Aubrey Ross Club Carousel 04 A Taste of Dawn

background image

background image

Aubrey Ross -

Club Carousel

04 - A Taste of

Dawn





Tłumaczenie dla: Translations_Club

Tłumacz: Fantasty_Girl, Isiorek

Korekta: sylwikr, noir16, wanileczka

background image

Prolog

Włochy, 1859

Skulona w rogu wilgotnego, kamiennego pokoju, z nogami

podkulonymi do piersi, Mercedes SanCarlos wzdrygnęła się, rozważając

śmierć. Latarnia zajmująca przeciwległy róg jest chwiejna, a jej światło

coraz bardziej słabnie. Staruszka siedząca pod nią nie ruszyła się stamtąd

przez kilka nocy. Być może nigdy nie powróci. Możliwość, jaka daje mniej

komfortu, niż oczekiwania Mercedes. Jeśli wiedźma nigdy nie wyłączy

bariery psychicznej wokół pomieszczenia, w którym się znajduje, wtedy

Mercedes będzie głodować; powoli, w bardzo bolesny sposób, aż do końca

jej istnienia.

Jeśli Mercedes rozbije latarnię, może jednak byłaby w stanie

schwytać ją, w sukni wytartej od ognia, wysyłając tym samym

znienawidzone ogniwo do grobu. Lecz nie jest pewna, czy ogień jest w

stanie ją zabić, a tym razem musi odnieść sukces. Nie może iść dalej.

Musi odnaleźć ulgę w tym niekończącym się nieszczęściu.

Ona była „obrzydliwością”, stworzeniem zbyt ohydnym, aby móc

określić to słowami. Miała zostać zamknięta, ponieważ jej ojciec umarł,

była ignorowana i pomijana. Bolesne przypomnienie…. Mercedes nie

rozumie, dlaczego staruszka przytrzymała ją przy życiu, kiedy było

oczywiste, że czarownica gardziła nią.

Napędzana samotnością i rozpaczą, Mercedes posunęła się ponad

ograniczenia, w jedyny sposób, który mogła. Płynęła prądami

metafizycznej energii, szukając dla hosta skłonnego umysłu, z którym się

połączy. Większość z nich była zbyt zajęta, zbyt pochłonięta sposobami, by

usłyszeć jej szeptaną, usilną prośbę. Dotykała umysł po umyśle. Nic. Nikt

nie zareagował. Nikogo to nie obchodziło. Skanując i przeszukując,

testowała granicę jej kontroli.

background image

Wtedy ukazała się scena, a dokładniej mężczyzna. Siedział przy

fortepianie, otoczony arkuszami w połowie gotowej muzyki. Serce

Mercedes zerwało się w piersi. Kochała muzykę. Jej tata spędzał godziny,

ucząc ją gry na lutni, fortepianie i skrzypcach. Akompaniował jej, kiedy

śpiewała dla swoich gości, duma błyszczała w jego oczach. Zamknęła te

wspomnienia w swoim sercu i wszystkie te lata więzienia nie

zminimalizowały ich mocy.

Skupiła się na nieznajomym. Był mężczyzną w sile wieku. Blask

akcentował czerwień w jego kudłatych ciemnych włosach. Dotknęła

pełnej, dolnej wargi końcówkami kłów, kiedy koncentrował się na

muzyce, którą usiłował grać. Była wampirem jak jej ojciec, okrutna i

drapieżna. Być może będzie wystarczająco silny, by uratować ją i uwolnić

od czarownicy.

Nadzieja ścisnęła jej serce, ale nie mogła myśleć o niczym poza

tym momentem. Jeśli nie zaakceptuje jej w swoich myślach, nic innego

nie będzie miało znaczenia. Inteligencja i kreatywna intensywność

płynęły w jego niebieskich oczach. Mercedes podpłynęła bliżej,

gromadząc energię w skoncentrowany strumień.

- Proszę, nie opieraj się.

Mężczyzna zamknął oczy, jego palce zatrzymały się na klawiaturze.

Jego umysł był otwarty, a jego tętniąca życiem energia otaczała ją.

Znajome, jednak ekscytujące. Pozwolił jej nawiązać połączenie.

Komunikowała się za pomocą muzyki, wyrażając swoja radość i

wrażliwość, napełniając jego umysł pożądaniem i gorzką tęsknotą.

Zorganizował jej surowe emocje z instynktowną umiejętnością, jego palce

latały nad klawiaturą.

- Eric, co ty grasz? - Mężczyzna wdarł się zza muzyka. – Proszę,

powiedz mi, że to twoje.

background image

- To jest moje.- Eric odwrócił się twarzą do pary, która właśnie

weszła do pokoju. – Przynajmniej myślę, że to moje. Poczułem, jakby ktoś

szeptał mi do ucha, ale nie zamierzam spierać się z moja muzą. Co

myślisz?

- Myślę, że to najlepsza rzecz, jaką kiedykolwiek napisałeś. -

Pochwaliła go piękna, blondwłosa kobieta. – Przyszliśmy cie rozweselić.

Wygląda na to, że znalazłeś swoją inspirację.

Eric uśmiechnął się, przyciskając swoją rękę do klatki piersiowej.

– Moje serce łomocze. Muszę to zapisać, zanim zapomnę jakąkolwiek

nutę.

- Może ci pomożemy?- Zasugerował brunet z zakręconym

uśmiechem.

Pragnienie przepełniało ciało Erica z ciepłym mrowieniem.

Mercedes ledwie poznała to odczucie. Nigdy nie doświadczyła niczego tak

stymulującego.

Unikalna fizjologia Mercedes wymagała dwóch rzeczy do

przetrwania: krwi i energii seksualnej podawanej bez jej współdziałania,

ale energia seksualna nie mogła być w nią wmuszana. Starsza kobieta

nauczyła się tego, kiedy Mercedes dojrzała. Bezwzględność i przebiegłość

stały się konieczne, kiedy motywowały Mercedes do pożywiania się.

- Jesteś moim panem, Chad, a Lynette jest twoją partnerką. - Eric

wrócił do pianina i sięgnął po gęsie pióro. – Dlaczego ciągle kusisz mnie

w ten sposób?

- Szukamy trzeciego. To nie jest takie niezwykłe. Szanse Lynette na

przeżycie transformacji są podwójne, jeśli zaakceptuję tego rodzaju

związek.

background image

- Nie jestem typem człowieka, który będzie mógł dzielić się jego

partnerką, nawet wiedząc, że to jest to, czego ona chcę. - Spojrzał na

Lynette. – Znajdziesz trzeciego. Nie mam co do tego żadnych

wątpliwości, ale ja nie jestem tą osoba.

- Czy nie możemy poudawać tylko przez jedną noc? - Uśmiechnęła

się, kołysząc biodrami, kiedy zbliżała się do fortepianu. – Wiem, że

Chadowi spodobałaby się ta fantazja.

Mercedes próbowała łatwego wydostania się z umysłu Erica. Oni

mieli zamiar dzielić się tą kobietą. Tych dwóch mężczyzn miało ją

dotykać, całować… Mercedes nie mogła sobie nawet wyobrazić, co

zamierzają robić. Dlaczego Lynette godziła się na takie działania? Musiała

to zainicjować!

- Ta piosenka to tryumf. - Powiedział Chad. – Świętujmy twoje

zwycięstwo.

Dołączył do Ericka przy fortepianie i razem zapisali piosenkę,

którą pomogła mu skomponować. Powinna iść. Chciała odejść, ale jego

emocje czyniły prawie niemożliwym rozwiązanie ich połączenia. Fala za

falą - ciepłe mrowienie płynęło przez łącze.

Jej piersi pęczniały, sutki były napięte i bolące. Czy to tak właśnie

powinna się czuć? Czy tak właśnie czuła się Lynette?

Nie wstydząc się swojego pożądania, Lynette rozebrała się, kiedy

mężczyźni rozkładali strony z muzyką na górze fortepianu, pozwalając

wyschnąć atramentowi. Złapała swoje piersi, rzucała głową, posyłając

swoje truskawkowe blond loki kaskadami na jej skórę.

Chad spojrzał na Lynette mrocznym, krzywym wzrokiem, ze

spokojnym uznaniem. – Czyż ona nie jest wspaniała? Taka

background image

nieskrępowana, taka chętna. Nie dotknąłem cię, od kiedy cię

przemieniłem. To mogła być ostatecznie zła przysługa dla ciebie.

- Jak to?

- Twój trening jest oficjalnie pełny w ciągu 3 tygodni i tradycja

mówi, że przedstawię cię mojemu panu.

- Faelon. - Powiedziała Lynette z widocznym westchnieniem ,co

sprawiło, że Chad spojrzał groźnie.

- Faelon jest bardzo twórczy, kiedy przychodzi do okazywania

szacunku. - Wciągnął Lynette przed siebie i odwrócił ją twarzą do Erica,

wyświetlając jej zgrabne ciało dla drugiego mężczyzny.

- Jesteś mistrzem każdej nowej umiejętności i akceptowania

każdego rozwoju w twojej naturze. Jednym z obszarów, o który się

martwię, jest twój opór do ulegania swojej seksualności. Nie jesteś już

człowiekiem. Wampiry są pierwotne, drapieżne i seksualne. Nie chcesz

uczyć się tej lekcji na kolanach przed Faelonem.

- Nie chcę się tego uczyć również na kolanach przed tobą.

- To nie to, co mam na myśli. - Złapał Lynette za piersi, ale jego

wzrok był zamknięty na Ericku. – Dzisiaj w nocy nie będzie żadnych

hamulców. Będziemy się pieprzyć i pożywiać, jak tylko wampiry potrafią.

Sprawimy, że Lynette będzie krzyczeć z przyjemności i skomleć z bólu.

Nie cofniesz się, jeśli moje palce musną twojego penisa. I zachwycisz

swoją dziką naturę bez żadnych ograniczeń.

- Rozumiem.- Eric godził się z wydarzeniami, o których wiedział,

że nastąpią, ale Mercedes czuła cześć niego, którą zamknął. Miał serce

poety. Jak jego pan, mógł nie rozumieć, że Eric nie byłby zdolny do

całkowitego wyłączenia tego.

background image

- Więc klękaj i pożywiaj się z jej cipki. Lynette jest tak pobudzona,

że mogę poczuć zapach jej piżma.

Eric się nie wahał. Klęcząc przed blondynką, rozciągnął jej wargi

sromowe kciukami i pchnął język w jej kremową powłokę szczeliny.

Mercedes zjechała w dół ściany i rozłożyła się na podłodze, z

przyjemnością witając zimne kamienie pod nagą skórą. Jej cipka

pulsowała, a powolne wrażenie topnienia sprawiło, że zaczęła skomleć.

Naciśnięcie dłonią wzgórka sprawiło tylko, że pulsowanie stało się

gorsze.

Skanowała umysł Ericka, czekając na jakąś głębszą reakcje, na

stymulację seksualną. Zapach Lynette podobał mu się. Jej smak potoczył

się przez jego język i wypełnił jego usta. Jego puls przyspieszył, a penis

stwardniał, ale jego emocje pozostały starannie zabezpieczone. Chciał

ciała Lynette, pragnął fizycznego uwolnienia. Wiedział, że się podzielą.

Nadal nie było czułości, żadnego połączenia.

Pieprzenie, by się pożywić. Rozumiała to pojęcie zbyt dobrze.

Pozbawione twarzy ciała przyniosły jej całkowitą ciemność. Pasja zawsze

jest skażona przez strach. Mercedes wsunęła palce między uda i odnalazła

swoją spuchniętą cipkę Wyobrażała sobie usta Erica dociskane do jej

płci , jego język zwijający się wokół jej łechtaczki. Tarła i skubała.

Z ostrym krzykiem, Lynette wzdrygnęła się w uwolnieniu.

Mercedes poczuła swój własny dreszcz orgazmu na sekundę przed tym,

jak w pełni się ukształtował. Potrzebowała go tutaj, z nią, nie

skradzionego, gorączkowego spojrzenia wymienionego z kimś innym.

- Twoja kolej, ukochana.- Powiedział Chad do Lynette. – Ssij

naszego ociągającego się przyjaciela, a ja niechętnie skorzystam z ciepła,

które on utworzy.

background image

Żaden z mężczyzn się nie rozebrał. Każdy z nich pokazał tylko tą

część ciała, o którą im chodziło. Lynette klęknęła i chwyciła Ericka za

biodra, wypinając swój tyłek w górę do drugiego partnera. Chad czekał,

aż Eric poruszył się w jej ustach, klęknął za nią i znalazł wejście do jej

cipki.

- Wygnij się w łuk, Lynette, weź od niego wszystko. - Chad owinął

jej włosy wokół swojej dłoni i upewnił się, że przestrzega jego poleceń.

Eric wzdrygnął się, kiedy jego penis wsunął się głęboko w jej gardło.

Mercedes podniosła się na palcach i masturbowała się palcami.

Jeszcze nigdy się tak nie czuła. Dziwnie. Dziko! Chciała być na kolanach,

z Erickiem wbijającym się w jej usta i Chadem gniotącym jej cipkę. Jej

zewnętrzne mięśnie zacisnęły się, a jej sutki paliły. Potrzebowała więcej

niż jej własne żałosne palce. Pchając do tylnej części gardła Lynette, Eric

wszedł w falę drżenia. Falujące ściskanie jej gardła dojącego każdą krople

z jego trzęsącego ciała. Orgazm wybuchł w Mercedes, a ona zwinęła się na

boku, tłocząc swój wzgórek. Zapiszczała, kiedy jej brzuch zafalował z

przyjemności, drżąc w odpowiedzi.

Połączenie się ześlizgiwało. Nie chciała, by Erick kontynuował bez

niej. Potrzebowała tego tak bardzo jak on.

Ciepło wyblakło. Blask przyciemniał. Wróciła do kamiennej celi,

sam na sam z jej nieszczęściem.

background image

Rozdział 1

Virginia, 2006 r.

Idąc przez parkiet niczym liść poruszany bryzą, Mercedes

zakołysała się i zakręciła. Była bezpieczna. Była wolna. Była odurzona

przez moc niewidoczności.

- To znów tam jest - jeden z oświetleniowców krzyknął. – Widziałeś

ten dziwaczny blask?

Porzucając piruety, przepchnęła się w kierunku dalekiego krańca

parkietu, podczas gdy jeden z pracowników technicznych zeskoczył ze

sceny.

- Nie wiem, co ty widzisz - powiedział do człowieka na wybiegu. -

Nie ma niczego tu na dole.

Zadowolona ze swoich psot, ominęła scenę, stosy wyposażenia i

krzątających się pracowników technicznych nieświadomych jej

obecności, ostrożnie uchyliła się. Była niewidzialna, nie nieuchwytna.

Musiała uważać albo jej przygoda przeszłaby, zatrzymując się z piskiem

opon.

Karuzela napełniała się szybko. Musi znaleźć nieuczęszczany kąt

albo niszę, gdzie mogłaby poczekać aż widowisko się rozpocznie. Nie była

tu dla hulanki i nie miła żadnego zainteresowania w pijackim rozpasaniu,

które określiło te przyjęcia. Minęła dekada, odkąd słyszała jak Pyrite gra

na żywo i nie zamierzała tego zaprzepaścić.

Faelon byłby wściekły, gdyby zdał sobie sprawę, że zlekceważyła

polecenia i opuściła „ochronę” jego posiadłości. Ale Faelon nigdy się nie

dowie. Wróciłaby do swojej pozłoconej klatki, zanim w ogóle wpadłby na

pomysł, że jego droga bratanica zdecydowała się rozłożyć swoje własne

skrzydła.

background image

- No dalej. Po prostu zrób to. - Ściszony, kobiecy głos był

wypełniony ponagleniem. Mercedes zawahała się, po czym przeszła z

boku, gdy dwóch pracowników technicznych niosło za nią złożony

przednóżek. Para była głęboko schowana w kącie nocnego klubu i to tylko

pogorszyłoby się, gdyby wieczór posunął się do przodu.

- Julie, jego ślady po zębach wciąż jeszcze się nie zasklepiły i chcesz

więcej?

Dreszcz przebiegł w dół kręgosłupa Mercedes. Nie tylko z powodu

odrażającego pytania. Głos mężczyzny był tak znajomy jak jej własny i

właśnie wyszeptał imię innej kobiety. Przełknęła ślinę i obróciła się w

przeciwną stronę od głosów. Ostatnią rzeczą na świecie, jakiej chciała, to

patrzyć na Erica Kinga pieprzącego kogoś innego. Zmarnowała już drogę

i też wiele nocy w tych dążeniach . Zmarnowała już zbyt wiele nocy,

dążąc do tego.

Większość ludzi skupiała się na Rafe`ie i Phillipie, ale Mercedes

przewyższała wiedzą o Pyrite większość ludzi. Zawsze była zafascynowana

przez tajemniczego tekściarza zespołu. Eric odmawiał robienia wywiadów

albo jakiejkolwiek formy rozgłosu. Ale wciąż był niezbędnym składnikiem

do życia Pyrite. Phillip dostarczał melodie zapadające w pamięć. Eric

dodał zawiłość i głębokość jego lirykami, i muzyczną przenikliwość. A

Rafe używał seksualności i bezkresnej energii, by domknąć ich połączenie

z publicznością. To było to, w co świat wierzył, i tak musiało pozostać.

Nawet Pyrite nie zdawało sobie sprawy, jak wspaniałego mają tekściarza.

- Możesz zrobić, co tylko chcesz - Julie nie ustępowała. – Albo ja

zrobię, co tylko chcesz. Tylko mnie ugryź.

Mercedes, schowana pomiędzy dwoma rządkami skrzynek,

wcisnęła się między brzeg sceny a ścianę klubu . Cholera. Jedyne wyjście

było między Ericiem i zdzirą.

background image

Kierując energię na jej tarcze, Mercedes trzymała swoje spojrzenie

wbite prosto w górę i pośpieszyła za ocienioną alkową. Ruch na jej

marginesowej wizji zwrócił jej uwagę na prawą stronę. Piersiasty

rudzielec popchnął Erica na ścianę i zaatakował suwak w jego dżinsach,

jakby jej życie zależało od odpięcia zamka błyskawicznego.

Złapał jej nadgarstki. Użyła swoich ramion, by złączyć piersi,

niemal wylewając kremowe wzgórki na górę jej obcisłego topu bez

ramiączek, gdy z gracją osunęła się na swoje kolana.

- Jestem dobra. Wiesz, że jestem. Potrzebuję czegoś. Proszę.

Cokolwiek. Nie mogę myśleć, gdy tak płonę.

Jego wyrażenie złagodniało. Podążając tropem palca wskazującego

w dół krągłości jej policzka, przeszukał jej poczerwieniałą twarz swoim

jaskrawoniebieskim spojrzeniem.

- Gdzie Lance? Dlaczego jesteś tak… potrzebująca?

Gdy tylko puścił ręce, wróciła do pracy nad jego spodniami. Jaki

mężczyzna mógł oprzeć się takiemu kuszeniu? Niemal naga kobieta

prawie żądała wciągnięcia jego fiuta. A Eric był wampirem, jednym z

najbardziej krzepkich gatunków na ziemi.

Julie zlokalizowała swój cel i poruszyła jego grubym trzonkiem

kilkakrotnie, podczas gdy pstryknęła językiem na samym czubku.

Mercedes poczuła wodę w ustach. Upokorzona przez natychmiastową

reakcję, skupiła się na drugiej kobiecie. Co było nie w porządku z

rudzielcem? Jeden z wampirów stworzył tę gorączkę? Nie pomyślała, że

to był Eric. Spróbował ją odwieść . Przynajmniej do czasu, gdy nie

rozpięła jego spodni.

Eric oparł się o ścianę, jego oczy zamknęły się, gdy Julie podnieciła

go. Oblizała wargi i ssała główkę jego fiuta, podczas gdy jej ręka

background image

pośliznęła się w zaciśniętej spirali. Mercedes skrzyżowała ramiona ponad

bolącymi piersiami i z powrotem zaczęła się wpatrywać w jego twarz.

Jego włosy były czarne w półmroku, ale wiedziała, że rzeczywisty kolor to

intensywny mahoń. Ochota napięła jego przystojne rysy, marszcząc jego

czoło i zwężając zmysłowe wargi.

Z cichym jękiem otworzył oczy i patrzył na kobietę na kolanach.

Zawinął długie włosy Julie wokoło ręki i powstrzymał jej głowę, więc

mógł wepchnąć się do jej gardła. Ruch zdemaskował części pleców

usianych śladami ugryzień. Wyszarpnął się z jej ust i podniósł ją na nogi,

ignorując jej krzyki protestu.

- Czy Lance to z tobą zrobił? – Zapytał, zapinając spodnie.

- Ona to lubi - powiedział ktoś od drugiej strony wąskich korytarzy.

- Tak naprawdę, ona się tego domaga . Prawda, kochanie?

Mercedes skoczyła z powrotem, gdy człowiek przechadzał się w

pobliżu Julie i Erica. Ciemnowłosy, jak większość wampirów był szczupły,

z wychudzonymi rysami, które rzucają przedziwne ciemności przez jego

oczy.

