GUS
FionaMcArthur
SpotkaniewOrientExpressie
Tłumaczenie:
GrażynaWoyda
PROLOG
Mewy
wrzeszczały, a może to krzyczał on. Dwunastoletni Connor bezradnie
patrzyłnafale,któremiotałyciałemjegomatki.
Biegł,
najszybciej
jakmógł,alebyłojużzapóźno.
Powinien
byłjąprosić,byniewracałanadwodę,alesłowauwięzłymuwgardle.
– Chcę poszukać pierścionka, który dał mi tato – powiedziała. – Musiałam go
upuścićwjakiejśkałuży.
Connor
wiedział, że nadchodzi przypływ. Już poprzednia fala zmusiła ich do
ucieczkizeskalistegowybrzeża.Ateraz…
– Opiekuj się mamą – poprosił tato, a on
nie spełnił jego życzenia. Powinien był
zawołać:„Nie!Nieidźtam!Falesązaduże.Onecięzmyją.Niezdążysz!”.
Fala…Ijeszczejedna…
Potem
pojawilisięludzie.Słyszałichkrzyki.Widział,żeszukająjegomatki.Miał
nadzieję, że ją uratują, ale nie dali rady. Jakiś mężczyzna niósł w stronę plaży
bezwładneciało.
Jej
włosywlokłysiępopiasku.Akiedyzobaczyłjejtwarz,zdałsobiesprawę,że
nicnigdyniebędziejużtakie,jakbyło.Wiedział,żepowinienbyłjąpowstrzymać.
A teraz, patrząc na jej nieruchome ciało, czuł, że zdarzyło się coś strasznego.
Zawiódłojca.Matkaumierała,aon
wiedział,żetojegowina.
ROZDZIAŁPIERWSZY
Przepływającgondolą
obok
placuŚwiętegoMarka,KelsieSummersprzypomniała
sobie wczorajszą wieczorną pasterkę w weneckiej katedrze i poczuła dreszcz
zachwytu. Choć świąteczne lampki, które ubiegłej nocy płonęły nad Mostem
Westchnień,byłyterazpogaszone,nadalzdobiłykanaływiodącewkierunkustacji
kolejowej.
Wiozła w walizce mnóstwo szklanych bibelotów związanych ze świętami,
aprzeznaczonychdlajejprzyjaciółwkraju.
Kiedy
gondola wpływała pod ostatni most, Kelsie odwróciła głowę i rzuciła
pożegnalnespojrzenienarozświetloneoknanadgryzionychniecoprzezząbczasu
weneckichpałacyków.
Dwutygodniowa
magicznapodróż,októrejoddawnamarzyła,aktórązamierzała
odbyćzkimś,ktodawnozniknąłzjejżycia,dobiegałakońca.
Gondolier
zatrzymałłódź,beztruduwystawiłjejwalizkęnapomost,pożegnałją
skinieniemgłowyiodpłynął.Onazaśrozejrzałasiębezradniewokół.
Była
bliska
łeznietylkodlatego,żeopuszczałapięknemiastokanałów.Wiedziała,
żewalizajestpotwornieciężka,aStazionediVenezia,odktórejdzieliłyjąjeszcze
schody Santa Lucia, wydawała się niezwykle odległa. Wmawiała sobie, że
nowoczesne kobiety nie potrzebują męskiej pomocy i błogosławiła w myślach
wynalazcękółek,któreułatwiałyprzemieszczaniebagażu.
Kiedy
przyjechała do Wenecji, była tak przejęta wizją pobytu, że opuściła
dworzec kolejowy lekkim krokiem. Teraz, gdy miała przed sobą długą drogę do
Sydney i swojego pustego mieszkania, wydawało jej się, że z trudem powłóczy
nogami.
Uświadomiła
sobie
jednak,żeprowadzącydoLondynupierwszyodcinekpodróży
odbędziewluksusowychwarunkachijejnastrójuległnatychmiastowejpoprawie.
Miała jechać z Wenecji do Londynu najsłynniejszym pociągiem świata – Orient
Expressem.
Dlatego
włożyła buty na wysokich obcasach i nowy kremowy kostium.
Wyprostowałasięiwkroczyładoogromnejhalidworcowej.
Peron
pierwszy.
Tak,to
ten,pomyślała.Godzinateżsięzgadza.Alegdziejestwagonzniebiesko-
złotymnapisem„OrientExpress”?
Zaczęła się rozglądać i w końcu dostrzegła niewielkie, białe, bardzo skromne
litery:„PoczekalniadlapasażerówOrientExpressu”.
Connor
Blackobserwowałeleganckąkobietę,którazpochylonągłowądźwigała
potwornieciężkąwalizkę.
Westchnął i wstał, chcąc zaproponować jej swoje miejsce, odrzucając dręczące
przeświadczenie,żejązna.
Oczywiście,
nigdy
nie widział jej na oczy, stwierdził w duchu. Przecież jest
w Wenecji. Ale gdyby nie zaoferował jej swojego miejsca, babcia szturchałaby go
jaksześcioletniedzieckosrebrnąrączkąswojejlaski,dopókibytegoniezrobił.
Connor
miał do niej ogromną słabość. Była jedyną kobietą, którą kochał. Pech
chciał,żeotymwiedziała.
Babcia
zerknęła na niego i kiwnęła głową z aprobatą, popierając swój gest
szerokim uśmiechem. Mimo podeszłego wieku wyglądała wspaniale w różowym
kostiumie, z białymi jak śnieg włosami prosto od weneckiej fryzjerki. Brylanty na
przegubierękioraznaszyiskrzyłysięwświetle.
Dobry
Boże, okropnie będzie mu jej brakowało, kiedy odejdzie z tego świata,
pomyślał.
Miał
ulubionych
pacjentów, państwa Wilsonów, których prowadził od lat. Connie
była w ryzykownej ciąży wymagającej wspomagania medycznego i to właśnie on
miał odebrać poród. Obiecał im, że będzie do ich dyspozycji dwadzieścia cztery
godzinynadobęprzezsiedemdniwtygodniu.
Powinien
więc być blisko nich, zamiast podróżować pociągiem przez następne
trzydzieści sześć godzin, opiekując się osiemdziesięcioletnią damą, która lepiej by
zrobiła, gdyby siedziała w domu i dziergała coś na drutach. Sama myśl o tym
wywołałanajegotwarzyuśmiech.
Nestorka
kilkakrotniezerknęłazukosanakobietę,dającmuznak,aonuspokoił
ją,kiwającgłową.
Nie
przywykłydosłuchaniarozkazów,podszedłbliżejdonieznajomej.
–Bardzo
przepraszam, czy zachciałaby pani usiąść na moim miejscu? – zapytał,
stajączajejplecami.
Kobieta
odwróciła głowę, ich spojrzenia się spotkały. Gdy ją rozpoznał, poczuł
gwałtownebicieserca.Błękitneoczy,zadartynos.Iteusta,którewywarłynanim
ogromne wrażenie, gdy był żółtodziobem i przez dwa lata nie mógł o nich
zapomnieć.
Piętnaście
lat
temu.KelsieSummers.
– A może woli pani stać… – mruknął
pod
nosem, co na szczęście nie dotarło do
uszubabki,którejsokoleokodostrzegłojegoreakcję.
Kelsie
spoglądałananiegolodowatymwzrokiem.Connorzauważyłlekkiruchjej
alabastrowejszyi,kiedyprzełykałaślinę,apotemprzesunęłajęzykiempowardze.
Tak,do
cholery,powinnaśbyćzażenowana,bozostawiłaśmniewurzędziestanu
cywilnego,każącmiczekaćbezkońca,pomyślałzwściekłością.
Wskazał
miejsce
obokbabkitakimgestem,jakbybyłmałymdzieckiemniechętnie
oddającymswojegoostatniegolizaka.
Do
diabła, czuł się tak, jakby chciał z powrotem usiąść i wycofać to, co
powiedział, dodał w duchu. Ale zachowałby się wtedy infantylnie, a od dawna nie
pozwoliłsobienatakąsłabość.
Kelsie
widziałagoporazpierwszyoddnia,wktórymodniegouciekła.
Napisała
mokry
od łez list, próbując wytłumaczyć, dlaczego uważa, że zrujnuje
mu życie, wychodząc za niego za mąż. Obserwowała zza rogu ulicy, jak Connor
chodzinerwowotamizpowrotem,czekającnanią.Dokładniezapamiętaławyraz
jegozaniepokojonejtwarzy,bomiałajużnigdygoniezobaczyć.
Tego
rankawystarczyłjedenrzutoka,abyzauważyć,żeConnorwciążchcecoś
jejpowiedziećnatentemat.
Piętnaście
lat
temu, będąc nastolatką, oczekiwała od siebie czegoś więcej.
Pragnęłazrobićkarierę.Chciałabyćkobietą,zktórejmążmógłbybyćdumny,ale
doskonale zdawała sobie sprawę, że nie potrafiłaby tego osiągnąć pod przesadnie
opiekuńczymiskrzydłamiConnora.
No
cóż,terazsądorośli,pomyślała.Onzmieniłsięwolśniewającoprzystojnego
faceta z odrobiną srebrzystych włosów na skroniach… Kiedy minęły te lata? On
zpewnościąniejestjużdziewiętnastolatkiem,awtedyitakbylizbytmłodzi,żeby
potajemniesiępobrać.Wszyscyjejtomówili.Onateżbardzosięzmieniła…
–Dziękuję–odparła.
Connor
nie odpowiedział, tylko spoglądał na straszą damę w świetnie
zaprojektowanymróżowymkostiumie,którasiedziałaobokniej.
– Napiję się
kawy. Czy
chciałabyś, żebym kupił dwie, babciu? – spytał, unosząc
ironiczniebrwi.
– Trzy – odrzekła starsza pani, a potem odwróciła się do Kelsie z uroczym
uśmiechemizapytała:–
Czy
panisłodzi?
Kelsie
sięzaczerwieniła,uświadamiającsobiejejintencje.
–Zmlekiem,bez
cukru.Bardzopanidziękuję.
Connor
niemógłuwierzyćwewłasnągłupotę.Traktowałwyprawępokawęjako
pretekst. Chciał po prostu odejść i zebrać myśli. Niespodziewane spotkanie
wytrąciło go z równowagi, choć, oczywiście, po upływie tylu lat miał do Kelsie
zupełnieinnystosunekniżdawniej.
Wiedziałjednak,że
babka
dostrzegłajegoreakcjęiżebędzieterazzadawaćim
obojgupodchwytliwepytania,dopókiniepoznacałejprawdy.
Gdyby
został na miejscu, zamiast iść po kawę, może udałoby mu się wsiąść
zbabciądopociąguinigdywięcejniezobaczyćtejkobiety.Alejestjużzapóźno…
Teraz
naprawdęmiałochotęnakawę,bochciałspłukaćgorzkismak,którypalił
jego usta. Zapomniane odczucia owładnęły nim z taką siłą, że na moment stracił
zdolnośćlogicznegomyślenia,alepochwilimiejscejegodezorientacjizajęłazłość.
Jak
onamogłamutozrobić?–pytałsięwduchu.Jakmogławystawićgodowiatru
iniezjawićsięnaichślubie?Przecieżbyłajedynąosobą,którejufał.
Potrząsnął głową i nagle odzyskał dystans do przeszłości. Uświadomił sobie, że
wgruncierzeczycałatasprawaniewielegoobchodzi.Żejesttylkocieniemdawno
zapomnianychprzeżyć.
Odpędził
od
siebiewspomnieniaiodrazupoczułsięlepiej.
Kelsie
wyprostowała się na niewygodnym krześle i przypomniała sobie swoje
ostatniespotkaniezConnorem.Człowiekiem,którybyłjejnajlepszymprzyjacielem,
wysokimprzystojnymmężczyzną,któregozawszepodziwiała.Mężczyzną,którego
niewidziałaodpiętnastulat.
Kiedy
siedzącaobokniejstarszadamapochyliłasięwjejstronę,poczułabijący
odniejłagodnyaromatperfumArpège.Uświadomiłasobienagle,żetomusibyćta
kobieta,októrejConnoropowiadałjejprzedlaty.Kobieta,któraregularniejeździła
OrientExpressemiktórąpostanowiłanaśladować,wybierającsięwtępodróż.
–NazywamsięWinsomeBlack–powiedziałastarszapanizbłyskiemwoczach.–
Jeślisię
nie
mylę,znapanimojegownuka,Connora,prawda?
– A ja jestem Kelsie Summers. Poznałam go dawno temu – odparła
zwestchnieniem.
Winsome
prychnęła.
– To musiało zapaść mu w pamięć,
bo
rzadko widuję taki pozytywny grymas na
jegotwarzy.
– Dziękuję. – Kelsie nie mogła powstrzymać smętnego uśmiechu. Zerknęła na
niezwykleszerokieramionaConnora,kiedyznikałwdworcowym
barze.
Zmienił się, pomyślała. I to bardzo. Zawsze był ulubieńcem dziewcząt, ale jego
żonanapewnoniechętniespuszczagozoczu.Cobyznimibyło,gdybywtedynie
uciekłaidoszłobydoślubu?
– Więc jesteś tą Kelsie! To fascynujące! – zawołała starsza dama z błyskiem
woku,uśmiechającsięzfałszywąskromnością.
Kelsie
miała ochotę podążyć za Connorem. Winsome zapewne czytała w jej
myślach,bochwyciłajązarękęiwyszeptała:
– Nie idź. Będę miła… Już za dwa dni jest Boże Narodzenie. Możesz zaspokoić
ciekawość starszej pani… choć trochę. – Nie czekając na zgodę, wzięła ją
wkrzyżowyogieńpytań.–
Czy
jesteśzamężna?
Kelsie
pogodziła się z tym, co nieuniknione. Usiadła wygodniej i zmusiła się do
zachowaniaspokoju.
–Nie.
–Dlaczego?
Takamłodaatrakcyjnakobietajaktymusiałamiećwieleokazji…
Kelsie
wzruszyłaramionami.
– Nie
wyszłam za mężczyznę, którego kochałam, nie miałam więc zamiaru
poślubićkogoś,kogoniedarzyłammiłością.
Winsome
spojrzałananiąpodejrzliwie.
–Myślę,że
to
masens.
– Poza tym lubię niezależność i swoją pracę. –
Nie
chciała zajmować pozycji
obronnej.Nieczułasięzepchniętadodefensywy.
– Znam kogoś takiego. – Winsome potrząsnęła głową. – Więc nie jesteś nawet
zaręczona?–dociekała,spoglądającnaniązzaciekawieniem.
Kelsie
uniosłagłowę.
–Nie
–odparła.
Cieszęsiężyciem,
takim
jakiejest,dodaławmyślach.
Winsome
usiadławygodniej.
–Connorteżniejestżonaty–oznajmiła,awidzączmrużoneoczyKelsie,doszła
downiosku,żedośćjużwyciąganiaodniejinformacji,idodała:–
Zaraz
przerwęto
przesłuchanie.
Kelsie
uniosłabrwi.
–Chyba
zdobyłajużpaniistotneinformacje.
Iprzekazałamiteżpanitrochęwiadomości,dodaławduchu.Ciekawe,dlaczego
Connorniejestżonaty.
– Taki mam sposób działania, moja droga – oznajmiła Winsome, a potem, jakby
czytając w myślach Kelsie, dodała z uśmiechem: – Był bardzo zajęty karierą
zawodową.–Natwarzystarszejpanimalowałasięniecnaradość.–Otoion.
Connor
podałKelsiekawę,niepatrzącnaniąiignorującjejciche„dziękuję”.
Winsome
wzięłazrąkwnukakubek,spojrzałananiegozwdzięcznościąiudała,
żewzdycha.
– Rozczarowało mnie to pomieszczenie, w którym czeka się na najbardziej
ekskluzywnąpodróżświata–stwierdziłazironicznym
uśmiechem.
–Mnie
też–przyznałConnor.–Gdybymmógłcośnatoporadzić,napewnobym
tozrobił,babciu.
Wtymmomenciedostrzeglimłodąkobietęweleganckimgranatowymkostiumie
zezłotymiwyłogami,zmierzającąwichkierunkuipchającą
przed
sobądrewnianą
ladę na kółkach. Idąca za nią koleżanka wiozła na dużym wózku zestaw jakichś
mebli.
Nagle, jakby
za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, na szarym betonie peronu
wyrosła elegancka poczekalnia. Obie hostessy błyskawicznie rozłożyły czerwony
dywan z niebiesko-złotym napisem „Orient Express”, a potem postawiły na nim
piękne dębowe biurko, dwie donice z palmami i duży wazon, pełen ogromnych
czerwonych róż. Jedna z nich otworzyła pudełko z wywieszkami bagażowymi
izwróciłasięzuśmiechemdooczekującychpasażerów.
– Zapraszam do odprawy – oznajmiła pogodnym tonem, a po
chwili zniknęła za
plecamitłoczącychsiępodróżnych.
–Rozumiem,dlaczegopaniznim
podróżuje–szepnęłaKelsiedoWinsome,kiedy
siedziały,czekając,ażtłumsięprzerzedzi.
W tym momencie rozległ się charakterystyczny odgłos lokomotywy spalinowej
istukot
kółnaszynach,zapowiadająceprzyjazdnajbardziejekskluzywnegopociągu
naświecie.
Błyszczące
niebieskie
wagonyzwypolerowanyminapisamiilśniącymiczystością
szybamizatrzymałysięzpiskiemhamulców.
–Czy
mogłabym zostawić tu mój bagaż, bo chciałabym dokładniej przyjrzeć się
temupociągowi?–zapytałaKelsie.
–Oczywiście,że
tak
–odparłaWinsome,klepiącjąporamieniu.
Kelsie
pospiesznie wstała i nie zwracając uwagi na Connora, ruszyła w stronę
pociągu.
Zaczęłazaglądać
przez
szybydownętrzprzedziałówzminionejepoki.Wkażdym
znichstałabogatozdobionaławkaimaleńkistółprzykrytykoronkowymobrusem
orazniewielkaróżowalampaobokwysmukłegokryształowegowazonuzorchideą.
Kelsie
niemogładoczekaćsięchwili,wktórejwsiądziedoswojegoprzedziału.
Nie
wspominającouczuciuulginamyślotym,żebędziemogłaukryćtwarzprzed
stalowymwzrokiemmężczyzny,któregoporzuciłaprzedpiętnastulaty.
–Onajestuderzającopiękna–oznajmiłaWinsomeBlack,unoszącbrwizlekkim
zdziwieniem.
–Hmm–mruknąłConnor,niechcączaprzątaćsobiegłowyKelsieSummers,ajuż
na pewno nie mając ochoty o niej
rozmawiać. Usiłował nie patrzeć na peron, ale
jegowzrokbezwiednietamwędrował.
Wciąż
jest
chudajakchartwyścigowy,stwierdziłwduchu.Takąjązapamiętał.Ale
nabrała delikatnych kobiecych krągłości, które na pewno kuszą niejednego
mężczyznęzodrobinątestosteronu.
– Jeśli dasz mi bilet, to będę mógł zgłosić twój bagaż. Przypuszczam, że chwilę
potrwa,zanimwszyscypasażerowiezostanąodprawieni,aich
walizyzaładowane.
Babka
nie zgodziła się na jego propozycję, do czego nie był przyzwyczajony. Po
prostu nie chciała mu powierzyć dowództwa nad sobą. Ale on doskonale wiedział,
żeWinsomeregularniegubirzeczy,byłbywięczadowolony,gdybymógłzadbaćojej
bagażimiećpewność,żeznalazłasiębezpieczniewpociągu.
Niespodziewanie
jegomyślipodryfowaływkierunkuKelsie.Przypomniałsobie,że
onateżstalegubiłarzeczy.
Potrząsnął głową, chcąc wrócić
do
chwili obecnej, i zmarszczył z wściekłością
brwi,ababka,widzącjegominę,wybuchnęłaśmiechem.
–Czy
zetnieszmigłowę,jeślitegoniezrobię?
–Czego
?
–Jeśli
nie
dam ci biletów. Masz niezwykle silne poczucie władzy. – Spojrzała na
niegoprzenikliwymwzrokiem.–Jesteśzajętyinnymisprawami,prawda?
Do
diabła,zakląłwduchu.Zapomniał,żebabciatakłatwoczytawjegomyślach.
–Nie.–Wziąłodniejbilety.–Idziękuję–dodałoschłymtonem.
Ta
podróż może okazać się męcząca, jeśli Winsome postanowiła dokuczać mu
przezwiększośćczasu.
Stanąłwkolejcezamłodąkobietąwdługimdokostek,odwanumeryzadużym
trenczu, którego futrzany kołnierz zakrywał jej uszy. Kiedy na niego spojrzała,
dostrzegł tylko grzbiet jej nosa pod ciemnymi okularami oraz gęste czarne włosy
zaczesanedotyłu.
–
Buon
giorno–powiedział.
–
Buon
giorno–wyszeptałanieznajoma,apotemodwróciłasięodniego.
Może
to
jest młoda tajna agentka? – spytał się w duchu. Ta podróż zaczyna
zakrawaćnafarsę,stwierdził,zerkającnainnąstarsządamęmniejwięcejwwieku
jegobabki,którejtowarzyszyłamłodakobieta.
To
możebyćrozwiązanie,pomyślał,mrużącoczy.Szalonababkazbratniąduszą.
Możetrzebabyjeposadzićrazemprzykolacji.Spojrzałnadziewczynęizauważył
jej ładny uśmiech. Nawet jeśli babka będzie próbowała skojarzyć mnie z kimś
innym, to… nie będzie najgorzej. Byleby tylko trzymać się jak najdalej od Kelsie
Summers.
Prawdęmówiąc,
sam
nierozumiał,dlaczegorozmyślaoprzypadkowymspotkaniu
z dziewczyną, która tak bardzo podobała mu się w młodości. Był w niej wtedy
zakochany, ale przez te wszystkie lata nie nosił w pamięci jej wyidealizowanego
obrazu.Iwcaleniestroniłodbliskichkontaktówzkobietami.
Nie
znalazłeśjednaknikogoinnego,ktomógłbydzielićztobążycie,wytknąłmu
zgryźliwygłos,więczezniecierpliwieniemwyrzuciłtęmyślzgłowy.
Kolejka
przesunęła się, a on dla zabicia czasu zadał sobie pytanie, gdzie jest
bagażstojącejprzednimkobiety.
To
sprawiło, że zerknął w kierunku, gdzie znajdowała się walizka Kelsie.
Stwierdził, że jest największa, jaką kiedykolwiek widział i że trudno byłoby ją
zgubić. Zaczął się zastanawiać, czy Kelsie wie, że nie można zabrać jej do
przedziału,apotemwzruszyłramionami.
Właściwie
co
mnietoobchodzi?!Cosiędziejezjegogłową?
Na
szczęściekolejkaznówposunęłasiędoprzodu,więcoderwałmyśliodKelsie,
alepochwilispojrzałwstronębabkiidostrzegł,żeonasiedziobokniej.Wydawało
mu się, że prowadzą miłą rozmowę. Mruknął z irytacją, starając się nie zgnieść
biletówwzaciśniętejdłoni.Wiedział,żeKelsiezawszeumiałasłuchać.Odwróciłsię
odnichiskierowałwzroknakolejkę.
Gdy
spojrzał na tył głowy stojącej przed nim kobiety, zaczął myśleć o planach,
któreukładaliwmłodości.Planach,którebudowałwumyśle,gdybyłnastolatkiem
i których nie zapomniał, choć bardzo się starał. Dzielił się nimi tylko z Kelsie, bo
byławtedyczęściąjegożycia.
Najważniejszym
punktem
tego planu był ślub z Kelsie. Chciał, żeby była
bezpieczna.
Potem
–pragnąłzostaćlekarzem.
Po
trzecie–zabraćjądoWenecjiOrientExpressem,kiedybędzieichnatostać,
botobyłajedynarzecz,októrejmarzyła.
Mój Boże,
jaki
był głupi, pomyślał, potrząsając głową i wracając do
rzeczywistości.Alemiałinneplany,którenapewnozrealizuje.
Był położnikiem, który prowadził
badania
nad bezpłodnością. Cieszył się
szacunkiem kolegów. W ciągu ostatnich piętnastu lat był bardzo zajęty, więc nic
dziwnego,żesięnieożenił.
Babka
poinformowałago,żenietracinadzieiiżepragnie,abyjeszczezajejżycia
znalazłsobieżonę.Bezwątpieniabardzojejnatymzależało,aleonniespieszyłsię
domałżeństwaizamierzałprzekazaćwspadkufortunęrodzinnąjakiejśnaukowej
fundacji.
Jego
babkanasycałacałątęwspólnąpodróżjakąśromantycznąatmosferą,której
źródłaniepotrafiłzrozumieć.Byłzszokowany,kiedywspomniałaniedawnoojakimś
mężczyźnie, którego poznała w jakimś pociągu na jakimś nieznanym mu dotąd
etapie jej życia. Miał nadzieję, że dziadek nie przewrócił się w grobie, słysząc to
wyznanie.
Zawsze
uważał małżeństwo starszych państwa Blacków za idealne, ale teraz
zaczynałwierzyć,żepodczaspodróżymogąsięzdarzaćnieoczekiwanerzeczy.
Na
przykładjegospotkaniezKelsie.Popiętnastulatach.
ROZDZIAŁDRUGI
Kelsie zerknęła na zegarek. Była dziesiąta trzydzieści pięć, a pociąg miał
odjechać o dziesiątej pięćdziesiąt siedem. Wiedziała, że powinna znaleźć swój
wagon,aleniebyłajeszczegotowa,abyzająćmiejscewprzedziale.
Winsome i jej wnuk już wsiedli do pociągu. Kelsie niosła przewieszoną przez
ramię niewielką torbę podróżną z ekstrawagancko drogimi, niegniotącymi się
ubraniami,usiłujączapanowaćnadnerwamiiiśćkrokiemspacerowym.
Odebrała bilet niemal jako ostatnia z podróżnych, głównie dlatego, że chciała
trzymaćsięzdalaodConnoraijegobabci.Przechadzałasiętamizpowrotempo
peronie, udając, że podziwia bogato zdobione wagony, ale w gruncie rzeczy
pragnącopóźnićponownespotkaniezConnorem.
Connor Black. Kochała go jak brata od piątej klasy, kiedy z denerwującego
dokuczliwegodzieciakaprzemieniłsięwtajemniczourzekającegomłodzieńca.Jego
urokosobistywyróżniałgowśródinnychchłopców.
Dla jedynaczki taki przyjaciel był nieosiągalnym marzeniem. Ale pewnego
wiosennegopopołudniaobroniłjąprzedgruboskórnymiumizgamistarszegokolegi,
który znalazł jej zgubioną torebkę i myślał, że upoważnia go to do prostackich
zalotów. Do tej pory pamiętała zapach opadających kwiatów pomarańczy w gaju,
wktórymrozegrałasiętascena.
Doszło do bójki na pięści, w wyniku której jej obrońca miał spuchniętą rękę,
a napastnik podbite oko i rozciętą wargę. Connor został za to następnego dnia
skarconytrzcinąprzezdyrektoraszkoły,aonaczułasięwinna,boniedoszłobydo
tegozajścia,gdybyniejejgapiostwo.
Wyraziłaubolewanie,aleonwzruszyłtylkoramionami,onazaśzaczęłagoodtąd
wielbićjakoswojegobohatera.
Spojrzała w okno pociągu i zobaczyła w nim odbicie własnego żałosnego
uśmiechu. Connor wydawał jej się bardzo bohaterski, kiedy w podartej koszuli
patrzył przez zmrużone oczy na tamtego i go ostrzegał. Przypomniała sobie
delikatnyuściskjegodłoni,gdywziąłjązarękęipociągnąłzasobą.
Do końca tego roku odprowadzał ją po lekcjach do domu. To była dla niej
najmilszaczęśćdnia.Nigdywięcejnieczułasięjużbezbronna,nawetwtedy,kiedy
Connorzacząłuczęszczaćdoszkołyzinternatem,bokorespondencjamiędzynimi
bardzo ich do siebie zbliżyła. Dlatego też, że jej dom rodzinny nie był dla niej
ukochanym miejscem, bo matka odeszła, a ojciec wiele z nią nie rozmawiał. No
chybażewydawałjejjakieśpolecenia.Oczekiwał,żejegocórkabędziepostępować
zgodnie z zasadami. Zaczął zachowywać się znacznie gorzej, kiedy mama
ostateczniepostawiłanaswoimiodeszła.Kelsiezmywałanaczynia,sprzątaładom,
odrabiałalekcje,kładłasięspaćozmrokuiśniłaoucieczcedomiastazConnorem.
Gdybyniejegolisty,czułabysiębardzosamotna.Jejnastrójpoprawiałonadejście
wakacji,bowtedyspotykalisię,wymykaliniepostrzeżeniezdomówispędzaliczas
nawspólnymplanowaniuprzyszłości.
Connor od dziecka miał głowę pełną marzeń. Jego matka utonęła
w dramatycznych okolicznościach, gdy miał dwanaście lat. Zawsze chciał być
lekarzem,zawszechciałuzdrawiaćświat.AKelsiemuwierzyła.
Marzyliotym,żewezmąślub,kiedyConnorpójdzienauniwersytet.Żeuciekną
zdomuipobiorąsiępotajemnie,bowszyscyuznalibyichzazbytmłodych…
Kelsiebyłazadowolona,kiedyConnoroznajmił,żenadszedłczas,abytozrobili,
i zaczęła marzyć o własnej przyszłości. Postanowiła, że zostanie pielęgniarką, że
uwolni się spod dyktatury ojca. Chciała spędzić życie z Connorem i uznała, że
zprzyjemnościąpodążyzanimnakoniecświata.Onułożyłplany,bobardzolubiłto
robić,aonabyłagotowawewszystkimmuulegać.
W końcu nadszedł ten dzień. Ojciec zabronił Kelsie opuszczania domu, Connor
nalegał, by zjawiła się punktualnie, a ona nagle dostrzegła uderzające
podobieństwomiędzytymidwomamężczyznami.
CzyżbychciaławykorzystaćmiłośćdoConnora,bywyrwaćsięspodkontroliojca
tylkopoto,abywpaśćwtakąsamąpułapkę?
Ta przykra myśl nie dawała jej spokoju. To wszystko kompletnie ją
zdezorientowało,boConnorbyłdlaniejtakidobry.
Wynajął dla nich mieszkanie w pobliżu uniwersytetu, ustalił termin ślubu
wurzędziestanucywilnegoikupiłjejkrótkąbiałąsuknię,którąmiaławłożyć,gdy
będzie jechała na spotkanie z nim. Poprosił ją, by przestała myśleć o niebieskich
migdałachiniespóźniłasięnapociąg.Noiżebyniezgubiłabiletu.Takjakbysobie
wyobrażał,żejegoprzestrogimogąmiećwpływnanieprzewidywalnekaprysylosu.
Wmiaręjakzbliżałsięterminichspotkania,zaczęłyogarniaćjąwątpliwości.
