61
Rozdział
14
Gdzie oni są? Elena przyglądała się niespokojnie wodzie. Jeśli cokolwiek stało się
Meredith lub Stefanowi, to była to wina Eleny. Ona przekonała Stefana żeby pozwolił
Meredith skoczyd z wodospadu.
Jego obawy były całkowicie rozsądne: teraz to widziała. Meredith była wyznaczona na
śmierd. Na litośd boską, Celia została prawie zabita wysiadając z pociągu. Co Meredith sobie
myślała skacząc z klifu do wody, kiedy groziło jej to samo? Co Elena sobie myślała
pozwalając jej na to? Powinna byd po stronie Stefana i powstrzymad Meredith.
I Stefan. Wiedziała, że powinno byd z nim dobrze: racjonalna częśd mózgu przypominała jej,
że Stefan był wampirem. On nawet nie musiał oddychad. Mógł zostad pod wodą przez wiele
dni. Był niewiarygodnie silny.
Ale nie tak dawno myślała, że Stefan odszedł na zawsze, porwany przez kitsune. Złe
rzeczy mogły mu się przytrafid -wampir czy nie. Jeśli straci go teraz przez własną głupotę,
przez swój upór i poczucie, że wszyscy muszą udawad iż życie może byd takie jak kiedyś – że
będą mogli dobrze się bawid , bez mroku, który za nimi podąża- Elena położy się i umrze.
- Widzisz coś?- Spytała Bonnie drżącym głosem. Jej piegi wyglądały jak ciemne
kropkami na tle jej bladej twarzy, a jej normalnie bujne rude loki były przyklapnięte i ciemne
w porównaniu do jej głowy.
- Nie. Nie z tej odległości- Elena spojrzała na nią ponuro i zanim zdołała podjąd
świadomą decyzję, zanurkowała w jeziorze.
Pod wodą wzrok Eleny zasnuła się przez pianę i piasek rozrzucany do góry przez
wodospad i przez chwilę męczyła się próbując skierowad się ku dnu. Zobaczyła plamę
ciemności, która kształtem przypominała ludzkie postacie niedaleko środka jeziora i
popędziła w jej kierunku.
Dzięki Bogu, Elena pomyślała żarliwie. Kiedy się zbliżyła, ciemnośd zamieniła się w
Meredith i Stefana. Wydawali się zmagad z czymś w wodzie, twarz Stefana w pobliżu nóg
Meredith, ręce Meredith sięgające desperacko ku powierzchni. Jej twarz była zaczerwieniona
od braku tlenu, w jej rozszerzonych oczach była panika.
Kiedy Elena zbliżyła się do nich, Stefan szarpnął ostro i Meredith wystrzeliła do góry.
Jakby w zwolnionym tempie, Elena zobaczyła ramię Meredith skierowane w jej stronę kiedy
ta zaczęła unosid się do góry. Nagły cios pchnął Elenę do tyłu w kierunku skał za
wodospadem, prąd pchał ja głębiej pod wodę kiedy pod nimi przepływała.
Niedobrze, tylko tyle zdążyła pomyśled, a potem uderzyła głową w skały i wszystko
stało się czarne.
Kiedy Elena obudziła się , była w swoim pokoju w domu, nadal w kostiumie
kąpielowym. Słooce świeciło przez okno, ale Elena była mokra i dygotała z zimna. Woda
62
ściekała z jej włosów i kostiumu kąpielowego, kropelki spływały po jej ramionach i nogach
tworząc kałużę na dywanie.
Nie była zaskoczona widząc tu Damona, wyglądającego gładko, mrocznie i jak zawsze
pewnego siebie. Przeglądał jej półkę z książki, zachowywał się jakby był we własnym domu i
obrócił się żeby na nią popatrzed.
- Damon- powiedziała słabo, zakłopotana, ale jak zawsze, tak szczęśliwa, że go widzi.
- Eleno!- Powiedział przez chwilę wyglądając na zachwyconego, a potem zmarszczył
brwi.
- Nie,- powiedział ostro- Eleno, obudź się.
- Eleno, obudź się.- Ten głos był przestraszony i zdesperowany, a Elena walczyła z
ciemnością, która ją więziła i otworzyła oczy.
Damon? Prawie to powiedziała, ale ugryzła się w język. Ponieważ oczywiście był to
Stefan, który patrzył zmartwiony w jej oczy i nawet słodki, rozumiejący wszystko Stefan może
mied coś przeciw temu, że po razu drugi tego dnia nazwała go imieniem jego zmarłego
brata.
- Stefan- powiedziała, przypominając sobie.- Wszystko w porządku z Meredith?