- Żaden człowiek nie żąda ugryzienia wampira - powiedział Eric. –

Uzależniłeś ją i wiesz o tym. To jest sprzeczne z Umową i…

- Nie prowadź mi tu wykładu z zasadami Faelona. Nikt już nie

zwraca uwagi na to gówno.

- Lance mnie ugryzie. - Julie potarła krocze drugiego mężczyzny i

odwróciła głowę, oferując swoją szyję.

- Jesteś odrażający. – Eric powiedział do Lance, odciągając Julie od

niego. Wrzasnęła i poszła jak oszalała do tego zwyrodnialca. – Jesteś

rozpalona.

- Ty mnie nie rozpalasz.

background image

- Naprawdę myślisz, że Thane zatrzyma cię, kiedy zobaczy, co jej

zrobiłeś? To jest nie tylko praca, Lance. Zamierzam złożyć do rady skargę

na ciebie.

- Ona jest dziwką do gryzienia. Pragnie tego. Nie zacząłem tego, ona

to zrobiła!

Eric przycisnął Julie, ponieważ kontynuowała walkę.

- Wynoś się stąd, zanim ochrona cię wyrzuci.

- Naprawdę zamierzasz narobić mi problemów przez tą ludzką

szmatę?

- Idź. – Eric nie potrzebował unosić głosu.

Lance zniknął w kłębie fioletowej mgły, a Eric odwrócił się do Julie,

rzucając ją do niewoli snu. Wziął ją w ramiona i przeszedł przez labirynt

na zapleczu.

Mercedes przyglądała się, jak odchodził, jej serce napełniło się

tęsknotą. Na ułamek sekundy faktycznie pozazdrościła „dziwce do

gryzienia”. Została ukołysana przy klatce piersiowej Erica, trzymana

dobrze w jego ramionach… Mercedes tylko mogła wyobrazić sobie taką

czułość.

*****

- Proszę, powiedz mi, że to żart.

Eric spotkał przeszywające spojrzenie Refe`a Steela. Kościste rysy

jego przyjaciela wyraziły dość uczucia dla nich obu.

background image

- A co miałeś nadzieję usłyszeć? - Eric utrzymał swój nonszalancki

ton. Rafe właśnie grał przez dwie godziny. Co zobowiązało do bycia

niespokojnym.

- Zamierzaliśmy rozpocząć nagrywanie w poniedziałek. -

Odwracając krzesło, Rafe siedział okrakiem na siedzeniu i zakrzywił

swoje palce ponad gładkim drewnianym szkieletem. Napięcie wypaliło

linie w kątach jego oczu i zaakcentowało rowki oprawiające jego usta.

Eric znał Rafe`a wystarczająco długo, aby rozpoznać taktykę, gdy

tylko go zobaczył. To było gorsze, niż przewidział, gdyby Rafe walczył o

kontrolę.

- Mówiłem ci, walczyłem. Nie napisałeś niczego? – Ciemne oczy

Refe`a zabłysły w ostrzeżeniu. – Nawet nie próbuj zrzucać tego na mnie.

Miałeś okazję, aby wycofać się, gdy Phillip odszedł z zespołu. Wszyscy

zgodziliśmy się, aby Pyrite dalej istniało.

Gwałtownie opadając z powrotem na krzesło, Eric rozejrzał się po

Karuzeli. Okazałe ponowne otwarcie skończyło się godziny temu. Nawet

ekipa sprzątająca mogła nazwać to nocą.

- Miałem suche dni wcześniej. Przedostanę się przez to, ale na

pewno nie do poniedziałku.

- Ile czasu potrzebujesz? - Coś z tyłu Erica przyciągnęło uwagę

Rafe`a i przyniósł tlące się intensywnością spojrzenie. Eric nie musiał

się odwracać. Jessie Curtis musiała się zbliżać. Po tym, jak prawie rok

temu spoili swoje dusze, na ich twarzach wciąż rozpalała się rozkosz.

- Nie wiem - Eric jęknął, próbując zignorować zazdrość wzbierającą

w nim. Rafe zasłużył na całe szczęście, jakie mógł znaleźć, ale czasami

trudno było na to patrzeć. - Jeśli uda mi się znów popłynąć, nie powinno

mi to zająć dużo czasu. Phillip zostawił mnie z ogromną ilością surowca.

background image

- Miałeś dla siebie dom zespołu przez większość roku. Miałeś tam

jakieś towarzystwo? - Rafe wstał, gdy Jessie przeszła koło stołu, i

wciągnął ją w ramiona.

– Wiem, że nie mogę komponować, kiedy jestem głodny.

Jessie przytuliła się do boku Rafe`a. Zbłąkane kosmyki wymknęły

się z eleganckiej fryzury spinającej jej złote włosy, a znużenie ocieniło jej

oczy.

- Twoja muza wciąż strajkuje?

- Niestety, - Eric również wstał. – A co do towarzystwa, gdybym nie

wiedział lepiej, przysiągłbym, że nadmierna aktywność seksualna jest

przyczyną mojej twórczej niemocy.

Jessie uśmiechnęła się.

- Niezwykła wypowiedź.

- Obyś nie zaczął zachowywać się jak mnich. – Refe roześmiał się. -

Według naszych standardów.

- Zazwyczaj zgodziłbym się z tobą. Ale parę ostatnich miesięcy było

absolutnie niezwykłe. Ty i Jessie jesteście nierozłączni. Phillip przeniósł

się do królestwa Unseleighe z Brenną. Czad i Lynette są zawsze, ale

prawie ekskluzywnie, odkąd znaleźli Jasona. - Wziął szybki oddech i

podrapał się w brodę. - Ktoś musiał pracować z Jonem, aby był gotowy

przejąć obowiązki Phillipa.

- Jon już zna nasze piosenki. Dlatego właśnie zapytaliśmy, czy nie

dołączyłby do zespołu.

- Znanie piosenek i bycie gotowym, by wykonać je, to dwie różne

rzeczy. Jon nie był na scenie od lat sześćdziesiątych. - Eric powstrzymał

sprzeciw Rafe`a i kontynuował. - Kilka nocy z Thane i Marissą miało

rozruszać Jona tak, by zaczął zachowywać się jak gwiazda rocka.

background image

- Co to oznacza? – Zapytała Jessie.

- Dwa tygodnie imprez, które mogłyby zburzyć cesarstwo rzymskie

samym wstydem. Byłem gotowy, by zabić go już dużo wcześniej, ale w

końcu postanowiłem go nie tykać. - Eric potrząsnął głową, a wspomnienia

rozpusty potoczyły się przez jego umysł. – Nie napisałem nawet słowa od

tamtego czasu.

- Myślisz, że twoja muza uciekła od ciebie, ponieważ… - Jessie

oderwała ręce od Refe`a i potrząsnęła głową. – Brzmisz, jakbyś miał

ciężkie wyrzuty sumienia. Nie przystąpiłeś do hulanki, Jon to zrobił.

- Byłem aktywnym uczestnikiem. Przynajmniej na początku.

- Więc wyrzekłeś się seksu na miesiąc, by w pokucie zająć się

pisaniem. – Refe złagodził propozycję uśmiechem.

- Myślę, że jesteś na właściwym tropie. Potrzebuję odrobiny czasu,

bez żadnych zakłóceń. Jeśli mógłbyś powstrzymać Grange aż do Nowego

Roku, zrobię wszystko, by negocjować koniec strajku.

- Producenci nie są znani z cierpliwości, ale Grange jest

rozsądniejsza niż inni. Zrobię wszystko, aby każdy się dowiedział, że dom

zespołu jest zamknięty do nowego roku dla osób nieupoważnionych.

Eric kiwnął głową i obrócił się w kierunku drzwi. Jessie zatrzymała

go, kładąc mu łagodnie rękę na ramieniu.

- Dziękuję, że interweniowałeś w sprawie Julie. Widziałam, co

Lance z nią zrobił.

- Złożę oficjalną skargę radzie - to było tylko przypomnienie. –

Wydaje mi się, że nie usłyszę tego samego od Lance.

background image

*****

Trzy godziny po wstaniu po nocy, Eric odsunął ławkę fortepianową

i potarł kark. Mógł wpatrywać się w brakujące zwroty i puste wiersze, ale

to nic by nie dało - i nie było nic, co by mogło pomóc. Może jego muza

przeniosła się, a nie strajkowała.

- Za mocno się starasz - wymamrotał, rozpaczliwie potrzebował

uwierzyć, że to było prawdziwe. Przesłałby e-maila radzie, wziąłby długi

gorący prysznic i zacząłby słuchać instrumentalnych wersji piosenek,

które nagrał dla niego Phillip. Słuchałby melodii, czując bicia, i

pozwoliłby muzyce rozmawiać z nim. Po chwili uderzył pięścią w

najbliższą ścianę w stylu najprawdziwszej gwiazdy rocka.

Jeszcze nie doznałeś niepowodzenia. Weź się w garść.

Musiał zrelacjonować zachowanie Lance`a, podczas gdy szczegóły

były stosunkowo świeże w jego umyśle. Eric opuścił pokój prób i

przekroczył przestronny pokój dzienny, krocząc w kierunku biura

umiejscowionego w głębi narożnika domu zespołu. Cztery sypialnie,

najnowocześniejsze studio nagraniowe i wyśmienita kuchnia - która była

tylko dla pozorów, ponieważ żaden z członków Pyrite nie jadł - kończąc

na rozległych powierzchniach mieszkaniowych.

Siadając za chromowanym biurkiem, włączył komputer i czekał, aż

system się zainstaluje. Uśmiech rozciągnął jego wargi. Kto pomyślałby, że

zakodowane komunikaty elektroniczne były bezpieczniejsze niż

telepatyczna wiadomość? Może to właśnie sprawiło, że rada jest w

kontakcie z XXI wiekiem. To nie miało znaczenia dla niego, pod

warunkiem, że oni dadzą radę ukarać takich drani jak Lance.

background image

Załączył swój program pocztowy i jęknął, ponieważ wiadomości

zalały jego skrzynkę odbiorczą. To było gówno, w taki oto sposób

powstrzymywano go przed byciem twórczym. Nagrywając fakty tak, by

zobaczył je, Eric sporządził krótki raport zachowania Lance`a i wysłał to

do rady. Po chwili przerzucił swoją uwagę na wiadomości, które właśnie

otrzymał.

Przewinął przez listę, ale jeden z tematów przyciągnął jego

spojrzenie. Ode to Darkness. Tak nazwał pierwszą piosenkę, którą

kiedykolwiek napisał. Reszta zespołu kochała ją, ale nie cierpiała tytułu.

Nadawca podawał się za Euterpe. Potrząsnął głową. Muza muzyki?

Mądry, ale nie znał nikogo, kto użyłby takiego nicku. Oczywiście, gdyby

nigdy nie otworzył wiadomości od nieznanego nadawcy, nigdy nie

przeczytałby któregokolwiek ze swoich listów od wielbicieli. Nie żeby

otrzymywał aż tyle takich listów. Odrzucając myśli, kliknął na

wiadomość.

„Poniżej jest fragment zwrotki i refrenu piosenki, którą myślę, że

polubisz. Pełna partytura jest dołączona. Jeśli chcesz reszty piosenki,

mam tylko jeden warunek. Musisz spędzić jedną noc w moim łóżku.

Zagraj piosenkę. Zobacz, czy to do ciebie przemawia. Jeśli tak jest,

odpowiedz na tę wiadomość i rozważymy szczegóły. I zawalcz o tytuł

tym razem. Nigdy nie powinieneś go odpuścić.”

E.

background image

Eric przewinął w dół i zdał sobie sprawę, że partytura została

załączona w główną część wiadomości. To nie mogło być rzeczywiste.

Dlaczego ktoś chciałby seksu za piosenkę? Za jakąś tam obietnicę…

To musiał być pomysł Rafe`a na żart. Potrząsnął głową, a chłód

zsunął się po jego kręgosłupie. To nie było zabawne, w żadnej definicji.

Skąd Euterpe wiedziała o jego zastoju? Nie wiedziała. To był właśnie jakiś

fan próbujący złapać przerwę. Stuknął swoimi kciukami o krawędź

klawiatury, jego spojrzenie przykleiło się do ekranu.

Nie była jedyną, która potrzebowała przerwy natychmiast. Zanim

pozwolił sobie rozważyć jej „warunek”, przeczytał liryk. Nie najgorszy, nie

najgorszy. Z drobnymi poprawkami mógłby być to jego…. Do diabła,

naśladowała jego styl tak dobrze, że nikt nie zdałby sobie z tego sprawy.

Więcej niż ciekawy, wydrukował pełną partyturę i wziął ją do

fortepianu w pokoju próbnym. Kim, do diabła, była Euterpe? Piosenka

rozpoczęła się płynnym wstępem. Eric łatwo przewidział, gdzie brała

każdy zwrot. Czuli się naturalni, znajomi. Dlaczego jej styl był tak

podobny? Zaśpiewał wystarczająco głośno, by wyobrazić sobie, jak głos

Rafe`a pieścił każde słowo. Dynamiczności budzone z refrenem,

mocniejszy rytm i szybsze bicie. Osiągnął koniec refrenu i zamarł.

Jeśli chcesz reszty piosenki, mam tylko jeden warunek. Musisz

spędzić jedną noc w moim łóżku. Ultimatum zostało powtórzone pod

ostatnim wersem w połowie strony.

Ultimatum było jego wielkim rozczarowaniem, ale jego fiut

stwardniał, a tętno przyśpieszyło. Stanął nagle, wywracając ławkę

fortepianową, i zebrał strony muzyki. Nie było żadnej pieprzonej

możliwości, aby poszedł do łóżka z nieznajomą dla piosenki. Nawet gdyby

reszta żyła stosownie do potencjału, co zobaczył do tej pory.

background image

Wrócił do biura i padł na krzesło za biurkiem, jak oszalały pisząc

odpowiedź na propozycję Euterpe.

„Twoja piosenka jest intrygująca. Ale nie twoja propozycja.

Bardzo chcę omówić inne opcje. To jest mój prywatny numer telefonu.

Zadzwoń do mnie.”

Eric King

background image

Rozdział 2

Mercedes gapiła się na ekran swojego laptopa, rozdarta pomiędzy

uniesieniem a gniewem. Nie spodziewała się, że Eric zareaguje tak szybko

lub z taką gwałtownością. Dlaczego nie chciał nawet rozważyć jej

propozycji? Jedna noc pasji bez żadnych komplikacji nie była dla niego

nowością. Dzieliła z nim wystarczająco dużo jego życia, żeby to wiedzieć.

Wzięła głęboki wdech i wstała. Nie była sumieniem Erica. Pomimo

ich metafizycznej więzi nigdy go nie spotkała. Nie była nawet pewna, czy

on zdaje sobie sprawę z jej obecności w swoim umyśle.

Po spędzeniu większej ilości czasu na oglądaniu Erika na scenie

podczas koncertu Purite’s, postanowiła przedłużyć swoja przygodę.

Faleon będzie krytykował jej lekkomyślność i nudził ją niekończącymi się

wykładami, kiedy tylko wróci do Włoch, więc równie dobrze może zrobić

coś, aby zasłużyć na tę krytykę.

Okręciła laptopa i przeczytała odpowiedz Erica, krzywiąc się w

pustym pokoju hotelowym. On może nie być zainteresowany jej

propozycją, ale ona wie znacznie więcej o jego sytuacji, niż on w ogóle

zdaje sobie z tego sprawę. Celowo mu nie przerywała – na początku – ale

za każdym razem, kiedy się z nim łączyła, była zaangażowana w jakieś

obsceniczne działania z jakimiś kobietami bez znaczenia. Ona po prostu

chorowała już od oglądania jego pieprzenia się.

Powolne, wijące się ciepłe mrowienie przyczepiło jej etykietkę

kłamcy.

Oglądanie go zaspokajającego swój seksualny apetyt, gdy ból

potrzeby stawał się stopniowo coraz bardziej nie do zniesienia. Chciała

rąk Erica na swoim ciele. Potrzebowała poznać słodkie ruchy jego języka

na łechtaczce, poczuć jego grubego penisa rozciągającego jej cipkę, aż

będzie jęczeć. Jej wyobraźnia się wyczerpała. Była gotowa przenieść ją do

background image

rzeczywistości. Otwierając swoją komórkę, wpisała numer, który jej

podał.

- Halo? - Odebrał po pierwszym dzwonku. Czy on trzymał telefon

w ręce?

Obraz wściekłego Faelona przemknął przez jej umysł. Jeżeli

miałby jakikolwiek powód, by uwierzyć, że Eric ją wykorzystał, żadna siła

na tej ziemi nie ochroniłaby przed nim Erica. Niezależnie od tego, jak

rozegra się reszta, Eric nie może wiedzieć, kim ona jest.

- Monsieur King? -Wiedziała że francuski jest jednym z pięciu

języków, w których Eric płynnie mów. – Przykro mi, że moja oferta cię

obraziła, ale nie jest ona do negocjacji.

- Twój tekst jest po angielsku, tak jak i twoja wiadomość.

Dlaczego mówisz po francusku?

- Exscuzes-moi ( przepraszam). Nie zdawałam sobie sprawy, w

jakim języku mówię. - Zatrzymała francuski akcent modulujący

brzmienie jej głosu.

- Jestem zainteresowany zobaczeniem reszty twojego utworu, ale

nie na tyle, by przespać się z tobą czy z kimkolwiek innym za możliwość

zrobienia tego. - Mogła łatwo zobrazować sobie jego zbuntowaną

wypowiedź: Tępo wepchnąłby jedną rękę do kieszeni swoich dżinsów.

- Jeśli spędzimy razem noc, monsieur, możesz dostać piosenkę tak

jak prosisz. Nie wymagam żadnej innej formy rekompensaty.

- Nie płacę za nic związanego z seksem.

- Pomyśl o tym jak o handlu wymiennym. Ty masz coś, czego ja

chcę, natomiast ja mam coś, czego ty chcesz. Mamy zamiar dokonać

wymiany za obopólną satysfakcją obu stron, prawda? Co mogło by być

prostsze?

background image

- Zimna, ciężka gotówka. Jeśli piosenka jest dobra, zapłacę za nią,

a ty będziesz mogła kupić sobie męski harem.

- Nie chcę męskiego haremu, Ericu. - Puściła nutkę zadumy

krwawiącej w jej głosie. – Chcę Ciebie.

- Nie jestem na sprzedaż.

- Moja muzyka także.- Długa pauza. Nie chciała, żeby myślał, że

ona jest w grupie pieprzącej gwiazdy rocka. Jej motywacja była

skomplikowana dużo bardziej, niż on mógłby pojąć. Dzielili ze sobą tak

wiele, a jednak nie znał jej. Przez jedną noc chciała, by połączenie było

namacalne, realne. – Moją intencją nie jest to, byś poczuł się tani.

Rozumiesz? Moja sytuacja jest… niezwykła.

Po kolejnej pauzie powiedział

- Słucham.

Jej umysł ruszył naprzód. Nie sądziła, aby Faelon rozmawiał o niej

z kimkolwiek. Jednak mogła podjąć ryzyko. Tak mocno pragnęła patrzeć

w oczy Erica, kiedy on napełnia jej ciało bólem - i to było jedną

przyjemnością, której nie mogła sobie odmówić.

- Osobiste relacje są dla mnie skomplikowane. Powiedziała mu. –

Jestem…

- Niezwykła?

- Tak. Nawet bardziej, niż ty jesteś. - Zaśmiał się.

- Jak ja jestem niezwykły?

- Nie grajmy w gierki, monsieur. Napisałeś oryginalną odę do

ciemności 147 lat temu i nie zestarzałeś się od tego czasu ani o jeden

dzień. Oboje wiemy dlaczego.

- Co to ma wspólnego z twoja propozycją?

background image

- To jak wyzwanie cie w twarz. Jestem obarczona wyglądem... dla

wielu niepokojącym. - Nie wydał żadnej opinii, więc kontynuowała. –

Kształt mojego ciała jest ordynarny, nawet przyjemny, ale muszę nalegać

na całkowitą ciemność.

- Byłaś kiedyś w klubie Karuzela? Wątpię, by ktoś tam mógł…

- Nie chcę się z Tobą spotykać. - Westchnęła. Dlaczego to jest takie

trudne? Pozwolił za sceną zejść Julie do swoich spodni. Mercedes

oferowała mu drogę wyjścia z jego trudnej sytuacji, w zamian za kilka

godzin namiętności. Dlaczego miałby się wahać? – Chcę całkowicie

porzucić siebie dla przyjemności, którą możemy znaleźć w swoich

ramionach. Czy to tak trudno zrozumieć?

- Nie jestem pewien, czy rozumiem cokolwiek z tego, ale nie

jestem skłonny powiedzieć nic więcej przez telefon. Jeśli wyślesz

telepatyczny sygnał, przyjdę do ciebie.

- Mógłbyś zaspokoić moje potrzeby w pokoju hotelowym, ale

byłoby nam łatwiej komponować i nagrywać w słynnym domu zespołu.

Systemy zabezpieczeń wykryje jakąkolwiek formę broni. Dlaczego nie

mogę przyjść do ciebie?

- Kto powiedział, że jestem w domu zespołu.?

Zachichotała.

- Skanujesz mnie od początku rozmowy, tak jak ja skanuję ciebie.