Kochała Connora, dostrzegała jego zalety, wiedziała, że darzy ją uczuciem. Ale
czy była gotowa pogodzić się z tym, że jej życiem będzie kierował kolejny
mężczyzna?
Czynaprawdętegochciała?
W obliczu tych wątpliwości nie była pewna, czy powinna pospiesznie wyjść za
mąż,ryzykująctym,żepewnegodniapostąpitakjakmatkaipójdzieswojądrogą.
Oczywiście, nie chciała, by do tego doszło, ale zdawała sobie sprawę, że jeśli
podzieli się swoimi wątpliwościami z Connorem, on uzna te myśli za fanaberie
spowodowanejejzdenerwowaniem.
Gdy jechała pociągiem i mijała kolejne stacje, z ziaren wątpliwości wyrosły
dojrzałedrzewarozsądku.
Kiedywkońcudotarłanamiejsce,zaczęłasiępoważniewahać.Niemiałapojęcia,
copocząć.
Kochała Connora całym sercem, był jej idolem. Nie chciała niszczyć mu szansy
zrobienia kariery zawodowej, o której od dawna marzył, zanudzając go swoimi
wątpliwościami,czyteżliczyć,żesięzniąożeni,bozaproponowałjejmałżeństwo
podwpływemimpulsu.Wysłaławięcdoniegokrótkilist,wktórymnapisała,żenic
jejniejest,aleniezjawisięnaślubie.
Obojebylizbytmłodzi,aonaniemogłapogodzićsięzmyślą,żebędziedlaniego
ciężarem.WdodatkuConnorstanowiłzagrożeniedlajejniezależności.Zasługiwał
nawielewięcej,aleonaniemiaładośćodwagi,żebymutowyznać.
Następnego dnia, po nocy spędzonej w obskurnym motelu, schroniła się pod
skrzydłaswojejjedynejkrewnej,znaczniestarszejniezamężnejsiostrymatki,która
byłapołożnąwSydney,iodtejchwilijejżyciezaczęłosięzmieniać.
Odtamtejporyprzebyładługądrogę.Bardzodługą.
AżdoWenecji.
Zerknęła na swoje odbicie w szybie i dostrzegła kobietę, która uniosła brwi,
wyrażając tym gestem dezaprobatę za naruszenie jej prywatności. Spojrzała na
Kelsiewyniośle,aonazamrugałapowiekami.
Ocknijsię,poleciłasobiewduchu.
Policzki ją piekły, kiedy odchodziła. Patrzyła w przeszłość, nie w okno. Jeśli nie
będzie uważać, zepsuje sobie podróż życia, martwiąc się o mężczyznę, który ma
pełneprawożywićdoniejniechęć.
Może powinna była zaczekać, by dowiedzieć się, czy Connor zaaprobuje jej tok
rozumowania. Porozmawiać z nim o tym. Ale było już za późno. Straciła z nim
kontaktiwiarę,żejejwybaczy.
Poza tym jej kariera zawodowa układała się pomyślnie. Nie była już młodą
dziewczyną,którauciekłasprzedołtarza,zamiastwyjśćzamąż,tylkopewnąsiebie
przełożonąoddziałupołożniczego.
Zdecydowanym krokiem podeszła do nienagannie ubranego na niebiesko
konduktora, który miał na głowie oryginalną okrągłą czapkę ze złotą lamówką na
daszku,ipodałamuswójbilet.
–WitamywOrientExpresie,proszępani–powiedział,pochylającgłowę,apotem
wziąłodniejtorbępodróżnąipomógłjejwejśćposchodkach.
Gdyznaleźlisięwpociągu,dałjejznak,bypodążyłazanimwąskim,wyłożonym
drewnianąboazeriąkorytarzem.
–Proszęzamną.
Chłodne powietrze przyjemnie owiewało jej wciąż rozpalone policzki i niosło
z sobą różne aromaty: zapach środka do czyszczenia metali, olejku cedrowego
i starego drewna. Idąc za konduktorem, zaglądała do przedziałów, ciekawa, kto
będziezniąpodróżował.
Przecież nie sprawdza, czy gdzieś tu jest Connor, pomyślała, krzywiąc się
zniesmakiem.
Zamierzała odbyć miłą podróż i postanowiła, że nic nie zepsuje jej nastroju.
NawetobecnośćConnora.
Konduktorzatrzymałsięprzedjejprzedziałem.
–Otoipanimiejsce–oznajmił.
Kelsie posłusznie usiadła, a on powiesił jej torbę na dużym mosiężnym haku.
Potemzrobiłkrokdotyłu,spojrzałnaniąiszerokosięuśmiechnął.
–Pozwolipani,żesięprzedstawię–powiedział,znówpochylającgłowę.–Mamna
imięWolfgang.Dopaniusług.
Wolfgang,powtórzyławduchu.
– Będę opiekował się panią oraz pozostałymi pasażerami tego wagonu aż do
Calais.Tamprzesiądzieciesiępaństwo,żebyprzejechaćprzeztunel.
Mówiłtaknamaszczonymtonem,żeKelsiemimowolisięuśmiechała.
–Dziękuję,Wolfgang.–Usiadławygodniejnadługiej,pokrytejozdobnymobiciem
kanapie,którabyłaprzeznaczonadladwóchosób.
Mam szczęście, że siedzę twarzą w kierunku jazdy, pomyślała. I dzięki Bogu,
będę chyba jedyną pasażerką tego przedziału przez następne trzydzieści sześć
godzin.Hmm.Aleczytodobrze,czyteżźle?
Poprostuidealnie.
Doszła do wniosku, że teraz przedział podoba jej się bardziej niż wtedy, gdy
zaglądaładoniegoprzezokno.Kiedydostrzegłanastolikutylkojedenkryształowy
wysoki kieliszek do szampana z logo Orient Expressu, utwierdziła się
wprzekonaniu,żebędziemiałaprzedziałwyłączniedlasiebie.
– Proszę zwrócić uwagę, że tu jest umywalka, żeby mogła pani opłukać sobie
twarziręce,jeślibędziepanimiałanatoochotę–oznajmiłWolfgang.
Nacisnął dźwignię, zamieniając niewielką, stojącą naprzeciwko Kelsie ławkę
wumywalkęikrany.
–Toaletyznajdująsięnaobukrańcachwagonu.–Wbiłwzrokwokno,niechcąc
patrzećjejwoczy,gdydodawał:–Jestjednaprośba…żebypasażerowieznichnie
korzystalipodczaspostojupociągunastacji.
Dobry Boże, cóż to za zbawienny pomysł! – zażartowała w duchu, przygryzając
wargę,byniewybuchnąćśmiechem.
–Naturalnie–odparła,kiwającgłową.
–Proszęmiwybaczyć.Kiedywyruszymywpodróż,przyjdędopanizszampanem
izapytam,czyzechcepanijeśćgłównyposiłekwpierwszejczywdrugiejturze.
Kelsiemiałaochotęzapytaćgo,którąturęwybralipaństwoBlackowie,byichnie
spotkać,aleztrudemsiępowstrzymała.
–Dziękuję–mruknęła.
Kiedy Wolfgang wyszedł, siedziała przez minutę nieruchomo, zastanawiając się,
comaterazrobić.
–AcquaPanna–przeczytałanagłosnapisnagratisowychbutelkachstojącychna
ławie,zaktórąukrytabyłaumywalka.–Acquatomusibyćwoda.–Chwyciłajedną
znich,otworzyłająiwypiłałyk.
Postanowiła,żemyjkidotwarzy,ręcznikdorąkorazpiękniezapakowanąkostkę
mydła schowa do torby i zabierze z sobą, by przypominały jej tę podróż. A także
szczoteczkę, pastę do zębów i teczkę z widokówkami, kopertami oraz papier
listowyzwypukłymnadrukiem:„VerySpecialOrientExpress”.
Postawiła butelkę z powrotem na ławce. Nagle usłyszała, że w sąsiednim
przedzialektośzakasłał.
Wtymmomencierozległsięgwizdpociągu,zapowiadającyodjazd.
Kelsie wstała i pospiesznie oparła się o stolik, chcąc zachować równowagę, bo
pociąg ostro ruszył z miejsca. Wyjrzała przez okno. Opuszczali właśnie dworzec.
Uśmiechnęłasięnamyśl,żewkońcuspełnimarzenieswojegożycia.
Kiedy wysunęła głowę przez drzwi przedziału, dostrzegła innych pasażerów
ściśniętych na wąskim korytarzu i obserwujących przez okna przesuwający się
krajobraz.Minęlidwieporośniętekrzakamiwyspy,zmierzającnastałyląd.
Czującnaglącąpotrzebę,byporazostatnirzucićokiemnaWenecję,przecisnęła
się obok jakiejś starszej pary, poszła na koniec wagonu i otworzyła okno
wdrzwiach,przezktórewsiadaładopociągu.
Gdy się wychyliła, powiew chłodnego wiatru uderzył ją w twarz. Dostrzegła
znikającywoddalidworzecSantaLucia.
Spojrzaławprzeciwnymkierunkuizauważyłagłowęciemnowłosegomężczyzny,
który wyglądał przez okno kilka wagonów dalej. Po chwili zwrócił ku niej twarz
ipopatrzyłnaniąchłodnymwzrokiem.
TobyłConnorBlack.
Mogęzrobićtylkojedno,pomyślałaKelsieipomachaładoniegoręką.
ROZDZIAŁTRZECI
Connor cofnął się od okna i przeczesał palcami włosy. Wyjrzał przed chwilą na
zewnątrz, chcąc skupić uwagę na czymś innym niż Kelsie Summers. A tymczasem
ironicznym zrządzeniem losu ona niespodziewanie znalazła się w jego polu
widzenia.
– Dobrze, że przynajmniej nie siedzi w naszym wagonie – mruknął, chcąc jak
najszybciejoniejzapomnieć.
Miałnadzieję,żewybraliinnąniżonaturęposiłkówiwtensposóbudamusięjej
niespotykać.
Zdał sobie sprawę, że unikanie towarzystwa Kelsie stało się dla niego czymś
wrodzajuobsesji.Iżeodwielulatniepoświęcałtyleuwagiżadnejkobiecie.
Gdy wrócił do połączonych przedziałów jego i Winsome, zastał tam konduktora,
któryzaproponowałmuszampana.
–Nie,dziękuję–odparłConnor,zbywającgomachnięciemręki.
Babkagwałtowniewciągnęłapowietrze,pochylającsiędoprzodu,bywziąćswój
kieliszek.
– Na miłość boską, Connor, jeśli nie chcesz szampana, to ja wypiję go z wielką
chęcią.–Gestemdłonidałaznakkonduktorowi,aonuprzejmiesięukłoniłipostawił
drugikieliszekobokpierwszego.
Wspaniale,pomyślałConnor.Terazbabkasobiepopijeiniebędziemożnanadnią
zapanować.Tapodróżzaczynazmieniaćsięwjakiśkoszmar.
–Wypijętenkieliszek–oznajmił.
–Wspaniale.–ZadowolonazsiebieWinsomeusiadławygodniej,aonzdałsobie
sprawę,żegooszukała,bowcaleniezamierzaławypićdwóchkieliszków.
Westchnąłizmusiłsiędouśmiechu,aonamrugnęładoniegoporozumiewawczo.
–Znacznielepiej.Niejesteśwystarczającowyluzowany,chłopcze.
Zmrużyłoczy,aleniepotrafiłsięnaniągniewać.Wiedział,żegoprowokuje.
–Tomojaprzypadłośćzawodowa.Częstojestemodpowiedzialnyzaludzkieżycie.
– Uważałeś się za odpowiedzialnego za ludzkie życie już kiedy byłeś dzieckiem.
Tosprawiło,żestałeśsięapodyktyczny.–Wzruszyłaramionami.–Byłeśprzesadnie
odpowiedzialnyprzezzbytdługiokres.Stałeśsięwręcznudny.
Connoroderwałustaodkieliszkaizmarszczyłbrwi.
Czyonamówipoważnie?Niktinnynienarzekał,alektóżmógłbytozrobićoprócz
niej?
Odkąd miejsce matki zajęła w jego życiu macocha, trzymał się na dystans od
większości ludzi. Ten nawyk okazał się trwały. Jego pacjentki oczekiwały
optymalizacji przebiegu ciąży, musiał więc sztywno stosować się do procedur
medycznych i narzucać im dyscyplinę. Mimo to zarzut babki wydał mu się
niesprawiedliwy.
–Przecieżtymniewgruncierzeczyprawienieznasz–oznajmił.
–Hmm–prychnęła,aonspojrzałnaniąbadawczo.
Czystarszepanienaprawdęwydajątakiedźwięki?
Babkaprychnęłaporazdrugi,chcącpodkreślićsłusznośćswoichracji.
–Hmm.Niktcięniezna.No,możezwyjątkiemtejpanny,którajedziewostatnim
wagonie.
Awięcotojejchodzi!Skąd,dodiabła,wie,wktórymwagoniejedzieKelsie?Na
pewno przekupiła któregoś z konduktorów, choć Bóg jeden wie, kiedy mogła to
zrobić, bo zostawił ją samą na zaledwie kilka minut. Zapewne wezwała go, gdy
tylkowyszedł.
Znała ich wszystkich i zwracała się do nich po imieniu, bo przez ostatnie
dwadzieścia lat podróżowała tym pociągiem z mężem. Tego roku zrezygnowała
zwyprawywlutym,kiedyobchodziłaurodziny,bojejmążumarł.
Jego śmierć bardzo nią wstrząsnęła, więc Connor, zaniepokojony, że babka pod
wpływemdepresjimożeodejśćztegoświata,zatrudniłdlaniejpielęgniarkę,która
miała się nią opiekować przez kilka tygodni. Chciał mieć gwarancję, że Winsome
regularnie jada posiłki. A od chwili, gdy zgodził się pojechać z nią jej ulubionym
pociągiemwostatniąpodróż,nastąpiławniejpozytywnazmiana.
Zdawałsobiejednaksprawę,żetobędąjejpierwszeświętaBożegoNarodzenia
bez męża, więc zrobił, co mógł, aby jej wmówić, że jest to w gruncie rzeczy jej
opóźnionaodziesięćmiesięcypodróżurodzinowa.
Swojądrogąniemógłpojąć,jakimcudemtewyprawyjeszczejejsięnieznudziły.
On czuł się znużony, choć wyruszyli ze stacji dopiero przed kilkoma minutami.
JedynymnieoczekiwanymelementembyłopojawieniesięKelsieSummers.
A teraz babka z pewnością będzie chciała wykorzystać ten fakt i wyciągnąć
zwnukajaknajwięcejinformacjinatemattejdziewczyny.
– Robisz z igły widły – powiedział tak spokojnym tonem, jakby zwracał się do
dziecka. – Chodziliśmy do tej samej szkoły, a ona traktowała mnie jak starszego
brata.–Dostrzegłbłyskiwoczachstarszejpaniiuświadomiłsobie,żeniezdołałjej
przekonać.
NastępnawypowiedźpaniBlacknatychmiastpotwierdziłajegoprzypuszczenia.
–Przecieżpowiedziałeśmikiedyś,żebyłeśgotówsięzniąożenić.
– To była dziecinada – mruknął, wzruszając ramionami. – Ta dziewczyna nic dla
mnieteraznieznaczy.
WinsomeBlackkiwnęłagłową,anajejtwarzypojawiłsiępromiennyuśmiech.
–Toświetnie.Wtakimrazieniebędzieszmiałmizazłe,żewykorzystałamtwoją
nieobecność w przedziale i wysłałam jej przez konduktora liścik, pytając, czy
zechcezjeśćznamilunch.
Kelsie dostała złotą kopertę i kieliszek szampana. Kiedy spojrzała na pismo
zzawijasami,odrazusiędomyśliła,żetowiadomośćodWinsomeBlack.
Wolfgang czekał, aż Kelsie przeczyta list. Gdy dostrzegła na końcu kartki
wyrazistąliterę„W”,nadktórąwostatniejlinijcebyłonapisane:„Przyjdź,proszę!”,
upewniłasięwswoichprzypuszczeniach.Uniosłagłowęispojrzałanakonduktora.
Zaproszenie na wspólny lunch! Zabawne. Wcale nie! Do diabła, jak ma na nie
zareagować?
– Może powinienem przyjść po odpowiedź za kilka minut? – zapytał Wolfgang,
orientującsię,ocochodzi.
Kelsie domyśliła się, że nieraz miał do czynienia z takimi listami i widział różne
reakcjeodbiorców.
Uśmiechnęłasięzwdzięcznością.
–Dziękuję,Wolfgang.
Gdy wyszedł, spojrzała ponownie na liścik, zastanawiając się, jak w uprzejmy
sposóbodrzucićzaproszenie.
Wypiłałykszampana.Złotypłynbyłtakzadziwiającołagodnyiwytrawny,żeczuła
natwarzyłaskoczącejąwnosbąbelki,dopókinieodjęłakieliszkaodust.
Doszładowniosku,żemusidodaćsobieodwagi,abypodjąćostatecznądecyzję,
iwypiłasporyhaust.
Amożepowinnatampójść?Możetakwłaśnienależypostąpić?PrzecieżConnor
Black na pewno zachował w sobie cechy bohatera, którego tak podziwiała jako
młoda dziewczyna. Przecież zrozumie jej młodzieńcze opory, które wtedy, przed
wielu laty, skłoniły ją do podjęcia takiej, a nie innej decyzji. Przecież był jej
najlepszymprzyjacielem,aonagozawiodła.
Nadaluważała,żepostąpiłasłusznie,alemiałasobiezazłeswojetchórzostwo.
Choć sama wywołała atmosferę nieznośnego napięcia cechującego ich kontakty,
zaczynała dochodzić do wniosku, że oboje powinni zapomnieć o dawnych żalach
izawrzećcośwrodzajuprzyjaźni.Zatakimrozwiązaniemprzemawiałorównieżto,
żeautentyczniepolubiłajegobabkę.
Ale nie była pewna, czy jej przeprosiny, choćby podyktowane najlepszymi
intencjami, okażą się skuteczne. Wszystko wskazywało na to, że Connorowi jest
obojętne,czyonaprzyjdzienalunch,czynie.Postanowiłatouznaćzadobryznak
idalejcieszyćsiępodróżą.Napawaćsięwidokami,czegojeszczeniezaczęłarobić,
bo wspominała czasy swej młodości, Connora i ucieczkę sprzed urzędu stanu
cywilnego.
Podróż miała dobiec końca następnego dnia wieczorem, więc nie chciała tracić
czasunarozpamiętywanieprzeszłości.
Miałapoczucie,żerozwiązałatenproblem.
–Zabawne,jakłatwomitoprzyszło–mruknęładosiebie.
Wolfgang wrócił z butelką szampana i zaproponował, że ponownie napełni jej
kieliszek,aonadoceniłajegowielkoduszność.
–ProszępowiedziećpaniBlack,żeprzyjdę.Ipodziękowaćjejwmoimimieniu–
oznajmiła, patrząc na swój kieliszek. – Tylko proszę dopilnować, żebym w drodze
nalunchsięnieprzewróciła.
Wolfgangkiwnąłgłowązuśmiechem.
–Zprzyjemnością,proszępani.Przyjdępopaniąpięćminutprzedgodzinąlunchu
izaprowadzędowłaściwegowagonurestauracyjnego.
–Wspaniale,dziękuję.
Kelsie postawiła kieliszek na stoliku i spojrzała na zegarek. Była godzina
jedenastatrzydzieści.
Ciekawe,jakdługopotrwatenlunch?Drugaturamazacząćsiępółtorejgodziny
popierwszej,aprzecieżobsługamusijeszczezmienićnakrycia.
Zerknęłanatorbę,którawciążniebyłarozpakowana.
–Przecieżpowinnamsięprzebrać!–mruknęłapodnosem.
Zerkając od czasu do czasu na mijane ośnieżone szczyty włoskich Dolomitów,
poprawiła makijaż i wyszczotkowała włosy. Później wyjęła z torby i powiesiła na
drzwiachszafyswojąprzeznaczonąnawieczóreleganckączarnąsuknię.
Potemspojrzałanaswojeodbiciewlustrzeizmieniłajasnoróżowyjedwabnyszal
na turkusowy, co wywołało na jej twarzy uśmiech zadowolenia i dodało pewności
siebie. Sięgnęła do torebki z biżuterią i wyjęła z niej niebieskie klipsy oraz
naszyjnik.
Wolfgang nadszedł, gdy malowała szminką usta. Wyprostowała ramiona
ichwyciłatorebkę.
–Proszęzamną,proszępani.
–Dziękuję–odparła,czując,żetracizimnąkrewizaczynasiędenerwować.
Wszystkobędziedobrze,pocieszyłasięwduchu.
Zachwiała się lekko, idąc na wysokich obcasach. Wolfgangowi kołyszące się
wagonyniesprawiałyżadnegokłopotu,aleonaodczasudoczasuunosiłaramiona,
chcąc zachować równowagę na wypadek, gdyby pociąg nagle szarpnął, i bardzo
ostrożniestawiałastopynaniebieskimdywanie.
Drewniana boazeria w przedsionku każdego wagonu była ozdobiona barwnymi
intarsjami. Musiała przyznać, że wystrój jest pięknym przykładem elegancji
minionejepoki.
Alewstrzymałaoddechdopierowtedy,gdyujrzaławnętrzewagonubarowego.
–Och,mójBoże–rzekłapółgłosem.–Cóżtozazachwycającemiejsce!
Dostrzegła długi zaokrąglony bar oświetlony dyskretnie schowanymi lampami,
okazałe hebanowe pianino z klawiszami w kolorze kości słoniowej oraz stojącego
przykontuarzemłodegopasażera,którypowolisączyłdrinka,czekając,ażmuzyk
zaczniegrać.
Potem minęli pierwszy wagon restauracyjny, w którym zauważyła luksusowe
aksamitne obicia krzeseł, kryształowe kieliszki i ubranych na biało kelnerów.
Następnie weszli do drugiego, w którym siedziało już sporo gości w eleganckich
strojach.Wkażdymrogusalibyłydyskretniezatknięteświąteczneozdoby,awtle
rozbrzmiewałykolędy.
Pani Black i jej wnuk już tam byli. Kiedy Kelsie do nich podeszła, Connor wstał,
aona,widzącpoważnywyrazjegotwarzy,poczułasięjeszczebardziejniepewnie.
Gdy Wolfgang odszedł, z trudem opanowała pokusę pójścia w jego ślady. Ale
Connor wskazał jej miejsce obok siebie, więc usiadła naprzeciwko jego babki,
starającsięodsunąćodniegomożliwiejaknajdalej.
Byłazadowolona,żeniemusipatrzećnaswegosąsiada,aleczułabijąceodniego
ciepłoidelikatnyaromatjakiegośluksusowegopłynupogoleniu.
– Dziękuję za zaproszenie – powiedziała, spoglądając na Winsome, a potem
wskazałaruchemgłowyczwartekrzesło.–Czyjeszczektośprzyłączysiędonas?
Babkaiwnukwymienilispojrzenia.
– Nie jesteśmy tego pewni – odparła pani Black. – Ten pasażer nie czuje się
najlepiejichybawogólenieprzyjdzienalunch.
–Ojej!Wielkaszkoda.
Naprawdę wielka, dodała w myślach. Mógłby ożywić rozmowę i odwrócić jej
uwagęodConnora.
– A kto podróżuje z tobą w przedziale? – zapytała Winsome. – Zawsze
zastanawiałam się, co bym zrobiła, gdybym musiała dotrzymywać towarzystwa
jakiejśokropnejosobie.
– Mam przedział tylko dla siebie – odparła z uśmiechem. – Miło jest się
wyciągnąć.
–Och.Maszwielkieszczęście.Alejeślipoczujeszsięsamotna,poprostuprzyjdź
donas.
Kelsie wyszeptała podziękowanie, ale podobnie jak Connor nie skomentowała
słówjegobabki.
–Czyżyczysobiepanicośdopicia?
Jakwieluzatrudniajątutakmiłychpracowników?–spytałasięwduchuKelsie.
Niezauważyła,kiedykelnerpodszedłdoichstolika,więcdopieroterazzerknęła
nakartęwinipomyślałaokieliszkuszampana,któregodopierocowypiła.
–Poproszęszklankęwody.
–Apancosobieżyczy?
Connorzmarszczyłbrwi.
– Może kieliszek wina do lunchu? – Spojrzał na babkę. – W końcu obchodzimy
twojespóźnioneurodziny.Czynapijeszsięszampana?
– Absolutnie tak! Dziękuję. – Najwyraźniej lubiła wystawne życie. – Mam
nadzieję, że się do nas przyłączysz, Kelsie. – Jej oczy radośnie zaiskrzyły. – To
bardzospóźnioneurodziny,aleniechciałabymzmarnowaćokazji.
–Zatemjateżpoproszęokieliszekszampana–powiedziałaKelsiedokelnera.–
Dziękuję.
Acotam,pomyślała.Możewłaśnietegopotrzebuję,boConnorwysyłataksilne
fluidy,żechybanawetpaniBlackczujesięskrępowana.
Connorniewydawałsięzbytzadowolony,żejegobabkazaprosiłaKelsienalunch.
A w niej zrodziło się nagle podejrzenie, że być może wcale nie oczekiwał jej
przybycia.
W tym momencie podszedł do nich inny kelner z ołówkiem w ręku i zaczął
zapisywaćwnotatnikuzamówieniepaniBlack,apotemodwróciłsiędoKelsie.
–Copaniwybrała?–spytał.
Kelsiezerknęłanakartędań.
–Poproszępieczonegohomarazziemniakami.Aha,ibożonarodzeniowypudding.
Dziękuję.
Kelnerkiwnąłgłową,apotemuniósłbrwiiprzeniósłwzroknaConnora.
–Adlapana?
Kelsiewyjrzałaprzezoknoipoliczyładodziesięciu,powtarzającsobiewmyślach,
że ma się odprężyć i spokojnie oddychać, dopóki Connor nie złoży zamówienia.
Pozazdrościła swobody i niezależności strumieniowi, który spływał kaskadami
zgórskichszczytów.Miaławrażenie,żenadworzejestpotworniezimno.Odczasu
doczasumijalidomy,woknachktórychstałyubranechoinki.Doszładowniosku,że
panującynazewnątrzchłódbyłbylepszyniżnapięta,duszącaatmosferawpociągu.
KiedyConnorzamówiłlunch,zapadładługacisza.Kelsiepoczułasięwkońcutak
nieswojo,żepostanowiłająprzerwać.
–Cóżtozapiękneokolice–stwierdziłazwymuszonymuśmiechem,zwracającsię
dopaniBlack.
Aniechtodiabli!–zakląłwduchu.Pocobabkawtrącasięwnieswojesprawy!
Widział,żeKelsiestarasiępodtrzymywaćrozmowę.Wiedział,żenieprzychodzi
jej to łatwo, bo zawsze była raczej uważną słuchaczką niż tak zwaną duszą
towarzystwa.Postanowiłjejpomóc.
–OpowiedznamoWenecji–powiedział,aonawtymsamymmomencieodwróciła
siędoniegoiwyszeptała:
–Takbardzomiprzykro,żecięzraniłam,Connor.Przepraszam.
DobryBoże!Niespodziewałsię,żeuderzywjegonajczulszemiejsce.Poczuł,że
twarzmupłonie,coniezdarzyłosięodwielulat.Niebyłztegozadowolony.Miał
ogromną ochotę rozejrzeć się po sali i zobaczyć, czy ktoś usłyszał jej wypowiedź,
alewostatniejchwiliodparłtępokusę.
Złośćifrustracja,któreprzedgodzinąstłumiłnadworcu,ponownieprzybrałyna
sile. Nie chciał, by ujawniły się one w obecności gości restauracji. A teraz, na
domiar złego, Kelsie go przeprosiła, więc powinien przyjąć wyciągniętą w jego
stronęgałązkęoliwnąipowiedzieć,żeniemadoniejżalu.
Ale to nie byłoby prawdą! Wywróciła wszystkie jego plany do góry nogami. Nie
zamierzałjednakwypominaćjejtego,apozatymliczył,żeKelsiezmienitemat.
–Możepogadamyotymwmniejpublicznymmiejscu.
Usłyszałwswoimgłosieagresywnytonizacząłtegożałować.Nagledostrzegłna
jej twarzy wyraz konsternacji i zrobiło mu się przykro. Widział, że z trudem
powstrzymujewybuchpłaczu.Wkońcuzwysiłkiemsięopanowała.
–Oczywiście–odparła,aonobserwowałjejdługiepalce,nerwowobawiącesię
szalem.Niemógłsięnadziwić,żetkaninamadokładniekolorjejoczu.
PochwiliKelsieuśmiechnęłasiędojegobabki.
– Wenecja mnie zachwyciła, zwłaszcza że wszędzie wisiały dekoracje i lampki
choinkowe.Agdziepanisięzatrzymała?
Prowadziłyrozmowętylkowedwie,zostawiającgonamarginesie.
ROZDZIAŁCZWARTY
Żałował,żeniesiedzinaprzeciwkoKelsieiniemożeobserwowaćjejtwarzy.
Byłomutrochęprzykro,żetaknieuprzejmiezareagowałnajejprzeprosiny.Tego
rodzaju postępowanie było do niego niepodobne. Nie pamiętał już przypadku,
w którym zachowałby się podobnie szorstko i nieżyczliwie. Tolerancja była jego
drugąnaturą.
Byłznanyztego,żespokojniepodejmowałnawetnajtrudniejszedecyzjeiwłaśnie
dlatego tak dobrze radził sobie z problemami bezpłodności. Zachowywał jasność
umysłunawetwnajbardziejdramatycznychsytuacjachinigdynietraciłpanowania
nadsobą.
JegobabkarozprawiałaozaletachhoteluCiprianipołożonegopodrugiejstronie
Canal Grande, naprzeciw Pałacu Dożów, a on słuchał jej jednym uchem,
zastanawiając się jednocześnie, dlaczego panna Summers złamała ich umowę
izostawiłagonalodzie.
Topytanienękałogowielokrotnieprzezwszystkielata,jakieupłynęłyodtamtego
wydarzenia.
Od tej pory tylko raz znalazł się na jej tropie. Podczas jednej z jego wizyt
w Australii ich wspólny znajomy powiedział, że jest z nią w kontakcie i podał mu
numerjejtelefonu.AlesłuchawkępodniósłjakiśmężczyznaoimieniuSteve,który
przedstawiłsięjakonarzeczonyKelsie.Inatymsięskończyło.
Spojrzał na jej kształtną dłoń i zaczął się zastanawiać, które z nich zechciałoby
tymrazemuciec,gdybynawiązalizsobąbliższestosunki.On…czyznówona?
Przyszło mu do głowy, że być może Kelsie należy do gatunku notorycznie
zaręczającychsiękobiet,którewostatniejchwiliuciekająsprzedołtarza.
Zdał sobie sprawę, że mimo upływu piętnastu lat łączy ich jakaś niewidzialna
więź. Trudno mu było myśleć o czymkolwiek innym niż siedząca obok kobieta.
