1
Max Freedom Long
Autosugestia
Rozdział l
U zarania dziejów wszelkie Ŝywe stworzenia zamieszkiwały morza i oceany, które
pokrywały większą część globu ziemskiego. Wkrótce niektóre istoty wkroczyły na drogę
ewolucji i zaczęły wychodzić na ląd. Wśród nich takŜe wąŜ. W ciągu następnych stuleci nie
udało mu się wykształcić nóg ani skrzydeł, ale zdołał rozwinąć zadziwiającą metodę
chwytania zdobyczy.
Został pierwszym mesmerykiem.
Bardzo młoda, słabo rozwinięta i tylko na poły będąca nauką dziedzina wiedzy, zwana
parapsychologią, dostarcza tak niewiele informacji o naturze myślenia i o zdolnościach
umysłu, iŜ powszechnie nie dostrzega się Ŝadnej róŜnicy między mesmeryzmem, którym
posługuje się wąŜ, a hipnotyzmem z jego kluczowym pojęciem sugestii.
Wszyscy studiujący system Huny wiedzą, Ŝe człowiek z łatwością moŜe zgromadzić w
sobie ogromny zapas siły Ŝyciowej, która przemieniona w energię woli niŜszego bądź
ś
redniego Ja staje się czymś niezwykłym, czymś niewiarygodnie potęŜnym.
WąŜ rozwinął w sobie zdolność akumulowania duŜych ładunków siły witalnej i
emitowania ich na ptaka znajdującego się w zasięgu jego wzroku. Efekt był wstrząsający:
ptak tracił zdolność kontroli nad swymi odruchami i w stanie dziwnej „fascynacji" mógł tylko
trzepotać bezradnie skrzydłami, gdy tymczasem wąŜ podpełzał blisko, chwytał go i poŜerał.
Dociekliwi obserwatorzy zauwaŜyli, Ŝe wobec wielu swych mniejszych dzieci, które
muszą słuŜyć za pokarm innym stworzeniom, matka Natura stosuje znieczulenie, by
uśmierzyć ich ból. Ptaki czy króliki tracą przytomność i kiedy dopada je wąŜ, nie są tego
ś
wiadome. UwaŜa się, Ŝe przyczyną ich śmierci jest strach, ale Huna dowodzi, iŜ u węŜa
mesmeryka zbliŜającego się do swojej zdobyczy następuje gwałtowny przypływ siły
Ŝ
yciowej, która paraliŜuje ofiarę i pozbawia ją świadomości.
Podobną siłę demonstrują ludzie mesmerycy, wchodząc do pokoju, gdzie czekają
dobrowolni uczestnicy eksperymentu. Mesmeryk przesuwa wzrokiem po siedzących w
rzędzie ochotnikach, niejako ogarnia ich swoją mesmeryczną mocą. Ci bardziej wraŜliwi tracą
przytomność i padają na podłogę. LeŜą tam przez kilka minut, dopóki nie odzyskają
ś
wiadomości. Nie podaje się tu Ŝadnej sugestii. Metoda mesmeryka i metoda węŜa są
podobne i polegają na działaniu wstrząsem; tak samo postępuje kat, poddając skazanego
poraŜeniu prądem elektrycznym.
Trzeba tu zwrócić uwagę na pewną kwestię nie w pełni rozumianą przez naszych
psychologów. OtóŜ nie pojmują oni faktu, Ŝe to niŜsze Ja (podświadomość) podlega
wpływowi operatora, który doprowadza je do tak gwałtownej reakcji.
Wszystkie ptaki i zwierzęta są istotami obdarzonymi tylko niŜszym Ja. Człowiek zaś
obok wrodzonego zwierzęcego, czyli niŜszego Ja, ma takŜe średnie Ja (świadomość), które z
kolei ma łączność z jeszcze wyŜszą formą świadomości -z WyŜszym Ja (nadświadomym), nie
opisanym dotychczas w podręcznikach.
Na zjawisko mesmeryzmu zwrócono uwagę ponad sto lat temu dzięki doktorowi
Antenowi Mesmerowi. Stosował on tę nową metodę w swojej praktyce uzdrawiania i od jego
nazwiska pochodzi jej nazwa. Sposób leczenia Mesmera był tyleŜ spektakularny, co
skuteczny. Wkrótce uzdrowiciel stał się sławny w całej Europie.
2
Siłę Ŝyciową Mesmer nazwał „magnetyzmem zwierzęcym". Sądził, Ŝe jeśli lekarz jest nią
naładowany w stopniu większym niŜ pacjent, przepływa ona do ciała tego drugiego i
przyczynia się do poprawy zdrowia. JuŜ samo oczekiwanie
na ów strumień siły Ŝyciowej działa na umysł lekarza jak rozkaz powodujący jej
przypływ.
Czasami zdarzało się, Ŝe Mesmer - niczym wąŜ mesme-ryk - poraŜał pacjenta tak duŜym
ładunkiem witalności, Ŝe wywoływał u niego nerwowe odruchy, histerię, a nawet utratę
przytomności. Objawy braku świadomości przyrównywano do snu, było to jednak zjawisko
zupełnie innego typu, jakkolwiek dało podstawę do stwierdzenia, Ŝe sen i stan mesmeryczny
mają wiele wspólnego.
W Anglii, w jakiś czas po śmierci doktora Mesmera, inny lekarz, James Braid, pracując
nad zagadnieniem snu mesmerycznego, doszedł do bardzo, jego zdaniem, znaczącego
odkrycia. Stwierdził mianowicie, Ŝe za pomocą sugestii moŜna wywołać sztuczny sen, stan
podobny do snu mesmerycznego. Poza tym zauwaŜył, Ŝe skłoniwszy pacjenta do
uporczywego patrzenia w mały, jaskrawy punkt umieszczony ponad linią jego wzroku,
równieŜ moŜna go wprowadzić w taki sen, i to bez uŜycia (tak sądził) sugestii czy innego
ś
rodka przypominającego moc magnetyczną.
Nie wiedząc, co leŜy u podstaw mesmeryzmu, Braid nie zdawał sobie sprawy, Ŝe sugestia
zawsze mieści w sobie pewien ładunek siły witalnej - „magnetyzmu zwierzęcego" Mesmera -
i Ŝe sam pacjent nieświadomie ulega sugestii, gdy siedząc z wzrokiem wbitym w jaskrawy,
męczący oczy obiekt, spodziewa się, iŜ zaraz zaśnie. (Samo zmęczenie oczu jest przyczyną
snu naturalnego. Podanie sugestii lub teŜ oddziaływanie duŜą dawką siły Ŝyciowej kierowanej
wolą powoduje sen sztuczny).
Huna uczy nas, Ŝe sugestia jest wprowadzeniem myśli bądź idei do umysłu odbiorcy, czy
to za pomocą słów, czy teŜ na drodze telepatii. Dalej dowiadujemy się, Ŝe zaszczepiona idea
sama w sobie nie ma Ŝadnej mocy hipnotycznej, jeśli jej tworzeniu i przekazywaniu nie
towarzyszy specyficzny rodzaj siły. Ktoś moŜe rozkazać koledze: „Wskocz do jeziora!", ale
nie dysponując Ŝadną mocą mesmeryczną, która by ów rozkaz wspierała, nie skłoni odbiorcy
do Ŝadnej reakcji. Natomiast jeśli hipnotyzer poda myśl w formie sugestii popartej
odpowiednią dawką jego mocy, wówczas
odbiorca z pewnością zacznie szukać jeziora, do którego mógłby wskoczyć.
To dziwne, Ŝe tak mądrym ludziom, jak Mesmer i Braid, nie udało się wyjaśnić, na czym
polega tajemnica mesmeryzmu i sugestii. Wszak tym, którzy znają Hunę, wydaje się ona
prosta. Nie poznawszy do końca zjawisk mesmeryzmu, ci dwaj badacze wykorzystywali go w
praktykach leczniczych, tym samym gubiąc rzecz najistotniejszą, a mianowicie tę zasadniczą
prawdę, Ŝe prosta myśl nasycona siłą mesmeryczną moŜe skłonić niŜsze Ja drugiego
człowieka do najbardziej niezwykłych reakcji. Co więcej, nasze własne niŜsze Ja reaguje
równie zaskakująco pod wpływem AUTOSUGESTII.
Autosugestii moŜna sobie udzielić bardzo łatwo i szybko. Nie wymaga to prawie Ŝadnego
wysiłku fizycznego, tylko pewnego treningu. Kiedy sugestia jest juŜ podana, niŜsze Ja
przejmuje ją na siebie i stara się za wszelką cenę wprowadzić ją w czyn, zaopatrując nas tym
samym w narzędzie najwyŜszej wartości. Rzeczy, których normalnie nie potrafimy wykonać
mimo uporczywych wysiłków i starań, stają się nagle moŜliwe do spełnienia dzięki niŜszemu
Ja, które otrzymało polecenie silnie naładowane mocą mesmeryczną.
Trzeba zwrócić uwagę na jeszcze jedno. W momencie przekazywania sugestii niŜsze Ja
musi mieć normalny, obojętny ładunek siły Ŝyciowej, a więc stan uzyskany dzięki
zrelaksowaniu ciała i kontrolującej części umysłu. Podczas relaksu naleŜy teŜ odpręŜyć
„wolę" niŜszego Ja, tak by stała się niemal bezczynna. W przeciwnym razie średnie Ja,
odgrywające rolę mesmeryka-hipnotyzera podającego silnie naładowaną sugestię, nie zdoła
wprowadzić owej sugestii do niŜszego Ja i skłonić go do reakcji.
3
Współcześni hipnotyzerzy stwierdzili, Ŝe nawet nieznaczne zmęczenie wzroku powoduje
u pacjenta znuŜenie, które prowadzi niebawem do odpręŜenia ciała. (Prawdziwego snu
hipnotycznego naleŜy unikać). Wprowadzenie w ów stan odpręŜenia stanowi wstępny etap
przygotowujący pacjenta do przyjęcia sugestii. Tak powszechne dziś uŜywanie wirującego
krąŜka z namalowaną na nim spiralą bądź teŜ trzymanie jasnego źródła światła powyŜej
poziomu wzroku pacjenta - to metody, które mają niewiele wspólnego z prawdziwym
mesmeryzmem czy hipnozą. Z hipnozą nie mamy do czynienia równieŜ wtedy, gdy wskutek
długotrwałego patrzenia na monotonny ruch taśmy fabrycznej usypia znuŜony robotnik.
Właściwości hipnotycznych nie mają teŜ paciorkowate oczka węŜa, wywołujące u ptaka stan
mesmeryczny.
Błędny, aczkolwiek szeroko rozpowszechniony pogląd głosił, iŜ skuteczna moŜe być
sugestia podawana pacjentowi podczas snu z płyty lub z taśmy magnetofonowej. W takich
mechanicznie wypowiadanych słowach nie ma Ŝadnej mesmerycznej siły. Mogą one tylko
ułatwić niŜszemu Ja zapamiętywanie informacji. Jeśli natomiast niŜsze Ja otrzyma
autosugestię lub teŜ zostanie „uwarunkowane" przez operatora i dostanie nakaz przyjęcia
mechanicznie wypowiadanych słów jako prawdziwej sugestii, wtedy moŜna spodziewać się
poŜądanych rezultatów, które nadejdą w formie reakcji posthipnotycznych. Nagrania
odbierane podczas snu mogą w najlepszym razie być pomocne w procesie kształtowania się
wraŜeń pamięciowych. Podczas lekkiego snu niŜsze Ja usłyszy i częstokroć zapamięta
usłyszane informacje, na przykład słowa i zwroty obcojęzyczne, jeśli: będą one wielokrotnie
powtarzane.
Inaczej rzecz się przedstawia w przypadku sugestii wypowiadanej bezpośrednio do
dziecka lub dorosłego podczas jego snu. Operator moŜe wtedy skierować uwagę śpiącego na
swoje słowa ł dotrzeć do jego podświadomości. Za porno ca tej metody uzyskuje się
doskonałe rezultaty w przełamywaniu dziecięcych nawyków tam, gdzie besztanie i inn< mało
sugestywne środki, łącznie z uŜyciem siły, nie dąb wyników, poniewaŜ stosowano je na jawie,
gdy „wola" dziecka była aktywna i gotowa do obrony.
Howard Van Smith w artykule opublikowanym jakiś czai temu wspomniał o doktorze
Borysie Sidisie, psycholog! i profesorze uniwersytetu w Harwardzie, który stosował sili
sugestii wobec swego śpiącego syna Billy'ego, chcąc oceni przydatność tego typu metod w
procesie przyspieszone edukacji. Jak się okazało, proces uczenia się przedmiotów
wymagających zapamiętywania był nie tylko szybszy, ale teŜ przebiegał bez Ŝadnego
wysiłku. W wieku trzech lat dziecko pisało na maszynie. Kiedy miało cztery lata, ze
zrozumieniem czytało podręczniki. Siedmioletni chłopiec skończył podstawowe klasy szkoły
publicznej, przy czym zaliczenie wszystkich ośmiu klas zabrało mu tylko pięć miesięcy. Gdy
Billy miał osiem lat, zaliczył w ciągu sześciu tygodni wstępny kurs na wyŜszą uczelnię i
wymyślił, jeszcze dziś uŜywany, wieczny kalendarz. Jego zdolność pojmowania i
zapamiętywania nieustannie się rozwijała, z łatwością teŜ przyswajał abstrakcyjne pojęcia.
W wieku jedenastu lat, zapraszany przez wykładowców Harwardu, dawał tam gościnne
wykłady, brał udział w dyskusji na temat czwartego wymiaru, wskazywał teŜ na błędne, jego
zdaniem, elementy teorii względności Einsteina. Niestety, zmarł w 1944 roku, zanim moŜna
było określić pełnię moŜliwości sugestii zastosowanej przez ojca. Metoda, której została
poddana jego siostra Helena, była mniej intensywna; dziewczynka nie zdała wstępnych
egzaminów do college'u przed ukończeniem piętnastu lat.
ś
adne z dzieci Sidisa - wedle ówczesnych testów na inteligencję - nie odznaczało się
jakąś niezwykłą, wrodzoną zdolnością umysłu. Praca nad nimi dowiodła jednak, Ŝe kiedy
niŜsze Ja otrzyma idee odpowiednio naładowane siłą Ŝyciową w warunkach, kiedy będzie
mogło swobodnie je chłonąć, wówczas potrafi zapamiętywać lub teŜ reagować w inny,
wskazany sposób, jak gdyby było pod wpływem magii. My, którzy jesteśmy średnimi Ja i
mieszkamy w ciałach fizycznych wraz z naszym niŜszym Ja, posiadamy wrodzoną zdolność
4
logicznego rozumowania. śeby jednak jej uŜyć, musimy korzystać z odpowiedniego
materiału - ze wspomnień i wraŜeń zapisanych w naszej pamięci, które moŜemy przywoływać
i porównywać ze sobą. Dzięki przetwarzaniu duŜego zasobu wraŜeń otrzymanych drogą
sugestii nasz proces myślenia rozwija się, a średnie Ja błyskawicznie poznaje zasady
korzystania ze zgromadzonej wiedzy. Tak więc, aby skorygować i rozszerzyć niewielki,
powszechnie znany zasób wiedzy o mesmeryzmie i sugestii, przedstawiliśmy w krótkim
zarysie, jak są one prezentowane w systemie Huny. Teraz przyjrzyjmy się bliŜej paru
szczegółom.
Przypuszczalnie niewiele osób będzie chciało nauczyć się stosowania sugestii
mesmerycznej w skali profesjonalnej. Większość z nas chętnie natomiast skorzysta z
autosugestii.
Głównym celem i wielką zaletą stosowania autosugestii jest zdobycie umiejętności
sprawowania kontroli nad własnym niŜszym Ja i skłaniania go do współpracy ze średnim Ja
we wszystkim, co, naszym zdaniem, powinniśmy wykonać. Wyniki takiego współdziałania
mogą być wspaniałe i niezwykle cenne.
Przede wszystkim dzięki sugestii moŜemy przełamać nawyki, którym latami daremnie
stawialiśmy opór. Ten bunt zawsze płynie z niŜszego Ja i dopiero wówczas, kiedy zmusi ono
samo siebie do poprawy, pozbycie się złych przyzwyczajeń będzie szybkie i łatwe.
NiŜsze Ja potrafi wiele zdziałać, by polepszyć nasze zdrowie, uśmierzyć ból, rozwinąć
umiejętność szybkiego uczenia się czy wprowadzić nas w wesoły nastrój, kiedy ogarnia nas
smutek. MoŜe nam dać głęboki i cichy sen, ucieczkę od zmartwień i spokój ducha. Kiedy
niŜsze Ja otrzyma właściwą sugestię, odpowie na nią, sprawiając, Ŝe codzienne obowiązki
będziemy wypełniać pogodnie i z przyjemnością, a nie ze znuŜeniem.
W porównaniu z walką, jaką zazwyczaj toczą ludzie pragnący rzucić palenie, z
wewnętrznym konfliktem przeŜywanym we dnie i w nocy i często zakończonym
niepowodzeniem, autosugestia jest niby rozmowa telefoniczna, w której średnie Ja wydaje
polecenia przed twoim wyjściem na potańcówkę lub do teatru - rozkazy te z pewnością będą
wiernie i w pełni wykonane.
W tym miejscu nauka Huny wychodzi juŜ poza standardowe podręczniki i przenosi się w
sferę rzeczywistości, która daje o wiele większe moŜliwości osiągnięcia sukcesów.
To naprawdę fascynujące, Ŝe moŜemy współdziałać z naszym niŜszym Ja w
nawiązywaniu kontaktu z WyŜszym Ja, by zachęcić je do uczestnictwa w trójistnej
egzystencji, właściwej człowiekowi. Dzięki temu w kaŜdej sytuacji moŜemy liczyć na
rozumnego przewodnika, wsparcie i nieograniczoną pomoc przekazywaną bezpośrednio lub
w jakiś inny, pośredni sposób. Tu właśnie mogą zdarzyć się cuda. Czymś niezbędnym staje
się więc poznanie tajemnych i nieuchwytnych zjawisk leŜących u podstaw sugestii. Wróćmy
zatem do doktora Mesmera i przyjrzyjmy się uwaŜnie jego osiągnięciom. Nie jest istotne, Ŝe
mylił się w swoich wczesnych przekonaniach, Ŝe wywodził magnetyzm zwierzęcy (naszą siłę
witalną i manę Huny) z magnesów, które trzymał w rękach lub nosił w kieszeni. Nie miał
racji. Dzisiaj wiemy juŜ, Ŝe siła magnetyczna metalu nie jest tym samym, co magnetyzm
tkwiący w ludzkim ciele ł zwany siłą Ŝyciową. Pomyłka Mesmera nie jest w tym względzie
tak istotna. WaŜna staje się natomiast odpowiedź na pytanie, czym jest to „coś", czym
posługiwał się Mesmer, i jakie jest „tego" źródło.
Działanie Mesmera nie stanowi juŜ dla nas dzisiaj Ŝadnej tajemnicy. OtóŜ całym
wysiłkiem umysłu i woli starał się wchłonąć siłę przyciągania właściwą magnesom.
WyobraŜał sobie, Ŝe ta siła magnetyczna wypełnia go bardziej i bardziej, aŜ w końcu
rzeczywiście dźwigał w sobie olbrzymi ładunek. Przebieg tego zjawiska był zaiste bardzo
osobliwy. Mesmer był przekonany, Ŝe istnieje jakiś rodzaj energii zwierzęcej, i wierząc, Ŝe
ładunek tej energii rośnie w nim coraz intensywniej, mimo woli skłaniał swoje niŜsze Ja do
wytwarzania większych zasobów siły Ŝyciowej. NiŜsze Ja zdolne było wówczas pomnoŜyć
5
zwykłe zapasy energii jego ciała w niewyobraŜalnym stopniu.
W tym stanie za pomocą dotyku uzdrowiciel przekazywał siłę Ŝyciową swoim pacjentom,
wywoływał w nich te wszystkie reakcje, które w późniejszych czasach uznano za objawy
typowe dla hipnozy. JednakŜe efekty działania siły mesmerycznej były o wiele silniejsze niŜ
efekty stosowanej później hipnozy. Nieraz zdarzało się, iŜ pacjenci nagle słabli, padali w
ataku paroksyzmu i leŜeli w transie jak nieŜywi. W chwilę po odzyskaniu przytomności byli
całkowicie uleczeni ze swych chorób.
Nie moŜemy jednak pominąć milczeniem tego, czego Mesmer nie robił. OtóŜ nie
stosował on sugestii w sposób świadomy, a przynajmniej tego rodzaju sugestii, któremu
później nadano nazwę hipnozy. JednakŜe fakt, iŜ osiągał swój cel, czyli przepływ siły
magnetycznej z własnego ciała do ciała pacjenta i tym samym uzdrowienie go, świadczy o
tym, iŜ Mesmer musiał posługiwać się w pewnym stopniu sugestią telepatyczną.
Uzdrowienia mesmeryczne były więc rezultatem zastosowania wielkiego ładunku siły
Ŝ
yciowej połączonej z niewielką dawką sugestii. W późniejszym leczeniu hipnozą prawie
wcale nie uŜywano mocy mesmerycznej, jej miejsce zajęła podawana intensywnie sugestia.
Okazało się jednak, Ŝe pierwsza metoda dawała o wiele lepsze wyniki niŜ druga. Działo się
tak zapewne z następującej przyczyny. OtóŜ, jak juŜ zostało powiedziane wcześniej, sugestia
jest myślą wprowadzaną przez operatora do niŜszego Ja odbiorcy. JeŜeli myśl jest silnie
naładowana energią Ŝyciową i wsparta nakazem woli, czyli średniego Ja, doskonale
oddziałuje na niŜsze Ją odbierającego i skłania go do poŜądanych reakcji. Jeśli zaś podawana
myśl nie jest wystarczająco poparta siłą magnetyczną, wówczas wywołuje zaledwie słabiutki
odzew.
Postać doktora Mesmera znalazła się w centrum uwagi środowisk medycznych. Nie
moŜna było zaprzeczyć, iŜ dokonał wielu uzdrowień, ale głoszona przez niego teoria
magnetyzmu zwierzęcego stała się celem gwałtownych ataków. Jego przeciwnicy stanowczo
twierdzili, Ŝe trzymanie magnesu w rękach nie daje nikomu siły mesmerycznej. W końcu i
sam Mesmer przyznawał im rację w tym względzie, ale nadal upierał się, Ŝe siła, choć moŜe
nie pochodzi od metalu, jakim jest magnes, to podobna jest do siły zwierzęcej i moŜna ją
wytwarzać w ludzkim ciele.
Wrogowie i tak nie przyjęliby do wiadomości Ŝadnej z jego poprawek. Byli juŜ
uprzedzeni do teorii Mesmera w całości.
Ale kilku przyjaciół Mesmera podjęło się kontynuacji eksperymentów z wykorzystaniem
siły magnetycznej. Efekty, jakie otrzymywali, były bliskie uzdrowieniom. Dysponujemy
ponadto notatkami z obserwacji eksperymentów Mesmera i jego następców, które dowodzą,
iŜ potrafili oni, kładąc ręce na rozmaitych przedmiotach i osobach, przekazywać swój ładunek
siły Ŝyciowej. W ten sposób Mesmer naładował nią kilka kadzi wypełnionych wodą.
Umieszczono w nich po kilka Ŝelaznych prętów, tak Ŝe jeden koniec wystawał z wody. Kiedy
pacjenci podchodzili do kadzi ł chwytali za pręty, energia nagromadzona w wodzie
przechodziła przez pręty do ich ciał. Reagowali tak samo, jak inni pacjenci pod wpływem
dotyku słynnego uzdrowiciela. Baron Jules Du Potet, przyjaciel Mesmera, prowadził dalsze
prace eksperymentalne nad zjawiskiem przekazywania siły magnetycznej. Stał się sławny
dzięki pewnemu doświadczeniu z drzewami. OtóŜ pacjenci podchodzili do drzew nasyconych
przez niego ładunkiem siły Ŝyciowej: obejmowali je lub przywiązywali się do pnia tak
ś
cisłymi więzami, by nie upaść i nie stracić kontaktu z drzewem w razie chwilowej utraty
przytomności spowodowanej tym, co dziś nazywamy „wstrząsem mesmerycznym".
Uzdrowienia były bardzo liczne.
Drzewa nie przekazują ani niemej sugestii w sensie telepatycznym, ani teŜ sugestii
wypowiadanej słowami. Na ten fakt zwracali uwagę późniejsi krytycy mesmeryzmu jako
systemu uzdrawiającego. Domagali się uznania zasady, Ŝe kaŜde uzdrowienie musi mieć
swoje źródło w zastosowaniu sugestii w sensie hipnotycznym. We współczesnych
6
podręcznikach psychologii nie znajdziemy rozwiązania tego problemu. Odpowiedź daje tylko
Huna. Tę odpowiedź naleŜałoby wypisać wielkimi literami, tak by zwracała na siebie uwagę i
nie została nigdy zapomniana.
Huna uczy nas, Ŝe duŜe ładunki siły Ŝyciowej, uŜyte w mesmeryzmie lub przy podawaniu
sugestii, muszą być odpowiednio ukierunkowane, by były zdolne do działania w określony
sposób; w przeciwnym razie szybko ulegną rozproszeniu i zanikną, nie osiągając celu.
Owo ukierunkowanie leŜy w gestii średniego Ja. którego „wola" jest narzędziem
słuŜącym do wskazywania i wymuszania kierunku. Rozkaz „woli" zostaje z łatwością
zrozumiany i zazwyczaj przyjęty. Teraz następuje coś, czemu trudno dać wiarę mimo
licznych dowodów.
„Wola" średniego Ja, będąca siłą Ŝyciową nasyconą w jakiś tajemniczy sposób
czynnikiem świadomości, wykazuje szczególną właściwość i osobliwą, trwałą moc. Zdaje się
łączyć z siłą Ŝyciową ciała uzdrawiacza i tworzyć z nią pewnego rodzaju mieszaninę.
Przypomnijmy sobie kadzie z wodą naładowane przez Mesmera energią Ŝyciową albo drzewa
przesycone podobnym ładunkiem siły przez barona Du Poteta. Przez dłuŜszy czas nadwyŜka
energii pozostawała tam, gdzie ją zgromadzono, dopiero zawarty w niej czynnik „woli" o
właściwościach stymulujących skłaniał ową energię do wniknięcia w ciało pacjenta, w chwili
gdy dotknął on wystających z kadzi prętów bądź naładowanego drzewa. Dzięki owej „woli"
siła Ŝyciowa, będąc juŜ w ciele uzdrawianego człowieka, pobudzała w nim łagodną ideę czy
sugestię leczniczą, podaną przez lekarza, gdy gromadził on ładunek energii w przedmiocie
słuŜącym do celów leczniczych.
Znowu mamy więc do czynienia z niewielką, łagodną sugestią, która staje się bardzo
silna i nieodparta dzięki otrzymanej dawce energii. Ale od czasów Mesmera aŜ po dzień
dzisiejszy nikt nie zdołał zrozumieć oczywistej prawdy, Ŝe w kadziach z wodą i w
naładowanych energią drzewach tkwiła pewnego rodzaju moc kierowana domieszką „woli" -
przebywała tam, gdzie jej kazano, bez względu na wszelkie intencje i starania uzdrawiacza,
który wygenerował jej początkowy ładunek.
Nie rozumiano, Ŝe idea - niematerialny byt, którego nie moŜna ujrzeć nawet pod
mikroskopem - jsst jednak materialną, realnie istniejącą rzeczą, zdolną do wchłonięcia
wielkiej dawki siły Ŝyciowej i Ŝe z kolei siłę. Ŝyciowa potrafi przenieść na swojej fali duŜą
dawkę energii kierowanej „wolą", energii płynącej ze średniego Ją. I oto mamy do czynienia z
trzema „niemoŜnościami", przynajmniej wedle współczesnej psychologii. OtóŜ idei
wypełnionej sugestią
oraz ładunku siły Ŝyciowej kierowanej wolą nie moŜna dotknąć, nie moŜna zobaczyć ani
teŜ nie moŜna zidentyfikować. Wszystko wskazuje więc na to, Ŝe nie powinny one istnieć. A
jednak istnieją, ł to na pewno. MoŜemy bowiem obserwować ich działanie i konkretne
rezultaty, jakie wywołują, kiedy stosuje się je jako podstawowe czynniki i tworzywo sugestii.
Całkiem moŜliwe, iŜ nie rozumiano nowych tajemniczych zjawisk, ale tylko
przypuszczano ich istnienie, upłynęło bowiem duŜo czasu, zanim na nowo odkryto staroŜytną
naukę Huny.
Przechodząc do dalszych rozwaŜań, warto wspomnieć o polinezyjskich kapłanach, którzy
byli ekspertami w dziedzinie stosowania wstrząsowych ładunków siły mesmerycznej. Kapłani
ci (jak równieŜ niektórzy znachorzy z indiańskich plemion Ameryki Północnej) nie tylko
znali sposób korzystania z siły Ŝyciowej, tak by dotknięciem palca pozbawić silnego
męŜczyznę przytomności i powalić go bez czucia na ziemię, ale teŜ posiedli niezwykłą
umiejętność nasycania ładunkiem energii Ŝyciowej kijów, którymi później rzucano we
wrogów podczas bitwy. Kapłani często stawali za plecami oszczepników i ponad ich głowami
ciskali naładowanymi kijami, które trafiając swe ofiary, momentalnie powalały je na ziemię i
eliminowały z walki. Przypuszcza się, iŜ owa praktyka nie była teŜ obca bardzo starej i
prymitywnej cywilizacji aborygenów australijskich. Zamiast kijów uŜywali oni bumerangów,
7
które znakomicie nadawały się do przenoszenia wstrząsowych ładunków siły mesmerycznej i
w dodatku po uderzeniu przeciwnika wracały do właścicieli.
Wielu ludzi odrzuca moŜliwość istnienia sugestii i kwestionuje pogląd stwierdzający, Ŝe
są takie zjawiska jak prawdziwy mesmeryzm czy hipnoza. Zwolennicy tej szkoły myślenia od
lat głoszą: „To tylko i wyłącznie urojenie, wytwór czyjejś wyobraźni".