Stefan objął ją mocno.- Będzie dobrze. O Boże, Eleno- powiedział- Myślałem, że cię
stracę. Musiałem wyciągnąd cię na brzeg. Nie wiedziałem…- Jego głos załamał się i przycisnął
ją jeszcze bliżej do swojej piersi.
Elena zrobiła sobie szybki obgląd. Była obolała. Jej gardło i płuca bolały,
prawdopodobnie przez oddychanie w wodzie i wypluwanie jej. Wszędzie miała piasek,
powlekał jej ramiona, kostium kąpielowy i zaczynał ją swędzied. Ale była żywa.
- Oh, Stefanie,- powiedziała Elena, i zamknęła na chwilę oczy, opierając o niego
głowę. Była przemarznięta i przemoczona, Stefan był taki ciepły. Słyszała bicie jego serca.
Wolniejsze niż u człowieka, ale umiarkowane i wspierające.
Kiedy ponownie otworzyła oczy, Matt klęczał obok nich.- Wszystko w porządku?-
zapytał ją. Kiedy pokiwała głową, przerzucił spojrzenie na Stefana.- Powinienem był skoczyd.-
Powiedział z poczuciem winy.- Powinienem był pomóc ci je uratowad. Wszystko działo się tak
szybko i kiedy zorientowałem się, że coś jest nie tak, ty wyciągnąłeś je z wody.
Usiadła i dotknęła ramienia Matta, czując do niego falę sympatii. Był taki dobry i czuł
się tak odpowiedzialny za nich wszystkich.- Wszyscy czują się dobrze, Matt- powiedziała.-
Tylko to się liczy.
Kilka kroków dalej Alaric badał Meredith, a Bonnie pochylała się nad nimi. Celia stała
trochę dalej od nich, owinęła ręce wokół siebie i spoglądała na Alarica i Meredith.
Kiedy Alaric się poruszył, Meredith złapała wzrok Eleny. Jej twarz była biała z bólu, ale
udało jej się przesład przepraszający uśmiech.
- Nie chciałam cię uderzyd- powiedziała-i, Stefanie, powinnam była cię posłuchad albo
byd bardziej odpowiedzialna i zostad na brzegu.- Skrzywiła się.- Myślę, że mogłam zwichnąd
sobie kostkę. Alaric zawiezie mnie do szpitala żeby ją zabandażowali.
63
- To, co ja chcę wiedzied,- powiedziała Bonnie- to czy to znaczy, że już po wszystkim.
To znaczy, imię Celii pojawiło się i została prawie uduszona przez drzwi pociągu. Imię
Meredith pojawiło się i niemal utonęła. Obie zostały uratowane – przez Stefana, dobra
robota, Stefanie – więc czy to znaczy, że teraz wszyscy są bezpieczni? Nie widzieliśmy więcej
imion.
Serce Eleny wypełniła nadzieja. Ale Matt potrząsał głową.
- To nie jest takie proste- powiedział mrocznie.- To nigdy nie jest takie proste. To, że
Meredith i Celia zostały raz uratowane, to nie znaczy, że cokolwiek to jest, nadal ich nie
ściga. I nawet jeśli jej imię nie zostało wywołane, Elena też była w niebezpieczeostwie.
Ramiona Stefana nadal otaczały Elenę, ale teraz wydawały się twarde i skostniałe.
Kiedy spojrzała na jego twarz, jego szczęka ścisnęła się , a jego zielone oczy były pełne bólu.
- Obawiam się, że to nie koniec. Pojawiło się inne imię- powiedział im.- Meredith, nie
sądzę żebyś była w stanie to zobaczyd, ale rośliny, w które się zaplątałaś, utworzyły słowo na
twojej nodze.- Wszyscy zamarli. Elena ścisnęła jego ramię, poczuła skurcz w żołądku.
Spojrzała na Matta, na Bonnie, na samego Stefana. Nigdy nie wydawali jej się tak drodzy.
Kto z ludzi, których kochała jest w niebezpieczeostwie?
- Cóż, nie trzymaj nas w niepewności- powiedziała słabo Meredith. Jej kolor był
lepszy, zauważyła Elena, a jej głos znowu brzmiał rześko i kompetentnie, chod skrzywiła się
gdy Alaric dotknął delikatnie jej kostki.- Czyje to było imię?
Stefano zawahał się. Jego oczy pomknęły w stronę Eleny, a potem szybko odwrócił
wzrok. Oblizał usta w nerwowym geście, którego nigdy wcześniej nie widziała. Wziął głęboki
wdech i w koocu się odezwał.- Imię, które utworzyły rośliny, to Damon.
