Łukasz Dykowski
Geneza 14. Dywizji Grenadierów SS
Formalna decyzja o powołaniu dywizji zapadła 20 lipca 1943 r., a rozkaz w imieniu Reichsführera SS i szefa niemieckiej policji podpisał gen. Hans Jütner[1]. Zanim do tego doszło musiał zaistnieć szereg wydarzeń, które poprzedziły ten akt.
Na skutek ponoszonych klęsk w kręgach dowódczych ponownie pojawiła się idea wykorzystania ludności krajów okupowanych w walce przeciw Związkowi Radzieckiemu w szeregach Waffen SS. Głównym rzecznikiem formowani oddziałów ukraińskich, jak też i innych był szef SSHA - Gottlob Berger, który od lipca 1942 r. był łącznikiem między SS a Rosenbergiem, od czerwca 1943 r. był kierownikiem departamentu politycznego w Ministerstwie do Spraw Okupowanych Obszarów Wschodnich. Za namową jego oraz gubernatora dystryktu galicyjskiego Otta Wächtera, Fritza Arlta i Günthera d'Alquena oraz wielu innych Himmler zgodził się na utworzenie oddziałów SS z ludności krajów okupowanych[2]. W marcu 1943 r. Berger, von Mende i Kinkelin (obaj z Ostministerium, skrót - OMI, potoczna nazwa RmfdbO) uzyskali poparcie Himmlera na realizację planu Wächtera - wystawienia 3,5 tysięcznego pułku policji SS „Galizien”[3]. Na projekt zgodził się wcześniej i udzielił mu poparcia Ukraiński Centralny Komitet Kubijowicza[4]. Poparcia udzielili także czołowi działacze ukraińscy spośród byłych ugrupowań politycznych FNJ, OUN - M, hetmańców a nawet UNDO[5]. Wächter, na którym spoczywał obowiązek zabezpieczenia normalnego funkcjonowania aparatu polityczno - gospodarczego dystryktu Galicji, był szczególnie zainteresowany tworzeniem jednostek obronnych na tym terenie. Takie postępowanie wobec ludności ukraińskiej w literaturze przedmiotu wiąże się z pojęciem „elastycznego kursu” jaki wyraźnie preferował gubernator dystryktu Galizien Wächter, Austriak z pochodzenia, a który wyrażał się pewnym ożywieniem gospodarczym Galicji Wschodniej oraz przywróceniem ukraińskiej oświaty. Ukraińcy natomiast w ten sposób po raz kolejny chcieli podjąć próbę ziszczenia swego największego marzenie o własnym wojsku i w przyszłości własnym państwie.
|
Otto Wächter z ochotnikami do dywizji, maj 1944 r., Lwów; źródło: M. O. Logusz, Galicia Division. The Waffen - SS 14th Grenadier Division 1943 - 1945, Atglen 1997. |
Jak donosił reporter „Gońca Krakowskiego”, „Po uwzględnieniu przez Führera często powtarzanego przez ludność ukraińską życzenia wzięcia aktywnego udziału w obecnej walce przeciw bolszewikom, rozpoczęto ochotnicze formowanie własnej jednostki wojskowej złożonej z Ukraińców galicyjskich. Formacja ta walczyć będzie ramię przy ramieniu z niemieckimi siłami zbrojnymi”[6]. Oficjalna decyzja o powołaniu „Galicyjskiej Dywizji Strzeleckiej SS” została ogłoszona publicznie 28 kwietnia 1943 roku o godzinie 10.30 we Lwowie w sali reprezentacyjnej urzędu gubernatorskiego przez generalnego gubernatora O. Wächtera[7]. Niemcy zapewnili w nim m.in. to, że żołnierzom dywizji będzie wypłacany taki sam żołd jak w niemieckiej armii, oddział będzie posiadał własnych duchownych. Żołnierze będą nosić na mundurach oznaczenia przynależności regionalnej, szczególne pierwszeństwo w zaciągu mieli mieć ochotnicy, których ojcowie walczyli w szeregach austriackiej C.K. armii.