Seria prób przeprowadzona niedawno przez Duke University wielce przyczyniła się do
tego, by owemu negatywnemu stanowisku wobec mesmeryzmu odebrać rację bytu. Przed-
miotem eksperymentu uczyniono szczury i myszy, które, jak się przypuszcza,
pozbawione są właściwej ludziom wyobraźni, a zatem nie mogły udawać stanu
hipnotycznego i naśladować hipnotycznych reakcji. Umieszczono je w klatkach tak, Ŝe w celu
ucieczki musiałyby skorzystać z jednego z dwóch otworów. Eksperymentator ukrył się przed
ich wzrokiem w odległości około czterech metrów, ale mógł obserwować gryzonie przez
mały otwór w ekranie. Miał wybrać sobie jedno zwierzątko i skłonić je siłą woli do
opuszczenia klatki przez wskazany otwór.
W magazynie „Fate" z maja 1957 roku eksperymentatorka Dorothy Les Tina opisała w
krótkim artykule swoje doświadczenia z oswojonymi myszkami kupionymi w sklepie
zoologicznym. Umieściła myszki w pudełku podzielonym przegródkami w ten sposób, Ŝe
kiedy z pewnej odległości pociągała za Ŝyłkę, za kaŜdym razem tylko jedno zwierzątko mogło
swobodnie przejść do większej części pudełka z dwoma wyciętymi otworami. W chwili gdy
myszka przechodziła do drugiego pomieszczenia, pani Les Tina koncentrowała na niej wzrok
i siłą woli starała się zmusić ją do wyjścia przez wskazany otwór. Przy pierwszej serii prób
badaczka otrzymała wyniki, które moŜna było przypisać przypadkowi. Później liczba trafień
zaczęła rosnąć i po pewnym czasie wynosiła 10, 12, 14, a nawet 15 trafień na 15 prób.
Eksperyment ten, przeprowadzony w asyście doktora Gardnera Murphy'ego,
zaklasyfikowano jako test wykazujący „wyŜszość myśli nad materią", czyli istnienie siły
umysłu zdolnej poruszać materię - a więc jako zjawisko „psychokinezy". Badania dowiodły
juŜ wcześniej, Ŝe niektórzy ludzie potrafią wpływać na ruch kości do gry, i to, jak sądzono,
tylko siłą umysłu. Przypuszczano, Ŝe w wyŜej opisanym przypadku wpływ ten ujawnił się w
zachowaniu istot Ŝywych. Autorka owego artykułu przyznała, Ŝe na kilka pytań nie znalazła
odpowiedzi. Najwidoczniej nie mogła ustalić, czy udało się jej wytworzyć jakąś formę więzi z
myszkami i wpływać na nie dzięki telepatycznie przekazywanej sugestii, czy teŜ moŜe zdołała
w jakiś sposób bezpośrednio
pobudzić mięśnie zwierzątek i sterować ich ruchem ku wybranemu otworowi w pudełku.
W kaŜdym razie moŜemy być zupełnie pewni, Ŝe myszki nie były świadome prób mających
na celu sprawdzenie ich wraŜliwości na telepatię i Ŝe nie uŜyły wyobraźni, by sprawić
przyjemność operatorowi i udawać reakcje związane z podaną sugestią.
MoŜemy śmiało stwierdzić, Ŝe sugestia mesmeryczno-hipnotyczna istnieje w sposób
oczywisty i niezaprzeczalny. Nie jest urojeniem ani fantazją. I wywołuje przewidziane efekty.
Skoro powzięliśmy owo przekonanie, moŜemy przejść do dalszych rozwaŜań i, opierając
się w głównej mierze na informacjach dostarczonych nam przez Hunę, podać zwięzłą
definicję sugestii - definicję, której brak odczuwaliśmy przez kilka ostatnich dziesięcioleci.
Sugestię mesmeryczną czy hipnotyczną stanowi idea wyposaŜona w nadwyŜkę energii
zdolną do wywoływania poŜądanych reakcji u odbiorcy. NadwyŜce tej towarzyszy nakaz
kierowany „wolą", czyli siła witalna nieco zmieniona i pobudzona do działania przez średnie
Ja człowieka. Tak ukształtowaną ideę sugestii wprowadza się do ośrodka świadomości
niŜszego Ja odbiorcy, by dała początek zamierzonym reakcjom.
Rozdział 2
W rozwaŜaniach nad siłą Ŝyciową, stosowaną we wszelkich formach mesmeryzmu i
8
sugestii, trzeba się teŜ zastanowić - czym są MYŚLI.
W środowisku współczesnych psychologów krąŜy przekonanie, Ŝe myśli są czynnościami
o podłoŜu chemicznym, związanymi w jakiś sposób z ładunkami elektrycznymi. Mózg moŜna
pobudzić do działania za pomocą lekko naelektryzowanej sondy i przez to skłonić pacjenta do
wywołania wspomnień minionych scen z Ŝycia, dawnych dźwięków i rozmaitych wraŜeń.
Owe wspomnienia przybierają formę podobną rzeczywistości marzeń sennych. Ładunek
elektryczny, który ma udział w procesie myślenia, moŜna juŜ zmierzyć za pomocą
encefalografu, bardzo czułego aparatu rejestrującego na wykresie prądy czynnościowe mózgu
podczas myślenia, a nawet we śnie. Do tej pory jednak nie udało się stwierdzić, czym
właściwie jest myśl. Wiadomo tylko, Ŝe jej źródłem jest pewnego rodzaju zapis, ślad na
tkance kory mózgowej.
Według Huny niewidoczne ł nieuchwytne byty są tak samo materialne, jak rzeczy, które
ukazują swoje właściwości pięciu naszym zmysłom. KaŜdy rodzaj substancji, postrzeganej
zmysłami czy teŜ nie, nosi nazwę mecu słowo to w języku angielskim nie ma odpowiednika.
A zatem w pojęciu staroŜytnych kahunów MYŚLI SA RZECZAMI. PodróŜując po
ś
wiecie, kahuni pozostawiali ślad owej koncepcji i swoich wierzeń wśród ludów, z którymi
stykali się w wędrówce.
W Azji, szczególnie na terenie dzisiejszych Indii, jeszcze teraz moŜna znaleźć ślady ich
dawnej bytności. Kahunl uczyli, Ŝe skłonienie WyŜszego Ja do ścisłej współpracy i
stworzenia harmonijnej jedności z niŜszym i średnim Ja jest prawdziwym celem kaŜdego
ludzkiego Ŝycia. W Indiach przekonanie to stało się zaczątkiem jogi - „wiedzy o
zjednoczeniu".
Koncepcję trzech Ja człowieka przejął od jogi hinduizm, a z upływem czasu została
zniekształcona i wypaczona przez inne wierzenia. W dzisiejszych Indiach moŜna jeszcze
rozpoznać dawne nauki Huny, ale są one bardzo przeinaczone. W teozofli, w duŜej mierze
zbudowanej na zapoŜyczeniach z jogi i hinduizmu, często moŜna znaleźć twierdzenie: „Myśli
są rzeczami".
Znajdujemy tam równieŜ wzmianki o manie, czyli sile Ŝyciowej, kryjącej się pod nową
nazwą prany, ale trzy Ja przybrały postać „siedmiu ciał", a róŜnica między ciałami
widmowymi a jaźniami, które w nich przebywają, uległa do tego stopnia zatarciu, Ŝe nie
sposób jej juŜ rozpoznać.
Psychologię nazywa się „nauką o świadomości", a przecieŜ jako nauka właśnie, ponosi
ona sromotną klęskę, nie umiejąc powiedzieć nic sensownego o świadomości opanowanej
przez duchy osób zmarłych, których istnienia dowodzi nowa dziedzina wiedzy,
parapsychologia, powstała na gruncie wcześniejszych badań parapsychicznych.
Zmarli powracają i - co stanowi niezmiernie waŜny moment w naszych rozwaŜaniach -
PRZYNOSZĄ ZE SOBĄ DAWNE WSPOMNIENIA.
Fakt ten pozbawia racji bytu wszystkie dotychczasowe teorie z dziedziny psychologii i
fizjologii dotyczące natury myślenia i czynności umysłu. Nie umiejąc wyjaśnić tych zjawisk,
po prostu pomijają je milczeniem, a to z kolei pociąga za sobą ignorowanie ludzkiej „woli",
mimo iŜ objawia ona swoją obecność w zachowaniu duchów powracających na ziemię.
O ile współczesny psycholog-materialista byłby moŜe skłonny zaakceptować „mniejsze
zło" w postaci nauki Huny do idei naładowanej energią Ŝyciową i o sile „woli" płynącej
ze średniego Ja, to z pewnością odrzuciłby twierdzenia kahunów, którymi za chwilę się
zajmiemy.
Kahuni nie tylko uwaŜali, Ŝe myśli są rzeczami, ale sądzili teŜ, Ŝe utworzone są z
substancji istniejącej realnie, chociaŜ niewidzialnej i nie poznawalnej zmysłami. Substancję tę
nazywali aica, czyli „widmowa". Tworzy ona niewidoczny „duplikat" otaczający i
przenikający fizyczne ciało człowieka. KaŜde z trzech Ja ma, zdaniem kahunów, własne ciało
widmowe, w którym przebywa za Ŝycia człowieka, a takŜe po jego śmierci jako duch.
9
Widmowy duplikat, Jcino-ofca, jest odlewem, jakby matrycą ciała fizycznego, w którym
moŜe rozwijać się nasiono, czyli embrion, aŜ osiągnie swoje normalne dorosłe wymiary.
Nauka powoli zmierza w kierunku ponownego odkrycia widmowego ciała. Uznano juŜ
jego istnienie jako „pola" otaczającego nasiono i kierującego jego wzrostem i rozwojem.
Jednak do tej pory Ŝaden naukowiec nie zbliŜył się w swych dociekaniach do koncepcji
zawartej w Hunie, która stwierdza, Ŝe takŜe myśl ma podobne pole - widmowe ciało
utworzone z tej samej niewidzialnej materii, przechowywane jako pamięć w widmowym ciele
całego człowieka, nie zaś tylko wjego mózgu. MoŜemy mieć pewność, Ŝe nawet jeśli
naukowiec przyjmie istnienie widmowych ciał poszczególnych myśli, to prawdopodobnie
odrzuci pogląd, Ŝe owe struktury są wystarczająco mocne, aby mogły przetrwać fizyczną
ś
mierć człowieka i słuŜyć mu jako wspomnienia, kiedy będzie juŜ duchem.
Kahuni sądzili, Ŝe widmowe ciało niŜszego Ja stale uzupełnia zapas własnej substancji i
zawsze moŜna pobrać z niego potrzebną dawkę materii, by uformować maleńkie „ciało"
otaczające kaŜdą myśl, w chwili gdy powstaje ona przez akt świadomości i przy uŜyciu siły
Ŝ
yciowej. Kiedy juŜ mikroskopijna idea ukształtuje się w swym nowym, widmowym ciele,
zostaje ona związana nicią widmowej materii z myślami, które nadeszły tuŜ przed nią, i z
tymi, które napływają po niej. W ten sposób powstaje „grono" kształtów myślowych
stanowiące zestaw powiązanych ze sobą pojęć.
Gdy grono pojęć dociera do niŜszego Ja na przechowanie, staje się pamięcią.
Cieniutkie niteczki z niewidocznej materii, wiąŜące ze sobą kształty myślowe, łączą takŜe
całe ciało widmowe człowieka z rzeczami, których juŜ raz kiedyś dotknął. Specyficzną
właściwością widmowej substancji jest KLEI-STOŚĆ I ROZCIĄGLIWOŚĆ, niemal
nieograniczone.
Kiedy człowiek dotknie czyjejś ręki, wówczas materia widmowa obu tych osób moŜe się
ze sobą połączyć i skleić. Podobnie sklejają się dwa miękkie cukierki krówki ciągutki, a kiedy
chcemy je rozłączyć, powstaje między nimi nitka lepkiej masy. W ten sam sposób między
dwiema osobami, które kiedyś były ze sobą w fizycznym kontakcie, tworzy się trwała więź w
postaci długiej niewidocznej nici z widmowej materii.
Wszystko, czego dotykamy, zostaje z nami połączone niteczką podobną do tej, którą
pająk snuje między gałązkami, przyklejając do nich jej końce.
Bezpośredni kontakt, dzięki któremu powstają widmowe nici, moŜe nastąpić nie tylko
przez dotyk, ale teŜ spojrzenie, usłyszenie lub powąchanie jakiejś osoby lub rzeczy. Te
wiotkie, delikatne nitki nie mają jednak dla nas jako takie większego znaczenia i wartości,
dopóki się nie napręŜą i nie usztywnią dzięki pobudzającej Je do działania świadomości.
Kontakt po sznurze czy nici widmowej staje się moŜliwy dopiero wówczas, gdy dwie osoby
postanawiają przesyłać sobie nawzajem telepatyczne wieści, myśli i wraŜenia i nawiązują
dobrą „nić porozumienia". Kiedy się rozstaną, gotowe do współpracy, ich niŜsze Ja (które
mają instynktowną wiedzę wykonywania pewnych czynności, tak jak ptaki posiadają wiedzę
o budowie gniazd) zdąŜają ku sobie po łączących je niciach widmowych i odnajdują siebie
nawzajem. WzdłuŜ nici płynie teŜ strumień siły Ŝyciowej, a wraz z nim przesyłane są drogą
telepatii obrazy myśli i pojęć. Oryginalne myśli muszą pozostać w pamięci nadawcy, tak więc
nie są transmitowane. Zostają zdublowane i jako duplikaty podąŜają do odbiorcy.
Kiedy wiadomość telepatyczna dociera do celu, niŜsze Ja odbiorcy przenosi nikłe kształty
myślowe da ośrodka świadomości, by średnie Ja mogło je sobie uzmysłowić. Po
odpowiedniej racjonalizacji zostają przeniesione do magazynu pamięci.
Od czasów Mesmera uŜywano francuskiego słowa rapport na określenie niewidzialnej,
aczkolwiek bez wątpienia istniejącej, więzi ustanowionej między mesmerykiem a (1)
przedmiotami naładowanymi przez niego siłą Ŝyciową i towarzyszącą jej .wolą"; (2) odbiorcą,
na którego przelewał on swoją moc, by wywołać reakcję - wyleczenie pacjenta z choroby.
Ów raport, jak dowiadujemy się z Huny, jest moŜliwy dzięki łączącym niciom widmowej
10
substancji. Wielokrotnie obserwowano przesyłanie sugestii telepatycznej na znaczne
odległości. Zjawisko to jednak wykracza poza ramy nauk o podłoŜu materialistycznym, tak
więc cała sprawa raportów spotkała się z ich atakami zamiast uczciwą próbą jej zrozumienia i
zbadania.
Siłę Ŝyciową moŜemy porównać ze strumieniem prądu elektrycznego, z tą róŜnicą, Ŝe
niekoniecznie musi ona płynąć. MoŜe wypełnić jakąś rzecz i pozostać statyczna. Ale gdy
ś
wiadomość niŜszego bądź średniego Ja pobudzi ją do przepływu lub innego rodzaju ruchu,
wówczas przenosi się całkiem swobodnie. O ile napięcie prądu elektrycznego spada w miarę
przepływu po drucie wskutek wzrastającego oporu, to nici widmowe stanowią tak doskonały
przewodnik, Ŝe napięcie siły Ŝyciowej moŜe płynąć na duŜe odległości, a jej końcowe
napięcie równe jest początkowemu. Zarówno widmowa substancja, jak i siła Ŝyciowa są
ś
YWE i obie zdolne są do przyjęcia wskazówek i nakazów, jeśli wprowadzi się je w formie
idei-sugestii przepojonej „wolą".
Substancja widmowa ma jeszcze jedną osobliwą właściwość. Umiejętnie pokierowana i
napełniona siłą Ŝyciową moŜe gęstnieć i usztywniać się. MoŜe pozostawać niewidzialna albo
teŜ stać się widoczna. Duchy osób zmarłych, często odwiedzające ludzi w czasie seansów
spirytystycznych, potrafią swobodnie manipulować widmowymi ciałami swych niŜszych Ja,
które zostały przeniesione wraz z nimi na tamtą stronę Ŝycia w momencie fizycznej śmierci
człowieka. Utwardzająca się struktura widmowej substancji nosi nazwę ektoplazmy. MoŜna
ją zobaczyć jako delikatny, ledwo widoczny zarys twarzy ł przedmiotów materializujących
się na seansach. Te usztywnione struktury ektoplazmatyczne odgrywają teŜ rolę odlewów,
które dokładnie wypełnione substancją widmową pozwalają zmarłym, powracającym na jakiś
czas do Ŝycia, ukazywać się oczom ludzkim.
Dzięki temu duchy mogą równieŜ wysuwać widzialne bądź niewidzialne ręce (lub po
prostu „wędki") słuŜące im do przesuwania przedmiotów materialnych. Kiedy owe „macki"
są silnie naładowane siłą Ŝyciową (zazwyczaj pobraną od uczestników seansu
spirytystycznego), duchy mogą uŜyć od razu całego jej ładunku i tym samym wyzwolić
niesamowitą energię. Dzięki temu potrafią podnosić fortepiany, cięŜkie meble, a nawet ludzi.
PowyŜsze uwagi kaŜą nam powrócić do zagadnienia idei, a raczej zespołów powiązanych
ze sobą pojęć, wytwarzanych przez średnie Ja i stanowiących zarodek sugestii, które później
przekazywane są odbiorcom. Łatwiej nam teraz zrozumieć, w Jaki sposób niŜsze Ja przejmuje
owe ukształtowane juŜ myśli i otacza je niewidzialną materią pobraną z własnego „duplikatu".
Kiedy idea znajduje się juŜ w otaczającym ją „futerale", do jej ektoplazmatycznego odlewu
napływa siła Ŝyciowa wraz z towarzyszącym jej ładunkiem „woli". To skłania niŜsze Ja
odbiorcy do wykonywania poleceń, tak jak gdyby reagowało na stanowczy rozkaz.
Przy autosugestii ł przy sugestii hipnotycznej, podawanej przez operatora, działa ten sam
mechanizm. W pierwszym przypadku średnie Ja przy wsparciu niŜszego Ja, które pomaga mu
w sposób automatyczny, kształtuje treść sugestii i wprowadza ją do ukrytego ośrodka
ś
wiadomości niŜszego Ja. Tam pozostanie ona „poza zasięgiem wzroku i umysłu" średniego
Ja, ale całkowicie dostępna niŜszemu Ja, które zapoczątkuje reakcję.
Tu rodzi się pytanie, gdzie przebywa średnie Ja i tworzy idee sugestii oraz gdzie znajduje
się niŜsze Ja i gdzie owe idee przechowuje. Według Huny oba Ja mają własne widmowe ciała,
przy czym ciało widmowe średniego Ja jest bardziej subtelne i wiotkie. Podczas normalnego
Ŝ
ycia człowieka niewidzialne ciała obu Ja mieszają się ze sobą i wzajemnie się przenikają.
Ś
rednie Ja, nie mając do dyspozycji własnego ciała fizycznego, rodzi się w świecie ziemskim
w ciele zamieszkanym przez niŜsze Ja. Jest tam gościem, a zarazem rozumnym
przewodnikiem.
Nie naleŜy zapominać, Ŝe idee powstają za sprawą średniego Ja w procesie rozumowania
opartym na pamięci - na wspomnieniach dostarczonych przez niŜsze Ja. Gotowe idee
wyposaŜone przez średnie Ja w ładunek siły Ŝyciowej i pobudzone do działania jako sugestie,
11
prezentowane są niŜszemu Ja i przekazywane do zbadania, sklasyfikowania i
przechowywania w magazynie pamięci. Zazwyczaj taki zespół idei, przekazany niŜszemu Ja,
natychmiast zostaje poddany klasyfikacji i ulokowany w odpowiednim miejscu, tak by w
razie potrzeby moŜna go było szybko odnaleźć. Ale jeśli nadchodzące kształty myślowe noszą
w sobie duŜy ładunek siły Ŝyciowej oraz odpowiednią dawkę siły „woli", nakazującej
niŜszemu Ja reagować zgodnie z sugestią, wówczas niŜsze Ja zmuszone jest albo do reakcji,
albo do odrzucenia „podarunku", zanim schowa go jako wspomnienie i przestanie zwracać
nań uwagę.
Owszem, niŜsze Ja moŜe odrzucić sugestię. Bywa tak, iŜ ma ono zespół własnych, nie
zracjonalizowanych przekonań, wśród których znajdują się pojęcia sprzeczne z ideami
podanymi nakazem sugestii. W związku z tym niŜsze Ja samo decyduje, Ŝe jego przekonania
są słuszniejsze, ł odmawia reagowania na nowe idee. Czasem zdarza się, Ŝe jakiś duch zmarłej
osoby powraca na ziemię i na stałe bądź na jakiś czas chyłkiem wślizguje się do czyjejś
podświadomości, wnosząc ze sobą nowe, obce przekonania. Badanie takich przypadków,
określanych powszechnie mianem „opętania" lub „rozdwojenia jaźni", wchodzi w zakres
psychopatologii.
Jeśli niŜsze Ja nie jest świadome wpływu obcego ducha lub teŜ Ŝywi w sobie ukryte
kompleksy, moŜe odrzucić sugestię.
Czasem mamy do czynienia z tzw. „sugestią posthipnotyczną". NiŜsze Ja otrzymuje od
hipnotyzera pewien zespól idei oraz plan reakcji rozłoŜonych w czasie. Nie ma ono zdolności
logicznego rozumowania, ale ma poczucie czasu i odległości. Gdy dostanie sugestię, iŜ ma
wykonać Jakąś czynność w określonym terminie w przyszłości, będzie świadome upływu
czasu i zareaguje według planu.
Huna nie daje jasnej odpowiedzi na pytanie, czy niŜsze Ja potrafi przywoływać
wydarzenia bądź słowa wypowiedziane w jego obecności przy fizycznych narodzinach
człowieka. Teoria dianetyki L. Rona Hubbarda głosi, Ŝe wydarzenia lub słowa, które są
nieświadomie przechowywane od dnia narodzin w naszej pamięci, wywierają na nas silny,
nieprzeparty wpływ w dalszym Ŝyciu. Tym uwierającym nas utrwalonym śladom przeŜycia
psychicznego nadano nazwę „engramów". Zwolennicy teorii dianetyki spędzają długie
godziny, próbując przywołać z pamięci takie odległe wspomnienia, by je złagodzić i
unieszkodliwić.
Nie zadowoliwszy się odkryciem zniewalających, bolesnych wspomnień z okresu
narodzin, dianetycy częstokroć usilnie nakłaniają pacjentów do powrotu po ścieŜce pamięci
aŜ do momentu poczęcia, a nawet do wspomnień... z poprzednich wcieleń.
ChociaŜ Huna głosi, Ŝe człowiek zazwyczaj przebywa w kilku kolejnych wcieleniach
{aczkolwiek zupełnie inaczej pojmowanych niŜ w tradycyjnej teorii reinkarnacji), to jednak
nie 'daje nam zbyt wielu wskazówek na temat wspomnień o tak odległych doświadczeniach i
moŜliwości ich przywołania. Nie udziela Ŝadnych informacji, które pozwalałyby sądzić, iŜ
kształty myślowe utworzone z widmowej substancji przenoszone są z przeszłego wcielenia do
ciała, które akurat się rodzi.
Teozofowie, opierając się w swych przekonaniach na wnioskach twórców tego kierunku ł
niektórych późniejszych jego przywódców, przyjmują wiele twierdzeń zaczerpniętych z
wierzeń ludów Indii, szczególnie z Wedy, jogi i braminizmu. Jedno z tych zapoŜyczonych
twierdzeń głosi, Ŝe moŜna przywołać pamięć o przeszłych wcieleniach. Chcąc wyjaśnić, jak
to jest moŜliwe, zwolennicy tego poglądu odwołują się do teorii, Ŝe wszystkie wydarzenia i
wszystkie myśli odciskają się, zapisują na czymś, co moŜna by nazwać widmowym ciałem
ziemi - na akaszy. Aby przywołać wydarzenia z dawnych wcieleń, trzeba nauczyć się
odczytywać wspomnienia, które przetrwały w „zapiskach na akaszy". Sukcesy w tym
względzie - sądząc na podstawie relacji gromadzonych w ciągu wielu lat - nie są imponujące.
Zbyt duŜo osób pamiętało swe poprzednie Ŝywoty we wcieleniu Napoleona czy Kleopatry i, z
12
przykrością trzeba stwierdzić, wspomnienia te nie miały ani sensu, ani Ŝadnego związku z
rzeczywistością.
W latach 1956-1957 powszechnie znana była sprawa niejakiej Bridey Murphy. Doktor
Morey Bemstein zahipnotyzował pewną gospodynię domową i poddał ją regresji pamięciowej
do przeszłych Ŝywotów. Opisała szczegółowo swoje poprzednie Ŝycie w Irlandii jako Bridey
Murphy. Wszystko, co opowiedziała, będąc w transie hipnotycznym i w stanie regresji,
posłuŜyło Moreyowi za materiał do napisania ksiąŜki. Jeszcze przed jej wydaniem doktor udał
się na Ŝyczenie wydawcy do Irlandii, by sprawdzić, czy da się tam znaleźć materiał
dowodowy potwierdzający całą sprawę.
Badacz napisał obszerną relację z podróŜy, opatrując ją szeregiem wniosków i
komentarzy. Wszystkie wskazywały na to, iŜ okoliczności i wydarzenia, opisane w transie
hipnotycznym, bez wątpienia miały miejsce w rzeczywistości. W codziennej prasie
rozgorzała dyskusja. Przeprowadzano liczne wywiady z autorytetami Kościoła; niektórzy jego
przedstawiciele ostro atakowali wiarę w reinkarnację i podwaŜali wartość eksperymentu z
Bridey Murphy.
Później ten słowny pojedynek przeniósł się na łamy powaŜniejszych czasopism i
renomowanych magazynów. Niektórzy autorzy starali się dowieść, Ŝe wprowadzona w trans
gospodyni przypomniała sobie tylko fakty z dawnego Ŝycia w Irlandii, o jakich usłyszała od
swojej znajomej, która rzeczywiście nazywała się Bridey Murphy. RozwaŜania owe kończyli
wnioskiem, Ŝe cała ta historia to zwykłe oszustwo. Pojawiły się teŜ głosy obalające te zarzuty,
po czym zapadło milczenie. Od uznanych autorytetów nie doczekano się w tej sprawie Ŝadnej
decyzji, która przyznawałaby ostateczną rację jednej ze stron sporu.
Zainteresowanie zjawiskiem hipnozy i moŜliwością regre-sji stało się powszechne. Wielu
hipnotyzerów, zarówno amatorów, jak i ludzi stosujących tę metodę w pracy zawodowej,
próbowało swych sił w tej dziedzinie i wprowadzało rozmaite zmiany w swej pracy
eksperymentalnej; u niektórych osób poddanych eksperymentom obserwowano odchylenia od
typowych wzorców reakcji. W Boulder, w stanie Colora-do, hipnotyzer amator, Robert W.
Huffman, i współpracująca z nim w charakterze medium Irenę Specht doszli do bardzo
interesujących wyników. Do nagranych na taśmę wypowiedzi medium, będącego w transie,
dodali własne komentarze i w ten sposób powstał materiał do ich wspólnej ksiąŜki
zatytułowanej Many Wonderful Things. Opowiadała ona o tym, jak pani Specht przeniosła się
pod wpływem hipnozy do czasu pomiędzy dwiema dawnymi inkarnacja-mi, kiedy to jej duch
przebywał w „miejscu odpoczynku". Treść sugestii, które wprawiały ją w trans i przenosiły
na tamto miejsce, obfitowała w słowo „miłość". Nadal jednak pozostaje sporną kwestią, czy
wątek „miłości" miał jakiekolwiek znaczenie dla niŜszego Ja, czy teŜ Ŝadnego. W kaŜdym
razie pani Specht, będąc w stanie hipnozy, opisała okoliczności, w których przebywał jej duch
odpoczywający między jednym Ŝywotem a drugim, kiedy to było mu dane pojąć wielkie
prawdy ukryte przed umysłem istot Ŝyjących. Podczas transów duch nazywał sam siebie „Jam
jest Ja" i głosił doktrynę miłości jako tej, która pomogła kobiecie znaleźć rozwiązanie wielu
jej problemów. Pani Specht przytaczała teŜ fragmenty z Biblii i nadawała im nowe znaczenia.
Jeszcze raz pojawiły się wśród badaczy sprzeczne opinie, znowu odezwali się przeciwnicy.
Ale z jakiegoś bliŜej nieokreślonego powodu prasa codzienna nie zaszczyciła owych
eksperymentów uwagą.
Człowiek lęka się rzeczy, których nie rozumie, i wypowiada im walkę. Tak było zawsze i
wszędzie. Nie znając natury sugestii i praw nią rządzących, na ogół traktowano ją z
podejrzliwością. Niektóre organizacje o charakterze religijnym potępiały hipnozę, a
teozofowie przez wiele lat ostrzegali przed jej stosowaniem, chociaŜ czołowi przywódcy tego
ruchu byli zwolennikami mesmeryzmu jako metody leczniczej i z dumą opowiadali o tym, jak
za pomocą tej dobroczynnej mocy ich pułkownik Olcott wyleczył pięćdziesiąt przypadków
paraliŜu w Cejlonie. Nawet bystrej i wnikliwej inicjatorce kierunku teozoficznego, Helenie
13
Blavatsky, nie udało się dostrzec faktu, Ŝe mesmeryzm i hipnoza róŜnią się tylko proporcją, w
jakiej zmieszane są ze sobą sugestia, siła Ŝyciowa i siła „woli".
Późniejsi teozofowie zazwyczaj woleli nie ryzykować. Akceptując wiedzę zaczerpniętą
raczej ze słowników niŜ od autorytetów i załoŜycieli ruchu, zdecydowali się traktować
mesmeryzm i hipnozę jednakowo.
Głównym argumentem przemawiającym na niekorzyść hipnozy była, i nadal jest,
okoliczność, Ŝe gdy Jakiś człowiek zostaje „zdominowany" cudzą wolą, dominacja ta staje się
potęŜną siłą, a ponadto, co gorsza, więzi ustanowionej między operatorem a odbiorcą nie
moŜna zerwać. Sądzi się, iŜ zdominowana osoba związana jest z nadawcą przez całe swoje
Ŝ
ycie i prawdopodobnie przez wszystkie kolejne wcielenia. Z wielką obawą mówi się o
moŜliwościach - bez względu na olbrzymią odległość w czasie i przestrzeni - opanowania
drugiej osoby w złych celach. Często podaje się za przykład osoby praktykujące jogę, które
naduŜywały mocy hipnotycznej do podłych czynów.
Mało jest materiałów dowodzących istnienia owej niewolniczej zaleŜności odbiorcy od
operatora, ale brak zrozumienia prawdziwych mechanizmów podawania sugestii hipnotycznej
stanowi doskonały grunt dla strachu i podejrzliwości.
