background image

Profesor o konflikcie Rosji z Zachodem – ciąg dalszy bitwy 
cywilizacji Ariów i Erbinów 

Odkrycia doktora nauk chemicznych, profesora uniwersytetu na Harvardzie Anatolija 
Klosowa nadal niepokoją przedstawicieli świata naukowego i zwykłych ludzi.
 

 

Przełamanie stereotypów, przeciwstawienie się argumentami „klanowi rusofobów” 
usadowionych w RAN nie jest sprawą prostą. 

Tym nie mniej, dziesięć tysięcy wyników analiz DNA Rosjan i przedstawicieli innych 
narodów przemawia na korzyść Anatolija Aleksejewicza o starożytnym pochodzeniu 
Ruskiego narodu. 

W zeszłym roku w Moskwie rozpoczęło pracę Laboratorium DNA-genealogii – jako miły 
bonus do już działającej Akademii. Ci, którzy są zainteresowani swoim pochodzeniem mogą 
przyjść i zrobić test genetyczny ze szczegółową interpretacją, poznać swoje korzenie. 

Obecnie jej założyciel przechodzi do opcji głębszej analizy rodowodów, 

również

 stale 

publikuje materiały w sieci. Korespondentowi „Dzwony Rosji” udało się porozmawiać z 
Anatolijem Klosowem podczas prezentacji jego nowej książki – „Historia Ariów i Erbinów. 
Europejski Zachód przeciwko Europejskiemu Wschodowi”. Od niej zaczęła się nasza 
rozmowa. 

– „Dzwon Rosji”: Anatoliju Aleksejewiczu, kim są Ariowie i erbini, i jak to się ma do 
współczesnego świata?
 

background image

– AK: Ariowie to nosiciele genetycznej haplogrupy R1a, Erbini – grupy R1b, ale to było 
ważne za czasów starożytnych. Teraz nikt nie powie, że żyje w Rusi Kijowskiej. Nikt nie 
powie, że książę Włodzimierz był radziecki … Czasy „czystych” Ariów i Erbinów to 
przeszłość. 

Epoka Ariów to okres od 6000 lat do pierwszego tysiąclecia n.e. Dlatego mówienie, że 
współcześni Słowianie to stuprocentowi potomkowie Ariów to to samo co Ruś Kijowską 
porównać do współczesności. Ale jeżeli spojrzymy na granice współczesnych państw 
zobaczymy, że linia od Adriatyku do Bałtyku, dzieląca Wschód i Zachód Europy, była swego 
rodzaju cywilizacyjnym podziałem narodów. Z naszej strony notujemy średnio 50% R1a i 5% 
R1b, a z 

przeciwnej

 – 60% R1b i 5% R1a. Takie przypadkowe zbiegi okoliczności nie 

występują. Mówi nam to o tym, że w zamierzchłych czasach „siła napotkała siłę” i żadna 
strona nie mogła przejść dalej na kontynencie. I ten stan rzeczy utrzymuje się do dnia 
dzisiejszego. 

– KR: Czy to znaczy, że Ariowie nigdzie nie poszli i nie zniknęli? 

A.K.: Oczywiście. Ich dziedzictwo żyje we współczesnych ludziach. Oprócz Słowian, do ich 
potomków odnosi się mnóstwo narodów: Pasztuni, Tadżykowie, Kirgizi, potomkowie Scytów 
itd. Jedyna różnica jest w starożytnych wspólnych przodkach. Dla Ruskich to starożytni 
Ariowie żyjący około 4500 lat pne., dla potomków plemion scytyjskich – 1500 lat pne. To 
samo w ogólnych zarysach odnosi się do erbinów. Przy czym po dojściu do Pirenejów ich 
kultura pucharów początku kolonizacji Europy zapisała się największym ludobójstwem 
miejscowej ludności. 

KR: Wychodzi na to, że nieprzypadkowo wielu ludzi w Rosji interesuje wedyjska 
kultura. Jest to bardzo modny trend, jak to się mówi…
 

AK:. Oczywiście, chociaż czasami dochodzi do absurdów. U takich działaczy występuje 
własna chronologia, wymyślają jakichś „Słowiono-Ariów”. Chociaż wiadomo z naukowego 
punktu widzenia, że nie mogło być żadnych Słowiano-Ariów – lub Słowian albo Ariów – 
przecież to różne epoki. Kiedy spokojny Mikołaj Lewaszow opowiadał o tym, że słowiano-
ariowie byli w kosmosie 800 tys. lat temu – to już było nie do przyjęcia. 