Wcześniej, 15 kwietnia 1943 r., Niemcy powołali przy głównym urzędzie Generalnego Gubernatora 12-osobowy Ukraiński Zarząd Wojskowy (Wijskowa Uprawa) z płk A. Bisanzem na czele[8].
|
Alfred Bisanz , źródło: M. O. Logusz, op.cit. |
Zarząd Wojskowy miał sprawować opiekę nad dywizją i ściśle z nią współpracować. Składał się z kilku wydziałów (kancelarii ogólnej, wydziału mobilizacyjnego, personalnego, propagandy, historycznego, opieki społecznej i innych)[9]. Współprzewodniczącym UWZ został ze strony ukraińskiej gen. Wiktor Kurmanowycz, a oprócz niego w skład zarządu weszli m.in. publicysta I. Kedryn (członek UNDO), płk Dmytro Palijew (przywódca faszyzującego Frontu Narodowej Jedności), który został sekretarzem zarządu, a także ks. Wasyl Łaba mianowany przez arcybiskupa Andrieja Szeptyckiego wikariuszem generalnym metropolity do spraw duszpasterstwa wojskowego[10]. Sprawa poparcia udzielonego dywizji przez metropolitę nie jest do końca wyjaśniona - prasa ukraińska w języku niemieckim potwierdzała jego zgodę[11] na co wskazuje także wyznaczenie kapelanów dla dywizji, natomiast wg Władysława A. Serczyka „Metropolita nie dawał żadnego imprimatur dla SS-Galizien, bo ani Niemcom, ani nacjonalistom ukraińskim takie imprimatur nie było potrzebne. Nie można oskarżać go o grzech współuczestnictwa, natomiast ciąży na nim grzech niesprzeciwiania się złu”[12]. Edward Prus dziwi się, że w tym samym czasie kiedy giną najbliżsi członkowie metropolity z rąk hitlerowskich on mógłby popierać formację sformowaną pod auspicjami Niemiec. Również R. Torzecki zdecydowanie zaprzecza możliwości udzielenia poparcia dywizji, nie zaprzecza jednak temu, że „[...] jako zwierzchnik Kościoła musiał zgodzić się na przydział do jednostek kapelanów, gdyż ludzie szli na wojnę i śmierć”[13].
Rozpoczęły się zapisy ochotników do jednostki „Galizien”. 3 czerwca 1943 r. szef SSHA G. Berger podał do wiadomości, że do legionu „Galizien” zgłosiło się 80 tys. ochotników, z czego przyjęto 50 tys., przed komisją stanęło 42 tys., zakwalifikowano 27 tys., powołano 25,6 tys., przyjęto ok. 19 tys., z czego stawiło się ponad 13,2 tys., wyszkoleniem objęto 11,6 tys.[14] Z rejonu Przemyśla zgłosiło się w szeregi dywizji 1821 Ukraińców, z Jarosławia 2732, z Sanoka 14446, z czego na szkolenie przyjęto odpowiednio: Przemyśl 1429, Jarosław 1502, Sanok 2008 - łącznie 4939 Ukraińców spoza dystryktu galicyjskiego[15].
|
Plakat werbunkowy, napis brzmi: „Stańcie do walki z bolszewizmem w szeregach halickiej dywizji”, źródło: M. O. Logusz, op.cit. |
Liczba zgłoszeń przerosła oczekiwania Wächtera, który spodziewał się maksymalnie 20 tys. ochotników. Liczba 80 tys. jest wyjątkowo duża jeśli weźmie się pod uwagę to, że prawie dwa lata ludność ta znajdowała się pod okupacją niemiecką i znane jej były metody terroru okupanta. Jak sugeruje gen. Paweł Szandruk w swych wspomnieniach „Rzecz w tym, że ludność, której dobrze dał się we znaki okupacyjny reżym niemiecki, miała jednak możność porównania go z metodami okupacyjnego reżymu moskiewskiego i z dwóch nieszczęść wybierała mniejsze - wierząc swoim przywódcom, poszła z jednym wrogiem przeciw drugiemu, straszliwemu swym nieludzkim zachowaniem się. [...]. Psychologicznie biorąc, była to reakcja zrozumiała - odwet za doznane krzywdy materialne, fizyczne, polityczne i duchowe”[16]. Tak samo rozumowali Niemcy dlatego też akcja werbunkowa toczyła się pod hasłem walki z bolszewizmem u boku armii niemieckiej w szeregach galicyjskiej (a nie ukraińskiej!) dywizji, tej treści plakaty były rozwieszane w ukraińskich miejscowościach i w punktach werbunkowych. Dla tych, którzy chcieli walczyć z bolszewizmem alternatywą były szeregi Ukraińskiej Powstańczej Armii, która jednakże w oczach Niemców była organizacją nielegalną, nierzadko zwracającą się przeciwko nim. Duże znaczenie miało też to, że ochotnicy liczyli na poprawę warunków bytowych swojej rodziny.
