi?

Odwróciłwzrok.Drgałmumięsieńwszczęce.
Zrobiłamkrokdoprzodu.
–Co?Trudnosiętegosłucha?Botymutozrobiłeś?
– Roxanne. – Siostra Venter złapała mnie chłodną

dłonią za rękę. – Myślę, że najlepiej będzie, jak już
pójdzieszdodomu.

background image

Wyrwałamjejrękęizaledwiesekundydzieliłymnieod

wybuchu

wściekłych

bluzgów

i

przekleństw,

ale

spojrzałam jej w oczy rozszalałym wzrokiem. Nie tylko
na mnie patrzyła, ale błagała mnie, żebym odpuściła i
poszłasobiestąd,boonaitaknicniemożezrobić.

Jateżniemogłam.
Wzięłam kilka głębokich wdechów, które nic nie

zmieniły. Zdołałam tylko kiwnąć w jej stronę głową.
Wzięłam torbę i ruszyłam jak przez ruchome piaski.
Każda komórka mojego ciała domagała się, żebym nie
wychodziłaztegobudynku,alewyszłam.Zmobilizowałam
resztki rozsądku, które mi jeszcze pozostały, i się
stamtąd wyniosłam. Znalazłam się pod pochmurnym
niebem,apotemruszyłamprzezparking.

–Roxanne.
Szeroko

otworzyłam

oczy.

Ja

pierdolę,

nie.

Odwróciłamsięcałkiemogłupiała.

TużzamnąstałHenry.
–Wiem,żejesteśzła…
–Jakizciebie,kurwa,obserwator!
Zignorowałtęuwagę.
–Maszprawo.
Wpatrywałam się w niego i wiedziałam, że jeśli

natychmiast nie wymiksuję się z tej sytuacji, zrobię coś
głupiego,aciemne,nabrzmiałechmurysięrozstąpią.

– Daj mi spokój – warknęłam. Zacisnęłam rękę na

torbieiznówsięobróciłam.Potemprzyśpieszyłamkroku

background image

iwyszłamzzastojącegonaparkinguvana.

Przez niebo przeleciał piorun, a potem rozległ się

grzmot, tak głośny, że aż zadudnił mi w żebrach. Zaraz
następna chmura rozświetliła się jak kula dyskotekowa,
więc skupiłam się na liczeniu, ile sekund upłynie między
błyskiemagrzmotem.

Iwtedyzobaczyłamswójsamochód.
Nawet nie tyle. Zobaczyłam, kto zaparkował obok

mojego auta. To był stary mustang. Wiśniowoczerwony
samochód wyciągnięty żywcem z lat siedemdziesiątych.
Rozpoznałamtablicęrejestracyjną.BBRB.

BadBoysAreBetter.
Niewierzę.TosamochódHenry’ego.Tensam,którym

jeździł w liceum i który odnowili z ojcem. Ten sam,
którym rozbijał się z kumplami po mieście i na który
podrywalilaski,jakwjakimśnędznymfilmie.

Wyszedł z więzienia po tym, jak zniszczył mojemu

najlepszemu przyjacielowi życie i od razu wsiadł do
swojego pieprzonego, głupiego samochodu, do swojej
dumyichwały,którajużnaniegoczekała.

– Daj mi kilka sekund, proszę. Nie chcę nic więcej. –

Złapałmniezarękę.

Wtedysięskończyło.
Furiaeksplodowała,jakbyktośrzuciłzapalonązapałkę

w kałużę benzyny. Mój mózg przestał działać, a zdrowy
rozsądek opuścił lokal. Nie myślałam w ogóle, czułam
tylko gniew. Byłam tak wściekła, że czułam, jakbym

background image

opuściła swoje ciało. Wsadziłam rękę do torby i
wyciągnęłam pierwszy zwarty przedmiot, na jaki
trafiłam, a potem zamachnęłam się jak miotacz w czasie
meczubejsbolowego.

CiężkiewydanieKsiężycawnowiu,wtwardejoprawie,

pomknęło jak kamień – jak tamten kamień, który
zniszczyłczłowieka–izderzyłosięzszybąmustanga.

Szkłopopękało.
Jaknaszeżyciatamtegowieczorunadjeziorem.

background image

Rozdział8

M

iałampaskudnyprzypadekdéjàvu.

Cośwtymstylu.
Siedziałam w swoim samochodzie i gapiłam się przez

zalaną

deszczem

przednią

szybę

całkowicie

nienaruszoną przednią szybę – a Dennis kończył
załatwiaćsprawęzHenrym.Toniebyłświeżopoślubiony
pan młody, Dennis, który często wpadał do baru, tylko
oficerDennisHanner.

Ze wszystkich stu policjantów pracujących w naszym

okręgu musiał przyjechać akurat taki, który mnie zna.
Oczywiście.Taktodziałało.

Jezu!
Nie wiedziałam, czy Henry zadzwoniłby na policję,

żeby zgłosić, że wybiłam mu szybę, bo nie miał nawet
okazji. Ponieważ miałam wybitne wyczucie czasu, w
sekundzie, kiedy Księżyc w nowiu przekroczył prędkość
dźwięku i wbił się w szybę, pod ośrodek podjechała
starsza para. Nie tylko zadzwonili na policję, ale
podjechalikawałekistanęlitużprzedmojąmaską,jakby
sięspodziewali,żeucieknę.

Wyglądałonato,żetrafiłamwdobremiejsceszyby.A

może właśnie w złe. Większość szkła była jakoś
wzmocniona, więc musiałam trafić w jeden jedyny słaby
punkt. Albo byłam mutantem, który potrafi zmieniać

background image

książkiwbrońmasowegorażenia.

Potem zaczęło padać, a Dennis… Nie, oficer Hanner,

patrzył na mnie z taką wściekłością, jakby miał ochotę
mniezłapaćzakostkiunógiporządniemnąpotrząsnąć,
żebym się opamiętała. Byłam przemoczona do nitki i on
zresztą też, choć ubrał się w takie plastikowe
przeciwdeszczowecoś.

Henry i oficer Hanner odwrócili się, żeby na mnie

spojrzeć.

Zacisnęłam powieki i oparłam czoło o kierownicę.

Byłam

taką…

taką

kretynką.

Impulsywną,

nieodpowiedzialną idiotką. Co ja sobie myślałam? Nie
mogłam uwierzyć, że to zrobiłam. Wiem, że bywałam
porywcza, miałam temperament po mamie, ale nigdy nie
posunęłam się do aktu wandalizmu. Wstydziłam się
potwornie,ażspociłamsięlepkoipaskudnie.

Czym się różniło to, co zrobiłam, od tego, co zrobił

Henry? No dobrze, ja nikogo nie skrzywdziłam, ale
straciłampanowanienadsobąizareagowałamagresywnie
igłupio.

zadygotałam,

to

porównanie

było

takie

nieprzyjemne.

Drzwi od strony pasażera nagle się otworzyły i aż

wierzgnęłam na oparcie. Dzikimi oczami patrzyłam, jak
na siedzenie pakuje się Dennis. Potem spojrzałam przed
maskę. Henry’ego już nie było. Mustanga też nie. Z
ociąganiempopatrzyłamznównaDennisa.

background image

Ściągnąłkapturżółtejpeleryny.
–Cośtysobiemyślała?!
Jużotworzyłamusta.
–Nie,nieodpowiadaj–rzuciłipotarłrękąszczękę.–

Przecieżwiem.Niemyślałaśkompletnienic!

Zamknęłamustaztrzaskiem.
– Nie mogę w to po prostu uwierzyć! Ze wszystkich

ludziświataakurattymusiszwiedzieć,żetakniewolno.

Zawiesiłam wzrok na kierownicy, zacisnęłam usta i

pokiwałamgłową.Wiedziałam.

– Masz cholerne szczęście – mówił dalej. – Henry nie

wniesieoskarżenia.

Znównaniegospojrzałam.
–Co?!
Pokręciłgłowąispojrzałprzezokno.
– Postanowił cię nie oskarżać. Co się świetnie składa,

bo naprawdę nie miałbym ochoty tłumaczyć Reece’owi,
dlaczegocięaresztowałem.

Boże.Reece.
– Ani informować o tym twoich rodziców, którzy na

pewno będą cholernie dumni z tego, co zrobiłaś – dodał
szyderczo.Aleprzecieżzasłużyłam.–Aletyzapłaciszza
naprawętejszybywtrybienatychmiastowym,jasne?

–Tak–odpowiedziałambłyskawicznie.–Jaktylkosię

dowiem,ilewyniesienaprawa,zapłacę.

Minęłachwila.
–Henrydamiznać,jakbędziemiałwycenę.Myślę,że

background image

takbędzienajlepiej.

Zgadzałamsięwstuprocentach.
– Przepraszam. Strasznie przepraszam. Nie myślałam.

Byłam wściekła, że on tu jest, a do tego złapał mnie za
rękę…

– Tak, powiedział, że złapał cię za rękę, tuż zanim

rzuciłaś książką – wtrącił. – A tak w ogóle, to dla mnie
nowość, pierwszy raz widziałem, żeby książka wybiła
szybę w aucie. Czegoś się dowiedziałem, dzięki. Ale z
tego,coonmówił,toniebyłagresywnyruch.Zresztątyo
tym nie wspomniałaś, jak przyjechałem. Powinienem o
czymświedzieć?

–Nie,toniebyłoagresywne.Chciałporozmawiać.Aja

niechciałam.

– I masz do tego święte prawo. Nie musisz z nim

rozmawiać – zgodził się. – Ale nie możesz niszczyć jego
własności.

–Wiem–szepnęłam.
Dennisłypnąłnamnieprzeciągle.
– Nie było mnie tutaj, jak była ta cała masakra z

Charliem. Nawet nie mieszkałem w tym stanie, ale
słyszałem,cosięstało.Wiem,cosięwydarzyło,igdybyto
zależało ode mnie, gnój by nie wyszedł z więzienia. Ale
nie zależy. – Odwrócił się do mnie, przekręcając się na
ciasnym siedzeniu. – Rozumiem, co to dla ciebie znaczy,
żewyszedłnawolnośćidotegoprzylazłtutaj,alemusisz
się ogarnąć, dziewczynko. Nie możesz się tak

background image

zachowywać.Tonikomuniepomaga,ajużnapewnonie
tobie.

Gapiłamsięnaniego.
–Rozumiesz?–dopytał.
–Tak,rozumiem.

Oczywiście spóźniłam się na swoją zmianę, co było

jeszcze bardziej do dupy, bo oznaczało, że nie zdążę
przed wyjściem do baru zrobić projektu bloga. Czeka
mniedługanoc,bobędętomusiałazrobićpopowrocie.

O dziwo Jax jeszcze nie wiedział o moim

śmiercionośnym

ramieniu

miotacza,

ale

jak

mu

powiedziałam,cozrobiłam,złapałmniezaskrajkoszulki
znapisem„Piechurteżpotrzebujemiłości”ipociągnąłw
głąbcichegokorytarza.Wiedziałam,żeczekamniedrugi
dzisiejszegodniawykład.

–Cośtysobiemyślała?!–spytał.
– Nic nie myślałam – wyjaśniłam. – Na tym polegał

problem.Byłamtakwściekła,żeprzestałammyśleć.

Patrzyłnamniezuniesionymibrwiami.
–Toniejestwyjaśnienie.
Prawiezaczęłamskakać,byłamtaksfrustrowana.
–Wiem,żeniejest,uwierz.Naprawdęwiem.Izapłacę

zanaprawę.

–Roxy…
Opuściłam głowę i splotłam ramiona na piersi. Cały

dzień czułam się z powodu tego, co zrobiłam, jak kupa.

background image

Alenie,jakbiedna,użalającasięnadsobąkupa.Nie,jak
paskudnakupa.Nieczułamsiętak,odkądostatnimrazem
ściemniałam właścicielowi domu, czemu zalegam z
czynszem.

Znowupożałowałam,żeniemogępićwpracy.
– Jedno ci na pewno trzeba przyznać. – Wsadził mi

palcepodbrodęiuniósłmigłowę.–Maszzajebistyrzut.

Wywróciłamoczamiizaśmiałamsięsucho.
–Taktojest,jaksięmadwóchbraci.
–Fakt.Powiedziałaśjużrodzicom?
–Nie.Zostawiamtonajutro.
–Topowodzenia.
–Dzięki–jęknęłam.
Pokręciłgłowąiwskazałnazamkniętedrzwidobiura.
–Cośtamdlaciebiejest.
–Tak?
Uśmiechnąłsięlekko.
– Po takim dniu będziesz miała miłą niespodziankę.

Zobacziwskakujzabar.

–Takjest!–zasalutowałamochoczo,alecałkiemmnie

zignorował.

Ponieważ i tak już byłam spóźniona, ruszyłam prosto

dobaru.Zamierzałamtamzostawićtorebkę,żebysięjuż
niezatrzymywaćwbiurze.Tylkootworzyłamdrzwi,żeby
zajrzećistanęłamjakwryta.

–Noico?
Na pewno nie mógł myśleć o kwiatach stojących na

background image

biurku. Rozejrzałam się po małym pomieszczeniu. Nic
więcejnierzucałomisięwoczy.Stałatukanapa.Szafka
na dokumenty. Miseczka z zapewne zatęchłymi
orzeszkami.

Wróciłamwzrokiemdokwiatów.
To były ładne róże. Chyba z dziesięć, dopiero

rozwiniętychimocnoczerwonych.Owionąłmnieichlekki
zapach, kiedy zbliżałam się do biurka. Spomiędzy
zielonych łodyg i gałązek gipsówki wyglądała mała
koperta.Byłonaniejnapisanemojeimię.Gdzieśgłęboko
w brzuchu poczułam trzepotanie. Radosne trzepotanie.
Ostrożniewyłuskałamkarnecikiotworzyłam.

„Następnymrazembędzielepiej”.
Uniosłam brwi. Że co?! Odwróciłam karteczkę.

Żadnego podpisu. Odwróciłam z powrotem i jeszcze raz
przeczytałam wiadomość. W kącikach ust poczułam
rodzącysięuśmiech.TomusibyćodReece’a.Wiadomość
dziwna,aletonapewnoodniego!

Zamknęłamkarnecikwdłoniizagryzłamwargę.Reece

miał wolne w piątki. A w każdym razie tak mi się
wydawało.Zajegografikiemtrudnobyłonadążyć.Byłw
barzewśrodęigadaliśmy,alenicniewspominałokwestii
bycia kimś więcej niż tylko przyjaciółmi. Ja też nic nie
mówiłam,bosamaniewiedziałam,coztymzrobić.

Toznaczynie,miałammnóstwopomysłów.Wieleznich

zawierało nagie ciała w pozycjach przypominających te
do jogi, ale choć idiotycznie to brzmiało, nie umiałam się

background image

odnaleźć w sytuacji. A przecież wreszcie miałam
kogoś/coś,czegopragnęłamodtakdawna.

WyślęmuSMSwsprawietychróż.
Szczerzącsiędosiebiejakkompletnydebil,wetknęłam

karnecik do tylnej kieszeni dżinsów i ruszyłam do baru.
Naobsłużenieczekałtłum,abiednaPearlmiotałasiętam
izpowrotem.

Nawet się nie spostrzegłam, jak minęło kilka godzin i

tłum na tyle się przerzedził, że zdołałam sięgnąć po
telefon. Cenną przerwę spędziłam na spinaniu włosów w
kucykinalewaniusobiecoli.

Drzwiznówsięotworzyły.Wpadłmiwnozdrzazapach

letniegodeszczu,więcpodniosłamwzrok.

Sercemizabiło.
Wszedł Reece. Brązowe włosy miał przyklejone do

czoła. Kręciły się na końcach. Krople deszczu spływały
mu po skroniach na koszulę. Kiedy podniósł rękę i dużą
dłonią odgarnął włosy z twarzy, skojarzył mi się z
Posejdonemwyłaniającymsięzoceanu.

Jasnacholera.
Rozejrzał się i spojrzeliśmy sobie w oczy. Potem

przeszedł kawałek, obszedł bar i zbliżył się do mnie, a
przezcałytenczasaninasekundęnieoderwałodemnie
wzroku.

– No chwila! – Nick się cofnął, bo Reece by po nim

przeszedł.

Zabrakłomitchu,gdywziąłmniezarękę,apotemsię

background image

odwróciłiruszyłzpowrotem,ciągnącmniezasobą.

– Ciebie też miło widzieć. – Jax wymienił z Reece’em

spojrzenia,apotemskinąłwstronęNicka.–Nieprzejmuj
sięnami.Zróbsobieprzerwę.Poradzimysobie.

Normalnie

bym

protestowała,

szczególnie

że

wypowiedźJaxaażociekałasarkazmem,aletrzepotanie
w brzuchu wróciło z pełną mocą. Jakbym tam miała coś
żywego.

Ktoś – czyżby Melvin? – zagwizdał, kiedy Reece

poprowadziłmniekorytarzemipoliczkimizapłonęły.

–Nodobra,bohaterze,damradęiśćsama.
Spojrzałnamnieprzezramię,otwierającjednocześnie

drzwi.

–Niewątpię.
Potemmniewciągnąłdośrodka.
Od razu spojrzałam na róże – róże! – ale zanim

zdążyłam

cokolwiek

powiedzieć,

zamknął

drzwi,

przycisnąłdonichmojeplecy,oparłręcepoobustronach
mojej głowy i przysunął do mnie twarz. Na odległość
pocałunku.

Och!
–PrzezprawiecałydzieńbyłemuojcawNewJersey.

Jak wiesz, mieszka niedaleko Pine Barens, więc zasięgu
tamniemawogóle.

Pokiwałam głową, chociaż nie bardzo ogarniałam, co

mówi i dlaczego, bo byłam za bardzo skupiona na
obserwowaniujegoust.Teusta,zpełniejsządolnąwargą,

background image

uniemożliwiałymiskupieniesięnaczymkolwiekinnym.

– Jak tylko odjechałem spod jego domu, spłynęły

wszystkie wiadomości Dennisa – mówił dalej, a ja
wreszciezałapałam,doczegozmierza.–Prawdęmówiąc
wpierwszejchwilimyślałem,żesobierobijaja.

Wzdrygnęłamsię.
–Nie,nierobił.
Spiorunowałmniewzrokiem.
– Tak, już się zorientowałem. – Zsunął dłonie i

zatrzymał je na wysokości moich ramion. – Co on ci
zrobił?

–Co?–Zamrugałam.
–Cotendupekcizrobił,żewybiłaśmuszybęksiążką?
Oj.Ojej.Mojesercetrzepotałorazemzżołądkiem.
– Nic mi nie zrobił. Po prostu nie wytrzymałam. On

chciałzemnągadać,ajaniechciałamgadaćznim.

–Niemusiszznimgadać.
– Dennis też tak powiedział. Ale nie powinnam z tego

powoduniszczyćjegosamochodu.

Zadrgałmumięsieńwszczęce.
–Toprawda.–Pokręciłgłową.–Cholera,Roxy.Choć

niemogępowiedzieć,żebyśmniezaskoczyła.

Uniosłambrwi.
–Nie?
Zaśmiałsiępodnosem.
–Zawszemiałaśdiabelskitemperament.
Notak,toakuratprawda.

background image

–Atodobrzeczyźle?
Przechyliłlekkogłowę.
– Seksownie, ale wandalizm i dewastowanie cudzej

własnościdociebieniepasują,skarbie.

– Nie. Poza tym niszczą paznokcie. – Zatrzepotałam

muprzednosemniebieskimmanikiurem.

Znów się zaśmiał, ale zaraz spoważniał. Wygrała

TwarzGliniarza,atazkolei…Tak,uciskwdolebrzucha
podpowiedziałmi,żeTwarzGliniarzamniekręci.

– Masz szczęście. Mógł cię oskarżyć, a wtedy

odbywalibyśmy

rozmowę

w

zupełnie

innych

okolicznościach.

Uśmiechspłynąłmiztwarzy.
–Wiem.Chodzioto…DopierowyszłamodCharliego,

aon…–Niebyłamwstaniedokończyć,więczmusiłamsię
do lekceważącego wzruszenia ramionami, choć w ogóle
tegonieczułam.–Cozemnązrobisz?

Rozchylił usta, a pierś uniosła mu się od głębokiego

wdechu. Potem spojrzał na moje usta i jego wzrok się
zmienił.Wyglądał…jakbybyłgłodny.

–Mamparępomysłów.
Zrobiło mi się ciepło, jakby powoli zapłonął we mnie

ogień.Uniósłgęstebrwi,ajazatonęłamwodmętachjego
niebieskich oczu. Palce aż mnie świerzbiły, żeby go
dotknąć, tak samo, jak tamtej nocy dawno temu.
Chciałam je zanurzyć w jego wilgotnych włosach,
przesunąć po twardej piersi i po brzuchu. Zagryzłam

background image

wargę, kiedy podniósł rękę i złapał kosmyk, który
wymknąłsięzmojegokucyka.Wetknąłmigozaucho,a
ja poczułam, jak po kręgosłupie szaleje mi stado
dreszczy. Instynktownie oderwałam biodra od drzwi i
zbliżyłam się do niego. On to oczywiście zauważył.
Zaczęłamsięzastanawiać,cobyzrobił,gdybymgoteraz
dotknęła.Musnęładłońmijegopierś,wsunęłamuręcepod
koszulę?Dotknęłanagiegociała…

Boże,odsamegomyśleniaprawiejęknęłam.
Uśmiechnął się lekko, a błękit jego oczu jeszcze się

pogłębił.

–Oczymmyślisz?
O brzydkich, niegrzecznych rzeczach, których nigdy

nikomu nie powiem. Wyartykułowałam więc pierwsze
normalnezdanie,jakiemiprzyszłodogłowy:–Dziękiza
róże.

Uniósłbrwi,aspojrzenietrochęmusięochłodziło.
–Nieprzysłałemciróż.
– Aha. Aha… – Magiczną chwilę między nami

niniejszymtrafiłszlag.–Nie?

Odepchnąłsięoddrzwiiopuściłręce.
– Nie. – Zacisnął wargi, spojrzał w bok i zobaczył

bukiet.–Chodziciote?

– Tak. Myślałam, że to od ciebie. – Ja też się

odsunęłamoddrzwi.–Napewnoichniewysłałeś?

Spojrzałnamnietak,żenatychmiastzrozumiałamjak

idiotyczniebrzmiałotopytanie.

background image

– To dziwne. – Przestępowałam z nogi na nogę. – Na

karnecikuniebyłopodpisu.Niewiem,odkogomogąbyć.

Podszedłdokwiatówimusnąłpalcemwilgotnypłatek.
–Acobyłonapisanenakarneciku?
–Coś,żenastępnymrazembędzielepiej.
Spojrzałnamnieprzezramięiwyszczerzyłzęby.
– No to już wiem, czemu pomyślałaś, że to ode mnie.

Alenie.

Ciekawe, czy uznałby za dziwne, gdybym złapała

bukiet i wywaliła za drzwi. Ale nie. Dość rzucania na
dzisiaj.