Wraz z notowanym w ostatnich latach wzrostem liczby hipnotyzerów-amatorów,
zewsząd podnoszą się krzyki oburzenia, głosy bijące na alarm. Zgodność opinii zdaje się
wyraŜać w słowach: „Nie moŜna pozwolić im na to, by manipulowali ludzkim umysłem!". W
odpowiedzi, prawodawstwo stanowe zmierza w kierunku podjęcia uchwał zabraniających
stosowania hipnozy tym wszystkim, którzy nie posiadają wysokich kwalifikacji medycznych,
nie wyłączając stomatologii.
Na szczęście, Ŝadne prawa nie naruszają osobistej wolności i nie zakazują nam
stosowania sugestii wobec nas samych.
Autosugestią moŜna posługiwać się zupełnie bezpiecznie, nawet gdyby te wszystkie
opinie - głoszone przez takich teozofów, jak William Q. Judge i doktor G. de Purucker -o
straszliwych groźbach tkwiących w hipnozie były do pewnego, niewielkiego stopnia
uzasadnione.
Doktor de Purucker, cytowany w ostatniej zbiorowej pracy teozoficznej, zatytułowanej
Hypnotłsm-Mesmerism and Reincarnation, powiada: „Autosugestia, która nie jest niczym
innym jak sugestią stosowaną wobec siebie samego, ma wyłącznie zalety i powinniśmy ją
stale praktykować, jeśli daje nam poczucie duchowej, moralnej i intelektualnej mocy,
moŜliwość samodoskonalenia się oraz panowania nad własnym ciałem i umysłem, jeśli daje
nam obrazy piękna, chwały, świętości, czystości, miłosierdzia, uprzejmości; jednym słowem -
wszystkich wzniosłych i szlachetnych cnót. W tym sensie jest ona czymś poŜytecznym, gdyŜ
za jej pomocą uczymy samych siebie...". Zwróćmy uwagę, Ŝe nie ma tutaj mowy o
zastosowaniu sugestii w celu samo-uzdrawiania. Niektórzy autorzy, prezentowani w tej
ksiąŜce, skłaniali się ku przekonaniu, Ŝe uzdrowienie moŜe zapobiec cierpieniu i, co za tym
idzie, egzekwowaniu zapłaty za złą karmę, ale gdyby się trzymać dalej tego archaicznego
wierzenia, doprowadziłoby to do absurdalnego wniosku, Ŝe wszyscy zapobiegliwi i dbający o
swe zbawienie teozofowie powinni niezwłocznie przystąpić do zadawania sobie tortur.
Podsumowując, moŜemy postawić wniosek, Ŝe sugestia wychodząca od operatora o
duŜym poczuciu moralności i zawierająca tylko dobre i poŜyteczne idee nie moŜe nikogo
krzywdzić. Jeśli przypadkiem raport, jaki powstał między operatorem a odbiorcą, pozostaje
nierozerwalny podczas wielu inkarnacji, to wówczas trzeba teŜ wysunąć argument, Ŝe
przecieŜ kaŜdy z nas wytwarza tysiące niteczek z widmowej materii, które łączą nas
wzajemnie na zasadzie pewnego rodzaju raportu. Jeśli tak jest, a jest tak niewątpliwie, nie
popełnimy duŜego błędu, ofiarowując jedną taką dodatkową niteczkę dobremu
hipnotyzerowi-terapeucie.
Przy autosugestii zaś nie moŜe być mowy o niebezpieczeństwie dominacji innej niŜ nasza
14
własna.
Rozdział 3
O mesmeryzmie moŜna powiedzieć, Ŝe zaczął się od węŜa, a hipnoza - od doktora Braida,
który ukuł dla niej nazwę. Samosugestia - zwana równieŜ autosugestią i samouwa-
runkowaniem - ma swoje źródło we Francji, a narodziła się mniej więcej w okresie I wojny
ś
wiatowej. JuŜ wiele lat wcześniej badano mechanizm jej działania, ale pierwsza prawdziwa
próba opisania całego procesu i rezultatów otrzymanych dzięki zastosowaniu tej nowej
metody datuje się na ten właśnie okres.
Doktor Freud z Wiednia częściowo zidentyfikował niŜsze Ja Huny i nazwał je id. Odkrył
takŜe zjawisko „kompleksu". Wtedy nastąpił prawdziwy rozwój wiedzy o hipnozie. Doktor
Frederick Pierce, psycholog, profesor jednego z czołowych uniwersytetów w Nowej Anglii,
spędzał akurat wakacje w Szwajcarii. Podczas gry w kręgle zauwaŜył, Ŝe kiedy odwróci
uwagę od ręki, w której trzyma kulę, i kieruje ją na jakiś inny obiekt, ręka traci jakby swą siłę
i rozluźnia się. Moc i napręŜenie mięśni powracają znowu wraz z koncentracją uwagi na grze.
To odkrycie dało mu wiele do myślenia. Przedzierał się przez pisma francuskiego badacza
pełne niejasnych fragmentów i niedopowiedzeń; wreszcie doszedł do wniosku, Ŝe trudno jest
dotrzeć za pomocą sugestii do głęboko ukrytej, wewnętrznej jaźni ludzkiej. Przypuszczał, Ŝe
byłoby to o wiele łatwiejsze, gdyby odbiorca znajdował się w stanie odpręŜenia i fizycznej
relaksacji (zastępującej „sen", w który zapada zahipnotyzowany pacjent).
Następnie Pierce przeprowadził serię eksperymentów, które zakończyły się
opracowaniem szczególnej metody relaksacji. Nazwał ją decubitus, czyli „pozycja chorego", i
po powrocie na uczelnię polecał swoim studentom, by stosowali ją jako integralną część
autosugestii. Stwierdził, Ŝe dziewięćdziesiąt procent studentów nauczyło się jej z łatwością i
bardzo ją sobie cenili. Niebawem napisał na ten temat pracę.
Praca nosiła tytuł Mobilizing the Midbrain i wyraźnie potwierdzała, Ŝe profesor zgadza
się z ówczesną teorią głoszącą, Ŝe cała świadomość ludzka mieści się w komórkach kory
mózgowej. Po opublikowaniu ksiąŜka wywołała wielkie zainteresowanie w środowisku
psychologów, ale niebawem nakład się wyczerpał i powoli o niej zapomniano w wirze walki,
która rozgorzała pomiędzy zwolennikami rozmaitych szkół myśli psychologicznej.
Behawioryści toczyli batalię przeciwko freudystom. W świetle reflektorów pojawił się na
krótko doktor Emile Coue, który jednak szybko usunął się w cień wraz ze swoją koncepcją
autosugestii i jej formułą: „Dzień po dniu i z kaŜdą chwilą staję się coraz lepszy". No cóŜ,
wielu próbowało powtarzać tę formułę z nadzieją na uzyskanie rezultatów podobnych do
tych, które osiągał Emile Coue. Niestety, nikt ich nie nauczył, jak kształtować treść sugestii,
by miała ona moc sprawczą, i jak naleŜy się relaksować, by mogła ona dotrzeć do celu.
Psychologia utknęła na mieliźnie i pozostawała tam jakiś czas.
Tymczasem doktor J.B. Rhine z Duke University toczył samotną walkę z
materialistycznym podejściem do zjawisk psychologii. Oparłszy swe działanie na
matematycznej
teorii
prawdopodobieństwa,
zaprosił
kilku
studentów
do
prac
eksperymentalnych nad postrzeganiem pozazmysłowym. „Pozazmysłowa percepcja" stała się
terminem znanym w wielu kręgach, a ksiąŜki Rhine'a, choć nie wyczerpywały tematu, który
został o wiele dokładniej opracowany juŜ w rocznikach „Badań Parapsychicznych", miały
duŜy wpływ na praktyczne zastosowanie powszechnie akceptowanej metody badawczej.
Rhine przekonał wielu inteligentnych i bezstronnych ludzi, Ŝe istnieje coś takiego jak telepatia
i jasnowidzenie i Ŝe zjawisk tych moŜna dowieść. Jego pokazów „przewagi myśli nad
materią", czyli psychokinezy, nie sposób było ignorować. Stopniowo materialiści nauczyli się
traktować go powaŜnie. Pisał przecieŜ ksiąŜki i cieszył się popularnością. Duke University
stał się symbolem otwartego i dociekliwego umysłu.
15
Do uczelni tej przyjechał doktor Hornell Hart. On to właśnie miał niebawem oŜywić
powszechne zainteresowanie autosugestią po dwudziestoletnim z górą okresie letargu. Hart, o
dziwo, nie był wykładowcą na wydziale psychologii. Kierował wydziałem socjologii i pewnie
dlatego jego głównym celem, przynajmniej początkowo, była pomoc studentom w
dostosowaniu się do socjalnej struktury uniwersytetu oraz Ŝycia toczącego się poza murami
uczelni. Byli tam studenci obu płci, męŜczyźni w większości byli Ŝonaci, mieli rodziny na
utrzymaniu, niektórzy właśnie skończyli słuŜbę wojskową. Wielu osobom trudno było
przystosować się do nowych warunków Ŝyciowych, w których się nagle znaleźli.
Studentów cechowała niezwykła zmienność nastrojów. Raz byli szczęśliwi i radośni,
innym razem wpadali w gniew i mieli do wszystkich pretensje, to znów przeŜywali smutek i
stany lękowe. Często mieli chandrę bez specjalnych powodów.
Doktor Hart postanowił znaleźć lekarstwo na tę bolesną huśtawkę emocjonalną,
polegające na samowarunkowaniu się. Poprosił studentów, aby mu w tym pomogli, przekazał
im niezbędną wiedzę na ten temat i skłonił do przeprowadzania prób.
Studenci sporządzali wykresy przedstawiające ich zmienne nastroje. Emocje
klasyfikowano od stanów najbardziej ponurych do radosnych, najprzyjemniejszych i
najbardziej poŜądanych. „Nastrojomierz", składający się z wykresu nastrojów i opisu metody
notowania ich zmienności, studenci „prowadzili" zarówno podczas samowarunkowania, jak i
wówczas, kiedy go nie stosowali.
Seria eksperymentów zakończyła się tak wielkim sukcesem, Ŝe nikt nie kwestionował
prawdziwości rezultatów oraz olbrzymich korzyści płynących ze stosowania nowej metody.
Jak się okazało, prawie wszyscy studenci mogli bez najmniejszych trudności nauczyć się
samowarunkowania. Wobec tego kaŜdy czytelnik ksiąŜki Harta Autoconditioning pragnął
stosować tę metodę i czerpać z niej korzyści. A były one ogromne, zwaŜywszy, Ŝe wymagały
tak krótkiego czasu i niewielkiego wysiłku.
Do lata 1957 roku doktora Harta zapraszano na liczne wykłady i spotkania dyskusyjne.
Dotarł aŜ do Los Angeles, nauczając swej metody i wyjaśniając jej znaczenie. ZaleŜało mu
głównie na tym, by przekonać słuchaczy, Ŝe umiejętność samowarunkowania jest tak
poŜyteczna, iŜ kaŜdy powinien ją poznać, zwłaszcza Ŝe moŜna ją łatwo zdobyć i bezpiecznie
stosować.
Teoria, którą głosił w swoich pismach, opiera się na przekonaniu, Ŝe istnieje (d, czyli
podświadomość postulowana przez późnego Freuda i uznana przez wszystkich psychiatrów,
liczących na zatrudnienie w szpitalach rządowych.
Ś
rednie Ja Huny - powszechnie znane jako świadomość -doktor Hart nazywał
„rzeczywistą jaźnią", podczas gdy niŜsze Ja, czyli podświadomość, określał mianem id,
„wewnętrznego umysłu receptywnego" bądź „nieświadomości".
Samowarunkowaniem nazwał rodzaj posthipnotycznej sugestii, podczas której jednostka,
będąca rzeczywistą jaźnią, wprowadza sugestię do wewnętrznej jaźni receptywnej. Tych
dwóch jaźni nie traktował jednak odrębnie. Podstawowym znaczeniem słowa „hipnoza" jest
„sprowadzanie snu". Hart podkreślał, Ŝe choć w procesie samowarunkowania funkcjonuje do
pewnego stopnia ogólny mechanizm hipnozy, to sen wcale nie jest częścią tego procesu. Jeśli
ktoś po prostu idzie spać, ostrzega Hart, nie otrzyma Ŝadnych rezultatów.
W rzeczywistości Hart nie próbuje przedstawić teorii, która tłumaczyłaby zjawisko
hipnozy. Prezentuje ją jako zbiór prawd, które mamy przyjąć bez Ŝadnych zastrzeŜeń; jako
prawdy w pełni zbadane i udowodnione (przynajmniej w odniesieniu do zjawiska sugestii),
nawet jeśli to, co się poza nimi kryje, ukryte gdzieś w głębi świadomości, pozostaje
tajemnicą, zawikłaną zagadką czy teŜ winno stanowić punkt wyjścia do dyskusji. l
Wraz ze wzrostem zainteresowania autosugestią i hipnozą z początkiem 1948 roku,
zaczęto organizować liczne kursy korespondencyjne. Niektóre były tanie i bezwartościowe,
choć na pozór wydawały się atrakcyjne. Kilka przygotowano bardziej starannie, opracowano
16
nawet nowe słowniki terminów psychologicznych. Zazwyczaj podawano jedną z szeregu
popularnych teorii, która rzekomo miała wyjaśniać zjawisko sugestii, i serwowano zestaw
wspierających ją argumentów.
Tam, gdzie budzi się zainteresowanie jakąś specyficzną dziedziną, zawsze znajdą się
tacy, którzy oferują nową koncepcję mającą wszystko wyjaśnić. I tak jak zainteresowanie
hipnozą znalazło swe odbicie w ksiąŜce Many Wonderfid Things, zawierającej tezy o
moŜliwości regresji hipnotycznej do przeszłych wcieleń człowieka, tak w 1954 roku
autosugestia stała się tematem pracy doktora Rolfa Alexandra.
Jego ksiąŜka nosi tytuł Creatlue Realism. Autor wychodzi w niej daleko poza tematykę
zwykłej sugestii, wkraczając niekiedy w sferę metafizyki.
Autosugestię uwaŜa on za formę sugestii, którą moŜemy -całkiem na jawie, bez
wprowadzania w trans hipnotyczny -podać naszej podświadomości. Natomiast autohłpnozę
opisuje jako podawanie sugestii do podświadomości, gdy znajduje się ona w transie, obojętne
- lekkim czy teŜ bardzo głębokim. Twierdzi przy tym, Ŝe łatwiej i szybciej moŜna nauczyć się
autohipnozy, jeśli przedtem pozwolimy jakiemuś hipnotyzerowi wprowadzić nas w stan
hipnotyczny ł podać posthipnotyczną sugestię; tak Ŝe potem wystarczy tylko wymówić hasło
nakazu, by skłonić podświadomość do wejścia w trans potrzebny jej do uzyskania stanu
gotowości na przyjęcie nowej sugestii.
Doktor Alexander nie poprzestaje jednak na tym - występuje z teorią, Ŝe wszyscy
jesteśmy do pewnego stopnia zahipnotyzowani tym, co się nam wydarzyło w Ŝyciu lub czego
byliśmy świadkami. Zdaje się winić tę formę hipnozy bez hipnozy za większość naszych
osobistych kłopotów
i poleca nową metodę, którą nazywa „samorealizacją" i która ma nam słuŜyć do
odhipnotyzowania siebie. Namawia do stosowania tej metody jako wstępnego przygotowania
do przyjęcia autosugestii, a takŜe Jako antidotum przy zbytnio przedłuŜającym się transie
występującym po zastosowaniu autohipnozy.
Wypada wspomnieć o jeszcze jednym teoretyku z tego okresu, kiedy to zagadnienie
autosugestii ponownie zainteresowało ludzi nauki. Alfred Korzybski w ksiąŜce Science and
Sanity wyjaśnia szczegółowo, w jaki sposób przypisywanie słowom fałszywych znaczeń
moŜe doprowadzić do utraty równowagi psychicznej i emocjonalnej. Podaje wiele
przykładów, kiedy niewłaściwe odczytanie prawdziwego znaczenia danego słowa wywołało
zaburzenia emocjonalne. Rozumowanie, oparte na prawidłowym pojmowaniu zbioru znaczeń
wyrazowych, w wielu wypadkach okazuje się błędne, a z kolei biedne rozumowanie moŜe
być przyczyną kłopotów zdrowotnych. No cóŜ, rozumowanie Korzybskiego było zapewne
słuszne, a jego koncepcja wielce oŜywiła sferę psychologicznych domysłów, niemniej jednak
w niewielkim stopniu wzbogacił on naszą wiedzę o naturze i mechanizmie sugestii.
Jedną z ksiąŜek, które ostatnio pojawiły się w interesującej nas tutaj dziedzinie, jest praca
Cooke'a i Van Vogta Hypnotism Handbook - skrupulatny przegląd standardowych metod
stosowania hipnozy w kręgach zawodowych. Autorzy omawiają szereg szkół myśli
psychologicznej, po czym na koniec otwarcie przyznają, Ŝe jak dotąd właściwie nie wiadomo
dokładnie, czym naprawdę jest hipnoza. JednakŜe, dodają szybko, nasza wiedza o tym, jakie
wywołuje ona skutki, i o praktycznym zastosowaniu tajemniczej siły umysłu jest
wystarczająco duŜa, by z powodzeniem z niej korzystać.
Kwestionują przekonanie, Ŝe sugestia polega na „warunkowaniu" (kształtowaniu
wzorców reakcji przez powtarzanie). Zwracają uwagę na fakt, iŜ zahipnotyzowana osoba,
której dano polecenie, by zachowywała się zupełnie normalnie, lecz pozostawała w gotowości
na przyjęcie sugestii, robi wraŜenie kogoś, kto myśli, rozumuje, wykonuje swoje codzienne
zajęcia, słowem, jest w takim stanie, jak zwykle, z tym wyjątkiem, iŜ natychmiast reaguje na
rozkazy hipnotyzera. Do wytłumaczenia tego typu reakcji zaiste trudno byłoby nagiąć
koncepcję „warunkowania".
17
ChociaŜ ksiąŜka Hypnotism Hondbook przeznaczona jest dla profesjonalistów, moŜe ją z
powodzeniem czytać kaŜdy, kto pragnie poznać powszechnie przyjęte teorie dotyczące
sugestii i metody jej stosowania proponowane hipnotyzerom, którzy pragną nauczyć swych
pacjentów, jak pobudzać w sobie sugestie otrzymane wcześniej od terapeutów.
Jak się zdaje, autorzy bez większego entuzjazmu odnoszą się do stosowania autosugestii
przez kogoś, kto przedtem nie skonsultował się z terapeutą i nie dał mu moŜliwości
zainkasowania naleŜnego honorarium. Przyznają wprawdzie, Ŝe istnieją metody nauczenia się
stosowania autohipnozy bez pomocy hipnotyzerów, ale ich przyswojenie „wymaga długich i
Ŝ
mudnych treningów". Jako przykład długotrwałej i cięŜkiej drogi wiodącej do opanowania
tej sztuki wymienia się tutaj praktyki jogi. Ostateczne wnioski autorów stoją w ostrej opozycji
do twierdzeń doktorów Pierce'a i Harta, którzy przekonali się, Ŝe ich studenci z łatwością
nauczyli się autosugestii w ciągu zaledwie kilku dni, a po miesiącu lub dwóch byli juŜ
ekspertami.
Podsumowując krótko zagadnienia dotyczące zjawiska autosugestii, moŜna rzec, iŜ jest
ona tak prostym narzędziem, Ŝe wszystkie sposoby jej stosowania - zalecane poza
ś
rodowiskiem profesjonalistów - są skuteczne i praktyczne. Gdy stosuję autosugestię, wiem,
co robię i dlaczego - to wystarczy. Prawie kaŜdy człowiek moŜe nauczyć się pisać swoje
nazwisko, cierpliwie powtarzając tę czynność, ale gdy przedtem nauczy się rozpoznawać
litery i pozna brzmienie głosek, którym te litery odpowiadają, składanie podpisu będzie miało
dla niego o wiele większe znaczenie i wartość. Przygotowanie się do poznania Huny jest jak
gotowość do opanowania alfabetu psychologii i nauczenia się odczytywania głosek. KaŜdą
rzecz wykonamy lepiej, gdy poznamy sens wszystkich podejmowanych kolejno czynności.
Rozdział 4
Stosowanie autosugestii jest prostym procesem, który moŜna podzielić na trzy zasadnicze
etapy: Pierwszym krokiem będzie naturalnie podjęcie decyzji, co właściwie średnie Ja, czyli
my, chce przekazać niŜszemu Ja - a więc do czego świadomość pragnie skłonić
podświadomość. Po drugie, trzeba rozluźnić ciało, powstrzymać bieg myśli, i kiedy niŜsze Ja
jest juŜ w ten sposób przygotowane do przyjęcia sugestii, moŜna przejść do trzeciego etapu -
wprowadzenia treści sugestii, głośno lub w milczeniu.
MoŜe się zdarzyć, Ŝe juŜ pierwsza próba zostanie uwieńczona sukcesem i wystąpią
poŜądane reakcje, ale zazwyczaj potrzeba pewnego okresu praktyki, zanim otrzyma się pełną
i szybką odpowiedź na zastosowaną autosugestię.
Teraz przejdziemy do szczegółowego omówienia kaŜdego z tych etapów. Najlepiej
zacząć od rzeczy najprostszych. JeŜeli ostatecznym celem naszego działania ma być
przełamanie pewnych utrwalonych nawyków, na przykład palenia papierosów czy teŜ
przejadania się, wówczas lepiej poczekać z tym aŜ do czasu, gdy stopniowo nauczymy niŜsze
Ja spełniać polecenia autosugestii w odniesieniu do mniej powaŜnych spraw, gdy przywyknie
ono do właściwego reagowania, mającego na celu wprowadzanie drobnych zmian. Najpierw
uczymy się zatem raczkowania, później chodzenia i na końcu biegania. Wszelkie próby
odwrócenia tego procesu i rozpoczęcia nauki od końca będą tylko bezowocną stratą czasu.
Przyda nam się tutaj odrobina teorii. Wszyscy, którzy nauczyli się stosować sugestię w
praktyce, zgodni są co do tego, iŜ to TY, jako średnie Ja, musisz wierzyć, Ŝe to, co sugerujesz
swej podświadomości, jest moŜliwe do wykonania, słuszne i poŜądane. To TV masz oczyścić
swój umysł z wszelkich wątpliwości, w przeciwnym razie przekaŜesz je niŜszemu Ja i
pozbawisz je przekonania, Ŝe to, o czym mu mówisz, rzeczywiście się wydarzy.
Początkowo średniemu Ja trudno jest uwierzyć, Ŝe niŜsze Ja szybko i bez wysiłku spełni
przekazaną mu sugestię. NajwaŜniejsze, by się nie spieszyć i cierpliwe czekać na odpowiedź,
choćby nawet nikłą, idącą od naszej podświadomości. „Nic tak nie prowadzi do sukcesu, jak
18
sam sukces" - to stare powiedzenie ma tutaj doskonałe zastosowanie. Nic bardziej nie rozwija
ufności w średnim Ja, jak odkrycie, Ŝe niŜsze Ja rzeczywiście reaguje na jego sugestie.
KaŜdy z nas moŜe wykonać prostą próbę z ziewaniem. Jak wiadomo, z jakichś powodów
ziewanie przenosi się z trudną do pojęcia sugestywną mocą. NiŜsze Ja, jak się wydaje, nie
potrafi się jej oprzeć. Niechaj tylko jedna osoba zacznie ziewać, wkrótce inni, przebywający
w tym samym pomieszczeniu, poczują niekontrolowane pragnienie ziewania.
Przeprowadźmy taki test na sobie. Będzie to zastosowanie autosugestii w jej najprostszej
formie. Spróbuj i przekonaj się, czy naleŜysz do dziewięćdziesięciu procent ludzi, którzy za
pierwszym razem potrafią skutecznie podać tę sugestię.
Znajdź sobie spokojny kąt, gdzie nikt ci nie będzie przeszkadzać, i wygodnie usiądź.
Skoncentruj uwagę na swoich nogach, potem przenieś ją na ramiona, głowę i wszędzie tam,
gdzie czujesz napięcie mięśni. Rozluźnij je. Zwłaszcza mięśnie twarzy, szczęk i dłoni mają
skłonność do lekkiego napinania się, tak więc potraktuj je ze szczególną uwagą. Musisz teŜ
wyciszyć myśli, by wprowadzić spokój ł odpręŜenie do swego umysłu i wyeliminować
panujące tam zwykle napięcie. To wszystko moŜe zająć kilka minut. Pierwsza próba
relaksacji jest bardzo istotna, gdyŜ niŜsze Ja otrzyma wzorzec ustalonych zachowań, według
którego będzie później działało.
Kiedy juŜ poczujesz rozluźnienie ciała i umysłu, powoli i bez przymusu zacznij
kształtować mentalny obraz ziewania. Są róŜne sposoby wizualizacji ziewania. Nie ma dwóch
osób, które zrobiłyby to tak samo, ale jest to bez większego znaczenia, jeśli do centrum
ś
wiadomości wprowadzają one tę samą podstawową ideę ziewania.
MoŜesz wyobrazić sobie, jak sam ziewasz lub ziewa ktoś inny, moŜesz mówić o ziewaniu
słowami - głośno lub w myślach, do siebie. Trzymaj się mocno idei ziewania, wyobraŜaj je
sobie i „smakuj". Być moŜe niŜsze Ja odpowie ci niemal w tej samej chwili, gdy zaczniesz
myśleć o ziewaniu, albo zareaguje nieco później, na pewno Jednak w niedługim czasie
zaakceptuje ideę i obraz, który kształtujesz w umyśle, pragnąc, by niŜsze Ja przejęło go jako
własny i dało nań odpowiedź. Kiedy przyjmie on ideę sugestii, natychmiast odpowie na nią
ziewaniem. MoŜe teŜ wywołać całą serię ziewnięć, wówczas trzeba okazać zadowolenie, Ŝeby
swoim niechętnym zachowaniem nie ukształtować innego, niewłaściwego wzorca reakcji.
Zawsze mów sobie (a niŜsze Ja będzie cię słyszało), Ŝe zasugerowana idea jest dobra i
poŜądana. Upewnij się, Ŝe znajdziesz czas, by cieszyć się tym wszystkim, co przyniesie ci
niŜsze Ja w odpowiedzi na sugestię. Bądź więc rad z przypływu odwagi, o którą prosiłeś i
która zastąpiła obawę przed niepowodzeniem w jakiejś konkretnej sprawie, ciesz się tym, Ŝe
pod wpływem autosugestii niŜsze Ja uwolniło cię od dokuczliwego bólu bądź teŜ przykrych
zmartwień, które nie dawały ci zasnąć po nocach. NiŜsze Ja uwielbia pochwały. Chwal je
więc natychmiast: „Cudownie! Świetna robota! Brawo!".
NiŜsze Ja to, według wierzeń Huny, odrębna „jaźń". Zwracaj się do niej jak do
najbliŜszego przyjaciela, z którym mieszkasz w fizycznym ciele i który umie panować nad
ciałem, twymi uczuciami i Ŝyciową energią, czego ty nie potrafisz. Mów do niej „ty" i dawaj
jej po cichu polecenia, jeśli masz ochotę. Ajeśli nauczyłeś się z nią rozmawiać za pomocą
wahadełka i dowiedziałeś się, jakim imieniem chciałaby być nazywana, zwracaj się do niej w
ten właśnie sposób.
Oba Ja są tak blisko ze sobą związane w ludzkim ciele, Ŝe właściwie moŜna mówić o
sobie „My" w sytuacjach, gdy średnie Ja chce pomóc w spełnieniu podanych w sugestii
warunków, na przykład w zdobyciu przyjaciół. Wówczas
moŜna powiedzieć: „Od jutra będziemy tak postępować, by zyskać duŜe grono przyjaciół.
Będziemy mili, uczynni i Ŝywo będziemy interesować się sprawami ludzi, których poznamy.
Będziemy NAPRAWDĘ zainteresowani tym, co robią, co czują i czego pragną. Postaramy się
im pomagać i niebawem otoczą nas sami przyjaciele, którzy będą nas kochać i spieszyć nam z
pomocą".
19
Jeśli naprawdę zdecydujemy się dąŜyć do osiągnięcia wyznaczonego celu, połowę pracy
mamy za sobą. Pozostała część pracy polega na przekonaniu niŜszego Ja, iŜ jesteśmy silnie
zdeterminowani w swej decyzji, i na wciągnięciu go do współpracy. JeŜeli przy
podejmowaniu decyzji potraktujemy niŜsze Ja tylko jako biernego obserwatora, nie moŜemy
liczyć na wielką pomoc z jego strony. W rezultacie moŜe ono podstawić nam nogę, gdy
zaczniemy stawiać pierwsze kroki. Chcąc, by nasza determinacja udzieliła się niŜszemu Ja, i
tym samym skłonić je do odegrania istotnej roli przy kształtowaniu nowej rzeczywistości,
trzeba znaleźć dla niego czas na relaks ł odpręŜenie, trzeba je przygotować do przyjęcia
sugestii, po czym tę sugestię podać. Być moŜe potrzebne będzie kilkakrotne powtarzanie
treści sugestii, zanim dojdzie do pełnej z nim współpracy, ale w odpowiednim czasie niŜsze
Ja z pewnością przyjmie na siebie swoją część obowiązków. Podświadomość moŜe reagować
w dwojaki sposób. Po pierwsze, działając pod nakazem sugestii, moŜe zacząć od czynności,
które juŜ dobrze zna (sprawowanie kontroli nad funkcjonowaniem organizmu czy
naśladowanie sposobów wykonywania pewnych zaobserwowanych działań), lub od
czynności, które wie, jak wykonać, ale ich nie lubi. Ten pierwszy sposób jest właściwie
„warunkowaniem", stwarzaniem nowych okoliczności. W drugim przypadku podświadomość
czyni uŜytek z posiadanej juŜ wiedzy o pewnych sytuacjach i po prostu powołuje je do
istnienia. Tak samo dzieje się, gdy hipnotyzer nakazuje odbiorcy, by udawał psa.
Hipnotyzowana osoba nie musi uczyć się odgrywania roli psa, wie wystarczająco duŜo o tych
zwierzętach, by umiała naśladować szczekanie, warczenie i skomlenie. Proces warunkowania
natomiast przebiega od samego początku.
