10. Kim jest człowiek ?
Jakże często na przestrzeni wieków ludzie zadawali sobie pytanie kim jest człowiek? Co nim kieruje? Jakie są pobudki jego postępowania? I chociaż pytania te postawione zostały już wiele setek lat temu, to jednak wciąż jeszcze nie znaleziono na nie odpowiedzi niepodważalnej. Człowiek nadal pozostaje istotą nieznaną do końca i podczas, gdy różni naukowcy potrafią wyjaśnić wiele zjawisk fizycznych, czy chemicznych, podczas gdy genetyka zdaje się odsłonić swoje tajemnice, a zjawiska przyrody stają się coraz bardziej zrozumiałe, istota psychiki ludzkiej wciąż jest nieznana, wciąż zaskakuje nas czymś nowym. Jej tajemnice stały się przedmiotem badań nie tylko biologów i psychologów ale również filozofów i pisarzy. Powstało wiele systemów filozoficznych, z których każdy próbował dać odpowiedź na temat złożoności ludzkiej natury, przyczyn postępowania człowieka w różnych sytuacjach. Wywarły one olbrzymi wpływ na rozwój, charakter literatury. Bowiem wraz z rozwojem, pogłębianiem się nauki o społeczeństwie, wraz z coraz to nowymi rewelacjami psychologii zmieniały się pojęcia o osobowości. W wieku XX osobowość przestała być traktowana jako zjawisko jednolite, dające się określić w sposób całościowy i zamknięty. Okazała się ona zjawiskiem bardziej złożonym i wieloznacznym. Życie wewnętrzne człowieka świadome i nieświadome zaczęło być analizowane coraz precyzyjniej. Pisarze odkrywali rozliczne skomplikowane zależności jednostki od zbiorowości, od ukształtowanych w społeczeństwie doświadczeń, wzorów postępowania, od sytuacji w jakiej przyszło jej działać. Tak więc rozwijająca się wiedza o człowieku zmieniła jego obraz w literaturze i dała bogatszy opis psychologicznej postaci. Literatura współczesna, która początkowo kształtowała się w okresie ciągłego zagrożenia z powodu wojny również podejmuje rozważania na temat różnorodnych reakcji bohaterów w sytuacji niebezpieczeństwa. Stara się przedstawić wpływ strachu i zagrożenia na psychikę ludzką, wyjaśnić co było motywem postępowania człowieka w czasie, gdy jego życie było niemal w każdej chwili w niebezpieczeństwie. Bez wątpienia literatura ukazująca zbrodnie ludobójstwa w obozach zagłady oraz destrukcyjny charakter wojny wywołujący olbrzymie zmiany w osobowości więźnia i niemal całkowicie go odczłowieczającą, w bardzo precyzyjny sposób daje obraz różnorodnych zachowań ludzkich w chwili zagrożenia. Zagrożenie to bezpośrednio związane ze śmiercią jest przyczyną podejmowania przez ludzi decyzji niezwykle zaskakujących takich, które w normalnym świecie byłyby nie do przyjęcia. Tam jednak wydają się najlepszym wyjściem z sytuacji. Przykładem może być seria różnych zachowań w obliczu głodu, uczucie które bez przerwy towarzyszyło więźniom obozów koncentracyjnych i łagrów. Doprowadził on w wielu przypadkach do zaniku wszelkich zasad etycznych i moralnych u ludzi. Głód powodował, że kobiety, w opowiadaniu „Dno” wchodzącego w skład „Medalionów” Z. Nałkowskiej, żywiły się trupami chcąc ratować swoje życie za wszelką cenę. Wówczas ludzie zapominali, co to znaczy godność, poszanowanie siebie i innych ludzi. Ciała zmarłych towarzyszek w oczach tych kobiet stawały się jedynie źródłem pożywienia, jedzeniem, które choć na chwilę pozwoli zapomnieć im o uczuciu głodu. Dlatego wykorzystywały możliwości zbliżenia się do trupów na zaspokojenie go, nie zwracając uwagi na to, że
dopuszczają się kanibalizmu, który w normalnym społeczeństwie jest nie tylko karany prawnie ale i potępiony moralnie. Gdy zaś głód stawał się tak wielki, że człowiek patrzył na drugiego człowieka jako na obiekt do zjedzenia, zanikało nawet poczucie więzi rodzinnej. Przykładem tego jest Żyd Baker, który powiesił własnego syna za kradzież chleba. Żywność była bowiem czymś najważniejszym w obozach, a dla jej zdobycia nierzadko popełniano najokropniejsze czyny. To właśnie dla zaspokojenia głodu, więźniowie radzieckich łagrów z „Innego świata” G. H. Grudzińskiego zostawały obozowymi prostytablami. Za kawałek chleba, czy zgniły owoc