Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 6

background image

24



Matt ostrożnie szukał ścieżki nogą, dopóki nie znalazł trawy. Potem przesunął się w jej

stronę z wyciągniętymi do przodu rękami aż dotknął szorstkiej kory drzewa. Prawdopodobnie nie
było wielu ludzi, którzy krążyli po nocy wokół bramy kampusu. Cieszył się, że nikt go nie widział, z
opaską na oczach, ubranego w swój garnitur i krawat na wesela i pogrzeby. Był pewny, że wyglądał
jak idiota.

Z drugiej strony, chciał żeby ktokolwiek miał po niego przyjść, mógł go zauważyć. Lepiej

wyglądać teraz jak idiota i zostać członkiem Stowarzyszenia Vitale niż ukrywać się i spędzić tę noc z
zawiązanymi oczami chowając się w krzakach. Matt po omacku doszedł z powrotem w miejsce
gdzie powinna być brama i potknął się. Wymachując rękami, udało mu się odzyskać równowagę.

Nagle zaczął żałować, że nie powiedział nikomu gdzie szedł. A co jeśli ktoś inny, nie

Stowarzyszenie Vitale, zostawiło ten list? Co jeśli to był plan żeby dorwać go samego, jakiś rodzaj
pułapki? Matt włożył palec pod swój zbyt ciasny kołnierzyk. Po tych wszystkich rzeczach, które
przytrafiły mu się w zeszłym roku, nic nie mógł poradzić na to, że popadał w paranoję.

Jeśli by teraz zniknął, jego przyjaciele nigdy nie dowiedzieliby się, co mu się stało. Pomyślał

o śmiejących się, niebieskich oczach Eleny, o jej czystym, uważnym spojrzeniu. Tęskniłaby za nim
dyby zniknął, wiedział o tym, nawet jeśli nigdy nie kochała go tak jak chciał. Śmiech Bonnie
straciłby swoją beztroskość jeśli Matt by zniknął, a Meredith stałaby się bardziej spięta i zacięta,
zaczęłaby jeszcze więcej od siebie wymagać. Zależało im na nim.

Ale zaproszenie od Stowarzyszenia Vitale mówiło wyraźnie: "nie mów nikomu". Jeśli

chciał wejść do gry, musiał grać według ich reguł. Matt rozumiał zasady.

Ktoś, dwa ktosie- z ostrzeżenia złapali go za ramiona po obu stronach. Matt instynktownie

zaczął się szarpać i usłyszał pomruk rozdrażnienia od osoby po prawej stronie.

- Fortis aeturnus- szepnęła osoba po jego lewej stronie niczym hasło, jej oddech ogrzał

ucho Matta.

Matt przestał walczyć. Taki slogan był na liście od Stowarzyszenia Vitale, prawda? Był

pewny, że to po łacinie. Żałował, że nie miał czasu, by sprawdzić co to znaczyło. Pozwolił
trzymającym go ludziom poprowadzić się przez trawę i dalej, na jezdnię.

- Podnieś nogę- powiedział ten po lewej i Matt ostrożnie przesunął się do przodu,

wspinając się na coś, co wydawało się być tylnim wejściem vana. Silne ręce pchnęły jego głowę w
dół żeby nie uderzył w dach vana. Mattowi przypomniał się ten okropny czas zeszłego lata, kiedy
został aresztowany, oskarżony o atak na Caroline. Policjanci właśnie tak pchnęli jego głowę, gdy
pakowali go w kajdankach do policyjnego wozu. Na to wspomnienie, ścisnęło go w żołądku, ale
otrząsnął się. Strażnicy wymazali wspomnienia wszystkich o fałszywych oskarżeniach Caroline, tak
jak zmienili wszystko inne.

Ręce poprowadziły go na siedzenie i zapięły go w pasy bezpieczeństwa. Wydawało się, że

po obu jego stronach siedzieli ludzie. Matt otworzył usta żeby coś powiedzieć, tak naprawdę nie
wiedział co.

- Nie ruszaj się- szepnął tajemniczy głos i Matt grzecznie zamknął usta. Zmrużył oczy żeby

przebić się przez opaskę, chciał zobaczyć chociażby przebłysk światła i cienia, ale wszystko było
ciemne. Słyszał stukot kroków na podłodze vana; potem drzwi się zatrzasnęły, a silnik zapalił.

Matt oparł się o siedzenie. Próbował zapamiętać ilość skrętów vana, ale po kilku minutach

stracił rachubę ile było skrętów w prawo, a ile w lewo. Zamiast tego usiadł cicho, czekając co się
teraz wydarzy.

background image

25

Po około piętnastu minutach, van zatrzymał się. Ludzie po obu stronach Matta usiedli

prościej, a on spiął się. Usłyszał jak otwierają się i zamykają frontowe drzwi, a potem kroki dookoła
vana zanim tylne drzwi zostały otwarte.

- Nadal milczcie- rozkazał głos, który wcześniej już do niego przemawiał.- Zostaniecie

pokierowani do następnego etapu waszej wędrówki.