Jeśli tresując psa przez wielokrotne powtarzanie tych samych czynności, uczy się go
jakiejś konkretnej sztuczki, aŜ wykona ją dokładnie l natychmiast po otrzymaniu rozkazu, to
tym samym poddaje się go „warunkowaniu", czyli uczy się go nowego ciągu reakcji
łańcuchowych, gdzie myśli i ruchy mięśni konsekwentnie za sobą podąŜają. Dokładnie w ten
sam sposób moŜemy poddać treningowi nasze niŜsze Ja.
Uczenie się maszynopisania, pisania ręcznego, głośnego literowania czy sylabizowania
wyrazów bądź teŜ jazdy na nartach - wszystko to polega na warunkowaniu. KaŜde wystukane
na maszynie czy napisane słowo jest w istocie wyuczoną sztuczką. Tak jak pies uczy się
reagowania na polecenie: „siad!", podobnie i my uczymy się całego ciągu nakazów, które
pobudzają nas do uwarunkowanych reakcji. Czasem siedząc przy maszynie, zastanawiamy się
nad jakimś słowem lub frazą. Właśnie to myślenie jest wszystkim, czego potrzeba naszemu
wyćwiczonemu i uwarunkowanemu niŜszemu Ja. To ono pisze na maszynie słowa i frazy, to
ono literuje i dzieli na sylaby. My, średnie Ja, stoimy tylko z boku i decydujemy, jakie mu
wydać polecenia. Współpraca między dwiema naszymi jaźniami jest czymś zaiste cudownym
i godnym uwagi. Ale nie zapominajmy, iŜ kiedyś musieliśmy dzień po dniu uczyć niŜsze Ja
reakcji na nasze myśli, musieliśmy je zapoznać z brzmieniem słów i ich graficznym zapisem.
Przypomnijmy sobie pierwsze, z mozołem pisane słowa i pierwsze linijki wystukiwane na
maszynie, zanim jeszcze niŜsze Ja nauczyło się tej sztuki, czyli zanim zostało w tym zakresie
uwarunkowane.
Zabawne próby z ziewaniem moŜna rozszerzyć i wzbogacić, przenosząc cały proces
warunkowania w sferę odruchów warunkowych (jak się je często nazywa). Jedynym
koniecznym warunkiem jest tylko nauczenie niŜszego Ja odpowiedzi na rozkaz: „Ziewaj".
Kiedy juŜ nauczy się tej reakcji, po wielokrotnym stosowaniu relaksacji i po serii ćwiczeń z
podawaniem sugestii, wówczas wystarczy tylko rzucić komendę, a po chwili ogarnie nas
przemoŜne pragnienie ziewania. MoŜna takŜe uŜyć polecenia w jakiejś innej formie, moŜe to
być dźwięk dzwonka albo jakieś dowolnie wybrane słowo - wszystko zaleŜy od
odpowiedniego wytrenowania.
Nie sposób dokładnie określić, gdzie kończy się uwarunkowana reakcja łańcuchowa, a
zaczyna sugestia pobudzająca niŜsze Ja do działania. Wydaje się, ii. jedna zderza się z drugą.
20
Dlatego teŜ dobrze jest powtarzać sugestię wielokrotnie. Za kaŜdym razem, gdy przywołamy
sugestię podaną wczoraj i powtórzymy ją Jako nową, niŜsze Ja będzie | reagować na nią coraz
szybciej. KaŜda przywołana sugestia jest „doładowywana" świeŜą porcją „woli" i energii
Ŝ
yciowej, po czym powraca do niŜszego Ja i jest na nowo pobudzana do dalszego działania.
Powtarzanie pełni jeszcze jedną waŜną funkcję. Kiedy te same reakcje występują
regularnie, wówczas uwarunkowane, czyli wyćwiczone niŜsze Ja stopniowo zaczyna
przywykać do robienia pewnych rzeczy w określony sposób, wykonuje je coraz sprawniej,
reagując coraz bardziej automatycznie.
NiŜsze Ja lubi działać w sposób ustalony i nie podlegający ciągłym zmianom. Dlatego
teŜ, gdy juŜ nauczy się pewnych zachowań, posługuje się otrzymywanymi ideami według j
stałego wzorca. Kiedy poda mu się jakiś inny, nowy wzorzec, trzeba systematycznie, dzień po
dniu wywierać nań silny nacisk sugestią, aŜ porzuci dawne zwyczaje i zaakceptuje nowe.
Ś
wiadoma próba wymuszenia na niŜszym Ja, by porzuciło dawne reakcje na rzecz
nowych, zupełnie odmiennych, prowadzi w wielu wypadkach do ofiarowania mu znojnych
darów Winstona Churchilla: „krwi, potu i łez", szczególnie wtedy, gdy sugestia dotyczy
porzucenia narkotyków, nałogowego picia lub palenia. Sugestia, która nowo ukształtowane
idee zasila sporą porcją energii Ŝyciowej, czyni „wolę" średniego Ja stokroć skuteczniejszą,
wyposaŜając ją w narzędzie, którym ta moŜe się posługiwać. „Wolę" moŜna porównać do
człowieka, który próbuje wyciągnąć palcami gwóźdź z deski, a ładunek siły Ŝyciowej do
obcęgów, którymi z łatwością moŜna ten gwóźdź wyrwać.
Rozdział 5
Kształtowanie idei, tak by moŜna ją było zastosować w procesie autosugestii, nie jest
czynnością zbyt skomplikowaną, jeśli idea ta ma być prosta i znana. śadnych trudności nie
sprawia przywołanie wszystkich śladów pamięciowych dotyczących ziewania, które mogą
być potrzebne do skonstruowania nowego obrazu mentalnego. Taką ideę wystarczy tylko
wyposaŜyć w niewielką porcję siły Ŝyciowej i małą dawkę „woli", zanim wejdzie ona do
ośrodka uwagi niŜszego Ja i zacznie działać jako sugestia.
JednakŜe w przypadku bardziej złoŜonych idei, które mogą zawierać kilka etapów
składających się na wykonanie pełnej czynności lub ukształtowanie nowego stanu w ciele
osoby przyjmującej sugestię bądź teŜ w jej otoczeniu, niŜsze Ja niewiele moŜe pomóc. Umie
co prawda podać wszystkie potrzebne średniemu Ja wspomnienia, ale nie woła rozradowane:
„Hej! To jest coś, o czym doskonale wierni Chcesz sobie ziewnąć? Poczekaj chwileczkę.
Zaraz ziewnę dla ciebie, i to jeszcze jaki".
Jeśli ktoś zamierza skonstruować zestaw kształtów myślowych mających zasugerować
niŜszemu Ja coś nowego lub coś, co zmusi je do zmiany utartych zwyczajów, moŜe ono
spoglądać na to wszystko w milczeniu ł z obawą. Niekiedy moŜe być nawet przeraŜone,
targane wątpliwościami lub teŜ zbuntowane i agresywne, z góry gotowe stawiać opór.
W tych warunkach naleŜy zachować ostroŜność. Średnie Ja zanim przystąpi do działania,
powinno dokładnie rozwaŜyć swą propozycję, rozpatrzyć ją pod kaŜdym względem.
Jednym z łatwiejszych na to sposobów, przynoszącym doskonałe rezultaty przy
niewielkim wysiłku, jest ustalenie nastroju na następny dzień. Wszyscy mamy skłonność do
dłuŜszego obnoszenia się ze swoimi nastrojami. Jeśli zdarzy się coś, przez co popadamy w
chandrę i pogrąŜamy się w mroku lęku i zniechęcenia, to na ogół trwamy w tym stanie jakiś
czas. Tak samo się dzieje, gdy coś wprawi nas w zachwyt, wywoła podniecenie, radość i
zapał; wznosimy się ponad przeciętny poziom nastroju l cieszymy z całego serca, po czym -
w miarę jak dawne wzorce zachowań zaczynają ciąŜyć na niŜszym Ja - znów powracamy do
zwykłego poziomu nastroju.
Mówiliśmy juŜ o metodzie podnoszenia poziomu nastroju i utrzymywania się na nim,
21
opracowanej przez doktora Harta. Podobne próby nad polepszeniem nastroju ludzkiego
przeprowadzali dianetycy i scjentyści. Poziomy nastroju, zwane „tonami", przedstawiono na
wykresie. Tony ponumerowano od niskiego do wysokiego i sporządzono listę wydarzeń
wywołujących niskie tony oraz tych, które były przyczyną wysokich, po czym je zestawiono.
Polecono, by wysokie tony przypisać odpowiednim czynnościom dnia powszedniego bądź w
ogóle poglądom na Ŝycie. Celem tych sesji było tzw. powszednie Ŝycie uczestniczących w
nich osób. W zakres owego zwyczajnego Ŝycia wchodziło między innymi poczucie
odpowiedzialności: za udany związek małŜeński, za utrzymanie rodziny, za ogólne dobro
społeczne, jakim jest posiadanie dzieci i właściwe ich wychowanie. Wymieniano teŜ inne,
mniej trudne zadania stanowiące o normalnym Ŝyciu i nakłaniano uczestników sesji do jak
najszybszego pozbycia się „engramów", by wzrost na skali nastrojów stał się moŜliwy.
Analizy emocji opierały się w gruncie rzeczy na podstawowym, najbardziej istotnym
czynniku psychologicznym, którym trzeba się zająć w pierwszej kolejności, jeszcze przed
przystąpieniem do modyfikowania poziomu nastroju. OtóŜ najwaŜniejsze, by wyzwolić w
człowieku CHĘĆ do zmian na lepsze. MoŜe się to wydać dziwne, ale bardzo wiele ludzi do
tego stopnia ulega kompleksom bądź wpływom opętujących je duchów, Ŝe wcale nie pragną
być szczęśliwsi, nie chcą szczęścia, które przynosi radosny, pogodny nastrój. Dla nich oraz
dla tych wszystkich, którzy cierpią na zaburzenia psychiczne, którzy Ŝyją w ciągłym
podnieceniu i nadmiernej egzaltacji, odrzucając przy tym wszelkie codzienne obowiązki -
autosugestia nie jest Ŝadnym rozwiązaniem. Oni potrzebują psychiatry. Dalsze pogrąŜanie się
w takich stanach niesie powaŜne niebezpieczeństwo pobytu w szpitalu dla umysłowo
chorych.
Autosugestia moŜe przyczynić się do poprawy zdrowia i oŜywić drzemiącą w nas
energię, ale jeśli odkryjemy, Ŝe nie zaleŜy nam na aktywnym Ŝyciu, skutecznym działaniu
oraz fizycznej i umysłowej sprawności, jest to objaw równie niepokojący. To, co zwykliśmy
nazywać „zaburzeniami psychosomatycznymi", ma swoje źródło w niewłaściwym
nastawieniu umysłu do Ŝycia. Wiele chorych osób moŜna zakwalifikować do kategorii ludzi
„zadowolonych z choroby". Oni równieŜ potrzebują raczej fachowej psychoterapii niŜ
nakłaniania do prób pozbycia się cięŜkich kompleksów czy obsesji i do stosowania
autosugestii.
JednakŜe większość z nas cieszy się raczej dobrym zdrowiem psychicznym, nawet jeśli
miewamy zmienne nastroje. Autosugestia jest przeznaczona właśnie dla nas, pod warunkiem,
Ŝ
e umiemy przezwycięŜyć opór niŜszego Ja przed zmianami w codziennym Ŝyciu, Ŝe
potrafimy usiąść spokojnie i ocenić nasze Ŝycie, nas samych, nasze reakcje wobec otoczenia i
nasz stosunek do pracy.
Wielu prawd nie moŜna przedstawić na wykresie nastrojów, ale moŜemy odnaleźć je w
sobie, jeśli tylko zapytamy: „Czy coś mnie niepokoi? Co to takiego? Czego nie lubię i
dlaczego? Co jest dla mnie zbyt uciąŜliwe, męczące, nudne?".
Kiedy juŜ poznamy odpowiedzi na te pytania, moŜemy z kolei zapytać: „Czego pragnę?
Jak chciałbym zmienić samego siebie? W jaki sposób chciałbym, by traktowali mnie bliscy?
Czy chcę być bardziej kochany, zrozumiany, chwalony czy moŜe nagradzany?".
Wyniki tej analizy, szczególnie gdy notujemy je na kartce, okaŜą się nieoczekiwane.
Wiele odpowiedzi będzie pochodziło od niŜszego Ja, jeśli na wstępie zachęcimy je, by
wypowiedziało się w sprawie swoich preferencji. Dobrze jest usiąść z ołówkiem w ręku i
czekać, aŜ niŜsze Ja poda swoje opinie. Jest to dla niego nowa czynność i będzie
potrzebowało nieco czasu, by się jej nauczyć, ale wkrótce zacznie nam wyjawiać swoje
poglądy, tak jak gdyby były dawnymi wspomnieniami napływającymi nagle do umysłu.
Owe stare wspomnienia częstokroć są przywołaniem rzeczy, które nam się kiedyś
wydarzyły i które wówczas bardzo nas poruszyły i zmusiły do decyzji: czy podejmować
jakieś działania, czy teŜ nie. NiŜsze Ja będzie ci stopniowo przywodzić na myśl dawno
22
zagubione i zapomniane ambicje, plany i pragnienia; w miarę jak będą napływać, trzeba je
dokładnie badać i w kaŜdym przypadku podejmować ostateczną decyzję, czy nadal ich
pragniemy, czy teŜ odegrały juŜ swoją rolę i trzeba o nich zapomnieć na dobre. Minione
obawy, dawny gniew, przeszłe Ŝale i inne uczucia, którym w przeszłości towarzyszyły silne
reakcje emocjonalne, wymagają szczególne; uwagi ł racjonalizacji. Chcąc je zrozumieć,
pojąć, jakie mogą mieć dla nas dzisiaj znaczenie, musimy poddać dawne przeŜycia procesowi
racjonalizacji i „oczyścić" je, zanim znowu znikną w magazynie pamięci.
Całe mnóstwo drobnych irytacji, rozczarowań, niechęci, a zwłaszcza niepokoju, ma
swoje źródło właśnie w takich dawnych sprawach. Jeśli nie poddamy ich teraz osądowi
rozumu i nie rozwaŜymy pod względem ich obecnego dla nas znaczenia, będą nas ciągle
uwierać, niby drobne, głęboko tkwiące kompleksy. Znajdźmy więc czas, by posprzątać nasz
dom umysłowy za pomocą swoistego katharsis i profilaktyki. Otrzymamy wówczas czystą
tablicę, na której rozłoŜymy nasze plany i będziemy decydować, jaka poprawa nastrojów
ucieszyłaby nas najbardziej i w jaki sposób mamy pracować nad jej osiągnięciem.
Towarzystwo Badań Huny przeprowadziło wśród swoich członków pewien prosty
eksperyment, by stwierdzić, jak długo człowiek moŜe koncentrować uwagę na wybranym
obrazie mentalnym, zanim znuŜony pozwoli, by myśli znów potoczyły się zwykłym biegiem.
Podjęto tę próbę z powodu duŜej róŜnicy poglądów między autorami prac na temat
koncentracji i medytacji.
Wśród najstarszych przekazów, jakie wzięto pod uwagę, znajdowały się pisma
Patanjalego, którego Aforyzmy Jogi były najpopularniejszym tekstem studiowanym w
kręgach joginów od około 140 roku przed Chr. Ten dawny psycholog, jak równieŜ legendarny
mędrzec indyjski Kapila, który pisał o jodze jeszcze wcześniej (ok. V w. przed Chr.), mogli
mieć kontakt ze staroŜytną Huną. Obaj pisali sanskrytem, językiem niezbyt giętkim, który nie
nadawał się do tego, by w pojedynczych słowach zawierać podwójne znaczenia (tak jak było
to moŜliwe w języku uŜywanym przez staroŜytnych twórców Huny). Jednakie w tekstach
pisanych sanskrytem ciągle jeszcze moŜna rozpoznać symboliczne pojęcia uŜywane w Hunie.
Wszystkie aforyzmy nazywano pierwotnie „sutrami", co nadaje im osobliwa znaczenie „nici".
Komentatorzy pospieszyli więc z wyjaśnieniem, iŜ mają one coś wspólnego z czynnością
zszywania, czyli łączenia części w całość, a więc tym samym mają odniesienie do
podstawowego celu jogi - jednoczenia niŜszego składnika ludzkiej jaźni z wyŜszym. To zaś
zbliŜa koncepcję jogi do teorii Huny głoszącej, iŜ dwa niŜsze Ja człowieka połączone są z
WyŜszym Ja długą nicią czy sznurem z widmowej substancji. Sznury te nie mogą być uŜyte
do zwykłej obustronnej wymiany siły Ŝyciowej i kształtów myślowych, zachodzącej między
jaźniami, jeŜeli niŜsze Ja - za sprawą poczucia winy lub jakiegoś innego kompleksu -
odsunięte jest od pełnienia swojej funkcji w owej wymianie. Inny symbol występujący
zarówno w Hunie lub opartych na Hunie fragmentach Biblii, jak teŜ w religijnych pismach
Indii - to „ścieŜka" oraz jej „blokowanie" i „otwieranie". We wczesnych tekstach jogi wiele
razy wspomina się o „supłach" czy „węzłach", moŜna więc zasadnie stwierdzić, Ŝe i w Hunie
pierwotne znaczenie symbolicznej nici i węzła było dobrze znane, choćby nawet zostało
zagubione w gąszczu późniejszych spekulacji.
Patanjali niewiele czasu poświęcał licznym i skomplikowanym ćwiczeniom ciała i
oddychania. Dopiero później zainteresowano się nimi i uznano je za konieczne do osiągnięcia
właściwej kontroli nad umysłem i umiejętności koncentracji. Radził początkującym, by w
wygodnej pozycji siedzącej rozluźnili się, po czym uspokoili umysł i powstrzymali
chaotyczny bieg myśli.
Przechodząc do dalszych rozwaŜań, warto zwrócić uwagę na jeden istotny szczegół. W
ś
rodowisku zwolenników jogi ćwiczenia nad koncentracją i medytacje miały słuŜyć trzem
wielkim celom. Istniała więc tzw. „hatha-joga", której celem było osiągnięcie dobrej kondycji
fizycznej, „raja-joga", czyli praca nad poprawieniem i udoskonaleniem umiejętności
23
rozumowania oraz nad wzmocnieniem siły „woli" średniego Ja, tak by potrafiło panować nad
niŜszym Ja. Trzecim celem, dominującym nad pozostałymi, było osiągnięcie „zjednoczenia" -
nawiązanie kontaktu z WyŜszym Ja i stałe pozostawanie z nim w łączności.
Takie są teŜ cele Huny; proces autosugestii rozpoczyna się od dwóch pierwszych etapów,
trzeci pozostawiając na później.
Ale wróćmy jeszcze do testów przeprowadzanych przez Towarzystwo Badań Huny. Ich
celem miało być ustalenie czasu, w jakim człowiek zdolny jest skupić uwagę na jednym i tym
samym obrazie mentalnym. Okazało się niebawem, Ŝe niŜsze Ja musi wytęŜyć całą swoją
moc, by utrzymać dany obraz w ośrodku swej świadomości. Szybko się męczy i, pomimo
silnej determinacji średniego Ja koncentrującego uwagę na obranym przedmiocie, prędzej czy
później pozwala obrazowi zniknąć na powrót w magazynie pamięci. Jeśli średnie Ja nie jest w
stanie całkowitej gotowości, niŜsze Ja zastępuje dany obraz innymi i uruchamia bieg myśli
wedle własnej ochoty.
Niektórzy członkowie Towarzystwa przyznawali, iŜ czas skupienia uwagi na jednym
przedmiocie nie przekracza u nich pięciu sekund. Inni, zwłaszcza ci, którzy wcześniej
przechodzili treningi koncentracji, potrafili się skupić przez prawie trzy minuty. Przeciętny
czas w testowanej grupie osób wynosił około trzydziestu sekund.
Próbowano jeszcze innych eksperymentów, na przykład zezwalając uczestnikom na to,
by obrazy mentalne, które wywoływali, były ruchome; wyobraŜeni ludzie mogli się
uśmiechać, potrząsać głowami, wargi mogły się poruszać i wypowiadać słowa, a oczy
otwierać i zamykać. Okazało się, Ŝe przy tej modyfikacji niŜsze Ja nie było tak zmęczone, nie
zuŜywało tak duŜej dawki energii Ŝyciowej. Wyglądało na to, Ŝe oba Ja mogą wyczerpać całą
siłę Ŝyciową zawartą w jednej idei czy wyobraŜeniu, po czym odsunąć je na bok i zająć się
następnymi, tak samo jak zuŜywa się zapas baterii. Idee spoczywające w swych odlewach z
widmowej substancji i odesłane z powrotem do magazynu pamięci, by pobrać stamtąd więcej
siły Ŝyciowej, mogą być na nowo przywoływane i utrzymywane w ośrodku świadomości.
Koncentracja na strumieniu myśli nie jest trudna, gdyŜ obrazy przesuwają się w takim tempie,
w jakim zuŜywa się zawarta w nich energia. Ale choć czas koncentracji moŜna przedłuŜać
prawie w nieskończoność, jej ostrość i wyrazistość stopniowo słabnie.
Eksperymenty owe pomogły rozwinąć metodę koncentracji, która pozwala, by obrazy
mentalne oddalały się z ośrodka świadomości jak gdyby na krótki odpoczynek, po czym
przywołuje sieje z powrotem. Daje to wraŜenie rytmiczności i jakby łagodnego „pulsowania"
obrazu. Dzięki temu moŜe on pozostawać w centrum uwagi dłuŜszy czas, staje się bardziej
wyraźny i zwarty i mieści w sobie coraz większy ładunek siły „woli". Stosowanie metody
pulsacyjnej zapobiega równieŜ zakłócaniu obrazu przez inne cbrazy ł powstrzymuje napływ
rozmaitych myśli nie związanych z przedmiotem koncentracji. MoŜna rzec, iŜ dzięki tym
odkryciom uczyniono milowy krok w przygotowywaniu pojęć słuŜących później do
autosugestii.
Próbowano tworzyć obrazy myślowe takŜe w inny sposób, na przykład zestawiając ze
sobą zbiór prostych, szczegółowych pojęć potrzebnych do ukształtowania szerszej, ogólnej
koncepcji złoŜonej z duŜego grona kształtów myślowych. Okazało się, Ŝe umysły niektórych
uczestników ujawniały większą zdolność do chwytania i zatrzymywania złoŜonych i bogatych
w szczegóły obrazów niŜ umysły innych. Osoby te, kształtując obraz samych siebie jako
zdobywających szerokie grono przyjaciół, widziały w wyobraźni, jak podejmują decyzję,
wyruszają z domu, nawiązują nowe znajomości, wykonują róŜne określone czynności i na
koniec osiągają upragniony cel. Taki obraz musiał być oczywiście ruchomy, kolejne sceny
przesuwały się w myślach niby klatki filmu. Tę czynność umysłu naleŜałoby nazwać raczej
„medytacją" niŜ koncentracją, ze względu na dłuŜszy czas jej trwania, ale czas ten moŜna by
skrócić, a całą wizualizację zredukować, skondensować i objąć tylko jednym nakazem
sugestii w rodzaju: „Zdobywaj przyjaciół!". (Powrócimy jeszcze do sprawy owego skracania
24
procesu myślowego).
Testy, o których mówimy, wykazały teŜ dobitnie, iŜ niektórzy ludzie mają duŜe trudności
z kształtowaniem obrazów mentalnych typu wzrokowego, podczas gdy z łatwością |
przywołują wraŜenia oparte na innych zmysłach: szybko i bez Ŝadnych problemów potrafią
konstruować wyobraŜenia słuchowe bądź dotykowe i łatwo się na nich koncentrują. Smak i
zapach lub połączenia rozmaitych wraŜeń zmysłowych pomagają stworzyć obrazy mentalne
inne od wzrokowych.
Intensywność doznań zmysłowych, za pomocą których odtwarzane są wyobraŜenia, jest
bardzo róŜna. Niektórzy ludzie mogą natychmiast wywołać w swym umyśle wizualny obraz
określonej barwy lub teŜ wraŜenie słyszenia Jakiegoś dźwięku. Zazwyczaj mamy swoje
ulubione kolory czy dźwięki, które niŜsze Ja przywoła szybciej i odtworzy dokładniej niŜ
inne.
W kaŜdym razie, stwierdzono z całą pewnością, Ŝe kaŜdy człowiek ma swoje mocne i
słabe punkty, Ŝe róŜnie przebiega tworzenie struktur pojęciowych potrzebnych do
autosugestii. Początkujący powinni więc przejść najpierw kilka prób i ćwiczeń, by poznać
swoje moŜliwości.
Jeśli będziemy koncentrować się na kilku kolejnych kolorach, szybko się okaŜe, Ŝe jakiś
kolor jawi się nam bardziej wyraziście niŜ inne albo Ŝe niŜsze Ja w ogóle nie potrafi nam
ukazać barw, lecz tylko dostarczyć mniej lub bardziej wyraziste ich wspomnienia. Jeśli obraz
twarzy wywołany w naszym umyśle ł będący przedmiotem naszej koncentracji jest szary, a
nie kolorowy, świadczy to o naszej skromnej umiejętności wizualizacji i wskazuje, Ŝe lepiej
spróbować zdolności innych zmysłów. Być moŜe łatwiej przywołamy dotyk czyjejś dłoni na
policzku lub bez trudu wyobrazimy sobie kwiat, jeśli wraz z mglistym wspomnieniem o jego
barwie odŜyje w nas pamięć jego zapachu i jedwabistości płatków.
NiŜsze Ja jest zawsze z nami, na kaŜdym etapie kształtowania obrazów mentalnych, a
współpraca z nim jest czymś bezcennym, o co musimy zabiegać i za co winniśmy wyrazić
wdzięczność. Wspomnienia o rzeczach, do których czujemy nienawiść czy wstręt, nie nadają
się do tworzenia obrazów myślowych, choć dawne rany, urazy ł lęki stanowią łatwy obiekt do
dłuŜszej koncentracji. Mogą one zatrwoŜyć niŜsze Ja i wytrącić je z równowagi, tak Ŝe
zawstydzone wycofa się z przygotowań do autosugestii. Lepiej więc korzystać ze wspomnień
przyjemnych i radosnych. Mając z nimi do czynienia, niŜsze Ja odnajdzie przyjemność w
swej pracy i z entuzjazmem nam pomoŜe. Jeśli będzie oczekiwało miłych i poŜytecznych
rezultatów swego działania i jeśli przyjemne rzeczy, nad którymi pracuje, nie zostaną
unicestwione przez jakiś nałóg, na przykład palenie papierosów, wówczas z pełnym
zaufaniem i z przyjemnością nauczy się pomagać w tworzeniu obrazów mentalnych.
Największe trudności z nauczeniem się koncentracji i medytacji, w naszym rozumieniu
tych terminów, mają ludzie, którzy za wszelką cenę chcą wziąć swoje niŜsze Ja pod kontrolę.
W niektórych przypadkach jest ono zawzięte jak niesforne dziecko, którego nie sposób
skłonić, by choć przez moment skupiło uwagę na określonym przedmiocie, i które od razu
umyka do swoich zabaw. Jeśli przy zastosowaniu metody pulsacyjnej do tworzenia obrazów
mentalnych czas koncentracji jest krótszy niŜ dwadzieścia sekund, trzeba codziennie ćwiczyć,
co moŜe stopniowo ten czas wydłuŜyć i pozwoli na opanowanie niŜszego Ja. Średni czas
koncentracji wynoszący od jednej do dwóch minut jest juŜ wystarczający do skutecznej
autosugestii.
Utrzymywanie ruchomych obrazów myślowych dzięki zastosowaniu medytacji moŜe
trwać co najmniej trzy minuty, ale niŜsze Ja męczy się szybko, wymyka się spod kontroli; i
zaczyna swoje rządy. Przedstawia własne obrazy zamiast tych, których Ŝądało średnie Ja i
które były mu potrzebne i do utworzenia określonego zestawu ogólnych pojęć obrazującego
bardziej złoŜone czynności bądź sytuacje, jak w przypadku wspomnianej sugestii dotyczącej
zdobywania sobie przyjaciół.
25
Wzmocnienie struktury pojęciowej będącej przedmiotem koncentracji czy medytacji nie
sprawia Ŝadnych trudności. Patanjali pisał szczegółowo o tym, Ŝe kaŜda medytacja oparta jest
na medytacjach wcześniejszych. Innymi słowy, przy pomocy niŜszego Ja przywołujemy z
magazynu pamięci struktury pojęciowe, opracowane juŜ wcześniej, po czym poddajemy je
dalszym zabiegom. W ten sposób przyswajamy je stopniowo, tak jak to ma miejsce przy
uczeniu się wiersza na pamięć; przyswajamy je coraz skuteczniej, a one stają się trwalsze i
wypełnia je coraz większa dawka siły Ŝyciowej i mocniejszy ładunek „woli". Po pewnym
okresie praktyki moŜna przywoływać owe idee natychmiast i stosować je do autosugestii bez
Ŝ
adnych wstępnych prób, poniewaŜ wyćwiczone niŜsze Ja zna juŜ swoje obowiązki i
samodzielnie rozpoczyna działanie. Nie naleŜy jednak powierzać mu całej pracy, gdyŜ moŜe
to powstrzymać napływ duŜych, silnych ładunków .woli" do struktur pojęciowych. MoŜna
tego uniknąć, obserwując troskliwie jego czynności.
Wyniki licznych eksperymentów pokazały, iŜ jeśli średnie Ja jest zdecydowane
przeprowadzić swój plan do końca i skłoni niŜsze Ja do pomocy, kierując jednocześnie
wspólne działania ku kształtowaniu lepszych, poŜądanych sytuacji, to bardzo często niŜsze Ja
zacznie z własnej woli reagować na idee wsparte energią Ŝyciową, zanim jeszcze zdąŜy się
odpręŜyć w czasie przeznaczonym na relaksację i zanim przyjmie owe idee w formie
wyraźnej sugestii.
Takie czynności jak ziewanie, sen, budzenie się rano o określonej porze - to zadania,
które niŜsze Ja od dawna przywykło wypełniać. Często wystarczy tylko ukształtować prostą,
konkretną myśl i zatrzymać się na niej przez chwilę, jakby malując obraz tego, czego sobie
Ŝ
yczymy, a niŜsze Ja zareaguje natychmiast, bez konieczności formalnego podawania mu
sugestii. Wszystko, czego mu wówczas potrzeba, to słyszeć głos średniego Ja mówiący:
„Dzisiaj będziemy spać twardo i głęboko. Nasz sen będzie naprawdę spokojny, mocny i
odświeŜający, pełen przyjemnych marzeń. Rankiem obudzimy się punktualnie o szóstej,
będziemy się czuć rześko i będziemy gotowi do rozpoczęcia nowego dnia". Owa sugestia
dobrego snu jest dla początkujących, obok sugestii ziewania, drugą najłatwiejszą do
zademonstrowania sugestią.