–Powinienemsięmartwić?–Stanąłnaprzeciwkomnie.
–Co?
Uśmiechnąłsięchłopięcoirozkosznie.
–Mamkonkurencję?
Kolejną chwilę zajęło mi domyślenie się, o co mu

chodzi.

–Notak,natowygląda.
KwiatymusiałybyćodDeana,cooznaczało,żechociaż

nie odpowiedziałam na żaden z jego czterech SMS-ów,
wciążniepojąłprzekazu.

–Będęmusiałcośztymzrobić–oznajmiłioparłsięo

biurko. Skrzyżował ramiona, a ja od razu spojrzałam na
kształt jego ramion. – No właśnie, byłbym zapomniał.
Dzisiajwracamztobądodomu.

Niebieskie oczy rozbłysły. A mój mózg stanął jak

wryty.

background image

–Niemamsamochodu–dodał.
–Nie?
– Nie. Najpierw pojechałem do domu. Dlatego jestem

tak późno. Musiałem się przebrać, bo pomagałem tacie
sprzątać garaż. Potem poprosiłem Coltona, żeby mnie tu
podrzucił – wyjaśnił i przechylił głowę trochę na bok.
Potemspuściłwzrokipoczułamjegospojrzenienawetw
czubkachpalcówunóg.–Dzisiajjadęztobą.

background image

Rozdział9

O

d momentu, w którym Reece oznajmił, że jedzie ze

mną do domu, serce nie przestało mi łomotać ani na
chwilę. Przez całą zmianę buzowała we mnie nerwowa
energia.Reececałyczassiedziałprzybarze.

Piłwodę.
JaxiNickszybkosięzorientowali,żenietylespędzaw

barzeczas,ilepoprostuczeka.

– Zdaje mi się, że coś przegapiłem – stwierdził sucho

Jax, łypiąc najpierw w moją stronę, a potem w stronę
Reece’a.–Czegośmitubrakuje.

Reecesięzaśmiał.
–Żebyświedział,żeprzegapiłeś.
Nick,któryakuratprzechodził,parsknął.
Jaxuniósłbrwiiuśmiechnąłsięszeroko.
–Nowreszcie!
Szerokootworzyłamusta.Ocododiabłachodziło?!
Reece kiwnął głową, podniósł szklankę, a potem

zerknął na mnie znad brzeżka. Znów miał w oczach tę
chłopięcąpsotnąiskrę.

–Świętaprawda.
Kompletnie mnie zatkało, co zdawało się nikomu nie

przeszkadzać, bo Jax i Reece dobrze sobie radzili z
wypełnianiem ciszy. A ja śmigałam od klienta do klienta,
podekscytowana, zdenerwowana, pełna nadziei i pewnie

background image

jeszczetysiącinnychrzeczy.

Pojedziezemnądodomu.
Ibyłomiztymdobrze.
Ale jednocześnie strasznie się denerwowałam. W

trakcie

mieszania

drinków

z

zaangażowaniem

barmańskiej ninja próbowałam przypomnieć sobie, czy
ranoogoliłamnogi.Iczyzajęłamsięinnymirejonami.To
były realne problemy, bo przecież po to ze mną jedzie,
tak?Anieżebyrobićnadrutach.

Podałamdrinkadziewczynie,którąwidziałamwbarze

już kilka razy, a potem pozwoliłam sobie zerknąć na
Reece’a. Ze schyloną głową patrzył na trzymaną w ręce
komórkę. Serce mi załomotało i nagle nie mogłam
przełknąćśliny.Miałamnaniegostrasznąochotę.Miałam
ją zresztą już od dawna, a przecież ludzie w naszym
wiekurobilitakierzeczy.Pozatymnieprzejmowałamsię
jużtym,cosięmiędzynamistałotamtejnocy.Samamyśl
obyciuznimsprawiała,żepewneczęściciałanapinałymi
się i nie mogłam złapać tchu. Pragnęłam go, odkąd go
pierwszyrazzobaczyłam.Miałamwtedypiętnaścielat.

Tyle tylko, że dla mnie byłby to pierwszy raz z nim, a

dlaniegodrugirazzemnąiwtymbyłocoścholernienie
wporządku.

Poza tym nie byłam pewna, czy wystarczy mi samo

bzykaniesięznim.Itomnieprzerażało.Niedlatego,że
mógłbyniechciećczegoświęcej,tylkodlatego,żewłaśnie
mógłbychcieć,ajaniebyłamprzekonana,czytozniosę.

background image

Żeby uciszyć kłębowisko nerwów wzbierające mi w

brzuchu, skupiłam się na przygotowaniu drinków.
Wiedziałam, że jeśli nie uspokoję myśli, będę nie do
życia,jakstądwyjdę.

KiedyznówsięzbliżyłamdoReece’aiJaxa,tendrugi

mniezatrzymał.

–Chcę,żebyśtyteżtegoposłuchała.
Nie wiedziałam, o co chodzi, ale zatrzymałam się i

oparłamłokcieobar.

–Aco?
Spoczęły na mnie niebieskie oczy. Kiedy Reece się

odezwał,mówiłtakcicho,żetylkomysłyszeliśmy.

–MówiłemJaxowiotym,cosięwtymtygodniudziało

wHuntingtonValley.Wiem,żenieoglądaszwiadomości,
więcpewnieniesłyszałaś.

– Ej, oglądam wiadomości! – zaczęłam się bronić, ale

kiedy na jego zniewalającej twarzy pojawił się wyraz
powątpiewania,westchnęłam:–Nodobra,aleniezawsze
słucham.

Jaxpokręciłgłową.
–Jateżotymniesłyszałem.Miałemzadużonagłowie

i nie zwracałem uwagi, ale Reece właśnie mi powiedział,
żezostałazaatakowanadrugadziewczyna.

Przycisnęłamręcedopiersi.
–OBoże.Nicjejniejest?
Reecezacisnąłwargi.
– Przeżyła… Bił ją, a potem związał. Z tego, co

background image

słyszałem, trwało to przez kilka godzin. Potem ją
zostawił.Znalazłjąjejchłopakizadzwoniłnapolicję.Nie
przyjrzała

się

dobrze

napastnikowi,

ale

policja

podejrzewa, że to może mieć związek z dziewczyną z
Prussii.

– Nie wychodzisz z baru sama – oznajmił Jax. – Calla

teżnie,jakprzyjdzie.

Pokiwałam głową, ale zadrżałam. Boże, sama myśl o

tym, że gdzieś może się czaić jakiś psychol, który
wyłapujedziewczyny,byłapaskudna.Potworna.

– Chyba wezmę Callę na kurs strzelania. Załatwię jej

pozwolenie.

Reecenapiłsięwody.
– Niezły pomysł. – Potem spojrzał na mnie. – Też

powinnaśtorozważyć.

– Ja? Z pistoletem? – Pomysł był tak absurdalny, że

zaczęłam się śmiać. – Skończy się tak, że albo postrzelę
sama siebie, albo jakiegoś Bogu ducha winnego
człowieka.Jaibrońpalnatokiepskiepołączenie.

Złapał mnie za rękę i pociągnął naprzód, tak że

napierałambiodraminabar.Spojrzałmiwoczyiwjednej
chwilizapomniałam,żeJaxjesttużobok.

– Chodzi mi o twoje bezpieczeństwo – powiedział,

muskając kciukiem wnętrze mojej dłoni, co wywoływało
dziwnedoznaniawbrzuchu.–Przynajmniejpoważniesię
zastanównadtakąformąsamoobrony,dobrze?

Trzymałmniezarękę,ażpokiwałamgłową.Następnie

background image

jakwgorączceposzłamnadrugikoniecbaru.Chwilępo
północy wszedł chłopak, na oko student, i przytoczył się
trochę zbyt chwiejnie i z trochę zbyt szerokim
uśmiechem. Oparł się o bar tuż obok Reece’a. Od razu
wiedziałam,żeniedostaniekolejnegodrinka.Niemiałam
problemu z odmawianiem ludziom, którzy ledwie się
trzymalinanogach.

– Cześć mała, wyglądasz cholernie… uroczo –

wybełkotał. Mrugał powoli i niepewnie machnął. – Te
okulary.Niezłe.Wyglądaszjak…

Uniosłambrwiiczekałam,ażdokończy.
–Jakkawałsuki–stwierdziłizarechotał.–Założęsię,

żetakawłaśniejesteś.

Pracowałam w barze, więc słyszałam wiele głupich

tekstów,którekwitowałamzwykleuprzejmąolewką,ale
tobyłowstrętne.Jużotworzyłamusta,żebymudosadnie
odparować, kiedy Reece obrócił się na stołku i spojrzał
facetowi prosto w oczy. Wróciła Twarz Gliniarza. Tyle
tylko, że zaciśnięta szczęka i lśniące niebieskie oczy nie
byłyprzeznaczonedlamnie.

–Przeproś–rozkazał.
Pijanykoleśzachwiałsięnajpierwnalewo,apotemw

prawo.Dopieropóźniejsięwyprostował.

–Żeco?
–Przeprośją–powtórzyłstanowczoReece.
– Jaja sobie robisz? – spytał facet i twarz mu się

zrobiłaczerwona.

background image

Reecesiędoniegonachyliłiuniósłbrwi.
– A wyglądam, jakbym sobie, kurwa, robił jaja? Nie

znaszjejitaksiędoniejzwracasz,kutafonie?Przeproś!

Byłam w szoku. Patrzyłam, jak facet się do mnie

odwracaiwystękujejakieś„przepraszam”.

–Aterazspierdalaj–dodałReece.
Koleśspierdolił.
Wytrzeszczyłamoczy.
–Dałabymsobieradę.
– Wiem. – Podniósł szklankę i uśmiechnął się do mnie

jak wcielenie niewinności. – Ale nie jestem facetem,
który będzie siedział i nic nie robił, kiedy jakiś dupek
okazujebrakszacunku.Atobyłbrakszacunku.

– Zdecydowanie był nieuprzejmy – potwierdził Nick,

któryakuratzamnąprzechodził.

– Wiem – zgodziłam się, przekrzykując nagle

głośniejszą muzykę. Spojrzałam Reece’owi w oczy. Z
jednej strony chciałam mu powiedzieć, że poradziłabym
sobie, że kobiety mają moc, nie boją się używać głosu i
takie tam, ale z drugiej – stanął w mojej obronie. To
ważne. Faceci powinni się tak zachowywać, kiedy inni
pozwalająsobienazbytwiele.

–Dziękuję–powiedziałamzuśmiechem.
Odstawił szklankę i zanim zdążyłam się zorientować,

co robi, oparł dłonie o bar i się podniósł. Na oczach
wszystkich nachylił się do mnie i przez sekundę
pomyślałam, że mnie pocałuje. Wtedy z całą pewnością

background image

rozlałabym się w kałuży rozkosznego niebytu. Już się
szykował. Nie mogłam się doczekać, ale to była słodka
niecierpliwość. Już miałam położyć mu dłonie na
policzkach.Patrzyłamnajegousta.Byłamzdecydowanie
gotowananiebyt.

Ale Reece mnie nie pocałował. Przechylił głowę i w

ostatniejchwilijegoustawylądowałyobokmojegoucha.
Odezwał się, a mnie po kręgosłupie przeleciał mocny
gorącydreszcz.

–Jeszczedwiegodziny,skarbie,ibędzieszmoja.

Po drodze do mnie podtrzymywał lekką i swobodną

rozmowę. Tematy takie, jak zapowiadane na weekend
burze uspokajały mnie na tyle, że byłam w stanie nie
zjechaćzdrogiiniestaranowaćżadnejskrzynkinalisty.
Onzkoleibyłabsolutniezrelaksowany.

Za każdym razem, kiedy na niego zerkałam,

prezentował wzorcową niewymuszoną arogancję. Nogi
miał szeroko rozłożone, jedną rękę trzymał na kolanie,
drugą na oknie. Głowę opierał o zagłówek, a twarz miał
spokojną. Po ustach błąkał mu się subtelny, niemal
wszechwiedzącyuśmieszek.

Zaparkowałamprzeddomem,amojesercerobiłoserie

pajacyków. Przekręciłam kluczyk w stacyjce, a on
wyciągnął rękę i długimi palcami dotknął mojej dłoni.
Zaskoczył mnie. Powietrze utkwiło mi w gardle i
odwróciłamgłowę,żebynaniegospojrzeć.

background image

Wciemnymsamochodziemiałoczykoloruwieczornego

nieba.

– Zapytam cię o coś, a ty mi szczerze odpowiesz,

dobrze?

–Dobrze–szepnęłam.
Przychylił się w stronę deski rozdzielczej, ale nie

puszczałmojejdłoni.

– Jeśli nie chcesz, żebym wchodził albo jeśli nie

będziesz chciała, żebym został, zadzwonię po taksówkę.
Powiedz,żechcesz,żebymwyszedłiwyjdę.

Niezaskoczyłmnieszansąuniknięciaswojejobecności,

jeśliczułabymsięniezręcznie.Pokiwałamgłową.

–Dobrze.
Uniósłkącikust.
–Alecośczuję,żebędzieszwolała,żebymzostał.
Cofnęłamsięizmrużyłamoczy.
–Zarozumiałycwaniak!
–Pewnysiebiecwaniak,jeślijuż–zaśmiałsięnawidok

mojej irytacji, a potem zsunął palce po mojej dłoni i
wysiadł.

Pokręciłam głową i poszłam za nim. Miał tak długie

nogi,żeznalazłsięnagankuprzedemnąiotworzyłdrzwi
z siatki. Wyszczerzyłam do niego zęby i otworzyłam
zamek.

–Jakidżentelmen!–zauważyłam.
–Panieprzodem–odparł.
Weszłam do cichego, chłodnego domu i natychmiast

background image

pisnęłam, bo skoro już puścił mnie przodem, zaraz mnie
klepnąłwtyłek.Zaśmiałsię,ajazadrżałam.

– Nie mogłem się powstrzymać – wyjaśnił, kiedy

zapalałamświatłowdużympokoju.–Muszęzachowywać
równowagęmiędzycechamiporządnegofacetaazimnego
drania.

– O! – Rzuciłam torebkę na wysiedziany fotel. –

Prowadziszjakiśrejestr?

Popatrzyłnamnie.
–Tylkowzwiązkuztobą.
Te słowa zadziałały jak szot tequili. Przemknęły mi

przez ciało i sprawiły, że moja głowa zaczęła się unosić
pod gipsowymi zdobieniami na suficie. Oblizałam usta i
byłam aż nieznośne zachwycona, kiedy skupił na nich
wzrok.

–Czypanzemnąflirtuje,oficerzeAnders?
Reeceuśmiechnąłsięszerzejiprzechyliłgłowęnabok.
–Ajakmyślisz?
–Myślę,żetak.–Odsunęłamsięodwłącznikalampyi

ruszyłamdokuchni.–Napijeszsięczegoś?

–Amaszmrożonąherbatę?
Uśmiechnęłamsię.
–Mam!
Poszedł za mną do kuchni i oparł się o blat. Wyjrzał

przez okno, a ja przeżyłam chwilę paniki. Czy w kuchni
jest nieziemski burdel? Szybko rzuciłam okiem na blaty,
ale zauważyłam tylko okruchy chleba przy tosterze i

background image

pędzle suszące się na kilku arkuszach ręcznika
papierowego. Dzięki Bogu. Normalnie byłyby tu jeszcze
wszędzie kółka po odciśniętych kubkach, a może nawet
miseczkaniedojedzonychpłatkówześniadania.

–Proszę.–Podałammuszklankęherbatyzlodem.
– Dzięki. – Kiedy ją ode mnie brał, musnął mnie

palcami, a ja nagle strasznie się zawstydziłam. – Mogę
skorzystaćzłazienki?

Wpatrywałam się w gruby skórzany pasek jego

japonek.

–Śmiało.
Potem się cofnęłam i podniosłam wzrok, jednocześnie

przyciskając szklankę do piersi. Gdy nasze oczy się
spotkały,ostrowciągnęłampowietrze.Patrzyłtak,jakby
miał ochotę potraktować to dosłownie i w innym
kontekście.

Prawdę mówiąc, miałam ochotę dać sobie w łeb.

Przecież już widziałam tę minę. Wiele razy w ciągu
ostatnichjedenastumiesięcy.Zawsze,kiedybyłwbarze.
Oboje mieliśmy teorie na temat tamtej nocy, ale kiedy
stałamprzednim,czułamsięjakjeszczewiększaidiotka.
Nie miałam żadnych wątpliwości co do intencji, gdy na
mniepatrzył.

–Pójdęsięszybkoprzebrać–oznajmiłamiokrążyłam

go.–Wiesz,gdziejestłazienka.

Cośnatoodpowiedział,alezadużomyślikłębiłomisię

wgłowie,żebymzwróciłauwagę.Zostawiłamherbatęna

background image

stole,któryubiegłejjesienipomalowałamnaniebiesko,a
potempędemruszyłamdosypialni.Chciałamsięupewnić,
że drzwi do pracowni są zamknięte. Chociaż jego
portrety nie wisiały na wierzchu, nie chciałam, żeby tam
trafił,boznalezienieichniebyłowielkąfilozofią.

Cicho zamknęłam za sobą drzwi, obróciłam się i

zagapiłam na podwójne łóżko, na które sępiłam,
oszczędzałam i wreszcie kupiłam dwa lata temu. Teraz
będęodkładaćnanaprawęszybyHenry’ego.

Ech.
Nie chciałam teraz myśleć o tym, jaki zmęczony i…

zrezygnowany był dzisiaj Charlie. Nie chciałam myśleć o
Henrym i o tym, jak haniebnie straciłam nad sobą
panowanie.Niezamierzałammyślećoniczym,coniebyło
częściąanatomiiReece’a.

Zakryłam usta dłonią, ale i tak nie zdołałam zdusić

chichotu.

Zamknęłamoczy,skuliłamdłoniewpięściizakołysałam

biodrami. Zacisnęłam zęby, żeby do tego jeszcze nie
wydać ogłuszającego pisku. Stałam tak przez jakieś
dwadzieścia sekund, a potem wyprułam naprzód.
Najbardziej chciałam wziąć prysznic, ale to by za długo
trwało. Rozebrałam się, nacierałam się balsamem, aż
moja skóra zrobiła się miękka i lśniąca jak u młodej
foczki, a potem włożyłam czyste legginsy i sportową
koszulkęzwszytymstanikiem.

Rozpuściłam

włosy,

rozczesałam

je,

a

potem

background image

otworzyłamdrzwidoszafy,żebysięprzejrzećwlustrze,
które wisiało do wewnątrz. Rzut oka wykazał, że
wyglądamwporządku.Możenawetfajnie.Ranospięłam
włosy,jakjeszczebyływilgotne,więcułożyłysięwfale.
Ubranie było luźne, ale atrakcyjne. Widać, że się na nic
niesiliłam.Czylidobrze.Takprzynajmniejmyślałam.

To,cosięmogłowydarzyć,mogłosięskończyćnatyle

różnych sposobów. Zastanawiałam się, czy za czasów
moichrodzicówbyłotyleróżnychopcjirozwojuzwiązku.
DziśmogliśmypójśćzReece’emdołóżkaitomogłabyć
jednorazowa sprawa. Mogliśmy się też regularnie
spotykać na seks, zwykle o trzeciej albo czwartej nad
ranem. Ale mogło się też skończyć na przyjaźni z
bonusami albo doprowadzić do stanu „chyba ze sobą
kręcimy,borobimyteżinnerzeczypozaseksem,alenic
nie zostało oficjalnie ustalone”. Startując z tego punktu,
mogliśmyteżskończyćjakoparaalbopójśćwdwieróżne
strony. Mogliśmy wziąć ślub i mieć dzieci albo powoli
stracić ze sobą kontakt. Prawdę mówiąc, wątpiłam w
opcję przyjaciół z bonusami, bo Reece znał moich
rodziców,ajajegoitobyłobyniezręczne.

Ale i tak możliwości było tyle, że zaczęłam się

stresować.

Nie,niemogętegozabardzoanalizować.
Pokazałam swojemu odbiciu język, cofnęłam się i

zamknęłam szafę. Zdjęłam okulary, położyłam je na
stoliku nocnym i wyszłam z sypialni, zostawiając drzwi

background image

szeroko otwarte na wypadek, gdybyśmy się śpieszyli z
powrotem.

Zarumieniłam

się,

bo

przecież

równie

dobrze

zrobiłabym z nim to na kanapie, na podłodze, na blacie
kuchennym, wszędzie. Łóżko nie było mi do niczego
potrzebne.

Byłam gotowa na wszystko, co miało się dzisiaj

wydarzyć.

background image

Rozdział10

R

eece siedział na kanapie z wyciągniętymi nogami i

stopami opartymi na stoliku kawowym. Telewizor był
włączony,aległoswyciszony.Przezchwilęstałamitylko
się na niego gapiłam, podczas gdy w brzuchu trzepotało
mi wściekle i niebezpiecznie, bo… czułam, że mogłabym
się przyzwyczaić do jego widoku na mojej kanapie
czekającego, aż wrócę z pracy. Do siebie czekającej na
niego.Najchętniejnago.

– Słuchaj? – Spojrzał na mnie i zmarszczył czoło. –

Chciałabyśmioczymśpowiedzieć?

Zesztywniałam.
–Żeco?
Uśmiechnąłsiępowoli.
–Deskanasedesiebyłapodniesiona.
–Co?
– Jak wszedłem do łazienki, deska była podniesiona.

Pomyślałem, że mi o czymś nie mówisz. Może próbujesz
nowychsposobówalboco–podpuszczał.

Jak to możliwe? Zdarzało mi się zostawić podniesioną

deskę tylko po myciu toalety. Zaczęłam gorączkowo
myśleć, czy deska mogła się podnieść sama. Poltergeist.
Jak nic. Nasz dom zbudowano na starym indiańskim
cmentarzu.Wszyscymieliśmyprzerąbane.

Powinnam zadzwonić po łowców duchów? Albo do

background image

archiwumX?

–Usiądzieszzemną?–spytałiwyciągnąłrękęwzdłuż

oparciakanapy.

Tak łatwo zapomniał o kwestii deski klozetowej, a ja

prawie mu powiedziałam o moim nawiedzonym domu! W
ostatniejchwilipostanowiłamsięwstrzymać.Ipogadaćo
tym z mamą albo Katie. On pewnie by mi nie uwierzył i
uznałby,żejestemnienormalna.

Podeszłam i usiadłam w odległości, którą uznałam za

przyzwoitą. Kiedy skrzyżowałam nogi i usiadłam po
turecku, zostało jeszcze dobre dwa i pół centymetra.
Gdybymsięoparła,wylądowałabymnajegoramieniu.

Boże,dlaczegowogóleotymmyślałam?!
–Cooglądasz?–spytałamizaczęłamzwijaćwpalcach

nogawkęlegginsów.

Uniósłjednoramię.
– Wygląda jak reklamówka antologii z muzyką z lat

osiemdziesiątych.Zastanawiamsię,czybyniekupić.

