16.11.08, Exordium - przykłady


Exordium - przykłady

Lizjasz: Obrona w sprawie zabójstwa Eratostenesa.

Wiele bym dał, Ateńczycy, za to, byście w tej sprawie okazali się takimi sędziami, jakimi bylibyście dla siebie samych, gdyby was spotkała podobna przykrość. Jestem bowiem przekonany, że gdybyście żywili takie same uczucie w stosunku do innych, jakie macie w stosunku do siebie, każdego z was musiałoby oburzyć do głębi to, co się wydarzyło. Wszyscy uważalibyście za zbyt łagodne kary, jakie się przewiduje dla ludzi dopuszczających się takich wykroczeń. Nie tylko zresztą wy podzielalibyście takie zapatrywanie, ale cała Grecja. W stosunku bowiem do tego jednego przestępstwa przysługuje - zarówno w państwach demokratycznych, jak i oligarchicznych - takie samo prawo odwetu nawet najmniej znaczącym ludziom wobec najbardziej wpływowych, tak że również najuboższy korzysta z tych samych uprawnień, co człowiek możny. Wszyscy bowiem ludzie uznają takie przestępstwo za najgorszą zbrodnię. Myślę, że w odniesieniu do wysokości wyroku wszyscy jesteście tego samego zdania i że nikt z was nie traktuje tej sprawy w sposób tak lekkomyślny, by sądzić, że sprawcy takich przestępstw powinni uzyskać przebaczenie lub przynajmniej zasługują na niewysoki wymiar kary. Za swój obowiązek, sędziowie, poczytuję przedstawić wam dowody na to, że Eratostenes utrzymywał stosunek miłosny z moją żoną i nie tylko ją uwiódł, lecz okrył hańbą moje dzieci, a mnie samego znieważył, wdzierając się pod mój dach. Wyjaśniam też, że nie byłem mu w niczym wrogiem poza tą jedną sprawą. Zabiłem go nie dla jakiejś korzyści ani dla wzbogacenia się, lecz dla wywarcia zemsty, którą przecież prawo dopuszcza. Postaram się opowiedzieć wam całą moją sprawę od początku: podam wszystko zgodnie z prawdą, niczego nie pomijając. Myślę bowiem, że tylko to jedno może mnie uratować, jeżeli zdołam wiernie odtworzyć wszystkie wydarzenia.

Demostenes: O pokoju

Widzę, Ateńczycy, że nasza obecna sytuacja polityczna jest źródłem niezadowolenia i niepokoju. A dzieje się tak nie tylko ze względu na poważne straty, jakie ponieśliśmy - a na nic się tu już nie zdadzą wzniosłe mowy - lecz dlatego, że panuje całkowita rozbieżność poglądów na temat ocalenia tego, co pozostało jeszcze w naszym posiadaniu. Każdy niemal w innym kursie polityki upatruje zbawienie dla państwa. Takie rozważania i udzielanie rad są zawsze zadanie niewdzięcznym i trudnym: wy. Ateńczycy, uczyniliście je jeszcze trudniejszym. Wszyscy ludzie naradzają się zwykle, zanim dojdzie do czynu lub zanim się coś wydarzy, wy zaś już po fakcie dokonanym. Z tego wynika, że w całym tym czasie, który ogarniam pamięcią, ten, kto gani błędy, znajduje u was poklask jako dobry mówca, sama zaś sprawa i to, co miało być przedmiotem dyskusji, całkowicie uchodzi waszej uwagi.

Pomimo to występuję tu w przeświadczeniu, iż będę w stanie doradzić wam środki, które nie tylko przyczynią się do poprawy aktualnej sytuacji, ale i do odzyskania tego, co utraciliśmy. Mam nadzieję, że uciszycie zgiełk sporów i zechcecie wysłuchać mnie z uwagą, która przystoi ludziom naradzającym się nad żywotnym interesami państwa i sprawami najwyższej wagi.