Po pewnym okresie praktyki moŜna podjąć pracę nad sformułowaniem odpowiedniego
hasła, które, wypowiedziane lub pomyślane, natychmiast wyzwala poŜądaną reakcję,
przywoławszy uprzednio całą strukturę pojęciową i przekazawszy ją - wzmocnioną
ładunkiem energii - niŜszemu Ja. W tym przywoławczo-wzmacniającym procesie
szczegółowy opis mocnego i odpręŜającego snu moŜna stopniowo redukować aŜ do krótkiego
polecenia w rodzaju: „Głęboki sen. Pcbudka o szóstej". Jeśli pojedynczemu słowu
przypiszemy kilka znaczeń, moŜe być ono uŜywane jako hasło wyzwalające reakcje, ale
zazwyczaj nie ma potrzeby takiej zwięzłości, chyba Ŝe ktoś często znajduje się w sytuacjach,
w których jednym wyrazem musi przypominać niŜszemu Ja, co ma robić lub czego zaniechać.
Jako przykład moŜe tu posłuŜyć stary sposób na powstrzymanie gniewu, polegający na
liczeniu do dziesięciu. Jeśli sposób ten zastosujemy jako sugestię, a jej formułę zredukujemy
do jednego słowa: „licz!", natychmiast zapoczątkuje ono poŜądaną reakcję niŜszego Ja w
krytycznej dla nas sytuacji.
Związek średniego i niŜszego Ja jest bardzo bliski i przewaŜnie jest szczęśliwy. Ale gdy
„w domu panuje niezgoda", spory i konflikty wpływają na obie świadomości bardzo
destrukcyjnie. Tak więc niŜsze Ja naleŜy kochać i pielęgnować, cierpliwie i łagodnie
kierować jego działaniem. Nie moŜna go znienacka obarczać silnymi sugestiami, lecz
najpierw spokojnie wyjaśniać, jak korzystne ł piękne podejmujemy zadania i jak byłoby
cudownie, gdyby przyjęło na siebie przypadającą mu część pracy i uczyniło wszystko, co w
jego mocy, by pomóc nam ukształtować nową i szczęśliwą rzeczywistość. Jeśli średnie Ja
potrafi wywołać prawdziwy entuzjazm do planowanych zmian i entuzjazm ten uda mu się
połączyć z determinacją - a więc z wyćwiczeniem „silnej woli" - cel zostanie w połowie
26
osiągnięty, zanim jeszcze na dobre rozpoczniemy pracę. Średniemu Ja pozostanie tylko
zapewnienie niŜszemu Ja odpoczynku raz dziennie i przekazywanie mu w formie sugestii
silnie naładowanych idei. Przy codziennym podawaniu sugestii moŜna po pewnym czasie
sformułować hasło wyzwalające reakcję, a rezultaty z dnia na dzień będą coraz bardziej
oczywiste.
Trzeba przy tym pamiętać, Ŝe gdy dajemy niŜszemu Ja sugestię, nie moŜemy
zachowywać się jak ktoś, kto ofiarowuje komuś cenny dar i oczekuje w zamian czegoś
jeszcze bardziej kosztownego. Nie moŜemy więc Ŝądać, aby niŜsze Ja natychmiast zwróciło
nam ideę, tak byśmy mogli znowu | ją przemyśleć i chwycić, jak pies chwyta kość. Idea ma w
całości dotrzeć do niŜszego Ja, po czym średnie Ja musi przestać o niej myśleć - ma ją
zostawić w zupełnym spokoju - aŜ do chwili podania następnej sugestii. Niechaj niŜsze Ja
samo się nad nią zastanawia i samo wypracuje sposób zapoczątkowywania właściwych
reakcji. Kiedy ktoś sieje nasiona, nie rózgrzebuje codziennie ziemi, by sprawdzać, czy
nasiona kiełkują. NiŜsze Ja jest jak wilgotna gleba, która - jeśli zostanie dobrze przygotowana
do uprawy -wyda bogaty plon. Po skończonym wysiewie trzeba wierzyć, Ŝe i gleba, i nasiona
spełnią swoje zadania. JeŜeli średnie Ja z pełnym zaufaniem i wiarą czeka na wyniki, niŜsze
Ja podzieli tę wiarę i będzie dokonywało cudów, by powierzone mu nasiona kiełkowały. Gdy
jednak średnie Ja Ŝywi jakieś obawy, ogarną one równieŜ jego towarzysza - niŜsze Ja zwiesi
wówczas głowę i nie będzie się starało uzyskać plonu. Autosugestia wymaga pracy
zespołowej, zjednoczonego i radosnego wysiłku, zintegrowania celów, pragnień oraz
wspólnej determinacji.
Jeśli między dwoma rodzajami naszej świadomości istnieje zgoda i niczym nie zmącona
współpraca, nietrudno będzie nam włączyć WyŜsze Ja do wspólnego działania i w ten
sposób osiągnąć naturalny układ jedności, który od lat stanowił cel zwolenników
staroŜytnej Huny ł blisko związanych z nią systemów, jak chrześcijaństwo, gnostycyzm i
wczesna postać jogi. Pewnego dnia stanie się takŜe celem nowej filozofii. Wówczas
stworzymy udoskonalony system filozoficzny, który pozwoli nam Ŝyć zgodnie z prawdziwą
naturą człowieka - nie zaś wedle z góry powziętych sądów, które dawniejsi filozofowie skądś
zapoŜyczyli lub sami pochopnie sformułowali.
Rozdział 6
Kiedy juŜ zapoznaliśmy się z teorią leŜącą u podstaw koncentracji i medytacji (w naszym
rozumieniu tych terminów) i przeprowadziliśmy próby pozwalające stwierdzić, w jaki sposób
najlepiej tworzyć mentalne obrazy kształtów myślowych do celów autosugestii, rozwaŜmy
bardziej szczegółowo koncepcję ładowania struktur pojęciowych energią Ŝyciową i siłą
„woli".
Historia „magnetyzmu zwierzęcego" Mesmera przeszła bez większego echa. PoniewaŜ
siła, o której mówił, nie była „elektrycznością", którą właśnie zaczynano poznawać, i
poniewaŜ Braid nauczał, Ŝe to zwykłe zmęczenie oczu powoduje stan receptywności, tak jak
sen, podczas którego sugestie są łatwo akceptowane, generalnie odrzucano mesmeryzm i
wszystkie kontrowersyjne przekonania, jakoby w hipnozie mogła występować jakaś siła
Ŝ
yciowa. Ale równocześnie rozwijała się pewna szkoła myślenia, której zwolennicy
twierdzili, Ŝe hipnotyzer siłą swej „woli" musi „dominować" nad odbiorcą.
Teoria „dominacji" bardzo szybko zdobyła sobie przychylne opinie, chociaŜ właściwie
nikt nie potrafił odpowiedzieć, czym jest owa „wola". Obserwatorom wydawało się, iŜ
hipnotyzer narzuca odbiorcy swą „wolę", by ten wykonywał dziwne polecenia ku zabawie
publiczności w teatrach czy na estradach. Szacunek dla hipnozy wzrastał zupełnie niezaleŜnie
od koncepcji Braida dotyczących sugestii. Nowi przywódcy pisali ksiąŜki i organizowali
płatne kursy, opowiadając o cudach ludzkiej „woli" i o jej zastosowaniu.
27
Nie uwaŜano jej za energię Ŝyciową czy w ogóle za jakąkolwiek siłę, poniewaŜ widziano
wielu słabych, wątłych inwalidów, którzy potrafili wykształcić w sobie umiejętność „woli"
powalającą na ziemię zdrowych, silnych męŜczyzn! Pisma poświęcone hipnozie przenikała
atmosfera legendarnych wierzeń o rzucaniu spojrzeniem diabelskiego uroku czy teŜ o
wodzach miotających wzrokiem błyskawice. UŜycie siły „woli" miało w jakiś tajemniczy
sposób, trudny do wytłumaczenia, aczkolwiek uznany za moŜliwy, przenosić wsparcie bez
Ŝ
adnej pomocy z zewnątrz. No cóŜ, stać się moŜe tylko to, co człowiek próbuje zrobić, a
zasada: „zrobię albo umrę" jeszcze zadziwiająco długo stanowiła motto rozmaitych działań.
W przedmowie do swojej ksiąŜki The WiRPower, napisanej w 1894 roku, doktor
medycyny J. Milner Fothergill pisał: „Na pytanie, czym jest wola, metafizycy nadal nie
potrafią dać ostatecznej odpowiedzi, mimo iŜ poświęcili temu zagadnieniu wiele uwagi; a
kiedy dojdą juŜ do pewnych wniosków - obojętne, czy zdania ich będą zgodne, czy teŜ
podzielone - nie będzie to miało Ŝadnego praktycznego znaczenia... Wola to jedna z »małych
istot, które nam podlegają*, to umysł, dusza, silne pragnienie, coś niematerialnego i
objawiającego się w pewnych sytuacjach... WciąŜ jeszcze nie wahamy się uŜywać tych słów i
inni rozumieją je bez trudu... człowiek potrafi rozwijać swe moŜliwości i osiągać coraz to
nowe sukcesy, poniewaŜ posiada silną wolę... To ona pozwala mu zdobywać to, do czego
namawia intelekt".
Doktor Fothergill wiele stron poświęcił ludziom, zarówno dobrym, jak i złym,
szlachetnym i podłym, którzy przeszli do historii dzięki sile woli. Podsumowuje swoją
ksiąŜkę następującym wnioskiem: „Wola nie moŜe obdarzać człowieka talentami czy
zdolnościami, ale stanowi niezaprzeczalną wartość - pozwala mu zrobić jak najlepszy,
najpełniejszy uŜytek z umiejętności, które posiada... Jeśli ta mała ksiąŜeczka wesprze choć
jednego czytelnika w walce, jaką jest Ŝycie, to nie została napisana na próŜno".
Nie wiedząc nawet, co stwarza siłę woli, o której pisał, doktor Fothergill trafił jednak w
samo sedno, gdy odkrył smutną prawdę, iŜ większość ludzi, nawet znając cudowne korzyści,
jakie przynosi posługiwanie się siłą woli, nie chce podejmować Ŝadnych działań. Miał
całkowitą rację. Ludziom nie wystarczy, Ŝe wiedzą, iŜ coś jest dobre. Trzeba ich skłonić, aby
za tym podąŜali i by pragnęli tego z całego serca, a to pragnienie musi być równie silne w
niŜszym Ja -i do tego właśnie, jak się wkrótce przekonamy, zmierza autosugestia.
Psychologowie długo się spierali o naturę pragnienia i naturę imperatywu wewnętrznego,
który nakazuje człowiekowi urzeczywistniać pragnienia. Zdarza się, Ŝe bardzo mocno czegoś
pragniemy, lecz nie czynimy Ŝadnych wysiłków, by to zdobyć.
Twórcy słowników definiują „wolę" jako Ŝyczenie lub pragnienie, mieszają jednak róŜne
pojęcia i twierdzą, Ŝe „do pragnienia lub Ŝyczenia zostaje w jakiś sposób dołączony »akt
ś
wiadomości*, co sprawia, iŜ Ŝyczenie lub pragnienie staje się »wolą« mającą spełnić owo
Ŝ
yczenie".
Być moŜe w roku 2000 przeczytamy następującą definicję: „Wola: chcieć czegoś i za tym
podąŜać".
W swym doskonałym słowniku New Dictionary ofPsycho-logy uczony Philip Lawrence
Harriman wykazuje brak rzetelnej informacji w takiej oto ostroŜnej definicji: „Wola -termin
kontrowersyjny, o niejasnej konotacji. W psychologii racjonalnej jest pojęciem centralnym, w
radykalnym behawioryzmie jest określeniem dla najsilniejszego bodźca, a w psychologii
filozoficznej: zdolnością umysłu. Wielu współczesnych psychologów uwaŜa, Ŝe zagadnienie
woli leŜy poza granicami psychologii, chociaŜ w psychologii najnowszej widać wpływ
determinizmu".
„Determinizm" w ujęciu psychologicznym to teoria Freuda głosząca, iŜ psychiczne i
fizyczne warunki zmuszają nas do określonego postępowania, nie mamy więc moŜliwości
wolnego wyboru - a zatem nie mamy „woli". W słowniku Freud, Dictionary
oJPsychoandlysis, wydanym przez doktora Nandora Fodora i Franka Gaynora, na próŜno
28
szukać jakiejkolwiek definicji „woli" lub wzmianki o teorii „determinizmu".
Cooke i Van Vogt w ksiąŜce Hypnotism Handbook zbliŜają się do koncepcji Huny o
ładunku siły Ŝyciowej nakładanym na kształty myślowe sugestii. Powiadają, Ŝe kaŜde
wypowiedziane przez hipnotyzera słowo, będące nakazem sugestii, ma w sobie „energię"; od
tej „energii" i od właściwego zrozumienia znaczenia przekazywanej treści zaleŜą rezultaty.
To, zdaniem autorów ksiąŜki, stanowi główną zasadę hipnozy, choć nieznane są powody, dla
których energia tkwi w wypowiadanych słowach, ani teŜ sposób, w jaki się tam dostała.
W A Dictionary ofSome Theosophical Terms Powisa Houl-ta nie znajdziemy Ŝadnej
definicji „woli", ale warto zwrócić uwagę na objaśnienie hasła „joga". Wymienia się tutaj
kilka głównych szkół jogi, ale jedynym słowem, które moŜna by odnieść do „woli", jest
yama,
słowo
pochodzące
z
sanskrytu
i
oznaczające
czynność
„hamowania,
powstrzymywania". We wczesnych pismach jogi często uŜywano bardzo zwięzłych i
niejednoznacznych terminów. Jest jednak oczywiste, Ŝe wszystkie akty „woli"
powstrzymujące niŜsze Ja od wykonywania rzeczy złych (co w jodze stanowi podstawowy,
wstępny etap procesu doskonalenia) muszą być uzupełnione aktami skłaniającymi do
właściwego postępowania. W jodze wszystko ma zawsze dwie strony, nawet najprostszym
stwierdzeniom i zasadom zazwyczaj daje się dwa równowaŜne znaczenia - pozytywne i
negatywne.
Nie znalazłszy więc wystarczającego zrozumienia natury „woli" w środowisku
psychologicznym, zmuszeni jesteśmy zwrócić się ku systemowi psychologii stworzonemu
przed wiekami przez przodków ludu znanego nam dzisiaj jako Polinezyjczycy. Tylko w nauce
Huny moŜna odnaleźć wskazówki, które rzucą światło na ów problem.
Kahuni, czyli tubylczy kapłani dawnych wysp Polinezji, wymyślili specjalne słownictwo,
które słuŜyło im do określania elementów konstytuujących ludzką istotę. Pośród dziesięciu
wyróŜnionych i nazwanych przez nich elementów znajdowały się trzy związane z siłą
Ŝ
yciową, czyli „wolą" -trzy rodzaje tzw. many.
UŜywano aŜ trzech słów na określenie siły Ŝyciowej, poniewaŜ wierzono, iŜ człowiek
składa się z trzech Ja, a kaŜde z nich ma własną „wolę", jak równieŜ własne moŜliwości
intelektualne i własny rodzaj widmowego ciała.
Jeśli uznamy, iŜ koncepcja Huny jest słuszna, moŜemy kontynuować nasze dociekania i
rozwaŜyć następujące kwestie: Czym róŜnią się od siebie trzy ludzkie jaźnie? W jaki sposób
moŜna je skłonić do tego, by działały w jednym, określonym kierunku? Jaka jest róŜnica
między „wolą" a pragnieniem?
Zacznijmy więc od „woli" niŜszego Ja. NiŜsze Ja to jaźń zwierzęca Ŝyjąca w zwierzęcym
ciele. MoŜe ona czegoś pragnąć, ale nie czyni Ŝadnych wysiłków, by to zdobyć. Umie
podejmować decyzje, czy ma coś zrobić, czy teŜ lepiej tego zaniechać. Nie chce, by
pobudzano ją do działania, woli robić wszystko po swojemu. Znakomitym przykładem
działania „woli" typu zwierzęcego jest muł, który kiedy się uprze, nic nie zdoła ruszyć go z
miejsca, ani uczucie głodu, ani nawet baty. Nie ma on właściwie Ŝadnego celu i zamiaru,
niczego nie chce, chyba Ŝe powiemy, iŜ nie chce po prostu się ruszyć. Jego upór jest wielki,
niepojęty. A z drugiej strony muł moŜe zapragnąć dotrzeć do zielonej łąki i przejdzie
najdłuŜszą drogę, przedrze się przez płoty i ogrodzenia, by dotrzeć do celu.
NiŜsze, czyli zwierzęce Ja dysponuje umiejętnością rozumowania dedukcyjnego, a więc
rozumowania niŜszego typu. Rozumuje ono na podstawie tego, co pamięta. Następnie
dochodzi do pewnych wniosków ł bazując na nich, kieruje swą „wolę" i pragnienie ku
określonemu działaniu. Jego czynności opierają się więc na pamięci minionych doświadczeń.
Wspomnienia są obrazami kształtów myślowych, reakcja na nie zaleŜy od mocy ładunku siły
Ŝ
yciowej, jaką zostały naładowane w chwili, gdy miały miejsce prawdziwe wydarzenia, które
dały początek owym wspomnieniom. Do obrazów tych dołączone zostają instynktowne
potrzeby kształtujące obecne pragnienia, a „wola" dąŜy do ich spełnienia.
29
Siła pragnienia, czyli dąŜność „woli", zaleŜy od stopnia, w jakim pierwotne wydarzenie
odcisnęło się w pamięci. Wielkie emocje powodują wspomnienia trwałe i wypełnione „wolą".
Kiedy zostaną przywołane, obudzą niemal takie same emocje i taką samą energię.
Uświadomienie sobie tego l faktu stanowi klucz do zrozumienia mechanizmu sugestii im
silniejszy był ładunek energii Ŝyciowej nałoŜony na zbiór idei w momencie ich powstawania,
tym szybsze będą reakcje w chwili ich przywołania w postaci wspomnień.
RozwaŜmy teraz twierdzenia Huny o średnim Ja i jego „woli". Ta jaźń, jak juŜ zostało
powiedziane, mieszka w fizycznym ciele jako gość. Całe ciało naleŜy do niŜszego Ja i ono
nim zarządza. Średnie Ja nie ma zdolności pamiętania i musi w tym względzie polegać na
niŜszym Ja, które opiekuje się wspomnieniami l przywołuje je, gdy są potrzebne. Średnie Ja
nie wytwarza teŜ emocji. Ma za to dwie waŜne umiejętności: potrafi czynić uŜytek z
najwyŜszej, czyli indukcyjnej formy rozumowania i po drugie, umie pobierać z ciała siłę
Ŝ
yciową (produkowaną przez niŜsze Ja) i wykorzystywać ją do kształtowania własnego
rodzaju „woli".
Silę „woli" średniego Ja charakteryzuje coś, co w kategoriach elektryczności moŜna by
nazwać wysokim potencjałem. Dzięki temu moŜe ona przezwycięŜyć kaŜdy niŜszy potencjał
„woli", jak na przykład „wolę" niŜszego Ja.
Z drugiej strony, niŜsze Ja ma moŜliwość ucieczki przed kontrolą „woli" o wyŜszym
potencjale. Dzieje się tak dlatego, Ŝe średnie Ja musi ładować idee duŜą siłą swej „woli" i
starać się, by niŜsze Ja przejmowało je jako coś, co warto zachować w magazynie pamięci.
Co więcej, musi je pobudzać do reakcji na owe idee przy zetknięciu z wysoką, wstrząsową
dawką energii. NiŜsze Ja moŜe stawić opór i odmówić reakcji, jeśli naładowane idee
zawierają treści sprzeczne z jego poglądami i upodobaniami bądź teŜ wzbudzają w nim lęk.
Oba Ja, mieszkając w tym samym ciele i będąc w tak bliskim ze sobą kontakcie, dzielą
zarówno te same emocje, jak teŜ wspomnienia; bardzo często średnie Ja ogarnia strach, gniew
i miłość wytwarzane przez niŜsze Ja. Dlatego teŜ o wiele łatwiej i lepiej jest im pracować w
zgodzie i harmonii, a poniewaŜ średnie Ja jest bardziej rozwinięte i bardziej inteligentne, to
ono musi przewodzić w zharmonizowaniu ich obopólnego związku. Musi być rozwaŜnym i
łagodnym sternikiem. Średnie Ja to starszy brat, który jest -lub powinien być - „stróŜem
braterstwa".
WyŜsze Ja, które równieŜ sięga do niŜszego Ja po swoją dawkę siły Ŝyciowej, takŜe ma
swój odrębny sposób myślenia, własne pragnienia i potencjał „woli". „Wola" niŜszego Ja jest
mesmeryczna i moŜna ją porównać do wielkiej maczugi. „Wola" średniego Ja jest jak pocisk
wystrzelony z karabinu, natomiast „wola" WyŜszego Ja to świetlista błyskawica.
Słownictwo uŜywane przez twórców Huny jest jedynym znanym dzisiaj zbiorem
terminów, który nazywa wszystkie, tak od siebie róŜne, czynniki tego systemu. Język Huny z
całą pewnością został utworzony po to, by zawrzeć w sobie te terminy ł ukryć ich prawdziwe
znaczenie pod płaszczykiem znaczeń potocznych. Na przykład słowo „woda" było symbolem
siły Ŝyciowej i uŜytku, jaki czyniły z niej wszystkie trzy Ja, zamieniając ją w „wolę" o
odpowiednim napięciu.
Nietrudno jest zrozumieć, co sądzili kahuni o czynnikach występujących w procesie
sugestii czy autosugestii. Trzeba tylko odczytać drugorzędne, symboliczne znaczenia słów,
którymi się posługiwali. (Hawajski dialekt dzisiejszego języka polinezyjskiego obfituje w
takie znaczenia).
Łatwo stwierdzić, w jaki sposób kahuni odnosili się do sugestii, wziąwszy pod uwagę
fakt, Ŝe podstawowymi terminami, jakimi ją określali, były słowa kuma manao, czyli
„wymiana myśli", oraz ich przekonanie, Ŝe operator skłania niŜsze Ja odbiorcy do przyjęcia
idei sugestii, by zastąpić nią tę, która ma być wymieniona lub usunięta. Podczas autosugestii
wymiana następuje między niŜszym i średnim Ja, a niŜsze Ja naleŜy skłonić do tego, by
pragnęło przyjąć oferowane idee, zanim zechce je odrzucić w trakcie wymiany.
30
Wymieniane elementy - czyli zbiory idei silnie naładowane energią Ŝyciową i
zaszczepiane przez średnie Ja niŜszemu w formie sugestii - kahuni nazywali „nasionami".
„Nasiono" stanowiło równieŜ „podobieństwo rzeczy", czyli innymi słowy: jej odlew czy
widmowy duplikat. Nie było więc, na przykład, prawdziwym stanem, w którym ktoś
zdobywał duŜe grono przyjaciół, lecz reprezentowało to cudowny, mały wzorzec tego stanu i,
jako takie właśnie, uŜyte w formie sugestii, wpływało na niŜsze Ja kierowało nim. Pomagało
więc stworzyć stan, którego było mikroskopijnym, niewidzialnym podobieństwem.
Relaksacja potrzebna do uspokojenia ciała człowieka i umysłu jego niŜszego Ja, tak by
zaakceptowało ono to „podobieństwo" podane w postaci sugestii, takŜe miała swoistą nazwę.
Określano ją jako ano, a więc tym samym słowem, które nadawano nasionom, lecz w
odniesieniu do relaksacji miało ono zupełnie odmienne znaczenie, a mianowicie: „świątynia
spokoju". Był to oczywiście symbol. Oznaczał stan wyciszenia i odpręŜenia, w którym niŜsze
Ja staje się chłonne jak ktoś, kto klęczy przed ołtarzem pełen ufności i oczekiwania na
udzielenie mu upragnionego błogosławieństwa. Nie ma chyba symbolu, który piękniej i
pełniej wyraziłby ów idealny stan, w jaki trzeba wprowadzić niŜsze Ja przed podawaniem
sugestii - stan zaufania i wiary, oczekiwania i nadziei.
Ukształtowanie zestawu idei, naładowanie go siłą „woli" średniego Ja i skłonienie
niŜszego Ja do przyjęcia go jako sugestii - to trzyczęściowy akt nazwany manao lub nanao.
Potoczne znaczenie tych słów, wraz z ich znaczeniami drugorzędnymi, symbolicznymi, mówi
o tym, co kahunł uwaŜali za konieczne przy podawaniu sugestii. Terminy te dostarczają teŜ
kilku przydatnych informacji o naturze niŜszego Ja.
Aby ukształtować róŜnorodny, łatwo zrozumiały zbiór znaczeń, cały proces trzeba
podzielić na kilka etapów. Przede wszystkim, trzeba umieć uchwycić swoje niŜsze Ja -które to
wymienione wyŜej terminy oraz ich źródłowe znaczenia opisują jako „śliskie" - trzeba go
szukać z uporem i mocno trzymać, gdy zostanie znalezione. Ono to z łatwością moŜe
wprowadzić nas w błąd. Zboczymy wtedy z właściwej drogi, zamiast je opanować dzięki
sugestii i dąŜyć prosto do celu. Kahuni opisują je jako istotę mieszkającą w ciemnej dziurze,
w której trudno je dojrzeć i do której trzeba wsunąć rękę, próbując je wyciągnąć. Gdy juŜ je
znajdziemy, musimy siłą narzucić mu sugestię, tak jak siłą zmusza się do jedzenia tych,
którzy odmawiają przyjmowania pokarmu.
Po drugie, dwa terminy, o których była mowa, wskazują, iŜ trzeba INTENSYWNIE
MYŚLEĆ, co symbolizuje głęboką koncentrację na ideach w chwili ładowania ich siłą „woli"
i przygotowywania ich do uŜycia jako sugestii. Rdzeń wyrazowy (mono) odnosi się do siły
Ŝ
yciowej stanowiącej niezbędną podstawę kształtowania struktur myślowych i ładunków
„woli".
Dawni kahuni zwykle tworzyli dwa lub trzy słowa dla opisania tych samych znaczeń na
wypadek, gdyby niektóre z nich zagubiły się lub zmieniły z upływem czasu. Kierując się tym
zwyczajem, nadali sugestii drugie określenie -hahao. Jego znaczenie, jak podają słowniki, jest
dosłowne i proste: „sugerowanie czegoś innemu umysłowi". Ale kahuni zadbali o to, by za
pomocą rdzeni owego słowa wskazać, w jaki sposób to sugerowanie ma się odbywać. OtóŜ
owe rdzenie oznaczają „wykonywanie głębokich oddechów", co symbolizuje gromadzenie
nadwyŜki siły Ŝyciowej wykorzystywanej przy kształtowaniu treści sugestii i napełnianiu jej
ładunkiem energii. Jednym słowem, chodzi tutaj o czynność „intensywnego myślenia".
Rdzeń hao oznacza „włoŜyć małą rzecz do większej"; wskazuje więc, Ŝe kiedy
mikroskopijne struktury pojęciowe sugestii są juŜ gotowe, zostają przekazane niŜszemu Ja, by
umieściło je ono wraz z innymi pamiętanymi przez siebie ideami w większym schowku, gdzie
przechowywane są wszystkie wspomnienia.
Słowa określające „wiarę" mają bardzo istotne znaczenie we wszelkich dyskusjach na
temat sugestii. Dlatego teŜ, aby zrozumieć ich znaczenie, musimy znowu powrócić do wyrazu
monoo, oznaczającego nie tylko „myśleć", ale takŜe „wierzyć". Podsumowując, naleŜy
31
jeszcze raz wymienić czynności, które zdaniem kahunów konieczne są przy podawaniu
sugestii:
INTENSYWNE MYŚLENIE, WYKONYWANIE GŁĘBOKICH ODDECHÓW,
PRAWDZIWA WIARA.
Wspomnieliśmy o gromadzeniu nadwyŜki siły Ŝyciowej za pomocą wykonywania
głębokich oddechów. Czynność ta wymaga dokładniejszego omówienia.
Dla celów naszych obecnych rozwaŜań moŜemy stwierdzić, Ŝe chcąc zgromadzić w sobie
dodatkowy ładunek energii Ŝyciowej, by przelać go na strukturę pojęciową sugestii ł
wykorzystać w kształtowaniu siły „woli", którą wesprzemy naszą sugestię, musimy zrobić, co
następuje:
1. Przejąć od niŜszego Ja funkcję oddychania i rozpocząć głębokie wdechy i wydechy. To
zwróci uwagę niŜszego Ja i -jeśli w danym momencie będzie nam potrzebna o wiele większa
dawka energii niŜ zwykle - przetworzy ono więcej pokarmu dostarczonego do ciała i
wyprodukuje oczekiwaną nadwyŜkę. Cała ta nadwyŜka przechowywana jest w widmowym
ciele niŜszego Ja i jest zawsze dostępna, gdy myślimy bądź tworzymy obrazy mentalne i
silnie ładujemy je energią Ŝyciową.
2. Kontynuować głębokie oddychanie i świadomie nad nim panować. Wiele jest
powodów, dla których czynność ta zwraca uwagę niŜszego Ja i wywiera na nim tak duŜe
wraŜenie, ale teraz nie będziemy się tym zajmować. Wykonując tę część pracy - oddychania,
czyli ha- trzeba zacząć „intensywnie myśleć". Intensywne myślenie oznacza działanie „wolą"
ś
redniego Ja na niŜsze Ja, tak by przyjęło ono stan gotowości i pozwoliło nam skupić się bez
reszty na tworzeniu obrazów mentalnych lub, gdy juŜ powstały one podczas poprzednich
sesji, na ich przywoływaniu i przeglądaniu, na dokładnym, uwaŜnym i szczegółowym
badaniu połączonym z wzbogacaniem ich siłą Ŝyciową. Intensywne myślenie, czyli
koncentracja, powinno odbywać się metodą „pulsacji", co oznacza, Ŝe co jakiś czas trzeba
odsuwać ideę z centrum uwagi, po czym ponownie ją przywoływać. MoŜna to porównać do
mrugania powiekami, kiedy wpatrujemy się bacznie w coś interesującego. Chwilowe
przymknięcie oczu - to konieczna przerwa pozwalająca na uzupełnienie dawki many, czyli
siły Ŝyciowej, zuŜytej w trakcie intensywnego wytęŜania wzroku. Koncentracja na ideach
sugestii sprawia, iŜ zostają one wypełnione silnym ładunkiem energii. Równocześnie wspiera
je siła „woli" dzięki stale podtrzymywanej i rosnącej determinacji, by idea wcielona w
sugestię stała się faktem, który zaistnieje w rzeczywistości - trwałym stanem, oczekiwanym i
upragnionym. Owa determinacja, która powołuje ten stan do Ŝycia, wynika z głębokiej wiary
pozbawionej najmniejszych obaw o wyniki. Idea naładowana energią i pragnieniem
ukształtowania Jej w najdrobniejszym szczególe, a następnie obdarzona głęboka determinacją
wprowadzenia jej w Ŝycie, zawiera w sobie czynnik „woli" średniego Ja, tak długo
towarzyszący sugestii i obecny w niej, jak długo istnieją pragnienie i determinacja. NiŜsze Ja
będzie czyniło wszystko, co potrafi zrobić samodzielnie, by pomóc w realizacji planu, a
niekiedy wykona właściwie całą robotę, jeśli tylko będzie otrzymywało taki rodzaj sugestii na
tyle często, by zapas energii był uzupełniany ł stopniowo, z dnia na dzień się powiększał.