KR: Nie mogę nie zapytać, skąd się wzięli współcześni Rosjanie? 

A.K.: To bardzo proste. Etniczni Rosjanie to rodzina, połączenie rodów o różnej historii, 
różnych drogach migracji, które spotkały się na jednym terytorium i zaczęły regulować 
wzajemne 

stosunki

 około 4300-3500 lat temu i robili to w ciągu całego okresu kultury 

Fatjanowskiej. Na dzień dzisiejszy granice między rodami zostały zatarte. Typowy Rosjanin z 
punktu widzenia genealogii DNA – to 50% R1a, 15-17 % E2a i 14% N1s1. 

Ostatnią haplogrupę błędnie nazywa się ugrofińską, chociaż to określenie odnosi się do grupy 
języków. 

Jest w Pietrozawodsku i Karelii niewielka ilość przedstawicieli tej grupy, mówiących po 
ugrofińsku. W kwestionariuszach często piszą o sobie jako Karel. U współczesnych Rosjan w 
rodach praktycznie nie ma ani Finów, ani Ugrów. Dla Rosjanina ważne jest samemu nazywać 
siebie takim, 

że Rosyjski traktowany jest jako swój język ojczysty

. Tak, że Finowie i Karelczycy 

automatycznie wypadają z tego wyboru. 

background image

Dlatego podkreślam: Rosjanin stanowi stop różnych rodów ale mongolskich tam nie ma, 
tatarskie są ale w minimalnym stopniu. Ani jeden prawdziwy Tatar nie powie, że jego 
rodzinnym językiem jest Rosyjski. Szanuje i ceni swój język, swoje pochodzenie – i słusznie. 

KR: W swoich pracach pisze pan o rusofobii i sądząc po tym głęboko badał to zjawisko. 
Podzieli się pan swoimi wnioskami – skąd biorą się obecni rusofobi, co nimi kieruje?
 

K:. Rusofobia to światopogląd, na który nakładają się określone czynniki. Bywa też, że nie ma 
specjalnie przyczyn. Na przykład wielu zachowuje się jak antysemici, dokonuje odpowiednich 
oświadczeń, choć osobiście Żydzi im nie zrobili nic złego. A dlaczego komuś nie podobają się 
czarnoskórzy? Albo Kirgizi z Kazachami? Z takich animozji powstaje specjalny światopogląd, 
który trudno racjonalnie wytłumaczyć. Teraz spróbujmy dać jasną definicję rusofobii. Przede 
wszystkim można ją wyrazić w wyrządzaniu ustalonej szkody (werbalnej, empirycznej, 
politycznej). Powiedzmy, że są ludzie, którzy chcą odzyskać Krym z powrotem do Ukrainy. 
Oni przynoszą realne szkody starając się zrealizować taki plan. Taki stosunek do terytorialnej 
całości Rosji, według mnie, w sposób oczywisty sprzyja rusofobii. 

Jeszcze więcej: mówią, że niby jesteśmy przeciwko obecnej władzy, ale kochamy Rosję. 
Praktyka pokazuje, że to uczucie nieprzyjemności później przerzuca się na cały Ruski świat. 
Weźmy takiego Nawalnego. Kiedy wyprowadza dzieci na manifestacje to robi to nie dlatego, 
że nie kocha rządu albo prezydenta - to jest jawna prowokacja, podłość w stosunku do tych 
młodych, uczniów. I wtedy nowe pokolenie wychowuje się w rusofobii … 

Gdy go pytają: „W czym wyraża się jego patriotyzm?” – pada odpowiedź: „Chcę aby w Rosji 
było lepiej”. Jest to absolutne fałszywe podejście. Tacy ludzie mówią jeszcze: „Ach, trzeba 
było przegrać (Wielką Wojnę Ojczyźnianą) pilibyśmy teraz bawarskie piwo”. Tak myślał 
również Własow: „Musimy obalić reżim, zabić miliony ludzi, ale potem w Rosji wszystko 
będzie wspaniałe” … 

Podobnie w nauce – ogromna liczba ludzi dowodzi, że Normanowie (Skandynawowie) 
położyli podwaliny pod Ruś, utworzyli państwowość, wprowadzili wojskowość, dyplomację, 
rzemiosło itd. A Słowianie byli głupkami, nic nie umieli – to rusofobia w czystej postaci. Dla 
mnie to jak papierek lakmusowy. Przecież wszystkie dowody dotyczące teorii Normandzkiej 
są pośrednie. Gdzie, i w którym mieście Rusów znaleziono skandynawską broń, gdzie jeszcze 
coś innego … oto i mamy wszystkie dowody. 