Imiałwrażenie,żeonateżsilniereagujenajegoobecność.
Wcaleniebyłztegozadowolony.
– Więc spędziłaś cały czas tylko w swoim towarzystwie, tak? – zapytał
inatychmiastzdałsobiesprawę,żemówijakbyzmienionymtonem.
Babkateżnajwyraźniejodniosłatakiewrażenie,bozmarszczyłaczołoispojrzała
naniegozdezaprobatą.
Kelsieporadziłasobiewgodnypodziwusposób.
– Dołączyłam do wycieczki i zaprzyjaźniłam się z kilkoma osobami w hotelu. –
Uniosłabrwi,zerknęłananiegoprzekornieidodała:–Łatwonawiązujęznajomości.
A niech sobie myśli, co chce, mruknęła w duchu. Najwyraźniej zmienił się
wzarozumiałegogbura.
Życiejąnauczyło,żenienależyujawniaćrozmówcom,azwłaszczamężczyznom,
tego, co chodzi jej po głowie. Nie mogła jednak stłumić rozczarowania, że jej na
wpół uświadomione marzenie o ponownej przyjaźni z Connorem ulotniło się
iprzepadłogdzieśwDolomitach.
Winsomesprawiaławrażeniezdruzgotanejpostawąwnuka,aprzecieżbyłytojej
spóźnioneurodziny.
Jedno z nich musi podjąć próbę uświetnienia rocznicy jubilatki. Postanowiła to
zrobićKelsie.
–Twojababkamówiła,żezajmujeszsięprzypadkamibezpłodności,tak?
–Nieosobiście–odparłtakgroteskowopoważnymtonem,żeKelsieniemogłasię
powstrzymaćiwybuchnęłaśmiechem.
No cóż, przynajmniej ma poczucie humoru i mimo że rozmowa się nie klei, to
naprawdęinteresujeją,coonrobi,pomyślała.
Winsome wydawała się zadowolona, że Kelsie zrobiła dobry początek i podjęła
rozmowę,którąConnorchybapostarasiępodtrzymać.
Dziwne, w gruncie rzeczy chciałabym zjeść lunch i wrócić do przedziału, ale to
nastąpi nie wcześniej niż za godzinę, pomyślała Kelsie. Czas upływałby szybciej,
gdybyśmygawędzili.Alejatopotrafię.Nauczyłamsiętegowpracy.
Zauważyła, że Connor przesuwa krzesło w taki sposób, aby lepiej widzieć jej
twarz,więcpostarałasięnadaćsobiewyglądosobygotowejdopodjęciaożywionej
konwersacji. Mimo to czuła suchość w ustach i bała się, że słowa uwięzną jej
wgardle.
Connorpostanowiłjednakpodtrzymaćrozmowę.
– Uczestniczę w badaniach – zaczął. – Od czasu do czasu pracuję w szpitalach,
którebiorąudziałwtymprogramie.Mamteżsporągrupęprywatnychpacjentek.
Jego głos złagodniał. Spojrzał na babkę przepraszającym wzrokiem, zaś Kelsie
doszła do wniosku, że może nie jest on aż tak złym człowiekiem, jak jej się
wydawało.
–Jesteśpielęgniarką?Zdajemisię,żechciałaśniązostać.
– Hm, owszem. Potem awansowano mnie na położną, mamy więc z sobą coś
wspólnego.
DziękiBogu,żerozmawiamyopracy,dodaławduchu.Pozatymbardzolubięto,
corobię.
–Uczestniczęwprogramie,któryzapewniaciężarnymkobietomopiekęwdomu.
Każdapołożnazajmujesięprzezroktrzydziestomapacjentkami,prowadzijeprzez
okres ciąży aż do porodu, a potem odwiedza w domach przez sześć tygodni po
urodzeniudziecka.
Zauważyła,żejegotwarzprzybraładziwnywyraz.
–Czyodbieracieporodywszpitalu?
–Tak.Większośćkobietwoli,żebyporódodbyłsięnaporodówce,alejeśliktóraś
zechceurodzićwdomu,toteżjesteśmyprzyniej.
Spojrzał jej w oczy, a ona odniosła wrażenie, że chce przekazać jej wiadomość
dotyczącązupełnieinnychspraw.
–Czyniejesttobardzociężkapraca?
–Mniesprawiaonaprzyjemność.
–Więcciężkąpracęuważaszzaprzyjemność?–zapytałwyzywającymtonem.
Czyonchcewygraćzniąpojedyneksłowny?
–Owszem–odparłaiuśmiechnęłasiędoniegochłodno,aonrzuciłjejspojrzenie,
podwpływemktóregoznowupoczułaprzyspieszonebicieserca.–Wizytyupołożnic
bywają uciążliwe, ale kobieta rodząca w domu nie czuje się tak bezradna jak
wszpitaluibardziejpanujenadswoimciałem,aprzynajmniejtakiemawrażenie.
Pociągprzemknąłprzezstacjęznapisem„Werona”,adonichpodszedłkelner,by
podaćlunch,więcrozmowazostałazkoniecznościprzerwana.
Kelsieodzyskaławewnętrznyspokójipoczuła,żejejtętnowróciłodonormy.
Wszystkoszłodobrze,dopóki jedlihomaraipili szampana,apotem delektowali
siębożonarodzeniowympuddingiem.Byćmożekonwersacjaniepłynęłatakszybko,
jakubywałowina,alebyłamniejuciążliwa,niżKelsiesięobawiała.
Connor sprowokował ją nawet kilka razy do śmiechu, a jego babka przez cały
czassprawiaławrażeniebardzozadowolonejzsiebie.
Niech on sobie nie wyobraża, że przyjdę również na kolację, pomyślała Kelsie,
aConnorwtymmomenciespojrzałnaniąztakimrozbawieniem,żeogarnąłjąlęk,
czy nie powiedziała tego na głos. Doszła do wniosku, że powinna wrócić do
przedziału,zanimzrobijakieśgłupstwo.
–Chybapójdędosiebieizacznępodziwiaćkrajobrazy–powiedziała,wstając.–
Bardzodziękujęzawino.
Widziaławkarciedańcenętegotrunku,którabyłaastronomiczna,aledoszłado
wniosku, że ona też poniosła wysokie koszta własne, przychodząc na ten wspólny
lunch.Uznaławięc,żejejrachunkizConnoremsąwyrównane.
Kiedy szła w stronę wyjścia, Connor nie mógł oderwać od niej wzroku. Ta
opanowana, elegancka, pewna siebie młoda kobieta budziła jego zachwyt, ale
różniłasiępodwielomawzględamiodKelsie,którąznałprzedlaty.
OBoże!–jęknąłwduchu.Byliwtedytacymłodzi.Topierwszadziewczyna,którą
pocałował!Zajęłomucałydzień,zanimzdobyłsięnaodwagę,bytozrobić.
Pani Black zabębniła palcami w stół, chcąc wyrwać go z zamyślenia, a on
pospieszniewstał,podszedłdoniejiwysunąłobiteaksamitemkrzesło.
Dośćczęstomusieliprzystawać,byustąpićmiejscainnympasażerom,którzyteż
wychodzilizwagonurestauracyjnego.
Jednąztychosóbbyłastarszadama,którąConnorwidziałnadworcuwWenecji.
Odwróciła ze zdziwieniem głowę w stronę Winsome. Miała na sobie czerwony
żakiet,apodnimbiałąjedwabnąbluzkę.Rdzawyodcieńtegostrojuharmonizował
zjejogniścierudymiwłosami.
–LadyGeraldine?Jendi?
Connorzatrzymałsięiczekałnanieuchronneokrzyki.
–Och,mójBoże!Winsome!Co,dolicha,tutajrobisz?
–Mogłabymspytaćcięotosamo!Cóżzaniesłychanyzbiegokoliczności!
–Wprostniedowiary,jakimałyjesttenświat!–zawołałaladyGeraldine,kręcąc
zniedowierzaniemgłową.
Skinieniem ozdobionej pierścieniami dłoni przywołała młodą kobietę, która
towarzyszyła jej w podróży. Connor przypomniał sobie, że ją również widział na
stacjiwWenecji.
– Znamy się z Winsome wiele lat, ale od wieków jej nie widziałam. Kiedyś
pracowałyśmy razem w wielkiej fundacji zajmującej się zbieraniem pieniędzy dla
chorychdzieci.
– Nazywała się „Ostatnie życzenie”. – Winsome pokiwała głową. – To taki
szlachetnycel.Spełnialiśmymarzenianieuleczalniechorychdzieci.
–Tojestmojawnuczka,Charlotte–oznajmiłaladyGeraldine.
–Atojestmójwnuk,Connor.
Connorwymieniłzmłodąkobietąuściskdłoniiuprzejmyuśmiech.
–Onaijej…narzeczonydotrzymująmitowarzystwa–oznajmiłaladyGeraldine.–
Tapodróżjestmoimostatnimżyczeniem…
– Och, gadasz głupstwa – przerwała jej Winsome z szerokim uśmiechem. –
Dokładniepamiętamtwojesłowa:„Wiektotylkostanumysłu”.
Lady Geraldine otworzyła usta, zamierzając skomentować te słowa, ale nagle
zauważyła,żeblokująinnymprzejściewąskimkorytarzem.
–Lepiejchodźmystąd–powiedziała,apochwilidodała:–Alemusimysięjeszcze
spotkać,Winsome,żebyspokojniepogawędzić.
–Towspaniałypomysł!–odparłapaniBlack.
Wcalenietakiwspaniały,pomyślałConnor.
Niemiałnajmniejszejochotynasłuchaniepaplaninystarszychdam,alewiedział,
żejestnatoskazany.
–Copowiesznawspólnypodwieczorek?–zapytałaladyGeraldine.–Mogłybyśmy
sięspotkaćwbarzeo…powiedzmyoczwartejpopołudniu.Cotynato?
Więcniejestemzaproszony,stwierdziłwduchuConnor,powstrzymującuśmiech
zadowolenia.
–Zatemdozobaczenia–odparłajegobabka,ruszającwkierunkuprzedziału.
A on na pewno znajdzie coś, czym będzie mógł się zająć, pomyślał z radością.
Albobędziesiędelektowałsamotnościąwniezmąconejniczymciszy.
Po powrocie do przedziału Kelsie usiadła z podwiniętymi nogami na fotelu,
wsparłagłowęnarękachizaczęławyglądaćprzezokno.Potakstresującymlunchu
była wyczerpana zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Czuła też nadal napięcie,
choćpowypiciuwinazwyklebyłasenna.
Miała ochotę się przejść, ale wiedziała, że może po drodze natknąć się na
przedziałpaństwaBlacków,aniemiałanajmniejszejochotyspotykaćichponownie.
Ukołysana przez mijane krajobrazy zatonęła w mglistych wspomnieniach.
Przypomniała sobie długie spacery, podczas których Connor ściskał jej rękę,
skradzione pocałunki i jego opiekuńcze ramię, którym ją otaczał, kiedy była taka
młoda. Nie chciała o tym myśleć, więc zmusiła się do skupienia uwagi na czymś
innym.
NaszczęścieWolfgangprzyniósłjejnasrebrnejtacypodwieczorekskładającysię
zmalutkiejtartyowocowejzkremem,herbatyEarlGreyorazbabeczkizesłodką
śmietaną.
Do końca podróży przytyję z dziesięć kilogramów, pomyślała, nalewając do
szklankiaromatycznąherbatęzesrebrnegodzbanka.Ruchemrękiwskazałależącą
nastolebroszurę.
–Znalazłamtukatalogsprzedaży.Czytoznaczy,żewpociągujestsklep?
Oglądaniewystawzawszebyłodlaniejniezawodnymsposobemskierowaniamyśli
nainnytemat.
–Oczywiście,proszępani–odparłzuśmiechem.–Butikznajdujesięwpierwszym
wagonie,ajegokierownikchętniepanidoradzi.
–Wspaniale.Zatemkiedytylkoskończępodwieczorek,przejdęsiędosklepu.
–Oczywiście.Zakilkaminutpociągzmienikierunekjazdy,atoryzakręcająwtaki
sposób, że to miejsce stało się bardzo sławne. Jeśli wyjrzy pani przez okno
w odpowiednim momencie, będzie pani mogła uchwycić na jednym zdjęciu cały
pociąg.
Towydawałosiędlapasażerówobowiązkowymzadaniem,więcKelsiesięgnęłapo
aparatfotograficzny,aWolfgangkiwnąłgłowązaprobatą.
– Potem, mniej więcej za godzinę, zatrzymamy się na dworcu w Innsbrucku.
Będziemytamstalitrzydzieściminut,żebyzmienićlokomotywę.Będziepanimogła
pospacerowaćpostacji,apotemprzebraćsiędowieczornegoposiłku.
Najwyraźniej mój ubiór jest zbyt mało elegancki, pomyślała Kelsie z lekkim
rozbawieniem.
Zastanawiała się, czy nie powinna zapewnić Wolfganga, że uszanuje zasady
i włoży przepisowy strój, ale on pewnie już zauważył wiszącą na drzwiach szafy
suknięwieczorową.
Tymczasem dwie starsze damy weszły do wagonu barowego na podwieczorek,
usadowiłysięwygodnienakanapieizaczęłyplotkować.
– Nie ma nic lepszego niż filiżanka prawdziwej herbaty – oświadczyła lady
Geraldine,wzdychającradośnie.
Obie panie słuchały przez chwilę z zachwytem cichych dźwięków srebrnych
łyżeczekuderzającychoporcelanę.
– Czy wiesz, że możesz kupić taki uroczy podwieczorkowy serwis w tutejszym
sklepiezupominkami?
Winsome Black nie chciała się chwalić tym, że jechała Orient Expressem wiele
razy,więcdoskonaleznakażdyzakątektegobutiku.
–Zajrzędoniego.Zamierzałampójśćtampopodwieczorku.
Miała nadzieję, że lady Geraldine nie zauważyła jej nerwowego podniecenia.
Postanowiła, że teraz, kiedy pozbyła się Connora, pójdzie do butiku porozmawiać
zMaxem.
Tymczasem
rozkoszowała
się
każdą
chwilą
popołudnia
spędzanego
w towarzystwie dawnej przyjaciółki. Tym bardziej że pianista grał miękko
klasyczneutwory,aodczasudoczasuwplatałdoswojegorepertuaruznanekolędy.
–Możetakikompletporcelanybyłbydobrymprezentemzaręczynowymdlamojej
Charlotteijejnarzeczonego–zauważyłaGeraldine.
Winsomepotrząsnęłagłowązezdumieniem.
– Przecież mówiłaś, że poznali się dopiero wczoraj. W Wenecji, gdzie oboje
uratowaliżyciejakiegośczłowieka…
– Tak… – mruknęła Geraldine, a Winsome zaczęła się zastanawiać, czy nie
wyczuła w głosie przyjaciółki nutki wątpliwości. – Ale… oni poznali się wcześniej.
Przedlaty,wszpitaluCharlotte.Lossprawił,żespotkalisięponownie.Takjaktwój
Connori…jakmanaimiętadziewczyna?
Przezchwilępanowałomilczenie,bokelnerzabrałzestołutalerzepokanapkach
ipostawiłnanimtacęzgorącymibabeczkamiorazmałymisrebrnymimiseczkami
zdżememigęstąśmietaną.
– Mmm… Sądząc po wyglądzie, to jest prawdziwa kornwalijska śmietana –
stwierdziłaladyGeraldine.
–Kelsie–oznajmiłaWinsomeiidączaprzykłademswojejkoleżanki,wzięłaztacy
babeczkę.–KelsieSummers.Aleniesądzę,żebybyligotowipaśćsobiewramiona
tak jak twoja Charlotte i Nico. Prawdę mówiąc, ona porzuciła go piętnaście lat
temu,ajamamwrażenie,żeConnordotądjejtegoniewybaczył.
– Naprawdę? – Lady Geraldine rozsmarowała na babeczce dżem oraz śmietanę
i już zamierzała odgryźć pierwszy kęs, gdy uznała, że rozmowa stała się bardziej
kuszącaniżobfitywkaloriesmakołyk.–Musielibyćbardzomłodzi.Och,opowiedz
mi…
PaniBlack,zniżającgłosdoszeptu,zrelacjonowałajejprzebiegwydarzeń.Kiedy
skończyłaswąopowieść,jejprzyjaciółkaznamysłemzmarszczyłabrwi.
–Wtakimraziemożemysięzabawićwdobrewróżki–mruknęłazrozbawieniem.
–Comasznamyśli?
–Podobnoprzywieczornymposiłkumiejscaprzystolikachsąwyznaczone.
PaniBlackdobrzeotymwiedziała.
– Z całą pewnością. W czasie poprzednich podróży prosiłam kilkakrotnie
wostatniejchwilioprzesadzeniemniedoinnegostolika,alenigdymisięnieudało
postawićnaswoim.
– Ale to jeszcze nie jest ostatnia chwila – rzekła lady Geraldine stanowczym
tonem. – A jeśli porozmawiamy z kierownikiem sali, z pewnością zdołamy go
namówić,żebyposzedłnamnarękę.
–Aleocochceszgoprosić?
– O to, żeby posadził nas we dwie przy dodatkowym stoliku, mamy przecież do
omówienia wiele spraw. Nie zaczęłyśmy jeszcze rozmawiać o Deirdre Wilkins,
która zdefraudowała fundusze towarzystwa dobroczynnego i uciekła na Malediwy
ze swoim masażystą. – Lady Geraldine uśmiechnęła się przebiegle. – Jeśli my
usiądziemyrazem,totwójConnoritaKelsieorazmojaCharlotteijejślicznyNico
zostanąprzyswoichstolikachsami.
PaniBlackspojrzałanaprzyjaciółkęzniekłamanympodziwem.
–Chybasiędomyślam,doczegozmierzasz.Tomożebyćpoczątekromantycznej
przygodyprzyświecachiszampanie…Poprosimynaszegomiłegokonduktora,żeby
spytałkierownikasali,czyznajdziedlanaswolnąchwilę.
–Podwieczorekbyłcudowny–zapewniłaConnorababka,czującmdłościnamyśl
ozbliżającymsięspotkaniu.
To trema, pomyślała. Jestem potwornie zdenerwowana, a nie powinnam. To jest
absurdalne,bomamosiemdziesiątlat,choćwcalenieczujęsiętakastara.
Miała wrażenie, że jest młodą dziewczyną wybierającą się na pierwszą randkę.
Znowymchłopakiem.
Serce jej silnie biło i miała mokre od potu dłonie. Uśmiechnęła się posępnie.
Zaczęłasięzastanawiać,czymężczyzna,któregoodsunęłaodsiebie,wciążdarzyją
takimuczuciemjakdwadzieścialattemu.
Nalitośćboską,przecieżwtedystrzeliłamisześćdziesiątka,dodaławduchu.Ale
naszespojrzeniaspotkałysięicośmiędzynamizaiskrzyło.
Jejserceznówzałomotało,aonaztrudemopanowałachichot.Doszładowniosku,
żeniepowinnabyłapićtakdużowinapodczaslunchu,alewkońcumusizdobyćsię
naodwagęibezlękuspojrzećmuwoczy.
Przez wiele lat witali się skinieniem głowy i uściskiem dłoni. Wtedy oboje mieli
małżonków. Do tego nigdy nie powinno było dojść, ale jego urok osobisty
zapamiętała po dziś dzień. I każdego roku zdawało jej się, że widzi bijące z jego
ciemnobrązowychoczuciepłoprzeznaczonewyłączniedlaniej.
Max.
Był od niej o dziesięć lat młodszy. Zawsze zachowywał się jak doskonale
wychowany i obdarzony wyjątkowym wdziękiem dżentelmen. Okazywał swojej
niepełnosprawnej żonie taką samą lojalność, jaką kierowała się Winsome
wstosunkudoRoberta.
Alejegożonajużodeszłaztegoświata,podobniejakjejukochanymąż.Aonanie
chciałaspędzaćostatnichlatżyciawsamotności.
Zdawałasobiesprawę,żejejpomysłmożewydawaćsięszalony,aleteżuważała,
że jeszcze większym szaleństwem byłaby rezygnacja z podjęcia próby ułożenia
sobieżyciananowo.
Liczyłanato,żeMaxmatakiesameodczucia.
Po roku znajomości, kiedy nie byli o wiele młodsi niż teraz, ale najwyraźniej
niezbyt mądrzy, pozwolili sobie na jeden potajemny czuły uścisk, jeden magiczny
cudownypocałunek,którydotejporybyłżywywjejpamięci.
Miała nadzieję, że nie kieruje nią jedynie bujna wyobraźnia starzejącej się
kobiety.
Muszę natychmiast tam pójść i przekonać się, czy moje odczucia nie są tylko
mrzonkami, pomyślała z determinacją. Jeśli nie zrobię tego teraz, pewnie stracę
resztkiodwagi.
–Chybasięprzejdęizajrzędobutiku–oznajmiła.
KujejprzerażeniuConnorodłożyłczasopismoiwstał.
– Pójdę z tobą, babciu. Może kupię ci jakiś prezent na gwiazdkę. To twoja
ostatniapodróżtympociągiem.
–Nie.Nie.Zostańtutaj!Ja…niczegoniepotrzebuję.
AleConnorjejnieposłuchał.
–Proszę,pozwólmitozrobić.
Pani Black spojrzała na wnuka. Przełknęła rozczarowanie i pogodziła się
zsytuacją.
–Naturalnie.Tobardzomiłoztwojejstrony.Dziękuję.
Gdytylkoweszładobutiku,odrazuskierowaławzroknaMaxainagleodniosła
dziwnewrażenie,żesąwcałymwagonietylkoonidwoje.
Maxwciążmiałciemnewłosyitrzymałsięprosto.Trochęsiępostarzał,alenadal
świetniewyglądał.Uśmiechnęłasię,czującwzbierającewżołądkuciepło.Uważała
go za niezwykle uroczego mężczyznę. Jego oczy radośnie błyszczały i każdego
roku,kiedyzjawiałasięuniegowbutiku,wywoływałyjejpromiennyuśmiech.
–PaniBlack,ponowniewitampaniąwOrientExpressie.Wspanialeznówtupanią
widzieć.–Maxpochyliłsięnadjejdłoniątak,jakrobiłtozakażdymrazemprzez
ostatnie dwadzieścia lat. – Proszę przyjąć szczere kondolencje z powodu śmierci
męża.PanRobertbyłprawdziwymdżentelmenem.
–Dziękuję,Max.
Niechętnie wysunęła dłoń z jego ręki i zerknęła na Connora, który stał za jej
plecami, oglądając piękne szklane wyroby, błyszczącą biżuterię oraz oprawione
wskóręegzemplarzeksiążkiAgathyChristie„MorderstwowOrientExpressie”.
–Max,chciałamciprzedstawićmojegownuka,Connora.Byłtakmiły,żewybrał
sięzemnąwmojąostatniąpodróż.Aterazprzyszedłtu,żebykupićmiprezent.
–Naspóźnioneurodzinyczynagwiazdkę?–spytałMax,wyciągającdoConnora
rękęiściskającjegodłoń.
Connorbyłzaskoczonystopniemzażyłości,jakanajwyraźniejłączyłababkęztym
mężczyzną, a ona przypomniała sobie z rozbawieniem, że zamierza mu sprawić
jeszczewiększąniespodziankę.
–Dlakobiettakniezwykłychjakpańskababkaurodzinysąuświęconątradycją–
oznajmił Max z uśmiechem, a potem spojrzał ponownie na Winsome. – To pani
ostatniapodróż?
– Po prostu robię się już za stara na takie wyprawy – odparła, zniżając głos do
szeptu.
AkiedyMaxzoburzeniempotrząsnąłgłową,poczułaprzyspieszonebicieserca.
–Toabsurd.Zastaresąkobiety,któreniezależnieodwiekuniemająfantazjiani
wyobraźni.Apanitoprzecieżniezagraża.
Winsomeszerokosięuśmiechnęła,czując,żejejpoliczkipłoną.
– Czy teraz rozumiesz, dlaczego tu przyszłam? – spytała, odwracając się do
wnukaznadzieją,żeniezauważyrumieńcównajejtwarzy.
– Oczywiście, że tak – odparł, a potem skoncentrował uwagę na zawartości
gablotyzbiżuterią.–Czymogłabyśpodjąćdecyzję?
Wjakiejsprawie?–zapytałasięwduchu,apochwiliprzypomniałasobie,poco
wnuktuprzyszedł.
– Connor obiecał kupić mi coś na gwiazdkę w tym butiku – oznajmiła,
uświadamiającsobie,żejużtomówiła.
Nalitośćboską,jęknęławmyślach.
Nagleprzyszedłjejdogłowypewienpomysł.
– Nie mogę skupić uwagi, kiedy stoisz za moimi plecami i przestępujesz
niecierpliwie z nogi na nogę – powiedziała do wnuka, łagodząc stanowczość tego
zdania promiennym uśmiechem. – Idź do wagonu barowego i wypij drinka, a ja
spokojnie obejrzę te świecidełka i coś sobie wybiorę. Potem wpadnę tam po
ciebie… Max zapakuje tymczasem prezent, a ty przyjdziesz tu, żeby zapłacić i go
odebrać.
– Oj, babciu, jesteś niepoprawna. Ale… – spojrzał na Maxa i mrugnął do niego
porozumiewawczo–aleniebędęztobądyskutował,bowiem,żeitakpostawiszna
swoim.Dozobaczenianiebawem.
Kelsie szła długim korytarzem, zamykając drzwi na końcu jednego wagonu
iotwierająckolejnenapoczątkunastępnego.Mijałapasażerów,odczasudoczasu
wpadała na ścianę, kiedy pociąg niespodziewanie szarpnął, i zerkała na
przesuwającesięzaoknamikrajobrazy.
Musiała minąć trzy wagony pasażerskie, wagon barowy i dwa restauracyjne,
apotemjeszczetrzywagonypasażerskie,zanimdotarładokońcapociągu.Nieod
razudostrzegłaConnoraijegopełnążyciababkę,którzystaliwbutiku.
Kiedy usłyszała głębokie charakterystyczne brzmienie męskiego głosu i kobiecy
śmiech,zamarła.
Już zamierzała się wycofać, ale powstrzymały ją od tego wypowiedziane przez
Connorasłowa:
– Czy to ty, Kelsie? Nie zmieniaj planów z mojego powodu. – Wymówił jej imię
takimsamymtonemjakprzedlaty.
Odwróciła się, ale ku swojemu rozczarowaniu dostrzegła na jego twarzy maskę
obojętności.
–Czyjesteśtegopewny?Myślałam,żezrobicisięniedobrzenamójwidok.
– Teraz moja kolej, żeby cię przeprosić – powiedział, starając się znaleźć jakiś
sposóbnapokonanieistniejącychmiędzynimibarier.
Uniósłbrwi,aKelsiezmrużyłaoczy.
– Za co? – spytała tak lodowatym tonem, że Connor poczuł bijący od niej chłód
iuświadomiłsobierozmiarydzielącejichbarierynieufności.
Spojrzałnaniąuważnieiporazkolejnypoczułsiłęprzyciąganiajejzagadkowej
osobowości. A równocześnie zdał sobie sprawę, że ta piękna, stojąca przed nim
kobietadziałanajegozmysłytaksilniejaknapoczątkuichznajomości.Miałochotę
delikatnie rozwiązać niebieski jedwabny szal, którym przykryte były jej ramiona,
apotemnamiętniepocałowaćjąwszyję…
– Obudź się i odpowiedz na moje pytanie – powiedziała Kelsie, a on zamrugał
oczami.
Czułsiętak,jakbyzostałwyrwanyzesnu.
– Za to, że nie powitałem cię tak serdecznie, jak powinienem – odparł cicho,
usiłującskupićmyśli.
Zdawał sobie sprawę, że popełnił błąd, przerywając jej w pół zdania podczas
rozmowy, jaką odbyli w wagonie restauracyjnym, ale postanowił podjąć próbę
naprawieniaichwzajemnychstosunków.
–Czymogęcięzaprosićnadrinkadobaru?–zapytał.–Mojababkawybieradla
siebie prezent i kazała mi się wynieść z butiku, bo moja obecność utrudnia jej
podjęciedecyzji.
–Jeślitegonaprawdęchcesz–odparła,odwracającsięiruszająckorytarzem.
Poczułunoszącąsięzaniądelikatnąwońkwiatów,aleniemiałpewności,czyjest
to aromat perfum, czy szamponu do włosów. Tak czy owak odkrył, że jest to jego
ulubionyzapach.
Świątecznelampkichoinkowesprawiały,żejejrównopodcięterudewłosylśniły,
migoczącjaskrawączerwienią.Connornagleprzypomniałsobie,jakwpromieniach
słonecznych bawił się jej długimi do pasa warkoczami, kiedy była młodą
dziewczyną.
–Widzę,żeobcięłaśwłosy.
–Owszem,dziesięćlattemu–odparła,zatrzymującsięizerkającnaniegoprzez
ramię.
Dowagonubarowegodotarliwmilczeniu.
Kelsieniebyłapewna,czypostąpiłarozsądnie,zgadzającsięspędzićznimparę
chwilsamnasam.Miaławrażenie,żedrogadobarutrwaławieczność.Wdodatku
przezcałyczasczułanasobiejegowzrok.
Zaczęła się zastanawiać, gdzie powinni usiąść, by mogła zachować do niego
dystans. Jeśli zajmą miejsca pod oknem, będą siedzieli naprzeciwko siebie i ich
kolana mogą się dotykać. Druga możliwość wydała jej się jeszcze gorsza. Jeśli
wybierze jedną z ustawionych po bokach kanap, to ich ciała mogą się o siebie
ocierać.
Próbowała przypomnieć sobie, czy mężczyzna, który wcześniej stał przy
kontuarze, miał obok siebie stołek barowy. Doszła do wniosku, że chyba tak.
Zdecydowaławięc,żeskierujesięwtamtąstronę.
ROZDZIAŁPIĄTY
–Możetutaj?–zapytałConnor,przerywającjejszybkimarszwkierunkustołków
barowych.
Kelsie zamknęła oczy i otworzyła je, zanim odwróciła się do Connora
zprzyklejonymuśmiechem.
–Naturalnie.
Aniechtodiabli!–zaklęławduchu.Miejscapodoknem!Cozakoszmar!
–Czyjesteśpewny,żetwojenogizmieszcząsiępodtymstolikiem?–spytała.
–Jakośsobieporadzę.–Uniósłbrwiispojrzałnaniązdecydowanymwzrokiem.–
Poprostuchciałbymwidziećtwojątwarz.
Noświetnie!Tegowłaśniesiębała.
Wsunęła się za niewielki stolik i oparła łokieć na parapecie okiennym, a potem
ścisnęłakolanaiskierowałajewstronęściany.
Connor usiadł i również położył rękę na parapecie. Kelsie zaczęła się
zastanawiać,conaichwidokpomyślałbyjakiśprzypadkowyobserwator.Zapewne
porównałbyichdoparynieufnych,obwąchującychsięnawzajempsów.Kiedyjednak
zerknęła na twarz Connora, dostrzegła na niej wyraz całkowitego odprężenia,
anawetrozbawienia.Aleniemiałapewności,czytodobrypomysł,żebybawiłsię
jejkosztem.
