„Pieśń Lodu i Ognia” – Cz.5 „Taniec ze Smokami” – Rozdział 1 – Tyrion (1)
1
tłum.: Bombacjusz, Smurfed
korekta: Smurfed
Rozdział 1: Tyrion (1)
tłum.: Bombacjusz
Smurfed; korekta: Smurfed
Przepił swoją podróż przez Wąskie Morze.
Statek był mały, jego kajuta jeszcze mniejsza, a kapitan nie chciał widzieć go na górnym
pokładzie. Kołysanie pokładu pod stopami targało jego żołądkiem, a nędzne jedzenie, które
mu podawano smakowało gorzej niż wymiociny. Właściwie, po co mu była solona wołowina,
twardy ser i chleb pełzający od wypełniającego go robactwa, jeśli miał wino żeby się posilać?
Było czerwone i wytrawne, bardzo mocne. Czasami aż pęczniał od wina, ale ciągle
potrzebował go więcej. - Świat jest pełen wina, - mamrotał w ciemność kajuty. Jego ojciec
zawsze uważał pijaków za bezużytecznych, ale jakie to miało znaczenie? Jego ojciec nie żył.
Powinien o tym wiedzieć; to on go zabił. Bełt w brzuch, mój lordzie, cały dla ciebie. Gdybym
tylko
lepiej strzelał, przestrzeliłbym ci na wylot kutasa, którym mnie zrobiłeś, cholerny
bękarcie.
Pod
pokładem nie wiadomo było, czy jest dzień, czy noc. Tyrion oznaczał czas
wizytami
chłopca pokładowego, przynoszącego mu posiłki, których i tak nie jadł. Dzieciak
z
awsze przynosił ze sobą miotłę i kubeł żeby posprzątać. – Czy to dornijskie wino? - Tyrion
zapytał go kiedyś, kiedy wyciągał zatyczkę z bukłaka. – przypomina mi pewnego węża,
którego znałem. Zabawny był z niego facet, póki góra się na niego nie zwaliła.
Posługacz nie odpowiedział. Był to brzydki chłopak, choć trzeba przyznać
przystojniejszy, niż pewien karzeł z połową nosa i blizną od oka do podbródka. – Uraziłem
cię?- Tyrion spytał ponurego, milczącego chłopaka, kiedy ten szorował podłogę. – Zakazano
ci ze mną rozmawiać? Czy jakiś karzeł przeleciał ci matkę? – To też pozostało bez
odpowiedzi. To bez sensu
, wiedział, ale musiał z kimś porozmawiać by nie zwariować,
ciągnął więc uparcie. – Dokąd płyniemy? Powiedz mi. - Jaime wspominał o Wolnych
Miastach, ale nigdy nie powiedział, o które chodzi. – do Braavos? Tyrosh? Myr? - Tyrion
najpierw wolałby udać się do Dorne. Myrcella jest starsza niż Tommen, według dornijskiego
prawa żelazny Tron należy do niej. Pomogę jej w dochodzeniu jej praw, jak sugerował książę
Oberyn.
Oberyn nie żył, to prawda, jego głowa została zgnieciona na miazgę, opancerzoną
pięścią ser Gregora Clegane’a. A czy bez nacisków Czerwonej żmii Doran Martell w ogóle
rozważy tak ryzykowne posunięcie? Od razu zakuje mnie w kajdany i odeśle do słodkiej
siostrzyczki.
Mur byłby bezpieczniejszy. Stary Niedźwiedź Mormont powiedział, że Nocna
Straż potrzebuje ludzi takich jak Tyrion. Mormont może nie żyć, co prawda. Teraz Slynt
może być Lordem Dowódcą. Ten syn rzeźnika z pewnością nie zapomni, kto wysłał go na
„Pieśń Lodu i Ognia” – Cz.5 „Taniec ze Smokami” – Rozdział 1 – Tyrion (1)
2
tłum.: Bombacjusz, Smurfed
korekta: Smurfed
Mur.
Czy naprawdę chcę spędzić resztę mojego życia jedząc soloną wołowinę i owsiankę z
mordercami i złodziejami? Nie żeby reszta jego życia miałaby być długa. Janos Slynt na
pewno by o to zadba
ł.
Posługacz zmoczył ścierkę i zaczął dzielnie szorować. – Czy kiedyś odwiedziłeś
domy rozkoszy w Lys? -
wypytywał karzeł. – Może to tam idą dziwki? - Tyrion nie pamiętał
valyriańskiego słowa oznaczającego dziwkę, z resztą było za późno. Chłopak wrzucił ścierkę
do kubła i wyszedł.
Wino zmąciło mi dowcip. Nauczył się czytać starovalyriański na kolanach swojego
maestera, chociaż to czego używali w dziewięciu Wolnych Miastach... cóż, to był nie tyle
dialekt, co
dziewięć dialektów na drodze by stać się oddzielnymi językami. Tyrion znał co
nieco Braavosi i liznął Myryjskiego. W Tyrosh powinien umieć przeklinać bogów, nazwać
człowieka oszustem, i zamówić ale, dzięki zaprzysiężonemu mieczowi, którego kiedyś
poznał w Rock. Poza tym, w Dorne mówią w języku powszechnym. Jak dornijskie jedzenie i
dornijskie prawo, dornijski język był przyprawiony aromatami Rhoyne, ale można go było
zrozumieć. Dorne, tak, Dorne jest dla mnie. Wdrapał się na koję, chwytając się jej kurczowo
niczym dziecko lalkę.
Sen nigdy nie przychodził Tyrionowi Lannisterowi łatwo. Na statku był bardzo rzadki,
chyba, że od czasu do czasu był w stanie wypić na tyle dużo, że mógł się chwilę zdrzemnąć..
Poza tym nie śnił. Wyśnił już w swoim krótkim życiu wystarczająco. I to o jakich głupotach:
miłość, sprawiedliwość, przyjaźń, chwała. Tak jak marzenia o byciu wysokim. To wszystko
było poza jego zasięgiem, Tyrion teraz to wiedział. Ale nie wiedział gdzie idą dziwki.
-
Dokądkolwiek idą dziwki - tak powiedział jego ojciec. Jego ostatnie słowa, i co to
były za słowa. Kusza zabrzęczała, lord Tywin posadził tyłek, a Tyrion Lannister znalazł się
drepcząc przez ciemność z Varysem przy boku. Musiał złazić w dół szybu, dwieście
trz
ydzieści szczebli, tam gdzie pomarańczowy żar jarzył się w paszczy żelaznego smoka. Nic
z tego nie pamiętał. Tylko dźwięk kuszy i smród, kiedy otworzyły się kiszki jego ojca. Nawet
kiedy umierał, znalazł sposób, by na mnie nasrać.