Co napędza rusofobów? 

Jak już powiedziałem wcześniej, napędza ich światopogląd. W ich głowach narysowano 
określony obraz, do którego dopasowano rzeczywistość. 

KR: Nie wydaje się panu, że rusofobia obecnie przybiera charakter konfliktu 
cywilizacyjnego? W szczególności są ludzie, którzy posiadają tradycyjne wartości i mają 
oni swoich żarliwych przeciwników …
 

AK:. Oczywiście. Rusofobi często mówią: „Chcemy być z Zachodem, wtedy w Rosji będzie 
lepiej”. Osobiście zapewniam wszystkich, że od tego w Rosji nie będzie lepiej. Przecież oni 
tego nigdy nie powiedzą, że „sojusz” z Zachodem zostanie zawarty tylko na ich warunkach – 
na inne tam po prostu się nie zgodzą. Jestem absolutnie przekonany, przeżyłem prawie 30 lat 

background image

na Zachodzie, że żadne ich warunki nie pomogą – to będzie rozpatrywane bardziej jako 
przejaw słabości. Na przykład jeśli zwrócimy Krym, to od tego USA i Europa nie pokocha 
Rosji braterską miłością. Znajdą coś trzeciego, czwartego … i tak bez końca. 

Właściwie mówię o tym w swojej najnowszej książce „Historia Ariów i Erbinów”. Wiele 
tysięcy lat narody haplogrup R1a i R1b migrowali po planecie, prawie bez przeszkadzania 
sobie. Wytworzyły się u nich różne systemy wartości, różne przyzwyczajenia, różna kultura, 
stosunek do otoczenia, starych ludzi itd. Kiedy wreszcie się rozdzielili R1a (potomkowie 
Ariów) mocno zakorzenili się we Wschodniej, a R1b (potomkowie erbinów) – w Zachodniej 
Europie, wydawać by się mogło, że nastąpiła roszada i ich wartości, że zostały 
skonsolidowane, ale w głębi pozostały różne. 

– Obecni potomkowie erbinów różnią się bardziej racjonalnym myśleniem, prymatem 
prawoznawstwa. Oni lubią wymyślać różne prawa i starają się ich twardo trzymać, później 
dążą poprzez ich wprowadzenie do sformatowania całego świata pod siebie. 

– Dla potomków Ariów charakterystyczną cechą jest głębokie duchowe poszukiwania, 
mniejsza potrzeba komfortu, dóbr materialnych. Mają jeszcze zwiększone poczucie 
sprawiedliwości. Jak widać, końca walki tych systemów wartości nie widać. 

KR: To znaczy, że ta cywilizacyjna konfrontacja trwa do dziś? I czy nie przesadzę jeśli 
powiem, że Zachód całe wieki stara się zniszczyć Rosję?
 

AK.: Kiedy oglądam polityczne rosyjskie talk show, ich uczestnicy stale zadają pytanie: 
„Dlaczego Ameryka ciśnie Rosję, otacza ją wokół bazami NATO?” Podstawowa odpowiedź 
jest mi dobrze znana. Oczywiście jest to konfrontacja dwóch różnych cywilizacji, walka 
racjonalistycznego i idealistycznego podejścia. A przy okazji, genealogiczni krewni z Indii są 
bardzo podobni do nas. U jogów, buddystów, braminów rozwija się kontemplacyjne, 
duchowe myślenie, dużo medytują … 

– Na Zachodzie joga od dawna przeobraziła się w zwyczajną gimnastykę. 

Istnieje p

ragnienie 

aby poznać harmonię świata, aby wejść w harmonię z samym sobą – na Zachodzie tego 
praktycznie nie ma i być nie może. Tam w pierwszej kolejności jest „wyścig szczurów” – 
wyścig dla własnego dobrego samopoczucia, pomyślności. Ludzie tam żyją lepiej w 
kategoriach ekonomicznych, ale to się dzieje kosztem utraty strony duchowej. Potem już 
postrzegane to jest, że tak należy – ludzie pracują nie szczędząc sił aby mieć swój dom, każde 
ich dziecko dostaje oddzielne lokum i samochód, żeby w życiu panował komfort. Oni od 
dziecka przygotowują się do „wyścigu szczurów” – takie mają wartości. 