Na pewno nie boisz się być ze mną sam na sam.

- Wszystko, co o tobie wiem, to to, że chcesz… handlu wymiennego

ze mną. Tylko głupiec akceptuje obcych na ich słowo.

- A jedynym sposobem, by stać się kimś więcej niż obcym, jest

spotkanie twarzą w twarz.

**

background image

Eric zatrzasnął swój telefon z sykiem frustracji i przekazał

telepatyczny drogowskaz. Jego umiejętności śledzenia były raczej

przeciętne niż najlepsze. Nigdy nie natknął się na sygnał energii, zupełnie

jak E’s. Być może ona jest jakąś pozaziemską istotą, która została

przekształcona przez wampira lub… nie mógł odgadnąć, jakie połączenie

siły spowodowało, iż powstała ta tajemnicza kobieta.

- Będziesz musiał obniżyć tarcze, jeśli chcesz, bym do ciebie

dołączyła.

Poznał jej głos, ale brzmiał zdecydowanie mniej francusko w jego

umyśle. Czy ona ukrywała swój głos? System zabezpieczeń nie wykrył

żadnej formy broni. Tylko jego instynkt i trening mógł ochronić go przed

magią. Z tego co wiedział, nie miał żadnych wrogów, żadnych rywali

desperacko chcących go zabić. Jednak ta cała sytuacja była dziwna.

Niechętnie pozwolił jej przejść przez tarcze wokół domu i czekał na jej

przybycie.

- Dziękuję. Cieszę się, że zgodziłeś się kontynuować naszą

rozmowę. - Delikatnie modulowany żeński głos dochodził bezpośrednio z

miejsca przed nim, ale tam nikt nie stał. Eric wyciągnął rękę i powietrze

uniosło jego dłoń, jak gdyby zrobiła szybki krok wstecz.

- Proszę, nie dotykaj mnie do czasu zakończenia naszych

negocjacji. - Większość wampirów mogła się dematerializować. To było

coś innego. Jak ona mówiła, jeśli nie miała żadnej cielesnej postaci?

Dlaczego obawiała się, że mógłby ją dotknąć?

- Czy to jest jakiś rodzaj… uroku?

- Nie jestem Fey. Przynajmniej nie sądzę, bym była.

- Co o sobie wiesz? - Położył telefon na sąsiednim stoliku i wsunął

background image

palce we włosy. Rozmowa z niewidzialnym głosem była raczej

niepokojąca.

- Wiem, że wolałabym zagrać dla Ciebie resztę piosenki, niż nudzić

cię moją przeszłością. Czy mógłbyś zaprowadzić mnie do studia?

Francuski akcent miał wszystko, ale zniknął z jej głosu. Czy była

rozproszona utrzymywaniem niewidoczności, czy czuła, że podstęp nie

jest już konieczny? Ruchem ręki wskazał w stronę korytarza po prawej,

wtedy zrozumiał, że poprosiła go o poprowadzenie.

- Jeśli nie powiesz mi nic o sobie, to jak mam się dowiedzieć, czy

twoja propozycja jest w ogóle możliwa? - Zaśmiała się, dźwięk był lekki i

kobiecy.

- Zapewniam cie, monsieur, że oboje jesteśmy seksualnie

kompatybilni.

- Skąd mam to wiedzieć? Czy kiedykolwiek byłaś z wampirem?

- Tak.

Instynktownie skierował rękę do jej ramienia. Jego palce

zamknęły się wokół twardych mięśni i miękkiej szmatki. Wszystko, co

mógł zobaczyć, to pusta przestrzeń.

- Kim jesteś? Wiem, że nie jesteś Francuzką, więc pozbądź się tego

fałszywego akcentu. To irytujące. - Niewidzialna ręką wykręciła się z jego

uścisku.

- Prosiłam cię, by mnie nie dotykać do momentu, kiedy będziesz

gotowy, by mnie dotknąć. - Fleksja jej głosu zmieniła się. Fałszywy akcent

zniknął, ale niezwykły rytm przypominał stary świat, na pewno nie

Amerykański. Nie mógł odgadnąć miejsca jej pochodzenia.

- Dobrze. Oparł ją o najbliższą ścianę. – Pozwól mi cie dotknąć.

Chciałbym poczuć to, co oferujesz.

background image

- Nie chcesz usłyszeć reszty piosenki? - Jej ciepły oddech drażnił

podstawę jego gardła, umieszczając jej głowę na poziomie jego nosa.

- Nie jestem pewien. Czy masz dwie głowy i cztery ręce? Jak

niezwykła jesteś? - Jej westchnienie wysłało tańczące ciarki na jego klatkę

piersiową. Czy jej oddech zawsze jest taki ciepły?

- Naprzód. - Powiedziała.- Ale w żadnym wypadku nie będziesz

mnie mógł zobaczyć.

Powiedziała, że nie będzie mógł jej zobaczyć; co, jak rozumiał ,było

możliwe. Nigdy wcześniej nie słyszał o przezroczystych jednostkach, ale

istnieją dziwniejsze rzeczy.

- Wszystkie sypialnie są uszczelnione. Bez źródeł światła ciemność

jest absolutna.- Niewidzialne palce zamknęły się wokół jego nadgarstka i

skierowały jego rękę do jej piersi, okrągłych, wspaniałych, pięknych

piersi.

- Dwie piersi, Jedna głowa.

Pozwoliła mu badać na własną rękę. Jej włosy spływały luźne i

jedwabiste prawie do pasa. Palcami prześledził łuk brwi, wystające kości

policzkowe i smukły kształt nosa. Wysoko na mostku jej nosa odkrył kilka

małych grzbietów, a na górnej krawędzi uszu czuł łuski. Inne niż te małe

anomalia, jej rysy wydawały się delikatne i humanoidalne.

Zamykając oczy, zwrócił uwagę na jej ciało. Płaszcz wisiał otwarty

na jej ramionach. Wsunął swoje ręce do środka i pogładził jej piersi.

- Czy twoje ubrania będą ponownie widzialne, jak tylko je

ściągniesz, czy wszystko jest objęte jakimś zaklęciem?

- Zdejmij mój płaszcz i się przekonaj. - Szepnęła. Jej głos był

ściszony i na bezdechu. Zawachlował mocną tkaniną, a ona wyciągnęła

ręce z rękawów, odsłaniając jasną czerwoną wełnę. Tak długo, jak każda

background image

część płaszcza miała kontakt z jej skórą, odzież pozostawała niewidzialna.

- Niewiarygodne. Nie rozumiem, dlaczego się boisz pozwolić mi

cię zobaczyć.

- Nie boję się. Tak jest po prostu lepiej. Chwyciła płaszcz z

powrotem i zniknął po raz kolejny.

- Czy nie mieliśmy się targować?

- Pozwól mi usłyszeć resztę piosenki, a pomyślę o tym.

Zaśmiała się.

- Teraz próbujesz przekręcić mnie bez zerżnięcia mnie.

Położył znów swoją rękę na ścianie i zbliżył się.

Dlaczego jesteś tak zdesperowana, by się pieprzyć?

Dyszała.

- Nie jestem jakąś gryzącą kurwą. I tylko chcę...

- Czy ty mnie szpiegowałaś? - Przechylił swoją głowę, najpierw w

jedną stronę, a potem w drugą, pragnąc dostrzec na jej twarzy cień

kolorytu – Byłaś tam ostatniej nocy, prawda? - Odepchnął się od ściany i

skrzywił w jej kierunku.

- Tak. Byłam w klubie Karuzela. Nie, nie szpiegowałam cie celowo.

To nie było tak, że Julia osaczyła cię w prywatnym miejscu.

- Nie mogę tego zrobić.- Eric odwrócił się w stronę studia i

schodził w dół korytarza. Nie obchodziło go, jak dobra była piosenka. Był

pośrednikiem grania w grę. – Po prostu wynieś się.

- Poczekaj. - W jej głosie brzmiała nuta rozpaczy. – To nie była

tylko jedna piosenka. Komponowałam przez lata.

Zatrzymał się i zacisnął dłonie w pięści.

background image

– Przypuszczam, że twoja cena będzie taka sama za każdy

następny utwór.- Nic nie powiedziała i słabe echo bólu drgnęło w jego

duszy – izolacja, starość i opuszczenie. Cholera. Czego ona się

spodziewała? Manipulowała nim, a jemu się to nie podobało. Obrócił się

na pięcie i zeskanował hol, żeby upewnić się, że ona jeszcze tam jest.

- Dlaczego to robisz?

- Możesz mieszać się z ludźmi, kiedy zechcesz. Ja nie mogę.

Jestem uwięziona w świecie, który nie ma dla mnie miejsca, w otoczeniu

ludzi przerażam. Czy tak trudno zrozumieć, dlaczego byłam samotna?

- Dlaczego ja? - Usłyszał, jak jej miękka stopa opada i przenosi się

bliżej. Jej lekki kwiatowy zapach drażnił nos.

- Byłeś gotowy chronić kogoś, kogo ktoś inny mógłby pominąć,

kogoś, kto nawet tego nie docenił.

- Znowu mówisz o Julie.

- Większość mężczyzn skorzystałoby z niej.

Pokręcił głową.

- Musiałaś nie widzieć całości. Byłem cholernie blisko.

- Dopóki nie zdałeś sobie sprawy, jak złe było to, że ona została

nadużyta. Dopilnowałeś, żeby dostała pomoc, jakiej potrzebowała.

- Posłuchaj, nie jestem ideałem bohatera. Udając, że jestem,

zawiedziesz się.

- Jestem gotowa podjąć swoją szansę. - Usłyszał słaby szelest jej

ubrania, kiedy zmieniła pozycję.

- Jak to zrobimy? Jeśli dam ci resztś piosenki teraz, jaka będzie

twoja motywacja do dotrzymania warunków tej transakcji?

- Czasami upadamy w studiu. Nie jest tak ciemno jak w sypialni,

background image

ale możemy iść na kompromis. Chciałbym usłyszeć, jak grasz część

utworu, którą już mi przysłałaś. Wtedy zmotywuję cie do pokazanie mi

reszty.

- Dobrze. - Odwrócił się szybko, żeby nie mogła zobaczyć jego

uśmiechu zadowolenia z samego siebie. Jak tylko poczuje się bezpiecznie,

przestanie robić to coś, co sprawia, że jest niewidzialna. Ale najmniejszy

przebłysk światła pozwoliłby mu ją zobaczyć wyraźnie. Ona musi nie znać

wampirów tak dobrze, jak myśli. Zamknął dwuskrzydłowe drzwi do

obszaru studia i zaciągnął rolety. Po przeciągnięciu grubego cienia w dół

za oknami, zgasił światło. Niecierpliwie czekając, aż jego oczy dostosują

się do półmroku, szukał miejsca dla swojego gościa. Stała obok pianina,

ostro zarysowany cień na tle szarego pokoju. Jej uśmiech ujawnił się na

chwilę bielą, zanim całkowicie zginął w mroku. Powinien być w stanie ją

zobaczyć. Zmieszanie i rozczarowanie spadły na jego klatkę piersiową.

Dlaczego ona nadal się koncentruje na niewidzialności?

- Ty naprawdę myślisz, że jestem głupia, prawda?

background image

Rozdział 3

Mercedes westchnęła, gdy zmniejszyła intensywność tarcz,

okazując swój kształt bez wyjawiania rys. Niech zobaczy dość, aby

doprowadzić go do szaleństwa, sprawiając, że stanie się jeszcze bardziej

głodny. Pomyślał w swej arogancji, że może ją oszukiwać. Ją. To było

prawie zabawne.

- Jak to robisz? Ja…

- Jesteś w stanie mnie zobaczyć? - Zdjęła płaszcz, rzucając go na

oparcie krzesła. - Zobaczysz mnie, gdy będę gotowa, abyś mnie zobaczył,

co prawdopodobnie nie wydarzy się nigdy. Mam dosyć bycia miłą.

Wyłóżmy karty na stół, dobrze? Jesteś twórczą siłą Pyrite i nie napisałeś

ani słowa przez rok. Jestem tu, aby ci pomóc. Albo byłam - do czasu, gdy

nie sprawiłeś, że stało się to dużo bardziej skomplikowane.

- Skąd wiesz tak wiele o mnie?

- Z Internetu.

- Racja - wykpił. – Jesteś wampirem? - Jego spojrzenie świeciło w

ciemnościach. To się nie liczyło. Nie mógłby zobaczyć nic więcej niż zarys

jej ciała, jakkolwiek mocno by próbował. Równy Faelonowi nie mógłby

dokonać penetracji jej tarcz. A jej wuj był najstarszym, żyjącym

naturalnym wampirem na ziemi.

- Zależy o co pytasz - wymamrotała. – Mógłbyś się skupić, proszę?

Chcę kilku nocy z mężczyzną, który wie, co robi w sypialni. Nie mogę

zatrudniać eskorty. Tak, to umowa. Ty masz być moim niewolnikiem, a ja

będę twoją muzą.

Jego ramiona zacisnęły się wokół niej tak niespodziewanie, że aż

sapnęła.

background image

- Nie jestem niczyim niewolnikiem seksualnym. – Przycisnął jej

plecy do pianina, a jego kolano wylądowało między jej udami. – Jeśli

chcesz mocnego rżnięcia, wypieprzę cię. Ale nie rób ze mnie dziwki.

Powstrzymała się od zjadliwej uwagi na temat jego stylu życia. Jak

mogłaby wyjaśnić wszystko, co wiedziała, bez przyznania się, jak zdobyła

tę wiedzę?

- Czemu jesteś tak zdeterminowany, by mnie zobaczyć? - Gniew

ustąpił i odpłynął, zostawiając innego rodzaju napięcie w jej żołądku.

Jego twarde udo przyparte do jej wzgórka i jego usta wiszące w

powietrzu, ale poza zasięgiem. Gdyby wyciągnęła się w górę i stanęła na

palcach u nóg, mogłaby sięgnąć po jego usta. Miała dosyć rozmawiania.

Chciała dotknąć go i być dotykana przez niego. Ta przygoda nie będzie

trwać bez końca.

- Dlaczego jesteś tak zdeterminowana, by się ukrywać? -Jego

uścisk złagodniał. Jedna z jego rąk zjechała po jej boku, zatrzymując się

na talii. Musiała mu coś powiedzieć. Wszystkie wampiry są empatyczne.

Eric musiał zdać sobie sprawę, że to miało trochę wspólnego z jej

wyglądem.

- Po prostu będzie lepiej, jeśli nie będziesz wiedział, kim jestem.

Zaśmiał się.

- To znaczy, że Euterpe to nie jest twoje prawdziwe imię? Jestem w

szoku.

- Moja rodzina jest stara i przesiąknięta tradycjami, które już

dawno temu powinny być pochowane.

- To nie sprawia, że czuję się chociaż trochę bardziej komfortowo

z działalnością, którą proponujesz.- Przytrzymał ją, przyszpiloną między

fortepianem a swoim kolanem. Ramionami przytrzymywały ją przy

background image

swojej klatce piersiowej. Jego ciało naparło na nią, ale mimo to nie zrobił

żadnego innego ruchu, aby poruszyć się.

- Urodziłem się 190 lat temu. Nawet jak na wampirze standardy,

jestem dojrzały.

- Jesteś naturalnym wampirem? Wiesz, jak rzadkie to jest–

oczywiście że wiesz. -Przesunął swój ciężar, niechcący przysuwając nogę

ku wierzchołkowi jej ud. Pragnienie. Pożądanie przepłynęło przez jej ciało

i musiała powstrzymać się od jęku.

- Kim są ci ludzie? Czy masz bezpośrednie powiązanie z radą?

- Musiałbyś być wychowany w mojej rodzinie, żeby zrozumieć tę

potrzebę uznania.

- Twój ojciec by tego nie uznał?

- Mój ojciec nie żyje. - Kręcili się zbyt blisko prawdy. Miała na celu

dać mu tylko wystarczającą ilość informacji, aby wyjaśnić mu emocje

kipiące w jej łonie. Nie musiał wiedzieć o jej całej przeszłości, o zimnej

kamiennej klatce czy o wiedźmie.

- Dziesięć miesięcy temu próba zamachu została odciśnięta na

moim życiu. Od tej pory pozostali członkowie mojej rodziny stali się

nadgorliwi w swojej determinacji, by zapewnić mi bezpieczeństwo.

Skutkiem tego był całkowity brak wolności.

- Kto próbował cię zabić?

- To nie ma znaczenia. Ten mężczyzna jest uwięziony. Tracisz

wątek.

- Co zrobi twoja rodzina, jeśli dowie się, że jesteśmy kochankami?

Wzruszyła ramionami, zadowolona, że nie mógł zobaczyć frustracji na jej

twarzy.

background image

- Nie jestem dzieckiem. To nie ich sprawa, jeśli zdecyduję, by mieć

kochanka.

- To nie jest odpowiedź na moje pytanie. Co ze mną zrobi głowa

rodziny, jeśli dowie się o tym, że cię wykorzystałem?

- Nigdy się nie dowie. Poza tym jak mnie wykorzystałeś? Ja się z

tobą skontaktowałam. Ja złożyłam ofertę. Ja cię uwiodłam.

- Jeszcze nie, ale jesteś coraz bliżej. - Uśmiechnął się, a jej serce

zatrzepotało.

Tak łatwo byłoby zarzucić mu ręce na szyję i przycisnąć czoło do

jego ramienia, aby wszystkie jej męki z przeszłości zaczęły ulatywać.

Kołysał nią w swoich ramionach, całując jej świątynię. Łagodził jej

cierpienie. To była jego natura. Był mistrzem, obrońcą. Nic nie mógł na to

poradzić.

Mogła znaleźć pasję i przyjemność u innego wampira.

Potrzebowała jednak unikalnego połączenie Erika – czułości i

okrucieństwa. Z delikatną troską pogładził kontur jej twarzy, od czoła do

brody. Ekspresja jego wypowiedzi ujawniała jego rezygnację.

- Przestanę próbować podglądać, jeśli przestaniesz mnie

prowokować. Podejrzewam, że osiągniemy więcej, jeśli będziemy

współpracować.

- Dobrze. Odwzajemniła pieszczotę, pocierając policzkiem o

koniuszki jego palców. Jego oczy dryfowały zamknięte, gdy przycisnął
sutek do jej piersi.

- Partnerzy? - Jego kciuk gładził naprężoną brodawkę.

- Partnerzy.

Pochylił się i zakrył jej usta swoimi. Mercedes zadrżała. Czekała

ponad wiek na tę noc spełnienia swoich marzeń. Jego język trącił jej usta,

background image

a ona otworzyła je, oferując swoje usta i oddech witające go z zapachem i

ciepłem. Poczuł to poprzez swoją bluzkę i w dół pleców.

- Jak to otworzyć? Nie jestem w stanie zobaczyć tego, co tworzy

różnego rodzaju wyzwania.

Ściągnęła swoją jedwabną bluzkę i noszony na niej płaszcz.

Następnie sięgnęła za siebie i odpięła biustonosz.

- Powinieneś być w stanie poczuć resztę na swój sposób.

- Doskonale mnie widzisz, kiedy jesteś tylko anonimowym

cieniem. - Jego spojrzenie szarpnęło w dół i znowu w górę. – Myślę, że ta

władza sprawia ci przyjemność.

- Uważam z tą niewielką kontrolą, którą mam, jeśli to właśnie to,

co masz na myśli

- To nie to ,co mam na myśli. - Złapał ją za ręce i przeniósł je na

krawędź fortepianu, co zmusiło ją go wygięcia się w łuk. – Cieszy cię

świadomość, że cię nie widzę. To jest moc anonimowości.

– Chyba że jesteś empatą,

- Nie jesteś onieśmielona moją empatią. - Palcami sunął w dół jej

boków i znalazł pasek dżinsów. - Za każdym razem, kiedy skanowałem

twój umysł, twoje tarcze się nasilały. Albo jesteś bardzo wrażliwa na

mentalny dotyk, albo twój mechanizm skanowania robi to intuicyjnie.

Nie odezwała się ani słowem. Odpiął jej spodnie i zepchnął je w

dół jej bioder. Grawitacja sprowadziła je aż do jej łydek, ale on znacznie

szybciej stracił zainteresowanie nimi. Gdy dłońmi napotkał jej gładką

skórę, wciągnął głęboko powietrze.

- Tak miękka. -Wyszeptał, pochylając się do jej piersi w czasie, gdy

jego ręce kontynuowały spokojne poszukiwania. Lizał i ssał jej sutki,

wysyłając pociski emocji do jej klatki piersiowej.

Niewzruszone

background image

pociągnięcie, liźnięcie i nagłe szuranie zbombardowały jej zmysły

przypadkowymi połączeniami.

Brzęczący dźwięk ostrzegł ją, że znalazł jej wisiorek.

- Co to jest? - Zapytał. Czuła napięcie na łańcuchu, kiedy podniósł

kryształ spomiędzy jej piersi, by zbadać kształt i rozmiar.

- Po prostu naszyjnik, ma wartość sentymentalną.

- Mogę go zobaczyć? - Wyrwała mu go z ręki.

- Nie. Niszczysz nastrój.

