SZKOŁA
Wyraz „szkoła" - tak samo lub podobnie brzmiący w wielu językach - jest pochodzenia greckiego, a oznaczał najpierw tylko wywczas, wypoczynek po pracy, wymagającej zwykle ciężkiego, żmudnego i zrutynizowanego wysiłku, niezbędnego głównie do zaspokojenia pierwotnych potrzeb życiowych. Szkoła więc jako „wywczas", będący w starożytności raczej przeciwieństwem ówczesnej pracy, miała stanowić autentycznie wartościową, szlachetną, ludzką stronę życia tych, którzy mogli sobie pozwolić na oderwanie się od uciążliwych obowiązków, aby spędzać czas przyjemnie, na zaspokajaniu wyższych potrzeb człowieka, jego intelektu i sfer emocjonalnych, a także na doskonaleniu całej osobowości. Dlatego też pierwsze zwiastuny szkoły jako instytucji kształcącej i wychowującej łączyły zwykle w sobie niezbyt absorbujące rozważania intelektualne lub tylko odbieranie interesujących wiadomości z przeżyciami przyjemnymi. W takiej szkole, która miała znamiona „wywczasów", główną rolę spełniały przeważnie osoby starsze, które już opanowały zasoby kultury dotychczasowych społeczności lub nawet same przyczyniły się do ich wzbogacenia. Musiały to być jednostki nieprzeciętne, łączące wiedzę z różnymi talentami.
Instytucja edukacyjna, którą można uważać za zawiązek szkoły, mogła istnieć bez specjalnych pomieszczeń, gdy miała tylko przewodnika i mistrza. Kogoś, kto spełniał rolę nauczyciela właśnie dzięki takim przymiotom, które w każdych warunkach przyciągają przede wszystkim swoją osobowością. Jest to jakby geneza wciąż aktualnego hasła: szkoła nauczycielem stoi.
W starożytności późniejszej, w miarę instytucjonalizacji szkoły jako swoiście zorganizowanego spędzania czasu na zaspokajanie potrzeb kulturowych, stałymi miejscami spotkań edukacyjnych stawały się przeważnie komory świątyń, arkady teatrów, urządzenia architektoniczne obiektów sportowych itp. Odkąd zaś własny budynek stawał się placówką specjalnie przeznaczoną do celów edukacyjnych, szkoła zaczęła się kojarzyć nie tylko z nauczycielami, lecz i z budynkami. I tak doszło wreszcie do tego, że same obiekty zyskały miano szkół, choćby w nich nawet nie działo się nic, co mogłoby przypominać dawne spotkania wczasowe o charakterze edukacyjnym.
Współcześnie, obok najpowszechniejszego znaczenia „szkoły" jako instytucji edukacyjnej, z tym wyrazem kojarzy się każdemu wizja budynku przeznaczonego do działalności dydaktyczno-wychowawczej (czasem też opiekuńczej) albo rodzaj wykształcenia czy też kierunek w nauce i kulturze, reprezentowany przez ludzi zjednoczonych wspólnotą poglądów, koncepcji metod pracy itp. W najkorzystniejszych okolicznościach szkoła jako instytucja edukacyjna (dydaktyczno-wychowawcza, opiekuńcza i środowiskowo-kulturalna) miewa nawet wszystkie lub choćby główne atrybuty tak wielorako rozumianego zakładu oświatowo-wychowawczego, stanowiącego zarazem niepowtarzalne ognisko kultury. Takie szkoły należą jednak w świecie współczesnym raczej do wyjątków. Gdy zaś chodzi o szkolnictwo w całości (jako różnorodność instytucji edukacyjnych, z odpowiednią infrastrukturą, niezbędną do właściwego funkcjonowania każdej placówki szkolnej), to zwykle uwzględnia się w pojęciu szkoły tylko składniki podstawowe dla tego pojęcia, a wiec obiekt dla określonej liczby uczniów i nauczycieli, realizujących ustalone cele przez przyswajanie swoistego zasobu treści programowych, przeważnie podanych nauczycielom i uczniom według z góry ustalonych programów, oparte na obowiązujących podręcznikach i uzupełniających materiałach dydaktycznych lub jeszcze innych elementach bogatszego wyposażenia. To są składniki konstytutywne standardowej szkoły, traktowane jednak nie zawsze jednakowo. Nawet gdy coraz bardziej popularyzowane są poglądy na temat podmiotowości nauczycieli i uczniów, nie wszędzie zyskują one sobie uznanie, a wobec zafascynowania komputerami zwykle już tylko jako informację historyczną traktuje się np. takie zdanie: „Zgrupowanie uczniów wokół nauczyciela tworzy szkołę i zaczątki szkoły musimy widzieć w takim ugrupowaniu" (P. Rybicki, 1946).
Cytowane zdanie socjologa polskiego w sposób niezwykle lapidarny charakteryzuje genezę szkoły jako instytucji społecznej, a jednocześnie eksponuje też społeczny sens szkoły. Przesłanek trafności takiego określenia nie musimy doszukiwać się tylko w dawnej starożytności krajów o klimacie łagodnym (gdzie były np. szkoły wędrownych stoików, nie mówiąc już o akademii Platona itp.), lecz także w niezbyt odległej przeszłości (np. z tajnego nauczania w Polsce podczas okupacji) lub w jeszcze innych warunkach kształcenia w świecie, nawet współczesnym. To przykłady budujące, gdy wokół nauczycieli skupiają się uczniowie, spragnieni wiedzy i przewodnictwa mistrzów, którzy główny sens swojego życia widzą w służbie pedagogicznej, zasługującej na najwyższy szacunek. Ale znane są też przypadki nędznego losu zawodowych nauczycieli, daremnie oczekujących grupowania się wokół nich uczniów lub w ogóle bez powodzenia poszukujących jakichkolwiek uczniów naprawdę zainteresowanych ich działalnością. Przyczyny różnych sytuacji nauczycieli bywają rozmaite. Poza warunkami funkcjonowania szkolnictwa nierzadko takie sytuacje wynikają z zachwiania stosunków interpersonalnych zarówno w szkolnictwie, jak w życiu społecznym.