Parsknęłam.
–Janawetniemamodtwarzacza.
Łypnąłnamnie.
–DVDteżniemasz.
On miał imponującą kolekcję płyt. Jak u niego byłam,

nie miałam okazji w nich pobuszować, ale założę się, że
miałwszystkiefilmyzostatnichdwudziestulat.

–Apocomi,skoromamOnDemand?
Pokręciłgłowąisięgnąłposzklankę.

background image

– Nie masz płyt DVD, a twoja mama ciągle cię

zaopatruje w zapasy mrożonej herbaty. Nie wiem, co ja
turobię.

– Oj przestań! – Pacnęłam go w udo. W jego

niesamowicie twarde udo. Auć! Aż mnie zamrowiło w
palcach. – I skąd w ogóle wiesz, że to nie ja zrobiłam tę
herbatę?

–Bosmakujejakherbatarobionaprzeztwojąmamę–

stwierdził,awoczachrozbłysłymuiskierki.–Apozatym
dobrze pamiętam, że mrożona herbata w twoim
wykonaniusmakujejaklekkorozwodnionabenzyna.

Niemogłamsięnieroześmiać.
–Nieprawda!
Uniósłbrew.
– No dobrze. Wiem. Nie jestem w stanie ogarnąć

proporcjiherbatydocukru.

Onteżsięzaśmiał.
– Wiesz co, mówiłem poważnie o tym, żebyś nauczyła

sięstrzelać.Dobrzebybyło,żebyśumiała.

–Noniewiem.Pistolet…Nibyniemamoporówwobec

broni, ale mnie przeraża. Ma się moc do odebrania
drugiemu człowiekowi życia. Trzyma się je w rękach.
Wystarczypociągnąćzaspust.–Pokręciłamgłową.–To
zadużaodpowiedzialność.

– Skarbie, sama wiesz najlepiej, że w rękach

niewłaściwego człowieka nawet kamień może zmienić
czyjeś życie na zawsze. A nawet je zakończyć. Pistolet

background image

niewielesiępodtymwzględemróżni.

Niechętnie, ale musiałam przyznać mu rację. Jednak

pistolety były jego codziennością, nie moją. Jak byłam
mała, tata polował i miał strzelby, ale je rzadko
widywałam. Trzymał je zamknięte, a mnie nigdy nie
przeszłoprzezmyśl,żebymiećwłasną.

–Musiszbyćrozsądna–kontynuowałReece.–Pomyśl

otym.Zróbtodlamnie.

– Pomyślę – uśmiechnęłam się i zerknęłam na

telewizor. Jakiś koleś z irokezem wymachiwał płytą CD.
–Pocopojechałeśdotaty?

Reecesięnapił,apotemodstawiłszklankę.Kostkilodu

zadzwoniły o szkło. Minęła chwila i miałam ochotę się
walnąć w głowę. Nigdy nie lubił gadać o ojcu. Aż mnie
przeszyłdreszcz,kiedynamniepopatrzył.Postanowiłam
zmienićtemat,alewtedyodpowiedział.

–RozwódNumerTrzy.
Niemogłamuwierzyć.
– Jak to?! Kiedy?! – W sumie to głupie pytanie, bo

przez ostatnich jedenaście miesięcy nie utrzymywałam z
nimzbytprzyjacielskichstosunków.

– Wiesz co, w sumie nie wiem. Jeszcze na początku

lata wszystko było w porządku. On i Elaine jechali na
wakacje na Florydę. – Odchylił głowę i spojrzał w sufit.
Zaśmiał się niewesoło. – Ale z drugiej strony ojciec jest
kompletnie niepoważny, więc to, że mówił mnie albo
Coltonowi,żewszystkojestdobrze,nieznaczy,żebyło.

background image

Tostaryłgarz.

Nachwilęzacisnęłamusta.
–Powiedział,cosięstało?
Zerknąłnamnie.
–Ajakmyślisz?
Westchnęłam.
–Znowuzdradził?
– A jak! – Po chwili ciszy poczułam jego rękę we

włosach. Szybko wciągnęłam powietrze. Ledwie mnie
musnął, jakby tylko przejechał palcami, a ja wszystkie
komórkinerwowemiałampostawionewstangotowości.–
Z młodszą kobietą, którą poznał na wyjeździe
służbowym. Podobno to jednorazowa akcja i Elaine
przesadza.

–Przesadza,chociażzostałazdradzona?Jakmożnaw

takiejsytuacjiprzesadzać?

– Znasz mojego ojca. On nie ma wstydu. – Pokręcił

głową. – Jak u niego byłem, zostawił komórkę na dachu
samochodu. Zadzwoniła i wyświetliło się damskie imię.
Nieznajome.

Mógłbym

się

założyć

o

wszystkie

oszczędności,żetotajednorazowaakcja.Niedziwięsię,
że to małżeństwo się tak kończy. Zanim moja mama
zmądrzała i odeszła, miał pięć kobiet. I to nie takich na
razidowidzenia.Tobyłopięćzwiązków.

– Strasznie smutne – mruknęłam i spuściłam głowę.

Franklin, jego ojciec, był seryjnym zdrajcą. W każdym
raziesłyszałam,jakmówiłatomamaReece’a.–Przykro

background image

mi. Wiem, że teraz, jak już jesteście z Coltonem starsi,
tonieboliażtak,alemimowszystkofatalnasprawa.

Niezaprzeczył,tylkosięlekkouśmiechnął.
–Tak,niedasięukryć.–Wyjąłpalcespomiędzymoich

włosów, ale rękę dalej trzymał na oparciu. Ciepłą i
kuszącą, żeby się na niej oprzeć. – Nigdy nie poznałem
Elaine bliżej, ale wydawała się dobrą kobietą. Nie
zasługiwałanato.Niktniezasługuje.

Odetchnęłam głęboko i odchyliłam głowę. Jego ręka

byłatużpodmoimkarkiem.Bezchwiliwahaniaprzeniósł
dłońnamojeramię.

–Myślisz…żeznowuweźmieślub?
– Pewnie tak. – Sięgnął po szklankę i się napił. Ja

całkiemzapomniałamoswojejherbacie.–Moimzdaniem
najgorszejestnawetnieto,żemusiprzeleciećwszystko,
co się rusza, ale fakt, że się tego bezustannie wypiera i
kłamie,nawetjaksięgoprzyłapie.Nierozumiemtego.I
nigdy nie zrozumiem. Ale dobra, nieważne – skończył
temat i uśmiechnął się, choć uśmiech nie sięgnął jego
pięknych oczu, które tak trudno było uchwycić na
obrazie.–Coostatniomalowałaś?

Jezus, czy on mi czyta w myślach?! Zrobiłam się cała

czerwonaiwpopłochuszukałamwgłowieczegoś,conie
byłobyjegotwarzą.

– No… Sporo pejzaży. Plaże. Gettysburg. Coś w ten

deseń.

Brawo,Roxy,świetnaodpowiedź!

background image

Jegospojrzenieodczułamjakdotyk.
–WciążmalujeszdlaCharliego?
No jasne, że pamiętał. Pokiwałam głową. W jednej

chwili zatopiłam się w tym samym co zawsze smutku.
Przypomniałam sobie o wszystkich tych obrazkach na
ścianie.

Mocniejzacisnąłdłońnamoimramieniu.
–Akiedywkońcunamalujeszcośdlamnie?
– Jak zostaniesz moim chłopcem do czyszczenia

basenu.

Zagapiłsięnamnie.
–Aletyniemaszbasenu.
–Nowiem.Więckiedybędęmiałabasen,atybędziesz

go czyścił. – Potem wyszczerzyłam zęby. – Oj, przecież
wiesz,żeżartuję!

Odrzucił głowę i zaczął się głośno śmiać, a potem

pociągnął mnie do tyłu, tak że wylądowałam z głową na
jego ramieniu. Gapiłam się na niego zdumiona. To było
sprytneposunięcie.

–Uczątegopolicjantów?–wysapałam.
– Tak, w akademii policyjnej. – Opuścił gęste ciemne

rzęsy, a wielką dłoń położył na moim biodrze. – Nie
mogłemsiędoczekać,żebytowypróbowaćnatobie.

Uśmiechnęłamsię,alesercezaczęłomisiętłucożebra.

Wydawało mi się, że ręka na biodrze była zupełnie
naturalnymodruchem.

–Jestemzaszczycona!

background image

–Isłusznie!–Drugąrękąostrożnieodgarnąłmiwłosy

z twarzy. To też wydało się ruchem, którego nie
planował, ale moje serce zwariowało. Uniósł rzęsy i
widziałam tylko te obłędne niebieskie oczy. W tej chwili
wiedziałam już, że jeśli to ma się skończyć na seksie z
doskoku,będziemitrudnosięztympogodzić.

Zanim jednak zdążyłam się nad tym zastanowić,

odezwałsię:

–Mogęcięocośspytać?
– Jasne! – Oczywiście najbardziej chciałam, żeby

spytał, czy może mnie pocałować. Wtedy wiedziałabym,
żeprawidłowąodpowiedziąjestogłuszające„tak!”

Jego ręka na moim biodrze drgnęła i przesunął

kciukiemposzwiekoszulki.Zadrżałam.

–Cosobiemyślałaś,kiedyrzucałaśtąksiążką?
Jezu.Niebyłamprzygotowananatakązmianętematu.

Ja się tu przygotowywałam na całowanie! Otworzyłam
usta, ale sformułowanie odpowiedzi zajęło mi kilka
sekund.

–Chybawogólenicniemyślałam.
Złapałpasemkomoichwłosówiowinąłwokółpalca.
– Wiesz co, skarbie, nie ma takich chwil, w których w

ogólesięniemyśli.

Odwróciłamwzrokizagryzłamdolnąwargę.Wróciłam

dochwili,kiedyHenryzłapałmniezarękę.Miałamdużo
myśli w głowie. Tak dużo, że równie dobrze mogłam nie
miećżadnej.Ścisnęłomniewpiersi.

background image

Reece puścił kosmyk i musnął palcem moją dolną

wargę.Najpierwwestchnęłam,apotemodpowiedziałam:

–Jagonienawidzę–wypaliłam.Tesłowawzbieraływe

mnie jak obietnica zemsty. – Naprawdę Reece,
nienawidzęgo.Nigdywcześniejnikogonienienawidziłam,
alekiedywidzęjego,chcę…Żebycierpiałtaksamo,jak
Charlie.Otymmyślałam,jakrzucałamksiążką.

Jegotwarzzłagodniała.
–Roxy…
– Wiem, że to straszne. – Zamknęłam oczy i powoli

wypuściłam powietrze. – Wiem, że to co zrobiłam
niewielesięróżniłoodtego,coonzrobił.

–Nie–zaprotestował.Otworzyłamoczyiokazałosię,

że patrzy na mnie stanowczo. – Ty rzuciłaś książką w
szybę,niewniego.Onpodniósłkamieńirzuciłnimwtył
głowyCharliego,kiedysięoddalaliście.

Skrzywiłamsię.
– Nie chciałaś go skrzywdzić – mówił dalej, a

jednocześnieprzesuwałpalcemporąbkumojejkoszulki.
–Anawet,jeśliHenryniechciałzrobićCharliemutakiej
krzywdy,jakązrobił,tojednakpodjąłświadomądecyzję
o rzuceniu w niego kamieniem. Nie w ziemię ani w
samochód. Rzucił w żywą istotę. Ty nigdy byś tego nie
zrobiła.

Wciągnęłam zimne powietrze, które doleciało aż do

mojego brzucha. Prawda była taka, że wcale nie byłam
tego pewna. Kiedy robiłam się wściekła, naprawdę

background image

wściekła, wiedziałam, że jestem zdolna do wszystkiego.
Wszyscysązdolnidowszystkiego,tyleżejamiałamjakiś
wrodzony kompas moralny, który temu przeciwdziałał.
Aleczyonmniezawszepowstrzyma?Jeśliznówzobaczę
Henry’ego,bardzomożliweżeznowustracęcierpliwość.
Czymsięwtakimrazieróżniłamodniego?

– Ciekawy temat – mruknęłam, bo już się robiłam

wkurzona od kierunku, w jakim zmierzały moje
rozmyślania.

Lekko uniósł kąciki ust, a kciukiem muskał kawałek

skóry,którypojawiłsiępodrąbkiemkoszulki.Odczułam
tojakkopnięcieprądu.

–Fakt.Zagłębokijaknaczwartąnadranem.
Mówił lekko, ale czułam, że wszystko we mnie jest

ciężkie.Jakbywmojejgłowieotworzyłysięjakieśdrzwi.
Rozpanoszyły się bolesne wspomnienia tamtej nocy z
Charliem i Henrym. Skumulowały się jak wieża grożąca
zawaleniem.Azaczęłosięodtego,cozrobiłam.Odsłów,
które zadziałały jak pierwszy kamień, po którym
rozpętałosiępiekło.

Teraz leżałam z głową na kolanach mężczyzny,

którego… No cóż, nie da się ukryć, że okłamywałam od
jedenastu miesięcy. A na dodatek ten mężczyzna
kłamstwa nienawidził ponad wszystko. To nie w
porządku.

Zaczęłamsiępodnosić.Zamierzałamudać,żemuszęiść

dołazienkiijakośsięogarnąć,alemisięnieudało.

background image

Reece lekko zacisnął dłoń na moim karku, a ręka z

biodra

podjechała

w

górę,

prawie

pod

pierś.

Wytrzeszczyłam oczy, bo mnie trzymał, przyciskając do
siebie.

–Nie–powiedziałniskimgłosem.
To jedno słowo zadziałało jak piorun. Czasem

zapominałam, jak dobrze mnie zna. Może nie
rozmawialiśmyodprawieroku,alenadaldobrzewiedział,
kiedy się robiłam nabzdyczona, i pamiętał, że moje
nastrojepotrafiązmieniaćsięjakwkalejdoskopie.

Spojrzeliśmy sobie w oczy. Położyłam mu rękę na

ramieniu. Zaczęłam się odpychać, ale wtedy on schylił
głowę.Patrzyłam,jakjegoustazbliżająsiędomoich.To
byłopowolnemuśnięcie.Zrobiłtoraz,apotemdrugi.Nie
mogłam oddychać, czułam tylko jego gorące usta,
unieruchamiające mnie subtelnym naciskiem. Przesuwał
usta po moich niemal pytająco, jakby po raz pierwszy.
Chociaż wcale tak nie było. Ale tamtej nocy nie całował
mniewtensposób.Nietakczuleisłodko,żeażwgardle
ściskał mnie kłąb jakichś głupich emocji. Ten pocałunek
byłtaki,jakby…jakbymnienimwielbił.

Zacisnęłam palce na jego ramieniu. Zgniotłam cienką

bawełnę koszulki, a serce mi przyśpieszyło. Kiedy
myślałamonaszympocałunku,niesądziłam,żetobędzie
aż tak. Jeszcze żaden facet nie całował mnie, jakbym
byłaskarbem.

–Reece–szepnęłamwjegousta.

background image

Dźwiękjegoimieniajakbycośwnimrozpętał.Mocniej

zacisnąłrękęnamoimkarku,tęwtaliiteż,apocałunek…
O rany… Stał się jeszcze głębszy. Na jego języku nie
czułam smaku alkoholu, tylko cukier, herbatę i sto
procent mężczyzny. Skubał moją dolną wargę i
wydobywał ze mnie cichy jęk, który docierał mi między
nogi. Potem rozchylał mi językiem usta, kosztował
mojego smaku. Ten pocałunek był jak dotyk ognia. Już
nie potrzebowałam czasu, żeby ogarnąć myśli. W głowie
miałam tylko pustą drogę, która prowadziła do jednego
celu.

DoReece’a.
Usiadłamiwierciłamsię,ażudałomisięusiąśćnanim

okrakiem.Obserwowałmniespodopuszczonychpowiek.

–Podobamisię,dokądtozmierza–powiedziałizłapał

mniezabiodra.–Naprawdękurewskomisiępodoba,ale
najpierwchcę…

Ale ja miałam dość gadania, głębokich myśli i dobrych

intencji. Objęłam dłońmi jego twarz i przeszłam do
rzeczy. Całowałam go równie głęboko i gorąco, jak on
mnie.

Poczułam wzbierający w jego piersi głuchy warkot.

Mocniejzacisnąłdłonienamoichbiodrach,ajapoczułam
falę gorących dreszczy. Natychmiast otworzył usta, a ja
przechyliłam głowę, żeby poczuć jego smak. Dotykałam
palcami jego włosów, na bokach przyciętych krótko, a
wyżej trochę dłuższych. Znów wydał ten dźwięk,

background image

wywołującywemniefalepożądania.

Przesunął mi dłonie po plecach, przejechał palcami po

kręgosłupie, a potem na kilka rozkosznych chwil zatopił
je w moich włosach. Ani na moment nie przestaliśmy się
całować.

Głębokimi

wilgotnymi

pocałunkami

albo

krótszymi, które wywoływały w moim ciele wybuchy
lawy.

Zsunął rękę z powrotem w dół, na moje lędźwie, a

potem złapał mnie za pośladki i ściskał, aż nie mogłam
złapaćtchu.Kolejnafalażądzyuderzyła,kiedypoczułam
międzynogamitwardewybrzuszeniewjegospodniach.Z
poprzednich chwil spędzonych razem, chociaż krótkich,
wiedziałam, że jest długi i gruby, ale zapomniałam już,
jakijestmiływdotyku.

Poruszyłam biodrami, żeby się o niego otrzeć, i

natychmiast

zostałam

wynagrodzona

wystrzałem

oślepiającej przyjemności. Oparłam się o niego czołem i
jęknęłam.Chwytałamgozawłosy.

– Zwariuję przez ciebie – mówił niskim, schrypniętym

głosem.Pociągnąłmojebiodrawdół,asamsiępodniósłi
natrafiłnawłaściwypunkt,choćmiałamnasobielegginsy.
– I pewnie nie będziesz usatysfakcjonowana, dopóki nie
zwariuję.

Dyszałam.Zsunęłamdłoniezjegoszyinaramiona.
– Chcę, żebyś dla mnie zwariował – przyznałam i

zagryzłam wargę, bo znów doprowadził do spotkania
naszychbioder.

background image

– Skarbie, ja już zwariowałem. – Unieruchomił mnie

kolejnympocałunkiem,apotemsięodsunąłipoczułamna
szczęce gorące powietrze. – Myślę, że dobrze o tym
wiesz.

Odchyliłamgłowę.
–Wcalenie.
Całował moją szyję i zatrzymał się tuż nad miejscem,

gdzie bił mi puls. Łagodnym pocałunkiem wywołał
erotycznypłomień.

– Przez cały ostatni rok, jak tylko cię widziałem,

chciałem cię mieć tutaj. Dokładnie tutaj. – Żeby
podkreślić, co ma na myśli, zakręcił biodrami i naparł
wybrzuszeniemwspodniachnamiejscedokładniemiędzy
moiminogami.–Zakażdymrazem,kiedysięodwracałaśi
uciekałaśodemnie,chciałemcięgonić.

Zadygotałam, kiedy dojechał ustami do mojego

obojczyka.Podjechałrękamiwgórę,pobrzuchu,apotem
napiersi.Byłototakzmysłowedoznanie,żeażwygięłam
sięwłuk.

– Nawet nie masz pojęcia, ile razy miałem ochotę cię

złapać, przewiesić sobie przez ramię i zanieść do
magazynu. – Kciukami muskał moje brodawki, które już
byłytwardeispragnione.–Imyślęsobie,żepowinienem
był. Mielibyśmy tę całą idiotyczną zabawę już dawno za
sobą.

Kołysałam głową, zatracona w przyjemności, jaką mi

zapewnił.

background image

–Chybafaktycznie…–stęknęłam,gdyzetknąłjęzykz

moimpulsem.–Tobyłoby…Niegłupie.

Uniósł głowę, położył mi ręce na ramionach i wsunął

palcepodcienkieramiączkakoszulki.Spojrzałmiwoczy.

–Mogę?
Boże,wtejchwilimógłbymniepoprosićowszystko,a

ja bym się zgodziła. Nie mogłam wydusić z siebie słów,
więcpokiwałamgłową.

Znów się uśmiechnął, a ja poczułam głęboko w piersi

kolejne ukłucie. Uśmiechał się z chłopięcym wdziękiem,
ale zmysłowo. Byłam dla niego stracona już wiele lat
temu,nicsięniezmieniło.Wiedziałam,żeonsięwemnie
niezakochałimożenigdysięniezakocha,aleniemogłam
zmienić tego, że miałam go pod skórą, że był częścią
mnie.

Nieodrywającodemniegorącegospojrzenia,zsunąłmi

ramiączka koszulki aż do łokci. Nie wahałam się.
Wyjęłam z nich ręce i pozwoliłam, żeby materiał zsunął
sięjeszczeniżej.

Pocałowałmniedelikatnie,apotemsięodsunął.Opuścił

wzrok i wiedziałam, na co patrzy. Zaczęłam myśleć
trochę jakby jaśniej. Czy z tamtej poprzedniej podlanej
alkoholem nocy pamiętał, jak wyglądam? Niepewność
rozpanoszyła się na mojej skórze jak drapiący sweter.
NosiłamledwiemiseczkęB.Itoteżzzapasem.

Ale zadrżał, kiedy objął moje nagie piersi dłońmi.

Dotykał mnie niemal z atencją. Spojrzałam w dół. Nie

background image

mogłamzłapaćtchu.Widziałamjegociemnąskóręnatle
mojejróżowawej.

–Jesteśpiękna–mruknąłimusnąłopuszkamikciuków

mojetwardebrodawki.Wzdrygnęłamsię,kiedyznówsię
uśmiechnął.–Podobałosię?

–Tak–szepnęłam,apotemjeszczepokiwałamgłową

nawypadek,gdybyniezrozumiał.

–Niepamiętam,colubisz–wyznałizłapałbrodawkęw

zręczne palce. – Nie pamiętam, co cię doprowadza do
szaleństwa. – Lekko pociągnął, a ja aż krzyknęłam.
Podniósłwzrokiwidziałam,żejestwygłodniały.–Jesteś
wrażliwa.

Byłam. Zawsze miałam wrażliwe piersi. Kiedyś Katie,

luksusowa striptizerka, powiedziała mi, że mam
szczęście, bo większość znanych jej kobiet nie miała
dużejprzyjemnościzpieszczotypiersi.

Nie mogłam odwrócić wzroku. Patrzyłam, jak mnie

dotyka. Było w tym coś bardzo erotycznego. Nigdy
wcześniej tego nie obserwowałam. Ale też większość
facetówniepoświęcałanapieszczotyażtyleczasu.Kiedy
przesunąłdłonienamojebiodra,myślałam,żeonteżjuż
skończył.

Alesięmyliłam.
Uniósł mnie, tak że nad nim górowałam, a kiedy

oparłamsięokanapę,wziąłmojąpierśdoust.