- Przepraszam. - Ścisnął jej piersi, jego delikatny dotyk

odzwierciedlał przeprosiny. – Jakieś kolczyki, które mogę znaleźć? - Jego

usta przesuwały się w drodze powrotnej do szyi, a palce studiowały

kontury i fakturę jej tułowia. Przyciśniętą do brzegu fortepianu kobietę

gładził i pieścił od ramiom do ud, aż nogi pod nią zaczęły drżeć.

- Pocałuj mnie, ukochana. - Wyszeptał. – Poznaj mój smak.

Przechylił głowę, rozdzielając jej usta, czekała.

- Nie. Chcę, żebyś to ty mnie pocałował.

Mrucząc, wepchnęła swoje palce w jego włosy i przyciągnęła jego

głowę do swojej. Ani się nie opierał, ani nie odpowiedział na jej

pocałunek. Wdychała jego zapach, pozwalając, by rytm jego energii

przepływał przez nią. Dopasowując swój oddech do jego, przesunęła

swoje wargi do jego ust i przycisnęła piersi do jego klatki. Jego wargi się

rozchyliły, a ona wsunęła mu swój język do ust .

Odciągnął ją od fortepianu i przykrył jej tyłek oburącz,

przyciągając ją całą i bardzo stanowczo dopasowując się do mniejszego

ciała. Ich języki głaskały i kręciły się, gdy go uwalniała ze spodni.

background image

Jestem niezbyt dobrym mówcą, ale to, co robisz, to cholernie

trudne dla mnie do ocenienia, co zadowala ciebie i co…

Jego myśli zaniknęły, gdy naparła na niego z głodem, dzieląc się z

nim swoją potrzebą i długo zaniedbywaną ochoty. Zapragnęła go gorąco,

więc nie było ważne, co i jak długo robił, ponieważ dotykał jej i będzie to

kontynuował - pod warunkiem, że będą mogli zostać razem.

Szarpnęła koszulę ponad jego głową i przylgnęła do niego, skóra

do skóry. Obydwoje jęknęli, podejmując na nowo pocałunek z większą

ilością zapału. Jego palce przesuwały się do pęknięcia między jej

półdupkami, śmiało głaszcząc, gdy ustawił pod kątem swoje biodra.

Co zrobiłby za pierwszym razem? Co chciała z nim zrobić?

Wyobraziła sobie, jak jego usta pieściły jej kremowe fałdy, tak jak tylko

wampir mógł - łapczywie, nieskończenie, podczas gdy raz za razem

doznawała orgazmu. Jednak jej potrzeby były tak samo palące, jak

potrzeby jego pełnego fiuta.

Trzymając jej ramię oparte na swojej klatce piersiowej, obrócił ją

nieznacznie i podnosił jej nogę, aż jedna z jej łydek oparła się o jego udo.

Silne ramię mężczyzny podparło jej plecy, a ich pocałunek pogłębił się, co

gwarantowała nowa pozycja.

Jego dłoń przesunęła się wzdłuż jej nogi, zakrzywiając się wokół jej

kolana, wtedy pomalutku przejechał w górę jej wewnętrznego uda.

Mrowienia podążyło w ślad za jego lekką pieszczotą, przestrzegając ją

przed jego zamiarami i sprawiając, że jej cipka bolała słodko. Przez cały

czas całował ją, a ona odwzajemniała się tym samym. Ich języki

przesunęły się płynnie z jego ust do jej i z powrotem. Przykrył jej

wzgórek, wsuwając palce między jej uda. Opierając biodra o fortepian,

zrobiła więcej miejsca na jego rękę.

background image

- Dobrze, jesteś mokra. – Wyszeptał w jej usta. - Myślałem, że twój

zapach jest tak odurzający, ponieważ nie mogę cię zobaczyć.

Wepchnęła język do jego ust, wtedy przypomniała mu.

- Jedyne uczucie, jakie ograniczyłam, to wzrok. Ledwie zacząłeś

badać mnie innymi zmysłami.

Spadając na kolana, udrapował jej nogę na swoim ramieniu i

rozdzielił jej fałdki.

- Więc dowiedzmy się, czy smakujesz tak jak pachniesz.

background image

Rozdział 4

Eric uderzył językiem w drżący szczyt jej łechtaczki i czekał, aż

jęknie. Wiedział, że tego chce. Zapach jej pobudzenia oplatał go, nakłaniał

i przyciągał. Jak wiele czasu minęło, odkąd ostatni raz dotykał jej

kochanek? Dlaczego tak naprawdę była sama?

Jej udo naprężyło się na jego ramieniu, przechyliła biodra,

opierając ciężar ciała na fortepianie. Uparta, mała kokietka. Nie chciała,

by zdawał sobie sprawę, jak rozpaczliwie go pragnie, ale jej ciało nie

kłamało. Okrążył jej łechtaczkę językiem, słuchając uważnie urywanego

oddechu partnerki. Za każdym razem, gdy jego język przechodził nad

szczytem jej łechtaczki, brała gwałtowny wdech. Skoncentrował się na

tym ekstremalnie wrażliwym miejscu, muskając je językiem w tę i z

powrotem, w tę i z powrotem, do momentu, gdy stłumiony krzyk uciekł z

jej chętnego ciała.

- Jeżeli nie chcesz zostać ugryziona, lepiej dojdź dla mnie. Jestem

głodny. - Zawahał się, jego usta wisiały w powietrzu nad jej soczystą

cipką. – Wiesz, czego potrzebuję, prawda? Mówiłaś, że byłaś już z

wampirem.

- Oui

1

. To znaczy tak. – Brzmiała już na ogłuszoną, mimo że ledwo

zaczęli. – Wampiry lubią cieszyć się wytryskiem równie mocno co krwią.

Ale ja potrzebuję coś ścisnąć

2

.

- Później. – Uszczypnął jej łechtaczkę i wznowił przekorny rytm.

Jęknęła i otarła się o jego usta. Mógł wyobrazić sobie, jak jej ciało wygina

się w łuk, jej piersi drżą od każdego przyśpieszonego oddechu, gdy

dotykała cipką jego twarzy. Chciał ją zobaczyć, a nie sobie wyobrażać.

1

Z francuskiego „tak”.

2

Sami zgadnijcie, co ona chce „ściskać”

background image

Chciał zobaczyć, jakie zmiany w ciele kobiety powoduje namiętność.

Dlaczego mu na to nie pozwala?

Chwytając jej biodra, zamknął zęby wokół jej łechtaczki i pstryknął

w sam czubek. Krzyknęła, a jej biodra skoczyły do przodu na skutek

przyjemności powstałej w jej ciele. Poczuł zapach świeżej śmietanki,

która wypełniła jego usta. Tak! Wbił język w głąb jej pomarszczonego

rdzenia, gdy przekręciła się i drgnęła, przyciągając jego wargi, by zlizały

każdą kroplę.

W jej istocie był jakiś zmysłowy element. Obrócił głowę, głód

wezbrał w nim na nowo, domagając się więcej, domagając się jej. Lizał i

ssał, potęgując przyjemność. Jej palce wsunęły się w jego włosy,

wplątując się, przyciągając go, gdy jego wargi poruszały się na niej.

Krzyknęła ponownie. Jego kutas spowodował, że jej palce zwinęły

się w małe piąstki. Zabrał ją na granicę i poczuł, jak jej orgazm uderza w

nią wciąż i wciąż. Obrócił ją, wginając na krawędzi fortepianu,

przyciskając ramiona partnerki do boków jej ciała.

- Powinnaś pozwolić mi zaopiekować się tobą w jednej z sypialni.

– Dyszał, kiedy jak oszalały zrzucał spodnie. – To sprawia, że staję się…

agresywny. – Wybuchowi parzącej żądzy towarzyszyło kwilenie i Eric

uśmiechnął się do bliskiej ciemności. Górna połowa ciała kobiety prawie

wtopiła się w czarny fortepian, ale jej długie, zgrabne nóżki i zaokrąglona

pupa były wciąż widoczne, gdy oparła się o instrument.

Podszedł za nią i otarł się o jej nogi, rozszerzając je kolanami.

Pragnienie, by wpić w nią kły, w czasie gdy jego fiut był w niej, prawie go

spalało, ale nie wiedział, co ona o tym myśli. Niebezpiecznie było tworzyć

więzi krwi. Oplatając jedno ramię wokół jej pasa, pociągnął ją w górę i z

powrotem opuścił na dół.

background image

- Nie chcę, żebyś mnie ugryzł. - Powiedziała zdecydowanie. – A

przynajmniej nie teraz.

Zsuwając się z jej obrzękniętych warg, przesunął się do wejścia jej

cipki.

- Nadal tego chcesz?

- Tak. Och, Boże, tak!

Eric wypełnił ją jednym, twardym pchnięciem, a jego jądra odbiły

się od jej łechtaczki. Rzuciła głową, rozsypując swoje włosy na jego

twarzy. Jej zapach wypełnił jego nos, w czasie gdy wycofywał swoje

biodra. Gorący, pulsujący jedwab otoczył jego kutasa. Wjeżdżał wciąż

głębiej i głębiej, a jej tyłek amortyzował każdy bezlitosny cios. Odzyskała

równowagę, opierając się mocniej o fortepian, a jego ramię

powstrzymywało brzeg instrumentu przed wbijaniem się w jej biodra.

Próbował cieszyć się fizycznymi odczuciami, bez komplikowania

tej wymiany. Potrzebowała seksualnego zwolnienia i on jej je dawał. Więc

dlaczego jego klatka piersiowa bolała równie mocno co jądra? Dlaczego

chciał schować ją w ramionach i uciec przed resztą świata? Nawet nie

znał jej imienia, nigdy nie widział jej twarzy.

Obróciła się do niego. Jej wewnętrzne mięśnie ściskały jego fiuta

za każdym razem, gdy zaczynał się w nią wpychać. Jednym prostym,

umysłowym przymusem mógł doprowadzać ją do kolejnych orgazmów, a

jej wstrząsy wywoływałyby jego własne uwolnienie. Ale chciał dla niej

więcej, chciał więcej od niej. Pieprzenie jej nigdy by nie wystarczyło.

Ignorując jej krzyk protestu, wycofał się i podprowadził ją do

wyścielanej ławki fortepianu. Usiadł na środku i pociągnął ją w dół,

zmuszając, by usiadła

okrakiem na jego kolanach.

- Jeśli będę mógł cię zobaczyć, poczuję wszystko od ciebie.

background image

Mercedes poprowadziła kutasa Erica do swojego wejścia i wolno

na niego opadała. Gruba kolumna wsuwała się głębiej i głębiej, do czasu

gdy Mercedes była całkowicie wypełniona. Trzymała się kurczowo jego

ramion, jej kolana ściskały szczupłe biodra kochanka. Bycie braną od tyłu

było cudowne, ale bezosobowe. To było o wiele, wiele lepsze.

Znalazł jej twarz, po czym ją pocałował, jego usta pieściły jej wargi.

Jego język wwiercił się w jej usta, głaskając jej język i zęby. Posiadł jej

usta tak głęboko, jak jego fiut zgłębiał jej istotę. Zadrżała,

nieprzygotowana na uczucie wyzwolenia, spowodowane jego czułością.

Popieścił jej twarz i piersi, podczas gdy jego trzonek pulsował w niej.

Odciągnęła swoje usta od jego, obezwładniona przez atak.

- Dlaczego się nie poruszasz?

Złapał ją za ręce i przyciągnął bliżej, wpychając jeszcze głębiej

swojego fiuta.

- Nie chcę tego jeszcze kończyć. Jest zbyt idealnie. Po prostu

ściśnij mnie tak mocno, jak tylko potrafisz. – Owinęła ramionami jego

plecy, przywarła twarzą do jego szyi i ścisnęła swoje wewnętrzne mięśnie.

– Tak, rób tak dalej!

Przesuwając ławkę wystarczająco blisko, by sięgnąć klawiszy, Eric

zaczął grać. Mercedes była rozluźniona, smakowała uczucie wypełnienia i

czekała, aż przyjemność przeminie. Pogłaskała jego włosy i wdychała jego

zapach, pozwalając jego muzyce owijać się wokół niej, gdy była w niego

wtulona.

Zaczął Odę do Ciemności. Zamiast przeszkadzać błogiemu

spokojowi, wsunęła się do jego umysłu i telepatycznie zapewniła

odpoczynek piosence. Jego palce nie osłabły na klawiszach i zaśpiewała

background image

łagodnie, przesuwając swój ciężar tak, by

mogła zawinąć swoje nogi

wokół jego pasa.

Bez zrywania połączenia, przeszedł do następnej piosenki,

akceptując jej obecność, jakby była tam od zawsze. Uczucie wezbrało w

niej, pozbawiając ją głosu. Czyżby zdawał sobie sprawę, jak często ze sobą

współpracowali, a może poczuł ulgę, że znów może komponować? Zagrał

i pocałował ją, i jeszcze trochę zagrał. Muzyka wypełniła jego umysł,

sporządzając aromatyczną mieszankę z ich dusz.

Pozwolił wybrzmieć ostatnim akordom, a jego język zakwaterował

się w jej ustach. Jego ręce znów potarły ją, teraz chłodniejsze od kontaktu

z klawiszami fortepianu.

- Nie rozumiem, - wyszeptał jej w usta. – Jak to możliwe? Nie

jesteś prawdziwa. Jesteś inspiracją, moją muzą.

Jak ma mu powiedzieć? Jak mogłaby mu nie powiedzieć?

- Wyszłam z ciemności, przerażona i samotna. – Zsunęła się

ostrożnie, pozwalając mu dostrzec intensywność jej oczu. - Dostawałam

szału, dosłownie, a następnie mój umysł znalazł ciebie.

- Wszystkie te lata… - Wziął jej twarz w swoje ręce i pocałował

kąciki ust. - …słyszałem twój głos w mojej głowie. – Zachichotał, a ona

jęknęła, niezaprzeczalnie świadoma jego obecności w niej. – Pyrite jest ci

winne górę pieniędzy. Jesteś współtwórcą wszystkich ich piosenek na

ostatnie cztery albumy.

- Tu nie chodzi o pieniądze. – Zirytowało ją, że wspominał o tak

nieznacznym drobiazgu, mimo że wszystko, czego chciała, było w zasięgu

ręki. – Tu nigdy nie chodziło o pieniądze.

- Zbyt mocno cię teraz potrzebuję, by myśleć. – Owinął ją swoimi

ramionami i przeniósł ją na kanapę, jego twarda długość wciąż była

background image

schowana aż po rękojeść. – Przeprowadzimy poważną, długą rozmowę…

później. – Jego usta przykryły jej, a ona poluzowała nogi, dzięki czemu

wreszcie mógł się poruszyć.

Rozwlekłe, stałe pchnięcia przeobraziły tlące się ciepło w

buchające płomienie. Łzy wezbrały na jej rzęsach, a w sercu rosło uczucie.

Kochała Erica przez wieki. Ich usta rozdzieliły się, gdy wyciągnął swoje

ramiona i wepchnął się w nią z jeszcze większą siłą. Bardziej otworzyła się

dla niego, pragnęła go, łaknęła ich unii z silną potrzebą, która wyrzuciła

wszystkie inne myśli z jej umysłu.

Wbijaniu fiuta głęboko w jej ciało, towarzyszył krzyk. Wyraźne

zadowolenie kochanka doprowadziło ją do ostateczności. Skrzyżowała

kostki za jego udami i silnie zadrżała z powodu mocy swojego orgazmu.

- Och, Boże - jęknął, jego ciało się odprężyło. Przesunął większość

swojego ciężaru ciała na kolana, a jego klatka piersiowa przykryła jej

piersi, twarz wtulił w jej szyję. – Jak masz na imię? Musisz mi to w końcu

powiedzieć.

- Euterpe

3

, - wyszeptała. – Jestem twoja muzą.

Eric odepchnął kobietę, która na nim leżała.

- Nie mogę cię zobaczyć, ani poznać twego imienia, a ty siedzisz w

mojej głowie od przeszło dwustu lat?

- To drobna przesada.

3

Muza pieśni lirycznej, gry na flecie i chóru tragicznego, przedstawiana z aulosem.

background image

- Pamiętam, co się działo, zanim napisałem Odę do Ciemności. -

Poczuł, jak jej ciało usztywniło się, mówiąc mu wszystko, co tylko chciał

wiedzieć. Patrzyła na niego, kiedy był z Lynette i Chadem. Teraz był

wkurzony. Zszedł z ławki i wciągnął jeansy. – Powiedziałem Refowi, że to

się zaczęło, odkąd Jon zastąpił Phillipa. Nie oszalałem! To ty mnie

karzesz! Moja muza jest zazdrosna!

- Nie jestem zazdrosna. - Stanęła tak nagle, że Eric zobaczył

niewyraźną plamę światła. Traciła nad sobą kontrolę… Co, do diabła,

uczyniło ją niewidzialną? – Ciężko jest osiągnąć coś, kiedy za każdym

razem, gdy próbowałam współpracować, znajdywałam mojego partnera

od pisania krążącego wokół jakiejś fanki!

- Nie wszystkie z nich to fanki. – Uśmiechnął się z wyższością,

mimo że wiedział, iż doprowadza ją to do szału. – Jon autentycznie znał

ich kilka za czasów Woodstock. - Jej cień stał się wyraźniejszy, gdy głośno

przeszła w poprzek pokoju. Ciemne włosy świsnęły na jej małych plecach,

a drugi kolor zalśnił w ciemnych kosmykach. Wyglądały jak odcienie

szarości w wideoklipie. No dalej. Jesteśmy prawie na miejscu. Cholera,

ten tyłek wygląda fantastycznie, nawet w odcieniach szarości. - Będziesz

ssała mojego fiuta, zanim w ciebie wejdę? Zawsze mi się lepiej myśli po

małym obciąganiu

4

.

Sapnęła i zakręciła się, by stanąć z nim twarzą w twarz.

Szmaragdowe oczy błyszczały w jej cudownej twarzy.

- Nie jesteś w najmniejszym szczególe taki, jaki spodziewałam się,

że będziesz. Nie wierzę, że myślałam…

- Znam cię. - Jego spojrzenie przesunęło się wzdłuż nagiego ciała,

zanim przycisnęła kurczowo swój płaszcz do piersi. – Mercedes Smythe.

4

Nigdy nie sądziłam, że coś takiego napiszę.

background image

Byłaś na tym sci-fi show

5

przez chwilę. Teraz jestem na serio zmieszany.

Jesteś pseudo- celebrytką. Co z tajemnicą?

Poczucie krzywdy zastąpiło furię w jej oczach.

- Zobaczyłeś mnie, prawda? Nie masz pojęcia, co on zrobi.

- Kogo się tak bardzo obawiasz? – Zrobił kilka spokojnych kroków

w jej kierunku. - Nie pozwolę nikomu sprawić ci bólu. Nie jestem

całkowicie nieprzydatny i mam kilku potężnych przyjaciół. – Podał jej

rękę. – Możemy zacząć od początku? Nazywam się Eric King. Słyszałem,

że jesteś wspaniałym kompozytorem. Jestem zaszczycony, mogąc z tobą

współpracować.

Wpatrywała się w niego przez dłuższy czas. Eric włączył światła

falą, która wydobywała się z jego dłoni. Mieniące się, zielone kosmyki

przeplatały jej długie, czarne włosy. Gładka, jedwabista skóra, którą był

tak zafascynowany, delikatnie mieniła się zielenią, chociaż odcień był

trochę bardziej widoczny na jej policzkach. Wysokie, wyginające się w łuk

brwi podkreślały szmaragdowo-zielone oczy z romboidalnymi źrenicami.

Już odkrył maleńkie grzbiety na jej nosie i ostro zakończone uszy.

- Nie patrz na mnie w ten sposób. – Odwróciła twarz.

- Patrzeć jak? Jakbym nie mógł uwierzyć, że stoi przede mną

najpiękniejsza kobieta, jaką kiedykolwiek widziałem? Outpost Terra

Ferma wygrała nagrodę za twój makijaż. – Potrząsnął głową. – A to było

twoje naturalne piękno.

- Wiem, że nie jestem piękna, więc przestań opowiadać bzdury.

Mam duże cycki i jędrny tyłek. Dlatego wzięli mnie do programu.

- Nie zamierzam dyskutować o twojej figurze, ale twoje rysy

olśniewają.

5

Naukowe widowisko telewizyjne. Albo jakoś tak ☺

background image

- Jestem dziwadłem.

Wyszeptała te słowa z takim przekonaniem, że Eric pomyślał, iż

jego serce zaraz pęknie. Owinął ją ramionami i przeczesał jej włosy.

- Mercedes, jesteś niesamowicie piękna. Ktokolwiek myśli inaczej,

dał się zwieść. - Łagodnie wyciągnął płaszcz z jej uchwytu i przyparł ją do

swojej klatki piersiowej. – Przepraszam, że cię sprowokowałem, ale

musiałem zrozumieć, co się dzieje.

- I zrozumiałeś? – Spojrzała na niego, a wyzwanie błyszczało w jej

oczach. – Wyobrażałeś sobie coś takiego?