Szkołę współcześnie tworzą razem (lub kontynuują jej działalność) nie tylko nauczyciele i uczniowie, tęcz i programy wraz z warunkami niezbędnymi do powstania względnie trwałych związków z rzeczywistością determinującą funkcjonowanie każdej placówki w realnym środowisku oraz w całym systemie edukacyjnym. Te związki zaś tworzą (lub powinny tworzyć) swoisty system dydaktyczno-wychowawczy lub jeszcze szerszy system edukacyjny.
Dla funkcjonowania szkoły jako instytucji bardzo ważne jest wytworzenie i rozwijanie jej systemu, zapewniającego współprzyczynianie się każdego jego składnika do powodzenia całości, a wiec do osiągania założonych celów pedagogicznych. Dlatego każdą szkołę można i trzeba traktować jako cząstkę całego szkolnictwa, stanowiącego system szkolny kraju lub choćby jakiegoś regionu, a zarazem jako mikrosystem, mający pewną autonomię, właściwą dla swoistych potrzeb i możliwości rozwojowych środowiska. Jednakże autonomia szkoły jako mikrosystemu nie może kolidować z założeniami pedagogicznymi i organizacyjnymi całego systemu szkolnego przynajmniej w spełnianiu jego podstawowych funkcji. W warunkach rozwiniętego systemu szkolnego bardziej niż kiedykolwiek od XVII wieku aktualne jest podwójne znaczenie szkoły, uwzględnione już przez J.A. Komeńskiego (1592-1670). Chociaż ten twórca założeń szkolnictwa nie posługiwał się jeszcze pojęciem mikrosystemu pedagogicznego czy edukacyjnego, w jego koncepcji uwydatnione zostały dwa znaczenia szkoły: jako określonej placówki oraz znacznie szersze znaczenie szkoły jako swoistego związku pedagogicznego, obejmującego również wychowanie w rodzinie i życie kulturalne - pozaszkolne i szkolne.
W zaprojektowanym przez J. A. Komeńskiego szkolnictwie pierwszą szkołą miała być tzw. szkoła macierzyńska dla dzieci do 6 roku życia, zasadzająca się na dominującej roli matki jako osoby prowadzącej dom rodzinny. Mimo sukcesywnego upubliczniania instytucjonalizowanego wychowania dzieci w tym wieku, nazwa tego pierwszego składnika szkolnictwa jako szkoły macierzyńskiej (matefska skola) utrwaliła się nie tylko w Czechach oraz w Słowacji, lecz i w wielu innych krajach. Takie nazwy, jak po francusku - ecole maternelle, po włosku - scuola materna lub po hiszpańsku - escuela maternale są oczywistymi kalkami językowymi szkoły macierzyńskiej, chociaż w istocie stanowią one publiczne szkoły dla dzieci do 6 lat, czyli - według naszej terminologii również wiążącej takie instytucje ze szkolnictwem - są przedszkolami. W Wielkiej Brytanii zaś, gdzie obowiązkiem szkolnym są objęte dzieci od 5 lat, ta pierwsza szkoła nosi miano infant school. I jest to szkoła dziecięca, różniąca się od wzoru J. A. Komeńskiego zarówno ściślejszym zintegrowaniem ze szkołami dla wszystkich dzieci z ustalonego okręgu szkolnego, jak i pełniejszym eksponowaniem dzieciństwa, mającego odpowiednią ochronę prawną. Ta strona pierwszej instytucji, włączanej coraz konsekwentniej do systemu szkolnego, etymologicznie jeszcze bardziej została uwydatniona w koncepcji ogrodu dziecięcego, tak nazwanej przez F. Fróbla (1782-1852) instytucji w brzmieniu niemieckim Kindergarten, a potem też dosłownie tłumaczonej w różnych krajach, jak np. na język rosyjski - dietskij sad, po bułgarsku- detska gradina, po rumuńsku - gradinita de copii, a nawet włączona do terminologii anglosaskiej jako kindergarten, chociaż po angielskiu dziecko - to child, a ogród - garden. Ta, obco brzmiąca, nazwa w Stanach Zjednoczonych występuje, podobnie jak w nazewnictwie instytucji angielskich dla młodszych dzieci, również jako nursery school A więc też przypomina związek ze szkolnictwem. Podobnie jest w Hiszpanii i w niektórych innych krajach z językiem hiszpańskim, gdzie obok placówek o nazwie escuela maternale są instytucje nawiązujące nazwą do tradycji freblowskich pod nazwą jardin des infantes lub też bardziej przypominają infant school, przynajmniej przez dosłowne tłumaczenie tej nazwy: escuela de parvuło. Jednakże na ogół, niezależnie od nazewnictwa i większego lub mniejszego nawiązywanie do różnych koncepcji wychowania przedszkolnego i systemów edukacyjnych w całości, nawet instytucje takie, jak np. węgierska óvoda, jako odpowiedniczka dawnej polskiej ochronki, stanowią już raczej nie kwestionowane pierwsze szkoły, czyli przedszkola. W standardowej międzynarodowej klasyfikacji edukacji UNESCO ich programy zostały oznaczone kodem O, co też odpowiada nawet potocznie upowszechnianej nazwie klas zerowych lub po prostu „zerówek" nie tylko w szkolnictwie polskim, aczkolwiek w systemie polskim klasy przedszkolne, czyli „zerówki", w znacznym stopniu są zbliżone do szkół początkowych innych systemów szkolnych, gdzie wszystkie dzieci od 6 roku życia zostały objęte zwykłym obowiązkiem szkolnym. Zresztą i w programach można doszukać się też podobieństw.
Przed pełnym włączeniem dzieci 6-letnich do realizacji obowiązku szkolnego w Polsce i w niektórych (już nielicznych) krajach, obok motywów społeczno-ekonomicznych, do niedawna poniekąd zasadnie wysuwano hasło obrony dzieciństwa przed nadmiernym rygoryzmem szkoły. Jednakże doświadczenia z tych systemów, w których obowiązkiem szkolnym są objęte z dawna dzieci od 6 lat, a w XX w. również dzieci 5-letnie i młodsze, coraz bardziej stanowczo świadczą na korzyść obniżenia wieku szkolnego, oczywiście pod warunkiem odpowiedniej reformy nie tylko kształcenia początkowego, lecz i całego systemu edukacji narodowej. Nie zdezaktualizowały się całkowicie projekty J. A. Komeńskiego, jak i wybitnego filozofa francuskiego, J. A. M. Condorceta (1743-1794) oraz kontynuatorów ich projektów organizacji wychowania publicznego z coraz dokładniejszym uściślaniem koncepcji pedagogicznych i organizacyjno-programowych.