oddawały się każdemu mężczyźnie nie zważając na poczucie godności osobistej. Byłoby ono nie na miejscu, to nie był czas na unoszenie się honorem; jeśli sprzedawanie własnego ciała było jedyną możliwością uzyskania jedzenia to należało je wykorzystać. Innym sposobem było donosicielstwo; ludzie którzy wcześniej nigdy by nawet nie pomyśleli, że mogą zdradzić współtowarzyszy teraz robili to bez skrępowania, w zamian za zwiększenie racji żywnościowej. Głód często powodował niemal całkowite zezwierzęcenie, czego przykładem może być sposób spożywania posiłków, zaraz po otrzymaniu swojej porcji, pochłaniali ją parząc sobie usta, zachłannie i jak najszybciej. Nikt nie zwracał uwagi na fakt, że je nieestetycznie, niechlujnie. Normy zachować wyniesione z normalnego świata tam za drutami obozu ginęły, stawały się bezwartościowe. Głód jednak nie zawsze redukował do minimum człowieczeństwo ludzi, często wyzwalał w nich bohaterstwo połączone z lekceważeniem własnego życia. Przykład takiego zachowania mamy w „Pamiętniku z Powstania Warszawskiego” M. Białoszewskiego, kiedy to bohater podczas wycofywania się z zagrożonej dzielnicy gubi suchary i pod obstrzałem, narażając własne życie na śmierć, zawraca, by je zebrać, bo „przecież głód każda garść sucharów to życie na dzień”. Sytuacja zagrożenia przede wszystkim wywołała jednak strach, który wpływał na ludzi równie destrukcyjnie jak głód. Powoduje on, że w opowiadaniu T. Borowskiego „Proszę państwa do gazu” wśród ludzi przybyłych na rampę obozu wyzwalają się zwierzęce odruchy samoobrony. To one każą matkom wyrzekać się własnych dzieci, które w tym wypadku oznaczają bezwarunkową śmierć w komorach gazowych. Strach paraliżuje wszelkie przejawy solidarności wśród ludzi czego przykładem może być opowiadanie „Przy torze kolejowym” Z. Nałkowskiej, w którym ludzie nie chcą udzielić najmniejszej nawet pomocy rannej Żydówce. Boją się, że każdy przejaw współczucia może być wzięty za działanie przeciw władzy niemieckiej i może sprowadzić na nich karę. Strach był uczuciem wszechogarniającym, przysłaniającym wszelkie inne odruchy. Zdawał się przytłaczać wszelkie wartości etyczne i moralne, stworzone na przestrzeni wieków, wykształcone przez pokolenia wielu cywilizacji i wartości. Jednak również wówczas, gdy w czasach pogardy ludzie starali się zapanować nad strachem i przezwyciężyć w sobie wzrastające odruchy pierwotnej, zwierzęcej natury. Różnych metod chwytali się więźniowie radzieckich łagrów w swoim buncie przeciwko mechanizmom zewnętrznym, które zdeterminowały ich życie i nad którymi oni nie mieli żadnej władzy przeciwko przypadkom historii i biologii. Próbą obrony było samobójstwo-ucieczka od wszelkich ziemskich cierpień. Niektórzy natomiast, chcąc uratować własne człowieczeństwo, próbowali wykrzesać z siebie współczucie, litość i jakąś namiastkę miłości do współwięźniów. W ten sposób starali się podtrzymać gaszący w nich płomień ludzkich uczuć. Postawy humanitarne w obozach koncentracyjnych nie były jednak częste, zaliczyć do nich można kobietę modlącą się o to, by nie czuć nienawiści do swoich oprawców o opowiadaniu „Wiza” Z. Nałkowskiej lub postawę młodych kobiet zmuszonych niemal do zwierzęcej egzystencji, które w obliczu niebezpieczeństwa, śpiewając hymn po hebrajsku wzajemnie podtrzymywały się na duchu również w opowiadaniu „Wiza”. Uczucie solidarności, więzi międzyludzkich silniejsze było wśród ludzi żyjących na wolności (o ile wolnością można nazwać hitlerowski czy stalinowski terror). Ilustruje to zachowanie młodej prostytutki z „Początku” A. Szczypiorskiego. Mimo iż lękała się własnej dobroci i uczciwości bo w świeci, w którym żyła nie należało być dobrym i uczciwym, to zwykle kończyło się przegraną to jednak pomogła Henrykowi Fichtelbaumowi wbrew zdrowemu rozsądkowi, z przyczyn całkowicie niewytłumaczalnych. Życie bowiem na wolności w sytuacji nieustannego zagrożenia niosło ze sobą konieczność dokonywania wyborów, branie na siebie odpowiedzialności za decyzje, od których mogło zależeć własne życie i życie