Varys przeprowadził go przez tunel, ale nie rozmawiali, dopóki nie pojawili się na
brzegu Czarnego Nurtu, gdzie
niegdyś Tyrion odniósł swoje wielkie zwycięstwo, tracąc przy
tym pół nosa. Wtedy karzeł odwrócił się do eunucha i rzekł, - Zabiłem mojego ojca - tym
samym tonem jakby m
ówił: "Stłukłem sobie palec." Starszy nad Szeptaczami był ubrany jak
żebrzący brat , w nadjedzony przez mole brązowy habit z kapturem ukrywającym jego
gładkie tłuste policzki i łysą głowę. – Nie powinieneś był wspinać się na tę drabinę, -
powiedział karcąco.
"
Dokądkolwiek idą dziwki." Tyrion ostrzegał swego ojca, by nie wypowiadał tego
słowa. Gdybym nie wystrzelił, ujrzałby, jak próżne są moje groźby. Wyjąłby mi kuszę z rąk,
jak kiedyś Tyshę z moich ramion. Podnosił się, kiedy go zabiłem.
„Pieśń Lodu i Ognia” – Cz.5 „Taniec ze Smokami” – Rozdział 1 – Tyrion (1)
3
tłum.: Bombacjusz, Smurfed
korekta: Smurfed
-
Zabiłem też Shae - wyznał Varysowi.
-
Wiedziałeś, kim była.
-
Wiedziałem. Ale nigdy nie wiedziałem, kim on był. Varys zachichotał. – To teraz wiesz.
Powinienem był zabić też eunucha. Trochę więcej krwi na rękach, jakie to miało
znaczenie? Nie powinien mówić, kto miał jego sztylet. Żadna wdzięczność. Varys ocalił go
przed mieczem kata tylko dlatego, że Jaime mu kazał. Jaime... nie, lepiej nie myśleć o
Jaime’m.
Znalazł świeży bukłak z winem i przyssał się do niego jakby była to kobieca pierś. Wytrawne
czerwone pocie
kło po policzku i zmoczyło ubrudzoną tunikę, tą samą, którą miał na sobie w
celi. Ciągnął, póki nie zabrakło wina. Pokład kołysał się pod jego stopami, a kiedy próbował
wstać, podniósł się z jednego boku i wyrżnął głową o gródź. Burza, zdał sobie sprawę, albo
jestem bardziej pijany niż myślałem. Zwymiotował wino i położył się na chwilę, myśląc, czy
statek zatonie.
Czy to twoja zemsta, Ojcze? Czy Ojciec na Górze uczynił cię swym narzędziem? –
Oto zapłata dla Ojcobójcy, - powiedział, kiedy wiatr wył na zewnątrz. Nie uważał za uczciwe
utopienie posługacza, kapitana i reszty za coś co zrobił sam, ale czy bogowie kiedykolwiek
byli uczciwi? Kiedy o tym rozmyślał, pochłonęła go ciemność.
Kiedy się ocknął, czuł, że za chwilę rozerwie mu głowę, a statek kręci się jak pijany,
gdyż kapitan uparł się, że wpłyną do portu. Tyrion kazał mu się zamknąć i gorączkowo kopał,
kiedy wielki, łysy marynarz wziął go pod pachę i zaniósł go wierzgającego do ładowni, gdzie
czekała na niego pusta beczułka po winie. Była to naprawdę mała beczka, niezwykle ciasna
nawet dla karła. Tyrion wściekły był na swoją szarpaninę, tyle mu przyniosła dobrego. Został
wciśnięty twarzą w dół do baryłki z kolanami przyciśniętymi do uszu. Kikut nosa swędział go
straszliwie, ale ramiona miał ściśnięte tak ciasno, że nie mógł sięgnąć, by się podrapać.
Lektyka w sam raz dla kogoś mojej postury, pomyślał, kiedy przybijano dekiel i podniesiono
go z beczką. Mógł słyszeć głosy naokoło, kiedy go turlano. Każdy podskok powodował
uderzenie głową o spód beczki. Świat obracał się dookoła, kiedy beczka turlała się w dół, a
kiedy zatrzymała się z nagłym trzaskiem chciał krzyczeć. Inna baryłka uderzyła w jego i
Tyrion przygryzł sobie język.
To była najdłuższa podróż jaką odbył, mimo, że nie trwała dłużej jak pół godziny. Był
podnoszony i opuszczany, turlany i przekładany, stawiany w pionie i kładziony i znów turlany.
Przez drewniane klepki słyszał ludzkie nawoływania, a raz w pobliżu rżenie konia.. Jego
ściśnięte nogi zaczynały drętwieć i wkrótce rozbolały go tak bardzo, że zapomniał o łupaniu
w głowie.
Skończyło się jak zaczęło. Ostatnie turlanie oszołomiło nim i solidnie wstrząsnęło. Na
zewnątrz obce głosy mówiły w języku, którego nie znał. Ktoś zaczął łomotać w górę beczki i
pokrywa odskoczyła z trzaskiem. Do środka spłynęło światło jak i chłodne powietrze. Tyrion
„Pieśń Lodu i Ognia” – Cz.5 „Taniec ze Smokami” – Rozdział 1 – Tyrion (1)
4
tłum.: Bombacjusz, Smurfed
korekta: Smurfed
zaczął chciwie łapać oddech i próbował wstać, ale zdołał tylko odepchnąć beczkę na bok i
upaść na twardo ubite klepisko.
Nad nim pojawił się groteskowo tłusty mężczyzna z rozwidloną żółtą brodą,
trzymający drewniany obijak i żelazne dłuto. Jego szata była wystarczająco obszerna by
służyć jako turniejowy namiot, ale jej luźne fałdy nie zakrywały go z przodu, eksponując
wielki biały brzuch i parę ciężkich piersi zwisających jak worki łoju pokryte prostackimi żółtymi
włosami. Przypominał Tyrionowi martwą krowę morską , którą kiedyś znalazł w jaskiniach
pod Casterly Rock.
Tłuścioch spojrzał w dół i uśmiechnął się. – Pijany karzeł - powiedział w języku
powszechnym Westeros.
-
Gnijąca krowa morska. – Usta Tyrion były pełne krwi. Splunął nią pod stopy grubasa. Byli w
długiej ciemnawej piwnicy z beczkowato sklepionym stropem, której kamienne ściany
upstrzone były saletrą. Beczki z winem i ale otaczały ich, więcej niż trzeba, by spragniony
karzeł mógł przepić spokojnie noc. Albo życie.
-
Jesteś bezczelny. To lubię w karłach.- Kiedy grubas się śmiał, jego cielsko trzęsło się tak
mocno, by Tyrion wystraszył się, że może opaść i go roznieść.