Według koncepcji J. A. Komeńskiego wszystkie dzieci od 6 lat powinny być objęte kształceniem szkolnym, ale okresowi od 6 do 12 roku życia powinna odpowiadać szkoła języka ojczystego, czyli szkoła elementarna dla obojga płci w mieście i na wsi. Następnemu zaś okresowi - od 12 do 18 roku życia - miała odpowiadać szkoła języka łacińskiego (gimnazjum) z przeznaczeniem głównie dla młodzieży wyróżniającej się zdolnościami intelektualnymi. Okresowi od 18 do 24 roku życia miała odpowiadać akademia dla kandydatów na uczonych. Ale i na tych szkołach nie powinno się kończyć kształcenie. Komeński stworzył zarys podstaw kształcenia i wychowania wszystkich przez całe życie. Rozumna organizacja życia miała być najlepszą szkołą powszechną (panscholia). I tę koncepcję można uznać za zwiastunkę najszerzej pojętej ustawiczności kształcenia, rozwiniętej i zaktualizowanej w okresie Rewolucji Francuskiej przez J. A. M. Condorceta.
Po opublikowaniu (w 1791 r.) cyklu 5 obszernych rozpraw o edukacji, wybitny rzecznik Rewolucji, i. A. M. Condorcet, przygotował projekt organizacji wychowania publicznego, przedstawiony przezeń 20 i 21 kwietnia 1792 r. Zgromadzeniu Narodowemu. Już w „rozważaniach ogólnych" tego projektu Condorcet oświadczył m.in.: „Uznaliśmy, że ponieważ w tym planie organizacji ogólnej pierwszą naszą troską powinno być: z jednej strony - uczynić oświatę tak dalece równą, powszechną i pełną, jak na to pozwalały okoliczności - więc należy wszystkim w równej mierze dać tę oświatę, do której przyjęcia wszyscy są zdolni; ale z drugiej strony - nie odmawiać żadnej gromadzie obywateli tej oświaty wyższej, która nie może się stać udziałem ogółu jednostek - pierwszą trzeba upowszechniać z racji, że jest pożyteczna tym, co ją otrzymają, drugą z powodu, że jest pożyteczna dla tych nawet, którzy jej nie otrzymają bezpośrednio". I dalej: „Tak tedy oświata winna być powszechna, to znaczy winna ogarniać wszystkich obywateli. Należy ją rozłożyć z całą równością, na jaką pozwalają ograniczone zasoby pieniężne, rozmieszczenie ludności na terytorium państwa oraz dłuższy lub krótszy czas, jakiego dziatwa może jej udzielić. Powinna ona na swych różnorakich szczeblach objąć cały system wiadomości ludzkich oraz zapewnić ludziom każdego wieku łatwe zachowanie ich wiadomości tudzież możliwość nabywania nowych". Oto wciąż aktualna koncepcja oświaty powszechnej, której ustawiczność zasadza się zawsze na dobrym zorganizowaniu kształcenia szkolnego.
J.A.M. Condorcet wyróżnił w swoim projekcie: kształcenie początkowe, szkoły drugiego stopnia, instytuty i kształcenie naukowe, ale dalej wyjaśnił rolę języków, nauk moralnych i politycznych oraz odczytów publicznych. Szczególną rolę w projektowanym systemie oświaty publicznej miały odgrywać licea jako czwarty szczebel szkolnictwa, łączący oświatę powszechną z nauką na najwyższych poziomach.
Chociaż projekt Condorceta - podobnie jak inne wielkie projekty reform edukacyjnych - nie został nigdy w pełni zrealizowany, jego idee przewodnie miały znaczny wpływ na kształtowanie nie tyko francuskiego szkolnictwa. We współczesnych systemach szkolnych znajduje to wyraz nie tylko w ustopniowaniu struktur organizacyjno-programowych, lecz nawet w nazewnictwie niektórych typów szkół, jak: szkoły początkowe, szkoły drugiego stopnia, licea, instytuty oraz towarzystwa narodowe umiejętności i sztuk pięknych. W Polsce ustabilizowało się liceum, aczkolwiek jego losy w okresie niefortunnej reformy w latach siedemdziesiątych były równie niepewne, jak i wieloletniej szkoły podstawowej, obejmującej dotąd, w strukturze 8-letniej, nie tylko kształcenie początkowe, lecz i pierwszy etap kształcenia drugiego stopnia.
Według przyjętej w 1975 r. Międzynarodowej Standardowej Klasyfikacji Edukacji wcześniejszy podział szkolnictwa na szkoły pierwszego, drugiego i trzeciego stopnia został wydatnie rozszerzony i przysposobiony do pełniejszej porównywalności programów edukacyjnych. Ta klasyfikacja obejmuje następujące poziomy edukacji:
- wychowanie przedszkolne,
- kształcenie pierwszego stopnia,
- cykl pierwszy kształcenia drugiego stopnia,
- cykl drugi kształcenia drugiego stopnia,
- nieakademickie kształcenie trzeciego stopnia,
- studia trzeciego stopnia dające pierwszy stopień akademicki,
- studia podyplomowe, umożliwiające zdobywanie wyższych stopni naukowych,
9 - kształcenie nie dzielone na wymienione poziomy.
Z dawnych podziałów pozostały trzy stopnie podstawowe w tej klasyfikacji, ale z dodatkowym podziałem kształcenia drugiego stopnia na dwa cykle (lub etapy) oraz z podziałem kształcenia trzeciego stopnia na trzy poziomy i rodzaje studiów. Poza tym zostały do wypełniania według potrzeb niektórych specyficznych systemów szkolnych (lub szerzej: edukacyjnych) dwa wolne przedziały: 4 i 8, w których można umieszczać informacje nie mieszczące się nawet w nowej klasyfikacji. Rozważano np. możliwość włączenia do przedziału czwartego tzw. sixth form ze szkolnictwa angielskiego oraz classes terminales ze szkolnictwa francuskiego. Biorąc pod uwagę różnorodność studiów podyplomowych i doktorskich przewidziano możliwość włączania informacji o wymaganiach na najwyższy stopień naukowy z tych systemów, w których stopień doktora nauk odpowiada np. polskiej habilitacji. Ale szczegółowe ustalenia w takich sprawach pozostawiono do uzgodnień między resortami edukacyjnymi krajów reprezentowanych w UNESCO oraz z tą Organizacją Narodów Zjednoczonych do spraw Oświaty, Nauki i Kultury, powołanej nie tylko do gromadzenia informacji, do badań porównawczych oraz do współdziałania międzynarodowego w tej dziedzinie, lecz i do sprzyjania rozwojowi edukacji, nauki i kultury w świecie współczesnym.