Osoba obok Matta otarła się o niego kiedy wstawała i Matt usłyszał, że potknęła się na

czymś co brzmiało jak żużel. Nasłuchiwał uważnie, ale kiedy ta osoba już wyszła, Matt słyszał tylko
nerwowe podnoszenie się pozostałych ludzi. Podskoczył kiedy ręce ponownie złapały go za
ramiona. W jakiś sposób znowu się do niego zakradły- niczego nie słyszał.

Ręce pomogły mu wysiąść z vana, a potem poprowadziły go przez jakiegoś rodzaju chodnik

na dziedzińcu, gdzie jego buty szeleściły o żużel, a potem chodnik. Jego przewodnicy pokierowali
go na całą serię schodów, przez jakiegoś rodzaju korytarz, a potem znowu w dół. Matt naliczył trzy
serie schodów w dół zanim ponownie go zatrzymano.

- Poczekaj tutaj- powiedział głos, a potem jego przewodnicy odeszli.

Matt próbował domyślić się gdzie jest. Słyszał ludzi, prawdopodobnie swoich towarzyszy z

vana, którzy poruszali się cichutko, ale nikt się nie odezwał. Oceniając po echo jakie produkowały
ich małe ruchy, znajdowali się w olbrzymiej przestrzeni: sala gimnastyczna? Piwnica?
Prawdopodobnie piwnica, po tych wszystkich schodach w dół.

Usłyszał za nim ciche kliknięcie zamykanych drzwi.

- Możecie teraz zdjąć opaski- powiedział nowy, głęboki i pewny siebie głos.

Matt rozwiązał swoją opaskę i rozejrzał się wokół mrugając, bo jego czy jeszcze nie

przyzwyczaiły się do światła. To było słabe światło, co podtrzymywało jego teorię z piwnicą, ale
jeśli to była piwnica- to najwymyślniejsza jaką widział.

Pokój był ogromny, drugi jego koniec ginął w mroku, a podłogi i ściany były pokryte

ciemnym, ciężkim drewnem. Łuki i kolumny podtrzymywały sufit o jakiś czas. Były na nich
wyrzeźbione rzeźby: na filarze sprytna, wykrzywiona twarz kogoś, kto mógł być chochlikiem; figura
biegnącego jelenia rozciągnięta na łuku.

Pokryte czerwonym aksamitem krzesła i ciężkie, drewniane stoły ciągnęły się wzdłuż ścian.

Matt i inni stali przodem do wielkiego, centralnego łuku zakończonego ogromną, rzeźbioną literą
"V". Była zrobiona z wielu rodzajów połyskujących, wypolerowanych metali. Pod "V" było
umieszczone to samo motto, które było na liście: fortis aeturnus.

Spoglądając na ludzi obok niego, Matt zauważył, że nie on jeden czuje się zmieszany i pełen

obaw. Stało tam może jeszcze z piętnaście osób i wydawało się, że pochodzą z różnych roczników:
nie było mowy żeby wysoki, przygarbiony facet z brodą był z pierwszego roku.

Oko Matta przyciągnęła mała dziewczyna o okrągłej twarzy i krótkich, brązowych lokach.

Uniosła brew patrząc na niego i otworzyła usta w przesadnym geście zaskoczenia. Matt uśmiechnął
się do niej i poczuł się lepiej. Przybliżył się do niej i właśnie otwierał usta żeby się przedstawić kiedy
mu przerwano.

- Witajcie- powiedział głęboki, autorytatywny głos, który wcześniej kazał im zdjąć opaski.

Młody mężczyzna stanął pod centralnym łukiem, bezpośrednio pod ogromnym "V". Za nim weszła
grupa innych, prawdopodobnie mieszanka dziewczyn i chłopców. Wszyscy ubrani byli na czarno i
nosili maski. Matt pomyślał, że takie przebieranki to było przegięcie, ale zamaskowane postacie
właściwie wyglądały tajemniczo i powściągliwie. Matt prawie zadrżał.

Facet pod łukiem był jedynym, który nie nosił maski. Był trochę niższy od otaczających go

postaci. Miał ciemne, kręcone włosy i uśmiechał się ciepło kiedy wyciągnął ręce w kierunku Matta i
pozostałych.

- Witajcie- powiedział ponownie- w sekrecie. Mogliście słyszeć pogłoski o Stowarzyszeniu

Vitale, najstarszym i najznakomitszej organizacji Dalcrest. O stowarzyszeniu tym najczęściej mówi

background image

26

się szeptem, ale o którym nikt nie wie prawdy. Nikt, poza jego członkami. Jestem Ethan Crane,
obecny prezes Stowarzyszenia Vitale i jest mi niezmiernie miło, że zechcieliście przyjąć nasze
zaproszenie.- Umilkł na chwilę i rozejrzał się.- Zostaliście zaproszeni do zaprzysiężenia, bo jesteście
najlepszymi z najlepszych. Każde z was ma inne mocne punkty.- Wskazał na wysokiego,
zarośniętego mężczyznę, którego Matt już wcześniej dostrzegł.- Stuart Covington jest jednym z
najdoskonalszych naukowych umysłów na ostatnim roku, może jednym z najbardziej obiecujących
w kraju. Jego artykuły o biogenetyce zostały już opublikowane wielu czasopismach.