-
Jesteś głodny, mój mały przyjacielu? Zmęczony?
- Spragniony -
Tyrion zmagał się z kolanami. – I brudny.
Grubas pociągnął nosem. – Kąpiel najpierw, właśnie tak. Potem jedzenie i miękkie
łóżko, tak? Moi słudzy dopilnują tego. - Jego gospodarz odłożył obijak i dłuto. – Mój dom jest
twoim. Każdy przyjaciel mojego przyjaciela zza wody jest przyjacielem Illyrio Mopatisa, tak.
A k
ażdy przyjaciel Varysa Pająka, to ktoś, komu mogę zaufać tak długo, aż będę go
mógł zostawić.
Grubas uwinął się szybko z obiecaną kąpielą, przynajmniej... chociaż niezbyt szybko
dla Tyriona, który położył się do gorącej wody i zamknął oczy błyskawicznie zasypiając.
Obudził się nagi w gęsiej pierzynie tak miękkiej, że otulała go niczym chmura. Jego
język porastał włosem a w gardle miał gorycz, jednak kutas stał twardo niczym żelazny pręt.
Stoczył się z łóżka, znalazł nocnik i począł go napełniać jęcząc z rozkoszy.
W pokoju
panował półmrok, ale można było dojrzeć pasma żółtego światła
prześlizgującego się między listwami okiennic. Tyrion strząsnął ostatnie krople i podreptał po
wzorzystych myryjskich dywanach miękkich niczym wiosenna trawa. Niezgrabnie wspiął się
na okno i otworzył je z drżeniem, by zobaczyć gdzie Varys i bogowie go wysłali.
Pod jego oknem sześć drzewek czereśniowych stało na straży wokół marmurowej
sadzawki, ich smukłe gałęzie były bezlistne i brązowe. Nagi chłopiec stał w wodzie, w
postawie do pojedynku z braavoskim mieczem w ręku. Był smukły i przystojny, najwyżej
szesnastoletni, z prostymi blond włosami opadającymi na ramiona. Był tak pełen życia, że
„Pieśń Lodu i Ognia” – Cz.5 „Taniec ze Smokami” – Rozdział 1 – Tyrion (1)
5
tłum.: Bombacjusz, Smurfed
korekta: Smurfed
karłu dłuższy moment zabrało zorientowanie się, że ma do czynienia z malowanym
marmurem, bądź co bądź jego miecz błyszczał niczym prawdziwa stal.
Za sadzawką stał ceglany mur wysoki na dwanaście stóp, zwieńczony żelaznymi
ostrzami. Za nim było miasto. Morze płaskich dachów kłębiło się tłumnie wokół zatoki. Ujrzał
kwadratowe ceglane wieże, wielką czerwoną świątynię, odległą rezydencję pod wzgórzem.
W dużej odległości słońce połyskiwało w głębokiej wodzie. Rybackie łodzie poruszały się po
zatoce, ich żagle falowały na wietrze, można było zobaczyć maszty większych statków
widoczne na tle wybrzeża zatoki. Na pewno jakiś płynie do Dorne, albo do Wschodniej
Strażnicy. Nie miał pojęcia, jak zapłacić za podróż, ani nie był stworzony do machania
wiosłem. Przypuszczam, że mógłbym się zaciągnąć jako posługacz i zarobić na podróż w
przez Wąskie Morze pozwalając, by załoga dupczyła mnie wte i wewte. Zastanawiał się
gdzie się znalazł. Nawet powietrze inaczej tu pachnie. Dziwne aromaty wypełniały chłodne
jesienne powietrze, mógł też usłyszeć słabe okrzyki dochodzące z ulicy za murem. Brzmiały
nieco jak valyriański, ale nie rozpoznawał więcej, niż jedno słowo na pięć. Ani Braavos,
doszedł do wniosku, ani Tyrosh. Te nagie gałęzie i chłodne powietrze przemawiały zarówno
przeciwko Lys i Myr, jak i Volantis.
Kiedy usłyszał otwierające się za nim drzwi Tyrion obrócił się przodem do swego
tłustego gospodarza. – To jest Pentos, tak? –
-
Oczywiście. Gdzieżby indziej? –
Pentos
. Cóż, jeśli to nie Królewska Przystań, to wszystko, co mógł powiedzieć na ten
temat.
– Dokąd idą dziwki? - usłyszał swoje pytanie.
-
Dziwki można znaleźć w burdelach, jak w Westeros. Nie musisz szukać, mój mały
przyjacielu. Wybierz spośród moich służących. żadna nie ośmieli ci się odmówić.-
- Niewolnice? -
spytał karzeł dosadnie.
Grubas pogłaskał jedne z wideł swojej natłuszczonej żółtej brody gestem, który
Tyrionowi wydał się zastanawiająco sprośny. – Niewolnictwo jest zakazane w Pentos
warunkami traktatu, jaki Braavosi podyktowali nam sto lat temu. Mimo to, żadna ci nie
odmówi. - Illyrio wykonał niezgrabny półukłon. – Ale teraz mój mały przyjacielu musisz mi
wybaczyć. Mam zaszczyt być magistrem tego wielkiego miasta, i książe zawezwał nas na
zebranie . -
Uśmiechnął się, pokazując usta pełne krzywych, żółtych zębów. – Obejrzyj dom i
otoczenie jeśli chcesz, ale lepiej, byś nie wypuszczał się za te mury. Najlepiej, żeby nikt nie
wiedział, że tu byłeś.-
-
Byłeś? Gdzieś się wybieram?-
-
Tego wieczoru będzie wystarczająco dużo czasu by porozmawiać. Mój mały
przyjaciel i ja zjemy coś, wypijemy, i zrobimy wielkie plany, dobrze?-
-
Dobrze, mój gruby przyjacielu,- zareplikował Tyrion. Zastanawia się, jak użyć mnie
dla swojego zysku.
Wszystko było zyskiem dla kupieckich książąt Wolnych Miast. “Korzenni
„Pieśń Lodu i Ognia” – Cz.5 „Taniec ze Smokami” – Rozdział 1 – Tyrion (1)
6
tłum.: Bombacjusz, Smurfed
korekta: Smurfed
żołnierze i serowi lordowie," jak z pogardą nazywał ich jego pan ojciec. Jeśli zaświta dzień,
w którym Illyrio Mopatis ujrzy większy zysk z martwego karła niż z żywego, zostanie
zapakowany w inną beczkę przed zmierzchem. Będzie dobrze, jeśli wyjadę stąd zanim ten
dzień nadejdzie. To, że nadejdzie, nie ulegało wątpliwości; Cersei na pewno o nim nie
zapomni, i nawet Jaime mógł poczuć się rozdrażniony znajdując bełt w brzuchu ojca.