Pod auspicjami UNESCO były popularyzowane osiągnięcia poszczególnych krajów lub systemów szkolnych czy wyróżniających się szkół, a także stymulowane różnorodne innowacje edukacyjne, szczególnie pożądane w związku ze stwierdzanym m.in. przez P. H. Coombsa światowego kryzysu edukacyjnego (P. H. Coombs: La crise mondiale de feducation. Analyse de systśme, Paris 1968). W badaniach Instytutu Planowania Oświaty UNESCO pod kierunkiem P. H. Coombsa jako dyrektora tego Instytutu już od 1967 r., stwierdzono, iż rozwój ilościowy szkolnictwa w skali globalnej i w różnych regionach coraz bardziej odbiega zarówno od oczekiwań społecznych, jak i realnych potrzeb cywilizacyjnych, zwłaszcza w związku ze zmiennymi potrzebami życia społeczno-ekonomicznego. Najbardziej dotkliwe przejawy kryzysu edukacyjnego wówczas były odczuwane w krajach zachodnich i tzw. Trzeciego Świata. Podejmowane zaś z podobnych powodów dość radykalne reformy w krajach Europy Wschodniej i Środkowej budziły zatem duże nadzieje i uznanie.
Już od drugiej połowy lat pięćdziesiątych stwierdzano oderwanie szkolnictwa od życia. Ten zarzut miał dotyczyć nie tylko szkół podstawowych i w ogóle szkolnictwa ogólnokształcącego, lecz także w pewnym stopniu poszczególnych szkół zawodowych, aczkolwiek te szkoły były głównie nastawione na przygotowanie młodzieży do życia, zwłaszcza do wykonywania pracy zawodowej, stanowiącej podstawę życia w społeczeństwie. Zbyt często jednak okazywało się, że - mimo specjalnego planowania zapotrzebowania na kadry - absolwenci szkół byli nieodpowiednio przygotowani do przewidzianych dla nich funkcji, albo w ogóle zbędni, a poza tym nie wdrożeni do reorientacji zawodowej i do adaptacji wobec warunków życia.
Narastanie potrzeb edukacyjnych oraz kłopotów w ich zaspokajaniu spowodowało dążność do modernizacji szkolnictwa przez dostosowanie szkoły do nowoczesnego żyda. Poza zwykłym odświeżaniem programów i środków dydaktyczno-wychowawczych pojawiła się tendencja do kształtowania szkoły według nowych koncepcji. A. Kamiński (1903-1978) wyróżnił trzy przykładowe koncepcje takich szkół.
Pierwszą koncepcją szkoły adekwatnej do potrzeb nowoczesności powinna być koncepcja szkoły wychowującej. Chociaż hasło takiej szkoły można było uznać za nienowoczesne, aktualna koncepcja szkoły wychowującej powinna była wyróżniać się wzmaganiem wychowawczym nie tylko nauczania (aktywizowanego np. przez system pracy grupowej, nauczania problemowego, zajęciami w pracowniach szkolnych itp.), lecz i rozbudowywaniem wielostronnej aktywności pozadydaktycznej w różnych organizacjach dziecięcych i młodzieżowych, w zespołach, w kołach zainteresowań, w działalności samorządnej i w procesach samowychowania. Szkoły przyjmujące ten model łączą samowychowanie z całością pracy szkolnej w atmosferze stymulującej aktywność umysłową i społeczną w zakresach wykraczających poza wymagania ogólnego programu.
Następny model szkoły, wiążącej przezwyciężanie trudności wychowawczych z silnym eksponowaniem zadań kompensacyjnych i profilaktycznych, to model szkoły opiekuńczej. Zadania opiekuńcze według tego modelu powinny być realizowane nie tylko przez wychowawców klas lub też pedagoga (ew. psychologa), lecz przez wszystkich nauczycieli. Każdy pracownik szkoły powinien opanować techniki diagnozowania oraz prowadzenia zwykłych „przypadków indywidualnych". Natomiast pedagog szkolny jest powołany do działania w przypadkach trudniejszych i do organizowania - gdy potrzeba - zabiegów rewalidacyjnych, a także do właściwego spożytkowania placówek i urządzeń szkolnych we współdziałaniu opiekuńczo-wychowawczym. Ponadto wewnątrzszkolna aktywność opiekuńcza może być wzmocniona przez współdziałanie ze sprzymierzeńcami szkoły z poradni wychowawczo-zawodowych, poradni specjalistycznych, zakładów patronujących, domów kultury i związków młodzieży. Szkoła opiekuńcza nie powinna realizować funkcji opiekuńczej wyłącznie własnym sumptem, gdy istnieje możliwość bardziej racjonalnego współdziałania międzyinstytucjonalnego.
W najkorzystniejszej sytuacji wśród różnych szkół znajdują się szkoły środowiskowe, działające w kompleksowej, nowoczesnej sieci odpowiednio tworzonych osiedli mieszkaniowych, powstających wedle takiej koncepcji urbanistycznej, w której eksponowaną pozycję zajmuje szkoła ze wzbogaconą infrastrukturą. Osią koncepcyjną takiej szkoły środowiskowej jest jej „otwartość" dla osiedla, wyróżniająca się w dostępności jej urządzeń dla środowiska i vice versa. Ale rozwój takich szkół wymaga też dostosowania do takich celów w działalności środowiskowej całej infrastruktury materialnej i personalnej, z zapewnieniem dobrej organizacji wszystkich jednostek osiedlowych i w pracy personelu dysponującego odpowiednimi kwalifikacjami. Taka bowiem szkoła nie tylko może dobrze wypełniać własne funkcje, lecz i rozwijać się nawet w warunkach kryzysowych, gdy zdoła pozyskiwać partnerów i sponsorów, mimo że ogólny kryzys społeczno-gospodarczy spowodował zahamowanie rozbudowy nie tylko szkół z odpowiednią infrastrukturą, lecz i osiedli, w których szkoła mogłaby zajmować pozycję naprawdę eksponowaną i przyciągającą sprzymierzeńców. Jednakże nie tylko ze względu na kryzys ekonomiczny nie wszędzie szkoły wzniesione jako placówki środowiskowe rozwinęły się w autentyczne szkoły środowiskowe. Znane są przykłady niepowodzeń w tej dziedzinie z różnych przyczyn. Czasem szkoła taka nie może sprostać wymaganiom samej koncepcji, częściej zaś chyba rozbieżnościom potrzeb własnego środowiska, potrzebującego czego innego, niż oferuje nawet najlepsza szkoła publiczna.