Wtymmomenciepodszedłdonichkelner,aConnorspojrzałnaniąpytająco.
Co by chciała? Coś, co pije się powoli. A w dodatku jest w szklance, którą
mogłabysiębawić,kiedybędziemusiałaodwrócićodniegowzrok.
–Poproszęodżinztonikiemilimonką.
–Oczywiście,proszępani.–Kelnerzanotowałjejzamówienie.–Adlapana?
Connor poprosił o meksykańskie piwo, a potem wsunął kelnerowi w rękę kartę
kredytową.
Psiakrew!–zaklęławduchuKelsie,botymrazemzamierzałazapłacićzaswojego
drinka.
– Na dworze chyba jest zimno – zauważyła po dłuższym milczeniu, zerkając na
Connora.
Porazpierwszyośmieliłasięprzyjrzećzbliskajegotwarzyizauważyładrobne
oznaki dojrzałości. Miał mocno zarysowane kości policzkowe, ale dostrzegła też
pod jego cudownie szarymi oczami kilka małych zmarszczek, które zapewne były
wynikiemdługichokresówintensywnejkoncentracji.
Kiedy spojrzała na jego usta, przez chwilę poczuła się jak zakochana
szesnastolatkazpodziwempatrzącanaswojebożyszczeiniemogącauwierzyć,że
właśniejąwybrałspośródtłumupięknychdziewcząt.
Przez tych kilka ulotnych sekund żyła w innym świecie, ale po chwili zamrugała
powiekamiiwróciładorzeczywistości.
Wtymmomenciepodszedłdonichkelneripostawiłprzednimidrinki.
–Zacopijemy?–zapytałConnorzbłyskiemwoczach,unosząckufel.
Kelsiewciągnęłapowietrze,czekając,ażkelnersięoddali.
– Za przeprosiny. Chciałabym przeprosić cię za to, co stało się piętnaście lat
temu.
Connorwzruszyłramionami,wypiłłykpiwaipostawiłkufelnastole.
–Niekrępujsię.
Kelsiezignorowałajegosłowa.
– Przykro mi, że zachowałam się jak tchórz. Po prostu miałam wątpliwości, czy
powinnamzaciebiewyjść.
–Jasne.–Zaśmiałsięironicznie.
–Twojapewnośćsiebiewcalenieułatwiasytuacji.Jawyrażamswojewątpliwości,
atypoprostujelekceważysz.
–Ach,więctomojawina.
Kelsiezmarszczyłaczoło.
–Nie.Obiecałam,żeprzyjdę,aleniedotrzymałamsłowa.Tobyłamojawinaijest
miokropnieprzykro,żecięzraniłam.Zachowałamsięjaktchórz,boniewyjawiłam
ci powodów mojego zachowania, ale byłam wtedy taka młoda… Naprawdę
powinnambyłatozrobić.
Connorusiadłwygodniejizacząłuważnieprzyglądaćsięjejtwarzy.
Niechsięnapatrzydosyta,pomyślała,nieodwracającodniegowzroku.Niedam
sobiewkaszędmuchać!
–Więcdlaczegozostawiłaśmniewtedyprzedurzędemstanucywilnego?
– Byliśmy za młodzi – odrzekła, uważając, że Connor zasługuje na poznanie
prawdy.–Pozatymdoszłamdowniosku,żeniejestemdlaciebienajlepsząpartią.
Wzruszyłramionami.
– Może… Oczywiście, nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie. Teraz sobie
uświadamiam,żemożeistotniebyłaśzbytmłoda.
Jegoodpowiedźbyłazabarwionadrwiną,cojąlekkozirytowało.
– Ale nie za młoda, aby zauważyć, że wyrywam się spod jednego nadzoru, żeby
wpaśćpoddrugi.
Connorazraniłyjejsłowa.Poczułsiętak,jakbyktośprzybiłnożemjegodłońdo
stołu.
– To nieprawda. Chciałem tylko zapewnić ci bezpieczeństwo. Chciałem się tobą
zaopiekować,byćprzytobie…
Kelsiepotrząsnęłagłową.
– Nie byłam wtedy wystarczająco silna, żeby ci się przeciwstawić, Connor.
Zająłeśsięwszystkim,nawetmną.Wystroiłeśmnie,zmusiłeśdojazdykoleją,aja
nie byłam wcale pewna, że postępujemy słusznie, biorąc ten ślub… Dopiero
wpociąguzdałamsobiesprawę,żetomałżeństwoniemożesięudać,bobędziesz
traktował mnie podobnie jak ojciec moją matkę, zanim od niego odeszła. Tak jak
traktowałmnie.Zupełniejakbymniemiaławłasnegorozumu,jakbymzanicniebyła
odpowiedzialna. Nie chciałam, żebyśmy tak skończyli… – Wzruszyła ramionami. –
Więcstchórzyłam.
Jego twarz była poważna, z oczu nie biły radosne błyski, domyśliła się więc, że
znówsprawiłamuprzykrość,choćwcaletegoniechciała.
Connor oczami wyobraźni zobaczył swoją babkę, która powtarza mu, że jest
przesadniezorganizowany.Żelubirządzić,żejestwręczapodyktyczny.
Tonieprawda.Jeśliniebędziepewny,żesprawysązałatwione,tomożewydarzyć
sięcośnieprzewidzianego.Nauczyłsiętegowewczesnejmłodości.
– Myślę, że źle to zrozumiałaś. Chciałem tylko tego, co dla ciebie najlepsze –
powiedziałcichymgłosem.
Kelsierozłożyłaręce.
– Masz prawo tak myśleć, ale ja nadal uważam, że miałam rację, że postąpiłam
słusznie. Teraz doskonale wiem, że powinnam była powiedzieć ci to w oczy, tylko
bałam się twojej reakcji. Bałam się, że wyśmiejesz moje obawy. Ale i tak jest mi
ogromnieprzykro,żecięzraniłam.
Wcaleniewidzętegowtwoichoczach,pomyślałzgoryczą.
–Nocóż,dziękujęcichoćbyzato.
Kelsie wstała. Doszła do wniosku, że dalsza rozmowa może jeszcze bardziej
popsućichitakjużnienajlepszestosunki.
–Całaprzyjemnośćpomojejstronie–powiedziała.
Ichkrótkapogawędkaniepotoczyłasiętak,jaktegooczekiwał.
–Dziękujęzadrinka–oznajmiła,spoglądającnaswojąledwotkniętąszklankę.–
Życzę ci, żebyś przyjemnie spędził resztę podróży w towarzystwie babci – dodała
iwyszłazbaru.
Omalniestraciłapanowanianadsobą,pomyślałConnor.Możenawetbyłabliska
wybuchu gniewu. Prawdę mówiąc, chętnie by to zobaczył. Może wtedy
wyrównalibyrachunki.
Czuł się jednak bardzo zirytowany przebiegiem tej rozmowy. Jak ona mogła
obciążać go winą za to, że zmieniła zdanie w ostatniej chwili? Przecież gdyby
powiedziała mu wprost o swoich wątpliwościach, postarałby się je rozwiać. A nie
jestprzecieżjasnowidzem.
Zachował się jak romantyczny amant! Kupił kwiaty i pudełko czekoladek, żeby
mielicośsłodkiegopoślubie,kiedywrócądowynajętegoprzezniegomieszkania.
Awlodówcestałabutelkaszampana,naktórąwgruncierzeczyniebyłogostać.
Przyszłomudogłowy,żeKelsiemożezażądaćkieliszkamusującegowina,zanimpo
raz pierwszy będą się kochać. Pragnął zrobić dla niej wszystko, co było w jego
mocy.
A ona mu wytknęła, że jest zbyt zorganizowany! Ale przecież któreś z nich
musiałobyćzorganizowane!
Dopiłpiwojednymhaustem,apotemchwyciłjejkoktajl.Okropnieniesmakował
mudżinztonikiem,aleitakopróżniłszklankę.
PrzecieżKelsieniejestjużniedojrzałąnastolatką,tylkodorosłąkobietą.Można
z nią grać w otwarte karty. Postanowił więc kontynuować tę rozgrywkę, by
zobaczyć,coztegowyniknie.
Półgodzinypóźniej,gdybylijużwAustrii,Connorwyjrzałprzezoknoizauważył,
że Kelsie wysiada z pociągu w Innsbrucku. Jej długi szal powiewał, kiedy szła
zamaszystymkrokiempoperonie.Zdecydował,żeodrobinaświeżegopowietrzana
pewnomuniezaszkodzi.
Gdy zszedł na peron, Kelsie spacerowała w tę i z powrotem wzdłuż pociągu.
Wyglądałototak,jakbyszedłzaniąduch.Connorwpadłnapomysł,żemożeucieka
przedjegourojonymwizerunkiemjakomłodegochłopca.
Nocóż,onteżmusiprzegnaćzpamięcizjawyprzeszłości,jeślizamierzawygrać
tębatalię,pomyślał,podchodzącdoniej.
NajegowidokKelsieszerokootworzyłaoczy.
–Kelsie,tozajmienamtylkominutę–powiedziałzżyczliwym,aleniecosmętnym
uśmiechem.–Czymógłbymjeszczerazcięprzeprosić?
Kelsieuniosłabrwi,aonjepodziwiał,czekającnaodpowiedź.
–Zaco?
Oboje obserwowali Wolfganga, który swoimi białymi rękawiczkami ścierał ślady
palcówzporęczyschodów.
– Za moje złe maniery. Przepraszam. Wcześniej nie byłem zbyt uprzejmy
ioczywiścieprzyjmujętwojeprzeprosinyzato,żezamnieniewyszłaś.–Ponownie
sięuśmiechnął.
Miał wrażenie, że Kelsie nie jest jeszcze gotowa wsiąść do pociągu. Doszedł do
wniosku, że może wstrząs wywołany jego słowami będzie silniejszy, jeśli teraz
odejdzie,więcskłoniłgłowęiwsiadłdowagonu,zostawiającjąsamąnaperonie.
Czującnasobiejejwzrok,zagryzłwargi,żebyniewybuchnąćgłośnymśmiechem.
Wyruszając na poszukiwania babki, czuł się przez chwilę tak, jakby znowu był
dziewiętnastolatkiem.
Kelsieweszładozatłoczonegowagonubarowego.Długaczarnasukniaprzylegała
do jej biustu i bioder. Spóźniła się dziesięć minut na drinka, którego serwowano
przed kolacją, bo tuż przed wyjściem z przedziału musiała naprawić pęknięte
ramiączko.NaszczęścieWolfgangzjawiłsięnajejwezwanieiudzieliłniezbędnej
pomocy.
Przybarzebyłyjeszczewolnemiejsca,więczajęłajednoznichirozejrzałasiępo
sali.
Pianista miał na sobie aksamitną marynarkę ozdobioną wytłaczanym wzorem
podobnym do eleganckiego obicia kanapy, a dźwięki muzyki docierające do uszu
podróżnychbyłynatylestonowane,żenieutrudniałykonwersacji.
Dodatkową atrakcję zapewniały przesuwające się za oknami krajobrazy –
niekiedygórzyste,niekiedynizinne,alezawszedostrojonedopanującejwpociągu
odświętnejatmosfery.
Na niewielkich stołach i na barze stały miseczki z migdałami oraz kruchymi
ciasteczkamiitaceztartinkami.
GdyKelsiewyjrzałaprzezokno,zobaczyłapokryteśniegiemwzgórza,białedomy
oświetlone świątecznymi lampkami, iglice wież kościelnych i spadające kaskadami
górskiepotoki.
A w pięknym wnętrzu wagonu barowego mężczyźni mieli na sobie marynarki,
a na szyjach muszki. Kierownik sali był w smokingu, a kelnerzy występowali
wgalowychbiałychstrojach.
Kelsiedostrzegłastojącegoprzybarzetegosamegomężczyznę,któregowidziała
tujużwcześniejiktórypatrzyłnaniązzainteresowaniem.
–Piękniepaniwygląda.
Kelsie lekko się do niego uśmiechnęła, uświadamiając sobie, że jest dla niej za
młodyitrochęzbytbezpośredni.
–Takpanuważa?
Nagle zauważyła Connora, który podszedł do nich uśmiechnięty. W czarnym
smokingu wyglądał tak olśniewająco, że młody nieznajomy stracił nagle cały swój
blask.
–Czyzechciałabyśprzedstawićmnieswojemukoledze,Kelsie?
Coondodiabławyprawia?–spytałasięwduchu.
– Muszę najpierw przedstawić mu się sama, bo nie wiem, jak on się nazywa –
oznajmiła z uśmiechem, wyciągając rękę do nieznajomego. – Jestem Kelsie
Summers.
–AjanazywamsięWinstonAlbertTrzeci–oznajmiłbywalecbaru,ściskającjej
dłoń,apotemobojespojrzelinaConnora.
–ConnorBlack–przedstawiłsięuprzejmymtonem,zerkającnawchodzącychdo
wagonu pasażerów. – Ojej! Babka mnie wzywa. Może chciałabyś się do nas
przyłączyć,Kelsie?Amożetrochępóźniej?
Wsunęła rękę pod jego ramię, żegnając Winstona Alberta Trzeciego skinieniem
głowy.
Choć sama dokonała wyboru, miała wrażenie, że Connor, chcąc zapewnić sobie
jejtowarzystwo,posunąłsiędoprzebiegłejmanipulacji.
Pociąg szarpnął nagle tak gwałtownie, że Kelsie straciłaby równowagę, gdyby
Connorjejniepodtrzymał.Ichciałazetknęłysięnachwilę,aonapoczułabijąceod
niegociepło,przyprawiającejąozawrótgłowy.
– Czyżbyś postanowił zostać moim aniołem stróżem i ratować mnie z opresji? –
spytała,uśmiechającsiędoniegoniepewnie,aonuniósłbrwi,udajączaskoczenie.
–Czyżbyśuważała,żepotrzebujesztakiegoopiekuna?–spytałłagodnymtonem.
Kelsiezaczerwieniłasięiodwróciławzrok.
Na małym skrawku parkietu młoda para tańczyła walca. Oboje byli tak
pochłonięci sobą, że przyciągali spojrzenia wszystkich pasażerów, którzy
uśmiechalisięzuznaniem.Kiedywracalidostolika,rozległasięburzaoklasków.
W dalszej części wagonu siedziała pani Black w towarzystwie starszej damy
o ognistorudych włosach, która z ożywieniem gestykulowała, demonstrując przy
okazjilicznecennepierścienie,orazparymłodychludzi.
ConnorpoprowadziłKelsiewstronęichstolika.
–LadyGeraldine,tojestKelsieSummers–przedstawiłjąConnorstarszejpani.–
Mojakoleżankazlatszkolnych.Kelsie,tojestladyGeraldine,któraprzedwieloma
latyzasiadaławrazzmojąbabciąwzarządziepoważnejinstytucjidobroczynnej.
LadyGeraldineskłoniłagłowę.Kelsieuśmiechnęłasiędoniej,apotemusiadłana
wskazanymprzezpaniąBlackkrześle.
–Winsomeijazałatwiłyśmydlanasdodatkowystolik–oznajmiłaladyGeraldine.
–Niechciałybyśmyzanudzaćwas,młodych,naszymiploteczkami.
Kelsie przyglądała się starszym paniom, jakby czekając na ciąg dalszy, który
nastąpiłpochwili.
–Więcmamyteraztrzystoliki–dodałazuśmiechem.–Pojednymdlakażdejpary.
–Chybaniemożeciezmieniaćwyznaczonychwcześniejmiejsc,prawda,babciu?–
spytałajejwnuczka,Charlotte.
– Zaczekaj, to zobaczysz, gdzie posadzi nas kierownik sali – mruknęła lady
Geraldine,apotemmrugnęłaporozumiewawczodoWinsome.–Starośćbynajmniej
nie pozbawiła nas umiejętności czarowania mężczyzn i zmuszania ich do robienia
tego,nacomamyochotę,prawda,Winnie?
–Ależoczywiście,mojadroga.Takjakmówisz,wiektotylkostanumysłu.
PaniBlackwydawałasięzaskoczona,żeConnorbezsprzeciwuprzyjąłichpomysł
rozmieszczenia przy stolikach. I nie tylko ona była tym zdziwiona. Kelsie nie
przyszłonawetdogłowy,żeConnorzgodzisięnato,byktośnimkierował.
– Macie absolutną rację. Jestem pewny, że ty i lady Geraldine chcecie omówić
sporo zaległych spraw. Jeśli chodzi o mnie, nie mam nic przeciwko temu, żeby
siedzieć z Kelsie, skoro tak to zorganizowałyście. Oczywiście, o ile Kelsie nie
przeszkadzamojetowarzystwo.
Kelsienieodpowiedziała.Zdecydowała,żedlahartuduchapotrzebujedrinka.
Connor najwyraźniej odgadł jej myśli, bo udał się do baru, a po chwili wrócił
iwręczyłjejkieliszekszampana.Kelsiedoszładowniosku,żecośsięzatymkryje,
boConnorwysyłałfluidybardzoróżneodtych,którebiłyodniegowczasielunchu.
Aterazmielisiedziećtylkowedwojepodczasuroczystejkolacji.
Konwersacja toczyła się wartko, dopóki nie zabrzmiał gong obwieszczający
posiłek. Wagon barowy zapełnili mężczyźni oraz kobiety popisujące się biżuterią
ifantastycznymistrojami.Rozmowyzlałysięzprezentacjągości,bonieznanisobie
ludzieusiłowalinawiązaćkontaktzinnymiosobamiwoczekiwaniunazaproszenie
dostolików.
Kelsie poczuła, że jej policzki zaczynają płonąć, kiedy Connor stał obok niej,
troskliwie się nią zajmując. Niektórzy pasażerowie pili szampana, a inni wesoło
gawędzili.
W końcu zaproszono gości na kolację – najpierw po angielsku, potem po
francusku–akelnerzyodhaczaliichnazwiska.KelsieiConnorpochwiliweszlido
sąsiedniegowagonuizbliżylisiędoswojegostolika.
Connorzdążyłprzedkelneremwysunąćdlaniejkrzesło,akiedyusiadła,pomógł
jej wsunąć je z powrotem. Poczuła się tak speszona, że spuściła wzrok.
Przypomniała sobie, że Connor zawsze miał dobre maniery. To był jeden z miłych
aspektówspędzaniaznimczasu.Zawszetraktowałjąjakksiężną.
Każdeznichmiałoprzedsobączteryróżnekryształowekieliszki,trzykomplety
srebrnychsztućców,porcelanowązastawęozdobionąliterami„VSOE”.
Po chwili podszedł do nich kelner, niosąc kubełek z butelką, i zręcznie napełnił
kieliszkiszampanem.
– Moja babka znów dokonała cudu – zauważył Connor, przerywając panujące
międzynimimilczenie,apotemusadowiłsięwygodniejidodałzuśmiechem:–Czy
zniesiesz kolejny posiłek w moim towarzystwie, czy też wolałabyś, żebym sobie
poszedł?
–Oczywiście,żezniosę,chociażmamjużtrochędosyćtychuroczystychposiłków.
Myślę,żejutroranopodadząśniadaniedołóżka,więczgórysięnatocieszę.
– Ja też nie mogę się już doczekać naszego wspólnego śniadania – oznajmił
Connorztakrozbrajającym,azarazemsugestywnymuśmiechem,żeKelsiepoczuła
nagłyprzypływpalącegociepła.
– Nawet twoja babka nie potrafiłaby tego zaaranżować – stwierdziła
przewrotnymtonem.
–Więccochciałabyśzamówić?–spytał,zerkającnamenu,apotemznównanią.
– Widzę, że obok tradycyjnego świątecznego zestawu można tu zamówić
dodatkoworóżneluksusoweprzysmaki.Aleporcjakawioruzbieługikosztujetyle,
żemogłabymsobiezatepieniądzekupićpłaszczuHarrodsa.
Connorzerknąłnacenęprzystawkiilekkosięskrzywił.
– Oboje moglibyśmy kupić sobie płaszcze. Wobec tego co powiesz na kolację
świątecznązkarty?
Kelsieprzytaknęłaenergicznymruchemgłowy.
– Dobrze. Zamówię tradycyjnego pieczonego indyka z nadzieniem z kasztanów,
a potem klasyczny angielski deser z kremem waniliowym i kilkoma kroplami
koniaku.
–Świetnywybór.–Spojrzałnaniązuznaniemidodał:–Tenfacetwbarzemiał
rację. Bardzo ładnie wyglądasz w tej sukni. – Nie patrzył na jej strój, tylko na
twarz,aonapoczuła,żesięrumieni.–Nawetładniejniżpiętnaścielattemu.
Jejpoliczkipłonęły,niemogłaoderwaćodniegowzroku.Odjegosmokingu,białej
koszuliimuszki.
–Dziękujęzakomplement.Tyteżwyglądaszbardzoatrakcyjnie.
–Miałemnadzieję,żetopowiesz.–Naglespoważniał.–Dlaczegoniewyszłaśza
mąż,Kelsie?
–Aty?Dlaczegosięnieożeniłeś?
Connorpotrząsnąłgłową.
–Tozwykłyunik,botojapierwszyzadałemcitopytanie.Odniosłemwrażenie,że
wtymnowymwcieleniujesteśkobietąodważną,więcodpowiedznamojepytanie.
Tylko mi nie mów, że nie znalazłaś nikogo, kto przewyższałby mnie urokiem
osobistym.
– Och, jesteś czarujący, ale o wiele dla mnie za stary. Teraz rozglądam się za
młodszymmężczyzną.Takimjaknaszkolegazbaru.
Odkryła, że daje się ponieść emocjom bardziej, niżby chciała. Flirtował z nią
fantastycznie przystojny mężczyzna, a ona tylko wspominała dzień, w którym
zostawiłagosamegoprzedurzędemstanucywilnego.Przypomniałasobieniepokój,
jakimalowałsięwówczasnajegotwarzy,ipoczułaogarniającejąwyrzutysumienia
orazsmutek.
– Więc uważasz, że nie byłbym w stanie dotrzymać ci kroku, tak? – Wyciągnął
rękęiuścisnąłpalcejejdłoni.Potempogładziłwewnętrznąstronęjejprzegubutak
delikatnie,żeprzeszyłjądreszcz.
Zdałasobiesprawę,żewciążodczuwajązbytsilnywzajemnypociąg,abymogła
zachowaćspokój.
–Idęozakład,żebyłobymnienatostać.
Kelsieodnotowałamrowieniewpalcach.
Zawszeuważała,żewszystkieteoriedotyczącewibracji,jakiezachodząmiędzy
mężczyzną a kobietą, są przejaskrawione, ale teraz była gotowa ulec Connorowi,
gdybytylkowyciągnąłponiąrękę.
Connorniespuszczałoczuzjejtwarzy.
–Wiesz,dzisiajmyślałemonaszympierwszympocałunku–powiedziałtakcicho,
żemusiałapochylićsię,abygousłyszeć.–Byłaśtakadelikatna,zupełniejakkotek.
Kelsie gwałtownie wyprostowała plecy, czerwieniąc się jak uczennica. Miała
nadzieję,żeniktnieusłyszałtego,comówiłConnoraniniezauważyłrumieńcówna
jejpoliczkach.
–Atyzapierwszymrazemnietrafiłeśwmojeusta.
–Teraztrafiambezbłędnie–odrzekłzzalotnymuśmiechem.
–Wtedyteżniebyłeśnajgorszy,kiedyjużnabrałeśpewnościsiebie.
Na szczęście w tym momencie podano im posiłek, więc musieli przerwać tę
krępującą dla niej wymianę zdań. Ale jedząc te wszystkie smakołyki i popijając je
znakomitymwinem,nadalniemoglioderwaćmyśliodpoczątkówichznajomości.
Pierwszyuściskdłoni–toonabyłabardzozdenerwowana.Pierwszypocałunek–
toonbyłbardzozdenerwowany.
Pierwszakłótnia.Zczyjejwiny?Codotegoniebyłozgodnejodpowiedzi.
Wspomnienia z dawnych lat. Miłe wspomnienia przyćmione poczuciem winy,
wstydu i brakiem porozumienia. Teraz mogli tylko żałować, że wszystko nie
potoczyłosięinaczej.
Connorzerknąłwstronęmałejobracającejsięchoinkizeświecącymigałązkami,
oświetlającymidelikatnymikoloramisiedzącewpobliżuniejosoby.
–Pamiętasz?–spytał,wskazującdrzewkoruchemgłowy.
Kelsiespojrzaławtamtymkierunku,aondostrzegłwjejoczachwesołeiskierki.
– To było rok przed twoim wyjazdem do szkoły. Mój ojciec wyrzucił stare,
ozdobione błyskotkami drzewko, a mnie krajało się serce, że nie będziemy mieli
choinki. Kupiłeś mi wtedy podobne do tego drzewko przystrojone bombkami
i światełkami, które zapalały się, kiedy podłączałam je do prądu. Postawiłam je
wmoimpokoju,akiedybudziłamsięwnocyinaniespojrzałam,uśmiechałamsię.
– Ale twój ojciec go nie znosił – zauważył Connor z uśmiechem, a potem
potrząsnąłgłowąidodał:–Zresztąmnieteżnienawidził.
Kelsiewzruszyłaramionami.
–Onnikogonielubił.Gdybyniety,toWigiliabyłabyjakkażdyinnydzień.
–Tendzieńbyłwyjątkowy,bospędzałaśgozemną.
Kelsie poczuła, że robi jej się lekko na sercu. Pod wpływem impulsu wyciągnęła
rękęichwyciłajegodłoń.
–Taksięcieszę,żetenwieczórspędzamyrazem.
–Jateż–wyszeptał,unoszącjejrękędoustidelikatniejącałując.
Kelsie doszła nagle do wniosku, że nie chce już dłużej siedzieć w tym wagonie,
aConnornajwyraźniejtowyczuł.
– Nie ma tu wiele miejsc, do których można by pójść, ale może chciałabyś się
przespacerować?
ROZDZIAŁSZÓSTY
Z dala od ludzi? – spytała się w duchu Kelsie. Ale czy powinna? Przecież nie
zamierzająrobićnictakiego,czegoniemoglibyzrobićprzyświadkach.Chciałaby
jednakznaleźćsięwjakimśspokojniejszymmiejscu,bardziejintymnym.
Connor wstał, wysunął jej krzesło i czekał, aż ruszy przed nim w kierunku
swojegoprzedziału.
Minęlistolik,przyktórymsiedziałajegobabkazrudowłosądamą,paręmłodych
ludzitańczącychnaparkiecie,aleKelsiewidziałaichjakprzezmgłę.
Inne jej zmysły były znacznie czujniejsze niż wzrok. Wydawały się niezwykle
wyostrzone. A umysł tak skoncentrowany na osobie Connora, że nie reagował na
żadneinnebodźce.
Connor pochylił się do przodu i otworzył przed nią drzwi. Kelsie przez chwilę
miałanieodpartąochotęukryćtwarzwjegokoszuliisprowokowaćgodootoczenia
jejramionami.
Nie była nawet pewna, czy ją lubi, ale doszła do wniosku, że zastanowi się nad
tymniecopóźniej.
Niemogłapowstrzymaćuśmiechu,kiedynaniegozerkała,aonmocniejzaciskał
dłońnajejramieniu.
– Lepiej nie patrz tak na mnie przy ludziach – mruknął z przekorną nutką
wgłosie.
Poczułauciskwżołądkuirumieńcenatwarzy.
Jakie są zasady obowiązujące podczas pierwszej randki z kimś, kogo się kiedyś
kochało?Zkimś,okimodczasudoczasumyślaławciąguostatnichpiętnastulat.
Z kimś, kogo kiedyś znała tak dobrze jak siebie samą i kto zawsze budził w niej
cudowne pożądanie. Nigdy mu nie uległa, choć kilkakrotnie miała na to wielką
ochotę.AleprzecieżConnorzawszepowtarzał,żepowinnizaczekaćdoślubu.
Takbyłowtedy,aterazjestinaczej.Wkońcusąjużświadomymiswoichczynów
dorosłymiludźmi.Wdodatkuniemająmałżonków.Onaniejestjużdziewicą,aon…
to niezwykle mało prawdopodobne, by tak zachwycający mężczyzna jak Connor
mógłbyćdebiutantemwsprawachseksu.
Minęli wagon barowy, w którym Kelsie nikogo nie zauważyła. Widziała tylko
rozmazane,niewyraźneplamyprzeszkód,któremusiałaomijać.Czyżbyzabardzo
sięspieszyła?
Czy Connor pomyśli sobie, że jest nimfomanką, jeśli zaciągnie go do łóżka? Bo
właśnie rozważała taki pomysł, choć jego realizacja mogła okazać się dość
skomplikowanawpociąguzbardzocienkimiściankamimiędzyprzedziałami.
Connor zaborczo obejmował ją w pasie, napięcie między nimi narastało, a ona,
czująccorazsilniejszyuciskwżołądku,przyspieszyłakroku.
Kiedydotarlidopustegozakątkakorytarzanakońcuwagonu,Connorprzyparłją
dościanyizlekkimuśmiechemzacząłwskupieniuprzyglądaćsięjejtwarzy.
– No więc w sprawie tego pierwszego pocałunku… – Tym razem nie chybił,
a Kelsie oparła głowę o wyłożoną palisandrowym drewnem, wypolerowaną ścianę
iosunęłasięwjegoramiona.
Odwzajemniła jego pocałunek w poczuciu winy i żalu za swój postępek sprzed
piętnastulat.
Nagle ktoś pojawił się w korytarzu, zakasłał i rzucił jakiś drobny żart, a Kelsie
zrobiłakrokdotyłu,opuszczającgłowęiniepatrzącnatwarznieznajomego.Gdy
odgłos kroków ucichł, spojrzała na Connora, a on uniósł brwi i uśmiechnął się do
niejciepło.
– Ojej! Czyżbyś jeszcze nie wydoroślała? – Ponownie przylgnął do niej całym
ciałemispytałżartobliwymtonem:–CzyktoświdziałKelsie?
–Tujestem…Atywyćwiczyłeśsięwcałowaniu.
–Naszczęście.–Obojewybuchnęliśmiechem,onzaścofnąłsięiująłjejrękę.
Potem poprowadził ją do następnego wagonu, i jeszcze następnego, aż stanął
przeddrzwiamijejprzedziału,aonajeotworzyła.
– Ciii! – mruknęła, kładąc palec na ustach i wskazując ruchem głowy sąsiedni
przedział.
Connorpochyliłsięimusnąłwargamijejucho.
–Potrafięzachowywaćsięcicho–wyszeptał,ająprzeszyłdreszcz.
Doszła do wniosku, że szept w zaciemnionym przedziale Orient Expressu jest
niezwyklepodniecający.
Zwłaszcza że, gdy zamknęli za sobą drzwi, Connor mocno ją do siebie przytulił
iprzywarłwargamidojejust.
