PODZIĘKOWANIA Przygoda ta zaczęła się przez przypadek, pięć lat temu, gdy dowiedziałem się, że wybitny izraelski matematyk odkrył istnienie kodu, którym w Biblii zapisane są informacje dotyczące teraźniejszości. Umówiłem się na spotkanie z Elim Ripsem w pewne czerwcowe popołudnie 1992 roku z przekonaniem, że po godzinie rozmowy wszystko okaże się mistyfikacją, lub w najlepszym razie pomyłką. Przez następne pięć lat rozmawialiśmy ze sobą przynajmniej raz w tygodniu, wiele też razy spotykaliśmy się. Przytłaczające świadectwa istnienia kodu Biblii pochodzą z wielu źródeł, lecz niniejsza książka nie powstałaby bez nieustannej pomocy Eliego. Pisałem ją niezależnie od jego prac, a przedstawione w niej poglądy są wyłącznie moje, poza kilkoma cytowanymi wypowiedziami. Prowadzone przeze mnie badania śledziło wielu izraelskich uczonych. Rabin Adin Steinsaltz poświęcił mi naprawdę dużo cennego czasu. Yakir Aharonow, znany fizyk, pomógł mi zrozumieć niektóre spośród trudnych koncepcji naukowych, które mogły przydać się w mojej pracy. Robert Aumann, który badał pracę Ripsa pod względem matematycznym o wiele szczegółowiej niż ktokolwiek inny, kilkakrotnie się ze mną spotykał i cierpliwie podawał dowody na prawdziwości kodu. Kilka osób z rządu izraelskiego udzieliło mi swej cennej pomocy w niektórych istotnych kwestiach. Ludzi tych pozwalam sobie me wymienić z nazwiska, gdyż nie chciałbym, by w jakikolwiek sposób utrudniło im to pracę. Moi przyjaciele czytali rękopis, jednemu z nich wszakże należą się szczególnie gorące podziękowania, a mianowicie Jonowi Larsenowi. Był on pierwszą osobą, której powiedziałem o swoim zaangażowaniu w sprawę kodu Biblii, i pierwszym czytelnikiem rękopisu. Jego rady okazały się niesłychanie wartościowe i w dużym stopniu właśnie jemu moja praca zawdzięcza swój ostateczny kształt. Jane Amsterdam przyłączyła się do grona życzliwych krytyków w późniejszym etapie, lecz jej entuzjazm stał się dla mnie zachętą do dalszych wysiłków. Zarówno ona, jak i Jon postawili na mnie, jakby to było oczywiste - a to wymagało dużej odwagi. Mój przyjaciel i prawnik w jednej osobie, Michael Kennedy, był wtajemniczony w mą pracę niemal od samego początku i pomagał mi, jak w ogóle w życiu, we wszystkim. Jego wspólnik, Ken Burrows, świetny znawca prawa autorskiego, pilnował, by kurs projektu został utrzymany. Chciałbym wreszcie podziękować mojemu tłumaczowi, Giladowi, którego dziadek pracował nad przywróceniem hebrajskiemu statusu języka żywego po II wojnie światowej. Dziękuję także moim sekretarkom, Hilary i Elizabeth. Szczególnie też dziękuję Vendeli, która pracowała ze mną każdego dnia.. Bez niej książka by nie powstała. |