innych. Decyzje takie były zaskoczeniem dla osób je podejmujących. Nigdy by one nawet nie przypuszczały, że zdolne są do popełnienia najohydniejszych zbrodni lub przeciwnie do bohaterskiego poświęcenia się dla innych. Warunki jednak w jakich bohaterowie literatury wojennej się znaleźli zmieniły ich do działania intuicyjnego. Pobudki ich czynów utkwione były w podświadomości. Sędzia Romnicki z „Początku” A. Szczypiorskiego musiał wybrać między swoim dotychczasowym życiem, spokojnym, cichym mimo szalejącej wojny, życiem pełnym wspomnień o przeszłości, urozmaiconym wieczorami rozmowami z Bogiem lub diabłem, próbą uratowania małej Żydówki-Jasi Fichtelbaum. Doskonale zdawał sobie sprawę, że pomagając dziewczynie wystawił się na sztych zła, odcieni losu i odtąd miał się zmagać ze złem nie tylko w swoim sumieniu, myślach, dobrych uczynkach ale również całym istnieniem. A jednak podjął to wyzwanie uświadamiając sobie jednocześnie, że pragnął tego od dawna, dziękując Bogu za to, że uczynił mu łaskę i pozwolił złożyć największą ofiarę. Po wielu latach spędzonych w więzieniu nowej socjalistycznej Polski, sędzia będzie spoglądał w przeszłość ze spokojem, bowiem dzięki owemu wyrokowi w latach wojny ocalił swój honor i poczucie godności. Niestety spokoju życia prawdopodobnie nie doświadczy profesor Sonnenbruch, który w decydującej chwili podjął decyzję odmienną niż Sędzia Romnicki. Nie pomógł Żydowi Joachimowi Petersonowi, nie przyjął wezwania rzuconemu mu przez los. Reakcja profesora na sytuację wywołaną pojawieniem się zbiega z obozu jest jedynie potwierdzeniem jego wcześniejszego stanowiska. Profesor Sonnenbruch uprawia tzw. emigrację wewnętrzną, ogranicza się tylko do działalności ściśle naukowej, mimo iż w duchu obce mu są doktryny rasizmu. Sytuacja zagrożenia przytłacza go jednak, nie potrafi on wykazać odwagi cywilnej i otwarcie walczyć ze złem. Natomiast jego córka Ruth nie waha się spojrzeć w oczy okrutnej prawdzie o hitlerowskiej rzeczywistości i podejmuje ryzyko śmierci by ratować człowieka zbiegłego z obozu. Wyboru dokonują także Żydzi z utworu „Zdążyć przed Panem Bogiem” H. Krall, którzy w warunkach odosobnienia, skazani na śmierć mieszkańcy warszawskiego getta, podejmują decyzję o walce zbrojnej. Nie mają najmniejszej nadziei na zwycięstwo, a ich powstanie jest buntem przeciw powolnemu konaniu. Chcą umierać z honorem i chcą mieć prawo wyboru śmierci. Jakże różnią się oni od swojej determinacji od pozornych Żydów zdążających potulnie do komór gazowych Oświęcimia, czy Majdanka z opowiadań Borowskiego i Nałkowskiej. W nich sytuacja zagrożenia wzbudziła agresję i niezgodę na upodlenie, pragnienie śmierci godnej człowieka. Wspaniałą postawę w warunkach ekstremalnych przedstawił także Albert Camus w „Dżumie”, wybrania postawy wobec choroby, która zawładnęła miastem. Większość obywateli poddaje się przerażeniu i zarazie. Po pierwszych tygodniach trwania dżumy w Oranie, w którym dominuje panika, ludzie powoli zaakceptowali ją, popadli w apatię i zniechęcenie. Wielu z nich przestało wierzyć w koniec choroby i starało się w jakiś sposób przystosować do nowego porządku jak np.: Cottard. Tylko nieliczni podejmują decyzję przeciwstawienia się złu. Są wśród nich Rieux, Rambert, Grand i ojciec Paneloux. Zdobywają się oni na maksimum wysiłku, oddają chorym wszystkie swoje umiejętności i doświadczenia. Ich bohaterski opór ma wszelkie odcienie heroizmu. Zgodnie z poglądami Camusa, jego bohaterowie wyznają filozofię egzystencjalną, która wymaga m.in. od człowieka aby był sam dla siebie prawodawcą i sędzią, by ponosił odpowiedzialność za siebie i nawet za to co jest od niego niezależne za dżumą absurd zła. W zamianie za to nie daje nawet nadziei, że postępuje słusznie. Bohaterowie Camusa godzą się na etyczny heroizm tzn. „wychodzenie z każdej sytuacji ponad samego siebie”. Wybierają sprzeciw wobec zła bez względu na towarzyszące mu okoliczności, ratując się jednocześnie od samotności, skoro bowiem zło jest udziałem wszystkich, to walka z nim wszystkich jednoczy.