– Ruscy oczywiście, również stopniowo przejmują tę koncepcję, pragną analogicznie 
podobnych dóbr materialnych, ale stałe biczowanie się, udział w wyścigu dla pieniędzy jest 
bardzo męczące, psuje nerwy i może łatwo złamać życie. 

KR: I nie można osiągnąć kompromisu z Zachodem? 

AK: Jak powiedziałem powyżej, Zachód – to inna cywilizacja. Wielu historyków nie widzi 
lub nie myśli o różnych haplogrupach i ich początkach. Wolą opowiadać, że córki Ruskich 
kniazi często wydawano za mąż za zachodnich królewiczów. Tak, to miało miejsce, ale jedno 
drugiego nie wyklucza. 

background image

Jest mnóstwo historycznych badań udowadniających, że brytyjskie służby specjalne całe 
wieki próbowały zniszczyć Rosję, wciągnąć ją w związane z wydatkami niebezpieczne 
wojenne awantury, nie dać rozszerzyć swoich wpływów w Persji, na Bałkanach … 

Silna i wpływowa Rosja zagraża samemu istnieniu cywilizacji zachodniej, dlatego starają się 
ją zneutralizować. 

KR: Okazuje się, że konfrontacja ideologiczna zależy od genetyki? 

AK:. Raczej odwrotnie. Genetyka nie decyduje a towarzyszy tym procesom. Kiedy ścieżki 
migracji od tysięcy lat były niezależne od siebie, to wyrobiły się różne systemy wartości, 
różne kultury. R1a i R1b w tym przypadku nie są praprzyczyną a markerami konfrontacji. 
Również z językami – grupa języków indoeuropejskich jest związany z R1a ponieważ 
przedstawiciele właśnie tej haplogrupy zaludniały ziemie, 

gdzie następowało rozszerzenie

KR: A co by pan powiedział ukrobanderowcom i innym obrońcom „czystości 
słowiańskiej krwi”, którzy szczerze uważają Rosjan „za hordę mongoloidalną”, 
nazywając nas mordwojami lub pochleszczami

AK:. To wszystko bzdury. Ukraińcy i Ruscy są genetycznie niemal identyczni. To wszystko 
jeden naród, podzielony granicami politycznymi. Ale historia oczywiście mówi, że miejsce 
zamieszkania wywiera wpływ na człowieka. W swojej pracy o „dzieciach bojarów” pisałem 
czym było starcie pomiędzy „podłymi Czerkasami” (w memoriałach wojewodowie tak 
nazywali Kozaków) i mieszkańcami centralnej Rusi. Pierwsi często zajmowali się 
samowolnymi najazdami na sąsiednie ziemie, chodzili z wojskiem obozami bez 
bezpośredniego zwierzchnictwa nad nimi – za co bywali karani. W epoce Piotra I hetmani 
stale manewrowali między Rosjanami a Turkami, biegali z pokłonami do tureckich chanów i 
Lachów. 

– Tak że historia była nieprosta, ale genealogia DNA wyraźnie pokazuje, że pochodzenie i 
Rosjan, i u Ukraińców, i Białorusinów, i Polaków jest praktycznie jedno i to samo. 

Głównym markerem dla wszystkich jest haplogrupa R1a (koło 50%). Mają oni różne dawki 
od innych narodów, ale o wiele poważniejszy jest tu podział religijny: Rosjanie – 
prawosławni, a Polacy – katolicy. To była przyczyną wielowiekowych wojen między Rusią a 
Rzecz Pospolitą. 

Przypomnijmy sobie wojnę domową w Rosji w latach 1918-1923. Obie strony doskonale 
rozumiały, że w zasadzie i tu, i tu to Rosjanie, że to jeden naród, ale zabijali siebie 
wzajemnie, przy czym bestialsko, nie przeszkadzało im to. 

Można przypomnieć sobie również wojenną konfrontację przemysłowej Północy z rolniczym 
Południem w USA. 

background image

 

Jak widzimy, oświadczenia nacjonalistów-rusofobów nie mają niczego wspólnego z 
rzeczywistością. Jeżeli weźmiemy pod uwagę jeszcze jeden aspekt – braki między rodami – 
to u Rosjan i Ukraińców wszystko jest przeplecione tak, że rozplątanie byłoby bardzo ciężkie. 
Dla porównania – między Arabami a Żydami żenią się jednostki, tak że ich rodzinne związki 
prześledzić można na poziomie błędu statystycznego. 

KR: Czy jest to dla pana zgodne z wersją rosyjskiej historiografii, że Ukraińcy 
uformowali się jako etnos i sami zaczęli się tak nazywać nie wcześniej jak w 19 wieku?
 

