Podróż zwana życiem, Podróż zwana życiem 5, Mii podniosła głowę znad książki


OSTRZEŻENIE: Jeśli macie problemy z sercem lub bierzecie proszki na uspokojenie, to strzelcie sobie teraz końską dawkę np.waleriany, bo w tej części robi się naprawdę nieprzyjemnie-zwłaszcza pod koniec. Nie biorę na siebie odpowiedzialności za ewentualne zawały serca i konieczność odbycia sesji u psychiatry. KONIEC OSTRZEŻENIA

Mały Valteria z zapałem pałaszował śniadanie, opowiadając Filii, jak spędzał czas z Gôrrym. Właśnie mówił o olbrzymiej rybie, którą udało mu się złowić, gdy spostrzegł, że smoczyca nie zwraca na niego uwagi.

-Mamo, czemu mnie nie słuchasz?

Wciąż wpatrywała się tępo w kubek z kawą. Od tamtego dnia nie piła herbaty. Próbowała, ale świadomość, że Xellos też kosztuje tego napoju, nie pozwalała jej nawet zbliżyć go do ust.

-Co ci jest, mamusiu?-smoczek pociągnął ją za rękaw.

Otrząsnęła się.

-Nic, maleńki. Po prostu nie czuję się najlepiej.

-Wiesz co? Połóż się, a ja się wszystkim zajmę. Umiem już piec placki! Wujek Gôrry mnie nauczył.

Filia zmusiła się do lekkiego uśmiechu i pogładziła morskie włosy chłopca.-Nie martw się, Val. Nic mi nie będzie-widząc zawiedziona minę małego, dodała-A placki upieczemy razem. Pokażesz mi, jak się to robi.

***

Amelia i Sylphiel przerzucały kolejne kartki z ofertami kobiet, które odpowiedziały na ogłoszenie o poszukiwaniu smoczej kapłanki.

-Ta nie...ta też nie...

-Odpada...Do niczego...

-Ta się nie nadaje...Hej, Ame! To jest w porządku...Tylko, że to kapłan, a nie kapłanka...

-Odpada. Pisało wyraźnie, że to musi być kobieta.

W tym momencie do gabinetu weszła Lina.

-A wy jeszcze szukacie...

-Masz lepszy pomysł?

-Pewnie. Tylko nie wiem, czy mi się to opłaca...

-Jeśli twoja rada będzie coś warta przez miesiąc będziesz miała darmowe posiłki we wszystkich knajpach w Sailuune.

-Dwa miesiące.

-No dobra. Mów!

-Pamiętacie jeszcze pewną blondwłosą smoczycę ze świata zewnętrznego?

-Filia!-wykrzyknęły równocześnie Sylphiel i Amelia.-Że też nie wpadłyśmy na to od razu! Trzeba zaraz wysłać do niej posłańca.

*** Filia siedziała na werandzie i obserwowała Valterię, który z gałęzi leszczyny próbował zrobić łuk. Nagle zauważyła, że ktoś zbliża się drogą. Gdy stanął przy furtce, poznała na jego uniformie królewskie barwy Sailuune.

***

Mężczyzna przyklęknął przed obliczem siedzącej kobiety.

-Pani, zadanie wypełnione-odezwał się metalicznym głosem.-Randolf już nie podniesie swego plugawego łba, by zbezcześcić twą postać swym spojrzeniem.

-Brawo, Xell. Zasłużyłeś na nagrodę-mężczyzna pogłębił ukłon.-Możesz jeszcze raz zbliżyć się do smoka.

-Wielkie dzięki, Beastmaster. Jesteś dziś nadzwyczaj hojna.

Zaczął zbierać się do odejścia, gdy kobieta powstrzymała go.

-Tylko rozegraj to dobrze-na jego wargach pojawił się uśmiech zrozumienia.-I nie przeciągaj tego tak długo, jak ostatnio. Wiesz, co mam na myśli, prawda?

-Tak, pani-po tych słowach mężczyzna zniknął.

Kobieta zaciągnęła się cygarem i zaśmiała się. Metaliczne brzmienie tego śmiechu odbiło się echem w pustej sali. Wiedziała, że wkrótce osiągnie swój cel.

***

Filia wprawnymi ruchami składała ubrania i układała je w kufrze. Amelia zaprosiła ją i Vala do Sailuune; nie wyjaśniła jednak, o co chodzi. Z pewnością było to coś ważnego; w przeciwnym razie nie wysyłałaby posłańca. Jej dłoń, wyciągnięta w stronę ulubionej sukienki, trafiła na pusty wieszak. No tak, ta szata została w bibliotece, tam gdzie zostawił ją ten drań. Nie chciała rozdrapywać niezabliźnionych jeszcze ran, więc zrezygnowała z zabrania jej ze sobą.

Nagle poczuła za sobą czyjąś obecność.

-Czy to, Val?-spytała, nie odwracając się.

-Nie, to ja, Fi-po chwili poprawił się.-O, przepraszam: Filio.

-Masz czelność przychodzić tu po tym, co zrobiłeś?!

-Właśnie dlatego tu jestem. Chcę cię przeprosić.

-I myślisz, że ja tak po prostu ci wybaczę?