To wszystko jest bardzo proste, ale poniewaŜ dla większości z nas są to rzeczy nowe,
kiedy stykamy się z nimi po raz pierwszy, mogą się wydać skomplikowane i trudne. Jednak
po kilkakrotnym przeczytaniu wyjaśnień, po przećwiczeniu paru podstawowych czynności l
po próbach podawania sugestii w jakiejś stosunkowo łatwej do przeprowadzenia sprawie, na
przykład dotyczącej zmiany postawy wobec Innych ludzi, tak by zdobyć więcej przyjaciół lub
poprawić sobie przeciętny poziom nastroju, okaŜe się Ŝe początkowe trudności minęły.
Stosowanie autosugestii powinieneś zacząć od średniego Ja, które jest tobą, i od
posłuŜenia się swoją „wolą". Będziesz musiał znaleźć sposób, by wywołać w sobie pragnienie
korzyści, jakie przynosi metoda, z którą się zapoznałeś. Jeśli uda ci się odkryć w sobie choćby
najmniejsze pragnienie, moŜe ono zamienić się w małą dawkę „woli" i skłonić cię do podjęcia
32
dalszych kroków. Gdy juŜ pokonasz pierwsze trudności, dalszą pracę wykonasz z łatwością i
entuzjazmem. Niebawem dotrzesz do najwspanialszego l najbardziej radosnego etapu całego
procesu; doświadczysz mianowicie cudownego l fascynującego poczucia kontaktu ze swym
WyŜszym Ja i będziesz cieszyć się moŜliwością zaproszenia go do udziału i kierowania
wszystkimi sprawami w twoim Ŝyciu.
Rozdział 7
Kiedy poznaliśmy juŜ sztukę koncentracji i ładowania energią idei mających słuŜyć
celom sugestii, moŜemy zająć się zagadnieniem ćwiczenia niŜszego Ja w relaksacji.
Twierdzenia Huny udzielają nam niezbędnych wyjaśnień, dlaczego niŜsze Ja z większą
gotowością akceptuje sugestię, kiedy jesteśmy fizycznie odpręŜeni, a czynności mentalne
niŜszego Ja zostały zwolnione, a nawet całkowicie wstrzymane.
Znowu mamy więc do czynienia z ładunkiem siły Ŝyciowej . Gdy zarówno niŜsze Ja, Jak
i ciało fizyczne są normalnie aktywne, w ciele widmowym niŜszego Ja znajduje się wysoki
ładunek siły Ŝyciowej. Jej napięcie jest inne niŜ napięcie siły uŜywanej przez średnie Ja.
Wyobraźmy sobie dwie silnie naładowane baterie połączone z zamiarem, by z baterii o
silniejszym ładunku pewna dawka elektryczności przepłynęła do baterii słabszej. JeŜeli obie
baterie mają ten sam poziom ładunku, przepływ elektryczności nie będzie moŜliwy.
Huna uczy nas, Ŝe udzielanie sugestii polega na wszczepianiu silnie naładowanych
kształtów myślowych idei do umysłu niŜszego Ja i czynność tę wykonuje średnie Ja.
JeŜeli oba Ja mają ten sam ładunek siły, niŜsze Ja ma tendencję do odrzucania
oferowanych mu ukształtowanych idei. Natomiast gdy jest odpręŜone „fizycznie i
umysłowo", posiada wówczas ujemny ładunek. Jeśli średnie Ja i struktura sugestii dysponują
dodatnim ładunkiem energii, niŜsze Ja zdaje się nawet samo przyciągać sugestię ku sobie i
zaczyna natychmiast na nią reagować.
Gdy niŜsze Ja jest zrelaksowane, potrzebuje minimalnego ładunku energii. Z tego
względu średnie Ja moŜe wprowadzić duŜą dawkę siły Ŝyciowej do swojego ośrodka
ś
wiadomości, co pomoŜe mu „intensywnie myśleć" i przelewać dodatkowy ładunek siły
„woli" w strukturę sugestii.
Dawni kahuni zapewne sądzili, iŜ kaŜdy człowiek wie, w jaki sposób ma się odpręŜyć.
Słowo, które nadawali czynności „relaksowania się" brzmiało hoolulu, co znaczy równieŜ
„wysiewać" lub „sadzić", symbolizowało zatem zasiewanie mikroskopijnych kształtów idei
sugestii w niŜszym Ja. Jakkolwiek kahuni łączyli ze sobą kilka znaczeń wyrazowych, to nie
pozostawili Ŝadnych wątpliwości co do tego, iŜ niŜsze Ja musi się odpręŜyć i Ŝe coś ma zostać
wszczepione bądź zasłane.
Pierwszy krok przynoszący niŜszemu Ja rozluźnienie ciała i umysłu musi być poczyniony
przez średnie Ja. Znowu przejmuje ono kontrolę nad mięśniami, tak jak wcześniej
przejmowało funkcję oddychania. NiŜsze Ja nakazem „woli" skłaniane jest do zastosowania
się do utworzonego przez średnie Ja obrazu mentalnego, który przedstawia nas idących ku
fotelowi i sadowiących się w nim wygodnie. Następnie obraz ten zostaje przekazany
niŜszemu Ja jako rozkaz, by przerwało czynność myślenia lub przynajmniej zwolniło bieg
myśli. Kahuni operowali wyraŜeniem „relaks umysłu", co tłumaczy się jako „odpręŜenie
wnętrza", gdzie to ostatnie symbolizuje, jak zwykle, niŜsze Ja. Stąd wiadomo, iŜ to nie
ś
rednie Ja trzeba poddać relaksacji. Ono ma zintensyfikować aktywność, nawet jeśli swą
„wolą" zmusza niŜsze Ja do jej ograniczenia. Wykorzystanie „woli" do panowania nad
niŜszym Ja zawsze zawiera w sobie element sugestii, bez względu na to, czy jesteśmy tego
ś
wiadomi, czy teŜ nie. Skłaniamy ciało do działania, przejmujemy ruchy mięśni i
rozpoczynamy akcję, zazwyczaj uruchamiając tym samym wyuczoną wcześniej reakcję
łańcuchową. Na przykład, niŜsze Ja, kiedy juŜ zostało pobudzone do działania, zwróci oczy w
33
poszukiwaniu wygodnego fotela, przemieści ciało w jego kierunku i sprawi, by usiadło,
oparło się i znalazło wygodną pozycję.
Gdy będziemy chcieli odpręŜyć ciało w celu innym niŜ zwykły odpoczynek czy sen,
będziemy mieli skłonność do „zderzania się" ze zwyczajowymi reakcjami niŜszego Ja, które
zostaną wyzwolone w momencie, gdy przekaŜemy mu ideę relaksacji. Nie dysponuje ono
zdolnością rozumowania indukcyjnego, dlatego teŜ łatwo je zawstydzić i wprawić w
zakłopotanie, kiedy nie wie dokładnie, do czego właściwie zmierzamy i po co. MoŜe teŜ mieć
własne idee, jak choćby brak w danym momencie chęci do odpoczynku czy snu. JeŜeli
ś
rednie Ja będzie nalegać, niŜsze Ja zazwyczaj postara się - mimo pewnych obiekcji -
posłusznie spełnić nakaz. Będzie próbowało odpocząć, ale zdenerwowanie i niepokój sprawią,
iŜ nie zdoła zebrać myśli. Jeśli zaś idei relaksacji będzie towarzyszyć idea snu, niŜsze Ja
potulnie zaśnie, a wszystkie plany zostaną udaremnione, poniewaŜ sen oddziela od siebie obie
jaźnie i odcina dopływ siły Ŝyciowej ze średniego Ja, przez co przestaje ono prawie zupełnie
działać.
Hipnotyzerzy pracujący pod kierownictwem doktora Braida odkryli, iŜ stan relaksacji,
konieczny do przyjęcia sugestii, moŜna osiągnąć przez zmęczenie oczu do tego stopnia, iŜ
niŜsze Ja będzie chciało odpocząć z własnej woli, a odpoczywając, wejdzie w poŜądany stan
odpręŜenia. Narząd wzroku zuŜywa duŜy zapas siły Ŝyciowej, kiedy jest przeciąŜony, a gdy
oczy są juŜ tak zmęczone, Ŝe się zamykają, wówczas z łatwością przychodzi rodzaj relaksacji
poprzedzający naturalny sen. Uporczywe wpatrywanie się w jasny punkt światła lub w
wirujący dysk z namalowaną spiralą szybko męczy wzrok i powoduje stan relaksacji, co
nieraz wykorzystuje się we współczesnej praktyce hipnotyzerskiej.
Ale oczy to tylko część naszego ciała. Poza zmęczeniem wywołanym wpatrywaniem się
przez jakiś czas w punkt umieszczony między brwiami - którego to eksperymentu moŜe
spróbować kaŜdy z nas - istnieją jeszcze inne sposoby odpręŜenia ciała.
MoŜna na przykład skorzystać z metody relaksacji opracowanej przez doktora Fredericka
Pierce'a - metody „pozycji chorego w łóŜku". NaleŜy ją stosować po, przed lub w trakcie
ć
wiczenia z wytęŜaniem wzroku. Polega ona na zmuszaniu do wysiłku kolejnych, głównych
mięśni ciała, a następnie rozluźnianiu ich w swobodnej pozycji. Zmęczony mięsień odpręŜy
się o wiele szybciej i pełniej niŜ ten, którego nie skłoniono wcześniej do zuŜycia jego zasobu
siły Ŝyciowej przez wykonanie pracy wymagającej wysiłku.
Doktor Pierce radził, by najpierw zająć się nogami, jedną, potem drugą, następnie
ramionami, tułowiem i szyją. KaŜdą z wymienionych części ciała trzeba podnieść albo
napręŜyć mięśnie i przez jakiś czas trzymać rękę lub nogę w górze aŜ do lekkiego zmęczenia.
Później trzeba wszystkie mięśnie zwolnić, oprzeć się na krześle bądź połoŜyć się na chwilę,
rozluźniając mięśnie, i poddać się nakazowi mentalnemu zalecającemu całkowitą relaksację.
Inna metoda, zwana „metodą jednego strzału", polega na równoczesnym napięciu
wszystkich mięśni ciała lub na przeciąganiu się i szerokim ziewaniu; przeciąganie się
powinno trwać aŜ do uczucia lekkiego zmęczenia, po czym naleŜy się całkowicie rozluźnić i
polecić niŜszemu Ja, by odpoczęło.
Podczas testowania tych metod dobrze jest obserwować całe ciało, by sprawdzić, czy nie
wstępuje gdzieś napięcie mięśni. Okazuje się bowiem, Ŝe mięśnie rąk, twarzy i klatki
piersiowej najczęściej pozostają jeszcze lekko napręŜone i trzeba świadomego wysiłku, by je
całkowicie rozluźnić. MoŜe teŜ się zdarzyć, Ŝe po uprzednim zrelaksowaniu oczy pozostaną
szeroko otwarte, wówczas trzeba je przymruŜyć lub zamknąć, lecz nie całkowicie, by nie
zachęcać niŜszego Ja do sprowadzenia snu i nie pokrzyŜować w ten sposób planów
wypełnionych ideami-sugestiami, które czekają, by wprowadzono je w czyn.
Po zakończeniu relaksacji naleŜy usiąść lub spocząć w pozycji półleŜącej i pozwolić
niŜszemu Ja na spokojną obserwację i wyciszenie kłębiących się myśli - najczęściej
związanych z czynnościami Ŝycia codziennego. Tok myśli moŜe całkowicie ustać lub zwolnić
34
swój bieg; zazwyczaj zanika zupełnie z chwilą, gdy stopniowo przyśpieszamy tempo
oddychania i tworzymy obraz mentalny przedstawiający wciąganie całego zapasu siły
Ŝ
yciowej do ośrodka świadomości średniego Ja i ciągłe jej narastanie. Jednocześnie
przywołujemy idee uprzednio opracowane do perfekcji, wnikamy w nie Jeszcze raz i
rozwaŜamy w kaŜdym szczególe -intensywnie myślimy o nich. Nastąpi koncentracja, do
struktur myślowych automatycznie dołączy ładunek .woli" i nakaz sugestii. W ciągu
dziesięciu sekund - w przypadku doświadczonej osoby, lub minuty - w przypadku
początkującej, grona kształtów myślowych zostaną całkowicie uformowane, a ładunek siły
„woli" będzie gotowy do zaszczepienia.
Wprowadzenie sugestii polega na cichym przekazaniu niŜszemu Ja - szeptem lub, jeśli
nikogo nie ma w pobliŜu, normalnym głosem - by przejęło wypracowany przez nas obraz
mentalny i otoczyło go troską, poniewaŜ wszystkie zawarte w nim szczegóły są tak pomocne,
waŜne i korzystne dla naszego Ŝycia, Ŝe warto zadbać o to, aby się ziściły. Kieruj swoim
niŜszym Ja bardzo spokojnie, tak by zaczęło robić wszystko, co w jego mocy, i starało się
realizować upragnione stany, i zapewnij, iŜ ty ze swej strony równieŜ dołoŜysz wszelkich
starań. Upewnij się, Ŝe tak właśnie myślisz i Ŝe dotrzymasz obietnicy. JeŜeli pozostawisz całą
pracę niŜszemu Ja i zajmiesz się sprawami zakłócającymi twoje plany, niŜsze Ja szybko
powróci do swego starego, zwyczajowego sposobu działania, a sugestia z całym swym
ładunkiem siły prawdopodobnie zostanie rozproszona, czepiając się innego zestawu idei,
mieszając się z nimi i wywołując w umyśle ogólny zamęt.
Te pogmatwane sugestie, gdy są silne ł wymkną się spod kontroli średniego Ja, mogą
skłonić niŜsze Ja do reagowania w dziwny, irracjonalny sposób i w zupełnie nieoczekiwanych
dziedzinach Ŝycia. W przypadku, gdy ty, średnie Ja, zdecydujesz się zmienić lub w ogóle
zrezygnować z jakiejś sugestii, na przykład z próby uzyskania lepszego nastroju lub
czegokolwiek innego, o co zacząłeś się juŜ starać, nie pozwól, by sugestia leŜała w
zapomnieniu gdzieś w magazynie pamięci jak bomba zegarowa, której przycisk wyzwalający
moŜe zostać wciśnięty przez nierozwaŜne niŜsze Ja próbujące ją zniszczyć.
Zajmij się więc ideą, która ma być anulowana, myśl o niej długo i intensywnie, aŜ
utworzysz sobie jej mentalny obraz jako nieaktualnej. Zobacz ją jako coś, czego juŜ nie
chcesz. Mów niŜszemu Ja, podczas regularnych sesji relaksacyjno--sugestywnych, Ŝe sugestia
zmieniła się w prostą myśl o czymś, co kiedyś było poŜądane, ale teraz juŜ jest tylko
zwykłym wspomnieniem, które powinno przebywać w magazynie pamięci. Uczyń wysiłek
umysłowy, by wyciągnąć siłę Ŝyciową z nieaktualnych idei i przedstawić je sobie jako
uniewaŜnione.
Gdy sugestia dotyczy czegoś, co niŜsze Ja potrafi z powodzeniem wykonać samo, a ty nie
moŜesz mu w tym pomóc, nie wyłączaj całkowicie swej uwagi i kontroli podczas
codziennego przekazywania owej sugestii niŜszemu Ja. PrzywiąŜ do niego nić z widmowej
substancji, przyjmując postawę spokojnego oczekiwania zawsze wtedy, gdy przywołujesz z
pamięci jakąś myśl wcieloną w sugestię. TakŜe i wówczas, kiedy sugestia dociera do umysłu,
zwracaj się do niŜszego Ja w te słowa: „Właśnie o to chodzi. Pracuj nad tym wytrwale, tak by
to się urzeczywistniło. Dobrze!". Nawet drobna pochwała jest bardzo pomocna, a pełne
ufności oczekiwanie na silny wpływ ł stanowi doskonałe wsparcie.
Po ponownym odpręŜeniu się dobrze jest powiedzieć niŜszemu Ja, iŜ przyjemna i wielce
poŜyteczna sesja dobiegła juŜ końca, i polecić mu, by wróciło do swoich codziennych zajęć
pełne energii i gotowe do podjęcia kaŜdego nowego zadania z ochotą i entuzjazmem. Jest to
bardzo waŜny krok, poniewaŜ trudno jest z góry określić miejsce, w którym sugestia zacznie
działać, oraz miejsce, gdzie się zakończy. Sam proces ma zresztą inny przebieg u róŜnych
osób. Niektórzy ludzie są bardzo podatni na sugestie, inni zaś nie zawsze najbezpieczniej jest
zastosować to, co scjentyści nazywają „anulowaniem".
Hipnotyzer powinien pamiętać o rym, by w odpowiednim momencie za pomocą sugestii
35
wywołać odbiorcę ze stanu receptywności, nawet jeśli w niŜszym Ja tego ostatniego pozostała
nadal posthipnotyczna sugestia, na którą ma ono zareagować później. Zazwyczaj polecenie w
takim przypadku brzmi mniej więcej tak: „Kiedy policzę od pięciu do zera, obudzisz się i
będziesz mieć świetne samopoczucie". Hipnotyzer odlicza w zapowiedziany sposób, a
zahipnotyzowana osoba budzi się z transu bez względu na to, czy był on lekki, czy głęboki.
W hipnozie typu mesmerycznego, gdzie nie podaje się Ŝadnej sugestii, odbiorca
stopniowo wraca do swojego zwykłego stanu, w miarę jak wstrząsowy ładunek siły Ŝyciowej
ulega absorbcji i rozproszeniu w jego widmowym ciele. W takiej sytuacji nie ma potrzeby
zdejmowania sugestii, poniewaŜ nie została ona podana. Zazwyczaj, jak twierdzą
hipnotyzerzy, sugestia zaczyna tracić swą siłę po tygodniu do dziesięciu dni. Z tego względu
pacjenci leczeni hipnozą, która ma zapobiec atakom epilepsji lub teŜ złagodzić cierpienia
towarzyszące chorobom, muszą regularnie otrzymywać wciąŜ ponawiane sugestie.
Jaka jest róŜnica między podawaniem sugestii przez hipnotyzera a przekazywaniem jej
sobie samemu za pomocą autosugestii? OtóŜ róŜne są tylko średnie Ja, które wytwarzają
naładowany siłą Ŝyciową zestaw idei i zaszczepiają je w wypoczętym i receptywnym niŜszym
Ja; w pierwszym przypadku jest to średnie Ja operatora, w drugim własne Ja osoby podającej
sugestię. W celu wprowadzenia sugestii hipnotyzer musi przesłać ją albo drogą telepatii, albo
teŜ za pomocą głośno wypowiadanych słów. ChociaŜ czasami raport telepatyczny trwa
jeszcze po zakończeniu seansu -jeśli takie jest Ŝyczenie operatora - niŜsze Ja nadal wykonuje
swą pracę, poniewaŜ zawsze sumiennie i do końca reaguje ono na zaakceptowane struktury
sugestii. Z reguły, nie ma więcej poŜytku z telepatii między operatorem a odbiorcą -po tym,
jak z chwilą ich pierwszego kontaktu nawiązała się między nimi stała łączność po nici
widmowej oka - niŜ między dwiema nieznajomymi osobami, które przypadkowo spotkały się
ze sobą, podały sobie ręce i odeszły kaŜda w swoją stronę.
Przy rozwaŜaniu szczegółów dotyczących mesmeryzmu i autosugestii mechanizm
funkcjonowania tych dwóch zjawisk wydaje się trudny i skomplikowany, ale w
rzeczywistości jest on bardzo prosty. Oto zestawienie kolejnych etapów (a jest ich niewiele i
są bardzo proste), które naleŜy podjąć przy stosowaniu autosugestii.
1. Zdecyduj się, co masz zamiar przekazać w sugestii.
2. Myśl o tym intensywnie, by wytworzyć silne idee.
3. Podczas intensywnego myślenia o ideach sugestii oddychaj głęboko ł gromadź
dodatkowy zapas siły Ŝyciowej, by naładować je energią.
4. Zrelaksuj niŜsze Ja w sferze ciała i umysłu.
5. Wypowiedz sugestię do niŜszego Ja w milczeniu lub na głos.
6. Zakończ sugestię, mówiąc niŜszemu Ja, Ŝe seans juŜ się odbył, Ŝeby przestało
odpoczywać i było gotowe do podjęcia codziennej pracy.
7. Oczekuj na reakcję niŜszego Ja. Kiedy przywołujesz sugestię, rób to spokojnie, aŜ do
następnego seansu, gdy znowu powtórzysz ją bardzo stanowczo.
8. Gdyby konieczne było odłoŜenie lub całkowite zaniechanie wysiłku zmierzającego do
osiągnięcia wyznaczonego celu, wyjaśnij niŜszemu Ja przyczyny zmiany, następnie utwórz
obraz mentalny odłoŜonego na później lub całkiem zarzuconego planu. Naładuj ideę siłą
Ŝ
yciową i podaj ją w autosugestii w zwykły sposób. Nie pozwól, by wysiłek poszedł na
marne, dopilnuj, by stare struktury sugestii nie trapiły niŜszego Ja i nie powodowały
myślowego chaosu. Dom naszego umysłu winniśmy zawsze utrzymywać w czystości i
naleŜytym porządku.
Rozdział 8
Dochodzimy do miejsca, do którego zmierzaliśmy, ucząc się teorii autosugestii i
stosowania jej w praktyce. Teraz nasze wysiłki zostaną ukoronowane, od wielkich dóbr
36
ziemskich, które moŜemy osiągnąć dzięki autosugestii, przechodzimy do świata czystej magii
ł cudów - do świata MODLITWY.
Ale MODLITWA w znaczeniu, jakie nadawała jej Huna, jest czymś zupełnie innym niŜ
modlitwa w sensie przypisywanym jej we współczesnych kościołach. W Hunie zawarta jest
wiedza o trzech Ja tworzących istotę ludzką. W modlitwie opierającej się na tej wiedzy
wszystkie trzy jaźnie odgrywają swoją rolę, kaŜda z nich ma do spełnienia szczególne
zadanie, którego nie mogą wykonać pozostałe; jeŜeli zrobi to, co do niej naleŜy, i dobrze
wykorzysta swoistą, daną jej przez naturę umiejętność, cud stanie się moŜliwy. Ale gdy tylko
jedno Ja próbuje się modlić, nic się nie wydarzy.
Autosugestia jest metodą, za pomocą której moŜemy skłonić do działania wszystkie trzy
Ja konstytuujące trójistnego człowieka - jako zgrany i sprawny zespół będą pracować razem,
by osiągnąć jeden wspólny cel.
Eksperymentatorzy najbardziej zaawansowani w pracach nad samowarunkowaniem i
autosugestią zaczynają stopniowo uświadamiać sobie potrzebę uczynienia owego kroku
koronującego ich wysiłki w sztuce sugestii i dąŜą do tego, by skłonić niŜsze Ja do zgodnej
współpracy (integracji) ze średnim Ja, a później z jeszcze wyŜszą istotą.
Doktor Hornell, zarówno w swoich wykładach na ten temat, jak i w pismach
poświęconych sugestii, dobitnie
podkreśla konieczność uwzględnienia religijnego aspektu omawianego procesu.
Stwierdza, iŜ celem ludzkich dąŜeń jest „Ŝyć radośnie i wykształcić rodzaj osobowości
zdolnej do całkowitego oddania się słuŜbie bliźnim, przekroczyć poziom Ŝycia, którym
Ŝ
yjemy teraz, i wykorzystywać moŜliwości Ŝycia duchowego, odwaŜnie i z twórczą wiarą".
To zaiste wspaniały i godny pochwały cel, ale najpierw musimy zwrócić się do nauk Huny,
by w nich odnaleźć potrzebne wskazówki, jak mamy działać, by owe „moŜliwości"
zastosować w praktyce.
Doktor Rolf Alexander, skłaniający się do Freudowskiej koncepcji id, ego i superego,
będącej w opozycji do staroŜytnej wiedzy Polinezyjczyków o niŜszym, średnim i WyŜszym
Ja, proponuje metodę, za pomocą której moŜna nauczyć się pracować z superego. Metodę tę
nazwał „samorealizacją". Przypomina ona nieco osiąganie stanu „oświecenia" czy
„urzeczywistnienia" w systemie Zeń, lecz opiera się w duŜej mierze na pierwotnym pojęciu
superego, chociaŜ rozszerza jego znaczenie.
Doktor Alexander opiera swoje wnioski na koncepcji, iŜ wszyscy Ŝyjemy w ciągłym
stanie hipnozy, gdyŜ wydarzenia naszego Ŝycia i wszelkie otaczające nas sytuacje odgrywają
rolę sugestii hipnotycznych, które krępują i ograniczają nasze ego, udaremniając mu
poznawanie realnego świata wokół nas. Najlepszym wyjściem jest zrzucić z siebie pęta
hipnozy i wynurzyć się do naturalnego stanu, w którym doświadczamy tego, co „prawdziwe",
i tego, co „rzeczywiste", a superego samo zaczyna kierować naszym Ŝyciem. Taki stan
opisany jest jako „zbawienie", jako „wolność" i całkowita integracja trzech części
Freudowskiej jaźni. Koncepcja ta znacznie bardziej zbliŜa się do metafizyki, niŜ pozwala na
to powszechnie przyjęty system Freuda, ale daleko jej jeszcze do rozpoznania WyŜszego Ja
jako ostatecznego celu autohipnozy.
Kilka lat temu po Nowej Anglii podróŜował pewien mesmeryk, demonstrując metodę
leczenia zapoczątkowaną przez Mesmera. Swego czasu człowiek ten, nazwiskiem Quimby,
zainteresował się nowym sposobem uzdrawiania, nauczył się go stosować i rozpoczął
praktykę jako uzdrowiciel, wypracowując szereg teorii wyjaśniających istotę tego rodzaju
leczenia. Z jego koncepcji, ocierających się o religię i metafizykę, wyłoniły się ruchy
Christian Science i New Thought.
Jednym z liderów New Thought był Judge Troward, który pobierał nauki w Indiach i tam
zapoznał się z niektórymi pojęciami jogi i Wedy. O hipnozie było juŜ głośno, kiedy on
dopiero zaczynał pisać. Zachwycony dziwną nową teorią „sugestii", jął poszukiwać w niej
37
wyjaśnień dla opisania kroku, jaki trzeba uczynić, przechodząc od tego, co fizyczne, do tego,
co doskonałe - ze sfery niŜszego i średniego Ja do rzeczywistości obejmującej takŜe WyŜsze
Ja.
Rzecz zastanawiająca, Ŝe w cudach, jakie następowały w odpowiedzi na modlitwy,
Judge'owi Trowardowi nie udało się dostrzec dowodu na istnienie NajwyŜszej Mocy.
Starannie unikał dawnego pojęcia osobowego i bliskiego Boga -pojęcia czyniące/jo Boga na
podobieństwo człowieka, i unikając w ogóle wszelkiej Nadświadomości, głosił istnienie
POWSZECHNEJ PODŚWIADOMOŚCI. Nie była to tak zaskakująca teoria, jak w pierwszej
chwili mogło się wydawać. Bez wątpienia największe wraŜenie wywarł na nim
niezaprzeczalny fakt, Ŝe gdy ktoś „trzymał się" określonej myśli długo i intensywnie -
stosując wstępną metodę zalecaną przez New Thought - rozwijał w sobie pewną tajemniczą,
nieprzepartą moc, która w jakiś sposób oddziaływała na coś bardziej potęŜnego niŜ on sam,
skłaniając to coś do urzeczywistnienia rzeczy wyobraŜonych i poŜądanych. Według
tradycyjnej jogi dzięki koncentracji moŜna było dokonać cudów, ale wierzenia te nie miały
Ŝ
adnych naukowych podstaw. Natomiast hipnozę i sugestię ogólnie akceptowano.
Postulowana przez Trowarda Powszechna Podświadomość była efektem naturalnej
dedukcji u człowieka przechodzącego drogę od mesmeryzmu do sugestii i sięgającego ku
cudom jako owocom wysłuchanych modlitw. Rozum podpowiedział mu, iŜ Nadświadomość
o uniwersalnym wymiarze i mocy stwórczej jest z konieczności zbyt doskonała,
by mogły nad nią zapanować ludzkie myśli, a zatem to, co bez wątpienia moŜna uznać za
podległe ludzkiej kontroli, musi być podobne do podświadomości człowieka. Ergo, musi to
być Powszechna Podświadomość. I musi ona mieć cudowną moc, jako część
Nadświadomości. Jedynym mankamentem owej teorii, przyjętej z entuzjazmem i
zaakceptowanej przez New Thought, był fakt, iŜ Powszechna Podświadomość tak często
odmawiała wykonania przekazywanych usilnie sugestii.
Przez jakiś czas trwał ten bunt przeciw koncepcji modlitwy w dawnych religiach,
głównie dlatego, Ŝe modlitwy formułowane w tradycyjny, ortodoksyjny sposób nie przynosiły
poŜądanych rezultatów. Potrzebowano czegoś „naukowego", co by gwarantowało pewny
wynik. Nie musiało to być koniecznie szczodre, wspaniałomyślne i dobre dla ludzi - jakim
było według myślicieli ortodo-1 ksyjnych - i wcale nie musiało jakimś „aktem umysłu"
przechylać „rogu obfitości", tak by błogosławieństwa sypały się z góry niczym deszcz. Wielu
czuło, iŜ Bóg powinien zaprzestać faworyzowania swoich wybrańców i reagowania tylko na
ich modlitwy, ignorując prośby innych wiernych.