W lepszej sytuacji bywają szkoły wyspecjalizowane, realizujące programy studiów wyższych lub choćby kształcenia ponadpodstawowego. Można to zauważyć w dobrze urządzonych zespołach szkół średnich, jeśli tylko nie są one zbyt przeciążone mnogością własnych zadań i potrzeb swoich uczniów, czasem zwiększanych przez świadczenia na korzyść rodzin i najbliższych przyjaciół. Ale i w tych sytuacjach, poza ograniczonymi możliwościami, na przeszkodzie w szerszym „otwieraniu" szkoły wobec środowiska, szczególnie w najbardziej ewidentnych celach pedagogicznych, staje też brak zainteresowania młodzieży i dorosłych podtrzymywaniem kontaktów ze szkołą lub wręcz fobia antyszkolna. Takie sytuacje zdarzają się w różnych systemach szkolnych, ale niewątpliwie częściej tam, gdzie szkoła stawia wygórowane wymagania czy też zbyt mało liczy się z różnorodnością potrzeb pedagogicznych w stosunkach interpersonalnych. Tym też, stosunkowo korzystnie, wygrywają dość liczne szkoły wielokierunkowe i zintegrowane według koncepcji comprehensive school w Stanach Zjednoczonych Ameryki, stanowiące też przykłady dla nowych reformowanych szkół w innych krajach, np. w krajach skandynawskich, albo też Gesamtschule w Niemczech, jeśli nie stają się one zbyt wielkimi kombinatami edukacyjnymi.
W wychowaniu zawsze szczególnie potrzebne są kontakty w środowisku, w którym nikt nie czuje się obco, zagubiony w zbiorowości i niepewny swojej pozycji. Można to zauważyć nawet w renomowanych uniwersytetach. Na tym tle stosunkowo dobrze prezentują się miasteczka czy tzw. kampusy, w których cała infrastruktura jest dostosowana do potrzeb uczelni. Ale tego brakuje zwykłym szkołom.
TADEUSZ W1L0CH
J.S. BYSTROŃ: Szkoła i społeczeństwo, Warszawa 1930; 2. J. CHAŁASIŃSKI: Społeczeństwo i szkolnictwo Stanów Zjednoczonych, Warszawa 1966; 3. A. B. DOB-ROWOLSKI: Ustrój oświatowy. Warszawa 1958; 4. M. FALSKI: Fragmenty prac z zakresu oświaty 1945-1972. Wrocław-Warszawa-Kraków 1973; 5. M. FALSKI: Problematyka organizacyjna szkolnictwa średnich szczebli, Wrocław 1966; 6. S. HESSEN: Struktura i treść szkoły współczesnej, Wrocław 1959; 7. H. JABŁOŃSKI: Edukacja. Studia, szkice, wypowiedzi (W:) Pisma wybrane, Wrocław ... 1988; 8. CZ. KUPISIEWICZ: Szkolnictwo w procesie przebudowy. Kierunki reform oświatowych w krajach uprzemysłowionych 1945-1980, Warszawa 1982; 9. W. OKOŃ: Szkoła współczesna. Przemiany i tendencje rozwojowe. Warszawa 1979; 10. M. PĘCHERSKI: System oświatowy w Połsce Ludowej na tle porównawczym, Wrocław ... 1981; 11. ROZWÓJ szkolnictwa w PRL na tle porównawczym. Opracował S. Wołoszyn. Warszawa-Kraków 1989; 12. SZKOŁA w opinii społecznej, oprać. P. Sarzyński, Warszawa-Kraków 1989; 13. SZKOŁY eksperymentalne w świecie 1900-1975. Pod red. W. Okonia. Warszawa 1977; 14. M. SZYMAŃSKI: Modernizacja systemu szkolnego na wsi, Warszawa 1978; 15. T. J. WILOCH: System szkolny, Warszawa 1977; 16. S. WOŁOSZYN: Dzieje wychowania i myśli pedagogicznej w zarysie, Warszawa 1964.
SZKOLNICTWO ELEMENTARNE
Terminem ..szkolnictwo elementarne" obejmuje się albo - węziej - nauczanie na najniższym szczeblu szkolnym (pierwsze trzy - cztery lata), albo - szerzej - cały cykl szkolnego nauczania podstawowego (6, 7-, 8-letni), z reguły dziś w świecie obowiązkowy, w przeciwstawieniu do cyklów dalszych: nauczania (szkolnictwa) średniego i kształcenia (szkolnictwa) wyższego. Ta „szkoła podstawowa", której zadaniem jest zapewnić każdej jednostce ludzkiej minimum niezbędnego wykształcenia, w nomenklaturze międzynarodowej (UNESCO) nazywana bywa najczęściej „nauczaniem pierwszego stopnia" (1'enseignement du premier degre; primary education). Pedagogiczna problematyka tego szkolnictwa (dydaktyczna, organizacyjna, ekonomiczna, polityczna) jest dziś w świecie bardzo rozbudowana i skomplikowana, chodzi bowiem o powszechne minimum oświatowe ludzkości. Wstępem do niego jest zawsze nauczanie propedeutyczne, nauczanie „elementów", w naszym systemie edukacyjnym trzy pierwsze klasy szkoły podstawowej, nazywane okresem nauczania początkowego. A więc chodzi tu o węższe rozumienie terminu „szkolnictwo elementarne". Artykuł niniejszy poświęcony jest temu właśnie rozumieniu.
Okres nauczania elementarnego wiąże się m.in. z takimi zasadniczymi pytaniami, jak: w jakim wieku ma dziecko rozpoczynać naukę w szkole, kiedy jest do niej „dojrzałe** (zagadnienie dojrzałości szkolnej dziecka), jak długo ma trwać okres nauczania początkowego (propedeutycznego), jaki jest cel (zadanie) nauczania elementarnego (przygotowywać do życia, uspołeczniać, przygotować do dalszej nauki?), czego i jak w konsekwencji szkolą na tym szczebla powinna uczyć itp?