Lekki wiaterek zmarszczył wodę w sadzawce wokół nagiego miecznika. To
przypomniało mu, jak Tysha mierzwiła mu włosy podczas fałszywej wiosny ich małżeństwa,
zanim pomógł gwardzistom ojca w zgwałceniu jej. Podczas swojej ucieczki myślał o tych
gwardzistach, starając się sobie przypomnieć ilu ich było. Można pomyśleć, że powinien o
takie coś pamiętać, ale nie. Tuzin? Kopa? Setka? Nie mógł powiedzieć. Wszyscy byli
dorosłymi mężczyznami, wysokimi i silnymi... ale wszyscy takimi byli dla trzynastoletniego
karła. Tysha znała ich liczbę. Każdy z nich dał jej srebrnego jelenia, tak, że wystarczyło, że
policzyłaby monety. Srebro za każdego i złoto za mnie. Ojciec upierał się, by też jej zapłacił.
Lannister zawsze płaci swe długi.
-
Dokądkolwiek idą dziwki - znów usłyszał lorda Tywina, i jeszcze raz zabrzęczała
cięciwa.
Magister zaprosił go do zwiedzania domu. Znalazł czyste ubranie w cedrowej skrzyni
wyłożonej jaspisem i macicą perłową. Ubrania uszyte były dla małego chłopca, jak
zorientował się szamocąc się z nimi. Tekstylia była wystarczająco bogate, nieco stęchłe, ale
były skrojone zbyt długo w nogach i zbyt wąsko w ramionach, z kołnierzykiem, który mógł
zmienić jego twarz w równie czarną jak Joffrey’a kiedy usiłował jakoś go zapiąć.
Przynajmniej nie śmierdzą rzygowinami.
Tyrion zaczął swoje zwiedzanie od kuchni, gdzie dwie grube kobiety i kuchcik
przyglądały mu się ostrożnie, kiedy brał sobie ser, chleb i figi. – życzę dobrego poranka, miłe
panie -
powiedział z ukłonem. – Czy przypadkiem nie wiecie, gdzie idą dziwki? - Kiedy nie
odpowiedziały, powtórzył pytanie w starovalyriańskim, lecz zamiast dziwka użył słowa
kurtyzana. Młodsza i grubsza kucharka odpowiedziała wzruszeniem ramion.
Zastanawiał się, co by zrobiły, gdyby wziął je za ręce i zaprowadził do swojej sypialni.
żadna nie ośmieli się ci odmówić, zapewniał Illyrio, ale w jakiś sposób Tyrion był pewien, że
nie te dwie miał na myśli. Młodsza z kobiet była wystarczająco stara by być jego matką, a
starsza najprawdopodobniej była jej matką. Obie były niemal tak samo tłuste jak Illyrio, z
cyckami dłuższymi od jego głowy. Mogę sam się zdusić na miazgę, zreflektował się. Były
gorsze spo
soby umierania. Jak na przykład sposób w jaki umarł jego pan ojciec. Powinienem
zmusić go, by wysrał trochę złota zanim umarł. Lord Tywin mógł być nader skąpy w
okazywaniu aprobaty czy uczuć, lecz zawsze był bardzo szczodry, gdy przyszło do płacenia.
Jedyn
ą rzeczą bardziej żałosną niż karzeł bez nosa jest karzeł bez nosa i złota.
„Pieśń Lodu i Ognia” – Cz.5 „Taniec ze Smokami” – Rozdział 1 – Tyrion (1)
7
tłum.: Bombacjusz, Smurfed
korekta: Smurfed
Tyrion zostawił grubaski z ich patelniami i garami, i począł szukać piwnicy, gdzie
Illyrio uwolnił go poprzedniej nocy. Nie była trudna do znalezienia. Było tam wystarczająco
dużo wina, by pozostać pijanym przez sto lat; słodkie czerwone z Reach i wytrawne
czerwone z Dorne, blado-bursztynowe pentoshijskie, zielony nektar z Myr, trzy kopy beczek
z arborskim złotym, nawet wina z legendarnego wschodu, z Qarth, Yi Ti, i Asshai w Cieniu.
Na koniec, Tyrion wybrał baryłkę mocnego wina oznaczonego jako prywatny zasób lorda
Runceforda Redwyne’a, dziadka obecnego lorda Arbor. Jego smak na języku był ciężki i
upojny,
a purpurowy kolor sprawił, że wydawał się czarny w półmroku piwnicy. Tyrion
n
apełnił puchar i dzbanek dobrej miary i zaniósł je do ogrodu, by wypić pod czereśniami,
które zobaczył wcześniej.
Jak można się było spodziewać, pomylił drzwi i nigdy nie znalazł sadzawki oglądanej
z okna, ale nie miało to znaczenia. Ogrody za rezydencją były bodaj tak samo przyjemne,
tylko
znacznie bardziej rozległe. Pospacerował sobie po nich trochę, popijając. Mury
zawstydziłyby przyzwoity zamek, a ozdobne żelazne szpikulce na jego szczycie wyglądały
dziwnie nago bez przyozdabiających je głów. Tyrion wyobraził sobie, jak wyglądałaby tam
głowa jego siostry, ze smołą w jej złotych włosach i muchami bzyczącymi, kiedy wlatywałyby
i wylatywały z jej ust. Tak, a Jaime powinien zająć szpikulec obok niej, zdecydował. Nikt nie
może stanąć miedzy moją siostrą i bratem.
Z liną i hakiem powinien sforsować ten mur. Miał silne ręce i nie ważył wiele. Z liną
powinien dosięgnąć szpikulców i przeleźć nad nimi. Poszukam liny z samego rana,
postanowił.
Podczas wędrówki ujrzał trzy bramy; główne wejście z kordegardą, furtkę przy psiarni
i bramę ogrodową ukrytą za plątaniną bladego bluszczu. Ostatnia była zaryglowana,
pozostałe strzeżone. Strażnicy byli baryłkowaci, ich twarze były gładkie niczym pupa
niemowlaka, i każdy z nich nosił brązowy spiczasty hełm. Tyrion rozpoznał eunuchów, kiedy
ich zobaczył. Znał ich reputację. Nie bali się niczego i nie czuli bólu i, jak mówiono, byli lojalni
wobec swoich panów do śmierci. Mógłbym z nich zrobić dobry użytek, gdym miał parę setek
na własność, pomyślał. Szkoda, że nie pomyślałem o tym, zanim zostałem żebrakiem.
Przeszedł wzdłuż galerii kolumn i przez spiczasty łuk, i znalazł się na płaskim
podwórzu, gdzie jakaś kobieta prała ubrania przy studni. Wyglądało na to, że jest w jego
wieku, z matowymi rudymi włosami i szeroką twarzą upstrzoną piegami. – Chcesz trochę
wina?