– O mój Boże! – krzyknęłam, kiedy objął twardą

brodawkę.–Boże,Reece…

background image

Jednąrękętrzymałpłaskomiędzymoimiłopatkami,na

włosach. Czułam na skórze głowy ostre, zmysłowe
dreszcze. Byłam uwięziona, ale nie było na świecie
żadnegoinnegomiejsca,wktórymwolałabymsięznaleźć.
Przenosiłsięzjednejpiersinadrugą.

Wbiłampalcewkanapę,aonssałmocnoiwciągałmnie

głęboko.Mięśniewmoimwnętrzuzwijałysiętakciasnoi
mocno,żedłużejniemogłam.Próbowałamsięwycofać.

–Nie–warknął.–Jeszczenieskończyłem.
Stęknęłam, kiedy złapał brodawkę zębami. Krew

zmieniła mi się w płynną lawę. Cała się trzęsłam jak w
gorączce.

–Niemogę…Potrzebujęcię.Proszę.
Puścił mnie, a wtedy oszalałam. Chwyciłam go za

ramiona, na ślepo znalazłam jego usta i opadłam z
powrotem.Trzymałmniezabiodra,kiedygoujeżdżałam.
Jego miękka koszulka drażniła moje piersi, aż w końcu
napięciemiędzynogamibyłoniedozniesienia.

Nie pamiętałam, kiedy ostatnio miałam taki orgazm,

jeszczewubraniu,zanimfacetwogólemniedotknął,ale
czułam, jak wzbiera we mnie fala. Ruszał biodrami w
rytmjęzyka.

Rozkosz eksplodowała, rodząc się między nogami i

docierając do każdego zakamarka ciała. Stłumił ustami
mójjęk,alewiedział,cosięstało,iwydałsamczypomruk.
Kiedy fale spełnienia skończyły się przetaczać przez
mojeżyły,byłamczerwonairoztrzęsiona.

background image

– No popatrz – szepnął mi do ucha. – Jesteś

niesamowita.Jakbysięzbliżaćdoognia.

Chwilę trwało, zanim się opamiętałam na tyle, żeby

zrozumieć, że rzeczywiście doprowadził mnie do
orgazmu.Cofnęłamsięipocałowałamkącikijegoust.

–Comamterazzrobić?
Oczymiałpełneniebieskiegoognia.
–Patrzenienaciebiezupełniemiwystarczy,skarbie.
Aż zadygotałam. Był po prostu idealny. Ale potem

zerknęłamwdółinijakniedałosięukryć,żezgrubienie
wspodniachwciążtamjest.Ręcejeszczemisiętrzęsły,
kiedy się odchyliłam i sięgnęłam pomiędzy nas. Może
nawetzakładałam,żemniepowstrzyma.

Aleniezrobiłtego.
Uśmiechnęłamsięleniwieizzadowoleniemimusnęłam

go palcem. Czułam, jak skręcają mi się wnętrzności,
kiedy wierzgnął biodrami. Spojrzałam na niego i
odetchnęłamgłęboko.

–Tyniemiałeśzabawy.
Pokręciłgłową.Szczękimiałzaciśnięte.
Serce zaczęło mi znów bić mocniej, kiedy rozpinałam

guzikiściągałamsuwak.Rozporeksięotworzyłiodsłonił
czarne bokserki. Bez słowa podniósł z kanapy tyłek, a
przy okazji i mnie. Żądał bez słów. Nie tracąc czasu,
ściągnęłammudżinsyibokserki.

Patrzyłam, jak wydostaje się na wolność, gruby i

sztywny. Prawdę mówiąc, ta część męskiego ciała nie

background image

zawszebyłaatrakcyjna,aleuReece’a…Tak,uReece’a
byłataksamoapetycznajakcałareszta.

Askorojużmowaoreszcie…
Oparłsięokanapę,ajazłapałamskrajjegokoszulkii

zaczęłamciągnąćdogóry.Podniósłręce,żebymmogłają
zdjąć. Rzuciłam ją gdzieś, gdzie miałam nadzieję nigdy
jej nie znajdzie, i zajęłam się patrzeniem na to, jak
wygląda facet, kiedy nie jest już chłopcem i ciężko
pracuje,żebyzostaćwformie.

Złotawa skóra ciasno rozciągała mu się na piersiach i

wyrzeźbionym, twardym jak skała brzuchu. Pasek
czarnych włosów prowadził do miejsca, gdzie na mnie
czekał. Z lewej strony pępka miał bliznę. Skóra była
lekko wypukła, w kształcie nierównego kółka. Druga
blizna była nad nią. Wiedziałam, że gdybym zdjęła mu
spodnie,znalazłabymtrzecią.

Aż nie mogłam złapać tchu, gdy pomyślałam, jak

niewielebrakowało,żebymgostraciła.Żebyśmywszyscy
go stracili. Nachyliłam się i pocałowałam go. Chciałabym
móccofnąćostatniejedenaściemiesięcybyciaidiotką,bo
czas… nigdy nie wiadomo, ile go zostało i nie był
darowanyraznazawsze.

–Comamzrobić?–powtórzyłampytanie.
Popatrzyłmiwoczy.
–Jestwielerzeczy,którechciałbym,żebyśmizrobiła.
– Wybierz jedną. – Ale dwie. Albo trzy. Zrobię

wszystko.

background image

Wyciągnął rękę i złapał się za fiuta. Jezu Chryste,

czułam, że muszę się powachlować. Rozchyliłam usta,
kiedy powoli przesunął dłoń w górę, aż do główki i z
powrotemnadół.

–Chcę,żebyśzrobiłatak.
Krew dudniła mi w uszach i prawie sama siebie nie

słyszałam,kiedymówiłam:

–Jesteśtakicholernieseksowny.
Warknął. Znów podsunął rękę do góry i aż wygiął

plecy, a wtedy i ja nie mogłam się powstrzymać i
jęknęłam. Znów na mnie popatrzył, ale teraz w jego
oczachpłonąłinnyogień.

–Chybawiem,czegochcesz?
–Tak?–wydyszałam.
Reecewyciągnąłdrugąrękęipołożyłmijąnakarku,a

drugąwciążsiędotykał.Nagłówcepojawiłasiękropelka
płynu.

–Chcesznamniepatrzeć.
Zapłonęło mi całe ciało. Nie ze wstydu, tylko dlatego,

żemiałrację.

–Nigdyniepatrzyłam,jakfacet…
–Tylemiwystarczy–przerwałiporuszyłręką.
Brakowałomitchu.Patrzyłamnajegodłoń,zaciskaną

wciąż mocniej i mocniej. Nie mogłam uwierzyć, że to
robię. I że to takie podniecające. Jak również w to, że
wciąż siedziałam mu na kolanach, z koszulką zwiniętą
gdzieśwtaliiirozpalonąskórą.Podniosłamwzrok.

background image

–Nie.Patrznamnie–rozkazał,ajasięażzatrzęsłam

odtegotonu.

Patrzyłam,jakruszarękąicorazwścieklejwyrzucaw

górę biodra. Musiałam położyć mu ręce na ramionach,
żebyutrzymaćrównowagę,ijużnieodwracałamwzroku.
Naglemniepociągnąłdoprzodu.

Całowaliśmy się, a jednocześnie przeżywał spełnienie.

Nie,nietylkomniecałował.Pożerałmnie,ajednocześnie
spuszczałsięwrękę.

– Kurwa – wycedził i objął mnie mocniej, a potem

przyciągnął do nagiej piersi. Schowałam twarz między
jegoszyjąaramieniem,wdychałamcierpkizapachwody
pogoleniuisłuchałam,jakjegosercesięuspokaja.

Przez dłuższą chwilę żadne z nas nic nie mówiło, a

potem on się cicho roześmiał. Nie mogłam się nie
uśmiechnąć.

– Roxy, niech cię… – Odchrząknął. – Jeszcze się

skończytak,żebędęchciałcięnadłużej.

Moje serce wyrwało się w dwóch różnych kierunkach,

gdy moja strudzona głowa usiłowała dociec, co miał na
myśli. Zdążyłam już wysnuć wiele interpretacji. Czy to
oznaczało, że wcześniej w ogóle tego nie planował? I
zrobiłtylkodlazabawy?Aleprzecieżmówił,żeprzyjaźń
mu nie wystarczy. Zresztą, czy to w ogóle miało
jakiekolwiekznaczenie?Nie,niemiało,boniemogłamsię
okłamywać.

Chciałam,żebychciałmnienadłużej.

background image

Rozdział11

N

ie

zamierzałam

zasnąć,

ale

jakoś

pomiędzy

oglądaniem, jak Hilary przebudowuje starą farmę a
DavidpokazujedziwacznedomynaHGTV,zasnęłamna
boku,zplecamiprzytulonymidobrzuchaReece’a.

Nigdy jeszcze nie zasnęłam na kanapie obok faceta.

Wydajesię,żetozupełniezwykłarzeczipewniemiliony
ludzizupełniesięnawetnadtymniezastanawiają,aledla
mnietobyłanowość.

Cośmnieobudziło,alenapoczątkuniewiedziałam,co.

Zamrugałam i skołowana otworzyłam oczy. W telewizji
leciałareklamówkamaszynydoćwiczeń.Przezchwilęsię
na nią bezmyślnie gapiłam i już miałam z powrotem
zasnąć,kiedypoczułam,żeReecezamnąwierzgnął.

Serceażmipodskoczyło,boniespodziewałamsiętego

ruchu. Jego ręka pode mną była rozluźniona, ale kiedy
spojrzałam na niego przez ramię, widziałam, że napięcie
niemalsięzniegowylewa.Leżałnaboku,aletwarzmiał
zwróconąwstronęsufitu.Mocnozaciskałzęby,brwimiał
zmarszczone. Gęste rzęsy co kilka sekund trzepotały.
Poruszał ustami, ale bez słów. Gwałtownie unosił pierś,
kiedyłapałnieregularnyoddech.

–Reece?–szepnęłam,aleniesłyszał.Znówzaczerpnął

powietrza,jeszczeszybciej.

Przekręciłam się na drugi bok, przodem do niego i

background image

położyłammurękęnapiersi.

–Reece.
Wierzgnął,otworzyłoczyiwpatrzyłsięwsufit.Przez

moment był tak daleko, jakby nie wiedział, gdzie się
znalazł. Minęło kilka sekund i dopiero się do mnie
odwrócił.Rozluźniłtwarz.

–Cześć–mruknął.
–Wszystkowporządku?
Przełknąłślinę.
–Tak.
Nieuwierzyłam.
–Napewno?
Objąłmnieiprzyciągnąłdosiebie.
– Tak, kochanie, wszystko dobrze. – Przeczesał mi

włosy palcami, przysunął mój policzek do swojej piersi i
westchnąłgłęboko.–Terazjużwszystkodobrze.

–Miałaśwweekenddymanko.
Prawie się zakrztusiłam napojem. Do boksu, na

siedzenie naprzeciwko mnie, wślizgnęła się Katie. Na
głowie miała zawiązaną jaskraworóżową bandankę w
kratkę. Z ramienia opadał jej puszysty błękitny sweter,
który wyglądał, jakby stoczył walkę z pudełkiem
cekinów,alejąprzegrał.Niebyłasama.

Obok niej siedziała Calla. Przyjechała wczoraj rano i

wieczorempracowaławbarze.Uśmiechnęłasięszerokoi
związała jasne włosy w kucyk na czubku głowy.

background image

Pamiętam, że jak ją poznałam, zawsze nosiła
rozpuszczone włosy, żeby schować bliznę. Ale to już
przeszłość.

Zignorowałam komentarz Katie, chociaż o dziwo

trafny, i zwróciłam się do Calli: – Dziwię się, że Jax cię
wypuściłnaśniadanie.

–Jużwie,żelepiejniestawaćmiędzymnąajedzeniem

i przyjaciółmi. – Otworzyła menu i lekko uniosła brwi. –
Tojak,Katiemarację?Byłodymanko?

–Jazawszemamrację.–Katiewyszczerzyłazęby.
Wywróciłam oczami i oparłam się o kanapę. Wczoraj

Reece zasnął po tym koszmarze – w każdym razie
myślałam, że to był koszmar – a rano odwiozłam go do
domu.Zanimwysiadł,nachyliłsięimniepocałował.Samo
wspomnienie tego pocałunku sprawiło, że zaczęłam
szukaćwachlarza,apotemprzypomniałamsobie,corobił,
ajapatrzyłam.

Boże,musiałamwziąćzimnyprysznic.
Dzisiaj pracował na nocną zmianę, więc obstawiałam,

żeśpi.Jakodjechałam,wysłałSMSzprośbą,żebymdała
znać, jak dotrę do domu. Co zresztą zrobiłam. To było
urocze,żepoprosił,żeomniemyślał.Poczułamsięjakoś
takkobieco.

–Maszczerwonekońcówkiuszu–wytknęłamiCallai

zmrużyłaoczy.–Mówszybko.

Odroczenie wyroku zapewniła kelnerka, która przez

kilka minut zbierała zamówienia. Katie zamówiła pół

background image

karty,anapewnokażdyrodzajbekonuikiełbasek,jaki
mieli.

– No co, potrzebuję białka – wytłumaczyła, kiedy

razemzCallągapiłyśmysięnaniązniedowierzaniem.–
Tanieciruratostrasznaharówka.Samespróbujcie.

Zachichotałam.
–Nie,dzięki.
Katiewywróciłaoczamikoloruchabrów.
– Nudne jesteście. – Odwróciła się do Calli. – Kiedy

przyjedzieTeresa?Onasięchciałanauczyćmachaćtym,
coBoziadała.

– Pewnie zabiorą się z Jase’em w któryś weekend. –

Calla się uśmiechnęła, kiedy kelnerka wróciła z dwiema
kawami i napojem gazowanym dla mnie. A potem
wpatrzyła się we mnie badawczo. – Bzykaliście się z
Reece’em?

–Co?!
–Tak–odpowiedziałarównocześnieKatie.
Łypnęłamnaniązłowrogo.
– Skąd wiesz, że się bzykaliśmy? Ukrywałaś się w

moimdomu?

– Ja wiem różne rzeczy – odparła. – Bardzo wiele

rzeczy. A skoro musiałabym się ukrywać w twoim domu,
to teraz się już nie wykręcisz, że ciało zetknęło się z
ciałem…

Callaoparłasięnałokciach.
–Jaxmimówił,żeReeceprzyjechałposłużbieiczekał

background image

naciebie.Iżeodwiozłaśgododomu.

–Jaxplotkujejaktrzynastolatka!–odpaliłam,aletak

naprawdę wcale się nie przejmowałam tym, że pytają.
Cieszyłam się, że mogły dzisiaj zjeść ze mną śniadanie,
bomusiałam,poprostumusiałamznimipogadać.

Minęłachwila,apotemjateżsięoparłamnastoliku,bo

niemogłamjużwytrzymaćanichwilidłużej.

– Dobra. Coś się między nami wydarzyło w piątek w

nocy. To nie był seks, ale… – zamilkłam i wróciłam do
tego,cosiędziało,dojegorękina…

– Widzimy przecież, że zrobiliście coś fajnego i

niegrzecznego, bo miotasz się, jakbyś się nałykała
ecstasy–zauważyłaKatie.

Callaklasnęławdłonieipoprawiłasięnasiedzisku.
– Serio? Strasznie się cieszę, bo Katie ma rację,

wyglądasz,jakbyśzapadławseksualnytrans.

–Atycośotymwiesz,nie?–mruknęłampodnosem.
Podrapałasiępalcemponosie.
– Ale jeszcze parę tygodni temu w ogóle z nim nie

rozmawiałaś. Ilekroć wchodził do baru albo chociaż
patrzył w twoją stronę, zwiewałaś. Zawsze wiedziałam,
że coś się między wami zdarzyło, ale teraz jestem już
zupełnieskołowana.

Uśmiechnęłamsiękrzywo.
–Todługahistoria.
–Biorącpoduwagę,żezamówiłampółwieprza,mamy

czas–odparłaKatie.

background image

–Alepomyślicie,żejestempotworem.
–Wątpię–zapewniłaCalla.
Ja nie byłam taka pewna, ale ponieważ nikt z

wyjątkiem Charliego nie wiedział, co zaszło między mną
aReece’emiotymwielkimnieprozumieniu,odetchnęłam
głęboko i powiedziałam im wszystko o tamtej nocy.
Zamilkłamtylkonaczas,kiedyprzyszłonaszejedzenie.

– No to tak. A teraz jest teraz – zakończyłam i

pokroiłamnamałekawałeczkiresztkęgofrazsyropem.

Calla się na mnie gapiła, a chrupiący pasek bekonu

zwisałjejmiędzypalcami.

Nawet Katie się gapiła bez słowa, co o czymś jednak

świadczyło. Rzadko udawało się ją zszokować aż tak,
żebyzamilkła.Rozparłamsięnakanapie,rozmiękczonai
pełnapoczuciawiny.

–Ico,jestempotworem?
–Nie–powiedziałanatychmiastCalla.–Niejesteś.
– Zaczekaj. – Katie podniosła rękę. W palcach

trzymałagrubąkiełbaskę.–Niechsięupewnię,żedobrze
zrozumiałam. Jesteś w nim zakochana od piętnastego
rokużycia…

Nie

powiedziałabym,

że

zakochana…

wymamrotałam,alesercezabiłomimocniej.

– Nieważne. I tak wiem, że jesteś – upierała się, a ja

nieprotestowałam,boniechciałam,żebyznówskończyło
się na dyskusji o jej striptizerskich supermocach. – No
więc byłaś w nim zakochana, ale on traktował cię jak

background image

irytującąmałolatęzsąsiedztwa.

Zmrużyłamoczy.
–Niepowiedziałabym,żejakirytującąmałolatę…
Zupełnieniezwróciłanamnieuwagi.
– W końcu zaczął na ciebie patrzeć jak na seksowną

laskę,którąjesteś.Któregoświeczoruprzyszedłdobaru,
narąbał się jak szpadel, ale ponieważ ty byłaś w nim
beznadziejne, nieodwołalnie i nieskończenie zakochana,
niezauważyłaś,wjakimjeststanie.

Zmrużyłamoczyjeszczebardziej.
–Jedzieciedoniego,bociępoprosił,żebyśodwiozłado

domujegopijanezwłoki.Robisięgęstoigorąco.Widzisz
jegokiełbaskę.–Zamachałakiełbaską,którątrzymaław
ręce, a Calla wydała taki dźwięk, jakby się dusiła, i
sięgnęła po kawę. – Idziecie do jego sypialni, gdzie on
traciprzytomność.Jakdotejporynadążam?

–Tak.–Skrzyżowałamramiona.–Wpewnymsensie.
Katie pokiwała głową ze zrozumieniem, choć nie

bardzowiedziałam,cotujestdorozumienia.

–Popierwszetostraszniesłabe,żesiętakupił.Minus

dziesięćdozajebistości.

– Do zajebistości? – Calla spojrzała na nią szeroko

otwartymioczami.–Tapunktacjajeszczeobowiązuje?

Parsknęłamśmiechem.
–Wmoimświecietak–odparłaKatie,ugryzłakawałek

kiełbaski i przez chwilę żuła zamyślona. – No więc on
traci przytomność, ty przy nim zostajesz, on się budzi,

background image

myśli,żeuprawialiścieseksijestpełenżaluiskruchy?

Pokiwałamgłowąiwsadziłamdoustkawałekgofra.
– A ty myślisz, że żałuje seksu – wtrąciła się Calla –

chociażonniemożeprzeżyćtego,żezrobiłtopopijaku?

–Notak.
Katie pokręciła głową, wzięła sól i wysypała trochę na

dopołowyzjedzonąkiełbaskę.

–Alenieuprawialiścieseksu.
–Nie.Ipróbowałammutopowiedzieć,jaktylkozaczął

o tym mówić, ale był tak załamany, że myślałam, że
właśnieoseksmuchodzi.

– I to cię zabolało – powiedziała łagodnie Calla. – To

zrozumiałe.Jaczułabymsiętaksamo.

–Alemogłaśtowyjaśnićodrazu–wytknęłaKatie.
– No co ty?! – odszczeknęłam. – Ale nie wyjaśniłam.

Wstydziłamsię,apozatymtak,bolałomnieto,więcsobie
poszłam, a potem czas mijał, a ja cały czas czułam się
dotkniętaiwkońcutematsięurwał.

Katie dokończyła kiełbaskę, wzięła serdelka i

kontynuowaławywód.

–AReecenienawidzikłamstwa.Tofatalnie.
Zmiażdżyłamjąwzrokiem.
Pochyliła się do przodu i wymachiwała serdelkiem jak

czarodziejskąróżdżką.

– Słuchaj, ja naprawdę rozumiem, czemu nic nie

powiedziałaś. Najpierw jest jedno małe kłamstewko,
potem kolejne i tak się nawarstwia. Czaję. A teraz

background image

minęło tyle czasu, że jak tu właściwie wyjaśnić, co się
stało? „Ej, Reece, chcesz pomacać moje cycki? A tak
pozatym,towcalenieuprawialiśmyseksu!”

Callaznówsięprawiezakrztusiła.
–Tobybyładziwnarozmowa.
Westchnęłamiodsunęłamtalerz.
– Czuję się strasznie. Że też nie wytrzymałam wtedy

natyledługo,żebymógłsprecyzować,czegożałuje.Inie
powiedziałammuprawdy.

–Aleonteżniejestcałkiembezwiny–sprzeciwiłasię

Katie. – Pamiętaj, że to on był tak pijany, że myślał, że
uprawialiścieseks.Janaprzykładwielewżyciuwypiłam.
Naprawdę wiele. Tyle, że głowę daję, że w środku
zamieniłam się w gorzelnię, ale nigdy nie byłam tak
pijana,żebyniepamiętać,żeuprawiałamseks.

Calla pokiwała głową i dziabnęła widelcem w

jajecznicę.

–Marację.
Jateżnigdyażtyleniewypiłam,aletoniemiałoteraz

znaczenia.Sięgnęłamposzklankę,aramionaugięłymisię
pod

ciężarem

sytuacji.

Poprawiłam

okulary

i

westchnęłam.

–Ja…Jagonaprawdęlubię.Takserio.
–Coty?–Katiewywróciłaoczami.–Przecieżjesteśw

nimzakochana.

Zignorowałam ten komentarz, bo miłość to takie

przerażającesłowo.

background image

– To porządny facet. Naprawdę fajny. Pamiętasz

ostatniegokolesia,zktórymsięspotykałamnapoważnie?
–spytałamKatie.

Zmarszczyłanos.
–PrzedRyżymDeanem?
–OmójBoże–mruknęłaCallaistłumiłaśmiechdłonią.
Pokręciłamgłową,apotemznówsięnapiłam.
–Tak.ChodzimioDonniego…
– Tego miłego gościa, który cię zabrał na mecz

Eaglesów,apotemsiębzykaliściewpodziemnymgarażu,
ale się okazało, że jest żonaty? – dokończyła radośnie
Katie.