Cyceron: W obronie poety Archiasza

Sędziowie, jeśli posiadam jakąś odrobinę talentu (co prawda uświadamiam sobie jego nikłość) albo chociaż trochę sprawności krasomówczej (cechującej mnie, przyznaję, w skromnym jedynie stopniu), albo wreszcie jakąś teoretyczną wiedzę w tej dziedzinie, opartą na studiach i znajomości najszlachetniejszych nauk (od których, nie ukrywam, nigdy w życiu nie stroniłem) - o korzyści, jakie z tego wszystkiego wypływają, upominać się powinien w pierwszej bodaj kolejności, niemal z tytułu należnego mu prawa, ten oto Aulus Licyniusz. Jak daleko bowiem umysł mój może ogarnąć okres minionego życia i wywołać najodleglejsze wspomnienia dzieciństwa, od najdawniejszych czasów jego właśnie dostrzegam jako przewodnika tak w podjęciu tych studiów, jak i we wkroczeniu na ich drogę. Jeśli więc moja wymowa, ukształtowana z pomocą jego wskazówek i zachęty, oddawała czasem ludziom zbawienne usługi, on sam, od którego otrzymałem narzędzie pomocy i ratunku dla drugich, w pełni zasługuje na to, abym go w miarę swych możliwości wspomagał i ratował. A żeby nikt się nie dziwił takiemu ujęciu sprawy - jako że człowiek ten posiada pewne inne zdolności, nie zaś właściwą nam znajomość zasad wymowy - muszę stwierdzić, że i ja także nie oddawałem się nigdy wyłącznie temu jednemu zamiłowaniu. Wszystkie bowiem umiejętności składające się na wewnętrzną kulturę człowieka posiadają jakieś wzajemne więzi i łączą się ze sobą pewnym pokrewieństwem.

Żeby się jednak komus nie wydawało dziwne, że w sprawie karnej o przekroczenie ustawy i w procesie politycznym, który się toczy przed obliczem pretora narodu rzymskiego, człowieka wyjątkowych zalet, wobec niezwykle surowych sędziów i tak licznego zgromadzenia, posługuję się rodzajem wymowy obcym nie tylko przyjętym w sądzie zwyczajom, lecz w ogóle praktyce publicznych rozpraw - proszę, abyście mi w tej sprawie udzielili ustępstwa, które odpowiada osobie oskarżonego, a dla was, mam nadzieję, nie będzie przykre. Nie bierzcie mi za złe, że przemawiając w obronie znakomitego poety i człowieka niezwykle wykształconego, ze względu na tak liczne zgromadzenie ludzi uczonych i waszą duchową kulturę, jak również na prowadzącego ten proces pretora, pomówię nieco szerzej na temat studiów literackich i w związku z osobą człowieka, który pędząc życie ciche i oddane pracy umysłowej mało miał do czynienia z sądami, posłużę się nowym niemal i niezwykłym rodzajem wymowy. Jeśli zrozumiem, że użyczacie mi w tej sprawie zgody i przyzwolenia, niewątpliwie potrafię was przekonać, że ten oto Aulus Licyniusz nie tylko, będąc obywatelem, nie powinien być wyłączony z ich liczby, lecz nawet gdyby praw obywatelskich nie posiadał, zasługiwałby na to, by go na listę obywateli wpisano.

J. Uchański: wotum 1562 r.

Iż przyszło k temu, że o rzeczach ważnych, pilnych i bardzo potrzebnych ma być mówiono, trzeba było, kto by w to mędrszy i bywalszy ugodził niż ja, bo to na się znam, żem nie bywał dalej Wisły i Wilijej, a wszakoż to, co Pan Bóg dał, mówić będę.

J. Ossoliński: podziękowanie za pieczęć

Nie tak nagle N. M. K. P. N. M. na bystro upadający promień słoneczny czujna źrzenica zapada powieką, nie tak twardo obumiera podróżny nie upatrzonym zarażony piorunem, nie tak utrapionej matki mdłe zalewa się serce, nieostrożną opłakanej pociechy nowiną, jako język mój, bez tego tępy, na sam głos nowego W.K.M. dobrodziejstwa zdrętwiał i zakamieniał. Tępieje oko najbystrzejszego dowcipu, na blask królewskiej dobroczynności i w tym gmachu offusae caliginis, nie znajduje innej wdzięczności, tylko zawartymi ustami, opuszczonym pokornie okiem, swojej niewidomości przyznać ułomność. Tym wy wielcy krolowie najbliżej do Boskiego przystępujecie Majestatu, że dobrodziejstwa dajecie, nie przedajecie, bez frymarku, bez nagrody, bez nadziei odebrania, ba, bez potrzeby



Wyszukiwarka