INDEKS: katalog ksiąg zakazanych, uznawanych jako szkodliwe dla wiary i moralności. Dzisiaj katolicki Indeks utożsamia się z komunistyczną cenzurą, sugerując podobieństwa tych dwóch doktryn, ich "totalitarny" (czyt. cenzorski) charakter. Por. film, wolność.
--------------------------------------------------------------------------------
Kościół podobnie jak komunizm posługiwał się cenzurą (Indeksem)
--------------------------------------------------------------------------------
Kościół podobnie jak komunizm posługiwał się cenzurą (Indeksem). Kościół wskazując lektury szkodliwe dbał po prostu o swoich wyznawców. Następcy Chrystusa na ziemi zdawali sobie sprawę, że osoby czytający heretyckie książki mogą pod ich wpływem odejść od Boga. Czy pochwalimy administratorów, którzy nie ustawią znaku ostrzegawczego na drodze wiodącej w przepaść? Nawet więcej… będziemy się domagać, by postawili zapory (w razie gdyby ktoś nie zauważył znaku), albo nawet zasypali tę śmiertelną drogę. Czy Stolica Apostolska widząc śmiertelny trakt prowadzący w przepaść piekła, nie ma prawa stawiać przynajmniej znaków ostrzegawczych na tej drodze?
Propaganda antykatolicka, oskarżając Kościół o stosowanie cenzury, powołuje się zwykle na prawo człowieka do wyboru lektury zgodnej z zainteresowaniami i upodobaniami czytelniczymi. W przeciwnym razie - jak twierdzą - pojawia się "groźba totalitaryzmu". Choć przecież na takiej samej zasadzie miłośnik grzybów nie powinien ufać indeksowi grzybów trujących, który - wedle tej logiki - ogranicza wolność, prowadząc do totalitaryzmów?! Myśląc tak dalej dojdziemy do przekonania, iż apteki powinny być samoobsługowe. Lecząc schorowane gardło będziemy musieli skosztować wszystkie medykamenty z aptecznej półki. Jakim bowiem prawem magister - cenzor ma nam ograniczał wolność, sprzedając jedynie słuszne lekarstwa?!
Normalny człowiek nie rozmawia ze złodziejami, kłamcami, zabójcami. Dlaczego ta zasada nie obowiązuje, gdy - poprzez czytanie książek - ludzie chętnie rozmawiają ze złodziejami (komunistami), zabójcami (zwolennikami aborcji), czy kłamcami (ateistami, liberałami itd.)? Wydając nieraz grube pieniądze na te rozmowy (czyt. książki, czasopisma).
Przy okazji wychodzi na jaw jeszcze jeden trik: po co komu wolne myśli, gdy nie ma wolnych czynów?! Domaganie się wolności myśli to tylko preludium do wolności czynów. Brak cenzury nagannych postaw, gdy są takie możliwości, to w gruncie rzeczy świadome i dobrowolne przyzwalanie na rozprzestrzenianie się zła w świecie.
Nie istnieje zatem kwestia "czy cenzurować", otwarta jest natomiast kwestia "jak cenzurować we współczesnej sytuacja społeczno - politycznej?".