Człowiek jako istota wolna ma prawo do kreowania własnej drogi życia, która składa się z nieustannych wzlotów i upadków, sukcesów i porażek. Ma również prawo do marzeń i planów stanowiących o jego przyszłości, gwarantujących mu tym samym rozwój. Natura ludzka nie zezwala na bierność, życie z dnia na dzień, bez celu. Taka postawa świadczy o egzystencjonalnej kapinuacji. Nie zawsze jednak człowiek jest zdolny do obiektywnej oceny swoich dążeń, nie zawsze może sięgnąć po to, czego pragnie i zapomina, że pełnia szczęścia jest pojęciem dalece subiektywnym. Jest raczej stanem przejściowym, tymczasowym i jak wszystko na tym świecie ulega zmianom, by ostatecznie przeminąć. Rodzą się więc w człowieku tęsknoty na czymś, co chce pozyskać i siłą przy sobie zatrzymać. Najczęściej jednak bywa tak, że wyrastające z ambicji ludzkiej cele przekraczają możliwości, rozczarowują dając poczucie klęski. Już biblijny mit o stworzeniu świata daje podstawy do wysunięcia wniosku, że człowiek w swych dążeniach nie zachowuje umiaru, tęskniąc za tym do czego istotnie nie jest stworzony. Pierwsi rodzice sięgając po owoc z drzewa poznania dobra i zła pozbawili siebie i całą ludzkość bobra najwyższego Raju. Jako istoty stworzone na obraz i podobieństwo Boga nie mogli zdobyć całej wiedzy, a mimo wszystko złamali zakaz Stwórcy, by uzyskać to, co z założenia nie było dla nich. Pokusa wzięła górę nad umiarem ,a kara dorównała winie. Odtąd ludzkość skazana została na wieczne zmagania z życiem. Klasycyzm jest jednak przykładem potwierdzającym postawioną w temacie pracy tezę, a który stał się symbolem marzeń ludzkich oraz ceny za ich realizację jest mit o „Dedalu i Ikarze”. Zaprezentowana w nim próba przełamania praw natury tylko dla Dedala kończy się pomyślnie. Ikar swoje marzycielstwo, tęsknoty, brak zdrowego rozsądku i emocje wywołane chwilą panowania w przestworzach przepłaca życiem. Zaślepiony swoją potęgą nie jest w stanie dostrzec niebezpieczeństwa jakie pociąga za sobą jego lekkomyślne działanie. Jego klęska wyrasta na gruncie niemocy sprostania swym tęsknotom, ponieważ aż tak ogromnej satysfakcji, jak pokusa by wzbić się jeszcze wyżej, dorównać ptakom. A zatem brak równowagi pomiędzy marzeniami a rzeczywistością, emocjami a zdrowym rozsądkiem, nieobliczalnością a umiarem, prowadzi do tragicznego końca. Ikarowy lot stał się do tego stopnia intrygujący, że znalazł swe interpretacje nie tylko w literaturze, ale także w malarstwie. Namalowany przez Piotra Brueghla obraz zatytułowany „Upadek Ikara” nieco inaczej rozstrzyga i ocenia wagę tytułowego zdarzenia. Pierwszy plan stanowi rzeczywistość dnia powszedniego: mężczyzna podczas orki, pastuch wykonujący swoje obowiązki, rybak i dopiero głęboko w tle jakby „wspomniany”, naszkicowany tragiczny los Ikara. Kilka wydartych piór, skrzydła i wystające z wody nogi to wszystko, co warte jest uwiecznienia. A więc tragedia ludzka, tragedia jednostki, której nikt nie zauważa i mimo której życie toczy się dalej swym rytmem. Podobną postawę wyraża podmiot liryczny wiersza Ernesta pt. Brylla „ Wciąż o Ikarach głoszą”. Tragedia tonącego Ikara nie budzi w nim smutku, ani żalu, a uznana jest za lekcję zdrowego rozsądku. Można więc pokusić się o stwierdzenie, że to nie Ikar, który wzbił się w przestworza jest bohaterem, lecz Dedal, który leciał niżej i osiągnął swój cel. Obaj tęsknili za czymś wielkim, nieosiągalnym marzeniem ludzkości, ale okazuje się, że każdy zdany jest na własne siły w realizacji pragnień. Sam także musi dokonać gradacji swego systemu wartości. Tragedia jednostki tęskniącej za tym, co niemożliwe nie może dotyczyć żadnego innego człowieka, bo ten ma swoje własne zdanie w życiu, które musi wykonać. Skoro o jednostce mowa przyjrzyjmy się postawom bohaterów romantycznych Kordiana i Konrada z III części „Dziadów”. Nieświadomy swej klęski, o której z góry decyduje ich osamotnienie, porywają się do realizacji swych największych tęsknot, za którą ceną jest porażka.