Ethan wszedł w tłum i zatrzymał się koło Matta. Z tej odległości Matt zobaczył, że oczy

Ethana miały złoto- orzechowy kolor i były pełne ciepła.- Matt Honeycutt rozpoczyna naukę w
Dalcrest jako nowy gracz drużyny futbolowej, po tym jak w zeszłym roku poprowadził swoje liceum
do mistrzostwa stanu. Miał ogromny wybór college'ów z programami futbolowymi i wybrał
Dalcrest.- Matt skinął głową i Ethan ścisnął go za ramię zanim podszedł do uroczej dziewczyny o
okrągłej twarzy.

- Studentka trzeciego roku, Chloe Pascal. Dla tych, którzy udali się na zeszłoroczną

wystawę sztuki kampusu, wiedzą, że najbardziej utalentowana artystka na kampusie. Jej
dynamiczne, zapierające dech w piersiach rzeźby zapewniły jej nagrodę Gershnera przez dwa lata z
rzędu.- Poklepał Chloe po ramieniu, a ona zarumieniła się.

Ethan szedł dalej, przechodząc od jednego członka ich małej grupy do drugiego, wyliczając

zasługi. Matt słuchał tylko jednym uchem kiedy rozglądał się po wyrazach twarzy innych
kandydatów. Był pod wrażeniem różnorodności ich talentów i rzeczy samej, to była zbiórka
najlepszych z najlepszych, zespół najlepiej zapowiadających się ludzi kampusu. Zdawało się, że jest
jedyną osobą z pierwszego roku.

Czuł, że Ethan ma w sobie zapaloną świeczkę: on, Matt, który był najmniej wyjątkowym

wśród swoich przyjaciół, został w końcu doceniony.

- Jak widzicie- powiedział Ethan, wracając na przód grupy- każdy z was ma inne

umiejętności. Umysł, kreatywność, wysportowanie, umiejętność w przewodzeniu innymi. Te
wartości, zebrane razem, mogą zrobić z was najbardziej elitarną i najpotężniejszą grupę. Nie tylko
na kampusie, ale przez całe życie. Stowarzyszenie Vitale jest organizacją z długą historią i kiedy raz
zostaniecie jej członkami, jesteście nimi do końca życia. Na zawsze.- Podniósł palec w geście
ostrzeżenia, jego twarz zrobiła się poważna.- Jednakże, to spotkanie jest dopiero pierwszym
krokiem na drodze stania się Vitale. A jest to trudna droga.- Znowu się do nich uśmiechnął.-
Wierzę- my wierzymy- że wszyscy macie to, czego potrzeba by zostać Vitale. Nie zostalibyście
zaproszeni do zaprzysiężenia gdybyśmy nie myśleli, że jesteście tego warci.

Matt wyprostował ramiona i podniósł wysoko głowę. Najmniej niezwykły ze swojej grupki

znajomych czy nie, on uratował świat- a przynajmniej swoje rodzinne miasto- i to więcej niż raz.
Nawet jeśli był wtedy tylko członkiem drużyny. Był pewny, że poradzi sobie ze wszystkim co
narzuci mu Stowarzyszenie Vitale.

Ethan uśmiechnął sie wprost do niego.- Jeśli jesteście przygotowani na złożenie przysięgi

Stowarzyszeniu Vitale, na dochowanie naszych tajemnic i zdobycie naszego zaufania, wystąpcie
teraz do przodu.

Matt bez wahania zrobił krok do przodu. Chloe i brodacz- Stuart, podeszli razem z nim.

Rozejrzawszy się, Matt zobaczył, że wszyscy razem wystąpili do przodu.

Ethan podszedł do Matta i chwycił klapę jego marynarki.- Proszę- powiedział, szybko coś do

niej przypinając i puszczając Matta.- Noś to przez cały czas, ale dyskretnie. Twój związek ze
Stowarzyszeniem musi pozostać tajemnicą. Skontaktujemy się z tobą. Gratuluję.- Uśmiechnął się
do Matta krótko, ale szczerze i z tymi samymi słowami, przeszedł do Chloe.

Matt obrócił swoją klapę i spojrzał na małe, ciemnoniebieskie "V", które Ethan do niej

przypiął. Nigdy za bardzo nie myślał o bractwach, sekretnych stowarzyszeniach czy innych

background image

27

organizacjach, które nie wspierały drużyn sportowych. Ale to, bycie jedynym pierwszoroczniakiem,
którego chciało legendarne Stowarzyszenie Vitale, było czymś innym. Coś w nim widzieli, coś
specjalnego.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 14
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 38
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 30
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 34
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 21
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 42 i EPILOG
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 37
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 25
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 7
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 8
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 23
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 13
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 17
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 19
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 40
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 41
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 18
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 33
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 35

więcej podobnych podstron