- Nie, ale mógłbym. - Podniósł ją i przeniósł na kanapę, sadzając ją

na swoich kolanach. Od czego powinien zacząć? Było tak wiele rzeczy,

których nie rozumiał. Jak skończyła w programie telewizyjnym? Czy coś

jej groziło, czy może to było usprawiedliwieniem tego, że się ukrywa?

Najlepiej byłby zacząć od początku i zrozumieć wszystkie problemy. –

Byłaś jakiegoś rodzaju więźniem, gdy wyciągnęłaś do mnie rękę?

Potwierdziła.

- Moja mama przybyła tutaj z innego wymiaru i umarła przy moim

porodzie.

- Twój ojciec był wampirem?

- Tak. Został zabity, gdy byłam dziecka, przed wojnami klanów.

Przegrało

tak

wielu

podczas

barbarzyńskiej

walki

o

zwierzchnictwo. Gdyby Faelon nie doprowadził klanu San Carlosa do

zwycięstwa i nie zmusił wszystkich klanów do zawarcia Umowy,

prawdopodobnie takie powstania wybuchałyby do dziś.

- Kto uczynił z ciebie więźnia? Czy to było następstwo wojen?

background image

- Czasami czułam wstręt, myśląc, że nigdy nie powinnam zostać

dopuszczona do życia. - Jej drżący głos sprawił, że poczuł, jakby jego

serce było rozdzierane pazurami. Chciał znaleźć jej dręczycieli i sprawić,

by zapłacili za każdy horror, jaki przeżyła. - Gdy tylko mój ojciec odszedł,

zostałam zamknięta na klucz w celi i potraktowana niczym zwierzę.

Dostawałam to, czego potrzebowałam do przeżycia, ale nic więcej.

Wspomnienia o Ojcu i o czasie, który spędziłam z tobą, były wszystkim,

co dostarczało mi energii.

Eric myślał o każdym razie, kiedy był zniecierpliwiony albo

nieprzystępny, o każdej godzinie, którą mógł poświęcić na złagodzenie jej

bólu. Coś zakłuło go w gardle i wciągnął powietrze do płuc. Gdyby tylko

wiedział, że jest prawdziwa i zrozumiał prawdziwy charakter ich związku,

poruszyłby niebo i ziemię, aby ratować swoją muzę.

Już mu powiedziała, że jej ojciec zginął podczas wojny.

- Kto cię uwolnił?

- Starszy brat mojego ojca. To, co się mi przydarzyło, mocno go

osłabiło, ale jego własna matka była moim głównym oprawcą.

Ericowi zajęło chwilę, aby połączyć wszystkie fakty.

- Twoja babka…

- Nienawidziła mnie, ale zbyt mocno kochała ojca, aby mnie zabić.

- Kto jest twoim wujem?

Eric myślał, że jest na to przygotowany, a przynajmniej do czasu,

aż wypowiedziała imię:

- Faelon San Carlos.

background image

Rozdział 5

- Musisz wracać.

Mercedes wiedziała, co Eric chciał powiedzieć, zanim w ogóle

słowa wypłynęły z jego ust.

Ból zamglił jego oczy i poczuł się

zrezygnowany. To był Eric jakiego znała, piękna dusza, która

przemawiała przez muzykę. Nie bał się Faelona, ale Eric rozumiał, że nie

jest w stanie jej chronić przed czymś, co budziło grozę starożytnych.

- Jeszcze nie. – Przeniosła jego dłonie na swoje piersi,

uśmiechnęła się, patrząc mu prosto w oczy. – Czekałam na to od stu

piętnastu lat. Parę godzin nie zrobi różnicy.

Pocałował ją łagodnie w usta, ale odsunął się, gdy próbowała

pogłębić pocałunek.

- Przychodziłaś do Karuzeli z Faelonem?

- Niezupełnie.

- Dlaczego Faelon myśli, że jesteś w niebezpieczeństwie?

Mercedes westchnęła i zsunęła się z jego kolan. Skoro był

zdecydowany na rozmowę, musiała się ubrać. Wciągnęła bawełnianą

koszulkę Erica i stanęła przed nim.

- Byłam prześladowana. Jeden z moich fanów był na tyle miły, by

zabić go dla mnie, ale teraz dziwak nr. dwa myśli, że zawdzięczam mu

sławę. Kiedy dałam mu kosza, gdy mi się oświadczył, stwierdził, że będę

lepszym niewolnikiem seksualnym. Gdy nie okazałam wystarczającego

zadowolenia z jego propozycji, postanowił mnie zabić.

- Czy ten mężczyzna wciąż żyje?

- Tylko dlatego, że policja dorwała go przed Faelonem.

Eric stanął i przeczesał palcami włosy.

background image

- Pójdźmy trochę dalej. Jak to się stało, że Faelon pozwolił ci wziąć

udział w castingu do show?

Miała dosyć rozmowy na temat swojej przeszłości. Właściwie,

dlaczego nie mogli się pieprzyć? Dlatego, że Eric ma serce poety. I nie

chciałabyś go innego. Poddała się, zmuszona przez eleganckie kontury

jego klatki piersiowej, którym się przyglądała.

- Nie odzywałam się przez trzy lata po tym, jak znalazł mnie

Faelon. Wiedźma skonstruowała bariery wokół mnie i to

powstrzymywało go przed wcześniejszym wyczuciem mnie. Ale gdy wojna

się skończyła, Faelon zaczął śnić o Ojcu. Zgaduję, że jego duch nie był

spokojny.

- Twój ojciec byłby zdolny powiedzieć Faelonowi, co się z tobą

dzieje? - Złapał kosmyk jej włosów, pozwalając końcowkom zakręcić się

wkoło palców.

- Faelon wierzył, że jestem martwa. Czarownica powiedziała

wszystkim, że skończyłam ze sobą zaraz po tym, jak Tata został zabity.

Sny uczyniły Faelona wystarczająco podejrzliwym, by podążyć za nią i

mnie odnaleźć.

- Co zrobił Faelon?

- Postawił wiedźmę przed radą. Zanim mogli wydać wyrok,

odebrała sobie życie. Dokładnie tak, jak wyobrażała sobie koniec mojego

życia. Przypuszczam, że to właśnie do niej najlepiej pasowało. –

Westchnęła, odsuwając od siebie wspomnienie z głębokim wdechem. -

Faelon zabrał mnie do swojego majątku i powierzył opiekę nade mną

Antonelli. Była najbliższą mi matką, jaką kiedykolwiek miałam. - Eric

wydał stłumiony dźwięk, a Mercedes uśmiechnęła się. - Tak, to jest dość

mylący obraz zdeklarowanego seksualnego konesera wychowującego

background image

dziecko, ale musisz pamiętać, że nie byłam dzieckiem, gdy Faelon mnie

uwolnił.

- Antonella może być naprawdę dobrą opiekunką. To jest coś,

czego ona mogła potrzebować.

- Dla Faelona była to sprawa honoru. Jego rodzina wyrządziła mi

wielką krzywdę i chciał to naprawić. Byłam poruszona gorliwością jego i

Antonelli, aby zmienić moje nastawienie. - Przerwała na moment swoje

refleksje. - Kochała mnie bezwarunkowo, to było coś, czego nie miałam,

odkąd Tato umarł.

- Ona nigdy…

- Nie. We wszystkich zamiarach i celach Faelon i Antonella są

moimi rodzicami. Ku rozgoryczeniu jej życiowego partnera, Antonella

zameldowała mnie u jednego ze swoich studentów

6

. Chciała, bym upajała

się seksem. Jednakże Antonella nigdy nie spojrzała na mnie inaczej niż z

matczyną sympatią.

- Uważam, że to dość trudne obsadzić Faelona w roli ojca. Zawsze

wydawał się taki… dziki.

- Faelon może być wieloma rzeczami. - Z zamyślonym uśmiechem,

Mercedes przeniosła się do innych minionych wydarzeń. - Przez

dwadzieścia pięć lat po tym, jak mnie uratowano, nigdy nie opuściłam

majątku Faelona. Antonella przekonywała, że to jest niezdrowe i nalegała,

bym towarzyszyła im latem w Kalifornii.

- Byłem w ich majątku w Kalifornii. – Uwolnił jej włosy i włożył

kosmyk za jej ucho. – Jest jeszcze bardziej ustronna niż ich zamek we

Włoszech.

6

Mam nadzieję, że wszyscy pamiętamy, jakiego rodzaju „naukami” zajmowała się

Antonelli. Ja przynajmniej nie mogę zapomnieć.

background image

- Który jest sercem niepokoju Antonelli. Z pozoru odzyskałam

spokój ducha i dobrze się czułam, ale nie wykazywałam żadnego

zainteresowania byciem częścią świata. Mój wygląd stawia wyzwania, ale

Karuzela nie jest jedynym miejscem, w którym niezwykli ludzie mogą być

sobą.

Jego spojrzenie popieściło jej nagie nogi.

- Jak udało ci się skończyć w programie telewizyjnym?

- Tylko ty chcesz rozmawiać. Ja chcę rozpocząć drugą rundę.

Zachichotał.

- Jestem bardziej niż gotowy na drugą rundę, więc kończmy już tę

gadaninę.

-

Kilkoro przyjaciół Antonelli usłyszało o otwartym przesłuchaniu

do nowej serii sci-fi. Miało dzielić scenę z innym programem, dlatego

większość zdjęć miała być robiona wieczorem. To był doskonały wybór

dla ambitnych wampirów, próbujących wkraść się do przemysłu

rozrywkowego. Powiedzieli, że wyglądam na bardziej „obcą” niż

ktokolwiek, kogo kiedykolwiek widzieli i namówili mnie do pójścia z

nimi.

- Oczywiście, dostałaś rolę.

- Dyrektor wybrał mnie na miejscu. Zrobiłam dwa epizody po

najniższej linii oporu, ale mimo to utonęli w powodzi e-mailów, a fora

oszalały. Do czasu gdy Faelon dowiedział się, gdzie spędzałam noce,

miałam prawdziwych wyznawców.

- Masz na myśli fanów, którzy są zdolni zabić siebie nawzajem, by

być z tobą? –Opiekuńczość we wzroku Erica była tak podobna do tej

Faelona, że Mercedes nie mogła ukryć uśmiechu. – Drugi dziwak był

człowiekiem?

background image

- Tak i on jest uwięziony, ale Faelon odmawia uwolnienia go. Nie

będę żyć ponownie życiem więźnia. A Faelon musi to zaakceptować.

- Rozumiem twoją namiętność, ale nigdy nie widziałem, by Faelon

reagował zbyt emocjonalnie. Jesteś pewna, że to byli tylko dziwacy...

- Jeśli były inne groźby, Faelon nie powiedział mi szczegółów. A przecież

musiał. Dlaczego miałabym niepokoić się szczegółami swojego życia?

- Nie możesz obarczać go winą za chęć chronienia ciebie.

- Każdego dnia, w ciągu stu czterdziestu siedmiu lat, czarownica

starała się mnie chronić. – Wyjawiła przerażające wspomnienia,

gwałtownie wydychając powietrze. - Jeśli Faelon ma uzasadnione

powody, aby zachowywać się jak paranoidalny dupek, musi mi je

wyjaśnić.

- Jak dostałaś się do Karuzeli, jeśli nie przyszłaś z nim?

- Antonella zabrała mnie na przejażdżkę i sprawiła, że byłam

niewidoczna przez całą noc.

- Ona wie, dlaczego jesteś tak wielkim fanem Pyrite?

Potrząsnęła głową i odwróciła wzrok z dala od jego wnikliwego

spojrzenia.

- Nigdy nikomu o nas nie powiedziałam.

- Co zmierzasz? - Dotknął jej brody i odwrócił

twarz w swoim

kierunku. - Nie sądzę, bym dalej mógł przestrzegać warunków naszej

umowy. Jeśli Euterpe musi spalić swoją erotyczną frustrację, to będzie

musiała znaleźć kogoś innego.

- I jeśli Mercedes będzie chciała…

Wziął jej twarz w obie ręce, pochylając się wystarczająco mocno,

by móc dotknąć jej warg swoimi.

background image

- Mercedes może mieć cokolwiek zechce, ale nie jestem skłonny,

by ukrywać się w cieniu.

Szczerość błyszcząca w jego spojrzeniu spowodowała, że jej serce

zatrzepotało. Był tu, patrzył na nią, z namiętnością świecącą w jego

spojrzeniu, dotykał jej z czułą obietnicą.

- Chcę… wszystkiego.

Ściągnął jej koszulkę przez głowę i przyciągnął kochankę do siebie.

Objęła ramionami jego szyję, a nogi zaplotła wokół pasa partnera.

Całowali się z gorącą, pilną potrzebą. Usta przyciskające się do siebie,

języki ze sobą walczące. Jego ręce poruszyła się z oszałamiającą

prędkością, dokuczając najdalszym krągłościom jej piersi, ściskając jej

biodra i trzymając ją mocno za tyłek.

Wcześniej nie chciałaś, bym cię ugryzł.

Zrozumiała jego niewypowiedziane pytanie.

Nie mogłam. Mógłbyś wyczuć krew Faelona we mnie. Nie

mogłam ryzykować. Ugryź mnie. Ja w pełni zamierzam cię ugryźć.

Jej plecy były przyparte do ściany, a jedna z jego rąk na moment

przemieściła się z jej tyłka, co spowodował, że jego kutas przesunął się na

jej wzgórek. Kołysała swoimi biodrami, próbując wciągnąć go na miejsce.

Zachichotał i poruszył biodrami, trąc swoim trzonkiem o jej szparkę, bez

dawania jej tego, czego chciała najbardziej.

- Jesteś w tarapatach, skarbie. Jestem uzależniony od gry

wstępnej. - Jego długie palce napotkały jej cipkę od tyłu, głaszcząc i

dokuczając do czasu, gdy odrzuciła głowę, uderzając w ścianę, i zacisnęła

zęby.

– Jesteś mokra. Zamierzałem kazać ci czekać, ale to oferta, której

nie mogę ignorować. - Zanim zdała sobie sprawę, co planował, posadził ją

background image

przy ścianie. Jej kolana skończyły na jego ramionach, a jego ręce chwyciły

jej biodra. – Daj mi to! - warknął.

Ogłuszona łatwością, z jaką ją posadził, rozłożyła uda i przechyliła

biodra. Jego usta pieściły jej cipkę, a ona wplątała palce we włosy

partnera. Jej głowa była zaledwie kilka cali od sufitu. Siedziała po prawej

stronie kochanka. Drżała i jęczała, upajała się dekadenckimi

7

doznaniami. Jego wargi były łagodne. Jego język już taki nie był. Lizał jej

fałdki i pchał na okrągło niczym nożem do jej rdzenia.

Doznała roztrzaskującego przypływu uczucia, które wstrząsnęło jej

całym ciałem. Gdy przyjemność zaczęła mijać, jego wargi zdobyły jej

łechtaczkę. Ssał rytmicznie, przedłużając fale i zwiększając ilość kremu

płynącego z jej rdzenia.

- Proszę - wyszeptała – więcej już nie.

Puścił jej łechtaczkę i spojrzał w jej oczy, gdy zlizywał jej istotę ze

swoich warg. To był bezużyteczny gest. Połowa jego twarzy wciąż się

błyszczała od jej soków.

- Ufasz mi?

- Ludzie pytają o to tylko wtedy, gdy chcą zrobić coś, czego nie

chcesz, żeby zrobili. - Jej ciało wciąż drżało z niewiarygodnej

przyjemności, którą zawdzięczała kochankowi.

- Zamierzam cię ugryźć bardzo ostrożnie, tak jak cię lizałem.

Przełknęła mocno.

- Nie będzie… bolało?

- Tak, ale jednocześnie będziesz czuć się lepiej, niż kiedykolwiek

mogłaś to sobie wyobrazić.

7

Nie wiem, co chylenie się czegoś ku upadkowi, zwłaszcza rozkład tradycyjnych

wartości, upadek nauki i kultury ma do rozkoszy fizycznych, ale autorka najwyraźniej uznała,
że to słowo pasuje, a kimże ja jestem żeby to zmieniać.

background image

Stał otoczony jej udami, jego rysy nie wyrażały wilczego głodu,

który wyczuła pod cierpliwą fasadą. Mógł użyć swoich sprawnych ust, by

nagiąć ją do swojej woli. Czekał jednak, by poddała się z własnej woli. Nie

wymusiłby niczego na niej. Była bezpieczna w jego ramionach.

- Możemy to zrobić na kanapie albo w łóżku?

- Nie. - Jego usta były zwrócone ku jej cipce i Mercedes

spróbowała rozluźnić się, przyjąć nowy cykl pobudzania. Niezwykła

pozycja skoncentrowała jej zmysły na tym, co jej robił między nogami.

Popieścił łechtaczkę, okrążając jej istotę i muskając ją językiem.

Jego palce trzymały jej biodra, potem przeniosły się niżej, ściskając tyłek.

Trzymała w ramionach jego głowę, szarpiąc go za włosy. Rozłożył jej

pośladki i westchnęła. Ciąg powietrza muskał jej odbyt. Musiała być

całkowicie mokra, nawet tam. Jego palce powoli zbliżały coraz bardziej,

coraz bliżej jej ściągniętej, małej dziurki. Powiedziała mu, że chce

wszystkiego.

Jego kły ukłuły delikatną tkankę po obu stronach jej łechtaczki.

Zamknął swoje wargi wokół niej i wtedy zaczął ssać. Ból przeleciał w górę

jej kręgosłupa i krzyknęła. Powiedział, że to będzie dobre uczucie.

Powiedział…

Przyjemność rozwinęła się w niej, usuwając ból. Krzyknęła jeszcze

raz, wprawiona w osłupienie przez intensywność uczuć. Jego palec

wepchnęły się w jej tyłek i zakotwiczył ją przy swoich ustach. Zwijała się,

zgubiona w agonii ekstazy, gdy pił równocześnie jej krew i wytrysk.

Jaśniejsze, gorętsze... a potem spadała.

Ostry krzyk wyrwał się z jej gardła, gdy Eric przyparł ją do ściany.

Ustawił jej nogi ponad swoimi ramionami i musnął wejście do jej cipki. Z

główką fiuta wciśniętą w nią, zapowiadał większą pełność. Przyparł swoją

twarz do jej gardła.

background image

- Karmienie, kochanie. Nie miałem zamiaru brać zbyt wiele.

Wygłodniała, ale jednak rozanielona, nigdy nie czuła się tak żywa.

Ugryzła go mocno, wciskając kły głęboko, gdy wepchnął swoją pełną

długość do jej przytulnego przejścia. Wycofał się i pchnął jeszcze raz.

Trzymała się kurczowo jego ramion, smakując krew Erica.

Jego szybkie, silne ruchy trzymały ją przypartą o ścianę. Puściła

jego gardło, jęcząc przy każdym zaciekłym pchnięciu, które w nią

uderzało. Jego smak pozostał w jej ustach. Jego fiut rozciągnął jej

wewnętrzne mięśnie aż do samej krawędzi bólu. Uczucia rozmazały się,

po czym jej ognisko wybuchło nagłą jasnością.

Moja. Jego głos rozległ się w jej umyśle i dokładnie w tym

momencie wysłała mu słowo. Przyjemność pulsowała przez nich i sunęła

płynnie po ich połączeniu, nasilając jednoczesne zwolnienie. Chwycili się

siebie, kolana Erica ugięły się pod nim, a ona opadła na swoje. Trzonek

kochanka wciąż w niej pulsował.

Czas mijał w zmysłowych oparach. Pogłaskał jej plecy i tyłek.

Przeczesała palcami jego włosy. Żadne z nich nie chciało wstać z podłogi.

- Mogę umyć swoje ciało poprzez przemianę w mgłę - wyszeptał

Eric dużo później - jednak długi, gorący prysznic brzmi teraz wspaniale.

- A potem wielkie łóżko? – Zapytała z żartobliwym uśmieszkiem.

background image

Rozdział 6

Garret Olsen zawęził swoje spojrzenie, gdy wampir przed nim się

wiercił.

- Twoją jedyną wartością dla mnie było twoje połączenie z Pyrite.

Lance zbladł.

- Jeśli chcesz dać mi lepsze wyobrażenie o tym, co chcesz osiągnąć,

jestem pewny, że mógłbym…

- Jeśli ugryziesz Sylinę, ona będzie nękana przez takie

uzależnienie, jakie stworzyłeś z Julie?

Sylina Tesch szybko spuściła głowę, używając długich,

kasztanowych włosów, by ukryć podniecenie w swojej postawie. Ścisnęła

ręce przed sobą i nie odzywała się. Była posłuszną, małą niewolnicą,

spragnioną uwagi swegomistrza. Albo chciała, by Garret w to uwierzył.

- Nie wiem, - przyznał Lance. – cokolwiek jej zrobiłeś, to stworzyło

mutację energetyczną, jakiej nigdy wcześniej nie widziałem. Ona już

nawet nie przypomina człowieka.

Nieznaczne drżenie przeszło przez Sylinę, gdy przypomniała sobie

każdy zastrzyk. Garret nasączył ją energią Setti, od kiedy przybyła do tego

wymiaru. Proces był podobny do seksu, a jednak tak głęboko inny, jej

cipka zaciskała się na samą myśl o odurzającym pośpiechu, który

towarzyszył każdemu przepływowi energii.