AK. Pod wieloma względami tak. Jeśli wziąć koniec 17 wieku, epokę pochodów azowskich, 
zobaczymy, że ta grupa w większości kojarzyła siebie z Polakami, nie nazywali wtedy siebie 
Ukraińcami. Mało tego, mam kopię dowodu osobistego pradziada wydaną w 1913 roku. Tam 
nie ma ani jednego słowa o jego „ukrainizmie” chociaż pradziad były Kozakiem. Jeżeli w 
dokumentach nie było takiej kategorii, to o czym my mówimy? Ukraina w istocie pojawiła się 
w chwili kiedy zwycięscy bolszewicy zaczęli rozczłonkowywać terytorium Rosji na republiki. 
Dosłownie przeciągali palec po mapie w gabinetach – i dzielili. 

A wcześniej Katarzyna II nazywała ten obszar Noworosją – przecież tam żyło bardzo wielu 
Rosjan. Myślę, że echem wojen religijnych w przeszłości, w których brali udział przodkowie 
obecnych Ukraińców była wojna „o niepodległość Ukrainy”, skąd wyszli banderowcy. 
Dlaczego wielu Ukraińców uważa banderowców za patriotów? Oni solidaryzują się z nimi 
pragnąć życia niezależnego od Rosji, która w ich opinii zawsze bardzo temu przeszkadzała. 
Teraz będzie niezmiernie trudno znów się z nimi zaprzyjaźnić, być jedną rodziną z 
Rosjanami. 

KR: Ale przecież cała „niepodległość” Ukraińców w rzeczywistości sprowadza się do 
wyboru zachodu, do cywilizacyjnej drogi erbinów …
 

AK:. Powiedziałbym, do nierosyjskiego wyboru. Wcześniej można było mówić o jakiejś 
suwerenności oddzielnego małego narodu, ale teraz rzeczywiście wybór jest prosty – albo 

background image

idziesz na prawo, albo na lewo. Niedawno znajomy mi opowiadał, że oligarchonie – nie 
rezydenci, skupują setki tysięcy hektarów czarnoziemu na Ukrainie – teraz jest to norma. 

KR: Czy to prawda, że RAN nie jest entuzjastyczny do genealogii DNA i z jakiego 
powodu?
 

AK:. Nie, nie można tak powiedzieć. W rzeczywistości RAN niewiele wie na ten temat, i 
żadnej nawet jedynej opinii na ten temat nie wypowiedział. Ale jest tam takie laboratorium w 
jednym instytucie, które w ciągu ostatnich dziesięcioleci zajmuje się genetyką populacyjną. I 
kiedy pojawiła się genealogia DNA z o wiele bardziej precyzyjniejszą bazą naukowo-
obliczeniową okazało się, że przez wszystkie te lata prowadzili błędne obliczenia i podawali 
szalone datowania (błędy na trzy rzędy wielkości i więcej). U pop genetyków był prosty 
wybór: uznać, że wcześniej nałamali drewna lub zacząć obrzucać błotem, czyli napadać i 
dyskredytować genealogię DNA. 

Zdecydowali pójść prostszą drugą drogą. 

Z naukowego punktu widzenia nie mają mi nic do przedstawienia, więc atak jest całkowicie 
ideologiczny. Tak więc, na konferencji szef Laboratorium Instytutu Genetyki Ogólnej 
Balanowski oświadczył, że moja książka o pochodzeniu Słowian wyszła w wydawnictwie 
publikującym dzienniki Hitlera i Mussoliniego. Doskonała naukowa argumentacja! Czyli 
studiowanie historii Słowian – to już faszyzm. 

Dlatego określona grupa ludzi po prostu zaczęła zwierać swój klan wewnątrz RAN, 
spakowała drużynę 23 naukowców, „ganiąc” moją działalność jako pseudonaukową. Przy 
tym ich krytyka jest całkowicie szalona: na przykład twierdzą, że jeden etnos u mnie jakoby 
równa się jednej haplogrupie. Ale tak po prostu być nie może! Dodatkowo oświadczyli 
wprost, że nie rozumieją moich metod pracy. Żeby rozumieć i dyskutować na jednym 
poziomie trzeba się uczyć! 

KR: Osobiste pytanie ale ciekawe w kontekście pana patriotycznych poglądów. Dlaczego 
wyjechał pan z ZSRR na Zachód?
 

