Slayers forever 2, Mii podniosła głowę znad książki


"Slayers Forever!" by Kot.

Część druga: "Dom Alaizabel Crey"

Wyruszyli następnego dnia.Mieli szczytny cel- ocalić świat.Niezabardzo wiedzieli jak zdołają tego dokonać...

Wróżbitka Azalea dała im mapę z miejscami, którem muszą odwiedzić, żeby zapobiec końcowi świata.

"1.Zniszczyć dom Alaizabel Crey."

Dom ten znajdował się dwadzieścia kilometrów od Saillune, na Silent Hill.Pokonali tą trasę na grzbiecie złotego smoka.

Stanęli przed podniszczoną ruiną, swego czasu piękną willą z czarnego marmuru.

-Co może nam dać zniszczenie tego domu?-Spytał Gourry.

-Pani Azalea mówi, że właśnie stąd wypełzną potwory...-szepnęła Amelia.

W tym miejscu było coś, co nakazywało mówić szeptem.Nikt nie potrafił powiedzieć, dlaczego nagle jego ciało opanował przerażający strach.Yam coś było.Teraz patrzyło na nich i śmiało im się w twarz.

-"Zetrę ci ten uśmieszek z gęby"-pomyślała Lina.

-Rzucisz Dragu Salve'a?-Zwrócił się do niej Zelgadis.

-Nie.Chcę zobaczyć co jest w środku.

-Ale po co?Im szybciej, tym lepiej.

-Chcę zobaczyć, co jest w środku-powtórzyła Lina z naciskiem.

Pełni różnych uczuć weszli do środka.

*

Przywitał ich zapach stęchlizny i pleśni.Od wielu lat nikt tu nie mieszkał.Rozdzielili się- Lina poszła do piwnicy, Gourry i Amelia zostali na parterze, Filia poszła na piętro.Xellos, po chwili wachania, poszedł za nią.

*

Gourry otworzył starą szafę.Zobaczył wiszące płaszcze, pokryte pajęczynami.Amelia przygladała się obrazowi modlącego się anioła.

-Jest taki piękny..-westchnęła.

Stała nieruchomo, wpatrując się w obraz szklistym wzrokiem.

*

Lina dotarła do niskiego pomieszczenie, na którego środku stało wielkie lustro w złotej ramie.Oświetlając sobie drogę Lighttening, podeszła do niego.Z lewej strony ramy zauważyła trzy zielone guziki.Starła kurz a powierzchni lustra.Ujżała swoje odbicie.Wcisnęła jeden z guzików.

Odbicie zawirowało.

*

Zelgadis badał dokładnie biliotekę.Większość książek ostała napisana jakimiś tajemniczymi znakami.Przeglądając jedną z nich poczuł papierosowy dym.Odwrócił się, zaskoczony.

Książka wypadła mu z ręki.

*

Filia stwierdziła, że na piętrze nie ma nic ciekawego.Kilka starych mebli, nadgryziona przez mole szafa i stara łazienka.Już miała wracać, gdy zauważyła drzwi.Otworzyła je.

Zobaczyła czarną przestrzeń i marmurowe, kręte schody wijące się do góry.

-Schody do nieba..?

Przyciągała ją jakaś tajemnicza siła.Podniosła nogę, by wejść na pierwszy stopień.

*

~Chcesz być takim pięknym obrazem, prawda?~

Amelia słyszała w swoim umyśle słowa.

-Tak...-szepnęła.-Tak...

~Dotknij obrazu.Dotknij obrazu.~

Księżniczka wyciągnęła ręke.Płótno zafalowało, zaczęło wciągać jej dłoń.Amelia uśmiechnęła się; chciała być takim pięknym obrazem...

-NIE!!!-Poczuła, że ktoś ją szarpie.

Jak on śmie!Przecież chce być obrazem!

-Amelia!Nie!-Gourry odciągnął ją od ściany, potrząsnął.-Co ci jest?!

Odetchnęła głośno.Zdziwiona popatrzyła na szermierza.

-Co się panu stało?-Spytała.

Nagle pokój wypenił wrzask wściekłości.Amelia popatrzyła na obraz.Na miejscu anioła pojawił się straszliwy demon, z twarzą wykrzywioną grymasem wściekłości.Podłoga zmieniła się w czarno-białą szachownicę.Było na niej mnóstwo zakrzepłej krwii.