Jej fascynacja wampirami zasyczała w momencie, w którym

spotkała Garreta. Mógł dać jej więcej niż jakikolwiek inny wampir. Miała

tego pewność.

- Jak wielki jest twój nacisk na nią, sir? – Zapytał Lance. – Istnieją

więzi, które mogą się stworzyć, więzi, które mogą dać jej umiejętności

background image

podobne do moich. Jeśli możesz kontrolować ją, kiedy już założysz więź,

nie będzie groźną bronią. Zwykle, więź pozwoliłaby mi nad nią panować,

ale… co dokładnie jej zrobiłeś?

Sylina zesztywniała. Gdyby Lance stworzył więź krwi między nimi,

wyczułaby swoje dziedzictwo wampira. Nie mogła na to pozwolić. Jej

ukryte umiejętności były jedyną rzeczą, która powstrzymywała Garreta

od zapanowania nad nią. Udawała jego niewolnika, nawet upajała się jego

dominacją, ale nie oddałaby swojej wolnej woli żadnemu z tych ludzi.

- Rozważę to, ale nie teraz - powiedział Garret, wypuszczając

wolno powietrze, więc nie usłyszał jej westchnienia. Czekała, by zobaczyć,

co miał na myśli. - Sylina reaguje zbyt dobrze na wiązanie, które z nią

tworzę. Nie chcę temu zagrozić. Jednakże, proponuję coś przeciwnego.

Wiem, że utrzymujesz niewolników umysłu. Pozwól mi natchnąć jednego

energią Setti, tak abyśmy mogli zbadać skutki.

- W porządku. - Lance przeczyścili gardło, po czym kontynuował

mocniejszym tonem - dostarczę kilku w różnych etapach uzależnienia.

Czy jest coś jeszcze, co mógłbym dla ciebie zrobić?

- Być może.

- Nazwij to. Jeśli jest w zasięgu mej mocy, jest twoje.

8

*****

8

Łooo, to było dziwne, no nie? Nic nie kumam! Kto by pomyślał, że w Karuzeli może

być coś co mnie zainteresuje! O.o

background image

Mercedes zbudziła się w ramionach Erica o zmierzchu następnego

dnia. Nie mogła uwierzyć, jak cudownie się czuła. Jej ciało zanuciło,

nasycone i zadowolone z jej pierwszego razu. Wiedziała, że to musi się

skończyć, bo są niezliczone kłopoty, które tylko czekają, by wwiercić się w

ich doskonałość, ale chciała zasmakować każdego momentu tej

rzeczywistości, zanim przejdzie przez drzwi.

- Mógłbym przyzwyczaić się do tego - Eric zamruczał w jej ramię.

Jego ręka tkwiła między nimi, przykrywając jej pierś. - Mercedes na

śniadanie, lunch i obiad.

- Myślę, że dostałeś dużo więcej od mnie, niż ja miałam od ciebie.

Z szelmowskim uśmiechem przetoczył się na plecy i położył rękę

za głową.

- Nie chciałbym być oskarżony o bycie samolubnym. - Jego fiut

leżał na brzuchu, długi i gruby, już wyprostowany.

Uśmiechnęła się.

- Kiedy to się stało?

- Gdy tylko obudziłem się, z tobą w moich ramionach.

Pochyliła się nad nim i zaciągnął się jej ciepłym oddechem. Czubek

jego fiuta poczerwieniał, a trzonek stał się jeszcze twardszy.

- Bardzo miłe. - Robiąc jedwabną szczotkę z jednego, grubego

kosmyka włosów, dokuczała jego udom i brzuchowi. Za każdym razem,

gdy zbliżyła się do jego kutasa, coraz bardziej wznosił się na brzuchu,

błagając o jej uwagę.

- Rób tak dalej, jesteś trochę niegrzeczna, dlatego dostaniesz

klapsa.

background image

Obraz przemknął przez jej umysł. Eric umieszczający twarz nad

jej kolanami, a jej półdupki jasnoczerwone od niewzruszonych klapsów

jego dłoni. Jej cipka zatrzepotała. Spojrzała mu w oczy, pokazując mu

obraz w swoim umyśle.

- Obiecujesz? - Szepnęła.

Gorąco pragnienia potoczyło się w poprzek ich telepatycznego

połączenia. Wyraził zgodę na jej subtelną propozycję. Wzięła jego jądra w

dłoń i podniosła jego fiuta drugą, okrążając jego główkę czubkiem języka.

Zaprotestował w cichym żądaniu i wessała go w usta

Zabrzmiał przenikliwy alarm.

- Co, do diabła, się dzieje? - Niechętnie puściła, gdy ruszył ku

krawędzi łóżka.

- Naruszenie obwodu. - Popędził poprzez pokój i dotknął ekranu w

ścianie koło drzwi. Sześć ekranów ochrony wyświetliło się na monitorze.

- Och, wspaniale, - wymamrotała. Faelon używał wilkołaków do

zapewnienia bezpieczeństwa.

- Nie wierzę w to. To Lance. - Złapał parę jeansów z szafy i rzucił

jej swój szlafrok. – Nie pokazuj się. Pozbędę się go.

Mercedes włożyła szlafrok i poszła za nim do drzwi.

- Dlaczego Lance miałby tu przyjść? Nie zwolniłeś go?

- Odpowiedź jest pytaniem. Przyszedł albo żeby się płaszczyć, albo

żeby wywołać awanturę. Znając Lanca, przyszedł, aby się płaszczyć - a na

koniec znajdzie pretekst do awantury.

- Czy jest jakiś sposób, że się o mnie dowiedział?

- Raczej nie, ale nie spuszczam tarcz, więc to nie ma znaczenia.

Ten panel to tylko video. Muszę zejść na dół, aby z nim porozmawiać. –

background image

Dał jej szybkiego całusa. – Za chwile będę z powrotem. Dlaczego nie

migniesz z zasięgu wzroku, tak na wszelki wypadek?

Pomimo niepokoju skręcającego jej żołądek, uśmiechnęła się i

przygasła z widoku. Była po prostu paranoikiem. Faelon ostrzegał ją o

niebezpieczeństwach świata zewnętrznego tak długo, że w końcu mu

uwierzyła.

Obserwowała kroki Erica na monitorze. Zszedł po schodach i

skierował się do drzwi głównych. Lance pojawili się w jednym z ekranów.

Zbyt niespokojny - zastanawiała się, o czym mówili, więc otworzyła link

do umysłu Erica.

- Pogadaj z Thane. Zwróciłeś uwagę, nocą, nie ja podjąłem te

decyzje.

- To bzdura i wiesz o tym – zaprotestował Lance. - Jeśli zmusisz

Thane, by przywrócił mnie na moje stanowisko, on to zrobi. Po prostu

chcę drugiej szansy. Zasługuję przynajmniej na to, po tym wszystkim, co

razem przeszliśmy.

- Wszystko, co przeszliśmy razem? - Eric zaśmiał się. – Jesteś

trochę melodramatyczny. To jest praca. Znajdź jakąś inną. Jesteś

skończony dla Pyrite.

- To jest śmieszne. Czy przynajmniej mogę wejść i wyjaśnić, jak

sprawy między mną a Julie wymknęły się spod kontroli? Nie wszystko

stało się od razu.

- Nie jestem radnym. Odejdź stąd albo sam cię wyrzucę.

Fioletowa mgła zawirowała wokół Lance, owijając jego ciało.

- Niech to szlag trafi! - Eric odsunął się od drzwi i wlał energię w

tarcze.

background image

Mercedes pobiegła w dół sali, pędząc w kierunku schodów. Więcej

niż jedna osoba atakowała tarcze. Mogła poczuć, że bariera opadała

szybciej, niż Eric mógł ją odnowić. Jej stopy ledwie dotykały schodów,

gdy dołączyła do niego na werandzie. Rozwijając ich połączenie, przelała

energię, by pomóc w jedyny sposób, w jaki umiała. Przyjął jej energię i

wplótł ją w tarcze.

Wciąż dyszał w jej umyśle i zwiększyła nasycenie. Zbierając każdą

cząsteczkę, jaką mogła zaoszczędzić, zrzekała się swojej tarczy

niewidoczności.

Napastnicy przysunęli się razem, skupiając ich atak w jedno

miejsce. Eric obrócił się gwałtownie, próbując powstrzymać ich

penetrację. Jednostka zatonęła w ścianie. Eric wysadził to niszczącą

mocą. Zakręciło się w ciasnej spirali i błysk światła się zmaterializował.

Rzucając się z nadnaturalną prędkością, intruz złapał Mercedes od

tyłu. Jedna z jego rąk objęła jej gardło, a druga uwięziła jej ramiona przy

bokach

- Jeden ruch, a skręcę jej kark.

Spojrzenie Erica było całkowicie skupione na zmieniaczu, zwężone

i śmiertelne.

- Zabierz łapy z mojej partnerki, a być może cię nie zabiję.

Zmieniacz więżący Mercedes roześmiał się.

- Wy, wampiry, jesteście tak aroganckie. Twoja partnerka mnie nie

obchodzi. Muszę porozmawiać z jej strażnikiem, a zabicie jej doprowadzi

do tego równie szybko jak rozmowa telefoniczna.

Eric poleciał w poprzek pokoju. Zmieniacz dokonał tego nagłym

ruchem głowy w bok. Przetaczając się, Eric stanął na stopach i

przygotowywał się, by rzucić się na niego ponownie.

background image

Przestań! Mercedes wzmocniła myśl podmuchem gniewu. To nie

pomoże.

Nie mogę go zablokować. Wiesz, kim on jest? Ekspresja Erica nie

zmieniła się, ale jego zrelaksowana postawa zmieniła się na czujniejszą.

- To, kim jestem, robi się niecierpliwe. – Wzmocnił uścisk na jej

gardle, odcinając jej dopływ tlenu.

Jej kryształowy wisiorek rozgrzał się i to uczucie zrelaksowało jej

napięte mięśnie. Cenne powietrze przepłynęło do jej płuc, mimo ciasnego

uścisku zmieniacza. Mercedes nie kwestionowała tego daru. Pozostała

cicha, urywając ruch klatki piersiowej. Gdyby walczyła, Eric rzuciłby się

do kolejnego ataku.

- Opuść tarcze, tak aby Faelon mógł wyczuć, że ona jest zagrożona.

Ona nie musi umierać.

- Nie blokuję jej umysłu od Faelona. - Eric podjął groźny krok do

przodu. – Ona to robi. Jeśli zabijasz ją, wszystkie klany wampirów

zjednoczą się, aby cię wytropić.

Połyskująca niebieska chmura pojawiła się na obrzeżach jej

postaci. Mrugnęła i próbowała odwrócić głowę. Przecież musi jej

brakować powietrza. Miała halucynacje.

Faelon pojawił się w widoku, warcząc - kły na wierzchu, pazury

powiększone. Zmieniacz pchnął Mercedes w kierunku Erica. Zderzyła się

z nim, pocierając swoje posiniaczone gardło.

- Teraz jest to bardziej wampir, do którego jestem przyzwyczajony.

- Zmieniacz wskazał w kierunku drzwi głównych. - Wpuść moich

towarzyszy.

- Pieprz się! - Eric zawarczał, przyciągając Mercedes w swoje

ramiona.

background image

Faelon wysłał falę wstrząsów elektrycznych w stronę zmieniacza.

Zmieniacz starannie je odrzucił, spalając drzwi przy tej okazji.

- Dziękuję.

Lance i kasztanowowłosa kobieta weszli do pokoju. Lance rozejrzał

się, nie nabierając nikogo swoją brawurą. Spokój kobiety jednakże był

autentyczny.

- Ośmielasz się położyć rękę na mojej rodzinie? - Faelon

uśmiechnął się szyderczo.

- Nie mam żadnego rzeczywistego interesu w twojej bratanicy.

Interesuje mnie jej matka. Powiedz mi, co wiesz o Ezettcie.

- Skąd znasz imię mojej matki? - Mercedes szarpnęła się wbrew

obronnej kontroli Erica. – Kim jesteś?

- Ezetta została wciągnięta do tego wymiaru przez…

Niebieska chmura pojawiła się ponownie, zakrzywiając się, stając

się gęstszą i wyższą. W jednej chwili zarys ukształtował się w oparach i

sylwetka stała się postacią. Zahipnotyzowana przez zmianę, Mercedes

przestudiowała postawę człowieka w chmurze. Poruszenie długich,

czarnych włosów zaciemniło jego twarz na moment, po czym niebieska

chmura rozproszyła się całkowicie, pozostawiając tylko człowieka.

- Rhys, - jęknął zmieniacz. - Jesteś daleko od domu.

- Nie tak daleko, jak możesz myśleć. - Lśniące włosy spływały mu

do pasa niczym zasłona niebisko-czarnego jedwabiu. Żywy szafir chmury

pozostał w jego migającym spojrzeniu. Jego twarde rysy były zgodne z

męskim pięknem i klasyczną symetrią, stwarzając wrażenie gwałtownej

szlachetności. – Zmusiłeś mnie do niezłego pościgu, ale zabawa właśnie

się skończyła.

background image

Zmieniacz nie cofnął się, by udowodnić swój zamiar i zrzucił się na

Lancego. Palec środkowy zmieniacza poszerzył i zaostrzył, stając się

smukłą macką, która pchnęła niczym nożem w bok głowy wampira.

Lance wrzasnął. Zmieniacz wyssał jego energię w chwilowym wycofaniu.

Rhys zarzucił sieć włókien energetycznych. Siatka oblokła

zmieniacza, gdy wyniszczone ciało Lance legło na podłodze u jego stóp.

Zmieniacz obrócił się i krzyknął. Rhys usztywnił nogi w rozkroku, jego

oczy płonęły z wysiłku utrzymania siatki.

Kobieta odwróciła się do drzwi, miała szeroko rozwarte oczy z

niedowierzania. Eric spostrzegł jej wycofanie i zablokował drogę.

Mercedes spojrzała na Faelona. Wiesz, co się dzieje? Kim są te istoty?

Rhys jest sojusznikiem. Zmieniacz jest naszym wrogiem. Bez

odrywania oczu od walki, wysłał jej falę sympatii. Czy kiedykolwiek

nauczysz się mi ufać?

Spiorunowała go wzrokiem właśnie wtedy, gdy przyjęła uczucie.

Gdy nauczysz się ufać mnie.

Zmieniacz przestał walczyć. Jego ciało zafalowało i powiększyło

się. Jego twarz wydłużyła się i zwęziła, jego nogi zachwiały się, po czym

wygięty. Materiał na jego piersi rozdarł się, ukazując przejrzystą skórę.

Mercedes przypatrywała się w niezdrowej fascynacji rozpaczliwemu

trzepotaniu dwóch serc.

Równie nagle, jak się uspokoiło, zmieniacz wykonał kilka szybkich

ruchów. Obrócił się, łącząc nogi i ręce, aż jego ciało uformowało niejasną

kolumnę ciała. Z gardłowym okrzykiem, opuścił swą cielesną powłokę i

wsiąknął w siatkę.

background image

- Cholera! - Rhys zmienił się z powrotem w mgłę, ale zmieniacz już

zniknął, a siatka energetyczna rozpadła się w deszczu niebieskiego

blasku.

Rhys zmienił kształt, gdy podszedł do rudowłosej kobiety..

- Gdzie on pójdzie? Pokaż mi jego legowisko.

Padła na kolana, jej ręka przykrywała usta, gdy płakała żałośnie.

- Możesz mi pomóc? O Boże, rzeczy, które ta istota mi zrobiła. Ja…

proszę, pomóż mi. - Przesunął ręką po jej twarzy i osunęła się w jego

ramiona. – Ona cuchnie istotą Setti. Wątpię, czy powie mi coś

przydatnego, ale muszę najpierw sprawdzić poziom jej uzależnienia,

zanim ją wypuszczę.

- Rozumiem - powiedział Faelon.

- Ale jesteś tylko jeden! - Mercedes ruszyła na nich. – Co to było i

skąd znało imię mojej matki!

- Zrobiłeś jakikolwiek postęp? - Rhys zapytał Faelona.

- Tylko poinformowałem. – Spojrzał na Mercedes, a następnie na

Erica, przed zwróceniem spojrzenia na Rhysa. - Wytropiłeś tu zmieniacza

Setti?

- Twoja bratanica wezwała mnie. - Podnosząc nieprzytomną

kobietę w ramionach, kiwnął głową na Mercedes.

- Ma Froswick com

9

kryształ na szyi.

Mercedes podniosła kryształowy wisiorek. Wciąż był ciepły.

- Pozwoliłeś mi oddychać i powstrzymywałeś od panikowania

Rhys pochylił głowę, jego oczy się skrzyły.

9

Nie wiem, co to jest ten Froswick com kryształ, ale domyślam się, że do com oznacza

„komunikacyjny:

background image

- Wampiry nie są znane z ograniczeń. Twój kochanek walczyłby na

śmierć, aby cię ochronić, ale zginąłby.

- Jesteś z domowego wymiaru Mercedes? - Zapytał Eric.

- Moje pochodzenie jest skomplikowane. Faelon może wyjaśniać

ci, kim jestem. Wygląda na to, że Faelon ma ci wiele do wyjaśnienia.

- Można powiedzieć, że znowu - Mercedes wymamrotała.

Rhys zaczął odchodzić, jednak zatrzymał się

- Niech Olav zbada twoją bratanicę. Nie rozumiem, co wyczuwam.

Zanim Mercedes mogła zapytać, co to oznaczało, Rhys zniknął z

zasięgu wzroku.

background image

Rozdział 7

Zajęło trochę czasu, aby się ubrać i nastroić, zanim stanęli przed

Faelonem. Ku zdziwieniu Erica, mistrz wampirów wciągnął Mercedes w

ramiona i przytulił ją mocno, zanim mogła wypowiedzieć choćby jedno

słowo.

- Nigdy więcej nie strasz mnie w ten sposób - upomniał Faelon. -

Zrozumiano?

- Nie. - Mercedes pocałowała go w policzek i cofnęła się. – Nie, nic

z tego nie rozumiem. Od jak dawna porozumiewałeś się z ludźmi z

wymiaru mojej matki?

Eric poprowadził Mercedes do kanapy na werandzie, a Faelon

wybrał przyległe krzesło.

- Rhys nie jest faktycznie z Froswick. Jego ojciec jest Strażnikiem,

a jego matka była człowiekiem.

- Czym jest Strażnik? - Zapytał Eric. – Rozumiem, że to jakiś

gatunek, a nie zawód.

- To w pewnym sensie jedno i drugie. Strażnicy są niecielesnymi

istotami, które istnieją dla bezpieczeństwa i dobrobytu mniej

rozwiniętych ludzi. Myśleli, że Setti stworzyli zagrożenie. Oczywiście,

przecenili swój sukces. Rhys miał znaczne stosunki z tymi istotami, więc

koordynuje międzywymiarowy opór.

- Jeden z tych wymiarów jest wymiarem mojej matki?

- Tak. Ezetta i jej połączony partner przybyli na Ziemię w pogoni

za kobietą nazywaną Chevon.

- Co masz na myśli przez „połączony partner”? - Mercedes

przesunęła się do krawędzi kanapy, ręce miała włożone między kolana. -

Matka była w stanie małżeńskim, gdy przybyła na Ziemię?

background image

- Byli dziennymi wojownikami, to najwyższy honor w wojsku

świata twojej matki - wyjaśnił Faelon.

- Mieszkańcy Froswick są mrocznymi istotami. Wpadają w transy

w dziennych godzinach, tak samo jak my to robimy. Ta więź pozwala im

przekazywać energię tam i z powrotem, umożliwiając im sprzeciwienie się

słonecznemu transowi.

- Dlaczego to byłoby aż tak ważne? – Nie dbając o to, czy Faelon

warknie na niego, Eric pomasował jej plecy, próbując rozładować

napięcie zbierające się między jej łopatkami.

- Setti nauczyli się atakować w ciągu dnia, gdy ludzie Froswick są

bezsilni. Wojownicy dzienni są ich jedyną obroną.

- Powiedziałeś, że przyszli tu po Chevon, - Eric przypomniał. –

Kim ona jest i dlaczego ją ścigali?

- Nie jesteśmy pewni. Wszystko, co wiem, to to, że ma prawie

dwieście lat, a Setti wciąż na nią polują.

- Dlatego Setti tu są, znaleźli tą Chevon? - Odprężyła się przy jego

boku i Eric otoczył jej ramiona swoim.

Faelon ucichł na moment, po czym zajrzał w oczy Mercedes.

- Rhys nie sądzi, żeby kiedykolwiek popuścili. On myśli, że zespół

rozpoznawczy był tu, odkąd Chevon po raz pierwszy przeszła przez

Zasłonę. Patrzyli i czekali na jakikolwiek znak, że mieszkańcy Froswick

nadal istnieją na Ziemi.

- O mój Boże, - Mercedes stanęła na stopach, kolor wypłynął na jej

twarz

10

, - właśnie dałam im dowód, którego potrzebowali, gdy wystąpiłam

w TV.

10

Jak myślicie… czerwony czy zielony? xD

background image

Faelon nie musiał się z nią zgadzać. Wszyscy wiedzieli, że to

prawda.