PoniewaŜ nowe religie rodzące się z owego buntu miały częściowo swe podłoŜe w
pokazach uzdrowicielskich starego Quimby'ego, właśnie uzdrawianie pozostało jednym z ich
podstawowych i najbardziej upragnionych celów. JednakŜe „praktykujący" był zawsze wielce
zniechęcony, kiedy nie udawało mu się przywrócić zdrowia czy dobrego samopoczucia
swemu klientowi, a ten udawał się do znachora, który potrafił osiągnąć doskonałe wyniki za
pomocą prostej ortodoksyjnej modlitwy.
W kręgach myślicieli ortodoksyjnych niełatwo jest to wszystko wytłumaczyć. Niektórzy
ludzie stają się sławni dzięki sile swej modlitwy, inni zaś - częstokroć Ŝyjący o wiele godniej i
bardziej świątobliwie - doznają cierpień i tragedii, a modlitwa rzadko przynosi im ulgę.
To oczywiste, Ŝe naszej wiedzy o modlitwie bardzo potrzebna jest gruntowna rewizja.
Kilku słynnych psychologów zbadało tę smutną sprzeczność cechującą powszechne
spekulacje religijne, przedstawiając swoje wnioski w naukowych rozprawach. William James
w ksiąŜce Yarietes of ReUgious Experiences zaprezentował klasyczny pogląd na ten temat. W
późniejszych latach, w pracy Mań the Unknown, doktor Alexłs Carrel daje nam studium
cudów będących odpowiedzią na modlitwy, cudów, które dokonały się niegdyś we Francji,
przy kapliczce w Lourdes, gdzie ludzie, przychodząc modlić się za innych, najczęściej sami
doznawali uzdrowienia - osobliwa sytuacja, która przeczy wszystkim rozpowszechnionym
38
przekonaniom i spekulacjom.
Dwie cechy skutecznej modlitwy wydają się najistotniejsze: (1) wypowiadaniu modlitwy
musi towarzyszyć silne pragnienie i (2) musi j ą wspierać ufność i wiara, Ŝe modlitwa
zostanie wysłuchana.
Nie ma większego znaczenia, do kogo adresowane są modlitwy, byleby to była jakaś
Istota WyŜsza. MoŜe być nią Bóg, nazwany w dowolnym języku czy istniejący w
jakiejkolwiek religii. Modlitwę moŜna wznosić do wybranego Zbawcy jednego z rozmaitych
wyznań, na przykład do Jezusa lub Buddy, moŜna ją kierować do świętych i przodków.
Dokonano jeszcze jednego odkrycia, ale jego rozpowszechnienie odbywało się tak wolno, Ŝe
dzisiaj prawie zupełnie uległo zapomnieniu. Stwierdzono mianowicie, iŜ mesmeryzm,
połączony z modlitwą, moŜe przynieść, i rzeczywiście przynosi, uzdrowienie graniczące z
cudem. Wspominaliśmy juŜ wcześniej, Ŝe Henry S. Olcott, działający w Towarzystwie
Teozoficznym w początkowych latach jego istnienia, badał dokładnie to zjawisko i poświęcił
mu wiele prac, w których opisywał uzdrowienia ponad pięćdziesięciu sparaliŜowanych
mieszkańców Cejlonu. Okazuje się, Ŝe wykorzystywał przy tym wiarę pacjentów w Buddę,
zachęcał ich, by uwierzyli, Ŝe jeśli poproszą Buddę o uzdrowienie, on spełni ich prośbę.
Mesmerycznej mocy wyzwolonej przez Olcotta towarzyszył jakiś dodatkowy element (nie
omówiony i nie nazwany w jego pracach), czyniący modlitwę wyjątkowo skuteczną.
PoniewaŜ intencja uleczenia szła w parze
z pragnieniem i oczekiwaniem wyzdrowienia, czynnik sugestii posiadał niezwykłą siłę,
nawet jeśli jego roli w procesie leczenia wówczas jeszcze nie zauwaŜono. Połączenie
wszystkich tych elementów czyniło cuda - cuda, nad którymi jeszcze dzisiaj głowią się
hipnotyzerzy, nie mogąc pojąć, w jaki sposób mesmeryzm przynosi w leczeniu rezultaty,
których oni nie potrafią powtórzyć.
Porzućmy na chwilę tok myśli, którym podąŜaliśmy do tej pory, aby zająć się formą
uzdrawiania tak waŜną, Ŝe nie sposób jej pominąć, choć naleŜy ona do innej kategorii zjawisk.
Chodzi mianowicie o uzdrawianie chorych przez osoby o zdolnościach mediumistycznych,
które nie przypisują sobie Ŝadnej wewnętrznej siły, lecz całą zasługę uleczania przyznają
duchom zmarłych.
Duchy, przemawiając przez usta mediów, opowiadają, w jaki sposób przynoszą ludziom
uzdrowienie. Ich teorie róŜnią się tak bardzo, jak wypowiedzi Ŝyjących uzdrowicieli nie
związanych z medycyną, ale choć w gruncie rzeczy Ŝadna z tych teorii nie odwołuje się do
modlitw kierowanych do WyŜszej Istoty, to wszystkie zgodne są w jednym: Ŝe duchy mogą
działać tylko z osobą o mediumistycznych zdolnościach, bądź za jej pośrednictwem, a więc
jest ona niezbędna. Mówią teŜ o konieczności korzystania z siły Ŝyciowej.
Fakt, iŜ niektóre media wpadają w trans, dobitnie świadczy o tym, Ŝe duchy umieją
stosować sugestię, a jeśli wchłoną z Ŝyjącej istoty dawkę energii Ŝyciowej wystarczającą do
mesmeryczno-hipnotycznego działania, przyczynią się do przywrócenia choremu zdrowia.
Doskonałą publikacją dla zainteresowanych tą formą uzdrawiania i działalnością
leczniczą duchów, jest niewielka ksiąŜka The Mediumship of Arnold Clare Harry'ego
Edwardsa, który sam był słynnym mediumistycznym uzdrowicielem. Znajdujemy w niej
opisy rzeczy niezwykle przypominających znane nam z Huny widmowe ciała, przypisane
kaŜdemu z trzech ludzkich Ja, czytamy wzmianki, które moŜna odnieść do rodzajów i stopni
siły Ŝyciowej, do siły „woli" i do kształtów myślowych naładowanych siłą Ŝyciową. Duch o
imieniu Peter, zapytany o uzdrawiające moce, powiedział: „Siłą najbardziej podobną do tej,
którą stosujemy, jest siła magnetyczna, ale ta nasza ma inne właściwości i jest bardziej
intensywna".
Leczenie parapsychiczne przy pomocy istot bezcielesnych nie jest przeznaczone dla
kaŜdego człowieka, ale w tej metodzie leczniczej odnajdujemy dodatkowe dowody, Ŝe teoria
Huny jest wartościowa i skuteczna.
39
W swoim najbardziej ścisłym znaczeniu MODLITWA jest według Huny
przywoływaniem WyŜszego Ja, aby przyłączyło się do pary średniego i niŜszego Ja tak, by
razem mogły podjąć dzieło, cudowne w swej naturze, i wykonać je do końca. To właśnie
WyŜsze Ja dysponuje cudowną siłą i kieruje się doskonałą mądrością. MoŜe przewidywać
przyszłość, a dokładnie tę jej część, która mieści wydarzenia juŜ zdeterminowane. WyŜsze Ja
przeszło twardą szkołę Ŝycia i zgromadziło w sobie całą mądrość, jaką tylko mogło zdobyć,
Ŝ
yjąc przez pewien czas jako niŜsze Ja, a później jako średnie Ja. A teraz odnajdujemy je przy
pracy w leczeniu parapsychicznym dokonywanym przez duchy, kiedy to uszkodzone tkanki
pacjenta w cudowny sposób znowu stają się zdrowe. Ono moŜe słuŜyć nam kapitalną pomocą
i mądrze pokierować naszym Ŝyciem, gdy je o to poprosimy.
Jak wszyscy studiujący koncepcje Huny wiedzą, WyŜsze Ja nie narusza przywileju
wolnej woli, który jest przyrodzonym prawem obu niŜszych jaźni. Musi pozwolić, by uczyły
się na własnych doświadczeniach. Ale gdy oba niŜsze Ja zaczną uświadamiać sobie obecność
WyŜszego Ja, czuwającego nad nimi Jak Anioł StróŜ, i zdecydują się zaprosić je do pełnego
uczestnictwa w Ŝyciu człowieka, ono podejmie się roli sternika i opiekuna i udzieli wszelkiej
pomocy. Ta całkowita integracja obejmuje wszystkie trzy Ja, nie tylko parę niŜszych. Niesie z
sobą dobre, szczęśliwe Ŝycie w miejsce trudnej Ŝyciowej drogi, po której oba niŜsze Ja
wędrują, potykając się raz po raz, pozbawione opieki i przewodnika, i wciąŜ ściągają na siebie
nieszczęścia przez konflikty i róŜnice przekonań, pragnień i upodobań.
Zagadnienie modlitwy, jako główny wątek nauki Huny, zostało omówione bardzo
szczegółowo w ksiąŜkach Magia cudów i Wiedza tajemna w praktyce. ChociaŜ wspomniano
w nich o autosugestii, właściwie do tej pory nie przedstawiono w pełni zalet stosowania tej
metody jako czynnika towarzyszącego modlitwie.
Modlitwę, aby była skuteczna, musi rozpocząć średnie Ja. Musi ono poznać swoje
potrzeby i zdecydować się, o co ma prosić WyŜsze Ja w modlitwie. Kiedy praca zostanie juŜ
rozpoczęta, skłoni to niŜsze Ja do podjęcia waŜnej roli w kształtowaniu modlitwy.
NiŜsze Ja ma przyrodzoną umiejętność stosowania telepatii. KaŜda modlitwa jest
telepatyczna i polega na przesyłaniu WyŜszemu Ja - gdziekolwiek by się w tym czasie
znajdowało - wiadomości o kształtach myślowych po sznurze z widmowej substancji. Tylko
niŜsze Ja moŜe przesyłać takie wieści. Co więcej, tylko ono moŜe dostarczać potrzebną siłę
Ŝ
yciową, która płynie po sznurze aka do WyŜszego Ja i unosi z sobą kształty myślowe
zawierające modlitwę.
Ś
rednie Ja musi zwrócić się do niŜszego Ja po swoją dawkę siły Ŝyciowej po to, by
zamienić ją na siłę o większym potencjale, którą nazywamy „wolą". W ten sam sposób niŜsze
Ja musi zaopatrzyć w zapas energii takŜe WyŜsze Ja. PoniewaŜ to ostatnie ma na uwadze
nienaruszalność wolnej woli obu niŜszych jaźni, zaczerpnie tylko niewielką porcję siły
Ŝ
yciowej, niezbędną mu do pracy nad roztaczaniem wszechogarniającej opieki. A gdy
poprosimy je o kierownictwo, pomoc ł pełnienie jego funkcji w Ŝyciu trójjaŜniowej istoty
ludzkiej i kiedy otrzyma ono całą potrzebną mu dawkę energii, wówczas moŜe zacząć
odpowiadać na nasze modlitwy - im więcej dostanie siły Ŝyciowej, tym odpowiedź będzie
szybsza.
Mówiliśmy juŜ o tym, jak niŜsze Ja otrzymuje „nasiona" idei zawarte w sugestii i w jaki
sposób musi je napełnić niezłomna siła „woli". To samo dotyczy WyŜszego Ja, kiedy się
modlimy, z tym tylko wyjątkiem, Ŝe niepotrzebna jest wówczas Ŝadna siła sugestii, która
skłaniałaby WyŜsze Ja do reakcji, tak jak dzieje się to w przypadku niŜszego Ja w momencie
prezentowania mu zespołu idei. WyŜsze Ja, posiadając o wiele bogatsze doświadczenie i
nieporównanie większą mądrość, ma właściwy sobie poziom wolnej woli, która na owym
poziomie jest tak nienaruszalna, jak wola obu niŜszych Ja. WyŜsze Ja musi mieć swobodę
rozstrzygania, czy rzecz, o którą je proszą w modlitwie, jest godna, mądra l dobra na dłuŜszą
metę. Potrafi ono patrzeć w przyszłość i dzięki temu wie, czy modlitwa, która została
40
wysłuchana, nie stanie się kiedyś przyczyną kłopotów i przykrości. Ale gdy modlitwa jest
dobra, a WyŜsze Ja ma wystarczająco duŜo czasu, by spełnić prośbę o zmianę stanu lub
sytuacji, ł jeŜeli otrzyma ono dawkę siły Ŝyciowej, a modlitwa będzie codziennie odnawiana,
to w końcu pojawi się oczekiwana odpowiedź.
Przeciętny człowiek, znalazłszy się w nagłej potrzebie, w gwałtownym przypływie
emocji wzywa Boga, błagając go o pomoc. Silna emocja daje gwarancję, Ŝe nagłość i pilność
danej sprawy wywarła wielkie wraŜenie na niŜszym Ja. Ono właśnie, i tylko ono, wytwarza
emocje, które są jego znakiem rozpoznawczym, podobnie jak pamięć i telepatia. Tam, gdzie
powstają silne emocje, niewątpliwie następuje teŜ gwałtowny napływ siły Ŝyciowej. Jest ona
wykorzystywana na wiele sposobów. W przypadku gwałtownego gniewu słuŜy do ataku lub
walki z kimś lub czymś. W strachu stosuje się ją do ucieczki, jeśli ucieczka jest moŜliwa. A w
Ŝ
arliwej modlitwie niŜsze Ja korzysta z niej automatycznie, by wytworzyć telepatyczny
kontakt z WyŜszym Ja i na jej fali przesłać mu modlitwę.
Z drugiej strony, jeśli taka osoba NIE znajdzie się w sytuacji wymagającej pilnego
rozwiązania, po prostu nie modli się. Doświadczenia z przeszłości zazwyczaj pokazują
bezskuteczność modlitwy. Stawiamy więc czoło trudnej sytuacji w miarę naszych
moŜliwości, chyba Ŝe jesteśmy zupełnie załamani. To naprawdę bardzo smutne. W WyŜszym
Ja tkwi ogrom wiedzy ł siły, którego nie umiemy sobie nawet wyobrazić i który przeznaczony
jest dla nas, byśmy mogli z niego korzystać nawet w drobnych, codziennych sprawach. Bo
WyŜsze Ja uczestniczy bez reszty we wszystkim, co dotyczy Ŝycia jego człowieka, pod
warunkiem, Ŝe drzwi stoją otworem i codziennie okazujemy mu serdeczność i zapraszamy do
działania.
Zwyczajna modlitwa jest czymś dziecinnie łatwym. Polega na ślepym powtarzaniu
zestawu wersetów modlitewnych, których wygłaszanie zbyt często staje się tylko religijnym
obowiązkiem. Dziecko nauczone obowiązku odmawiania pacierza przed pójściem spać, moŜe
nadal podtrzymywać ten zwyczaj i modlić się wieczorem, ale w najlepszym razie będzie to
amatorskim przedstawieniem doskonałej sztuki pełnej, skutecznej i właściwej modlitwy.
Czynnikami warunkującymi pełną i doskonałą modlitwę są:
1. Współpraca wszystkich trzech Ja.
2. Podejmowanie decyzji, o co mamy prosić w modlitwie. Jest to zadaniem średniego Ja,
nawet jeśli przedmiotem modlitwy ma być prośba o kierownictwo WyŜszego Ja.
3. Tworzenie obrazu mentalnego poŜądanej sytuacji. Tutaj średnie Ja rozumuje na
podstawie wspomnień przedstawianych mu przez niŜsze Ja.
4. Przekazanie obrazu mentalnego niŜszemu Ja, by z kolei ono przesłało go teleparycznie
do WyŜszego Ja.
5. W tym momencie niŜsze Ja przejmuje na siebie dalsze obowiązki i działa poza
kontrolą i zasięgiem średniego Ja. MoŜe ono albo wypełnić polecenie nawiązania
telepatycznego kontaktu z WyŜszym Ja i dostarczenia mu modlitewnego obrazu, albo teŜ
zignoruje wszelkie polecenia. MoŜe po prostu wrzucić obraz mentalny poŜądanej sytuacji i
wspomnienie o otrzymanym nakazie w otchłań swej przepastnej pamięci, po czym zająć się
zupełnie czym innym. Większość modlitw trafia właśnie do tej otchłani. Dlatego teŜ
autosugestia jest nieocenionym narzędziem, przynoszącym o wiele większy poŜytek niŜ
stosowanie sugestii, której nie towarzyszy modlitwa.
Mając moŜliwość korzystania z autosugestii, średnie Ja moŜe w końcu spokojnie zająć się
komponowaniem modlitwy. Tak więc, stosując wcześniej opisaną metodę, nasyca obraz
modlitewny siłą Ŝyciową do tego stopnia, Ŝe kiedy niŜsze Ja jest zrelaksowane, zaakceptuje
rozkaz wraz z modlitwą. Zarówno w nakazie sugestii, jak i w modlitwie będą zawarte ładunki
energii, które skłonią niŜsze Ja do natychmiastowego zastanowienia się i koncentracji. Spełni
ono wszczepiony w sugestię nakaz, by skontaktowało się telepatycznie z WyŜszym Ja i
posłało mu idee w postaci kształtów myślowych - razem z bezcennym darem siły Ŝyciowej.
41
Jak widać, rzecz jest prosta, a zarazem trudno przecenić jej wartość. Dzięki temu
procesowi nasza modlitwa za kaŜdym razem dociera do celu i zostaje umocniona. Być moŜe
trzeba poświęcić trochę więcej czasu, by skoncentrować się na obrazie mentalnym i
odzwierciedlić go w modlitwie, ale nagroda warta jest kaŜdego nakładu czasu i wszelkich
wysiłków. JakŜe inaczej moŜna myśleć o przyszłości i przystąpić z ochotą do pracy nad jej
kształtowaniem, tak by Ŝycie płynęło gładko i przyjemnie?
Autosugestia jest zatem procesem dwuczęściowym. Rozpoczyna się od zjednoczenia
niŜszego Ja ze średnim i wprowadza do Ŝycia harmonię. W drugim etapie następuje integracja
obu niŜszych Ja z trzecim, czyli WyŜszym Ja, po czym rozpoczyna się snucie szerokich
planów na przyszłość, planów, które pod troskliwym, intuicyjnym przewodnictwem
WyŜszego Ja przybiorą realne kształty. Często wykorzystuje ono rozmaite okoliczności i tak
nimi manipuluje, Ŝe jakieś przypadkowe wydarzenie moŜe przestawić bieg Ŝycia z jednej
ś
cieŜki na drugą i ukierunkować go korzystnie.
Jeśli Ŝaden inny rodzaj satysfakcji nie stanie się naszym udziałem, to juŜ choćby tylko
codzienne obcowanie z WyŜszym Ja będzie dla nas wystarczającym wynagrodzeniem.
Zaznamy głębokiej i cierpliwej miłości, na której będziemy mogli polegać w kaŜdej bez
wyjątku sytuacji. Poznamy bezmiar mądrości ojcowskiej połowy „godnej najwyŜszego
zaufania Pary Rodzicielskiej". Doświadczymy miłości i matczynej troski drugiej połowy
pary: Matki, która wraz z Ojcem tworzy jedność, a jednak jest odrębnym bytem.
Religijne zalecenie modlitwy: „w imię moje" ma w Hunie głębsze znaczenie, ale na co
dzień moŜemy modlić się bezpośrednio do WyŜszego Ja i, polegając na nim, kierować
modlitwę do innych WyŜszych Istot, choćby nawet do NajwyŜszego Boga, jeśli to będzie
konieczne. Gdyby ktoś chciał modlić się bezpośrednio do Boga, moŜe to uczynić, ale kaŜda
modlitwa musi najpierw trafić do Pary WyŜszego Ja, nim nadarzy się okazja, by została
przekazana.
Modlitwa do Boga, odmawiana w imię Ojca-Matki WyŜszego Ja, spełnia wszystkie
warunki i wymagania zaleceń biblijnych. MoŜemy całkowicie polegać na najwyŜszej
mądrości i miłości, która zawsze działa dla naszego dobra. JeŜeli w granicach naszych
moŜliwości uczynimy wszystko, co do nas naleŜy, reszta zostanie wykonana za nas, i to tak,
jak wykonana być powinna.
Co więcej, wszystkie WyŜsze Ja tworzą wraz z innymi bytami na tym samym poziomie
ewolucji Wielkie Towarzystwo Jaśniejących Duchów. Nie są one odrębne i podzielone tak jak
ludzkie istoty zamieszkujące fizyczne ciała. Nie ogranicza ich ani czas, ani przestrzeń.
Porozumiewają się za pomocą telepatii wyŜszego rodzaju, dla której odległość nie stanowi
Ŝ
adnej przeszkody. Z tego względu blisko ze sobą związane zespoły WyŜszych Ja -
błogosławione Poe Aumakua kahunów - z łatwością kierują i opiekują się grupami ludzkimi
bytującymi osobno na niŜszych poziomach egzystencji.
Gdy ktoś pragnie zdobyć wielu cudownych i potęŜnych przyjaciół z wyŜszych sfer bytu,
powinien zacząć właśnie od Wielkiego Towarzystwa. Ale w jaki sposób nawiązać kontakt,
jak zyskać pomocną miłość i przyjaźń tych Istot z wysoka?
Po prostu pomóŜmy tym, którzy znajdują się na naszym poziomie bytu i którzy tej
pomocy potrzebują, a wdzięczność ich WyŜszych Ja - często odsuniętych od uczestnictwa w
Ŝ
yciu ludzkim i nie mających moŜliwości pomóc swym błądzącym podopiecznym - będzie
jak wieczny blask oświetlający nasze ścieŜki. Przyjaciół z Wielkiego Towarzystwa moŜemy
prosić, za pośrednictwem naszych WyŜszych Ja, by pomogli nam nieść pomoc tym, nad
którymi czuwają jako Aniołowie StróŜe. Ich pomoc będzie nieoceniona. A jeŜeli pragniemy
otrzymać wspaniałe i niezniszczalne skarby Ŝycia, droga do nich prowadzi jedynie przez
SŁUśBĘ.
Gdy ktoś wiernie słuŜy bliźnim i cieszy się ich zaufaniem, korzystając przy tym z dóbr
materialnych lub z własnej mądrości -jeśli uŜywa swych rozwijających się talentów, by
42
wesprzeć innych materialnie bądź duchowo - nigdy nie zabraknie mu środków potrzebnych
do pełnienia tej słuŜby.
Ze wszystkich radości tego świata nie ma większej niŜ moŜliwość słuŜenia bliźnim i
obdarzania ich miłością. Pełna miłości i bezinteresowna słuŜba to najprostsza i najkrótsza
droga wiodąca do rozwoju i postępu. Ta droga prowadzi od poziomu średniego Ja do poziomu
właściwego WyŜszemu Ja. To Droga Królewska - wyjątkowa, najdoskonalsza, chroniona
przed intruzami barierą ich ignorancji, egoizmu i nienawiści. Ale moŜe na nią swobodnie
wkroczyć nawet najmniejszy z maluczkich, jeśli tylko uczyni pierwszy, jeszcze chwiejny krok
ku SłuŜbie Miłości. Kiedy ruszymy juŜ pewniejszym krokiem, nie tracąc zarazem z oczu
jaśniejącego przed nami celu, którym jest rozwój, zrozumiemy, iŜ dzień nagrody jest bliski.
Czeka na tej drodze i przy kaŜdym, nawet najmniejszym kroku, staje się naszym udziałem.
Mędrcy, którzy juŜ przebyli tę drogę, nazywają ją Radością SłuŜby - nie ma większej
nagrody, nie ma nagrody bardziej trwałej i niezniszczalnej.
Dodatek
W minionych latach w niektórych sztukach, naukach i innych nie sklasyfikowanych, lecz
spójnych dziedzinach wiedzy dokonywał się powolny rozwój, doprowadzając je do róŜnego
stopnia doskonałości.
W przypadku matematyki, będącej nauką wystarczająco ścisłą, osiągnięto niemal
całkowitą doskonałość. W wielu rozwijających się dziedzinach aŜ do dzisiaj nie dokonano
zbyt duŜego postępu, chociaŜ na przykład prawo, medycyna, fizyka i socjologia wzbogaciły
się o nowe odkrycia.
Spośród tych nie sklasyfikowanych, lecz dość spójnych dziedzin wiedzy tylko jedna
wspięła się na szczyty. Nazwaliśmy ją Huną, czyli - w naszym tłumaczeniu tego terminu -
Tajemnicą.
Hunę trudno poddać jakiejkolwiek klasyfikacji, poniewaŜ zawiera ona w sobie co
najmniej trzy dość młode dziedziny nauki, z których dwie, psychologia i psychiatria, są
jeszcze ciągle w powijakach. Są to nauki o człowieku ujmowanym jako świadomy byt, który
Ŝ
yje w ciele materialnym w okresie ziemskiego bytowania, a po śmierci fizycznej egzystuje
dalej w jakimś innym „ciele". W kaŜdej dziedzinie badań naleŜy takŜe uwzględnić gałąź
psychologii zajmującą się stanem świadomości, w którym nieuchwytna, nieokreślona rzecz
zwana „umysłem" funkcjonuje nieprawidłowo, czyli psychopatologię, która bada róŜne
zaburzenia, jak np. rozdwojenie jaźni.
Do owej grupy naleŜy takŜe religia. Spośród wymienionych dziedzin jest jej najdalej do
osiągnięcia statusu nauki. I co smutniejsze, z roku na rok - w miarę powstawania kolejnych
dogmatów i kultów, które w większości opierają się na prawdach objawionych zamiast na
nauce o świadomości - staje się ona coraz bardziej zaciemniona i pogmatwana.
W rzeczywistości religia jest nauką o związku między człowiekiem i jakimś Ŝyjącym
bytem, który stoi na wyŜszym poziomie niŜ człowiek i moŜe mieć wpływ na jego Ŝycie,
doczesne lub przyszłe.
Etyka, czyli nauka o moralności, jest odrębnym działem wchodzącym oczywiście w
zakres socjologii, chociaŜ na ogół łączy się ją z religią.
Nauka Huny moŜe obejmować, i tak jest w rzeczywistości, wszystkie wyŜej wymienione
dziedziny. Czy wobec tego nie jest aŜ tak skomplikowana, Ŝe całe stosy ksiąŜek nie zdołają jej
w pełni opisać? Nie, albowiem w badaniach Huny brak tych wszystkich dogmatów,
dezinformacji i spekulacji, które obecnie blokują ścieŜki wielu gałęziom nauki.
Poznana i wydedukowana historia Huny stanowi fascynujący rozdział dziejów ludzkości,
który wiedzie nas z najbardziej odległych czasów do chwili obecnej.
Niewiele wiadomo o pochodzeniu Huny. MoŜemy jednak snuć na jej temat domysły,
43
opierając się na fragmentach tej wiedzy zachowanych w najstarszych pisemnych przekazach
egipskich; tak więc kapłani czy StróŜe Tajemnicy (kahuni) albo zamieszkiwali okolice Nilu,
albo przez jakiś czas kontaktowali się z tamtejszą ludnością.
Huna miała zarówno prostą wersję swojej sekretnej nauki, jak teŜ wersję bardziej
skomplikowaną, strzeŜoną dla osób o wyŜszej inteligencji. W pismach wczesnego Egiptu
znajdujemy łatwiejszą, egzoteryczną część wiedzy przedstawioną otwarcie i tak przystępnie,
Ŝ
e nawet człowiek o niskiej inteligencji mógłby pojąć jej idee i niektóre z nich stosować w
praktyce.
Materiał ezoteryczny, dla wtajemniczonych, przechowywano w obrębie dziedzicznego
kapłaństwa kahunów, nigdy nie przekazywano go na piśmie. Aby jednak nauka Huny -
niezniszczalna i bezpieczna nawet przy nieumiejętnym jej uŜywaniu - przetrwała całe wieki,
wynaleziono specjalny język, który nadawał kaŜdemu wyraŜeniu zarówno znaczenie ukryte,
jak i dosłowne. WyraŜenia sformułowane w owym „sekretnym języku" tworzyły kod, którego
nie moŜna było złamać, chyba Ŝe ktoś był obeznany przynajmniej z częścią nauki Huny i ze
słowami-symbolami uŜywanymi do nazywania elementów systemu.
To oczywiste, Ŝe kahuni i lud, z którego się wywodzili, tworzyli zupełnie inne plemię niŜ
Egipcjanie ł inne ludy, wśród których Ŝyli lub z którymi kiedykolwiek się zetknęli. Jest teŜ
wielce prawdopodobne, Ŝe gdzieś między epoką mojŜeszową a nastaniem chrześcijaństwa
opuścili oni dawną krainę i wyruszyli w długą podróŜ w poszukiwaniu nowych siedzib na
ziemiach, które dzisiaj zwiemy Polinezją. Osiedli tam i Ŝyli szczęśliwie przez wieki,
zachowując swój język w nietkniętej pierwotnej postaci i swoją sekretną wiedzę tak
skonstruowaną, Ŝe choć skrywana i przemilczana, miała stać się objawieniem.
W nowej ojczyźnie, na Wyspach Polinezyjskich, kahuni nie uŜywali pisma, polegając
tylko na własnej pamięci, która miała zachowywać Hunę w czystej i nienaruszonej formie.
Ale jacyś wtajemniczeni kahuni, którzy pozostali na dawnych ziemiach i którzy być moŜe
pochodzili z innego plemienia, zezwolili na spisanie nauk Huny. Pism tych nigdy nie
sporządzono w Ŝadnym dialekcie „sekretnego języka", lecz oryginalne wyraŜenia Huny ściśle
przetłumaczono na jakiś inny język. W ten sposób ukryto przed oczyma ciekawskich
pierwotne słów?, o podwójnym znaczeniu, uniemoŜliwiając złamanie kodu kaŜdemu, kto nie
znał języka Tajemnicy.
Wtajemniczeni, którzy po migracji przodków pierwszych Polinezyjczyków pozostali na
Bliskim Wschodzie, podjęli się przekazania nauk Huny w ukrytej, zawoalowanej formie.
Stworzyli więc zarówno pisma gnostyczne, Jak i wiele innych, które później wraz z innymi
tekstami weszły w skład Nowego Testamentu. Kilka takich zawoalowanych przekazów
wkradło się równieŜ do końcowych części Starego Testamentu, który juŜ i tak zawierał wiele
fragmentów legendarnej wiedzy Huny, choćby tak typowe opowieści jak historie o
Stworzeniu i o Raju.
W ostatnich latach na Polinezji prowadzono długie i wnikliwe badania naukowe, które w
1931 roku zakończyły się odkryciem, iŜ naprawdę istniał tam niegdyś sekretny system Huny.
