Terlikowski: Dziękujmy Bogu za błogosławionego
Jana Pawła II
Kategoria:
Kościół
niedziela, 1 maja 2011 11:27
Jan Paweł II jest już błogosławionym. To ważny dzień dla Kościoła, ale też dla nas Polaków. Ale ważne,
by nie ograniczył się on tylko do wzruszeń, ale był początkiem przemiany.
Dzisiaj mamy czas na wzruszenie, radość, rozmowę. 1 maja 2011 roku do dobry moment, by opowiedzieć
dzieciom o „wielkich rzeczach”, jakie Bóg uczynił nam przez Jana Pawła II. O nawróceniu, odkrywaniu
Kościoła, wolności, niepodległości, wyzwoleniu ze zniewoleń także duchowych. O tym, jak
odkrywaliśmy papieża dla siebie, i jak jego przemówienia, spotkania z nim czy jego teksty zmieniały
nasze jednostkowe, ale i społeczne życie, jak zmieniały nasze parafie, diecezje i cały Kościół. Trudno nie
wspominać dzisiaj także kolejnych pielgrzymek, które przemieniały Polskę, ale i spotkań z młodzieżą na
całym świecie. Wielu z nas będzie mogło także wspomnieć osobiste drobne, małe spotkania z Janem
Pawłem II. Tym trzeba się dzielić. O tym trzeba mówić, by nasze dzieci pamiętały papieża z Polski i
dziękowały za niego Bogu, tak jak my.
Studiować myśl
To zadanie opowiadania, dzielenia się doświadczeniem Jana Pawła II rozciąga się także na kolejne dni.
Nigdy za dużo Jana Pawła II w Polsce. Ale nie wystarczy opowiadać o wzruszeniach. Trzeba zabrać się
za wyjaśnianie i popularyzację myśli papieża. Jest w gruncie rzeczy żenujące, że na polskich
uniwersytetach świeckich niemal nie ma katedr myśli Jana Pawła II, że jego teologia małżeństwa, myśl
polityczna, etyczna, filozoficzna nie jest wykładana na polskich uczelniach. Jest to także zwyczajna
głupota, bowiem nie będą do Polski przyjeżdżać cudzoziemcy chcący studiować Szekspira czy Newtona.
Mogą tu natomiast ściągać tysiące ludzi, którzy chcą studiować myśl Jana Pawła II.
Ale to nie wszystko. Konieczne są także czasopisma naukowe, które zajmą się już nie tylko życiem
Karola Wojtyły, ale będą badać konkretne przejawy jego myśli. Teologa małżeństwa i rodziny, nauka
społeczna, rozumienie solidarności, personalizm, obrona życia, rozumienie narodu, pojmowanie
ekumenizmu i dialogu międzyreligijnego – to tylko niektóre z przestrzeni badawczych, które otwierają się
przed naukowcami. I każda z nich zasługuje na osobne instytucje badawcze i periodyki, które tylko jej
będą poświęcone. Periodyki po polsku, angielsku, niemiecku, hiszpańsku, włosku i rosyjsku. Tak by
nasze badania mogły być eksportowane, byśmy dzielili się tym, co sami odkrywamy w Janie Pawle II.
Created with novaPDF Printer (
). Please register to remove this message.
Ewangelizować
Studia nad myślą powinny nas jednak prowadzić do działania. I tu nie ma wątpliwości, że
najważniejszym zadaniem jakie stawiał przed sobą, ale i przed nami Jan Paweł II jest ewangelizacja.
Istotą tego pontyfikatu był wielki apel, byśmy przestali się bać i otworzyli drzwi Chrystusowi. I mam
poczucie, że jeśli kiedyś będziemy sądzeni z tego, co zrobiliśmy z dziedzictwem papieża Polaka, to
jednym z podstawowych pytań będzie, czy przestaliśmy się bać, czy nabraliśmy odwagi i otwieraliśmy
drzwi Chrystusowi, czy też siedzimy wciąż zamknięci z obawy przed … (tu każdy może sobie wstawić,
kogo chce – szefa, żonę, przyjaciół, znajomych czy nieznajomych)?
Otwieranie drzwi Chrystusowi dokonywać się oczywiście musi na różnych poziomach. Zaczynamy
zawsze od siebie i od własnego nawrócenia. Spotkanie Chrystusem prowadzi jednak do chęci głoszenia
Go i dzielenia się Nim na różnych poziomach: osobistym, społecznym, międzynarodowym. To zadaniem
głoszenia Chrystusa jest nam szczególnie mocno powierzone. Mamy być świadkami Jego Miłości,
Miłosierdzia, Jego Życia. Mamy opowiadać o nim znajomym, przyjaciołom, ale także głosić Go w
mediach, szkole, na uniwersytecie i w przestrzeni kultury. Chrześcijaninem jest się bowiem zawsze, albo
nie jest się nim nigdy.