Pouczający w tym względzie jest historyczny przegląd narastania problematyki i form instytucjonalizacji nauczania elementarnego.
Kiedy wychowanie nie było jeszcze zinstytucjonalizowane, dziecko zawsze od najmłodszego wieku otrzymywało pewną edukację przez samo uczestnictwo w procesie życia najbliższego otoczenia. I tak jest do dzisiaj. Ale już w starożytności następuje stopniowo postępująca skolaryzacja wychowania dzieci, zwłaszcza od czasów hellenistycznych. Nazwa „szkoła" pochodzi od greckiego wyrazu scholi, co oznacza „spokój", „wywczas", „spokojny czas" do namysłu (i godnej „zabawy"). W pewnym sensie odpowiada temu łaciński wyraz „ludus" - „zabawa", którym to terminem określali Rzymianie początkowe szkółki dla chłopców. Ich nauczyciela nazywali „magister ludi", „magister ludilitterarii", niekiedy „litterator", nazwą ukutą wedle greckiego pierwowzoru „grammatistis", czyli „ten, co uczy liter". Dziecko wchodziło do szkółki elementarnej po ukończeniu siedmiu lat, by w wieku lat jedenastu lub dwunastu przejść do szkoły grammatikosa, a mając lat piętnaście - do szkoły retora. Nauczanie elementarne obejmowało głównie naukę czytania i pisania, a później lekturę, głównie bajek Ezopa i poematów Homera. Pojęć cyfr uczono wraz z literami. Muzyka i ćwiczenia fizyczne uzupełniały pierwszy szczebel nauczania. Tradycja judeo-chrześcijańska w nauczaniu początkowym była podobna do grecko-rzymskiej - oczywiście przy zmianie treści.
W średniowieczu tradycje oświatowe Grecji i Rzymu zostały utrwalone w szkołach łacińskich, związanych z klasztorami, katedrami i cechami. Ale łacina nie była językiem mas ludowych, które zresztą nie miały możności kształcenia się w szkołach łacińskich. Pewne elementy wykształcenia uzyskiwały w efemerycznie pojawiających się tu i ówdzie prywatnych szkółkach, prowadzonych w językach rodzimych („narodowych"), zwanych „szkółkami niższymi". Dało to początek nowemu rozróżnieniu pomiędzy nauczaniem elementarnym i średnim, opartemu nie na wieku życia dziecka, lecz na klasie społecznej i języku nauczania (łacińskim czy rodzimym). Korzenie nowoczesnej szkoły elementarnej tkwią w szkołach z rodzimym językiem nauczania.
Rozwój nauczania elementarnego w językach ojczystych wywoływały w czasach nowożytnych różne przyczyny. Były to najpierw racje religijne. Reformacja nakazywała każdemu czytać Biblię; przekładano więc ją na języki narodowe, wynalazek druku zaś ją upowszechnił. Wymagało to upowszechniania umiejętności czytania. Elementarze zaczynają się od liter alfabetu, potem następują łatwe sylaby, jedno- dwu-i więcej sylabowe wyrazy, wreszcie modlitwy i katechizm. Pisaniu towarzyszyła nauka rachunków.
Od połowy XVIII w. występują nowe siły działające na rzecz upowszechniania nauczania elementarnego: rośnie tolerancja, słabnie sekciarstwo religijne, natomiast dochodzą do głosu siły ekonomiczne i polityczne oraz poczucie narodowe. Największe znaczenie miały siły ekonomiczne. Łagodzić ciężkie położenie niższych klas społecznych próbowano poprzez wychowanie, powołując do życia rozmaite szkoły typu charytatywnego i filantropijnego. Szkoły charytatywne zakładane były przez różne „towarzystwa popierania wiedzy chrześcijańskiej", „stowarzyszenia propagowania ewangelii", „bractwa szkółek chrześcijańskich". Szkółki te - obok nauki katechizmu i wychowania religijnego - przygotowywały dzieci na tyle, aby dziecko mogło pójść do terminu. Po rewolucji przemysłowej - wskutek braku ustaw o ochronie pracy dziecka - kiedy dzieci pracowały przez cały tydzień po wiele godzin dziennie, zaczął rozwijać się ruch tzw. szkółek niedzielnych (wielkie sukcesy na gruncie amerykańskimn w XIX w.). Do nowego industrializmu pragnął dostosować nauczanie elementarne na przełomie XVIII i XIX w. system Bella i Lancastra wzajemnego nauczania dużych mas dzieci przy pomocy tzw. monitorów (uczniowie starsi - pouczeni przez nauczyciela - uczą uczniów młodszych w małych grupach w jednej wielkiej sali). Ruch szkól charytatywnych i filantropijnych był wymuszaną ekonomicznie konieczną koncesją klas wyższych na rzecz społecznego podnoszenia klas najniższych do rzędu „użytecznych pracowników". I u nas racje ekonomiczne były jedną z istotnych przyczyn zajęcia się Komisji Edukacji Narodowej szkolnictwem parafialnym. Wystarczy zapoznać się z programem kształcenia elementarnego w „Powinnościach nauczyciela" (1787) G. Piramowicza, sekretarza Towarzystwa do Ksiąg Elementarnych KEN.
Inną z sił działających na rzecz szkoły elementarnej było wzmagające się poczucie narodowe. Opanowało ono masy po rewolucji francuskiej. Ten motyw polityczny nadaje szkołom elementarnym nową godność szkół ludowych, obywatelskich, a państwa skłania do przychodzenia tym szkołom z pomocą. W Niemczech nazwano tę szkołę po klęsce Prus w wojnie z Napoleonem - Yolksschule, szkoła ludowa. Wzrasta waga nauczania w języku ojczystym, do szkół ludowych wkracza nauczanie geografii i historii oraz elementów przyrodoznawstwa, szkoły mają uczyć entuzjazmu dla wolności (patriotyzm), uświadamiać „prawa człowieka", ale i obowiązki polityczne. Dzięki działalności J.H. Pestalozziego (1746-1827), „ojca szkoły ludowej", oraz nowej metodyce nauczania poglądowego, opartej na tzw. „nauce o rzeczach", szkoła ludowa staje się coraz bardziej pierwszym szczeblem szkoły ogólnokształcącej, szkoły uobywatelnienia. Szczególnie było to jaskrawo widoczne w Ameryce, ale ten trend znamionuje też rozwój szkół elementarnych w krajach europejskich. Ich programy dają zarys podstawowego wykształcenia ogólnego, uzupełnianego stopniowo przez takie przedmioty kształcące zdolności ekspresyjne dziecka, jak rysunek, śpiew, roboty ręczne i wychowanie fizyczne (zabawy ruchowe). Pod tym względem w XX w. nie nastąpiły już poważniejsze zmiany. Doskonali się tylko metodyka nauczania, system promocji oraz podział szkoły elementarnej na klasy homogeniczne i z kolei na szczeble: propedeutyczny i „wstępnej systematyki".