- Ale przybyli po Chevon, nie Ezette - wskazał Eric. - Dlaczego

miałoby ich to obchodzić? Dlaczego Setti wierzą, że ktoś z Froswick wciąż

tutaj jest? Coś nadal się nie zgadza.

- Wkrótce po tym, jak przybyła Ezzeta, jej połączony partner został

zamordowany przez zespół Setti. Była załamana po tej stracie, gdy

Chevon skontaktowała się z nią. Chevon twierdziła, że odkryła dowody

obciążające jej siostrę jako szpiega Setti. Gdy przekazała tę informację

władzom, nie tylko informacje zniknęły, ale również jej siostra została

zamordowana, a Chevon została postawiona jako główny podejrzany.

- Więc uciekła - dumał Eric.

- Zrobiłbyś inaczej? W tym czasie Ezetta spotkała Victora. Został

zniewolony przez nią i zaproponował, by zajrzeć do umysłu Chevon,

sprawdzić jej prawdomówność. Wszystko, co powiedziała, było

prawdziwe. Była niesłusznie oskarżona, ale nie mogła wrócić do

Froswick. Setti rozpaczliwie pragnęli widzieć ją martwą i nie wiedziała,

komu mogłaby zaufać.

- Co zrobili? - Mercedes oblizała wargi, trochę koloru wróciło na

jej policzki.

- Ezetta przysłała wiadomość informującą, że zlokalizowała

Chevon. Zespół przybył w samą porę, aby być świadkiem przerażającego

morderstwa obu kobiet rękami bezwzględnego wampira. - Dramatyczna

strona Faelon powiedziała im, że to początek.

- Victor?

background image

- Tak. Chevon nigdy nie skontaktowała się z Ezettą tego dnia. To

byłoby zbyt niebezpieczne. Nie wiem, gdzie ona jest albo dlaczego Setti

chce jej tak bardzo, ale musimy znaleźć ją wcześniej, niż zrobią to oni.

- Dlaczego nie wyjaśniłeś mi tego wcześniej? Nie jestem dzieckiem.

- Nie, ale jesteś bardziej krucha, niż myślisz. Nawet nie mogę się

równać z Setti. Ten krwawiący zmieniacz uciekł Rhysowi. Jeśli złamali

zabezpieczenia… - stanął i położył rękę na jej ramieniu. - Nie wiem, o

czym Rhys mówił, ale nie wysunąłby propozycji, gdyby to nie było ważne.

Muszę zabrać cię do Olava.

- Kim jest Olav? - Eric dołączył do nich pośrodku pokoju, nie chcąc

pozostawać z tyłu.

Faelon rzucił mu gniewne spojrzenie, którego się podziewał, odkąd

weszli po schodach.

- Podejrzewam, że Mercedes podjęła tę schadzkę. To jest jedyny

powód, dla którego wciąż żyjesz. Nie prowokuj mnie.

- To nie jest brak szacunku, sir, ale Mercedes jest moją partnerką.

To, co dotyczy jej, dotyczy również mnie.

Faelon spojrzał jej w oczy, oczywiście badając jej umysł. Po długiej,

pełnej napięcia ciszy kiwnął głową.

- Nie wmieszam się.

- Kim jest Olav? - Eric zapytał ponownie.

- Uzdrowiciel z Froswick.

- Ona się ode mnie nie oddali.

Faelon zachichotał.

background image

- Wyślę tutaj Olava

11

.

*****

- To niemożliwe. Przebudzenie musi być wywołane ostrożnie i

nawet wtedy to nie zawsze się zdarza.

Mercedes usiadła na kanapie na werandzie domu zespołu,

obserwując kroki swojego gościa. Była tak zafascynowana przez zadziorną

kobietę, że z trudnością koncentrowała się na jej słowach. Jej koloryt

skóry był nawet wyraźniej obcy niż samej Mercedes, zielone pasemka w

jej włosach bardziej oczywiste, a jej źrenice były nie tylko w kształcie

rombu, ale również znacznie większe niż ludzkie.

- Przestań się na mnie gapić - kobieta krzyknęła, nie tracąc wątku.

Mężczyzna, którego ubarwienie było niemal identyczne do kobiety,

zaśmiał się i zwrócił swoją uwagę na Mercedes.

- Nie przejmuj się Kylie. Przez całe życie miała ambicję, by zostać

dziennym Wojownikiem, podczas gdy ty uczyniłaś pierwszy krok bez

najmniejszego wysiłku.

- Ona nie może być dziennym Wojownikiem - Kylie kontynuowała

swoje sprzeciwy. - Jej ojciec był wampirem! To nie może się stać.

- Co nie może się stać? - Zapytał Eric. – Czym jest to Przebudzenie,

którego być może Mercedes doświadcza?

11

O nie błagam! Tylko nie trójkąt! O Jezu! Właśnie sobie uświadomiłam, że to może być sześciokąt! Nie,

autorka mi tego nie zrobi i nie wsadzi tu Kylie i Daltona, prawda?

background image

- Przebudzenie jest pierwszym stopniem w tworzeniu więzi Dnia. -

Olav przeczesał włosy palcami i przestudiował Mercedes przez moment. -

Może to połączenie wampira i krwi Froswick uczyniło ją tak wrażliwą na

połączenie. Nie wiem aż tyle o wampirach, ale wasze zakładanie więzi

wydaje się różne od naszego.

- Oni nie mogą być dziennymi Wojownikami. To…

- Nieuczciwe? - Olav uderzył swoją partnerkę w tyłek, po czym

pocałował ją w usta. - Mnóstwo rzeczy w życiu nie jest uczciwe, fluretta.

Myślałem, że już to wiesz.

Kylie zrobiła głęboki wdech i wzruszyła ramionami.

- Masz rację. Jeśli oni mogą zakończyć więź, my wszyscy

powinniśmy świętować. Froswick potrzebuje każdego dziennego

Wojownika, jakiego może dostać.

- Jak mamy zakończyć więź? - Zapytał Eric.

Olav rzucił okiem na Kylie, jakby oczekiwał, że ona znów zacznie

protestować.

- Jej zmysły muszą zostać przestymulowane do szaleństwa, wtedy

ty zrobisz to, co przychodzi naturalnie.

- Myślę, że możemy to załatwić. - Eric przysunął się do Mercedes, a

ona mogła wyczuć nagły przypływ zaborczości przenikający przez niego.

Dlaczego Olav wciąż patrzył na Kylie?

- Tak naprawdę, to w naszym wymiarze w gorączce stworzonej

przez Świt często biorą udział trzy albo cztery osoby

12

.

- Nie ma żadnego sposobu, aby ona odbyła stosunek z kimkolwiek

poza mną.

12

Błagam nie!

background image

- Tylko jej partner aktualnie z nią połączony. Jeśli ktoś inny z

uczestników rozleje w jej ciele nasienie, skończy się to trójstronną więzią.

Inni po prostu pomagają jej w Przebudzeniu.

Mercedes przeczyściła gardło i położyła rękę na nodze Erica.

Poczuła się pusta i gorąca, a całe to mówienie o Przebudzeniu i rytualnym

seksie tylko sprawiło, że jej niepokój stawał się coraz gorszy. - Zgaduję, że

będzie lepiej, jeśli nam to przeliterujesz. Co dokładnie inni muszą nam

zrobić?

- Zasadniczo, uczestnicy używają rąk i ust, jednak nie mogą

dokonać penetracji czymkolwiek poza palcami.

- Oni nie mogą jej penetrować - Kylie nie zgodziła się. - Podczas

mojego Przebudzenia nawet nie pocałowałbyś mnie jak należy.

- To nie była ceremonia Przebudzenia. To był już Świt.

Zanim Olav mógł dostarczyć jeszcze jakieś szczegóły, światło

przemknęło przez pokój.

Możemy wejść? Eric rozpoznał głos Rhysa i zawiłość jego energii.

- Kto jest z tobą?

Dowódca Brock Sihngal. Zarówno Kylie jak i Olav go znają.

- Rozpoznaję podpis energetyczny Dowódcy Sihngal - potwierdziła

Kylie. - Nie znam człowieka, który z tobą rozmawia.

- Znam go. - gdy Eric miał właśnie otworzyć lukę w zewnętrznych

tarczach, Rhys pojawił się przed nimi.

background image

- Byłem uprzejmy – powiedział Rhys ze śladem uśmiechu.

Drugi człowiek mignął chwilę później. Nieco wyższy niż Rhys, miał

budowę mięśni stosowną dla wojownika, a to, że nim był, było widoczne,

mimo jego stroju. Śmiertelny i pozbawiony skrupułów, to był rodzaj

ludzi, którzy mogli walczyć z inwazją Setii. Falujące, brązowe włosy

oprawiły jego surowe rysy, a jego oczy miały jasnozielony, krystaliczny

odcień.

- Wspomniałem Brocowi, co wyczułem wcześniej, i uparł się, by

spotykać się z Mercedes.

Eric stanął i zablokował drogę Brockowi.

- Wcześniej nie miałeś pewności, co wyczułeś.

Rhys nie kłopotał się dyskusją na ten temat. Spojrzał na Olava i

zapytał

- Dobrze rozpoznałem? Ona jest zbudzona?

Olav uśmiechnął się.

- Z pewnością, i jeśli Mercedes nie ma jakichkolwiek innych pytań,

myślę, że pozwolimy waszej trójce osobiście rozwiązać wasze sprawy.

- Nie zostawimy jej z nimi - zaprotestowała Kylie.

- Ona nie jest sama - stwierdził Eric.

- Ona nie jest niemową - Mercedes stanęła i trąciła Erica w bok,

stojąc przy nim, podczas gdy jej spojrzenie omiotło Brocka. - Jesteś z

Froswick, czy pomagasz tylko Rhysowi?

Ścisnął pięść przy sercu i skłonił się do pasa

- Jestem Dowódca Sihngal z Nac O'te.

- Nie jestem zainteresowany tworzeniem więzi z kimkolwiek, więc

twój partner może przestać piorunować mnie wzrokiem. Jednakże,

background image

jestem bardziej zaznajomiony z obrzędami Świtu niż ktokolwiek w tym

pokoju.

- Spójrz, to nie jest walka czy cokolwiek ekscytującego - powiedział

Olav. – Trzeba zrobić wszystkie rzeczy, które były zakazane podczas

twojego Przebudzenia.

Policzki Kylie rozjaśniły się, a uśmiech zakrzywił kąciki jej ust.

Złapała spojrzenie Mercedes i powiedziała:

- Zadzwonię do ciebie, gdy sprawy już się uformują. Jestem

pewna, że masz mnóstwo pytań.

- Zawiadom Arabel, nim staniesz się zbyt rozproszona -

zasugerował Rhys. - Rozmawiałem z nią wcześniej, ale będzie chciała

wiedzieć, że Przebudzenie Mercedes jest już potwierdzone. Jesteśmy

wciąż na pół kroku przed Setti i przy odrobinie szczęścia, przed

porankiem będziemy mieli komplet dziennych Wojowników.

background image

Rozdział 8

Mercedes wpatrywała się w każdego z trzech mężczyzn po kolei,

próbując w jednym słowie sklecić wrażenia o nich. Rhys był

szlachetnością. Elegancki acz silny, autorytatywny, a nie autokratyczny.

Brock był nieco trudniejszy do zdefiniowania. Było coś brutalnego w jego

jasnym zielonym spojrzeniu. Był z pewnością bezwzględny, a mimo to

wyczuła jakąś waleczność pod jego ponurą powierzchownością.

Jedno spojrzenie na Erica było wszystkim, czego potrzebowała, by

znaleźć odpowiednie słowo. Mój. Eric był jej partnerem, jasne i proste,

druga połowa jej duszy.

- Pożegnam się z wami - powiedział Rhys. - Wyglądasz na

niechętnego, by dzielić to doświadczenie z innymi, więc uszanuję to

pragnienie. Brock uczestniczył w wielu udanych Świtach. Sugeruję, żebyś

wykorzystał jego biegłość. - Ze swą zwykłą bezpośredniością Rhys

odszedł.

- Jeśli postanowimy, że zostanie dziennym wojownikiem, nie jest

naszym priorytetem, jakie mamy inne opcje? - Eric zwrócił się ze swoim

pytaniem i spojrzeniem do Brocka, jego ton pozostał sztywny i formalny.

- Będzie się falami spalać, każda intensywniejsza niż poprzednia.

Nie ma żadnego sposobu, aby zapobiec temu. To już się zaczęło. - Brock

mimochodem wskazał jej pobudzone sutki, które rozdrażniona

próbowała ignorować. - Jeśli podda się temu całkowicie i odważysz się

wykuć więź, sprawisz, że to stanie się silniejsze, niż myślisz. Jeśli zaznasz

niepowodzenia, wszystko wróci do stanu poprzedniego. Ale ta okazja

nigdy nie ponowi się.

- Chcę spróbować, ale wybór ostatecznie należy do niej.

background image

- Nie. - Brock złapał jej ramiona i odwrócił ją do Erica,

przytrzymując jej ręce za nią. - Ona jest twoją partnerką. To jest twój

obowiązek, by chronić ją i dostarczyć jej tego, czego potrzebuje. To nie

jest w stylu wampirów?

Tak, ale żyjemy w czasach, kiedy...

Spostrzegłeś dziś wroga. Nie mamy czasu na polityczną

poprawność. Mężczyźni są silniejsi niż kobiety, z ważnej przyczyny.

Mercedes jak nigdy będzie potrzebować twojej siły dziś wieczorem.

- Rozumiem.

Brock odchylał jej głowę do tyłu, dopóki nie dotknął ramion.

- Ufasz swojemu partnerowi, Mercedes?

- Tak - powiedziała bez zastrzeżeń.

- Kiedykolwiek zarządzałby bólem dalej, niż mogłaś znieść?

Pamięć jego osobistego kęsa przestraszyła ją.

- Czy kiedykolwiek sprawił ci ból większy, niż byłabyś w stanie

znieść.

Brock pchnął ją w ramiona Erica.

- Mam tu pomóc w sposób, jaki tylko będę potrafił . Ponieważ

głód wzrasta, ona może stać się niepohamowana. Gdzie powinniśmy ją

zabrać?

Eric zaprowadził ją przez swoje miejsce ćwiczeń i za kabinami

studia do nijakich drzwi pod koniec sali. Ich wejście uruchomiło

rozproszone oświetlenie i Mercedes rozejrzała się z mieszaniną

ciekawości i niepokoju. Nigdy wcześniej nie była w lochu przyjemności,

ale nie było żadnego innego sposobu, by opisać pokój otaczający ją. Był

background image

umeblowany grubymi drewnianymi stelażami, a mankiety zawisały na

łańcuchach, wyściełanych ławkach i giętkich stołach.

- Rozbierz się.- Czy to autorytatywne polecenie faktycznie

pochodziło od Erica?

Ufam mu. Wykorzystała myśl do odsunięcia swej niepewności. I

cierpię, ja nigdy nie cierpiałam. Oni wiedzą, co robią.

Kocham cię, Mercedes. Jeśli jesteśmy połączeni Dniem, mamy

najlepszą szansę na ocalenie z nadchodzącej burzy. Widziałaś tą istotę.

Nie możemy być bezsilni następnym razem, gdy staniemy przeciw Setti.

Jego łagodna gwarancja była wszystkim, czego potrzebowała.

Ściągnęła bawełnianą koszulkę przez głowę i zdjęła jeansy, stojąc przed

nagimi mężczyznami pozbawiona wstydu.

- Jesteś dzieckiem szczęścia, wampirze. Twoja partnerka jest

wyjątkowa.

Eric przesunął się za nią i zawiesił ramiona na jej łokciach,

powstrzymując jej ramiona.

- Otwórz się dla niego, miłości. Niech zobaczy jak jaskrawo

czerwieniejesz i poczuje zapach twojej śmietanki.

- Pozostanę ubrany jako przypomnienie o mojej roli - powiedział

im Brock - niezależnie od tego, jak wymagająca by się stała, nie zakończę

więzi.

Trzymana stanowczo w ramionach kochanka, Mercedes cieszyła

się z głaskania palców Brocka. Poświęcił mnóstwo uwagi jej piersiom,

przykrywaniu i ściskaniu hojnych wzgórków jedną ręką, podczas gdy

druga przeniosła się w kierunku jej cipki.

background image

Zesztywniała, rzucając głową na klatkę Erica. Posiadanie jej piersi

i pieszczenie, to jedno, ale rzeczy działy się zbyt szybko. Brock karmił się

jej sutkami i lekko dokuczał jej fałdkom.

- To nie była żadna czcza przechwałka - Brock wymruczał. - Ona

jest już całkowicie przemoczona.

- Czy masz ochotę na jego język na twojej łechtaczce? - Eric

szepnął jej do ucha. - Dochodzisz tak mile, ilekroć dotykam cię w ten

sposób.

- Chcę twojego języka na swojej łechtaczce. - Przekręciła biodra,

odrywając się od przekornego dotyku Brocka.

- Brock jest moim przedłużeniem - Eric nalegał. Chropowaty ton w

jego głosie sugerował, że nie można wyczuć zazdrości. Potrzebowali

pomocy Brocka, aby dokończyć Świt. Niepokój Erica uspokoił ją.

Uwielbiał ją wystarczająco, aby pozwolić na dotyk innego mężczyzny, ale

tylko dziś wieczorem. - Jego ręce są moimi rękami. Jego język jest moim

językiem. Dochodzisz dla mnie.

Brock uklęknął, a Eric puścił jej ramiona, ustawiając jej tułów pod

kątem, tak aby mógł sięgnąć do jej piersi. Zamknęła oczy, gdy napięcie

narastało, tak wiele wrażeń. Eric kontynuował wolne, głębokie ssanie jej

sutków, podczas gdy Brock skupił na jej łechtaczce. Ciągnął językiem w

górę i wokoło węzła nerwów, do czasu gdy jego usta ją uziemiały.

Gdyby spalanie właśnie się zaczęło, jak zamierzała przetrwać tę

noc? Dyszała. Każdy surowy oddech szarpnął o usta Erica. Brock odnalazł

jej szparkę czubkiem palca, podczas gdy kontynuował pieszczenie jej

łechtaczki. Był zbyt łagodny. Potrzebowała jego zębów i mocno

posuwającego się palca w jej rdzeniu.

- Dość - powiedział Eric.

background image

- Nie. - Zajęczała, gdy Brock natychmiast się zatrzymał. - Byłam

prawie na miejscu.

- Wiem - Eric zabrzmiał na całkowicie nieskruszonego. –

Dojdziesz, kiedy pozwolę ci na to. Musisz mi zaufać z twoją

przyjemnością.

- Mam nadzieję, że ty i ja naprawdę musimy dojść.

Poprowadził ją do zbioru mankietów zwisających z sufitu i

zamknął je wokół jej nadgarstków. Stworzone z jakiegoś rodzaju metalu

mankiety były otoczone miękkim pluszem. Uklęknął i zapiął podobne

mankiety wokół jej kostek, wtedy stopniowo docisnął łańcuchy,

rozkładając jej ramiona i nogi szeroko, robiąc całkowicie wolny dostęp do

jej organizmu.

Gorąco pełzało przez skórę, a jej sutki zadrżały. Co zrobiliby

potem? Jej głowa drżała w rytm dudniącego serca, a jej rdzeń zacisnął się,

wymagając satysfakcji. Z pewnością teraz płonęła. Dlaczego nie pozwolili

jej dojść?

Mężczyźni obeszli ją wolno dookoła, śmiało oceniając jej nagie

ciało. Eric pozbył się swojej koszuli i rozpiął jeansy. Brock pozostał w

ubraniu.

- Odpowiedz mi szczerze - zaczął Eric. – Czy wiedźma cię

kiedykolwiek uderzyła?

- Nie. Jej nadużycia były znacznie bardziej twórcze.

- Byłaś kiedykolwiek wychłostana

13

?

Potrząsnęła głową, widząc, jak jej skóra się rozjaśnia.

- Ciekawi cię to?

13

Nie, błagam.

background image

- Z pewnością lubię przyjemność bardziej niż ból, ale twoje

ugryzienie było… niewiarygodne.

Przeczesał swe włosy obiema dłońmi.

- Jestem kiepski z batem. Obawiam się, że zadam ci ból.

- Jestem doświadczony - powiedział Brock. - Jeśli myślisz, że ona

szczerze chce poczuć smak rzęsy.

- Ona odbywa nowicjat - podkreślił Eric.

- Zaprzestanę po pięciu, jeśli uważasz, że ona jest obezwładniona,

ale dziesięć to ilość, od której zazwyczaj zaczynam.

- Dam sygnał, kiedy zobaczę, jak zareaguje po pięciu.

Cholera! Co właśnie robiła? Brock faktycznie zamierzał ją chłostać.

Jej logiczny umysł zbuntował się przeciwko temu pomysłowi, podczas

gdy jej skóra drżała i cipka zatrzepotała. Brock podszedł do półki z

batami, pasami i innymi narzędziami tortur, wybierając krótką rurę z

wystrzępionym końcem.

- Ona nie ma doświadczenia. Nie możesz oczekiwać, że nie dojdzie.

- Mercedes, opieraj się uczuciom. Niech twoje ciało doświadczy

wszystkiego jak najpełniej.