Zacisnęłamusta.
– Nie. To był Ryan, drań jeden. Dzięki, że mi o nim

przypomniałaś… Oprócz żony miał jeszcze dziecko, o
którym też mi nie wspomniał. Chodzi mi o Donniego,
przymierającego głodem artystę, który ukradł biżuterię
mojejbabci.

Callazamrugałakilkarazy.
–Jezu.Żonatyizłodziej?
– Możliwe że nie przyciągam najporządniejszych

facetów na świecie. – Wzruszyłam ramionami, a potem
pomyślałamoHenrymiażsięzatrzęsłam.Rzeczwtym,
że wiedziałam, dlaczego się spotykam z takimi facetami.
Bo byli niebezpieczni. – Ale Reece taki nie jest. I… –
powoliwypuściłampowietrze–…leciałamnaniegoprzez
całelata.–Anadodatekczułamcośjeszczesilniejszego.

background image

Pokręciłam głową. O co mi w ogóle chodzi? Po prostu

muszę powiedzieć prawdę. To się powinno skończyć,
zanim się poważnie nakręcę, ale… nie mogłam nie
spróbować.Niepotychwszystkichlatachmarzeniaonim.

Boże, chyba miałam rozszczepioną osobowość. Bierz

go. Zostaw go. Powiedz prawdę. Nic nie mów. Tak nie
można.

– Musisz mu powiedzieć – poradziła Calla. –

Najszybciejjaksięda.Alepozatymnieprzejmowałabym
sięjakośbardzo.

Uniosłambrwi.
– Serio – upierała się. – Nie skłamałaś w ważnej

sprawie.

– Moim zdaniem niemówienie mu, że nie uprawialiśmy

seksujestpoważnąsprawą.

– Wcale nie – uśmiechnęła się do mnie. – Uwierz mi,

zdarzają się gorsze kłamstwa. Nie ukrywałaś przed nim,
że jesteś związana z kim innym ani nic w tym stylu.
Zrozumie.Prawda,Katie?

Katie patrzyła na mnie i lekko opuszczała kąciki

wydatnychwarg.

– Prawda?! – Calla trąciła ją łokciem, kiedy do tego

jeszczezmarszczyłaczoło.

Zmroziłomniewśrodku,kiedyjejoczyzaszłymgłą.
– Sama nie wiem. Powiedz mu prawdę, zanim zdejmie

ci majtki. Jeśli teraz mu nie powiesz, to już będzie
przesada.

background image

Zgodziłam się z nią i powoli pokiwałam głową.

Poczułam dobrze znane przerażenie, jak wtedy, kiedy
pierwszy raz sobie uświadomiłam, że muszę powiedzieć
muprawdę.

Callaodchrząknęła.
–Wszystkobędziedobrze.
– Tak jest – zgodziła się Katie i nabiła na widelec

ostatnikawałekserdelka.–PozatymwybiłaśHenry’emu
Williamsowi szybę, a Reece i tak zafundował ci orgazm.
Możenatymwyjdzieszjeszczelepiej.

Walnęłamsiędłoniąwczołoijęknęłam.
–Jezu!Ktojeszczeotymniewie?!
– Wszyscy wiedzą, skarbie. – Katie wrzuciła serdelka

doust.–Absolutniewszyscy.

Patrzyłyśmy z Callą, jak Katie na pełnym gazie

wypada z parkingu swoim mini cooperem, prawie
taranując vana z naklejką „Jedzie z nami dziecko”.
Kiedy van się zatrzymał, na szczęście wysiadła z niego
starszapara.

– Chyba nie zorganizujesz tego seansu, co? – spytała

Calla.

Roześmiałam się głośno. Opowiedziałam im o tych

dziwnych akcjach w moim mieszkaniu. Na szczęście
żadna z nich nie uznała mnie za wariatkę. Katie
oczywiście miała mnóstwo teorii na poradzenie sobie z
tym, a jedną z nich było skontaktowanie się z

background image

człowiekiem, który mieszkał gdzieś tu w okolicy,
komunikował się z duchami i mógł zorganizować seans
spirytystyczny.

– Nie, to chyba nie najlepszy pomysł – uśmiechnęłam

sięszeroko.–Jeślinaprawdęmamjakiegośducha,todo
tej pory nie próbował mnie wystraszyć. Tak naprawdę
nawetmipomaga.

Callaparsknęła.
–Pewniewięcejosóbchciałobymiećtakiegoducha.
–Jakpomyślęowpuszczaniudodomujakiegośmedium

iotymcałymseansie…Niewiem,jeślitonaprawdęduch,
toniechcęotymwiedzieć.Dopókisięniebudzęwnocy,
boonnademnąwisiisięgapi,niechsobiebędzie.

– Jezu. – Otrząsnęła się. – To straszne. – Potem

zamilkła.–Ajeślitonieduch?

–Aco?Albojacyśludziemieszkająpodpodłogąjakw

horrorachzlatosiemdziesiątych,albotoduch,alborzuca
misięnamózg.

–Nierzucacisięnanic.–Zmrużyłaoczy.–Alemoże

poprosiłabyś Reece’a, żeby się rozejrzał po twoim
mieszkaniu?AlboJaxa?

O tak, już sobie wyobrażałam, jak by mi nie dali żyć,

gdybymimpowiedziała,żebojęsięducha.

–Jakdługozostajesz?–zmieniłamtemat.Oparłamsię

o swój samochód, zdjęłam okulary i wyczyściłam je
skrawkiemsukienki.

– Odwołali moje jutrzejsze poranne zajęcia, więc

background image

wyjadęrano.–Callapodniosłagłowęispojrzaławniebo.
Powietrze pachniało deszczem. – Nawet dobrze się
składa,bonadzisiajzapowiadająburzę.

Włożyłam okulary i z zadowoleniem stwierdziłam, że

niezostałyżadnesmugianiciapki.

–MaciezJaxemplanynadzisiaj?
– Pewnie posiedzimy u niego. – Skręciła w dłoniach

długijasnykucyk.–AtyiReece?

– Chyba nie mamy planów. W ogóle jest dziwnie. Nie

wiem nawet, czy się spotykamy, czy tylko się bzykamy.
Wczorajnapisał,żebymdałaznać,jakdojadędodomu,i
tak zrobiłam. – Skrzyżowałam ramiona i zacisnęłam
wargi.–Więcniewiem,naprawdę.

–Poprostudoniegonapisz,powiedz,żebywpadł,jeśli

niepracuje.Zachowujsięnormalnie–podsunęła,apotem
się roześmiała. – A w ogóle to jestem ostatnią osobą na
świecie,którapowinnaciradzićwtakichsprawach.

–Coty!–Wyciągnęłamrękęiścisnęłamjązaramię.–

Dobrze wiesz, co robisz. W końcu wyrwałaś takiego
chłopakajakJax.

Zarumieniła się i znów się roześmiała. Oparła się

biodremodrzwisamochodu.

–Przecieżniemiałambladegopojęcia,corobię,jeślio

niegochodzi.

Wyszczerzyłam zęby. Fatycznie, była kompletnie

bezradna.

–Możeiracja.

background image

–Alemyślę,żezawszetakjest,jaksiękogoślubi.Tak

samo było z Teresą i Jase’em. Jak ktoś nam się podoba,
zachowujemysięjakgłupki,tylechciałampowiedzieć.

–Tak,natowygląda.
– A właśnie! – zawołała. – Zapomniałam cię wczoraj

zapytać.Odkogodostałaśróże?Piękne!

Podejrzewałam, że są od Deana i nie było mi

przyjemnie z tą myślą, więc zostawiłam je w biurze.
Terazpachniałotakjakwkwiaciarni.

–JeślinieodDeana,toniemampojęcia.
Zmarszczyłaczoło.
–Naprawdęmyślisz,żemogąbyćodniego?
Wzruszyłamramionami.
–Chybatak.
–Acobyłonapisanenabileciku?
– Że następnym razem będzie lepiej – przypomniałam

sobieizmarszczyłambrwi.–Dziwne,nie?

Pokiwałagłowąiodsunęłasięodsamochodu.
– Jeśli to nie od Deana, to może miały być dla kogoś

innego?

– Nie wiem. Na bileciku było moje imię. Ale może to

faktyczniepomyłka.

Callanachyliłasięzuśmiechem,żebymnieobjąć.
–Muszęlecieć,alepóźniejsięodezwę,dobra?
Pomachałam jej i wsiadłam do samochodu. Gdy

jechałam do domu, zadzwonił Dennis. Zdziwiłam się, bo
byłaniedzielainiespodziewałamsię,żesięodezwie,ale

background image

z drugiej strony policjanci nie pracowali od poniedziałku
do piątku od ósmej do szesnastej. Powiedział, że Henry
dostał wycenę szkody. Naprawa miała kosztowała
kilkasetdolarów.

Jęknęłam i zaczęłam liczyć, ile mam na koncie

oszczędnościowym, chociaż wiedziałam, że wcale nie
dużo.Alesamasięwtowpakowałam,więcbędępoprostu
musiaławziąćwięcejprojektówstron,żebyodrobić.

Dotarłamdodomuibyłamwłaśniewpołowiechodnika,

kiedy niebo się rozstąpiło i lunął taki deszcz, że w ciągu
kilku sekund byłam przemoczona do nitki. Pisnęłam i
biegiemrunęłamdoganku.Poślizgnęłamsięiwmokrych
sandałkach przejechałam po deskach. Zamachałam
rękami jak wiatrak, spadła mi torebka, a ja straciłam
równowagę.

Wiedziałam,żesięwywalę.
Ale zanim runęłam, drzwi wejściowe się otworzyły i

ktośjakbłyskawicaśmignąłprzezganek.Mocneramiona
złapałymniewtaliiipodtrzymały.Gwałtownezderzenie
z kimś twardym i suchym strąciło mi okulary i odebrało
oddech. Przez chwilę jedyną częścią mojego ciała, która
byławstaniesięporuszać,byłowaląceszybkoserce.

–Wszystkowporządku?–rozległsięniskimęskigłos.
Podniosłam głowę, ale jedyne, co dojrzałam przez

rozsypanewłosy,tożebyłtofacetzjasnymiwłosami.Na
pewnonieJames,którymiałwłosykrótkieiczarne.

–Tak.Dziękujęza…złapaniemnie.–Czułamsięjak

background image

kretynka. Odgarnęłam włosy z twarzy i przyjrzałam się
facetowi.

Jakbym go skądś znała. Policzki miał lekko

pucułowate, nos trochę krzywy, z pewnością był kiedyś
złamany.Oczymiałciemnobrązoweibystre.Inteligentne.

Icałyczasmnietrzymał.
Jezu.
Cofnęłam się i roześmiałam się niezręcznie, kiedy

opuściłręce.

– Przepraszam. Zazwyczaj nie mam odruchów

samobójczychprzywchodzeniunaganek.

Uśmiechnąłsięprzelotnie.
–Dobrzewiedzieć.Zaczekaj–powiedział,bozrobiłam

kroknaprzód.Sięgnąłpomojątorebkę.Potemzamarłam,
bozłapałteżokulary.–Wdepnęłabyśnanie.

Jezu,Jezu.
– Jeszcze raz dzięki – uśmiechnęłam się i włożyłam

okulary,aonmipodałtorebkę.Odgarnęłammokrewłosy
zauszyizmrużyłamoczy.–Mysięchybanieznamy?

Uśmiechnąłsięszerzejipokazałbiałezęby.
– Nazywam się Kip Corbin. Mieszkam na górze.

Wprowadziłemsięparęmiesięcytemu.

– Właśnie! – wykrzyknęłam. – Wiedziałam, że skądś

cięznam!

–Naprawdę?–spytałzaskoczony.
Pokiwałamgłową.
– Tak, musiałam cię kiedyś widzieć, jak wychodziłeś

background image

albowracałeś.Cieszęsię,żewkońcusiępoznaliśmy.

–Jateż.–Zerknąłnaulicę.Deszczlałtak,żeprawie

nie widziałam samochodu zaparkowanego tuż przy
krawężniku.

– Będę leciał. – Wyciągnął z kieszeni kluczyki i mnie

wyminął.–Miłobyłociępoznać.

–Mnieteż.
Zawahałsięjeszczechwilęnaschodach.
–Uważajnasiebie,Roxy.
Otworzyłam drzwi, pchnęłam je i uśmiechnęłam się do

niegoprzezramię.

–Tyteż.Nieutopsię.
Biegł już chodnikiem, kiedy weszłam do środka i

zamknęłam za sobą. Rzuciłam torebkę na fotel,
zatrzymałam się na środku salonu i zmarszczyłam brwi.
Chwileczkę. On znał moje imię. A przecież ja się nie
przedstawiłam.

Z nerwów ścisnęło mnie w brzuchu. Więc skąd…?

Dobra.Jestemgłupia.PrzecieżJamesalboMiriammogli
mupowiedzieć.Silverowieteż.

Muszęsięprzestaćzachowywaćjakparanoiczka.
Spojrzałam na torebkę. Muszę też przestać się

zachowywać jak dziecko i napisać do Reece’a. Ale
najpierwsłodkaherbata.

Nalałam szklankę i włączyłam telewizor na kanał

HGTV, gdzie leciał akurat maraton Property Brothers.
Wyjęłamkomórkęiwzięłamzsobądopracowni.

background image

Szłam przez korytarzyk, kiedy telefon zdzwonił mi w

ręce. Spojrzałam na wyświetlacz i zaklęłam, bo to był
Dean. Miałam wielką ochotę odrzucić połączenie, ale
zebrałamsięwsobieiodebrałam.

–Halo?
Mójgłosbyłbezbarwnyipłaskijakkartkapapieru.
Chwilaciszy.
–Roxy?
Wywróciłamoczami.Akto?Przecieżdomniedzwonił,

a ja odebrałam. Ale zaraz poczułam się głupio. Przecież
niezrobiłniczłego.

– Tak, to ja. Ale właśnie szykuję się… – W panice

rozejrzałam się po pokoju, szukając jakiejś wymówki. –
Podprysznic.

Skrzywiłam się. Jezu. Boże. Gorzej nie mogłam

wymyślić.

Zaśmiałmisięcichodoucha.
–Tak,dzięki,będęmiałoczymmyśleć–powiedział,a

ja się skrzywiłam. – Nie zajmę ci czasu, chciałem tylko
zapytać,czymasznadzisiajjakieśplany.

–Dean–westchnęłam,ataknaprawdęmiałamochotę

walićgłowąwmur.–Tak,mamplanynawieczór.

–Ajutro?
Oparłamsięościanęizamknęłamoczy.
–Słuchaj,przepraszam,alenaprawdęniemamochoty

nadrugą…

– Wiem, że pierwsza randka nie była udana, ale

background image

możemy to naprawić – nalegał, a ja w wyobraźni niemal
widziałam, jak mruga. – Gdybyśmy poszli na drugą
randkę…

–Spotykamsięzkimśinnym–wypaliłam.Toprzecież

niebyłokłamstwo.Przynajmniejniecałkiem.

Słyszałamwsłuchawce,żezabrakłomutchu.
–Co?Odkiedy?
–Przykromi.Jesteśnaprawdęfajnymfacetem.Tonic

osobistego.

–Roxy,kurwa,cojest?
Gwałtownie otworzyłam oczy i oderwałam się od

ściany.Niesłyszałam,żebyprzeklinał.Nieżebymbyłana
to jakoś szczególnie wrażliwa, ale to zrobiło na mnie
wrażenie.

– Spotykasz się z kimś innym – zarzucił mi. – Nie

sądzisz, że należało mi o tym powiedzieć na początku?
Nietraciłbymczasunadziwkę.

– Chwileczkę! Nie, nie podoba mi się to. Pieprz się –

warknęłam i się rozłączyłam. Skóra mnie piekła, jakby
lazło po niej stado mrówek. Byłam tak wściekła, że aż
kręciłomisięwgłowie.Kilkaminutzajęłomiuspokojenie
sięnatyle,żebydojśćdopracowni.

Otworzyłam drzwi i w nozdrza wpadł mi chemiczny

zapach farb akrylowych i pędzli. Głęboko wciągnęłam
powietrze.Możekogośinnegotenzapachbydrażnił,ale
mnie odprężył i wymazał mi z głowy myśli o Deanie. Na
ścianach wisiało kilka moich ulubionych prac, a pod nimi

background image

wycinki z gazet. Słowa albo zdania, na które się
natknęłam przez ostatnie lata i które pasowały do
obrazów.

Postawiłam szklankę z herbatą na stoliczku przy

drzwiach, a obok położyłam komórkę. Ściągnęłam z
włosów gumkę i podeszłam do sztalug. Zwolniłam kroku,
aż się przed nimi zatrzymałam. Związałam mokre włosy
znówwszybkikucyk.

Chwileczkę.
Opuściłam ręce, rozprostowałam palce i zagapiłam się

w sztalugi. Kiedy zdjęłam z nich w piątek ukończony
obrazekdlaCharliego,nierozpinałamnowegopłótna.W
sobotęteżniemiałamczasu.Teraz,jaksięzastanowiłam,
doszłam do wniosku, że wczoraj w ogóle nie byłam w
pracowni.

A jednak na ramie rozciągnięty był nowy płócienny

arkusz.

Przechyliłam głowę i przeanalizowałam minione

czterdzieściosiemgodzin.Czytomożliwe,żezrobiłamto
po ukończeniu poprzedniego obrazka? Możliwe. Różne
rzeczyrobiłamodruchowo,nawetniezdającsobieznich
sprawy,ajednakbyłamprawiepewna,żetegoakuratnie
zrobiłam.

Przypomniałam sobie pilota w lodówce, zmywarkę,

deskęklozetowąicałąresztę…

Naprawdęmuszęwezwaćegzorcystę.
Alezdrugiejstronytenduchsięprzydawał.Byłtrochę

background image

straszny,alepomocny.

Odwróciłam się od sztalug i otrząsnęłam z dreszczy,

które pełzły mi po plecach. Spojrzałam na komórkę.
Zmusiłamsiędoskupieniasięnaniej.Podeszłam,wzięłam
ją i wybrałam ikonkę wiadomości. Wystarczyło, że
sięgnęłam po telefon i otworzyłam konwersację z
Reece’em,asercejużmisiętłukłojakgłupie.

WysłanieSMS-adofacetatonicwielkiego.
Nawet wysłanie SMS-a do faceta, który widział moje

cyckiizapewniłmiorgazm,niepowinnobyćtakietrudne.

Alenapisaniedofaceta,którynaprawdę,naprawdęmi

siępodobał,byłoprzerażające.

Napisałamjakieśszybkie„cześć”,wysłałamirzuciłam

telefon na stół, jakby był wściekłym wężem. A potem
dopieropoczułamsięjakidiotka,boReecepewniespał.

Odsunęłam się od stolika, złapałam swój stołek, ale w

tejchwilitelefonzapikał.Żołądekmisięścisnął.

–Boże–szepnęłamisięodwróciłam.Ekranikjeszcze

sięświecił.–Jestemkompletnąkretynką.

Wróciłamdotelefonu.Takjaksięspodziewałam,SMS

był od Reece’a. Sześć słów. Tylko sześć słów, a ja się
szczerzyłamjakdebil.

„Cześć,skarbie.WłaśnieoTobiemyślałem”.
Zacisnęłam telefon w ręce i wzięłam kilka głębokich

wdechów.

„AjaoTobie”.
Aż się zarumieniłam, bo moja odpowiedź była taka

background image

oklepana,ajegoekscytująca.

Odpisałprawienatychmiast.
„Niedziwięcisię”.
Roześmiałam się, bo od jego zarozumiałości znów

ścisnęło mnie w brzuchu. A przecież wiedziałam, co
muszę zrobić. Porozmawiać z nim, zanim to wszystko
zajdziezadaleko.

Zanimzdążyłamodpisać,przyszedłdrugiSMS:
„AlenaseriooTobiemyślałem.Izgadnij,coprzytym

robiłem?”

Wytrzeszczyłamoczyinapisałam:
„Orany”.
Chwilamilczenia.
„Źle,żesięprzyznałem?”
Nie.Pokręciłamgłową,apotemnapisałam,żenie.
„Fajnie”,odpisałszybko.Zarazpotemdodał:„Dobrze

wiedzieć,żenieuważaszmniezazboczeńca”.

„Niemyślsobie,uważam”.
„Aleprzynajmniejzaseksownegozboczeńca?”
Roześmiałamsięgłośno.
„To na pewno”. Odczekałam całą sekundę i wysłałam

jeszcze jednego SMS-a: „Boję się, że mój dom jest
nawiedzony”.

„Co?”
Zapłonęły mi czubeczki uszu i bardzo chciałam cofnąć

wysłanietejwiadomości.

„Zapomnij. Jestem po prostu głupia. Masz dzisiaj

background image

wolne?”

Chwilę trwało, zanim odpisał, ale potem aż mnie

ścisnęłowbrzuchu.

„Dzisiajidędopracy,alejutrojestemcałyTwój,jeśli

oczywiściebędzieszmniechciała”.

„Jak możesz wątpić?”, odpisałam. Wyszczerzyłam

zęby i zaczęłam tańczyć po pokoju. Potem dopisałam:
„Jutromipasuje”.

Wymieniliśmy

jeszcze

parę

wiadomości

i

postanowiliśmysięspotkaćumnieodziewiętnastej.Miał
przynieśćcośdojedzenia,ajachybapowinnamzałatwić
jakieś wino, na wypadek, gdyby wszystko poszło źle i
potrzebowałabymjakiejśpociechy.

background image

Rozdział12

S

podziewałbym się czegoś takiego raczej po którymś z

twoich braci, bo do cholery jasnej czasem naprawdę się
zastanawiam,coonimajązamiastmózgów”.

Siedziałamnaskrajufotelaikrzywiłamsię,kiedymój

tata

wędrował

wzdłuż

kanapy.

Nie

tak

sobie

wyobrażałam poniedziałkowy poranek, ale nie byłam też
zaskoczona.Jakimścudemdomoichrodzicówniedotarły
wieści o mnie, książce zagłady i szybie Henry’ego. Dziś
jednak zadzwoniłam do mamy i powiedziałam jej, co
zrobiłam.

Półgodzinypóźniejprzyjechałtata.
Gavin Ark nie był wysoki, ale za to krępy. Odrobinę

siwych włosów miał tylko na skroniach i nawet zaczęłam
się zastanawiać, czy przypadkiem nie eksperymentuje z
farbądowłosówdlamężczyzn.

– Zwłaszcza twój młodszy brat. – Tyrada widocznie

dopiero się rozkręcała. – Czasem mi się wydaje, że nie
ma nawet dwóch szarych komórek, które mogłyby się
stykać. Wiesz, co zrobił wczoraj? – Tata zatrzymał się
przynarożnikukanapyioparłręcenabiodrach.–Zszedł
do piwnicy wyjąć z lodówki coś do picia i nie zamknął
drzwi.Jakbychciałwychłodzićcałydom.