– spytał jej. Spojrzała na niego niepewnie. – Nie mam pucharka dla ciebie, musimy się
podzielić. - praczka wróciła do wyżymania tunik i wieszania ich, by wyschły. Tyrion usiadł na
kamiennej ławce wraz ze swoim dzbankiem. – Powiedz mi, jak dalece mogę ufać magistrowi
Illyrio? -
Imię zwróciło jej uwagę. – Tak dalece? - Chichocząc, skrzyżował swoje skarlałe nogi
i napił się. – Czuję odrazę by grać w czymś, co serowy magnat obmyślił dla mnie, ale jak
mogę mu odmówić? Bramy są strzeżone. Może mogłabyś przemycić mnie pod swoimi
„Pieśń Lodu i Ognia” – Cz.5 „Taniec ze Smokami” – Rozdział 1 – Tyrion (1)
8
tłum.: Bombacjusz, Smurfed
korekta: Smurfed
spódnicami? Będę tak wdzięczny, że się z tobą ożenię. Jak dotąd miałem dwie żony, więc
czemu nie trzy? Ach, ale gdzie będziemy mieszkać? - posłał jej najmilszy uśmiech, jaki ktoś
bez nosa mógł z siebie wykrzesać. – Mam siostrzenicę w Słonecznej Włóczni, mówiłem ci?
Mogę sporo napsocić w Dorne z Myrcellą. Mogę wysłać moją siostrzenicę i siostrzeńca na
wojnę, czy to nie byłoby zabawne? - Praczka przypięła jedną z tunik Illyria, wystarczająco
wielką, by zastąpić żagiel. – Powinienem się wstydzić za tak paskudne pomysły, masz
zupełna rację. Zamiast tego, lepiej bym udał się na Mur. Wszystkie zbrodnie są ci darowane,
jeśli wstąpisz do Nocnej Straży, jak mówią. Ale obawiam się, że nie pozwoliliby mi cię
zatrzymać, słodziutka. żadnych kobiet w Straży, żadnej słodkiej piegowatej żonki grzejącej
łóżko w nocy, tylko zimne wiatry, solony dorsz i małe piwo. Myślisz, że w czerni mógłbym
stać się wyższy, moja pani? - napełnił swój puchar znowu. – Co powiedziałaś? Północ czy
południe? Powinienem odpokutować za stare grzechy, czy dodać trochę nowych?
Praczka obdarzyła go ostatnim spojrzeniem, podniosła swój kosz i odeszła. Wygląda
na to, że nie umiem utrzymać żony przy sobie zbyt długo, pomyślał. W jakiś sposób jego
dzban wysechł. Być może powinienem poleźć z powrotem do piwnic. Mocne wino uczyniło
mu w głowie zamęt, a schody do piwnicy bardzo stromymi. – Gdzie idą dziwki? - zapytał
prania powiewającego na linie. Pewnie powinien o to zapytać praczkę. To nie sugeruje że
jesteś dziwką, moja droga, ale może wiesz gdzie one idą. Albo lepiej teraz powinien zapytać
swojego ojca.
– Dokądkolwiek idą dziwki, - powiedział lord Tywin. Kochała mnie. Była córką
zagrodnika, kochała mnie i poślubiła mnie, ufała mi. Pusty dzban wyślizgnął mu się z rąk i
potoczył przez podwórze.
Krzywiąc się, Tyrion zgramolił się z ławki i chciał po niego sięgnąć, ale jednocześnie
zauważył kilka grzybów wyrastających z pękniętej kamiennej płyty. Były blado-białe w cętki z
czerwonym, blaszkowym
spodem ciemnym niczym krew. Karzeł wyrwał jeden i powąchał.
Pyszne,
pomyślał, lub trujące. Ale które? Dlaczego nie oba naraz? Nie był wystarczająco
odważny, by przyjąć zimną stal w brzuch, ale kawałek grzyba nie powinien być taki trudny.
Jak zauważył, było siedem grzybów. Może bogowie chcieli mu coś przekazać. Podniósł
wszystkie, ściągnął rękawiczkę z liny, owinął je w nią ostrożnie i wepchnął do kieszeni.
Wysiłek go oszołomił, więc po wszystkim wdrapał się na ławkę, zwinął w kłębek i zamknął
oczy.
Kiedy się znów obudził, ponownie był w swojej sypialni, jeszcze raz zanurzony w gęsiej
pierzynie podczas gdy blond
włosa dziewczyna trącała go w ramię. – Mój Panie, -
powiedziała, - twoja kąpiel czeka. Magister Illyrio oczekuje cię przy stole za godzinę.
Tyrion oparł się o poduszki, a głowę o ręce. – Czy ja śnię, czy mówisz w języku
powszechnym? -
-
Tak, mój Panie. Zostałam kupiona by zadowolić króla.- Była błękitnooka i jasna, młoda i
czarująca.
„Pieśń Lodu i Ognia” – Cz.5 „Taniec ze Smokami” – Rozdział 1 – Tyrion (1)
9
tłum.: Bombacjusz, Smurfed
korekta: Smurfed
-
Z pewnością to zrobiłaś. Potrzebuję pucharu wina. - Nalała mu - Magister Illyrio powiedział,
że mam wyszorować ci plecy i ogrzać łoże. Moje imię … -
-
… nie interesuje mnie. Wiesz gdzie idą dziwki? –
Zaczerwieniła się. – Dziwki sprzedają się za pieniądze.-
-
Lub klejnoty, albo suknie czy zamki. Ale gdzie idą? –
Dziewczyna nie chwytała pytania. – Czy to zagadka, mój Panie? Nie jestem dobra w
zagadkach. Powiesz mi, jaka jest odpowiedź? –
Nie,
pomyślał. Sam gardzę zagadkami. – Nic ci nie powiem. Uczyń mi taką samą przysługę.
-
Jedyna część ciebie, która mnie interesuje, to ta między twoimi nogami, prawie to
pow
iedział. Słowa znalazły się na języku, ale w jakiś sposób nie przekroczyły ust. To nie
Shae
powiedział karzeł do siebie, tylko jakaś mała głuptaska, która myśli, że bawię się w
zagadki.
Prawdę powiedziawszy, nawet jej cipa niewiele go interesowała. Muszę być chory
albo martwy.
– Wspominałaś o kąpieli? Pokaż mi. Nie możemy kazać wielkiemu serowemu
kupcowi czekać.
Podczas kąpieli dziewczyna umyła mu stopy, wyszorowała plecy i oczyściła włosy.
Następnie wtarła słodko pachnącą maść w jego łydki by ulżyć ich bólowi i ubrała go jeszcze
raz w chłopięce ubranie, w stęchłą parę burgundowych portek i wyszywany złotem kubrak z
błękitnego aksamitu. – Czy mój pan zechciałby mnie po posiłku? - spytała sznurując mu
buty.