Zostańmy jeszcze przy Ukraińskiej Powstańczej Armii i OUN - R i ich stosunku wobec werbunku do dywizji „Galizien”. OUN-UPA występowała przeciw poborowi młodzieży ukraińskiej do dywizji SS, a nawet groziła wyrokami śmierci tym co się do niej zgłaszali. Nie było to bynajmniej powodowane względami zasadniczymi, ale czystym pragmatyzmem - inicjatywa UCK i Wächtera stanowiła konkurencję dla UPA, która obawiała się przechwytywania ludzi, którzy mogliby zasilić jej szeregi. Jednakże OUN „na wszelki wypadek” wysyłało swoich ludzi do dywizji, aby ci kształtowali w żołnierzach „właściwego ducha narodowego”. Również później bardzo chętnie przyjmowano w szeregi UPA dezerterów z dywizji, którym z racji posiadanego przeszkolenia wojskowego i doświadczenia frontowego powierzano niejednokrotnie stanowiska kierownicze. Niejednokrotnie też dochodziło do współpracy między UPA a pododdziałami dywizji w walkach z polską i radziecką partyzantką[17].
Wróćmy ponownie do akcji werbunkowej i do ochotniczych zaciągów. Propagandowy „Goniec Krakowski” donosił: „Odezwa wzywająca do dobrowolnego zgłaszania się w szeregi Dywizji, wywołała natychmiastowy skutek w postaci masowego napływu ochotników. Zgłasza się masowo nie tylko wiejska i miejska młodzież ukraińska, lecz również byli oficerowie, a nawet szeregowcy b. armji austriacko - węgierskiej z r. 1914 - 18 i armji ukraińskiej z r. 1918 - 20. Urzęduje w permanencji kilka komisyj poborowych, a liczba zgłaszających się obecnie znacznie przekroczyła przewidzianą pierwotnie ilość członków Dywizji”[18]. Także w informacji narodowościowej nr 8 Armii Krajowej z dnia 11.XII-31.XII.1943 czytamy: „W miastach powiatowych odbyły się uroczyste pożegnania nowych kontyngentów ochotników z dywizji SS Galizien, odjeżdżających na przeszkolenie do Rzeszy. Uroczystości z reguły były urządzane przez UCK”[19]. Nierzadko jednak mężczyzn przymuszano do wstąpienia w szeregi dywizji strasząc wywózką na roboty do Niemiec. Według banderowskiego źródła z 1943 r. dobrowolność zgłaszania się do Dywizji wyglądała tak: „Celem zwerbowania większej ilości ochotników do „SS”- Strzeleckiej Dywizji Hałyczyna”, przewodniczący miejski dr Heller, wydał zarządzenie o przymusowym przeglądzie wszystkich mężczyzn roczników 1917 - 1925 celem naboru do Służby Pracy, zaznaczając, że ci Ukraińcy, którzy zgłoszą się do dywizji, będą zwolnienie od obowiązku stawienia się do pracy. Jednocześnie gubernator Halicji dr Wächter przypomniał ochotnikom, że »alternatywą walki z bronią w ręku jest praca ze szpadlem«. Przy tym gubernator zagroził surowymi karami za nieprzestrzeganie porządku i dyscypliny”[20].
|
Wächter w Kołomyi w trakcie wiecu werbunkowego, źródło: M. O. Logusz, op.cit. |
Ksiądz Józef Anczarski, który w latach wojny prowadził działalność duszpasterską na Tarnopolszczyźnie i jednocześnie prowadził pamiętnik, pod datą 16 maja 1944 r. zapisał, że Ukraińcy wcale nie garnęli się do wojska, z Dobropola (pow. Buczacz) na manifestację pojechał tylko sołtys. Również 17 maja nie stawił się żaden Ukrainiec na komisji w Buczaczu. Ks. Anczarski napisał, że Niemcy zaczęli grozić Ukraińcom. Na przykładzie wsi Dobropole pokazuje jak próbowali Ukraińcy wyjść z przymusowego wystawienia „ochotników” - wysłali na komisję trzech młodzieńców, którzy w ogóle nie nadawali się do służby wojskowej[21].
Ochotnicy z pierwszego zaciągu trafili faktycznie do pułków policyjnych SS co związane było ze wspomnianym już projektem Wächtera utworzenia tylko 3,5 tysięcznego pułku policyjnego. Skorzystano z tego, że w 1943 r. spora liczba personelu pułków policyjnych została wcielona do oddziałów Waffen SS i pułki 4, 5, 6, 7 oraz 8 istniały w rzeczywistości tylko na papierze. Himmler postanowił wcielić około 12.000 Ukraińców do tych pułków. Kadrę dowódczą stanowić mieli Niemcy z innych pułków. Dla wydźwięku psychologicznego miały one nosić nazwę Galizische SS-Freiwillegen Regimenten a nie SS-Polizei. O jednostkach tych mowa będzie w kolejnych artykułach.