Uniosłambrwi.
–Aterazsłyszę,żetywybiłaśkomuśksiążkąszybę!–

background image

Podniósł rękę i przygładził włosy. – Nawet nie
wiedziałem,żemożnacośtakiegozrobićksiążką!

–Trzebatrafićwewłaściwypunkt–wymamrotałam.
Zmarszczyłbrwi,więcsięzamknęłam.
– Nie tak cię wychowaliśmy. A twoja matka

powiedziała,żenawetcięniesprowokował.

–Toprawda–przyznałamżałośnie.
Westchnąłipodszedłdomnie.
– Skarbie, ja wiem, że nie jesteś wielką fanką

Henry’ego. Chyba nikt w tym przeklętym mieście go nie
lubi, ale to jeszcze nie znaczy, że możesz niszczyć jego
własność.Myślę,żedobrzeotymwiesz.

Pokiwałamgłową.
Położyłmiciężkąrękęnaramieniuilekkościsnął.
–Potrzebujeszpieniędzynawstawienietejszyby?
Otworzyłam usta, ale emocje tak mnie ścisnęły za

gardło,żenicniemogłampowiedzieć.Łzymniezapiekły
podpowiekami.Moirodzicebyliwściekli,żezrobiłamcoś
tak głupiego, ale przede wszystkim byli rozczarowani.
Tata miał rację. Nie tak mnie wychowali. A jednak był
gotowyratowaćmnieztarapatów.

Tak, jak wtedy, kiedy od miesiąca mieszkałam sama i

zepsuł mi się samochód. Albo kiedy na drugim roku
studiówzapóźnozłożyłampodanieostypendiumipłacili
za cały pierwszy semestr studiów online, zanim przyszły
pieniądze.Wsumiezależałoodnichcałemojeżycie.

Rany,miałamkochanychrodziców.Iwiedziałam,jakie

background image

mamszczęście.Niewszyscymieli,alejatak.Naprawdę.

Przełknęłamgulęwgardleiuśmiechnęłamsiędotaty.
–Dzięki,alemampieniądze.
Wbiłwemnieprzewidującespojrzenie.
– A w jakim stopniu to nadszarpnie twoje

oszczędności?

–Wniewielkim–skłamałam.Prawdęmówiąctobędzie

katastrofa, ale… nie byłam już dziewczynką, o którą
musiałbysięmartwić.Pozatymrodziceciężkopracowali,
a ja chciałam, żeby pewnego dnia w tym stuleciu tata
jednak przeszedł na emeryturę. Poprawiłam okulary, bo
znówmizjechałyznosa,iuśmiechnęłamsię:–Damradę.

Patrzył na mnie jeszcze przez chwilę, a potem się

cofnąłiskrzyżowałręce.Zaniepokoiłmniesposób,wjaki
zacisnąłszczęki.

–AcosiętamdziejeztobąiReece’em?
–Co?!–kwiknęłamiażsiępoderwałamzfotela.
Zmrużyłoczy.
–Słyszałem,żeostatniospędzacierazemwięcejczasu.
Gapiłam się na niego z otwartymi ustami. Spędziliśmy

razem tylko jedną noc, a o niej na pewno nie chciałam
myślećwobecnościmojegotaty.Boże!

–Odkogosłyszałeś?
– Wczoraj rano wpadłem w sklepie z narzędziami na

Melvina. Powiedział mi, że parę wieczorów temu Reece
czekał,ażskończyszzmianę.

Skrzyżowałamramionaiwywróciłamoczami.

background image

–Melvinjestfantastą.
–Czylitonieprawda?
Czyżbym słyszała w głosie taty rozczarowanie?! No

jasne! Głowę bym dała, że tata chętnie by adoptował i
Reece’a,iColtona.

– Nie wnikam w szczegóły. Może po prostu jest

porządnym facetem i chciał się upewnić, że bezpiecznie
dojedziesz do domu, biorąc pod uwagę te ostatnie
zdarzenia…–zamilkłiczekał,copowiem.

– A może Melvin powinien przestać plotkować. –

Odgarnęłam włosy i wyjrzałam przez okno. W końcu
przestało padać, ale dzień nadal był ponury. – Reece i
ja… – nie wiedziałam, jak zdefiniować, co się między
nami dzieje, skoro sama nie wiedziałam – …spotykamy
się–dokończyłambezsensownie.

Tatazmarszczyłbrwi.
–Alejakoprzyjaciele–dodałamszybkoipoczułam,że

robięsięcałaczerwona.–Dzisiajjemyrazemkolację.

Natwarzyrozlałmusięuśmiech.
–Achtak?
–Tak.–Przestępowałamznoginanogę.
Powolipokiwałgłową.

To

dobry

chłopak.

Zawsze

uważałem,

że

pasowalibyściedosiebie.

–Tylkoniemówmamie!
Uśmiech stał się jeszcze szerszy, a w oczach

zatańczyłymuiskierki.

background image

–Tato!Anisięważjejmówić!Zarazzacznieplanować

naszślubizadzwonidomamyReece’a.

– Tak, pewnie zaraz zaczną robić na szydełku buciki

dlawnucząt.

– Boże – jęknęłam i zmarszczyłam nos. – To nie jest

zabawne!

– Nic nie powiem – obiecał, ale ja wiedziałam, że

kłamie. Zadzwoni do mamy jak tylko stąd wyjdzie. –
Muszęwracaćdobiura.Chodźsięprzytulić.

Wycisnąłzemnieostatnioddechiwyszedłnaganek.
–Zamknijzamną.
Pokiwałam głową i przekręciłam zamek. Chociaż te

dwie dziewczyny i ta jedna, która zaginęła, Shelly
Winters, nie mieszkały tutaj, nie byłam taka głupia.
Ruszyłamdopracowniipodrodzezastanawiałamsięnad
sugestiąReece’a,żebymkupiłapistolet.

– Nie ma mowy! – roześmiałam się głośno. –

Skończyłobysiętak,żekogośniechcącypostrzelę.

Poza tym, biorąc pod uwagę incydent z książką, nie

najlepiej panowałam nad emocjami, kiedy byłam
wściekła.Jasne,rzutksiążkąinaciśnięciespustutodwie
różne rzeczy, ale myśl o tym, że miałabym we własnych
rękachtakąmoc,mnieprzerażała.

Grzebałam w pędzlach i odpłynęłam myślami do

dzisiejszego

wieczoru.

Rozgorzały

emocje,

ale

przemieszane z niepokojem. Zamierzałam powiedzieć
prawdęotym,cosięmiędzynamistało,aznającniechęć

background image

Reece’adokłamstwa,spororyzykowałam.

Mogłam go stracić, zanim… zanim w ogóle go

zdobyłam.

Ale chociaż nie zakładałam, żeby Reece’owi robiło to

różnicę,niekorciłomnie,żebyzataićprawdę.Tobybyło
złe i tchórzliwe, a ja miałam całkiem niezłe jaja jak na
dziewczynę.

Musiałamjetylkoznaleźć…
Resztę

popołudnia

spędziłam

nad

obrazem

przedstawiającym Jackson Square w Nowym Orleanie.
Nigdytamniebyłam,alemiałamobsesjęnapunkcietego
miejsca, odkąd przeczytałam paranormalny romans,
któregoakcjawwiększościrozgrywałasięwłaśnietam.

Zmusiłam Charliego, żeby przeczytał książkę i jak

byliśmy młodsi, chcieliśmy koniecznie pojechać do
NowegoOrleanu.Kiedyśnawetzłożyłamsobieobietnicę,
żetampojadęnietylkodlasiebie,aleidlaCharliego.

Żebymmogłamuopowiedzieć.
Wydrukowałamróżneujęciaplacuizdecydowałamsię

na takie, na którym trzy wieże pięknego kościoła
górowały nad pomnikiem Andrew Jacksona na koniu. To
był chyba jeden z najtrudniejszych obrazów, jakich się
podjęłam, biorąc pod uwagę liczbę szczegółów i warstw,
jakichwymagał.

Minęło kilka godzin, a ja wciąż pracowałam nad

klombem białych kwiatów przed brązowym pomnikiem
Jacksona.Odtysięcymikroskopijnychruchówbolałmnie

background image

nadgarstek, ale to było konieczne, żeby płatki miały
odpowiedniąstrukturę.Zresztąjaknaraziebólbyłwart
efektu. Mimo to wciąż nie byłam pewna, czy uda mi się
osiągnąćzamierzonyefektprzyużyciuakwareli.

Zbliżałasiępiąta,kiedyzadzwoniłamojakomórka.Aż

się wystraszyłam. Wyłoniłam się z odurzenia, w którym
się pogrążałam przy malowaniu, zeskoczyłam ze stołka i
otarłamdłoniewdżinsowespodenki.

Uśmiechnęłamsięgłupkowato,kiedyzobaczyłam,żeto

Reece.

–Cześć!–zawołałamiwzięłamdorękipędzel.
–Cześć,skarbie.Niestety,mamzłewieści–oznajmił.

Usłyszałamszelestubrania,jakbywkładałkoszulęprzez
głowę. – Będę dzisiaj później. Właśnie dostałem
wezwaniedoakcjizzakładnikiem.

Zamarłam,ścisnęłomniewżołądku.
–Zakładnikiem?
– Tak. To pewnie nic poważnego, jakiś pijany debil

potrzebuje,żebymuprzemówićdorozsądku,alewezwali
oddziałSWAT.

Szybkozamrugałamiodłożyłampędzel.
–JesteśwoddzialeSWAT?
–Tak,odjakichśtrzechmiesięcy.–Zamknęłamoczy.

Wiedziałabym,gdybyśmyzesobąrozmawiali.–Strasznie
cięprzepraszam,że…

– Nie. Przestań, nie musisz przepraszać – mówiłam

poważnie. – Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

background image

I…Uważajnasiebie.

– Skarbie – powiedział to tak, że moje serce wstało i

zaczęło klaskać na stojąco. – Zawsze na siebie uważam.
Niemartwsię.

–Wiem–szepnęłamiprzełknęłamślinę.
– Teraz muszę lecieć, ale jak jeszcze nie będziesz

spała, mógłbym wpaść najszybciej, jak się da. Chcę cię
zobaczyć,przychińskimjedzeniuczybez.

Uśmiechnęłam się, przeszłam przez pokój i zasłoniłam

okno. Widziałam przez nie tylko wielki dąb. W każdym
razieobstawiałam,żetodąb.

–Jateżchcęcięzobaczyć.Przyjdź,jaktylkobędziesz

wolny.

–Tomożebyćpóźno–ostrzegł.–Możesięokazać,że

nieskończymydorana.

– Nieważne. Gdybym przypadkiem spała, wyślij mi

SMS-a–poprosiłam.–Iprzyjedź,nieważneoktórej.

–Dobra.Dozobaczenia.
Ścisnęłamtelefonwdłoniiztrudemzłapałamoddech.
–Bądźostrożny.
Milczałchwilę,apotemodparł:
–Będę.Narazie.
–Pa.
Odwróciłamsięodokna,położyłamtelefonnastolikui

spojrzałamnaobraz.Pewnie,żebyłamrozczarowana,że
może się dziś nie zobaczymy, ale to tak naprawdę nie
miało znaczenia. Rozczarowanie bladło w porównaniu z

background image

sytuacją.

Powiedział, żebym się nie martwiła i naprawdę

brzmiało to tak, jakby nic wielkiego się nie działo, ale
mimo wszystko była to akcja z udziałem zakładnika.
Jakim cudem to mogło nie być niebezpieczne? I nie
wiedziałam, że jest w oddziałach SWAT. Nie żeby bycie
policjantem już samo w sobie nie było wystarczająco
groźne,aledotegojeszczeSWAT?!Boże,taknaprawdę
nigdysięniezastanawiałam,jakietoryzykowne.

Żołądek miałam cały w supłach. Objęłam się w pasie.

Poczułamsięjakwtedy,gdytrafiłnalinięfrontuiistniało
nieustająceniebezpieczeństwo,żecośmusięstanie.

Dlategoniemogłabymmusięoddaćtakdokońca.Seks

był w porządku. Randki też. Ale pokochać go? Zagłębić
sięwniego?Niemamowy.Nie,kiedymogłamgostracić
tak,jaktraciłamCharliego.

Jużstraciłam.
Ichociażtozupełnieinnamiłość,okazałasiębolesna.
Wróciłam do obrazu i przywołałam myśli z kierunków,

w które się rozbiegły. Koło siódmej wzięłam szybki
prysznic na wypadek, gdyby jednak akcja skończyła się
wcześniej. O dziewiątej zrobiłam sobie kanapkę z
tuńczykiemizjadłam,obsesyjniewpatrującsięprzytym
wtelefon.

W okolicach jedenastej, chociaż wiedziałam, że nie

powinnam, weszłam na lokalny portal. Od razu uderzyło
mnie zdjęcie czerwonych i niebieskich świateł w gęstym

background image

lesie.

Notatkaniebyładługa,aleitakścisnęłomniewgardle.

Niewiele było wiadomo o sytuacji, tylko tyle, że
mężczyzna przetrzymywał żonę i prawdopodobnie także
dwojemałychdzieciwbrewichwoli.

–Boże–szepnęłam.Niemogłamsobiewyobrazićcota

kobietaidziecimusząterazprzeżywać.Ijakktośmoże
narażaćnacośtakiegoswojąrodzinę.

Nie byłam zmęczona, ale nie mogłam się skupić na

oglądaniutelewizji,więcwkońcuprzebrałamsięwjeden
z wielkich podkoszulków, które pasjami podbierałam
braciom.Sięgałmizaudaiśmiałomógłrobićzasukienkę.
Był umazany wyschniętą farbą, bo świetnie się w nim
malowało. Zebrałam włosy z twarzy, związałam je i
wróciłamdosztalug.

Godzinyzlałymisięwbezczas.Mieszaniefarby,żeby

uzyskać odpowiedni odcień brązu, który oddałby kolor
pomnika, a potem niemal bolesne szkicowanie konia i
Andrew Jacksona. Musiałam go naszkicować cieniutkim
ołówkiem na płótnie, inaczej nie dałabym rady. Miałam
nadzieję, że jak już nałożę farbę, nikt nie zauważy, że
szkicowałam. Czasami czułam się jak oszustka, że to
robię, bo byli malarze, którzy umieliby to namalować od
rękipędzlem,aleja?Niebyłamjednąznich.

Pewnie powinnam spędzić więcej czasu na projekcie

strony, ale obiecałam sobie, że zrobię to we wtorek
wieczorem. Miałam jeszcze parę dni do terminu, a

background image

malowanie…Tegomiwtejchwilibyłotrzeba.

Farba zaschła mi na zmęczonych palcach, kiedy mój

telefonzapikał.SMS.Wystrzeliłamzestołka,jakbymnie
cośugryzło,izłapałamkomórkę.OdReece’a.Dwasłowa.

„Nieśpisz?”
Odpowiedziałam w tempie wytrawnego rewolwerowca

zDzikiegoZachodu.Pochwiliodpisał:

„Zarazbędę”.
Zerknęłamnagodzinęisercezaczęłomibłyskawicznie

walić. Jezu, była już prawie trzecia nad ranem.
Poleciałamdodużegopokoju,odłożyłamtelefonnastolik
dokawyijużmiałammknąćzpowrotemdosypialni,żeby
się przebrać, kiedy zobaczyłam przez okno światła
samochodu.

Rzuciłam się do szyby i odsunęłam zasłonę. Samochód

się zatrzymał. Sekundę później reflektory zgasły.
Wiedziałam,żetoReece.Musiałpisać,jadąc.

Zamarłam

jak

dzikie

zwierzę

unieruchomione

światłami samochodu. Patrzyłam na wysoki cień idący
chodnikiem. I chyba nawet pisnęłam, ale cicho, kiedy
rozległosiępukaniedodrzwi.

Obróciłamsię,odłożyłamokularynastolikirunęłamdo

drzwi. Stanęłam na palcach, ale nic nie widziałam przez
wizjer,więcotworzyłamitak,boprzecieżwiedziałam,że
toon.

DobryBoże…
TobyłReeceidotegowstrojurodemzmoichfantazji.

background image

Obcisła czarna koszulka podkreślała szerokie bary,
mięśnie ramion i wyrzeźbioną pierś. Gołym okiem widać
też było, jaki jest wąski w pasie. Koszulka znikała w
czarnych bojówkach, a efekt groźnego faceta wieńczyły
czarnebuciory.

No dobra. Ten aspekt bycia w oddziałach SWAT

całkiemmisiępodobał.

Podniosłam wzrok i cofnęłam się, żeby go wpuścić.

Wszedł. W prawej ręce miał duży worek marynarski.
Kłykcie aż mu pobielały. Byłam tak pochłonięta
pożeraniem go wzrokiem, że nawet nie zauważyłam, że
onpatrzynamnietaksamowygłodnialeiwtakimsamym
napięciu. Natomiast zdałam sobie sprawę, że jestem
ubranatylkowpodkoszulek.

Nawet nie musiałam patrzeć w dół, żeby wiedzieć, że

wyglądamjaksierota.

Zamknąłzasobądrzwiizasunąłzamek,nieodrywając

ode mnie wzroku, co uznałam za niebywałą umiejętność.
Głębokowciągnęłampowietrze.

–Wszystkowporządku…?
Dziwnie na mnie popatrzył i odstawił worek za fotel.

Jakośtaksurowo,trochębezskupieniai…dziko.

Jakbybyłgumkąnapiętądogranicwytrzymałości.
Pokręciłgłową.
–Nie.
Nie wiedziałam, co powiedzieć, więc tylko na niego

patrzyłam.Poczułamnaramionachdreszcz.

background image

Jego pierś wzniosła się i opadła, kiedy brał głęboki

wdech.

– Ten facet… Nie wystarczyło mu przemówić do

rozumu.

Wstrzymałamoddech.
–Kiedyzacząłstrzelaćprzezokna,dostaliśmyrozkaz

wejścia do środka – mówił, a jego błękitne oczy
pociemniały jak niebo przed burzą. – Ale już było za
późno. Zastrzelił swoją żonę i siebie. Miał całkiem
porządną broń. Widziały to dzieci. Jedno za małe, żeby
cośrozumieć,alechłopiec…Tak,chłopiecwiedział,cosię
stało.Zawszejużbędziewiedział.

Otworzyłamusta,adooczunapłynęłymiłzy.
– O mój Boże, Reece, tak mi przykro. Nie wiem, co

powiedzieć. – Ani przez moment nie przyszło mi do
głowy, że ta noc może się tak skończyć. Wiedziałam, że
mogłosięzdarzyćcośpoważnego,alenieumiałampojąć
tego,żedzisiajranosięobudził,robiłplanynawieczór,a
potem dostał telefon, ale i tak nie mógł wiedzieć, że
będzie świadkiem tego, jak ktoś odbiera życie innej
osobie, a potem sobie samemu. Tak samo z tą biedną
kobietąijejdziećmi.

Alepotempomyślałam,żejednakwiem,jaktojest.
Przecież tak samo ja się obudziłam tamtego ranka,

kiedy miałam szesnaście lat, i nawet przez myśl mi nie
przeszło,

że

tego

wieczoru

stracę

najlepszego

przyjaciela. Nigdy nie wiemy, kiedy nasze życie zmieni

background image

się nieodwracalnie. Bez ostrzeżenia. Co więcej, zwykle
wszystkozaczynałosięspokojnieiniepozornie.

– Co mogę zrobić? – spytałam i zamrugałam szybko,

żeby nie popłynęły mi łzy. Łzy nad tą kobietą, której
nigdy nie widziałam, i nad jej rodziną. I nad Reece’em,
który musiał się tam znaleźć. Jeszcze biorąc pod uwagę
jego historię. Chciałam spytać, czy wszystko z nim w
porządku, upewnić się, czy nic mu nie jest, ale zanim
zdołałamcokolwiekzrobić,wystartował.

Nic nie powiedział, tylko podszedł. Od napięcia aż

zgęstniało powietrze. Objął moje policzki, niesamowicie
delikatnie.Zbliżyłdomnieusta,alewtympocałunkunie
było nic delikatnego. Nie rozbudzał moich zmysłów
powoli. Zaatakował je z siłą, która rozpaliła mnie w
jednej chwili i poczułam się tak, jakbym cały dzień
spędziławpełnymsłońcu.

– Ciebie – odpowiedział. – Chcę ciebie. Bardzo. I

potrzebujęcię.Teraz.–Dotykałpalcamimojejtwarzy.–
Alejeślichcesz,żebymzwolnił,mogętozrobić.Izrobię.
Tylkopowiedzmiteraz,bojestemnapiętydogranicijak
tylkozobaczęcięnagą,jużniebędzieodwrotu.Wejdęw
ciebie.

Jego słowa były jak piorun łączący moje serce z

przestrzenią między udami. Zatrzęsłam się i spojrzałam
muwoczy.

–Niepowstrzymujsię.

background image

Rozdział13

M

oże to zabrzmi dziwnie, ale wiedziałam, czego

potrzebuje. Po tym, co się stało z Charliem, bezradność
zrodziławemnietakąfrustrację,żejedynymukojeniem
było malowanie. Ale czasem i to nie wystarczało.
Musiałamwtedynapełnićwannęwodą,zanurzyćsięcałai
krzyczeć. Frustracja narosła do nieznośnego poziomu,
kiedy Charlie zaczął się pogrążać w sobie i zmieniać w
łupinkępożywymczłowieku.

TosamoczułdzisiajReece.
Życiewjednejchwilibyło,awnastępnejsięwymykało.

Jak pociąg mknący po torach. Nie mógł nic zrobić, żeby
temu zapobiec. I nosił w sobie tę samą bezradność i
frustrację, jaką ja odczuwałam w związku z Charliem,
więc rozumiałam tę potrzebę, niemal instynktowną
konieczność przypomnienia sobie, że jesteśmy wciąż
żywi.

Znów mnie pocałował, a jeśli myślałam, że już

poprzednioprzewlekłmojezmysłynalewąstronę,tosię
myliłam. Ten pocałunek sprawił, że nie mogłam ustać na
nogachiprzepełniłomnieniemalbolesnepragnienie.

Wsunął mi ręce we włosy i sprawnie rozplótł kucyk.

Rozsypały mi się na ramionach, kiedy przesuwał palcami
po mojej czaszce. Przechylił głowę i pogłębił pocałunek.
Zjechał dłońmi na moje ramiona, a potem do talii.

background image

Westchnęłamprostowjegousta.

Zadudnił w nim głęboki dźwięk, kiedy mnie uniósł.

Oplotłam go nogami w pasie z taką łatwością, jakby one
same od lat chciały to zrobić. Wyszeptałam jego imię i
objęłamgozaszyję.

–Muszęcięwziąćdołóżka–powiedziałiruszyłprzed

siebie.–Albowezmęciętutaj,napodłodze.

Zadrżałam, bo ta wizja podnieciła mnie znacznie

bardziej, niż na to zasługiwała. Pocałowałam kącik jego
ust, a potem szczękę, kiedy mnie niósł do sypialni.
Zsunęłam palce po miękkich włosach na twarde mięśnie
pleców.Czułamjegosiłę.