Konrad próbuje sięgnąć po to, co boskie - władzę i moc kreacyjną. Bluźni przeciwko porządkowi świata ustalonemu przez Stwórcę i przegrywa, ponieważ nie jest stworzony do roli tego, który przemodeluje świat i nada mu nowy ład. Mimo swoich najszczerszych pragnień nie jest w stanie wydźwignąć Polskę z rozbiorowego upadku. Jest za słaby i nie może sprostać swoim marzeniom. Podobnie Kordian nie ma szans na zrealizowanie planu zgładzenia cara. Jest za słaby psychicznie, by udźwignąć ciężar, jakim obarczają go własne tęsknoty. Przygnębia fakt, że obaj tak bardzo zdeterminowani przez rzeczywistość i własne nieziszczalne marzenia słono płacą za próbę ich realizacji, choć zdają sobie sprawę, że każdy krok postawiony na drodze życia, jest krokiem postawionym na zawsze.
Człowiek przez całe wieki również, gdzieś w podświadomości, miał zakodowane pragnienie równości. Stąd rodzące się rewolucyjne idee tego formatu znów rozczarowują swymi utopijnymi hasłami. Sięgnijmy do przykładów z „Nie-boskiej komedii” Z. Krasińskiego, czy do „Przedwiośnia” S. Żeromskiego. Zjawisko rewolucji już na początku niesie w sobie zarodek klęski. Wyobraźmy sobie wymarzony przez ludzi i tak bardzo nierzeczywisty świat radości społecznej. Czy w takim porządku nie wyrosłaby ze zdwojoną siłą rywalizacja? Owszem , ci co więcej stałaby się selekcją, która ponownie wyłoniłaby zwycięzców i zwyciężonych, lepszych i gorszych, rządzących i rządzonych. Czyż człowiek z zawiści i zazdrości nie żąda od życia więcej i więcej. Jeśli więc tyle przykładów znajdujemy na to, by stwierdzić, że największe tęsknoty rodzą się za tym, do czego nie jesteśmy stworzeni, a ich następstwem są porażki, to dlatego więc człowiek próbuje? Skąd w nim wiara i nadzieja? Niech odpowiedni będzie wniosek wysunięty przez Grochowiaka w wierszu pt. „Ikar”. Jego zdaniem istnieje coś w naturze człowieka, jakaś tęsknota, nie wiedzieć czym poparta do upiększania życia. Tylko czy upiększona rzeczywistość jest prawdą, czy tylko marzeniami?
Prawdą jest, że wytyczanie sobie celów nadaje sens istnieniu, jest „siłą napędową”. Ale czy nie można wygrać tej walki zwanej życiem, zdobywając etapami rzeczy małe, które w efekcie złożyłyby się na niepowtarzalny i trwały sukces. Przywołajmy raz jeszcze postać Dedala, którego pasja zdobywania, tęsknota za tym, co nieznane mieści się w granicach zdrowego rozsądku. Patrząc na świat, zapominajmy o swoich słabościach odnajdując i definiując swoje zalety, dążąc do skutecznego samodoskonalenia.
Podsumowując te rozważania można stwierdzić, że jak wiele osób zostanie postawionych wobec takich samych krytycznych okoliczności, tak dużo będzie reakcji i tak różne będą przyczyny ich postępowania. Każdy bowiem człowiek kieruje się innymi wartościami, zasadami i inaczej zachowuje. W ludzkiej psychice i odruchach szczególnie gdy postawieni zostaniemy własnemu wyborowi w sytuacjach zagrożenia życia i śmierci.
1