Wiersze - Adam Asnyk
Karmelkowy wiersz
W utworze Adama Asnyka pod tytułem Karmelkowy wiersz dominują nastroje niechęci do przeżywania uczucia idealnego oraz rozczarowania idealistycznym, romantycznym traktowaniem miłości i kobiet. Podmiot liryczny niejako spowiada się przed czytelnikiem, przyznaje do pomyłki, którą wielokrotnie popełniał w młodości. Jego błędem było przede wszystkim to, że poważnie traktował zwykłe, salonowe flirty, święcie wierzył w istnienie prawdziwej miłości:
„Bywało dawniej, przed laty,
Sypałem wiersze i kwiaty
Wszystkim dziewczątkom (...)
Wierzyłem - zwyczajnie - młody,
Że jeszcze nie wyszłe z mody
Myśleć i czuć...”
Od tamtych chwil minęły lata i podmiot liryczny doskonale zdaje sobie sprawę, że jego dawne angażowanie się w salonowe gierki miłosne było śmieszne. Kobiety okazały się być zwykłymi lalkami pozbawionymi uczuć wyższych. Swoje miłosne historie przyrównuje do przygód Don Kichota - błędnego rycerza, któremu romansowe powieści pomieszały w głowie i doprowadziły do obłędu:
„I z śmieszną donkiszoterią
Wielbiłem lalki,
I gotów byłem, o zgrozo,
Za Dulcyneę z Tobozo
Stanąć do walki!”
Wymieniona w tym fragmencie Dulcynea z Toboso była kobietą pochodzenia chłopskiego, nader brzydką i prostą, jednak w swym obłędzie Don Kichot traktował ją jak damę serca i staczał dla niej najprzeróżniejsze potyczki i pojedynki z najdziwmejszymi wrogami.
Podmiot liryczny nie mówi już w dalszym ciągu wiersza o miłości, teraz zastępuje ją "komedia salonu", w której "z serca pożytek niewielki". Zamiast serca poeta ma więc dla dam w zapasie karmelki, słodkie cukierki, mające odtąd zastępować słodycz serca. Ta puenta jest jednocześnie wyrazem niewiary Asnyka w prawdziwą miłość i głębokie, poważne zaangażowanie się w związek uczuciowy z kobietą. Łatwo dostrzegalna w Karmelkowym wierszu ironia może być jednak traktowana jako wyraz znacznie głębszego rozczarowania: rozczarowania romantycznym idealizmem i uczuciowością.
Ach, jak mi smutno!
Wiersz Adama Asnyka Ach, jak mi smutno! jest utworem, który przepełnia rozpacz z powodu opuszczenia podmiotu lirycznego przez bliską mu kiedyś, ukochaną osobę:
„Ach, jak mi smutno! Mój anioł mnie rzucił
W daleki odbiegł świat...”
Zawód miłosny okazuje się mieć wymiar katastrofy. Klęska uczuciowa jest połączona z utratą przez podmiot liryczny marzeń, poczuciem braku umiejętności cieszenia się życiem, niechęcią do świata. Po odejściu ukochanej, która przyrównywana jest do anioła, pozostaje mu jedynie "posępny grobu cień". Poeta nie wyraża żadnej nadziei na zmianę tak fatalnego stanu rzeczy, na powrót kochanki (trzykrotnie powtórzone słowo: "próżno!"). Podmiot liryczny ma wrażenie, że całe jego życie jest stracone, zdruzgotane, że "cięży już nad nim niewidzialna ręka...". Uczucie, którym podmiot liryczny darzy ukochaną, to miłość typowo romantyczna. Kobieta jest uwznioślona, idealizowana. Charakterystyczne jest także, że jest to miłość nieszczęśliwa, nie spełniona (jak uczucie Gustawa z IV cz. Dziadów A. Mickiewicza), co pogrąża podmiot liryczny w cierpieniu.
Między nami nic nie było...
Między nami nic nie było... Adama Asnyka to wiersz pełen gorzkiej, ironicznej przekory. Pierwsza strofa to jakby słowa podmiotu lirycznego kierowane w przypływie gniewu do kogoś, z kim się właśnie rozstaje:
„Między nami nic nie było!
Żadnych zwierzeń, wyznań żadnych
Nic nas z sobą nie łączyło...”