Zatrzymałsięnachwilę,żebyzapalićświatło,apotem

posadziłmnienałóżku.Uklękłam.Cofnąłsięiwyciągnął
z bojówek koszulę, a ja poczułam, że płonie mi każda
komórkaciała.Niemaldyszałam,kiedyściągnąłjąprzez
głowęirzuciłnapodłogę.

Boże, był piękny, każdy centymetr kwadratowy jego

ciała.Odnapiętychmięśnibrzuchaponapiętebicepsy.

Opadłamtyłkiemnałydkiipowiedziałammuto.
–Jesteśpiękny.
Uśmiechnąłsiępołowąust.
–Piękny?
–Tak.Jesteśpiękny.
Porzucił pasek, położył dłonie na moich policzkach i

odchyliłmigłowę.Tymrazemcałowałsłodkoidelikatnie,
jakbymnieadorował.Rozpalałmniezrównąłatwościąco

background image

przyostrzejszychpocałunkach.

Wyprostowałsięiwróciłdostriptizudlajednegowidza,

a ja żałowałam, że nie mam banknotów studolarowych,
którymimogłabymwywijaćjakwariatka.

Z uśmiechem rozpiął guzik, a potem rozporek. Chwilę

zajęło mu zdejmowanie butów i skarpetek, a za nimi
poszłyspodnieibokserki.

Był… nawet nie potrafiłam znaleźć odpowiedniego

słowa,poprostuspijałamjegociało.

–Wstawaj.–Wskazałkierunekpalcami.
Podniosłam się na kolana. Patrzył mi w oczy, kiedy

łapał skraj podkoszulka i zadzierał go w górę. Poza nim
miałam na sobie jeszcze tylko majtki. W męskim stylu.
Gdybym była trochę mądrzejsza, wybrałabym coś
seksowniejszego.Naprzykładczarnekoronkowestringi,
miałam takie. Ale nie. Ja miałam stylizowane na męskie
galoty w paski. Chociaż wyglądało na to, że to nie ma
znaczenia.

Przyglądałmisięrozpalonymwzrokiem.
– Ty jesteś piękna. – Wyciągnął rękę i przesunął

kciukiem po mojej wyprężonej brodawce. – Nie ja. Ty.
Całaty.

Wygięłam plecy i sięgnęłam tam, gdzie był twardy i

gotowy,alezłapałmniezanadgarstkiipokręciłgłową.

–Chcędotykaćcięcałej,ustamiirękami.–Puściłmoje

ręce i przejechał palcami po moich piersiach, drażnił
sterczącebrodawki.–Szczególnieich.Chcępoczućtwój

background image

smak.

Mój puls zwariował. Oblizałam usta, a on lekko mnie

popchnął,żebymsiępołożyłanaplecach.

–Twójsmaktutaj.–Opuściłręceiprzejechałnimipo

moimbrzuchu,anastępniezłapałmniejednąrękąmiędzy
nogami.–Poderwałamplecyzłóżka.–Tak.Tutaj.Muszę
poczućtensmak.–Wiedział,corobi,kiedypocierałmnie
przezcienkimateriał.–Aleniemogęjużczekać.

–Nieczekaj.–Uniosłambiodra.
W oczach zapłonął mu ogień i ściągnął mi majtki.

Oboje byliśmy już nadzy. Już raz tak było, ale dalej nie
zaszliśmy. Ścisnęło mnie w żołądku. Muszę mu
powiedziećotamtejnocy,aleprzecieżnieteraz,potym
wszystkim, co dzisiaj przeszedł? Po tym jak powiedział,
żemniepotrzebuje?

Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale nie zamierzałam

musiebieodmówić.

Reece ukląkł na łóżku i przełożył nogę nade mną

ruchem pumy skradającej się do ofiary. Napiął ramiona,
kiedysięzniżałdomoichust.Sięgnęłamdojegotwarzy,
alemniepowstrzymał.

– Dotknij mnie – rozkazał łagodnie. – Lubię, jak mnie

dotykasz.

– Mam całe ręce w farbie – powiedziałam między

pocałunkami.–Przepraszam.

Złapałmniezarękęisplótłnaszepalce.
– Nie przepraszaj. To przecież ty. To cholernie

background image

seksowne.

Nie rozumiałam, jakim cudem moje serce wciąż daje

radę bić, kiedy podniósł moją rękę do ust i pocałował w
środekdłoni.Tymjednymruchemzdobyłmniecałą.

Jeszcze raz uniósł moją dłoń i poczułam jego język.

Byłam rozgrzana do czerwoności, kiedy mnie podniósł i
ułożył na środku łóżka. Przy tym nasze usta nie
rozłączyły się ani na chwilę. Jego siła była zniewalająca.
Czułam,jakprzenikamnieprądelektryczny.

Ułożył się nade mną i czułam twardy kształt

napierający mi na biodro. Pocałunki stały się głębsze i
bardziejnaglące,akiedypodniósłgłowę,skubnąłmniew
wargę.Odezwałsięgłosemociekającymżądzą.

–Maszprezerwatywę?
– Tak. – Przesuwałam dłonie po jego ramionach. Miał

piękną skórę, gładką jak satyna rozciągnięta na stali.
Wyobraziłam sobie, że taki jest w dotyku posąg Andrew
Jacksona.Bezskazy.–Powinnybyćwgórnejszufladzie
szafkinocnej.–Jaktylkotopowiedziałam,zaczęłamsię
niepokoić, co on sobie pomyśli o tym, że mam zapas
prezerwatyw.–Mogęwyjąć…

– Nie. Wyjmę. – Pocałował mnie w nos, a potem w

czoło i te rozkoszne doznania niemal przyćmiły ulgę,
którą odczułam w rozluźniającym się karku. Nie przejął
siętym.Nawetsięniezastanawiał.Byłidealny.

Naprawdędoskonały.
Oparł się na ręce obok mojej głowy i jego mięśnie

background image

zaczęły wyczyniać najdziwniejsze rzeczy. Serce tak mi
waliło, że nawet nie słyszałam, jak otwiera szufladę.
Nigdywcześniejniebyłamtakpodniecona.

– Dzięki Bogu, że jesteś przygotowana. – Sięgnął do

szuflady, a jego męski, surowy głos wywoływał we mnie
faledreszczy.–Janiepomyślałem…O!

Uniosłambrwi.
–Ażtaksięcieszysznawidokgumki?
– Nie, nie… – Sięgnął dalej i wyprostował rękę.

Spojrzałamnato,cowyjął.–Nawidoktego.

– O nie – szepnęłam. Trzymał w ręce mój

doświadczony w boju wibrator. Jak mogłam zapomnieć,
że jest w tej samej szufladzie?! Z czerwoną jak burak
twarząwpatrywałamsięwodpowiednikmojegochłopaka.
To był jeden z tych wypasionych modeli. Króliczek. Do
tegoróżowy.Jaskraworóżowy.–Potrzebujęmostu,żeby
zniegoskoczyć.Natychmiast.

Uniósłkącikust.
– No co ty. Ja jestem zachwycony myślą, że tego

używasz. – Potem uśmiechnął się już całkiem szeroko. –
Myteżgoużyjemy.

Szerokootworzyłamoczy,aróżneczęścimojegociała

zaczęłypodskakiwaćzniecierpliwości.

–Teraz?–pisnęłam.
– Chciałabyś, co? – Schylił głowę i szybko mnie

pocałował.–Aleniedzisiaj.Dzisiajjamuszęsięznaleźć
wtobie.Aleobiecujęci,żetozrobimy.Słowo.

background image

–Podobamisiętaobietnica–przyznałam,czerwieniąc

się aż po cebulki włosów. Żaden facet nie wykazał nigdy
żadnego

zainteresowania

używaniem

gadżetów

seksualnych.Nawetniewiedziałam,żemężczyznajestdo
tegozdolny.

Zaśmiałsię.
–Niedziwięsię!
Odłożyłwibratortam,skądgowziął,iprzewróciłsięna

bok z prezerwatywą w ręce. Rozdarł pakiecik, ale
znieruchomiałispojrzałmiwoczy.

–Myśliszczasemomnie,jakgoużywasz?
Oparłamsięnałokciach.
–Tak.–Nieukrywałam.
–Kurwa–mruknął.
Łapczywiepatrzyłam,jakrozwijagumkę.Założyłjąw

imponującymtempie.Potempołożyłmidłońnapoliczkui
odchylił mi głowę. Tym razem pocałował mnie wolniej,
zmysłowo i kusząco. Nakierował mnie z powrotem na
łóżko.Spodziewałamsię,żezarazsięweźmiedorzeczy.
Nawet nie miałabym nic przeciwko, ale wbrew
zapowiedziomwcaletegoniezrobił.

Zsunął palce po moim gardle, zjechał na piersi, a usta

poszłyzadłońmi.Wbiłammupaznokciewramiona,kiedy
mniecałowałiskubał.Dotarłdopiersi,zawisłnademną,a
potem zaczął ssać, skubać i lizać, aż przyjemność
zmieszała się z erotycznym bólem. Przeniósł się do
drugiej piersi, a rękę wsunął między moje uda.

background image

Rozsunęłamnogi,żebyułatwićmudostępdotego,czego
oboje chcieliśmy. Piersi miałam ciężkie i nabrzmiałe, a
kiedywsunąłwemniepalec,ażpisnęłam.

– Widzę, że już jesteś gotowa. – Znów się podniósł i

spojrzał na nasze ciała. Czułam, że w żyłach płynie mi
roztopionalawa.

Doznaniafizyczneijegowidokprawiezepchnęłymnie

pozakrawędź.Niemogłamzebraćmyśli.

– Boże, jesteś cudowna. – Wsunął drugi palec, a ja

wierzgnęłam biodrami i podkuliłam palce u nóg. – Zdaje
misię,żetobywystarczyło,żebyśdoszła.

Złapałam go za nadgarstek, ale nie żeby go

powstrzymać, tylko zatrzymać w tym miejscu. Do
szaleństwa doprowadzały mnie jego ścięgna poruszające
się w mojej dłoni. Nie wiem, co w nim było, że z taką
łatwością uruchamiał moje ciało. Tak jakby miał jakąś
sekretnąmapę,którapozwalałamurealizowaćwszystkie
koniecznekroki.Nigdyjeszczesiętaknieczułam.Nigdy
nawetniezdołałamsiętakpodniecić,azwykleitakbyło
jużpowszystkim.

Spojrzałam na niego i przez sekundę nie mogłam

oddychać. Cały czas patrzył na swoje działania i to było
cholernie podniecające, ale z tego powodu nie dostrzegł
chwili, kiedy moje serce było na skraju wybuchu.
Chciałam jego ciała. Jezu, przecież chciałam go, odkąd
pamiętam. Kręcił mnie fizycznie, ale chodziło o coś
znacznie więcej. O wiele, wiele więcej. Katie nie mijała

background image

sięzprawdą,kiedydefiniowałamojeuczucia.Ażściskało
mniewpiersi,kiedynaniegopatrzyłam.

Skłamałabym, mówiąc, że to tylko pożądanie. I że to,

co się między nami wydarzyło dotychczas, nie ma
znaczenia.Miało.Przynajmniejdlamnie.

Reecemógłmizłamaćserce.
Alepotemzrobiłtakiruchkciukiem,żewszystkiemyśli

zniknęły mi z głowy. Poderwałam plecy z materaca i
naparłambiodraminajegorękę.Zaśmiałsięicofnąłdłoń.

– Muszę być w tobie. – Wczołgał się na mnie, a przy

tymocierałsiętwardąpiersiąomojewrażliwebrodawki.
Moje ciało było w stanie najwyższej mobilizacji. Każde
muśnięciepalcówodczuwałamwszędzie.

Objęłam go nogami w pasie i poczułam go między

udami.Tosięwreszciedziało.Zjednejstronyniemogłam
w to uwierzyć, z drugiej – trochę się bałam, że zaraz
zaśnie.

Patrzył na mnie oczami tak niebieskimi, że wydawały

się aż nierzeczywiste i złapał moje prawe biodro.
Zadrżałamiobjęłamgozaszyję.

Nie przerywając kontaktu wzrokowego, naparł

naprzód, a ja cicho krzyknęłam. Poczułam ukłucie i
rozpieranie, które nie było bolesne, ale poinformowało
mnie, że bez względu na to, jak fajny był wibrator, nie
miałstartudoReece’a.

– Cholera. – Poruszył biodrami, a ja skrzyżowałam

kostki i rozkoszowałam się dreszczem, który przetoczył

background image

się przez jego ciało. Przez chwilę się nie ruszał, tylko
naszeklatkipiersiowewznosiłysięszybkoiopadały.Był
głębokowemnie,czułamgozkażdymwdechem.

Potem, wciąż patrząc mi w oczy, powoli się wysunął,

prawiedokońca,apotemznówwemniewszedł.Złapałam
gozaramię,naktórymsięopierał.Dotknąłmojejpiersii
przesuwałkciukiempobrodawce.

Zatraciłam się w jego oczach, w tym doznaniu, które

dawał mojemu ciału. Musiał się bardzo powstrzymywać,
boażzadrżał.

–Nawetniewiesz,jakbardzochciałbymciępoprostu

pieprzyć–wyznałilekkopokręciłgłową.

Ostrzegał mnie, że na to właśnie ma ochotę, ale się

pohamował. Podniosłam się i go pocałowałam. Rozchylił
usta,więcdrażniłamjęzykiemjegojęzyk.

– To dobrze – szepnęłam, muskając go przy okazji

wargami.

Oparłsięomnieczołemipowoliporuszyłbiodrami.
–Roxy…
– Pieprz mnie – poprosiłam łagodnie. Te dwa słowa

rozpaliłymnienatyleróżnychsposobów.

Reece jęknął, wycofał biodra, a potem znów na mnie

natarł. Odnalazł ustami moje wargi i cała kontrola, jaką
jeszcze miał, gdzieś zniknęła. Poruszał się jak w furii,
niemalniemożliwościąbyłodotrzymaniemurytmu.

Wyciągnąłrękęizłapałmojądłoń.Takjakwcześniej,

uniósłjądoust,apotemsplótłnaszepalce.

background image

Poczułam w sobie przenikliwe pulsowanie rozkoszy.

Odrzuciłam głowę, ścisnęłam jego palce, a pulsowanie
stawało się coraz silniejsze. Nie wiem, jakim cudem, ale
on jeszcze przyśpieszył i wezgłowie łóżka zaczęło walić
w ścianę. To i dźwięk naszych ocierających się o siebie
ciałwystarczyły.

Doszłam z ostrym krzykiem, który odbił się echem po

pokoju. Cała się trzęsłam. Spełnienie pozbawiło mnie
tchu. Przetaczało się przeze mnie falami, aż w końcu
pomyślałam, że wylecę przez sufit albo moje kości
zamieniąsięwpapkę.

Przez jeden cudowny moment wyobraziłam sobie, jak

mogłabym oddać tę chwilę na płótnie. Miałaby odcienie
nieba, fiolety i głębokie niebieskości, pasujące do jego
oczu.Byłobytoniebochwilępowielkiejburzy.

Opuścił głowę w miejsce między moją szyją a

ramieniem. Wsunął mi dłoń pod lędźwie i uniósł moje
biodra z łóżka. Dziko poruszał się nade mną i we mnie.
Wszedłnajgłębiejjaktomożliweisłyszałamwuchujego
oddech. Wydyszał moje imię, a potem wierzgnął, objął
mnie mocniej i w końcu nie było już między nami ani
milimetra przestrzeni. Ja przeczesywałam palcami jego
miękkiewłosy.Obejmowałamgo,ażburzaminęłaimoje
rozszalałesercesięuspokoiło.

Sporo czasu minęło, nim sturlał się na bok, ale wciąż

mnieobejmował.Wciążbyłwemnie.

–Przepraszam–wystękał.–Prawiecięzgniotłem.

background image

Przylgnęłampoliczkiemdojegopiersi.
–Nicnieszkodzi.
Drugą ręką namacał moje splątane włosy i dotknął

mojejgłowy.

–Nicciniezrobiłem?
–Nie.Wręczprzeciwnie–wymruczałam.–Było…
–Zajebiściegenialnie?
Zachichotałam,choćdźwiękbyłtrochęstłumiony.
–Dokładnie,zajebiściegenialnie.
Odchylił mi głowę, a ja zamrugałam. Uśmiechał się do

mnietak,żemojewnętrznościzmieniałysięwrozkoszne
małesupełki.Pocałowałmnielekko.

–Poczekajchwilę,dobrze?
Zagryzłam wargę, kiedy się ze mnie wysuwał.

Przerzuciłnogęnadkrawędziąłóżkaiwstał,ajamiałam
teraz widok na perfekcyjne męskie plecy i pośladki.
Zniknął w korytarzu, a ja bezsilnie rozwaliłam się na
łóżku. Czułam chłodne powietrze na gołych nogach.
Pewnie dochodziło z szafy, ale byłam zbyt wyczerpana,
żebysięnakryćalbowstaćiprzymknąćdrzwi.

Zamknęłamoczyigłębokowestchnęłam.Mojemięśnie

były kompletnie bezużyteczne i kilka części ciała trochę
mnie bolało, ale to było nic w porównaniu z tym
rozkosznym uczuciem szczęścia, które aż we mnie
wibrowało.

– Piękna – mruknął Reece, kiedy wrócił do łóżka.

Oparł się po obu stronach mnie i wtulił nos w miejsce na

background image

mojejszyi,któreniebyłookrytewłosami.–Dałbymradę
cięnamówić,żebyśtakspałakażdejnocy?

Znówgłupiozachichotałam.Uchyliłamjednooko.
–Może.
–Gdybymładniepoprosił?
–Mogłobywystarczyć.
Wyciągnął spod mojego bezwładnego ciała koc, a

potemmateracugiąłsiępodjegociężarem.Wgłębiduszy
liczyłam się z tym, że teraz sobie pójdzie. Pewnie
dlatego,żeniebyłampewna,corobimyiniewiedziałam,
coonotymmyśli,więccałkiemmniezaskoczył,kiedynas
okryłiułożyłmnietak,żebymprzylegałaplecamidojego
piersi.

Było… dobrze i pomyślałam, że to musi oznaczać coś

więcej niż tylko seks czy konieczność wyładowania
frustracji.

Byłamjużśpiąca,alezerknęłamnaniegoprzezramię.

Wcześniejwyłączyłświatło,aleitakwidziałamostrąlinię
jegokościpoliczkowej.

–Wporządku?
Przez chwilę milczał, ale potem odpowiedział i

wiedziałam,żezrozumiałmojepytanie.

– Znacznie lepiej. Przepraszam, że przyszedłem do

ciebiewtakimstanie.Poprostu…Kiedyżyciesiękończy
takbezsensuiniemożnanicnatoporadzić…totrudne.

–Nieprzepraszaj.–Wierciłamsięchwilę,ażułożyłam

się przodem do niego. Miał otwarte oczy i lekko się

background image

uśmiechał.–Cieszęsię,żemogłam…pomóc.

–Jateżsięcieszę.
–Wiem,żejestciężko.–Zanimpomyślałam,corobię,

szybkopocałowałamgowusta.–Chciałabym,żebymogło
byćinaczej.

Objąłmniemocniej.
–Jateż.
Pocałował mnie w czoło. Po chwili znów zamknęłam

oczy.

–Jakranopożyczyszmijajka,zrobięcitakiomlet,że

będzieszmnietuchciałacodziennie.Umowa?

Uśmiechnęłam się szeroko i wtuliłam się w niego

mocniej.

–Umowa.

background image

Rozdział14

O

budziłamsiępierwsza.

Było jeszcze wcześnie i przez żaluzje w oknie

naprzeciwkołóżkaprzedzierałsiętylkocienkisrebrzysty
pasek światła. Leżeliśmy przytuleni. Nasze ręce i nogi
byłyprzeplecionejakwpreclu.Jakimścudemleżałamna
boku,aleplecamidoReece’a.

Zerknęłam na niego przez ramię i pewnie gapiłam się

stanowczozadługo,alerzadkosięzdarzało,żebybyłtak
zrelaksowany. Ostre rysy jego twarzy były łagodne. Ani
śladu po Twarzy Gliniarza, ale mimo to nie było
wątpliwości,żetomężczyzna.Mężczyzna,którywalczył
za nasz kraj, a po powrocie do domu codziennie narażał
życie.

Jeśli byłabym ze sobą szczera, musiałabym przyznać,

że to pierwszy mężczyzna, z którym byłam. Nie w tym
sensie, że inni byli chłopcami, ale żaden z nich nie znał
takiej odpowiedzialności, jaką brał na siebie Reece.
Najstraszniejsze, co się wydarzało w ich życiu, to
odwołanysamolotalbozerwanyinternet,kiedyoniakurat
graliwCallofDuty.

Reecebyłkimświęcejniżtylkosumącechzwiązanych

z jego zawodem. Tak, był silny i odważny, ale poza tym
dobryiszczery.Lojalny.Cholerniebystryidotegoumiał
się obchodzić z moim ciałem tak, jakby zostało

background image

zaprojektowanedlaniego.

Zaczęłam odtwarzać w myślach zeszłą noc i zrobiłam

się cała czerwona, kiedy przypomniałam sobie, jak go
poprosiłam, żeby to ze mną zrobił, tylko słowo „to”
zamieniłam

na

„pieprzyć”.

Nigdy

wcześniej

nie

powiedziałamczegośtakiegofacetowi.

Pamiętam jeszcze, że potem zasypiałam, patrząc na

jegotwarz,żegadaliśmyoomletachizawarliśmyumowę,
aterazmyślałam,jaki…doskonałybyłnaszpierwszyraz.

Naszpierwszyraz.
Musnęłam palcami jego nieruchomą rękę. Dotykałam

silnych mięśni i jego kości. Od bardzo, bardzo dawna
snułam fantazje o seksie z Reece’em. Tak naprawdę to
od lat. Chociaż rok temu byliśmy już całkiem blisko i
chociażterazbyłajeszczetanocnakanapie,niemiałam
pojęcia,jaktobędzienaprawdę.Abyłoniesamowicie.

Naszpierwszyraz.
O tym myślałam, kiedy się obudziłam. Wczoraj

wszystko się tak poukładało, że postanowiłam odłożyć
rozmowę na później. Nie żałowałam. To była dobra
decyzja, ale teraz czułam, że zwariuję, jeśli nie
wyjaśnię…

Reece poruszył się bez żadnego ostrzeżenia. Wsunął

kolano między moje uda. W ciągu sekundy przyciskał
biodra do mojego tyłka, a twarz schował w mojej szyi.
Czułamgo,gorącegoitwardego,wsuwającegosięmiędzy
moje nogi i spoczywającego w miejscu, które nagle

background image

bardzogozapragnęło.

–Dzieńdobry,skarbie–wymruczałmiwkark,apotem

puściłmojąrękęizłapałmniezabiodro,żebynakierować
jenaswojegosterczącegofiuta.