Zdołano teŜ częściowo rozszyfrować tajemniczy kod, tak Ŝe ukryta w nim nauka mogła juŜ
ujrzeć światło dzienne. JednakŜe dopiero około 1950 roku w pełni odkryto zakodowaną Hunę
zawartą w pismach gnostycznych i w Nowym Testamencie. Okazało się wówczas, Ŝe dzięki
ponownemu przetłumaczeniu pism na jeden z dialektów polinezyjskich, najlepiej na hawajski,
i przy zastosowaniu staroŜytnego kodu będzie moŜna wyjaśnić ukrytą w nich naukę.
Wewnętrzne czy ezoteryczne nauki zawarte w pismach gnostycznych i chrześcijańskich
okazały się tą częścią Huny, która zawsze była przeznaczona dla wtajemniczonych.
Przypowieści przypisywane Jezusowi dostarczyły doskonałych przykładów, w jaki sposób od
niepamiętnych czasów uŜywano kodu. Proste, dosłowne znaczenie przypowieści, podane jak
na dłoni, było przeznaczone dla pospólstwa o niŜszym poziomie inteligencji, dając pewną
nieskomplikowaną naukę; natomiast treść ukryta za pomocą kodu okazuje się informacją
44
porównywalną z najbardziej doniosłymi odkryciami współczesnej psychologii i psychiatrii.
Co więcej, odkryty na nowo system Huny dostarcza o wiele więcej informacji od tego, co
udało nam się do dzisiaj samodzielnie poskładać, zanim utknęliśmy w martwym punkcie
naszych poszukiwań.
Huna potwierdza to wszystko, co juŜ wiemy o podświadomości i świadomych częściach
umysłu, ale dodaje teŜ wiele bezcennych wiadomości o ich naturze, sile i specyficznych
zdolnościach. Prezentuje nam równieŜ nadświadomość i ukazuje jej cechy. Jeśli chodzi o
stany umysłu ludzkiego,, odbiegające od ogólnie przyjętej normy, Huna oferuje pewne
wyjaśnienie mechanizmów rozmaitych tajemniczych zjawisk, poczynając od telepatii, a na
wirującym stoliku kończąc: od przepowiadania i psychometrii aŜ do chwilowego powrotu
„zmaterializowanych" zmarłych do ich cielesnej postaci.
KaŜdy, kto chciałby sprawdzić odkrycia Huny, niechaj kupi dobry słownik hawajsko-
angielski oraz hawajsko-angielskie wydanie Nowego Testamentu i sam się przekona, jak
zręcznie dawni kahuni nadawali podwójne znaczenia słowom i rdzeniom złoŜonych wyrazów,
by pod osłoną znaczenia potocznego ukryć ich znaczenia wewnętrzne. Są całkiem łatwe do
uchwycenia, a jeśli w dodatku oprzemy się na naszej znajomości pewnych symboli, zadanie
okaŜe się naprawdę proste. Podstawowe symboliczne wyrazy to „światło" oznaczające
WyŜsze Ja, „woda" - dla oznaczenia kaŜdego z trzech stopni siły Ŝyciowej, uŜywanego przez
trzy ludzkie „jaźnie", i „głębokie oddychanie", symbolizujące gromadzenie dodatkowego
ładunku siły Ŝyciowej potrzebnego niŜszemu Ja przy rozmaitych czynnościach noszących
wspólne miano „parapsychicznych", a więc przy telepatii, mesmeryzmie czy jakiejkolwiek
innej formie sugestii, przy modlitwie do WyŜszego Ja, formułowanej na sposób Huny, oraz
przy wywoływaniu zjawisk spirytystycznych z pomocą istot bezcielesnych - podnoszenie
stolika, lewitacja, działanie poltergeistów, czyli duchów hałasujących, i wreszcie pełna
materializacja, aporty i transportacja. KaŜda wzmianka o symbolicznych słowach,
takich jak: sznury, nitki, pręciki, kanaliki wodne czy linki, oznaczać będzie przesyłanie
strumienia siły Ŝyciowej po nitce z niewidzialnej czy widmowej (ektoplazmatycznej) materii,
która moŜe łączyć niŜsze Ja z inną osobą lub - przede wszystkim - z Jego własnym WyŜszym
Ja. Wyraz „węzeł" wskazuje na kaŜdą z przyczyn, która moŜe zakłócić ów przepływ siły
między niŜszym i WyŜszym Ja. Podobne symboliczne znaczenie mieści się w kaŜdym
wyraŜeniu odnoszącym się do blokowania ścieŜki czy jakiejkolwiek przeszkody na drodze.
W Biblii, od Księgi Izajasza przez cały Nowy Testament, przewija się pojęcie „potknięcia" na
drodze. Jest to symbol uŜywany najczęściej, ale „krzyŜ" i „korona cierniowa" równieŜ
symbolizują owe „węzły", które dla nas oznaczają „postradanie zmysłów, kompleksy lub
opętanie przez duchy". Biorąc pod uwagę łatwość, z jaką kaŜdy moŜe sprawdzić obecne
wyniki badań nad Huną, nawet bez znajomości
Języka hawajskiego, naleŜy stwierdzić, iŜ nic nie usprawiedliwia zaniechania przeglądu
niezwykle waŜnych dla nauki materiałów dowodowych które w takiej obfitości oferuje Huna,
rzucając nowe. przenikliwe światło na religię, zwłaszcza na chrześcijaństwo i inne religie
zawierające elementy jogi.
No cóŜ, nie trzeba ukrywać, iŜ tym, którzy przyjęli juŜ przekonania jakiegokolwiek
wyznania religii chrześcijańskiej, trudno będzie uznać, iŜ to, co zwykli uwaŜać za jedyną
moŜliwą do przyjęcia prawdę, jest zaledwie lekkim muśnięciem części wielkiej całości. Ci,
którzy są przekonani, Ŝe podjęli juŜ wszelkie niezbędne kroki na drodze wiodącej do
„zbawienia", mogą się stropić, odkrywszy, iŜ istnieje „tajemna" nauka, którą trzeba
zrozumieć, zanim będzie moŜna dostąpić owego pełnego „zbawienia".
ChociaŜ w Nowym Testamencie przetrwało kilka wzmianek o wiedzy tajemnej,
większość z nich albo zaginęła, albo rozmyślnie je usunięto. W wielu fragmentach moŜemy
jednak odnaleźć symboliczne słowa Huny, choćby na przykład w Ewangelii według św. Jana
(1,7-12):
45
Przyszedł on na świadectwo,
aby zaświadczyć o światłości [symbol WyŜszego Ja],
by wszyscy uwierzyli przez niego.
Nie byt on światłością,
lecz posłanym, aby zaświadczyć o światłości.
Była światłość prawdziwa,
która oświeca kaŜdego człowieka,
gdy na świat przychodzi
Dwaj wcześni Ojcowie Kościoła, Klemens Aleksandryjski i Orygenes, którzy pisali
około 200 roku po Chr., dostarczyli niepodwaŜalnego dowodu na to, Ŝe istnieje wewnętrzna,
tajemna treść nauki Chrystusa. MoŜemy tu polecić pracę Annie Besant Esoteric Christianity,
w której autorka dokonuje przeglądu owego materiału dowodowego. Dzięki Towarzystwu
Teozoficznemu moŜna ją znaleźć w większości bibliotek. Autorka cytuje w niej fragmenty
Miscellanies Klemensa:
„Bóg... pozwolił nam powiedzieć o świętej światłości i boskich Tajemnicach tym, którzy
potrafią je pojąć. Nic nie ukaŜą one wielu, bo nie naleŜą do wielu; a tylko do nielicznych, do
których On wie, Ŝe naleŜą, do tych, którzy umieją Je przyjąć i ukształtować samych siebie w
zgodzie z nimi. Lecz sekretne sprawy trzeba powierzyć mowie, nie słowom pisanym, bo
dotyczą Boga. A jeśli ktoś powiada, iŜ napisane jest, Ŝe: »Nie ma bowiem nic ukrytego, co by
nie miało być ujawnione, ani nic tajemnego, co by nie było poznane ł na jaw nie wyszło*,
temu odpowiadamy, Ŝe kto słucha w tajemnicy, temu nawet i sekrety zostaną objawione... Kto
umie w tajemnicy patrzeć na to, co mu się odsłania, wówczas to, co było za zasłoną, zostanie
mu ukazane jako prawda, a to, co ukryte przed wieloma, pokaŜe się nielicznym... Tajemnice
odsłaniają się tajemniczo, to, co wypowiadane, jest w ustach mówcy; ale nie w jego głosie,
tylko w jego pojmowaniu".
Spójrzmy, z jakim wysiłkiem autor stara się coś wytłumaczyć tak, by mimo to nie
wytłumaczyć niczego do końca. Zwróćmy uwagę na fakt, Ŝe trzeba było uŜyć tutaj wielu
obcych słów, a kiedy je wypowiadano, musiały być zrozumiale przez osobę pragnącą
wtajemniczenia. Gdyby na przykład uŜyto słowa „woda", wyjaśniając kandydatowi pewną
część Tajemnicy, nie miałoby ono dla niego Ŝadnej wartości, dopóki nie wyjawiono by mu
ukrytego znaczenia „siły Ŝyciowej". Jest wielce prawdopodobne, Ŝe konieczność uŜywania
słów „sekretnego języka" spowodowała w końcu zagubienie wiedzy o Tajemnicy.
Przypomnienie i zachowanie w pamięci symbolicznych słów, bez uprzedniej nauki
posługiwania się owym językiem w całości, byłoby trudne. Zastępowanie jednych słów
innymi zaowocowałoby niebawem utratą lub zmianą ich pierwotnych znaczeń. W Indiach
przypuszcza się, Ŝe pierwsi autorzy pism o jodze byli przynajmniej częściowo wprowadzeni
w Hunę, gdyŜ podstawowa metoda Huny - metoda gromadzenia dodatkowego ładunku many,
czyli siły Ŝyciowej, słuŜącej rozmaitym celom - rozwijała się stopniowo, stając się w końcu
ś
wietnie opracowanym zestawem ćwiczeń oddechowych, podczas
gdy słowo z sanskrytu prano, oznaczające „oddech" lub „oddychać", wchodziło dopiero
w uŜycie, zastępując pojęcie mana stosowane w Hunie. MoŜliwe teŜ, iŜ postarano się o to, by
nadać mu symboliczny czy zakodowany sens Huny, w którym wyraŜenie „głęboko oddychać"
(ha) miało oznaczać czynność gromadzenia siły Ŝyciowej i jej stosowanie.
Powracając jednak do dowodów na istnienie tajemnej nauki chrześcijańskiej, spójrzmy,
co stwierdza Orygenes:
„Celem chrześcijaństwa jest nauczenie człowieka mądrości. Gdy jednak zajrzymy do
ksiąg napisanych juŜ po śmierci Jezusa, stwierdzimy, Ŝe cała rzesza jego wyznawców,
przysłuchujących się przypowieściom, stała jakby »poza« i godna była tylko egzoterycznych
doktryn, podczas gdy jego uczniowie poznawali w odosobnieniu prawdziwy sens
przypowieści. Jezus bowiem w tajemnicy odkrył swym uczniom wszystkie sprawy tego
46
ś
wiata, stawiając nad innymi tych, którzy pragnęli poznać Jego mądrość".
A oto inny fragment z pism Orygenesa wyjaśniający, w jaki sposób tajemną naukę
ujmowały w symbolicznej formie przekazy uznane za historyczne.
„Wystarczy przedstawić w formie historycznej narracji tajemny sens, jaki kryje się pod
historyczną powłoką, tak by ci, którzy są pojętni, mogli wyłowić na swój uŜytek wszystko, co
związane jest z przedmiotem ich zainteresowania(...). Następnie, jeśli ktoś ma takie zdolności,
dajmy mu do zrozumienia, Ŝe w tym, co przybiera formę historyczną i mówi o pewnych
faktach, kryją się takŜe głębsze znaczenia(...). Te wskazówki naleŜy traktować jako
poczynione przez nas za pomocą ukrytego znaczenia(...)".
W pismach gnostycznych moŜna oczywiście znaleźć róŜnorodne próby - raczej mało
udane - zmierzające ku oddaniu istoty Huny czy podobnej tajemnej nauki. Bez względu na to,
czy kahuni stworzyli system prezentujący zarówno wewnętrzną, jak i jawną naukę, nie naleŜy
odrzucać przypuszczenia, iŜ w czasach staroŜytnego Egiptu, kiedy idee Huny ulegały róŜnym
wypaczeniom i wpływom obcych koncepcji, istniała równocześnie wiedza tajemna
zarezerwowana dla wtajemniczonych i udzielana w zamkniętych świątyniach. Podobna
tradycja istniała wśród śydów, gdzie „zasłona" świątyni symbolizowała podział na naukę
tajemną i jawną.
Podając w zarysie przegląd dziesięciu podstawowych elementów wchodzących w skład
Huny, moŜna z łatwością wykazać, jak prosty był to system. Ale poniewaŜ owe elementy
określały rzeczy częstokroć zupełnie nie znane czytelnikowi lub nosiły nazwy
przypominające mu coś, o czym zdąŜył juŜ ustalić sobie opinię, potrzebne są dokładne
wyjaśnienia i znaczny wysiłek, by udowodnić, iŜ koncepcje Huny są bardziej sensowne niŜ te
oferowane przez szereg współczesnych kierunków badań. Szczegółowe wyjaśnienia czytelnik
moŜe znaleźć w moich wcześniejszych ksiąŜkach o Hunie, zwłaszcza w Magii cudów.
Huna uczy, iŜ człowiek składa się z dziewięciu elementów, które konstytuują go zarówno
w Ŝyciu doczesnym, jak i w stanie trwania po śmierci. Jeszcze jeden element - ludzkie ciało
fizyczne - uzupełnia tę liczbę do dziesięciu w okresie Ŝycia ziemskiego.
Po pierwsze, w skład ludzkiej istoty wchodzą trzy Ja bądź duchy lub dusze. Mamy więc
pierwsze trzy elementy człowieka.
KaŜde Ja czy duch owej trójistoty, jaką jest kaŜdy z nas, zamieszkuje w swym wiotkim i
niewidzialnym ciele. Są to następne trzy części. W tych „ciałach" przebywają ludzkie Ja,
kiedy są oddzielone od ciała fizycznego za sprawą jakiegoś wypadku, zarówno podczas Ŝycia
ziemskiego, jak i po śmierci. W normalnej sytuacji niŜsze i średnie Ja łączą się w człowieku, a
ich „widmowe" ciała wzajemnie się mieszają, przenikają i otaczają sobą ciało fizyczne w
okresie Ŝycia; po śmierci człowieka odłączają się od powłoki ciała i Ŝyją razem jako
bezcielesne duchy. WyŜsze Ja zawsze przebywa osobno we własnym ciele „widmowym",
czyli oka, jak nazywali je Hawajczycy.
KaŜde Ja ma swoistą siłę Ŝyciową czy witalną, zwaną przez kahunów mana i
symbolizowaną przez „wodę". Istnieją trzy stopnie lub napięcia owej siły, a kaŜdy jej rodzaj
stanowi
następny element składowy ludzkiej istoty; w sumie daje to więc dziewięć czynników.
Ciało fizyczne - kiedy jest uŜywane - stanowi część dziesiątą. Liczba 10 przeszła do
naszej tradycji jako „liczba doskonała".
Cyfra 3 to symbol oznaczający zarówno trzy Ja, jak teŜ trzy widmowe ciała i trzy rodzaje
many, czyli siły Ŝyciowej.
Cyfra 4 oznacza niŜsze Ja, jego energię Ŝyciową, jego widmowe ciało oraz ciało fizyczne,
nad którym ma ono kontrolę.
W przeszłości takie liczby i figury geometryczne, jak choćby trójkąt, pięcioramienna
gwiazda i krzyŜ, miały wiele zastosowań; ten, kto zna ich symboliczny sens, w duŜym stopniu
zna takŜe Hunę. Wykorzystanie w praktyce tej wiedzy o dziesięciu elementach nie jest juŜ
47
oczywiście tak proste.
Widzieliśmy, iŜ przy stosowaniu mesmeryzmu i sugestii występują czynniki nie
wymienione wśród elementów tworzących ludzką istotę, aczkolwiek w pewien sposób bardzo
do nich podobne. Mamy na przykład mikroskopijne kształty myślowe utworzone aktem
ś
wiadomości obu niŜszych Ja. Otrzymują one ciała z widmowej substancji niŜszego Ja i mogą
unosić się na fali siły Ŝyciowej, gdy przepływa ona po widmowej nici czy sznurze od jednej
osoby do drugiej, wywołując telepatyczną reakcję. Kształty myślowe mogą teŜ płynąć wraz z
ofiarowaną WyŜszemu Ja dawką energii Ŝyciowej jako „nasiona", z których będzie
kiełkować, dojrzewać i przejawiać się w materialnym świecie jego odpowiedź na modlitwę.
Nie poddane racjonalizacji idee czy wraŜenia, przechowywane przez niŜsze Ja, tworzą
kompleksy i obsesje, którym Huna poświęca wiele uwagi i których symbolem był albo krzyŜ
(kojarzący się z krucyfiksem), albo duŜa litera X oznaczająca, iŜ ścieŜka jest zablokowana,
albo teŜ wyraŜenie: „przeszkoda na ścieŜce". I znów mamy do czynienia z kształtami
myślowymi z niewidzialnej ektoplazmatycznej substancji.
Zagadnieniu kompleksów towarzyszy pojęcie bezcielesnego ducha (moŜe to być niŜsze
bądź średnie Ja) w rodzaju „diabłów" z Nowego Testamentu. Te pozaziemskie istoty mogą
składać się z niŜszego i średniego Ja i wówczas są to duchy zwykłe. Oba Ja mogą być jednak
oddzielone od siebie wskutek śmiertelnego wypadku, któremu uległ człowiek, lub z powodu
długotrwałej choroby i okresów utraty świadomości występujących przed śmiercią. W
kaŜdym z tych przypadków samotne niŜsze Ja (pozbawione racjonalnego myślenia, a więc
bardziej niebezpieczne) albo teŜ zwykły dwujaźniowy duch moŜe do pewnego stopnia opętać
Ŝ
yjącego człowieka. Zupełne opętanie oznacza niepoczytalność, natomiast częściowe moŜe
objawiać się mniejszą lub większą uległością człowieka wobec nacisku, jaki wywiera nań
opętujący duch. Takie opętanie istoty Ŝywej przez duchy zmarłych jest przewaŜnie szkodliwe,
ale czasami moŜe przynosić korzyści, chociaŜ duchy kierujące się chęcią niesienia dobra
rzadko kontaktują się z fizycznym poziomem Ŝycia po przejściu na drugą stronę.
Następna, zawarta w Hunie uwaga o dziesięciu elementach człowieka dotyczy duchów
lub bytów stojących na wyŜszym niŜ człowiek szczeblu rozwoju oraz tych, które egzystują
niŜej. Mówi się o kolejnych, coraz wyŜszych poziomach Istot Doskonałych wznoszących się
ponad WyŜszymi Ja; niektóre z tych istot były kiedyś ludźmi, inne nie. PoniŜej ludzkiego
poziomu uszeregowane są byty niŜsze, z których większość przechodzi powolny proces
rozwoju ku Ŝyciu, jakie jest udziałem człowieka. JednakŜe na kaŜdym z owych szczebli
egzystencji przewidziane jest miejsce dla ciała z widmowej substancji o mniejszym lub
większym stopniu rozrzedzenia, które zamieszkuje odpowiednie dla tego szczebla istoty.
Zawsze teŜ występuje pewne napięcie siły Ŝyciowej, czyli many.
Huna nie wspomina nic o doskonałym Bogu, lecz zamiast tego przedstawia wielki i
zróŜnicowany zbiór świadomości, od niskiej do najwyŜszej, zawsze wcielonych w jakiś
rodzaj widmowej substancji, wzmocnionych i oŜywionych siłą witalną i mniejszym lub
większym stopniu napięcia bądź wibracji.
KaŜdy ewolucyjny poziom Ŝycia charakteryzuje się swoistym rodzajem świadomości.
NiŜsze Ja posiada zdolność rozumowania tylko na poziomie wyŜszych zwierząt, samo będąc
zwierzęciem w ciele fizycznym. Ma jednak pamięć.
Ś
rednie Ja nie umie pamiętać. Musi polegać na niŜszym Ja, aby wykonać dla człowieka
całą czynność przypominania, gdy ten korzysta z rozumowania indukcyjnego, które jest jego
naturalnym darem; w ten sposób średnie Ja moŜe być przewodnikiem niŜszego.
WyŜsze Ja dysponuje jeszcze bardziej rozwiniętą formą umysłowości, którą niełatwo jest
pojąć obu niŜszym Ja; widzą tylko skutki j ej działania. Umie ono spoglądać w przyszłość,
nawet dość odległą, i moŜe w duŜym stopniu zmieniać przyszłe wydarzenia, jeśli człowiek je
o to poprosi i dostarczy mu stałą codzienną dawkę siły Ŝyciowej, potrzebną do
przeprowadzenia owych zmian. WyŜsze Ja moŜe wykorzystywać energię Ŝyciową do
48
czynienia natychmiastowych zmian w sferze materii i w ten sposób przynosić cudowne
uzdrowienia. Granice owej umiejętności dokonywania cudownych zmian nie są znane,
przynajmniej w odniesieniu do tej części Huny, która została odkryta do dnia dzisiejszego.
Etyka, czyli nauka o moralności, polega w Hunie na zakazie wyrządzania krzywdy
bliźnim, a w sferze pozytywnej nauki tajemnej - na nakazie miłości i pomocy wszędzie tam,
gdzie jest to moŜliwe. Zakaz krzywdzenia skierowany jest do zwierząt, do niŜszego Ja i do
szeregu istot o niskim poziomie rozwoju i inteligencji, natomiast nakaz miłości dotyczy istot
rozumnych i logicznie myślących, takich, jakie reprezentują średnie Ja oraz WyŜsze Ja i
Doskonałe Istoty na wszystkich wyŜszych poziomach egzystencji.
Uzupełnienie
Dotychczas nie zbadano jeszcze wszystkich moŜliwości współpracy z WyŜszym Ja po
nawiązaniu z nim kontaktu przy zastosowaniu autosugestii.
Nie moŜemy dziś wiedzieć, jakie jeszcze cuda dokonają się z jego pomocą, lecz patrząc
wstecz na liczne natychmiastowe uzdrowienia dokonywane przez dawnych kahunów, śmiało
moŜemy oczekiwać rzeczy naprawdę wspaniałych.
W Indiach - gdzie wyznawcy jogi od wieków praktykują autosugestię na sposób Huny -
przekonanie, iŜ powinno się cierpieć, aby spłacić dług karmy, przeszkodziło w korzystaniu z
moŜliwości odzyskania zdrowia.
Sporządźmy zatem listę takich moŜliwości, które dzięki stałemu wzajemnemu
kontaktowi między trzema ludzkimi Ja, mogą stać się naszym udziałem. Oto one:
1. Cudowne uzdrowienie, zarówno natychmiastowe, jak i stopniowe.
2. Spoglądanie w przyszłość, i to nawet dość odległą.
3. Uzyskanie od WyŜszego Ja opieki i przewodnictwa.
W świecie zachodniej cywilizacji, gdzie po raz pierwszy mamy do czynienia z tym
zagadnieniem, moŜemy mimo wszystko odnotować oznaki powolnego rozwoju tego rodzaju
umiejętności.
W Magii cudów opowiadam o jednym z pierwszych amerykańskich mesmeryków,
Phineasie Quimbym, oraz jego ulubionym współpracowniku Luciusie, którego najczęściej
poddawał testom i badaniom i który wykazywał od czasu do czasu - pod wpływem
wywieranej nań siły mesmerycznej - nadprzyrodzone zdolności. Widział na odległość oraz
diagnozował choroby ciała i umiał je leczyć. Quimby cierpiał kiedyś z powodu przewlekłej
choroby nerek. Wyleczył go Lucius, który znajdując się w stanie mesmerycznym, połoŜył na
nim rękę; w pewnej chwili wydawało się jednak, iŜ Lucius działał z własnej woli.
Uzdrowienie to było natychmiastowe i trwałe. PoniewaŜ dokonało się za sprawą czegoś
mądrzejszego i potęŜniejszego niŜ zwykła istota ludzka, jaką z całą oczywistością był Lucius
w oczach Quimby'ego, i poniewaŜ Quimby nie posiadał Ŝadnej wiedzy o Hunie, przypisał on
osobliwą moc jakiejś Świadomości wyŜszej niŜ ludzka, ale nie tak doskonałej jak NajwyŜszy
Bóg. Nazwał ją Mądrością lub Mocą.
Nie jest istotne, czy kontakt z WyŜszym Ja, Mądrością--Mocą, nawiązywano wówczas za
pomocą mesmeryzmu, czy teŜ innej siły. Sugestia hipnotyczna lub autosugestia wywołałyby
takie same rezultaty.
BliŜszy naszym czasom i dobrze udokumentowany jest przypadek nieŜyjącego juŜ
Edgara Cayce'a, przypadek zaliczany do kategorii omawianych przez nas zjawisk. W transie,
zazwyczaj wywołanym sugestią hipnotyczną podaną przez asystenta, wykazywał on
zdolności, jakich nie posiadał w normalnym stanie. ChociaŜ nie powodowały
natychmiastowego i bezpośredniego uzdrawiania, jak w przypadku Luciusa, polegały na
zdolności przepisywania leków i stawiania diagnoz.
Z przekazów o Quimbym wynika, Ŝe w przypadku Luciusa pełny kontakt z Mądrością
49
nie był zbyt częsty, a jego diagnozy i recepty wielokrotnie okazywały się bezuŜyteczne.
Natomiast autorzy ksiąŜek poświęconych Ŝyciu i pracy Cay-ce'a nie wspominają, by
kiedykolwiek postawił niewłaściwa diagnozę lub przepisał nieodpowiedni lek.
Cayce często znajdował ukryte, trudne do wyjaśnienia przyczyny chorób lub bólu.
Pewnego razu rozpoznał chorobę młodego człowieka jako coś spowodowanego pęknięciem
kręgu szyjnego i uznał, Ŝe konieczna jest specjalistyczne operacja, którą potrafi wykonać
tylko jeden lekarz. Zapyta ny, kim jest ów specjalista i gdzie go moŜna znaleźć, powiedział,
Ŝ
e przebywa on akurat w Europie, po czym podał jego nazwisko, adres w Bostonie i datę
powrotu do domu. Wszystko od początku do końca okazało się prawdą. Lekarz przeprowadził
operację, a pacjent powrócił do zdrowia. Zanotowano wiele takich przypadków. Zachowane
przekazy są nadal dokładnie studiowane i klasyfikowane przez organizację, która kontynuuje
prace Cayce'a. Na czele tej organizacji stoi jego syn, Hugh.
To interesujące, Ŝe Cayce nie pozostawił po sobie Ŝadnej teorii wyjaśniającej jego
badania. Wiedział, Ŝe w stanie transu nawiązuje kontakt z jakimś źródłem informacji daleko
mądrzejszym i potęŜniejszym niŜ on sam. Jednego trzymał się wytrwale: zaprzeczał, iŜ jego
praca w pewnym stopniu bazuje na pomocy jakiejś bezcielesnej istoty czy ducha zmarłej
osoby. Nie uznawał Ŝadnego „przewodnika" ani pomocnika, o którym media spirytystyczne
często wspominają podczas swojej parapsychicznej pracy. (Przy okazji naleŜy tu wspomnieć
o tym, iŜ wielu takich duchowych pomocników prawidłowo rozpoznawało choroby,
przepisywało leki i bezpośrednio uzdrawiało chorych, nawet natychmiastowo, ale ich liczba
jest znikoma, a tych, którzy udają mocarzy, jest w sferze duchów całe mnóstwo).
We wczesnych latach swej uzdrowicielskiej praktyki Cayce nie zajmował się
zagadnieniem reinkarnacji, ale gdy poznał pewnego człowieka wierzącego w teozoficzną
wersję reinkarnacji, zaczął zagłębiać się w przeszłość swoich pacjentów, często stwierdzając,
Ŝ
e przyczyny wielu ich problemów tkwią w wydarzeniach z poprzednich Ŝywotów. Nieraz
dosyć szczegółowo opisywał owe Ŝywoty.
Odkąd działalność Edgara Cayce'a zdobyła powszechny rozgłos (dzięki takim ksiąŜkom
jak There Is A Riuer autorstwa Segrue'ego, doskonałym pracom pani Giny Cerminara
poświęconym reinkarnacji oraz publikacjom organizacji The Association for Research and
Enlłghtenment, kierowanej przez Hugha Cayce'a), zaczęto podejmować próby „odczytywania
Ŝ
ywotów" podobne do tych, które robił Edgar Dayce. PrzewaŜnie - ze względu na nowe,
surowe przepisy skierowane przeciwko parapsychicznemu diagnozowaniu chorób i
przepisywaniu leków - praca ogranicza się do odczytywania przeszłych Ŝywotów, a poniewaŜ
rzadko są one sprawdzalne, ich słuszność pozostaje sprawą otwartą.
Stosowanie sugestii hipnotycznej coraz bardziej podlega restrykcjom prawnym, tak Ŝe
jest całkiem prawdopodobne, iŜ w przyszłości kaŜda osoba - a jest ich dzisiaj wiele -
zainteresowana próbą nawiązania kontaktu i bezpośrednią współpracą z WyŜszym Ja będzie
zmuszona korzystać z autosugestii, by osiągnąć stan, w którym ów kontakt i współpraca są
moŜliwe. Być moŜe za jakiś czas, widząc sukcesy tych eksperymentów, świat medycyny
odnajdzie w końcu w tym małym zakątku wiedzy rzeczy wielkiej wartości, które okaŜą się
godne uwagi i wykorzystania.
Jedynym chyba środkiem ostroŜności, który trzeba podjąć przy próbach z autosugestią,
podobnych do pracy Cayce, jest silne przekonanie, Ŝe nie nawiązujemy kontaktu z duchem
zmarłego człowieka, ale z naszym własnym WyŜszym Ja. W przeszłości często nawiązywano
taki kontakt z duchami, a niektóre twierdziły, Ŝe są WyŜszym Ja eksperymentatora, lecz gdy
nie udało im się wykazać doskonałą mądrością i mocą, stawało się jasne, kim są naprawdę -
kłamliwymi oszustami. Pewien człowiek wtajemniczony w naukę Huny, Ŝyjący niegdyś w
Judei, dał nam bardzo mądrą radę, gdy wyrzekł te oto słowa: „Po ich owocach poznacie ich".