Bonnie usiadła na ziemi z hukiem, jakby jej nogi się poddały.- Ale Damon nie żyje-
powiedziała, a jej brązowe oczy rozszerzyły się.
Ale z jakiegoś powodu ta wiadomośd nie zszokowała Eleny tak bardzo. Zamiast tego
zalała ją fala nadziei. To miało sens. Nigdy nie wierzyła, że ktoś taki jak Damon może po
prostu odejśd.
- Może żyje- usłyszała swoje słowa, zatracona w myślach o Damonie z jej snów. Kiedy
zemdlała pod wodą, zobaczyła go ponownie i powiedział jej żeby się obudziła. Czy to
zwyczajne senne zachowanie? To mogło byd podświadomośd ostrzegająca ją, mogło tak byd,
ale to jego imię pojawiło się pod wodą.
Czy on mógł ocaled? Umarł –nie miała co do tego wątpliwości. Ale był wampirem: umarł
wcześniej i żył ponownie. Strażnicy próbowali, tak powiedzieli, i powiedzieli, że nie ma
możliwości sprowadzenia Damona z powrotem. Czy to była bezcelowa nadzieja? Czy
szaleocze bicie jej serca na myśl o tym, że Damon mógł przeżyd było tylko oszukiwaniem
siebie?
Elena wróciła do teraźniejszości I odkryła, że wszyscy jej przyjaciele patrzą na nią.
Zapanowała kompletna cisza, nawet ptaki przestały śpiewad.
- Eleno- powiedział łagodnie Stefan.- Widzieliśmy jego śmierd.
64
Elena spojrzała w zielone oczy Stefana. Z pewnością jeśli był jakiś powód, by mied
nadzieję, on czułby to tak samo jak ona. Ale jego spojrzenie było pewne i smutne. Zobaczyła,
że Stefan nie miał wątpliwości, że Damon nie żyje. Jej serce ścisnął ból.
- Kim jest Damon?- Spytała Celia, ale nikt jej nie odpowiedział.
Alaric zachmurzył się.- Jeśli Damon jest na pewno martwy- powiedział- i jesteście tego
pewni, wtedy cokolwiek jest powodem tych wypadków, może bawid się waszym żalem,
próbując uderzyd tam gdzie was zaboli. Może zachodzi tu także niebezpieczeostwo
emocjonalne, które próbuje tworzyd tak samo jak fizyczne.
- Jeśli wywołanie imienia Damona ma nas zasmucid, to celem są Stefan i Elena-
powiedział Matt- Myślę, że nie jest sekretem, iż Meredith i ja nie za bardzo go lubiliśmy-
założyła ręce na ramionach w obronnym geście - Przykro mi Stefanie, ale taka jest prawda.
- Szanowałam Damona- powiedziała Meredith- zwłaszcza po tym jak nam pomagał w
Mrocznym Wymiarze, ale prawda jest taka, że jego śmierd nie … wpłynęła na mnie w taki
sposób jak na Elenę i Stefana. Muszę zgodzid się z Mattem.
Elena spojrzała na Bonnie i zauważyła, że jej szczęka zacisnęła się, a jej oczy lśniły
zagniewanymi łzami.
Kiedy Elena ją obserwowała, jasne oczy Bonnie zasnuły się i straciły ostrośd,
wpatrując się w przestrzeo. Zesztywniała i odwróciła swoją twarz ku szczytowi klifu.
- Ona ma wizję- powiedziała Elena, podbiegając do niej.
Bonnie mówiła niskim i szorstkim głosem, zupełnie do niej nie pasującym.- On chce
ciebie, Eleno- powiedziała.- On chce ciebie.
Elena podążyła wzrokiem ku klifowi. Przez chwilę, ta mocna, jaskrawa nadzieja
powróciła i wybuchnęła w jej klatce piersiowej. Spodziewała się, że zobaczy tam Damona,
uśmiechającego się do nich. To by było w jego stylu, jeśli jakoś przeżył śmierd, pojawiłby się
nagle, robiąc duże wejście.
I rzeczywiście ktoś stał na wierzchołku klifu. Celia wydała cichy krzyk, a Matt głośno
przeklął.
Ale nie był to Damon. Elena od razu to zauważyła. Ta sylwetka była szersza niż
postura Damona. Ale słooce było tak jasne, że nie mogła rozpoznad rys postaci i podniosła
rękę na czoło żeby coś zobaczyd.
Na dzieo dobry zauważyła kręcone blond włosy błyszczące w słoocu. Elena
zachmurzyła się.
- Myślę,- powiedziała, doznając olśnienia- że to Caleb Smallwood.