Naprężała się trochę bardziej, z każdym krokiem Brocka robionym

wobec niej. Zamachnął się rurką, która zagwizdała. Jej brzuch zadrżał, a

piersi podskoczyły. Dlaczego zasugerowała to? Naprawdę chciała – rurka

uderzyła ją w lewy półdupek i Mercedes krzyknęła, przekręcając się w

prawo. Ostrzejsze niż piekący ból, ale bardziej intrygujące niż ból, uczucie

rozprzestrzeniło się przez jej skórę i przesunęło na mięśnie. Gorąco.

Rzęsa pocałowała jej drugi półdupek. Przygryzła wargę, gdy

przerwał na trzy pełne sekundy przed powtórzeniem pierwszych dwóch

background image

razów. Jej tyłek płonął. Chciała potrzeć o coś, a jeszcze lepiej gdyby to coś

potarło się o nią. Przekręciła biodra i rzuciła głową, jej rdzeń trzepotał z

głęboką potrzebą.

Gdy delektowała się słodkim ogniem, przeniósł się na drugą stronę

i wymierzył cios jej obolałym sutkom. Krzyknęła, zaskoczona przez

wybuch przyjemności pomieszany z bólem. Dwie rzęsy, a potem przeniósł

się na jej brzuch.

- Proszę, nie myślę, mogę – rurka przesunęła się przez jej wzgórek,

potem przez łechtaczkę i przeszła do agresywnych wstrząsów. Podczas

gdy wciąż z trudem łapała oddech i zataczała się od początku orgazmu,

dostarczył ostatni pocałunek.

Drugie zwolnienie było jeszcze bardziej wstrząsające niż pierwsze,

jej wewnętrzne mięśnie zaciskały się boleśnie do czasu, gdy jej brzuch się

zacisnął. Zaszlochała. Ból i krzywda nie powinny sprawiać, że masz

orgazm!

Eric uklęknął przed nią i pochwalił jej kapitulację ustami. Liznął ją

i pocałował, ssąc łagodnie jej śmietankę. Każdy wolny zamach jego języka

posłał wir gorąca przez jej ciało, przedłużając gorąco. To nie było to, czego

potrzebowała. Łaknęła jego czułości, to po prostu nie działało dziś

wieczorem.

Brock dotknął ramienia Erica, zwracając jego uwagę z dala od jej

cipki.

- Spójrz na jej twarz. - Niespodziewanie wepchnął dwa palce w

głąb jej cipki, a ona krzyknęła w ekstazie. – Nie będzie kochania się po

stworzeniu więzi. Dziś wieczorem intensywność. - Wyciągnął palce i

cofnął się.

background image

Trzymając ją w ramionach jedną ręką, Eric wepchnął dwa palce

drugiej ręki do jej rdzenia. Jęknęła i ścisnęła go, kołysząc biodrami w

rytm jego ręki.

- Czy kiedykolwiek miała coś w tyłku?

Spojrzała przez ramię w odpowiedzi na pytanie. Brock stał,

wpatrując się w jej okaleczony tyłek.

- Nie sądzę. - Eric kontynuował błogą zjeżdżalnię swoich palców. -

Użyłem raz palca, ale jest niewiarygodnie napięta.

- Przestańcie rozmawiać o mnie, jakby mnie tu nie było.

Brock przesunął się za nią, przykrył palcami obydwa jej półdupki.

- Kiedykolwiek miałeś kutasa w swoim tyłku?

- Nie - przyznała.

- Za twoją zgodą, miałbym ochotę być trochę bardziej twórczy.

Nie polubiła brzmienia tego. Jej nerwy już osiągnęły punkt

krytyczny. Jak wiele oczekują, że od niej wezmą?

- Co miałeś na myśli? - Zapytał Eric.

- Pokażę cię.

Próbowała jak mogła, zobaczyć, co robi Brock. Eric wstał i wziął jej

brodę między palec wskazujący a kciuk, obracając jej głowę.

- Dowiesz się wystarczająco szybko. Chcesz moich palców w sobie

czy nie?

- To pogarsza się. Muszę dojść jeszcze raz.

Owinął swoje ramię wokół jej pasa i wcisnął palce głęboko.

- Po prostu się odpręż i poczuj, jak moje palce się w tobie

poruszają. - Niemal nieruchoma w jej objęciach, wpatrywała się w jego

background image

lśniące oczy i upajała się sprawnymi ciosami jego długich palców.

Wewnątrz i na zewnątrz. Obrócił nadgarstek, wbijając palce w jej rdzeń.

Sapnęła i poruszyła się, gdy przyjemność przesunęła się w górę jej ciała.

- Teraz – rozkazał, a jej ciało posłuchało, dochodząc ze stałymi

skurczami przyjemności. - Lepiej?

- Dziękuję – szepnęła, a on pocałował ją łagodnie, pozwalając

zasmakować swojego smaku, zanim zniknie.

- Mam nadzieję, że nie zrelaksowałeś jej zbyt mocno. To

zapowiada zupełnie inny efekt.

- Znalazłeś wszystko, na co miałeś ochotę? - Zapytał Eric.

- Ostatecznie. To nie jest mój pokój zabaw.

- Mogłeś zapytać, gdzie co jest - podpowiedział Eric.

- I żeby się dowiedziała, czego ma się spodziewać? Gdzie w tym

zabawa?

Eric uwolnił ją z mankietów i wciągnął ją w ramiona.

- Skąd będziemy wiedzieć, że wieź została utworzona? – Przycisnął

wargi do jej skroni, gdy wtuliła się w jego klatkę piersiową.

- Zaufaj mi, będziesz wiedzieć.

Głód wzbudził się w Mercedes, bardziej skomplikowany niż to, co

kiedykolwiek znała. Dwa aspekty jej natury, które subtelnie rywalizowały

o władzę w jej życiu, nagle połączyły się w jedną siłę napędową. Chciała

krwi i łaknęła energii. Jej kły urosły, a ciało dojrzało, domagając się

seksualnego uwolnienia.

Złapała twarz Erica i wepchnęła język do jego ust, wsysając jego

oddech do swoich płuc.

background image

Brock wyciągnął ją z ramion Erica i postawił na podłodze, szybko

manewrując jej ramionami za jej plecami. Zapanował nad nią bez

sprawiania jej bólu.

Słyszała jego słowa z bardzo daleka. Nie mógł mówić o niej. Ale

Eric wysunął się ze swoich jeansów, więc rzuciła się na jego kutasa. Złapał

jej twarz między swoimi rękami i nie puścił. Ruszając się razem z

Brockiem, Eric usiadł na brzegu jednej z ławek, a Brock poprowadził ją na

kolana między nogami Erica.

Bez wahania wzięła kutasa Erica w usta i ssała mocno główkę do

czasu, gdy nie usłyszała jego gardłowego jęku. Brock trzymał jej ręce

stanowczo za jej plecami, więc mogła używać tylko ust. Utworzyła twarde

koło wargami i kiwała głową.

Jej kieł uderzył w jego trzonek, a krew polała się w poprzek jej

języka. Przyjemność i ochota rozprzestrzeniły się po całym jej ciele.

Chciała otworzyć i pozwolić jego krwi wypełnić jej usta. Wstrząśnięta

swoja reakcją, odsunęła się i polizała małą rankę.

- Ona staje się coraz bardziej agresywna. Niech teraz ssie twojego

fiuta, bo później będzie to zbyt niebezpieczne.

- Nie chcę zadać ci bólu - Spojrzała w górę w jego oczy,

wygłodniała i nieszczęśliwa.

- Nie musisz się kontrolować. Poddaj mi się. - Skorygował swoją

kontrolę nad swoją głową, trzymając jej twarzy pod kątem prostym. -

Chcesz mojego wytrysku?

Zajęczała. Ostatnim razem, gdy wszedł do jej ust, to było błogie.

Przesuwając się do samego skraju ławy, zakwaterował się w jej ustach.

Wszystko, co musiała zrobić, to trzymać je otwarte i pozwolić mu się

pieprzyć.

background image

Kapitulacja.

Twardy trzonek Erica pulsował o jej język, podskakując w tyle jej

gardła z każdym równym pchnięciem. Brock otoczył jej sutki i przykrył jej

wzgórek, od czasu do czasu czyszcząc swój palec o jej łechtaczkę. Głód

zapłonął. Mercedes wygięła w łuk szyję, wciągając Erica do swego gardła,

cicho domagając się jego kapitulacji. Jego palce poruszające się na jej

czaszce i dał jej to, czego żądała, zwalniając nasienie w gorących

wybuchach.

Połykając i ssąc, odmówiła uwolnienia go do czasu, gdy każda

ostatnia kropla nie została oddana. Gorąco opadło z jej piersi i usadowiło

się nisko w żołądku. Istota Erica uspokoiła jej spustoszone zmysły i

pozwoliły jej myśleć o spalaniu. Pogłaskał jej twarz i przebiegł pacami

przez jej włosy, czekając do czasu, gdy była gotowa, aby go uwolnić.

Wciąż na kolanach, wysunęła jego kutasa ze swoich ust i oparła

głowę o jego udo.

- Jeśli weźmiemy od siebie krew, czy to zagrozi utworzeniu więzi?

- Nie sądzę. - Brock pomasował jej plecy i odnalazł jej rowek. –

Jesteś po części wampirem. Nie możesz zaprzeczać swojej naturze.

Eric przyjrzał się, jak ręce Brocka przesunęły się przez jej

zaokrąglony tyłek. Pręgi zaczęły znikać. Po prostu patrząc, jak inny

mężczyzna dotykał jej i podburzył w niej przyjemność, co sprawiło, że

Eric zachciał rozerwać Brocka na strzępy. Fakt, że wojownik Nac O'te

posiadał odpowiednie umiejętności, nie sprawił, że Ericowi łatwiej było to

tolerować.

- Zamierzałem zrobić to, podczas gdy ssałaś jego fiuta, ale byłeś już

na krawędzi, - Brock powiedział łagodnie do Mercedes.

background image

Wiedząc, co Brock planował, Eric wziął jej ręce i włożył je pod

swoje uda. Jej piersi przyparte do jego goleni i z głową tkwiąca na jego

kolanach, tak spokojna i ufna.

- Na początku będziesz się czuć dziwnie, ale będziesz się bardzo

cieszyć dodatkową pełnością. - Brock wysmarował tępy koniec wejścia do

jej tyłka, po czym drugą ręką posmarował jej półdupki, ukazując

ściągniętą dziurkę, w którą miał zamiar włożyć zabawkę.

Eric wyobraził sobie, jak wiąże ją na jednej z ławek i jak Mercedes

bierze jego kutasa głęboko, w taki właśnie sposób. Spojrzała w górę na

niego, jej spojrzenie promieniowało ochotą.

Mówiłam ci, że chcę wszystkiego.

Nie wiedział, czy Brock słyszał ich telepatyczną komunikację.

Pamiętał, że miał coraz mocniejszego kutasa w jej ustach. Brock

przycisnął grubszy koniec zabawki do jej wejścia. Jej ciało otworzyło się,

rozciągając wokół gładkiego przedmiotu, akceptując pełność. Eric musiał

odwrócić wzrok. Dyszał, pragnąc jej, łaknąc brutalnego dołączania, które

wstrząsnęłoby i przeraziło ją.

Nigdy nie mogłeś mnie przerazić. Znam cię zbyt dobrze.

- Zostaw nas - Eric zawarczał.

- Jesteś pewien? To jest oczywiście ostatnia fala.

- Odejdź!

Nie mógł być łagodny i nie mógł czekać dłużej, aby utworzyć

rzeczywistą więź ze swoją partnerką. Tworzenie więzi duszy albo

tworzenie więzi Dnia, to już nie miało znaczenia, musiał uczynić ją swoją.

Zanim Brock nawet zdążył do drzwi, Eric rzucił ją plecami na ławkę.

Splótł ich palce i trzymał jej ramiona ponad głową.

background image

- Jesteś moja - Jego spojrzenie przyniosło się na nią, wiele

mówiąca pełna ostrość jego ponurej natury. - Zawsze byłaś moja.

- Nie odstraszysz mnie. - Podniosła nogi, oplatając się wokół jego

talii, a Eric pchnął, witając jej gorąco. - Jestem twoją muzą i jesteś moim

mistrzem. Tak miało być.

Każde pchnięcie przenosiło ich wyżej, zmuszało z powodu głodu,

napędzając spalaniem. Naprężyła swoje wewnętrzne mięśnie, końcówka

grubej zabawki akcentowała pełność każdego ciosu. Puścił jej ręce i

pchnął ramiona pod nią, chwytając jej ramiona od tyłu. Twardy i głęboki,

wiercił w niej, sięgając w to nieuchwytne miejsce, gdzie ich istoty były

złączone.

- Krew i energia - szepnęła i zatopiła swoje kły w jego ramieniu.

Sekundę później zamknął obwód swoim ugryzieniem. Wygięła się w łuk

tak silnie, że niemal oderwał się od niej. Wepchnął się mocno, wgniatając

ją w ławkę, wykazując swoją siłę i dominację.

Światło wybuchło w niej i zrozumiał. Uwolnili ją od ciemności, w

której się urodziła. Teraz musi zakotwiczyć ją swoją miłością albo będzie

dryfować, złapana między dwoma światami, nie należąc do żadnego z

nich.

Szaleńczo i zdecydowanie, zmusił się, by zwolnić, uspokoić i

wielbić ją swoim ciałem i umysłem. Cofnął swoje kły i odciągnął jej usta

od jego ciała. Przykrywając jej wargi swoimi, włożył ostrożnie język do jej

ust. Wplotła palce w jego włosy, pogłębiając pocałunek. Nie pozwoliłby jej

przyśpieszyć tego. To musiało być doskonałe. Mieli tylko tą jedną okazję,

by zmienić bieg ich życia. Zaczepił jej nogi ponad swoimi i pozwoliła mu

prowadzić. Dotknął jej twarzy, szyi, ramion, nigdy nie przerywając

niezachwianego ruchu bioder.

background image

Jej dusza kąpała się w jasnym świetle. Odpowiedział z aksamitną

ciemnością. Jej energia wydawała się teraz inna. Była istotą światła.

Zatopił się bardziej w głąb połączenia, pogrążając się w jej blasku. Byli

zakręceni wokół siebie. Kontrast był spektakularny. Po chwili więź pękła,

a wybuchła w nich przyjemność.

Zawinęła swoje nogi wokół jego pasa, gdy jej istota ograniczyła

jego kutasa. Przycisnął ją do swojej klatki piersiowej i doszedł z rykiem.

Bez końca jej ciało eksploatowało jego przyjemność tylko po to, aby

odsyłać to wzdłuż ich telepatycznego połączenia.

Przenosząc swoją wagę na kolana bez rozdzielania ich korpusów,

Eric opuścił na nią wzrok.

- Twoja twarz wciąż płonie. - Pocałował czubek jej nosa.

- Nie jesteśmy już tacy sami.

Zachichotał.

- Nie byliśmy tacy sami. Jesteś kobietą, a jestem mężczyzną. Jesteś

w połowie z Froswick i do połowy naturalnym wampirem. A ja jestem

przemieniony z człowieka. Jeśli już, to nas upodobniło. Teraz oboje

jesteśmy skołowani jak diabli.

Zaśmiała się.

- Brock wciąż tu jest?

Eric potrząsnął głową.

- Porozmawiamy z Kylie, po tym jak prześpimy się kilka godzin.

Nie jestem pewny, jak to wszystko działa. Wiem, że możemy przekazywać

sobie energię i nie jesteś już istotą nocy, ale czy to oznacza, że ja również

mogę wychodzić na światło dzienne? Kylie powiedziała, że oboje jesteśmy

dziennymi Wojownikami. To brzmi, jakby więź zmieniła nas oboje.

background image

- Nie zamierzamy ryzykować do czasu, gdy nie dowiemy się

wszystkiego.

- Zgadzam się. – Wciągnął ją w ramiona i przeciągnął w poprzek

sali zabaw. - Chcesz bym wyjął zabawkę?

Poruszyła się trochę, a następnie z rozmarzonym uśmiechem

położyła głowę na jego ramieniu.

- To sprawia, że czuję się dekadencko.

*****

- Ponieważ Mercedes staje się zręczniejsza w przekazywaniu ci

energii, będziesz mógł zaryzykować wyjście na światło dzienne. To cel

dziennych Wojowników. Oni chronią naszą populację przed Setti,

podczas gdy pogrążymy się w swoim słonecznym transie - Kylie

powiedziała Ericowi następnej nocy przez wideo-rozmowę. - Zawsze

będziesz istotą nocy, ale ona będzie mogła powstrzymywać cię przed

zapadnięciem w trans w ciągu dnia. Powinieneś rozważyć pojawienie się

w naszym domowym wymiarze. Jej umiejętności poprawią się o wiele

szybciej, jeśli będzie dobrze wyszkolona przez Nac O'te. Podejrzewam, że

mogliby nauczyć cię niejednego, gdybyś im na to pozwolił.

Nie mógł sprzeczać się z jej wnioskami, ale myśl o opuszczeniu

Ziemi była bardziej niepokojąca, niż spodziewał się, że będzie.

- Zrobiłaś jakikolwiek postęp w sprawie Chevon albo zmieniacza

Setti?

background image

- Dowódca Sihngal tropi zmieniacza, a Chevon jest moim nowym

przydziałem, ponieważ sprawa Mercedes Smythe jest oficjalnie

zamknięta. Jak ona daje sobie z tym wszystkim radę?

- Nadzwyczajnie. To bardzo dużo do zaakceptowania na raz. Jest

jedna rzecz. Ona wciąż się skrzy.

Kylie uśmiechnęła się.

- To bardzo powszechne i dzieje się tak, ponieważ jej ciało

przystosowuje się do nowej fizjologii. Jeśli masz jakiekolwiek inne

pytania, nie wahaj się i zadzwoń. I pomyśl poważnie o szkoleniu. To

naprawdę byłoby najlepsze dla was obojga.

Kiwnął głową, a obraz na ekranie jego komputera zniknął.

Uśmiech wykrzywił jego wargi. To jest to miejsce, przy którym siedział,

gdy odczytał wiadomość od Euterpe. To wydawało się niemożliwe, że

działo się to zaledwie kilka tygodni temu.

- O czym myślisz? - Mercedes stanęła w drzwiach.

- O tobie. Jak bardzo cię kocham i jak bardzo chcę cię uszczęśliwić.

Weszła do biura, podczas gdy on odszedł od biurka.

- To bardzo słodkie. Dlaczego czujesz potrzebę, aby mnie

uszczęśliwić?

- Ponieważ musisz zostać wytrenowana. a najlepszy program

szkolenia dla dziennych Wojowników jest w twoim wymiarze. -

Uśmiechnął się. - Tak naprawdę, to jedyny program szkolenia dla

dziennych Wojowników jest w twoim wymiarze.

- Więź dnia się utworzyła. Nie mam wątpliwości co do tego, ale nie

muszę zostać rzeczywistym dziennym Wojownikiem. Mogę być żoną

Erica Kingai, współkompozytorem, i możemy żyć długo i szczęśliwie na

Ziemi.

background image

- Nie z Setti na wolności. - Wciągnął ją w ramiona i odsunął włosy

z czoła.

- Ponadto, widziałem, jak twoje oczy zapalają się za każdym

razem, gdy spotykasz kogoś ze swojego wymiaru. Chcesz wrócić do domu,

przynajmniej na chwilę.

Spojrzała mu w oczy, zachwycona ciepłem tworzącym blask wokół

jej twarzy.

- Zrobiłbyś to dla mnie?

Pocałował ją z całą miłością, jaką tylko miał wewnątrz siebie.

- Ale musisz powiedzieć Rafowi, że jego tekściarz bierze dłuższy

urlop.

Zawinęła ramiona wokół jego szyi i oparła piersi o jego klatkę

piersiową, jej uśmiech wypełnił się psotnością.

- Refe mnie nie onieśmiela. Po prostu muszę wyjaśnić Faelonowi

sytuację.

Rozpuścili się w śmiechu i pocałunkach, gdy podniecenie

Mercedes zalało pokój iskrami światła.

~Koniec~

background image




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Aubrey Ross Club Carousel 03 A Taste of Oblivion
Aubrey Ross Club Carousel 02 A Taste of Midnight
Aubrey Ross Club Carousel 01 A Taste of Twilight [całość]
Aubrey Ross Club Carousel 01 A Taste of Twilight PL
Aubrey Ross Sensual Captivity 04 Specter
Aubrey Ross [Undercover Embassy 04] Codename Summer [EC Aeon] (pdf)
Aubrey Ross A Taste of Twilight
Aubrey Ross Price 03 Price of Passion
Forgotten Realms Legacy of The Drow 04 Passage To Dawn (1997) (Salvatore, R A )
Isaac Asimov Robot 04 The Robots Of Dawn
Aubrey Ross Carousel
04 List of basic and derivative calibres
ROK 1 sem2  Text 1 Taste of tomorrow
Forgotten Realms Avatar 04 Prince of Lies
04 Sea of swords
Sara Reinke Tiralainn 04 Book of Dragons Volume 02
Iain Banks Culture 04 Use Of Weapons

więcej podobnych podstron