-
Nie. Skończyłem z kobietami. - Dziwkami.
Dziewc
zyna okazała rozczarowanie, zbyt dobrze, jak na jego gust. – Jeśli milord woli
chłopców, mogę sprawić, by jeden oczekiwał w jego łożu.-
Milord woli swoją żonę. Milord woli dziewczynę o imieniu Tysha. – Tylko, jeśli wie gdzie idą
dziwki.
–
Usta dziewczyny
zacisnęły się. Gardzi mną, uświadomił sobie, ale nie bardziej niż ja gardzę
sobą. Tyrion Lannister pieprzył wiele kobiet, które nienawidziły samego jego widoku, co do
tego nie miał wątpliwości; ale inne okazały mu łaskę pozorując afekt. Trochę uczciwej
ni
enawiści może być odświeżające, jak cierpkie wino po zbyt wielu słodkościach.
-
Myślę, że zmieniłem zdanie- powiedział jej. – Czekaj na mnie w pościeli. Naga, jeśli łaska.
Pewnie b
ędę zbyt pijany by szarpać się z twoim ubraniem. Trzymaj gębę zamkniętą a uda
rozwarte to dwoje z nas zabawi się nad wyraz wspaniale. - Spojrzał na nią badawczo mając
nadzieję na odrobinę strachu, ale wszystko co uzyskał to odraza. Nikt nie boi się karła.
Nawet Lord Tywin się nie bał, pomimo trzymanej przez Tyriona kuszy w rękach. – Jęczysz,
kiedy cię dymają? - spytał ocieplającej łoże.
-
Jeśli to zadowoli milorda. –
-
Milorda może zadowolić uduszenie ciebie. Tak usłużyłem mojej ostatniej dziwce. Myślisz,
że twój pan będzie miał jakieś zastrzeżenia? Pewnie nie. Może mieć setki takich jak ty, ale
„Pieśń Lodu i Ognia” – Cz.5 „Taniec ze Smokami” – Rozdział 1 – Tyrion (1)
10
tłum.: Bombacjusz, Smurfed
korekta: Smurfed
nikogo innego takiego jak ja.-
Tym razem, kiedy szeroko się uśmiechnął, ujrzał strach,
którego oczekiwał.
Illyrio
rozłożył się na miękkiej leżance, pożerając ostrą paprykę i małe perłowe cebulki
z drewnianej misy. Jego czoło pokryte było kroplami potu, jego świńskie oczka błyszczały
nad tłustymi policzkami. Klejnoty połyskiwały, kiedy poruszał rękami; onyks i opal, tygrysie
oko i turmalin, rubiny, ametysty, szafiry, szmaragdy, gagat i jadeit, czarne diamenty i zielone
perły. Mógłbym żyć całe lata za te pierścienie, zadumał się Tyrion, chociaż potrzebowałbym
tasaka, by się do nich dobrać.
-
Chodź i usiądź, mój mały przyjacielu. - Illyrio skinął na niego.
Karzeł wdrapał się na krzesło. Było dla niego o wiele za duże, wyściełany tron
zaproje
ktowany by pomieścić masywny tyłek magistra, z grubymi, silnymi nogami by unieść
jego ciężar. Tyrion Lannister przez całe swoje życie żył w świecie, który był dla niego za
duży, ale w rezydencji Illyrio Mopatisa pojęcie dysproporcji przekroczyło granice groteski.
Jestem myszą w jaskini mamuta, pomyślał, chociaż mamut ma dobrą piwniczkę. Ta myśl
wywołała pragnienie. Zawołał o wino.
-
Spodobała ci się dziewczyna, którą ci wysłałem? - spytał Illyrio.
-
Gdybym chciał dziewczynę, to bym o nią poprosił. Brakuje mi nosa, nie języka.-
-
Jeśli ci nie dogodziła ... –
-
Zrobiła wszystko, czego od niej wymagałem. -
-
Mam nadzieję. Była szkolona w Lys, gdzie uczyniono z miłości sztukę. I mówi w języku
powszechnym. Królowi bardzo się podobała.-
-
Ja zabijam królów, nie słyszałeś? - Tyrion uśmiechnął się złośliwie ponad swoim pucharem
wina.
– Nie chcę żadnych królewskich pozostałości.
-
Jak sobie życzysz. Jedzmy.- Illyrio zaklaskał w dłonie i służący wbiegli.
Zaczęli od bulionu z krabów i kałamarnic oraz zimnej zupy z jajek z wapna. Potem przyszły
przepiórki w miodzie, comber jagnięcy, gęsie wątróbki duszone w winie, pasternak w maśle i
prosię. Widok tego wszystkiego przyprawił Tyriona o mdłości, ale zmusił się do spróbowania
łyżki zupy w imię grzeczności, a kiedy spróbował, przepadł. Kucharki mogły być grube i
stare, ale znały się na swoim rzemiośle. Nigdy nie jadł tak smacznie, nawet na dworze.
Kiedy ogryzał z mięsa kości swojej przepiórki zapytał Illyria o poranne wezwanie.
Grubas wzruszył ramionami. – Są kłopoty na wschodzie. Astapor upadł, jak i Mereen.
Ghiscaryjskie miasta niewolnicze były stare, kiedy jeszcze świat był młody. - Prosię było
pokrojone. Illyrio sięgnął po chrupiący kawałek, umoczył w śliwkowym sosie i zjadł palcami.
- Zatoka Niewolnicza jest daleko od Pentos -
rzekł Tyrion nadziewając gęsią wątróbkę na
czubek swego noża. Nikt nie jest równie przeklęty jak ojcobójca, przypomniał sobie,
uśmiechając się.
„Pieśń Lodu i Ognia” – Cz.5 „Taniec ze Smokami” – Rozdział 1 – Tyrion (1)
11
tłum.: Bombacjusz, Smurfed
korekta: Smurfed
- Tak jest w istocie, -
zgodził się Illyrio, - ale świat jest jedną wielką siecią, i nikt nie może
poruszyć chociaż jednej nitki nie wprawiając reszty w drżenie. - Jeszcze wina? – Kupiec
wsypał sobie do ust trochę pieprzu. – Albo nie, coś lepszego. - Znów zaklaskał w dłonie.
Dźwięk przywołał służącego, który niósł na tacy przykryty półmisek. Postawił go przed
Tyrionem
, a Illyrio pochylił się nad stołem i zdjął pokrywę. – Grzybki – oznajmił magister
kiedy w pomieszczeniu uniosły się już ich zapachy. – Uduszone z czosnkiem na masełku.