Jednak od tego momentu, już przez cały wiersz, kolejne słowa podmiotu lirycznego będą stanowiły oczywiste zaprzeczenie powyższego twierdzenia. W wypowiedzi podmiotu lirycznego pojawią się bowiem przywołane z pamięci obrazy, sceny, sytuacje i wydarzenia z przeszłości, dobitnie świadczące o tym, że jednak kiedyś wiele łączyło tych dwoje ludzi:
„Prócz wiosennych marzeń zdradnych;
Prócz tych woni, barw i blasków (...)
Prócz szumiących śpiewem lasków (...)
Prócz tych kaskad i potoków (...)
Prócz girlandy tęcz, obłoków,
Prócz natury słodkich czarów;
Prócz tych wspólnych, jasnych zdrojów (...)
Prócz pierwiosnków i powojów...”
Ewidentne zastosowanie anafory (rozpoczęcia kolejnych wersów tym samym słowem) powoduje, że przesłanie wiersza staje się łatwe do odczytania: kiedyś tych dwoje ludzi łączyła wielka, wspaniała i romantyczna miłość. Teraz, gdy zabrakło jednego z nich, drugiemu pozostają tylko rozpaczliwe próby oszukiwania się, wmawianie sobie, że nie ma czego żałować, że żadne wielkie uczucie nigdy nim nie zawładnęło. Tym bardziej tragicznie brzmi ostatni wers wiersza, słowa, które niczym klamra spinają cały utwór, rozpoczynając go i kończąc:
„Między nami nic nie było!”.
Limba
Należący do powstałego w latach 1878-1880 cyklu liryków pod tytułem W Tatrach wiersz Limba jest świadectwem przemian filozoficzno-światopoglądowych poety. Adam Asnyk zdaje sobie sprawę z faktu, że bunt, niezgoda na otaczającą go rzeczywistość i postawa pełna rozpaczy są tylko wyrazem bezsilności. Próbuje więc odnaleźć się we współczesnym mu świecie, zrozumieć zachodzące przemiany i procesy dziejowe. Tak więc przyroda stanowi tylko punkt wyjścia dla ogólnofilozoficznej refleksji.
Tytułowa, samotnie rosnąca "na skały zrębie" limba zwiesiła swe gałęzie nad urwiskiem i nad wzburzoną wodą. Limba jest "prawie ostatnia już z rodu", jej czas dobiega końca. Nadciąga bowiem nowa generacja:
„Tłum świerków rosnących nisko.
Te łatwo wschodzące karły,
W ściśniętym krocząc szeregu,
Z dawnych ją siedzib wyparły
Do krain wiecznego śniegu”
Samotna limba, symbol indywidualizmu, wielkości, wyjątkowości, zostaje wyparta wysoko w góry, aż w końcu nie ma się już gdzie cofnąć. Jednak nie myśli nawet o jakiejkolwiek formie walki:
„Nigdy się do nich nie zniży,
O życie walczyć nie będzie (...)
Woli samotnie z błękitu
Upaść - strzaskana przez gromy”
Ukazana w wierszu sytuacja liryczna odzwierciedla sytuację jednostki wybitnej - dumnej, wrażliwej, która zna swoją wartość, jest świadoma wyjątkowości - w społeczności ludzi zwykłych, przeciętnych, o ciasnych horyzontach intelektualnych i miernej uczuciowości. Jednostki wybitne, indywidualiści są zawsze w mniejszości. Nie walczą - są na to zbyt dumni, nie poniżą się także do jakichkolwiek układów z bezbarwnym, szarym tłumem. Wolą śmierć i zapomnienie.
Wiersz może być także interpretowany jako opis walki pokoleń. Trzeba jednak pamiętać, że Asnyk, jako jeden z nielicznych twórców tego okresu, potrafił obiektywnie ocenić zalety i wady ideologii tak romantyków, jak i pozytywistów. Zdawał sobie także sprawę z ciągłości procesu historyczno-literackiego i wiedział, że również pozytywiści znajdą się w roli pokolenia odchodzącego w przeszłość. Dlatego poeta stronił od ocen tych dwu pokoleń i próbował godzić antagonistów, co wyraźnie można odczytać w wierszu Do młodych.
Daremne żale, próżny trud...