Równocześnie jednak postępuje szkolarskie sformalizowanie procesu dydaktycznego, czego szczególnym wyrazem stawała się tzw. „śmiertelność szkolna", czyli odsiew i odpad szkolny. Dwudziestowieczny postęp pedagogiczny tzw. nowego wychowania, wychowania progresywnego, oparty w znacznej mierze na postępie wiedzy psychologicznej w zakresie rozwoju ontogenetycznego i różnic indywidualnych, stara się przede wszystkim przeciwdziałać temu szkolarskiemu sformalizowaniu i skostnieniu. Hasłem wszelkich innowacji w zakresie optymalizacji nauczania początkowego staje się hasło „szkoły na miarę" (E. Claparede), na miarę indywidualnych możliwości każdego dziecka, „szkoły dla dziecka" (a nie „dziecka dla szkoły"). W tym duchu też kształci się nauczycieli specjalistów dla szczebla nauczania propedeutycznego.
Z tych tendencji wynika jeden z kardynalnych współczesnych problemów pedagogiczno-psychologicznych powiązanych z nauczaniem początkowym, mianowicie problem tzw. gotowości (dojrzałości) szkolnej dziecka, czyli - inaczej mówiąc - problem progu szkolnego, przejścia dziecka z okresu przedszkolnego do szkolnego. O gotowości szkolnej dziecka i z kolei jego dobrej adaptacji (intelektualnej i społecznej) do wymagań szkoły decyduje bowiem nie tyle wiek metrykalny, co wiek rozwojowy. Grupy dzieci stające u progu szkoły różnią się głęboko poziomem rozwoju (rozwój może być przyspieszony, nierównomierny albo zaburzony). Niedobory rozwojowe nie zawsze potrafi wyrównać naturalne wychowanie środowiskowo-rodzinne. Dlatego wskazane jest fachowe wychowanie przedszkolne, które ma m.in. za zadanie wyrównywanie takich niedoborów (u nas obowiązkowe grupy przedszkolne 6-latków i tzw. klasy zerowe). Z tymi niedoborami rozwojowymi musi sobie umieć radzić także nauczyciel nauczania początkowego, inaczej stają się one w późniejszym okresie przyczyną odpadu i odsiewu ze szkoły, a nieraz i wykolejania się wielu młodych. Wiek metrykalny więc rozpoczynania nauki szkolnej (przeważnie 6-7 rok życia, rzadko - jak w Anglii - wcześniej) powinien być określany w zasadzie w zależności od wieku rozwojowego i przygotowania dziecka do szkoły.
Współcześnie zadaniem wykształcenia na szczeblu nauczania początkowego - obok dbałości o harmonijny rozwój umysłowy, moralny, społeczny i fizyczny dziecka - jest jak najlepsze umotywowanie i usprawnienie początkującego ucznia do dalszej nauki szkolnej. Przeglądając plany i programy nauczania dla szkół elementarnych w różnych krajach, stwierdzamy dużą zbieżność co do treści i metod (na szczeblach wyższych uderza znaczna rozbieżność programowa). Zbieżność na najniższym szczeblu nauczania nie dziwi, gdyż na tym szczeblu - o charakterze propedeutycznym - najważniejszą rzeczą jest, aby dziecko opanowało zasadnicze techniki dalszej pracy umysłowej: czytanie, pisanie, liczenie, mierzenie, aby nauczyło się obserwować świat i opanowało pewne elementarne umiejętności i nawyki z zakresu kultury fizycznej i wychowania zdrowotnego, pracy ręcznej i ekspresji artystycznej. Różnice w rozmaitych krajach zachodzą w sposobie traktowania treści programowych. W jednych stwierdzamy tendencję do nauczania - już na tym szczeblu - według odrębnych „przedmiotów" szkolnych, w innych tendencję do nauczania całościowego, zintegrowanego. Eksperymentowanie i innowacyjność dydaktyczna wyraża się głównie w poszukiwaniu form i metod intensyfikacji nauczania elementarnego (m.in. skracania dzięki temu okresu tego nauczania). Na szczeblu nauczania elementarnego wspiera się we wszystkich krajach powszechny (przynajmniej ustawowo i w teorii) drugi szczebel nauczania podstawowego, zwany często szczeblem wstępnej systematyki albo niższej szkoły średniej, obejmujący klasy piątą, szóstą, siódmą (ósmą, a niekiedy nawet dziewiątą).
STEFAN WOŁOSZYN
1. R. DOTTRENS: Programmes etplansdetudes dans l'enseignement primaire, Paris 1961; 2. J. WALCZYNA: Integracja nauczania początkowego, Wrocław 1968; 3. R. WIĘCKOWSKI: Zarys skutecznej organizacji pracy uczniów w nauczaniu początkowym, Warszawa 1973; 4. L. WOŁOSZYNOWA: Rozwój i wychowanie dzieci w młodszym wieku szkolnym. Warszawa 1967; 5. T. WRÓBEL: Współczesne tendencje w nauczaniu początkowym, Warszawa 1975.
SZKOŁA ALTERNATYWNA - ZAŁOŻENIA, EGZEMPLIFIKACJE
Jest rzeczą paradoksalną, że tzw. eksplozji szkolnej, której efektem był niespotykany w dziejach ludzkości rozwój szkolnictwa różnych typów i poziomów, przypadający we wszystkich prawie krajach uprzemysłowionych na lata sześćdziesiąte i początek lat siedemdziesiątych naszego wieku, towarzyszyła równie ostra krytyka szkoły jako instytucji dydaktyczno-wychowawczej. W wyniku też tej krytyki ukształtowały się trzy główne strategie dalszego rozwoju zinstytucjonalizowanego kształcenia, a mianowicie strategia descholaryzacji społeczeństwa, strategia szkoły ustawicznie doskonalonej oraz strategia szkoły alternatywnej, której opisowi poświęcone zostało niniejsze opracowanie.