Odwróciła się gwałtownie. Odetchnęła z ulgą, widząc, że jego oczy były zamknięte jak zazwyczaj. Jednak coś w głosie mazoku kôzało jej zachować ostrożność.

-Zależy mi na tobie, Złota. Mogę ci to udowodnić.

-Ciekawa jestem, w jaki sposób.

-W taki-to mówiąc, Xellos chwycił ją za włosy i ôrzyciągnął do siebie. Złączył jej wargi ze swoimi. Próbowała go odepchnąć, ale jego wplecione we włosy palce nie pozwalały jej na to, sprawiając ból przy każdej próbie. Wreszcie wymierzyła mu siarczysty policzek. Przerwał pocałunek, wciąż jednak trzymając jej włosy. Wbił swoje ametystowe spojrzenie w przerażone błękitne oczy Filii.

-Chyba ostatnim razem byłem dla ciebie zbyt łagodny, bo nic nie zrozumiałaś-pchnął ją na łóżko.-Widzę, że musimy powtórzyć lekcję-znów unieruchomił ją zaklęciem.-Zapamiętaj sobie raz na zawsze, że n a l e ż y s z do mnie. Nie zależy mi na tobie, jesteś dla mnie tylko kolejną zabawką, ale nie myśl, że się szybko tobą znudzę i dam ci spokój. O nie! Będę twoim sennym koszmarem, Fi.

W tym momencie drzwi pokoju otworzyły się i na progu stanął Valteria.

-Val, wyjdź stąd!

-Dlaczego miałby stąd wychodzić?-Xell podszedł do chłopca i położył mu dłoń na głowie.-Lubię mieć świadków swego triumfu-mały smok znieruchomiał. W jego oczach zagnieździł się lęk. Mazoku przeniósł go tam, skąd mógł dokładnie widzieć łóżko i wszystko, co będzie się na nim działo.

-Ze mną rób, co chcesz, ale jemu pozwól odejść, błagam.

-Niby dlaczego miałbym spełnić twoją prośbę?!

W dłoni demona pojawiły się dwa kawałki purpurowej wstążki. Przywiązał nimi nadgarstki smoczycy do podpór baldachimu w taki sposób, że pozostawała w pozycji półleżącej. Zdjął z niej zaklęcie, gdyż wiedział, że nie będzie w stanie się uwolnić. Czuł, jak Valteria siłuje się z okowami, które go więziły. Zaśmiał się w duchu. Kilkoma gwałtownymi ruchami zdarł z Filii sukienkę. Równie sprawnie pozbył się spodni i przepaski. Nie zaprzątał sobie głowy zdjęciem peleryny, koszuli czy choćby rękawiczek. To była dla niego strata czasu. Chciał tylko nasycić się, więc wszelkie przygotowania były zbędne. Nie przejmował się również halką kobiety. Podwinął ją jedynie, by mu nie przeszkadzała.

Filia zamknęła oczy i odwróciła głowę. Zmusił ją, by siadła w rozkroku i ukląkł między jej nogami. Zaczął się do niej zbliżać-powoli, centymetr po centymetrze-by rozbudzić uśpione w sobie pragnienia. Gdy był już gotowy, wziął ją siłą. Zaczęła wierzgać nogami, próbując go zniechęcić, on jednak nie rezygnował tak łatwo. Jego ruchy były szybkie i mocne. Wiedział, że w ten sposób sprawia jej największy ból. Cierpienie kobiety rozbudzało jego pragnienia tak, że nie mógł się nasycić. Chciał więcej i więcej.

Gdy zbliżał się do momentu kulminacyjnego, kątem oka dostrzegł jakiś ruch. Zignorował go jednak, zapamiętany w zespoleniu ciał. I to był jego błąd. Już po chwili Valteria, któremu udało się złamać zaklęcie, zaczął okładać go pięściami. Xellos syknął ze zdenerwowania i odepchnął od siebie Filię. Już po chwili nie było go w pokoju, a wraz z nim zniknęły krępujące kobietę wstążki.

Smoczyca przygarnęła do siebie Vala. Przytuliła go mocno, zraszając włosy chłopca łzami.

-Nie płacz, mamo. Ja już jestem duży, więc będę cię bronić.

W jego sercu, które pomimo młodego wieku nie było sercem dziecinnym, zrodziło się postanowienie, by za wszelką cenę pomścić krzywdę, jakiej doznała Filia.

CDN...

Mała uwaga dla tych, którzy będą protestować przeciwko temu, co robi Xell, bo w/w osobnik jest mazoku, a co za tym idzie nie ma płci, a tym bardziej nie może odczuwać fizycznych rozkoszy, bo większa część jego jestestwa znajduje się na planie astralnym. Mam pewien plan, który pozwala Xellosowi nie tylko kochać się z Filią, ale i ...Nie uprzedzajmy faktów. Co jeszcze namagomi zrobił Filii, dowiecie się z następnej części (o ile taka powstanie-ostatnio mam na głowie od groma sprawdzianów, a do tego dokańczam opowiadanie na konkurs), a dlaczego było to możliwe...pewnie dopiero gdzieś pod koniec.

2



Wyszukiwarka