*

Odbicie dalej przedstawiało Linę, tylko, że z obecną łączyły ją tylko oczy.Czarodziejka widziała szkielet ubrany w jej ciuchy, z płonącymi czerwonymi oczami.Przerażona nacisnęła guziki, ale odbicie nie znikało.

Kościana dłoń chwyciła ją za gardło.

-Nieeee!!!!

Próbowała się wyrwać, ale dłoń zaciskała się coraz mocniej.Rozpaczliwie łapała powietrze.Odbicie zaczęło się śmiać.

Ostatkiem sił sięgnęła po sztylet.Odcięła rękę, upadła do tyłu.

Odbice zawyło.Piwnica zaczęła się trząść.Czarodziejka zaczęła biec, jej umysł skoncentrował się tylko na wydostaniu z tego piekła.

*

Tak przerażającej i groteskowej istoty Zelgadis jeszcze nie widzał.Istota miała głowę i trzy twarze- na środku, po lewej i po prawej stronie.Były one szare jak popiół, z czerwonymi oczami świecącymi złowrogo.Prawa, anorektycznie chuda i dziwnie powykrzywiana ręka zakończona była długim ostrzem na którym widniały smugi krwi.Lewa ręka była umięśniona, zamiast palców miała zwierzęce szpony.Istota była ubrana w poszarpany garnitur i krawat.Stała na dwóch nogach przypominające kurze, ze stalowymi szponami na stopach.

-Chimera...-powiedziała ochrypłym głosem środkowa twarz, mieląc w ustach cygaro.

-Chimera...-powtórzyły jak echo pozostałe twarze.

-Lubimy chimery...-rzekła lewa twarz.

-Tak, tak-gorliwie przytaknęła prawa twarz.

-Lubimy się z nimi bawić-gdy środkowa twarz wykrzywiła usta w przerażającym uśmiechu, po plecach Zelgadisa przebiegł dreszcz.

-Pobaw się z nami!-Zawołały boczne twarze.-Pobaw się z nami, chmero!

Stwór kucnął, a potem skoczył za Zelgadisa.Odwrócił się natychmiast, wyjmując odruchowo miecz.Twarze uśmiechnęły się jednakowo.Stwór błyskawicznie zadał cios szponami, rozpruwając koszulę Zelgadisa.Gdyby nie był chimerą, już by nie żył.

-Jesteś twardy-powiedziała środkowa twarz.Zabrzmiało to jak żart.

Kolejny cios, tym razem ostrzem.Zelgadis próbował sparować, ale sutek tego był taki, że połamał miecz.Cios lewą nogą.Wyraźnie poczuł stalowe szpony na twarzy.Siła ciosu odrzuciła go na ścianę.

-Skoro nie można pociąć-szpony lewej ręki zacisnęły się na jego gardle-to udusimy...

Zelgadis z sekundy na sekundę tracił oddech.Resztkami sił wytworzył malenką kulę ognia.Stwór odskoczył.

-Chimera zna zaklęcia!!!-Oburzyła się lewa twarz.

Pozostałe tylko się uśmiechnęły.

-Będzie więcej zabawy...

Zaatakował ostrzem.Zelgadis wykonał zręczny unik, po czym przeturlał się w kieruku drzwi.Stwór zamarł.

-Gdzie jest chimera?!-Środkową twarz wykrzywił grymas wściekłości.-Gdzie jest chimera?!

Zelgadis wyjął sztylet.Bezszelestnie podkradł się do stwora, dbając o to, zeby być jak najbliżej podłogi.Najwidoczniej potwór nie widział tego, co było nisko.

Wziął zamach i...

Stwór zareagował.Zelgadis zdążył wbić w jego brzuch sztylet, ale przed tem poczuł, jak stalowe szpony miażdżą mu nogę, a zęby środkowej twarzy wgryzają w ramię.Wstał z ledwością, walcząc z gwałtownymi zawrotami głowy.Pokój wirował.Poczuł wypływającą z niego krew.Noga odmówiła mu posłuszeństwa.Padł na podłogę zalaną posoką potwora.

*

-Chodź do nas....-Filia usłyszała szept brzmiący jak muzyka.-Chodź...

Będąc jaby w narkotycznym śnie postwiła noge na pierwszy stopień.Ten piękny głos odurzał.Chcaiła go słuchać jeszcze i jeszcze...

Silne ramiona, które ją oplotły gwałtownie przywróciły jej zdolość jasnego myślenia.