ZAŁOŻENIA OGÓLNE SZKOLNICTWA ALTERNATYWNEGO. Strategia reformy szkolnictwa w drodze descholaryzacji społeczeństwa, aczkolwiek żywo dyskutowana na łamach fachowego czasopiśmiennictwa, nie cieszy się popularnością ani wśród teoretyków, ani wśród praktyków oświatowych. Z kolei strategia szkoły ustawicznie doskonalonej, licząca sobie obecnie najwięcej zwolenników w różnych krajach świata, spotyka się z zarzutem, że nie nawiązuje do zmian cywilizacyjnych, jakie dokonują się pod wpływem rewolucji naukowo-technicznej. W tych okolicznościach nie jest odosobniony pogląd, że racjonalną przebudowę obecnej szkoły, a w konsekwencji jej przekształcenie w szkołę jakościowo „inną", może zapewnić tylko strategia szkoły alternatywnej.
Cechą konstytutywną tej szkoły, alternatywnej wobec tej, którą nazywany konwencjonalną lub tradycyjną, ma być otwarcie na to, co ją otacza, co postępowe i twórcze, co pobudza uczniów do samodzielnej, a nawet samorzutnej działalności poznawczej, co kształtuje i rozwija ich zainteresowania, zaspokaja różnorakie potrzeby intelektualne i emocjonalne, wdraża do samokształcenia, stymuluje grupowe formy pracy, słowem - sprzyja wielostronnemu rozwojowi dzieci, młodzieży i dorosłych, którzy także w coraz większym stopniu i w coraz szerszym zakresie muszą się uczyć w sposób zinstytucjonalizowany.
Autorzy tego „wyznania wiedzy" alternatywnych rozwiązań edukacyjnych są nie tylko przekonani, że „szkoła jest nieunikniona", lecz - co więcej - wskazują, iż musi to być szkoła wolna od niedostatków czy zgoła błędów charakteryzujących szkołę obecną, jak chociażby:
tworzenie klas z uczniów tego samego rocznika i przetrzymywania ich przez długie lata z dala od
„prawdziwego życia" i odpowiedzialności;
wydłużania czasu nauki szkolnej poza granice wyznaczone przez potrzeby społeczno-gospodarcze
i kulturowe naszych czasów oraz indywidualne potrzeby uczniów;
mnożenie przedmiotów nauczania zaciemniających faktyczny obraz świata i zachodzących w nim
procesów i zjawisk, które z reguły mają charakter całościowy, a nie „zatomizowany";
zastępowanie subiektywnych i równocześnie wycinkowych ocen nauczyciela przez równie wycinkowe oceny testowe;
różnorakie błędy i usterki metodyczne, oddzielanie nauki od pracy, nagminnie panoszący się
werbalizm i autorytaryzm nauczycieli, pasywizm dzieci i młodzieży, encyklopedyzm, jednostronny historyzm w doborze treści nauczania itp.;
traktowanie szkoły jako głównego narzędzia, które ma równocześnie służyć tak różnym celom, jak
egalitaryzacja, zastępowanie rodziny w sprawowaniu jej wychowawczych i opiekuńczych powinności, a nawet reformy społeczne.
Usunięcie tych błędów wymaga nie tylko „otwarcia szkoły", bez czego nie przezwycięży się przecież jej obecnego odosobnienia, lecz również zasadniczej zmiany dotychczasowego modelu pracy dydaktyczno-wychowawczej. W tym bowiem modelu, którego strukturę wyznacza układ:
wiedza - program nauczania - nauczyciel - uczeń
wychowankowie są zdani wyłącznie lub prawie wyłącznie na wiadomości narzucane im niejako z zewnątrz, z reguły dość odległe od ich rzeczywistych potrzeb i zainteresowań poznawczych. Otóż na miejsce tego właśnie modelu trzeba wprowadzić model inny, alternatywny, zgodny z wymaganiami nauczania otwartego, w którym uczeń będzie równocześnie podmiotem i przedmiotem nauczania — uczenia się. Takie wymagania spełnia, zdaniem zwolenników szkoły alternatywnej, model o następującej strukturze:
uczeń realny świat
wiedza
nauczyciel
W tym układzie nauczyciel nie jest wprawdzie postacią tak silnie eksponowaną jak w szkole konwencjonalnej, niemniej jego rola nadal ma spore znaczenie. On to bowiem operacjonalizuje ogólne cele nauczania i wychowania, dobiera stosowne dla ich realizacji metody i treści, uwzględniając przy tym posiadane przez uczniów doświadczenia, ich możliwości i zainteresowania, a także wysuwane przez nich propozycje tematyczne, organizacyjne i metodyczne. I pod tym właśnie względem obecne odmiany szkoły alternatywnej, nazywanej również niekiedy szkołą otwartą, a mianowicie północnoamerykańska, duńska i niemiecka, różnią się od koncepcji wcześniejszych, wyrosłych jeszcze na gruncie tzw. nowego wychowania. Różnice polegają i na tym, że -zgodnie z przedstawionym wyżej modelem nauczania otwartego - uczniowie mają szeroki, częsty i bezpośredni kontakt z rzeczywistością społeczną, przyrodniczą i kulturową; uczą się zarówno w szkole, jak i poza nią; łączą naukę z pracą, w tym również z pracą zarobkową; korzystają z pomocy profesjonalnych i nieprofesjonalnych nauczycieli; często pracują w grupach kilkuosobowych; a ponadto mają pewien wpływ - aczkolwiek nie tak silny, jak w niektórych odmianach nowego wychowania - na dobór treści, metod i środków nauczania-uczenia się.
Ruch szkół alternatywnych, podobnie zresztą jak przed siedemdziesięcioma - osiemdziesięcioma laty ruch nowego wychowania, jest dość zróżnicowany. W tym opracowaniu skupimy uwagę na odmianach najbardziej reprezentatywnych dla jego obecnego stanu, do których zaliczam odmiany: północnoamerykańską, duńską i niemiecką.