Staliwciemnościach,którerozjaśniałyodczasudoczasumijanelatarnieiświatła
sygnalizacyjne.
Kelsie zamknęła oczy i zapomniała o całym świecie. O wszystkich swoich
rozczarowaniach, lękach i niepowodzeniach. Czuła się w ramionach Connora tak
dobrze i bezpiecznie jak nigdy dotąd. Pod wpływem ogarniającej ją radosnej
czułościuroniłakilkałez,alebyłytołzyszczęścia.
Connorczułsiętak,jakbyzostałzłapanywpotrzask.PożądałKelsiebardziejniż
kiedykolwiekjakiekolwiekinnejkobiety,alebałsięzbliżenia,któremogłobygood
niej uzależnić. Nie chciał naruszyć ochronnej skorupy, która zapewniała mu
przetrwanie.
Obawiał się, że Kelsie ponownie może go zranić. Raz już ją stracił i jakoś to
przeżył, ale nie był wcale pewny, czy przeżyłby to po raz drugi. Nie chciał więc
uczynićkroku,którywjegoprzekonaniumógłbyokazaćsięnieodwracalny.
Onrównieżmiałwrażenie,żenigdysięnierozstawali,żeobecnachwilajestpo
prostuprzedłużeniemichmłodzieńczejfascynacji.Wiedziałjednak,żejeślibędąsię
kochać,apóźniejzostaniesamnaperonielondyńskiegodworca,pękniemuserce.
OdsunąłsięodKelsie,aonaspojrzałananiegopytającymwzrokiem.
–Czycośjestnietak?
–Wszystkojestwnajlepszymporządku.Tylkotegoniepopsujmy.
Dostrzegł na jej twarzy wyraz rozczarowania, ale nie zamierzał zrobić czegoś,
czegopotembyżałował.
Kelsiewzięłakilkagłębokichoddechów.
– To dla mnie nowa sytuacja. Zwykle to ja jako pierwsza odzyskuję zdrowy
rozsądek. Dzisiaj jest inaczej, ale chyba masz słuszność. – Spojrzała na niego
zniepewnymuśmiechem.–Doceniamtwojąpostawęijestemciwdzięczna.
–Ajamyślę,żelepiejbędzie,jeślijużsobiepójdę.
Uniosłabrwi.
–Zanimznówsięnaciebierzucę?
Connorlekkosięuśmiechnął.
–Zanimrzucimysięnasiebieoboje.
Otworzyłdrzwiiwyszedłnakorytarz,aonazaczęłasięzastanawiaćnadukrytą
podjegożatrobliwymstwierdzeniemprawdą.
ROZDZIAŁSIÓDMY
Piętnaście minut później Kelsie, przygotowana na spędzenie nocy w samotności,
byłazsiebiebardzozadowolona.
Wolfgangpojawiłsięwjejprzedzialeirozłożyłkanapę,tworzączniejwygodne
przytulne łóżko, a potem rozciągnął na nim białe wykrochmalone prześcieradło
oraz satynową kołdrę. Na poduszce leżało staroświeckie pudełko ze słodyczami,
ozdobioneniebieskimiliniami.
Za oknem wirowały płatki śniegu, a stłumione dźwięki przejeżdżających obok
pociągówpotęgowałykojącąmelodięodgłosówstukotukółnatorach.
Gdy Kelsie umyła zęby nad małą umywalką, spojrzała w lustro ze złoconymi
brzegami i ujrzała w nim swoje różowe policzki. Zaczęła się zastanawiać, czy
patrzącenaniąuśmiechnięteoczynapewnonależądoniej.
Nadalmiałasobiezazłeto,żejedenpocałunekConnoratakgruntowniezakłócił
jej spokój ducha. Jedna strona jej natury tęskniła za jego pieszczotami, ale druga
nie mogła pojąć, dlaczego ten mężczyzna nadal budzi w niej pożądanie, mimo
upływutylulat.
Przecieżseksniejestjejobojętny.Jestprzyjemny,pociągający,odczasudoczasu
niezwykły, ale żaden pocałunek dotąd tak głęboko nią nie wstrząsnął. Na
wspomnienietegoprzeżyciauśmiechnęłasięszeroko.
Doskonalezdawałasobiesprawę,żeniebędąmielizbytdużoczasu,kiedydotrą
doLondynu.Liczyłajednaknato,żeniespędziGwiazdkiwsamotności.
Miała kilka godzin do odlotu w powrotną drogę. Możliwość spędzenia przed
wyjazdemchwiliwtowarzystwiedorosłegoConnorabyłabypremią,którabardzoją
interesowała.
Prawdę mówiąc, nie rozmawiali, co będą robić po przyjeździe do Londynu, ale
mieli jeszcze przed sobą wiele godzin podróży. Doskonale się składało, że
wyjeżdżała następnego dnia, bo nie dawała żadnych szans cichemu głosowi
podpowiadającemujej,abyzaczęłaplanowaćżyciezConnorem.Itakjestlepiej,bo
zbytceniłaswojąniezależność.
Przez resztę nocy z niecierpliwością czekała w kołyszącym się łóżku na
nieprzyzwoite sny. Zgasiła lampkę i stopniowo zanurzyła się w ciemności. Mimo
samotności w przedziale ciągle czuła obecność Connora i z rozmarzeniem
zamknęłaoczy.
Nagleusłyszałacichypłacz,któryrozlegałsięcokilkaminut,przybierałnasile,
apotemzanikałjakfalaprzypływu.
Otworzyła oczy i zerknęła na swój fosforyzujący zegarek. Dźwięk ucichł, więc
ponowniezamknęłapowieki.
Potrzechminutachłkanierozległosięponownie.
Kelsie usiadła na łóżku i spojrzała na przeciwległą ścianę. Odgłos szlochu znów
powrócił,pochwilisięnasilił,aKelsiedoszładowniosku,żedochodzionzzaściany
za jej plecami. Z przedziału, w którym podróżowała dziewczyna w zbyt dużym
płaszczu.
Pospiesznie wstała z łóżka, włożyła niebieski jedwabny szlafrok oraz ranne
pantofleOrientExpressuicichowestchnęła.Następnieotworzyładrzwiprzedziału
iwyjrzałanakorytarz.Nikogotamniebyło,więczaczęłapodejrzewać,żeniktnie
mazamiarupomócdziewczynie.
Byłodobrzepopółnocy,aleszlochniósłsiępokorytarzu.
Kelsie delikatnie zastukała do sąsiadki. Płacz ustał, a potem usłyszała odgłos
szuranianogamiidrzwilekkosięuchyliły.
–Czypanicośdolega?–zapytałaszeptem.
–Chybatak.Jestemprzerażona–odparładrżącymgłosemdziewczyna.
Przerażenieniczegonierozwiąże,pomyślałaKelsie,utwierdzającsięwzamiarze
ingerencji.
–Czymogęwejść?Jestemsama.
Nastała długa chwila ciszy, ale wkrótce drzwi otworzyły się na tyle, że Kelsie
mogławejśćdoprzedziału.
Dziewczyna położyła się na łóżku w pozycji embrionalnej, jakby chciała
powstrzymaćból.Kelsiemogłastaćprzydrzwiachalbousiąśćobokniejnazmiętej
pościeli.
Dziewczynabyłamłoda.Miałanasobiegrubąbiałąkoszulęnocną.KiedyKelsie
spojrzałanajejwydatnybrzuch,potwierdziławmyślachswojepodejrzenia.
–MamnaimięKelsie.Czymogęnachwilęusiąść?
– A ja jestem Anna – odparła dziewczyna, wzruszając chudymi ramionami,
apotemprzesunęłasię,robiącdlaniejmiejsce.
–Witaj,Anno–powiedziałaKelsie,uważnieprzyglądającsięjejtwarzy.–Czyżbyś
zaczęłarodzić?
Dziewczynagwałtowniepotrząsnęłagłową,zarazpóźniejcichowestchnęła.
–Samaniewiem.
–Kiedyzaczęłysiębóle?
– Po wyjeździe z Wenecji – odrzekła Anna, ruchem głowy odrzucając na plecy
grubyczarnykońskiogon.
–Czysąregularne?
Annazamrugałapowiekamiinieodpowiedziała.
–Czynastępująposobiewrównychodstępachczasu?Cokilkaminut?–zapytała
ponownieKelsie.
– Chyba tak. – Zmrużyła oczy i chwyciła się ręką za brzuch. – Zbliżają się
kolejne…–Zaczęłapojękiwać,aKelsiepołożyładłońnajejramieniu.
– Wszystko jest w porządku. Nie masz się czego bać. Jeśli kobieta jest
przerażona,topoczujesilniejszyból,natomiastzachowującspokój,zmniejszagodo
minimum.
A może jest przerażona, bo jedzie pociągiem przez środek pokrytych śniegiem
szwajcarskich Alp? Jeśli coś pójdzie nie tak, wszyscy będziemy mieli kłopot. Poza
tym Kelsie modliła się, by dziecko było prawidłowych rozmiarów, bo brzuch Anny
niewyglądałnaprzesadnieduży.
–Kiedyplanowanyjestporód?
–Niewiem.
Nie taką odpowiedź Kelsie chciała usłyszeć, ale nie mogła nic w tej sprawie
zrobić.
–Czypodczasciążywogólebyłaśulekarza?
–Onpowiedziałbymoimrodzicom.
Czyżbybyliażtakznani?Amożetadziewczynapochodzizmałegomiasteczka?
Przecież istnieją lekarze, którzy nie znają jej rodziców. Najwyraźniej to nie był
problem pieniędzy, skoro mogła wykupić dla siebie pojedynczy przedział w tym
ekspresie. Ja musiałam oszczędzać na tę podróż przez trzy lata, więc dla niej nie
byłatokwestiafinansowa.
–Czydobrzesięczułaś?
–Dodzisiaj,bowłaśniedziśzaczęłysiębóle.
–Czypamiętasz,kiedymiałaśostatniokres?
–Nie.–Annazaczęłaodczuwaćduszności.
Kelsie ponownie położyła dłoń na jej ramieniu i omówiła problem skurczów.
Powiedziała,żemogątrwaćdłużejibyćsilniejszeniżpoprzednie.
Ona jest bardzo młoda, pomyślała. Tak młoda jak ja, kiedy porzuciłam Connora.
Pamiętam,jakwtedysięczułam.Byłamprzerażona.
–Czyojciecdzieckawie,żejesteśwciąży?
–Nie,alemamzamiarmuotympowiedzieć.–Zrobiławielkieoczy.–WParyżu.
Tammamysięspotkać.
On może spotkać nie tylko ciebie, jeśli skurcze będą silniejsze, dodała w duchu
Kelsieiprzesunęłasiętak,bydziewczynalepiejwidziałajejtwarz.
–Anno,jestempołożną.Rozumiesz?
Dziewczynakiwnęłagłową.
– Myślę, że twoje dziecko może przyjść na świat w ciągu kilku najbliższych
godzin.Musimyzawieźćciędoszpitalatużpojegonarodzinach.
Annaenergiczniepotrząsnęłagłową.
–Niemamowy!ZapięćgodzinbędęwParyżu.Poczekam…
Kelsieuśmiechnęłasiędoniej.
–Życzęci,żebytaksięstało,aletwojedzieckomożeniezechciećczekać.
–Niechpanizostawimniewspokoju!Zanicwświecieniewysiądęzpociągu!
Kelsiedoskonalerozumiałajejupór.Nadworzebyłociemno.Minęłapółnocalbo
nawet było jeszcze później. Bóg jeden wie, gdzie są i czy ktoś w najbliższym
szpitalu, do którego Anna zostałaby przewieziona, mówiłby zrozumiałym dla niej
językiem.Icobysięzniąstałopourodzeniudziecka?
Ale prawda wyglądała tak, że siedziały w bardzo małym przedziale mknącego
przedsiebiepociągu.
– Posłuchaj, wierzę, że dzieci zdrowych młodych kobiet na ogół rodzą się też
zdrowe.Alejeślicośpójdzienietak,niemaszplanuawaryjnego.Niemażadnego
sposobu uratowania dziecka, jeśli będzie potrzebować nagłej pomocy. Nie ma
żadnegosposobuuratowaniaciebie,jeślitotybędzieszpotrzebowaćpomocy.
Annagwałtowniepotrząsnęłagłową,akiedydostałakolejnychskurczów,zaczęła
znówoddychaćbardzoszybko.
–Wszystkojestwporządku–wyszeptałaKelsie,pochylającsięinaciskającguzik
przywołującyWolfganga.
Teskurczenajwyraźniejniezamierzałysięskończyć.Wyglądałonato,żetrzeba
będziewezwaćConnora.Kelsiewątpiła,abydotarlidojakiegośszpitala,chybaże
będzie on położony w pobliżu torów, niedaleko od następnego węzła kolejowego.
Wiedziała,żeporadzisobiezporodem,alechciała,abytowarzyszyłjejConnor.
Usłyszałapukaniedodrzwi,więcwstałaijeotworzyła.Wolfgangmiałnagłowie
przekrzywionączapkę,górnyguzikjegokoszulibyłrozpięty.
–Chciałabym,żebypanznalazłdoktoraBlacka.Czybędziemyprzejeżdżaćobok
jakiegośszpitala?Annazaczynarodzić.
WolfgangwydawałsiębardziejprzerażonyniżzmartwionylosemAnny.
–MonDieu.Mojakanapa.Dywan.
– Postaramy się jak najmniej nabrudzić – obiecała Kelsie. – A kiedy wezwie pan
doktora Blacka, być może stwierdzi on, że poród będzie skomplikowany i każe
wysadzićAnnęzpociągu.
Wolfganggorączkowokiwnąłgłową.
– Oczywiście. Natychmiast – odparł, a potem odwrócił się i ruszył szybkim
krokiemwkierunkuprzodupociągu.
Kelsiepotrząsnęłagłową.Nigdyniemogłazrozumieć,dlaczegoprzyjściedziecka
naświatskłanialudzidodziwnychzachowań.
PodługichbolesnychskurczachAnnazaczęłaciężkooddychać,łapiącitrzymając
powietrzewpłucach,cozapowiadałopoczątekdrugiejfazyporodu.
Kelsie rozejrzała się, chwyciła ręcznik i położyła go na grzejniku. Chciała mieć
pod ręką coś, czym będzie mogła wytrzeć noworodka. Najważniejsze jest to, by
dzieckoniezmarzło.
KoszulanocnaAnnymiałazprzoduguzikinacałejdługości.
–Będzieszmusiałazdjąćmajtki.
Annadostałakolejnychskurczów.
–Cosiędzieje?–spytałabezradnie.
–Twojedzieckojestgotowedoprzyjścianaświat.
–Aleniemoże.NiejesteśmyjeszczewParyżu.
–Trzebabyłozsynchronizowaćzajściewciążęzrozkłademjazdytegopociągu–
mruknęłapodnosemKelsie.
W tym momencie wrócił Wolfgang, niosąc plastikowe prześcieradło i dwa
płaszczeprzeciwdeszczowe.
–GdziejestdoktorBlack?–rzuciłaprzezramięKelsie.
–Zaraztubędzie.–Wolfgangpodałjejjedenzpłaszczyprzeciwdeszczowych.–
Proszęrozłożyćgonałóżku–powiedziałbłagalnymtonem.
–Nodobrze–odparła,spoglądającnazrozpaczonegomężczyznę.–Chcielibyśmy,
żebyś miała wygodniej, Anno. Czy możesz wstać? Łatwiej zniesiesz skurcze, jeśli
będzieszznimiwspółpracowała.
Annapotrząsnęłagłowązpowątpiewaniem.
–Niechcęsięruszać.
–Czyprzypadkiemniebolącięplecy?–zapytałaKelsiespokojnymgłosem.
Rękadziewczynyinstynktowniepowędrowaławkierunkukręgosłupa.
–Och,tak.
– Wobec tego, jeśli przyjmiesz pozycję stojącą, pomoże to w porodzie tobie
idziecku.
–Aha,rozumiem–mruknęładziewczyna,ciężkopodnoszącsięzmiejsca.
Kelsie wsunęła płaszcz przeciwdeszczowy pod pościel, by zabezpieczyć kanapę.
Annastała,zgiętawpół,opierającsięostolikiuważniesłuchającinstrukcjiKelsie.
Nadeszłykolejnebóleporodowe.
–Wszystkoidziebardzodobrze.Poprostuwspaniale–pochwaliłająKelsie.
–Mniejjużsięboję–wyszeptałaAnna,aKelsiepoklepałająporamieniu.
Kiedy skurcze ustąpiły, Kelsie nakłoniła ją do wyprostowania pleców, zanim
zaczną się kolejne. Nagle na twarzy Anny pojawił się wyraz strachu, bo cienka
strużka różowej wody popłynęła po jej nodze na niebieski dywan, tworząc na nim
sporąkałużę.
Kelsie spojrzała badawczo na Wolfganga, który wydał stłumiony okrzyk
przerażenia, a potem popatrzył na nią z wyrzutem. Po chwili z jego twarzy
odpłynęłakrewipadłzemdlonynapodłogę,tarasującprzejście.
ROZDZIAŁÓSMY
–Cotusiędzieje?–spytałautorytatywnymtonemConnor,wsuwającgłowęprzez
drzwiistarającsięnienadepnąćnanieprzytomnegoWolfganga.
Kelsiezrobiłamarsowąminę,dającmusygnał,żeniepowinienhałasować.
–Annawłaśniezaczęłarodzić–wyjaśniłazgodniezprawdą.–Zawołałamcięna
wypadek,gdybympotrzebowałapomocy.
Connoruniósłbrwi.
–Czytonietypowinnaśmipomagać?–zapytałżartobliwymtonem.
Kelsiezmarszczyłaczoło.
–Zajmujęsiętrzydziestomanoworodkamirocznie,aty?
–Japrzyjmujęichwięcej,niżtyzjadaszśniadań–odparłzszerokimuśmiechem.–
Alemogępełnićrolętwojegopersonelupomocniczego.Tylkodajmiminutę,żebym
mógłrazemzMaxempodnieśćnaszegośpiącegokolegę.
Kelsie,
masując
plecy
Anny,
uniosła
wzrok
i
zobaczyła
wysokiego,
dystyngowanegostarszegomężczyznę,któryskinąłjejgłową.
Wolfgang jęknął, próbując usiąść, zerknął na jeszcze większą kałużę na
zazwyczaj nieskazitelnie czystym niebieskim dywanie i osunął się na podłogę,
ponownietracącprzytomność.
PotemConnororazkierownikbutikuwyciągnęligobezceremonialniezanogina
korytarz.
PochwiliConnorwróciłdoprzedziału.
–Jakwyglądasytuacja?–spytał,unoszącbrwi.
–AnnamaskurczeodwyjazduzWenecji,terminporoduniejestznany.Niemiała
żadnej opieki lekarskiej, jedzie do Paryża do niczego niepodejrzewającego ojca
dziecka.Wodyprzestałyodchodzićtrzyminutytemu…–Wskazałarękąkałużęna
dywanie. – Ku przerażeniu Wolfganga. Myślę, że prawie jesteśmy gotowe do
rozpoczęciaporodu.
– Bardzo rzeczowy komentarz. – Connor podziwiał spokój, z jakim Kelsie
przekazałamuteinformacje.
Ichspojrzeniasięspotkały.Connorstarałsięniezwracaćuwaginadopasowany
wpasieniebieskiszlafrokKelsie,któryuwydatniałdelikatnekrągłościbiustu.
Przyjrzał się jej twarzy i stwierdził, że wygląda zupełnie inaczej niż przed
godziną. Zamiast łagodnej rozmarzonej kobiety dostrzegł w niej stanowczość
ipewnośćsiebie.
Bierzsiędoroboty,rozkazałsobiewmyślach.
–Załóżmy,żetodzieckoznaregułygry.–OdwróciłsiędostojącegozanimMaxa.
– Czy mógłbym prosić o jeszcze jedną lampkę? Albo latarkę? Tak na wszelki
wypadek.
Popatrzyłnaodchodzącegowpośpiechumężczyznę.
–WciąguostatnichdwudziestulatMaxwidziałspororóżnychprzypadków,które
wydarzyły się w tym pociągu – oznajmił, spoglądając na Kelsie, ale nie wspomniał
anisłowemotym,żeflirtowałonzjegobabką.
Annaznówzaczęłaciężkodyszeć,bodostałakolejnychskurczów.
–Czymasztorbęlekarską,Connor?–zapytałaKelsie.
–Niejestemlekarzem,którydźwigatorbę,żebyodbieraćporodywszpitalach–
odparłkpiarskimtonemiwzruszyłramionami.–Więccomamypostronieplusów?
– Odbieranie dzieci poza szpitalem to moja specjalność, więc powinniśmy się
wzajemnieuzupełniać.
Connor poczuł, że jego usta wyginają się w uśmiechu. Współpraca z Kelsie
znacznieróżniłasięodzajęć,dojakichbyłprzyzwyczajony.
–Wielkiplus.
– Anna jest świadomą zdrową kobietą, więc dziecko powinno też być zdrowe –
ciągnęłaKelsie.–Atutajjestprzynajmniejciepło.
Słuszneuwagi,pomyślałConnor.
–Więcwczymmógłbymcipomóc?
– Chciałabym, żebyś przyjął dziecko, jeśli zajdzie taka potrzeba. Poproś Maxa,
żeby przyniósł nam kawałek sznurka i nożyczki, żebyśmy mogli go przeciąć. Aha,
możeteżjakieśnaczynieczytorbęnałożyskoibłonypłodowe.
ConnorkiwnąłgłowąiprzekazałjejprośbęMaxowi.
–Dziękuję.Tomiłeztwojejstrony–oznajmiłacichymgłosem.–Terazskupięsię
naAnnie.Nieodbierzemyporodu,jeślizaczniekrwawić,choćniepowinna…
– Wszystko będzie dobrze – zapewnił ją na wypadek, gdyby potrzebowała
wsparcia.
Potem sprawy potoczyły się bardzo szybko. Anna wciąż stała, a Kelsie zajrzała
podjejkoszulęnocną.
– To poród pośladkowy. Mamy pierwszą maleńką stópkę… a teraz pojawia się
druga.
Sytuacja jest trudna, ale nie tragiczna, pomyślał Connor. Zwłaszcza jeśli Kelsie
marację.Istotnieobiestópkipojawiłysięniemalrównocześnie.
– Oczywiście że pośladkowy – wyszeptał, nie chcąc niepokoić matki. – Skoro
dziecko chce urodzić się w pociągu… – Zniżył głos jeszcze bardziej i wyszeptał
Kelsiedoucha:–Czychceszzamienićsięmiejscami?
Była mu wdzięczna za to, że dał jej prawo wyboru. Poród stał się bardziej
skomplikowany, a Connor był lepszym fachowcem niż ona, o czym oboje dobrze
wiedzieli. Odbierała już porody pośladkowe, ale teraz nie była to odpowiednia
chwila,żebysiętymchwalićaniżebyzdobywaćdoświadczenie.
–Może.
Przesunęła się, robiąc mu miejsce. Chwyciła ręcznik, by wytrzeć dziecko po
narodzinach.
– Teraz obowiązki przejął pan doktor – wyszeptała Annie do ucha. – Świetnie ci
idzie.
Słysząc tę wiadomość, Anna kiwnęła głową tak zdecydowanie, że jej macica
ponowniesięskurczyłainoworodekzmieniłswojepołożenie.
ConnorzerknąłnaKelsie.
– Wiem, jakie wy, położne, jesteście – powiedział lekko rozbawionym głosem. –
Niemartwsię,Kelsie.Popieramdzieci,którerodząsiępośladkowoiwiedzą,czego
chcą,bezmojejingerencji.
Kelsieogarnęłouczucieulgi,dumyizaufania.
TakiwłaśniejestConnor,jejConnor,którywyrósłnatroskliwegoutalentowanego
mężczyznę.Pochwaliłagowduchuizadałasobiepytanie,coprzyniesieprzyszłość.
Po raz pierwszy zaczęła rozmyślać, czy kiedyś ich drogi znów się spotkają. Miała
takąnadzieję.
–Będzielepiej,jeśliusiądziesznabrzegukanapy,Anno–rzekłConnorłagodnym
tonem.–Wtedypalcestópekdzieckabędąmogłyzwisać.Niebędziemypodnosićci
koszulinocnej,dopókiniezaistniejetakakonieczność.
Kelsie rozłożyła na podłodze jeden płaszcz przeciwdeszczowy, a Connor ukląkł
obok Anny, która miała zamknięte oczy i mamrotała pod nosem niekończącą się
litanięmodlitw.
GdyAnnausiadłanabrzeguwersalki,małenóżkinoworodkaopadłyniżejinagle
ukazałysięjegobiodra.Connorpodwinąłkoszulęnocnąmatki,byzobaczyćproces
narodzin.Wiedział,żeterazwszystkopójdzieznacznieszybciej.Annarodziłasyna.
AniKelsie,aniConnorotymniewspomnieli,bomatkabyłabardzoskoncentrowana
naporodzie.
–Jeślibiodrasięzmieściły,togłówkateżprzejdzie–oznajmiłConnorspokojnym
tonem,wywołującuśmiechnatwarzyKelsie.
–Nigdydotądniesłyszałamtegopowiedzenia.Jestbardzotrafne.
Annamiałazamknięteoczy,aMaxstałnakorytarzu,gotowydodziałania.
Kelsiewychyliłasięprzezdrzwiprzedziału.
– Czy mógłby pan przynieść ze dwa ręczniki? – spytała półgłosem. – Bardzo
proszę,Max.
Kierownik butiku kiwnął głową, a potem zniknął. Wrócił po niespełna minucie,
niosącciepłeręczniki.
– To jest godne podziwu – pochwaliła go z uśmiechem Kelsie, a potem położyła
jeden z nich na kolanach Connora na wypadek, gdyby chciał go wykorzystać do
owinięciadziecka.
Gdychłopiecwkońcusięurodził,byłbardzoblady.ConnorpodałgoKelsie,asam
czekałnanastępnyetappoporodowy.
Kelsie wzięła na ręce bezwładnego noworodka, natarła go dość mocno
ręcznikiemiosuszyła,apokilkusekundachrozległsięjegokrzyk.
Słysząc ten dźwięk, matka się ocknęła, potrząsnęła głową i skupiła uwagę na
niemowlęciu.Potemwydałastłumionyokrzykradościiwyciągnęłaręcewkierunku
synka. Kelsie podała jej małego noworodka, który przylgnął do ciała matki. Przez
chwilę leżał spokojnie na jej piersi, rozglądając się wokół. Potem nagle zaczął
znowukrzyczeć,ajegotwarzzaróżowiłasięzwysiłku.
Connor lubił widok nowo narodzonych dzieci. Każdy udany poród był dla niego
źródłem radości. Gdy zerknął na Kelsie i dostrzegł jej triumfalny uśmiech, zdał
sobiesprawę,żeonaprzeżywatopodobnie.
Zastanawiał się przez chwilę, czy Kelsie nie żałuje, że nie ma dzieci, ale potem
odepchnąłodsiebieterozważania.Myślotym,żemoglimiećterazpiętnastoletnie
dziecko,wydałamusiędziwnieirytującaiwytrąciłagozrównowagi.
Szybko powrócił do przerwanych zajęć i pomyślnie zakończył ostatnią fazę
porodu. Kelsie owinęła chłopczyka kolejnym ciepłym ręcznikiem, a potem uniosła
wzrokispojrzaławoczyConnora.
Dostrzegłwjejwzrokuzadowoleniezdobrzewykonanejwspólniepracy,atakże
coś więcej… Uczucie ulgi. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że była przerażona
perspektywąporoduodbywającegosięwtakniezwykłychwarunkach.Poczułnagle
ochotę,bywziąćjąwramionaipowiedzieć,żewspanialesięspisała.Aleztrudem
sięodtegopowstrzymał.
Była godzina pierwsza w nocy, a więc zaczął się już dzień Bożego Narodzenia.
Anaświeciepojawiłosięnowedziecko.
–Gratulacje,Anno–odezwałasięKelsie,przerywającciszę.–Onjestśliczny.
– A więc to chłopiec? – W zaczerwienionych od łez oczach młodej matki pojawił
sięwyrazradości.–Niemogęuwierzyćwto,żemamsyna.
WciągunastępnejgodzinymałyJosefzostałumyty,owiniętyzrobionązręcznika
pieluszką i przebrany w konduktorski mundur niedźwiadka, który przyniesiono
z butiku, więc zaczął wyglądać jak miniatura Wolfganga. Miał nawet na głowie
maleńkąniebieskączapeczkę.
Po chwili został nakarmiony przez matkę i owinięty kaszmirowym szalem
ofiarowanymmuprzezMaxa.Sprawiałwrażeniebardzoszczęśliwegodziecka.
Wolfgang odzyskał formę, przeprosił za swą nieprofesjonalną chwilę słabości
i zaproponował wszystkim coś do picia, ale Max kazał mu odpocząć i przejął jego
obowiązki.
Anna leżała teraz spokojnie obok swojego synka. Skorzystawszy z telefonu
komórkowego Connora, porozmawiała już ze swoim oczekującym w Paryżu
chłopakiem,którybyłnajpierwzszokowany,apotemwpadłwekstazę.
Maxwezwałjednązkelnerekipoprosiłją,abyposiedziałaprzymłodejmatceijej
dzieckuażdoParyża,gdziemieliobojezakończyćpodróż.KelsieobiecałaAnnie,że
wpadniejeszcze,abysprawdzić,czywszystkojestwporządku.
A Connor zostawił młodej matce i jej tymczasowej opiekunce numer swojego
telefonuikazałsięobudzićwraziejakichkolwiekkomplikacji.
WkabinieKelsieobojeumyliręce,apotemConnorwziąłjądelikatniepodramię
izaprowadziłdobaru,gdzieMaxoczekiwałnanichzczajnikiemgorącejherbaty.
Napełniwszy filiżanki, życzył im dobrej nocy i odszedł, by zająć się swoimi
sprawami.
Nagle zostali sami w pustym wagonie. Usiedli obok siebie na kanapie i dopiero
terazwydaliwestchnienieulgi.
– Dzieci zawsze pojawiają się w najmniej oczekiwanej chwili – mruknął Connor,
udającoburzenie.
–Alesąkochane–stwierdziłaKelsie,kładącgłowęnajegoramieniu.–Atybyłeś
poprostuwspaniały.
– To ty zasługujesz na pochwały. – Pochylił się i pogłaskał ją lekko po policzku,
aonamiałaochotęucałowaćjegodłoń,leczniebyłapewna,jakzostanieprzyjęta
jejpieszczota.Niechciała,byConnorpomyślał,żeznowumusięnarzuca.
–Krótkomówiąc,możemyzałożyćtowarzystwowzajemnejadoracji–zauważyła
z przekornym uśmiechem. – Nie mam nic przeciwko temu. Ta herbata bardzo mi
smakuje,alejestemzbytzmęczona,żebyjąpić.
– W takim razie musimy jak najszybciej położyć cię do łóżka – oznajmił Connor,
odstawiającfiliżankęiwstając.