Utwór Adama Asnyka Daremne żale, próżny trud... jest wyrazem nowego światopoglądu i nowej postawy filozoficzno-życiowej poety. Wiersz ma charakter apelu, skierowanego przez Asnyka do takich jak on romantycznych idealistów, epigonów minionej epoki (mianem epigona określa się kogoś, kto głosi nieaktualne, przebrzmiałe już hasła, poglądy). Asnyk, zwracając się do nich "wy", dzieli się z nimi swoimi refleksjami historiozoficznymi. Uświadamia romantykom, że pewne procesy historyczne są nieuchronne, że ideały romantyczne należą już do przeszłości:
„Przeżytych kształtów żaden cud
Nie wróci do istnienia”
Żaden człowiek, ani nawet grupa ludzi, nie może zmienić naturalnego biegu historii. Rozwój świata i dokonujący się we wszystkich dziedzinach życia postęp uniemożliwiają bierne przyglądanie się otaczającej rzeczywistości. Nikomu nie może się udać próba zahamowania biegu dziejów:
„Świat wam nie odda, idąc wstecz,
Zniknionych mar szeregu;
Nie zdoła ogień ani miecz
Powstrzymać myśli biegu”
Romantycy sami muszą dokonać teraz wyboru, być może najtrudniejszego w ich życiu. Mogą pogodzić się z nową rzeczywistością i wziąć udział w tworzeniu przyszłego, lepszego być może świata, mogą też upierać się przy swoich starych założeniach i przebrzmiałych ideałach, "w uwiędłych laurów liść / z uporem stroić głowę". Sam Asnyk już wybrał. Wyraźnie wskazują na to jego słowa, wypowiadane tonem rozkazującym, bardzo kategorycznym:
„Trzeba z żywymi naprzód iść,
Po życie sięgać nowe”
Naprawdę bowiem innego wyjścia nie ma. Każdy, kto nie włączy się do procesu przekształcania świata, zostanie wypchnięty na margines życia, skaże samego siebie na śmierć artystyczną:
„Bezsilne gniewy, próżny żal!
Świat pójdzie swoją drogą”
Do młodych
Adam Asnyk zwraca się w wierszu do młodych pozytywistów, dzieląc się z nimi swoją wiedzą, swoimi doświadczeniami i refleksjami. Utwór jest manifestem, a raczej apelem, w którym poeta zachęca młode pokolenie do poszukiwania "prawdy jasnego płomienia", odkrywania "nowych, nieodkrytych dróg", znajdowania nowych rozwiązań. Tylko w ten sposób świat może stać się lepszy, bowiem:
„Za każdym krokiem w tajniki stworzenia
Coraz się dusza ludzka rozprzestrzenia
I większy staje się Bóg!”
Nietrudno zauważyć, że Asnyk akceptuje pozytywistyczną koncepcję postępu, co więcej, przyjmuje ją i aprobuje. Jednak w swym apelu skierowanym właśnie "do młodych", przestrzega ich przed radykalnym odcinaniem się od własnych "korzeni", czyli od spuścizny epoki poprzedniej i dorobku minionych pokoleń:
„Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy
Choć macie sami doskonalsze wznieść”
Adam Asnyk poznał logikę dziejów, wie doskonale, że choć pozytywiści zastąpili romantyków, przedstawili nowe idee, to przecież sami kiedyś zostaną zmuszeni do ustąpienia ze "sceny dziejów". Kiedyś w przyszłości pojawi się nowe, młode pokolenie, dla którego ideały pozytywistyczne będą przestarzałe i zdezaktualizowane:
„I wasze gwiazdy, o zdobywcy młodzi,
W ciemnościach pogasną znów!”
Przesłanie wiersza zawarte jest w przekonaniu, że każde pokolenie uczestniczy w procesie tworzenia dorobku kulturalnego kraju. Współcześni powinni umieć przejąć wszystko to, co było najcenniejsze w duchowym dorobku poprzedników, następnie wzbogacić tę spuściznę o swoje doświadczenia, by móc w końcu przekazać ją swoim następcom. Asnyk wyraźnie zaznacza, że pozytywistom nie wolno odrzucać przeszłości i tradycji, bowiem są jedynie częścią potężnego, powszechnego "dzieła wieków" całej ludzkości.