Powiedziano mi, że są wyborne. Skosztuj jednego czy dwa.
Nadziany na widelec Tyriona, gruby, czarny grzyb,
był już w połowie drogi do jego
ust,
ale coś w głosie Illyria spowodowało, że karzeł się zawahał. - „Najpierw ty, mój panie” –
powiedział przesuwając tacę w stronę gospodarza.
- Nie, nie.
– Magister odepchnął grzyby z powrotem. Przez chwilę sprawiając wrażenie
psotnego chłopca zamkniętego we wzdętym ciele serowego kupca. - Najpierw ty. Nalegam.
Kucharka przygotowała je specjalnie dla Ciebie.
-
Czyżby? – przypomniał sobie kucharkę, jej białe od mąki ręce i wielkie piersi pokryte
ciemnoniebieskimi żyłami. – To miło z jej strony, ale… nie – Tyrion delikatnie wrzucił grzyba
z powrotem do maślanej kąpieli, z której go wyłowił.
-
Jesteś zbyt podejrzliwy. – A nad jego rozwidloną brodą pojawił się uśmiech. Tyrion
podejrzewał, że była ona natłuszczana każdego dnia by mieniła się jak złoto. – Jesteś
tchórzem? Tego jeszcze o tobie nie słyszałem.
-
W Siedmiu Królestwach trucie swoich gości uważane się za pogwałcenie praw gościnności.
- Tak jak i tutaj.
– Illyrio Mopatis sięgnął po swój kielich z winem. – Jednak kiedy gość
otwarcie próbuje skończyć ze sobą, dlaczego jego gospodarz nie miałby mu tego umożliwić?
– Wziął duży łyk. – Magister Ordello został otruty grzybami nie dalej jak pół roku temu.
Słyszałem, że nie jest to specjalnie bolesna śmierć. Trochę skręcania w brzuchu, nagły ból
głowy i po sprawie. Lepsze grzyby w gardle niż miecz, czyż nie? Po co ginąć ze smakiem
krwi w ustach jeśli można go zastąpić czosnkiem i masłem?
Karzeł przyjrzał się dokładnie daniu przed nim. Zapach czosnku i masła był
wspaniały. Jakaś jego część nadal chciała tych grzybków, nawet kiedy wiedział czym są. Nie
był dość odważny, by poczuć zimną stal przeszywającą jego wnętrzności, ale skosztowanie
takiego grzybka nie mogło być takie trudne. To przestraszyło go bardziej niż by pomyślał. –
Mylisz mnie z kimś innym – usłyszał własny głos.
-
Czy tak? Wolałbyś utopić w winie? Powiedz słowo, a będzie to możliwe w mgnieniu oka.
Topienie się kielich za kielichem marnuje tak samo czas jak i wino.
- Mylisz mnie z ki
mś innym – powtórzył Tyrion tym razem głośniej. Maślane grzyby mieniły
się w świetle lamp, ciemne i nęcące. – Nie jest moją wolą umrzeć, zapewniam cię, że mam…
-
jego głos zadrżał w niepewności. Co mi pozostało? Życie do przeżycia? Praca do
wykonania? Dzie
ci do wychowania, ziemie do rządzenia, kobieta do kochania?
„Pieśń Lodu i Ognia” – Cz.5 „Taniec ze Smokami” – Rozdział 1 – Tyrion (1)
12
tłum.: Bombacjusz, Smurfed
korekta: Smurfed
- Nie masz nic
– skończył za niego Illyrio, - ale możemy to zmienić. – Nadział na widelec
jednego grzybka i przeżuł go solidnie. – Wyborny
-
Nie są zatrute – zirytował się Tyrion.
- Nie,
po cóż miałbym ci życzyć śmierci? – Zjadł kolejnego – Musimy okazać sobie
nawzajem trochę zaufania. Ty i ja. Zjedzmy coś – Klasnął w dłonie jeszcze raz – Mamy
sporo do zrobienia, mój mały przyjaciel musi się wzmocnić.
Służący wnieśli czaplę nadziewaną figami, cielęce kotlety blanszowane mleczkiem
migdałowym, śledzie w śmietanie, kandyzowane cebulki, cuchnące sery, talerze ślimaków i
nerkówek, i czarnego łabędzia w upierzeniu własnym. Tyrion odmówił łabędzia, który
przypominał mu kolację z siostrą. Obsłużył się jednak czaplą i śledziami, oraz kilkoma
słodkimi cebulkami. A służący napełniali od nowa jego puchar winem za każdym razem, gdy
go opróżniał.
-
Sporo pijesz, jak na takiego małego człowieczka.
-
Zabijanie krewnych to wysuszająca praca. Czyni człowieka spragnionym.
Oko grubasa zabłyszczało, niczym jeden z klejnotów na jego palcach. – Są tacy w Westeros,
którzy powiedzieliby, że zabicie lorda Lannistera było jedynie dobrym początkiem.
-
Lepiej niech nie mówią tego przy mojej siostrze, albo będą krótsi o język.- Karzeł rozdarł
bochenek chleba na pół. – A ty lepiej uważaj co mówisz o mojej rodzinie, magistrze.
Morderca krewnych, czy nie, nadal
pozostaję lwem .
Wyglądało na to, że rozbawienie serowego lorda nie ma końca. Poklepał się po
mięsistym udzie i powiedział: - Wy wszyscy Westerosi jesteście tacy sami. Wyszywacie
jakieś zwierzę na kawałku jedwabiu i nagle wszyscy jesteście lwami, smokami, czy orłami.
Mogę zabrać cię do prawdziwego lwa, mój mały przyjacielu. Książę jest dumny ze swojej
menażerii. Chcesz dzielić z lwami klatkę?
Lordowie Siedmiu Królestw mieli ich raczej dużo na swoich pieczęciach, Tyrion
musiał się z tym zgodzić. – No dobrze, - przyznał. - Lannister nie jest lwem. Mimo to, ciągle
jestem synem swego ojca, i jeśli ktoś ma zabić Jaime’ego i Cersei, to będę to ja.
-
Jakie to dziwne, że wspomniałeś o swojej blond siostrze, - powiedział Illyrio zajadając
ślimaki. – Królowa obiecała tytuł lordowski każdemu, kto przyniesie twoja głowę, nieważne
jak niskiego byłby urodzenia.
Tego właśnie Tyrion się po niej spodziewał. – Jeśli myślisz o tym, by ją jej dostarczyć,
zażądaj, by rozłożyła dla ciebie nogi. Najlepsza część mnie za jej najlepszą część. To chyba
uczciwa wymiana.