Potemwyciągnąłdoniejrękęipomógłjejpodnieśćsięzkanapy.
–Ostatnimrazemnieudałomisiędługopospać–przypomniałamuzuśmiechem.
–Życieniezawszeukładasiętak,jakbyśmychcieli.
–Toprawda–szepnęła,idączanimciemnymkorytarzem.
Nie miała pojęcia, czy Connor zechce wejść do jej przedziału, ale bez wahania
skorzystał z zaproszenia. Kiedy wiodące na korytarz drzwi zamknęły się za nimi,
miała ochotę wybuchnąć śmiechem, ale zdała sobie sprawę, że mogłaby obudzić
młodąmatkę,odktórejdzieliłajątylkocienkaścianka.
– Wiem, że jesteś śpiąca, ale mam wielką ochotę pocałować cię na dobranoc –
szepnąłConnor.
–Więcnacoczekasz?–zapytała.
ROZDZIAŁDZIEWIĄTY
CałującConnora,miaławrażenie,żezanurzasięwciepłymwirującymbasenie.
Choć oboje usiłowali panować nad pożądaniem, pocałunek zamienił się w orgię
nieposkromionej zmysłowości. Po napięciu związanym z narodzinami Josefa Kelsie
poczuła spływający na nią spokój i była gotowa skapitulować pod wpływem uroku
Connora.
Ich pożądanie przerodziło się w coś, czego nie mógł zaspokoić sam tylko
pocałunek, więc po chwili oboje zaczęli przesuwać dłońmi po swych ciałach.
Odnosili wrażenie, że wszystkie wydarzenia z przeszłości skumulowały się w tym
dramatycznym momencie teraźniejszości, że ich tłumiona przez lata namiętność
wybuchanaglewciemnymprzedzialepędzącegoprzezzaśnieżonepolapociągu.
Niewiadomokiedyszlafrok Kelsierozchyliłsięna piersiach,akoszula Connora
została rozpięta. Dłonie Kelsie przesuwały się po jego umięśnionym torsie, a on
delikatnieodwzajemniałtępieszczotę,budzącwniejburzępożądania.
Mieliwrażenie,żeczaszatrzymałsięwmiejscuiżenieistniejenicopróczchwili
obecnej. Powoli, ze świadomym rozmysłem, zdejmowali z siebie kolejne części
garderobyiniebawemujrzeliswojeciała,zabarwionenaczerwonoizielonoprzez
migającezaoknemprzedziałuświatłasygnalizacyjne.
ConnorusiadłnałóżkuiprzyciągnąłKelsiedosiebie,apotemwsunąłdłoniepod
jejpośladkiiposadziłjąsobienakolanachwtakisposób,żeichciałazłączyłysię
wjedenżywy,pulsującynamiętnościąorganizm.
Koordynując ruchy z kołysaniem pędzącego przez nocne ciemności pociągu,
wspięlisięnaszczytmiłosnegouniesieniaipochwiliosiągnęlispełnienie.
Connoropadłnaposłanie,oszołomionysiłąburzyzmysłów,którawybuchłanagle
inaktórąniebyłwcaleprzygotowany.Wiedziałteraz,żeKelsiejestkobietą,którą
zawszekochał,aleniemógłzrozumiećpowodów,dlaktórychstraciłtakkompletnie
poczucieodpowiedzialnościisamokontrolę.
Przezcałeżyciestarał siępanowaćnadotoczeniem izachowywaćwobec niego
chłodny dystans. Nie uzależniać się od nikogo ani od niczego. Żył jakby
w wydzielonej enklawie, której granice wyznaczał sam i do której nikt nie miał
wstępu. Ta właśnie postawa pozwoliła mu przetrwać trudne chwile, które przeżył
jakobardzomłodyczłowiek,kiedyKelsiezniknęłanaglezjegoświata.
A teraz doprowadziła do tego, że stracił panowanie nad sobą, z którego był
zawsze tak bardzo dumny. Nikomu innemu nigdy się to nie udało. W jej
towarzystwie opuszczał go zdrowy rozsądek i zdolność logicznego myślenia. Tak
było wtedy, kiedy chciał ją poślubić jako młody chłopak, i tak stało się teraz, gdy
ujrzałjąponowniejakodojrzałymężczyzna.
Powinienem być jej wdzięczny za to, że miała przed laty dość rozumu, aby
wycofaćsięwostatniejchwili,pomyślałzgoryczą.
Zdawałsobiesprawę,żezachowałsięjakowładniętypożądaniemnastolatekinie
zadbał o to, aby się zabezpieczyć przed potencjalnymi skutkami zbliżenia. Nie
mówiąc już o tym, że był zbyt znany w całej Europie, aby włóczyć się nocą po
wagonachiuwodzićpięknekobiety.
Przecież któryś z pasażerów mógł dostrzec zamieszanie związane z porodem,
rozpoznać go i opisać całe wydarzenie w jakiejś gazecie. Nie darowałby sobie,
gdybyKelsiezostałanarażonananieprzyjemnyrozgłos.Zrobi,cobędziemógł,by
temu zapobiec. Zachował się jak głupiec i jest gotów ponieść konsekwencje. Ale
przedewszystkimmusipomyślećoantykoncepcji.
Wewnętrzny głos mówił mu, że wszystko to nie ma żadnego znaczenia, że
w gruncie rzeczy marzy tylko o tym, aby przeżyć z Kelsie kolejną chwilę
zapomnienia.
Czuła na ramieniu ciężar głowy Connora. Leżała bez ruchu, rozkoszując się
radosnym zdumieniem wypełniającym wszystkie zmysły. Teraz wiedziała już,
dlaczegonigdyniebyławstaniepokochaćinnegomężczyzny,dlaczegożadenznich
niemiałtakiejmagicznejsiłyoddziaływanianajejwrażliwośćjakConnor.
Connor.Najważniejszy,najbardziejchronionyzakątekjejsercazawszenależałdo
czarującego chłopca, którego pamiętała z lat młodości, a który stał się teraz
niezwykłymibardzoseksownymmężczyzną.
Instynkt podpowiadał jej, że po tej przygodzie nigdy już nie będzie taka sama.
Nigdy nie będzie kobietą, która w beztroskim nastroju wsiadła do tego pociągu
wWenecji.Miaławrażenie,żeznalazłacennyskarb,któregozanicwświecienie
chciałabystracić.PrzypominałjejotymrównyoddechśpiącegoobokConnora.
Miaławrażenie,żeznalazłasięnaglewpromieniujasnegoświatła,któryubarwił
i uatrakcyjnił jej życie. Dawno już straciła nadzieję, że jeszcze kiedyś coś takiego
przeżyje. Była wręcz dumna z tego, że nie jest jej potrzebny do szczęścia żaden
mężczyzna.
Aterazpragnęłatylkotego,byponownieznaleźćsięwjegoobjęciachisłuchać
jegoczułychwyznań.
Kiedy po miłosnym uniesieniu odzyskała zdolność logicznego myślenia, w jej
świadomości pojawił się lęk. Lęk przed ponownym rozstaniem z kochanym
mężczyzną. Wiedziała, że niedługo dotrą do Londynu, więc nie zostało jej wiele
czasu. Niebawem znajdą się na przeciwległych krańcach świata, co wyklucza
snuciejakichkolwiekplanówdotyczącychwspólnejprzyszłości.
Spokojnie, szepnęła do niej racjonalna strona jej osobowości. Przecież dotrą na
miejsce dopiero późnym popołudniem, należy więc rozkoszować się każdą chwilą,
jakąbędziemiałaokazjęspędzićwjegotowarzystwie.Ipowinnaspróbowaćsobie
wyobrazić,żeonczujetosamo.
Jakby pragnąc poznać myśli Connora, obrzuciła go badawczym spojrzeniem, ale
byłodwróconywtakisposób,żeniewidziałajegotwarzy.
– Czy dobrze się czujesz? – zapytała szeptem, nie mogąc wytrzymać
przedłużającejsięciszy.
Poczułauściskjegodłoninałokciuiusłyszałacichywybuchśmiechu.
–Tojapowinienemzadaćcitakiepytanie.
Przeciągnęłasiępodkołdrąiwydałaradosnewestchnienie.
–Jaczujęsięwspaniale.
–Toświetnie,alemusimyporozmawiać.
O czym? – spytała się w duchu, przywierając do niego całym ciałem. O Bożym
Narodzeniu w Londynie? Rozmawiali już o przeszłości. Czyżby nadszedł czas, by
porozmawiaćoprzyszłości?
–TenpociągzatrzymujesięwParyżunaprawiegodzinę.Wysiądęiznajdęjakąś
nocnąaptekę.Napewnobędąmielipigułkę,którązażywasięnastępnegodnia.Nie
mogę uwierzyć w to, że się nie zabezpieczyłem. Przepraszam cię. To było
niewybaczalne.
Kelsiezniedowierzaniemzamrugałapowiekamiiuniosłagłowęzjegopiersi.Za
kogo on ją bierze? Za biedną małą Kelsie, którą może narazić na kłopoty
bezwzględny facet? A może myśli, że ona próbuje go schwytać w pułapkę, żeby
nadrobićstraconepiętnaścielat?Czyżbysądził,żejestbezradnąsłodkąidiotką?
Nie to spodziewała się usłyszeć. Była oczywiście zabezpieczona przed
niepożądaną ciążą, ale jemu najwyraźniej nie przyszło to do głowy. Z pewnością
uważał,żejestzbytgłupia,abymyślećoantykoncepcji.
Przecieżjabiorępigułki!–krzyknęławduchu.Inieuważamcięzaczłowieka,od
któregomogłabymsięczymśzarazić.
Byłazaniepokojonajegosposobemmyślenia.Czyżbytakmałojejufał?Czyżbytak
bardzobałsięniepożądanychkomplikacji?Czyżbychciałjąukaraćzato,cozrobiła
piętnaścielattemu?
Jejeuforycznynastrójnagleprysł.Zsunęłasięzłóżkaisięgnęłaposzlafrok.
–Czydobrzesięczujesz?–zapytałConnor.
Nie, mruknęła w duchu, ale nie raczyła mu odpowiedzieć. Dokładnie zawiązała
pasek, a potem odwróciła się w jego stronę. Robiła, co mogła, by zachować
obojętny wyraz twarzy. Marzyła tylko o tym, żeby przemyśleć całą sprawę
wsamotności.
– Przepraszam cię, ale muszę na chwilę zniknąć – oznajmiła, wychodząc na
korytarz.
Connorbezradnymgestemprzesunąłdłoniąpowłosach.ChwilazbliżeniazKelsie
była dla niego wspaniałym przeżyciem, ale myśl o tym, że ona może być w ciąży,
napawała go przerażeniem. Nie chciał, by przypadkowa przygoda zrujnowała jej
życie.
Itozjegowiny.
WizjaKelsierodzącejjegodzieckowydawałamusięniewyobrażalna.Zadrżałna
samąmyślotakimprzebieguwydarzeń.Niepotrzebowałżonyanidzieci,niechciał
byćgłowąrodziny.Jedynymoparciemwżyciubyładlaniegopracazawodowa.Jego
misjapolegałanatym,byumożliwićinnymludziomposiadaniepotomstwa.
Wstałizacząłsięubierać,choćniesądził,byjegobabkazmobilizowałaobsługę
pociągu,wysyłającjąnaposzukiwaniewnuka.Znającjednakdobrzestarsząpanią,
wiedział,żejestzdolnadowszystkiego.
Pospiesznie włożył marynarkę, by ukryć pod nią podniesioną z podłogi zmiętą
koszulę.Samniemógłuwierzyćwto,żejejstarannieniepowiesił.Zawiązałkrawat
isłyszącsygnałswojejkomórki,zerknąłnawyświetlacz.„Proszęopilnytelefon”.
Do diabła, zaklął w duchu, państwo Wilsonowie. Kolejne zagrożone dziecko.
Uchyliłdrzwiiwyjrzałnakorytarz,alenigdzieniedostrzegłKelsie.
Nie mógł telefonować z tego miejsca, bo w sąsiednich przedziałach spali
pasażerowie. Szybkim krokiem ruszył w kierunku baru. Wiedział, że Connie go
potrzebuje,aKelsie,choćbyzracjiswojegozawodu,zrozumiejegopostępowanie.
ZasiadłprzyopustoszałymbarzeiwystukałnumerpaństwaWilsonów.
Kelsie wróciła z łazienki i stwierdziła, że Connor zniknął. Nie była tym wcale
zaskoczona.
Westchnęłagłębokoizamknęładrzwinazasuwkę.
Zachowała się jak idiotka, pomyślała z goryczą. Była gotowa zakochać się na
nowo w dawnym adoratorze, a on potraktował ją jak kobietę, z którą można
przeżyćprzygodęizniknąć.Jaktodobrze,żetapodróżnietrwadwatygodnie,bo
sytuacja stałaby się jeszcze bardziej krępująca. Ale to jej ostatnia noc w tym
pociągu. Śniadanie podadzą jej do przedziału, więc pewnie nigdy więcej go nie
zobaczy. W Paryżu pożegna się z Anną i Josefem, a być może pozna też
szczęśliwegoojca.
W tym momencie zdała sobie sprawę, że nie uniknie spotkania z Connorem, bo
przecieżobiecałjejdostarczyćtęcholernąpigułkę.Zastanawiałasięprzezchwilę,
czy nie powinna go zawiadomić, że żadne środki antykoncepcyjne nie są jej
potrzebne,aleponamyślezrezygnowałaztegopomysłu.
Niech sobie pobiega po Paryżu o szóstej rano, szukając otwartej apteki,
pomyślałazmściwąsatysfakcją.Niezamierzałasięnadnimlitować,boonnatonie
zasługuje.
Weszła do łóżka i przykryła głowę poduszką, by odciąć się od świata, więc nie
usłyszałacichegopukaniadodrzwianikrokówoddalającegosięConnora.
Zaczęłaanalizowaćwmyślachwszystkieniedawnewydarzenia.
Nieżałowałatego,żewwynikuniezwykłegoprzypadkuspotkałasięzConnorem.
Miaładziękitemuokazję,bywyjaśnićmuswojemotywyiprzeprosićzato,costało
siępiętnaścielattemu.Czylizrobićto,czegooddawnapragnęła.
Nie żałowała też tego, że poznała jego babkę. Przecież to właśnie opowieści
Connora o tej niezwykłej starszej pani były dla niej inspiracją do odbycia podróży
tympociągiem.PaniBlackzasłużyłanajejwdzięczność.
Nie żałowała tego, że rozmawiała z Connorem bardziej szczerze niż
z jakimkolwiek innym mężczyzną. Przecież przekazała mu tylko swe prawdziwe
odczucia,którespotkałysięzjegozrozumieniem.Jakżemogłabytegożałować?
Mimo bolesnego zakończenia ich wspólnej przygody nie żałowała też tego, że
dziękiniemudowiedziałasię,jakcudownymprzeżyciemmożebyćseks.Inieczuła
się upokorzona, bo przecież tylko ona miała świadomość, jak bardzo dotknęły ją
jegosłowadotyczącepigułki.
Dokonawszytegobilansu,doszładowniosku,żerachunekstratizyskówwypada
dlaniejkorzystnie.Przytuliłasiędopoduszki,udającsamaprzedsobą,żenieczuje
delikatnego zapachu męskiej wody kolońskiej. Była bardzo zmęczona, więc
miarowy turkot pociągu podziałał na nią usypiająco. Kiedy się ocknęła, za oknami
byłjużświt.
A raczej blada zapowiedź świtu. Z szarej mgły wyłaniały się stopniowo
zabudowania paryskiego przedmieścia. Po chwili minęli wąski kanał i ozdobny
mostek,któregoażurowaobudowaprzypomniałajejoglądanąniedawnoWenecję.
Umyła twarz, ubrała się i zdała sobie sprawę, że marzy o herbacie. W tym
momencie rozległo się ciche pukanie do drzwi. Otworzyła je i ujrzała Wolfganga,
którytrzymałwrękachtacęzfiliżankąparującegozłocistegonapoju.
– Powiedziano mi, że chce się pani zobaczyć z tą młodą kobietą i jej dzieckiem,
zanimwysiądą,więcprzyszedłempaniąobudzić.Chcępaniąrównieżprzeprosićza
mojąchwilęsłabościwnocyipodziękowaćzapomoc.
–Zachowałsiępanwspaniale.Idziękujębardzozaherbatę.–Wzięłazjegorąk
tacęiniemogącopanowaćciekawości,zapytała:–CzydoktorBlackteżmazamiar
zobaczyćsięzAnną?
–Oilewiem,onjużtozrobił,proszępani.
–Doprawdy?–zapytałatrochęzdziwiona,żenieusłyszałaConnoraprzezcienką
ścianę dzielącą przedziały. – W takim razie ja również do nich wpadnę, gdy tylko
wypijęłykherbaty.
KelsieodprowadziłaAnnęijejsynkaażdoczekającejprzeddworcemtaksówki.
Ojciecdzieckapodziękowałjejzapomocioznajmił,żezawiezieJosefadoszpitala,
wktórymoczekiwałlekarzmającygodokładniezbadać.Potemwszyscytrojemieli
pojechaćdojegomieszkania.Wracającdowagonu,Kelsiepomyślałazradością,że
pewnieudaimsięstworzyćszczęśliwąrodzinę.
Kiedy weszła do przedziału, znalazła w nim małą paczuszkę, najwyraźniej
pozostawioną przez Connora. Z ironicznym uśmiechem wrzuciła ją do kosza na
śmieci. Miała nadzieję, że doktor Black musiał się nieźle nabiegać, aby znaleźć
wuśpionymjeszczeParyżuotwartąaptekę.
Jej pościel była już uprzątnięta, a łóżko złożone w taki sposób, że tworzyło
wygodną kanapę. Usiadła na niej i postanowiła jak najprzyjemniej spędzić resztę
podróży,poktórejtakwielesobieobiecywała.
Po chwili do drzwi zapukał Wolfgang, który postawił na stoliku ozdobioną
kwiatamitacęześniadaniem.
Zerknęła na nią z ciekawością. Sałatka owocowa, bułeczki, kilka apetycznie
wyglądających dżemów, kuszące kuleczki francuskiego masła i świeżo wyciśnięty
sok.Zadużodlajednejosoby,aszczególniedlakogoś,ktonielubisięobjadać.
Pijąc aromatyczną kawę, wyglądała przez okno. Widziała zatłoczone ulice
ispieszącychdopracyludzi.Przyszłojejdogłowy,żeniebawemwrócidorealnego
świata,któryztakimtrudemstworzyła,iteżbędziemusiałażyćwedługsztywnego
rozkładuzajęć.
Alemiałotonastąpićdopierozakilkadni.
Uświadomiła sobie, że jest Wigilia, że nadal odbywa wymarzoną podróż, że
niebawemznajdziesięwLondynieispędzinocwzarezerwowanympokojuwhotelu
Ritz. Wszystko to wydawało jej się bardzo podniecające, kiedy czytała swój plan
wycieczkiprzedwyjazdemzAustralii.
A teraz miała wrażenie, że cała cudowna przygoda straciła w jej oczach część
swojegoblasku.
Zgromiła się za to w duchu i postanowiła jak najszybciej odzyskać pozytywny
stosunekdoświata.
ROZDZIAŁDZIESIĄTY
Connor siedział naprzeciwko babki w obszernym dwuosobowym przedziale,
skupiony na lekturze czasopisma medycznego, w którym usiłował znaleźć
najnowsze wiadomości na temat płodności. Były w nim dwa artykuły, w których
zacytowanojegowypowiedzi,achciałsprawdzić,czyprzedstawionojepoprawnie.
Myślami jednak był gdzie indziej, choć nie przy państwu Wilsonach, bo alarm
okazałsięfałszywy.Podejrzewałmimoto,żeporódmożenastąpićniebawem,alena
szczęścienieprzedjegoprzyjazdemdoLondynu.Pozatymmiałnadzieję,żebędzie
mniejskupionynanocyspędzonejzKelsie.
Braksnuiodpoczynkunapewnonieułatwiałjegosytuacji.
Poczęścidlatego,żetejnocypowróciłdoniegosennykoszmar,którynienękałgo
już od wielu lat. Zawsze był taki sam: przerażający widok wpatrzonych w niego
oczuumierającejosoby.Obudziłsięprzedświtem,sercemuwaliłoibyłzlanypotem
zestrachu,któregooddawnanieczuł.
Byłrozpaczliwiezaniepokojonypowrotemtegosnu,bomiałnadzieję,żepożegnał
się z nim już definitywnie. Tym razem, zamiast oczu matki, ukazała się w mroku
twarzjakiejśkobiety.Doskonalewiedział,żebyłaniąKelsie,choćniemógłdostrzec
jejrysów.
Nienawidził wpływu, jaki miały na jego psychikę te koszmary. Zasiewały w nim
panicznylęk,kiedyniebyłwdobrejformie.Niemiałnadnimiżadnejkontroli.
Jednym z powodów, dla których nigdy poważnie nie rozważał możliwości
ustabilizowanegozwiązkuczyteżspędzeniacałejnocywdomuktórejśzkobiet,był
obezwładniającystrach,żemogąodkryćjegosłabość.
Wątpił,byktośotymwiedziałpozababką,któraprzedlatyodkryłajegobolesną
tajemnicę,bousłyszałajakieśkrzyki,kiedyuniejnocował.Nawspomnienieotym
wydarzeniunadalprzechodziłgonerwowydreszcz.
Tego ranka koszmar został złagodzony do rozmiarów niejasnego odległego
zagrożenia, które jednak nadal pochłaniało jego myśli i tak już zakłócone przez
obawy związane z Kelsie. Dlaczego nie otworzyła drzwi, gdy pukał do nich po
powrociezapteki?Czyjużgłębokospała,czyteżcelowogounika?
Niepodjąłkolejnejpróby,kiedywcześnieranoodwiedziłAnnęiJosefa,bobałsię,
że Kelsie może jeszcze spać. Przynajmniej wizyta u nich była udana, gdyż oboje
zdawalisięnieprzejmowaćniezwykłymiokolicznościaminarodzindziecka.
Miłojestwidziećszczęśliwychludzi,pomyślał.
Napisałlistdoznajomegolekarzapracującegowparyskimszpitalupołożniczym
zprośbąoprzeprowadzeniekontrolnychbadańmałegoJosefa.
AlewciążdręczyłagosprawaKelsie.
Ach,Kelsie.Wspomnieniategoporankanadalbyłyżywewjegopamięci.Nietylko
miałacudowneciało,leczwdodatkupotrafiławywrócićotaczającygoświatdogóry
nogamiiprzeniknąćdoukrytychgłębokopokładówjegoosobowości,gdzieniktinny
niemiałdostępu.Byłtymprzerażony,arównocześniezachwycony.
Postanowił,żemusizniąjeszczerazporozmawiać,postaraćsięzrozumiećjejtok
myślenia. W katastrofalny sposób zepsuł jej nastrój, wspominając o pigułce
wczesnoporonnej. Może pomysł dotyczący konsekwencji ich aktu miłosnego był
równie przerażający dla niej, jak i dla niego, ale odgadnięcie jej zamiarów
sprawiałomupoważnątrudność.
Gdyprzyszedłdoprzedziałubabkinaśniadanie,onanatychmiastdostrzegłajego
przygnębienie.
– Dlaczego się nie odzywasz, Connor? – zapytała Winsome znudzonym głosem,
aonodłożyłczasopismo,któregoitaknieczytał.
Biedna babcia, mruknął w duchu. Tego ranka nie jest dla niej dobrym
towarzyszempodróży,bomożemyślećjedynieowstrząsie,jakiegodoznałpodczas
nocyzKelsie.
Podejrzewał,żeKelsiezamierzaodleciećdoAustraliiiznówzniknąćzjegożycia.
–Przepraszam.Oczymchciałabyśrozmawiać?
–Niespodobałobycisięto,gdybymcipowiedziała.
Connoruśmiechnąłsię,dochodzącdowniosku,żepewniebabkamarację.
–Naszczęścietaksięskłada,żeniesątojużtwojeprzełożoneurodziny.Mamy
wigilię Bożego Narodzenia, więc musisz mi tego oszczędzić. – Pani Black zrobiła
nadąsaną minę, a on szeroko się uśmiechnął i dodał: – Nie próbuj ze mną swoich
sztuczek.NierozmawiaszzMaxem,babciu.
– Ja go bardzo lubię – powiedziała z uśmiechem. – Czy na pewno nie masz nic
przeciwkotemu?
–Oczywiście,żenie.Onwyglądanaświetnegofaceta.Aletoniemojasprawa.–
Byłzadowolony,żeudałomusięodwrócićjejuwagęodsiebie.
Miałnadzieję,żetakzostaniedokońcapodróży.
Najwyraźniej babcia nie chciała samotnie przeżywać jesieni swego życia, a on,
znającjądobrze,byłprzekonany,żezakochanaparapotrafiułożyćsobiewspólną
przyszłość.
Trochęimzazdrościł.
Nie był jednak wcale pewny, że jego sprawy ułożą się równie pomyślnie,
postanowiłwięcodszukaćKelsieipodjąćpróbęułożeniawjakiśsposóbichrelacji.
Kelsie miała dość własnego towarzystwa, ale bała się, że jeśli opuści przedział,
wpadnie na Connora. Nie chciała dać mu powodu do przypuszczeń, że się za nim
ugania.
Ucieszyła się więc, gdy przyszedł Wolfgang, żeby zabrać z jej przedziału tacę.
Chętnienawiązałaznimrozmowę.
–Jakiesąplanynadzisiejszydzień?–zapytałazuśmiechem.
– O godzinie jedenastej zostanie podany w wagonie restauracyjnym znakomity
brunch.
Kelsiejęknęłacichonamyśloponownejkoniecznościnapełnianiażołądka.
– Chyba pęknę z przejedzenia – mruknęła, a widząc jego zdziwione spojrzenie,
dodała pospiesznie: – Przepraszam. Jestem po prostu niewyspana. A o której
przyjedziemydoCalais?
–Okołopierwszej.SpecjalneautokaryprzewioząpaństwanastacjęwCoquelles,
z której odchodzi szynowy wahadłowiec i jedzie tunelem do Folkestone. Tam
nastąpi jeszcze jedna przesiadka do pociągu, który dowiezie pasażerów do
Londynu. – Uśmiechnął się do niej zachęcająco. – Zostanie w nim podany bardzo
wytwornypodwieczorek.
–Jestemtegopewna.KiedywysiądęnadworcuVictoria,będęgrubajakbeczka.
Ztegowynika,żerozstaniemysięwCalais,prawda?
Wolfgangprzytaknąłruchemgłowy.
– Nasze hostessy zaopiekują się państwem w autokarach i pokażą drogę do
wahadłowca.
Na myśl o rozstaniu z Wolfgangiem Kelsie poczuła ukłucie rozczarowania.
Zdążyłagopolubić,tymbardziejżeprzeżylinocpełnąnieoczekiwanychprzygód.
– Dziękuję za informacje. Byłam przekonana, że ten pociąg dowiezie nas aż do
Londynu.
–Nie!–zawołałWolfgang,najwyraźniejprzerażonymyśląotym,że„jegopociąg”
mógłby znaleźć się w tunelu pod kanałem La Manche. – Będzie pani musiała
przesiąśćsiędowahadłowca.
–Rozumiem.AwięcspędzipanBożeNarodzeniewdomu,prawda?
–CałazałogaOrientExpressuidzienaurlop.Tobyłanaszaostatniapodróżwtym
roku.Ci,którzyniemająrodzin,mogąskorzystaćzluksusowychhotelinależących
dofirmy.
–Wtakimraziejużterazżyczępanuwesołychświąt,choćzpewnościąjeszcze
sięzobaczymy.Byłpandlanasznakomitymaniołemstróżem.
Wolfgangskinąłgłową.
–Dziękuję.–Wskazałrękączołopociągu.–Wagonbarowyjużjestotwarty,gdyby
chciałapanizmienićotoczenie.
– To brzmi zachęcająco, ale chyba znów pójdę do butiku i kupię sobie coś, co
będziemiprzypominaćtępodróż.Wczorajtegoniezrobiłam.
Wolfgangwyszedłzjejprzedziału,aonachwyciłatorebkęiruszyłakorytarzem.
W barze było sporo ludzi, więc zadała sobie pytanie, czy znajdzie wolne miejsce,
kiedy będzie tędy wracać. Nadal było dość wcześnie. Zaczęła się zastanawiać,
gdziejestterazWinsome.
Butikznajdowałsięwpierwszymwagoniezalokomotywą.PozaMaxemniebyło
wnimnikogo.
–Serdeczniewitam,pannoSummers.Miłopaniąwidzieć.
Więc zapamiętał ją, kiedy miała na sobie szlafrok. Uśmiechnęła się do niego,
przypominającsobie,jakdyskretnieimpomagał.Niewyglądałnaczłowieka,który
był na nogach przez całą noc. Wciąż sprawiał wrażenie dystyngowanego
mężczyzny,mówiłzdelikatnymwłoskimakcentem,ajegooczylśniłyżyczliwością.
–MapannaimięMax,prawda?DoktorBlackmówił,żewciągudwudziestulat
widziałpanniejednowtymekspresie.Ostatniejnocyzachowałsiępanwspaniale.
Maxskinąłgłową.
–Topanibyłaznakomita.Ajalubięludziidramaturgiępodróży.
Tentrudnyporóduzasadniajegosłowa,pomyślała.
–Nocóż,napewnoostatniejnocyprzeżyliśmydramatycznąprzygodę.Tojedno
jestpewne.
Maxkiwnąłgłową.
–TobyłochybapierwszedzieckourodzonenapokładzieOrientEkspressu.
Kelsiewybuchnęłaśmiechem.
– Josef wyglądał uroczo w tym małym konduktorskim stroju. – Spojrzała na
pluszowe misie, które były ubrane tak samo jak Josef, a potem na bardziej
egzotyczne upominki, takie jak spinki do mankietów, brylantowe bransoletki
zozdobnymlogoOrientExpressuikompletyperłowejbiżuterii.–Jestempewna,że
byłpanteżświadkiemromantycznychzwiązków,któresiętuzawiązały.
Miała wrażenie, że Max się zaczerwienił. Nie była tego całkiem pewna, bo
odpowiedziałjejtak,jakbyniesprawiałomutotrudności.
–Tojestpociągmiłości.Ludzieurządzajątuurodzinyiwesela–oznajmił,apotem
przypomniał sobie miłe wydarzenia z przeszłości i dodał: – Nieraz widziałem
wzatłoczonymwagonierestauracyjnymklęczącegomężczyznę,któryprosiłorękę
ukochaną. Potem kupował dla niej w moim butiku piękną i kosztowną biżuterię. –
Zuśmiechemwzruszyłramionami.–Wszystkotoumilałomojeżycie.
Kelsie doszła do wniosku, że Max jest pełnym uroku romantykiem i zaczęła
wybieraćpamiątkęzpodróży.