-Napewno chcesz tam wejśc?-Usłyszała szept przy swoim uchu, na szyi poczuła czyjś oddech.

Zawachała się.Cudowny głos zyskał na stanowczości.Teraz nie prosił, lecz żądał.

-Chodź do nas!Chodź!

Chciała się uwolnić i iść za głosem.

-Filio, pomyśl.Napewno chcesz tam wejść?

-Puść mnie!-Zaczęła się szamotać.-Puszczaj!

Ramiona puściły, ale tylko na moment.Poczuła żelazny uścisk, ktoś odwrócił ją od schodów.

-Napewno chcesz tam iść?-Wpatrywała się w ametystowe tęczówki.Słyszała głos, ale niepotrafiła go skojarzyć z osobą.Była tylko ona, schody i te oczy.-Filio!

-Chodź do nas!Chodź do nas!

-Ja...-te oczy ją hipnotyzowały, lecz głosy pociągały.-Ja....

-Chodź do nas!Filio!Chodź do nas!

-Ja...

-Chodź do nas!

-Ja..JA CHCĘ!!!

Odwróciła się w kierunku schodów, skoczyła.

-Ale ja ci niepozwolę.

Ktoś ją chwycił w locie.Zacisnęła oczy, bo głosy zmieniły się w uciążliwe wycie, które narastało w jej głowie.

-NIEEEEEEE!!!-Krzyknęła.

Zaraz wybuchnie jej głowa.

-NIEEEE!!!!!NIEEEE!!!!

Wszystko ustało.Zdumiona otworzyła oczy.Leżała na ziemi przed domem Alaizabel Crey.

Kilka metrów dalej leżał skulony Xellos.

Podeszła do niego na chwiejnych nogach.Kapłan cały drżał, skulony w kłębek.

-Xellos..?-Kucnęła przy nim.-Co ci jest?

To wszystko było takie nierealne.W głowie jej się kręciło, oczy zachodziły mgłą.

-Xellos..?Xe...-potężny zawrót głowy spowodował, ze upadła na ziemię.Niebo zawirowało.

-O co chodzi?-Zdumiona usiadła.

Xellos siedział w powietrzu, popijając herbatkę.Koło niego stała reszta drużyny.

-Rzucisz Dragu Slave'a?-Spytał Zelgadis.

Deja vu..?

-Tak-czarodziejka zaczęła wypowiadać słowa zaklęcia.

-To był sen..?-wyszeptała Filia.

Nie, to nie mógł być sen, pomyślała.

Noga Zelgadisa była cała w bandarzach, wyraźnie zmęczona Amelia opierała się o Gourry'ego, a na szyi Liny widniały ciemne pręgi.Tylko Xellos był zdrowy.

Ale czy napewno..?

to be continued...

________________________________________________

Jak mi idzie pisanie takich fanfików?

kot.agata@interia.pl

3



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Slayers forever 1, Mii podniosła głowę znad książki
Slayers Epsilon, Slayers Epsilon 5, Mii podniosła głowę znad książki
Slayers Epsilon, Slayers Epsilon 1, Mii podniosła głowę znad książki
Slayers Epsilon, Slayers Epsilon 2, Mii podniosła głowę znad książki
Slayers Epsilon, Slayers Epsilon 4, Mii podniosła głowę znad książki
Slayers Epsilon, Slayers Epsilon 3, Mii podniosła głowę znad książki
Naixin, Naixin 3, Mii podniosła głowę znad książki
Destruction, Destruction 3, Mii podniosła głowę znad książki
Naixin, Naixin 14, Mii podniosła głowę znad książki
Naixin, Naixin 2, Mii podniosła głowę znad książki
Fairy Tale, Fairy Tale 3, Mii podniosła głowę znad książki
Fairy Tale, Fairy Tale 1, Mii podniosła głowę znad książki
Naixin, Naixin 10, Mii podniosła głowę znad książki
Destruction, Destruction 1, Mii podniosła głowę znad książki
Skrytobójczyni, Skrytobójczyni 5, Mii podniosła głowę znad książki
Naixin, Naixin 12, Mii podniosła głowę znad książki
Fairy Tale, Fairy Tale 2, Mii podniosła głowę znad książki
Skrytobójczyni, Skrytobójczyni 3, Mii podniosła głowę znad książki
Skrytobójczyni, Skrytobójczyni 6, Mii podniosła głowę znad książki

więcej podobnych podstron