Zagryzłamwargęijęknęłam.
–Dzieńdobry.
Skubnął mnie zębami w płatek ucha, a ja głośno

westchnęłam. Zaśmiał się, poruszył biodrami i trafił
dokładnie w wejście we mnie. Moje ciało samowolnie
wygięłosięwłuk,aonpuściłuchoizszedłwdółmojego
gardła.Budziłsięwdobrymnastroju!

–Mamdylemat–wyznałgłosemschrypniętymodsnui

podniecenia.

Jateż.Byłamrozdartamiędzymyśląopowstrzymaniu

goirozmowieapozwoleniemmu,bykontynuował.

–Mamstrasznąochotęnaomlet–mówił,skubiącmnie

w ramię i poruszając swoimi cudotwórczymi biodrami. –
Chybanawetmisięśnił.

–Naprawdę?–sapnęłam.
– Tak. – Przesunął rękę w górę mojej talii i chwycił

mojąpierś.Lekkościsnął.–Alemamteżochotęzerżnąć
ciędonieprzytomności.

OmójBoże.
Byłam tak mokra, że to aż nie do uwierzenia. I wcale

nie pomogło, kiedy chwycił palcami moją brodawkę. No
dobra.Muszęsięskupićnapriorytetach.

– Słuchaj, Reece… – Musiałam krzyknąć, kiedy znów

background image

sięporuszyłitrafiłwtenpunkt.–Boże…

– Wiem, że też byś chciała omlet, a uwierz, robię

naprawdę genialne omlety. – Kolanem rozsunął mi nogi
jeszcze szerzej. Oparłam się na ramieniu. – Będziesz
miałaorgazmoralny,jaktylkospróbujesz.

Istniało duże prawdopodobieństwo, że będę miała

orgazmzamoment.

Odgarnął mi włosy na ramię i pocałował w nasadę

karku.

–Alejakmamzostawićcośtakiego?
Zrobił coś dziwnego z moimi piersiami, znów

wierzgnęłambiodramiwtyłiwtedytosięstało.Niewiem
jak. Może to przeznaczenie, ale w każdym razie sam
jegoczubeczekwsunąłsięwemnie.

–Jezus–jęknąłiznieruchomiał.–Pieprzyćomlet.
Wjednejsekundziebyłwemnie,cały.
– Reece! – wykrzyknęłam. Moim ciałem powodowały

ostre, gwałtowne doznania. W tej pozycji czułam go
jeszczewyraźniejijeszczemocniejmniewypełniał.

–Uwielbiam,kiedywykrzykujeszmojeimię.–Ugniatał

moją pierś i zaczął się poruszać, powoli, uruchamiając
każdezakończenienerwowe,jakimobdarzyłomnieciało.
–Zróbtojeszczeraz–rozkazał,ajegogłosotulałmnie
jakaksamit.

Więczrobiłam.
Czułam na skórze przyjemność, kiedy poruszyłam

biodrami. Zsunął mi rękę na brzuch, naparł na mnie,

background image

przycisnął mnie od siebie, a potem postawił mnie na
kolanach. To było intensywne, odbierające rozum i
cudowne.

Poruszałam biodrami i drżałam, słysząc dźwięki

oznaczające aprobatę. Złapał mnie mocniej i teraz on
zaczął się ruszać, szybko i mocno. Złapałam się
wezgłowiałóżkaitrzymałam,kiedynamnienacierał.

W głowie mi się kręciło. Nie wiedziałam, gdzie się

kończyjegociało,agdziesięzaczynamoje.Poruszaliśmy
się szaleńczo, a potem objął mnie pod piersiami i
podciągnął do góry. Uderzyłam rękami w ścianę nad
łóżkiem,aonsięwemniewbił.

Miał nade mną całkowitą przewagę. Chwycił mnie za

policzek i odgiął moją głowę w tył i na bok. Odchylił mi
kciukiemdolnąwargę,ajagozłapałamizaczęłamssać.

Wykrzyknął coś, co wprawiłoby w zakłopotanie nawet

najwytrawniejszego marynarza, a potem przywarł do
mnieustami.Jegopocałunek,muśnięciajęzykiemniebyły
aż tak szaleńcze jak jego ruchy we mnie, ale także
piękneizniewalające.

–Chcęczuć,jakdochodzisz–usłyszałamjegoszorstki

głostużprzyuchu.

Nigdy w życiu żaden facet tak do mnie nie mówił w

czasieseksu,więcdopieroterazodkryłam,żetonamnie
działa. I to bardzo, bo wystarczyło, że przytknął usta do
miejscapoduchemizalałamnierozkosz.Przetoczyłasię
przeze mnie, a on jęknął ciężko, wierzgnął dziko

background image

biodrami i sekundę później ze mnie wyszedł. Poczułam
ciepłąwilgoćwokolicachkrzyża.Całyczasdrżałampod
wpływem króciutkich skurczy. Położył mi dłoń na
brzuchu. Przez chwilę żadne z nas się nie ruszało, a
potem ostrożnie odgarnął mi z twarzy włosy. Położyłam
głowę na poduszce i pozwoliłam, żeby delikatnie ułożył
mnienabrzuchu.

Cały czas huczało mi w głowie, ale usłyszałam, jak

mówi,żebymsięnieruszała.

Po kilku sekundach poczułam, jak ociera mi czymś

plecy nad pupą. Wydałam chyba cichy jęk, bo moje ciało
całyczasbyłobardzowrażliwe.

Łóżkosięzakołysało,kiedysiępołożyłobokmnie,aja

zwielkimwysiłkiemodwróciłamgłowędoniego.

Jednąrękązakryłoczyiprzezchwilęprzyglądałamsię

pokaźnemubicepsowi.Reecesięuśmiechał.

Jateżsięuśmiechnęłam.
–Roxy?–spytałiopuściłrękę.Popatrzyłnamnie.Miał

niesamowicie gęste rzęsy. Zdałam sobie sprawę, że na
żadnym portrecie nie oddałam ich tak jak trzeba. –
Łykaszpigułki?

Moje myśli wypełniała mgła, ale w jednej chwili

zesztywniałam, bo jego słowa zaczęły do mnie docierać.
Czy łykam pigułki? Tak, łykam. Jak nie zapomnę. W
zeszłym roku miałam okres posuchy, a poza tym zawsze
używałam prezerwatyw, więc czasem się zdarzało, że
zapominałam łyknąć. Kiedy ostatnio? Ze dwa tygodnie

background image

temu? Tylko raz? Boże święty, serce zaczęło mi się tłuc
jakszalone.

– Nie myślałem. – Wyciągnął rękę i pogłaskał mnie po

plecach.–Nigdyczegośtakiegoniezrobiłem.Przysięgam
naBoga,nigdyniezapomniałemoprezerwatywie.

–Jateżnie.Biorępigułki–powiedziałamcicho–ale…

jakieśdwatygodnietemuzapomniałamojednej.Czytam
okilku.

Reeceniewyskoczyłzłóżkajakoparzony.Przyglądał

mi się przez chwilę, a potem się podniósł i zawisł nade
mną.Pocałowałmniewpoliczek.

– Zdążyłem wyjąć. Będzie dobrze. A gdyby nie

zadziałało–pocałowałmniewkącikust–toitakbędzie
dobrze.

Boże.
Poczułam w gardle łzy. Nie wiem dlaczego. Byłam

strasznąidiotką.Możechodziłooto,żeniespanikowałz
powodu niewielkiego ryzyka ciąży. A może wystarczyło,
żebyłtaki…Jezu.Takitotalniewspaniały.

Znów uprawiałam z nim seks. Bez zabezpieczenia.

Dałam sobą zawładnąć hormonom i w dalszym ciągu nie
powiedziałammuprawdyotamtejnocy.

Znówmniepocałował,apotemdałmilekkiegoklapsaw

tyłek.

–Aterazchodź.Orgazmicznyomletczeka.
Patrzyłam na niego z mojej koślawej pozycji na

brzuchu.

background image

Uśmiechnął się jak mały chłopiec i sturlał z łóżka.

Schyliłsięipodniósłzpodłogispodnie.

–Mogęużyćtwojejszczoteczkidozębów?
Czytomiałowtejchwilijakiekolwiekznaczenie?
–Nie.
– Jak wyjdę z łazienki, masz już być gotowa. –

Mrugnąłdomnieiwyszedłzsypialni.

Nabosaka.Bezkoszuli.Wrozpiętychspodniach!
Leżałam

jeszcze

przez

chwilę

i

usiłowałam

zdecydować, z jakiego powodu powinnam spanikować
bardziej.Bojestemsukąinadalmuniepowiedziałamczy
żemożewłaśniezachodzęwciążę?

No dobra. Ciąża była bardzo mało prawdopodobna,

więc powinnam całą energię skupić na zrobieniu czegoś
konstruktywnegowkwestiisuki.

Usłyszałam, że zakręca wodę, a po chwili otworzył

drzwi do łazienki, więc to ja wyprułam z łóżka jak
oparzona. Złapałam jakieś bawełniane spodenki i
bezrękawnik,aleonwłaśniestanąłwdrzwiach.

Niedawałosięukryć,żenadaljestemgoła.
Wszedł, objął mnie jedną ręką, uniósł mnie w górę i

pocałował. Smakował miętą i mężczyzną, a ja prawie
wypuściłamzrękiubranie.

– Strasznie się dzisiaj wleczesz. – Ukucnął trochę i

przewiesiłmniesobieprzezramię.–Muszęsiętymzająć.

Pisnęłam,apotemzaczęłamsięśmiać.
–Jezu,cotyrobisz?

background image

– Niosę twój słodki tyłeczek… – Złapał mnie ręką za

pośladek, aż wierzgnęłam. – Tak, właśnie ten słodki
tyłeczekdołazienki.

Obrócił się i ruszył, a ja ściskałam ubrania, jakby od

nich zależało moje życie. Faktycznie zaniósł mój słodki
tyłeczek do łazienki i tam postawił na podłodze, przy
okazjidotykającmoichbioderipiersi.Zawarczałgdzieśz
głębigardłaioparłczołonamoim.

– Tak się zastanawiam, czyby nie wejść z tobą pod

prysznici…

– Spadaj – roześmiałam się i odepchnęłam od siebie. –

Nie powiem, że nie miałabym ochoty znaleźć się z tobą
pod prysznicem, ale w ten sposób nigdy nie zjemy
omletów.

Aninieporozmawiamy.
–Hm.–Zjechałrękaminamójtyłek.Przygarnąłmnie

do siebie i tak ścisnął w dłoniach moje pośladki, że
chociaż to brzmi niewiarygodnie, znów zaczęłam czuć
podniecenie. Ten facet był wcieleniem seksu! Pocałował
mnielekkonadbrwią.–Amożeznówbympowiedział,że
pieprzyćomlet…?

O rany. Kuszące. Wszystko w nim było kuszące, ale

udało mi się wyprosić go z łazienki. Umyłam się,
wyszorowałam zęby, opłukałam twarz i obiecałam sobie,
że nie pozwolę, żeby cokolwiek przeszkodziło mi w
rozmowie.

Odetchnęłam głęboko i związując włosy w kucyk,

background image

zerknęłam na siebie w lustrze. Gdzie moje okulary?
Dobre pytanie. Policzki miałam zarumienione, oczy
szerokootwarte,austaopuchnięte,dokładnietak,jakby
przezkilkagodzinsłużyłydocałowania.

Włożyłam szczoteczkę do zębów do kubka w białe

groszkiizrobiłamdosiebiepoważnąminę.

Wyglądałamconajmniejgłupio.
Wszystko będzie dobrze. Reece… może nie będzie

bardzo szczęśliwy, ale przeżyje. Kurczę, przecież nie
spanikował z powodu seksu bez zabezpieczenia i
powiedział, że będzie dobrze, nawet jeśli stworzyliśmy
właśnie małego Reece’a albo małą Roxy. Więc w tej
sprawie też będzie dobrze. Pewnie robiłam z igły widły.
JakbytopowiedziałCharlie,byłamwcielonąhisterią.

Czassięwziąćwgarść.
Westchnęłam, obróciłam się na pięcie i wyszłam z

łazienki.Wypatrzyłamokularyiwłożyłamje.

Reece był już w kuchni. Znalazł patelnię, co nie było

bardzo trudne, jako że nie miałam wielu szafek. Jajka
leżałyjużnablacie.Spojrzałnamnieprzezramięiwyjął
zlodówkipapryczkęitartyser.

Mogłabym przyjąć na stałe w mojej kuchni, bosego,

bezkoszulki,zcałątązłotąskórąnawidoku.

Chciałam go namalować, właśnie takiego. Plecami do

mnie,znapiętymi,mocnymimięśniami.

– Tak się zastanawiam… – zaczął i rozłożył produkty

nablacie.Sięgnąłjeszczepomleko.–Japracujędzisiaj,

background image

atyodśrodydosoboty,tak?

Weszłamdokuchniipokiwałamgłową.
Wybiłjajkadomiski,którąteżwyjąłzszafki.
– To komplikuje umówienie się na film i kolację –

zamilkł i na mnie popatrzył. – A z innej beczki: chcę cię
pieprzyć,jakbędzieszmiałanasobieokulary.

Poczułam,żesięczerwienię.
–Jesteśnieprzyzwoity!
Uśmiechnąłsiępołowąust.
– Nawet nie masz pojęcia, skarbie, jakie plany mam

wobecciebie.Całelataplanowania.

Niemogłamuwierzyć.
–Lata?
– Lata – przytaknął. – Dobra, wracając do kolacji i

filmu. Może zjemy lancz, a na film umówimy się innego
dnia,botrudnobędziezgraćnaszegrafiki.

Patrzyłam, jak szuka przypraw. Planował nasze

najbliższedni,zwyprzedzeniem.Poczułamcośdziwnego
wpiersi.

– Możemy zrobić albo tak, albo poczekać do

przyszłegoponiedziałku,ażobojebędziemymieliwolne–
oznajmił.Podniósłręcenadgłowęisięprzeciągnął.

Dobry Boże, te wszystkie falujące mięśnie, nisko

zwisającespodnie…Byłwcieleniemgrzechu.

–Alejaniechcęczekaćdoponiedziałku.Aty?
–Jateżnie–szepnęłam.
Omlety były już gotowe. Zdjął patelnię z palnika i w

background image

końcu ja też się ruszyłam. Wyjęłam z kredensu dwa
talerzeidwieszklanki.

– Więc co myślisz o czwartku? – spytał i zsunął

perfekcyjnie złożony omlet na talerz. – W piątek będzie
ciężko,boidzieszdoCharliego.Alepotemmożemyzjeść
lancz.

Zamrugałam gwałtownie, bo znów poczułam pod

powiekami łzy. Cholera. On myślał o wszystkim. Szybko
podeszłamdolodówkiiwyjęłammrożonąherbatę.

–Czwartekbędziesuper.
–Nicciniejest?
Odwróciłamsięakurat,jakrozstawiałtalerze,aleprzy

tym nie spuszczał ze mnie wzroku. Odchrząknęłam,
postawiłam dzbanek na stole i poszłam po sztućce.
Widziałampominie,żemawątpliwości.

– Wszystko w porządku – zapewniłam i zajęłam

miejsce.Powoliusiadłnaprzeciwko.–Chodzioto,że…

–Oco?–spytałiprzyjrzałsięuważniej.
–Oto,że…Podobaszmisięodtakdawna.Naprawdę

oddawna.

Szelmowskiuśmiechwrócił.Podałmiwidelec.
–Wiem,skarbie.
Popatrzyłamnaniegozdumiona.
– Wiedziałeś? – Ukroiłam kawałek omleta i włożyłam

doust.–Jezu!–jęknęłam.–Dobre!

–Mówiłemci.Itak,wiedziałem.Tylkodługomusiałem

toignorować,botwójojciecchybabymniewypatroszył,

background image

gdybym coś zaczął kombinować, zanim osiągnęłaś wiek,
kiedy można już samodzielnie kupować alkohol. A
potem… zrobiła się kicha… – Zmarszczył brwi i nagle
całysięspiął.–Czekaj,właśniemicośprzyszłodogłowy.
Czytamtejnocyużyliśmygumki?

Serce gruchnęło mi o ziemię gdzieś w okolicy stóp.

Gdybymniesiedziała,pewniepoleciałabymnapodłogęza
nim.Cholera.Cholera,cholera.Gapiłamsięnaniegoinie
wiedziałam,corobić.

Sięgnęłampowidelec,alekrewodpłynęłamiztwarzy.

Pysznyomletzasmakowałnaglejakbłoto.

– Kurwa – warknął i nabrał nową porcję. – Nie

użyliśmy, tak? Chociaż teraz to już i tak nie ma
znaczenia.

Odetchnęłam głęboko i się wyprostowałam. Nadeszła

chwila prawdy. Oby nie skończyła się we łzach.
Odłożyłamwidelecnastół.

–Muszęcicośpowiedzieć.
Toniebyłnajlepszypoczątek.
Kawałekpuszystegoomletazwisałmuzwidelca.Oparł

sięiuniósłbrwi.

– Tak? – mówił spokojnie, ale mnie i tak przeszył

dreszcz.–Oczym?

– O tamtej nocy. – Przełknęłam ślinę i czułam, jak

mały kawałek omleta, który zjadłam, kwaśnieje mi w
żołądku.–Kiedycięodwiozłamdodomu.

Przyglądałmisię,apotemdokończyłśniadanie,odsunął

background image

talerzioparłnagieramionanastole.

–Cosięwtedystało?
Serce waliło mi tak mocno, jakbym biegała tam i z

powrotempomieszkaniu.

–Niewiem,jaktopowiedziećpozatym,żeżałuję,że

nie powiedziałam ci wcześniej i nie dowiedziałam się, że
żałujesz nie tego, że ze mną spałeś, tylko tego, jak się
upiłeś.Alebyłamtakupokorzonaiwściekła…

– Tak, wiem, że byłaś wściekła. To żadna nowina –

wtrącił.–Mówiłemcijuż,jateżżałuję,żeniewyjaśniłem
tego wcześniej, ale miałam takiego kaca, jakiego chyba
jeszczenigdyniezaznałżywyczłowiek.

No właśnie. Ale jak zawsze mówił Charlie, ja byłam

laską,któradziałainiezadajepytań.Tencałysyftobyła
główniemojawina.

–Tamtejnocy,kiedyprzyjechaliśmydociebie,sprawy

potoczyłysiębardzoszybkoibardzo…emocjonująco.

–Tak,tylewiem–skomentowałsucho.
Spojrzałamwdółiwypuściłampowietrzezpłuc.
– Jak weszliśmy do twojej sypialni… Swoją drogą,

masz bardzo ładną sypialnię. Superłóżko, wielkie! I
bardzofajnąnarzutę…

–Roxy…–Ustazadrżałymuostrzegawczo.
Opuściłamręcenakolanaizacisnęłamwpięści.
– Nie uprawialiśmy seksu. – No już, powiedziałam to.

Jakbymzerwałaplasterjednymmocnympociągnięciem.

Zmarszczyłbrwiiprzechyliłtrochęgłowę.

background image

–Co?–roześmiałsię.
–Urwałcisięfilm,zanimdoczegokolwiekdoszło.Nie

uprawialiśmyseksu–powiedziałamtonagłositerazjuż
łatwiej mi było kontynuować. Spojrzałam w jego pełne
niedowierzania oczy. – Coś tam się zaczęło, ale ty
odpadłeś, a ja z tobą zostałam, bo się martwiłam. Nie
zdawałam sobie wcześniej sprawy, że jesteś aż tak
pijany.

Patrzyłnamniebezsłowa.
– A jak się obudziłeś rano, myślałeś, że uprawialiśmy

seks – wyjaśniłam szybko. – Popatrzyłeś na mnie i
powiedziałeś,żetanocniepowinnasiębyławydarzyć,a
ja nawet nie pomyślałam o tym, że tak naprawdę nic się
niewydarzyło.

Oparł się na krześle. Zdjął ręce ze stołu, ale zaraz z

powrotemjetampołożył.Milczał.

Byłamcorazbardziejzestresowana.
– Odsunąłeś się ode mnie tamtego ranka. Ja sobie

poszłam i sytuacja wymknęła się nam spod kontroli. A
może raczej mnie. Zacząłeś mnie unikać. A ja mówiłam
sobie, że muszę ci powiedzieć prawdę, jak tylko
zaczęliśmy znów rozmawiać, ale… – Czułam, że mam w
gardle gulę i mówiłam schrypniętym głosem. –
Przepraszam. Powinnam była powiedzieć od razu. Nie
histeryzować, tylko powiedzieć, jak było. Chciałam ci
powiedzieć wczoraj, ale to nie był dobry moment. Ale to
byłnaszpierwszyraz.Niebyłonicwcześniej.

background image

Powolipokręciłgłową,apotemznówsięroześmiał,ale

toniebyłwesołyśmiech,tylkopełenniedowierzania.

– Poczekaj, bo nie jestem pewien, czy dobrze

rozumiem.

Pokręcił głową jeszcze raz, a ja czułam, że nerwy

oplatają mnie jak jakieś trujące pnącza. Zamknął na
chwilęoczy.

– Przez cały zeszły rok byłaś na mnie wściekła, bo

myślałaś,żeżałuję,żeuprawiałemztobąseks,chociażw
rzeczywistościniebyłożadnegoseksu?

Otworzyłam usta, ale zaraz zamknęłam, no bo co

mogłamnatopowiedzieć?

– Ignorowałaś mnie. Wyzywałaś. – Znów się zaśmiał

tym nieprzyjemnym szorstkim śmiechem. – Odtrąciłaś
mnie z powodu tego, co myślałaś, że ja myślę o tym, co
nigdysięniewydarzyło?

Zacisnęłampowieki.
– Byłam załamana, bo myślałam, że żałujesz, że

uprawiałeśzemnąseks.

–Alenieuprawiałem.
Pokiwałamgłową.
Reecezacisnąłzęby.
–Chybażartujesz?!Niewierzę…

ciągdalszynastąpi…

background image

Wmaju2015

J.Lynn

ZAPOMNIJzemną

Tom2


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
01 Zapomnij ze mną J Lynn
Crownover Jay Zaryzykuj ze mną Tom 1
Lynn J Zaczekaj na mnie 03 1 Zostań ze mną t 1
Lynn J Zaczekaj na mnie 03 2 Zostań ze mną t 2
Modlitwa Ojca Pio Pozostan ze mna, Panie (P Pałka)
Co jest ze mną nie tak Kiedy uda mi się poczuć trochę radości
WIĘC ZATAŃCZ ZE MNĄ DZIŚ Patric Lindner 6 (2)
WIĘC ZATAŃCZ ZE MNĄ DZIŚ Patric Lindner 6
JESTEŚ ZE MNĄ
TANCZ TYLKO ZE MNA
Zatańcz ze mną
Dojrzewanie, co się ze mną dzieje doc
ZATAŃCZYSZ ZE MNĄ
rodzina, Nie ze mną te numery, Nie ze mną te numery, synu / 10 kwiecień 2008

więcej podobnych podstron