W tym momencie od strony drzwi butiku rozległy się czyjeś kroki. Max zerknął
wtamtymkierunkuiuśmiechnąłsiętakpromiennie,jakbyujrzałkogoś,ktojestmu
bardzobliski.KelsieodwróciłagłowęidostrzegłapaniąBlack,którateżwydawała
sięniezwyklezadowolonazespotkania.
– Witaj, moja droga – powiedziała, rzucając Kelsie przyjazne spojrzenie. –
Myślałam,żemogęciętuzastać.MałybutikMaxatonajjaśniejszypunktpodróży.
Kelsieusłyszaławjejgłosiezalotnytonizaczęłasięzastanawiać,czyConnorwie
osłabościbabkidoMaxa.
Jejwątpliwościwyjaśniłysięwkrótce,bopochwilidobutikuwkroczyłwnukpani
Black.
–Babciu,zachowujeszsięniestosownie.StawiaszMaxawniezręcznejsytuacji.
Kelsie odczuła jego charyzmatyczną obecność wszystkimi komórkami ciała.
A kiedy spojrzał jej w oczy, zapomniała o całym świecie. Na szczęście Max
i Winsome niczego chyba nie zauważyli, więc zacisnęła zęby, usiłując opanować
chwilęsłabości.
–Pańskapięknababkasprawiamikażdąswojąwizytąniezwykłąprzyjemność–
oznajmiłMax,aWinsomezaczęłaporuszaćwachlarzemztakteatralnąemfazą,że
Kelsiemimowoliuśmiechnęłasięzrozbawieniem.
Chyba nadszedł czas, by zmienić temat rozmowy, pomyślała z determinacją.
Idowieśćwszystkim,żeniezwiędłajakkwiat,kiedyConnoruciekłzjejłóżka.
–Maxpomagami podjąćdecyzję–powiedziała, niezwracającsię bezpośrednio
donikogozobecnych.–Niepotrafięsamawybraćdlasiebiepamiątkizpodróży.
– Max jest niezrównanym doradcą – oznajmiła Winsome, mrugając
porozumiewawczo do kierownika butiku, a on potrząsnął głową w taki sposób, że
jegouczuciawobecstarszejpanistałysięjasne.
A więc on również ma do niej słabość, pomyślała Kelsie z rozbawieniem. No
ibardzodobrze.Przynajmniejichsprawyukładająsiępomyślnie.
– Czy mogłaby pani wskazać rzeczy, które się pani podobają? – zapytał Max,
spoglądając na Kelsie. – Dotyczy to również przedmiotów, których ceny
przekraczająpanimożliwościfinansowe.Proszęzrobićtodlazabawy.
Kelsierozejrzałasięwokół,omijającwzrokiemstojącegowdrzwiachConnora.
–Niemogępowiedzieć,żechciałabympojednymzewszystkichświecidełek,bo
byłobytozbytzachłanne.
Jej wzrok przyciągnęły kryształowe wyroby odbijające światło w niezliczonych
barwach.
–Bardzopodobająmisiętegrawerowanekryształowekieliszki.Atakarafkapo
prostu mnie zachwyca. Chciałabym mieć co najmniej jedną z tych pięknych
tabakierek.Noi,oczywiście,cośzbiżuterii.
Podeszłabliżejdoszklanejgabloty,wktórejleżałybrylantoweizłoteprzedmioty.
– Szczególnie podoba mi się ta bransoletka z breloczkami przedstawiającymi
maleńki pociąg i czapkę konduktora oraz brylantowe kolczyki w komplecie
znaszyjnikiem.Aha.IpowinnamkupićtęślicznąaksamitnąszkatułkęzlogoOrient
Expressu,żebytowszystkogdzieśzmieścić.–Urwałailekkosięzaczerwieniła.–
Nachwilęoddałamsięmarzeniom.–Potrząsnęłagłową.–Dośćjużtego.Poproszę
srebrnykonduktorskigwizdekiksiążkęAgathyChristie.Dziękujępanu,Max.
–Doskonaływybór–odparłMax,zdejmujączpółkiozdobniewydanąksiążkę.–
Toostatniztysiącaegzemplarzytejspecjalnejedycji.–Byłzbytdobrzewychowany,
abyokazaćrozczarowanie,żeniewydałafortuny.–Agwizdekmaniezwykleduże
powodzenie wśród pasażerów. – Sprawnie owinął jej zakupy w papier, a potem
wsunął je do złotej torby z logo Orient Expressu i dorzucił do niej katalog. – Na
wypadek,gdybychciałapanizamówićcośprzezinternet.
–Jestpanświetnywtym,corobi,ilubipanswojąpracę,prawda?
Maxkiwnąłgłowązadowolonyzsiebie.
–Panpewnieteżpojedziedodomunaświęta,kiedywysiądziemyzpociągu?
–Prawdęmówiąc,maminneplany–odparł,zerkającnaWinsome.–Zaproszono
mnienaświętadoLondynu.Apani?
–ŚwiątecznyporanekspędzęwRitzu,apopołudniulecęzpowrotemdoAustralii.
Odkryłam,żebiletnalotwpierwszydzieńświątjestniewiarygodnietani.
– Och, nie! – zawołała z przerażeniem Winsome. – Nie możesz wyjechać
wświątecznywieczór.
–Oczywiście,żemogę–odparłaKelsiezuśmiechem,dostrzegającbijącązoczu
starszejpaniżyczliwość.–Przezkilkaostatnichlatpracowałamwświęta.Prawdę
mówiąc, nigdy nie miałam nic przeciwko temu. W tym roku postanowiłam
odpoczywać.Tymbardziejżepotemprzezcałytydzień,czyliażdoNowegoRoku,
będębardzozajęta.Muszę przyjąćnaświatmnóstwo dzieci,którebyły uprzejme
poczekać, aż będę wolna. – Uśmiechnęła się serdecznie i wzięła do ręki torbę
zzakupami.–Dozobaczeniapóźniej.
–Pozwól,żecięodprowadzę–powiedziałConnor,kiedyprzechodziłaobokniego.
–Wolałabym,żebyśtegonierobił.
–Aleniemaszwyboru–szepnął,ruszajączanią.
ROZDZIAŁJEDENASTY
Czyonstarasiębyćirytujący,czytylkoudajegłupiego?–pomyślałaKelsie.
–Idędobaru.
–Uważaj–powiedziałjejConnor,aonausłyszaławjegogłosieżartobliwyton.–
Onicięutuczą.
Kelsieprzystanęła,odwróciłasiędoniego,akącikijejustzadrgały.
–Tyteżjesteśnieźlenafaszerowanyjedzeniem.
Connorlekkosięskrzywił.
–Iztegopowoducierpię.
W gruncie rzeczy cierpiał z innego powodu. Pragnął objąć Kelsie i mocno ją
przytulić.Chwycićjązarękęipociągnąćdoprzedziału,botobyłaostatniaokazja
spędzenia czasu tylko we dwoje. Zdał sobie sprawę, że to prosta droga do
szaleństwa.Amożedoszczęścia,któregotakbardzosiębał?
Kiedydowiedziałsię,żenastępnegodniawieczoremKelsieodlatuje,uświadomił
sobie,jakniewieleczasuimzostało.
Może dobrze się składa, że Kelsie wyjeżdża, pomyślał. Ale powinni rozstać się
wprzyjaźni.
–Możemoglibyśmyporozmawiaćwczteryoczy?
–Dlaczego?
Wzruszyłramionami.
–Zwielupowodów,alewszystkiesąniesprecyzowane.Amożepoprostudlatego,
że dziś rano wyszedłem od ciebie bez słowa wyjaśnienia, a nie miałem zamiaru
sprawićciprzykrości.
Kelsiemimowolniewzruszyłaramionami.
–Możemyporozmawiaćwbarze.
–Oczywiście–odparłzrezygnacją.
Kelsieprzygryzławargęiruszyławstronęnastępnegowagonu.
Czy naprawdę chcę z nim rozmawiać w barze? Przecież w każdej chwili może
dołączyć do nich Winsome, a poza tym inni pasażerowie mogą przypadkiem
usłyszeć,oczymmówią.
–Wporządku.Czyidziemydotwojegoczydomojegoprzedziału?
–Mójjestbliżej–odparłzuśmiechem.–Ijestwiększy.
–Nodobrze,pochwalsięnim.
–Zazdrosnybabsztyl–mruknął,spoglądającnaniąprzewrotnie.
Kelsiewybuchnęłaśmiechem.
–Zawszebyłeśdobrywripostach.
–Tyteżniebyłaśzła,kiedyzdobywałaśsięnaodwagę.
–Wydoroślałam–rzuciłaprzezramię.
–Otak,zcałąpewnością–oznajmił,zatrzymującsięprzedswoimprzedziałem,
apotemotworzyłdrzwiidałjejznak,byweszła.
Przechodząc pod ramieniem Connora, spojrzała na jego twarz i przypomniała
sobie ostatnią noc. Poczuła ucisk w żołądku i ciepło zalewające całe ciało.
Rozejrzała się po przestronnym pokoju, który był dwukrotnie większy od jej
przedziału,izapewneconajmniejdwarazydroższy.
–Więcmasztowszystkotylkodlasiebie?
– Ten przedział łączy się drzwiami z takim samym apartamentem babki. –
Podszedł do niewielkiej lodówki, która stała w rogu. – Czy napijesz się czegoś
zimnego?
–Tak.Poproszęosok.Dziękuję.
Przynajmniejbędziemiałacozrobićzrękami.
Podał jej szklankę z napojem i usiadł naprzeciwko niej. Oboje lekko się
uśmiechali, porównując niezręczność sytuacji do atmosfery wspólnie spędzonej
nocy.
– Mam nadzieję, że nie zirytowałem cię, wychodząc rano bez pożegnania… –
zacząłConnor.
–Przyznaję,żetobyłodośćniezwykłe–przerwałamu.–Aleniemamcitegoza
złe. Więc o czym chciałeś rozmawiać? – Zamilkła na chwilę, a potem powiedziała
głośno:–Czyżbyoantykoncepcji?
– Czy znalazłaś paczuszkę, którą ci zostawiłem? – Nie doczekawszy się
odpowiedzi,spojrzałnaniąbadawczo.–Chcęwiedzieć,czyjązażyłaś?
–Nie–odparłachłodno,wstajączmiejscaizamierzającjaknajszybciejwyjść.–
Zirytowałomnieto,żemasztaksilnąobsesjęnapunkcieczegoś,coniejesttwoją
sprawą.Tapigułkaniebyłamipotrzebna,bojestemzabezpieczona.Takpostępują
dorosłekobiety.
Connorteżwstał.
–Poczekaj.–Dotknąłjejrękitakostrożnie,jakbybałsię,żegoodtrąci,ispojrzał
naniązzakłopotaniem.–Dlaczegomiotymniepowiedziałaś?
Kelsiewzruszyłaramionami.
–Główniedlatego,żeczułamsiędotknięta.Zwielkimpośpiechemoznajmiłeś,że
muszę zadbać o uniknięcie skutków tej naszej nocy. Zakładałeś, że ja sama o tym
nie pomyślałam. Potraktowałeś mnie jak głupią smarkulę. A ja jestem dorosła
iniezależna.
– Przykro mi, jeśli cię uraziłem. Nie wiem, czy traktujesz mnie jako
jednodniowego amanta czy jako dawnego chłopaka, ale czułem się za ciebie
odpowiedzialny. Bałem się, że zajdziesz w ciążę i zapłacisz wysoką cenę za naszą
chwilęzapomnienia.
–Toznaczy,żejesteśpoprostumęskimszowinistąiwrogiemkobiet–wypaliła,
apotemodwróciłasięnapięcieiwyszłazprzedziału.
Męskim szowinistą? – powtórzył w myślach Connor. Wrogiem kobiet? Przecież
robiwszystko,byjeuszczęśliwićizadbaćoichzdrowie.
Wiedział,żepożycierodzicówKelsienieukładałosięnajlepiejjużnadługoprzed
ichseparacją.Jejojciecmiałproblemyalkoholowe,którychmatkanietolerowała.
Może to wcale nie chodzi o mnie, pomyślał. Może ona po prostu boi się
zaangażować i zostać skazana na uzależnienie od innej osoby. No cóż, nie jest
wtychobawachodosobniona.
Miałochotępobieczanią,alewtymmomenciezadzwoniłjegotelefon.
Kelsie zatrzasnęła za sobą drzwi i ruszyła w stronę swojego przedziału. Jej
policzki płonęły, a w głowie kłębiła się burza myśli. Jak on śmiał sugerować, że
uznałagozakochankanajednąnoc?Jakimprawemczułsięzaniąodpowiedzialny
ipotraktowałjąjakgłupiągęś?
Postanowiła nigdy więcej nie zadawać się z mężczyznami. Kiedy przechodziła
przezwagonbarowy,aWinstonAlbertTrzecizerwałsięnajejwidok,spojrzałana
niegotakniechętnie,żenatychmiastopadłnakrzesło.
Jego paniczna reakcja przywróciła jej częściowo dobry humor. Przypomniała
sobie,żejestkobietąniezależnąiniepotrzebujedoszczęściażadnegofaceta.
Weszładoprzedziałuiprzezwyciężyłapokusęwypiciaduszkiemkieliszkalikieru
cytrynowego, który pod wpływem impulsu kupiła tuż przed wyjazdem z Wenecji.
Wiedziała, że ten napój jest produkowany w słynnych gajach cytrynowych
położonych na wybrzeżu Amalfi. Teraz miała ochotę znaleźć się pod jednym
zrodzącychżółteowocedrzewiwykopaćtamdlakogośgrób.
– Co ty zrobiłeś tej biednej dziewczynie? – zapytała pani Black, wchodząc do
przedziałuConnoraipodsuwającmupodnosżółtąkopertę.
–Jakiejbiednejdziewczynie?
Babka spojrzała na niego tak surowo, że po raz pierwszy od pół godziny miał
ochotęsięroześmiać.
– Nie baw się ze mną w kotka i myszkę, Connor. Doskonale wiesz, że mam na
myśliKelsie.
–Nic.Onamasiędobrze.
PaniBlackpomachałalistem.
–Iprzepraszazato,żeniespotkasięznaminaposiłku?
– Ta biedna dziewczyna została zmuszona do dotrzymywania nam towarzystwa
przezcałąpodróż.PewniezjelunchzWinstonemAlbertemTrzecim.
Babka sprawiała wrażenie nieco urażonej sugestią, że narzuciła Kelsie ich
towarzystwo. Dostrzegł malujące się na jej twarzy oznaki wyrzutów sumienia
i zaczął żałować swoich słów. Ale nie zdążył jej przeprosić, bo pochłonęła ją
następnajegouwaga.
–Co?!Zkim?Ktototaki?–Zmianatematunależaładospecjalnościbabki.
–Totengośćzbaru.Myślę,żeonamusięspodobała.
–Itysiętymnieprzejmujesz?–zapytała,patrzącnaniegowzrokiemmrożącym
krewwżyłach.
Wcale!–odparłwmyślach.Kelsieniechciałabymiećnicwspólnegozmężczyzną,
którypijebezumiaru.
–Adlaczegomiałbymsięprzejmować?
– Hmmph! – prychnęła sugestywnie babka. – Dlatego że jesteś w niej piekielnie
zakochany.
Naglepogodnynastrójzniknął.
Connormiałpowyżejuszutejrozmowy.
–KelsieSummersijaniemamyzamiarubyćrazem.Tojużkoniec.–Wstał.–Idę
dobaru.
–Nocóż,ajaidęnalunch!
– Mam nadzieję, że będzie ci smakował, babciu – powiedział już spokojnym
głosem.–Obawiamsię,żejateżniebędęcitowarzyszył.
Kelsie jadła lunch z bardzo miłą panią, która odzyskiwała zdrowie po leczeniu
nowotworu.
Rozmawiała z Heathem, kelnerem urodzonym – podobnie jak ona – w Sydney
izurocząparą,któraoszczędzałaprzezpięćlat,byprzyjemniespędzićdziesiątą
rocznicęślubu,podróżującOrientExpressem.
Choćniemiałaapetytu,jakośprzełknęłajajecznicęzeszkockimłososiem,homara
w sosie truflowym i mały kawałek świątecznego tortu, do którego podano
czekoladkizlogoOrientExpressu.
Och,mójBoże,pomyślała,odkładającsrebrnesztućceidotykającrękąbrzucha.
Zaczynała czuć awersję do jedzenia. Wreszcie nadeszła pora powrotu do
przedziałuispakowaniaresztekdobytku,zanimdotrądoCalais.
Kiedy rozejrzała się po swoim niewielkim przytulnym przedziale, nie mogła
uwierzyć,żemarzyotym,abytapodróżdobiegłakońca,aletakwłaśniebyło.Ato
wszystkozwinyConnoraBlacka.
W końcu pociąg dotarł do Calais i trzeba było przesiąść się do autokaru
zuroczegoOrientExpressu,wktórymdbanootradycjęorazzapewnianowspaniałe
posiłki!
Na pasażerów oczekiwało sześć luksusowych autobusów. Przed każdym z nich
stała ubrana na niebiesko hostessa, która trzymała w ręce listę podróżnych
iodhaczałananiejkolejnenazwiska.
Kelsie rzuciła ostatnie spojrzenie na swój wagon, pomachała na pożegnanie
stojącemuprzednimWolfgangowiizaczęłaszukaćautokaru.
Connorspełniłżyczeniebabkiizrobiłjejkilkazdjęćnatlepociągu.Miałwłaśnie
nacisnąć spust migawki po raz kolejny, kiedy poczuł drgania komórki. Zmarszczył
brwi i sięgnął do kieszeni. Niespodziewane telefony rzadko przynoszą dobre
wiadomości.
–Halo–powiedziałdosłuchawki,apochwilioznajmił:–Zadzwoniędociebieza
kilkaminut.
Schował telefon do kieszeni i podszedł do babki, która rozglądała się wokół
zminązachwyconegodzieckawprowadzonegodosklepuzzabawkami.
–Babciu,muszęnatychmiastjechaćdoLondynu.Chodziopacjentów,októrychci
mówiłem.Matkadostałakrwotoku,więcjestemtampotrzebny.Czymiwybaczysz,
jeślicięopuszczęibędęnaciebieczekałnaVictorii?
Winsomespojrzałananiegobadawczoizmarszczyłabrwi.
–Jakmaszzamiarsiętamdostać?
–Wysyłająpomnieśmigłowiec.
– Nie znoszę helikopterów. Wolę jechać pociągiem. – Rzuciła mu przekorne
spojrzenie.–ZnajdęKelsieispędzęresztępodróżywjejtowarzystwie.
Connor drgnął nerwowo, ale opanował pokusę poproszenia jej, by trzymała się
jaknajdalejodKelsie,botobyjątylkozachęciłodopostąpieniawbrewjegowoli.
–MożeszteżodnaleźćladyGeraldine.Onabędziezpewnościązachwycona.Czy
chcesz,żebymjejposzukał?
– Nie, przestań się o mnie martwić. Jedź do tej biednej kobiety. Przez
osiemdziesiątlatdawałamsobieradębeztwojejpomocy,więcpotrafięprzetrwać
owłasnychsiłachjeszczesześćgodzin.
Connor zadzwonił do Harry’ego Wilsona i ustalił z nim szczegóły dotyczące
miejscalądowaniaśmigłowca.
Odebranie porodu pani Wilson miało być ostatnim zadaniem, jakie wyznaczył
sobie na ten rok. Następna pacjentka była przewidziana dopiero na luty, wiedział
więc, że będzie dysponował wystarczającą ilością czasu, aby wynagrodzić babce
swojenagłezniknięcie.
WziąłodWolfgangawalizkęistanąłzniąnakońcuparkingu,wmiejscu,wktórym
na asfalcie był namalowany duży pomarańczowy krzyż. Już po chwili usłyszał
warkot helikoptera i nabrał jeszcze większego szacunku do talentów
organizacyjnychorazmożliwościHarry’egoWilsona.
Dziesięć minut później spojrzał z pokładu śmigłowca na Orient Express. Pociąg
wyglądał z tej wysokości jak zabawka. Potem Connor przeniósł wzrok na niebo,
które tonęło w bezbarwnej szarości, i pomyślał, że tak samo zapowiada się jego
przyszłość.
ROZDZIAŁDWUNASTY
Kiedywszyscysiedzielijużwautokarze,hostessarozdałabutelkizzimnąwodą,
apotemwzięładorękimikrofon.
–Wszystkieświatłaiwywietrznikizostanąwyłączone,więcuprzedzampaństwa,
że może być gorąco, jeśli będziemy mieli opóźnienie. – Słysząc gniewne pomruki
pasażerów,dodała:–Podróżzwykletrwatrzydzieścipięćminut…
– Ale jeszcze nie ruszyliśmy – wtrącił kierowca pogodnym tonem. – Będziemy
jechaćtunelem,którybiegniejakieśczterdzieścimetrówpodkanałemLaManche.
Wszystkie pojazdy przebywają tę drogę na specjalnych podwoziach. – Zerknął
w lusterko, chcąc zobaczyć miny pasażerów. – Równolegle do naszego tunelu
biegnietunelawaryjnynawypadekpożaru.
Kelsie zadrżała i postanowiła, że jeśli kiedykolwiek odwiedzi ponownie Francję,
odbędzietępodróżsamolotem.
Półgodzinypóźniejbezżadnychprzeszkóddotarlinadrugikoniectuneluiujrzeli
za oknami angielski krajobraz. Gdy autobus ruszył w kierunku Folkestone, Kelsie
dostrzegłanawzgórzusłynnegobiałegokoniazDover.
Na dworcu kolejowym powitała ich orkiestra jazzowa, więc choć siąpiła typowo
angielska mżawka, nastroje pasażerów uległy zdecydowanej poprawie. Gdy
hostessa wskazała im wiszący na ścianie plan rozmieszczenia podróżnych, Kelsie
odkryła, że wyznaczono jej miejsce w wagonie Audrey. Widząc przez okno
śnieżnobiałe obrusy i lśniącą zastawę, pomyślała z radością, że odbędzie resztę
podróżynietylkowluksusowychwarunkach,alewdodatkuzdalaodConnora.
Nie przewidziała jednak tego, że odnajdzie ją pani Black, której tym razem nie
towarzyszyłjejwnuk.
–Czymogęsiędociebieprzyłączyć?Zostałamsama.Connorawezwanonagledo
pacjentki.Pozatymniedałamcijeszczemojegoadresuaniniedostałamtwojego.
–Wezwanydopacjentki?–powtórzyłazezdziwieniemKelsie.–Zestacji?
– Nie, z Calais. Przysłano po niego śmigłowiec. Jedna z jego pacjentek zaczęła
rodzić,więcpoleciałsobiedoAngliiizostawiłmniesamą.
Mnieteż,pomyślałaKelsie,czującwbrewsobieukłuciezawodu.Inieraczyłsię
nawetpożegnać.
– Będę szczęśliwa, jeśli zechce mi pani towarzyszyć – powiedziała, zdobywając
sięnauśmiech.
–Uwielbiamtewagony–oznajmiłastarszapani,siadającnawygodnejpluszowej
kanapie.–Terzeźbionedrewnianeboazeriesązachwycające.
Wtymmomenciepodszedłdonichwysokiprzystojnykelner,któryprzedstawiłsię
jako Samuel, i zaproponował im kieliszek szampana. Ku zaskoczeniu Kelsie pani
Black odmówiła, ale z zachwytem kiwnęła głową, kiedy obiecał podać
podwieczorek.Pochwilinaichstolikupojawiłysięgrzankizkawiorem,ugotowane
natwardoprzepiórczejajka,miseczkiześmietanąinieodłącznesłodkiebułeczki.
Przez kilka minut były zajęte jedzeniem, ale gdy milczenie stało się krępujące,
Kelsiepostanowiławznowićkonwersację.
–Connorstraciłdoskonałyposiłek–stwierdziła,ponieważnicinnegonieprzyszło
jejdogłowy.
– No właśnie – przytaknęła jego babka. – Connor. Chciałabym z tobą o nim
porozmawiać.Cowieszojegodzieciństwie?
– Tylko to, że stracił matkę jako dziecko i nie znalazł wspólnego języka
zmacochą.
–Czyopowiadałciookolicznościachśmierciswojejmatki?
–Powiedziałtylko,żeutonęławjegoobecności,kiedymiałdwanaścielat.
–Tegodniazmieniłsięzbeztroskiegochłopcawpoważnegomłodegoczłowieka.
– Pani Black ze smutkiem pokiwała głową. – Obwiniał się za jej śmierć. Zupełnie
bezpodstawnie. Ona po prostu zostawiła go na plaży i poszła szukać swojego
pierścionka,któryzgubiławjakiejśkałużymiędzyskałami.Niezdążyłauciecprzed
przypływem. Chyba w tym momencie postanowił zostać lekarzem. Żeby ratować
ludzkieżycie.
–Czywłaśniewtedystałsiętakichłodny,opanowanyiapodyktyczny?
–Chłodny,opanowanyiapodyktyczny?–Winsomeroześmiałasięgorzko.–Coty
wygadujesz? Przecież on jest bardzo czuły i troskliwy w stosunku do ludzi.
Przejmuje się pacjentami i dba o mnie jak dobra stara niańka. Kocha pracę i jest
niezwyklesprawnymorganizatorem,więcmożeczasemprzypominaćbezdusznego
szefa.Niewiem,skądprzyszłocidogłowy,żejestzimnyidespotyczny.
– Mój ojciec miał bardzo dominującą osobowość i terroryzował całą rodzinę,
zwłaszczapopijanemu.Mojamatkaodeszłaodniego,kiedymiałamczternaścielat.
Poprzysięgłamsobiewtedy,żenigdyniepozwolężadnemumężczyźniezapanować
nadswoimżyciem.Mamobsesjęnapunkciesamodzielności.
– Więc pewnie dlatego uciekłaś od niego tuż przed ślubem… Dobrze cię
rozumiem.Inajwyraźniejpodejrzewałaś,żeConnorjesttakimsamymdespotąjak
twójojciec.
– Chyba tak. To był zapewne powód, dla którego unikałam od tej pory trwałych
związków.
– Tak czy owak, mylisz się głęboko w ocenie mojego wnuka. On jest bardzo
łagodnym człowiekiem i idealnym kandydatem na męża. Musi tylko znaleźć
partnerkę,którapotrafidostrzecjegozaletyizapewnićmupoczucierównowagi.
– Mam nadzieję, że ją znajdzie – powiedziała Kelsie, mimo woli czując ukłucie
zazdrości.
Woczachstarszejdamyzalśniłynagleiskierkiprzebiegłejsatysfakcji.
–Och,jestemtegopewna!–zawołała,rzucającKelsiepełnesympatiispojrzenie.
Connorprzeżywałbardzociężkidzień.
Lot nad kanałem La Manche był okropny. Wiał porywisty wiatr i padał ulewny
deszczześniegiem.Connordoszedłdowniosku,żenienawidziśmigłowcówprawie
taksamojakpociągów.
WdodatkuporódConnieWilsonszedłopornie.Skurczemacicybyłynieregularne
inierówne.
– Czy nie można zrobić cesarskiego cięcia? – zapytał jej mąż z niepokojem,
wywołanymnarastającymstresempowieluporonieniach.
Connor doskonale zdawał sobie sprawę, że normalny poród jest o wiele mniej
ryzykownydlamatkiidziecka.Przeczesałpalcamiwłosy,niebędącpewnym,jakim
pomóc, dopóki niespodziewanie nie ukazał mu się obraz pogodnej, pewnej siebie
Kelsie,przyjmującejdzieckowpociągu.
Możenadszedłczasnapołożniczeczary,pomyślał,żałując,żejejtuniema.
–Wierzę,żeConnieurodziowłasnychsiłach.–Przysunąłsobiekrzesłoiusiadł.–
Pozwólcie,żeopowiemwamotym,cowydarzyłosięwpociągu,kiedyjechaliśmydo
Londynu.
Kiedy zaczął mówić o decyzji dziecka Anny, które postanowiło przyjść na świat
w drodze do Paryża, Connie patrzyła na niego szeroko otwartymi ze zdumienia
oczami. A gdy zakończył tę historię, dodając, że tego ranka widział matkę
znoworodkiem,którzyświetniewyglądali,Conniecichowestchnęła.
Connordostrzegł,żepokiwałagłowądomęża.
–Możemogłabymdostaćtętabletkęnasenną,którejprzedtemniechciałambrać,
i odpocząć. Spokojnie czekać, zamiast nastawiać się, że to musi nastąpić już za
chwilę.Pragnęłabymtakwłaśnieurodzić…
– Ja też bym tego chciał – odparł Connor z uśmiechem, wstając. – Nie mogę
zapewnićciwagonukolejowego,alemogęobiecaćdwiegodzinysnu.–Zerknąłna
Harry’ego. – Mają tu biurko, którego mógłbyś użyć do pracy, jeśli nie chcesz
opuścićbudynku,alemyślę,żepowinieneśpozwolićConnieodetchnąć,kiedybędzie
poddziałaniemśrodkówuspokajających.
Harryspojrzałnażonę.
–Czyniemasznicprzeciwkotemu,Con?
–Nie.Jestembardzozmęczona.
– Zatem sprawa załatwiona – oznajmił Connor, zerkając na zegarek
i stwierdzając, że pociąg ma przyjechać na dworzec Victoria dopiero za dwie
godziny.
Zdawałsobiesprawę,żejeśliConniezacznierodzić,będziemusiałznaleźćkogoś,
kto odbierze na stacji babkę. Był na to przygotowany, a poza tym wiedział, gdzie
spędzi tę noc Kelsie i miał nadzieję, że uda mu się z nią porozmawiać przed jej
wyjazdemzAnglii.
Luksusowy pociąg pędził w kierunku Londynu. Po zjedzeniu posiłku Winsome
przymknęłaoczyichybazasnęła,aKelsiepodziwiałamigającezaoknamiangielskie
krajobrazy.
W gruncie rzeczy marzyła już o powrocie do domu. Do swojego wygodnego
mieszkania,przyjaciół,pracy.
Za kilka dni podejmie rutynowy tryb życia w tym samym miejscu, w którym go
przerwała i zapomni o tym, że spotkała swego niedoszłego męża, pomyślała
znadzieją,alezarazzmarszczyłaczołoizezłościąpotrząsnęłagłową.
Przecież tu nie chodzi o to, że go spotkała, tylko o to, że przeżyła niezwykłą
przygodęmiłosną.Przygodę,którejniewyrzucizpamięcidokońcaswoichdni.
Zerknąwszy na siedzącą naprzeciw niej starszą panią, zauważyła, że Winsome
masuje klatkę piersiową i nerwowo mruga oczami. Wydała jej się bardzo blada
iosłabiona.
–Czydobrzesiępaniczuje?–spytałazniepokojem.
–Nicminiejest,alechybasiętrochęzdrzemnę.Obudźmnie,kiedybędziemyna
miejscu.
Kelsie przyjrzała się uważnie swojej towarzyszce i doszła do wniosku, że nie
mówicałejprawdy.
–Copanidolega?