AK: Po tym jak rok przepracowałem w USA, zaczęto mnie wypychać z nauki radzieckiej, 
uznając „za niepewnego”, nawet jako antysowietczyka – chociaż ja nigdy takim nie byłem. 
Przez dziewięć lat zamknięto mi możliwość wyjazdu za granicę. Wiele opowiadałem o życiu 
w USA, po czym mnie ochrzcili „piątą kolumną”. Myślę, że w Ameryce wokół mnie kręcili 
się agenci służb specjalnych, ale to samo było z naukowcami, przyjeżdżającymi do ZSRR – 
przecież była „zimna wojna”. 

Nawet mój przełożony na Harvardzie powiedział: „Interesują się tobą … ” oprócz tego, stale 
utrzymywałem stosunki z emigrantami, z potomkami, którzy opuścili Rosję po rewolucji, a to 
w tych latach było zabronione. Po zniesieniu zakazu wyjazdu napisałem oświadczenie na 
temat chęci podjęcia pracy w USA na okres dwóch lat. Zanim skończyłem tam pracę Związek 
Radziecki przestał istnieć … 

KR: Rozumiem, że właśnie w naukowej części czegoś panu nie wystarczało? Jak się 
teraz panu żyje w USA?
 

background image

AK:. Byłem laureatem państwowej nagrody, laureatem nagrody Leninowskiego komsomołu, 
otrzymałem złoty medal za wkład w naukę i technikę. Regularnie publikowane są moje 
książki, artykuły – nie mogę narzekać. Ale rzecz w tym, że jako szef laboratorium nie 
mogłem wyjechać w delegację, brać udziału na międzynarodowych konferencjach. Stale 
czułem ten sufit. A w końcu lat 80 naród poszedł z nauki w biznes, zaczął się odpływ 
specjalistów z kraju … 

Zaproponowano mi tymczasową pracę w USA, potem rozwinęła się bardzo dobrze 
działalność naukowa i postanowiłem zostać. Nigdy nie byłem emigrantem – nie oddałem 
dowodu osobistego Wydziałowi Wiz i Meldunków Okręgowego Urzędu Spraw 
Wewnętrznych, nie pozbawiono mnie obywatelstwa. Teraz mam podwójne obywatelstwo – 
Rosji i USA. Żyje się dobrze w Ameryce tym, którzy dużo pracują i posiadają wziętą 
specjalność, oczywiście komfortowo – co byłoby grzechem ukrywać. Teraz mogę pracować 
co sił na pieniądze, finansować właśnie tą działalność, która mnie interesuje. Jestem 
całkowicie niezależny, jeżdżę po świecie gdzie chcę i swobodnie wyrażam swój punkt 
widzenia na wszelkie tematy. 

KR: Jest Pan prezesem Akademii i Laboratorium genealogii DNA, mającą swoją 
siedzibę w Moskwie. Jak ocenia Pan perspektywy swojej dyscypliny i jak przedstawia 
się jego autorytet naukowy w tej chwili?
 

AK.: Perspektywy można określić rozmaicie. Dla jednych perspektywy to to kiedy wchodzisz 
w programy, które popiera RAN. Na razie tego nie widać. Ale jest i czysto naukowy aspekt: 
przeprowadzamy testy na masową skalę ludności, w przyszłości planujemy stworzenie 
haplotypów kopalnych. Niedawno po raz pierwszy w świecie porwaliśmy się na haplotypy 
Chazarów i dowiedzieliśmy się, że w swojej większości należą oni do gałęzi R1a. 

To nie przypadek, w grobach Chazarów, archeolodzy nie znaleźli żadnych symboli 
żydowskich. „Kagan” – to naczelnik, stąd również księcia kijowskiego w kronikach 
nazywano kaganem. Istnieje wersja, że na czele Chazarskiego kaganatu stali żydzi, ale nie jest 
to udowodnione w praktyce. 

W rzeczywistości, jest to stepowiec z czysto „scytyjską” haplogrupą. To ciekawe odkrycie. 
Nie mamy możliwości rozwoju, na razie mamy mało sił, dosłownie  mało ludzkich rąk. 
Cieszy, że pojawiają się młodzi aktywni dzieci-entuzjaści, którzy chętnie wstępują do naszej 
Akademii. Mam nadzieję, że dorasta u nas godna zmiana. 

źródło

 

żródło2

 

Cywilizowani Europejczycy zjedli więcej ludzi niż dzikusy-ludożercy. Średniowiecze. 
Średniowieczna Europa
 
 

https://www.youtube.com/watch?v=tnmm5FPI21c