Ewangelizacja to także zadanie dla nas, jako dla narodu. Papież wzywał nas do bycia świadkami
Miłosierdzia Bożego i wierzył, że to my możemy ponownie ewangelizować Europę. Na razie niewiele w
tej kwestii zrobiliśmy, ale wciąż mamy szansę. Księża i zakonnicy, siostry i małżeństwa z Polski mogą
stać się żywym świadectwem wiary w Europie. Musimy jednak przestać się bać, przestać przejmować
tym, że zostaniemy okrzyknięci ciemnogrodem czy konserwatystami. I zacząć głosić Chrystusa i być
Jego świadkami. Nie oglądając się na innych, na księży, hierarchów, ale zaczynając od siebie. W ten
sposób wypełnimy testament papieski.
Obrona życia
Nie mniej istotna pozostaje obrona życia. Tu także mamy sporo do zrobienia. I to mimo świadomości, że
mamy się czym poszczycić. Dzięki Janowi Pawłowi II jesteśmy pierwszym krajem, który zaczął proces
przywracaniu miejsca obronie życia w prawie. Nadal jednak można u nas zabić dziecko, tylko z powodu
pochodzenia czy stanu zdrowia. I to trzeba zmieniać. Jan Paweł II, to nie ulega wątpliwości, byłby z nas
dumny, gdyby się to to udało.
A jest to tym łatwiejsze, że właśnie do parlamentu trafił projekt całkowicie zakazujący zabijania. Teraz
trzeba tylko wymusić na naszych posłach, by ci zamiast gadać o wdzięczności za pontyfikat pokazali, że
rzeczywiście się nim przejmują, i że Jan Paweł II jest dla nich kimś więcej niż tylko postacią z breloczka,
z którą można się pokazać. Ci dla których Papież z Polski znaczy cokolwiek jest rzeczą jasną, że jedną z
najważniejszych dla niego spraw była obrona życia, i że nie sposób być katolikiem wiernym papieskiemu
nauczaniu i godzić się na to, by w Polsce (czy gdziekolwiek indziej) nadal mordowano nienarodzonych.
Oczywiście politycy sami z siebie nie zrobią wiele. Im wystarczy, że pojadą do Rzymu, a potem już
wrócą do starych przekonań. My jednak mamy obowiązek naciskać, domagać się, dzwonić, a jeśli będzie
trzeba głosować tak, by z naszego życia publicznego wyeliminować zwolenników aborcji. To także
będzie wypełnianie testamentu Jana Pawła II.
Dumni z bycia Polakami
Created with novaPDF Printer (
). Please register to remove this message.
Majowa beatyfikacja, choć dała błogosławionego Kościołowi, jest jednak również wielkim darem dla nas
Polaków. Uświadamia nam bowiem bardzo mocno, że wbrew nieustannym utyskiwaniom mamy z czego
być dumni. Polski katolicyzm nie wydał wprawdzie wielkim reformatorów (może to zresztą i dobrze),
jak niemiecki. Niewielu w nim znakomitych teologów i filozofów, jak u Francuzów. Mamy za to
pierwszorzędnych mistyków, duszpasterzy i świętych. Św. Maksymilian Maria Kolbe, św. Faustyna
Kowalska, kard. Stefan Wyszyński, Władysław Korniłowicz, św. Honorat Koźmiński. A ostatnim
(miejmy nadzieję na razie), i największym w tym nurcie pozostaje Jan Paweł II. Syn polskiej ziemi, w
najgłębszym tego słowa znaczeniu. Człowiek dumny z tego, że jest Polakiem, a jednocześnie potrafiący
nam stawiać wymagania.
Wierność testamentowi Jana Pawła II to zatem również bycie wiernym naszej polskości, naszemu
przeżywaniu wiary (w jego najlepszych, a nie najgorszych przejawach). To podtrzymywanie tradycji,
świętowanie świąt i wreszcie studiowanie polskiej teologii, mistyki, duchowości. A jest tu sporo do
zrobienia. Jan Paweł II wciąż przypominał nam bowiem o naszych korzeniach, ale my szybko o nich
zapominaliśmy. Teraz, jeśli chcemy być mu wierni, nie wolno nam tego zrobić.
Wierność w codzienności
Ale te wszystkie zadania nie dotyczą tylko wielkich spraw. Rachunek sumienia z wierności papieżowi
trzeba przeprowadzać także w rzeczach małych. Wierność dokonuje się bowiem w codzienności. W tym,
jakim jestem ojcem, jakim mężem, jakim chrześcijaninem, jakim pracownikiem i pracodawcą. Czy
potrafię rezygnować ze swego i ustępować? Czy potrafię rozmawiać i słuchać? Czy dostrzegam w innym
bliźniego czy już tylko wroga? Jak rozumiem solidarność?
Z tego będziemy rozliczani. I z tego sami musimy się rozliczyć. Dzisiaj bowiem trzeba pytać o to, co ja
zrobiłem i czego nie zrobiłem, a nie o to, co zrobili lub czego nie zrobili inni. Ich rozliczać będzie kto
inny, a moc zmiany mamy tylko wobec siebie.
Tomasz P. Terlikowski
Created with novaPDF Printer (
). Please register to remove this message.