–Mamjakieśbólewpiersi,aletochybazprzejedzenia.Jestemnatympunkcie
przewrażliwiona.Mójmążumarłnanagłyatakserca,więcczęstopodejrzewam,że
możemniespotkaćtosamo.
Kelsie chwyciła panią Black za rękę i stwierdziła, że tętno jest wyraźnie
przyspieszone.
–KiedydotrzemynaVictorię,zaprowadzępaniądolekarza.
–Żałuję,żeniemaznamiConnora.
Ja też, pomyślała Kelsie. Przyczyną tego bólu mogą być dolegliwości sercowe,
zktórymisobiesamanieporadzę.Takczyowak,niemożezostawićpaniBlackbez
opieki.Musibyćprzyniej,dopókiniezjawisiętenjejprzeklętywnuk.
Myśl o tym, że zobaczy się z nim przed wyjazdem z Anglii, w dziwny sposób
poprawiła jej nastrój. Zajrzała do torebki i wyjęła z niej tabletki na nadkwasotę
orazaspirynę.
– Proszę zażyć te pigułki, to poczuje się pani lepiej – powiedziała, podając
Winsome leki oraz szklankę wody i naciskając dzwonek, którym wzywało się
obsługę.
– Pani Black ma bóle w klatce piersiowej – oznajmiła, gdy zjawił się Samuel. –
KiedybędziemywLondynie?
–Zadziesięćminut.Czymamwezwaćambulans?
Kiwnęłagłową,apotemskupiłauwagęnapacjentce.
–Czymapanitrudnościzoddychaniem?
– Tak – wyszeptała Winsome słabnącym głosem. – I coraz bardziej mnie boli.
Chcę,żebyzająłsięmnąConnor.
Gdy pociąg dotarł do stacji, w głośnikach rozległa się zapowiedź: „Prosimy
wszystkich pasażerów o pozostanie na miejscach przez pięć minut, bo musimy
wyprowadzić na peron chorą osobę. Pracownicy pociągu wyładują w tym czasie
wszystkiebagaże”.
Ratownicy medyczni wynieśli Winsome z wagonu i ruszyli w kierunku bocznego
wyjścia,przyktórymoczekiwałakaretka.Kelsieszłazanimi,niebardzowiedząc,
co ma robić, ale w tym momencie podeszła do niej jakaś elegancko ubrana młoda
kobieta.
–Zostałamtuprzysłana,żebyzaopiekowaćsiępaniąBlack.Czytoprzypadkiem
nieonajestterazwnoszonadotegoambulansu?
– Tak – odparła Kelsie z ulgą. – Ma bóle w klatce piersiowej. Czy jest pani
wkontakciezdoktoremBlackiem?
– Owszem. Mogę przekazać mu wiadomość. Poprosiłam już bagażowego, żeby
zabrałjejwalizki.Apani…?
Wtymmomencieztyłuambulansudobiegłznajomysłabygłos.
–Onajestzemną.
Wygląda na to, że Winsome wszystko słyszy, nawet gdy nie czuje się dobrze,
pomyślałaKelsie.
– Będę towarzyszyć pani Black, dopóki nie pojawi się jej wnuk. Proszę mu
powiedzieć, że Kelsie z nią pojechała. Aha! Wśród bagaży jest bardzo duża
purpurowa walizka z plakietką „K. Summers”. Czy mogłaby pani poprosić, żeby
dostarczonojądoRitza?Przyjadędohoteluniecopóźniej.
Naglepoczułanaramieniudotykczyjejśdłoni.
–Bardzopaniąprzepraszam–powiedziałratownikmedyczny.–Czymogłabypani
zapewnićpaniąBlack,żepojedziepaniznami?Niepozwalanamzamknąćdrzwi.
Możepaniusiąśćobokkierowcy.
–Oczywiście.
Kiedy zajrzała do ambulansu przez uchylone drzwi, dostrzegła przerażone oczy
swejnowejprzyjaciółki,więcpochyliłasięiuścisnęłajejdłoń.
–Jestem.Będęsiedziałaobokkierowcyiobiecuję,żeznajdęConnora.
–Powiedzim,żebyzawieźlimniedoprywatnejklinikiSt.Douglas.
Kelsiespojrzałanaratowników.
–Czymożecietozrobić?
–Szpitalepublicznesązatłoczone,anaoddziałachratunkowychsądługiekolejki.
ROZDZIAŁTRZYNASTY
Gdy Connie obudziła się z dwugodzinnego snu, Connor stwierdził z ulgą, że
procesporodowyprzebieganormalnie.Pierwszyetapminąłbardzoszybko,ateraz
mogli tylko czekać na szczęśliwe rozwiązanie. Czuł się lekko zawiedziony, że nie
jest na Victorii, aby odebrać babkę z pociągu, ale nie mógł przecież opuścić
przyjaciółwtakważnymmomencieichżycia.
Stojąc przy łóżku położnicy, wydawał się spokojny i opanowany, ale w gruncie
rzeczy odczuwał silne napięcie. Tak było przy każdym porodzie. Zawsze miotały
nim emocje, dopóki dziecko nie znalazło się bezpiecznie w rękach matki, ale
przecieżniemógłtegookazaćanipacjentce,anipersonelowimedycznemu.
–Kochamcię–wyszeptałciepłymgłosemHarryWilsondożony.
Connor,słyszącjegosłowa,poczułnaglewielkąpustkę.
Dlaczegoniemożedzielićtakiejchwilizkobietą,którąoddawnakocha?Nawet
gdybyniebawemzrobiłcośwtejsprawie,onaznówznikniezjegożycia.
WtymmomenciedopokojuweszłastarszapołożnaipochyliłasięnadConnorem.
–Wrecepcjijestdopanatelefon–wyszeptałamudoucha.
–Proszępowiedzieć,żeoddzwonię.
– Ale to dotyczy pańskiej babki. Podobno została przyjęta do naszego szpitala
zbólemwpiersiach.
Connorzamknąłoczy.Wprzybliżeniuocenił,kiedymożenastąpićporód.Connie
zaczęłajużprzeć,aniechciałjejstresować.
A jeśli babka jest poważnie chora? Zawsze o niego dbała, więc teraz do jego
obowiązkównależyzapewnieniejejnajlepszejopieki.
NiespodziewanieConniewsparłasięnałokciuimachnęłarękąwkierunkudrzwi.
– Na litość boską – wysapała – proszę natychmiast iść i sprawdzić, czy pana
babceniedolegacośpoważnego.–Padłanałóżkoiponowniezaczęłaprzeć.
Connorpatrzyłnaniązezdumieniem,apotemuśmiechnąłsięiwyszedłzpokoju.
Gdydrzwiwindyrozsunęłysięnaparterze,pierwsząosobą,którądostrzegł,była
Kelsie.Poczułwielkąulgę.
Więcjeszczejejniestracił.Ibyłazjegobabką…
–Gdzieonajest?
– Właśnie bada ją lekarz. Wszystko w porządku, Connor. Miała bóle w klatce
piersiowej,alepodejrzewam,żetozpowodurefluksu.Zażądała,żebyzawieziono
jądoprywatnejkliniki.
–Onałatwosięniepoddaje.Chciałbymsięzniązobaczyć.
–Oczywiście.Onateżchcecięzobaczyć–oznajmiłaKelsie,ruszająckorytarzem.
Zapukała do drzwi, a gdy je otworzyła, ujrzeli stojącego przy łóżku wysokiego
szczupłegomężczyznę.Winsomebyłabladaileżałanieruchomo.Miałazamknięte
oczy.
– Ach, Connor! – powiedział lekarz, wyciągając do niego rękę i ściskając jego
dłoń.–Podałemjejśrodekprzeciwbólowyiterazjesttrochęsenna.Chcemyzrobić
EKG, a apotem USG. Słyszałem, że jechała tym pociągiem, znów prowadząc
światoweżycie.
– To moja wina. Tym razem wybrałem się w tę podróż z babką. – Postąpił krok
wstronęłóżka,chwyciłrękęWinsomeijąuścisnął.
PaniBlackzamrugałapowiekamiiuśmiechnęłasiędoniegosennie.
– Mówiłaś, że dasz sobie radę beze mnie jeszcze przez następne osiemdziesiąt
lat.
–Niedługowrócędoformy–wyszeptała,apotemzamknęłaoczy.
–Acozbadaniemkrwi?–zapytałConnorlekarza.
– Czekamy na wyniki. Ale ona jest silną kobietą, choć muszę przyznać, że się
przestraszyła. Kiedy odpocznie, poczuje się znacznie lepiej. Zatrzymamy ją tu na
noc.
Nagle usłyszeli wydane przez głośnik polecenie: „Doktor Black jest proszony
onatychmiastoweudaniesięnaoddziałpołożniczy”.
–OBoże!–jęknąłConnor.–DzieckoConnie…
Biedny Connor, pomyślała Kelsie ze współczuciem. Ma trudne zadanie. Chce
wszystkimsłużyć…
–Niemożeszpracowaćrównocześniewkilkumiejscach–powiedziała.–Idźirób
to,codociebienależy.Zaczekamtu,ażwrócisz.
–Odwielulatonajestnajbliższąmiosobą.Kochamją.Niechciałbymjejzawieść.
–Iniezawiedziesz.Onajestwrękachznakomitegolekarza.Idź.Będęprzyniej.
Connorkiwnąłgłową.Wierzył,żeKelsiezostaniezbabkąażdojegopowrotu.
– Masz rację – oznajmił, niespodziewanie całując ją w usta, a potem wyszedł
zpokoju.
Kelsie przesunęła palcami po wardze. Wciąż czuła dotyk jego ust. Miała
nieprzepartąochotęodwzajemnićtenpocałunek.Porazostatni…
GodzinępóźniejConnorwróciłdopokojubabki.
– Dziecko Wilsonów przyszło na świat! – oznajmił z satysfakcją, a Kelsie
uśmiechnęła się do niego z radością. – Tryskająca zdrowiem dziewczynka ma
pogodnystosunekdootaczającejjąrzeczywistości,ajejrodzicenieposiadająsięze
szczęścia.Dziękujęcizato,żezaopiekowałaśsiębabcią.
– Cała przyjemność po mojej stronie. – Była zadowolona, że mogła mu pomóc.
Wiedziała jednak, że jej rola dobiegła końca. – Doktor Miles już wrócił. Wyniki
badań są doskonałe, a leki neutralizujące refluks okazały się skuteczne, więc
powodydoniepokojuzniknęły.Ajamuszępędzićdohoteluiodebraćwalizkę.
–Zarazciętamzawiozę.
–Niemartwsięomnie.Mogęzłapaćtaksówkę.
– Nie złapiesz taksówki w wigilię Bożego Narodzenia – oznajmił z irytacją. Nie
chciał,byznówzniknęłazjegożycia,zanimzdążyzniąporozmawiać.
Kelsiejednakruszyławstronędrzwi,aonwybiegłzaniąnakorytarz.
–Dowidzenia,Connor.Pozdrówodemniebabcię,kiedysięobudzi.
Connorprzeżyłmomentpaniki.Chciałjąprosić,byzostała,bymoglidaćszansę
uczuciom,któreichnanowopołączyły.Niewyznałjejdotądmiłości,bobałsię,że
jeśli otworzy przed nią serce, ona znów porzuci go w ostatniej chwili. Tak jak
poprzednio.
–Zatrzymajsię,Kelsie.
Przystanęłaiodwróciłasięwjegokierunku.
– Oddałem ci kiedyś serce, ale ty ode mnie odeszłaś. Nie miałem wtedy
możliwościpoproszeniacię,żebyśzostała,więcrobiętoteraz.
– Nie mogę. Jesteśmy od siebie tak samo oddaleni jak wtedy. Żyjemy na dwóch
krańcach świata. Tak czy owak, jestem bardzo zadowolona, że cię ponownie
spotkałam,aleterazżegnaj,Connor.
Wgruncierzeczysamaniebardzowiedziała,comówi.Chciałazawszelkącenę
się oddalić, zanim wybuchnie płaczem. Była przerażona siłą uczuć, jakie nadal
budziłwniejtenmężczyzna.
– Proszę cię, Kelsie – powiedział błagalnym tonem, przesuwając dłonią po
włosach.
Jego nerwowy gest obudził w niej poczucie winy, bo wiedziała, że jest objawem
stresu,najakigonaraziła.
– Pozwól mi odwieźć cię do hotelu. Powinniśmy porozmawiać. Czy naprawdę
musiszjutrojechać?
– Muszę. Mam już bilet, a za siedem dni zaczynam pracę. Moje pacjentki mnie
potrzebują.
– Czy nie możesz przełożyć odlotu? Chcę z tobą porozmawiać o ważnych
sprawach.
Znowutosamo,pomyślała.Onuważa,żepowinnamuustąpić,zastosowaćsiędo
jego woli. Ale ona ciężko wywalczyła sobie niezależność i nie zamierza z niej
rezygnować.
– Nie, Connor – odpowiedziała spokojnie, choć miała ochotę podnieść głos
iwykrzyczećmuswojestanowisko.
–Wtakimrazieżałuję,żeusiłowałemcięzatrzymać–oznajmiłchłodno,apotem
westchnął,odwróciłsięiodszedł.
Kelsie zaś zaczęła podejrzewać, że ponowna utrata tego mężczyzny jest być
możezbytwysokącenązajejwywalczonąztakimtrudemniezależność.
Connor obudził się w dniu Bożego Narodzenia z uczuciem okropnego
osamotnienia.Niechciał,bykiedykolwieksiętopowtórzyło.
–Niejestzapóźno–mruknąłdosiebie.–Onajeszczenieodleciała.
Musi wykorzystać okazję i powiedzieć jej, że zamierza przyjechać do Australii
możliwie szybko. Nie spodziewał się, że Kelsie odwoła lot. Zresztą rozmawiali
otym.Iniemiałjejtegozazłe.
Alechciałjejwytłumaczyć,żejednegojestabsolutniepewny,amianowicietego,
że są dla siebie stworzeni. Gdyby mógł zobaczyć ją jeszcze raz, dałby jej do
zrozumienia,żenaniączekał…
–Aniechtowszyscydiabli!–zakląłpodnosem.
Wiedział, że jest wystarczająco silny i zdeterminowany, aby jeszcze raz podjąć
ryzyko.Anawettylerazy,ilebędzietrzeba.Żepostawieniewszystkiegonajedną
kartę, aby zdobyć miłość Kelsie, jest warte zachodu. Nie wolno mu tylko jej
popędzać.Powinienpozwolićjejpodjąćtędecyzjęsamodzielnie.Wtedy,kiedyuzna
tozastosowne.
Miał nadzieję, że Max spełnił jego prośbę i zadbał o to, aby Kelsie dostała
gwiazdkowyprezentjeszczeprzedwyjazdemnalotnisko.
Był pewien, że ta niespodzianka ją ucieszy. Nie miał też wątpliwości, że Max
znakomiciegozastąpiprzyłóżkuchorejpaniBlack,iotoczyjątroskliwąopieką.
MógłoczywiścieodłożyćokilkadniswojeplanyzwiązanezwylotemdoAustralii
i zostać przy babce, dopóki jej stan nie ulegnie zdecydowanej poprawie. Był
świadomy tego, że skoro on i Kelsie zachowali uczucia wobec siebie przez
piętnaścielat,toichmiłośćwytrzymajeszczetęparodniowąpróbę.
Aleniechciałzwlekaćanichwili.
Kelsie obudziła się w dniu Bożego Narodzenia i ujrzała za oknem pokrywający
wszystko śnieg. To były pierwsze w jej życiu białe święta. W dodatku spędzała je
w słynnym hotelu będącym ozdobą europejskiej stolicy, którą zawsze chciała
odwiedzić.
Więcdlaczegobyławtakfatalnymnastroju?
Przymknęła oczy i przyłożyła dłoń do czoła. Nie musiała długo się namyślać, by
odkryćprzyczynęswojegoniezadowolenia.
Zachowałam się wczoraj jak idiotka, pomyślała z zażenowaniem. Trzeba było
przyjąć to zaproszenie na drinka i wykorzystać ostatnią szansę pojednania się
zConnorem.Tymbardziejżeonchybamówiłprawdę,kiedyzapewniałjąoswych
uczuciach.Terazjużjestzapóźno…
Amożeniejest?
Znalazła w torebce numer telefonu, który podała jej pielęgniarka, i drżącymi
palcaminacisnęłaguzikiaparatu.
Lekarz powiedział, że Winsome będzie mogła wrócić do domu w świąteczny
poranek, więc miała nadzieję zastać ją w szpitalu. Ale kiedy uzyskała połączenie,
powiedzianojej,żepaniBlackzostałajużwypisana.
Była bliska rozpaczy, ale pocieszała się myślą, że widocznie stan starszej pani
uległwyraźnejpoprawie.Cobyłotymbardziejprawdopodobne,żejaksięokazało,
jejzłesamopoczucieniewynikałozniewydolnościukładukrążenia.
– Może moje serce też wróci do zdrowia – szepnęła cicho. – Muszę tylko jak
najszybciej opuścić Londyn i wziąć się do pracy. Ale najpierw przeżyć dzisiejszy
dzień.
Usłyszałapukaniedodrzwi,apochwilinajejnocnymstolikuznalazłasiętacaze
śniadaniem,którewyglądałojakminiaturowaświątecznauczta.
Obok pojemników z jogurtem, owocami i miodem stał parujący czajnik
z aromatyczną herbatą. A kiedy uniosła srebrną pokrywę, ujrzała niewielkie
półmiski z szynką, bekonem, masłem i pieczywem. Tuż obok nich stało ozdobne,
owiniętewstążkąpudełeczko.
Otworzyłaje,gdytylkokelnerruszyłwkierunkudrzwi,iznalazławnimzwinięty
arkusikpapieru.
„Święty Mikołaj przyniósł ci prezent, Kelsie. Zobacz, co stoi na korytarzu.
WesołychŚwiąt!”.
–Ktośzostawiłdlapanipoddrzwiamipaczkę–powiedziałkelner,uprzedzającjej
pytanie.–Czymamjąwnieśćdopokoju?
–Bardzoproszę.
Tajemniczy prezent okazał się srebrną walizeczką, również ozdobioną
kolorowymiwstążkami.
Kelsie przez chwilę przyglądała się jej uważnie, a potem położyła ją na łóżku
iotworzyła.Ujrzałaprzepięknąmałąchoinkęposypanązłotympyłemioświetloną
miniaturowymilampkami.
Od razu rozpoznała w niej drzewko, które wzbudziło jej zachwyt w wagonie
restauracyjnym.Domyśliłasię,żezostałoonoumieszczonewwalizeczce,bymogła
zabraćjedoAustralii.Potempoczułanagleprzyspieszonebicieserca,boprzyszło
jejdogłowy,żemożenakorytarzuczekaConnor.
–Czytenpan…?
Nie dokończyła pytania, ale kelner domyślił się, o co jej chodzi, bo z żalem
potrząsnąłgłową.
–Niestety,tenpanzarazwyszedł.
Gdy kelner zamknął za sobą drzwi, postawiła choinkę na komodzie, a drzewko
zaczęłosięobracaćibłyszczećtakolśniewającojakpodczasostatniejkolacji,którą
obojezConnoremjedliwwagonierestauracyjnym.
Do oczu Kelsie napłynęły łzy, ale otarła je zdecydowanym ruchem, ponownie
utwierdzając się w przekonaniu, że jej decyzja była słuszna. Potem podeszła do
łóżka i znów otworzyła ozdobne pudełeczko. Ujrzała w nim srebrną bransoletkę,
którą tak uważnie oglądała w butiku ekspresu. Były do niej przyczepione cztery
wisiorki:czapkakonduktorska,niedźwiadek,małalokomotywaigwizdek.
Podbransoletkąleżałozdobnybilecik.
„NieproszęCię,żebyśzostała.Proszętylkooto,żebyśpozwoliłamiodwiedzić
CięwAustralii,gdytylkozdobędębilet”.
–Będęnaciebieczekała–szepnęła,czującsiębardzosamotna.
Zerknęłanaaparattelefonicznyipostanowiłazadzwonićnanumerdomowy,który
podałajejWinsome.Alepodrugiejstronieniktnieodbierał.
Spojrzenie na zegarek uświadomiło jej, że pora się pakować. Musi zdążyć na
samolot.Możetylkomiećnadzieję,żeConnordotrzymasłowainaprawdęprzyleci
doAustralii.
Kiedy taksówka dobrnęła do lotniska, Kelsie usłyszała nadawany przez głośniki
komunikat, z którego wynikało, że samolot odleci z dwugodzinnym opóźnieniem.
Nie mając wyboru, poprosiła kierowcę, by ją zostawił na lotnisku, on zaś wyjął
walizkizbagażnika,życzyłjejszczęśliwejpodróżyiodjechał.
Drżączzimna,ruszyławkierunkuwejściadobudynku.Wiedziała,żewAustralii
będzieciepłoisłonecznie,aletoniepoprawiałojejsamopoczucia.
Wszystko zepsuła. Zachowała się jak tchórzliwa idiotka, a teraz może tylko żyć
nadzieją, że Connor naprawdę zechce polecieć na drugi koniec świata i dać jej
jeszczejednąszansę.
W hali odlotów panował chaos. Samoloty startowały z opóźnieniem, każde
miejscewpoczekalnibyłozapełnioneludźmiibagażem.
Kelsie nagle zdała sobie sprawę, że wcale nie chce wyjeżdżać. Nie chce
opuszczaćLondynu,niemającszansyponowniezobaczyćConnora,abywyznaćmu
miłość. Wprawdzie obiecał, że przyleci do Australii, ale co będzie, jeśli tego nie
zrobi?Ajeślicośprzytrafisięjegobabceiniebędziemógłdotrzymaćobietnicy?
To wszystko jej wina. Po prostu się poddała. Gdy dostała od Connora upominki,
powinnabyławskoczyćwtaksówkęidoniegojechać,anieuciekać…
A teraz jest już za późno. Jej duma i głupia niezależność ponownie wszystko
zepsuły.
NagledostrzegłaConnoraizamrugałaoczamizniedowierzaniem,myśląc,żeto
zwidy,apotemjejtwarzrozjaśniłszerokiuśmiech.Ruszyławjegostronę,ciągnąc
zasobąwalizkę.
Cóż za nieustępliwy facet, pomyślała. Nawet teraz, gdy była zdecydowana
odlecieć,dajejejkolejnąszansę.Ależzniejidiotka!Tyleżeszczęśliwaidiotka.
Patrzyła na Connora, potrząsając głową ze zdumieniem i zastanawiając się,
dlaczegoontyleryzykuje.Przecieżonaznówmożegozawieść,takjakzrobiłato
piętnaścielattemu.
Dostrzegławjegooczachwyrazniezdecydowania,kiedywpatrywałsięwtwarze
podróżnych. Najwyraźniej szukał właśnie jej, więc porzuciła bagaż i zrobiła krok
wjegokierunku.
– Bardzo przepraszam – zaczęła, klepiąc go po ramieniu, a on pospiesznie się
odwrócił i dostrzegł jej uśmiechniętą twarz, błękitne oczy, zadarty nos oraz te
usta… W tym kłębiącym się tłumie podróżnych patrzyła na niego tak, jakby
wiedziała, że on tu przyjdzie. Wpadła mu w ramiona. – Daję ci moje serce, jeśli
zechceszjeprzyjąć.
Connor nie mógł w to uwierzyć. Ale nie mógł też pozwolić sobie na to, by
opaczniezrozumiećjejsłowa.
–Wesołychświąt,Connor–wyszeptała,unoszącgłowęiczekającnapocałunek,
aondelikatniemusnąłwargamijejusta.
–Wesołychświąt,mojadroga.–Uniósłjąimocnouścisnął.–Kochamcię,wiesz?
Zawszeciękochałem.Izawszebędękochał.
–Wybaczmi,Connor.Tobyłmójproblem.Śmiertelniebałamsięzakochać.Bałam
sięstracićniezależność.Nigdyniezasłużyłeśnato,cowtedyzrobiłam,ibardzocię
zatoprzepraszam.
Tak wiele rzeczy teraz zrozumiała. To, że wszystko zorganizował, kiedy byli
młodsiopiętnaścielat.To,żestarałsięowszystkimmyśleć.Ito,żechroniłją,bo
niechciałjejstracić.
Spojrzałnaniąwzrokiempełnymzachwytuiradości.
–Obojebyliśmywtedybardzomłodzi.Musiałemowszystkozadbać,akiedynie
zjawiłaśsięnaślubie,pomyślałem,żepowinienemzapanowaćnaduczuciami.Iże
tonigdysięjużniepowtórzy.Ażdochwili,wktórejznówcięujrzałemiponownie
mnieuwiodłaś.
– Skoro nie boisz się związać ze mną, to jesteś najodważniejszym mężczyzną,
jakiegoznam.
Connorszerokosięuśmiechnął.
–AlenietakodważnymjakMax,którynieboisięzwiązaćzmojąbabką.
Słysząc to, Kelsie najpierw wybuchnęła śmiechem, a dopiero potem się
zastanowiła.
–Chybaniemieszkaszzbabcią,prawda?
– Nie. Bardzo ją kocham, ale pozabijalibyśmy się nawzajem – wyjaśnił
z uśmiechem. – Mam mieszkanie w pobliżu Tower Bridge. Czy ta lokalizacja cię
przeraża?
–Nie.Poprostuzastanawiałamsię,czymusimymieszkaćwAngliiprzezcałyrok.
Tutejszapogodabardzoróżnisięodtej,doktórejprzywykłam.
–Napewnoznajdęsposób,żebycięrozgrzać.AMaxibabkaułożąsobieżycie.–
Uśmiechnąłsiędoniej.–Razem…–położyłakcentnatosłowo–razembędziemy
decydowaćoreszciespraw.
Tobrzminieźle,pomyślała,przypominającsobieupominkiimałąchoinkę.
Przytuliła się do niego mocniej i musnęła wargami jego usta. Miały tak słodki
smak,żepowtórzyłapocałunek.
Connorprzechyliłgłowę.
–Hm.Jestembardzozadowolony,aleniewiem,zacospotykamnietoszczęście–
powiedziałzszelmowskimuśmiechem.
Kelsie podwinęła rękaw płaszcza i uniosła nadgarstek, na którym błyszczała
bransoletkazOrientExpressu.
– To podziękowanie za przepiękne upominki, które dostałam od ciebie. –
Spojrzała na tego wysokiego władczego mężczyznę, który tak zaciekle o nią
walczył,któremutakbardzonaniejzależało.–Jamogęofiarowaćcitylkosiebie.
–Jesteśwszystkim,cokiedykolwiekpragnąłemdostaćnagwiazdkę.–Pochyliłsię
i pocałował ją w usta, a Kelsie doszła do wniosku, że każda minuta przeżyta bez
tegowspaniałegomężczyznybyłabybezpowrotniestracona.
–Wesołychświąt,kochanie.
Objął ją jeszcze mocniej, a ona poczuła, że tonie w bezkresnym morzu jego
miłości.Itaświadomośćsprawiłajejwielkąsatysfakcję.
–Witajwdomu–wyszeptał,nieodrywającustodjejwłosów.
EPILOG
Minąłrok.ZnównadeszłoBożeNarodzenie.Byłanoc.Connordelikatnieocierał
potzczołaKelsie,któraoddychałapowoliimiarowo.
Niejęczałazwysiłkuileżałaspokojnie,aleConnorczuł,żeladachwilapojawisię
ich upragnione dziecko. Zerknął na zegar. Dochodziła północ. Uśmiechnął się pod
nosem. Kelsie zapowiadała, że ich dziecko nie zechce przyjść na świat w dzień
BożegoNarodzenia,abyznikimniedzielićdniaurodzin.Wyglądałonato,żemiała
rację.Ichpotomekbędzierównieniezależnyjakjegomatka.
–Bardzociękocham–wyszeptał,ajegożonaspojrzałananiegoczule,apotem
znówzamknęłaoczy.
–Ajaciebie–odparłacicho.Wjejgłosieniebyłolękuaninapięcia,tylkospokojne
przekonanie,żewszystkoułożysiętak,jakpowinno.
Wciąguostatnichsześciumiesięcy,czyliodichpowrotuzAustralii,przekonałsię,
żeKelsieznakomiciepotrafiuspokajaćzdenerwowanepołożnice.Obojespędzilipół
roku na antypodach, czekając na szczęśliwe rozwiązania wszystkich pacjentek,
którymiKelsiesięopiekowała.PotemprzenieślisiędoAnglii.
Kelsiebyłazachwycona,żemożeczęstowidywaćsięzWinsomeorazjejnowym
mężem,Maxem.ByłateżzajętaprzygotowywaniempołożonegonadTamiządomu
Connoranaprzybycienowegomieszkańca.
Obojespędzalisporoczasuwnależącejdoniegoklinice,zajmującejsiętrudnymi
przypadkami ciąży i leczeniem bezpłodności. Ich współpraca układała się tak
dobrze,jakbyzostalidlasiebiestworzeni.Aświadomość,żemogąpomagaćwielu
nieszczęśliwymdotądkobietom,cierpiącymzpowodubrakupotomstwa,zamieniała
ichkażdydzieńwradosneświęto.
Teraz jednak nadeszła kolej na Kelsie. Jej ciąża była dla nich cudownym
doświadczeniem,awtymmomencie,czekającnaszczęśliwyfinałiściskającsięza
ręce,obojeprzeżywalibliskieuforiistanducha.Ichcórka,któramiałasięnazywać
Winsome Kelsie Black, otworzyła oczy dokładnie minutę po północy i spojrzała
zzainteresowaniemnarodziców.Wyglądałanaosobę,któramaochotęunieśćrękę
ipomachaćimnapowitanie.
Kelsie uśmiechnęła się radośnie. Spojrzała na męża i posłała mu bezgłośny
pocałunek.Aonobrzuciłdumnymwzrokiemswąwspaniałążonęicóreczkę.Bardzo
chciałkupićjejjakiśprezent.Tak,kupijejkolejkęelektryczną,wiernąkopięOrient
Expressu!
Tytułoryginału:ChristmaswithHerEx
Pierwszewydanie:HarlequinMills&BoonLimited,2013
Redaktorserii:EwaGodycka
Korekta:UrszulaGołębiewska
©2013byFionaMcArthur
©forthePolisheditionbyHarperCollinsPolskasp.zo.o.Warszawa2015
WydanieniniejszezostałoopublikowanenalicencjiHarlequinBooksS.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek
formie.
Wszystkiepostaciewtejksiążcesąfikcyjne.
Jakiekolwiekpodobieństwodoosóbrzeczywistych–żywychiumarłych–jestcałkowicieprzypadkowe.
Harlequin i Harlequin Medical są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited
izostałyużytenajegolicencji.
HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa
iznakniemogąbyćwykorzystanebezzgodywłaściciela.
Ilustracjanaokładce:Photogenica.
Wszystkieprawazastrzeżone.
HarperCollinsPolskasp.zo.o.
02-516Warszawa,ul.Starościńska1B,lokal24-25
www.harlequin.pl
ISBN:978-83-276-1813-9
KonwersjadoformatuEPUB:
LegimiSp.zo.o.