-
Prędzej zażądałbym mojej wagi w złocie.- Serowy potentat śmiał się tak bardzo, że Tyrion
bał się, że ten pęknie. – Całe złoto z Casterly Rock, czemu by nie?-
-
Złoto ci podaruję… – powiedział odczuwając ulgę, że nie i utopi się, zalany przez wpół
strawione
węgorze i łakocie, które zjadł kupiec. - …ale Casterly Rock jest moje. -
„Pieśń Lodu i Ognia” – Cz.5 „Taniec ze Smokami” – Rozdział 1 – Tyrion (1)
13
tłum.: Bombacjusz, Smurfed
korekta: Smurfed
- Tak po prostu. -
Magister zakrył usta i potężnie beknął. – Czy myślisz, że król Stannis ci je
da? Mówiono mi, że ogromnie ceni prawo. Może przyznać ci Casterly Rock, nieprawdaż?
Twój brat założył biały płaszcz, więc według wszelkich praw Westeros jesteś dziedzicem
swego ojca.
-
Stannis mógłby mi przyznać Rock, - zgodził się Tyrion, - ale jest jeszcze niewielka sprawa
królo- i ojcobójstwa. Za to może mnie skrócić o głowę, a jestem wystarczająco krótki nawet
jak stoję. Ale dlaczego myślisz, że chcę przyłączyć się do lorda Stannisa?
-
A po cóż innego jechałbyś na Mur? –
- Stannis jest na Murze? -
Tyrion podrapał się w nos. – Co do siedmiu cholernych piekieł
Stannis robi na Murze?
-
Drży z zimna, jak sądzę. Już cieplej jest w Dorne. Może powinien pożeglować właśnie tam.
Tyrion zaczął podejrzewać, że niejaka piegowata praczka bardziej znała powszechną
mowę, niż skłonna był się przyznać. – Tak się składa, że moja siostrzenica Myrcella jest w
teraz w Dorne. Myślałem czy by nie uczynić jej królową.
Illyrio uśmiechnął się, kiedy jego służący nałożyli łyżkę czarnych wiśni z bitą śmietaną
dla obojga.
– Co ci to biedne dziecko zrobiło, że życzysz jej śmierci?-
-
Nawet zabójca krewnych niekoniecznie chce śmierci wszystkich swoich krewnych- rzekł
urażony Tyrion. – Ukoronować ją, powiedziałem. Nie zabić.
Serowy magnat
delektował się czereśniami. - W Volantis używają monety z koroną po
jednej, a śmiercią po drugiej stronie. Teraz to ta sama moneta. Ukoronować ją znaczy zabić.
Dorne może powstać dla Myrcelli, ale samo Dorne nie wystarczy. Jeśli jesteś taki mądry, jak
upiera się nasz przyjaciel, to wiesz o tym doskonale.
Tyrion spojrzał na grubasa z nowym zainteresowaniem. Ma rację w obu wypadkach.
Ukoronować ją znaczy zabić. I ja to wiedziałem. - Próżne gesty, to wszystko, co mi zostało.
Ten jeden przynajmniej moja słodka siostra opłacze gorzkimi łzami.
Magister Illyrio wytarł bitą śmietanę z ust wierzchem tłustej dłoni. – Droga do Casterly
Rock nie prowadzi przez Dorne, mój mały przyjacielu. Ani też przez Mur. Ale zapewniam cię,
że ta droga istnieje. -
- Jestem
oskarżony o zdradę, zabicie króla i ojca.- To gadanie o drogach rozdrażniło
Tyriona.
Czy on myśli, że to gra?
– Co jeden król uczynił, inny może cofnąć. W Pentos mamy księcia, mój przyjacielu.
Przewodniczy balom
i ucztom, objeżdża miasto w lektyce ze złota i kości słoniowej . Trzech
heroldów poprzedza go ze złotymi szalami handlu, żelaznym mieczem wojny i srebrnym
biczem sprawiedliwości. W pierwszy dzień każdego nowego roku musi rozdziewiczyć
dziewicę z pól i dziewicę z mórz.- Illyrio pochylił się w przód zawisając nad stołem. – Jeśli
jednak zbiory zawiodą, lub przegramy wojnę, podrzynamy mu gardło by przebłagać bogów i
wybieramy nowego księcia spośród czterdziestu rodzin.
„Pieśń Lodu i Ognia” – Cz.5 „Taniec ze Smokami” – Rozdział 1 – Tyrion (1)
14
tłum.: Bombacjusz, Smurfed
korekta: Smurfed
Tyrion parsknął przez kikut nosa. – Przypomnij mi o tym, gdyby zachciało mi się zostać
księciem Pentos.-
-
A czy twoje Siedem Królestw tak bardzo się różni? Nie ma pokoju w Westeros, ani
sprawiedliwości, czy wiary... a już niedługo i jedzenia. Kiedy ludzie głodują i są pełni strachu,
szukają zbawcy.-
-
Mogą szukać, ale wszystko co znajdą, to Stannis… -
- Nie Stannis. Ani Myrcella. -
żółty uśmiech rozszerzył się. – Ktoś inny. Silniejszy niż
Tommen, milszy niż Stannis, z lepszymi prawami niż ta dziewczynka Myrcella. Zbawca
przybędzie zza morza, by zaleczyć rany krwawiącego Westeros.-
-
Piękne słowa.- Tyrion pozostał niewzruszony. – Słowa to wiatr. Kim więc jest ten przeklęty
zbawca?
–
- Smok -
Serowy magnat ujrzał wyraz jego twarzy i roześmiał się. – Smok z trzema głowami.
------------------------------------------------
O tłumaczeniu
Jest to pierwszy rozdział (po prologu) Tańca ze Smokami. Większość została
przetłumaczona przez Bombacjusza w kwietniu 2007r. ze strony internetowej GRRM’a, który
umieścił tam ten rozdział jako fragment Tańca. Jednak w oficjalnym wydaniu pojawiły się
drobne zmiany oraz dodano kilka akapitów („trujące” grzybki), które postarałem się dodać.
Prawdopodobnie tak samo jak w prologu nie ustrzegłem się błędów (nawet poprawiając),
dlatego z dołu (bo już z góry nie mogę) za nie przepraszam.
I jeszcze odnośnie tłumaczenia całości. Zapewne nie powstanie „fanowski” przekład tej
części, a ja mogę jedynie dodawać co jakiś czas (do premiery oficjalnego wydania) kolejne
rozdziały, w jakości jaką zaprezentowałem w prologu. Wszyscy chętni będą mogli je znaleźć
tutaj:
http://chomikuj.pl/Smurfed/PLiO-ADwD_PL
P.S. Tak jak w prologu:
jeśli chodzi o udostępnianie, to z racji tego, że włożyłem w to naprawdę sporo pracy-
prosiłbym o uszanowanie moich chęci i nie „przywłaszczanie”, ani zmienianie tego bez mojej wiedzy/zgody.